8231

Szczegóły
Tytuł 8231
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

8231 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 8231 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

8231 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

ZUZANNA MO�DZIOCH OBYWATEL POSE� CZYLI OBRAZEK Z DNIA WSPӣCZESNEGO - Lumpper � pumpper, lumpper � pumpper � pod�piewywa� sobie pod nosem, spogl�daj�c w lustro i poprawiaj�c pasiasty krawat pseudo � Boss. Po chwili wyszczerzy� z�by, ale zauwa�ywszy znaczny ubytek w lewej tr�jce, zacisn�� wargi w cienk� bezbarwn� lini�. Nie, dzisiaj przed reporterami trzeba odegra� rol� numer trzy � pomy�la� � trzeba by� twardym, stanowczym i powa�nym jak mauzoleum Lenina. Stan�� profilem, jeszcze bardziej zacisn�� usta i zezowa� w lustro podziwiaj�c w�adcz� min�. - Ma�ka!!! � wrzasn�� (by�a to jednocze�nie pr�ba g�osu przed posiedzeniem) � Ma�kaaa! � powt�rzy�. � Przyjechali? - Przyjechali, przyjechali... � odezwa� si� g�os z salonu - ju� dobre p� godziny stojo i czekajo przed bramom. W�a�cicielk� g�osu by�a Pos�owa - zdrowa niewiasta o wydatnym brzuchu, roz�o�ystych biodrach, serdelkopodobnych n�kach i r�czkach. Pr�cz g�osu z akcentem godnym niejednego upad�ego pegieeru, mog�a r�wnie� poszczyci� si� trzema podbr�dkami, farbowan�, przet�uszczon�, rud� koafiur� i poobgryzanymi, pomalowanymi na czerwono paznokciami. Pos�owa przycz�apa�a do �azienki, stan�a w drzwiach i spojrza�a na m�a. Wraz z jej nadej�ciem po pomieszczeniu rozszed� si� s�odko � gorzki zapach kilkudniowego potu. - Wyszed�by� ju� z tej �azienki � rzek�a � bo se makija� musze zrobi�, bo z Krychom na zakupy jedziemy. Pose� zerkn�� na swoj� po�owic� �ci�le zapakowan� w czarny, jedwabny szlafrok z nadrukowanymi czerwono � ��tymi smokami. Szlafrok � jak sobie przypomnia� � by� pono� szalenie sexi (Pos�owa przekonywa�a go, �e tak powiedzia�a ekspedientka, kt�ra go sprzedawa�a; a jak go sprzedawa�a to znaczy, �e si� na tym zna). Pose� przez moment doszukiwa� si� owego sexi, ale szybko zrezygnowa� i ponownie pocz�� �wiczy� przed lustrem miny z serii numer 3, czyli: pan i w�adca � superman � zbawiciel �wiata i narodu. Nast�pnie p�ynnie przeszed� do serii numer 6, czyli: prawy obywatel � cz�ek bez skazy � m�drzec zafrasowany dol� wyborc�w. Dzi� przecie� jego wielki dzie�; dzi� b�dzie przemawia�! - Ma�ka, tylko nie zapomnij nastawi� wideo, jak b�d� przemawia�. - Ju� nastawi�am. - A kaset� wsadzi�a�? �eby nie by�o tak jak ostatnim razem... - Nastawi�am. - Jak�? - Tom starom, z disco-polo (disco wymawia�a fonetycznie, bo to wydawa�o si� jej bardziej �wiatowe i kojarzy�o z dawnymi, dobrymi czasami � dancingami w remizie � z akcentem na �c�). - Kt�r�? Chyba nie t� z Szaz�? � zaniepokoi� si� Pose�. - Nie, nie... � szybko zaprzeczy�a Pos�owa - Innom; tom z listom przeboj�w. R�wnie szybko postanowi�a zmieni� temat, aby si� nie wyda�o, �e Szaz� skasowa�a przez przypadek w zesz�ym miesi�cu, gdy nagrywa�a kolejny odcinek swojego ukochanego serialu. - Krycha widzia�a takom garsonke jak ma Kwa�niewska i chcemy se kupi�. Sza�owa jest (sza�owa: to nowe s��wko, kt�re jej si� bardzo