3212
Szczegóły |
Tytuł |
3212 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
3212 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 3212 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
3212 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
CHRISTOPHER CARTER
OSTATNIA ZBRODNIA
AGATY CHRISTIE
(T�umacz: Maria Demidowicz- Domanasiewicz)
ROZDZIA� I
Abu by� ros�ym i przystojnym Nubijczykiem, mierz�cym dwie�cie dziesi�� centymetr�w wzrostu. Mia� powa�n� twarz i mocny tors. Ju� sam jego widok wprawia� w zdumienie turyst�w mieszkaj�cych w hotelu Stara Katarakta w Asuanie, w G�rnym Egipcie. Szlachetno�� tego olbrzyma zrodzonego w g��bi Afryki pozostawia�a w nich niezatarte wspomnienie. Schodzili mu z drogi, a on, cho� by� tylko s�u��cym, cieszy� si� powszechnym szacunkiem.
Nubijczyk by� dumny ze swego pochodzenia i kultury. Od zarania ludzko�ci jego lud umia� przystosowa� si� do warunk�w, jakie stworzy�y pra��ce s�o�ce, wylewy Nilu i nienasycony apetyt pustyni, z �apczywo�ci� po�eraj�cej poletka ziemi stworzone ludzk� prac�.
Ale czasy si� zmienia�y, i to na gorsze. Nubi� dotkn�y pogarda, ucisk i zag�ada, a synowie tego szlachetnego kraju, aby prze�y�, musieli wyemigrowa�.
Abu znalaz� zatrudnienie w Starej Katarakcie, ulubionym hotelu angielskich turyst�w, kt�rych obecno�� tworzy�a atmosfer� elegancji i przytulno�ci, i z tego w�a�nie powodu odbywa�y si� tu zawody bryd�owe dla os�b z towarzystwa.
Hotel Stara Katarakta, wzniesiony w 1899 roku, pozostawa� jednym z klejnot�w Asuanu, du�ego miasta le��cego w po�udniowej cz�ci Egiptu, kt�re z ka�dym dniem coraz bardziej poddawa�o si� szturmowi nowoczesno�ci i przemys�u. Stary budynek z jasnoczerwon� fasad� i gzymsowanymi naro�nikami przyjmowa� pod sw�j dach znaczn� liczb� osobisto�ci, pragn�cych zwiedzi� Egipt, a zarazem korzysta� z europejskich wyg�d. Kt� nie marzy�, by otwiera� okna z widokiem na Nil, po�yskuj�cy za spraw� boga Ra, odradzaj�cego si� rankiem po zwyci�stwie nad ciemno�ciami?
Ale je�li piramidy i �wi�tynie odnios�y zwyci�stwo nad czasem, to w przypadku Starej Katarakty dzia�o si� akurat odwrotnie. Mimo �e pocz�tkowo standard by� wysoki, teraz kurki za�niedzia�y, tapety wyblak�y, a ca�o�� szacownego pa�acu zdradza�a sw�j wiek.
Nale�a�o wi�c podj�� w ko�cu decyzj�, od dawna krytykowan� przez wielbicieli przesz�o�ci: wyremontowa� hotel zgodnie z obowi�zuj�c� mod�, co wi�za�o si� nieodwo�alnie z jego zamkni�ciem.
Kilka uprzywilejowanych os�b mog�o jeszcze oczywi�cie pija� herbat� na tarasie pod daszkiem, gdzie siada�y swobodnie w wiklinowych fotelach, by kontemplowa� zach�d s�o�ca, podobnie jak ci rozkoszuj�cy si� t� wyj�tkow� chwil� egiptolodzy, kt�rzy przyszli tu odpocz�� po ci�kim dniu sp�dzonym w terenie na badaniach naukowych.
Abu uwa�a�, �e wi�kszo�� z nich to zarozumialcy przesi�kni�ci wiedz� ksi��kow�, kt�ra zamyka im oczy i serca. Ale Nubijczyk pilnowa� si�, by nie ujawnia� swojej opinii przed tymi lud�mi z Zachodu, przekonanymi o w�asnej wy�szo�ci.
Tak�e pod koniec tamtego popo�udnia w Starej Katarakcie zjawi�o si� sze�ciu reprezentant�w owego dziwnego gatunku, jakim s� egiptolodzy - czterech m�czyzn i dwie kobiety, nie licz�c mi�o�nika staro�ytno�ci odmiennego typu, Abdel-Mosula, godnego spadkobiercy rodu z�odziei i paser�w. M�wili du�o i o niczym, wydawa�o si� nawet, �e sobie docinaj�. Ca�a ich wiedza nie da�a im grama m�dro�ci.
Abu otrzyma� wa�ne zadanie i mia� zamiar wype�ni� je z w�a�ciw� sobie powag�. Dlatego wszed� powoli na trzecie pi�tro Starej Katarakty, gdzie w�a�nie zako�czono malowanie korytarzy. Za nieca�y miesi�c zn�w pojawi� si� tu zachwyceni tury�ci, wspominaj�c ostatni� wycieczk� i oczekuj�c z niecierpliwo�ci� kolejnej. Zaliczali Egipt w biegu, zapominaj�c cz�sto o wdychaniu jego najwa�niejszego zapachu - zapachu wieczno�ci.
Na trzecim pi�trze znajdowa� si� najs�ynniejszy pok�j - ten, w kt�rym mieszka�a angielska pisarka Agata Christie. Abu nie czyta� �adnej jej powie�ci, ale s�ysza�, �e ta wielce dystyngowana dama zbi�a fortun�, u�miercaj�c kilkudziesi�ciu nieszcz�nik�w. Doprawdy, dziwny spos�b zarabiania na �ycie.
Abu mia� si� zaj�� odnowieniem apartamentu zajmowanego przez kr�low� zbrodni w czasie jej pobyt�w w Asuanie. Apartament sk�ada� si� z sypialni, salonu, gabinetu i pokoju k�pielowego. By� to prawdziwy raj dla pisarza. Okna wychodzi�y na wysp� Elefantyn� i �wi�tyni� boga-barana Chnuma, kt�ry nieustannie stwarza� �wiat i ludzi na swoim kole garncarskim. Abu s�dzi�, i� napawaj�c si� tym niezr�wnanym widokiem, pani Christie by�a niezwykle szcz�liwa i powinna by�a mie� zgo�a nie zbrodnicze my�li.
Ta raczej niegodna przesz�o�� mia�a wkr�tce odej�� w zapomnienie. Renowacja apartamentu mia�a go oczy�ci� ze wszystkich ponurych my�li zrodzonych w g�owie autorki krymina��w. Koniec ze star� wann�, �o�em z baldachimem, sztychami przedstawiaj�cymi angielsk� wie�, deszczow� i zasnut� mg�ami! Gusty turyst�w si� zmieni�y, trzeba te� by�o zapewni� go�ciom nowoczesne wygody.
Abu pchn�� drzwi prowadz�ce do kr�lestwa Agaty Christie.
Nagle odczu� instynktownie, �e wydarzy�o si� co� niezwyk�ego. Z�o zaatakowa�o. By�o tu nadal obecne.
Nubijczyk zawaha� si� w progu.
Palcem wskazuj�cym prawej d�oni dotkn�� wisz�cego na szyi amuletu. Byt to ma�y fajansowy krokodyl, odziedziczony po pradziadku.
Odzyskawszy odwag�, Abu wszed� do sypialni, w kt�rej panowa�a cisza i wszystko wydawa�o si� normalne. Na chwil� przystan��. Niepok�j nadal go nie opuszcza�. Spojrza� w stron� p�otwartych drzwi �azienki, nast�pnie w przeciwn�, w kierunku gabinetu.
Zobaczy� buty.
Buty i spodnie.
Wolnym krokiem podszed� do gabinetu i dostrzeg� le��cego na brzuchu m�czyzn�. W jego plecach tkwi� n�.
ROZDZIA� II
Szkocja, z wyj�tkiem Spring Island - zagubionej wyspy ze swoistym mikroklimatem - ton�a w strugach deszczu. Spring Island, ukryta w g��bi jeziora, kt�rego wody dzi�ki Golfsztromowi by�y prawie tak ciep�e jak wody Morza �r�dziemnego, by�a sercem rozleg�ej posiad�o�ci nale��cej do jednego z najstarszych szkockich klan�w - Kilvanock�w. Lord Percival, ostatni z rodu, mieszka� na sta�e w Lonecastle, granitowym zamczysku wzniesionym na �rodkowym cyplu wyspy.
Tu� przed po�udniem, jak co dzie�. Nestor Pwryctswll, walijski majordomus licz�cy siedemdziesi�t lat i trzymaj�cy s�u�b� �elazn� r�k�, przyni�s� lordowi Percivalowi kieliszek porto "Noval Nacional", rocznik 1931, pochodz�cego z nale��cych do arystokraty winnic nad g�rn� Duer�.
