13903
Szczegóły |
Tytuł |
13903 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
13903 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 13903 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
13903 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Elizabeth GEORGE
PERFIDNY PLAN
Z angielskiego prze�o�y�a Krystyna Chmielowa
Tytu� orygina�u DECEPTION ON HIS MIND
Kossurowi, z wyrazami przyja�ni i sympatii
Kt�ry� m�� zdolen jest si� przeciwstawi�
Niewie�ciej woli i ch�ci dzia�ania? Gdy
czego� pragnie, na swoim postawi, Gdy
czego� nie chce - to nie ma gadania!
napis na obelisku w Canterbury
dom Theo Sliawa
Prolog
�an Armstrong czu�, �e stacza si� coraz ni�ej, odk�d zosta�
zwolniony z pracy. Niby wiedzia� od pocz�tku, �e firma anga�uje
go jedynie na czas okre�lony; nie zaproponowano mu sta�ego
zatrudnienia ani nawet nie obiecywano tego w ofercie pracy.
Poniewa� jednak przepracowa� ju� dwa lata i nikt przez ten czas
nie wspomina� o mo�liwo�ci zwolnienia, �an zacz�� �ywi� p�onne
nadzieje, �e tym razem a nu� mu si� uda!
Wyobra�a� sobie, jak jego przedostatnia opiekunka zare-
agowa�aby na wiadomo��, �e zosta� bezrobotnym. Pewnie nie
przestaj�c ssa� serdelkowatego palca, oznajmi�aby: �No c�,
g�ow� muru nie przebijesz. Kiedy wieje od strony gnoj�wki,
mo�esz najwy�ej zatka� nos!" R�wnocze�nie nala�aby sobie do
szklanki � nigdy nie u�ywa�a fili�anek � letniej herbaty i
mieszaj�c, perorowa�aby dalej w tym samym duchu: �Wy�ej
g�owy nie podskoczysz, ch�opcze!" Potem wr�ci�aby spokojnie do
lektury najnowszego numeru �Hello", poch�aniaj�c chciwie
migawki z �ycia wy�szych sfer oraz fotografie ich luksusowych
apartament�w i posiad�o�ci.
Tym sposobem da�aby �anowi do zrozumienia, �e powinien
pogodzi� si� z losem i przyj�� do wiadomo�ci, �e tacy jak on
nigdy nie osi�gn� wy�szej pozycji spo�ecznej. Ale przecie� �an nie
wymaga� od �ycia B�g wie czego! Pragn�� tylko akceptacji, jak
ka�de niechciane dziecko. Do szcz�cia wystarczy�aby mu �ona,
rodzina i widoki na lepsz� przysz�o��, inn� ni� jego
dotychczasowa �a�osna egzystencja.
W kt�rym� momencie wydawa�o mu si� ju�, �e jest bliski
wymarzonego celu. Uda�o mu si� osi�gn�� wysok� po-
zycj� zawodow�. W pracy meldowa� si� wczesnym rankiem i
zostawa� po godzinach, nie ��daj�c dodatkowego wynagrodzenia.
Pami�ta� imiona nie tylko wszystkich koleg�w i kole�anek, ale
tak�e ich wsp�ma��onk�w i dzieci, co by�o nie lada wyczynem. I
za to wszystko jedyn� nagrod� mia�oby stanowi� dr�twe przyj�cie
po�egnalne i prezent od wsp�pracownik�w � komplet
chusteczek do nosa!
�an pr�bowa� nie dopu�ci� do najgorszego. Przypomina� swoje
zas�ugi dla firmy, przepracowane godziny nadliczbowe, wreszcie
to, �e nie mia� kiedy rozgl�da� si� za inn� prac�... Godzi� si�
nawet na obni�k� wynagrodzenia, a w ko�cu posun�� si� do tego,
�e b�aga� szefa, aby nie wyrzuca� go z pracy. Zni�s�by i wi�ksze
upokorzenia, gdyby dzi�ki nim m�g� zachowa� posad�. Sta�e
zatrudnienie oznacza�o bowiem dla niego mo�liwo�� regularnego
sp�acania kredytu za dom. Anita nie musia�aby podejmowa�
pracy, a wi�c mogliby pomy�le� o braciszku lub siostrzyczce dla
Mikeya. Przede wszystkim jednak �an nie czu�by na sobie
pogardliwego spojrzenia �ony, jakim go obrzuci�a, kiedy powie-
dzia�, �e kt�ry� raz z rz�du zosta� zredukowany.
� To przez t� przekl�t� recesj�, kt�ra wci�� si� pog��
bia � usi�owa� jej t�umaczy�. � Musimy to prze�y�, tak
jak nasi rodzice prze�yli drug� wojn� �wiatow�.
�Prosz�, jaki filozof! Przecie� nawet nie zna�e� swoich
rodzic�w" � zdawa�o si� m�wi� jej kpi�ce spojrzenie. G�o�no za�
wycedzi�a z udawan� s�odycz�:
� No, to pewnie b�d� musia�a wr�ci� do mojej kocha
nej biblioteki! Szkoda, �e w�a�nie wynaj�am opiekunk�
dla Mikeya. Chyba �e sam zechcesz si� nim zaj��, zamiast
szuka� nowej pracy?
Okrasi�a t� przemow� przelotnym u�mieszkiem, wyra�nie
nieszczerym, jak mo�na by�o s�dzi� z jej zaci�ni�tych warg.
� Nie my�la�em jeszcze o tym � b�kn�� �an.
� Ot� to! � podchwyci�a. � Na tym w�a�nie polega tw�j
problem. Nie my�lisz. Nie umiesz przewidywa� i przez to ci�gle
nie mo�emy odbi� si� od dna. Gdyby� zawczasu pr�bowa�
wzmocni� swoj� pozycj� w firmie, na przyk�ad gro��c odej�ciem
wtedy, kiedy by�e� najbardziej potrzebny... Pami�tasz, jak p�tora
roku temu, przy reorganizacji fabryki, nie mogli si� bez ciebie
obej��?
� To co innego, Anito � pr�bowa� nie�mia�o argu-
mentowa�, ale ona z�apa�a go za s�owo.
� Tu ci� mam! � triumfowa�a. � Widzisz, jeste� zbyt
skromny i za nisko si� cenisz. Gdyby� wzi�� si� do rzeczy jak
nale�y, mia�by� ju� sta�e zatrudnienie. Trzeba by�o ��da� umowy
na czas nieokre�lony, kiedy jeszcze zale�a�o im na twojej pracy!
Anita wpada�a w trans, tote� nie by�o sensu z ni� dyskutowa�,
�an zreszt� nie dziwi� si� specjalnie jej z�ym humorom, gdy� w
ci�gu sze�ciu lat ma��e�stwa zd��y� trzy razy straci� posad�. Przy
pierwszych zwolnieniach m�g� jeszcze liczy� na moralne wsparcie
�ony, ale wtedy mieszkali u jej rodzic�w i nie mieli takich
k�opot�w finansowych jak teraz. Gdyby dosta� wreszcie sta��
prac�... Ale co w jego sytuacji mog�o pom�c gdybanie?
Anita musia�a wi�c wr�ci� do ponurej i kiepsko op�acanej
pracy w bibliotece, gdzie przestawia�a ksi��ki na p�kach i
pomaga�a staruszkom odnajdywa� ich ulubione czasopisma, �an w
tym czasie pr�bowa� znale�� nowe zaj�cie, co przysparza�o mu
wielu upokorze�, tym bardziej �e w tej cz�ci kraju panowa�o
wysokie bezrobocie.
Codziennie wstawa� wcze�nie, schludnie si� ubiera� i stara� si�
wyj�� z domu przed �on�. W swych poszukiwaniach zapuszcza�
si� a� do Ipswich na p�nocy, Colchester na zachodzie, Clacton na
po�udniu, a nawet do Southend--on-Sea. Robi� co m�g�, ale jego
wysi�ki okazywa�y si� daremne, tote� wieczorami Anita wita�a go
ze wzrastaj�c�, cho� milcz�c� pogard�. Nic wi�c dziwnego, �e w
weekendy wola� ucieka� z domu gdzie pieprz ro�nie.
W trakcie sobotnio-niedzielnych spacer�w zd��y� ju�
dok�adnie spenetrowa� ca�y p�wysep Tendring. Najch�tniej
wybiera� drog� skr�caj�c� w prawo za farm� Brick Barn na
drugim brzegu Wad�. Zostawia� tam samoch�d i nak�ada� kalosze,
aby podczas odp�ywu przedosta� si� po b�otnistej grobli na
wysepk� Horsey. Obserwowa� tam ptactwo wodne i zbiera�
muszle, co dawa�o mu ukojenie, jakiego pr�no szuka� w �yciu.
Szczeg�lnie wczesnym rankiem czu� si� najlepiej na �onie
przyrody.
