8786
Szczegóły |
Tytuł |
8786 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
8786 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 8786 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
8786 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Michael Duff Newton
Przeznaczenie Dusz
Kim jeste�my? Dlaczego si� tu znale�li�my? Dok�d zmierzamy? Stara�em si� odpowiedzie� na te odwieczne pytania w mojej pierwszej ksi��ce �W�dr�wka dusz", opublikowanej w 1994 r. przez wydawnictwo Llewellyn. Wielu jej czytelnik�w m�wi�o mi, �e ksi��ka ta pobudzi�a duchowo ich wewn�trzn� ja�� oraz �e nigdy wcze�niej nie zetkn�li si� z tak szczeg�owym opisem bytowania w �wiecie dusz. Zapewniali mnie r�wnie�, �e zawarte w niej informacje potwierdzi�y ich w�asne g��boko zakorzenione prze�wiadczenia dotycz�ce egzystencji dusz po fizycznej �mierci i celu ich powrotu na Ziemi�.
Kiedy ksi��ka zosta�a wydana, a nast�pnie przet�umaczona na inne j�zyki, z ca�ego �wiata zacz�y nap�ywa� do mnie pytania od czytelnik�w o to, czy planuj� napisanie jej kontynuacji. Przez d�ugi czas opiera�em si� tym sugestiom. Po�wi�ci�em wiele lat ci�kiej pracy na przeprowadzenie pionierskich bada�, zebranie i uporz�dkowanie uzyskanego materia�u i wreszcie uj�cie go w form� wyczerpuj�cego studium dotycz�cego naszego nie�miertelnego bytowania, tote� mia�em poczucie, �e zrobi�em wystarczaj�co wiele.
We wst�pie do �W�dr�wki dusz" przedstawi�em siebie jako hipnoterapeut� o tradycyjnym nastawieniu i zwierzy�em si� ze swego pocz�tkowego sceptycyzmu co do mo�liwo�ci zastosowania hipnozy dla osi�gni�cia regresji metafizycznej. Po raz pierwszy wprowadzi�em pacjenta w stan hipnozy w roku 1947, kiedy mia�em zaledwie 15 lat, tak wi�c mog�em si� zdecydowanie uwa�a� za przedstawiciela starej szko�y, nie za� ruchu New Age. Tote� kiedy pewnego razu podczas seansu hipnotycznego z jednym z pacjent�w nie�wiadomie uchyli�em wrota do �wiata dusz, by�em ogromnie zaskoczony. Odnios�em wra�enie, �e wi�kszo�� os�b cofni�tych przy pomocy hipnozy do swego poprzedniego �ycia traktuje egzystencj� mi�dzy kolejnymi wcieleniami wy��cznie jako rodzaj bli�ej nieokre�lonego okresu przej�ciowego, pomostu prowadz�cego od jednego �ycia do nast�pnego. Wkr�tce oczywiste sta�o si� dla mnie, �e musz� samodzielnie wypracowa� metod� pozwalaj�c� odkry� i odblokowa� wspomnienia moich pacjent�w dotycz�ce ich pobytu w tym tajemniczym miejscu. Po wielu latach bada� prowadzonych bez rozg�osu uda�o mi si� w ko�cu zbudowa� wiarygodny model struktury �wiata dusz; zarazem u�wiadomi�em sobie korzy�ci terapeutyczne, jakie mog� odnie�� pacjenci uczestnicz�c w tym poznawczym procesie. Stwierdzi�em te�, �e nie ma znaczenia, czy dana osoba jest g��boko religijna, nastawiona ateistycznie, czy te� wyznaje dowolne pogl�dy filozoficzne zawieraj�ce si� mi�dzy tymi skrajno�ciami - �wiadectwa wszystkich os�b znajduj�cych si� w odpowiednim nad�wiadomym stanie hipnozy ca�kowicie si� ze sob� pokrywa�y. W�a�nie dlatego zosta�em - jak to ostatnio okre�li�em - spirytualnym regresjonist�, to znaczy hipnoterapeut� specjalizuj�cym si� w problematyce �ycia po �mierci.
Napisa�em �W�dr�wk� dusz" po to, by publicznie przedstawi� - w sp�jnej, uporz�dkowanej formie nast�pstwa wydarze� - podstawowe informacje na temat tego, czym jest umieranie i przekraczanie progu �mierci, kogo za nim spotykamy, dok�d si� nast�pnie udajemy i co czynimy jako dusze w �wiecie dusz, zanim wybierzemy nasze nast�pne cia�o przed kolejn� inkarnacj�. Ksi��ka zosta�a zatem pomy�lana jako rodzaj dziennika podr�y przez czas, wykorzystuj�cego relacje pacjent�w o ich wcze�niejszych do�wiadczeniach z okresu bytowania mi�dzy kolejnymi wcieleniami. A zatem �W�dr�wka dusz" nie by�a jeszcze jedn� ksi��k� o poprzednich �ywotach i reinkarnacji, lecz raczej wyznacza�a nowy obszar metafizycznych bada�, w istocie nie eksploatowany dotychczas przy u�yciu hipnozy.
Kiedy w latach 80. pracowa�em nad stworzeniem adekwatnego obrazu �wiata pomi�dzy wcieleniami, zrezygnowa�em w mojej praktyce medycznej ze wszystkich innych rodzaj�w hipnoterapii. Ogarn�o mnie bez reszty pragnienie odkrycia sekret�w �wiata dusz. Zgromadzenie bogatego zbioru relacji mych pacjent�w upewni�o mnie o warto�ci i wiarygodno�ci moich wcze�niejszych odkry�. Podczas tych lat specjalistycznych bada� nad �wiatem dusz pracowa�em praktycznie w odosobnieniu, ograniczaj�c si� do kontakt�w jedynie z tymi pacjentami, kt�rzy byli wtajemniczeni w cel moich wysi�k�w, i tylko w zakresie odnosz�cym si� do nich i ich przyjaci�. Trzyma�em si� nawet z dala od ksi�gar� specjalizuj�cych si� w problematyce metafizycznej, poniewa� pragn��em uwolni� si� od wszelkich zewn�trznych wp�yw�w. Dzisiaj nadal uwa�am, �e moja dobrowolna izolacja i powstrzymywanie si� od publicznych wyst�pie� by�y s�usznym wyborem.
Kiedy porzuci�em praktyk�, wyjecha�em z Los Angeles, osiad�em w g�rach Sierra Nevada i napisa�em �W�dr�wk� dusz", mia�em nadziej�, �e sp�dz� reszt� �ycia spokojnie, z dala od wszelkiego rozg�osu. Okaza�o si�, �e by�em w ca�kowitym b��dzie. Wi�kszo�� materia�u zawartego w tej ksi��ce nigdy wcze�niej nie by�a przedstawiona publicznie, tote� wkr�tce za po�rednictwem mojego wydawcy zacz��em otrzymywa� ogromne ilo�ci list�w od czytelnik�w. Mam wobec Llewellyna d�ug wdzi�czno�ci za jego dalekowzroczno�� i odwag� opublikowania rezultat�w moich bada�. Wkr�tce po ukazaniu si� ksi��ki odby�em seri� odczyt�w oraz udzieli�em wywiad�w dla radia i telewizji.
Ludzie chcieli pozna� wi�cej szczeg��w o �wiecie dusz i wci�� pytali mnie, czy dysponuj� jakimi� dalszymi wynikami bada�. By�em zmuszony odpowiada� twierdz�co. Istotnie, posiada�em obszerny zbi�r rozmaitych nie og�oszonych drukiem informacji, kt�re, jak s�dzi�em, podane przez nieznanego autora, b�d� zbyt trudne do zaakceptowania dla odbiorc�w. Pomimo, i� czytelnicy uznali �W�dr�wk� dusz" za ksi��k� bardzo inspiruj�c�, wzdraga�em si� przed napisaniem dalszego ci�gu. Zdecydowa�em si� na rozwi�zanie kompromisowe. Pi�te wydanie �W�dr�wki dusz" zosta�o zaopatrzone w indeks, now� ok�adk�, a tak�e uzupe�nione na pro�b� czytelnik�w o kilka nowych rozdzia��w, wyja�niaj�cych szerzej pewne szczeg�owe kwestie. Okaza�o si�, �e to nie wystarczy. Z ka�dym tygodniem gwa�townie ros�a liczba otrzymywanych przeze mnie list�w z zapytaniami o �ycie po �mierci. Ludzie zacz�li obecnie szuka� kontaktu ze mn�, postanowi�em wi�c w ograniczonym zakresie wznowi� praktyk�. Zauwa�y�em, �e odwiedza mnie teraz wi�cej dusz na wy�szym poziomie rozwoju. Poniewa� pracuj� na p� etatu i znacznie zredukowa�em ilo�� przyjmowanych os�b, pacjenci musz� d�ugo oczekiwa� na termin wizyty. W konsekwencji przyjmuj� mniej m�odych dusz prze�ywaj�cych kryzysy psychologiczne, a wi�cej pacjent�w zdolnych wykaza� cierpliwo��. Ci drudzy pragn� odkry� g��bsze znaczenie pewnych kwestii poprzez wnikni�cie w swe duchowe wspomnienia, po to by w�a�ciwie ustali� swoje �yciowe cele. Wielu z nich, sami b�d�c uzdrowicielami lub nauczycielami, nie waha si� powierzy� mi dodatkowych informacji o swym �yciu jako dusz mi�dzy kolejnymi wcieleniami. �ywi� nadziej�, �e ja ze swej strony pomagam im w ich �yciowej w�dr�wce.