podoba�o; by�o takie odm�adniaj�ce). - Zamiast przebiera� si� za Kwa�niewsk�, to jak�� fundacj� by� za�o�y�a, dzieci jakie� by� posz�a odwiedzi� w szpitalu, albo koncert charytatywny zorganizowa�a, a nie szlaja�a si� z Krych� po sklepach � ofukn�� j� Pose�. � Co ty my�lisz, �e mi pieni�dze na drzewie rosn�? � zdenerwowa� si� lekko � teraz to ju� tak cz�sto w kiesze� nie daj� jak kiedy�; zhardzieli! ��da� nawet si� odwa�aj�. Kapitali�ci jedni, ho�ota! � zapali� si� i zacz�� przemawia� jak przed swoja braci� poselsk�. � �adnego respektu ju� przed pos�em nie maj�, ot co. Ale ko�o historii zatoczy�o ju� kr�g; ich koniec ju� bliski! Pos�owa nie za bardzo rozumia�a, co do garsonki ma ko�o historii, ale wiedzia�a, �e m�� us�ysza� to okre�lenie niedawno na bankiecie u poselstwa Prza�nych, i z lubo�ci� pocz�� go u�ywa� przy ka�dej nadarzaj�cej si� okazji. Tymczasem Pose� obserwowa� efekty swojej oracji w lustrze. Podoba�o mu si�; by� z siebie dumny, �e ko�o historii tak p�ynnie wytoczy�o si� z jego miododajnych ust. - O czym b�dziesz dzisiaj gada�? � zagadn�a Pos�owa. - Gadaj� tylko baby na party (party: kolejne nowe s��wko, kt�re sobie szybko przyswoi�). JA b�d� prze � ma � wia�! Przemawia� � stan�� na palcach � PRZE � MA - WIA� � delektowa� si� tymi trzema sylabami jak ma�lan� bu�eczk�. Czu�, �e PRZEMOWY to jego przeznaczenie; wiedzia� o tym, �e bicie piany, lanie wody, sofistyka * (tego s�owa Pose� jeszcze nie zna�, ale by� pos�em zaledwie drug� kadencj�, wi�c jeszcze wszystko przed nim), erystyka * (tego r�wnie� jeszcze sobie nie przyswoi� i dzi�ki ci Bo�e za to) � to jego �ywio�, jego nadzieje i ambicje. Kto wie, gdzie go zaprowadz� PRZEM�WIENIA? Mo�e na fotel marsza�ka, a mo�e nawet wy�ej? Wszystko si� mo�e zdarzy�. Pose� u�miechn�� si� do swojej wizji. Jednak po chwili u�miech zgas�. O czym w�a�ciwie b�dzie m�wi�? Na dzisiejszym posiedzeniu zabukowa� sobie zabranie g�osu, ale nadal nie mia� pomys�u na jaki� no�ny temat. Mo�e o doli bezrobotnych? Nie, o tym m�wi� ostatnio... O deficycie? Te� nie... ten cholerny pose� Prza�ny gl�dzi� o tym ostatnio i zanudzi� bra� poselsk� niemal na �mier�. - Stara, wyjd� bo musz� pomy�le� � zwr�ci� si� do Pos�owej. - Tylko jak sko�czysz my�le�, to psiknij od�wie�aczem. Pos�owa wycofa�a si� z �azienki, a Pose� rozpi�� spodnie, zsun�� je, siad� na muszli i kontynuowa� przemy�liwanie strategii. - Mo�e co� o Unii? � mrucza� pod nosem Pose� i napi�� odpowiednie mi�nie, kt�rych to napi�cie bardzo pomaga�o mu w ukrwieniu m�zgu - Nie... o Unii nic, bo nie wiadomo jeszcze, czy by� ZA, czy PRZECIW... A mo�e tak o szkolnictwie wy�szym? Nie... stanowczo nie! (by� to jeden ze s�abych punkt�w Pos�a, bo mia� ledwie sko�czone dwie klasy zawod�wki) Jak s� takie m�dre, profesorki, psia ich ma�, to niech sami walcz� o siebie. Twarz Pos�a poczerwienia�a z wysi�ku. Pomieszczenie wype�ni�o si� sielskim zapachem, klozet podzwonnym po wczorajszej kolacji, ale g�owa nadal pozosta�a pusta. - No c� � zawyrokowa� wycieraj�c po�ladki r�owym papierkiem � do Wiejskiej jest godzina jazdy; mam czas; mo�e co� mi jeszcze wpadnie do g�owy. Spu�ci� wod�, psikn�� dezodorantem i