4839
Szczegóły |
Tytuł |
4839 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
4839 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 4839 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
4839 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
CZ�OWIEK Z JOT
Cezary Domarus
Tak to si� czasem dzieje. Czyta cz�owiek gazet�, trafia na jakie� zdanie i dech
mu w piersiach zatyka. Normalnie
maks. Czyta cz�owiek jeszcze raz, co by lepiej zrozumie�, przyzwyczai� si�, ale
nic, nie da si� - m�zg nie przyswaja.
Nie �eby cz�owiek g�upi by� albo wydarzenie straszne do zawrotu g�owy. Zwyczajna
rzecz. Na przyk�ad "Rz�d kiwa
podatnik�w". Jakich po datnik�w? Jak s� po datnicy, to po jakich datkach i co to
ma znaczy�? Jakiej wysoko�ci by�y
to datki? Komu dawane? I tak dalej.
To nie sta�o si� od razu. Z pocz�tku przyjmowa�em takie sprawy zwyczajnie.
Dzieci�stwo bez trzask�w, m�odo�� jako
tako, potem do pracy chodzi�em, bezproblemowo to wygl�da�o. A� pewnego dnia
ogl�dam sobie telewizj�, a tu spiker
m�wi: "Jak Lison to zrobi�?". "Bi�" w porz�dku, ale co znaczy "zro"? pomy�la�em.
�e bi� jakiego� Zro? A mo�e "zro"
znaczy rodzaj bicia? Do �adu nie mog�em za nic doj��. Straszna m�ka. I tak przez
kilka godzin. Nast�pnego dnia
zapomnia�em o tym na szcz�cie.
Par� dni p�niej ci�gn� za sob� dwudziestotonow� naczep� pod wskazany adres, a
spiker radiowy wali tak: "Ju�
nied�ugo b�dzie m�wi� wi�cej!". Przestraszy�em si�. Zdj��em nog� z gazu,
zredukowa�em bieg, bo strach p�dzi� z
takimi my�lami. Co to znaczy "mu wi� wi�cej?" W jaki spos�b to robi�? Jakich
cz�ci cia�a dotyczy�a ta czynno��?
Przez p� godziny mia�em dziwne wizje. Wszystkie na temat wicia. To mnie
wyczerpa�o. Zatrzyma�em w�z i
poszed�em spa�.
Z biegiem czasu takich przej�� by�o wi�cej. Kiedy� �ona m�wi co� do mnie, a ja
normalnie nie wiem, co kobieta
nadaje. Zupe�nie nic. Znowu m�wi co� do mnie, a ja nic. Po�arli�my si� wtedy,
raczej ona po�ar�a mnie. Wygl�da�o
na to, �e robi� sobie z niej jaja. Co� si� dzia�o, zrozumia�em, co� tyka�o nie w
te strone.
To by�o wreszcie jasne. Chcia�em wiedzie�, z czego to wynika. Cz�owiek lgnie do
wiedzy... Zaraz... Wiedza?...
Cz�owiek?... Tak te� wtedy pomy�la�em. Te dwa s�owa wygl�da�y dziwnie. Wiek? No
dobra. Ale "cz�o" Nie trzyma�o
si� kupy.
Czasem trafia�y si� takie dni, kiedy chodzi�em tu i tam, a nic nie mog�em
skuma�. Kiedy indziej wszystko w porz�dku.
By�o i tak, �e ko�lawi�em pewne wyrazy, dodawa�em do nich co�, dajmy na to -
szukamszuksep. Mniej wi�cej. Kupa
wentyla. Sory.
Wreszcie pad�o na to, �e przesta�em nad tym g��wkowa�, skupi�em si� na sprawach
zwyk�ych. No, one bardziej na
mnie. Pewne sta�e wydarzenia. Ma�o snu. �atwo to ogarn��.
A� jednego dnia za�adowali mi pe�n� naczep� pr�t�w, do fabryki mia�em to zawie��
jakiej�, w s�siednim
wojew�dztwie. (Jak s� sie dnie, to czy s� sie noce? my�la�em o tym p� drogi).
Wnerwiony by�em, bo trasa kr�tka,
roz�adunek d�ugi, a i uszkodzi� co� nieco� mogli przy tym. Ale nic, jad�, jad�,
jad�.
