344
Szczegóły |
Tytuł |
344 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
344 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 344 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
344 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Herbert Crowder
Nieuchwytny jastrz�b
Prze�o�y�: W�ADYS�AW WOJCIECHOWSKI
AMBER
tytu� orygina�u:: WEATHERHAWK
Ilustracja na ok�adce i opracowanie graficzne: DARIUSZ CHOJNACKI Redaktor: ALEKSANDRA SZAR�AT
Redaktor techniczny: JANUSZ FESTUR
Copyright � 1990 by HERBERT CROWDER Ali rights reserved For the Polish Edition Copyright � by WYDAWNICTWO AMBER Sp. z o.o.
Pozna� 1990
ISBN 83-850079-17-3
1. Podr� genera�a Slaughtera
D�uga czarna limuzyna zsun�a si� bezg�o�nie z rampy nad torem rzecznym wiod�cym do Pentagonu. Zafalowa�y dwie bia�e chor�giewki przymocowane do przedniego zderzaka. Cztery granatowe gwiazdki na chor�giewkach oznacza�y, �e wiezie ona genera�a najwy�szej w wojsku rangi od czasu drugiej wojny �wiatowej, gdy zniesiono pi�t� gwiazdk� w generalskiej hierarchii. Genera� siedzia� sztywno z oczami utkwionymi w jeden punkt. Jego nieruchoma posta� pozbawiona by�a jakiejkolwiek ekspresji. Zawsze wygl�da� jednakowo. Przez czterdzie�ci lat s�u�by nawet jego kr�tko ostrzy�one w�osy nie zmieni�y si� ani troch�, je�li nie liczy� lekkiej siwizny na skroniach. Chocia� w �rody obowi�zuj� w Pentagonie stroje cywilne, genera� i jego kierowca, jak zwykle, mieli na sobie mundury formacji lotniczej. Genera� Hank Slaughter pedantycznie przestrzega� protoko�u, nic wi�c dziwnego, �e sier�ant Mello, ju� w pierwszym miesi�cu wo�enia genera�a, nie m�g� liczy� na jego tolerancj�. Na pierwszy ogie� posz�a bujna, czarna czupryna sier�anta i chocia� unikn�� typowo wojskowych ,,po-strzy�yn", a� nadto zdawa� sobie spraw� z olbrzymiej zmiany swojego wygl�du. Luigi Mello pozna� swojego szefa jako niezmordowanego s�u�bist�, kt�ry surowo traktowa� siebie, jak i swoich podw�adnych. Genera� regularnie goni� do pracy dwie zmiany sekretarzy, a odk�d Mello zacz�� u niego pracowa�, dawa� w sk�r� ju� trzeciemu oficerowi przybocznemu, po tym, jak dw�ch poprzednich dos�ownie zam�czy�. A ponadto zawsze by� �miertelnie powa�ny i nie traci� czasu na b�ahostki. Luigi musia� by� got�w na jego ka�de skinienie � w dzie� i w nocy. W tej sytuacji znacznie cierpia�o jego �ycie towarzyskie. Jechali w�a�nie na po�udnie, brzegiem Potomaku, kiedy w pewnej chwili sier�ant, ku swemu zdziwieniu, us�ysza� zduszony �miech dochodz�cy z tylnego siedzenia. Zerkn�wszy czym pr�dzej w lusterko, stwierdzi�, �e genera� siedzi w pozycji zupe�nie dla niego nietypowej � ca�kowicie rozlu�niony, wr�cz wygodnie rozparty � i przygl�da si� jesiennej szacie drzew rosn�cych wzd�u� alei. I u�miecha si�. To istny cud � genera� Slaughter naprawd� si� u�miecha�! �miech si� powt�rzy�, a po chwili niskie, gard�owe d�wi�ki przesz�y w nie kontrolowane crescendo. � Dranie! � wykrztusi� genera�. � Chciwe i zach�anne sukinsyny! Dali to sobie wcisn��... Szkoda, �e nie widzia�e�, jakie mieli miny! � Tak... jest � wymamrota� zdezorientowany sier�ant, ci�gle nie wierz�c w�asnym uszom. � Spok�j, sier�ancie! � warkn�� genera�. � Nikt ci� nie pyta o zdanie. Patrz na drog� i milcz. � Kompleks militarno-przemys�owy, cholera � kontynuowa� monolog. � To wszystko tylko wojskowi kr�tacze i przemys�owa banda z�odziei. Ale na tym koniec! Pora, by dowiedzieli si� wreszcie, �e Hank Slaughter nie pozwoli sob� pomiata�. Sier�ant Mello zamy�li� si� nad s�owami genera�a. Slaughter odby� w�a�nie spotkanie z grup� najwy�szych urz�dnik�w, reprezentuj�cych czo�owe korporacje przemys�u lotniczego i kosmicznego � spotkanie, na kt�rym zamierzano zaprotestowa� przeciwko kontrowersyjnym praktykom zaopatrzeniowym, wprowadzonym ostatnio przez genera�a. Procedura zak�ada�a sztywne ustalenie cen broni, stanowi�cej nowe wyposa�enie lotnictwa. Do tej pory za� podpisywano kontrakty dopuszczaj�ce pewn� swobod�. Teraz, w przypadku przekroczenia ustalonych koszt�w, ca�y ci�ar finansowej korekty mia� spada� na kontrahenta. Sier�ant Mello by� w stanie wyobrazi� sobie poczynania swojego bezkompromisowego szefa na tym spotkaniu. C�, genera� lubi� popisywa� si� przed osobisto�ciami, wi�c pewnie i tym razem wdzi�cznej publiczno�ci nie omin�a porcja mocnych wra�e�. Pewnie pocz�tkowo jak zwykle udawa�, �e s�ucha z przej�ciem, by w stosownej chwili przej�� do ataku i ca�kowicie zdominowa� ca�e zgromadzenie. A znany jest z tego, �e nigdy nie ust�puje nawet na krok. Sier�ant u�miechn�� si� do siebie � to na pewno by�o bardzo kr�tkie spotkanie. Po gwa�townym wyj�ciu genera�a Slaughtera z sali konferencyjnej, na trzecim pi�trze Pentagonu, w�r�d zebranych zapanowa�a konsternacja. Siwow�osy m�czyzna w okularach, zajmuj�cy jedno z czo�owych miejsc przy konferencyjnym stole, dos�ownie szala�. Nazywa� si� Douglas i reprezentowa� firm� McDonnel. � Kawa� aroganckiego sukinsyna! I on to �mie nazywa� rozmow�?! Nawet nie zd��yli�my przedstawi� naszego punktu widzenia! � Ca�ymi tygodniami przygotowywa�em sprawozdanie... � zabrzmia� jak echo g�os siedz�cego obok naczelnego dyrektora firmy Raytheon. � A ten p�tak nie rzuci� okiem cho�by na jedn� tabel�! � Ustalona i nienaruszalna cena � j�kn�� wiceprezes Boeinga zamykaj�c teczk�. � Tak szybko zapomnieli o szale�stwach McNamary? � Zapewniam pana, �e nie � odrzek� starszy wiceprezes General Dynamics � cudem uda�o nam si� utrzyma�. � Jego firma by�a g��wnym kontrahentem w pechowym programie TFX, w kt�rym chodzi�o o budow� wielozadaniowego my�liwca dla potrzeb lotnictwa i marynarki wojennej. Program ten zosta� obwarowany sztywnymi cenami, a zrobi� to w latach sze��dziesi�tych �wczesny sekretarz obrony McNamara. Poniewa� pierwotne koszty znacznie przekroczono, rz�d musia� pom�c kontrahentowi, by ratowa� program my�liwca bombarduj�cego F-lll, gdy wycofa�a si� z niego marynarka wojenna. Od tamtej pory nie stosowano wi�cej polityki sztywnego ustalania cen. � Wy przynajmniej nie mieli�cie strat � odezwa� si� cz�owiek z Norden Industries. � A co z kooperantami? My pow�drowali�my prosto do przytu�ku dla ubogich. � Amen � doda� wiceprezes Rockwell International. � Ten drobny incydent z TFX ca�kowicie wyrugowa� nas z radiolokacji. Wiceprezes Genera� Dynamics rzuci� mu pogardliwe spojrzenie. � A czego oczekiwali�cie, godz�c si� na zasady sztywno ustalonych cen? Zreszt�... wasza propozycja dotyczy�a tylko jednej dziesi�tej ostatecznych koszt�w. � S�dzili�my w�wczas, �e decyzja jest s�uszna � troch� nie�mia�o odpowiedzia� cz�owiek od Rockwella. � Kt� m�g� tak dalece przewidzie� przysz�o��? Przy drugim ko�cu konferencyjnego sto�u podnios�a si� jedyna w tym towarzystwie kobieta. Przysun�a do siebie torebk�, wyra�nie przygotowuj�c si� do wyj�cia. Bia�y, zamszowy kostium kontrastowa� z jej ciemnymi, d�ugimi w�osami i znakomicie podkre�la� figur�. Wi�kszo�� zgromadzonych mimowolnie powiod�a za ni� wzrokiem, gdy okr��aj�c st� zbli�y�a si� do wysokiego, dystyngowanego m�czyzny, kt�ry w�a�nie wsta� z miejsca. � No c�, Trevor, do zobaczenia przy ?-22. W miejsce t�pego spojrzenia pojawi� si� u�miech zwyci�zcy, kiedy jego r�ce uj�y d�o� kobiety. � Zaprzyja�nieni wrogowie, prawda, Rito? � A czy� nie by�o tak zawsze?