wyszed�. - No, stara! Jad� na posiedzenie � zacz�� weso�o � Do boju! O lepsz� Polsk�. I oby nam si� lepiej �y�o! Wypowiadaj�c ostatnie zdanie, bynajmniej nie mia� na my�li og�u obywateli naszego pa�stwa, ani swoich wyborc�w. Chodzi�o mu raczej o jego dos�owne znaczenie, czyli o niego, Pos�ow� i jedyn� latoro�l, aktualnie przebywaj�c� na rocznych wakacjach w Monako (male�stwu nale�a� si� odpoczynek po stresach zwi�zanych z kolejnym � czwartym � zawaleniem egzamin�w do drugiej klasy og�lniaka). Je�li chodzi o swoj� walk� o dobro innych, Pose� i tak zrobi� ogromny post�p, bo jeszcze kilka miesi�cy temu m�wi�c: Oby nam si� lepiej �y�o, mia� na my�li tylko i wy��cznie siebie. Pos�owa z dum� spojrza�a na m�a. I pomy�le�, �e jeszcze nie tak dawno jej stary by� oborowym; a teraz: ho, ho � pan pose�. I nie jaki� tam pierwszy lepszy, ale Przewodnicz�cy. Baby we wsi ju� dawno zzielenia�y z zazdro�ci. Pos�owej ju� to nie imponowa�o � ona, tak jak jej m��, r�wnie� by�a ambitna. Teraz marzy�a, o tym aby inne pos�owe zzielenia�y, a nawet wi�cej: aby je szlag trafi� z zazdro�ci. - No to dowal im � powiedzia�a z czu�o�ci�. � Niech ci� popami�tajom, pierony jedne. Pose� wzi�� pod pach� teczk�, klepn�� si� w kiesze� na piersi, aby sprawdzi�, czy nie zapomnia� kom�rki i rzek� na odchodne: - Wy�lij mi sms-a jak b�dziesz gotowa z kolacj�. Obiad zjem w sejmie. W drzwiach doda� jeszcze: - No i o w��czeniu wideo nie zapomnij, �ebym mia� dokument, jak przemawiam. Poranek by� pi�kny. Poselska lancia sta�a cierpliwie przed bram�, a zza firanek � co z satysfakcj� zauwa�y� Pose� � zerka�o kilka par oczu. Pose� wolno i majestatycznie sun�� w kierunku samochodu. Z kieszeni wyj�� kilka kartek i zacz�� je uwa�nie studiowa�. Kartki by�y czyste, ale ciekawscy s�siedzi o tym nie wiedzieli, za� jemu wydawa�o si�, �e gdy go zobacz� tak zapracowanego, jego notowania podskocz�. Uszami wyobra�ni s�ysza� ju�: ten nasz pose� to ca�y czas z nosem w papierach; od samego rana studiuje i analizuje; dobry z niego pose� i taki my�l�cy, prawdziwy my�liwy. Pos�owi dopiero po chwili przysz�o do g�owy, �e my�liwy, to nie to samo, co m�drzec, ale w swojej wizji nie zd��y� ju� tego skorygowa�, bo wpad� na lanci�. - No i gdzie parkujesz, niemoto � zwr�ci� si� na dzie� dobry do kierowcy (osobistego). - No jak to gdzie? Jak zwykle. - I jeszcze pyskuje. - No to gdzie mam parkowa�? Przecie� sam pan chcia�, aby stawa� tak, �eby wszyscy widzieli. - Niech nie dyskutuje, tylko drzwi otwiera i jedziemy. Nikt go o zdanie nie pyta. Kierowca wzruszy� ramionami, co bardzo zirytowa�o Pos�a. Ho�ota � pomy�la� Pose� � my�li, �e jak ju� wozi pos�a, to mu wszystko wolno. �adnego szacunku dla w�adzy. Ja swoj� krwawic� oddaj�, aby walczy� o jego dobro, aby wyzwoli� go od krwiopijc�w, lobbyst�w, prawicowc�w reakcjonist�w, burzycieli, wichrzycieli, a on ramionami wzrusza, swo�ocz jedna. Taka to ludzka wdzi�czno�� za po�wi�cenie. Pose� zanotowa� sobie w g�owie, �e musi ten problem podnie�� na nast�pnym zebraniu klubu. Wreszcie ruszyli. Z tylnego siedzenia milcz�cy Pose� s�a� mordercze my�li w plecy r�wnie milcz�cego kierowcy. Tak dojechali do