2187
Szczegóły |
Tytuł |
2187 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
2187 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 2187 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
2187 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Jan Dobraczy�ski
Magdalena
Polski Zwi�zek Niewidomych
Zak�ad Wydawnictw i Nagra�
Warszawa 1989
T�oczono w nak�adzie 20 egz.
pismem punktowym dla niewidomych
w Drukarni PZN,
Warszawa, ul. Konwiktorska 9
pap. kart. 140 g kl. III_B�1
Ca�o�� nak�adu 100 egz.
Przedruk z wyd. "Pax",
Warszawa 1988
Pisa� A. Galbarski,
Korekty dokona�y
U. Maksimowicz
i D. Jagie��o
Od redakcji
Po raz si�dmy Jan Dobraczy�ski
si�gn�� w swojej tw�rczo�ci do
tematyki biblijnej.
Tym razem bohaterk� jego
powie�ci jest Maria Magdalena,
kt�r� pisarz identyfikuje -
opieraj�c si� na starej tradycji
Ko�cio�a na Zachodzie - z Mari�,
siostr� Marty i �azarza z
Betanii.
Maria, zwana Magdalen� (by�
mo�e od miasteczka Magdala,
inaczej Magadan lub Dalmanta,
le��cego nad jez. Galilejskim na
p�noc od Tyberiady) by�a
"lekkomy�ln� siostr�" cnotliwego
rodze�stwa. Opu�ci�a dom
rodzinny, prze�y�a r�ne
przygody, kt�re sprawi�y, �e
popad�a w moc "siedmiu duch�w
nieczystych". Potem napotka�a
Jezusa, dozna�a oczyszczenia i,
ze wzgl�du na sw� mi�o��,
wielkiej �aski, staj�c si� t�,
kt�ra przynios�a aposto�om wie��
o zmartwychwstaniu i o wezwaniu
Chrystusa. Ko�ci� prawos�awny
nie bez racji nadaje Magdalenie
tytu� "aposto�ki". Jest to
pi�kna nobilitacja kobiety,
kt�ra na r�wni z m�czyznami
zosta�a wezwana, aby by�a
�wiadkiem Ewangelii.
Dalsze dzieje Magdaleny s�
nieznane. Liczne legendy i
opowie�ci czyni� z niej
pustelnic�, kt�ra dokona�a �ycia
w grocie. Inne twierdz�, �e
przyby�a wraz z uchod�cami
�ydowskimi do Galii, gdzie
powsta�a wielka kolonia
�ydowska. Wg pewnych utwor�w
(np. "The Holy Blood" Beigenta,
Leigha i Lincolna) to w�a�nie ta
�ydowska kolonia, wci�� rosn�ca
- a zarazem przenikaj�ca do
ludno�ci miejscowej - da�a
pocz�tek dynastii Merowing�w i
prawie wszystkim wielkim rodom
Francji. Magdalena mia�aby by�
matk� kr�lewskiego rodu.
Dobraczy�ski nie dotyka tych -
w�tpliwych historycznie - spraw.
Jego Magdalena jest kolejno
wsp�pracownic� Marka, Piotra,
Paw�a i �ukasza. Ponosi �mier� w
katastrofie, jaka zniszczy�a
Pompeje w roku 79_tym. Jest to,
oczywi�cie, swobodna, literacka
koncepcja. Powie�� jest
historycznie prawdziwa jedynie w
okresie zetkni�cia bohaterki z
Jezusem ewangelicznym.
��cz�c fikcj� literack� z
histori�, Dobraczy�ski
przedstawi� barwne dzieje
upadku, oczyszczenia i
u�wi�cenia cz�owieka na tle ma�o
na og� znanego pierwszego
stulecia naszej ery.
Ole�ce
"...Maria, zwana Magdalen�,
kt�r� opu�ci�o siedem z�ych
duch�w" (�k 8, 2)
"...Natomiast udaj si� do
moich braci i powiedz im:
"Wst�puj� do Ojca mego i Ojca
Waszego oraz do Boga mego i Boga
waszego"". (J 20. 17)
Cz�� pierwsza
1
Morze ko�ysa�o �odzi�. Fale
�askota�y dno, jakby kto�
skroba� po deskach palcami.
�agiel obwis�. Wiatr, kt�ry
rankiem d�� w stron� l�du, teraz
ucich�. Nic nie rozprasza�o
wisz�cego nad zatok� upa�u.
Jej ten �ar nie przeszkadza�.
Wyci�gn�a si� leniwie na
roz�cielonych na pok�adzie
poduszkach. Jedn� d�o� pod�o�y�a
pod kark. Czarne w�osy rozsypa�y
si� szeroko woko�o g�owy.
Mieni�y si� pieszczone blaskiem
przesianym przez szkar�atn�
zas�on� s�o�ca.
Bezruch ogarn�� wszystkich na
pok�adzie. Trzej muzykanci
od�o�yli swoje instrumenty i
pospali si� w cieniu, rzucanym
przez kabin� na rufie. �aden
d�wi�k nie dochodzi� spod
pok�adu, wida� wio�larze spali
tak�e, wspar�szy g�owy na
wios�ach. Tylko jeden sternik
tkwi� na swoim stanowisku, ale i
on kiwa� si� sennie, nasun�wszy
na czo�o kapelusz s�omkowy o
wielkim rondzie.
D�wign�a si� i otworzy�a
szeroko oczy. By�y du�e, czarne,
jakby nakrapiane z�otem. Sen j�
odszed�. Wsparta na r�kach
powiod�a spojrzeniem po u�pionym
pok�adzie. Wzrok jej spocz�� na
le��cym obok niej m�czy�nie.
By� ubrany w tak� sam� jak ona
kr�tk�, amarantow� tunik�. Spa�.
Jedn� r�k� przykry� oczy, drug�
mia� wyci�gni�t� w jej stron�.
