6952

Szczegóły
Tytuł 6952
Rozszerzenie: PDF

Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby pdf był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

 

6952 PDF Ebook podgląd online:

Pobierz PDF

 

 

 


 

Zobacz podgląd 6952 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 6952 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.

6952 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:

 

James Hadley Chase Kozio� ofiarny Krymina� Dla Koneser�w T�umaczy�a Zofia Kania Toru� 1991 Tytu� orygina�u: Just Another Sucker � Copyright by David Higham Associates Ltd., London 1991 For Polish edition � copyright by Wydawnictwo �C and T", Toru� 1991 Projekt ok�adki Zbigniew Morzy�ski Redaktorzy Pawe� Marsza�ek, Andrzej Zasieczny Redakcja techniczna i opracowanie komputerowe Zbigniew Klimkiewicz ISBN83-85318-02-X Wydawnictwo �Crime and Thriller � C and T Edition" Toru� 1991. Wydanie I. Rozdzia� 1 Kiedy pewnego lipcowego dnia, o godzinie �smej rano wypuszczono mnie, la�o jak z cebra. Dziwne to by�o uczucie znowu przebywa� w �wiecie, kt�ry dla mnie skamienia� na przeci�g trzech lat i sze�ciu miesi�cy ci�gn�cych si� w niesko�czono��. Wkracza�em we� na nowo z niezmiern� ostro�no�ci�. Przeszed�em kilka krok�w, �eby oddali� si� od bram wi�zienia, okutych �elazem i rozkoszowa�em si� odzyskan� wolno�ci�. Tam, na rogu ulicy, powinien znajdowa� si� autobus, kt�ry zawiezie mnie do domu. Ale w tym momencie nie zale�a�o mi wcale, �eby tam wr�ci�. Mia�em ochot� sta� na chodniku, czu� deszcz na twarzy, przekona� si�, �e wreszcie jestem wolny i nie musz� ju� ani jednej nocy wi�cej sp�dzi� w celi, �e nigdy ju� nie b�d� mieszka� z w��cz�gami, recydywistami i alfonsami wszelkiego pokroju, jak to mia�o miejsce przez tyle miesi�cy. Deszcz tworzy� ka�u�e po�rodku ulicy, b�bni� po moim kapeluszu i nieprzemakalnym p�aszczu, z kt�rych pierwszy pochodzi� sprzed trzech lat, a drugi sprzed pi�ciu. By� to ciep�y deszcz, zlatywa� z nieba nabrzmia�ego chmurami ciemnymi i ponurymi jak ja. L�ni�cy buick zatrzyma� si� przede mn�, a elektryczny nap�d bezszelestnie opu�ci� szyb�. � Harry! Cicho otworzy�y si� drzwi. Schyli�em g�ow�, aby zobaczy� kto na mnie czeka�. John Renick �mia� si� do mnie ukazuj�c wszystkie z�by. � Wsiadaj! Zmokniesz � powiedzia�. Waha�em si� przez chwil�, po czym skorzysta�em z zaproszenia i zatrzasn��em drzwi. Renick chwyci� mnie za r�k� i �ciska� j� z ca�ych si�. Jego szczup�a, opalona twarz wyra�a�a wymownie, jak bardzo zachwycony jest moim widokiem. � Jak si� masz, stary? � spyta�. � Przyjemnie jest wydosta� si� stamt�d? � Ujdzie � odpar�em staraj�c si� oswobodzi� d�o�. � Chyba nie b�dziesz pr�bowa� mi wm�wi�, �e pod eskort� policyjn� mam wr�ci� do domu! U�miechn�� si� nieznacznie. Jego bystre, szare oczy bada�y moj� twarz. � Nie spodziewa�e� si�, �e przyjad�, mimo wszystko? Liczy�em dni, wiesz przecie�. � Niczego si� nie spodziewa�em. � Przygl�da�em si� skomplikowanej tablicy rozdzielczej buicka. � To tw�j w�z? � Zgadza si�. Kupi�em go przed dwoma miesi�cami. Cudo, prawda? � Reasumuj�c, gliny z Palm City maj� dalej pe�ne kieszenie forsy. Gratuluj�. Twarz Johna zas�pi�a si�. Nag�y b�ysk gniewu zapali� si� w jego oczach. � S�uchaj, Harry, gdyby kto� inny mia� czelno�� odezwa� si� do mnie w ten spos�b, rozkwasi�bym mu g�b�! Wzruszy�em ramionami. � Prosz� bardzo, je�li ci to odpowiada. Przyzwyczai�em si� do tego, �e mnie gliny bij�. � Podaj� do twojej wiadomo�ci, �e pracuj� teraz w okr�gu i �e to przynios�o mi znaczn� podwy�k�. Od przesz�o dwu lat nie nale�� ju� do policji miejskiej. Z wielk� przykro�ci� poczu�em, �e krew nap�ywa mi do twarzy. � Widz�... wybacz... Nie wiedzia�em. � Sk�d m�g�by� wiedzie�? � U�miechn�� si� i uruchomi� silnik. Buick odsun�� si� od chodnika. � Du�o zmieni�o si�, Harry, podczas twojego pobytu w mamrze! Stara klika znikn�a. Mamy nowego szeryfa dystryktu, r�wny go��. Nie powiedzia�em ani s�owa, wtedy on zapyta� nagle: � Masz jakie� plany? � Nie, �adnych. Rozejrz� si� na prawo i lewo. Wiesz przecie�, �e wylano mnie z �Heralda". � Tak wygl�da. � Milcza� przez chwil�. � My�l�, �e z pocz�tku nie b�dzie ci �atwo. Spodziewasz si� chyba tego? � Tak, oczywi�cie. Kiedy facet zabije glin�, nawet przypadkowo, nie zapomina si� o tym. Staraj� si� nawet usilnie przypomnie� mu to. Nie w�tpi�, �e nie b�dzie mi lekko. � Z policj� nie b�dziesz mia� �adnych k�opot�w. Nie to mia�em na my�li. Musisz niew�tpliwie rozejrze� si� za now� robot�. Cubitt ma d�ugie r�ce. Chce ci� zniszczy�. Je�liby to zale�a�o tylko od niego, nigdy nie przekroczysz progu redakcji dziennika. � Nie martw si�. Dam sobie rad�. � M�g�bym ci mo�e pom�c. � Nie. Mowy nie ma. � Oczywi�cie, ale jest przecie� Nina... � Bior� to na siebie. Poradz� sobie. Milcza� przez chwil�, wpatrzony w szyb� ociekaj�c� deszczem. � S�uchaj, Harry, jeste�my starymi kumplami � zacz�� po chwili.� Znamy si� kawa� czasu. Wiem, �e masz niejedno na w�trobie, ale nie traktuj mnie tak, jakbym by� twoim wrogiem. Rozmawia�em o tobie z Meadowsem. To ten nowy szeryf dystryktu. Niczego jeszcze nie postanowiono, nie jest jednak wykluczone, �e zechc� ci� zatrudni� w biurze. � Za nic na �wiecie nie zgodz� si� by� funkcjonariuszem w Palm City! � Nina do�� si� ju� wycierpia�a � powiedzia� niezr�cznie. � Ja tak�e do�� si� ju� wycierpia�em, wi�c skwitowali�my si�. Nie potrzebuj� nikogo. Kropka. Basta. � Dobrze, zgoda � rzek� Renick z gestem bezradno�ci. � Nie s�d�, �e ci� nie rozumiem, Harry. My�l�, �e tak�e by�bym rozgoryczony, gdyby mi si� przytrafi�o to, co tobie, ale co si� sta�o, to si� sta�o. Trzeba pomy�le� o twojej przysz�o�ci teraz... i o przysz�o�ci Niny. � Jak ci si� zdaje, o czym rozmy�la�em przez ca�y czas, kt�ry sp�dzi�em w celi, je�li nie o tym? � Patrzy�em przez okno na szare morze, kt�re uderza�o o nabrze�e w strumieniach deszczu. � To prawda, jestem rozgoryczony. Mia�em do�� czasu, �eby zda� sobie spraw�, �e by�em sko�czonym g�upcem. Powinienem by� wzi�� te dziesi�� tysi�cy dolar�w, kt�re ofiarowa� mi dyrektor policji, �ebym cicho siedzia�. W ka�dym razie jednego si� nauczy�em w mamrze: nigdy wi�cej nie dam si� wrobi� w ten spos�b! � M�wisz g�upstwa! � zaprotestowa� Renick gwa�townie. � Wiesz dobrze, �e post�pi�e� tak, jak ci nakazywa�o sumienie. Wszystko sprzysi�g�o si� przeciwko tobie. Gdyby� pozwoli� da� sobie w �ap� temu obrzydliwcowi, nigdy nie mia�by� odwagi spojrze� w lustro! Sam �wietnie o tym wiesz! � Tak my�lisz? Nie miej z�udze�! Nie chc� stawia� si� w lepszym �wietle, tym bardziej teraz. Kiedy przez trzy i p� roku dzieli si� cel� ze zbocze�cem, kt�ry zgorszy�by nawet wieprza, cz�owiek musi si� zmieni�. Gdybym przyj�� wtedy �ap�wk�, nie by�bym teraz wi�niem wypuszczonym z mamra, pozbawionym pracy i mia�bym z pewno�ci� tak� limuzyn� jak ty! Renick, zmieszany, wierci� si� na siedzeniu. � Takie gadanie nie ma sensu, Harry. Niepokoisz mnie, wiesz? Prosz� ci�, staraj si� opanowa�, zanim spotkasz si� z Nin�. � Mo�e by� si� zaj�� swoimi sprawami, nie uwa�asz? � paln��em bez �enady. � Nina jest moj� �on�, wyobra� sobie. Jest