5003

Szczegóły
Tytuł 5003
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

5003 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 5003 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

5003 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Frederik Pohl Kupcy Wenusja�scy I Nazwisko: Audee Walthers. Zaw�d: kierowca kapsu�y powietrznej. Na Wenus przez wi�kszo�� czasu mieszkam w moim domku Hiczich, a je�li jestem �pi�cy, to gdzie popadnie. Do chwili, gdy sko�czy�em dwadzie�cia pi�� lat mieszka�em na Ziemi, g��wnie w Amarillo Central. Ojciec - wice-gubernator Teksasu. Zmar�, gdy by�em jeszcze na uczelni, ale zostawi� mi po sobie tyle, bym m�g� sko�czy� szko��, zrobi� magisterium z administracji przedsi�biorstw i zda� egzamin na urz�dnika-stenotypiste. By�em wiec przygotowany do �ycia. Po pr�bach, kt�re zabra�y mi kilka lat, odkry�em jednak, i� �ycie, do kt�rego zosta�em przygotowany, nie podoba mi si�. I to nie z b�ahych powod�w. Nie przeszkadzaj� mi ubiory przeciwsmogowe, umiem wsp�y� z s�siadami maj�c ich 800 na mile kwadratow�, znosz� ha�as, umiem si� obroni� przed ma�oletnimi chuliganami. Nie to, �ebym nie lubi� Ziemi; nie lubi�em tego, co robi� na Ziemi. Sprzeda�em wiec moje dokumenty przynale�no�ci do zwi�zku ni�szych urz�dnik�w pa�stwowych, zastawi�em rent� i kupi�em bilet na Wenus w jedn� stron�. W ko�cu nic niezwyk�ego. To, co ka�dy ch�opak m�wi, �e zrobi. Ale ja zrobi�em. My�l�, �e by�oby zupe�nie inaczej, gdybym mia� szans� na Du�e Pieni�dze. Gdyby m�j ojciec by� pe�nym gubernatorem, a nie tylko urz�dnikiem pa�stwowym. Gdyby renta, kt�r� mi zostawi�, obejmowa�a Pe�n� Pomoc Lekarsk�. Gdybym nale�a� do tych na g�rze, a nie tych po�rodku, naciskanych z obu stron. Ale lak nie by�o, wiec wyl�dowa�em we Wrzecionie, poluj�c na fors� Ziemniak�w. * Ka�dy widzia� zdj�cie Wrzeciona, Kolosseum i wodospadu Niagara. Jak wszystko godne uwagi na Wenus, Wrzeciono jest pozosta�o�ci� po Hiczich. Nikomu nie uda�o si� ustali�, po co Hiczim by�a podziemna komora d�uga na trzysta metr�w i w kszta�cie wrzeciona, ale by�a, wiec u�ywali�my jej jako wenusja�skiego odpowiednika Times Square albo Champs Elysees. Wszystkie Ziemniaki - tury�ci najpierw tu si� kieruj�. A my ich �upimy ze sk�ry. M�j biznes - wynajmowanie kapsu�y powietrznej - jest w miar� uczciwy, je�li nie bra� pod uwag�, �e na Wenus naprawd� ma�o co warte jest ogl�dania pr�cz tego, co pozosta�o po Hiczich pod powierzchni� globu. Inne potrzaski na turyst�w we Wrzecio0ie s� po trosze oszustwem. Ziemniakom na rym nie zale�y, cho� musz� sobie zdawa� spraw�, �e si� ich robi w konia; wszyscy kupuj� stosy hiczijskich wachlarzy modlitewnych i g��w lalek i tych przycisk�w do papier�w z przezroczystego plastyku, w kt�rych warstwicowy globus Wenus p�ywa w pomara�czowo-br�zowej �nie�ycy lipnego lotnego popio�u, krwawych diament�w i ogniopere�. Nie s� Warte nawet ceny ich powrotnego przewozu na Ziemie, ale przypuszczam, �e dla turysty, kt�ry mo�e sobie pozwoli� na op�acenie takiej podr�y, nie ma to znaczenia. Dla takich jak ja, kt�rzy nie mog� sobie pozwoli� na nic, potrzaski na turyst�w maj� ogromne znaczenie. �yjemy z nich. Nie chce przez to powiedzie�, �e mamy z tego wysokie dochody. Ale to dzi�ki nim mo�emy op�aci� swe wy�ywienie i mieszkanie, a je�li nie mamy czym p�aci�, zdychamy. Na Wenus nie ma wielu sposob�w zdobywania pieni�dzy. Te, z kt�rych mog�yby by� Du�e Pieni�dze, och, cho�by g��wna wygrana na loterii, natkniecie si� na skarb w hiczijskich wykopaliskach czy dobrze p�atna praca, to naprawcie marzenie �ci�tej g�owy. Chleb z mas�em wszyscy na Wenus maj� z Ziemniak�w - turyst�w, a kto ich nie wydoi do ostatka, jest sko�czony. Oczywi�cie s� tury�ci i tury�ci. Wyst�puj� w trzech odmianach. R�nica miedzy nimi wynika z mechaniki nieba. Jest wiec odmiana bidok�w po�piesznych. Na Ziemi powodzi im si� zaledwie nie�le; przybywaj� co dwadzie�cia sze�� miesi�cy po orbicie Hohmanna na �ci�le okre�lony czas. Nie mog� przebywa� na Wenus d�u�ej ni� trzy tygodnie. Przylatuj� wiec w zorganizowanych grupach wycieczkowych, zdecydowani wykorzysta� do maksimum �wier� miliona dolar�w wydanych na najta�sz� kabin�, zafundowanych im przez bogatych dziadk�w, z okazji uko�czenia studi�w albo uzbieranych na drugi miesi�c miodowy czy licho wie, z jakiej jeszcze okazji. Paskudne w nich jest to, �e nie maj� du�o pieni�dzy, bo wydali wszystko na bilet. A mi�e, �e jest ich tak wielu. Gdy s� na Wenus, wszystkie pokoje do wynaj�cia s� wype�nione po brzegi. Czasami sze�� par na raz korzysta z jednej kabiny z przepierzeniem, dwie pary r�wnocze�nie w takich seks - inspektach na o�miogodzinne zmiany przez ca�� dob�. Wtedy tacy jak ja musz� wytrzymywa� w hiczijskich chatkach na powierzchni, wynajmuj�c w�asne podziemne pokoje, aby zarobi� pieni�dze na nast�pnych par� miesi�cy. * Ale nie da si� zarobi� do��, aby prze�y� do kolejnego spotkania z orbit� Hohmanna, wiec gdy zjawiaj� si� tury�ci Drugiej kategorii podrzynamy sobie nawzajem gard�a, by ich dosta� w r�ce. S� �rednio zamo�ni. Mo�na by ich okre�li� jako ubogich milioner�w: takich, kt�rych dochody wyra�aj� si� liczb� zaledwie siedmiocyfrow�. Mog� sobie pozwoli� na przelot po orbitach wymuszonych, trwaj�cych oko�o stu dni zamiast d�ugiego, powolnego, beznap�dowego dryfu orbit� Hohmanna. Kosztuje to milion i wi�cej dolar�w, jest ich wiec znacznie mniej. Ale przybywaj� prawie ka�dego miesi�ca, gdy pozwala na to w miar� korzystna koniunkcja orbitalna obu planet. Maj� te� wi�cej pieni�dzy do wydania. To samo dotyczy innych �redniozamo�nych docieraj�cych do nas cztery lub pi�� razy na dekad�) gdy balistyka planetarna dzi�ki konfiguracji trzech planet pozwala na wybranie takiej orbity, kt�ra wymaga niewiele wi�kszego wydatku energetycznego ni� prosty lot na - trasie Ziemia - Wenus. Je�li mamy szcz�cie, zjawiaj� si� najpierw u nas, nast�pnie lec� na Marsa. Je�eli kolejno�� jest odwrotna, dla nas zostaj� resztki. A to nigdy nie jest du�o. Ale bardzo bogaci... ach, bardzo bogaci! Ci przybywaj� kiedy chc�, w sezonie korzystnych orbit lub poza nim. Gdy m�j kapu� z l�dowiska zameldowa�, �e przyby� prywatny czarter, poczu�em zapach pieni�dzy. O tej porze nie m�g� przyby� nikt, kto nie by� bardzo