7630

Szczegóły
Tytuł 7630
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

7630 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 7630 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

7630 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

U Stalina Wizyta delegacji PKWN w Moskwie mia�a miejsce na kilka tygodni przed przekszta�ceniem PKWN w Tymczasowy Rz�d RP. Jego premierem � co nie dziwi wobec opinii o nim Stalina � zosta� dotychczasowy przewodnicz�cy PKWN, Edward Os�bka-Morawski. Ale Stalin si� jednak pomyli�. Os�bka- -Morawski nie sta� si� komunist� i wkr�tce znalaz� si� na bocznym torze. Wspomniana tu sprawa Berlinga to rezultat depeszy wy- s�anej przez Berlinga do Stalina w listopadzie 1944 r., w kt�rej to depeszy pisa�: �B�agam was, ratujcie Polsk� dla Zwi�zku Radzieckiego z r�k szajki trockistowskich agent�w mi�dzy- narodowego bandytyzmu", maj�c na my�li koleg�w z PKWN. Ten typ donosu nie by� w Moskwie niczym niezwyk�ym. Kilka miesi�cy wcze�niej, 10 lipca 1944 r., Boles�aw Bierut, podpisuj�c si� swym kominternowskim nazwiskiem Iwaniuk, pisa� do Dymitrowa o Gomu�ce: �Sekretarz Komitetu nie stoi na wysoko�ci swych zada�. Zamiast do konsolidacji, przy- czynia si� on do roz�amu KC. Wasza natychmiastowa pomoc w rozwi�zaniu tej kryzysowej sytuacji jest niezb�dna". Ale Berling mia� pecha, bo Stalin go nie lubi�. Poinfor- mowa� wi�c kierownictwo PPR o tre�ci depeszy. Mia� jednak Berling i szcz�cie, bo nie zap�aci� g�ow�. W protokole s� te� bardzo interesuj�ce informacje o stosun- ku genera�a De Gaulle'a do w�adz lubelskich. Protok� jest nie podpisanym maszynopisem i jest prze- chowywany w VI Oddziale Archiwum Akt Nowych (sygn. 295/V-l). POLITYKA 27/1990 �ci�le tajne Odbito w 3 egzemplarzach Protok� z posiedzenia Biura Politycznego odbytego dn. 14.XII.1944 r. w obecno�ci tow. tow.: Wies�awa (Gomu�ka � A.G.), Tomasza (Bierut � A.G.), Minca, Jakuba (Berman � A.G.) przy udziale tow. tow.: Wierb�owskiego i Rad- kiewicza. Porz�dek dzienny: 1) Informacje z Moskwy. Informacji udziela tow. Tomasz. Poniewa� nie ma uporz�dkowanych zagadnie� poruszanych na r�nych posiedzeniach, sk�ada informacje, kieruj�c si� kolejno�ci� spotka�. Natychmiast po przyje�dzie do Moskwy zawezwany zosta� przez Bu�- ganina, z kt�rym uda� si� do Stalina. Na Kremlu odbywa�o si� w tym czasie posiedzenie Biura Politycznego. Stalin okaza� mu wiele serdeczno�ci, interesuj�c si� przede wszystkim spraw� reformy rolnej i stosunk�w istniej�cych w PPS. Z przebiegu reformy rolnej by� bardzo zadowolony. Sytuacj� w PPS tow. Tomasz przedstawi� Stalinowi w �wietle dw�ch pr�d�w nurtuj�cych t� parti�, tj. pr�du szczerze demokratycznego, re- prezentowanego przez Morawskiego i pr�du WRN-owskiego, wyrazicielem kt�rego jest Drobner. Na temat Morawskiego wywi�za�a si� nast�puj�ca rozmowa mi�dzy Stalinem a Tomaszem: S. Jak trzyma si� Morawski w PKWN? T. Wsp�pracuje z nami szczerze. S. Kto pisa� i zatwierdza� artyku�y w �Robotniku"? T. Zatwierdza� Morawski, lecz by� on pod silnym naciskiem grupy Drobnera. Stalin zaprosi� Tomasza na kolacj�, w czasie kt�rej powr�cono do zagadnienia PPS. S. Co my�licie o Morawskim? T. Cz�owiek m�ody, niedo�wiadczony, jednak o dobrej woli. Stoi szczerze na gruncie wsp�pracy ze Zwi�zkiem Radzieckim. S. Czy Morawski znany by� przed wojn� szerszemu og�owi jako dzia�acz polityczny? T. Nie. Pracowa� w sp�dzielczo�ci. S. A kto by� znany? T. Dubois i Barlicki, lecz oni zgin�li z r�k Niemc�w. S. Jaki wp�yw ma Morawski w PPS obecnie? T. Dominuj�cy, wi�kszy ni� Drobner. S. Jak Morawski odnosi si� do PPR? T. Dobrze na og�, nie mo�na mu nic zarzuci�. S. Wyra�a zdanie, �e je�eli tak jest, to Morawski b�dzie w przysz�o�ci komunist�. T. Podziela zdanie Stalina. P�niej toczy�a si� rozmowa o reformie rolnej, przy czym Stalin ze zrozumieniem odnosi� si� do tego faktu, �e biedniacy i robotnicy rolni wzi�li kolosaln� wi�kszo�� ziemi. Podkre�la�, �e reforma rolna zwi��e masy z PKWN, zabezpieczy trwa�o�� naszej w�adzy. Odno�nie Zwi�zku Samopomocy Ch�opskiej zaj�� Stalin bardzo przy- chylne stanowisko. Zaznaczy�, �e niedobrze by by�o, gdyby PPR zalana zosta�a elementem ch�opskim. PPR musi oprze� si� przede wszystkim na robotnikach. Lekcewa��co wypowiada� si� o Str. Ludowym, kt�re nigdy nie b�dzie siln� parti�. Zawsze b�dzie ulega� r�nym wp�ywom. Tomasz w czasie kolacji zainterpelowa� Chruszczowa na temat za- chowania si� stra�y granicznej i w�adz przy repatriacji Polak�w z Ukrainy. Chruszczow broni� si� przed zarzutami, lecz wszyscy obecni (BP) na czele ze Stalinem, chocia� w spos�b �artobliwy, lecz dosy� stanowczy przyciskali Chruszczowa i domagali si� zmiany stosunku do Polak�w przy repatriacji. Tomasz interweniowa� r�wnie� u Chruszczowa w sprawie bibliotek we Lwowie, ��daj�c Ossolineum i prywatnych bibliotek. Chruszczow o�wiad- czy�, �e b�dzie mo�na si� porozumie� w tej sprawie. Pod koniec kolacji Tomasz poruszy� sprawy potrzeb partyjnych, tj. przydzielenia Partii 15 maszyn (czyli samochod�w � A.G.). S. Dajemy przecie� dla PKWN. Stamt�d bierzcie. T. Nam niewygodnie bra� z PKWN. Maszyny dzieli Morawski. S. Dlaczego oddali�cie spraw� podzia�u w r�ce Morawskiego? Powinni�- cie mie� swego zast�pc�, kt�ry by wp�ywa� na przydzia� maszyn. Sprawy tej nie za�atwiono w�wczas, a Stalin wykazywa� niezadowole- nie. P�niej Stalin dzwoni� do Tomasza, �e sprawa 10-u maszyn dla PPR zostanie za�atwiona przez Malenkowa i Szczerbakowa, tj. �e moskiewska organizacja wzi�a opiek� nad nami i za�atwi potrzeby naszej partii. Na trzeci dzie� odby�o si� przyj�cie ca�ego sk�adu delegacji. Za�atwiono tylko cz�ciowo sprawy wojskowe. Stalin by� przeciwko tworzeniu pol- skiego frontu, gdy� jest za s�aba si�a Wojska Polskiego. Gen. �ymierski broni� koncepcji polskiego frontu, uzale�niaj�c jego zdolno�� bojow� od dostarczenia maszyn i czo�g�w. W pierwszej rozmowie omawiana by�a jeszcze sprawa Berlinga. Stalin wyra�a� si� o nim jako o prowokatorze. Stwierdzi�, �e Wanda (Wasilewska � A.G.) mia�a w swoim czasie dobre przeczucie odno�nie Berlinga, chocia� nie mia�a w�wczas argument�w przeciwko niemu. Stalin zgadza� si� z przypuszczeniem, �e Berling