6109

Szczegóły
Tytuł 6109
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

6109 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 6109 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

6109 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Manuela Kalicka TATA, ONE I JA 2002 Basi, kt�ra powiedzia�a: �A mo�e napiszesz �mieszne opowiadanie o mi�o�ci. Jakie� cztery strony...� Tatko wpad� do mieszkania jak burza. W�osy mia� rozwiane i krzywo zapi�t� koszul�. Spojrza� na mnie dzikim wzrokiem i wykrzykn��: - Gdzie jest matka?! - Dwadzie�cia minut temu pojecha�a na lotnisko. Taks�wk� - odpowiedzia�am przera�ona. Tata skrzywi� si�, zakl�� szpetnie. Odwr�ci� si� na pi�cie i wybieg�. Jego kroki g�ucho dudni�y na schodach. Wr�ci� po nieca�ych dw�ch godzinach. Wszed� do mieszkania, usiad� na krze�le i zamy�li� si�. Potem potar� nos, popatrzy� na mnie i na Paul� siedz�ce cichutko na kanapie, wykona� ruch, jakby sobie o czym� przypomnia�, podszed� do Pauli, przytuli� j�, mnie poklepa� po ramieniu, wymamrota� co� w rodzaju: �Wszystko b�dzie dobrze� - i usiad� z powrotem. Zapad� si� w sobie. Znieruchomia�. Wczesny zmierzch k�ad� si� cieniem na przedmiotach w mieszkaniu. Pogr��ali�my si� w mroku. Panowa�a przera�liwa cisza. Ile to trwa�o, nie wiem. Potem tata si� o�ywi�. - Jak si� masz, Karolinko! Jak si� spa�o? �niadanko? - Tak, ch�tnie - odpowiedzia�am. Tata pomkn�� do kuchni i zacz�� grzeba� w lod�wce. - No, co my tu mamy? O, serek jest! No tak, zaple�nia�y. Mleczko, mleczko b�dzie dobre... By�o dobre, miesi�c temu. Co my tu jeszcze mamy, lakier do paznokci i krem. Wy�mienite! Co wolisz, Karola, lakier czy krem na �niadanie? Stan�o na d�emie i chlebku, cokolwiek nie�wie�ym. Jad�y�my z Paulink�, a kanapki ros�y nam w ustach. Tatu� zrobi� herbatki i usiad� ko�o nas. - Nie martwcie si�, dziewczynki - oznajmi�. - Jako� sobie poradzimy! - Znowu ten radosny ton. Potem zacz�� dzwoni�. - Ewa! - Ewa to nasza ciocia, siostra mamy. - Ewa! S�uchaj! Kasia wyjecha�a do Afryki... Tak, z panem Bajabongo... Tak, oczywi�cie, masz racj�, to rozwinie jej osobowo��, tak, rozszerzy horyzonty, tak, tak, tak... Tylko s�uchaj, tak... Wiesz, zostawi�a dziewczynki i jest jeden ma�y problem, bo, widzisz, ja nie mog� po�wi�ci� im zbyt wiele czasu, te wyjazdy, sama rozumiesz, my�l�, �e dla ciebie by�oby to nowe do�wiadczenie, gdyby� si� nimi troch� zaj�a. Kasia wr�ci i przejmie opiek�. Ja b�d� ci� oczywi�cie wspomaga�... Co? Lecisz jutro do Indii medytowa�. Mo�e by� to odwo�a�a? Wiesz, dziewczynki... Niemo�liwe, jak to niemo�liwe?... Sam lama Awnapurthi. No, tak, sam rozumiem. Sony. Jasne, uca�uj�. Pa! Ciocia was ca�uje, dziewczynki - zakomunikowa�. - Jasne - odpowiedzia�am. Siedzia�y�my znowu z Paul� na kanapie i obserwowa�y�my rozw�j wypadk�w. Tata zaduma� si�, ale po chwili znowu zacz�� dzwoni�. Iza, Jola, Krysia, imiona by�y r�ne, efekt ten sam. Ko�o pierwszej po po�udniu zachryp�, a ja cichutko powiedzia�am, �e jeste�my g�odne. Tatu� stan�� na wysoko�ci zadania i zam�wi� pizz� na telefon. Potem si� zamy�li�, na d�ugo, d�ugo, wreszcie p�k� i zawy�. Naprawd�! Zawy�. Og�lnie m�wi�c, zacz�� lata� po mieszkaniu, ciska� przedmiotami i u�ywa� wyra�e� powszechnie przyj�tych za nieparlamentarne. Wykrzykiwa� przy tym: �Zrobi�a to! Zrobi�a to!� No i dorzuca� jeszcze s�owo na liter� k�, ale mo�e nie b�d� go przytacza�. Kto� m�g�by pomy�le� �e nasz tatu� jest ordynarny, a to nieprawda. U�ywa tego typu wyraz�w tylko w ostateczno�ci i wtedy one rzeczywi�cie co� znacz�. Babcia Frytka te� lubi sobie zakl��, ale w jej ustach przekle�stwo brzmi tak, jakby smakowa�a co� wybornego lub na przyk�ad delektowa�a si� papierosem. Sama mia�am ochot� zakl�� w tym momencie, i to jakim� naprawd� grubym s�owem. Patrzy�y�my na to, co tatko wyczynia�, w milczeniu. Potem wzi�am Paul� do naszego pokoju i zacz�y�my budowa� dom z lego. Drzwi zamkn�am. Kiedy wysz�am po p�godzinie, tata si� uspokoi� i znowu wisia� na telefonie. Tyle �e teraz s�ysza�am imiona: Krzysiek, Marek, Lech. Wymienieni panowie pojawili si� wkr�tce z du�ymi zgrzewkami piwa. Zacz�a si� burza m�zg�w, kt�ra szybko przerodzi�a si� w be�kot i u�alanie taty nad sob� przy wt�rze basuj�cych mu przyjaci�. Doko�czy�y�my z Paul� zimn� pizz� i posz�y�my spa�. Rano tatu� mia� kaca; by wej�� do ubikacji, trzeba by�o przest�pi� Lecha, a z kuchni wystawa�y nogi Krzycha. Zacz�am my�le� o takim filmie o dw�ch dziewczynkach z domu dziecka. Mia�y fajne przygody i w og�le. Z drugiej strony ogl�da�am te� i taki film, w kt�rym dzieciom w bi-dulu by�o ma�o fajnie. Patrzy�am na p�owe w�oski Pauliny i widzia�am oczami wyobra�ni, jak tuli si� do mnie we wsp�lnej sali domu dziecka, a kole�anki z rodzin patologicznych zn�caj� si� nad nami i stroj� sobie �arty. Czy nasza rodzina jest ju� rodzin� patologiczn�? Rozejrza�am si� niepewnie. Nie wygl�da�o to wszystko najlepiej. Pogi�te puszki po piwie, pety. Niedojedzone kawa�ki pizzy wala�y si� wsz�dzie. Melina jak nic. Panowie powoli si� reanimowali, tata przeprasza� za wczorajsz� balang�. - Wybacz, Karolciu, za�ama�em si�, t�pn��em - kaja� si�, Patrz�c mi w oczy wzrokiem psa, kt�ry nasiusia� w salonie. - Nie ma sprawy, tatku, ale trzeba zrobi� jakie� zakupy i posprz�ta�. - Tak, tak. Masz, dziecko, racj� - odpar� zafrasowany. Pewnie, �e mam. Potem by�o weso�o, wszyscy rzucili si� do sprz�tania i rzeczywi�cie, kiedy koledzy taty wyszli, mieszkanie l�ni�o. A my zajada�y�my pyszne omlety, osobi�cie przyrz�dzone przez Krzycha, kt�ry jest g��wnym wokalist� grupy Kabanos. Tata robi u nich za gitar� basow�, dostawc� tekst�w i kompozytora. Jednym s�owem, prawdziwy z niego Leonardo. Oczywi�cie da Vinci, nie di Caprio. Dziewczyny w szkole oszalej�, jak si� dowiedz�, �e jad�am omlety produkcji samego Krzycha. P�niej by�o ciekawie, ale ju� nie tak. Pojechali�my do supermarketu, gdzie kupili�my tak� ilo�� �arcia, �e stado s�oni afryka�skich ledwo by si� z nim upora�o. Nast�pnie odbyli�my narad�. Ja podj�am si� zmywania i opieki nad Paul�. Tata