Przez ca�y ten czas panowa�o powszechne przekonanie, �e nie wyjawi�em wszystkich sekret�w. A� zacz��em zastanawia� si� nad zabraniem si� do drugiej ksi��ki. Wszystko, co wy�ej opisa�em, zaowocowa�o narodzinami �Przeznaczenia dusz". Uwa�am, �e moja pierwsza ksi��ka by�a pielgrzymk� przez �wiat dusz po wielkiej rzece wieczno�ci. W�dr�wka rozpocz�a si� u jej �r�de�, z chwil� fizycznej �mierci, a sko�czy�a si� w miejscu, gdzie powracamy w nowe cia�o. W �W�dr�wce dusz" pod��y�em w g�r� rzeki, w kierunku �r�d�a, tak daleko, jak tylko mog�em. Pod tym wzgl�dem nic si� nie zmieni�o. Chocia� w pami�ci ka�dej osoby tkwi wspomnienie odbycia takiej podr�y niezliczon� ilo�� razy, wydaje si�, �e nikt, kto nadal inkarnuje, nie potrafi zaprowadzi� mnie dalej.
�Przeznaczenie dusz" zamierza zabra� podr�nych na drug� wypraw� wzd�u� rzeki, z wypadami w bok w kierunku wi�kszych dop�yw�w dla przeprowadzenia bardziej szczeg�owych poszukiwa�. Na szlaku tej naszej drugiej wsp�lnej podr�y zamierzam odnale�� wi�cej ukrytych aspekt�w, aby da� ludziom szerszy ogl�d ca�o�ci. Zaplanowa�em t� ksi��k� tak, i� rz�dz� ni� raczej aktualne kategorie ni� nast�pstwo czasu i miejsca. A zatem obj��em w niej ramy czasowe zwyk�ego ruchu duszy mi�dzy duchowymi stacjami, aby dog��bnie zanalizowa� te do�wiadczenia. Stara�em si� tak�e zaprezentowa� czytelnikom spojrzenie na te same, co w poprzedniej ksi��ce, elementy duchowego �ycia z odmiennej perspektywy, w �wietle innych przyk�ad�w. Zamiarem �Przeznaczenia dusz" jest poszerzenie naszego zrozumienia tego niewiarygodnego poczucia porz�dku i planu, istniej�cych dla dobra istot ludzkich.
Pragn� zarazem, aby ta druga w�dr�wka po cudach �wiata dusz by�a zajmuj�ca i przyjemna r�wnie� dla niedo�wiadczonych podr�nik�w. Czytelnikom, kt�rzy po raz pierwszy stykaj� si� z moj� prac�, rozdzia� wst�pny dostarczy skondensowanego przegl�du tego, co odkry�em o bytowaniach mi�dzy wcieleniami. Mam nadzieje, �e to streszczenie pomo�e wam lepiej zrozumie� dalsze rozdzia�y, a mo�e tak�e zach�ci do przeczytania mojej pierwszej ksi��ki.
Tak wi�c, skoro zaczynamy t� nasz� wsp�ln� drug� podr�, pragn� podzi�kowa� tym wszystkim spo�r�d was, kt�rzy udzielili mi tyle wsparcia podczas ci�kiej pracy prowadz�cej do otwarcia duchowych wr�t umys�u. Wsparcie to, jak r�wnie� wyrozumia�o�� wielu przewodnik�w, zw�aszcza mojego w�asnego, da�o mi si�� niezb�dn� do kontynuowania mych stara�. Czuj� si� prawdziwie b�ogos�awiony, i� wybrano mnie na jednego z pos�a�c�w w tym wa�kim dziele.
�WIAT DUSZ
ROZDZIA� 1
W momencie �mierci dusza opuszcza cia�o, w kt�rym przebywa�a. Je�eli jest starsza i ma do�wiadczenie z wielu poprzednich wciele�, orientuje si� natychmiast, �e zyska�a wolno�� i powraca do domu. Jednak wi�kszo�� dusz, z kt�rymi mia�em do czynienia, spotyka�a si� z przewodnikami tu� poza ziemskim planem astralnym. M�oda dusza, czyli inaczej dziecko, kt�re wcze�nie zmar�o, mo�e by� nieco zdezorientowana, dop�ki nie pojawi si� kto�, kto si� ni� zajmie. S� dusze, kt�re przez pewien czas pragn� pozosta� na miejscu swojej �mierci. Wi�kszo�� woli odej�� natychmiast. W �wiecie dusz czas nie ma znaczenia. Istoty bezcielesne, kt�re wol� pocieszy� rozpaczaj�cych bliskich lub te� z jakich� innych powod�w pragn� pozosta� jeszcze przez chwil� w pobli�u miejsca swojej �mierci, nie maj� poczucia utraty czasu. Staje si� to po prostu przeciwie�stwem czasu linearnego.
Oddalaj�c si� od Ziemi, dusze postrzegaj� wok� siebie coraz ja�niejsze �wiat�o. Niekt�re mog� na mgnienie oka ujrze� szaraw� ciemno�� i odczu� przemieszczanie si� przez tunel lub przekraczanie bramy. R�nica mi�dzy tymi dwoma zjawiskami zale�y od tempa poruszania si� duszy, co z kolei ma zwi�zek z jej do�wiadczeniem. Dusza mo�e odnosi� wra�enie, i� przewodnik ci�gnie j� �agodnie lub mocno, zale�nie od jej dojrza�o�ci i zdolno�ci do nag�ej przemiany. Na wczesnych etapach odchodzenia wszystkie dusze napotykaj� wok� siebie jakby �ob�oki waty", lecz wkr�tce wszystko si� przeja�nia i dusze mog� widzie� na wielkie odleg�o�ci. W tym w�a�nie momencie przeci�tna dusza dostrzega zbli�anie si� przypominaj�cej ducha formy energii. Postaci� t� mo�e by� kochaj�ca nas bratnia dusza (jedna b�d� kilka), lecz cz�ciej jest to nasz przewodnik. W sytuacji, kiedy spotyka nas ma��onek lub przyjaciel, kt�ry odszed� przed nami, nasz przewodnik tak�e znajduje si� w pobli�u, by nadzorowa� proces przej�cia. W ci�gu wielu lat moich bada� nigdy nie zetkn��em si� z pacjentem, kt�rego spotka�aby jaka� znacz�ca posta� religijna w rodzaju Jezusa czy Buddy. Jednak�e przypisani nam osobi�ci przewodnicy uosabiaj� esencj� nauk wielkich nauczycieli religii na Ziemi.
Kiedy dusze �przeorientuj� si�" z powrotem na miejsce, kt�re nazywaj� domem, ich ziemsko�� ulega zmianie. Nie s� ju� d�u�ej ludzkie w tym znaczeniu, w jakim my�limy o istotach ludzkich z ich szczeg�ln� emocjonaln� i fizyczn� natur� czy temperamentem. Na przyk�ad nie rozpaczaj� nad swoj� niedawn� �mierci� fizyczn� w taki spos�b, jak pozostawieni przez nie bliscy. To nasze dusze czyni� nas ludzkimi na Ziemi, lecz bez naszych cia� przestajemy zalicza� si� do gatunku homo sapiens. Dusza posiada majestat wymykaj�cy si� wszelkim opisom. Sk�onny jestem uwa�a� dusz� za obdarzon� inteligencj� energi� w postaci �wiat�a. Tu� po �mierci dusze nagle ulegaj� przemianie, bowiem nie znajduj� si� ju� d�u�ej w klatce tymczasowego cia�a wyposa�onego w m�zg i centralny uk�ad nerwowy. Niekt�rym duszom przystosowanie si� do nowej sytuacji zajmuje wi�cej czasu ni� innym.