ze mn� zwi�zana na dobre i z�e. Tak. To ja mam troszczy� si� o ni�, nie ty. � My�l�, �e nie mia�e� racji, Harry, kiedy zabroni�e� jej przyj�� na rozpraw�, a nawet odwiedza� ci� w wi�zieniu i pisa� do ciebie. Chcia�a dzieli� z tob� t� ci�k� pr�b�, wiesz o tym r�wnie dobrze jak ja, ale ty potraktowa�e� j� jak intruza, jak obc� osob�! Zacisn��em pi�ci, wzrok wbi�em w pla�� zalan� deszczem. � Wiedzia�em dobrze, co robi�. My�lisz, �e chcia�em, �eby mnie widzia�a w wi�ziennym ubraniu, w m�wnicy za krat� i za szyb�? Czy s�dzi�e�, �e chcia�bym, �eby ten obrzydliwiec dyrektor czyta� jej listy, zanim mi je wr�czy? Pozwoli�em si� wrobi�, zgoda, ale to jeszcze nie pow�d, �eby tak�e i j� wci�ga� w to b�oto! � Nie mia�e� racji, Harry. Czy nigdy nie przysz�o ci na my�l, �e chcia�a dzieli� z tob� twe zmartwienia? Zapewniam ci�, �e du�o kosztowa�o mnie trudu, �eby przeszkodzi� jej w przyj�ciu ze mn� dzi� rano do wi�zienia. Zbli�ali�my si� do Palm Bay, dzielnicy zamieszkanej przez szykownych ludzi z Palm City. D�ugi szereg luksusowych kabin na pla�y pod strugami deszczu sprawia� smutne wra�enie. Pla�a by�a pusta, cadillaki, rollsy i bentleye sta�y w gara�ach w pobli�u pa�ac�w. Ongi� by�em filarem Palm Bay. Jak odleg�e wydawa�y mi si� czasy, kiedy prowadzi�em rubryk� wydarze� z wielkiego �wiata w �Heral-dzie", dzienniku o najwi�kszym nak�adzie w Kalifornii Moje artyku�y by�y p�niej drukowane r�wnie� w gazetach o mniejszym znaczeniu. Zarabia�em w ten spos�b mn�stwo pieni�dzy. �y�o mi si� dobrze. Lubi�em moj� prac�. Wtedy w�a�nie o�eni�em si� z Nin� i na kra�cach Palm Bay kupi�em bungalow, gdzie zamieszkali�my. Powodzi�o mi si� dobrze. Wydawa�o si�, �e jestem na drodze do zrobienia pi�knej kariery, kiedy pewnego wieczoru us�ysza�em przypadkiem urywki rozmowy dw�ch nieznajomych, kt�rzy popili sobie i pod wp�ywem alkoholu zgrzeszyli brakiem dyskrecji. Tych kilka s��w wystarczy�o, by naprowadzi� mnie na �lad afery tak gro�nej jak wybuch wulkanu. Potrzeba mi by�o dw�ch miesi�cy wytrwa�ych i dyskretnych poszukiwa�, �eby odtworzy� ca�y mechanizm tych machinacji. Afera ta przez wiele tygodni mog�a zajmowa� pierwsze szpalty w dziennikach. Banda gangster�w z Chicago przygotowywa�a si� do opanowania Palm City. Zamierzali zainstalowa� aparaty do gier, otworzy� burdel i wprowadzi� tam wszystko, co sprzyja�oby pog��bieniu rozwi�z�o�ci. Spodziewali si� osi�'gn�� dochody w wysoko�ci dwu i p� miliona dolar�w miesi�cznie. Kiedy zdoby�em pewno��, �e chodzi o powa�ne projekty, uwa�a�em, �e owi gangsterzy upadli na g�ow�. Nie by�em w stanie uwierzy�, �e wystarczy, �eby zainstalowali si� w Palm City, by zacz�� rz�dzi� miastem wed�ug swych upodoba�. Wtedy przekazano mi ultra poufne wiadomo�ci: urz�dnik, kt�remu podlega�a policja w Palm City oraz p� tuzina innych wp�ywowych radnych miejskich zostali przekupieni, w zamian za to przyrzekli gangsterom ca�kowite poparcie. Pope�ni�em w�wczas najwi�kszy b��d: pr�bowa�em prowadzi� �ledztwo dalej w�asnymi si�ami. Zale�a�o mi oczywi�cie na pierwsze�stwie w ujawnieniu tej rewelacji, by osi�gn�� z tego korzy�ci w mojej pracy zawodowej. Dopiero kiedy zebra�em wszystkie dowody i naszkicowa�em dok�adny plan artyku��w, kt�re zamierza�em napis�, zdecydowa�em si� i�� do J. Mateusza Cubitta, dyrektora i w�a�ciciela �Heralda". Opowiedzia�em o niebezpiecznych przygotowaniach. S�ucha�, a jego blada i szczup�a twarz nie zdradza�a �adnych uczu�. Kiedy sko�czy�em, o�wiadczy�, �e chcia�by sprawdzi� te fakty. Jego osch�o�� i dziwny brak entuzjazmu powinny by�y obudzi� moj� czujno��. Posun��em swoje �ledztwo do�� daleko i nagromadzi�em niema�o dowod�w. Wszystko to jednak nie wystarcza�o, wymkn�� mi si� bowiem jeden szczeg�: gang kupi� �Heralda"! Nigdy bym nie uwierzy�, �e jest to mo�liwe. Dowiedzia�em si�, �e bandyci przyrzekli Cubittowi miejsce w senacie, je�li we�mie udzia� w ich grze. W�a�ciciel dziennika, ambitny i ��dny zysku, nie m�g� oprze� si� tej kusz�cej ofercie. Za��da�, �ebym mu przekaza� wszystkie informacje, gdy� chcia�by je sprawdzi�. Zbli�a�em si� do mego bungalowu, sk�d chcia�em zabra� potrzebne materia�y, kiedy nagle zatrzyma� mnie policjant, kt�ry �ledzi� mnie przez ca�� drog�. O�wiadczy�, �e dyrektor policji miejskiej wzywa mnie do siebie. Zaprowadzono mnie do dyrekcji policji, gdzie przeprowadzi�em rozmow� z g��wnym patronem. By� to typ brutalny, dzia�a� prosto z mostu, nie pr�buj�c niczego owija� w bawe�n�. Po�o�y� na biurku dziesi�� tysi�cy dolar�w w nowych, szeleszcz�cych banknotach. Got�w by� te pieni�dze zamieni� na moj� teczk� z dokumentami. I �eby wi�cej nie by�o o tym mowy. Nigdy jeszcze nie przyj��em �adnej �ap�wki i nie mia�em zamiaru zaczyna�, zw�aszcza w moim wieku. Wiedzia�em r�wnie�, �e artyku�y, kt�re zamierza�am napisa� sprawi�, �e moje nazwisko przez wiele tygodni b�dzie widnia�o w prasie na czo�owym miejscu, i zapewni� mi �wietn� opini� w �rodowisku dziennikarskim. Wsta�em i wyszed�em. To by� pocz�tek moich k�opot�w. Odnios�em teczk� Cubittowi i opowiedzia�em mu o propozycji dyrektora policji. Potakiwa� mi, utkwiwszy we mnie oczy os�oni�te ci�kimi powiekami i poleci�, �ebym wst�pi� do niego o dziesi�tej trzydzie�ci tego samego wieczoru. Do tego czasu b�dzie mia� mo�no�� sprawdzenia materia��w i znalezienia najlepszego sposobu wykorzystania mego rewelacyjnego odkrycia. Przypuszczam, �e spali� teczk�. W ka�dym razie nigdy jej ju� nie zobaczy�em. Nina od pocz�tku interesowa�a si� moim �ledztwem. Umiera�a z niepokoju. Ona tak�e zdawa�a sobie spraw�, �e igram z ogniem. Ale by�a to moja �yciowa szansa. Wiedzia�a o tym r�wnie dobrze jak ja i nie pr�bowa�a odwie�� mnie od tego. Wyruszy�em wi�c z domu nieco przed dziesi�t� na spotkanie z Cubittem. Nina odprowadzi�a mnie do samochodu. Wiedzia�em, �e dr�czy j� strach. Ja r�wnie� by�em niespokojny, ale mia�em zaufanie do Cubitta. Mieszka�em w Palm Bay. �eby uda� si� do niego, musia�em przeby� odcinek drogi ma�o ucz�szczanej. Tam w�a�nie to si� zdarzy�o. W�z policyjny, p�dz�cy z du�� szybko�ci�, wymin�� mnie i zatarasowa� drog�. Mo�e chcieli mnie zmusi�, �ebym zjecha� gwa�townie z szosy i run�� do morza, ale sta�o si� inaczej. Nast�pi�o do�� gwa�towne zderzenie i glina, kt�ry prowadzi� w�z, wbi� si� na kierownic�. Jego kolega, poza szokiem, nie odni�s� �adnych obra�e�. Aresztowa� mnie za przekroczenie przepis�w drogowych. Wiedzia�em, �e wszystko to by�o ukartowane, ale nic nie mog�em zrobi�. W dwie minuty p�niej nadjecha� inny w�z policyjny z sier�antem Baylissem z dzia�u kryminalistyki za kierownic�. Co robi� na tej nieucz�szczanej drodze? Nigdy nikt nie zada� sobie trudu, �eby go o to zapyta�. Natychmiast zaj�� si� wszystkim � ranny policjant zosta� odwieziony do szpitala, a ja na g��wny komisariat. Podczas jazdy Bayliss rozkaza� nagle kierowcy, �eby si� zatrzyma�. Znajdowali�my si� na ulicy ciemnej i pustej. Kaza� mi wyj�� z samochodu. Kierowca wysiad� r�wnie� i wykr�ci� mi r�ce do ty�u, �eby je unieruchomi�. Bayliss wyj�� w�wczas ze schowka w tablicy rozdzielczej butelk� szkockiej, nape�ni� usta whisky i zaczai