6490

Szczegóły
Tytuł 6490
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

6490 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 6490 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

6490 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

BOLES�AW PRUS Emancypantki Tom I 1 Energia kobiet i m�skie niedo��stwo Oko�o roku 1870 najznakomitsz� szko�� �e�sk� w Warszawie by�a pensja pani Latter. Stamt�d wychodzi�y najlepsze matki, wzorowe obywatelki i szcz�liwe �ony. Ile razy gazety donosi�y o �lubie panny maj�tnej, dystyngowanej i dobrze wychodz�cej za m��, mo�na by�o za�o�y� si�, �e mi�dzy zaletami dziewicy znajdzie si� wzmianka, i� taka to a taka, tak a tak ubrana, tak a tak pi�kna i promieniej�ca szcz�ciem oblubienica uko�czy�a pensj� � pani Latter. Po ka�dej podobnej wzmiance na pensj� pani Latter wst�powa�o kilka nowych uczennic jako przychodnie albo jako sta�e mieszkanki zak�adu. Nie dziw, �e i pani Latter, kt�rej pensja tyle szcz�cia przynosi�a jej wychowanicom, sama by�a uwa�ana za osob� szcz�liw�. M�wiona o niej, �e cho� zacz�a prac� skromnymi funduszami, musi jednak posiada� kilkadziesi�t tysi�cy rubli got�wk�; nie wiedziano tylko, czy kapita� jest umieszczony na hipotekach czy w banku. Nikt o maj�tku nie w�tpi� widz�c balowe stroje jej c�rki, Heleny, prze�licznej dziewi�tnastoletniej panienki, a nade wszystko s�ysz�c o wydatkach syna, Kazimierza, kt�ry nie �a�owa� pieni�dzy. Nie gorszono si� jednak ani strojami panny, ani szykiem kawalera, jedno bowiem i drugie trzyma�o si� pewnych granic. Panna Helena wyst�powa�a na zebraniach �wietnie, ale rzadko; za� pan Kazimierz wybiera� si� ko�czy� edukacj� za granic� i bawi� w Warszawie tylko chwilowo. M�g� wi�c sobie pozwoli�. Znajomi szeptali, �e pani Latter nie bez racji �yczliwie patrzy na wybryki m�odego, kt�ry w towarzystwie dystyngowanej m�odzie�y warszawskiej leczy� si� z demokratycznych mrzonek. Nawet podziwiano rozum i takt matki, kt�ra zamiast gromi� ch�opca za to, �e nasi�kn�� zgubnymi teoriami, pozwoli�a mu odrodzi� si� za pomoc� wykwintnego �ycia. � Kiedy m�ody przywyknie do towarzystw, gdzie nosi si� czyst� bielizn�, to przestanie zapuszcza� d�ugie w�osy i potargan� brod� � m�wili znajomi. M�ody przywyk� bardzo pr�dko do strzy�enia w�os�w i czystej bielizny, a nawet zrobi� si� sko�czonym elegantem, tak �e w po�owie pa�dziernika zacz�to m�wi�, i� wkr�tce wyje�d�a za granic w celu studiowania nauk spo�ecznych. Rozumie si�, �e mia� jecha� nie m�ody Latter, ale m�ody Norski. Pani Latter bowiem z pierwszego m�a nazywa�a si� Norska, a Helena i Kazimierz byli jej dzie�mi z tamtego zwi�zku. Drugi m��, pan Latter... Ale o niego mniejsza. Do��, �e pani Latter od chwili za�o�enia pensji nosi�a wdowie szaty. �e za� po kilka razy do roku je�dzi�a na Pow�zki i ozdabia�a kwiatami gr�b pierwszego ma��onka, wi�c nikt nie pyta� si�, czy i drugi ma��onek spoczywa na Pow�zkach czy gdzie indziej. Trudno dziwi� si�, �e -pani Latter, kt�rej los po dwakro� zdruzgota� serce, by�a ch�odna w stosunkach i mia�a surow� powierzchowno��. Pomimo lat czterdziestu kilku by�a jeszcze pi�kn� kobiet�. Wzrostu wi�cej ni� �redniego, nieokaza�ej tuszy, ale i nieszczup�a, mia�a czarne w�osy nieco przypr�szone siwizn�, rysy wyraziste, p�e� �niad� i prze�liczne oczy. Znawcy twierdzili, �e takimi oczyma pani Latter mog�aby zawojowa� niejednego bogatego wdowca spomi�dzy tych, kt�rych c�rki mieszka�y u niej lub chodzi�y na jej pensj�. Nieszcz�ciem w�a�cicielka �czarnych diament�w� mia�a spojrzenie raczej przenikliwe ani�eli tkliwe, co w po��czeniu z w�skimi ustami i postaw� imponuj�c� budzi�o dla niej przede wszystkim � szacunek, zar�wno w kobietach, jak i w m�czyznach. Uczennice ba�y si� jej, cho� nigdy nie podnosi�a g�osu. Najmocniej rozbawiona klasa milk�a od razu, je�eli w s�siedniej sali dzieci us�ysza�y w pewien charakterystyczny spos�b otwierane drzwi i r�wny ch�d prze�o�onej. Damy klasowe, a nawet profesorowie podziwiali magiczny wp�yw pani Latter na pensjonarki. Matki maj�ce doros�e panny na wydaniu z niepokojem my�la�y o jej c�rce, Helenie, jak gdyby m�oda pi�kno�� mog�a pozabiera� im wszystkie partie i z�ama� przysz�o�� wszystkim gotuj�cym si� do ma��e�stwa dziewicom. Niejeden za� zamo�ny ojciec w�t�ego i brzydkiego syna my�la�: �Ten hultaj Norski zabra� zdrowie i pi�kno�� dziesi�ciu takim jak m�j Kajtu�, cho� i to ch�opak niczego!� By�a wi�c pani Latter na wszelki spos�b szcz�liw�: zazdroszczono jej maj�tku, powagi, pensji, dzieci, nawet oczu. Mimo to na jej czole coraz g��biej rysowa�a si� zagadkowa zmarszczka, na twarz coraz ni�ej zsuwa� si� cie�, nie wiadomo sk�d padaj�cy, a oczy coraz przenikliwiej wpatrywa�y si� gdzie� poza ludzi, jakby usi�uj�c dojrze� wypadki niewidzialne dla innych. W tej chwili pani Latter spaceruje po swoim gabinecie, kt�rego okna wychodz� na Wis��. Jest ju� schy�ek pa�dziernika, o czym m�wi rudo��tawe �wiat�o, kt�rym s�o�ce, kryj�c si� za Warszaw�, pomalowa�o domy Pragi, kominy odleg�ych fabryk i szare, zamglone pola. �wiat�o jest zwi�d�e, jakby zarazi�o si� od zwi�d�ych li�ci albo nasi�k�o rud� par� lokomotywy, kt�ra w tej chwili sunie daleko poza Prag� i znika jeszcze dalej, uwo��c jakich� ludzi, mo�e jakie� nadzieje. Szkaradne �wiat�o, kt�re przypomina schy�ek pa�dziernika, szkaradna lokomotywa, kt�ra ka�e my�le�, �e wszystko na tym �wiecie jest w nieustannym ruchu i znika dla nas, a�eby pokaza� si� innym, gdzie indziej. Pani Latter cicho st�pa po dywanie gabinetu, kt�ry ma wygl�d m�skiej pracowni. Czasem spogl�da w okna, gdzie zwi�d�e �wiat�o przypomina je j koniec pa�dziernika, a niekiedy rzuca okiem na d�bowe biurko, gdzie le�y kilka wielkich ksi��ek rachunkowych, nad kt�rymi pochyla si� biust Sokratesa. Ale zmarszczone czo�o m�drca nie wr�y jej nic dobrego; wi�c �ciska za�o�one na piersiach r�ce i chodz�c przy�piesza kroku, jak gdyby pragn�a ju� gdzie� doj��, byle pr�dzej. Oczy jej b�yszcz� mocniej ni� zwykle, usta zacinaj� si� w�ziej, a na twarz coraz g��biej zapada �w cie�, kt�rego nie mog�a odegna� ani pi�kno�� jej dzieci, ani opinia, jak� ona sama cieszy si� u ludzi. W salonie poczekalnym regulator wydzwoni� wp� do pi�tej, w jej gabinecie du�y zegar angielski jeszcze uroczy�ciej wybi� wp� do pi�tej i w dalszych pokojach d�wi�k ten cieniutko i �piesznie powt�rzy� jaki� ma�y zegarek. Pani Latter zbli�y�a si� do biurka i zadzwoni�a. Drgn�a ciemna kotara, cicho otworzy�y si� drzwi poczekalni i w progu stan�� wysoki s�u��cy we fraku, z siwymi faworytami. � O kt�rej godzinie odda� Stanis�aw list panu Zgierskiemu? � Przed pierwsz�, ja�nie pani. � Jemu samemu? � Do w�asnych r�k � odpar� s�u��cy. � Mo�esz odej��. A je�eli kto z go�ci przyjdzie, wprowad� zaraz. �P�trzeciej godziny ka�e mi czeka�, oczywi�cie nie mog� na niego rachowa�...