4419

Szczegóły
Tytuł 4419
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

4419 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 4419 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

4419 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

WŁADYSŁAW TATARKIEWICZ HISTORIA FILOZOFII TOM TRZECI FILOZOFIA XIX WIEKU I WSPÓŁCZESNA WARSZAWA 1990 PAŃSTWOWE WYDAWNICTWO NAUKOWE CZĘŚĆ PIERWSZA FILOZOFIA XIX WIEKU 1. FILOZOFIA WSPÓŁCZESNA. Około 1830 roku ma swój początek ta filozofia, którą można uważać — w szerokim słowa znaczeniu — za współczesną. Co było przed tą datą. należy już wyraźnie do przeszłości, jest nam, jeśli nie obce, to w każdym razie dalekie; jeśli jest związane z naszą myślą, to tylko pośrednio. Co zaś przyszło po niej, to albo należy do teraźniejszości, albo przynajmniej bezpośrednio wiodło do niej. Idee Comte'a, J. St. Milla czy Marksa, które powstały zaraz po 1830 r., przetrwały do naszych czasów; z nich albo w walce z nimi wyrosły idee XX wieku. Jedne z nich są dalej teraźniejszością, a inne, jeśli się stały przeszłością, to bezpośrednio związaną z teraźniejszością. Ten czas po roku 1830 stanowi pewną całość, obejmuje jednak dwa okresy: ten, który stanowi naszą bezpośrednią przeszłość, i ten, który stanowi naszą teraźniejszość. Bezpośrednia przeszłość, to wiek XIX — ściślej mówiąc: jego środek i koniec; a teraźniejszość szeroko rozumiana, to te lata XX wieku, które minęły. 2. GRANICE OKRESU. Około 1830 roku dokonała się w filozofii i całej umysłowości europejskiej radykalna przemiana: minęło nasilenie idealizmu i romantyzmu, a zaczął się formować pozytywny sposób myślenia, który cechował odtąd wiek XIX aż do końca. Granica jest wyraźna: w 1831 r. umarł Hegel i odtąd długo nie powstało żadne wybitniejsze dzieło filozofii konstrukcyjnej, metafizycznej, idealistycznej; a w 1830 zaczął wychodzić Kurs filozofii pozytywnej Comte'a, sztandarowe dzieło nowej epoki. To, co w filozofii działo się w pierwszych trzech dziesięcioleciach wieku, stało się nagle dalekie i obce. Cechy okresu, który się wówczas rozpoczął, skłonni jesteśmy uważać za charakterystyczne dla całego XIX wieku: filozofia po roku 1830 wydaje się nam prawdziwą filozofią stulecia. Twierdzono nawet paradoksalnie, że dopiero w 1830 r. zaczyna się naprawdę XIX wiek. Niezupełnie słusznie: bo pierwsze trzy jego dziesięciolecia, idealistyczne i romantyczne, jeśli nie miały jego cech późniejszych, to nie miały w sobie również cech XVIII wieku i do niego tym bardziej nie mogą być włączone. Właśnie od 1830 r. nastąpił jakby powrót do ducha XVIII wieku, do jego minimalizmu, realizmu, utylitaryzmu. Comte wrócił tylko na stanowisko d'Alemberta. Prawdą jest raczej to: że wiek XIX miał dwie kolejno po sobie panujące, a zupełnie do siebie niepodobne filozofie. Najpierw była to odważna filozofia wielkich systemów, a potem, po 1830 r., filozofia wstrzemięźliwa i ostrożna; najpierw filozofia typu Hegla, a potem typu Comte'a i Milla. Ta druga trwała dłużej i jest nam bliższa, więc wydaje się prawdziwym wiekiem dziewiętnastym. Tamtą zaliczamy do przeszłości, tę — do szeroko rozumianej współczesności. 3. BLASKI i NIEDOLE FILOZOFII xix WIEKU. Filozofia XIX stulecia, w szczególności drugiej jego części, rozwijała się już inaczej niż dawniejsza. Przede wszystkim rozwijała się w szybszym tempie: pomysły powstawały jedne za drugimi i nieraz po niewielu latach ustępowały miejsca biegunowo przeciwnym. Miało to źródło w nowych ogólnych warunkach życia, w jego wzmożonym tempie, w nowej technice, w rozwiniętej organizacji. Środki komunikacyjne, jakich nigdy przedtem nie było, umożliwiały szybszą i łatwiejszą wymianę myśli. Nigdy też przedtem nie było tylu szkół wyższych, tylu sposobności mówienia i słuchania o filozofii. Nigdy przedtem ilość publikacji filozoficznych nie była tak wielka; nie tylko przyszła powódź książek, przekraczająca wyobrażenia poprzednich wieków, ale też powstało nowe zjawisko: czasopiśmiennictwo naukowe. I ono właśnie stało się od razu jedną z głównych form produkcji filozoficznej, spowodowało przejście od większych publikacji do artykułów, przyczynków, notat, do łatwiejszych i szybszych sposobów wymiany myśli. Wyniki tych nowych warunków, nowego tempa nie były wyłącznie dodatnie. Łatwość zdobywania wiedzy przyczyniła się do jej powierzchowności; wydała nie tylko więcej fachowych filozofów, ale i więcej dyletantów. Łatwość druku powodowała, że szły doń także prace mniej cenne, które dawniej byłyby bez szkody zostały w rękopisie. Przy tym, jeśli filozofia sama przez się zyskała, to w porównaniu z innymi naukami straciła. Z pierwszego miejsca, jakie miała w produkcji naukowej minionych wieków, zeszła na dość dalekie miejsce po naukach przyrodniczych i historycznych. One produkowały teraz więcej jeszcze niż filozofia. I było to cofnięcie się nie tylko w pozycji bibliograficznej, ale również w społecznej: rolę przodującą, jaką miała dotychczas, utraciła filozofia na rzecz przyrodoznawstwa i historii. Stało się to nie od razu, stało się stopniowo, ale ostatecznie niewiele lat dzieli czas jej największych tryumfów od czasu, gdy w oczach wielu stała się nawet nauką anachroniczną i zbędną. Cofnęła się zaś nie tylko w stosunku do nauk szczegółowych, ale i do literatury pięknej. Jeśli wiele publikowano książek filozoficznych, to w początku wieku jeszcze więcej publikowano poezyj, a potem jeszcze więcej powieści. O wieku XIX nikt już nie mówił, jak o poprzednim, że jest „filozoficzny" — był raczej naukowy i literacki, o ile nie był techniczny i polityczny. I niejeden raz duch wieku znalazł pełniejszy wyraz w poemacie czy powieści niż w systemie filozoficznym. A jeśli filozofia nadal oddziaływała na nauki szczegółowe i beletrystykę, to i, odwrotnie, one także oddziaływały na nią. Co więcej, ona sama usiłowała upodobnićsię do nich: bądź do nauk szczegółowych, bądź do literatury