Walijczyk zasta� lorda Percivala w ogromnej bibliotece, przypominaj�cej wersalsk� Galeri� Lustrzan� i mieszcz�cej kilkaset tysi�cy wolumin�w. Spali tu snem wiecznym wszyscy wielcy autorzy dzie� literatury �wiatowej, ale prawdziwym konikiem w�a�ciciela by�a kryminologia. Zgromadzi� niemal wszystkie studia i prace naukowe, dotycz�ce rozlicznych aspekt�w zbrodniczej dzia�alno�ci cz�owieka, istoty o niewyczerpanej wyobra�ni.
Lord Percival, kt�ry zadowala� si� tym skromnym tytu�em, mimo i� lista pokole� jego szlachetnych przodk�w zaj�aby ca�� stron�, by� spokojnym czterdziestoletnim m�czyzn�, eleganckim w ka�dym calu, podobnym do aktora Aleca Guinnessa. Jego szerokie czo�o zdobi�o kilka dodaj�cych mu uroku zmarszczek, przypominaj�c, �e wiele w �yciu przeszed� i �e za sw�j spok�j zap�aci� s�on� cen�. Mia� bystre i przenikliwe spojrzenie i wida� by�o, �e jego umys� nieustannie czego� poszukuje.
Wchodz�c do biblioteki, majordomus us�ysza� chrapliwy oddech, a nast�pnie zobaczy� rycerza, kt�ry, min�wszy go, gwa�townie wszed� w �cian�. "Z�y znak", pomy�la� Walijczyk; pojawienie si� ducha zamku Lonecastle wr�y�o bowiem rych�e k�opoty. �w nieszcz�sny rycerz - obro�ca praw pokrzywdzonych i niedosz�y prywatny detektyw - zosta� zamordowany przez francuskiego zb�ja i nigdy si� z tym nie pogodzi�. Od czasu do czasu przypomina� lordowi Percivalowi, �e jest ostatnim prawdziwym potomkiem rycerzy Okr�g�ego Sto�u i �e dewiza widniej�ca na jego herbie g�osi: "Przywraca� prawd�, to uczestniczy� w harmonii".
- Pa�skie porto, milordzie.
- Dzi�kuj�, Nestorze. Postaw na konsoli.
- Przed chwil� widzia�em ducha.
Arystokrata spojrza� z uwag� na majordomusa.
- Ach tak ... - mrukn��. - Czy to si� sta�o dzi� rano?
- S�dz�, �e nie. Pogoda by�a pi�kna i nie by�o �adnych nieoczekiwanych telefon�w.
Lord Percival z najwi�ksz� przyjemno�ci� wypi� znakomite porto, po czym wspi�� si� po kr�tych schodach na blankowan� wie��, by popatrze� na swoje w�o�ci.
U st�p zamku �cieli�y si� trawniki ozdobione marmurowymi wazami upami�tniaj�cymi przodk�w klanu, l�ni�y otoczony wie�cem kamyk�w, muszli i strzy�onym bukszpanem basen oraz staw dla w�drownych ptak�w. W dali ci�gn�y si� wrzosowiska i jesionowe lasy, w kt�rych �y�y dziki, ba�anty, jelenie i rude wiewi�rki. W g�rze polatywa�y or�y. �y�y tam r�wnie� wr�ki i elfy, zamieszkuj�ce drzewa i potoki, i oczywi�cie kelpies, b�stwa opieku�cze jeziora, w kt�rego ciep�ych wodach lord Percival co dzie� za�ywa� k�pieli.
Mia� szcz�cie, �e mieszka� w tym raju, z dala od coraz brzydszego i ha�a�liwszego �wiata. Tutaj niebo i ziemia zachowa�y jeszcze pierwotn� czysto�� i w silnym wietrze unosi�y si� s�owa przodk�w, z kt�rych niekt�rzy byli, prawd� m�wi�c, t�gimi zabijakami.
Charakterystyczny d�wi�k przerwa� rozmy�lania lorda Percivala: kto� wspina� si� po schodach.
By� to Abercrombie, czarny pies, mieszaniec owczarka szkockiego, labradora i kilku innych r�wnie pot�nych ras. Reagowa� jedynie na pe�n� form� swego imienia, nigdy na poufa�e zdrobnienia typu "Abie", i uparcie protestowa� przeciwko du�ej, ogrzewanej i wygodnej budzie, kt�r� dosta� od swojego pana. Z wyj�tkiem tych dw�ch kaprys�w Abercrombie by� niezr�wnanym powiernikiem i towarzyszem potwierdzaj�cym codziennie s�uszno�� g��bokiej maksymy jakiego� zagranicznego filozofa: "To co najlepsze w cz�owieku, to jego pies".
Abercrombie stan�� na tylnych �apach, przednie opar� w otworze strzelniczym i podziwia� wspania�y krajobraz w towarzystwie lorda Percivala.
- Cudownie tu, prawda? Zaraz p�jdziemy do lady Ofelii.
Pies zawarcza� rado�nie.
Ju� za chwil� czeka� ich d�ugi spacer przez wrzosowiska do zamku narzeczonej lorda Percivala. Arystokrata nie m�g� si� z ni� niestety o�eni�, poniewa� ta m�oda dama nale�a�a do wrogiego klanu, kt�remu Kilvanockowie poprzysi�gli �mier�. Szkocki szlachcic za� dotrzymuje s�owa, nawet je�li da� je jeden z jego przodk�w, �yj�cy przed dwunastoma wiekami.
Lord Percival potajemnie finansowa� klinik� swojej narzeczonej, kt�ra leczy�a w niej gin�ce zwierz�ta zranione przez k�usownik�w. Jej najlepsza asystentka, Margaret, s�onica indyjska, �y�a tam za pan brat z Charlesem, pelikanem z Antyl�w.
- Milordzie, milordzie!
Ten �agodny glos, wzywaj�cy pomocy, nale�a� do Dorothei Pettigrew, m�odej Angielki z nieskazitelnym koczkiem, osobistej sekretarki lorda Percivala, kt�r� darzy� pe�nym zaufaniem w kwestiach zarz�dzania swoimi dobrami. Panna Pettigrew by�a wcieleniem uczciwo�ci i wybitn� specjalistk� w dziedzinie lokat finansowych; dzi�ki niej fortuna lorda Percivala stale ros�a. Urocza panna Dorothea mog�aby znale�� zatrudnienie w ka�dym banku inwestycyjnym, ale mimo gwa�townej niech�ci, jak� �ywi�a dla majordomusa, chcia�a mieszka� tutaj, w Lonecastle.
Zadyszana panna Pelligrew wymachiwa�a jakim� listem.
- Milordzie...
- Prosz� si� uspokoi�. Co takiego si� sta�o?
- To straszne... straszne!
Zrozumiawszy, �e duch nie ukaza� si� na pr�no i �e sekretarka nie zdo�a przeczyta� listu, lord Percival wzi�� od niej kartk�.
Przeczyta� go dwukrotnie.
Sekretarka z napi�ciem wpatrywa�a si� w poblad�ego pracodawc�.
- Prosz� spakowa� moje walizki i poleci� mechanikowi, aby przygotowa� helikopter. Lec� do Londynu.
On, ekspert w dziedzinie kryminologii, mia� stawi� czo�o rzeczywisto�ci, kt�rej nigdy nie wyobra�a� sobie w tak brutalnej formie.
Czy los nie zmusi go, by przeszed� od teorii do praktyki?
ROZDZIA� III
Nadinspektor Angus Dodson z racji korpulentnej i barczystej sylwetki nazywany by� przez niekt�rych Falstaffem. Syn g�rnika z Newcastle i sklepikarki, zanim zosta� jednym z filar�w najs�ynniejszej policji �wiata, zacz�� prac� w Scotland Yardzie jako zwyk�e hobby. Reprezentowa� star� szko�� i dzieli� ludzi na uczciwych i zbrodniarzy. Podanie r�ki mordercy by�o wed�ug niego niemal r�wnoznaczne z przest�pstwem, tote� nie darzy� szacunkiem intelektualist�w, kt�rzy starali si� pokazywa� pi�kno zbrodni.
Dodson - mi�o�nik mocnego piwa i ciastek z kremem, zatwardzia�y kawaler i zwolennik roweru, kt�ry umo�liwia� mu zachowanie jako takiej linii i u�atwia� poruszanie si� po ulicach Londynu - mia� zwyczaj prowadzi� �ledztwo tward� r�k� i przes�uchiwa� bez wsp�czucia dla podejrzanych. Obowi�zkiem funkcjonariusza Scotland Yardu by�o zaprowadzanie �adu, aresztowanie z�oczy�c�w i ochrona niewinnych. Dodson, nawet gdyby by� ostatnim dinozaurem, pozostawa�by nieugi�ty w tych zasadach.