Energia duszy jest w stanie podzieli� si� na to�same cz�stki, analogicznie do hologramu. Mog� one prowadzi� r�wnoleg�e �ycia w r�nych cia�ach, cho� zdarza si� to znacznie rzadziej, ni� si� o tym pisze. Zdolno�� ta powoduje jednak, i� w �wiecie dusz zawsze pozostaje cz�stka naszej energii �wiat�a. W ten spos�b przy powrocie staje si� mo�liwe ujrzenie w�asnej matki, chocia� mog�a ona umrze� trzydzie�ci ziemskich lat temu i ponownie inkarnowa�.
Okresy �przeorientowania" w towarzystwie naszych przewodnik�w, kt�re poprzedzaj� przy��czenie si� do naszego skupiska dusz, s� r�ne dla poszczeg�lnych dusz, a tak�e dla poszczeg�lnych �ywot�w tej samej duszy. Jest to bardzo spokojny okres czasu, przeznaczony na doradzanie i rozmowy, umo�liwiaj�ce pozbycie si� nagromadzonych w czasie zako�czonego w�a�nie �ycia frustracji. Przeorientowanie ma by� rodzajem wst�pnego, �agodnego przes�uchania przez troskliwych i rozumiej�cych nauczycieli-przewodnik�w.
Spotkanie takie mo�e by� d�u�sze lub kr�tsze, zale�nie od tego, czego uda�o nam si� b�d� nie uda�o dokona� w wybranym przez nas wcze�niej wcieleniu. Wspomina si� tak�e o pewnych kwestiach karmicznych, chocia� b�d� one szczeg�owo omawiane p�niej, w naszym skupisku dusz. Powracaj�cej energii niekt�rych dusz nie odsy�a si� natychmiast do ich grupy. S� to dusze, kt�re zosta�y zanieczyszczone pobytem w ciele fizycznym i zaanga�owa�y si� w czynienie z�a. Istnieje r�nica mi�dzy z�ymi uczynkami, kt�rym nie towarzyszy�a premedytacja i ch�� skrzywdzenia innych, a z�em intencjonalnym. Stopnie wyrz�dzonej innym krzywdy (od szelmostwa do wrogo�ci) s� starannie oceniane.
Dusze, kt�re styka�y si� ze z�em, zabiera si� do specjalnych o�rodk�w, przez niekt�rych pacjent�w zwanych �oddzia�ami intensywnej opieki". Jak mi opowiadano, w o�rodkach tych energia dusz zostaje przemodelowana, by ponownie sta� si� ca�o�ci�. W zale�no�ci od natury swych wykrocze�, dusza taka mo�e by� stosunkowo szybko wys�ana z powrotem na Ziemi�. Cz�sto si� zdarza, �e pe�ni ona w�wczas rol� ofiary czyich� pod�ych uczynk�w. Gdy jednak naganne dzia�ania powtarza�y si� i by�y szczeg�lnie okrutne, oznacza to istnienie wzorca z�ego zachowania. Dusze takie mog� sp�dzi� d�u�szy czas w odosobnieniu, wiod�c spokojny duchowy �ywot, nawet przez ponad tysi�c ziemskich lat. W �wiecie dusz istnieje naczelna zasada, �e za wszelkie krzywdy, intencjonalne lub nie, musi nast�pi� zado��uczynienie w przysz�ym �yciu. Nie jest to uwa�ane za kar� czy pokut�, lecz raczej za okazj� do karmicznego rozwoju. Dla dusz nie ma piek�a, chyba �e na Ziemi.
Niekt�re �ywoty s� tak ci�kie, �e dusza powraca do domu bardzo zm�czona. Pomimo procesu odnawiania energii, zapocz�tkowanego przez naszych przewodnik�w ��cz�cych swoj� energi� z nasz� przy przekraczaniu bramy, jej przep�yw mo�e by� zak��cony. W takim przypadku bardziej po��dany jest odpoczynek i odosobnienie ni� uroczysto�ci. W istocie wiele dusz, kt�re pragn� odpoczynku, otrzymuj� go, zanim ponownie do��cz� do swojej grupy. Nasza grupa dusz mo�e by� ha�a�liwa lub bardzo spokojna, lecz wszyscy odnosz� si� z wielkim szacunkiem do tego, co przeszli�my podczas ostatniego wcielenia. Wszystkie grupy na sw�j spos�b witaj� powracaj�cych przyjaci�, okazuj�c im g��bok� mi�o�� i kole�e�stwo.
Powr�t do domu jest radosnym interludium, zw�aszcza gdy nast�puje po wcieleniu, w kt�rym mogli�my nie mie� zbyt wielu okazji do karmicznego kontaktu z zaufanymi bratnimi duszami. Wi�kszo�� pacjent�w m�wi mi, �e s� witani u�ciskami, �miechem i �artami, co jest cech� charakterystyczn� �ycia w �wiecie dusz. Prawdziwie wylewne grupy, kt�re zaplanowa�y rozliczne uroczysto�ci powitalne dla powracaj�cej duszy, mog� nawet zawiesi� wszelkie swoje inne dzia�ania. Jedna z moich pacjentek tak opisa�a swoj� ceremoni� powitania: Po moim ostatnim wcieleniu moja grupa zorganizowa�a niesamowit� imprez� z muzyk� winem, ta�cami i �piewem. Zaaran�owali wszystko tak, �eby przypomina�o klasyczny rzymski festiwal z marmurowymi salami, togami i egzotycznym umeblowaniem, znanym nam z wielu wcze�niejszych, wsp�lnych wciele� w czasach staro�ytnych. Melissa (najwa�niejsza bratnia dusza) czeka�a na mnie na schodach, wygl�daj�c dok�adnie tak, jak j� najlepiej zapami�ta�am, i promienia�a rado�ci�.
Grupy dusz licz� od trzech do dwudziestu pi�ciu cz�onk�w, przeci�tnie jest ich pi�tnastu. Czasem dusze z s�siednich skupisk pragn� spotka� si� ze sob�. Dzieje si� tak cz�sto w przypadku starszych dusz, kt�re zaprzyja�ni�y si� z wieloma towarzyszami z innych grup, bowiem maj� ze sob� do czynienia od setek ziemskich wciele�. Oko�o dziesi�ciu milion�w telewidz�w ogl�da�o wyprodukowany w 1995 roku przez wytw�rni� Paramount program pt. �Widzenie", kt�rego cz�ci� by�y prowadzone przeze mnie badania. Wyst�pi�a w nim m.in. jedna z moich pacjentek o imieniu Colleen, kt�ra opowiada�a o naszych seansach. Opisa�a ona sw�j powr�t do �wiata dusz, gdzie znalaz�a si� nagle w samym �rodku balu kostiumowego z XVII wieku. Na balu tym pacjentka spotka�a ponad sto os�b, kt�re przysz�y j� powita�. Ulubiona przez ni� epoka i miejsce zosta�y odtworzone z najwi�ksz� staranno�ci�, tak by Colleen mog�a rozpocz�� proces odnowy w wielkim stylu.
Powr�t do domu mo�e si� odby� w dw�ch rodzajach scenerii. Kilka dusz mo�e na kr�tko spotka� powracaj�c� dusz� przy bramie do �wiata dusz, a nast�pnie odej��, pozostawiaj�c j� w r�kach przewodnika, kt�ry dalej b�dzie prowadzi� proces przeorientowania. Zazwyczaj komitet powitalny czeka, a� dusza powr�ci do swojej grupy. Grupa ta mo�e oczekiwa� sama w klasie, zebra� si� na stopniach �wi�tyni, siedzie� w ogrodzie, b�d� te� powracaj�ca dusza mo�e spotka� wiele grup we wsp�lnej sali wyk�adowej. Dusze, kt�re w poszukiwaniu swojego skupiska mijaj� inne grupy, zauwa�aj�, i� istoty, z kt�rymi zetkn�y si� w poprzednich wcieleniach, podnosz� wzrok i witaj� je u�miechem lub przyjaznym gestem.
To, jak pacjent postrzega sceneri� swojego skupiska dusz, zale�y od stopnia rozwoju duszy, chocia� wspomnienia atmosfery klasy szkolnej s� zawsze bardzo wyra�ne. W �wiecie dusz umieszczenie na odpowiednim poziomie kszta�cenia zale�y od stopnia rozwoju duszy. Fakt, i� jaka� dusza mo�e inkarnowa� na Ziemi od czas�w epoki kamienia �upanego, nie gwarantuje jeszcze wysokich osi�gni��. Podczas moich wyk�ad�w wielokrotnie przytacza�em przyk�ad pacjenta, kt�remu przezwyci�enie zazdro�ci zaj�o 4000 lat wciele�. Obecnie nie jest on ju� osob� zazdrosn�, uczyni� natomiast jedynie niewielki post�p na drodze do zwalczenia w sobie nietolerancji. Niekt�rym uczniom-duszom opanowanie pewnych lekcji zajmuje d�u�ej ni� innym, podobnie jak dzieje si� to w zwyk�ej szkole. Z drugiej strony, wszystkie wysoce zaawansowane dusze s� starymi duszami, zar�wno pod wzgl�dem wiedzy, jak i do�wiadczenia.
