14731
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | 14731 |
Rozszerzenie: |
14731 PDF Ebook podgląd online:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd 14731 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 14731 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.
14731 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:
Philip K. Dick
WYZNANIA �GARZA
(Confessions of a Crap Artist)
Prze�o�y� Tomasz Jab�o�ski
Rozdzia� pierwszy
Jestem zrobiony z wody. Nie zorientowaliby�cie si�, poniewa� mam t� wod� w
�rodku. Moi znajomi te� s� z wody. Wszyscy. Nasz problem polega na tym, �e
musimy
porusza� si� tak, �eby nie wsi�kn�� w ziemi�, a jednocze�nie zarabia� na �ycie.
W�a�ciwie jest jeszcze jeden, wi�kszy k�opot. Czujemy si� obco, gdziekolwiek
by�my
si� znale�li. Dlaczego tak jest?
Odpowied� brzmi: z powodu drugiej wojny �wiatowej.
Druga wojna �wiatowa zacz�a si� 7 grudnia 1941 roku. Mia�em wtedy szesna�cie
lat i
chodzi�em do szko�y �redniej w Seville. Kiedy us�ysza�em w radiu wiadomo�� o
wybuchu
wojny, zda�em sobie spraw�, �e wezm� w niej udzia� i �e nasz prezydent ma
wreszcie okazj�
dokopa� Japo�com i Niemcom, co b�dzie wymaga�o naszego wsp�lnego wysi�ku, rami�
przy
ramieniu. To radio sam zbudowa�em. Od dawna budowa�em pi�ciolampowe
superheterodyny.
W moim pokoju by�o pe�no s�uchawek, cewek, kondensator�w i innego sprz�tu
technicznego.
Wiadomo�� w radiu przerwa�a reklam� chleba, kt�ra brzmia�a tak:
�Homer! Kup raz bochenek gospodarskiego!�
Nienawidzi�em tej reklamy i rzuci�em si�, �eby prze��czy� radio na inn�
cz�stotliwo��,
kiedy nagle kobiecy g�os umilk�. Zauwa�y�em to, oczywi�cie. Nie musia�em si�
wiele
zastanawia�, �eby sobie u�wiadomi�, �e co� si� dzieje. Moje znaczki z
niemieckich kolonii -
te, kt�re przedstawia�y Hohenzollerna, jacht kajzera - le�a�y roz�o�one
niedaleko plamy
s�onecznego �wiat�a i musia�em powk�ada� je do klasera, zanim co� im si�
przytrafi. Sta�em
jednak na �rodku pokoju i nie robi�em absolutnie nic, tylko oddycha�em, no i
naturalnie
utrzymywa�em inne normalne procesy �yciowe. Podtrzymywa�em biologiczn� stron�
istnienia, a m�j umys� skoncentrowa� si� na radiu.
Siostra, matka i ojciec wyszli oczywi�cie na ca�e popo�udnie, nie by�o wi�c komu
powiedzie�, co si� sta�o. To doprowadzi�o mnie do w�ciek�o�ci. Kiedy us�ysza�em,
�e
samoloty tych ��tk�w zrzuci�y na nas bomby, zacz��em biega� w k�ko,
zastanawiaj�c si�,
do kogo by tu zadzwoni�. W ko�cu zbieg�em do living roomu i wykr�ci�em numer
Hermanna
Haucka, mojego szkolnego kolegi, z kt�rym siedzia�em w jednej �awce na kursie
fizyki.
Powiedzia�em mu, co si� sta�o, a on zaraz przyjecha� na rowerze. Siedzieli�my,
czekaj�c na
kolejne wiadomo�ci, i omawiali�my sytuacj�.
W czasie tej dyskusji zapalili�my po camelu.
- To oznacza, �e W�ochy i Niemcy te� od razu si� wtr�c� - powiedzia�em. - To
oznacza wojn� ze wszystkimi pa�stwami Osi, nie tylko z Japo�cami. Oczywi�cie
b�dziemy
musieli najpierw za�atwi� Japo�c�w, a potem zaj�� si� Europ�.
- Jestem bardzo zadowolony, �e mamy wreszcie okazj� do�o�y� Japo�com -
o�wiadczy� Hauck. Co do tego obaj byli�my zgodni. - Najch�tniej od razu bym
zacz�� - doda�.
Przechadzali�my si� po pokoju, pal�c papierosy i ws�uchuj�c si� w komunikaty.
- ��te gnojki - powiedzia� Hermann. - Wiesz, �e oni nie maj� w�asnej kultury?
Ca��
swoj� cywilizacj�, wszystko ukradli Chi�czykom. W�a�ciwie to oni bardziej ni�
inni
pochodz� od ma�py. W�a�ciwie to nie s� ludzie. Nie b�dziemy walczy� z
prawdziwymi
lud�mi.
- To prawda - zgodzi�em si� z nim.
Wszystko to dzia�o si� oczywi�cie w 1941 roku, a wtedy nikt nie kwestionowa�
podobnie nienaukowych twierdze�. Dzisiaj wiemy ju�, �e Chi�czycy te� nie maj�
�adnej
kultury, przeszli na stron� Czerwonych jak kupa mr�wek, kt�rymi w gruncie rzeczy
s�. To dla
nich naturalna egzystencja. Tak czy inaczej, nie ma to specjalnego znaczenia, bo
k�opoty z
Chi�czykami by�y nam pisane. Pewnego dnia b�dziemy musieli ich za�atwi�, tak jak
za�atwili�my Japo�c�w. I zrobimy to, kiedy nadejdzie odpowiednia chwila.
Nied�ugo po si�dmym grudnia w�adze wojskowe wywiesi�y na s�upach telefonicznych
obwieszczenia, kt�re nakazywa�y Japo�com opu�ci� Kaliforni� do takiego a takiego
dnia. W
Seville, kt�re le�y oko�o czterdziestu mil na po�udnie od San Francisco,
mieli�my paru
Japo�c�w, kt�rzy zajmowali si� r�nymi interesami: jeden z nich hodowa� kwiaty,
inny mia�
sklep spo�ywczy - prowadzili ma�o znacz�ce firmy i ciu�ali cent do centa, �ywi�c
si� zwykle
misk� ry�u dziennie i zmuszaj�c swoje dzieci, �eby wykonywa�y ca�� prac�. �aden
bia�y nie
mo�e z nimi konkurowa�, bo s� gotowi pracowa� za darmo. W ka�dym razie teraz
musieli si�
wynosi�, oboj�tnie czy im si� to podoba�o, czy nie. Wed�ug mnie, mog�o im to
wyj�� tylko na
dobre, poniewa� wielu z nas by�o mocno wzburzonych ze wzgl�du na to, �e Japo�ce
mogli
dokonywa� akt�w sabota�u i szpiegowa�. W szkole paru z nas pogoni�o ma�ego
Japo�ca i
dokopa�o mu troch�, �eby zademonstrowa� nasze uczucia. O ile sobie przypominam,
jego
ojciec by� dentyst�.
Jedynym Japo�cem, kt�rego zna�em, by� Japoniec mieszkaj�cy po drugiej stronie
ulicy, agent ubezpieczeniowy. Tak jak oni wszyscy, mia� du�y ogr�d wok� domu.
Wieczorami i w czasie weekend�w pojawia� si� ubrany w spodnie koloru khaki,
koszulk� i
tenis�wki, uzbrojony w w�� do podlewania, worek nawozu, grabie i �opat�. Mia� w
tym
ogrodzie du�o r�nych japo�skich warzyw, kt�rych nigdy nie potrafi�em rozpozna�:
jak��
fasol�, dynie pi�mowe, melony, a tak�e normalne buraki, marchew i zwyk�e dynie.
Przygl�da�em mu si� cz�sto, jak wyrywa chwasty spomi�dzy dy�, i zawsze wtedy
m�wi�em:
�Ja� Dynia zn�w poszed� do ogr�dka. Szuka sobie nowej g�owy�.
Naprawd� wygl�da� jak Kubu� Dyniog�owy z t� swoj� chud� szyj� i okr�g�� g�ow�.
W�osy mia� podgolone, jak u studenta college�u, i zawsze si� szczerzy�. Mia�
wielkie z�by,
kt�rych nie zakrywa�y wargi.
Wizja tego Japo�ca, kt�ry w�druje z gnij�c� g�ow� w poszukiwaniu nowej,
prze�ladowa�a mnie w czasie, kiedy usuwano ich z Kalifornii. Wygl�da� tak
niezdrowo -
g��wnie dlatego, �e by� wysoki, chudy i przygarbiony - �e zastanawia�em si�, co
mu mo�e
dolega�. Wygl�da�o mi to na gru�lic�. Przez pewien czas ba�em si� - chodzi�o to
za mn�
ca�ymi tygodniami - �e kiedy� w ogrodzie albo kiedy b�dzie szed� �cie�k� do
samochodu, ta
szyja mu si� z�amie, a g�owa spadnie pod nogi. Czeka�em w strachu, kiedy to si�
stanie, ale za
ka�dym razem, kiedy go s�ysza�em, nie mog�em si� powstrzyma�, �eby nie wyjrze�.
