13594
Szczegóły |
Tytuł |
13594 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
13594 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 13594 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
13594 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
H Niko�aj Romanieckij
OBARCZENI SZCZʌCIEM
1961 rok. Pierwsze Wostoki znalaz�y si� na oko�oziemskiej orbicie.
A w rodzinie Romanieckich wydarzenie o lokalnym charakterze: drugoklasiscie Koli
ojciec
przywi�z� z delegacji do stolicy ksi��k� Droga na sto parsek�w. Dlaczego to
zrobi� � nie
wiadomo do dzi� (ojciec nie jest mi�o�nikiem fantastyki i nigdy nim nie by�)�
Nowa ksi��ka o tajemniczym tytule. Pierwszy przeczytany utw�r sf � Serce �mii
(Cor
Serpentis) Iwana Jefremowa. Pierwszy w �yciu wstrz�s, wywo�any przez literatur�.
Wstrz�s,
kt�ry by� tak silny, �e przewr�ci� ca�y kr�g literatury dziecka.
Nieznane nazwiska�odkrycia. Georgij Gurewicz, Anatolij Dniepr�w, Iwan Jefremow,
Walentina �urawlowa, Wiktor Saparin� Arkadij i Borys Strugaccy.
Zacz�o si� czytanie fantastyki, intensywne, ale bez�adne. Sta�e najazdy na
miejsk� bibliotek�
dla dzieci, d�ugie w�dr�wki pomi�dzy zapchanymi ksi��kami rega�ami,
niezadowolenie
bibliotekarki z powodu monotematyczno�ci wyboru, omijaj�cego kanon szkolnych
lektur. Nowe
odkrycia.
Nowe wstrz�sy, wstrz�sy, wstrz�sy�
Bo�e, dlaczego tak wcze�nie si� urodzi�em! Rozpacz a� do �ez� Przecie� m�g�bym
�y� z
ma��e�stwem Wariencow�w czy Krisem Calvinem, m�g�bym spotka� si� z kallistianami
i
galaktami, na pewno zakocha�bym si� w III Elii i Nisie Krit�
Nazwiska, nazwiska, nazwiska� Alt�w, Bielajew, Verne, Kazancew, Clarke, Lem,
Martynow, Poleszczuk, Szalimow� Nazwiska, nazwiska, nazwiska� Asimov, Berdnik,
Warszawski, Gromowa, Karsak, Ko�pak�w, �arionowa, Simak, �nieg�w� Arkadij i
Borys
Strugaccy.
Bo�e, m�g�bym lata� z Bykowem i �ylinem, m�g�bym walczy� na miecze w jednym
szeregu
z Parn� i Rumat�, m�g�bym polowa� na tachorgi i ratowa� dzieci na T�czy! Bo�e,
zasn�� w
swoim ��ku, a obudzi� si� w pokoju numer 18 szko�y Aniudina! � To by�y
wspania�e �wiaty,
�wiaty, w kt�rych chcia�o si� �y�. Dlatego, �e by�o tam niesamowicie ciekawie.
A czas p�yn��. Lata sze��dziesi�te mija�y. Drugoklasista sta� si� pi�cio�,
sze�cio�, a potem
dziesi�cioklasist�. Sko�czy� szko��, przepracowa� rok w fabryce, zda� na
politechnik� w
Leningradzie. Fantastyka� nie, nie zosta�a zapomniana; po prostu nowe
zainteresowania
przesun�y j� na drugi plan. Istnia�a wszak grupa rockowa (kt�ra wtedy nazywa�a
si� WIA), teatr
studencki, nauka� Poza tym nic ciekawego (�wie�ego!) nie trafia�o w moje r�ce,
czyta�em
kolejny raz to, co pozna�em w dzieci�stwie.
A potem w r�ce studenta Romanieckiego trafi�o czasopismo �Aurora� z Piknikiem na
skraju
drogi i�
Piknik by� nowym wstrz�sem, wstrz�sem doros�ego ju� cz�owieka.
Ten wstrz�s zmusi� studenta do opanowania maszynopisania (przepisywa�em podczas
praktyki
przeddyplomowej Brzydkie �ab�dzie z fotokopii, Bajk� o Tr�jce z �Angary�,
�limaka na zboczu z
�Bajka�u�*. Wstrz�s ten zap�dzi� �wie�o upieczonego in�yniera na czarny
ksi��kowy rynek, gdy
znalaz� on ju� dla siebie k�t w Leningradzie i pojawi�y si� jakie� zarobki. Ten
wstrz�s w ko�cu
przyprowadzi� mnie tak�e na seminarium Borysa Natanowicza.
Zdradzi�bym wi�c samego siebie, gdybym nie skorzysta� z propozycji Andrieja
Czertkowa.
Niko�aj Romanieckij
1. MARIA SHOEHART, 15 LAT, ABITURIENTKA
Gdyby Maria by�a piskliw� srok� Ginnie Convay czy, powiedzmy, bezm�zg� Gret�
Schubel
� ta to dopiero ma pusty �eb! � po dzisiejszej kusze bieg�aby do domu ca�a
zaryczana i nie
zauwa�aj�c nikogo, spazmatycznie przyciska�aby do ust mokr� chusteczk�. Jednak
Maria nie
by�a Ginnie czy Gret�. Przecie� jej ojcem by� Red Szalony. To po pierwsze. A po
drugie, i
najwa�niejsze, Maria by�a kiedy� Ma�peczk�. Dlatego nie tyle nie zauwa�a�a
przechodni�w, ile
sz�a po chodniku z zadartym ku niebu nosem, rzucaj�c pogardliwe spojrzenia na
wszystkich
napotkanych m�czyzn. Tylko przygryziona g�rna warga mog�a zdradzi� otoczeniu,
jak �le si�
teraz czuje c�rka Shoeharta. Ale �eby to wiedzie�, otoczenie musia�oby zna�
Mari� tak, jak zna�a
j� matka.
Gdy ulica jest tak wyludniona, �atwo jest rzuca� pogardliwe spojrzenia. Nawet na
m�czyzn.
A Harmont wci�� jakby si� wyludnia � im dalej, tym szybciej. Podobno w
instytucie haruje
teraz mo�e jedna dziesi�ta tego, co kiedy�. Mundury te� spotyka si� znacznie
rzadziej. �Badanie
Strefy w jej dzisiejszym stanie, jak i jej wp�ywu na mieszka�c�w naszego miasta,
nie wymaga
wielu badaczy�� Tak twierdzi belferka od historii. Kr�cej rzecz ujmuj�c, przy
Strefie w
Harmont wkr�tce nie zostan� ani wojskowi, ani uczeni. Jasne jak oczy w�asne, �e
dla
miejscowych tym bardziej nie b�dzie pracy. Oczywi�cie, gdyby odwo�ano przepis o
emigracji,
ludziom �y�oby si� �atwiej. Ale kto go odwo�a! W �yciu nie doczekasz si� takiego
prezentu od
ONZ�tu: �wiat boi si� harmontczyk�w jak zad�umionych. A tch�rze wiadomo:
zamykaj� si� w
dzie� i w nocy na wszystkie rygle. Nawet przed przyjaci�mi�
Tylko Bardge nie ma rygli. Jego podwoje okaza�y si� jak zwykle, otwarte na
o�cie� i Maria
nie wytrzyma�a � zapomniawszy o przysi�gach, ponownie da�a si� skusi� na jego
lipn�
go�cinno��.
Bardge w ostatnim czasie te� nie m�g� pochwali� si� t�umami go�ci, ale jako� si�
trzyma�.
Witra�e osadzone w oknach sprawia�y �e w sali panowa� p�mrok, ale �wiat�a z
oszcz�dno�ci nikt
nie w��cza�. A mo�e po to, �eby stworzy� podejrzan� intymno��. Przy sto�ach
siedzia�o kilka
os�b, ale po wej�ciu z dziennego �wiat�a wygl�dali jak tajemnicze ciemne
postacie bez twarzy �
jak �ywe lalki w snach � wi�c Maria nie zatrzyma�a si� tam, tylko od razu posz�a
do d�ugiego �
wspomnienie dawnych dobrych czas�w � baru, przed kt�rym w r�wnym szeregu
stercza�y puste
sto�ki.
Ciotka Dina w zwyk�ym ciuchu � o�lepiaj�co bia�a bluzka z koronkami � sta�a na
posterunku. Leniwie przeciera�a szklanki, rzucaj�c na sal� nieweso�e spojrzenia
i potrz�saj�c
kruczoczarn� grzyw�.
� Witaj, Mario!
� Dzie� dobry, ciociu Dino!
� Dla ciebie jak zwykle?
Nie doczekawszy si� odpowiedzi, ciotka Dina nala�a soku pomara�czowego do
wysokiego
kielicha ozdobionego starym herbem Harmont, zr�cznie nape�ni�a pucharek
br�zowymi kulkami
lod�w. Maria skwapliwie wgramoli�a si� na sto�ek, chwyci�a wytworn� �y�eczk�.
