5786
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | 5786 |
Rozszerzenie: |
5786 PDF Ebook podgląd online:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd 5786 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 5786 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.
5786 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:
STANIS�AW IGNACY WITKIEWICZ
GYUBAL WAHAZAR
czyli
NA PRZE��CZACH BEZSENSU
Nieeuklidesowy dramat
w czterech aktach
Motto:
Es ist doch teuer zu Macht zu kommen �
1921
Po�wi�cone
Tadeuszowi Langierowi
Die Macht verdummt.
Friedrich Nietzsche
pi�rami, w�o�one normalnie. Ogoleni.
OSOBY
G y u b a l W a h a z a r � wygl�da na lat 40. Czarne, d�ugie, wisz�ce w�sy.
Czarne, rozwichrzone w�osy; czarne
oczy. Piana leje si� z pyska przy lada sposobno�ci1. Jasnozielone, bardzo
szerokie portki i fioletowe d�ugie
buty spod tych portek widne. Kaftan bordo. Czarny mi�kki kapelusz. Tytan. G�os
ochryp�y.
� w i n t u s i a M a c a b r e s c u � dziesi�cioletnia dziewczynka, blondynka,
ubrana bia�o z r�owymi
wst��kami. Pi�kna jak anio�ek. Oczy czarne, olbrzymie.
D o n n a S c a b r o s a M a c a b r e s c u � jej matka, lat 26, blondynka
bardzo pi�kna. Anio�kowata jak i
c�rka. Oczy jasne.
D o n n a L u b r i c a T e r r a m o n � lat 23. Ruda z czarnymi oczami
przyjaci�ka D o n n y S c a b r o s y.
P r z y j e m n i a c z e k � o�mioletni synek D o n n y L u b r i k i. Blondyn,
przewa�nie milcz�cy,
M i k o � a j K w i b u z d a � m�ynarz. Lat 50. Gruby. Ogolony zupe�nie.
Blondyn o czerwonym pysiu.
J � z e f R y p m a n n � medyk. Wysoki, chudy. W�sy kr�tkie. Blondyn.
L i d i a B o c h n a r z e w s k a � szwaczka. Brunetka. Lat 30. Do�� �adna ale
wulgarna.
J a b u c h n a M u s i o � e k � s�u��ca, lat 23. �adna. Ciemne w�osy. Jasne
oczy.
F l e t r y c y D y m o n t � literat Chudy, ma�y, lat 38. Blondyn. Du�e w�osy.
Ogolony zupe�nie.
O j c i e c U n g u e n t y � lat 92 (dziewi��dziesi�t dwa). G��wny kap�an
przeniewierczej sekty
Perpendykularyst�w. Siwy brunet. Ogolony zupe�nie. Teoretyk. Czarna, d�uga,
obcis�a szata z bia�ymi
guzikami w jeden rz�d. Czarna, wysoka, spiczasta czapka z czarnymi skrzyd�ami po
bokach.
O j c i e c P u n g e n t y � zakonnik, lat 54. G��wny Fafu�at przeniewierczego
zakonu Pneumatyk�w Bosych. W
sanda�ach. Brat rodzony O j c a U n g u e n t e g o i zupe�nie do niego podobny.
R�ni si� czarn�, do kolan
si�gaj�c� brod� i olbrzymimi, czarnymi, do pasa zwisaj�cymi w�osami. Br�zowy
habit w ��te k�ka.
Przepasany ��tym sznurem2.
C z t e r e c h P e r p e n d y k u la r y s t � w � ogoleni zupe�nie, starsi
panowie, ubrani zupe�nie tak samo jak O.
U n g u e n t y, tylko bez skrzyde� na czapkach, kt�re maj� �ci�te szpice.
D w � c h P n e u m a t y k � w B o s y c h � w sanda�ach. Ubrani jak O. P u n g
e n t y,
tylko bez ��tych k�ek.
Czterech kat�w � w czerwonych trykotach i czerwonych stosowanych kapeluszach �en
bataille� z czarnymi
pi�rami. Maj� r�wnie� i czarne, kr�ciutkie, do p� odleg�o�ci mi�dzy biodrami a
kolanami si�gaj�ce,
sp�dniczki.
I Kat � siwy, z kr�tko przystrzy�onymi siwymi w�sami, w�osy kr�tkie.
I I i I I I K a t � czarni brodacze.
I V K a t, M o r b i d e t t o � m�odzieniec o okrutnej, kobiecej twarzy. Oczy
sko�ne, zielone. Du�e, rude,
k�dzierzawe w�osy.
S z e � c i u l u d z i g w a r d i i p r z y b o c z n e j W a h a z a r a �
ubrani w angielskiego
kroju uniformy khaki z bia�ymi wy�ogami. Czarne stosowane kapelusze z b��kitnymi
B a r o n O s k a r v o n d e n B i n d e n G n u m b e n � dow�dca gwardii W a
h a z a r a. Pi�kny, ogolony
pan, lat 30. Ubrany jak �o�nierze. tylko ma z�ote epolety z czerwonymi paskami.
T�um ludzi z pro�bami � R o b o t n i c y, P a n o w i e w c y l i n d r a c h,
B a b y,
eleganckie D a m y, D a n d y s i i D a n d y s k i.
1 Bardzo �atwo wykona� przez uprzednie wpakowanie sobie w usta pastylek Vichy
albo okruch�w Piperaziny
mag. Klawego. (Przyp. aut.)
2 Kolory zasadnicze w strojach i dekoracjach maj� by� nast�puj�cych odcieni:
��ty � kadmium cytrynowe
czerwony � cynober francuski
czarny � czer� s�oniowa. (Przyp. aut.)
Akt I � Poczekalnia przy audiencjonalnej sali w pa�acu W a h a z a r a.
Akt II � Inny pok�j w pa�acu W a h a z a r a.
Akt III � Podziemie w wi�zieniu na ulicy Genialnych Paupr�w.
Akt IV � Ten sam pok�j co w akcie I.
I DAMA czarno ubrana
Nie mamy na to �adnych kryteri�w.
DANDYS rozcieraj�c kolana
Och! jak�e mnie boli!
AKT PIERWSZY
Poczekalnia przy audiencjonalnej sali w pa�acu Wahazara. Drzwi wprost i na lewo.
Czarne �ciany. Okien nie
ma. Czerwony dese�: jedna linia nieregularnych zygzak�w zako�czonych na szpicach
��tymi p�omieniami. Dwie
��te kolumny w czerwone spiralne pasy. W k�cie przy lewych drzwiach stolik z
olbrzymim b��kitnym syfonem z
sodow� wod� i szklank�. Obok na wieszadle na �cianie wprost wisi szynel wojskowy
koloru bordo ze z�otymi
galonami i z�otym szamerowaniem. Krzese� nie ma zupe�nie. Praw� �cian� stanowi
olbrzymia oszklona szafa
biblioteczna. Na prawo od drzwi, wprost, wisi olbrzymi, kubistyczny, ale mimo to
bardzo podobny portret
Wahazara. Na ziemi czarny dywan z czerwonym �rodkiem, z ��t� promienist�
gwiazd�. T�um ludzi z pro�bami
skupiony ko�o drzwi wprost. Pojedyncze osoby przechodz� to tu, to tam w
zdenerwowaniu. Wszyscy trzymaj�
ogromne, zapisane z jednej strony arkusze papieru, kt�re z odwrotnej strony
wygl�daj� zupe�nie tak jak dywan:
czarne z czerwonym �rodkiem i ��t� gwiazd�. Jedna lampa u g�ry. Dwie pal� si�,
zwr�cone ku sobie
reflektorami, na dw�ch kolumnach. Drzwi na lewo wypoduszkowane
jaskrawoczerwonymi piernatami. Nad
drzwiami olbrzymi, purpurowy wypchany ptak z niebieskim �a�cuchem w dziobie. W
t�umie: Donna Scabrosa ze
�wintusi�, Donna Lubrica z Przyjemniaczkiem, Fletrycy Dymont, Lidia, Jabuchna,
O. Pungenty z dwoma
Pneumatykami Bosymi, Robotnicy, Panowie w cylindrach, Baby i eleganckie Damy,
Dandysi i Dandyski.
Scabrosa w jasnob��kitnej, Lubrica w zielonej sukni. Fletrycy � beret na g�owie,
gumowy jasnoszarozielony
p�aszcz, bia�e r�kawiczki. �wintusia ubrana bia�o z r�owymi wst��kami. Jabuchna
we fioletowej zniszczonej
sukni i zielonoseledynowej chustce. Przyjemniaczek ubrany ciemnob��kitno. Lidia
w grubej �a�obie. Wszyscy
szepcz�, potem rozmawiaj� coraz g�o�niej; wreszcie zaczynaj� si� pojedyncze
krzyki.
I PAN W CYLINDRZE patrz�c na zegarek
Jest trzecia w nocy. Proponuj�, �eby�my po prostu poszli sobie.
DANDYSKA w sukni pomara�czowej
To s� niemo�liwe rzeczy! Sze�� godzin czekam tu stoj�c.