Zawsze
go mo�na by�o us�ysze�, kiedy by� w pobli�u, bo stale chrz�ka� i spluwa�. Jego
�ona by�a
bardzo ma�a i �adna i te� plu�a. Wygl�da�a prawie jak gwiazda filmowa. Jednak po
angielsku,
jak twierdzi�a moja matka, m�wi�a tak �le, �e nie by�o warto si� do niej odzywa�;
potrafi�a
tylko chichota�.
To, �e pan Watanaba wygl�da jak Ja� Dynia, nigdy nie przysz�oby mi do g�owy,
gdybym w dzieci�stwie nie czyta� ksi��ek o krainie Oz. W�a�ciwie ci�gle jeszcze
mia�em par�
z nich w pokoju, kiedy wybuch�a druga wojna �wiatowa. Trzyma�em je razem z
czasopismami fantastycznonaukowymi, starym mikroskopem, kolekcj� kamieni i
modelem
uk�adu s�onecznego, kt�ry zbudowa�em na pocz�tku szko�y �redniej na lekcj�
fizyki. Kiedy
powsta�y pierwsze opowie�ci o krainie Oz, gdzie� ko�o 1900 roku, wszyscy uwa�ali,
�e to
zupe�na fikcja, podobnie jak w ksi��kach Jules�a Verne�a czy H. G. Wellsa. Teraz
jednak
zaczynamy rozumie�, �e chocia� niekt�re postacie, takie jak Ozma, Czarnoksi�nik
i Dorotka
by�y produktami wyobra�ni Bauma, to sam pomys�, �e wewn�trz planety mo�e istnie�
inna
cywilizacja, nie jest a� tak fantastyczny. Ostatnio Richard Shaver przekaza�
szczeg�owy opis
cywilizacji, kt�ra mie�ci si� w �rodku Ziemi, a inni badacze licz� si� z
mo�liwo�ci�
dokonania podobnych odkry�. Mo�e by� te� tak, �e zaginione kontynenty Mu i
Atlantyda
oka�� si� cz�ci� staro�ytnej kultury, w kt�rej istniej�ce wewn�trz planety
krainy gra�y wa�n�
rol�.
Dzi�, w latach pi��dziesi�tych, oczy wszystkich skierowane s� w g�r�, w niebo.
Uwag� ludzi zaprz�ta �ycie na innych planetach. A jednak w ka�dej chwili ziemia
mo�e si�
nam otworzy� pod stopami, a dziwne i tajemnicze istoty wype�zn� stamt�d i znajd�
si� nagle
w�r�d nas. Warto si� nad tym zastanowi�, a tu, w Kalifornii, gdzie zdarzaj� si�
trz�sienia
ziemi, sytuacja jest szczeg�lnie napi�ta. Za ka�dym razem, kiedy przytrafia si�
trz�sienie
ziemi, zadaj� sobie pytanie: Czy tym razem otworzy si� szczelina, kt�ra uka�e
nam
podziemny �wiat? Czy to ju� teraz?
Czasami w trakcie godzinnej przerwy na lunch dyskutowa�em o tym z kumplami z
pracy, a nawet z panem Poitym, kt�ry jest w�a�cicielem firmy. Przekona�em si�,
�e je�li nawet
kt�ry� z nich zdaje sobie spraw� z istnienia innych inteligentnych istot poza
lud�mi, to
interesuje ich tylko UFO i te istoty, kt�re widujemy na niebie, nawet o tym nie
wiedz�c. To
jest w�a�nie to, co nazywam nietolerancj�, albo nawet uprzedzeniami, no ale
nawet dzisiaj
trzeba du�o czasu, �eby naukowe fakty sta�y si� powszechnie znane. W�r�d
wi�kszo�ci
naukowc�w zmiany te� zachodz� wolno, wi�c to my, obznajomiona z nauk� cz��
opinii
publicznej, musimy stanowi� awangard�. A jednak zauwa�y�em, �e nawet w�r�d nas
jest
wielu takich, kt�rych guzik to obchodzi. Na przyk�ad moja siostra. Od kilku lat
ona i jej m��
mieszkaj� w p�nocno-zachodniej cz�ci hrabstwa Marin i poza buddyjsk� religi�
zen nic ich
nie interesuje. A wi�c, niedaleko szukaj�c, w mojej rodzinie mamy osob�, kt�ra
zrezygnowa�a
z naukowej dociekliwo�ci na rzecz azjatyckiej religii, dla krytycznego,
racjonalnego my�lenia
tak samo gro�nej jak chrze�cija�stwo.
W ka�dym razie pan Poity okaza� zainteresowanie, po�yczy�em mu wi�c kilka
ksi��ek
pu�kownika Churchwarda na temat Mu.
Cho� praca, kt�r� wykonuj� w warsztacie �Opony w Jeden Dzie�, jest interesuj�ca,
mam tam okazj� wykorzystywa� g��wnie moje zdolno�ci manualne, a tylko niewiele z
tego,
co wiem na tematy naukowe. Jestem nacinaczem opon. Bierzemy �yse opony, to
znaczy takie,
kt�re s� zjechane do tego stopnia, �e prawie lub w og�le nie maj� bie�nika, a
potem ja i inni
nacinacze pog��biamy rozgrzanym pr�tem stary bie�nik, a� rowki si�gaj� do samej
osnowy.
Opona wygl�da po tym tak, jakby by�a na niej jeszcze guma, chocia� w�a�ciwie
jest tam tylko
tkanina, z kt�rej robi si� osnow�. Nast�pnie malujemy wszystko czarn� farb� na
bazie gumy i
opona wygl�da, jakby by�a nie wiem jak dobra. Oczywi�cie, gdyby�cie za�o�yli j�
na ko�o, to
wystarczy�oby najecha� przy cofaniu na zapalon� zapa�k� i trach! Kape�. Zwykle
jednak
naci�ta opona starcza na jaki� miesi�c. Nawiasem m�wi�c, nie mogliby�cie kupi�
tych opon.
Sprzedajemy tylko hurtowo, to znaczy handlarzom u�ywanymi samochodami.
Praca nie jest zbyt dobrze p�atna, ale dosy� zabawne jest szukanie �lad�w
starego
bie�nika - czasami prawie w og�le go nie wida�. Tak naprawd� to tylko ekspert,
wyszkolony
technik, taki jak ja, potrafi znale�� i naci�� rowek. A nacina� trzeba
perfekcyjnie, bo kiedy si�
wyjedzie poza �lad, to powstaje wielkie wy��obienie i nawet idiota potrafi si�
wtedy
zorientowa�, �e to nie oryginalny, maszynowy bie�nik. Kiedy sko�cz� nacina�
opon�, to
wygl�da ona dok�adnie tak, jakby zrobi�a to maszyna, a dla nacinacza nie ma na
�wiecie
wi�kszej satysfakcji.
Rozdzia� drugi
Seville w stanie Kalifornia ma dobr� bibliotek� publiczn�. Najlepsze jednak w
Seville
jest to, �e od Santa Cruz, gdzie jest pla�a i weso�e miasteczko, dzieli je tylko
dwadzie�cia
minut jazdy samochodem. I to przez ca�y czas czteropasm�wk�.
Dla pog��bienia mojej wiedzy i kszta�towania przekona� wa�na jest jednak
biblioteka.
W ka�dy pi�tek, kt�ry jest moim dniem wolnym od pracy, przychodz� tam oko�o
dziesi�tej
rano i czytam �Life� oraz komiksy w �Saturday Evening Post�, a potem, kiedy
bibliotekarka
nie patrzy, bior� z p�ki czasopisma fotograficzne i przegl�dam je, �eby znale��
zdj�cia
dziewczyn poustawianych w specjalnych artystycznych pozach. A je�li przyjrzycie
si�
starannie, to na pocz�tku i na ko�cu tych czasopism fotograficznych znajdziecie
og�oszenia,
kt�rych nikt inny nie zauwa�a, og�oszenia jakby specjalnie zamieszczone z my�l�
o was.
Musicie jednak zna� sformu�owania, jakich si� tam u�ywa. W ka�dym razie to, co
mo�na
dosta� za po�rednictwem tych og�osze�, je�li po�le si� dolara, jest zupe�nie
inne ni� to, co
mo�na zobaczy� nawet w najlepszych magazynach, takich jak �Playboy� czy
�Esquire�.