pięknej. Produkowała eseje na pograniczu powieści, to znów rezygnując ze swej odrębności chciała być jedną z wielu nauk szczegółowych. Wahała się między tymi biegunami: filozofią beletrystyczną a naukową. I bodaj po raz pierwszy stanęła wobec tych dwu niebezpieczeństw naraz: rozpłynięcia się bądź w naukach szczegółowych, bądź w literaturze pięknej. I oto, z jednej strony, filozofia prosperowała, rozszerzały się jej agendy, rosła znakomicie znajomość jej dziejów, pierwszy raz była w tym stopniu niezależna, nie skrępowana tradycją, względami moralnymi, społecznymi, religijnymi. Ale, z drugiej strony, wystąpiło to szczególne zjawisko, że typowi przedstawiciele wieku zaczęli gardzić filozofią, twierdzić, że nie jest nauką, a nawet uważać ją za szkodliwą, bo odciąga od prawdziwej nauki. Myśleli poniekąd podobnie jak Pascal: że wyrzec się filozofii to jest prawdziwa filozofia. Chcieli się jej wyrzec dla nauki, jak Pascal dla religii. 4. RÓŻNICE NARODOWE. Postępy komunikacji zbliżyły do siebie kraje i narody, a cie- kawość cudzych idei również zrobiła swoje. Najpierw objawem tego zbliżenia, a potem jego przyczyną były tłumaczenia z jednych języków na drugie: nigdy przedtem nie tłumaczono na obce języki tylu dzieł filozoficznych, co w drugiej połowie XIX wieku. Tak liczne przekłady wypływały ze zbliżenia się narodów, a potem z kolei potęgowały jeszcze to zbliżenie. Pozytywizm, ta najbardziej charakterystyczna postać filozofii tych czasów, był wspólnym dziełem przynajmniej dwóch narodów, tworem zarówno myśli francuskiej, jak angielskiej: wywodził się bowiem zarówno od „filozofii pozytywnej" Comte'a, jak od empiryzmu Milla. A nie był to wypadek odosobniony. Wpływy jednych krajów na drugie działały ciągle, a częstokroć były to wpływy wzajemne: najpierw idealizm Niemiec oddziałał na inne kraje, a potem pozytywizm innych krajów oddziałał na Niemcy. Hegemonii jednego kraju nie było. W początku wieku przez jedno pokolenie mogło się wydawać, że Niemcy, które do Kanta zajmowały wśród większych narodów Europy ostatnie miejsce w filozofii, wysunęły się nagle na pierwsze; wszakże to ich pierwszeństwo było wątpliwe, a w każdym razie istniało krótko. Od połowy stulecia nie mogło już być zupełnie o nim mowy: główny prąd epoki, pozytywizm, uformował się i zapanował bez ich udziału. Mimo wszystko jednak, mimo ułatwienia komunikacji, kolportażu książek, wymiany myśli, różnice narodowe w traktowaniu filozofii pozostały. Okazały się silniejsze od wszystkich zewnętrznych, unifikujących czynników. I ostatecznie filozofia w każdym kraju w ciągu XIX w. rozwijała się odmiennie. W Anglii tworzyły się i ścierały inne stanowiska niż we Francji, a w Niemczech czy Polsce jeszcze inne. I nawet w każdym z tych krajów były dyskutowane inne zagadnienia. A także rytm rozwoju był inny: w Anglii i Francji przeciwstawne teorie trwały przez cały wiek obok siebie, a w Polsce czy w Niemczech brały po sobie kolejno górę i wypierały się wzajemnie. Anglia zaczęła stulecie od sporu filozofów „zdrowego rozsądku" i „radykałów filozo- ficznych" i aż do jego końca była terenem nieustannego zmagania się tych dwu doktryn, które oni reprezentowali: intuicjonizmu i empiryzmu. Francja była również — od Birana i Comte'a — terenem stałego zmagania się dwu kierunków, jednakże innych niż w Anglii, mianowicie spirytualizmu i pozytywizmu. W Niemczech walczyły ze sobą jeszcze inne doktryny: krytycyzm, materializm, idealizm. Ale wychodziły na czoło kolejno: filozofia niemiecka zacząwszy od krytycyzmu przeszła prędko do metafizyki idealistycznej, w latach zaś trzydziestych przerzuciła się gwałtownie do materializmu, aby w końcu, począwszy od lat sześćdziesiątych, powrócić do krytycyzmu. Polska również w ciągu stulecia przerzucała się w swej filozofii z krańca na kraniec: zaczęła od pozytywizmu, po powstaniu listopadowym przeszła do metafizyki mesjani-stycznej, by po powstaniu styczniowym wrócić do pozytywizmu. 5. OKRES KRYTYKI .1 OŚWIECENIA. Cechą okresu obejmującego środek i koniec XIX w. była wielka różnorodność stanowisk filozoficznych. Bo powstawały nowe, a jednocześnie i dawne zachowywały zwolenników. Formowały się doktryny antymetafizyczne, a zarazem odnawiały się metafizyczne. To odnawianie się dawnych poglądów, mnożenie się systemów, rozbicie filozofii na obce sobie wzajem szkoły wskazuje na pokrewieństwo tego okresu z okresami „szkolnymi", jakie bywały już w czasach hellenizmu i średniowiecza. Nie wszystkie jednakże szkoły i doktryny filozoficzne cieszyły się w XIX w. takim samym uznaniem. Przeważające i typowe były teraz te, które ograniczały swoje zadania, byle je wypełnić w sposób ostrożny, ścisły, pewny. Takie teorie stanowiły osnowę filozoficzną tych czasów: teorie zaś innego typu głoszone przez mesjanistów, neoscholastyków czy spirytualistów w rodzaju Ravaissona lub Fechnera, byty bądź co bądź tylko opozycją mniejszości. Wskazuje to znów na podobieństwo tego okresu do niektórych okresów dawniejszych, mianowicie do tych, w których głównymi hasłami były: oświecenie i krytyka. Postawa filozoficzna była niewątpliwie związana z ówczesnymi warunkami społecznymi i kulturalnymi. Były to warunki wyjątkowego spokoju, zamożności, dobrobytu, łatwości życia. Warunki te były dostępne tylko pewnym klasom — ale właśnie z nich rekrutowała się większość filozofów. Było zrozumiałe, że wydały naturalistów i empiryków, chętnie zajmujących się rzeczywistością i nie myślących wyrzec się jej za fantazję i spekulację o bycie prawdziwszym czy lepszym. Natomiast dobrobyt XIX wieku, który wydal empi-ryzm, nie wydał optymizmu. Wprawdzie klasyczni pozytywiści twierdzili, że są zadowoleni z życia, a ewolucjoniści byli przynajmniej meliorystami, czyli sądzili, że świat idzie bądź co bądź ku lepszej przyszłości, ale jednocześnie rozpowszechniała się pesymistyczna nauka Schopenhauera, powstawały gorzkie poglądy v. Hartmanna i Renana. Był to jakby dowód, że teorie filozoficzne bywają niekiedy nie tyle wyrazem stanowiska ogółu, ile właśnie jego dopełnieniem lub wyrazem stanowiska opozycyjnej mniejszości. 