6490
Szczegóły |
Tytuł |
6490 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
6490 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 6490 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
6490 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
BOLES�AW PRUS
Emancypantki
Tom I
1 Energia kobiet i m�skie niedo��stwo
Oko�o roku 1870 najznakomitsz� szko�� �e�sk� w Warszawie by�a pensja pani
Latter.
Stamt�d wychodzi�y najlepsze matki, wzorowe obywatelki i szcz�liwe �ony. Ile
razy gazety
donosi�y o �lubie panny maj�tnej, dystyngowanej i dobrze wychodz�cej za m��,
mo�na
by�o za�o�y� si�, �e mi�dzy zaletami dziewicy znajdzie si� wzmianka, i� taka to
a taka, tak a
tak ubrana, tak a tak pi�kna i promieniej�ca szcz�ciem oblubienica uko�czy�a
pensj� � pani
Latter.
Po ka�dej podobnej wzmiance na pensj� pani Latter wst�powa�o kilka nowych
uczennic
jako przychodnie albo jako sta�e mieszkanki zak�adu.
Nie dziw, �e i pani Latter, kt�rej pensja tyle szcz�cia przynosi�a jej
wychowanicom, sama
by�a uwa�ana za osob� szcz�liw�. M�wiona o niej, �e cho� zacz�a prac�
skromnymi funduszami,
musi jednak posiada� kilkadziesi�t tysi�cy rubli got�wk�; nie wiedziano tylko,
czy
kapita� jest umieszczony na hipotekach czy w banku. Nikt o maj�tku nie w�tpi�
widz�c balowe
stroje jej c�rki, Heleny, prze�licznej dziewi�tnastoletniej panienki, a nade
wszystko s�ysz�c
o wydatkach syna, Kazimierza, kt�ry nie �a�owa� pieni�dzy.
Nie gorszono si� jednak ani strojami panny, ani szykiem kawalera, jedno bowiem i
drugie
trzyma�o si� pewnych granic. Panna Helena wyst�powa�a na zebraniach �wietnie,
ale rzadko;
za� pan Kazimierz wybiera� si� ko�czy� edukacj� za granic� i bawi� w Warszawie
tylko
chwilowo. M�g� wi�c sobie pozwoli�.
Znajomi szeptali, �e pani Latter nie bez racji �yczliwie patrzy na wybryki
m�odego, kt�ry
w towarzystwie dystyngowanej m�odzie�y warszawskiej leczy� si� z demokratycznych
mrzonek.
Nawet podziwiano rozum i takt matki, kt�ra zamiast gromi� ch�opca za to, �e
nasi�kn��
zgubnymi teoriami, pozwoli�a mu odrodzi� si� za pomoc� wykwintnego �ycia.
� Kiedy m�ody przywyknie do towarzystw, gdzie nosi si� czyst� bielizn�, to
przestanie zapuszcza�
d�ugie w�osy i potargan� brod� � m�wili znajomi.
M�ody przywyk� bardzo pr�dko do strzy�enia w�os�w i czystej bielizny, a nawet
zrobi� si�
sko�czonym elegantem, tak �e w po�owie pa�dziernika zacz�to m�wi�, i� wkr�tce
wyje�d�a
za granic w celu studiowania nauk spo�ecznych. Rozumie si�, �e mia� jecha� nie
m�ody Latter,
ale m�ody Norski. Pani Latter bowiem z pierwszego m�a nazywa�a si� Norska, a
Helena
i Kazimierz byli jej dzie�mi z tamtego zwi�zku.
Drugi m��, pan Latter... Ale o niego mniejsza. Do��, �e pani Latter od chwili
za�o�enia
pensji nosi�a wdowie szaty. �e za� po kilka razy do roku je�dzi�a na Pow�zki i
ozdabia�a
kwiatami gr�b pierwszego ma��onka, wi�c nikt nie pyta� si�, czy i drugi ma��onek
spoczywa
na Pow�zkach czy gdzie indziej.
Trudno dziwi� si�, �e -pani Latter, kt�rej los po dwakro� zdruzgota� serce, by�a
ch�odna w
stosunkach i mia�a surow� powierzchowno��.
Pomimo lat czterdziestu kilku by�a jeszcze pi�kn� kobiet�. Wzrostu wi�cej ni�
�redniego,
nieokaza�ej tuszy, ale i nieszczup�a, mia�a czarne w�osy nieco przypr�szone
siwizn�, rysy
wyraziste, p�e� �niad� i prze�liczne oczy. Znawcy twierdzili, �e takimi oczyma
pani Latter
mog�aby zawojowa� niejednego bogatego wdowca spomi�dzy tych, kt�rych c�rki
mieszka�y
u niej lub chodzi�y na jej pensj�. Nieszcz�ciem w�a�cicielka �czarnych
diament�w� mia�a
spojrzenie raczej przenikliwe ani�eli tkliwe, co w po��czeniu z w�skimi ustami i
postaw�
imponuj�c� budzi�o dla niej przede wszystkim � szacunek, zar�wno w kobietach,
jak i w
m�czyznach.
Uczennice ba�y si� jej, cho� nigdy nie podnosi�a g�osu. Najmocniej rozbawiona
klasa milk�a
od razu, je�eli w s�siedniej sali dzieci us�ysza�y w pewien charakterystyczny
spos�b
otwierane drzwi i r�wny ch�d prze�o�onej.
Damy klasowe, a nawet profesorowie podziwiali magiczny wp�yw pani Latter na
pensjonarki.
Matki maj�ce doros�e panny na wydaniu z niepokojem my�la�y o jej c�rce, Helenie,
jak gdyby m�oda pi�kno�� mog�a pozabiera� im wszystkie partie i z�ama�
przysz�o�� wszystkim
gotuj�cym si� do ma��e�stwa dziewicom. Niejeden za� zamo�ny ojciec w�t�ego i
brzydkiego
syna my�la�:
�Ten hultaj Norski zabra� zdrowie i pi�kno�� dziesi�ciu takim jak m�j Kajtu�,
cho� i to
ch�opak niczego!�
By�a wi�c pani Latter na wszelki spos�b szcz�liw�: zazdroszczono jej maj�tku,
powagi,
pensji, dzieci, nawet oczu. Mimo to na jej czole coraz g��biej rysowa�a si�
zagadkowa
zmarszczka, na twarz coraz ni�ej zsuwa� si� cie�, nie wiadomo sk�d padaj�cy, a
oczy coraz
przenikliwiej wpatrywa�y si� gdzie� poza ludzi, jakby usi�uj�c dojrze� wypadki
niewidzialne
dla innych.
W tej chwili pani Latter spaceruje po swoim gabinecie, kt�rego okna wychodz� na
Wis��.
Jest ju� schy�ek pa�dziernika, o czym m�wi rudo��tawe �wiat�o, kt�rym s�o�ce,
kryj�c si� za
Warszaw�, pomalowa�o domy Pragi, kominy odleg�ych fabryk i szare, zamglone pola.
�wiat�o
jest zwi�d�e, jakby zarazi�o si� od zwi�d�ych li�ci albo nasi�k�o rud� par�
lokomotywy,
kt�ra w tej chwili sunie daleko poza Prag� i znika jeszcze dalej, uwo��c jakich�
ludzi, mo�e
jakie� nadzieje. Szkaradne �wiat�o, kt�re przypomina schy�ek pa�dziernika,
szkaradna lokomotywa,
kt�ra ka�e my�le�, �e wszystko na tym �wiecie jest w nieustannym ruchu i znika
dla
nas, a�eby pokaza� si� innym, gdzie indziej.
Pani Latter cicho st�pa po dywanie gabinetu, kt�ry ma wygl�d m�skiej pracowni.
Czasem
spogl�da w okna, gdzie zwi�d�e �wiat�o przypomina je j koniec pa�dziernika, a
niekiedy rzuca
okiem na d�bowe biurko, gdzie le�y kilka wielkich ksi��ek rachunkowych, nad
kt�rymi
pochyla si� biust Sokratesa. Ale zmarszczone czo�o m�drca nie wr�y jej nic
dobrego; wi�c
�ciska za�o�one na piersiach r�ce i chodz�c przy�piesza kroku, jak gdyby
pragn�a ju� gdzie�
doj��, byle pr�dzej. Oczy jej b�yszcz� mocniej ni� zwykle, usta zacinaj� si�
w�ziej, a na
twarz coraz g��biej zapada �w cie�, kt�rego nie mog�a odegna� ani pi�kno�� jej
dzieci, ani
opinia, jak� ona sama cieszy si� u ludzi.
W salonie poczekalnym regulator wydzwoni� wp� do pi�tej, w jej gabinecie du�y
zegar
angielski jeszcze uroczy�ciej wybi� wp� do pi�tej i w dalszych pokojach d�wi�k
ten cieniutko
i �piesznie powt�rzy� jaki� ma�y zegarek. Pani Latter zbli�y�a si� do biurka i
zadzwoni�a.