Przysy�aj� fotografie dziewczyn, kt�re robi� co� zupe�nie innego, i w pewnym
sensie te
fotografie s� lepsze, chocia� dziewczyny s� zwykle starsze - czasami nawet s� to
stare,
pomarszczone czarownice - i nigdy nie s� �adne, a co najgorsze, maj� wielkie,
t�uste, obwis�e
piersi. No, ale robi� niezwyk�e rzeczy, rzeczy, kt�rych cz�owiek normalnie nie
spodziewa�by
si� zobaczy� na fotografii, cho� niespecjalnie �wi�skie, poniewa� te zdj�cia s�
przesy�ane za
po�rednictwem federalnej poczty z Los Angeles i Glendale. Pami�tam na przyk�ad
takie, na
kt�rym jedna dziewczyna, w czarnym, koronkowym biustonoszu, czarnych po�czochach
i
butach na francuskich obcasach, le�y na pod�odze, a druga myje ca�e jej cia�o
szczotk� na kiju
umoczon� w wiadrze z mydlinami. Ta fotografia zaprz�ta�a moj� uwag� ca�ymi
miesi�cami.
Pami�tam jeszcze jedn�: dziewczyna, ubrana w to, co powy�ej, spycha drug�,
podobnie
odzian�, z drabiny, tak �e ofiara (je�li tak to si� m�wi; ja przynajmniej zwykle
u�ywam tego
s�owa) jest ca�kiem zgi�ta i przechylona w bok, jakby mia�a po�amane r�ce i nogi
i wygl�da
jak szmaciana lalka, zupe�nie jakby przejecha� j� samoch�d.
Za ka�dym razem przychodz� te� fotografie, na kt�rych ta silniejsza, to znaczy
domina, wi��e t� drug�. To si� nazywa �zniewolenie�. Lepsze od zdj�� s� w tym
wypadku
rysunki. Musz� je tworzy� naprawd� wykwalifikowani arty�ci... na niekt�re
rzeczywi�cie
warto popatrze�. Inne, a w�a�ciwie wi�kszo��, to straszne �mieci i w og�le nie
powinno si�
ich przesy�a� poczt�, takie s� wulgarne.
Przez wiele lat, kiedy patrzy�em na te zdj�cia, ogarnia�o mnie dziwne uczucie,
kt�re
jednak wcale nie by�o nieprzyzwoite - nie mia�o nic wsp�lnego z seksem czy
mi�o�ci� - by�o
to uczucie, jakie cz�owiek ma na szczycie g�ry, gdy wdycha czyste powietrze, tak
jak w parku
Big Basin, gdzie s� sekwoje i g�rskie strumienie. Polowali�my w�r�d tych sekwoi,
chocia�
polowanie na terenie parku narodowego jest oczywi�cie zabronione. Od czasu do
czasu
przywozili�my stamt�d par� jeleni. Strzelby nie by�y jednak moje. T�, z kt�rej
strzela�em,
po�yczy�em od Harveya St. Jamesa.
Kiedy szykuje si� co� ciekawego, to zwykle dobieramy si� w tr�jk� - ja, St.
James i
Bob Paddleford. Je�dzimy fordem kabrioletem rocznik �57 z podw�jn� rur�
wydechow�,
podw�jnymi reflektorami i obni�onym ty�em. To naprawd� niez�y w�z, znany w
okolicach
Seville i Santa Cruz. Z�ot� emali� z purpurowymi ornamentami, kt�r� jest pokryty,
wypalali�my r�cznie. A l�ni�ce linie zrobione s� z w��kna szklanego. W�z
przypomina
bardziej rakiet� ni� samoch�d i wygl�da, jakby przylecia� z innej planety i
potrafi� rozwin��
pr�dko�� niewiele mniejsz� od pr�dko�ci �wiat�a.
Kiedy chcemy si� naprawd� dobrze zabawi�, je�dzimy na drug� stron� g�r do Reno.
Wyje�d�amy w pi�tek wieczorem, kiedy St. James ko�czy prac� u Hapsberga, w
sklepie z
odzie�� m�sk�, gdzie sprzedaje garnitury. Potem lecimy do San Jose, zabieramy
Paddleforda,
kt�ry pracuje w Shell Oil przy kopiarkach, i dalej ju� prosto do Reno. W nocy z
pi�tku na
sobot� w og�le nie k�adziemy si� spa�. Przyje�d�amy p�no i od razu zabieramy
si� do
jednor�kich bandyt�w i oczka. Potem, gdzie� o dziesi�tej rano w sobot�, ucinamy
sobie
drzemk� w samochodzie, szukamy jakiej� �azienki, �eby si� ogoli� i zmieni�
koszule, a
nast�pnie wyruszamy na poszukiwanie kobiet. W okolicy Reno zawsze mo�na znale��
tego
rodzaju kobiety, bo to naprawd� rozpustne miasto.
To ostatnie w�a�ciwie nie sprawia mi zbytniej przyjemno�ci. Te rzeczy nie graj�
�adnej roli w moim �yciu; w ka�dym razie nie wi�ksz� ni� inne czynno�ci
fizjologiczne.
Wystarczy na mnie popatrze�, �eby zrozumie�, �e w moim wypadku g��wnym �r�d�em
energii jest umys�.
Kiedy by�em w sz�stej klasie, zacz��em nosi� okulary, poniewa� czyta�em zbyt
wiele
komiks�w. Tip Top Comics, King Comics, Popular Comics... one pojawi�y si�
pierwsze, w
po�owie lat trzydziestych, dopiero potem przysz�a ca�a masa innych. Czyta�em
wszystkie jak
leci w podstaw�wce i zamienia�em si� z innymi dzieciakami. Potem, na pocz�tku
szko�y
�redniej, zabra�em si� do �Zadziwiaj�cych Historii, takiego pseudonaukowego
magazynu,
oraz �Niezwyk�ych Historii� i �Niesamowitych Zjawisk�. Mam nawet prawie
wszystkie
numery �Niesamowitych Zjawisk�, kt�re by�y moim ulubionym czasopismem. To
w�a�nie z
og�oszenia zamieszczonego w �Niesamowitych� kupi�em amulet z magnetytu, kt�ry
ci�gle
nosz� przy sobie. To by�o gdzie� w 1939.
Wszyscy w mojej rodzinie, z wyj�tkiem matki, s� szczupli i kiedy tylko za�o�y�em
na
nos okulary w srebrnych oprawkach, kt�re wtedy dawa�o si� ch�opcom, zacz��em
wygl�da�
jak naukowiec, jak prawdziwy m�l ksi��kowy. Wysokie czo�o mia�em ju� przedtem.
P�niej,
w szkole �redniej, dosta�em bardzo silnego �upie�u. Przez to moje w�osy wydawa�y
si�
ja�niejsze, ni� by�y w rzeczywisto�ci. Czasami j�ka�em si�, co mnie dosy�
martwi�o,
zauwa�y�em jednak, �e kiedy si� gwa�townie nachylam, jakbym chcia� sobie co�
strzepn�� z
nogawki, to potrafi� wypowiedzie� dane s�owo poprawnie, nabra�em wi�c zwyczaju
gwa�townego pochylania si�. Na policzku, ko�o nosa, mam wg��bienie, kt�re
zosta�o mi po
wietrznej ospie. Kiedy chodzi�em do szko�y �redniej, bywa�em cz�sto
podenerwowany i
skuba�em to wg��bienie, a� w ko�cu dosta�em infekcji. Mia�em te� inne k�opoty ze
sk�r�,
takie jak tr�dzik, chocia� w moim wypadku wypryski nabiera�y purpurowego
odcienia i
dermatolog powiedzia�, �e ma to zwi�zek z jak�� ukryt� infekcj� ca�ego organizmu.
Trzeba
powiedzie�, �e chocia� mam ju� trzydzie�ci cztery lata, ci�gle jeszcze wychodz�
mi czasem
czyraki, jednak ju� nie na twarzy, tylko na ty�ku albo pod pachami.
W szkole �redniej mia�em par� niez�ych ciuch�w, co umo�liwi�o mi wyj�cie z
cienia i
zdobycie popularno�ci. Najlepszy by� taki niebieski, kaszmirowy sweter, kt�ry
nosi�em przez
prawie cztery lata, a� zacz�� �mierdzie� tak bardzo, �e nauczyciel gimnastyki
kaza� mi go
wyrzuci�. Ten nauczyciel i tak mia� co� przeciwko mnie, poniewa� nigdy nie
bra�em
prysznica po wyj�ciu z sali gimnastycznej.
A jednak to tygodnik �American Weekly�, a nie inne czasopisma, sprawi�, �e
zacz��em interesowa� si� nauk�.