Z racji nienagannej s�u�by Angusowi Dodsonowi pozwolono trzyma� w biurze Sherlocka, wspania�ego persa o b��kitnawej sier�ci. Zwierzak sypia� na kaloryferze pod os�on� grubosza na tyle pot�nego, �e chroni� go przed nawiewem z klimatyzatora i miliardami roznoszonych przez niego zarazk�w. Sherlock by� kotem spokojnym i nieskazitelnie czystym; kiedy mia� okazj�, dar� pazurami �le zwi�zane akta, kt�re nadinspektor starannie przegl�da� jeszcze raz przed przekazaniem ich wymiarowi sprawiedliwo�ci.
Do drzwi gabinetu Dodsona zapukat ordynans.
- Prosz� wej��.
- Szefie, kto� chcia�by z panem rozmawia�.
Dodson zajrza� do notesu. Dzisiejszy limit spotka� zosta� ju� wyczerpany.
- Niech przyjdzie jutro o dziewi�tej.
- Bardzo nalega�... Oto jego wizyt�wka, szefie. Angus Dodson rzuci� okiem na kartonik, na kt�rym po nazwisku lorda Percivala Kilvanocka nast�powa�a wyliczanka coraz to bardziej imponuj�cych lyliilow.
Policjant si�gn�� do rejestru szlachty Zjednoczonego Kr�lestwa, uzupe�nionego poufnymi notatkami, i stwierdzi�, �e jego go�� to nie byle kto. Ten szkocki arystokrata opr�cz poka�nego maj�tku mia� znakomite koneksje, a nawet prawo bywania w pa�acu Bucking-ham. Kr�lowa regularnie udziela�a mu prywatnych audiencji podczas wakacji w Balmoral. Widziano go r�wnie�, jak rozmawia� z ni� podczas spaceru z kr�lewskimi psami.
- Niech wejdzie - ust�pi� Dodson, obawiaj�c si�, czy aby to spotkanie nie zapocz�tkuje serii k�opot�w.
Lord Percival ubrany by� w niezwykle elegancki jasnoszary garnitur. Bia�a koszula uszyta na miar�, bladozielona muszka i eleganckie buty od Lobba nadawa�y sylwetce wygl�d tak dystyngowany, �e nikt nie m�g� w�tpi� w jego przynale�no�� do starej szlachty.
Mimo to jego oczy nie kry�y cienia pogardy. Mia� natomiast kilka uroczych zmarszczek i czaruj�cy spos�b bycia. Dodson wiedzia�, �e Szkot nie przyszed� zam�cza� go b�ahostkami.
- Jestem szcz�liwy, �e mog� pana pozna�, panie nadinspektorze. Jak przypuszczam, zd��y� pan zebra� informacje na temat mojej skromnej osoby?
- No c�...
Sherlock, perski kot, zwinnie zeskoczy� z kaloryfera prosto na kolana lorda Percivala. Kiedy tylko Kilvanock zacz�� go g�aska�, Sherlock zamrucza�, jakby zna� przybysza od lat.
Arystokrata doceni� przytulny komfort gabinetu Angusa Dodsona, kt�ry tworzy�y: fotele z okresu regencji, mocno podniszczona kanapa, d�ugi wiejski st�, stary mebel z cytrynowego drewna na akta i polakierowany d�bowy pie� na komputer, faks i telefon.
- Jak pan ju� zapewne wie, panie nadinspektorze, kryminologia jest moj� ulubion� rozrywk�, z pewno�ci� z racji pewnych wydarze�, jakie zasz�y w mojej rodzinie. Ale dzi� dopada mnie wsp�czesno��.
Dodson zadr�a�.
- Ale pan... Nie pope�ni� pan chyba zbrodni?
- Prosz� si� uspokoi�. Kto� jednak to zrobi� z nadziej�, �e b�dzie to zbrodnia doskona�a.
- A pan zidentyfikowa� zab�jc�?
- Na razie znam jedynie nazwisko ofiary. Prosz�, niech pan to przeczyta.
Lord Percival poda� nadinspektorowi list, kt�ry wywo�a� burz� w jego pogodnym �wiecie.
Angus Dodson przeczyta� na g�os:
Szanowny Panie,
W Asuanie zostal w�a�nie zamordowany Pa�ski przyjaciel Howard Langton.
Albo zrobi� z tej zbrodni wypadek, albo znajd� fa�szywego winowajc�.
Musi Pan wkroczy� do gry.
- Czy ten Langton by� rzeczywi�cie pa�skim przyjacielem? - zapyta� Dodson.
- To dzielny, ale biedny ch�opak, kt�remu pomoglem w uko�czeniu studi�w, poniewa� jego ojciec, jeden z moich dzier�awc�w, przedwcze�nie zmar�. Howard zosta� wybitnym egiptologiem i wyjecha� niedawno do Egiptu, by obj�� stanowisko szefa prac wykopaliskowych prowadzonych przez Brytyjczyk�w.
- Ten list to mo�e by� �art.
- Niestety, tak nie jest. Uda�o mi si� skontaktowa� z w�adzami Asuanu. Potwierdzili �mier� Howarda Langtona, ale uczynili to w s�owach tak niejasnych, tak rozmy�lnie pokr�tnych, �e zaczynam wierzy� autorowi tego anonimu.
- Przykro mi, ale nie wiem, co m�g�by w tej sprawie uczyni� Scotland Yard... Egipt ma swoj� policj�.
- Widzi pan, nadinspcktorze, uwa�am. �e musz� spe�ni� �wi�ty obowiazek wzgl�dem Howarda i znale�� jego zab�jc�. W gruncie rzeczy moja przesz�o�� przygotowa�a mnie do tego zadania i mam zamiar niezw�ocznie si� z nim zmierzy�.
- Bez urazy, milordzie, ale nie jest pan profesjonalist�!
- To wspania�a okazja, �eby nim zosta�. Potrzebuj� pomocy cz�owieka do�wiadczonego. My�l� o panu.
Angus Dodson poderwa� si� gwa�townie:
- Nie mam prawa wkracza� w kompetencje egipskiej policji!
- To prawda, ale mo�e pan z ni� wsp�pracowa�... jak r�wnie� ze mn�.
- Trzeba by nie ko�cz�cych si� korowod�w administracyjnych, �eby...
- Ten drobny szczeg� zosta� w�a�nie za�atwiony przez Foreign Office, kt�re zna skuteczn� moc �ap�wki. Obaj jeste�my wi�c oficjalnie oczekiwani.
- Ale� ja... ja nie wiem absolutnie nic o tym miejscu!
- Ja wiem o nim co nieco i zapewniam pana, �e czeka nas nie�atwe zadanie. Dlatego zwr�ci�em si� do najbardziej gorliwego nadinspektora Scotland Yardu.
- Moi zwierzchnicy si� nie zgodz� na...
- Polecenie wyjazdu zosta�o ju� podpisane. Pozosta�o panu jedynie spakowanie walizek. Wyje�d�amy jutro rano. Dzi�kuj� za spontaniczn� reakcj� na propozycj� wsp�pracy, nadinspektorze. Tego si� w�a�nie po panu spodziewa�em.
ROZDZIA� IV
Zim� temperatura w Egipcie by�a wy�sza ni� latem w Anglii, a widok miasta zapiera� dech.
Ze swego pokoju w Starej Katarakcie lord Percival ponownie odkrywa� Asuan i przywo�ywa� w pami�ci czaruj�ce wspomnienia. Prze�y� tu wiele szcz�liwych chwil, kt�re kszta�tuj� �ycie m�czyzny i nadaj� mu sens. Urzekaj�ce miasto po�udniowego Egiptu zosta�o niestety oszpecone nowoczesnymi budynkami, na kt�rych budow� nie zezwoli�by �aden faraon, ale i tak jego wyj�tkowy urok nadal cieszy� oczy.
Ruiny na Elefantynie i grobowce na zachodnim brzegu przypomina�y o wielko�ci antycznych czas�w. Widok z�otego piasku i cudownie zielonych palm koi� dusz�, a obraz Nilu, po kt�rym powoli przesuwa�y si� feluki z du�ymi bia�ymi �aglami, przes�ania� nowoczesno��, zakotwiczaj�c my�li w wieczno�ci.
Lord Percival chcia� poczu� si� jak zwyk�y turysta, wolny od wszelkich trosk, b��dz�cy pe�nym zachwytu wzrokiem po cudach wyspy kwiat�w lub kolumnach �wi�tyni na wyspie File, po�wi�conej wielkiej czarodziejce Izydzie.
Niestety, te spokojne miejsca skazi�a zbrodnia i lord Percival musia� jak najszybciej znale�� zab�jc�. Kto� zapuka� do drzwi pokoju.
- Prosz� wej��, panie Dodson.
