4750

Szczegóły
Tytuł 4750
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

4750 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 4750 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

4750 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Butler Octavia E Przypowie�� o Siewcy Rok 2024 1-3 Rok 2024 Istota geniuszu to uporczywa tw�rcza obsesja, id�ca w parze ze zdolno�ciami przystosowawczymi. Bez uporu pozostaje jedynie chwilowy entuzjazm. Bez zdolno�ci przystosowawczych mo�e grozi� niszczycielski fanatyzm. Bez tw�rczej obsesji nie ma zgo�a nic. "Nasiona Ziemi: Ksi�gi �ywych" pi�ra Lauren Oya Olamina 1 Czegokolwiek dotykasz. Ulega Zmianie. Cokolwiek zmieniasz, Zmienia te� ciebie. Zmiana Jest jedyna, trwa�a, prawd�. B�g Jest Przemian�. "Nasiona Ziemi: Ksi�gi �ywych" SOBOTA, 20 LIPCA 2024 Zesz�ej nocy zn�w mia�am ten sen. Chyba powinnam si� go spodziewa�. �ni mi si� za ka�dym razem, kiedy walcz� - gdy miotam si� na moim w�asnym, wewn�trznym haczyku, pr�buj�c udawa�, �e nie dzieje si� nic niezwyk�ego. Przychodzi, kiedy staram si� by� dobr� c�rk� dla taty. Dzisiaj oboje obchodzimy urodziny - ja pi�tnaste, tato pi��dziesi�te pi�te. Jutro postaram si� sprawi� mu przyjemno�� - jemu, ca�ej wsp�lnocie i Bogu. No wi�c ubieg�ej nocy �ni� mi si� ten sen, kt�ry przypomina, �e wszystko jest jednym wielkim k�amstwem. Czuj�, �e musz� go opisa�, bo w�a�nie to samooszustwo najbardziej nie daje mi spokoju. *** Ucz� si� lata�, pr�buj� unie�� si� do g�ry. Nikt mi nie pokazuje, co trzeba robi� - ucz� si� sama, po troszeczku, jedna lekcja �niona za drug�. Niezbyt subtelna wizja, za to bardzo natr�tna. Mam ju� za sob� sporo takich lekcji i latam teraz du�o lepiej ni� na pocz�tku. Jednak, chocia� nabra�am wi�cej zaufania do w�asnych umiej�tno�ci, nie mog� przesta� si� ba�. Ci�gle nie ca�kiem panuj� nad kierunkiem lotu. Nachylam si� do przodu w stron� drzwi, kt�re przypominaj� te mi�dzy moim pokojem a korytarzem. Pochylam si� w ich kierunku, chocia� wydaj� si� daleko ode mnie. Ze sztywnym, napi�tym cia�em puszczam to co�, czego si� trzymam, co do tej pory nie pozwala�o mi ani wzlecie�, ani upa��. Zawisam w powietrzu, wyci�gni�ta ku g�rze, ale nie wzbijam si� ani nie opadam. Wreszcie zaczynam si� porusza�, jak gdybym szybowa�a w powietrzu, sun�c par� st�p nad pod�og�, targana jednocze�nie panicznym strachem i rado�ci�. Lec� do drzwi, kt�re jarz� si� blad�, zimn� po�wiat�. P�niej zbaczam troch� na prawo, niedu�o - i jeszcze troch�. Zdaj� sobie spraw�, �e zamiast trafi� w drzwi, wyr�n� w �cian� obok, ale nie mog� zatrzyma� si� ani skr�ci�. Dryfuj� coraz dalej od nich, dalej od ich ch�odnego blasku, w stron� innego �wiat�a. �ciana przede mn� pali si�, a ogie�, kt�ry buchn�� nie wiedzie� sk�d, strawi� ju� mur i zaczyna si� do mnie zbli�a�, si�ga� po mnie. P�omienie rozpe�zaj� si�, ja za� lec� w nie. Strzelaj� doko�a. Miotam si�, szamocz�, pr�buj� wyp�yn�� z po�ogi, czepiaj�c si� gar�ciami powietrza i ognia, wierzgaj�c i p�on�c! Ciemno. Jakbym si� troch� budzi�a. Czasami tak jest w momencie, gdy ogie� ju� mnie po�era. Wtedy jest niedobrze. Kiedy ca�kiem si� rozbudz�, potem nie mog� ju� zasn��. Staram si�, ale jeszcze nigdy mi si� nie uda�o. Tym razem nie budz� si� do ko�ca. Zapadam w drug� cz�� snu - t� zwyczajn� i rzeczywist�, kt�ra zdarzy�a si� przed laty, kiedy by�am malutka, cho� wtedy wydawa�o mi si�, �e to nie ma �adnego znaczenia. Ciemno��. Mrok ja�nieje. Gwiazdy. Rzucaj� zimne i blade, migotliwe �wiat�o. - Kiedy ja by�am ma�a, nie by�o wida� tylu gwiazd - odzywa si� do mnie macocha. M�wi po hiszpa�sku, w swym ojczystym j�zyku; drobna, stoi bez ruchu i patrzy w g�r� na szeroki pas Drogi Mlecznej. Wysz�y -�my po zmroku na dw�r zebra� pranie ze sznura. Dzie� by� gor�cy, jak zwykle, a obydwie lubimy ch�odn� ciemno�� zapadaj�cej nocy. Nie ma ksi�yca, ale widoczno�� jest dobra. Niebo roi si� od gwiazd. Niedaleko nas ciemnieje masywn� obecno�ci� mur s�siedztwa. Jego kontur kojarzy mi si� ze zwierz�ciem, kt�re przykucn�o przed skokiem - bardziej do ataku ni� obrony. Na szcz�cie obok jest macocha, kt�ra si� nie boi. Staj� tu� przy niej. Mam dopiero siedem lat. Patrz� do g�ry na gwiazdy i na g��bok� czer� nieba, czarne niebo. - Czemu nie widzia�a� gwiazd? - pytam. - Przecie� wszyscy mog� je zobaczy�. Ja te� m�wi� po hiszpa�sku: ona mnie nauczy�a. Wsp�lny j�zyk rodzi mi�dzy nami poczucie blisko�ci. - �wiat�a miasta - m�wi macocha. - �wiat�a, rozw�j, post�p... Dzi� ju� jeste�my za m�drzy i za biedni, �eby dalej zawraca� sobie g�ow� takimi rzeczami. - Urywa na chwil�. - Kiedy by�am w twoim wieku, moja mama opowiada�a mi, �e gwiazdy - te kilka, kt�re widzieli�my - to okna do nieba, przez kt�re B�g wygl�da, aby mie� nas na oku. Wierzy�am w to prawie ca�y rok. Macocha podaje mi ca�e nar�cze pieluch mojego najm�odszego brata. Bior� je i ruszam z powrotem w stron� domu, do miejsca, gdzie postawi�a wielki wiklinowy kosz na pranie, po czym sk�adam sw�j �adunek na stercie ubra�. Kosz jest pe�ny. Ogl�dam si� i kiedy widz�, �e macocha na mnie nie patrzy, pozwalam sobie waln�� si� do ty�u na mi�kki stos czystych rzeczy. Przez chwil� opadam, zupe�nie jakbym p�yn�a. Le�� i przygl�dam si� gwiazdom. Znajduj� niekt�re konstelacje, przypominaj�c sobie nazwy poszczeg�lnych gwiazd. Nauczy�am si� ich z ksi��ki o astronomii, kt�ra by�a w�asno�ci� matki mojego ojca. Widz� nag�y rozb�ysk �wietlistej smugi meteoru po zachodniej strome nieba. Wpatruj� si� w to miejsce w nadziei, �e wypatrz� j� jeszcze raz, ale wo�a mnie macocha, wi�c wracam do niej. - Teraz te� s� �wiat�a miasta - m�wi� do niej - i wcale nie zas�aniaj� gwiazd. Potrz�sa g�ow�. - Nigdzie w okolicy nie �wieci ju� tyle �wiate� co kiedy�. Dzisiejsze dzieci nie maj� poj�cia, jaka �una bi�a dawniej od miast - i to jeszcze wcale nie tak dawno temu. - Wol� widzie� gwiazdy - oznajmiam. - Gwiazdy s� za darmo. - Macocha wzrusza ramionami. - Ja tam chcia�abym, �eby wr�ci�y �wiat�a miasta, im pr�dzej, tym lepiej. Na razie mo�emy pozwoli� sobie tylko na gwiazdy. 