I BABA szara chustka, �achmany
Tu chodzi o zupe�ne odwarto�ciowanie wszelkiej oceny fakt�w. Ja wytrzymam.
II PAN W CYLINDRZE
Prosz� mi nie zawraca� g�owy ocen� fakt�w.
II BABA czerwona chustka, �achmany
Tak. W pa�stwie sze�ciowymiarowego kontinuum wszelkie kryteria s� rzecz� w
istocie zbyt banaln�.
�WINTUSIA
Posmaruj sobie olejkiem kamforowym.
SCABROSA
Cicho, dziecinko! Do rozpaczy doprowadza mnie ta ma�a swoj� wytrzyma�o�ci�.
II DAMA ubrana czerwono, pada na kolana zwr�cona twarz� ku drzwiom na lewo
Tam jest ON! Nasz w�adca! Jedyny pan wszystkich �ywio��w i bezkresnych p�l
og�lnej grawitacji!
II BABA
Wariatka! Ona my�li, �e nikt z nas nie zna teorii Einsteina. Teraz ju� w szkole
�redniej ucz� bezwzgl�dnego
rachunku r�niczkowego.
I BABA
Niech �yje Gauss! Niech �yj� og�lne sp�rz�dne! Wszyscy wiemy ju�, co to s�
tensory!!!
II DAMA bij�c pok�ony przed drzwiami
Chcia�abym si� zaczeka� na �mier�! My�l�, �e lec� z niesko�czon� szybko�ci� w
otch�a� absolutnej
pewno�ci. Ka�da sekunda jest niesko�czono�ci�.
I PAN W CYLINDRZE
A ja mam dosy�! Chod�my wszyscy do jego gabinetu i powiedzmy mu, �e nie
wytrzymamy.
DANDYSKA gdacz�co
Tak, tak, tak. Id�my.
Idzie ku drzwiom. II Dama �apie j� za nog�.
II DAMA �miej�c si� histerycznie
Nie id�cie tam! S�yszycie? Gniewa si� nasz w�adca, nasz okrutny bo�ek.
Wszyscy nas�uchuj�. Zza drzwi na lewo s�ycha� grzmotliwe be�kotania Wahazara i
j�ki
m�skie.
I PAN W CYLINDRZE
A! To po prostu jest �wi�stwo! Ja nie mog�.
FLETRYCY podchodz�c do niego
Ile czasu ksi��� ju� czeka?
I PAN W CYLINDRZE
Pi�� godzin! To nie do zniesienia!
Mnie sw�j papier i ciska o ziemi�. Fletrycy wybucha �miechem.
FLETRYCY
Cha, cha, on my�li, �e on czeka! Czy ksi��� wie, ile czasu ja czekam? Trzy mie-
si�-ce! Trzy � po sze��
godzin dziennie. Chodzi mi o wystawienie moich dramat�w.
G�OSY
Tak! Tak! I my tak�e! Ja czekam czterdzie�ci pi�� dni! Ja dwa tygodnie!
II DAMA ci�gle na kolanach, przekrzykuj�c innych
Ja si� zaczekam! Wn�trzno�ci mi puchn� od czekania! Tak wszystko si� we mnie
wypina i czeka, bez ko�ca
czeka. W piekle nie ma �adnych m�k. Tam tylko czekaj�. Piek�o jest jedn� wielk�
poczekalni�.
G�OSY
Idziemy! Ja ju� nie mog�! Wali� we drzwi! Id�my!
na wszystkich jadowicie i badawczo.
I PAN W CYLINDRZE do Gnumbena
Panie kapitanie, tu jedna pani zwariowa�a od czekania. (wskazuje na II Dam�,
kt�ra nie przestaje bi�
pok�on�w) Tak nie mo�na. To jest...
GNUMBEN zimno
T�um kot�uje si� na miejscu. Rozpychaj�c t�um wchodzi przez drzwi �rodkowe
Gnumben. Ci,
kt�rzy go zobaczyli, cichn�. Robi si� zupe�na cisza. Gnumben przechodzi przez
sal�, patrz�c
Milcze�!
I Pan milknie. Wszyscy rozst�puj� si� w milczeniu przed wychodz�cym Gnumbenem.
Gnumben exit. I Pan podnosi sw�j zmi�ty papier i starannie go rozprostowuje na
l�d�wiach,
kln�c cicho.
II DAMA wskazuj�c na szynel wisz�cy ko�o stolika
Patrzcie! Tam jest symbol jego w�adzy. Czysta Forma jego pot�gi, czekaj�ca, aby
si� rozpr�y� w
rozkosznych ruchach jego straszliwego cia�a!
I PAN W CYLINDRZE prasuj�c papier
A, kanalie! A, cholera! A, psiakrew! A, �eby to morowa zaraza!
FLETRYCY do 7 Pana
Uspok�j si�, ksi���. To jest pyszny kawa�. Ja trzymam si� przez to, �e patrz� na
wszystko jak na kawa�ek
fantastycznej powie�ci.
I BABA
Tak, �yj�c tak jak my, mo�na nie czyta� zupe�nie wagonowych romans�w. �ycie samo
jest...
Roztwieraj� si� drzwi na lewo i, kopni�ty z ca�ej si�y, wylatuje z nich Miko�aj
Kwibuzda, w
ubraniu zawalanym m�k�, z ogromnym workiem w r�kach. Wywala si� obok II Damy na
worek, kt�ry p�ka. M�ka rozsypuje si�. Drzwi przez chwil� otwarte. Wszyscy
zdr�twieli z
przera�enia, patrz� na lewo. Panowie zdj�li cylindry, Fletrycy zdj�� beret.
II DAMA
To on, nasz jedyny � bo�ek wiecznego oczekiwania. Przyjd�! Niech si� spe�ni
ofiara m�ki!!!
Z drzwi na lewo wypada Gyubal Wahazar tocz�c bia�a pian� po swoim bordo
kaftanie. Ryczy.
WAHAZAR
Haaaaaaaaaaaaa!!!!! (staje i wk�ada r�ce w kieszenie od portek. W tej chwili
wyjmuje praw� r�k� i wskazuje
na II Dam�) Wyrzuci� mi t� padlin�!! (II Pan w cylindrze i jeden z Robotnik�w
chwytaj� II Dam� i
wywlekaj� j� szybko przez drzwi �rodkowe) Dobra! (do I
Pana w cylindrze) Wal pierwszy!!
Wskazuje na drzwi na lewo. I Pan si� waha.
I PAN W CYLINDRZE uni�enie
Mo�e po Waszej Jedyno�ci. Apres vous... Prosz�...
Za drzwiami na lewo s�ycha� piekielne przekle�stwa Wahazara. Wszyscy nas�uchuj�.
FLETRYCY na tle ciszy
A czasem, je�li si� trafi na dobr� chwil�, wszystko z nim mo�na zrobi�. Trzeba
si� tylko wzi�� ostro: poufale
i brutalnie. Dziwna jest psychologia tego drania.
KWIBUZDA wstaj�c
A, to ja musz� spr�bowa�.
I BABA
Ale si� strze�cie, Miko�aju. Jak nie p�jdzie od razu � to �mier�.
Wahazar chwyta go za kark, wt�acza do gabinetu i zatrzaskuje wypoduszkowane,
czerwone
drzwi za sob�. Chwila ciszy. Wracaj�: II Pan i Robotnik, kt�rzy wywlekli II
Dam�.
ROBOTNIK
Wzi�li j� do ��tego domu.
II PAN ocieraj�c czo�o
Och! Co za okropno��! Przeczeka�a si�. Czy mo�e by� co� potworniejszego!
II BABA
Czy pr�dzej, czy p�niej wszystkich nas to czeka: przeczekamy si� na wylot.
Ze drzwi na lewo wychodzi Rypmann. Przez chwil� otwarcia drzwi s�ycha� potworny
ryk
Wahazara.
RYPMANN
Czy wszyscy maj� papiery w porz�dku?
G�OSY
Tak jest, panie doktorze! Wszyscy! Wszystko w porz�dku!
RYPMANN
Ciszej. Boj� si� bardzo o stan serca Jego Jedyno�ci. Puls ma 146 na minut�.
Prosz� nie wyprowadza� go z
r�wnowagi, inaczej b�d� musia� przerwa� audiencj�.
DANDYSKA
B�j si� pan Boga, panie doktorze! Czekam ju� si�dm� godzin�. N�g nie czuj�
zupe�nie.
Siada na ziemi.
RYPMANN
Kpisz pani, czy co u licha? Tu s� ludzie, kt�rzy czekaj� miesi�cami, po dziesi��
godzin dziennie, a ona
wyje�d�a z si�dm� godzin�! Wielka dama!
I BABA
Ten niesamowity erotyzm Jego Jedyno�ci przera�a mnie wprost.
RYPMANN
Nadludzkie si�y ma ten cz�owiek. Jestem doktor i nic nie rozumiem. To s� jakie�
nieznane �r�d�a psychicznej
energii. W g�ow� zachodz�, a nawet dalej jeszcze, co to ma znaczy�.