Drgn�a ciemna kotara, cicho otworzy�y si� drzwi poczekalni i w progu stan��
wysoki s�u��cy
we fraku, z siwymi faworytami. � O kt�rej godzinie odda� Stanis�aw list panu
Zgierskiemu?
� Przed pierwsz�, ja�nie pani.
� Jemu samemu?
� Do w�asnych r�k � odpar� s�u��cy.
� Mo�esz odej��. A je�eli kto z go�ci przyjdzie, wprowad� zaraz.
�P�trzeciej godziny ka�e mi czeka�, oczywi�cie nie mog� na niego rachowa�...� �
pomy�la�a
pani.
�Naturalnie � ci�gn�a w duchu � on doskonale rozumie po�o�enie. Do Nowego Roku
potrzebuj�
siedem tysi�cy sze��set rubli, od przychodz�cych b�d� mia�a dwa tysi�ce pi��set,
za
sta�e zwr�c� mi najwy�ej tysi�c pi��set, wi�c jest cztery tysi�ce. A gdzie
reszta?... Po Nowym
Roku?... Po Nowym Roku oka�e si�, �e doch�d jest o cztery tysi�ce rubli mniejszy
ani�eli
w latach poprzednich. Co si� tu �udzi�! Sze�� sta�ych i dwadzie�cia
przychodz�cych
uby�o i na rok nast�pny nie przyb�d�, i ju� nigdy nie przyb�d�... Zostaje
czystego dochodu
najwy�ej tysi�c rubli rocznie, co mog�oby wystarczy� dla jednej osoby, ale nie
dla nas trojga...
A co dalej?... Na pokrycie mniejszego d�ugu zaci�ga si� wi�kszy d�ug, potem
jeszcze
wi�kszy, wi�c w rezultacie musi si� to wszystko sko�czy�... Zgierski otwiera mi
oczy bez
ceremonii; on nie �udzi si�...�
�ycie pani Latter tak by�o wype�nione cyframi, cyfry tak dr�czy�y jej
wyobra�ni�, �e na
cokolwiek zwr�ci�a oczy, wsz�dzie widzia�a cyfry. Rozpiera�y one ksi�gi
rachunkowe le��ce
na biurku, wyskakiwa�y z ogromnego z�oconego ka�amarza, pe�za�y po angielskich
sztychach
ozdabiaj�cych �ciany gabinetu. A ile ich kry�o si� w ci�kich fa�dach firanek,
ile za szk�em
rze�bionej biblioteki, ile t�oczy�o si� w cieniu ka�dej portiery � nikt by nie
zliczy�.
A�eby oderwa� uwag� od szczup�ych, dokuczliwych widziade�, pani Latter podnios�a
g�ow� i stan�wszy na �rodku gabinetu zacz�a s�ucha�, co si� dzieje na g�rze.
Znajdowa� si�
tam salonik, w kt�rym pensjonarki przyjmowa�y odwiedzaj�cych go�ci; lecz w tej
chwili nie
by�o go�ci, gdy� przez salonik ci�gle przechodzi�y uczennice. Oto dwie starsze
id� z sypialni
do klas krokiem r�wnym, zapewne trzymaj�c si� pod r�ce; oto przebiega jaka�
pierwszo�
albo drugoklasistka; oto jedna w ko�o obchodzi salonik, mo�e uczy si�; kt�rej�
innej upad�a
ksi��ka.
Wtem s�ycha� ci�kie i szerokie kroki � to panna Howard, najznakomitsza
nauczycielka
pensji.
� Ach, ta Howard!... � szepn�a pani Latter. -. Ta kobieta nieszcz�cie mi
przynios�a...
R�wnocze�nie z wej�ciem panny Howard spaceruj�ce uczennice uciekaj� z g�rnej
salki,
do kt�rej wchodzi kilka os�b. Jedna, dwie i kto� trzeci starszy... Ci�kie kroki
panny Howard
sta�y si� szybsze i drobniejsze, s�ycha� przesuwanie krzese�. Oczywi�cie kto�
przyszed� z
wizyt�.
�Mo�e Malinowska, ta przyjaci�ka Howard�wny, zwiedza mi pensj�?... � my�li pani
Latter. � Do tych wariatek wszystko podobne!... Ma kilkana�cie tysi�cy rubli,
wi�c zak�ada
pensj�, a�eby mnie zrujnowa�... Naturalnie, �e straci je we dwa lata, poniewa�
zdaje si� jej,
�e jest powo�an�, a�eby zrobi� przewr�t w wychowaniu dziewcz�t. Howard�wna
napisze jej
program... Cha! cha!... To uciesz� si� redakcje, kt�re na jaki� czas przestanie
kataplazmowa�
artyku�ami. Kobiety samodzielne!... Ja nie jestem samodzieln�, bo z niczego
stworzy�am pensj�;
dopiero one b�d� uczy�y mnie samodzielno�ci za trzyna�cie tysi�cy rubli, kt�re
Malinowska
chce zmarnowa� wed�ug przepis�w Howard�wny...�
Skaz�wka angielskiego zegara powoli zbli�a si� do pi�tej przypominaj�c pani
Latter, �e
nadchodzi wieczorna seria jej przyj��. Przypomina jej zarazem, �e przez ten oto
gabinet przesun�o
si� ju� wiele tysi�cy os�b, kt�re czego� ��da�y, prosi�y, o co� zapytywa�y.
Ka�da
otrzyma�a odpowied�, rad�, wyja�nienie i � co z tego?... Co zosta�o z tych
tysi�cy rad udzielonych
innym?... Nic. Ci�gle pog��biaj�cy si� deficyt na dzi�, a mo�liwe bankructwo na
jutro.
� A... nie dam si�!... � szepn�a pani Latter chwytaj�c si� obur�cz za g�ow�. �
Nie dam
si�.. nie dam moich dzieci, nic nie dam! To nieprawda, a�eby by�y po�o�enia bez
wyj�cia...
Je�eli w Warszawie jest pensyj za wiele, upadn� s�absze, nie moja.
Bystry jej s�uch uchwyci� szmer w poczekalni. Kto�, zamiast dzwoni�, poruszy�
par� razy
klamk�, a gdy lokaj otworzy� drzwi, kto� rozbiera� si� powoli i rozmawia�
p�g�osem.
Pani Latter skrzywi�a usta odgaduj�c z przygotowa�, �e taki go�� przychodzi w
swoim,
nie w jej interesie.
We drzwiach ukaza�y si� siwe faworyty s�u��cego, kt�ry szepn��:
� Ten... pan profesor.
A w chwil� p�niej wszed� do gabinetu cz�owiek w czarnym surducie, t�gi,
�redniego
wzrostu. Mia� twarz blad�, jakby nalan�, apatyczne spojrzenie z wyrazem dobroci,
na �ysinie
kosmyk w�os�w, kt�ry jak ciemna kresa ci�gn�� mu si� nad czo�em od strony prawej
ku lewej.
Go�� id�c z wolna wysoko podnosi� kolana i trzyma� du�y palec lewej r�ki za
klap� surduta,
co wszystko razem zdawa�o si� �wiadczy�, �e �agodny ten cz�owiek nie odznacza
si�
energi�.
Pani Latter stoj�c z za�o�onymi na piersiach. r�kami utopi�a pa�aj�cy wzrok w
jego szklanych
oczach; ale go�� by� tak flegmatyczny, �e nawet nie zmiesza� si� jej
spojrzeniem.
� W�a�nie... � zacz��.
W tej chwili regulator, zegar angielski i ma�y zegarek w dalszych pokojach na
rozmaity
spos�b wybi�y pi�t�.
Go�� zawiesi� mow�, jakby nie chc�c przeszkadza� zegarom, a gdy umilk�y, znowu
zacz��:
� W�a�nie...
� Zdecydowa�am si� � przerywa mu pani Latter. � Nie sze��, ale dwana�cie lekcyj
tygodniowo
b�dzie mia� pan u mnie... � Bardzo...
� Sze�� jeografii i sze�� nauk przyrodniczych.
� Bardzo... � powt�rzy� go�� kiwn�wszy par� razy g�ow�, lecz nie wyjmuj�c
wielkiego
palca lewej r�ki spoza klapy surduta, co ju� zacz�o irytowa� pani� Latter.
Znowu mu przerwa�a m�wi�c:
� Przyniesie to panu profesorowi czterdzie�ci osiem rubli miesi�cznie.
Go�� zamkn�� usta, lecz zacz�� szybko b�bni� palcami lewej r�ki po klapie
surduta. Potem
skierowawszy �agodne oczy na nerwow� twarz pani Latter rzek�:
� To chyba nie po dziesi�� z�otych godzina? � Po rublu � odpowiedzia�a
prze�o�ona.
Do poczekalni kto� energicznie zadzwoni� i wszed� z szelestem.