Nadinspektor zajmowa� s�siedni pok�j. Egipskie w�adze odda�y do dyspozycji Brytyjczyk�w ten wspania�y hotel, aby zamanifestowa� swoj� dobr� wol�.
- Co za upa� - skar�y� si� Dodson - i co za py�! Nale�a�oby gruntownie zamie�� ten kraj. Na szcz�cie nie musimy si� tym martwi�. Zab�jca Howarda Langtona zosta� zidentyfikowany i zatrzymany. Jeste�my um�wieni z nadkomisarzem Asuanu, aby zako�czy� t� spraw�.
M�czy�ni wynaj�li jedn� z ostatnich bryczek pozostawionych przez Anglik�w, aby przejecha� z fasonem wzd�u� brzegu Nilu. Lord Percival poprosi� wo�nic�, bezz�bnego i u�miechni�tego staruszka, �eby nie u�ywa� bata i pozwoli� koniowi biec w�asnym rytmem.
Dodson zdziwi� si�:
- M�wi pan po arabsku, milordzie?
- Bardzo s�abo, panie nadkomisarzu. Tyle, ile trzeba, �eby sobie poradzi� w trudnych sytuacjach.
Siedziba komendy g��wnej w Asuanie r�ni�a si� mocno od komisariat�w Scotland Yardu, tote� nadkomisarz zastanawia� si�, czy wo�nica nie pomyli� adresu. Wyszed� im naprzeciw szeroko u�miechni�ty pi��dziesi�ciolatek z wydatnym brzuszkiem.
- Mi�o mi, �e mog� pan�w go�ci� w Asuanie. Nazywam si� Omar Abdel-Atif, jestem nadkomisarzem. Zapraszam na szklaneczk� do mojej ulubionej kawiarni.
Wewn�trz pod�oga wysypana trocinami, drewniane sto�y, m�czy�ni pal�cy fajki wodne, czytaj�cy gazety lub graj�cy w karty. Ani jednej kobiety.
- Dla pan�w z pewno�ci� herbata? - zaproponowa� Egipcjanin. - Doprawdy czuj� si� zaszczycony, mog�c go�ci� tak znakomite osobisto�ci. Uczyni� wszystko, aby byli panowie zadowoleni z pobytu.
- Tutejsza kawiarnia zrobi bardzo dobry interes, panie Abdel-Atif.
Nap�j by� bardzo gor�cy i gorzki. Dodson, kt�ry wola�by star� dobr� szkock� whisky, pi� podejrzliwie.
- Co panowie s�dz� o Asuanie?
- Czy� Egipt nie jest najpi�kniejszym krajem na �wiecie? - odpowiedzi�! pytaniem lord Percival.
- Dzi�kuj�, �e pan to przyzna�, milordzie... Na szcz�cie b�d� panowie mogli skorzysta� z kilku dni wakacji i doceni� uroki tej pory roku.
- A wi�c przeprowadzi� pan b�yskawiczne �ledztwo?
- Och, to nie by�o trudne, poza tym mia�em szcz�cie. Maj� panowie ochot� na jakie� ciasteczko? Tutaj s� naprawd� wyborne.
Dodsonowi wcale nie smakowa�y "anielskie w�osy", kt�rym wszak nie brakowa�o kremu. Daleko im by�o jednak do placka jab�kowego podlanego p�kwart� ciemnego piwa. Lord Percival uwa�a�, �e komisarz Ahdel-Atif to chytra sztuka. Mimo i� nie dokonano prezentacji, wydawa�o si�, �e doskonale zna zarowno jego, jak i Dodsona, poniewa� wcze�niej starannie przejrza� dossier obu Brytyjczyk�w.
- Kto jest morderc�? - zapyta� lord Percival.
- To nie ma znaczenia - odpar� do�� sucho Omar Abdel-Atif. - Sprawa jest zamkni�ta i tylko to si� liczy. Asua�ska policja wykona�a dobr� robot� i morderca waszego rodaka zostanie os�dzony i ukarany. Jeste�my bezwzgl�dni dla zbrodniarzy.
- Prosz� przyj�� nasze gratulacje, komisarzu. Jednak nadinspektor i ja chcieliby�my nieco bli�ej pozna� spraw�. Zwyk�a zawodowa ciekawo��, kt�r� tak znakomity �ledczy jak pan z pewno�ci� zrozumie.
Twarz Egipcjanina st�a�a.
- Nie maj� panowie do mnie zaufania?
- Ale� oczywi�cie, �e mamy - zapewni� Szkot - ale otrzymali�my dok�adne instrukcje. Howard Langton by� wa�n� osobisto�ci�, wi�c...
- Tak... my�l�, �e panowie nie maj� do mnie zaufania.
Lord Percival spojrza� na Egipcjanina z uprzejmym u�miechem.
- Przypu��my, �e jest pan na naszym miejscu, komisarzu: czy nie domaga�by si� pan tego samego? Nie chodzi o to, �e Scotland Yard jest lepszy od policji w Asuanie. To wymagania czysto zawodowe lub, m�wi�c pro�ciej, ludzkie. Czy zgodzi�by si� pan podj�� tak d�ug� podr� na zlecenie pa�skiego rz�du i zwierzchnik�w, i nawet nie zobaczy� mordercy?
Egipski policjant poskrobal si� w czo�o.
- No dobrze, dobrze... Z tego punktu widzenia nie s� panowie tak zupe�nie bez racji. Ale uprzedzam: to niebezpieczne bydl�.
- Wiemy, �e zapewni nam pan bezpiecze�stwo.
- Jak wszyscy mordercy twierdzi, �e jest niewinny. Przede wszystkim nie dajcie si� panowie ponie�� emocjom.
- To dla nas nic nowego, komisarzu. �aden zab�jca nie u�atwia nam zadania.
- Musz� doda�, �e chodzi o Nubijczyka - sprecyzowa� z rozdra�nieniem Abdel-Atif. - Jest cz�onkiem szczeg�lnie m�ciwego i niebezpiecznego plemienia. Nie mia�bym panom za z�e, gdyby�cie nie chcieli si� z nim zobaczy�.
- Pa�skie ostrze�enia s� bardzo cenne - przyzna� lord Percival - i we�miemy je pod uwag�. Kiedy zatem mogliby�my spotka� si� z zab�jc�?
Abdel-Atif zajrza� do notesu niczym biznesmen przeci��ony spotkaniami.
- Powiedzmy �e... jutro, p�nym rankiem.
- Czy m�g�bym pana prosi� o ogromn� przys�ug�?
Abdel-Atif popatrzy� podejrzliwie na lorda Percivala. Ten obcokrajowiec mia� w sobie co� wschodniego: fascynowa� i zniewala� powa�nym g�osem i niewzruszonym spokojem.
- Prosz� m�wi�...
- Czy nie s�dzi pan, �e dobrze by by�o spotka� si� z morderc� w miejscu zbrodni? Pod wp�ywem wstrz�su powie nam ca�� prawd� z najdrobniejszymi szczeg�ami.
- Znakomity pomys� - potwierdzi� Dodson. - Jestem przekonany, �e o tym samym my�la� nasz egipski kolega.
- Oczywi�cie, panowie, oczywi�cie...
- Do jutra, drogi komisarzu - powiedzia� lord Percival, rozpromieniony. - Wykorzystamy tych kilka godzin wolno�ci na zwiedzanie.
Dodson, maj�cy trudno�ci z aklimatyzacj�, wola� schroni� si� w pokoju hotelowym, aby nadrobi� brak snu.
Lord Percival, w nienagannym bia�ym garniturze, zapu�ci� si� w uliczki Asuanu. Po chwili sz�a za nim gromada ��dnych napiwk�w naganiaczy. Kiedy zauwa�yli, �e cudzoziemiec m�wi ich j�zykiem, system informator�w zacz�� funkcjonowa� normalnie i nikt ju� nie naprzykrza� si� przechodniowi, kt�ry prze�ywa� wspomnienia z m�odo�ci.
Zachodz�ce s�o�ce, zanim znikn�o sk�pane w ciemnej czerwieni i oran�u, oz�oci�o wzg�rza i posrebrzy�o Nil, tymczasem biale �agle feluk przesuwa�y si� w p�mroku.
Lord Percival nie cieszy� si� tym widokiem, poniewa� my�la� o nieszcz�snym Howardzie Langtonie i zastanawia�, czy uda mu si� zidentyfikowa� morderc� i autora anonimowego listu.
ROZDZIA� V
Po niespokojnej nocy nadinspektor Angus Dodson wsta� z ��ka lew� nog� w przekonaniu, �e sp�ni� si� do swego biura w Scotland Yardzie.
Promie� s�o�ca o�wietlaj�cy pok�j rozproszy� koszmar. Egipt... prawda, przecie� by� w Egipcie. I, otworzywszy okiennice, ujrza� s�o�ce wychylaj�ce si� znad wzg�rz otaczaj�cych Asuan.