� Co u mamy i ojca? � Ciotka Dina wr�ci�a do swego sta�ego zaj�cia: przecierania
kieliszk�w, rzucania spojrze� i potrz�sania grzyw�.
Niby nie wiesz, pomy�la�a Maria. Przecie� nie nocowa� dzisiaj w domu, posuwa�
ci�. Matka
znowu przez ca�� noc podlewa�a �zami poduszk�, dopiero przed �witem dosz�a do
siebie�
� Dzi�kuj�, dobrze.
� Ojciec musi znale�� prac�. Ile ju� nie pracuje?
Niby nie wiesz, pomy�la�a Maria. Chocia� by� mo�e przed tob� nie sypie. W ka�dym
razie ja
bym si� nie zdziwi�a, gdyby si� okaza�o, �e nie sypie. Nawet je�li nim trz�siesz
jak �liwk�; ojciec
to nie �liwka, nie sypie doko�a�
� Zwolnili go z instytutu p� roku temu.
Ciotka Dina przesta�a przeciera� kieliszki, pochyli�a si� do Marii, ukazuj�c jej
pejza� ukryty
dotychczas pod bluzk�.
To ci dopiero � w tym wieku chodzi bez biustonosza, pomy�la�a Maria. W sumie
ojca mo�na
zrozumie�.
Nasz�a j� nagle ogromna ochota, aby sp�ata� figla, na przyk�ad pokaza� ciotce
Dinie paj�czka.
Niechby po�askota� j� mi�dzy zderzakami. W dech� by by�o. Albo mocniej troch� �
wpu�ci� jej
tam karalucha. Ale by by�o pisku! Zreszt� nie, nie warto! Jasne jak oczy w�asne
� strumie�
nienawi�ci skieruje si� natychmiast na Mari�, ciotka Dina nie cukierek, po�apie
si�, o co chodzi
� ale walczy� tak z w�asnym z�ym humorem to pro�cizna, ludzka sprawa. W ko�cu
ciotka Dina
nie jest winna, �e faceci lec� na jej zderzaki. Chyba po to Stw�rca zrobi�
Adamowi operacj�
plastyczn��
� Jeste� ju� doros�a � powiedzia�a ciotka Dina p�g�osem. � Du�o rozumiesz�
Porozmawia�aby� z matk�. Mog� go przyj�� do pracy nawet dzisiaj. Przecie� kiedy�
z moim
m�em kr�cili du�e interesy. �al mi go, marnuje si� Ch�op z niego mocny, i
skrzynki mo�e
nosi�, i pom�c w kuchni. Pracowa�by u mnie, to bym go trzyma�a od flachy na
kilometr. Poza
tym dostawa�by pieni�dze. Wprawdzie ma�o teraz mamy klient�w, ale przecie� co�
zarabiamy.
Maria od�o�y�a �y�eczk�.
� Przecie� ciocia dobrze wie, �e ojciec nigdy nie zgodzi si�, aby przeciera�
kieliszki i nosi�
skrzynki.
Ciotka Dina westchn�a.
� Wszystko w �yciu mo�e si� zmieni�, dziewczyno. Ludzie te� si� zmieniaj�� Nawet
m�czy�ni. Po prostu nie mo�na ich zostawia� w spokoju, trzeba ich szarpa�,
przypomina� o
obowi�zkach wobec rodziny. � Ciotka Dina sama poczu�a, jakim smalcem zajecha�y
jej ostatnie
s�owa, umilk�a, potrz�sn�a grzyw� i znowu zaj�a si� szklankami.
Tak, pomy�la�a Maria. Kto jak kto, ale ty na pewno strasznie by� chcia�a, �eby
pracowa� w
Barge. �Ch�op z niego mocny!..� Ale by� mia�a fajnie! Pokaza�aby� mu sw�j
podbluzkowy
pejza�, wci�gn�aby� do biura, raz � dwa i pe�na kultura � Wszystko by�oby cacy.
W domu
nocowa�by codziennie. Matka nie la�aby �ez w poduszk�
� Dobrze � powiedzia�a. � Przeka�� mamie propozycj� cioci.
� Maria! � rozleg� si� z ty�u znajomy g�os. � Ma�peczka!
Maria odwr�ci�a si�. Jej oczy przywyk�y ju� do p�mroku i teraz dojrza�a przy
jednym ze
stolik�w Dicka Nunnuna.
� Maria! � Nunnun zapraszaj�co pomacha� widelcem. � Przysi�d� si�!
� Id�! � Maria po�o�y�a przed ciotk� Din� monet�, wzi�a pucharek i szklank� i
przenios�a
si� do stolika Nunnuna.
Mia� na sobie swoje najlepsze ciuchy � malutki, kr�glutki, r�owiutki. I pewnie
bardzo
g�odny, bo ci�� kotleta z wyra�nym apetytem.
� Cze��, wujku Dick!
� Cze��, moja �liczna!
Maria zaczerwieni�a si� z zadowolenia, spu�ci�a oczy. Mimo wszystko jest
przyjemnie, kiedy
m�wi� do ciebie �moja �liczna�. A nie �wilko�ak��
� Wydawa�o mi si�, �e wesz�a� tu zdenerwowana. � Wujek Dick zawsze by� cholernie
spostrzegawczy. � Sta�o si� co�?
Trzeba by�o szybko si� odklei�.
� A, to nic szczeg�lnego� Buty obtar�y mi nog�. Mama da�a mi dzisiaj nowe
sanda�ki, stare
zrobi�y si� cokolwiek ma�e.
Dick przesta� �u�, kiwn�� ze zrozumieniem g�ow�. Oczy zrobi�y mu si� k�uj�ce,
uwa�ne i
bardzo smutne. Jak wiele lat temu. Nie, od wujka Dicka Nunnuna nie da si�
odklei�. Nigdy.
� Przesta�, zielonooka! Bajki o nowych sanda�kach mo�esz opowiada� Dinie
Barbridge.
Znowu masz problemy w szkole?
Nie pozosta�o jej nic innego, jak znowu spu�ci� g�ow�.
� Wujku Dick, za co oni mnie tak nienawidz�? Czy to ja jestem winna?
Wujek Dick chrz�kn�� jako� zupe�nie nie po nunnunowsku.
� Wiesz co, dziewczyno, tak w og�le to oni te� nie s� winni. Ludzie zawsze
nienawidz� tych,
kt�rzy nie s� do nich podobni. W najlepszym razie ledwie ich toleruj�. Do czasu,
kiedy uka�esz
swoje niepodobie�stwo� Taka ju� jest ludzka natura.
Maria podnios�a na niego suche oczy: � Ale ty masz inn� ludzk� natur�!
� Bo mo�e wcale nie jestem cz�owiekiem. � Wujek Dick u�miechn�� si� chytrze. �
Mo�e
te� jestem produktem Strefy�
Wiesz, jest tam taka rzecz, nazywa si� �gadaj � spadaj�? Wi�c i jestem taki �ywy
�gadaj �
spadaj�. Jak mnie przycisn�, to gadam. Albo spadam. � Pu�ci� do Marii oko i
okropnie
zadowolony ze swojego �artu znowu zaj�� si� kotletem.
Maria u�miechn�a si�. Jednak z wujkiem Dickiem by�o w dech�. Nie tak jak z
innymi�
Szczeg�lnie w dech� by�o z wujkiem Dickiem w dzieci�stwie, kiedy przychodzi� do
nich w
go�ci, przynosi� prezenty: albo czekoladki, albo jak�� chytra zabawk�, kt�rej
nie mia�y dzieci z
s�siedztwa, podrzuca� Mari� pod sufit, zr�cznie j� �apa�, s�ucha� jej
zachwyconego pisku, a potem
rozmawia� z tat� o wszystkich tych m�drych rzeczach, dziwnie zerkaj�c na mam�
swoimi bardzo
smutnymi oczami. Teraz nie by�o tak w dech� jak w dzieci�stwie, ale humor Marii
i tak si�
poprawi�. Jakkolwiek by by�o, wujek Dick zawsze wiedzia�, czego chce od �ycia. I
wcze�niej
wiedzia�, i teraz wie. Prosz�, z jakim apetytem pa�aszuje kotlet, jeszcze
bardziej �apczywie ni�
Maria lody czekoladowe. Pr�cz tego, nawet je�li i litowa� si� nad Mari�, to
widocznie by� to taki
rodzaj lito�ci, od kt�rego nie dymi�a czacha i nie taja�y si�y.
� Co ojciec robi?
Jego nie trzeba by�o ok�amywa�. � Pije jak szewc.
� Mmmtaak! � Wujek Dick pokr�ci� g�ow�. � Zawsze mi si� wydawa�o, �e tw�j ojciec
ma
w sobie mocny trzpie�. Mo�e i nie w t� stron� si� kr�ci, co u reszty ludzi, ale
przynajmniej �eby
go z�ama�, trzeba si� napoci�. � Znowu pokr�ci� g�ow� i westchn�� z �alem.
� Mama m�wi, �e jego trzpieniem zawsze by�a Strefa � powiedzia�a Maria. � A
teraz z
tego trzpienia zosta� tylko cie�.
