2224

Szczegóły
Tytuł 2224
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

2224 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 2224 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

2224 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

STAR WARS lata Michael Reaves Darth Maul - �owca z mroku - 32 Terry Brooks Cz�� I. Mroczne widmo - - 32 Greg Bear Planeta �ycia - 29 R.A. Salvatore Cz�� II. Atak klon�w - 21,5 A.C. Crispin Rajska pu�apka - 10...0 A.C. Crispin Gambit Hun�w - 10...0 A.C. Crispin �wit Rebelii - 10...0 L. Neil Smith Lando Carlissian i My�loharfa Shar�w - 4 L. Neil Smith Lando Carlissian i Ogniowicher Oseona - 3 L. Neil Smith Lando Carlfssian i Gwiazdogrota Thon Boka - 3 Brian Daley Przygody Hana Solo - 2 George Lucas Nowa nadzieja 0 Kevin Andersen Opowie�ci z kantyny Mos Eisley 0...3 Peter Schweighofer (red.) Opowie�ci z Imperium 0...3 Peter Schweighofer, Craig Carey (red.) Opowie�ci z Nowej Republiki 0...3 Alan Dean Foster Spotkanie na Mimban 1 Donald F. Glut Imperium kontratakuje 3 Kevin Andersen Opowie�ci �owc�w nagr�d 3 Steve Perry Cienie Imperium 3, 5 K.W. Jeter Mandaloria�ska zbroja 4 K.W. Jeter Spisek Xizora 4 K.W. Jeter Polowanie na �owc� 4 James Kahan Powr�t Jedi 4 Kathy Tyers Pakt na Bakurze 4 Michael Stackpole X-wingi. Eskadra �otr�w 6,5...7 Dave Wolverton �lub ksi�niczki Lei 8 Timothy Zahn Dziedzic Imperium 9 Timothy Zahn Ciemna Strona Mocy 9 Timothy Zahn Ostatni rozkaz 9 Kevin J. Anderson W poszukiwaniu Jedi 11 Kevin J. Anderson Licze� Ciemnej Strony 11 Kevin J. Anderson W�adcy Mocy 11 Michael Stackpole Ja, Jedi 11 Barbara Hambly Dzieci Jedi 12 Kevin J. Anderson Miecz Ciemno�ci 12 Barbara Hambly Planeta zmierzchu 13 Vonda N. Mclntyre Kryszta�owa Gwiazda 14 Michael P. Kube-McDowell Przed burz� 16 Michael P. Kube-McDowell Tarcza k�amstw 16 Michael P. Kube-McDowell Pr�ba tyrana 17 Kristine Kathryn Rusch Nowa Rebelia 17 Roger MacBride Allen Zasadzka na Korelii 18 Roger MacBride Allen Napa�� na Selonif 18 Roger MacBride Allen Zwyci�stwo na Centerpoint 18 Timothy Zahn Widmo przesz�o�ci 19 Timothy Zahn Wizja przysz�o�ci 19 Kevin J. Anderson, R. Moesta Spadkobiercy Mocy 23 Kevin J. Andersen, R. Moesta Akademia Ciemnej Strony 23 Kevin J. Anderson, R. Moesta Zagubieni 23 Kevin J. Anderson, R. Moesta Miecze �wietlne 23 Kevin J. Anderson, R. Moesta Najciemniejszy rycerz 23 Kevin J. Anderson, R. Moesta Obl�enie Akademii Jedi 23 NOWA ERA JEDI R.A. Salvatore Wektor pierwszy 25 Michael Stackpole Mroczny przyp�yw I: Szturm 25 Michael Stackpole Mroczny przyp�yw II: Inwazja 25 James Luceno Agenci chaosu I: Pr�ba bohatera 25 James Luceno Agenci chaosu II: Zmierzch Jedi 25 Troy Denning Gwiazda po gwie�dzie 25 Kathy Tyers Punkt r�wnowagi 26 Greg Keyes Ostrze zwyci�stwa I: Podb�j 26 Greg Keyes Ostrze zwyci�stwa II: Odrodzenie 26 ALBUMY, ENCYKLOPEDIE, PRZEWODNIKI Jonathan Bresman Gwiezdne Wojny: Cz�� I. Mroczne widmo - album Lauren Bouzereau, Jody Duncan Gwiezdne Wojny: Cz�� I. Mroczne widmo - jak powstawa� film Pod redakcj� Deborah Cali Gwiezdne Wojny: Imperium kontratakuje - album Pod redakcj� Carol Titelman Gwiezdne Wojny: Nowa nadzieja - album Lawrence Kasdan, George Lucas Gwiezdne Wojny: Powr�t Jedi - album Bill Slavicsek Gwiezdne Wojny - przewodnik encyklopedyczny Bill Smith Ilustrowany przewodnik po broniach i technice Gwiezdnych Wojen Praca zbiorowa Ilustrowany przewodnik po chronologii Gwiezdnych Wojen Daniel Wallace Ilustrowany przewodnik po planetach i ksi�ycach Gwiezdnych Wojen Andy Mangels Ilustrowany przewodnik po postaciach Gwiezdnych Wojen Praca zbiorowa Ilustrowany przewodnik po robotach i androidach Gwiezdnych Wojen Bill Smith Ilustrowany przewodnik po statkach, okr�tach i pojazdach Gwiezdnych Wojen Kevin J. Anderson Ilustrowany wszech�wiat Gwiezdnych Wojen Ann Margaret Lewis Ilustrowany przewodnik po rasach obcych istot wszech�wiata Gwiezdnych Wojen Mark Cotta Vaz Gwiezdne Wojny: Cze�� II. Atak klon�w - album KEVIN J. ANDERSON REBECCA MOESTA ZAGUBIENI (Prze�o�y� Andrzej Pyrzycki) 44 lata przed Now� nadziej� UCZE� JEDI 33 lata przed Now� nadziej� Maska k�amstw Darth Maul: �owca z mroku 32 lata przed Now� nadziej� Gwiezdne Wojny Cz�� I Mroczne widmo 29 lat przed Now� nadziej� Planeta �ycia Nadci�gaj�ca burza 22 lata przed Now� nadziej� Gwiezdne Wojny Cz�� II. Atak klon�w 20 lat przed Now� nadziej� Gwiezdne Wojny Cz�� III 10-8 lat przed Now� nadziej� TRYLOGIA HANA SOLO Rajska pu�apka Gambit Hutt�w �wit Rebelii 5-2 lata przed Now� nadziej� PRZYGODY LANDA CALRISSIANA Lando Calrissian i My�loharfa Shar�w Lando Calrissian i Ogniowicher Oseona Lando Calrissian i Gwiazdogrota Thon Boka PRZYGODY HANA SOLO Han Solo na Kra�cu Gwiazd Zemsta Hana Solo Han Solo i utracona fortuna Rok 0 Gwiezdne Wojny, Cz�� IV. Nowa nadzieja Gwiezdne Wojny Cz�� IV. Nowa nadzieja 0-3 lata po Nowej nadziei Opowie�� z kantyny Mos Eisley Spotkanie na Mimban 3 lata po Nowej nadziei Gwiezdne Wojny Cz�� V. Imperium kontratakuje Opowie�ci �owc�w nagr�d 3,5 roku po Nowej nadziei Cienie Imperium 4 lata po Nowej nadziei Gwiezdne Wojny Cz�� VI. Powr�t Jedi Pakt na Bakurze Opowie�ci z pa�acu Hutta Jabby WOJNY �OWC�W NAGR�D Mandaloria�ska zbroja Spisek Xizora Polowanie na �owc� 6,5-7,5 roku po Nowej nadziei X-WINGI Eskadra �otr�w Ryzyko Wedge'a Pu�apka z Krytos Wojna o Bact� Eskadra Widm �elazna Pi�� Dow�dca Solo 8 lat po Nowej nadziei �lub ksi�niczki Leii 9 lat po Nowej nadziei X-WINGI: Zemsta Isard TRYLOGIA THRAWNA Dziedzic Imperium Ciemna Strona Mocy Ostatni rozkaz 11 lat po Nowej nadziei Ja, Jedi TRYLOGIA AKADEMIA JEDI W poszukiwaniu Jedi Ucze� Ciemnej Strony W�adcy Mocy 12-13 lat po Nowej nadziei Dzieci Jedi Miecz Ciemno�ci Planeta zmierzchu X-WINGI: Gwiezdne my�liwce z Adumara 14 lat po Nowej nadziei Kryszta�owa Gwiazda 16-17 lat po Nowej nadziei Trylogia KRYZYS CZARNEJ FLOTY Przed burz� Tarcza k�amstw Pr�ba tyrana 17 lat po Nowej nadziei Nowa Rebelia 18 lat po Nowej nadziei TRYLOGIA KORELIA�SKA Zasadzka na Korelii Napa�� na Selonii Zwyci�stwo na Centerpoint 19 lat po Nowej nadziei Duologia R�KA THRAWNA Widmo przesz�o�ci Wizja przysz�o�ci 22 lata po Nowej nadziei NAJM�ODSI RYCERZE JEDI Z�ota kula �wiat Lyric Obietnice Wyprawa Anakina Forteca Vadera Ostrze Kenobiego 23-24 lata po Nowej nadziei M�ODZI RYCERZE JEDI Spadkobiercy