spryskiwa� moj� twarz i prz�d koszuli. Potem wyci�gn�� pa�k� i zdzieli� mnie po g�owie. Ockn��em si� dopiero w celi. Od tej chwili by�em zgubiony. Ranny glina umar�. Oskar�ono mnie o nieumy�lne zamordowanie cz�owieka 10 i skazano na cztery lata. Adwokat, kt�ry mnie broni�, na pr�no walczy� jak lew, niczego nie osi�gn��. Usi�owa� wykaza�, �e wszystko zosta�o ukartowane, ale jego zarzuty obalono natychmiast. Cubitt stwierdzi� pod przysi�g�, �e nigdy nie mia� w r�ku mojej teczki z materia�ami, �e i tak chcia� si� mnie pozby�, poniewa� by�em nie tylko niesumiennym dziennikarzem, lecz ponadto pijakiem. Przez ca�y czas, kiedy odsiadywa�em wyrok, powtarza�em sobie, �e jestem najwi�kszym g�upcem na �wiecie. Trzeba by� wariatem, �eby walczy� samotnie przeciwko nieczystym sprawkom zarz�du miejskiego. Nie posun��em si� naprz�d, cho� dowiedzia�em si� p�niej, �e dyrektor policji musia� poda� si� do dymisji, a zarz�d miejski przepad� w komplecie w najbli�szych wyborach. Sugestie mojego adwokata spowodowa�y �ledztwo, w wyniku kt�rego chuligani z Chicago woleli pr�bowa� szcz�cia gdzie indziej. Ja jednak mimo to pozosta�em w wi�zieniu z czteroletnim wyrokiem za zabicie policjanta podczas prowadzenia wozu w stanie nietrze�wym. Nikt nie by� w stanie tego zmieni�. Teraz, po trzech latach i sze�ciu miesi�cach sp�dzonych w celi, by�em znowu na wolno�ci. By�em dziennikarzem, to by� m�j jedyny zaw�d. Cubitt umie�ci� mnie na czarnej li�cie. Mowy nie by�o, �ebym m�g� znale�� prac� w jakim� pi�mie. B�d� zmuszony przerzuci� si� do innej bran�y. Poj�cia nie mia�em co b�d� robi�. Przedtem dobrze zarabia�em, ale zawsze du�o wydawa�em. Kiedy mnie aresztowano, zostawi�em Ninie niewiele na �ycie. Chyba ma�o z tego zosta�o, o ile co� zosta�o. Cz�sto martwi�em si� z jej powodu, zastanawiaj�c si�, co si� z ni� dzieje. Przez swoj� g�upot� zakaza�em jej, za po�rednictwem adwokata, pisa� do mnie do wi�zienia. My�l, �e ten brutalny sadysta, dyrektor, b�dzie czyta� jej listy, zanim mi je odda, by�a dla mnie nie do zniesienia. � Jak sobie dawa�a rad�? � spyta�em Renicka. � Jak jej si� wiedzie? � Bardzo dobrze, chyba spodziewa�e� si� tego? Okaza�o si�, �e ma zdolno�ci artystyczne. Wyobra� sobie, maluje wzory na wyrobach garncarskich i w ten spos�b zarabia wcale nie�le. Skr�ci� w ulic�, przy kt�rej mieszka�em. Czu�em, jak gard�o mi si� �ciska na widok bungalowu. Ulica tak dobrze mi znana by�a pusta. Deszcz, tworz�cy szar� zas�on�, odbija� si� od szosy i chodnika. Renick zatrzyma� w�z przed bram�. � Do rych�ego zobaczenia! � powiedzia� �ciskaj�c mi rami�. � Jeste� szcz�ciarzem, Harry. Chcia�bym, �eby taka kobieta jak Nina czeka�a na mnie w domu. 11 Wysiad�em z samochodu nie spojrzawszy na Renicka i skr�ci�em w alej�, kt�r� szed�em tyle razy. Drzwi wej�ciowe otworzy�y si� i na progu ukaza�a si� Nina. II Oko�o sz�stej trzydzie�ci, si�dmego ranka po moim wyj�ciu z wi�zienia, zbudzi�em si� nagle. �ni�o mi si�, �e jestem zn�w w celi i up�yn�a chwila, zanim zda�em sobie spraw�, �e znajduj� si� w pokoju, a obok �pi Nina. Le��c na plecach, z oczami utkwionymi w suficie, zacz��em si� zastanawia�, tak jak to czyni�em od tygodnia, czym si� zajm�, �eby zarobi� na �ycie. Wysondowa�em ju� dziennikarski �wiatek. Jak si� spodziewa�em, nie by�o miejsca dla mnie. Wp�yw Cubitta rozci�ga� si� jak macki o�miornicy. Nawet podrz�dne lokalne gazety ba�y si� mnie zatrudni�. Poza dziennikarstwem nie mog�em robi� nic powa�niejszego. M�j zaw�d polega� na pisaniu, ale nie by�em autorem czerpi�cym temat z fantazji. Jako reporter musia�em opiera� si� na faktach autentycznych, by stworzy� co� na odpowiednim poziomie. Bez dziennika, w kt�rym m�g�bym pracowa�, nie by�em nic wart. Przygl�da�em si� Ninie �pi�cej przy mnie. Byli�my ma��e�stwem od dw�ch lat i trzech miesi�cy, kiedy wpakowano mnie do wi�zienia. Mia�a w�wczas dwadzie�cia dwa lata, a ja dwadzie�cia siedem. Jej czarne w�osy uk�ada�y si� w loki, sk�ra mia�a kolor ko�ci s�oniowej. Nie by�a pi�kna w sensie klasycznym, zgadzali�my si� z tym oboje, ale twierdzi�em i od tego czasu nie zmieni�em zdania, �e by�a najbardziej urocz� kobiet�, jak� spotka�em. Kiedy tak spogl�da�em na ni� pogr��on� we �nie, zda�em sobie spraw�, jak wiele musia�a wycierpie�. Sk�ra wok� jej oczu by�a zmarszczona. K�ciki ust opada�y w d�, nadaj�c jej smutny wygl�d. Nigdy przedtem nie zauwa�y�em u niej tego wyrazu twarzy. Wiele wycierpia�a. Zostawi�em jej trzy tysi�ce dolar�w na naszym rachunku w banku, ale stopnia�y szybko. Honorarium adwokata i ostatnia rata za bungalow poch�on�y niemal wszystkie oszcz�dno�ci. Zmuszona wi�c by�a szuka� pracy. Mia�a r�ne propozycje. Wreszcie, jak mi ju� opowiada� Renick � odkry�a w sobie talent artystyczny i otrzyma�a zaj�cia u pewnego jegomo�cia, kt�ry sprzedawa� ceramik� turystom. Wyrabia� rozmaite przedmioty z gliny, a ona je zdobi�a. Od roku zarabia�a sze��dziesi�t 12 dolar�w tygodniowo; by�a to suma wystarczaj�ca, jak mnie zapewnia�a, �eby pozwoli� nam przetrwa�, a� zdob�d� prac�. Pozosta�o mi na koncie jeszcze dwie�cie dolar�w. Je�li nie znajd� zaj�cia, zanim pieni�dze si� rozp�yn�, b�d� zmuszony prosi� j� o kieszonkowe, na bilety autobusowe, papierosy itp. Taka perspektywa odbiera�a mi odwag�. Dzia�o si� to dwa lata temu. Kiedy my�l� o tym teraz, zdaj� sobie spraw�, �e zachowa�em si� jak szmata. Spostrzeg�em, �e zadany mi cios i pobyt w wi�zieniu ca�kowicie mnie zdemoralizowa�y. Nie tylko �ar�a mnie gorycz, przede wszystkim n�ka�a mnie lito�� nad sob� samym, nad mym smutnym losem. Gdybym mia� co� na sumieniu, pozby�bym si� bungalowu i razem z Nin� w�drowa�bym w inne strony, gdzie by mnie nikt nie zna�, i rozpocz��bym nowe �ycie. A tak zadowala�em si� szukaniem pracy niemo�liwej do znalezienia i uwa�a�em si� za m�czennika. Podczas dziesi�ciu ostatnich dni udawa�em, �e szukam pracy, kt�rej przecie� dla mnie nie by�o. Wmawia�em Ninie, �e przez ca�y dzie� za tym chodz�, ale to by�o k�amstwo. Po jednym czy dw�ch nieudanych telefonach ucieka�em regularnie do najbli�szego baru. Z wyj�tkiem pocz�tkowego okresu, kiedy jako praktykant goni�em za sensacjami dnia, nigdy w�a�ciwie nie pi�em. Teraz jednak zalewa�em si� regularnie. Troski topi�em w whisky. Pi�� lub sze�� szklaneczek � i nic ju� nie mia�o znaczenia. Gwizda�em na to, �e nie mog� znale�� pracy. R�wnie dobrze mog�em wr�ci� do domu i patrze�, jak Nina zam�cza si� przy malowaniu ceramiki, bez wyrzut�w sumienia, �e post�puj� jak alfons. Kiedy by�em pod gazem, ok�amywa�em j� bez �adnych skrupu��w, �eby wyci�gn�� od niej jeszcze kilka dolar�w. Potem, pewnego popo�udnia, kiedy siedzia�em w barze naprzeciw pla�y, rozpocz�a si� si� seria wypadk�w, o kt�rych chc� wam opowiedzie�. Dochodzi�a sz�sta. By�em nie�le wstawiony. �ykn��em ju� osiem whisky i czeka�em na dziewi�t�. Bar by� niedu�y, spokojny i ma�o ucz�szczany. Mog�em siedzie� w k�cie � nikt mi nie przeszkadza� � i przygl�da� si� ludziom zabawiaj�cym si� na pla�y. Przychodzi�em tu regularnie od pi�ciu dni. Wysoki, oty�y barman ju� mnie chyba zna�. Kabina telefoniczna, niewidoczna od strony lady, znajdowa�a si� tu� obok mojego stolika. Ludzie wchodzili, rozmawiali przez chwil�, potem wychodzili: m�czy�ni, m�odzi ch�opcy, dziewcz�ta. Kabina by�a miejscem najbardziej o�ywionym w barze. 