3907

Szczegóły
Tytuł 3907
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

3907 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 3907 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

3907 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

CYPRIAN NORWID QUIDAM PRZYPOWIE�� www.eBook.pl Adolescentus quidam sequentatur- S. Marc. XIV 51 Sunt quidam de hic stantibus qui - S. Math. XVI 28 DO Z.K. WYJ�TEK Z LISTU I II III IV V VI VII VIII IX X XI XII XIII XIV XV XVI XVII XVIII XIX XX XXI XXII XXIII Quidam 2 Cyprian Norwid XXIV XXV XXVI XXVII XXVIII BIOGRAM Quidam 3 Cyprian Norwid DO Z. K. WYJ�TEK Z LISTU Czyta�e�, i nawet, czego nie spodzia�em si� by�, dawa�e� do czytania ten r�kopism przypowie�ci mojej, nazwany Quidam. Uwa�a�e� zapewne, �e dzie�u temu da�em nazw� przypowie�ci, nie za� powie�ci, a to z przyczyny, �e intrygi i w�z�a dramatycznego, w�a�ciwego powie�ciom, wielce si� tu wystrzega�em - nie o to mi sz�o, ale w�a�nie �e o to raczej g��wnie, co zazwyczaj tylko pobocznie z w�a�ciwych powie�ci wyci�gamy. Dlatego to i bohater jest tylko kto� - jaki� tam cz�owiek - quidam! Nic on nie dzia�a, szuka tylko i pragnie dobra i prawdy, to jest, jak to m�wi�: nic w�a�ciwie nie robi - cierpi wiele, a zabity jest prawie �e przypadkiem, i to w jatkach! Jest tam i drugi Quidam, kt�remu to nazwisko przesz�o by�o w imi� w�asne, ale i ten jest tylko jaki� ogrodnik, jeden z miliona chrze�cijan! Zali to jest tragiczne? - pozwalam Ci w�tpi�, wielki poeto! Ale Ty, kt�rego �.p. Juliusz S�owacki nazwa� Poet�-Ruin, i kt�ry jak nikt nigdzie umia�e� �wiat ruin opiewa�, pozw�l mi w zamian powiedzie� Ci, �e w przypowie�ci tej mojej pomi�dzy jej �ywymi postaciami, lubo nie ma ark�w po�amanych i rozrzuconych kolumn, nie mniej sm�tny, jakkolwiek z w�a�ciwego mi punktu ogl�dany, krajobraz ruin si� przedstawia. Serce tej Zofii, tak czaruj�cej talentami, a tak nerwami i wol� do siebie nienale�nej, mo�e w�a�nie ca�ej jednej �wi�tyni-wiedzy jest ruin�? Cywilizacja, wed�ug wszelkiego podobie�stwa, do dzi� jeszcze Quidam 4 Cyprian Norwid podobna jest do tego ko�cio�a, kt�ry za Kapitolem tyle razy przy ksi�yca �wietle ogl�da�e� - do tego ko�cio�a, co w kwadracie kolumn �wi�tyni staro�ytnej, jako go��b w roz�amanej klatce, przesuwa, tak i�, mszy �wi�tej id�c s�ucha�, przechodzi si� owdzie przez Jowiszowy przysionek. Daruj mi wi�c, wielki poeto, �e z niekt�rych tylko korzysta�em uwag Twoich co do kszta�towania si� tej mojej przypowie�ci, inne za nieby�e uwa�aj�c. Cywilizacja sk�ada si� z nabytk�w wiedzy izraelskiej - greckiej - rzymskiej, a �ono Jej chrze�cija�skie, czy my�lisz, �e w �wiadomej siebie rzeczywisto�ci ju� tryumfalnie rozb�ys�o? Mag jest �yd - Artemidor i Zofia s� Grekowie - znajdziesz tam i Rzym, lubo Tobie, wielki poeto, inaczej i gdzie indziej, nie za� w mniej plastycznych sferach, ruiny ogl�da� i s�awi� przysta�o. Szcz�liwszym by�e�. CYPRIAN NORWID Pisa�em 1859 Quidam 5 Cyprian Norwid I Przyp�yn�� m�odzian z g�rnego Epiru Do miasta Regium, na rzymskim okr�cie; Grek by�, lecz matki r�d si� wi�d� z Iliru; Krwi te� dwoistej wzajem przenikni�cie Na twarzy jego dostrzec mo�na by�o, W spos�b, i� profil z greckich mia� medali, A w oczy patrz�c: skro� nabrzmia�� si��, I w�os mniej ciemny - i usta z korali. Z Regium, jak d�ugi brzeg, ku Puteoli W konnej i gwarnej jecha� karawanie, Czas to by�, kiedy z imperialnej woli Pocz�to wielkie o drogach staranie, I cz�ste mosty, z g�adkiego kamienia, Ska�� ze ska�� wi�za�y ogniwem - I r�ni ludzie, i r�ne cierpienia �elazem granit obrabia�y krzywem: Adryjan, cesarz w sztuce wszelkiej bieg�y, Dogl�da� lubi� kamienie i ceg�y. Od Puteoli, po appijskim bruku, Quidam 6 Cyprian Norwid Epirski m�odzian zd��a� ju� do Komy, A Rom� marzy� podobn� do �uku Tryumfalnego, kt�rego ogromy U samych niebios sw�j pocz�tek bior�, Lub samych niebios sta�y si� podpor�. Wszak�e on jeden z ca�ej karawany Marzy� - gdy inni toczyli rozmow�, Jak �wiat na nowo zosta� popisany ? O ile prawo carskie lub ludowe? - Gdzie: w wst�pnym Rynku albo w Trastubernae - Os�y i konie zanocowa� wierne? - Jest co� w�r�d wielkich miast i naoko�o, Zw�aszcza pod wiecz�r, zw�aszcza dla pielgrzyma, Co wypogadza lub zachmurza czo�o, Ziej�c na� niby westchnienie olbrzyma - Jest co� w tym szmerze, co pierwszy dolata, Skoro si� miejskich bram rozemknie krata. To co� - Epirczyk nasz poczuwa� w chwili, Kiedy si� kupcy z celnikiem wadzili O jucznych os��w porz�dek zmi�szany - O kilka as�w na lamp� u �ciany. Quidam 7 Cyprian Norwid Nareszcie w miasto wesz�a karawana, Wielkimi juki chmurna i leniwa, Raz jeszcze widzie� daj�c twarz m�odziana, Gdzie si� ulica okr�ca�a krzywa, A stra�nik z w��czni� stoj�cy br�zow�: "Kto� jest?" - laty�sk� zapytywa� mow�. "Syn Aleksandra z Epiru" - i dalej Os�y a konie sz�y - - i zn�w pytali. II Min�� rok ca�ym dni i godzin tokiem - Za Awentynem s�o�ce czerwienia�o. Przez plac dw�ch ludzi sz�o swobodnym krokiem, Zbli�onych k'sobie jak dwug�owne cia�o. Wiecz�r by� cichy, cicho�ci� jedyn�, Samemu tylko w�a�ciw� Rzymowi. Ni wie�, ni miasto - tu ci� wo�y min�, A tam wykwintna biga zastanowi; Quidam 8 Cyprian Norwid T�umy z jakiego� wracaj� igrzyska, Po wzg�rzach warty obchodz� wigilie - Ch�opi�ta �mietnik zmieniaj� w ogniska, Cyprysy milcz� - wo� roznosz� lilie � Syn Aleksandra, wstrzymawszy si� nieco, Do gramatyka rzymskiego te s�owa M�wi�: "Te �wiat�a, co u wnij�cia �wiec�, Gdzie w�a�nie nocna przelatuje sowa, Rok temu, skoro zapalano, pomn�: Wje�d�a�em obcy w to miasto ogromne." "Kt� by zgad�? - na to Gramatyk odrzecze - �e oto w czasie tak kr�tkim, zaiste, Nieokrzesane straciwszy narzecze, Laty�skie s�owo wypowiadasz czyste! Co wi�cej! m�dro�� maj�cy na celu, Kto by zgad�, m�wi�, �e w wjazdu rocznic� Zwiedzi� ju� my�lisz, m�ody przyjacielu, Artemidora m�dro�ci �wi�tnic�?" - "W czasie tak kr�tkim, powiadasz - pociecha!" Epirczyk odrzek� z westchnieniem g��bokiem. Quidam 9 Cyprian Norwid III I szli. - Rok min�� dni i godzin tokiem. Artemidora ogr�d o�wiecony: Fastigium domu nad skrawym ob�okiem Czerni si� w tr�jk�t; ni�ej biust z�ocony, Z framugi ci�kie wychyliwszy