by� pozostawiony przez Andersa celowo, jako agent. W innej rozmowie ze Stalinem ��cznie z Rol� i Wand� zdecydowano, �e nale�y pos�a� do Moskwy r�wnie� jego (czyli Berlinga � A.G.) �on�. Stalin wyrazi� zdanie, �e trzeba j� przes�a� przymusowo, je�eli nie zechce dobrowolnie pojecha�. Pod koniec drugiego spotkania poruszono sprawy przedstawicielstwa PKWN w innych pa�stwach. Stalin zakomunikowa�, �e w pertraktacjach z de Gaull'em Zwi�zek Radziecki postawi� spraw� stosunk�w polsko- �francuskich. De Gaulle nie chcia� zgodzi� si� na nawi�zanie stosunk�w z Polsk�, twierdz�c, �e Polska jest drugorz�dnym pa�stwem. Stalin okre�la� de Gaulle'a jako reakcjonist�. Da� Mo�otowowi polecenie, aby wobec uporu de Gaulle'a odno�nie Polski, odrzuci� wszystkie jego propozy- cje odno�nie proponowanego przez de Gaulle'a paktu francusko-sowiec- kiego. P�niej dzwoni� Stalin do Bieruta, �e de Gaulle pod naciskiem Zwi�zku Radzieckiego zgodzi� si� na wymian� przedstawicielstw mi�dzy Francj� a Polsk�. Nie b�d� to jeszcze oficjalne poselstwa, lecz oficjalne przedstawicielstwa. Stalin bardzo popiera� spraw� nawi�zania przez PKWN stosunk�w z innymi pa�stwami. Uwa�a�, �e na W�grzech powinien powsta� rz�d podobny do naszego, je�eli tylko na W�grzech przeprowadz� reform� roln� tak, jak w Polsce. W sprawie frontu polskiego nie wypowiedzia� Stalin ostatniego s�owa, uwa�aj�c, �e mo�e tylko jaki� odcinek wydzieli si� dla Wojska Polskiego. Stalin uzna� za s�uszn� akcj� mobilizacyjn� przeprowadzan� przez PPR do korpusu oficerskiego, podkre�li� jednak konieczno�� podbierania kan- dydat�w z pewnym wykszta�ceniem. Bu�ganin zapewni�, �e do ko�ca roku Wojsko Polskie otrzyma dwa tysi�ce maszyn. W styczniu da nast�pny tysi�c. Trzecie spotkanie odby�o si� we czw�rk� ��cznie z Wand�. Tomasz jeszcze w poprzedniej rozmowie ze Stalinem o�wiadczy�, �e mamy zamiar wys�a� Wand� za granic�. Stalin zauwa�y�, �e mog� wynikn�� pewne trudno�ci, zapytaj� j�, kim jest jej m��, jakiego pa�stwa jest ona obywate- lem itp. Uwa�a, �e Wanda jest bardzo niezdecydowana odno�nie swego stanowiska do Polski. W czasie spotkania Stalin zapyta� Wandy, dlaczego ona nie przyjmuje udzia�u w pracy jako polska obywatelka? Wanda bardzo gor�co oponowa�a przeciwko opuszczeniu Zwi�zku Radzieckiego. Stalin nie chcia� jej nic narzuca� i zgodzi� si� na pozostanie Wandy w ZSRR. Wizyta u de Gaulle'a: Odby�a si� w poselstwie francuskim. Obecni: ca�a delegacja i de Gaulle wsp�lnie z genera�em Garaue. T�umacz � Modzelewski. De Gaulle: Co s�ycha� w Lublinie? T. Prze�omowa chwila, reforma rolna, kt�r� Francja ju� dawno przepro- wadzi�a. Nawi�za� do starej przyja�ni polsko-francuskiej, kt�ra powinna obecnie by� kontynuowana, tym bardziej, �e mamy wsp�lnego wroga � Niemcy. D.G. Zgadza si�, lecz prosi, by wzi�� pod uwag� trudno�ci, jakie powstaj� w zwi�zku z tym, �e Polska ma dwie reprezentacje polityczne � w Londynie i w Lublinie. �yczy zjednoczenia narodu polskiego. T. Jaki b�dzie charakter przedstawicielstwa? D.G. Prosi o niek�adzenie nacisku na charakter przedstawicielstwa, kt�ry p�niej si� ustali. Nie zgadza si� na opublikowanie wymiany przedstawicielstw. Morawski: Chcemy wiedzie�, kim maj� by� przedstawiciele, gdy� my nie mo�emy zgodzi� si� na to, aby nasze przedstawicielstwo by�o gorzej traktowane, ani�eli przedstawicielstwo rz�du emigracyjnego. Je�eli Fran- cja nie mo�e zdoby� si� na uznanie przedstawicielstwa, to mo�emy poczeka�. D.G. wyj�� zegarek, o�wiadczy�, �e czas mu si� sko�czy�, i nie da� �adnej odpowiedzi. Rozmowa ta i przebieg przyj�cia zosta�y przedstawione Mo�otowowi. Nie uwa�a� on za niew�a�ciwe stanowiska Morawskiego, zaj�tego wobec de Gaulle'a. P�niej przy spotkaniu Stalin � de Gaulle, Stalin o�wiadczy�, �e dla Zwi�zku Radzieckiego pakt z Francj� nie jest konieczny, a dla Francji jest on nieodzowny. Stalin postawi� wobec tego tak spraw�, �e got�w jest zawrze� pakt pod warunkiem uznania przez Francj� PKWN. De Gaulle by� zmuszony zgodzi� si�, gdy� bez paktu ze Zwi�zkiem Radzieckim nie chcia� wyje�d�a� z Moskwy. Pakt nie by� jeszcze podpisany o 2 w nocy, a rano Francuzi mieli odje�d�a�. W czasie trzeciej rozmowy Stalin proponowa� Morawskiemu, �eby pos�a� Drobnera do Moskwy, jako przedstawiciela PKWN. W sprawach wojskowych Stalin zgodzi� si�, aby Korczyca mianowa� szefem Sztabu G��wnego, Pop�awskiego da� na I Armi�, a �wierczews- kiego na II Armi�. Tak te� ustalono. Na postawion� spraw� dostawy do Polski traktor�w dla kampanii posiewnej po d�ugiej dyskusji przyznano Polsce 300 g�sienicowych trak- tor�w. W sprawie organizacji pracy sp�dzielczej i samopomocowej na wsi Stalin przytacza� przyk�ady ze Zwi�zku Radzieckiego pierwszego okresu, zalecaj�c ork� przy pomocy traktor�w, a zbi�r indywidualny. W sprawie Wojsk Wewn�trznych Stalin zaleca� przede wszystkim wychowanie kadry oficerskiej, a w miar� tego rozbudowywanie (s�owo nieczytelne � A.G.) Wojska. Zaopatrywanie Wojsk Wewn�trznych b�dzie si� odbywa� przez Intendentur� Wojska Polskiego. Na zapytanie Morawskiego, czy nie powinna Polska przy��czy� si� do paktu sowiecko-czechos�owackiego, Stalin o�wiadczy�, �e to jest niepo- trzebne, gdy� Polska nie ma jeszcze paktu z Sowietami. Gwarancje granic Polski przez inne pa�stwa uwa�a Stalin za ubli�aj�ce Polsce. Tylko pakty dwustronne s� w�a�ciwe. Wypowiada� si� za utworzeniem oficjalnych przedstawicielstw mi�dzy Polsk� a Ukrain� i Bia�orusi�. Pod koniec Stalin jeszcze raz powr�ci� do sprawy PPS. Morawskiego zacz�li naciska� wszyscy, a Stalin proponowa� wyprowadzenie Drobnera z Komitetu. Bu�ganin przytacza, �e Drobner rzekomo wyst�powa� na PKWN przeciwko militaryzacji kolei. Morawski broni� Drobnera, wobec tego Bierut zauwa�y�, �e Drobner jednak ideologicznie od nas odchodzi. Wskaza� r�wnie� na rezolucj� CKW PPS wzywaj�c� emigracj� pepeesowsk� do powrotu do kraju. Stalin wykazuje, �e wszystkie partie w czasie wojny podzieli�y si� na tle stosunku do faszyzmu i �e Morawski nie mo�e liczy� na wsp�ln� prac� londy�czyk�w z PPS. Odno�nie Miko�ajczyka Stalin uwa�a, �e Miko�ajczyk ust�pi� za rad� Churchilla, gdy� Churchill chcia�by mie� swoich ludzi i w rz�dzie lubels- kim. Poniewa� Zwi�zek