9317

Szczegóły
Tytuł 9317
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

9317 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 9317 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

9317 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Jack London Wiara w cz�owieka Powiem ci, co zrobimy. Rzucimy ko�ci. � Dobrze � zgodzi� si� drugi m�czyzna i odwracaj�c si� do Indianina, kt�ry w k�cie chaty naprawia� narty, rzek�: � S�uchaj, Billebedam! Skocz no, m�j drogi, do chaty Olesona i powiedz, �e chcemy po�yczy� od niego kubek z ko��mi. To niespodziewane ��danie podczas narady nad p�acami robotnik�w, nad drzewem i �ywno�ci� zaskoczy�o Billebedama. Nigdy nie widzia�, �eby biali ludzie pokroju Pentfielda i Hutchinsona zasiedli do gry w karty czy w ko�ci przed uko�czeniem dziennej pracy, a teraz by� ranek. Ale jego twarz oboj�tna, jak przysta�o na prawdziwego Indianina znad Yukonu, ani drgn�a, gdy wk�ada� r�kawice i wychodzi� z chaty. Cho� by�a ju� �sma, na dworze panowa�y ciemno�ci, tote� w chacie pali�a si� �ojowa �wieca zatkni�ta w szyjk� butelki po whisky, stoj�cej na sosnowym stole w�r�d nie sprz�tni�tych brudnych cynowych naczy�. ��j sp�ywaj�cy z niezliczonych �wiec zastyg� na d�ugiej szyjce w miniaturowy lodowiec. W ma�ej izbie, kt�ra tworzy�a ca�e wn�trze chaty, panowa� taki sam nieporz�dek jak na stole. Przy jednej ze �cian, w g��bi, sta�a pi�trowa prycza z kocami w nie�adzie, tak jak je zostawili ludzie, wygrzebuj�c si� spod nich rano. Lawrence Pentfield i Corry Hutchinson byli milionerami, cho� wcale na to nie wygl�dali. Nie mieli w sobie nic niezwyk�ego i mogliby uchodzi� za klasyczny wz�r drwali w ka�dym obozie w Michigan. Ale za drzwiami chaty, w mroku, gdzie zia�y dziury, wiele ludzi ci�gn�o ko�owrotem z ich g��bi ziemi�, �wir i z�oto. Inni, za pi�tna�cie dolar�w dziennie, �upali ska�� na dnie tych sztolni. Ka�dego dnia wydzierano ska�om i windowano w g�r� z�oto warte tysi�ce dolar�w, a nale�a�o ono do Pentfielda i Hutchinsona, kt�rych zaliczano do najbogatszych kr�l�w Bonanzy. Po wyj�ciu Billebedama Pentfield pierwszy przerwa� cisz� uk�adaj�c na stos brudne talerze i b�bni�c kostkami palc�w po opr�nionym blacie sto�u. Hutchinson obja�ni� kopc�c� �wiec� i zamy�lony rozciera� sadz� z knota mi�dzy opuszkami wskazuj�cego palca i kciuka. � S�owo daj�, �e te� nie mo�emy jecha� obaj! � zawo�a� nagle. � Wtedy nie by�oby o czym gada�! Pentfield spojrza� na niego chmurnym wzrokiem. � Gdyby nie tw�j cholerny up�r, te� nie mieliby�my o czym gada�. Masz tylko wsta� i odjecha�. Ja tu wszystkiego, dopilnuj�, a na przysz�y rok przyjdzie moja kolej. � Czemu to ja mia�bym jecha�? Nikt na mnie nie czeka tak... � A twoja rodzina? � szorstko przerwa� Pentfield. � ...jak na ciebie � ci�gn�� Hutchinson. � To znaczy... my�l� o dziewczynie, a ty o tym wiesz. Pentfield pos�pnie wzruszy� ramionami. � Chyba mo�e jeszcze poczeka�. � Czeka ju� od dw�ch lat. � Jak poczeka trzeci, te� j� poznam, nie zestarzeje si�. � To ju� b�dzie trzy lata. Pomy�l, ch�opie, trzy lata na tym kra�cu ziemi, gdzie diabe� m�wi dobranoc! Hutchinson uni�s� r�k� niemal z j�kiem. By� du�o m�odszy od swego wsp�lnika, nie mia� jeszcze dwudziestu sze�ciu lat, ale z jego twarzy przebija�a t�sknota, jak z twarzy ludzi, kt�rzy ca�� dusz� t�skni� za