3947
Szczegóły |
Tytuł |
3947 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
3947 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 3947 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
3947 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
ZYGMUNT KA�U�Y�SKI
KOLACJA Z CELULOIDU
Wst�p
Ta ksi��ka jest dla �yczliwych Czytelnik�w, kt�rzy lubi� sobie poczyta� o filmach, jakie
widzieli, napisana za� jest przez kinomana, kt�ry lubi sobie pogada� o filmach, jakie widzia�.
To o�wiadczenie, wygl�daj�ce na proste, ma jednak dla mnie specjalne znaczenie. Jestem
bowiem starym dziennikarzem filmowym. Wszystko wi�c, co usi�uj� poda� do wiadomo�ci
na ten temat, mo�e by� traktowane, i s�usznie, jako wypracowane zawodowo. Tymczasem,
pr�cz wype�niania obowi�zku, jestem kinomanem, i w tej randze jestem nawet starszy, bo
pcha�em si� do kina, zanim jeszcze nauczy�em si� pisa�. Za� jedno i drugie, to nie to samo!
Bywa �e koledzy redaktorzy m�wi� mi: �Tobie to dobrze! Ci�gle w kinie�. Ot� bynajmniej.
Jest szalona r�nica mi�dzy amatorem, kt�ry wybiera si� tam z radosnym podnieceniem, �e
zaraz zobaczy co�, co go wzruszy, a kator�nikiem od szpalty, kt�ry wchodzi na sal�
prze�ladowany przez konieczno�� dostarczenia na jutro zam�wionych trzech i p� stronic
maszynopisu.
Oczywi�cie, te dwie dusze ��cz� si� i recenzenci s� zazwyczaj r�wnie� kinomanami. Jest to
za� rodzaj narkomanii. Mam koleg�w, kt�rzy chodz� na wszystkie dost�pne filmy, ��cznie z
os�awionymi jako najgorsze, mimo �e nikt nie ��da od nich sprawozdania z nich; s� to
na�ogowcy. Mo�e Pa�stwo zauwa�yli, �e krytycy filmowi maj� spokojne, wyr�wnane,
grzecznie rodzinne �yciorysy i nie s�ycha� o skandalach z ich udzia�em, mimo �e nale�� do
bran�y dziennikarskiej, w kt�rej raz po raz trafiaj� si� barwne awantury; nie zdarza si� nawet,
by si� urzynali, co bywa regularnie w tym �rodowisku. A to dlatego, �e po obejrzeniu trzech
film�w dziennie s� wystarczaj�co zaspokojeni; niby po porcji morfiny, i mog� wr�ci� do
domu w b�ogostanie jako przyzwoici obywatele. Jednak owo rozdwojenie � mi�dzy
zami�owaniem i urz�dowaniem, �e ma si� chwile buntu. Chcia�oby si� poby� tylko
maniakiem i dr�czy� si� odpowiedzialno�ci�. Mnie r�wnie� trafiaj� si� takie zrywy; m�wi�
sobie: napisz� pami�tnik i nie b�d� si� kr�powa�, nawet gdy mi si� nasunie jaka�
niedorzeczno��. Mam ju� tytu�: Pӣ �YCIA W CIEMNO�CIACH! Niestety. Nie dojdzie do
tego bo nawet gdybym spr�bowa�, podejrzewam, �e by�yby tam tylko opowie�ci o filmach,
kt�re widzia�em. Maniak maniakiem, ale rutyna rutyn�: staje si� ona wreszcie natur�, nie
drug�, jak m�wi si� w przys�owiu, lecz g��wn�.
Ale dlaczego tak si� zwierzam: bo ksi��ka kt�r� o�mielam si� zaproponowa�, ma co� z
tego niedosz�ego zamiaru: mo�e powinna nazywa� si� ��wier� �ycia w ciemno�ciach�? S� w
niej reakcje, refleksje, wspomnienia, jakie zapisywa�em o filmach, kt�re osobi�cie lubi� przy
czym liczy�em si� mniej, albo zupe�nie nic, z oficjalnym zadaniem. Wracam do rzeczy
wizualnych, ale ju� nie po to, by si� m�drzy�, lecz by sobie przypomnie�: dlatego preteksty
bywaj� przypadkowe, a nawet bez�adne: co si� jada�o w r�nych ulubionych filmach? kt�ry
by� najbardziej absurdalny? kt�ry lepiej straszy�, a kt�ry gorzej? Czyli wreszcie, jest to co� w
rodzaju �pami�tnika� czy mo�e raczej sztambucha, z�o�onego z okoliczno�ciowych kartek
bywalca, na kt�rych zanotowano dora�ne prze�ycie.
3
Niemniej, stara�em si� wprowadzi� niejaki porz�dek, i podzieli�em ksi��k� na trzy cz�ci.
W pierwszej s� w�a�nie owe kapry�ne zapiski, wi���ce si� z wybranymi tematami, jak one
wygl�daj� w g��wnych zapami�tanych filmach.
W drugiej, kt�ra jest najbardziej zasadnicza, niejako sumuj�ca, i z kt�rej by� mo�e
najdobitniej wy�azi ze mnie profesjonalista � jednak pozby� si� go nie potrafi�! � znajduje si�
opinia generalna o obecnej sytuacji kina: co si� w nim sko�czy�o, co si� zaczyna, co
przepad�o na zawsze, a co jednak wraca, jakie s� widoki na przysz�o��? Nic na to nie poradz�,
ale po owych poprzednich krotochwilach poczu�em, �e nie mog� zdoby� si� na zbyt
lekcewa��c� nonszalancj�! Troska o tw�rczo�� ulubion�, lecz zagro�on�, nie opuszcza
cz�owieka i nie by�bym szczery, gdybym si� do niej nie przyzna� i usi�owa� j� pomin��.
Wreszcie trzecia cz�� jest najbardziej �yciorysowa: s� to wspomnienia � jakby to
nazwa�?, powiedzmy z etap�w kina, mimo �e zwrot ten brzmi zbyt solennie. Ale mo�e nie
bez powodu: kino ma przecie� swoje okresy i zetkni�cie si� z nimi, w latach minionych, mo�e
dzi� przynie�� now�, z odleg�o�ci, ocen� jego r�nych epok. Dlatego wybra�em z owej
przesz�o�ci sytuacje, w kt�rych spotka�em si� z charakterystycznymi blokami roboty filmowej
w r�nych sezonach. By�y to okazje b�d� festiwali, b�d� te� pokaz�w sumarycznych, typu
�Konfrontacje� niegdy� u nas uprawiane. Wybra�em kilka podobnych imprez, kt�re
wydawa�y mi si� najbardziej typowe dla los�w kina w ostatnich latach. Tu znowu wy�azi ze
mnie zawodowiec pseudofilmolog... ale niezupe�nie; stara�em si� przypomnie� to, co
prze�y�em wtedy najsilniej � a taki sprawdzian, mimo �e prywatny, mo�e te� co� znaczy�, bo
w�a�ciwo�ci� film�w wa�nych jest, �e si� o nich nie zapomina.
W tym miejscu, ko�cz�c ten szczery, ale i usprawiedliwiaj�cy si� wst�p, zauwa�am, �e
usi�uj� zwr�ci� zainteresowanie Pa�stwa, przede wszystkim, na spontaniczny charakter tych
zapisk�w. Tylko czy to aby wystarcza, by uzasadni� wydanie ksi��ki? Do��czam wi�c jeszcze
jedn� bezczelno��: skoro si� tak rozgaduj� na temat zasz�o�ci filmowych, mo�e ten
�pami�tnik kinomana� b�dzie m�g� � umiarkowanie, ale jednak? � s�u�y� jako odwo�anie si�
do owego odnowionego, a mo�e nawet niesko�czonego od�ycia dawnego kina, kt�re b�dzie
wraca�o w wiecznym ju� istnieniu telewizji: dlatego do��czy�em indeks, do kt�rego mo�na
zajrze� z okazji pokaz�w powt�rkowych na szklanym ekranie. Zacz��em jako kinoman, kt�ry
chce si� odegra�, ko�cz� jako zawodowiec, od kt�rego nie potrafi� si� oderwa�, ale mam
nadziej�, �e wyrozumiali dla tej pisaniny kinomani wybacz� bratu kinomanowi.
