Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
Zobacz podgląd pliku o nazwie 2505 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
Katarzyna Grochola
Przegry�� d�d�ownic�
Wydawnictwo Do
Wydawca Marek Ry�ko
Projekt ok�adki Sk�ad systemem T~ Marek Ry�ko
(c) 1997 by Wydawnictwo Do
ISBN 83-85586-04-0
Wydawnictwo Do Skrytka pocztowa 44 00-950 Warszawa 1
www.do.com.pl, e-maili
[email protected]
No w�a�nie... Zawsze by�e� ciekaw, o kt�rej straci�am cnot�...
Cnot� straci�am o pi�tej rano... a nie... tak si� tylko zaczyna�a
ksi��ka... kt�r� z wypiekami na twarzy przeczyta�am w wieku
pi�tnastu lat. Nie pami�tam, o czym by�a. Nie pami�tam, kto j�
napisa�. Pami�tam nie s�abn�c� nadziej�, �e autor do tematu cnoty
lub - co bardziej ciekawe - jej utraty powr�ci w dalszej cz�ci.
Niestety... Nadzieja matk� wariatek. Nurtuj�cy mnie problem cnoty
ogranicza� si� do tego jednego jedynego zdania. Sko�czy�am t�
ksi��k� o trzeciej rano przy latarce i dopiero wtedy wiedzia�am,
- �e autor zrobi� mnie w konia... To zdanie nie przesz�o co
prawda do historii literatury. Ale dla mnie znaczy�o du�o wi�cej
ni� ogary, kt�re posz�y w las: Mora� zarwania nocy by�
nast�puj�cy: niewa�ne co jest dalej, wa�ne, �eby przytrzyma� ci�
za guzik. Mam wra�enie, �e ci�gle dawa�am si� przytrzymywa� za
guzik. Dobrze, od pocz�tku.
Urodzi�am si� jako pierwsze i przedostatnie dziecko swoich
rodzic�w. Lekarz twierdzi�, �e urodz� si� w sierpniu. Mama
twierdzi�a, �e w lipcu. A oni, rodzice, mieszkali w�wczas w
r�nych miastach, i ona wiedzia�a dok�adnie, kiedy... no...
si�... si� pocz�am. Lekarz natomiast klepa� j� po kolanie i
m�wi�: baby zawsze m�wi�, �e wiedz�, hehehe. Urodzi�am si� w
lipcu.
Obok mojej matki le�a�a pani o nazwisku Badyl. Te� urodzi�a
c�rk�. Nazwa�a c�rk� R�a. W zwi�zku z tym ja dosta�am pospolite
imi�. Gdybym si� urodzi�a p�niej, R�a Badyl nie by�aby
przynoszona na sal�, na kt�rej le�a�a moja matka. By� mo�e wtedy
obdarzono by mnie imieniem Violetta. Nast�pne par� lat up�yn�y
w spokoju.
Na zapa�ki m�wi�am "jatim". Podnosi�am karty, kt�re czasem
upada�y na pod�og� i m�wi�am "bryd� ci upad�". Po�kn�am guzik
od zielonych spodni w kratk� i pi�� z�otych. A moja przyjaci�ka
Ewa po�kn�a ca�� wi�zk� szpilek, kt�re trzyma�a w ustach, tak
�e �ebki wystawa�y - przypina�a zdj�cia do maty. Wesz�a jej
matka, kt�ra zawsze m�wi�a, �eby nie trzyma� szpilek w ustach,
bo to mo�e si� �le sko�czy� i wtedy Ewa zrobi�a chluuup - i
szpilki wpad�y do �rodka. Ba�a si� przyzna�. Do dzisiaj si� nie
przyzna�a. Nie wiadomo, czy te szpilki ma jeszcze w �rodku. M�j
guzik i pi�� z�otych wysz�y na zewn�trz. Najwa�niejsze rzeczy...
A w gazecie du�y tytu� "Policjant zraniony na praskim parkingu".
A ja pierwszy raz z mi�o�ci zosta�am zraniona w wieku lat
siedmiu. Sta�am pod wielkim kasztanem po wyj�ciu ze szko�y i z
kole�ank� Marysi� ustala�y�my plan dnia. Marysia chcia�a najpierw
wr�ci� do domu i zostawi� teczk�, a potem i�� na kasztany, ja za�
chcia�am natychmiast zbiera� kasztany. Ostatecznie le�a�y pod
naszymi nogami. Wtedy na horyzoncie pojawi� si� Henio i krzykn��:
- Ty, popatrz na mnie!
Nie wiedzia�am, czy to do mnie, czy do Marysi on tak krzyczy.
Podoba� mi si� niezwykle, mimo �e d�uba� w nosie na ka�dej lekcji
i z upodobaniem ogl�da� to, co wyd�uba�. Marysia udawa�a, �e nie
s�yszy. Wtedy Henio krzykn��:
- Ej! do ciebie m�wi�!
Zapyta�am Marysi�, czy on m�wi do niej, czy do mnie. Marysia
patrzy�a mi w oczy i powtarza�a: - Udawaj, �e to do nie do nas,
udawaj, �e go nie widzisz, co on sobie my�li. Nie wiem, co on
sobie my�la�.
Ostry kawa�ek ceg�y, kt�r� rzuci� w nasz� stron�, przebi� mi
policzek na wylot i opar� si� o boczne z�by. Trysn�a krew,
Marysia krzykn�a, Henio uciek�, wybieg�a pani od matematyki i
zawioz�a mnie na pogotowie. Tak... Na pogotowiu lekarz zapyta�,
czy wytrzymam szycie bez znieczulenia, bo zabrak�o. Wytrzymam,
powiedzia�am, a policzek roz�azi� si� coraz bardziej.
Wytrzyma�am. Odt�d sta�y�my si� z Marysi� nieroz��cznymi
przyjaci�kami. Po�ycza�a mi zagraniczne kredki do robienia
szlaczk�w i przynosi�a winogrona. Kiedy� us�ysza�am, jak m�wi�a:
- Asia to moja najlepsza przyjaci�ka. Jak ten wstr�tny Heniek
mnie zaczepia� i rzuci� we mnie ceg��, nadstawi�a twarz, �eby
mnie os�oni�. I ma blizn�, kt�ra nigdy, przenigdy nie zejdzie.
Nikt dla mnie czego� takiego nie zrobi�. Winogrona Marysi by�y
s�odkie, a kredki kolorowe i zagraniczne. Bohaterska ofiara to
lepiej brzmi, ni� ofiara z przypadku... A potem, w drugiej
klasie, Heniek przys�a� mi kartk�. Jakie s� chmury? Kumulusy i
cirrusy wi�cej nie pami�tam, odpisa�am. Dzienkuje, odpisa�,
kocham cie. Wi�c po dw�ch latach dowiedzia�am si�, �e dosta�am
t� ceg�� z. mi�o�ci. Ale wtedy ju� nie kocha�am si� w He�ku. On
zreszt� nie porzuci� swojego nawyku przypatrywania si� temu, co
znalaz� w nosie - tylko w Zbyszku, kt�ry nie d�uba�, ale kocha�
si� w Danusi i na mnie nie zwraca� uwagi. W og�le. Ale nie kocha�
si� w niej d�ugo, Danusia bowiem dosta�a w g�ow� hu�tawk� i
wyl�dowa�a w szpitalu. Zbyszek by� wolny. Niestety przenie�li�my
si� do Wa�brzycha. Wa�brzych... malownicze miasto. Czarne
powietrze, ma�e brukowane kocimi �bami uliczki i fantastyczne
ha�dy. Podkradali�my si� pod taki ta�moci�g, z g�ry lecia� �u�el
czy co� takiego i mia�o si� wra�enie, �e jest si� �ywcem
zakopywanym... Budzi�o to w nas niezwyk�e emocje. A� do momentu,
kiedy te odpady zasypa�y dw�ch ch�opak�w z s�siedniego podw�rka.
Na �mier�. No to przestali�my wtedy kuca� pod t� ta�m�... Zreszt�
od tego wypadku stra�nicy stali si� bardziej czujni '"i zawsze
potrafili nas wypatrzy� du�o wcze�niej. No w�a�nie.
Gdzie ja po�o�y�am papierosy? Kurcz�, jak ja lubi� pali�... Wtedy
w�a�nie zakocha�am si� po raz trzeci, ju� bardziej na powa�nie.
On mia� na imi� Rysiek i narysowa� dla mnie sarenk�. Jak �yw�.