W t� sobot� trwa� akurat przyp�yw, wi�c �an obra� jako cel
spaceru przyl�dek Nez. By� to skrawek gruntu poro�-
niet�go kolczastymi krzewami, wznosz�cy si� na wysoko�� oko�o
pi��dziesi�ciu metr�w pomi�dzy morzem a s�onymi moczarami
zalewowymi. W tym miejscu jednak brzeg nie by� zabezpieczony
falochronami ani betonowymi umocnieniami, kt�re spotyka�o si�
w innych nadmorskich miasteczkach tocz�cych nieprzerwan�
walk� z �ywio�em. Wskutek tego �ciany klifu, utworzone g��wnie
z ziemi, gliny i kamyk�w, kruszy�y si� i osypywa�y na pla��.
�an postanowi� rozpocz�� spacer od po�udniowo--wschodniej
strony przyl�dka. Obejdzie go naoko�o, a wr�ci wzd�u�
wschodniego kra�ca, gdzie gnie�d�� si� brod�ce �eruj�ce w
p�ytkich jeziorkach zalewowych. Na po�egnanie pomacha� r�k�
Anicie, kt�ra przyj�a ten gest oboj�tnie. Nie min�o pi�� minut,
odk�d wyjecha� ze swojej dzielnicy, a ju� by� na Balford-le-Nez
Road. Po dalszych pi�ciu minutach wydosta� si� na Balford's High
Street, gdzie mie�ci�a si� mleczarnia i zielony rynek.
Przejecha� przez miasto i skr�ci� w lewo, wzd�u� nabrze�a.
Dzie� zapowiada� si� upalny, wi�c otworzy� okno, aby nawdycha�
si� s�onego, orze�wiaj�cego powietrza. Pogodny ranek wprawi� go
w dobry nastr�j, wi�c pr�bowa� przesta� my�le� o swoich
k�opotach i cho� przez chwil� udawa�, �e wszystko jest w
porz�dku.
W takim stanie ducha skr�ci� w Nez Park Road. O tej porze
budka stra�nika, kt�ry pobiera� sze��dziesi�ciopen-sow� op�at� za
wjazd na teren rezerwatu przyrody, sta�a jeszcze pusta. Bez
przeszk�d wjecha� wi�c na parking, podskakuj�c na wyboistej
drodze.
Pierwszym obiektem, kt�ry tam dostrzeg�, by� nissan
hatchback zaparkowany przy samym ogrodzeniu, �an stara� si�
omija� leje w rozje�d�onej nawierzchni. My�la� tylko o
czekaj�cym go spacerze, tote� nie przygl�da� si� specjalnie
nissanowi, dop�ki nie zauwa�y�, �e w�z ma otwarte drzwi, a na
jego dachu i masce perl� si� kropelki rosy, kt�ra jeszcze nie
zd��y�a wyparowa� w upale dnia.
Widok ten zdenerwowa� lana, kt�ry niecierpliwie zab�b-ni�
palcami o kierownic� swojego morrisa. Pr�bowa� rozszyfrowa�
niejasne powi�zania mi�dzy kraw�dzi� klifu a samochodem
pozostawionym z otwartymi drzwiami. Rozwa�ania przybra�y taki
obr�t, �e prawie postanowi� ju� wraca� do do-
mu, ale zwyk�a ludzka ciekawo�� wzi�a g�r�. Podjecha� wi�c do
nissana i zatrzyma� si� tu� przy nim na ja�owym biegu.
Wychyli� si� przez otwarte okno i na wypadek gdyby w wozie
znajdowa� si� pasa�er �pi�cy na tylnym siedzeniu, zagadn��
weso�o:
� Dzie� dobry! Czy m�g�bym w czym� pom�c?
Zauwa�y� przy tym, �e klapa schowka przy kierownicy by�a
wyrwana, a jego zawarto�� wala�a si� po pod�odze wozu.
Najwyra�niej kto� czego� tam szuka�.
�an wysiad� ze swojego samochodu i zajrza� do wn�trza
nissana. Stwierdzi�, �e przeszukano go dok�adnie. Tapicer-ka na
fotelach by�a poci�ta, a tylne siedzenie przesuni�te do przodu,
jakby podejrzewano, �e co� za nim ukryto. Ok�adziny drzwiowe
najpierw byle jak wyrwano, a potem r�wnie niechlujnie
wstawiono z powrotem. Konsola mi�dzy siedzeniami zia�a
otworem, podsufitka sm�tnie zwisa�a.
Wyniki ogl�dzin pozwoli�y �anowi skorygowa� pierwsze
wra�enie. Wydedukowa�, �e w gr� mog�y tu wchodzi� narkotyki.
Niedaleko st�d le�a�y przecie� miasta portowe, Par-keston i
Harwich. Codziennie na pok�adach prom�w przybywa�y tam
dziesi�tki samochod�w osobowych, ci�ar�wek i kontener�w ze
Szwecji, Holandii i Niemiec. Je�li w jednym z nich przemycano
narkotyki, to przewo��cy je kurier, kt�remu uda�o si�
wyprowadzi� w pole celnik�w, m�g� czeka� na odbiorc�w swojej
przesy�ki w jakim� odludnym miejscu, takim jak Nez. Samoch�d
zosta� porzucony, kiedy ju� spe�ni� swoje zadanie, �an m�g� wi�c
spokojnie kontynuowa� spacer, a potem zadzwoni� na policj�.
Cieszy� si� jak dziecko, �e tak to zgrabnie wykoncypowa�.
�mia� si� sam z siebie na wspomnienie swojej pierwszej reakcji.
Szczeg�lnie roz�mieszy�a go wizja desperata, kt�ry pr�bowa�by
wykorzysta� klify przyl�dka Nez w celach samob�jczych.
Przecie� ka�de dziecko w tych stronach wiedzia�o, jak �atwo
osypywa�y si� te wysokie brzegi. Niedosz�y samob�jca, pr�buj�c
skoczy� z ich kraw�dzi, osun��by si� na pla�� wraz z lawin�
gliniastej ziemi, �wiru i mu�u. M�g�by najwy�ej z�ama� nog�, ale
zabi� si� na Nez...? Niemo�liwe!
�an wyci�gn�� kalosze z baga�nika morrisa, w�o�y� je i
zatrzasn�� klap�. Zamkn�� drzwi wozu i poklepa� go po dachu.
� Dobrze si� spisa�e�, poczciwy gruchocie! � pochwali�.
Rzeczywi�cie, fakt, �e ten stary grat w og�le dzi� zapali�,
graniczy� z cudem, wi�c �an uzna�, �e trzeba go dodatkowo
zach�ci�.
Podni�s� z ziemi pi�� papierk�w walaj�cych si� obok nissana.
Wsadzi� je do rozwalonego schowka w samochodzie, sk�d
przypuszczalnie wypad�y. Zamkn�� nawet drzwi pojazdu, aby nie
zostawia� ba�aganu. Dopiero wtedy skierowa� si� ku stromym
betonowym schodkom prowadz�cym w d� na pla��.
U szczytu schod�w zatrzyma� si�, aby podziwia� b��kit
bezchmurnego mimo wczesnej pory nieba i spokojn� to� Morza
P�nocnego, zwiastuj�c� upalny dzie�. Nad lini� horyzontu
utrzymywa�o si� pasmo mg�y, a na jej tle, mniej wi�cej w
odleg�o�ci p� mili od brzegu, wida� by�o ��d� ryback� perkocz�c�
powoli w stron� Clacton. Otacza�a j� chmara mew, ci�gn�cych do
niej jak muchy do miodu. Na granicy wody i klifu r�wnie� uwija�o
si� spore stadko. Nadlatywa�y od p�nocy, od strony portu w
Harwich, kt�rego d�wigi wida� by�o po drugiej stronie zatoki
Penny-hole. �an zauwa�y�, �e wszystkie mewy lec� ku niemu.
Pocz�tkowo nawet zaimponowa�o mu, �e sta� si� obiektem
zainteresowania ptak�w � jakby by�y komitetem powitalnym!
Wkr�tce jednak ich �lepa determinacja przywiod�a mu na my�l
raczej skojarzenie z filmem Hitchcocka wed�ug opowiadania du
Maurier. Przypomnia� sobie, jak skrzydlate bestie atakowa�y Tippi
Hedren, i w pierwszym odruchu chcia� od razu bra� nogi za pas
albo przynajmniej os�oni� czym� g�ow�. Tymczasem jednak
mewy zgodnie zmieni�y kierunek i lotem nurkowym popikowa�y
w stron� jakiego� punktu na pla�y.