4
I
KINO JEST WSZ�DZIE
Tak jest! Kino jest wsz�dzie i zajmuje si� wszystkim, od najbardziej rzeczowego do
najbardziej fantastycznego, od naj�ci�lej prywatnego do najszerzej spo�ecznego, i w og�le �
od najmniejszego do najwi�kszego. S� filmy o �yciu w kropli wody i jeszcze bardziej
mikroskopowe: w �Fantastycznej podr�y� z roku 1965 okr�t podwodny zosta�
zminiaturyzowany do tego stopnia, �e m�g� by� wstrzykni�ty do �y�y uczonego, by
podr�uj�c przez jego organizm usun�� skrzep w m�zgu, przy czym pi�kna Raquel Welch z
jego za�ogi omal nie zosta�a wch�oni�ta przez bia�e cia�ka krwi, kt�re s� kom�rkami jednymi
z najdrobniejszych. Za� z drugiej strony, w kinie mo�emy obejrze� z bliska potwory tak
kolosalne, jak dinozaury, King-Konga oraz Godzill�... Ale co m�wi�! Na ekranie wyst�puje
te� ca�y Kosmos, na przyk�ad w �Gwiezdnych wojnach�, a czy mo�e by� co� wi�kszego? O
tych obydwu kra�cowych wypadkach jest mowa w tym rozdziale, ale nie tylko: wspominam
w nim r�ne, cz�sto biegunowo odleg�e sprawy, jakie przewijaj� si� przez kino. S� one tak
rozmaite, jak rozmaite s� filmy, i nie potrafi� okre�li� ich jednolicie w tej zapowiedzi... bo
je�li lubi si� kino, lubi si� w nim w�a�nie owe �wszystko�. Ale pozwalam sobie zacz�� ten
przegl�d rozmaito�ci od ma�ej opowiastki osobistej: jak to zawsze, gdy udawa�o mi si�
wybra� nieco dalej w �wiat, trafia�em na kino.
WSPOMNIENIA HIENY FESTIWALOWEJ
W czasach Systemu, gdy podr�e zagraniczne by�y utrudnione, wyjazd na festiwal
stanowi� okazj� dla dziennikarza. Niemniej odbywa� si� w warunkach paradoksalnych.
Redakcja pokrywa�a tylko koszty przelotu, i to wy��cznie na liniach, gdzie kursowa� polski
�LOT�, dawano jedn� tak zwan� �diet�, co wynosi�o par� dolar�w. Nale�a�o wi�c uzyska�
zaproszenie od organizator�w festiwalu, co na og� przychodzi�o bez trudu, bo imprezy te
by�y mniej lub wi�cej sponsorowane rz�dowo, a w owym czasie zale�a�o im na kontakcie z
nasz� stron� �wiata. Ale w rezultacie, taki wys�annik gazety znajdowa� si� w przedziwnym
rozdarciu. Mieszka� w luksusowym hotelu z op�aconym �niadaniem (zazwyczaj nie bywa�o
wi�cej), kt�re przynosi� mu do ��ka kelner we fraku, ale jednocze�nie taszczy� ze sob�
kilogramy suchej kie�basy z kraju i unika� zachodzenia do toalety, gdzie mo�na by�o od
jednego, �e tak powiem, zamachu (nie wiem, czy s�owo to pasuje do owej czynno�ci) straci�
wszystko, co mia�o si� w walucie; raczej wi�c bieg�o si� na dworzec, bo tam na pewno by�o
za darmo.
Mieli�my opracowane sposoby zachowania si� oszcz�dno�ciowego, na przyk�ad koszul�
pra�o si� samemu nad zlewem i wiesza�o do wyschni�cia w szafie, pod�o�ywszy warstw�
gazet przeciwko kapaniu, tak �eby obs�uga nie zauwa�y�a. Profesor J. P. mia� walizeczk� z
kompletem wtyczek w celu gotowania herbaty, ka�da dostosowana do kontaktu miejscowego,
i ch�tnie pokazywa�, nie bez niejakiej dumy ze swojej zapobiegliwo�ci: ta z podw�jnym
drutem do San Sebastian, ta z metalowym klinem na Szwajcari�, itd... Koledzy z Zachodu
5
mieli si� lepiej, ale i oni starali si� jak najmniej do�o�y� ze swojego. Spotka�em takich, kt�rzy
pakowali walizk� na pocz�tku marca, kiedy zaczyna si� cykl festiwali i wracali do domu
dopiero na Gwiazdk�, przenosz�c si� z jednej imprezy na nast�pn� nie trac�c ani doby, bo
festiwale ci�gn�y si� sznurkiem jeden po drugim; teraz jest ju� gorzej.
Ale trzeba te� powiedzie�, �e dziennikarze, zar�wno swoi, jak przyjezdni, s� tam
traktowani z nonszalancj� i stanowi� grup� najbardziej proletariack� w hierarchii go�ci
festiwalowych, co tym bardziej powi�ksza�o rozziew mi�dzy nasz� sytuacj� a wystawno�ci�
imprezy. Szczeg�lnie dawa�o si� to odczu� w Cannes, specjalnie luksusowym, gdzie
przybywa przesz�o dwa tysi�ce dziennikarzy (co prawda po�owa z nich to ekipy obs�ugi TV);
jest to drugi z kolei najwi�kszy zjazd prasowy w �wiecie: wi�cej sprawozdawc�w bywa ju�
tylko na Olimpiadzie. W rezultacie, jest si� tam w bezustannym t�oku, bieganinie i
nerwowo�ci: bywa, �e trzeba przyby� p� godziny wcze�niej, by si� dosta�, i mo�na utraci�
r�kaw (urwany!), a nawet ow� jedn� diet�, jak zdarzy�o si� redaktorowi Lechowi
Wielu�skiemu z �wczesnego �Ekranu�, jako �e na festiwal zje�d�aj� ekipy kieszonkowc�w z
Marsylii, i zapewne go�cie wkr�tce nie mieliby ani franka, gdyby nie to, �e owe gangi
rywalizuj� i donosz� wzajemnie na siebie, co policja podaje w o�wiadczeniach, celem
uspokojenia przyjezdnych. Ta dziennikarska wegetacja jest w kontra�cie z oficjalnym
blichtrem: gwiazdy zaje�d�aj� bia�ymi mercedesami, poprzedzone dywizj� policji
motocyklowej; agenci Giny Lollobrigidy rozrzucili pi�� tuzin�w jej bucik�w, jakoby
zgubionych w t�oku; mi�dzy innymi nie�yj�cy ju� redaktor Aleksander Jackiewicz wszed� w
posiadanie jednej sztuki na lew� nog�; s�awy ameryka�skie przyje�d�aj� z obstaw�
wyspecjalizowan� w t�uczeniu szyb, jakoby przypadkiem (maj� w tym celu wk�adki z blachy
ukryte w r�kawie), tak by prasa mog�a pisa� o entuzjazmie mot�ochu, kt�ry spowodowa�
zniszczenia. Co prawda, wszyscy o tym wiedz�, ale to nie przeszkadza w uprawianiu owych
manipulacji: jest to istny jarmark pr�no�ci, traktowany jako jarmark pr�no�ci.
Jakie jest tu miejsce dziennikarza z ulicy Wsp�lnej? Niekt�rzy koledzy, wyj�tkowo
ambitni, starali si� o frak, czy cho�by smoking (obowi�zkowy), by dosta� si� na seans
wieczorowy. Wymaga�o to zaiste krwawego trudu nachodzenia najwy�szej dyrekcji, jako �e
posp�lstwo prasowe by�o obowi�zane ogl�da� program awansem o 8.30 rano, czyli po nocy,
wed�ug zwyczaj�w Cannes, gdzie wstaje si� z ��ka dopiero w po�udnie albo i p�niej.
Na co to wszystko? � zastanawiali�my si�, przybyli z naszej prowincjonalno�ci. Wyja�ni�
nam to re�yser, rodak Roman Pola�ski, kt�ry zaprosi� nas do siebie na Avenue Montaigne w
Pary�u, przez kt�ry wracali�my do Warszawy. Na parterze goryl, siedz�cy za instalacj�
telewizor�w po��czonych z pi�trami, sprawdza� ka�dego wchodz�cego (�Nie jest potrzebny,
ale idzie o wra�enie�, wyja�ni� Pola�ski). G��wna sala w jego apartamencie wygl�da�a jak
hala sprzeda�y samochod�w. Po�rodku znajdowa�a si� rze�ba z rur szklanych, nape�nionych
bulgocz�cymi kolorowymi p�ynami. W czterech rogach pod sufitem zwisa�y g�o�niki ju� nie
stereofonii, lecz kwadrofonii (�Co pu�ci�? Rock czy Mozarta?� zapyta� Pola�ski). W sypialni
sta�o okr�g�e ��ko, mog�ce pomie�ci� dwa tuziny os�b oddaj�cych si� orgii, sufit pokryty
by� lustrem, poduszki z plastyku by�y nape�nione wod�, kt�r� mo�na podgrza� w��czywszy
kontakt, wyja�ni� w�a�ciciel. Telefony sta�y wsz�dzie, r�wnie� w ubikacji, gdzie by�o ich
dwa, jeden przy sedesie, drugi przy umywalce, ten w�a�nie zadzwoni�, gdy zwiedzali�my �w
lokalik, i Pola�ski odby� rozmow� w brodwayowskiej angielszczy�nie (jeden z koleg�w,
szczeg�lnie z�o�liwy, utrzymywa� potem, �e Pola�ski zaaran�owa� to po��czenie na nasz�
wizyt�). �Jak tu mo�na �y�?� zareagowali�my ch�rem; nie ma sposobu, by si� czu� swojsko
w podobnej dekoracji. Pola�ski roz�o�y� r�ce: �Gdybym nie mia� tej scenerii, nie liczy�bym
si� w bran�y�, mia� przy tym min�, jakby chcia� powiedzie�, �e po prawdzie chodzi co
wiecz�r po kryjomu na strych spa� na sienniku ze s�om�.