Radziecki ma dowody, �e Miko�ajczyk ma zwi�zek z terrorystami w Polsce, Zwi�zek Radziecki nie wpu�ci Miko�ajczyka do Polski, dok�d w Polsce b�dzie Czerwona Armia. Sprawa Drobnera nie zosta�a ostatecznie zdecydowana, chocia� Stalin mocno naciska� na to, aby Drobnera wys�a� chocia�by do Kijowa, jako przedstawiciela PKWN. W czasie jazdy w samochodzie po wizycie Morawski wybuchn�� pod adresem Bieruta, krzycz�c: �Wy w swoich szeregach macie bandyt�w i sanator�w, wi�c czy��cie siebie, a nie nasz� parti�". Dosz�o do nieprzyjem- nej wymiany zda� i Bierut rozszed� si� bez po�egnania z Morawskim. Sporz�dzi�: WIES�AW Pisane w celi Boles�aw Piasecki (1915-1978) rozpocz�� bardzo m�odo dzia- �alno�� polityczn�. W 1934 r. zosta� przyw�dc� skrajnie nac- jonalistycznej organizacji ONR � Falanga. Z tego powodu znalaz� si� na kr�tko w os�awionej Berezie Kartuskiej. W cza- sie wojny stan�� na czele Konfederacji Narodu, kt�ra za cel stawia�a sobie rozbicie Rosji i stworzenie imperium s�owia�s- kiego z Wielk� Polsk�, jako si�� g��wn�. By� to program zdecydowanie antyradziecki. Gdy wi�c 12 listopada 1944 r. Boles�aw Piasecki zosta� w J�zefowie ko�o Warszawy aresztowany przez NKWD, wyda- wa�o si� pewne, �e �ywy ju� nie wyjdzie. A tymczasem nie tylko �e po o�miu miesi�cach wyszed� �ywy, ale rozpocz�� zaskakuj�c� karier� polityczn�. W rok po aresztowaniu wyda- wa� tygodnik �Dzi� i jutro", od kt�rego zacz�o si� tworzenie imperium PAX. Gen. p�k Iwan�w, o kt�rym Piasecki wspomina w pierw- szym zdaniu, to genera� NKWD Iwan Sierow, wkr�tce re�yser porwania 16 przyw�dc�w polskiego podziemia. On to w�a�nie oceni�, jak� warto�ci� mo�e by� Boles�aw Piasecki. I nie pomyli� si�. Andrzej Micewski w ksi��ce po�wi�conej dziejom PAX i Znaku (�Wsp�rz�dzi� czy nie k�ama�") stwierdza, �e Piase- cki uratowa� �ycie �wysuwaj�c koncepcj� wsp�pracy. Szcze- g�y zawartej umowy nie s� znane. Wiadomo tylko, �e ju� w wi�zieniu Piasecki opracowywa� memoria� polityczny" (s. 25). Publikujemy, nie znany dotychczas, tekst tego memoria- �u. Jest to nie podpisany maszynopis, przechowywany w daw- nym Archiwum Zak�adu Historii Partii (sygn. 224), obecnie oddzia� VI Archiwum Akt Nowych. POLITYKA 24/1990 W czasie mojego zatrzymania pisa�em ju� szereg wypowiedzi na postawione mi zagadnienia przez gen. pu�k. Iwanowa i pu�k. Becuna, Dotyczy�y one nast�puj�cych zagadnie�: a) Analiza sytuacji politycznej w kraju, w ko�cu 1944 r. wraz z kwesti� �rodk�w, jakie nale�a�oby zastosowa�, aby zwi�kszy� wp�ywy PKWN (Rz�d Tymczasowy jeszcze wtedy nie powsta�). b) Charakterystyka poszczeg�lnych ugrupowa� polskich. c) Jak sobie wyobra�am moj� osobist� wsp�prac� z obozem Rz�du Tymczasowego. Obecnie w pe�ni �wiadomo�ci odpowiedzialno�ci momentu okre�lam zasadniczo moje ideowe i polityczne stanowisko. Rys historyczny mej dzia�alno�ci Gdy si� zacz�a wojna, mia�em 24 lata. Z zawodu by�em i jestem naukowcem. Po�wi�ci�em si� studium nad filozofi� prawa, z�o�y�em doktorat na Uniwersytecie Warszawskim i przy tamtejszej katedrze filozo- fii prawa studiowa�em. Przypadkowe wci�gni�cie do tajnej organizacji gimnazjalnej zadecydo- wa�o, �e po otrzymaniu matury znalaz�em si� w szeregach Narodowej Demokracji. Powa�niejsze moje wyst�pienie w �yciu spo�eczno-ideowym zbiega si� z roz�amem w endecji, w kt�rego przeprowadzeniu wzi��em czynny udzia�. Roz�am mia� za sw�j zasadniczy podk�ad zagadnienia radykalizmu spo�ecznego. Od pocz�tku mego rozumienia spraw polskich, warunkiem jasnej przysz�o�ci Kraju wydawa�a mi si� rewolucja spo�eczna. Jedynie rewolucyjna przemiana stosunk�w gospodarczych i wychowaw- czych jest w stanie stworzy� z polskich mas ch�opskich i robotniczych prawdziwie odpowiedzialn� kadr� kierownik�w �ycia pa�stwowego. Przy- k�adowo tylko zaznaczam, �e takie posuni�cia, jak: radykalna reforma rolna, upa�stwowienie kredytu, �rodk�w du�ej produkcji, zast�pienie po�rednictwa sp�dzielczo�ci�, udost�pnienie faktyczne o�wiaty wszyst- kich szczebli masom pracuj�cym, zniesienie kastowo�ci korpusu oficers- kiego by�y moimi tezami ju� w 1934 r. Zosta�em za te i temu podobne pogl�dy wykl�ty przez bur�uazj�, jako komunizuj�cy inteligent. Poniewa� za� z drugiej strony zwalczali�my zasadniczo sanacj�, przeto w czerwcu 1934 zosta�em osadzony na trzy miesi�ce w Berezie Kart. W rok mniej wi�cej po Berezie nast�pi� w ONR roz�am na grup� �ABC" i grup� �Falang�". Grupa �ABC" reprezentowa�a spo�ecznie kierunek zachowawczy, grupa �Falanga", kierowana przeze mnie, opowiedzia�a si� wyra�nie za rewolucj� spo�eczn�. �yli�my w ci�kich warunkach policyj- nych i materialnych. Poza walk� z sanacj� i pr�bami dywersji w niej, nie szli�my na wielk� zakresem robot� polityczn�. Zajmowali�my si� usilnie prac� ideowo-wychowawcz�. W k�kach m�odzie�y inteligencji pracuj�cej, samouk�w ch�opskich i robotniczych starali�my si� wychowa� pracownik�w, kt�rzy by w swoim zakresie zdolni byli przenie�� �szklane domy" �eromskiego ze sfery wizji w �wiat rzeczy- wisto�ci. W mi�dzyczasie wielu z nas za �nieprawomy�lno�� sanacyjn�" przechodzi�o przez ci�g�e areszty i wi�zienia. W tym stanie przysz�a wojna. Kr�tka kampania wrze�niowa poch�on�a wiele ofiar z mych przyjaci�, a wielu zabra�y pierwsze represje niemieckie. Mimo �e od dawna oceniali�- my bezwzgl�dnie krytycznie podstawy moralne i socjalne �sanacyjnej mocarstwowo�ci", rozmiary kl�ski wrze�niowej wywo�a�y u nas kolosalny wstrz�s. Postanowili�my rozwi�za� ONR i �Falang�" i znale�� jak�� nasz� form� walki z okupantem i ruchu odrodzenia narodu. Zosta�em jednak w listopadzie 1939 r. aresztowany przez Gestapo. Przesiedzia�em 5 miesi�- cy, z czego 2 i p� tygodnia �na badaniach" w Alei Szucha. Dzi�ki staraniom i pieni�dzom przyjaci� i rodziny cudem wyszed�em, musia�em jednak z miejsca ukrywa� si� wraz z rodzin�. W ko�cu 1940 r. powzi��em przemy�lan� decyzj� potraktowania roboty politycznej drugorz�dnie, a wzi�cia si� ca�� si�� do walki czynnej. Jakkolwiek jestem cywilem i naukowcem, stanowisko takie zaj��em ze wzgl�d�w wychowawczych. Wydaje mi si�, �e w czasie okupacji wojennej dla m�odego pokolenia lepsze by�y warunki w walce bezpo�redniej z Niemcami, ni� w