czym�, czego �ycie uporczywie im odmawia. Na twarzy Pentfielda malowa�a si� taka sama t�sknota, a jej ci�ar przygarbi� mu ramiona. � �ni�o mi si� dzi� � powiedzia� � �e by�em u Zinkanda. Muzyka gra, szklanki brz�cz�, ludzie gadaj�, kobiety si� �miej�, a ja zamawiam jajka... tak, m�j panie, jajka sadzone i na mi�kko, i w szklance, i w postaci jajecznicy, i ka�dej innej. A wcinam tak, �e mi nie nad��aj� podawa�. � Ja bym tam zam�wi� sa�at� i �wie�e jarzyny � oblizuj�c wargi skrytykowa� Hutchinson � a do tego du�y krwawy stek, m�od� cebulk� i rzodkiewk�, tak�, co p�ka w z�bach. � I ja bym to zjad� po jajkach, gdybym si� nie obudzi�. Pentfield podni�s� z pod�ogi wys�u�one banjo i zacz�� brzd�ka�. Hutchinson drgn�� i westchn�� ci�ko. � Przesta�! � krzykn�� z nag�ym gniewem, gdy Pentfield uderzy� w weso�y, pe�en temperamentu rytm piosenki. � Zwariuj�! Nie wytrzymam tego! Pentfield cisn�� banjo na prycz� i zadeklamowa�: Tego, co gadam, s�aby nie wyzna przed �wiatem � Jam Wspomnienie i M�ka... S�uchaj � jam tw�j Gr�d! Jam to wszystko, co nosi wieczorow� szat�... Hutchinson drgn�� raz jeszcze i opar� g�ow� na stole. Jego kompan wr�ci� do monotonnego b�bnienia palcami po stole. G�o�ny huk p�kaj�cej deski w drzwiach zwr�ci� jego uwag�: to bia�e j�zory mrozu wciska�y si� do chaty. Pentfield zanuci�: Owce w zagrodach... pusty sad, I �oso� prze ku morzu... O luba, jak�e bym ci rad Me serce u st�p z�o�y�... I zn�w zapad�a cisza, kt�r� przerwa� dopiero Billebedam wchodz�c do chaty i stawiaj�c kubek z ko��mi na stole. � Bardzo zimno � rzek�. � Oleson m�wi, �e Yukon zamarz� w nocy. � S�yszysz, cz�owieku! � krzykn�� Pentfield klepi�c Hutchinsona po ramieniu. � Ten, kto wygra, jutro rano o tej porze b�dzie ju� w drodze do ludzkiego kraju! Uni�s� kubek i z o�ywieniem potrz�sn�� ko��mi. � Jak gramy? � W zwyk�ego kostkowego pokera � odpar� Hutchinson. � Jazda, rzucaj! Pentfield z brz�kiem zmi�t� naczynia i wyrzuci� na st� pi�� kostek. Obaj spojrzeli niecierpliwie. Nie wypad�a �adna para, a pi�tka by�a najwy�szym oczkiem. � Guzik! � j�kn�� Pentfield. Po d�ugim zastanowieniu zebra� wszystkie pi�� kostek i wrzuci� do kubka. � Na twoim miejscu rzuca�bym do pi�tki � doradzi� Hutchinson. � Ale tam, zaraz sam zobaczysz � odpar� Pentfield wyrzucaj�c ko�ci. I te� nie by�o pary, tylko sekwens od dw�ch do sze�ciu. � Zn�w guzik! � st�kn�� Pentfield. � Nie masz co rzuca�, Corry, i tak musisz wygra�. Hutchinson bez s�owa zebra� ko�ci, potrz�sn�� nimi, z zamachem wyrzuci� na st� i ujrza�, �e tak�e wypad�a mu sz�stka. � Guzik jak u ciebie, ale zdob�d� si� na co� lepszego � powiedzia� zbieraj�c cztery kostki i rzucaj�c do sz�stki. � Tu jest co�, co ci� pobije. Ale tym razem wypad�a dw�jka, tr�jka, czw�rka i pi�tka � ani lepiej, ani gorzej ni� Pentfieldowi. Westchn�� wi�c i powiedzia�: � To si� zdarza raz na milion. � Nawet nie na milion � rzek� Pentfield �api�c ko�ci i szybko wyrzucaj�c je na st�. Ukaza�y si� trzy pi�tki, a po d�ugiej zw�oce, przy drugim rzucie wypad�a mu w nagrod� czwarta. Zdawa�o si�, �e Hutchinson straci� reszt� nadziei. Przy pierwszym rzucie wypad�y jednak trzy sz�stki. Wr�ci�a mu wi�c otucha, a w oczach Pentfielda zbudzi�o si� pow�tpiewanie. Hutchinson mia� jeszcze jeden rzut: jeszcze jedna sz�stka, a wyruszy po lodzie