mia� dostarcza� po�ywienie i sprz�ta�. Nikt nie wzi�� na siebie gotowania, ale tata powiedzia�, �e znajdzie jakie� rozwi�zanie. Jako� to si� zacz�o toczy�, kulawo, ale si� toczy�o. Ci�gle nie by�o to tego, to owego. Pizza wychodzi�a mi nosem, potem znienawidzi�am chi�szczyzn�. - No problem - oznajmi� tata i zacz�� przynosi� turecczyzn�. Pr�by Kabanosa odbywa�y si� u nas lub chodzi�y�my z tat� do studia i by�o fajnie. Ale co b�dzie, gdy zacznie si� szko�a? Wola�am nie my�le�. W ka�dym razie my�l o bidulu na razie zarzuci�am i nie podsuwa�am jej tacie. Staruszek dba� o nas, jak m�g�. Fredka si� nie pojawia�a, podobno �le si� czu�a, tylko dzwoni�a i szczeg�owo mnie wypytywa�a, co si� dzieje. Potem przyjecha�a na kilka dni, gdy tata wyruszy� w tras�. Jad�y�my pyszne zupki i t�skni�y�my za tat�. Za mam� te�, ale by�y�my na ni� strasznie z�e. Tego si� dzieciom nie robi, tak uwa�am. Tata wr�ci�, ale nie sam. - To Violka - powiedzia�. - B�dzie nam pomaga�a. Wodzi�y�my wzrokiem po Violce - ja, Fredka i Paula - i nic nie rozumia�y�my. - B�dzie nam pomaga�a? - wyst�ka�am przera�ona. Violka mia�a czerwone w�osy, nie rude, tylko czerwone, kolczyk w nosie, drugi nad brwi� (w uchu nic nie mia�a), sk�rzan� kurtk� nabijan� �wiekami i buciory na strasznie grubej podeszwie. - Czy ona umie gotowa�? - zapyta�a Fredka. - Tego nie wiem - odpar� tata. - Ale si� dowiem. Umiesz gotowa�? - Jasne - odpar�a Violka, �uj�c gum�. - Umie - powiedzia� z przekonaniem tata. Fredka wyjecha�a, trzasn�wszy drzwiami, a Violka wzi�a si� do gotowania. Pierwszego dnia spali�a trzy garnki, drugiego dwa. Trzeciego nic nie spali�a, bo wi�cej garnk�w ju� nie mieli�my. Na wszystkich meblach le�a�y rzeczy Violki, ona sama chodzi�a przewa�nie bez niczego. Jak sama powiedzia�a: sol�, lubi� sot�. W p�pku te� mia�a kolczyk. Nauczy�a mnie i Paul� lakierowa� paznokcie. By�o to jej ukochane zaj�cie. Tata zdawa� si� nie zwraca� na Violk� wi�kszej uwagi, no, czasem zburzy� jej w�osy czy poci�gn�� za ucho. Ot, takie misiowe pieszczoty. Violka te� zachowywa�a si� jak szczeniak, kt�ry stara si� pozyska� wzgl�dy pana. Z rzadka to si� niestety udawa�o, bo jej wyczyny kulinarne okaza�y si� pasmem nieszcz��. Gorzki ros� stanowi po dzi� dzie� zagadk� dr�cz�c� ca�� rodzin�. Albo na przyk�ad kotlety schabowe krojone wzd�u� w��kien. Pewnego dnia przypali�a ksi��k� kucharsk�. Wesz�am do kuchni i zobaczy�am Viol� studiuj�c� przepisy. R�g ksi��ki migota� weso�ym p�omykiem. Podnios�a wzrok i poci�gaj�c nosem, powiedzia�a: - Karolinko, czujesz? Co� tu �mierdzi? Jaka� spalenizna czy co? Chlusn�am na ni� natychmiast wod� mineraln�. Violka pisn�a przera�liwie. Uspokoi�a si� dopiero, gdy zobaczy�a spalony d� ksi��ki. D�ugo nie mogli�my doj��, czemu wszystko, co wysz�o spod jej r�ki, smakuje tak samo. Zawsze by�a identyczna, lekko gorzka nuta, czy to w zrazach, czy w budyniu lub cie�cie. Obserwacje, rady Fredki - nic nie pomaga�o. A� pewnego razu, siedz�c w kuchni i jedz�c ohydn� zapiekank�, kt�r� popija�am r�wnie ohydnym a nie r�ni�cym si� od niej w smaku kompotem, zauwa�y�am, �e Violka myje naczynia, ale ich nie p�ucze. I ju� wiedzia�am. Wszystko mia�o upojny smak ludwika. Tak, ludwika do zmywania. Po wyeliminowaniu ludwika ze sk�adu wszystkich przyrz�dzanych przez Viol� da� jej kuchnia nieco si� poprawi�a. Odrobin�. Zagl�daj�c tatusiowi w oczy, pyta�a, jak mu smakowa� obiadek, a tatu� odpowiada�: - Dlaczego ty nieustannie d��ysz do k��tni? Violka nie �apa�a, �e to �art, i popada�a w przygn�bienie. Co jaki� czas Fredka dzwoni�a do taty i m�wi�a: - Zobaczysz, Eryku, ona was wszystkich wytruje. Zna�am kiedy� jedn� mecenasow�, kt�ra na przyj�ciu �lubnym swojej c�rki poda�a w�asnor�cznie przygotowan� zesz�ego roku fasolk� szparagow�. - Zesz�ego roku?! - zdziwi� si� tatko. - W s�oikach, oczywi�cie. I wyobra� sobie: dwadzie�cia trzy osoby zatrute, w tym cztery zej�cia �miertelne. Pan m�ody by� jedn� z pierwszych ofiar. - Mama �artuje... - m�wi� tata niepewnym g�osem. - Powiem ci tylko: to by�a botulina. Wytworzy�a si� na skutek z�ego zakonserwowania fasoli. Oczywi�cie m�� me cenas wybroni� trucicielk�, ale sk�din�d wiem, �e zi�� nie bardzo jej odpowiada�. - Tutaj Fredka zawiesza�a tajemni czo g�os i szepta�a cicho: - Rozwa� to, prosz�, Eryku. - Co? - pyta� tata gapowato. - Czy mecenasowa zabi�a go�ci z premedytacj�? - Nie! - podnosi�a g�os Fredzia. - Nie. Tylko czy ona was nie otruje? - Kto? - pyta� tata. - Mecenasowa? - Nie! - rycza�a Fredzia. - Violka, tumanie! - I rzuca�a s�uchawk�. Jakie� zalety Violka pewnie mia�a, bo tata j� lubi�, a my patrzy�y�my na ni� jak na egzotyczne, kompletnie nam obce zwierz�tko. Uwielbia�a �piewa�. I to sta�o si� przyczyn� jej upadku. Violka chyba po cichutku marzy�a o karierze wokalistki w grupie taty. Ja mam s�uch muzyczny pierwszego stopnia: wiem, �e graj�. Jednak Lady Vi �piewa�a tak zapami�tale, �e nawet ja s�ysza�am, i� fa�szuje, a co dopiero tata! W ko�cu nie zdzier�y� i spyta� Viol�, czy zna anegdot� o g�ralu, a gdy spyta�a jak�, opowiedzia� bez lito�ci: - G�ral us�ysza� �piewaj�cego cepra i spyta�: �A co wy, panocku, tak �piwocie, jakby wam sierp z rzyci wyci�gali?