2 Dar od Boga Mo�e osmali� niegotow� d�o�. "Nasiona Ziemi: Ksi�gi �ywych" NIEDZIELA, 21 LIPCA 2024 To ju� co najmniej trzy lata, jak B�g mojego ojca przesta� by� moim Bogiem. Jego Ko�ci� przesta� by� moim Ko�cio�em. Mimo to dzisiaj - dlatego �e jestem tch�rzem - pozwalam si� do niego wprowadzi�. Pozwalam, �eby ojciec ochrzci� mnie we wszystkie trzy imiona tego Boga, kt�ry ju� nie jest moim. M�j B�g nosi inne imi�. Tego ranka wstali�my wcze�nie, aby przej�� przez ca�e miasto i zd��y� do ko�cio�a. W wi�kszo�� niedziel tato odprawia nabo�e�stwo w kt�rym� z naszych frontowych pokoi. Jest pastorem baptyst�w i cho� nie wszyscy z s�siedztwa s� baptystami, ci, kt�rzy odczuwaj� potrzeb� chodzenia do ko�cio�a, ch�tnie do nas zagl�daj�. W ten spos�b nie musz� ryzykowa� wychodzenia na zewn�trz, gdzie wszystko jest takie ob��kane i gro�ne. I tak wystarczy, �e niekt�rzy - m�j ojciec, na przyk�ad - musz� i�� do pracy przynajmniej raz w tygodniu. �adne z nas nie chodzi ju� do szko�y. Doro�li denerwuj� si�, kiedy dzieci opuszczaj� s�siedztwo. Ale dzi� by�a specjalna okazja. Ojciec um�wi� si� z jednym ze swych przyjaci� - innym pastorem, kt�ry wci�� mia� prawdziwy ko�ci� z prawdziw� chrzcielnic�. Dawniej tato te� mia� sw�j ko�ci�, zaledwie par� przecznic za naszym murem. Zbudowa� go, gdy jeszcze nie by�o tylu mur�w. Ale p�niej zacz�li w nim nocowa� bezdomni, kilka razy spl�drowano go i zdewastowano, na koniec kto� pola� budynek benzyn� w �rodku i naoko�o, a potem doszcz�tnie spali�. Razem z ko�cio�em sp�on�o siedmiu bezdomnych, kt�rzy akurat spali w nim tamtej nocy. Przyjacielowi taty, wielebnemu Robinsonowi, dotychczas udawa�o si� jakim� cudem ocali� sw�j ko�ci�ek od zniszczenia. Tego ranka pojechali�my tam na rowerach - ja, moi dwaj bracia, czw�rka innych dzieci z s�siedztwa te� dojrza�ych do chrztu, ojciec i jeszcze kilku doros�ych s�siad�w ze �rut�wkami. Wszyscy doro�li byli uzbrojeni. Taka jest zasada. Wychodzi si� grup� i pod broni�. Mo�na by�o nie rusza� si� z s�siedztwa i ochrzci� wszystkich w domowej wannie, co wypad�oby taniej i bezpieczniej, i - je�li chodzi o mnie - ca�kiem by wystarczy�o. Powiedzia�am im to, ale nikt nie zwr�ci� na mnie uwagi. Dla doros�ych wyprawa na zewn�trz do prawdziwego ko�cio�a by�a jak powr�t do dawnych dobrych czas�w, gdy wsz�dzie sta�y ko�cio�y i pali�o si� mn�stwo �wiate�, a benzyny - zamiast do lamp - u�ywa�o si� do nap�dzania aut i ci�ar�wek. Nie przegapi� �adnej okazji, aby wskrzesi� stare dobre dni czy poopowiada� dzieciakom, jak to b�dzie wspaniale, kiedy kraj zn�w stanie na nogi i wr�c� szcz�liwe czasy. No tak. My - prawie wszystkie dzieci - tak� eskapad� traktowali�my po prostu jak przygod�, pretekst do wycieczki za mur. Chrzcili�my si� z obowi�zku albo w ramach jakiego� ubezpieczenia na wszelki wypadek - wi�kszo�� z nas nie przejawia zbytniego zainteresowania wiar�. Ja, owszem - tyle �e ja i tak wyznaj� przecie� inn� religi�. - Po co ryzykowa�? - powiedzia�a mi Silvia Dunn par� dni wcze�niej. - Mo�e naprawd� co� tam jest w tej ca�ej religii. Jej rodzice byli o tym przekonani, wi�c jecha�a teraz z nami. M�j brat Keith, kt�rego te� zabrali�my, ani troch� nie podziela� mojej wiary. Te sprawy s� mu po prostu oboj�tne. Tato chcia� go ochrzci�, wi�c si� zgodzi�. Keitha w og�le niewiele obchodzi. Lubi prowadza� si� ze swoimi kole�kami i udawa� doros�ego. Unika pracy, szko�y i ko�cio�a. Ma dopiero dwana�cie lat, jest najstarszy z moich trzech braci. Nie przepadam za nim - ale to jest pupilek naszej macochy, kt�ra ma trzech rozgarni�tych syn�w i jednego t�paka - a w�a�nie jego kocha najbardziej. Podczas jazdy Keith rozgl�da� si� na wszystkie strony cz�ciej ni� ktokolwiek z nas. Ma ambicj�, je�li tak to mo�na nazwa�, �eby opu�ci� s�siedztwo i wyjecha� do Los Angeles. Nigdy nie potrafi sprecyzowa�, co b�dzie tam robi�. Chce tylko dosta� si� do du�ego miasta i zarobi� kup� pieni�dzy. Wed�ug mojego ojca wielkie miasto jest jak padlina, kt�r� toczy r�j muszych larw. Chyba si� z nim zgadzam, chocia� my�l�, �e nie wszystkie larwy �eruj� w L.A. U nas te� par� by si� znalaz�o. Mi�dzy paso�ytami rzadko trafiaj� si� ranne ptaszki. Jad�c, mijali�my ludzi �pi�cych na chodnikach; kilkoro w�a�nie budzi�o si�, ale zupe�nie nie zwraca�o na nas uwagi. Zauwa�y�am przynajmniej troje takich, kt�rzy ju� wi�cej si� nie obudz�, nigdy. Jeden by� bez g�owy. Z�apa�am si� na tym, �e szukam jej wzrokiem dooko�a. Od tego momentu stara�am si� w og�le nie patrze� na boki. M�oda kobieta, naga i bardzo brudna, potykaj�c si�, przesz�a blisko nas. Prze�lizn�am si� spojrzeniem po jej pustej twarzy i zrozumia�am, �e musi by� czym� otumaniona, mo�e pijana. Mo�e gwa�cili j� tyle razy, �e w ko�cu oszala�a. S�ysza�am, jak opowiadano, �e zdarzaj� si� takie historie. A mo�e by�a po prostu na haju. Ch�opcy z naszej grupki tak si� na ni� zagapili, �e omal nie pospadali z rower�w. Jakie wznios�e religijne my�li b�d� mieli przez reszt� dnia. Naguska ani razu na nas nie spojrza�a. Gdy ju� j� min�li�my, obejrza�am si� i zobaczy�am, jak sadowi�a si� w�r�d chwast�w pod murem innego s�siedztwa. Znaczna cz�� drogi prowadzi�a wzd�u� mur�w kolejnych s�siedztw - jednych d�ugo�ci przecznicy, innych dwu, niekt�rych nawet pi�ciu... Dalej, po same wzniesienia, ci�gn�y si� pod g�r� odgrodzone murami posiad�o�ci: z jednym du�ym domem i mn�stwem prowizorycznych przybud�wek, gdzie mieszka�a s�u�ba, ale dzi� nie min�li�my nic takiego. Szczerze m�wi�c, te kilka s�siedztw, obok kt�rych przeje�d�ali�my, by�o tak biednych, �e chroni�o si� za murami zbudowanymi z go�ych kamieni, kawa��w betonu i �mieci, u�o�onych bez wi�zania zapraw�. Dalej le�a�y jeszcze �a�o�niejsze nieogrodzone osiedla mieszkaniowe. Wiele budynk�w popad�o w ruin� - spalone, zdewastowane, nawiedzane przez pijak�w albo �pun�w, w najlepszym razie zasiedlone nielegalnie przez bezdomne rodziny z lepi�cymi si� od brudu, wymizerowanymi, p�nagimi dzie�mi. Dzieciaki by�y ju� ca�kiem rozbudzone i bacznie przygl�da�y nam si� tego ranka. Ma�ych mi �al, ale te w moim wieku i starsze dzia�aj� mi na nerwy. Kiedy zje�d�amy samym �rodkiem pop�kanej jezdni, dzieciarnia wyl�ga na ulic� i ustawia si� wzd�u� kraw�nika, �eby nas sobie poogl�da�. Stoj� tylko i