6627

Szczegóły
Tytuł 6627
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

6627 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 6627 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

6627 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

J�zef Augustyn SI KWADRANS SZCZERO�CI Wprowadzenie do modlitwy codziennego rachunku sumienia 1992 Mojej Matce Annie SPIS TRE�CI 1. Wst�p..............................................4 2. Wzi�� na serio nasze pragnienie modlitwy...........7 3. Istota codziennego rachunkus sumienia.............12 4. Dzi�kowa� Bogu, Panu naszemu, za otrzymane dobrodziejstwa....................................18 5. Prosi� o �ask� poznania grzech�w i odrzucenia ich precz............................23 6. ��da� od duszy swojej zdania sprawy ..............28 7. Prosi� Boga, Pana naszego, o przebaczenie win.....34 8. Postanowi� popraw� przy Jego �asce................43 WST�P Nosimy w sobie g��bokie nieraz pragnienie modlitwy, kt�rego nie umiemy jednak wcieli� w �ycie. Przeszkod� w tym nie jest najpierw brak czasu, kt�ry nierzadko marnujemy na r�ne ma�o u�yteczne zaj�cia, ale przede wszystkim brak wewn�trznego uporz�dkowania i �adu. By� mo�e nawet po�wi�camy modlitwie du�o czasu i si�. Podejmujemy nieraz wielkie "przedsi�wzi�cia" duchowe: wielodniowe pielgrzymki, regularny udzia� w �yciu jakiej� wsp�lnoty religijnej, uczestnictwo r�nych rekolekcjach, oddajemy si� lekturze duchowej, a mimo to zdarza si� cz�sto, �e nie zostaj� zaspokojone nasze duchowe pragnienia. Nasza frustracja nierzadko zostaje pog��biona, gdy zauwa�amy, �e nasze codzienne zachowanie odbiega od idea��w, kt�re nosimy w sobie. �udzimy si� nieraz, i� rozpocz�cie �ycia duchowego winno natychmiast usun�� z naszej codzienno�ci wszelkie s�abo�ci i wady, zw�aszcza te, kt�rych nie akceptujemy. W miar� up�ywu czasu pod wp�ywem frustracji wygasa nasz zapa� i entuzjazm duchowy. Znikaj� gdzie� dawne duchowe fascynacje. Nierzadko te� zdarza si�, i� rozczarowani sob� i ma�� owocno�ci� prowadzonego do tej pory �ycia religijnego, na powr�t stajemy si� "normalnymi", "trze�wymi" lud�mi, dla kt�rych zaczyna si� liczy� przede wszystkim to, co da si� dotkn��, zobaczy�, us�ysze�, co da si� wymierzy�, obliczy�, zarobi�. Na nasze przesz�e do�wiadczenia duchowe zaczynamy patrze� ju� inaczej, jako na okres m�odzie�czego idealizmu, kt�ry jednak musi przegra� w codziennej trosce o w�asn� karier�, rodzin�, prac�, zdrowie, czy tym bardziej w twardej walce o pieni�dz lub sukces zawodowy. Pomimo tych r�nych �yciowych zagubie�, chaosu, nieuporz�dkowania moralnego pozostaje jednak w nas ukryta t�sknota za utraconymi nadziejami i g��bokimi pragnieniami duchowymi. Marzymy w g��bi serca, jak �w pas�cy �winie syn marnotrawny, by powr�ci� do Boga, aby zn�w do�wiadcza� Jego intymnej blisko�ci. By� mo�e w chwilach wi�kszej szczero�ci podejmujemy wysi�ki, aby powr�ci� do do�wiadcze� przesz�o�ci i wskrzesi� na nowo "co�", co ju� dawno umar�o. Mamy w�wczas wra�enie, i� naprawd� niewiele brakuje, aby powr�ci� do �ycia, odzyska� dawne duchowe pragnienia i religijn� �arliwo��. I mamy racj�. Trzeba nam jednak pami�ta�, �e nie staniemy si� lud�mi �arliwej modlitwy i g��bokiej duchowo�ci dzi�ki jednorazowemu tylko wysi�kowi. Konieczna jest pewna duchowa sta�o�� i wierno�� po��czona z wewn�trz� uczciwo�ci�. W�a�nie uczciwo�� jest fundamentaln� zasad� �ycia duchowego. Najmniejsze oszukiwanie siebie, w jakiejkowiek sprawie i na jakiejkolwiek p�aszczy�nie, wp�ywa destruktywnie na ca�e �ycie duchowe. To w�a�nie wszelkie "p�prawdy", "ma�e kompromisy", po�owiczna szczero�� wobec siebie, ludzi i wobec Boga, brak "nazywania rzeczy po imieniu" sprawiaj�, i� nie mo�emy poczu� si� wyzwoleni z �yciowego chaosu, nieporz�dku i zagubienia, z pewnej "mia�ko�ci" �yciowej. "Prawda was wyzwoli." (J 8, 32) Pierwsz� rzecz� jest wi�c szczere i otwarte d��enie do ca�ej prawdy o Bogu dzia�aj�cym w naszym �yciu i do ca�ej prawdy o nas samych. Z pewno�ci� prze�ycie sakramentu pojednania mog�oby sta� si� do�wiadczeniem prawdy, kt�ra nas wyzwala. Odprawiamy go jednak bardzo cz�sto formalnie i z po�piechem, skoncentrowani nie tyle na "Prawdzie", ale raczej na "czysto�ci" legalnej. Ale nawet, gdyby nasze spowiedzi by�y odprawiane z wielkim duchowym wysi�kiem, szczero�ci� i otwarto�ci�, to jednak taka chwila szczero�ci raz na miesi�c, czy mo�e nawet raz na kilka miesi�cy, nie potrafi odk�ama� naszej codzienno�ci. �ycie duchowe wymaga codziennej szczero�ci, poniewa� zak�amanie zakrada si� codziennie w nasz spos�b my�lenia, prze�ywania, reagowania. Cz�owiek po grzechu pierworodnym jest istot� sk�onn� do g��bokich zak�ama�. Istnieje w nim "niesamowita ludzka sk�onno�� do fa�szerstw moralnych" (K. Rahner SI). Obok regularnego korzystania z sakramentu pojednania szczeg�lym "miejsce szczero�ci", miejscem szukania pe�nej prawdy o mi�o�ci Boga i o nas samych winna sta� si� nasza codzienna modlitwa, szczeg�lnie ta odprawiana wieczorem. Sw. Ignacy Loyola, wielki Mistrz w nauczaniu metod modlitwy dostosowanych do duchowych potrzeb cz�owieka, proponuje nam w "Cwiczeniach duchownych" ogromn� pomoc w d��eniu do "codziennej" prawdy o nas samych: "codzienny rachunek sumienia". Ignacja�ski rachunek sumienia jest najpierw nie tyle "rozliczaniem si�" z w�asnych s�abo�ci, ile raczej dialogiem cz�owieka z Bogiem o wzajemnej mi�o�ci: Boga do cz�owieka i cz�owieka do Boga. W codziennym rachunku sumienia odkrywamy najpierw bezwarunkow� mi�o�� Boga, a nast�pnie nasz� odpowied�. Rachunek sumienia, na kt�ry �w. Ignacy ka�e przeznaczy� codziennie kwadrans czasu, mogliby�my nazwa� codziennym "KWADRANSEM SZCZERO�CI", kwadransem szukania "Prawdy" o Bogu i "prawdy" o cz�owieku, . A oto tekst codziennego rachunku sumienia zaczerpi�ty z "Cwicze� duchownych" �w. Ignacego Loyoli. Poszczeg�lne punkty stan� si� kanw� naszych rozwa�a�. "SPOSOB ODPRAWIANIA RACHUNKU SUMIENIA OGOLNEGO. Punkt 1. Dzi�kowa� Bogu, Panu naszemu, za otrzymane dobrodziejstwa. Punkt 2. Prosi� o �ask� poznania grzech�w i odrzucenia ich precz. Punkt 