� Viola aluzj� zrozumia�a i dosta�a piany, zrobi�a si� straszna awantura i niedosz�a gwiazda grupy Kabanos opu�ci�a z hukiem nasz dom. Do jej odej�cia przyczyni�a si� chyba nie tylko ura�ona ambicja; my�l�, �e mia�a ju� szczerze do�� zajmowania si� cudzymi dzie�mi. Bez niej by�o troch� smutno, za to znacznie spokojniej. No, bo mo�e s�uchu nie mia�a, ale osobowo�� na pewno. Tata skwitowa� jej odej�cie kr�tko: - Nie mo�na jej odm�wi� pewnego braku talentu. - W jakiej dziedzinie? - spyta�am. - Gotowania czy �piewu? - Obydwu, niestety. Mniej wi�cej w tym czasie odezwa�a si� mama. Zadzwoni�a. Pyta�a, co s�ycha�. - Okay - powiedzia�am, patrz�c na sterty brud�w na pod�odze, krze�le i kanapie, na st� czarny od �mieci, szklanek i pet�w. Gdzieniegdzie wystawa�y brudne skarpetki. Tata tworzy�, a to niestety kolidowa�o z reszt� otaczaj�cego nas �wiata. Wzbogacili�my si� o pianino, kt�re wci�gni�to przez okno, bo drzwi okaza�y si� zbyt w�skie. Wszyscy byli w amoku. Zbli�a�a si� premiera nowej p�yty i promuj�ca j� trasa koncertowa. Siedzia�y�my z Paulina cichutko jak myszki, nawet telewizora nie wolno by�o nam w��czy�. Czyta�am jej Kubusia Puchatka. W�a�nie ko�czy�am, gdy zacz�a strasznie szlocha�. - Nie p�acz, uspok�j si�, czemu ryczysz? - pyta�am, tul�c �kaj�c� kupk� nieszcz�cia. - P�acz�, bo ty odejdziesz, tak jak mama, jak Krzy� z Siedmiomilowego Lasu. - Nie p�acz, ja nie odejd�. Na pewno nie. Nie ja. - Odejdziesz, odejdziesz w doros�o�� - zanosi�a si� p�aczem. Bo�e, ona wszystko rozumia�a! Rozumia�a Kubusia Puchatka i to, co si� dzieje. Zatka�o mnie, ale spokojnie pocz�am jej t�umaczy�, �e je�li odejd� w doros�o��, to w�a�ciwie odejdziemy razem, i �e tak naprawd� to my obie ca�y czas idziemy w�a�nie w t� stron�. Bo�e! Jaka ona jest m�dra! Dzi�ki niej i ja to sobie u�wiadomi�am. Wieczorem opowiedzia�am o tej rozmowie tacie, a on skomentowa� kr�tko: �Nerwica sytuacyjna�. Dobry sobie! W niedziel� rano zabra� nas na ca�y dzie� do zoo, jak twierdzi�, po to, by�my wr�ci�y do stanu dzieci�cej niewinno�ci. By�o bosko. Szczeg�lnie podoba�y si� nam ma�py. Jak tylko weszli�my do zoo, Paula zauwa�y�a napis: NIE KARMI� ZWIERZ�T Zdziwiona spyta�a: - To one nic nie jedz�, te zwierz�ta? Czym one �yj�? Musieli�my jej wyt�umaczy�, co i jak. I niech nam b�dzie wybaczone, ale dali�my, ku jej ogromnej rado�ci, bu�k� s�oniowi. Paulinka zacz�a tat� molestowa�, by kupi� lody. Tata si� zdziwi�: - Lody? Latem? Rzeczywi�cie by�o to do�� banalne, ale lody ogromnie nam smakowa�y. Szczeg�lnie arbuzowe. Jedli�cie kiedy arbuzowe? Po prostu poezja. Potem poszli�my do ptaszarni i sp�dzili�my tam zaczarowane p� godziny. By�o magicznie. Zupe�nie jakby�my si� znale�li w jakim� egzotycznym zak�tku �wiata. Ptaki, kolorowe, roz�wiergotane, otacza�y nas ze wszystkich stron. B��dzi�am od jednej zagrody do drugiej i nie mog�am oderwa� oczu od tego rozwrzeszczanego, zabawnego ta�atajstwa. Wra�enie robi�y naprawd� fantastyczne. Rzeczywi�cie, zoo to �wietne miejsce, by zapomnie� o wszystkich k�opotach i zmartwieniach dnia codziennego. Precz z nerwic� sytuacyjn�! Niech �yje zoo! Nie chcia�y�my w og�le wyj��, ale tatu� przekupi� nas obietnic� kina. Poszli�my na Shreka i nie da si� ukry�, �e si� zakocha�am. Na ca�e �ycie. Uwielbiam Shreka i jestem sk�onna za�o�y� z Paulina jego fanklub. Obie kategorycznie stwierdzi�y�my, �e musimy i�� na to jeszcze raz, najlepiej natychmiast. Tatu� zblad�, bo kiedy zakocha�y�my si� w stu jeden dalmaty�czykach, oczywi�cie rysunkowych Disneya, sp�dzi� z nami kolejnych osiem niedziel w kinie. Chcia�y�my p�j�� dziewi�ty raz, ale si� zrobi� zielony, wi�c mu darowa�y�my. Dzi� uda�o mu si� wyci�gn�� nas z kina pod fa�szywym pozorem, �e jest p�no. Zgodzi�y�my si� niech�tnie, ale zapowiedzia�y�my, �e my tu jeszcze wr�cimy. Obie postanowi�y�my przeznaczy� nasz� tygodni�wk� na kupno bilet�w. Mo�e te� uda si� nam�wi� Fredzi�, �eby nas zabra�a. Snu�y�my tego typu plany przez ca�� drog� do domu, ku niewymownej zgrozie tatusia. To by� wspania�y dzie�. Wyca�owa�y�my w domu tatk�, nie bacz�c na jego okropne za�enowanie. Jak chce, to naprawd� jest cudowny. Potem, niestety, pojawi�a si� pani Ilonka. W�a�nie trwa�a pr�ba kapeli, kiedy rozleg�o si� straszne walenie do drzwi. To by�a pani Ilona. Miota�a si�, krzycza�a, �e spa� nie mo�e. Tatu� przeprosi�, powiedzia�, co i jak, �e zesp� itd. Obieca� cisz�. Uspokoi�a si� i posz�a. Nast�pnego dnia tatko kupi� kwiatki i poszed� j� przeprosi�. D�ugo nie wraca�, bardzo d�ugo. Potem pojawili si� oboje i tato powiedzia�, �e teraz pani Ilonka b�dzie si� nami zajmowa�. - Czy umie gotowa�? - zapyta�am. Tata spojrza� na ni�, a ona si� u�miechn�a i powiedzia�a: - Jasne. I by�a to, niestety, prawda. Tatu� kupi� nowe garnki, w kt�rych Ilonka codziennie przygotowywa�a roso�ki, kotleciki, kurczaczki, budynie i inne cuda, o kt�rych przedtem nawet nie �ni�y�my. Mieszkanie l�ni�o, ciasto pachnia�o. Mia�y�my wszystko poprane i poprasowane. Pani Ilonka kr��y�a po domu, na nas wielkiej uwagi nie zwraca�a, tylko rwa�a tatusia. Tak si� do niego wdzi�czy�a, �e ko�ci� w gardle stawa�y mi kotleciki, kurczaczki i budynie. Rano chodzi�a po domu w lok�wkach, a gdy ko�o po�udnia z taty pokoju zaczyna�y dochodzi� oznaki �ycia, bieg�a do �azienki, pozbywa�a si� lok�wek, psika�a perfumami �Femme Fatale�, obci�ga�a d�ug� sp�dnic� w krat�, w kt�rej my�a pod�og�, i zaczyna�a do nas grucha�: - Karolinko, pozw�l, poprawi� ci warkoczyk. Polusiu, mo�e kawa�ek ciasta z jagodami? Jest przepyszne! Patrzy�y�my na siebie z Paulink� i zgodnie opuszcza�y�my lokal, udaj�c si� w kierunku podw�rka. To by�o okropne. - A jak ona uwiedzie tatusia? Jak on si� z ni� o�eni? - pyta�a Paula. - To b�dziesz do ko�ca �ycia jad�a pyszne kurczaczki - odpowiada�am jadowicie. - Nie sprzedam si� za �adne kurczaczki - m�wi�a. - Przecie� ona nas nie znosi. To by�a prawda. Pani Ilonk� nas nie znosi�a, dar�a si� i w�cieka�a, kiedy tata nie s�ysza�. Wygadywa�a na nas i na nasz� mamusi�. Mamusia jaka by�a, taka by�a, ale to zawsze przecie� nasza mamusia. I na pewno by�a fajniejsza ni� ta ca�a Ilonka. A tatu� si� zachwyca�: - Jakie pyszne zraziki, koszulka jak �licznie uprasowana! Kupi�a go, leniwca jednego. Popatrywa�y�my na siebie ze zgroz�. On to mo�e zrobi�. O�eni� si� z Ilonk�. Dostaniemy Ilonk� za macoch�. Wol� bidul. Na pewno b�dzie nam tam lepiej ni� z Ilonk�. Cholerny Kopciuszek to nie jest rola dla mnie, a tym bardziej dla Pauli. Nasza awersja do Ilonki ros�a, ros�a te� niech�� Ilonki do nas. Wszystko, co robi�y�my, by�o z�e, my by�y�my g�upie i niegrzeczne. To, co robi� tatu�, by�o dobre. Ba�agan, pety, skarpetki na stole. Tatu� by� tw�rc�, a my zawad�. To przecie� takie proste. Ba�y�my si�, �e tatu� przepad� z kretesem, a� tu raptem us�ysza�am, jak m�wi do swoich kumpli: - No dobra, z Ilonki jest straszny kaszalot, ale gotuje �wietnie. �Hurra! hurra!