9762

Szczegóły
Tytuł 9762
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

9762 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 9762 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

9762 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

ISAAC ASIMOV �WIAT ROBOT�W 2 PRZE�O�Y� EDWARD SZMIGIEL TYTU� ORYGINA�U: THE COMPLETE ROBOT SUSAN CALVIN Trzecie napisane przeze mnie opowiadanie o robotach pt. �K�amca!� wprowadzi�o Susan Calvin, w kt�rej bezzw�ocznie si� zakocha�em. Od tamtej chwili tak zdominowa�a moje my�li, �e po trochu wypar�a Powella i Donovana z ich pozycji Ta dw�jka wyst�pi�a tylko w trzech opowiadaniach zawartych w poprzednim rozdziale oraz w czwartym pt �Ucieczka!�, w kt�rym pojawiaj� si� obok Susan Calvin. Kiedy spogl�dam wstecz na moj� karier�, jakim� cudem odnosz� wra�enie, �e musia�em chyba umie�ci� kochan� Susan w niezliczonych opowiadaniach � faktycznie za� pojawi�a si� tylko w dziesi�ciu, a wszystkie one znalaz�y si� w niniejszym dziele. W dziesi�tym opowiadaniu pt. �Kobieca intuicja� Susan jest ju� starsz� pannic�, kt�ra jednak nie straci�a nic ze swojego zgry�liwego uroku. Nawiasem m�wi�c, zauwa�yli�cie, �e cho� wi�kszo�� opowiada� z Susan Calvin zosta�a napisana w okresie, kiedy szowinizm m�ski brano za rzecz naturaln� w literaturze science fiction, nie prosi ona o �adne wzgl�dy i pokonuje m�czyzn w ich w�asnej dziedzinie. Co prawda pozostaje seksualnie niespe�niona � ale nie mo�na mie� wszystkiego. K�AMCA! Alfred Lanning ostro�nie zapali� cygaro, ale koniuszki palc�w nieznacznie mu dr�a�y. Jego siwe brwi by�y �ci�gni�te, kiedy m�wi� w przerwach mi�dzy wydmuchiwaniem dymu. � A jak�e, czyta w my�lach� nie mamy w�a�ciwie co do tego w�tpliwo�ci! Ale dlaczego? � spojrza� na Petera Bogerta, matematyka. � No wi�c? Bogert przyg�adzi� obiema r�kami swoje czarne w�osy. � To trzydziesty czwarty model RB, kt�ry wyprodukowali�my. Wszystkie pozosta�e �ci�le odpowiada�y normom. Trzeci m�czyzna przy stole zmarszczy� czo�o. Milton Ashe najm�odszy cz�onek zarz�du Ameryka�skiej Korporacji Robot�w i Ludzi Mechanicznych nie kry� dumy ze swojego stanowiska. � S�uchaj, Bogert. Podczas monta�u nie by�o �adnych komplikacji od pocz�tku do ko�ca. R�cz� za to. Grube usta Bogerta rozszerzy�y si� w protekcjonalnym u�miechu. � Naprawd�? Je�li mo�esz odpowiada� za ca�� lini� monta�ow�, to rekomenduj� ci� do awansu. Dok�adnie licz�c, mamy siedemdziesi�t pi�� tysi�cy dwie�cie trzydzie�ci cztery operacje niezb�dne do wyprodukowania jednego m�zgu pozytronowego, a pomy�lne uko�czenie ka�dej z nich zale�y od rozmaitej liczby czynnik�w, od pi�ciu do stu pi�ciu. Je�li kt�ry� z nich zostanie powa�nie zak��cony, �m�zg� jest zniszczony. Cytuj� nasz� w�asn� broszur� informacyjn�, Ashe. Milton Ashe zarumieni� si�, ale czwarty g�os uniemo�liwi� mu odpowied�. � Je�li zaczniemy zwala� win� na siebie nawzajem, to ja wychodz�. � R�ce Susan Calvin spoczywa�y mocno z�o�one na podo�ku, a nieznaczne zmarszczki wok� jej cienkich, bladych ust pog��bi�y si�. � Mamy na g�owie robota, kt�ry czyta w ludzkich my�lach i wydaje mi si� spraw� raczej wa�n�, aby�my dowiedzieli si�, dlaczego to robi. Nie osi�gniemy tego celu oskar�aj�c si�: �Twojawina! Moja wina!� Utkwi�a ch�odne, szare oczy w Ashe�u, a on u�miechn�� si� szeroko. Lanning u�miechn�� si� r�wnie� i, jak zawsze w takiej sytuacji, d�ugie siwe w�osy i bystre oczka upodobni�y go do biblijnego patriarchy. � �wi�ta racja, doktor Calvin. � Nagle jego g�os sta� si� szorstki: � Przedstawi� ca�� spraw� w skondensowanej formie. Wyprodukowali�my m�zg pozytronowy rzekomo zwyk�ego typu, kt�ry posiada nadzwyczajn� umiej�tno�� dostrajania si� do fal my�lowych. Gdyby�my wiedzieli, jak do tego dosz�o, oznacza�oby to ogromny post�p w robotyce. Niestety nie wiemy, a musimy si� dowiedzie�. Czy to jasne? � Czy mog� co� zaproponowa�? � zapyta� Bogert. � Prosz�, nie kr�puj si�! � Rzek�bym, �e dop�ki nie uporz�dkujemy tego ba�aganu � a jako matematyk spodziewam si�, �e to b�dzie diabelny ba�agan � proponuj�, �eby utrzyma� istnienie robota RB�34 w tajemnicy, nawet przed innymi cz�onkami zarz�du. Jako kierownicy dzia��w powinni�my sobie poradzi� z tym problemem i im mniej os�b o tym wie� � Bogert ma racj� � powiedzia�a doktor Calvin. � Odk�d zmodyfikowano Kodeks Mi�dzyplanetarny, aby pozwoli� na testowanie modeli robot�w w zak�adach przed ich wys�aniem w kosmos, nasili�a si� propaganda antyrobotowa. Je�li przecieknie cho�by s��wko o tym, i� robot potrafi czyta� w ludzkich my�lach, zanim b�dziemy w stanie og�osi�, �e ca�kowicie kontrolujemy to zjawisko, kto� m�g�by to ca�kiem skutecznie wykorzysta�. Lanning zaci�gn�� si� cygarem i pokiwa� powa�nie g�ow�. Zwr�ci� si� do Ashe�a: � Chyba m�wi�e�, �e kiedy po raz pierwszy zauwa�y�e� t� niezwyk�� umiej�tno�� robota, by�e� sam. � Rzeczywi�cie by�em sam. Mia�em pietra jak nigdy w �yciu. Robota RB�34 dopiero co zdj�to ze sto�u monta�owego i przys�ano do mnie. Obermann wyszed� dok�d�, wi�c sam zabra�em go do pomieszcze� testowych � przynajmniej prowadzi�em go tam. � Ashe przerwa�, a na jego wargach pojawi� si� nieznaczny u�miech: � Powiedzcie, czy kiedykolwiek kt�re� z was prowadzi�o wymian� my�li nie wiedz�c o tym? � Nikt nie mia� zamiaru odpowiedzie�, wi�c Ashe kontynuowa�: � Na pocz�tku cz�owiek nie zdaje sobie z tego sprawy. Po prostu m�wi� do mnie � tak logicznie i sensownie, jak tylko mo�na sobie wyobrazi� � i dopiero kiedy przeby�em wi�ksz� cz�� drogi, uzmys�owi�em sobie, �e nie wypowiedzia�em ani jednego s�owa. Oczywi�cie, du�o my�la�em, ale to nie to samo, prawda? Zamkn��em t� maszyn� pod kluczem i pobieg�em po Lanninga. To, �e robot szed� obok mnie, czytaj�c spokojnie w moich my�lach, nap�dzi�o mi stracha. � Wyobra�am sobie � powiedzia�a Susan Calvin w zamy�leniu. Wlepi�a skupiony wzrok w Ashe�a. � Jeste�my tak przyzwyczajeni do prywatno�ci w�asnych my�li. Lanning wtr�ci� si� zniecierpliwiony: � Zatem wie o tym tylko nasza czw�rka. W porz�dku! Musimy podej�� do tego systematycznie. Ashe, chc�, �eby� sprawdzi� lini� monta�ow� od pocz�tku do ko�ca � wszystko. Masz wyeliminowa� wszystkie