3. ��da� od duszy swojej zdania sprawy od godziny wstania a� do chwili obecnego rachunku. Czyni� to przechodz�c godzin� po godzinie lub jedn� por� dnia po drugiej, najpierw co do my�li, potem co do s��w, a wreszcie co do uczynk�w. Punkt 4. Prosi� Boga, Pana naszeago, o przebaczenie win. Punkt 5. Postanowi� popraw� przy Jego �asce." Proponowane rozwa�ania maj� charakter bardzo praktyczny i mog� by� traktowane jako "podstawowy kurs codziennego rachunku sumienia". Zosta�y one najpierw opracowane z my�l� o serii skupie� rekolekcyjnych przeprowadzonych w Domu Rekolekcyjnym Ksi�y Jezuit�w w Cz�stochowie. Bardzo �yczliwe przyj�cie tych rozwa�a� przez uczestnik�w skupie�, o�mieli�o mnie do szerszego ich opracowania i zaproponowania w formie ksi��kowej. "Kwadrans szczero�ci" zawiera dwa wst�pne rozwa�ania na temat: "Co znaczy wzi�� na serio nasze pragnienie modlitwy", "Istota og�lnego rachunku sumienia" oraz pi�� rozwa�a� opartych na pi�ciu punktach rachunku sumienia. Na zako�czenie ka�dego rozwa�ania proponowane s� konkretne �wiczenia, kt�re mog� by� traktowane jako wprowadzenie do codziennej przed�u�onej osobistej modlitwy. Niekt�re z nich s� bardzo rozbudowane, st�d te� b�dzie rzecz� po�yteczn� podzielenie ich na kilka cz�ci, w zale�no�ci od tego, jak wa�nym wydaje si� Czytelnikowi temat proponowanych �wicze�. 1. WZI�� NA SERIO NASZE PRAGNIENIE MODLITWY ************************************************************** Je�eli chcemy prowadzi� autentyczne �ycie duchowe, trzeba nam najpierw zauwa�y� i doceni� nasze pragnienie pe�niejszej i g��bszej modlitwy. Jest ono darem Jezusa. Nie by�oby w nas tego pragnienia bez dzia�ania Jego Ducha. Doceni� pragnienie modlitwy, to poczu� si� zaproszonym do intymnej wi�zi z Bogiem. Pragn�� modlitwy, to pragn�� Boga. Doceni� pragnienie modlitwy, to by� za nie Bogu wdzi�cznym. On jeszcze o mnie nie zapomnia�. Pomimo moich zagubie� �yciowych, wewn�trznego nieuporz�dkowania, pomimo grzech�w i niewierno�ci, On mnie zaprasza do g��bszego zjednoczenia z sob�. Docenienie pragnienia modlitwy oraz wdzi�czno�� za nie wyrazi si� w tym, i� potraktujemy je na serio, z ca�� powag�, kt�rej ono wymaga. Je�eli tak cz�sto bywamy niezadowoleni z naszej modlitwy, z czasu po�wi�conego na ni�, z jej owoc�w, to mo�e w�a�nie dlatego, �e lekcewa�ymy nasze pragnienie modlitwy nie troszcz�c si� o jego rozw�j i pog��bienie. Pragnienie modlitwy jest ziarnem, kt�re mo�e wzrasta� i wydawa� owoce tylko na glebie u�y�nionej przez nasze duchowe zaanga�owanie, wysi�ek i ofiar�. OCZY�CI� PRAGNIENIE MODLITWY Wzi�� na serio nasze pragnienie modlitwy, to odkry� najpierw jego zasadnicz� tre��. Co ono w sobie zawiera? Sk�d ono wyp�ywa? Ku czemu albo ku komu nas prowadzi? Oto bardzo wa�ne pytania, kt�re mog� nam pom�c oczy�ci� nasz� modlitw� z element�w ucieczki od �ycia. Modlitwa nie mo�e by� nigdy alternatyw� dla zaanga�owania w ludzkie �ycie pe�ne trudno�ci, ci�ar�w i zmaga�. Ona musi by� g��boko osadzona w realiach codzienno�ci. Pragnienie modlitwy jest dane cz�owiekowi w�a�nie po to, aby m�g� on wej�� w za�y�� relacj� z Bogiem, aby w Bogu odnalaz� swoje w�asne �ycie z tym wszystkim, co ono z sob� niesie: wielk� rado�� i nadziej�, jak r�wnie� ci�ary, obowi�zki i krzy�e. Jest wielu ludzi, kt�rzy nosz� w sobie g��bokie rozczarowania �yciowe: ludzk� mi�o�ci�, rodzicielstwem, przyja�ni�, prac� zawodow�, polityk�, wsp�czesn� cywilizacj�. W takiej sytuacji �atwo rodz� si� "pragnienia duchowe", kt�re s� pr�b� ucieczki od twardej rzeczywisto�ci �ycia i maj� za cel u�mierza� b�l rozczarowania. Jednak�e samo rozczarowanie �yciowe, cho� mo�e sta� si� bod�cem do poszukiwania g��bszej modlitwy, nie jest nigdy jej �r�d�em. Z rozczarowaniem winno i�� w parze cho�by najmniejsze pragnienie duchowe: pragnienie Boga. Aby rozpocz�� �ycie modlitewne nie musimy jednak pragn�� Boga z czystej, ca�kowicie bezinteresownej mi�o�ci. Do takiej mi�o�ci b�dziemy stopniowo dorasta�, je�eli pozostaniemy Bogu wierni. Aby si� modli� wystarczy nam pragn�� Boga "dla naszego �ycia": jako Lekarza w naszych zranieniach; jako Przewodnika w naszych rozlicznych zagubieniach i zagmatwaniach �yciowych; jako mi�uj�cego Ojca, kt�ry przebaczy nam to, czego sami sobie nie mo�emy przebaczy�; jako sprawiedliwego S�dziego, kt�ry b�dzie rozjemc� w naszym sk��ceniu ze �wiatem i z lud�mi; jako "Miejsca" ukojenia i pocieszenia w naszym utrudzeniu i zm�czeniu �yciowym; jako "M�dro�ci" ods�aniaj�cej przed nami ukryty sens rzeczy najprostszych, a przez to najtrudniejszych. Pragnienie modlitwy, pragnienie Boga, jest g��bokim pragnieniem duchowym. Jest to jednak duchowo��, w kt�rej obecny jest �ywy cz�owiek z jego wszystkimi potrzebami, nadziejami, problemami i krzy�ami. Je�eli B�g daje nam pragnienie modlitwy, to w�a�nie po to, by�my dzi�ki sile Jego �aski przemieniali, naprawiali i leczyli nasze �ycie czyni�c je coraz bardziej ludzkim. B�g bowiem pragnie, aby nasze �ycie stawa�o si� lepszym, sensowniejszym i szcz�liwszym. MODLITWA WYMAGA CZASU Wzi�� na serio nasze pragnienie modlitwy, to po�wi�ci� mu odpowiedni czas. �ycie modlitwy wymaga czasu. Od wszystkich: od duchownych i od �wieckich. Modlitwa wymaga czasu, poniewa� B�g dzia�a w czasie. Sam istniej�c od wiek�w umie�ci� cz�owieka w czasie. Modlitw� zostaje obj�ty ca�y czas cz�owieka. "Zawsze si� m�dlcie i nigdy nie ustawajcie". Modlitwa nie jest tylko zbiorem pojedynczych akt�w, ale jest trwa�� i wiern� relacj�. Modlitwa jest nawi�zywaniem wi�zi. Modlitwa tak samo jak ludzka mi�o�� wymaga czasu. Nierzadko dobrze zapowiadaj�ce si� ma��e�stwa, rodziny, przyja�nie rozpadaj� si� w�a�nie dlatego, i� kochaj�cym si� osobom brakuje czasu dla siebie. Pe�na spontaniczno�ci mi�osna fascynacja �atwo zamiera, je�eli nie jest podtrzymywana i rozwijana poprzez wzajemne obcowanie i dialog. Modlitwa posiada sw�j dynamizm. Je�eli pragniemy, aby �ycie duchowe rozwija�o si� w nas, winien on by� odkryty i uszanowany. Wej�� w �ycie modlitwy, to wej�� "na drog�". Chrze�cija�stwo jest "drog�" (por. Dz 9,2; 18, 25). Droga modlitwy wymaga czasu