bogaty. Jedynym moim problemem by�o, ilu konkurent�w b�dzie pr�bowa�o poder�n�� mi gard�o. Wynajem kapsu� powietrznych wymaga o wiele wi�kszych nak�ad�w ni� otworzenie kiosku z wachlarzami modlitewnymi. Mia�em to szcz�cie, �e uda�o mi si� kupi� kapsu�� tanio, gdy facet, dla kt�rego pracowa�em umar�. W tym momencie nie mia�em zbyt wielu konkurent�w, paru z nich mia�o pojazdy w naprawie, pozostali przeszukiwali na w�asn� r�k� hiczijskie podziemia. Wiec prawd� m�wi�c mia�em pasa�er�w z czarteru, kimkolwiek byli, tylko dla siebie. Oczywi�cie zak�adaj�c, �e b�dzie ich interesowa� wycieczka poza hiczijskie tunele. Musia�em za�o�y�, �e ich to zainteresuje, poniewa� bardzo potrzebowa�em pieni�dzy. Wiecie, mia�em tak� drobn� dolegliwo�� w�troby. By�a bliska kompletnej wysiadki. Jak mi wyt�umaczyli lekarze, mia�em trzy mo�liwo�ci: albo wr�ci� na Ziemie, by pom�czy� si� jeszcze troch� na zewn�trznej protezie, albo zdoby� pieni�dze na przeszczep. Albo umrze�. II Facet, kt�ry wyczarterowa� ten statek nazywa� si� Boyce Cochenour. Wygl�da� na czterdziestk�. Wzrost dwa metry. Pochodzenie irlandzko - ameryka�sko - francuskie. Nale�a� do typk�w przyzwyczajonych rozkazywa�. Przygl�da�em si�, jak wchodzi� do Wrzeciona z min� w�a�ciciela przygotowuj�cego si� do jego sprzeda�y. Usiad� w bulwarowo - parysko - hiczijskiej imitacji kafejki ze stolikami na chodniku nale��cej do Sub Vastry. Powiedzia�: - Szkocka. A Yastra po�pieszy� nala� ,Johna Begga" na kostki �wietnie och�odzonego lodu i poda� mu, trzeszcz�c� od zimna i znieczulaj�c� wargi. - Pali� - powiedzia�, a towarzysz�ca mu dziewczyna natychmiast zapali�a papierosa i poda�a mu. - N�dzna speluna - o�wiadczy�, a Yastra zacz�� wy�azi� ze sk�ry, by okaza�, jak bardzo si� z nim zgadza. Usiad�em przy nich, no, to znaczy nie przy ich stoliku; nawet na nich nie spojrza�em. Ale s�ysza�em, co m�wili. Yastra te� na mnie nie spojrza�, cho� oczywi�cie widzia�, jak wchodzi�em i wiedzia�, �e mam ich na oku. Ale musia�em si� pogodzi� z tym, �e zam�wienie przyj�a ode mnie jego �ona Numer Trzy, bo Yastra nie zamierza� traci� na mnie czasu, maj�c przy stoliku Ziemniaka z czarterowego statku. - Jak zwykle - powiedzia�em, maj�c na my�li czysty spirytus podany w kubku od napoju bezalkoholowego. - I odbitka waszych informacji - doda�em ciszej. B�ysn�a ku mnie oczami znad flirtowoalki. Ma�a ciekawska lisica. Poklepa�em j� przyjacielsko po d�oni, wsuwaj�c zwini�ty banknot. Odesz�a. Ziemniak bada� wzrokiem otoczenie ��cznie ze mn�. W odpowiedzi spojrza�em na niego, grzecznie ale ch�odno, on za� prawie niedostrzegalnie kiwn�� mi g�ow� i odwr�ci� si� do Subhasha Yastry. - Poniewa� ju� tu jestem - powiedzia� - mog� ostatecznie zaj�� si�, czymkolwiek co tu jest do roboty. A co jest? Sub u�miechn�� si� szeroko jak wysoka, chuda �aba. - Ach, wszystko co pan �yczy, saar. Rozrywki? W naszych prywatnych salonach mamy najwybitniejsze artystki trzech planet, bajadery, �wietne aktorki... - Tego mamy po uszy w Cincinnati. Nie przylecia�em na Wenus, by ogl�da� wyst�py kabaretowe. - Oczywi�cie nie m�g� wiedzie�, jak dobre zrobi� posuniecie; prywatne pokoje Suba by�y bardzo nisko notowane w�r�d nocnych lokali na Wenus, a nawet najlepsze z nich niewiele by�y warte. - Oczywi�cie, saar! To mo�e zechcia�by pan wzi�� pod uwag� wycieczk�? - Ech - potrz�sn�� g�ow� Cochenour. - Co za sens? Czy jest tam inaczej, ni� na naszym l�dowisku le��cym dok�adnie nad naszymi g�owami? Yastra zawaha� si�. Widzia�em dobrze, jak oblicza w my�li dalsze konsekwencje, por�wnuj�c szans� zabrania Ziemniaka na wycieczk�, po powierzchni, z tym, co m�g�by dosta� ode mnie za po�rednictwo. Nie spojrza� w moj� stron�. Zwyci�y�a uczciwo��, to znaczy uczciwo�� podparta szybk� ocen� �atwo - wierno�ci Cochenoura. - Niewielka r�nica, istotnie - przyzna�. - Na powierzchni wszystko bardzo gor�ce i suche, przynajmniej w promieniu tysi�ca kilometr�w. Ale nie mi��em na my�li powierzchni. - Wiec co? - Ach, saar, nory Hiczich! Zaraz pod tym osiedlem ci�gn� si� na wiele mil. Mo�na by znale�� przewodnika... - Nie bierze mnie - mrukn�� Cochenour. - W ka�dym razie nie tak blisko. - Saar? - Je�li przewodnik mo�e nas tam poprowadzi� - wyja�ni� Cochenour - to znaczy, �e s� zbadane. Co oznacza, �e ju� wyszabrowane. C� w tym ciekawego? - Oczywi�cie - przyzna� natychmiast Yastra. - Rozumiem, co pan ma na my�li, saar. Humor wyra�nie mu si� poprawi� i czu�em jak jego radar skierowa� si� na mnie, by go upewni�, �e s�ucham, cho� w og�le nie patrzy� w moj� stron�.. - Prawd� m�wi�c - doda� - zawsze jest szansa natrafienia na nowe wykopaliska, saar, pod warunkiem, �e wie si�, gdzie szuka�. Czy mam racje przyjmuj�c, �e to by pana zainteresowa�o? Trzecia Yastry przynios�a mojego drinka i cieniutki papierek z kserokopi�. - Trzydzie�ci procent - szepn��em jej. - Powiedz Subowi. Ale bez targ�w i bez nikogo innego w licytacji... Kiwn�a g�ow� i zrobi�a do mnie oko. By�a tak samo pewna jak ja, �e Ziemniak ju� po�kn�� przyn�t�. Mia�em zamiar s�czy� mojego drinka tak d�ugo jak si� da, jednak widz�c zbli�aj�c� si� pomy�lno�� by�em got�w j� uczci� i poci�gn��em du�y, serdeczny tyk. Ale przyn�cie brakowa�o haczyka. Nieoczekiwanie Ziemniak wzruszy� ramionami. - Za�o�� si�, �e to strata czasu - mrukn��. - Naprawd� tak my�l�. Je�eli kto� wie gdzie szuka�, to sam by ju� tam poszuka�, prawda? - Ach, prosz� pana! - zawo�a� Subhash Yastra. - Przecie� s� setki niezbadanych tuneli! Tysi�ce! A w nich, kto wie, mo�e bezcenne skarby? Cochenour potrz�sn�� g�ow�. - Daj sobie spok�j - powiedzia�. - Przynie� nam jeszcze drinka. I postaraj si�, �eby tym razem l�d by� naprawd� zimny. * Z lekka zachwiany w nadziejach odstawi�em sw�j kubek, odwr�ci�em si� nieco od Ziemniak�w, by ukry� d�o� i zerkn��em do odbitki raportu Suba, by zorientowa� si�, czy nie ma tam czego�, co wyja�nia�oby czemu Cochenour straci� zainteresowanie spraw�. Nie by�o. Ale za to wiele si� dowiedzia�em. Dziewczyna, kt�ra by�a z Cochenourem nazywa�a si� Dorota Keefer. Podr�uje z nim od paru lat, tym razem po raz pierwszy poza Ziemie - Nie by�o nic na temat ich ma��e�stwa ani projekt�w na nie, przynajmniej z jego strony. Ona mia�a niewiele ponad dwadzie�cia, wiek rzeczywisty, nie fingowany lekami i