4202

Szczegóły
Tytuł 4202
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

4202 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 4202 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

4202 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

TOMASZ OLSZAKOWSKI Pan Samochodzik i zaginiony poci�g Wst�p Z daleka ni�s� si� huk dzia�, ale tu, przesz�o trzydzie�ci kilometr�w od linii frontu, by�o cicho i spokojnie. Kwiecie� 1944 roku by� do�� ch�odny, jednak le��cy w rowie obok tor�w radziecki wywiadowca prawie nie czu� zimna. Syberyjska kurtka z psiej sk�ry by�a nieprzewiewna i nieprzemakalna. Czeka�... Min�a p�noc, p�niej pierwsza i druga w nocy. Postronnemu obserwatorowi mog�oby si� wyda�, �e zasn��, ale on ci�gle czuwa� ws�uchany w odleg�e odg�osy bitwy. Rozpoznawa� miarowy huk radzieckich haubic i sporadyczne wystrza�y niemieckich. Najwyra�niej hitlerowcom ko�czy�a si� amunicja. Nieoczekiwanie ucho syberyjskiego tropiciela wychwyci�o jaki� inny d�wi�k. Odleg�y stukot poci�gu. Wczo�ga� si� g��biej w r�w, rozwijaj�c cienki kabelek zako�czony s�uchawk�. Drugi jego koniec, zako�czony prostym w�glowym mikrofonem, by� przytwierdzony do jednego z podk�ad�w toru. W�o�y� s�uchawk� do ucha. Po charakterystycznym stukocie silnika rozpozna� przedwojenn� radzieck� lokomotyw� OW. U�miechn�� si� zadowolony. Ws�ucha� si� uwa�niej. Drugi t�ok w silniku przepuszcza� paliwo, �wiadczy�y o tym suche trzaski. Roz��czy� kabelek. Ha�as by� ju� tak du�y, �e grozi� uszkodzeniem b�benk�w. Poci�g wyjecha� zza zakr�tu. By� zaciemniony, jedynie z przodu pozostawiono niedu�� latarni�, ale nawet w s�abym �wietle ksi�yca wida� by�o ca�� mas� szczeg��w. Przed lokomotyw� sun�o kilka wagon�w. Widocznie obs�uga obawia�a si� min. Zreszt� zupe�nie s�usznie. Za lokomotyw� sun�� opancerzony wagon. W niebo gro�nie celowa�y lufy zenit�wek. Za wagonem pancernym jecha�y wagony towarowe. Dziewi�� czteroosiowych i trzy mniejsze, dwuosiowe. Na dachach siedzieli SS-mani. �wiat�o ksi�yca odbija�o si� w faszystowskich orze�kach, umieszczonych na czapkach, i srebrnych emblematach. W ciemno�ci b�ysn�� czerwony punkcik. Kt�ry� z nich pali� papierosa. Na twarz wywiadowcy wype�zn�� ponury u�miech. Widocznie Niemcy uznali, �e ochrona nie powinna wiedzie�, co znajduje si� w wagonach. Siedz�cych na dachach b�dzie mo�na wystrzela� jak kaczki... Sk�ad zamyka� znowu wagon pancerny, naje�ony woko�o lufami dzia�ek, i jeszcze jedna lokomotywa, jad�ca ty�em. Je�li pierwsza wpadnie na min� albo na skutek ostrza�u stanie si� niezdatna do u�ytku, ta b�dzie w stanie odci�gn�� cenny �adunek w dru- 3 g� stron�. Wywiadowca odczeka� jeszcze dziesi�� minut, po czym wype�z� z rowu. Na drut trakcji elektrycznej zarzuci� specjalny kabel pod��czony do niedu�ego nadajnika. Pokr�ci� ga�kami dostrajaj�c si� do cz�stotliwo�ci roboczej. Napi�cie w sieci skaka�o, ale nadajnik by� w stanie poradzi� sobie z tymi zak��ceniami. � �Mewa-3�, �Mewa-3�, wo�am �Go��bia� � rzuci� w mikrofon. Po chwili z ogromnej odleg�o�ci da� si� s�ysze� g�os. � �Go��b-1�, �Go��b-1�. M�w �Mewa-3�. � �adunek X-37 przejecha� ko�o mnie o 2.46. Szed� w stron� Piechowic. Ochrona zgodnie z meldunkiem �Czajki�. W s�uchawkach przez chwil� panowa�o milczenie, po czym rozleg� si� oddalony g�os. � �Sowa-2�, tu �Sowa-2�. Powt�rz �Mewa-3�. � Poci�g min�� mnie. Poszed� na zach�d. � Ja �Sowa-2�, Piechowice G�rne. Poci�g mnie nie mija�. Analiza akustyczna nie wykaza�a zbli�ania si�. Agent �Mewa� zakl�� cicho. Do rozmowy w��czy� si� �Go��b�. Musia� by� daleko, mo�e nawet kilkadziesi�t kilometr�w. S�ycha� go by�o, jakby nadawa� z ksi�yca. � Musieli skr�ci� na jaki� boczny tor i pewnie zamaskuj� poci�g, by nast�pny odcinek zrobi� w ci�gu nocy. Musicie odnale�� obiekt. Kolejny kontakt 3.30. Bez odbioru. Nas�uch ci�g�y. Agent szarpni�ciem zerwa� kabel z trakcji i zwin�wszy schowa� urz�dzenie do torby. Nasuwa si� tu zasadnicze pytanie: czy hitlerowcy nie mogli si� domy�li�, �e kto� u�ywa linii trakcyjnej do przesy�ania komunikat�w wywiadowczych? Oczywi�cie mogli. Skoro mogli si� domy�li�, czy mogli je pods�ucha�? Jak najbardziej. Czy to zrobili, trudno powiedzie�, odpowiednie archiwa niestety si� nie zachowa�y. Jednak nawet je�li przechwycili rozmowy p�yn�ce po drutach, to na niewiele im si� to przyda�o. Jak na z�o�� na zapleczu frontu nie by�o w tym czasie fachowc�w od j�zyka jakuckiego. Agent �Mewa� wydoby� z rowu niewielki rower, przystosowany do jazdy po torze kolejowym i popeda�owa� w �lad za poci�giem. Po up�ywie dwudziestu minut cichy skrzyp ostrzeg� go, �e z naprzeciwka nadci�ga jakie� niebezpiecze�stwo. Zahamowa� i zestawiwszy rower z torowiska przyczai� si� w rowie. Tamten musia� zrobi� to samo, przez d�u�sz� chwil� panowa�a bowiem niczym nie zm�cona cisza. Mewa rzuci� na tory kawa�ek kamienia. � �Sowa� � dobieg� go szept z ciemno�ci. � �Mewa� � odpowiedzia� naci�gaj�c na twarz mask�. Dla bezpiecze�stwa operacji agenci nie mogli zna� nawet swoich twarzy. Poniewa� 4 ksi�yc wyszed� w�a�nie zza chmur i o�wietla� tory, obaj wywiadowcy spotkali si� w cieniu krzak�w. � Gdzie poci�g? � zapyta� �Sowa�. � Sam jestem ciekaw. Musia� przecie� przejecha� obok ciebie. � Nie przejecha�. Dalsze posterunki tak�e nie potwierdzi�y jego obecno�ci. � Przecie� nie zapad� si� pod ziemi�! � Dwadzie�cia kilometr�w toru i �adnej mijanki, �adnej bocznicy, �adnych �lepych tor�w. Nic. Wyj�li z toreb sztab�wki wydrukowane na jedwabiu spadochronowym i natarte fosforem, co umo�liwia�o odczytywanie ich w nocy, bez u�ycia �wiat�a. � Popatrz na to � �Mewa� wskaza� punkt na mapie. � Zak�ady Karelma. Przed wojn� mieli w tym miejscu bocznic� kolejow�. Dziwne, �e teraz nie maj�. � To zupe�nie blisko. Sprawd�my! Ruszyli po cichu na rowerach i niebawem dotarli do miejsca, gdzie tor rozga��zia� si�. Bocznica urywa�a si� po chwili �lepo. Dalszy odcinek szyn rozebrano. �Sowa� bada� ziemi�. � Rozkr�cili � powiedzia�. � Zupe�nie niedawno � podni�s� z ziemi mutr�. By�a jeszcze ciep�a. � Nie mogli zdemontowa� tak d�ugiego odcinka � mrukn�� �Mewa�. Przeszed� kilka krok�w i stan�� przed niewielk� ��czk�. Wsun�� d�o� pod traw�. � Sprytne Niemiaszki � mrukn�� z uznaniem. � Wyj�li kawa�ek toru z podk�adami, a