operacje, podczas kt�rych niemo�liwe by�o pope�nienie b��du, i sporz�dzi� wykaz wszystkich tych, kiedy mogli�my go pope�ni�, okre�laj�c zarazem jego wielko�� i charakter. � Trudne zadanie � mrukn�� Ashe. � Naturalnie! Masz oczywi�cie wyznaczy� ludzi do tej pracy � wszystkich, je�li zajdzie taka konieczno��. Nie obchodzi mnie, czy zawalimy plan. Masz si� dowiedzie� dlaczego, rozumiesz? � Hmmm, tak! � m�ody technik u�miechn�� si� krzywo. � Nadal jednak to robota pierwsza klasa. Lanning obr�ci� si� w krze�le i zwr�ci� si� twarz� do Susan Cahin. � Pani b�dzie musia�a podej�� do tego z innej strony. Jest pani robopsychologiem zak�ad�w, wi�c ma pani zbada� samego robota i dotrze� do jego pod�wiadomo�ci. Niech pani spr�buje si� dowiedzie�, na jakich zasadach funkcjonuje. Co jeszcze jest zwi�zane z jego zdolno�ciami telepatycznymi, jaki jest ich zakres, jak wypaczaj� jego spojrzenie i jak� dok�adnie szkod� to wyrz�dzi�o jego zwyk�ym w�a�ciwo�ciom. Zrozumia�a pani? Lanning nie czeka� na odpowied� doktor Calvin. � Ja b�d� koordynowa� prace i zinterpretuj� uzyskane informacje matematycznie. � Zaci�gn�� si� gwa�townie cygarem i wymamrota� reszt� przez dym � Bogert mi w tym oczywi�cie pomo�e. Bogert poleruj�c paznokcie jednej pulchnej r�ki drug� r�k� rzuci� zdawkowo: � Tak przypuszczam. Orientuj� si� troch� w tej dziedzinie. � C�! Zaczynam natychmiast � Ashe odsun�� krzes�o i wsta�. Jego przyjemna m�odzie�cza twarz zmarszczy�a si� w u�miechu. � Mam najpaskudniejsze zadanie z nas wszystkich, wi�c zmykam i zabieram si� do roboty. � Wyszed� mamrocz�c: � Do zobaczenia! Susan Calvin odpowiedzia�a na to ledwie dostrzegalnym skinieniem g�owy, ale jej oczy pow�drowa�y za nim. Kiedy ju� znikn�� z widoku, a ona nie odpowiedzia�a, Lannin chrz�kn�� i zapyta�: � Czy pani chce si� zobaczy� z RB�34 w tej chwili? Na st�umiony odg�os obracaj�cych si� zawias�w RB�34 uni�s� swoje fotoelektryczne oczy znad ksi��ki, a kiedy Susan wesz�a, ju� sta� na nogach. Zatrzyma�a si�, �eby poprawi� na drzwiach olbrzymi znak �Wej�cie wzbronione�, po czym podesz�a do robota. � Przynios�am ci podr�czniki o silnikach hiperatomowych, Herbie� na razie kilka. Chcia�by� rzuci� na nie okiem? RB�34 nazywany tak�e Herbie � wzi�� trzy ci�kie ksi��ki z jej r�k i otworzy� jedn� z nich na stronie tytu�owej. � Hmmm! Teoria fizyki hiperatomowej� � wymamrota� przewracaj�c strony, a potem powiedzia� z roztargnieniem: � Prosz� usi���, doktor Calvin! To mi zabierze kilka minut. Pani psycholog usiad�a i obserwowa�a uwa�nie Herbiego, kiedy zaj�� miejsce po drugiej stronie sto�u i przebrn�� systematycznie przez trzy ksi��ki. Po p�godzinie od�o�y� je. � Wiem oczywi�cie, dlaczego je pani przynios�a � powiedzia�. � Tego si� obawia�am. Ci�ko z tob� pracowa�, Herbie. Zawsze wyprzedzasz mnie o krok. � Wie pani, z tymi ksi��kami jest tak samo jak z innymi. Po prostu mnie nie interesuj�. W waszych podr�cznikach nie ma nic ciekawego. Wasza nauka jest tylko zbiorem uzyskanych danych, posklejanych ze sob� za pomoc� prowizorycznych teorii � a wszystko jest tak niewiarygodnie proste, �e nie warto sobie tym g�owy zaprz�ta�. Interesuje mnie wasza beletrystyka. Wasze studia na temat wzajemnego oddzia�ywania ludzkich motyw�w i uczu� � wykona� pot�n� r�k� niejasny gest, jakby szuka� odpowiednich s��w. � Chyba rozumiem � szepn�a doktor Calvin. � Widzi pani, mam wgl�d w umys�y � ci�gn�� robot � a nie ma pani poj�cia, jakie one s� skomplikowane. Nie mog� od razu wszystkiego zrozumie�, poniewa� m�j w�asny umys� ma z nimi tak ma�o wsp�lnego� ale pr�buj�, a wasze powie�ci bardzo mi w tym pomagaj�. � Tak, ale obawiam si�, �e po przebrni�ciu przez niekt�re pustosz�ce do�wiadczenia emocjonalne naszej dzisiejszej sentymentalnej powie�ci� � jej g�os by� zaprawiony gorycz� � �stwierdzasz, �e prawdziwe umys�y, takie jak nasze, s� nudne i bezbarwne. � Ale� sk�d! Ta stanowcza odpowied� spowodowa�a, �e Susan Calvin skoczy�a na r�wne nogi. Poczu�a, �e si� czerwieni, i pomy�la�a op�ta�czo: � �On musi wiedzie�!� Herbie nagle oklap� i wymamrota� cichym g�osem, kt�ry straci� prawie ca�kowicie metaliczn� barw�: � Ale� oczywi�cie, wiem o tym, doktor Calvin. Nieustannie pani o tym my�li, wi�c jak m�g�bym nie wiedzie�? � Czy� m�wi�e� komu�? � spyta�a powa�nie. � Oczywi�cie, �e nie! � powiedzia� to naprawd� zdziwiony. � Nikt mnie nie pyta�. � Zatem � wyrzuci�a z siebie � chyba my�lisz, �e jestem niem�dra. � Nie! To normalne uczucie. � Mo�e w�a�nie dlatego to takie niem�dre. � T�sknota w jej g�osie zag�usza�a wszystko inne. � Nie mo�na by mnie nazwa� atrakcyjn�. � Je�li m�wi pani o atrakcyjno�ci czysto fizycznej, trudno mi os�dzi�. W ka�dym razie wiem, �e istniej� inne rodzaje atrakcyjno�ci. � Nie jestem te� m�oda � doktor Calvin prawie nie s�ysza�a robota. � Nie przekroczy�a pani jeszcze czterdziestki. � Trzydzie�ci osiem, licz�c lata; zasuszone sze��dziesi�t, je�li chodzi o stosunek emocjonalny do �ycia. Chyba nie na darmo jestem psychologiem? � Ci�gn�a zdyszanym g�osem zaprawionym gorycz�: � On ma zaledwie trzydzie�ci pi�� lat, a wygl�da i zachowuje si� m�odziej. Czy s�dzisz, �e kiedykolwiek postrzega mnie jako kogo� innego ni�� ni� jestem? � Myli si� pani! Stalow� pi�ci� Herbie waln�� w plastikowy blat sto�u. Rozleg� si� skrzypi�cy brz�k. � Prosz� mnie pos�ucha� W tym momencie Susan szybko spojrza�a na niego, a przejmuj�cy b�l w jej oczach przerodzi� si� w p�omie�. � A to niby dlaczego? Co ty w og�le mo�esz o tym wszystkim wiedzie�, ty� ty maszyno. Dla ciebie jestem tylko okazem; interesuj�cym insektem z osobliwym umys�em do zbadania, podanym jak na tacy. Pi�kny przyk�ad frustracji, prawda? Prawie jak w twoich ksi��kach � st�umi�a szloch, kt�remu nie towarzyszy�y �zy i umilk�a. Robot skuli� si� na ten wybuch. Pokr�ci� g�ow� b�agalnie. � Prosz�, czy mo�e mnie pani wys�ucha�? M�g�bym pani pom�c, gdyby mi pani na to pozwoli�a. � Jak? � jej wargi skrzywi�y si� szyderczo. � Daj�c mi dobre rady? � Nie, nie tak. Chodzi o to, �e ja wiem, co my�l� inni ludzie� na przyk�ad Milton Ashe. Zapad�a d�uga cisza i Susan spu�ci�a wzrok. � Nie chc� wiedzie�, co on my�li � powiedzia�a wstrzymuj�c