czo�o, Rzek�by�, i� chy�kiem pogl�da woko�o. Zofij� z Knidos m�drzec mia� u siebie. - Uczniowie w laur�w ciennikach siedzieli, Czekaj�c: gwiazdy a� b�ysn� na niebie, Czekaj�c: pomoc a� ich rozweseli Tym ogniem tylko pomocy w�a�ciwym, Ni to widzialnym, ni �wiat�ym, lecz �ywym, Ogniem wewn�trznej gor�czki i drgania Powiek, gdy ci�e� poczn� od czuwania, A s��w mierzonym �piewanych akcentem Skoro si� przy tym wyrzuci niema�o, I subtelno�ci niejednej, zakr�tem Quidam 10 Cyprian Norwid Wstecznym, skoro si� dobrze naszuka�o - - I cz�owiek, w ca�ej my�lenia machinie, Poczyna czu� si� zostawionym sobie, Lubuj�c gi�tko�� jak skoczek na linie, Starego ojca nios�cy w osobie. - Tej to gor�czki z na�ogu czekano, A coraz now� rzecz dyskutowano. Zofija z Knidos po�r�d tej dru�yny M�drej podobn� by�a do opalu, Co zda si� mie�ci� wszystkie t�czy p�yny - Lecz nie rozlewa ich z sk�pstwa czy �alu? �alu - bo opal z �zawym b�yska m�tem; Sk�pstwa - bo blask sw�j wycedza ze wstr�tem. Zrodzona w Knidos, w Rzymie wychowana, Gdyby to by�o nie za Adryjana, Kiedy ju� Sybill b��kitne jaskinie Proroczych w sobie nie kry�y tr�jnog�w - Mo�e by g�os jej by� jako naczynie Brzmi�ce - dla ludzi �miertelnych i bog�w. Lecz inny wzywa� smak, rz�dzi�o nie to: Quidam 11 Cyprian Norwid By�a wi�c wi�cej od Sybill - kobiet�! By�a tym samym - bo czas�w w�asno�ci�, Natchnieniem smak�w ich - z bez�wiadomo�ci�! Pod tymi laury, kt�rych li�� szeroki Lamp r�nofarbnych z�ama�y promienie, Szaty j� wiewne tul� jak ob�oki I uk�adaj� na ciche kamienie - Z rze�b� ich ��cz�c tak �yw� natur�, Jak rze�ba wpaja si� w architektur�. Zaiste, od�am to jakiej� �wi�tyni, Gdzie� barbarzy�skim roztartej obuchem - Nikt ze� ca�o�ci nowej nie uczyni, Ni j� spokrewni z cudzoziemskim duchem: Zawsze to b�dzie pami�tka bez-�zawa Czego�, co nie ma istoty ni prawa. Ty, co� j� widzia�, zakryj sobie oczy I powiedz, co z niej pami�tasz szczeg�lnie? Nie g�adko�� czo�a, ni wieniec warkoczy, Pami�tasz jakie� wzi�cie si� - og�lnie - I g�os: ten s�odkie miewa� zwyk� pocz�cie Potem si� kropli� jako p�yn - a potem Quidam 12 Cyprian Norwid Jakoby� srebrnym wydzwania� go m�otem - Potem - i rylca by�o w nim zgrzytni�cie! Ruch te� g�osowi wt�rowa�, a zawsze Pr�dzej, w obej�cie przechodz�c �askawsze. Tak� to pani� m�drzec go�ci� w chwili, Kiedy przez salve mozaik� wybite, Na progach sieni stopami zu�yte, M�e dwaj cichym koturnem wchodzili. Starszy by� w szarym p�aszczu i tunice, A lask� przed si� stawia� jako �wiec� Prost�, o wiele d�u�sz� nad u�ytek. Ka�dy zw�j p�aszcza jego, za�o�ony Jak pargaminu pisanego zwitek, �ama� si� ostro lub obsuwa� w strony, W spos�b, i� z ty�u widz�c go o zmroku, Jak sprz�t nie�ywy wyda�by si� oku - Sprz�t �wie�o zdj�t� szat� obrzucony. "Mistrzu Jazonie Magu! - rzek� mu drugi Czy nie raczycie prosto do ogrodu?" - A w glosie jego by�o co� i s�ugi, Quidam 13 Cyprian Norwid I przyjaciela, i bliskiego z rodu. - Starzec krok zwr�ci� za odpowied� ca�� I weszli oba boczn� furtk� ma��. Weszli - ostatni go�cie spodziewam. Perystyl odt�d pust� ju� przestrzeni� - - W alabastrowej lampa stoj�c bani, Mdla�a - kolumny blado si� czerwieni� Od strony �wiat�a, ciemniej�c od drugiej - Czasem s��w kilka pos�yszysz za sieni�, Czasem leniwy krok sennego s�ugi. Lampa przedzgonnym co try�nie promieniem, To si� mozaiki na ziemi porusz�, To arabeski zatrz�s� sklepieniem, Jakby gmach - cia�em, ona by�a dusz�. Quidam 14 Cyprian Norwid IV Pomi�dzy �witem a nocy znikni�ciem P�omienne blaski r�owe z mrokami Walcz�, jak Cnota z �wiata-tego Ksi�ciem - Md�awe, lecz ufne, cho� wci�� je co� mami. Pomi�dzy �witem a noc� jest chwila, Gdy ho�e �uny z czarnymi krepami B��dz�, a� bystry promie� je przesila. Ostatnia gwiazda wtedy w niebo tonie, A s�o�ce rude swe wynosi skronie - I periodyczna pami�tka stworzenia Wci�� od Pa�skiego kre�li si� skinienia. - Pod tak� dob� do swojej gospody Syn Aleksandra z Epiru powraca. Wszed� i dwa palce przy�o�y� do brody: Drgn��, b��dn� r�k� p�aszcz na sobie maca; Co g�stsze zwoje, to otrz�sn�� lepiej - I wybieg� krokiem niepewnym, jak �lepi. Niewiasta, za nim patrz�c z korytarza, Etruskiej lampy knot podj�a ig�� Quidam 15 Cyprian Norwid I poruszy�a oliw� zastyg��, Mrucz�c: "Czy mieszek? drachm�? nie uwa�a!" Tak szepc�c, w ciemno�� k�t�w poziera�a, I sz�a, i milk�a, i zn�w co� szepta�a V Pomi�dzy �witem a nocy znikni�ciem P�omienne blaski r�owe z mrokami Walcz�, jak Cnota z �wiata-tego Ksi�ciem - Md�awe, lecz ufne, cho� wci�� je mrok mami. - Pod tak� dob� u Artemidora Do g��wnej sali wracano z ogrodu: �niada� zbli�y�a si� konieczna pora Dla go�ci, skrzyd�em poruszonych ch�odu, Ch�odu, co, lubo letni, ostro godzi� Na bezsenno�ci� gor�ce powieki I trze�wi� r�e md�e, a oczom szkodzi�, Po-rozparzanym od wewn�trznej spieki. Quidam 16 Cyprian Norwid Szli wi�c do sali, gdy niewolnik zasi�, Do laurowego wbiegn�wszy ciennika, Zdj�� lir� Zofii wisz�c� na pasie, Pargaminowe zwitki spod stolika, Pude�ko z ko�ci s�oniowej z woniami, I odda� s�u�bie stoj�cej za drzwiami. Nied�ugo uczta u Artemidora Zwyk�ymi ko�czy� si� b�dzie toasty; Wszelkiej tam rzeczy osobna jest pora, I o wigilii najdalej dwunastej Ktokolwiek salve wybite mozaik� Koturnem swoim niebacznie zawadzi, Przyj�t� b�dzie pociesza� si� bajk�: �e Mistrz dyktuje w�a�nie, albo radzi. - Z Koryntu rodem, Artemidor w Rzymie S�awy urokiem otoczy� swe imi�; By� nawet wzywan i do Adryjana, Na pos�uchania tre�ci niewiadomej - Bli�si wszelako - tych przyjmowa� z rana - Quidam 17 Cyprian Norwid Twierdzili, �e by� wolnym jak atomy, �e w Adryjanie cesarz dla� jest cz�ekiem, �e Amaltei napawa go mlekiem, �e w jednym ledwo folguje mu snadnie: W archeologii - kt�r� zna dok�adnie. Pewna jest wszak�e, i� ci bli�si, w�a�nie Im wi�cej bli�si, widzieli mniej ja�nie. To mia� do siebie M�drzec, tak i� w domu Stawa� si� prawie nie znanym nikomu. Nie by� to wszak�e fa�szerz, ni jakowy Pochlebca p�aski, ni umys� ja�owy, Ni tajemnic� owiany m�� czynu, Arystokracji szpieg, albo szpieg gminu. - Wcale. - Filozof by� to szko�y w�asnej - Ta, �e posady nie maj�c zbyt jasnej, Utrzymywa�a si� w ca�o�ci �cis�ej Przez solidarnie ukrywan� pr�ni�, Im