reszt� nakryli darni�. � Czyli poci�g musi by� tam � �Sowa� wskaza� gestem ciemny mur otaczaj�cy fabryk�. � Naszym obowi�zkiem jest to sprawdzi�. Tylko najpierw nadam meldunek. Zarzuci� drut na lini� trakcyjn� i wywo�a� �Go��bia�. Ko�czy� w�a�nie przekazywanie informacji, gdy woko�o rozb�ys�o kilkadziesi�t latarek. � Wot... � tu rzuci� bardzo niecenzuralne rosyjskie s�owo. Zwin�� si� w k��bek i sturla� do rowu. Z torby wydoby� pi�� granat�w. Wyrwa� zawleczk� z pierwszego i cisn�� go w najwi�ksz� ci�b� wrog�w. Rozleg� si� gwa�towny wybuch i latarki gasn�c polecia�y na wszystkie strony. Zza nasypu us�ysza� szczekanie radzieckiego rewolweru nagan. ��Sowa� te� znalaz� si� w pu�apce� � skonstatowa�. Naszykowa� kolejny granat. Po drugiej stronie torowiska rozleg�o si� kilkana�cie salw z pistoletu maszynowego. Nagan umilk�. �A wi�c �Sowa� dostanie order po�miertnie� � pomy�la�. Wok� niego panowa�a cisza. Czeka�. Niemcy zacz�li si� czo�ga�. By� mo�e s�dzili, �e nie us�yszy, ale ucho nawyk�e do szmer�w skradaj�cych si� syberyjskich tygrys�w powiedzia�o mu, gdzie oni s�. Cisn�� kolejny granat, a po chwili jeszcze jeden. W fabry- 5 ce w��czono syren�. Przez bram� wyjecha�y dwie ci�ar�wki. Opodal j�cza�o paru rannych. Po drugiej stronie tor�w b�yska�y latarki. Pu�apka. Ale ci�gle nie wiedzieli, gdzie jest. To dawa�o mu pewne szans�. Ci�ar�wka zatrzyma�a si� na drodze o dwa metry od niego. Cisn�� kolejny granat. Wpad� na skrzyni� pomi�dzy Niemc�w. �Mewa� przebieg� pod podwoziem i rzuci� ostatni granat, w tych po drugiej stronie toru. W rozb�ysku dostrzeg� cia�o �Sowy� podziurawione kulami i jego torb�. Po chwili �ciska� w d�oni jeszcze cztery granaty. Ko�o p�on�cej ci�ar�wki zatrzyma� si� motocykl z dwoma oficerami. Ci wyskoczyli z maszyny i zacz�li co� pokrzykiwa�. Najwidoczniej nikt nie zauwa�y�, �e jest po tej stronie drogi, bo hitlerowcy zacz�li strzela� po krzakach. Powolutku kryj�c si� za burt� p�on�cego pojazdu podszed� bli�ej. Rozejrza� si� uwa�nie. B�yski latarek i tupot podkutych bucior�w otacza� go ze wszystkich stron. Rzuci� jeszcze dwa granaty, strza�ami z nagana wys�a� na tamten �wiat oficer�w i wskoczywszy na motor ruszy� naprz�d. Hukn�y salwy z pistolet�w maszynowych. Jaki� Niemiec zabieg� mu drog�, ale si�a uderzenia pojazdu odrzuci�a go na bok. Rosjanin zdo�a� zapanowa� nad kierownic�. Nieoczekiwanie poczu� silne uderzenie w plecy. Wywali� si� razem z motocyklem. Musieli trafi� go w kr�gos�up, bo stwierdzi�, �e zupe�nie nie ma czucia w nogach. Zbli�ali si�. Naszykowa� ostatnie dwa granaty. Rzuci� je, gdy byli naprawd� blisko. Wiedzia�, �e ju� nie ucieknie. Zza ko�nierza wyj�� ampu�k� i w�o�y� w usta. Znowu strzelali, ale wrak motocykla troch� go chroni�. Wystrzeli� jeszcze pi�� razy z nagana. Sko�czy�y si� naboje. Podrzuci� w d�oni ci�ki syberyjski n�. Znowu si� zbli�ali. Tym razem nadchodzili pewnie, nawet si� nie kryli. Wiedzieli, �e nie ma ju� amunicji. � Gdybym mia� jeszcze jeden granat � westchn��. A potem nieoczekiwanie cisn�� no�em. Widzia� blisko wykrzywione w�ciek�o�ci� twarze i tego jednego, kt�ry z r�koje�ci� stercz�c� z piersi wali� si� na �wir, a potem zgryz� ampu�k�. Poczu� pal�cy smak cyjanku w ustach i odp�yn�� w ciemno��. Huku wystrza��w ju� nie us�ysza�... * * * Niemcy przetrz�sali krzaki zbieraj�c rozerwane eksplozjami granat�w szcz�tki swoich towarzyszy. Zw�oki w hitlerowskich mundurach spoczywa�y na prowizorycznych noszach. Ich szereg wydawa� si� ci�gn�� w niesko�czono��. Ka�u�e krwi wsi�k�y ju� w �wir. Wstawa� �wit. Gruppenf�hrer Klaus von Ronvik, dow�dca poci�gu X-37, popatrzy� w zadumie na dwa cia�a radzieckich zwiadowc�w le��ce na poboczu drogi. � Jakie straty? � zapyta�. � Czterdziestu jeden zabitych, prawie sze��dziesi�ciu rannych. � Mein Gott! Gdyby F�hrer mia� takich �o�nierzy... � w jego g�osie pojawi� si� mimowolny szacunek. 7 Rozdzia� pierwszy PORANNY TELEFON � NA DYWANIKU U MINISTRA � CZY POPE�- NIAMY WY��CZNIE B��DY? � Z�OTY POCI�G � GRUPA DYWERSYJNA �ORZE�� � SPALONE MIESZKANIE POSZUKIWACZA SKARB�W � TAJEMNICA SKRZYNKI NA LISTY Natarczywy brz�kot telefonu wyrwa� mnie ze snu. Otworzy�em leniwie oczy. Telefon nadal nie dawa� mi spokoju. Podnios�em s�uchawk�. � Daniec, s�ucham � wymamrota�em. � To ja � us�ysza�em g�os Pana Samochodzika. � S�uchaj uwa�nie. Wbijesz si� w garnitur i o dziewi�tej chc� ci� widzie� w ministerstwie. � Jaka� szczeg�lna okazja? � zainteresowa�em si�. � Tak. Minister wzywa nas, jak si� nieoficjalnie dowiedzia�em, na dywanik. W dodatku w najbli�szym czasie czeka nas kontrola. � Musimy spali� kompromituj�ce nas materia�y � za�artowa�em. � Nie b�aznuj. Pami�taj, o dziewi�tej. Je�li si� sp�nisz, przeci�gn� ci� w�asnor�cznie pod kilem �Krasuli�. Zabrzmia�o to nieoczekiwanie powa�nie. Wsta�em, umy�em si�, ubra�em i ogoli�em. Punktualnie o czasie spotka�em si� z szefem w poczekalni gabinetu ministra. Musieli�my chwil� poczeka�, rozprawia� si� z kim�. Zaraz przysz�o te� kilka kolejnych os�b, kt�re mia�y dost�pi� zaszczytu audiencji po nas. � Co� t�oczno � zauwa�y�em. � Pogrom starej ekipy � westchn�� szef. � Pogrom? � zdziwi�em si�... � To ty nie wiesz, �e od czterech miesi�cy mamy nowego ministra? � Czyta�em o tym w gazetach � pochwali�em si�. � Ale czego on mo�e chcie� od nas? 8 � Pewnie wkr�tce si� dowiemy � westchn��. Masywne rze�bione drzwi uchyli�y si� i z gabinetu wyszed� nasz archiwista. Wygl�da�, jakby dosta� obuchem w g�ow�. Zaraz te� poproszono nas. Za pot�nym dziewi�tnastowiecznym biurkiem siedzia� minister. Na nasz widok bez s�owa wskaza� nam krzes�a. � Pan Samochodzik i Pawe� Daniec � mrukn�� patrz�c na nas z zainteresowaniem, jakby ogl�da� w ZOO rzadkie okazy zwierz�t. � Zapoznawa�em si� w ci�gu ostatnich tygodni z dokumentacj� waszej dotychczasowej dzia�alno�ci. Szef uni�s� pytaj�co brwi. � Delikatnie m�wi�c, dzia�alno�� kom�rki pan�w pozostawia wiele do �yczenia. Podni�s� ze sto�u pierwsz� teczk�. � Mam tu dokumentacj� dotycz�c� poszukiwa� skarbu Hasan-beja. � Zdaje si� odzyskali panowie jedn� trzeci� �upu i to jedynie dzi�ki pomocy policji i szcz�liwemu przypadkowi. A tu wasze raporty dotycz�ce poszukiwa� Bursztynowej Komnaty i skrytek hitlerowskich na terenie by�ych Prus Wschodnich... Bratanie si� z