6627
Szczegóły |
Tytuł |
6627 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
6627 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 6627 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
6627 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
J�zef Augustyn SI
KWADRANS
SZCZERO�CI
Wprowadzenie do modlitwy codziennego rachunku sumienia
1992
Mojej Matce Annie
SPIS TRE�CI
1. Wst�p..............................................4
2. Wzi�� na serio nasze pragnienie modlitwy...........7
3. Istota codziennego rachunkus sumienia.............12
4. Dzi�kowa� Bogu, Panu naszemu, za otrzymane
dobrodziejstwa....................................18
5. Prosi� o �ask� poznania grzech�w
i odrzucenia ich precz............................23
6. ��da� od duszy swojej zdania sprawy ..............28
7. Prosi� Boga, Pana naszego, o przebaczenie win.....34
8. Postanowi� popraw� przy Jego �asce................43
WST�P
Nosimy w sobie g��bokie nieraz pragnienie modlitwy, kt�rego
nie umiemy jednak wcieli� w �ycie. Przeszkod� w tym nie jest
najpierw brak czasu, kt�ry nierzadko marnujemy na r�ne ma�o
u�yteczne zaj�cia, ale przede wszystkim brak wewn�trznego
uporz�dkowania i �adu. By� mo�e nawet po�wi�camy modlitwie du�o
czasu i si�. Podejmujemy nieraz wielkie "przedsi�wzi�cia"
duchowe: wielodniowe pielgrzymki, regularny udzia� w �yciu
jakiej� wsp�lnoty religijnej, uczestnictwo r�nych rekolekcjach,
oddajemy si� lekturze duchowej, a mimo to zdarza si� cz�sto, �e
nie zostaj� zaspokojone nasze duchowe pragnienia.
Nasza frustracja nierzadko zostaje pog��biona, gdy
zauwa�amy, �e nasze codzienne zachowanie odbiega od idea��w,
kt�re nosimy w sobie. �udzimy si� nieraz, i� rozpocz�cie �ycia
duchowego winno natychmiast usun�� z naszej codzienno�ci wszelkie
s�abo�ci i wady, zw�aszcza te, kt�rych nie akceptujemy.
W miar� up�ywu czasu pod wp�ywem frustracji wygasa nasz
zapa� i entuzjazm duchowy. Znikaj� gdzie� dawne duchowe
fascynacje. Nierzadko te� zdarza si�, i� rozczarowani sob� i ma��
owocno�ci� prowadzonego do tej pory �ycia religijnego, na powr�t
stajemy si� "normalnymi", "trze�wymi" lud�mi, dla kt�rych zaczyna
si� liczy� przede wszystkim to, co da si� dotkn��, zobaczy�,
us�ysze�, co da si� wymierzy�, obliczy�, zarobi�. Na nasze
przesz�e do�wiadczenia duchowe zaczynamy patrze� ju� inaczej,
jako na okres m�odzie�czego idealizmu, kt�ry jednak musi przegra�
w codziennej trosce o w�asn� karier�, rodzin�, prac�, zdrowie,
czy tym bardziej w twardej walce o pieni�dz lub sukces zawodowy.
Pomimo tych r�nych �yciowych zagubie�, chaosu,
nieuporz�dkowania moralnego pozostaje jednak w nas ukryta
t�sknota za utraconymi nadziejami i g��bokimi pragnieniami
duchowymi. Marzymy w g��bi serca, jak �w pas�cy �winie syn
marnotrawny, by powr�ci� do Boga, aby zn�w do�wiadcza� Jego
intymnej blisko�ci.
By� mo�e w chwilach wi�kszej szczero�ci podejmujemy wysi�ki,
aby powr�ci� do do�wiadcze� przesz�o�ci i wskrzesi� na nowo
"co�", co ju� dawno umar�o. Mamy w�wczas wra�enie, i� naprawd�
niewiele brakuje, aby powr�ci� do �ycia, odzyska� dawne duchowe
pragnienia i religijn� �arliwo��.
I mamy racj�.
Trzeba nam jednak pami�ta�, �e nie staniemy si� lud�mi
�arliwej modlitwy i g��bokiej duchowo�ci dzi�ki jednorazowemu
tylko wysi�kowi. Konieczna jest pewna duchowa sta�o�� i wierno��
po��czona z wewn�trz� uczciwo�ci�.
W�a�nie uczciwo�� jest fundamentaln� zasad� �ycia duchowego.
Najmniejsze oszukiwanie siebie, w jakiejkowiek sprawie i na
jakiejkolwiek p�aszczy�nie, wp�ywa destruktywnie na ca�e �ycie
duchowe. To w�a�nie wszelkie "p�prawdy", "ma�e kompromisy",
po�owiczna szczero�� wobec siebie, ludzi i wobec Boga, brak
"nazywania rzeczy po imieniu" sprawiaj�, i� nie mo�emy poczu� si�
wyzwoleni z �yciowego chaosu, nieporz�dku i zagubienia, z pewnej
"mia�ko�ci" �yciowej.
"Prawda was wyzwoli." (J 8, 32)
Pierwsz� rzecz� jest wi�c szczere i otwarte d��enie do ca�ej
prawdy o Bogu dzia�aj�cym w naszym �yciu i do ca�ej prawdy o nas
samych. Z pewno�ci� prze�ycie sakramentu pojednania mog�oby sta�
si� do�wiadczeniem prawdy, kt�ra nas wyzwala. Odprawiamy go
jednak bardzo cz�sto formalnie i z po�piechem, skoncentrowani nie
tyle na "Prawdzie", ale raczej na "czysto�ci" legalnej. Ale
nawet, gdyby nasze spowiedzi by�y odprawiane z wielkim duchowym
wysi�kiem, szczero�ci� i otwarto�ci�, to jednak taka chwila
szczero�ci raz na miesi�c, czy mo�e nawet raz na kilka miesi�cy,
nie potrafi odk�ama� naszej codzienno�ci.
�ycie duchowe wymaga codziennej szczero�ci, poniewa�
zak�amanie zakrada si� codziennie w nasz spos�b my�lenia,
prze�ywania, reagowania. Cz�owiek po grzechu pierworodnym jest
istot� sk�onn� do g��bokich zak�ama�. Istnieje w nim "niesamowita
ludzka sk�onno�� do fa�szerstw moralnych" (K. Rahner SI).
Obok regularnego korzystania z sakramentu pojednania
szczeg�lym "miejsce szczero�ci", miejscem szukania pe�nej prawdy
o mi�o�ci Boga i o nas samych winna sta� si� nasza codzienna
modlitwa, szczeg�lnie ta odprawiana wieczorem.
Sw. Ignacy Loyola, wielki Mistrz w nauczaniu metod modlitwy
dostosowanych do duchowych potrzeb cz�owieka, proponuje nam w
"Cwiczeniach duchownych" ogromn� pomoc w d��eniu do "codziennej"
prawdy o nas samych: "codzienny rachunek sumienia".
Ignacja�ski rachunek sumienia jest najpierw nie tyle
"rozliczaniem si�" z w�asnych s�abo�ci, ile raczej dialogiem
cz�owieka z Bogiem o wzajemnej mi�o�ci: Boga do cz�owieka i
cz�owieka do Boga. W codziennym rachunku sumienia odkrywamy
najpierw bezwarunkow� mi�o�� Boga, a nast�pnie nasz� odpowied�.
Rachunek sumienia, na kt�ry �w. Ignacy ka�e przeznaczy�
codziennie kwadrans czasu, mogliby�my nazwa� codziennym
"KWADRANSEM SZCZERO�CI", kwadransem szukania "Prawdy" o Bogu i
"prawdy" o cz�owieku, .
A oto tekst codziennego rachunku sumienia zaczerpi�ty z
"Cwicze� duchownych" �w. Ignacego Loyoli. Poszczeg�lne punkty
stan� si� kanw� naszych rozwa�a�.
"SPOSOB ODPRAWIANIA RACHUNKU SUMIENIA OGOLNEGO.
Punkt 1. Dzi�kowa� Bogu, Panu naszemu, za otrzymane
dobrodziejstwa.
Punkt 2. Prosi� o �ask� poznania grzech�w i odrzucenia ich precz.
Punkt 3. ��da� od duszy swojej zdania sprawy od godziny wstania
a� do chwili obecnego rachunku. Czyni� to przechodz�c godzin� po
godzinie lub jedn� por� dnia po drugiej, najpierw co do my�li,
potem co do s��w, a wreszcie co do uczynk�w.
Punkt 4. Prosi� Boga, Pana naszeago, o przebaczenie win.
Punkt 5. Postanowi� popraw� przy Jego �asce."