Trzy stoliki od nich siedzia�y dwa mundury, wcina�y hot dogi z keczupem i
zielonym
groszkiem, zalewa�y to wszystko importowanym bawarskim piwem, cicho o czym�
nawija�y. To
znaczy cicho dla wszystkich pozosta�ych. Nie dla Marii. Ona ich gaworzenie
znakomicie
s�ysza�a. Jeden odp�ka� dzisiaj ostatni dzie�, jutro koniec, zabieraj szmaty,
ch�opie, i z powrotem
do Szwecji, do rodzimego Jewle, do�� tego wycierania s�u�bowych portek bez
po�ytku� Drugi
szczerze si� dziwi�, dlaczego kumpel tak si� martwi wyjazdem. Ja bym, na
przyk�ad, szmaty
spakowa� ju� dziesi�� lat temu, kiedy mnie tu skierowali. Zreszt� i ja polec� za
tob�, nie ma co tu
chroni�, szkoda Ramowa� ONZ�owsk� sa�at�
� Mo�e mama ma racj� � powiedzia� wujek Dick. � Zna go o wiele lepiej ni� ja i
ty. Ale
my�l�, �e jaka� praca by mu si� przyda�a.
� Ju�! � powiedzia�a Maria. � Zadzieram kiec� i lec� Kto go we�mie! Chyba �e
miss
Barbridge�
Spojrza�a na ciotk� Din�, kt�ra jak zwykle wypinaj�c zderzaki i wyzywaj�co
wstrz�saj�c
krucz� grzyw�, rozmawia�a przez telefon, leniwie prosi�a o przys�anie czterech
skrzynek whisky,
skrzyneczki bourbona, dwudziestu skrzynek piwa, dobra, wezm� hot dogi,
przywie�cie�
Nunnun r�wnie� rzuci� spojrzenie na zderzaki ciotki Diny. O whisky i hot dogach
nie s�ysza�, ale
niew�tpliwie zauwa�y�, jak guziczki sutek wypinaj� jej bluzk�.
� Miss Barbridge, powiadasz? � Pocmoka� cicho. � Na miejscu twojej mamy
trzyma�bym
go na kilometr od takiej pracy.
Mia� teraz na twarzy wypisane zupe�nie inne uczucia � zamiast smutku i
wsp�czucia
widnia�o na niej co� bardzo, bardzo nieprzyjemnego, tak nieprzyjemnego, �e Maria
nie
wytrzyma�a i zerkn�wszy w stron� ponuro pij�cych piwo Szwed�w, powiedzia�a:
� M�wi�, �e w instytucie znowu b�dzie redukcja.
� Redukcja? � Wujek Dick przeni�s� na ni� zdziwione spojrzenie. � Ach tak,
redukcja.
Mi�dzynarodowa spo�eczno�� uwa�a, �e nie ma sensu trzyma� tu tylu darmozjad�w i
pr�niak�w. Do pewnego stopnia � zgadzam si� z mi�dzynarodow� spo�eczno�ci�.
� Ale twojego etatu nie redukuj��
� Mojego? Pewnie, �e nie. � Nagle zrozumia�, o czym Maria m�wi. � A, o to ci
chodzi�
Przesta�, zielonooka, specjali�ci od reklamacji nie zostan� bez pracy. �
Spojrza� na ni� uwa�nie,
Przemkn�� wzrokiem po jej piersiach i nagle powiedzia�: � Wiesz co, Mario�
Jeste� ju�
ca�kiem du�a!
Tak, pomy�la�a Maria. Jestem, jak si� okaza�o, du�a. Po � Wiem wi�cej, jestem na
tyle du�a,
�e nawet nie jeste�cie w sta � nie sobie tego wyobrazi�.
Doko�czy�a lody, dopi�a sok, wsta�a i otrzepa�a d�insy.
� P�jd� ju�, wujku Dick.
� Dobrze. � Wujek Dick wsta� i uk�oni� si� jak przed doros�a dam�. � Serdeczne
pozdrowienia dla ojca i mamy! Powiedz �e wpadn� do was. W najbli�szych dniach.
Mo�e nawet
dzisiaj.
Nie wpadniesz, pomy�la�a Maria. Nie wiem dlaczego, ale wydaje mi si�, �e nie
jeste�my ci ju�
potrzebni. Teraz z naszego powodu s� same k�opoty. Reklamacje s� prostsze�
Mimo to z�y humor ca�kowicie jej min��, a wraz z nim znikn�o poczucie
wype�niaj�cych j�
mocy. W domu b�dzie ich mia�a jeszcze mniej. Bardzo dobrze, znaczy to, �e w
Harmont nie
stanie si� dzisiaj nic nadzwyczajnego.
Wesz�a na ganek rodzinnego domu, poszpera�a w torebce, znalaz�a klucz. Ale od
razu
wrzuci�a go z powrotem � w domu byli go�cie.
Drzwi ju� si� otwiera�y � mama jak zawsze wyczu�a zbli�anie si� c�rki.
� Wchod�!
� Nie � powiedzia�a Maria. Z�y humor wraca� siedmiomilowymi krokami.
Guta zrozumia�a wszystko od jednego spojrzenia.
� Znowu co� w szkole? Maria skin�a g�ow�.
Matka wci�gn�a j� do przedpokoju, przycisn�a do piersi. Maria nagle
zrozumia�a, �e piersi
matki s� o wiele mniejsze ni� piersi ciotki Diny. I pewnie o wiele mniej j�drne�
� C�reczko, musisz wytrzyma�. To ju� ostatnia klasa. Teraz nie mo�esz przerwa�.
Ju�
niewiele zosta�o!
Sam na sam z mam� mog�a� zapomnie�, �e jeste� c�rk� Reda Szalonego, wi�c po
policzkach
pop�yn�y strumyczki. A zaraz po �zach pojawi� si� b�l g�owy. Spo�r�d wszystkich
lito�ci lito��
mamy przenika�a najmocniej i by�a niemal nie do wytrzymania. Od tej lito�ci
naprawd� dymi�a
czacha. Ale i moce topnia�y jak �nieg na majowym s�o�cu.
� Guta! � rozleg� si� w przedpokoju ryk ojca. � Kogo tam przynios�o?
B�l g�owy od razu os�ab� � lito�� mamy rozdzieli�a si� na dwie cz�ci.
W salonie pobrz�kiwa�y szklanki i bucza�y m�skie g�osy. J�zyki m�czyzn ledwie
radzi�y
sobie ze s�owami. Kto tam jest? � zapyta�a Maria, znaj�c odpowied�.
� Szuwaks. Pojawi� si� z samego rana i nie daje si� wyp�dzi� Jasny gwint, siedz�
i siedz�!
Ko�cz� drug� butelk�.
Szuwaks � to w dech�. W obecno�ci Szuwaksa ojciec zazwyczaj mi�k�. Z Szuwaksem
zawsze wspominali przesz�o�� � jak ojciec taszczy� ze Strefy fanty, a Szuwaks
zanosi� je z
powrotem � Albo jak razem bili po pysku kolejn� �ab�. Tato nazywa� ich wsp�lne
biesiady
s�ownym onanizmem. A �aby to wszyscy ludzie, kt�rych nienawidzi�. Z roku na rok
przybywa�o
w mie�cie �ab. Jasne jak oczy w�asne � mama nie by�a �ab�, mama by�a po prostu
Gut�.
Czasem � coraz rzadziej � jask�k�. A Maria pozosta�a Ma�peczk�. �Ma�peczko
moja�
Ma�pe�ko�� Ciekawe, jak w nocy nazywa ciotk� Din�?
Maria westchn�a.
� To nic, c�rciu! � Mama czule pog�aska�a j� po czubku g�owy. � Wszystko si�
jako�
przemiele, jeszcze z tego b�dzie m�ka.
� Guta! � znowu rykn�� tato. � Kto tam przyszed�?
A Szuwaks wybe�kota�:
� �cierwnik Barbridge z tamtego �wiata przyszed�� Czego si� drzesz! Zechc� to
przyjd�,
przywitaj� si�. Dawaj lepiej na dwa palce. Za dzisiejsz� Stref�
� Nie, Szuwaks, za dzisiejsz� Stref� nie b�d� pi�. Dzisiejsza Strefa tu mi
wychodzi�
Maria spr�bowa�a ich nie s�ysze�.
� Id� umy� r�ce! � Mama zabra�a si� do komenderowania. � I do sto�u!
Maria posz�a si� umy�, bo wiedzia�a, �e gdy wejdzie do salonu z zap�akanymi
oczyma,
wywo�a u ojca kolejny wybuch sza�u. Ju� nie raz chodzi� do szko�y pogada� z
nauczycielami
c�rki i uczniami z jej klasy. Potem matka musia�a przenosi� c�rk� do innej
szko�y.
Wysz�a z �azienki i mimo wszystko zajrza�a do salonu.
� O, jest moja uczennica! � ucieszy� si� tato. Od razu posadzi� j� sobie na
kolanach,
przycisn�� do piersi. � Dzie� dobry, Ma�pe�ko moja!