Cz�owiek wraca� z takiej podr�y nie roz�alony widokiem niedost�pnego bogactwa, jak
mog�oby si� wydawa�, lecz przeciwnie, z uczuciem wytchnienia, do naszych zniechlujonych
6
kin (�Na ekranie Sahara, upa� srogi; a jednak odmrozi�em nogi�). Bowiem na koniec, dla nas
najwa�niejszy by� sam film: ot� � i to jest szczyt paradoksu! � nie zawsze da si� powiedzie�
o festiwalach, �e kino jest ich g��wn� trosk�. Celem festiwalu staje si� sam festiwal.
Szczeg�lnie dzieje si� tak ostatnio. Bowiem p� wieku temu, gdy festiwale powsta�y, ich
zadaniem rzeczywi�cie by�a promocja sztuki filmowej. W swoich pocz�tkowych latach kino
by�o zalane tandet� fabrykowan� ta�mowo � dos�ownie, bo na ta�mie! � i stanowi�o
najbardziej wzgardzon� bran�� kultury, bowiem w latach trzydziestych, co sam pami�tam,
nawet powie�� kryminalna, uwa�ana za najni�szy gatunek beletrystyki, by�a jednak powa�niej
traktowana od kina, i m�j wuj zach�ca� mnie, bym raczej czyta� Conan Doyle�a, je�eli musz�
tarza� si� w czym� �rozrywkowym�, lepiej ju� to, ni� og�upia� si� w kinie. W tych
warunkach, zadaniem festiwali by�o wskaza� pozycje wyr�niaj�ce si�. T� rol� festiwale
spe�nia�y jeszcze w latach pi��dziesi�tych; ale w tym czasie rozwin�a si� informacja o
dzia�alno�ci filmowej, wy�oni�a si� prasa profesjonalna, powsta�a krytyka: festiwale nie by�y
ju� niezb�dne, by zwr�ci� uwag� publiczno�ci na osi�gni�cia kina: dane te znajdowa�o si� bez
trudu z dnia na dzie�. Tote� w tym czasie rola festiwali zmieni�a si�: s�u�y�y teraz do
lansowania cykli tematycznych, produkcji kin narodowych, promocji film�w spo�ecznych,
walcz�cych, kontestacyjnych. By�a to epoka rozkwitu kin lokalnych: Japo�czycy pokazywali
dramaty samurajskie i rozprawiali si� ze swoim feudalizmem, kino w�oskie pulsowa�o �yciem
swojej ulicy, Nowa Fala francuska odnawia�a widok codzienno�ci, i nawet Polacy mieli swoj�
�szko��. By�y to najlepsze lata Bunuela, Viscontiego, Felliniego. Zbuntowani m�odzi
protestowali przeciwko rygorom: kino roi�o si� od tre�ci.
Obecnie jest jeszcze inaczej: mistrzowie wymarli, kontestatorzy umilkli, szko�y narodowe
wygas�y pod ci�arem koszt�w. Kino ostatnio podzieli�o si�, jak nigdy przedtem: z jednej
strony, wielka produkcja ameryka�ska za miliardy, z drugiej, marginesowe kawa�ki, t�uczone
przez zawzi�tych awangardzist�w, autor�w �autorskich�; filmy o ambicji literackiej bardziej
ni� widowiskowej, produkowane za stypendia, z fundusz�w pa�stwowych, z dotacji
instytucjonalnych, kt�rych autorzy nie licz� si� z publiczno�ci�, w przekonaniu, �e nie dotr�
do dystrybucji. To na tych pozycjach, zapewne godnych uwagi, lecz o mentalno�ci klubowej,
opiera si� dzi� repertuar festiwali, coraz bardziej wyspecjalizowanych, i coraz bardziej
potrzebnych ju� tylko tym, kt�rzy je organizuj� i na nich bywaj�. Tote� raz po raz, gdy
ko�czy si� Cannes, czyta si� w prasie zachodniej (nie naszej, wci�� snobistycznej)
narzekania: Czy warto by�o da� si� poni�a�, by obejrze� rzeczy marginalne? Cannes przestaje
by� festiwalem: staje si� jarmarkiem. Wyjecha�, oczywi�cie, zawsze jest przyjemnie; ale
je�eli jest si� amatorem kina, lepiej ni� na festiwal, wybra� si� do wielkiej metropolii i
ogl�da� nowo�ci na zero-ekranach: ale kogo dzi� sta� na to?
MENU Z CELULOIDU
Co si� jada, co si� pija, jak wygl�da gastronomia w filmie? Oto pytanie, na kt�re
odpowied� nie jest �atwa. Zapewne dlatego, �e producenci zdaj� sobie spraw�, �e widok
postaci rozkoszuj�cych si� smako�ykami mo�e rozdra�ni� widz�w, kt�rzy w tej degustacji nie
mog� mie� udzia�u, za� nikomu z wyrabiaj�cych filmy nie zale�y na zniech�caniu
publiczno�ci, chyba, �e jest prowokacyjnym awangardzist�; ale ci znowu staraj� si�
rozw�cieczy� opini� innymi sposobami ni� kuchenne.
Co prawda, by�y pr�by przybli�enia widowni do odbioru wra�e�, je�li nie smakowych, to
przynajmniej w�chowych. W roku 1960 ameryka�ski producent Mike Todd Jr. nakr�ci� za
dwa miliony dolar�w film �Scent of Mistery� � (�Zapach tajemnicy�) w technice, kt�r�
nazwa� �Smell-O-Vision� (�Panorama W�chowa�). U�yto perfum, ale tak�e woni
naturalnych: w scenie pikniku, w trakcie sma�enia przek�ski na �wie�ym powietrzu, czu�
7
by�o boczek; gdy m�oda para bra�a �lub w ko�ciele, puszczono kadzid�o; przy narodzinach w
szpitalu, rozpylano lizol i �rodek dezynfekcyjny. Jeden z krytyk�w napisa�, �e nic nie
zrozumia�, bo mia� katar. Spektakl zawieszono, gdy� nie by�o sposobu, by pozby� si� boczku,
kt�ry czu� by�o do ko�ca filmu, pomimo pozosta�ych woni. Mo�na ten wypadek ocenia� jako
pr�b� zbli�enia gastronomii do publiczno�ci, jednak okaza�a si� ona bez przysz�o�ci.
A jednak, poniewa� w kinie, tej najbardziej wszechstronnej ze sztuk, jest wszystko, nie
unikn�o si�, tak czy inaczej, tematu jedzenia. Spr�bujmy z grubsza rozpatrzy� par�
przyk�ad�w; pozwol� sobie om�wi� je w formie menu, na wz�r spisu potraw, co b�dzie
sposobem odpowiadaj�cym tematowi.
Najpierw jednak par� uwag og�lnych. Najmniej jada si� w westernach: wygl�d na to, �e
kowboje w og�le si� nie od�ywiaj�, poza oczywi�cie whisky, kt�r� ci�gnie si�, i to obficie,
g��wnie przed decyduj�c� rozpraw�, co budzi podziw, jak w stanie zalanym udaje im si� tak
celnie strzela�. (Klasyczna wymiana zda�: �Joe, mam pragnienie�, �Masz tu manierk� z
wod��. �M�wi�em, �e mam pragnienie, nie, �e chc� si� umy�). Trzeba jednak zaznaczy�, �e
noc� przy ognisku pija si� kaw� w okr�g�ych blaszanych kubkach. Najwi�cej za� jada si� w
obyczajowych komediach salonowych: bywa, �e gwiazda na pocz�tku flirtu jest zaproszona
do luksusowej restauracji, ale unika si� dok�adnego pokazywania, co le�y na talerzach,
zapewne, by nie irytowa� niedokarmionych widz�w. Jedynie w Hitchcocka �Frenzy� (�Sza��
1972) mogli�my przyjrze� si� szczeg�owo, kolejno: zupie z niepokoj�cymi ciemnymi
p�atami ryby oraz pieczonym przepi�rkom, wygl�daj�cym podobnie ponuro, kt�re �ona
komisarza, wykszta�cona na kuchni francuskiej, podawa�a mu ku jego rozpaczy; unika� tej
konsumpcji jak m�g� i od�ywia� si� po kryjomu zwyk�ymi kie�baskami z baru. Ale w tym
wypadku ten detaliczny wgl�d w potrawy by� uzasadniony ich odpychaj�cym dla bohatera
charakterem, kt�ra to niech�� powinna udzieli� si� widzom; nie by�o wi�c niebezpiecze�stwa,
by czuli si� niezadowoleni z niedost�pno�ci.
