9173
Szczegóły |
Tytuł |
9173 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
9173 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 9173 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
9173 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
ALEKSANDER FREDRO
�WIECZKA ZGAS�A
JEDNA SCENA
OSOBY
PAN
PANI
Rzecz dzieje si� w le�nej chacie1.
Scena przedstawia ma�� n�dzn� izdebk� - drzwi w g��bi, przy drzwiach siennik na tapczanie, kocem przykryty. Na lewo okienko, na prawo kominek wysoki, na kt�rego gzymsie miska i par� garnk�w. Na przodzie sceny, w �rodku, st� w�ski a d�ugi, za nim �awa. Przy kominku siedzi Pani w salopie2, w zakwefionym, g��bokim kapeluszu i parasolk� stara si� wznieci� tlej�cy si� ogie�. P�niej wchodzi Pan w paltocie z ko�nierzem wy�ej uszu podniesionym, w czapce nasuni�tej na oczy i z latarni� pojazdow� w r�ku. W pierwszej po�owie sceny m�wi� zawsze odwr�ceni od siebie.
Pan i Pani.
PAN
wchodz�c
Niech jasny piorun trza�nie wszystkie poczty razem! Pocztylion pijany, szkapy narowiste, karetka jak z ciasta, �ycia nie jest si� pewnym.
PANI
wstaj�c
Czy mo�emy ju� jecha�?
PAN
nie s�uchaj�c
Poduszki twarde, jak gdyby kasztanami wypchane. I zaledwie cz�owiek nareszcie zasn�� potrafi - brum, bum-bum! budzi si� w ka�u�y; to ani przyjemnie, ani weso�o.
PANI
Czy mo�emy ju� jecha� dalej?
PAN
Szcz�cie, �e uratowa�em przecie latarni� z urz�dow� �oj�wk�3!
PANI
Czy pan nie s�yszysz, o co si� pytam? Mo�na by� grzeczniejszym i odpowiada� przynajmniej; pytam si�, czy ju� mo�emy jecha� dalej?
PAN
zniecierpliwiony
Gdzie, jak, co? - Czym mamy jecha�?
PANI
Jak to - czym? Ko�mi, karet�, jake�my tu przyjechali.... Prawdziwie, pan jeste� niegrzeczny!
PAN
Kareta do g�ry brzuchem, tylko jednym ko�em fika.
PANI
Mo�na d�wign��, nie takie ci�ary d�wigaj�; trzeba tylko troch� dobrej woli, troch� grzeczno�ci. A nie mo�na d�wign��, to innym sposobem trzeba ratowa� - ka� pan konie za�o�y� do jakiej bryki.
PAN
A gdzie� jest jaka bryka?
PANI
Do woza nareszcie...
PAN
A gdzie� w�z?
PANI
We wsi przecie woza znajdzie, tylko trzeba troch� dobrej woli, troch� grzeczno�ci.
PAN
Ale �eby w�z by� we wsi, to na to trzeba wsi, a na mil� wko�o wsi nie ma.
PANI
A to pi�knie.
PAN
Pi�kno�ci nie widz�...
Pani wraca na zydelek, on m�wi do siebie:
Im starsza, tym dla mnie niebezpieczniejsza; nie byliby�my si� tak ogromnie wywr�cili, ale takie to ju� moje przeznaczenie, fatum!
PANI
wstaj�c
I c� teraz b�dziemy robi�?
PAN
Czeka� cierpliwie, p�ki pocztylion z innym nie powr�ci pojazdem.
PANI
D�ugo to trwa� b�dzie?
PAN
Par� godzin.
PANI
To bardzo nieprzyjemnie.
PAN
W samej rzeczy nieprzyjemnie, ale nieprzyjemno�� przewidzia�em, jak tylko postrzeg�em na stacji, �e jaka� pani wybiera si� ze mn� w podr�.
PANI
Bardzo grzecznie, nie ma co m�wi�.
PAN
Ale grzeczniej by�oby, gdyby ta pani nie straci�a by�a niepotrzebnie p� godziny czasu; ale jak zacz�a si� rozbiera�, przebiera�, ubiera�, nie by�o ko�ca. Gdyby�my byli w czas wyjechali, byliby�my, nim ksi�yc zaszed�, przebyli z�y kawa� drogi i nie by�oby katastrofy - ale takie to ju� moje szcz�cie.