bardziej ucze� w duchu by� zawis�y, Zobowi�zywa� wi�cej - lecz ostro�nie - Wylania przy tym sk�py? czy l�kliwy? Quidam 18 Cyprian Norwid Ko�czy�, i� jak si� sk�ama�, tak by� �ywy! Chcesz pozna� warto�� szko�y lub podania, Na ich ostatnie spojrzyj egzemplarze: Tych je�li b��dem s� poca�owania, Jaka� by� musi mi�o�� pierwo-wzoru! - Tych je�li cech� jest si�a-uporu, Jaka� by� musi na czele skalisto��? - Tych je�li brudem ca�ym szata z woru, Jaka� by� musi na g�rze przeczysto��? Artemidora uliczni czciciele Podobni byli do zbieg�ych klijent�w, Gdy og�uszali, rozprawiali wiele; Skoro kto przeczy� �mia� - szukali m�t�w, A cz�sto naprz�d, czuj�c si� niepewni, Ko�czyli �miechem lub milkn�li rzewni. Dla mniej �wiczonych mieli pob�a�anie, Zw�aszcza w publicznych miejscach oczywiste; Lecz jakby m�wi�c: "C� mi dajesz za nie? Uderz cho� czo�em i wpisz si� na list�." Koryncki m�drzec mawia� zwyk�: "Gdzie rusz�, Oblegaj� mi� te Epimeusze " - Quidam 19 Cyprian Norwid I nieraz w szczerym widzia�e� go gniewie, Gdy kt�ry z owych wiesza� si� na drzewie, Lub patrzy� w ogr�d Artemidorowy, Co robi m�drzec? gdy nie miewa mowy - VI Zofia, do siebie weszed�szy leniwo, W�r�d perskiej sofy skronie utuli�a I p�aszcza jeden r�g powlek�a krzywo Ku ramieniowi - i tak zostawi�a: Nie jak kto spocz�� chc�cy si� odziewa, Lecz jak kto, nie chc�c nic, co pocznie, zrywa. Ten j� ow�adn�� woli bezkierunek - I zostawa�a tak, patrz�c na lir�, Na skrzynk� z ko�ci, gdzie si� chowa mirr�, Na zwitki wreszcie, kt�re przez trafunek, Pomi�sza� s�uga z przeno�nym ci�arem - Quidam 20 Cyprian Norwid I pomy�li�a: co te� one znacz�? - Lecz zostawa�a pod bezwoli czarem, Marz�c: czy same do niej przyj�� nie racz�? � S�o�ce coraz to ja�niejszym promieniem I coraz cieplej wziera�o w mieszkania, Przedmioty jedne usuwaj�c cieniem, Zbli�aj�c drugie przez ich wy�wietlania. Na pargaminu zwitek promie� �wawy Spad�, jako z�oty li�� na ciemne trawy, I b�yszcza�, chwiej�c si� niejak� chwil� - I znik� - i nasta� moment ciemnej przerwy: P�aszcz Zofii frun�� z lekka, jak motyle - Wsta�a - i leg�a zn�w, patrz�c jak pierwej. Kto by�a Zofia? - wiemy, lecz czym w Rzymie? Odpowied� z zwyk�ych pozor�w zawi�a: Bezm�na, sama w willi swojej �y�a. Nadawano jej Poetessy imi�; I t� j�zykom ludzkim dawszy stron� Osobisto�ci swej, czu�a si� woln�. - "Nie darmo piorun laurow� koron� Quidam 21 Cyprian Norwid Mija"* - mawia�a, gdy by�a swywoln�, Gdy os�upienia mija�y j� owe Cz�ste, dla kt�rych uchodzi�a w stron�, Lub jak niedawno na pargaminowe Patrzy�a zwitki - - - - - - - - - - - - - - - - - - os�upienia, niby Do wyczerpni�cia wn�trznego podobne: Oczy jej wtedy szkli�y si� jak szyby l Zda�y si� szuka� czego� palce drobne: Czego�, jak gdyby strun liry zniknionej - Czego�, jak gdyby pere�ki zgubionej. Nareszcie wsta�a - za ni� p�aszcz szkar�atny Powl�k� si�, jako ci�kiej fali struga. Podj�a zwitki w spos�b tak udatny, Jakby kto patrzy� na ni�, mo�e s�uga - I rozwin�wszy, �e by�y obfite, Ciekawo�� wzros�a, co by zawiera�y? - Lecz nie czyta�a - raczej, jak s� zwite, Baczy�a, zw�j ich roztoczywszy ca�y, Podobn� b�d�c w tej cichej robocie Do jakiej dawnej Sybilli, gdy w grocie Quidam 22 Cyprian Norwid Poprzekre�lanej s�o�ca promieniami, Jak w strunach z�otej liry rozrzuconych, Duma - a duch jej trzepoce skrzyd�ami, O wysoko�ciach marz�c niezg��bionych. Wreszcie, pocz�tek znalaz�szy rapsodu, Czyta�a - - - - - - - - - - - - - - - "Zofio!" - greckie by�y s�owa - Tu zatrzyma�a si�: "Szkoda zachodu! - M�wi�c - za d�uga rzecz: rozboli g�owa -" Dalej: "Zofijo! - znaczy tu: m�dro�ci!" - I �mia� si� bardzo pocz�a z zazdro�ci - Komu? - m�dro�ci? - wi�c, ko�cz�c czytanie Rzek�a: "Nie do mnie!" - z gniewu czy z rado�ci - "Wszelako - krewne mi te wszystkie panie Z Olimpu, b�d�my� przeto, jak przystoi Na pokrewie�stwo, m�drzy - c� tam stoi?" - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - ZWITEK PIERWSZY � l M�dro�ci! tobie po�lubi�em z dawna - Quidam 23 Cyprian Norwid I oto wzi�a mi� ta Roma s�awna W wielmo�ne d�onie swoje, mnie, z Epiru Sierot�! - �wdzie md�� by�em ro�lin� Na pustce dziad�w; tu - drobin� �wiru. Mniej: py�em, mo�e i py�u drobin�. Zow�d pr�g domu zdawa� mi si� �wiatem, St�d Epir ca�y progiem mi domowym. Rozszerzy�em si�, prawda; idzie� zatem, �e wzros�em?- - - - - - - - - - - - - - - - - zwitkiem tym pargaminowym Mo�na by ludzi otoczy� gromad�, Tak bo szeroki! - wszak�e jednym s�owem, Kr�tszym a g��bszym, wlewa� mo�na rad�, Moc, rozrzewnienie, pociech�, lub zdrad�! - C� st�d?-- Czy cz�owiek, widz�c tak szeroko Na ka�d� chwil� swojego �ywota, Ile zakre�la mu doko�a oko, Doszed�by, gdzie s� wszech-m�dro�ci wrota? - I wielkich �wiata spotka� luminarzy Tam, gdzie powinien, nie tam, gdzie si� zdarzy? Quidam 24 Cyprian Norwid Czy raczej zwiedzi� winien obszar ca�y, Nie okiem jego, lecz okiem ludzko�ci Skre�lony jemu, gdy by� jeszcze ma�y, I �ni� na prog�w w�asnych pochy�o�ci, I patrz�c, gdzie si� widnokr�g zasklepia, My�li�, �e cz�owiek, skoro tam dobie�y, R�koma swymi niebios si� uczepia, Wysysa nektar i jak Bachus le�y? � - - - - - - - - - - - - - - - - - - - Trzeba� wi�c zawsze, by serce g�rala Po brukach miasta pierwej si� wytar�o I �za cz�owiecza w�drowa�a z dala Tu? - by samotniej ni� w zaciszy mar�a, Twardniej�c z wolna jak ziarno opala! Z�otnik a�eby bra� potem jej j�dro, Wa�y� i w kolce osadza�, i mo�e, Dewiz� jak� naznaczywszy m�dr�, Przypi�� do ci�em, lub psu na obro��! - Nie! - tu jest czas�w jaka� tajemnica, Albo tu k�amie si� ju� jak dla rymu, Quidam 25 Cyprian Norwid Albo jednego tu nie ma szlachcica, Co by, jak Scipio, sam gada� do Rzymu, Albo tu ca�a szlachta - to konnica! - - - - - - - - - - -- -- - - - - -- -- - - - - - -- - - - Nie! - - prawdy dziwnej blisko�� czuj� �onem! - Ateny przecie� jak Rzym �wietne by�y, A jednak Scyta Zamolksys z Solonem R�ni� si�, niby odmienne dwie si�y. - Mam�e Epiru zosta� Pigmalionem, Czy rzymskie jeszcze ogl�da� mogi�y W ogromnych �unach? - i, mimo Zeusa, Pad�e, jak niegdy� Korynt za Mumiusa? - St�j! - W rymie zdradnej p�ynno�ci jest si�a: Sybilla stara, co w sieniach mych dziad�w Siada�a jada�, pomn�, �e