podejrzanymi osobnikami z grupy tak zwanych poszukiwaczy skarb�w, do tego skradziono wam map�. Poszukiwania trwa�y kilka tygodni. Efekty praktycznie zerowe. A tu jest co nieco o z�ocie Ink�w. Dwie skrytki zosta�y obrabowane, uda�o si� odzyska� okruchy skarbu. A tu mamy wasze ostatnie dokonania: kolekcja z Che�ma, skradziona, szcz�liwie odzyskana. Swoj� drog� muzeum w Che�mie za��da�o zwrotu tego �upu. Potem kom�rka zosta�a wynaj�ta do poszukiwa� zagranicznych... W �wietle prawa jest to co najmniej w�tpliwe. I wreszcie niewielkie osi�gni�cie, odzyskanie przedwojennego depozytu Muzeum Narodowego. W ci�gu ostatnich pi�ciu lat tylko ta jedna sprawa zako�czy�a si� pe�nym sukcesem. Gdyby nie doskona�a opinia wystawiona przez moich poprzednik�w skierowa�bym spraw� do wyja�nienia przez komisj� dyscyplinarn�. Co� mi tu pachnie sabota�em. � Sabota�em? � szef zrobi� min�, jakby si� przes�ysza�. � Co wi�cej, korupcj�. Swojego czasu widziano obecnego tu Paw�a Da�ca, jak rozmawia w restauracji hotelu �Marriott� z waszym rzekomo najwi�kszym wrogiem � Jerzym Batur�. � To by�o spotkanie operacyjne. Sporz�dzi�em nawet raport. Minister zby� moje wyja�nienia wynios�ym milczeniem. � Ci�g�e potkni�cia, panowie � powiedzia� z zimnym spokojem. � Tak to ju� niestety bywa. Walczymy z przebieg�ymi przeciwnikami, dysponuj�cymi znacznymi �rodkami na prowadzenie poszukiwa� � wyja�ni� szef. � Mamy szczup�y bud�et... Minister arogancko wzruszy� ramionami. � Wasza kom�rka poch�ania i tak zbyt du�o pieni�dzy. A je�li wk�ad finansowy przeliczymy na uzyskane efekty... Bud�et nie jest z gumy. Ale nie o tym chcia�em m�- 9 wi�. Jakie zadanie podj�li panowie po zako�czeniu sprawy depozytu Muzeum Narodowego? � Przedtem pracowali�my nad tajemnicami twierdzy Boyen i floren�w z Zalewa, a ostatnio uczestniczyli�my w operacji �Skarby wiking�w�. Teraz czekamy na instrukcje i porz�dkujemy nasze archiwa � wyja�ni� pan Tomasz. � Ot� to. Siedz� panowie w stanie b�ogiego rozleniwienia dop�ki kto� nie powie wam, co macie robi� � zrobi� si� czerwony ze z�o�ci. � A ja o takich rzeczach musz� si� dowiadywa� z gazet! � rzuci� na blat plastykow� obwolut� z kartkami odbitymi na ksero. � Prosz� si� zapozna� tymi materia�ami. W ka�dy poniedzia�ek, �rod� i pi�tek chc� mie� tu na biurku szczeg�owy raport z przeprowadzonych prac. Daj� panom miesi�c. Potem mo�ecie mie� pretensje sami do siebie. Wsta� daj�c nam do zrozumienia, �e pos�uchanie sko�czone. Wycofali�my si� chy�kiem zabieraj�c ze sob� teczk� z papierami. Dopiero w naszym gabinecie szef wydoby� kartki. � O rany � powiedzia� zdumiony. � Co� wa�nego? � zaciekawi�em si�. � A niech mnie! Zajrza�em mu przez rami� i zacz��em czyta�: � W ci�gu najbli�szych dni poznamy jedn� z najpilniej strze�onych tajemnic Trzeciej Rzeszy. Wczoraj w hotelu �Metropol� w Zielonej G�rze znany poszukiwacz skarb�w W�adys�aw Sobieradzki zwo�a� konferencj� prasow�, po�wi�con� planom wydobycia legendarnego z�otego poci�gu. Pan Sobieradzki og�osi�, �e po wykonaniu skomplikowanych bada� geofizycznych zdo�a� zlokalizowa� podziemne wyrobiska, w kt�rych ukryto transport. W ci�gu najbli�szych trzech dni zostanie podj�ta pr�ba dotarcia do depozytu. Zgodnie z umow� wynegocjowan� z przedstawicielami Ministerstwa Finans�w znalazcy otrzymaj� 10% warto�ci znaleziska. Pod artyku�em znajdowa� si� dopisek wykonany d�ugopisem, prawdopodobnie r�k� ministra. Pan Tomasz odczyta�: � Przydzieli� ekipie Sobieradzkiego przedstawiciela ministerialnej kom�rki poszukiwawczej i funkcjonariusza ministerstwa w randze wiceministra celem konfiskaty wszystkich przedmiot�w zabytkowych lub stanowi�cych dzie�a sztuki. � Mamy by� przydzieleni do ekipy Sobieradzkiego? � zdziwi�em si�. � To po co ta ca�a szopka w gabinecie ministra? � Czekaj, tu jest jeszcze jedna kartka � ostudzi� mnie Pan Samochodzika. � O, do licha. S�ynny poszukiwacz skarb�w W�adys�aw Sobieradzki prawdopodobnie nie �yje. Nasz specjalny korespondent donosi z Wroc�awia, �e wczoraj na parkingu przed hotelem �Orbis� sp�on�� samoch�d terenowy nale��cy do znanego poszukiwacza i jego ekipy. Organa �cigania nie zdo�a�y nawi�za� kontaktu z ekip� przy pomocy telefon�w ko- 10 m�rkowych. �ledztwo w sprawie po�aru i zagini�cia poszukiwaczy i zwi�zku tych wydarze� z prowadzonymi pracami poszukiwawczymi przej�� Urz�d Ochrony Pa�stwa. � No �adnie � mrukn��em. � Cztery ofiary. � To wskaz�wka, �e poszukiwacze byli na dobrym tropie. � Albo komu� si� wydawa�o, �e s� na dobrym tropie. � Co to za z�oty poci�g? � zaciekawi�em si�. Szef przymkn�� oczy i przez chwil� trwa� w zadumie. � Z�oty poci�g... Wyobra� sobie dwana�cie wagon�w towarowych. A w �rodku skarbiec Alibaby i czterdziestu rozb�jnik�w spod znaku Waffen-SS. Z�oto z wszystkich �l�skich bank�w. Kilkadziesi�t ton w sztabach, do tego dolicz skrzynie zachodnich walut, beczki z�otych monet. Depozyt wroc�awskich sklep�w jubilerskich, najcenniejsze dzie�a sztuki zrabowane w Europie Wschodniej... A na ko�cu trzy wagony zaplombowane o�owianymi piecz�ciami przys�ane z Kr�lewca. � Bursztynowa Komnata? � szepn��em. � Niewykluczone, cho� przyznam, �e ma�o prawdopodobne. I jeszcze dwa wagony przys�ane z Ukrainy. Scytyjskie i greckie z�oto, klejnoty �awry Pieczerskiej... Dwana�cie wagon�w skarb�w. Orientacyjna warto�� dziesi�� miliard�w dolar�w. � To przecie� jedna sz�sta rocznego bud�etu naszego kraju � zdumia�em si�. � Gra idzie o wysok� stawk� � powiedzia� ponuro pan Tomasz. � Teraz trzeba si� zastanowi�, co w�a�ciwie mamy zrobi�. � Dedukuj�, �e ministrowi chodzi o to, aby�my odnale�li z�oty poci�g � b�ysn��em pomys�em. � W dodatku trzy razy w tygodniu mamy sk�ada� raport z przeprowadzonych prac. Pan Samochodzik zab�bni� palcami po blacie. � Poci�g to nie szpilka � westchn��. � Jak by� go ukry�? Pytanie nieco mnie zaskoczy�o. � A w jakich okoliczno�ciach by� ukryty? � zapyta�em. � To dzia�o si� w ostatnich dniach kwietnia 1945 roku. Rosjanie ostrzeliwali ju� Festung Breslau � twierdze Wroc�aw. W ostatniej chwili, zanim armie wchodz�ce w sk�ad 1 Frontu Ukrai�skiego odci�y miasto od �wiata, zdecydowano si� ewakuowa� depozyty. Poci�g odjecha� z dworca g��wnego we Wroc�awiu. Prawdopodobnie skierowa� si� w stron� Wa�brzycha i dalej do Jeleniej