� Zdaje mi si�, �e m�j poprzednik bra� po dwa ruble za godzin�?
� Dzi� nie jeste�my w stanie p�aci� za te przedmioty wi�cej ni� rubla... Zreszt�
mamy
trzech kandydat�w � rzek�a pani Latter patrz�c na drzwi.
� To dobrze � odpar� go�� zawsze z r�wnym spokojem. Mo�e by jednak w zamian moja
siostrzeniczka...
� Pom�wimy o tym jutro, je�eli pan �askaw � przerwa�a z uk�onem.
Go�� nie zdradzaj�c zdziwienia chwil� posta�, zebra� rozpierzchni�t� my�l i
kiwn�wszy
g�ow� opu�ci� gabinet. Id�c podnosi� kolana r�wnie wysoko jak pierwej i nie
wyjmowa� palca
spoza klapy surduta.
�Sko�czony safandu�a!� � pomy�la�a pani Latter.
Lokaj otworzy� drzwi, przez kt�re z poczekalni wtoczy�a si� niedu�a, ale t�ga i
rumiana
dama, w jedwabnej sukni orzechowego koloru. Zdawa�o si�, �e rozpuszczona jej
szata nape�nia
szelestem ca�y pok�j i �e reszta dziennego �wiat�a ucieka przed blaskami jej
dewizek,
pier�cieni, branzolet tudzie� �wiecide� po�yskuj�cych na rozmaitych punktach
g�owy.
Pani Latter przywitawszy j� podprowadzi�a do sk�rzanej kanapy, na kt�rej dama
usiad�a w
taki spos�b, jakby zamiast usi��� skr�ci�a sw�j niedu�y wzrost, i jeszcze
bardziej rozpu�ci�a
sukni�. Gdy s�u��cy zapali� par� lamp gazowych, mo�na by�o przypu�ci�, �e dama w
pulchnych
r�kach z trudem utrzymuje ca�y potop jedwabnej materii, kt�ra mo�e zatopi�
gabinet.
� Odprowadzi�am na g�r� moje panienki � zacz�a dama i chc� prosi�, a�eby pani
pozwoli�a
im jeszcze jutro po�egna� si� ze mn�.
� Pani jutro wyje�d�a?
� Ach, pani, tak, wieczorem � westchn�a dama. � Dziesi�� mil kolej�, a potem
trzy mile
karet�. Jedyn� dla mnie pociech� w podr�y b�dzie to, �e moje dzieci zostan� pod
opiek�
pani. C� to za dystyngowana osoba panna Howard i co za pensja!... Pani Latter
na znak podzi�kowania
schyli�a g�ow�.
� Takich schod�w nie widzia�am na �adnej pensji � m�wi�a dama oddaj�c uk�on z
wdzi�kiem,
kt�ry odpowiada� obfito�ci jej orzechowej sukni. � I lokal prze�liczny, tylko...
mam do
pani pro�b� � doda�a z lubym u�miechem. � M�j brat darowa� dziewczynkom bardzo
�adne
firanki nad ��ka, to z jego w�asnej fabryki. Czy nie mo�na by zawiesi� ich nad
��eczkami?...
Ja sama si� tym zajm�...
� Nie mia�abym nic przeciw temu � odpar�a pani Latter � ale dokt�r nie pozwala.
M�wi,
�e firanki w sypialniach tamuj� przep�yw powietrza.
� U pani leczy dokt�r Zara�ski? � przerwa�a dama. Renomowany dokt�r! Znam go, bo
przyje�d�a� do nas przed dwoma laty cztery razy z Warszawy (dziesi�� mil kolej�,
a potem
trzy mile powozem), kiedy m�j m�� chorowa�, wybaczy pani, na p�cherz.
Znam go doskonale (ka�dy przyjazd kosztowa� nas sto dwadzie�cia rubli!), wi�c
mo�e by
dla moich dzieci zrobi� wyj�tek?...
� Bardzo w�tpi� � odpowiedzia�a pani Latter � poniewa� w roku zesz�ym nie
pozwoli�
zawiesi� firanek nad ��kiem siostrzenicy hrabiego Kisiela, z kt�r� mieszkaj�
c�reczki pani...
� Aa!.., je�eli tak!... � westchn�a dama ocieraj�c twarz koronkow� chusteczk�.
Nasta�a przerwa, w ci�gu kt�rej zdawa�o si�, �e ka�da z pa� chce co� powiedzie�
i szuka
w�a�ciwej formy. Dama w orzechowej sukni wpatrywa�a si� w pani� Latter, w miar�
czego
pani Latter usi�owa�a przybra� wyraz grzecznej oboj�tno�ci. Ruchliwe oczy damy
m�wi�y:
�no, powiedz ty pierwej, to ja b�d� �mielsza�, za� pos�gowa twarz pani Latter
odpowiada�a:
�nie, ty mnie zaatakuj, a wtedy ja ci� zwyci��.
W tej walce niecierpliwo�ci z zimn� krwi� ust�pi�a dama w jedwabiach.
� Chcia�am jeszcze prosi� pani � zacz�a � a�eby moje dziewczynki wi�cej
pracowa�y nad
talentami...
� S�ucham pani�.
� Jedna na przyk�ad mog�aby uczy� si� gra� na cytrze... Ten instrument bardzo
lubi m�j
m��; nawet ma cytr�, bo kiedy praktykowa� w Wiedniu, nale�a� do klubu
cytrzyst�w. Druga
mog�aby uczy� si� malowa�, cho�by pastelami... To tak �adnie widzie� panienki
maluj�ce
pastelami!... Kiedym by�a w zesz�ym roku w Karlsbadzie � wszystkie m�ode
Angielki, ile
razy nie mia�y partii do krokieta, rozk�ada�y albumy i malowa�y. To bardzo
uwydatnia
wdzi�ki m�odej osoby...
� Kt�ra� z nich chce malowa�?
� Kt�ra? �adna nie chce � odpowiedzia�a z westchnieniem dama. � Ale ja my�l�, �e
powinna
by uczy� si� starsza, bo przecie pierwej musi wyj�� za m��.
� Prosz� pani, na co im te talenta?... � zapyta�a pani Latter mi�kkim g�osem. �
One, biedaczki,
ju� i tak wi�cej ni� inne pracuj� nad lekcjami...
� A... nie spodziewa�am si� od pani takiego zdania! � odpar�a dama poprawiaj�c
si� na
kanapie. � Jak to, wi�c talenta nie s� potrzebne panience w naszych czasach,
kiedy wszyscy
m�wi�, �e kobieta powinna by� samodzielna, powinna kszta�ci� si� we wszystkich
kierunkach?...
� Ale� one czasu nie maj�...
� Czasu?... � powt�rzy�a dama z subteln� ironi�. � Je�eli maj� czas na szycie
bielizny dla
podrzutk�w w ochronach...
� Tym sposobem ucz� si� szy�.
� Moje c�rki, dzi�ki Bogu, nie b�d� potrzebowa�y szy� odpar�a dama z godno�ci�.
� Ale
mniejsza. Je�eli pani nie �yczy sobie tego, musz� zaczeka�.
Pani Latter zimno si� zrobi�o przy ostatnich s�owach. Wi�c znowu maj� uby� jej
dwie
pensjonarki p�ac�ce dziewi��set rubli!
� W takim razie � ci�gn�a dama wysilaj�c si� na lodowat� s�odycz � mo�e pani
zrobi
przynajmniej t� �ask�, a�eby panienki ta�czy�y...
� One ucz� si� ta�czy� u pierwszorz�dnego artysty baletu. � Tak, pani, ale
ta�cz� tylko z
sob� i nie spotykaj� m�odzie�y.
Tymczasem dzi� � m�wi�a dama z westchnieniem � kiedy �wiat ��da od kobiety,
a�eby
by�a samodzieln�, kiedy m�ode Angielki �lizgaj� si� i je�d�� konno razem z
ch�opcami, nasze
biedaczki s� tak nie�mia�e w towarzystwie pan�w, �e... ani b e, ani m e... M�j
m�� jest zrozpaczony
i m�wi, �e do reszty zg�upia�y...
� Pani, ja nie mog� zaprasza� ch�opc�w na lekcje ta�ca odpowiedzia�a pani
Latter.
� Ha, w takim razie � rzek�a zni�aj�c g�os dama � nie zdziwi si� pani, je�eli od
wakacyj...
� Niczemu si� nie dziwi� � odpar�a pani Latter, kt�rej gniew uderzy� do g�owy. �
Co si�
za� tyczy rachunku...
Dama z�o�y�a pulchne r�czki i rzek�a tonem s�odkim:
� W�a�nie chcia�am ui�ci� reszt� za pierwsze p�rocze... Wi�c jestem pani winna?
� Dwie�cie pi��dziesi�t rubli.
G�os damy sta� si� jeszcze s�odszym, kiedy m�wi�a wydobywaj�c z kieszeni
portmonetk�.