Zajmijmy si� wi�c teraz kilkoma szczeg�lnymi wypadkami �ywno�ciowymi. Zacznijmy
od sytuacji najbardziej niestrawnych, po czym stopniowo przejd�my do najbardziej
rozpasanych.
Niestrawne. Charlie Chaplin w �Gor�czce z�ota� (1925), zagubiony wraz z grubym Mac
Swainem na pustyni �nie�nej, zmuszony jest ugotowa� sw�j but z prawej nogi. Oddziela na
talerzu podeszw� od reszty; wyjmuje widelcem sznurowad�a niby makaron; wysysa starannie
ka�dy gw�d� z obcasa, jakby by�y to o�ci wyborowej ryby. Kronikarze kina ustalili, �e
rekwizyt ten zrobiony by� z marcepanu, przygotowano podobnych s�odkich but�w czterna�cie
par, bo Chaplin by� perfekcjonist� i kr�ci� wiele powt�rze�, do ka�dego potrzebna by�a nowa
para.
Obrzydliwe. W filmie �Indiana Jones� (1984) wschodni monarcha podejmuje ekip�
Harrisona Forda uroczyst� kolacj�: na tacy le�y olbrzymi p�az, z kt�rego rozci�tego boku
wyjmuje si� paskudne w�gorzyki i rozdziela go�ciom na srebrnych talerzach. Nast�pne danie
stanowi� m�zgi ma�p, kt�re konsumuje si� bezpo�rednio z czaszki zwierz�cia umieszczonego
na stole. Przera�ona uczestniczka wyprawy, osoba delikatna (perfumowa�a s�onia, kt�ry mia�
niesympatyczny zapach), prosi raczej o zup�. Przynosz� jej kocio�, w kt�rym p�ywaj� ga�ki
oczne, niewykluczone, �e ludzkie.
Utrudnione. W �Dyskretnym uroku bur�uazji� (1972) Bunuela eleganckie towarzystwo
wybiera si� na kolacj�, do kt�rej nie mo�e doj�� wskutek bezustannych przeszk�d: zaczynaj�
od renomowanej restauracji, ale nie dzia�a ona, bo stoi w niej katafalk w�a�nie zmar�ego
w�a�ciciela. Gdy wreszcie w finale udaje im si� zasi��� za sto�em, zostaj� napadni�ci przez
gangster�w i tylko starszy d�entelmen, kt�ry schroni� si� pod meblem, skurczony w kucki, by
8
go bandyci nie zauwa�yli, po�yka pospiesznie kawa�ki szynki. W innych filmach Bunuela z
podobnymi trudno�ciami spotykaj� si� nami�tno�ci erotyczne. Wielkim ironicznym tematem
Bunuela jest niezaspokojenie, kt�re staje si� symbolem losu cz�owieka: jego niemo�liwych
marze� o tym, co dla niego niedost�pne.
Prowokacyjne. W �Viridianie� (1961) tego� Bu�uela �ebracy, w��cz�dzy i oprychy
usadawiaj� si� za sto�em w uk�adzie wed�ug s�awnego fresku Leonarda da Vinci �Ostatnia
wieczerza�; �Zrobi� wam zdj�cie w�asnym aparatem�, o�wiadcza stara �ebraczka i podnosi
sp�dnic�.
Ob�arstwo szczytowe. Fellini jest kra�cowym przeciwie�stwem Bu�uela: ma obsesj�
obfito�ci (�Dolce vita�!). Zapewne najwi�ksze rozpasanie gastronomiczne w historii kina
wyst�puje w jego �Satyriconie� (1969), obrazie degeneracji Cesarstwa Rzymskiego. Fellini
zgromadzi� najbardziej oty�ych, brzuchatych, spasionych statyst�w, jakich m�g� znale��,
ubra� ich w togi i przygni�t� istnym potopem �ywno�ci; kr�c� si� mi�dzy nimi stada wieprzy,
kt�re natychmiast zostaj� zjedzone. Ale scen� najbardziej zdumiewaj�c� stanowi stypa po
�mierci pewnego senatora, kt�ry za��da� w testamencie, by jego zw�oki zosta�y
skonsumowane przez dziedzic�w i przyjaci�: widzimy ich, jak w nastroju �a�obnym, ze
skupieniem, jakby spo�ywali hosti�, obgryzaj�c kawa�ki palc�w, �okci i kolan nieboszczyka.
Ob�arstwo �miertelne. Definitywne, ostateczne osi�gni�cie tematu gastronomicznego w
kinie: �Wielkie �arcie� (1973) Ferreriego: smakosze zapychaj� si� na �mier�. Autor uwa�a�,
�e robi satyr� na nadu�ycia czas�w dobrobytu. Ciekawostk� dla nas jest, �e to po��czenie
uczty z cmentarzem odbywa si� w willi nale��cej do Polaka (tak jest), kt�ry jednak jest
nieobecny: jeden z wyj�tkowych rodak�w, kt�remu uda�o si� uj�� z katastrofy, dok�adnie
przeciwnie, ni� to bywa z naszym losem narodowym; ale za to nie m�g� skorzysta� z tego
przepychu �ywno�ciowego, co z kolei jest jednak wci�� naszym udzia�em, czy raczej brakiem
udzia�u.
W tych paru powy�szych przyk�adach wyczerpuje si� mniej wi�cej skala gastronomii w
kinie, od najskromniejszego do najbardziej okaza�ego i nawet absolutnie finalnego. W celu
uzupe�nienia tego obrazu, nale�y jeszcze wymieni� par� wypadk�w szczeg�lnych.
Zastosowanie wyj�tkowe. Kino ma w swojej historii osi�gni�cie jedyne w swoim
rodzaju: u�ycie �ywno�ci, kt�rego celem nie jest konsumpcja. Idzie o torty, kt�rymi
obrzucano si� w dawnych komediach. Gdy jaki� dziennikarz napisa�, �e jest to sztuczny
rekwizyt z masy lecytynowej, dyrekcja Paramountu og�osi�a oburzone sprostowanie, podaj�c
adres cukiernika Normadla w Hollywoodzie, kt�ry nie tylko dostarcza� towaru autentycznego,
ale jeszcze dodawa� specjalnego, kosztownego, lepi�cego si� syropu, �eby po walni�ciu w
g�b� tort nie odkleja� si� i efektownie ciekn��. Ale mo�e niezupe�nie s�usznie napisa�em, �e
by�o to u�ycie bez spo�ycia, bo zauwa�y�em w jednym z film�w Laurela i Hardy�ego, jak
Flap oblizywa� si�, ugodzony plackiem z bit� �mietan�.
Sytuacja paradoksalna. Idzie o tak�, w kt�rej nie ma w og�le jedzenia: du�ski film
�G��d� (1966) wed�ug powie�ci Knuta Hamsuna. W ko�cu ubieg�ego stulecia m�ody
prowincjusz zostaje wygnany n�dz� do miasta, ale i tam nie udaje mu si� nic zje��:
przeciwnie ni� by�o u Bunuela, gdzie trudno�ci by�y tylko ironiczne, tutaj przez dwie godziny
filmu nie je si� z powodu ub�stwa. Wykonawca roli g��wnej, aktor sk�din�d wybitny Per
Oscarsson, by� rzeczywi�cie przygn�biaj�co chudy.
9
Uczta Babette. Ten film, r�wnie� du�ski, jest unikatem w dziejach kina: jego g��wn� i
wy��czn� tre�ci� jest w�a�nie przygotowanie i nast�pnie spo�ycie kolacji najwy�szej
gastronomicznej klasy. W XIX wieku Francuzka, rzucona kolejami losu w surow�
protestanck�, skandynawsk� okolic�, podejmuje tamtejszych przyj�ciem z wszelakimi
urokami �wiatowej kuchni. Jest to wykorzystanie tematu posi�ku do manifestu poetycznego
humanizmu. A jednak krytyk paryski przyczepi� si�: na podobnym przyj�ciu nie wolno
wydziela� porcji, jak to by�o na filmie, tylko ka�dy z ucztuj�cych powinien sam nabiera� z
p�miska!