FLETRYCY
Narkotyki?
RYPMANN
Ale gdzie tam! Jego Jedyno�� jest najwzorowszym ze wszystkich znanych mi
abstynent�w. �pi godzin�,
czasem p�torej. A pracuje jak sze��dziesi�t parowych hipopotam�w. Ambasadora
Illirii nie mog� si� jeszcze
docuci� po dzisiejszej audiencji. Wypracowali nowy projekt wychowania
dziewczynek. Arcydzie�o. Palce
liza�.
DONNA SCABROSA
To co� dla mnie. Jestem tu po raz pierwszy. Panie doktorze, niech pan mnie
obja�ni.
�WINTUSIA
I mnie tak�e. Ja chc� by� dam� dworu Jego Jedyno�ci. Chc� mie� to napisane na
czerwonym bilecie, jak
ma�a ksi�niczka Valpurgii.
RYPMANN do Scabrosy
Owszem. To jest rzecz naj�atwiejsza. Podziwiam pani�. (Kwibuzda wychodzi przez
drzwi �rodkowe. Wszyscy
s�uchaj� rozmowy Scabrosy z Rypmannem.) Ma�o jest matek, kt�re si� na to
decyduj�, a skutki tego s� wprost
cudowne. Tylko zupe�na separacja jest wyma...
Drzwi na lewo otwieraj� si� i wypada I Pan, kopni�ty silnie w zadek. Za nim
Wahazar � ca�y
kaftan ma w pianie. Dandyska podnosi si� z ziemi.
WAHAZAR ryczy
Haaaaaaaaaaaaa!!!! Ty �wi�tucho, ty trzepiecino!!! Ty w�growaty gnidoszu!!!! (I
Pan pada na ziemi�) Ty
�miesz przychodzi� z pomi�tym papierem i jeszcze �miesz podpisywa� si� �ksi���
� co? Ty krzywulcu! Ty
wieloszparkowy syzygambie!!! (patrzy po obecnych) S�ucha�!!!! M�wi�em, �e wobec
mnie s� wszyscy
r�wni. Ty, stara ropucho, i ty, zdegenerowany miejski chamie, i ty, lafiryndo, i
ty, wielki zdechlaku.
(wskazuje po kolei na I Bab�, na Robotnika, na Dandysk� i na I Pana, kt�ry
wstaje i stoi �na baczno��)
Jeste�cie nic, absolutnie nic. Dla was oddaj� si� rzeczy najtrudniejszej:
zupe�nej samotno�ci. Nie mam
r�wnych sobie. Nie tak jak cesarze i kr�lowie � ja jestem w innym wymiarze
ducha. Jestem geniusz �ycia tak
wielki, �e Napoleon, Cezar, Aleksander i tym podobne fidrygasy � to jest nic
wobec mnie: py�ki takie same
jak wy! Rozumiecie, suszone klapzdry? Ja mam m�zg jak beczka. M�g�bym by�, czym
bym tylko zechcia�,
czym by mi si� tylko zamarzy�o. Rozumiecie? H�???
FLETRYCY dr��cym g�osem
Zdaje si�, �e do pewnego stopnia zaczynam to troch� pojmowa�.
WAHAZAR
Ja ci dam �pewny stopie�! Czy nie chcesz do pewnego stopnia umrze�, ty wszawy
skorpionie? H�???
FLETRYCY nieprzytomnie
Ja... nic... Ja... wasza Jedyno�ci...
WAHAZAR �agodniej
Wi�c milcz i s�uchaj. Widz�, �e jeste� do�� inteligentny. (do wszystkich)
Po�wi�cam si� dla was. Nikt z was
oceni� tego nie potrafi i tego od was nie ��dam. Wiem, �e m�wicie o mnie rzeczy
potworne. Nie chc� o tym
nic wiedzie�. Nie mam donosicieli i mie� nie b�d�, tak samo jak nie mam
ministr�w. Jestem sam jak B�g.
Sam wszystkim rz�dz� i za wszystko odpowiadam, i to tylko przed sob� samym. Mog�
si� skaza� na �mier�,
jak mi przyjdzie ochota � je�li uznam definitywnie, �e si� myl�. Nie mam
ministr�w � w tym jest moja
wielko��. Jestem jeden, samotny duch � jak para w maszynie, jak elektryczna
energia w baterii. Ale za to
naprawd� mam maszyn� pod sob�, a nie �yw� miazg�. Moi urz�dnicy to automaty,
takie, jakie widujecie na
stacjach. Wk�adam centa i wychodzi czekoladka, a nie mi�towy cukierek: cze-ko-
lad-ka. (do Fletrycego)
Rozumiesz to? H�??
FLETRYCY
Tak, teraz zupe�nie rozumiem. Pierwszy raz...
WAHAZAR przerywa mu
No i chwa�a Bogu. Ciesz si�, �e� zrozumia�, i stul pysk. (wznios�ym tonem) Wiod�
was do szcz�liwo�ci
takiej, o jakiej nawet nie potrafiliby�cie marzy� teraz. Ja jeden wiem. Ka�dy
b�dzie w swoim pude�ku z wat�,
jak bezcenny klejnot � samotny, jeden jedyny w nadludzkim dostoje�stwie swojej
najg��bszej istoty tak jak
ja teraz jestem. Tylko ja cierpi� jak wszyscy diabli, bo si� po�wi�cam dla was i
znosz� nawet to, �e uwa�acie
mnie za dzikiego chama, takiego jak wy wszyscy � (do I Pana) razem z � tob�,
mo�ci ksi���. Jestem czysty
jak dzieweczka samotna, gdy my�li o bia�ych kwiatach metafizycznej mi�o�ci do
Jedynego B�stwa. Jestem
sam jak dziwny metafizyczny kwiat, wyros�y w ciemnym o�rodku wszechbytu, jestem
samotny jak per�a we
wn�trzu zapomnianej w g��biach ostrygi... (Fletrycy wybucha histerycznym
�miechem i pada w kurczach na
ziemi�.) �miej si�, idioto. Wiem, �e nie umiem m�wi� twoim parszywym literackim
j�zykiem. �miej si�. Nie
mam ci tego za z�e. Ka�dy z was mo�e mi wszystko powiedzie� w oczy, ale nikt z
was si� na to nie odwa�y,
bo za to �mier�, moi drodzy pa�stwo. Trudno. Ale donosicieli nie mam. W tym jest
cz�� mojej wielko�ci. I
m�wi� wam: nowych ludzi mo�na tylko stworzy� niszcz�c, a nie k�ad�c wszystkim do
g�owy pi�kne my�li,
jak to robi pan Fletrycy. Niech si� sobie bawi, a ja b�d� niszczy�, w imi�
najpi�kniejszych skarb�w, w imi�
tych cudownych kwiatk�w, kt�re zakwitn� w duszach waszych dzieci, kiedy si�
ockn� na pustyni ducha i
wy� b�d� o jedn� kropl� tego czego�, tego niezmiennego, wielkiego, a tak ma�ego,
�e znale�� to mo�na w
ka�dym robaczku, w ka�dej trawce, w ka�dym kryszta�ku ukrytym w skale...
FLETRYCY wstaj�c, przerywa mu
Czy i w pluskwie, kt�ra ci� gryzie w nocy, o, Wasza Psychiczna
Nieeuklidesowo�ci?
WAHAZAR zimno, ale dr��cym g�osem
Co?
FLETRYCY brutalnie
Pytam si�, czy i w pluskwie? stary kabotynie!
WAHAZAR gwi�d�e na palcach; ttum si� rozst�puje; wpada z szalona szybko�ci�
sze�ciu Gwardzist�w z
Gnumbenem na czele
Rozstrzela� natychmiast tego b�azna!!!
Wskazuje na Fletrycego.
GNUMBEN
Rozkaz. Bra� go.
Wskazuje Fletrycego swoim ludziom. Gwardzi�ci z szalon� szybko�ci� wywlekaj�
Fletrycego,
kt�ry jak flak poddaje si�.
WAHAZAR ko�cz�c rzecz swoj�
Ot�. tego cho� troszk� chc� wam da�. I dam, cho�by�cie mieli przej�� przez
takie m�ki, wobec kt�rych to,
co jest teraz, wyda si� wam nieludzk� rozkosz�.
9
Wszyscy s�uchaj� struchlali.
I BABA
No dobrze, Wasza Jedyno�ci, ale co to jest to to, o to w�a�nie chodzi. Ja
s�ysza�am ju� o tym, ale niedobrze
rozumiem, chocia� znam dobrze teori� Einsteina.
WAHAZAR wycieraj�c nadmiar piany z kaftana
Tego, widzisz, moja stara, ja sam nie wiem. Tu ani mnie, ani tobie sam Einstein
nie pomo�e. M�g�bym
wiedzie� to, ale nie chc�. Straci�bym si�� dzia�ania. (do wszystkich)
Rozumiecie? H�? (Milczenie) Gdybym
dobrze wiedzia�, o co mi chodzi, gdybym to rozumia� tak, jak ta stara, i zreszt�
ja tak�e rozumiem Einsteina,
nie m�g�bym nic dla was zrobi�. (za scen� s�ycha� salw� karabinow�) O � ju� o
jednego literata mniej. Zaraz
l�ej si� robi w powietrzu. Sam nie lubi� pisa� i nie znosz� grafoman�w. Sobacze
plemi�, psiakrew! Wi�c?