� Czy nie mo�na by okr�g�o... dwie�cie?... Przecie� niekt�re panienki p�ac� u
pani po czterysta
rubli rocznie, a na innych pensjach... Szczerze powiem, �e ani my�la�abym
odbiera�
dzieci z takiej wzorowej pensji, gdzie jest prawdziwie macierzy�ski doz�r,
porz�dek, pi�kne
maniery, gdyby pani zgodzi�a si� na osiemset rubli rocznie... Bo nie uwierzy
pani, co to za
straszne czasy dla nas... J�czmie� zdro�a� o po�ow�, a chmiel... pani! Niech
pani teraz doda,
�e mamy trzy mile najgorszej drogi do kolei, �e m�j biedny m�� ci�gle choruje na
p�cherz, a
ja na przysz�y rok znowu musz� jecha� do Karlsbadu... Przysi�gam pani, �e nie ma
dzi� nieszcz�liwszych
ludzi jak fabrykanci; a wszystkim si� zdaje, �e nam brak tylko ptasiego mleka...
� zako�czy�a dama ocieraj�c, tym razem webow� chustk�, �zy p�yn�ce z oczu.
Przeznaczenie
koronkowej chustki by�o inne.
� Niech�e b�dzie dwie�cie rubli na ten raz � odpowiedzia�a z wolna pani Latter.
� Droga, kochana pani! � zawo�a�a dama, jakby chc�c rzuci� si� jej na szyj�.
Pani Latter sk�oni�a si� uprzejmie, wzi�a dwie sturubl�wki i wyci�wszy kwit z
ksi�gi poda�a
go okr�g�ej damie, na kt�rej twarzy rado�� i tkliwo�� goni�y si� jak dwa ob�oki
na wypogadzaj�cym
si� niebie.
Wyprowadziwszy szeleszcz�c� i po�yskuj�c� dam� do poczekalni i zatrzymawszy si�,
a�
wyjdzie, pani Latter rzek�a do s�u��cego:
� Popro� pann� Howard.
Wr�ci�a do swego gabinetu i zacz�a chodzi� rozdra�niona. Widzia�a przed sob�
szklane
oczy profesora, kt�ry trzyma� wielki palec lewej r�ki za klap� surduta i bez
protestu zgodzi�
si� na zmniejszenie mu dochod�w o dwadzie�cia cztery ruble miesi�cznie, a obok �
orzechow�
sukni� i l�ni�ce klejnoty damy, kt�ra jej urwa�a pi��dziesi�t rubli na p�roczu.
�Ach, trudno!... rzek�a do siebie. � Kto potrzebuje, ten musi ust�powa�. Tak
by�o, jest i
b�dzie...�
Zapukano do drzwi. � Prosz� wej��.
Drzwi uchyli�y si� i nie wesz�a, ale wpad�a osiemnastoletnia panienka, a potem
nagle zatrzyma�a
si� wobec prze�o�onej. By�a to os�bka �redniego wzrostu, brunetka, o rysach
okr�g�ych.
Na niewysokim czole czarne loczki w�os�w rozrzuci�y si� jej, jak gdyby szybko
bieg�a
pod wiatr, szare oczy, �niada twarz i rozchylone karminowe usta tryska�y
zdrowiem, energi� i
weso�o�ci�, kt�r� tylko obecno�� pani Latter hamowa�a od szalonego wybuchu.
� A, Madzia... Jak si� masz? � rzek�a pani Latter.
� Przychodz� powiedzie� � m�wi�a szybko panienka k�aniaj�c si� po pensjonarsku �
�e
by�am u Zosi Piaseckiej. Ma biedaczka troch� gor�czki, ale to nic gro�nego, i
tylko martwi
si�, �e nie b�dzie jutro na lekcjach.
� Ca�owa�a� j�?
� Nie pami�tam... Zreszt� umy�am sobie twarz i r�ce... To, prosz� pani, nie mo�e
by� nic
z�ego � doda�a z g��bokim przekonaniem � ona takie kochane, takie dobre
dziecko...
Pani Latter u�miechn�a si�.
� C� to by�o w trzeciej klasie? � zapyta�a.
� Ach, prosz� pani � nic. Profesor najzacniejszy cz�owiek, ale nies�usznie si�
obrazi�. My�la�,
�e Zdanowska �mieje si� z niego, a tymczasem by�o tak, �e Sztengl�wna pokaza�a
jej na
dachu kominiarza, no i ta w �miech... Prosz� pani � m�wi�a b�agaj�cym g�osem,
jakby cho-
dzi�o o u�askawienie od ci�kich rob�t � niech si� pani nie gniewa na Zdanowsk�.
Ja ju� u�agodzi�am
pana profesora � ci�gn�a figlarnym tonem � wzi�am go za r�k�, spojrza�am mu
pi�knie w oczy i on ju� �le nie my�li o Zdanowskiej. A tymczasem ta biedaczka
tak p�acze,
tak rozpacza, �e nawet mnie jest jej �al...
� Nawet tobie?... � odpar�a prze�o�ona. � Czy panna Howard jest na g�rze?
� Jest. W�a�nie jest teraz u niej z wizyt� Hela i pan Kazimierz i rozmawiaj� o
bardzo m�drych
rzeczach...
� Zapewne o samodzielno�ci kobiet?
� Nie, ale o tym, �e kobiety powinny na siebie pracowa�, �e nie powinny zanadto
rozczula�
si� i �e powinny by� we wszystkim takie jak m�czy�ni: takie m�dre, takie
odwa�ne...
Ale zdaje mi si�, �e w�a�nie idzie tu panna Howard.
� Przyjd� do mnie, Madziu, po sz�stej, dam ci robot� � rzek�a �miej�c si� pani
Latter.
Panienka znik�a we drzwiach prowadz�cych do poczekalni, a tymczasem �rodkowe
drzwi
otworzy�y si� gwa�townie i stan�a w nich s�uszna dama w czarnej sukni. Mia�a
d�ug� twarz
jednostajnie r�owej barwy, w�osy p�owe jak woda wi�lana podczas przyboru i
figur� o tyle
g�adk�, o ile wyprostowan�. Z wysoka kiwn�a g�ow� pani Latter i rzek�a
kontraltem:
� Pani chcia�a si� ze mn� widzie�?... � Powiedzia�a to tonem, poza kt�rym czu�
by�a frazes:
�Kto chce widzie� si� ze mn�, m�g�by przyj�� do mnie.� Pani Latter posadzi�a
nauczycielk�
na kanapie, sama usiad�a na fotelu i �ciskaj�c pann� Howard za d�ugie r�ce
rzek�a serdecznym
tonem:
� Chcia�am z pani� porozmawia�, panno Klaro. Przede wszystkim jednak prosz�,
a�eby
pani nie pos�dza�a mnie o zamiar obra�ania jej...
� Nie przypuszczam, a�eby ktokolwiek mia� prawo obra�a� mnie � odpowiedzia�a
panna
Howard cofaj�c z r�k prze�o�onej swoje r�ce, kt�re w tej chwili okry�y si�
ch�odn� wilgoci�.
� Ja bardzo szanuj�, panno Klaro, zdolno�ci pani... � m�wi�a pani Latter patrz�c
w blade
oczy nauczycielki, na kt�rej czole ukaza�a si� zmarszczka. � Podziwiam wiedz�
pani, prac�,
sumienno��.
R�owe oblicze panny Howard zacz�o si� chmurzy�.
� Szanuj� charakter pani, wiem o ofiarach, jakie pani ponosi na cele og�lne...
Twarz panny Howard pochmurnia�a coraz bardziej.
� Z przyjemno�ci� czytuj� doskona�e artyku�y pani...
W tej chwili na obliczu panny Klary b�ysn�a co� jak snop s�onecznego �wiat�a,
kt�ry rozdar�
chmur� brzemienn� piorunami.
� Nie na wszystko zgadzam si� � ci�gn�a pani Latter � ale du�o nad nimi
my�l�...
Fizjognomia panny Howard ju� wypogodzi�a si�.
� Walka z przes�dem jest trudna � odpar�a rozpromieniona nauczycielka � wi�c
uwa�am
za najwy�szy triumf dla siebie, je�eli czytelnicy cho�by tylko zastanawiaj� si�
nad mymi
artyku�ami.
� Zatem rozumiemy si�, panno Klaro.
� Najzupe�niej.
� A teraz pozwoli pani zrobi� sobie jedn� uwag�? � zapyta�a prze�o�ona.
� Prosz�...
� Ot�, panno Klaro, dla dobra tej sprawy, kt�rej po�wi�ci�a si� pani, niech
pani b�dzie
ostro�niejsza w rozmowach z uczennicami, osobliwie mniej rozwini�tymi, i... z
ich matkami...
� S�dzi pani, �e zagra�a mi jakie niebezpiecze�stwo?... � zawo�a�a panna Howard
g��bokim
kontraltem. � Ja jestem zdecydowana na wszystko!...