� � pomy�la�a pani. �Naturalnie � ci�gn�a w duchu � on doskonale rozumie po�o�enie. Do Nowego Roku potrzebuj� siedem tysi�cy sze��set rubli, od przychodz�cych b�d� mia�a dwa tysi�ce pi��set, za sta�e zwr�c� mi najwy�ej tysi�c pi��set, wi�c jest cztery tysi�ce. A gdzie reszta?... Po Nowym Roku?... Po Nowym Roku oka�e si�, �e doch�d jest o cztery tysi�ce rubli mniejszy ani�eli w latach poprzednich. Co si� tu �udzi�! Sze�� sta�ych i dwadzie�cia przychodz�cych uby�o i na rok nast�pny nie przyb�d�, i ju� nigdy nie przyb�d�... Zostaje czystego dochodu najwy�ej tysi�c rubli rocznie, co mog�oby wystarczy� dla jednej osoby, ale nie dla nas trojga... A co dalej?... Na pokrycie mniejszego d�ugu zaci�ga si� wi�kszy d�ug, potem jeszcze wi�kszy, wi�c w rezultacie musi si� to wszystko sko�czy�... Zgierski otwiera mi oczy bez ceremonii; on nie �udzi si�...� �ycie pani Latter tak by�o wype�nione cyframi, cyfry tak dr�czy�y jej wyobra�ni�, �e na cokolwiek zwr�ci�a oczy, wsz�dzie widzia�a cyfry. Rozpiera�y one ksi�gi rachunkowe le��ce na biurku, wyskakiwa�y z ogromnego z�oconego ka�amarza, pe�za�y po angielskich sztychach ozdabiaj�cych �ciany gabinetu. A ile ich kry�o si� w ci�kich fa�dach firanek, ile za szk�em rze�bionej biblioteki, ile t�oczy�o si� w cieniu ka�dej portiery � nikt by nie zliczy�. A�eby oderwa� uwag� od szczup�ych, dokuczliwych widziade�, pani Latter podnios�a g�ow� i stan�wszy na �rodku gabinetu zacz�a s�ucha�, co si� dzieje na g�rze. Znajdowa� si� tam salonik, w kt�rym pensjonarki przyjmowa�y odwiedzaj�cych go�ci; lecz w tej chwili nie by�o go�ci, gdy� przez salonik ci�gle przechodzi�y uczennice. Oto dwie starsze id� z sypialni do klas krokiem r�wnym, zapewne trzymaj�c si� pod r�ce; oto przebiega jaka� pierwszo� albo drugoklasistka; oto jedna w ko�o obchodzi salonik, mo�e uczy si�; kt�rej� innej upad�a ksi��ka. Wtem s�ycha� ci�kie i szerokie kroki � to panna Howard, najznakomitsza nauczycielka pensji. � Ach, ta Howard!... � szepn�a pani Latter. -. Ta kobieta nieszcz�cie mi przynios�a... R�wnocze�nie z wej�ciem panny Howard spaceruj�ce uczennice uciekaj� z g�rnej salki, do kt�rej wchodzi kilka os�b. Jedna, dwie i kto� trzeci starszy... Ci�kie kroki panny Howard sta�y si� szybsze i drobniejsze, s�ycha� przesuwanie krzese�. Oczywi�cie kto� przyszed� z wizyt�. �Mo�e Malinowska, ta przyjaci�ka Howard�wny, zwiedza mi pensj�?... � my�li pani Latter. � Do tych wariatek wszystko podobne!... Ma kilkana�cie tysi�cy rubli, wi�c zak�ada pensj�, a�eby mnie zrujnowa�... Naturalnie, �e straci je we dwa lata, poniewa� zdaje si� jej, �e jest powo�an�, a�eby zrobi� przewr�t w wychowaniu dziewcz�t. Howard�wna napisze jej program... Cha! cha!... To uciesz� si� redakcje, kt�re na jaki� czas przestanie kataplazmowa� artyku�ami. Kobiety samodzielne!... Ja nie jestem samodzieln�, bo z niczego stworzy�am pensj�; dopiero one b�d� uczy�y mnie samodzielno�ci za trzyna�cie tysi�cy rubli, kt�re Malinowska chce zmarnowa� wed�ug przepis�w Howard�wny...� Skaz�wka angielskiego zegara powoli zbli�a si� do pi�tej przypominaj�c pani Latter, �e nadchodzi wieczorna seria jej przyj��. Przypomina jej zarazem, �e przez ten oto gabinet przesun�o si� ju� wiele tysi�cy os�b, kt�re czego� ��da�y, prosi�y, o co� zapytywa�y. Ka�da otrzyma�a odpowied�, rad�, wyja�nienie i � co z tego?... Co zosta�o z tych tysi�cy rad udzielonych innym?... Nic. Ci�gle pog��biaj�cy si� deficyt na dzi�, a mo�liwe bankructwo na jutro. � A... nie dam si�!... � szepn�a pani Latter chwytaj�c si� obur�cz za g�ow�. � Nie dam si�.. nie dam moich dzieci, nic nie dam! To nieprawda, a�eby by�y po�o�enia bez wyj�cia... Je�eli w Warszawie jest pensyj za wiele, upadn� s�absze, nie moja. Bystry jej s�uch uchwyci� szmer w poczekalni. Kto�, zamiast dzwoni�, poruszy� par� razy klamk�, a gdy lokaj otworzy� drzwi, kto� rozbiera� si� powoli i rozmawia� p�g�osem. Pani Latter skrzywi�a usta odgaduj�c z przygotowa�, �e taki go�� przychodzi w swoim, nie w jej interesie. We drzwiach ukaza�y si� siwe faworyty s�u��cego, kt�ry szepn��: � Ten... pan profesor. A w chwil� p�niej wszed� do gabinetu cz�owiek w czarnym surducie, t�gi, �redniego wzrostu. Mia� twarz blad�, jakby nalan�, apatyczne spojrzenie z wyrazem dobroci, na �ysinie kosmyk w�os�w, kt�ry jak ciemna kresa ci�gn�� mu si� nad czo�em od strony prawej ku lewej. Go�� id�c z wolna wysoko podnosi� kolana i trzyma� du�y palec lewej r�ki za klap� surduta, co wszystko razem zdawa�o si� �wiadczy�, �e �agodny ten cz�owiek nie odznacza si� energi�. Pani Latter stoj�c z za�o�onymi na piersiach. r�kami utopi�a pa�aj�cy wzrok w jego szklanych oczach; ale go�� by� tak flegmatyczny, �e nawet nie zmiesza� si� jej spojrzeniem. � W�a�nie... � zacz��. W tej chwili regulator, zegar angielski i ma�y zegarek w dalszych pokojach na rozmaity spos�b wybi�y pi�t�. Go�� zawiesi� mow�, jakby nie chc�c przeszkadza� zegarom, a gdy umilk�y, znowu zacz��: � W�a�nie... � Zdecydowa�am si� � przerywa mu pani Latter. � Nie sze��, ale dwana�cie lekcyj tygodniowo b�dzie mia� pan u mnie... � Bardzo... � Sze�� jeografii i sze�� nauk przyrodniczych. � Bardzo... � powt�rzy� go�� kiwn�wszy par� razy g�ow�, lecz nie wyjmuj�c wielkiego palca lewej r�ki spoza klapy surduta, co ju� zacz�o irytowa� pani� Latter. Znowu mu przerwa�a m�wi�c: � Przyniesie to panu profesorowi czterdzie�ci osiem rubli miesi�cznie. Go�� zamkn�� usta, lecz zacz�� szybko b�bni� palcami lewej r�ki po klapie surduta. Potem skierowawszy �agodne oczy na nerwow� twarz pani Latter rzek�: � To chyba nie po dziesi�� z�otych godzina? � Po rublu � odpowiedzia�a prze�o�ona. Do poczekalni kto� energicznie zadzwoni� i wszed� z szelestem. � Zdaje mi si�, �e m�j poprzednik bra� po dwa ruble za godzin�? � Dzi� nie jeste�my w stanie p�aci� za te przedmioty wi�cej ni� rubla... Zreszt� mamy trzech kandydat�w � rzek�a pani Latter patrz�c na drzwi. � To dobrze � odpar� go�� zawsze z r�wnym spokojem. Mo�e by jednak w zamian moja siostrzeniczka... � Pom�wimy o tym jutro, je�eli pan �askaw � przerwa�a z uk�onem. Go�� nie zdradzaj�c zdziwienia chwil� posta�, zebra� rozpierzchni�t� my�l i kiwn�wszy g�ow� opu�ci� gabinet. Id�c podnosi� kolana r�wnie wysoko jak pierwej i nie wyjmowa� palca spoza klapy surduta. �Sko�czony safandu�a!