przeszczepami. Sam Cochenour mocno przekroczy� dziewi��dziesi�tk�. Oczywi�cie nie wygl�da� ani na to, ani nawet blisko tego. Przygl�da�em si� jak podchodzi� do stolika; jak na cz�owieka jego wzrostu porusza� si� lekko i spr�y�cie. Fors� mia� z w�asno�ci ziemskiej i petro-�ywno�ci; wed�ug informacji by� jednym z pierwszych milioner�w naftowych, kt�rzy przestawili si� ze sprzeda�y paliwa do samochod�w i ogrzewania na produkcje �ywno�ci, hoduj�c algi w surowej ropie z w�asnych szyb�w i po przetworzeniu sprzedaj�c je dla cel�w konsumpcyjnych. Ju� nie by� zwyk�ym milionerem, ale kim� znacznie wi�kszym. I to wyja�nia�o jego wygl�d. Korzysta� z Pe�nej Lekarskiej z dodatkami. Sprawozdanie podawa�o, �e serce ma tytanowo - plastykowe. P�uca przeszczepione z dwudziestolatka, kt�ry zgin�� w katastrofie helikoptera. Dzia�anie sk�ry, musku��w i tkanki t�uszczowej, nie m�wi�c ju� o r�nych systemach gruczo�owych, podtrzymywa� hormonami i biostymulatorami kosztem dobrze ponad tysi�ca dolar�w dziennie. S�dz�c z tego, jak poklepa� siedz�c� obok niego dziewczyn�, dostawa� wszystko, co si� nale�a�o za te pieni�dze. Wygl�da� i zachowywa� si� jakby mia� nie wi�cej ni� czterdziestk�, mo�e zdradza�o go tylko spojrzenie jasnoniebieskich zimnych jak diamenty, znu�onych i nieufnych oczu. C� za wspania�y jele�! Prze�kn��em reszt� mego drinka i kiwn��em na Trzeci�, by mi przynios�a nast�pny. Musia� istnie� spos�b zmuszenia go, by wynaj�� moj� kapsu��. Trzeba go tylko by�o znale��. Za barierk� kafejki Yastry po�owa Wrzeciona my�la�a oczywi�cie w ten sam spos�b. Byli�my na dnie martwego sezonu; banda Hohmannowska mia�a przylecie� dopiero za trzy miesi�ce, wszystkim nam zaczyna�o brakowa� pieni�dzy. M�j przeszczep w�troby by� malutk� dodatkow� zach�t�. Z setki g�odnych szczur�w, kt�rych widzia�em k�tem oka, dziewi��dziesi�ciu dziewi�ciu potrzebowa�o nie mniej pilnie ni� ja chapn�� co� z forsy bogatego turysty tylko po to, by zosta� przy �yciu. Ale wszyscy nie mogli tego zrobi�. Dw�ch z nas, trzech, mo�e nawet i tuzin mog�o za�apa� tyle, by to co� naprawd� znaczy�o. Nie wi�cej. A ja musia�em by� jednym z tych niewielu. �ykn��em pot�nie mego drugiego drinka, da�em ostentacyjnie Trzeciej Yastry hojny napiwek i leniwie odwr�ci�em si� twarz� wprost do Ziemniak�w. Dziewczyna rozmawia�a z grupk� sprzedawc�w pami�tek z min� r�wnocze�nie zaciekawion� i niepewn�. - Boyce? - zapyta�a, patrz�c na niego przez ramie. - Co tam? - Do czego to s�u�y? Przechyli� si� przez barierk� i popatrzy�. - Wygl�da na wachlarz - powiedzia�. - Zgadza si�, wachlarz modlitewny Hiczich! - zawo�a� handlarz. Zna�em go, by� to Booker Allemang, weteran Wrzeciona. - Sam go znalaz�em, panienko! Spe�ni ka�de pani �yczenie, codziennie dostaje listy od klient�w donosz�cych o cudownych rezultatach... - Przyn�ta na frajer�w - warkn�� Cochenour. - Kup sobie je�li chcesz. - Ale co on powoduje? Za�mia� si� chrapliwie. - To, co ka�dy wachlarz. Ch�odzi. - I popatrzy� na mnie z u�miechem. * Dopi�em drinka, kiwn��em g�ow�, wsta�em i podszed�em do ich stolika. - Witajcie na Wenus - powiedzia�em. - Czy mog� pa�stwu w czym� pom�c? Dziewczyna, nim mi odpowiedzia�a, spojrzeniem zapyta�a Cochenoura o zgod�. - Uwa�am, �e to jest bardzo �adne - o�wiadczy�a. - Bardzo - potwierdzi�em. - Czy zna pani historie Hiczich? Cochenour wskaza� mi gestem krzes�o. Usiad�em i ci�gn��em dalej. - Zbudowali te tunele mniej wi�cej �wier� miliona lat temu. Mieszkali tu przez par� stuleci, w ocenach s� du�e r�nice. Potem odeszli. Zostawili po sobie mas� szmelcu i troch� rzeczy, kt�re nie s� szmelcem, miedzy innymi te wachlarze. Niekt�rzy tutejsi naci�gacze, jak ten Be-gie, co tu stoi, wpadli na pomys� nazwania ich "wachlarzami modlitewnymi" i sprzedawania ich turystom, by sobie z ich pomoc� zamawiali �yczenia. Allemang nie traci� ani s�owa z tego co m�wi�em, staraj�c si� odgadn��, do czego zmierzam. - Przecie� wiesz, �e to prawda - powiedzia�. - Ale wy dwoje jeste�cie za inteligentni na tego rodzaju gadki - ci�gn��em. - Niemniej przyjrzyjcie si� im. S� do�� pi�kne, by warto je by�o mie� nawet bez tej opowiastki. - Oczywi�cie! - zawo�a� Allemang. - Popatrz, panienko, jakie ten rzuca iskry! A te szare i czarne kryszta�y, jak pi�knie kontrastuj� z pani blond w�osami! Dziewczyna rozwin�a wachlarz usiany kryszta�ami. Tworzy� zw�j, ale w kszta�cie sto�ka. Wystarczy�o najl�ejsze dotkniecie kciuka by rozwin�� si� i gdy dziewczyna powia�a nim lekko, wygl�da�a naprawd� bardzo pi�knie. Jak wszystkie hiczijskie wachlarze wa�y� tylko z dziesi�� gram�w, a jego krystaliczna koronka odbija�a zar�wno �wiat�o luminescencyjnych hiczijskich �cian jak i �wietl�wek, kt�re zainstalowali�my tu my, szczury tego podziemnego labiryntu. Rzuca� na wszystkie strony t�czowe iskry. - Ten typ nazywa si� Booker Garey Allemang - powiedzia�em. - Sprzeda wam taki sam towar jak inni, ale nie oszuka was tak bardzo jak wi�kszo�� z nich. Cochenour spojrza� na mnie surowo, nast�pnie przywo�a� gestem Suba Yastre zamawiaj�c nast�pn� kolejk�. - Dobra - o�wiadczy�. - Je�li b�dziemy kupowa�, kupimy od ciebie, Booker Garey Allemang. Ale nie teraz. Zwr�ci� si� do mnie. - A pan co chce nam sprzeda�? - Siebie i moj� kapsu�� powietrzn�, je�li pan chce szuka� nowych tuneli. Oboje jeste�my najlepsi w naszych kategoriach. - Ile? - Milion dolar�w - odrzek�em natychmiast. - Za ca�o��. Nie odpowiedzia� od razu, cho� z pewn� przyjemno�ci� zauwa�y�em, �e cena nie zrobi�a na nim wi�kszego wra�enia. Wygl�da� tak mi�o, a przynajmniej tak samo spokojnie znudzony, jak zawsze. - Napijmy si� - powiedzia�, gdy Vastra i jego Trzecia nas obs�u�yli. D�oni� ze szklank� zrobi� gest pokazuj�c Wrzeciono. - Wiadomo do czego to s�u�y�o? - zapyta�. - To znaczy, po co Hiczi to zbudowali? Nie. Byli do�� niskiego wzrostu, wiec nie by�o wyrobiskiem kopalnianym. A gdy to odkryto, by�o ca�kiem puste. Spojrza� wyrozumiale na ruchliwe otoczenie, na balkony wyci�te w pochy�ych �cianach Wrzeciona, gdzie mie�ci�y si� knajpy podobne do tej, w kt�rej siedzieli�my, szeregi kiosk�w z pami�tkami, w wi�kszo�ci zamkni�tych w zwi�zku z martwym sezonem. Mimo to par� setek szczur�w podziemnych kr�ci�o si� dooko�a, a ich ilo�� by�a tym wi�ksza, im d�u�ej Cochenour i