Znajdowa� si� tam okr�g�y betonowy bunkier z czas�w drugiej
wojny �wiatowej � pozosta�o�� po umocnieniach linii brzegowej
Anglii na wypadek niemieckiej inwazji. Pierwotnie bunkier sta� na
wysokim brzegu, ale w miar� podmywania klifu przez fale osun��
si� na sam� pla��, �an zauwa�y�, �e po dachu bunkra spaceruje ju�
kilka mew, a inne wlatuj� do �rodka i wylatuj� przez sze�ciok�tny
otw�r, kt�ry by� niegdy� strzelnic� karabinu maszynowego.
Skrzecza�y przy tym, jakby porozumiewa�y si� mi�dzy
sob�. Musia�y tak�e nawi�za� kontakt z ptakami kr���cymi wok�
�odzi rybackiej, bo i te pod��y�y w stron� l�du.
Zdecydowane ukierunkowanie ich lotu przypomnia�o �anowi
zdarzenie, kt�rego by� �wiadkiem w dzieci�stwie na pla�y w
pobli�u Dover. Podobne stado mew zap�dzi�o wtedy na morze
du�ego i agresywnego psa. Pocz�tkowo u-zna� to za zabaw� i
pr�bowa� na niby doskakiwa� do ptak�w. One jednak
potraktowa�y go ca�kiem powa�nie, otaczaj�c �cis�ym kr�giem,
dop�ki fale nie znios�y biednego zwierz�cia jakie� czterysta
metr�w od brzegu. Z tej odleg�o�ci pies nie reagowa� ju� na �adne
wo�anie, a i ptak�w nikt nie by� w stanie poskromi�.
�an nigdy by nie uwierzy�, �e mewy mog� mie� w sobie tyle
zajad�o�ci, gdyby sam nie widzia�, jak okrutnie igra�y z trac�cym
si�y psem. Kr��y�y wok� niego ze skrzekiem; zr�cznie unikaj�c
spotkania z z�bami zwierz�cia, to zbli�a�y si�, to w ostatniej
chwili odfruwa�y. Od tej pory �an stara� si� trzyma� od tych
ptak�w z daleka, skoro pozna� ich mordercze sk�onno�ci.
Wspomnienie zadr�czonego przez mewy psa uzmys�owi�o mu,
�e i teraz sprawia�y wra�enie, jakby czym� si� bawi�y. Cokolwiek
to by�o, musia�o si� znajdowa� wewn�trz opuszczonego bunkra,
�an zrozumia� wi�c, �e musi to sprawdzi�.
� Hej, jest tam kto?! � zawo�a�, zbiegaj�c ze schodk�w.
Stara� si� odstraszy� mewy, machaj�c r�kami, ale one nie
zwa�a�y na niego. Najspokojniej w �wiecie podskakiwa�y na
betonowej pokrywie bunkra zbryzganej smugami ich odchod�w,
gro�nie trzepi�c skrzyd�ami. Nie zamierza� jednak im ust�pi�.
Tamte mewy w Dover zyska�y przewag� nad psem, ale tym nie
uda si� wygra� z �anem Armstrongiem!
Biegiem ruszy� w stron� bunkra, od kt�rego dzieli�o go oko�o
dwudziestu pi�ciu metr�w. Na tym odcinku m�g� rozwin��
znaczn� szybko��. Rzuci� si� na stado mew, wywijaj�c ramionami
i przera�liwie krzycz�c. Tym razem wystraszy� je skutecznie.
Ptaki wzlecia�y w powietrze, pozostawiaj�c lana sam na sam z
tajemnicz� zawarto�ci� bunkra.
W�az do wn�trza znajdowa� si� niespe�na metr nad poziomem
piasku, zatem mog�aby tam znale�� schronienie
jaka� niedu�a foka. Tote� fok� lub co� w tym rodzaju spodziewa�
si� znale�� �an, kiedy wczo�giwa� si� do mrocznego wn�trza.
Ostro�nie d�wign�� si� na nogi, szoruj�c czubkiem g�owy o
niski strop. Z pod�ogi i �cian ulatnia� si� tam przenikliwy zapach
wodorost�w i martwych skorupiak�w. �ciany zdobi�y rysunki i
napisy dotycz�ce wy��cznie spraw m�-sko-damskich.
Przez otwory strzelnicze wpada�o do �rodka nieco �wiat�a,
dzi�ki czemu �an zauwa�y�, �e bunkier w�a�ciwie sk�ada si� z
dw�ch koncentrycznych cz�ci, jak rozci�ty p�czek. W
wewn�trznej �cianie znajdowa� si� otw�r, przez kt�ry mo�na by�o
przedosta� si� g��biej. To w�a�nie miejsce budzi�o szczeg�lne
zainteresowanie mew, tote� �an, nie znalaz�szy na pod�odze
niczego opr�cz �mieci, zdecydowa� si� tam wej��. Uprzednio
zawo�a�: �Hej! Jest tam kto?!", cho� nie m�g� przecie� liczy�, �e
ranne zwierz� mu odpowie.
W pomieszczeniu panowa� zaduch. Na zewn�trz to nasila�y si�,
to znowu s�ab�y piski mew. �an s�ysza� trzepotanie ich skrzyde� i
tupot p�etwiastych n�g. Zorientowa� si�, �e �atwo ich nie
wystraszy, ale nie m�g� pogodzi� si� z faktem, �e jakie� niesforne
ptaszyska mog�yby wygra� z cz�owiekiem � panem wszelkiego
stworzenia!
Wskoczy� wi�c gwa�townie do wewn�trznej komory z
okrzykami: �A sio! Posz�y precz!" Kiedy ptaki wzbi�y si� w niebo,
podsumowa�: �No, tak ju� lepiej!" Podwin�� r�kawy do �okci na
wypadek, gdyby musia� dotyka� tego, co mewy tak gwa�townie
atakowa�y.
Nadal nie odst�powa�y od obiektu swoich prze�ladowa�, ale
nie by�a to foka. Kiedy �an wreszcie to zobaczy�, �o��dek
podskoczy� mu do gard�a.
Pod �cian� siedzia� m�ody cz�owiek o rzadkich w�osach, oparty
plecami o dawne stanowisko karabinu maszynowego. Nie �y�, co
mo�na by�o stwierdzi� bez cienia w�tpliwo�ci, gdy� dwie mewy
dzioba�y jego oczy.
�an Armstrong posun�� si� jeszcze o krok, cho� ch��d
przenikn�� go do szpiku ko�ci. Kiedy ju� by� w stanie z�apa�
oddech i upewni� si�, �e widzi naprawd� to, co widzi �
wykrztusi� tylko: �Chwa�a Bogu!"
1
Ktokolwiek narzeka� na kwietniow� pogod� w Londynie, ten
chyba nigdy nie byl tam w samym �rodku upalnego lata. Niebo
przes�ania�a br�zowa mgie�ka smogu, spaliny dieslowskich
silnik�w pozostawia�y czarny osad na �cianach budynk�w i w
nozdrzach przechodni�w, a li�cie drzew pokrywa� kurz i odpryski
�wiru. Londyn pod koniec czerwca przeistacza� si� w istny
przedsionek piek�a! Tak okre�la�a stolic� Barbara Havers, kiedy
sobotnim popo�udniem wraca�a do domu swoim rozklekotanym
austinem mini.
Czu�a si� leciutko, lecz przyjemnie wstawiona. Oczywi�cie nie
na tyle, aby stwarza� zagro�enie dla ruchu ulicznego, ale
wystarczaj�co, by postrzega� wydarzenia minionego dnia w
rozkosznych oparach wykwintnego francuskiego szampana.
Wraca�a bowiem z wesela.
Nie by�a to huczna impreza, jakiej mo�na by�o si� spodziewa�
po �lubie hrabiego, i to poprzedzonym d�ugotrwa�ym
narzecze�stwem. Przeciwnie, m�odzi zdecydowali si� na cich�
ceremoni� w ma�ym ko�ci�ku w Belgravii, w pobli�u domu
oblubie�ca. Nie zaprosili te� na uroczysto�� �adnych
wyfiokowanych �b��kitniak�w", tylko najbli�szych przyjaci� i
koleg�w pana m�odego ze Scotland Yardu. Barbara Havers
nale�a�a do tej drugiej grupy, cho� czasem s�dzi�a, �e mo�e i do
pierwszej.
W gruncie rzeczy mog�a przypuszcza�, �e zar�wno inspektor
Thomas Lynley, jak i jego narzeczona, lady Helena Clyde, zechc�
raczej pobra� si� bez zbytniej pompy. Inspektor nigdy nie
przyk�ada� specjalnej wagi do tytu�u lorda Asherton, kt�ry mu
przys�ugiwa�. Barbara zna�a go wystarczaj�co d�ugo, aby
wiedzie�, �e bynajmniej nie prag-
n�� ostentacyjnej gali w asy�cie nadzianych snob�w. Wystarczy�o,
�e Lynley i Helena powiedzieli sobie �tak" w obecno�ci starannie
dobranych szesnastu os�b, z kt�rymi potem spo�yli weselny obiad
w restauracji �La Tante Claire" w Chelsea. Nie zabrak�o tam
francuskich zak�sek ani szampana!