W �W�dr�wce dusz" lu�no zaklasyfikowa�em dusze do kategorii pocz�tkuj�cych, po�rednich i zaawansowanych oraz poda�em przyk�ady ka�dej z nich, wyja�niaj�c przy tym, �e mi�dzy poszczeg�lnymi kategoriami istniej� subtelne r�nice stopnia rozwoju. Generalnie grupa sk�ada si� z istot na mniej wi�cej tym samym poziomie rozwoju, chocia� maj� one swoje s�abe i mocne strony. Dusze wspomagaj� si� nawzajem w procesie wch�aniania informacji z �yciowych do�wiadcze�, jak r�wnie� w analizowaniu jak radzi�y sobie z uczuciami i emocjami goszcz�cych je cia�, bezpo�rednio zwi�zanymi z tymi do�wiadczeniami. Analizuje si� ka�dy aspekt �ycia, w razie potrzeby wymieniaj�c si� nawet rolami, by m�c lepiej u�wiadomi� sobie swoje dzia�ania. Osi�gaj�c poziom po�redni, dusze zaczynaj� specjalizowa� si� w tych obszarach zainteresowa�, w kt�rych przejawi�y okre�lone zdolno�ci. Om�wi� t� kwesti� w dalszych rozdzia�ach.
Jednym z niezwykle znacz�cych aspekt�w moich bada� by�o odkrycie kolor�w energii, jak� dusze emanuj� w �wiecie dusz. Kolory te maj� zwi�-zek ze stanem zaawansowania duszy. Pozwalaj� one m.in. zidentyfikowa� inne dusze, kt�re pacjent widzi wok� siebie podczas transu hipnotycznego. Zauwa�y�em, i� czysta biel oznacza m�odsz� dusz�, natomiast wraz z rosn�cym zaawansowaniem energia niejako g�stnieje, przybieraj�c odcie� pomara�czowy, ��ty, zielony, w ko�cu za� niebieski. Poza tymi j�drami aury istniej� tak�e subtelne mieszanki kolor�w aureoli w ka�dej z grup, kt�re maj� zwi�zek z cechami charakteru poszczeg�lnych jej cz�onk�w.
Pragn�c uzyska� bardziej klarowny system klasyfikacji, podzieli�em rozw�j dusz na poziomy, poczynaj�c od poziomu I - pocz�tkuj�cego, poprzez r�ne etapy nauki a� do poziomu VI - mistrzowskiego. Te wielce zaawansowane dusze emanuj� g��bokim kolorem indygo. Bez w�tpienia istniej� jeszcze wy�sze poziomy, lecz moja wiedza na ich temat jest ograniczona, poniewa� wys�uchuj� jedynie relacji os�b, kt�re nadal inkarnuj�. Szczerze m�wi�c, niezbyt podoba mi si� termin �poziom" na okre�lenie miejsca zajmowanego przez dusz�, etykietka ta bowiem zaciemnia r�norodno�� osi�gni�tych przez ni� stopni rozwoju na poszczeg�lnych etapach. Lecz to sami pacjenci u�ywaj� takiego terminu, by opisa� szczebel na drabinie edukacji, na kt�rym si� w�a�nie znajduj�. S� oni tak�e do�� skromni w ocenie swoich dokona�. �aden pacjent nie jest sk�onny twierdzi�, i� jest dusz� zaawansowan�. Natomiast po wyj�ciu ze stanu transu, kiedy kontrol� przejmuje ��dny pochwa� umys�, wszyscy s� znacznie mniej pow�ci�gliwi. Znajduj�c si� w stanie nad�wiadomo�ci podczas g��bokiej hipnozy, moi pacjenci m�wi� mi, i� �adnej duszy w �wiecie dusz nie uwa�a si� za mniej warto�ciow� od innych. Wszyscy przechodzimy proces transformacji, zd��aj�c ku czemu� wy�szemu ni� nasz obecny stan o�wiecenia. Ka�dego z nas uwa�a si� za wyj�tkowo kwalifikowanego, by przyczyni� si� do rozwoju ca�o�ci, bez wzgl�du na to, jak wielk� trudno�� sprawia nam opanowanie naszych lekcji. Gdyby tak nie by�o, po prostu nie zostaliby�my stworzeni.
Skoro omawiam kolory zaawansowania, poziomy rozwoju, sale lekcyjne, nauczycieli i uczni�w, �atwo by�oby przyj��, i� w �wiecie dusz panuje sztywna hierarchia. Zgodnie z tym, co twierdz� moi pacjenci, wniosek taki by�by raczej b��dny. Je�li w og�le, �wiat dusz jest zhierarchizowany w �wiadomo�ci umys�owej. Jeste�my sk�onni uwa�a�, �e autorytet organizacyjny na Ziemi reprezentuje walka o w�adz� i represyjne stosowanie sztywnych zasad wewn�trz pewnej struktury. W �wiecie dusz niew�tpliwie mamy do czynienia ze struktur�, lecz istnieje ona wewn�trz boskiej matrycy wsp�czucia, harmonii, etyki i moralno�ci, wybiegaj�c daleko poza to, co praktykujemy tu na Ziemi. Z mojego do�wiadczenia wynika, �e w �wiecie dusz istnieje tak�e wysoce scentralizowany wydzia�, kt�rego zadaniem jest przydzielanie duszom kolejnych wciele�. Mimo to najwa�niejszymi warto�ciami s� nadzwyczajne mi�osierdzie, tolerancja, cierpliwo�� i absolutna mi�o��.
Mam starego przyjaciela z college'u w Tucson, kt�ry jest obrazoburc� i przez ca�e �ycie odmawia� uznania wszelkich autorytet�w, co jest do�� blisk� mi i sympatyczn� postaw�. Przyjaciel �w podejrzewa, �e duszom moich pacjent�w �wyprano m�zgi", by uwierzy�y, i� sprawuj� kontrol� nad swoim przeznaczeniem. Uwa�a on, �e �aden autorytet - nawet autorytet duchowy - nie mo�e istnie� bez poddania si� wp�ywowi korupcji i nadu�ywania przywilej�w. Moje badania ujawniaj� zbyt wiele porz�dku tam na g�rze, co niezbyt mu si� podoba.
Niemniej jednak wszyscy moi pacjenci wierz�, �e mieli wiele r�nych mo�liwo�ci wyboru w przesz�o�ci i �e b�d� je mieli nadal. Post�p dzi�ki podejmowaniu osobistej odpowiedzialno�ci nie zak�ada istnienia dominacji czy rankingu status�w, lecz raczej uznanie czyjego� potencja�u. Ich egzystencja mi�dzy kolejnymi wcieleniami charakteryzuje si� prawo�ci� i wolno�ci� osobist�.
W �wiecie dusz nie ma przymusu inkarnowania lub brania udzia�u w projektach grupy. Je�li dusze pragn� odosobnienia, mog� je mie�. Je�li nie chc� czyni� post�pu dzi�ki kolejnym wcieleniom, jest to honorowane. Jeden z moich pacjent�w oznajmi�: �Prze�lizn��em si� przez wiele �atwych wciele� i to w�a�nie mi si� podoba�o, bo w rzeczywisto�ci nie chcia�em ci�ko pracowa�. Teraz to si� zmieni. M�j przewodnik powiedzia� mi: �B�dziemy gotowi, kiedy ty b�dziesz got�w'". W istocie mamy tyle wolnej woli, �e je�li po �mierci z jakich� powod�w osobistych nie zechcemy opu�ci� ziemskiego planu astralnego, nasz przewodnik pozwoli nam tu zosta� tak d�ugo, a� b�dziemy gotowi uda� si� do domu.
Mam nadziej�, �e moja ksi��ka poka�e, i� mamy wiele wybor�w, zar�wno w �wiecie dusz, jak i poza nim. Bardzo wyra�nie dostrzegam silne pragnienie wi�kszo�ci dusz, by okaza� si� godnymi pok�adanego w nich zaufania. Oczekuje si�, �e b�dziemy pope�nia� b��dy. D��enie do stawania si� coraz lepszym i zespolenia ze �r�d�em, kt�re nas stworzy�o, jest g��wnym czynnikiem motywuj�cym dusze do dzia�ania.