� - zacz�am krzycze� w duchu. - Mo�e si� z ni� nie o�eni... - zakomunikowa�am Paulinie. Rozpocz�� si� rok szkolny i trzeba powiedzie�, �e dzi�ki pani Ilonie wszystko toczy�o si� dosy� sk�adnie. Mia�am ksi��ki i zeszyty, mo�e nie te naj�adniejsze, bo nie da�a mi ich kupi�, t�umacz�c tacie, �e s� za drogie, ale jakie� tam mi kupili. Paula posz�a do zer�wki i nawet jej si� spodoba�o. Dawa�o si� prze�y�. A� wybuch�a bomba. Paula, g�upiutka Paula, jedz�c jaki� wyj�tkowo pyszny obiadek Ilonki, skomentowa�a: - No, jeste� kaszalot, ale umiesz gotowa�. Rozp�ta�a si� burza z piorunami. Ma�a zacz�a si� t�umaczy�, �e to nie ona, tylko tatu�. No i zrobi�o si� piek�o, jakiego jeszcze nigdy nie widzia�am. Kamienica trz�s�a si� w posadach. Sko�czy�o to si� wymarszem �miertelnie obra�onej W niedzielne przedpo�udnie zawita�a do nas pani Kleopatra Tongo del Abdiz Bongo. Gdy stan�a w drzwiach i nie�mia�o powiedzia�a: �Ja szuka� moja m�a, Abdullaha Tongo del Abdiz Bongo� - wszyscy zamilkli�my i otworzyli�my usta. Nawet tata. Nawet Krzysiek, Marek i Lech. No, bo by�o na co popatrze�. Kleopatra mia�a ze sto osiemdziesi�t pi�� centymetr�w wzrostu i tak� figur�, �e kl�kajcie, panowie. Usta Angeliny Jolie, biust lepszy ni� u Pameli Anderson. Otulona bia�� d�elab�, wygl�da�a zjawiskowo. Wszystko to jednak stworzy�a natura, a nie chirurgia - podkre�la� tata, gdy panowie na gor�co komentowali wydarzenie. No c�, tata nawet wspomnia�, �e nabra� szacunku do mamy, skoro wygryz�a z pozycji �ony taki cud natury. Panowie rzucili si� gromadnie na Kleopatr�, posadzili na kanapie, zaproponowali piwo, obiad i ma��e�stwo w ramach zado��uczynienia. Nast�pi� totalny zam�t. Sytuacja troch� si� wyja�ni�a dopiero po dobrej p�godzinie przes�uchiwania jej w trzech j�zykach. Polskim, kt�rym Kleo troch� si� pos�ugiwa�a, bo, jak si� okazuje, przez jaki� czas przebywa�a w naszej ojczy�nie u boku niewiernego Abdullaha, oraz angielskim i francuskim, o kt�rych mia�a pewne - tak to nazwijmy - poj�cie, podobnie jak kombo pt. tata i przyjaciele. Jej historia by�a do�� prosta. Przebywa�a z m�em w Polsce ju� prawie dwa lata, gdy Abdul pod jakim� pretekstem wywi�z� j� do Afryki i znikn��. Od jego koleg�w dowiedzia�a si� o naszej matce i o romansie. Wtedy sprzeda�a kury, os�a i reszt� dobytku i ruszy�a w �wiat szuka� niewiernego. W�dr�wka ta zako�czy�a si� na naszym progu. - Wyjecha�, wyjecha� - powtarza�a przera�ona. - Gdzie wyjecha�? Do Afryka?! Ja przyjecha�, on wyjecha�. On nie wr�ci� do mez�, on go do Bolanda, Polanda, Polon. Potem zacz�a strasznie p�aka�. - What I do, what I do, co ja zrobi�, co ja zrobi�... Rzeczywi�cie, co robi�? Pi�kna i nieszcz�liwa Kleopatra nie mia�a ani pieni�dzy, ani k�ta do spania. Zosta�a u nas ku rado�ci taty i zawodowi jego koleg�w. Wszyscy j� chcieli przygarn��, nawet ci �onaci. Nie mia�am sumienia pyta�, czy umie gotowa�. By�a taka �liczna. Chodzi�a po mieszkaniu i wszystko j� dziwi�o. Musia�y�my j� o�wieci�, jak dzia�aj� domowe mechaniczne urz�dzenia. Pralk� zaakceptowa�a i pos�uguj�c si� jednym, tak zreszt� jak my wszyscy, programem, potrafi�a zrobi� przepierk�. Kuchenka mikrofalowa pozosta�a jednak dla niej po wsze czasy tajemnic�. Jedyn� rzecz�, kt�r� upiek�a w niej z sukcesem, by�a r�czka do wyjmowania talerza. Rozla�a si� obok frytek i stanowi�y razem intryguj�c� martw� natur� z elementami abstrakcji - tak si� wyrazi� kumpel taty, Krzysiu, kt�ry zawsze podkre�la, �e jest niespe�nionym historykiem sztuki. Jej podgrzewane bu�eczki lub na przyk�ad pizza o zmienionej strukturze bia�ka powinny, wed�ug Krzysia, stanowi� trwa�� inspiracj� dla tw�rc�w New Age. By�oby to symboliczne przekszta�cenie prostych form, stworzonych z pszenicy, w hybrydalne dziwad�a, mog�ce by� symbolem manipulacji genetycznych i w og�le bezsensownych ingerencji cz�owieka w natur�. Najwyra�niej uda�o mu si� zrealizowa� swoje ambicje, gdy recenzowa� osi�gni�cia kulinarne Kleopatry. Krzysiu by� zreszt� dosy� namolny i od przybycia czarnej pi�kno�ci prawie nie wychodzi� z naszego domu. Kleo nie bardzo za�apywa�a, co on m�wi, bo Krzy�, nie wiedzie� czemu, postanowi� poderwa� j� na intelekt. - Ja nie rozumie�, co ty m�wi� - szepta�a i oblizywa�a g�rn� warg�. Potem kr�ci�a r�bkiem bluzki i wlepia�a w Krzysia swoje wielkie oczy. Tata twierdzi�, �e to w�a�nie prowokowa�o przyjaciela do wyg�aszania m�tnych uwag i opinii. Co� nawet powiedzia� o ukrytej pedofilii i s�abo�ci do niezbyt rozgarni�tych dziewczynek. Tu jednak posun�� si� za daleko i Krzy� si� obrazi�. Ale nie na d�ugo, bo rozumia� �wietnie, �e tat� kierowa�a �samcza zazdro��. To z kolei komentarz babci Fryderyki, kt�rej opowiedzia�am o rozgrywaj�cych si� u nas potyczkach s�ownych, zainspirowanych urod� kr�lowej Saby (jeden z komplement�w, jakimi j� obdarzano). Krzy� nie by� jedynym wielbicielem naszego go�cia. Odpadki Kleo wyrzuca�a przez okno (podobno tam u nich wszyscy tak robi�) i strasznie si� dziwi�a, gdy nasz dozorca, pan Teo�, przylecia� z awantur�. Zreszt� zaraz si� uspokoi�, jak j� zobaczy� i kiedy wszystko mu wyja�ni�y�my. Kleo t�umaczy�a: �Moja mamon wyrzuca�a, grandma wyrzuca�a� - a ja dodawa�am, �e w Egipcie wszystko b�yskawicznie wysycha w sze��dziesi�ciostopniowym upale i �e taki tam zwyczaj: �mieci za okno! Pan Teo� zachwyci� si�, jakie to praktyczne, i odt�d co dzie� przychodzi� zapyta�, czy �mieci nam nie wynie��, a nawet zaproponowa�, �e mo�e wzi�� Kleo do dozorc�wki, bo ma bardzo przyjemn�, na co ona odpowiedzia�a, �e nie, �e dzi�kuje, bo ma m�a, chocia� niewiernego. Kleo w sprz�taniu by�a beznadziejna, ale, o dziwo, nie�le gotowa�a r�ne egzotyczne potrawy, kuskus czy faszerowane warzywa. By�a mi�a i weso�a. O wiele lepsza od Ilonki. Wszyscy j� bardzo lubili�my. Tylko Fredka, jak przysz�a na inspekcj� i trafi�a na Kleo, to zaniem�wi�a. Nie my�la�am, �e kiedy� co� takiego zobacz�. A potem zrobi�o jej si� s�abo i Artur j� zabra�. P�niej dzwoni�a, ale tatu� wy��czy� telefon. Powiedzia�, �e ona go m�czy. Ja my�l�. By�o bardzo weso�o, bo Kleo zacz�a wyst�powa� z taty grup� i okaza�o