Jego piegowata twarz rozp�yn�a si� w u�miechu.
W dech� by�o siedzie� na kolanach taty. Jak w dzieci�stwie. Od czu�o�ci ojcu nie
dymi�a
czacha. Tylko ostatnio jakby Zacz�� dominowa� zapach alkoholu. Zreszt� dla
dobrego humoru
taty mo�na by�o pocierpie�. Wi�c cierpi�c, potar�a nosem o jego nie ogolony
policzek.
� Al.�lle k�uje!
Ciekawe, czy ciotk� Din� te� sadza na kolanach, a ona te� m�wi: �All�le k�uje!�?
� Dzie� dobry, Mario! � Szuwaks nie bez trudu przebrn�� przez powitanie. �
Jeste� coraz
�adniejsza, dziewczyno! Co� mi si� wydaje, �e w najbli�szych dniach wpadn� do
Strefy.
Poprosz�, �eby zrobi�a ze mnie prawdziwego Afryka�czyka. Bo tak, to ani to, ani
sio. Mulat to
niestety Mulat!
� Wpadnij, wpadnij � powiedzia� tato. � B�dziesz dobrym Afryka�cem. Prawdziwym�
Czarnym i martwym.
� �miej si�, �miej � odpar� Szuwaks. � Rasisto! Dawaj no� Tato nala� do szklanek
na dwa
palce, podni�s� Mari� z kolan i czule klepn�� w pup�.
� No. Id� je��. Pewnie jeste� g�odna.
Maria chcia�a powiedzie�, �e wpad�a do Diny Barbridge. Ale nie powiedzia�a. Tato
nie lubi�,
kiedy o ciotce wspomina� kto� poza nim. Sam natomiast, zawsze na niej psy
wiesza�. Pewnie
podejrzewa�, �e jej podbluzkowym pejza�em zachwycaj� si� i inni faceci, ale nic
z tym nie m�g�
zrobi�.
� A co si� tyczy trasy do Kozio�kuj�cej G�ry, Szuwaks, to uwa�am, �e trzeba i��
wcale nie
przez cmentarz. Do Kozio�kuj�cej G�ry trzeba i��
Maria od��czy�a si� od ich rozmowy i wysz�a. Matka ju� krz�ta�a si� w jadalni,
posadzi�a
c�rk� na krze�le m�a, postawi�a na stole tac� z chlebem i talerze, przynios�a
garnek.
Zapachnia�o zup� cebulow�. Potem matka usiad�a naprzeciwko, patrzy�a, jak c�rka
je. I Maria
nagle pomy�la�a, �e matce bardzo brakuje drugiego dziecka. Normalnego. Albo
dw�jki
normalnych. Albo tr�jki� Zreszt� w tym wypadku nie mog�a matce w niczym pom�c �
tak
daleko jej mo�liwo�ci nie si�ga�y.
� Przesta� patrze� mi na usta! Prosz�
� Oj, przepraszam! � zmiesza�a si� matka.
� Dawno dziadek przyszed�?
Guta drgn�a ca�ym cia�em, odwr�ci�a wzrok. Maria zmarszczy�a nos: tyle lat
min�o, a matka
nijak nie mo�e przywykn�� do zdolno�ci c�rki. I zapewne nie przywyknie. Bo i nie
chce
przywykn��. Bo z ca�ych swoich kobiecych si� sprawia wra�enie, �e ma cholernie
normaln�
rodzin�. Jaka tam normalna! Ma� � by�y stalker. Te�� � by�y trup. A c�rka �
wyrodek, tyle �e
nie by�y: tu si� zgina dzi�b�
2. GUTA SHOEHART, 25 LAT, MʯATKA, GOSPODYNI DOMOWA
Guta nie mog�a znale�� sobie miejsca.
Wszystko w domu ju� dawno by�o zrobione. Najbardziej lubiana przez Reda domowa
sukienka, jasnoniebieska, z du�ym dekoltem, wisi na drzwiczkach szafy. Po�ciel
jest wyprana,
wysuszona i wyprasowana. Kolacja przygotowana i cz�ciowo zjedzona. Naczynia s�
umyte, a w
domu wszystko l�ni jak w gabinecie chirurgicznym Rze�nika.
Z salonu dochodzi�y znajome niezadowolone g�osy. Tam � jak zawsze ha�a�liwie �
omawiali swoje racje rozwodz�cy si� Dottie i Don Millerowie. Rozwodzili si� ju�
trzeci tydzie� i
Guta z zainteresowaniem obserwowa�a t� intryguj�c� sytuacj�, trzeci tydzie�
zgaduj�c, czy pani
Miller zostanie z m�em, czy jednak odejdzie do �ysego w�a�ciciela zak�adu
fryzjerskiego.
Ale dzisiaj � chocia� Don ju� przysi�g� �onie, �e na zawsze porzuci Angelik�
Krauze � los
Dottie nie zainteresowa� Guty. Prze�ycia Angeliki r�wnie� jej dzisiaj nie
porusza�y. Dlatego
wesz�a do salonu, wy��czy�a telewizor i posz�a po schodach do g�ry.
Milcz�ca przez ca�y dzie� Ma�peczka, nie doczekawszy si� ojcowej ryby,
posapywa�a,
pod�o�ywszy zwini�t� mechat� �apk� pod zaro�ni�t� sztywn� sier�ci� g��wk�. Na
burym
zwierz�cym pyszczku zastyg� gorzki grymas: Ma�peczce �ni�o si� co� niedobrego.
Mi�e sny mia�a
tylko wtedy, gdy ojciec by� z rodzin�. Ma�peczka nigdy co prawda nie opowiada�a
Gucie swoich
sn�w, ale je�li ojciec nocowa� w domu, pyszczek c�rki przestawa� by� zwierz�cy:
zwierz�ta nie
u�miechaj� si�. A ostatnio c�rka stale przypomina�a Gucie zwierz�tko. M�wi�a
coraz mniej, jej
rozrywki nie przypomina�y zabaw. Zreszt� czy to by�y rozrywki?
Guta westchn�a, podnios�a z pod�ogi otwart� ksi��k� � c�rka cz�sto zasypia�a z
jak��
ksi��k� � poprawi�a zwisaj�c� z ��ka ko�dr� i wy��czy�a lampk�; Ma�peczka po
dziecinnemu
pocmoka�a, ale nie obudzi�a si�. A mo�e obudzi�a si� i pocmoka�a. Kto j� tam
wie!
Po wyj�ciu z pokoju dziecinnego Guta zajrza�a do pokoju tatula, w��czy�a
�wiat�o. Tatulo
siedzia� nieruchomo przed oknem. Albo patrzy� na mrugaj�ce za oknem gwiazdy,
albo rozmawia�
z za�wiatami. Troska Guty nie by�a mu do niczego potrzebna. Zwyczajna sprawa po
�mierci. Za
�ycia potrafi� j� klepn�� w ty�ek albo uszczypn�� w pier�. A potem kpi� z
szalej�cego z zazdro�ci
Reda� Bo�e, jak dawno to by�o! Jakby nie ona to prze�y�a� Teraz tatulo nie
potrzebowa� troski
synowej, ale i tak pos�a�a mu ��ko. Tak samo jak wczoraj, przedwczoraj i
tydzie� temu. A jutro
schowa nie naruszon� po�ciel do szafy. Jak wczoraj, przedwczoraj i tydzie� temu�
Tatulo ani okiem mrugn��. Jak wczoraj. Przedwczoraj. I tydzie� temu�
Guta wy��czy�a �wiat�o i wysz�a na korytarz. Mog�a ju� k�a�� si�, ale wiedzia�a,
�e nie za�nie.
Reda nie by�o ju� drug� dob�, zdarza�o mu si� to bardzo rzadko i zawsze
oznacza�o, �e �na
rybach powsta�y pewne komplikacje�. Czyli wpad� na �aby.
Dlatego Guta nie wiedzia�a, co j� czeka � czy weso�y ha�as podje�d�aj�cego
samochodu i
radosne skrzypni�cie bramy od gara�u, czy gro�ny sygna� telefonu.
Nie zd��y�a zej�� na parter, gdy rzeczywi�cie rozleg� si� dzwonek. Ale nie by�
to telefon. Kto�
dzwoni� do drzwi.
M�g� to by� ka�dy. Na przyk�ad kapitan Quarterblood ze swoimi oenzetowcami i w
po�piechu
za�atwionym nakazem rewizji. Dlatego Guta zerkn�a przez szyb� w drzwiach, nie
w��czywszy
na ganku �wiat�a.
M�ody ksi�yc s�abo o�wietla� posta� na ganku, ale i tak wida� by�o, �e to nie
kapitan
Quarterblood. Kapitan Quarterblood nie by� gruby. Poza tym kapitan Quarterblood
nosi� czapk� z
daszkiem albo � w najgorszym razie � kapelusz. A takie t szyd�o wk�ada�a na
g�ow� tylko
jedna osoba w Harmont. Nadal nie zapalaj�c �wiat�a, Guta westchn�a z ulg� i
otworzy�a drzwi.