PANI
Nie by�oby katastrofy, gdyby� pan by� nie spa�.
PAN
To m�j sen str�ci� z mostku?
PANI
A tak jest poniek�d, bo gdyby� by� troch� grzeczniejszym i nie spa�, by�by� m�g� dogl�da� i budzi� pocztyliona, by�by si� pojazd nie wywr�ci� i nie by�by� pan nie upad� tak okropnie, bez najmniejszego wzgl�du, kt�ry si� przecie ka�dej damie nale�y.
PAN
I c� si� z�ego sta�o?
PANI
Dobre pytanie! Zgniot�e� niegodziwie, lecz mnie pan nie zadusi�e�.
PAN
Ale nie zadusi�em... (na stronie) Niestety!
PANI
Szkaradnie! Cz�owiek dobrze wychowany nie upada na dam� jak k�oda. To si� nie godzi!
PAN
Ale�, moja pani, to rzecz przeznaczenia; gdyby si� by�o wywr�ci�o na moj� stron�, by�bym pani� ch�tnie i uprzejmie przyj�� w obj�cie, ale si� wywr�ci�o na prawo, musia�em upa�� na prawo i troszk� ucisn��... z wszelk� wszak�e przyzwoito�ci�, to sama pani przyzna� musisz.
PANI
I m�j biedny kapelusz!
PAN
Tak - biedny! Pani si� skar�ysz, a ja pewnie do �alenia si� wi�cej mam powod�w. Jaka� szpilka - gdzie tam szpilka! - jaki� ro�enek, bekasa4 by na nim upiek�, z �biednego� kapelusza wlaz� mi w szyj�... Gdyby nie m�j ko�nierz podniesiony, by�by mnie przebi� na wylot - karkiem ruszy� nie mog�.
PANI
Ju� panu i szpilki szkodz�!
PAN
Zapewne, �e szkodz�, kiedy kol�. Cieszcie si�, panie, swoimi w�osami, czarne czy bia�e, rude czy ��te, ale nie przypinajcie waszych perukarskich pakiet�w5 ostrymi szpilkami, kt�re zagra�aj� �yciu podr�uj�cego obywatela.
PANI
Ja �adnych perukarskich pakiet�w nie mam!
PAN
Winszuj� pani.
D�ugie milczenie.
PANI
Ale� ja zamoczy�am nogi!
PAN
Pani zamoczy�a� nogi, kiedy ja j� na r�ku wynosi�em - jakie� wi�c moje by� musz�? Nie do ta�ca pewnie.
PANI
Ach, wynios�e� mnie pan na r�ku i dzi�kowa�am, trzy razy dzi�kowa�am i dzi�kuj� jeszcze - ale mnie koniecznie oporz�dzi� si� trzeba.
PAN
Zapewne - oporz�d� si� pani...
PANI
Pan b�dziesz przecie tak grzecznym dla damy i ust�pisz si� z pokoju.
PAN
Gdzie� si� mam ust�pi�?
PANI
No, gdzie pan chcesz, by�e� tu nie by�.
PAN
Deszcz leje jak z cebra.
PANI
Kto grzeczny, znajdzie rad� na wszystko, byle troch� dobrej woli, troch� grzeczno�ci - wszak�e pan masz parasol...
PAN
I pod parasolem mam sta� jak bocian na jednej nodze, p�ki si� pani nie przebierzesz, to jest - niby do wschodu s�o�ca? O, prosz� pani, to przechodzi granic� grzeczno�ci... Ale czyli� razem zosta� nie mo�emy? W potrzebie mog� zamkn�� oczy... nie jestem ciekawy - bynajmniej ciekawy!
PANI
To by� nie mo�e. Jaka� ja biedna! Zawo�aj�e mi pan przynajmniej tej kobiety, kt�ra nas przyj�a.
PAN
Tej kobiety nie ma; wo�a�em, krzycza�em - wyjecha�a pewnie baba na miotle...
PANI
Kominem - prawda? Stary koncept, nie bardzo grzeczny. Gdyby� pan chcia�, znalaz�by� j� pewnie, przep�dzili�my przynajmniej noc we troje, ale pan dla damy nie masz �adnych wzgl�d�w. To si� prawdziwie nie godzi!