oddech. � Nie m�w ani s�owa. � Mnie si� zdaje, �e chcia�aby pani wiedzie�, co on my�li. G�ow� mia�a nadal spuszczon�, ale oddycha�a swobodniej. � Gadasz bzdury � szepn�a. � Po c� mia�bym to robi�? Pr�buj� pom�c. My�li Miltona Ashe�a o pani� � urwa�. Wtedy pani psycholog podnios�a g�ow�. � Tak? � On pani� kocha � powiedzia� cicho robot. Przez ca�� minut� doktor Calvin nie powiedzia�a ani s�owa. Patrzy�a przed siebie w milczeniu. A potem odpar�a: � Jeste� w b��dzie. Musisz si� myli�. Dlaczego mia�by mnie kocha�? � Ale tak jest. Takiej rzeczy nie mo�na ukry�, nie przede mn�. � Ale ja jestem taka� taka� � urwa�a j�kaj�c si�. � Pow�oka zewn�trzna nie jest dla niego wa�na, on zwraca uwag� na duchowe walory innych ludzi. Milton Ashe nie nale�y do typu, kt�ry po�lubia bujn� czupryn� i par� oczu. Susan Calvin zamruga�a gwa�townie i odczeka�a chwil�, zanim si� odezwa�a. Nawet wtedy g�os jej dr�a�: � Jednak z ca�� pewno�ci� nigdy nie okaza� w �aden spos�b� � Czy kiedykolwiek da�a mu pani szans�? � Jak mog�am? Nigdy nie my�la�am, �e� � No w�a�nie! Pani psycholog zamy�li�a si�, a potem nagle podnios�a wzrok. � P� roku temu jaka� dziewczyna odwiedzi�a go tu w zak�adach � powiedzia�a. � Chyba by�a �adna� szczup�a blondynka. No i oczywi�cie z ledwo�ci� umia�a zliczy� do czterech. Ca�y dzie� sp�dzi� pusz�c si� i usi�uj�c jej wyja�ni�, jak si� sk�ada robota. � Wr�ci� jej dawny sarkazm: � Nie �eby co� z tego zrozumia�a! Kto to by�? Herbie odpar� bez wahania: � Znam osob�, o kt�rej pani m�wi. To jego kuzynka i Ashe nie �ywi do niej �adnych romantycznych uczu�, zapewniam pani�. Susan zerwa�a si� na r�wne nogi z dziewcz�c� nieomal zwinno�ci�. � Czy� to nie dziwne? Czasami udawa�am przed sob�, �e tak w�a�nie jest, cho� nigdy naprawd� tak nie my�la�am. Wi�c to wszystko musi by� prawda. Podbieg�a do Herbiego i �cisn�a obiema r�kami jego zimn� ci�k� d�o�. � Dzi�kuj�, Herbie � m�wi�a pospiesznie ochryp�ym szeptem: � Nie m�w o tym nikomu. Niech to b�dzie nasz� tajemnic�� i jeszcze raz ci dzi�kuj�. � Po tych s�owach wysz�a u�cisn�wszy jeszcze raz niewra�liwe palce Herbiego. Robot powr�ci� wolno do swojej porzuconej powie�ci, nie by�o nikogo, kto potrafi�by czyta� w jego my�lach. * * * Milton Ashe przeci�gn�� si� wolno i efektownie przy odg�osie trzeszcz�cych staw�w i symfonii pomruk�w, po czym rzuci� piorunuj�ce spojrzenie na doktora Petera Bogerta. � S�uchaj � powiedzia� � grzebi� si� w tym od tygodnia, prawie nie zmru�ywszy oka. Jak d�ugo musz� to jeszcze ci�gn��? M�wi�e�, �e bombardowanie pozytronowe w komorze pr�niowej D rozwi��e spraw�. Bogert ziewn�� dyskretnie i przygl�da� si� z zainteresowaniem swoim bia�ym r�kom. � To prawda. Jestem na dobrej drodze. � Wiem, co znacz� takie s�owa padaj�ce z ust matematyka. Jak blisko ko�ca jeste�? � To zale�y. � Od czego? � Ashe opad� na krzes�o i wyci�gn�� swoje d�ugie nogi. � Od Lanninga. Staruszek nie zgadza si� ze mn� � westchn��. � Troch� nie nad��a za post�pem, taki z nim k�opot. Dla niego mechanika macierzy to alfa i omega, a ten problem wymaga skuteczniejszych narz�dzi matematycznych. Lanning jest taki uparty. � A mo�e by tak spyta� Herbiego i za�atwi� ca�� spraw�? � wymamrota� sennie Ashe. � Zapyta� robota? � Bogert uni�s� brwi. � Czemu nie? Nie m�wi�a ci staruszka? � M�wisz o Calvin? � Tak! W�a�nie o Susie. Ten robot to czarodziej matematyczny. Wie wszystko o wszystkim i jeszcze troch� poza tym. Oblicza ca�ki potr�jne w my�li i po�era rachunek tensorowy na deser. Matematyk przygl�da� mu si� sceptycznie. � M�wisz powa�nie? � Tak mi dopom�! Kruczek polega na tym, �e ten kretyn nie lubi matmy. Wola�by czyta� ckliwie powie�ci. Z r�k� na sercu! Zobaczy�by� te szmiry, kt�rymi Susie go faszeruje: �Szkar�atna nami�tno�� i �Mi�o�� w kosmosie�. � Doktor Calvin nie m�wi�a nam o tym ani s�owa. � C�, nie sko�czy�a go jeszcze bada�. Wiesz, jaka jest. Nie lubi puszcza� pary z ust przed doprowadzeniem sprawy do ko�ca. � Ale tobie powiedzia�a. � Zacz�li�my du�o ze sob� rozmawia�. Ostatnio cz�sto j� widuj�. Otworzy� szeroko oczy marszcz�c czo�o: � S�uchaj, Bogie, czy nie zauwa�y�e� ostatnio nic dziwnego w jej zachowaniu? Bogert odpr�y� si� u�miechaj�c si� pob�a�liwie. � U�ywa pomadki, je�li to masz na my�li. � Do diab�a, wiem o tym. R�u, pudru i cieni do powiek te�. Jest na co popatrze�. Ale nie o to chodzi. Nie potrafi� tego dok�adnie okre�li�. Spos�b, w jaki m�wi� jakby co� przepe�nia�o j� szcz�ciem. � Pomy�la� przez chwil�, a potem wzruszy� ramionami. Bogert pozwoli� sobie na lubie�ny u�mieszek, kt�ry jak na naukowca po pi��dziesi�tce, wyszed� mu ca�kiem nie�le. � Mo�e jest zakochana � powiedzia�. Ashe ponownie przymkn�� oczy. � Zwariowa�e�, Bogie. Id� pogada� z Herbiem. Chc� tu zosta� i przespa� si�. � Dobra! Chocia� nie powiem, �ebym si� szczeg�lnie cieszy� z tego, �e robot m�wi mi, co mam robi�. Odpowiedzia�o mu jedynie lekkie chrapanie. Herbie s�ucha� uwa�nie, kiedy Peter Bogert, trzymaj�c r�ce w kieszeniach, m�wi� z wypracowan� oboj�tno�ci�. � Tak si� sprawa przedstawia. S�ysza�em, �e znasz si� na tych rzeczach i pytam ci� bardziej z ciekawo�ci ni� innego powodu. Przyznaj�, �e w moim toku rozumowania, jest kilka w�tpliwych punkt�w, kt�re doktor Lanning odrzuca, i obraz jest nadal raczej niekompletny. Robot nie odpowiedzia�, wi�c Bogert zapyta�: � No wi�c? � Nie widz� b��d�w � Herbie przestudiowa� nagryzmolone liczby. � Nie przypuszczam, �eby� mia� co� wi�cej do powiedzenia. � Nawet nie �miem pr�bowa�. Jest pan lepszym matematykiem ode mnie i� c�, za nic nie chcia�bym si� zaanga�owa�. W u�miechu Bogerta pojawi� si� odcie� samozadowolenia. � Spodziewa�em si�, �e tak b�dzie. Sprawa jest zawi�a. Dajmy sobie spok�j. � Zmi�� kartki, wrzuci� je do szybu na �miecie, odwr�ci� si� do wyj�cia i nagle si� rozmy�li�. � A propos� Robot czeka�. Bogert mia� najwyra�niej jakie� trudno�ci. � Jest co�� to znaczy, mo�e ty potrafisz� � przerwa� � Pa�skie my�li s� chaotyczne � powiedzia� cicho Herbie � ale ponad wszelk� w�tpliwo�� dotycz� doktora Lanninga. Niem�drze jest si� waha�, bo i tak skoro tylko uspokoi si� pan, b�d� wiedzia�, o co pan chce spyta�. R�ka