m�wi�a: By strzec si� echa-s��w, i winograd�w Upajaj�cych nie tyka� nad miar�. - Kt� retoryki naucza� t� stare? - Mistrz gdzie? co onej nie szcz�dzi� przyk�ad�w - Quidam 26 Cyprian Norwid - - - - - - - - - -- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - Nico��! - - - - - - - - - - - - - - - - - �2 - - Sko�czy�em wczora na zw�tpieniu - Dzi� m�j gramatyk wskaza� mi cynika S�awnego w Rzymie - nie powiem imienia. - S� ludzie, kt�rych lepiej zna� z ich cienia: Twarz w twarz spojrzawszy, osobisto�� znika. Tego gdzie� medal widzia�em brodaty Z zag��biaj�cym si� w przestrze� wejrzeniem; Dzi� m�wi� my�l�, s�owem i skinieniem, Najoczywi�ciej - w ostatnie bogaty. Co my�li? - nie wiem; co m�wi�? - nie pomn�; Co cierpi ? - z p�aszcza wyczyta�em w �aty - Smutno mi - - - - - - - Rzym - jest to miasto ogromne. �3 Kto jest Mistrz-Jazon-Mag? - zapyta� musz�: M�� tajemniczy a powszechnie znany - Quidam 27 Cyprian Norwid Kto Artemidor? - o tym wiele tusz� - Kto s� tak zwane w Rzymie Chrze�cijany? �4 Adryjan cesarz wymy�li� rzecz now�: Ka�dy wiek inn� wyrazi� budow�. B�dzie to jakby historii zwierciad�o, B�dzie to jakby sztuki abecad�o, Ogromne dzie�o i praca niema�a! Narod�w r�nych niewolnik zaj�ty - Wiek si� zadziwi, przemys�owi chwa�a! - W prowincje nawet rozchodz� okr�ty: To z robotnikiem, to z ci�tym marmurem. - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - Rzym jeden Rzymem, a �wiat - jego murem. �5 Mistrz Artemidor dzisiaj szed� ulic�, Trzymaj�c w r�ku li�� lauru: przypadkiem Uroni� ten�e - ucznie wraz rozchwyc�. Tak niegdy� z polnym post�pi�em kwiatkiem. Tu m�dro��, owdzie zachwyca�o lico; Tamto - to by�o kiedy�, i ukradkiem - Quidam 28 Cyprian Norwid S� my�li, kt�re cho� naznaczy� trzeba Czym�, jako� - p�niej one si� roz�wiec�! - Zda si�, i� r�wnie znachodzi je sztuka, Podobn� b�d�c zb��kanej dziecinie, Co nuci, patrzy i maca, i szuka - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - Ten ust�p mam�e pozostawi� czy nie? - � 6 �e to nie pisz� na stylu wystaw�, Naznaczy� musz� cho� kilkoma s�owy: Widzia�em dzisiaj twarze dwie bladawe Dw�ch niewolnik�w, dwie schylone g�owy, Zwi�zane r�ce - byli to zbrodniarze, Niewdzi�czni panu swemu, zbiegi, trutnie, Leniwcy - wspomnie� smutno, jakie twarze! Jeden u�miecha� si� bardzo okrutnie, Wejrzenie widz�w rani�c - drugi w kroku Zd��a� mu, przeto i� d�u�szy by� w stanie, Szli tak w kurzawy i pi�ci ob�oku - Quidam 29 Cyprian Norwid - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - Jak mam rozumie� tygrysom rzucanie? �7 C� jest niewolnik? - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - "W si�dmym paragrafie Iglic� znacz�" - to Zofia m�wi�a, I zw�j, jak d�ugi by�, na powr�t wi�a. Potem: "Doczytam i w to� miejsce trafi�" - Doda�a, r�k� przecieraj�c czo�o - Potem: "Pami�tnik dziwny" - potem: "Kto to? Przychodzie� jaki� - u Artemidora? Kto by�? - rada bym pozna� go z ochot�. Mistrz-Jazon! - przy nim m�odzian jaki� wczora W cienniku bocznym przechadza� si� d�ugo; Wszelako owy, wiem, sk�d rodem. S�ugo!" Tak gdy ko�czy�a Zofia wykrzyknikiem, Kotara boczna fa�dy szerokiemi Drgn�a, rozsuwa� wszcz�wszy si� od ziemi, I Egipcjanka, uprzedzona sykiem, Quidam 30 Cyprian Norwid Jak syka cz�owiek, gdy ig�� si� zrani, Wesz�a, nietrudny uk�on daj�c pani. Zofia milcza�a, pismo maj�c w d�oni, Za� niedoszyte p��tno swe niewiasta Trzyma�a - wreszcie s�owa te uroni: "Kt�ra wigilia?" - "Wigilia dwunasta." - "Dosy�" - s�u��ca znik�a za kotar� - Pani si� przesz�a swobodnie po sali, Lecz gdyby� pierwej na on� twarz star� Patrzy�, a potem zatrzyma� si� w dali, By, niewidzialnym b�d�c, Zofi� widzie� - Rzek�by�: "Zaiste! pi�kne straszne bywa, Odk�d si� cz�owiek pocznie za nie wstydzi�." Tak bo bez�adnie na twarzy jej gra�o Uczucie b��dne i znu�one cia�o. To rzek�by�, widzu, i doda�by�: "Smutno! Patrycjatowi, scyjencji, epoce." - A potem �z� by� na egipskie p��tno Rzuci� i nie w te uwierzy�by� moce Rzymu, pod mask� wyl�g�e okrutn� - Quidam 31 Cyprian Norwid I nie w te czucia, kt�re daj� noce Dyjalektyczne u mistrz�w wymowy. Tak za� bolesnym poczuwaj�c drgnieniem, Nie by�by� zdolnym rzec jasnymi s�owy, Lecz by�by� zdolnym dotyka� sumieniem. S� bowiem drogi dwie wyrozumienia: Przez wiedz� jasn� lub skryte cierpienia; Druga, na Zofii twarz rzucaj�c �wiat�o, A �wiat�o z s�ugi jej przyj�cia wywarte, Zmienia�a pierwsz�, to jest wiedz�, na t�o, Na zapisan�, lecz czyteln� kart�. Jako� w ten spos�b czytaj�c osob�, Myli� si� mo�na sto razy na dob�; Raz wszak�e zgad�szy, wie si� wi�cej o niej, Ni� �eby� rok z ni� prze�y� na ustroni. Po chwili Zofia przepatrzy�a jeszcze Pargaminowy zw�j ca�y, jak d�ugi, Z uwag�, z jak� baczne czyni� s�ugi O szat� pana, gdy pada�y deszcze, I skryte w �cianie otwar�szy framugi, W alabastrow� z�o�y�a go urn�, Quidam 32 Cyprian Norwid To rzek�szy: "Kiedy� wylej�, jak strugi, Wszystkie te razem rapsody pochmurne, Kt�re do siebie maj�, �e upadam, I nie rozumiem si�, i nie posiadam." Wszak�e m�wi�a tak dra�liwa pani, Jak kto� z owoc�w ockni�cia weso�y: Nim si� rozbudzi, w�a�nie �wit go rani - I gniewa�by si� na same anio�y; Humor - z kt�rego powstaj� tyrani! Nie by�a wszak�e Zofia z�� kobiet�, Ani anio�em pisarz pami�tnika - Lecz sta�o si� to przez on� ukryt� Pot�g� czas�w, gdy w �yj�cych wnika I aktorami czyni ich dramatu - Co si� rozwija jak cier�, lub p�k kwiatu. Po chwili jeszcze z tej drugiej pot�gi, Snu czy lenistwa swego, ockn�a si� I, jakby znik�o jej wspomnienie ksi�gi, Egipcyjank� zn�w pyta o czasie: "Kt�r� wigili� obchodzi�y warty?"