PAN
Ale�, prosz� pani, gdzie� ja mam szuka� tej baby? Tu nie ma kurytarz�w ani rozleg�ych apartament�w, ani suteren�w, nie ma nawet sionki przed t� n�dzn� chatk�, gdzie tylko cztery k�ty, a piec pi�ty... I gdzie� by si� mia�a schowa�? Gdzie� ja j� mam szuka�? - Do lasu nie p�jd�.
PANI
Nareszcie, gdyby� tylko chcia�, m�g�by� pan i w karetce nocowa� - gdzie ju� raz spa�e� tak smacznie.
PAN
A daj�e mi pani pok�j! W karetce tylko kaczka teraz nocowa� mo�e.
PANI
Cz�owiek grzeczny znalaz�by tam troch� miejsca.
PAN
W wodzie?... O! takiej grzeczno�ci - ani zazdro�ci�, ani na�ladowa� mog�.
PANI
C� ja mam robi�? Bo�e m�j! Bo�e m�j!
PAN
Oto w k�cie skromne ��eczko, po�� si� pani i �pij - prze�pisz zmartwienie.
PANI
Na tym ��eczku?... Okropie�stwo!
PAN
�Okropie�stwo�. Jak si� podoba - nie �nij pani.
Zbli�a si� do ��ka i paltot zaczyna odpina�.
PANI
przestraszona
Co pan chcesz robi�?
PAN
Chc� robi� - czego pani nie chcia�a�, chc� si� spa� po�o�y�.
PANI
Ale� to by� nie mo�e!
PAN
Chciej pani by� spokojna, ja zdejm� tylko paltot.
PANI
Ale� to niegrzecznie, to nieprzyzwoicie, tego nikt jeszcze nie widzia� - dama ma siedzie� na zydelku, a jegomo��, na ��ku rozci�gni�ty, ma chrapa� jak basetla.
PAN
�Basetla�! (na stronie) Babka muzykalna! (g�o�no) Niech�e i tak b�dzie, przep�dzimy noc bezsenn� na pogadance.
PANI
po kr�tkim milczeniu
Prosz� pana przynie�� mi, z �aski swojej, je�eli go to wielce nie utrudzi, troch� wody - mam niezno�ne pragnienie.
Pan ogl�da si� na wszystkie strony, potem przynosi konewk� i podaje.
PANI
C� to jest?
PAN
Woda.
PANI
Ale szklanki nie ma.
PAN
Prawda, nie ma; mo�esz pani �atwo widzie�, �e kryszta��w nie ma w bufecie.
PANI
Jeszcze sobie �artuje. Ale� ja z konewki pi� nie umiem.
PAN
W potrzebie mo�na si� nauczy�, podnios� troch� konewk� i w g�rze trzyma� b�d�... Nie ma niebezpiecze�stwa - nie zalej� - r�cz� honorem. Nie?...
PANI
Nie, nie chc�.
PAN
Jak si� podoba.
Odnosi konewk� i siada na �awie.
PANI
na stronie
O m�j Bo�e, jaka� ja biedna, �em wpad�a pod tak tyra�sk� opiek�.
PAN
zadyszany
Ja �adnej opieki nad pani� nie przyj��em i nad �adn� dam� nigdy przyjmowa� nie b�d�. M�dra, kt�ra mnie z�apie... Ona jednymi drzwiami, ja drugimi - w potrzebie skocz� z dachu albo wp�aw Pe�tew6 przep�yn�.
PANI
po kr�tkim milczeniu
Je�eli to nie przechodzi�o zakresu pa�skiej grzeczno�ci, prosi�abym go ogie� poprawi�.
PAN
zbli�aj�c si� do kominka
Czym poprawi�? Widz� tylko jedn� trzask� i jeden patyczek - jak o��wek.
PANI
A we wszystkim trudno�ci! - tylko troch� dobrej woli... Mnie zimno.
PAN
Ognia ju� nie ma...
PANI
Ach, gdzie� tam - podmuchaj pan troch�! Prosz� pana, podmuchaj!
PAN
dmuchaj�c
Fu! fu! fu! Dalib�g, nie ma.