Wielokrotnie pytano mnie, czy podczas naszych seans�w pacjenci widz� �r�d�o Stworzenia. We wst�pie napisa�em, �e mog� pod��y� w g�r� rzeki w kierunku �r�d�a tylko na okre�lon� odleg�o��, ze wzgl�du na ograniczenia, jakie nak�ada praca z lud�mi, kt�rzy nadal inkarnuj�. Zaawansowani pacjenci m�wi� o czasie zespolenia, kiedy to po��cz� si� z �Naj�wi�tszymi". W tej sferze g�stego, fioletowego �wiat�a znajduje si� wszechwiedz�ca Obecno��. Co to wszystko oznacza, nie potrafi� powiedzie�, lecz wiem, �e czujemy Obecno�� udaj�c si� przed oblicze Rady Starszych. Pomi�dzy kolejnymi wcieleniami odwiedzamy jedno- b�d� dwukrotnie t� grup� wy�szych istot, kt�re znajduj� si� o szczebel lub dwa ponad naszymi nauczycielami-przewodnikami. W pierwszej ksi��ce poda�em kilka przyk�ad�w takich spotka�. W obecnej wnikn� w szczeg�y tych wizyt u mistrz�w, kt�rzy s� na tyle blisko Stw�rcy, na ile jest mi dane dotrze�. To tu w�a�nie dusza do�wiadcza jeszcze wy�szego �r�d�a boskiej wiedzy. Moi pacjenci nazywaj� t� moc energii �Obecno�ci�".
Rada nie jest trybuna�em s�dzi�w ani sal� s�dow�, gdzie dusze s� s�dzone i skazywane za z�e uczynki, cho� musz� przyzna�, �e od czasu do czasu kto� twierdzi, i� stani�cie przed Rad� przypomina mu wezwanie do gabinetu dyrektora szko�y. Cz�onkowie Rady pragn� rozmawia� z nami o naszych b��dach i o tym, co mo�emy zrobi�, by w nast�pnym �yciu naprawi� negatywne zachowania.
Jest to miejsce, w kt�rym zaczynaj� si� rozwa�ania dotycz�ce odpowiedniego dla nas, kolejnego cia�a. Kiedy zbli�a si� czas ponownych narodzin, udajemy si� do obszaru, gdzie mo�emy ogl�da� r�ne cia�a, dzi�ki kt�rym b�dziemy mogli zrealizowa� za�o�one cele. Mamy tu szans� wnikni�cia w przysz�o�� i sprawdzenia pewnych wariant�w, zanim si� na kt�ry� zdecydujemy. Dusze dobrowolnie wybieraj� mniej doskona�e cia�a i trudne �ycia, by wyr�wna� d�ugi karmiczne lub pracowa� nad r�nymi aspektami lekcji, z kt�rymi mia�y w przesz�o�ci k�opoty. Wi�kszo�� dusz akceptuje cia�a zaproponowane im w przestrzeni selekcji, lecz maj� tak�e prawo odrzuci� ofert�, a nawet op�ni� proces reinkarnacji. Dusza mo�e tak�e zosta� poproszona o udanie si� na pewien czas na planet� inn� ni� Ziemia. Je�li przyjmiemy nowe zadanie, jeste�my cz�sto wysy�ani do klasy przygotowawczej, by przyswoi� sobie pewne znaki i wskaz�wki, kt�re pojawi� si� w naszym przysz�ym �yciu, zw�aszcza w tych momentach, w kt�rych wkrocz� w nie nasze bratnie dusze.
Kiedy nadchodzi czas powrotu na Ziemi� lub inn� planet�, �egnamy si� na pewien czas z naszymi przyjaci�mi i udajemy do miejsca, z kt�rego rozpoczniemy podr�. Dusze wchodz� w przypisane im cia�a w �onie matki mniej wi�cej po up�ywie trzeciego miesi�ca ci��y, by m�c pracowa� z rozwijaj�cym si� m�zgiem jeszcze przed porodem. Cho� stanowi� cz�� p�odu, nadal s� w stanie my�le� jak nie�miertelne dusze, podczas gdy przyzwyczajaj� si� do zespo�u obwod�w w m�zgu i alter ego swojego gospodarza. Po narodzinach w��cza si� amnezyjna blokada pami�ci, a dusza stapia sw�j nie�miertelny charakter z tymczasowym ludzkim umys�em, by utworzy� kombinacj� cech dla nowej osobowo�ci.
W celu dotarcia do g��bszych warstw umys�u stosuj� seri� �wicze� dla ludzi znajduj�cych si� we wczesnych stadiach regresji hipnotycznej. Procedura ta ma za zadanie wyostrzy� wspomnienia z przesz�o�ci i przygotowa� pacjent�w do krytycznej analizy obraz�w ze �wiata dusz, kt�re ujrz�. Po zwyczajowym wywiadzie wst�pnym bardzo szybko wprowadzam pacjent�w w stan hipnozy. Moim sekretem jest pog��bienie tego stanu. Lata eksperyment�w doprowadzi�y mnie do przekonania, �e stan hipnotyczny alfa nie wystarczy, by dosi�gn�� nad�wiadomego stanu dusza-umys�. W tym celu musz� wprowadza� pacjent�w w stan hipnotyczny theta.
Je�li chodzi o metodologi�, przez oko�o godzin� wizualizuj� z pacjentem obrazy lasu lub morskiego wybrze�a, a nast�pnie cofam si� do obraz�w dzieci�stwa. Zadaj� bardzo szczeg�owe pytania o umeblowanie salonu, kiedy pacjent mia� dwana�cie lat, o to, jakie by�o jego ulubione ubranie w wieku lat dziesi�ciu, ukochana zabawka, kiedy by� siedmiolatkiem, i o najwcze�niejsze wspomnienia z okresu mi�dzy trzecim a drugim rokiem �ycia. Omawiamy to wszystko, zanim zabior� pacjenta do �ona jego matki, a potem do wspomnie� z poprzedniego �ycia. Kiedy pacjent opisa� mi ju� scen� swojej �mierci w ostatnim �yciu i dotar� do bramy �wiata dusz, utworzony zosta� kompletny pomost. Kontynuowanie hipnozy wzmacnia rozlu�nienie wi�zi pacjenta z jego ziemskim otoczeniem.
Pacjenci, kt�rzy budz� si� z transu, w kt�rym mentalnie powr�cili do domu, maj� na twarzach wyraz podziwu i szacunku o wiele g��bszy, ni� gdyby poddali si� jedynie zwyk�ej regresji. Jedna z takich os�b powiedzia�a mi: �Duch posiada r�norodno�� i z�o�on� cech� p�ynno�ci poza moj� zdolno�ci� pojmowania". Wielu by�ych pacjent�w pisze mi, jak wizja nie�miertelno�ci zmieni�a ich �ycie. Oto przyk�ad jednego z takich list�w:
Poznanie mej prawdziwej to�samo�ci pozwoli�o mi cieszy� si� nieopisanym wprost poczuciem rado�ci i wolno�ci. Zdumiewa mnie, �e wiedza ta przez ca�y czas by�a w moim umy�le. Ujrzenie moich nauczycieli i mistrz�w, kt�rzy nie pragn� mnie ocenia� ani ferowa� wyrok�w, uradowa�o mnie nad wyraz. Zrozumia�em, �e jedyn� rzecz�, kt�ra si� naprawd� liczy w tym �wiecie materii, jest to, jak �yjemy i jak traktujemy innych ludzi. W por�wnaniu ze wsp�czuciem i akceptacj� dla innych nasza �yciowa sytuacja nie ma �adnego znaczenia. Teraz ju� wiem, a nie tylko si� domy�lam, po co tu jestem i gdzie si� udam po �mierci.
Swoje odkrycia prezentuj� przy pomocy sze��dziesi�ciu siedmiu przyk�ad�w i licznych cytat�w zamieszczonych w tej ksi��ce, spe�niaj�c rol� reportera i pos�a�ca. Przed ka�dym wyk�adem dla publiczno�ci zaznaczam, �e b�d� m�wi� o swoich prawdach dotycz�cych �ycia duchowego. Do prawdy wiedzie wiele �cie�ek. Moja bierze si� z ogromnej wiedzy, jak� zgromadzi�em dzi�ki bardzo wielu ludziom, kt�rzy przez lata byli moimi pacjentami. Je�li twierdz� co�, co stoi w sprzeczno�ci z waszymi pogl�dami, wiar� lub filozofi�, prosz� we�cie to, co wam si� przyda, a reszt� odrzu�cie.