Mo�e pami�tacie artyku� o Morzu Sargassowym, kt�ry opublikowano w numerze z 4
maja 1935 roku? Mia�em wtedy dziesi�� lat i chodzi�em do czwartej klasy. Dopiero
co
wszed�em wi�c w wiek, kiedy mo�na czyta� co� wi�cej ni� komiksy. Wielki rysunek
w
sze�ciu albo siedmiu kolorach zajmowa� dwie strony rozk�ad�wki. By�y na nim
statki
uwi�zione od setek lat na Morzu Sargassowym. Wida� by�o pokryte wodorostami
szkielety
marynarzy. By�y tam te� gnij�ce maszty i resztki �agli. Rysunek przedstawia�
najr�niejsze
statki, nawet okr�ty staro�ytnych Rzymian i Grek�w, statki z czas�w Kolumba i
�odzie
wiking�w. Wszystkie razem. Nie mog�y nawet drgn��. By�y tam uwi�zione na zawsze,
zatrzymane przez Morze Sargassowe.
Artyku� m�wi� o tym, jak te statki zosta�y tam wci�gni�te i �e �adnemu z nich
nie
uda�o si� odp�yn��. By�o ich tam tyle, �e sta�y ca�ymi milami, burta przy burcie.
By�y tam
wszystkie rodzaje statk�w, jakie kiedykolwiek istnia�y, chocia� kiedy zacz�to
budowa�
parowce, to mniej ich tam zostawa�o, poniewa� oczywi�cie parowce mia�y swoje
w�asne
�r�d�o energii i nie by�y zale�ne od wiatru.
Artyku� zrobi� na mnie wra�enie, bo pod wieloma wzgl�dami przypomina� mi pewien
odcinek przyg�d Jacka Armstronga, Ameryka�skiego Ch�opca, kt�ry to odcinek
wydawa� mi
si� szczeg�lnie ciekawy, poniewa� opowiada� o Zaginionym Cmentarzysku S�oni.
Pami�tam,
�e Jack mia� taki metalowy klucz, kt�ry wydawa� dziwny d�wi�k, gdy si� w niego
uderzy�o.
To by� klucz do Zaginionego Cmentarzyska. Przez d�ugi czas stuka�em w ka�dy
kawa�ek
metalu, kt�ry wpad� mi w r�ce, �eby wprawi� go w drgania, wydoby� ten d�wi�k i
samemu
znale�� Zaginione Cmentarzysko S�oni (drzwi mia�y si� otworzy� w jakiej� skale).
Kiedy
przeczyta�em artyku� o Morzu Sargassowym, zauwa�y�em pewne istotne podobie�stwo
-
ludzie szukali Zaginionego Cmentarzyska, �eby zdoby� ko�� s�oniow�, a na Morzu
Sargassowym w �adowniach statk�w by�y miliony dolar�w w klejnotach i z�ocie,
kt�re
czeka�y tylko na to, �eby kto� je odnalaz� i zabra�. R�nica mi�dzy jednym a
drugim polega�a
na tym, �e istnienia Zaginionego Cmentarzyska S�oni nie mo�na by�o uzna� za fakt
naukowy,
lecz tylko za mit, przywieziony przez oszo�omionych gor�czk� podr�nik�w i
tubylc�w,
podczas gdy istnienie Morza Sargassowego by�o naukowo potwierdzone.
Roz�o�y�em tygodnik z tym artyku�em na pod�odze living roomu, w domu, kt�ry
wynajmowali�my wtedy przy Illinois Avenue, i kiedy rodzice wr�cili z moj�
siostr�,
pr�bowa�em j� t� spraw� zainteresowa�. Jednak ona mia�a wtedy tylko osiem lat.
Zacz�li�my
si� strasznie k��ci�, a efekt by� taki, �e ojciec wzi�� ten numer �American
Weekly� i wrzuci�
do papierowej torby na �mieci, kt�ra sta�a pod zlewem. Zdenerwowa�o mnie to do
tego
stopnia, �e zaraz wyobrazi�em sobie ojca uwi�zionego na Morzu Sargassowym.
Czu�em si�
tak obrzydliwie, �e do dzisiaj boj� si� o tym my�le�. By� to jeden z najgorszych
dni w moim
�yciu i zawsze zarzuca�em Fay, mojej siostrze, �e to ona jest odpowiedzialna za
to, co si�
sta�o. Gdyby przeczyta�a ten artyku� i pos�ucha�a, co mam na ten temat do
powiedzenia, tak
jak chcia�em, nic z�ego by si� nie wydarzy�o. Przygn�bi�o mnie, �e co� tak
wa�nego i w
pewnym sensie pi�knego zosta�o w ten spos�b wrzucone w b�oto. To tak, jakby
zdepta� i
zniszczy� kruche marzenie.
Ani ojciec, ani matka nie mieli zainteresowa� naukowych. Ojciec pracowa� na
sp�k�
z pewnym W�ochem jako cie�la i malarz pokojowy, a przedtem przez wiele lat by�
zatrudniony przez koleje Southern Pacific i pracowa� w dziale konserwacji
sprz�tu na stacji
rozrz�dowej Gilroy. Sam niczego nie czyta�, z wyj�tkiem wychodz�cego w San
Francisco
�Examinera�, �Reader�s Digest� i �National Geographic�. Matka prenumerowa�a
�Liberty�, a
kiedy ta gazeta przesta�a wychodzi�, zacz�a czyta� �Porady Domowe�. �adne z
nich nie
mia�o wykszta�cenia, ani �cis�ego, ani jakiegokolwiek innego. Zawsze zniech�cali
mnie i Fay
do czytania, a kiedy by�em ma�y, od czasu do czasu urz�dzali mi rewizj� w pokoju
i palili
ka�dy kawa�ek zadrukowanego papieru, kt�ry wpad� im w r�ce, nawet ksi��ki z
biblioteki. W
czasie drugiej wojny �wiatowej, kiedy s�u�y�em w wojsku i walczy�em na Okinawie,
weszli
do mojego pokoju - do pokoju, kt�ry zawsze nale�a� do mnie - wzi�li wszystkie
czasopisma
fantastycznonaukowe, wszystkie albumy z powklejanymi zdj�ciami dziewczyn, nawet
ksi��ki
o krainie Oz i numery �Popular Science�, i spalili to wszystko tak samo jak
wtedy, kiedy
by�em dzieckiem. Kiedy wr�ci�em z wojny, gdzie broni�em ich przed wrogiem,
przekona�em
si�, �e w ca�ym domu nie ma nic do czytania. Wszystkie cenne fiszki, na kt�rych
by�y
odnotowane niezwyk�e fakty naukowe, zagin�y bezpowrotnie. Pami�tam jednak
najbardziej
zadziwiaj�c� informacj� z tysi�ca. �wiat�o s�oneczne ma wag�. Co roku Ziemia
staje si� o
dziesi�� tysi�cy funt�w ci�sza z powodu �wiat�a, kt�re dociera do nas ze S�o�ca.
Ta
informacja nigdy nie ulotni�a mi si� z g�owy i par� dni temu obliczy�em, �e od
czasu, kiedy
si� o tym dowiedzia�em w 1940 roku, na Ziemi� spad�o prawie milion dziewi��set
tysi�cy
funt�w �wiat�a s�onecznego.
Jest jeszcze jeden fakt, z kt�rego inteligentni ludzie coraz cz�ciej zdaj�
sobie spraw�.
Za pomoc� si�y umys�u mo�na przesuwa� przedmioty na odleg�o��! O tym i tak
wiedzia�em
od dawna, bo robi�em to, kiedy by�em dzieckiem. W�a�ciwie ca�a moja rodzina to
robi�a,
nawet ojciec. By�a to dla nas zupe�nie zwyk�a czynno��. Cz�sto si� tak
zabawiali�my,
zw�aszcza w miejscach publicznych, na przyk�ad w restauracji. Kiedy� wszyscy
skupili�my
uwag� na pewnym m�czy�nie w szarym garniturze i zmusili�my go, �eby podni�s�
praw�
r�k� i podrapa� si� po szyi. Innym razem, w autobusie, wp�yn�li�my na star�
grub� Murzynk�,
�eby wsta�a i wysiad�a, chocia� wymaga�o to troch� roboty, prawdopodobnie
dlatego, �e by�a
taka ci�ka. Pewnego dnia ca�� zabaw� popsu�a moja siostra, kt�ra, kiedy
koncentrowali�my
si� na m�czy�nie siedz�cym naprzeciw nas w poczekalni, powiedzia�a:
- Kupa g�wna.
Zar�wno ojciec, jak i matka byli na ni� w�ciekli i ojciec jej wla�, nie tyle za
u�ywanie
w tym wieku podobnych s��w (mia�a wtedy jakie� jedena�cie lat), ile za to, �e
przerwa�a nam
koncentracj� umys�u. My�l�, �e nauczy�a si� tego s�owa od ch�opak�w z
podstaw�wki
imienia Millarda Fillmore�a, gdzie chodzi�a w tym czasie do pi�tej klasy. Ju�
wtedy zaczyna�a
si� robi� ostra i ordynarna; lubi�a gra� w pi�k� no�n� i w baseball i sp�dza�a
czas na boisku
dla ch�opc�w, zamiast bawi� si� z dziewczynkami. Podobnie jak ja, zawsze by�a
szczup�a.