politykowaniu. Zorganizowana przeze mnie w roku 1941 �Konfederacja Narodu" obej- mowa�a ludzi m�odych, inteligent�w, ch�op�w, robotnik�w radykalnych spo�ecznie o pochodzeniu z ca�ego wachlarza stronnictw i �rodowisk. Za�o�eniem naszym by�o natychmiastowe przyst�pienie do partyzantki, bez oczekiwania na odleg�y moment powstania. Sytuacja nasza od razu sta�a si� trudna. ZWZ, a potem PZP zacz�o nas zwalcza� zasadniczo: raz dlatego, �e organizacje te by�y opanowane przez sanacj�, drugi raz, �e has�em natychmiastowej partyzantki burzyli�my spok�j oczekiwania z �broni� u nogi". Pocz�tki partyzantki by�y ci�kie: pierwsze walki by�y cz�sto pora�kami, prze�ladowa� nas brak pieni�dzy. W pocz�tku 1943 r. prze�amali�my obie trudno�ci, partyzantka powiod�a si�. Bilans naszej akcji partyzanckiej w punktach zasadniczych: wypad na Prusy Wschodnie zako�czony spaleniem trzech umocnionych wsi, zdobycie dw�ch mias- teczek (Sztabin, Truby), rozbicie kilkunastu umocnionych posterunk�w SS, zniszczenie 70 transport�w id�cych na Wsch�d, straty w�asne � 311 zabitych. Wypad na Prusy Wschodnie mia� miejsce w lipcu 1943 r. Nasza akcja bojowa przynios�a nam w rezultacie pozytywnym bardzo powa�ny wzrost autorytetu w spo�ecze�stwie. Wywo�a�a jednak nasza akcja drugi skutek: �ci�gn�a na nas uwag� ZWZ, PZP i AK. Mimo wielu nacisk�w, plotek, wyrok�w zaocznych, uda�o si� nam unikn�� wst�pienia do ZWZ i PZP. Wst�pili�my dopiero w sierpniu 1943 r. do AK, pod wp�ywem musu. Przymusem tym by�a gro�ba likwidacji si�� naszej partyzantki, o ile si� nie podporz�dkujemy AK. Trudno by�o i�� na walk� bratob�jcz� z Polakami. W AK �ycie nasze by�o bardzo ci�kie. Ca�o�� naszych oddzia��w zosta�a zgromadzona w batalion, kt�rego by�em dow�dc�, i wys�ana na Wile�sz- czyzn�. Pomijano nas przy awansach, odznaczeniach, bud�ecie, co dla �o�nierza w polu ma du�e moralne znaczenie. Dwuletni m�j okres pobytu w polu (z przerwami na leczenie rany i jazdy po uzupe�nienia do Warszawy) sko�czy� si� atakiem na Wilno razem z Armi� Radzieck�. W dziesi�� dni po ataku na Wilno rozpu�ci�em batalion (17 lipca 1944 r.) i rozpocz��em powolny powr�t piechot� do Warszawy. Po drodze ci�ko chorowa�em, tak, �e w rezultacie dotar�em do J�zefowa ko�o Pragi w ko�cu sierpnia, a zdrowie odzyska�em w ko�cu wrze�nia. AK na wyzwolonych terenach by�o w kompletnym rozk�adzie. Bandy obijaj�cych si� m�odych ludzi, kompletny brak dow�dztwa, a rz�d �londy�ski", tak gadatliwy dotych- czas, nabra� wody w usta, usuwaj�c si� od odpowiedzialno�ci za wy- tworzon� sytuacj�. Dalsza praca konspiracyjna, bez o�rodka dyspozycji, kt�ry by si� zastanowi�, po co w og�le dzia�a� i jak dzia�a�, wyda�a mi si� nonsensem. Stara�em si� nam�wi� kt�rego� ze znanych mi pu�kownik�w na obj�cie dow�dztwa. W tym stanie rzeczy zosta�em 12.11.44 r. za- trzymany. Dlaczego wtedy nie zg�osi�em si� do pracy w PKWN, o tym pisz� ni�ej. Moje stanowisko w stosunku do tez Rz�du Tymczasowego ��czy mnie z programem Rz�du Tymczasowego wielka idea bez- krwawej rewolucji spo�ecznej w Polsce. Radykalizm spo�eczny, poj�ty bezwzgl�dnie i stawiaj�cy sobie za cel danie warunk�w ch�opu i robot- nikowi, umo�liwiaj�cych mu faktyczne rz�dzenie krajem, jest prawd�, od kt�rej zawis�a przysz�o�� Polski. T� ide� szerzy�em wszelkimi sposobami w mym pokoleniu. Kr�tko i dobitnie m�wi�c idea i realizacja rewolucji spo�ecznej w Polsce ��czy mnie zasadniczo z programem Rz�du Tym- czasowego. Drug� wsp�lnot� z obozem Rz�du Tymczasowego stanowi jednakowy stosunek do zagadnienia walki z okupantem. Podobnie jak ugrupowania tworz�ce Rz�d, zerwali�my z nieodpowiedni� zasad� �czekania z broni� u nogi" na powstanie, a poszli�my do walki czynnej, do partyzantki, do walki bojowej. Bardzo jest istotny ten wsp�lny moment stylu psychicz- nego, tym bardziej, �e bezpo�redni� prac� bojow� zajmowali�my si� 3 lata, z czego dwa w regularnej partyzantce. Wsp�ln� podstaw� polityczn� z Rz�dem Tymczasowym widz� w zdecy- dowanym antysanacyjnym stosunku. Wsp�ln� tradycj� walki z sanacj� mam a� od czas�w Berezy Kart. tj. okresu, w kt�rym mia�em 19 lat. Wyrugowanie przesz�o�ci sanacyjnej z Nowej Polski jest zasadniczym warunkiem pomy�lnej przysz�o�ci. Zast�pc� moim, jako d-cy batalionu Konfederacji Narodu, by� Polak pochodzenia �ydowskiego (Wo�kowyski), d-c� I plutonu w 2-giej komp. by� Polak pochodzenia �ydowskiego � Kajzebrecht. Ten ostatni poleg� pi�kn� �mierci� �o�niersk� w bitwie z Niemcami na Suboczy. Fakty te cytuj� po to, aby da� dow�d, jak w ewolucji mych pogl�d�w rozumiem wsp�prac� wszystkich narodowo�ci dla dobra Polski. Wo�- kowyski zosta� moim zast�pc� ju� w 1942 r. Tak tedy wygl�da praktyczne rozwi�zanie stosunku do obywateli polskich �yd�w, kt�re znale�li�my we wsp�lnej walce z wrogiem. W��cz�c si� dwa lata po lasach i wioskach, po zamo�nych gospodarst- wach, ale cz�ciej po n�dzy ch�opskiej poj��em praktycznie, a nie tylko teoretycznie, co to za znaczenie ma to s�owo demokracja. Poj��em, �e trzeba r�wnie silnie ukocha� nie tylko wolno�� w�asn�, ale najbardziej prostego obywatela. Poj��em, �e najsilniej wi��e obywatela z pa�stwem jego faktyczne wsp�rz�dzenie w zawodowej czy terytorialnej gromadzie. To nie s� tylko moje pogl�dy, to s� moje g��bokie prze�ycia wojenne, kt�re mnie wi��� z has�ami demokratycznymi Rz�du Tymczasowego. Trzeba stawia� spraw� jasno. Ca�y zesp� warunk�w �ycia politycznego w okresie Polski przed wrze�niem 1939 r. nastawia� wrogo spo�ecze�stwo przeciwko ZSRR. Tote� ja, mimo mego radykalizmu spo�ecznego, widzia�em w Zwi�z- ku Radzieckim przeciwnika Polski. Ten sam stosunek si�� rozp�du utrzy- ma�em w czasie wojny do stycznia 1944 r. Ca�okszta�t zreszt� atmosfery �ycia konspiracyjnego w Polsce, poza PPR, by� antyradziecki. W styczniu 1944 r. przyjecha�em ranny do Warszawy i zwr�ci�em si� do komendy AK z wnioskiem, �e wobec pewnego przyj�cia Armii Czerwonej na ziemie polskie, trzeba zawczasu u�o�y� stosunki. Odpowiedziano mi z ca�� powag�, �e rz�d londy�ski na pewno dojdzie do porozumienia z Rosj�. Nie wystarcza�o mi to, �e za po�rednictwem Aleksandra Uchowicza um�wi�em si� na rozmow� z kierownikiem PPR w Krakowie �Docentem". Spotkanie