Deser, czyli zako�czenie. Walerian Borowczyk na premierze swojego filmu kr��y� po sali
i wymy�la� widzom, kt�rzy jedli cukierki. W kinie si� nie jada! Dopiero po wyj�ciu!
Smacznego.
MONUMENT PLUS KICZ
Jeden z najwi�kszych paradoks�w w dziejach kina stanowi� filmy historyczne
wyprodukowane w Hollywoodzie. ��cz� one wystawno�� najdalej posuni�t�, na jak� sta�
inscenizacj�, z infantylizmem, fa�szerstwami i anachronizmami sprawiaj�cymi, �e
wymagaj�cy krytycy tarzali si� ze �miechu. Co absolutnie nie przeszkadza�o, �e te ze�gane
superprodukcje osi�gn�y wielomilionowe zyski, przyci�gaj�c wielomilionow� publiczno��.
G��wnym przedstawicielem tego stylu � monument plus kicz � by� Cecil B. de Mille,
kt�rego ju� samo brzmienie nazwiska, cokolwiek kaboty�skie, wyra�a�o pretensjonalny
charakter tej produkcji; by� on specjalist� od Biblii. Jego filmy by�y sensacjami
frekwencyjnymi, nie bez powodu, bo nie szcz�dzono nak�ad�w: podobno �Samson i Dalila� z
roku 1949 kosztowa� wi�cej ni� bud�et pa�stwa Izrael przez ca�y czas jego istnienia, ��cznie z
kosztami �wi�tyni Salomona. Okre�lano ten film jako �najdro�sze strzy�enie w historii�, jako
�e w scenie centralnej Dalila (Hedy Lamarr) podst�pnie obcina�a Samsonowi w�osy. Re�yser
mia� o�wiadczy�, �e zastanawia si�, czy nie zmieni� o�lej szcz�ki, kt�r� Samson rozgromi�
Filistyn�w, na kompletnego os�a, a mo�e nawet na ca�e stado; przypisywano mu te� zamiar
powi�kszenia liczby aposto��w z dwunastu do dwudziestu czterech ze wzgl�du na produkcj�
�superspecjal�.
Ambitni krytycy nabijali si� z dialog�w. W filmie �Dziesi�cioro przykaza� (1956), kt�re
nasza TV pokaza�a w dw�ch seriach w czerwcu 1993, ma��onka proroka, kt�ry za�o�y� religi�
mozaistyczn� zwraca�a si� do niego: �Moj�eszu m�j, ty wspania�y, uparty, kochany
szale�cze!� Bethseba (Susan Hayward) zapytywa�a Davida (Gregory Pecka, �David and
Bathseba�, 1951): �Czy Goliat rzeczywi�cie by� taki wielki?�, �Powi�kszaj� go z roku na rok
w opowie�ciach�, odpowiada� skromnie kr�l Izraelit�w.
By�y to kpiny zas�u�one. Gdy de Mille kr�ci� �Kr�la kr�l�w� (ten film by� u nas w roku
1928), zorganizowa� uroczysto�� po�wi�cenia przez pi�ciu duchownych, w tym tak�e
buddyjskiego, poniewa� Hollywood w tym czasie stara� si� dotrze� do widz�w wszystkich
wyzna� �wiatowych. Personel by� obowi�zany u�ywa� nazwisk nie aktor�w, lecz r�l przez
nich wykonywanych: �Kajfasz do charakteryzacji�, wo�a� inspicjent, gdy za� si� zapomnia�,
p�aci� grzywn�. Zreszt� wykonawca roli Jezusa, H. B. Warner, by� tak efektowny, �e gdy
wchodzi� do atelier, rozmowy odruchowo milk�y, z czego re�yser by� bardzo zadowolony.
Jednak w�cibski reporter sfotografowa� Warnera w trakcie przerwy, w sto��wce, jak w
biblijnej szacie czyta� �Sports Illustrated�, pal�c papierosa. Po czym de Mille zakaza� mu
wychodzi� z jego lo�y, gdy za� musia� to robi�, wk�ada� kaptur zas�aniaj�cy twarz. Producent
zobowi�za� w kontrakcie jego oraz Mary Cummings graj�c� Matk� Bosk�, �e przez pi�� lat
nie podejm� innej roli, kt�ra mog�aby pomniejszy� godno�� postaci. Warner m�ci� si� w ten
10
spos�b, �e gdy re�yser karci� go podczas kr�cenia, o�wiadcza� uroczy�cie: �Panie de Mille,
czy pan wie, do kogo pan m�wi?�
D�ta pompa ��czy�a si� tu ze �mieszno�ci�. Co w wypadku Biblii, w niepewnej atmosferze
legendarnej, nie wygl�da�o jeszcze tak jaskrawie, jak z okazji rekonstrukcji wymagaj�cych
wi�kszej �cis�o�ci historycznej, na przyk�ad gdy tematem by� Egipt czy Rzym; tutaj osi�gano
szczyty bezwiednego komizmu, jak w wypadku znanych u nas, i o dziwo, wy�wietlanych z
sukcesem koby� kostiumowych, na przyk�ad �Ziemia Faraon�w� (1955) czy �Kleopatra�
(1963). Oto Faraon wraca z wojny, poprzedzony tysi�cem statyst�w; wkracza do pa�acu
wzd�u� kilometrowej kolumnady, wita si� grzecznie z Arcykap�anem (�Halloo!�), po czym
o�wiadcza: �A teraz czas na k�piel�, i narzeka na brudy pustyni. Zupe�nie jak dyrektor
�General Motors� po powrocie z biura w upalny dzie�.
Zaiste ameryka�ska bezceremonialno��. Inna rzecz, �e nikt nie wie, jak powinien
zachowa� si� Faraon, bo na wizerunkach figuruje on na baczno��, i z dwiema lewymi
nogami, jednak czujemy, �e nie tak jak biznesmen. Albo intrygi. Konkubina Faraona, niejaka
Nellifer, ubrana w biustonosz g��boko wyci�ty i obwieszony cekinami, niby tancerka w
kabarecie, w skeczu �Rozkosze Wschodu�, knuje zg�adzenie legalnej �ony, by zaj�� jej
miejsce. Odwiedza j� wi�c i jej synkowi, ma�emu nast�pcy tronu, wr�cza � z min� �ajdack� �
prezent w postaci fleciku: �Pograj sobie, dziecko�. Po czym podk�ada na progu w koszyku
kobr�, gada, kt�ry, jak wiadomo, lubi pos�ucha�. Gdy to widzi Faraonowa, w obronie synka
nakrywa w�a w�asnym cia�em i ginie od jadu. Ale perfidia! Niemniej, trzeba by�o to
wymy�li� (scenarzy�ci od gag�w �dramatycznych� pracuj�). A jednak zalecia�o co� operetk�.
I tak jest ju� do ko�ca, ��cznie z fina�em, kt�ry w Hollywodzie musi by� popisowy: tutaj
jest nim wzniesienie piramidy Cheopsa. �Sk�ada si� ona z dw�ch milion�w trzystu tysi�cy
blok�w, wa��cych do pi�tnastu ton, ka�dy z jej blok�w liczy u podstawy po �wier� kilometra;
jest to najwi�ksza budowa w historii�, wyja�nia jej konstruktor, genialny architekt Wasztar w
tunice do samej ziemi, styl �koszula nocna wujcia z czas�w Pierwszej Wojny�. Je�eli chocia�
troch� zna si� histori�, mo�na chichota� od pocz�tku do ko�ca filmu, a jednak t�umy wali�y,
r�wnie� u nas!