ku morzu, do Stan�w Zjednoczonych. Potrz�sn�� ko��mi, ju�, ju� mia� je rzuci�, ale zawaha� si� i znowu potrz�sn�� kubkiem. � Rzucaj! Rzucaj! Szkoda czasu, nie przeci�gaj! � ostro krzykn�� Pentfield gn�c z hamowanego podniecenia paznokcie o blat sto�u. Kostka potoczy�a si� i zobaczyli sz�stk� le��c� oczkami do g�ry. Patrzyli na ni� w g��bokiej ciszy. Hutchinson spojrza� ukradkiem na partnera, kt�ry jeszcze bardziej skrycie pochwyci� to spojrzenie i zagryz� wargi, usi�uj�c okaza� zupe�n� oboj�tno��. Wtedy wybuchn�� �miechem i wsta� od sto�u. �mia� si� nerwowo, z za�enowaniem. By� to jeden z tych wypadk�w, kiedy lepiej jest przegra� ni� wygra�. Podszed� wi�c do Pentfielda, kt�ry odwr�ci� si� do niego z w�ciek�o�ci�: � Milcz, Corry, milcz! Wiem, co chcesz powiedzie�... �e wola�by� zosta�, �ebym ja pojecha� i tak dalej. Ale milcz. Masz rodzin� w Detroit, z kt�r� chcesz si� zobaczy�, i to wystarczy. A poza tym mo�esz mi za�atwi� to, co sam mia�em za�atwi�, gdybym pojecha�. � Chodzi ci o?... Pentfield wyczyta� reszt� pytania w oczach przyjaciela i odpowiedzia�: � Tak, w�a�nie o to. Mo�esz mi j� przywie��. Ca�a r�nica, �e �lub odb�dzie si� w Dawson zamiast w San Francisco. � Cz�owieku! � zaoponowa� Corry Hutchinson. � Zastan�w si� u Boga Ojca, jak mog� ci j� przywie��? Nie jeste�my rodze�stwem i w dodatku nawet jej nie znam. Nie wypada, by�my podr�owali we dw�jk�. Oczywi�cie, wszystko b�dzie w porz�dku... my to wiemy, ty i ja, ale pomy�l, co ludzie powiedz�! Pentfield zakl�� pod nosem posy�aj�c wszystkich ludzi do piek�a, gdzie jest cieplej ni� na Alasce. � Gdyby� chcia� tylko pos�ucha� spokojnie, a nie zaraz unosi� si� swoj� przekl�t� dum�, zobaczy�by� � zacz�� Hutchinson � �e w tych warunkach nie mog� inaczej post�pi�, jak pozwoli� ci jecha� tego roku. Nast�pny rok jest tylko za rok i wtedy ja pojad�. Pentfield potrz�sn�� g�ow�, cho� wida� by�o, �e walczy z pokus�. � Nie z tego, Corry, m�j ch�opie. Ceni� twoj� dobro� i wszystko, ale nic z tego. Wstydzi�bym si�, ile razy bym pomy�la�, �e orzesz tu za mnie. Nagle uderzy�a go jaka� my�l. W przyst�pie zapa�u przekopa� i rozrzuci� swoje pos�anie, wyci�gn�� notes i o��wek i zasiad�szy przy stole, zacz�� pisa� szybko i bez namys�u. � Masz � rzek� wciskaj�c nagryzmolony list przyjacielowi. � Oddasz to tylko i wszystko b�dzie w porz�dku. Hutchinson przebieg� list wzrokiem i od�o�y� na st�. � A sk�d wiesz, �e jej brat zechce ruszy� w t� cholern� podr� tutaj? � zapyta�. � O, zrobi to dla mnie... i dla swej siostry. Widzisz, to taki ��todzi�b, �e nigdy nie pu�ci�bym jej z nim samym. Ale z tob� podr� b�dzie i �atwa, i bezpieczna. Gdy si� st�d wydostaniesz, od razu jed� do nich i przygotuj j� do tego. Potem mo�esz skoczy� do rodziny, do wschodnich stan�w, a na wiosn� ona i brat b�d� ju� gotowi do drogi. Polubisz j� od pierwszego spojrzenia, jestem tego pewny. A z tej fotografii od razu j� poznasz. Z tymi s�owy otworzy� kopert� zegarka i pokaza� wklejon� w ni� fotografi� dziewczyny. Corry Hutchinson przygl�da� si� zdj�ciu z rosn�cym zachwytem w oczach. � Na imi� jej Mabel � ci�gn�� Pentfield. � Musisz te� wiedzie�, jak j� znale��. Gdy wysi�dziesz we Frisco, we�miesz doro�k� i powiesz tylko: �do mieszkania pana Holmesa, Myrdon Avenue�. W�tpi� nawet, czy potrzebujesz dodawa� Myrdon