Potem si� okaza�o, �e kalkowa�, ale to nie mia�o wi�kszego
znaczenia. Da� mi ten rysunek, powiedzia�, �e mnie kocha i
uciek�. Sprawi�o mi to okropn� przyjemno��, �e powiedzia�... A
w par� dni p�niej przegryz� dla mnie szklank� i obieca�, �e
nauczy mnie, jak to robi�. Wtedy, �eby wiedzia�, �e mi na nim
r�wnie� zale�y, przegryz�am d�d�ownic�. Na p�... Potem
odkryli�my, �e na poddaszu mieszka pani, co ma umrze�. Co wiecz�r
z jej domu wynoszono do �mietnika zwoje banda�y. My�my to
wygrzebywali, bo z takich banda�y, mimo lekkiego zu�ycia, mo�na
by�o zrobi� wiele po�ytecznych rzeczy. Przepaski na g�ow�, na
przyk�ad. Albo sznury do wi�zania je�c�w. Albo temblaki. Byli�my
ostro�ni - moja tr�jka kuzyn�w, m�j brat i ja - nie chwalili�my
si� tym w domu. Udawali�my grzeczne i rozgarni�te dzieci, kt�re
wiedz�, co jest dobre, a co z�e. Wszystko by�oby dobrze, ale
starsza pani pewnego dnia umar�a. Obcy ludzie wynie�li na
�mietnik mn�stwo skarb�w. Strzykawki, kurcz�, buteleczki, gaz�...
Napchali�my tym kieszenie... no, by�o wida�, jak si� okaza�o
wkr�tce. I afera: - a co my�my tymi strzykawkami, a czy jedli�my
leki, a czy nie wiemy, a banda�e to siedlisko choroby... Ca��
sobot� i niedziel� musieli�my za kar� przele�e� w ��ku.
Ostatecznie nie by�o to takie z�e. Ca�a nasza pi�tka spa�a na
olbrzymim ma��e�skim �o�u naszych dziadk�w, kt�re mia�o ze sto
lat i ze trzy metry szeroko�ci. Dostali�my �niadanie do ��ka i
by�o bardzo zabawnie, bo �ci�gn�li�my z chleba mas�o i
posmarowali�my nim monety. Potem rzucali�my tymi pieni��kami tak,
�eby si� przyczepi�y do sufitu. To zabra�o nam czas do obiadu.
Na obiad musieli�my wsta� i grzecznie si� zachowywa�.
Po obiedzie wr�cili�my do ��ka i zacz�li�my si� bawi� w lekarza.
Weszli�my wszyscy pod ko�dr� i ch�opaki �ci�gn�li spodnie od
pi�amy, a my�my podnios�y koszule. Wtedy wszed� wujek.
Ju� wi�cej za kar� nie zostawali�my w ��ku.
Pierwszym m�czyzn�, z kt�rym si� poca�owa�am by� Daniel. Mia�
dziesi�� lat i pi�kne lniane w�osy. Ale nie umia� gry�� szklanek.
I m�wi�, �e to g�upie. Ale kiedy zobaczy� szerszenia, kt�ry pi�
wod� z ka�u�y, nie uciek�, tylko zacz�� na niego sypa� piaskiem.
Szersze� si� wygrzebywa� z coraz to nowych warstw, a Daniel
dzielnie z nim walczy�, potem znalaz� kamie�. A jeszcze p�niej,
kiedy ju� wszystkim go pokaza�, odci�gn�� mnie na bok i zapyta�,
czy chc� tego szerszenia na zawsze, bo mi go mo�e da�. Nikomu
innemu by nie da�, a mnie da. I niech to b�dzie nasza tajemnica.
Oczywi�cie chcia�am, schowa�am szerszenia do pude�ka od zapa�ek,
by� du�y, mi�sisty... no i zakocha�am si� po raz czwarty.
I kiedy wakacje dobieg�y ko�ca, obiecali�my sobie z Danielem, �e
zawsze b�dziemy razem, nic nas nie roz��czy, b�dziemy do siebie
pisa�, a� b�dziemy na tyle doro�li, �eby si� o�eni�. I �e w ten
spos�b stajemy si� narzeczonymi. - Skoro ju� si� zar�czyli�my,
to mog� ci� poca�owa�? - zapyta� Daniel. No to, kurcz�, ja
zamkn�am'oczy, a on schowa� r�ce za siebie i dotkn�� mnie
ustami. A m�j brat, kt�ry to widzia�, za��da� za ten poca�unek
pi�ciu z�otych. Ze jak mu dam, to mnie nie zdradzi. Zap�aci�am.
Teraz to bym mog�a zap�aci� za ile razy... A zreszt�... G�wno
mnie to obchodzi. Par� miesi�cy temu zacz�am mie� wra�enie, �e
szybko posuwam si� w stron� maniakalno-depresyjn� z
bladoniebieskim odcieniem schizofrenii. Widzia�am rzeczy, kt�re
nie s�.
Te g�upie twarze znajomych, kt�rzy nagle zacz�li si� obchodzi�
ze mn� jak z lekko nadgni�ym jajem, co to niby jeszcze nie
�mierdzi, ale jak przypadkiem skorupk� tr�cisz, to b�dzie - ouff
-nieprzyjemnie. Przyje�d�amy na przyk�ad do takich. Parkujemy
obok ich czerwonego mercedesa. Ach jak to mi�o, �e wpadli�cie.
Och, ca�a po naszej stronie. Kawy, herbaty? Wiem, Misiu - kurwa,
do mojego m�a ten tekst - wiem MISIU - szlag mnie trafi� - �e
ty kawk� z mleczkiem, a ty? A ja nie. Nie pijam kawki, Misiu.
Przesadzasz, m�wisz. Przychodz� do domu, siadam przed kominkiem,
my�l� sobie - ja mam paranoj�. OK, Misiu, my�l�. Nie jestem w
dobrym stanie. Co to ja chcia�am... Onegdaj zadzwoni�a do mnie
przyjaci�ka Ewa - ta od tych szpilek. No, troch� czasu to ju�
min�o... M��, jej m�� powiedzia�, �e kocha inn�... A to taka
para! �adnego siedzenia na sobie, �adnego ciumkania, dziamolenia,
podkre�lania, zaznaczania terenu - �e to moje, a jednocze�nie...
co� takiego cennego, co albo jest, albo tego nigdy nie ma i nie
b�dzie. Takie co� w �rodku ich obojga, wsp�lnego, niedost�pnego
dla innych, najwa�niejszego... Pami�tam, jak kiedy� do mnie na
plotki przyjecha�a, och sto lat temu, go�oled� jak sto
pi��dziesi�t, a po p�godzinie telefon: - Dojecha�a�? Martwi�em
si�, jak dojecha�a�, dziecko ju� �pi, wracaj ostro�nie, na drodze
jest coraz gorzej, ja pracuj�. Siedzia�am na fotelu obok - z�a,
bo tak nigdy nikt do mnie... OK, mo�e j� sprawdza - pomy�la�am
g�upia.
A jej si� twarz roz�wietli�a - a ja poczu�am drzazg� w sercu, ja
si� jeszcze wtedy nie roz�wietla�am... No wi�c, on w�a�nie, ten
cudowny facet przychodzi kiedy� do domu i m�wi: - Jestem
zakochany w innej.
A ona p�acze rozpaczliwie, takie ma pi�kne oczy - olbrzymie,
czarne, �zy sp�ywaj� a� na szyj�. - Ju� nie mam w co wierzy�, nie
chc� �y� - zadbane d�onie wyci�gaj� chusteczk� - nie wiem, co mam
robi� - szlocha bezradnie. A ja - a ja... a mnie dusi,
przypominam sobie tamten telefon i swoj� zazdro��, i tak mi �al.
Zbieram do si� do kupy, g�aszcz� j� po policzku i m�wi�: - P�acz,
p�acz sobie, pop�acz sobie nareszcie, to si� wszystko zdarza w
jakim� celu, - los zsy�a takie straszne rzeczy po co�.
Zobaczysz... Bo�e, a� rzygam w�asn� m�dro�ci�. Wierz� w to ca�ym
sercem i chc�, �eby ona uwierzy�a, �e to nie koniec. Nie zapiek�a
si� w b�lu i �alu, nie odtr�ci�a tego wszystkiego, co by�o... Ze
im gorzej, tym lepiej. Wszystko, co nas naprawd� formuje to
cierpienie. Tylko trzeba zrobi� z tym co� dobrego... A ona
p�acze, a mnie a� boli w �rodku...
Wr�ci�am do domu, a ty siedzisz tu, na tym fotelu.
- Co masz tak� min�? Siadam przy tobie blisko.
- Nic nie m�w - m�wisz - poca�uj� ciebie, zanim...
- Zanim co? - �miej� si�
- Zanim ci� drugi raz poca�uj�...
A potem patrzysz na mnie tak uwa�nie i pytasz: - Sta�o si� co�?
No to ja - pami�tasz? - �e mo�e z nim porozmawiasz.
A ty:
- My nic nie mo�emy. Zdejmij kota ze sto�u. - Kot tu siedzia�...
- S� doro�li, wiedz� co robi�. Takie rzeczy si� zdarzaj�, nie
mo�esz kierowa� cudzym �yciem. Ale przy rzeczach dobrych si� nie
ro�nie, bierze si� je po prostu - i zaprzepaszcza... Ale to, co
si� teraz z nimi dzieje pozwoli im wzrosn��. Mi�o�� wszystko
wybacza. A potem tak spojrza�e� na mnie, przytuli�e� i
powiedzia�e�: - Nie martw si�, grunt, �e my wiemy, co jest
najwa�niejsze... Przypomnia�am sobie wtedy taki kawa�ek z Ajara.