Proponowane rozwa�ania maj� charakter bardzo praktyczny i
mog� by� traktowane jako "podstawowy kurs codziennego rachunku
sumienia". Zosta�y one najpierw opracowane z my�l� o serii
skupie� rekolekcyjnych przeprowadzonych w Domu Rekolekcyjnym
Ksi�y Jezuit�w w Cz�stochowie. Bardzo �yczliwe przyj�cie tych
rozwa�a� przez uczestnik�w skupie�, o�mieli�o mnie do szerszego
ich opracowania i zaproponowania w formie ksi��kowej.
"Kwadrans szczero�ci" zawiera dwa wst�pne rozwa�ania na
temat: "Co znaczy wzi�� na serio nasze pragnienie modlitwy",
"Istota og�lnego rachunku sumienia" oraz pi�� rozwa�a� opartych
na pi�ciu punktach rachunku sumienia. Na zako�czenie ka�dego
rozwa�ania proponowane s� konkretne �wiczenia, kt�re mog� by�
traktowane jako wprowadzenie do codziennej przed�u�onej osobistej
modlitwy. Niekt�re z nich s� bardzo rozbudowane, st�d te� b�dzie
rzecz� po�yteczn� podzielenie ich na kilka cz�ci, w zale�no�ci
od tego, jak wa�nym wydaje si� Czytelnikowi temat proponowanych
�wicze�.
1. WZI�� NA SERIO NASZE PRAGNIENIE MODLITWY
**************************************************************
Je�eli chcemy prowadzi� autentyczne �ycie duchowe, trzeba
nam najpierw zauwa�y� i doceni� nasze pragnienie pe�niejszej i
g��bszej modlitwy. Jest ono darem Jezusa. Nie by�oby w nas tego
pragnienia bez dzia�ania Jego Ducha. Doceni� pragnienie modlitwy,
to poczu� si� zaproszonym do intymnej wi�zi z Bogiem. Pragn��
modlitwy, to pragn�� Boga.
Doceni� pragnienie modlitwy, to by� za nie Bogu wdzi�cznym.
On jeszcze o mnie nie zapomnia�. Pomimo moich zagubie�
�yciowych, wewn�trznego nieuporz�dkowania, pomimo grzech�w i
niewierno�ci, On mnie zaprasza do g��bszego zjednoczenia z sob�.
Docenienie pragnienia modlitwy oraz wdzi�czno�� za nie
wyrazi si� w tym, i� potraktujemy je na serio, z ca�� powag�,
kt�rej ono wymaga.
Je�eli tak cz�sto bywamy niezadowoleni z naszej modlitwy,
z czasu po�wi�conego na ni�, z jej owoc�w, to mo�e w�a�nie
dlatego, �e lekcewa�ymy nasze pragnienie modlitwy nie troszcz�c
si� o jego rozw�j i pog��bienie. Pragnienie modlitwy jest
ziarnem, kt�re mo�e wzrasta� i wydawa� owoce tylko na glebie
u�y�nionej przez nasze duchowe zaanga�owanie, wysi�ek i ofiar�.
OCZY�CI� PRAGNIENIE MODLITWY
Wzi�� na serio nasze pragnienie modlitwy, to odkry� najpierw
jego zasadnicz� tre��. Co ono w sobie zawiera? Sk�d ono wyp�ywa?
Ku czemu albo ku komu nas prowadzi? Oto bardzo wa�ne pytania,
kt�re mog� nam pom�c oczy�ci� nasz� modlitw� z element�w ucieczki
od �ycia.
Modlitwa nie mo�e by� nigdy alternatyw� dla zaanga�owania
w ludzkie �ycie pe�ne trudno�ci, ci�ar�w i zmaga�. Ona musi by�
g��boko osadzona w realiach codzienno�ci.
Pragnienie modlitwy jest dane cz�owiekowi w�a�nie po to, aby
m�g� on wej�� w za�y�� relacj� z Bogiem, aby w Bogu odnalaz�
swoje w�asne �ycie z tym wszystkim, co ono z sob� niesie: wielk�
rado�� i nadziej�, jak r�wnie� ci�ary, obowi�zki i krzy�e.
Jest wielu ludzi, kt�rzy nosz� w sobie g��bokie
rozczarowania �yciowe: ludzk� mi�o�ci�, rodzicielstwem,
przyja�ni�, prac� zawodow�, polityk�, wsp�czesn� cywilizacj�.
W takiej sytuacji �atwo rodz� si� "pragnienia duchowe", kt�re s�
pr�b� ucieczki od twardej rzeczywisto�ci �ycia i maj� za cel
u�mierza� b�l rozczarowania. Jednak�e samo rozczarowanie �yciowe,
cho� mo�e sta� si� bod�cem do poszukiwania g��bszej modlitwy, nie
jest nigdy jej �r�d�em. Z rozczarowaniem winno i�� w parze cho�by
najmniejsze pragnienie duchowe: pragnienie Boga.
Aby rozpocz�� �ycie modlitewne nie musimy jednak pragn��
Boga z czystej, ca�kowicie bezinteresownej mi�o�ci. Do takiej
mi�o�ci b�dziemy stopniowo dorasta�, je�eli pozostaniemy Bogu
wierni.
Aby si� modli� wystarczy nam pragn�� Boga "dla naszego
�ycia": jako Lekarza w naszych zranieniach; jako Przewodnika w
naszych rozlicznych zagubieniach i zagmatwaniach �yciowych; jako
mi�uj�cego Ojca, kt�ry przebaczy nam to, czego sami sobie nie
mo�emy przebaczy�; jako sprawiedliwego S�dziego, kt�ry b�dzie
rozjemc� w naszym sk��ceniu ze �wiatem i z lud�mi; jako "Miejsca"
ukojenia i pocieszenia w naszym utrudzeniu i zm�czeniu �yciowym;
jako "M�dro�ci" ods�aniaj�cej przed nami ukryty sens rzeczy
najprostszych, a przez to najtrudniejszych.
Pragnienie modlitwy, pragnienie Boga, jest g��bokim
pragnieniem duchowym. Jest to jednak duchowo��, w kt�rej obecny
jest �ywy cz�owiek z jego wszystkimi potrzebami, nadziejami,
problemami i krzy�ami.
Je�eli B�g daje nam pragnienie modlitwy, to w�a�nie po to,
by�my dzi�ki sile Jego �aski przemieniali, naprawiali i leczyli
nasze �ycie czyni�c je coraz bardziej ludzkim. B�g bowiem
pragnie, aby nasze �ycie stawa�o si� lepszym, sensowniejszym i
szcz�liwszym.
MODLITWA WYMAGA CZASU
Wzi�� na serio nasze pragnienie modlitwy, to po�wi�ci� mu
odpowiedni czas. �ycie modlitwy wymaga czasu. Od wszystkich: od
duchownych i od �wieckich. Modlitwa wymaga czasu, poniewa� B�g
dzia�a w czasie. Sam istniej�c od wiek�w umie�ci� cz�owieka w
czasie.
Modlitw� zostaje obj�ty ca�y czas cz�owieka. "Zawsze si�
m�dlcie i nigdy nie ustawajcie". Modlitwa nie jest tylko zbiorem
pojedynczych akt�w, ale jest trwa�� i wiern� relacj�. Modlitwa
jest nawi�zywaniem wi�zi.
Modlitwa tak samo jak ludzka mi�o�� wymaga czasu. Nierzadko
dobrze zapowiadaj�ce si� ma��e�stwa, rodziny, przyja�nie
rozpadaj� si� w�a�nie dlatego, i� kochaj�cym si� osobom brakuje
czasu dla siebie. Pe�na spontaniczno�ci mi�osna fascynacja �atwo
zamiera, je�eli nie jest podtrzymywana i rozwijana poprzez
wzajemne obcowanie i dialog.
Modlitwa posiada sw�j dynamizm. Je�eli pragniemy, aby �ycie
duchowe rozwija�o si� w nas, winien on by� odkryty i uszanowany.
Wej�� w �ycie modlitwy, to wej�� "na drog�". Chrze�cija�stwo jest
"drog�" (por. Dz 9,2; 18, 25). Droga modlitwy wymaga czasu
po�wi�canego jej systematycznie i regularnie.
Niemowl� nie mo�e w jednym dniu nasyci� si� mi�o�ci� matki
na kilka tygodni. Ono potrzebuje jej codziennej obecno�ci,
rozmowy, codziennej pociechy i ciep�a. Cz�owiek przed Bogiem jest
"jak niemowl� u swej matki" (Ps 131) i potrzebuje r�wnie� co
dzie� Jego obecno�ci i mi�o�ci.
Jak modli� si� regularnie w naszym codziennym zabieganym
�yciu? Jak wykroi� czas na systematyczn� modlitw� w nadmiarze
zaj�� i obowi�zk�w, kt�rymi nierzadko czujemy si� przyt�oczeni?