Avenue. Doro�karz b�dzie wiedzia�, gdzie mieszka s�dzia Holmes. � Wiesz � podj�� po chwili � nie by�oby �le, gdyby� mi tak przywi�z� par� drobiazg�w potrzebnych... potrzebnych... � Potrzebnych cz�owiekowi �onatemu � wypali� Hutchinson z u�miechem. Pentfield odpowiedzia� u�miechem. � Oczywi�cie � m�wi� � troch� obrus�w, serwetek, prze�cierade�, pow�oczek i tak dalej. I m�g�by� kupi� jaki� porz�dny serwis. Rozumiesz, ci�ko jej b�dzie przyzwyczai� si� do naszych warunk�w. Wy�lij to wszystko statkiem przez Morze Beringa. A co by� powiedzia� o pianinie. Hutchinson gor�co popar� ten pomys�. Zapomnia� o dawnych obiekcjach i rwa� si� do swojej misji. � S�owo daj�, Lawrence � powiedzia� przy ko�cu narady, gdy ju� wstali od sto�u � przywioz� ci twoj� dziewczyn� z szykiem i parad�. B�d� gotowa� i dba� o psy, a bratu pozostanie tylko troska o jej wygody i o to, co ja przegapi�. A mo�esz by� pewien, �e ma�o przegapi�! Nazajutrz Lawrence Pentfield po raz ostatni u�cisn�� r�k� przyjaciela i patrza�, jak biegnie on za psami i znika na lodzie Yukonu w drodze do morza i �wiata. Potem wr�ci� do swej kopalni w Bonanzie, teraz tysi�c razy bardziej ponurej ni� przedtem, i �mia�o wkroczy� w d�ug� zim�. Musia� pracowa�, dozorowa� ludzi, kierowa� wykopami, by sz�y za biegiem z�otodajnej �y�y, ale serca w to nie wk�ada�. Nie wk�ada� te� serca w �adn� inn� prac�, dop�ki na wzg�rzu za kopalni� nie zacz�y wyrasta� zr�by nowej bierwionowej chaty. By�a du�a, ciep�a i sk�ada�a si� z trzech wygodnych izb. Ka�d� belk� ociosano r�cznie, g�adko i w kwadrat: kosztowny kaprys, skoro cie�la bra� po pi�tna�cie dolar�w dziennie. Ale dla Pentfielda nic nie by�o za drogie, gdy chodzi�o o dom, w kt�rym mia�a mieszka� Mabel Holmes. . Budowa� wi�c ten dom i pod�piewywa�: O luba, jak�e bym ci rad me serce u st�p z�o�y�. Przybi� te� sobie nad sto�em kalendarz i ka�dego ranka, zaraz po wstaniu, zdziera� jedn� kartk� i liczy�, ile jeszcze dni pozosta�o do chwili, kiedy na wiosn� jego przyjaciel przyp�dzi po lodzie Yukonu. Mia� te� inny kaprys: nie pozwala� nikomu spa� w nowej chacie na wzg�rzu. Musia�a tak �wie�a doczeka� przybycia Mabel, jak �wie�e by�y jej ociosane w kwadrat belki. Po uko�czeniu budowy zawiesi� na drzwiach k��dk�. Nikt nie wchodzi� do �rodka pr�cz niego. Sam sp�dza� w chacie d�ugie godziny i gdy z niej wychodzi�, z twarzy bi�a mu rado��, a w oczach mia� szcz�liwe, ciep�e b�yski. � W grudniu otrzyma� list od Corry Hutchinsona. Corry tylko co widzia� si� z Mabel Holmes. Pisa�, �e jest taka, jak by� powinna �ona Lawrence'a Pentfielda. By� nastrojony entuzjastycznie, a Pentfieldowi serce ros�o, gdy czyta� ten list. Potem przysz�y nowe listy, jeden goni� drugi, a nieraz nadchodzi�y po dwa, trzy razem, gdy poczta si� sp�ni�a. Wszystkie by�y w tym samym tonie. Corry w�a�nie wr�ci� z Myrdon Avenue, w�a�nie idzie na Myrdon Avenue albo w�a�nie jest na Myrdon Avenue. Ci�gle przy tym siedzia� w San Francisco i nawet s��wkiem si� nie zaj�kn�� o wyje�dzie do Detroit. Lawrence Pentfield zaczyna� my�le�, �e przyjaciel zbyt d�ugo przebywa w towarzystwie Mabel Holmes, jak na cz�owieka, kt�ry pojecha� odwiedzi� rodzin�. Par� razy przy�apa� si� nawet na lekkim niepokoju, cho� by�by bardziej niespokojny, gdyby tak dobrze nie zna� Mabel i Hutchinsona. Z