6. DWA TYPY FILOZOFII. Od początku dziejów występowała między dociekaniami filozoficznymi ta różnica, że w jednych przeważała odwaga, a w drugich ostrożność. W XIX w. przeciwstawienie to nabrało ostrości. Starły się w nim dwa skrajne typy filozofii; można je nazwać typem maksymalistycznym i minimalistycznym. Filozofia pierwszego typu stawia sobie rozległe zadania i usiłuje je za wszelką cenę rozwiązać; oczywiście pragnie je rozwiązać w sposób jak najbardziej pewny, ale jeśli pewny nie jest możliwy, to chociażby w niepewny. Filozofia zaś drugiego typu uwzględnia jedynie to, co pewne, stawia i rozwiązuje zagadnienia o tyle tylko, o ile rozwiązać je można z całą pewnością. Pierwsza kieruje się przede wszystkim celem, do którego zmierza, druga zaś środkami, jakimi rozporządza. Pierwsza jest filozofią ambicji, druga — rozważnej abstynencji. Ta sama różnica, co w zamierzeniach obu typów filozofii, zachodzi i w ich wynikach. We wszystkich sprawach filozoficznych istnieje pewne minimum, na które mniej lub więcej wszyscy się godzą, a spór toczy się o to, czy można i należy twierdzić coś więcej ponad to minimum. Wszyscy godzą się, że istnieją twierdzenia prawdopodobne — ale czy istnieją również całkowicie pewne? Posiadamy wiedzę o zjawiskach — ale czy również i o samych rzeczach ? Znamy nasze wyobrażenia o rzeczywistości — ale czy także znamy samą rze- czywistość? Znamy jej fragmenty — ale czy także jej całość? Posiadamy wiedzę empiryczną — ale czy także aprioryczną? Poznajemy świat przez wrażenia zmysłowe — ale czy także przez myśl i intuicję? Istnieje świat materii — ale czy także odrębny świat ducha? Istnieje przyroda — ale czy także świat nadprzyrodzony ? Istnieją przedmioty realne — ale czy także idealne? Postępki ludzkie zmierzają ku bezpośredniej korzyści — ale czy mają również inne cele? Dobrem jest dla człowieka przyjemność — ale czy istnieją dlań inne jeszcze dobra? Filozofia minimalistyczna uznaje tylko te minima, tylko takie tezy, jak fenomenalizmu, empiryzmu, subiektywizmu, utylitaryzmu. Natomiast maksymalistyczna skłonna jest ponadto uznawać prawdy transcendentne, aprioryczne, intuicyjne, uznawać świat duchowy, idealny, nadprzyrodzony, uznawać inne dążenia, cele i dobra niż tylko utylitarne. Przy nastawieniu ostrożnym umysłu owe minima zdają się wystarczać do opisania naszego świata, naszego poznania i postępowania, wszystko zaś inne wydaje się złudne, a w każdym razie niepewne. I wynikiem minimalistycznej postawy były wszelkie sceptycyzmy, rela- tywizmy, subiektywizmy, empiryzmy, sensualizmy, hedonizmy. Natomiast ich przeciwieństwa wychodziły na ogół z postawy maksymalistycznej. W starożytności neoplatonizm był niewątpliwie doktryną maksymalistyczną, a pir-ronizm minimalistyczną; scholastyka w XIII w. była maksymalistyczną, a w XIV w. przeszła do minimalizmu; w czasach nowszych Spinoza należał do pierwszego typu filozofów, Locke czy Hume do drugiego. Okresy „wielkich systemów" w całości należały do pierwszego, a okresy „krytyki i oświecenia" do drugiego. W dawniejszej filozofii przeciwstawienie to nie miało jednak większego znaczenia. Maksymalizm bowiem i minimalizm są-doktrynami skrajnymi, a skrajne stanowiska nie wyczerpują możliwości filozoficznych, pozostają jeszcze stanowiska pośrednie. Odwaga i ostrożność mogą się w filozofii także równoważyć — i tak było przeważnie u wielkich filozofów. Nie ma racji uważać Arystotelesa i a maksymalistę, ale nie ma również racji uważać go za minimalistę. A podobnie jest z Kartezjuszem czy Leibnizem: zdążali oni do tego samego celu, co maksymaliści, chcieli dowieść rzeczy najważniejszych, a najtrudniejszych do dowiedzenia, jak istnienie Boga, duszy, wolności; ale w sposobach rozumowania i dowodzenia bywali podobni do minimalistów. U Kanta także równoważyły się obie tendencje. Jednakże w XVIII w. rozdział obu typów filozofii zaczął się już stawać wyraźny: poglądy encyklopedystów były zdecydowanie minimalistyczne, a szkoła Wolffa zdecydowanie maksymalistyczna. W XIX w. zaś rozłam stał się całkowity; nie było już mowy o równoważeniu tych dwu tendencji, filozofowie mówili teraz: albo—albo, wszystko lub nic. I w ciągu stulecia obie tendencje, oba typy filozofii miały po kolei swe panowanie: w początku wieku było panowanie maksymalizmu, mającego szczyt swój w idealizmie, a potem dłuższe panowanie minimalizmu, którego szczytem był pozytywizm. To jest właśnie główna podstawa do dzielenia filozofii XIX wieku na dwa okresy: przed rokiem 1830 i po nim. Oczywiście, i po roku 1830 pojawiały się inne sposoby myślenia: marksizm nie miał jednostronności minimalizmu. Ale właśnie dlatego nie znalazł od razu tego oddźwięku, co później. 7. PRZEWAGA MINIMALIZMU. Minimalistyczną tradycja Oświecenia pozostała żywa we Francji i Anglii aż do początków XIX wieku; dopiero wtedy zaczęła się rwać. A już zaraz po 1830 r. przyszła nowa fala minimalizmu: Kurs filozofii pozytywnej Comte'a i System logiki J. St. Milla rozpoczęły w obu tych krajach nowy jego okres. Te dwie książki były dwoma fundamentami filozoficznymi epoki, a następne pokolenie założyło jeszcze trzeci fundament: był nim System filozofii syntetycznej Spencera. Francuski pozytywizm z czwartego dziesięciolecia XIX w., angielski empiryzm z piątego i ewolucjonizm z szóstego wytworzyły łącznie minimalistyczną filozofię, mającą władzę nad umysłami aż do końca stulecia i w całej bez mała Europie. Czerpała z wszystkich tych trzech źródeł, ale nazwę brała najczęściej od Comte'a i nazywała siebie „pozytywizmem". Środek wieku (1830-1860) był fazą jej formowania się, a koniec (1860-1900)—jej panowania. W tej drugiej fazie powstały różne odmiany minimalizmu, więcej lub mniej zbliżone do pozytywizmu: w siódmym dziesiątku lat