si�, �e jest po prostu �wietna. Kiedy si� pokaza�a na estradzie w d�elabie, z tamburynem i zata�czy�a, to publiczno�� po prostu oszala�a. By�a boska; matka ziemia i symbol seksu - to najcz�ciej pojawiaj�ce si� na �amach gazet okre�lenia. Kolorowa prasa �ciga�a j� wsz�dzie. Od �lubu Ibisza nie mieli lepszego tematu. Polska Iman - tak j� nazywali. Jeden reporter to kaza� si� podnie�� na wysi�gniku, aby sfotografowa� Kleo w zaciszu domowym, czyli u nas w mieszkaniu. Ekscytuj�ca, cudowna, tajemnicza Kleo nie schodzi�a z ust ca�ej Polski. Ma�ysz przesta� si� liczy�. Nast�pi�a moda na african etno i zesp� tatusia, o balcan etno nikt ju� nie chcia� s�ysze�. Kayah podobno strasznie histeryzowa�a, a Goran wyemigrowa� do Australii, gdzie stworzy� duet z pewn� aborygenk�. Ale nie jestem pewna. Bracia Golcowie dwie godziny stali po autograf Kleo. Dostali od niej po buziaku i tatu� by� strasznie zazdrosny. Uratowa� j� jednak z r�k Halinki Mlynkovej, gdy ta chcia�a jej oczy wydrapa� na rozdaniu Fryderyk�w. Niestety, przez w�cibstwo reporter�w i paparazzich musieli�my, ku wielkiemu �alowi pana Teosia, wyprowadzi� si� z bloku i przenie�� do willi w Zalesiu Dolnym. By�o to konieczne, ale nie takie z�e, bo Zale�ko jest pi�kne, szko�a fajna, a �tata ma studio nagra� w domu. Zamieszkali�my w �licznym bia�ym dworku. Ka�da z nas ma superpok�j, tylko tata j�czy, �e do ko�ca �ycia b�dzie sp�aca� kredyt. Mamy bardzo mi�� kuchark�. W�a�ciwie jest to pani do wszystkiego, ale najlepiej gotuje. Honorata jest grubiutka i weso�a. Lubimy j� bardzo, a jej czebureki i pierogi po prostu uwielbiamy. My�l�, �e tak w�a�nie wygl�da szcz�liwe �ycie. Cisza, spok�j i dostatek. Wszystko na swoim miejscu. No, opr�cz mamy. Ciekawe, jak jej si� wiedzie. Czy te� jest szcz�liwa tak jak my? Nasz dom w Zalesiu Dolnym stoi w lasku brzozowym. Le�a�y�my z Paulink� w trawie i czyta�y�my W dolinie mumink�w, kiedy w�r�d drzew ukaza�a si� ta�cz�ca Kleo. Jej na wp� rozwini�ty turban falowa� zgodnie z ruchami cia�a. Czarno-bia�e brzozy otacza�y i wch�ania�y tancerk�. Wydawa�o si�, �e jest jedn� z nich, wysoka, czarna, w bia�ej d�elabie. Podnosi�a r�ce, zdawa�a si� modli�. Potem opada�a ku ziemi, zastyga�a w bezruchu i znowu si� podnosi�a, by wirowa� jak szalona. Patrzy�y�my na to jak oniemia�e. To by�o jak sen, jak marzenie. Magia, po prostu magia. Wreszcie Kleo opad�a, zm�czona, na koc i przytuli�a si� do nas. - Kleo! Co to by�o? - Kleo by� smutna. Kleo samotna w�r�d obcych, to Kleo ta�czy�. - My przecie� bardzo ci� lubimy, i my, i tata, a ludzie ciebie po prostu uwielbiaj�. - Tak uwielbiaj�, �e Kleo nie mo�e wyj�� na ulica, bo zaraz ma podarta d�elaba. Ja nie chcie�, coby oni mnie uwielbia�, ja t�skni� do Egipta i do palm, i Nila - m�wi�a szybko, pe�nym rozpaczy g�osem. Nawet przez my�l mi nie przesz�o, �e Kleo mo�e by� u nas nieszcz�liwa. Mia�a tutaj wszystko, a tam chat� z gliny i kury w s�siedniej izbie. A nawet i tego nie mia�a, bo przecie� kury i os�a sprzeda�a. - Ja chcie�, coby bociana mnie dziecko przynios�a i ja by� m�� - zako�czy�a kuriozalnie. Mruga�am oczyma, bo do ko�ca nie wiedzia�am, czy j� dobrze rozumiem. Natomiast Paulinka od razu zareagowa�a z oburzeniem: - Jaka bociana, Kleo, co ty gadasz? Przecie� wiesz, �e to ani bociana, ani kapusta dzieci nie przynosz�. - Ja tak m�wi�, bo my�le�, �e ty nie wiedzie�. - Ja wiedzie� i mog� ci wyt�umaczy� - zg�osi�a si� ochoczo Paulinka. - Nie trzeba - szybko przerwa�a Kleopatra i chyba si� zaczerwieni�a pod t� swoj� czerni�. A mo�e mi si� tylko zdawa�o. Li�cie opada�y z drzew, brzozy po��k�y, wia� zimny i przejmuj�cy wiatr. Smutek zapanowa� w domu. Kleo snu�a si�, coraz bardziej ponura. Pop�akiwa�a po k�tach. Ta sama Kleo, kt�ra by�a jedn� wielk� rado�ci� i witalno�ci�. Bardzo si� zaniepokoi�am depresj� Kleopatry. Zastanawia�y�my si� obie z Paul�, jak jej pom�c. Paulinka zdecydowa�a si� dzia�a�. Zaci�gn�a mnie do basementu, czyli inaczej piwnicy, gdzie tata mia� swoj� nor�, czyli studio nagra�. Tata siedzia� z nogami na stole. S�czy� leniwie �ywca i przywita� nas bardzo przyja�nie: - Stonka, spada�, przeszkadzacie. - Nie wiem, w czym - burkn�am i spojrza�am wymownie na piwo. - Tworz� - warkn�� tata. - Akurat - odpyskn�am. - Uspok�jcie si� - tonowa�a sp�r Paulinka. - Mamy, tatku, powa�ny problem. Tata zainteresowa� si�: - Jaki? - No, chodzi o Kleopatr�, ona jest nieszcz�liwa - wypali�a Paula. - Nieszcz�liwa? - zadziwi� si� tatko. - Nie zauwa�y�em. - Ty by� s�onia nie zauwa�y�, chyba �eby� si� o niego potkn�� - wypali�am. - Hormon! Zamknij si� natychmiast! - krzykn�� tatu�. Nad�am si� i zamilk�am, a Paula powiedzia�a, �e Kleo p�acze, bo jest samotna, i tatu� powinien si� z ni� o�eni�. Wytrzeszczy� oczy i wychrypia�: - Co? Co ty, dziecko, gadasz? - Tak - pochwyci�am ochoczo w�tek. - Powiniene� uczyni� z niej przyzwoit� kobiet�, jeste� jej to winien. Zdanko to, bardzo moim zdaniem zgrabne, przeczyta�am w�a�nie wczoraj w jednym romansie Da Capo. Co prawda akcja rozgrywa�a si� w dziewi�tnastym wieku, ale uwa�am, �e mia�o ono swoj� klas� i wag�. No i ten styl! Na tacie te� zrobi�o wstrz�saj�ce wra�enie, bo o ma�o si� nie udusi� piwem, a potem, niestety, nas nim oplu�. Niechc�cy oczywi�cie. - Ja... Ja... - wybe�kota� - nie mog�. - Dlaczego?? - spyta�y�my zgodnym ch�rem. - Nie dojrza�em jeszcze do ma��e�stwa. Ja bardzo lubi� Kleopatr�, bardzo, ale to powa�na decyzja i nie jestem jeszcze got�w jej podj��. - Trele-morele - powiedzia�a Paulina. - Gadka-szmatka. Przecie� o�eni�e� si� z nasz� mam�, wi�c jeste� dojrza�y. - To by�o dawno i �le si� sko�czy�o. Tata wyra�nie dozna� szoku, wiec zabra�am Paulin� i wysz�y�my, udzielaj�c mu wskaz�wek, by sobie to jeszcze przemy�la�, i t�umacz�c, �e nie ma po�piechu, powinien si� oswoi� z t� my�l�. Niestety, reakcja taty by�a zupe�nie odmienna od tej, kt�r� mia�y�my nadziej� wywo�a�. Tatu� mianowicie zacz�� stroni� od Kleo, a potem polecia� na jak�� cha�tur� do Stan�w, zostawiaj�c j� w domu pod fa�szywym pozorem, �e ma k�opoty z gard�em i nie