drugiej strony Mabel du�o pisa�a o Corrym. W tych listach mo�na by�o te� wyczu� odrobin� l�ku granicz�cego nawet z niech�ci� do podr�y po lodach Yukonu i do �lubu w Dawson. Pentfield odpisa� w serdecznych s�owach i wy�mia� jej obawy, kt�re bra� raczej za zwyk�y strach przed niebezpiecze�stwem i niewygodami ni� za naturaln� dziewcz�c� nie�mia�o��. Ale d�uga zima i nu��ce wyczekiwanie po dw�ch poprzednich, r�wnie d�ugich zimach odbi�y si� na nim. Dogl�danie ludzi i �ledzenie biegu z�otodajnej �y�y nie mog�y urozmaici� szarzyzny dnia, tote� pod koniec stycznia zacz�� czasem je�dzi� do Dawson, gdzie przy sto�ach gry m�g� si� troch� zapomnie�. A �e m�g� sobie pozwoli� na przegran� � wygrywa� i �szcz�cie Pentfielda� sta�o si� ju� przys�owiowe w�r�d graczy w �faraona�. Szcz�cie to dopisywa�o mu do po�owy lutego. Nie wiadomo, jak d�ugo by to jeszcze trwa�o, bo po jednej grubej grze nigdy ju� nie siad� do kart. Zdarzy�o si� to w �Operze�. Przez godzin� wygl�da�o, �e ka�da karta, na kt�r� Pentfield postawi�, musi wygra�. W chwilowej przerwie po jednym rozdaniu, kiedy daj�cy karty tasowa� tali�, Nick Inwood, w�a�ciciel zak�adu, powiedzia� ni w pi��, ni w dziesi��. � Widz�, Pentfield, �e ten tw�j wsp�lnik dobrze sobie bryka na swobodzie. � Niech si� ch�op troch� rozerwie � odpar� Pentfield. � Zw�aszcza gdy sobie na to zas�u�y�. � Ka�dy ma sw�j gust � roze�mia� si� Nick Inwood � ale ja tam nie nazwa�bym ma��e�stwa dobr� rozrywk�. � Corry si� �eni?! � wykrzykn�� Pentfield nie posiadaj�c si� ze zdumienia i nie wierz�c w�asnym uszom. � Tak � odpar� Inwood. � Czyta�em w gazetach z Frisco, przywiezionych po lodzie dzi� rano. � A z kim si� �eni? � zapyta� Pentfield z wyrazem stoickiego spokoju, jak cz�owiek, kt�ry w�szy pu�apk� i wie, �e lada chwila zaczn� si� z niego g�o�no �mia�. Nick Inwood wyci�gn�� gazet� z kieszeni i zacz�� j� przegl�da�, m�wi�c jednocze�nie: � Nie mam pami�ci do nazwisk, ale co� jakby Mabel... Mabel... o, macie tu � Mabel Holmes, c�rka s�dziego Holmesa... nie wiem, co to za jeden. Lawrence Pentfield nawet okiem nie mrugn��, cho� zdziwi� si�, sk�d kto� na P�nocy mo�e zna� nazwisko jego narzeczonej. Zimnym spojrzeniem powi�d� po twarzach szukaj�c na nich jakiego� przelotnego znaku, �e ci ludzie obrali go sobie za cel �art�w, ale nie dostrzeg� nic pr�cz zwyk�ej ciekawo�ci.. Odwr�ci� si� wi�c do Nicka i rzek� z ch�odnym spokojem: � Inwood, za�o�� si� o r�wne pi��set dolar�w, �e tego, co powiedzia�e�, wcale nie ma w tej gazecie. Nick patrzy� na niego u�miechaj�c si� z ironicznym zdumieniem. � Id��e, smyku. Nie chc� twoich pieni�dzy. � Tak my�la�em � u�miechn�� si� kpi�co Pentfield i wracaj�c do gry obstawi� dwie karty. Nick Inwood zaczerwieni� si� i jakby sam sobie nie wierzy�, raz jeszcze uwa�nie przesun�� oczami po szpalcie gazety. Potem odwr�ci� si� do Pentfielda. � S�uchaj no � powiedzia� podnieconym, urywanym g�osem. � Nie pozwol� ci na to, wiesz! � Na co mi nie pozwolisz? � wyzywaj�co zapyta� Pentfield. � Powiedzia�e�, �e k�ami�. � Nic podobnego. Powiedzia�em tylko, �e pr�bujesz robi� g�upie �arty. � Grajcie, panowie � wtr�ci� si� daj�cy karty. � M�wi� ci, �e to prawda � upiera� si� Nick Inwood. � A ja ci powiedzia�em: stawiam pi��set dolar�w, �e tego nie ma w tej gazecie � odpar� Pentfield rzucaj�c