neokrytycyzm, reprezentowany przez F. A. Langego, w ósmym empiriokrytycyzm Avenariusa. Głoszono wtedy ze wszystkich stron: poznajemy przez zmysły i tylko przez zmysły; źródłem wiedzy jest doświadczenie i tylko doświadczenie; metodą nauki jest indukcja i tylko indukcja; przedmiotem badań mogą być fakty i tylko fakty. Żadnych absolutów, żadnej metafizyki, bo to tylko źródło błędów i obłędów. Niech zamierzenia będą ograniczone i wyniki względne, byle robota była trzeźwa i rzetelna. Poznanie, jeśli nie jest naukowe, nie jest nic warte. Do filozofii dojść można jedynie przez naukę. Naukowa powinna być też gospodarka, naukowa — polityka, na wynikach nauki powinna być oparta sztuka. Nauka stwierdza prawa przyrody, którym podlega wszystko, nie wyłączając człowieka i jego dzieł, jego moralności, gospodarki, religii, sztuki, bo i to też są twory przyrody. Taka była naczelna doktryna XIX wieku: cechował ją intelektualizm, indyferentyzm metafizyczny i naturalizm. Nauka stwierdza związki konieczne, więc wiek XIX bronił determinizmu — choć w życiu walczył o wolność. Tłumaczył właściwości jednostek przez ich środowisko, podporządkowywał jednostkę otoczeniu — choć w życiu walczył o prawa jednostek. Zjawiska tłumaczył retrospektywnie przez przyczyny, narastające stopniowo i powoli — choć w życiu nastawiony był prospektywnie i wierzył w szybki postęp. Tłumaczył ustrój świata historycznie, jako dzieło czasu wytwarzającego coraz nowe formy istnienia — choć wyobrażał sobie (a przynajmniej wyobrażali to sobie typowi jego przedstawiciele), że po zrealizowaniu idei społecznych ustanie działanie czasu, nie będzie dalszej historii. 8. INNE STANOWISKA FILOZOFICZNE. Minimalizm był w tym okresie stanowiskiem reprezentatywnym, jednakże nie był jedynym. Pociągał wielu myślicieli postępowych, ale nie wszystkich. A i wówczas nie brakło zacofanych. W Niemczech nie od razu wymarła prawica heglowska: jeden z jej przedstawicieli, profesor berliński K. L. Michelet, żył aż do r. 1893. Francuzi prawie do końca stulecia uczyli się w szkołach filozofii wedle programu ułożonego jeszcze przez Wiktora Cousin. Anglicy, którzy w początku wieku nie przeszli przez idealistyczną metafizykę, zaczęli się nią interesować teraz: T. H. Green wzywał w 1874 r. młodzież angielską, by zamknęła swego Milla i Spencera, a otworzyła Kanta i Hegla. Wzywał więc do filozofii, która na kontynencie była już przeszłością. A w Polsce w dobie pozytywizmu najbardziej aktywnym filozofem był właśnie wróg pozytywizmu, „realny idealista" Henryk Struve. Pojawili się też metafizycy innego rodzaju, tacy, którzy odżegnywali się wprawdzie od dotychczasowej, ale za to chcieli stworzyć metafizykę nowego typu; pojawili się nawet wśród myślicieli, którzy skądinąd byli pionierami nauk empirycznych. W Niemczech R. H. Lotze, który był pionierem przyrodniczej psychologii, ogłaszał także system metafizyki (1841, 1879); G. T. Fechner, twórca psychofizyki, był jednocześnie autorem spiry-tualistycznej metafizyki w fantastyczno-poetyckiej szacie (1879). We Francji spirytualizm Maine de Birana został spotęgowany jeszcze przez F. Ravaissona, który, posiadając rozległe wpływy jako inspektor szkolnictwa wyższego, zdołał rozpowszechnić swe stanowisko. Spirytualistyczne doktryny rozwijał również Ch. Secretan, profesor genewski, i E. Vacherot, profesor paryski. W Anglii F. H. Bradley z Oksfordu wystąpił w 1876 r. z nowym idealizmem. — Byli to metafizycy w dobie, która się wypierała metafizyki. Toteż u nich, a przynajmniej u niektórych z nich, metafizyka była symptomatyczna dla epoki: usiłowała nawiązywać łączność z przyrodoznawstwem, być metafizyką „naukową", „indukcyjną". 9. HISTORIA ZAGADNIEŃ i HISTORIA FILOZOFÓW. Można obserwować w dziejach, jak filozofia stawała przed zagadnieniami, które usiłowała rozwiązać; rozwiązując je zaś 10 natrafiała na nowe zagadnienia, które pozostawiała dalszym badaczom. W ten sposób rozwój jej przebiegał i przebiega od zagadnienia do zagadnienia; i wnoszono stąd, że historia filozofii jest historią zagadnień, a jednostka ma w niej znaczenie tylko wykonawcze. Jednakże w takim wniosku jest tylko pół prawdy. Bardzo wielka część zagadnień dziś aktualnych była postawiona już przed więcej niż dwoma tysiącami lat. Stulecia przynosiły tu raczej nowe rozwiązania niż zagadnienia. Które zaś z odwiecznych zagadnień były rozważane, to zależało od jednostek i ich zainteresowań, a także od potrzeb społecznych. Jednostki dokonywały wyboru zagadnień, a rozwiązując je po swojemu — wpływały na dalsze ich dzieje. Toteż były czynnikiem rozwoju filozofii w nie mniejszym stopniu niż zagadnienia. Przy tym nie wszyscy filozofowie zaczynali od zagadnień; nie zawsze było tak, że najpierw były zagadnienia, a potem teorie wymyślone dla ich rozwiązania. Wielu filozofów zaczynało od razu od pewnych teorii, koncepcji, pomysłów, twierdzeń, przekonań, pewnej wizji świata czy życia. Zagadnienia wyłaniały się dla nich wtórnie. Wielu też przekazało potomności nie zagadnienia, lecz uformowane koncepcje. Rzadko zaś kiedy filozofia stała wobec tylu zagadnień naraz, co wówczas, koło r. 1830. Jeszcze nie przebrzmiały zagadnienia racjonalistycznej filozofii XVII i empirystycznej XVIII wieku, jeszcze wracały zagadnienia mistyków i zagadnienia Rousseau, a już nowe przynieśli Kant i Hegel, ideologowie i radykałowie filozoficzni. Które zaś z nich zostały podjęte, to zależało od czynnych wówczas filozofów. A mimo przemiany, jaka nastąpiła po jego śmierci, nieporównanie największą siłę pociągającą miał nadal Hegel: to on, przynajmniej na przeciąg jednego pokolenia, wpłynął na dobór zagadnień. Zależni od niego w swych zagadnieniach byli nie tylko wierni hegliści. Ale tak samo przeciwnicy Hegla. Oni też nawiązywali do jego wszechobejmującego systemu, który był idealistyczny, uniwersalistyczny, abstrakcyjny, intelektualistyczny, konstrukcyjny. Nawiązał doń Feuerbach, potem