Mocy Akademia Ciemnej Strony Zagubieni Miecze �wietlne Najciemniejszy rycerz Obl�enie Akademii Jedi Okruchy Alderaana Sojusz R�norodno�ci Mania wielko�ci Nagroda Jedi Zaraza Imperatora Powrotna Ord Mantell Tarapaty w Mie�cie w Chmurach Kryzys w Crystal Reef 25-30 lat po Nowej nadziei NOWA ERA JEDI Wektor pierwszy Mroczny przyp�yw I: Szturm Mroczny przyp�yw II: Inwazja Agenci chaosu I: Pr�ba bohatera Agenci chaosu II: Pora�ka Jedi Punkt r�wnowagi Ostrze zwyci�stwa I: Podb�j Ostrze zwyci�stwa II: Odrodzenie Gwiazda po gwie�dzie ROZDZIA� 1 Jaina Solo spogl�da�a, jak szmaragdowozielona bry�a ksi�yca Yavina Cztery maleje w rufowym iluminatorze "Soko�a Tysi�clecia". Westchn�a, wyra�nie zadowolona. - Jacenie, cieszysz si�, �e wracamy do domu? - zapyta�a, spogl�daj�c w bursztynowe oczy brata bli�niaka. Jacen przeczesa� d�ugimi palcami rozwichrzone br�zowe w�osy. - Nigdy nie przypuszcza�em, �e to powiem - przyzna� - ale ciesz� si�, �e nast�pny miesi�c sp�dzimy z mam�, tat� i braciszkiem Anakinem. - Zapewne wydoro�la�e� - za�artowa�a Jaina. - Kto, ja? - odpar� Jacen, bez powodzenia udaj�c ura�onego. - Nie-e-e. - Po chwili, chc�c da� dow�d tego, i� teoria jego siostry jest b��dna, b�ysn�� z�bami w szelmowskim u�miechu, dzi�ki kt�remu wygl�da� jak m�odsze wcielenie ojca, Hana Solo, i zapyta�: - Opowiedzie� ci dobry kawa�? Jaina przewr�ci�a oczami i wsun�a za ucho niesforny kosmyk w�os�w, kt�ry ci�gle opada� jej na czo�o. - Domy�lam si�, �e i tak opowiesz, nawet je�eli si� nie zgodz�-po chwili pstrykn�a palcami, udaj�c, �e nagle przyszed� jej do g�owy �wietny pomys�: - Dlaczego nie p�jdziesz do sterowni i nie opowiesz go Tenel Ka? Doskonale wiedzia�a, �e ich najlepsza przyjaci�ka rzadko si� u�miecha, a niemal nigdy nie �mieje si� z dowcip�w Jacena, mimo i� ch�opiec niemal codziennie opowiada jaki�, pragn�c ujrze� na jej twarzy chocia� cie� u�miechu. - Chc�, �eby� ty by�a moj� do�wiadczaln� s�uchaczk� - odpar� Jacen. - P�niej wypr�buj� ten dowcip na Lowbacce... o ile go odnajd�. Wiesz, mimo i� jest Wookiem, ma ca�kiem niez�e poczucie humoru. - Powiniene� znale�� go bez trudu - o�wiadczy�a Jaina. - "Sok�" nie jest a� taki du�y, a mo�esz by� pewien, �e przesiaduje w pobli�u jakiego� komputera. - Hej, chcesz tylko odwr�ci� moj� uwag�, �ebym nie opowiedzia� tego dowcipu - obruszy� si� Jacen. - Jeste� gotowa? Jaina g��boko westchn�a. - No dobrze, co to za dowcip? - zapyta�a. - Pos�uchaj: Jak d�ugo sypia wujek Luke? Jaina zmarszczy�a brwi i popatrzy�a na brata. - Tu mnie masz - powiedzia�a. - Nie wiem. - Jedn� noc Jedi. - Dumny z siebie Jacen wybuchn�� g�o�nym �miechem. Jaina pozwoli�a, by z jej piersi wydar� si� melodramatyczny j�k. - Nie s�dz�, by roze�mia� si� z tego nawet Wookie - o�wiadczy�a. Jacen sprawia� wra�enie zbitego z tropu. - My�la�em, �e to najlepszy dowcip, jaki kiedykolwiek opowiedzia�em - stwierdzi�. - Sam go wymy�li�em. Nagle jego twarz rozja�ni�a si� w u�miechu. - Hej, ciekaw jestem, czy na Coruscant spotkamy jeszcze Zekka! - powiedzia�. - On zawsze �mieje si� z moich dowcip�w. Jaina u�miechn�a si� na wspomnienie przyjaciela, bezdomnego urwisa, kt�ry zosta� przygarni�ty przez starego Peckhuma zaopatruj�cego akademi� Jedi w �ywno�� i sprz�t. Zekk by� o kilka �at starszy od bli�ni�t, ale udowodni�, �e potrafi by� przedsi�biorczy, mimo i� nie mia� szcz�cia w dotychczasowym �yciu. Jaina mog�a ca�ymi godzinami siedzie� i s�ucha�, jak Zekk opowiada o swoim dzieci�stwie. Urodzi� si� na Ennth. Kiedy jego koloni� spustoszy� kataklizm, uciek� pierwszym transportowcem, jaki przylecia� tam z zapasami �ywno�ci dla kolonist�w. Jaina nie potrafi�a nie podziwia� samodzielno�ci Zekka. Nigdy w �yciu nie zrobi� niczego, chyba �e sam tego pragn��. Prawd� m�wi�c, kiedy kapitan statku ratowniczego o�wiadczy�, �e Mekk powinien trafi� do sieroci�ca albo domu zast�pczego, przy pierwszej okazji uciek� z jego statku i przedosta� si� na pok�ad innego transportowca. P�niej lata� od jednej planety do drugiej, czasami pracuj�c jako ch�opiec okr�towy, innym razem podr�uj�c jako pasa�er na gap�. Pewnego dnia spotka� jednak starego Peckhuma, kt�ry w�a�nie wraca� na Coruscant. Chocia� obaj byli samotni i niezale�ni, polubili si�, a nawet zaprzyja�nili. Od tego czasu mieszkali razem. - Masz racj�, mo�e Zekk roze�mia�by si� z tego dowcipu -przyzna�a w ko�cu Jaina. - On ma czasami dziwaczne poczucie humoru. Bli�ni�ta pozostawia�y daleko za sob� znajduj�c� si� na Yavinie Cztery akademi� Jedi. Spogl�daj�c w milczeniu przez iluminator dostrzeg�y, jak ogniki odleg�ych gwiazd zamieniaj� si� w �wietliste linie. "Sok� Tysi�clecia" znalaz� si� w nadprzestrzeni i pod��a� w stron� Coruscant. Do domu. Jacen siedzia� przy stoliku z holograficznymi szachami i przygl�da� si� ustawieniu figur na planszy. Przetrz�sa� m�zg w poszukiwaniu strategii, kt�ra pozwoli�aby mu najlepiej zareagowa� na ostatni gambit Lowiego. - Twoja kolej - odezwa�a si� p�g�osem Tenel Ka, jak zawsze rzeczowo. Jacen mia� nadziej�, �e zdo�a wygra� jedn� czy dwie partie, cho�by po to, �eby wywrze� dobre wra�enie na swojej kole�ance. Nie potrafi� jednak skupi� my�li, kiedy raz po raz spogl�da� na Tenel Ka, siedz�c� obok niego. Dziewczyna, odziana w tunik� z jaszczurczej sk�ry, skrzy�owa�a na piersi obna�one r�ce i uwa�nie przygl�da�a si� wszystkim posuni�ciom. Za ka�dym razem, kiedy porusza�a si� albo co� m�wi�a, z�ocistorude w�osy, zaplecione w mn�stwo warkoczyk�w, wirowa�y za jej g�ow� jak w szale�czym ta�cu. Jaina sta�a za plecami Lowiego, kt�ry siedzia� po przeciwnej stronie stolika, ustawionego w �wietlicy "Soko�a". Nieustannie szepta�a, wymieniaj�c z m�odym Wookiem uwagi, wskazuj�c to na jedn� holograficzn� figur�, to na drug�. Niewielkie dr��ce wizerunki, widoczne na polach szachownicy, zdawa�y si� niecierpliwie czeka� na nast�pny ruch Jacena. Ch�opiec czu�, �e nad g�rn� warg� i na czole zaczynaj� si� zbiera� kropelki potu. Nie liczy� na to, �e b�dzie mia� jak�� szans� w pojedynku z takim geniuszem komputerowym, jakim by� Lowie... tym bardziej �e m�odemu Wookiemu pomaga�a Jaina. - Powinni�my wyskoczy� z nadprzestrzeni mniej wi�cej za pi�� standardowych minut - odezwa� si�. Han Solo ze sterowni. - Jeste�cie gotowe, dzieciaki? -Hej, tato, czy mo�emy sobie postrzela�? - zawo�a� Jacen, zrywaj�c si� na r�wne