� Na wszystko, rozumiem, ale chyba nie na to, a�eby przekr�cano my�li pani.
Przed
chwil� by�a u mnie osoba, z kt�r� pani na g�rze rozmawia�a o samodzielno�ci
kobiet...
� Czy Korkowiczowa, ta piwowarka?... G� prowincjonalna!... � wtr�ci�a panna
Howard
tonem pogardy.
� Widzi pani, pani jest w tym po�o�eniu, �e mo�e j� lekcewa�y�, ale ja musz� si�
z ni� rachowa�!...
I czy wie pani, jak ona skorzysta�a z rozmowy o samodzielno�ci kobiet?... Oto
��da, aby jej c�rki uczy�y si� malowa� pastelami i gra� na cytrze, a przede
wszystkim, a�eby
jak najpr�dzej wysz�y za m��.
Panna Howard rzuci�a si� na kanapie.
� Ja jej do tego nie namawia�am! � zawo�a�a. � Wszak�e w artykule o wychowaniu
naszych
kobiet wyra�nie protestuj� przeciw zmuszaniu dziewcz�t do fortepianu, rysunk�w,
nawet do ta�ca, je�eli nie maj� talentu albo ch�ci. A w artykule o powo�aniu
kobiety napi�tnowa�am
te lalki, kt�re marz� o zrobieniu kariery przez zam��p�j�cie... Wreszcie z t�
pani�
nie rozmawia�am, jakimi powinny by� kobiety, ale o tym, jak one wychowuj� si� w
Anglii.
Tam kobieta kszta�ci si� jak m�czyzna: uczy si� �aciny, gimnastyki, konnej
jazdy... Tam
kobieta sama chodzi po ulicy, odbywa podr�e... Tam kobieta jest istot� czczon�.
� Czy pani zna Angli�? � nagle zapyta�a pani Latter.
� Wiele o niej czyta�am.
� A ja tam by�am � przerwa�a pani Latter � i zapewniam pani�, �e wychowanie
Angielek
inaczej wygl�da w naszej wyobra�ni, a inaczej w rzeczywisto�ci. Czy pani na
przyk�ad uwierzy�aby,
�e tam niekiedy panienki dostaj� r�zg�?...
� Ale je�d�� konno...
� Je�d�� te, kt�re maj� konie albo na konie, tak jak i u nas.
� Wi�c dziewcz�ta mo�na uczy� konnej jazdy i gimnastyki rzek�a stanowczo panna
Howard.
� Mo�na, ale. na pensji nie mo�na otwiera� rajtszuli.
� Ale mo�na za�o�y� sal� gimnastyczn�, mo�na wyk�ada� buchalteri�, rzemios�a...
� niecierpliwie
odpar�a panna Howard.
� A je�eli rodzice nie �ycz� sobie tego, tylko chc�, �eby panny uczy�y si�
malarstwa albo
ta�czy�y z ch�opcami?
� Ciemnota rodzic�w nie mo�e by� programem wychowania ich dzieci. Od tego s�
zak�ady
naukowe, a�eby reformowa�y spo�ecze�stwo.
� A je�eli z powodu reformy ucierpia�yby dochody zak�ad�w naukowych? � spyta�a
pani
Latter.
� W takim razie kierowniczki zak�ad�w, o�ywione poczuciem obowi�zku spo�ecznego,
musz� zdecydowa� si� na ofiary...
Pani Latter potar�a czo�o r�k�.
� Czy s�dzi pani, �e ka�da prze�o�ona pensji mo�e ponosi� ofiary, �e ma
�rodki?...
� Kto nie ma �rodk�w, powinien ust�pi� tym, kt�rzy je maj� � odpowiedzia�a panna
Howard.
� Ach, tak?... � rzek�a przeci�gle pani Latter, znowu pocieraj�c czo�a. � Boli
mnie g�owa,
tyle dzi� mia�am zaj��... Wi�c panna Malinowska stanowczo otwiera pensj�?...
� Ona wola�aby zosta� wsp�lniczk� jakiej� znanej firmy i... ja j� namawiam,
a�eby rozm�wi�a
si� z pani�...
Silny rumieniec wyst�pi� na twarz pani Latter. Przemkn�a jej my�l, �e taka
sp�ka by�aby
ratunkiem pensji albo... mo�e jej ostateczn� ruin�?... Wsp�lniczka musia�aby
dowiedzie� si�
o finansowym po�o�eniu, mia�aby prawo zapytywa� o ka�dego rubla, kt�rego wydaje
Kazio...
� Ja nie b�d� wsp�lniczk� panny Malinowskiej � rzek�a pani Latter spuszczaj�c
oczy.
� Szkoda! � odpowiedzia�a sucho nauczycielka.
� Ale pani, panno Klaro, b�dzie ostro�niejsza w rozmowie z uczennicami i... ich
matkami?
Panna Howard podnios�a si� z kanapy.
� Tylko ja � rzek�a � odpowiadam za w�asn� nieostro�no��, a przekona� moich
zapiera�
si� nie my�l�...
� Nawet gdybym ja skutkiem tego traci�a pensjonarki, kt�re ich matka chce
umie�ci� na
pensji ta�szej i bardziej post�powej?... � m�wi�a wolno i dobitnie pani Latter.
� Nawet gdybym ja sama mia�a straci� zaj�cie u pani � odpowiedzia�a r�wnie
dobitnie
panna Howard. � Nale�� do os�b, kt�re ani idei, ani obowi�zk�w spo�ecznych nie
po�wi�c�
widokom osobistym.
� Wi�c czego pani chce ostatecznie?
� Chc� zrobi� kobiet� samodzieln�, chc� j� wychowa� do walki z �yciem, chc�
nareszcie...
uwolni� j� z zale�no�ci od m�czyzn, kt�rymi pogardzam!... � m�wi�a
nauczycielka, a
jej blade oczy p�on�y ch�odnym blaskiem. � Je�eli za� pani s�dzi, �e jestem u
niej zbyteczn�,
mog� usun�� si� od Nowego Roku. Pani szkodz� czy tylko gniewaj� moje pogl�dy, a
mnie
m�czy borykanie si� z rutyn�, rachowanie si� z ka�dym s�owem, walka z sam�
sob�...
Uk�oni�a si� ceremonialnie i wysz�a stawiaj�c d�u�sze kroki ni� zwykle.
�Histeryczka!� � szepn�a do siebie pani Latter, znowu �ciskaj�c r�koma czo�o.
�Chce tu zaprowadza� buchalteri�, rzemios�a, w�wczas kiedy rodzice pragn�, a�eby
c�rki
malowa�y pastelami i jak najpr�dzej wychodzi�y za m��!... I ja dla tego rodzaju
pr�b mia�abym
po�wi�ci� moje dzieci?...� � my�la�a pani Latter.
Z dalszych pokoj�w przez otwarte drzwi dolecia�a j� rozmowa: � Ot� za�o�� si� z
pani� �
m�wi d�wi�czny g�os m�ski �e najp�niej od dzi� za miesi�c sama pani b�dzie
��da�a, a�ebym
j� ca�owa� w r�k�... Jeste� �wiadkiem, Hela... Wszystko zale�y od wprawy.
� Ale o co si� zak�adacie? � wtr�ci� g�os �e�ski.
� Ja nie zak�adam si� � odpar� drugi g�os �e�ski. � Nie dlatego, a�ebym ba�a si�
przegranej,
ale nie chc� wygra�...
� Tak odpowiadaj� kobiety naszej epoki! � odezwa� si� pierwszy g�os ze �miechem.
� Ach, dzieci�stwo!... � odpowiedzia� m�czyzna. � To wcale nie nowa epoka, ale
stare
jak �wiat ceregiele kobiece...
Do gabinetu wesz�a prze�liczna para: c�rka i syn pani Latter. Oboje blondyni,
oboje mieli
czarne oczy i ciemne brwi, oboje byli podobni do siebie. Tylko w niej skupi�y
si� wszystkie
wdzi�ki kobiece, a w nim si�a i zdrowie.
Pani Latter z zachwytem patrzy�a na nich.
� C� to za zak�ady? � spyta�a ca�uj�c c�rk�.
� A to z Madzi� � odpowiedzia�a panna Helena. � Kazio chce j� ca�owa� po r�kach,
a ona
nie pozwala...
� Zwyk�a uwertura. Dobry wiecz�r mateczce! � rzek� syn witaj�c si�.
� Tyle razy prosi�am ci�, Kaziu...
� Wiem, wiem, mateczko, ale to z rozpaczy...
� Na tydzie� przed pierwszym?...
� W�a�nie dlatego, �e jeszcze tydzie�! � westchn�� syn.
� Na serio ju� nie masz pieni�dzy? � zapyta�a pani Latter.
� To s� zbyt powa�ne sprawy, a�ebym m�g� �artowa�...