Emila. Do telefonu zaufania dzwoni facet i m�wi, �e wkr�tce
umrze, lekarze mu daj� p� roku, �ona mu si� pu�ci�a i odesz�a
z m�odszym koleg�, c�rka szesnastolatka jest w ci��y, a syn
bierze narkotyki. I czy maj� dla niego jak�� pocieszaj�c�
wiadomo��. Czy mo�e by� gorzej? A ten, co tam siedzi po drugiej
stronie s�uchawki, m�wi: - No, mog�o by� gorzej... Wie pan, to
wszystko mog�o przydarzy� si� mnie...
I ju� wiem, �e pewne sprawy s� nieistotne, bo mnie nie dotycz�...
Mnie nie dotycz�!
Poczu�am tak� cudown� nadzwyczajn� pewno��: niekt�re sprawy na
tym �wiecie mnie nie dotycz�. Jest ich sporo. To s� wypadki
samolotowe, wybuchy bomb w Jerozolimie, ataki IRA, wyrzynanie si�
Tutsi i Hutu, dziennik telewizyjny oraz zdrada ma��e�ska. Ty
jeste� inny. A wszystko przez tego kota.
Miaucza� przez ca�� drog� - moj� drog� do banku i na lotnisko,
i le�a� zwini�ty na tylnym siedzeniu, jak odbiera�am przesy�k�,
i korek potem, a kot le�y i tak tylko n�k� trzyma, tak
pa��kowato czy jak... sama nie wiem... I dopiero potem do
weterynarza, `szybko, biegiem, natychmiast i... zdj�cia ma�ej
n�ki kota za 200 tysi�cy?! To jak za du�� nog� cz�owieka,
niesamowite, i ten weterynarz mi t�umaczy, �e z�amana, ale
przecie� to nie rasowy kot, mo�e nie warto, takie koszty,
operacja, gw�d�, o tu na udzie, za prawie dwie ba�ki. Platynowy,
czy co� takiego... i jeszcze nie ma pewno�ci... Tak mi sugeruje.
Ze mo�e lepiej u�pi�. Tak mi m�wi ten weterynarz. To mu t�umacz�,
�e jak si� ratuje jedno istnienie, to tak jakby si� ratowa�o
�wiat! ! ! I kot zostaje za te dwie ba�ki, i s�ysz� po raz
pierwszy w �yciu tw�j g�os: - Ale bana�!
Jasne, �e bana�, kurcz�, ale prawda te�. Wszystkie bana�y s� tak
naprawd� prawd�. I wychodzisz za mn� na ulic�, stajesz w tej
obskurnej bramie, patrzysz mi prosto w oczy, a ja to czuj� w
brzuchu, w �rodku, i wcale nie jestem obra�ona, kiedy s�ysz� jak
powtarzasz: - Straszny bana�! A potem dodajesz:
- Obawiam si�, �e jest pani kobiet� mojego �ycia...
Z�apa�e� mnie za ten przys�owiowy guzik... No i jak si� mog�am
z tob� nie um�wi�? Jak ciebie spotka�am, to wiedzia�am, �e
wszystko odzyska�o sens. Ty nie by�e� tym sensem, bro� Bo�e - ale
nagle �wiat ustawi� si� na w�a�ciwym miejscu, ziemia zacz�a
nareszcie kr��y� po swoim wyznaczonym od dawna torze, ziele� by�a
zielona, a ziemia brunatna. Mi�o�� to by�a mi�o��, krzes�o to
by�o krzes�o itd. Takie tam r�ne... No, bo tylko zadurzenie jest
niebezpieczne. Zmienia �wiat - w�drujesz sobie spokojnie nad
ziemi�, a� si� w ko�cu spierdalasz w d�. Chyba nie musz� by�
kulturaln� osob�. Spierdalasz si�! Po prostu. O, prosz� - u�ywam
s��w, kt�re uchodz� za obsceniczne.
1
O matko, wiem, �e tego nie znosi�e�. Pami�tasz, jak zaprosi�e�
swoich przyjaci�, �eby mnie poznali Pami�tasz t� pierwsz�
wizyt�? - Asie�ko, tylko nie opowiadaj tego kawa�u mi�dzy
pierwszym a drugim daniem, tego wiesz, o babie co przychodzi do
lekarza i w�osy jej rosn� tu i tu, a� do samego... Dobra? B�agam,
to tacy fajni ludzie, nie chc�, �eby pomy�leli... No i
przyszli...
Jacy cudowni... Siedzieli�my chyba z sze�� godzin - to naprawd�
niezwyk�e spotka� si� tak od razu, od serca, j�zor trzyma�am za
z�bami, �adnej baby i doktora - a� po tych sze�ciu godzinach oni
si� podnosz�, Ula ca�uje mnie w policzek i szepcze mi do ucha: -
Fajnie, �e ci� pozna�am, ale czas nie kutas, nie stoi, czas
lecie�. Przyja�ni� si� z ni� do dzisiaj. Czy teraz... Teraz to
ja mia�am gdzie� zadzwoni�... A moja matka m�wi�a tylko
"psiakrew" - ze dwa razy w �yciu tak powiedzia�a. I "cholera".
A ja, jak wr�ci�am pierwszy raz z obozu harcerskiego - by�o
kapitalnie - rzuci�am plecak w przedpokoju, wpad�am jak burza do
�azienki - po�o�y�am si� w ciep�ej wodzie, z w�os�w sp�yn�� jeden
skorek i ze dwa deko igliwia - le�a�am chyba z p� godziny, a jak
wysz�am czu�am si� l�ejsza przynajmniej o par� kilo, z plecaka
wysz�y nowe �wawe skorki - depta�am je - zostawia�y drobne �lady
na linoleum... No wi�c, jak wr�ci�am z obozu, to potem wesz�am
do kuchni, a tam mama przy lod�wce, g�rna szafka uchylona,
si�gn�am po chleb i waln�am czo�em prosto w r�g otwartych
drzwiczek, zanim pomy�la�am, to mi si� wyrwa�o "o kurwa" -
zmi�k�y mi nogi, mama schylona dalej grzeba�a w lod�wce, a� mnie
policzki zapiek�y z przera�enia... Nie zareagowa�a, dzi�ki Bogu,
udawa�y�my, �e ona nic nie us�ysza�a, a ja nic nie powiedzia�am,
no bo jak�e mog�a us�ysze� co�, co nie zosta�o powiedziane? No
w�a�nie. Wi�c udawa�am, �e nic nie widz�, nie s�ysz�.
Przytulasz si� do mnie w nocy - uwielbiam jak k�adziesz mi na
udzie r�k� i lekko - tak jakby mimochodem, niedbale, niechc�cy,
przez przypadek po prostu - przesuwasz ku g�rze, ja le��
odwr�cona ty�em, jedna noga podgi�ta w kolanie, jedna r�ka
obejmuj�ca poduszk� - ju� �pi� - ju� nie musz� - nic nie musz�,
a twoja d�o� leciute�ko przesuwa si� po wewn�trznej stronie
mojego uda i czuj� si� jakby delikatnie dostrajana do swojego
wn�trza, kt�re ju� czeka na nast�pny centymetr dotkni�cia,
jeszcze jeden, jeszcze - ju�... Piersi mi si� robi� takie
obrzmia�e na tym prze�cieradle - �pi� przecie�, ale niech on nie
cofa tej r�ki... a twoja r�ka nabiera pewno�ci, ju� jej nie
cofniesz... A udo mam w tym miejscu rozwalone.
O, tutaj... o - o tu mam nast�pny �lad po cierpieniu mi�osnym.
A� mnie musieli' zszy�... Wysz�am z psem na spacer - takiego
mieli�my �licznego psa, dot�d si�ga�, a mo�e dot�d... w ka�dym
razie �eb mia� na wysoko�ci w�a�nie mojego uda. Lipy prawie
kwit�y, wiosna, za chwil� koniec szko�y - do dzisiaj my�l� w
kategoriach "za chwil� wakacje" - sta�am pod tymi lipami i
namawia�am psa, �eby szybciej siusia�, a zza bloku wyszed� Marek
- kocha� si� we mnie - mia� 17 lat i kuratora, i krzykn�� - co
krzykn��? Co� w rodzaju:
- Te� mam z tob� do pogadania! Czy co� takiego.
A� si� zagotowa�am, wszystkie dzieciaki wpatrzone we mnie,
postrach podw�rka wali taki tekst, oczywi�cie wzruszy�am
ramionami, pies akurat znalaz� interesuj�cy �lad po suczce, nie
dawa� si� odci�gn��, Marek krzykn��: - No, podejd� tu!