PANI
Jeszcze troch�, prosz� pana!
PAN
Fu! fu! fu! - Ani jednej iskry.
PANI
Jaka� ja biedna.
PAN
Ale w popiele s� kartofle - spotkam si� z nimi nie po trosze, bom diable g�odny po k�pieli.
Czas jaki� milczenie. Pan przynosi kartofle na misce, dostaje dwie gazety z zapiecz�towanego pakietu i za�ciela nimi st�, dobywa n� z kieszeni i siada na �awce. Pani zydelek, na kt�rym siedzia�a, przynosi na prz�d sceny i siada, odwr�cona nieco od sto�u.
PANI
na stronie
Teraz b�dzie jad�! Umie tylko spa� i je�� - pewnie stary kawaler.
PAN
Ile razy chcia�em s�u�y� jakiej pani, zawsze mnie jakie� nieszcz�cie spotka�o i dlatego nie �eni�em si�.
PANI
Zgad�am - dobrze� pan zrobi�.
PAN
Nie mam szcz�cia do p�ci pi�knej a niem�odej, to rzecz pewna. Gdziem si� pomkn�� - katastrofa. M�g�bym tomy o tym napisa�... Uf - gor�ce!... Na przyk�ad, raz na balu siedzia�em sobie spokojnie na stronie - wtem jaka� rozhulana tanecznica zaczepia mi nog� krenolinow� obr�cz�7... Padamy oboje jak orze� dwu�bisty8, ja na prawo, ona na lewo... Powiadaj�, �e by�o co widzie�, ale ja wiem tylko, �e potem kula�em tydzie� ca�y.
Je. - Milczenie.
Drugi raz znowu wychodz� z teatru, ko�cz�c sobie spokojnie dwugodzinne ziewanie, wtem na korytarzu lampa naftowa9 p�ka - jaka� pani staje w p�omieniu. Rzucam si� oczywi�cie, gasz� ogromn� peryferi�10 wszelkimi w tym razie dozwolonymi sposobami, gasz� i ugaszam nareszcie, ale poparzywszy sobie r�ce i kolana. (po kr�tkim milczeniu) Chorowa�em dwa tygodnie - fatum!
po d�ugim milczeniu
Jednego dnia przysz�o na my�l damom urz�dzi� spacer du�ym cz�nem. Dobrze! p�yniemy po czystych w�d krysztale11 - ksi�yc srebrnym �wiat�em �wieci - kwiaty pachn� - s�owik �piewa - bardzo pi�knie! Ale w cz�nie co� zaczyna by� za mokro - wody coraz wi�cej, woda s�czy si� szparami, jakby szpary na to by�y. Damy krzycz�: �Do brzegu! Do brzegu!� Przybijamy wi�c do tego brzegu, wyskakujemy na piasek - ale biada! Zdrada!... Spod piasku woda tryska - zapadamy si� po kolana - trzeba damy wynosi�, nie ma co my�le�. dosta�a mi si� najd�u�sza - wynios�em wprawdzie i wyratowa�em, ale potem krzy��w rozprostowa� nie mog�em. (po kr�tkim milczeniu) Chodzi�em potem przez trzy tygodnie jak haczyk - fatum! fatum!
Pani wstrzymuje si� i �mieje si� skrycie.
Po d�ugim milczeniu
Nareszcie, razu jednego wracam zm�czony z polowania; patrz� - jaka� kolasa p�dzi, furmanowi lejce z r�ki wypad�y - szkapy wierzgaj� - pani krzyczy: �Ratujcie! Ratujcie!� Jak�e nie ratowa�, prosz� pani? Biegn�, chwytam lejce - prr! prr! ha-ho, ha-ho!... Kolasa stan�a, zbli�am si� do stopnia i trzystofuntowa obywatelka pada mi w obj�cia. Ugi��em si� wprawdzie... zatoczy�em si�... i nog� pod ko�o w�o�y�em. (po kr�tkim milczeniu) Le�a�em potem w ��ku trzy tygodnie. Fatum!
Odsuwa misk�, czas jaki� milczenie.
PANI
na stronie
Jak�e te kartofle pachn�! (wstaje i przechadzaj�c si� w g��bi, g�o�no) Co mnie mog� interesowa� smutne wypadki pa�skiego �ycia!