Wzniesiono ju� ostatnie toasty i nowo�e�cy wyruszyli w
podr� po�lubn�, ze �miechem wymawiaj�c si� od ujawnienia jej
celu. Weselnicy zacz�li si� wi�c powoli rozchodzi�. Barbara
wysz�a na rozgrzany jak patelnia chodnik przy Royal Hospital
Road. Zamieni�a po par� s��w z innymi go��mi, a na d�u�ej
zatrzyma�a si� przy ma��onkach St. James. Simon St. James by�
dru�b� Lynleya i bieg�ym s�dowym. Jak przysta�o na rodowitego
Anglika, poruszy� najpierw temat pogody.
W zale�no�ci od tego, jak rozm�wca znosi� upa�, wilgotno�� i
zanieczyszczenie atmosfery, a przy tym wszechobecny kurz i
ra��ce �wiat�o s�oneczne � aktualn� aur� okre�lano jako
�cudown�", �urocz�", �zachwycaj�c�" b�d� �koszmarn�", �nie do
zniesienia" lub wr�cz �prawdziwe piek�o"! Ka�dy kurtuazyjnie
przyznawa�, �e panna m�oda by�a pi�kna, pan m�ody przystojny, a
jedzenie � znakomite. Po wymianie tych wst�pnych uprzejmo�ci
rozm�wcy albo si� �egnali, albo przechodzili do powa�niejszych
temat�w.
Barbara pozosta�a w ko�cu na placu tylko w towarzystwie St.
Jamesa i jego �ony. Oboje sma�yli si� w bezlitosnym s�o�cu.
Simon ociera� spocone czo�o bia�� chusteczk�, a Deborah
wachlowa�a si� programem teatralnym, kt�ry wy�owi�a z czelu�ci
swego przepastnego koszyka.
� Mo�e wpad�aby� teraz do nas? � zaproponowa�a. �
Mamy zamiar przesiedzie� reszt� dnia w ogr�dku i poprosz�
tatusia, �eby spryska� nas wod� z deszczowni!
� Brzmi zach�caj�co � zgodzi�a si� Barbara, wsuwaj�c
palec pod przepocony ko�nierzyk.
� No to �wietnie!
� Tylko na razie chyba nie b�d� mog�a skorzysta� � doda�a
szybko. � Widzisz, wci�� jeszcze jestem ca�a poobijana.
� To ca�kiem zrozumia�e � w��czy� si� St. James. � Dawno
to by�o?
� Rzeczywi�cie, jak mog�am paln�� takie g�upstwo! �
zreflektowa�a si� Deborah. � Przepraszam ci� najmocniej,
Barbaro. Zupe�nie o tym zapomnia�am!
Barbara nie bardzo wierzy�a w te zapewnienia. Trudno by�oby
wszak nie zauwa�y� opatrunku na nosie, posiniaczonej twarzy, a
co dopiero nadszczerbionego przedniego z�ba! Nie da�oby si�
ukry�, �e niedawno wysz�a ze szpitala, wi�c Deborah chyba przez
grzeczno�� uda�a, �e tego nie widzi.
� Dwa tygodnie temu � odpowiedzia�a tymczasem na
pytanie St. Jamesa.
� No i jak si� sprawuje twoje p�uco? � indagowa� dalej.
� Jako� dzia�a.
� A �ebra bardzo dokuczaj�?
� Tylko wtedy, gdy si� �miej�.
Simon skwitowa� t� odpowied� u�miechem.
� Teraz p�jdziesz na urlop, prawda?
� Musz�. Bez zezwolenia lekarza nie mog� wr�ci� do pracy.
� Tak mi przykro! Mia�a� po prostu cholernego pecha �
stwierdzi� St. James.
� Ano tak! � Barbara wzruszy�a ramionami. Odnios�a
przecie� obra�enia podczas pierwszego samodzielnie
prowadzonego �ledztwa w sprawie o morderstwo. Wola�a o tym
nie m�wi�, gdy� jej ambicja zosta�a przy tym zraniona r�wnie
bole�nie jak jej cia�o.
� No wi�c, co teraz b�dziesz robi�? � zapyta� St. James.
Zanim zd��y�a odpowiedzie�, ubieg�a j� Deborah:
� Spr�buj jako� uciec przed tym upa�em � podsun�
�a. � Mo�e wyjedziesz w g�ry? Albo nad morze czy nad je
ziora? �eby�my to my tak mogli...
Barbara przetrawia�a te dobre rady jeszcze w drodze po-
wrotnej, jad�c Sloane Street. Inspektor Lynley po ostatecznym
zako�czeniu �ledztwa nakaza� jej wzi�� urlop. To samo polecenie
powt�rzy� prywatnie, kiedy mieli szans� porozmawia� w cztery
oczy po jego �lubie.
� Ja nie �artowa�em, sier�ancie! � powt�rzy� z naci
skiem. � Nale�y si� wam wolne i macie je wykorzysta�.
Zrozumiano?
� Tak jest, panie inspektorze! � odpowiedzia�a, ale ani
wtedy, ani teraz nie wiedzia�a, czym ma zape�ni� ten okres
wymuszonego odpoczynku.
Perspektywa bezczynno�ci wydawa�a si� jej koszmarem.
Mog�a doj�� do �adu ze swoim �yciem prywatnym, zranion�
godno�ci� i wra�liw� psychik� tylko wtedy, kiedy nie mia�a czasu
na rozpami�tywanie. Dawniej po�wi�ca�a wszystkie wolne od
s�u�by dni na opiek� nad chorym ojcem. Po jego �mierci musia�a
upora� si� ze starczym znie-do��nieniem matki, remontem i
sprzeda�� domu rodzinnego, wreszcie z przeprowadzk� na w�asne
�mieci. Nie znosi�a, kiedy czas przecieka� jej przez palce � z
minut robi�y si� godziny, z godzin dni, a z nich tydzie� albo i dwa
tygodnie... Na sam� my�l o tym zwilgotnia�y jej d�onie, a szar-
pi�cy b�l zak�u� w �okciach. Przeciw takiej sytuacji protestowa�o
ka�de w��kno jej cia�a!
Kiedy tak manewrowa�a swoim autkiem w ruchu ulicznym,
walcz�c z krn�brn� drobink� sadzy, kt�ra dosta�a si� do wn�trza
przez uchylone okno � czu�a si�, jakby sta�a na skraju przepa�ci.
Ma�o tego � droga do tej przepa�ci oznakowana by�a tablicami z
napisem: �Czas wolny"! C� bowiem mia�a pocz�� z tymi
pustymi godzinami? Czyta� romanse, pucowa� jedyne trzy okna,
jakie do niej nale�a�y, czy od nowa uczy� si� prasowa�, szy� lub
piec ciasta? Pr�dzej szlag j� trafi w tym piekielnym,
obezw�adniaj�cym upale, bo od tego �aru ciekn�cego z nieba
robi�o si� ju� niedobrze!
No nie, posun�a si� troch� za daleko. W ko�cu czeka� j� tylko
urlop, a nie odsiadka!
Przy ko�cu Sloane Street ustawi�a samoch�d do skr�tu w
Knightsbridge. Podczas pobytu w szpitalu codziennie ogl�da�a
telewizyjne wiadomo�ci i wiedzia�a, �e s�oneczna pogoda
przywabi�a do Londynu wi�cej zagranicznych turyst�w ni�
zwykle. Teraz za� zobaczy�a to na w�asne oczy. Na chodniku
t�umy kupuj�cych taszczy�y wielkie flachy wody mineralnej lub
opuszczaj�c stacj� metra, rozpe�za�y si� we wszystkich
kierunkach. Przy Park Lane, kiedy Barbara po pi�ciu minutach
wjecha�a na odpowiedni pas ruchu, blade cia�a sma�y�y si� w
s�o�cu na wysuszonych trawnikach Hyde Parku. Ulic� toczy�y si�
odkryte pi�tro-
we autobusy, w kt�rych wycieczkowicze, wystawieni na dzia�anie
pal�cego s�o�ca, wys�uchiwali obja�nie� przewodnik�w. Inne
autobusy rozwozi�y po hotelach turyst�w z Niemiec, Korei,
Japonii czy USA.
Widok ten natchn�� Barbar� do refleksji, �e zar�wno ona, jak i
tamci oddychaj� teraz tym samym, dusznym i zat�ch�ym
powietrzem. Najwidoczniej i jej, i innym nale�a� si� odpoczynek.