po�wi�canego jej systematycznie i regularnie. Niemowl� nie mo�e w jednym dniu nasyci� si� mi�o�ci� matki na kilka tygodni. Ono potrzebuje jej codziennej obecno�ci, rozmowy, codziennej pociechy i ciep�a. Cz�owiek przed Bogiem jest "jak niemowl� u swej matki" (Ps 131) i potrzebuje r�wnie� co dzie� Jego obecno�ci i mi�o�ci. Jak modli� si� regularnie w naszym codziennym zabieganym �yciu? Jak wykroi� czas na systematyczn� modlitw� w nadmiarze zaj�� i obowi�zk�w, kt�rymi nierzadko czujemy si� przyt�oczeni? Oto, jak� rad� daje do�wiadczony ojciec duchowny cz�owiekowi bardzo zapracowanemu, kt�ry nosi jednak w sobie g��bokie pragnienie modlitwy. "Jedynym rozwi�zaniem b�dzie tu plan modlitw, kt�rego nigdy nie zmienisz bez zasi�gni�cia rady twojego duchowego kierownika. Ustal rozs�dn� por�, a gdy to zrobisz, trzymaj si� jej za wszelk� cen�. Uczy� z modlitwy swoje najwa�niejsze zadanie. Niech ka�dy wok� ciebie wie, �e jest to jedyna rzecz, kt�rej nigdy nie zmienisz, i m�dl si� zawsze o tej samej porze... Ustal dok�adne godziny i trzymaj si� ich. Wyjd� od znajomych, kiedy zbli�a si� ta pora. Po prostu niech wtedy b�dzie dla ciebie niemo�liwa jakakolwiek praca, nawet gdyby wydawa�a ci si� pilna, wa�na i decyduj�ca. Kiedy b�dziesz wierny temu postanowieniu, powoli si� przekonasz, �e nie ma sensu my�le� o wielu problemach, poniewa� i tak nie mo�na ich rozstrzygn�� w tym czasie. I wtedy powiesz sobie w czasie tych wolnych godzin: <Poniewa� nie mam teraz nic do roboty, mog� si� modli�.> I tak modlitwa stanie si� r�wnie wa�na jak jedzenie i spanie; wolny czas, przeznaczony na to, stanie si� czasem <uwalniaj�cym>, do kt�rego przywi��esz si� w dobrym sensie tego s�owa." (Henri J. M. Nouwen, Dziennik z klasztoru trapist�w) Powy�sza propozycja z pewno�ci� jest bardzo trudna, szczeg�lnie w�wczas, gdy prowadzimy nieregularny a mo�e nawet chaotyczny tryb �ycia. Ale odczucie, �e d�u�sza, regularna, codzienna modlitwa jest w naszym �yciu rzecz� nierealn� mo�e by� tak�e oznak� tego, jak bardzo zepchn�li�my modlitw� na margines naszego �ycia i jak du�o mamy jeszcze do zrobienia, aby przywr�ci� jej w�a�ciwe miejsce. Potrzeb� systematyczno�ci w modlitwie dobrze podkre�la s�owo "�wiczenia", cz�sto u�ywane przez �w. Ignacego Loyol� w jego ksi��eczce "Cwiczenia duchowne". "Pod mianem <<Cwiczenia duchowne>> rozumiem wszelki spos�b odprawiania rachunku sumienia, rozmy�lania, kontemplacji, modlitwy ustnej i my�lnej...Albowiem jak przechadzka, marsz i bieg s� �wiczeniami cielesnymi, tak �wiczeniami duchownymi nazywam wszelki spos�b przygotowania i usposobienia duszy do usuni�cia wszelkich uczu� nieuporz�dkowanych, a po ich usuni�ciu do szukania i znalezienia woli Bo�ej." Nie tylko sport, ale ka�da inna dziedzina �ycia, w kt�rej pragniemy by� kompetentni, wymaga ci�g�ych �wicze�. Je�eli pragniemy wzrasta� w modlitwie, trzeba si� nam w niej "�wiczy�". Modlitwa "odruchowa" i "spontaniczna" winna by� dope�nieniem modlitwy regularnej i systematycznej. Nie mo�na przeciwstawia� potrzeby spontaniczno�ci w modlitwie potrzebie systematyczno�ci i wysi�ku. Obie potrzeby s� wa�ne. Dopiero w�wczas, kiedy spotkaj� si� w nas te dwa nurty modlitwy, mo�emy m�wi� o pe�nym �yciu modlitwy. Modlitwa "odruchowa" i "spontaniczna" b�dzie w nas coraz g��bsza, je�eli r�wnocze�nie b�dziemy systematycznie podejmowa� "�wiczenie si�" w modlitwie. Wra�enie, jakie towarzyszy wielu ludziom, i� mo�na w modlitwie odwo�a� si� tylko do spontaniczno�ci jest z�udne i prowadzi do zamierania w cz�owieku pragnienia modlitwy. MODLITWA DOMAGA SI� WALKI "Modl� si� kiedy mam ochot�! Dlaczego mam si� modli� na si��, wbrew sobie?" Takie stwierdzenia wydaj� si� by� bardzo humanitarne i bardzo "ludzkie". Zawieraj� one jednak w sobie pu�apk�. Oto pewna analogia mog�ca nam pom�c zrozumie� istot� tej pu�apki. Czy� w sytuacji konfliktu w ma��e�stwie, w rodzinie, w przyja�ni mo�emy powiedzie� podobnie: "Dlaczego mam kocha� "wbrew sobie"? Dlaczego mam przebaczy� "na si��"? Je�eli pragniemy uzdrawia� a przez to pog��bia� nasze wi�zi z lud�mi, kt�rych kochamy, trzeba nam pokonywa� wiele opor�w "na si��", "wbrew sobie". Podobnie, je�eli chcemy pog��bia� nasz� wi� z Bogiem, trzeba nam si� modli� nieraz "wbrew sobie". I chocia� poj�cie modlitwy "wbrew sobie" nie oznacza jedynie woluntarystycznego wysi�ku, to jednak naprowadza nas ono na potrzeb� zaanga�owania, ofiary i walki wewn�trznej w nawi�zywaniu naszej wi�zi z Bogiem. "Ojcze, kt�ra cnota lub dzie�o jest najtrudniejsze ze wszystkich?" - zapytali mnisi s�awnego z m�dro�ci ojca pustyni, Agatona. Ten odrzek�: "Wybaczcie - wydaje mi si�, �e nie ma trudu tak wielkiego jak modlitwa. Bo zawsze kiedy cz�owiek chce si� modli�, nieprzyjaciele staraj� si� mu przeszkodzi�: wiedz� bowiem, �e mu inaczej nic nie zrobi�, a tylko gdyby go powstrzymali od modlitwy. I w ka�dym innym �wiczeniu, jakiego by si� cz�owiek podj��, je�eli jest wytrwa�y, zdobywa �atwo��. W modlitwie za� a� do ostatniego tchu potrzeba walki." Stwierdzenie, i� "w modlitwie a� do ostatniego tchu potrzeba walki" mo�e wyda� si� nam przyt�aczaj�ce i pe�ne pesymizmu. Kiedy jednak g��biej zastanawiamy si� nad ludzkim �yciem, dochodzimy do wniosku, i� wiele wa�nych dla cz�owieka spraw "potrzebuje walki a� do ostatniego tchu". To samo stwierdzenie mo�emy odnie�� do ludzkiej mi�o�ci. Ona tak�e wymaga "walki a� do ostatniego tchu". Nierzadko rozbicie ma��e�stwa, rodziny, przyja�ni, wsp�lnoty wynika w�a�nie z tego, i� �atwo ulega si� rezygnacji i nie walczy si� o prawdziwe oddanie, o wzajemn� ofiarno��, przezwyci�enie uraz�w, o wzajemny dialog. Na pytanie, czy walka o prawdziw� mi�o�� jest tylko udr�k�, mo�e odpowiedzie� sobie tylko ten, kto naprawd� kocha. Zakochani m�odzi ludzie, kochaj�cy si� ma��onkowie, kochaj�cy swoje dzieci rodzice, a przede wszystkim mistycy wiedz� najlepiej, i� jarzmo walki o mi�o�� jest s�odkie, a jej ci�ar jest lekki. "W modlitwie a� do ostatniego tchu potrzeba walki", bo modlitwa jest tak�e wyrazem mi�o�ci. O nasz� odpowied� dawan� Bogu i o wierno�� w niej potrzeba walczy�. Tylko