�MIER�, ROZPACZ I POCIESZENIE
ROZDZIA� 2 Zaprzeczenie i akceptacja
Prze�ycie utraty ukochanej osoby zalicza si� do najci�szych pr�b, przed jakimi stawia nas �ycie. Wiadomo, �e proces ten sk�ada si� z kilku etap�w, poczynaj�c od szoku wst�pnego poprzez zaprzeczenie, gniew, depresj�, a� wreszcie dochodzimy do pewnego rodzaju akceptacji. Ka�dy z tych etap�w emocjonalnego zam�tu r�ni si� d�ugo�ci� czasu trwania i intensywno�ci� - od miesi�cy po ca�e lata. Utrata kogo�, z kim byli�my g��boko zwi�zani, potrafi nape�ni� nas tak� rozpacz�, i� czujemy, �e wpadli�my w bezdenn� otch�a�, z kt�rej nie ma ucieczki, bowiem �mier� jawi nam si� jako co� ostatecznego.
W spo�ecze�stwie zachodnim wiara w ostateczno�� �mierci jest przeszkod� na drodze do uzdrowienia. Posiadamy dynamiczn� kultur�, gdzie mo�liwo�� utraty osobowo�ci jest nie do pomy�lenia. Dynamika �mierci w kochaj�cej si� rodzinie przypomina sztuk� teatraln�, kt�r� z powodzeniem grano na scenie, a oto nagle wszystko pogr��a si� w chaosie, bowiem odesz�a jedna z gwiazd spektaklu. Obsada drugoplanowa z wielkim trudem radzi sobie ze zmianami w scenariuszu. Olbrzymia �luka w tek�cie", jaka powsta�a na skutek odej�cia gwiazdy, ma wp�yw na przysz�e role pozosta�ych aktor�w. Mamy tu do czynienia z dychotomi�, bowiem kiedy dusze w �wiecie dusz przygotowuj� si� do nowego wcielenia, �artuj� mi�dzy sob�, �e uczestnicz� w pr�bach do nowej sztuki, kt�r� b�d� odgrywa� na Ziemi. Wiedz�, i� wszystkie role s� tymczasowe.
W naszym obszarze kulturowym za �ycia nie przygotowujemy si� odpowiednio do �mierci, bowiem jest ona czym�, czego nie potrafimy naprawi� ani zmieni�. L�k przed �mierci� zaczyna nas dr�czy�, gdy si� starzejemy. Towarzyszy on nam stale, czaj�c si� gdzie� w cieniu, bez wzgl�du na nasze wyobra�enia o tym, co si� z nami stanie po zako�czeniu �ycia. Omawiaj�c zagadnienie �ycia po �mierci w czasie moich wyk�ad�w stwierdza�em z zaskoczeniem, �e wielu ludzi o bardzo tradycyjnych pogl�dach religijnych odczuwa wr�cz parali�uj�cy l�k przed �mierci�.
Bierze si� on dla wi�kszo�ci z nas z obawy przed nieznanym. O ile nie do�wiadczyli�my zjawiska �mierci klinicznej b�d� te� nie poddali�my si� regresji do poprzedniego �ycia i nie przypomnieli�my sobie, czym w rzeczywisto�ci jest �mier�, pozostaje ona dla nas tajemnic�. Kiedy stajemy z ni� twarz� w twarz, czy to jako osoba umieraj�ca, czy te� jako obserwator, mo�e to by� dla nas bolesne, smutne i przera�aj�ce. Zdrowi, a cz�sto tak�e powa�nie chorzy, nie chc� o niej rozmawia�. Nasza kultura patrzy na �mier� ze wstr�tem i odraz�.
W XX wieku zasz�y istotne zmiany w spo�ecznym nastawieniu do zagadnienia �ycia po �mierci. W pocz�tkowych dekadach wi�kszo�� ludzi �ywi�a tradycyjne przekonanie, �e maj� tylko jedno �ycie. Szacuje si�, �e mniej wi�cej od lat 70. liczba os�b wierz�cych w reinkarnacj� wzros�a w USA do ok. 40%. Ta zmiana nastawienia spowodowa�a, �e ludziom, kt�rzy stali si� nieco bardziej uduchowieni i odeszli od pogl�du, i� po �mierci czeka ich nico��, �atwiej zaakceptowa� �mier�.
Jednym z najwa�niejszych aspekt�w mojej pracy jest poznanie z perspektywy duszy, kt�ra odesz�a, czym jest umieranie i w jaki spos�b dusze pr�buj� pocieszy� tych, kt�rzy pogr��eni w rozpaczy pozostali na Ziemi. W tym rozdziale zamierzam potwierdzi�, �e to, co wyczuwamy g��boko wewn�trz po utracie ukochanej osoby, nie jest jedynie pobo�nym �yczeniem. Osoba, kt�r� kochamy, tak naprawd� nie odesz�a. Pami�tajmy tak�e, co napisa�em w ostatnim rozdziale o dualizmie duszy. Cz�� naszej energii pozosta�a w �wiecie dusz w chwili nowej inkarnacji. Kiedy ukochana osoba dociera z powrotem do �wiata dusz, my ju� tam na ni� czekamy w postaci tej w�a�nie cz�ci pozostawionej energii. Jest to niejako rezerwa energetyczna, przeznaczona dla zjednoczenia si� z powracaj�c� dusz�. W trakcie moich bada� dowiedzia�em si�, �e bratnie dusze w�a�ciwie nigdy si� ze sob� nie rozdzielaj�, co by�o dla mnie jednym z najwa�niejszych objawie�.
Poni�ej podam przyk�ady okre�lonych metod u�ywanych przez dusze do porozumiewania si� z ukochanymi osobami. Stosowanie tych technik mo�e rozpocz�� si� tu� po �mierci fizycznej i by� bardzo intensywne. Niemniej jednak odchodz�ca dusza pragnie posuwa� si� w kierunku domu, bowiem g�sto�� atmosfery ziemskiej wyci�ga energi�. W momencie �mierci dusza uwalnia si� nagle i otrzymuje wolno��. Mimo to je�li odczuwamy tak� potrzeb�, dusze s� w stanie kontaktowa� si� z nami regularnie ze �wiata dusz.
Spokojna kontemplacja i medytacja powinna przynie�� wi�ksz� receptywno�� na sygna�y duszy, kt�ra odesz�a, i obudzi� w ja�ni zwi�kszone poczucie �wiadomo�ci. Nie potrzeba przekazu werbalnego z tamtego �wiata. Ju� samo usuni�cie blokad tworzonych przez w�tpliwo�ci i otwarcie umys�u na cho�by mo�liw� obecno�� ukochanej osoby wspomo�e proces otrz�sania si� z rozpaczy.
Techniki terapeutyczne dusz
Zaczn� od przyk�adu zaawansowanej w rozwoju duszy o imieniu Tammano. Tammano szkoli si� na przewodnika. Powiedzia� mi: �Od tysi�cy lat inkarnuj� i umieram na Ziemi, a dopiero kilka wiek�w temu zacz��em rozumie�, jak zmienia� negatywne wzorce my�li i uspokaja� ludzi". Przyk�ad ten zaczyna si� w momencie, kiedy Tammano opisuje mi chwile tu� po swej nag�ej �mierci w poprzednim �yciu.
Przyk�ad 1
P. (Pacjent) - �ona nie wyczuwa mojej obecno�ci. W tej chwili zupe�nie nie mog� si� do niej przebi�.
DrN. - Jaka jest tego przyczyna?
P. - Zbyt wielka, przemo�na rozpacz. Alicja jest w stanie szoku po moim nag�ym zgonie, ot�pia j� to tak bardzo, �e nie wyczuwa mojej energii.
Dr N. - Tammano, czy ten problem powraca� we wcze�niejszych wcieleniach, czy powodem jest Alicja?
P. - Tu� po �mierci ludzie, kt�rzy ci� kochaj�, s� albo szalenie zdenerwowani, albo ca�kowicie ot�piali. W obu wypadkach ich umys�y mog� si� zatrzasn��. Moim zadaniem jest pr�ba przywr�cenia r�wnowagi mi�dzy umys�em a cia�em.
Dr N. - Gdzie w tej chwili znajduje si� twoja dusza?
P. - Na suficie naszej sypialni.
DrN. - Co chcia�by�, �eby zrobi�a Alicja?
P. - Chcia�bym, �eby przesta�a p�aka� i skupi�a si�. Nie wierzy, �e mog� by� nadal �ywy, wi�c jej wzorce energii tworz� strasznie spl�tan� mas�. To ogromnie frustruj�ce. Jestem tu� przy niej, a ona o tym nie wie!
Dr N. - Czy masz zamiar zaniecha� dalszych pr�b i wr�ci� do �wiata dusz, poniewa� jej umys� jest zatrza�ni�ty?
P. - To by�oby �atwe dla mnie, ale nie dla niej. Za bardzo mi na niej zale�y, bym teraz zaprzesta� pr�b. Nie odejd�, dop�ki przynajmniej nie poczuje, �e kto� jest wraz z ni� w pokoju. To m�j pierwszy krok. Potem b�d� w stanie zrobi� wi�cej.