Mostu Poniatowskiego i utkn�li w korku. Na s�siednim pasie � po stronie Pos�a � sta� przepe�niony do granic mo�liwo�ci miejski autobus linii 521. Przyklejone do szyb, zm�czone � mimo wczesnej pory - twarze patrzy�y gdzie� w nieokre�lonym kierunku. Niekt�re spojrzenia �lizga�y si� po masce i szybach poselskiej lanci. Pose� przypomnia� sobie, jak jeszcze kilka lat temu nale�a� do pozaparlamentarnej opozycji i sam korzysta� z przepe�nionej komunikacji miejskiej je�d��c na pikiety, zebrania i rozr�by. Wstrz�sn�� nim dreszcz obrzydzenia. Wygodniej u�o�y� swoje cia�o na mi�kkiej sk�rze kanapy. Nigdy wi�cej � przebieg�o mu przez g�ow�. Jeszcze raz zerkn�� na twarze w oknach autobusu: pomarszczona twarz emerytki, dziewcz�ca bu�ka uczennicy, przepity ryj czterdziestolatka, �ysa pa�a jakiego� urz�dasa ni�szego szczebla i kilkana�cie innych twarzy en face i z profilu, i g��w, kt�re dla niego by�y tylko ewentualnymi g�osami, i kt�re teraz nic dla niego nie znaczy�y. Wybory b�d� dopiero za dwa lata � w�wczas o nich pomy�li, a teraz to masa � ot co. Z bocznej kieszeni wyj�� kom�rk� i w��czy� gr�: w�a. By� w niej mistrzem. Uwielbia� obserwowa�, jak w�� prowadzony wy�wiczonymi podczas wielu godzin poselskich posiedze� palcami, szybko zajada kolejne kulki i ro�nie, ro�nie, ro�nie... On te� tak r�s�. Te� potrafi� prze�lizgiwa� si� jak ten w�� mi�dzy frakcjami, klubami, koteriami i kolesiami. R�s� w si�� �ykaj�c coraz �akomiej w�adz�. W zamian wydala� coraz bardziej poronione pomys�y, postulaty, petycje i oratoria, z kt�rych i tak nikt nie �mia� go rozliczy�. Dowala� upadaj�cym lub ju� le��cym, przytakiwa� rz�dz�cym, krzycza�, gdy inni krzyczeli, a milcza�, gdy milcza�a wi�kszo��. By� na fali i to mu odpowiada�o. W�� by� ju� tak d�ugi, �e niemal gryz� w�asny ogon... Spojrza� na wynik � kolejny rekord! To dobra wr�ba � u�miechn�� si� s�odko do w�asnej my�li. - Nie mo�emy jecha� szybciej? Sp�ni� si� � mrukn�� do kierowcy. - Korek � skwitowa� pytanie kierowca. Po chwili doda�: - Wszystko przez te zawalidrogi � wskaza� g�ow� autobus. � Pasy w�skie, a jak taki stanie, to ju� koniec. Pose� z nienawi�ci� spojrza� na czerwono � ��tego zawalidrog�. Teraz ludzie, kt�rych widzia� w oknach nie byli ju� nawet mas�; byli jednym mot�ochem, kt�ry nie wiadomo po co je�dzi po mie�cie zamiast siedzie� w domu, albo pracowa� od sz�stej rano. Ju� dawno powinien dojecha� i siedzie� w bufecie na Wiejskiej... Nagle do g�owy wpad� mu genialny pomys�. Mia� temat: gor�cy, pal�cy i taki, kt�ry nie cierpi zw�oki. Temat na przem�wienie, na powo�anie nowej komisji, na nowe debaty, na kilka miesi�cy dyskusji! PROBLEMY KOMUNIKACJI MIEJSKIEJ!!! Tak, to jest to, czym zakasuje opozycj�! Pose� o�ywi� si�. �askawym okiem spojrza� na zmaltretowane twarze w oknach. ONI b�d� tematem jego przem�wienia; ich dola, ich katorga i ich codzienne problemy z komunikacj�. W pami�ci zacz�� uk�ada� przemow�. Oczywi�cie, wyjdzie od szczeg�u; zacznie od osobistych spostrze�e�: Dzisiaj widzia�em... dzisiaj u�wiadomi�em sobie, jak obywateli m�czy codzienna jazda... � to powinno chwyci�. Potem przejdzie dalej; spojrzy na problem z szerszej