Patrzy�a na muskularne wygolone
g�adko rami�, na p�otwart� d�o�
z pier�cieniem na serdecznym
palcu.
Zna�a dobrze to rami� i te
palce, szczup�e, ale mocne,
nawyk�e do trzymania wodzy i
miecza. Wydawa�y si� wcieleniem
si�y. A jednak ta sama d�o�
potrafi�a by� zdumiewaj�co
delikatna. Nie si�a, ale w�a�nie
ta mi�kko�� zwyci�y�a jej
sprzeciwy, kaza�a zapomnie�, �e
zosta�a zdobyta.
Oderwa�a wzrok od d�oni, kt�ra
dotyka�a jej biodra, znowu
patrzy�a woko�o siebie. Przed
ni� tafla morza, uj�ta w
p�okr�g ziemi, porusza�a si�
lekko. Schodz�ce ku zachodowi
s�o�ce �wieci�o w stron� l�du,
wydobywa�o wszystkie jego barwy:
ciemn� ziele� drzew, p�ow� -
skalnych zboczy, czer� g�az�w
przybrze�nych, mglisty b��kit
g�r. Jeden ze szczyt�w wznosi�
si� bli�ej morza. Zielone zbocze
poros�e by�o bujn� ro�linno�ci�.
Nad szczytem unosi� si� leciutki
pi�ropusz dymu.
U st�p g�ry rozrzucone by�y
w�r�d zieleni skupiska bia�ych
dom�w. Ku zatoce sp�ywa�y
potoki. Z daleka wygl�da�y jak
srebrne �a�cuszki, pogubione w
trawie.
Gdy odwr�ci�a g�ow� w
przeciwn� stron�, widzia�a pod
blask s�o�ca skrz�c� si�
powierzchni� morza. Wyspa
stercza�a z wody niby wbity w
dno pot�ny s�up. Robi�a
wra�enie niedost�pnej ska�y.
Kiedy� j� op�yn�li. Od strony
morza nabra�a teraz kszta�tu
kl�cz�cego wielb��da: dwa
wierzcho�ki przedziela�a zielona
prze��cz niby po�o�one mi�dzy
garbami siod�o. �rodkiem
prze��czy, mi�dzy podpieraj�cymi
winnice murkami, bieg�a w g�r�
zakosami droga. Z daleka
dostrzec mo�na by�o, �e zdobi�
j� bia�e pos�gi.
Ale ledwo zbli�yli si� do
portu, wyp�yn�a im naprzeciw
��d�. Na jej pok�adzie wznosi�a
si� wie�yczka z d�ug� belk�
zako�czon� hakiem - gro�ne
urz�dzenie, kt�re zadecydowa�o
przed p� wiekiem o zwyci�stwie
pod Akcjum. ��d� p�dzona
wios�ami podp�yn�a blisko, jej
dow�dca, we wci�ni�tym na oczy
he�mie, oznajmi� przez tub�
grzecznie, ale s�u�bi�cie:
- Z rozkazu cezara nikt nie
wzywany nie ma prawa ani
podp�ywa� do wyspy, ani l�dowa�.
- Dorzuci� mniej s�u�bi�cie. -
Pole�, panie, sternikowi
zawr�ci�. Cezar nie lubi
nieoczekiwanych odwiedzin. Mam
rozkaz zatopi� ka�dy statek,
kt�ry mimo zakazu zbli�y si� do
wyspy.
Odp�yn�li �piesznie. Na l�dzie
powtarzane by�y opowie�ci o
okrutnych zabawach, jakie mia�
podobno wyprawia� na wyspie
cezar wraz z m�odym Gajusem
Kaligul�, kt�rego trzyma� przy
sobie. Z tymi zabawami wi�zano
wypadki tajemniczego znikania w
okolicy ch�opc�w i dziewcz�t.
Nigdy ju� wi�cej nie pop�yn�li w
tamt� stron�.
Wsta�a wolno. Post�pi�a kilka
krok�w depcz�c roz�cielony dywan
bosymi stopami o pomalowanych
krwi�cie paznokciach. Nie
odrywa�a wzroku od p�kr�gu
l�du, jaki mia�a przed sob�.
Inaczej wygl�da� tutejszy �wiat
ni� jej ziemia ojczysta. Gleba
tutaj rodzi�a lekko i przynosi�a
obfite plony. Niezliczone statki
handlowe dowozi�y towary i
bogactwa nie tylko z pobrze�a
morza, okre�lanego dumnym mianem
mare nostrum, ale r�wnie� to
wszystko, co poprzez porty
egipskie �ci�gane by�o do Italii
z odleg�ych i tajemniczych ziem
Wschodu. Le��c na drodze
p�yn�cego strumienia bogactw,
miasta tutejsze sta�y si�
prawdziw� krain� dobrobytu,
rozkoszy i u�ycia. Gdy j�
Lucjusz tutaj przywi�z�, trudno
jej by�o uwierzy�, �e taki �wiat
mo�e istnie�. Sp�dzili jaki�
czas w Rzymie. Ale stolica by�a
pe�na gwaru, ha�asu, spor�w i
intryg. �ycie w Rzymie m�czy�o.
Tutaj mo�na si� by�o bawi� bez
zm�czenia i przesytu. Ludzie
p�awili si� w morzu lub w
ciep�ych �r�d�ach, jedli coraz
bardziej wymy�lnie, pili,
przesiadywali w termach, w
cyrkach i na stadionach,
rozkoszowali si� widowiskami
teatralnymi, ale przede
wszystkim szukali zadowolenia w
coraz nowszych, coraz bardziej
wyrafinowanych rozkoszach
erotycznych. Pod opiek�
w�adczyni miasta, Wenus, kwit�a
g�oszona przez wygnanego poet�
podniecaj�ca ars amandi. To, co
on opisa� swym lekkim rylcem -
tutaj dzia�o si� naprawd�.