dziewczyna siedzieli przy stoliku. - Niewiele jest tu do ogl�dania, prawda? - powiedzia�. - Dziura w ziemi i masa ludzi pr�buj�cych dobra� si� do moich pieni�dzy. Wzruszy�em ramionami. Zn�w wyszczerzy� z�by. - No to po co tu przyjecha�em, co? Ano, to dobre pytanie, ale poniewa� pan go nie zada�, ja nie musze odpowiada�. Chce pan milion dolar�w. Policzmy sobie. Sto za wynaj�cie kapsu�y. Sto osiemdziesi�t czy co� ko�o tego miesi�cznie za wynajem sprz�tu. Minimum dziesi�� dni, ale raczej trzy tygodnie. �ywno��, zapasy, zezwolenia, jeszcze pi��dziesi�t. To ju� prawie siedemset tysi�cy, nie licz�c pa�skiego honorarium i tego, co pan musi odpali� naszemu gospodarzowi za to, �e nie wyrzuci� pana z lokalu. Zgadza si� Walthers? Mia�em pewne trudno�ci z prze�kni�ciem drinka, kt�ry ju� - mia�em w ustach, ale uda�o mi si� odpowiedzie�: - To by si� zgadza�o, Mr. Cochenour. - Nie uwa�a�em, by nale�a�o go informowa�, �e mam w�asny sprz�t jak r�wnie� kapsu��, cho� nie zdziwi�bym si�, gdyby si� okaza�o, �e wie tak�e i o tym. - No to umowa stoi. I chce odlecie� tak szybko, jak si� da, czyli, hmm, mniej wi�cej o tej samej godzinie jutro. - W porz�dku - odrzek�em, unikaj�c spojrzenia Suba Yastry, w kt�rego jakby piorun strzeli�. Mia�em zar�wno co� do zrobienia, jak i do przemy�lenia. Zaskoczy� mnie zupe�nie, a to nie jest dobre, gdy nie mo�na sobie pozwoli� na zrobienie b��du. Wiem, �e zauwa�y�, i� znam jego nazwisko. To by�o w porz�dku, zdawa� sobie spraw�, �e sprawdzi�em go natychmiast. Ale dziwne by�o, �e on zna� moje. III Pierwsze, co mia�em do zrobienia, to dok�adnie skontrolowa� m�j sprz�t; drugie: p�j�� do zwi�zku zawodowego, po�wiadczy� kontrakt i za�atwi� umow� z Sub Yastr�. Trzecie: zobaczy� si� z lekarzem. Chwilowo moja w�troba nie sprawia�a k�opot�w, ale przerwa�em przecie� picie alkoholu. Sprawdzenie, �e wszystko czego b�dziemy potrzebowa� podczas wyprawy jest sprawne, ze wszystkimi cz�ciami zamiennymi, kt�rych mogliby�my potrzebowa�, zaj�o mi oko�o godziny. Znachornia le�a�a po drodze do biura zwi�zku, wst�pi�em wiec najpierw tam. Nowiny by�y nie gorsze ni� oczekiwa�em; dr Morius starannie przestudiowa� odczyty swych aparat�w. Okaza�o si�, �e jego staranno�� kosztuje sto pi��dziesi�t dolar�w, on za� wyrazi� ostro�n� nadzieje, �e prze�yje trzy tygodnie z dala od jego gabinetu pod warunkiem, �e b�d� bra� wszystko co mi przepisze i nie b�d� przekracza� bardziej ni� zwykle zalecanej mi diety. - A gdy wr�c�? - zapyta�em. - Mniej wi�cej to samo, Audee - powiedzia� pogodnie. - Kompletne za�amanie w ci�gu, och, powiedzmy dziewi��dziesi�ciu dni. - Postuka� ko�cami palc�w. - S�ysza�em, �e dorwa�e� nadzianego - doda�. - Chcesz si� zapisa� na przeszczep? - A ile, wed�ug tego co s�ysza�e�, to nadzienie b�dzie warte? - Och, cena jest w ka�dym wypadku ta sama - odrzek� dobrodusznie. - Dwie�cie, plus szpital, anestezjolog, przedoperacyjna porada psychiatry, lekarstwa; wiesz ju� ile. Wiedzia�em i wiedzia�em te�, �e z tego co zarobi� na Cochenourze plus moje oszcz�dno�ci, plus ma�a po�yczka pod zastaw kapsu�y, b�d� m�g� to prawie na pewno pokry�. Po operacji b�d� bankrutem, ale, rzecz jasna, �ywym. - No to jazda - powiedzia�em. - Za trzy tygodnie od jutra. I zostawi�em go do�� zadowolonego, jak burma�skiego plantatora ry�u przygl�daj�cego si� kolejnym �niwom. Kochany tatu�. Czemu nie wys�a� mnie do szko�y medycznej zamiast zapewnia� mi wykszta�cenie? * By�oby bardzo przyjemnie, gdyby Hiczi byli tego samego wzrostu co ludzie, a nie o jakie� czterdzie�ci procent ni�si. W mniejszych tunelach, jak ten, kt�ry prowadzi� do Miejscowego Biura Nr 88 zwi�zku zawodowego, musia�em i�� ca�y czas zgi�ty w p�. Zast�pca przewodnicz�cego ju� na mnie czeka�. Mia� jedn� z tych niewielu dobrych posad, kt�re nie zale�a�y od turyst�w, w ka�dym razie nie bezpo�rednio. Powiedzia�: - Telefonowa� Subhash Yastra. M�wi, �e zgodzili�cie si� na trzydzie�ci procent, a poza tym zapomnia�e� zap�aci� w barze rachunek jego trzeciej �onie. - Jedno i drugie si� zgadza. - Mnie te� jeste� co� nieco� winien, Audee. Trzysta za kserokopie raportu o twoim frajerze. St�wa za po�wiadczenie twojej umowy z Yastr�. A je�li chcesz papiery przewodnika, to jeszcze sze��set. Da�em mu kart� kredytow� i podstemplowa�em urnowe, kt�r� spisa�. 30 procent Yastry nie nale�a�o si� od ca�ego miliona brutto, lecz mojego zarobku netto; ale nawet w ten spos�b m�g� mie� z tego tyle samo co ja, w ka�dym razie w �ywej got�wce, bo ja mia�em do zap�acenia zaleg�� reszt� za sprz�t oraz po�yczki. Po�rednicy gotowi s� podtrzymywa� klienta, p�ki mu si�. nie poszcz�ci, ale chc� by w�wczas im zap�aci�. Wiedzieli, ile mo�e potrwa�, nim mu si� poszcz�ci po raz drugi. - Dzi�ki, Audee - powiedzia� zast�pca, kiwaj�c g�ow� w stron� podpisanej umowy. - Co jeszcze mog� dla ciebie zrobi�? - Po twoich cenach, nic - odpowiedzia�em. - Ach, my�lisz, �e ci�. nabieram. "Boyce Cochenour i Dorota Keefer, Ziemia, Ohio, w czarterze. Innych pasa�er�w nie ma". Innych pasa�er�w nie ma - powt�rzy�, cytuj�c meldunek, kt�ry mi dostarczy�. - Ale� zostaniesz bogaczem, Audee, je�li popracujesz jak trzeba nad tym frajerem. - Tyle nie ��dam - powiedzia�em. - Nie chce. nic ponad to, by zosta� przy �yciu. Ale to nie by�a ca�a prawda. Mia�em malutk� nadzieje, niezbyt du��, w ka�dym razie nie tak du��, by o niej gada� i prawd� m�wi�c nigdy nie powiedzia�em na ten temat nikomu an� s�owa, �e mog� wyj�� z tego lepiej ni� tylko �ywy. Ale by� w tym pewien problem. Wed�ug standardowej umowy przewodnika, uwa�acie, oraz warunk�w wynajmu kapsu�y, dostaje zap�at�, i to wszystko, co mi si� nale�y. Je�li bierzemy takiego jelenia jak Cochenour na polowanie w nowe tunele Hiczich, a on znajdzie co� warto�ciowego - a jeleniom, wiecie, to si� zdarza, niecz�sto, ale wystarczaj�co by mieli nadzieje. - to jest to jego. My tylko dla niego pracujemy. Z drugiej zn�w strony m�g�bym si� wybra� na w�asn� r�k� i poszuka�, a wtedy cokolwiek bym znalaz�, by�oby moje. Jasne, �e ka�dy z odrobin� oleju w g�owie wybra�by si� sam, gdyby przypuszcza�, �e rzeczywi�cie co� znajdzie. Ale w moim wypadku to nie by�by taki dobry pomys�. Gdybym postawi� na tak� wycieczk� i przegra�, to nie znaczy�oby, �e tylko straci�em czas i mo�e