5786

Szczegóły
Tytuł 5786
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

5786 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 5786 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

5786 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

STANIS�AW IGNACY WITKIEWICZ GYUBAL WAHAZAR czyli NA PRZE��CZACH BEZSENSU Nieeuklidesowy dramat w czterech aktach Motto: Es ist doch teuer zu Macht zu kommen � 1921 Po�wi�cone Tadeuszowi Langierowi Die Macht verdummt. Friedrich Nietzsche pi�rami, w�o�one normalnie. Ogoleni. OSOBY G y u b a l W a h a z a r � wygl�da na lat 40. Czarne, d�ugie, wisz�ce w�sy. Czarne, rozwichrzone w�osy; czarne oczy. Piana leje si� z pyska przy lada sposobno�ci1. Jasnozielone, bardzo szerokie portki i fioletowe d�ugie buty spod tych portek widne. Kaftan bordo. Czarny mi�kki kapelusz. Tytan. G�os ochryp�y. � w i n t u s i a M a c a b r e s c u � dziesi�cioletnia dziewczynka, blondynka, ubrana bia�o z r�owymi wst��kami. Pi�kna jak anio�ek. Oczy czarne, olbrzymie. D o n n a S c a b r o s a M a c a b r e s c u � jej matka, lat 26, blondynka bardzo pi�kna. Anio�kowata jak i c�rka. Oczy jasne. D o n n a L u b r i c a T e r r a m o n � lat 23. Ruda z czarnymi oczami przyjaci�ka D o n n y S c a b r o s y. P r z y j e m n i a c z e k � o�mioletni synek D o n n y L u b r i k i. Blondyn, przewa�nie milcz�cy, M i k o � a j K w i b u z d a � m�ynarz. Lat 50. Gruby. Ogolony zupe�nie. Blondyn o czerwonym pysiu. J � z e f R y p m a n n � medyk. Wysoki, chudy. W�sy kr�tkie. Blondyn. L i d i a B o c h n a r z e w s k a � szwaczka. Brunetka. Lat 30. Do�� �adna ale wulgarna. J a b u c h n a M u s i o � e k � s�u��ca, lat 23. �adna. Ciemne w�osy. Jasne oczy. F l e t r y c y D y m o n t � literat Chudy, ma�y, lat 38. Blondyn. Du�e w�osy. Ogolony zupe�nie. O j c i e c U n g u e n t y � lat 92 (dziewi��dziesi�t dwa). G��wny kap�an przeniewierczej sekty Perpendykularyst�w. Siwy brunet. Ogolony zupe�nie. Teoretyk. Czarna, d�uga, obcis�a szata z bia�ymi guzikami w jeden rz�d. Czarna, wysoka, spiczasta czapka z czarnymi skrzyd�ami po bokach. O j c i e c P u n g e n t y � zakonnik, lat 54. G��wny Fafu�at przeniewierczego zakonu Pneumatyk�w Bosych. W sanda�ach. Brat rodzony O j c a U n g u e n t e g o i zupe�nie do niego podobny. R�ni si� czarn�, do kolan si�gaj�c� brod� i olbrzymimi, czarnymi, do pasa zwisaj�cymi w�osami. Br�zowy habit w ��te k�ka. Przepasany ��tym sznurem2. C z t e r e c h P e r p e n d y k u la r y s t � w � ogoleni zupe�nie, starsi panowie, ubrani zupe�nie tak samo jak O. U n g u e n t y, tylko bez skrzyde� na czapkach, kt�re maj� �ci�te szpice. D w � c h P n e u m a t y k � w B o s y c h � w sanda�ach. Ubrani jak O. P u n g e n t y, tylko bez ��tych k�ek. Czterech kat�w � w czerwonych trykotach i czerwonych stosowanych kapeluszach �en bataille� z czarnymi pi�rami. Maj� r�wnie� i czarne, kr�ciutkie, do p� odleg�o�ci mi�dzy biodrami a kolanami si�gaj�ce, sp�dniczki. I Kat � siwy, z kr�tko przystrzy�onymi siwymi w�sami, w�osy kr�tkie. I I i I I I K a t � czarni brodacze. I V K a t, M o r b i d e t t o � m�odzieniec o okrutnej, kobiecej twarzy. Oczy sko�ne, zielone. Du�e, rude, k�dzierzawe w�osy. S z e � c i u l u d z i g w a r d i i p r z y b o c z n e j W a h a z a r a � ubrani w angielskiego kroju uniformy khaki z bia�ymi wy�ogami. Czarne stosowane kapelusze z b��kitnymi B a r o n O s k a r v o n d e n B i n d e n G n u m b e n � dow�dca gwardii W a h a z a r a. Pi�kny, ogolony pan, lat 30. Ubrany jak �o�nierze. tylko ma z�ote epolety z czerwonymi paskami. T�um ludzi z pro�bami � R o b o t n i c y, P a n o w i e w c y l i n d r a c h, B a b y, eleganckie D a m y, D a n d y s i i D a n d y s k i. 1 Bardzo �atwo wykona� przez uprzednie wpakowanie sobie w usta pastylek Vichy albo okruch�w Piperaziny mag. Klawego. (Przyp. aut.) 2 Kolory zasadnicze w strojach i dekoracjach maj� by� nast�puj�cych odcieni: ��ty � kadmium cytrynowe czerwony � cynober francuski czarny � czer� s�oniowa. (Przyp. aut.) Akt I � Poczekalnia przy audiencjonalnej sali w pa�acu W a h a z a r a. Akt II � Inny pok�j w pa�acu W a h a z a r a. Akt III � Podziemie w wi�zieniu na ulicy Genialnych Paupr�w. Akt IV � Ten sam pok�j co w akcie I. I DAMA czarno ubrana Nie mamy na to �adnych kryteri�w. DANDYS rozcieraj�c kolana Och! jak�e mnie boli! AKT PIERWSZY Poczekalnia przy audiencjonalnej sali w pa�acu Wahazara. Drzwi wprost i na lewo. Czarne �ciany. Okien nie ma. Czerwony dese�: jedna linia nieregularnych zygzak�w zako�czonych na szpicach ��tymi p�omieniami. Dwie ��te kolumny w czerwone spiralne pasy. W k�cie przy lewych drzwiach stolik z olbrzymim b��kitnym syfonem z sodow� wod� i szklank�. Obok na wieszadle na �cianie wprost wisi szynel wojskowy koloru bordo ze z�otymi galonami i z�otym szamerowaniem. Krzese� nie ma zupe�nie. Praw� �cian� stanowi olbrzymia oszklona szafa biblioteczna. Na prawo od drzwi, wprost, wisi olbrzymi, kubistyczny, ale mimo to bardzo podobny portret Wahazara. Na ziemi czarny dywan z czerwonym �rodkiem, z ��t� promienist� gwiazd�. T�um ludzi z pro�bami skupiony ko�o drzwi wprost. Pojedyncze osoby przechodz� to tu, to tam w zdenerwowaniu. Wszyscy trzymaj� ogromne, zapisane z jednej strony arkusze papieru, kt�re z odwrotnej strony wygl�daj� zupe�nie tak jak dywan: czarne z czerwonym �rodkiem i ��t� gwiazd�. Jedna lampa u g�ry. Dwie pal� si�, zwr�cone ku sobie reflektorami, na dw�ch kolumnach. Drzwi na lewo wypoduszkowane jaskrawoczerwonymi piernatami. Nad drzwiami olbrzymi, purpurowy wypchany ptak z niebieskim �a�cuchem w dziobie. W t�umie: Donna Scabrosa ze �wintusi�, Donna Lubrica z Przyjemniaczkiem, Fletrycy Dymont, Lidia, Jabuchna, O. Pungenty z dwoma Pneumatykami Bosymi, Robotnicy, Panowie w cylindrach, Baby i eleganckie Damy, Dandysi i Dandyski. Scabrosa w jasnob��kitnej, Lubrica w zielonej sukni. Fletrycy � beret na g�owie, gumowy jasnoszarozielony p�aszcz, bia�e r�kawiczki. �wintusia ubrana bia�o z r�owymi wst��kami. Jabuchna we fioletowej zniszczonej sukni i