Bardzo dobrze biega�a, prawie jak zawodniczka. Zdarza�o si�, �e chwyta�a co�, na
przyk�ad
powiedzmy moj� tygodniow� porcj� cukierk�w, kt�re kupowa�em zawsze w sobot� rano
za
pieni�dze od rodzic�w, a potem ucieka�a i zjada�a. Nigdy nie mia�a kobiecej
figury i nie ma
jej nawet teraz, po trzydziestce. Ma jednak �adne, d�ugie nogi, chodzi
spr�ystym krokiem, a
dwa razy w tygodniu ucz�szcza na lekcje ta�ca nowoczesnego i �wiczy. Wa�y jakie�
pi��dziesi�t dwa kilo.
Poniewa� by�a ch�opczyc�, zawsze m�wi�a tak jak m�czy�ni, a pierwszy raz wysz�a
za m�� za w�a�ciciela niewielkiej wytw�rni metalowych szyld�w i bram. To by�
bardzo
brutalny facet, zanim dosta� ataku serca. Chodzili wspina� si� na klifowe ska�y
przyl�dka
Reyes, w hrabstwie Marin, gdzie mieszkali i przez pewien czas mieli dwa arabskie
konie pod
wierzch. Co dziwne, m�� mojej siostry dosta� ataku serca, kiedy gra� w
badmintona, tak�
dzieci�c� gr�. Fay przerzuci�a lotk� nad jego g�ow�, on pobieg� do ty�u, potkn��
si� na
wykopanej przez sus�a norze i przewr�ci� na plecy. Potem wsta�, zacz�� cholernie
przeklina�,
kiedy zobaczy�, �e rakietka z�ama�a si� na p�, poszed� do domu po inn� i dosta�
ataku serca,
kiedy wychodzi� znowu na dw�r.
Oczywi�cie on i Fay jak zwykle bardzo si� k��cili i to te� mog�o mie� jaki�
zwi�zek z
tym atakiem. Kiedy si� w�cieka�, nie potrafi� utrzyma� j�zyka na wodzy, a i Fay
nigdy nie
zachowywa�a si� inaczej - u�ywali rynsztokowych s��w i nie zwa�ali na to, jakimi
obra�liwymi terminami si� obrzucaj�, staraj�c si� zawsze trafi� w s�aby punkt
przeciwnika i
powiedzie� co�, co mo�e zabole�. Innymi s�owy, gadali, co im �lina na j�zyk
przyniesie, i do
tego tak g�o�no, �e dzieci mia�y czego pos�ucha�. Nawet w czasie normalnej
rozmowy
Charley rzuca� mi�sem, czego mo�na si� zreszt� spodziewa� po kim�, kto wychowa�
si� w
ma�ym miasteczku w Kolorado. Fay zawsze podoba� si� jego j�zyk. Niez�a z nich
by�a parka.
Pami�tam, jak siedzieli�my kiedy� w tr�jk� na patio, wygrzewaj�c si� na s�o�cu,
a ja akurat
wspomnia�em co� zdaje si� na temat podr�y kosmicznych i wtedy Charley
powiedzia� do
mnie:
- Isidore, ale z ciebie pieprzony �garz.
Poniewa� mnie to zabola�o, Fay si� roze�mia�a. Nie mia�o dla niej znaczenia, �e
jestem jej bratem: by�o jej wszystko jedno, kogo Charley obra�a. Ironia faktu,
�e taki prostak,
taki opity piwem grubas ze �rodkowego zachodu nazwa� mnie �garzem, zosta�a mi w
g�owie i
sprawi�a, �e dla tej ksi��ki wybra�em taki w�a�nie ironiczny tytu�. Potrafi�
sobie wyobrazi�
wszystkich Charley�w Hume��w tego �wiata z przeno�nymi radioodbiornikami
nastawionymi
na transmisj� meczu Gigant�w, z wetkni�tymi w usta cygarami, z bezmy�ln� t�pot�
wypisan�
na nalanych, czerwonych twarzach... to w�a�nie takie prymitywy rz�dz� tym krajem,
najwa�niejszymi przedsi�biorstwami, armi� i marynark� wojenn�, praktycznie
wszystkim.
Dlaczego tak jest, pozostanie dla mnie na zawsze zagadk�. W swoim zak�adzie
metalowym
Charley zatrudnia� tylko siedmiu ludzi, ale pomy�lcie no tylko: egzystencja
siedmiu istot
ludzkich zale�a�a od takiego chama. Pozycja tego faceta pozwala�a mu nasmarka�
na nas
wszystkich, na ka�dego wra�liwego i utalentowanego cz�owieka.
Dom w hrabstwie Marin kosztowa� ich mas� pieni�dzy, poniewa� sami go zbudowali.
W 1951, kiedy wzi�li �lub, kupili dziesi�� akr�w ziemi, a potem, kiedy mieszkali
w
Petalumie, gdzie Charley mia� zak�ad, wynaj�li architekta, kt�ry im
zaprojektowa� ten dom.
Wed�ug mnie jedynym powodem, dla kt�rego Fay zada�a si� z tym cz�owiekiem, by�a
ch�� zamieszkania w takim domu, w jakim w ko�cu zamieszka�a. W ko�cu kiedy j�
pozna�,
mia� ju� ten zak�ad i zgarnia� dobre czterdzie�ci tysi�cy rocznie (je�li wierzy�
temu, co
m�wi�). Nasza rodzina nigdy nie mia�a pieni�dzy; przez dziesi�� lat jedli�my z
talerzy z
wzorkiem �niebieska wierzba�, kupionych w tanim sklepie, i wydaje mi si�, �e m�j
ojciec
nigdy w �yciu nie mia� nowego garnituru. Oczywi�cie, kiedy Fay dosta�a
stypendium i mog�a
p�j�� na studia, zacz�a spotyka� si� z facetami z dobrych dom�w - z ch�opakami
z korporacji
studenckich, kt�rzy opieprzaj� si� jak mog�, piek� sobie dziczyzn� na ogniskach
i zajmuj� si�
innymi przyjemnymi rzeczami. Przez jaki� rok chodzi�a z go�ciem, kt�ry wybiera�
si� na
prawo, z takim podobnym do elfa typem, kt�ry nigdy mi si� specjalnie nie podoba�,
chocia�
lubi� gra� w mechaniczny bilard - �eby zapozna� si� z teori� prawdopodobie�stwa,
jak mi
kiedy� wyja�ni�. Charley spotka� j� przypadkiem w sklepie spo�ywczym przy szosie
numer
jeden niedaleko Fort Ross. Sta�a przed nim w kolejce, �eby kupi� bu�ki do
hamburger�w,
coca-col� i papierosy i pod�piewywa�a pod nosem melodi� Mozarta, kt�rej nauczy�a
si� w
college�u na kursie muzyki. Charleyowi wydawa�o si�, �e to jaki� stary ko�cielny
psalm,
kt�ry �piewa� w Canyon City w Kolorado, i zacz�� z ni� rozmawia�. Przed sklepem
sta� jego
mercedes z tr�jramienn� gwiazdk� stercz�c� z ch�odnicy, co ona rzecz jasna
zauwa�y�a.
Charley mia� te� oczywi�cie przypi�ty do koszuli emblemat Mercedesa, �eby ona i
ca�y �wiat
mogli zobaczy�, do kogo ten samoch�d nale�y. A Fay zawsze chcia�a mie� dobry w�z,
najlepiej zagraniczny.
Rozmowa, kt�r� zrekonstruowa�em dzi�ki dobrej znajomo�ci obojga, musia�a
przebiega� w nast�puj�cy spos�b:
- Ten samoch�d ma sze�� cylindr�w czy osiem?- pyta Fay
- Sze�� - odpowiada Charley.
- Bo�e drogi - m�wi Fay - tylko sze��?
- Nawet rolls-royce ma tylko sze�� cylindr�w. W Europie nie robi si�
o�miocylindrowych samochod�w. Po co komu osiem cylindr�w?
- Bo�e drogi. Rolls-royce ma sze�� cylindr�w.
Przez ca�e �ycie Fay chcia�a je�dzi� rolls-royce�em. Widzia�a kiedy� taki w�z,
zaparkowany przy kraw�niku naprzeciwko szykownej restauracji w San Francisco. W
tr�jk�
- ona, ja i Charley - obchodzili�my go dooko�a.