nogi. Ucieszy� si�, �e nie musi ko�czy� gry. Nareszcie co�, w czym jest dobry! Ch�opiec uwielbia� zabaw�, kt�r� kiedy� wymy�li� ojciec dla niego i dla siostry. Ilekro� wracali "Soko�em Tysi�clecia" na Coruscant, Han pozwala�, by bli�ni�ta zajmowa�y miejsca na fotelach artylerzyst�w obu dzia�ek. Gdy zbli�ali si� do planety, Jacen i Jaina zaczynali przepatrywa� przestworza. Szukali za�miecaj�cych je kawa�k�w metalu i szcz�tk�w, pozosta�ych po kosmicznych bitwach, jakie przed laty toczono nad Coruscant, podczas wojny z Imperium. - Nigdy nie znajdujemy tylu �mieci, �eby wystarczy�o dla nas obojga - poskar�y�a si� Jaina. - Ach, tak? - zapyta� Jacen, obdarzaj�c siostr� najbardziej wyzywaj�cym u�miechem, na jaki potrafi� si� zdoby�. - Martwisz si�, bo ostatnio ja trafi�em w jak�� bry��, a tobie si� nie uda�o. Jestem pewien, �e nie zabraknie szcz�tk�w ani dla mnie, ani dla ciebie. Mam przeczucie, �e dzisiaj oboje sobie postrzelamy. - Wzruszy� ramionami. - Rzecz jasna, je�eli nie czujesz si� na si�ach... Oczy Jainy zamieni�y si� w szparki na znak, �e dziewczyna podj�a wyzwanie. Jeden k�cik jej ust zadr�a� w lekkim u�miechu. - No to na co jeszcze czekamy? - zapyta�a. W nast�pnej chwili odwr�ci�a si� i pobieg�a do wie�yczki najbli�szego dzia�ka, nie czekaj�c, a� jej brat pospieszy do drugiego. Tenel Ka postanowi�a towarzyszy� Jacenowi, a Lowie, jak zawsze uczynny, pu�ci� si� d�ugimi susami za Jaina. Wszyscy czworo pozostawili za sob� stolik z szachownic� i �wietlistymi figurkami holograficznych potwor�w, kt�re przycupn�y na polach, jakby czekaj�c na nast�pny ruch kt�rego� gracza. Jacen znalaz� si� w wie�yczce dolnego dzia�ka i usiad� na fotelu artylerzysty, przystosowanym do rozmiar�w cia�a doros�ej osoby. Zapi�� sprz�czki ochronnych pas�w i pochyli� si� do przodu, �eby si�gn�� po d�wigni� mechanizmu spustowego. Tenel Ka zaj�a miejsce u boku ch�opca. Jej granitowoszare oczy zw�zi�y si�, jakby nie chcia�y widzie� niczego opr�cz �mierciono�nej broni. - Obserwuj ten ekran - odezwa� si� Jacen. - W przestworzach nie brakuje �mieci, ale przewa�nie s� to ma�e bry�ki. - Mimo i� s� takie ma�e, stanowi� powa�nie zagro�enie dla nadlatuj�cych statk�w - powiedzia�a Tenel Ka. - To jest fakt - przyzna� Jacen i wyszczerzy� z�by w szerokim u�miechu. W�a�nie pos�u�y� si� zdaniem, jakie cz�sto s�ysza� z ust swojej kole�anki. - Dlatego niszczymy je, ilekro� mamy okazj�. Od strony drugiej wie�yczki dobieg�y nagle odg�osy radosnej kanonady na dow�d, �e Jaina zacz�a strzela� ze swojego czterolufowego dzia�ka. Po chwili rozleg� si� dono�ny ryk Wookiego zach�caj�cego dziewczyn�. - Hej, jakim cudem uda�o si� jej tak szybko co� namierzy�? - zapyta� zdumiony Jacen. - Sp�jrz na sw�j celownik - zauwa�y�a Tenel Ka, pokazuj�c �wietliste linie na ekranie. - Och! - wykrzykn�� Jacen. - Ja tak�e m�g�bym strzela�... gdybym nie odrywa� spojrzenia od ekranu. Obr�ci� wszystkie cztery lufy w ten spos�b, by skierowa�y si� ku wybranemu punktowi, a potem obserwowa�, jak krzy� celowniczy na ekranie coraz bardziej si� przybli�a. Mo�liwe, �e wy�ledzi� kawa�ek p�yty poszycia kad�uba starego gwiezdnego niszczyciela, a mo�e pust� kapsu�� towarow�, porzucon� w przestworzach przez jakiego� przemytnika, kt�ry musia� ratowa� si� ucieczk�. Jacen uchwyci� obiekt w �rodek krzy�a... - Cel namierzony - oznajmi�a Tenel Ka. - Uwaga... Strzelaj! Jacen zareagowa� niemal odruchowo i nacisn�� guzik spustowy. Ze wszystkich czterech luf wystrzeli�y skupione wi�zki �wiat�a. Dotar�y do celu i zamieni�y bry�k� metalu w chmur� ognistych cz�stek. - Hurra! Trafi�em! - wrzasn�� Jacen. Podobny radosny okrzyk dolecia� od strony wie�yczki g�rnego dzia�ka. - Wygl�da na to, �e Jaina tak�e trafi�a sw�j kawa�ek z�omu -stwierdzi�a Tenel Ka. - Tylko nie rozp�dzajcie si� za bardzo! - krzykn�� na wp� �artobliwie Han Solo ze sterowni. Jego drugi pilot, Chewbacca, zarycza�, zgadzaj�c si� z t� uwag�. - Staramy si� tylko, �eby mo�na by�o bezpiecznie lata� po galaktyce, tato! - odkrzykn�� Jacen. - Na razie mamy remis - oznajmi�a Jaina. - Powinni�my mie� szans� jeszcze jednego strza�u. Zgadzasz si�, tato? - Wy, bli�ni�ta, zawsze remisujecie - odpar� Han. - Gdybym pozwoli� wam strzela� tak d�ugo, a� jedno trafi, a drugie nie, musia�bym okr��a� ten system gwiezdny przez ca�e lata. Wracajcie do sterowni. Ju� prawie jeste�my w domu. Kiedy "Sok� Tysi�clecia" �agodnie osiad� na p�askim dachu jakiego� wie�owca, Lowbacca rozpi�� pasy ochronnej sieci i j�kn��. L�dowanie na Coruscant przebieg�o bez zak��ce�, a on sp�dza� wolny czas, optymalizuj�c parametry pok�adowych komputer�w, ale bardzo pragn�� zn�w oddycha� �wie�ym powietrzem. Nie przeszkadza�o mu nawet to, i� by�o to powietrze wielkiego miasta, przesycone mn�stwem r�nych woni, pod warunkiem, �e m�g� ponownie przebywa� na dostatecznie du�ej wysoko�ci. Zanim zd��y� doj�� do wysuni�tej rampy, Jacen i Jaina tak�e odpi�li pasy i wypl�tali si� ze swoich sieci. Bli�ni�ta min�y go w otwartym w�azie i zbieg�y po rampie, pragn�c jak najszybciej znale�� si� w wyci�gni�tych ramionach matki. Leia Organa Solo, przyw�dczyni Nowej Republiki, sta�a na p�ycie l�dowiska w towarzystwie m�odszego syna, Anakina, i z�ocistego androida protokolarnego, Threepia. Lowie upewni� si�, czyjego zminiaturyzowany android-t�umacz, Em Teedee, jest dok�adnie przypi�ty do plecionego pasa, po czym tak�e zszed� po rampie. Z niejak� zazdro�ci� przygl�da� si� radosnej scenie powitania, rozgrywaj�cej si� przed jego oczami. Ciemnow�osy Anakin uwija� si� wok� Jacena i Jainy. Kieruj�c na starsze rodze�stwo jasnob��kitne oczy, zasypywa� bli�ni�ta pytaniami. Leia spogl�da�a na wszystkie dzieci z macierzy�sk� mi�o�ci� i dum�. Czasami kr�ci�a g�ow�, a w�wczas dr�a�y jej d�ugie br�zowe w�osy, u�o�one w kunsztowne, pi�kne pukle. Kiedy Han Solo zszed� po rampie i do��czy� do pozosta�ych cz�onk�w rodziny, radosnym poca�unkom, u�ciskom, poklepywaniom po plecach i wichrzeniu w�os�w wprost nie by�o ko�ca. Lowie t�skni� do rodziny, kt�r� pozostawi� na Kashyyyku. - Dzi�kujemy, mamo, �e pozwoli�a� nam przylecie� z przyjaci�mi - odezwa�a si� Jaina. - Wasi przyjaciele s� zawsze mile widzianymi go��mi - odpar�a Leia. Powita�a Lowiego ciep�ym u�miechem. Potem, zwr�ciwszy si� w stron� Tenel Ka, kt�ra zesz�a po rampie zaraz za Wookiem, lekko