Marks i Engels: walcząc z jego idealizmem stworzyli nowy materializm. Nawiązał też do Hegla Stirner; ale nie godząc się z jego uniwersalizmem usiłował budować filozofię niezależnej jednostki. Nawiązał też Kierkegaard; ale nie znosząc filozofii abstrakcyjnej, zainicjował filozofię konkretnej egzystencji. Newman niewiele wiedział o Heglu, którego nie znosił, ale żył w podobnej atmosferze intelektua-lizmu i w opozycji do Hegla rozwinął filozofię wiary. Cousin przejmował się Heglem, ale także i innymi prądami — i na tym tle powstała jego filozofia eklektyczna. Comte'a zaś w systemie Hegla czy Cousina raziła konstrukcyjność, i aby jej uniknąć, rozwinął system oparty na pozytywnych faktach; niemniej był to też system, i nawet w nim można by dostrzec wpływy heglizmu. Tak tedy różne teorie wytworzone około 1830 r. miały podobny punkt wyjścia. Ale rozeszły się w różnych kierunkach. Byli wszakże naówczas filozofowie, których nawet punkt wyjścia był inny: do nich należał przede wszystkim J. St. Mili. Był obcy heglizmowi i wszelkim systemom; nawiązał do tradycji empiryzmu. W następnym pokoleniu, koło 1860 r., inne już zagadnienia wzięły górę. Nie ceniono już Hegla, mały oddźwięk miał Kierkegaard czy Stirner. Na placu pozostali Mili i Comte. Ich pozytywistyczne widzenie świata stało się teraz punktem wyjścia, jak przed ich pokoleniem był nim system Hegla. Ale znów w różnych jednostkach przełamało się w różny sposób i wywołało różne zagadnienia: Spencer uzgadniał je z teorią ewolucji, Lange 11 z Kantem, Mach na jego podłożu budował teorię nauk przyrodniczych, a Taine — nauk humanistycznych. Gdy zaś koło 1880 r. dorosło trzecie pokolenie, to jedni jego przedstawiciele rozwijali jeszcze zagadnienia filozofii pozytywistycznej, inni natomiast przeszli do nowych zagadnień i zaczęli rozważać, co w tej filozofii było niezadowalającego: Boutroux i Poincarc badali to w teorii przyrodoznawstwa, Diithey w humanistyce, Brentano w teorii poznania, Nietzsche w teorii kultury. Taki rozwój zagadnień XIX wieku był w równym stopniu zależny od wewnętrznej logiki zagadnień, jak od indywidualności filozofów i od warunków społecznych tej epoki. 10. FAZY ROZWOJU. Jeśli pominąć lata 1800 • 1830, omówione już w poprzednim tomie, i uwzględniać tylko pozostałą część XIX stulecia, ale tę traktować jako jeden okres, to jeszcze można i należy wydzielić w nim trzy fazy. Pierwsza faza, obejmująca środek stulecia (1830-1860), może się wydawać niewyraźna jeszcze i przejściowa, była jednak właśnie najpłodniejsza i najbardziej obfitująca w koncepcje filozoficzne. To ona wydała we Francji pozytywizm Comte'a, w Anglii nowy empiryzm Milla. W niej powstał materializm dialektyczny Marksa i Engelsa. Poglądami przez nią wydanymi żyły potem następne pokolenia XIX wieku, rozwijając je i rozpowszechniając. Co więcej, faza ta w swej żywotności i wielostronności wydała pomysły, które miały dojrzeć dopiero w dalszej przyszłości; wiek XIX zużytkować ich jeszcze nie chciał lub nie umiał, przyjęły się dopiero w XX wieku. Były między nimi pomysły z dziedziny logiki, usiłujące jeszcze uściślić najściślejszą z nauk filozoficznych; w owym właśnie czasie powstały początki logiki matematycznej w Anglii u De Morgana i Boole'a oraz nowe idee logiczne Bolzana z Pragi. Wtedy zrodziła się w Rosji — u Bielińskiego, Czernyszewskiego, Dobrolubowa — nowa, realistyczna i społeczna koncepcja estetyki. Ale także powstały wówczas pomysły dotyczące człowieka i jego stosunku do Boga i świata, które znacznie później znalazły liczniejsze koła zwolenników: były to zwłaszcza te, które wyszły od Anglików Carlyle'a i kardynała Newmana oraz od Duńczyka Kierkegaarda. Druga faza stulecia (1860-1880) była już w posiadaniu filozofii o charakterze ustalonym, mianowicie filozofii pozytywnej, i tę rozwijała systematycznie i szczegółowo. Tamta faza kładła fundamenty, ta już wznosiła mury. W myśl swej doktryny usiłowała przeprowadzić coś, co można nazwać parcelacją filozofii: chciała wyodrębnić z jej zakresu te działy, które by mogły stać się naukami specjalnymi, empirycznymi i przyrodniczymi. Było bowiem przekonaniem tych filozofów pozytywnych, że nauki rozwiną się pomyślniej, gdy będą uprawiane niezależnie od filozofii. Większość ówczesnych filozofów i szerokie masy inteligencji były zadowolone z filozofii pozytywnej; widziały w niej nawet kres rozwoju umysłowego ludzkości, szczyt możliwości naukowych. Jednakże u niektórych zwolenników pozytywizmu z biegiem lat pojawił się krytyczny stosunek do własnych poczynań. Tym bardziej zaś wśród — na razie nielicznej — opozycji. I mniej więcej w 1880 roku zaczęła się trzecia faza filozofii, a trwała do końca wieku. Była jakby okresem przejściowym: bo wówczas filozofia minimalistyczna panowała jeszcze, ale już pojawiały się z różnych stron argumenty przeciw niej. Doprowadziły one do przemiany w poglądach filozoficznych, która wszakże dokonała się już w następnym stuleciu. 12 FAZA PIERWSZA: 1830-1860 l. Pozytywizm, empiryzm i dialektyczny materializm — to były podstawowe poglądy tego okresu. Pozytywizm był zainicjowany przez Comte'a, empiryzm przez Milla, materializm dialektyczny przez Marksa i Engelsa. Poglądy te stanowiły zjawiska jak gdyby równoległe; każdy z nich miał inny charakter, jednakże wypłynęły z podobnej postawy: ostrożnej i trzeźwej, antymetafizycznej i antyidealistycznej. Pozytywizm zaczął się we Francji, empiryzm w Anglii, materializm dialektyczny wśród emigrantów niemieckich na Zachodzie. Miały wspólny ton trzeźwy, obejmujący wszystkie kraje. „Aby być filozofem" — pisał wówczas Stendhal — „trzeba być suchym, jasnym, bez złudzeń". A ton taki nie ograniczał się do filozofów, zaczynał obejmować całą inteligencję. „Nasz wiek, tak osławiony, tak okrzyczany prozaicznym, nasze pokolenie odsądzone od czci i wiary przez idealistów"— tak pisał w 1842 r. Seweryn Goszczyński. Do doktryn tego okresu