zielonoseledynowej chustce. Przyjemniaczek ubrany ciemnob��kitno. Lidia w grubej �a�obie. Wszyscy szepcz�, potem rozmawiaj� coraz g�o�niej; wreszcie zaczynaj� si� pojedyncze krzyki. I PAN W CYLINDRZE patrz�c na zegarek Jest trzecia w nocy. Proponuj�, �eby�my po prostu poszli sobie. DANDYSKA w sukni pomara�czowej To s� niemo�liwe rzeczy! Sze�� godzin czekam tu stoj�c. I BABA szara chustka, �achmany Tu chodzi o zupe�ne odwarto�ciowanie wszelkiej oceny fakt�w. Ja wytrzymam. II PAN W CYLINDRZE Prosz� mi nie zawraca� g�owy ocen� fakt�w. II BABA czerwona chustka, �achmany Tak. W pa�stwie sze�ciowymiarowego kontinuum wszelkie kryteria s� rzecz� w istocie zbyt banaln�. �WINTUSIA Posmaruj sobie olejkiem kamforowym. SCABROSA Cicho, dziecinko! Do rozpaczy doprowadza mnie ta ma�a swoj� wytrzyma�o�ci�. II DAMA ubrana czerwono, pada na kolana zwr�cona twarz� ku drzwiom na lewo Tam jest ON! Nasz w�adca! Jedyny pan wszystkich �ywio��w i bezkresnych p�l og�lnej grawitacji! II BABA Wariatka! Ona my�li, �e nikt z nas nie zna teorii Einsteina. Teraz ju� w szkole �redniej ucz� bezwzgl�dnego rachunku r�niczkowego. I BABA Niech �yje Gauss! Niech �yj� og�lne sp�rz�dne! Wszyscy wiemy ju�, co to s� tensory!!! II DAMA bij�c pok�ony przed drzwiami Chcia�abym si� zaczeka� na �mier�! My�l�, �e lec� z niesko�czon� szybko�ci� w otch�a� absolutnej pewno�ci. Ka�da sekunda jest niesko�czono�ci�. I PAN W CYLINDRZE A ja mam dosy�! Chod�my wszyscy do jego gabinetu i powiedzmy mu, �e nie wytrzymamy. DANDYSKA gdacz�co Tak, tak, tak. Id�my. Idzie ku drzwiom. II Dama �apie j� za nog�. II DAMA �miej�c si� histerycznie Nie id�cie tam! S�yszycie? Gniewa si� nasz w�adca, nasz okrutny bo�ek. Wszyscy nas�uchuj�. Zza drzwi na lewo s�ycha� grzmotliwe be�kotania Wahazara i j�ki m�skie. I PAN W CYLINDRZE A! To po prostu jest �wi�stwo! Ja nie mog�. FLETRYCY podchodz�c do niego Ile czasu ksi��� ju� czeka? I PAN W CYLINDRZE Pi�� godzin! To nie do zniesienia! Mnie sw�j papier i ciska o ziemi�. Fletrycy wybucha �miechem. FLETRYCY Cha, cha, on my�li, �e on czeka! Czy ksi��� wie, ile czasu ja czekam? Trzy mie- si�-ce! Trzy � po sze�� godzin dziennie. Chodzi mi o wystawienie moich dramat�w. G�OSY Tak! Tak! I my tak�e! Ja czekam czterdzie�ci pi�� dni! Ja dwa tygodnie! II DAMA ci�gle na kolanach, przekrzykuj�c innych Ja si� zaczekam! Wn�trzno�ci mi puchn� od czekania! Tak wszystko si� we mnie wypina i czeka, bez ko�ca czeka. W piekle nie ma �adnych m�k. Tam tylko czekaj�. Piek�o jest jedn� wielk� poczekalni�. G�OSY Idziemy! Ja ju� nie mog�! Wali� we drzwi! Id�my! na wszystkich jadowicie i badawczo. I PAN W CYLINDRZE do Gnumbena Panie kapitanie, tu jedna pani zwariowa�a od czekania. (wskazuje na II Dam�, kt�ra nie przestaje bi� pok�on�w) Tak nie mo�na. To jest... GNUMBEN zimno T�um kot�uje si� na miejscu. Rozpychaj�c t�um wchodzi przez drzwi �rodkowe Gnumben. Ci, kt�rzy go zobaczyli, cichn�. Robi si� zupe�na cisza. Gnumben przechodzi przez sal�, patrz�c Milcze�! I Pan milknie. Wszyscy rozst�puj� si� w milczeniu przed wychodz�cym Gnumbenem. Gnumben exit. I Pan podnosi sw�j zmi�ty papier i starannie go rozprostowuje na l�d�wiach, kln�c cicho. II DAMA wskazuj�c na szynel wisz�cy ko�o stolika Patrzcie! Tam jest symbol jego w�adzy. Czysta Forma jego pot�gi, czekaj�ca, aby si� rozpr�y� w rozkosznych ruchach jego straszliwego cia�a! I PAN W CYLINDRZE prasuj�c papier A, kanalie! A, cholera! A, psiakrew! A, �eby to morowa zaraza! FLETRYCY do 7 Pana Uspok�j si�, ksi���. To jest pyszny kawa�. Ja trzymam si� przez to, �e patrz� na wszystko jak na kawa�ek fantastycznej powie�ci. I BABA Tak, �yj�c tak jak my, mo�na nie czyta� zupe�nie wagonowych romans�w. �ycie samo jest... Roztwieraj� si� drzwi na lewo i, kopni�ty z ca�ej si�y, wylatuje z nich Miko�aj Kwibuzda, w ubraniu zawalanym m�k�, z ogromnym workiem w r�kach. Wywala si� obok II Damy na worek, kt�ry p�ka. M�ka rozsypuje si�. Drzwi przez chwil� otwarte. Wszyscy zdr�twieli z przera�enia, patrz� na lewo. Panowie zdj�li cylindry, Fletrycy zdj�� beret. II DAMA To on, nasz jedyny � bo�ek wiecznego oczekiwania. Przyjd�! Niech si� spe�ni ofiara m�ki!!! Z drzwi na lewo wypada Gyubal Wahazar tocz�c bia�a pian� po swoim bordo kaftanie. Ryczy. WAHAZAR Haaaaaaaaaaaaa!!!!! (staje i wk�ada r�ce w kieszenie od portek. W tej chwili wyjmuje praw� r�k� i wskazuje na II Dam�) Wyrzuci� mi t� padlin�!! (II Pan w cylindrze i jeden z Robotnik�w chwytaj� II Dam� i wywlekaj� j� szybko przez drzwi �rodkowe) Dobra! (do I Pana w cylindrze) Wal pierwszy!! Wskazuje na drzwi na lewo. I Pan si� waha. I PAN W CYLINDRZE uni�enie Mo�e po Waszej Jedyno�ci. Apres vous... Prosz�... Za drzwiami na lewo s�ycha� piekielne przekle�stwa Wahazara. Wszyscy nas�uchuj�. FLETRYCY na tle ciszy A czasem, je�li si� trafi na dobr� chwil�, wszystko z nim mo�na zrobi�. Trzeba si� tylko wzi�� ostro: poufale i brutalnie. Dziwna jest psychologia tego drania. KWIBUZDA wstaj�c A, to ja musz� spr�bowa�. I BABA Ale si� strze�cie, Miko�aju. Jak nie p�jdzie od razu � to �mier�. Wahazar chwyta go za kark, wt�acza do gabinetu i zatrzaskuje wypoduszkowane, czerwone drzwi za sob�. Chwila ciszy. Wracaj�: II Pan i Robotnik, kt�rzy wywlekli II Dam�. ROBOTNIK Wzi�li j� do ��tego domu. II PAN ocieraj�c czo�o Och! Co za okropno��! Przeczeka�a si�. Czy mo�e by� co� potworniejszego! II BABA Czy pr�dzej, czy p�niej wszystkich nas to czeka: przeczekamy si� na wylot. Ze drzwi na lewo wychodzi Rypmann. Przez chwil� otwarcia drzwi s�ycha� potworny ryk Wahazara. RYPMANN Czy wszyscy maj� papiery w porz�dku? G�OSY Tak jest, panie doktorze! Wszyscy! Wszystko w porz�dku! RYPMANN Ciszej. Boj� si� bardzo o stan serca Jego Jedyno�ci. Puls ma 146 na minut�. Prosz� nie wyprowadza� go z r�wnowagi, inaczej b�d� musia� przerwa� audiencj�. DANDYSKA B�j si� pan Boga, panie doktorze! Czekam ju� si�dm� godzin�. N�g nie czuj� zupe�nie. Siada na ziemi. RYPMANN Kpisz pani, czy co u licha? Tu s� ludzie, kt�rzy czekaj� miesi�cami, po dziesi�� godzin dziennie, a ona wyje�d�a z si�dm� godzin�! Wielka