kiwn�a g�ow�. - Jeste�my wasz� wizyt� bardzo zaszczyceni. Prosz�, zechciejcie si� czu� w tym pa�acu jak u siebie w domu. Chocia� Lowie nie odezwa� si� ani s�owem, Em Teedee, przyczepiony do jego pasa, zapiszcza� z zachwytu. - Ach, See-Threepio! - powiedzia�. - M�j odpowiednik, m�j poprzednik, m�j... mentor! Musz� przekaza� ci tyle nowych informacji. Z pewno�ci� b�dziesz przera�ony, kiedy opowiem ci o niekt�rych przygodach, jakie prze�y�em od chwili, kiedy Chewbacca po raz pierwszy uruchomi� mnie w akademii Jedi... - Z ca�� pewno�ci�! - odezwa� si� Threepio. - Mi�o ci� znowu widzie�, Em Teedee. W�tpi� jednak, czy twoje prze�ycia dadz� si� por�wna� z powa�nymi dyplomatycznymi obowi�zkami, kt�rej a musz� pe�ni� na Coruscant. Nigdy by� nie uwierzy�, jak bardzo dra�liwi potrafi� by� niekt�rzy ambasadorzy z odleg�ych �wiat�w. Lowie przewr�ci� wielkimi oczami, charakteryzuj�cymi Wookiech, kiedy us�ysza�, �e oba androidy wda�y si� w d�u�sz� dyskusj�, wymieniaj�c uwagi niemal identycznymi g�osami. Chewbacca, kt�ry w�a�nie zako�czy� wszystkie procedury, zwi�zane z l�dowaniem "Soko�a", zacz�� schodzi� po rampie. W tej samej chwili Lowie odczepi� Em Teedee od pasa i poda� miniaturowe urz�dzenie See-Threepiowi, tak by oba androidy mog�y chocia� przez chwil� wygl�da� jak "rodzina". Kiedy Lowie pomy�la� o rodzimym Kashyyyku, rodzicach i m�odszej siostrze, cicho westchn��. Jego wuj musia� jednak to us�ysze�, gdy� po�o�y� wielk� d�o� na w�ochatym ramieniu siostrze�ca. Mo�liwe, �e Chewbacca wyczu�, i� Lowie t�skni za domem. Pos�uguj�c si� mow� Wookiech, natychmiast zacz�� opisywa� komnat�, kt�r� wybra� dla siostrze�ca, znajduj�c� si� na najwy�szym pi�trze Pa�acu Imperialnego. I chocia� Lowie nie m�g� widzie� koron drzew z okna swojej nowej sypialni, Chewbacca zapewni� go, �e wysoko��, na jakiej zosta�a urz�dzona, zapiera dech w piersi, dzi�ki czemu powinna zapewni� mu bezpiecze�stwo i wygod�. Chewie postara� si� tak�e, by komnat� udekorowano drzewami i bujn� zielon� ro�linno�ci� stanowi�c� poszycie, a tak�e zaopatrzono w hamaki. - Co prawda, nie b�dziesz si� czu� jak w domu - powiedzia� Chewbacca - ale to wspania�e mieszkanie na czas wakacji. Tenel Ka rozgl�da�a si� po przestronnej komnacie, kt�r� wybra�a dla niej Leia Organa Solo. Wszystkie meble by�y kunsztownie rze�bione, a zas�ony, firanki i narzuta na ��ko sporz�dzone z wykwintnych materia��w. Materac sprawia� wra�enie wygodnego i mi�kkiego. Wszystko to przypomina�o dziewczynie widok jej komnaty w Pa�acu Fontann na Hapes. Tenel Ka zadr�a�a. Poniewa� gromad� gwiezdn� Hapes rz�dzi� teraz jej ojciec, syn poprzedniej kr�lowej, pot�nej w�adczyni, kt�ry po�lubi� jedn� z dathomirskich kobiet, Tenel Ka by�a hapa�sk� ksi�niczk�. Ukrywa�a jednak swoje pochodzenie przed wszystkimi przyjaci�mi, z kt�rymi uczy�a si� w akademii Jedi. Wola�a m�wi�, �e jest zwyk�� wojowniczk�, c�rk� kobiety, urodzonej na niego�cinnej Dathomirze. Jej komnata za bardzo przypomina�a rodzinny pa�ac kr�lewski na Hapes... a Tenel Ka czu�a si� niepewnie, otoczona takimi luksusami. - A - powiedzia�a. - Aha. Podesz�a do ��ka, szarpni�ciem �ci�gn�a okrycie, po czym zrzuci�a materac na b�yszcz�ce kamienne p�yty posadzki. Usiad�a na nim i zadowolona, kiwn�a g�ow�. Jej sypialnia nie wydawa�a si� ju� przytulna i szykowna. Dziewczyna dopiero teraz poczu�a si� w niej pewnie - komnata wygl�da�a jak sypialnia prawdziwej, nieust�pliwej wojowniczki. To by� fakt. ROZDZIA� 2 Jaina usi�owa�a zasn��, ale my�la�a o tym, jak bardzo Coruscant r�ni si� od bujnej d�ungli porastaj�cej Yavin Cztery. Wielkie miasto, zajmuj�ce niemal ca�� powierzchni� planety, by�o bardzo ha�a�liwe, a ha�as ten s�ysza�o si� przez ca�� dob�. W przeciwie�stwie do niewielkiego ksi�yca, na kt�rym tu� przed �witem zapada�a niemal zupe�na cisza, stolica Nowej Republiki t�tni�a �yciem o ka�dej porze dnia i nocy. Kiedy nast�pnego ranka spotka�a si� w jadalni z Jacenem, zauwa�y�a, �e jej brat tak�e ci�gle mruga powiekami podkr��onych oczu. Tenel Ka i Lowbacca wstali wcze�nie i siedzieli przy stole, zaj�ci spo�ywaniem �niadania. Na widok bli�ni�t kiwn�li g�owami. Wok� ich sto�u uwija� si� See-Threepio, z�ocisty android protokolarny, robi�c wszystko, by posi�ek zadowoli� dostojnych go�ci. Lowie jad� paruj�ce, ale na wp� surowe kawa�ki krwistego mi�sa, kt�re nak�ada� mu android ze z�otej tacy o kraw�dziach kunsztownie ozdobionych splecionymi p�tlami. Threepio skorzysta� z najlepszej zastawy, u�ywanej tylko podczas szczeg�lnych okazji, a podawa� wykwintne potrawy, pi�knie przyozdobione i u�o�one. M�ody Wookie mia� jednak pewne k�opoty z odsuwaniem na boki niewielkich ga��zek i delikatnych kwiat�w zdobi�cych potrawy. Tenel Ka pos�ugiwa�a si� ma�ym szpikulcem, na kt�ry nadziewa�a le��ce na jej talerzu kawa�ki owoc�w. - Ach, dzie� dobry, pani Jaino i panie Jacenie - odezwa� si� Threepio na widok bli�ni�t. - Jak to mi�o, �e zn�w jeste�cie z nami w domu. Jaina zerkn�a na holograficzne okno, zajmuj�ce niemal ca�� powierzchni� jednej �ciany. Przypomnia�a sobie, �e widzi obraz przekazywany ze szczytu jakiej� wie�y wzniesionej w innym punkcie miasta. Poniewa� matka bli�ni�t by�a przyw�dczyni� Nowej Republiki, prywatne komnaty jej rodziny, znajduj�ce si� na jednym z najni�szych pi�ter Pa�acu Imperialnego, nie mia�y �adnych okien. Jaina wiedzia�a, �e w tej chwili wielu dyplomat�w i dostojnik�w, mieszkaj�cych w innych dzielnicach miasta, spogl�da przez swoje fa�szywe okna na ten sam hologram. - Dzi�ki, Threepio - odezwa� si� Jacen. - My tak�e cieszyli�my si� na my�l o tym, �e b�dziemy mogli sp�dzi� wakacje w domu. Wujek Luke uczy� nas niesamowitych sztuczek, stosowanych przez rycerzy Jedi, ale prawd� m�wi�c, jeste�my troch� nimi zm�czeni. Android z metalicznym d�wi�kiem z��czy� z�ociste d�onie. - Jestem tym zachwycony, panie Jacenie - oznajmi�. - Chocia� mn�stwo czasu zajmuje mi kszta�cenie pana Anakina, pozwoli�em sobie na opracowanie programu pa�skich zaj�� wakacyjnych. Gdyby pa�scy go�cie pragn�li wzi�� udzia� w tych zaj�ciach, s� tak�e mile widziani. Och, to by�oby zupe�nie jak za dawnych czas�w! - Zaj��! - wykrzykn�� Jacen, kt�ry zd��y� tymczasem opa�� na krzes�o i w�a�nie zaczyna� pa�aszowa� �niadanie. - Chyba �artujesz! - Och, bynajmniej, panie Jacenie - odpar� z godno�ci� z�ocisty android. - Nie