osobiste nie dosz�o do skutku z przyczyn konspiracyjnych, a potem bezpo�rednio musia�em jecha� w pole do batalionu. Trzeba jednak powie- dzie� jasno, �e moje pr�by praktycznej zmiany stosunku do ZSRR wynika- �y raczej z konieczno�ci �yciowej ni� z serca. Powa�ny prze�om w mych zapatrywaniach nast�pi� dopiero, rzecz paradoksalna, w czasie mojego zatrzymania. Przez 5 miesi�cy mia�em mo�no�� rozm�w z wy�szymi oficerami rosyjskimi i Polakami z Rosji. W stosunku do mnie postawiono po pierwszym przes�uchaniu spraw�, �e jestem internowany, a nie aresz- towany i wskazano ch�� dania mi ze swej strony danych o nowoczesnej Rosji i o jej stosunku do Polski. Sp�dzi�em wiele nocy na dyskusjach i rozmowach. Og�lne wra�enie jakie wynios�em brzmi: Rosja chce istotnie silnej, niepodleg�ej Polski demokratycznej, zwi�zanej z ni� nie tylko formalnym przymierzem, ale prawdziwie s�owia�skim pobratymstwem. Na ten punkt widzenia s�usznym jest, �e nie tylko Rz�d Tymczasowy si� godzi, ale musi go podziela� ka�dy dobry Polak. Na marginesie chc� tu zaznaczy�, �e dla dobra atmosfery w Polsce obecnej, trzeba jak najspieszniej wykona� ogromn� prac� usuni�cia za- k�amania nagromadzonego przez dwadzie�cia lat Polski przedwrze�nio- wej. Trzeba da� spo�ecze�stwu polskiemu faktyczny materia� o osi�g- ni�ciach kultury i cywilizacji radzieckiej, o tym, �e w ZSRR istnieje rado�� i pi�kno �ycia. Trzeba pokaza� spo�ecze�stwu polskiemu, co my�li Stalin i kierownicy Zwi�zku Radzieckiego o Polsce. B��dny stosunek do Zwi�zku Radzieckiego jest powodem, kt�ry utrzymuje du�e ilo�ci Polak�w w opozy- cji lub bierno�ci do Rz�du Tymcz. Wiem to zreszt� po sobie, bo to by� w�a�nie pow�d, dla kt�rego po zjawieniu si� PKWN nie zg�osi�em si� od razu do pracy. Powtarzam raz jeszcze, odbyte w czasie mego zatrzymania rozmowy z wy�szymi oficerami sowieckimi i Polakami z Rosji dokona�y we mnie prze�omu. Teza Rz�du Tymczasowego �cis�ego sojuszu z Rosj� jest i moj� tez�. Kr�tki ten zarys paru najwa�niejszych zagadnie� wykazuje zbie�no�� mych zapatrywa� z tezami Rz�du Tymczasowego. Nie jest to dziwne, je�li si� odrzuci przedwojenne, anachroniczne etykiety i epitety, uwzgl�dni si� ewolucj� my�lenia i prze�y� 6 lat wojny (przed wojn� mia�em lat 24, obecnie 30). Przede wszystkim za� jeste�my z ducha nowej epoki rewolucji spo�ecznej, kt�ry to duch ogarnia ca�� Europ�, burz�c stary �wiat i buduj�c rewolucyjnie sprawiedliwo�� spo�eczn�. Jakie korzy�ci mo�e przynie�� moja praca dla Polski w obozie Rz�du Tymczasowego. Opozycja, ewentualnie bierno�� w stosunku do poczyna� Rz�du Tym- czasowego ma dwa r�nego rodzaju powody. Pierwsz� grup� tych powo- d�w stanowi� przyczyny socjalno-gospodarcze. Szereg jednostek dotych- czas uprzywilejowanych czuje si� zagro�onych w swoim stanie posiadania przez radykaln� spo�ecznie polityk� Rz�du. S� to elementy spo�ecznie reakcyjne. Pozyskanie ich do szczerej pracy, o ile w og�le jest mo�liwe, stanowi kwesti� dalszej przysz�o�ci. Istnieje jednak powa�na cz�� spo�ecze�stwa, kt�ra tkwi w opozycji czy bierno�ci z powodu braku zaufania politycznego i wskutek kompletnej dezorientacji zmianami, kt�re zasz�y na ziemiach polskich w ci�gu ostat- niego roku. Jestem przekonany, �e oddzia�ywaniem swoim m�g�bym poci�gn�� do realnej pracy du�� cz�� tego elementu. Istnieje w Polsce si�a ideowo-spo�eczna, dojrza�a w czasie wojny, kt�ra si� nazywa nowe pokolenie. Nowe pokolenie polskie nie da si� zaszeregowa� pod �adn� z politycz- nych etykiet przedwojennych. Jest rzecz� pierwszorz�dnej wagi, aby to nowe pokolenie odegra�o tw�rcz� rol� w historycznej przemianie, dokony- wanej przez Rz�d Tymczasowy. Wydaje mi si�, �e nale�y zastosowa� ka�dy realny �rodek, by obecna rewolucyjna przemiana w Polsce dokonywa�a si� z masami, a nie obok mas, by zakres wci�gni�tych ludzi do pracy by� jak najwi�kszy. Jest to wa�ne ze wzgl�d�w wychowawczych. S�dz�, �e w ko�- takcie z odpowiednimi o�rodkami dyspozycyjnymi Rz�du Tymczasowego m�g�bym si� realnie przyczyni� do aktywizacji spo�ecze�stwa, specjalnie na odcinku nowego a dojrza�ego ju� pokolenia. M�j stan duchowy Zatrzymanie moje trwa ju� 7 miesi�cy. Rozumiem, �e sytuacja w Polsce by�a tak zawi�a, �e ca�y szereg os�b musia�o znale�� si� w wi�zieniu. Tym niemniej 7 miesi�cy siedzenia w okresie ko�ca wojny, w okresie budowania si� Nowej Polski, to jest bardzo du�o. Poza kilkudziesi�cioma rozmowami z oficerami sowieckimi i polskimi, te siedem miesi�cy to by� okres rozmy�la�. W rezultacie naros�a we mnie szalona ch�� tw�rczej pracy, konstruktywnej nareszcie dla Polski Nowej. Chc� ca�� si�� mego ducha wzi�� z Wami udzia� w przeprowadzeniu rewolucyjnej przemiany �ycia spo�ecze�stwa polskiego. Chc� budowa� Polsk� prawdziwej demokracji, Polsk� rz�dzon� i tworzon� przez masy pracuj�ce. Chc� z Wami budowa� w rzeczywisto�ci robotnicze �szklane domy", o kt�rych marzy� �eromski. Chc� pozna�, jak najdok�adniej mo�na, Waszych ludzi, Wasz� tw�rczo�� ideow�. Chc� wszystkich tych, kt�rych znam jako warto�ciowych i na kt�rych mam wp�yw, sprz�c z Wami w pracy. Niew�tpliwie moje zatrzymanie powoduje powstrzymywanie si� od pracy wielu ludzi, musz� nie tylko ich odnale�� i zaktywizowa�, ale przyprowadzi� poza tym innych. Sp�jrzcie na moje �ycie, nie�atwe ono by�o � Bereza Kartuska � 5 miesi�cy wi�zienia w Gestapo � 2 lata partyzantki i ci�ka rana � rozbita i rozproszona rodzina i praca naukowo-zawodowa, no i te ostatnie siedem miesi�cy rekolekcji. S�dz�, �e do�wiadczenia �yciowe, jakie przeszed�em, daj� charakter odpowiedzialny memu o�wiadczeniu: umo�liwcie mi wsp�prac� z Wami, a sprawa polska w najwi�kszym dla moich mo�liwo�ci stopniu na tym skorzysta, a Wy nabierzecie do mnie zaufania takiego, jakie ma si� do towarzysza walki za ide� wsp�ln�. Pisz� mo�e, mieszaj�c argumenty rozumowe z uczuciem � ale rewolucja jest zawsze, a tym bardziej i w Polsce, rzecz� rozumu i serca. Zawodowo rzecz bior�c mam powa�nie zaawansowane dwie prace z mego zakresu do druku: �Polska filozofia prawa w XVIII wieku" oraz �Warunki skuteczno�ci normy prawnej". Rodzinnie jestem w sytuacji tragicznej, mam dwoje dzieci (trzeci i czwarty rok �ycia) bez