� Ach, Kaziu, Kaziu!... Ile� chcesz? � rzek�a pani Latter odsuwaj�c szuflad�, w
kt�rej le�a�y
pieni�dze.
� Mateczka wie, �e ja �adnemu pojedy�czemu kolorowi nie daj� pierwsze�stwa, ale
lubi�
bia�y z r�owym i niebieskim. To przez mi�o�� dla Rzeczypospolitej Francuskiej.
� Prosz� ci�, nie �artuj. B�dziesz. mia� dosy� pi�� rubli?...
� Pi�� rubli, matuchno?... na tydzie�?... � m�wi� syn ca�uj�c jej r�k� i g�adz�c
ni� sobie
twarz z pieszczot�. � Przecie� mateczka przeznaczy�a mi sto rubli miesi�cznie, a
wi�c na tydzie�...
� Oj, Kaziu, Kaziu!... � szepn�a matka licz�c pieni�dze. � Prosz� ci�, Kaziu,
postaraj si�,
a�eby pr�dzej zaprowadzono emancypacj� kobiet. Mo�e w�wczas twoja biedna siostra
dostanie
cho� czwart� cz�� tego, co ty... � odezwa�a si� panna Helena. Pani Latter
spojrza�a na
ni� z wym�wk�.
� Chyba tak nie my�lisz � rzek�a. � Czy ja robi� mi�dzy wami jak� r�nic�? Czy
ciebie
mniej kocham ani�eli jego?...
� M�j Bo�e, albo� ja m�wi� co� podobnego? � odpowiedzia�a panienka naci�gaj�c na
ramiona
bia�� chusteczk�. � Swoj� drog� panna Howard ma s�uszno��, �e my, dziewcz�ta,
jeste�my
pokrzywdzone wobec ch�opc�w. Kazio na przyk�ad nie sko�czywszy jednego
uniwersytetu
jedzie za granic� na drugi i posiedzi tam ze cztery lata; a ja, a�eby pojecha�
za granic�,
musia�abym dosta� suchot. To samo by�o w dzieci�stwie, to samo b�dzie po wyj�ciu
za
m��, a� do �mierci...
Pani Latter wpatrywa�a si� w ni� pa�aj�cymi oczyma.
� Wi�c i ciebie nawraca panna Howard i takie wyk�ada ci pogl�dy?...
� Co mateczka jej s�ucha � odezwa� si� pan Kazimierz chodz�c po gabinecie z
r�koma w
kieszeniach. � Przecie� nie panna Howard namawia j�, a�eby jecha�a za granic�,
tylko ona
sama chce tego. Panna Howard, przeciwnie, t�omaczy jej, �e kobiety powinny
pracowa� na
utrzymanie jak m�czy�ni.
� A je�eli m�czy�ni nie robi� nic i jeszcze nie wystarcza im sto rubli na
miesi�c?...
� Helenko!... � upomnia�a j� matka.
� Niech�e mateczka do tego, co ona m�wi, nie przywi�zuje wagi! � odezwa� si� syn
z
u�miechem. � Przecie� ona p� godziny temu rozprawia�a, �e jak d�b musi d�u�ej
rosn�� ani�eli
r�a, tak m�czyzna musi kszta�ci� si� d�u�ej ani�eli kobieta...
� M�wi�am, bo ci�gle mi to powtarzasz; ale my�l� co innego.
� Przepraszam ci�, ja nie por�wnywam kobiet do r�, tylko do kartofli.
� O, widzi mama, jakiej nabra� og�ady w swoich towarzystwach!... Sz�sta, musz�
i�� do
Ady... No, b�d� zdr�w, m�j d�bie � m�wi�a panna Helena bior�c w obie r�ce g�ow�
brata i
ca�uj�c go w czo�o. � Tak d�ugo uczysz si� i tyle jeszcze masz przed sob� nauki,
�e zapewne
jeste� ode mnie o wiele m�drzejszy. Mo�e dlatego nie zawsze ci� rozumiem... Do
widzenia,
mateczko � doda�a � za godzin� przyjdziemy tu z Ad�. Mo�e nas mateczka zaprosi
na herbat�...
Wysz�a �miej�c si�.
Pan Kazimierz chodzi� po gabinecie z r�kami w kieszeni i zwiesiwszy g�ow� na
piersi
m�wi�:
� Po ka�dym takim odezwaniu si� Heli czuj� wyrzuty sumienia. Mo�e ja naprawd�
ju� nie
powinienem si� kszta�ci�, tylko pracowa� na siebie? Mo�e ja jestem dla mamy
ci�arem?...
� C� ci znowu przychodzi do g�owy, Kaziu? Przecie ja �yj� tylko twoimi
nadziejami,
twoj� przysz�o�ci�...
� A ja daj� mamie s�owo honoru, wola�bym nie mie� suchego kawa�ka chleba ani�eli
by�
dla ciebie ci�arem! Przecie� rozumiem, �e dosy� wydaj� i wydawa� b�d�; ale�
robi� to dla
zawi�zania stosunk�w. A ile razy ogarnia mnie wstyd, �e znajduj� si� w
towarzystwie tej
m�odzie�y utracjuszowskiej, zniszczonej, nie maj�cej poczucia �adnej wielkiej
idei!... Ale
musz�!... Szcz�liwym b�d� dopiero w�wczas, kiedy jako przedstawiciel mas rzuc�
im w
oczy...
Zapukano i po chwili wesz�a �adna szatynka z wielkimi ruchliwymi oczyma.
Zap�oni�a si�
jak niebo o wschodzie s�o�ca i rzek�a cichym g�osem:
� Prosz� pani, moi krewni znowu mnie m�cz�, a�ebym ich odwiedzi�a...
Rumieniec jej spot�gowa� si�.
� Przecie� dzisiaj tw�j dy�ur, Joasiu � odpowiedzia�a pani Latter.
� Wiem, prosz� pani, i dlatego jestem zak�opotana... Ale obieca�a mnie zast�pi�
panna
Howard.
Pan Kazimierz patrzy� w okno.
� D�ugo� ci twoi krewni b�d� tu jeszcze? � zapyta�a chmurnie pani Latter.
� Jeszcze kilka dni, ale ja to wszystko odrobi�... Ca�� zim� nie rusz� si�.
� Bodajby. Ha, id�, je�eli tak chcesz, moje dziecko.
Kiedy pan Kazimierz odwr�ci� si�, szatynki ju� nie by�o.
� Nie podobaj� mi si� te ci�g�e spacery � rzek�a jakby do siebie pani Latter.
� No, krewni, mo�e jeszcze z prowincji... � wtr�ci� syn.
� Howard to nieszcz�cie dla ca�ej pensji � m�wi�a wzdychaj�c pani Latter. � Ona
musi
si� miesza� do wszystkiego, ona wam nawet przewraca w g�owach...
� Mnie!... � roze�mia� si� pan Kazimierz. � Stara i brzydka, a przy tym m�dra.
Ach, te baby
pisz�ce, te reformatorki...
� Przecie� i ty chcesz by� reformatorem...
Pan Kazimierz pochwyci� matk� w obj�cia i okrywaj�c j� poca�unkami m�wi�
pieszczotliwie
st�umionym g�osem:
� A, mateczko, to si� nie godzi... Je�eli mateczka widzi we mnie takiego
reformatora, kt�ry
s�siaduje z pann� Howard, to ju� wol� wst�pi� na kolej �elazn�. Za dziesi�� lat
dojd� do
kilku tysi�cy rubli pensji, potem o�eni� si�, utyj�... Bo mo�e ja naprawd�
jestem dla matuchny
ci�arem?...
� Tylko tego nie m�w, prosz� ci�.
� Dobrze, ju� nigdy nie powiem. Teraz na dobranoc poca�uj� mam� w oczko, a teraz
w
drugie... Nie b�d� dzi� na twojej herbatce, matuchno, musz� i��. Tak mi tu u was
spokojnie, a
tam...
� Gdzie� idziesz?
� Wpadn� do teatru, a p�niej wst�pi� na kolacj�... Ach, jak mnie to czasami
m�czy!...
Znowu uca�owa� jej oczy, twarz i r�ce, wychodz�c pos�a� jej z progu poca�unek i
znikn��
w poczekalni.
�Biedne dziewcz�ta � my�la�a pani Latter � jak one musz� szale� za nim.�
Ode drzwi spojrzenie jej machinalnie pad�o na szuflad� biurka, sk�d niedawno
da�a synowi
dwadzie�cia pi�� rubli. Wstrz�sn�a si�.