� Dobry wiecz�r, Guta! � powiedzia�a stara Ellin. � Co tak po ciemku?
� Dzie� dobry, Ellin! Niech pani wejdzie.
Adelina Norman by�a dziwn� kobiet�, zupe�nie nie tak� jak te kt�re szarpa�y
nerwy Gucie w
poprzednim domu. Pewnie mo�na by�o zrozumie� poprzednie s�siadki, pewnie Guta na
ich
miejscu zachowywa�aby si� podobnie. Pewnie�
Adelina pojawi�a si� u nich w tym samym dniu, kiedy Shoehartowie przeprowadzili
si� do
w�asnego domu. Red na jej widok nastroszy� si�. Ona uda�a idiotk�. Wtedy on
postara� si� tak j�
objecha�, �eby zapomnia�a drog� do ich domu. Osi�gn�� swoje: stara Ellin wysz�a.
Ale
nast�pnego dnia pojawi�a si� znowu. Trzeciego dnia r�wnie�, i czwartego� Guta
sama nie
zauwa�y�a, jak to si� sta�o, �e s�siadka sta�a si� dla niej je�li nie matk�, to
kim� w rodzaju starszej
siostry. A potem odtaja� i Red, zrozumiawszy w ko�cu, �e Ellin odnosi si� do
Ma�peczki zupe�nie
nie tak jak s�siedzi z poprzedniego domu. Guty to nie zdziwi�o: Red by� w
gruncie rzeczy
dobrym cz�owiekiem. Gdyby by� naprawd� niedobry, taki, jaki stara� si� by� przed
innymi, Guta
by si� w nim nie zakocha�a. Nie cierpia�a z�ych ludzi. A oni odp�acali jej tym
samym.
Najpierw Guta my�la�a, �e now� s�siadk� kieruje ciekawo��, potem odkry�a, �e
starej Ellin po
prostu �al jest Marii. A jeszcze p�niej zrozumia�a, �e dla nowej s�siadki
ka�dy, kto pojawi� si�
na tym �wiecie, jest stworzeniem bo�ym. Adelina Norman taka si� urodzi�a.
Dlatego kiedy
pojawia�a si� z wizyt�, Guta wita�a j� z rado�ci�.
Stara Ellin szybko domy�li�a si�, co przemyca �wie�o upieczony s�siad i nie raz
pr�bowa�a
wbi� mu do g�owy, �e zajmuje si� rzeczami niebezpiecznymi i nie akceptowanymi
przez Pana.
Red wykr�ca� si� �artami, ale kiedy s�siadka wychodzi�a, mrucza�: �Te� mi drugi
Szuwaks si�
znalaz�! Bo to ja sam nie wiem, czym ryzykuj�?� Guta nie wtr�ca�a si� do ich
rozm�w.
Wszystko, co mia�a na w�trobie, dawno ju� Redowi powiedzia�a. Potem tego
�a�owa�a: czy to on
jest winien, �e ten �wiat jest taki paskudny�?
Jakkolwiek by by�o, w �w�dkarskie� wieczory stara Ellin skraca�a Gucie niezno�n�
samotno��. W ko�cu nie musia�a trzyma� jej na dystans, jak Dicka Nunnuna. Nawet
nie o to
chodzi�o, �e Dick wiele rzeczy mo�e uzna� za zaloty, a Red, jak sobie wypije,
staje si� zazdrosny
i naprawd� niedobry. Nie, nie o to chodzi�o� Chocia�, czego tu si� z�o�ci�?
Jeszcze si� nie
urodzi� w Harmont m�czyzna, kt�ry odwa�y�by si� wpakowa� do ��ka �ony Reda
Szalonego!
� Twojego nie ma? � zapyta�a Ellin, zdejmuj�c koszmarny kapelusz.
� Nie ma. � Guta wzi�a kapelusz i umie�ci�a go na wieszaku. � Chod�, napijemy
si�
herbaty.
Posz�y do kuchni i gdy Adelina Norman rozlokowywa�a przy stole swoje opakowane w
kolorowe szmaty dorodne cia�o, Guta postawi�a na kuchence czajnik.
� A gdzie jest? � zapyta�a Ellin, rozsiad�szy si� w ko�cu. � Znowu tam?
To by�o dy�urne pytanie i Guta zawsze odpowiada�a na nie jednakowo: �Gdzie� si�
szwenda�.
Ale dzisiaj odpowiedzia�a:
� Mo�e siedzi w �Barge�u�, a mo�e gdzie� go ponios�o. M�czyzna to m�czyzna.
Nie da si�
go przywi�za� do sp�dnicy. Tym bardziej takiego jak m�j Red.
� Tak, nie da si�. � S�siadka wyg�adzi�a na obrusie nie istniej�ce zmarszczki,
pokiwa�a
g�ow�. � Nawet tego nie pr�buj. Ja, na przyk�ad, pr�bowa�am swojego Stefana
przywi�za�. M�j
syn Stefie� � Jakby zakrztusi�a si� i zamilk�a.
Guta r�wnie� milcza�a, wyj�a z kredensu �y�eczki. Udawa�a, �e nic nie s�ysza�a.
� M�j m�� zostawi� nas � powiedzia�a stara Ellin. � Uciek� do Europy, jeszcze
przed
L�dowaniem. A ja by�am g�upia � Mo�e gdybym nie p�ta�a tak Stefana, nie zaj��by
si�
stalkerstwem� G�upia by�am, naprawd� g�upia. Ci�gle urz�dza�am mu awantury,
kiedy szed� do
Strefy. Nie rozumia�am, �e on w ten spos�b chcia� wykaza� swoj� samodzielno��. A
ostatnim
razem nawet go pob�ogos�awi�am po rodzicielsku� � Westchn�a przeci�gle, a potem
nagle
chlipn�a. Zapanowa�a cisza. Trzeba by�o j� wyp�oszy�, zapyta� o co�, jaki�
drobiazg, ale Guta
nie potrafi�a zmusi� j�zyka do poruszenia si�. Syk gotuj�cej si� wody wyda� si�
jej tak g�o�ny, �e
trudem zwalczy�a w sobie ch�� natychmiastowego zdj�cia czajnika z kuchenki,
potem s�siadka
rzek�a:
� Gdy wychodzi�, powiedzia�am mu: ��eby� ju� si� tam przeni�s� na zawsze, do tej
swojej
Strefy! Przesta�by� mi nerwy szarpa慔 A on mi odpowiedzia�: �Dobrze, przenios�
si�, skoro
twoje nerwy maj� si� szarpa�. I poszed�� Mia� ksyw� Okularnik, bo nawet do
Strefy wchodzi�
w okularach. Wi�cej go nie widzia�am. Opowiadali, �e tego razu poszed� z
Perszeronem
Barbridge�em. �e niby poszli na Z�ot� Kul� Chodzi�am potem do Barbridge�a, ale
nawet za
pr�g mnie nie wpu�ci�. Powiedzia�, �e nic nie wie, a Okularnika nie widzia� ju�
tydzie�. �
Znowu westchn�a, poobraca�a w ko�lawych palcach �y�eczk�. � Po miesi�cu
powiedzieli mi, �e
Stefie zgin��� � Znowu zamilk�a.
Woda w czajniku wrza�a. Guta podnios�a si�, zaparzy�a esencj�, nape�ni�a
fili�anki, wyj�a z
kredensu pude�ko z herbatnikami.
Z zewn�trz dobieg� ha�as przeje�d�aj�cego samochodu. D�wi�k by� obcy, ale Guta
zamar�a,
nadstawi�a uszu.
Samoch�d przejecha� i ucich�.
� Wtedy naprawd� chcia�am, �eby tam zosta� � powiedzia�a Ellin. � Na mgnienie
oka, ale
chcia�am. Taka by�am z�a� No i Strefa spe�ni�a moje �yczenie. Nawet nie Z�ota
Kula� �
Wzi�a fili�ank� z herbat�, upi�a �yk i nagle wykrzykn�a: � Grzechy rodzic�w
kie�kuj� w
dzieciach! Nigdy sobie nie wybacz�! Nigdy!!!
� Ojejku, wcale nie! � powiedzia�a Guta. � Myli si� pani, Ellin. Strefa nie
spe�nia �ycze�.
Gdyby tak by�o, Ma�peczka dawno ju� by� � Nie wytrzyma�a i rozszlocha�a si�,
zakrywaj�c
twarz stulonymi d�o�mi.
Wszystko, co miota�o si� jej w duszy, ca�y b�l i z�o�� na Stref�, na Reda, na
los, run�o na
zewn�trz i Guta ju� nie rozumia�a, jakie s�owa ulatuj� z jej dr��cych warg.
Ockn�a si�, gdy poczu�a, �e kto� g�aszcze j� po w�osach Najpierw wyda�o si�
jej, �e to
Ma�peczka, ale nie � to by�a tylko d�o� starej Ellin.
Siedzia�y tak tysi�c lat, obj�te, i smutek powoli odp�ywa� z serca Guty.