G�ry. Za Jeleni� G�r� znajdowa�o si� przej�cie graniczne, kt�r�dy mo�na by�o przejecha� na teren Czech. Docelowym miejscem ukrycia poci�gu mia�a by� zapewne Bawaria albo Szwajcaria. � Zak�adam, �e nie dojecha� na miejsce? � Nie dojecha�. G��boko na ty�ach frontu operowa�a radziecka grupa dywersyjna �Orze��. Wysadzili ten odcinek toru w dniu, w kt�rym pier�cie� obl�enia Wroc�awia zosta� zamkni�ty. 11 � Co wiemy o tej grupie? � Nic. Natrafi�em na wzmianki o niej, gdy po studiach przebywa�em jaki� czas na �l�sku usi�uj�c odnale�� kilka okupacyjnych skrytek... Nic z tego oczywi�cie nie wysz�o... � A mo�e by tak zasi�gn�� informacji u samego �r�d�a? � zamy�li�em si�. � To znaczy? � U znanego nam obu poszukiwacza Bursztynowej Komnaty Awenira Pietrowicza Owsianowa z Kaliningradzkiego Centrum Koordynacji do spraw poszukiwa� d�br kultury � powiedzia�em. � Mam jego wizyt�wk� z adresem poczty komputerowej. Szef gwizdn�� z uznaniem. � To mi si� podoba. � Oczywi�cie mo�emy te� wys�a� list do drugiego nieustraszonego Rosjanina, specjalisty od rozpruwania archiw�w KGB � u�miechn��em si�. � Wystarczy nam chyba ten pierwszy. Wr��my do tematu. Gdzie ukry�by� poci�g? Zamy�li�em si�. � Tor biegnie wzd�u� Karkonoszy. Nie mogli skr�ci� w lewo, bo nie ma tam przej�cia przez g�ry... � Popatrzmy na map� � roz�o�y� przede mn� atlas. � A wi�c usi�owali pojecha� z Wa�brzycha do Szklarskiej Por�by, by tam przeprawi� si� na drug� stron� granicy � mrukn��em. � Gdy si� im to nie uda�o, mogli si� cofn�� i spr�bowa� jecha� przez Kotlin� K�odzk�. � Fatalnie � mrukn�� szef. � Tu� obok znajduj� si� G�ry Sowie i niewyko�czone sztolnie kompleksu �Riese�... Nie poradzimy sobie bez bardziej szczeg�owych informacji. Pawle, wobec tego pojedziesz do centralnego archiwum danych osobowych i ustalisz adres Sobieradzkiego... � S�dz�, �e raczej znajd� go przez jaki� klub poszukiwaczy skarb�w � u�miechn��em si� lekko. � Dobrze. Po ustaleniu miejsca zamieszkania postarasz si� skontaktowa� z jego krewnymi, s�siadami i tak dalej. Musimy za wszelk� cen� zaw�zi� pole poszukiwa�. A ja tymczasem nawi��� kontakt z delegatur� UOP-u we Wroc�awiu. Czeka nas du�o pracy. I nie zapomnij o li�cie do Owsianowa. � Czy mam si� przyzna�, czego szukamy? � S�dz�, �e �atwiej b�dzie m�g� nam pom�c, gdy uzyska komplet informacji. Z drugiej strony by�oby to chyba przekroczenie naszych uprawnie�. � Mo�e zapyta� go po prostu, co wie o sprawie bez informowania, �e nad tym pracujemy? � zaproponowa�em. � Na razie popro� go o informacje na temat grupy dywersyjnej �Orze��. Zobaczymy, co odpisze, i wtedy zastanowimy si�. 12 Pan Tomasz wyszed�, a ja siad�em do komputera. Ko�czy�em ju�, gdy zadzwoni� telefon. � S�uchaj � powiedzia� szef � ustali�em adres Sobieradzkiego. Mieszka czy raczej nale�a�oby powiedzie� mieszka� przy Wilczej, nad ksi�garni� �U Izy�. � Znam � u�miechn��em si�. � �wietnie. Wpadnij tam i sprawd�, czyjego rodzina nie zna jakich� szczeg��w. Ja za�atwi� tu jeszcze jedn� spraw� i spotkamy si� na miejscu. � Tak jest � odmeldowa�em si�. Czterdzie�ci minut p�niej szed�em Wilcz�. Ulica ��cz�ca Marsza�kowsk� i Alej� Niepodleg�o�ci mimo po�o�enia w �cis�ym centrum Warszawy nie prezentowa�a si� najlepiej. Kamienice, w wi�kszo�ci wybudowane jeszcze przed pierwsz� wojn� �wiatow� straszy�y ob�a��cymi tynkami. Z mijanych bram paskudnie zalatywa�o. P�yty chodnikowe by�y pop�kane i wyj�tkowo krzywo po�o�one. Mo�e po reprywatyzacji dawni w�a�ciciele przywr�c� ulicy pierwotny reprezentacyjny wygl�d? Wszed�em w ciemn� bram� i znalaz�em si� na wewn�trznym podw�rku. Bez problemu odnalaz�em w�a�ciw� klatk� schodow�. W drzwiach za�o�ono niegdy� domofon, ale obecnie wyrwana p�yta straszy�a p�kiem pourywanych kabli. Sprawdzi�em adres podany przez szefa i zacz��em wdrapywa� si� po ciemnych, brudnych schodach na pi�tro. Wreszcie stan��em pod drzwiami. Na ca�ym pi�trze by�y to jedyne drzwi wygl�daj�ce po ludzku. Opalono z nich warstwy olejnej farby, wypolerowano stare drewno, zabejcowano i poci�gni�to lakierem. Wizyt�wka na drzwiach nie pozostawia�a w�tpliwo�ci: �W�adys�aw Sobieradzki�. �ciana nad g�rn� framug� by�a nieco okopcona. W niedalekiej przesz�o�ci kto� wywa�y� drzwi wy�amuj�c zamek, a nast�pnie wprawi� go byle jak na miejsce. Ko�o zamka by�y naklejone papierowe paski papieru z orze�kiem i napisem: �Policja Pa�stwowa�. Po chwili przycz�apa� szef. � Tak to wygl�da � powiedzia�em. � Chyba nie mia� �adnej rodziny. Lokal jest opiecz�towany... � Strasznie zaje�d�a spalenizn� � Pan Samochodzik w zadumie kontemplowa� smug� kopcia nad drzwiami. � Dedukuj�, �e mieszkanie przynajmniej troch� si� spali�o. � Ale nie bardzo, bo w przeciwnym razie drzwi zosta�yby zw�glone. � Kto� je wy�ama�... Ciekawe � przed po�arem czy po? � S�dz�, �e mo�na to sprawdzi�, gdzie� tu niedaleko jest remiza stra�y po�arnej. Powinni mie� wykaz interwencji i odpowiedni raport. � Oto g�os rozs�dku � u�miechn�� si� Pan Samochodzik. � No c�, nie mamy tu na razie nic wi�cej do roboty. � A czego si� pan dowiedzia� w UOP-ie? � zagadn��em. � Stwierdzili, �e to nie nasza sprawa, �eby�my si� nie wtr�cali, oni prowadz� �ledz- two, wszystkie szczeg�y s� �ci�le tajne, wi�c nic nie powiedz�, a na zako�czenie poinformowali mnie, �e jak ju� znajd� z�oty poci�g, to powiadomi� ministerstwo. � Ale przecie� nie zrezygnujemy z poszukiwa�? � Nie mo�emy. Dostali�my s�u�bowe polecenie badania sprawy od naszego ministra. Nie podlegamy kierownictwu UOP-u... Zeszli�my po schodach. Ko�o drzwi zatrzyma�em si� nagle tkni�ty my�l�. � Szefie, a mo�e sprawdzimy jego skrzynk� na listy? Skrzynka wisia�a zaraz ko�o wej�cia. I co� w niej by�o. Po�wieci�em kieszonkow� latark�. � List � mrukn�� pan Tomasz. � I to chyba do�� gruby. Wyj��em z kieszeni komplet drucik�w. � Chcesz to otworzy�? � zagadn�� Pan Samochodzik. � Aha. �aden problem, to wyj�tkowo prosta konstrukcja. � A gdzie �wi�te prawo ochrony prywatno�ci korespondencji? � mrukn��. � Prawo b�d�ce jednym z pierwszych paragraf�w naszej konstytucji? � Faktycznie � powiedzia�em. � Nawet nie mamy nakazu. � Po�wie� do tej skrzynki przez dziurki. Na kopercie jest piecz�tka nadawcy. � W�jt Gminy Niegowo � odczyta�em. � Niegowo � mrukn�� szef. � Gdzie� ju� s�ysza�em t� nazw�. Wyszli�my z kamienicy. � Niegowo � mrucza� szef. � Gdzie to by�o? Mam w samochodzie �Atlas Polski�. Zaraz to sprawdzimy. Siedli�my do samochodu i obaj pogr��yli�my si� w lekturze. Szef bada� po�o�enie tajemniczej gminy, a ja szuka�em najbli�szej komendy stra�y po�arnej. � Mam � powiedzia� szef. � Jakie� pi��dziesi�t kilometr�w od Warszawy, przy szosie na Wyszk�w. � Najbli�sza komenda stra�y po�arnej mie�ci si� na Powi�lu � pochwali�em si�. � Znakomicie. W takim razie le� tam i przejrzyj raport, a ja wpadn� do Biblioteki Muzeum Narodowego i zobacz�, czy nie maj� tam przypadkiem kopii raportu dotycz�cego zaginionych skarb�w �awry Pieczerskiej. Spotkamy si� jutro w ministerstwie i pojedziemy do Niegowa. Poczu�, �e musi jako� wyrazi� sw�j podziw dla zabitych wrog�w. � Zakopcie ich w oddzielnych do�ach � zezwoli� �askawie. 