� � pomy�la�a pani Latter. Lokaj otworzy� drzwi, przez kt�re z poczekalni wtoczy�a si� niedu�a, ale t�ga i rumiana dama, w jedwabnej sukni orzechowego koloru. Zdawa�o si�, �e rozpuszczona jej szata nape�nia szelestem ca�y pok�j i �e reszta dziennego �wiat�a ucieka przed blaskami jej dewizek, pier�cieni, branzolet tudzie� �wiecide� po�yskuj�cych na rozmaitych punktach g�owy. Pani Latter przywitawszy j� podprowadzi�a do sk�rzanej kanapy, na kt�rej dama usiad�a w taki spos�b, jakby zamiast usi��� skr�ci�a sw�j niedu�y wzrost, i jeszcze bardziej rozpu�ci�a sukni�. Gdy s�u��cy zapali� par� lamp gazowych, mo�na by�o przypu�ci�, �e dama w pulchnych r�kach z trudem utrzymuje ca�y potop jedwabnej materii, kt�ra mo�e zatopi� gabinet. � Odprowadzi�am na g�r� moje panienki � zacz�a dama i chc� prosi�, a�eby pani pozwoli�a im jeszcze jutro po�egna� si� ze mn�. � Pani jutro wyje�d�a? � Ach, pani, tak, wieczorem � westchn�a dama. � Dziesi�� mil kolej�, a potem trzy mile karet�. Jedyn� dla mnie pociech� w podr�y b�dzie to, �e moje dzieci zostan� pod opiek� pani. C� to za dystyngowana osoba panna Howard i co za pensja!... Pani Latter na znak podzi�kowania schyli�a g�ow�. � Takich schod�w nie widzia�am na �adnej pensji � m�wi�a dama oddaj�c uk�on z wdzi�kiem, kt�ry odpowiada� obfito�ci jej orzechowej sukni. � I lokal prze�liczny, tylko... mam do pani pro�b� � doda�a z lubym u�miechem. � M�j brat darowa� dziewczynkom bardzo �adne firanki nad ��ka, to z jego w�asnej fabryki. Czy nie mo�na by zawiesi� ich nad ��eczkami?... Ja sama si� tym zajm�... � Nie mia�abym nic przeciw temu � odpar�a pani Latter � ale dokt�r nie pozwala. M�wi, �e firanki w sypialniach tamuj� przep�yw powietrza. � U pani leczy dokt�r Zara�ski? � przerwa�a dama. Renomowany dokt�r! Znam go, bo przyje�d�a� do nas przed dwoma laty cztery razy z Warszawy (dziesi�� mil kolej�, a potem trzy mile powozem), kiedy m�j m�� chorowa�, wybaczy pani, na p�cherz. Znam go doskonale (ka�dy przyjazd kosztowa� nas sto dwadzie�cia rubli!), wi�c mo�e by dla moich dzieci zrobi� wyj�tek?... � Bardzo w�tpi� � odpowiedzia�a pani Latter � poniewa� w roku zesz�ym nie pozwoli� zawiesi� firanek nad ��kiem siostrzenicy hrabiego Kisiela, z kt�r� mieszkaj� c�reczki pani... � Aa!.., je�eli tak!... � westchn�a dama ocieraj�c twarz koronkow� chusteczk�. Nasta�a przerwa, w ci�gu kt�rej zdawa�o si�, �e ka�da z pa� chce co� powiedzie� i szuka w�a�ciwej formy. Dama w orzechowej sukni wpatrywa�a si� w pani� Latter, w miar� czego pani Latter usi�owa�a przybra� wyraz grzecznej oboj�tno�ci. Ruchliwe oczy damy m�wi�y: �no, powiedz ty pierwej, to ja b�d� �mielsza�, za� pos�gowa twarz pani Latter odpowiada�a: �nie, ty mnie zaatakuj, a wtedy ja ci� zwyci��. W tej walce niecierpliwo�ci z zimn� krwi� ust�pi�a dama w jedwabiach. � Chcia�am jeszcze prosi� pani � zacz�a � a�eby moje dziewczynki wi�cej pracowa�y nad talentami... � S�ucham pani�. � Jedna na przyk�ad mog�aby uczy� si� gra� na cytrze... Ten instrument bardzo lubi m�j m��; nawet ma cytr�, bo kiedy praktykowa� w Wiedniu, nale�a� do klubu cytrzyst�w. Druga mog�aby uczy� si� malowa�, cho�by pastelami... To tak �adnie widzie� panienki maluj�ce pastelami!... Kiedym by�a w zesz�ym roku w Karlsbadzie � wszystkie m�ode Angielki, ile razy nie mia�y partii do krokieta, rozk�ada�y albumy i malowa�y. To bardzo uwydatnia wdzi�ki m�odej osoby... � Kt�ra� z nich chce malowa�? � Kt�ra? �adna nie chce � odpowiedzia�a z westchnieniem dama. � Ale ja my�l�, �e powinna by uczy� si� starsza, bo przecie pierwej musi wyj�� za m��. � Prosz� pani, na co im te talenta?... � zapyta�a pani Latter mi�kkim g�osem. � One, biedaczki, ju� i tak wi�cej ni� inne pracuj� nad lekcjami... � A... nie spodziewa�am si� od pani takiego zdania! � odpar�a dama poprawiaj�c si� na kanapie. � Jak to, wi�c talenta nie s� potrzebne panience w naszych czasach, kiedy wszyscy m�wi�, �e kobieta powinna by� samodzielna, powinna kszta�ci� si� we wszystkich kierunkach?... � Ale� one czasu nie maj�... � Czasu?... � powt�rzy�a dama z subteln� ironi�. � Je�eli maj� czas na szycie bielizny dla podrzutk�w w ochronach... � Tym sposobem ucz� si� szy�. � Moje c�rki, dzi�ki Bogu, nie b�d� potrzebowa�y szy� odpar�a dama z godno�ci�. � Ale mniejsza. Je�eli pani nie �yczy sobie tego, musz� zaczeka�. Pani Latter zimno si� zrobi�o przy ostatnich s�owach. Wi�c znowu maj� uby� jej dwie pensjonarki p�ac�ce dziewi��set rubli! � W takim razie � ci�gn�a dama wysilaj�c si� na lodowat� s�odycz � mo�e pani zrobi przynajmniej t� �ask�, a�eby panienki ta�czy�y... � One ucz� si� ta�czy� u pierwszorz�dnego artysty baletu. � Tak, pani, ale ta�cz� tylko z sob� i nie spotykaj� m�odzie�y. Tymczasem dzi� � m�wi�a dama z westchnieniem � kiedy �wiat ��da od kobiety, a�eby by�a samodzieln�, kiedy m�ode Angielki �lizgaj� si� i je�d�� konno razem z ch�opcami, nasze biedaczki s� tak nie�mia�e w towarzystwie pan�w, �e... ani b e, ani m e... M�j m�� jest zrozpaczony i m�wi, �e do reszty zg�upia�y... � Pani, ja nie mog� zaprasza� ch�opc�w na lekcje ta�ca odpowiedzia�a pani Latter. � Ha, w takim razie � rzek�a zni�aj�c g�os dama � nie zdziwi si� pani, je�eli od wakacyj... � Niczemu si� nie dziwi� � odpar�a pani Latter, kt�rej gniew uderzy� do g�owy. � Co si� za� tyczy rachunku... Dama z�o�y�a pulchne r�czki i rzek�a tonem