� Jak najbardziej � zgodzi� si� Trevor Townsend, pami�taj�c o zamieszaniu wywo�anym przed kilku laty przez jego rad� dyrektor�w, kiedy doniesiono, �e naczelny Hearst Avionics otwarcie dogadywa� si� z konkurencj�. A romans? No, c�... wygas� niczym �le podsycane ognisko � zbyt mocno przyciskano ich ze wszystkich stron. Nadal jednak by� pe�en podziwu i szacunku dla tej dynamicznej kobiety, kt�rej uda�o si� pokona� wszystkie bariery zdominowanej przez m�czyzn machiny biurokratycznej, by ostatecznie zosta� wiceprezesem Wydzia�u System�w Wojskowych w Intercontinental Electronics �jednym z g��wnych dostawc�w radarowego wyposa�enia samolot�w bojowych. � Jedziesz na lotnisko? � spyta�. � Mhm � przytakn�a. � Na krajowe. Pojad� taks�wk�.
� Nie ma potrzeby. Mog� ci� podrzuci�. Odlatuj� do Los Angeles o pi�tej. Mogliby�my tymczasem wypi� razem drinka. W niewielkiej restauracji portu krajowego roi�o si� od go�ci. Zaaferowana barmanka bezskutecznie pr�bowa�a obs�u�y� hordy spragnionych klient�w. W pobli�u nie by�o wida� �adnej kelnerki. Jaki� brodaty podr�nik niech�tnie zdj�� sw�j podr�ny baga� z krzes�a. Trevor i Rita zaj�li ostatni wolny stolik. � Je�li spodziewacie si� tu ugasi� pragnienie � pospieszy� z rad� brodacz � nic z tego nie b�dzie... Rita Parmelee u�miechn�a si� i spojrza�a na Trevora, kt�remu w�a�nie uda�o si� przyci�gn�� wzrok przechodz�cej nie opodal kelnerki. Pomy�la�a, �e niekt�rzy m�czy�ni po prostu potrafi� zwraca� na siebie uwag�. Tak, Trevor z ca�� pewno�ci� posiada� t� umiej�tno��, zw�aszcza gdy idzie o kobiety. � Dwa wytrawne martini prosz� � z�o�y� zam�wienie. � I jedno piwo dla mojego znajomego... Trevora Townsenda pozna�a, gdy pracowali razem w wojskowym zespole doradczym. W Hearst Avionics Trevor znany by� wszystkim z przezwiska �T-Square", czyli przyk�adnica lub kre�larski linia�. To by�o kilka lat temu, kiedy Rita wr�ci�a z Intercontinentalu ze stypendium Sloanaj zanim wspi�a si� po korporacyjnej drabinie na sw�j obecnie wysoki szczebel. Dogadali si� od samego pocz�tku i ca�kiem nie�le im si� wiod�o. Romans trwa�. Ale trwa� kr�tko � czyli do czasu, kiedy na trop wpad�a jego firma i oczywi�cie... �ona. Przyniesiono drinki. T-Square podni�s� szklank�. � Za F-22 � powiedzia� z udan� powag�.
Stukn�li si� szklankami. Projekt my�liwca taktycznego F-22, po zaaprobowaniu przez lotnictwo, mia� by� ich najwa�niejszym celem nast�pnego dziesi�ciolecia. Ju� sam kontrakt dotycz�cy radar�w szacowano na miliardy. I podobnie, jak w przypadku F-15, F-16 i F-18, Hearst i Intercontinental mia�y i�� �eb w �eb. Rita zaproponowa�a lepszy toast: � Za radar na F-22 rodem z Intercontinentalu. Oto kontrakt, jakiego nam trzeba. Teraz nasza kolej. Wy byli�cie g�r� przy F-18. � Zr�cznie wyj�a sk�rk� cytryny z lodowatego napoju i wsun�a j� mi�dzy l�ni�ce wargi. � Mmm, to jest najlepsze. T-Square przygl�da� si� swej partnerce, zafascynowany. Rita pochwyci�a jego spojrzenie. Wiedzia�a, �e wci�� mu si� podoba. Teraz jednak Trevor spowa�nia�. � My go r�wnie� potrzebujemy, Rito. A zabiegi genera�a Slaughtera spowoduj� walk� na �mier� i �ycie. Ten typ got�w jest unicestwi� wszelkie uk�ady. � Czy on naprawd� mo�e urzeczywistni� sw�j zamiar? � spyta�a powa�nie Rita. � Mo�e jednak ugnie si� przed szefem sztabu czy sekretarzem obrony. Albo przejdzie na emerytur�. � Wiesz r�wnie dobrze jak ja, �e on nie jest z tych, co odchodz� w stan spoczynku. Je�eli b�dzie mia� poparcie ludzi od spraw bud�etu, nikt go nie tknie. � My�lisz, �e sprawa jest przes�dzona? T-Square u�miechn�� si� zagadkowo. � Mogliby�my spr�bowa� �agodnej perswazji... Genera� nagle poderwa� si� i wyprostowa�. Gdzie� po drodze z Pentagonu do Langley Field zapad� w drzemk�. Na dworze ju� si� �ciemnia�o. Limuzyna stan�a w miejscu. � Sier�ancie! � burkn��. � Dlaczego stoimy? � Most jest podniesiony, sir. Przepuszczaj� jak�� ��d�. Zaraz ruszamy dalej. Genera� wbi� spojrzenie w g�stniej�cy mrok, pr�buj�c ustali�, gdzie si� znajduje. � Jaki most? Nie przypominam sobie �adnego mostu, kt�ry by si� podnosi�. Gdzie my, do diab�a, jeste�my?! � Wybra�em kr�tsz� drog�, sir. Dojedziemy do bazy o wiele pr�dzej. Nieca�a godzina jazdy. Genera� odchrz�kn��. Nienawidzi� niespodzianek. Ju� mia� zmiesza� sier�anta z b�otem, ale samoch�d ruszy� naprz�d. Mglisty zarys konstrukcji mostu zmaterializowa� si�. Na szczycie masztu przep�ywaj�cej �ajby zamigota�o �wiate�ko. Limuzyna wolno wtoczy�a si� na most zbudowany wed�ug dawno ju� nie stosowanej technologii. Na betonowych filarach wystaj�cych z dna Zatoki Chesapeake opiera�a si� konstrukcja ze stalowych kratownic. Jej �rodkiem bieg�y tory, oddzielaj�c od siebie dwa w�skie pasma jezdni. Most sk�ada� si� z trzech cz�ci. �rodkow� stanowi�a obrotnica, w odpowiednim po�o�eniu umo�liwiaj�ca swobodn� �eglug� po torze wodnym. Genera� Slaughter obserwowa� w ciemno�ciach ��d�: �agle mia�a zwini�te, p�yn�a na silniku. Mo�e przez chwil� zastanowi� si� nad tym przypadkowym spotkaniem � samoch�d wa�nej osoby zatrzymany na ma�o ucz�szczanej drodze przez jednomasztow� ��d�, s�u��c� zapewne tylko czyjej� przyjemno�ci. Pomimo �e nie by�o wcale ruchu, sier�ant trzyma� si� nakazanej w tym miejscu pr�dko�ci dwudziestu mil na godzin�. W�a�nie znale�li si� na �rodkowej cz�ci mostu, gdy tu� za nimi da� si� s�ysze� dono�ny, brz�cz�cy d�wi�k. Genera� odwr�ci� si� gwa�townie i ze zdumieniem zauwa�y� opadaj�ce za jego plecami bia�o-czerwone zapory. � Sier�ancie! � krzykn�� z niedowierzaniem. � Ten cholerny most zn�w si� zamyka! Kierowca zareagowa� b�yskawicznie i przy�pieszy�. � Prosz� si� nie obawia�, sir. Zd��ymy przejecha�.