Podobnie z �Kleopatr��, kt�ra zreszt� by�a jednym z najdro�szych film�w
wyprodukowanych do owego czasu. Co prawda, koszty te wzi�y si� nie z zamiaru, lecz z
przypadku; w trakcie kr�cenia, na producent�w zwala�y si� kolejne nieszcz�cia: z�a pogoda �
wi�c trzeba by�o przenie�� dekoracje z Anglii do Hiszpanii, katastrofa � po�ar, choroba
gwiazdy itp., o czym zreszt� donosi�a prasa na ca�ym �wiecie i co stanowi�o dodatkow�
reklam�. Podejrzewano nawet, �e producenci umy�lnie organizuj� kolejn� trudno��, by uwaga
publiczno�ci nie s�ab�a. Sk�d za� w tych wszystkich kalkulacjach wzi�a si� Nieboszczka
Kleopatra, zmar�a w I wieku przed nasz� er�? Pojawia si� ona, nie bez powodu, w
powie�cid�ach, sztuczyd�ach i wreszcie w filmid�ach. Oczywi�cie, nie ta prawdziwa,
historyczna, tylko ta z legendy jarmarcznej. Tote� producent re�yser Joseph L. Mankiewicz,
cz�ciowo nasz rodak, wiedzia� co robi: o�wiadczy�, �e film skierowany jest przede
wszystkim �do widowni kobiecej na ca�ym �wiecie�. Kleopatra by�a bowiem osob�, kt�ra
swoimi mo�liwo�ciami damskimi wp�yn�a na bieg historii! Oto co si� paniom b�dzie
podoba�o. Widzimy, jak Liz Taylor uwodzi dw�ch czo�owych m��w stanu, kt�rzy trz�li
�wiatem w owej epoce, najpierw Rexa Harrisona (Cezar), potem Richarda Burtona (Marek
Antoniusz); co prawda obydwaj sko�czyli �le jako politycy, i to w�a�nie z jej przyczyny, lecz
prze�ywali te� pi�kne chwile jako amanci, r�wnie� z jej powodu. Wspomnienie kobiety, kt�ra
wy��cznie za pomoc� damskiej aparatury wstrz�sn�a Imperium, jest podnosz�ce na duchu dla
ka�dej pani, kt�ra nab�dzie bilet.
Zreszt� by�o te� na co popatrze�. Rzecz nakr�cono na ta�mie
siedemdziesi�ciomilimetrowej, dwukrotnie szerszej ni� normalna, na ekran-kolos od pod�ogi
do sufitu oraz na dziesi�� g�o�nik�w w r�nych punktach sali. Widowisko nak�ania�o do
11
aktywno�ci: trzeba by�o we wszystkie strony kr�ci� g�ow�, �eby nad��y� za armi�, kt�ra
defiluje przez ca�� szeroko�� kina, oraz z g�ry do do�u, za Kleopatr� gdy schodzi�a z rydwanu
trzypi�trowego. D�wi�ki r�wnie� dobieg�y zewsz�d: Faraonowa ko�czy toalet� w �azience za
�cian� � pluski z boku; jej tryumfalny wjazd do Rzymu zapowiada nag�a i niespodziewana
tr�ba od ty�u � wszyscy przykucn�li; bitwie pod Akcjum towarzysz� s�py kracz�ce nad g�ow�
� lepiej nie patrze�. Ale dekoracj� ogl�da� nale�y, i to z g�b� otwart� z podziwu! Do kontroli
nad �cis�o�ci� dziejow� zaanga�owano dwudziestu specjalist�w, kt�rzy sprawdzali, czy
sprz�czki na strojach rzymskich odpowiada�y wiernie autentykom zachowanym w British
Museum. Mimo tej dba�o�ci aktorzy �Kleopatry� mogliby r�wnie dobrze wyst�powa� w
kostiumach peruwia�skich, azteckich, z wyspy Bali czy po prostu z pi�rem wetkni�tym
gdziekolwiek, aby by�o wystawnie: rezultat by�by taki sam.
Czy sz�o tu bowiem o histori�? Bynajmniej! By� to romans w�a�cicielki pa�acu z
wp�ywowymi d�entelmenami z wy�szych sfer, smutnie zako�czony, przeplatany
luksusowymi numerami cyrkowymi. Pewien recenzent zarzuci� filmowi brak realizmu:
Kleopatra pope�nia samob�jstwo, pozwalaj�c ugry�� si� �mii, przyniesionej przez oddan�
s�u�ebnic� w z�otej klatce. Ot� krytyk ten zg�osi� pretensj�, �e co prawda w scenie tej �mija
by�a autentyczna, ale zoperowana: specjali�ci weterynarze wyj�li jej gruczo� jadowy; i to ma
by� prawda historyczna?! � awanturowa� si� recenzent. Inny okre�li� �Kleopatr� jako
widowisko �g�upie, nudne, �le grane, kt�re absolutnie nale�y zobaczy�, i w tym zwi�z�ym
zdaniu podsumowa�, jak najbardziej s�usznie, los hollywoodzkiej produkcji historycznej.
CZYSTE I BRUDNE SZALE�STWO
Nasze stulecie by�o zapewne najbardziej tragiczne w dziejach. Tote� obfitowa�o w
kontrasty, paradoksy i niedorzeczno�ci. Zaznaczy�o si� to w kulturze; wy�oni�a si� w niej, jak
to ju� dzi� nazywa si� w podr�cznikach, �sztuka absurdu�. Ot� par� lat temu dziennikarz
zapyta� krytyka Rolanda Barthesa jak ta tw�rczo�� odbi�a si� w kinie. �Nie ma jej tam �
odpowiedzia� on � poniewa� kino zwraca si� do szerokich mas, musi obs�u�y� uczucia
najprostsze, sentymentalizm, przemoc, z�o i dobro i nie ma w nim miejsca na absurd�.
Jednak krytyk myli� si�, kino odtwarza nasz wiek dok�adniej, ni�by si� wydawa�o, ma
r�wnie� osi�gni�cia w dziedzinie absurdu, i to zr�nicowane! Kino potrafi�o bawi� si�
absurdem; by�y te� filmy, kt�re u�y�y go dla satyry publicystycznej; i na koniec, wyst�puje on
w kinie ambitnym, kt�re stara si� pokaza� dramatyczne sprzeczno�ci naszych czas�w.
Szczytowym przyk�adem absurdu komediowego jest zapewne �Hellzapoppin� z roku 1942
(nawiasem m�wi�c, by� to najci�szy rok katastrofy wojennej, i na tym tle humor filmu zaiste
m�g� brzmie� szubienicznie!), rzecz wy�wietlana u nas, znacznie p�niej, jako �Czyste
szale�stwo�. Jaki� komentator pr�bowa� wyt�umaczy� tytu� jako zbitk� �Heli is popinf�
(�Piek�o wybucha�), ale autor scenariusza Nat Perrin zaprzeczy� i o�wiadczy�, �e zwrot ten
przyszed� mu do g�owy po wypiciu p� butelki whisky, i �e sam nie wie, co on oznacza.
Rzeczywi�cie szukanie sensu w rzeczy, kt�ra nie chce mie� sensu, jest niedorzeczno�ci�
zastosowan� do niedorzeczno�ci, bo zamiarem jest w�a�nie rozmy�lne rozstanie si� z logik�.
Polega�o to na rozbijaniu iluzji filmowej, to jest na podkre�laniu, �e jeste�my wci�� tylko na
seansie, kt�ry w dodatku �le funkcjonuje, bo do kamerzysty przysz�a impetyczna kochanka,
wymy�laj�ca mu za zdrad�, i ten ze zdenerwowania pl�cze ta�my. I tak na przyk�ad klatka
zatrzymuje mu si� w po�owie ekranu (widzowie wrzeszcz� wtedy: �Wyr�wna�!
Wyr�wna�!�), tak �e w g�rnej cz�ci wida� nogi aktor�w, za� w dolnej pod lini� tkwi� oni,
przeci�ci do pasa; ot� ci na wierzchu schylaj� si�, chwytaj� ramk� i usi�uj� j� podci�gn��, ci
pod spodem podni�s�szy r�ce popychaj� j� � nie bacz�c na fakt, �e s� to przecie� te same
osoby, tam i tutaj, w g�rze i na dole. To znowu operatorowi pl�cze si� rolka westernu z
12
filmem jakoby bie��cym, i nagle panowie we frakach znajduj� si� w�r�d strzelaniny
kowbojskiej, zmuszeni ukrywa� si� w krzakach, wymy�laj� kamerzy�cie, gro��c mu
pobiciem. Wreszcie udaje si� im i jemu wr�ci� na salony, wstaj� otrzepuj�c si�, ale wje�d�a
na spienionym koniu zgubiony sp�niony Indianin z tamtej przypadkowej ta�my, z rykiem
�Gdzie jest m�j film?�. �Tam, tam!� wo�aj� eleganci, od nowa wystraszeni, wskazuj�c poza
kadr, w nadziei, �e pozb�d� si� czerwonosk�rego. To znowu operator og�asza ca�ej sali:
�Sinky (�mierdzielu) mama wzywa, wracaj zaraz do domu�, powtarza to par� razy bez
rezultatu, wtedy postaci z ekranu przerywaj� akcj�, zwracaj�c si� surowo do widowni: �Id�
do domu, bo b�dzie gorzej�. I wreszcie ekran zostaje zas�oni�ty du�ym cieniem � jak bywa,
gdy kto� przypadkiem stanie w promieniu projekcji � cieniem rozczochranego ch�opaka z
zadartym nosem i o w�ciek�ej minie.