Min�a zat�oczon� Oxford Street i skr�ci�a na Edgware Road w
kierunku p�nocno-zachodnim. Tam jednak miejsce t�um�w
turyst�w zaj�y inne t�umy � imigrant�w, przewa�nie
ciemnosk�rych. Kobiety nosi�y sari, hid�aby lub czadory, a
m�czy�ni zar�wno d�insy, jak i galabije. Toruj�c sobie drog�
w�r�d barwnej i wieloj�zycznej rzeszy, Barbara zastanawia�a si�
nad zmianami, jakie zasz�y w Londynie podczas jej
trzydziestotrzyletniego �ycia. Na pewno dzi�ki egzotycznym
przybyszom poprawi�o si� zaopatrzenie w �ywno��, ale jako
policjantka wiedzia�a doskonale, �e przysparzali oni tylu
problem�w, iloma j�zykami w�adali.
Wybra�a drog� okr�n�, aby nie pakowa� si� w najwi�kszy
t�um, jaki zawsze k��bi� si� przy Camden Lock. Po dziesi�ciu
minutach lawirowa�a ju� po Eton Villas, modl�c si� w my�li do
�wi�tego patrona komunikacji, aby dopom�g� jej odnale��
dogodne miejsce do zaparkowania.
�wi�ty spe�ni� pro�b� po�owicznie � jakie� pi��dziesi�t
metr�w za rogiem znalaz� si� skrawek miejsca, dostatecznie
szeroki na zaparkowanie motocykla. Przypomina�o to wk�adanie
ciasnego buta, ale jako� wcisn�a tam sw�j samochodzik.
Zawr�ci�a kawa�ek drogi piechot�, a� wreszcie otworzy�a bram�
��tego domu w stylu edwardia�skim. Tu mieszka�a w oficynie.
Zanim przejecha�a przez miasto, gdzie� ulotni�y si� przyjemne
opary szampana, a ich miejsce zaj�y inne uboczne skutki
spo�ycia alkoholu. Barbara poczu�a przede wszystkim piekielne
pragnienie. T�sknym wzrokiem wypatrywa�a wi�c swego domku
na ty�ach ogrodu, w cieniu robinii akacjowej. �udzi�a si�, �e
przywita j� ch�odne wn�trze.
Pozory okaza�y si� jak zwykle zwodnicze. Gdy tylko otworzy�a
drzwi i wesz�a do �rodka, ogarn�a j� fala gor�ca.
Mimo trzech otwartych na o�cie� okien, co mia�o wytworzy�
przeci�g � w mieszkaniu panowa� ci�ki zaduch, kt�ry dzia�a�
pora�aj�co na p�uca.
� Szlag by to trafi�! � zakl�a przez z�by.
Rzuci�a torebk� na st� i czym pr�dzej skierowa�a si� do
lod�wki. Litrowa butelka wody mineralnej �Volvie" g�rowa�a
wyra�nie nad opakowaniami innych zapas�w �ywno�ciowych.
Barbara wyj�a butelk� i podesz�a z ni� do zlewozmywaka.
Poci�gn�a mo�e z pi�� du�ych �yk�w, potem pochyli�a si� nad
komor� zlewu i po�ow� pozosta�ej wody ochlapa�a sobie kark i
kr�tko obci�te w�osy. Gwa�towne och�odzenie rozgrzanej sk�ry
sprawi�o, �e poczu�a przyjemne pulsowanie w ga�kach ocznych.
� Bo�e, jak mi dobrze! � j�kn�a z zachwytu.
� K�piesz si�? � us�ysza�a za sob� dzieci�cy g�osik. �
Mo�e przyjd� p�niej?
Barbara jednym skokiem znalaz�a si� przy drzwiach, gdy�
zapomnia�a je zamkn�� od wewn�trz. Nie spodziewa�a si�
wszak�e �adnych odwiedzin. Odk�d wysz�a ze szpitala w
Wiltshire, gdzie sp�dzi�a ponad tydzie� � stara�a si� nie
pokazywa� s�siadom z du�ego domu. Unika�a przypadkowych
spotka�, wychodz�c i wracaj�c o takiej porze, kiedy nikogo tam
nie by�o.
Teraz jednak mia�a przed sob� swoj� ma�� s�siadeczk�. Kiedy
dziewczynka zbli�y�a si� jeszcze o krok, jej wielkie piwne oczy
zrobi�y si� okr�g�e jak spodki.
� Barbaro, co ci si� sta�o w buzi�? Mia�a� wypadek sa-
mochodowy? To wygl�da okropnie!
� Mi�a jeste�, Hadijo.
� Bardzo ci� boli? Jak to si� sta�o? Tak si� o ciebie
martwi�am! Dzwoni�am a� dwa razy, nawet dzi�. O, widzisz, w tej
maszynce do nagrywania mruga �wiate�ko. Ods�ucham ci j�, tak
jak mnie nauczy�a�, dobrze?
Hadija w podskokach przemierzy�a pok�j, l�duj�c na kanapie
obok Barbary. Pewnym ruchem nacisn�a klawisz automatycznej
sekretarki zamontowanej na p�eczce obok kominka. Buzia jej si�
rozpromieni�a, gdy us�ysza�a d�wi�k w�asnych s��w.
�Dzie� dobry, tu m�wi Chalida Hadija, s�siadka z du�ego
domu, mieszkanie na parterze od frontu".
� Tatu� powiedzia� mi, �ebym zawsze si� przedstawia�a,
kiedy do kogo� dzwoni�, bo tak jest grzeczniej � wyja�ni�a
Hadija.
� Mia� racj� � potwierdzi�a Barbara. � W ten spos�b
oszcz�dzasz k�opotu temu komu� po drugiej stronie.
R�wnocze�nie si�gn�a po mi�kk� �ciereczk� wisz�c� na
haczyku, aby wytrze� ni� kark i w�osy.
�Strasznie dzi� gor�co, prawda?" � ta�ma odtwarza�a nagrany
szczebiot. �Mo�e by�my posz�y na lody? Zaoszcz�dzi�am ju� tyle
pieni��k�w, �e wystarczy na nas dwie. Tatu� powiedzia�, �e mog�
zaprosi�, kogo zechc�, wi�c zapraszam ciebie. Zadzwo�, czy si�
zgadzasz. I nie b�j si�, tam nie b�dzie nikogo wi�cej opr�cz nas.
Na razie, pa!"
Po przerwie, piskliwym sygnale i odczycie czasu nast�pi�a
kolejna wiadomo��, wypowiedziana tym samym g�osem:
�Dzie� dobry, tu m�wi Chalida Hadija, s�siadka z parteru od
frontu. Chcia�abym p�j�� z tob� na lody, a ty? Je�li chcesz, to
zadzwo�. Mog� zap�aci�, bo zaoszcz�dzi�am dosy� pieni��k�w".
� Pozna�a�, �e to ja? � indagowa�a Hadija. � Chyba
powiedzia�am dosy� du�o, �eby� si� domy�li�a, kto m�wi. Nie
by�am pewna, ile trzeba powiedzie�, ale wydawa�o mi si�, �e tyle
wystarczy.
� W sam raz! � pochwali�a j� Barbara. � To bardzo wa�na
informacja, �e mieszkasz na parterze od frontu. B�d� teraz
wiedzia�a, gdzie szuka� pieni�dzy, gdyby mi zabrak�o na
papierosy.
� Ty, Barbaro, na pewno by� tego nie zrobi�a! � zachi-
chota�a Hadija.
� Za kogo mnie masz? � �artobliwie obruszy�a si� Barbara.
Wr�ci�a do stolika, na kt�rym le�a�a jej torebka. Wyj�a paczk�
playersow, zapali�a papierosa i zaci�gn�a si�, a� j� zak�u�o w
p�ucach.
� Nie powinna� pali� � upomnia�a Hadija.
� Ju� mi to nieraz m�wi�a� � zby�a j� Barbara, odk�adaj�c
papierosa na popielniczk� obok o�miu innych niedopa�k�w. �
Przepraszam ci�, kochanie, ale chcia�abym zrzuci� z siebie te
rzeczy, bo ju� si� w nich gotuj�.
Hadija najwyra�niej nie zrozumia�a aluzji, bo tylko przyzna�a:
� Rzeczywi�cie, chyba ci gor�co, bo jeste� ca�a czerwo
na.
Usadowi�a si� wygodniej na kanapie i wcale nie zamierza�a
opu�ci� mieszkania, wi�c Barbara machn�a r�k�.
� Dobra, w ko�cu jeste�my same dziewczyny!
Zrzuci�a sukienk� przez g�ow�, ods�aniaj�c klatk� pier
siow� ciasno omotan� banda�ami.
� Mia�a� jaki� wypadek? � zapyta�a Hadija z trosk� w
g�osie.
� Co� w tym rodzaju.
� To dlatego jeste� taka zabanda�owana? Masz co� z�a-
manego?
� Nos i trzy �ebra.
� To musia�o strasznie bole�, prawda? Ci�gle jeszcze ci�
boli? Mo�e pomog� ci si� przebra�?
� Dzi�kuj�, dam sobie rad�.