dama! I BABA Ten niesamowity erotyzm Jego Jedyno�ci przera�a mnie wprost. RYPMANN Nadludzkie si�y ma ten cz�owiek. Jestem doktor i nic nie rozumiem. To s� jakie� nieznane �r�d�a psychicznej energii. W g�ow� zachodz�, a nawet dalej jeszcze, co to ma znaczy�. FLETRYCY Narkotyki? RYPMANN Ale gdzie tam! Jego Jedyno�� jest najwzorowszym ze wszystkich znanych mi abstynent�w. �pi godzin�, czasem p�torej. A pracuje jak sze��dziesi�t parowych hipopotam�w. Ambasadora Illirii nie mog� si� jeszcze docuci� po dzisiejszej audiencji. Wypracowali nowy projekt wychowania dziewczynek. Arcydzie�o. Palce liza�. DONNA SCABROSA To co� dla mnie. Jestem tu po raz pierwszy. Panie doktorze, niech pan mnie obja�ni. �WINTUSIA I mnie tak�e. Ja chc� by� dam� dworu Jego Jedyno�ci. Chc� mie� to napisane na czerwonym bilecie, jak ma�a ksi�niczka Valpurgii. RYPMANN do Scabrosy Owszem. To jest rzecz naj�atwiejsza. Podziwiam pani�. (Kwibuzda wychodzi przez drzwi �rodkowe. Wszyscy s�uchaj� rozmowy Scabrosy z Rypmannem.) Ma�o jest matek, kt�re si� na to decyduj�, a skutki tego s� wprost cudowne. Tylko zupe�na separacja jest wyma... Drzwi na lewo otwieraj� si� i wypada I Pan, kopni�ty silnie w zadek. Za nim Wahazar � ca�y kaftan ma w pianie. Dandyska podnosi si� z ziemi. WAHAZAR ryczy Haaaaaaaaaaaaa!!!! Ty �wi�tucho, ty trzepiecino!!! Ty w�growaty gnidoszu!!!! (I Pan pada na ziemi�) Ty �miesz przychodzi� z pomi�tym papierem i jeszcze �miesz podpisywa� si� �ksi��� � co? Ty krzywulcu! Ty wieloszparkowy syzygambie!!! (patrzy po obecnych) S�ucha�!!!! M�wi�em, �e wobec mnie s� wszyscy r�wni. Ty, stara ropucho, i ty, zdegenerowany miejski chamie, i ty, lafiryndo, i ty, wielki zdechlaku. (wskazuje po kolei na I Bab�, na Robotnika, na Dandysk� i na I Pana, kt�ry wstaje i stoi �na baczno��) Jeste�cie nic, absolutnie nic. Dla was oddaj� si� rzeczy najtrudniejszej: zupe�nej samotno�ci. Nie mam r�wnych sobie. Nie tak jak cesarze i kr�lowie � ja jestem w innym wymiarze ducha. Jestem geniusz �ycia tak wielki, �e Napoleon, Cezar, Aleksander i tym podobne fidrygasy � to jest nic wobec mnie: py�ki takie same jak wy! Rozumiecie, suszone klapzdry? Ja mam m�zg jak beczka. M�g�bym by�, czym bym tylko zechcia�, czym by mi si� tylko zamarzy�o. Rozumiecie? H�??? FLETRYCY dr��cym g�osem Zdaje si�, �e do pewnego stopnia zaczynam to troch� pojmowa�. WAHAZAR Ja ci dam �pewny stopie�! Czy nie chcesz do pewnego stopnia umrze�, ty wszawy skorpionie? H�??? FLETRYCY nieprzytomnie Ja... nic... Ja... wasza Jedyno�ci... WAHAZAR �agodniej Wi�c milcz i s�uchaj. Widz�, �e jeste� do�� inteligentny. (do wszystkich) Po�wi�cam si� dla was. Nikt z was oceni� tego nie potrafi i tego od was nie ��dam. Wiem, �e m�wicie o mnie rzeczy potworne. Nie chc� o tym nic wiedzie�. Nie mam donosicieli i mie� nie b�d�, tak samo jak nie mam ministr�w. Jestem sam jak B�g. Sam wszystkim rz�dz� i za wszystko odpowiadam, i to tylko przed sob� samym. Mog� si� skaza� na �mier�, jak mi przyjdzie ochota � je�li uznam definitywnie, �e si� myl�. Nie mam ministr�w � w tym jest moja wielko��. Jestem jeden, samotny duch � jak para w maszynie, jak elektryczna energia w baterii. Ale za to naprawd� mam maszyn� pod sob�, a nie �yw� miazg�. Moi urz�dnicy to automaty, takie, jakie widujecie na stacjach. Wk�adam centa i wychodzi czekoladka, a nie mi�towy cukierek: cze-ko- lad-ka. (do Fletrycego) Rozumiesz to? H�?? FLETRYCY Tak, teraz zupe�nie rozumiem. Pierwszy raz... WAHAZAR przerywa mu No i chwa�a Bogu. Ciesz si�, �e� zrozumia�, i stul pysk. (wznios�ym tonem) Wiod� was do szcz�liwo�ci takiej, o jakiej nawet nie potrafiliby�cie marzy� teraz. Ja jeden wiem. Ka�dy b�dzie w swoim pude�ku z wat�, jak bezcenny klejnot � samotny, jeden jedyny w nadludzkim dostoje�stwie swojej najg��bszej istoty tak jak ja teraz jestem. Tylko ja cierpi� jak wszyscy diabli, bo si� po�wi�cam dla was i znosz� nawet to, �e uwa�acie mnie za dzikiego chama, takiego jak wy wszyscy � (do I Pana) razem z � tob�, mo�ci ksi���. Jestem czysty jak dzieweczka samotna, gdy my�li o bia�ych kwiatach metafizycznej mi�o�ci do Jedynego B�stwa. Jestem sam jak dziwny metafizyczny kwiat, wyros�y w ciemnym o�rodku wszechbytu, jestem samotny jak per�a we wn�trzu zapomnianej w g��biach ostrygi... (Fletrycy wybucha histerycznym �miechem i pada w kurczach na ziemi�.) �miej si�, idioto. Wiem, �e nie umiem m�wi� twoim parszywym literackim j�zykiem. �miej si�. Nie mam ci tego za z�e. Ka�dy z was mo�e mi wszystko powiedzie� w oczy, ale nikt z was si� na to nie odwa�y, bo za to �mier�, moi drodzy pa�stwo. Trudno. Ale donosicieli nie mam. W tym jest cz�� mojej wielko�ci. I m�wi� wam: nowych ludzi mo�na tylko stworzy� niszcz�c, a nie k�ad�c wszystkim do g�owy pi�kne my�li, jak to robi pan Fletrycy. Niech si� sobie bawi, a ja b�d� niszczy�, w imi� najpi�kniejszych skarb�w, w imi� tych cudownych kwiatk�w, kt�re zakwitn� w duszach waszych dzieci, kiedy si� ockn� na pustyni ducha i wy� b�d� o jedn� kropl� tego czego�, tego niezmiennego, wielkiego, a tak ma�ego, �e znale�� to mo�na w ka�dym robaczku, w ka�dej trawce, w ka�dym kryszta�ku ukrytym w skale... FLETRYCY wstaj�c, przerywa mu Czy i w pluskwie, kt�ra ci� gryzie w nocy, o, Wasza Psychiczna Nieeuklidesowo�ci? WAHAZAR zimno, ale dr��cym g�osem Co? FLETRYCY brutalnie Pytam si�, czy i w pluskwie? stary kabotynie! WAHAZAR gwi�d�e na palcach; ttum si� rozst�puje; wpada z szalona szybko�ci� sze�ciu Gwardzist�w z Gnumbenem na czele Rozstrzela� natychmiast tego b�azna!!! Wskazuje na Fletrycego. GNUMBEN Rozkaz. Bra� go. Wskazuje Fletrycego swoim ludziom. Gwardzi�ci z szalon� szybko�ci� wywlekaj� Fletrycego, kt�ry jak flak poddaje si�. WAHAZAR ko�cz�c rzecz swoj� Ot�. tego cho� troszk� chc� wam da�. I dam, cho�by�cie mieli przej�� przez takie m�ki, wobec kt�rych to, co jest teraz, wyda si� wam nieludzk� rozkosz�. 