Czy� w�r�d takiego �ycia mo�na
by�o pami�ta� o trudno�ciach
gospodarczych, jakie dotyka�y
cierpi�cych na narastaj�cy brak
r�k roboczych w�a�cicieli
maj�tk�w? Na k�opoty powodowane
przez wzrastaj�cy w liczb� z
roku na rok plebs? Na walki
polityczne? Ludzie zapominali
tutaj o wszystkim, poza
poszukiwaniem nowych rozrywek i
rozkoszy. �yli niby w Raju w tej
niepoj�tej krainie, o jakiej -
pami�ta�a - czytywano, gdy by�a
dziewczynk�.
Pos�ysza�a za sob� g�os
m�czyzny. Lucjusz obudzi� si�
tak�e.
- Ju� nie �pisz, carissima? To
dobrze - ziewn��. - Trzeba nam
ju� wraca�. S�o�ce si� zni�y�o.
- Wybierasz si� dzi� do
Poppeusz�w?
- Tak. Musz� do nich i��.
Ojciec chce tego.
- Wi�c wracajmy.
Lucjusz klasn�� rozkazuj�co.
Na kla�ni�cie wynurzy� si� z
cienia, rzucanego przez kabin�,
starszy s�u�by, wyzwoleniec
Rufus.
- Obud� wszystkich - rozkaza�
Lucjusz - niech statek p�ynie do
portu. Ka� gra� muzykantom. I
niech podadz� nam wina i owoc�w.
Na pok�adzie powsta� ruch.
Wio�larze chwycili wios�a i
zagrabili nimi wod�. Sternik
uderzy� w ma�y b�benek, kt�rym
nadawa� wios�uj�cym rytm.
Muzykanci uj�li instrumenty.
Zagrali wschodni� pustynn�
melodi�. Wiedzieli, �e ona j�
lubi.
Nadesz�y dwie niewolnice.
Jedna m�oda, jasnow�osa,
imieniem Eola, zosta�a
przywieziona przez Lucjusza z
Macedonii. Nios�a p�aski kosz
nape�niony winogronami. Za ni�
sz�a druga, starsza, z dzbanem
wina i z kubkami. Nazywa�a si�
Niza. Ojciec Lucjusza przywi�z�
j� jako dziewczynk� z Galii. Da�
j� Lucjuszowi, a on ofiarowa�
jej. Niza sta�a si� dla niej
nieodst�pn� towarzyszk� i
powiernic�.
Eoli nie lubi�a. Niewolnica
by�a �adna. Wiedzia�a, �e
Lucjusz korzysta od czasu do
czasu z jej wdzi�k�w. Nie by�o w
tym nic niezwyk�ego - a jednak z
przyjemno�ci� kaza�a dziewczynie
na�o�y� sobie na stopy z�ocone
sanda�ki. Pami�ta�a, �e tak
jeszcze niedawno nie by�o mi�dzy
nimi r�nicy: obie by�y
niewolnicami.
Znowu wyci�gn�a si� na
poduszkach i trzymaj�c nad sob�
ki�� dorodnych winogron si�ga�a
po nie wargami. Zachowa�a ten
gest z dzieci�stwa. Bywa�o wtedy
nieraz, �e le��c leniwie na
trawie po�yka�a w taki spos�b
s�odkie grona. K�tem oka
widzia�a, �e o par� krok�w od
niej krz�ta si� pracowicie
siostra. R�ni�y si� bardzo od
siebie. Marta od
najwcze�niejszych lat by�a
wzorem porz�dku i pracowito�ci.
Rw�c winogrona nie odrywa�a si�
ani na chwil� od pracy. Rzuca�a
gniewnym spojrzeniem w stron�
pr�nuj�cej siostry. Kilka razy
pr�bowa�a j� zgani�, zagrozi�,
�e si� poskar�y bratu. Ale ona
wzrusza�a tylko ramionami,
s�ysz�c te pogr�ki. Brat nie
wdawa� si� w takie sprawy, a
polece� Marty nie mia�a zamiaru
spe�nia�.
R�wno poruszaj�ce si� wios�a
popycha�y szybko lekki
stateczek. Kierowali si� prosto
na g�r�, nad kt�rej szczytem
unosi� si� bia�y dymek. U jej
st�p w uj�ciu rzeczki le�a� ma�y
port. Wida� go by�o coraz
lepiej, w miar� jak si� zbli�ali
do l�du.
W porcie czeka�a na nich
lektyka. Do miasta trzeba by�o
i�� drog� wy�o�on� p�ytami.
Le��c w lektyce obok Lucjusza
opar�a g�ow� na jego ramieniu.
- Gdy p�jdziesz do Poppeusz�w,
chcia�abym tak�e wyj�� -
powiedzia�a.
- Dok�d?
- Pragn� zajrze� do sklepu
Marusa. S�ysza�am, �e ma nowe
wiersze Filodema.
Za�mia� si�.
- Lubisz wiersze tego poety?
- Lubi�.
- Czy dlatego, �e przypominaj�
ci twoj� ziemi� rodzinn�?
- Troch�. Filodem urodzi� si�
w Gadarze za Jordanem. Tamt�dy
chodz� �ydzi z Galilei do Judei,
aby unikn�� zetkni�cia z
Samarytanami.
- Je�li tam si� urodzi�, to
jednak od dawna mieszka w
Herculanum. Na pewno w jego
wierszach znale�� mo�na �lady
pochodzenia. Czemu chcesz ich
szuka�? Oni wyrzekli si� ciebie,
wyp�dzili ci�, przekl�li...
Bez s�owa skin�a opuszczon�
g�ow�.