Barbara �ci�gn�a z n�g cz�enka i zrzuci�a rajstopy. W stercie
�aszk�w pod czarnym p�aszczem przeciwdeszczowym wyszpera�a
liliowe szarawary �ci�gane sznurkiem w talii. Stwierdzi�a, �e to
�wietny str�j na upa�, w�o�y�a je, dobieraj�c do kompletu r�ow�
bawe�nian� koszulk� z nadrukiem: �Kogucik mia� za swoje".
Tymczasem dziewczynka z zainteresowaniem przegl�da�a le��cy
na stoliku romans. Poprzedniego wieczoru Barbara doczyta�a do
miejsca, w kt�rym jurnego tubylca doprowadza� do ob��du widok
j�drnego ty�eczka bohaterki k�pi�cej si� w rzece. Nie wydawa�o
si� to odpowiedni� lektur� dla o�miolatki, tote� szybko przesz�a
przez pok�j i odebra�a ma�ej ksi��k�.
� Co to znaczy �rozgrzany cz�onek"? � zastanawia�a si�
g�o�no Hadija, marszcz�c brwi.
� Spytaj tatusia � podsun�a Barbara bez namys�u, po czym
zaraz si� poprawi�a: � Albo lepiej nie.
Przypuszcza�a, �e takie pytanie mo�e tylko wyprowadzi� z
r�wnowagi dostojnego ojca dziewczynki. Wola�a wi�c sama
udzieli� odpowiedzi:
� Widzisz, rozgrzany to tyle co najbardziej aktywny
cz�onek jakiego� stowarzyszenia... � zacz�a, ale Hadija
nie da�a si� �atwo zby�.
� Jak to? � docieka�a. � Przecie� tu pisz�, �e ona dotkn�a
jego...
� No wi�c co z tymi lodami? � Barbara szybko zmieni�a
temat. � Czy twoje zaproszenie jest nadal aktualne? Ja
najbardziej lubi� truskawkowe, a ty?
� Dlatego w�a�nie przysz�am � o�wiadczy�a powa�nie
Hadija, splataj�c d�onie za plecami i wstaj�c z kanapy. �
Chcia�am ci powiedzie�, �e musz� odwo�a� to zaproszenie. To
znaczy: nie na zawsze, tylko na razie � doda�a szybko.
Barbara sama si� sobie dziwi�a, �e ta wiadomo�� popsu�a jej
nastr�j. Czy�by wyprawa z o�miolatk� na lody stanowi�a dla niej
tak atrakcyjn� imprez� towarzysk�?
� Widzisz, my z tatusiem wyje�d�amy � trzepa�a dalej
dziewczynka. � Tylko na kilka dni, ale musimy zaraz jecha�.
Dlatego przysz�am ci powiedzie�, �e przez jaki� czas nie
b�dziemy mog�y p�j�� na lody, bo przecie� przedtem ci�
zaprasza�am!
� Aha, rozumiem!
Barbara wzi�a papierosa z popielniczki i usiad�a na jednym z
krzese� przystawionych do stolika. Nie zd��y�a dot�d przejrze�
wczorajszej poczty, kt�rej stosik le�a� na starej gazecie. Na
wierzchu zauwa�y�a kopert� z nadrukiem: �Je�li poszukujesz
mi�o�ci..."
�A kt� jej nie poszukuje?" � pomy�la�a z ironi�, obracaj�c
papierosa w ustach.
� To chyba w porz�dku, prawda? � upewnia�a si� Ha
dija. � Tatu� powiedzia�, �e �adnie b�dzie, je�li ci o tym
powiem. Jak by to wygl�da�o, gdybym ci� najpierw zapro
si�a, a potem gdzie� sobie pojecha�a? To by�oby bardzo
brzydko z mojej strony!
Mi�dzy grubymi czarnymi brwiami Hadii utworzy�a si�
niewielka zmarszczka. Wida� by�o, �e jej w�t�e ramionka uginaj�
si� pod brzemieniem zmartwie�. Barbara pomy�la�a, �e �ycie
czyni ludzi takimi, jacy s�. Ta o�mioletnia dziewczynka z
warkoczykami nie powinna tak prze�ywa� k�opot�w doros�ych!
� Ale� wszystko jest w najzupelniejszym porz�dku! �
uspokoi�a ma��. � Tylko pami�taj, �e trzymam ci� za s�o
wo. Ja nie odpuszczam tak �atwo, je�li chodzi o lody tru
skawkowe!
Hadija rozpromieni�a si� na buzi, a nawet lekko podskoczy�a.
� P�jdziemy na lody, kiedy wr�c� z tatusiem. Wyje�d�amy
tylko na kilka dni. M�j tatu� i ja. M�wi�am ci ju�?
� Tak � potwierdzi�a Barbara.
� Widzisz, kiedy dzwoni�am do ciebie, to jeszcze nie
wiedzia�am, �e musimy wyjecha�. Dopiero potem tatu� odebra�
jaki� telefon. S�ysza�am tylko, jak pyta�: �Co takiego? Co? Kiedy
to si� sta�o?", a zaraz potem powiedzia�, �e pojedziemy nad morze
� zawile t�umaczy�a Hadija. Przyciskaj�c r�czki do chudziutkiej
piersi, powt�rzy�a: � Nad morze, masz poj�cie! Nigdy jeszcze
nie by�am nad morzem, a ty?
Morze kojarzy�o si� Barbarze z zapachem st�chlizny w
budkach pla�owych i olejku do opalania, wk�adaniem wilgotnych,
drapi�cych w kroku kostium�w k�pielowych... Przecie� jako
dziecko sp�dza�a nad morzem ka�de wakacje. Pami�ta�a, jak
rozpaczliwie pr�bowa�a si� opali�, ale zyskiwa�a tylko piegi i
�uszcz�c� si� sk�r�.
� Kiedy� by�am, ale ju� dawno temu � odpowiedzia
�a wymijaj�co.
Hadija przyskoczy�a do niej, wo�aj�c:
� To pojed� z nami! Ze mn� i z tatusiem! Zobaczysz, jak
b�dzie fajnie!
� Nie wydaje mi si�...
� Och, na pewno! Mog�yby�my budowa� zamki z piasku,
k�pa� si�, bawi� w berka albo po prostu biega� po pla�y. A
gdyby�my zrobi�y latawca...
� Hadija. Powiedzia�a� ju�, co mia�a� powiedzie�?
Na d�wi�k tego g�osu dziewczynka od razu przycich�a
i obejrza�a si� na drzwi. Sta� tam ojciec i mierzy� j� pos�pnym
spojrzeniem.
� Mia�a� wpa�� do Barbary tylko na chwilk� � przy-
pomnia�. � Nadu�ywasz jej go�cinno�ci.
� Ale� ona mi wcale nie przeszkadza! � Barbara wstawi�a
si� za ma��.
Tajmullah Azhar od pocz�tku zdawa� si� j� obserwowa�. Nie
da� jednak po sobie pozna�, �e zaszokowa� go jej widok �
zdradzi� si� tylko ledwo dostrzegalnym poruszeniem ramion.
� Co ci si� sta�o, mia�a� jaki� wypadek? � spyta� �ciszonym
g�osem.
� Barbara ma z�amany nos i trzy �ebra! � poinformowa�a
Hadija, przysuwaj�c si� do ojca, kt�ry otoczy� j� ramieniem. �
Jest ca�a zabanda�owana. Tatusiu, powiedzia�am jej, �e powinna
pojecha� z nami nad morze. Na pewno dobrze by jej to zrobi�o,
prawda?
Wystarczy�o tych kilka s��w, aby wyraz twarzy Azhara sta� si�
nieprzenikniony. Dla ratowania sytuacji Barbara szybko zagada�a
do ma�ej:
� To �adniej z twojej strony, ale na razie nie mam po co
jecha� nad morze. � Jej ojcu za� rzuci�a kurtuazyjne pytanie: �
Jaki� nag�y wyjazd?
� Tatu� dosta� telefon... � zacz�a Hadija, ale ojciec jej
przerwa�:
� Hadijo, czy po�egna�a� si� ju� z Barbar�?
� W�a�nie jej opowiada�am, �e nie szykowali�my si� na
�aden wyjazd, dop�ki ty nie powiedzia�e�...
� Zostawi�a� swoj� walizk� otwart� na ��ku! � Azhar
wszed� jej w s�owo, a Barbara zauwa�y�a, �e zacisn�� przy tym
palce na ramieniu c�rki. � Id� mi zaraz i zanie� j� do samochodu!
Hadija pos�usznie spu�ci�a g�ow�.
� Cze��, Barbaro! � rzuci�a w biegu i opu�ci�a pok�j.
Jej ojciec po�egna� s�siadk� uk�onem i tak�e zacz��
zmierza� ku drzwiom.
� Poczekaj, Azhar! � zawo�a�a za nim Barbara. � Nie
zapalisz przed podr�?