9 Wszyscy s�uchaj� struchlali. I BABA No dobrze, Wasza Jedyno�ci, ale co to jest to to, o to w�a�nie chodzi. Ja s�ysza�am ju� o tym, ale niedobrze rozumiem, chocia� znam dobrze teori� Einsteina. WAHAZAR wycieraj�c nadmiar piany z kaftana Tego, widzisz, moja stara, ja sam nie wiem. Tu ani mnie, ani tobie sam Einstein nie pomo�e. M�g�bym wiedzie� to, ale nie chc�. Straci�bym si�� dzia�ania. (do wszystkich) Rozumiecie? H�? (Milczenie) Gdybym dobrze wiedzia�, o co mi chodzi, gdybym to rozumia� tak, jak ta stara, i zreszt� ja tak�e rozumiem Einsteina, nie m�g�bym nic dla was zrobi�. (za scen� s�ycha� salw� karabinow�) O � ju� o jednego literata mniej. Zaraz l�ej si� robi w powietrzu. Sam nie lubi� pisa� i nie znosz� grafoman�w. Sobacze plemi�, psiakrew! Wi�c? STARY ROBOTNIK No dobrze, Wasza Jedyno��, ale sami m�wicie, �e teraz nic, tylko m�ka. Wierz�, �e nasze wnuki, ale my: co my b�dziemy mie� z tego? WAHAZAR Prawdopodobnie nic i wcale nie jest to tak tragiczne, jak si� wydaje. Musimy wyj�� poza osobowo�� � inaczej nie stworzymy nic. Chc� ca�ej ludzko�ci przywr�ci� to, co utraci�a, i za t� cen� d��y do tego, aby sta� si� � je�eli si� ju� nie sta�a � zupe�nie czym� takim jak ul, mrowisko, stado szara�czy, gniazdo os czy co� podobnego. I BABA No tak, ale my, starzy, te� chcieliby�my odpocz��. Wy�cie, Wasza Jedyno��, �yli kiedy�, u�ywali�cie. A my nic. Ci�gle to samo, tylko coraz gorzej. SCABROSA Tak. On u�y� wszystkiego a� po uszy. Ja go znam. WAHAZAR do Scabrosy Prosz� nie przerywa� tam! (do Baby) Czy my�licie, �e o was tu chodzi, o was jako takich? Ale� nic podobnego. Kto wam to powiedzia�? Tu o mnie nawet nie chodzi: o mnie samego. Ja cierpi� z was wszystkich najbardziej. Cieszcie si�, �e cierpicie razem z takim cz�owiekiem jak ja. Nie zmuszajcie mnie do pustych deklamacji, a nade wszystko do my�lenia. Przecie� �ebym chcia�, tobym przemy�la� wszystko dzi� w nocy, jutro bym wsta� zupe�nie innym cz�owiekiem i nic, dos�ownie nic nie m�g�bym zrobi�. Wy narzekacie, �e musicie czasem poczeka� ze dwa miesi�ce z pro�b�. �ydzi te� czekali Mesjasza i dlatego wydali teraz Cantora, Husserla, Bergsona � o, jak�e nienawidz� tego blagiera � Marxa i Einsteina. Nie my�lcie, �e jestem filosemit�, ale to jest fakt. I BABA No tak, �ydzi czekali i przeczekali si� ju� kiedy� i jak przyszed� Mesjasz, to go zabili. WAHAZAR Babo, nie wyprowadzaj mnie z cierpliwp�ci. Nie ty, to twoja wnuczka b�dzie szcz�liwa. STARY ROBOTNIK Ale ja, ja. Co mnie z tego? WAHAZAR przedrze�nia go Ja! Ja! Ja! �ebym ja tak my�la�, to by�cie byli teraz kup� baran�w. A tak czekacie przynajmniej na co�. (�mieje si�) Pewno my�licie, �e za du�o gadam, �e przez ten czas m�g�bym wszystko za�atwi�. Dobra! No! dawaj papier, kt�ry z brzegu! Wyrywa papier Staremu Robotnikowi. RYPMANN podczas tego �apie go za r�k� i bada mu puls Wasza Jedyno��: 175. Ani minuty wi�cej. Koniec. Wpada Kwibuzda z butelk� wina w r�ku. KWIBUZDA przedzieraj�c si� przez t�um Te � Gyubal! Zaraz tu do mnie. Ja mam interes. (uderza pi�ci� w kark Wahazara) Czytasz czy nie, cholero, bo ci gnaty po�ami�. Wahazar milcz�c czyta dalej pro�b� Starego Robotnika. Rypmann mierzy mu gor�czk� pod kaftanem. I BABA z podziwem �e te� jednak nikt nie odwa�y si� go zabi�! WAHAZAR wyrywa sobie spod pachy termometr i ciska go o ziemi� A widzisz, babo! Ja mam taki fluid. Drze w kawa�ki pro�b� Starego Robotnika. KWIBUZDA troch� straci! kontenans, pr�buje drugi raz, bije pi�ci�Wahazara w g�ow� B�dziesz mi odpowiada�, te, gmatwek jeden! M�yn musi i��. Ja czasu nie mam na twoje fanaberie!!! WAHAZAR budz�c si� jakby ze snu �e co? KWIBUZDA z rozpacz� �e m�yn musi dzi� i��!! Podpisuj, cholero, i wypijemy na zgod�. Napi�cie w t�umie wzrasta. WAHAZAR ob��dnie Hm... To ciekawa historia! KWIBUZDA zupe�nie nieprzytomnie Podpisz, psiaparo, i pij!!!!! WAHAZAR No i c� ci z tego przyjdzie? KWIBUZDA og�upia�y Ni-nic: �e m�yn p�jdzie, jak podpiszesz. (z nag�� furi�) Nie �artuj, ty skurczyflaku, bo ani zipniesz, jak ci� zajad�!!!! WAHAZAR bior�c papier Kwibuzdy Jestem zdania wprost przeciwnego, ale podpisa� mog�. (podpisuje o��wkiem atramentowym i oddaje papier Miko�ajowi) A wina pi� z wami nie b�d�, Miko�aju. Id�cie pr�dzej do m�yna. �ciska go za r�k�; Kwibuzda wychodzi �api�c si� za g�ow�. RYPMANN na tle szept�w, kt�re wybuchn�y po poprzednim napi�ciu Wasza Jedyno��, ani jednej pro�by wi�cej, bo �mier�. Tylko t� jedn� pani� pozwalam jeszcze za�atwi� Waszej Jedyno�ci. C�rka jej chce by� dam� dworu nowego typu. (do Scabrosy) Prosz� bli�ej. Reszta mo�e opu�ci� sal�. T�um w�r�d szemrania wychodzi powoli, t�ocz�c si� w drzwiach: Zostaje tylko Donna Scabrosa ze �wintusi�, Donna Lubrica z Przyjemniaczkiem i Lidia Bochnarzewska. SCABROSA podchodz�c Nie poznajesz mnie, wuju Macieju? WAHAZAR niepewnie Nie. SCABROSA Nie pami�tasz, jake� by� prezesem syndykalist�w? Jestem Dzinia, c�rka barona Vessanyi, kt�ry uratowa� ci �ycie i zgin��. Dwa lata za to by�am twoj� wychowanic�. Przecie� ty jeste� Maciej de Korbowa. WAHAZAR Mo�e nim by�em i mo�e to jest wszystko prawda, ale nie ma to nic do rzeczy. Przekre�li�em moj� przesz�o�� zupe�nie. Prosz� dalej. RYPMANN Tak, pani, Jego Jedyno�� nie znosi w tym stanie zdrowia �adnych wspomnie�. SCABROSA A wi�c dobrze. Chodzi o to, �e c�rka moja upar�a si� gwa�tem, aby by� dam� dworu Waszej Jedyno�ci. Chod�, �wintusia. Przywitaj si� z dziadzi�. WAHAZAR do �wintusi Chod�, dzieci�tko. Bardzo mnie cieszy, �e jeste� taka rozs�dna. �WINTUSIA Dziadziu, ale ja nie chc� czeka� jak ci wszyscy i mama nawet. Ja chc� wszystko od razu. WAHAZAR I b�dziesz mia�a od razu, moje dziecko. (do Scabrosy) �liczny anio�ek. Zrobi� dla niej, co b�d� m�g�. Damy dworu wychowuj� na idealne typy mechanicznych matek. (do �wintusi daj�c jej cukierki, kt�re wydoby� z kieszeni od portek) Masz tu cukierki, moje z�otko. (bierze j� pod brod�) Jakie m�dre oczki masz, m�j ptaszku. RYPMANN niespokojnie Wasza Jedyno��, mo�e niedobrze Waszej Jedyno�ci? Mo�e wody sodowej? WAHAZAR My�lisz, �e dostaj� bzika z przepracowania, panie Rypmann? Ale� przeciwnie, �wietnie si� czuj�. Daj zreszt� wody, jak chcesz. (Rypmann idzie do stolika z syfonem i nalewa. Do Scabrosy)A jak�e pani � czy zgadza si� pani na zupe�n� separacj�? W�a�nie