pi��dziesi�t z oszcz�dno�ci i na skutek zu�ycia sprz�tu. Gdybym przegra�, by�bym trupem. By zosta� przy �yciu, potrzebne mi by�o to, co wyci�gn� z Cochenoura. A do tego potrzebne by�o moje honorarium, niezale�nie od tego czy znajdziemy co� ciekawego, czy nie. Moim nieszcz�ciem by�o to, �e wyobra�a�em sobie, i� wiem, gdzie mo�na znale�� co� bardzo interesuj�cego, wiec problem sprowadza� si� do tego, �e jak d�ugo by�em zwi�zany umow� oddaj�c� wszelkie prawa Cochenourowi, nie mog�em sobie pozwoli� na znalezienie w�a�nie tego. * Ostatni przystanek mia�em w mojej sypialni. Pod ��kiem, wpuszczony w lit� ska��, znajdowa� si� gwarantowany przeciww�amaniowy sejf, a w nim pewne papiery, kt�re od tej chwili wola�em trzyma� w kieszeni. Gdy swego czasu przyby�em na Wenus, nie interesowa�y mnie krajobrazy. Chcia�em dorobi� si� fortuny. Wtedy i przez nast�pne dwa lata ma�o co. obejrza�em na powierzchni Wenus. Ze statku kosmicznego zdolnego do l�dowania na Wenus widzi si� niewiele; ci�nienie 20.000 milibar�w na powierzchni oznacza, �e trzeba tam czego� troch� solidniejszego ni� te banieczki, kt�re lataj� na Ksi�yc, Marsa czy dalej, a parametry konstrukcyjne nie dopuszczaj� do umieszczania zb�dnych okien w kad�ubie. To nie ma wi�kszego znaczenia, bo i tak wsz�dzie, z wyj�tkiem okolic podbiegunowych, niewiele jest do ogl�dania. Wszystko co na Wenus warto zobaczy� jest wewn�trz i wszystko to niegdy� nale�a�o do Hiczich. Co nie oznacza, by�my o nich wiele wiedzieli. Nie znamy nawet ich w�a�ciwej nazwy; "hiczi" to po prostu s�owo, kt�rym kto� kiedy� zapisa� d�wi�k wydawany przez naci�ni�t� ognioper�e, a poniewa� jest to jedyny d�wi�k w jaki� spos�b zwi�zany z tamtymi, sta� si� ich nazw�. Hesperologowie nie wiedz� sk�d Hiczi przybyli, cho� s� pewne zapisy na strz�pach tego, co Hiczi u�ywali jako papieru; zblak�e, niekompletne, prawie nieczytelne. Przypuszczam, �e gdyby�my znali dok�adnie pozycje wszystkich gwiazd Galaktyki 250.000 lat temu, byliby�my nawet w stanie na tej podstawie ich zlokalizowa�. Przyjmuj�c, �e przybyli z tej galaktyki. Nigdzie w systemie s�onecznym nie ma �ladu ich pobytu, mo�e z wyj�tkiem Fobosa; specjali�ci ci�gle si� wyk��caj�, czy podobne do plastra pszczelego kom�rki wewn�trz marsja�skiego ksi�yca to co� naturalnego czy artefakty, a je�li artefakty, to bez w�tpienia hiczijskie. Ale niezbyt podobne do tutejszych. Czasem zastanawiam si�, kim byli. Uciekinierami z umieraj�cej planety? Uchod�cami politycznymi? Turystami, kt�rzy mieli awarie w drodze sk�d� tam do gdzie� tam i zatrzymali si� tutaj tylko, by zrobi� co musieli, by pod��y� dalej? Kiedy� my�la�em, �e mo�e przybyli, by obserwowa� rozw�j istot ludzkich na Ziemi, jak ojczymowie patrz�cy z u�miechem na rozwijaj�c� si� m�od� ras�; ale w tym okresie niewiele by�o do ogl�dania, bo znajdowali�my si� w po�owie drogi miedzy australopitekami i kromanio�czykami. Ale chocia� zabrali ze sob� prawie wszystko co mieli, zostawiaj�c tylko puste tunele, komory oraz tu i tam troch� szcz�tk�w, kt�rych albo nie warto by�o zabiera�, albo kt�re zosta�y przeoczone; te wszystkie "wachlarze modlitewne", wystarczaj�co du�o r�nych pojemnik�w, by wygl�da�o to jak pozosta�o�ci obozowiska opuszczonego po gor�cym lecie, jakie� b�yskotki i drobiazgi. S�dz�, �e najbardziej znanym z "drobiazg�w" jest przebijak izokinetyczny, kryszta� w�glowy przenosz�cy uderzenie pod k�tem dziewi��dziesi�ciu stopni. Kto� tam zarobi� na nim par� miliard�w maj�c tyle szcz�cia, �e go znalaz� i tyle rozumu, �e go zanalizowa� i powieli�. Ale my trafiali�my tylko na szmelc. A musia� tu by� kiedy� dobry towar, warty milion razy wi�cej ni� te �mieci. Czy wszystko co dobre zabrali ze sob�? Tego nikt nie wiedzia�. Ja te� nie, ale my�la�em, �e znam co�, co mo�e do tych rzeczy doprowadzi�. My�la�em mianowicie, �e wiem sk�d wystartowa� ostatni statek Hiczich; a by�o to daleko od wszystkich wyeksploatowanych wykopalisk. Nie oszukiwa�em sam siebie. Wiedzia�em, �e nic tu nie jest pewne. Ale by�o od czego zaczyna�. Mo�e, gdy startowa� ostatni statek, byli ju� zniecierpliwieni i nie tak dok�adnie oczy�cili teren po sobie. To by� sens ca�ego pobytu na Wenus. Jaki� w og�le m�g�by by� inny? Szczury podziemne w najlepszym razie ledwie �y�y. By prze�y�, trzeba by�o pi��dziesi�t tysi�cy na rok. Gdy mia�o si� mniej, nie starczy�o na op�acenie podatku od powietrza, podatku pog��wnego, przydzia�u wody a nawet rachunk�w za �ywno�� na poziomie pozwalaj�cym utrzyma� si� przy �yciu. Je�li za� chcia�o si� je�� mi�so cz�ciej ni� raz na tydzie� i mie� w�asn� kabin� do spania, trzeba by�o p�aci� jeszcze wi�cej. Papiery przewodnika kosztowa�y tyle co tygodniowe utrzymanie; gdy kt�rykolwiek z nas je wykupywa�, ryzykowa� koszt tygodnia �ycia przeciw szansom na szmal czy to od Ziemniak�w - turyst�w czy ze znalezisk, szmal wystarczaj�cy na bilet powrotny na Ziemie, gdzie nikt nie g�odowa�, nikt nie umiera� z braku powietrza, nikogo nie wyrzucano do wysokoci�nieniowej spalarki, jak� by�a atmosfera Wenus. Ka�dy ze szczur�w podziemnych, jeszcze gdy lecia� w kierunku S�o�ca, stawia� sobie za cel przede wszystkim powr�t w wielkim stylu: z fors� wystarczaj�c� na pe�ne �ycie istoty ludzkiej na Pe�nej Lekarskiej. I ja tego chcia�em. Strza�u z grubej rury. IV Nieprzypadkowo ostatni� moj� czynno�ci� tego wieczoru by�a wizyta w Sali Odkry�. Trzecia Yastry mrugn�a do mnie znad flirtowoalki i zwr�ci�a si� do swej towarzyszki/kt�ra rozejrza�a si� i kiwn�a g�ow�. Podszed�em do nich. - Hallo, panie Walthers - powiedzia�a. - Przypuszcza�em, �e mo�e pani� tu spotkam - odrzek�em, co by�o szczer� prawd�, bo Trzecia Yastry obieca�a mi, �e j� tu przyprowadzi: Nie wiedzia�em, jak si� do niej zwraca�. f,Panno Keefer" by�o" zgodnie ze stan6m faktycznym, "Pani Cochenour" dyplomatyczne. Wybrn��em z tego m�wi�c: - Poniewa� w najbli�szym czasie b�dziemy cz�sto si� spotyka�, co pani na to, �eby�my przeszli na m�wienie sobie po imieniu? - Audee, prawda? U�miechn��em si� do niej ca�� g�b�. - Szwed od strony matki, stary Teksa�czyk po ojcu. O ile wiem, imi� by�o od dawna u�ywane w rodzinie. Sala Odkry� jest po to, by Ziemniakom podkr�ci� nadzieje; jest tam troch� wszystkiego, od plan�w wyeksploatowanych - wykopalisk i ogromnej