Oto, jak� rad� daje do�wiadczony ojciec duchowny cz�owiekowi
bardzo zapracowanemu, kt�ry nosi jednak w sobie g��bokie
pragnienie modlitwy.
"Jedynym rozwi�zaniem b�dzie tu plan modlitw, kt�rego nigdy
nie zmienisz bez zasi�gni�cia rady twojego duchowego kierownika.
Ustal rozs�dn� por�, a gdy to zrobisz, trzymaj si� jej za wszelk�
cen�. Uczy� z modlitwy swoje najwa�niejsze zadanie. Niech ka�dy
wok� ciebie wie, �e jest to jedyna rzecz, kt�rej nigdy nie
zmienisz, i m�dl si� zawsze o tej samej porze... Ustal dok�adne
godziny i trzymaj si� ich. Wyjd� od znajomych, kiedy zbli�a si�
ta pora. Po prostu niech wtedy b�dzie dla ciebie niemo�liwa
jakakolwiek praca, nawet gdyby wydawa�a ci si� pilna, wa�na i
decyduj�ca. Kiedy b�dziesz wierny temu postanowieniu, powoli si�
przekonasz, �e nie ma sensu my�le� o wielu problemach, poniewa�
i tak nie mo�na ich rozstrzygn�� w tym czasie. I wtedy powiesz
sobie w czasie tych wolnych godzin: <Poniewa� nie mam teraz nic
do roboty, mog� si� modli�.> I tak modlitwa stanie si� r�wnie
wa�na jak jedzenie i spanie; wolny czas, przeznaczony na to,
stanie si� czasem <uwalniaj�cym>, do kt�rego przywi��esz si� w
dobrym sensie tego s�owa." (Henri J. M. Nouwen, Dziennik z
klasztoru trapist�w)
Powy�sza propozycja z pewno�ci� jest bardzo trudna,
szczeg�lnie w�wczas, gdy prowadzimy nieregularny a mo�e nawet
chaotyczny tryb �ycia. Ale odczucie, �e d�u�sza, regularna,
codzienna modlitwa jest w naszym �yciu rzecz� nierealn� mo�e by�
tak�e oznak� tego, jak bardzo zepchn�li�my modlitw� na margines
naszego �ycia i jak du�o mamy jeszcze do zrobienia, aby
przywr�ci� jej w�a�ciwe miejsce.
Potrzeb� systematyczno�ci w modlitwie dobrze podkre�la s�owo
"�wiczenia", cz�sto u�ywane przez �w. Ignacego Loyol� w jego
ksi��eczce "Cwiczenia duchowne". "Pod mianem <<Cwiczenia
duchowne>> rozumiem wszelki spos�b odprawiania rachunku sumienia,
rozmy�lania, kontemplacji, modlitwy ustnej i my�lnej...Albowiem
jak przechadzka, marsz i bieg s� �wiczeniami cielesnymi, tak
�wiczeniami duchownymi nazywam wszelki spos�b przygotowania i
usposobienia duszy do usuni�cia wszelkich uczu�
nieuporz�dkowanych, a po ich usuni�ciu do szukania i znalezienia
woli Bo�ej."
Nie tylko sport, ale ka�da inna dziedzina �ycia, w kt�rej
pragniemy by� kompetentni, wymaga ci�g�ych �wicze�. Je�eli
pragniemy wzrasta� w modlitwie, trzeba si� nam w niej "�wiczy�".
Modlitwa "odruchowa" i "spontaniczna" winna by� dope�nieniem
modlitwy regularnej i systematycznej. Nie mo�na przeciwstawia�
potrzeby spontaniczno�ci w modlitwie potrzebie systematyczno�ci
i wysi�ku. Obie potrzeby s� wa�ne. Dopiero w�wczas, kiedy
spotkaj� si� w nas te dwa nurty modlitwy, mo�emy m�wi� o pe�nym
�yciu modlitwy.
Modlitwa "odruchowa" i "spontaniczna" b�dzie w nas coraz
g��bsza, je�eli r�wnocze�nie b�dziemy systematycznie podejmowa�
"�wiczenie si�" w modlitwie.
Wra�enie, jakie towarzyszy wielu ludziom, i� mo�na w
modlitwie odwo�a� si� tylko do spontaniczno�ci jest z�udne i
prowadzi do zamierania w cz�owieku pragnienia modlitwy.
MODLITWA DOMAGA SI� WALKI
"Modl� si� kiedy mam ochot�! Dlaczego mam si� modli� na
si��, wbrew sobie?" Takie stwierdzenia wydaj� si� by� bardzo
humanitarne i bardzo "ludzkie". Zawieraj� one jednak w sobie
pu�apk�. Oto pewna analogia mog�ca nam pom�c zrozumie� istot� tej
pu�apki.
Czy� w sytuacji konfliktu w ma��e�stwie, w rodzinie, w
przyja�ni mo�emy powiedzie� podobnie: "Dlaczego mam kocha� "wbrew
sobie"? Dlaczego mam przebaczy� "na si��"? Je�eli pragniemy
uzdrawia� a przez to pog��bia� nasze wi�zi z lud�mi, kt�rych
kochamy, trzeba nam pokonywa� wiele opor�w "na si��", "wbrew
sobie". Podobnie, je�eli chcemy pog��bia� nasz� wi� z Bogiem,
trzeba nam si� modli� nieraz "wbrew sobie". I chocia� poj�cie
modlitwy "wbrew sobie" nie oznacza jedynie woluntarystycznego
wysi�ku, to jednak naprowadza nas ono na potrzeb� zaanga�owania,
ofiary i walki wewn�trznej w nawi�zywaniu naszej wi�zi z Bogiem.
"Ojcze, kt�ra cnota lub dzie�o jest najtrudniejsze ze
wszystkich?" - zapytali mnisi s�awnego z m�dro�ci ojca pustyni,
Agatona. Ten odrzek�: "Wybaczcie - wydaje mi si�, �e nie ma trudu
tak wielkiego jak modlitwa. Bo zawsze kiedy cz�owiek chce si�
modli�, nieprzyjaciele staraj� si� mu przeszkodzi�: wiedz�
bowiem, �e mu inaczej nic nie zrobi�, a tylko gdyby go
powstrzymali od modlitwy. I w ka�dym innym �wiczeniu, jakiego by
si� cz�owiek podj��, je�eli jest wytrwa�y, zdobywa �atwo��. W
modlitwie za� a� do ostatniego tchu potrzeba walki."
Stwierdzenie, i� "w modlitwie a� do ostatniego tchu potrzeba
walki" mo�e wyda� si� nam przyt�aczaj�ce i pe�ne pesymizmu. Kiedy
jednak g��biej zastanawiamy si� nad ludzkim �yciem, dochodzimy
do wniosku, i� wiele wa�nych dla cz�owieka spraw "potrzebuje
walki a� do ostatniego tchu". To samo stwierdzenie mo�emy
odnie�� do ludzkiej mi�o�ci. Ona tak�e wymaga "walki a� do
ostatniego tchu". Nierzadko rozbicie ma��e�stwa, rodziny,
przyja�ni, wsp�lnoty wynika w�a�nie z tego, i� �atwo ulega si�
rezygnacji i nie walczy si� o prawdziwe oddanie, o wzajemn�
ofiarno��, przezwyci�enie uraz�w, o wzajemny dialog. Na
pytanie, czy walka o prawdziw� mi�o�� jest tylko udr�k�, mo�e
odpowiedzie� sobie tylko ten, kto naprawd� kocha.
Zakochani m�odzi ludzie, kochaj�cy si� ma��onkowie,
kochaj�cy swoje dzieci rodzice, a przede wszystkim mistycy wiedz�
najlepiej, i� jarzmo walki o mi�o�� jest s�odkie, a jej ci�ar
jest lekki.
"W modlitwie a� do ostatniego tchu potrzeba walki", bo
modlitwa jest tak�e wyrazem mi�o�ci. O nasz� odpowied� dawan�
Bogu i o wierno�� w niej potrzeba walczy�. Tylko ci, kt�rzy znaj�
naprawd� �ycie ludzkie wiedz� dobrze, i� wierno�� w mi�o�ci,
jakiejkolwiek mi�o�ci, nie jest tani� "cnot�", za kt�r� wystarczy
"zap�aci�" odrobin� "dobrej woli".