� Zatrzymaj samoch�d! � rozkaza� genera� miotaj�c si� bez�adnie na tylnym siedzeniu. � Daj sygna� klaksonem, �eby nas zobaczyli! Banda �lepc�w! Sier�ant wype�ni� rozkaz po�owicznie. Przera�liwy d�wi�k klaksonu wdar� si� w ciemno��, ale limuzyna sun�a dalej przed siebie. Genera� chwyci� si� klamki przy drzwiach. � Sier�ancie! Zwariowa�e�! Natychmiast zatrzymaj... Za p�no na manewry. Most... Rozleg� si� dzwonek ostrzegawczy. �rodkowa cz�� mostu drgn�a, zacz�a dzia�a� obrotnica. Po chwili jezdnia przemie�ci�a si� niebezpiecznie � z przodu wida� ju� by�o woln� przestrze�. Sier�ant Mello gwa�townie nacisn�� peda� hamulca. Pisn�y opony. Limuzyn� rzuci�o najpierw w lewo, potem w prawo. Zatrzymali si� kilka st�p przed czerwon� lamp�, pob�yskuj�c� na zaporze. Wycie klaksonu s�ycha� by�o jeszcze przez kilka sekund, dop�ki kierowca nie u�wiadomi� sobie, �e naciska go od d�u�szego czasu. Genera� wyci�gn�� szyj�, z niedowierzaniem gapi�c si� w ziej�c� tu� przed nosem przepa��. Zanim odzyska� g�os, sier�ant wyskoczy� z auta, trzaskaj�c drzwiami. W�ciek�y odgra�a� si�, �e �za�atwi tych idiot�w". Slaughter odwr�ci� g�ow�. Zobaczy� przez tyln� szyb�, jak sier�ant biegnie w kierunku kabiny operatora umieszczonej w konstrukcji mostu. 10 Bezskutecznie pr�bowa� otworzy� drzwi, �eby nakaza� sier�antowi powr�t; zaniki blokuje si� z fotela kierowcy, a ten w�a�nie wysiad�. Znowu spojrza� przed siebie i... zesztywnia�. Limuzyna toczy�a si� wolno po niewielkim pochyleniu w stron� kraw�dzi jezdni. R�czny hamulec nie by� zaci�gni�ty, a d�wignia zmiany bieg�w znajdowa�a si� w po�o�eniu �luzu". Mi�dzy samochodem a przepa�ci� znajdowa�a si� tylko krucha zapora i metr jezdni. Genera� przetoczy� si� po oparciu przedniego siedzenia, szukaj�c rozpaczliwie d�wigni hamulca. Nast�pi�o ostre trza�niecie, kt�re oznacza�o, �e jest ju� za p�no na jakiekolwiek dzia�anie � bia�o-czerwona bariera z�ama�a si� jak zapa�ka pod naporem ci�kiej limuzyny. Zsun�wszy si� z kraw�dzi samoch�d run�� w mroczn� otch�a� Zatoki Chesapeake. Ciemna to� zamkn�a si� nad nim �agodnie i po chwili tylko drobne fale zdradza�y, w kt�rym miejscu znikn�� dow�dca U.S. Air Force Systems Command.
2. Lot Zjawy
Kiedy wraz ze �witem nad pustyni� Newada pokaza�y si� pierwsze promienie s�o�ca, ptaki �piewa�y ju� w najlepsze. �wiczy�y sw�j repertuar, jakby nie spa�y od paru godzin. Ludzie te� ju� byli na nogach, wszyscy zebrani przy metalowej por�czy g�rnej kondygnacji jedynego budynku w zasi�gu wzroku � wie�y kontrolnej nad biegn�cym w�r�d piasku, ku linii horyzontu, pasem startowym. By�o ich ledwie kilkunastu � po�owa w mundurach lotniczych, reszta w garniturach. Jeszcze nie tak rozbudzeni jak ptaki, gaw�dzili ze sob�, popijaj�c z zadowoleniem kaw� z papierowych kubk�w. Spogl�dali w d�, na wehiku� tocz�cy si� wolno po drodze startowej, kt�rej powierzchni� zasypywa� tu i �wdzie pustynny piach. By� to stosunkowo niewielki samolot o rozmiarach typowego my�liwca. Za to wygl�da� zupe�nie nietypowo. Pomalowany na czarno, bez znak�w rozpoznawczych, swoj� ob�� sylwetk� przywodzi� na my�l drapie�nego mieszka�ca oceanu � gigantyczn� czarn� p�aszczk�. W�a�ciwie nie mo�na by�o powiedzie�, gdzie ko�czy si� kad�ub, a zaczynaj� skrzyd�a � po prostu kad�ub stopniowo rozszerza� si� i sp�aszcza�, przechodz�c w skrzyd�a opadaj�ce nieco przy ko�cach. Wra�enie spot�gowane by�o przez dwa otwory wlotowe powietrza, kt�re niczym oczy umieszczono w g�rnej cz�ci maszyny, gdzie� w po�owie mi�dzy dziobem a ogonem. Efektu dope�nia�y dwa stateczniki osadzone po bokach pionowo, nieco z ty�u �oczu" � by�y niskie i opada�y ku ty�owi na podobie�stwo p�etw grzbietowych. W malutkiej kabinie pilot by� praktycznie niewidoczny � nie wi�kszy od pryszcza, kt�ry wyskoczy� w po�owie haczykowatego nosa. Nieziemskie wycie silnik�w powoli s�ab�o; ucich�o ca�kiem, gdy samolot doko�owa� do ko�ca pasa, sk�d powinien zawr�ci� na lini� startu. � �adnego kawa�ka pasa startowego potrzebuje, co? � pu�kownik lotnictwa zwr�ci� si� do stoj�cego obok cywila. 12 .Zagadni�ty wzruszy� ramionami.
� W tym stadium nie powinni�my zbytnio ryzykowa�. To nasza jedyna maszyna. Pot�ny huk podw�jnych dopalaczy dowodzi�, �e maszyna ruszy�a. Bezkszta�tna, czarna plama, na niezgrabnych szczud�ach tr�jko�owego podwozia, ruszy�a przed siebie jak b�yskawica ziej�c ogniem. Nie wykorzystuj�c nawet po�owy d�ugo�ci pasa startowego, samolot poderwa� si� do lotu. Podwozie znikn�o szybko pod fcbrzuchem maszyny, kt�ra sta�a si� w�wczas doskonale op�ywowa i g�adka. Samolot przebija� si� przez promienie s�o�ca, kt�re dopiero wzesz�o. Przypomina� teraz po�yskuj�c� rze�b� z przydymionego szk�a. � Nadzwyczajny! � zauwa�y� pu�kownik � Co za kszta�t! Ta maszyna �amie wszelkie zasady aerodynamiki. M�czyzna w cywilnym ubraniu u�miechn�� si�. � Lata� potrafi, to nie ulega w�tpliwo�ci. Chodzi tylko o to, jak sobie poradzi z innymi zadaniami. Pu�kownik chrz�kn�� zadowolony z siebie. � W�a�nie po to tutaj przyjechali�my, prawda?
G�o�no rozprawiaj�ca grupa obserwator�w ruszy�a w stron� przeszklonej wie�y kontrolnej. Za szyb� wysoki, szczup�y m�czyzna w laboratoryjnym fartuchu obserwowa� przez lornetk� znikaj�cy na horyzoncie punkt. Technik w mundurze lotnika, kt�ry siedzia� za nim, nie spuszcza� wzroku z ekranu radaru. � Chyba go mam, doktorze Despacio. Ale �lad jest bardzo s�aby. M�czyzna w fartuchu opu�ci� lornetk�, spogl�daj�c na ekran przez grube, dwuogniskowe okulary. � Tak, widz�. Mo�e go pan namierzy�? � Spr�buj�.
Technik zacz�� manipulowa� przy sprz�cie � niewielkie k�ko ruszy�o na ukos przez ekran, otoczy�o blady punkcik. Nacisn�� przycisk na d�wigni i obraz na ekranie zmieni� si�, przyjmuj�c posta� koncentrycznych k�. � Namierzony! � stwierdzi� operator radaru. � Odleg�o��? � spyta� Despacio.
� 1,3 mili. Ale to naprawd� nik�y �lad.
� Zanotujemy odleg�o�� znikania � zdecydowa� Despacio. � Potem przejdziemy na wzmocnienie. Si�gn�� po lornetk�, by za jej pomoc� raz jeszcze popatrze� na samolot, po chwili jednak porzuci� j� dla ekranu radaru. Wkr�tce koncentryczne ko�a znikn�y, a na ich miejsce pojawi�a si� funkcja wykrywania. 13 � Zgubili�my go � powiedzia� operator. � Odleg�o�� znikania l,9 mili. � Znakomicie! � Napi�ta twarz lekko si� rozlu�ni�a, lecz spojrzenie by�o nadal czujne. Operator radaru wzi�� do r�ki mikrofon i wywo�a� pilota. � Goblin, tu Banshee. W�a�nie ci� zgubili�my. W��cz wzmacnianie impuls�w. Z g�o�nik�w odezwa� si� g�os pilota: � Roger. Impuls wzmocniony!