mapy Wenus w rzucie Merkatora do pr�bek najwa�niejszych znalezisk. Pokaza�em jej kopie przebijaka izokinetycznego i autentyczny piezofon p�przewodnikowy, kt�ry przyni�s� swemu odkrywcy nie mniejsze bogactwa ni� to, co mia� facet, kt�ry znalaz� przebijak. By� tu te� z tuzin ogniopere�, male�stw �wier�calowych, za pancern� szyb� i na poduszkach, �wiec�cych ch�odnym mlecznym �wiat�em. - S� �adne - powiedzia�a. - Ale po co te wszystkie �rodki ostro�no�ci? Widzia�am wi�ksze le��ce na ladzie we Wrzecionie bez jakiegokolwiek nadzoru. - Jest drobna r�nica, Doroto - odrzek�em. - Te s� prawdziwe. Roze�mia�a si� g�o�no. Bardzo �adnie si� �mia�a. �adna dziewczyna nie wygl�da �adnie podczas g�o�nego �miechu, a te kt�re troszcz� si� o sw�j wygl�d nie �miej� si� w og�le. Dorota Keefer wygl�da�a jak zdrowa, �adna dziewczyna, kt�ra �wietnie si� bawi. Gdy si� zastanowi�, jest to chyba najlepszy spos�b w jaki dziewczyna mo�e wygl�da�. Ale nie by�a jednak wystarczaj�co pi�kna, aby stan�� miedzy mn� i moj� now� w�trob�, przesta�em wiec my�le� o jej wygl�dzie, a zacz��em o interesie. - Te ma�e czerwone kulki w tamtej gablocie to krwawe diamenty - powiedzia�em. - S� radioaktywne i zawsze ciep�e. Dzi�ki temu mo�na zawsze odr�ni� prawdziwe od lipnych: ka�dy wi�kszy ni� mniej wi�cej trzy centymetry �rednicy, to lipa. Prawdziwy tej wielko�ci wytwarza zbyt wiele ciep�a, wiesz, stosunek kwadratu do sze�cianu, i topi si�. - Wiec te, kt�re tw�j przyjaciel pr�bowa� mi sprzeda�... - ...s� lipne. Zgadza si�. Skin�a g�ow�, ci�gle u�miechni�ta. - A co z tym, co ty nam pr�bujesz sprzeda�, Audee? Autentyk, czy lipa? * Trzecia Yastry dyskretnie si� ulotni�a i pr�cz mnie oraz dziewczyny nie by�o w Sali Odkry� nikogo. Nabra�em powietrza i powiedzia�em jej prawd�. Mo�e nie ca�� prawd�, ale nic poza prawd�. - To wszystko co tu le�y - powiedzia�em - to plon stu lat wykopalisk. Nie jest tego wiele. Przebijak, piezofon i dwa lub trzy inne urz�dzenia, kt�re potrafili�my uruchomi�; par� po�amanych kawa�k�w rzeczy, kt�re ci�gle jeszcze badaj� i par� b�yskotek. To wszystko. - Ja te� o tym s�ysza�am - odpowiedzia�a. - 1 jeszcze co�. Ani jedna z dat znalezienia na tych eksponatach nie jest �wie�sza ni� sprzed pi��dziesi�ciu lat. By�a bystra i lepiej poinformowana ni� si�. spodziewa�em. - A wniosek z tego - powiedzia�em - �e planeta zosta�a wyeksploatowana do cna. Pierwsi kopacze znale�li wszystko, co by�o do znalezienia... jak dot�d. - My�lisz, �e co� zosta�o? - Mam nadzieje. Popatrz. Punkt pierwszy. Tunele. Wida�, �e s� wszystkie jednakowe: b��kitne �ciany, absolutnie g�adkie, wydzielaj� �wiat�o, kt�re nigdy si� nie zmienia, twarde. Jak my�lisz, w jaki spos�b je zrobiono? - C�, nie mam poj�cia... - Ani ja. Ani nikt inny. Ale wszystkie tunele Hiczich s� takie same, a je�li wkopa� si� do nich z zewn�trz, trafia si�. na tak� sam� ska��, pod�o�ow�, nast�pnie warstw� po�redni�, kt�ra jest p� na p� pod�o�em i materia�em �cian, nast�pnie na �cian�. Wniosek: Hiczi nie kopali tuneli by je nast�pnie pokrywa� niebiesk� warstw�, mieli co� samobie�nego co laz�o pod ziemi� jak d�d�ownica, zostawiaj�c za sob� gotowe tunele. I jeszcze co�: za du�o dr��yli. To znaczy masami przebijali tunele, kt�rych nie potrzebowali, prowadz�ce donik�d, nigdy nie u�ywane. Czy to ci daje co� do my�lenia? - �e dr��enie by�o tanie i �atwe? - domy�li�a si�. Kiwn��em g�ow�. - Wiec wed�ug wszelkiego prawdopodobie�stwa musia�a to by� maszyna i gdzie� na tej planecie przynajmniej jedna czeka na odkrycie. Punkt dwa. Powietrze. Oddychali tlenem tak jak my i musieli sk�d� go bra�. Sk�d? - Ale� tlen atmosferyczny... - Oczywi�cie. Oko�o p� procenta. I ponad 95 procent dwutlenku w�gla. I w jaki� spos�b potrafili wydoby� te p� procenta z mieszanki, tanio i �atwo; pami�taj o tych dodatkowych tunelach, kt�re nape�nili powietrzem! Oraz, by sporz�dzi� mieszanin� do oddychania, potrzebna ilo�� azotu czy jakiego� gazu oboj�tnego, a te s� tu tylko w ilo�ciach �ladowych. Jak? C�, nie mam poj�cia, ale je�li to robiono mechanicznie, to chcia�bym te maszyn� znale��. Punkt nast�pny. Maszyny lataj�ce. Hiczi latali sobie nad powierzchni� Wenus jak chcieli. - Ale ty te� to robisz, Audee! Czy� nie jeste� pilotem? - Zgadza si�, ale pomy�l czego to wymaga. Temperatura powierzchniowa dwie�cie siedemdziesi�t stopni Celsjusza, a tlenu nie wystarczy, by zapali� papierosa. Wiec moja kapsu�a ma dwa zbiorniki paliwowe, jeden na w�glowodory, drugi na utleniacze. A... czy s�ysza�a� o facecie nazwiskiem Car - not? - Staro�ytny uczony, tak? Obieg Carnota? - Zgadza si� i to. - Uwa�nie odnotowa�em, �e zadziwi�a mnie po raz trzeci. - Wsp�czynnik Carnota sprawno�ci silnika wyra�a si� jego temperatur� maksymaln�, powiedzmy ciep�em spalania, podzielon� przez temperatur� gaz�w odlotowych. No dobra, ale temperatura odlotu nie mo�e by� ni�sza ni� temperatura o�rodka, w przeciwnym razie nie uruchomi�aby� silnika, tylko ch�odziark�. No i masz te. dwie�cie siedemdziesi�t stopni otaczaj�cego powietrza, silnik jest wiec zasadniczo do bani. Ka�dy silnik cieplny na Wenus jest do bani. Czy nie zastanawia�a� si�, czemu tu tak ma�o kapsu� powietrznych? Mnie to nie martwi, nawet pomaga w utrzymywaniu si�. Mamy prawie monopol. Ale przyczyna le�y w tym, �e ich praca jest cholernie droga. - A Hiczi rozwi�zali to lepiej? - Przypuszczam, �e tak. Zn�w si� za�mia�a niespodziewanie i znowu w spos�b bardzo poci�gaj�cy. - Ale�, m�j biedny ch�opcze - powiedzia�a weso�o - to co sprzedajesz, trzyma ci�. za gard�o, prawda? My�lisz, �e kt�rego� dnia znajdziesz najwa�niejszy tunel i zabierzesz sobie wszystko. No c�, nie bardzo by�em zadowolony z rozwoju sytuacji. Um�wi�em si� z Trzeci� Yastry, �e zabierze dziewczyn� tutaj, z dala od jej ch�opa, bym j� m�g� prywatnie wysondowa�. Ale to nie wypali�o. Wypali�o natomiast to, �e ona zwr�ci�a na siebie moj� uwag�, co ju� samo w sobie by�o niedobre, a co gorsza spowodowa�a, �e zacz��em si� przygl�da� sobie samemu. , Po minucie milczenia odpowiedzia�em: - Mo�e i masz racje. Ale jestem zdecydowany spr�bowa�. - Nie jeste� na mnie z�y, prawda? - Nie - odrzek�em niezgodnie z prawd� - ale mo�e, odrobin� zm�czony. A jutro przed nami daleka droga, wiec lepiej odprowadz� pani� .do domu, panno