Smycz si� wypr�y�a, dzieciaki wgapia�y si� we mnie - dzi� bym
powiedzia�a, �e pod presj� opinii publicznej, odkrzykn�am
odwa�nie: - Daj ty mi �wi�ty spok�j!
A wtedy Marek podni�s� kawa� szyb, takie grubej, z drzwi
wej�ciowych, i powiedzia�: - Podejd�, bo ci psa upierdol�. -
Spr�buj - powiedzia�am. I wtedy rzuci� ten kawa� szk�a, tak jakby
puszcza� kaczk�... prosto w Brysia... Zas�oni�am go - nawet nie
podni�s� g�owy - a ja poczu�am : gor�ce smagni�cie na nodze,
takie ostre kr�tkie sparzenie i to gor�co sp�yn�o a� do
tenis�wki, Marek krzykn�� "O Jezu", spojrza�am na nog� - by�a
cudownie czerwona, kucn�am - nic nie bola�o, tylko w �rodku tej
czerwieni pojawi� si� w�w�z zape�niaj�cy si� szybko �wie�� krwi�,
kto� pobieg� zadzwoni�. Przyjecha�o pogotowie i zabrali mnie na
szycie uda.
Marek jecha� na rowerze za karetk�; widzia�am go wyra�nie przez
tyln� szyb�, zanim nie wyjechali�my w Gr�jeck�... Dwana�cie
szw�w, do dzisiaj blizna...
A twoja r�ka taka ciep�a, pewna, zna m�j ka�dy kawa�eczek, a ja
z takim dr�eniem czekam, a� ominie blizn�, przesunie si� wy�ej...
Uwielbiam by� tak dotykana... Nie widz�, nie s�ysz�... Czuj� t�
twoj� r�k�... I potem tak samo... Nie widz�, nie s�ysz�...
Siedzimy razem, tak du�o ludzi, tylko jedna kobieta nie patrzy
na mnie, ale jak�e jest zabawnie - opowiadamy historie prawdziwe
- opowiadanie historii prawdziwych jest zawsze interesuj�ce,
poniewa� nikt nie wymy�li lepszych. O, na przyk�ad jak Sarniccy
poszli do przyjaci� na bryd�a. Po czwartym robrze i kolacji
otworzyli whisky - pili whisky, a� wpadli na pomys�, �eby w
lipcow� noc poje�dzi� na nartach. Dziewi�te pi�tro, na
Jerozolimskich - olbrzymie blokowiska, mieszkanie przy
mieszkaniu, zsypy do �mieci na ka�dym pi�trze... To wa�ne, zsyp
na �mieci czasem odgrywa dziejow� rol�. . No wi�c, panowie si�
spiwszy - z pawlacza zosta� zdj�ty sprz�t narciarski,
kombinezony, narty, gogle, srogie - za�o�yli to wszystko i
postanowili zjecha� jedno pi�tro schodami, �eby przypomnie� sobie
to wspania�e uczucie. A cichutka s�siadka, emerytka �mieci posz�a
akurat wynie��. Naukowiec wpad� na ni� z p�pi�tra, kobieta
waln�a g�ow� w �cian�, �mieci si� potoczy�y, panowie otrze�wieli
natychmiast - pogotowie i te rzeczy. Poniewa� ludzie kulturalni,
rano pobiegli do szpitala dowiedzie� si�, co ze starsz� pani�.
Starsza pani ju� by�a przytomna, po badaniach EEG - w m�zgu nic -
id� do lekarza prowadz�cego zatroskani... A lekarz m�wi, �e no,
badania w porz�dku, tylko staruszka jest nienormalna, bo upiera
si�, �e narciarze na ni� wpadli. Siedzimy sobie i opowiadamy
takie historie - a ja mam wra�enie, �e narciarze na mnie wpadli.
�e widz� rzeczy, kt�re nie s�. Tamta kobieta nie patrzy na mnie -
jak to dobrze wida�, kiedy kto� na ciebie nie patrzy, ale
oczywi�cie w m�zgu mi si� nic nie zapala - m�j wy��cznik
bezpiecze�stwa, moja czerwona lampka przepalona na amen - tylko
czuj� co� o�lizg�ego w jej spojrzeniu, kt�re b��dzi w okolicach
mojego m�a. Ale w tym nie ma �adnego niebezpiecze�stwa, a ja mam
paranoj� - wcale na ciebie specjalnie nie patrzy, ja jestem
przewra�liwiona. Wracamy do domu, wiecz�r �agodnieje, napi�cie
mija.
Jestem w z�ym stanie.
Stoimy w �azience, ja ju� opatulona r�cznikiem - ty namydlasz
g�bk� p�ynem do mycia Ph pi�� i p�. Mi�o by�o? Mi�o by�o.
- Ale ta Ola mnie co� unika - rzucam od niechcenia, tak sobie,
nie my�l�c o niczym, bo, jak wiadomo, mnie takie rzeczy nie
dotycz�. - Ona? Daj spok�j, przecie� jest taka mi�a. Taka
bezpo�rednia. Ona nie robi nikomu przykro�ci. Ty jeste�
przewra�liwiona. - Mo�e jestem - zgodzi�am si� wtedy. �adnej
lampki, �adnego b�ysku, nic, nullo.
- Mo�e jestem - doda�am. - Mo�e to przez ten jej g�os. Taki
skrzecz�cy. - Ona? Ona wcale nie ma skrzecz�cego g�osu. OK.
S�ysz� rzeczy, kt�re nie s�. A ty m�wisz:
- Nie ka�dy mo�e mie� taki ciep�y g�os jak tw�j - dzi�ki Bogu -
a ja mam ciebie... i tw�j g�os... A w nocy si� kochamy. Dobra...
nie b�d�... Napij� si� herbaty... umywalk� albo klozet zapcha�,
wynika z nieu�wiadomionej, g��bokiej potrzeby bliskiego kontaktu
z hydraulikiem. - I si� roze�mia�. I jak wr�ci�e� z tych
warsztat�w, to poszed�e� do piwnicy, wr�ci�e� z kluczem
francuskim w kieszeni i powiedzia�e�: - Wszystko ju� wiem, u
ciebie to by�a zawsze u�wiadomiona potrzeba - i kochali�my si�
w kuchni na pod�odze... A fusy to ja zawsze wylewam do zlewu.
Nie wiem dlaczego. Kiedy� kto� powiedzia�, �e takie fusy - tylko
nie pami�tam, czy z kawy czy herbaty - to dobrze robi� rurom.
Przeczyszczaj� je. Jak pierwszy raz zobaczy�e�, �e tak robi�, to
a� krzykn��e�. A potem powiedzia�e�, �e przez te pi��dziesi�t
sze�� lat, co mamy razem prze�y�, to mo�e si� naucz� wylewa� do
klopa. A potem, pami�tasz? Na jakich� warsztatach jeden m�ody m��
�ali� si� terapeucie, �e tylko jednej rzeczy nie mo�e znie��, a
mianowicie on kocha �on� bardzo, ale nie jest jej w stanie
wybaczy�, �e ona bez przerwy wrzuca fusy do zlewu i ten zlew jest
lub b�dzie w najbli�szej przysz�o�ci permanentnie zatkany. I co
to znaczy? A terapeuta tak popatrzy� po was wszystkich uwa�nie
i powiedzia�: - Wrzucanie przez kobiety do zlewu, umywalki czy
klozetu r�nych rzeczy, kt�re mog� rzeczony zlew, A Ewa mi m�wi
o swoim m�u.
- Wiem, �e do tamtej dzwoni, a powiedzia�, �e zerwa� - �zy kapi�
na obrus: - Nie szkodzi, nie szkodzi, zobaczysz, co b�dzie
najwa�niejsze, najwa�niejsze trzeba ocali�, je�li si� tego nie
ocali - to nie zostaje nic, warto powalczy� - nie o niego, o
siebie. Ewa podnosi na mnie skopane oczy. - Naprawd� tak
my�lisz?... M�wi� z przekonaniem:
- Przecie� si� nie wie, co jest wa�ne, dop�ki nie mo�esz tego
utraci�. Jak wybaczysz, m�wi� ci, to ci lepiej... Wybaczenie koi
b�l. Z nami jest inaczej'...
Jak kiedy� sta�am w oknie i by�o tak cudownie pi�knie, zachodzi�o
s�o�ce, brzozy odstawa�y od nieba takie drobne, osikowate,
dr��ce, by�o lato,
k�osy zbo�a mieni�y si� mgli�cie jak gruby moher, ptaki zanosi�y
si� przedwieczornym ujadaniem - sta�am w oknie i pomy�la�am, �e
jest tak cudownie, �e w taki dzie� powinno si� umrze� - a ty
stan��e� za mn�, przytuli�e� mnie do siebie, opar�am plecy o
twoj� pier�, jedn� r�k� trzyma�e� mnie za brzuch, drug� po�o�y�e�
na moim obojczyku, czu�am jak jeste�my jedno�ci�, zachodzimy
razem ze s�o�cem, zst�pujemy w wiecz�r spokojny, leniwy, zawsze
nasz... I powiedzia�e�:
- Dlaczego ci smutno? Zobacz, mamy wszystko czego nam trzeba...