matematyka pow�drowa�a do ulizanych w�os�w w odruchowym ge�cie przyg�adzania. � Lanning dobija siedemdziesi�tki � powiedzia�, jak gdyby to wszystko wyja�nia�o. � Wiem. � Jest dyrektorem zak�ad�w prawie od trzydziestu lat. � Herbie skin�� g�ow�. � A wi�c � g�os Bogerta sta� si� przymilny � ty wiedzia�by�, czy� czy my�li o rezygnacji. By� mo�e z powodu zdrowia albo z innych przyczyn� � W�a�nie � powiedzia� Herbie i to by�o wszystko. � No wi�c wiesz co� o tym? � Naturalnie. � To� eee� czy m�g�by� mi powiedzie�? � Skoro pan pyta, tak � robot traktowa� t� spraw� ca�kiem rzeczowo. � On ju� zrezygnowa�! � Co takiego!? � okrzyk ten by� wybuchowym, prawie nieartyku�owanym d�wi�kiem. Naukowiec pochyli� du�� g�ow� do przodu. � Powt�rz to! � On ju� zrezygnowa� � powiedzia� Herbie � ale nie zosta�o to jeszcze ujawnione. Widzi pan, on czeka, a� rozwi��ecie problem� eee� mojej osoby. Kiedy to ju� si� stanie, jest gotowy przekaza� stanowisko dyrektorskie swojemu nast�pcy. Bogert wyrzuci� z siebie bez tchu: � A ten nast�pca? Kim on jest? � Sta� teraz bardzo blisko Herbiego, patrz�c jak zahipnowyzowany w nieodgadnione matowo�czerwone kom�rki fotoelektryczne stanowi�ce oczy robota. Robot wolno wycedzi� s�owa: � Pan jest nast�pnym dyrektorem. Bogert rozlu�ni� si� i u�miechn�� pow�ci�gliwie. � Dobrze wiedzie�. Mia�em tak� nadziej� i czeka�em na to. Dzi�ki, Herbie. Peter Bogert pracowa� do pi�tej nad ranem, ale ju� o dziewi�tej wr�ci� do pracy. Z p�ki nad biurkiem znika�y kolejne dzie�a podr�czne i tabele w miar� jak po nie si�ga�. Przed nim r�s� w wolnym tempie stosik arkuszy z obliczeniami, a zmi�te kartki u jego st�p utworzy�y pag�rek zagryzmolonego papieru. Dok�adnie w po�udnie spojrza� na ostatni� stron�, przetar� nabieg�e krwi� oczy, ziewn�� i wzruszy� ramionami. � Z minuty na minut� jest coraz gorzej. Nich to diabli! � mrukn��. Odwr�ci� si� na odg�os otwieranych drzwi i skin�� g�ow� Lanningowi, kt�ry wszed� wyci�gaj�c palce jednej s�katej r�ki drug� r�k�, a� stawy strzela�y. Dyrektor rzuci� okiem na ba�agan w pokoju i zmarszczy� brwi. � Nowy trop? � zapyta�. � Nie � pad�a buntownicza odpowied�. � Czy stary jest z�y? Lanning nie zada� sobie trudu, �eby odpowiedzie�. Rzuci� tylko okiem na ostatnie obliczenia Bogerta. Zapalaj�c cygaro odezwa� si� zza p�omienia zapa�ki. � Czy Calvin m�wi�a ci o robocie? To geniusz matematyczny. Naprawd� nadzwyczajny. Bogert parskn�� g�o�no. � S�ysza�em. Ale lepiej, �eby Calvin trzyma�a si� psychologii robot�w. Sprawdzi�em Herbiego z matematyki i ledwie potrafi przebrn�� przez tabliczk� mno�enia. � Susan stwierdzi�a co� innego. � Oszala�a. � Ja te� stwierdzi�em co� innego � dyrektor niebezpiecznie zmru�y� oczy. � Ty! � krzykn�� z�owieszczo Bogert. � O czym ty gadasz? � Maglowa�em go przez ca�y ranek, wi�c wiem, �e potrafi robi� sztuczki, o jakich nigdy nie s�ysza�e�. � Czy�by? � Dlaczego podchodzisz do tego tak sceptycznie! � Lanning wyci�gn�� z kieszeni kamizelki kartk� papieru i roz�o�y� j�. � To nie moje pismo, prawda? Bogert przyjrza� si� badawczo du�emu, kanciastemu zapisowi na kartce. � To robota Herbiego? � spyta�. � Tak! I jak widzisz, rozpracowa� twoje ca�kowanie czasowe r�wnania 22. Doszed�� � Lanning postuka� po��k�ym paznokciem w ostatnie kolumny oblicze� do identycznego wniosku jak ja, i to w czasie cztery razy kr�tszym. Nie mia�e� prawa lekcewa�y� efektu sp�nienia w bombardowaniu pozytronowym. � Nie zlekcewa�y�em go. Na lito�� bosk�, Lanning, zrozum, �e to by zniwelowa�o� � No jasne, wyja�ni�e� ten problem. Zastosowa�e� R�wnanie Przesuni�cia R�wnoleg�ego Mitchella, prawda? C� ono nie ma tu zastosowania. � Dlaczego nie? � Mi�dzy innymi dlatego, �e stosowa�e� liczby nadurojone � A co to ma wsp�lnego? � R�wnanie Mitchella straci sens, gdy� � Czy� ty oszala�? Je�li zechcesz �askawie jeszcze raz przeczyta� oryginalny referat Mitchella w �Sprawozdaniach naukowych�� � Nie musz�. Powiedzia�em ci na pocz�tku, �e nie podoba mi si� jego tok rozumowania, a Herbie przyznaje mi racj�. � Zatem � krzykn�� Bogert � niech ta machina zegarmistrzowska rozwi��e dla ciebie ca�y problem. Po co zawraca� sobie g�ow� nieistotnymi drobiazgami? � W�a�nie o to chodzi. Herbie nie mo�e rozwi�za� problemu. A je�li on nie potrafi, to my te� nie � bez pomocy. Mam zamiar przed�o�y� ca�� spraw� Radzie Narodowej. To ju� wykracza poza nasze kompetencje. Krzes�o Bogerta przewr�ci�o si� do ty�u, kiedy podskoczy� warcz�c z purpurow� twarz�. � Nie zrobisz tego. Z kolei Lanning poczerwienia�. � Czy chcesz mi m�wi�, czego mi nie wolno? � Dok�adnie tak � odpowiedzia� Bogert zgrzytaj�c z�bami. � Rozpracowa�em problem i nie mo�esz mi go zabra�, rozumiesz? Nie my�l, �e ci� nie przejrza�em, ty zasuszona skamielino. Pr�dzej by� zrobi� na z�o�� samemu sobie, ni� pozwoli�, �ebym to ja rozwi�za� problem telepatii robot�w. � Jeste� idiot�, Bogert, i w jednej sekundzie zawiesz� ci� za niesubordynacj� � dolna warga Lanninga dr�a�a z pasji. � Tego nie zrobisz, Lanning. Nie utrzymasz niczego w tajemnicy, kiedy kr�ci si� tu robot czytaj�cy w naszych my�lach, wi�c nie zapominaj, �e wiem wszystko o twojej rezygnacji. Popi� na ko�cu cygara Lanninga zadr�a� i spad�, po czym w �lad za nim polecia�o samo cygaro. � Co� co takiego� Bogert zachichota� nieprzyjemnie. � I �eby wszystko by�o jasne, ja jestem nowym dyrektorem. Jestem tego ca�kiem �wiadomy, nie my�l, �e nie. Niech ci� kule bij�, Lanning, albo ja b�d� tu wydawa� rozkazy albo powstanie taki ba�agan, jakiego jeszcze nie widzia�e�. Lanning odzyska� g�os i rykn�� g�o�no: � Jeste� zawieszony, s�yszysz? Zwolniony ze wszystkich obowi�zk�w. Koniec z tob�, rozumiesz? U�miech na twarzy Bogerta rozszerzy� si�. � Zaraz, zaraz, jaki w tym sens? To ci� do niczego nie doprowadzi. Ja trzymam atuty w r�ku. Wiem, �e zrezygnowa�e�. Herbie mi powiedzia�, a on to us�ysza� wprost od ciebie. Lanning zmusi� si�, �eby m�wi� spokojnie. Wygl�da� na bardzo starego cz�owieka, ze zm�czonymi oczami wyzieraj�cymi z poblad�ej nagle, pergaminowo��tej twarzy: � Chc� porozmawia� z Herbiem. Nie m�g� ci nic takiego powiedzie�. Ostro zagra�e�, Bogert, ale ja ci� sprawdzam. Chod� ze