opieki, o �onie brak wiadomo�ci po powstaniu warszawskim. Oddaj� si� z ufno�ci� Waszej decyzji jako kierownik�w buduj�cej si� rewolucyjnie Nowej Polski. BOLES�AW PIASECKI 22 maja 1945 r. Kuszenie katolik�w Pierwsze spotkanie majora Jerzego Borejszy z przedstawi- cielami �rodowisk katolickich mia�o miejsce 20 kwietnia 1945 r. w krakowskim Hotelu Francuskim. Wzi�li w nim udzia� Aleksander Boche�ski, Stanis�aw Stomma, Jerzy Turowicz, Wojciech K�trzy�ski i Stanis�aw Kostka Rostworowski. Wojciech K�trzy�ski wspomina� po latach: �Dziwny by� nastr�j godzin, kt�re mnie dzieli�y od tej rozmowy. W gruncie rzeczy by�em przekonany, �e sko�czy si� ona fiaskiem, mo�e nawet aresztowaniem. Wreszcie by�y niepokoj�ce preceden- sy, cho� zapewne m�j niepok�j powodowa�, �e wyolbrzymia- �em troch� znaczenie swojej osoby w tym spotkaniu. Niemniej uprzedzi�em najbli�szych o mo�liwych konsekwencjach tego kroku i bacznie przejrza�em, czy nie pozostawiam za sob� niczego, co by mog�o mnie czy kogokolwiek obci��y�". (�Wi�" nr 11-12 z 1967 r.) K�trzy�ski mia� powody do obaw, bo nieca�y miesi�c wcze�niej, 27 marca, podst�pnie aresztowano i wywieziono do Moskwy kierownictwo Polski Podziemnej. Tym razem jednak cel spotkania by� inny. Chodzi�o o uzyskanie poparcia �rodo- wisk katolickich dla niekt�rych przynajmniej dzia�a� w�adz, Borejsza wys�ucha� wi�c swych go�ci, ci za� wys�uchali Borej- szy. Pierwszy krok w kierunku porozumienia zosta� dokona- ny. 3 maja mia�y miejsce w Krakowie demonstracje studenc- kie. Przeciwko studentom u�yto wojska. �W tej rozgor�cz- kowanej atmosferze � wspomina K�trzy�ski � dosz�o do nast�pnego spotkania z Jerzym Borejsza i zn�w do�� gwa�tow- nie dyskutowali�my na temat odpowiedzialno�ci za powsta�y stan rzeczy i tego, co mo�e by� dokonane wsp�lnymi si�ami, by odbudowywa� kraj z ruin, a nie powi�ksza� ich". I tym razem nie zapad�y �adne decyzje. Dokument (sprawozdanie Jerzego Borejszy), kt�ry pub- likujemy, dotyczy trzeciego spotkania. By�o to � jak si� wydaje � ostatnie spotkanie w tym sk�adzie. 2 lipca zwol- niony bowiem zosta� z wi�zienia Boles�aw Piasecki i on sta� si� g��wnym rozm�wc� w�adz. Publikowany dokument przecho- wywany jest w VI Oddziale Archiwum Akt Nowych (sygn. 224). POLITYKA 4911990 Sprawozdanie z zebrania w mieszkaniu hr. Rostworowskiego St. w dniu 3 czerwca 1945. Udzia� wzi�li: Rostworowski Stanis�aw, hrabia, b. obszarnik, syn s�yn- nego Antoniego Rostworowskiego, K�trzy�ski Wojciech, syn prof. K�t- rzy�skiego, kt�ry powr�ci� z O�wi�cimia, najbli�szy wsp�pracownik Boles�awa Piaseckiego z ONR, dr Alfred Wielopolski, asystent prawa na Uniwersytecie, Seweryn Dola�ski, prezes Akcji Katolickiej, b. prezes Tow. Rolniczego, dr. Stomma Stanis�aw, przyw�dca m�odych katolik�w, redak- tor ,,Paxa", Horody�ski Dominik, m�ody narodowiec, przyw�dca Akcji Katolickiej, prezes na Ma�opolsk�, Turowicz Jerzy, redaktor �Tygodnika Powszechnego", Boche�ski Aleksander, publicysta, wsp�pracownik �Bu- ntu M�odych" przyjaciel Ksawerego Pruszy�skiego. Wst�p 29 maja zg�osi� si� do Putramenta Czes�aw Mi�osz i z polecenia Rostworowskiego prosi� zadzwoni� do mnie z pro�b�, czy nie m�g�bym przyjecha� do Krakowa. Wobec tego, �e do Krakowa jecha�em w innych sprawach, zgodzi�em si�. W Bo�e Cia�o zasta�em list zapraszaj�cy mnie do mieszkania dr Wielopolskiego. Odm�wi�em przyj�cia wobec tego, �e by�em zaj�ty. Nast�pnego dnia zosta�em zaproszony na godz. 2-g� do Rostworows- kiego, gdzie zasta�em ca�e wy�ej wymienione towarzystwo. Przewodniczy� Seweryn Dola�ski. Ideologiem tej grupy wydaje si� by� dr Alfred Wielopol- ski. Stenografowa�a moja sekretarka. Jak p�niej opowiada� Mi�osz, fakt �e rozmowa by�a stenografowana, wp�yn�� na nich hamuj�co w wypowie- dziach. Po zdawkowym wst�pie zapyta�em: Mjr Borejsza: Czy Panowie znacie kroki podj�te przez biskupa Kubin� i ks. infu�ata Szlagowskiego? Dola�ski: Stanowisko �wiata katolickiego jest jednolite. Z bisk. Kubin� ��cz� nas za�y�e wi�zy. Mjr Borejsza: Czy znacie Panowie zastrze�enia niekt�rych k� katolic- kich w stosunku do biskupa Adamskiego? Boche�ski: Przed wojn� autorytet Adamskiego by� wielki. Dzisiaj nie chcia�bym o tym m�wi�. Biskup Adamski ma nies�uszne animozje do biskupa Kaczmarka. Mjr Borejsza: Ile jest racji w tych animozjach? Dola�ski: Jest to nies�uszne, je�eli chodzi o Kaczmarka. Gdy grozi�a branka do Niemiec i represje, wyst�pi� Kaczmarek w normalnym tonie utrzymanym pi�mie. Jest to kwestia oportunizmu politycznego. Kacz- marek jest najm�odszym z wszystkich biskup�w. Rostworowski: Wydaje mi si�, �e jest du�o nami�tno�ci w obecnej sytuacji. Jest wiele rzeczy mo�liwych do uzgodnienia. My, katolicy, wierzymy w objawienie i doktryn� Ko�cio�a i r�wnie� ca�a filozofia nie jest nam obca. �ci�le marksistowsk� doktryn� uwa�amy za cz��, a nie za alf� i omeg� systemu filozoficznego. Uwa�am, �e to s� wszystko rzeczy do uzgodnienia, gdyby nie by�o nami�tno�ci. Specjalnie sprawa nowych projekt�w szkolnych jest dla spo�ecze�stwa bardzo dra�liwa. Panie Majo- rze, �Dziennik Polski" wydrukowa� wywiad z wojewod� krakowskim, z kt�rego wynika�oby, �e religia b�dzie poza szko��. To wywo�a�o og�lne oburzenie spo�ecze�stwa, bo naszym zdaniem nie mo�na pozbawia� dziecka wierz�cego religii w szkole. Mjr Borejsza: O ile Panom wiadomo, marksizm nie ma monopolu i nie jest panuj�c� doktryn� w Polsce, ani obowi�zuj�ca Konstytucja Marcowa ani �adna z ustaw Rz�du o tym nic nie m�wi. Nie ma to nic wsp�lnego zreszt� z o�wiadczeniem kuratora krakowskiego. Je�eli kurator krakowski powiedzia� tak, jak tutaj to zreferowano i je�eli tak to wydrukowa� �Dziennik Polski", to nie zgadza si� to z rzeczywisto�ci� ani z projektem reform szkolnych. Panowie zreszt� sami przyznali�cie, �e przymus szkolny w dziedzinie religii by�by niewskazany. Je�eli chodzi o nami�tno�ci, to z przyjemno�ci� stwierdzam, �e stosunki w krakowskim uleg�y znacznemu polepszeniu. Zwolniono Gajdocha, zwolniono szereg innych. Je�eli Pano- wie czytujecie pras�, to mo�ecie si� przekona�, jak prasa otwarcie krytyku- je pewne uchybienia i czasem nawet przesadza w tej krytyce. Horody�ski: Wydaje mi si�, �e Pan Major jest znowu zbyt