14 Rozdzia� drugi LIST Z KALININGRADU � CZEGO SZUKA� PODPALACZ � TRANSPORT X-37 � JAK PORWA� POCI�G � KOLEJNY PO�AR � PRZECZESUJEMY DZIA�K� � PATROSZYMY �MIETNIK W ministerstwie by�em nieco przed �sm�. W��czy�em komputer i po��czy�em si� ze swoj� skrzynk� poczty elektronicznej. Wewn�trz czeka� list. Uruchomi�em drukark�. List by� do�� d�ugi. Zapika� mi w kieszeni telefon kom�rkowy. Na wy�wietlaczu wida� by�o numer pana Tomasza. Podszed�em do okna i pomacha�em. Z wydrukiem w r�ce zbieg�em na parter. � No i czego si� dowiedzia�e�? � zapyta� szef, gdy sadowi�em si� w samochodzie. � Przyszed� list od Owsianowa � pochwali�em si�. � Po kolei. Co mieli w stra�y po�arnej na temat tego po�aru? � Nic. � Nie sporz�dzili raportu z akcji gaszenia? � zdumia� si� Pan Samochodzik. � Sporz�dzili, a jak�e. � Czy�by by� tajny? � Najlepiej powiedzie� nieobecny. � M�w po ludzku, bez wykr�cania kota ogonem � hukn��. � No c�, sporz�dzili szczeg�owy raport, ale przedwczoraj wpadli do nich dwaj panowie z UOP-u i poprosili o przekazanie dokumentacji dotycz�cej po�aru. Obiecali, �e j� zwr�c�, gdy nie b�dzie im ju� potrzebna. � Fatalnie � westchn��. � Nie jest tak �le. Znalaz�em kapitana, kt�ry kierowa� akcj� gaszenia. Od niego dowiedzia�em si�, �e zaalarmowali ich w �rodku nocy s�siedzi. Poczuli dym. Stra�acy przyjechali na miejsce i zastali mieszkanie zamkni�te na g�ucho. Pr�bowali otworzy�, ale w zamku co� tkwi�o, jak si� potem okaza�o z�amany wytrych. Wy�amali drzwi. We- 15 wn�trz pali�o si� w dwu pomieszczeniach. Na pod�ogach le�a�y stosy ksi��ek, ta�my magnetofonowe i video. Wszystko polane benzyn� pali�o si� jak z�oto. Zgasili w kilkana�cie minut. � Zauwa�yli jeszcze co� podejrzanego? � Tak. Odsuni�te od �cian meble, w kuchni zdj�te sza.i, w kilku miejscach po�amany parkiet. W �azience odsuni�ta wanna. Rozprute fotele, krzes�a, poprute ��ko... � Czyli mo�na powiedzie�, �e kto� czego� usilnie szuka�, a nie mog�c znale�� podpali� mieszkanie � mrukn�� szef. � No dobrze, a co pisze Owsianow? � Jeszcze nie mia�em czasu przeczyta� � wydoby�em z kieszeni wydruk. Drogi Pawle. Zabi�e� mi powa�nego �wieka swoim pytaniem. O grupie dywersyjnej �Orze�� wiem niestety niewiele. Zosta�a sformowana w 1944 roku, gdy by�o wiadomo, �e hitlerowcy wywo�� z teren�w okupowanych zrabowane dzie�a sztuki. Od jesieni 1944 do p�nej wiosny 1945 roku operowa�a na g��bokim zapleczu frontu niemieckiego. Dysponowa�a znaczn� ilo�ci� waluty niemieckiej, przekupywa�a funkcjonariuszy muze�w, bibliotek i sk�adnic. Gromadzi�a dokumentacj�, dok�d zwo�one s� precjoza i starodruki. Dzi�ki zgromadzonym informacjom uda�o si� po wojnie odzyska� oko�o dwudziestu tysi�cy zabytk�w ruchomych. W kwietniu 1945 roku grupa z wywiadowczej sta�a si� sabota�ow�. Nowe zadanie polega�o na napadaniu na transporty dzie� sztuki i ukrywaniu ich w dora�nie wykonanych skrytkach, celem przekazania ich wkraczaj�cej Armii Czerwonej. W ostatnich dniach wojny prawdopodobnie ca�a grupa zosta�a uj�ta podczas nieudanego napadu na poci�g X-52, przewo��cy depozyty bankowe zrabowane na terenie W�gier i Ukrainy. � Co takiego? � zdumia� si� szef. � W pobli�u czeskiej Ostrawy. Poci�g X-52 dotar� na teren Bawarii, gdzie zosta� rozgrabiony przez wy�szych oficer�w okupacyjnej armii ameryka�skiej. Prawdopodobnie nie prze�y� nikt z cz�onk�w grupy, ale pozostawiona przez nich dokumentacja znajduje si� w archiwum FSB w Moskwie. Zespo�em dokument�w opiekuje si� doktor Nicolau Rauber. � H�, h� � za�mia� si� ponuro pan Tomasz. � Grupa �Orze�� zajmowa�a si� tak�e �ledzeniem transportu oznaczonego jako X- 21, przemianowanego nast�pnie na X-37 jad�cego z terenu Prus Wschodnich w kierunku �l�ska. To tyle na dzisiaj, ale jeszcze pogrzebi�. Pozdrowienia dla Pana Samochodzika. Awenir. � A wi�c tak to wygl�da � powiedzia� pan Tomasz. � Nasz poci�g nie by� jedynym... � Tyle tylko, �e drugiego ju� wcze�niej nie uda�o si� odnale��. Czyta�em ostatnio w gazecie, �e W�grzy za��dali od Amerykan�w wydania jakich� przedmiot�w z tego transportu, znajduj�cych si� obecnie w muzeach w Nowym Jorku. 16 � Ja te� o tym czyta�em � powiedzia�. � Jaki� miesi�c temu. Co robi� dalej? Jak s�dzisz, napisa� do Raubera? Skoro opiekuje si� archiwum, to mo�e b�dzie m�g� nam pom�c? Te dokumenty pewnie zosta�y odtajnione... � Szefie, jak pan s�dzi, czy po tych wszystkich przygodach na Syberii b�dzie jeszcze w og�le chcia� z nami rozmawia�? � Chwileczk� � u�miechn�� si� Pan Samochodzik � to ty w�amywa�e� si� do archiwum w Tobolsku, popsu�e� mu elektroniczn� �pluskw�, wykrad�e� klejnoty, kt�rych szuka� od lat. A co ja mam z tym wsp�lnego? � spr�bowa� u�miechn�� si� cynicznie, ale zupe�nie nie umia� udawa�. � Jak o ciebie zapyta, powiem, �e m�ody i g�upi narozrabia�, a ja o niczym nie wiedzia�em. � Szefie? � j�kn��em z niedowierzaniem. � I pan by m�g�? � No dobra. Napiszemy razem. Kolegom po fachu nie powinien odm�wi�. A teraz powa�nie. Przypuszczam, �e grupa dywersyjna �Orze�� ostrzy�a sobie z�by tak�e na nasz poci�g. � Nie s�dz� � zaprotestowa�em. Uni�s� pytaj�co brwi. � Napad na poci�g mo�na przeprowadzi� pod warunkiem, �e taki transport ucieka przed szybko zbli�aj�cym si� frontem. W�wczas jest szansa, �e armia zd��y przechwyci� opanowany przez grup� dywersyjn� sk�ad, zanim Niemcy zorientuj� si�, �e kto� wystrzela� obs�ug� i poci�g jedzie w niew�a�ciwym kierunku. � Na terenie Polski