s�odkim: � W�a�nie chcia�am ui�ci� reszt� za pierwsze p�rocze... Wi�c jestem pani winna? � Dwie�cie pi��dziesi�t rubli. G�os damy sta� si� jeszcze s�odszym, kiedy m�wi�a wydobywaj�c z kieszeni portmonetk�. � Czy nie mo�na by okr�g�o... dwie�cie?... Przecie� niekt�re panienki p�ac� u pani po czterysta rubli rocznie, a na innych pensjach... Szczerze powiem, �e ani my�la�abym odbiera� dzieci z takiej wzorowej pensji, gdzie jest prawdziwie macierzy�ski doz�r, porz�dek, pi�kne maniery, gdyby pani zgodzi�a si� na osiemset rubli rocznie... Bo nie uwierzy pani, co to za straszne czasy dla nas... J�czmie� zdro�a� o po�ow�, a chmiel... pani! Niech pani teraz doda, �e mamy trzy mile najgorszej drogi do kolei, �e m�j biedny m�� ci�gle choruje na p�cherz, a ja na przysz�y rok znowu musz� jecha� do Karlsbadu... Przysi�gam pani, �e nie ma dzi� nieszcz�liwszych ludzi jak fabrykanci; a wszystkim si� zdaje, �e nam brak tylko ptasiego mleka... � zako�czy�a dama ocieraj�c, tym razem webow� chustk�, �zy p�yn�ce z oczu. Przeznaczenie koronkowej chustki by�o inne. � Niech�e b�dzie dwie�cie rubli na ten raz � odpowiedzia�a z wolna pani Latter. � Droga, kochana pani! � zawo�a�a dama, jakby chc�c rzuci� si� jej na szyj�. Pani Latter sk�oni�a si� uprzejmie, wzi�a dwie sturubl�wki i wyci�wszy kwit z ksi�gi poda�a go okr�g�ej damie, na kt�rej twarzy rado�� i tkliwo�� goni�y si� jak dwa ob�oki na wypogadzaj�cym si� niebie. Wyprowadziwszy szeleszcz�c� i po�yskuj�c� dam� do poczekalni i zatrzymawszy si�, a� wyjdzie, pani Latter rzek�a do s�u��cego: � Popro� pann� Howard. Wr�ci�a do swego gabinetu i zacz�a chodzi� rozdra�niona. Widzia�a przed sob� szklane oczy profesora, kt�ry trzyma� wielki palec lewej r�ki za klap� surduta i bez protestu zgodzi� si� na zmniejszenie mu dochod�w o dwadzie�cia cztery ruble miesi�cznie, a obok � orzechow� sukni� i l�ni�ce klejnoty damy, kt�ra jej urwa�a pi��dziesi�t rubli na p�roczu. �Ach, trudno!... rzek�a do siebie. � Kto potrzebuje, ten musi ust�powa�. Tak by�o, jest i b�dzie...� Zapukano do drzwi. � Prosz� wej��. Drzwi uchyli�y si� i nie wesz�a, ale wpad�a osiemnastoletnia panienka, a potem nagle zatrzyma�a si� wobec prze�o�onej. By�a to os�bka �redniego wzrostu, brunetka, o rysach okr�g�ych. Na niewysokim czole czarne loczki w�os�w rozrzuci�y si� jej, jak gdyby szybko bieg�a pod wiatr, szare oczy, �niada twarz i rozchylone karminowe usta tryska�y zdrowiem, energi� i weso�o�ci�, kt�r� tylko obecno�� pani Latter hamowa�a od szalonego wybuchu. � A, Madzia... Jak si� masz? � rzek�a pani Latter. � Przychodz� powiedzie� � m�wi�a szybko panienka k�aniaj�c si� po pensjonarsku � �e by�am u Zosi Piaseckiej. Ma biedaczka troch� gor�czki, ale to nic gro�nego, i tylko martwi si�, �e nie b�dzie jutro na lekcjach. � Ca�owa�a� j�? � Nie pami�tam... Zreszt� umy�am sobie twarz i r�ce... To, prosz� pani, nie mo�e by� nic z�ego � doda�a z g��bokim przekonaniem � ona takie kochane, takie dobre dziecko... Pani Latter u�miechn�a si�. � C� to by�o w trzeciej klasie? � zapyta�a. � Ach, prosz� pani � nic. Profesor najzacniejszy cz�owiek, ale nies�usznie si� obrazi�. My�la�, �e Zdanowska �mieje si� z niego, a tymczasem by�o tak, �e Sztengl�wna pokaza�a jej na dachu kominiarza, no i ta w �miech... Prosz� pani � m�wi�a b�agaj�cym g�osem, jakby cho- dzi�o o u�askawienie od ci�kich rob�t � niech si� pani nie gniewa na Zdanowsk�. Ja ju� u�agodzi�am pana profesora � ci�gn�a figlarnym tonem � wzi�am go za r�k�, spojrza�am mu pi�knie w oczy i on ju� �le nie my�li o Zdanowskiej. A tymczasem ta biedaczka tak p�acze, tak rozpacza, �e nawet mnie jest jej �al... � Nawet tobie?... � odpar�a prze�o�ona. � Czy panna Howard jest na g�rze? � Jest. W�a�nie jest teraz u niej z wizyt� Hela i pan Kazimierz i rozmawiaj� o bardzo m�drych rzeczach... � Zapewne o samodzielno�ci kobiet? � Nie, ale o tym, �e kobiety powinny na siebie pracowa�, �e nie powinny zanadto rozczula� si� i �e powinny by� we wszystkim takie jak m�czy�ni: takie m�dre, takie odwa�ne... Ale zdaje mi si�, �e w�a�nie idzie tu panna Howard. � Przyjd� do mnie, Madziu, po sz�stej, dam ci robot� � rzek�a �miej�c si� pani Latter. Panienka znik�a we drzwiach prowadz�cych do poczekalni, a tymczasem �rodkowe drzwi otworzy�y si� gwa�townie i stan�a w nich s�uszna dama w czarnej sukni. Mia�a d�ug� twarz jednostajnie r�owej barwy, w�osy p�owe jak woda wi�lana podczas przyboru i figur� o tyle g�adk�, o ile wyprostowan�. Z wysoka kiwn�a g�ow� pani Latter i rzek�a kontraltem: � Pani chcia�a si� ze mn� widzie�?... � Powiedzia�a to tonem, poza kt�rym czu� by�a frazes: �Kto chce widzie� si� ze mn�, m�g�by przyj�� do mnie.� Pani Latter posadzi�a nauczycielk� na kanapie, sama usiad�a na fotelu i �ciskaj�c pann� Howard za d�ugie r�ce rzek�a serdecznym tonem: � Chcia�am z pani� porozmawia�, panno Klaro. Przede wszystkim jednak prosz�, a�eby pani nie pos�dza�a mnie o zamiar obra�ania jej... � Nie przypuszczam, a�eby ktokolwiek mia� prawo obra�a� mnie � odpowiedzia�a panna Howard cofaj�c z r�k prze�o�onej swoje r�ce, kt�re w tej chwili okry�y si� ch�odn� wilgoci�. � Ja bardzo szanuj�, panno Klaro, zdolno�ci pani... � m�wi�a pani Latter patrz�c w blade oczy nauczycielki, na kt�rej czole ukaza�a si� zmarszczka. � Podziwiam wiedz� pani, prac�, sumienno��. R�owe oblicze panny Howard zacz�o si� chmurzy�. � Szanuj� charakter pani, wiem o ofiarach, jakie pani ponosi na cele og�lne... Twarz panny Howard pochmurnia�a coraz bardziej. � Z przyjemno�ci� czytuj� doskona�e artyku�y pani... W tej chwili na obliczu panny Klary b�ysn�a co� jak snop s�onecznego �wiat�a, kt�ry rozdar� chmur� brzemienn� piorunami. � Nie na wszystko zgadzam si� � ci�gn�a pani Latter � ale du�o nad nimi my�l�... Fizjognomia panny Howard ju� wypogodzi�a si�. � Walka z przes�dem jest trudna � odpar�a rozpromieniona nauczycielka � wi�c uwa�am za najwy�szy triumf dla siebie, je�eli czytelnicy cho�by tylko zastanawiaj� si� nad mymi artyku�ami. � Zatem rozumiemy si�, panno Klaro. � Najzupe�niej. � A teraz pozwoli pani zrobi� sobie jedn� uwag�? � zapyta�a prze�o�ona. � Prosz�... � Ot�, panno Klaro, dla dobra tej