13 Pij�c obserwowa�em, jak ludzie przychodz� i wychodz�. To mi u�atwia�o sp�dzanie czasu. Umys� mia�em zamroczony alkoholem, ale zastanawia�em si�, kim mog� by� ci ludzie zamkni�ci za oszklonymi drzwiami; z kim rozmawiali? �ledzi�em ich mimik�. Niekt�rzy �miali si� rozmawiaj�c; inni denerwowali si�, jeszcze inni wygl�dali, jakby k�amali w spos�b tak ma�o przekonywaj�cy, jak to ja sam robi�em. Mia�em wra�enie, �e przygl�dam si� sztuce teatralnej. Barman przyni�s� mi dziewi�t� whisky i postawi� na stole. Tym razem stan�� nieruchomo przy stoliku. Zrozumia�em, �e czas uregulowa� rachunek. Da�em mu ostatni banknot pi�ciodolarowy. Podzi�kowa� z porozumiewawczym u�miechem, wydaj�c mi reszt�. Tymczasem jaka� kobieta wesz�a do baru. Zbli�y�a si� do kabiny telefonicznej i zamkn�a za sob� drzwi. Nosi�a ��ty kanarkowy sweter i bia�e spodnie; okulary przeciws�oneczne koloru butelkowego i torebka z ��tego i bia�ego plastyku uzupe�nia�y jej str�j. Zwr�ci�a natomiast moj� uwag� swym okaza�ym ty�kiem, kt�ry uwydatnia�y obcis�e spodnie. Ko�ysa�a biodrami w spos�b tak sugestywny, �e nawet najbardziej szanuj�cy si� panowie byli ni� zafascynowani. Jako pijak, nie zas�uguj�cy na szacunek, mog�em pozwoli� sobie na to, �eby obserwowa� j� w spos�b bezwstydny. Dopiero kiedy straci�em z oczu t� cz�� anatomiczn� jej cia�a w chwili, kiedy zamyka�a za sob� drzwi kabiny, podnios�em oczy, �eby zobaczy� jej twarz. Nie mia�a wi�cej jak oko�o trzydziestu trzech lat. By�a blondynk� o rysach regularnych, nieco surowych, ale ca�o�� wydawa�a si� nies�ychanie podniecaj�ca dla m�czyzn wszelkich kategorii. Wypi�em po�ow� dziewi�tej whisky i patrzy�em, jak telefonowa�a. Nie m�g�bym powiedzie�, czy ta rozmowa by�a weso�a, czy nie. Ciemne okulary przeszkadza�y mi w zorientowaniu si�. W ka�dym razie wydawa�a si� bardzo szybka i dowcipna. Zaledwie minut� przebywa�a w kabinie. P�niej wysz�a i min�a m�j stolik nie patrz�c na mnie. W przeci�gu kilku sekund mia�em przyjemno�� podziwiania jej wysmuk�ej figury i zarysu kr�g�ego ty�u; potem znikn�a i drzwi zatrzasn�y si� za ni�. W pijackim oszo�omieniu my�la�em sobie, �e gdybym by� kawalerem, zaleca�bym si� do tej dziewczyny. Z tym podwoziem, postaw� i pi�kno�ci� dziewczyna musia�a by� wspania�a przy bli�szym poznaniu. Je�eli nie, �ycie by�oby jeszcze wi�kszym oszustwem, ni� s�dzi�em. Zastanawia�em si�, kim ona mo�e by�. Mia�a na sobie kosztown� toalet�. Jej bia�o��ta torebka na pewno nie by�a kupiona na bazarze. 14 Rzeczywi�cie � bia�o��ta torebka? Wesz�a do kabiny telefonicznej z torebk� w r�ku. Nie by�em pewien, czy j�' widzia�em, kiedy wychodzi�a. By�em teraz tak zalany, �e najmniejsza refleksja wymaga�a ode mnie ogromnego wysi�ku. Nat�a�em m�zg pr�buj�c sobie przypomnie�. Wesz�a do kabiny z torebk� w prawej r�ce. M�g�bym przysi�c, �e opu�ci�a j� z pustymi r�kami. Wypi�em whisky do ko�ca, potem dr��c� r�k� zapali�em papierosa. A wi�c? � zastanawia�em si�. Prawdopodobnie nie zauwa�y�em torebki, kiedy wychodzi�a. Szczeg� ten nabra� dla mnie ogromnej wagi. Prawdopodobnie chodzi�o mi o to, �eby udowodni� sobie samemu, �e nie jestem tak pijany, jak my�la�em. Podnios�em si� z trudem i uda�em do telefonu. Otworzy�em drzwi i natychmiast spostrzeg�em torebk� nieznajomej. �Widzisz, stary durniu � m�wi�em sobie � nie jeste� wcale zalany. Zaraz zauwa�y�e�, �e zapomnia�a torebk�. Ty masz oprze� si� temu... jak... no co, masz oprze� si� temu...". �Przede wszystkim � my�la�em dalej � trzeba zajrze� do torebki, �eby dowiedzie� si� kim jest ta babka. Potem zabierzesz torebk� i powiesz barmanowi, �e zostawi�a j� w kabinie � trzeba mu powiedzie�, bo kiedy ci� zobacz� na ulicy z damsk� torebk� w r�ku, ryzykujesz, �e z�apie ci� glina � ale kiedy uprzedzisz barmana, odniesiesz torebk� dziewczynie, wtedy kto wie? Ona ci podzi�kuje. Mo�e b�dzie to co� wi�cej ni� zwyk�y poca�unek... Kto wie?". Widzicie, jaki by�em pijany? Wszed�em wi�c do kabiny i zamkn��em drzwi. Potem wzi��em torebk� i otworzy�em j�. W trakcie tej czynno�ci obejrza�em si�, �eby si� upewni�, �e nikt mnie nie �ledzi. Nie by�o nikogo. Odwr�ci�em si� plecami. Moje ramiona by�y do�� szerokie, by zas�oni� kabin� niemal ca�kowicie; potem wzi��em s�uchawk�. Chytry pomys�. Ze s�uchawk� przy�o�on� do ucha sprawdzi�em zawarto�� torebki. Znalaz�em z�ot� papiero�nic�, zapalniczk� r�wnie� ze z�ota, broszk� z diamentem, kt�ra warta by�a co najmniej tysi�c pi��set dolar�w. Odkry�em r�wnie� prawo jazdy, wreszcie gruby plik banknot�w, z kt�rych pierwszy opiewa� na 50 dolar�w. Je�li reszta by�a taka sama, ten pon�tny rulon musia� przedstawia� warto�� oko�o dw�ch tysi�cy dolar�w. 15 Na widok takiej masy pieni�dzy obla�em si� potem. Z�ota papiero�nica, zapalniczka i broszka z diamentem nie interesowa�y mnie wcale. Zbyt �atwo mo�na by�o odkry� pochodzenie tych przedmiot�w, ale zafascynowa� mnie pakiet pieni�dzy. Z tym zwitkiem w kieszeni nie musia�bym prosi� jutro Nin� o pi�� dolar�w. Nie musi�bym jej naci�ga� ani jutro, ani p�niej. Znalaz�bym prac�, zanim zd��y�bym wyda� t� ma�� fortun�, nawet gdybym dalej pi� od rana do nocy. Je�eli ta dama wypchana fors� by�a na tyle lakkomy�lna, �eby zapomnie� taki maj�tek w kabinie telefonicznej, zas�ugiwa�a na to, �eby go straci�. Jaki� daleki, zd�awiony g�os, kt�ry by� moim w�asnym g�osem, o�wiadczy� w�wczas: �Oszala�e�? To przecie� kradzie�! Je�eli ci� z�api�, dostaniesz dziesi�� lat. Z twoj� przesz�o�ci�. Od�� t� torb�, na mi�o�� bosk�! I zmykaj st�d! Co ci si� sta�o? Masz ochot� z�apa� jeszcze dziesi�� lat mamra?" Ale ten g�os by� zbyt s�aby, �eby zrobi� na mnie wra�enie. Pragn��em tej forsy. To by�o zbyt �atwe. Wystarczy�o wyj�� pieni�dze z torebki, w�o�y� do kieszeni, od�o�y� torb� na p�k� i znikn��. Barman nie m�g� mnie widzie�. Bez przerwy ludzie wchodzili i wychodzili z kabiny telefonicznej. Ka�dy m�g� wzi�� t� fors�, ka�dy. Tam by�y te pieni�dze, mo�e nie dwa tysi�ce dolar�w, ale du�o nie brakowa�o. Pragn��em ich. By�y mi potrzebne. I wzi��em je. Wsun��em zwitek do kieszeni i zamkn��em torebk�. Serce wali�o mi jak m�ot. Zdawa�em sobie spraw� z tego, czym by�em: zwyk�ym z�odziejem. Ma�e lusterko by�o przymocowane nad telefonem. Widzia�em przesuwaj�cy si� w nim cie�. Wci�� trzyma�em torebk� w r�ce. Spojrza�em w lustro. Sta�a tu� za mn� i patrzy�a na mnie. Jej okulary przeciws�oneczne odbija�y �wiat�o i tworzy�y dwie ma�e zielone plamy w lustrze. Ale ona tam by�a. Od jak dawna, nie wiedzia�em. W ka�dym razie ona tam sta�a w ca�ej swej krasie. Rozdzia� 2 Taka emocja �ciska cz�owiekowi serce, parali�uje m�zg, przejmuje lodowatym ch�odem od st�p do g�owy. Ma si� uczucie, jakby si� umiera�o. Os�upia�y, z oczami utkwionymi w lusterku przybitym do �cianki kabiny, podczas gdy palce �ciska�y kurczowo torebk�, wpatrywa�em si� w dwa zielone kr��ki okular�w i naprawd� czu�em si� niemal martwy. Nagle wytrze�wia�em zupe�nie. Opary alkoholowe, kt�re