perspektywy. Najpierw komunikacja miejska, potem problem t�oku na ulicach, z�e zarz�dzanie w�adz miejskich; prezydent musi odej��, zast�pca musi odej��, minister infrastruktury musi odej��, wszyscy musz� odej��; nale�y wyci�gn�� wnioski i konsekwencje; nale�y ukara�; bicz ludu si� zbli�a (no, to lekka przesada - stwierdzi� po chwili zastanowienia - chocia� czemu nie; bicz ludu �adnie brzmi). On � zbawca � ma pomys�, aby te codzienne bol�czki rozwi�za�! Instynktownie zacz�� zaciera� r�ce. Mia� gotowe przem�wienie, a � w dodatku � by�o to co� nowego, co� odkrywczego (przynajmniej w mniemaniu Pos�a). - Szybko, szybko... zr�bcie co�, bo sp�ni� si� na debat� � ponagla� kierowc�. By� tak podniecony, �e postanowi� nawet zrezygnowa� z obowi�zkowych kilku kieliszk�w w sejmowym bufecie, p�j�� od razu na sal� posiedze� i poobserwowa� przedm�wc�w. Dzisiaj g��wnym tematem ma by� zatwierdzenie bud�etu, ale on na tym si� nie zna�; jak zwykle b�dzie g�osowa� wed�ug starego, wypr�bowanego schematu: je�li pos�anka J. b�dzie mia�a z sob� br�zow� torebk�, to zag�osuje na TAK, je�li czarn�, to b�dzie na NIE. Po bud�ecie b�dzie jego chwila, jego przem�wienie � jego wielka chwila. Wreszcie ruszyli i po p� godzinie samoch�d zaparkowa� przy walcowatym budynku. Jak zwykle w jego kierunku rzuci�a si� gromada �urnalist�w i innych okamizelkowanych * przedstawicieli medi�w. Pocz�tkowo chcia� ich � jak zwykle zby� � ale zatrzyma� si� �askawie i � nie s�uchaj�c pyta� zawo�a�: - Tu, w tej teczce � wskaza� na teczk�, w kt�rej znajdowa� si� jedynie pami�tkowy d�ugopis z kampanii wyborczej oraz Chwila dla ciebie z zesz�ego miesi�ca z niedoko�czon� krzy��wk� � mam dokumenty! Dzisiaj wreszcie podejm� walk� o szarego obywatela! Walk� o zwyk�ego cz�owieka, o kt�rych w�adza zapomnia�a. � Po tych s�owach gro�ny grymas na twarzy Pos�a zmieni� si� w seri� min numer 4, czyli: zatroskany ojciec i czu�y opiekun uci�nionych. W ruch posz�y kamery, b�ysn�y flesze, a kilka mikrofon�w ma�o nie wybi�o mu z�b�w. - Zaraz po g�osowaniu na temat bud�etu b�dzie moje przem�wienie! Przem�wienie brzemienne w skutki � zako�czy�, odwr�ci� si� i dumnie wkroczy� do sejmu. Zrobi� wra�enie i doskonale zdawa� sobie z tego spraw�. Zainteresowanie medi�w mia� zagwarantowane. Ci durnie odwalaj� za mnie wi�kszo�� roboty � pomy�la� z satysfakcj� � ile bym musia� zap�aci�, �eby mie� tak� reklam�, a dzi�ki nim mam j� za frajer, hehehe. W hollu nie by�o gwarno. - Lumpper � pumpper, lumpper � pumpper � pod�piewywa� sobie i lekko kroczy� samym �rodkiem. Niedbale machn�� r�k� - a la Adolf Hitler - w kierunku, w kt�rym sta� Maniek, Zdzisiek i Wacek (aktualnie opozycja), ostentacyjnie odwr�ci� g�ow�, gdy zobaczy� J�zka (aktualnie wroga frakcja w tym samym klubie), wyszczerzy� si� do Kry�ki i Mary�ki (obie niezale�ne, chocia� nikt za to g�owy nie da�by sobie uci��), lekko kiwn�� g�ow� na widok Rycha (kt�ry i tak go nie zauwa�y�, bo w�a�nie bada� zawarto�� dekoltu Kry�ki). Wkroczy� do sali. Machinalnie zerkn�� w lewo i wy�owi� wzrokiem pos�ank� J. (swojego czasu by� to idea� kobiety Pos�a � niezbyt kompetentna, ale potrafi�ca si� wkr�ci� i wygadana. Idea�em