mn�. Bogert wzruszy� ramionami. � �eby zobaczy� si� z Herbiem? Klawo! Klawo jak cholera! Wybi�a dok�adnie dwunasta w po�udnie, kiedy Milton Ashe podni�s� wzrok znad swojego niezdarnego szkicu i powiedzia�: � Ju� wiesz? Nie jestem zbyt dobry w rysowaniu, ale tak to mniej wi�cej wygl�da. To uroczy domek i mog� go kupi� prawie za darmo. Susan Calvin spojrza�a na niego rozmarzonymi oczami. � Jest naprawd� pi�kny � westchn�a. � Cz�sto my�la�am, �e chcia�abym� � zawiesi�a g�os. � Oczywi�cie � ci�gn�� �wawo Ashe, odk�adaj�c o��wek � musz� poczeka� na urlop. To ju� za dwa tygodnie, ale ten ca�y kram z Herbiem postawi� wszystko na g�owie. � Spojrza� na swoje paznokcie. � Poza tym, jest jeszcze jedna sprawa� ale to tajemnica. � Wi�c mi nie m�w. � Och ch�tnie ci powiem, a� mnie roznosi, �eby komu� powiedzie� a ty jeste� najlepsz�� eee� powiernic�, jak� m�g�bym tu znale�� � u�miechn�� si� nie�mia�o. Serce Susan zabi�o mocniej, ale nie ufa�a sobie na tyle, �eby si� odezwa�. � Szczerze m�wi�c � Ashe przysun�� swoje krzes�o bli�ej niej i zni�y� g�os do poufa�ego szeptu: � ten dom nie jest przeznaczony tylko dla mnie. �eni� si�! A potem podskoczy� z siedzenia: � Co si� sta�o? � Nic! � straszliwe uczucie wirowania znikn�o, ale nie�atwo by�o wydoby� z siebie s�owa. � �enisz si�? To znaczy� � Ale� oczywi�cie! Czas najwy�szy, prawda? Przypominasz sobie t� dziewczyn�, kt�ra tu by�a latem w zesz�ym roku? Z ni�! Ale tobie niedobrze. Ty� � B�l g�owy! � Susan skin�a s�abo r�k�, �eby si� odsun��. � Ja� ja cz�sto go miewam ostatnio. Chc� ci oczywi�cie pogratulowa�. Bardzo si� ciesz� � Niewprawnie na�o�ony r� zostawi� par� paskudnych, czerwonych plam na jej kredowobia�ej twarzy. Wszystko zn�w zacz�o wirowa�. � Wybacz mi� prosz� Wybe�kota�a te s�owa, przekraczaj�c na o�lep, chwiejnym krokiem drzwi. To wszystko zdarzy�o si� z gwa�towno�ci� katastrofy i jak w nierealnie gro�nym �nie. Ale jak to mo�liwe? Herbie powiedzia�� I Herbie wiedzia�! Potrafi� czyta� w my�lach! Sta�a bez tchu, oparta o futryn�, wpatruj�c si� w metalow� twarz Herbiego. Musia�a chyba przebiec dwie kondygnacje schod�w, ale nie pami�ta�a tego. Pokona�a t� odleg�o�� b�yskawicznie, jak we �nie. Jak we �nie! A jednak Herbie wpatrywa� si� bez mrugni�cia w jej �renice, a matowa czerwie� jego oczu zdawa�a si� rozszerza� w niejasno �wiec�ce, koszmarne kule. M�wi�, a ona czu�a nacisk ch�odnego szk�a na swoich ustach. Prze�kn�a �lin�, wzdrygn�a si� i odzyska�a do pewnego stopnia �wiadomo��. Herbie wci�� m�wi�, a w jego g�osie zna� by�o o�ywienie � jak gdyby by� zraniony i przestraszony, i b�aga� o co�. S�owa zaczyna�y nabiera� sensu. � To sen � m�wi� � i nie wolno pani w to wierzy�. Wkr�tce przebudzi si� pani w realnym �wiecie i sama z siebie b�dzie �mia�. On pani� kocha, m�wi� pani. Kocha, kocha! Ale nie tutaj! Nie teraz! To z�udzenie. Susan skin�a g�ow� i powiedzia�a szeptem: � Tak! Tak! � �ciska�a rami� Herbiego, przywiera�a do niego powtarzaj�c w k�ko: � To nieprawda, co? Nieprawda, co? Nie wiedzia�a, w jaki spos�b odzyska�a przytomno�� � ale by�o to jak przej�cie ze �wiata mglistej nierzeczywi � sto�ci do �wiata, w kt�rym �wieci�o ostre s�o�ce. Odepchn�a go od siebie, napar�a mocno na to sta�owe rami� i otworzy�a szeroko oczy. � Co chcesz zrobi�? � podnios�a g�os do przenikliwego krzyku. � Co ty usi�ujesz zrobi�? Herbie cofn�� si�. � Chc� pom�c. Susan wytrzeszczy�a oczy. � Pom�c? M�wi�c mi, �e to sen? Pr�buj�c wp�dzi� mnie w schizofreni�? � ow�adn�a ni� histeryczna pasja. � To nie �aden sen! �a�uj�, �e nie! � Wci�gn�a gwa�townie powietrze. � Zaraz! Dlaczego� rozumiem dlaczego. Wielkie nieba, to takie oczywiste! W g�osie robota s�ycha� by�o przera�enie. � Musia�em! � A ja ci uwierzy�am! Nigdy nie my�la�am� Przerwa�a w p� zdania, s�ysz�c podniesione g�osy za drzwiami. Odwr�ci�a si� zaciskaj�c kurczowo pi�ci, a kiedy weszli Bogert i Lanning, sta�a ju� przy oknie wg��bi pokoju. �aden z nich nie zwr�ci� na ni� najmniejszej uwagi. Podeszli do Herbiego jednocze�nie: Lanning rozgniewany i zniecierpliwiony, Bogert u�miechaj�cy si� ch�odno. Dyrektor odezwa� si� pierwszy: � Herbie, pos�uchaj mnie! Robot spojrza� na starego dyrektora. � Tak, doktorze Lanning. � Czy rozmawia�e� na m�j temat z doktorem Bogertem? � Nie, prosz� pana � odpowied� zosta�a wypowiedziana powoli i u�miech zgas� na twarzy Bogerta. � A to co? � Bogert wepchn�� si� przed zwierzchnika i stan�� w rozkroku przed robotem. � Powt�rz, co mi wczoraj powiedzia�e�. � Powiedzia�em, �e� � Herbie zamilk�. G��boko w jego wn�trzu drga�a metalowa membrana, powoduj�c wydobywanie si� �agodnych dysonans�w. � Czy nie powiedzia�e�, �e zrezygnowa�? � rykn�� Bogert. � Odpowiedz mi! Bogert zamierzy� si�, ale Lanning odepchn�� go na bok. � Czy pr�bujesz go zmusi� strachem do k�amstwa? � S�ysza�e�, co powiedzia�, Lanning. Zacz�� m�wi� �Tak� i zatrzyma� si�. Zejd� mi z drogi! Zrozum, �e chc� wyci�gn�� z niego prawd�! � Ja go zapytam! � Lanning zwr�ci� si� do robota. � W porz�dku. Herbie, nie denerwuj si�. Czy zrezygnowa�em? � Herbie milcza� patrz�c przed siebie, wi�c Lanning powt�rzy� niespokojnie: � Czy zrezygnowa�em? � Robot zaprzeczy� ledwie dostrzegalnym potrz��ni�ciem g�owy. D�ugie oczekiwanie nie przynios�o nic wi�cej. Obaj m�czy�ni spojrzeli na siebie, a wrogo�� w ich oczach prawie si� zmaterializowa�a. � A c�, u diab�a � wybuchn�� Bogert � czy on oniemia�? Zapomnia�e� j�zyka w g�bie, ty potworze? � Nie � pad�a gotowa odpowied�. � Wi�c odpowiedz na pytanie. Czy nie powiedzia�e� mi, �e Lanning zrezygnowa�? Czy nie zrezygnowa�? I zn�w nasta�a cisza, a� z ko�ca pokoju rozleg� si� nagle �miech Susan, ostry i na wp� histeryczny. Obaj matematycy podskoczyli. � Pani tutaj? Co pani� tak bawi? � zapyta� Bogert nie kryj�c irytacji. � Nic mnie nie bawi. � Jej g�os brzmia� nienaturalnie. � Po prostu nie tylko ja da�am si� z�apa�. To ironia losu, �e trzech najwi�kszych ekspert�w w dziedzinie robotyki na �wiecie wpad�o w t� sam� elementarn� pu�apk�, prawda? � jej g�os przycich�, przy�o�y�a blad� r�k� do czo�a. � Ale to nie jest zabawne! Tym razem dwaj m�czy�ni spojrzeli na siebie z