Fabryka jebitna, kilkana�cie hal, wi�c pokazuj� jakiemu� cz�owieczkowi papiery.
Gdzie mam si� podstawi�? Odsy�a
mnie do kogo�, id� tam, i tak dalej. Wreszcie ka�� mi wjecha� do wielkiej hali.
Wje�d�am, otwieram wszystko, daj�
im papiery i niech robi� sobie, co chc�. D�wigi maj�.
Z nud�w zacz��em �azi� po tej hali, nikt mnie nie zatrzymywa�. R�ne wielkie
urz�dzenia tam by�y, zbiorniki,
k��bowiska rur, drabinek, galeryjek. Wlaz�em na jedn� z takich galeryjek. Mocny
stamt�d by� widok. Co� si� tam w
g��bi molocha przesuwa�o, raz w te, raz w drugie.
Przechyli�em si� mocniej przez barierk�, bo chcia�em dok�adniej zobaczy�, co tam
si� robi.
A tu metal zabrz�cza�, pr�t barierki odgi�� si� do przodu i run��em w d�,
prosto w gardziel jakiego� zbiornika, z
kt�rego zalatywa�o potwornie. Wpad�em do cieczy smrodliwej. Ca�y. W �rodku
przesta�em widzie�. Ale nie topi�em
si� ani nic. Przesta�o �mierdzie�. Dusi� nie dusi�o. �re� w oczy nie �ar�o.
Przez moment nie rusza�em si� i by�o mi
dobrze w tej ciemno�ci. �ywy jak najbardziej.
Potem zrobi�em kilka gwa�townych ruch�w, �eby wyp�yn�� na wierzch. Moja g�owa
zn�w znalaz�a si� w powietrzu.
Z�apa�em szybko wyst�p przy otworze zbiornika i podci�gn��em si� do g�ry.
Wreszcie stan��em na zbiorniku,
ociekaj�cy ciecz�, kt�ra lekko sycza�a.
Patrz�, a tu w moj� stron� biegnie jaki� facet, jap� drze potwornie, normalnie
otw�r g�bowy ma na p� twarzy:
wymachuje r�kami, pokazuje na mnie, potem potyka si�, pada na glebe, podnosi si�
i ucieka w kierunku bramy.
P�niej przybiegli inni. Wytrzeszczali ga�y, mrugali, wydusi� z siebie s�owa nie
mogli. Potem kto� zapyta�, czy
dzwoni� po pogotowie.
A ja na to, czemu, mam si� dobrze, nic mi nie jest!
Wtedy zacz�li gada�, dotyka� mnie, zdziwieni, �e �yj�, bo przecie� wpad�em do
zbiornika z ciek�ym amoniakiem, czy
jako� tak, i by�em tam przez dobrych par� minut, mo�e d�u�ej.
- Przywidzia�o si� wam - powiedzia�em przytomnie, bo je�li oni nie bredzili, to
ja...
- Panie! Panie! - jaki� przera�ony facet chwyci� mnie za r�kaw i nie m�g�
pu�ci�.
Z bez�adnej gadaniny innych go�ci nic nie mog�em wywnioskowa�, a zreszt� zaraz
przesta�em ich okresowo rozumie�,
jakby to, wiadomo, inny j�zyk by�.
Prze�adunek trwa�, widzia�em d�wigi i sztaplarki kr�c�ce si� ko�o mojego wozu.
Wia� nie mo�na by�o. Usiad�em na
skrzyni. Pozosta�o czeka�.
P� godziny p�niej przyjecha�a karetka pogotowia. Lekarz w bia�ym fartuchu
podszed� do mnie i przyjrza� mi si�
uwa�nie. U�miechn��em si� do niego. Z�apa� mnie za r�k�, spojrza� na sk�r�,
zajrza� mi w oczy.
- Co� panu jest? - zapyta�.
- Nie - odpowiedzia�em.
- Jest pan z Jowisza, czy co? - mrukn�� pod nosem. Przyjrza� mi si� jeszcze raz,
morderczo, potem zrobi� zwrot w ty� i
karetka odjecha�a.
Ko�czyli roz�adunek. Zabra�em papiery podbite przez jakiego� kierownika i
zamkn��em si� w kabinie. Kiedy tylko
wy�adowali ostatni� wi�zk� pr�t�w, zapu�ci�em silnik i ruszy�em z powrotem.