PAN
Ja te� nie opowiadam pani, ja m�wi� do siebie - monolog. Nie ma tragedii bez monologu, zacz�wszy od s�awnego monologu Hamleta: �By� albo nie by�...
PANI
A� do kartofli.
PAN
Mo�e pani kiedy o tym s�ysza�a?
PANI
O kartoflach?
PAN
Nie - o Hamlecie.
PANI
ironicznie
Jak o �elaznym wilku12. (na stronie) Jak te kartofle pachn�!
Odchodzi w g��b.
PAN
A co w moim przeznaczeniu - ja m�wi� to do siebie, monologuj� - co w moim przeznaczeniu najprzykrzejszego, najokropniejszego, najbole�niejszego - �e wszystkie moje damy, wyratowane przeze mnie tak wielkim po�wi�ceniem, nie wyszczeg�lnia�y si� ani m�odo�ci�, ani powabami duszy ni cia�a. Fatum!
Chce si� po�o�y� na �awie i znowu siada, opieraj�c g�ow� na �okciach. Na stronie:
Zapali�bym cygaro, ale stara dewotka b�dzie wrzeszcze�. Stara - pewnie, bo nie byliby�my si� wywr�cili tak szkaradnie. M�oda nie schowa�aby si� w zakwefiony kapelusz jak w kaptur kapucy�ski. Kapucyny przynajmniej nie kol�.
PANI
staj�c przy stole, po kr�tkim milczeniu
Ju� pan nie jesz?
PAN
zawsze nie patrz�c na ni�
Nie.
PANI
Dobre kartofle?
PAN
Dobre.
PANI
Mo�na wzi�� jeden?
PAN
Jeden, dwa, trzy i cztery, ile pani chcesz. (podsuwa jej misk� i n�) Nie zaprasza�em pani na skromn� wieczerz�, bo si� ba�em, prawd� m�wi�c...
PANI
Czeg� si� pan ba�e�?
PAN
Ba�em si�, aby nie by�o z kartoflami - jak z ��kiem: sama nie chcia�a� i mnie spa� nie pozwoli�a�; a w tym razie nie m�g�bym by� pos�usznym, bo by�em bardzo g�odny.
PANI
Nie trzeba w niczym przesadza�, ale przesady w grzeczno�ci z pa�skiej strony obawia� si� nie mo�na.
Zdejmuje kapelusz i k�adzie na zydelku. Pan, za�o�ywszy r�ce na stole, spiera g�ow� jakby do spania. - Milczenie.
Nie ma grabek13?
PAN
Nie ma.
PANI
zdejmuje r�kawiczki i je�� zaczyna
W samej rzeczy bardzo smaczne.
Milczenie.
PANI
�pisz pan?
PAN
Nie.
PANI
Nie masz pan soli?
PAN
Nie mam.
PANI
Prosz� pana...
PAN
Szuka�em i nie ma...
D�ugie milczenie.
Pani zjad�szy siada, bierze kapelusz na kolana i grzebykiem uk�ada loki, zawsze troch� ty�em do �pi�cego obr�cona.
PANI
Kiedy� przecie ta noc si� sko�czy� musi. (po kr�tkim milczeniu) P�ki �ycia, podr�owa� noc� nie b�d� pocztowym pojazdem, a zw�aszcza ze starym kawalerem. Ci ludzie nie maj� najmniejszego wyobra�enia o grzeczno�ci, o uprzejmo�ci dla dam. (po kr�tkim milczeniu) Kaza� pi� mi z konewki! Teraz tylko co nie chrapnie. Szkaradnie!
Milczenie.
PANI
�pisz pan?
PAN
Nie.
PANI
zawsze odwr�cona
Prosz� pana, kt�ra godzina?
PAN
z g�o�nym westchnieniem odpina paltot i dostaje zegarek
P� do drugiej. (spojrzawszy na Pani�) A! a! (zdejmuje czapeczk� i m�wi do siebie p�g�osem) I ja spa�em, g�upi!
PANI
uk�adaj�c loki
Kt�ra? prosz� pana.