Dr N. - Ile czasu up�yn�o od twojej �mierci?
P. - Kilka dni. Jest ju� po pogrzebie i dlatego w�a�nie staram si� pocieszy� Alicj�.
Dr N. - Domy�lam si�, �e tw�j przewodnik czeka na ciebie, by odprowadzi� ci� do domu?
P. (�mieje si�) - Poinformowa�em moj� przewodniczk� Eaan, �e b�dzie musia�a na mnie troch� poczeka�... co nie by�o konieczne. Ona to wszystko wie - sama mnie uczy�a!
Przyk�ad ten ilustruje powszechn� skarg�, jak� s�ysz� od �wie�o uwolnionych z cia�a dusz. Wielu z nich brakuje takiego do�wiadczenia lub determinacji, jakie posiada Tammano. Mimo to wi�kszo�� dusz, kt�re pragn� odej�� do �wiata dusz, nie opu�ci ziemskiego planu astralnego, dop�ki nie podejm� pr�by przyniesienia pociechy rozpaczaj�cym po nich bliskim. Stre�ci�em opowie�� mojego pacjenta o tym, jak pomaga� swojej �onie Alicji otrz�sn�� si� z rozpaczy, by m�c skupi� si� na koj�cym dzia�aniu wzorc�w energii duszy na rozproszon� energi� ludzk�.
Dr N. - Tammano, chcia�bym, by� wprowadzi� mnie w techniki, jakich u�ywasz pomagaj�c Alicji radzi� sobie z rozpacz�.
P. - Zaczn� od tego, �e Alicja mnie nie straci�a, (bierze g��boki oddech) Najpierw wylewam na ni� deszcz mojej energii, kt�ry niczym kopu�a otacza j� od pasa do g�owy.
Dr N. - Gdybym by� istot� duchow� stoj�c� obok ciebie, co by mi to przypomina�o?
P. (u�miecha si�) - Chmur� cukrowej waty.
DrN. - Jakie jest tego dzia�anie?
P. - Przykrywa to Alicj� kocem mentalnego ciep�a, co j� uspokaja. Musz� zaznaczy�, �e nie opanowa�em jeszcze tej sztuki w stopniu doskona�ym, lecz tu� po moim zgonie umie�ci�em nad Alicj� ochronn� chmur� energetyczn�, by sprawi�, �e b�dzie bardziej receptywna.
DrN. - Rozumiem, swoje dzia�ania rozpocz��e� ju� wcze�niej. A co teraz robisz?"
P. - Zaczynam filtrowa� pewne aspekty siebie poprzez chmur� energii wok� niej, dop�ki nie wyczuj� punktu, w kt�rym jest najmniejsza blokada, (milczy chwil�) Znajduj� go po lewej stronie czaszki, tu� za uchem.
Dr N. - Czy to miejsce ma jakie� znaczenie?
P. - Alicja uwielbia�a, kiedy ca�owa�em jej uszy. (pami�� o czu�ych miejscach ma znaczenie) Kiedy po lewej stronie dostrzegam otwarcie, skupiam swoj� energi� w pot�ny promie� i kieruj� j� w to miejsce.
Dr N. - Czy twoja �ona od razu to odczuwa?
P. - Alicja wyczuwa na samym pocz�tku �agodne dotkni�cie, lecz jej �wiadomo�� jest pokawa�kowana przez rozpacz. W�wczas zwi�kszam moc mojego promienia - posy�am jej my�li pe�ne uczucia.
Dr N. - Czy widzisz, �e to dzia�a?
P. (rado�nie) - Tak, odkrywam nowe wzorce energii p�yn�ce od �ony, kt�re nie s� ju� teraz ciemne. Jej emocje przemieniaj� si�... przestaje p�aka�... rozgl�da si�, wyczuwa mnie. U�miecha si�. Teraz j� mam.
Dr N. - Czy zako�czy�e� swoje dzia�ania?
P. - B�dzie z ni� wszystko w porz�dku. Czas na mnie. B�d� nad ni� czuwa�, lecz wiem, �e sobie poradzi. To dobrze, bo ja sam b�d� teraz bardzo zaj�ty.
Dr N. - Czy to oznacza, �e nie b�dziesz si� ju� kontaktowa� z Alicj�?
P. (ura�ony) - Sk�d�e znowu! B�d� przy niej, kiedy tylko b�dzie mnie potrzebowa�a. Jest moj� wielk� mi�o�ci�.
Przeci�tna dusza jest o wiele mniej bieg�a nawet od najm�odszych sta�em przewodnik�w. Om�wi� t� kwesti� p�niej w rozdziale czwartym, we fragmencie dotycz�cym przywracania energii. Wi�kszo�� dusz, z kt�rymi pracuj�, radzi sobie do�� dobrze z oddzia�ywaniem ze �wiata dusz na cia�o fizyczne. Typowe jest dla nich dzia�anie na skoncentrowane obszary przy u�yciu efektu promienia, opisanego przez Tammano. Taki przekaz energii mi�o�ci ma wielk� moc, nawet je�li wysy�aj� j� dusze niedo�wiadczone, i potrafi bardzo pom�c osobom, kt�re prze�y�y szok fizyczny i emocjonalny.
Wschodnie praktyki jogi i medytacji wykorzystuj� czakry w ciele w spos�b, kt�ry przypomina obdzielanie ludzkiego cia�a przez dusze lecznicz� energi�. Osoby praktykuj�ce sztuk� leczenia czakrami m�wi�, �e skoro posiadamy cia�o eteryczne istniej�ce wraz z cia�em fizycznym, leczenie musi obejmowa� oba te elementy. Praca z czakrami polega na odblokowywaniu energii emocjonalnej i duchowej w r�nych punktach cia�a, poczynaj�c od kr�gos�upa poprzez serce, krta�, czo�o i tak dalej, by otworzy� i zharmonizowa� cia�o.
Sposoby nawi�zywania kontaktu z �ywymi
Dotyk somatyczny
Z klinicznych termin�w �po��czenie somatyczne" i �dotyk terapeutyczny" utworzy�em jedno poj�cie, by opisa� metod�, jakiej u�ywaj� istoty bezcielesne, kieruj�c promienie energii, kt�rymi dotykaj� poszczeg�lnych cz�ci ludzkich cia�. Uzdrawianie nie ogranicza si� do punkt�w czakralnych w ciele, o kt�rych wspomina�em wcze�niej. Dusze pragn�ce pocieszy� swoich rozpaczaj�cych bliskich szukaj� obszar�w, kt�re s� najbardziej receptywne na ich energi�. Widzieli�my to dzia�anie w przyk�adzie 1 (obszar za lewym uchem). Wzorzec energii staje si� terapeutyczny, kiedy tworzy si� mosty, by po��czy� dwa umys�y - nadawcy i odbiorcy - w transmisji telepatycznej.
Po��czenie poprzez transmisj� my�li do cierpi�cego cia�a, jest somatyczne, kiedy pos�uguje si� metodami fizjologicznymi. Polega ono na subtelnym dotykaniu narz�d�w cielesnych, co wywo�uje okre�lone reakcje emocjonalne, niekiedy z wykorzystaniem zmys��w. Umiej�tnie stosowane promienie energii mog� wywo�a� rozpoznanie dzi�ki wra�eniom d�wi�kowym, wzrokowym, smakowym i zapachowym. Ca�a idea rozpoznania polega na tym, by osob� rozpaczaj�c� przekona�, i� ukochany zmar�y nadal �yje. Dotyk somatyczny ma u�atwi� pogr��onej w �alu osobie pogodzenie si� ze strat�, a dzieje si� to dzi�ki zrozumieniu, �e nieobecno�� zmar�ego jest jedynie zmian� rzeczywisto�ci i nie jest ostateczna. Istnieje nadzieja, �e metoda ta pozwoli bliskim otrz�sn�� si� ze smutku i konstruktywnie kszta�towa� dalsze �ycie.
Dusze wykorzystuj�ce dotyk somatyczny popadaj� te� w rutynowe przyzwyczajenia. Kolejny przyk�ad dotyczy czterdziestodziewi�cioletniego m�czyzny, kt�ry zmar� na raka. Cho� jego dusza nie wykazuje zbytniej bieg�o�ci, intencje ma dobre.
Przyk�ad 2
Dr N. - Jakiej techniki u�ywasz, by dotrze� do swojej �ony?
P. - Mojej wypr�bowanej, standardowej - w �rodek klatki piersiowej.
DrN. - Gdzie dok�adnie?