A ja powiedzia�am:
- Ale nie do�yjemy ju� naszych du�ych drzew, kt�re posadzimy. A
ty poca�owa�e� mnie w szyj� i powiedzia�e�:
- Ale b�dziemy razem patrze� jak rosn�, to wa�niejsze... Tak
bardzo ci� kocham... Tak by�o... Ale tu pe�no pet�w... musz�
chyba wywali� popielniczk�... A propos �mieci.
U Anki w bloku mieszka� facet, kt�ry mia� kochank� na dole. �on�
oszukiwa� lat par�, wyje�d�aj�c na delegacje pi�tro ni�ej. A�
pewnej nocy, jak by� na tej delegacji, kochanka go wys�a�a z
kub�em �mieci. Zsyp na sz�stym by� zatkany, poszed� na si�dme,
wywali� kube� w pid�amce, stan�� pod drzwiami i zadzwoni� do
w�asnego mieszkania. Otworzy�a �ona, spokojnie przeszed� do
kuchni, otworzy� szafk� pod zlewem i zobaczy� pe�ny kube�. Potem
zemdla�. Potem si� rozwi�d�. Mieszkania w blokach s�
nieszcz�ciem dla zdrajc�w.
No dobra, Misiu, nie jestem w dobrym stanie... Co ja chcia�am
powiedzie�?... Jak trzymam r�ce w g�rze to mniej boli... O tak,
tak niedawno to wszystko, ta�czy�am przed lustrem, sp�dnic�
opu�ci�am na biodra, go�y brzuch - ale wci�gn�am - go�e piersi -
r�ce podniesione - wygl�da�am rewelacyjnie, kr�ci�am tymi
biodrami, a ty, wydawa�o mi si�, patrzysz z zachwytem. Bo�e...
nie wytrzymam tego... z pierdolonym zachwytem - niski ton g�osu -
chod� ju� do mnie, nie m�cz mnie tak... chod� ju�... Taki
seksowny ton faceta, kt�remu ju� stoi i kt�ry nie chce czeka�...
Bo oczywi�cie kocha i po��da. A ja, idiotka, z tymi go�ymi
cyckami, z u�miechem - czu�am si� tak pewnie, tak bezpiecznie...
Nigdy tego nie robi�am... Nie �mia�abym wcze�niej robi� takich
rzeczy... No, mo�e tatu� nie by�by zadowolony. Czy tatu� by�by
zadowolony, �e c�reczka �wieci go�ymi cyckami przed obcym w ko�cu
facetem?
Wtedy te� by�y ta�ce... karnawa�...
- Karnawa�! - odkrywczo kto� powiedzia�.
- To mo�e u nas? - Ty przytuli�e� mnie w pasie. OK. Mo�e u nas.
Po tym spotkaniu w naszym domu dosta�am sza�u. Jeszcze oczywi�cie
nic nie wiedzia�am, ale je�li go�� w moim domu nie odzywa si� do
mnie przez siedem godzin, a jest osiem os�b raptem, to czy
my�la�e�, �e ja tego nie zauwa��? Ta�czy� ~e mn� ca�y czas, a
kiedy posz�am odgrza� chi�skie jedzenie, odwr�ci�am si� -
zobaczy�am o tu, w szybach, jak ona si� podnosi i natychmiast
podchodzi do niego, i jak on obejmuje j� - czeka�a na ten moment.
Bo�e, przecie� nie b�d� idiotk�. Przecie� cz�owiek, z kt�rym
�yj�, ma prawo ta�czy� z kim chce, przecie� nie b�d� robi�
awantury, przecie� nie posiadam go na w�asno��, przecie� musz�
zachowywa� si� godnie, przecie� musz� zaj�� si� sob�, a nie
�ledzi� go, nie kontrolowa�, nie sprawdza�, nie pilnowa�!
Miesza�am �arcie - to nie jest mi�o��, pomy�la�am. Przecie�
jeste� cz�owiekiem wolnym! Mi�o�� to zaufanie do drugiej osoby -
tak m�wi�e�! Przecie� wiem, �e mnie nie zranisz. Przecie�
m�wi�e� - wiem, na pewno wiem, �e ci� nigdy nie skrzywdz�.
B�dziemy �yli przez pi��dziesi�t sze�� lat. Ale jak wesz�am z
jedzeniem, to ju� siedzia�a pod kominkiem, jakby nigdy dupy z
tamtego miejsca nie podnios�a. Siedzia�a z tymi w�osami jak glut.
A o drugiej w nocy: do widzenia, do widzenia, sralis mazgalis,
jak by�o mi�o, naprawd�, do zobaczenia, ble ble ble... trzeba to
koniecznie powt�rzy�... Trzeba to koniecznie powt�rzy�! ! ! Szlag
mnie trafi�.
- Nie obra�aj mojej inteligencji - wrzeszcza�am. - Wiem, �e
b�dziesz robi�, co chcesz, ale nie �ycz� sobie widzie� jej wi�cej
w moim domu! - Ale dlaczego? To taka mi�a kobitka.
- Przecie� nie b�d� ci� kontrolowa�! Nie b�d� ci� �ledzi�! Mo�esz
robi� co chcesz, to... Ale nigdy jej nie zaprasza�am, zawsze
przychodzi�a na doczepk� do towarzystwa, nigdy z m�em... A ty:
- Och wiesz jak go praca wci�ga... On nigdy nie ma czasu... - Ale
ja nie chc� jej wi�cej w moim domu! A ty nagle zrozumia�e�: -
Kochana, kochana, wiesz, �e jeste� dla mnie najwa�niejsza,
przysi�gam ci, �e nigdy ju� ona do tego domu nie wejdzie, chyba
�e zmienisz zdanie. To nie ona jest wa�na, tylko ty, jak mo�esz
w og�le tak my�le�, przecie� ty jeste� moja, tylko ty, ju�
zawsze... Nie psuj tego, co jest mi�dzy nami, kochana... Nie
pami�tasz, �e um�wili�my si� na pi��dziesi�t sze�� lat?
Pami�tam...
To co to ja mia�am zrobi�?
A pami�tasz, jak kiedy� si� obudzi�am nad ranem i otworzy�am
oczy. W sypialni ju� nie by�o ciemno i jeszcze nie by�o jasno.
W tej szaro�ci napotka�am tw�j wzrok i u�miechn��e� si� do mnie.
- Patrz� na ciebie - powiedzia�e�. - Jak �pisz. �al mi czasu,
kiedy jeste� obok... Patrz� na ciebie... A teraz ja widz� rzeczy,
kt�re nie s�...
Szklanka to nie jest szklanka, st� nie jest st�... co napisa�
Herbert o stole? To by�o wa�ne... Przypomn� sobie... Nie chc�
sobie przypomina�. Pieprzy� Herberta. Nie wiem, dlaczego mam si�
w tym wszystkim babra�. Nale�y bra� �ycie, takie jakie jest. Nie
czepiaj si� przesz�o�ci - jest martwa. Cohen wyl�dowa� w
klasztorze buddyst�w i �yje tam od dw�ch lat. W prawdziwym
poznaniu siebie tkwi wolno��, mi�o�� i niezale�no�� - tak
m�wi�e�. A ja mam nowe zmarszczki ko�o oczu... Mam nowe
zmarszczki. Jaka szkoda. Tutaj mi si� takie co� zrobi�o... Nie
mia�am tego. Sk�rka jak z Biurka. Chocia� w�a�ciwie mnie to g�wno
obchodzi. Prawdziwe dbanie o siebie nie polega na wklepywaniu
krem�w... Ale tutaj tego nie mia�am. Mam nadziej�, �e mi si� nie
zrobi taki ma�pi pyszczek, obwis�e policzki, zaci�te usta - taki
ma�pi pyszczek zdradzanych kobiet... A mo�e mi si� zrobi. Nic
mnie to nie obchodzi.
Ja? Ja mam paranoj�?
Ostatki. Sratki. Telefon, ostatki! Oczywi�cie p�jdziemy.
Oczywi�cie, jak�eby inaczej. Podje�d�amy. Czerwonego mercedesa
nie ma. Oddycham.
Ale kr�tko, bo ona siedzi.
- O, niekt�rzy m�owie nawet w ostatki ci�ko pracuj� - zauwa�y�
m�j m��. - Ha, ha - Ola, co za imi�, ob�e jakie� Ooola, Ola si�
�mieje skrzekliwie - jak m�czyzna nie ma grubego mi�dzy
nogami... portfela, to co z niego za m�czyzna, ha, ha, ha. No
doprawdy, ha, ha, ha. Ale �mieszne. Boki zrywa�.
Witamy, witamy. Drinki, soczki, sroczki, sa�atki, z�ote my�li. -
M�� powinien bardziej uwa�a� na �on�.