należy dodać jedną jeszcze: realizm Herbarta. Herbart był prawie rówieśnikiem Hegla i niewiele później od niego ogłosił swą filozofię, należy więc zasadniczo do poprzedniego okresu; jednakże znalazł uznanie i rozpowszechnienie dopiero po 1830 r. Dlatego w tym okresie jest właściwe dlań miejsce, tym bardziej że i z charakteru do niego należy. Pozytywizm, empiryzm, naturalizm, dialektyczny materializm były najbardziej nowymi, samodzielnymi, żywymi tworami tego okresu. Nie znaczy to, by były w nim także najbardziej rozpowszechnione. Ani Comte, ani Mili, ani Marks, ani Engels nie zajmowali katedr, urzędowe stanowiska filozoficzne były w innych rękach. W Anglii największe wzięcie miała szkoła szkocka w nowym ujęciu, jakie dał jej Ha- milton; z nim musiał walczyć Mili. We Francji utrwalił się eklektyczny spirytualizm w postaci, jaką mu dał Cousin: był on wówczas silniejszy od Comte'a. W Niemczech jeszcze na katedrach siedzieli hegliści i jeszcze żył Schelling: na ich tle trzeba rozumieć Feuer-bacha i Marksa. Kierunki te — szkoła szkocka, spirytualizm czy heglizm — były jeszcze silne, jednakże kończyły się, związane były z przeszłością, nie z przyszłością. W pierwszym dziesięcioleciu po śmierci Hegla, 1830- 1840, siła heglizmu była bodaj większa jeszcze niż za jego życia. Miał skrzydło prawe zarówno jak lewe, z niego wywodziła się zarówno reakcja jak postęp. Zwłaszcza cała historiozofia tych czasów pochodziła od niego. Czołowi filozofowie niemieccy drugiej połowy stulecia, jak Fechner i Lotze, wyrośli jeszcze w jego atmosferze. Nowe poglądy powstawały w polemice z nim. Miał nadal główny ośrodek w Niemczech, ale wpływ jego przesączał się do Francji i do Włoch. 13 A zwłaszcza szerzył się w krajach słowiańskich: heglistami byli I. Hanuś i F. Palacky w Czechach, A. Chomiakow, K. Aksakow i B. Cziozerin w Rosji, Libelt i Cieszkowski, a także Dembowski w Polsce. W Niemczech kończył się powoli, atakowany z różnych stron: przez realizm Herbarta i materializm Marksa, przez przyrodników i przez historyków. W berlińskim uniwersytecie do przezwyciężenia heglizmu najwięcej przyczynił się A. Trendelenburg (1802- 1872; Logische Untersuchungen, 1840), który nawiązał do Arystotelesa i jego przeciwstawił Heglowi. 2. Okres ten w filozofii wydał jeszcze poglądy innego rodzaju: doktryny społeczno--etyczne Carlyle'a i Stirnera, religijno-etyczne Kierkegaarda i Newmana. Nie były związane z głównymi prądami okresu, z pozytywizmem ani z materializmem; ale również nie należały do kończących się wówczas prądów, do filozofii zdrowego rozsądku ani do metafizyki idealistycznej. Miały własną pozycję; dały wyraz potrzebom emocjonalnym, dla których nie dość było miejsca w empiryzmie czy naturalizmie. 3. Początek tego okresu jest wyraźnie określony, natomiast jako jego koniec tylko w przybliżeniu można przyjąć rok 1860. Istotne jest to: w 1859 ukazała się książka Dar-wina O pochodzeniu gatunków. Zamknęła ona szereg odkryć naukowych, które stanowiły założenia pozytywistycznego, scjentystycznego poglądu na świat. Wprawdzie Mili żył jeszcze i pisał dłużej, a Marks główne swe dzieło ogłosił dopiero w 1867 r., jednakże idee ich uformowały się wcześniej: Logika Milla wyszła w 1843, Manifest komunistyczny w 1848. Toteż miejsce ich jest w tym pierwszym okresie. 4. Okres ten zewnętrznie od początku do końca przebiegł w warunkach spokoju, pomyślności i zamożności, bez wojen i katastrof dziejowych. Spokój był to jednak pozorny: wojen nie było, ale był rok 1830 i 1848, Wiosna Ludów, nastroje bez mała chilia-styczne i mesjaniczne, wielkie oczekiwania i nie mniejsze zawody. Rzadko kiedy w dziejach były lata tak intensywnych ruchów społecznych: jeszcze był żywy socjalizm utopijny i powstawały „falangi" i „falanstery", a już uformował się socjalizm naukowy. Nie było też spokoju indywidualnego, niepokój romantyczny jeszcze nie wygasł. Właśnie w tym okresie powstały utwory będące wyrazem niepokoju, rozgoryczenia, pustki wewnętrznej, pesymizmu: Spowiedź dziecięcia wieku Musseta, Adolf Beniamina Constanta, Dominik Fromentina. Żył jeszcze, pisał i zdobywał coraz więcej zwolenników Schopenhauer. „Pokolenie nasze, jak i poprzednie" — pisał Taine — „zostało dotknięte chorobą wieku i nie wyjdzie z niej już nigdy całkowicie. Dojdziemy do prawdy, ale nie do spokoju". I na tle zaburzeń politycznych i niepokojów psychicznych trzeba wyobrażać sobie doktryny filozoficzne, które wówczas powstały: właśnie spokojne, zrównoważone, trzeźwo torujące drogę do ograniczonej, ale pewnej wiedzy, do zwiększonego zadowolenia z życia. Filozofia bywała nieraz dokładnym wyrazem swej epoki, ale w innych czasach — jak właśnie wówczas około połowy XIX wieku — była raczej jej krytyką i uzupełnieniem. Wówczas zaczynał się pozytywizm; ale odzwierciedlał epokę, która się kończyła. Jego twórcy i wyznawcy mogli tego nie zauważać, w perspektywie jednak dziejowej jest jasne, że był ideologią warstwy, która doszła do wysubtelnionej kultury umysłowej, ale utraciła prężność, zdobywczość, wiarę w siebie i przyszłość: jej filozofia musiała być minimalis-tyczna, chciała zamykać stare rachunki ze światem, a nie otwierać nowe. 5. Mili zbudował teorię poznania, a Comte encyklopedię nauk: obaj zajmowali się zagadnieniami filozofii teoretycznej. Jednakże bynajmniej się do nich nie ograniczali: zastanawiali się również nad filozofią społeczną i filozofią religii, zamierzenia ich były 14 również natury praktycznej, chcieli przez filozofię udoskonalić życie ludzkie. Tym bardziej Feuerbach i Marks: pierwszemu leżały na sercu przede wszystkim zagadnienia religii, drugiemu — społeczeństwa. Przedstawiciele zaś prądów ubocznych i opozycyjnych zajmowali się właściwie tylko tymi zagadnieniami. Zagadnieniem Stirnera i Carlyle'a był stosunek człowieka do innych ludzi, a Kierkegaarda i Newmana — jego stosunek do Boga. Na tym polu wystąpiła ich opozycja wobec głównego prądu ówczesnej filozofii. Prąd ten był irreligijny, a Kierke-gaard i Newman widzieli w religii sprawę najistotniejszą. Prąd główny — altruizm Com-te'a, tak samo jak utylitaryzm Milla — rozwijał etykę społeczną i egalitarystyczną, a Stirner rozwijał właśnie aspołeczną, Carłyle — elitarystyczną. Jednakże poprzez szczegółowe zagadnienia .etyki i filozofii religii opozycja ich mierzyła dalej i głębiej: tłem wywodów Carlyle'a była dawna metafizyka spirytualistyczna i panteistyczna, a wynikiem wywodów Newmana była emocjonalistyczna teoria poznania. 