Obserwowa�a, jak si� zastanawia, czy ma zosta� jeszcze te trzy
minuty d�u�ej. Nie zatrzymywa�aby go, gdyby jej nie
zaintrygowa�o wyra�ne zdenerwowanie, wywo�ane s�owami c�rki
dotycz�cymi ich wyjazdu. Poniewa� nie odpowiedzia� na
propozycj�, postanowi�a go zach�ci�.
� Dosta�e� jak�� wiadomo�� z Kanady? � spyta�a pro
wokuj�co, ale zaraz tego po�a�owa�a. Matka Hadii przeby
wa�a bowiem w Kanadzie ju� od o�miu tygodni, ale przez
ten czas nie przys�a�a c�rce ani listu, ani kartki, ani nawet
prezentu urodzinowego. Daremnie dziewczynka co dzie�
przegl�da�a nadchodz�c� poczt�! � Przepraszam, nie po
winnam by�a o to pyta� � wycofa�a si� szybko.
Na kamiennej twarzy Azhara nie uzewn�trzni�a si� �adna
emocja. Ci�kie milczenie, jakie zaleg�o teraz mi�dzy nimi,
zdawa�o si� wcale mu nie przeszkadza�. Natomiast Barbara nie
mog�a tego znie�� na d�u�sz� met� i pr�bowa�a jako� roz�adowa�
nieprzyjemn� sytuacj�.
� Przecie� ci� przeprosi�am! Wiem, �e si� wyg�upi�am.
Zawsze musz� paln�� co� takiego ni w pi��, ni w dziewi��.
Masz, zapal. Morze ci nie ucieknie, je�li wyjedziesz pi��
minut p�niej.
St�a�e rysy Azhara nieco z�agodnia�y, ale z rezerw� si�gn�� po
papierosa. Zapali� go, nie skorzystawszy jednak z podsuni�tego
przez Barbar� krzese�ka.
� Masz jakie� k�opoty? � zagadn�a.
� Dlaczego tak s�dzisz?
� No, bo jak to: jaki� dziwny telefon, nag�a zmiana
plan�w...? Z mojej praktyki wiem, �e to nie oznacza niczego
dobrego.
� Mo�e z twojej praktyki � podkre�li� z naciskiem Azhar.
� A co to znaczy w twoim przypadku?
� Drobne sprawy rodzinne � wycedzi�, nie wyjmuj�c
papierosa z ust.
� Rodzinne? � zdziwi�a si�, bo Azhar nigdy dot�d nie
wspomina� przy niej o �adnej swojej rodzinie. Ma�o tego, m�wi�
teraz z tak� pow�ci�gliwo�ci�, jak� widywa�a tylko u
kryminalist�w. � Pierwsze s�ysz�, aby� mia� w Anglii jeszcze
jakich� krewnych!
� Mam, nawet bardzo wielu � odpar� lakonicznie.
� Przecie� na urodzinach Hadii nikt si� nie pojawi�!
� Nie utrzymujemy z nimi stosunk�w.
� Aha, rozumiem! � Prawd� m�wi�c, nic z tego nie
rozumia�a. C� mia� oznacza� ten nag�y wyjazd nad morze w
rzekomo b�ahej sprawie rodzinnej, maj�cej jednak zwi�zek z
liczn� rodzin�, z kt�r� normalnie si� nie widywa�? � Na d�ugo
wyje�d�asz? Mo�e w czym� wam pom�c? Na przyk�ad podlewa�
kwiatki albo odbiera� poczt�?
Azhar zastanawia� si� nad t� propozycj� d�u�ej, ni� by�a tego
warta. W ko�cu odpowiedzia� odmownie.
� My�l�, �e nie trzeba. Chodzi tu o ma�e nieporozu
mienie pomi�dzy moimi krewnymi. Kuzyn zadzwoni� do
mnie z pro�b� o rozs�dzenie sporu. To kwestia kilku dni, wi�c
kwiatki i poczta mog� poczeka�.
Okrasi� sw� wypowied� u�miechem. W tych rzadkich
momentach, kiedy mu si� to zdarza�o, potrafi� si� pi�knie
u�miecha� � nieskazitelnie bia�e z�by efektownie odcina�y si� od
orzechowej cery.
� Wi�c powiedz przynajmniej, w kt�r� stron� si� wybieracie.
� Na wsch�d.
� Gdzie� do Essex? � A kiedy przytakn��, rozwin�a w�tek:
� To wam dobrze, przynajmniej uciekniecie od tego upa�u. Sama
zaczynam ju� my�le�, czyby nie skoczy� na jaki� tydzie� nad
Morze P�nocne.
� Obawiam si�, �e ani Hadija, ani ja nie zobaczymy zbyt
wiele morza � odpar�.
� No, to si� rozczaruje, gdy� nie tego si� spodziewa�a.
� Trudno, musi si� nauczy� znosi� rozczarowania.
� Naprawd� musi? Czy nie uwa�asz, �e jest jeszcze za
m�oda, aby od razu poznawa� �ycie od najgorszej strony?
Azhar podszed� do sto�u i od�o�y� papierosa na popielniczk�.
Mia� na sobie pachn�c� �wie�o�ci� koszulk� bawe�nian� z kr�tkim
r�kawem, ods�aniaj�cym przedramiona pokryte rzadkimi
czarnymi w�osami. By� r�wnie drobnej budowy jak c�rka, tylko
sk�r� mia� ciemniejsz�.
� C�, nie mamy wp�ywu na to, w jakim wieku zaczniemy
pobiera� gorzkie lekcje �ycia � stwierdzi�.
� Tak by�o z tob�, prawda? � podsun�a Barbara.
� Dzi�kuj� za papierosa! � odpowiedzia� wymijaj�co i
wyszed� tak szybko, �e nie zd��y�a ju� niczego doda�.
W�a�ciwie sama si� dziwi�a, czemu ma ochot� tak wyci�ga� z
niego s�owo po s�owie. Wmawia�a sobie, �e czyni to dla dobra
Hadii, ale naprawd� dra�ni�o j�, �e nie potrafi rozgry�� tego
zamkni�tego w sobie cz�owieka. Sprawia� wra�enie, jakby co�
ukrywa�, a to pobudza�o jej zawodow� dociekliwo��.
Po chwili dosz�a jednak do wniosku, �e w taki upa� niczego
sensownego nie wymy�li, siedz�c w niedba�ej pozie przy stole, z
niedopa�kiem przylepionym do wargi. Zdecydowa�a, �e lepiej da�
sobie spok�j z pr�bami racjonalnego uzasadniania ludzkich
zachowa�. Do diab�a z lud�mi i tym
piekielnym gor�cem! Lepiej zaj�� si� stosikiem zaleg�ej
korespondencji.
Z wierzchu zerka�a na ni� koperta z nadrukiem: �Je�li
poszukujesz mi�o�ci..." na tle serduszka. Barbara rozerwa�a
kopert� i wyj�a z niej cienki druczek ankiety opatrzonej
nag��wkiem: �Zamiast wybiera� partnera �yciowego na chybi�
trafi�, lepiej skorzystaj z pomocy komputera". Ankieta zawiera�a
rubryki dotycz�ce wieku, zainteresowa�, zawodu, stanu
maj�tkowego i poziomu wykszta�cenia. Pocz�tkowo Barbara
chcia�a dla �artu wype�ni� druczek, ale dosz�a do wniosku, �e
w�a�ciwie nie ma �adnych godnych uwagi zainteresowa�. Kto �
nawet za po�rednictwem komputera � chcia�by o�eni� si� z
kobiet�, kt�ra czytuje do poduszki Dzikie ��dze} Zgniot�a wi�c
formularz w kulk� i wrzuci�a do kosza na �mieci. W�r�d
pozosta�ych przesy�ek znalaz�a rachunek za telefon, ulotk�
reklamow� prywatnej firmy ubezpieczeniowej i ofert�
tygodniowego rejsu statkiem wycieczkowym, zapowiadaj�c� same
luksusy i mn�stwo rozkoszy zmys�owych.
W pierwszej chwili Barbara nabra�a ochoty na tak� morsk�
wycieczk�. Nie mia�aby nic przeciwko temu, aby przez tydzie�
p�awi� si� w luksusach na pok�adzie statku, mniejsza ju� nawet o
te rozkosze zmys�owe! Kiedy jednak przejrza�a zdj�cia w folderze,
ukazuj�ce opalone dziewcz�ta o figurach modelek,
wymalowanych ustach i paznokciach, przesiaduj�ce na sto�kach
barowych lub nad basenem w towarzystwie osi�k�w o
ow�osionych torsach � pusty �miech j� ogarn��. Od lat ju� nie
pokazywa�a si� w kostiumie k�pielowym, gdy� uwa�a�a, �e
zakryte cia�o stwarza wi�ksze pole do popisu dla wyobra�ni.