- Albo �ona na m�a, ha, ha, ha - skrzekliwe. - Nigdy nic nie
wiadomo. Ano, nie wiadomo.
A propos, kto� rzuca: A jedna pani, jak zasta�a m�a z inn�
pani�, to wykaza�a klas� i powiedzia�a
spokojnie: "prosz� si� ubra�, zrobi� kaw� i czekam na pa�stwa w
salonie." Zrobi�a kaw�, pomodli�a si� w duchu i dalej spokojnie:
"Wydaje mi si�, �e powinni�my o tym porozmawia� - tu zwr�ci�a si�
do obcej - mam wra�enie, �e obie jeste�my oszukiwane." M��
milcza� jak gr�b, a panienka z akcentem warsiaskim powiedzia�a:
"No to chiba niech pani m�wi za siebie, no bo ja to wiedzia�am,
�e jest �onaty" No i co, no i co? No i pstro...
Pami�tasz, jak wszyscy oczekiwali ko�ca tej historii? No i nic.
A ty na to:
- A bo g�upi by�. Ja to bym si� podni�s� i powiedzia�: "Kochanie,
to nie ja". Uwierzy�aby� prawda? Wszyscy gruchn�li �miechem,
najbardziej skrzecz�co Ola i m�wi do mnie, specjalnie do mnie: -
No i co, no i co? A ja wtedy patrz� jej prosto w oczy i m�wi�:
- Zastaj� swojego m�a in flagranti i m�wi� do niego: cze��
kochanie, zap�a� pani, kolacja na stole. Towarzystwo: hi, hi, ha,
ha... Ca�kiem mi�y wiecz�r poza tym.
Ola rajstopki zdj�a, bo p�k�y, sp�dnica rozpi�ta po uda, uda
kr�tkie, ale za to ca�e w pop�kanych naczynkach i wisi na moim
m�u znowu. A on zadowolony. A j a nic.
Wracamy do domu, ja prowadz�, a ty mi nagle, kurwa, jakie ja mam
prawo, �eby ludziom przykro�ci robi�? Czy ona ci co� zrobi�a? Czy
ona mi co� zrobi�a?
Wchodzimy do domu, a ja nie wiem, gdzie ja jestem.
- Przecie� to by�y �arty, a ty tak na powa�nie. Poczucie humoru
ci nawala. Takim tonem do niej. - On do mnie tak m�wi. Szlag mnie
trafi�, wypadam z domu, rzucam si� do samochodu, w��czam silnik,
dw�jka huczy... Za bardzo to si� nie naje�dzi�am, bo zaraz na
g��wnej gliny sta�y i mnie zatrzyma�y. W�ciek�a by�am jak sto
dwadzie�cia. - Dow�d - m�wi mi facet. Wyci�gam dow�d osobisty i
podaj�. Spojrza� na mnie dziwnie i warczy: - Rejestracyjny.
Podaj�. - Od kiedy si� je�dzi na �wiat�ach? - warczy. Kurde, sk�d
ja mam to wiedzie�? - Od kiedy za�o�yli.
- Od pierwszego listopada - syczy - do pierwszego marca. A w
dodatku jest noc, czy pani nie widzi, �e pani nie ma �wiate�? No
i tu niestety przesadzi�. A sk�d ja do cholery mam wiedzie�, �e
nie mam �wiate�, jak ja jestem w �rodku, a �wiat�a na zewn�trz?
Nawet mi mandatu nie da�...
Wr�ci�am do domu, czeka�e� na mnie, czajnik szumia�.
- Co ty wyprawiasz? Wiesz, jak jest p�no? - Ty wracasz przecie�
jeszcze p�niej. - Ale ja pracuj� - m�wisz. - Co si� z tob�
dzieje? No w�a�nie, sk�d mam wiedzie�, jak jestem w �rodku?
Paranoja ciemnoniebieska z odcieniem...
OK, Misiu, pomy�la�am. Nie jestem w dobrym stanie. Trzy psy w tym
jedna suka z cieczk� - no, wyobra� sobie, jaka to jest zabawa.
Jeden, ten du�y wilczur - w ogrodzie. W ogrodzie, to du�o
powiedziane - �piewa pod drzwiami wej�ciowymi, drzazgi lec�,
beton wy�wiecony, odci�gn�� go nie mo�na, suka w przedsionku
g��wnie zaj�ta ze�eraniem but�w, bo si� zapomnia�o wynie�� par�
razy, w przedpokoju Azor zanosi t�skne "daj dupci", wal�c �apami
po terakocie. �eby wyj�� z domu musisz odci�gn�� Azora, wnie��
buty do sionki - je�li przypadkiem nie zapomnia�a� ich wcze�niej
wynie�� - ubra� si�, suka kwiczy i stara si� poliza� ci� po
wszystkim, Kuba wali ca�ym cia�em w drzwi wej�ciowe, przeczuwaj�c
otwarcie �luzy, ubierasz si� szybko, walcz�c z namoln� suk�,
uchylasz drzwi - najpierw wsadzasz kolano, Kuba, mimo �e wa�y
czterdzie�ci pi�� kilo, zamienia si� w w�a i na wysoko�ci �ydek
pr�buje si� wcisn�� w szpar�, z kolanem wysuni�tym do przodu
dajesz mu odp�r, ju� w progu odwracasz si� szybko i przekr�casz
klucz w drzwiach do przedpokoju. Azor wariuje po stronie domu,
Kuba wariuje po stronie ogrodu, zamykasz z hukiem drzwi,
olbrzymie �apy depcz� ci� po stopach, ow�osione cielsko ociera
si� o uda, napiera - a nu�... Wsiadam do samochodu spocona,
psiakrew, a szosa oblodzona... Jak ona wchodzi�a do mojego domu?!
Nie b�d� o tym my�le�. Nie chc� o tym my�le�.
Dobrze. Wi�c... co ja chcia�am powiedzie�... Her
bata... Lubi� herbat�. To najbardziej wykwintny trunek.
Yunnan - ale musi by� numer plantacji. I �wie�a. Parzona w
szklance, cienkiej, przezroczystej, zalewana. Fusy podnosz� si�
do jednej trzeciej wysoko�ci szklanki - och, masz wi�zienne
upodobania - s�ysz�. Mam. Tak, taka herbata jest niez�a... Ale
nie �pi� po niej... Sen... Jeszcze czego...
�ni�o mi si�, �e umieram.
Moje p�uca s� unieruchomione, nic nie mog� zrobi�. Czarne koty
wchodz� przez okno, oczywi�cie noc, zawsze mi si� �ni noc,
ciemno��, bagnista nieprzebrana ciemno��, oddychaj�ce pulsuj�ce
bagno i ja bez oddechu. Kto� do mnie podbiega i ci�gnie do
szpitala, kt�ry jest tu�-tu�. Po obu stronach
drogi w b�belkowym bagnie stoj� lustra - id� bardzo wolno,
prowadzona pod r�ce, nie mam si�y, poniewa� moje p�uca nie
pracuj�. W ka�dym nast�pnym lustrze jestem ju� inna, coraz
bardziej blada, coraz szczuplejsza, oczy mam coraz wi�ksze i
wi�ksze, a ko�ci policzkowe coraz bardziej wyraziste, w ostatnim
lustrze to ju� niemal�e przebijaj� sk�r�. Fioletowe obw�dki warg
p�czniej� - ja wiem, �e to koniec. Sala operacyjna jest
o�wietlona ma�ymi przytulnymi lampkami, zielone bryd�owe sukna
przykrywaj� chorych z otwartymi brzuchami, kolorowe
p�przezroczystoczerwone jelita zwini�te w k��by le�� w zieleni
tak naturalnie i beztrosko. Nie mog� tam wej��. Tam s� �ywi, ja
umieram. Musz� cho� raz jeszcze odetchn��, a dusz� si� i wiem,
�e to niemo�liwe, i wiem, �e po tym jednym jedynym male�kim
oddechu wszystko si� zmieni - i nie mog� tego zrobi� - a lekarze
przywi�zuj� mnie pasami do w�zka na korytarzu. �mier� pojawia si�
nagle - i nag�a jasno�� umys�u: jeden jedyny raz musz� wzi��
sobie powietrze, �eby zd��y� powiedzie� - niech b�dzie tak jak
chcesz - i mog� umrze�. Niech si� dzieje wola twoja. I wtedy pasy
na moment puszczaj� - zd��y�am. I umar�am. I wiedzia�am, �e
umar�am. �e wszystko si� sko�czy�o. Ze wszystko trwa. Ze skoro
wiem, to zaledwie pocz�tek. Budz� si�, siadam na ��ku. Serce
wali jak oszala�e.
- Co robisz? - odwracasz si� w moj� stron�, p�przytomny, z
czwartku na pi�tek przest�pnego roku. - Mia�am taki okropny sen,
�ni�o mi si�... - Daj spok�j, jest wp� do trzeciej, �pij, ja te�
mam prawo spa� o tej porze. No i co... no, masz prawo...