przesta�a by�, gdy kategorycznie odm�wi�a Pos�owi wzi�cia udzia�u w dwuosobowej, nieformalnej grupie roboczej i po obrzuceniu go inwektywami, gdy zaproponowa� jej przedyskutowanie tematu antykoncepcji). Jej torebka by�a br�zowa. Pose� siad� w swoim fotelu. Po pi�ciu minutach ws�uchiwania si� w mow� cz�onka rz�du straci� w�tek, ale ze wszystkich si� stara� si� nie ziewa� (na wypadek gdyby gdzie� czai� si� jaki� paparazzi). Otworzy� teczk�, wyj�� Chwil� dla ciebie i zaj�� si� rozrywk� umys�ow�. - Powie�� Henryka Sienkiewicza... � mrucza� pod nosem � hmmm... na P, pi�� liter. Chroba... Na P... hmmm... ko�czy si� na -op... Intensywny wysi�ek umys�owy przerwa�a mu informacja o g�osowaniu. Jeszcze raz upewni� si�, �e pos�anka J. ma br�zow� torebk� i zag�osowa� ZA. Podliczono g�osy i g�oszono przerw�. Jak nigdy dot�d, Pose� z niecierpliwo�ci� oczekiwa� ko�ca przerwy, bo po niej mia�a nadej�� JEGO wielka chwila. Wreszcie ta chwila nadesz�a. - G�os zabierze Pose� � wyg�osi� swoj� formu�k� Marsza�ek. Pose� wolno i z godno�ci� ruszy� w kierunku m�wnicy. Czu� na sobie ciekawskie oczy tych z aktualnej koalicji i tych z opozycji. Dumnie podni�s� czo�o. Mia� co� do powiedzenia, a oni � miernoty � b�d� musieli go wys�ucha� i � by� o tym przekonany � przyzna� mu racj�. Wreszcie doszed�. - Panie Marsza�ku � zwr�ci� si� do Marsza�ka � Wysoka Izbo, panie i panowie pos�owie... � zrobi� dramatyczn� przerw�. � Dzi� mia�em pi�kny sen... � Niechc�cy zacytowa� pastora Martina Luthera Kinga. Us�ysza� szmer i chichoty. � Mia�em sen � powt�rzy� i kontynuowa� - �e w oknach przeje�d�aj�cych samochod�w zobaczy�em szcz�liwe twarze. - A ja widzia�em or�a cie� � dos�ysza� z lo�y wrogiej frakcji. Spojrza� w tamt� stron� kamiennym wzrokiem. Na ko�cu j�zyka mia� ju� ci�t� ripost�, ale opanowa� si�. Taki wtr�t m�g� zburzy� mistern� form� przem�wienia. Zapami�ta� wi�c twarz dowcipnisia i postanowi� prze�o�y� zemst� na inn� okazj�. - Panie pos�anki i panowie pos�owie. Wszyscy, niezale�nie od miejsca na tej sali codziennie jeste�cie �wiadkami tego samego co ja. Widzicie to � podni�s� g�os i gromi� jak z ambony � ale nic nie robicie w tym kierunku! O co mu chodzi? � my�leli pos�owie, zar�wno ci z lewicy, ci z prawicy, ci z centrum, ci niezale�ni, a nawet ci z jego w�asnej, nijakiej partii. Pose� zauwa�y� cie� zaciekawienie na kilkunastu twarzach. - Widzicie to biedne zat�oczone miasto otumanione spalinami, tych ludzi �ci�ni�tych w autobusach jak sardynki, sami tracicie czas w korkach, zamiast w tym czasie pracowa� dla dobra narodu. Gdzieniegdzie da�o si� us�ysze� pomruki aprobaty i chrz�kni�cia tych, kt�rzy udawali, �e ju� za�apali o co chodzi. - Tak, panie i panowie pos�anki; czy ktokolwiek z was pomy�la� o tym kiedykolwiek? Ile czasu tracicie w korkach, a przecie� za ten czas p�ac� wasi wyborcy! Mimo, �e wi�kszo�� s�uchaczy nadal nie rozumia�a Pos�a jakby m�wi� najczystsz� chi�szczyzn�, baczniej zacz�li si� przys�uchiwa�. Mowa by�a o ich dietach, o ICH pieni�dzach. - Do�� z tym! Nale�y po�o�y� temu kres! Trzeba po�o�y� kres... korkom! Uwa�ny s�uchacz us�ysza�by, �e z wielu piersi (z prawa, z lewa i