uniesionymi brwiami. � O jakiej pu�apce pani m�wi? � zapyta� sztywno Lanning. � Czy co� jest nie tak z Herbiem? � Nie � podesz�a do nich powoli � z nim wszystko w porz�dku. Tu chodzi o nas. � Zakr�ci�a si� nagle na pi�cie i wrzasn�a na robota: � Odejd� ode mnie! Id� do drugiego k�ta i nie ka� mi patrze� na siebie. Herbie skuli� si� pod jej gniewnym spojrzeniem i chwiejnie oddali� si� pobrz�kuj�cym truchtem. G�os Lanninga zabrzmia� wrogo: � O co w tym wszystkim chodzi, doktor Calvin? Stan�a z nimi twarz� w twarz i powiedzia�a z sarkazmem w g�osie � Z pewno�ci� znaj� panowie podstawowe Pierwsze Prawo Robotyki. M�czy�ni skin�li g�owami r�wnocze�nie. � Naturalnie � powiedzia� poirytowany Bogert � robot nie mo�e skrzywdzi� istoty ludzkiej lub przez bezczynno�� pozwoli�, aby sta�a si� jej krzywda. � Jak �adnie powiedziane � zadrwi�a Calvin. � Ale krzywda jakiego rodzaju? � Ba� ka�dego rodzaju. � No w�a�nie! Ka�dego rodzaju! Ale co ze zranionymi uczuciami? Co z pomniejszeniem wa�no�ci czyjego� ego? Co ze zdruzgotaniem czyich� nadziei? Czy to prawda? Lanning zmarszczy� brwi. � A co mia�by wiedzie� robot o� � I wtedy sapn�wszy zamilk�. � Zrozumia� pan, prawda? Ten robot czyta w ludzkich my�lach. Czy s�dzi pani, �e nie wie wszystkiego o krzywdzie psychicznej? Czy zapytany nie da�by takiej odpowiedzi, jak� si� chce us�ysze�? Czy inna odpowied� nie zrani�aby nas i czy Herbie nie wiedzia�by o tym? � Wielkie nieba! � rykn�� Bogert. Pani psycholog rzuci�a mu ironiczne spojrzenie: � Wnosz� z tego, �e zapyta� go pan, czy Lanning zrezygnowa�. Chcia� pan us�ysze�, �e zrezygnowa� i dlatego Herbie tak w�a�nie panu powiedzia�. � I chyba dlatego � powiedzia� Lanning matowym g�osem � nie chcia� odpowiedzie� przed chwil�. Nie m�g� odpowiedzie� ani tak, ani nie, nie rani�c jednego z nas. Nast�pi�a kr�tka pauza, podczas kt�rej m�czy�ni spojrzeli przez pok�j w kierunku robota kul�cego si� na krze�le przy biblioteczce, trzymaj�cego g�ow� wspart� na jednej r�ce. Susan wbi�a nieruchome spojrzenie w pod�og�. � On wiedzia� o tym wszystkim. Ten� ten szatan wie wszystko, w��cznie z tym, co si� popsu�o podczas jego monta�u. � Jej oczy by�y ponure i zas�pione. Lanning podni�s� wzrok. � Tu si� pani myli, doktor Calvin. On nie wie, co si� popsu�o. Pyta�em go. � O czym to �wiadczy? � zawo�a�a Susan. � Tylko o tym, �e nie chcia� pan, aby poda� panu rozwi�zanie. Kaza� maszynie zrobi� to, czego pan nie potrafi� � to zrani�oby pa�skie ego. Czy pan go zapyta�? � rzuci�a napastliwie. � W pewnym sensie. � Bogert odkaszln�� i poczerwienia�. � Powiedzia� mi, �e bardzo ma�o wie o matematyce. Lanning wyda� st�umiony chichot, a pani psycholog u�miechn�a si� cierpko. Powiedzia�a: � Ja go zapytam! Podane przez niego rozwi�zanie nie zrani mojego ego. � Podniesionym g�osem rozkaza�a zimno: � Chod� tu! Herbie wsta� i podszed� niepewnym krokiem. � Wiesz, jak s�dz� � ci�gn�a � w kt�rym dok�adnie momencie podczas monta�u wprowadzono jaki� zewn�trzny lub pomini�to jaki� zasadniczy czynnik. � Tak � odpar� Herbie ledwie s�yszalnym g�osem. � Chwileczk� � wtr�ci� si� rozgniewany Bogert. � To niekoniecznie musi by� prawda. Chce pani to us�ysze� i to wszystko. � Niech pan nie b�dzie g�upcem � odpar�a Calvin. On z pewno�ci� wie tyle o matematyce co pan i Lanning razem wzi�ci, poniewa� potrafi czyta� w my�lach. Niech mu pan da szans�. � Matematyk zamilk�, a Calvin kontynuowa�a: � A wi�c dobrze, Herbie, m�w! Czekamy. � A na stronie doda�a: � Szykujcie papier i o��wki, panowie. � Ale Herbie milcza� i w g�osie pani psycholog zabrzmia�a nuta triumfu: � Dlaczego nie odpowiadasz, Herbie? Robot nagle wybuchn��: � Nie mog�. Pani wie, �e nie mog�! Doktor Bogert i doktor Lanning tego nie chc�. � Oni chc� pozna� rozwi�zanie. � Ale nie ode mnie. Lanning wtr�ci� si�, m�wi�c powoli i wyra�nie: � Nie b�d� niem�dry, Herbie. Chcemy, �eby� nam powiedzia�. Bogert potwierdzi� s�owa Lanninga kr�tkim skinieniem. Teraz Herbie ju� krzycza�: � Po co to m�wicie? Czy nie s�dzicie, �e potrafi� zagl�da� pod zewn�trzn� pow�ok� waszego umys�u? W g��bi duszy nie chcecie, �ebym m�wi�. Jestem maszyn�, kt�r� obdarzono imitacj� �ycia tylko na zasadzie wzajemnego oddzia�ywania pozytronowego w moim m�zgu � jestem wytworem cz�owieka. Nie mo�ecie straci� autorytetu, nie zostaj�c przy tym zranieni. To jest g��boko zakorzenione w waszych umys�ach i nie da si� tego wymaza�. Nie mog� poda� rozwi�zania. � Wyjdziemy � powiedzia� Lanning. � Powiedz doktor Calvin. � To by nie zrobi�o �adnej r�nicy � zawo�a� Herbie � poniewa� i tak dowiedzieliby�cie si�, �e to ja dostarczy�em odpowiedzi. Calvin podj�a na nowo: � Ale rozumiesz, �e mimo to doktorzy Lanning i Bogert chc� zna� rozwi�zanie. � Do kt�rego dojd� w�asnym wysi�kiem! � upiera� si� Herbie. � Ale chc� je pozna�, a fakt, �e tyje znasz i nie chcesz poda�, rani ich. Rozumiesz to, prawda? � Tak! Tak! � I je�li im powiesz, to te� ich zrani. � Tak! Tak! � Herbie wycofywa� si� powoli, ale Susan pod��a�a za nim krok w krok. Obaj m�czy�ni obserwowali to oszo�omieni. � Nie mo�esz im powiedzie� � m�wi�a powoli pani psycholog monotonnym g�osem � poniewa� to by ich zrani�o, a tobie nie wolno rani�. Ale je�li im nie powiesz, zranisz ich, wi�c musisz im powiedzie�. A je�li to zrobisz, zranisz ich, a nie wolno ci, wi�c nie mo�esz im powiedzie�; ale je�li tego nie zrobisz, zranisz ich, wi�c musisz; ale je�li tego nie zrobisz, zranisz ich, wi�c nie wolno ci; ale je�li tego nie zrobisz, zranisz, wi�c musisz; ale je�li to zrobisz� Herbie opar� si� plecami o �cian�, a potem pad� na kolana. � Dosy�! � wrzasn��. � Niech pani zamknie sw�j umys�! Jest pe�en b�lu, frustracji i nienawi�ci! Nie chcia�em tego, m�wi� pani! Pr�bowa�em pom�c! Powiedzia�em to, co chcia�a pani us�ysze�. Musia�em! Pani psycholog nie zwraca�a na jego s�owa uwagi. � Musisz im powiedzie�, ale je�li to zrobisz, zranisz ich, wi�c nie wolno ci; ale je�li tego nie zrobisz, zranisz ich, wi�c musisz; ale� Wtedy Herbie wrzasn��! Przypomina�o to wielokrotnie wzmocniony gwizd fletu pikolo � coraz bardziej przenikliwy d�wi�k ca�kowicie wype�nia� pok�j nut�, w kt�rej zabrzmia�a rozpacz