A jeszcze wtedy nie wiedzia�am, �e... Nic nie wiedzia�am. Nawet
nie podejrzewa�am, �e... Niczego.
Nic. Przecie� ca�y dzie� ci�ko pracowa�e�, przecie� nie mog�am
wiedzie�, �e wypagerowa�e� j�, �e by�a w moim domu, �e rozk�ada�a
nogi w moim ��ku! ! ! Owszem, jak wr�ci�am - by�e� lekko
niespokojny: st�uk�em cukiernic�, tam, cholera, taki ba�agan!
Pomy�la�am g�upia, �e jest mu przykro, m�j prezent imieninowy...
A w sobot� ten s�siad.
- Dlaczego nie otwiera�a� drzwi? - pyta. Mnie pyta.
- Kiedy? - ja pytam.
I jeszcze nic, jeszcze nie chwytam, jeszcze wiem, �e to po prostu
paranoja, nie rozumiem, o czym m�wi. - By�em wczoraj - a ty, m�j
m��, siny siedzisz i nic nie m�wisz. - By�em wczoraj - s�siad
t�umaczy
- przynios�em te ksi��ki, ale tylko czerwony mercedes sta� pod
bram� i nikt nie otwiera�... Ja robi� herbat� dla siebie - tak�
jak lubi� - dla nich kaw� i nagle dociera do mnie, o co pyta:
dlaczego nie otwiera�am, a by�am ca�y dzie� w pracowni - tylko
ty by�e� w domu - i dalej nie rozumiem, co robi� czerwony
mercedes pod moim domem. Nios� t� kaw� i t� herbat�, patrz� na
ciebie i widz� - wszystko widz�, wszystko wiem - ona je�dzi tym
pieprzonym mercedesem, jak jej m�� w delegacji, by�a tu, to ona
by�a!!! ...przysi�gam, �e nigdy nie wejdzie do tego domu -
kochana jeste� dla mnie najwa�niejsza... Patrz� na tego swojego
m�a i nie wierz�, i pytam, idiotka, jeszcze pytam, jeszcze raz
pytam: - Ona by�a?
A s�siad s�odzi kaw�, w nag�ej ciszy tylko ta �y�eczka... a ty
.. a tobie twarz coraz bardziej sinieje. M�wisz do s�siada: -
Musia�e� si� pomyli�, nikogo nie by�o. S�ycha� wysoki wrzask
ba�anta, martwiej�. - Mo�e to by�a �ada nie mercedes - zgadza si�
nagle s�siad. - Musz� i��... Nie dopita kawa zostaje na stole,
on wychodzi, psy szczekaj� przy furtce... potem biegn� wzd�u�
p�otu, stoj� na ganku i patrz� na bezlistne drzewa... ...mo�emy
razem patrze� jak rosn�... Jak mo�emy razem patrze� jak rosn�?
Tak zimno, tak strasznie zimno, wchodz� do �rodka, siadam obok
ciebie, przera�onego m�a - dosy�, dosy� - nie k�am, nie k�am! -
a ty podnosisz si� z fotela, potr�casz fili�ank�, kawa ciemnym
strumieniem cieknie po z�otawej serwecie, po fr�dzelkach kap kap
kap na dywan - b�dzie plama - nie k�am - teraz nie k�am! ! ! -
a ty odwracasz si� i krzyczysz: - Owszem, pierdoli�em j� wczoraj
na g�rze, w twoim pokoju, zadowolona jeste�?! Bladoniebieski
kolor mojej paranoi ciemnieje, to ju� czer�... i to nie paranoja,
plama na dywanie robi si� coraz ciemniejsza, wi�c to tak? Tak...
Tak sobie... No prosz�... Po prostu...
Tu jest ta plama, nie wiem, czy ta plama pu�ci, od kawy tak
trudno wywabi�... Od kawy tak ci�ko... od owoc�w te�... Ale
mo�na wymoczy� w wodzie z chlorkiem... z bia�ego materia�u... z
bawe�ny... A z kolorowych letni� wod� mydlan�... tak si� ju� nie
m�wi... Albo rozcie�czonym amoniakiem... a z jedwabiu?... jedwab
jest delikatny... w�dk�, albo gor�cym mlekiem... a kaw�? Z
dywanu...? I szum w uszach.
I �wiat lekko przechyla si� na obie strony I drzewa dotykaj�
koronami ziemi. I ziemia wznosi si� ku g�rze i �agodnie opada.
I niebo sk�ania si� ku do�owi. A ja stoj� nieporuszona w centrum
tego zamieszania.
Nie dziwi� si� niczemu.
Nie mog� powstrzyma� ani ziemi, ani nieba. Usta puchn�.
Bezwilgotny j�zyk i nie ma jak prze�kn�� �liny. Gard�o zaciska
si� i hektolitry krwi w g�owie. Oczy bol� coraz bardziej. Widz�
coraz wyra�niej t� rzeczywisto��, o jakiej nie mam poj�cia,
jakiej jeszcze przed chwil� nie by�o, jakiej nie dostrzega�am,
jakiej nie podejrzewa�am o istnienie, a kt�ra teraz jawi si� w
ca�ej okaza�o�ci i zagarnia miejsce tej innej, tej nieprawdziwej,
gdzie wszystko mia�o sw�j czas i miejsce. Nieprawdziwy czas i
niew�a�ciwe miejsce.
I to jest tak lepkie, ch�odne d�onie zaci�ni�te w pi�ci opieram
o policzki, niech nikt nie zauwa�y, co si� dzieje, niech nikt nie
widzi krwi przeciekaj�cej przez zaci�ni�te palce. Dalej, patrz!
Patrz, co si� dzieje i pami�taj! Przesuwa si� ta nowa
rzeczywisto�� na sprz�ty - to ju� nie to ��ko, na kt�rym... -
to inne ��ko, ��ko, na kt�rym migotliwie mruga, jak �wiat�a na
przej�ciu, jego wspomnienie nas dw�ch, w nowym ��ku nie ma dla
miejsca, takie by�o du�e, a teraz takie male�kie - i okno, to
inne okno
- i niebo w oknie obce, nieznane i nareszcie prawdziwe, �adnej
bajki, - a woda cieknie z kranu do niczyjej wanny, nie naszej,
niby tej samej, a zupe�nie innej - i nasz pok�j to nie nasz
pok�j, bez miejsca dla mnie - bo ju� zaj�te, ju� splamione. Nic
nie mog� zrobi�.
Tamta rzeczywisto�� by�a fa�szywa.
I dom dziwny - za wysoki? Czy za niski? Nowy, inny, nie
zauwa�y�am wcze�niej, �e rynna, �e dach, �e podmur�wka nie moja?
Jaka� musia�am by� g�upia, �eby widzie� inne rzeczy, w miejsce
tych, kt�re s�. Jaka� dziecinna. Nic ju� nie jest.
Nawet moje psy zbrukane jej r�k�
- chod�, chod�, �liczny piesek, nie ugryzie?
- Nie, ale� sk�d, spokojnie Kuba, spokojnie, dobry pies, widzisz,
pog�aszcz go. - Co z psami?
Mo�e chocia� kota nie by�o w domu, wtedy, wczoraj, a to mnie nie
by�o w domu, a ty by�e�, ty by�e� i ona by�a w moim domu, nie
moim ju� domu. Ale to ju� nie ma �adnego znaczenia.
Zawsze tak by�o, to ja po prostu nic nie chcia�am widzie�. Nie
chcia�am wiedzie�.
�y�am w wymy�lonym �wiecie.
Umieram z mi�o�ci. Umieram z braku mi�o�ci. Dogorywam.
Dzie� po dniu, noc po nocy. Ka�dy ranek jest zaskoczeniem.
Jeszcze nie? Jeszcze jeden dzie�? Dzie�, po kt�rym znowu b�d�
umiera�, i noc, w kt�rej czai si� �mier�? Krokodyl siedzia� pod
��kiem. Wci�gn�� mnie tam i krzycza�am, tak strasznie
krzycza�am, a �aden g�os si� nie wydobywa�. A ty, mamo,
przechodzi�a� mimo, widzia�am twoje po�czochy z br�zowym szwem,
prostym szwem od pi�ty a� tam, wysoko, ale wysoko nie widzia�am,
tylko �ydk� widzia�am i buty z obcasem, i spad�a ci �y�eczka
srebrna, krokodyl zamar�, ale ja te� zamar�am i nie mog�am si�
ruszy�, i krzycza�am, krzycza�am bezg�o�nie, ale ty si� schyli�a�
po �y�eczk� i nie spojrza�a� pod ��ko, gdzie on mnie trzyma� i
nie zauwa�y�a� mnie... Dlaczego, mamo, mnie nie zauwa�y�a� i mnie
nie uratowa�a�? Dlaczego mamusiu, nie mo�esz mnie teraz uratowa�?