6. Filozofię swej epoki inaczej widzą współcześni, inaczej zaś potomni, którzy patrzą na nią z perspektywy, a żyjąc już w innej epoce, sami inne mają poglądy. Współcześni muszą dopiero przełamać opór przeciw nowym ideom, a potomni pamiętają jedynie o tych, które były nowe. Po stu latach widzi się w filozofii na pierwszym planie Comte'a i Marksa, bo wie się, że za nimi poszły następne pokolenia. Na drugim wyobraża się Carlyle'a, Newmana czy Kierkegaarda, o których się wie, że później znaleźli oddźwięk, a zaledwie pamięta się o uczniach Hamiltona, Cousina, Herbarta, Hegla, o których wie się, że byli tylko uczniami. W owych natomiast czasach opinia była inna: właśnie oni, ci uczniowie, byli najliczniejsi, zajmowali najwięcej katedr, najwyżej byli cenieni. To ich filozofia była — statystycznie biorąc — typowa dla epoki. Mieli jeszcze przewagę w okresie, który wydał już Comte'a, Milla, Marksa, Kierkegaarda; ci zaś byli na razie cenieni, a nawet zauważani, jedynie przez niewielkie grupy współczesnych. O tym trzeba pamiętać, jeśli chce się w przeszłości filozoficznej nie tylko odszukać posiew przyszłości, ale także widzieć tę przeszłość taką, jaką rzeczywiście była. Poglądy filozoficzne wychodzą wielokrotnie poza sferę filozofów do szerszych kół inteligencji; ale wychodzą częściowo tylko i na ogół powoli. Przeważnie dłuższy okres dzieli powstanie poglądu od jego rozpowszechnienia. Dlatego też w XIX w. poglądy specjalistów bywały inne niż ogółu. Specjaliści wyznawali takie, które jeszcze do ogółu nie doszły, a gdy doszły, specjaliści mieli już inne. Nowe idee epoki nie były tymi samymi, które w niej „panowały" i miały popularność. Idee Comte'a i Milla, które opanowały ogół inteligencji w następnym pokoleniu, za życia Comte'a i w młodości Milla były własnością niewielkiej tylko grupy; Mili pisze o tym wyraźnie w swej Autobiografii, a niepowodzenia Comte'a są aż nazbyt znane. Z poglądów Newmana oddziałały od razu tylko religijne. Z poglądów zaś Marksa i Engelsa tylko społeczne i polityczne; ich poglądy filozoficzne przemówiły do szerokich kół dopiero później. Tak było tym bardziej z pomysłami logicznymi Boole'a i De Morgana (1848) lub z Bol-zana teorią „prawd w sobie" (1837): do szerszych kół w ciągu XIX wieku w ogóle nie doszły; pierwszym otworzyła drogę dopiero logika matematyczna; drugiej zaś głównie fenomenologia. A jednak były doniosłe. Boole i De Morgan przyczynili się do zbliżenia logiki i matematyki, a przez to do rozwoju obu tych nauk i do wyjaśnienia natury nauk dedukcyjnych. Bolzano zaś zapoczątkował nowe stanowisko, coś w rodzaju niemeta-fizycznego platonizmu. Wywodził, że analiza naszego poznania wykazuje, iż zawiera ono 15 nie same tylko twierdzenia jednostkowe i względne, ale także powszechne i bezwzględne. Nie była to spekulatywna metafizyka, panująca w jego czasach, ale nie był to też pozytywizm, który miał niebawem zdobyć sympatię XIX wieku; było to stanowisko trzecie, jakby pośrednie, dla którego wiek ten nie miał zrozumienia, ale którego czas przyszedł później. Historyk chce przede wszystkim ustalić, kiedy filozofia wydawała nowe myśli i kiedy była w rozkwicie. Ale nowość i wielkość filozofii nie zawsze szła w parze z jej rozkwitem — jeśli przez „rozkwit" rozumieć wzmożone nią zainteresowanie, rozpowszechnienie jej, ożywienie ruchu filozoficznego. Oryginalni filozofowie rodzili się nie tylko wtedy, gdy ogół się najwięcej filozofią interesował. Otóż trzeba stwierdzić, że w okresie 1830- 1860 filozofia w rozkwicie nie była. Przeciwnie, po zawodzie sprawionym w początku stulecia przez systemy metafizyczne zainteresowanie nią zmalało, uczeni i szeroki ogół w innym kierunku zwrócili umysły. A jednak wydała właśnie wtedy wiele talentów i zapoczątkowała wiele fundamentalnych myśli. Dla przedstawienia poglądów tego okresu taki porządek wydaje się właściwy: najpierw główne i reprezentatywne — Comte, Mili, Marks i Engels; potem zaś bardziej specjalne i osobiste — Stirner, Carłyle, Newman, Kierkegaard. COMTE I POZYTYWIZM Prądem inaugurującym nowy okres w dziejach filozofii był pozytywizm; powstał we Francji, początek dał mu Comte. Jego dążeniem było trzymanie się faktów, a unikanie metafizyki. Dążenie to zaszczepił epoce, ale sam zrealizował je tylko częściowo, bo wyrósł w poprzednim, metafizycznym okresie i zachował pewne cechy tego okresu, przede wszystkim pragnienie wielkiej syntezy, wszechogarniającego systemu. ŻYCIE. August Comte (1798 - 1857) urodził się na południu Francji w Montpellier, a kształcił się w Paryżu, w niedawno otwartej Szkole Politechnicznej. Był pierwszym w dziejach filozofem, który przeszedł studia techniczne. Po skończeniu ich mieszkał w Paryżu i utrzymywał się z lekcji matematyki. Od 1818 r. przez sześć lat żył w bliskich stosunkach z wielkim utopijnym reformatorem społecznym Saint-Simonem; później stosunki z nim zerwał. Już w 1826 r. w prywatnym kursie wyłożył zarys swego systemu; słuchało go grono słuchaczy niewielkie, ale obejmujące wybitnych ówczesnych uczonych, matematyków, przyrodników. Atak choroby umysłowej nie pozwolił mu kursu tego dokończyć. Po dwu latach jednak mógł powrócić do pracy; od 1832 był na Politechnice repetytorem analizy i mechaniki, a od 1837 r. egzaminatorem. Mimo starania nie uzyskał poważniejszej pozycji akademickiej, a od 1848 r. utracił i tamto skromne