Potem pi�y herbat�. Guta wci�� nas�uchiwa�a d�wi�k�w z ulicy. Ellin powiedzia�a:
� Ciesz si�, �e twoja c�rka nie jest podobna do cz�owieka M�wi�, �e wczoraj na
Trzeciej
Ulicy zabili syna Cartera Szcz�ciarza. Ch�opiec, zwyczajny ch�opiec. Dzieci
s�siad�w nie baty
si� z nim bawi�. Potem w ci�gu dw�ch dni pi�cioro z tych dzieci znalaz�o si� w
szpitalu. Ze
z�amaniami. Kto� upad� z hu�tawki, kto� si� po�lizn�� na schodach, inny w og�le
na prostej
drodze si� potkn��. Wi�c ch�opca powiesili, na podw�rku, na hu�tawce�
� A policja? � zapyta�a przera�ona Guta.
� Policja? � Stara Ellin wzruszy�a ramionami. � Policja, oczywi�cie, zab�jc�w
nie
znalaz�a. Nikt z s�siad�w niczego nie widzia�. � Prze�ama�a herbatnik. �
Policjanci te� maj�
dzieci. Niekt�re choruj�. Dlatego policjant�w mo�na zrozumie�. Powiadaj�, �e na
Trzeciej Ulicy
istnia� tajny komitet do ochrony dzieci przed wp�ywami Strefy.
Przecie� ona wcale nie wsp�czuje Ma�peczce, zrozumia�a nagle Guta. Po co wi�c
przychodzi
do nas? Mo�e te� jest cz�onkiem jakiego� tajnego komitetu? Do ochrony dzieci
przed
Ma�peczk�?
Serce Guty �cisn�a trwoga.
Ca�e szcz�cie, �e w naszym starym domu nikomu z s�siad�w nie przydarzy�o si� nic
dziwnego, pomy�la�a. Ca�e szcz�cie, �e wyprowadzili�my si� stamt�d na czas!
Dlatego nie
zdziwi�abym si�, gdyby co� si� sta�o� Jak to Ellin powiedzia�a? Grzechy rodzic�w
kie�kuj� w
dzieciach� A sk�d mam wiedzie�, czy grzesz�, czy nie? Ale ju� nigdy wi�cej nie
b�d� chcia�a,
�eby Ma�peczka by�a zwyk�ym dzieckiem.
Stara Ellin, zamy�lona, doko�czy�a drug� fili�ank� herbaty. Na ulicy znowu
zaszumia� silnik.
I znowu, na przek�r strachowi i nadziei Guty, w�z pojecha� dalej. Telefon i
dzwonek na drzwiach
bezdusznie milcza�y.
� No bo po co ja tu zagl�dam? � powiedzia�a nagle s�siadka � Wasz martwy staruch
p�ta
si� tu i tam. Mo�e kiedy� Stefana mojego przyprowadzi. �ebym go tylko raz
zobaczy�a. Chocia�
ludzie m�wi�, �e wracaj� tylko ci, co zostali pochowani po bo�emu�
Popatrzy�a w oczy Gucie � jedno wielkie oczekiwanie. Ani strachu, ani nadziei.
Takich oczu
nie m�g� mie� cz�onek tajnego komitetu do ochrony dzieci przed Ma�peczk� i
dlatego Guta
powiedzia�a:
� Dlaczego nie? Mo�e i przyprowadzi. My�my z Redem te� nie s�dzili, �e tatulo
wr�ci�
Wypi�y jeszcze po jednej fili�ance. I jeszcze po jednej. Samochody ju� nie
ha�asowa�y na
ulicy i doko�a panowa�a cisza. Jak w grobie.
Przed wyj�ciem stara Ellin powiedzia�a:
� Nie dr�cz si�. Nie szarp nerw�w m�owi. Cierp, skoro za stalkera wysz�a�. I
m�dl si�. Ja,
g�upia, nie modli�am si�, nie wierzy�am wtedy. Dopiero potem� Mo�e i B�g mnie
pokara�.
Guta w milczeniu zamkn�a drzwi.
Ca�� noc m�czy�a si� w nienawistnej ciszy. Rano posz�a do Ma�peczki. C�rka ju�
si� obudzi�a,
podnios�a g�ow�, popatrzy�a na matk� pustym wzrokiem.
� Dzie� dobry, Mario! � powiedzia�a Guta, tradycyjnie nie oczekuj�c odpowiedzi.
� Nie spa�am w bajce � powiedzia�a nagle Ma�peczk�. Jakby zaskrzypia� stopie� na
schodach.
� Tak si� nie m�wi � zauwa�y�a Guta, z trudem powstrzymuj�c si� �eby nie
pog�aska� c�rki
po g�owie: taka czu�o�� powodowa�a, �e sier�� Ma�peczki stawa�a d�ba i Gut�
kopa�o pr�dem. �
M�wi si�: �Nie �ni�a mi si� bajka�.
� Nie spa�am w bajce � uparcie skrzypn�a Ma�peczk�. I odwr�ci�a si�.
Guta wysoko zadar�a g�ow�, �eby powstrzyma� �zy, i na palcach wysz�a z
dziecinnego pokoju.
A p� godziny p�niej przy furtce pisn�y hamulce d�ugo oczekiwanego landrovera
Reda.
3. MARIA SHOEHART, 15 LAT, ABITURIENTKA
Maria od�o�y�a �y�k� i westchn�a.
� Chcesz pizz�? � zapyta�a Guta. C�rka cz�sto ogranicza�a si� do zupy i
zieleniny.
� Chc� � powiedzia�a Maria. � Dzie� dobry, dziadku!
� Dzie� dobry, wnusiu! � odezwa� si� ze swojego pokoju dziadek. � Pod�adowa�em
si�.
Dziadek zawsze si� od��cza�, kiedy m�wienie sprawia�o mu trudno��: Strefa nie
puszcza�a do
siebie tylko �ywych ludzi i mechanizm�w. Ludzie na granicy Strefy umierali w
ogniu, a ich
maszyny wybucha�y. Mumiki mog�y chodzi� tam bez �adnych przeszk�d.
Zreszt� nawet kiedy dziadek przychodzi� z �adowania, nie�atwo by�o z nim
rozmawia� �
najcz�ciej gada� jakie� trele � � morele. Na przyk�ad o swoim �yciu z Mari�
(babcia te� mia�a
na imi� Maria; cho� dok�adniej m�wi�c, to te� Maria mia�a na imi� Maria). Jakby
piosenki o
dawnym �yciu mog�y w czym� pom�c wnuczce. Mimo to Maria powiedzia�a:
� Dziadku, potrzebuj� twojej rady.
Dziadek lubi�, kiedy zaczyna�a w ten spos�b rozmow�.
� S�ucham ci�, wnusiu.
� Dziadku, jak mam dalej �y�?
� Jedz pizz�! � Guta, rzecz jasna, nie s�ysza�a ich rozmowy. � B�dziesz
rozmy�la�a po
obiedzie.
Maria u�miechn�a si� z wdzi�czno�ci� i powiedzia�a do starego Shoeharta:
� Dziadku, po co chodz� do szko�y? Po co matka uczy mnie r�nych babskich
r�no�ci?
Przecie� nikt si� ze mn� nie o�eni. Czy�bym by�a skazana na to, by sta� si�
drug� Din�
Barbridge?
Dziadek pewnie nie wiedzia�, kto to jest Dina Barbridge. A mo�e odwrotnie �
akurat dobrze
wiedzia�. W ka�dym razie wyemitowa� kolejne trele�morele:
� �yj, wnusiu, jak chcesz. Kochaj, kiedy trzeba kocha�. Nienawid�, kiedy trzeba
nienawidzi�. W odpowiedniej chwili B�g podpowie ci, jak post�pi�.
� B�g podpowie?! � zawo�a�a Maria. � Jaki B�g?! Zamiast Boga mamy w Harmont
przybyszy!
� Nie wiem � odpar� dziadek. � Wiele razy by�em w Strefie. Nie ma tam �adnych
przybyszy. Po prostu B�g poddaje ludzi pr�bie. Zreszt� kto, pr�cz Boga, m�g� mi
da� nowe
�ycie?
Dziadek uwa�a� siebie za �ywego. I cz�sto m�wi� o Bogu,
hocia� w prawdziwym �yciu nie wierzy� ani w Boga, ani diab�a. Nie potrzebowa�
ich, �eby
topi� majstr�w i in�ynier�w w st�onym kwasie siarkowym. Tak te� wychowa� syna,
w ka�dym
razie tato tak twierdzi�.
Kiedy Maria by�a Ma�peczk�, tato nie kara� jej. Ale gdy tylko zwierz�tko sta�o
si�
dziewczynk�, zacz�li j� wychowywa�, stosuj�c zwyczajne metody. Po trzeciej
pr�bie puszka z
piwem polecia�a w stron� g�owy taty. Maria nie rzuci�a ni� � tylko zapragn�a
rzuci� Tato by�
stalkerem. Dlatego zd��y� si� uchyli� � 1 dlatego wszystko od razu zrozumia�.