Wszyscy gapili si� na mnie, jeszcze w
lusterku widzia�em rozdziawione g�by, fluktozy jedne.
S�owa tego lekarza. Zrozumia�em dobrze. Dotar�o. Jad�c pustymi ulicami czu�em,
�e wraca mi pami�� jaka�. To
znaczy, w�a�ciwa. Przedtem jej nie mia�em. Ino przeb�yski. J�zyk zacz�� mi si�
ko�lawi�, chocia� do nikogo nie
gada�em. Potem wr�ci�y do mnie fragmenty pami�ci przedp�odowej, chowaj�ce si� do
tamtej pory w�r�d p�l i
torfowisk.
Wi�c ja naprawd� pochodzi�em z Jowisza. M�j dziadek przyby� na Ziemi� z Jowisza,
bo cierpia� na ogromny g��d
historii, a na Jowiszu �adnej historii nie by�o. Taka forma �ycia, �e historii
�adnej nie by�o. Dla mojego dziadka trudne
do zniesienia zjawisko. Jak tylko dowiedzia� si�, �e na Ziemii jest historia,
klumpfy tradycji, dyspozwitki refleksji,
�wiadomo�ci wertykle, te rzeczy, to postanowi� tam pojecha� i zosta� na wieki.
Oczywi�cie potem mia� syna, potem
umar�, syn mia� syna, czyli mnie, i w zwidzie historii dyskologicznie pami�� o
jowiszowato�ci przyblad�a. Dopiero w
po�owie �ycia zacz�y si� mi robi� przeb�yski, a� wreszcie dotar�em do korzeni.
Co by�o robi�? W�z p�dzi� przez pola, lasy, wsie, rozlewnie w�d gazowanych, hale
produkcyjne, We�tawy wspomnie�,
p�dzi� pod wielop�atami, coraz wolniej, noga nie chcia�a zej�� z gazu, bo coraz
intensywniej my�la�em o tym, jakby
tu wr�ci� na Jowisza. Ale co na to �ona? Co z dzieckiem? Co zrobi� beze mnie?
Czy powr�t jest w og�le mo�liwy? A
mo�e durszlawka historiozy wbi�a si� w me pory tak sowicie, �e nijak wydoby� si�
poza atmosfer� ziemsk� ju� nie
mog�, nie m�wi�c o przebyciu purchawej pr�ni, by zanurzy� si� z lubo�ci� w
metanowo-amoniako-helowej
atmostrucli Jowisza, po��danej nieziemsko.
Ko�o Ko�cie�yny o ma�y w�os nie rozjecha�em cz�owieka. Trzeba by�o uci��
rozmy�lania, zredukowa� pr�dko��,
przywo�a� neuropikle do porz�dku.
Przyjecha�em do domu, wzi��em zeszyt w kratk� i spisa�em wszystko, co powy�ej,
dla moich potomk�w, �eby sobie
krzywo nie wyobra�ali, sk�d pochodz�. Jak ju�, to niech opowiedz� si� po stronie
miotaczy laser�w (gdyby trzeba
by�o). W ko�cu pochodzenie do czego� zobowi�zuje.
A co ze mn�, czy chcia�em wraca�? W ko�cu nie by�o mi tu a� tak �le. Sk�d mia�em
wiedzie�, co teraz dzieje si� na
Jowiszu? Niedobrze powiedziane, tam nie ma historii, szumszuk. Po co mia�bym tam
wraca�? Mo�e tam nie ma dobra
ani z�a? A tu przynajmniej to. Tak, mam gdzie� Jowisza, zdecydowa�em. Jak kiedy�
przyleci po mnie rakieta, sklepi�
miche jednemu z drugim. Niech spadaj�.
Ale to nie sko�czy�o si� dobrze. Po powrocie do domu zn�w mia�em napad
dezintergacji s�owozupy. Potem ukaza� mi
si� Telepatyk z Vipromu (zjawa taka) i powiedzia�, ze za trzy godziny (za kar�)
przestan� cokolwiek rozumie� z
ludzkiej mowy, a historia wyda mi si� jakim� niezgofibrem z w�troby. Co si�
stanie potem, to ju� inna historia. Trzy
godziny p�niej mog�em si� przekona�. Czas pisak karate kup sztylpa balonpezdok
zygoty. Es feldszyna kolejnictwo.