- To jest dopiero samoch�d - powiedzia� Charley, a potem zacz�� nam wyja�nia�,
jak
dzia�a. Zupe�nie mi to wisia�o. Gdybym m�g� wybiera�, to kupi�bym thunderbirda
albo
corvette. Fay przys�uchiwa�a si� temu, co m�wi, i chodzili�my tak i chodzili�my,
a� w ko�cu
zauwa�y�em, �e j� te� niezbyt to interesuje. Co� j� martwi�o.
- Jest taki jaki� ostentacyjny - stwierdzi�a. - Zawsze my�la�am, �e rolls to
samoch�d z
klas�. Jak wojskowa limuzyna z pierwszej wojny �wiatowej. Taka dla oficer�w.
Zastan�wcie si� sami, je�li widzieli�cie kiedy� na w�asne oczy nowego rollsa. Te
samochody s� ma�e, metaliczne, op�ywowe, a jednak p�kate. Przypominaj� niekt�re
jaguary,
z tym �e robi� wi�ksze wra�enie. Maj� typowo brytyjsk� op�ywow� sylwetk�, je�eli
potraficie
to sobie wyobrazi�. Sam nie wzi��bym takiego samochodu, nawet gdyby dawali mi go
za
darmo, i zauwa�y�em, �e moja siostra walczy z tak� sam� reakcj�. Ten akurat by�
srebrno-
niebieski i mia� mas� chromowanych cz�ci. W�a�ciwie ca�y by� jaki� taki
b�yszcz�cy, i to
podoba�o si� Charleyowi, kt�ry lubi� metal, a nie drewno albo plastyk.
- Oto prawdziwy samoch�d - o�wiadczy�. Z pewno�ci� widzia�, �e �adnego z nas nie
potrafi przekona�. M�g� tylko powtarza� w k�ko to samo w sw�j zwyk�y,
niezr�czny spos�b.
Poza tym, �e u�ywa� rynsztokowych wyra�e�, m�wi� jak sze�ciolatek: par� s��w,
kt�re
wyra�a�y wszystko.
- To jest samoch�d - rzek�, kiedy w ko�cu znale�li�my si� przed domem, kt�ry by�
celem naszej wizyty w San Francisco. - Ale taki w�z nie pasowa�by do Petalumy.
- Szczeg�lnie gdyby by� zaparkowany na placu przed twoim zak�adem -
powiedzia�em.
- To by dopiero by�o marnotrawstwo - odezwa�a si� Fay - wyda� tyle pieni�dzy na
samoch�d. Dwana�cie tysi�cy dolar�w.
- A tam - powiedzia� Charley. - M�g�bym go dosta� o wiele taniej. Znam faceta,
kt�ry
jest przedstawicielem British Motor Car.
Nie by�o w�tpliwo�ci, �e ma ochot� na ten samoch�d i �e gdyby spu�ci� go z oka,
prawdopodobnie by go kupi�. Jednak pieni�dze potrzebne by�y na dom - czy to si�
Charleyowi podoba�o, czy nie. Fay nie pozwoli�aby mu na jeszcze jeden samoch�d.
Opr�cz
mercedesa mia� jeszcze triumpha, studebackera golden hawk i oczywi�cie kilka
ci�ar�wek
na potrzeby firmy. Fay powiedzia�a architektowi, �e w domu ma by� ogrzewanie na
pr�d, a na
wsi, gdzie mieli zamieszka�, oznacza�o to olbrzymie rachunki za elektryczno��.
Wszyscy inni
w okolicy maj� ogrzewanie na propan-butan albo pal� drewnem. Na krowim pastwisku
Fay
kaza�a sobie postawi� elegancki, nowoczesny dom, w stylu tych, kt�re buduje si�
w San
Francisco z wpuszczonymi w pod�og� wannami, mas� kafelk�w i mahoniowych boazerii,
�wiat�em jarzeniowym, robion� na zam�wienie kuchni�, pralk� po��czon� z suszark�
- po
prostu ze wszystkimi bajerami, nawet ze specjalnym zestawem hi-fi, kt�rego
kolumny
wbudowane by�y w �ciany. Jedna �ciana domu, ta od strony p�l, by�a ca�a
przeszklona; na
�rodku living roomu by� kominek, taki okr�g�y, na kt�rym mo�na by�o piec mi�so,
a nad nim
wielki czarny komin. Oczywi�cie pod�oga musia�a by� z p�ytek, na wypadek gdyby z
kominka wypad�y p�on�ce polana. Fay kaza�a wybudowa� cztery sypialnie i gabinet,
kt�rym
mo�na by te� przenocowa� go�ci. �azienki mieli w sumie trzy: jedna dla dzieci,
jedna dla
go�ci oraz jedna dla niej i Charleya. By� te� pok�j do szycia, pralnia,
bawialnia, jadalnia i
nawet specjalny pok�j, w kt�rym sta�a zamra�arka. No i oczywi�cie pok�j z
telewizorem.
Ca�y budynek sta� na betonowej p�ycie. Ta p�yta i kafelki powodowa�y, �e w domu
panowa� taki zi�b, �e z wyj�tkiem najgor�tszych dni lata nie mo�na by�o wy��cza�
ogrzewania. Gdyby je wy��czy� przed p�j�ciem do ��ka, to na drugi dzie� rano
by�oby jak w
ch�odni. Kiedy dom by� ju� gotowy i Charley i Fay z dw�jk� dzieci wprowadzili
si� do niego,
odkryli, �e mimo ognia pal�cego si� w kominku i elektrycznego ogrzewania, od
pa�dziernika
do ko�ca kwietnia w domu jest zimno, a kiedy padaj� deszcze, woda nie wsi�ka w
ziemi�,
tylko przedostaje si� do �rodka przez obramowanie szklanej �ciany i pod drzwiami.
Przez dwa
miesi�ce 1955 roku dom sta� w ma�ej sadzawce. Trzeba by�o zawo�a� przedsi�biorc�
budowlanego, kt�ry zbudowa� nowy system odprowadzaj�cy wod�. A w 1956 Charley i
Fay
za�o�yli w ka�dym pokoju nowe, 220-woltowe grzejniki �cienne ze zwyk�ymi
wy��cznikami i
z termostatem, bo ubrania i po�ciele wci�� by�y zimne i wilgotne. Przekonali si�
te�, �e w
zimie przez kilka dni z rz�du mo�e nie by� pr�du i �e w tym czasie nie mo�na
gotowa� na
elektrycznej kuchence, a pompa do wody wcale jej nie pompuje, poniewa� te� jest
elektryczna, wi�c wszystko trzeba by�o podgrzewa� i gotowa� na kominku. Fay
musia�a
nawet pra� bielizn� w ocynkowanym wiadrze stoj�cym na palenisku. Na dodatek od
czasu,
kiedy wprowadzili si� do tego domu, ca�a czw�rka chorowa�a ka�dej zimy na gryp�.
Mieli
trzy niezale�ne systemy ogrzewania, a mimo to w domu by�y przeci�gi; na przyk�ad
d�ugi
korytarz mi�dzy pokojami dzieci a frontow� cz�ci� budynku zupe�nie nie by�
ogrzewany i
kiedy dziewczynki wyskakiwa�y w nocy w pi�amach, musia�y wyj�� z ciep�ych pokoi
na
zimno, a potem zn�w do ciep�ego living roomu. A robi�y tak co noc przynajmniej
sze�� razy.
Najgorsze by�o jednak to, �e Fay nie mog�a znale�� w okolicy opiekunki do dzieci,
przez co przestali z Charleyem odwiedza� znajomych. Znajomi musieli do nich
przyje�d�a�, a
San Francisco od Drake�s Landing dzieli p�torej godziny m�cz�cej jazdy.
Mimo wszystko kochali ten dom. Mieli cztery owce o czarnych pyskach, kt�re
gryz�y
traw� od strony, na kt�r� wychodzi�a szklana �ciana, konie arabskie i wielkiego
jak kucyk
owczarka collie, kt�ry zdobywa� nagrody na wystawach, i kilka cudownych,
sprowadzonych
z zagranicy kaczek. W czasie, kiedy z nimi mieszka�em, prze�y�em najbardziej
interesuj�ce
chwile w �yciu.
Rozdzia� trzeci
Prowadzi� forda pikapa. Siedz�ca obok Elsie podskoczy�a na fotelu, kiedy
zjechali z
asfaltu na wysypane �wirem pobocze drogi. Na wzg�rzu pas�y si� owce. Ni�ej by�
pomalowany na bia�o dom.
- Kupisz mi gum�? - zapyta�a Elsie. - Kupisz, kiedy b�dziesz w sklepie? Kupisz
mi
gum� black jack?
- Gum� - powiedzia�, zaciskaj�c palce na kierownicy. Przyspieszy�. D�onie
obraca�y
kierownic�. Musz� kupi� pude�ko tampaks�w. Tampaksy i gum� do �ucia. Co oni
sobie
pomy�l� w Mayfair Market? Jak to zrobi�? Jak ona mo�e mnie do czego� takiego
zmusza�? -
pomy�la�. �ebym kupowa� jej tampaksy?