No i jak zobaczy�am wtedy t� twoj� sperlon� potem twarz jak nagle
b�ysn�o Bo�e to przecie� prawda to wszystko by�a prawda a potem
stoisz w Kuchni i krzyczysz: - To jak piwo, wypija si� poza domem
i nie pami�ta, to jak piwo, nie mog�em si� oprze�, wybacz mi,
wybacz mi... ja wiem, �e po twojej stronie jest prawda i mi�o��,
a po tamtej ciemno�� i zguba... I czuj�, �e ty nie chcesz tej
jasno�ci... mo�ci... o�ci... Beznadziejno��, dziejno��, no��,
no�, zno�... tamparampa pam... Jak mo�na by� kochan�, jak si� ma
takie d�onie? Zawsze obgryza�am sk�rki. Ca�e �ycie trzyma�am
palce w ustach. Ca�e �ycie. Nie wiem, mo�e mia�am dwadzie�cia
lat, mo�e wi�cej, na "P�on�cym wie�owcu", nocny seans w
Relaksie... ca�� paczk� byli�my. Tam jest taka scena jak po
pracy, �eby nikt nie wiedzia�, w tajemnicy absolutnej, zostaje
w biurze dwoje ludzi, �eby si� kocha�. Oczywi�cie nic nie wiedz�,
�e ju� si� pali, kochaj� si�, potem on otwiera drzwi i wida�
tylko p�omienie, on m�wi, �e przebiegnie przez to, po pomoc, �eby
si� nie martwi�a, owija si� mokrymi r�cznikami i wida� w
zwolnionych klatkach filmu, jak biegnie przez p�on�cy pok�j,
obija si� o meble, kr�ci si� w k�ko, a potem wolno pada. Ona
zostaje w jeszcze nie tkni�tym ogniem pomieszczeniu, coraz
gor�cej, wiadomo, �e nie ma wyj�cia, nie ma jak uciec... �e zaraz
TO po ni� przyjdzie... - wtedy ugryz�am si� tak bardzo w ten, o
tutaj,
�e s�odka krew mi sp�yn�a a�... Goi� mi si� potem przez trzy
tygodnie i bola�... A w ten ma�y palec to ty mnie ugryz�e�... jak
byli�my na Jurassic Park... Jak te drapie�ne stworki goni�y
dzieci - chwyci�e� moj� r�k�, podnios�e� do g�ry i ugryz�e� mnie
w ma�y palec... A� krzykn�am... �eby tak zasn�� i obudzi� si�
za jaki� czas. �eby ju� by�o po wszystkim. �ebym nie musia�a
pami�ta�. �ebym mog�a normalnie �y�. �eby ju� tak nie bola�o.
�eby si� obudzi� bez tego.
Mo�e zasn�... P�niej zadzwoni�... Teraz jestem w kokonie. A
cisza tutaj taka... Nic si� nie ma prawa w�lizgn��... Zima by�a
strasznie d�uga...
Jeden dzie� by� taki, �e a� �ciska�o... szad� na wszystkim, a�
si� dziwi�am, �e psy takie nie oszronione biegaj�... S�o�ce...
Calute�ki �wiat pokryty cieniutk� warstw� wiecznego szkliwa,
ka�da ga��zka, ka�dy centymetr ogrodzenia, dachu, rynny,
drzewa... Pomy�l o czym pogodnym i jasnym... o czym� dobrym...
Wyobra� sobie, �e masz pi�� lat... Jestem pi�cioletni�
dziewczynk�, mam buciki, takie ma�e - dzieci�ce, spodnie w
kratk�, od kt�rych po�kn�am guzik, wyfroterowana pod�oga,
br�zowo-��ty kilimek na tapczanie, m�j brat w ��eczku, malutki,
moje buciki z zaokr�glonymi, pogrubionymi czubkami, palec w buzi,
s�o�ce w przedpokoju, dzwonek do drzwi, nie... nie - klucz, klucz
w dolnym zamku, czyje� r�ce kroi�y cebul� w kuchni, to by�o
wczesne popo�udnie, w drzwiach stan�� ojciec, pog�aska� mnie po
g�owie i min��, sta�am w tym przedpokoju taka malutka, taka
odtr�cona, a ojciec powiedzia�: "no co, Asiulek, zobaczymy co
robi tw�j braciszek", nachyli� si� nad ��eczkiem, podni�s� go,
zza jego du�ych plec�w w ciemnej marynarce wysoko widzia�am g�ow�
swojego mniejszego, m�odszego braciszka, plecy mala�y i znikn�li
w kuchni, ja zosta�am sama w tym jasnym przedpokoju, uchylonym:
drzwiami pe�z�y od okna promienie, du�o z�otego koforu... bez
plec�w, bez g��wki mojego brata:.. - zosta�am sama z klockiem w
prawej r�ce... Co ma do tego wszystkiego ojciec?
Ojciec by mi powiedzia�, zawsze ci m�wi�em, wszyscy m�czy�ni to
skurwysyny... Spa�, spa�...
Nie my�le� o tym...
Nie, nie chc�, �eby tak by�o! Dlaczego mi to a bi�e�? Nie
zas�u�y�am na to! Z godno�ci�.
Z godno�ci� sobie wyobra�am, jak przestaj� zachowywa� si� z
godno�ci�. M�wi� brzydkie wyrazy.
Kln�. Kln� na czym �wiat stoi.
Podje�d�am pod jej dom, podk�adam gwo�dzie pod ka�de ko�o
pierdolonego, czerwonego mercedesa, na sztorc, po dwa gwo�dzie -
z przodu i z ty�u, wszystko jedno czy ruszy na wstecznym, czy
nie - szlag trafia wszystkie - takie fajne sze�ciocalowe gwo�dzie
- Jezu, jaki cudowny d�wi�k - pufff, m�� jest wsp�lny to i
powietrze jest wsp�lne, a potem albo przedtem strzelam w pierwsze
okno dobrze wywa�onym kamieniem, jeb!... A� mi si� twarz
rozja�nia - z�o��, takie samo dobre uczucie jak ka�de inne.
Szybka z orgastycznym d�wi�kiem ku ziemi, brzd�k, brzd�k. Wybiega
zesrana ze strachu, tak samo jak wtedy, kiedy podjecha�am pod jej
dom - strach zmienia kobiet� bardziej ni� permanentny brak
orgazmu. Szarawa twarz z du�ym nosem, lekko pokrzywione grube
kolana - o, taka to nie musi kuca� do sikania, tak nisko
skanalizowana - Jezu, jaka rado�� tak my�le�, wi�c wybiega z kup�
mi�dzy nogami - no mo�e przesadzam? Ale przecie� kiedy� w twoim
towarzystwie skacz�c �abk� odwr�ci�a si� rado�nie i zaskrzecza�a:
- O, jak tak skacz�, to popuszczam - a ty si� zrobi�e� zielony
na twarzy - a ja nic nie wiedzia�am, nie wiedzia�am dlaczego,
Bo�e, dlaczego to mnie spotka�o, z tak� kobiet�? Co za
fascynuj�ce uczucie wyobrazi�- sobie, �e popuszcza ze strachu na
m�j widok! Ale kobiety takie jak ja nie my�l� �le o innych.
Poniewa� ten pierdolony �wiat jest cudowny, pi�kny i dobry.
Trzeba tylko umie� to, kurwa, zauwa�a�. Trzeba r�wnie� nie zni�a�
si� do pewnego poziomu. Bo to nie wypada. Jeste� lepsza ni� inne.
Niestety, bardzo mi to dobrze robi. Przykro mi tatusiu, przykro
mi mamusiu, �e okaza�am si� tak� dziewczynk� be. Ze mieli�cie
inne wyobra�enia na m�j temat. Przykro mi kochanie, �e jeste�
inna ni� jeste�. Przykro mi, �e z pe�n� satysfakcj� widz� ja
obsran�. Sprawia mi to niezwyk�� przyjemno��. Nie b�d� rezygnowa�
z przyjemno�ci. Ju� sobie wyobra�am, jak ta wymoczkowata,
glutowata Marylin idzie do furtki, skrzecz�cy g�os skrzeczy - a
o co chodzi, a o co chodzi. I �mierdzi adrenalin�. Cudowny
zapach. Mam nadziej�, �e to jej zostanie na zawsze. Popuszczanie
i �mierdzenie.
Co ja robi�? Bo�e, ja nie chc� tak robi�. To nie ja. Nie nakr�caj
si�. Nie warto. Dla kogo? To co? O Bo�e, nie chc� tak my�le�, nie
chc� tak my�le�, chc� my�le� o czym� przyjemnym, dobrym, tak nie
jest na �wiecie... Po co to wszystko? ...Nie jest wa�ne to, co
si� dzieje dobrego...
Ale to, co teraz, pozwoli nam wzrosn�� - mi�o�� wybacza... ...A
te nasze brzozy I nasze pi��dziesi�t sze�� lat? I �e wiemy, co
jest najwa�niejsze? i �e nas to nie dotyczy... tyczy, tyczka, od
�yczka do rzemyczka... tyczka... a sk�d..