front te� by� niedaleko � zwr�ci� mi delikatnie uwag�. � Nasz poci�g wymkn�� si� w ostatniej chwili przed zamkni�ciem pier�cienia obl�enia Wroc�awia. � Ale jecha� w g��b Rzeszy przez ziemie od stuleci skolonizowane przez Niemc�w... � S�dz�, �e sytuacja by�a do�� podobna. Grupa dywersyjna �Orze�� nie by�a w stanie przechwyci� naszego poci�gu, bo zosta� ukryty. Dlatego zaj�li si� tym drugim... � Niegowo � zwr�ci�em uwag�. Wie� by�a niewielka. Szosa na Wyszk�w przecina�a j� na po�ow�. Obok drogi wznosi� si� niewielki ko�ci�. Domy zbudowano z pustak�w i bloczk�w gazobetonowych. Na jednym z betonowych klock�w wypatrzy�em czerwon� tabliczk� z napisem: �W�jt�. Zaparkowali�my przed domem i wysiedli�my. Nacisn��em guzik dzwonka. Z domu wyszed� starszy, ale ci�gle jeszcze krzepki m�czyzna. � Antoni Mogitycz � przedstawi� si�. Wymienili�my nasze nazwiska i pokazali�my legitymacje. � C� sprowadza przedstawicieli Ministerstwa Kultury i Sztuki do naszej wsi? � zdziwi� si�. � Ostatnie zabytkowe cha�upy rozwali pi�tna�cie lat temu. � Napisa� pan jaki� czas temu list do W�adys�awa Sobieradzkiego � powiedzia� szef. � Zawsze pisuj� do dzia�kowicz�w na miesi�c przed terminem, �eby przypomnie� 17 o op�aceniu podatku gruntowego � wyja�ni�. � Dziwi�em si�, �e nie odpisuje, a� przyszed� faks, �e nie �yje... Szkoda, taki sympatyczny cz�owiek. Geodeta. Za darmo mierzy� nam grunty i robi� plany, jak budowali�my nowy most przez Fiszorek. � Czy ten cz�owiek mia� tu jaki� domek letniskowy � zagadn�� szef. � Mia�. Dobrze powiedziane. W zesz�ym tygodniu kto� go podpali�. Kto� obcy, bo tu ludzie spokojni � zastrzeg� od razu. � Stra� po�arna przyjecha�a, ale nic praktycznie ju� nie uratowali. � Mogliby�my obejrze� pogorzelisko? � zapyta�em. � Jasne. Ale tam niewiele zosta�o. Tylko szkielet, resztki �cian... Pojad� panowie prosto drog�, przez mostek, potem znowu prosto i w drug� przecznic� w prawo. Dom stoi nad samym Bugiem, poznacie go, bo spalony... Podzi�kowali�my i wsiedli�my do samochodu. � Co o tym s�dzisz? � zapyta� pan Tomasz. � Co� za du�o tych po�ar�w. � Jak gdyby komu� zale�a�o, �eby ca�kowicie zniszczy� wszelkie �lady po tym cz�owieku � zauwa�y�em. Przejechali�my przez mostek nad rzeczk� malowniczo wij�c� si� po�r�d bagnistych ��k i lasu. Niebawem sun�li�my drog� pomi�dzy dziesi�tkami domk�w letniskowych. �ywop�oty zieleni�y si� �adnie, ale wsz�dzie panowa�a cisza. Z �adnego komina nie unosi� si� dym. Ludzie wpadali tu widocznie tylko na weekendy. Skr�ci�em w drug� przecznic� i wyjechali�my niebawem nad ��ki. Na pag�rku na skraju terasy zalewowej sta� niewielki domek wzniesiony z grubych okr�glak�w i kamienia. Brama by�a otwarta, a na trawniku wida� by�o jeszcze ci�gle �lady opon samochodu stra�y po�arnej. Zaparkowali�my i wysiedli�my z wozu. Dach sp�on�� ca�kowicie. Niedu�e ka�u�e smo�y wskazywa�y, �e pierwotnie kryty by� pap�. Belki �cian zw�gli�y si�, ale nadal trwa�y na swoich miejscach. Okna w aluminiowych ramach z zakopconymi, pop�kanymi szybami ci�gle tkwi�y we framugach. Spalone drzwi le�a�y na schodach wymurowanych z otoczak�w zebranych zapewne nad Bugiem. Weszli�my do �rodka. Dom sk�ada� si� z dwu pomieszcze�. Pierwsze, o powierzchni oko�o dwudziestu pi�ciu metr�w kwadratowych, by�o czym� w rodzaju saloniku. W jedn� ze �cian wpuszczono ceglany kominek. Przed nim sta� niski stolik i cztery fotele. Stolik zw�gli� si� prawie ca�kowicie, a z foteli zosta�y metalowe szkielety. Przepalona pod�oga p�ka�a nam pod nogami. Ko�o �ciany le�a�y resztki biblioteczki i stos spalonych ksi��ek. Zajrza�em do kolejnego pomieszczenia. Urz�dzono w nim male�k� kuchenk�. Przed po�arem kto� poodsuwa� wszystkie sza.i od �cian. S�dz�c z resztek, wszystkie szuflady wyj�to. Ich zawarto�� wala�a si� pod nogami. Obok by�a jeszcze niedu�a �azienka. Podpalacz odsun�� wann� od �ciany. 18 Wr�ci�em do saloniku. � Popatrz na to � szef zwr�ci� moj� uwag� na stos przepalonego plastyku pod �cian�. P�ywa�y w nim charakterystyczne blaszki, mocno okopcone. � Dyskietki � mrukn��em. � Co najmniej czterdzie�ci sztuk. I jeszcze kilkadziesi�t kaset wideo. � Na pi�trze chyba by�a sypialnia � mrukn�� Pan Samochodzik patrz�c na resztki kilku ��ek polowych. Tr�ci�em nog� obudow� komputera. By�a ci�ka. Z kieszeni wyj��em �rubokr�t i ostro�nie zacz��em wykr�ca� �rubki. � S�dzisz, �e jeszcze do czego� si� nada? � Dyski twarde s� robione tak, aby wytrzyma�y bardzo du�o � wyja�ni�em. � Mo�e co� zdo�amy odczyta�. Niestety gdy wydoby�em dysk twardy okaza�o si�, �e jest ca�kowicie zniszczony. Tymczasem Pan Samochodzik ostro�nie pr�bowa� otwiera� spalone ksi��ki. � �Supertajne bronie Hitlera�, �Skarby Trzeciej Rzeszy�, �Zaginiona fortuna car�w�... Zw�glone kartki rozsypywa�y si� w proch przy lada dotkni�ciu. � Pawle � powiedzia� nieoczekiwanie � chod� tu i popatrz. Pochyli�em si� nad stosikiem. Pod ksi��kami le�a� zw�glony do po�owy zeszyt. � Po�amie si�, je�li spr�bujemy go podnie�� � zauwa�y�em. � Mo�e wykorzysta� patent Michai�a zastosowany w Tobolsku? Zalejemy ciek�ym gazem i zamrozimy... Pokr�ci�em przecz�co g�ow�. � Tamta ksi��ka da�a si� zamrozi�, bo by�a przesi�kni�ta wilgoci� na wylot. To jest zbyt suche... � Spryska� wod�? � podsun��. � Zrobi si� b�oto. Ale gdyby tak opyli� p�ynn� parafin� albo... Poszed�em do samochodu i wr�ci�em z puszk� wosku do polerowania karoserii. Na pocz�tek wypr�bowa�em jego dzia�anie na le��cej obok spalonej ksi��ce. � Kiepsko � westchn�� szef � ale zr�b co si� da. Ostro�nie opyli�em zeszyt i po chwili mogli�my go otworzy�. Niestety nasze zabiegi nie przyda�y si� na nic. Wewn�trz by�o kilka rysunk�w przedstawiaj�cych le�ne zwierz�ta. � Raczej nie znajdziemy nic ciekawego � powiedzia�em. � Tak intensywnie szukali � wskaza�em odsuni�t� od �ciany skrzyni�. Pan Tomasz podni�s� zw�glone wieko. Skrzynia by�a pusta. � Za��my, �e szukali czego� i nie znale�li � powiedzia� w zadumie. � Potem podpalili dom. Identyczne poszukiwania przeprowadzili w Warszawie z podobnym skut- 19 kiem. � A mo�e znale�li, dom natomiast podpalili z czystej radochy? � zasugerowa�em. � Raczej ma�o prawdopodobne. � Przyjmijmy, �e jestem poszukiwaczem skarb�w. Chc� ukry� jakie� wyniki swoich bada�. Mog� je zakodowa� na twardym dysku