b�dzie tam tak� rewelacj� jak u nas. Naszym zdaniem ona wsz�dzie by�aby rewelacj�, a tylko g�upi tatu� tego nie widzi. Kleo mia�a coraz gorsz� depresj�. Nawet nasza kucharka Honorata zacz�a si� nad ni� u�ala� i robi� roso�ek argenty�ski, kt�ry by� jedn� z jej specjalno�ci. Pomaga� podobno na wszystko. Niestety, Kleo nie chcia�a go nawet wzi�� do ust. Uratowa�y�my sytuacj�, likwiduj�c ca�� przepyszn� zupk� w dwie minuty. Z zupk� da�o si� to zrobi�, gorszy by� problem z Kleo. Nie wiedzia�y�my, co powinny�my przedsi�wzi��. Kleopatra snu�a si� po domu w koszuli nocnej, wszystko wyrzuca�a przez okno, p�aka�a albo spa�a. Zabra�y�my j� do afryka�skiej restauracji �Tam-Tam�, gdzie zjad�y�my �wietne mi�siwo Kalego, same, bo ona tylko si� skrzywi�a, odsun�a talerz i powiedzia�a, �e dobre, ale nie ma na to ochoty. Paulinka przygada�a mi, �e jestem g�upia, bo Kali to posta� literacka, wi�c potrawa nie mo�e by� oryginalnie afryka�ska. Mo�e i mia�a racj�, ale przecie� Kleo powiedzia�a, �e niez�e, a i lokal mia� klimaty afryka�skie. Mog�o j� to o�ywi�, ale nie odnios�o skutku. Niestety. Tatu� zachowa� si� - co tu m�wi� - jak prosiak i zostawi� nam na g�owie kompletnie za�aman� i pogubion� Kleo. Nie okaza� si� on d�entelmenem, oj, nie! Zacz�y�my kombinowa�, jak j� pocieszy� i rozerwa�, i wpad�y�my na pomys�, aby wezwa� na pomoc Krzysia, kt�ry ongi� si� durzy� w Kleo. Szcz�liwym trafem nie bra� udzia�u w ameryka�skiej turze tatki. Poprztykali si� i ich drogi artystyczne si� rozesz�y. Tak to t�umaczy� w ka�dym razie Krzysio. Zaprosi�y�my go i ub�aga�y�my, aby zaj�� si� Kleo, bo my nie dajemy rady. Zgodzi� si� bardzo ochoczo. Udzieli�y�my mu tylko jednej rady: by nie by� zbyt intelektualny, bo to onie�miela Kleo. Ona ceni u m�czyzn bardziej prymitywne przymioty, sam chyba rozumie. Co on zrozumia�, dok�adnie nie wiem, lecz par� dni p�niej zobaczy�am, jak goni� Kleo po domu, wydaj�c okrzyki jak Tarzan i wal�c si� pi�ciami w piersi. W�ochate! Musia� obejrze� par� kawa�k�w z WeissmuIIerem w roli Tarzana. No, Kleo na pewno by�a tego warta. My�la�am, �e ona we�mie go za g�upka, ale j� to bawi�o i po raz pierwszy od niepami�tnych czas�w �mia�a si� jak szalona. Potem zacz�li wychodzi� z domu na dyskoteki i sama nawet nie wiem gdzie. Dobrze si� razem bawili. Mi�o by�o na nich patrze�, gdy wychodzili wieczorem, rado�nie podnieceni - Krzy� w wielkich rozci�gni�tych swetrach, a Kleo w swoich bajecznie kolorowych, zamaszystych szatach. Wygl�dali wspaniale. Potem zw�szy�y ich romans kolorowe magazyny i wi�cej siedzieli w domu, czul�c si� niemo�liwie. Kleo piek�a dla Krzysia falafele, kt�rymi on si� zajada�. Sielank� przerwa� nasz kochany tatu�. Wr�ci� niespodziewanie z tournee, strasznie w�ciek�y. Opowiedzia�, �e ca�a ta podr� by�a totalnym niewypa�em i on to wszystko... No, w�a�ciwie lepiej zostawmy w spokoju cenne wypowiedzi tatki. Jedyna fajna przygoda spotka�a go w Chicago. Wraca� po bibendzie - takie ma okre�lenie dla alkoholowych sesji - do swojego pokoju na trzynastym pi�trze hotelu i bardzo si� spieszy�. Po piwie, jak wiadomo, p�dzi. Wyskoczy� z windy i szybko dopad� drzwi pokoju. O dziwo, nie by�y zamkni�te, wi�c wparowa� jak burza do swojego apartamentu i znikn�� w klozecie. Gdy wyszed�, zapinaj�c rozporek, zobaczy� siedz�cego w fotelu przed telewizorem oniemia�ego Japo�czyka. Nieznajomy si� podni�s�, a tata znieruchomia�, czekaj�c, co tamten zrobi. Japo�czyk pochyli� si� w g��bokim uk�onie. Tatu� odk�oni� si� i szybko pok�usowa� w stron� drzwi. Po wyj�ciu zauwa�y�, �e trafi� do pokoju usytuowanego pi�tro wy�ej. I to by�a najfajniejsza przygoda taty w ca�ym woja�u po Stanach. Opowiada�, �e widzia� w zasadzie tylko hotele, sceny i garderoby. Kiedy spostrzeg�, �e Krzy� zaprzyja�ni� si� z Kleo, zacz�� wyg�asza� monologi o niewdzi�czno�ci przyjaci�, zepsuciu obyczaj�w i tym podobne dyrdyma�y. Kleo chowa�a si� po k�tach i nie bardzo rozumia�a, co jest grane, ale ja rozumia�am, bo celnie spuentowa�a to Fredzia, m�wi�c: - Co chcesz, Karolciu, to tylko m�czyzna, wi�c poczu� si� ura�ony. Kto� naruszy� jego ego, zak�usowa� na jego terytorium. Tak w�a�nie by�o. Nieg�upia czasem bywa ta nasza Fredka. No, ale na m�czyznach to ona si� zna� powinna. W ko�cu ma czwartego m�a. Tato cierpia�, przygl�daj�c si� rozkwitaj�cemu uczuciu dwojga przyjaci�. Prze�o�y�o to si�, Bogu dzi�ki, nie na r�koczyny i afery, lecz na tw�rczo�� liryczn�. To wtedy powsta� jeden z jego najlepszych przeboj�w. Wszyscy przecie� s�yszeli: �Cierp, duszo, cierp. Obola�a, os�upia�a, cierp�. Piosenka by�a na pierwszym miejscu listy przeboj�w przez sze�� tygodni. Dostaj� g�siej sk�rki, jak przypomn� sobie zachrypni�ty g�os Krzy�ka, �piewaj�cego w ciemno�ci wielkiej sali koncertowej te dramatyczne s�owa. Tacie, jak to napisa�, od razu humor si� poprawi� i tylko dzwoni� do przyjaci� z bran�y i pyta�, czy nie wiedz�, ile w tym roku dostaje si� za Fryderyka. A potem chichota� obrzydliwie, opowiadaj�c o ich konsternacji i niepokoju. Romans Kleo i Krzysia nabiera� przyspieszenia. Trzymali si� za r�ce i patrzyli sobie w oczy. Krzysio wr�ci� do grupy, by� bli�ej ukochanej, i strasznie molestowa� tat�, aby napisa� dla nich duet. Tata jednak, zamiast zaj�� si� tw�rczo�ci� muzyczn�, zaj�� si� niejak� And�elik� Florczak�wn�. Fredka, jak o niej us�ysza�a, to od razu stwierdzi�a, �e samo imi� powinno j� wyeliminowa�. Niestety, tatko oszala�. Patrzy� na Florczak�wn� jak ranny baw�. To znaczy: r�wnie t�pym wzrokiem. Kupowa� jej ciuchy w �wietnych butikach. Ten kaszalot mia� gust, i figur� te� nielich�. And�elika pracowa�a, przynajmniej teoretycznie, jako modelka i hostessa. Teoretycznie - bo si� specjalnie nie przepracowywa�a, a odk�d wda�a si� w romans z tatusiem, rzadko pojawia�a si� na wybiegu. By�a g�upia jak sto�owa noga. Jak mawia�a Frytka - uroda pawia i jego m�zg, niestety. Najwi�kszym powodem do dumy by�a dla niej historyjka o babce, kt�ra zaton�a wraz z �Titanikiem�. Opowiada�a j� wszystkim i ogl�da�a w k�ko Titanica na kasecie, rzewnie przy tym