optymistycz- ny. My mamy inny pogl�d na te rzeczy. Las zape�nia si�, ludzie uciekaj�, bo si� boj� aresztowania. Warunki bezpiecze�stwa w Krakowie s� skandalicz- ne. Mojego znajomego � gdy szed� z jednego domu do drugiego � napad� �o�nierz sowiecki i obrabowa� z pieni�dzy. W rzeszowskim oddzia�y NKWD likwiduj� partyzant�w. S�ysza�em, �e ma by� pacyfikacja. Czy b�dzie ona wykonana r�koma polskimi, czy sowieckimi? Szkoda krwi polskiej i prze- lewu tej krwi! Dola�ski: Czy nie mo�na by tych spraw polubownie za�atwi�? Mjr Borejsza: Las rekrutuje si� z r�nych element�w. S� ludzie wykolejeni, jak to nazywa socjologia ameryka�ska �ludzie poza mar- ginesem spo�ecznym", s� w lesie Niemcy, banderowcy, kt�rzy ��cz� si� z lud�mi marginesowymi. Jest pewien odsetek ludzi otumanionych przez propagand�. Panowie chyba zdajecie sobie spraw� z tego, �e nie zawsze, gdzie si� leje krew polska, chodzi o polsk� spraw� i o propagand� polsk�. Jest g�upia propaganda, �e b�dzie wojna. Musimy wr�ci� do normalnych stosunk�w. Ch�op musi mie� zapewniony spok�j. Robotnik musi otrzyma� aprowizacj�. Bandytyzm musi by� zlikwidowany. W odpowiedzi p. Horo- dy�skiemu chcia�em zaznaczy�, �e polskimi r�koma. Je�eli Panom szkoda krwi polskiej, to dlaczego Panowie nic nie uczyni�, a�eby si� ta krew nie pola�a? Jestem po raz trzeci zaproszony przez Pan�w i um�wili�my si�, �e Panowie zwr�cicie si� z apelem do spo�ecze�stwa, �eby sko�czy� raz wreszcie z bratob�jczym mordem. Gdyby ka�dy ksi�dz, w ka�dym ko�- ciele, przy ka�dej okazji wyja�nia� spo�ecze�stwu, �e jest Polska i do�� przelewu krwi, niew�tpliwie uratowa�oby to niejednego z otumanionych m�odzie�c�w. Ale dla pewnych k� widocznie las jest atutem w r�ku. Ci, kt�rzy nie zwracali si� i nie podejmuj� krok�w, �eby las zlikwidowa� w spos�b pokojowy, b�d� moralnie wsp�odpowiedzialni za przelew krwi polskiej, a wydaje mi si�, �e ani Panom, ani nam krew polska nie jest oboj�tna. Boche�ski: Ale czy ludzie maj� mo�no�� powrotu z las�w. Wr�ci z lasu � p�jdzie do wi�zienia. Horody�ski: My�my ju� m�wili Panu Majorowi, �e spo�ecze�stwo czeka na amnesti� i w�wczas nasz apel doszed�by do spo�ecze�stwa. Poza tym og�oszenie przez nas apelu w pismach rz�dowych nie przem�wi�oby do spo�ecze�stwa tak, jak przemawia nasza w�asna gazeta, na �amach kt�rej mogliby�my si� wypowiedzie�. Pozostaje jeszcze sprawa maruder�w sowieckich, tego zabierania zegark�w. Mjr Borejsza: Maruderzy s� po ka�dej wojnie, w ka�dej armii. Znam wypadki gwa�t�w, dokonanych przez �o�nierzy polskich i zegark�w zabie- ranych przez �o�nierzy polskich. Wielopolski: �o�nierz polski zabiera� tylko zegarki. Rosja w oczach spo�ecze�stwa zabra�a nam Lw�w i Wilno i do tego zabiera �o�nierz sowiecki zegarki. Dola�ski: Nale�a�oby jednak naszym zdaniem podj�� jeszcze raz pr�b� pokojowego za�atwienia sprawy. Mjr Borejsza: Powtarzam, Panowie, czekali�cie dwa miesi�ce z spe�- nieniem swego elementarnego obowi�zku obywatelskiego zwr�cenia si� do tej cz�ci spo�ecze�stwa, kt�ra jest pod wp�ywem Ko�cio�a, �eby nie posz�a do lasu. Nie mo�na bandyt�w przeb�aga� amnesti�. Nie wolno Panom stawia� sprawy tak, �e je�eli Rz�d nie uwzgl�dni postulat�w Pan�w, to Panowie nie b�dziecie oszcz�dza� krwi polskiej. Wydaje mi si�, �e to powinno by� jasne. K�trzy�ski: My tak nie stawiamy sprawy, ale s� wielkie trudno�ci w og�oszeniu naszej opinii. Mjr Borejsza: Nie ma �adnych trudno�ci w tym, �eby ka�dy ksi�dz przem�wi� do spo�ecze�stwa, �eby ka�dy z Pan�w przyczyni� si� do likwidacji tego stanu. Nie mo�na pozwoli�, �eby w kraju panowa�a anarchia. Lasy b�d� oczyszczone, a wsp�odpowiedzialno��, powtarzam, ponosz� ci, kt�rzy si� nie przyczynili do roz�adowania atmosfery. Dola�ski: Czy �o�nierze sowieccy b�d� strzelali do ludzi z lasu? Mjr Borejsza: B�dzie strzela� �o�nierz polski, kt�ry chce, aby jego ojciec, matka, rodzina nareszcie zazna�y spokoju w Polsce. Panowie mieli�cie mo�no�� wyst�pienia z apelem. Ponosicie odpowiedzialno�� za to, �e�cie nie nawo�ywali, aby ludzie wyszli z lasu. Rostworowski: Powinno si� likwidowa� stan obecny drog� negocjacji, a nie represji. Polska jest i b�dzie pod hegemoni� Sowiet�w, trzeba wyja�ni� Sowietom, �e pacyfikacja prowadzi do wojny domowej. Mjr Borejsza: Przeceniacie Panowie si�y band, kt�re w ko�cu nie s� liczne i nie doceniacie si� Rz�du Tymczasowego. Boche�ski: Czy s� zrzuty angielskiej broni i angielska pomoc dla ludzi z lasu? Mjr Borejsza: Wiem o tym tyle, o ile Panowie informowali�cie mnie podczas ubieg�ej rozmowy, a szczeg�lnie Pan sam mnie informowa�. Dr Wielopolski: Je�eli chodzi o zagadnienie, jak mo�na roz�adowa� kwesti� odpowiedzialno�ci, kt�r� my ponosimy, musz� podnie��, �e ton, jaki do tej pory by� w prasie, nie pomaga, �eby spo�ecze�stwo uj��. Jest szeroki brak zaufania. To wszystko, co si� dzieje, to nie to, czego oczekiwa- no. Je�eli Pan Major mo�e przekaza� jak�� spraw�, to prosz� przekaza� nasz� pro�b�, �eby si� zdoby� na sprawiedliwo��, gdy� to b�dzie nieszcz�- cie dla ludno�ci cywilnej. Mjr Borejsza: Panowie mieli�cie dwa miesi�ce czasu, �eby przyczyni� si� do pokojowego za�atwienia sprawy. A poza tym, czy Panowie konkret- nie bierzecie udzia� w pracy tw�rczej? Jest wielka akcja przesiedlania, szansa historyczna, kt�ra si� nie powt�rzy. Akcja ta musi mie� pomoc spo�ecze�stwa. Czy�cie Panowie okazali jak�� pomoc w akcji przesiedle�- czej? Panowie zajmujecie si� zagadnieniami mi�dzynarodowej polityki, a tam gdzie mo�na realnie pom�c, tam Panowie tego nie wykonali�cie. Dola�ski: Czujemy to, �e zostali�my wyrzuceni poza nawias spo�ecze�s- twa. Tutaj w naszym gronie widzicie Panowie dw�ch ,,lisze�c�w", mnie i p. Rostworowskiego. Jeste�my ziemianami, kt�rzy stracili wszystko. Ukry- wa�em si� trzy tygodnie, �eby nie by� aresztowanym. Spo�ecze�stwo ca�e zubo�a�o. Dotychczas ci�ar spoczywa� na spo�ecze�stwie. Prowadzi�o ono ca�� akcj� charytatywn�. Obecnie zlikwidowano wszystkie organizacje spo�ecznej pomocy, zosta�a ona uj�ta w ramy pa�stwowe. Pa�stwo groma- dzi ci�ar obowi�zk�w. R�wnie� zmiana pieni�dzy zubo�y�a ludno��. Szabrownicy nigdy akcji charytatywnej nie prowadzili. Zubo�ono ziemia�- stwo. Wylecia�o