Absurdy �Hellzapoppin� by�y rozrywkowe, zreszt� wprowadzone, mo�na powiedzie�,
ostro�nie, do filmu, kt�ry zasadniczo by� musicalem z udzia�em popularnego w�wczas, dzi�
zapomnianego duetu komicznego Olsena i Johnsona (Ole and Chic), jak to bywa z kinem
hollywoodzkim, kt�re do gatunk�w tradycyjnych: farsy, westernu, SF, pr�buje dodawa�
p�g�bkiem tre�ci bardziej ryzykowne. Zreszt�, publiczno�� by�a ju� przygotowana na
podobne niedorzeczne �arty, bo zna�a je z komiks�w oraz karykatur w prasie ameryka�skiej:
tyczy�y one dziwaczno�ci �ycia codziennego, g��wnie obyczajowych, i nie wykracza�y poza
dora�n� zabaw�, typu �kupa �miechu�. Jednak kino, ju� w okresie powojennym, pozwoli�o
sobie na prowokacyjny absurd, bez por�wnania bardziej ostry, agresywny i nawet
anarchiczny, skierowany przeciwko instytucjom powszechnie szanowanym. Zapewne
wypadkiem najwybitniejszym by�a tw�rczo�� Lindsaya Andersona, w szczeg�lno�ci jego trzy
filmy: �If (1968), �O, Lucky Man� (1973), �Britannia Hospital� (1981), ten ostatni mia� u nas
powodzenie, w nerwowych latach osiemdziesi�tych. Ten cykl kina absurdalnego,
publicystycznego, i wreszcie politycznego, wzi�� si� z ruchu �Young Angry Men� (�M�odzi
Gniewni�), z fermentu pokolenia przygn�bionego sytuacj� Anglii, kt�ra straci�a pozycj�
mocarstwa i nie dawa�a szansy m�odzie�y. Andersen zacz�� od szyderczych dramat�w
realistycznych, po�wi�conych owemu poczuciu beznadziejno�ci, za� w trzech wymienionych
filmach posun�� si� do dzikiej groteski przeciwko Establishmentowi. W �If� tytu� jest aluzj�
do naiwnego poematu Kiplinga, w kt�rym ka�da zwrotka zaczyna si� od owego s�owa:
�Je�eli, m�odzie�cze, b�dziesz dzielny...�, �Je�eli, m�ody zuchu, stawisz czo�a...�, co w Anglii
umie na pami�� ka�dy dzieciak. Ale w filmie Andersena, dziej�cym si� w tradycyjnym
klasycznym kolegium, gdy ma si� odby� uroczyste zamkni�cie roku z udzia�em ministra,
biskupa i notabli, uczniowie wystrzeliwuj� tych go�ci z karabinu maszynowego, ustawionego
na dachu tu� pod sztandarem narodowym. W �Lucky Man� ambitny m�odzieniec (Malcolm
McDowell) usi�uje zrobi� karier�, co mu si� nie udaje w �adnej bran�y, nawet jako biernemu
obiektowi do�wiadczalnemu w laboratorium, gdzie przeszczepia si� g�owy ludzkie do
korpus�w wieprz�w, w przekonaniu �e �winie s� najbardziej odporne na promieniowanie po
ewentualnej eksplozji atomowej.
Najbardziej szalonym w tej serii by� �Britannia Hospital�, kt�rego tytu� ju� wyra�a
intencj�: zak�ad medyczny, kt�ry jest symbolem sytuacji kraju. W scenie ko�cowej ob��kany
uczony, subsydiowany oficjalnie, przedstawia� audytorium z�o�onemu z: kr�lowej angielskiej
(tak jest! w jej ulubionej niebieskiej sukni), dworu oraz przedstawicieli ca�ego narodu, z
gangsterami, kloszardami i murzy�skimi imigrantami ��cznie, �mechaniczny m�zg
przysz�o�ci�, w postaci klosza pod�wietlonego neonami. Aparat ten be�kota� raz po raz
�Umys� ludzki jest wspania�y�, co by�o nagrane na p�yt�, przy tym policja pa�owa�a
zbuntowanych pacjent�w owego symbolicznego szpitala w rytm hymnu narodowego,
granego przez orkiestr� pa�acu Westminster. Oficerowie pilnowali, by ka�de walni�cie gum�
w �eb odpowiada�o regularnemu taktowi �God save the king�, r�wno jak w balecie.
13
Do owej akcji szyderczej Andersena do��czy� si� zesp� �Monty Python�, kt�rego przegl�d
film�w odby� si� w roku 1992 w Warszawie. Ta grupa, pocz�tkowo kabaretowa,
wyspecjalizowa�a si� w kpinach z historii, co by�o niejako uzupe�nieniem kina typu
�Britannia Hospital�. By� to atak na brytyjskie �wi�to�ci dziejowe, podstaw� edukacji
narodowej, takie na przyk�ad jak legenda o kr�lu Arturze i rycerzach Okr�g�ego Sto�u, u nas
ma�o znana, lecz w Anglii maj�ca tak� pozycj� jak u nas Krakus i Wanda. Przez nasze ekrany
przeszed� �Jabberwocky� (1976) � parodia mitologii �redniowiecznej; by�a tu najwi�ksza w
historii kina kupa, zrobiona przez smoka, w postaci okr�g�ego ��tego, mazistego jeziora, z
kt�rego nie mogli wybrn�� rycerze poszukuj�cy potwora, wlaz�szy w nie przypadkiem.
W kinie tych Anglik�w absurd zosta� wykorzystany do dora�nego celu interwencyjnego.
Ale tematem prawdziwie wielkim, wyra�aj�cym sytuacj�, �ycie, los cz�owieka, sta� si� w
filmach Luisa Bunuela. By� on surrealist� i reprezentowa� jeden z najwa�niejszych
kierunk�w, kt�ry podda� w w�tpliwo�� dotychczasowe zasady i szuka� prawdy w
pod�wiadomych instynktach cz�owieka. U Bunuela raz po raz natykamy si� na absurdy,
bywa, �e wr�cz komediowe, na przyk�ad owe towarzystwo na wytwornym przyj�ciu, kt�re
siedzi przy stole na sedesach klozetowych, prowadz�c intelektualn� konwersacj�, za� je�li
kto� �yczy sobie co� zje��, udaje si�, przeprosiwszy zebranych, do dyskretnego gabineciku,
gdzie w zamkni�ciu otrzymuje przez okienko tac� z kotletem i lampk� wina, co pospiesznie i
ze wstydem konsumuje. Bowiem konwencje, powszechnie przyj�te, mog� okaza� si�
niedorzeczne i ich odwrotno�� mo�e by� warta tyle samo co one; czy� po�ykanie nie jest tak
samo naturalne, jak wydzielanie? Ale krytyka obyczaj�w stanowi tylko uboczny fragment
dzie�a Bu�uela. Przynosi ono rewizj� ca�ej cywilizacji: rodziny, spo�ecze�stwa, religii;
wykrywa motory podstawowych uczu�, przede wszystkim seksualizmu i mi�o�ci. Dzi�ki
Bu�uelowi absurd kinowy wszed�, po prostu, do repertuaru kultury naszego stulecia.
KINO POLSKIEGO EROTOMANA
Jak wygl�da erotyzm w kinie polskim? Nieszcz�liwie. Przed wojn� panie w filmie
prezentowa�y si� godne, nad�te i trudno dost�pne; za� panowie byli arystokratami,
kawalerzystami b�d� d�entelmenami w bia�ych szalikach i je�li wreszcie jaka� dziewczyna
ich zdobywa�a, nara�a�a si�, �e zostanie �Tr�dowat��. Po wojnie za� zapanowa� nastr�j, kt�ry
krytycy grzecznie nazwali �niemo�no�ci� mi�o�ci�, a kt�ry naukowo mo�na by okre�li�,
przepraszam, jako impotencj�, zaznaczywszy wszak�e usilnie, �e jest ona psychiczna, nie
fizyczna. Polakowi na ekranie mi�o�� nie wychodzi�a, najpierw z powodu wojny, bo
zaabsorbowany strzelaniem nie mia� kiedy nauczy� si�, jak zajmowa� si� paniami, nast�pnie z
powodu przewrot�w spo�ecznych, bo ani plan pi�cioletni, ani podziemie opozycyjne nie
przygotowywa�o do pieszczot.
Dopiero ostatnio eksplodowa�a w naszym kinie rozpusta, lecz tak nag�a, tak
niespodziewana, tak bez przygotowania � czyli, po prostu mechaniczna; wyuzdana, ale bez
serca! - �e rodacy reaguj� na ni� oboj�tnie, okiem zimnym i z zaskakuj�c� nieobecno�ci�
ducha. W rezultacie, prawdziwy, autentyczny, szczery erotyzm filmowy polski jest �
paradoksalnie! � zagraniczny, ratowa�a go Rita, Marilyn i Brigitte Bardot, s�odko po
warszawsku spolszczona na �Bardotk�. M�wi�c skr�towo, w kinie jeste�my erotomanami z
importu.