mo�e pan zaniedbywa� nauki. - Przykro nam, Threepio - odezwa�a si� Jaina - ale mamy na dzisiaj inne plany. Zanim android zd��y� wymieni� dodatkowe argumenty na poparcie swojego zdania, do komnaty wesz�a Leia. - Dzie� dobry, dzieci - powiedzia�a. Jaina u�miechn�a si� do matki. Ksi�niczka Leia wygl�da�a r�wnie pi�knie jak na starym zdj�ciu z czas�w Rebelii, kt�re jej c�rka zapami�ta�a. Od tamtych czas�w Leia wzi�a na swoje barki wyj�tkowo ci�kie brzemi�. Rozwi�zywanie zagmatwanych problem�w natury dyplomatycznej zajmowa�o jej wi�kszo�� ka�dego dnia, a czasami tak�e nocy, kiedy powinna spa� i regenerowa� si�y. - Co dzisiaj robisz, mamo? - zapyta�a Jaina. Leia westchn�a i przewr�ci�a ciemnobr�zowymi oczami w spos�b, kt�ry Jaina cz�sto nie�wiadomie na�ladowa�a. - Mam spotkanie z przedstawicielami ludu Drzewnych Wyjc�w z Bakony... - zacz�a. - M�wi� strasznie dziwnym j�zykiem, do kt�rego zrozumienia potrzeba ca�ej grupy t�umaczy. Sama dyskusja z nimi zajmie mi ca�y ranek. - Zamkn�a oczy i unios�a r�ce, �eby potrze� czubkami palc�w skronie. - Ich nadd�wi�kowa mowa przyprawia mnie zawsze o b�l g�owy! - G��boko westchn�a i wykrzywi�a usta w wymuszonym u�miechu. - Ale to nale�y do moich obowi�zk�w - ci�gn�a. - Musimy przecie� robi� wszystko, by umacnia� Now� Republik�. Jej istnieniu zagra�aj � pot�ne si�y. - To jest fakt - burkn�a szorstko Tenel Ka. - Z w�asnego do�wiadczenia wiemy, jakie zagro�enie stanowi Akademia Ciemnej Strony i Drugie Imperium. Lowie warkn��, przyznaj�c jej racj�. On tak�e pami�ta� trudne chwile, jakie razem z bli�ni�tami sp�dzi� na pok�adzie imperialnej gwiezdnej stacji, ukrytej za maskuj�cym polem si�owym. - Hej, mam co�, co ci� rozweseli, mamo - odezwa� si� Jacen, si�gaj�c do kieszeni. - Zechciej przyj�� to ode mnie jako prezent. Wyci�gn�� b�yszcz�cy klejnot corusca, kt�ry z�owi� w g��binach gazowego giganta, Yavina, korzystaj�c z pomocy aparatury, jak� dysponowa�a orbitalna stacja wydobywcza. Leia spojrza�a na niego i zdumiona, kilka razy zamruga�a. - Jacenie, to przecie� klejnot corusca! Czy to ten sam, kt�ry zdoby�e�, kiedy wyprawi�e� si� na �owy z Landem Calrissianem? Jacen wzruszy� ramionami, ale by�o wida�, �e uwaga matki sprawi�a mu przyjemno��. - Ta-a, i ten sam, za pomoc� kt�rego wyci��em otw�r w drzwiach, �eby wyrwa� si� z Akademii Ciemnej Strony. Podoba ci si�? Leia nie ukrywa�a, �e jest bardzo wzruszona, ale zamkn�a drogocenny kryszta� w d�oni syna. - Bardzo cennym prezentem jest dla mnie ju� sam fakt, �e zechcia�e� mi go podarowa� - o�wiadczy�a. - Prawd� m�wi�c, nie potrzebuj� wi�cej klejnot�w ani skarb�w. Chcia�abym, �eby� ty go zatrzyma� i zastanowi� si�, do czego mo�na go wykorzysta�. Z pewno�ci� co� wymy�lisz. Jacen zarumieni� si�, nie potrafi�c ukry� zak�opotania, a po chwili, kiedy matka obj�a go i uca�owa�a, zaczerwieni� si� jeszcze bardziej. Nagle do salonu wpad� Han Solo, wyk�pany i rozbudzony. - A zatem, dzieciaki, co chcecie dzisiaj robi�? - zapyta�. Jaina podbieg�a i u�ciska�a ojca. - Cze��, tato! - odpar�a. - Chcemy sp�dzi� troch� czasu z naszym przyjacielem, Zekkiem. Dawno go nie widzieli�my. - Z tym niechlujnie wygl�daj�cym kilkunastoletnim poszukiwaczem szmelcu i z�omu? - zapyta� Han, lekko si� u�miechaj�c. - On wcale nie wygl�da niechlujnie - oburzy�a si� Jaina, ale bez wi�kszego przekonania. . - Hej, przecie� �artowa�em - powiedzia� Han. - Tylko uwa�ajcie, �eby�cie nie wpadli w jakie� tarapaty - odezwa�a si� Leia. - Tarapaty? - powt�rzy� Jacen, przewracaj�c oczami i robi�c zdziwion� min�. - Kto, my? Leia kiwn�a g�ow�. - Pami�taj ci�, �e jutro wieczorem wydajemy specjalny bankiet dla uczczenia grupy dyplomat�w. Nie chc�, �eby�cie byli w�wczas pod opiek� medycznego androida z powodu skr�cenia kostki czy czego� jeszcze gorszego. Threepio, kt�ry w�a�nie usi�owa� nak�oni� ciemnow�osego Anakina, �eby przeszed� do innego, cichszego pokoju, zdecydowa� si� wtr�ci� do rozmowy. - Naprawd�, pani Leio, wola�bym, �eby pozwoli�a mi pani zatrzyma� ich tutaj, tak by mogli si� uczy�. To by�oby o wiele bezpieczniejsze. Anakin sprawia� wra�enie przygn�bionego faktem, �e nie b�dzie m�g� si� wyprawi� ze starszym bratem i siostr�. - No c�, nie musisz si� martwi� o ich bezpiecze�stwo, m�j sumienny kolego - odezwa� si� Em Teedee, przyczepiony do pasa Lowbaccy. - Osobi�cie dopilnuj�, �eby zachowali jak najdalej posuni�t� ostro�no��. Mo�esz na mnie polega�. Lowbacca burkn�� co�, co mia�o stanowi� komentarz do tej wypowiedzi, ale Jaina nie s�dzi�a, �eby m�ody Wookie zgadza� si� ze zdaniem miniaturowego androida-t�umacza. Jaina, Lowbacca, Tenel Ka i Jacen stali obok siebie w jednym z gwarnych o�rodk�w informacji turystycznej Coruscant, kt�ry by� pomostem wystaj�cym z boku majestatycznego pa�acu w kszta�cie piramidy. Na planet�, b�d�c� stolic� Nowej Republiki, przybywa�y z ca�ej galaktyki niezliczone rzesze dyplomat�w i turyst�w. Wszyscy chcieli wyda� swoje kredyty na zwiedzanie pa�ac�w i muze�w, a tak�e ogl�danie dziwnych rze�b i budowli, wzniesionych w zamierzch�ych czasach przez artyst�w nale��cych do rasy obcych istot. Obok o�rodka przelecia� kanciasty android-informator, unosz�c si� na repulsorach i entuzjastycznie paplaj�c co� metalicznym g�osem. Rado�nie wymienia� wszystkie wspania�e widoki, kt�re warto by�o obejrze�, jak r�wnie� zachwala� jad�odajnie i restauracje, gdzie podawano posi�ki dla istot o rozmaitych metabolizmach. Informowa� o wycieczkach, organizowanych z my�l� o przybyszach z r�nych planet, m�wi�cych odmiennymi j�zykami i oddychaj�cych mieszankami przedziwnych gaz�w. Jaina niespokojnie si� rozgl�da�a, obserwuj�c t�umy istot i automat�w spiesz�cych we wszystkie strony. Widzia�a ambasador�w w bia�ych szatach, pracowite androidy, a tak�e egzotyczne stworzenia przywi�zane smyczami do innych egzotycznych stworze�. Nie potrafi�aby powiedzie�, kt�re by�y inteligentnymi istotami, a kt�re ich domowymi ulubie�cami. - Gdzie on si� podziewa? - odezwa� siew pewnej chwili Jacen. Z rozwichrzonymi w�osami i zar�owionymi policzkami przygl�da� si� t�umom, wypatruj�c po�r�d nich znajomej twarzy. Czworo m�odych Jedi sta�o pod kamienn� rze�b� Chimery. G�o�nik, umieszczony w jej paszczy, raz po raz podawa� informacje o terminach l�dowania r�nych wahad�owc�w. W pewnej chwili Jaina spojrza�a w niebo, ozdobione