ci, kt�rzy znaj� naprawd� �ycie ludzkie wiedz� dobrze, i� wierno�� w mi�o�ci, jakiejkolwiek mi�o�ci, nie jest tani� "cnot�", za kt�r� wystarczy "zap�aci�" odrobin� "dobrej woli". CWICZENIE 1 Spr�buj zrobi� sobie "�yciowy wykres czasu" po�wi�conego na modlitw�. Narysuj najpierw lini� poziom� i zaznacz wszystkie lata twego �ycia poczynaj�c od czasu, kt�ry pami�tasz. Na lini pionowej natomiast zaznacz skal� minut, np. co 5 - 10 minut lub inn� skal� w zale�no�ci od twoich potrzeb. Nast�pnie spr�buj zrobi� proponowany wykres. Nie zra�aj si� tym, �e mo�e by� on ma�o dok�adny. Sam jednak do�� wszelkich stara�, aby by� on mo�liwie najbli�szy prawdy. Po zrobieniu tego wykresu zastan�w si�, ile czasu po�wi�ca�e� �rednio w ci�gu ca�ego twego �ycia na modlitw�. Czy jeste� zadowolony z tego, co pokazuje ci tw�j wykres? Proponuj� ci zrobi� jeszcze jeden wykres podobny do pierwszego, ale bardziej szczeg�owy i odnosz�cy si� tylko do ostatniego okresu czasu, np. do ostatnich kilku miesi�cy. Na linii poziomej zaznacz poszczeg�lne tygodnie, miesi�ce. Na skali pionowej zaznacz minuty w skali dla ciebie u�ytecznej (np. 5-10 minut) w zale�no�ci od twoich potrzeb. Nast�pnie spr�buj zrobi� wykres czasu po�wi�conego na modlitw�. Teraz tak�e nie zniech�caj si� tym, i� mo�e by� on ma�o dok�adny. Podobnie jak w poprzednim wykresie zobacz, jak� cz�� swego �ycia przeznaczasz na spotykanie si� z Bogiem. Przypatrz si� jeszcze raz tym danym. Co teraz czujesz? Co chcia�by� powiedzie� Panu Bogu o tych dwu twoich wykresach czasu po�wi�conego na codzienn� modlitw�? CWICZENIE 2 Nasza modlitwa nie mo�e by� mierzona tylko czasem, kt�ry jej po�wi�camy. Mo�na nawet po�wi�ca� du�o czasu na modlitw�, ale tylko z poczucia obowi�zku, z pewnego przymusu, jakby "bez serca". Mo�na te� d�ugo sta� przed o�atrzem w �wi�tyni i wyj�� z niej nieusprawiedliwonym. Proponuj� ci jeszcze jeden wykres. Tym razem nieco trudniejszy. Na lini poziomej zaznacz, w zale�no�ci od wieku, w jakim jeste�, poszczeg�lne okresy twego �ycia: dzieci�stwo, okres dojrzewania, lata m�odo�ci, poszczeg�lne okresy wieku dojrza�ego. Na linii pionowej za� w skali, np. od plus pi�� poprzez zero a� do minus pi��, zaznacz "si�� pragnienia modlitwy" w poszczeg�lnych okresach twego �ycia. Nie zra�aj si� tym, �e jest to trudne. Je�eli z jednego wykresu b�dziesz niezadowolony, zr�b nast�pny. Mo�esz zrobi� kilka tych wykres�w, by na ko�cu wybra� ten, kt�ry, twoim zdaniem, najbardziej b�dzie odpowiada� twojej sytuacji. Co chcia�bym Panu Bogu powiedzie� o tym wykresie? CWICZENIE 3 - PODSUMOWANIE Zadaj sobie teraz pytanie, w kt�rym okresie �ycia modli�e� si� d�u�ej, gorliwiej, intensywnej? Co ci� najbardziej pobudza�o do modlitwy? Co ci w niej pomaga�o? W jakim za� okresie modli�e� si� ma�o, niedbale, formalnie, a mo�e nawet zaniedba�e� modlitw� ca�kowicie? Czy umia�by� wskaza� na przyczyny tego stanu? Co ci najbardziej przeszkadza�o w modlitwie w tym czasie? Jak w�wczas wygl�da�o twoje �ycie? Jakie osoby najbardziej pomog�y ci w rozwoju twojej modlitwy? Za kt�ry ze wszystkich okres�w �ycia modlitwy chcia�by� Panu Bogu najbardziej podzi�kowa�? Za kt�ry chcia�by� za� najbardziej przeprosi�? Co chcia�by� powiedzie� Panu Bogu o twojej modlitwie w przesz�o�ci i w obecnym czasie? 2. ISTOTA CODZIENNEGO RACHUNKU SUMIENIA ************************************************************** Poj�cie "codzienny rachunek sumienia" jest nie�atwe do zrozumienia i mo�e w�a�nie dlatego budzi ono u wielu negatywne skojarzenia oraz niech��. S�owo "rachunek" wzi�te dos�ownie mo�e sugerowa� potrzeb� jakiej� wr�cz "matematycznej" dok�adno�ci w podsumowywaniu ca�ego dnia, a przy spowiedzi - w podsumowywaniu wielu tygodni czy nawet miesi�cy. Zmyleni nie tylko samym s�owem, ale przede wszystkim powierzchownym wychowaniem religijnym, pr�bujemy nieraz "liczy�" z wielk� dok�adno�ci� zewn�trzne przejawy naszych grzech�w i niewierno�ci. Badaj�c dok�adnie zewn�trzne przejawy grzechu, zapominamy nierzadko o wewn�trznych przyczynach: o grzesznych motywacjach. I chocia� w przypadku powa�nych grzech�w ich liczba i rodzaj nie jest bez znaczenia i nale�y je wyzna� w sakramencie pojednania, to zawsze jednak istota grzechu le�y w ludzkim sercu. Czy da si� zliczy� i okre�li� matematycznie to, co dzieje si� w duszy cz�owieka? Czym i jak zmierzy� si�� ludzkiej nienawi�ci, zazdro�ci, pychy i ka�dej innej po��dliwo�ci, szczeg�lnie w�wczas, kiedy s� one ukryte w sercu i nie ujawni�y si� jeszcze poprzez konkretne dzia�ania? Poj�cie "rachunek sumienia" jest trudne do zrozumienia tak�e dlatego, i� mo�e kojarzy� si� z "rachowaniem si�" z samym sob�. Je�eli sumienie cz�owieka jest �le uformowane (a nie s� to rzadkie przypadki), rachunek sumienia �atwo staje si� dr�czeniem siebie. Chore poczuciem winy, kt�rego si� nawet nie dostrzega, rodzi w�wczas smutek, poczucie zniech�cenia a nawet rozpaczy. Ile� os�b szczerze pobo�nych "rachuj�c si�" codziennie "ze swoim sumieniem" nie zaznaje jednak wewn�trznego pokoju i wielkiej rado�ci z odpuszczenia win, poniewa� nie umiej� oderwa� si� od siebie, by m�c dostrzec mi�osierdzie Ojca, kt�ry wychodzi naprzeciw grzesznemu cz�owiekowi, wzrusza si� i nie bacz�c na wielko�� i ilo�� jego grzech�w pragnie obj�� go swoimi ramionami i uca�owa�. (Por. �k 15, 20) Okre�lenie "rachunek sumienia" jest i pozostanie klasycznym w duchowo�ci chrze�cija�skiej. Nie trzeba go zmienia�, ale trzeba nam odkry� jego najg��bszy sens. W tym celu mo�emy rozwa�y� dwa inne okre�lenia codziennego rachunku sumienia: "modlitwa odpowiedzialno�ci" oraz "modlitwa mi�uj�cej uwagi". Okre�lenia te mog� by� bardzo pomocne w odkryciu donios�o�ci dla �ycia duchowego tego szczeg�lnego sposobu modlitwy, jakim jest rachunek sumienia. MODLITWA ODPOWIEDZIALNO�CI Poj�cie odpowiedzialno�ci zak�ada dialog. Modlitwa jest dialogiem. "Pierwszym" m�wi�cym jest zawsze B�g. Cz�owiek tylko odpowiada. Aby m�c jednak odpowiedzie�, trzeba najpierw us�ysze� wezwanie. St�d te� w rachunku sumienia cz�owiek pyta siebie najpierw nie o pope�nione grzechy, ale o us�yszane