zaciemnia�y mi umys�, rozpierzch�y si� ca�kowicie. Zaraz zawo�a barmana. On znajdzie pieni�dze w mojej kieszeni i wezwie policjanta. Kiedy pojawi si� glina, nie b�d� niczym innym jak kup� mi�sa, kt�r� zaprowadz� spokojnie z ca�� pewno�ci� do celi, lecz nie na cztery lata; tym razem kara b�dzie znacznie surowsza. Zastuka�a palcem w oszklone drzwi kabiny. Po�o�y�em torb� na p�ce, odwr�ci�em si� i otworzy�em drzwi. M�oda kobieta odsun�a si� nieco, �eby mi zrobi� przej�cie. � Zdaje mi si�, �e zostawi�am torebk�... � zacz�a. � Istotnie � odpar�em. � W�a�nie mia�em zamiar odnie�� j� barmanowi. Mo�e b�dzie najlepiej szybko j� wymin�� i wybiec na ulic�, zanim zd��y otworzy� torebk� i skonstatowa�, �e pieni�dze znikn�y. Kiedy b�d� ju� na ulicy, mog� wyrzuci� banknoty. Potem b�d� twierdzi� uparcie, �e nie tkn��em torebki. Ju� zamierza�em zrobi� odpowiedni ruch, lecz nagle znieruchomia�em. Barman wyszed� zza bufetu i zatarasowa� wyj�cie. Z zaintrygowan� min� szed� w nasz� stron�, czuwaj�c bacznie, by swym pot�nym cielskiem odgrodzi� mnie od drzwi. � Ten m�odzieniec niepokoi pani�, madame? Odwr�ci�a powoli g�ow�. Mia�em wra�enie, �e nawet w krytycznych sytuacjach potrafi zachowa� spok�j i zimn� krew. � Ale�... nie. By�am tak g�upia, �e zostawi�am torebk� w kabinie. Ten pan chcia� w�a�nie odda� j� panu na przechowanie. Barman spojrza� na mnie podejrzliwie. 17 � Ach, tak � odpar�. � Je�li tak twierdzi... Sta�em przygwo�d�ony do miejsca jak dure�. Usta mia�em tak suche, �e nie potrafi�bym wykrztusi� s�owa, nawet gdybym mia� co� do powiedzenia. � Czy ma pani warto�ciowe przedmioty w tej torbie? � spyta� barman. � Ach, tak! To idiotyczne, �e mog�am j� zapomnie�! Mia�a g�os jasny, beznami�tny. Zastanawia�em si�, czy jej oczy ukryte za okularami by�y r�wnie twarde. � Warto by sprawdzi�, czy nic nie brakuje � radzi� barman. � Tak, mo�liwe. Zastanawia�em si�, czy cios pi�ci� dobrze ulokowany, nie by�by najlepszym wyj�ciem z sytuacji. Zrezygnowa�em jednak z tego. Barman sprawia� wra�enie, �e w swoim �yciu zainkasowa� niejedno uderzenie i potrafi je odparowa�. Wesz�a do kabiny i wzi�a torebk� do r�ki. Wpatrywa�em si� w ni�; serce przesta�o mi bi�. Wysz�a z kabiny, otworzy�a torebk� i zajrza�a, do �rodka. Szczup�e palce, o paznokciach pokrytych lakierem, przerzuca�y zawarto�� torebki. Z wyrazu jej twarzy niczego nie mo�na by�o odgadn��. Barman g�o�no sapa�. Jego wzrok w�drowa� od niej do mnie. Wtedy podnios�a oczy. �Sta�o si�! � my�la�em. � Za p� godziny wr�c� z powrotem do celi!". � Nie, nic nie brakuje � powiedzia�a. Odwr�ci�a lekko g�ow�, �eby spojrze� mi w oczy. � Dzi�kuj�, �e pan si� tym zaj��. Jestem naprawd� zbyt roztargniona! Nie by�em w stanie nic powiedzie�. Twarz barmana ja�nia�a z zadowolenia. � Wi�c wszystko w porz�dku, madame? � Tak, dzi�kuj�. S�dz�, �e powinni�my to uczci�. � Patrzy�a na mnie, ale zielona, l�ni�ca powierzchnia okular�w nie pozwala�a odczyta� jej uczu�. � Czy mog� panu ofiarowa� szklaneczk�, panie Barber? A wi�c wiedzia�a, kim jestem. Nie by�o to niczym nadzwyczajnym. W dniu, w kt�rym zwolniono mnie, �Herald" umie�ci� moje zdj�cie z notatk�, �e wyszed�em z wiezienia po odsiedzeniu czteroletniego wyroku za zab�jstwo cz�owieka. Nie omieszkali podkre�li�, �e w chwili wypadku by�em pijany. Zdj�cie by�o dobre, a poniewa� znajdowa�o si� na pierwszej stronie, nie mog�o uj�� uwagi �adnego czytelnika. To �subtelne" zainteresowanie mog�em zawdzi�cza� jedynie Cubittowi. 18 M�wi�a do mnie tonem, w kt�rym brzmia�a gro�ba i za rzecz najrozs�dniejsz� uwa�a�em przyj�cie jej zaproszenia. � Naprawd�, to nie jest wcale potrzebne, ale z ch�ci� przyjmuj� � odpar�em. W�wczas zwr�ci�a si� do barmana: � Dwie whisky z wod� i du�o lodu. Usiad�a przy stoliku, kt�ry przedtem zajmowa�em. Ulokowa�em si� naprzeciw niej. Otworzy�a w�wczas torebk�, wyj�a z�ot� papiero�nic�, otworzy�a j� i pocz�stowa�a mnie papierosem. Wzi��em jednego, potem z kolei ona si�gn�a po papierosa. Swoj� z�ot� zapalniczk� zapali�a najpierw mego, potem swego papierosa. Tymczasem barman przyni�s� obydwa trunki, postawi� na stole i oddali� si�. � Jakie ma si� uczucie, panie Barber, kiedy wychodzi si� z wi�zienia? � spyta�a owiana chmur� dymu. � Zupe�nie przyjemne. � Zauwa�y�am, �e nie jest pan ju� dziennikarzem. � Zgadza si�. Dzwoni�a kostkami lodu w szklance i obserwowa�a je z tak� uwag�, jakby interesowa�y j� bardziej ni� ja. � Cz�sto tu pana widywa�am. � Wyci�gn�a w kierunku okna r�k� ze srebrzystymi paznokciami. � Mam domek na pla�y, dok�adnie naprzeciw. � To zapewne wielka przyjemno��. Podnios�a szklank� i wypi�a kilka �yk�w. � Czy z pa�skich cz�stych wizyt tutaj nale�y wyci�gn�� wniosek, �e nie ma pan jeszcze pracy? � Zgadza si�. � Czy spodziewa si� pan wkr�tce znale�� jakie� zaj�cie? � Ale� oczywi�cie. � Z ca�� pewno�ci� nie jest to �atwe. � Istotnie. � Gdyby kto� panu ofiarowa� prac�, czy interesowa�oby to pana? Zmarszczy�em brwi. � Nie rozumiem. Czy pani mi j� ofiaruje? � Mo�liwe. Czy interesowa�oby to pana? Chcia�em si�gn�� po moj� szklaneczk�, ale zrezygnowa�em. Ju� do�� pi�em dzisiaj. � O co chodzi? � Praca jest bardzo dobrze p�atna, ale wymaga absolutnej dyskrecji. Poza tym istnieje pewne ryzyko. Czy odstraszy�oby to pana? � Je�li dobrze rozumiem, by�oby to co� niedozwolonego? 19 � Ach, nie... absolutnie nie. � To wszystko nic mi nie m�wi. Na czym polego ryzyko? Jestem got�w przyj�� ka�d� prac� pod warunkiem, �e b�d� wiedzia�, co mam robi�! � Rozumiem. � Wypi�a jeszcze jeden �yk. � Pan wcale nie pije, panie Barber? � Nie, przynajmniej w tej chwili. Ale jak� prac� chce mi pani zleci�? � Spiesz� si� teraz, zreszt� miejsce jest nie najlepiej wybrane do om�wienia poufnej propozycji. Czy mog� p�niej do pana zadzwoni�? Mogliby�my ustali� bardziej dogodne miejsce spotkania. � M�j numer jest w ksi��ce telefonicznej. � Dobrze, a wi�c zatelefonuj� do pana. Mo�e jutro, b�dzie pan w domu? � B�d� to uwa�a� za sw�j obowi�zek. � Chcia�abym uregulowa�... � Och, zapomnia�am... � Aleja nie... Wyci�gn��em z kieszeni zwitek banknot�w i po�o�y�em jej na kolanach. � Dzi�kuj�. Odsun�a banknot pi��dziesi�ciodolarowy, wyj�a spod spodu pi��, po�o�y�a na stole, potem reszt� schowa�a do torebki, zamkn�a j� i podnios�a si�. Wsta�em r�wnie�. � A wi�c do jutra, panie Barber. Odwr�ci�a si� i wysz�a z baru. Podziwia�em, kiedy przechodzi�a przez jezdni�, zmys�owe ko�ysanie si� jej wydatnych bioder. Podszed�em do drzwi i patrzy�em, jak bez po�piechu idzie w kierunku parkingu. Wsiad�a do szaroczarnego rollsa i ruszy�a z miejsca. �ledzi�em j� wzrokiem, oszo�omiony, ale nie na tyle, by nie zapisa� numeru wozu. Wr�ci�em potem i usiad�em przy stoliku. Moje kolana by�y jak z wosku. Wypi�em kilka �yk�w, po czym zapali�em papierosa. Zbli�y� si� barman, �eby zabra� pi�� dolar�w. � Bomba, co? Wygl�da na nadzian� fors�. Co to w�a�ciwie z ni� by�o? Czy odpali�a co� panu? Przygl�da�em mu si� przez chwil�, potem wsta�em i odszed�em. Nawiasem m�wi�c, nigdy wi�cej nie przekroczy�em progu tego baru. W przysz�o�ci, kiedy musia�em tamt�dy przechodzi�, ciarki przebiega�y mi po plecach. Po przeciwnej stronie ulicy znajdowa�a si� filia automobilklubu. Zna�em dobrze m�odego cz�owieka, kt�ry ni� kierowa�, jeszcze z czas�w, kiedy pracowa�em w �Heraldzie". Nazywa� si� Ed Marshall. Przeszed�em przez ulic� i zajrza�em do biura. 