gapi� si�. Zapewne gdyby jecha�o tylko jedno z nas czy dwoje i gdyby nie widzieli, �e mamy bro�, pewnie spr�bowaliby �ci�gn�� nas na ziemi� i ukra��, co tylko si� da: rowery, buty, ubrania. A potem? Zgwa�ciliby? Zamordowali? Kto wie, mo�e sko�czyliby�my jak tamta niespe�na rozumu naguska, wlok�ca si�, mo�e ranna. Pewnie b�dzie �ci�ga� na siebie wszelkie mo�liwe niebezpiecze�stwa, chyba �e zdo�a zw�dzi� ubranie. �a�uj�, �e nie dali�my jej czego� do okrycia. Moja macocha opowiada, �e gdy raz zatrzymali si� z tat�, aby pom�c rannej kobiecie, ci sami, co j� skrzywdzili, wyskoczyli zza w�g�a i ma�o brakowa�o, a zat�ukliby ich na �mier�. Mijamy Robledo - dwadzie�cia mil od Los Angeles - wed�ug taty dawniej nieogrodzone, bogate i pe�ne zieleni miasteczko. Kiedy by� m�ody, a� pali� si�, �eby si� z niego wyrwa�. Zupe�nie jak Keith, pragn�� uciec od nudy Robledo do ekscytuj�cych rozrywek wielkiego miasta. Za jego czas�w L.A. by�o lepsze - nie tak zab�jcze - i tato prze�y� tam dwadzie�cia jeden lat. P�niej, w 2010, jego rodzice zostali zamordowani i odziedziczy� po nich dom. Ci, co ich zabili, wprawdzie wszystko doszcz�tnie zrabowali i porozwalali meble, ale jako� niczego nie spalili. Wtedy nie by�o jeszcze mur�w oddzielaj�cych s�siedztwa. To szale�stwo mieszka� bez muru dla ochrony. Nawet w takim Robledo wi�kszo�� ulicznej biedoty - czy to dzikich lokator�w, pijak�w, �pun�w, czy zwyczajnych bezdomnych - jest niebezpieczna. Sami desperaci albo wariaci - albo jedno i drugie. Wystarczy, �eby stanowili zagro�enie. Co gorsza, cz�sto co� im dolega. Robi� sobie nawzajem krzywd�, odcinaj�c uszy, r�ce, nogi... Roznosz� nigdy nieleczone choroby, maj� ci�gle j�trz�ce si�, ropiej�ce rany. Poniewa� brakuje im pieni�dzy na wod� do mycia, nawet ci bez specjalnych okalecze� cierpi� na jakie� skazy i owrzodzenia. Albo nie dojadaj� i chodz� niedo�ywieni, albo truj� si�, oszukuj�c g��d jakimi� �wi�stwami. Jad�c, stara�am si� nie rozgl�da� i nie patrze� na nich, ale i tak nie mog�am nie widzie� - nie poczu� - jakiej� cz�stki tej powszechnej n�dzy. Mog� znie�� wiele b�lu bez rozklejania si�. Musia�am si� tego nauczy�. Ale dzisiaj by�o mi ci�ko tak peda�owa� i nad��a� za reszt�, kiedy na widok prawie ka�dego napotkanego cz�owieka czu�am si� coraz gorzej. Od czasu do czasu ojciec ogl�da� si� do ty�u i zerka� na mnie. Stale powtarza mi: "Dasz sobie z tym rad�. Tylko nie wolno ci si� poddawa�". Zawsze udawa�, mo�e nawet wierzy�, �e m�j syndrom hiperempatii to co�, z czego po prostu b�d� w stanie si� otrz�sn�� i kiedy� o tym zapomn�. Przecie� ca�e to wsp�czucie nie jest rzeczywiste. Przecie� nie z powodu jakich� magicznych sztuczek postrzegania pozazmys�owego wsp�odczuwam cierpienie i przyjemno�� innych ludzi. Hiperempatia opiera si� na z�udzeniu. Sama to przyznaj�. M�j brat Keith lubi� kiedy� udawa�, �e co� mu jest - po to tylko, by mnie oszuka�, bym odebra�a jego pozorny b�l. Raz obla� si� czerwonym atramentem, kt�ry mia� udawa� krew, poniewa� chcia� zobaczy�, jak krwawi�. Mia�am dopiero jedena�cie lat i jeszcze wtedy krwawi�am przez sk�r� na widok cudzej krwi. Nie potrafi�am tego opanowa� i stale ba�am si�, �e zdradz� si� przed lud�mi spoza mojej rodziny. Przesta�am wsp�krwawi� z kimkolwiek, kiedy sko�czy�am dwana�cie lat i mia�am pierwszy okres. Co to by�a za ulga. Bardzo chcia�am, aby tak samo min�a ca�a reszta. Jeden jedyny raz uda�o si� Keithowi nabra� mnie na krwawienie - zla�am go wtedy za to na kwa�ne jab�ko. Niecz�sto zdarza�o mi si� kogo� bi�, kiedy by�am ma�a, bo wszystko bola�o mnie podw�jnie. Czu�am ka�dy kuksaniec, kt�ry zada�am, zupe�nie, jakbym waln�a sam� siebie. Za to gdy ju� uzna�am, �e bez b�jki si� nie obejdzie, wali�am przeciwnika du�o mocniej, ni� zwykle robi� to dzieci. Michaelowi Talcottowi z�ama�am r�k�, a Rubinowi Quintanilli nos. Silvii Dunn wybi�am kiedy� cztery z�by. Wszyscy zas�u�yli sobie na to, co im zrobi�am, w dw�jnas�b. Potem zawsze mnie karcono i czu�am si� tym dotkni�ta. Przecie� spotyka�a mnie podw�jna kara, a ojciec i macocha dobrze o tym wiedzieli. Wiedzieli, ale karcili dalej. My�l�, �e robili tak, by zadowoli� rodzic�w tamtych dzieci. Kiedy spu�ci�am lanie Keithowi, czu�am, �e tato albo Cory - a mo�e oboje - ukarz� mnie, poniewa� zbi�am mojego biednego m�odszego braciszka. No wi�c postanowi�am postara� si�, �eby biedny braciszek przynajmniej zap�aci� na zapas. Musia� dosta� ode mnie wi�cej, ni� ja dostan� p�niej od nich. I dosta�. Co nie zmienia faktu, �e potem oboje oberwali�my od ojca - ja za bicie mniejszego dziecka, a Keith za nara�anie nas, �e "rodzinna sprawa" wyjdzie na jaw. Tato jest strasznie czu�y na punkcie prywatno�ci i "rodzinnych spraw". Istnieje mn�stwo rzeczy, o kt�rych nawet nie powinni�my pisn�� przy obcych ludziach. Tematem tabu jest moja mama, moja hiperempatia i to, co ��czy te dwie sprawy. M�j ojciec wszystkie te kwestie uwa�a za co� wstydliwego. Jest przecie� kaznodziej�, profesorem i dziekanem. Pierwsza �ona - narkomanka, i c�rka ze skaz�, spowodowan� uzale�nieniem matki, nie s� powodem do tego, aby si� chwali�. Na moje szcz�cie. Jestem niezwykle czu��, podatn� na zranienia osob�, i sama cholernie dobrze wiem, �e nie ma si� czym chwali�. Niewa�ne, co Tato sobie my�li i jakie s� jego pragnienia i pobo�ne �yczenia w zwi�zku z moj� chorob� - nie potrafi� na ni� nic poradzi�. Odbieram emocje, kt�re widz�, albo to, co mi si� zdaje, �e inni czuj�. Dla lekarzy hiperempatia to tylko "organiczny zesp� urojeniowy". Pieprzenie w bambus. Ja wiem, �e boli naprawd�. Przez paracetco - pigu�k� na przyrost intelektu, zwan� te� "proszkiem Einsteina" - narkotyczny specyfik, kt�ry moja matka raczy�a przedawkowa�, zanim umar�a przy moim porodzie, jestem stukni�ta. Gryzie mnie mn�stwo nie mojego �alu, kt�ry w dodatku jest urojony. Mimo to sprawia b�l. Teoretycznie wsp�odczuwam nie tylko cudze cierpienie, ale i zadowolenie - ale tego ostatniego w dzisiejszych czasach nie ma zbyt wiele. W�a�ciwie chyba jedyn� rado�ci�, kt�rej odbieranie zacz�o sprawia� mi jak�� przyjemno��, jest seks. Opr�cz w�asnej, czuj� jeszcze frajd� faceta. Jednak i tak nie mam z tego wiele