� Jest! � Technik naprowadzi� k�eczko na dobrze widoczny teraz punkt; zn�w pojawi�y si� u�o�one koncentrycznie ko�a. Jeszcze raz zwr�ci� si� do pilota. � Namierzenie przywr�cone. Twoja odleg�o�� 4,6 mili. Kiedy przelecisz 15 mil, powiem ci, �eby� zawr�ci�. Grupa obserwator�w zacz�a wchodzi� do �rodka. Prowadzi� j� pu�kownik w asy�cie cywila. Despacio poczu� za sob� ich obecno�� i odwr�ci� si�. � Cze��, Art! � powiedzia� do meic�yzny-w �rednim wieku ubranego w garnitur, wyci�gaj�c jednocze�nie d�o� do pu�kownika � Pu�kownik Jasper. Ciesz� si�, �e jest pan z nami, sir. � Macie tu wspania�� maszyn�, doktorze. � Pu�kownik zerkn�� ukradkiem w kierunku szybko znikaj�cego punktu na porannym niebie. M�czyzna o imieniu Art spojrza� ze znawstwem na ekran radaru. By� wy�szym oficerem reprezentuj�cym kontrahenta, zajmuj�cego si� kad�ubem samolotu, a jednocze�nie wiceprezesem Allied Aircraft, firmy buduj�cej Stealthfightera II, prototyp nowego, niewidzialnego my�liwca. � Wielki Bo�e! � wykrzykn��. � Radar trzyma go jeszcze przy o�miu milach?! � Spokojnie, Art � powiedzia� �agodnie Despacio. � W tej chwili pracujemy na wzmacnianiu. Zwyk�y pomiar sygna�u odbitego sko�czy� si� przy nieca�ych dw�ch milach. � Dwie mile? � Wiceprezes z Allied cicho gwizdn��. � To sensacyjne! Na jak� odleg�o�� widzieli�cie wczoraj tego F-5? Dwadzie�cia mil, prawda? M�wi�em, �e trzeba by�o zaprosi� dow�dztwo! Despacio po�o�y� d�o� na jego ramieniu. � Nie zapominaj, �e to dopiero pr�ba, a nie pokaz. Poza tym nie ekscytujmy si� przedwcze�nie. Najpierw musimy sprawdzi� dzia�anie przy powrocie. Wykrywalno�� czo�owa to sprawa najwa�niejsza. Na ile uda�o si� wam zminimalizowa� odbicie od wlot�w powietrza i op�ywowej obudowy silnika? A to urz�dzenie kontroluj�ce apertur�... czy rzeczywi�cie eliminuje odbicie fal od radaru w dziobie? Kiedy dowiemy si� tego 14 wszystkiego, b�dziemy gotowi na spotkanie z genera�ami. Prawda, pu�kowniku? � Odleg�o�� 15 mil � poinformowa� operator radaru, uprzedzaj�c odpowied� pu�kownika. � Wykonaj zwrot. � 180 w lewo � potwierdzi� pilot. � Wy��czam wzmacnianie. Znikn�y koncentryczne ko�a i radar zaczai pracowa� na funkcji wykrywania. Linia �wietlna co sekund� przebiega�a ekran to w prawo, to w lewo. Nie by�o wida� �adnego punktu. Despacio stan�� za plecami technika. Patrzy� na ekran, od czasu do czasu zerkaj�c na wewn�trzn� stron� przegubu lewej r�ki. Zegarek nastawiony by� na funkcj� stopera i zosta� uruchomiony w momencie, gdy samolot zaczai zawraca�. � Jedna mila co siedem sekund � mrukn��. � Jest w odleg�o�ci 13 mil. Dwana�cie... jedena�cie... dziesi��... � Jeszcze nie wida� celu � niepotrzebnie powiedzia� operator, wszyscy bowiem wpatrywali si� w ekran. � Dziewi�� mil... osiem... siedem... sze�� � liczy� Despacio w siedmio-sekundowych odst�pach. Na ekranie nadal nic nie by�o wida�. Napi�cie w�r�d ludzi sta�o si� prawie wyczuwalne, niczym �adunek pr�du statycznego, nagromadzony w mro�nej atmosferze, kt�ry czeka na uwolnienie. Despacio znowu podni�s� do oczu lornetk�. Przeszukiwa� niebo, czekaj�c na samolot. � Pi�� mil... cztery... Jest! Widz� go! Kilka g��w odwr�ci�o si� do okna, by spojrze� na zbli�aj�cy si� odrzutowiec � ma�y punkt na niebie. Pozostali wpatrywali si� w ekran radaru. � Wci�� nie wida� celu � �ami�cym si� g�osem powiedzia� operator. T�umek wyda� okrzyk rado�ci. � Trzy mile � liczy� Despacio z nut� niedowierzania i zadowolenia. � Dwie... jedna! W tym momencie czarna maszyna wype�ni�a pole widzenia lornetki. Teraz wszyscy go�ym okiem mogli zobaczy� samolot, kt�ry zbli�a� si� niczym demon. Milcz�cy demon, bo nie dochodzi� jeszcze �aden odg�os. A co dziwniejsze � na ekranie radaru nie by�o dot�d najmniejszego �ladu, cho� maszyna znajdowa�a si� ju� bli�ej ni� mil� od wie�y. Wszyscy patrzyli w napi�ciu i czekali. � Jest! � krzykn�� operator, kiedy blady punkt pojawi� si� na ekranie. Prawie w tej samej chwili da� si� s�ysze� pierwszy odg�os, a par� sekund p�niej og�uszaj�cy ryk, gdy maszyna przelecia�a nad g�owami obserwator�w. Na wie�y powsta� prawie taki sam ha�as -- wszyscy wzajemnie sobie gratulowali i przepychali si� jeden przez drugiego, by u�cisn�� d�o� Despacia. 15 � Dokona� pan cudu! � wylewnie rzuci� pu�kownik lotnictwa. � My�liwiec niewidzialny dla radaru! Nigdy nie my�la�em, �e do�yj� tej chwili! � Ale� to rewolucja! � Jak echo dorzuci� udekorowany baretkami i obwieszony orderami major. � To rewolucja w walkach powietrznych. B�dziemy teraz mogli podkrada� si� do MiG-�w i strzela� jak do kaczek, zanim si� zorientuj�, �e siedzimy im na ogonie! Rozpromieniony Despacio przyj�� oklaski. Jako dyrektor jednego z najtajniejszych program�w rz�dowych czu�, �e to by�a tylko kurtuazja, gdy� � co by�o powszechnie wiadome � zasadniczego prze�omu dokona� kontrahent. Podni�s� r�ce na znak triumfu. � A wi�c mamy niewidzialny samolot � og�osi� przy akompaniamencie okrzyk�w zachwytu � i jest on z ca�� pewno�ci� najlepszy! Kto� odkorkowa� wielk� butl� szampana. Rozdano nape�nione plastykowe kubki. � To niesamowite � powiedzia� jeden z cywil�w popijaj�c szampana � jak ten czarny sukinsyn pru� powietrze, cho� nie by�o s�ycha� �adnego odg�osu. I ani b�ysku w radarze! Jak duch. To nieprawdopodobne! � Jak zjawa � zawyrokowa� Despacio. Na kilku twarzach pojawi� si� u�miech, rzeczywi�cie projektowano i budowano w O jego istnieniu wiedzia�a zaledwie garstka i wojskowych. Despacio postuka� w le��c� by zwr�ci� na siebie uwag�, a potem wskoczy� na biurko i podni�s� r�ce, by uciszy� towarzystwo. � Panowie, jestem przekonany, �e wszyscy sobie u�wiadamiacie i� ten samolot, kt�ry tak dobrze si� dzisiaj spisa�, jest czym� wi�cej, ni� tylko naukowym kuriozum. Opr�cz cechy niewidzialno�ci, kt�r� mieli�cie okazj� pozna�, ma inne zalety. Mo�e rozwija� olbrzymi� szybko��, jest bardzo zwrotny i przygotowany do wszelkich zada�, jakie mog� wymy�li� Si�y Powietrzne USA. Wystarczy spyta� oblatywacza, Bulla Timmonsa, kt�ry za chwil� wyl�duje. B�dzie do waszej dyspozycji. On wam powie, �e nowa maszyna przewy�sza znane mu typy samolot�w, na jakich dot�d lata�, a lata� na wszystkich. Despacio skierowa� wzrok na pu�kownika Jaspera, adiutanta szefa sztabu lotnictwa. Wiedzia�, �e Jasper potrafi odpowiednio zach�ci� swojego genera�a, a mia� jednak jeszcze co� do