sprawy, kt�rej po�wi�ci�a si� pani, niech pani b�dzie ostro�niejsza w rozmowach z uczennicami, osobliwie mniej rozwini�tymi, i... z ich matkami... � S�dzi pani, �e zagra�a mi jakie niebezpiecze�stwo?... � zawo�a�a panna Howard g��bokim kontraltem. � Ja jestem zdecydowana na wszystko!... � Na wszystko, rozumiem, ale chyba nie na to, a�eby przekr�cano my�li pani. Przed chwil� by�a u mnie osoba, z kt�r� pani na g�rze rozmawia�a o samodzielno�ci kobiet... � Czy Korkowiczowa, ta piwowarka?... G� prowincjonalna!... � wtr�ci�a panna Howard tonem pogardy. � Widzi pani, pani jest w tym po�o�eniu, �e mo�e j� lekcewa�y�, ale ja musz� si� z ni� rachowa�!... I czy wie pani, jak ona skorzysta�a z rozmowy o samodzielno�ci kobiet?... Oto ��da, aby jej c�rki uczy�y si� malowa� pastelami i gra� na cytrze, a przede wszystkim, a�eby jak najpr�dzej wysz�y za m��. Panna Howard rzuci�a si� na kanapie. � Ja jej do tego nie namawia�am! � zawo�a�a. � Wszak�e w artykule o wychowaniu naszych kobiet wyra�nie protestuj� przeciw zmuszaniu dziewcz�t do fortepianu, rysunk�w, nawet do ta�ca, je�eli nie maj� talentu albo ch�ci. A w artykule o powo�aniu kobiety napi�tnowa�am te lalki, kt�re marz� o zrobieniu kariery przez zam��p�j�cie... Wreszcie z t� pani� nie rozmawia�am, jakimi powinny by� kobiety, ale o tym, jak one wychowuj� si� w Anglii. Tam kobieta kszta�ci si� jak m�czyzna: uczy si� �aciny, gimnastyki, konnej jazdy... Tam kobieta sama chodzi po ulicy, odbywa podr�e... Tam kobieta jest istot� czczon�. � Czy pani zna Angli�? � nagle zapyta�a pani Latter. � Wiele o niej czyta�am. � A ja tam by�am � przerwa�a pani Latter � i zapewniam pani�, �e wychowanie Angielek inaczej wygl�da w naszej wyobra�ni, a inaczej w rzeczywisto�ci. Czy pani na przyk�ad uwierzy�aby, �e tam niekiedy panienki dostaj� r�zg�?... � Ale je�d�� konno... � Je�d�� te, kt�re maj� konie albo na konie, tak jak i u nas. � Wi�c dziewcz�ta mo�na uczy� konnej jazdy i gimnastyki rzek�a stanowczo panna Howard. � Mo�na, ale. na pensji nie mo�na otwiera� rajtszuli. � Ale mo�na za�o�y� sal� gimnastyczn�, mo�na wyk�ada� buchalteri�, rzemios�a... � niecierpliwie odpar�a panna Howard. � A je�eli rodzice nie �ycz� sobie tego, tylko chc�, �eby panny uczy�y si� malarstwa albo ta�czy�y z ch�opcami? � Ciemnota rodzic�w nie mo�e by� programem wychowania ich dzieci. Od tego s� zak�ady naukowe, a�eby reformowa�y spo�ecze�stwo. � A je�eli z powodu reformy ucierpia�yby dochody zak�ad�w naukowych? � spyta�a pani Latter. � W takim razie kierowniczki zak�ad�w, o�ywione poczuciem obowi�zku spo�ecznego, musz� zdecydowa� si� na ofiary... Pani Latter potar�a czo�o r�k�. � Czy s�dzi pani, �e ka�da prze�o�ona pensji mo�e ponosi� ofiary, �e ma �rodki?... � Kto nie ma �rodk�w, powinien ust�pi� tym, kt�rzy je maj� � odpowiedzia�a panna Howard. � Ach, tak?... � rzek�a przeci�gle pani Latter, znowu pocieraj�c czo�a. � Boli mnie g�owa, tyle dzi� mia�am zaj��... Wi�c panna Malinowska stanowczo otwiera pensj�?... � Ona wola�aby zosta� wsp�lniczk� jakiej� znanej firmy i... ja j� namawiam, a�eby rozm�wi�a si� z pani�... Silny rumieniec wyst�pi� na twarz pani Latter. Przemkn�a jej my�l, �e taka sp�ka by�aby ratunkiem pensji albo... mo�e jej ostateczn� ruin�?... Wsp�lniczka musia�aby dowiedzie� si� o finansowym po�o�eniu, mia�aby prawo zapytywa� o ka�dego rubla, kt�rego wydaje Kazio... � Ja nie b�d� wsp�lniczk� panny Malinowskiej � rzek�a pani Latter spuszczaj�c oczy. � Szkoda! � odpowiedzia�a sucho nauczycielka. � Ale pani, panno Klaro, b�dzie ostro�niejsza w rozmowie z uczennicami i... ich matkami? Panna Howard podnios�a si� z kanapy. � Tylko ja � rzek�a � odpowiadam za w�asn� nieostro�no��, a przekona� moich zapiera� si� nie my�l�... � Nawet gdybym ja skutkiem tego traci�a pensjonarki, kt�re ich matka chce umie�ci� na pensji ta�szej i bardziej post�powej?... � m�wi�a wolno i dobitnie pani Latter. � Nawet gdybym ja sama mia�a straci� zaj�cie u pani � odpowiedzia�a r�wnie dobitnie panna Howard. � Nale�� do os�b, kt�re ani idei, ani obowi�zk�w spo�ecznych nie po�wi�c� widokom osobistym. � Wi�c czego pani chce ostatecznie? � Chc� zrobi� kobiet� samodzieln�, chc� j� wychowa� do walki z �yciem, chc� nareszcie... uwolni� j� z zale�no�ci od m�czyzn, kt�rymi pogardzam!... � m�wi�a nauczycielka, a jej blade oczy p�on�y ch�odnym blaskiem. � Je�eli za� pani s�dzi, �e jestem u niej zbyteczn�, mog� usun�� si� od Nowego Roku. Pani szkodz� czy tylko gniewaj� moje pogl�dy, a mnie m�czy borykanie si� z rutyn�, rachowanie si� z ka�dym s�owem, walka z sam� sob�... Uk�oni�a si� ceremonialnie i wysz�a stawiaj�c d�u�sze kroki ni� zwykle. �Histeryczka!� � szepn�a do siebie pani Latter, znowu �ciskaj�c r�koma czo�o. �Chce tu zaprowadza� buchalteri�, rzemios�a, w�wczas kiedy rodzice pragn�, a�eby c�rki malowa�y pastelami i jak najpr�dzej wychodzi�y za m��!... I ja dla tego rodzaju pr�b mia�abym po�wi�ci� moje dzieci?...� � my�la�a pani Latter. Z dalszych pokoj�w przez otwarte drzwi dolecia�a j� rozmowa: � Ot� za�o�� si� z pani� � m�wi d�wi�czny g�os m�ski �e najp�niej od dzi� za miesi�c sama pani b�dzie ��da�a, a�ebym j� ca�owa� w r�k�... Jeste� �wiadkiem, Hela... Wszystko zale�y od wprawy. � Ale o co si� zak�adacie? � wtr�ci� g�os �e�ski. � Ja nie zak�adam si� � odpar� drugi g�os �e�ski. � Nie dlatego, a�ebym ba�a si� przegranej, ale nie chc� wygra�... � Tak odpowiadaj� kobiety naszej epoki! � odezwa� si� pierwszy g�os ze �miechem. � Ach, dzieci�stwo!... � odpowiedzia� m�czyzna. � To wcale nie nowa epoka, ale stare jak �wiat ceregiele kobiece... Do gabinetu wesz�a prze�liczna para: c�rka i syn pani Latter. Oboje blondyni, oboje mieli czarne oczy i ciemne brwi, oboje byli podobni do siebie. Tylko w niej skupi�y si� wszystkie wdzi�ki kobiece, a w nim si�a i zdrowie. Pani Latter z zachwytem patrzy�a na nich. � C� to za zak�ady? � spyta�a ca�uj�c c�rk�. � A to z Madzi� � odpowiedzia�a panna Helena. � Kazio chce j� ca�owa� po r�kach, a ona nie pozwala... � Zwyk�a uwertura. Dobry wiecz�r mateczce! � rzek� syn witaj�c si�. � Tyle razy prosi�am ci�, Kaziu... � Wiem, wiem, mateczko, ale to z rozpaczy... � Na