pierzastymi ob�okami, i ujrza�a srebrzyste kad�uby statk�w opuszczaj�cych orbit� i kieruj�cych si� ku r�nym l�dowiskom. Dla zabicia czasu usi�owa�a rozpozna� typy l�duj�cych maszyn, ale przez ca�y czas zastanawia�a si�, dlaczego ich przyjaciel, Zekk, tak si� sp�nia. Ponownie zerkn�a na chronometr i upewni�a si�, �e up�yn�y zaledwie dwie standardowe minuty od wyznaczonego terminu spotkania. A zatem po prostu nie mog�a si� doczeka�, kiedy zn�w zobaczy przyjaciela. Nagle z pos�gu Chimery, pod kt�rym stali, tu� przed Jaina zeskoczy� jaki� ch�opak - szczup�y kilkunastolatek o d�ugich, si�gaj�cych do ramion w�osach, kt�rych barw� mo�na by�oby okre�li� jako troch� ja�niejsz� ni� czarna. Na jego poci�g�ej twarzy malowa� si� szeroki u�miech, a w zielonych oczach, szeroko otwartych z rado�ci, by�o wida� ciemniejsze pier�cienie otaczaj�ce szmaragdowe t�cz�wki. - Cze��, dzieciaki! Zaskoczona Jaina gwa�townie chwyci�a powietrze, ale Tenel Ka zareagowa�a z osza�amiaj�c� szybko�ci�. M�oda wojowniczka z Dathomiry w u�amku sekundy wyci�gn�a cienk� wytrzyma�� link� i zarzuci�a p�tl� na ramiona ch�opca, po czym poci�gn�a za drugi koniec. - Hej! - krzykn�� ch�opak. - Czy w ten spos�b rycerze Jedi witaj� wszystkich ludzi? Jacen si� roze�mia� i klepn�� kole�ank� po ramieniu. - To by�o dobre! - powiedzia�. - Tenel Ka, poznaj naszego przyjaciela, Zekka. Tenel Ka mrugn�a oczami. - To prawdziwa przyjemno�� - oznajmi�a. Szczup�y ch�opak zacz�� si� gimnastykowa�, chc�c uwolni� si� z p�tli kr�puj�cej jego cia�o. - Dla mnie tak�e - b�kn�� niepewnie. - A teraz czy zechcia�aby� rozwi�za� link�? Tenel Ka jednym ruchem nadgarstka rozlu�ni�a p�tl�. Kiedy Zekk z godno�ci� doprowadza� ubranie do �adu, Jaina przedstawi�a mu drugiego przyjaciela m�odych Jedi, Wookiego Lowbacc�. Chocia� starszy ch�opiec nie wygl�da� na silnie zbudowanego, by� wytrzyma�y jak blasteroodporny pancerz. Dziewczyna u�miechn�a si�, zerkn�wszy na jego twarz. Pomy�la�a, �e mimo smug brudu i kurzu na twarzy Zekk wygl�da raczej sympatycznie... ale przecie� nie b�dzie zwraca�a mu uwagi na to, �e pobrudzi� sobie twarz, prawda? Ch�opak, kt�ry tymczasem zd��y� doj�� do siebie, uni�s� brwi i obdarzy� m�odych Jedi szelmowskim u�miechem. - Czeka�em na was, dzieciaki - powiedzia�. - Musimy zrobi� i obejrze� mn�stwo rzeczy... a poza tym potrzebuj� waszej pomocy, by wyci�gn�� jaki� przedmiot. - Dok�d idziemy? - zainteresowa� si� Jacen. Zekk wyszczerzy� z�by w szerokim u�miechu. - Rzecz jasna, tam, dok�d nie powinni�my - odpar�. Jaina tak�e si� u�miechn�a. - No to na co jeszcze czekamy? - zapyta�a. Jacen spogl�da� na miasto ci�gn�ce si� jak okiem si�gn�� i my�la� o wszystkich miejscach, kt�re powinien zobaczy� i zbada�. Coruscant by�o obecnie siedzib� w�adz Nowej Republiki, ale przedtem tak�e Imperium, a przed nim Starej Republiki. Wysoko�ciowce wyrasta�y dos�ownie w ka�dym wolnym miejscu, z up�ywem stuleci i zmianami kolejnych rz�d�w pn�c si� coraz wy�ej i wy�ej. Najwy�sze gmachy pi�trzy�y si� na wysoko�� kilku kilometr�w. Wiele budynk�w zrujnowano i spalono podczas krwawych walk, toczonych w okresie Rebelii, i dopiero niedawno wzniesiono ponownie za pomoc� gigantycznych robot�w budowlanych. Najni�sze poziomy zajmuj�cego niemal ca�� powierzchni� planety miasta pozosta�y jednak cmentarzyskiem gnij�cych �mieci, szcz�tk�w i odpadk�w, zapomnianych w ci�gu niezliczonych stuleci. Wie�owce by�y tak wysokie, �e przerwy mi�dzy nimi wygl�da�y jak kamienne kaniony. Ich dna gin�y w nieprzeniknionym mroku, gdy� nie dociera� do nich blask s�o�ca. Wysoko�ciowce po��czono za pomoc� pomost�w, chodnik�w i k�adek, rozwieszonych na r�nych poziomach i tworz�cych gigantyczny labirynt, ale umo�liwiaj�cych przechodzenie z jednego gmachu do drugiego. Poruszanie si� po najni�szych czterdziestu czy pi��dziesi�ciu pi�trach by�o na og� zabronione. W g��b mrocznych podziemi zapuszczali si�, ryzykuj�c �ycie, jedynie uchod�cy i wygna�cy. Od czasu do czasu spotyka�o si� tam jednak poszukiwaczy skarb�w albo odwa�nych �owc�w, kt�rzy polowali na dzikie bestie �ywi�ce si� padlin� i odpadkami. Jak tubylec, znaj�cy ka�de przej�cie, Zekk wi�d� czworo przyjaci� ku najni�szym poziomom miasta. Zje�d�ali r�nymi windami, schodzili rdzewiej�cymi metalowymi schodami, a tak�e korzystali z tuneli dla pieszych i pomost�w, przerzuconych mi�dzy s�siednimi budynkami. Uradowany Jacen pod��a� za starszym ch�opcem. Uwielbia� wyprawy w nieznane miejsca, gdzie w ka�dej chwili m�g� si� natkn�� na okazy dziwnych ro�lin albo zwierz�t. �ciany wie�owc�w pi�trzy�y si� jak metalowo-szklane urwiska o pionowych �cianach, o�wietlanych coraz s�absz� po�wiat� dochodz�c� z g�ry. W miar� jak Zekk sprowadza� m�odych Jedi coraz ni�ej, �ciany budowli by�y bardziej szorstkie. Ze szczelin mi�dzy masywnymi blokami element�w konstrukcyjnych wyrasta�y kolonie g�bczastych grzyb�w. Na wiecznie wilgotnych murach by�o wida� strz�piaste porosty. Niekt�re jarzy�y si� chyba w�asnym �wiat�em. Lowbacca czu� si� niepewnie. Jacen przypomnia� sobie, �e m�ody Wookie wychowywa� si� na Kashyyyku, gdzie najni�sze poziomy niebotycznego lasu by�y wyj�tkowo niebezpieczne. Ch�opiec s�ysza� dobiegaj�ce z g�ry wrzaski i skrzeczenie drapie�nych skrzydlatych stworze�... jastrz�bionietoperzy �yj�cych chyba tylko na Coruscant. W pewnej chwili poczu� podmuch wiatru, kt�ry przyni�s� z najni�szych poziom�w ci�k�, dusz�c� wo� gnij�cych szcz�tk�w. Mia� wra�enie, �e zbiera mu si� na md�o�ci, ale mimo to nie poddawa� si�, tym bardziej �e Zekk nie zwraca� na te wonie �adnej uwagi. Za ch�opcami pod��ali Tenel Ka, Lowie i Jaina. W pewnej chwili wszyscy przeszli przez kryty pomost ��cz�cy dwa wie�owce. Wielu transpastalowych p�yt sufitu brakowa�o, a przez oczka rdzewiej�cej siatki, kt�r� zosta�y kiedy� wzmocnione, z cichym �wistem wpada�y podmuchy wiatru. Jacen zwr�ci� uwag� na dziwne znaki, wyryte albo namalowane na kamiennych murach. Wydawa�o mu si�, �e ka�dy znak kryje w sobie nieokre�lone zagro�enie. Niekt�re przypomina�y mu zakrzywione no�e albo gro�ne paszcze, wype�nione ostrymi k�ami, ale najcz�ciej powtarzaj�cym si� znakiem by� rysunek r�wnobocznego tr�jk�ta, kt�ry otacza� krzy� przecinaj�cy kilka koncentrycznych okr�g�w. Jacen mia� wra�enie, �e spogl�da na czubek grota strza�y, wymierzonej mi�dzy jego oczy. - Hej, Zekk, co oznacza ten znak? - zapyta�, pokazuj�c tr�jk�t z krzy�em celowniczym. Starszy ch�opiec zmarszczy� brwi, po czym rozejrza� si� ukradkiem na boki, jakby chcia� si� upewni�, �e go nikt nie us�yszy. - Oznacza, �e musimy zachowywa� si� bardzo cicho i i�� tak szybko, jak mo�emy - szepn��..