p�acz�c. Kiedy wspomnia�am o tym Fredce, ta mi poradzi�a, bym spyta�a, na kt�rym pok�adzie p�yn�a szanowna babcia. Zrobi�am to natychmiast, wywo�uj�c u kaszalota dziki wybuch histerii, a tata zacz�� si� awanturowa�, �e jestem niemi�a dla jego go�ci. And�elik� by�a dosy� ma�om�wna, prawdopodobnie dlatego, �e nie mia�a nic do powiedzenia. Fredka m�wi�a, ze to st�d, i� Andzia pochodzi z rodziny wielodzietnej, a jak wiadomo, w takich rodzinach inteligenta ulega niekiedy rozproszeniu. Babcia mia�a jakiego� przyjaciela z czas�w m�odo�ci, kt�ry rozpieszcza� �on�, ale zawsze jej m�wi�: Sois belle et ei, co znaczy: �B�d� pi�kna i milcz�. By�o to podobno ma��e�stwo idealne. Faceci kochaj� takie �liczne i takie g�upie. M�dre kobiety skrywaj� sw�j intelekt, bo �atwiej jest wielb��dowi przej�� przez ucho igielne ni� m�drej kobiecie z�apa� faceta. Powiedzia�am babci, �e to historyjki z czas�w przedfeministycznych i teraz jest inaczej. Ale w gruncie rzeczy nie wiem, czy to ja mam racj�, czy babcia. Zima szala�a za oknem, gdy Kleo i Krzy� zamieszkali razem. P�aka�y�my z Paulink�, kiedy si� wyprowadza�a. Mieli zamiar si� pobra�, jak tylko Kleo uzyska rozw�d, co - jak si� nale�y domy�la� - by�o powa�n� mi�dzynarodow� operacj�. Przed �wi�tami pojecha�y�my z Paulina do Warszawy na spotkanie z babci� Fryderyk�. Chcia�a kupi� nam prezenty gwiazdkowe, kt�re same mia�y�my wybra�. Ma�o to romantyczne, ale babcia jest pragmatyczna zawsze i wsz�dzie. Sta�a na stacji metra Centrum, wysoka, chuda, imponuj�ca. Rude w�osy przyci�ga�y wzrok, a pstrokate poncho dodawa�o jej egzotyki. Przywita�a nas, krzycz�c tubalnym g�osem: - Witajcie, dzierlatki! Obejrza�y�my si� szybko, czy nikt nie s�yszy, ale oczywi�cie s�yszeli wszyscy obecni w promieniu kilometra. Pomaszerowa�y�my do Galerii Centrum. Ja upatrzy�am sobie fajny sweter z asymetrycznym dekoltem, a Paulina przymierzy�a si� do Sagi o wied�minie Sapkowskiego. Obie by�y�my bardzo zadowolone i mo�e lepiej, �e same wybiera�y�my prezenty. Potem Fredzia da�a si� nam�wi� Pauli na wizyt� w Burger Kingu. Po drodze postanowi�a kupi� pomara�cze od jakiej� babiny. Zatrzyma�a si� przy niej, popatrzy�a na owoce, a potem zapyta�a tym swoim tubalnym g�osem: - A sk�d pani wie, �e to samiec? Na pomara�czach le�a�a bowiem kartka z napisem: �Pomara�cz z�ocisty, 3,50 z��. Babin� najpierw zatka�o, a potem, kiedy zacz�y�my si� �mia� jak g�upie, bluzgn�a. Spyta�am Fryderyk�, po co si� wynurza i zwraca takiej babie uwag�, nara�aj�c si� na awantur�. A ona na to: - Jak nie ja, to kto? W tym kraju wszyscy wszystko sobie odpu�cili. I mamy to, co mamy. Wczoraj jedna kobieta powiedzia�a w autobusie: �Jaka pogoda, taki rz�d, jak na g�rze, tak i na dole�. Jak ci si� to podoba? - Bardzo m�tne. - No, mo�e masz racj�, ale sp�jrz na pogod� i na rz�d, a przyznasz, �e co� w tym jest. - Babciu, nic nie ma. Przypadkowa zbie�no��. Nie by�a przekonana. - Ale si� babci zebra�o - powiedzia�a Paulinka. - Chod� my lepiej do Burger Kinga! I posz�y�my. W Burger Kingu Fredzia dalej kontynuowa�a wyst�py. Na pytanie Paulinki, jak jej smakuje hamburger, odpar�a ponurym, ale jak zawsze tubalnym g�osem: - G�wno smakuje lepiej. Par� os�b przy s�siednich stolikach zakrztusi�o si�, a potem popatrywa�o na nas ukradkiem. Paulina wysycza�a: - Babcia robi nam wie�. A na to Fredka: - Co m�wisz, kochanie?! Fredka, jak chce, to robi si� g�ucha. Ja te� nie mog�am je��, bo si� �mia�am. Cokolwiek by m�wi�, Fredka jest zabawna, g�ow� ma dobr�, a dowcip jak brzytwa. Chcia�abym taka by� w jej wieku. Jedno jest pewne: ona wci�� jeszcze dobrze si� bawi. A to chyba najwa�niejsze. Wyt�umaczy�am to p�niej Paulinie, ale mia�a w�tpliwo�ci. Uwa�a�a, �e babcia jest naiwna, okropnie naiwna, je�li my�li, �e co� zmieni, zwracaj�c uwag� babinie z pomara�czami. S�dz�, �e babcia nie ma nadziei na �adne zmiany. Ona po prostu robi to, co uwa�a za s�uszne. Na sw�j spos�b sprzeciwia si� rzeczywisto�ci. Wzorcowy przyk�ad konserwatystki i zarazem zgni�ej libera�ki. Bo babcia wiele rzeczy akceptuje, nawet aborcj�, w pewnym zakresie oczywi�cie. Lubi� sobie z ni� pogada� na powa�ne tematy i kocham jej poczucie humoru. Nie wydaje mi si�, abym przekona�a Paulink�. Mo�e kiedy� to zrozumie, a mo�e nie. Do pewnych spraw trzeba dojrze�. Niekt�rym si� to nigdy nie udaje. Po powrocie do domu opowiedzia�y�my tatce o wyst�pach Fredzi. Bardzo si� ucieszy� i zrewan�owa� nam podobn� anegdotk�. W ��dzkiej film�wce by� taki facet pochodzenia �ydowskiego, kt�ry zajmowa� si� organizacj� produkcji. Kiedy�, za komuny jeszcze, bezskutecznie poszukiwa� krochmalu, kt�rym w dziewi�tnastym wieku usztywnia�o si� m�skie koszule. Pilnie potrzebowa� go do filmu historycznego, lecz - jak to cz�sto bywa�o za tamtych lat - nigdzie nie m�g� dosta�. Henio, bo tak mia� na imi� �w go��, przeszuka� ca�e miasto i nic. Nagle patrzy, a ulic� Piotrkowsk� idzie zakonnica w pi�knie wykrochmalonym kornecie. Niewiele si� zastanawiaj�c, podbiega, by spyta�, sk�d bierze bezcenny krochmal, i... problem, nie wie, jak nale�y si� do niej zwraca�. Chwila namys�u i m�wi: �Prosz� samiczki ksi�dza...� �wi�ta sp�dzili�my w domu przy wielkiej, wspania�ej choince. Pali�o si� w kominku, st� �licznie udekorowa�am jedlin� i ostrokrzewem. Przysz�a Fredka z Arturem i Kleo z Krzysiem. No i oczywi�cie And�elika. By�o bardzo mi�o. Jedli�my pyszne karpie w szarym sosie i po �ydowsku. And�elika zabra�a g�os tylko raz, aby nam powiedzie�, �e do jej babki s�siadka z kamienicy, niejaka Rebeka ��tko, przychodzi�a i pyta�a: �Jak si� robi ten karp po �ydowski, pani Florczakowa?