- Tu jeste� woln� kobiet� -
ci�gn�� dalej - mo�esz czyta�
wiersze, chodzi� do term,
ogl�da� munera, bra� udzia� w
misteriach i pochodach ku czci
Wielkiej Macierzy... Wydaje mi
si�, �e to lubisz? A przede
wszystkim mo�esz kocha� bez
ogl�dania si� na zgod� ojca czy
brata...
Znowu skin�a g�ow� w
milczeniu. To, co m�wi�, by�o
prawd�. Tam, w�r�d swoich by�aby
niewolnic� ojca, m�a, brata.
Musia�aby rodzi� dzieci,
zajmowa� si� nimi i pracowa� -
od �witu a� do nocy. By�aby
ciemna i g�upia. Niewola da�a
jej wi�cej swobody, ni� jej
mia�a jako wolna.
2
Willa Gajusa Klaudiusza
Prokulusa le�a�a w dzielnicy, w
kt�rej znajdowa�y si�
najpi�kniejsze insule miasta.
By�y to domy bogaczy
pompeja�skich, dostojnik�w
rzymskich, kt�rzy tu zje�d�ali
dla odetchni�cia od �ycia
politycznego, obfituj�cego w
intrygi i spory. Wszystkie
odznacza�y si� przepychem,
elegancj� i dobrym smakiem.
Prokulusowie wywodzili si� z
bocznej linii Klaudiusz�w. Gajus
Prokulus jako centurion legionu
wojowa� pod wodz� Germanika z
Germanami, a potem pod
Tyberiuszem w Armenii. O swoim
pokrewie�stwie z rodem cesarskim
nie wspomina� nigdy. - Pami�ta�
o tym, jak znikn�li, nie wiadomo
przez kogo sprz�tni�ci - Agrypa
Postumus, Julia, sam Germanik, a
wresszcie rodzony syn cesarza,
Druzus. Zanim jednak Gajus, syt
zdobytych na wojnie zaszczyt�w,
wycofa� si� do swej willi w
Pompejach, wszed� w kontakt z
wszechw�adnym prefektem
pretorian�w, Sejanem. Sejan
okaza� Gajusowi sympati� i
�yczliwo��, czym zachwycony -
maj�c na oku przysz�o�� swoich
dzieci: Lucjusza i Klaudii,
wydanej niedawno za m�� -
pozwoli� sobie rozwie�� si�
wobec niego o przynale�no�ci do
panuj�cego rodu. Sejan s�ucha�
s��w Gajusa uwa�nie, zapewni�,
�e b�dzie pami�ta� zar�wno o
m�u Klaudii, jak i nale�nym
stanowisku dla Lucjusza, kt�ry
odbywa� w�a�nie s�u�b� wojskow�
w dwunastym legionie
stacjonuj�cym w Syrii, nosz�cym
wspania�y tytu� Fulminata.
Obietnice Sejana zach�ci�y
Gajusza Prokulusa do zaj�cia si�
karier� syna. Poppeuszowie - r�d
wielkich bogaczy pompeja�skich -
posiada� wp�ywy w Rzymie, w
senacie i na dworze cesarskim.
C�rka Poppeusza, Waleria, nie
by�a na pewno dziewczyn� pi�kn�,
stanowi�a jednak znakomit�
parti�. Bogate ma��e�stwo oraz
opieka najpot�niejszego
cz�owieka w cesarstwie mog�y
zapewni� Lucjuszowi - jak s�dzi�
Gajus - znakomit� przysz�o��.
Niewolnica, kt�r� m�ody trybun
przywi�z� ze Wschodu, wyzwoli� i
uczyni� sw� kochank�, nie
odgrywa�a w tych obliczeniach
�adnej roli. W Pompejach ka�dy
m�� miewa� obok �ony kochanki -
i tylko to si� liczy�o, aby nie
wydawa� na nie zbyt wiele
pieni�dzy.
Po powrocie do willi oboje
wzi�li k�piel. Ojciec z synem
�wi�tecznie ubrani wyruszyli
zaraz potem do Poppeusz�w.
Gdy lektyka nios�ca ich
opu�ci�a dom, przywo�a�a Niz�.
Kaza�a przynie�� dwa ciemne
p�aszcze z kapturami. Wyda�a
tak�e polecenie, aby towarzyszy�
im niewolnik imieniem Karpus,
pot�ny wzrostem i znany z
wielkiej si�y. Karpus trzyma� w
jednej r�ce kij, w drugiej
latark�. Chocia� w mie�cie
panowa� spok�j i nie s�ycha�
by�o o napadach na przechodni�w
- zw�aszcza �e stacjonuj�ca w
Neapolis kohorta pretoria�ska
pilnowa�a porz�dku na ca�ym
wybrze�u ze wzgl�du na blisk�
obecno�� cesarza - Lucjusz
domaga� si�, aby zawsze w swych
w�dr�wkach po mie�cie, zw�aszcza
wieczornych, towarzyszy� jej
niewolnik.
Mimo zmierzchu miasto by�o
ci�gle jeszcze pe�ne �ycia.
Sklepy i stragany pozostawa�y
otwarte do p�na. Blask kagank�w
przyci�ga� klient�w. Tak�e
winiarnie pe�ne by�y pij�cych.
Obok otwartych drzwi jednej z
tawern jaki� pijany drab
na�ladowa� bezwstydnie stoj�cy w
pobli�u pos�g spitego Herculesa.
Zobaczywszy dwie owini�te
p�aszczami postaci kobiece
ruszy� ku nim niepewnym krokiem,
be�kocz�c jakie� zach�caj�ce
s�owa. Ale Karpus wysun�� si�
naprz�d i jednym uderzeniem kija
zwali� pijaka na ziemi�.
Na forum, w�r�d
najelegantszych sklep�w,
znajdowa�a si� ksi�garnia
Marusa. Gdy wszed�szy do sklepu
zsun�a kaptur z g�owy, kupiec
sk�oni� si� nisko, poznawszy
znan� sobie klientk�.