zakomunikowania. � Czy jeste�cie w stanie sobie wyobrazi�, co mo�e zrobi� dla Wuja Sama flota kilkuset nowych, niewidzialnych my�liwc�w? To oznacza przewag� w powietrzu na ca�ym �wiecie. Ma�o tego � bezpiecze�stwo przed wrogimi radarami i wszelkimi rodzajami broni. bo czarny odrzutowiec naj�ci�lejszej tajemnicy, ludzi � kilku cywil�w na blacie popielniczk�, 16 Przerwa� na chwil�, by jego s�owa wywar�y odpowiednie wra�enie. � Wiem, o czym teraz my�licie. Jak do tego doprowadzi�? Jak sfinansowa� produkcj� tego cacka? Po kolejnej pe�nej napi�cia przerwie odpowiedzia� na postawione przez siebie pytanie: � Powiem wam, gdzie s� fundusze. Ot� chodzi o punkt programu okre�lany mianem �F-22". Nie ma co ukrywa� � zgromadzonych a� zatka�o ze zdziwienia. Wszyscy doskonale wiedzieli, �e nowoczesny my�liwiec taktyczny F-22, nazywany od niedawna �Nieuchwytnym Jastrz�biem", nale�y do zupe�nie odr�bnego programu, �e zanim wzniesie si� w powietrze, minie jeszcze kilka lat, i �e nie rostrzygni�to ostatecznie kwestii wykonawstwa. Mia� to by� my�liwiec nast�pnej generacji, zast�puj�cy F-15 i F-16 � jeden z najwi�kszych program�w Pentagonu, szacowany na pi�� miliard�w dolar�w tylko w ci�gu pierwszych kilku lat. Ludzie z Si� Powietrznych, kt�rzy mieli nad nim pracowa�, otrzymali ju� okre�lone zadania, a nie by�o w nich mowy o niewidzialno�ci. Przede wszystkim chodzi�o o przystosowanie samolotu do zada� typu powietrze�powietrze i powietrze� ziemia w warunkach ekstremalnie niekorzystnej pogody. Despacio ruchem r�ki uciszy� zgromadzonych i ponownie spojrza� na pu�kownika Jaspera. � Panowie, stanowicie grup� wybra�c�w, �wiadk�w bezprecedensowych osi�gni�� niewidzialnego my�liwca drugiej generacji. Mo�ecie za�wiadczy� o przyt�aczaj�cej przewadze nad przeciwnikiem, jak� pilot zyskuje dzi�ki mo�liwo�ciom tej maszyny. Pomy�lcie te� o pieni�dzach, jakie b�dzie mo�na zaoszcz�dzi�, skoro nie ma potrzeby tworzy� nowego programu od samego pocz�tku! Potrzebujemy was, by�cie przekazali te wiadomo�ci wy�ej, ka�dy na swoim polu dzia�ania, �eby zainteresowanie przenie�� z F-22 na nasz� now�, niewidzialn� maszyn�. Jak na zam�wienie czarny odrzutowiec przelecia� z hukiem nad wie�� kontroln�, wykona� zwrot bojowy i wdzi�cznie przeszed� w �lizg, podchodz�c do l�dowania. Despacio przypomnia� sobie o kubku z szampanem. � Panowie, proponuj� toast. Za nowy my�liwiec taktyczny � za niewidzialnego F-22! � To by�o chyba najlepsze przem�wienie, jakie kiedykolwiek s�ysza�em. A osi�gni�cie jest naprawd� wspania�e, m�j drogi. Zdejmuj�cy w�a�nie fartuch Despacio odwr�ci� si�. � Co, na Boga, pan tu robi? 2 - Nieuchwytny Jastr/�b
17
� Spokojnie, doktorze, nikt mnie tutaj nie zna. � M�wi�cy te s�owa u�miechn�� si� uspokajaj�co. Mia� oko�o czterdziestki, by� dobrze zbudowany. Ubrany by� w garnitur uszyty wed�ug angielskiego kroju. Jego skromna elegancja, precyzyjny spos�b wypowiadania si� i wytworne maniery mog�y sugerowa�, �e jest mi�dzynarodowym biznesmenem lub bankierem. � Chyba nie oczekiwa� pan, �e przepuszcz� tak� okazj� jak ta, zw�aszcza �e tak bardzo si� tym interesujemy. � Rozpromieni� si� i wyci�gn�� d�o�. � Gratuluj�. Nie mog�o by� lepiej. Despacio zignorowa� przyjacielski z pozoru gest i nerwowo rozejrza� si� doko�a. Byli jednak sami. Technik sko�czy� sk�ada� radar. Ostatni maruderzy schodzili na d�, by wsi��� do wojskowego samolotu, kt�ry mia� ich odwie�� do Los Angeles. � Nie ma pan przecie� nawet przepustki... � zauwa�y� cicho. � Je�eli dowie si� o tym s�u�ba bezpiecze�stwa... Jak, do diab�a, pan si� tutaj dosta�? � Jak duch, m�j drogi. Podobnie jak to, co sprzedajemy. � U�miechn�� si� szerzej, ukazuj�c z�by zbyt wspania�e, �eby mog�y by� prawdziwe. Despacio zastanawia� si�, co jeszcze mog�o by� w tym m�czy�nie autentyczne. Zna� jego nazwisko � George Lavendar � chocia� nigdy go nie u�ywa�. Prawdopodobnie by�o fa�szywe. �Mister Sympatyczny", pomy�la� kwa�no. Charyzma Lavendara ju� raz na niego podzia�a�a. A dlaczego by nie? Ten facet by� naprawd� dobrym handlowcem � m�g�by sprzedawa� piasek na Saharze. � Samolot czeka � zauwa�y� ch�odno. � S�dz�, �e b�dzie lepiej, je�eli nikt nie zobaczy nas razem. Mo�e zejdzie pan pierwszy? � Ale� oczywi�cie, doktorze, jak pan uwa�a. Staramy si� sprawia� przyjemno��. � Pomimo ozi�b�ego przyj�cia, u�miech Lavendara nadal pozosta� ciep�y. � I zapewne z przyjemno�ci� dowie si� pan, �e ten drobiazg, przed kt�rym pan nas ostrzeg�, zosta� ju� wyeliminowany. Czy mam pana zapozna� ze szczeg�ami? Despacio odrzuci� propozycj� szybkim ruchem g�owy i nerwowym krokiem ruszy� w stron� schod�w. Szczeg�y by�y ostatni� rzecz�, o kt�rej chcia� s�ysze�. One, podobnie jak Zjawa, by�y �spraw�". A Zjawa usprawiedliwia�a wszystko, co zmuszony by� robi�.
3. Nocna misja
Doko�a panowa�a niemal absolutna ciemno��. Tylko gwiazdy po�yskiwa�y niczym krople roztopionego srebra. Nie zwa�a� na ich pi�kno. Jego zmys�y wyczuwa�y zagra�aj�ce niebezpiecze�stwo. W my�lach przewidywa� czyhaj�ce na� pu�apki i pr�bowa� si� im przeciwstawi�. Nie lubi� lata� noc�, bo nigdy nie pokona� do ko�ca strachu przed utrat� orientacji i zagubieniem w przestworzach. A do wschodu s�o�ca by�o jeszcze sporo czasu. Pod�wiadomie sprawdzi� tablic� przyrz�d�w w poszukiwaniu oznak ewentualnej nieprawid�owo�ci, potem z nawyku zerkn�� na koniec prawego skrzyd�a i oszacowa� odleg�o�� od s�siedniego samolotu. � W porz�dku � powiedzia� do siebie z wyrzutem. � A niby jakiego widoku si� spodziewa�e�? Samoloty lecia�y rozproszone, wed�ug indywidualnej nawigacji. Ponadto podj�to dodatkowe �rodki ostro�no�ci � zarz�dzono wy��czenie �wiate� pozycyjnych i absolutn� cisz� radiow�. Uczucie samotno�ci nie by�o przyjemne, ale, dzi�ki Bogu, na tylnym fotelu dwumiejscowego Phantoma siedzia� Charlie, drugi pilot. Warto�� Charlie'ego Felchera by�a mierzona na wag� z�ota. By� on najlepszym specjalist� od radar�w we wschodniej cz�ci Pacyfiku, chocia� w tym stadium wojny lotnictwo i marynarka wojenna zgromadzi�y tutaj wi�kszo�� swych najlepszych ludzi. Ten mi�y ch�opak lubi� swego dow�dc�, a ponadto zawsze mia� w zanadrzu zapas historyjek z rodzinnej Oklaho-my. Jego opowie�ci znakomicie poprawia�y humor, nawet w trudnych chwilach. Tym razem Charlie si� nie odzywa�. Pierwszy pilot w��czy� interkom. � Charlie? Cisza.