i zabezpieczy� has�em. � Albo na dyskietce i te� zabezpieczy� has�em � doda� pan Tomasz. � S�usznie. S�ysza�em te� o mo�liwo�ci zachowania program�w komputerowych na ta�mie wideo... � Podpalacze te� chyba s�yszeli. � M�g�bym zanotowa� co� na kartce, w�o�y� do butelki i zakopa� w ogr�dku... � Wole przyj��, �e zakopa� to w metalowej puszce � powiedzia� szef. � Dlaczego? � zdziwi�em si�. � Bo w takim wypadku mamy szans� to odnale��. Skocz do samochodu po wykrywacz i przeczesz ca�� dzia�k�. A ja si�d� i posk�adam to wszystko do kupy. Z ulg� wyszed�em ze spalonego domu. Przygn�bia� mnie widok foteli, w kt�rych nikt nigdy nie zasi�dzie... Chodzi�em powoli dooko�a domu machaj�c cewk� wykrywacza. Ziemia milcza�a, tylko od czasu do czasu co� s�abo pisn�o. Raz wygrzeba�em pude�ko po papierosach z resztkami sreberka w �rodku, dwa razy kapsle. Kolo bramy pisn�o g�o�niej, ale saperka ujawni�a tylko kawa� �a�cucha. Szef siedzia� na schodkach i zastanawia� si� g��boko. Wreszcie sko�czy�em badanie dzia�ki i wy��czy�em urz�dzenie. � No to pos�uchaj mojej wersji wypadk�w � powiedzia� Pan Samochodzik. � Zamieniam si� w s�uch. � Sobieradzki mia� tu g��wny punkt spotka� swojej grupy poszukiwaczy. By�o ich czterech, bo tu � jak zapewne zauwa�y�e� � wszystkiego jest po cztery sztuki. Cztery fotele, cztery ��ka, cztery talerze w kuchni... Siadywali tutaj i zastanawiali si� nad planami poszukiwa�. Mieli literatur�, mapy, komputer. Zapewne tak�e sprz�t do poszukiwa�, wykrywacze metali, mo�e i inne urz�dzenia. Ten, kto zabi� ich we Wroc�awiu lub jego okolicy, przyjecha� do Warszawy albo przekaza� informacj� wsp�lnikowi. Ten w�ama� si� do mieszkania poszukiwacza. Nic nie znalaz�, a �ci�lej znalaz� jakie� rachunki, cho�by za ten podatek gruntowy. St�d dowiedzia� si� o daczy. Przyjecha� tu i szuka� czego�, a potem podpali� domek, by zatrze� �lady poszukiwa� lub by mie� pewno��, �e nikt nigdy nie odnajdzie tego, czego szuka�. � Ale co chcia� znale��! � Mo�e odpisy meldunk�w radzieckich wywiadowc�w. Mo�e niemieckie plany skrytki. � Zastanawiam si�, kim byli zab�jcy. O ile oczywi�cie Sobieradzki zosta� zabity. � Na tym etapie mo�emy za�o�y� kilka hipotez. Mogli to by� inni poszukiwacze, co 20 prawd� m�wi�c nie wydaje mi si� prawdopodobne. M�g� to by� kto� w rodzaju Batury � bezwzgl�dny typ zainteresowany przechwyceniem skarbu. Nie mo�na wreszcie wykluczy� jeszcze jednej mo�liwo�ci. Z�oty poci�g, cho� od ko�ca wojny up�yn�o ponad pi��dziesi�t lat, mo�e ci�gle jeszcze mie� swoich stra�nik�w. � Musieliby mie� z dziewi��dziesi�t lat. � Niekoniecznie, je�li mieli syn�w, wnuki... Chyba pora rusza� do Warszawy. Ju� mieli�my wsiada�, gdy nieoczekiwanie szef z�apa� mnie za rami�. � Co� przegapi�e� � powiedzia�. Zamy�li�em si�. � Kube� na �mieci � wskaza� palcem. � Jest nietkni�ty. Podpalacz go nie spali�.. � To do dzie�a. Ostro�nie wysypa�em zawarto�� du�ego blaszanego pojemnika na ziemi�. � Zobaczmy, co my tu mamy � Pan Samochodzik rozgarn�� �mieci kawa�kiem patyka. � Kilkana�cie puszek po fasolce, s�oiki po pulpetach, torebki po zupie, torebki po makaronie, torebki po sosach. � Prospekt firmy La Costa-Romberg � zauwa�y�em. � Szukali grawimetru! Kiwn�� g�ow�. � Co dalej? Gazety... o, z�ap tamto! � Katalog pomp firmy Bauma. Jedna zakre�lona d�ugopisem � zameldowa�em. � C� to za pompa? � Zasilana silnikiem spalinowym o mocy czterdziestu koni mechanicznych, wydajno�� dwie�cie metr�w sze�ciennych na godzin�. � Dziwne � mrukn�� szef. � Co� jeszcze? � Kopia faktury na wiert�o koronowe. I jeszcze jedna. � Gdzie kupione? � W Warszawie. Przeczesywa�em obierki od kartofli, ko�ci kurczak�w i inne odpadki, ale nic wi�cej nie znalaz�em. Do r�ki przylepi� mi si� obrzydliwy o�lizg�y bilet kolejowy utyt�any jakim� paskudztwem. Str�ci�em go z obrzydzeniem i wepchn��em �mieci do �mietnika. � No i tyle � otrzepa�em r�ce. � Z�ap! � szef wskaza� mi odlatuj�cy kawa�ek papieru. Pu�ci�em si� w pogo� i po chwili uda�o im si� go schwyta�. � No i co to jest? � Kartka, czysty kawa�ek papieru � wyja�ni�em. Westchn�� ci�ko. � Na dzisiaj koniec � powiedzia�. � Trzeba jeszcze napisa� raport dla ministra. Wsiedli�my do Rosynanta i wr�cili�my do Warszawy. � Mi�a okolica � powiedzia� Pan Samochodzik, gdy przeje�d�ali�my przez mostek. � Mo�na by kiedy� przyjecha� tu z w�dk�... � Je�li chce pan z�owi� fajne ryby, to znam lepsze miejsce � u�miechn��em si�. � Ko�o Elektrociep�owni �era�. Jest tam taki kana�ek, czasami w zimie spuszczaj� troch� ciep�ej wody z instalacji ch�odz�cej turbiny. Czysta woda i p�ywaj� wielkie ryby. � Pomy�l� � westchn��. � Wy�lij list do Raubera. � Jest pan pewien, �e to s�uszna decyzja? � zaniepokoi�em si�. � Ten facet chcia� mnie swojego czasu umie�ci� w piwniczce pe�nej narz�dzi do wydobywania szczerych wyzna�... Co� te� wspomina� o wieszaniu na hakach. � Sami go sprowokowali�cie, ty i tw�j serdeczny przyjaciel Michai� Derekowicz... Napisz, najwy�ej ode�le jakie� inwektywy. Ch�tnie poznam brzydkie wyrazy po rosyjsku. Cz�owiek uczy si� przez ca�e �ycie. Odwioz�em pana Tomasza na Star�wk�, a sam pojecha�em do ministerstwa. Trzeba by�o napisa� raport i wys�a� listy. 22 Rozdzia� trzeci FOTOGRAFIA POCI�GU � DWANA�CIE TYSI�CY NAZIST�W � KLAUS VON RONYIK � YJD � SPOTKANIE PRZED BIBLIOTEK� � TAJNA ORGANIZACJA � BOLIWIJSKI �LAD Gdy wszed�em rano do gabinetu, szef siedzia� przy komputerze i z melancholi� wpatrywa� si� w zdj�cie na ekranie. � Co� ciekawego? � zagadn��em. � Tak. Zobacz sam � wsta� robi�c mi miejsce. Popatrzy�em na fotografi�, a potem wydrukowa�em j�. Przedstawia�a poci�g stoj�cy na peronie jakiej� stacji. Na pierwszym planie wida� by�o cz�owieka o butnej minie w SS-ma�skim mundurze. Na pocz�tku sk�adu sta�a przedpotopowa radziecka lokomotywa OW, zwana �owieczk��. Za ni� wagon pancerny straszy� stercz�cymi na wszystkie strony lufami zenit�wek i karabin�w maszynowych. Kolejne wagony wygl�da�y zupe�nie zwyczajnie. Na fotografii mie�ci�y si� dwa. � Przes�ali nam od ministra � u�miechn�� si� szef. � Bez informacji, sk�d j� zaczerpni�to. To prawdopodobnie nasz obiekt. Wzi��em szk�o powi�kszaj�ce i dok�adnie zbada�em powierzchni� wydruku. � Tu mamy symbol X-37 � wskaza�em na burt� wagonu. � Je�li by� tak wyra�nie