Nie wyja�nia�
niczego �onie, ale nie stosowano wi�cej kar w domu Shoehart�w�
Dziadek dalej wywodzi� trele�morele o swoim Bogu i Maria przesta�a go s�ucha�.
Jaki tam, do
diab�a, B�g! To ona by�a bogiem w tym mie�cie, ale co jej to da�o pr�cz
nienawi�ci otoczenia?
Przypomnia�a sobie, jak pierwszy raz chcia�a pom�c koledze z klasy. Nazywa� si�
Cliff Hardy.
Albo Karakan. Zale�y kiedy. Nie m�g� poradzi� sobie z zadaniem arytmetycznym, bo
nie
wiedzia�, ile jest sze�� razy osiem. Tylko kruszy� w palcach kred� i kr�ci�
czach�. Matematyczka
ju� mia�a posadzi� go na miejsce, gdy Maria wyobrazi�a sobie, �e przed Karakanem
wisi
tabliczka mno�enia. Po�a�owa�a kurdupla� Cliff nie wystraszy� si�, spokojniutko
zer�n��
odpowied�. I wszystko by by�o dobrze, gdyby Maria jak g�upia po lekcjach nie
pochwali�a si�
Karakanowi, �e to ona uratowa�a go od pa�y. Cliff nie uwierzy�, wtedy Maria
jeszcze raz
powiesi�a przed nim tabliczk� mno�enia. Na zalanej s�o�cem �cianie szkolnego
korytarza, potem
jeszcze powt�rzy�a sw�j numer przed ca�� klas�. Wdzi�czno�ci jej si� zachcia�o,
idiotce! A
zamiast wdzi�czno�ci wysz�a straszna kucha, a� si� wspomina� nie chce� Kilka dni
p�niej
Karakan znowu poszed� do tablicy. Nie zd��y� wyci�gn�� graby po kred�, jak
tablica z hukiem
oderwa�a si� od �ciany. Nikt nie ucierpia�. Nikt nie po��czy� wydarzenia z
Mari�. Ale Guta, kt�ra
pami�ta�a tajemnicze lataj�ce piwo i dlatego podejrzewa�a istnienie takiego
zwi�zku, musia�a
szybko przenie�� c�rk� do innej szko�y.
W nowej szkole okaza�o si�, �e kucha niczego Marii nie nauczy�a. By�o jeszcze
gorzej. Nie
pr�bowa�a nikomu pom�c, ale w�r�d uczni�w ju� kr��y�y o niej legendy. Nie, nikt
jej nie
krzywdzi�. Bali si� jej. Ale i nie kochali. S�usznie si� bali, jasne jak oczy
w�asne, s�usznie. I
nawet je�li wujek Dick nie myli si� co do natury ludzkiej � a niby czemu mia�by
si� myli�? �
to nie kochali te� s�usznie. Na szcz�cie ich niekochanie od pewnego czasu ani
j� grza�o, ani
zi�bi�o. Przynajmniej nie dymi�a czacha, jak od lito�ci. A kiedy niekochanie
zaczyna�o
przeradza� si� w nienawi��, Maria przekona�a si�, �e ta nienawi�� rodzi w niej
moce.
Posz�a do szko�y w tym samym roku, kiedy z zaro�ni�tej sier�ci� Ma�peczki sta�a
si�
dziewczynk�. Dzisiaj, po siedmiu latach, by�a ju� w ostatniej klasie. Ch�opcy
doko�a niej byli
starsi o dwa lata. Maria nie tylko �wietnie si� uczy�a, ale klawo ta�czy�a,
�piewa�a w dech� i nie
mniej bombowo rysowa�a. Jej artystyczne zdolno�ci wykorzystywano podczas
szkolnych
uroczysto�ci. Lecz ci�gle nie uznawali jej w szkole za swoj�. Nawet ch�opcy. Nie
pomog�o
wcze�niejsze dojrzewanie, a przecie� by�o si� tu czym pochwali�! Pi�tnastoletnie
dziewczynki
ci�gle jeszcze by�y brzydkimi kacz�tkami � takie tam brzydactwa z ostrymi
�okciami i kolanami
� a ona sta�a si� dziewczyn� z �adn� twarzyczk� i �wietn� figur�. Ojciec wie, co
robi, kiedy
klepie j� po pupie!
Zreszt� i bez klaps�w wiedzia�a, �e jest poci�gaj�ca � nieraz s�ysza�a, jak
ch�opcy nawijali o
niej w m�skim towarzystwie. Z daleka od �tej laski Shoehart� na ca�ego chwalili
si� przed
kolegami swoimi wyczynami. Wszyscy oni ju� nie raz i nie dwa posuwali j� i je�li
wierzy� ich
szczeg�owym opowie�ciom, �ta pi�tnastoletnia laska Shoehart to dajka, jakie�
ma�o�. A kiedy
nawdycha si� trawki � pe�ny odlot.
Nie pozosta�o nic innego, jak wykorzysta� swoje wspania�e mo�liwo�ci w praktyce,
wi�c nie
dalej jak trzy dni temu, natchniona ch�opi�cym gadaniem, Maria postanowi�a
przyst�pi� do
otwartego kuszenia.
Siedzia�a w �wietlicy, odnawiaj�c plakacik, z kt�rym uczniowie zbierali datki
dla dzieci
by�ych mieszka�c�w Zad�umionej Dzielnicy. A za �cian� czterech jej koleg�w z
klasy gada�o o
tym, kt�ra z dziewczyn jest najbardziej bombowa na materacu. Z wszystkich
opowie�ci
wynika�o, �e najbardziej bombowa jest Maria Shoehart. Nic dziwnego � z takimi
buforami
chodzi bez cyckonosza. Jasne jak oczy w�asne, �e ch�opcy przez te ca�e gadanie
szybko si�
napalili. Wtedy ona pojawi�a si� przed ich zdumionymi oczyma. Szybko �ci�gn�a
koszulk�,
przeci�gn�a si�, popatrzy�a na nich wyzywaj�co, obliza�a wymalowane wargi�
Bo�e, jak
wzdrygn�li si� ci nieszcz�nicy! Jak gdyby zobaczyli przed sob� leciw� wied�m�
ze zwisaj�cymi
starymi sakwami zamiast jej wspania�ych piersi!
By� mo�e nie powinna by�a pojawia� si� przed nimi, gdy byli we czworo. Ale gdyby
w
podobny spos�b wpad�a do nich do klasy ka�da inna dziewczyna, nie wzdrygaliby
si�
C�, bogowie te� wyci�gaj� wnioski ze swoich b��d�w. Dzisiaj po zaj�ciach
doczeka�a si�, a�
Albert Kingsley zosta� sam. Siedemnastoletni Bert by� faciem, z powodu kt�rego
szlochali
nauczyciele, ca�a klasa i ca�a dzielnica.
Tym razem Maria postanowi�a dzia�a� bez zjawisk, na �ywo, i nie pr�bowa�a
narzuca� si�
Bertowi. Skonsultowa�a si� wczoraj z matk�, jak powinna zachowywa� si�
dziewczyna w
podobnej sytuacji. Guta nawet si� ucieszy�a: chyba c�rka kogo� ma.
Taktyka przynios�a nadspodziewanie dobre wyniki. Czacha Kingsleya zadymi�a
�atwo, facio
szybko si� napali�, najpierw tokowa� jak naj�ty, a potem przeszed� do
namawiania: wpadnijmy do
mnie, wapno pop�yn�o na arbajt, wi�c je�li z tego akurat powodu, Shoehart,
p�kasz, to nikt si�
nie dowie, �e kwit�a� u mnie� Zgodzi�a si�: je�li eksperymentowa�, to na ca�ego�
Szkoda, �e
czacha Berta nie zadymi�a do ko�ca. Po drodze facio nagle skuma�, z kim si�
zwi�za�. Dopiero
teraz czacha mu zajara�a � ze strachu. Ale� sflekowa� Mari�! Wilko�ak to jeszcze
naj�agodniejsze okre�lenie, na kt�re sobie pozwoli�. A ostatnimi s�owami j�
dobi�: �Nie wciskaj
mi, Shoehart, �e jeste� cz�owiekiem! Nie uwierz�!� A potem wystraszy� si�
jeszcze bardziej,
ma�o co w portki nie narobi��
Z powodu tego strachu odpu�ci�a mu. Zreszt� nie, nie z powodu strachu� Przecie�
gdyby go
ruszy�a, wysz�oby, �e ma racj�. Wtedy naprawd� wciska�aby mu, �e �jest
cz�owiekiem�. Dlatego
powiedzia�a tylko:
� Przyznaj si�, strach strzela� do wilko�aka� Co, Bert?
I odesz�a.
Maria znowu westchn�a. Dziadek bez przerwy bajdurzy� co� o swoim Bogu, Guta
uwa�nie
przygl�da�a si� c�rce, w salonie tato z Szuwaksem ci�gle jeszcze pudrowali sobie
m�zgi na
temat, jak nale�y przechodzi� pu�apk�, na kt�rej zawin�� si� Pete Krosta.