19
� �pisz tam z ty�u, Charlie?!
� Ju� nie, cholera.
W s�uchawkach zabrzmia�o szerokie barwnie ud�wi�kowione ziewni�cie. � Jeste�my ju� na miejscu? Po co mnie budz�? Przecie� jest jeszcze ca�kiem ciemno. � Chcia�em tylko us�ysze� tw�j g�os. � Podziwia� Charlie'ego, bo potrafi� spa� w ka�dych okoliczno�ciach. � A poza tym ju� chyba pora w��czy� radar. � Tak jest, kapitanie Muldoon � g�os z ty�u zabrzmia� powa�niej. � Prze��cznik g��wny... Radar got�w. Za dwie minuty zaczynamy prac�. � A jak to by�o z t� stewardes� i facetem z Oklahomy? � My�lisz o moim wujku Yesperze i jego pierwszej podr�y samolotem? � Charlie zachichota� zara�liwie. � A wi�c siedzia� w fotelu, trz�s�c si� ze strachu, gdy podesz�a stewardesa... hostessa �jak m�wi� dzisiaj... Z prawej strony samolotu, nad horyzontem, b�ysn�y smugi �wiat�a. �wit wsta� gwa�townie, ukazuj�c niebo us�ane postrz�pionymi chmurami, ale powierzchni� ziemi nadal spowija�a noc. W tych warunkach nie by�o mowy o odnalezieniu wyznaczonego punktu kontrolnego. Pilot ponownie skierowa� wzrok na tablic� przyrz�d�w. Sprawdzi� kurs i pr�dko�� powietrza. Spojrza� na ekran radaru. Na jego obrze�ach nie by�o �adnych �lad�w dzia�alno�ci wroga. Bli�ej �rodka b�yska�y regularnie punkty oznaczaj�ce samoloty, znajduj�ce si� pod ich os�on�. Reszta si� uderzeniowych znajdowa�a si�' za nimi, a pozosta�a eskorta o wiele wy�ej. Zerkn�� na zegarek � do spotkania pozosta�o jeszcze pi�tna�cie minut. � Wygl�da na to, �e mamy towarzystwo, kapitanie. Bandzior na godzinie drugiej � Charlie'emu uda�o si� utrzyma� g�os w naturalnej tonacji, tak jakby czyta� prognoz� pogody. � Jest jeszcze daleko od nas, oko�o trzydziestu mil. � Tak, widz� go. I rzeczywi�cie, w g�rze ekranu zaja�nia� blady punkt. Po chwili znikn�� i pojawi� si� zdecydowanie ni�ej. Mildoon instynktownie si�gn�� do oprzyrz�dowania; wystarczy�oby nacisn�� odpowiedni guzik, a kierowane radarem rakiety Sparrow by�yby gotowe do odstrzelenia. � Mniej ni� 25 mil. � Lekkie za�amanie w g�osie zdradza�o podniecenie drugiego pilota. � Leci dok�adnie na nas, prosto z Hanoi. Nie ma w�tpliwo�ci, to MiG. Namierzy� go? 20 � Poczekaj. Nie zwracajmy jeszcze jego uwagi. Mamy du�o czasu. � Patrzy�, jak punkt przesuwa si� w d� ekranu. Teraz zbli�a� si� bardzo szybko. To dziwne � samotny MiG... � Odleg�o�� dwadzie�cia mil � ostrzeg� Charlie. � Ten dra� leci prosto na nas! � No to namierzaj! Ja spr�buj� Q-box. Nie bardzo ufa� urz�dzeniu, kt�re tak po�piesznie wprowadzono do wyposa�enia. Q-box mia� pods�uchiwa� urz�dzenia odzewowe, czyli transpondery samolot�w Wietkongu. Stosowany tu kod zosta� z�amany przez wywiad ameryka�ski. Je�li nadchodzi�a odpowied�, oznacza�o to, �e zosta� namierzony wrogi samolot. Ostatnio jednak pisano w raportach o MiG-ach, kt�re nie odpowiada�y na sygna�y, wi�c powsta�o przypuszczenie, �e wr�g zmieni� kod. � Namierzony � oznajmi� Charlie, gdy na ekranie pojawi�y si� koncentryczne ko�a. W��czy� IFF, a potem Q-box � rozpoznanie �sw�j czy wr�g". Nie by�o �adnej odpowiedzi. Niech to wszyscy diabli! Powt�rzy� operacj� � zn�w bez skutku. � Masz co�? � Nic. Spr�buj� jeszcze raz z mniejszej odleg�o�ci.
� Ju� jeste�my do�� blisko. Nie ufam temu wynalazkowi.
� Ani ja. Prze��cz na wykrywanie i sprawd�, czy MiG nie ma czasem jakich� kumpli. Wynik by� negatywny � na ekranie znaczy�a sw� obecno�� tylko jedna maszyna, zbli�aj�ca si� niebezpiecznie do ich ugrupowania bojowego. Muldoon zastanawia� si� nad przerwaniem ciszy radiowej, �eby ostrzec innych, lecz zdecydowa�, �e nie b�dzie przedwcze�nie zwraca� uwagi wroga. � Namierz go jeszcze raz, Charlie. Podejdziemy bli�ej i spr�bujemy identyfikacji optycznej. � W tym ba�aganie? Poza tym nie ma na to czasu. On... ju� nas ma! I rzeczywi�cie � lampki ostrzegawcze zab�ysn�y jak �wiate�ka na choince wskazuj�c, �e Phantom zosta� namierzony i jest �ledzony przez inny radar. Pilot rzuci� wzrokiem na tablic� przyrz�d�w; �adna z kontrolek oznaczaj�cych przygotowanie rakiet nie pali�a si�. Muldoon przeklina� siebie w duchu, �e nie zrobili tego wcze�niej. W pojedynku lotniczym, jak i w wielu innych, przewag� zdobywa zwykle ten, kto pierwszy wystrzeli. Radar zn�w pracowa� na zakresie wykrywania, wi�c wida� by�o zbli�aj�c� si� kropk�. Muldoon sprawdzi�, czy rakiety s� ju� gotowe, i patrz�c na ekran oceni� odleg�o�� od celu. Dwana�cie mil... jedena�cie... dziesi��... Pomiar wysoko�ci lotu wskazywa�, �e przeciwnik leci na 21 ni�szym pu�apie � gdzie� w chmurach. Widzialno�� by�a beznadziejna, wi�c wizjer optyczny nie m�g� by� przydatny. B�ysn�o �wiate�ko � rakiety gotowe do odpalenia. Odleg�o�� do celu zmala�a do o�miu mil. Muldoon wybra� rakiet� numer dwa, t� z prawej strony, i nacisn�� w��cznik uzbrojenia. Jeszcze ostatnia pr�ba identyfikacji. Bez rezultatu. Nie by�o odpowiedzi na kodowane impulsy Q-boxu, wskazuj�cej, �e namierzonym samolotem jest MiG. Spojrza� przed siebie pr�buj�c wypatrze� cel. � Musi lecie� w chmurach. Nie ma szans na identyfikacj� optyczn�. � Sze�� mil! � Charlie by� ju� zdenerwowany. � Jeste�my niebezpiecznie blisko, w zasi�gu jego rakiet Atoli! Naci�nij, kapitanie, naci�nij! Nie mia� wyboru. Wcisn�� guzik na d�wigni i prawie natychmiast poczu� szarpni�cie spowodowane odpaleniem rakiety. Wystrzeli�a spod prawego skrzyd�a, przyspieszaj�c gwa�townie, tak �e wida� by�o tylko