CWICZENIE 1
Spr�buj zrobi� sobie "�yciowy wykres czasu" po�wi�conego na
modlitw�. Narysuj najpierw lini� poziom� i zaznacz wszystkie lata
twego �ycia poczynaj�c od czasu, kt�ry pami�tasz. Na lini
pionowej natomiast zaznacz skal� minut, np. co 5 - 10 minut lub
inn� skal� w zale�no�ci od twoich potrzeb. Nast�pnie spr�buj
zrobi� proponowany wykres. Nie zra�aj si� tym, �e mo�e by� on
ma�o dok�adny. Sam jednak do�� wszelkich stara�, aby by� on
mo�liwie najbli�szy prawdy.
Po zrobieniu tego wykresu zastan�w si�, ile czasu
po�wi�ca�e� �rednio w ci�gu ca�ego twego �ycia na modlitw�. Czy
jeste� zadowolony z tego, co pokazuje ci tw�j wykres?
Proponuj� ci zrobi� jeszcze jeden wykres podobny do
pierwszego, ale bardziej szczeg�owy i odnosz�cy si� tylko do
ostatniego okresu czasu, np. do ostatnich kilku miesi�cy. Na
linii poziomej zaznacz poszczeg�lne tygodnie, miesi�ce. Na skali
pionowej zaznacz minuty w skali dla ciebie u�ytecznej (np. 5-10
minut) w zale�no�ci od twoich potrzeb. Nast�pnie spr�buj zrobi�
wykres czasu po�wi�conego na modlitw�. Teraz tak�e nie zniech�caj
si� tym, i� mo�e by� on ma�o dok�adny.
Podobnie jak w poprzednim wykresie zobacz, jak� cz�� swego
�ycia przeznaczasz na spotykanie si� z Bogiem.
Przypatrz si� jeszcze raz tym danym. Co teraz czujesz?
Co chcia�by� powiedzie� Panu Bogu o tych dwu twoich
wykresach czasu po�wi�conego na codzienn� modlitw�?
CWICZENIE 2
Nasza modlitwa nie mo�e by� mierzona tylko czasem, kt�ry jej
po�wi�camy. Mo�na nawet po�wi�ca� du�o czasu na modlitw�, ale
tylko z poczucia obowi�zku, z pewnego przymusu, jakby "bez
serca". Mo�na te� d�ugo sta� przed o�atrzem w �wi�tyni i wyj��
z niej nieusprawiedliwonym.
Proponuj� ci jeszcze jeden wykres. Tym razem nieco
trudniejszy.
Na lini poziomej zaznacz, w zale�no�ci od wieku, w jakim
jeste�, poszczeg�lne okresy twego �ycia: dzieci�stwo, okres
dojrzewania, lata m�odo�ci, poszczeg�lne okresy wieku dojrza�ego.
Na linii pionowej za� w skali, np. od plus pi�� poprzez zero a�
do minus pi��, zaznacz "si�� pragnienia modlitwy" w
poszczeg�lnych okresach twego �ycia. Nie zra�aj si� tym, �e jest
to trudne. Je�eli z jednego wykresu b�dziesz niezadowolony, zr�b
nast�pny. Mo�esz zrobi� kilka tych wykres�w, by na ko�cu wybra�
ten, kt�ry, twoim zdaniem, najbardziej b�dzie odpowiada� twojej
sytuacji.
Co chcia�bym Panu Bogu powiedzie� o tym wykresie?
CWICZENIE 3 - PODSUMOWANIE
Zadaj sobie teraz pytanie, w kt�rym okresie �ycia modli�e�
si� d�u�ej, gorliwiej, intensywnej? Co ci� najbardziej pobudza�o
do modlitwy? Co ci w niej pomaga�o?
W jakim za� okresie modli�e� si� ma�o, niedbale, formalnie,
a mo�e nawet zaniedba�e� modlitw� ca�kowicie? Czy umia�by�
wskaza� na przyczyny tego stanu? Co ci najbardziej przeszkadza�o
w modlitwie w tym czasie? Jak w�wczas wygl�da�o twoje �ycie?
Jakie osoby najbardziej pomog�y ci w rozwoju twojej
modlitwy?
Za kt�ry ze wszystkich okres�w �ycia modlitwy chcia�by� Panu
Bogu najbardziej podzi�kowa�? Za kt�ry chcia�by� za� najbardziej
przeprosi�?
Co chcia�by� powiedzie� Panu Bogu o twojej modlitwie w
przesz�o�ci i w obecnym czasie?
2. ISTOTA CODZIENNEGO RACHUNKU SUMIENIA
**************************************************************
Poj�cie "codzienny rachunek sumienia" jest nie�atwe do
zrozumienia i mo�e w�a�nie dlatego budzi ono u wielu negatywne
skojarzenia oraz niech��. S�owo "rachunek" wzi�te dos�ownie mo�e
sugerowa� potrzeb� jakiej� wr�cz "matematycznej" dok�adno�ci w
podsumowywaniu ca�ego dnia, a przy spowiedzi - w podsumowywaniu
wielu tygodni czy nawet miesi�cy.
Zmyleni nie tylko samym s�owem, ale przede wszystkim
powierzchownym wychowaniem religijnym, pr�bujemy nieraz "liczy�"
z wielk� dok�adno�ci� zewn�trzne przejawy naszych grzech�w i
niewierno�ci. Badaj�c dok�adnie zewn�trzne przejawy grzechu,
zapominamy nierzadko o wewn�trznych przyczynach: o grzesznych
motywacjach.
I chocia� w przypadku powa�nych grzech�w ich liczba i rodzaj
nie jest bez znaczenia i nale�y je wyzna� w sakramencie
pojednania, to zawsze jednak istota grzechu le�y w ludzkim sercu.
Czy da si� zliczy� i okre�li� matematycznie to, co dzieje si� w
duszy cz�owieka? Czym i jak zmierzy� si�� ludzkiej nienawi�ci,
zazdro�ci, pychy i ka�dej innej po��dliwo�ci, szczeg�lnie
w�wczas, kiedy s� one ukryte w sercu i nie ujawni�y si� jeszcze
poprzez konkretne dzia�ania?
Poj�cie "rachunek sumienia" jest trudne do zrozumienia tak�e
dlatego, i� mo�e kojarzy� si� z "rachowaniem si�" z samym sob�.
Je�eli sumienie cz�owieka jest �le uformowane (a nie s� to
rzadkie przypadki), rachunek sumienia �atwo staje si� dr�czeniem
siebie. Chore poczuciem winy, kt�rego si� nawet nie dostrzega,
rodzi w�wczas smutek, poczucie zniech�cenia a nawet rozpaczy.
Ile� os�b szczerze pobo�nych "rachuj�c si�" codziennie "ze
swoim sumieniem" nie zaznaje jednak wewn�trznego pokoju i
wielkiej rado�ci z odpuszczenia win, poniewa� nie umiej� oderwa�
si� od siebie, by m�c dostrzec mi�osierdzie Ojca, kt�ry wychodzi
naprzeciw grzesznemu cz�owiekowi, wzrusza si� i nie bacz�c na
wielko�� i ilo�� jego grzech�w pragnie obj�� go swoimi ramionami
i uca�owa�. (Por. �k 15, 20)
Okre�lenie "rachunek sumienia" jest i pozostanie klasycznym
w duchowo�ci chrze�cija�skiej. Nie trzeba go zmienia�, ale trzeba
nam odkry� jego najg��bszy sens. W tym celu mo�emy rozwa�y� dwa
inne okre�lenia codziennego rachunku sumienia: "modlitwa
odpowiedzialno�ci" oraz "modlitwa mi�uj�cej uwagi". Okre�lenia
te mog� by� bardzo pomocne w odkryciu donios�o�ci dla �ycia
duchowego tego szczeg�lnego sposobu modlitwy, jakim jest rachunek
sumienia.
MODLITWA ODPOWIEDZIALNO�CI
Poj�cie odpowiedzialno�ci zak�ada dialog. Modlitwa jest
dialogiem. "Pierwszym" m�wi�cym jest zawsze B�g. Cz�owiek tylko
odpowiada. Aby m�c jednak odpowiedzie�, trzeba najpierw us�ysze�
wezwanie. St�d te� w rachunku sumienia cz�owiek pyta siebie
najpierw nie o pope�nione grzechy, ale o us�yszane wezwanie,
wezwanie jakie B�g skierowa� do niego. "Rachowanie" grzech�w
winno by� poprzedzone "rachowaniem" �aski. Je�eli nie
dostrzegaliby�my Bo�ego dzia�ania, nie byliby�my w stanie na nie
odpowiada�. Cz�owiek mo�e dostrzec niewierno�� wobec Bo�ego
powo�ania tylko w�wczas, kiedy wyra�nie je us�ysza�.
Dotkni�ci Bo�ym wezwaniem mo�emy zadawa� sobie pytanie: Jak
odpowiadam na wo�anie Boga? Jakie s� jego owoce w mojej
codzienno�ci?