tydzie� przed pierwszym?... � W�a�nie dlatego, �e jeszcze tydzie�! � westchn�� syn. � Na serio ju� nie masz pieni�dzy? � zapyta�a pani Latter. � To s� zbyt powa�ne sprawy, a�ebym m�g� �artowa�... � Ach, Kaziu, Kaziu!... Ile� chcesz? � rzek�a pani Latter odsuwaj�c szuflad�, w kt�rej le�a�y pieni�dze. � Mateczka wie, �e ja �adnemu pojedy�czemu kolorowi nie daj� pierwsze�stwa, ale lubi� bia�y z r�owym i niebieskim. To przez mi�o�� dla Rzeczypospolitej Francuskiej. � Prosz� ci�, nie �artuj. B�dziesz. mia� dosy� pi�� rubli?... � Pi�� rubli, matuchno?... na tydzie�?... � m�wi� syn ca�uj�c jej r�k� i g�adz�c ni� sobie twarz z pieszczot�. � Przecie� mateczka przeznaczy�a mi sto rubli miesi�cznie, a wi�c na tydzie�... � Oj, Kaziu, Kaziu!... � szepn�a matka licz�c pieni�dze. � Prosz� ci�, Kaziu, postaraj si�, a�eby pr�dzej zaprowadzono emancypacj� kobiet. Mo�e w�wczas twoja biedna siostra dostanie cho� czwart� cz�� tego, co ty... � odezwa�a si� panna Helena. Pani Latter spojrza�a na ni� z wym�wk�. � Chyba tak nie my�lisz � rzek�a. � Czy ja robi� mi�dzy wami jak� r�nic�? Czy ciebie mniej kocham ani�eli jego?... � M�j Bo�e, albo� ja m�wi� co� podobnego? � odpowiedzia�a panienka naci�gaj�c na ramiona bia�� chusteczk�. � Swoj� drog� panna Howard ma s�uszno��, �e my, dziewcz�ta, jeste�my pokrzywdzone wobec ch�opc�w. Kazio na przyk�ad nie sko�czywszy jednego uniwersytetu jedzie za granic� na drugi i posiedzi tam ze cztery lata; a ja, a�eby pojecha� za granic�, musia�abym dosta� suchot. To samo by�o w dzieci�stwie, to samo b�dzie po wyj�ciu za m��, a� do �mierci... Pani Latter wpatrywa�a si� w ni� pa�aj�cymi oczyma. � Wi�c i ciebie nawraca panna Howard i takie wyk�ada ci pogl�dy?... � Co mateczka jej s�ucha � odezwa� si� pan Kazimierz chodz�c po gabinecie z r�koma w kieszeniach. � Przecie� nie panna Howard namawia j�, a�eby jecha�a za granic�, tylko ona sama chce tego. Panna Howard, przeciwnie, t�omaczy jej, �e kobiety powinny pracowa� na utrzymanie jak m�czy�ni. � A je�eli m�czy�ni nie robi� nic i jeszcze nie wystarcza im sto rubli na miesi�c?... � Helenko!... � upomnia�a j� matka. � Niech�e mateczka do tego, co ona m�wi, nie przywi�zuje wagi! � odezwa� si� syn z u�miechem. � Przecie� ona p� godziny temu rozprawia�a, �e jak d�b musi d�u�ej rosn�� ani�eli r�a, tak m�czyzna musi kszta�ci� si� d�u�ej ani�eli kobieta... � M�wi�am, bo ci�gle mi to powtarzasz; ale my�l� co innego. � Przepraszam ci�, ja nie por�wnywam kobiet do r�, tylko do kartofli. � O, widzi mama, jakiej nabra� og�ady w swoich towarzystwach!... Sz�sta, musz� i�� do Ady... No, b�d� zdr�w, m�j d�bie � m�wi�a panna Helena bior�c w obie r�ce g�ow� brata i ca�uj�c go w czo�o. � Tak d�ugo uczysz si� i tyle jeszcze masz przed sob� nauki, �e zapewne jeste� ode mnie o wiele m�drzejszy. Mo�e dlatego nie zawsze ci� rozumiem... Do widzenia, mateczko � doda�a � za godzin� przyjdziemy tu z Ad�. Mo�e nas mateczka zaprosi na herbat�... Wysz�a �miej�c si�. Pan Kazimierz chodzi� po gabinecie z r�kami w kieszeni i zwiesiwszy g�ow� na piersi m�wi�: � Po ka�dym takim odezwaniu si� Heli czuj� wyrzuty sumienia. Mo�e ja naprawd� ju� nie powinienem si� kszta�ci�, tylko pracowa� na siebie? Mo�e ja jestem dla mamy ci�arem?... � C� ci znowu przychodzi do g�owy, Kaziu? Przecie ja �yj� tylko twoimi nadziejami, twoj� przysz�o�ci�... � A ja daj� mamie s�owo honoru, wola�bym nie mie� suchego kawa�ka chleba ani�eli by� dla ciebie ci�arem! Przecie� rozumiem, �e dosy� wydaj� i wydawa� b�d�; ale� robi� to dla zawi�zania stosunk�w. A ile razy ogarnia mnie wstyd, �e znajduj� si� w towarzystwie tej m�odzie�y utracjuszowskiej, zniszczonej, nie maj�cej poczucia �adnej wielkiej idei!... Ale musz�!... Szcz�liwym b�d� dopiero w�wczas, kiedy jako przedstawiciel mas rzuc� im w oczy... Zapukano i po chwili wesz�a �adna szatynka z wielkimi ruchliwymi oczyma. Zap�oni�a si� jak niebo o wschodzie s�o�ca i rzek�a cichym g�osem: � Prosz� pani, moi krewni znowu mnie m�cz�, a�ebym ich odwiedzi�a... Rumieniec jej spot�gowa� si�. � Przecie� dzisiaj tw�j dy�ur, Joasiu � odpowiedzia�a pani Latter. � Wiem, prosz� pani, i dlatego jestem zak�opotana... Ale obieca�a mnie zast�pi� panna Howard. Pan Kazimierz patrzy� w okno. � D�ugo� ci twoi krewni b�d� tu jeszcze? � zapyta�a chmurnie pani Latter. � Jeszcze kilka dni, ale ja to wszystko odrobi�... Ca�� zim� nie rusz� si�. � Bodajby. Ha, id�, je�eli tak chcesz, moje dziecko. Kiedy pan Kazimierz odwr�ci� si�, szatynki ju� nie by�o. � Nie podobaj� mi si� te ci�g�e spacery � rzek�a jakby do siebie pani Latter. � No, krewni, mo�e jeszcze z prowincji... � wtr�ci� syn. � Howard to nieszcz�cie dla ca�ej pensji � m�wi�a wzdychaj�c pani Latter. � Ona musi si� miesza� do wszystkiego, ona wam nawet przewraca w g�owach... � Mnie!... � roze�mia� si� pan Kazimierz. � Stara i brzydka, a przy tym m�dra. Ach, te baby pisz�ce, te reformatorki... � Przecie� i ty chcesz by� reformatorem... Pan Kazimierz pochwyci� matk� w obj�cia i okrywaj�c j� poca�unkami m�wi� pieszczotliwie st�umionym g�osem: � A, mateczko, to si� nie godzi... Je�eli mateczka widzi we mnie takiego reformatora, kt�ry s�siaduje z pann� Howard, to ju� wol� wst�pi� na kolej �elazn�. Za dziesi�� lat dojd� do kilku tysi�cy rubli pensji, potem o�eni� si�, utyj�... Bo mo�e ja naprawd� jestem dla matuchny ci�arem?... � Tylko tego nie m�w, prosz� ci�. � Dobrze, ju� nigdy nie powiem. Teraz na dobranoc poca�uj� mam� w oczko, a teraz w drugie... Nie b�d� dzi� na twojej herbatce, matuchno, musz� i��. Tak mi tu u was spokojnie, a tam... � Gdzie� idziesz? � Wpadn� do teatru, a p�niej wst�pi� na kolacj�... Ach, jak mnie to czasami m�czy!... Znowu uca�owa� jej oczy, twarz i r�ce, wychodz�c pos�a� jej z progu poca�unek i znikn�� w poczekalni. �Biedne dziewcz�ta � my�la�a pani Latter � jak one musz� szale� za nim.� Ode drzwi spojrzenie jej machinalnie pad�o na szuflad� biurka, sk�d niedawno da�a synowi dwadzie�cia pi�� rubli. Wstrz�sn�a si�. �Co?... B�d� �a�owa� tego, co jemu daj�?... � my�la�a. � Wi�c ma wst�pi� do s�u�by na kolej?... Nigdy, p�ki ja �yj�!