20 Marshall siedzia� przy biurku i czyta� magazyn. �t� Ach! Co za niespodzianka! � wykrzykn�� rado�nie wstaj�c z krzes�a... � Jak si� masz, Harry? Odpowiedzia�em, �e mam si� dobrze i u�cisn��em mu r�k�. Spos�b, w jaki mnie przyj��, sprawi� mi rado��. Wi�kszo�� tak zwanych przyjaci� wita�a mnie ozi�ble, kiedy przychodzi�em ich odwiedzi�, ale Marshall by� fajnym ch�opcem: zawsze nam by�o dobrze z sob�. Przechyli�em si� przez biurko i pocz�stowa�em go papierosem. � Przesta�em pali� � o�wiadczy� potrz�saj�c g�ow�. � Te historie z rakiem p�uc nie daj� mi spokoju. Jak si� cz�owiek czuje, kiedy wyjdzie stamt�d? � Jako� leci � odpar�em. � Mo�na przyzwyczai� si� do wszystkiego, nawet do �ycia poza wi�zieniem. M�wili�my o tym i o owym jakie� dziesi�� minut, potem przeszed�em do sprawy, kt�ra mnie sprowadzi�a do niego. � S�uchaj, Ed, czy potrafi�by� mi powiedzie�, kto jest w�a�cicielem czarnego rolls royce'a? Znak S.A.X.L � Czy m�wisz o samochodzie pana Malroux? � Tak s�dzisz? Czy to jego numer? � Tak, tak. Wspania�y w�z, prawda? W tym momencie rozja�ni�o mi si� w g�owie. � Chyba nie masz na my�li Feliksa Malroux? � powiedzia�em ze zdumieniem. � Tak, oczywi�cie. � On mieszka w Palm Bay? My�la�em, �e przebywa w Pary�u. � Kupi� tu posiad�o��, jakie� dwa lata temu, i osiedli� si� u nas ze wzgl�du na zdrowie. Serce omal nie wyskoczy�o mi z piersi. Z trudem panowa�em nad sob�. � Czy m�wimy o tym samym cz�owieku? Malroux to ten milioner, kr�l cynku i miedzi? Podobno jest to jeden z najbogatszych ludzi na �wiecie. Marshall kiwa� potakuj�co g�ow�. � Tak jest istotnie. Zdaje si�, �e jest ci�ko chory. Mimo ca�ego bogactwa faceta, nie chcia�bym by� na jego miejscu. � Co mu jest? Marshall skrzywi� si�. � Rak p�uc. Nikt mu nie mo�e pom�c. Spojrza�em na mojego papierosa i zdusi�em go w popielniczce. 21 � Paskudna sprawa. A wi�c zamieszka� tutaj? � Tak. Kupi� �East Shore", will� Iry Cranleigha. Przebudowa� j� niemal ca�kowicie. To wspania�a posiad�o��, z prywatnym portem, prywatn� pla��, prywatnym basenem, wszystko prywatne. Pami�tam �wietnie dom Iry Cranleigha. By� on w�a�cicielem pot�nych szyb�w naftowych i kaza� sobie zbudowa� dom na samym ko�cu zatoki. Potem mia� jakie� niepowodzenia finansowe i musia� dom sprzeda�. Dzia�o si� to podczas mego procesu. Nie wiedzia�em, kto go kupi�. Umys� m�j pracowa� gor�czkowo. Zn�w zapali�em papierosa. � A wi�c ten rolls nale�y do niego? � To tylko jeden z dziesi�ciu jego samochod�w. � Jest bombowy. Chcia�bym mie� co� takiego. Marshall skin�� swoj� �ys� g�ow�. � Ja tak�e. � Zastanawia�em si�, kim jest kobieta, kt�ra prowadzi�a to cudo... Nie mog�em jej si� dobrze przyjrze�. Blondynka, nosi�a du�e okulary przeciws�oneczne. � Pewnie madame Malroux. � Jego �ona? Nie wygl�da�a na tak� star�. Da�bym jej najwy�ej trzydzie�ci dwa lub trzydzie�ci trzy lata. Jeszcze jako dzieciak s�ysza�em chyba o Malroux. Musi mie� teraz siedemdziesi�t lat lub wi�cej. � W przybli�eniu tyle. O�eni� si� powt�rnie. Z babk�, kt�ra wpad�a mu w oko w Pary�u. Nie pami�tam dok�adnie, kim by�a, aktork� filmow� czy kim� w tym rodzaju. Wydrukowano ca�� seri� artyku��w na jej temat w �Heraldzie". � A co si� sta�o z jego pierwsz� �on�? � Zgin�a w wypadku samochodowym przed trzema laty. � A Malroux osiedli� si� tutaj ze wzgl�du na zdrowie? � Tak. Zreszt� �ona i c�rka lubi� Kaliforni�, a tutejszy klimat jest podobno dobry dla niego. Ale to wszystko nie ma znaczenia. O ile dobrze zrozumia�em, nic ju� nie mo�e by� dobre dla niego. � On ma c�rk�? Marshall wyci�gn�� r�k� zaci�ni�t� w pi��, wysun�� do g�ry du�y palec. � Taka babka! Z pierwszego ma��e�stwa, oczywi�cie. M�odziutka, osiemna�cie lat zaledwie, �liczne dziecko. � Mrugn�� do mnie porozumiewawczo. � Wola�bym j� ni� rolls royce'a, na pewno! � Popatrz! Popatrz! A ja uwa�a�em ci� za cz�owieka �onatego, zakochanego tylko w samochodach. 22 � To prawda! Ale gdyby� zobaczy� Odette Malroux! Umar�ego postawi�aby na nogi! � Takie marzenia s� nieszkodliwe. No, ale musz� i��. I tak jestem ju� sp�niony. � Dlaczego interesujesz si� Malroux, Harry? � Znasz mnie przecie�, zobaczy�em w�z, pi�kn� kobiet�. Zwyk�a ciekawo��. Wiedzia�em, �e go nie przekona�em, ale da� za wygran�. � Je�eli szukasz przypadkiem tymczasowej pracy, Harry � zaproponowa� nieco za�enowany � szukaj� ludzi dla dokonania oblicze� statystycznych dotycz�cych ruchu. Czy to by ci� interesowa�o? Nie waha�em si� ani przez sekund�. � To bardzo �adnie z twojej strony, Ed, ale mam ju� co� na widoku. � U�miechn��em si�. � W ka�dym razie bardzo dzi�kuj�. W drodze powrotnej rozwa�a�em w autobusie wszelkie informacje, kt�re mi przekaza� Marshall. By�em ogromnie podniecony. �ona jednego z najbogatszych ludzi na �wiecie mia�a dla mnie prac�. Nie �ywi�em najmniejszych obaw. By�em przekonany, �e zatelefonuje. �Pewne ryzyko" � powiedzia�a. A wi�c zgoda, got�w jestem podj�� ryzyko, byle tylko zarobi� du�o forsy, a na to si� zanosi�o. Autobus wi�z� mnie wzd�u� pla�y, a ja pogwizdywa�em sobie. Po raz pierwszy od chwili wyj�cia z wi�zienia mia�em ochot� gwizda�. Wreszcie poczu�em, �e znowu zaczynam �y�. Nast�pnego dnia po dziewi�tej uda�em si� do �Heralda". II Nina zapowiedzia�a, �e musi dostarczy� kilka malowanych skorup i �e wr�ci dopiero w po�udnie. By�o mi to na r�k�. Je�li �ona Malroux zdecyduje si� zatelefonowa�, b�d� sam w domu. Nie mia�em najmniejszej ochoty powiedzie� Ninie o tym, co si� sta�o, zanim nie b�d� wiedzia�, o jak� prac� chodzi. Uda�em si� do archiwum �Heralda". Oprowadza�y mnie dwie m�ode dziewczyny, kt�rych nigdy nie widzia�em na oczy, nie zna�y mnie wi�c. Poprosi�em jedn� z nich o numery styczniowe �Heralda" sprzed dw�ch lat. Nie zaj�o mi du�o czasu znalezienie informacji, kt�rych szuka�em. Dowiedzia�em si�, �e Feliks Malroux po�lubi� Rhe� Passary w pi�� miesi�cy po �mierci swej pierwszej �ony. Rhea Passary by�a girls� w �Lido" w Pary�u. Po szale�czych zalotach, kt�re trwa�y zaledwie 23 tydzie�, Malroux poprosi� j� o r�k�, a ona zgodzi�a si�. Jasne by�o, �e interesuje si� nie nim, lecz jego fortun�. Powr�ci�em do domu i czeka�em. Punktualnie o jedenastej zadzwoni� telefon. Wiedzia�em, �e to ona, zanim zdj��em s�uchawk�. Serce bi�o mi przy�pieszonym rytmem, r�ka dr�a�a, kiedy podnosi�em s�uchawk�. � Pan Barber? Nie mo�na by�o pomyli� si�. To by� jasny i czysty g�os tamtej m�odej kobiety. � Tak � odpar�em. � Zawarli�my wczoraj znajomo��. Uwa�a�em, �e nadszed� moment, by wprawi� j� w zdumienie. � S�usznie, madame Malroux, w barze Joe'ego. M�j chwyt zosta� uwie�czony sukcesem. Nast�pi�a chwila ciszy. Nie by�em pewien, lecz zdawa�o mi si�, �e s�ysz� st�umiony krzyk. Mo�e zreszt� by�em ofiar� mojej wybuja�ej wyobra�ni. � Czy zna pan Pla�� Zachodni�, na kt�rej znajduj� si� pawilony k�pielowe? � spyta�a. � Tak. � Chcia�abym, �eby pan wynaj�� taki domek. Ostatni na