�Co?... B�d� �a�owa� tego, co jemu daj�?... � my�la�a. � Wi�c ma wst�pi� do
s�u�by na
kolej?... Nigdy, p�ki ja �yj�!�
2 Dusze i pieni�dze
Godzina wieczornych pos�ucha� sko�czy�a si�. Z wieloletniego przyzwyczajenia
pani
Latter usiad�a przed swym m�skim biurkiem, sk�d patrzy� na ni� zamy�lony
Sokrates,
ogromny ka�amarz i jeszcze ogromniejsze ksi�gi. Dawnymi czasy w takiej chwili
zabiera�a
si� do robienia rachunk�w, do czytania list�w i do odpisywania na listy. Ale
mniej wi�cej od
roku jej dawne zwyczaje uleg�y zmianie. Ju� nie przegl�da rachunk�w, bo i co w
nich zobaczy?...
zapowied� deficytu. Nie odczytuje list�w, bo dzisiaj wcale ich nie by�o; nie ma
te�
ch�ci pisa� list�w, bo rezultat wie z g�ry: niekt�rzy przyszl� pieni�dze, a inni
b�d� prosili o
prolongate. Wi�c po co pisa�?
Czu�a, �e od pewnego czasu ma mniej w�adzy nad biegiem wypadk�w; ale za to
wypadki
maj� wi�cej w�adzy nad ni�. Oto i w tej chwili zamiast rachowa�, projektowa�,
obmy�la�
sposoby, ona siedzi z r�koma opuszczonymi na por�cze fotelu i patrzy na
widziad�a, jakie
przed ni� rozsnuwa wyobra�nia. I znowu widzi t�ust� jejmo��, kt�ra chce uczy�
swoje c�rki
malarstwa i gry na cytrze, ale za to urywa pi��dziesi�t rubli od um�wionej
zap�aty. A potem
widzi p�owow�os� pann� Howard, kt�ra chc�c kobiety zrobi� samodzielnymi pracuje
nad
zrujnowaniem jej, kobiety od kilkunastu lat samodzielnej!
Nareszcie przychodzi jej na pami�� spokojna twarz nauczyciela jeografii, kt�ry
bez protestu
pozwoli� sobie urwa� dwadzie�cia cztery ruble na miesi�c.
�Safandu�a! � m�wi pani Latter z gniewem. � Ciep�e kluski, nie m�czyzna...�
I owe ciep�e kluski przypominaj� jej, �e nadchodzi termin rachunku z piekarzem i
rze�nikiem
i �e za lokal trzeba zap�aci� dwa tysi�ce pi��set rubli za p�rocze.
�No, dzi� mog� o tym nie my�le� � powiada sobie i otrz�sa si�.
� Helenka jest u Ady, a Kazio zapewne ubiera si� do teatru...�
Lecz i dzisiejsza rozmowa z dzie�mi nie nasuwa jej przyjemnych wspomnie�. Jak to
mo�e
by�, a�eby Kazio do tej pory nie wyjecha� za granic�? Nie dlatego, �e jest jej
synem i �e jest
pi�kny, ale najsurowszy s�dzia musia�by przyzna�, �e jest to wyj�tkowy
m�odzieniec, o kt�rym
za kilka lat m�wi� b�d� w ca�ej Europie.
Co za ambicja, jaka dojrza�o��, jak on si� wstydzi swoich dzisiejszych
przyjaci�, kt�rzy
nie maj� wielkiej idei, i jakie to on sam musi mie� idee!... Czy podobna, Bo�e
mi�osierny,
a�eby taki ch�opiec nie m�g� jecha� za granic� jedynie dlatego, �e matka nie ma
gotowych
tysi�ca rubli?... Jak to mo�e by�, a�eby spo�ecze�stwo nie posiada�o instytucji
dla dostarczania
fundusz�w genialnym m�odzie�com na wy�sz� edukacj�? Zaraz posz�aby tam i
zastrzeg�szy
tajemnic� powiedzia�aby cz�onkom zarz�du:
�Moi panowie, wychowa�am kilka pokole� waszych si�str, �on i c�rek, lecz sama
nie
mam pieni�dzy na doko�czenie edukacji mego syna. Prosz� wi�c o pomoc, nie w imi�
moich
zas�ug i pracy, ale �e Kazio jest to ch�opak dzielny, szlachetny, genialny. O,
gdyby�cie wy
tak znali go jak ja, uwierzyliby�cie, �e nawet cho�by mi by� obcym, jeszcze
troszczy�abym
si� jego przysz�o�ci�. Bo tylko spojrzyjcie na niego, zastan�wcie si� nad ka�dym
jego s�owem,
spojrzeniem, ruchem... Ale po co to wszystko: tylko przyci�nijcie go do serca
jak ja, a
przekonacie si�, co za nadzwyczajna dusza mieszka w tym ukochanym....�
Pani Latter machinalnie za�amuje r�ce. Bo przecie� nie ma instytucji, kt�ra
pomog�aby
genialnym m�odzie�com, a cho�by stworzono tak�, czyli� cz�onkowie zarz�du
uwierzyliby,
�e to, co ona m�wi o synu, jest �wi�t� prawd�, owocem ch�odnej obserwacji, nie
za� macierzy�skim
uniesieniem? Czyli� ona nie zna ludzi, czy nie s�ysza�a p�s��wek rzucanych na
rachunek Kazia?... Co si� zreszt� dziwi� obcym, je�eli rodzona siostra, i
jeszcze dziewczyna
tak wyj�tkowa jak Helenka, niekiedy �artuje z g��bokich odezwa� si� Kazia? A
nawet ma
pretensje, �e wychowanie brata du�o kosztuje!...
�Czy ty nie rozumiesz � m�wi w duchu do c�rki � jaka r�nica istnieje mi�dzy
kobiet� i
m�czyzn�? Wszak jeste�cie oboje podobni do siebie jak bli�ni�ta, a mimo to �
por�wnaj
siebie z nim: jego g�os, wzrost, spojrzenie, ka�dy ruch... Je�eli ty jeste�
kwiatem stworzenia,
on jest jego panem i w�adc�... A dalej pomy�l: czym s� si�y kobiety wobec
m�skich? Ja, kt�rej
podziwiaj� rozum i energi�, ledwie mog�am was wychowa� i utrzyma� siebie.
Tymczasem
m�czyzna utrzymuje siebie i �on�, wychowuje kilkoro dzieci i jeszcze prowadzi
fabryki,
rz�dzi pa�stwami, robi wynalazki...�
W tej chwili przed wyobra�ni� pani Latter przesuwa si� cie� m�czyzny, na
kt�rego widok
rysy jej wyra�aj� nienawi��... Zrywa si� z fotelu, zaczyna chodzi� po gabinecie
i przymusza
si� do my�lenia o czym innym.
Wi�c my�li, �e od pewnego czasu, mo�e od roku, doko�a niej zachodz� zmiany.
Uby�a
pewna liczba uczennic i pensjonarek, zmniejszy�y si� dochody, nale�a�o zast�pi�
kilku dro�szych
nauczycieli ta�szymi... Jednocze�nie coraz cz�ciej s�yszy frazesy o
samodzielno�ci
kobiet, jakby skierowane przeciw niej samej.
Pocz�tkowo wyraz �samodzielno�� wymawia�a tylko panna Howard, potem
nauczycielki
i damy klasowe, a dzi� � powtarzaj� go starsze uczennice i nawet ich matki.
�Co ma znaczy� ta ich samodzielno�� � my�li pani Latter. � Konna jazda i
malarstwo?... to
przecie� rzeczy stare jak �wiat. Walka z �yciem?... ale�, m�j Bo�e, od ilu lat
ja walcz� z �yciem...
Wi�c niezale�no�� od m�czyzny?... Ach, gdyby one wiedzia�y, od jakiego ja si�
uwolni�am!... To, co one m�wi�, ja robi� albo zrobi�am od dawna i pomimo to ja
ich nie rozumiem,
a one uwa�aj� mnie za przeszkod�. To samo, co ja, robi tysi�ce kobiet w ka�dym
pokoleniu; przecie� nawet by�y takie, kt�re chodzi�y na wojn�! Wi�c dlaczego te
rzeczy dzi�
og�aszaj� si� jako wynalazek, w dodatku zrobiony przez pann� Howard, kt�ra du�o
m�wi, ale
nie zrobi�a nic pozytywnego? Jest dobr� nauczycielk�, i tyle...�
� Czy nie przeszkadzam?... odezwa� si� za ni� s�odki g�os. Pani Latter drgn�a.
� Ach, Madzia!... � rzek�a � dobrze, �e� przysz�a.
Panienka zwana Madzi�, a przez uczennice pann� Magdalen�, wesz�a do gabinetu w
weso�ym
nastroju ducha. Wida� to by�o w jej figlarnych oczach, �miej�cej si� twarzy, w
ca�ej
zreszt� postaci, kt�ra wygl�da�a tak, jak gdyby z pann� Madzi� dopiero co
ta�czy�y jej
uczennice i jeszcze wyca�owa�y j� na zako�czenie.