pociechy. �yj� za murami w malutkiej enklawie, odci�tej od �wiata niczym �lepy zau�ek czy akwarium z rybkami, a w dodatku jestem c�rk� pastora. Je�li chodzi o seks, istniej� wyra�ne, realne granice tego, na co mog� sobie pozwoli�. W ka�dym razie moje nerwowe przeka�niki s� pokit�aszone, i takie ju� zostan�. Ale radz� sobie z tym - dop�ki nie wiedz� o tym inni ludzie. W naszym s�siedztwie idzie mi �wietnie. Za to dzisiejsza jazda by�a potworna. Falami przelatywa�y przeze mnie najgorsze rzeczy, jakie kiedykolwiek wsp�odczuwa�am - nawiedza�y mnie zjawy i duchy, d�gaj�c i skr�caj�c niespodziewanym b�lem. Je�eli tylko nie przygl�dam si� zbyt d�ugo starym urazom, nie bol� a� tak strasznie. Go�y ch�opczyk ze sk�r� zaczerwienion� jak jedna wielka rana, m�czyzna z olbrzymim strupem na kikucie w miejscu prawej d�oni; mo�e siedmioletnia dziewczynka, te� naga, z krwi� sp�ywaj�c� po obna�onych udach. Kobieta ze spuchni�t�, obit� do krwi twarz�... Musia�am wygl�da� na zdenerwowan�. Zerka�am na wszystkie strony jak ptaszek, pilnuj�c si�, by nie zatrzymywa� na nikim wzroku d�u�ej, ni� potrzebowa�am, �eby upewni� si�, czy przypadkiem nie zbli�a si� w moim kierunku albo nie celuje do mnie z jakiej� broni. Mo�liwe, �e tato domy�li� si� z wyrazu mojej twarzy, co prze�ywa�am. Zazwyczaj staram si�, by nic z niej nie da�o si� wyczyta�, ale on zna mnie dobrze. Czasami ludzie zwracaj� uwag�, �e wygl�dam na ponurzast� czy zagniewan�. Lepiej ju�, aby tak my�leli, ni� gdyby mieli zna� prawd�. Lepiej, �eby my�leli sobie cokolwiek, ni� gdyby mieli dowiedzie� si�, jak �atwo mo�na mnie zrani�. *** Tato nalega�, aby do chrztu u�y� �wie�ej i czystej, nadaj�cej si� do picia wody. Naturalnie nie by�o go na ni� sta�. Kogo by�o? To drugi pow�d, dla kt�rego pr�cz moich braci, Keitha i Marcusa, jecha�o z nami jeszcze czworo innych dzieci: Silvia Dunn, Hektor Quintanilla, Curtis Talcott i Drew Balter. Ich rodzice partycypowali w kosztach. Uwa�ali, �e chrzest jak si� nale�y jest wystarczaj�co wa�nym powodem, by wyda� troch� grosza i podj�� pewne ryzyko. By�am najstarsza z ca�ej gromadki - r�nica wieku wynosi�a jakie� dwa miesi�ce. Po mnie by� Curtis. Chocia� szczerze nienawidzi�am ca�ego przedsi�wzi�cia, bardziej z�o�ci�o mnie to, �e Curtis te� jedzie z nami. Zale�y mi na nim bardziej, ni� bym chcia�a. Przejmuj� si� tym, co sobie o mnie my�li. Boj� si�, �e kt�rego� dnia rozklej� si� przy wszystkich i on to zobaczy. Ale niedoczekanie, �eby sta�o si� to dzisiaj. Kiedy wreszcie dotarli�my do obwarowanego jak twierdza ko�cio�a - fortecy, od ustawicznego zaciskania i rozwierania z�b�w bola�y mnie szcz�ki i czu�am si� okropnie zmordowana. Na nabo�e�stwo przysz�o nie wi�cej ni� jakich� sze��dziesi�ciu, siedemdziesi�ciu wiernych - w sam raz, aby wype�ni� nasze frontowe pokoje i robi� w nich wielki t�um, ale w ko�ciele, przy okolonej murem, kratami i laserosiatk� przestrzeni zewn�trznej, w olbrzymim, pustym przestronnym wn�trzu z uzbrojonymi stra�nikami, "wielki" t�um wydawa� si� ca�kiem mizern� zbieranin� ludzi. Ca�e szcz�cie. Nie mia�am najmniejszej ochoty na liczn� widowni�, ka�dy z nich cierpia� przecie� na co� i mog�abym si� zb�a�ni�. Chrzest odby� si� zgodnie z planem. Najpierw odes�ali nas, dzieci, do �azienek ("dla pa�", "dla pan�w"; "prosimy nie wrzuca� �adnego papieru do toalet", "woda do mycia w wiadrze po lewej..."), aby�my zdj�li ubrania i przebrali si� w bia�e tuniki. Kiedy byli�my gotowi, ojciec Curtisa zaprowadzi� nas do przedsionka, gdzie s�uchaj�c kazania - opartego na pierwszym rozdziale Ewangelii �w. Jana i drugim rozdziale Dziej�w Apostolskich - czekali�my na swoj� kolej. Ja by�am na ko�cu. Przypuszczam, �e by� to pomys� taty. Najpierw dzieci s�siad�w, po nich moi bracia, a ja ostatnia. Z przyczyn, kt�re wed�ug mnie nie maj� zbyt wiele sensu, tato uwa�a, �e powinnam nabra� wi�cej pokory. Uwa�am, �e moja szczeg�lna uleg�o�� - czy upokorzenie - biologiczna wystarczy a� nadto. Co mi tam. Kto� musia� by� ostatni. �a�uj� tylko, �e nie okaza�am si� do�� odwa�na, by w og�le si� z tego wymiga�. No wi�c: "W imi� Ojca i Syna, i Ducha �wi�tego..." Katolicy przechodz� przez chrzest jako niemowlaki. Jaka szkoda, �e bapty�ci o tyle lat p�niej. Chcia�abym m�c uwierzy� - tak samo, jak zdaje si� wierzy� tylu innych ludzi - �e to naprawd� takie wa�ne. Poniewa� mi si� nie udaje, chcia�abym chocia�, aby nic mnie to nie obchodzi�o. Niestety, obchodzi. Ostatnio poj�cie Boga bardzo zaprz�ta moje my�li. Zwracam uwag� na to, w co ludzie wierz� - czy wierz�, a je�li tak, to w jakiego Boga. Keith uwa�a, �e B�g jest jak wszyscy doro�li: gro�bami pr�buje zap�dzi� ci� do robienia tego, co chce, aby� zrobi�. Tak w�a�nie twierdzi m�j brat, tyle �e nigdy przy tacie. Keith wierzy tylko w to, co zobaczy, a niewiele dostrzega, cho�by mia� to pod nosem. Tato powiedzia�by chyba dok�adnie to samo o mnie, gdyby wiedzia�, w co ja wierz�. By� mo�e mia�by racj�. Tylko �e ja i tak nie przestan� widzie� tego, co widz�. Mn�stwo ludzi zdaje si� wyobra�a� sobie Boga jako wielkiego ojca, najwa�niejszego pana-w�adc� czy kr�la. Wierz� w jak�� nadludzk� superistot�. Dla innych B�g jest synonimem natury, a ona z kolei znaczy dla nich wszystko to, czego zdarza im si� nie rozumie� lub nad czym nie potrafi� do ko�ca zapanowa�. Jedni nazywaj� Boga duchem, drudzy si��, jeszcze inni - najwy�sz� istot� bytu. Spytaj siedem dowolnych os�b, co znacz� te poj�cia, a dostaniesz siedem r�nych odpowiedzi. Wi�c czym jest B�g? Jednym z tych hase�, dzi�ki kt�rym cz�owiek czuje si� kim� szczeg�lnym, istot� pod ochron�? W Zatoce Meksyka�skiej szaleje pot�ny, przedwczesny jak na t� por� roku, sztorm. Panoszy si� po ca�ej Zatoce, zabijaj�c po drodze ludzi od Florydy po Teksas i z powrotem do Meksyku. Do tej pory donosz� o siedmiuset �miertelnych ofiarach. Jeden huragan. A ilu zrani�? Ilu przyjdzie p�niej g�odowa� z powodu zniszczonych zbior�w? Oto natura. To w�a�nie jest B�g? Wi�kszo�� ofiar to uliczni n�dzarze, kt�rzy nie mieli si� gdzie podzia� i nie s�yszeli ostrze�e� na tyle wcze�nie, aby zd��y� znale�� jakie� schronienie. Zreszt�, gdzie by je mieli znale��? Czy� b�d�c