Zegarek wskazywa� si�dm� dziesi��, powietrze by�o rze�kie. Angus Dodson, nie ca�kiem jeszcze rozbudzony, zszed� ci�kim krokiem w kierunku tarasu, gdzie podano �niadanie.
Lord Percival ju� tam by�, ubrany w dziewiczo bia�y garnitur.
- Czy dobrze pan spa�, drogi Dodsonie?
- Tak sobie...
- Prosz� usi��� i podziwia� spektakl. Kaza�em przygotowa� dla pana �niadanie tradycyjne, kt�re b�dzie pan m�g� zje�� bez obaw.
Ta uwaga wzruszy�a nadinspektora, kt�remu zaczyna� doskwiera� g��d.
- Pod �adnym pretekstem nie wolno opuszcza� wschodu s�o�ca w Egipcie - ci�gn�� Szkot. - To moment, kiedy s�o�ce og�asza zwyci�stwo nad ciemno�ciami i ukazuje si� w formie nowego s�o�ca, kt�re o�ywi ca�e stworzenie. Staro�ytna filozofia egipska nie przestaje nas zaskakiwa�.
Tosty, d�em pomara�czowy, plastry bekonu i sma�one kie�baski bardzo smakowa�y Dodsonowi, kt�ry jad� z du�ym apetytem.
- Du�o o panu my�la�em, milordzie, i s�dz�, �e to �ledztwo mo�e by� niebezpieczne. Prosz� nie zapomina�, �e otrzyma� pan anonim. Niewykluczone, �e jego autor zamierza wci�gn�� pana w pu�apk�.
- Takiej hipotezy nie mo�na wyklucza�, nadinspektorze.
- Ciesz� si�, �e jest pan rozs�dnym cz�owiekiem. By�oby lepiej, gdyby zosta� pan w hotelu i pozwoli� dzia�a� profesjonalistom. Nie znam tego kraju, to jasne, ale morderstwo to morderstwo i miejscowy komisarz na pewno zgodzi si� wsp�pracowa�.
- Czy nie jest pan tu, by mnie broni�, gdybym wpad� w pu�apk�?
- Tu chodzi o prawdziwe morderstwo, milordzie. M�g�by pan gorzko �a�owa�, �e pan w to wdepn��.
Szkot nie odpowiedzia� na zaskakuj�c� my�l nadinspektora, poniewa� podszed� do nich niewysoki Egipcjanin o smag�ej cerze, w grubych rogowych okularach i z ci�k� czarn� walizeczk�.
Lord Percival wsta�.
- Ciesz� si�, �e zn�w pana widz�, doktorze Butros! Przedstawiam panu nadinspektora Angusa Dodsona ze Scotland Yardu.
Niewysoki, powa�ny m�czyzna w br�zowym garniturze u�cisn�� d�o� Anglika.
Nagle Dodson zaniepokoi� si�: dlaczego lord Percival wezwa� lekarza, skoro nie cierpia� na �adn� chorob�?
Doktor, widz�c wzburzenie Anglika, wyja�ni�:
- Prosz� si� uspokoi�, nadinspektorze. Jestem lekarzem s�dowym.
- Wydaje si�, �e nasz wielki przyjaciel, komisarz Ab-del-Atif, nie zleci� szczeg�owej sekcji zw�ok Langtona - wyja�ni� lord Percival. - Chc�c jak najszybciej pozby� si� tej sprawy, powierzy� cia�o nieszcz�snego ch�opaka lekarzowi maj�cemu du�o mniejsze do�wiadczenie ni� doktor Butros, kt�rego reputacja jest ju� od dawna ustalona.
- Abdel-Atif b�dzie w�ciek�y!
- To mo�liwe, ale nie zaryzykuje i nie odprawi z kwitkiem specjalisty tej klasy co doktor Butros. A rzetelna sekcja zw�ok denata mo�e si� okaza� niezwykle przydatna.
Pod nieobecno�� komisarza Abdel-Atifa, kt�rego zatrzyma�y wa�ne sprawy natury administracyjnej, rozmowa by�a bardzo zwi�z�a. Jego zast�pca nie zna� doktora Butrosa i dopiero kilka telefon�w do ministerstw w Kairze odblokowa�o sytuacj�.
Wreszcie rozpocz�� si� taniec piecz�tek, kt�re wznosi�y si� rytmicznie, a nast�pnie opada�y z impetem na stosy mniej lub bardziej sprzecznych ze sob� dokument�w, kt�re zalegn� na podobnych zwa�ach makulatury. Mimo komputer�w nic nigdy nie zast�pi sakramentalnego przy�o�enia piecz�ci.
Dzi�ki specjalnemu pozwoleniu doktor Butros m�g� dokona� ogl�dzin cia�a Howarda Langtona i, je�li to konieczne, powt�rzy� sekcj�.
Doktor Butros, lord Percival i nadinspektor Dodson spotkali si� na tarasie Starej Katarakty.
- Klasyczny przypadek - oceni� doktor Butros. - Langton zmar� na skutek ciosu sztyletem w plecy, zadanego z wyj�tkow� si��.
- A wi�c raczej m�czyzna - rzuci� Angus Dodson.
- Kobieta przepe�niona nienawi�ci� r�wnie� by�aby do tego zdolna, nadinspektorze. Z�o�� wyzwala niewyobra�aln� si��, nawet w jednostkach uwa�anych z delikatne. Co do reszty, wydaje si�, �e m�j kolega z Asuanu wykona� dobr� robot�. W Egipcie jeste�my przecie� specjalistami od mumii...
Rozbawiony w�asnym dowcipem medyk s�dowy, kt�ry by� koptem, wypi� szkock� whisky, podan� jemu i Dodsonowi. Bardzo mu smakowa�a.
- Oczywi�cie - ci�gn�� dalej - brakuje kilku szczeg��w, zw�aszcza dok�adnej godziny �mierci.
- S�dzi pan, �e m�g�by to ustali�? - zapyta� lord Percival.
- Trzy fiolki z pr�bkami pojad� dzi� do najlepszego laboratorium w Kairze. Jak tylko otrzymam wyniki analizy, dam panom zna�.
- Dzi�kujemy za pa�sk� bezcenn� pomoc. Bardzo lubi�em Howarda Langtona i chcia�bym, �eby morderca zosta� zidentyfikowany.
- Oby B�g pana wys�ucha�, milordzie. Do zobaczenia.
Patrz�c za odchodz�cym medykiem, Angus Dodson zaczyna� pojmowa�, dlaczego tylu Brytyjczyk�w lubi sp�dza� zim� w Asuanie i mieszka� w Starej Katarakcie. Mimo upa�u i wszechobecno�ci s�o�ca, ogarnia�a go powoli rado�� �ycia, przenikaj�ca podst�pnie dusz� i cia�o.
Spok�j Nilu, majestat emanuj�cy ze ska� Elefantyny, u�wi�conej przez staro�ytnych Egipcjan, kt�rzy wznie�li tu �wi�tynie, i czysty b��kit nieba sprawi�y, �e nadinspektor prawie zapomnia� o swoim przytulnym biurze w Scotland Yardzie.
Przybycie grupy zdenerwowanych policjant�w, strofowanych przez komisarza Abdel-Atifa, wyrwa�o go z rozmarzenia.
Umundurowani m�czy�ni otaczali czarnosk�rego olbrzyma zakutego w kajdanki, kt�ry spogl�da� na nich z pogard�.
Abdel-Atif wybieg� naprzeciw lordowi Percivalowi.
- Oto nasz winowajca... Jeszcze raz pana ostrzegam; jest gro�ny i nieprzewidywalny.
Nubijczyk i arystokrata patrzyli na siebie z jednakowym zaskoczeniem. Lorda uderzy�a szlachetno�� Abu, Nubijczyka za� spokojna si�a cudzoziemca.
- S�dz�, �e to wystarczy - oceni� egipski komisarz. - Zobaczy� pan to, co chcia� pan zobaczy�.
- Powinni�my p�j�� na miejsce zbrodni - zaproponowa� Angus Dodson.
- To zbyteczne, on nic wam nie powie.
Szkot podszed� do olbrzyma.
- Jestem lord Percival, a to nadinspektor Dodson. Czy zgadza si� pan odpowiada� na nasze pytania?
Cisza, kt�ra zapanowa�a po tych s�owach, zdawa�a si� nie mie� ko�ca.
- Nazywam si� Abu i powiem, co mam do powiedzenia.
ROZDZIA� VI
- A wi�c Jest pan got�w nam pom�c - zapyta� lord Percival.
- Pok�j waszej dostojno�ci - powiedzia� Nubijczyk.
- Pok�j panu i mi�osierdzie Boga i Jego b�ogos�awie�stwo.
Wzrok Nubijczyka wyra�a� wdzi�czno��.