na st� ci�ki worek ze z�otym piaskiem. � Przykro mi ci� ograbia� � rzek� Inwood wciskaj�c mu gazet� do r�ki. Pentfield zobaczy�, cho� w�asnym oczom nie wierzy�. Spojrzawszy na tytu�: �M�ody Lokinwar przyby� z P�nocy�, przelecia� przez tekst a� do miejsca, gdzie dwa z��czone nazwiska � Mabel Holmes i Corry Hutchinson � uderzy�y jego wzrok. Wtedy spojrza� na nag��wek gazety. By�a to gazeta z San Francisco. � Bierz pieni�dze, Inwood � powiedzia� z nerwowym u�miechem. � Trudno przewidzie�, co nawyrabia m�j wsp�lnik, gdy raz zacznie. � Potem wr�ci� do gazety i przeczyta� ca�� wzmiank� s�owo po s�owie, bardzo wolno i bardzo uwa�nie. Nie m�g� d�u�ej w�tpi� Paktem niezaprzeczalnym by�o, �e Mabel Holmes wysz�a za Corry Hutchinsona, �jednego z kr�l�w Bonanzy�, jak go okre�lono, �wsp�lnika Lawrence'a Pentfielda (dot�d nie zapomnianego w sferach towarzyskich naszego miasta), kt�ry razem z tym d�entelmenem posiada jeszcze inne bogate z�o�a w Klondike�. Przy samym ko�cu wyczyta�: �jak m�wi�, m�oda para odwiedzi Detroit, a potem wyruszy w prawdziw� podr� po�lubn� do fascynuj�cego Klondike�. � Zaraz wracam, zatrzymajcie moje miejsce przy stole � rzek� wtedy wstaj�c i bior�c sakiewk�, kt�ra tymczasem dotar�a ju� do wagi i wr�ci�a l�ejsza o pi��set dolar�w. Potem poszed� ulic� i kupi� gazet� z Seattle. Zawiera�a t� sam� wiadomo��, cho� nieco kr�tsz�: Corry i Mabel pobrali si� niew�tpliwie. Wr�ci� w�wczas do �Opery� i znowu zasiad� do gry. Za��da�, by nie ogranicza� stawki. � Zabiera si� do dzie�a � za�mia� si� Nick Inwood, ruchem g�owy udzielaj�c zgody bankierowi. � Chcia�em p�j�� do sk�ad�w Kompanii, ale teraz zostan� i popatrz� na twoje zwyci�stwo. � I rzeczywi�cie Pentfield zwyci�y� po dwugodzinnej hazardowej grze, kiedy to bankier odgryz� koniuszek �wie�ego cygara, potar� zapa�k� i oznajmi�, �e bank zosta� rozbity. Pentfield zgarn�� czterdzie�ci tysi�cy dolar�w, u�cisn�� r�k� Nickowi Inwoodowi i o�wiadczy�, �e ju� nigdy wi�cej nie si�dzie do gry przy jego stole ani przy �adnym innym. Nikt nie wiedzia� i nawet si� nie domy�la�, �e zraniono go, co wi�cej, zraniono bardzo bole�nie. Na oko nic si� nie zmieni�o w jego post�powaniu. Przez tydzie� pracowa� jak zwykle, a� w portlandzkiej gazecie przeczyta� sprawozdanie ze �lubu Hutchinsona. Wtedy poprosi� jednego z przyjaci�, by przypilnowa� kopalni, i ruszy� za psim zaprz�giem w g�r� Yukonu. Zmierza� ku morskiemu szlakowi, dop�ki nie dotar� do Bia�ej Rzeki i nie skr�ci� w ni�. W pi�� dni p�niej napotka� my�liwski ob�z Indian znad tej rzeki. Wieczorem odby�a si� tam wielka uczta, podczas kt�rej zasiad� na honorowym miejscu obok wodza. Nast�pnego ranka pogna� swe psy z powrotem ku Yukonowi. Ale nie podr�owa� ju� sam. Tego wieczoru m�oda kobieta nakarmi�a jego psy i pomog�a mu rozbi� ob�z. Utyka�a nieco, bo w dzieci�stwie okaleczy� j� nied�wied�. Nazywa�a si� Lashka i pocz�tkowo ba�a si� tego dziwnego bia�ego cz�owieka, kt�ry przyby� z Nieznanego, nie przem�wi� do niej, nie spojrza� na ni� i poj�� za �on�, a teraz uwozi� w Nieznane. Ale Lashce powiod�o si� lepiej ni� wi�kszo�ci india�skich dziewczyn, kt�re na P�nocy zostawa�y wybrankami bia�ych ludzi. Ledwie bowiem stan�li w Dawson, ksi�dz wed�ug zwyczaju bia�ych usankcjonowa� ich poprzedni barbarzy�ski �lub. Z Dawson, gdzie