dzi� zrobili�my ostateczny plan wychowania dziewczynek. Cudowna rzecz. Ale wszelkie mamy won na czery wiatry. Rypmann przynosi wod� sodow�. Wahazar pije. SCABROSA Ale mo�e bym ja tak�e, Wasza Jedyno��... Mo�e si� znajdzie jakie miejsce... Mo�e jeden jedyny wyj�tek, Wasza Jedyno��? WAHAZAR oddaj�c szklank� Rypmannowi Nie, pani: nie znosz� zwyk�ych kobiet w moim najbli�szym otoczeniu, a w og�le d��� do tego, �eby je zmechanizowa� zupe�nie. Rozdzielam kobiety na tak zwane �kobiety prawdziwe� � te mechnizuj� bez mi�osierdzia, i kobietony, kt�re przetwarzam w m�czyzn przy pomocy odpowiedniego szczepienia pewnych gruczo��w. Panie Rypmann! Prawda? RYPMANN Tak jest, Wasza Jedyno��. (do Scabrosy) Nies�ychane otrzymali�my rezultaty. SCABROSA Ale�, Wasza Jedyno��, ja bym chcia�a by� sob�... Tylko sob�, tylko �eby mi cho� troch� by�o lepiej... WAHAZAR Ani s�owa. Masz pani w sobie co� z kobietona. Za m�dre masz oczka! Cha,cha. �mieje si�. LUBRICA podchodz�c do nich B�agam Wasz� Jedyno��: to jest moja przyjaci�ka... WAHAZAR Co? I pani tutaj? Pani, kt�ra zam�czasz mnie od roku swoj� nieszcz�liwa mi�o�ci� do mnie? (Lubrica zakrywa twarz r�kami) O tak, wstyd� si�, pani � nie nadajesz si� do mechanizacji. Dobrze, �e to sobie przypomnia�em. (do Rypmanna) Oto m�dra baba. �wietnego mieliby�my z niej urz�dnika do G��wnej Komisji Sekt Pochodnych. Co? Panie Rypmann? RYPMANN Tak jest, Wasza Jedyno��. To nie jest okaz mechanicznej matki. WAHAZAR Tak wi�c obie te panie, panie Rypmann, ode�lesz pan do Komisji Rewizyjnej. A propos: wszystkie stare baby w IV dystrykcie robotniczym maj� by� rozstrzelane do jutra, do dziewi�tej z rana. Bon! LUBRICA Gyubalu Wahazar, strze� si� przekle�stwa gatunku! To si� m�ci. Stworzysz spo�ecze�stwo, w kt�rym samice b�d� po�era�y swoich m��w, jak to czyni� pewne owady. B�dziecie trutniami, kt�rych b�dziemy wyrzyna�, kiedy stan� si� zbyteczni3. WAHAZAR Cha! Cha! Cha! (do Rypmanna) Panie Rypmann, jak ona �licznie m�wi. Co za inteligencja. Cudownego zrobimy z niej urz�dnika. LUBRICA pada na kolana. B�agam ci�, Gyubalu Wahazar! Miej lito�� cho�by tylko nad nami. SCABROSA A ona, moja �wintusia! Czym�e b�dzie? Co chcesz z niej uczyni�? WAHAZAR To okre�li Komisja Nadnaturalnego Doboru po dw�ch tygodniach wychowania przedwst�pnego. M�j system jest �in�branlable�. Transponuje moje w�asne m�czarnie na warto�ci wszech�wiatowe. Jestem pierwszym m�czennikiem mego sze�ciowymiarowego kontinuum. Nikt nie ma prawa m�czy� si� mniej ni� ja. A do tego jestem zupe�nie samotny. �WINTUSIA Dziadziu, nie k�am. Nie jeste� sam. Kto� chodzi za tob� i szepce ci do ucha jakie� niezrozumia�e rzeczy. WAHAZAR zmieszany Bajki. Nas�ucha�a� si� miejskich plotek, moja dziecinko. SCABROSA pada przed nim na kolana Wasza Jedyno��! Prosz� jej wierzy�. Ona jest jasnowidz�ca. Ko�o niej kr�ci si� ci�gle wir jakich� astralnych cia� nieznanych istot. WAHAZAR Bzdury. Prosz� mi nie zawraca� g�owy. �WINTUSIA tajemniczo Dziadziu, to nie s� bzdury. Ja czuj�, �e ten kto� jest blisko. WAHAZAR spogl�daj�c na zegarek Ju� czwarta dochodzi. Musz� i��... �WINTUSIA Nie uciekniesz. St�j, tam gdzie stoisz, i patrz mi w oczy. Ja widz� dno. A na dnie pe�zaj� okropne czerwone robaki z czarnymi g�owami. Widz� to, co jest za tob�. Po co si� m�czysz, dziadziu, przesta� si� m�czy�. 3 Tak ma by�. (Przyp. aut.) WAHAZAR M�j fluid nie dzia�a. Panie Rypmann, s�abo mi... Rypmann podtrzymuje go. SCABROSA Wasza Jedyno��! Ta chwila jest jedyna. Jeszcze czas jest zawr�ci�. Wys�uchaj nas i mojej �wintusi! RYPMANN badaj�c puls Wahazara Wasza Jedyno�� � spa�, spa� natychmiast. Pulsu nie ma wcale. (do kobiet) To jest tak zwana wewn�trzna narkoza. On si� truje wydzielinami jakiego� niezbadanego gruczo�u. M�wi�em zawsze, �e przysz�o�� ca�ej medycyny jest w gruczo�ach. �WINTUSIA Dziadziu, jeste� teraz tam, gdzie ja. Widzisz to samo. Pomy�l jeszcze chwilk�, a zrozumiesz wszystko. WAHAZAR �wintusia, nie m�w tak. Jaki� straszliwy �wiat �agodnej, cichej pi�kno�ci otwiera si� przede mn�. (s�abn�cym g�osem) Panie Rypmann, wody... (Rypmann leci po wod�; Wahazar chwieje si�) To nic. Gruczo�y. Rozpina ko�nierz kaftana. �WINTUSIA To nie s� gruczo�y. On chodzi ko�o ciebie i kusi ci�. To nie jest diabe�. To jeste� ty sam. Sam kr�cisz si� wok� siebie jak w��. Widzisz teraz ��k� zielon� i budk�. A w budce siedzi piesek z czerwon� wst��eczk�. To samo widz� co wiecz�r i zasypiam. Wahazar patrzy na ni� jak zahipnotyzowany. Donny kl�cz� z dw�ch stron. LUBRICA Gyubalu Wahazar, wys�uchaj podszept�w twego prawdziwego �Ja�. SCABROSA W imi� najwy�szej my�li, kt�r� kochasz � nie czy� z nas automat�w. Wahazar wypija wod� kt�r� mu podaje Rypmann. WAHAZAR Czekajcie, czekajcie, to jest jedyna chwila. RYPMANN Wasza Jedyno��! Spa�! Przez drzwi wprost wchodzi czterech Kat�w. Podchodz� cicho, zdejmuj� kapelusze, k�aniaj� si� nimi nisko i wk�adaj� je pod pachy. PRZYJEMNIACZEK kt�ry dot�d sta� nieruchomo przy lewej kolumnie Dzie� dobry panom katom. Nale�� do bloku m�skiego. Toczy pian�. Lidia ca�y czas stoi nieruchomo oparta o praw� kolumn�. RYPMANN A teraz spa�, Wasza Jedyno��!! Kat Morbidetto bierze pod r�k� Wahazara i prowadzi go powoli na lewo. Wahazar obciera pian� ciekn�c� mu z pyska. Kobiety ogl�daj� si� i krzycz� z przestrachu, po czym nie wstaj�c zas�aniaj� oczy r�kami i tak pozostaj�. Morbidetto milcz�c, z jadowitym u�miechem, podchodzi do Wahazara wpatrzonego w �wintusi�. Wahazar drgn��. Wypuszcza szklank�, kt�ra pada na pod�og� i rozbija si�. Morbidetto zagl�da mu w twarz, staj�c po jego lewej r�ce. Wahazar nagle wstrz�sa si� i budzi si� z os�upienia. WAHAZAR ryczy Haaaaaaaaaa!!!!! (piana bucha mu z pyska) Jutro te dwie fl�dry do Komisji Nadnaturalnego Doboru! Wystrzela� wszystkie baby w dystrykcie IV!!!! Skasowa� wszystkie pozwolenia wyj�tkowych ma��e�stw!!! Zwo�a� dzi� wszystkich pedagog�w trzeciej klasy na nadzwyczajne posiedzenie!!! Haaaaaaaa!!! WAHAZAR id�c powoli Dzi�kuj� ci, m�j Morbidetto. Mia�em chwil� s�abo�ci. Wychodz�. Za nimi powoli idzie reszta Kat�w. RYPMANN