- Wasza dostojno�� - powiedzia� spokojnie i dobitnie - jestem pracownikiem hotelu Stara Katarakta od ponad dziesi�ciu lat i nikogo nie zabi�em.
Te s�owa wywo�a�y w�ciek�o�� komisarza Omara Abdel-Atifa.
- Przesta� k�ama�, Abu! Z�apano ci� na gor�cym uczynku.
- Niezupe�nie. To ja znalaz�em zw�oki i ja zawiadomi�em policj�, i to mnie oskar�ono, �eby unikn�� poszukiwa� prawdziwego mordercy. Nast�pnym razem, kiedy natkn� si� trupa, oddal� si� najszybciej, jak to b�dzie mo�liwe.
- Czy m�g�by pan nam przedstawi� swoj� wersj� wydarze�? - zapyta� lord Percival.
- Tracimy czas - oceni� komisarz Abdel-Atif. - Lepiej od razu odes�a� tego drania do wi�zienia!
Nubijczyk wyci�gn�� skute r�ce w stron� Egipcjanina:
- Omar, b�d� przynajmniej szczery; zrobi�e� mi to, �eby jak najszybciej pozby� si� tej cuchn�cej sprawy, kt�ra ci� przerasta i przez kt�r� mo�esz mie� spore k�opoty. W gruncie rzeczy jeste� uczciwym cz�owiekiem, ale boisz si� swoich prze�o�onych. Dobrze wiesz, �e jestem niewinny. Pozw�l dzia�a� temu cudzoziemcowi: on odkryje prawd�, a ty b�dziesz spa� spokojnie.
Omar Abdel-Atif zaniem�wi�. Sta� z p�otwartymi ustami, nie b�d�c w stanie wydusi� z siebie ani s�owa. Policjanci odwr�cili wzrok.
- Wszyscy jak tu jeste�my, staramy si� dotrze� do prawdy - potwierdzi� lord Percival. - Je�li pan sk�ama�, panie Abu, b�dziemy o tym wiedzieli.
"Panie Abu..." Nigdy nie obdarzono go takim okre�leniem. Mimo kajdanek poczu� si� prawie wolny. Przygotowywa� si� na najgorsze, a mia� szans� z tego wyj��. On, kt�ry nie by� zbyt gadatliwy i nie lubi� rozmawia� o innych, mia� opowiedzie� temu cudzoziemcowi przyby�emu z zimnego i mglistego kraju wszystko, co wie.
- Chod�my na taras - zaproponowa� lord Percival.
Abu os�upia�.
Nigdy nie wyobra�a� sobie, �e pewnego dnia usi�dzie w jednym z tych wygodnych foteli, w kt�rych wi�kszo�� turyst�w popija�a zimne napoje i prowadzi�a b�ahe rozmowy.
Komisarz Abdel-Atif, jak obity, poszed� za nimi. Egipcjanin, Nubijczyk i obaj Brytyjczycy zaj�li miejsca wok� okr�g�ego sto�u pod zdumionym wzrokiem policjant�w.
By�a to chwila niezwyk�ego spokoju. Gra �wiate� na Nilu i ska�y na Elefantynie przywodzi�y na my�l zaginiony �wiat, w kt�rym panowa�a harmonia.
- Wasza dostojno�� - zacz�� Abu - zosta�em wezwany do hotelu, aby wype�ni� jasno okre�lone zadanie: mia�em przygotowa� renowacj� apartamentu Agaty Christie. Za nieca�y miesi�c mia� by� zn�w jak nowy, co wydawa�o mi si� absolutn� mrzonk�.
- A wi�c hotel by� zamkni�ty dla turyst�w?
- Tak, wasza dostojno��. Ale uprzywilejowani go�cie mogli pi� na tarasie aperitif lub herbat�. Kiedy p�nym popo�udniem wszed�em do hotelu, siedzia�o tam siedem os�b.
- Czy wie pan, kto to by�?
- Kiedy si� pracuje w luksusowych hotelach, lepiej mie� pami�� do twarzy. Rozpozna�em inspektora do spraw staro�ytno�ci Ahmeda al-Fostata i czterech egiptolog�w. Dwie kobiety: Niemk�, pani� Strauss, i Francuzk�, pani� Abletout, oraz dw�ch m�czyzn: Anglika, pana Faxmore'a, i Francuza, pana Glotoniego. By� tam jeszcze jeden Europejczyk, ubrany na czarno, z orlim nosem, kt�rego nigdy przedtem nie widzia�em, i Abd el-Mosul, g�owa bogatego rodu z Po�udnia.
- Czy ten cz�owiek interesuje si� egiptologi�?
- Powiedzmy, �e... antykami w og�le.
- Czy mia� pan okazj� bywa� u tych egiptolog�w?
- Widywa�em ich tylko z daleka, kiedy przychodzili do hotelu. Oni za� nie utrzymuj� kontakt�w ze s�u�b�.
- Wydaje si�, �e nie bardzo ich pan lubi, panie Abu.
- Oni maj� swoje �ycie, a ja swoje. Pracuj� tu kilka tygodni w roku, a ja nie jestem przekonany, �e naprawd� kochaj� Egipt.
Komisarz Abdel-Atif otrz�sn�� si� z odr�twienia.
- Twoja opinia nikogo nie interesuje, Abu! Licz� si� tylko fakty. Je�li b�dziesz ple�� trzy po trzy, ka�� ci� wsadzi� do izolatki!
- To ja zada�em niezr�czne pytanie - usprawiedliwi� si� lord Percival. - Pan Abu tu nie zawini�.
Egipski policjant, kt�remu s�owa arystokraty wytr�ci�y bro� z r�ki, zas�pi� si�. Lord Percival zwr�ci� si� do Nubijczyka:
- Prosz� m�wi� dalej.
- Wszed�em na trzecie pi�tro - ci�gn�� Abu - i pchn��em drzwi apartamentu Agaty Christie, tej dziwnej osoby, kt�ra �y�a ze �mierci innych. Nagle poczu�em, �e wydarzy�a si� jaka� tragedia. Atmosfera by�a przyt�aczaj�ca. Dotkn��em amuletu, by nie ulec z�emu oku, ale zrobi�em to zbyt p�no. Znajdowa�em si� ju� w kr�gu z�a. Przez moment s�dzi�em, �e si� myl�, ale po chwili w gabinecie zauwa�y�em zw�oki m�czyzny z no�em wbitym w plecy.
- Czy czego� pan dotyka�?
- Nie, wasza dostojno��.
- Czy zauwa�y� pan jaki� niezwyk�y szczeg�?
- By�em tak wstrz��ni�ty, �e nic do mnie nie dociera�o... Wyszed�em stamt�d ty�em i uda�em si� na posterunek, �eby zg�osi� o moim ponurym odkryciu. Natychmiast, nie wys�uchawszy mnie, oskar�yli mnie o morderstwo i wtr�cili do wi�zienia.
Komisarz Abdel-Atif podni�s� pi��.
- Wystarczy, Abu! Lepiej zrobisz, przyznaj�c si� do winy!
Nubijczyk wytrzyma� wzrok policjanta.
- Powiedzia�em prawd� i ty o tym wiesz. A teraz szukajcie winnego. Je�li go nie znajdziecie, dusza zmar�ego nie zazna spokoju. Howard Langton to jeden z nielicznych egiptolog�w, kt�rzy prosili mnie, bym opowiada� o moim kraju, o jego pi�knie, tradycjach... Howard Langton by� dobrym cz�owiekiem, nie krad� i nie zadziera� nosa. Z pewno�ci� dlatego kto� go za�atwi�.
ROZDZIA� VII
Lord Percival spojrza� komisarzowi Abdel-Atifowi prosto w oczy.
- Mam do pana trzy pro�by: po pierwsze, chcia�bym osobi�cie obejrze� miejsca zwi�zane z tragedi�, po drugie, chcia�bym obejrze� narz�dzie zbrodni, i po trzecie, prosz�, �eby Abu by� przetrzymywany w zno�niejszych warunkach, poniewa� jest tylko podejrzanym.
Nadinspektor Dodson poczu� nag�� sucho�� w gardle. Policjanci zwykle nie lubi�, aby m�wiono do nich tym tonem.
Szkot i Egipcjanin przez d�u�sz� chwil� mierzyli si� wzrokiem. W ko�cu komisarz Abdel-Atif spasowa�:
- Oczywi�cie, oczywi�cie... Prosz� bardzo, apartament Agaty Christie stoi przed panami otworem.
- A dwie pozosta�e pro�by?
- Zgoda, zgoda! P�ki co, odprowadz� Abu do wi�zienia.
Patrz�c ukosem na arystokrat�, kt�ry go parali�owa� wzrokiem, komisarz obszed� si� z Nubijczykiem przyzwoicie.