� 2 Dusze i pieni�dze Godzina wieczornych pos�ucha� sko�czy�a si�. Z wieloletniego przyzwyczajenia pani Latter usiad�a przed swym m�skim biurkiem, sk�d patrzy� na ni� zamy�lony Sokrates, ogromny ka�amarz i jeszcze ogromniejsze ksi�gi. Dawnymi czasy w takiej chwili zabiera�a si� do robienia rachunk�w, do czytania list�w i do odpisywania na listy. Ale mniej wi�cej od roku jej dawne zwyczaje uleg�y zmianie. Ju� nie przegl�da rachunk�w, bo i co w nich zobaczy?... zapowied� deficytu. Nie odczytuje list�w, bo dzisiaj wcale ich nie by�o; nie ma te� ch�ci pisa� list�w, bo rezultat wie z g�ry: niekt�rzy przyszl� pieni�dze, a inni b�d� prosili o prolongate. Wi�c po co pisa�? Czu�a, �e od pewnego czasu ma mniej w�adzy nad biegiem wypadk�w; ale za to wypadki maj� wi�cej w�adzy nad ni�. Oto i w tej chwili zamiast rachowa�, projektowa�, obmy�la� sposoby, ona siedzi z r�koma opuszczonymi na por�cze fotelu i patrzy na widziad�a, jakie przed ni� rozsnuwa wyobra�nia. I znowu widzi t�ust� jejmo��, kt�ra chce uczy� swoje c�rki malarstwa i gry na cytrze, ale za to urywa pi��dziesi�t rubli od um�wionej zap�aty. A potem widzi p�owow�os� pann� Howard, kt�ra chc�c kobiety zrobi� samodzielnymi pracuje nad zrujnowaniem jej, kobiety od kilkunastu lat samodzielnej! Nareszcie przychodzi jej na pami�� spokojna twarz nauczyciela jeografii, kt�ry bez protestu pozwoli� sobie urwa� dwadzie�cia cztery ruble na miesi�c. �Safandu�a! � m�wi pani Latter z gniewem. � Ciep�e kluski, nie m�czyzna...� I owe ciep�e kluski przypominaj� jej, �e nadchodzi termin rachunku z piekarzem i rze�nikiem i �e za lokal trzeba zap�aci� dwa tysi�ce pi��set rubli za p�rocze. �No, dzi� mog� o tym nie my�le� � powiada sobie i otrz�sa si�. � Helenka jest u Ady, a Kazio zapewne ubiera si� do teatru...� Lecz i dzisiejsza rozmowa z dzie�mi nie nasuwa jej przyjemnych wspomnie�. Jak to mo�e by�, a�eby Kazio do tej pory nie wyjecha� za granic�? Nie dlatego, �e jest jej synem i �e jest pi�kny, ale najsurowszy s�dzia musia�by przyzna�, �e jest to wyj�tkowy m�odzieniec, o kt�rym za kilka lat m�wi� b�d� w ca�ej Europie. Co za ambicja, jaka dojrza�o��, jak on si� wstydzi swoich dzisiejszych przyjaci�, kt�rzy nie maj� wielkiej idei, i jakie to on sam musi mie� idee!... Czy podobna, Bo�e mi�osierny, a�eby taki ch�opiec nie m�g� jecha� za granic� jedynie dlatego, �e matka nie ma gotowych tysi�ca rubli?... Jak to mo�e by�, a�eby spo�ecze�stwo nie posiada�o instytucji dla dostarczania fundusz�w genialnym m�odzie�com na wy�sz� edukacj�? Zaraz posz�aby tam i zastrzeg�szy tajemnic� powiedzia�aby cz�onkom zarz�du: �Moi panowie, wychowa�am kilka pokole� waszych si�str, �on i c�rek, lecz sama nie mam pieni�dzy na doko�czenie edukacji mego syna. Prosz� wi�c o pomoc, nie w imi� moich zas�ug i pracy, ale �e Kazio jest to ch�opak dzielny, szlachetny, genialny. O, gdyby�cie wy tak znali go jak ja, uwierzyliby�cie, �e nawet cho�by mi by� obcym, jeszcze troszczy�abym si� jego przysz�o�ci�. Bo tylko spojrzyjcie na niego, zastan�wcie si� nad ka�dym jego s�owem, spojrzeniem, ruchem... Ale po co to wszystko: tylko przyci�nijcie go do serca jak ja, a przekonacie si�, co za nadzwyczajna dusza mieszka w tym ukochanym....� Pani Latter machinalnie za�amuje r�ce. Bo przecie� nie ma instytucji, kt�ra pomog�aby genialnym m�odzie�com, a cho�by stworzono tak�, czyli� cz�onkowie zarz�du uwierzyliby, �e to, co ona m�wi o synu, jest �wi�t� prawd�, owocem ch�odnej obserwacji, nie za� macierzy�skim uniesieniem? Czyli� ona nie zna ludzi, czy nie s�ysza�a p�s��wek rzucanych na rachunek Kazia?... Co si� zreszt� dziwi� obcym, je�eli rodzona siostra, i jeszcze dziewczyna tak wyj�tkowa jak Helenka, niekiedy �artuje z g��bokich odezwa� si� Kazia? A nawet ma pretensje, �e wychowanie brata du�o kosztuje!... �Czy ty nie rozumiesz � m�wi w duchu do c�rki � jaka r�nica istnieje mi�dzy kobiet� i m�czyzn�? Wszak jeste�cie oboje podobni do siebie jak bli�ni�ta, a mimo to � por�wnaj siebie z nim: jego g�os, wzrost, spojrzenie, ka�dy ruch... Je�eli ty jeste� kwiatem stworzenia, on jest jego panem i w�adc�... A dalej pomy�l: czym s� si�y kobiety wobec m�skich? Ja, kt�rej podziwiaj� rozum i energi�, ledwie mog�am was wychowa� i utrzyma� siebie. Tymczasem m�czyzna utrzymuje siebie i �on�, wychowuje kilkoro dzieci i jeszcze prowadzi fabryki, rz�dzi pa�stwami, robi wynalazki...� W tej chwili przed wyobra�ni� pani Latter przesuwa si� cie� m�czyzny, na kt�rego widok rysy jej wyra�aj� nienawi��... Zrywa si� z fotelu, zaczyna chodzi� po gabinecie i przymusza si� do my�lenia o czym innym. Wi�c my�li, �e od pewnego czasu, mo�e od roku, doko�a niej zachodz� zmiany. Uby�a pewna liczba uczennic i pensjonarek, zmniejszy�y si� dochody, nale�a�o zast�pi� kilku dro�szych nauczycieli ta�szymi... Jednocze�nie coraz cz�ciej s�yszy frazesy o samodzielno�ci kobiet, jakby skierowane przeciw niej samej. Pocz�tkowo wyraz �samodzielno�� wymawia�a tylko panna Howard, potem nauczycielki i damy klasowe, a dzi� � powtarzaj� go starsze uczennice i nawet ich matki. �Co ma znaczy� ta ich samodzielno�� � my�li pani Latter. � Konna jazda i malarstwo?... to przecie� rzeczy stare jak �wiat. Walka z �yciem?... ale�, m�j Bo�e, od ilu lat ja walcz� z �yciem... Wi�c niezale�no�� od m�czyzny?... Ach, gdyby one wiedzia�y, od jakiego ja si� uwolni�am!... To, co one m�wi�, ja robi� albo zrobi�am od dawna i pomimo to ja ich nie rozumiem, a one uwa�aj� mnie za przeszkod�. To samo, co ja, robi tysi�ce kobiet w ka�dym pokoleniu; przecie� nawet by�y takie, kt�re chodzi�y na wojn�! Wi�c dlaczego te rzeczy dzi� og�aszaj� si� jako wynalazek, w dodatku zrobiony przez pann� Howard, kt�ra du�o m�wi, ale nie zrobi�a nic pozytywnego? Jest dobr� nauczycielk�, i tyle...