Wkr�tce wi�c folder wyl�dowa� w koszu na �mieci w �lad za
ankiet�. Barbara zdusi�a papierosa i rozejrza�a si� po mieszkaniu,
aby znale�� sobie jakie� zaj�cie. Nie wymy�li�a niczego
konkretnego, wi�c przesz�a na kanap� i korzystaj�c z pilota,
pr�bowa�a wybra� jaki� ciekawy program w telewizji.
Na pierwszym kanale transmitowano w�a�nie wizyt�
ksi�niczki Anny w zak�adzie dla dzieci upo�ledzonych gdzie� na
Karaibach. Z tej okazji zachowywa�a si� mo�e mniej po
je�dziecku ni� zwykle, ale i tak program by� do-
sy� nudny. Na innym kanale emitowano dokument o Nelsonie
Mandeli, r�wnie usypiaj�cy. Barbara prze��czy�a wi�c pilota na
szybki podgl�d, przelatuj�c przez film Orso-na Wellesa,
kresk�wk� o przygodach dzielnego ksi�cia, dwa talk-shows i
mistrzostwa w golfie.
W pewnym momencie jednak uwag� jej przyku�a migawka z
jakiej� manifestacji ulicznej. T�um ciemnosk�rych demonstrant�w
szar�owa� na zwarte szeregi policji, a na dole ekranu wida� by�o
r�bek czerwonego transparentu, z kt�rego da�o si� wyr�ni�
s�owo: ��y�..." Barbara zrozumia�a, �e to wiadomo�� z ostatniej
chwili, straci�a wi�c ochot�, aby wyci�gn�� si� z ksi��k� na
kanapie, i z zawodow� dociekliwo�ci� zacz�a �ledzi� akcj� na
ekranie. By�a przecie� policjantk�; pewnie tak samo arcybiskup
zainteresowa�by si� reporta�em z katedry w Canterbury! Z
mieszanymi uczuciami � bo w ko�cu zalecano jej wypoczynek
� wpatrywa�a si� w ekran.
Wtedy zobaczy�a u do�u napis: �Essex". R�wnocze�nie
zorientowa�a si�, �e twarze demonstrant�w maj� azjatyckie rysy,
wzmocni�a wi�c g�os i ws�ucha�a si� uwa�niej w komentarz.
� Wczoraj rano w starym bunkrze na pla�y znaleziono
zw�oki � relacjonowa�a m�oda dziennikarka. Wida� jednak by�o,
�e czuje si� w tej roli niepewnie, bo raz po raz przyg�adza�a
starannie ufryzowane blond w�osy i rzuca�a niespokojne
spojrzenia na k��bi�cy si� za ni� t�um, jakby si� obawia�a, �e kto�
zburzy jej uczesanie. D�oni� os�ania�a ucho, gdy� wrzawa musia�a
j� rozprasza�.
� Na-tych-miast! Na-tych-miast! � skandowali mani-
festanci. Na ich transparentach widnia�y wypisane ko�lawymi
literami has�a: ���damy sprawiedliwo�ci!", �Wszcz��
natychmiastowe dzia�ania!" i �Domagamy si� prawdy!"
� Nadzwyczajna sesja rady miejskiej, zwo�ana w celu
przedyskutowania rozwoju wypadk�w, zosta�a zak��cona przez
nieodpowiedzialne elementy � recytowa�a blondy-neczka. �
Uda�o mi si� nawi�za� kontakt z inspiratorem zamieszek...
W tym momencie krzepki policjant odepchn�� panienk�,
wskutek czego obraz na ekranie zawirowa�, jakby kamerzysta
nagle straci� grunt pod nogami.
Gwar gniewnych g�os�w przybiera� na sile, a w powietrzu
za�wista�y butelki i bry�ki betonu. Policjanci zas�aniali si� przed
tymi pociskami tarczami z pleksiglasu.
� Kurcz�, co si� tam, do jasnej cholery, dzieje? � za
kl�a przez z�by Barbara.
Tymczasem zar�wno reporterka, jak i operator kamery
odzyskali widocznie r�wnowag�, bo blondynka wci�gn�a w pole
widzenia kamery m�odego, najwy�ej dwudziestokilkuletniego
Azjat�. M�ody cz�owiek mia� muskularny tors, d�ugie w�osy spi�te
w kucyk i koszul� z oderwanym r�kawem. Obejrza� si� i rzuci�
przez rami�: �Zostawcie go, durnie!" Dopiero potem zbli�y� si� do
kamery.
� Stoi tu przy mnie Muhammad Malik, kt�ry... � zacz�a
reporterka, ale m�czyzna przerwa� jej i sam wykrzycza� do
mikrofonu:
� Nie chcemy d�u�ej znosi� wykr�t�w, unik�w i jawnych
k�amstw! Czas ju�, aby�my upomnieli si� o praworz�dno��! Je�li
policja nadal b�dzie si� oci�ga� z kwalifikacj� tej zbrodni jako
ohydnego morderstwa na tle nienawi�ci rasowej, sami spr�bujemy
wymierzy� sprawiedliwo��. Mamy ku temu si�y i �rodki!
Odwr�ci� si� od mikrofonu i wyskandowa� przez tub� do
zgromadzonych rodak�w:
� Mamy si�y! Mamy �rodki!
T�um zawy� i zafalowa� w kierunku kamery, kt�ra zn�w
wykona�a szalony obr�t.
� Peter, przenosimy si� w bezpieczniejsze miejsce! �
zaanonsowa�a reporterka i dalsze nagranie emitowano ju�
ze studia.
Przy biurku spikera siedzia� ten Peter Jaki�tam. Barbarze
niedobrze si� robi�o na widok jego ponurej g�by i wy-
pomadowanych w�os�w.
� Przypomnijmy sytuacj� w Essex � zapowiedzia�,
podczas gdy Barbara zapali�a nast�pnego papierosa.
A sytuacja przedstawia�a si� nast�puj�co: wczesnym rankiem
w Balford-le-Nez przypadkowy przechodzie� odkry� w starym
bunkrze na pla�y zw�oki m�czyzny. Denat zosta�
zidentyfikowany jako Hatim Kurej�i, obywatel Pakistanu, kt�ry
niedawno przyby� z Kara�i, aby po�lubi� c�rk� miejscowego
przedsi�biorcy. Pakista�ska mniejszo��
w miasteczku domaga si� kwalifikacji zab�jstwa tego cz�owieka
jako mordu na tle rasowym. Na razie jednak miejscowy
komendant policji nie podj�� decyzji, w jakim kierunku p�jdzie
�ledztwo.
S�ysz�c o pakista�skiej mniejszo�ci, Barbara przypomnia�a
sobie s�owa Azhara: �...ma�e nieporozumienie pomi�dzy moimi
krewnymi". A wi�c chodzi�o, kurcz�, o jego pakista�skich
krewnych! Niech to g� kopnie!
W telewizji Peter jeszcze co� tam gada�, ale ju� go nie s�ucha�a.
Wystarczaj�co zaprz�tn�y jej g�ow� w�asne my�li.
Wiedzia�a, �e poza stolic� prawie nie ma wi�kszych skupisk
imigrant�w pakista�skich. Niemo�liwe wi�c, aby w samym
hrabstwie Essex istnia�a wi�cej ni� jedna taka wsp�lnota.
Zwa�ywszy na to, �e Azhar sam przyzna�, i� wybiera si� do Essex,
i to w momencie narastania konfliktu � cel jego podr�y nie
m�g� by� inny. Z pewno�ci� znajdowa� si� ju� w drodze do
Balford-le-Nez.
Twierdzi�, �e zaproszono go tam, aby pom�g� �rozs�dzi� sp�r".
Ciekawe, w jaki spos�b mia�by to robi�? Rzucaj�c ceg�ami czy
organizuj�c zamieszki? Mo�e liczy na to, �e policja wtajemniczy
go w kulisy �ledztwa albo nawet udost�pni mu wyniki sekcji
zw�ok? Albo, co gorsza, ma zamiar zaanga�owa� si� w ruch
obrony praw mniejszo�ci pakista�skiej, rozumiany tak jak to, co
zobaczy�a w telewizji? Przecie� takie przedsi�wzi�cia
nieuchronnie prowadz� do akt�w przemocy, fali aresztowa� i
wysokich wyrok�w!
I po jak� choler� ten cz�owiek taszczy tam ze sob� inteligentn�
dziewczynk�? Barbara powiod�a wzrokiem w kierunku drzwi, za
kt�rymi znikn�a Hadija z ojcem. Przed oczami stan�� jej radosny
u�miech ma�ej i warkoczyki podskakuj�ce przy ka�dym ruchu...
Zdusi�a papierosa. Podesz�a do szafy z ubraniami i wyci�gn�a
plecak.
2
Tego dnia Rachel Winfield postano