wszystko wydawa�o jej si� cudem i bajkowym snem, m�� zabra� j� zaraz na z�ote dzia�ki Bonanzy i wprowadzi� do stoj�cego na wzg�rzu domu z pi�knie ociosanych bali. To zdarzenie wywo�a�o kr�tkotrwa�� sensacj� nie dlatego, �e Pentfield wzi�� sobie pod dach Indiank�, ale dlatego, �e zawar� z ni� legalny zwi�zek. Ko�cielny �lub by� jedyn� rzecz�, kt�rej nikt nie rozumia�. Ale nikt te� o nic go nie pyta�. Dop�ki czyje� wybryki zbytnio nie obra�a�y og�u, dop�ty og� patrza� na nie przez palce. M�owie bia�ych �on nie zamykali te� drzwi przed Pentfieldem. �lub zdj�� z niego pi�tno wsp�ycia w konkubinacie z Indiank� i oczy�ci� moralnie, cho� byli ludzie, kt�rzy nie podzielali jego m�skiego gustu. Listy ze �wiata ju� nie nadchodzi�y. Sze�� sa� pocztowych zagin�o przy Wielkim �ososiu. Zreszt� Pentfield wiedzia�, �e o tym czasie Corry z �on� musieli ju� by� w drodze, w podr�y po�lubnej, tej podr�y, o jakiej przez dwa ponure lata marzy� dla siebie. Na t� my�l gorzki grymas wykrzywia� mu usta, ale sta� si� tylko jeszcze lepszy dla Lashki i poza tym nie zdradza� si� z niczym. Min�� marzec i kwiecie� zbli�a� si� ku ko�cowi, kiedy pewnego wiosennego ranka Lashka poprosi�a, by pozwoli� jej pojecha� w d� rzeczki do oddalonej o kilkana�cie mil chaty Siwasza Pete. Jego �ona, Indianka znad Rzeki Stewarta, przys�a�a wiadomo��, �e jej dziecko niedomaga. Lashka, kt�ra uwa�a�a si� za bardzo do�wiadczon� w chorobach dzieci�cych i by�a stworzona na matk�, nigdy nie rezygnowa�a z okazji nia�czenia dzieci innych kobiet, jak dot�d pod tym wzgl�dem szcz�liwszych od niej. Pentfield zaprz�g� psy i posadziwszy Lashk� w tyle sa�, pop�dzi� korytem Bonanzy. W powietrzu pachnia�o wiosn�. Mr�z nie k�sa� ju� tak dotkliwie i cho� �nieg ci�gle jeszcze pokrywa� ziemi�, szmer i pokapywanie wody �wiadczy�y, �e zima rozlu�ni�a sw�j �elazny chwyt. Szlak czasami uchodzi� pod wod�, a tu i �wdzie przetarto nowy wok� ziej�cych w lodzie dziur. W takim to miejscu, gdzie dwoje sanek nie mog�o si� min��, Pentfield us�ysza� brz�k zbli�aj�cych si� dzwoneczk�w i zatrzyma� psy. Zziajany zaprz�g, ci�gn�cy ci�ko ob�adowane sanie, wy�oni� si� zza w�skiego zakr�tu. Kierowa� nim jaki� m�czyzna, kt�ry mia� co� znajomego w ruchach, a za saniami sz�y dwie kobiety. Pentfield uwa�nie spojrza� na m�czyzn� przy hamowidle. Poznawszy Corry'ego zeskoczy� z sanek i czeka�. By� zadowolony, �e wzi�� ze sob� Lashk�. �Spotkanie nie mog�oby wypa�� lepiej, nawet gdyby by�o uplanowane� � my�la�. I czekaj�c zastanawia� si�, co mu powiedz�, co b�d� mogli powiedzie�. On sam nie potrzebowa� nic m�wi�. To tamci musieli si� t�umaczy�, a on got�w by� s�ucha�. Gdy sanki si� zjecha�y, Corry pozna� go i zatrzyma� psy. Z okrzykiem �Jak si� masz, stary!� wyci�gn�� r�k�. Pentfield u�cisn�� j� ozi�ble i bez s�owa. Tymczasem obie kobiety podesz�y bli�ej � i w tej drugiej pozna� Dor� Holmes. Zdj�� futrzan� czapk� z powiewaj�cym nausznikami, przywita� si� z Dor� i odwr�ci� do Mabel. Pochyli�a si� naprz�d, pi�kna i rozpromieniona, ale zawaha�a si� widz�c oboj�tnie wyci�gni�t� r�k�. Pocz�tkowo Pentfield zamierza� powiedzie� �Dzie� dobry pani, pani Hutchinson�, ale jako� to �pani Hutchinson� ugrz�z�o mu w gardle, wyb�ka� wi�c tylko �Dzie� dobry pani�. Sytuacja by�a tak napi�ta i niezr�czna, �e lepszej nie m�g� sobie