wezwanie, wezwanie jakie B�g skierowa� do niego. "Rachowanie" grzech�w winno by� poprzedzone "rachowaniem" �aski. Je�eli nie dostrzegaliby�my Bo�ego dzia�ania, nie byliby�my w stanie na nie odpowiada�. Cz�owiek mo�e dostrzec niewierno�� wobec Bo�ego powo�ania tylko w�wczas, kiedy wyra�nie je us�ysza�. Dotkni�ci Bo�ym wezwaniem mo�emy zadawa� sobie pytanie: Jak odpowiadam na wo�anie Boga? Jakie s� jego owoce w mojej codzienno�ci? Odrzuceniem Bo�ego dzia�ania s� jednak nie tylko zewn�trzne grzeszne czyny, ale tak�e lekcewa�enie wewn�trznych natchnie� do dobrego. Rachunek sumienia - modlitwa odpowiedzialno�ci - jest naszym dialogiem z Bogiem o Jego wezwaniach i o naszych odpowiedziach. Praktyka codziennego rachunku sumienia zak�ada, i� g��boko wierzymy w "codzienne" Bo�e dzia�anie. Poniewa� B�g dzia�a "codziennie", "codziennie" winni�my Mu odpowiada�. "Codziennie" te� winni�my robi� "rachunek" z naszego "dialogowania" z Nim. B�g dzia�a poprzez swoje "znaki". W rachunku sumienia - modlitwie odpowiedzialno�ci - uczymy si� dostrzega�, odczytywa� i przyjmowa� znaki dzia�ania Bo�ego. S� one cz�sto bardziej wyra�ne ni� to mo�e nam si� wydawa�. "Znaki" te s� jednak czytelne tylko dla tych, kt�rzy znaj� "j�zyk Pana Boga". Nie mo�emy porozumie� si� z kim�, kto m�wi do nas "obcym" j�zykiem. Znajomo�� "j�zyka" Pana Boga pochodzi z naszego obcowania z Nim. J�zyk, jakim przemawia B�g do cz�owieka, podobny jest do j�zyka ludzi g��boko w sobie zakochanych. Niepotrzebne s� wtedy wznios�e deklaracje. Wystarcza kilka s��w, kr�tkie spojrzenie, u�miech, drobny gest. J�zyk zakochanych jest "zaszyfrowany", st�d te� jest on nieczytelny dla "trze�wych" racjonalist�w, kt�rzy nie rozumiej� "racji" serca. Rachunek sumienia - modlitwa odpowiedzialno�ci - stawia przed nami pytanie o nasz� znajomo�� "j�zyka", kt�rym do nas m�wi Pan B�g. Bez rozumienia go praktyka rachunku sumienia by�aby rzeczywi�cie pustym "rachowaniem si�" z sob� samym. MODLITWA MI�UJ�CEJ UWAGI Rachunek sumienia nie jest "rachowaniem si�" niewolnika z panem, podw�adnego z prze�o�onym, oskar�onego z s�dzi�, ucznia z nauczycielem. "Rachunek sumienia" jest "rachowaniem" si� zakochanych, jest dialogiem o wzajemnej mi�o�ci. Jest "rozliczaniem si�" z mi�o�ci. Aby rachunek sumienia - modlitwa mi�uj�cej uwagi - by� mo�liwy, konieczne jest uprzednie do�wiadczenie mi�o�ci Boga do cz�owieka. Nie odwrotnie. Praktyka codziennego rachunku sumienia zak�ada, i� wierzymy g��boko, �e B�g zakocha� si� w cz�owieku. Nie odkryliby�my sensu i celu rachunku sumienia bez wcze�niejszego odkrycia mi�o�ci Boga do cz�owieka. W rachunku sumienia nasycamy si� najpierw mi�osn� uwag� Boga. Podziwiamy Jego bezwarunkowan� akceptacj� i hojno�� wobec cz�owieka ujawniaj�c� si� w Jego obfitych darach. Wielko�� mi�o�ci Boga do cz�owieka mierzona jest bowiem wielko�ci� Jego dar�w. Rachunek sumienia rozpoczynamy "mierzeniem" Jego mi�o�ci wielko�ci� Jego dar�w. Tak rozumiany rachunek sumienia nie jest przykr� praktyk�, w kt�rej cz�owiek mia�by czu� si� poni�ony i upokorzony przez Boga lub przez siebie samego. Spojrzenie na nas samych i ca�� nasz� histori� �ycia, nawet je�eli jest w niej du�o chaosu i zagubienia, nie b�dzie przygniataj�cym do�wiadczeniem, kiedy ujrzymy najpierw bezwarunkow� mi�o�� Boga do cz�owieka, kiedy odkryjemy, i� mi�o�� ta nie jest uzale�niona od ludzkiej postawy wobec niej. W rachunku sumienia dostrzegamy najpierw, �e byli�my i jeste�my prowadzeni przez Boga z mi�osn� uwag�, niezale�nie od stopnia naszej wierno�ci. B�g zawsze pozostaje wierny pomimo niewierno�ci cz�owieka. Od mi�uj�cej uwagi Boga w rachunku sumienia przechodzimy do pytania o "mi�uj�c� uwag� cz�owieka". Dostrzegaj�c mi�o�� Boga, cz�owiek spontanicznie pyta siebie, jaka by�a, jest i b�dzie jego odpowied�. Tak rozpoczyna si� prawdziwy dialog Boga z cz�owiekiem i cz�owieka z Bogiem. Tak� w�a�nie dialogiczn� struktur� posiadaj� "Cwiczenia duchowne" �w. Ignacego Loyoli. Oto dwa przyk�ady. Pierwszy wzi�ty z pierwszego tygodnia "Cwicze�", w kt�rym rekolektant rozwa�a o w�asnym grzechu i mi�osierdziu Boga: "Wyobra�aj�c sobie Chrystusa, Pana naszego, obecnego i wisz�cego na krzy�u rozmawia� z Nim pytaj�c Go, jak to On, b�d�c Stw�rc�, do tego doszed�, �e sta� si� cz�owiekiem, a od �ycia wiecznego przeszed� do �mierci doczesnej i do konania za moje grzechy." Od zdziwienia wielko�ci� mi�o�ci Boga, Autor "Cwicze�" ka�e "patrz�c na siebie samego, pyta� si� siebie: Com ja uczyni� dla Chrystusa? Co czyni� dla Chrystusa? Com powinien uczyni� dla Chrystusa? I tak widz�c Go w takim stanie przybitego do krzy�a, rozwa�a� to, co mi si� wtedy nasunie." Tak� sam� dialogiczn� struktur� odnajdujemy tak�e w ostatnim rozwa�aniu wie�cz�cym ca�e "Cwiczenia" - w kontemplacji do uzyskania mi�o�ci. "Przywie�� sobie na pami�� dobrodziejstwa otrzymane - stworzenie, odkupienie, a tak�e dary poszczeg�lne, wa��c i doceniaj�c z wielkim uczuciem mi�o�ci, jak wiele uczyni� B�g, Pan nasz, dla mnie; jak wiele mi da� z tego, co posiadam. A dalej, jak bardzo ten�e Pan pragnie mi da� samego siebie, ile tylko mo�e wedle swego Boskiego planu. A potem wej�� w siebie samego rozwa�aj�c, com ja z wielk� s�uszno�ci� i sprawiedliwo�ci� winien ze swej strony ofiarowa� i da� Jego Boskiemu Majestatowi i siebie samego z tym wszystkim, jak ten, co z wielk� mi�o�ci� ofiaruje co� drugiemu." Kiedy cz�owiek g��boko wchodzi najpierw w mi�o�� Boga, a nast�pnie w siebie samego, dostrzega szybko dramatyzm w�asnej sytuacji, kt�ra polega na tym, i� o w�asnych si�ach nie jest w stanie skupi� swojej uwagi na Bogu, aby Mu odpowiedzie� mi�o�ci� na mi�o��. Pan B�g w swojej mi�o�ci do nas "domaga si�" skoncentrowania wszystkich naszych si� na Jego mi�o�ci: "B�dziesz mi�owa� Pana, Boga swego, ca�ym swoim sercem, ca�� swoj� dusz�, ca�ym swoim umys�em i ca�� swoj� moc�." (Mk 12,30) To pierwsze i najwa�niejsze przykazanie pokazuje nam, jak niezwyk�ego skoncentrowania naszej uwagi na swojej mi�o�ci pragnie od cz�owieka Pan B�g. Chodzi bowiem o "uwa�no��" ca�ej ludzkiej osoby ze wszystkimi jej