- Witaj, pani. Czym mog� ci
s�u�y�?
- Dosz�o do mnie, Marusie, �e
posiadasz na sk�adzie nowe
utwory Filodema.
- Mam je rzeczywi�cie. -
Si�gn�� do p�ki, na kt�rej
le�a�y rulony, ka�dy przewi�zany
barwnym sznurkiem. - Oto jeden z
tych, kt�ry zosta� napisany pod
dyktando samego poety.
- O czym m�wi utw�r?
- Tym razem Filodem ofiarowa�
swoim czytelnikom ucieszne
epigramaty, opisuj�ce zabawy z
kochank�...
- I nie ma w nich nic z opis�w
ziemi, na kt�rej urodzi� si�
poeta?
- Nie, pani. Tym razem
czcigodny filozof tr�ci� struny
amora.
Rzuci�a okiem na rulon,
przeczyta�a kilka zda�, po czym
odda�a rulon kupcowi.
- Takich wierszy nie szukam.
Te epigramaty przypominaj� mi
plugawe wierszyki, jakie gawied�
wypisuje na murach. Szkoda, �e
poeta obr�ci� zainteresowania w
inn� stron�.
- �miem powiedzie�, pani, �e
jednak te weso�e wierszyki
czytywane s� ch�tniej ni�
westchnienia poetyckie. I autor,
i ja zarabiamy na nich lepiej.
Filodem potrzebuje pieni�dzy.
Przywi�z� sobie ostatnio z Baj�w
now� kochank�... Jest m�oda jak
ty, pani.
Nie odpowiedzia�a. Nawet w
mie�cie, jak Pompeje, znane by�y
powszechnie mi�ostki
podstarza�ego poety. Widzia�a go
kiedy� podczas misterii
dionizyjskich goni�cego z
rozwianym w�osem za bachantk�,
kt�ra w nami�tnym ta�cu zrzuci�a
z siebie peplum.
Marus odprowadzi� j� do drzwi
sklepu.
Zrobi�o si� p�no. Po niebie,
na kt�rym tu i tam wisia�y
ob�oki niby zapomniana na
sznurze bielizna, toczy� si�
ksi�yc. Czasami znika� zakryty,
ale jego blask prze�wietla�
ob�ok jak p�omie� lampy tafl�
grubego szk�a. Na rozb�yszczanej
tarczy wida� by�o ciemne,
tajemnicze zarysy.
�wiat�a targowiska zaczyna�y
gasn��. Kupcy zamykali sklepy i
stragany, s�ycha� by�o stukot
ci�kich okiennic. Na
pustoszej�ce ulice wychodzi�y
�aciate koty, w dzie� kryj�ce
si� mi�dzy krzewami. W mroku
doszed� wrzask napadni�tej przez
samca kotki, jednocze�nie
rozpaczliwy i nami�tny.
- Chod� - powiedzia�a do Nizy.
- Chc� jeszcze zaj�� tutaj.
Skr�ci�y w boczn�, kr�tk�
uliczk�. Sklep, przed kt�rym
si� zatrzyma�a, by� zamkni�ty.
Nad wej�ciem wisia� metalowy
rogal og�aszaj�cy piekarni�.
Mur po obu stronach drzwi
pokryty by� nieprzyzwoitymi
rysunkami i napisami. Obok
wielkiego fallusa kto� wypisa�
czterowiersz wykpiwaj�cy
obrzezanie.
Kaza�a Karpusowi zastuka�.
Musia� to zrobi� kilka razy,
zanim otworzy�o si� ma�e okienko
w drzwiach i rozleg� si�
gniewny, nosowy g�os:
- Kto tam? Kto si� dobija?
- To ja - powiedzia�a zza
plec�w niewolnika - chyba
poznajesz mnie, Abinerze?
Ksi�yc wymota� si� z welonu i
za�wieci� mocniej, spadaj�c
wprost na jej g�ow�, z kt�rej
zsun�a kaptur.
- Co z tego, �e poznaj�? P�na
pora. O tej porze pod moje drzwi
przychodz� tylko �obuzy, kt�rzy
maluj� r�ne �wi�stwa. Czego
chcesz?
- Chc� zamieni� kilka s��w z
siostrzenic� twojej �ony, kt�ra
do was przyjecha�a.
- Sk�d o tym wiesz?
- Mniejsza z tym, sk�d. Chc� z
ni� m�wi�.
- Ona nie b�dzie z tob�
rozmawia�a. Nie nale�ysz do
naszych.
Ogarn�� j� nag�y gniew.
- Ostrzegam ci� - powiedzia�a
ostro - je�li nie otworzysz
drzwi i nie pozwolisz mi
rozmawia� z t� dziewczyn�...
Nie uko�czy�a gro�by
us�yszawszy, �e piekarz zdejmuje
podpieraj�c� drzwi sztab�. Jej
s�owa musia�y go przestraszy�.
Wiedzia� przecie�, kik jest, i
�e jedno s�owo Lucjusza do
kt�rego� z edyl�w mog�o go nawet
pozbawi� prawa do mieszkania w
mie�cie. By�o wiadomo, �e
Tyberiusz nie lubi �yd�w.
Drzwi otworzy�y si�, ukaza�
si� w nich brodaty m�czyzna.
- Wejd� - warkn�� - ale oni -
dorzuci� w swoim j�zyku - niech
nie wchodz�.
- Nie wejd� - zgodzi�a si�.
Odwr�ci�a si�, powiedzia�a do
Nizy i Karpusa: - Poczekajcie na
mnie.
Niza sprzeciwi�a si�:
- Nie mo�esz i��, pani, sama.
- Nie boj� si� - zapewni�a.
Posz�a za brodatym m�czyzn�.