- Nie powinni�my wchodzi� do �adnego budynku, ozdobionego tym znakiem. - Dlaczego? - zdziwi� si� Jacen. - Bo to znak Zagubionych - wyja�ni� Zekk. - Nale��cych do m�odzie�owego gangu dzieciak�w, kt�rzy uciekli z dom�w albo zostali porzuceni przez rodzic�w, bo sprawiali im za du�o k�opot�w. Przewa�nie same nieprzyjemne typy. - Miejmy nadziej�, �e pozostan� zagubieni - zauwa�y�a Jaina. Zekk uni�s� g�ow�. By�o wida�, �e jest zaniepokojony. Jego czo�o przecina�a pionowa bruzda. - Mo�liwe, �e nawet w tej chwili Zagubieni �ledz� nasze ruchy, ale jeszcze nigdy mnie nie z�apali - powiedzia�. - To co� w rodzaju gry, w jak� bawi� si� z nimi. - Jakim cudem udawa�o ci si� zawsze umkn�� przed nimi? - zapyta�a Jaina. - Po prostu jestem w tym dobry. Jestem doskona�ym poszukiwaczem - odpar� Zekk tonem przechwa�ki. - Zapewne nigdy nie b�d� si� uczy�, �eby zosta� rycerzem Jedi, ale radz� sobie, jak mog�, wykorzystuj�c to, co umiem. My�l�, �e jestem po prostu spryciarzem. A jednak - ci�gn�� po chwili - mimo �e ��czy mnie z nimi co� w rodzaju niepisanej umowy, nie chcia�bym niepotrzebnie ryzykowa�. Zw�aszcza teraz, kiedy przebywam w towarzystwo dzieci przyw�dczyni Nowej Republiki. - To jest fakt - odezwa�a si� ponuro Tenel Ka. Trzyma�a d�onie w pobli�u pasa z wieloma kieszeniami, gotowa w ka�dej chwili wyci�gn�� z kt�rej� co�, co pos�u�y�oby do obrony. Zekk pospiesznie przeprowadzi� wszystkich czworo zdewastowanym korytarzem o �cianach ozdobionych licznymi znakami gangu. Jacen widzia� �lady �wiadcz�ce o niedawnej obecno�ci ludzi: porzucone opakowania po syntetycznej �ywno�ci i otwory w obudowach, z kt�rych wyrwano r�ne cz�ci aparatury albo przyrz�dy. W ko�cu znale�li si� na najni�szych poziomach. Wszyscy odetchn�li z prawdziw� ulg�, chocia� Zekk przyzna�, �e tak g��boko nawet on bardzo rzadko si� zapuszcza�. - My�l�, �e to jaki� skr�t - powiedzia�. - Potrzebuj� waszej pomocy, bo chcia�bym zabra� st�d co� warto�ciowego. -Uni�s� ciemne brwi. - Przypuszczam, �e b�dzie wam si� to podoba�o. Zw�aszcza tobie, Jacenie. Zekk zarabia� na �ycie, wyci�gaj�c z podziemi miasta r�ne cenne przedmioty. Czasami bywa�y to podzespo�y i przyrz�dy, a kiedy indziej elementy wykonane z drogocennych metali, znalezione w opuszczonych pomieszczeniach. Czasami ch�opak odnajdywa� zagubione skarby, kt�rych poszukiwa� na zlecenie w�a�cicieli, a niekiedy wyprawia� si� po cz�ci zapasowe, umo�liwiaj�ce napraw� przestarza�ej, ale drogocennej aparatury. Najcz�ciej trafia� jednak na drobiazgi, bardzo ch�tnie kupowane przez turyst�w i kolekcjoner�w. Mia� niezwyk�� zdolno�� wyszukiwania przedmiot�w, kt�rych inni zbieracze, przetrz�saj�cy podziemia w ci�gu wielu stuleci, po prostu nie znale�li. Jakim� cudem wiedzia�, gdzie szuka�, cho�by miejsce ukrycia by�o najmniej prawdopodobne. Schodzili kr�con� klatk� schodow� przylegaj�c� do zewn�trznej �ciany jakiego� gmachu. Ca�a konstrukcja by�a poro�ni�ta wilgotnymi mchami czepiaj�cymi si� kamiennej �ciany, po kt�rej nieustannie sp�ywa�y stru�ki wody. Jacen musia� mru�y� oczy, �eby odnajdywa� stopnie. Kiedy w ko�cu znale�li si� na dole i skr�cili za r�g, Zekk stan�� jak wryty. W niewyra�nej po�wiacie dochodz�cej z bardzo wysoka Jacen ujrza� dziwne szcz�tki wystaj�ce z boku gmachu. Dopiero po kilku chwilach zorientowa� si�, �e widzi zrujnowane elementy konstrukcyjne, obna�one durastalowe d�wigary... i kad�ub wraku towarowego transportowca. S�dz�c po algach, zwieszaj�cych si� z kad�uba, i koloniach grzyb�w, rosn�cych w szczelinach, roztrzaskany statek musia� spoczywa� tu od bardzo dawna. - O rany! - zawo�a� Zekk. - Nawet nie wiedzia�em, �e tu le�y co� takiego! - Pu�ci� si� biegiem ku wrakowi i po chwili stan�� u st�p uszkodzonej rampy. - Nie do wiary! Nawet nie tkni�ty r�k� �adnego poszukiwacza. Widzicie? Zn�w mam szcz�cie! - To wahad�owiec Starej Republiki - odezwa�a si� Jaina. - Ma co najmniej siedemdziesi�t lat. Nie u�ywa si� tych statk�w od... ju� sama nawet nie pami�tam. Co za odkrycie! Kiedy Zekk wspina� si� po rampie, by zajrze� do �rodka, Tenel Ka i Lowie trzymali trzeszcz�cy kad�ub. Ciemnow�osy ch�opak znikn�� w �adowni, �eby sprawdzi�, czy nie znajdzie w niej czego� warto�ciowego. - Wiele cz�ci jest nadal w dobrym stanie - zawo�a� z wn�trza. - Silniki tak�e. No, no, jest tu nawet i pilot! Przypuszczam, �e jego zezwolenie na parkowanie jest od dawna niewa�ne. Jacen, kt�ry tak�e wspi�� si� po rampie, zobaczy� szkielet, odziany w �achmany i wci�� jeszcze przypi�ty do fotela w sterowni. - Och, niech pan b�dzie ostro�ny! - zapiszcza� Em Teedee ze swojego zwyk�ego miejsca u pasa Lowiego. - Opuszczone statki mog� by� strasznie niebezpieczne... a poza tym mo�e pan si� pobrudzi�. - Czy w�a�nie to chcia�e� nam pokaza�, Zekku? - odezwa�a si� Tenel Ka. M�odzieniec si� wyprostowa�, ale przy tej okazji uderzy� g�ow� w odkszta�con� wzd�u�nic� biegn�c� pod sklepieniem sterowni. - Nie, nie, ten wahad�owiec to co� nowego tak�e dla mnie - oznajmi�. - B�d� musia� przeznaczy� o wiele wi�cej czasu na badanie tych najni�szych poziom�w. - Wyszczerzy� z�by w u�miechu. Na jego twarzy by�o wida� teraz nowe smugi smaru pochodz�ce zapewne z przedzia�u silnikowego, a d�onie mia� oblepione brudem wskutek przetrz�sania pomieszcze� statku. - Wr�c� tu jeszcze kiedy�, ale waszej pomocy potrzebuj� do czego� innego. Chod�my. Wygramoli� si� z czelu�ci wraku i stan�wszy u szczytu rampy, uchwyci� przerdzewia�� i obluzowan� por�cz. Popatrzy� w prawo i w lewo, jakby obawia� si�, �e kto� mo�e go zobaczy�, albo chcia� zapami�ta�, gdzie znajduje si� cenne znalezisko. Mo�na by�o odnie�� wra�enie, �e czaszka nieszcz�snego pilota spogl�da na niego pustymi oczodo�ami. - Wygl�da mi na to, �e naprawd� znasz te podziemia jak w�asn� kiesze� - stwierdzi� Jacen, kiedy Zekk zszed� po rampie i zacz�� prowadzi� m�odych Jedi w inne miejsce. - Nabra�em du�ej wprawy - oznajmi� starszy ch�opiec. - Wiecie, niekt�rzy nie lataj� cz�sto do gwiazd i nie pe�ni� przez ca�y czas dyplomatycznych