ubogim, nie grzeszysz przeciwko Bogu? My te� ju� prawie jeste�my biedakami. Coraz trudniej o prac�, a rodzi nas si� coraz wi�cej - coraz wi�cej dzieci dorasta bez �adnych widok�w na przysz�o��. Pr�dzej czy p�niej, pewnego dnia wszyscy b�dziemy jednakowo biedni. Doro�li powtarzaj�, �e ma si� ku lepszemu, ale nic lepszego jeszcze nigdy nie przysz�o. Jak potraktuje nas B�g - ten mojego ojca - kiedy b�dziemy biedni? Czy On istnieje? A je�li tak, czy w og�le Go (Jego? J�?) obchodzimy? Dei�ci, na przyk�ad Beniamin Franklin i Tomasz Jefferson, wierzyli, �e B�g tylko nas stworzy�, a potem zostawi� samym sobie. - Zb��dzili na manowce - powiedzia� tato, gdy go o nich spyta�am. - Powinni mie� wi�cej wiary w s�owa Pisma �wi�tego. Ciekawe, czy ci nad Zatok� Meksyka�sk� dalej wierz� w Boga? Ludzie potrafili zachowa� wiar� mimo okropnych nieszcz��. Wiele o tym czyta�am. W og�le du�o czytam. Moj� ulubion� ksi�g� w Biblii jest Ksi�ga Hioba. Wydaje mi si�, �e wi�cej m�wi og�lnie o bosko�ci, a w szczeg�lno�ci o Bogu mojego ojca, ni� jakikolwiek tekst, kt�ry przeczyta�am. W Ksi�dze Hioba B�g powiada, �e stworzy� wszystko i wszystko wie, dlatego nikt nie ma prawa kwestionowa� niczego, co by z tym robi�. W porz�dku. To ma sens. Wizerunek Boga ze Starego Testamentu nie k��ci si� z dzisiejszym porz�dkiem rzeczy. Tak bardzo przypomina mi Zeusa - cz�owieka z ponadludzk� moc�, kt�ry bawi si� w�asnymi zabawkami, zupe�nie tak samo, jak moi najm�odsi bracia swoimi �o�nierzykami. Pif- paf! I siedem zabaweczek pada martwych. Nale�� do ciebie, wi�c ty ustalasz regu�y. Kogo obchodzi, co my�l� zabawki? Mo�na takiej zabawce zmie�� z powierzchni ziemi ca�� rodzin�, p�niej mo�na sprawi� jej ca�kiem nowiutk�. Dzieci-zabawki, tak samo jak dzieci Hioba, mo�na do woli podmienia�. Mo�e B�g to jakie� wyro�ni�te dziecko, bawi�ce si� w�asnymi zabawkami? Je�eli tak, co Mu za r�nica, �e gdzie� tam huragan zabija siedemset os�b - albo �e gdzie indziej siedmioro dzieci idzie do ko�cio�a, aby zanurzy� si� w wielkiej balii wype�nionej drog� wod�. A je�li to wszystko nieprawda? Je�li B�g jest jeszcze czym� innym? 3 Boga nie czcimy, lecz postrzegamy i do�wiadczamy. Uczymy si� od Niego, Lecz i stwarzamy, Przezorno�ci� i prac�, By w ko�cu Mu ulec. Przystosowujemy si� i trwamy, Jeste�my bowiem Nasionami Ziemi, A On jest Przemian�. "Nasiona Ziemi: Ksi�gi �ywych" WTOREK, 30 LIPCA 2024 Zgin�a astronautka z za�ogi ostatniej marsja�skiej misji. Co� si� zepsu�o w pow�oce ochronnej skafandra i reszta zespo�u nie zd��y�a �ci�gn�� jej z powrotem do bazy w por�. Ludzie w naszym s�siedztwie powtarzaj�, �e tak czy owak nie mia�a na Marsie �adnego interesu. Jak mo�na marnowa� krocie na jeszcze jedn� zwariowan� wycieczk� w kosmos, podczas gdy tu na Ziemi tylu ludzi nie sta� na wod�, na jedzenie i dach nad g�ow�? *** Cena wody zn�w posz�a w g�r�. W dzisiejszych wiadomo�ciach s�ysza�am, �e coraz wi�cej handlarzy wod� pada ofiar� zab�jstw. Handlarze sprzedaj� wod� na ulicach ulicznym n�dzarzom, dzikim lokatorom i wszystkim tym, kt�rym wprawdzie uda�o si� zachowa� w�asne lokum, ale kt�rych nie sta� ju� na p�acenie rachunk�w za us�ugi komunalne. Coraz cz�ciej handlarzy wod� znajduj� z poder�ni�tymi gard�ami, ogo�oconych z ich r�cznych w�zk�w i ca�ej got�wki. Tato powiedzia�, �e woda kosztuje teraz kilkakrotnie dro�ej ni� benzyna. Z wyj�tkiem bogaczy i podpalaczy wi�kszo�� ludzi i tak przesta�a kupowa� benzyn�. W moim otoczeniu nie znam nikogo, kto je�dzi�by osob�wk�, ci�ar�wk� czy nawet jedno�ladem na benzyn�. Masa pojazd�w paliwowych rdzewieje na dojazdowych drogach, ogo�acana z metalowych i plastikowych cz�ci. Nie tak �atwo jednak zrezygnowa� z wody. Z pomoc� przychodzi troch� nowa moda. Dzi� trzeba by� brudasem. Je�li jeste� czysty, wystawiasz si� na cel. Ludzie my�l�, �e szpanujesz, pr�bujesz pokaza� im, �e jeste� kim� lepszym. W gronie m�odszych dzieci pojawienie si� czy�ciocha to murowany pow�d do bijatyki. Cory nie pozwala, �eby�my byli brudni w murach s�siedztwa, za to na wyj�cie zawsze zak�adamy usmolone ubrania. A i w �rodku moi bracia umy�lnie morusaj� si�, gdy tylko oddalaj� si� troch� od domu. Lepsze to ni� za ka�dym razem obrywa� lanie. *** Dzi� wiecz�r zgas�o na dobre Okno w Murze, ostatni wielki ekran telewizji w naszym s�siedztwie. Zd��yli�my zobaczy� nie�yw� astronautk� na tle czerwonego, skalistego pejza�u Marsa. Pokazali nam wyschni�ty do suchej ziemi zbiornik wodny i cia�a trzech handlarzy wod� z brudnoniebieskimi opaskami na ramionach i na wp� odchlastanymi g�owami. Patrzyli�my, jak w Los Angeles pal� si� ca�e blokowiska zabitych deskami budynk�w. Naturalnie nikt nie kwapi si� marnowa� wody na pr�by gaszenia takich po�ar�w. I wtedy Okno �ciemnia�o. Fonia szwankowa�a ju� od miesi�cy, ale obraz by� do tej pory zawsze bez skazy - naprawd� jakby wygl�da�o si� przez olbrzymie, otwarte na o�cie� okno. Rodzina Yannis�w zarabia�a na �ycie na s�siadach, kt�rzy przychodzili popatrze� przez ich Okno. Tato m�wi�, �e takie branie pieni�dzy bez zezwolenia jest nielegalne, ale od czasu do czasu pozwala� i nam i�� poogl�da�, poniewa� nie uwa�a�, by telewizja by�a specjalnie szkodliwa, no i wspomaga�o to Yannis�w. W dzisiejszych czasach ludzie prowadz� mn�stwo ma�ych interes�w, utrzymuj�c jedno czy dwa domowe gospodarstwa, i chocia� nie dzieje si� z tego powodu nic z�ego, te poczynania s� na bakier z prawem. Okno Yannis�w ma prawie tyle lat co ja. Zajmuje pod�u�n�, zachodni� �cian� ich saloniku. Musieli by� naprawd� zamo�ni, kiedy je kupowali. Jednak par� lat temu zacz�li pobiera� od ludzi op�at� za wst�p, wpuszczaj�c tylko mieszka�c�w s�siedztwa, kt�rym podczas seans�w sprzedawali owoce, soki, �o��dziowe pieczywo i w�oskie orzechy. Znajdowali spos�b, aby spieni�a� wszystko, co tylko w nadmiarze uros�o w ich ogrodzie. Wy�wietlali filmy z domowej wideoteki, wpuszczali nas na wiadomo�ci i co tylko jeszcze by�o nadawane. Na wykupienie nowoczesnych, multisensorycznych kana��w nie by�o ich sta�, poza tym ich przestarza�e Okno i tak nie by�oby w stanie odbiera� wi�kszo�ci z nich. Nie mieli ani wirtualnych kamizelek, ani obr�czek dotykowych, ani