PAN
P� do drugiej. (zdejmuje paltot i na stronie) Ale� bo to co� bardzo �adnego... Dalib�g, bardzo �adnego... I ja, g�upiec, osio�, cymba�, ja spa�em!
PANI
po kr�tkim milczeniu
Daleko� jeszcze do dnia?
PAN
Zdaje mi si�, �e b�dzie par� godzin. (na stronie) Ale� bo to �adna! Bodajem nigdy nie zasn��!
PANI
O! dlaboga! Jeszcze par� godzin?
PAN
Ale kapelusz, jak widz�, zawadza pani.
PANI
Bynajmniej.
PAN
zbiera gazety i nimi ca�� si�� st� szuruje, potem si� zbli�aj�c
Pozwolisz pani wzi�� kapelusz i na stole po�o�y� - st� zupe�nie czysty.
PANI
Dzi�kuj�.
Oddaje kapelusz i parska �miechem.
PAN
spojrzawszy po sobie
Co pani� �mieszy?
PANI
�miej� si�, bo wystawia�am sobie pana nieco podstarza�ym.
�mieje si�.
PAN
Dlaczeg� pani my�la�a�, �em podstarza�y?
PANI
No, bo m�odzi s� zwykle grzeczniejszymi.
PAN
Ale�, �askawa pani, czym�e ja zgrzeszy�em? Wydoby�em pani�, nie chwal�c si�, z zatopionej karety - przynios�em latarni�, kochan� latarni�, kt�ra nam pozwoli�a pozna� si� wzajemnie - bodaj si� nigdy nie st�uk�a! Bab�, nim jeszcze tu przyszed�em, wo�a�em, krzycza�em: �hop! hop!� ale, przestraszona pewnie niespodziewan� nasz� wizyt�, znik�a jak kamfora... C� mia�em robi�? Pod parasolem ani te� w zatopionej karetce nocowa� nie mog�em - racz to pani uwzgl�dni�... Ognia nie rozpali�em, ale B�g widzi, dmucha�em co si�y, najserdeczniej... ale teraz zapal� chatk�, je�eli pani ka�esz.
PANI
Co za my�l!
PAN
Poda�em pani konewk�... Ale prawda, przypomnia�em sobie - mam w torebce flaszeczk� z winem i kubek...
PANI
Dzi�kuj� panu, prosz� tylko poda� w kubku troch� wody.
PAN
Ale kto tam wie, jaka ta woda - wolisz si� pani napi� kilka kropel wina - wino pr�dzej pragnienie ugasi.
Pani pije troch�.
Jak�e si� ciesz�, �e pani us�u�y� mog�em. Jeszcze troszk� - nie zaszkodzi, na honor, nie zaszkodzi! Teraz musz� pani powiedzie� otwarcie, �e istotnym powodem katastrofy jest nie moja niegrzeczno��, ale jej kapelusz.
PANI
Pan masz do niego uraz�, �e uk�u�.
PAN
Bynajmniej - owszem, b�d� mia� pami�tk� - ale pani skry�a� si� w zakwefiony kapelusz, my�la�em wi�c, �e to nowy koncept mojego fatum. Powinienem by� wprawdzie pozna� m�ody d�wi�k g�osu, ale�, �askawa pani, oparzony - na zimne dmucha. Gdybym by�, siadaj�c do pojazdu, zobaczy� twarz pani, nie by�bym spa� pewnie ; by�bym budzi�, szturka� pilnowa� pocztyliona i nie by�oby nast�pi�o nieprzyjemne wprawdzie zdarzenie, ale kt�remu ja teraz ju� z�orzeczy� nie mog�. A teraz przy podanej sposobno�ci trzeba, aby�my si� troch� lepiej poznali.
Ogl�da si� za sto�kiem, nareszcie, nie widz�c, znajduje jak�� ma�� paczk� pod oknem, wysypuje troch� kartofli, kt�re po ca�ej izdebce si� rozsypuj� z ha�asem.
PANI
Co to jest?
PAN
Grzmoty. (siada przy Pani na paczce) Ja pisz� czasem komedie, mam wi�c zwyczaj zaczyna� od wymienienia os�b, �e za� nie ma parteru14, do pani zwracam mow�. Nazywam si� W�adys�aw Poraj. Mam w niewielkiej maj�tno�ci niewielki domek, z jednej strony du�e lipy, z drugiej ��czka, a za ��czk� rzeczka.