umieraj�cej duszy. A kiedy gwizd wreszcie ucich�, Herbie zwali� si� w zbit� kup� nieruchomego metalu. Krew odp�yn�a z twarzy Bogerta. � Umar�! � Nie! � cia�em Susan szarpa�y spazmy dzikiego �miechu: Nie umar� � tylko postrada� zmys�y. Postawi�am go wobec nierozwi�zywalnego dylematu i za�ama� si�. Teraz mo�ecie go z�omowa�, bo ju� nigdy si� nie odezwie. Lanning kl�cza� przy kupie z�omu, kt�ra kiedy� by�a Herbiem. Dotkn�� palcami zimnej, niewra�liwej, metalowej twarzy i wzdrygn�� si�. � Pani to zrobi�a celowo � podni�s� si� i stan�� przed ni� z wykrzywion� twarz�. � A je�li tak, to co? Teraz ju� nic pan na to nie poradzi. � 1 w nag�ym przyp�ywie goryczy doda�a: � Zas�u�y� na to. Dyrektor schwyci� oniemia�ego Bogerta za nadgarstek. � Co za r�nica. Chod�, Peter. � Westchn��: � Robot my�l�cy tego typu i tak jest bezwarto�ciowy. � Jego oczy by�y stare i zm�czone. � Chod�, Peter! � powt�rzy�. Up�yn�o wiele minut, zanim doktor Susan Calvin cz�ciowo odzyska�a r�wnowag� psychiczn�. Zwr�ci�a powoli oczy na �ywego trupa Herbiego i napi�cie ponownie odmalowa�o si� na jej twarzy. D�ugo si� w niego wpatrywa�a, a uczucie triumfu ust�powa�o z wolna bezradnej frustracji i w�r�d nat�oku wzburzonych my�li tylko jedno niesko�czenie gorzkie s�owo wydoby�o si� z jej ust: � �K�amca!� SATYSFAKCJA GWARANTOWANA Tony by� wysokim, przystojnym brunetem. Jego twarz o arystokratycznych rysach i niezmiennym wyrazie sprawia�a, �e Claire Belmont przygl�da�a mu si� przez szpar� w drzwiach z mieszanin� zgrozy i przestrachu. � Nie mog�. Larry, po prostu nie mog� go mie� w domu. � Szuka�a gor�czkowo w swoim sparali�owanym umy�le jakiego� bardziej precyzyjnego sposobu wyra�enia tego co czu�a; jakiego� zdania, kt�re mia�oby sens i za�atwi�oby spraw�, nie by�a w stanie jednak nic wymy�li�, wi�c powt�rzy�a tylko: � Nie mog�! Larry Belmont spojrza� zimno na �on�, a w jego oczach pojawi� si� ten b�ysk, kt�rego Claire nie znosi�a. Czu�a, �e to jej nieudolno�� wywo�a�a irytacj� m�a. � Mamy zobowi�zania, Claire � powiedzia� � i nie mog� pozwoli�, �eby� si� teraz wycofa�a. W�a�nie dlatego firma wysy�a mnie do Waszyngtonu i oznacza to prawdopodobnie awans. Nic ci nie grozi i wiesz o tym. Co masz mu do zarzucenia? Zmarszczy�a bezradnie brwi. � Po prostu ciarki mnie przechodz�. Nie mog�abym go znie��. � On jest prawie tak ludzki jak ty czy ja. Wi�c koniec z tymi niedorzeczno�ciami. No dalej, wejd� tam. Trzyma� r�k� na jej karku, popychaj�c j� do przodu. Znalaz�a si� w ko�cu we w�asnym salonie, ca�a dr��ca. O n tam by� i patrzy� na ni� z wystudiowan� uprzejmo�ci�, jak gdyby szacowa� osob�, kt�ra b�dzie jego pani� przez nast�pne trzy tygodnie. Doktor Susan Calvin r�wnie� tam by�a. Siedzia�a sztywno, g��boko zamy�lona, a� zw�zi�y si� jej cienkie usta. Mia�a ch�odne, dalekie spojrzenie kogo�, kto pracuje z maszynami od tak dawna, �e sam zaczyna zachowywa� si� troch� jak one. � Hello � wychrypia�a Claire nieudolne pozdrowienie. Larry usi�owa� ratowa� sytuacj� fa�szyw� weso�o�ci�. � Claire, poznaj Tony�ego, kapitalnego faceta. To moja �ona Claire, Tony staruszku � r�ka Larry�ego owin�a si� przyja�nie wok� ramienia Tony�ego, ale twarz tego ostatniego nie zmieni�a wyrazu, a jego cia�o nie zareagowa�o na nacisk. � Mi�o mi pani� pozna�, Mrs Belmont � powiedzia�. Claire podskoczy�a na d�wi�k g�osu Tony�ego: by� g��boki, �agodny i g�adki jak w�osy na jego g�owie, czy te� sk�ra na jego twarzy. Zanim zdo�a�a si� powstrzyma�, powiedzia�a: � Nie do wiary, ty m�wisz. � Dlaczego nie? Czy spodziewa�a si� pani, �e nie? Claire potrafi�a si� zdoby� jedynie na s�aby u�miech. Nie wiedzia�a naprawd�, czego si� spodziewa�a. Odwr�ci�a wzrok, ale potem pozwoli�a sobie spojrze� na niego k�tem oka. W�osy mia� czarne i g�adkie, jak wypolerowany plastik � czy naprawd� sk�ada�y si� na nie oddzielne w�oski? I czy g�adka oliwkowa sk�ra, kt�ra pokrywa�a jego twarz i r�ce, znajdowa�a si� te� pod tym oficjalnym ubraniem? Sta�a tak pogr��ona w zadumie, a� p�aski, beznami�tny g�os doktor Calvin nakaza� jej my�lom powr�t do rzeczywisto�ci. � Pani Belmont, mam nadziej�, �e docenia pani wag� tego eksperymentu. Pani m�� m�wi� mi, �e poda� ju� pani kilka szczeg��w. Jako starszy psycholog Ameryka�skiej Korporacji Robot�w i Ludzi Mechanicznych chcia�abym poda� ich pani wi�cej. Tony jest robotem. Jego rzeczywisty symbol w kartotece firmy to TN�3, ale b�dzie reagowa� na imi� Tony. Nie I jest mechanicznym potworem ani te� zwyk�� maszyn� licz�c� takiego typu, jakie skonstruowano podczas II wojny �wiatowej, pi��dziesi�t lat temu. Posiada sztuczny m�zg, prawie tak skomplikowany jak nasz w�asny. Jest on superzminiaturyzowan�, niezwykle wydajn� central� telefoniczn�, tak �e do przyrz�du, kt�ry si� mie�ci w czaszce, mo�na wcisn�� miliardy mo�liwych �po��cze� telefonicznych�. Takie m�zgi produkuje si� oddzielnie dla ka�dego modelu robota. Ka�dy zawiera z g�ry ustalony zestaw po��cze�, tak aby wyposa�ony w niego robot m�wi� po angielsku i wiedzia� dostatecznie du�o ze wszystkich tych dziedzin, kt�re mog� by� niezb�dne do wykonywania jego pracy. Dotychczas U.S. Robots ograniczy�o swoj� dzia�alno�� produkcyjn� do modeli przemys�owych wykorzystywanych w miejscach, gdzie praca ludzka jest niebezpieczna � na przyk�ad w g��bokich kopalniach, albo przy pracach pod wod�. Ale chcemy wkroczy� do miasta i do domu. Aby to uczyni�, musimy sk�oni� zwyk�ych ludzi do akceptowania tych robot�w bez obaw. Rozumie pani, �e nie ma si� czego ba�. � Nie ma, Claire � przerwa� przej�ty Lany. � Masz na to moje s�owo. To niemo�liwe, �eby wyrz�dzi� ci jak�� krzywd�. Wiesz, �e inaczej nie zostawi�bym ci� z nim. Claire obrzuci�a Tony�ego szybkim, ukradkowym spojrzeniem i zni�y�a g�os. � A co, je�eli go rozgniewam? � Nie musi pani szepta� � powiedzia�a spokojnie doktor Calvin. On nie mo�e si� rozgniewa� na pani�, moja droga. Powiedzia�am pani, �e po��czenia centrali jego m�zgu s� z g�ry ustalone. C�, najwa�niejszym po��czeniem z nich wszystkich jest to, kt�re okre�lamy mianem Pierwszego Prawa Robotyki, a kt�re po prostu brzmi: ��aden robot nie mo�e wyrz�dzi� krzywdy istocie ludzkiej lub poprzez