bia�� smug�. Pomkn�a w stron� celu. Pilot �ledzi� wzrokiem czubek bia�ego pi�ropusza i liczy� sekundy. Siedem... osiem... dziewi��... Widok jasnopomara�czowego b�ysku wstrz�sn�� jego cia�em, jakby to jego samolot zosta� trafiony. Chmury troch� si� przerzedzi�y i zauwa�y�, jak MiG spada bezw�adnie, ci�gn�c za sob� smug� czarnego dymu. Zahipnotyzowany, zanurkowa� lekko swym Phantomem, ci�gle patrz�c na trafion� maszyn�. Wyskakuj, biedny sukinsynu, ponagla� w my�li. Skacz, p�ki jeszcze czas! Bezskutecznie szuka� wzrokiem czaszy spadochronu. Albo pilot by� ci�ko ranny, albo ob��dne wirowanie uszkodzonej maszyny uniemo�liwia�o katapultowanie. Byli ju� tak blisko, �e m�g� dok�adniej przypatrze� si� kszta�tom samolotu o�wietlonego pierwszymi promieniami s�o�ca. Chwileczk�! To nie jest MiG! Ma przecie� dwa silniki. I ten kszta�t � przysadzisty i p�katy. To nawet nie jest my�liwiec... To... A-6! Uprzytomnienie tego faktu podzia�a�o na niego niczym trafienie pociskiem. �o��dek podjecha� mu do gard�a. To jeden z naszych � samolot marynarki wojennej z jakiego� lotniskowca zakotwiczonego w Zatoce Tonki�skiej! Co, u licha, on tutaj robi � zab��kana owieczka?! W raporcie, jaki otrzyma� przed lotem, nie by�o mowy o jakichkolwiek dzia�aniach marynarki w tej okolicy. O, m�j Bo�e! Nagle przypomnia� sobie, �e A-6 te� ma dwuosobow� za�og�! � Skaczcie! Skaczcie! � krzykn�� i zaraz pomy�la�, �e jego wo�ania i tak nie s� w stanie us�ysze� zamkni�ci w pu�apce piloci. Pokiereszowany A-6 Intruder spada� korkoci�giem w kierunku pokrytej zieleni� r�wniny. 22 Muldoon skierowa� Phantoma za nim, modl�c si�, by ujrze� wreszcie na niebie dwie bia�e czasze spadochron�w. Oczy wychodzi�y mu z orbit � tak bardzo chcia� je zobaczy�. Zacz�� mie� nawet przywidzenia. � Bo�e, prosz�... Dwa spadochrony!... Chocia� jeden... Kad�ub uszkodzonego A-6 przemkn�� przed nimi � by�o wida� wyra�nie oznaczenia marynarki wojennej. Nim zdo�a� zawr�ci� o 180 stopni i spojrze� za siebie, A-6 uderzy� w pole ry�owe i g�sty, czarny pi�ropusz wystrzeli� w powietrze. Nad szcz�tkami rozbitej maszyny nie unosi� si� ani jeden spadochron. Mark Muldoon ockn�� si� zlany zimnym potem, ze strasznym pulsowaniem w skroniach. Pok�j wirowa� mu przed oczami, niczym wn�trze jego Phantoma. Po chwili, kiedy wszystko wr�ci�o do normy, d�wign�� si� i pocz�apa� do �azienki. Stan�� pod natryskiem, puszczaj�c silny strumie� zimnej wody. Ale krople wody smagaj�ce go niczym bicz nie by�y w stanie zmy� nagromadzonego w nim b�lu. Od jego pobytu w Wietnamie min�o dwadzie�cia lat, a mimo to ci�gle nawiedza� go ten sen � zawsze odtwarzaj�cy rzeczywisto�� z jednakow� precyzj�. Cho� wydawa�o mu si�, �e ju� sobie z tym poradzi� � koszmar wci�� powraca�. Z gorycz� skonstatowa�, �e przez te lata nie zdo�a� upora� si� z problemem �mierci dw�ch pilot�w marynarki wojennej. Decyzj� s�du wojskowego uwolniony zosta� od wszelkich podejrze�. Ale czy rzeczywi�cie by� bez winy? To pytanie nie dawa�o mu spokoju � odpowied� zawsze by�a jednakowa. Ka�dy pilot w takiej sytuacji zareagowa�by identycznie � nie mia�by wyboru. Innym te� si� to przytrafia�o, zar�wno w tej wojnie, jak i we wcze�niejszych. Z pewno�ci� wypadki takie b�d� si� jeszcze zdarza�y w walkach powietrznych � wielu pilot�w zginie z r�k koleg�w. Przyczyna jest prosta. Wprawdzie ostatnio poczyniono w technice znaczne post�py i mo�na nawet skonstruowa� komputer wielko�ci �ebka od szpilki, jednak�e do tej pory nie zdo�ano si� upora� z zagadnieniem identyfikacji celu. Nadal nie mo�na jednoznacznie odpowiedzie� na pytanie: ,,Czy to sw�j, czy wr�g?" Podpu�kownik Mark Muldoon w wieku 38 lat, po dwudziestu latach s�u�by, odszed� z Si� Powietrznych, by zaanga�owa� si� w firmie Hearst Avionics, zajmuj�cej si� projektowaniem i doskonaleniem system�w radarowych dla lotnictwa wojskowego. Tu Muldoon bez reszty odda� si� pracy nad radarem dla nowego my�liwca USAF � F-22, maj�c nadziej�, �e jego olbrzymie do�wiadczenie zdobyte na my�liwcach oraz wiedza 23 o radarze zostan� nale�ycie spo�ytkowane. Wierzy�, �e kiedy� urzeczywistni swoje marzenia i piloci USAF uzyskaj� bezwzgl�dn� przewag� nad ka�dym napotkanym w powietrzu wrogiem. By� pewny, �e on sam i jego firma dadz� lotnictwu najlepszy radar, jaki mo�na sobie wyobrazi�; lepszy ni� wszystko, na co sta� konkurencj�. Tak czy owak, nadal otwarta pozostawa�a kwestia identyfikacji. Jak� bowiem mo�na mie� korzy�� z tego, �e widzi si� cel z pi��dziesi�ciu lub sze��dziesi�ciu mil, �e zauwa�a si� go wcze�niej, skoro nie ma ca�kowitej pewno�ci, do kogo si� strzela. Wprawdzie zalecenie Bunkera Hilla: �Nie atakuj, dop�ki nie zobaczysz bia�ek oczu wroga" zmieni�o si� na inne: �Nie strzelaj, p�ki nie odczytasz numer�w na ogonie przeciwnika", problem pozosta�. Co za bezsensowny spos�b prowadzenia wojny! Mark Muldoon wiedzia�, �e taktyczna przewaga radaru proponowanego przez jego firm� dla F-22 nie b�dzie rewelacyjna, je�eli nie rozwi��e si� problemu identyfikacji celu. Kolejne rozwi�zania przedstawiane do tej pory tak wiele mia�y s�abych punkt�w, �e stary Q-box z czas�w Wietnamu nie by� w niczym od nich gorszy. Oferta dotycz�ca radaru dla F-22 powinna by� gotowa w ko�cu listopada. Muldoon ma wi�c tylko jeden miesi�c. Musi znale�� rozwi�zanie! Widzi nawet drog� do zwyci�stwa. Trzeba te� wyr�wna� rachunki z przesz�o�ci�...