lewo. Spotkam si� tam z panem dzisiaj o dziewi�tej wieczorem. � Zaraz si� tym zajm� i b�d� tam na pewno � odpar�em. Zn�w zapad�o milczenie. S�ysza�em jej oddech, potem powiedzia�a:� A wi�c dzisiaj wieczorem, o dziewi�tej. Rozmowa by�a sko�czona. Od�o�y�em s�uchawk� i zapali�em papierosa. By�em zaintrygowany. �Istnieje pewne ryzyko" � tak si� wyrazi�a. Pragn��em jak najszybciej dowiedzie� si�, czego chcia�a. Mo�e wpl�ta�a si� w jak�� brudn� spraw�, na przyk�ad szanta�? Pewnie pragnie, �ebym jej pom�g� pozby� si� niewygodnego amanta. Wzruszy�em ramionami. W ko�cu po co mam sobie �ama� g�ow�? Spojrza�em na zegarek. By�a jedenasta dziesi��. Mia�em jeszcze czas, �eby pojecha� na Pla�� Zachodni�, wynaj�� pawilon i wr�ci� do domu przed powrotem Niny. A wi�c poszed�em tam. Facet zarz�dzaj�cy pawilonami nazywa� si� Bili Holden. By� to muskularny atleta, pe�ni�cy r�wnocze�nie funkcj� nauczyciela p�ywania. Domki na Pla�y Zachodniej odznacza�y si� luksusem i by�y do�� du�e, tak �e mo�na tam by�o nawet spa�. Sta�y w d�ugim szeregu, zwr�cone do morza. Zauwa�y�em, �e o tej porze w wi�kszo�ci by�y zaj�te. Holden zna� mnie i na m�j widok u�miechn�� si� szeroko. 24 � Cze��, panie Barber. Ciesz� si�, �e pana widz�. � Dzi�kuj�. � U�cisn��em mu r�k�. � Chcia�bym wynaj�� pawilon. Ostatni na lewo. Potrzebny mi jest na dzi� o dziewi�tej. Mo�e pan to za�atwi�? � Zamykamy o dziewi�tej, panie Barber � odpar�. � Nikogo tu ju� nie b�dzie, ale mimo to mo�e pan otrzyma� domek. Na t� noc nie mam klient�w, a wi�c nie zostan�. Odpowiada to panu? � �wietnie. Prosz� zostawi� klucz pod s�omiank�. Jutro panu zap�ac�. � Jak pan chce, panie Barber. Spojrza�em na pla��. By�a tak zat�oczona amatorami k�pieli, niemal nagimi, �e prawie nie by�o wida� piasku. � Wygl�da na to, �e jest ruch w interesie � zauwa�y�em. � Jako� daj� sobie rad�, ale sezon nie by� nadzwyczajny. Trzyma� pla�� otwart� przez ca�� noc nie op�aca si�. Je�li nic si� nie zmieni, rzuc� to. Nie ma sensu w��czy� si� przez ca�� noc, je�li nie ma klient�w. A jak z panen, panie Barber? � Nie narzekam. Wi�c dobrze, przyjd� wieczorem. Do jutra rano. Wracaj�c do domu, �ama�em sobie g�ow�, �eby znale�� jak�� wym�wk� dla Niny. Musia�em poda� jaki� rozs�dny pow�d, �eby usprawiedliwi� moje wieczorne wyj�cie. Zdecydowa�em si� wreszcie, �eby jej powiedzie�, �e pracuj� dla Eda Marshalla w nocnej ekipie; mam liczy� wozy dla cel�w statystycznych jego biura. Gdy jej to zakomunikowa�em, poczu�em si� �ajdakiem, tak bardzo si� ucieszy�a. � Wol� zarabia� 50 dolar�w tygodniowo, ni� siedzie� tu i nic nie robi� � o�wiadczy�em. Tego wieczoru o p� do dziewi�tej wyszed�em z bungalowu i uda�em si� do gara�u. Mieli�my starego packarda, kt�ry ledwo trzyma� si� w kupie. Podczas gdy z trudem uruchamia�em silnik, m�wi�em sobie, �e je�li ta praca przyniesie mi fors�, kupi� sobie przede wszystkim nowy w�z. Trzy minuty przed dziewi�t� przyszed�em na Pla�� Zachodni�. By�o ca�kiem pusto. Znalaz�em klucz pod s�omiank� i otworzy�em drzwi. Pawilon sk�ada� si� z salonu, sypialni i pomieszczenia z prysznicem. Wsz�dzie by�a klimatyzacja. Na stoliku sta� telewizor, radio, telefon, w barku odkry�em nawet butelk� whisky i syfon. Nie brakowa�o niczego. Uruchomi�em klimatyzacj�, otworzy�em okna i drzwi, a potem usiad�em na werandzie na bujaku. Spok�j i cisz� zak��ca� tylko szmer 25 fal. Ogarn�� mnie lekki niepok�j. Zastanawia�em si�, ak� prac� mam wykona� dla tej kobiety, a przede wszystkim, ile ma zamiar mi zap�aci�. Czeka�em oko�o dwudziestu minut. W momencie, kiedy zacz�a mnie ogarnia� rozpacz, niespodziewanie wy�oni�a si� z ciemno�ci. Nie zauwa�y�em nawet, kiedy nadesz�a. Siedzia�em wci�� w fotelu. Mia�em w�a�nie zapali� trzeciego papierosa, gdy nagle spostrzeg�em, �e co� si� porusza. Podnios�em oczy, to by�a ona. Sta�a tu� przy mnie. � Dobry wiecz�r, panie Barber � powiedzia�a, zanim zd��y�em si� podnie��. Usiad�a w fotelu obok mnie. Widzia�em j� niezbyt dok�adnie. Jedwabny szal zawi�zany na g�owie os�ania� cz�ciowo jej rysy. Mia�a na sobie ciemnoczerwon� sukni�. Ci�ka z�ota bransoleta otacza�a jej praw� d�o�. � Wiem do�� du�o o panu. Cz�owiek, kt�ry odrzuca dziesi�� tysi�cy dolar�w i nie chce wsp�pracowa� z gangsterami, musi mie� tupet. A ja szukam w�a�nie kogo� z tupetem. Nie odpowiedzia�em. Zapali�a papierosa. Zdawa�em sobie spraw�, �e mnie obserwuje. Wola�bym widzie� wyraz jej oczu. � Pan nie boi si� nara�a� na ryzyko, prawda, panie Barber? � Tak pani s�dzi? � Kiedy zabra� pan pieni�dze z mojej torebki, ryzykowa� pan sze�� lat wi�zienia. � By�em pijany. � Czy got�w jest pan podj�� do�� powa�ne ryzyko? � To kwestia pieni�dzy � odpar�em. � Chc� pieni�dzy, wcale tego nie ukrywam. S� mi potrzebne i zdecydowany jestem je zarobi�, ale potrzebna mi jest du�a suma, a nie jaka� bagatelka. � Je�li zrobi pan to, czego od pana za��dam, przyniesie to panu pi��dziesi�t tysi�cy dolar�w. Mia�em uczucie, jakbym otrzyma� cios w samo serce. � Pi��dziesi� tysi�cy? Pani powiedzia�a: pi��dziesi�t tysi�cy dolar�w? � Tak, to du�o pieni�dzy, prawda? Tyle panu dam, je�li pan zrobi to, co chc�. Odetchn��em g��boko, powoli. Pi��dziesi�t tysi�cy dolar�w! Perspektywa zainkasowania podobnej sumy przyprawia�a mnie o palpitacj� serca. � O co chodzi? � Zdaje si�, �e zainteresowa� si� pan, panie Barber. Got�w jest pan podj�� jakie� ryzyko za t� sum�? 26 � Dalib�g, sk�onny jestem podj�� mn�stwo ryzyka za t� sum�! Wyobra�a�em sobie, co m�g�bym zrobi� z tymi pieni�dzmi. Nina i ja mogliby�my opu�ci� Palm City i gdzie indziej urz�dzi� sobie �ycie. � Zanim otrzyma pan dalsze wyja�nienia � m�wi�a dalej � musz� o�wiadczy� panu wyra�nie, pragn� by� uczciwa, �e nie dysponuj� �adnymi pieni�dzmi poza miesi�czn� pensj�, kt�r� otrzymuj� od m�a. M�j m�� jest przekonany, �e jego c�rka i ja powinny�my sobie da� rad� z pomoc� tych sum, kt�re nam przydziela. Przyznaj�, �e dla ludzi rozs�dnych s� niew�tpliwie do�� znaczne, ale tak si� sk�ada, �e ani moja pasierbica, ani ja nie nale�ymy do os�b rozs�dnych. � Je�li pani nie ma pieni�dzy � odpar�em z gorycz� � to po co mi pani proponuje pi��dziesi�t tysi�cy dolar�w? � Postaram si� panu wyt�umaczy�, w jaki spos�b mo�e je pan zarobi�. Spojrzeli�my na siebie. � A wi�c niech pani powie. Jak mog� je zarobi�? � Moja pasierbica i ja potrzebujemy 400 tysi�cy dolar�w. Potrzebne nam s� za dwa tygodnie. Mam nadziej�, �e pan nam pomo�e je zdoby�. Wtedy otrzyma pan pi��dziesi�t tysi�cy dolar�w. Przygl�da�em si� jej uwa�nie i doszed�em do przekonania, �e nie jest ob��kana. Przeciwnie, nigdy w �yciu nie spotka�em kobiety o tak jasnym umy�le. � A wi�c jak mam si� do tego zabra�? � nalega�em. � M�j m��, oczywi�cie, m�g�by nam da� t� sum� bez najmniejszych trudno�ci � ci�gn�a dalej z najwi�kszym spokojem. � Chcia�by jednak wiedzie� niew�tpliwie, na co nam potrzeba tyle pieni�dzy i w�a�nie tego nie mo�emy mu powiedzie�. � W tym miejscu zrobi�a kr�tk� przerw� i potrz�sn�a papierosem, �eby str�ci� popi�. � Ale przy pa�skiej pomocy mog�yby�my otrzyma� t� sum� bez potrzeby udzielenia odpowiedzi na k�opotliwe pytania. M�j pocz�tk