he�mofon�w. Ca�y ich zestaw TV sk�ada� si� z prostego, cienkoekranowego Okna. Zosta�y nam teraz tylko trzy ma�e, przedpotopowe telewizorki z niewyra�n� wizj�, rozproszone po s�siedztwie, par� u�ywanych do pracy komputer�w, no i radia. W ka�dym domostwie jest przynajmniej jeden sprawny radioodbiornik. Wi�kszo�� codziennych wiadomo�ci dociera do nas przez radio. Ciekawam, co teraz zrobi pani Yannis. Jej dwie siostry sprowadzi�y si� i mieszkaj� razem z ni� - obie maj� prac�, mo�e wi�c jako� to b�dzie. Jedna jest farmaceutk�, a druga piel�gniark�. Nie zarabiaj� wiele, ale za to dom pani Yannis nale�y do niej i jest wolny od d�ug�w. Dosta� jej si� po rodzicach. Wszystkie trzy siostry s� wdowami i razem maj� tuzin dzieci - ca�a dwunastka m�odsza ode mnie. Pan Yannis, dentysta, zosta� zabity dwa lata temu, kiedy jecha� swym elektrocyklem do domu z ogrodzonej murem strze�onej kliniki, w kt�rej pracowa�. Pani Yannis m�wi, �e dosta� si� w krzy�owy ogie�, ostrzelano go z dwu stron, a p�niej jeszcze dobito strza�em z bliska. Jego jedno�lad skradziono. Policja przeprowadzi�a dochodzenie, skasowa�a op�at� i nie dowiedzia�a si� niczego. Ludzie ci�gle gin� w taki spos�b. I nigdy nie ma �adnych �wiadk�w - chyba �e przypadkiem zdarzy si� to przed samym komisariatem. SOBOTA, 3 SIERPNIA 2024 Zw�oki zmar�ej astronautki b�d� sprowadzone na Ziemi�. Ona sama chcia�a by� pochowana na Marsie. Tak powiedzia�a, gdy zrozumia�a, �e umiera. Wyzna�a, �e Mars by� jedynym celem jej �ycia i teraz ju� na zawsze chce sta� si� jego cz�stk�. Ale Ministerstwo Astronautyki powiedzia�o "nie". Minister o�wiadczy�, �e jej zw�oki mog�yby okaza� si� czynnikiem zanieczyszczaj�cym naturalne �rodowisko obcej planety. Idiota. Naprawd� jest w stanie uwierzy�, �e jakikolwiek mikroorganizm, paso�ytuj�cy na zewn�trz lub wewn�trz ludzkiego cia�a, m�g�by marzy� o prze�yciu i asymilacji w tym cieniutkim, zab�jczym i zimnym widmie trupich resztek atmosfery? Mo�e i tak. Ministrowie Astronautyki nie musz� mie� specjalnego poj�cia o nauce. Maj� zna� si� na polityce. Cho� Astronautyka to najm�odsze ministerstwo w rz�dzie, i tak walczy ju� o byt i przetrwanie. Christopher Morpeth Donner, jeden z tegorocznych kandydat�w na prezydenta, obieca� zlikwidowa� je, je�li zostanie wybrany. M�j ojciec zgadza si� z Donnerem. - Chleba i igrzysk - kwituje za ka�dym razem, kiedy radio podaje wiadomo�ci o podboju kosmosu. - Politycy i wielkie korporacje daj� chleb, my zapewniamy igrzyska. - Kosmos mo�e by� nasz� przysz�o�ci� - odpowiadam mu. Tak w�a�nie uwa�am. Moim zdaniem badanie i kolonizacja kosmosu nale�� do tych niewielu rzeczy odziedziczonych po ubieg�ym stuleciu, kt�re mog� nam bardziej pom�c, ni� zaszkodzi�. Mimo to rozumiem, �e ludziom trudno przekona� si� do tego, gdy tu� za murami s�siedztw widz� tyle b�lu i cierpienia. Tato tylko patrzy na mnie i potrz�sa g�ow�. - Nie rozumiesz - zaczyna. - Nie masz poj�cia, jakim karygodnym marnotrawstwem czasu i pieni�dzy jest ten ich szumnie zwany "program kosmiczny". B�dzie g�osowa� na Donnera. Ze wszystkich, kt�rych znam, jest jedyn� osob�, kt�ra w og�le ma zamiar g�osowa�. Wi�kszo�� ludzi dawno postawi�a krzy�yk na politykach. Nic dziwnego - odk�d tylko pami�tam, nie ustaj� w obietnicach, �e przywr�c� dwudziestowieczne lata chwa�y, porz�dku i dobrobytu. W�a�nie temu ma s�u�y� dzisiejszy kosmiczny program, przynajmniej w zamys�ach polityk�w. Patrzcie: zbudujemy stacj� kosmiczn�, za�o�ymy baz� na Ksi�ycu, a potem - ju� nied�ugo - koloni� na Marsie. To dow�d, �e wci�� stanowimy wielki i pot�ny, wybiegaj�cy my�l� w przysz�o�� nar�d, prawda? Jasne. C�, cho� ju� trudno nas nazwa� narodem, ciesz� si�, �e dalej latamy w kosmos. Wszyscy potrzebujemy wiary, �e mo�na jeszcze wybra� si� gdzie� dalej ni� na d� do kibla. �al mi, �e nie zostawi� tamtej astronautki w niebie, kt�re sama wybra�a. Nazywa�a si� Alicia Catalina Godinez Leal i by�a chemiczk�. Chc� j� zapami�ta�. My�l�, �e w jakim� sensie mo�e by� dla mnie wzorem. Po�wi�ci�a �ycie podr�y na Marsa - prze�y�a je, przygotowuj�c si� do niej, zostaj�c astronautk�, trafiaj�c do za�ogi, kt�ra lecia�a na jej wymarzon� planet�; p�niej �ama�a sobie g�ow�, jak przekszta�ci� obc� powierzchni�, zaczynaj�c wznosi� bazy i schrony, by ludzie mogli tam bezpiecznie �y� i pracowa�... Mars to ska�a, zimna, pusta i prawie bez atmosfery - martwa. Mimo to w pewnym sensie jest jak niebo. Wida� to, gdy patrzy si� na nocne niebo, na ten zupe�nie inny �wiat, kt�ry le�y jednak zbyt blisko, za bardzo w zasi�gu tych samych ludzi, co uczynili takie piek�o z �ycia tu, na Ziemi. PONIEDZIA�EK, 12 SIERPNIA 2024 Pani Sims zastrzeli�a si� dzisiaj - to znaczy, w�a�ciwie zastrzeli�a si� par� dni temu, ale dopiero dzi� Cory z tat� j� znale�li. Przez jaki� czas Cory chodzi�a w szoku. Biedna, �wi�toszkowata, stara pani Sims. Co niedziela siadywa�a w naszym przerobionym na kaplic� frontowym pokoju i z wydrukowan� wielk� czcionk� Bibli� w r�ce wykrzykiwa�a: "Tak, Panie!", "Alleluja!", "Dzi�ki Ci, Jezu!", "Amen!". Przez ca�� reszt� tygodnia zajmowa�a si� szyciem, wyplataniem koszyk�w i piel�gnowaniem ogr�dka, z kt�rego potem sprzedawa�a wszystko, co si� da�o; opiekowa�a si� dzie�mi, kt�re nie chodzi�y jeszcze do szko�y, i obgadywa�a ka�dego, kogo uznawa�a za mniej �wi�tego od niej samej. Ze wszystkich s�siad�w, jakich zna�am, tylko ona �y�a samotnie. Mia�a dla siebie ca�y wielgachny dom, poniewa� ona i �ona jej jedynego syna nie znosi�y si� wzajemnie. Mimo �e rodzina syna-jedynaka by�a biedna, i tak nie chcieli z ni� mieszka�. Szkoda. Niekt�rzy ludzie napawali j� g��bok� i pot�n�, wr�cz grzeszn� groz�. Szczeg�lnie nie lubi�a pa�stwa Hsu, hispano-chi�skiej rodziny, dlatego �e starsze pokolenie Chi�czyk�w w rodzinie nadal wyznawa�o buddyzm. Cho� byli s�siadami jeszcze przed moim urodzeniem i mieszkali zaledwie par� numer�w dalej, zawsze traktowa�a ich jak przesiedle�c�w z Saturna. - Ba�wochwalcy - przezywa�a Hsu, gdy nikogo z nich nie by�o w pobli�u. Trzeba jej przyzna�, �e dba�a przynajmniej o pozory dobros�siedzkich stosunk�w, bo obmawia�a ich tylko za plecami. Gdy jednak w zesz�ym miesi�cu zosta�a