4. �ledztwo
Ga��zie rosn�cych wzd�u� Potomaku japo�skich wi�ni by�y nagie � ich li�cie ju� od pewnego czasu okrywa�y ziemi� ciemnobr�zowym dywanem. M�czyzna prowadz�cy brudnoszare Pinto z rz�dowymi tablicami rejestracyjnymi uzna�, �e przez ostatni miesi�c ani o krok nie zbli�y� si� do rozwi�zania. Na miejscu wypadku, teraz ju� oficjalnie uznanego za zab�jstwo, znalaz� si� w ci�gu dw�ch godzin, a to dzi�ki mo�liwo�ci skorzystania z wojskowego helikoptera. �lady by�y ju�, niestety, zatarte. Pewien �wiadek dostarczy� szczeg��w. Opisa� przedwczesne zamkni�cie mostu, zanim limuzyna zd��y�a, przejecha�, porzucenie samochodu przez kierowc� w mundurze lotniczym i upadek samochodu z jedynym ju� pasa�erem do Zatoki Chesapeake. Rozmowa telefoniczna z poblisk� baz� Langley Field pozwoli�a ustali�, �e oczekiwano tam czterogwiazdkowego genera�a, kt�ry jecha� w�a�nie z bazy lotniczej Andrews. Wiadomo�ci z Andrews potwierdzi�y, �e chodzi�o o najwy�szego rang� genera�a w dow�dztwie. Zanim limuzyn� wyci�gni�to z wody, to�samo�� pasa�era dla nikogo nie by�a zaskoczeniem � okaza� si� nim genera� Henry B. Slaughter. Trudniej jednak by�o z identyfikacj� szofera i operatora mostu, poniewa� obaj znikn�li. Szare Pinto przedar�o si� przez ciasn� estakad� wyjazdu z Washington Boulevard, okr��y�o po�udniowy parking Pentagonu i przemkn�o obok kilku ostatnich budynk�w w stron� ID�, Instytutu Analiz Obronnych, kt�ry dzieli� gmach z DARPA � agencj� badawcz� projekt�w obronnych � oddzia�em badawczym Departamentu Obrony. Kierowca Pinto mia� spraw� do za�atwienia w�a�nie w tej ostatniej instytucji. Chodzi�o o pewien nowy �lad. By� to, co prawda, �lad niepewny, ale trzeba by�o chwyci� si� i tego. Detektyw chcia� bowiem dalej zajmowa� si� t� spraw� 25 i jednocze�nie unikn�� przesuni�cia do najnudniej szych zaj�� � rutynowych bada� ,,prawomy�lno�ci" kandydat�w na r�ne stanowiska. Nawet si� z tego pod�miewa� � to przecie� by�by upadek na samo dno, degradacja do poziomu s�u�by patrolowej. Ostrzegano go, �e znalezienie wolnego miejsca na parkingu przy ID� mo�e okaza� si� trudne, lecz dzisiaj los si� do niego u�miechn��. Gdy zbli�a� si� do parkingu, wyjecha� z niego Cadillac. Zaparkowa� wi�c sw�j samoch�d bez k�opot�w, zostawiaj�c jeszcze do�� miejsca dla jakiego� innego Pinto. Posta� detektywa, kt�ry wysiad� z samochodu, nie by�a poci�gaj�ca. Czarny, obszerny p�aszcz marynarski sprawia� wra�enie, jakby by� zawieszony na niskim, kr�g�ym torsie. Na czubku g�owy l�ni�a �ysina. Cz�owiek ten wydawa� si� zbyt delikatny i dobrotliwy jak na spraw�, kt�r� si� zajmowa�. Jednak w wyrazie jego oczu i kszta�cie szcz�ki by�o co�, co wskazywa�o na determinacj�. Up�r, by doprowadzi� niejasn� spraw� do samego ko�ca. Okre�lenie �niejasna sprawa" jest zbyt eufemistyczne jak na to, co w niej osi�gn��. Id�c ku g��wnemu wej�ciu do ID�, zastanawia� si� nad dziwnym �a�cuchem wydarze�, jakie mia�y miejsce po znalezieniu cia�a genera�a. W SYSCOM, dow�dztwie system�w obronnych, potwierdzono nazwisko kierowcy genera�a: sier�ant Luigi Mello. Tyle �e znalezienie go by�o ju� zupe�nie odr�bn� spraw�. Zar�wno on, jak i operator mostu znikn�li, jak si� zdawa�o, bez �ladu. Pracownik na mo�cie by� zatrudniony ledwie od tygodnia; poda� fa�szywe nazwisko i adres. Pracodawca nie mia� r�wnie� jego zdj�cia. Jeszcze bardziej denerwuj�cy okaza� si� przypadek sier�anta: papiery identyfikacyjne w bazie Andrews by�y sfa�szowane, tak samo jak i odciski palc�w, kt�re nale�a�y do zmar�ego pracownika z jednostki piechoty. Szczeg�owe poszukiwania tej pary nie przynios�y �adnych efekt�w, je�li nie liczy� kilku fa�szywych alarm�w. Lecz cho� od czasu wy�owienia cia�a z czterema z�otymi gwiazdkami z w�d Zatoki Chesapeake �lad�w nie znaleziono zbyt wiele, z ustaleniem motyw�w, podobnie jak pot�nych wrog�w, kt�rzy byliby zdolni zaaran�owa� tak� operacj�, nie by�o wi�kszych k�opot�w. I to by�y jedyne punkty zwi�zane ze znacz�c� i kontrowersyjn� postaci� genera�a, spoczywaj�c� teraz na pobliskim cmentarzu narodowym w Arlington. Wszed� do budynku i ruszy� w stron� stra�nika, okazuj�c swoj� legitymacj� w�o�on� w stary, sk�rzany portfel. � Jestem um�wiony na spotkanie z doktorem Despacio z DARPA. Stra�nik po�o�y� portfel na blacie i uwa�nie przyjrza� si� karcie identyfikacyjnej. W poprzek du�ymi literami wypisany by� skr�t OSI. Nazwisko w�a�ciciela � Dawid W. Overstreet � wpisano ponad linijk�, w kt�rej okre�lono pracodawc�: Biuro �ledztw Specjalnych, Si�y Powietrzne USA. 26 � Czy ma pan u nas sta�� przepustk�? � spyta� stra�nik.
� Nie � z lekkim zdziwieniem odpar� cz�owiek z OSI. � To sprawa nietajna. Stra�nik zajrza� do spisu telefon�w, a potem wykr�ci� numer. Detektyw wpisa� si� do rejestru. Zdj�� czarny p�aszcz. Pod spodem mia� sportow� marynark� w bia�o-br�zow� krat�, kt�ra wygl�da�a tak, jakby dawno nie ogl�da�a �elazka. T� drog� jego �ona pr�bowa�a pozby� si� tej marynarki, twierdz�c z uporem, �e podkre�la kr�g�� sylwetk� m�a. Marynarka by�a jednak jak stary kumpel. Zawsze wisia�a na miejscu w szafie. Si�ga� po ni� niemal machinalnie, unikaj�c wysmuklaj�cych pr��k�w nowej marynarki, kt�r� kupi�a mu �ona. � Wy�le po pana sekretark�. To potrwa tylko par� minut. � Stra�nik jeszcze raz rzuci� okiem na kart� identyfikacyjn�, zanim odda� j� w�a�cicielowi. � Niewielu ludzi z OSI bywa u nas. Czym zajmuje si� pa�ska agencja? � Dochodzeniami kryminalnymi zwi�zanymi z personelem lotnictwa, zar�wno cywilami, jak i wojskowymi. � Zauwa�y� oboj�tne spojrzenie stra�nika, wi�c szeroko si� u�miechn��. � Jeste�my jakby FBI w Si�ach Powietrznych. � Twarz stra�nika rozja�ni�a si�. Ka�dy wie, co to jest FBI, pomy�la� D. W. Overstreet. Ale nie ka�dy wie, jacy niekomunikatywni potrafi� by� ci dranie z FBI, gdy chodzi o udzielanie informacji innym instytucjom �ledczym. � Zajmuje si� pan jak�� konkretn� spraw�? Stra�nik by� cz�owiekiem starszym, przyja�nie usposobionym i gadatliwym. W pobli�u nie by�o nikogo innego. Cz�owiek z OSI przytakn��. � Chodzi o zab�jstwo � zwierzy� si� po cichu. Oczy stra�nika rozszerzy�y si�. � Czy to jest zwi�zane z DARPA? Zanim odpowiedzia�, pojawi�a si� sekretarka.
� Pan Overstreet?... T�dy, prosz�.
Wzi�� p�aszcz, podni�s� si� i ruszy� za ni� do windy. Przechodz�c obok stra�nika, mrugn�� i szepn�� mu do ucha: � Sam w�a�nie chcia�bym si� tego dowiedzie�. Sekretarka odgrywa�a osob� sztywn� i urz�dow�. Ale pod grubymi szk�ami okular�w i garniturem o m�skim kroju detektyw dostrzeg� pewne walory. Umie�ci�a go w �redniej wielko�ci gabinecie na si�dmym pi�trze. � Pan doktor wyszed� na chwil�, ale wkr�tce wr�ci. Mo�e zrobi� panu kawy? � Tak, prosz� czarn�. 27
Gdy sekretarka wysz�a przygotowa� kaw�, przyjrza� si� materia�owi pokrywaj�cemu �ciany biura. Zdziwi�o go, �e sekretarka m�wi�a o swoim szefie jak o doktorze medycyny. I rzeczywi�cie � jego dyplomy i za�wiadczenia by�y oprawione w ramki i wisia�y na �cianach zgodnie z tradycj� przedstawicieli profesji lekarskiej. By�y to dyplomy bakalau-reusa i magistra fizyki z Princeton oraz dyplom doktora z Massachusetts Institute of Technology. Na ka�dym z nich widnia�o wypisane odr�cznie staroangielskim krojem pisma nazwisko � Alphonse Despacio. Na �cianie za biurkiem wisia�a oprawiona w ramk� kolorowa fotografia jakiego� gigantycznego urz�dzenia, kt�rego nie potrafi� rozpozna�, a obok niego sta� wysoki, chudy, m�ody m�czyzna w grubych okularach i bia�ym fartuchu. To pewnie nasz przyjaciel �doktor". S�uszno�� tego przypuszczenia potwierdzi� dobiegaj�cy z ty�u g�os. � M�j projekt lasera wielkiej mocy z MIT. Pewnego dnia technologia ta uczyni bezu�ytecznymi wszystkie inne systemy broni. � D.W. Overstreet � powiedzia� detektyw wyci�gaj�c r�k� w stron� bardziej dojrza�ej i lepiej ubranej wersji cz�owieka w bia�ym fartuchu. � Doktor Despacio to zapewne pan. � Al Despacio. � Naukowiec uj�� sw� kruch� d�oni� siln� r�k� detektywa i delikatnie u�cisn��. Spojrza� na przyniesion