P. - Kieruj� m�j promie� energii prosto w serce. Je�eli troch� zbocz�, nic si� nie stanie.
DrN. - Dlaczego ta metoda jest w twoim przypadku skuteczna?
P. - Znajduj� si� na suficie, a �ona jest pochylona i p�acze. M�j pierwszy strza� powoduje wyprostowanie si�. Wzdycha g��boko i zdaje si� co� wyczuwa�, bo patrzy w g�r�. Wtedy u�ywam mojej techniki rozpraszaj�cej.
DrN. - Co to znaczy?
P. (u�miecha si�) - Miotam energi� we wszystkich kierunkach z centralnego punktu na suficie. Zazwyczaj jedna z takich strza� dosi�ga w�a�ciwego celu, czyli g�owy, w dowolnym miejscu.
Dr N. - Co jednak okre�la ten w�a�ciwy cel?
P. - Chodzi oczywi�cie o miejsce niezablokowane przez negatywn� energi�.
Zwr��my uwag� na r�nic� mi�dzy pacjentem z przyk�adu 2 a kolejn� pacjentk�, kt�ra ostro�nie rozmieszcza swoj� energi� na konkretnym obszarze, jak gdyby lukrowa�a tort.
Przyk�ad 3
DrN. - Opisz spos�b, w jaki masz zamiar pom�c swojemu m�owi twoj� energi�.
P. - Mam zamiar pracowa� z podstaw� czaszki tu� powy�ej kr�gos�upa. M�j Bo�e, Kevin tak bardzo cierpi. Nie odejd�, dop�ki nie poczuje si� lepiej.
Dr N. - Dlaczego wybra�a� to w�a�nie miejsce?
P. - Poniewa� wiem, �e lubi�, kiedy pociera�am jego kark, wi�c jest to obszar, w kt�rym naj�atwiej b�dzie mu odebra� promie� mojej energii. Potem zabawi� si� z tym obszarem tak, jak gdybym wykonywa�a co� w rodzaju masa�u.
Dr N. - Zabawisz si� z tym obszarem?
P. (pacjentka chichocze i wyci�ga przed siebie d�onie, szeroko rozpo�cieraj�c wszystkie pi�� palc�w) - Tak, rozmieszcz� swoj� energi� i poprzez dotyk wprowadz� si� w delikatne drgania. Dla uzyskania jak najlepszego efektu z��cz� obie d�onie i b�d� nimi przesuwa� wok� obu skroni Kevina.
Dr N. - Czy on wie, �e to ty?
P. (z chytrym u�mieszkiem) - Och, on pojmuje, �e to musz� by� ja. Nikt inny nie potrafi�by tego zrobi�, a zajmuje mi to tylko chwilk�.
DrN. - Czy nie b�dzie mu tego brakowa�o, kiedy ju� powr�cisz do �wiata dusz?
P. - My�la�am, �e wiesz o tych rzeczach. Mog� wr�ci� za ka�dym razem, kiedy b�dzie mu ci�ko i b�dzie za mn� t�skni�.
Dr N. - Ja tylko tak sobie pyta�em. Nie chcia�bym by� niedelikatny, lecz co b�dzie, je�li Kevin zwi��e si� kiedy� z inn� kobiet�?
P. - Ucieszy mnie to bardzo, je�eli znowu b�dzie szcz�liwy. To �wiadectwo tego, jak dobrze nam by�o razem. Nasze �ycie ze sob�- ka�da chwila - nigdy nie zostaje stracone, mo�na je odtwarza� na nowo w �wiecie dusz.
Kiedy tylko zaczynam s�dzi�, �e ca�kowicie pojmuj� zdolno�ci i ograniczenia duszy, pojawia si� pacjent, kt�ry niweczy te fa�szywe wyobra�enia. Przez d�ugi czas informowa�em ludzi, �e niekontrolowany szloch pogr��onych w �alu bliskich wydaje si� sprawia� k�opot wszystkim bez wyj�tku duszom, utrudniaj�c im prac� z uzdrawiaj�c� energi�. Oto kr�tki cytat z relacji pacjenta z poziomu III, kt�rego podej�cie taktyczne w czasie najwi�kszego nat�enia rozpaczy przeczy mojemu dotychczasowemu przekonaniu:
Szlochaj�cy rozpaczliwie ludzie nie op�niaj� mojego dzia�ania. Moja technika polega na skoordynowaniu mojego rezonansu wibracyjnego z d�wi�kowymi wariacjami ich strun g�osowych, a nast�pnie przeskoczeniu do m�zgu. Sprawiam w ten spos�b, �e moja ja�� szybciej stapia si� z ich cia�em. W�wczas do�� szybko przestaj� p�aka�, chocia� sami nie wiedz� dlaczego.
Wykorzystanie przedmiot�w osobistych
S�ysza�em nieraz fascynuj�ce historie o wykorzystaniu znanych przedmiot�w osobistych, co ilustruje kolejny przyk�ad. Poniewa� m�owie zazwyczaj umieraj� przed �onami, s�ysz� wi�cej o technikach energetycznych z tej w�a�nie perspektywy. Nie oznacza to, by dusze takie by�y bardziej bieg�e w uzdrawianiu, skoro maj� wi�ksz� praktyk� w niesieniu pociechy. Dusza z przyk�adu 4 by�a r�wnie skuteczna w przesz�ych �yciach jako kobieta, kt�ra zmar�a wcze�niej od m�a, i jako m�� w obecnym wcieleniu.
Przyk�ad 4
Dr N. - Co robisz, je�eli twoje wysi�ki tu� po �mierci nie przynosz� po��danych rezultat�w?
P. - Kiedy stwierdzi�em, �e moja �ona Helena nie odbiera mnie bezpo�rednio, zdecydowa�em si� w ko�cu wykorzysta� domowe otoczenie.
Dr N. - Masz na my�li jakie� zwierz� domowe - kota lub psa?
P. - Korzysta�em wcze�niej z pomocy zwierz�t, lecz nie, nie tym razem. Postanowi�em pos�u�y� si� jakim� warto�ciowym dla mnie przedmiotem, czym� bardzo osobistym. Wybra�em sygnet.
W tym miejscu swojej relacji pacjent wyja�ni� mi, �e w ci�gu ostatniego �ycia zawsze nosi� na palcu masywny india�ski sygnet, w kt�rym osadzony by� du�y turkus. Razem z �on� siadali cz�sto przy kominku omawiaj�c wydarzenia minionego dnia. M�czyzna �w w czasie rozmowy mia� zwyczaj pociera� palcem kamie�. �ona �artowa�a z niego, �e kiedy� zetrze turkus a� do metalu, w kt�rym kamie� by� osadzony. Helena przypomnia�a mu pewnego razu, �e t� jego nerwow� manier� zauwa�y�a ju� pierwszego wieczoru, kiedy si� poznali.
Dr N. - S�dz�, �e rozumiem, jakie znaczenie mia� sygnet. Co zatem zrobi�e� z nim jako istota duchowa?
P. - Kiedy pracuj� z lud�mi i przedmiotami, musz� czeka�, a� sceneria b�dzie bardzo spokojna. W trzy tygodnie po mojej �mierci Helena zapali�a ogie� na kominku i patrzy�a we� pe�nymi �ez oczyma. Rozpocz��em od owini�cia mojej energii ogniem, wykorzystuj�c go jako przeka�nik ciep�a i elastyczno�ci.
Dr N. - Wybacz, �e przerywam, lecz co masz na my�li m�wi�c �elastyczno��"?
P. - Nauczenie si� tego zaj�o mi ca�e wieki. Elastyczna energia jest p�ynna. Sprawienie, by energia mojej duszy sta�a si� p�ynna, wymaga intensywnej koncentracji i praktyki, poniewa� musi ona by� cienka i puszysta. Ogie� s�u�y jako katalizator w tym procesie.
DrN. - Czy jest to przeciwie�stwo mocnego, w�skiego promienia energii?
P. - W�a�nie tak. Mog� dzia�a� bardzo skutecznie, szybko zmieniaj�c stan mojej energii z p�ynnego w sta�y i z powrotem. Zmiana ta jest subtelna, lecz potrafi pobudzi� ludzki umys�.
Uwaga: Inni pacjenci tak�e m�wili mi o tym, i� technika zmiany postaci energii ��askocze ludzki umys�".
DrN. - To ciekawe, prosz�, m�w dalej.
P. - Helena ��czy�a si� z ogniem, a przez to i ze mn�. Przez chwil� jej b�l by� mniej przygniataj�cy, wi�c przesun��em si� prosto do czubka jej g�owy. Odczu�a moj� obecno��... bardzo lekko. To nie wystarczy�o. W�wczas zacz��em zmienia� moj� energi�, tak jak to ju� wcze�niej opisa�em, z twarde