- Quidam 33 Cyprian Norwid Lecz dla� odpowied� by�a oboj�tn�, A g�os ju� wi�cej szczery i otwarty, A s�uga cicha bynajmniej natr�tn�. Po tym przechodnim dysonansie ona Sta�a si� trzeci� osob� - t� sam�, Kt�r� widzia�e� w�r�d m�drego grona, Z s�u�b� jej stoj�c ukradkiem za bram�. * Przys�owie, a pierw zabobon Rzymian. VII "Wi�c z nim�e samym m�wi�e� dzi� jeszcze? Gdzie? w sali bocznej przy impluvium, czyli W ogrodzie?" "Nie wiem - tylko, jednej chwili, S�uchaj�c, pomn�, �e na fali dreszcze Patrzy�em, ruch jej �ledz�c ondularny; Wi�c - przy impluvium dzia� si� to musia�o: Quidam 34 Cyprian Norwid Cz�owiek tak z miejscem bywa solidarny, Czy my�l tak cz�sto ��czy si� z przestrzeni�, �e jaka� licha rzecz i przedmiot mamy Przez por�wnanie �wiec� jej lub cieni�?" - "Zaiste - na to odpowie Gramatyk - Sk�d idziesz, zgad�bym, s�yszawszy ten attyk. Nie przeto jednak ma�o jest dzi� w Rzymie Jak Artemidor wymownych, i wnosz�, �e obcy nawet s�ysza� ju� to imi�, I �e nie pierwszy ja chlubnie je g�osz� - I �e do�� wyrzec: on!" - - Gdy szli ulic�, Gramatykowi przerwa� poczet konny, Nadbiegaj�cy z tak� b�yskawic� He�m�w i miecz�w, i dzid, kt�re �wiec�, I or��w, zast�p znacz�cych koronny, I� skoro kurzu dwie spada�y fale Na dwa przechodni�w rozst�py zdziwione, Syn Aleksandra znalaz� si� przy Skale.* Gramatyk nie m�g� przej�� w t� sam� stron� I niecierpliwe dawa� tylko znaki, Quidam 35 Cyprian Norwid Co chce - jak m�ode poza gniazdem ptaki. �rodkiem za� onych przechodnich rozst�p�w Bieg� najprz�d hufiec �w w jasnych zbroicach; Lamparcie sk�ry tym, jak skrzyd�a s�p�w, Zda�y si� pierzem wyrasta� przy licach, Dotyka� ledwo bark i p�ywa� w wietrze. Pierwszy ten szereg or�y trzyma� cztery I - S.P.Q.R. - z�ocone litery Na ci�kich w��czniach. Drugi - zbroje letsze, Sposobem Part�w do cia�a przywarte, Welgnione w konia zagi�tem kolanem - I piersi na prz�d swobodnie otwarte Z �uskowem kryciem jasnem, jakby szklanem. Nad tym zast�pem w trzy strome ogniwa Trzy wie�ce ��cz� si�, i w kszta�t tablicy Wyobra�enie ja�nieje wilczycy, Dalej i dacki smok z ogonem p�ywa, I kr�te tr�by miedziane tr�baczy, I krzyk: "Odeprze�! - kto zboczy� nie raczy." - Za tym przestanek - jedna kurzu skiba Quidam 36 Cyprian Norwid Przepadaj�ca w nic, jak na dno ryba, I jedna chwila rytmowej cicho�ci - I dumy pe�en czy opiesza�o�ci, Czy wyr�niony przez ruchu swobod�, Pretor na koniu p�owym, m�� oty�y, Ogl�daj�cy si�, g�adz�cy brod�, Jak cz�ek urz�du pewny, lub swej si�y. Ten, z wolna jad�c, piesze wi�d� szeregi, Do �rodka w ko�o nieporz�dnie zwite, Jak cyrk przeno�ny z okolnymi brzegi I o� maj�cy stanowczo nie wbit�. T� osi� byli do p� obna�eni M�e trzej, dobrze powrozem �ci�nieni, Lecz onych ledwo widzia�e� niekiedy Czo�a lub piersi nago�ci� �wiec�ce, W�r�d chmur zwichrzonej doko�a czeredy To wyjawione, to zapadaj�ce. I by�y one jakoby cz�onkami, Co nieraz le�� na cyrku drgaj�ce, I l�ni�y one za r�zeg snopami - R�zeg, co s�dy znacz� i liktor�w - Quidam 37 Cyprian Norwid Jak bia�e lilie g�sto ogrodzone, Jak bia�e lilie z sadu wychylone, Widne przez wrota szerokich topor�w, Co przywiera�y si� lub zawiera�y, Skoro si� m�e nios�cy je wili Ulic� krzyw�, pod stopami Ska�y. Przed onym p�otem topor�w i wid Szli i kap�ani, nios�c kadzielnice: Powa�ni, czasem po oczy zakryci, Wyzieraj�cy tylko na ulic�, Kiedy si� zmi�sza� porz�dek szereg�w. Tak�e i t�umacz, i pisarz, i szpieg�w, I �wiadk�w nieco - dalej poczet drugi: Ciekawych - swoj� hierarchi� maj�cy, Przez onych pierwszych klijent�w i s�ugi, Lecz mniej solenny i rozprawiaj�cy. Do wp� na os�a pochylony grzywie, Fig kupiec m�wi�: "�yd�w trzech powlekli!" - "Chrze��jan!" - gladiator odpar� mu chrapliwie. "Wr��my" - kto� inny. "Cho�by te� osiekli - Quidam 38 Cyprian Norwid Gladiator rzecze - nie ma po co chodzi�. N�dzne to - haj�e! - odro�� si�, odrodzi�, Zawdzia� si� w sil� na cyrku zdobyt� Nie taka �atwa rzecz! - c�? �e i bito, Ale jak bito?" - to m�wi�c dok�ada� Pi�ciami na wiatr, okracza�, przysiada�, Wo�aj�c: "Haj�e! - w s�up - dextra! sinistra!" - "Na�ci, lwie!" - kupiec rzek�, rzucaj�c fig� - A inny drug�: "Moja wi�cej bystra" - A inny: "Moj� zawarcz� jak fryg�" - "Wiecie co? ja wam dopiero wy�o�� Rzecz, co s�ysza�em w kuchni senatorskiej! Pozw�lcie, ino p�aszcz lepiej za�o��" - I spluwa�, akcent k�ami�c oratorski. "Pozw�lcie - rzecz ta ciekaw� by� mo�e - Pozw�lcie!" - m�wi� po trzecie m�� ma�y, Z wielkimi w uszach srebrnymi kolcami, M�wi� w�r�d klasku fig, co wci�� pada�y. "Tandem, to rzecz jest, w kt�rej dosy� idzie O ogrodnika pewnego." - - "O Gwidzie B�dziesz mi m�wi� - kupiec fig zawo�a. - Quidam 39 Cyprian Norwid Wiem, i� powlekli tego aposto�a -" "Gwidzie?" - z kolcami m�� odeprze maty. - "Tu jest pytanie, jak wyk�ada szko�a ? Gwido wulgarne powie�ci go zwa�y, �e bez nazwiska by�, bez nazwy - zgo�a Sierota, quidam, zwana dalej quido, I nieuczona gawied�, kt�ra wo�a: "Gwido", lub nazw� ��czy aposto�a I inne - wszak�e nie wiedz�c, sk�d id�!" Tak m�wi� drugi �w gladiator s�owa Coraz to szybciej - gdy osoba nowa U�y�a wi�kszej jeszcze ciekawo�ci, M�wi�c: "Sam boski cesarz w swej m�dro�ci Dozwala bog�w czci� wszelkiemu cz�eku, Ani wyzuwa z d�br, praw i wolno�ci Za to - jak dzia�o si� innego wieku. - Sam boski, boskie ceni� umie rzeczy: Ale jest prawo, i to s�u�y jemu, I jemu przeczy ten, kto prawu przeczy; A prawo trzeba zna� - z czego pochodzi, Quidam 40 Cyprian Norwid �e jest ciekawa rzecz, jak si� to zgodzi: I czy fa�szywie Gwidon oskar�ony, I jako obie poka�� si� strony?" - To rzek�szy, cofn�� si� do towarzysza, Kt�ry na boku wstrzyma� si� na chwil� - I szli po�pieszniej. "R�nie si� ucisza Lud" - rzek� Gramatyk. - "O tyle, o ile" - Towarzysz na to - i szli. - "Przez przypadek Znalaz�em si� w tym zgie�ku; nie sam by�em: Zgin�� mi ucze�" - tu uczyni� spadek W g�osie i nieco obr�ci� si� ty�em - "Ucze�?" - "Jakoby - przyjaciel niejaki Artemidora, z prowincji m�odzieniec, Kt�rego wdro�am w tre�� wiedzy wszelakiej, Gotuj�c mo�e tog�, urz�d, wieniec - Zreszt� nie ucze�, jak to wy zowiecie." - "R�ne s� nazwisk u�ycia na �wiecie" - Towarzysz na to. - "Jak�e zdrowie Maga?" - Gramatyk znowu. - Po chwili milczenia Towarzysz na to: "Pochlebne �yczenia! - Quidam 41 Cyprian Norwid Dzi�ki! - jak zawsze: ta� sama powaga." - "Wi�c zdr�w?" - "Wi�c - na to towarzysz odrzecze Vale." - Gramatyk rzek�: "Oto ma zguba!" - I okr�ci� si� �okciami jak szruba, Gdy wraz Epirczyk doda�: "Nie uciecze" - Z u�miechem tak�e witaj�c drugiego. "Widzia�em, pomn�, u Artemidora I mam do Mistrza list." - "Przysz�y kolego" - Odpowie Barchob, ucze�, i zd��ali Milcz�c, jakby si� wcale lub do�� znali. *Ska�� nazywano ca�y obw�d kapitolijski. Quidam 42 Cyprian Norwid VIII Teraca by�a mozaik� wys�ana, Przedstawiaj�c� modre