okradziona, rodzina Hsu przynios�a jej brzoskwinie, figi i kawa�ek dobrego bawe�nianego materia�u. Ten rabunek by� pierwszym du�ym nieszcz�ciem, jakie spotka�o pani� Sims. Trzech osobnik�w przeci�o druty kolczaste i laserosiatk� na samej g�rze i przedosta�o si� przez mur s�siedztwa. Laserosiatka to naprawd� okropne urz�dzenie. Jest taka misterna i ostra, �e ptakom, kt�re mo�e jej nie widz�, a mo�e widz�, lecz pr�buj� na niej usi���, tnie na plasterki skrzyd�a albo n�ki. Ale ludzie to co innego - ludzie zawsze znajd� jakie� przej�cie nad ni�, pod ni� albo pomi�dzy jej cz�ciami. Po napadzie wszyscy znosili pani Sims r�ne rzeczy, nie ogl�daj�c si� na to, jaka jest. Jaka by�a. Jedzenie, ubrania, pieni�dze... Zorganizowali�my dla niej zbi�rk� w ko�ciele. Z�odzieje zostawili j� zwi�zan�, ale przedtem jeden j� zgwa�ci�. Tak� starowin�! Zrabowali jej ca�� �ywno��, kosztowno�ci, kt�re mia�a po matce, wszystkie ubrania i, co najgorsze, ca�� uciu�an� got�wk�. Wysz�o na jaw, �e trzyma�a j� - wszystko, co mia�a - w niebieskiej salaterce z plastiku, na g�rnej p�ce kuchennego kredensu. Biedna, szurni�ta staruszka. Potem przysz�a do taty i zap�akana prosi�a, �eby poradzi� co� na to, �e nie ma teraz za co kupi� �ywno�ci - jako uzupe�nienia do tego, co sobie sama hodowa�a. Nie do��, �e nie mia�a czym zap�aci� bie��cych rachunk�w, to jeszcze nieuchronnie zbli�a� si� termin uiszczenia podatku od nieruchomo�ci. Wyrzuc� j� na bruk z w�asnego domu! Zginie z g�odu! Tato przekonywa� j�, �e wsp�lnota nie dopu�ci do czego� takiego, ale mu nie wierzy�a. W k�ko biadoli�a swoje o tym, �e sko�czy jako �ebraczka, podczas gdy ojciec na zmian� z Cory usi�owali podnie�� j� na duchu. Najzabawniejsze by�o to, �e przedtem nas te� nie lubi�a, poniewa� tato wyjecha� i wzi�� za �on� "t� Meksykank� Cor-a-cjon". Naprawd� wcale nie tak trudno wym�wi� "Corazon", je�li ju� chce si� u�y� pe�nej wersji imienia, mimo �e wi�kszo�� s�siad�w nazywa moj� macoch� Cory albo pani Olamina. Cory nigdy nie da�a po sobie pozna�, czy czuje si� tym dotkni�ta. Przeciwnie, ona i pani Sims by�y dla siebie cukierkowo s�odkie. Kolejna porcyjka ob�udy dla zachowania s�siedzkiego spokoju. W ubieg�ym tygodniu syn pani Sims, jego pi�cioro dzieci, �ona, szwagier i troje pociech szwagra - wszyscy sp�on�li w po�arze domu. Podpalenie. Dom, w kt�rym mieszkali, sta� w niechronionej murem okolicy na p�nocny wsch�d od naszego s�siedztwa, bli�ej pog�rza. Okolica nie by�a ca�kiem z�a, tyle �e biedna. Nieogrodzeni golcy. Kt�rej� nocy kto� pod�o�y� ogie�. Mo�e z zemsty, jaki� wr�g kogo� z rodziny, a mo�e zwyczajnie - jaki� wariat, ot tak, dla zabawy. S�ysza�am, �e pojawi� si� nowy nielegalny narkotyk, po kt�rym ludzie maj� ochot� roznieca� ogie�. Tak czy siak, nie wiadomo, kto spali� Sims�w i Boyer�w. Naturalnie nikt niczego nie widzia�. I nikt si� nie uratowa�. Troch� to dziwne. Z jedenastu os�b �adnej nie uda�o si� wydosta� na dw�r. No i pani Sims zastrzeli�a si�, podobno trzy dni temu. Tato powiedzia�, �e s�ysza�, jak gliniarze m�wili, �e to musia�o by� mniej wi�cej jakie� trzy dni temu. To by znaczy�o, �e zrobi�a to dwa dni po tym, jak dowiedzia�a si� o �mierci syna. Dzi� rano ojciec wybra� si� do niej sprawdzi�, jak si� miewa, bo nie by�o jej na wczorajszym nabo�e�stwie. Cory przemog�a si�, by p�j�� razem z nim, gdy� uwa�a�a, �e tak wypada. �al mi jej, �e tam posz�a. Truposze s� tacy obrzydliwi. Nie do��, �e cuchn�, to jeszcze gdy s� starzy, l�gnie si� w nich robactwo. Pies ich tr�ca�. Przecie� s� martwi. Ju� nie cierpi� i skoro nie przepada�e� za nimi, kiedy jeszcze �yli, niby z jakiej racji masz zamartwia� si�, gdy umarli? Cory si� zamartwia. Gani mnie za to, �e odbieram b�l �ywych, a sama sili si� na wsp�czucie umar�ym. Rozpisa�am si� o pani Sims tylko dlatego, �e sama si� zabi�a. To mi nie daje spokoju. Wierzy�a, tak samo jak tato, �e samob�jcy b�d� sma�y� si� w piekle. Bra�a dos�ownie i bez zastrze�e� wszystkie m�dro�ci Biblii. Mimo to, kiedy los przygni�t� j� bardziej, ni� mog�a znie��, postanowi�a skr�ci� b�l doczesny za cen� wiecznych m�k po �mierci. Jak mog�a zdecydowa� si� na taki krok? Czy rzeczywi�cie w cokolwiek wierzy�a? Mo�e wszystko to by�o ob�ud�? A mo�e po prostu oszala�a, poniewa� jej B�g okaza� si� wobec niej zbyt wymagaj�cy. Nie by�a Hiobem. Ilu jest Hiob�w - w prawdziwym �yciu? SOBOTA, 17 SIERPNIA 2024 Nie potrafi� przesta� my�le� o pani Sims. W jaki� spos�b ona i jej samob�jstwo spl�ta�y si� w mojej g�owie ze zmar�� astronautk�, kt�r� wywie�li z jej nieba. Czuj� potrzeb� opisania tego, w co wierz�. Musz� posk�ada� razem te wszystkie porozsiewane strofy o Bogu, kt�re pisuj�, odk�d sko�czy�am dwana�cie lat. Wi�kszo�� nie jest zbyt dobra. Wyra�aj� to, co mam do powiedzenia, tyle �e niezbyt udatnie. Jednak kilka wysz�o mi tak, jak powinno. One r�wnie�, podobnie jak �mier� tych dw�ch os�b, nie daj� mi spokoju. Szukam ucieczki we wszelkich pracach, jakie trzeba robi� w domu, w kaplicy ojca i szk�ce, gdzie Cory uczy dzieci z s�siedztwa. M�wi�c szczerze, wszystko to niewiele mnie obchodzi, ale przynajmniej daje mi zaj�cie i m�czy na tyle, �e przewa�nie nie miewam ju� sn�w. A tato promienieje, gdy ludzie m�wi� mu potem, jaka to jestem rozgarni�ta i pracowita. Kocham go. Jest najlepszym cz�owiekiem, jakiego znam, i obchodzi mnie, co o mnie my�li. Chcia�abym, �eby by�o inaczej, ale jednak tak jest. Nie wiem, ile to warte, jednak oto, w co wierz�. Up�yn�o troch� czasu, zanim si� w tym rozezna�am, i jeszcze troch�, nim, ze zwyk�ym s�ownikiem w r�ku, w ko�cu jako� to sformu�owa�am - jasno i jak nale�y. W ci�gu zesz�ego roku moje credo przesz�o jakie� dwadzie�cia pi�� do trzydziestu chropawych, niesk�adnych przer�bek, z kt�rych wreszcie wy�oni�a si� w�a�ciwa, prawdziwa wersja - ta, do kt�rej stale powracam: B�g to Pot�ga - Niesko�czona, Nieodparta, Nieuchronna I oboj�tna. Lecz B�g jest te� uleg�y - Bywa oszustem I nauczycielem, Jest chaosem, Glin� do formowania. Istnieje, by Go kszta�towa�. B�g to Przemiana. Oto dos�owna prawda. Bogu nie spos�b si� oprze�, nie spos�b go powstrzyma�, lecz mo�na go kszta�towa� i ukierunkowywa�. To znaczy, �e