sferami: duchow�, psychiczn�, cielesn�. Nic, co jest w cz�owieku, nie mo�e zosta� wy��czone z do�wiadczenia mi�o�ci. Je�eli rozwa�amy przykazanie mi�owania Boga, dobywaj�c ca�� jego g��bi�, to �atwo dostrze�emy, jak dalecy jeste�my od wype�nienia go w ca�ym jego radykalizmie ewangelicznym. Rachunek sumienia pomaga nam dostrzec jak bardzo rozbita jest nasza "uwaga" rozumu i serca, jak rozszczepia si� na wiele b�ahych i ma�o wa�nych spraw, co czyni nas niezdolnymi, by odpowiedzie� Bogu mi�o�ci� na mi�o��. Jak�e nielogiczne bywa nasze rozumowanie w wielu sprawach. Ile� zmienno�ci w naszych uczuciach. Jak cz�sto jeste�my niekonsekwentni w naszych postanowieniach i planach �yciowych. Nasze ludzkie si�y s� r�wnie� rozbite ci�g�ym zm�czeniem, kt�rego g��wnym �r�d�em jest nie tyle przepracowanie (co tak cz�sto z upodobaniem podkre�lamy), ile raczej ci�g�e napi�cia psychiczne spowodowane nierozwi�zanymi konfliktami wewn�trznymi. M�cz� nas i rozbijaj� wewn�trznie nie zrealizowane ambicje, poczucie krzywdy, poczucie winy, l�ki o siebie i swoj� przysz�o��, sk��cenie z innymi, przewra�liwienie na swoim punkcie. Te i podobne im postawy rozpraszaj� nasz� "energi� �yciow�" nie pozwalaj�c nam kocha� "ca�ym swoim sercem, ca�� swoj� dusz�, ca�ym swoim umys�em i ca�� swoj� moc�". Rachunek sumienia pomaga mam to wszystko dostrzega� i oddawa� Panu Bogu, aby On sam leczy� wszystkie nasze zranienia i czyni� nas zdolnymi do coraz pe�niejszej mi�o�ci. Codzienne powierzanie Panu Bogu tego wszystkiego, co w nas jest rozbite i rozproszone, uspokaja i scala nas wewn�trznie. Skoncentrowanie si� na Bogu i Jego mi�o�ci porz�dkuje i integruje nasze my�lenie, uczucia, dzia�anie, scala nasze si�y i energie �yciowe. "Kiedy B�g jest na pierwszym miejscu, wszystko jest na swoim miejscu." (�w. Augustyn) Rachunek sumienia - modlitwa mi�uj�cej uwagi - czyni cz�owieka bardziej sp�jnym wewn�trznie, pozwala mu stopniowo koncentrowa� jego "mi�osn� uwag�" na "jednym i najwa�niejszym" - na samym Bogu. CWICZENIE 1 Przypomnij sobie z ostatnich dwu - trzech lat twoje rachunki sumienia robione przed sakramentem pojednania lub te, kt�re odprawia�e� codziennie wieczorem. Jak one wygl�da�y? Czy trwa�y d�ugo? Czy mia�y one charakter szczerej rozmowy z Bogiem czy mo�e by�y tylko "liczeniem" twoich s�abo�ci i grzech�w? Wed�ug jakiego "klucza" robi�e� rachunk sumienia (spontaniczne przypominanie sobie swoich grzech�w, pos�ugiwanie si� pomocniczym rachunkiem sumienia, pos�ugiwanie si� przykazaniami, odwo�anie si� do najwa�niejszych spraw i problem�w w�asnego �ycia)? Jak oceniasz teraz twoje rachunki sumienia? Czy jeste� z nich zadowolony? Czy m�g�by� powiedzie�, �e wk�ada�e� w nie ca�e twoje serce? Czy pyta�e� si� o twoje najg��bsze motywacje, pragnienia, kt�rymi si� kierowa�e� w codziennych wyborach i decyzjach? Czy zadawa�e� sobie pytanie o �r�d�a twoich reakcji i zachowa�? Co chcia�by� teraz powiedzie� Panu Bogu o twoich rachunkach sumienia? Za co chcia�by� Go przeprosi�, za co Mu dzi�kowa�? O co chcia�by� Go prosi�? CWICZENIE 2 Powr�� do najwa�niejszych do�wiadcze� Pana Boga w ca�ym twoim �yciu. Przypomnij sobie prze�ycia obecno�ci i mi�o�ci Boga w okresie dzieci�stwa, w latach dorastania, w czasach m�odo�ci, w poszczeg�lnych etapach wieku dojrza�ego? Czy nie by�o w twoim �yciu okres�w, w kt�rych ca�kowicie odszed�e� od Boga? Kiedy twoja wi� z Bogiem sta�a si� bardziej �wiadoma i pog��biona? Od kiedy zacz��e� odwo�ywa� si� nie tylko do twojego wychowania religijnego i rodzinnej tradycji, ale tak�e do osobistego wewn�trznego do�wiadczenia? Przypomnij sobie twoje najmocniejsze do�wiadczenia obecno�ci Boga, kiedy czu�e� Jego mi�o�� i blisko��, kiedy prze�ywa�e� Jego bezwarunkow� akceptacj�. Przypomnij sobie okoliczno�ci, miejsca i czasy tych do�wiadcze�. Zatrzymaj si� d�u�ej nad tymi, kt�re dobrze pami�tasz i kt�re do dzisiaj odgrywaj� wa�n� rol� w twojej relacji z Bogiem. Powr�� tak�e do "ciemnych nocy" twojej wiary, kiedy samo istnienie Boga i Jego obecno�� wydawa�y ci si� absurdalne i bezsensowne. Jak zachowywa�e� si� w takich momentach? Czy nie ulega�e� temu wra�eniu, czy nie poddawa�e� si� rodz�cym si� w�tpliwo�ciom? Jaki wp�yw mia�y te "ciemne noce" na twoj� modlitw�, zachowania moralne? Co chcia�by� Panu Bogu powiedzie� na temat twojej wi�zi z Nim w poszczeg�lnych okresach twojego �ycia? CWICZENIE 3 Chciej odnale�� w ca�ej historii twojej wi�zi z Bogiem najwa�niejsze "znaki", kt�rymi B�g do ciebie przemawia�. Jakimi pos�ugiwa� si� wydarzeniami? Poprzez jakich ludzi dociera� do ciebie? Czy umia�e� te znaki odczytywa� zaraz czy te� mo�e stawa�y si� one dla ciebie czytelne dopiero po wielu miesi�cach,latach? Si�gnij tak�e do twojej pami�ci, aby odnale�� wszystkie dobre pragnienia i natchnienia, kt�re Pan B�g ci dawa� we wszystkich okresach �ycia: w dzieci�stwie, m�odo�ci, w latach dojrza�o�ci. Czy widzisz w tych natchnieniach i pragnieniach jak�� "ci�g�� lini�", jak�� "logik�", kt�ra, by� mo�e, by�a dla ciebie czytelna dopiero po pewnym okresie czasu. Czy umia�by�, odwo�uj�c si� w�a�nie do tej "ci�g�ej linii", "logiki", okre�li� "j�zyk", kt�rym Pan B�g do ciebie przemawia�? Jak s�dzisz, czy by�e� wierny w nas�uchiwaniu g�osu Bo�ego? Czy Pan B�g nie musia� ci powtarza� pewnych prawd wielekro�, aby� m�g� je w ko�cu zrozumie� i przyj��? Co chcia�by� Panu Bogu powiedzie� na zako�czenie tego �wiczenia? Za co chcia�by� Mu szczeg�lnie podzi�kowa� a za co szczeg�lnie przeprosi�? 