ono z siod�a, jest poza nawiasem. Miasto prowadzi�o akcje pomocy przez 5 lat. Teraz spo�ecze�stwo dosta�o kopniaka. Instytucje spo�eczne zosta�y upa�stwowione. To samo jest w innej dziedzinie. Czemu nie wydali�my odezwy do spo�ecze�stwa, aby ludzie wyszli z lasu? Bali�my si�, czy nie dostaniemy si� do NKWD. Du�o ludzi ostatnio znik�o i nie wiadomo co si� z nimi sta�o. Prawdopodobnie wywiezieni zostali na daleki wsch�d. Gdy si� cz�owieka aresztuje, nie wiadomo nawet, gdzie siedzi. Nie mo�emy zabra� g�osu, bo nie nale�ymy do jednego z czterech rz�dz�cych stronnictw. To, �e Pan do nas przychodzi, dodaje nam bod�ca. Je�eli b�dziemy mogli wydawa� pismo, mo�e utworzy si� ugrupowanie politycz- ne, kt�re b�dzie mia�o wag�. Odezwa nie dosz�aby, nie mia�aby tego znaczenia, gdyby�my wyst�pili jako niezorganizowani. My wszyscy chce- my pracowa�. Wszystko to co by�o p�jdzie w zapomnienie, gdyby�my mogli g�os zabra�. Najwa�niejsza jest wolno�� prasy. Trudno nam jest od- dzia�ywa� na spo�ecze�stwo w prasie nam obcej. Nie uwierz� nam, powiedz�, �e stali�my si� agentami sowieckimi. Poza tym boimy si� represji. Mjr Borejsza: Wywo�enie na daleki wsch�d jest tak� sam� bajk�, jak pog�oski o wojnie angielsko-sowieckiej. Boche�ski: Jest w narodzie sk�onno�� do konspiracji od lat, kt�r� trzeba drog� wychowawcz� i powolnie roz�adowa�. Na nastawienie spo�ecze�st- wa najlepszy wp�yw wywiera nieingerencja w�adzy sowieckiej. W rzeszow- skim i bia�ostockim dzia�a NKWD. Rostworowski: Prawd� jest, �e wi�kszo�� tych, kt�rzy rzekomo zostali wywiezieni, odnale�li si� w Polsce, ale chc� zacytowa� jeden wypadek: znik� Janusz Radziwi��, siedzi w Brze�ciu. Sam mi kiedy� opowiada�, �e kiedy by� w wi�zieniu w Moskwie, rozmawia� z nim Beria i oni si� um�wili co do wsp�pracy polsko-radzieckiej. Radziwi�� by� zwolennikiem tego. Jecha� do Krakowa, wierzy� �wi�cie w to, �e przyczyni si� i odda swoje si�y dla zbli�enia polsko-rosyjskiego. Ale teraz siedzi w Brze�ciu. Mjr Borejsza: Sprawy Janusza Radziwi��a nie znam. Powtarzam, wywo- �enie na Sybir jest bzdur� i propagand�. Nie wywozi si� na Sybir. Ludzie z wi�zie� wracaj�. Stomma: Dlaczego aresztuj� sowieci? W tym tygodniu straci�em pewn� kwot� pieni�dzy. Zabrali mi pieni�dze. Takie fakty zdarzaj� si� codziennie. Rozmowa przechodzi na tematy gospodarcze. Mjr Borejsza porusza zagadnienie suwerenno�ci gospodarczej, o kt�r� walczy Rz�d i kt�ra jest podstaw� suwerenno�ci politycznej. Boche�ski: T� polityk� rz�dow�, kt�r� m�wmy szczerze, eliminuje si� kapita� zachodni, spo�ecze�stwo widzi i my t� polityk� podzielamy. Dola�ski: Pan Major znajduje si� w sferze wp�yw�w Pi�sudskiego, jak i ca�a gospodarcza polityka Rz�du. Pi�sudski by� za zaciskaniem pasa, za tym, �eby nie bra� po�yczek zagranicznych i to zahamowa�o rozw�j pa�stwa. By� m. in. Zawadzki, by� min. Jan Pi�sudski, oni si� temu opierali. Nareszcie Kwiatkowski wybi� okno na �wiat. Pi�sudski nie budowa� przy pomocy zagranicy. A je�eli mo�na budowa� przy pomocy zagranicy, to po co spo�ecze�stwo ma g�odowa�? Boche�ski: Pan Prezes pozwoli, �e zaznaczymy odr�bno�� naszego stanowiska w tej sprawie. Tutaj wynik�a d�u�sza dyskusja na temat tego, czy nale�y si� zapo�yczy� za granic�, czy nie. Stenografistka opu�ci�a wobec tego, �e oni sobie nawzajem przeszkadzali. Dr Wielopolski: Mnie si� wydaje, �e nale�y poruszy� spraw� pisania prawdy, a niepisania rzeczy, kt�re mog� sprowadzi� niepo��dane nast�pst- wa. Do takich nale�y wypowied� kuratora krakowskiego. Powinni�cie Pano- wie porozmawia� z klerem. Jest ju� pewna zmiana w prasie, ale jeszcze za (zdanie nie doko�czone � A.G.). Mobilizacja si� zbiorowych konieczna dla odbudowy zale�y od atmosfery zaufania og�lnego. Porusz� najpierw sprawy drobne. Jecha�em do Warszawy. Po drodze zatrzyma� mnie milicjant i obi�. Zosta�em spoliczkowany. Czy nie nale�y kres temu po�o�y�. Druga sprawa: jako asystent uniwersytecki za trzy miesi�ce pracy na Uniwersytecie pobra- �em wszystkiego 600 z�. Ale to s� drobnostki. Chodzi o stworzenie atmosfery bez udawania si� do (zdanie nie doko�czone � A.G.). Wtedy mo�na m�wi� o atmosferze pracy, o wysi�ku zbiorowym. Konieczno�ci� jest rozpocz�cie pracy nad usuni�ciem r�nych wad organizacyjnych. Na G�rnym �l�sku przemys� stanie. Wydajno�� �yrardowa jest 60 proc. wydajno�ci przedwojen- nej, a 8 proc. tego, co by�o za czas�w okupacji niemieckiej. Robotnik musi szuka� mo�no�ci zarobkowania poza warsztatem. Nie mo�e wype�ni� zobowi�za� wobec nas. Technika �ycia jest tak zabijaj�ca, �e robotnik ma g�ow� zawalon� k�opotami, robotnik nie wyczuwa ze strony Rz�du mocnej r�ki, kt�ra by wzi�a za �eb i wszystkie nasze kr�gi ustawi�a na szynach, po kt�rych nasze �ycie ma si� toczy�. Chcia�bym sprecyzowa� kr�tko moje stanowisko. Po pierwsze kryzys zaufania do Rz�du Tymczasowego i sprawa suwerenno�ci. Nale�y jasno powiedzie� Polakom, w jakim stosunku zale�no- �ci my si� znajdujemy wobec sowiet�w. Dlaczego o wielu rzeczach nie pisz�, nie podaj� do wiadomo�ci? Sprawa wywo�enia fabryk. Robotnik jest niespokojny o to, �e nie b�dzie mia� gdzie pracowa�. Sprawa Gda�ska, Szczecina. Pierwsza rzecz powinna by� wyja�niona w prasie, je�eli nie w prasie, to w innej formie. Druga sprawa, sprawa przebudowy spo�ecznej. Co zosta�o dokonane poza Reform� Roln�? S� dwa has�a, kt�re maj� jednoczy� spo�ecze�stwo, has�o odbudowy Warszawy i sprawa kolonizacji. Has�o odbudowy Warszawy mo�e zelektryzowa� ca�e spo�ecze�stwo. War- szawa ma by� odbudowana w ci�gu 10 lat. Ka�dy krytycznie my�l�cy cz�owiek musi zda� sobie spraw� z nierealno�ci tego twierdzenia. We�my pod uwag� obni�enie wydajno�ci pracy. Nie mo�e by�, aby nauczyciel, kt�ry zarabia 500 z�, m�g� wychowywa� kadry nowej inteligencji. Wracam do sprawy zaufania, Zapomnia�em: Zwalniacie Panowie z wi�zie� ludzi, ale dlaczego ba� si� s�owa amnestia. A to s�owo zdoby�oby Wam nar�d. Trzecia sprawa i ostatnia: zdobycie ziem po Odr�. Tutaj nie ma jasno�ci. Nie wiemy, jak daleko si�gaj� nasze ziemie. Mn�stwo niejasno�ci, niedom�wie� wobec w�asnego spo�ecze�stwa i w�asnego narodu. Mjr Borejsza: Nie wierz� w to, �e Pan Doktor poszed�by, b�d�c prezesem Komitetu