wymarzy�. Mabel zdradza�a zupe�nie zrozumia�e zdenerwowanie, gdy Dora, kt�r� najwidoczniej zabrano na po�rednika, powiedzia�a: � Co si� sta�o, Lawrence? Nim zd��y� odpowiedzie�, Corry szarpn�� go za r�kaw i odci�gn�� na bok. � S�uchaj, stary, co to znaczy? � szepn�� wskazuj�c oczami Lashk�. � Nie rozumiem, co to ciebie mo�e obchodzi� � odpar� ironicznie Pentfield. Ale Corry zmierza� prosto do celu. � Co ta Indianka robi na twoich saniach? Ale zabi�e� mi �wieka! Jak ja im to wyja�ni�? Mam nadziej�, �e znajdzie si� jakie� wyt�umaczenie. Kto to jest? Czyja to �ona? Wtedy Lawrence Pentfield wymierzy� sw�j cios, a wymierzy� go z jakim� zimnym uniesieniem, kt�re do pewnego stopnia mia�o wynagrodzi� mu doznan� krzywd�. � To moja �ona, pani Pentfield � powiedzia�. Corry Hutchinson szeroko otworzy� usta, a Pentfield zostawi� go i wr�ci� do obu pa�. Zgn�biona Mabel trzyma�a si� na uboczu. Zapyta� wi�c Dor�, jak gdyby nigdy nic, jak gdyby �wiat ton�� w szcz�ciu i rado�ci. � Jak�e pani znios�a podr�? Czy w nocy mr�z nie dokucza�? A jak�e pani to znios�a, pani Hutchinson? � dorzuci� spogl�daj�c na Mabel. � Ach, ty drogi g�uptasie! � wykrzykn�a Dora zarzucaj�c mu w mocnym u�cisku r�ce na szyj�. � Wi�c czyta�e�! Wiedzia�am, �e co� si� musia�o sta�, bo taki by�e� dziwny... � Nie rozumiem... � wyj�ka�. � Sprostowano w nast�pnym numerze � papla�a Dora. � Nawet, nam przez my�l nie przesz�o, �e w�a�nie tamten zobaczysz. Wszystkie inne gazety dobrze poda�y wiadomo��. I w�a�nie t� nieszcz�sn� musia�e� zobaczy�! � Poczekaj! Nie rozumiem, o co chodzi? � pyta� Pentfield i serce mu nagle zamar�o z przera�enia, bo czu�, �e stoi nad brzegiem bezdennej przepa�ci. Ale Dora papla�a bez opami�tania. � Kiedy dowiedziano si�, �e Mabel i ja wyje�d�amy do Klondike, �Every Other Week� napisa�, �e po naszym wyje�dzie zrobi si� pusto w cie�cie, zamiast w mie�cie... � A wi�c... � A wi�c to ja wysz�am za Corry'ego � odpar�a Dora. � A ty przez ca�y czas my�la�e�, �e to Mabel. � Rzeczywi�cie tak my�la�em � wolno rzek� Pentfield. � Ale teraz rozumiem. Sprawozdawca pomyli� imiona. Gazety z Seattle i Portlandu przedrukowa�y pomy�k�. Chwil� sta� w milczeniu. Mabel odwr�ci�a si� do niego i dojrza� b�ysk nadziei na jej twarzy. Corry z g��bokim zainteresowaniem przygl�da� si� dziurze na czubku mokasyna, a Dora ukradkiem zerka�a na nieruchom� twarz Lashki siedz�cej na saniach. Lawrence Pentfield ujrza� sw� ponur� przysz�o��. W md�ej perspektywie widzia� si� na saniach za biegn�cymi psami, z kulaw� Lashk� u boku. A potem powiedzia� ca�kiem po prostu, patrz�c Mabel w oczy: � Bardzo �a�uj�. To mi nie przysz�o na my�l... My�la�em, �e wysz�a� za Corry'ego. Tam na sankach siedzi moja �ona. Mabel Holmes bez si� odwr�ci�a si� do siostry, jakby przyt�oczy�y j� nagle trudy ci�kiej podr�y. Dora pochwyci�a j� wp�. Corry Hutchinson ci�gle przypatrywa� si� mokasynom. Pentfield szybko powi�d� okiem po ich twarzach i odwr�ci� si� do swych sa�. � Nie mo�emy tu sta� przez ca�y dzie�, gdy malec Petego czeka � rzek� do Lashki. D�ugi bicz �wisn�� w powietrzu, psy napar�y piersiami na szleje, sanki przechyli�y si� i skoczy�y naprz�d. � Corry, s�uchaj! � krzykn�� odwracaj�c si� Pentfield. � Zajmijcie star� chat�. Stoi od pewnego czasu nie u�ywana. Zbudowa�em now� na wzg�rzu.