bierze za r�k� �wintusi� A ty, moje dziecko, p�jdziesz ze mn� do naszego pa�acowego internatu. Scabrosa odkrywa twarz i milcz�c wyci�ga do niej r�ce na kl�czkach. �WINTUSIA Nie b�j si�, mamo. Ja si� nie boj� tych ryk�w. Mnie si� nic nie stanie. Rypmann delikatnie wyprowadza j� na lewo. PRZYJEMNIACZEK A to paradna historia!! Ja nale�� do bloku m�skiego i nic mnie to nie obchodzi. Scabrosa wybucha p�aczem. Lubrica wstaje i przyciska Przyjemniaczka do tzw. ��ona�. Wchodzi Gnumben przez drzwi �rodkowe. GNUMBEN zimno Panie pozwol�, Pokazuje lew� r�k� drzwi �rodkowe. LUBRICA do Scabrosy Chod�, Dzinia. M�j Przyjemniaczek za�atwi kiedy� t� spraw�. Scabrosa wstaje ci�ko i wycieraj�c oczy idzie ku drzwiom �rodkowym. Za ni� idzie Lubrica z Przyjemniaczkiem w obj�ciach, za nimi Lidia; Gnumben stoi w miejscu na lewo, prawym profilem zwr�cony do widowni. AKT DRUGI Scena przedstawia czerwony gabinet w pa�acu Wahazara. �ciany obite czerwono i czerwony dywan z ��t� gwiazd� w centrum, o czarnym �rodku. Cytrynowo��te meble o dowolnie fantastycznych kszta�tach � maj� skrzyd�a u por�czy, porysowane s� w czarne desenie. Na wprost okno, przez kt�re wida� pag�rkowaty pejza�, pe�en �wie�ej zielono�ci. W oddali miasto z wie�ami i dymi�cymi kominami. Siedz� woko�o w nast�puj�cy spos�b zgrupowane kobiety: Lidia Bochnarzewska, Scabrosa i Lubrica na jednym fotelu z Przyjemniaczkiem. LUBRICA trzyma w r�ku olbrzymi� czarn� kopert� z pi�cioma ��tymi piecz�ciami Bo�e, Bo�e! � co z nami b�dzie! Co z nami wyrabiali na tej komisji!!! To opowiedzie� si� nie da. SCABROSA zgn�biona a� do ostatecznej apatii. Trzyma w r�ku tak� sam� kopert� jak Lubrica I teraz b�dziemy czeka� a� do ob��du. Nic nie wiemy, co jest w tych przekl�tych kopertach. Tam jest wyrok na ca�e �ycie. �eby cho� powiedzieli, bestie, od razu! LIDIA Nic nie niepok�jcie si�, moje panie. Wszystko to przesz�am i jest mi doskonale. SCABROSA Tak, ale z pani nie zrobili jakiego� kobietona. A z nami, diabe� jeden wie, co b�dzie. Jak pomy�l� � zimno mi si� wprost robi. LIDIA Powinna by� pani dumna. Ja by�am na to za g�upia. Jestem teraz zwyk�a mechaniczna matka i nic wi�cej. LUBRICA Jak by�am ma�a, zawsze marzy�am o tym, �eby by� ch�opcem, a teraz niedobrze mi si� robi na sam� my�l. Och! w jaki� straszny czas kazano nam prze�y� nasze �ycie. SCABROSA Ty przynajmniej masz swego Przyjemniaczka! Jeszcze nie wypracowano projektu wychowania ch�opc�w. A ja co? Sama jestem zupe�nie i nawet moj� biedn� �wintusi� mi wydarto. O Bo�e, Bo�e! (p�acze) Wszystko mi jedno: mog� zosta� nawet kobietonem, byle tylko ona, moja male�ka biedaczka, by�a szcz�liwa! LIDIA wstaje i pociesza j� No, no, droga pani, w�a�nie jestem wezwana, aby wzi�� miar� na nowe sukienki dla �wintusi. �licznie b�dzie wygl�da� w tych strojach. (g�adzi j�; Scabrosa �ka) Niech si� pani uspokoi, �eby nie martwi� c�reczki. Zaraz tu b�dzie. LUBRICA gor�czkowo mn�c kopert�, tak ze lak pryska Byle pr�dzej, byle pr�dzej. Ja ju� nie mog� czeka�. Moja wczorajsza pro�ba o wyjazd do Illirii na nic. karykaturze, w kostiumie tym samym co w akcie I. �WINTUSIA Wstaje i przechadza si�. Pauza. Z lewej strony wchodzi Jabuchna Musio�ek prowadz�c za r�k� �wintusi�, kt�ra trzyma olbrzymi� lalk�, przedstawiaj�c� Gyubala Wahazara w Mamo! Mamo! Patrz, jaki dziadzia Wahazar jest �liczny. Wiem wszystko, co my�li, kiedy go targam za w�sy. (biegnie do matki i k�adzie jej lalk� na kolanach; Scabrosa obejmuje �wintusi� i d�ugo trzyma j� w obj�ciach milcz�c) Czemu p�aczesz, mamo? Ja si� niczego nie boj�. SCABROSA �kaj�c Ale ja ci� ju� nie zobacz�, chyba a� kiedy b�dziesz ju� du�a. �WINTUSIA Mamo, wstyd� si� p�aka�. Spa�am doskonale. Dali mi kakao z ciastkami. A jak� mam �liczn� wann�! Ca�a w r�owe kotki z czarnymi oczkarni. Jak wyrosn�, dam ci tak� sam�. SCABROSA Biedne, biedne dziecko. �ebym tylko wiedzia�a, �e b�dziesz szcz�liwa. (wstaje str�caj�c lalk� Wahazara na ziemi�; �mieje si� przez �zy) Cha, cha, wanna w r�owe koty. Mo�e on ma tak� sam�, ten �otr, ten w�ciek�y komediant, ten m�ciciel w�asnej pustki! Och! �apie si� za serce i wybucha dzikim �miechem. �WINTUSIA �miej�c si� podnosi lalk� i ta�czy z ni� po pokoju Patrzcie, jak dziadzio si� ze mn� bawi! Sam nie ma czasu, wi�c da� mi t� kukie�k�. LIDIA No, �wintusia, chod�! Musz� wzi�� miar� na twoje nowe sukienki. (�wintusia sadza lalk� na fotelu na miejscu Lidii i staje przed ni� rozpromieniona) B�d� wszystkie w czarnych, ��tych i czerwonych kolorach. �licznie ci w nich b�dzie. Donny rozczarowane cofaj� si�. LUBRICA Och, �eby by� przynajmniej ostatnim. RYPMANN surowo Mylisz si�, pani! Twoj� ma��, ciasn� inteligencj� nie mo�esz obj�� obszar�w my�li tego geniusza. To nie s� �adne artystyczne majaczenia ani doktrynerskie spo�ecznikostwo, to jest Rzeczywisto�� przez wielkie RZ. LUBRICA To s� wielkie Frazesy przez wielkie F. Dziwi mnie, �e cz�owiek tak inteligentny jak pan daje si� tak beznadziejnie nabiera�. RYPMANN Pani, wierz mi. Ja jeszcze nie rozumiem wszystkiego, ale wiem do�� wiele. Jego Jedyno�� to jest wsp�czesny Ramzes II. On chce odmechanizowa� ludzko��, pozostawiaj�c jej wszystkie zdobycze spo�ecznego rozwoju. On to ju� po cz�ci zrobi�, tylko my nie mo�emy jeszcze zda� sobie z tego sprawy. My patrzymy przez lup� na to, co wymaga oddalenia tysi�cy lat �wiat�a i olbrzymich reflektor�w, aby by� ogl�danym. Nie trzeba s�ucha� jego s��w, tylko patrze� z odleg�o�ci na jego czyny. To jest wielki m�czennik i tylko zatrucie wydzielinami pewnych nieznanych gruczo��w mo�e usprawiedliwi� wobec biologii t� nadludzk� energi�. Nazwa�bym to, w analogii do chemii, rozpadem atom�w psychicznych. Jak rad zmienia si� w inne cia�a, promieniuj�c potworne ilo�ci energii, tak samo on musi si� zmieni� w innego cz�owieka. Inaczej b�d� twierdzi�, �e medycyna to blaga. LUBRICA Mierzy j� i zapisuje miary w notatniku. Z prawej strony wchodzi Rypmann w bia�ym cha�acie. RYPMANN Dzie� dobry. Dzie� dobry. Czy by�y panie na komisji? DONNY LUBRICA I SCABROSA rzucaj� si� do niego Tak, tak. Doktorze, powiedz nam! Co