oznaczony, to nic dziwnego, �e bez trudu mo�na go by�o �ledzi�. Ciekawe, co to za typ. � Ciekawe � potwierdzi� szef. � Ale obawiam si�, �e nie zdo�amy si� tego dowiedzie�. � A mo�e wr�cz przeciwnie � u�miechn��em si�. � Mam taki adresik... Siad�em znowu do komputera. Z notesu spisa�em sobie adres i wystuka�em go na klawiaturze. Po chwili po��czy�em si� z witryn�. � C� to za miejsce? � Serwer centrum Szymona Wiesentala, kt�ry od ko�ca wojny tropi zbrodniarzy 23 wojennych. Otworzy�em kartotek�. Pojawi�y si� fotografie takich samych butnych nazistowskich twarzy jak na naszym zdj�ciu. � To indeks zbrodniarzy, kt�rzy s� poszukiwani przez organizacje � wyja�ni�em. � Dwana�cie tysi�cy nazist�w, kt�rym uda�o si� unikn�� s�du. � Dwana�cie tysi�cy fotografii? Przecie� b�dziesz to sprawdza� przez p� roku. � Nie ja � u�miechn��em si�. � Ta strona jest wyposa�ona w bardzo zmy�lny program. A wi�c k�adziemy naszego drania na szk�o � po�o�y�em wydruk na p�ycie skanera. Po chwili fotografia znowu pojawia�a si� w oknie. Wykadrowa�em twarz i przenios�em j� na okno strony i umie�ci�em w niedu�ym okienku oznaczonym ikonk� z tropi�cym psem. Uruchomi�em program. � Dzi�ki temu ka�dy, kto dysponuje fotografi� na przyk�ad podejrzanego s�siada, mo�e sprawdzi�, czy jest on poszukiwany. � Genialne � mrukn�� pan Tomasz. � I wielu ju� z�apali? � Chyba ko�o dwudziestu, a strona istnieje od roku. � Hmm... ci ludzie musieli si� mocno zestarze�? � Charakterystyczne punkty twarzy pozostaj� niezmienne przez ca�e �ycie. Zw�aszcza, je�li mamy do czynienia z fotografiami ludzi doros�ych. � A je�li zdj�cie takiego cz�owieka jest zrobione pod k�tem? � W�wczas program jest w stanie ekstrapolowa� tr�jwymiarowy wygl�d twarzy i obr�ci� je o oko�o trzydzie�ci procent. � Cuda, istne cuda � powiedzia� z uznaniem. � Wkr�tce dzi�ki podobnym systemom b�dzie mo�na z�apa� przest�pc�w poszukiwanych przez policj�, kiedy tylko pojawi� si� na dworcach, lotniskach lub w innych miejscach, gdzie b�d� kamery pod��czone do systemu. Zabrz�cza� dzwonek. Na ekran wyp�yn�o zeskanowane przeze mnie zdj�cie, a obok podobne. Ju� na pierwszy rzut oka wida� by�o, �e przedstawiaj� t� sam� osob�. � Mamy go � ucieszy� si� szef. Klikn��em mysz� i wy�wietli� si� opis. � Gruppenf�hrer Klaus von Ronvik. Bra� udzia� w rozstrzeliwaniu ludno�ci cywilnej na Bia�orusi i Ukrainie. W latach 1943-1944 zast�pca Ericha Kocha. W 1944 roku przeni�s� si� do Generalnej Guberni. Bra� udzia� w mordowaniu �yd�w w Treblince � tu jest odno�nik. Poszukiwany mi�dzynarodowym listem go�czym. Po wojnie miejsce pobytu nieznane. Zidentyfikowany w 1974 roku w Boliwii, powieszony przez cz�onk�w boj�wki YJD na mocy wyroku organizacji. Szef popatrzy� na mnie zdumiony. � Co to jest YJD? � zapyta�. � Nigdy o czym� takim nie s�ysza�em. � A od czego mamy komputer? � zauwa�y�em. � Spr�bujmy tak: www.yjd.com. Stukn��em enter, ale adres okaza� si� z�y. � Trzeba chyba na ko�cu doda� literki oznaczaj�ce kraj � westchn��em. � A nie 24 wiemy, z jakiego mog� by� kraju. � Wpisz te dla Izraela � poleci� szef. � My�li pan? � Przeczucie � u�miechn�� si�. Tym razem adres okaza� si� w�a�ciwy. Na ekranie wy�wietli�y si� sze�cioramienna gwiazda, rysunek r�ki trzymaj�cej sztylet oraz nazwa organizacji: Young Jewish Defenders. � M�odzi �ydowscy obro�cy? � zdziwi� si� pan Tomasz. � A c� to takiego? Pukn��em ko�c�wk� d�ugopisu w ekran celuj�c w miejsce, gdzie znajdowa�a si� r�ka trzymaj�ca sztylet. � S�dz�, �e to organizacja za�o�ona przez radykalnie nastawionych �yd�w, zajmuj�ca si� �ciganiem i mordowaniem ukrywaj�cych si� nazistowskich zbrodniarzy. � Tak bez s�du? � skrzywi� si� szef. � Sami wydaj� wyroki i sami je wykonuj�. � Nie pochwalam samos�d�w � powiedzia�. � Co tu jest napisane? Wy�wietli�em tekst. Komputer przez chwil� zmaga� si� z konwersj� pliku, po czym wyplu� sieczk� dziwnych znak�w. � To chyba tekst po hebrajsku albo w jidysz � wyja�ni�em. � Ale spr�bujemy inaczej. Po chwili znalaz�em skr�con� wersj� tekstu po angielsku. Przelecia�em wzrokiem tekst. � Kiepska sprawa � powiedzia�em. � W 1986 roku od kuli nieznanego sprawcy zgin�� przyw�dca organizacji Mojsze Gorin. Od tego czasu nie podj�li dzia�a�. � Co dalej? � zamy�li� si� szef. � Jak ci si� wydaje, gdy ju� dorwali tego Ronvika, to spl�drowali jego dom i zabezpieczyli ewentualne dokumenty? Mo�na za�o�y� tak� mo�liwo��. � Czy jest tu jaki� adres internetowy, �eby mo�na by�o wys�a� ? Jest. No to do dzie�a. Napisz im, �e b�dziemy wdzi�czni za wszelkie informacje dotycz�ce udzia�u Ronvika w ukrywaniu transportu X-21/X-37. Zastuka�em w klawisze. � Gotowe. � No c�, pozostaje czeka�. Na razie musimy identyfikowa� ten dworzec, ko�o kt�rego stoi poci�g. � S�dz�, �e to nie b�dzie trudne. � Masz jaki� pomys�? � Tak. Pojad� do Wojskowej Agencji Fotograficznej. � Dlaczego w�a�nie do nich? � zdumia� si�. � To proste. Wojsko jest jedyn� organizacj�, kt�rej wolno oficjalnie robi� zdj�cia 25 obiekt�w kolejowych. Z ca�� pewno�ci� b�d� mieli obfotografowany ka�dy dworzec w interesuj�cym nas regionie. Co wi�cej, b�d� mieli tak�e zdj�cia wcze�niejsze, z lat trzydziestych i czterdziestych. � No to do roboty � u�miechn�� si�. No i pojecha�em. Ko�czy�em ju� ogl�da� niezwykle bogate zbiory wojskowe, gdy zadzwoni� mi w kieszeni telefon kom�rkowy. � Pawle, mamy pewien problem � odezwa� si� szef. . � Co si� sta�o? � zagadn��em. � Przyszed� w�a�nie list w odpowiedzi na tw�j. Popatrzy�em na zegarek. Dwie godziny. Rewolucja informatyczna! � Co pisz�? � zapyta�em. � List jest po polsku. Kto� chce si� z nami widzie�. O siedemnastej na parkingu przed Bibliotek� Narodow�. � P�jdziemy? � Chyba nie mamy nic do stracenia. � Dobrze, b�d� za dwadzie�cia minut w ministerstwie. � Spotkajmy si� na miejscu. Ustali�e�, co to za dworzec? � Aha. Nie s� do siebie uderzaj�co podobne, ale s�dz�, �e to dworzec w Szklarskiej Por�bie, cho� mo�e to te� by� dworzec w Wa�brzychu. Na obu s� identyczne elementy konstrukcji peron�w. � A ja wiem, sk�d minister wzi�� nasz� fotk�. � Zamieniam si� w s�uch. � W archiwum Ministerstwa Spraw Wewn�trznych znajdowa�a si� teczka niejakiego kapitana Siorka, dotycz�ca poszukiwa� prowadzonych przez Urz�d Bezpiecze�stwa. Dostali t� fotografi� prost