O nas

PDF-X.PL to narzędzie, które pozwala Ci na darmowy upload plików PDF bez limitów i bez rejestracji a także na podgląd online kilku pierwszych stron niektórych książek przed zakupem, wyszukiwanie, czytanie online i pobieranie dokumentów w formacie pdf dodanych przez użytkowników. Jeśli jesteś autorem lub wydawcą książki, możesz pod jej opisem pobranym z empiku dodać podgląd paru pierwszych kartek swojego dzieła, aby zachęcić czytelników do zakupu. Powyższe działania dotyczą stron tzw. promocyjnych, pozostałe strony w tej domenie to dokumenty w formacie PDF dodane przez odwiedzających. Znajdziesz tu różne dokumenty, zapiski, opracowania, powieści, lektury, podręczniki, notesy, treny, baśnie, bajki, rękopisy i wiele więcej. Część z nich jest dostępna do pobrania bez opłat. Poematy, wiersze, rozwiązania zadań, fraszki, treny, eseje i instrukcje. Sprawdź opisy, detale książek, recenzje oraz okładkę. Dowiedz się więcej na oficjalnej stronie sklepu, do której zaprowadzi Cię link pod przyciskiem "empik". Czytaj opracowania, streszczenia, słowniki, encyklopedie i inne książki do nauki za free. Podziel się swoimi plikami w formacie "pdf", odkryj olbrzymią bazę ebooków w formacie pdf, uzupełnij ją swoimi wrzutkami i dołącz do grona czytelników książek elektronicznych. Zachęcamy do skorzystania z wyszukiwarki i przetestowania wszystkich funkcji serwisu. Na www.pdf-x.pl znajdziesz ukryte dokumenty, sprawdzisz opisy ebooków, galerie, recenzje użytkowników oraz podgląd wstępu niektórych książek w celu promocji. Oceniaj ebooki, pisz komentarze, głosuj na ulubione tytuły i wrzucaj pliki doc/pdf na hosting. Zapraszamy!