STARY ROBOTNIK
No dobrze, Wasza Jedyno��, ale sami m�wicie, �e teraz nic, tylko m�ka. Wierz�,
�e nasze wnuki, ale my: co
my b�dziemy mie� z tego?
WAHAZAR
Prawdopodobnie nic i wcale nie jest to tak tragiczne, jak si� wydaje. Musimy
wyj�� poza osobowo�� �
inaczej nie stworzymy nic. Chc� ca�ej ludzko�ci przywr�ci� to, co utraci�a, i za
t� cen� d��y do tego, aby sta�
si� � je�eli si� ju� nie sta�a � zupe�nie czym� takim jak ul, mrowisko, stado
szara�czy, gniazdo os czy co�
podobnego.
I BABA
No tak, ale my, starzy, te� chcieliby�my odpocz��. Wy�cie, Wasza Jedyno��, �yli
kiedy�, u�ywali�cie. A my
nic. Ci�gle to samo, tylko coraz gorzej.
SCABROSA
Tak. On u�y� wszystkiego a� po uszy. Ja go znam.
WAHAZAR do Scabrosy
Prosz� nie przerywa� tam! (do Baby) Czy my�licie, �e o was tu chodzi, o was jako
takich? Ale� nic
podobnego. Kto wam to powiedzia�? Tu o mnie nawet nie chodzi: o mnie samego. Ja
cierpi� z was
wszystkich najbardziej. Cieszcie si�, �e cierpicie razem z takim cz�owiekiem jak
ja. Nie zmuszajcie mnie do
pustych deklamacji, a nade wszystko do my�lenia. Przecie� �ebym chcia�, tobym
przemy�la� wszystko dzi� w
nocy, jutro bym wsta� zupe�nie innym cz�owiekiem i nic, dos�ownie nic nie
m�g�bym zrobi�. Wy narzekacie,
�e musicie czasem poczeka� ze dwa miesi�ce z pro�b�. �ydzi te� czekali Mesjasza
i dlatego wydali teraz
Cantora, Husserla, Bergsona � o, jak�e nienawidz� tego blagiera � Marxa i
Einsteina. Nie my�lcie, �e jestem
filosemit�, ale to jest fakt.
I BABA
No tak, �ydzi czekali i przeczekali si� ju� kiedy� i jak przyszed� Mesjasz, to
go zabili.
WAHAZAR
Babo, nie wyprowadzaj mnie z cierpliwp�ci. Nie ty, to twoja wnuczka b�dzie
szcz�liwa.
STARY ROBOTNIK
Ale ja, ja. Co mnie z tego?
WAHAZAR przedrze�nia go
Ja! Ja! Ja! �ebym ja tak my�la�, to by�cie byli teraz kup� baran�w. A tak
czekacie przynajmniej na co�.
(�mieje si�) Pewno my�licie, �e za du�o gadam, �e przez ten czas m�g�bym
wszystko za�atwi�. Dobra! No!
dawaj papier, kt�ry z brzegu!
Wyrywa papier Staremu Robotnikowi.
RYPMANN podczas tego �apie go za r�k� i bada mu puls
Wasza Jedyno��: 175. Ani minuty wi�cej. Koniec.
Wpada Kwibuzda z butelk� wina w r�ku.
KWIBUZDA przedzieraj�c si� przez t�um
Te � Gyubal! Zaraz tu do mnie. Ja mam interes. (uderza pi�ci� w kark Wahazara)
Czytasz czy nie, cholero,
bo ci gnaty po�ami�.
Wahazar milcz�c czyta dalej pro�b� Starego Robotnika. Rypmann mierzy mu gor�czk�
pod
kaftanem.
I BABA z podziwem
�e te� jednak nikt nie odwa�y si� go zabi�!
WAHAZAR wyrywa sobie spod pachy termometr i ciska go o ziemi�
A widzisz, babo! Ja mam taki fluid.
Drze w kawa�ki pro�b� Starego Robotnika.
KWIBUZDA troch� straci! kontenans, pr�buje drugi raz, bije pi�ci�Wahazara w
g�ow�
B�dziesz mi odpowiada�, te, gmatwek jeden! M�yn musi i��. Ja czasu nie mam na
twoje fanaberie!!!
WAHAZAR budz�c si� jakby ze snu
�e co?
KWIBUZDA z rozpacz�
�e m�yn musi dzi� i��!! Podpisuj, cholero, i wypijemy na zgod�.
Napi�cie w t�umie wzrasta.
WAHAZAR ob��dnie
Hm... To ciekawa historia!
KWIBUZDA zupe�nie nieprzytomnie
Podpisz, psiaparo, i pij!!!!!
WAHAZAR
No i c� ci z tego przyjdzie?
KWIBUZDA og�upia�y
Ni-nic: �e m�yn p�jdzie, jak podpiszesz. (z nag�� furi�) Nie �artuj, ty
skurczyflaku, bo ani zipniesz, jak ci�
zajad�!!!!
WAHAZAR bior�c papier Kwibuzdy
Jestem zdania wprost przeciwnego, ale podpisa� mog�. (podpisuje o��wkiem
atramentowym i oddaje papier
Miko�ajowi) A wina pi� z wami nie b�d�, Miko�aju. Id�cie pr�dzej do m�yna.
�ciska go za r�k�; Kwibuzda wychodzi �api�c si� za g�ow�.
RYPMANN na tle szept�w, kt�re wybuchn�y po poprzednim napi�ciu
Wasza Jedyno��, ani jednej pro�by wi�cej, bo �mier�. Tylko t� jedn� pani�
pozwalam jeszcze za�atwi�
Waszej Jedyno�ci. C�rka jej chce by� dam� dworu nowego typu. (do Scabrosy)
Prosz� bli�ej. Reszta mo�e
opu�ci� sal�.
T�um w�r�d szemrania wychodzi powoli, t�ocz�c si� w drzwiach: Zostaje tylko
Donna
Scabrosa ze �wintusi�, Donna Lubrica z Przyjemniaczkiem i Lidia Bochnarzewska.
SCABROSA podchodz�c
Nie poznajesz mnie, wuju Macieju?
WAHAZAR niepewnie
Nie.
SCABROSA
Nie pami�tasz, jake� by� prezesem syndykalist�w? Jestem Dzinia, c�rka barona
Vessanyi, kt�ry uratowa� ci
�ycie i zgin��. Dwa lata za to by�am twoj� wychowanic�. Przecie� ty jeste�
Maciej de Korbowa.
WAHAZAR
Mo�e nim by�em i mo�e to jest wszystko prawda, ale nie ma to nic do rzeczy.
Przekre�li�em moj� przesz�o��
zupe�nie. Prosz� dalej.
RYPMANN
Tak, pani, Jego Jedyno�� nie znosi w tym stanie zdrowia �adnych wspomnie�.
SCABROSA
A wi�c dobrze. Chodzi o to, �e c�rka moja upar�a si� gwa�tem, aby by� dam� dworu
Waszej Jedyno�ci.
Chod�, �wintusia. Przywitaj si� z dziadzi�.
WAHAZAR do �wintusi
Chod�, dzieci�tko. Bardzo mnie cieszy, �e jeste� taka rozs�dna.
�WINTUSIA
Dziadziu, ale ja nie chc� czeka� jak ci wszyscy i mama nawet. Ja chc� wszystko
od razu.
WAHAZAR
I b�dziesz mia�a od razu, moje dziecko. (do Scabrosy) �liczny anio�ek. Zrobi�
dla niej, co b�d� m�g�. Damy
dworu wychowuj� na idealne typy mechanicznych matek. (do �wintusi daj�c jej
cukierki, kt�re wydoby� z
kieszeni od portek) Masz tu cukierki, moje z�otko. (bierze j� pod brod�) Jakie
m�dre oczki masz, m�j
ptaszku.
RYPMANN niespokojnie
Wasza Jedyno��, mo�e niedobrze Waszej Jedyno�ci? Mo�e wody sodowej?
WAHAZAR
My�lisz, �e dostaj� bzika z przepracowania, panie Rypmann? Ale� przeciwnie,
�wietnie si� czuj�. Daj zreszt�
wody, jak chcesz. (Rypmann idzie do stolika z syfonem i nalewa. Do Scabrosy)A
jak�e pani � czy zgadza si�
pani na zupe�n� separacj�? W�a�nie dzi� zrobili�my ostateczny plan wychowania
dziewczynek. Cudowna
rzecz. Ale wszelkie mamy won na czery wiatry.
Rypmann przynosi wod� sodow�. Wahazar pije.
SCABROSA
Ale mo�e bym ja tak�e, Wasza Jedyno��... Mo�e si� znajdzie jakie miejsce... Mo�e
jeden jedyny wyj�tek,
Wasza Jedyno��?