stanowisko. Przekonanie, że nauka wymaga całkowitej reformy i że on jest powołany, by ją przeprowadzić, poróżniło go z urzędowymi przedstawicielami nauki. Później żył już tylko z subwencji przyjaciół i uczniów. Od 1845 r. jego zainteresowania naukowe przeszły w społeczne, metafizyczne, religijne: jego zamierzenia reformatorskie objęły całą organizację świata. Zaczął głosić „religię ludzkości". — Był dziwnym człowiekiem, skromnym ze- 16 wnętrznie, a zarazem przeświadczonym o swojej misji, był uczonym-pozytywistą, a zarazem arcykapłanem stworzonego przez się kultu. UKŁAD SIŁ FILOZOFICZNYCH WE FRANCJI OKOŁO 1830 ROKU. Około 1830 r., gdy Comte występował ze swą teorią pozytywną, filozofia francuska dzieliła się na dwa obozy. Jeden był sensualistyczny, zbliżony do materializmu: był to obóz „ideologów". Miał dawną we Francji tradycję, był dziedzictwem XVIII wieku, ale teraz już się kończył. Drugi obóz stał na stanowisku biegunowo przeciwnym, bo spirytualistycznym; uformował się później i miał w sobie żywotność zaczynającego się ruchu. Do niego należał Maine de Biran, a także katoliccy tradycjonaliści z doby Restauracji: de Maistre, de Bonald, Chateau-briand. Przewodzili zaś w nim eklektycy: Cousin i jego uczniowie. Spirytualizm ten w eklektycznej postaci, jaką otrzymał od Cousina, stał się urzędową filozofią Francji. I został nią na długo. Wszystkie nowe prądy, jakie się we Francji formowały, musiały z nim walczyć. Na jego też tle należy wyobrażać sobie powstanie i rozwój pozytywizmu. PISMA. Głównym dziełem Comte'a był Cours de philosophie positive w 6 tomach, 1830- 1842, pisany ciężko i rozwlekle; wielu ludzi w XIX w. go wielbiło, ale mało kto chciał czytać, wołano czerpać informacje o filozofii pozytywnej z innych źródeł. W skrócie przedstawił swe poglądy w Discours sur 1'esprit positif, 1844. Późniejszym swym ideom, nie tylko społecznym, ale metafizycznym i religijnym, dał wyraz w Systeme de politigue positive, 4 tomy, 1851 - 1854. POPRZEDNIKAMI Comte'a byli: l. Niektórzy myśliciele poprzedniego stulecia, przede wszystkim d'Alembert — ale także Turgot i Condorcet. Podobieństwo jest tak znaczne, że i ich poglądom daje się niekiedy nazwę „pozytywizmu", wprowadzoną przez Comte'a. Postawa ich bowiem w filozofii była taka jak jego, a utrzymana nawet konsekwentniej. 2. W pokoleniu poprzedzającym go wielu myślicieli miało myśli podobne do Comte'a, ale co najwyżej szkicowali to, co on opracował dokładnie. On sam zwrócił uwagę na pokrewieństwo swego stanowiska ze stanowiskiem matematyczki Sophie Germain (1776--1831). Twierdziła ona, że wiele błędów ma źródło w tym, iż ludzie szukają początku wszech-rzeczy, chcą poprzez świat dotrzeć do bytu wiecznego, do istoty nieskończonej. Matematyka tego nie robi: dlatego jest wolna od błędów i przez nią może się dokonać reforma filozofii. Reforma ta będzie polegać przede wszystkim na tym, że się zarzuci pytanie „dlaczego", aby pytać tylko o to, „jak" jest w świecie. 3. Prehistoria pozytywizmu sięga nawet dawniejszych jeszcze czasów. Comte jako początkodawców kierunku wymienił Bacona, Kartezjusza i Galileusza; a także o Newtonie mówił, iż uchwycił był już ideę pozytywizmu. Za głównego zaś swego poprzednika uważał słusznie Hume'a. Dość, że poprzedników miał wielu. Renan, sam zbliżony do pozytywizmu, ale raczej niechętny Comte'owi, mówił, iż na ogół powtórzył on tylko złym stylem, co przed nim dobrym stylem napisali już byli Kartezjusz, d'Alembert, Łapiące. 4. Poglądy Comte'a kształtowały się wszakże nie tylko pod wpływem uczonych i filozofów, ale także reformatorów i utopijnych socjalistów jego epoki. Przede wszystkim najznakomitszy z nich, hr. CIaude- Henri de Saint-Simon, był tym, który nauczył go szukać sposobów powszechnego uszczęśliwienia ludzkości i przekonał, że najpewniej 2 — Historia filozofii t. III 17 może ich dostarczyć przemysł i nauka; nauczył go traktować naukę nie jako czystą teorię, lecz jako narzędzie reformy świata. Saint-Simon był tedy nauczycielem Comte'a, sam zaś był uczniem pozytywisty D'Alemberta. W ten sposób, nie będąc sam filozofem, stanowił ogniwo w rozwoju filozofii, mianowicie ogniwo między dawniejszym pozytywizmem XVIII wieku a nowym, który wystąpił w XIX w. jako pełny system nie tylko nauki, ale i życia. 5. Filozofia zapoczątkowana przez Comte'a zajęła miejsce idealistycznej i spirytua- listycznej — niemniej była z nimi wielorako związana. Bo nawet wielkie przełomy myśli dokonują się w sposób ciągły; pozytywizm Comte'a jest właśnie tego przykładem. Poglądy jego pokażą, ile miał podobieństwa z twórcami systemów idealistycznych, zwłaszcza z Heglem. Wiele też przejął od swych francuskich przeciwników, spirytualistów i tradycjonalistów. Od nich, od de Maistre'a i de Bonalda, wziął nacisk na czynnik transcendentny w społeczeństwie, na niesprowadzalność społeczeństwa do jednostek, na ideę autorytetu społecznego. Z nich korzystał, gdy — aby przeciwdziałać anarchii swego czasu — na nauce i filozofii pozytywnej opierał politykę konserwatywną. Od nich wziął hasło ładu, które zespolił z hasłem postępu i które do postępowego ruchu pozytywistycznego wprowadziło tyle motywów konserwatywnych. POGLĄDY, l. FILOZOFIA POZYTYWNA. Comte, nadając filozofii swej miano „pozytywnej", chciał wyrazić przez to, że, po pierwsze, zajmuje się ona wyłącznie przedmiotami rzeczywistymi, stroniąc od urojonych, bada rzeczy dostępne umysłowi, a nie tajemnice; że, po drugie, rozważa tyllw tematy pożyteczne, unikając jałowych, chce bowiem służyć polepszeniu życia, a nie zaspokojeniu czczej ciekawości; że, po trzecie, ogranicza się do przedmiotów, o których można uzyskać wiedzę pewną, stroniąc od tematów chwiejnych i prowadzących do wiecznych sporów; że, po czwarte, zajmuje się kwestiami ścisłymi, unikając mglistych; że, po piąte, pracuje pozytywnie, nie ograniczając się do negatywnej krytyki. Filozofem pozytywnym jest wedle Comte'a ten, kto zro