Keefer. V Moja kapsu�a sta�a obok kosmodromu i dociera�o si� do niej w ten sam spos�b, jak na kosmodrom. Wind� do �luzy powierzchniowej i taxitraktorem przez such�, wym�czon� powierzchnie Wenus, �uszcz�c� si� pod uderzeniami wiatru o szybko�ci trzystu kilometr�w na godzin�. Oczywi�cie normalnie trzyma�em kapsu�� pod os�on� piankow�. Je�li chcesz co� zachowa� w ca�o�ci na powierzchni Wenus, nie zostawiaj tego luzem i wystawionego na dzia�anie atmosfery, nawet je�li jest zrobione ze stali chromowej. Piank�, zdj��em rano, gdy robi�em przegl�d i �adowa�em zapasy. Teraz kapsu�a by�a gotowa. Wida� to by�o przez iluminatory �azika i poprzez ��tozielony mrok na zewn�trz. Cochenour i dziewczyna te� mogliby j� dostrzec, gdyby wiedzieli gdzie patrze�, ale mogli te� jej nie rozpozna�. Cochenour wrzasn�� mi do ucha: - Pok��cili�cie si� z Dorie? - Nie pok��cili�my si� - odwrzasn��em. - Niech si� pan nie przejmuje nawet gdyby tak by�o. Nie musicie si� lubi�, wystarczy, �e robicie to co chce. - Przez chwile milcza�, by da� odpocz�� swemu gard�u. - Jezusie. Co za wiatr. - Zefirek - odpowiedzia�em. Nie doda�em nic, sam do tego dojdzie. Teren wok� kosmoportu jest obszarem czego� w rodzaju naturalnej ciszy, jak na wenusja�skie normy. Wyp�r orograficzny odrzuca znad l�dowiska najgorsze wiatry w g�r� i do nas dociera tylko co� na kszta�t b��dz�cych zawirowa�. Ma to te dobr� stron�, �e start i l�dowanie s� wzgl�dnie �atwe. A z��, �e na p�ycie osiadaj� niekt�re z zawartych w atmosferze zwi�zk�w metali ci�kich. To, co jest na Wenus uwa�ane za powietrze, ma warstwy czerwonego siarczku i chlorku rt�ci na ni�szych wysoko�ciach, a po wzniesieniu si� ponad nie a� do tych �licznych pierzastych chmurek okazuje si�, �e niekt�re z nich to kwas solny i fluorowodorowy. Ale na to s� sposoby. Nawigacja na Wenus jest tr�jwymiarowa. Przelot z punktu do punktu jest do�� �atwy; transponder ��czy ci� z radiolatarniami i oznacza w spos�b ci�g�y twoj� pozycje na mapie. Natomiast trudno jest wybra� w�a�ciw� wysoko�� i w�a�nie z tego powodu moja kapsu�a i ja jeste�my dla Cochenoura warci milion dolar�w. Byli�my ju� przy niej i teleskopowy ryj �azika obmacywa� jej �luz�. Cochenour wygl�da� przez iluminator. - Nie ma skrzyde�! - wrzasn�� takim tonem, jakbym go chcia� oszuka�. - Ani �agli, ani �a�cuch�w �niegowych - odwrzasn��em. - Niech pan wsiada na pok�ad, je�li chce pan rozmawia�. W �rodku �atwiej. Przecisn�li�my si� przez w�ski ryj, otworzy�em wej�cie i ju� bez wi�kszych k�opot�w dostali�my si� do �rodka. Nawet takich k�opot�w, jakie sam m�g�bym spowodowa�. Widzicie, kapsu�a na Wenus to wielka rzecz. Mia�em cholerne szcz�cie, �e uda�o mi si� j� naby� no i nie ma co kry�, by�em w niej zakochany. Mog�a zmie�ci� dziesi�� os�b, bez wyposa�enia. Z tym, GO nam sprzeda� dzia� handlowy Sub Yastry, a Oddzia� 88 zatwierdzi� jako niezb�dne na pok�adzie, ju� naszej tr�jce by�o ciasno. By�em przygotowany przynajmniej na sarkastyczne uwagi. Ale Cochenour tylko rozejrza� si� w �rodku, by znale�� najlepsz� koje, podszed� do niej i o�wiadczy�, �e nale�y do niego. Dziewczyna okaza�a si� porz�dn� facetk�, a ja zosta�em ze wszystkimi gruczo�ami na�adowanymi w oczekiwaniu awantury, kt�ra nie wybuch�a. Wewn�trz kapsu�y by�o o wiele ciszej. Ha�as wiatru oczywi�cie dochodzi�, ale w stopniu ledwie dokuczliwym. Rozda�em zatyczki do uszu, a z nimi ha�as nawet nie przeszkadza�. - Siadajcie i zapnijcie pasy - rozkaza�em, a gdy si� upakowali, wystartowa�em. Przy dwudziestu tysi�cach milibar�w skrzyd�a nie s� rzecz� zb�dn�, to morderstwo. Moja kapsu�a mia�a we w�asnym muszlowatym kad�ubie tyle si�y wznoszenia ile by�o trzeba. Otworzy�em dop�yw obu paliw do silnik�w termostrumieniowych, przelecieli�my w podskokach przez prawie r�wny teren wok� p�yty (raz na tydzie� wyr�wnywa�y go spychacze, dzi�ki temu by� do�� p�aski) i wzlecieli�my �wiec� w dzik�, ��tozielon� dal, a w chwile p�niej w br�zowoszar�, przeleciawszy nie wi�cej ni� pi��dziesi�t metr�w. Cochenour dla wygody lu�no zapi�� pasy. Z przyjemno�ci� s�ucha�em jak ryczy rzucany tam i z powrotem. Ale to nie trwa�o d�ugo. Na poziomie tysi�ca metr�w znalaz�em p�trwa�� wenusja�sk� inwersje atmosferyczn� i turbulencja uciszy�a si� do tego stopnia, �e mog�em odpi�� pasy i wsta�. Wyj��em zatyczki z uszu i gestem pokaza�em Cochenourowi oraz dziewczynie, by zrobili to samo. Rozciera� sobie g�ow� w miejscu, kt�rym uderzy� w umocowan� u g�ry p�k� z mapami. Ale przy tym lekko si� u�miecha�. - Wcale podniecaj�ce - przyzna�, grzebi�c w kieszeni. Po czym przypomnia� sobie, �e wypada zapyta�: - Czy mog� tu pali�? - Pa�skie p�uca. U�miechn�� si� szerzej. - Obecnie tak - zgodzi� si� ze mn� i zapali�. - Halo! Czemu nie da� nam pan tych zatyczek, gdy byli�my w traktorze? * Mo�na by rzec, �e w pracy przewodnik�w istniej� okresy, podczas kt�rych albo pozwala si� klientom zasypywa� si� pytaniami i sp�dza ca�y czas na wyja�nianiu co ten zabawny zegareczek pokazuje, albo robi si� swoje i zarabia pieni�dze. Ja za� zastanawia�em si�, czy wyjd� z tego lubi�c Cochenoura i jego dziewczyn�, czy nie? Je�li tak, postaram si� by� dla nich uprzejmy. Bardziej ni� uprzejmy. �y� przez trzy tygodnie we tr�jk� na przestrzeni mniej wi�cej tej wielko�ci co wn�ka kuchenna przy apartamencie oznacza�o, �e wszyscy b�d� musieli usilnie si� stara� by� mi�ymi dla wszystkich pozosta�ych, a poniewa� mnie p�acono za to bym by� mi�y, powinienem dawa� dobry przyk�ad. Z drugiej strony Cochenourowie naszego �wiata niekiedy po prostu nie s� sympatyczni. Je�li tak si� mia�o zdarzy�, im mniej gadania, tym lepiej; na pytania tego typu jakie mi zadano powinienem odpowiada� wymijaj�co, na przyk�ad: - "Zapomnia�em". Ale prawd� m�wi�c on nie by� naprawd� niemi�y, a dziewczyna naprawd� stara�a si� zachowywa� przyjacielsko. Powiedzia�em wiec: - C�, to ciekawa sprawa. S�yszy si� dzi�ki r�nicy ci�nie�. Gdy startowali�my, zatyczki odfiltrowa�y cze�� d�wi�k�w: fale ci�nieniow�, ale kiedy wrzasn��em na was by�cie zapieli pasy, zatyczki przepu�ci�y nadci�nienie mego g�osu i zrozumieli�cie co m�wi�. Ale s� granice. Powy�ej stu dwudziestu decybeli... to jednostka si�y d�wi�ku... - Wiem co to decybel - mrukn�� Cochenour. - Dobra. Powy�ej stu dwudziestu