3. "DZI�KOWA� BOGU, PANU NASZEMU, ZA OTRZYMANE DOBRODZIEJSTWA" ************************************************************** Dzi�kczynienie wynika z samej struktury bytu ludzkiego. Cz�owiek otrzymuje �ycie i wszystko, co na nie si� sk�ada. Dzi�kczynienie jest akceptacj� �ycia. S�owo "dzi�kczynienie" w j�zyku greckim pochodzi od dw�ch s��w: "eu" (bardzo, dobrze) oraz "charidzomai" (czyni� komu� przyjemno��) lub "charis" (to, co sprawia rado��). Dzi�kowa�, to sprawia� komu� wielk� przyjemno��, by� dla niego �r�d�em rado�ci. Samo dzi�kczynienie wyp�ywa z do�wiadczenia najg��bszej rado�ci i przyjemno�ci �ycia. Brak dzi�kczynienia w �yciu ludzkim jest �wiadectwem braku rado�ci z �ycia. Nie dzi�kuje za �ycie ten, komu nie chce si� �y�. Gorzkie stwierdzenie, kt�re narzuca si� cz�owiekowi w chwilach g��bokiego rozczarowania �yciem: "ja si� na �wiat nie prosi�em", jest zgodne z prawd�, gdy� nikt z nas nie prosi� sam o w�asne �ycie. W stwierdzeniu tym nie ma jednak rado�ci i dzi�kczynienia za �ycie i w�a�nie dlatego brzmi ono tak bardzo bole�nie i smutno. W pierwszym punkcie rachunku sumienia najpierw pytamy, czy odkryli�my prawdziw� rado�� i najg��bsz� przyjemno�� �ycia. Pozytywny stosunek do w�asnego �ycia i pe�na jego akceptacja jest bowiem fundamentem ka�dego przejawu ludzkiego �ycia: �ycia fizycznego, spo�ecznego, �ycia rodzinnego, zawodowego, intelektualnego, uczuciowego, a tak�e �ycia duchowego. �ycie duchowe za�, jako najwy�szy przejaw �ycia cz�owieka, jest miejscem integracji i jedno�ci wszystkich przejaw�w - "strumieni" �ycia ludzkiego. Kiedy cz�owiek nie odkrywa rado�ci z �ycia i nie dzi�kuje za nie, nikczemnieje wewn�trznie. "Poniewa� cho� Boga poznali, nie oddali Mu czci, jako Bogu, ani Mu nie dzi�kowali, lecz znikczemnieli w swych my�lach, i za�mione zosta�o bezrozumne ich serce. Podaj�c si� za m�drych, stali si� g�upcami." (Rz 1, 21-22) Dzi� wielu ludzi uwa�a egzystencjalny pesymizm za przejaw m�dro�ci i "braku z�udze�" �yciowych. Biblia jednak ocenia tak� "filozofi�" jednoznacznie - jako przejaw ludzkiego za�lepienia. Ponure patrzenie na �ycie, cho� bywa tak�e nazywane realizmem, wyp�ywa zwykle z rozpaczy, kt�ra jest form� z�udzenia, czyli "z�ego patrzenia". Z�udnie ocenia �ycie ludzkie zar�wno ten, kto patrzy na nie tylko "przez r�owe okulary", jak i ten, kto widzi je w czarnych barwach. �ycie cz�owieka iskrzy si� bogactwem kolor�w, w�r�d kt�rych zar�wno r�owy jak i czarny jest jednym z wielu. Brak dzi�kczynienia jest nie tylko znakiem jakiego� przypadkowego wewn�trznego zagubienia, ale bardziej jeszcze wewn�trznego znikczemnienia. Niewdzi�czno�� jest grzechem. Niewdzi�czno�� zaliczona zostaje przez �w. Paw�a do najgorszych wad: "Wiedz o tym, �e w dniach ostatnich nastan� chwile trudne. Ludzie bowiem b�d� samolubni, chciwi, wynio�li, pyszni, blu�ni�cy, niepos�uszni rodzicom, niewdzi�czni, niegodziwi, bez serca, bezlito�ni, miotaj�cy oszczerstwa, niepohamowani, bez uczu� ludzkich, zdrajcy, zuchwali, nad�ci, mi�uj�cy bardziej rozkosz ni� Boga." (2 Tm 3, 1-4) Niewdzi�czno�� jest grzechem niewiary. Wynika ona z ludzkiej pychy i g�upoty. Pycha ka�e cz�owiekowi wierzy�, �e sam sobie wszystko zawdzi�cza: w�asnej pracy, przemy�lno�ci, inteligencji. G�upota natomiast ka�e cz�owiekowi s�dzi�, �e wszystko bierze si� "samo z siebie" i wszystko mu si� nale�y. Dzi�kczynienie nale�y do istoty wiary. Winno by� ono punktem wyj�cia nie tylko w rachunku sumienia, ale w ka�dej innej modlitwie. Dzi�kczynienie wyp�ywa z wewn�trznego przekonania, �e wszystko pochodzi od Boga oraz �e B�g jest �r�d�em wszelkiego dobra. St�d �w. Pawe� w swych listach zach�ca do cz�stej modlitwy dzi�kczynnej: "Wszystko czy�cie, dzi�kuj�c Bogu Ojcu przez Chrystusa." (Kol 38, 17) "W ka�dym po�o�eniu dzi�kujcie, taka jest wola Bo�a." (1 Tes 5, 18) "Zawsze winni�my Bogu dzi�kowa� za was." (2 Tes 1, 3) "Dzi�kujcie zawsze za wszystko Bogu w imi� Jezusa." (Ef 5, 20) W ka�dym po�o�eniu, zawsze i we wszystkim mo�emy odkrywa� rado�� z �ycia i dzieli� j� z Bogiem w modlitwie dzi�czynienia, poniewa� On jest obecny i dzia�a w ka�dym czasie i w ka�dym miejscu - w ca�ej historii naszego �ycia. Dzi�kczynienie winno by� postaw�, kt�ra towarzyszy nam ka�dego dnia we wszystkich naszych do�wiadczeniach. POZORY DZI�KCZYNIENIA Jezus przestrzega nas przed pozornym dzi�kczynieniem, w kt�rym cz�owiek nie Bogu oddaje chwa��, ale samemu sobie. Faryzeusz, w przypowie�ci "o faryzeuszu i celniku", w modlitwie u�ywa wprawdzie s�owa "dzi�kuj�", ale ca�y kontekst, w kt�rym jest ono u�yte, przeczy duchowi dzi�kczynienia: "Dzi�kuj� Ci, �e nie jestem jak inni ludzie: zdziercy, oszu�ci, cudzo�o�nicy, albo jak i ten celnik. Zachowuj� post dwa razy w tygodniu, daj� dziesi�cin� ze wszystkiego, co nabywam." (�k 18, 11-12) W tej "modlitwie" role Boga i cz�owieka zostaj� odwr�cone. Cz�owiek domaga si�, aby B�g go chwali�, a nie on Boga. B�g staje si� jedynie "�wiadkiem" "wyr�niaj�cej si�" dobroci i pobo�no�ci faryzeusza. S�owa tej "modlitwy" s� pe�ne pretensjonalno�ci wobec Boga i ludzi. Duch ��dania i pretensji zawsze sprzeciwia si� duchowi wdzi�czno�ci. S� to dwa wrogie sobie duchy. Je�eli nosimy w sobie ukryte postawy ��dania i pretensji, to w�wczas zamiast dzi�kowa� sami domagamy si� dla siebie uznania i wdzi�czno�ci, czujemy si� wa�ni i niezast�pieni. I nawet je�li te postawy nie ujawniaj� si� wyra�nie w naszych s�owach, to jednak niepostrze�enie pojawiaj� si� w naszych my�lach, uczuciach a przede wszytkim w naszym dzia�aniu. Kszta�towanie w sobie ducha wdzi�czno�ci wymaga walki z duchem pretensjonalno�ci. Duch pretensjonalno�ci i ��dania rozbija i niszczy wi�zi mi�dzyosobowe. Ujawnia si� to bardzo wyra�nie w ludzkiej mi�o�ci. Kiedy w jakiej� relacji mi�dzyludzkiej (przyjacielskiej, narzecze�skiej, ma��e�skiej, rodzicielskiej) pojawi� si� postawy roszczeniowe, relacje te ulegaj� powolnemu rozlu�nieniu a nieraz ko�cz� si� rozstaniem. ��danie przyja�ni i mi�o�ci rozbija najlepiej nawet zapowiadaj�ce si� wi�zi mi�dzyosobowe. Mi�o�ci nigdy nie mo�na ��da�. Na mi�o�� cz�owiek mo�e si� tylko otwiera�. Mi�o�ci nie mo�na wymusi� odwo�ywaniem si� do powinno�ci i prawa. Mi�o�� jest zawsze dobrowolnym darem. Przyjmowanie i dawanie mi�o�ci domaga si� wolno�ci zar�wno od tego, kt�ry j� daje, jak r�wnie� od tego, kt�ry j� przyjmuje. Innym wrogiem ducha wdzi�czno�ci jest egocentryzm, kt�ry sprawia, i� cz�owiek ci�gle por�wnuje si� z innymi. Staj�c obok bli�niego egocentryk "musi" odpowiedzie� sobie na pytanie (jest to rodzaj przymusu psychicznego), czy jest od niego lepszy czy gorszy. Dzi�kczynienie cz�owieka egocentrycznie nastawionego do �wiata zawsze jest pozorne, poniewa� brak