Odrzuceniem Bo�ego dzia�ania s� jednak nie tylko zewn�trzne
grzeszne czyny, ale tak�e lekcewa�enie wewn�trznych natchnie� do
dobrego. Rachunek sumienia - modlitwa odpowiedzialno�ci - jest
naszym dialogiem z Bogiem o Jego wezwaniach i o naszych
odpowiedziach.
Praktyka codziennego rachunku sumienia zak�ada, i� g��boko
wierzymy w "codzienne" Bo�e dzia�anie. Poniewa� B�g dzia�a
"codziennie", "codziennie" winni�my Mu odpowiada�. "Codziennie"
te� winni�my robi� "rachunek" z naszego "dialogowania" z Nim.
B�g dzia�a poprzez swoje "znaki". W rachunku sumienia -
modlitwie odpowiedzialno�ci - uczymy si� dostrzega�, odczytywa�
i przyjmowa� znaki dzia�ania Bo�ego. S� one cz�sto bardziej
wyra�ne ni� to mo�e nam si� wydawa�.
"Znaki" te s� jednak czytelne tylko dla tych, kt�rzy znaj�
"j�zyk Pana Boga". Nie mo�emy porozumie� si� z kim�, kto m�wi do
nas "obcym" j�zykiem. Znajomo�� "j�zyka" Pana Boga pochodzi z
naszego obcowania z Nim. J�zyk, jakim przemawia B�g do cz�owieka,
podobny jest do j�zyka ludzi g��boko w sobie zakochanych.
Niepotrzebne s� wtedy wznios�e deklaracje. Wystarcza kilka s��w,
kr�tkie spojrzenie, u�miech, drobny gest. J�zyk zakochanych jest
"zaszyfrowany", st�d te� jest on nieczytelny dla "trze�wych"
racjonalist�w, kt�rzy nie rozumiej� "racji" serca.
Rachunek sumienia - modlitwa odpowiedzialno�ci - stawia
przed nami pytanie o nasz� znajomo�� "j�zyka", kt�rym do nas m�wi
Pan B�g. Bez rozumienia go praktyka rachunku sumienia by�aby
rzeczywi�cie pustym "rachowaniem si�" z sob� samym.
MODLITWA MI�UJ�CEJ UWAGI
Rachunek sumienia nie jest "rachowaniem si�" niewolnika z
panem, podw�adnego z prze�o�onym, oskar�onego z s�dzi�, ucznia
z nauczycielem. "Rachunek sumienia" jest "rachowaniem" si�
zakochanych, jest dialogiem o wzajemnej mi�o�ci. Jest
"rozliczaniem si�" z mi�o�ci.
Aby rachunek sumienia - modlitwa mi�uj�cej uwagi - by�
mo�liwy, konieczne jest uprzednie do�wiadczenie mi�o�ci Boga do
cz�owieka. Nie odwrotnie. Praktyka codziennego rachunku sumienia
zak�ada, i� wierzymy g��boko, �e B�g zakocha� si� w cz�owieku.
Nie odkryliby�my sensu i celu rachunku sumienia bez
wcze�niejszego odkrycia mi�o�ci Boga do cz�owieka. W rachunku
sumienia nasycamy si� najpierw mi�osn� uwag� Boga. Podziwiamy
Jego bezwarunkowan� akceptacj� i hojno�� wobec cz�owieka
ujawniaj�c� si� w Jego obfitych darach.
Wielko�� mi�o�ci Boga do cz�owieka mierzona jest bowiem
wielko�ci� Jego dar�w. Rachunek sumienia rozpoczynamy
"mierzeniem" Jego mi�o�ci wielko�ci� Jego dar�w.
Tak rozumiany rachunek sumienia nie jest przykr� praktyk�,
w kt�rej cz�owiek mia�by czu� si� poni�ony i upokorzony przez
Boga lub przez siebie samego. Spojrzenie na nas samych i ca��
nasz� histori� �ycia, nawet je�eli jest w niej du�o chaosu i
zagubienia, nie b�dzie przygniataj�cym do�wiadczeniem, kiedy
ujrzymy najpierw bezwarunkow� mi�o�� Boga do cz�owieka, kiedy
odkryjemy, i� mi�o�� ta nie jest uzale�niona od ludzkiej postawy
wobec niej. W rachunku sumienia dostrzegamy najpierw, �e byli�my
i jeste�my prowadzeni przez Boga z mi�osn� uwag�, niezale�nie od
stopnia naszej wierno�ci. B�g zawsze pozostaje wierny pomimo
niewierno�ci cz�owieka.
Od mi�uj�cej uwagi Boga w rachunku sumienia przechodzimy do
pytania o "mi�uj�c� uwag� cz�owieka". Dostrzegaj�c mi�o�� Boga,
cz�owiek spontanicznie pyta siebie, jaka by�a, jest i b�dzie jego
odpowied�. Tak rozpoczyna si� prawdziwy dialog Boga z cz�owiekiem
i cz�owieka z Bogiem.
Tak� w�a�nie dialogiczn� struktur� posiadaj� "Cwiczenia
duchowne" �w. Ignacego Loyoli. Oto dwa przyk�ady. Pierwszy wzi�ty
z pierwszego tygodnia "Cwicze�", w kt�rym rekolektant rozwa�a o
w�asnym grzechu i mi�osierdziu Boga: "Wyobra�aj�c sobie
Chrystusa, Pana naszego, obecnego i wisz�cego na krzy�u rozmawia�
z Nim pytaj�c Go, jak to On, b�d�c Stw�rc�, do tego doszed�, �e
sta� si� cz�owiekiem, a od �ycia wiecznego przeszed� do �mierci
doczesnej i do konania za moje grzechy."
Od zdziwienia wielko�ci� mi�o�ci Boga, Autor "Cwicze�" ka�e
"patrz�c na siebie samego, pyta� si� siebie: Com ja uczyni� dla
Chrystusa? Co czyni� dla Chrystusa? Com powinien uczyni� dla
Chrystusa? I tak widz�c Go w takim stanie przybitego do krzy�a,
rozwa�a� to, co mi si� wtedy nasunie."
Tak� sam� dialogiczn� struktur� odnajdujemy tak�e w ostatnim
rozwa�aniu wie�cz�cym ca�e "Cwiczenia" - w kontemplacji do
uzyskania mi�o�ci. "Przywie�� sobie na pami�� dobrodziejstwa
otrzymane - stworzenie, odkupienie, a tak�e dary poszczeg�lne,
wa��c i doceniaj�c z wielkim uczuciem mi�o�ci, jak wiele uczyni�
B�g, Pan nasz, dla mnie; jak wiele mi da� z tego, co posiadam.
A dalej, jak bardzo ten�e Pan pragnie mi da� samego siebie, ile
tylko mo�e wedle swego Boskiego planu.
A potem wej�� w siebie samego rozwa�aj�c, com ja z wielk�
s�uszno�ci� i sprawiedliwo�ci� winien ze swej strony ofiarowa�
i da� Jego Boskiemu Majestatowi i siebie samego z tym wszystkim,
jak ten, co z wielk� mi�o�ci� ofiaruje co� drugiemu."
Kiedy cz�owiek g��boko wchodzi najpierw w mi�o�� Boga, a
nast�pnie w siebie samego, dostrzega szybko dramatyzm w�asnej
sytuacji, kt�ra polega na tym, i� o w�asnych si�ach nie jest w
stanie skupi� swojej uwagi na Bogu, aby Mu odpowiedzie� mi�o�ci�
na mi�o��.
Pan B�g w swojej mi�o�ci do nas "domaga si�" skoncentrowania
wszystkich naszych si� na Jego mi�o�ci: "B�dziesz mi�owa� Pana,
Boga swego, ca�ym swoim sercem, ca�� swoj� dusz�, ca�ym swoim
umys�em i ca�� swoj� moc�." (Mk 12,30) To pierwsze i
najwa�niejsze przykazanie pokazuje nam, jak niezwyk�ego
skoncentrowania naszej uwagi na swojej mi�o�ci pragnie od
cz�owieka Pan B�g. Chodzi bowiem o "uwa�no��" ca�ej ludzkiej
osoby ze wszystkimi jej sferami: duchow�, psychiczn�, cielesn�.
Nic, co jest w cz�owieku, nie mo�e zosta� wy��czone z
do�wiadczenia mi�o�ci.
Je�eli rozwa�amy przykazanie mi�owania Boga, dobywaj�c ca��
jego g��bi�, to �atwo dostrze�emy, jak dalecy jeste�my od
wype�nienia go w ca�ym jego radykalizmie ewangelicznym. Rachunek
sumienia pomaga nam dostrzec jak bardzo rozbita jest nasza
"uwaga" rozumu i serca, jak rozszczepia si� na wiele b�ahych i
ma�o wa�nych spraw, co czyni nas niezdolnymi, by odpowiedzie�
Bogu mi�o�ci� na mi�o��. Jak�e nielogiczne bywa nasze
rozumowanie w wielu sprawach. Ile� zmienno�ci w naszych
uczuciach. Jak cz�sto jeste�my niekonsekwentni w naszych
postanowieniach i planach �yciowych.