� Takiego znakomitego karpia przyrz�dza�a jej �wi�tej pami�ci babka. Fredka od razu si� o�ywi�a i zaproponowa�a And�elice przygotowanie ryby wed�ug tego przepisu. - Niestety - odpar�a And�elika grobowym g�osem. - Przepis poszed� na dno razem z �Titanikiem�. Nigdy wi�c nie pozna�y�my tej rewelacyjnej receptury; ale ta, wed�ug kt�rej przyrz�dza�a karpia Honorcia, te� by�a super. Po wieczerzy siedzieli�my wok� choinki i �piewali�my kol�dy - Najwi�ksza sensacja nast�pi�a jednak p�niej, gdy K�eo i Krzy� oznajmili nam, �e si� spodziewaj� rudego bejbika. B�dzie mia� na imi� Omarek, bo to, ich^ zdaniem, po��czenie arabskiego Omara z polskim Markiem. Rado�� by�a ogromna, wszyscy ich wyca�owali�my, nawet tata. Ostatni� i najbardziej wyczekiwan� atrakcj� by�y prezenty. Prze�y�y�my z Paulina ogromn� rado��, dosta�y�my bowiem wymarzonego od lat, �licznego ma�ego jamniczka, kt�rego nazwa�y�my Gucio. Teraz ka�dego dnia a raczej wieczora, k��cimy si�, gdzie Gucio ma spa�, w moim ��ku czy Pauliny. And�elika wprowadzi�a si� do nas. By� to dzie� �a�oby. Kompletnie za�amane, zadzwoni�y�my do Fredzi a ona powiedzia�a, �e spotka�a na mie�cie Lecha, taty kumpla, kt�ry jej powiedzia�, �e And�elika bardzo prze do ma��e�stwa. Tata si� jeszcze broni, ale to, zdaje si�, obrona Alpuhary. Zaraz polegnie. To, �e si� tylko wprowadzi�a, to jego k�opot. Nie chce si� z ni� rozsta� i zaproponowa� na pr�b� lu�ny zwi�zek. And�elika strasznie si� podobno obra�a�a m�wi�c, �e w jej rodzinie tak nigdy nie bywa�o, by - mieszka� bez �lubu, ale si� prze�ama�a, bo, jak powiedzia�a strasznie tat� kocha. Fredka wyci�gn�a z tej historii jeden wniosek.: - Ona zaraz zajdzie w ci���, ten typ tak ma. - Nie! - wykrzykn�am ze zgroz�. - Tak, gwarantuj� ci. Tego rodzaju panienki - w ten spos�b za�atwiaj� opornych narzeczonych. Zobaczysz, b�dziecie jeszcze mia�y rodze�stwo - zawyrokowa�a (grobowym g�osem Fredzia. - Rodze�stwo by�oby fajne, ale nie z tej beznadziejnie S�piej And�eliki. Wyobra� sobie, Fredziu, jaki by to dziecko mia�o iloraz inteligencji! - Czy czasem nie przesadzasz, ma�a? - Nic a nic! Babciu, czy ty nie mog�aby� porozmawia� 2 tatusiem? Jako� go ostrzec czy co? - Wasz tatu� jest ju� du�ym ch�opczykiem i wcale mnie nie pos�ucha. Sam powinien wiedzie�, jak nale�y si� strzec dziewczyn, kt�re przyje�d�aj� do Warszawy z par� majtek na zmian� i z mocnym postanowieniem zrobienia kariery. Najlepiej przez ��ko i faceta. Bo to naj�atwiejsze, a one nie maj� nic opr�cz urody i tych majtek. Zreszt� ja jestem tylko jego by�� te�ciow� i nie mam na niego �adnego wp�ywu. - Fredziu, pomy�l, ty jeste� taka m�dra, na pewno wymy�lisz jak�� metod� sp�awienia tej panienki. Bezczelnie si� przypochlebia�am w nadziei uzyskania wsparcia. Nie da si� ukry�, �e And�elika nie przypad�a mi do gustu. Przypomina�a troch� Ilonk�, tylko bardziej si� panoszy�a, pewna poparcia taty, kt�ry kompletnie straci� dla niej g�ow�. Sko�czy�am rozmow� i pomaszerowa�am do kuchni. Ma�e co nieco to oczywi�cie prosta droga do nadwagi, ale nic tak nie poprawia humoru. Niestety, trafi�am akurat na konwersuj�c� z Honorci� And�elik�. Us�ysza�am, jak nadaje niczym karabin maszynowy: - Moja babka na �Titanicu� z�apa�a tylko swoje sobole, kiedy schodzi�a, podtrzymywana przez kapitana, do �odzi ratunkowej. Niestety, ta ��d� posz�a na dno z powodu przeci��enia, a tak chocia� sobole by si� uratowa�y. Potem ju� nigdy nie mieli�my �adnej fortuny, bo babka wszystko zabra�a na �Titanica�. By�a narzeczon� kupca zbo�owego, kt�ry j� po prostu uwielbia�. Wszystko jej kupowa�. Kiedy� obieca� futro z popielic, a bawili akurat w jego maj�tku pod Pu�tuskiem. Rano pojechali do Pu�tuska, weszli do �ydowskiego sklepiku przy rynku, babcia si� rozejrza�a i skrzywi�a pogardliwie. To by�a okropna, �mierdz�ca nora. Odwr�ci�a si� do swojego narzeczonego i powiedzia�a: �W�tpi�, aby�my tu dostali...� W tym momencie z pokoiku na zapleczu wynurzy� si� �yd w cha�acie, szama�skim ruchem wyci�gn�� z k�ta jakie� wylenia�e futerko i zacz�� nim potrz�sa�. �Chcesz, pani, w�tpi�? Masz, pani, w�tpi�. To fajna historyjka. Niestety, And�elika musia�a j� zepsu� dodatkow� puent�: - Takie to by�y przed wojn� oszuka�ce z tych �ydk�w. Bo�e, Ty to s�yszysz i nie grzmisz? No nie, Fredziu, ratuj! Ten m�j tata to chyba musi by� ci�ko por�bany, by w og�le rozwa�a� ma��e�stwo z kim� takim. Musimy go uratowa�. �atwiej powiedzie� ni� zrobi�. D�ugo nie mia�y�my koncepcji, jak to przeprowadzi�. Obserwowa�am And�elik�, ale nie przychodzi�o mi do g�owy nic, co by j� mog�o wyp�oszy�. Tata du�o pracowa� i siedzia� w basemencie, a And�elika snu�a si� po domu. Mo�liwe, �e rzadko maj�c z ni� kontakt, tata po prostu nie widzia� jej reakcji i nie s�ysza� od�ywek. Mnie one razi�y strasznie, ale ja jestem edukowana przez Fredzi�, kt�ra twierdzi, �e pewnych rzeczy nigdy nie nale�y akceptowa�. Nazywa to przedwojenn� szko��. And�elika panoszy�a si� bezkarnie, ja tylko mog�am zgrzyta� z�bami. Nie po�wi�ca�am jej du�o uwagi, bo akurat mia�am ty�y w szkole i musia�am si� troch� przy�o�y�. Poza tym pozna�am takiego jednego Jasia, kt�ry mi bardzo przypad� do smaku. Zacz�li�my si� ze sob� prowadza�, jak powiedzia� tatu�. Ciekawe, �e on nie widzi przywar And�eliki, ale istnienie Jasia zauwa�y�. To chyba jaka� specyficzna wada wzroku. Mo�e on po prostu nie chce widzie� zachowania tego kaszalota, bo mu z nim dobrze. And�elika zacz�a wprowadza� w domu swoje porz�dki, dyrygowa� mn� i Paulina. Co chwila si� s�ysza�o: sprz�tnij to czy tamto, przynie�, wynie�, pozamiataj. Sama nie by�a taka robotna i w ka�dym g�upstwie wys�ugiwa�a si� Honorat�, kt�ra i tak ma za du�o pracy. Honorcia tylko na nas popatrywa�a, kiedy And�elika opowiada�a r�ne g�odne kawa�ki o swojej rodzinie - a to, �e jej stryjeczny wujek by� starszym referentem w W�brze�nie, a to, �e kuzynka jej ciotki ze strony m�a chodzi�a do liceum z sam� Violett� Villas. Oczywi�cie mog�am si� w tym dopatrzy� swego rodzaju rewelacji - nie wiedzia�am, �e V.V. chodzi�a do liceum - ale tego rodzaju historyjki by�y �enuj�ce. Ja� stanowi� dla mnie pewne wsparcie, bo przykazywa� mi: we� j� olej. Mo�e bym i tak zrobi�a, gdyby Honorata nie zacz�a wspomina� coraz cz�ciej, �e chyba odejdzie, bo nie ma ju� si�y i jest za stara, by obrabia� taki du�y dom. Naprawd� za� mia�a do��, bo And�elika bez przerwy si� do niej przyczepia�a, tak jak i do nas. To by� jeden horror - ta laska taty. Nic jednak nie mog�y�my na to poradzi�. Tatu� dosta� takiej man