b�dzie? Jaki wynik? Mo�e pan otworzy te koperty. RYPMANN Ja nic nie wiem. Otwiera� kopert nie mam prawa. To nale�y tylko do Jego Jedyno�ci: Gyubala Pierwszego. Ale� to ob��d. Pan �yje sobie tu wygodnie i ma pan na miejscu psychiatryczne laboratorium z najciekawszym na ca�ym �wiecie okazem wariata. Ale jak �yjemy my � o tym nie ma poj�cia nawet sam pa�ski pacjent. Ach! �eby mo�na go by�o zabi�! RYPMANN W�a�nie w tym jest ca�a sztuka. To nie jest �aden cud, jak m�wi� ambasadorowie pa�stw obcych. To jest instynkt masy, kt�ra wie, �e ten cz�owiek dla nich cierpi, zadaj�c im najpotworniejsze m�ki. Masa wie, �e on prowadzi ich tam, gdzie nikt inny zaprowadzi� by ich nie m�g�. Na to, aby go zabi�, trzeba by� jakim� nadwariatem. A zreszt� w innych pa�stwach zaczyna si� ten sam przewr�t. LUBRICA A sko�czy si� w og�le wszystko tak� generaln� klap�, jakiej �wiat nie widzia�, a nawet... Scabrosa i Lubrica podbiegaj� do niego z kopertami. LIDIA Podzi�kujcie Jego Jedyno�ci, �e nie potrzebowa�y�cie czeka�. Czasami trwa to miesi�ce. WAHAZAR rozrywaj�c koperty Tak. I nie moja w tym wina, �e nie mam czasu. To wy wszyscy mnie do tego zmuszacie. Jednych tylko matek nie zmuszam, bo chc�, �eby nowe pokolenie by�o tak silne jak ja. Rozumiecie? DONNY SCABROSA I LUBRICA Tak. Wasza Jedyno��! Co jest w listach? Zlituj si�, panie! WAHAZAR chowa listy do kieszeni od szynela Panie Rypmann, czy rozstrzelano wszystkie baby, tak jak kaza�em? RYPMANN Tak jest, Wasza Jedyno��. Zbuntowali si� wszyscy oficerowie 145 pu�ku piechoty. Wszyscy uwi�zieni. WAHAZAR Bon! Powiesi� wszystkich, a jednego, tego ma�ego porucznika z si�dmej kompanii, zostawi� na zarybek dla mnie: o dziesi�tej w nocy przyprowadzi� go do sali tortur. RYPMANN Rozkaz, Wasza Jedyno��. WAHAZAR Panie Rypmann, dzi� ma by� krem czekoladowy na obiad. �wintusia lubi czekolad�. Lidia, do si�dmej suknia galowa dla �wintusi ma by� gotowa. LIDIA Tak jest, Wasza Jedyno��. WAHAZAR Panie Rypmann, prosz� przygotowa� �elatyn�. Jutro rano o dziesi�tej musz� wykona� transparent na jubileusz stowarzyszenia zjednoczonych krawc�w wojskowych. RYPMANN Rozkaz, Wasza Jedyno��... Drzwi na lewo otwieraj� si� z trzaskiem i wchodzi Gyubal Wahazar, ubrany w te same zielone portasy co w akcie I. Ma tego samego koloru co portki koszul� i rozpi�ty br�zowy szynel ze z�otymi ozdobami, ten sam, kt�ry w akcie I wisia� nad stolikiem z syfonem. Na g�owie czarny kapelusz. WAHAZAR Ha! Ha! Dobrze! Nie chc� zmusza� matek. Lubi� dobrowolno��. (innym tonem) Wierzcie mi, panie, �e gwa�t wcale nie le�y w mojej naturze. Jestem do tego zmuszony � ZMU-SZO-NY. Ale jak kto mnie, mnie �mie zmusza� � musi sam ponie�� konsekwencje. Dokumenty s�? SCABROSA Wasza Jedyno��... Cho� chwileczk�... Co jest w tych papierach? WAHAZAR ryczy Haaaaaaaaaa!!!! Ja nie zmuszam matek! Ale je�li kt�ra s�owo dobrowolnie pi�nie, to koniec, klamka zapad�a. (spokojnie, ocieraj�c pian� z szynela) A, to nie�adnie moja pani. Wstyd� si� by� tak natr�tna. (do Rypmanna) Panie Rypmann, nikogo dzi� nie dopuszcza� do mnie do godziny czternastej. Mam rozmow� z ambasadorem Albanii. Jaki� kto� zacz�� tam mnie udawa� i maj� z nim k�opot. Mnie udawa�! Mnie! S�yszane rzeczy, panie Rypmann! Co? I mnie pytaj� o rad�. Cha! Cha! Ja im poka�� ich Albani�. Po�lemy tam ksi�cia Valpurgii jako ambasadora. On im da bobu. Zdrajc�w naznacza� na ambasador�w. Cudowna metoda. Sz�sty wymiar! Nieeuklidesowe pa�stwo!!!!! Cha! cha! cha! cha!cha!cha! Dusi si� w ataku piekielnego �miechu, tocz�c pian�. �WINTUSIA kt�r� Lidia w�a�nie wypu�ci�a z obj��, skacze, i �mieje si� tak�e Dziadziu, zata�cz ze mn�! Chwyta Wahazara za r�ce i przez chwil� ta�cz� oboje, jak ma�e dzieci4. Lidia patrzy na to dobrotliwie, Rypmann z ojcowskim u�miechem. RYPMANN Dosy�, Wasza Jedyno��! Puls. WAHAZAR A prawda: puls. (maca si� za r�k�) Ale nic, sto pi��dziesi�t najwy�ej. �WINTUSIA Dziadziu, daj mi si� poci�gn�� za w�sik. WAHAZAR nachyla si� do niej Masz. Ci�gnij. Rwij, ile chcesz. Mo�esz si� bawi� ze mn� jak z t� lalk�. Wskazuje kuk�� na krze�le. �wintusia ��pie go za w�sy i przysuwa jego twarz do swojej5. �WINTUSIA Patrz mi w oczy, dziadziu. Czemu si� usuwasz? Wahazar zamyka oczy. SCABROSA On jednak jest dobry w gruncie rzeczy. (nagle przypomina sobie co�) Tylko ten papier. S�uchaj, Lubrysiu, ja nie wytrzymam. RYPMANN Cicho, panie! Jego Jedyno�� odpoczywa. To mu si� zdarza raz na dwa lata. Panie cichn�. �WINTUSIA Dziadziu, patrz mi si� w lewe oko. (Wahazar nachylony spogl�da jej w oczy) Widz� twoj� dusz�, ma�� zm�czon� duszyczk�. Jest niebieska i chodzi mi�dzy mchami i g�adzi ma�e �uczki, kt�re si� kochaj�. Wahazar jakby zahipnotyzowany siada przed ni� na ziemi. WAHAZAR Zabierasz mi moj� samotno��, �wintusiu. (zamyka oczy) Z tob� nie jestem sam. Widz�, gdzie� bardzo daleko, zupe�nie inny �wiat, jak�� ��k� w�r�d lasu. I ciebie widz�, jako panienk�, z du�ym psem i z jakim� m�odym cz�owiekiem... O Bo�e! To ja sam jestem. �wintusia g�adzi go po w�osach. Wahazar zakrywa r�k� zamkni�te oczy. �WINTUSIA cicho 4 Tzn. �wintusia naprawd�. (Przyp. aut.) 5 W tym miejscu wa�nym jest, aby w�s si� aktorowi nie oderwa�. Ca�y efekt by�by na nic. (Przyp. aut.) Id� dalej i patrz. Nie odwracaj oczu od tego, co widzisz. WAHAZAR Bo�e! to ja jestem. Jak�e dawno nie widzia�em ju� ��k i drzew. Widz� motyle: goni� si�... �wintusia, prowad� mnie, gdzie chcesz. Zrobi� wszystko, co zechcesz. LUBRICA cicho do �wintusi Popro� go, �eby nam pokaza�, co jest w tych kopertach. Wahazar drgn��. Z trudem budzi si�. �WINTUSIA za�amuj�c r�ce Wszystko mi ciocia popsu�a! Jak niegrzeczna dziewczynka zabawk�. Wahazar ze strasznym rykiem zrywa si� z ziemi. WAHAZAR Haaaaaaaaaa!!!!! Odpocz��em!! Wieki ca�e odpoczywa�em. Musz� teraz pracowa�. Czuj� si�� sze��dziesi�ciu byk�w elektrycznych. Chce mi si� zgi�� wszystko, zmi�tosi� na miazg�! Panie Rypmann! Do roboty! Do roboty! SCABROSA Panie! ulituj si�. Przeczytaj przedtem te papiery! WAHAZAR Haaaaaaaaaa!!!!! Dowiecie si� w swoim czasie, turkawki. Mo�ecie poczeka�. Dawa� mi tutaj