obowi�zk�w. Musz� zadowala� si� tym, co znajd�. Kiedy w ko�cu dotarli do miejsca, do kt�rego prowadzi� ich Zekk, zbli�a�o si� po�udnie. Podniecony ciemnow�osy ch�opak zatar� d�onie w radosnym oczekiwaniu i wskaza� co� znajduj�cego si� o wiele ni�ej. - To tu - powiedzia�. - Widzicie? Jacen wychyli� si� poza wyst�p muru i popatrzy� w d� na przerdzewia�y budowlany d�wig, zaklinowany mi�dzy pionowymi �cianami o jakie� dziesi�� metr�w poni�ej miejsca, w kt�rym stali... absolutnie niedost�pny. Maszyny tego typu porusza�y si� kiedy� po szynach, uk�adanych wzd�u� �cian budowanych albo remontowanych gmach�w. Czy�ci�y mury, dokonywa�y napraw i zatyka�y otwory durbetonowym szczeliwem... ale ten d�wig zapewne wypad� z szyn i zaklinowa� si� co najmniej przed stu laty. Belki jego kratownic, po��czone i krzy�uj�ce si� ze sob�, by�y niemal niewidoczne pod grubym kobiercem mch�w i porost�w. Jacen zmru�y� oczy. Przez ca�y czas zastanawia� si�, dlaczego jego starszy przyjaciel chce odzyska� cz�ci takiej starej maszyny... W pewnej chwili dostrzeg� jednak co�, co przypomina�o k�p� g�stych krzak�w, a by�o k��bowiskiem splecionych drut�w, kabli i przewod�w, poprzetykanych w��knami izolacji cieplnej, strz�pami materia��w i kawa�kami plastiku. Wygl�da�o zupe�nie jak... - To gniazdo jastrz�bionietoperza - odezwa� si� Zekk. - Z czterema jajami w �rodku. Widz� je, ale sam nie dam rady zej�� do niego. Gdybym zdoby� cho�by jedno takie jajo, dosta�bym za nie tyle kredyt�w, �e m�g�bym �y� jak prawdziwy kr�l chyba ca�y miesi�c. -I chcesz, �eby�my pomogli ci je zabra�? - zapyta�a domy�lnie Jaina. - Co� w tym rodzaju - odpar� Zekk. - Twoja przyjaci�ka Tenel Ka ma wytrzyma�� link�... Przekona�em si� o tym na w�asnej sk�rze. A niekt�rzy z was wygl�daj� na doskona�ych wspinaczy. Zw�aszcza Wookie. - Och, nie, Lowbacco! - zakwili� Em Teedee. - Po prostu nie mo�esz nara�a� si� na takie niebezpiecze�stwo. Kategorycznie zabraniam! Lowie, kt�ry w pierwszej chwili nie mia� zamiaru schodzi� po pionowej �cianie, us�yszawszy uwag� androida, natychmiast zmieni� zdanie. Warkn��, zgadzaj�c si� na plan Zekka. Tenel Ka zaczepi�a ramiona kotwiczki o solidny metalowy wspornik. - Ja umiem si� dobrze wspina� i schodzi� po �cianach - oznajmi�a. - To jest fakt. - Doskonale. - Zachwycony m�odzieniec ponownie zatar� d�onie. - Pozw�lcie, �e i ja zejd� - odezwa� si� nagle Jacen, kt�ry bardzo chcia� dotkn�� na poz�r g�adkiej, ciep�ej skorupy jaja i lepiej si� przyjrze� kszta�towi gniazda. - Zawsze chcia�em zobaczy� to z bliska. Ch�opiec wiedzia�, �e taka okazja mo�e si� ju� nie powt�rzy�. Jastrz�bionietoperze widywa�o si� cz�sto w czelu�ciach kanion�w rozdzielaj�cych wie�owce na Coruscant, ale schwytanie �ywego drapie�nika by�o nieprawdopodobnie trudne. Tenel Ka przerzuci�a drugi koniec linki przez wyst�p, po czym uchwyci�a j� i zacz�a opuszcza� si� ku staremu budowlanemu d�wigowi. Jacen widzia� kiedy�, jak dziewczyna schodzi po pionowej �cianie wielkiej �wi�tyni na Yavinie Cztery, ale i teraz obserwowa� z tak� sam� fascynacj�, jak Tenel Ka zsuwa si� po lince, korzystaj�c tylko z si�y mi�ni r�k i n�g. Ch�opiec podziwia� m�od� wojowniczk� z Dathomiry... ale bardzo chcia�by zrobi� co�, by si� roze�mia�a. Niemal od pierwszej chwili, gdy j� pozna�, opowiada� jej r�ne dowcipy, ale ani razu nie uda�o mu si� zobaczy� na jej twarzy cho�by cienia u�miechu. Wygl�da�o na to, �e Tenel Ka nie ma poczucia humoru, mimo to jednak Jacen si� nie poddawa�. Dziewczyna dotar�a do szcz�tk�w d�wigu i stan�a na niewielkiej platformie. Przywi�za�a koniec linki i machn�a, daj�c Jacenowi znak, �e mo�e schodzi�. Ch�opiec owin�� link� wok� cia�a i zacz�� si� zsuwa� wzd�u� �liskiej �ciany, usi�uj�c na�ladowa� ruchy Tenel Ka. Wkr�tce i on stan�� na chwiej�cej si� platformie d�wigu. - Bu�ka z mas�em - powiedzia� nonszalancko, chocia� z trudem oddycha�, po czym zacz�� pociera� d�onie. - Nie, dzi�kuj� - odpar�a Tenel Ka. - Nie jestem g�odna. Jacen zachichota�, ale wiedzia�, �e m�oda wojowniczka nie zdaje sobie sprawy z tego, �e w�a�nie opowiedzia�a dobry dowcip. Po lince opu�ci� si� bez trudu Lowie, chocia� Em Teedee przez ca�y czas j�cza� i biadoli�: - Och, ju� nie mog� na to patrze�! Chyba wy��cz� zasilanie czujnik�w optycznych! Kiedy wszyscy znale�li si� na skrzypi�cej platformie, Jacen pochyli� si� i wyci�gn�� r�ce, ale nie m�g� dosi�gn�� splecionego gniazda znajduj�cego si� jeszcze ni�ej. - Zejd� tam - postanowi�. - P�niej podam wam jaja. Zanim ktokolwiek zd��y� si� sprzeciwi�, ch�opiec zanurkowa� mi�dzy dwie belki kratownicy. Jedn� d�oni� uchwyci� poprzeczk�, chc�c dosi�gn�� zwory podtrzymuj�cej niezwyk�e gniazdo. Na br�zowych skorupach widnia�y zielonkawe c�tki, dzi�ki czemu jaja do z�udzenia przypomina�y wybrzuszenia zaprawy murarskiej poro�ni�tej bladozielonymi mchami. Ka�de mia�o wielko�� d�oni Jacena i kiedy ch�opiec dotkn�� ciep�ej skorupy, przekona� si�, �e jest twarda i szorstka jak powierzchnia ska�y. Pos�uguj�c si� Moc�, wyczu� ukryte we wn�trzu �ywe piskl� jastrz�bionietoperza. Pomy�la�, �e m�g�by u�y� Mocy, �eby unie�� jajo, tak by inni m�odzi Jedi mogli je pochwyci�. U�miechn�� si�, urzeczony cudem �ycia, po czym si�gn�� po ciep�� kulk�. Nie by�a wcale ci�ka. Kiedy jednak wyci�ga� r�k�, by dotkn�� drugiej, us�ysza� nad g�ow� przera�liwe skrzeczenie, coraz bli�sze i g�o�niejsze. - Jacenie, uwa�aj! - krzykn�a Tenel Ka. Ch�opiec uni�s� g�ow� i na nieco ja�niejszym tle zobaczy� po�yskuj�c� sylwetk� samicy jastrz�bionietoperza. Rozw�cieczone stworzenie skrzecza�o i nadlatywa�o ku niemu z wyci�gni�tymi szponami i roz�o�onymi skrzyd�ami, zako�czonymi ostrymi kolcami. Rozpi�to�� skrzyde� wynosi�a chyba ze dwa metry. Potw�r mia� ogromny, zrogowacia�y dzi�b, pe�en ostrych z�b�w barwy ko�ci s�oniowej, gotowych rozerwa� ofiar� na strz�py. - Oho - odezwa� si� do siebie ch�opiec. Lowie rykn��, przera�ony. Tenel Ka si�gn�a do kieszeni pasa i wyci�gn�a sztylet, przeznaczony do rzucania... ale Jacen wiedzia�, �e nie mo�e czeka� bezczynnie, a� kto� inny mu pomo�e. Samica jastrz�bionietoperza nurkowa�a ku niemu jak �mierciono�ny pocisk. Jacen zamkn�� oczy i wys�a� ku niej wici Mocy. Pami�ta� o tym, �e ma specjalny talent do obchodzenia si� ze zwierz�tami. Potrafi� porozumiewa� si� z nimi, wyczuwa� ich nastroje i przekazywa� swoje my�li. -