WAHAZAR oddaj�c szklank� Rypmannowi
Nie, pani: nie znosz� zwyk�ych kobiet w moim najbli�szym otoczeniu, a w og�le
d��� do tego, �eby je
zmechanizowa� zupe�nie. Rozdzielam kobiety na tak zwane �kobiety prawdziwe� � te
mechnizuj� bez
mi�osierdzia, i kobietony, kt�re przetwarzam w m�czyzn przy pomocy
odpowiedniego szczepienia pewnych
gruczo��w. Panie Rypmann! Prawda?
RYPMANN
Tak jest, Wasza Jedyno��. (do Scabrosy) Nies�ychane otrzymali�my rezultaty.
SCABROSA
Ale�, Wasza Jedyno��, ja bym chcia�a by� sob�... Tylko sob�, tylko �eby mi cho�
troch� by�o lepiej...
WAHAZAR
Ani s�owa. Masz pani w sobie co� z kobietona. Za m�dre masz oczka! Cha,cha.
�mieje si�.
LUBRICA podchodz�c do nich
B�agam Wasz� Jedyno��: to jest moja przyjaci�ka...
WAHAZAR
Co? I pani tutaj? Pani, kt�ra zam�czasz mnie od roku swoj� nieszcz�liwa
mi�o�ci� do mnie? (Lubrica
zakrywa twarz r�kami) O tak, wstyd� si�, pani � nie nadajesz si� do
mechanizacji. Dobrze, �e to sobie
przypomnia�em. (do Rypmanna) Oto m�dra baba. �wietnego mieliby�my z niej
urz�dnika do G��wnej
Komisji Sekt Pochodnych. Co? Panie Rypmann?
RYPMANN
Tak jest, Wasza Jedyno��. To nie jest okaz mechanicznej matki.
WAHAZAR
Tak wi�c obie te panie, panie Rypmann, ode�lesz pan do Komisji Rewizyjnej. A
propos: wszystkie stare
baby w IV dystrykcie robotniczym maj� by� rozstrzelane do jutra, do dziewi�tej z
rana. Bon!
LUBRICA
Gyubalu Wahazar, strze� si� przekle�stwa gatunku! To si� m�ci. Stworzysz
spo�ecze�stwo, w kt�rym samice
b�d� po�era�y swoich m��w, jak to czyni� pewne owady. B�dziecie trutniami,
kt�rych b�dziemy wyrzyna�,
kiedy stan� si� zbyteczni3.
WAHAZAR
Cha! Cha! Cha! (do Rypmanna) Panie Rypmann, jak ona �licznie m�wi. Co za
inteligencja. Cudownego
zrobimy z niej urz�dnika.
LUBRICA pada na kolana.
B�agam ci�, Gyubalu Wahazar! Miej lito�� cho�by tylko nad nami.
SCABROSA
A ona, moja �wintusia! Czym�e b�dzie? Co chcesz z niej uczyni�?
WAHAZAR
To okre�li Komisja Nadnaturalnego Doboru po dw�ch tygodniach wychowania
przedwst�pnego. M�j system
jest �in�branlable�. Transponuje moje w�asne m�czarnie na warto�ci
wszech�wiatowe. Jestem pierwszym
m�czennikiem mego sze�ciowymiarowego kontinuum. Nikt nie ma prawa m�czy� si�
mniej ni� ja. A do tego
jestem zupe�nie samotny.
�WINTUSIA
Dziadziu, nie k�am. Nie jeste� sam. Kto� chodzi za tob� i szepce ci do ucha
jakie� niezrozumia�e rzeczy.
WAHAZAR zmieszany
Bajki. Nas�ucha�a� si� miejskich plotek, moja dziecinko.
SCABROSA pada przed nim na kolana
Wasza Jedyno��! Prosz� jej wierzy�. Ona jest jasnowidz�ca. Ko�o niej kr�ci si�
ci�gle wir jakich� astralnych
cia� nieznanych istot.
WAHAZAR
Bzdury. Prosz� mi nie zawraca� g�owy.
�WINTUSIA tajemniczo
Dziadziu, to nie s� bzdury. Ja czuj�, �e ten kto� jest blisko.
WAHAZAR spogl�daj�c na zegarek
Ju� czwarta dochodzi. Musz� i��...
�WINTUSIA
Nie uciekniesz. St�j, tam gdzie stoisz, i patrz mi w oczy. Ja widz� dno. A na
dnie pe�zaj� okropne czerwone
robaki z czarnymi g�owami. Widz� to, co jest za tob�. Po co si� m�czysz,
dziadziu, przesta� si� m�czy�.
3 Tak ma by�. (Przyp. aut.)
WAHAZAR
M�j fluid nie dzia�a. Panie Rypmann, s�abo mi... Rypmann podtrzymuje go.
SCABROSA
Wasza Jedyno��! Ta chwila jest jedyna. Jeszcze czas jest zawr�ci�. Wys�uchaj nas
i mojej �wintusi!
RYPMANN badaj�c puls Wahazara
Wasza Jedyno�� � spa�, spa� natychmiast. Pulsu nie ma wcale. (do kobiet) To jest
tak zwana wewn�trzna
narkoza. On si� truje wydzielinami jakiego� niezbadanego gruczo�u. M�wi�em
zawsze, �e przysz�o�� ca�ej
medycyny jest w gruczo�ach.
�WINTUSIA
Dziadziu, jeste� teraz tam, gdzie ja. Widzisz to samo. Pomy�l jeszcze chwilk�, a
zrozumiesz wszystko.
WAHAZAR
�wintusia, nie m�w tak. Jaki� straszliwy �wiat �agodnej, cichej pi�kno�ci
otwiera si� przede mn�. (s�abn�cym
g�osem) Panie Rypmann, wody... (Rypmann leci po wod�; Wahazar chwieje si�) To
nic. Gruczo�y.
Rozpina ko�nierz kaftana.
�WINTUSIA
To nie s� gruczo�y. On chodzi ko�o ciebie i kusi ci�. To nie jest diabe�. To
jeste� ty sam. Sam kr�cisz si�
wok� siebie jak w��. Widzisz teraz ��k� zielon� i budk�. A w budce siedzi
piesek z czerwon� wst��eczk�.
To samo widz� co wiecz�r i zasypiam.
Wahazar patrzy na ni� jak zahipnotyzowany. Donny kl�cz� z dw�ch stron.
LUBRICA
Gyubalu Wahazar, wys�uchaj podszept�w twego prawdziwego �Ja�.
SCABROSA
W imi� najwy�szej my�li, kt�r� kochasz � nie czy� z nas automat�w.
Wahazar wypija wod� kt�r� mu podaje Rypmann.
WAHAZAR
Czekajcie, czekajcie, to jest jedyna chwila.
RYPMANN
Wasza Jedyno��! Spa�!
Przez drzwi wprost wchodzi czterech Kat�w. Podchodz� cicho, zdejmuj� kapelusze,
k�aniaj�
si� nimi nisko i wk�adaj� je pod pachy.
PRZYJEMNIACZEK kt�ry dot�d sta� nieruchomo przy lewej kolumnie
Dzie� dobry panom katom. Nale�� do bloku m�skiego.
Toczy pian�. Lidia ca�y czas stoi nieruchomo oparta o praw� kolumn�.
RYPMANN
A teraz spa�, Wasza Jedyno��!!
Kat Morbidetto bierze pod r�k� Wahazara i prowadzi go powoli na lewo. Wahazar
obciera
pian� ciekn�c� mu z pyska.
Kobiety ogl�daj� si� i krzycz� z przestrachu, po czym nie wstaj�c zas�aniaj�
oczy r�kami i tak
pozostaj�. Morbidetto milcz�c, z jadowitym u�miechem, podchodzi do Wahazara
wpatrzonego
w �wintusi�. Wahazar drgn��. Wypuszcza szklank�, kt�ra pada na pod�og� i rozbija
si�.
Morbidetto zagl�da mu w twarz, staj�c po jego lewej r�ce. Wahazar nagle wstrz�sa
si� i
budzi si� z os�upienia.
WAHAZAR ryczy
Haaaaaaaaaa!!!!! (piana bucha mu z pyska) Jutro te dwie fl�dry do Komisji
Nadnaturalnego Doboru!
Wystrzela� wszystkie baby w dystrykcie IV!!!! Skasowa� wszystkie pozwolenia
wyj�tkowych ma��e�stw!!!
Zwo�a� dzi� wszystkich pedagog�w trzeciej klasy na nadzwyczajne posiedzenie!!!
Haaaaaaaa!!!
WAHAZAR id�c powoli
Dzi�kuj� ci, m�j Morbidetto. Mia�em chwil� s�abo�ci.
Wychodz�. Za nimi powoli idzie reszta Kat�w.
RYPMANN bierze za r�k� �wintusi�
A ty, moje dziecko, p�jdziesz ze mn� do naszego pa�acowego internatu.
Scabrosa odkrywa twarz i milcz�c wyci�ga do niej r�ce na kl�czkach.