bezczynno�� pozwoli�, aby sta�a si� jej krzywda� Wszystkie roboty s� tak zbudowane. �adnego nie mo�na zmusi�, aby wyrz�dzi� krzywd� jakiemukolwiek cz�owiekowi. Tak wi�c, rozumie pani, potrzebujemy pani i Tony�ego, aby przeprowadzi� wst�pny eksperyment dla naszej w�asnej orientacji, podczas gdy pani m�� b�dzie w Waszyngtonie, aby za�atwi� legalne testy nadzorowane przez rz�d. � To znaczy, �e to wszystko nie jest legalne? Larry odchrz�kn��. � Jeszcze nie � powiedzia� � ale wszystko jest w porz�dku. On nie b�dzie wychodzi� z domu, a tobie nie wolno dopu�ci�, �eby kto� go zobaczy�. To wszystko� Claire, zosta�bym z tob�, ale zbyt du�o wiem o robotach. Musimy mie� ca�kowicie niedo�wiadczon� osob� testuj�c�, po to by uzyska� naturalne warunki. To konieczne. � No c� � powiedzia�a p�g�osem Claire. Po chwili pewna my�l przysz�a jej do g�owy i zapyta�a: � Ale co on robi? � Wykonuje prace domowe � odpar�a kr�tko doktor Calvin. Wsta�a, a Larryodprowadzi� j� do drzwi. Claire zosta�a w pokoju. Zobaczy�a w�asne pos�pne odbicie w lustrze nad kominkiem i w po�piechu odwr�ci�a wzrok. Nie lubi�a tej swojej ma�ej, mysiej twarzy i matowych, nie�adnych w�os�w. Potem uchwyci�a wzrok Tony�ego na sobie i ju� prawie si� u�miechn�a, kiedy nagle sobie przypomnia�a. .. On jest tylko maszyn�. Larry Belmont zmierza� na lotnisko, gdy dostrzeg� przelotnie Gladys Claffern. Nale�a�a do tego typu kobiet, kt�re zdaj� si� by� stworzone po to, aby je zauwa�a� �Zrobiona� doskonale; elegancko ubrana; zbyt ol�niewaj�ca, by patrze� wprost na ni�. U�mieszek, kt�ry j� poprzedza� i delikatny zapach perfum, kt�ry unosi� si� za ni�, by�y jak para palc�w wykonuj�cych n�c�ce skinienie. Larry poczu�, jak myli krok; dotkn�� kapelusza, a potem pospieszy� dalej. Jak zawsze czu� ten niejasny gniew. Gdyby tylko Claire potrafi�a si� wepchn�� do kliki Claffern�w, to by tak bardzo pomog�o. Ale jaki to mia�o sens. Claire � ten ma�y g�uptas! Tych kilka razy, kiedy stan�a twarz� w twarz z Gladys � zapomnia�a j�zyka w g�bie. Larry nie mia� z�udze�. Testowanie Tony�ego by�o jego wielk� szans� i wszystko spoczywa�o w r�kach Claire. O ile� wi�ksze zaufanie mia�by w tej sprawie do kogo� takiego jak Gladys Claffern. Drugiego ranka obudzi� Claire odg�os przyt�umionego pukania do drzwi sypialni. W jej umy�le rozp�ta�a si� wrzawa, a potem lodowaty ch��d. Poprzedniego dnia unika�a Tony�ego u�miechaj�c si� s�abo przy spotkaniu i przemykaj�c obok jakby przeprasza�a za swoj� obecno��. � Czy to ty� Tony? � Tak, pani Belmont. Czy mog� wej��? Musia�a odpowiedzie� twierdz�co, gdy� znalaz� si� w pokoju ca�kiem nagle i bezg�o�nie. Jej oczy i nos r�wnocze�nie u�wiadomi�y sobie obecno�� tacy, kt�r� ni�s�. � �niadanie? � zapyta�a. � Prosz� bardzo. Nie o�mieli�aby si� odm�wi�, wi�c podnios�a si� powoli do pozycji siedz�cej i odebra�a tac� zjedzeniem: jajka na mi�kko, grzank� posmarowan� mas�em i kaw�. � Cukier i �mietank� przynios�em oddzielnie � powiedzia� Tony. � Spodziewam si� z czasem pozna� pani upodobania w tej i w innych dziedzinach. Czeka�a. Stoj�cy w miejscu Tony, wyprostowany i gi�tki jak metalowy przymiar, zapyta� po chwili: � Czy wola�aby pani zje�� bez towarzystwa? � Tak� to znaczy, je�li nie masz nic przeciwko. � Czy b�dzie pani potrzebowa� p�niej pomocy przy ubieraniu si�? � O Bo�e, nie! � schwyci�a si� szale�czo po�cieli, a� kawa o ma�o co nie wyla�a si� na ��ko. Pozosta�a w tej niewygodnej pozycji dop�ki nie znikn�� zn�w za zamkni�tymi drzwiami, a potem opad�a bezradnie na poduszk�. Przebrn�a jako� przez �niadanie� On by� jedynie maszyn� i gdyby to tylko by�o bardziej widoczne, nie czu�aby takiego strachu. Gdyby cho� zmienia� si� wyraz jego twarzy, ale twarz mia� jak przybit� gwo�dziami nieruchom� mask�. Nie mo�na by�o odgadn��, co si� dzieje za tymi ciemnymi oczami i pod t� g�adk�, oliwkow� sk�r�. Pusta fili�anka zad�wi�cza�a delikatnie jak kastaniet, kiedy pani Belmont odstawia�a j� na tac�. Wtedy u�wiadomi�a sobie, �e w ko�cu zapomnia�a doda� cukru i �mietanki, a tak nie znosi�a czarnej kawy. Gdy si� ubra�a, pobieg�a p�dem prosto z sypialni do kuchni. W ko�cu to by� jej dom i cho� nie by�o w niej nic z pedantki, lubi�a mie� w kuchni czysto. Niech Tony tylko poczeka na inspekcj� Ale kiedy wesz�a do �rodka, zasta�a kuchni� w tak nieskazitelnym stanie, jakby nigdy nie by�a u�ywana. Zaskoczona sta�a przez chwil� patrz�c na dzie�o robota, potem obr�ci�a si� na pi�cie i prawie wpad�a na Tony�ego. Zawy�a przera�ona. � Czy mog� w czym� pom�c? � zapyta�. � Tony � powiedzia�a hamuj�c gniew, kt�ry czai� si� za ogarniaj�c� j� panik� � musisz robi� jaki� ha�as, kiedy� chodzisz. Wiesz, nie mog� pozwoli�, �eby� podkrada� si� do mnie jak tropiciel� Nie korzysta�e� z kuchni? � Korzysta�em, pani Belmont. � Nie wida� tego. � Posprz�ta�em potem. Czy nie tak si� robi? Claire rozwar�a szeroko oczy. Ostatecznie, co mo�na by�o na to powiedzie�? Otworzy�a przegrod� pieca, w kt�rej sta�y garnki, rzuci�a szybkie roztargnione spojrzenie na metalicznie b�yszcz�ce naczynia, po czym powiedzia�a dr��cym g�osem: � Bardzo dobrze. Zupe�nie zadowalaj�co. Gdyby rozpromieni� si� w tym momencie; gdyby si� u�miechn��; gdyby cho� odrobin� poruszy� k�cikiem ust, mog�aby nabra� do niego sympatii. Ale pozosta� niewzruszony i tylko powiedzia�: � Dzi�kuj�, pani Belmont. Czy zechcia�aby pani przej�� do salonu? Przesz�a i od razu co� j� uderzy�o. � Czy polerowa�e� meble? � Czy zrobi�em to niezadowalaj�co, pani Belmont? � Ale kiedy? Nie zrobi�e� tego wczoraj. � Zesz�ej nocy, oczywi�cie. � Pali�e� �wiat�o przez ca�� noc? � Ale� sk�d. To nie by�o konieczne. Mam wbudowane �r�d�o promieniowania nadfioletowego. Widz� w nadfiolecie. I oczywi�cie nie potrzebuj� snu. Potrzebowa� jednak podziwu. Wtedy to sobie u�wiadomi�a. Musia� wiedzie�, �e j� zadowala. Ale nie mog�a si� zmusi� do dostarczenia mu tej przyjemno�ci. Potrafi�a jedynie powiedzie� kwa�no: . � Tacy jak ty pozbawiaj� pracy zwyk�e gospodynie. � Na �wiecie jest wiele znacznie wa�niejszych prac, kt�re mog� wykonywa� z chwil� uwolnienia ich od domowej har�wki. W ko�cu, pani Belmont, takie rzeczy jak ja mo�na wyprodukowa�. Al