Nasze ludzkie si�y s� r�wnie� rozbite ci�g�ym zm�czeniem,
kt�rego g��wnym �r�d�em jest nie tyle przepracowanie (co tak
cz�sto z upodobaniem podkre�lamy), ile raczej ci�g�e napi�cia
psychiczne spowodowane nierozwi�zanymi konfliktami wewn�trznymi.
M�cz� nas i rozbijaj� wewn�trznie nie zrealizowane ambicje,
poczucie krzywdy, poczucie winy, l�ki o siebie i swoj�
przysz�o��, sk��cenie z innymi, przewra�liwienie na swoim
punkcie.
Te i podobne im postawy rozpraszaj� nasz� "energi� �yciow�"
nie pozwalaj�c nam kocha� "ca�ym swoim sercem, ca�� swoj� dusz�,
ca�ym swoim umys�em i ca�� swoj� moc�". Rachunek sumienia pomaga
mam to wszystko dostrzega� i oddawa� Panu Bogu, aby On sam leczy�
wszystkie nasze zranienia i czyni� nas zdolnymi do coraz
pe�niejszej mi�o�ci.
Codzienne powierzanie Panu Bogu tego wszystkiego, co w nas
jest rozbite i rozproszone, uspokaja i scala nas wewn�trznie.
Skoncentrowanie si� na Bogu i Jego mi�o�ci porz�dkuje i integruje
nasze my�lenie, uczucia, dzia�anie, scala nasze si�y i energie
�yciowe. "Kiedy B�g jest na pierwszym miejscu, wszystko jest na
swoim miejscu." (�w. Augustyn)
Rachunek sumienia - modlitwa mi�uj�cej uwagi - czyni
cz�owieka bardziej sp�jnym wewn�trznie, pozwala mu stopniowo
koncentrowa� jego "mi�osn� uwag�" na "jednym i najwa�niejszym" -
na samym Bogu.
CWICZENIE 1
Przypomnij sobie z ostatnich dwu - trzech lat twoje rachunki
sumienia robione przed sakramentem pojednania lub te, kt�re
odprawia�e� codziennie wieczorem.
Jak one wygl�da�y? Czy trwa�y d�ugo? Czy mia�y one charakter
szczerej rozmowy z Bogiem czy mo�e by�y tylko "liczeniem" twoich
s�abo�ci i grzech�w? Wed�ug jakiego "klucza" robi�e� rachunk
sumienia (spontaniczne przypominanie sobie swoich grzech�w,
pos�ugiwanie si� pomocniczym rachunkiem sumienia, pos�ugiwanie
si� przykazaniami, odwo�anie si� do najwa�niejszych spraw i
problem�w w�asnego �ycia)?
Jak oceniasz teraz twoje rachunki sumienia? Czy jeste� z
nich zadowolony? Czy m�g�by� powiedzie�, �e wk�ada�e� w nie ca�e
twoje serce? Czy pyta�e� si� o twoje najg��bsze motywacje,
pragnienia, kt�rymi si� kierowa�e� w codziennych wyborach i
decyzjach? Czy zadawa�e� sobie pytanie o �r�d�a twoich reakcji
i zachowa�?
Co chcia�by� teraz powiedzie� Panu Bogu o twoich rachunkach
sumienia? Za co chcia�by� Go przeprosi�, za co Mu dzi�kowa�? O
co chcia�by� Go prosi�?
CWICZENIE 2
Powr�� do najwa�niejszych do�wiadcze� Pana Boga w ca�ym
twoim �yciu. Przypomnij sobie prze�ycia obecno�ci i mi�o�ci Boga
w okresie dzieci�stwa, w latach dorastania, w czasach m�odo�ci,
w poszczeg�lnych etapach wieku dojrza�ego? Czy nie by�o w twoim
�yciu okres�w, w kt�rych ca�kowicie odszed�e� od Boga? Kiedy
twoja wi� z Bogiem sta�a si� bardziej �wiadoma i pog��biona? Od
kiedy zacz��e� odwo�ywa� si� nie tylko do twojego wychowania
religijnego i rodzinnej tradycji, ale tak�e do osobistego
wewn�trznego do�wiadczenia?
Przypomnij sobie twoje najmocniejsze do�wiadczenia
obecno�ci Boga, kiedy czu�e� Jego mi�o�� i blisko��, kiedy
prze�ywa�e� Jego bezwarunkow� akceptacj�. Przypomnij sobie
okoliczno�ci, miejsca i czasy tych do�wiadcze�.
Zatrzymaj si� d�u�ej nad tymi, kt�re dobrze pami�tasz i
kt�re do dzisiaj odgrywaj� wa�n� rol� w twojej relacji z Bogiem.
Powr�� tak�e do "ciemnych nocy" twojej wiary, kiedy samo
istnienie Boga i Jego obecno�� wydawa�y ci si� absurdalne i
bezsensowne. Jak zachowywa�e� si� w takich momentach? Czy nie
ulega�e� temu wra�eniu, czy nie poddawa�e� si� rodz�cym si�
w�tpliwo�ciom? Jaki wp�yw mia�y te "ciemne noce" na twoj�
modlitw�, zachowania moralne?
Co chcia�by� Panu Bogu powiedzie� na temat twojej wi�zi z
Nim w poszczeg�lnych okresach twojego �ycia?
CWICZENIE 3
Chciej odnale�� w ca�ej historii twojej wi�zi z Bogiem
najwa�niejsze "znaki", kt�rymi B�g do ciebie przemawia�. Jakimi
pos�ugiwa� si� wydarzeniami? Poprzez jakich ludzi dociera� do
ciebie? Czy umia�e� te znaki odczytywa� zaraz czy te� mo�e
stawa�y si� one dla ciebie czytelne dopiero po wielu
miesi�cach,latach?
Si�gnij tak�e do twojej pami�ci, aby odnale�� wszystkie
dobre pragnienia i natchnienia, kt�re Pan B�g ci dawa� we
wszystkich okresach �ycia: w dzieci�stwie, m�odo�ci, w latach
dojrza�o�ci. Czy widzisz w tych natchnieniach i pragnieniach
jak�� "ci�g�� lini�", jak�� "logik�", kt�ra, by� mo�e, by�a dla
ciebie czytelna dopiero po pewnym okresie czasu.
Czy umia�by�, odwo�uj�c si� w�a�nie do tej "ci�g�ej linii",
"logiki", okre�li� "j�zyk", kt�rym Pan B�g do ciebie przemawia�?
Jak s�dzisz, czy by�e� wierny w nas�uchiwaniu g�osu Bo�ego?
Czy Pan B�g nie musia� ci powtarza� pewnych prawd wielekro�, aby�
m�g� je w ko�cu zrozumie� i przyj��?
Co chcia�by� Panu Bogu powiedzie� na zako�czenie tego
�wiczenia? Za co chcia�by� Mu szczeg�lnie podzi�kowa� a za co
szczeg�lnie przeprosi�?
3. "DZI�KOWA� BOGU, PANU NASZEMU, ZA OTRZYMANE
DOBRODZIEJSTWA"
**************************************************************
Dzi�kczynienie wynika z samej struktury bytu ludzkiego.
Cz�owiek otrzymuje �ycie i wszystko, co na nie si� sk�ada.
Dzi�kczynienie jest akceptacj� �ycia.
S�owo "dzi�kczynienie" w j�zyku greckim pochodzi od dw�ch
s��w: "eu" (bardzo, dobrze) oraz "charidzomai" (czyni� komu�
przyjemno��) lub "charis" (to, co sprawia rado��).
Dzi�kowa�, to sprawia� komu� wielk� przyjemno��, by� dla
niego �r�d�em rado�ci. Samo dzi�kczynienie wyp�ywa z
do�wiadczenia najg��bszej rado�ci i przyjemno�ci �ycia.
Brak dzi�kczynienia w �yciu ludzkim jest �wiadectwem braku
rado�ci z �ycia. Nie dzi�kuje za �ycie ten, komu nie chce si�
�y�.
Gorzkie stwierdzenie, kt�re narzuca si� cz�owiekowi w
chwilach g��bokiego rozczarowania �yciem: "ja si� na �wiat nie
prosi�em", jest zgodne z prawd�, gdy� nikt z nas nie prosi� sam
o w�asne �ycie. W stwierdzeniu tym nie ma jednak rado�ci i
dzi�kczynienia za �ycie i w�a�nie dlatego brzmi ono tak bardzo
bole�nie i smutno.