do Boga wcale nie trzeba si� modli�. Modlitwa pomaga wy��cznie modl�cemu si�, jedynie przez to, �e ukierunkowuje i umacnia jego intencje. Je�li traktujemy je w�a�nie w ten spos�b, modlitwy pomagaj� nam ustanowi� jedyny prawdziwy zwi�zek z Bogiem. Pomagaj� nam nada� Mu posta� i pogodzi� si� z istnieniem w postaciach, kt�re On nam nadaje. B�g jest pot�g� i w ostatecznym rozrachunku to On jest g�r�. Mimo wszystko, je�eli zrozumiemy, �e B�g istnieje po to, by zosta� przyobleczonym w posta�, i �e wcieli si� w ni� - dzi�ki naszej zapobiegliwo�ci lub bez niej, czy tego chcemy, czy nie - mamy szans� co nieco oszuka� w tej grze na nasz� korzy�� i poprowadzi� j� po naszej my�li. Tyle wiem. Zawsze to co�. Nie jestem taka jak pani Sims. Nie jestem dobrym materia�em na Hioba; nie nadaj� si�, by najpierw ze sztywnym karkiem d�ugo znosi� cierpienie, a na koniec albo ukorzy� si� przed Wszechwiedz�cym i Wszechmocnym, albo ulec zag�adzie. M�j B�g nie darzy mnie ani mi�o�ci�, ani nienawi�ci�; nawet mnie nie zna, wi�c nie czuwa nade mn�. Ja te� wcale Go nie kocham i nie mam wobec Niego �adnego poczucia lojalno�ci. M�j B�g po prostu jest. Mo�e w przysz�o�ci b�d� bardziej podobna do Alicii Leal, tej astronautki. Tak samo jak ona wierz� w co�, czego, jak s�dz�, bardzo potrzeba moim umieraj�cym, wypieraj�cym si� prawdy, zapatrzonym wstecz bli�nim. Jeszcze nie mog� da� im tego wszystkiego. Nie wiem nawet, jak przekaza� im wszystko, co ju� dla nich mam. Musz� si� tego nauczy�. Przera�aj�ce, ilu rzeczy musz� si� jeszcze nauczy�. Jak mam to zrobi�? Czy to wszystko prawda? Niebezpieczne pytanie. Czasami nie jestem pewna odpowiedzi. Nie dowierzam samej sobie. W�tpi� w to, co wydaje mi si�, �e wiem. Staram si� zapomnie�. Skoro mam racj�, czemu nie dostrzega tego nikt inny? Ka�dy pojmuje, �e zmiany s� czym� nieuchronnym. Poczynaj�c od drugiego prawa termodynamiki po Darwinowsk� teori� ewolucji, od buddyjskiego dogmatu, �e nic nie jest trwa�e, a wszelkie cierpienie wynika wy��cznie z naszej u�udy trwa�o�ci, po trzeci rozdzia� Ksi�gi Koheleta ("Wszystko ma sw�j czas...") - zmiana by�a i jest przejawem �ycia, cz�ci� naszego istnienia, regu�� powszechnej m�dro�ci. Jednak nie s�dz�, by�my do�wiadczali ju� wszystkiego, co ze sob� niesie. Nawet nie zacz�li�my jeszcze ogarnia�, jakie niesie mo�liwo�ci. Sk�adamy go�os�owne deklaracje akceptacji, jak gdyby sama akceptacja tu wystarcza�a. Wci�� kreujemy nadludzi - nadrodzic�w, nadkr�l�w i nadkr�lowe, nadstr��w prawa - czyni�c z nich b�stwa, od kt�rych domagamy si� opieki, oczekuj�c, �e stan� w p� drogi mi�dzy nami a Bogiem. A przecie� B�g jest tu przez ca�y czas - formuje nas, a my Jego, mimochodem i od niechcenia, za to na tyle sposob�w naraz - jak ameba, albo lepiej: jak rak. Jak Chaos. Nawet je�li tak jest, czemu nie potrafi� post�pi� jak inni - zignorowa� tego, co oczywiste? �y� normalnie. Ju� samo to jest wystarczaj�co trudne w dzisiejszym �wiecie. C� z tego, skoro ta moja prawda (ideologia? filozofia? nowa religia?) ani na chwil� mnie nie opuszcza, nie daj�c o sobie zapomnie�, nie pozwalaj�c si� uwolni�. A mo�e... Mo�e to tylko co� w stylu mojej skazy wsp�odczuwania: jeszcze jedna odchy�ka, kolejna zwariowana, g��boko zakorzeniona iluzja, kt�r� jestem dotkni�ta? No wi�c jestem. W przysz�o�ci b�d� musia�a co� z ni� pocz��. Niewa�ne, co powie albo zrobi mi ojciec - mimo zatruwaj�cej zgnilizny, panosz�cej si� za murem, dok�d mog� mnie wygna� - b�d� musia�a co� z ni� zrobi�. Ta rzeczywisto�� �miertelnie mnie przera�a. �RODA, 6 LISTOPADA 2024 Prezydent William Turner Smith przepad� we wczorajszych wyborach. Naszym nowym prezydentem - prezydentem elektem - zosta� Christopher Charles Morpeth Donner. Czego mo�emy si� spodziewa� w zwi�zku z tym? Donner zapowiedzia� ju�, �e w przysz�ym roku, zaraz po obj�ciu urz�du, we�mie si� do likwidacji "tych nieekonomicznych, bezcelowych i niepotrzebnych" program�w eksploracji Ksi�yca i Marsa. Programy zakrojone na mniejsz� skal�, jak na przyk�ad projekty eksperymentalne czy komunikacyjne, maj� by� sprywatyzowane, czyli zwyczajnie rozprzedane. Poza tym Donner ma w zanadrzu plan, jak zn�w da� ludziom prac�. �ywi nadziej�, �e uda mu si� zmieni� prawo, znie�� "zbyt restrykcyjn�" norm� minimalnej p�acy, a tak�e ustawy ekologiczne i o ochronie praw pracowniczych dla tych pracodawc�w, kt�rzy zechc� zatrudnia� bezdomnych, gwarantuj�c im przyuczenie do zawodu wraz z wy�ywieniem i odpowiednimi warunkami mieszkaniowymi. Zastanawiam si�, co rozumie przez "odpowiednie": dom, mieszkanie, kawalerk�? ��ko we wsp�lnym pokoju? A mo�e w jakich� koszarach? Miejsce na pod�odze czy na go�ej ziemi? A co z tymi, kt�rzy maj� liczne rodziny? Czy nie b�d� traktowani jak z�a inwestycja? Firmy zapewne ch�tniej najm� samotnych, bezdzietne ma��e�stwa albo w najlepszym razie te z jednym, g�ra z dw�jk� dzieci. Bardzo jestem ciekawa. A te zniesione prawa? Czy to znaczy, �e ci, co zgodz� si� zapewni� ludziom jedzenie, wod� i jaki� k�t, gdzie b�d� mogli do�y� swych dni, dostan� zielone �wiat�o, by ca�kiem legalnie tru�, okalecza� czy zara�a� ich chorobami? Tato postanowi� ostatecznie nie g�osowa� na Donnera. Nie odda� g�osu na �adnego z kandydat�w. Stwierdzi�, �e na my�l o politykach robi mu si� niedobrze. Rok 2025 Inteligencja to zbi�r indywidualnych zdolno�ci przystosowawczych. Przystosowawcze zmiany, jakie inteligentna rasa zdolna jest przej�� w ci�gu jednego tylko pokolenia, innym gatunkom zajmuj� ca�e generacje selektywnego rozmna�ania i zabijania. Mimo to inteligencja jest wymagaj�ca. Niew�a�ciwie skierowana lub wykorzystana, celowo albo przypadkiem, mo�e wpa�� w sza� p�odzenia i u�miercania. "Nasiona Ziemi: Ksi�gi �ywych" 4 Ucz�c si� przetrwa�. Ofiara Boga Mo�e sta� si� Jego wsp�lnikiem. Przezornie planuj�c, Mo�e sta� si� Jego wsp�tw�rc�. Mo�e te�, Przez strach i kr�tkowzroczno��, Pozosta� ofiar�, Jego igraszk� I zdobycz�. "Nasiona Ziemi: Ksi�gi �ywych" SOBOTA, 1 LUTEGO 2025 Mieli�my dzi� po�ar. Doro�li bardzo si� boj� zapr�szenia ognia, ale dzieciarnia, gdy tylko nie jest pilnowana, lubi si� nim bawi�. Tym razem jeszcze s�siedztwu si� upiek�o. Amy Dunn,