z centrum) wydoby� si� odg�os ulgi. Pose� nie chcia� zrobi� zamachu na ich diety. - Codziennie obywatele m�cz� si� w autobusach, w tramwajach i w metrze. Jazda w zat�oczonych �rodkach komunikacji miejskiej, to mord�ga. Trzeba z tym sko�czy�! Trzeba ul�y� obywatelom. Korkom nale�y powiedzie� stanowcze: NIE! Powt�rzenie monologu w nieco zmienionej formie nale�a�o si� tym, kt�rzy przespali pocz�tek. Poza tym Pose� wiedzia� z do�wiadczenia, �e powt�rzenie wst�pu zawsze daje lepszy efekt. I faktycznie: efekt by�o wida�. Pose� by� zachwycony sam sob�. W ci�gu tych kilku minut przemowy ur�s� w swoich oczach do rangi wodza. Mia� ich w gar�ci. - Winni za taki stan rzeczy musz� ponie�� konsekwencje! Prezydent musi odej��, minister od komunikacji musi odej��, dyrektorzy MPK musz� odej��... Wyliczanie tych, kt�rzy musz� odej�� przerwa� g�os Marsza�ka: - A czy pan, panie Po�le widzi rozwi�zanie tego stanu rzeczy, czy jak zwykle ��da tylko dymisji? Mo�e wreszcie wska�e na nam pan rozwi�zanie chocia� tego problemu. Obwodnica? Metro? Most? - Mam rozwi�zanie! � zawo�a� z triumfem Pose� � i zaraz je przedstawi�, je�li �askawie przestanie mi pan przerywa�, panie Marsza�ku. Pose� upi� �yk wody. Zerkn�� na balkon, gdzie t�oczyli si� dziennikarze. Wszyscy byli na miejscu i wszyscy czekali na jego s�owa. Wreszcie nadesz�a ta chwila. - Po pierwsze: nale�y podwy�szy� stawki bilet�w, aby tym sposobem zniech�ci� do przejazd�w. Dzi�ki temu w �rodkach komunikacji b�dzie lu�niej i wygodniej. Ubodzy zaczn� chodzi� pieszo, co tylko wyjdzie im na dobre, bo ruch na �wie�ym powietrzu to zdrowie. Po drugie: nale�y wprowadzi� rotacj� w przejazdach � ludzie urodzeni w nieparzyste dni miesi�ca, b�d� mogli korzysta� z publicznego transportu w poniedzia�ki, �rody i pi�tki z rana, a obywatele urodzeni w dniu parzystym b�d� mieli prawo jazdy we wtorki, czwartki i pi�tki wieczorem. �ami�cych to prawo czeka� b�d� surowe kary pieni�ne. W soboty, niedziele i �wi�ta pa�stwowe i ko�cielne og�osi si� - na mocy dekretu - ekologiczne zielone dni. Na te dni przepustki umo�liwiaj�ce korzystanie z komunikacji miejskiej otrzymaj�: ob�o�nie chorzy, inwalidzi, dzieci do lat trzech, kombatanci i emeryci. Po trzecie: nale�y ograniczy� ilo�� autobus�w i zakaza� ich wyjazdu na ulice, kiedy MY � pos�owie jedziemy do pracy lub z niej wracamy, to jest od godziny �smej trzydzie�ci do godziny dwunastej i od godziny pi�tnastej do osiemnastej. Postuluj�, aby to samo prawo obowi�zywa�o taks�wki, samochody dostawcze i samochody prywatne o pojemno�ci wy�szej ni� siedemset centymetr�w sze�ciennych. W ten spos�b sko�czymy z korkami, obywatele b�d� zdrowsi, nasze lancie swobodnie b�d� przemieszcza� si� po ulicach, a MY z ich okien wreszcie b�dziemy mogli podziwia� pi�kno naszej kochanej stolicy. Kto jest ZA? p.s. Mo�e, drogi czytelniku, nie uwierzysz, ale kilkudziesi�ciu pos��w podnios�o r�k�... 2004 r. * sofistyka � tu: wykr�tna i niesolidna argumentacja. * erystyka � tu: m�wienie p�prawd, aby za wszelk� cen� udowodni� swoje racje. * okamizelkowanych � tu: chodzi o ludzi w rybackich kamizelkach szalenie modnych w�r�d dziennikarskiej braci.