pawi stado. Wchodni� tej �cian� jest domostwa �ciana, Z trzech innych ka�da przejrzyst� arkad�, A ka�da z arkad tych poopierana Na faunach, kt�rzy wie�ce na si� k�ad�, W spos�b i�, stoj�c w takowej teracy, Podobny jeste� do biustu pod �ukiem, Gdy nogi twoje sun� jak po tacy, Z g�adkim klejnot�w bawi�ce si� brukiem. Doda� tu jeszcze nale�y popstrzenie Cieniami li�ci i r�ne zielenie Rozlicznych krzew�w, co maj� stosowny Ton zielono�ci do kwiat�w swych blasku, Cz�sto i zapach, jak przek�ad dos�owny - A poznasz Zofii dom po tym obrazku. Tam Artemidor gdy wchodzi� swobodnie, Zofia ruszy�a iglic� ko�cian�: Wraz z sto�u, kt�ry ma p�kosze spodnie, Quidam 43 Cyprian Norwid Spad� w nie zw�j pisma, �cieraj�c si� z �cian�, I spocz�� w mroku, jak owi, co le�� W cieniach, czekaj�c, p�ki nie zostan� Oddani rzeczom, do kt�rych nale��, A wtedy b�d� rozwici i stan�. "Szcz�liwie� wchodz� albo nieszcz�liwie?" - M�wi�, bynajmniej nie troszcz�c si� o to, Jak ten, co palec k�adzie na ogniwie Br�zowym u drzwi, z na�ogu ochot�, I tej�e tre�ci odbiera skinienie, Jak nieczekan� odpowied� lub echo, Pewny, �e nie jest trosk� ni pociech� - Podobnie m�wi� poza Styksem cienie! Wszelako Zofia gdy podnios�a oczy, Spada�a jeszcze z nich czytania krepa, Co po mozolnej pracy chwil� mroczy, Gdy, duch �e czuwa�, natura jest �lepa, P�ki si� w nowy akord z nim nie stoczy - Wi�c rzek�a niemniej ma�o trafnym s�owem: "C� jest szcz�liwo��?" "Dowie�� to gotow-em, Quidam 44 Cyprian Norwid Acz w sprzeczny spos�b, bo wchodz�c nie w por� -" "To ledwo dow�d, �e r�ne s� doby, Organizacje te� zdrowe i chore - Lub �e nie tyka� tych rzeczy - by�oby Lepiej - " "Tych rzeczy ?" "Lub w inne sposoby." Zofia, to wszystko do Artemidora M�wi�c, ko�czy�a jakoby czytanie; Po chwili wszak�e rzek�a: "Jestem chora! M�w mi - czy Jazon Mag nie b�dzie w stanie, Jak to niejednej uczyni� osobie, Przez zi� pot�g�, lub przez zaklinanie, Wzm�c mi�? i o tej czy nas przyjmie dobie?" "Nas? w tym w�tpliwo��, acz sam do� dzi� id� � Nie mawia bowiem naraz z dwojgiem os�b, Do elokwencji maj�c dar i spos�b, Jakby kto bra� si� przenie�� piramid�! -" "Id�-�e" - m�wi�a, podnosz�c si� z wolna, A potem w d�onie klasn�a swywolna, Quidam 45 Cyprian Norwid I Egipcjance, po cichu wchodz�cej, Wskaza�a znakiem, co ma ponie�� za ni� - Gdy M�drzec czeka�, a� wreszcie niechc�cy Da�a mu r�k� i wyszed� z sw� pani�. Poszli - za nimi wonie olejkowe I szat szelesty, i cienie si� wlek�y, Jak gdy wiatr wionie w pustki ogrodowe, Gdzie skwary pierwej pali�y i siek�y - Lecz, miec�c li�cie, nie odziewa w nowe. IX Gdy Pretor z konia zsiad�, ju� przedtem nieco Po obu stronach perystylu sta�y Gwardie w lamparcich sk�rach i co �wiec� �uskami; od tych wprost na polot strza�y Szeroko widzisz schody, gdzie trybuna Quidam 46 Cyprian Norwid I z�oty pos�g cezarski, �wiec�cy, Jak w mroku rannym po�arowa �una. Tam - poczet pieszy, po stopniach rosn�cy, Wkracza�, trzech wiod�c oskar�onych ludzi O zbrodni�, kt�ra lud do buntu budzi. Po krzykach: "W prawo! w lewo!" - i po owym To tu, to owdzie ci�ganiu si� t�umu, Kt�re zdaje si� cia�em tym zbiorowym Miota�, jak wielk� rzecz� bez rozumu, Sta�o si� wreszcie, i� masa ta ca�a, Od wierzchu schod�w do schod�w podn�a, Usadowi�a si� i wygl�da�a Jak zawieszona p�achta jaka du�a, Z rozlicznej barwy okrawek zszywana, Do wietrzonego podobna dywana. Pr�cz os�b g��wnych, nikt z tych, co tam biegli, Przy towarzyszu drogi si� nie wstrzyma�, Quidam 47 Cyprian Norwid Jedni si� z dala zaledwo spostrzegli - Drugi doj�� nie m�g�, gdzie chcia�, lecz si� z�yma� Na wyrywany mu z r�k r�bek togi, Kt�rym si� druha i rozmowy trzyma�; Inny szed� z t�umem, zdawszy si� na bogi. Syn Aleksandra poczu� tu� przy sobie Kolumny ocios i wspar� r�ce obie - I blisko rdzeni b�d�c, s�ucha� sprawy. Barchob, Jazona ucze�, sta� daleko, Lecz rzuca� okiem nie bez pewnej wprawy, A okiem zimnym: tak rzemie�lnik wieko Trumny ogl�da i dwie strony mierzy, By trafnie odda�, co kt�rej nale�y. Tak czyni jeszcze i pos�annik, kt�ry Ma zda� rachunek z liczby i natury, I po�o�enia rzeczy; ale przeto Tyle jest wierny, ile oddalony, I wie, co to jest? o ile? i gdzie to?- Lecz w tym nie b�d�c, jednej tylko strony Quidam 48 Cyprian Norwid Nie zna: ta w�a�nie jest rzeczy zalet�! Gramatyk nie sam sta�, po jednej strome Kupca fig, z drugiej maj�c gladiatora - I coraz zdawa� si� pok�ania� skronie W prawo, to w lewo - jak osoba chora, Lub niemy, kiedy m�wi� chce o zgonie. Pisarz te s�owa j�� czyta�: "Zaiste, Ze �wi�t je�eli kt�re uroczyste W obliczu prawa, to cezarskie �wi�to; M��, co tu stoi tak, jak go uj�to, Jak �wiadcz� starzy, znaj�cy go z bliska, Nazwiskiem Quidam, �e nie mia� nazwiska, Potem za� przezwan Gwido - m�� zuchwa�y, I czeladnicy jego - gdy wieczorem Wie�ce i lampy, naznaczonym wzorem, W ka�dym si� oknie rzymskim ko�ysa�y, Nie tylko w tej�e nie uszczkn�� rado�ci*, Quidam 49 Cyprian Norwid Lecz wyzna� g�o�no, i� gorszy� to mo�e Chrze�cijan s�abszych, co w niewiadomo�ci S�, jak Cezarskie rozdzieli� i Bo�e?" "�wiadczcie!" - odezwa� si� Pretor do grupy Szpieg�w i �wiadk�w, stoj�cych pod s�upy, Do p� okrytych cieniem, w spos�b taki, W jaki si� nocne kry� umiej� ptaki, Skoro je �wiat�o po�udnia zaskoczy: �e g�os ich s�ysz�c, nie widzisz osoby, Osob� widz�c, widzisz j� po oczy I m�g�by� depta�, nie wiedz�c - jak groby! - Jeden z tych - gdy si� wszyscy odezwali Porz�dkiem, jakim w cieniu owym stali: "�wiadczymy!" - prawi�: "A ja oto w�a�nie U siebie - biednym b�d�c - lampy cztery Gdy zapali�em, patrz� - jedna ga�nie! Zgroza! - Gdy� cztery mia�y by� litery, Wyobra�one lampami czterema - Quidam 50 Cyprian Norwid Tandem, �zy w oczach maj�c, szukam grosza, By now� kupi� lamp� - grosza nie ma! Tandem, c�, m�wi� chcia�em - ten jest Gwido Ogrodnik, kt�ry co� sk�ada� do kosza, Przed drzwiami domu stoj�c - gdy ci sami Dwaj drudzy, ucznie jego, w�a�nie id�, Id� i m�wi� sobie co� czasami. - Tu ja, �e widz� drzwi nieozdobione I ciemno��: lampy �e nie zapalone - Nu� wo�a�, dalej przestrzega�, zaklina� - I jak brzmi s�owo, czytane wybornie, Sta�o si� - bowiem nie chc� ju� wspomina� - Przed B�stwem raczej padaj�c