b�benek uszny w og�le nie reaguje. Wiec w �aziku by�o za g�o�no, z zatyczkami nie s�yszeliby�cie nic. Dorota przys�uchiwa�a si�, poprawiaj�c r�wnocze�nie makija� oczu. - A co tam by�o do us�yszenia? - Och - powiedzia�em - nic takiego. Z wyj�tkiem, powiedzmy... - W tym momencie zdecydowa�em my�le� o nich jak o przyjacio�ach, przynajmniej na razie. - Z wyj�tkiem gdyby zdarzy� si� wypadek. Gdyby nas dopad� poryw wiatru to, rozumiecie, �azik m�g�by fikn�� koz�a. Albo jaki� twardy przedmiot m�g�by nadlecie� zza g�r i trafi� nas, zanim by�my si� w tym zorientowali. Albo... Potrz�sn�a g�ow�. - Rozumiem. Cudowne miejsce na wycieczki, Boyce. - Aha. Ale - doda� - kto teraz pilotuje? Wsta�em i uruchomi�em pozorny globus. - O tym w�a�nie chcia�em m�wi�. W tej chwili autopilot, kieruj�c nas og�lnie w kierunku tego kwadratu na dole. Dok�adny cel lotu musimy wybra� sami. - Tak wygl�da Wenus? - zapyta�a dziewczyna. - Niezbyt zach�caj�co. - Te linie to markery radiolatarni; przez okno ich nie wida�. Na Wenus nie ma ocean�w i nie podzielono jej na poszczeg�lne kraje, wiec mapa nie jest podobna do mapy Ziemi. Ten jasny punkt to my. Prosz� popatrze�. - Na siatk� radiolatarni.! kolory na�o�y�em symbole maskon�w. - Te rozmazane k�ka to maskony. Wiecie co to jest maskon? - Koncentracja masy. Obszar ci�kich materia��w - powiedzia�a dziewczyna. - Pi�knie. Teraz prosz� popatrze� na wykryte podziemia Hiczich. - W��czy�em je na globus w postaci z�otych wzor�w. - Wszystkie wyst�puj� w maskonach - powiedzia�a natychmiast Dorota. Cochenour spojrza� na ni� z wyrozumia�� aprobat�. - Nie wszystkie. Prosz� popatrze� tutaj. Ten ma�y nie i ten drugi te� nie. Ale prawie wszystkie. Czemu? Nie wiem. Nikt nie wie. Koncentracje masy to g��wnie starsze, g�stsze ska�y, bazalty i tak dalej, i mo�e Hiczi uwa�ali je za �atwiejsze do dr��enia. A mo�e je po prostu lubili. W mej korespondencji z profesorem Hegrametem na Ziemi, w czasach gdy nie mia�em w brzuchu zdychaj�cej w�troby i interesowa�a mnie wiedza teoretyczna, stawiali�my r�ne hipotezy: mo�e koparki Hiczich mog�y pracowa� tylko w g�stej skale albo skale o okre�lonym sk�adzie chemicznym. Ale z nimi nie chcia�em o tym dyskutowa�. - A teraz popatrzcie tutaj, gdzie obecnie jeste�my. - Obr�ci�em globus pozorny, odrobin� poruszywszy pokr�t�em. - To jest wielki wykop, z kt�rego w�a�nie wyle�li�my. Wida� nawet kszta�t Wrzeciona. Nawiasem m�wi�c to forma tu pospolita. Przyjrzyjcie si�, to zobaczycie kilka innych, a s� i takie, kt�rych nie wida� na tym schemacie, ale na miejscu mo�na je dostrzec. Maskon, w kt�rym znajduje si� Wrzeciono zwany jest Serendip; zosta� odkryty przypadkowo przez zesp� hesperolog�w... - Hesperolog�w? - Czyli geolog�w dzia�aj�cych na Wenus. Pobierali wiertnicze pr�bki geologiczne i natrafili na podziemia Hiczich. A te wszystkie podziemia, kt�re widzieli�cie na du�ych szeroko�ciach p�nocnych s� po�o�one w jednej gromadzie powi�zanych maskon�w. ��cz� si�. korytarzami w mniej g�stych ska�ach, ale tylko wtedy gdy jest to absolutnie konieczne. Cochenour odezwa� si� ostrym tonem - Le�� na p�nocy, a lecimy na po�udnie. Dlaczego? Ciekawe, �e umia� odczytywa� instrumenty nawigacyjne, ale nie powiedzia�em, �e to zauwa�y�em. Odrzek�em tylko: - S� do niczego. By�y badane. - Wygl�daj� nawet na wi�ksze ni� Wrzeciono. - Zgadza si�, wielokrotnie wi�ksze. Ale nie ma w nich nic ciekawego, a w ka�dym razie jest niewiele szans na to, �e nawet je�li co� jest, to w takim stanie, �e warto sobie tym zawraca� g�ow�. P�yny podpowierzchniowe wype�ni�y je ca�kowicie sto tysi�cy lat temu, mo�e i dawniej. Masa dobrych ludzi zbankrutowa�a pr�buj�c je wypompowa� albo rozkopywa�. I nic nie znale�li. Spytajcie mnie. By�em jednym z nich. - Nie wiedzia�em, �e na powierzchni Wenus albo pod ni� znajduje si� woda w postaci p�ynnej - powiedzia� z niedowierzaniem Cochenour. - Nie powiedzia�em, �e to woda, prawda? Cho� w rzeczywisto�ci cze�� z tego to woda albo przynajmniej pewien rodzaj mu�u g��binowego. Zdaje si�, �e woda wyparowuje ze ska� i po paru tysi�cach lat przedostaje si� na powierzchnie, rozpada si� na tlen oraz wod�r, i ginie. Mo�e przypadkiem wiecie, �e jest jej troch� pod Wrzecionem. W�a�nie j� pili�cie i ni� oddychali�cie. Odezwa�a si� dziewczyna: - Boyce, to wszystko bardzo ciekawe, ale jestem spocona i brudna. Czy mog� na chwile zmieni� temat rozmowy? Cochenour zaszczeka�, bo trudno to by�o nazwa� �miechem. - Sugestia podprogowa, Walthers, zgadza si� pan? Oraz troch�, mam nadzieje, staromodnej pruderii. Tak naprawd� to ona chce p�j�� do toalety. Gdyby dziewczyna okaza�a skr�powanie, mnie by si� te� ono udzieli�o. Ale powiedzia�a tylko: - Poniewa� mamy tu mieszka� przez trzy tygodnie, chce wiedzie�, jak ten pojazd jest urz�dzony. - Oczywi�cie, panno Keefer - odpowiedzia�em. - Dorota. Dorrie je�li wolisz. - Jasne, Dorrie. C�, widzisz co tu mamy. Pi�� koi, mo�na je podzieli� na po�owy, je�li ma spa� dziesi�� os�b. Dwie kabiny natryskowe. Wygl�da, �e s� zbyt ciasne, by si� w nich namydli�, ale to si� udaje, je�li si� postara�. Trzy toalety chemiczne. Kuchnia tam... i to wszystko. Wybierz sobie koje, Dorrie. Maj� opuszczane parawany, na wypadek gdyby� chcia�a si� przebra� czy co� w tym rodzaju, albo gdyby� po prostu przez chwile mia�a ochot� nas nie ogl�da�. Odezwa� si� Cochenour: - Jazda, Dorrie, zr�b to co chcesz zrobi�. Tak czy tak chcia�bym, �eby Walthers mi pokaza� jak to si� pilotuje. * Pocz�tek by� niez�y. Mia�em za sob� naprawd� ci�kie do�wiadczenia: grupy, kt�re przybywa�y na pok�ad pijane i przez ca�y czas upija�y si� jeszcze dok�adniej, pary, kt�re prowadzi�y ze sob� wojn� bez minuty przerwy od obudzenia si� do za�ni�cia, a godzi�y si� ze sob� tylko po to, by si� k��ci� ze mn�. Ci tutaj wygl�dali ca�kiem nie�le, nawet nie bior�c pod uwag� tego, �e mieli ocali� mi �ycie. Pilotowanie kapsu�y to nic szczeg�lnego, przynajmniej gdy idzie o kierowanie jej w stron�, w kt�r� chce si� lecie�. Atmosfera Wenus zapewnia wyporno�� z naddatkiem. Nie ma zmartwienia, �e si� w czym� zakopie a w og�le autopilot prawie ca�y czas za was my�li. Cochenour uczy� si� szybko. Okaza�o si�, �e pilotowa� na Ziemi wszystko co mo�e lata�, a do tego p�ywa� jednoosobowymi ��dkami podw