�WINTUSIA
Nie b�j si�, mamo. Ja si� nie boj� tych ryk�w. Mnie si� nic nie stanie.
Rypmann delikatnie wyprowadza j� na lewo.
PRZYJEMNIACZEK
A to paradna historia!! Ja nale�� do bloku m�skiego i nic mnie to nie obchodzi.
Scabrosa wybucha p�aczem. Lubrica wstaje i przyciska Przyjemniaczka do tzw.
��ona�.
Wchodzi Gnumben przez drzwi �rodkowe.
GNUMBEN zimno
Panie pozwol�, Pokazuje lew� r�k� drzwi �rodkowe.
LUBRICA do Scabrosy
Chod�, Dzinia. M�j Przyjemniaczek za�atwi kiedy� t� spraw�.
Scabrosa wstaje ci�ko i wycieraj�c oczy idzie ku drzwiom �rodkowym. Za ni�
idzie Lubrica z
Przyjemniaczkiem w obj�ciach, za nimi Lidia; Gnumben stoi w miejscu na lewo,
prawym
profilem zwr�cony do widowni.
AKT DRUGI
Scena przedstawia czerwony gabinet w pa�acu Wahazara. �ciany obite czerwono i
czerwony
dywan z ��t� gwiazd� w centrum, o czarnym �rodku. Cytrynowo��te meble o
dowolnie
fantastycznych kszta�tach � maj� skrzyd�a u por�czy, porysowane s� w czarne
desenie. Na
wprost okno, przez kt�re wida� pag�rkowaty pejza�, pe�en �wie�ej zielono�ci. W
oddali
miasto z wie�ami i dymi�cymi kominami. Siedz� woko�o w nast�puj�cy spos�b
zgrupowane
kobiety: Lidia Bochnarzewska, Scabrosa i Lubrica na jednym fotelu z
Przyjemniaczkiem.
LUBRICA trzyma w r�ku olbrzymi� czarn� kopert� z pi�cioma ��tymi piecz�ciami
Bo�e, Bo�e! � co z nami b�dzie! Co z nami wyrabiali na tej komisji!!! To
opowiedzie� si� nie da.
SCABROSA zgn�biona a� do ostatecznej apatii. Trzyma w r�ku tak� sam� kopert� jak
Lubrica
I teraz b�dziemy czeka� a� do ob��du. Nic nie wiemy, co jest w tych przekl�tych
kopertach. Tam jest wyrok
na ca�e �ycie. �eby cho� powiedzieli, bestie, od razu!
LIDIA
Nic nie niepok�jcie si�, moje panie. Wszystko to przesz�am i jest mi doskonale.
SCABROSA
Tak, ale z pani nie zrobili jakiego� kobietona. A z nami, diabe� jeden wie, co
b�dzie. Jak pomy�l� � zimno mi
si� wprost robi.
LIDIA
Powinna by� pani dumna. Ja by�am na to za g�upia. Jestem teraz zwyk�a
mechaniczna matka i nic wi�cej.
LUBRICA
Jak by�am ma�a, zawsze marzy�am o tym, �eby by� ch�opcem, a teraz niedobrze mi
si� robi na sam� my�l.
Och! w jaki� straszny czas kazano nam prze�y� nasze �ycie.
SCABROSA
Ty przynajmniej masz swego Przyjemniaczka! Jeszcze nie wypracowano projektu
wychowania ch�opc�w. A
ja co? Sama jestem zupe�nie i nawet moj� biedn� �wintusi� mi wydarto. O Bo�e,
Bo�e! (p�acze) Wszystko
mi jedno: mog� zosta� nawet kobietonem, byle tylko ona, moja male�ka biedaczka,
by�a szcz�liwa!
LIDIA wstaje i pociesza j�
No, no, droga pani, w�a�nie jestem wezwana, aby wzi�� miar� na nowe sukienki dla
�wintusi. �licznie
b�dzie wygl�da� w tych strojach. (g�adzi j�; Scabrosa �ka) Niech si� pani
uspokoi, �eby nie martwi�
c�reczki. Zaraz tu b�dzie.
LUBRICA gor�czkowo mn�c kopert�, tak ze lak pryska
Byle pr�dzej, byle pr�dzej. Ja ju� nie mog� czeka�. Moja wczorajsza pro�ba o
wyjazd do Illirii na nic.
karykaturze, w kostiumie tym samym co w akcie I.
�WINTUSIA
Wstaje i przechadza si�. Pauza. Z lewej strony wchodzi Jabuchna Musio�ek
prowadz�c za
r�k� �wintusi�, kt�ra trzyma olbrzymi� lalk�, przedstawiaj�c� Gyubala Wahazara w
Mamo! Mamo! Patrz, jaki dziadzia Wahazar jest �liczny. Wiem wszystko, co my�li,
kiedy go targam za
w�sy. (biegnie do matki i k�adzie jej lalk� na kolanach; Scabrosa obejmuje
�wintusi� i d�ugo trzyma j� w
obj�ciach milcz�c) Czemu p�aczesz, mamo? Ja si� niczego nie boj�.
SCABROSA �kaj�c
Ale ja ci� ju� nie zobacz�, chyba a� kiedy b�dziesz ju� du�a.
�WINTUSIA
Mamo, wstyd� si� p�aka�. Spa�am doskonale. Dali mi kakao z ciastkami. A jak� mam
�liczn� wann�! Ca�a w
r�owe kotki z czarnymi oczkarni. Jak wyrosn�, dam ci tak� sam�.
SCABROSA
Biedne, biedne dziecko. �ebym tylko wiedzia�a, �e b�dziesz szcz�liwa. (wstaje
str�caj�c lalk� Wahazara na
ziemi�; �mieje si� przez �zy) Cha, cha, wanna w r�owe koty. Mo�e on ma tak�
sam�, ten �otr, ten w�ciek�y
komediant, ten m�ciciel w�asnej pustki! Och!
�apie si� za serce i wybucha dzikim �miechem.
�WINTUSIA �miej�c si� podnosi lalk� i ta�czy z ni� po pokoju
Patrzcie, jak dziadzio si� ze mn� bawi! Sam nie ma czasu, wi�c da� mi t�
kukie�k�.
LIDIA
No, �wintusia, chod�! Musz� wzi�� miar� na twoje nowe sukienki. (�wintusia sadza
lalk� na fotelu na
miejscu Lidii i staje przed ni� rozpromieniona) B�d� wszystkie w czarnych,
��tych i czerwonych kolorach.
�licznie ci w nich b�dzie.
Donny rozczarowane cofaj� si�.
LUBRICA
Och, �eby by� przynajmniej ostatnim.
RYPMANN surowo
Mylisz si�, pani! Twoj� ma��, ciasn� inteligencj� nie mo�esz obj�� obszar�w
my�li tego geniusza. To nie s�
�adne artystyczne majaczenia ani doktrynerskie spo�ecznikostwo, to jest
Rzeczywisto�� przez wielkie RZ.
LUBRICA
To s� wielkie Frazesy przez wielkie F. Dziwi mnie, �e cz�owiek tak inteligentny
jak pan daje si� tak
beznadziejnie nabiera�.
RYPMANN
Pani, wierz mi. Ja jeszcze nie rozumiem wszystkiego, ale wiem do�� wiele. Jego
Jedyno�� to jest
wsp�czesny Ramzes II. On chce odmechanizowa� ludzko��, pozostawiaj�c jej
wszystkie zdobycze
spo�ecznego rozwoju. On to ju� po cz�ci zrobi�, tylko my nie mo�emy jeszcze
zda� sobie z tego sprawy. My
patrzymy przez lup� na to, co wymaga oddalenia tysi�cy lat �wiat�a i olbrzymich
reflektor�w, aby by�
ogl�danym. Nie trzeba s�ucha� jego s��w, tylko patrze� z odleg�o�ci na jego
czyny. To jest wielki m�czennik
i tylko zatrucie wydzielinami pewnych nieznanych gruczo��w mo�e usprawiedliwi�
wobec biologii t�
nadludzk� energi�. Nazwa�bym to, w analogii do chemii, rozpadem atom�w
psychicznych. Jak rad zmienia
si� w inne cia�a, promieniuj�c potworne ilo�ci energii, tak samo on musi si�
zmieni� w innego cz�owieka.
Inaczej b�d� twierdzi�, �e medycyna to blaga.
LUBRICA
Mierzy j� i zapisuje miary w notatniku. Z prawej strony wchodzi Rypmann w bia�ym
cha�acie.
RYPMANN
Dzie� dobry. Dzie� dobry. Czy by�y panie na komisji?
DONNY LUBRICA I SCABROSA rzucaj� si� do niego
Tak, tak. Doktorze, powiedz nam! Co b�dzie? Jaki wynik? Mo�e pan otworzy te
koperty.
RYPMANN
Ja nic nie wiem. Otwiera� kopert nie mam prawa. To nale�y tylko do Jego
Jedyno�ci: Gyubala Pierwszego.
