5670

Szczegóły
Tytuł 5670
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

5670 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 5670 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

5670 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Trynyty Pentagram Zatrzyma�a si� przed witryn� sklepu. Jej uwag� przyci�gn�y amulety wystawione z boku wystawy. Mia�y zapewnia� szcz�cie, mi�o��, bogactwo, s�aw�... Wszystko to bzdury. Nie wierz� w to. Jednak wesz�a do sklepu. Mia�a du�o czasu. Podesz�a do lady. - W czym mog� s�u�y�?- us�ysza�a znudzony g�os ekspedientki. - Chcia�am zobaczy� amulety. - Pokaza� je wszystkie czy wystarczy katalog? - Katalog wystarczy- odpar�a. Ekspedientka poda�a cienki zeszycik. Co ja robi�? Mam nadziej�, �e mnie nikt nie zauwa�y. Pomy�l� jeszcze, �e wierz� w te bzdury. Jestem �a�osna. Zacz�a przegl�da� katalog. Szcz�cie. Mi�o��. Pieni�dze. Mi�o��. S�awa. Mi�o��. Intelekt. Mi�o��. Bzdury. Tylko g�upi, by w to uwierzy�. Us�ysza�a skrzypni�cie drzwi. Do sklepu wszed� jaki� ch�opak. Ubrany na czarno. Z jakim� dziwnym medalionem zawieszonymi na rzemyku. Pewnie satanista. - Czy mog� zobaczy� talizmany?- zapyta�. Mia� aksamitny g�os. - Tak. Katalog ma ta pani- wskaza�a r�k� na ni�, a ona lekko si� u�miechn�a- Ale mog� pokaza�... - Nie trzeba. Poczekam. - Ja ju� sko�czy�am ogl�da�. - To �le.- szeptem odpar� ch�opak. - Co prosz�?- ona r�wnie� odpowiedzia�a szeptem. - Dlaczego nie wzi�a� tego talizmanu? - Niby kt�rego?- jej g�os sta� si� zimny. - Numer 31. Popatrzy�a na rysunek obok opisu. Gwiazda pi�cioramienna wpisana w okr�g. Pentagram. Znak czarodziej�w. Wiedzia�a to. Magia j� fascynowa�a. Jednak nie czu�a w sobie �adnych zdolno�ci magicznych. Wiedzia�a, �e ich nie posiada. Wi�c po co jej amulet, kt�ry mia� j� chroni� przed z�ymi wp�ywami magii? - Nie jestem satanist�- powiedzia� nadal szeptem. Popatrzy�a na niego zdziwiona. Czy�by czyta� w jej my�lach? - Wiem, �e tak pomy�la�a�. Prawie ka�dy tak my�li. Nic w tym dziwnego. Ubieram si� na czarno, nosz� pentagram. Nikogo nie obchodzi, �e lubi� ten kolor a dopiero odwr�cony pentagram jest symbolem szatana.-przerwa� i odwr�ci� si�. Ekspedientka nie zwraca�a na nich uwagi. Ciekawsze dla niej okaza�o si� czasopismo. - Czy wiesz dlaczego tu przyszed�em?- ci�gle m�wi� szeptem. Przecz�co pokiwa�a g�ow�. - Wyczu�em ci�. Poczu�em kogo�, kto ma ogromne mo�liwo�ci. Moje s� wielkie, ale tej osoby niewyobra�alnie wi�ksze. I ta osoba nic o tym nie wie. - Chyba masz na my�li ekspedientk�-szorstko odpar�a. U�miechn�� si�. - Nie. Nie wiesz o nich, bo s� u�pione. Potrzebujesz czego� co je obudzi. Lubisz czyta�? - Tak. Ale co to ma do rzeczy? - Ja te� lubi�- zdawa� si� nie zauwa�y� jej pytania- Zw�aszcza fantastyk�. - Jak ja.-cicho i mniej pewnie odrzek�a- Ale co to ma do ... - Czytaj�c o wymy�lonych przygodach nie zauwa�y�a� jednego- przerwa� jednak ona nic nie powiedzia�a- �e sama mo�esz je tworzy�. Wybuch�a �miechem. Ekspedientka popatrzy�a si� w ich stron�, a ona natychmiast zamilk�a. - By�a� zbyt za�lepiona �wiatem z ksi��ek, aby zauwa�y�, �e nie nale�ysz do tego �wiata. - Co?