W pierwszym punkcie rachunku sumienia najpierw pytamy, czy
odkryli�my prawdziw� rado�� i najg��bsz� przyjemno�� �ycia.
Pozytywny stosunek do w�asnego �ycia i pe�na jego akceptacja jest
bowiem fundamentem ka�dego przejawu ludzkiego �ycia: �ycia
fizycznego, spo�ecznego, �ycia rodzinnego, zawodowego,
intelektualnego, uczuciowego, a tak�e �ycia duchowego. �ycie
duchowe za�, jako najwy�szy przejaw �ycia cz�owieka, jest
miejscem integracji i jedno�ci wszystkich przejaw�w - "strumieni"
�ycia ludzkiego.
Kiedy cz�owiek nie odkrywa rado�ci z �ycia i nie dzi�kuje
za nie, nikczemnieje wewn�trznie. "Poniewa� cho� Boga poznali,
nie oddali Mu czci, jako Bogu, ani Mu nie dzi�kowali, lecz
znikczemnieli w swych my�lach, i za�mione zosta�o bezrozumne ich
serce. Podaj�c si� za m�drych, stali si� g�upcami." (Rz 1, 21-22)
Dzi� wielu ludzi uwa�a egzystencjalny pesymizm za przejaw
m�dro�ci i "braku z�udze�" �yciowych. Biblia jednak ocenia tak�
"filozofi�" jednoznacznie - jako przejaw ludzkiego za�lepienia.
Ponure patrzenie na �ycie, cho� bywa tak�e nazywane realizmem,
wyp�ywa zwykle z rozpaczy, kt�ra jest form� z�udzenia, czyli
"z�ego patrzenia". Z�udnie ocenia �ycie ludzkie zar�wno ten, kto
patrzy na nie tylko "przez r�owe okulary", jak i ten, kto widzi
je w czarnych barwach. �ycie cz�owieka iskrzy si� bogactwem
kolor�w, w�r�d kt�rych zar�wno r�owy jak i czarny jest jednym
z wielu.
Brak dzi�kczynienia jest nie tylko znakiem jakiego�
przypadkowego wewn�trznego zagubienia, ale bardziej jeszcze
wewn�trznego znikczemnienia. Niewdzi�czno�� jest grzechem.
Niewdzi�czno�� zaliczona zostaje przez �w. Paw�a do
najgorszych wad: "Wiedz o tym, �e w dniach ostatnich nastan�
chwile trudne. Ludzie bowiem b�d� samolubni, chciwi, wynio�li,
pyszni, blu�ni�cy, niepos�uszni rodzicom, niewdzi�czni,
niegodziwi, bez serca, bezlito�ni, miotaj�cy oszczerstwa,
niepohamowani, bez uczu� ludzkich, zdrajcy, zuchwali, nad�ci,
mi�uj�cy bardziej rozkosz ni� Boga." (2 Tm 3, 1-4)
Niewdzi�czno�� jest grzechem niewiary. Wynika ona z ludzkiej
pychy i g�upoty. Pycha ka�e cz�owiekowi wierzy�, �e sam sobie
wszystko zawdzi�cza: w�asnej pracy, przemy�lno�ci, inteligencji.
G�upota natomiast ka�e cz�owiekowi s�dzi�, �e wszystko bierze si�
"samo z siebie" i wszystko mu si� nale�y.
Dzi�kczynienie nale�y do istoty wiary. Winno by� ono punktem
wyj�cia nie tylko w rachunku sumienia, ale w ka�dej innej
modlitwie. Dzi�kczynienie wyp�ywa z wewn�trznego przekonania, �e
wszystko pochodzi od Boga oraz �e B�g jest �r�d�em wszelkiego
dobra. St�d �w. Pawe� w swych listach zach�ca do cz�stej modlitwy
dzi�kczynnej: "Wszystko czy�cie, dzi�kuj�c Bogu Ojcu przez
Chrystusa." (Kol 38, 17) "W ka�dym po�o�eniu dzi�kujcie, taka
jest wola Bo�a." (1 Tes 5, 18) "Zawsze winni�my Bogu dzi�kowa�
za was." (2 Tes 1, 3) "Dzi�kujcie zawsze za wszystko Bogu w imi�
Jezusa." (Ef 5, 20)
W ka�dym po�o�eniu, zawsze i we wszystkim mo�emy odkrywa�
rado�� z �ycia i dzieli� j� z Bogiem w modlitwie dzi�czynienia,
poniewa� On jest obecny i dzia�a w ka�dym czasie i w ka�dym
miejscu - w ca�ej historii naszego �ycia. Dzi�kczynienie winno
by� postaw�, kt�ra towarzyszy nam ka�dego dnia we wszystkich
naszych do�wiadczeniach.
POZORY DZI�KCZYNIENIA
Jezus przestrzega nas przed pozornym dzi�kczynieniem, w
kt�rym cz�owiek nie Bogu oddaje chwa��, ale samemu sobie.
Faryzeusz, w przypowie�ci "o faryzeuszu i celniku", w modlitwie
u�ywa wprawdzie s�owa "dzi�kuj�", ale ca�y kontekst, w kt�rym
jest ono u�yte, przeczy duchowi dzi�kczynienia: "Dzi�kuj� Ci, �e
nie jestem jak inni ludzie: zdziercy, oszu�ci, cudzo�o�nicy, albo
jak i ten celnik. Zachowuj� post dwa razy w tygodniu, daj�
dziesi�cin� ze wszystkiego, co nabywam." (�k 18, 11-12) W tej
"modlitwie" role Boga i cz�owieka zostaj� odwr�cone. Cz�owiek
domaga si�, aby B�g go chwali�, a nie on Boga. B�g staje si�
jedynie "�wiadkiem" "wyr�niaj�cej si�" dobroci i pobo�no�ci
faryzeusza. S�owa tej "modlitwy" s� pe�ne pretensjonalno�ci
wobec Boga i ludzi.
Duch ��dania i pretensji zawsze sprzeciwia si� duchowi
wdzi�czno�ci. S� to dwa wrogie sobie duchy.
Je�eli nosimy w sobie ukryte postawy ��dania i pretensji,
to w�wczas zamiast dzi�kowa� sami domagamy si� dla siebie uznania
i wdzi�czno�ci, czujemy si� wa�ni i niezast�pieni. I nawet je�li
te postawy nie ujawniaj� si� wyra�nie w naszych s�owach, to
jednak niepostrze�enie pojawiaj� si� w naszych my�lach, uczuciach
a przede wszytkim w naszym dzia�aniu. Kszta�towanie w sobie ducha
wdzi�czno�ci wymaga walki z duchem pretensjonalno�ci.
Duch pretensjonalno�ci i ��dania rozbija i niszczy wi�zi
mi�dzyosobowe. Ujawnia si� to bardzo wyra�nie w ludzkiej mi�o�ci.
Kiedy w jakiej� relacji mi�dzyludzkiej (przyjacielskiej,
narzecze�skiej, ma��e�skiej, rodzicielskiej) pojawi� si� postawy
roszczeniowe, relacje te ulegaj� powolnemu rozlu�nieniu a nieraz
ko�cz� si� rozstaniem. ��danie przyja�ni i mi�o�ci rozbija
najlepiej nawet zapowiadaj�ce si� wi�zi mi�dzyosobowe.
Mi�o�ci nigdy nie mo�na ��da�. Na mi�o�� cz�owiek mo�e si�
tylko otwiera�. Mi�o�ci nie mo�na wymusi� odwo�ywaniem si� do
powinno�ci i prawa. Mi�o�� jest zawsze dobrowolnym darem.
Przyjmowanie i dawanie mi�o�ci domaga si� wolno�ci zar�wno od
tego, kt�ry j� daje, jak r�wnie� od tego, kt�ry j� przyjmuje.
Innym wrogiem ducha wdzi�czno�ci jest egocentryzm, kt�ry
sprawia, i� cz�owiek ci�gle por�wnuje si� z innymi. Staj�c obok
bli�niego egocentryk "musi" odpowiedzie� sobie na pytanie (jest
to rodzaj przymusu psychicznego), czy jest od niego lepszy czy
gorszy.
Dzi�kczynienie cz�owieka egocentrycznie nastawionego do
�wiata zawsze jest pozorne, poniewa� brak w nim oddania Bogu
chwa�y oraz wyra�enia uznania dla ludzi. Wdzi�czno�� ka�e nam
wszystko uzna� za Bo�y dar, ka�e nam czu� si� ubogimi w duchu,
ka�e nam stwierdzi� z pokor�, �e "bez Niego nic uczyni� nie
mo�emy".