Lord Percival nie bez wzruszenia wchodzi� po monumentalnych schodach prowadz�cych na pi�tro, na kt�rym znajdowa� si� apartament Agaty Christie. Jako przyjaci�ka egiptologa Stephena Glanvillc'a, zwiedza�a kraj faraon�w w roku 1931 wraz, ze swoim m�em Maxem Mallowanem. Pozna�a w�wczas Howarda Cartera, odkrywc� grobowca Tutanchamona. Egipt tak bardzo zafascynowa� kr�low� zbrodni, �e napisa�a sztuk� teatraln� po�wi�con� faraonowi Echnatonowi i kr�lowej Neferetiti, nie zapominaj�c o samym Tutanchamonie.
Powie�ciopisarka mia�a monumentalny rozmach, poniewa� w swojej sztuce przewidzia�a dwadzie�cia dwie role g��wne oraz ca�� mas� drugoplanowych. Ecknaton nie zosta� wystawiony, ust�puj�c miejsca Herkulesowi Poirot.
Lord Percival musia� jednak zapomnie� o magii Starej Katarakty i zaj�� si� szukaniem �lad�w mordercy, kt�ry zniewa�y�, z pewno�ci� niechc�cy, pami�� Agaty Christie.
Apartament pisarki pozosta� nietkni�ty.
Salon, �o�e z baldachimem, biurko, biblioteczka, toaletka z dzbankiem i nocnikiem, schodki po kt�rych wchodzono do wyg�dki, delikatne ryciny przedstawiaj�ce owce, mg�� i angielsk� wie� oraz wspania�e okna wychodz�ce na Nil i Elefantyn�...
Nadinspektor Dodson z trudem nad��a� za lordem Percivalem. Dogoniwszy go, uszanowa� jego milczenie w tym apartamencie, kt�ry przypomina� muzeum.
Szkot porusza� si� niczym kot, mi�kko i lekko, jak gdyby nie chcia� pozostawi� najmniejszego �ladu swojej obecno�ci. Dodson patrzy�, jak przyst�puje do skrupulatnego i cierpliwego przeszukania.
- To niezwyk�e - powiedzia�, kiedy sko�czyli. - Coraz bardziej przypomina pan zawodowca, milordzie.
- Niestety, kr�lestwo Agaty Christie pozosta�o nieme i nie dostarczy�o mi �adnej wskaz�wki.
Komisarz Omar Abdel-Atif po�o�y� na biurku niezwyk�y sztylet, bardzo charakterystyczny z powodu �elaznego ostrza i r�koje�ci z kryszta�u g�rskiego.
- No c� - powiedzia� Abdel-Atif, prezentuj�c sztylet lordowi Percivalowi i Dodsonowi. - Oto narz�dzie zbrodni! Oryginalne, co? Mo�na by s�dzi�, �e to antyk... Prosz� go wzi�� do r�ki, panowie. Zobaczcie, jaki jest solidny!
Lord Percival ostro�nie obraca� nim w r�ku, jak gdyby trzyma� co� bardzo kruchego.
- Rzeczywi�cie, wydaje si�, �e to stara bro�.
Abdel-Atif zainteresowa� si�:
- Stara... jak bardzo?
- Je�li si� nie myl�, ca�kowicie przypomina sztylet ze skarbca Tutanchamona. Egipcjanin podskoczy�.
- Mam nadziej�, �e pan �artuje?
- Mam bardzo nik�� wiedz� w dziedzinie egiptologii - wyzna� Szkot - ale nie s�dz�, �ebym si� myli�.
- Je�li pana dobrze rozumiem, milordzie, morderca mia�by ukra�� sztylet Tutanchamona z witryny kairskiego muzeum, aby zada� nim cios w plecy nieszcz�snego egiptologa Howarda Langtona... To zupe�nie nieprawdopodobne! Skarb Tutanchamona jest strze�ony dzie� i noc i �aden z�odziej nie mo�e si� do niego zbli�y�!
- By�by pan jednak uprzejmy to sprawdzi�?
- To �mieszne! Ale poniewa� pan nalega... Komisarz Abdel-Atif podni�s� s�uchawk�. Co najmniej dziesi�� razy ponowi� pr�b�, zanim uzyska� po��czenie z pracownikiem technicznym biura muzeum, kt�ry kaza� mu czeka�, nast�pnie po��czy� go z innym pracownikiem, kt�ry powiedzia�, �e jest niekompetentny i od�o�y� s�uchawk�.
Rozw�cieczony Abdel-Atif ponownie zadzwoni� do muzeum i wy�adowa� si� na pierwszej osobie, kt�ra odebra�a telefon, gro��c, �e wy�le j� za kratki. Gro�ba okaza�a si� skuteczna. Nieca�e p� godziny p�niej komisarzowi uda�o si� po��czy� z jednym z zast�pc�w jednego z asystent�w jednego z konserwator�w.
Pomin�wszy wszelkie formu�ki grzeczno�ciowe, komisarz poleci� mu natychmiast sprawdzi�, czy sztylet Tutanchamona znajduje si� nadal w witrynie.
Pracownik muzeum sprzecza� si� przez kwadrans dla zasady, t�umacz�c, �e nie ma pracownik�w pod r�k� i �e sam nie mo�e wyj�� z pokoju z powodu ogromnej odpowiedzialno�ci spoczywaj�cej na jego barkach. Kiedy Abdel-Atif zdenerwowa� si� nie na �arty, muzealnik wreszcie ust�pi�.
Znowu trzeba by�o czeka�. Brytyjczykom podano kaw� i karkad� - orze�wiaj�cy nap�j z hibiskusa. Zirytowany Abdel-Atif przek�ada� w t� i z powrotem papiery upstrzone piecz�ciami.
- Gdzie mieszka� Howard Langton? - zapyta� lord Percival.
- W niedu�ej willi, blisko centrum miasta.
- Czy mia� pan czas przeprowadzi� tam dok�adne przeszukanie?
- No c�...
- Czy mog� pana wyr�czy� w tym przykrym obowi�zku, komisarzu?
Omar Abdel-Atif zamy�li� si�. W gruncie rzeczy, dlaczego nie? Ta rewizja nie dostarczy prawdopodobnie �adnych wa�nych dowod�w, a on mia� ochot� uci�� sobie drzemk�.
- Prosz� bardzo, panowie... Zaprowadzi was jeden z moich ludzi. P�niej poprosz� o raport.
Wreszcie telefon zadzwoni�. Abdel-Atif podni�s� s�uchawk�:
- Tak, to ja... Jest pan absolutnie pewny? Doskonale! Egipcjanin roz��czy� si�. Z szerokim u�miechem zakomunikowa�:
- Pa�ska hipoteza jest nieprawdziwa, milordzie. Sztylet Tutanchamona nadal znajduje si� na swoim miejscu.
ROZDZIA� VIII
Wia� �agodny wiatr, powietrze by�o wyj�tkowo czyste. Lord Percival, w jasnym kapeluszu z szerokim rondem, wszed� do niewielkiego bia�ego domu, w kt�rym mieszka� Howard Langton. Zasapany Angus Dodson z trudno�ci� nad��a� za Szkotem. Py�, upa�, s�o�ce, silna wo� wschodniego miasta, stanowi�ca mieszanin� perfum i nieco mniej szlachetnych aromat�w sprawi�y, �e nadinspektor t�skni� za wilgotnymi chodnikami Londynu i swoim wygodnym, nowoczesnym biurem. Je�li komisarz Abdel-Atif mia� racj�, i morderc� by� nubijski olbrzym, ogl�dziny nie potrwaj� d�ugo.
Nagie �ciany pobielone wapnem, na wykafelkowanej pod�odze dywan o drobnej fakturze, meble z bia�ego drewna... Wn�trze willi �wiadczy�o o tym, �e angielski egiptolog dopiero co wprowadzi� si� do nowego mieszkania i nie mia� jeszcze czasu, by je zagospodarowa�.
W salonie pi�trzy�y si� fachowe ksi��ki: s�owniki hieroglif�w, w�r�d nich s�ynny egipsko-niemiecki Worterbuch, podr�czniki archeologii, raporty z wykopalisk, studia po�wi�cone bogom i przegl�dy specjalistyczne, jak "Joumal of Egyptian Archaeology" czy "Zeitschrift fur agyptische Sprache". Wreszcie tysi�ce fiszek starannie pouk�adanych w kartonowych pude�kach.
Lord Percival obejrza� kilka z nich.
- Co spodziewa� si� pan znale��? - zapyta� nadinspektor.
- Jest ju� jaki� punkt zaczepienia: Howard Langton by� egiptologiem wykszta�conym.
- A nie zawsze tak jest?
- W tym zawodzie, podobnie jak w wielu innych, machlojki i koneksje licz� si� cz�sto bardziej ni� kompetencje. W tym wypadku nie ma w�tpliwo�ci: Langton mia� ��dane kwalifikacje i solidne do�wiadczenie, tak w dziedzinie hieroglif�w, jak i w archeologii.