Prowadzi� j� przez piekarni�,
pe�n� zapachu rozrobionego
ciasta, do ma�ej izdebki w
g��bi. Przy stole, na kt�rym
pali� si� kaganek, siedzia�y
dwie kobiety. Zatrzyma�a si� w
progu, powiedzia�a:
- Pok�j wam.
Nie odpowiedzia�y, patrzy�y na
ni� zaskoczone. Starsza z
kobiet, �ona piekarza, musia�a
j� pozna�. Niespokojnie
spogl�da�a to na ni�, to na
m�a, kt�ry sta� z ponur�
twarz�. Zapyta�a:
- Po co ona tu przysz�a? Czego
ona chce? Dlaczego j� wpu�ci�e�?
- Co jest dlaczego? - rzuci�
ze z�o�ci�. - Nie twoja sprawa
pyta�. Ona chce gada� z ni� -
wskaza� ruchem brody m�od�
dziewczyn�. - Kto� jej wygada�,
�e ona przyjecha�a. Pewno ten
g�upiec Siba. Same nieszcz�cia
spadaj� przez jego parszywy
j�zyk.
Zapad�o milczenie pe�ne
zapiek�ego gniewu. Powiedzia�a:
- Przysz�am tu, aby j� o co�
zapyta�. Spytam i p�jd�. To
twoja siostrzenica? - zwr�ci�a
si� do piekarzowej.
- Skoro wiesz, po co pytasz? -
odburkn�a kobieta.
- Przyp�yn�a statkiem?
- Statkiem.
- Tw�j brat mieszka w Betanii?
- Jest tak, jak powiedzia�a�.
- Odpowied� przypomina�a
warkni�cie.
- Pami�tam go. Milka by�a
wtedy dziewczynk�. Teraz, widz�,
wyros�a. Tw�j brat - Joel,
prawda? - By� zaprzyja�niony z
moim bratem.
- Tw�j brat, s�ysza�am, to
godny cz�owiek, m�dry, uczony
dokt�r, prawdziwy Izraelita. Nie
taki jak ty - sykn�a
nienawistnie.
- Nie twoja sprawa! Chc�, aby
ona mi powiedzia�a, co si�
dzieje u mego brata?
Dziewczyna dot�d milcza�a.
Mia�a du�e, czarne oczy i pi�kne
zro�ni�te nad czo�em brwi. Na
jej twarzy nie by�o zawzi�to�ci,
raczej ciekawo��.
- Ja ciebie tak�e pami�tam -
powiedzia�a cicho. - Posz�a�
wtedy za Szymonem i wszyscy ci�
podziwiali, �e jeste� jak...
jak... Debora... jak Judyta...
Ale potem, gdy Szymon zgin��,
m�wili na ciebie z�e s�owa.
Przeklinali ciebie... M�wili, �e
nie wolno ci� wpu�ci� do �adnego
izraelskiego domu... �e jeste�
nieczysta...
- Dobrze m�wili - powiedzia�a
piekarzowa.
Zmilcza�a jej uwag�. Pyta�a:
- Od tamtego czasu min�y dwa
lata. Czy m�j brat �yje?
- �yje. Ale ci�gle choruje.
Twoja siostra s�u�y mu i
opiekuje si� nim.
- Widujesz ich?
- Tak, cz�sto. Codziennie.
- Wspominali co� o mnie?
- Nie, nic, nigdy.
- M�wi�a� im, �e jedziesz do
Italii?
- M�wi�am.
- I nie by�o mowy o tym, �e
mo�esz si� spotka� ze mn�?
- Nie. Oni nie wiedz�, gdzie
jeste�. I nie chc� wiedzie�.
S�ysza�am, jak Marta nieraz
m�wi�a: "Nie mam siostry".
Oddycha�a szybko i
ci�ko jak kto�, kto zbyt d�ugo
trzyma� g�ow� pod wod�. Milczenie
przerwa� Abiner. Rzuci�
niecierpliwie:
- Ju� p�no. Ona ci
powiedzia�a wszystko, co wie.
Id� sobie.
- Jeszcze chwila. Powiedz -
zwr�ci�a si� na nowo do Milki. -
Co si� dzieje w kraju, w
Jerozolimie?
- Nie wiem, czego si� chcesz
dowiedzie�. �wi�tynia ju�
prawie ze wszystkim wyko�czona.
Na �wi�ta przybywaj� do niej
wielkie t�umy pielgrzym�w...
- A w Judei? Czy jest spok�j?
- Nikt teraz z Rzymianami nie
walczy. Podobno kryje si� w
g�rach resztka ludzi Szymona,
ale oni tylko napadaj� na
kupc�w... Za to ca�e t�umy
chodz� teraz nad Jordan do
proroka...
- Do proroka? Co to za prorok?
- Nazywa si� Jan syn
Zachariasza. �y� przez lata na
pustyni. Teraz przyszed� nad
rzek�. Upomina ludzi, aby nie
grzeszyli. Wzywa, aby si�
obmywali w wodzie na znak
odrzucenia od siebie wszelkiego
z�a. Bo on m�wi, �e po nim
przyjdzie inny prorok, wi�kszy
ni� on...
- Kiedy ma przyj��?
- Jan m�wi, �e nied�ugo, �e
ju� jest. By�am nad Jordanem i
s�ysza�am, jak wo�a�, �e gdy
tamten przyjdzie, b�dzie chrzci�
ludzi ogniem.
- I do Jana idzie wielu?
- Id� wszyscy. Nawet
z�odzieje, poborcy, dziewczyny
uliczne...
- Po co?
- On ich chrzci, wzywa, by
pokutowali...
Powiedzia�a zamy�lona, jakby
sama do siebie...
- Szymon nie kaza� pokutowa�.
Walczy�...
Urwa�a i zamilk�a. Zrobi�a si�
cisza. Z k�ta rozleg� si� z�y
g�os piekarza:
- Ju� p�no... Id� ju�.