Por�wnywanie si� z innymi oznacza, i� cz�owiek wiele
zatrzymuje dla siebie i dlatego czuje si� "bogaty". Bogatym
trudno jest wej�� do kr�lestwa Bo�ego w�a�nie dlatego, i� nie
umiej� przyjmowa� z wdzi�czno�ci� dar�w Bo�ych, gdy� - jak s�dz�
- sami sobie buduj� w�asne kr�lestwo ze swego bogactwa.
Przyk�adem postawy niewdzi�czno�ci p�yn�cej z egocentryzmu
jest dziewi�ciu tr�dowatych uzdrowionych przez Jezusa.
Dziesi�tego, kt�ry powr�ci�, aby podzi�kowa� za dar uzdrowienia,
Chrystus pyta: "Czy nie dziesi�ciu zosta�o oczyszczonych? Gdzie
jest dziewi�ciu? �aden si� nie znalaz�, kt�ry by wr�ci� i odda�
chwa�� Bogu, tylko ten cudzoziemiec." (�k 17, 17) Dziewi�ciu tak
by�o zaj�tych sob�, najpierw swoj� straszn� chorob�, a p�niej
swoim uzdrowieniem, i� nie umieli dostrzec Tego, kt�ry
wyprowadzi� ich z nieszcz�cia. Egocentryzm czyni cz�owieka
niezdolnym do postrzegania Dawcy przyjmowanych dar�w, a tym samym
do wdzi�czno�ci.
Autentyczne dzi�kczynienie uczy nas g��bokich relacji
mi�dzyosobowych, otwiera na ofiarowan� nam bezinteresown� mi�o��
Boga i ludzi oraz ods�ania przed nami rado�� odpowiadania
mi�o�ci� na mi�o��. To w�a�nie dzi�kczynienie pozwala nam
do�wiadcza�, �e "wi�cej szcz�cia jest w dawaniu ni� w braniu".
(por. Dz 20, 35)
Prawdziwe dzi�kczynienie domaga si� bezinteresowno�ci. Ono
w�a�nie pozwala nam wype�nia� polecenia Jezusa: "Gdy uczynicie
wszystko, co wam polecono, tak m�wcie: <S�ugami nieu�ytecznymi
jeste�my, wykonali�my to, co powinni�my wykona�>." (�k 17, 10)
�WICZENIE 1
Przypomnj sobie wszytkie osoby, z kt�rymi �yjesz na co
dzie�: cz�onk�w rodziny, koleg�w ze szko�y, z miejsca pracy,
s�siad�w, osoby, z kt�rymi jeste� zaprzyja�niony.
Przechodz�c kolejno wszystkie osoby pytaj siebie, czy nie
wysuwasz jakich� pretensji lub �al�w pod ich adresem. Pytaj
siebie, czy nie pr�bujesz wymusza� na nich zainteresowania twoj�
osob�, twoimi sprawami, problemami?
Je�eli odpowiadaj�c sobie szczerze stwierdzisz, �e tak, to
zadaj sobie kolejne pytanie - jakimi metodami pr�bujesz to robi�:
naleganiem, obra�aniem si�, wzbudzaniem poczucia winy,
demonstracyjnym pokazywaniem swojego cierpienia? Czego od nich
si� domagasz? Jakie s� twoje reakcje, kiedy twoi bli�ni nie
spe�niaj� twych oczekiwa� i potrzeb?
Porozmawiaj z Bogiem o owocach tego �wiczenia. Pro� Pana
Boga, aby leczy� twoje serce z postaw pretensji i ��dania, a
otwiera� je na Niego i na twoich bli�nich.
CWICZENIE 2
W tym �wiczeniu si�gnij do ca�ej twojej historii �ycia: do
dzieci�stwa, okresu dorastania, m�odo�ci, wieku dojrza�ego. Zr�b
sobie list� os�b, wa�nych wydarze�, wewn�trznych do�wiadcze� lub
innych spraw, za kt�re czujesz wdzi�czno�� przed Bogiem. Staraj
si� by� bardzo spontaniczny w tym �wiczeniu. Nie wpisuj na t�
list� tych do�wiadcze� i spraw, za kt�re nie czujesz jeszcze
wdzi�czno�ci, chocia� mo�e przeczuwasz, i� by�y one dla ciebe
�ask� Boga.
Proponuj� ci zrobi� to �wiczenie pisemnie.
Kiedy rodzi�a si� w tobie �wiadomo�� potrzeby dzi�kowania
Bogu za to wszystko, co spotyka Ci� w �yciu? Czy duch
wdzi�czno�ci r�s� w tobie w miar� twojego wzrastania duchowego?
Czy czujesz potrzeb� rozwijania w sobie ducha wdzi�czno�ci?
Co chcia�by� Bogu powiedzie� o twojej postawie wdzi�czno�ci
w poszczeg�lnych okresach twojego �ycia? A co chcia�by� Mu
powiedzie� o obecnej postawie wdzi�czno�ci?
CWICZENIE 3
W nast�pnym �wiczeniu, si�gaj�c r�wnie� do ca�ej twojej
historii �ycia, zr�b sobie list� os�b, wa�nych wydarze�,
wewn�trznych do�wiadcze�lub innych spraw, za kt�re jeszcze Bogu
nie dzi�kowa�e� lub za kt�re by�oby ci teraz bardzo trudno
dzi�kowa�, chocia� przeczuwasz, i� by�y one dla ciebie wa�nym
darem. Mo�e by�y to jakie� pr�by �yciowe, prze�ycia, kt�re ci�
jeszcze dzi� bol�, ale w kt�rych B�g objawia� ci wiele prawdy o
tobie samym oraz o Jego mi�o�ci do ciebie.
Zatrzymaj si� d�u�ej na do�wiadczeniach �yciowych, kt�re w
twoim odczuciu by�y najtrudniejsze. Zatrzymaj si� tak�e na tych,
kt�re by�y najbardziej owocne dla twojego �ycia duchowego.
Wybierz z nich jedno, kt�re uwa�asz za najwa�niejsze i
najtrudniejsze dla ciebie. Przypomnij sobie wszystkie prze�ycia
z nim zwi�zane. Nie obawiaj si�, i� mo�e ci� ono ponownie zaboli.
Jakie s� owoce tego do�wiadcczenia? Czy czujesz potrzeb�
dzi�kowania Bogu za to do�wiadczenie?
Co chcia�by� Bogu powiedzie� na zako�czenie ca�ego
�wiczenia?
CWICZENIE 4
W kolejnym �wiczeniu spr�bujmy odnale�� do�wiadczenia,
zdarzenia, osoby lub rzeczy z ostatniego tygodnia, za kt�re Bogu
ju� podzi�kowa�e�. Nie wychod� poza ten ostatni tydzie�.
Przypomnij sobie najpierw same do�wiadczenia, a nast�pnie chwile
twojego dzi�kczynienia.
Czy wiele by�o tych wydarze�, kt�re obj��e� twoim
dzi�kczynieniem? Jakie s� te do�wiadczenia ? Czy s� to codzienne
"ludzkie" sprawy, czy tylko jakie� nadzwyczajne zdarzenia?
Czy jeste� "zadowolony" z twojej modlitwy dzi�kczynnej
ostatniego tygodnia? Co chcia�by� Bogu powiedzie� na ten temat?
Czy widzisz potrzeb� wzrostu w tobie ducha wdzi�czno�ci?
CWICZENIE 5
Od badanie twojej wdzi�czno�ci wobec Boga przejd� do
zbadania twojej wdzi�czno�ci wobec ludzi. Najpierw zapytaj
siebie, czy cz�sto dzi�kujesz ludziom. Nie chodzi o zwroty
grzeczno�ciowe, ale o ducha wdzi�czno�ci, kt�ry ujawnia si� tak�e
bez s��w. B�g, wobec kt�rego wyra�asz wdzi�czno��, zawsze wska�e
ci na ludzi, kt�rym winiene� podzi�kowa�, poniewa� On si� nimi
pos�u�y�, aby okaza� ci swoj� dobro�.
Wejd� ponownie w ca�� twoj� histori� �ycia i przywo�aj
wszystkie najwa�niejsze dla ciebie osoby. Powr�� tak�e do os�b,
kt�re z jakichkolwiek powod�w s� ju� nieobecne w twoim �yciu. Ich
imiona wypisz sobie na osobnej kartce: rodzice, rodze�stwo, twoi
r�wie�nicy z dzieci�stwa i m�odo�ci, przyjaciele z p�niejszych
okres�w �ycia, obecni cz�onkowie rodziny lub wsp�lnoty, w kt�rej
teraz �yjesz.
Przypominaj�c sobie w duchu modlitewnym poszczeg�lne osoby
pytaj s