Ale� to ob��d. Pan �yje sobie tu wygodnie i ma pan na miejscu psychiatryczne
laboratorium z najciekawszym
na ca�ym �wiecie okazem wariata. Ale jak �yjemy my � o tym nie ma poj�cia nawet
sam pa�ski pacjent.
Ach! �eby mo�na go by�o zabi�!
RYPMANN
W�a�nie w tym jest ca�a sztuka. To nie jest �aden cud, jak m�wi� ambasadorowie
pa�stw obcych. To jest
instynkt masy, kt�ra wie, �e ten cz�owiek dla nich cierpi, zadaj�c im
najpotworniejsze m�ki. Masa wie, �e on
prowadzi ich tam, gdzie nikt inny zaprowadzi� by ich nie m�g�. Na to, aby go
zabi�, trzeba by� jakim�
nadwariatem. A zreszt� w innych pa�stwach zaczyna si� ten sam przewr�t.
LUBRICA
A sko�czy si� w og�le wszystko tak� generaln� klap�, jakiej �wiat nie widzia�, a
nawet...
Scabrosa i Lubrica podbiegaj� do niego z kopertami.
LIDIA
Podzi�kujcie Jego Jedyno�ci, �e nie potrzebowa�y�cie czeka�. Czasami trwa to
miesi�ce.
WAHAZAR rozrywaj�c koperty
Tak. I nie moja w tym wina, �e nie mam czasu. To wy wszyscy mnie do tego
zmuszacie. Jednych tylko
matek nie zmuszam, bo chc�, �eby nowe pokolenie by�o tak silne jak ja.
Rozumiecie?
DONNY SCABROSA I LUBRICA
Tak. Wasza Jedyno��! Co jest w listach? Zlituj si�, panie!
WAHAZAR chowa listy do kieszeni od szynela
Panie Rypmann, czy rozstrzelano wszystkie baby, tak jak kaza�em?
RYPMANN
Tak jest, Wasza Jedyno��. Zbuntowali si� wszyscy oficerowie 145 pu�ku piechoty.
Wszyscy uwi�zieni.
WAHAZAR
Bon! Powiesi� wszystkich, a jednego, tego ma�ego porucznika z si�dmej kompanii,
zostawi� na zarybek dla
mnie: o dziesi�tej w nocy przyprowadzi� go do sali tortur.
RYPMANN
Rozkaz, Wasza Jedyno��.
WAHAZAR
Panie Rypmann, dzi� ma by� krem czekoladowy na obiad. �wintusia lubi czekolad�.
Lidia, do si�dmej
suknia galowa dla �wintusi ma by� gotowa.
LIDIA
Tak jest, Wasza Jedyno��.
WAHAZAR
Panie Rypmann, prosz� przygotowa� �elatyn�. Jutro rano o dziesi�tej musz�
wykona� transparent na
jubileusz stowarzyszenia zjednoczonych krawc�w wojskowych.
RYPMANN
Rozkaz, Wasza Jedyno��...
Drzwi na lewo otwieraj� si� z trzaskiem i wchodzi Gyubal Wahazar, ubrany w te
same zielone
portasy co w akcie I. Ma tego samego koloru co portki koszul� i rozpi�ty br�zowy
szynel ze
z�otymi ozdobami, ten sam, kt�ry w akcie I wisia� nad stolikiem z syfonem. Na
g�owie czarny
kapelusz.
WAHAZAR
Ha! Ha! Dobrze! Nie chc� zmusza� matek. Lubi� dobrowolno��. (innym tonem)
Wierzcie mi, panie, �e gwa�t
wcale nie le�y w mojej naturze. Jestem do tego zmuszony � ZMU-SZO-NY. Ale jak
kto mnie, mnie �mie
zmusza� � musi sam ponie�� konsekwencje. Dokumenty s�?
SCABROSA
Wasza Jedyno��... Cho� chwileczk�... Co jest w tych papierach?
WAHAZAR ryczy
Haaaaaaaaaa!!!! Ja nie zmuszam matek! Ale je�li kt�ra s�owo dobrowolnie pi�nie,
to koniec, klamka zapad�a.
(spokojnie, ocieraj�c pian� z szynela) A, to nie�adnie moja pani. Wstyd� si� by�
tak natr�tna. (do Rypmanna)
Panie Rypmann, nikogo dzi� nie dopuszcza� do mnie do godziny czternastej. Mam
rozmow� z ambasadorem
Albanii. Jaki� kto� zacz�� tam mnie udawa� i maj� z nim k�opot. Mnie udawa�!
Mnie! S�yszane rzeczy, panie
Rypmann! Co? I mnie pytaj� o rad�. Cha! Cha! Ja im poka�� ich Albani�. Po�lemy
tam ksi�cia Valpurgii
jako ambasadora. On im da bobu. Zdrajc�w naznacza� na ambasador�w. Cudowna
metoda. Sz�sty wymiar!
Nieeuklidesowe pa�stwo!!!!! Cha! cha! cha! cha!cha!cha!
Dusi si� w ataku piekielnego �miechu, tocz�c pian�.
�WINTUSIA kt�r� Lidia w�a�nie wypu�ci�a z obj��, skacze, i �mieje si� tak�e
Dziadziu, zata�cz ze mn�!
Chwyta Wahazara za r�ce i przez chwil� ta�cz� oboje, jak ma�e dzieci4. Lidia
patrzy na to dobrotliwie, Rypmann
z ojcowskim u�miechem.
RYPMANN
Dosy�, Wasza Jedyno��! Puls.
WAHAZAR
A prawda: puls. (maca si� za r�k�) Ale nic, sto pi��dziesi�t najwy�ej.
�WINTUSIA
Dziadziu, daj mi si� poci�gn�� za w�sik.
WAHAZAR nachyla si� do niej
Masz. Ci�gnij. Rwij, ile chcesz. Mo�esz si� bawi� ze mn� jak z t� lalk�.
Wskazuje kuk�� na krze�le. �wintusia ��pie go za w�sy i przysuwa jego twarz do
swojej5.
�WINTUSIA
Patrz mi w oczy, dziadziu. Czemu si� usuwasz?
Wahazar zamyka oczy.
SCABROSA
On jednak jest dobry w gruncie rzeczy. (nagle przypomina sobie co�) Tylko ten
papier. S�uchaj, Lubrysiu, ja
nie wytrzymam.
RYPMANN
Cicho, panie! Jego Jedyno�� odpoczywa. To mu si� zdarza raz na dwa lata.
Panie cichn�.
�WINTUSIA
Dziadziu, patrz mi si� w lewe oko. (Wahazar nachylony spogl�da jej w oczy) Widz�
twoj� dusz�, ma��
zm�czon� duszyczk�. Jest niebieska i chodzi mi�dzy mchami i g�adzi ma�e �uczki,
kt�re si� kochaj�.
Wahazar jakby zahipnotyzowany siada przed ni� na ziemi.
WAHAZAR
Zabierasz mi moj� samotno��, �wintusiu. (zamyka oczy) Z tob� nie jestem sam.
Widz�, gdzie� bardzo daleko,
zupe�nie inny �wiat, jak�� ��k� w�r�d lasu. I ciebie widz�, jako panienk�, z
du�ym psem i z jakim� m�odym
cz�owiekiem... O Bo�e! To ja sam jestem.
�wintusia g�adzi go po w�osach. Wahazar zakrywa r�k� zamkni�te oczy.
�WINTUSIA cicho
4 Tzn. �wintusia naprawd�. (Przyp. aut.)
5 W tym miejscu wa�nym jest, aby w�s si� aktorowi nie oderwa�. Ca�y efekt by�by
na nic. (Przyp. aut.)
Id� dalej i patrz. Nie odwracaj oczu od tego, co widzisz.
WAHAZAR
Bo�e! to ja jestem. Jak�e dawno nie widzia�em ju� ��k i drzew. Widz� motyle:
goni� si�... �wintusia,
prowad� mnie, gdzie chcesz. Zrobi� wszystko, co zechcesz.
LUBRICA cicho do �wintusi
Popro� go, �eby nam pokaza�, co jest w tych kopertach.
Wahazar drgn��. Z trudem budzi si�.
�WINTUSIA za�amuj�c r�ce
Wszystko mi ciocia popsu�a! Jak niegrzeczna dziewczynka zabawk�.
Wahazar ze strasznym rykiem zrywa si� z ziemi.
WAHAZAR
Haaaaaaaaaa!!!!! Odpocz��em!! Wieki ca�e odpoczywa�em. Musz� teraz pracowa�.
Czuj� si�� sze��dziesi�ciu
byk�w elektrycznych. Chce mi si� zgi�� wszystko, zmi�tosi� na miazg�! Panie
Rypmann! Do roboty! Do
roboty!
SCABROSA
Panie! ulituj si�. Przeczytaj przedtem te papiery!
WAHAZAR
Haaaaaaaaaa!!!!! Dowiecie si� w swoim czasie, turkawki. Mo�ecie poczeka�. Dawa�
mi tutaj tego
Alba�czyka! Tam �mi� udawa� mnie! Mnie!!! (bije si� w piersi tocz�c pian� z
pyska) Haaaaaaaaa!!!!
noszami. Perpendykulary�ci pozostaj� w czapkach.