PANI
To tam bardzo �adnie by� musi - lipy, ��czka, rzeczka... A kwiaty s�?
PAN
Domek jak w jednym bukiecie.
PANI
�licznie! Jak tam panu dobrze by� musi!
PAN
Nie skar�� si�, ale jednak czego� mi brakuje, jestem sam zawsze.
PANI
Nie masz pan s�siad�w?
PAN
Mam, ale zawsze u mnie bawi� nie mog�, a jak odjad� - pustka.
PANI
No, kiedy samotno�� przykra, powiedzia�abym - zr�b pan tak, jak wszyscy robi� w tym razie: o�e� si�. Ale s�ysza�am, �e pan kobiet nienawidzisz.
PAN
O! o! �Nienawidz�!... bardzo prosz�!... Nienawidz� - tego nigdy nie powiedzia�em. Powiedzia�em tylko, �e tych dam, co mnie piek�y, co mnie topi�y, co mnie kaleczy�y, kocha� nie mog�; ale ja, na honor, p�e� pi�kn� szanuj� i uwielbiam, a zw�aszcza s� powaby, kt�re mnie na serce chwyc�, nim si� jeszcze postrzec mog�em.
PANI
I wiele� to razy by�o, �e si� pan jeszcze postrzec nie mog�e�?
PAN
Raz tylko.
PANI
A!
PAN
Bo ja mam w ocenianiu pi�kno�ci pewne zasady, od kt�rych zboczy� nie mog�, kt�rych trzyma� si� musz�. Na przyk�ad - w zachwycenie wprowadza mnie w�os jasny, a oko czarne, usteczka, co by si� ch�tnie �mia�y, a zawsze �mia� si� boj�, nosek - o m�j Bo�e! - a uszko malutkie, malute�kie... a� dreszcz przechodzi!
PANI
wstaj�c
Odwdzi�czaj�c si� panu, musz� i o sobie co� powiedzie�. Nazywam si� Jadwiga...
PAN
Jadwiga! A ja W�adys�aw! Co za szcz�cie!15
PANI
Nazywam si� Jadwiga Moniecka, jestem c�rk� pu�kownika, o kt�rym pan zapewne s�ysza�e�.
PAN
Tak dalece... ale pewnie b�d� s�ysza�.
PANI
Jad� teraz do Lwowa i moja przyjaci�ka donios�a mi, �e mo�e mnie umie�ci� przy m�odych panienkach w bardzo szanownym domu i �e...
PAN
Przepraszam, �e przerywam. Ja powiedzia�em w mojej biografii, �e nie mam �ony. Pani rzek�a�: �zgad�am� - nie wiem, dlaczego pani zgad�a�, ale ja nie zgaduj� i chcia�abym wiedzie�, czy jeste� jeszcze woln�, czy nie masz m�ulka albo jakiego niegodziwego narzeczonego.
PANI
Ani jednego, ani drugiego.
PAN
To dobrze, jeste� jeszcze woln�, bardzo dobrze, ja wolno�� lubi�. A teraz s�ucham dalej.
PANI
Powiadam wi�c, �e mam nadziej� by� umieszczon� jako guwernantka.
PAN
Ach, panno Jadwigo, jak�e wiele i mnie nauczy� by si� trzeba. Ja uczy�bym si� jeszcze ch�tnie - mam ochot� uczy� si� ogromnie.
PANI
Kszta�ci� si� zawsze czas - nigdy za p�no.
PAN
Wiele i w moim charakterze by�oby do sprostowania - o! bardzo wiele. Potrzeba by mi dobrej rady, rozumnej rady - �adnej rady.
PANI
�atwo sprostowa� znaj�c swoje wady.
PAN
Podda�bym si� ch�tniej pod dozorcz� nauczycielsk� opiek�.
PANI
Je�eli tak sobie pan �yczysz, mog�abym mu w tym by� pomocn�.
PAN
Bardzo, bardzo prosz�, moja panno Jadwigo!
PANI
Jest w domu mojej siostry staruszek bardzo �wiat�y i szanowny: l�abb�16 Barot; ten dla pana W�adys�awa by�by towarzystwem...