� Nie podobasz mi si� dzisiaj, Mario! � odezwa�a si� Guta.
� Dzi�ki za rad�, dziadku! � powiedzia�a Maria (dziadek lubi�, kiedy mu
dzi�kowa�a) i
odrzek�a: � Wszystko w normie, mamo, ju� si� uspokoi�am. P�jd� do siebie. I nie
�a�uj mnie,
bro� Bo�e! �eb mi p�ka od tej lito�ci.
Guta otworzy�a usta i tak zamar�a, trzymaj�c w zbiela�ych palcach talerz z nie
dojedzon�
pizz�.
Alkoholowe opary w salonie okrutnie si� zag�ci�y � siekier� mo�na by powiesi� �
dlatego
Maria posz�a do drugich schod�w. Przesz�a przez drzwi salonu, wstrzymuj�c oddech
i czyni�c
wszystko, co mo�liwe, �eby tato z Szuwaksem jej nie zobaczyli. Niech bawi� si� w
swoje
pijackie zabawy z przesz�o�ci. Przynajmniej nikogo nie kalecz� i nie zabijaj�.
Nie tak jak w jej
zabawach z �ywymi lalkami! Zreszt� najprawdopodobniej sama siebie oskar�a. Jak
bum�cyk�
cyk, oskar�a! Przecie� gin�li ludzie i przedtem, zanim zacz�a zasypia� w
bajkach!
Zajrza�a do pokoju dziadka. Dziadek jak granitowy g�az patrzy� przez otwarte na
o�cie� okno.
Tam, w oddali, nad dachami dom�w, nad drzewami, nad przewodami linii wysokiego
napi�cia,
�wieci� r�owy czubek p�kuli � granica, jak� odgrodzi�a si� od ludzi Strefa. Od
chwili, kiedy
si� odgrodzi�a (�zablokowa�a�, jak powiada wujek Dick), Marii przesta�y si� �ni�
jej ulubione
sny.
Maria podesz�a do dziadka, dotkn�a jego ramienia. Dziadek zacz�� odwraca�
wie��, �eby
popatrze� na wnuczk�, ale trzeba by czeka� co najmniej pi�� minut � cia�o
dziadka by�o o wiele
wolniejsze ni� jego my�li. Marii nie chcia�o si� czeka� � Je�eli zechce z nim
pogada� �
mo�e to zrobi� i ze swojego pokoju. A dziadek i tak pierwszy nigdy si� nie
odzywa�.
W dziecinnym pokoju by�o okropnie gor�co � matka zapomnia�a opu�ci� �aluzje i
majowe
s�o�ce zd��y�o rozgrza� pomieszczenie. Maria w��czy�a klimatyzator, zrzuci�a
d�insy i koszulk� i
w samych majteczkach przejrza�a si� w lustrze. Nie, ch�opcy maj� racj�. Laska
jak marzenie! W
ka�dym razie lepsza ni� Dina Barbridge. Mo�e musi zacz�� nosi� bluzk� z g��bokim
dekoltem i
cz�ciej si� pochyla�? Bluzki z dekoltem nie mia�a, wi�c po prostu pochyli�a si�
przed lustrem.
Ha, tak by�o jeszcze lepiej i uradowana Maria rzuci�a si� na ��ko.
Wcze�niej my�la�a, �e je�li zrobi si� zupe�nie do kitu, b�dzie mog�a zwia� z
miasta. Prysn��,
na przyk�ad, do Zag�rza. Albo w og�le do Europy. Przepis o emigracji nie
przeszkodzi, niechby
spr�bowali j� zatrzyma�!
Ale dwa lata temu jej by�a klasa (w�a�ciwie jedna z by�ych klas) pojecha�a na
wycieczk� do
stolicy hrabstwa. Wszystko jak nale�y, z ochron� dw�ch mercedes�w z oenzetowcami
(w�a�ciwie
pod ich nadzorem, �eby nikt nie wpad� na pomys�, aby ucieka�, bo szukaj potem
dziecka w polu).
Uczniowie zobaczyli, jak �yj� ludzie w normalnym mie�cie. Ale nie Maria
Shoehart. Dlatego �e
Maria Shoehart zacz�a wrzeszcze� z koszmarnego b�lu, gdy tylko autobus wyjecha�
z Harmont.
Oenzetowcy i nauczyciel musieli zatrzyma� autobus, zawo�a� pogotowie, dzwoni� do
Shoehart�w. Chwa�a Jezusowi, tato od razu przyjecha� landroverem i nie pozwoli�
po�o�y� c�rki
do szpitala�
Zreszt� tato jest w takiej samej sytuacji. Pr�bowa� kiedy� wyjecha� z miasta,
omin�wszy
wojskowe kordony. Opowiada� o tym tylko mamie, ale Maria ju� wtedy umia�a
s�ucha�. Strefa
nie pu�ci�a taty. Nawet z miasta nie pozwoli�a wyjecha�, zap�dzi�a b�lem g�owy z
powrotem,
ma�o co tato si� nie zawin��� Mo�e matk� Strefa by wypu�ci�a, ale ona bez taty i
Marii nie
zamierza�a nigdzie wyje�d�a�. Jasne jak oczy w�asne, Shoehartowie mieli u matki
Strefy w�asn�
parafk� o emigracji.
Maria westchn�a, pole�a�a jeszcze chwilk�, potem wsta�a, ubra�a si� i zabra�a
do odrabiania
lekcji.
Uczy�a si� zawsze z ochot�. Pewnie dlatego nie zauwa�y�a jak wyni�s� si�
nar�bany Szuwaks.
Lecz jak przycumowa� do ganku trze�wy wujek Dick � us�ysza�a.
4. GUTA SHOEHART, 26 LA�, MʯATKA, GOSPODYNI DOMOWA
Kiedy Guta nacisn�a dzwonek u drzwi domu Barbridge�a otworzy�a jej Dina.
Obdarzy�a j�
takim spojrzeniem, �e Guta zg�upia�a. Mo�na by pomy�le�, �e przysz�a do tej
g�adkosk�rej suki
po�yczy� pieni�dze! Nie zosta�o nic innego, jak powiedzie� to go�cinnej
gospodyni:
� Prosz� si� nie ba�, nie przysz�am po pieni�dze!
Ta nie zosta�a d�u�na, u�miechn�a si� z�o�liwie i odpar�a:
� Red te� nie zawsze po pieni�dze przychodzi�.
I u�miechn�a si� tak, by nie by�o w�tpliwo�ci, po co w�a�ciwie przychodzi� tu
Red. Tyle �e
k�amie, �cierwo cycate, chce si� wyda� wa�niejsza. Zreszt� mo�e i nie k�amie. Na
takie cia�o nie
po�aszczy si� tylko peda�. Albo zupe�ny impotent. A Red nie jest ani jednym, ani
drugim. Tak
wi�c ca�kiem mo�liwe, �e przespa� si� z tym �cierwem. Ale przespa� si� wcale nie
znaczy
kocha�. W tym zawsze na pierwszym miejscu by� ona, Guta. Zreszt� nie, Guta by�a
na drugim
miejscu, a na pierwszym � jedyna jego prawdziwa nami�tno��, Strefa, matka
Strefa. Red jest
przecie� monouczuciowy�
Jakkolwiek by�o, Guta postanowi�a nie prowadzi� z t� laluni� rozmowy w napi�tej
tonacji.
Kiedy idziesz do Barbridge��w po pro�bie, zapomnij o honorze. Przynajmniej na
kwadrans. Wi�c
zapomnia�a.
Najpierw zreszt� chcia�a p�j�� do Dicka Nunnuna.
To by� mi�y ch�op. Kiedy ostatnio posadzili Reda, Dick by� jedynym, kt�ry
odwiedza� j� i
Ma�peczk� i po�ycza� pieni�dz � Reszta znajomych chcia�a na Gucie jedynie psy
wiesza�.
Normalnie to bali si� Reda, lecz wtedy zacz�li na ca�ego odgrywa(j si� na
s�omianej wdowie�
�No i co, doigra� si� tw�j Rudy, suko!
Teraz zakosztujesz biedy! P�jdziesz na ulic�. A najlepiej swego wypierdka tam
wy�lij!�
Musia�a cierpie�, spuszcza� oczy, �eby nie widzieli jej nienawi�ci albo odwraca�
si� i ucieka�.
�eby nie widzieli �ez� Tylko raz nie wytrzyma�a. Kiedy administrator dopiek� jej
do �ywego.
Powiedzia�a: �Poczekaj, bydlaku blady! Jak wr�ci Red, to ci jaja wyrwie! Po
jednym. �eby� si�
d�u�ej m�czy�!� Dziwne, ale pomog�o. Potem d�ugo si� jej nie czepia�. Dopiero
wtedy
zrozumia�a, �e jej m�a wielu naprawd� si� boi.
Nunnun nie mia� czego si� ba�. Tylko przynosi� Gucie pieni�dze, obdarz