� � Czy nie przeszkadzam?... odezwa� si� za ni� s�odki g�os. Pani Latter drgn�a. � Ach, Madzia!... � rzek�a � dobrze, �e� przysz�a. Panienka zwana Madzi�, a przez uczennice pann� Magdalen�, wesz�a do gabinetu w weso�ym nastroju ducha. Wida� to by�o w jej figlarnych oczach, �miej�cej si� twarzy, w ca�ej zreszt� postaci, kt�ra wygl�da�a tak, jak gdyby z pann� Madzi� dopiero co ta�czy�y jej uczennice i jeszcze wyca�owa�y j� na zako�czenie. Lecz spojrzawszy na pani� Latter Madzia odczu�a, �e weso�o�� w tym miejscu nie jest w�a�ciw�. Zdawa�o si� jej, �e prze�o�ona ma zmartwienie albo �e si� bardzo gniewa. Za co i na kogo?... Mo�e na ni� za to, �e przed chwil� ta�czy�a z czwartoklasistkami, ona, dama klasowa! � Chc�, Madziu, da� ci robot�. Wyr�czysz mnie?... � rzek�a pani Latter siadaj�c przed biurkiem. � Czy pani mo�e si� o to pyta�? � odpowiedzia�a Madzia. I zarumieni�a si�, przysz�o jej bowiem na my�l, �e taka odpowied� mo�e wyda� si� pani Latter zuchwa��. Usiad�a na brzegu kanapy i pochyliwszy g�ow� przypatrywa�a si� spod oka prze�o�onej chc�c odgadn��, co jej dolega. Czy ona gniewa si�, czy jest zmartwiona? Z pewno�ci� gniewa si� (naturalnie na ni�) za ta�ce na g�rze. Przecie� tyle razy m�wiono jej, �e dama klasowa powinna zachowa� powag� w�a�ciw� swemu stanowisku. A kto wie, czy pani Latter nie gniewa si� i za to, �e ona ca�owa�a Zosi� Piaseck� i mog�a zarazi� ca�� pensj� jak�� niezdecydowan� chorob�. A mo�e o to, �e wstawia�a si� za Zdanowsk�?... � Widzisz to, Madziu � odezwa�a si� nagle pani Latter wr�czaj�c jej paczk� papieru listowego i notatk�. � Tyle list�w musisz napisa�, rozumie si�, je�eli zechcesz. � Tylko tyle?... Ja dopiero wtedy by�abym prawdziwie szcz�liw�, gdyby mi pani kaza�a pisa� wszystkie listy � zawo�a�a Madzia takim tonem jak �o�nierz, kt�ry chce po�wi�ci� �ycie za swego wodza. � Oj, ty nieuleczalna entuzjastko!... Ale mo�e i ty si� kiedy� wyleczysz. Nawet pr�dzej, ani�eli my�l�!... � rzek�a zni�onym g�osem pani Latter, a potem doda�a: � Wyr�czam si� tob� w nudnej robocie, bo s�dz�, �e ci si� to przyda. Czy ci�gle projektujesz sobie za�o�y� pensj�? � Ach, pani, cho�by dwu... cho�by jednoklasow�... To moje najwy�sze marzenie! � zawo�a�a Madzia sk�adaj�c r�ce. Pani Latter u�miechn�a si�. � Mam nadziej�, �e zmieni si� i to twoje najwy�sze marzenie � m�wi�a. � Ju� pami�tam ich kilka. W sz�stej klasie marzy�a� o klasztorze, w pi�tej my�la�a� o �mierci i o tym, a�eby Ci� pochowano koniecznie w bladoniebieskiej trumience, a w trzeciej klasie, je�eli mnie pami�� nie zwodzi, chcia�a� koniecznie zosta� ch�opcem. � Ach, pani... pani!... � wzdycha�a Madzia zas�aniaj�c r�koma twarz zarumienion� powy�ej czo�a. � Ach, jaka ja jestem... ach, ze mnie nic nigdy nie b�dzie... � Owszem, b�dzie, tylko pierwej wyrzekniesz si� niejednego projektu, a przede wszystkim tej pensji. � To, prosz� pani, b�dzie tylko wst�pna klasa... � Coraz lepiej! � u�miechn�a si� pani Latter. � Nim jednak za�o�ysz ow� wst�pn� klas�, napisz listy do rodzic�w, wuj�w i ciotek naszych panienek. Pisz wed�ug tego schematu: u g�ry � Szanowny Panie lub Szanowna Pani, a ni�ej: Za��czaj�c stosownie do �yczenia pani (czy pana) kwit za pierwsze p�rocze, mam honor przypomnie�, �e do uzupe�nienia rachunku nale�y nam si� rubli... I liczb� wypiszesz wedle tej kartki. � To oni a� tyle s� winni?... � zawo�a�a z przestrachem Madzia przegl�daj�c notatk�. � Winni mi dwa razy wi�cej � odpowiedzia�a pani Latter. Tylko niekt�rzy zwr�c� dopiero po Nowym Roku, a znajd� si� tacy, kt�rzy nie zwr�c� nigdy. Zerwa�a si� z fotelu i za�o�ywszy r�ce na piersiach zacz�a chodzi� po gabinecie. � Oto masz pensj�, o kt�rej marzysz � m�wi�a sil�c si� na spok�j w g�osie. � Oto s� �wietne dochody, za kt�re panna Howard chce tu wprowadza� buchalteri�, nauk� rzemios�, gimnastyk�... Wariatka!... � sykn�a pani Latter. � A ja my�la�am, �e ona taka rozumna... � wtr�ci�a tonem zdziwienia panienka. � Ach, jak ona pi�knie m�wi!... Jak ona t�omaczy, �e dzisiejsza kobieta jest ci�arem dla spo�ecze�stwa i niewolnic� rodziny, �e kobiety powinny pracowa� na r�wni z m�czyznami, �e powinny mie� te same prawa i �e ca�e wychowanie powinno by� zmienione... Dr��ca z gniewu pani Latter zatrzyma�a si� przed Madzi� i pocz�a m�wi� st�umionym g�osem: � Dowiedz�e si� ty przynajmniej, co warte gadaniny tej... szalonej!... Widzisz, ile tysi�cy rubli winni mi s� i domy�lasz si�, ile tysi�cy rubli ja potrzebuj� mie� do Nowego Roku, a�eby nakarmi� dzieci i zap�aci� nauczycielom... Je�eli wi�c dzi� zachodz� w g�ow�... Ach! co ja plot�!... � szepn�a tr�c czo�o. Wi�c sama obrachuj: sk�d w tych warunkach wzi�� pieni�dzy na wyk�ady nowych przedmiot�w, sk�d dzieci znalaz�yby czas na nauk�?... G�owa mnie boli!... Przesz�a si� kilka razy, a potem wzi�wszy za r�ce przestraszon� nauczycielk� rzek�a spokojniej: � Jestem troch� chora i zirytowana, a tobie ufam moje dziecko, wi�c rozgada�am si�. Wiem jednak, �e... � Pani... czy pani mog�aby przypu�ci�, �e ja powt�rz�?... � spyta�a Madzia. A potem spogl�daj�c na pani� Latter oczyma pe�nymi �ez i ca�uj�c jej r�ce doda�a: � Prosz� pani, to... to ja zrzekam si� mojej pensji... Prze�o�ona przycisn�a usta do jej rozgor�czkowanej g�owy. � Dzieciaku, dzieciaku!... Jak�� r�nic� mo�e mi zrobi� twoja biedna pensyjka, twoje pi�tna�cie rubli miesi�cznie? Ani my�l o niczym podobnym... W oczach Madzi b�ysn�a wielka my�l. �zy jej obesch�y. � Wi�c dobrze, prosz� pani, ja b�d� bra�a pensj�, ale pani mi zrobi jedn� wielk� �ask�... I nagle ukl�k�a przed pani� Latter, kt�ra �miej�c si� podnios�a j�. � C� to za �aska? � Ja mam po babci � szepn�a Madzia spuszczaj�c oczy ja mam... trzy tysi�ce rubli. Wi�c pani b�dzie taka dobra... taka kochana... � I wezm� od ciebie te pieni�dze, czy tak?... Ach, ty niepoprawna! Przypomnij sobie, ile ju� przeznacze� mia�y twoje pieni�dze? Masz za�o�y� pensj�... � Ju� nie za�o��... � Wybornie; szybko si� decydujesz. Mia�a� po�yczy� pannie Howard tysi�c rubli... Chcia�a� wzi�� na sw�j koszt a� do uko�czenia edukacji... � Pani �mieje si� ze mnie! � za�ka�a Madzia. � Nie, ja tylko rachuj�. Bo przecie masz jeszcze jecha� za granic� i znowu na sw�j koszt wzi�� Helenk�... � Ach, pani, pani... � szlocha�a Madzia. � Ca�e szcz�cie, �e ani tych pieni�dzy nie masz w r�ku, ani nie masz prawa rozporz�dza� nimi. Gdyby� by�a tak maj�tna jak Ada... ha!... � rzek�a jakby do siebie pani Latter. Twarz Madzi znowu o�ywi�a si� i oczy jej b�ysn�y rado�ci�. � No, ale do�� tego, moje dziecko. Id� na g�r� przez m�j pok�j sypialny, umyj buziaka i zabierz si� do li