O. UNGUENTY g�osem cichym, ale przenikaj�cym do samego psychicznego szpiku
Nie boj� si� twego ryku, dwojga imion Macieju Gyubalu Wahazarze! By�e� moim
uczniem. Ile� razy
dosta�e� ode mnie dw�jk� z r�wna� r�niczkowych! Ile� razy siedzia�e� przeze
mnie w kozie!
WAHAZAR przez chwil� stoi oniemia�y
To pan, panie profesorze!
O. UNGUENTY
Nie jestem ju� profesorem, ale kap�anem nowej religii. Dzi� wyp�yn�li�my na
�wiat. Mam przesz�o
dwadzie�cia tysi�cy wyznawc�w za sob�. Zrodzi�em w ciszy podziemnej �wiat nowy a
straszny dla
k�amc�w.
WAHAZAR przerywa mu
Ja nie k�ami�. Ja jestem jedyn� prawd� dzisiejszego �ycia. To oni zmuszaj� mnie,
abym by� w�ciek�y jak
dzikie zwierz�. A kto mnie zmusza, musi za to odpowiada�. Ja nie k�ami�.
O. UNGUENTY
I nikt ci tego nie m�wi. Przynajmniej ja wierz� w twoj� prawd�. Ale bez �adnej
wiary nie stworzysz nic,
p�draku. Jeste� tak samo w ciemno�ciach, jak ka�dy stw�r � od najn�dzniejszego
robaka a� do mnie, kt�ry
wiem tyle, ile sko�czone i ograniczone stworzenie wiedzie� mo�e.
WAHAZAR
A wi�c wiesz � nie wierzysz.
O. UNGUENTY
Najwy�sza wiedza styka si� z najwy�sz� wiar�, bo odkrywa tylko niedosi�n�
g��bi� Tajemnicy: (podnosz�c
g�os) Patrz na mnie, mam artretyczne zapalenie wszystkich staw�w i cierpi� jak
�aden z twoich go�ci w sali
tortur. Ankyloza skamienia mnie w jedn� bry�� nieludzkiej m�ki.
WAHAZAR ironicznie
Z prawej strony drzwi si� otwieraj�. Czterech Perpendykularyst�w wnosi na
noszach,
pokrytych czarn� cerat�, Ojca Unguentego. Czapk� ma na g�owie. Koniec jej
wystaje poza
Wiem � pili�my przecie za dawnych czas�w wcale nie�le.
O.UNGUENTY
I pij� teraz, i nie dbam o m�j b�l, kt�ry ro�nie i granic mie� nie mo�e.
(podnosi r�k� i chwilk� wyje z b�lu)
Auauauauauau! Oo! Postawcie mnie na ziemi, surogaty! (Perpendykulary�ci stawiaj�
nosze na ziemi.) Jestem
kup� obola�ych gnat�w, a stworzy�em co�, bez czego twoja praca jest miotaniem
si� szale�ca, wygryzaniem
sobie i drugim samego p�pka istoty osobowo�ci. Musisz by� ze mn�.
Ostatnie s�owa wypowiada ze straszn� si��.
WAHAZAR zimno
Kto mnie zmusza, sam musi odpowiada� za skutki.
O. UNGUENTY
O, nie b�j si�, odpowiem. Musisz by� ze mn�, bo bez wiary opartej na m�dro�ci
ostatecznej b�dziesz tylko
karykatur�, jak Aleksander Wielki, jak Piotr Wielki, jak tylu innych �wielkich�.
�Wahazar Wielki�, a w
gruncie rzeczy biedny ma�y wariatek � rybka zab��kana w sieci metafizycznej
sprzeczno�ci, strach dla
niepos�usznych dzieci...
�WINTUSIA
M�wi�am ci prawie to samo, dziadziu nie chcia�e� mi wierzy�.
O. Unguenty zwraca si� do niej.
WAHAZAR niecierpliwie, ale �agodnie
Czekaj, �wintusia. (do O. Unguentego) Znam te bzdury. Filozof na tronie. Satrapa
perski, Marek Aureliusz i
tak dalej, i tak dalej. Ho, ho, panie profesorze: filozofia i �ycie to dwie
kochanki jednego i tego samego
faceta, tak � w�a�nie faceta � nie pogodzisz ich, m�drkawku.
O. UNGUENTY
Nie filozofia, ale prawdziwa wiedza, kt�ra wzbudza wiar�. Wiara i filozofia s�
tym, czym m�wisz:
kochankami jednego cz�owieka. �ycie jest jedno, a szczytem �ycia jest to, czego
chc� ja. Przez wiedz� do
wiary, a nie przez teofizyczne baliwernie, stworzone dla miernot i wykoleje�c�w.
Ukorz si� przede mn�,
n�dzna karykaturo cezar�w i innych megaloman�w. Czyta�em dzi� paszkwil, kt�ry
rozlepiono w IV
dystrykcie. Ko�czy si� tak: �Szatan mnie nazywa nowotworem w p�pku, Wsz�
Niesko�czono�ci � zw� mnie
dawne bogi.�
WAHAZAR
Co?
O. UNGUENTY gniewnie
Ukorz si� � ot co.
WAHAZAR
Jak to?
O. UNGUENTY
A tak to: oddaj mi nale�n� cze�� � padnij na kolana
WAHAZAR oboj�tnie
Nie widz� w tym nic szczeg�lnego.
O. UNGUENTY
Czy� zg�upia� zupe�nie? To baran, nie cz�owiek. Ukorz si�, dobrze ci to zrobi na
m�zg.
WAHAZAR
Jestem cz�owiek zgodny i ostatecznie mog� si� ukorzy�.
Kl�ka i bije trzy pok�ony przed O. Unguentym. Wchodzi O. Pungenty z dwoma
Pneumatykami
Bosymi.
O. PUNGENTY
O � przepraszam. Ja nie chcia�bym przeszkadza�. Jestem G��wny Fafu�at
Pneumatyk�w Bosych.
Dowiedzia�em si�, �e m�j brat dokona� swego. Przyszli�my si� ukorzy�.
Przepraszam, czy mog�?
WAHAZAR z gniewem; wstaj�c
Ale� prosz� ci�, Ojcze. To by�a tylko ma�a repetycja dramatu pod tytu�em �Henryk
IV i Grzegorz VII�.
Sko�czyli�my.
O. PUNGENTY
Tak. Jeste�my wszyscy przeniewiercy i sekciarze. Religia upad�a. Trudno. Ja si�
jednak ukorz� przed moim
ukochanym braciszkiem. (do Pneumatyk�w) I wy te� ukorzcie si�, bracia. Religia
upad�a przez sekty.
Pada na kolana przed O. Unguentym. Pneumatycy r�wnie�. Perpendykulary�ci stoj�
jak
mumie.
O. UNGUENTY
Dobrze, bracie, �e� si� ukorzy�. Masz przed kim. Tylko mylisz si�: tworzenie si�
sekt jest dowodem
�ywotno�ci danego ko�cio�a, a nie jego upadku. Dlatego pozwalam na wszystkie
mo�liwe odszczepienstwa,
pod jednym warunkiem: najprz�d poj�� do g��bi, a potem, trzymaj�c si� pewnych
aksjomat�w nieodpartych,
tworzy� sekt�. Ka�dy cz�owiek mo�e stworzy� sekt�, kt�rej b�dzie jedynym
wyznawc�, tylko musi wprz�d
zrozumie� jedn� jedyn� Prawd�.
O. PUNGENTY
O jak�e szcz�liwy jestem, braciszku. Dzi� jeszcze ufunduj� nowy zakon.
Wywala si� na brzuch przed O. Unguentym.
�WINTUSIA podbiega do O. Unguentego
Ja te� zrobi� nowy ko�ci�ek. Dawno ju� �ni mi si� co� takiego. Tylko nie
wiedzia�am, jak to zrobi�.
O. UNGUENTY
B�ogos�awi� ci�, dziecinko! Masz wielkie rzeczy przed sob� do spe�nienia.
�wintusia kl�ka przed nim. Wahazar nagle ryczy nieludzkim g�osem i rzuca si� na
O. Unguentego, roztr�caj�c
Pneumatyk�w Bosych.
WAHAZAR
Haaaaa!!!!! Ja ci dam, ponury zgni�ku!!! Ja ci poka��, co to jest b�l w
ko�ciach!!!! (mi�tosi z ca�ej si�y O.
Unguentego, kt�ry formalnie wyje z b�lu) Co? Teraz wiesz, czym jest absolutna
wiedza? Teraz wiesz, jak to
z wiedzy stworzy� wiar�?
Perpendykulary�ci puszczaj� Wahazara i stoj� milcz�c.
Perpendykulary�ci odrywaj� Wahazara od O. Unguentego, kt�ry zemdla� z b�lu i
le�y jak
martwy. Trzy kobiety rzucaj� si� do O. Unguentego, aby go cuci�. �wintusia stoi