- Id� - odrzek�a. - Pok�j wam.
Nikt jej nie odpowiedzia�. Abiner
poszed� przodem z kagankiem w
r�ku. Znowu przeszli przez
ciep��, dysz�c� zapachem chleba
piekarni�. M�czyzna odsun��
sztab�. Przed domem, w blasku
ksi�yca stali Niza i Karpus.
Mijaj�c pr�g powt�rzy�a:
- Pok�j wam.
Ale us�ysza�a tylko odg�os
spluni�cia. Drzwi zamkn�y si�
za ni�, szcz�kn�a zasuwana
sztaba.
Odruchowo za�mia�a si�.
Gniewnie i gorzko. Mia�a dziwne
uczucie, �e ten �miech zabrzmia�
tak, jakby nie by� jej �miechem.
Troch� tak, jak zwyk� �mia� si�
Melito.
3
Cubiculum by�o ma�e, pogr��one
w ciemno�ciach. Okno zamyka�y
ci�kie okiennice. Przychodzi�o
si� tu tylko, aby spa�. Le��cy
obok Lucjusz pogr��ony by� w
g��bokim �nie. Jego nagie cia�o
pachnia�o olejkami, jakimi si�
skropi� id�c do Poppeusz�w, jego
oddech - wypitym winem.
- Ona nie warta ciebie - m�wi�
po powrocie pochylony nad ni�. -
Ma�a, chuderlawa... Musi mie�
obwis�e piersi... Ale
rozumiesz...?
- Rozumiem... - jej palce
zaciska�y si� na barkach
m�czyzny.
Potem zasn��, ale ona spa� nie
mog�a. My�li wci�� wraca�y do
gniewnej rozmowy u piekarza. Gdy
Szymon zawo�a� na ni�,
wiedzia�a, �e wzywa do walki. I
walczyli�my - my�la�a. Wierzy�a,
�e trzeba by�o walczy�. Nie
uleg�a bez walki. Jej palce
pow�drowa�y pod lew� pier� i
odnalaz�y blizn�, miejsce, w
kt�re pchn�a si� no�em.
Nieporadnie i zbyt s�abo.
Wyrwano jej n�, zanim zdo�a�a
uderzy� po raz drugi. "Zbyt
�adna jeste�, moja ma�a -
powiedzia� Lucjusz. - Nie
pozwol� ci odebra� sobie �ycia.
Chc� ci� mie�." Przywo�a�
znaj�cego si� na opatrywaniu ran
�o�nierza, aby zaj�� si� jej
ran�. Gdy j� odprowadzano do
namiotu Lucjusza, widzia�a jak
inne dziewcz�ta gwa�cone by�y
przez �o�nierzy na ��ce, na
oczach ich ojc�w, braci,
kochank�w.
Oddzia� Szymona zosta�
zaskoczony i rozbity. On sam
zgin�� jako jeden z pierwszych.
Resztka powsta�c�w wpad�a w
zastawion� pu�apk�. Na
schwytanych m�czyzn czeka�y
krzy�e, ustawione wzd�u� drogi.
Namiestnik chcia�, aby taka
�mier� odstraszy�a �yd�w od
nowych bunt�w. Przy oddziale
zwyci�zcy znale�li gromad�
m�odych dziewcz�t. Oddano je
�o�nierzom.
Ten tak�e, kt�ry j�
odprowadza� do namiotu, patrzy�
na ni� �akomie, nie �mia� jednak
tkn�� branki swego wodza.
Zwi�za� jej r�ce i nogi i
zostawi� le��c� na ziemi. Le�a�a
os�abiona utrat� krwi - ale
bardziej jeszcze przybita
poczuciem doznanej kl�ski.
Posz�a za Szymonem nie
dlatego, �e porwa� j� jako
m�czyzna. Tamto przysz�o potem,
gdy ju� prowadzili �ycie
walcz�cego oddzia�u. Kiedy
spotka�a go, zdoby� j� s�owami.
M�wi� o ha�bi�cej niewoli, w
jakiej znajduje si� Izrael, o
wielkiej jego przesz�o�ci, o
obietnicach Najwy�szego, o
namaszczonym wodzu_mesjaszu,
kt�ry przyjdzie, aby porwa� ca�y
nar�d do zwyci�skiej walki, o
wielkim triumfie nad
nieczystymi. M�wi� gor�co, z
zapa�em, a ona s�ucha�a go - i
da�a si� porwa� jego s�owom. Tak
cz�sto marzy�a i oto pod jego
s�owami marzenia zacz�y
przybiera� widzialny kszta�t. W
ich domu tylko Marta �y�a �yciem
codziennych, ludzkich spraw. Ona
i ich brat ogarni�ci byli
marzeniami. Tylko �e �azarz
odnajdywa� swoje marzenia w
rulonach natchnionych ksi�g - i
to mu wystarcza�o. Dla niej
marzenia musia�y przybra� wygl�d
postaci ludzkiej.
Szymon z gromad� zwolennik�w
wyruszy� w g�ry judzkie. W
okolicach Masady rozgromi�
oddzia� wojsk pomocniczych,
kt�re wys�a� za powsta�cami
prokurator. Syt triumfu zjawia�
si� w miasteczkach w pobli�u
Jerozolimy, by �ci�ga� nowych
rekrut�w do swego oddzia�u.
Ochotnik�w nie brak�o. W
Jerozolimie znajdowa�y si�
wielkie rzesze robotnik�w
�ci�gni�tych z ca�ego kraju do
budowy �wi�tyni. Ale praca by�a
ju� na uko�czeniu, wi�c ludzie nie
wiedzieli, co maj� ze sob�
robi�. Wraca� do wiosek, z
kt�rych przyszli, nie chcieli.
�yli nadziej� na jakie�
nieoczekiwane rozwi�zanie. S�owa
Szymona i wysy�anych przez niego
ludzi trafia�y do nich �atwo.