- A co mamy kupi� w sklepie? - zapyta�a znowu Elsie.
- Tampaksy - odpar�. - I gum� do �ucia dla ciebie. - Powiedzia� to z tak�
w�ciek�o�ci�,
�e dziewczynka odwr�ci�a g�ow� i spojrza�a na niego z przestrachem.
- C... co? - powiedzia�a cicho i skuli�a si�, przywieraj�c do drzwi.
- Wstydzi si� je kupowa� - warkn��. - Wi�c ja musz� to za ni� robi�. Zmusza mnie,
�ebym po nie chodzi�. - Zabij� j� kiedy�, pomy�la�.
Mia�a oczywi�cie niez�� wym�wk�. To przecie� on wzi�� samoch�d, �eby pojecha� do
znajomych do Olemy... zadzwoni�a tam i powiedzia�a, �eby kupi� je po drodze do
domu. A
Mayfair Market zamykaj� za jak�� godzin�, o pi�tej albo sz�stej, nie m�g� sobie
dok�adnie
przypomnie�. Raz tak, a innym razem, to znaczy w zwyk�e dni, inaczej.
A co si� stanie, je�li jej ich nie przywioz�? - zastanowi� si�. Czy kobieta mo�e
wykrwawi� si� na �mier�? Tampaks to zatyczka, taki korek. A mo�e... spr�bowa�
sobie to
wszystko wyobrazi�. Nie wiedzia� jednak, sk�d bierze si� ta krew. Z jednego z
tych
intymnych miejsc. Cholera, nie powinienem o tym nic wiedzie�. To jej sprawa.
No, ale kiedy przychodzi czas, kobiety ich potrzebuj�. I musz� je jako� zdoby�.
Na domach pokaza�y si� szyldy. Przejecha� przez most na Paper Mill Creek i
znalaz�
si� w Point Reyes Station. Potem, po lewej, by�y bagna... droga skr�ca�a w lewo
ko�o
warsztatu samochodowego Cheda�s Garage i sklepu Harolda. Dalej by� stary,
opuszczony
hotel.
Na niebrukowanym sklepowym parkingu zatrzyma� pikapa obok pustej ci�ar�wki do
przewozu siana.
- Wysiadaj - powiedzia� do Elsie, przytrzymuj�c jej drzwi. Nie ruszy�a si�,
z�apa� j�
wi�c za rami� i gwa�townym ruchem �ci�gn�� z siedzenia na ziemi�. Potkn�a si�.
Nie zwolni�
uchwytu i poprowadzi� j� w stron� ulicy.
Mog� przecie� kupi� r�ne rzeczy, pomy�la�. Za�adowa� ca�y koszyk i wtedy nikt
nie
zauwa�y.
Kiedy wchodzi� do Mayfair Market, ogarn�� go strach; zatrzyma� si� i przykucn��,
udaj�c, �e zawi�zuje but.
- But ci si� rozwi�za�? - zapyta�a Elsie.
- Cholera, przecie� widzisz. - Rozwi�za� sznurowad�o, a potem zawi�za� je znowu.
- Nie zapomnij kupi� tampaks�w - przypomnia�a mu Elsie.
- Zamknij si� - powiedzia� z w�ciek�o�ci�.
- Brzydki jeste�. - Elsie rozp�aka�a si�. G�os jej si� trz�s�. - Id� sobie. -
Zacz�a go bi�
otwart� d�oni�. Wsta�, a ona cofn�a si�, ci�gle go bij�c.
Z�apa� j� za rami� i wepchn�� do sklepu, a potem poci�gn�� obok drewnianej lady
w
stron� p�ek, na kt�rych sta�y konserwy.
- S�uchaj no, cholera jasna - rzek�, pochylaj�c si� nad ni�. - B�d� cicho i
trzymaj si�
mnie, bo jak nie, to kiedy wr�cimy do samochodu, wlej� ci tak, �e popami�tasz,
s�yszysz?
Rozumiesz? Jak b�dziesz cicho, to kupi� ci gum�. Chcesz gum�? No chcesz gum�? -
Poprowadzi� j� do stoiska ze s�odyczami, kt�re by�o niedaleko drzwi. Pochyli�
si� i poda� jej
dwa opakowania gumy black jack. - Teraz b�d� cicho, bo musz� si� zastanowi� -
powiedzia�.
- Musz� pomy�le�. Musz� sobie przypomnie�, co mam kupi� - doda� jeszcze.
W�o�y� do w�zka chleb, g��wk� sa�aty i paczk� p�atk�w owsianych. Kupi� kilka
rzeczy, o kt�rych wiedzia�, �e zawsze mog� si� przyda�, mro�ony sok pomara�czowy
i karton
pall malli. Potem podszed� do rega�u, gdzie le�a�y tampaksy. W pobli�u nie by�o
nikogo.
Po�o�y� opakowanie tampaks�w w koszyku obok innych rzeczy.
- W porz�dku - powiedzia� do Elsie. - Idziemy. - Nie zwalniaj�c, pchn�� w�zek w
stron� kasy. Przy kasie sta�y dwie dziewczyny w niebieskich kitlach i pochyla�y
si� nad
jakim� zdj�ciem. Zdj�cie pokazywa�a im jaka� starsza klientka. Wszystkie trzy
pochyla�y si�
nad nim i dyskutowa�y. Dok�adnie naprzeciwko kasy m�oda kobieta przygl�da�a si�
r�nym
gatunkom win. Odjecha� wi�c z w�zkiem na ty� sklepu i zacz�� wyjmowa� to, co
przedtem do
niego w�o�y�. Ale wtedy zda� sobie spraw�, �e przecie� sprzedawczynie widzia�y,
jak pcha�
w�zek w kierunku kasy, nie mo�e wi�c go opr�ni�; musi co� kupi�, bo inaczej
pomy�l�, �e
to dziwne - najpierw nape�ni� w�zek, a teraz wychodzi bez niczego. Mog�yby sobie
pomy�le�,
�e si� pogniewa�. Od�o�y� wi�c tylko paczk� tampaks�w - reszta zosta�a w w�zku.
Podszed�
do kasy i ustawi� si� w kolejce.
- A tampaksy? - zapyta�a go Elsie tak ostro�nie, �e gdyby nie wiedzia�, o jakie
s�owo
mo�e chodzi�, nigdy by go nie zrozumia�.
- Mniejsza o to - odpowiedzia�.
Zap�aci� i przeszed� przez ulic�, nios�c torb� z zakupami do pikapa. Co teraz? -
zada�
sobie pytanie, czuj�c ogarniaj�c� go rozpacz. Musz� je kupi�. Je�li teraz wr�c�
do sklepu, to
dopiero zwr�c� na siebie uwag�. A mo�e pojecha� do Fairfax i kupi� je w jednym z
tych
du�ych, nowych drugstore��w?
Sta� niezdecydowany. A potem zauwa�y� k�tem oka Western Bar. A do diab�a z tym,
pomy�la�. Posiedz� tam chwil� i zastanowi� si�. Wzi�� Elsie za r�k� i
poprowadzi� ulic� w
stron� baru. Kiedy jednak stan�� na ceglanych stopniach, zda� sobie spraw�, �e
nie mo�e tam
wej�� z dzieckiem.
- B�dziesz musia�a poczeka� w samochodzie - oznajmi�, ruszaj�c z powrotem.
Natychmiast zacz�a p�aka�, wieszaj�c mu si� na r�ce. - Tylko par� chwil -
powiedzia�. - No
wiesz, nie wpuszcz� ci� do baru.
- Nie! - krzykn�a dziewczynka, kiedy ci�gn�� j� przez ulic�. - Nie chc�
siedzie� w
samochodzie! Chc� p�j�� z tob�!
Wsadzi� j� do szoferki i zamkn�� drzwi na klucz.
Co za cholerne j�dze, pomy�la�. Obie s� takie. Sza�u mo�na z nimi dosta�.
W barze zam�wi� d�in. Nie by�o tam poza nim nikogo, wi�c czu� si� rozlu�niony i
m�g� pomy�le�. Bar by� przestronny i jak zawsze panowa� w nim p�mrok.
M�g�bym p�j�� do sklepu przemys�owego i kupi� jej jaki� prezent, pomy�la�. Mo�e
jak�� misk�. Co� do kuchni.
Potem wr�ci�a ch��, by j� zabi�. Pojad� do domu, wpadn� do �rodka i j� zat�uk�.
Pobij� j�, bo tak mi si� podoba.
Wypi� nast�pny d�in.
- Kt�ra godzina? - zapyta� barmana.