pokornie." To rzek� i upad�, a za nim i owi, Co mu �wiadczyli, �wiadkowie �wiadkowi. Upadek taki kap�an Jowiszowy Widz�c, gar�� mirry w kadzielnic� rzuci�; To� czyni� Pretor - i inny, i owy, Quidam 51 Cyprian Norwid A ka�dy �ci�ga� twarz, jakby si� smuci�, Lub g�ow� wstrz�sa�, lub r�ce zak�ada�, Jakby si� ludziom na migi spowiada�, I szuka� ruchem coraz mniej k�amanym, A� znajdzie w sobie g�os do�� wiarogodny; Bo g�os mniej mo�e ni� gest by� udanym, I st�d mniej skory jest i mniej wygodny, I musi w k�amstwo pierw zagai� ruchem Drugich, a� tego si� nazbiera wiele - Wtedy za� zwie si� ju� og�u duchem, Wyrazem my�li w tym zbiorowym ciele, I ju� si� nie zwie k�amstwem - lecz organem, Albo koniecznym ogniwem tradycji, Albo przyj�tym trybem niesk�amanym, Regulaminem mody lub policji - W spos�b i� cz�owiek k�ami�cy tam b�dzie Przez por�wnanie bia�ym jak �ab�dzie; Dlatego w�a�nie, i� mo�no�� zachowa� Zb��dzi� - i on� wszech-prawo�� zepsowa�. Na tak niejasne st�d patrz�c budowy, Quidam 52 Cyprian Norwid Zrozumiesz �atwo, co w nich cz�ek wywo�a Zacny, cieniowa� gdy nie b�dzie mowy, Przez mi�o�� Prawdy wiecznego Ko�cio�a; Albo do tego� o ile si� zbli�y Prostak, m�w swoich nie wa��cy zgo�a, Dla ludzi patrze� nienawyk�ych wy�ej R�wny bole�ci� b�lom aposto�a - Acz �w zuchwalec przy wyznawcy stanie, Cz�sto to� samo cierpi�c katowanie, Dlatego tylko, by widziane by�o, Pok�d cz�ek mo�e w�asn� dotrwa� si�� - Lub aby �wiadczy�, gdy inni kl�� poczn�, A� oba w raju wieczerza� odpoczn�. Ta to r�nica m�cze�stwa i wojny, �e pierwsze, daj�c krew, jeszcze j� daje Zmno�on� przez to, co dawca spokojny Czyni, okrz�tne ��cz�c obyczaje Do datku swego - i kruszyn� chleba Tam, tak i wtedy daje, jako trzeba. Quidam 53 Cyprian Norwid Daje tym samym krew sw� - wi�cej sob�, Do szcz�tu siebie dotrwaj�c osob�, Wi�c po-nad-�miertn� ob��cz�c ju� si��, Co zwija top�r jak kart� u ksi�gi Znanej - na skrzypc�w smyk zamienia pi��, A w nierozwity r�y p�k obc�gi. I je�li dziwno, �e w wrz�cej oliwie Jan �wi�ty krzepciej ni� przed m�k� �ywie, To w mniejszym stopniu to� samo zjawisko Jest ci zwyczajnym i znajomym blisko, Gdy obok stawisz m�ciwego cz�owieka I tego, kt�ry przebacza, a czeka, A� chwila przyjdzie, �e przeciwno��, w sobie Zni�s�szy si� sama, do st�p padnie tobie. "Gwido - rzek� Pretor - wstr�t ofiarowania B�stwu, tym wi�cej win� tw� ods�ania - M�w!" "Za cz�owiekiem, szpiegiem, co przed chwil� Quidam 54 Cyprian Norwid Pad� na kolana, widz� wasze g�owy, S�dziowie moi! jak nie mniej si� chyl�; M�� ten podchwyci� was gestem, mnie - s�owy. Nikt z was nie wierzy w B�stwo Cezarowe, Bo Cezar nie jest te� od Apollina, Jowisza, Bacha, ro�lejszym o g�ow� - A ci �e byli lud�mi, nie nowina! - Jako�, bez Boga b�d�c, szukacie go W wy�szo�ci m�a tego, to owego; I st�d zaiste mam ja dla was lito��. Wszak�e bez granic mie� jej nie mam prawa, Bom nie jest pierwszy i znam przyzwoito��; Mam wzgl�d na wszystkich, kt�rych jest ma sprawa Na tych, co byli przede mn� s�dzeni, I tych, co b�d�, i tych, co s� mo�e Tu gdzie� w�r�d ci�by ludu utuleni, Je�li zrz�dzenie ich powo�a Bo�e." To m�wi�c, pojrza� z tym sk�pstwem anio�a, Z jakim chleb �ami�c w ubogiej rodzime, Quidam 55 Cyprian Norwid Ogl�da ojciec, �ali co nie ginie, Im ch�tniej daj�c, uwa�niej doko�a - - "Jako� czci Boskiej nie dam pos�gowi, Przez kt�ry k�amstwo wasze si� stanowi, I strz�sam szaty, nie i�bym Cesarza Kl�� albo zni�a�, jak indziej si� zdarza, Lecz �e go ceni�. Wy, co wart, nie wiecie: Wy uwielbiacie, ceni� nie umiecie, A �e sprzed serca Boga wam zakryto, Zowiecie Bogiem wszelkie incognito." "Na kl�czki!" - Pretor g�osem wrzas� takowym, Jakim si� sprawia szyk w polu bojowym - A� posz�a cisza po rzeszy szeroko, Jak po jeziorze nag�a wiatru zmiana; A� w poczcie gwardii j�k�o co� g��boko, Szablica jaka� spad�a odpasana, Czy tr�by dwie si� przypadkiem gdzie zbod�y, Czy g�os tak dzielny by�, a t�um tak pod�y. "Czekaj! bom w ustach nie mia� nic trzy doby - Quidam 56 Cyprian Norwid Ja i te zacne dwie ze mn� osoby, A g�os masz silny przez syto�� i wpraw� W komend� - czekaj, niech zako�cz� spraw�." To m�wi�c, Gwido chwia� si� i by� blady, Jak gdyby m�wi�: "czczo-mi" - lecz poziera� Na dw�ch, co za nim stali, jak na �lady. - Gdy kto�, co dot�d o g�az si� opiera� Przy jednej z kolumn, rzuci� trzos i skin��, Wo�aj�c: "Chleba! - hej - po trzykro� p�ac�!" - Co rzek�szy, tak si� w togi zw�j owin��, �e wraz skoczyli ludzie i, na tac� W�o�ywszy chleby, ponie�li mu w g�r�, Bacz�c szlachetn� posta� i natur�. Syn Aleksandra rzek�: "Ci ludzie, trzy dni Nie jad�szy, omdle� mog� w os�abieniu, Widz� to. " - "Kto� jest?" - szpieg zawo�a z cieniu. "Doktor!" - krzykn�o trzech, a byli zgodni, �e pos�dzi�by� o wczesn� umow� - Quidam 57 Cyprian Norwid I - tu dwa k�amstwa sta�y w przesileniu: Oskar�aj�ce i to, co w natchnieniu Wsp�-mi�osierdzia tchn�o trzech - ludowe. Tamto formalne, to nieobmy�lone, Jak grom, co, nie wiesz, w kt�r� wytnie stron�. Gwido: "B�g zap�a�" - rzek�, gdy wsp�-skar�eni Pocz�li chleb je��, a tak cicho by�o, �e i najwi�cej �rodka oddaleni S�yszeli dzi�k�, jakby si� im �ni�o, �e tu� przy Quidam stali w onej dobie, Bo ciszej by�o tam, ni� bywa w grobie. "Teraz - tak ko�czy� Gwido - ju� si� sta�o. - Teraz, jakkolwiek broni�bym tej sprawy, Nie uwolnicie nas - znam, bez obawy; Wi�c posilone, jak jest, we�cie cia�o; Bo nie zni�y�em prawd przez ich oprawy, Ni przez zuchwalstwo na szwank narazi�em; Ni wywo�a�em nawet ur�gania, Ni znik�em, marnym uznawszy si� py�em! Quidam 58 Cyprian Norwid A to s� sprawy nie do wybaczania!" - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - "Dosy�!" - zawo�a� z krzes�a wstaj�c Pretor I, dwakro� spluwszy, rzek�: "Ja tam nie retor." * Za panowania Adriana m�cze�stwa by�y rzadkie, ale m�cze�stwo trwa�o tym uci��liwiej, �e w�a�nie pomiatano sprawami tymi, na policyjne je zamieniaj�c kwestie. - Podobnych, o lampy, wiele spraw by�o, tym wa�niejszych dla prawdy, i� te iluminacje zamienia�y z czasem drzwi na bogi! Z tego za� wzgl�du, i� m�cze�stwo w ca�ej swojej wojennej ostro�ci nie wywo�ywane by�o, bole�ci dla prawdy by�y tym sro�sze, �e bezjawne i wielkiej