- udawa�a, �e nie rozumie, cho� tak naprawd� domy�la�a si� o co mu chodzi. - M�wi� zbyt niezrozumiale. Wiem. Lecz we� ten amulet, cho� na razie nie wierzysz w niego i w siebie. On jest kluczem do twoich zdolno�ci. - Ja nie mam zdolno�ci- spu�ci�a g�ow� i pomy�la�a o swoich pora�kach w liceum. A tak dobrze si� zapowiada�a w pierwszej klasie. - C� ci zale�y? Nic jej nie zale�a�o. - �egnaj- podnios�a g�ow� i popatrzy�a si� na niego ciemnobr�zowymi oczami- Do widzenia- odpar�a do ekspedientki, kt�ra odpowiedzia�a jej to samo. Ch�opak zosta� sam. Popatrzy� na rysunek amuletu. Czego ona si� boi? Tym razem na pewno nie spotka j� pora�ka. * Sz�a powolnym krokiem wzd�u� witryn sklepowych. Czu�a si� pusta. Wspaniale by�oby zako�czy� to, marne �ycie bez widok�w na przysz�o��. Ale nawet tego nie mog�a zrobi�. Wiedzia�a za wiele. Widzia�a to co, by j� czeka�o w tym wypadku. - Poczekaj- us�ysza�a za sob� znajomy g�os. Odwr�ci�a si�. Sta� za ni�. Trzyma� co� w r�ku. Bez s�owa chwyci� jej d�o� i po�o�y� to na niej, poczym zacisn�� jej r�k�. - Staraj si� nosi� to codziennie- odpar� r�wnie cicho jak w sklepie. Odwr�ci� si� i powolnym krokiem odszed�. Wpatrywa�a si� w niego przez chwil� ze zdziwieniem. Otworzy�a d�o�. By� w niej amulet w ma�ym granatowym pude�eczku. Kupi� go specjalnie dla niej. Mo�e jednak mia� racj� co do jej zdolno�ci? Rozgl�dn�a si� woko�o, lecz nie dostrzeg�a ju� jego postaci. Pentagram. Czy kiedykolwiek jeszcze go zobacz�? Schowa�a pude�eczko do swojej czarnej torby zapinanej na rzepy. Mia� �adny g�os. Aksamitny. * W swoim pokoju otworzy�a pude�eczko. Musz� go nosi� codziennie. Musz� si� przekona�. Zawi�za�a rzemyk na szyi, poczym schowa�a pentagram pod czarny golf. * Zn�w zaj�� ostatni� �awk�. Jej �awk�. - Ja tu siedz�- stara�a si�, by jej g�os przybra� w�adczy ton. - Ale ja jestem zagro�ony. Id� ty do pierwszej, tobie nie grozi pa�a z niemieckiego... - Zobaczysz, �e sam b�dziesz siedzia� w pierwszej- wycedzi�a wolno poczym uda�a si� do drugiej �awki w rz�dzie pod �cian�. Nauczycielka sporo si� sp�ni�a, jednak nie zapomnia�a o sprawdzianie z zaimk�w. W �rodkowym rz�dzie pozosta�y wolne 3 pierwsze �awki. - Wszystkich z ostatnich �awek prosz� bli�ej- nauczycielka wskaza�a r�k� na wolne �awki. Ch�opak, kt�ry j� podsiad� najp�niej zaj�� �awk�, kt�ra mu pozosta�a. By�a to pierwsza �awka. Popatrzy� na ni� zdziwiony. Odwr�ci�a g�ow�. Niezauwa�alnie dotkn�a pentagramu. Czy�by nieznajomy mia� racj�? Czy to klucz do jej zdolno�ci? Nie. Raczej przypadek. * Do domu wraca�a w ponurym nastroju. Sprawdzian jak zwykle jej nie wyszed�. Po prostu nie znosi�a i nie umia�a niemieckiego. Czy to przypadek? Dzisiaj na lekcji? A mo�e jednak nie? Musz� si� przekona�, nie wolno mi tak od razu my�le�, �e mam nie wiadomo jakie zdolno�ci. Popatrzy�a si� na drzewo. Siedzia� na nim wr�bel. Ptaszku ... mo�e...zlecisz na moje rami�? Wr�belek obr�ci� g��wk�. Widocznie nie zrozumia�. Przystan�a pod drzewem. W parku nie by�o nikogo. Zle� tu -wyci�gn�a r�k�-dobrze? Ptaszek nadal kr�ci� g��wk�. No, zle�. Nic. Zle�. Nadal nic. Masz si��� na mojej r�ce! Wr�belek obr�ci� g��wk� na bok. Rozwin�� skrzyde�ka i zlecia� na jej r�k�. Gwa�townym ruchem cofn�a d�o�. Ptaszek z powrotem polecia� na drzewo. To niemo�liwe. Ptaszek kiwn�� g��wk�. Je�li to prawda...to jestem... Zamkn�a oczy. Po chwili us�ysza�a aksamitny g�os. - Nie chcia�a� mi uwierzy�. - Musia�am si� przekona�. - Nie mog�aby� si� przekona� bez klucza. - Wiem. Otworzy�a oczy. W parku nie by�o nikogo. - Dzi�kuj�- powiedzia�a na g�os. Popatrzy�a si� na wr�belka, kt�ry czy�ci� pi�rka. Wolnym krokiem zacz�a odchodzi�. - Nie ma za co. Aksamitny g�os. Mo�e to jednak wiatr? KONIEC