Lecz spojrzawszy na pani� Latter Madzia odczu�a, �e weso�o�� w tym miejscu nie
jest
w�a�ciw�. Zdawa�o si� jej, �e prze�o�ona ma zmartwienie albo �e si� bardzo
gniewa. Za co i
na kogo?... Mo�e na ni� za to, �e przed chwil� ta�czy�a z czwartoklasistkami,
ona, dama klasowa!
� Chc�, Madziu, da� ci robot�. Wyr�czysz mnie?... � rzek�a pani Latter siadaj�c
przed
biurkiem.
� Czy pani mo�e si� o to pyta�? � odpowiedzia�a Madzia. I zarumieni�a si�,
przysz�o jej
bowiem na my�l, �e taka odpowied� mo�e wyda� si� pani Latter zuchwa��.
Usiad�a na brzegu kanapy i pochyliwszy g�ow� przypatrywa�a si� spod oka
prze�o�onej
chc�c odgadn��, co jej dolega. Czy ona gniewa si�, czy jest zmartwiona? Z
pewno�ci� gniewa
si� (naturalnie na ni�) za ta�ce na g�rze. Przecie� tyle razy m�wiono jej, �e
dama klasowa
powinna zachowa� powag� w�a�ciw� swemu stanowisku. A kto wie, czy pani Latter
nie
gniewa si� i za to, �e ona ca�owa�a Zosi� Piaseck� i mog�a zarazi� ca�� pensj�
jak�� niezdecydowan�
chorob�. A mo�e o to, �e wstawia�a si� za Zdanowsk�?...
� Widzisz to, Madziu � odezwa�a si� nagle pani Latter wr�czaj�c jej paczk�
papieru listowego
i notatk�. � Tyle list�w musisz napisa�, rozumie si�, je�eli zechcesz.
� Tylko tyle?... Ja dopiero wtedy by�abym prawdziwie szcz�liw�, gdyby mi pani
kaza�a
pisa� wszystkie listy � zawo�a�a Madzia takim tonem jak �o�nierz, kt�ry chce
po�wi�ci� �ycie
za swego wodza.
� Oj, ty nieuleczalna entuzjastko!... Ale mo�e i ty si� kiedy� wyleczysz. Nawet
pr�dzej,
ani�eli my�l�!... � rzek�a zni�onym g�osem pani Latter, a potem doda�a: �
Wyr�czam si� tob�
w nudnej robocie, bo s�dz�, �e ci si� to przyda. Czy ci�gle projektujesz sobie
za�o�y� pensj�?
� Ach, pani, cho�by dwu... cho�by jednoklasow�... To moje najwy�sze marzenie! �
zawo�a�a
Madzia sk�adaj�c r�ce.
Pani Latter u�miechn�a si�.
� Mam nadziej�, �e zmieni si� i to twoje najwy�sze marzenie � m�wi�a. � Ju�
pami�tam
ich kilka. W sz�stej klasie marzy�a� o klasztorze, w pi�tej my�la�a� o �mierci i
o tym, a�eby
Ci� pochowano koniecznie w bladoniebieskiej trumience, a w trzeciej klasie,
je�eli mnie pami��
nie zwodzi, chcia�a� koniecznie zosta� ch�opcem.
� Ach, pani... pani!... � wzdycha�a Madzia zas�aniaj�c r�koma twarz zarumienion�
powy�ej
czo�a. � Ach, jaka ja jestem... ach, ze mnie nic nigdy nie b�dzie...
� Owszem, b�dzie, tylko pierwej wyrzekniesz si� niejednego projektu, a przede
wszystkim
tej pensji.
� To, prosz� pani, b�dzie tylko wst�pna klasa...
� Coraz lepiej! � u�miechn�a si� pani Latter. � Nim jednak za�o�ysz ow� wst�pn�
klas�,
napisz listy do rodzic�w, wuj�w i ciotek naszych panienek. Pisz wed�ug tego
schematu: u
g�ry � Szanowny Panie lub Szanowna Pani, a ni�ej: Za��czaj�c stosownie do
�yczenia pani
(czy pana) kwit za pierwsze p�rocze, mam honor przypomnie�, �e do uzupe�nienia
rachunku
nale�y nam si� rubli... I liczb� wypiszesz wedle tej kartki.
� To oni a� tyle s� winni?... � zawo�a�a z przestrachem Madzia przegl�daj�c
notatk�.
� Winni mi dwa razy wi�cej � odpowiedzia�a pani Latter. Tylko niekt�rzy zwr�c�
dopiero
po Nowym Roku, a znajd� si� tacy, kt�rzy nie zwr�c� nigdy.
Zerwa�a si� z fotelu i za�o�ywszy r�ce na piersiach zacz�a chodzi� po
gabinecie.
� Oto masz pensj�, o kt�rej marzysz � m�wi�a sil�c si� na spok�j w g�osie. � Oto
s� �wietne
dochody, za kt�re panna Howard chce tu wprowadza� buchalteri�, nauk� rzemios�,
gimnastyk�...
Wariatka!... � sykn�a pani Latter.
� A ja my�la�am, �e ona taka rozumna... � wtr�ci�a tonem zdziwienia panienka. �
Ach, jak
ona pi�knie m�wi!... Jak ona t�omaczy, �e dzisiejsza kobieta jest ci�arem dla
spo�ecze�stwa
i niewolnic� rodziny, �e kobiety powinny pracowa� na r�wni z m�czyznami, �e
powinny
mie� te same prawa i �e ca�e wychowanie powinno by� zmienione...
Dr��ca z gniewu pani Latter zatrzyma�a si� przed Madzi� i pocz�a m�wi�
st�umionym
g�osem:
� Dowiedz�e si� ty przynajmniej, co warte gadaniny tej... szalonej!... Widzisz,
ile tysi�cy
rubli winni mi s� i domy�lasz si�, ile tysi�cy rubli ja potrzebuj� mie� do
Nowego Roku, a�eby
nakarmi� dzieci i zap�aci� nauczycielom... Je�eli wi�c dzi� zachodz� w g�ow�...
Ach! co ja
plot�!... � szepn�a tr�c czo�o. Wi�c sama obrachuj: sk�d w tych warunkach wzi��
pieni�dzy
na wyk�ady nowych przedmiot�w, sk�d dzieci znalaz�yby czas na nauk�?... G�owa
mnie boli!...
Przesz�a si� kilka razy, a potem wzi�wszy za r�ce przestraszon� nauczycielk�
rzek�a spokojniej:
� Jestem troch� chora i zirytowana, a tobie ufam moje dziecko, wi�c rozgada�am
si�.
Wiem jednak, �e...
� Pani... czy pani mog�aby przypu�ci�, �e ja powt�rz�?... � spyta�a Madzia. A
potem spogl�daj�c
na pani� Latter oczyma pe�nymi �ez i ca�uj�c jej r�ce doda�a:
� Prosz� pani, to... to ja zrzekam si� mojej pensji...
Prze�o�ona przycisn�a usta do jej rozgor�czkowanej g�owy.
� Dzieciaku, dzieciaku!... Jak�� r�nic� mo�e mi zrobi� twoja biedna pensyjka,
twoje
pi�tna�cie rubli miesi�cznie? Ani my�l o niczym podobnym...
W oczach Madzi b�ysn�a wielka my�l. �zy jej obesch�y.
� Wi�c dobrze, prosz� pani, ja b�d� bra�a pensj�, ale pani mi zrobi jedn� wielk�
�ask�...
I nagle ukl�k�a przed pani� Latter, kt�ra �miej�c si� podnios�a j�.
� C� to za �aska?
� Ja mam po babci � szepn�a Madzia spuszczaj�c oczy ja mam... trzy tysi�ce
rubli. Wi�c
pani b�dzie taka dobra... taka kochana...
� I wezm� od ciebie te pieni�dze, czy tak?... Ach, ty niepoprawna! Przypomnij
sobie, ile
ju� przeznacze� mia�y twoje pieni�dze? Masz za�o�y� pensj�...
� Ju� nie za�o��...
� Wybornie; szybko si� decydujesz. Mia�a� po�yczy� pannie Howard tysi�c rubli...
Chcia�a� wzi�� na sw�j koszt a� do uko�czenia edukacji...
� Pani �mieje si� ze mnie! � za�ka�a Madzia.
� Nie, ja tylko rachuj�. Bo przecie masz jeszcze jecha� za granic� i znowu na
sw�j koszt
wzi�� Helenk�...
� Ach, pani, pani... � szlocha�a Madzia.
� Ca�e szcz�cie, �e ani tych pieni�dzy nie masz w r�ku, ani nie masz prawa
rozporz�dza�
nimi. Gdyby� by�a tak maj�tna jak Ada... ha!... � rzek�a jakby do siebie pani
Latter.
Twarz Madzi znowu o�ywi�a si� i oczy jej b�ysn�y rado�ci�.
� No, ale do�� tego, moje dziecko. Id� na g�r� przez m�j pok�j sypialny, umyj
buziaka i
zabierz si� do li