PAN
O, dlaboga! Stary abb�! Mnie nie abbego potrzeba, ja potrzebowa�bym m�odej, przyjemnej, �agodnej opieki. Ja by�bym tak wdzi�cznym, tak potulnym...
PANI
Panie W�adys�awie, �wieczka si� dopala.
PAN
Prawda, dopala si�. Ja by�bym tak potulny, tak pos�uszny, tak bym mocno kocha� moj� opiek�! Opieka mia�aby domek w kwiatach, a w domku serce kochaj�ce...
Bierze j� za r�k�.
PANI
Panie W�adys�awie, �wieczka ga�nie.
PAN
Prawda, ga�nie. Panno Jadwigo, chcesz by� guwernantk� - b�d��e moj�.
PANI
odsuwaj�c si�
Panie, jak�e to mam rozumie�?
PAN
Ach! jak�e to �adnie b�dzie, jak z ambony spadn�17 W�adys�aw i Jadwiga razem. (ca�uje j� w r�k�) Prawda, �eby to �adnie by�o?
PANI
W samej rzeczy by�oby �adnie.
PAN
O moja najpowabniejsza panno Jadwigo!
Ca�uje j� w r�k�.
PANI
Panie W�adys�awie, �wieczka zgas�a.
PAN
Prawda, zgas�a!
S�ycha� uderzenie w tr�bk� pocztarsk� i turkot powozu. �wiat�o przez okienko coraz mocniejsze, o�wieca nareszcie ca�� izdebk�.
A bodaj ci tr�bi�o!
PANI
Co to jest?
PAN
Nasza poczta.
PANI
Ju�?... Wybiegnijmy pr�dko, aby nie widzieli...
PAN
ko�cz�c sens
�e �wieczka zgas�a. Inn� zapalimy, co �wieci� b�dzie nad mi�o�ci� nasz�, a ta...
PANI
podaj�c mu r�k�
Nigdy nie zga�nie.
Wybiegaj�.
KONIEC
1 Miejsce i czas akcji: izdebka le�na przy drodze do Lwowa; oko�o 1861r.
2 salopa - d�ugie, obszerne wierzchnie okrycie kobiece z r�kawami i pelerynk�
3 urz�dowa �oj�wka - latarnia ze �wiec� nale��ca do urz�dowej karety pocztowej
4 bekas - ptak b�otny, ch�tnie na niego polowano dla smacznego mi�sa
5 perukarskich pakiet�w - fryzur obficie spi�trzonych na sztucznych podk�adkach, kt�rych ca�o�� umacniano d�ugimi szpilami
6 wp�aw Pe�tew - rzeczka przep�ywaj�ca przez Lw�w, by�a tak w�ska, i� mo�na j� by�o przej�� bez p�ywania. W�wczas odprowadza�a cuchn�ce nieczysto�ci miejskie
7 krenolinowa obr�cz - w�a�ciwie: krynolinowa; szeroka sp�dnica rozpi�ta na obr�czy
8 orze� dwu�bisty - aluzja do god�a monarchii austro-w�gierskiej
9 lampa naftowa - wynaleziono j� w Galicji ok. 1855 r. Teatr lwowski o�wietlano lampami naftowymi od ok. 1861 r.
10 peryferia - �artobliwie: tusza kobiety oty�ej
11 po czystych w�d krysztale - ironiczna stylizacja opisu stosowanego w poezji romantycznej
12 o �elaznym wilku - zwrot przys�owiowy w znaczeniu: jakby o czym� dalekim, mitycznym, o czym si� wie ma�o co. wywodzi si� z legendy o Giedyminie, kt�ry za�o�y� zamek wile�ski na g�rze, gdzie przy�ni� mu si� wilk w �elaznej zbroi
13 grabki - widelec
14 nie ma parteru - tu: widowni zape�nionej publiczno�ci�
15 Co za szcz�cie! - szcz�liwa prognoza, s� imiennikami ma��e�skiej pary kr�lewskiej
16 l�abb� (fr.) - ksi�dz; w polskich dworach cz�sto wychowawcami dzieci byli Francuzi-ksi�a
17 z ambony spadn� - s� wymienieni w odczytywanej z ambony zapowiedzi o zamierzonym ma��e�stwie