w nim oddania Bogu chwa�y oraz wyra�enia uznania dla ludzi. Wdzi�czno�� ka�e nam wszystko uzna� za Bo�y dar, ka�e nam czu� si� ubogimi w duchu, ka�e nam stwierdzi� z pokor�, �e "bez Niego nic uczyni� nie mo�emy". Por�wnywanie si� z innymi oznacza, i� cz�owiek wiele zatrzymuje dla siebie i dlatego czuje si� "bogaty". Bogatym trudno jest wej�� do kr�lestwa Bo�ego w�a�nie dlatego, i� nie umiej� przyjmowa� z wdzi�czno�ci� dar�w Bo�ych, gdy� - jak s�dz� - sami sobie buduj� w�asne kr�lestwo ze swego bogactwa. Przyk�adem postawy niewdzi�czno�ci p�yn�cej z egocentryzmu jest dziewi�ciu tr�dowatych uzdrowionych przez Jezusa. Dziesi�tego, kt�ry powr�ci�, aby podzi�kowa� za dar uzdrowienia, Chrystus pyta: "Czy nie dziesi�ciu zosta�o oczyszczonych? Gdzie jest dziewi�ciu? �aden si� nie znalaz�, kt�ry by wr�ci� i odda� chwa�� Bogu, tylko ten cudzoziemiec." (�k 17, 17) Dziewi�ciu tak by�o zaj�tych sob�, najpierw swoj� straszn� chorob�, a p�niej swoim uzdrowieniem, i� nie umieli dostrzec Tego, kt�ry wyprowadzi� ich z nieszcz�cia. Egocentryzm czyni cz�owieka niezdolnym do postrzegania Dawcy przyjmowanych dar�w, a tym samym do wdzi�czno�ci. Autentyczne dzi�kczynienie uczy nas g��bokich relacji mi�dzyosobowych, otwiera na ofiarowan� nam bezinteresown� mi�o�� Boga i ludzi oraz ods�ania przed nami rado�� odpowiadania mi�o�ci� na mi�o��. To w�a�nie dzi�kczynienie pozwala nam do�wiadcza�, �e "wi�cej szcz�cia jest w dawaniu ni� w braniu". (por. Dz 20, 35) Prawdziwe dzi�kczynienie domaga si� bezinteresowno�ci. Ono w�a�nie pozwala nam wype�nia� polecenia Jezusa: "Gdy uczynicie wszystko, co wam polecono, tak m�wcie: <S�ugami nieu�ytecznymi jeste�my, wykonali�my to, co powinni�my wykona�>." (�k 17, 10) �WICZENIE 1 Przypomnj sobie wszytkie osoby, z kt�rymi �yjesz na co dzie�: cz�onk�w rodziny, koleg�w ze szko�y, z miejsca pracy, s�siad�w, osoby, z kt�rymi jeste� zaprzyja�niony. Przechodz�c kolejno wszystkie osoby pytaj siebie, czy nie wysuwasz jakich� pretensji lub �al�w pod ich adresem. Pytaj siebie, czy nie pr�bujesz wymusza� na nich zainteresowania twoj� osob�, twoimi sprawami, problemami? Je�eli odpowiadaj�c sobie szczerze stwierdzisz, �e tak, to zadaj sobie kolejne pytanie - jakimi metodami pr�bujesz to robi�: naleganiem, obra�aniem si�, wzbudzaniem poczucia winy, demonstracyjnym pokazywaniem swojego cierpienia? Czego od nich si� domagasz? Jakie s� twoje reakcje, kiedy twoi bli�ni nie spe�niaj� twych oczekiwa� i potrzeb? Porozmawiaj z Bogiem o owocach tego �wiczenia. Pro� Pana Boga, aby leczy� twoje serce z postaw pretensji i ��dania, a otwiera� je na Niego i na twoich bli�nich. CWICZENIE 2 W tym �wiczeniu si�gnij do ca�ej twojej historii �ycia: do dzieci�stwa, okresu dorastania, m�odo�ci, wieku dojrza�ego. Zr�b sobie list� os�b, wa�nych wydarze�, wewn�trznych do�wiadcze� lub innych spraw, za kt�re czujesz wdzi�czno�� przed Bogiem. Staraj si� by� bardzo spontaniczny w tym �wiczeniu. Nie wpisuj na t� list� tych do�wiadcze� i spraw, za kt�re nie czujesz jeszcze wdzi�czno�ci, chocia� mo�e przeczuwasz, i� by�y one dla ciebe �ask� Boga. Proponuj� ci zrobi� to �wiczenie pisemnie. Kiedy rodzi�a si� w tobie �wiadomo�� potrzeby dzi�kowania Bogu za to wszystko, co spotyka Ci� w �yciu? Czy duch wdzi�czno�ci r�s� w tobie w miar� twojego wzrastania duchowego? Czy czujesz potrzeb� rozwijania w sobie ducha wdzi�czno�ci? Co chcia�by� Bogu powiedzie� o twojej postawie wdzi�czno�ci w poszczeg�lnych okresach twojego �ycia? A co chcia�by� Mu powiedzie� o obecnej postawie wdzi�czno�ci? CWICZENIE 3 W nast�pnym �wiczeniu, si�gaj�c r�wnie� do ca�ej twojej historii �ycia, zr�b sobie list� os�b, wa�nych wydarze�, wewn�trznych do�wiadcze�lub innych spraw, za kt�re jeszcze Bogu nie dzi�kowa�e� lub za kt�re by�oby ci teraz bardzo trudno dzi�kowa�, chocia� przeczuwasz, i� by�y one dla ciebie wa�nym darem. Mo�e by�y to jakie� pr�by �yciowe, prze�ycia, kt�re ci� jeszcze dzi� bol�, ale w kt�rych B�g objawia� ci wiele prawdy o tobie samym oraz o Jego mi�o�ci do ciebie. Zatrzymaj si� d�u�ej na do�wiadczeniach �yciowych, kt�re w twoim odczuciu by�y najtrudniejsze. Zatrzymaj si� tak�e na tych, kt�re by�y najbardziej owocne dla twojego �ycia duchowego. Wybierz z nich jedno, kt�re uwa�asz za najwa�niejsze i najtrudniejsze dla ciebie. Przypomnij sobie wszystkie prze�ycia z nim zwi�zane. Nie obawiaj si�, i� mo�e ci� ono ponownie zaboli. Jakie s� owoce tego do�wiadcczenia? Czy czujesz potrzeb� dzi�kowania Bogu za to do�wiadczenie? Co chcia�by� Bogu powiedzie� na zako�czenie ca�ego �wiczenia? CWICZENIE 4 W kolejnym �wiczeniu spr�bujmy odnale�� do�wiadczenia, zdarzenia, osoby lub rzeczy z ostatniego tygodnia, za kt�re Bogu ju� podzi�kowa�e�. Nie wychod� poza ten ostatni tydzie�. Przypomnij sobie najpierw same do�wiadczenia, a nast�pnie chwile twojego dzi�kczynienia. Czy wiele by�o tych wydarze�, kt�re obj��e� twoim dzi�kczynieniem? Jakie s� te do�wiadczenia ? Czy s� to codzienne "ludzkie" sprawy, czy tylko jakie� nadzwyczajne zdarzenia? Czy jeste� "zadowolony" z twojej modlitwy dzi�kczynnej ostatniego tygodnia? Co chcia�by� Bogu powiedzie� na ten temat? Czy widzisz potrzeb� wzrostu w tobie ducha wdzi�czno�ci? CWICZENIE 5 Od badanie twojej wdzi�czno�ci wobec Boga przejd� do zbadania twojej wdzi�czno�ci wobec ludzi. Najpierw zapytaj siebie, czy cz�sto dzi�kujesz ludziom. Nie chodzi o zwroty grzeczno�ciowe, ale o ducha wdzi�czno�ci, kt�ry ujawnia si� tak�e bez s��w. B�g, wobec kt�rego wyra�asz wdzi�czno��, zawsze wska�e ci na ludzi, kt�rym winiene� podzi�kowa�, poniewa� On si� nimi pos�u�y�, aby okaza� ci swoj� dobro�. Wejd� ponownie w ca�� twoj� histori� �ycia i przywo�aj wszystkie najwa�niejsze dla ciebie osoby. Powr�� tak�e do os�b, kt�re z jakichkolwiek powod�w s� ju� nieobecne w twoim �yciu. Ich imiona wypisz sobie na osobnej kartce: rodzice, rodze�stwo, twoi r�wie�nicy z dzieci�stwa i m�odo�ci, przyjaciele z p�niejszych okres�w �ycia, obecni cz�onkowie rodziny lub wsp�lnoty, w kt�rej teraz �yjesz. Przypominaj�c sobie w duchu modlitewnym poszczeg�lne osoby pytaj s