Ta miejscowa, tutejsza kastracja ekranowa zwi�zana jest z samymi pocz�tkami polskiego
kina; dlaczego? Zapewne dzia�a�a pruderia narodowa, niemo�liwa do przezwyci�enia.
Sk�din�d jest ciekawe, �e do tego impasu przyczyni�a si� te� �wczesna technika filmowa: nie
by�o jeszcze ta�my panchromatycznej, jasne oczy wygl�da�y na puste, w�osy blond
wychodzi�y bia�e; aktorzy o b��kitnych t�cz�wkach, jak na przyk�ad g�o�ny wtedy Iwan
14
Moz�uchin, robili sobie szmink� czarne ko�a wok� oczu i grali z powiekami
p�przymkni�tymi, co stwarza�o modny w�wczas styl wytwornego cynika spogl�daj�cego
pogardliwie. Z tego wzgl�du pierwsze gwiazdy musia�y by� brunetkami, r�wnie� u nas:
kr�lewska Zofia Batycka � pierwsza polska �Miss Polonia�, kt�ra wyst�pi�a w konkurencji
�wiatowej. Pola Negri (pseudonim Apolonii Cha�upiec, kt�ra by�a p�krwi Cygank�), Jadwiga
Smosarska... Ju� ten koloryt powodowa� dystans. Bowiem, jak powiedzia� Hitchcock, kt�ry
anga�owa� do swoich thriller�w wy��cznie osoby jasnow�ose, �z brunetkami od razu
wszystko wiadomo, tymczasem w blondynce jest niepokoj�ca tajemnica�, za� nasz g��wny
artysta epoki pi�sudczykowskiej, Wojciech Kossak, stwierdza�: �Blondynki s� jakby
podw�jnie kobietami�, i dodawa�: �Poza tym, polska s�owia�ska uroda jest w�a�nie blond�;
st�d malowa� wy��cznie takie, z u�anem na koniu obok.
Ot� ta orientacja �kossakowska� dawa�a tu niejak� szans� oparcia si� na naszej tradycji
erotycznej. Obrazy Kossaka, na kt�rych dziewczyna podaje kawalerzy�cie dzban z wod� (bo
chyba nie z mlekiem? to by nie by�y nastrojowe), promieniuj� niejakim dwuznacznym
ciepe�kiem, niekoniecznie przyzwoitym. Kossak zreszt� posuwa� si� dalej. Par� lat temu by�
w antykwariacie �Desy� na MDM w Warszawie obraz (pokazywany klientom na ��danie,
dyskretnie w kancelarii) przedstawiaj�cy dziewczyn� i u�ana, kt�rzy, nie mieli na sobie nic
(pr�cz ostr�g!), i podobno nawet ko� przypatrywa� si� tej scenie z ko�skim, zoologicznie
widocznym, seksualnym zainteresowaniem. Rzecz t� kupi� za wielk� got�wk� obywatel
ameryka�ski, kt�rego miejscowi bezpieni�ni amatorzy starali si� zniech�ci�, twierdz�c, �e to
falsyfikat. Je�eli nawet tak by�o, to przecie� rysowa�a si� tu mo�liwo�� narodowego
erotyzmu, mo�e cokolwiek garnizonowego, ale jednak; �mi�o�� przed bitw��, niby w
�Ostatnim mazurze�: �Jeszcze jeden mazur dzisiaj, cho� poranek �wita, czy pozwoli panna
Krysia, m�ody u�an pyta� (z uzupe�nieniem, �piewanym ju� tylko w kordegardzie: �Jaka pyta,
kt�ra pyta, komu pyta stoi? Panna Krysia fest kobita, pyty si� nie boi�).
Jednak kino wzi�o z tej szansy jedynie u�ana, i to co najmniej w stopniu dow�dcy
szwadronu, oraz wynios�� czarnow�os� pi�kno��, kt�ra ulega�a wy��cznie mi�o�ci na ca�e
�ycie, i to z partnerem tysi�chektarowym. Pierwsz� wa�n� blondynk� by�a dopiero Magda
Bogda, zreszt� Czeszka (nazywa�a si� naprawd� Janina Kopaczek), zam�na na zawsze z
Adamem Brodziszem o sienkiewiczowskim profilu (�wczesne kalambury: �Brodzisz, ach,
Brodzisz, ja umieram, gdy ty wchodzisz� oraz: Gdzie te� ty (B)rodzisz? � Tam, gdzie B�gda).
Tak wi�c nawet pojawienie si� gwiazd jasnow�osych nie zmniejszy�o godnej celebracji
m�sko-damskiej w kinie polskim. Podobna niedost�pno�� dzia�a�a, oczywi�cie, zniech�caj�co
na pan�w: kto z nas dostanie si� kiedykolwiek na odleg�o�� r�ki do takiej kr�lowej! Tote�
kino nie by�o wtedy dla nich. Historycy stwierdzaj� zgodnie, �e olbrzymi� wi�kszo��
publiczno�ci stanowi�y kobiety, i to ze sfer pracuj�cych: �Do kina chodzi�y krawcowe,
stenotypistki, s�u��ce, za� inteligenci filmem pogardzali i producenci dobrze o tym wiedzieli�
� pisze Adolf Dymsza, gwiazdor �wczesnej komedii. Za wz�r stawiano g�o�n� powie��
odcinkow� �Hrabina szwaczek� (badacze dotychczas nie doszli, kto by� jej autorem): prosta
dziewczyna wychodzi�a za m�� za bogacza. Niemal co drugi film polski sprzed wojny mie�ci
si� w tym marzycielskim schemacie, kt�rego ukoronowaniem, w wersji tragicznej, a wi�c
wielokrotnie bardziej przejmuj�cej, jest �Tr�dowata�, filmowana parokrotnie historia Stefci
kochanej przez arystokrat� i zaszczutej na �mier� przez �rodowisko pot�piaj�ce mezalians.
Gdzie tu by�o miejsce na jakikolwiek erotyzm? Chyba dla nekrofil�w (trup Stefci), za� nawet
ci musieliby dokona� nadludzkiego wysi�ku wyobra�ni, by si� podnieci�.
Ale po wojnie publiczno�� zmieni�a si� radykalnie, za� ostatnio rozszala�a si� taka
swoboda, �e w publicystyce pojawi�y si� okre�lenia �seksofala w polskim filmie�. Co do
mnie, uwa�am, �e nie ma nic takiego, bo seks to prze�ycie, za� niczego podobnego film
polski nie dostarcza, jest tylko makieta, markowanie i pozory, polegaj�ce na tym, �e do
15
ka�dego filmu pakuje si� rozebran� kole�ank�, nie ogl�daj�c si�, czy pasuje, czy nie; nawet
do �Kopernika�, mimo �e uczony ten zajmowa� si� raczej obserwacj� nieba, rysowaniem za
pomoc� cyrkla oraz figurowaniem na banknocie tysi�cz�otowym. Wyst�puje te� rozebrana
para, jedno le�y na drugim, co fotografuje si� przez par� minut; w niekt�rych filmach
wykonuje si� jeszcze ruchy mechaniczne, przy tym oblicza uczestnik�w wyra�aj�
przygn�bienie, zm�czenie, b�d� te� kompletn� nieobecno�� umys�ow�. Ciekawe, �e
szczeg�lnie zoologicznie wypadaj� te pocieranki w filmach naszych pa�, na przyk�ad w
re�yserii Agnieszki Holland czy Barbary Sass; ja, kt�ry uwielbiam pornografi�, i kt�remu
przychodzi z trudno�ci� oderwa� wzrok od ekranu, poniewa� jestem maniakiem kina,
jakiekolwiek by ono nie by�o, przy owych okazjach wol� jednak patrze� z za�enowaniem w
pod�og�.
Zdarzaj� si� co prawda osoby sensacyjne od samej w sobie strony damskiej, gdy zdejmuj�
z siebie wszystko, jak Dorota Kwiatkowska, zreszt� nie wiem czemu kadrowana z regu�y
nieruchoma i w p�cieniu. Ale nawet ona nie wyzbywa si� nieprzychylnego wyrazu twarzy,
stale obecnego, kt�ry parali�uje prze�ycie, jakiego mogliby�my dozna�, ogl�daj�c
prezentowan� przez ni� reszt�. Tak wi�c na pytanie, co to ma wreszcie wsp�lnego z
pr