tego Alba�czyka! Tam �mi� udawa� mnie! Mnie!!! (bije si� w piersi tocz�c pian� z pyska) Haaaaaaaaa!!!! noszami. Perpendykulary�ci pozostaj� w czapkach. O. UNGUENTY g�osem cichym, ale przenikaj�cym do samego psychicznego szpiku Nie boj� si� twego ryku, dwojga imion Macieju Gyubalu Wahazarze! By�e� moim uczniem. Ile� razy dosta�e� ode mnie dw�jk� z r�wna� r�niczkowych! Ile� razy siedzia�e� przeze mnie w kozie! WAHAZAR przez chwil� stoi oniemia�y To pan, panie profesorze! O. UNGUENTY Nie jestem ju� profesorem, ale kap�anem nowej religii. Dzi� wyp�yn�li�my na �wiat. Mam przesz�o dwadzie�cia tysi�cy wyznawc�w za sob�. Zrodzi�em w ciszy podziemnej �wiat nowy a straszny dla k�amc�w. WAHAZAR przerywa mu Ja nie k�ami�. Ja jestem jedyn� prawd� dzisiejszego �ycia. To oni zmuszaj� mnie, abym by� w�ciek�y jak dzikie zwierz�. A kto mnie zmusza, musi za to odpowiada�. Ja nie k�ami�. O. UNGUENTY I nikt ci tego nie m�wi. Przynajmniej ja wierz� w twoj� prawd�. Ale bez �adnej wiary nie stworzysz nic, p�draku. Jeste� tak samo w ciemno�ciach, jak ka�dy stw�r � od najn�dzniejszego robaka a� do mnie, kt�ry wiem tyle, ile sko�czone i ograniczone stworzenie wiedzie� mo�e. WAHAZAR A wi�c wiesz � nie wierzysz. O. UNGUENTY Najwy�sza wiedza styka si� z najwy�sz� wiar�, bo odkrywa tylko niedosi�n� g��bi� Tajemnicy: (podnosz�c g�os) Patrz na mnie, mam artretyczne zapalenie wszystkich staw�w i cierpi� jak �aden z twoich go�ci w sali tortur. Ankyloza skamienia mnie w jedn� bry�� nieludzkiej m�ki. WAHAZAR ironicznie Z prawej strony drzwi si� otwieraj�. Czterech Perpendykularyst�w wnosi na noszach, pokrytych czarn� cerat�, Ojca Unguentego. Czapk� ma na g�owie. Koniec jej wystaje poza Wiem � pili�my przecie za dawnych czas�w wcale nie�le. O.UNGUENTY I pij� teraz, i nie dbam o m�j b�l, kt�ry ro�nie i granic mie� nie mo�e. (podnosi r�k� i chwilk� wyje z b�lu) Auauauauauau! Oo! Postawcie mnie na ziemi, surogaty! (Perpendykulary�ci stawiaj� nosze na ziemi.) Jestem kup� obola�ych gnat�w, a stworzy�em co�, bez czego twoja praca jest miotaniem si� szale�ca, wygryzaniem sobie i drugim samego p�pka istoty osobowo�ci. Musisz by� ze mn�. Ostatnie s�owa wypowiada ze straszn� si��. WAHAZAR zimno Kto mnie zmusza, sam musi odpowiada� za skutki. O. UNGUENTY O, nie b�j si�, odpowiem. Musisz by� ze mn�, bo bez wiary opartej na m�dro�ci ostatecznej b�dziesz tylko karykatur�, jak Aleksander Wielki, jak Piotr Wielki, jak tylu innych �wielkich�. �Wahazar Wielki�, a w gruncie rzeczy biedny ma�y wariatek � rybka zab��kana w sieci metafizycznej sprzeczno�ci, strach dla niepos�usznych dzieci... �WINTUSIA M�wi�am ci prawie to samo, dziadziu nie chcia�e� mi wierzy�. O. Unguenty zwraca si� do niej. WAHAZAR niecierpliwie, ale �agodnie Czekaj, �wintusia. (do O. Unguentego) Znam te bzdury. Filozof na tronie. Satrapa perski, Marek Aureliusz i tak dalej, i tak dalej. Ho, ho, panie profesorze: filozofia i �ycie to dwie kochanki jednego i tego samego faceta, tak � w�a�nie faceta � nie pogodzisz ich, m�drkawku. O. UNGUENTY Nie filozofia, ale prawdziwa wiedza, kt�ra wzbudza wiar�. Wiara i filozofia s� tym, czym m�wisz: kochankami jednego cz�owieka. �ycie jest jedno, a szczytem �ycia jest to, czego chc� ja. Przez wiedz� do wiary, a nie przez teofizyczne baliwernie, stworzone dla miernot i wykoleje�c�w. Ukorz si� przede mn�, n�dzna karykaturo cezar�w i innych megaloman�w. Czyta�em dzi� paszkwil, kt�ry rozlepiono w IV dystrykcie. Ko�czy si� tak: �Szatan mnie nazywa nowotworem w p�pku, Wsz� Niesko�czono�ci � zw� mnie dawne bogi.� WAHAZAR Co? O. UNGUENTY gniewnie Ukorz si� � ot co. WAHAZAR Jak to? O. UNGUENTY A tak to: oddaj mi nale�n� cze�� � padnij na kolana WAHAZAR oboj�tnie Nie widz� w tym nic szczeg�lnego. O. UNGUENTY Czy� zg�upia� zupe�nie? To baran, nie cz�owiek. Ukorz si�, dobrze ci to zrobi na m�zg. WAHAZAR Jestem cz�owiek zgodny i ostatecznie mog� si� ukorzy�. Kl�ka i bije trzy pok�ony przed O. Unguentym. Wchodzi O. Pungenty z dwoma Pneumatykami Bosymi. O. PUNGENTY O � przepraszam. Ja nie chcia�bym przeszkadza�. Jestem G��wny Fafu�at Pneumatyk�w Bosych. Dowiedzia�em si�, �e m�j brat dokona� swego. Przyszli�my si� ukorzy�. Przepraszam, czy mog�? WAHAZAR z gniewem; wstaj�c Ale� prosz� ci�, Ojcze. To by�a tylko ma�a repetycja dramatu pod tytu�em �Henryk IV i Grzegorz VII�. Sko�czyli�my. O. PUNGENTY Tak. Jeste�my wszyscy przeniewiercy i sekciarze. Religia upad�a. Trudno. Ja si� jednak ukorz� przed moim ukochanym braciszkiem. (do Pneumatyk�w) I wy te� ukorzcie si�, bracia. Religia upad�a przez sekty. Pada na kolana przed O. Unguentym. Pneumatycy r�wnie�. Perpendykulary�ci stoj� jak mumie. O. UNGUENTY Dobrze, bracie, �e� si� ukorzy�. Masz przed kim. Tylko mylisz si�: tworzenie si� sekt jest dowodem �ywotno�ci danego ko�cio�a, a nie jego upadku. Dlatego pozwalam na wszystkie mo�liwe odszczepienstwa, pod jednym warunkiem: najprz�d poj�� do g��bi, a potem, trzymaj�c si� pewnych aksjomat�w nieodpartych, tworzy� sekt�. Ka�dy cz�owiek mo�e stworzy� sekt�, kt�rej b�dzie jedynym wyznawc�, tylko musi wprz�d zrozumie� jedn� jedyn� Prawd�. O. PUNGENTY O jak�e szcz�liwy jestem, braciszku. Dzi� jeszcze ufunduj� nowy zakon. Wywala si� na brzuch przed O. Unguentym. �WINTUSIA podbiega do O. Unguentego Ja te� zrobi� nowy ko�ci�ek. Dawno ju� �ni mi si� co� takiego. Tylko nie wiedzia�am, jak to zrobi�. O. UNGUENTY B�ogos�awi� ci�, dziecinko! Masz wielkie rzeczy przed sob� do spe�nienia. �wintusia kl�ka przed nim. Wahazar nagle ryczy nieludzkim g�osem i rzuca si� na O. Unguentego, roztr�caj�c Pneumatyk�w Bosych. WAHAZAR Haaaaa!!!!! Ja ci dam, ponury zgni�ku!!! Ja ci poka��, co to jest b�l w ko�ciach!!!! (mi�tosi z ca�ej si�y O. Unguentego, kt�ry formalnie wyje z b�lu) Co? Teraz wiesz, czym jest absolutna wiedza? Teraz wiesz, jak to z wiedzy stworzy� wiar�? Perpendykulary�ci puszczaj� Wahazara i stoj� milcz�c. Perpendykulary�ci odrywaj� Wahazara od O. Unguentego, kt�ry zemdla� z b�lu i le�y jak martwy. Trzy kobiety rzucaj� si� do O. Unguentego, aby go cuci�. �wintusia stoi