Na niewielkim biurku le�a�y pi�ra, notatniki i tekst hieroglificzny napisany r�k� zmar�ego
Lord Percival d�u�sz� chwil� sta� pochylony nad dokumentem.
- Dziwne - powiedzia�.
- Pan... Zna pan hieroglify? - spyta� zaskoczony Dodson.
- Jestem tylko amatorem. Stary uczony z Eton nauczy� mnie podstaw i zapozna� z najwa�niejszymi tekstami. Ten jest znany. To rozdzia� VI z Ksi�gi umar�ych.
- O czym m�wi?
- Je�li zmar�y zosta� powo�any do pracy w za�wiatach, uprawiania p�l lub nawadniania brzeg�w, odwo�ywa� si� do magicznej figurki, zwanej odpowiadaczem, kt�ra o�ywa�a w cudowny spos�b, �eby za niego pracowa�.
- To bardzo znany tekst, a jednak co� pana w nim zaskoczy�o!
- Nie sam tekst, ale s�owo "Uwaga!" napisane i podkre�lone przez Langtona.
- Co to oznacza?
- By� mo�e to ma�o znacz�ce spostrze�enie, a by� mo�e wa�na wskaz�wka... Kontynuujmy nasze poszukiwania.
W sypialni pod lampk� nocn� lord Percival znalaz� poczw�rnie z�o�on� kartk� z notatk�: "powstrzyma� Abd el-Mosula".
- Najwidoczniej ten Abd el-Mosul nie by� przyjacielem Langtona - stwierdzi� nadinspektor. - Ale dlaczego tak ukry� t� kartk�?
- Albo dlatego, �e zamierza� szczeg�owo opisa� sw�j plan dzia�ania, albo dlatego, �e to pocz�tek wiadomo�ci, kt�r� chcia� komu� przes�a�. Z ca�� pewno�ci� nie mia� czasu, �eby pisa� dalej.
- Trzeba b�dzie zebra� jak najwi�cej informacji O tym cz�owieku; Abd el-Mosul staje si� naszym pierwszym podejrzanym.
- Czy�by pan zapomnia� o Abu? - zapyta� Szkot z lekkim u�miechem.
- Nie, oczywi�cie, �e nie! Ale mo�e mia� wsp�lnika. Lord Percival i Angus Dodson uwa�nie i wytrwale kontynuowali rewizj�. W prymitywnej �azience, w kt�rej woda lecia�a tylko przez kilka godzin, Szkot zatrzyma� si� przy antycznym glinianym dzbanie stoj�cym mi�dzy p�dzlem a miseczk� do rozrabiania piany do golenia.
- Prawdziwy antyk?
- Wsp�czesny wyr�b bez warto�ci artystycznej, ale dobrze wykonany - oceni� lord Percival, wdychaj�c zapach wn�trza naczynia, i wla� odrobin� p�ynu do szklanki.
- Chyba nie zamierza pan tego wypi�...
- Trzeba podejmowa� pewne ryzyko.
- Nie wierz� w kl�tw� faraon�w, milordzie, ale jednak byli oni znawcami trucizn i...
Ostrze�enie nadinspektora by�o zbyteczne. Szkot wypi� �yk.
- Tak my�la�em: przereklamowane. Chce pan skosztowa�, nadinspektorze?
Oficer Scotland Yardu nie cofa si� przed niczym;
Dodson poci�gn�� �yk.
- Ale�... Co to za obrzydliwe piwo!
- Delikatnie pan to uj��. Zaledwie nadaje si� do picia.
Na podstawce dzbanka widnia� g��boko wyryty napis: "Scottish Brewer".
- To wstyd dla Szkocji - oceni� arystokrata. - Powinien pan zatelefonowa� do Scotland Yardu, nadinspektorze. Niech znajd� t� wytw�rni�, je�li w og�le istnieje.
Lord Percival ponownie zainteresowa� si� materia�ami naukowymi Howarda Langtona i d�ugo je przegl�da�.
- Nie wiedzia�em, �e Howard by� taki skryty.
- Sk�d ten wniosek? - zapyta� Dodson.
- Poniewa� nowy dyrektor centrum archeologicznego powinien pisemnie przedstawi� szczeg�owy projekt. Brak cho�by jednego dokumentu odnosz�cego si� do tego projektu jest zaskakuj�cy, by nie rzec nienormalny.
Nadinspektor zmarszczy� brwi.
- Istnieje proste wyt�umaczenie: morderca ukrad� te dokumenty, poniewa� w taki czy inny spos�b zdradza�y jego to�samo��.
- Tak w�a�nie my�l�. S�dz� te�, �e je zniszczy�. W takim razie Abu by�by niewinny.
Je�li nawet hipoteza by�a dobra, sprawi�a przykro�� Angusowi Dodsonowi. W jak� pu�apk� si� wpakowa�, i to z dala od Anglii? Nawet gdyby uwierzy� wewn�trznemu g�osowi, kt�ry mu podpowiada�, �e zmaga si� z gro�nym przest�pc�, nie podda�by si�.
- Rozpocznijmy przeszukiwanie domu - zadecydowa� niezmordowany lord Percival.
Z najwi�ksz� dok�adno�ci� obaj m�czy�ni centymetr po centymetrze obejrzeli ostatnie mieszkanie egiptologa Hovarda Langtona, jednak bez powodzenia.
ROZDZIA� IX
Mina komisarza Abdel-Atifa nie zapowiada�a nic dobrego.
- Dwukrotnie czyta�em pa�ski raport, nadinspektorze, ale wyci�gam z niego zgo�a inne wnioski ni�, pan. Nie ma podstaw formalnych, aby uniewinni� Abu!
- Ani te� �adnych podstaw, aby go oskar�y� - przypomnia� lord Percival.
Egipcjanin zapali� papierosa i natychmiast wcisn�� go w popielniczk� wype�nion� niedopa�kami.
- Wszyscy jeste�my uczciwymi i sumiennymi zawodowcami. Czy koniecznie trzeba szuka� tajemnic tam, gdzie ich nie ma? Ahu jest Nubijczykiem, a Nubijczycy s� uparci. Z pewno�ci� w ko�cu si� przyzna.
- Fakty r�wnie� s� uparte - powiedzia� Dodson powa�nie. - Szanowny kolego, musimy rozszerzy� nasze �ledztwo.
Abdel-Atif westchn�� g��boko:
- Tego si� w�a�nie obawia�em... Mieli�cie jasne i ewidentne fakty, ale szukacie innych. A je�li panowie si� myl�, tak jak w przypadku narz�dzia zbrodni?
- A w�a�nie - przerwa� Szkot �agodnie. - Chcia�bym, �eby ekspert, w tym przypadku inspektor Ahmed al-Fostat, rzuci� na nie okiem.
- A to z jakiego powodu?
- Czy nie powinni�my wiedzie� co� wi�cej o tym sztylecie?
- Wiemy ju� najwa�niejsze: t� broni� zabito Langtona.
Sumienie zawodowe Dodsona zbuntowa�o si�:
- Czy wyda� pan polecenie, by szukano ewentualnych odcisk�w palc�w?
- Oczywi�cie, panie nadinspektorze... Ale ta bro� przechodzi�a z r�k do r�k, a Abu z pewno�ci� wytar� r�koje�� w ubranie. W tej kwestii nie ma si� czego spodziewa�.
Dodson powstrzyma� gniew.
- Czy zechce pan wezwa� inspektora al-Fostata? - zapyta� z naciskiem lord Percival.
Egipski policjant bardzo chcia�by si� sprzeciwi� swemu rozm�wcy, ale ten cudzoziemiec o wyrafinowanej elegancji, na kt�rego czole nie perli�a si� najmniejsza kropla potu, nie przestawa� go hipnotyzowa�.
W dodatku podni�s� s�uchawk�.
Inspektor Ahmed al-Fostat, licz�cy oko�o czterdziestki, by� niski, nerwowy i irytuj�cy. Jego twarz w kolorze kakao stanowi�a zadziwiaj�cy kompromis pomi�dzy twarz� kairskiego mieszczucha i obliczem wie�niaka z Po�udnia. Wydatny nos, oczy ma�e i oskar�ycielskie, grube wargi i �ysina nie zjednywa�y mu sympatii. Mia� nieskazitelnie bia�� koszul� i pomi�te czarne spodnie, by� przekonany, �e ma wielk� w�adz� i autorytet i zale�a�o mu, �eby i inni natychmiast o tym wiedzieli.
- Dlaczego mnie pan niepokoi, komisarzu? - zapyta� gniewnie, nie spojrzawszy nawet na cudzoziemc�w.
- Chodzi o ekspertyz�.
- Prosz� wype�ni� formularz, zaadresowa� do mnie i czeka� na odpowied�.
- Ciesz� si�, �e pana widz�, panie al-Fostat - powi