- Pi�tna�cie po pi�tej. - W barze siedzia�o ju� nad piwem kilku innych m�czyzn.
- Wie pan mo�e, o kt�rej zamykaj� Mayfair? - zapyta� barmana.
Jeden z siedz�cych w barze m�czyzn powiedzia�, i� wydaje mu si�, �e o sz�stej.
Mi�dzy nim a barmanem wywi�za�a si� sprzeczka.
- Mniejsza z tym - powiedzia� Charley Hume.
Kiedy wypi� trzeci d�in, zdecydowa� si� p�j�� znowu do Mayfair Market i kupi�
tampaksy. Zap�aci� za drinki i wyszed� z baru. Znalaz� si� znowu w sklepie;
b��ka� si� mi�dzy
p�kami zastawionymi zupami w puszkach i paczkami spaghetti.
Opr�cz tampaks�w kupi� s�oik w�dzonych ostryg, kt�re Fay uwielbia�a. Potem
wr�ci�
do samochodu. Elsie spa�a, oparta o drzwi. Przez chwil� ci�gn�� za klamk�,
pr�buj�c je
otworzy�, a potem przypomnia� sobie, �e przecie� zamkn�� je na klucz. Gdzie do
cholery jest
klucz? Postawi� papierow� torb� na ziemi i zacz�� grzeba� po kieszeniach. Chyba
nie w
stacyjce... przycisn�� twarz do szyby. Bo�e �wi�ty, tam te� go nie ma. Gdzie on
mo�e by�?
Zapuka� w okno.
- Hej, obud� si�! - krzykn��. Znowu zastuka�. W ko�cu Elsie podnios�a si� i
zauwa�y�a
go. Pokaza� palcem schowek na r�kawiczki. - Zobacz, czy nie ma tam klucza! -
krzykn��
znowu. - Poci�gnij to w g�r�! - wrzasn��, pokazuj�c przycisk blokady zamka. -
Poci�gnij,
�ebym m�g� wej��.
W ko�cu Elsie odblokowa�a drzwi.
- Co kupi�e�? - zapyta�a, si�gaj�c do papierowej torby. - Masz co� dla mnie?
Pod wycieraczk� by� zapasowy klucz; zawsze go tam trzyma�. Tym kluczem
uruchomi� silnik. W �yciu si� nie dowiem, gdzie on si� podzia�, pomy�la�. Trzeba
b�dzie
dorobi� duplikat. Jeszcze raz przeszuka� kieszenie p�aszcza... klucz by� w
kieszeni, tam, gdzie
powinien. Tam, gdzie go przedtem w�o�y�. Chryste Panie, pomy�la�. Chyba naprawd�
jestem
pijany. Wycofa� samoch�d z parkingu i pojecha� drog� numer jeden w stron�, z
kt�rej
przybyli.
Kiedy znalaz� si� w domu, zatrzyma� samoch�d w gara�u ko�o buicka Fay, zabra�
obie
torby z zakupami i poszed� �cie�k� w stron� drzwi frontowych. By�y otwarte, a z
wn�trza
dobiega�a klasyczna muzyka. Przez szklan� �cian� zobaczy� Fay: sta�a przy
suszarce do
naczy� i przeciera�a talerze. Bing, ich owczarek collie, podni�s� si� z le��cej
przed drzwiami
wycieraczki, �eby przywita� jego i Elsie. Puszysty ogon musn�� go po nogach i
zwierz�
rzuci�o si� na niego z tak� rado�ci�, �e prawie by si� przewr�ci� i wypu�ci�
jedn� z toreb.
Odsun�� psa nog� i wcisn�� si� bokiem przez drzwi do living roomu. Elsie posz�a
dalej
�cie�k� w stron� patio i zostawi�a go samego.
- Cze��! - zawo�a�a Fay z drugiego ko�ca domu. Radio tak ha�asowa�o, �e ledwo j�
s�ysza�. Przez moment nie m�g� si� zorientowa�, �e to jej g�os; przez chwil�
wydawa�o mu
si�, �e to tylko jaki� fa�szywy ton, kt�ry przerwa� melodi�. A potem pojawi�a
si� Fay: sz�a w
jego stron� p�ynnym, spr�ystym, mi�kkim krokiem, wycieraj�c po drodze d�onie w
r�cznik
do naczy�. By�a w obcis�ych spodniach i sanda�ach, a w pasie zawi�za�a szarf�.
W�osy mia�a
potargane. Bo�e, jak ona �adnie wygl�da, pomy�la�. Ten jej ostro�ny krok...
jakby w ka�dej
chwili by�a gotowa odwr�ci� si� b�yskawicznie w przeciwnym kierunku. Zawsze
�wiadoma
ziemi pod stopami.
Kiedy otwiera� torby z zakupami, spojrza� na jej nogi, wyobra�aj�c sobie, jak
szeroko
potrafi je rozstawi�, kiedy �wiczy rano. Siada na pod�odze, jedna noga w g�rze...
zaciska
palce wok� kostki i przechyla si� w bok. Musi mie� bardzo silne mi�nie n�g,
pomy�la�.
Wystarczaj�co silne, by przeci�� cz�owieka na p�. Przepo�owi�. Wykastrowa�.
Cz�ciowo
nauczy�a si� tego na koniu... je�d��c bez siod�a i �ciskaj�c boki tego bydlaka
udami.
- Zobacz, co ci przywioz�em - powiedzia�, wyci�gaj�c w jej stron� s�oik
w�dzonych
ostryg.
- Och - westchn�a Fay i wzi�a od niego s�oik w taki spos�b, by mu da� do
zrozumienia, i� wie, �e kupowa� go z my�l� o niej, �e pragn�� jej w ten spos�b
okaza� swoje
uczucie. Nikt lepiej ni� ona nie potrafi� przyjmowa� podarunk�w. Rozumia�a, jak
czuje si�
wtedy on, dzieci, s�siedzi, czy w og�le ktokolwiek. Nigdy zbyt wiele nie m�wi�a,
nie
przesadza�a i zawsze potrafi�a wydoby� najwa�niejsze cechy prezentu, pokazuj�c,
dlaczego
jest dla niej tak wa�ny. Spojrza�a na m�a i jej usta skrzywi�y si� szybko w co�
w rodzaju
u�miechu. Patrzy�a na niego z g�ow� lekko przechylon� w bok.
- I jeszcze to. - Wyj�� tampaksy.
- Dzi�kuj� - powiedzia�a, bior�c je od niego. Kiedy wzi�a pude�ko, cofn�� si�
nieco,
us�ysza� jeszcze, jak do jego p�uc wpada raptownie powietrze, i uderzy� j�
prosto w pier�.
Polecia�a do ty�u, upuszczaj�c s�oik z ostrygami. Gdy osuwa�a si� na pod�og�
ko�o sto�u,
str�caj�c lamp� w daremnej pr�bie utrzymania si� na nogach, rzuci� si� na ni� i
uderzy� po raz
drugi, tym razem zrzucaj�c jej z nosa okulary. Pokula�a si� po pod�odze, a na
ni� posypa�y si�
rzeczy ze sto�u.
Stoj�ca w drzwiach Elsie zacz�a krzycze�. Za ni� pokaza�a si� Bonnie - zobaczy�
jej
poblad�� twarz i szeroko otwarte oczy - lecz nie powiedzia�a ani s�owa; sta�a
tylko, uczepiona
klamki... pewnie przysz�a z sypialni.
- Zajmijcie si� swoimi sprawami! - wrzasn�� na c�rki. - No dalej! Wyno�cie si�
st�d! -
Podbieg� kilka krok�w w ich stron�; Bonnie si� nie poruszy�a, ale m�odsza c�rka
odwr�ci�a
si� i uciek�a.
Przykl�kn��, chwyci� mocno �on� i podci�gn�� j� do pozycji siedz�cej. Gliniana
popielniczka, kt�r� Fay sama zrobi�a, st�uk�a si�; zacz�� zbiera� od�amki lew�
r�k�,
podtrzymuj�c Fay praw�. Opiera�a si� o niego, oczy mia�a otwarte, obwis��
szcz�k�;
wydawa�o si�, �e wpatruje si� w pod�og�, czo�o mia�a zmarszczone, jakby
usi�owa�a poj��, co
si� w�a�ciwie sta�o. Odpi�a dwa guziki bluzki, wsun�a pod ni� r�k� i
przesun�a d�oni� po
piersi. By�a jednak zbyt oszo�omiona, �eby cokolwiek powiedzie�.
- Przecie� wiesz, jak si� czuj�, kiedy musz� kupowa� to dra�stwo - powiedzia�,
t�umacz�c si�. - Czemu sama sobie tego nie za�atwisz? Dlaczego ja musz� po to
je�dzi�?
Przekr�ci�a g�ow� i teraz patrzy�a ju� prosto na niego. Jej ciemn