wymagaj�ce baczno�ci. - Co do w�a�ciwego znaczenia odpowiedzi Zbawiciela: "Oddajcie co Cezara Cezarowi, a co Boskiego Bogu" - ta przez Ojc�w Ko�cio�a obja�nian� jest w apologiach, acz wystarczy nam doda� tylko: �e zapytanie, kt�re j� wywo�a�o, nale�y do tych, kt�re nigdy nie powinny by�y mie� miejsca, powiedziane jest albowiem, i� Faryzeusz, kusz�c Chrystusa Pana, zapytywa�. Quidam 59 Cyprian Norwid X Gdy w jedn� stron� b�ysn�� rz�d pancerzy, A w drug� - s�dom wy�szym odroczonych Poprowadzono trzech, by zamkn�� w wie�y, T�um si� ze schod�w stoczy� wywy�szonych, Od g�ry z wolna pr�niej�cych z ludu, Co zszed� si� czeka� krwi, buntu lub cudu. Kt�re z tych zjawisk wys�annik Jazona Przyszed� tu znale�� - rzecz nieodgadniona. Barchob, z Judei rodem, nie Chrze��janin, Ani polityk, a tym mniej poganin, Wymowy tak�e oratorskiej zwrot�w Unikaj�cy, jak wstr�tnych k�opot�w; Milcz�cy szczelnie lub dwoistej tre�ci S��wkiem s�uchane cechuj�cy wie�ci; Patrz�cy chwil� na posta� cz�owieka, Gdy odpowiedzi ten od niego czeka; Niekiedy oczy, doko�a czerwone, Uchylaj�cy w t� lub ow� stron�; Pro�lem pi�kny, postaw� w�tpliwy, Quidam 60 Cyprian Norwid Zakl�ty zda si� w mistrza swego ruchy; Na cie� zza Styksu mo�e zbyt l�kliwy, Na m�a nazbyt przejrzysty - jak duchy. Pytania takie szybko przechodzi�y Przez Aleksandra z Epiru ciekawo��, Gdy szed� z Barchobem, kt�ry dwoi� si�y, Przez towarzysza poci�gany �wawo��, I czu� si� z zwyk�ych gest�w wyrywany Powolnych - gest�w mo�e Mistrza-Maga. "Nie zna�e� Gwida? - " "Gdyby mi by� znany, By�bym z nim." "S�uszna zdaje si� uwaga, I przeto rzek�em ci: "Nie zna�e� Gwida"- A nie: "Czy zna�e� Gwida ?" - zapyta�em." Syn Aleksandra wstrzyma� si� jak dzida, Kiedy osadzisz konia w p�dzie ca�ym, Wzdrygni�ta naprz�d i w ty� - "Czy nie b�dzie Quidam 61 Cyprian Norwid Za p�no Mistrza odwiedzi� Jazona ?" "Got�w jest, mniemam, i zawsze, i wsz�dzie Przyj�� " - co m�wi�c, otrz�sn�� ramiona I wskaza� r�k� od Tytusa �uku Na bok, acz droga d�u�sza i bez bruku*, Dodawszy: "Zwyczaj mam unika� huku." "S�u��!" - towarzysz odpar� mu i w cieniu Drzew szli powolniej. Czas by� ku-zachodni, Jasny, �e czyta� m�g�by� najwygodniej; Lecz czerwienia�y ju� w s�o�ca promieniu Rzeczy, kt�re s� ostro rysowane: Amfiteatru szerokie profile, Trzy pi�tra �uk�w z g�azu wyciosane, Wnij�cia do arkad zw�lonych zawile. Rzadko kto �pieszy� ku Kapitolowi, Tam i sam raczej b��dz�c, jako w porze, W kt�rej cel ruchu odda si� ruchowi, Quidam 62 Cyprian Norwid A my�l i mow�, �e pi�knie na dworze - - Usposobienie to ka�dego ima, Kto, w rytm id�cych tak wszed�szy, takt trzyma. Tak wi�c wi�d� Barchob z Epiru m�odziana, Gdy nagle spotka� kobiet� pod�y��, S�u�ebn� - ile z tego, jak odziana, I z kosza w r�ku wnosi� mo�na by�o, A Egipcjank� - co wraz pozna� z cery I z ust, lecz pierwej z ruch�w bez maniery, Uspokojonych abnegacj� pewn�, Dziwn� - �e wzi�wszy si�, by kosz postawi� Lub wznie��, mniema�by�, i� ma b�ogos�awi�, I �e - udaj�c s�ug� - jest kr�lewn�. T� pi�kno�� wszak�e, co z przetartej szaty Wyziera� zwyk�a, mija� Rzym bogaty, A retor, fa�szerz daru i uczucia, Kryl j� w misternie kwiecione zepsucia - I ledwo dostrzeg� jaki Grek - atoli Grek, gdy postrada� Grecj�, wi�c, co boli, Nie maj�c ziemi, zna, �e gdy brak kraju, Quidam 63 Cyprian Norwid Ojczyzna dwakro� wi�ksza, si�ga raju! - Rzym w estetyce by� ju�, jak za wiele Wiek�w Galowie w b�otach swych by� maj�, Albo Anglowie - gdy przypuszcz� �miele, �e ci na przyk�ad �wiata ster trzymaj�, I tworz� sobie Rzymy jakie nowe, I smak, i pi�kno�� wedle siebie g�osz�, Nie dramatyczn� - lecz b�stwo ja�owe, W kt�rym nie chodz� �ywi - kt�re nosz� Jak.fasces - s�owem co�, co jest niezdrowe. O barbarzy�cach tych m�odzian tak marzy�, Gdy Barchob m�wi� z niewiast� znajom�, A� nagle, patrz�c w kosz, jak kwiat si� zwarzyl Owiany szronem, i tak nieruchomo Patrzy�, jak gdyby dno kosza niejasne Czyta� - zaiste, czyta�: pisma-w�asne! * Przez �uk tryumfalny Tytusa, po zburzeniu Jerozolimy zbudowany. �ydzi patrioci przechodzi� nie lubili Quidam 64 Cyprian Norwid XI Przez bram� miasta, przez winnic kwadraty, Furtki owiane w ro�lin aromaty, Kt�rym bluszcz s�u�y jak zwiewna zas�ona, Strzeg� za� r�k� nie sadzone kwiaty - Przechodzi� trzeba do Mistrza Jazona. Nareszcie, skutkiem tej rozmaito�ci, Dziwniej ni� pr�dzej, stoisz tu� przy murze, W kt�ry si� schody zanosz� niedu�e I wisi m�otek br�zowy, w kszta�t ko�ci, Zerdzony spodem, od wierzchu �wiec�cy, �e go go�� ka�dy oczyszcza niechc�cy. Tym raz uderzasz, i wchodzisz w ciemnic�, Bo dalszy schod�w ci�g od furty pnie si� Nie ju� do domu, lecz zn�w na ulic� Wy�sz� tarasu; ten jest, jako w lesie, Sosn w�oskich rud� k�p� ocieniony - I jak sznur prost� �cie�k� przekre�lony. Za tej za� �cie�ki ko�cem, widnym oku, Quidam 65 Cyprian Norwid Nie stercz� mury domu na ob�oku, Lecz tak si� miesza wzrok w�r�d drzewnych alej, �e i�� tam musisz, by wiedzie�, co dalej - �cie�ka ta bowiem, od samej po�owy, Dwie strony maj�c, jak le�ne parowy, Coraz si� g��biej wrzyna w gaj sosnowy, I coraz g�ciej starym �wieci brukiem, Z fragment�w r�nych z�o�onym jak sm�tarz: Ten, �e by� urn� - owy mo�e �ukiem, Ten sarkofagiem, biustem - �w, pami�tasz, �e gdzie� w frontonie �wi�tyni ma brata, A wszystkie dobrze zr�wnane i w skazie Ka�dej otkane mchem - z dala - jak krata Zielono-z�ota le��cym na g�azie. To - ju� podw�rzec; dalej - zwyk�ym wzorem - Domostwo, tylko �e zawsze otworem. - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - Barchob by� mo�e gdzie w drogi po�owie, Quidam 66 Cyprian Norwid A Egipcjanka w domu swojej pani, Kiedy Mistrz Jazon Zofii bada� zdrowie, Czy horoskopy sk�ada� jej lub dla niej, Artemidora zostawiwszy w sali Ni�szej, gdzie mnogich r�kopism�w wst�gi Le�a�y w wazach, i kompas�w kr�gi Ryte, i zodiak, i bogowie stali. Fontanna w �rodku niska, z br�zu lana, Z gipsu popiersie nad ni� Adryjana. Drzwi do tej sali, b�d�c otworzone, Przysionku wn�trze ods�ania�y oku; Drzwi od przysionka niemniej inn� stron� Podw�rza w ramy swe, na kszta�t ob�oku, Obejmowa�y - a �wiat�o, z�amane Po dwakro�, bi�o prosto na fontann�. Tam Artemidor siedz�c, nieweso�o Pogl�da�, j