Ma�y oddzia� ur�s� do kilkuset.
Szymon wezwa� tak�e
dziewcz�ta, uwa�aj�c, �e mog�
by� przydatne w �yciu obozowym,
a tak�e do kontakt�w z ludno�ci�
osiad��. By�a pierwsza, kt�ra
si� do oddzia�u zg�osi�a.
Brat i siostra usi�owali j�
zatrzyma�. �azarz - cho� tak�e
marzyciel - nie wierzy�
Szymonowi. To prawda - m�wi� -
�e �wi�te ksi�gi zapowiadaj�
przybycie Pomaza�ca, kt�ry
dokona wielkiej przemiany w
losie Izraela. Czy jednak b�dzie
to wojownik ludzki, czy te�
przyjdzie na czele szereg�w
anielskich? - co do tego badacze
ksi�g nie byli zgodni. Ludzi,
jak Szymon, pojawia�o si� ju�
kilku. Wzywali do walki, lecz
�aden nie osi�gn�� zwyci�stwa.
Gin�li wraz ze swymi
zwolennikami. Od czasu
Machabeusz�w nar�d wykrwawia�
si� wiele razy. Jak mo�na
walczy� z Rzymem, kt�ry panuje
nad ca�ym �wiatem?
Inaczej m�wi�a Marta:
M�czy�ni maj� swoje sprawy
m�skie - pracuj� lub walcz�.
Kobiety s� stworzone do czego
innego: maj� pilnowa� domu,
rodzi� i wychowywa� dzieci,
s�u�y� m�owi. Twoje �ycie -
m�wi�a - winno by�
przygotowaniem do s�u�enia.
Dziewczyny nie id� mi�dzy
m�czyzn. Z tego mo�e by� tylko
nieszcz�cie.
Zamkn�a uszy na te
t�umaczenia, nie pos�ucha�a
zakaz�w. Nic jej nie mog�o
powstrzyma�. Z ca�ym zapa�em
w��czy�a si� w �ycie oddzia�u
powsta�c�w. Gotowa�a jedzenie,
pra�a bielizn�, piel�gnowa�a
rannych, chodzi�a na zwiady,
wype�nia�a polecenia Szymona.
Widzia�a w nim wodza_pomaza�ca.
Ka�de jego s�owo by�o dla niej
rozkazem. Gdy pewnej nocy
za��da�, aby mu si� odda�a -
uczyni�a to bez sprzeciwu. Nie
umia�a by� niepos�uszna, chocia�
zaskoczy�o j� jego ��danie.
Widocznie, my�la�a, tak by�
musia�o. Szymon by� w swych
��daniach brutalny. Powinno to
by�o jej pochlebia�, �e w�a�nie
j� sobie wybra�, kiedy jednak
rol� wodza_pomaza�ca zamieni� na
rol� kochanka, oczekiwa�a od
niego uczu�. Tych jednak nie
zazna�a. Wtedy zacz�a sobie
powtarza�, �e wielkie dzie�o,
kt�remu s�u�� oboje, wymaga
ofiar. Powtarza�a to sobie a� do
chwili, gdy przekona�a si�, �e
nie jest jedyn� spo�r�d
dziewcz�t, od kt�rych Szymon
��da� uleg�o�ci...
A w�a�nie w tym czasie dosz�o
do starcia z Rzymianami. Nie
byli to tym razem �o�nierze
legii pomocniczych, niezbyt
dobrze wyszkoleni i nie skorzy
do nara�ania si� w walce.
Nieoczekiwanie pojawili si�
�o�nierze legii Fulminata. W mig
rozgromili oddzia� Szymona.
Widzia�a, jak Szymon pad� w
pierwszym starciu. Ten, kt�rego
mia�a za pomaza�ca, pad�
przebity kr�tkim rzymskim
mieczem. Pr�bowano ratowa� si�
ucieczk�. Poci�gni�ta przez inne
dziewcz�ta bieg�a �kaj�c.
Ogarni�ci panik� dopadli
ukrytego w�r�d ska� obozu. Ale
tam ju� tak�e byli Rzymianie.
Kilku najsilniejszym m�czyznom
uda�o si� przedrze� i uciec.
Reszta mia�a do wyboru: zgin�� w
beznadziejnej walce lub z�o�y�
bro�. Ale nawet z�o�enie broni
nie ocali�o ich od �mierci.
Le��c zwi�zana w namiocie
dow�dcy Rzymian nie mia�a
w�tpliwo�ci, co j� czeka.
Czy mog�a przypuszcza�, �e
stanie si� co� zgo�a
nieoczekiwanego? �e w ramionach
swego zdobywcy znajdzie to,
czego nie znalaz�a u Szymona.
Twardy zwyci�zca nie potraktowa�
jej jak �upu wojennego.
Spodoba�a mu si�. Brutalno��
ust�pi�a w nim delikatno�ci.
Musia�a przyzna�, �e okaza� jej
czu�o��, jakiej dot�d nie
zazna�a. Szymon uczyni� j� swoj�
niewolnic�. A cz�owiek, kt�rego
sta�a si� niewolnic� - traktowa�
j� jak kochank�.
Lucjusz nie pozwoli�, aby j�
wi�zano, gdy wychodzi� z
namiotu. Ona za� nie pr�bowa�a
uciec. To prawda, �e nie by�oby
to �atwe. Namiot wodza sta�
zawsze zwr�cony wej�ciem w
stron� obozu. Rzymianie,
pozostawiwszy cia�a buntownik�w
na krzy�ach, przenie�li si� w
inne miejsce. Po trzech dniach
odpoczynku manipu� wyruszy� na
p�noc do miejsca, w kt�rym
obozowa� legion. Jak si�
dowiedzia�a, �o�nierze zostali
przys�ani przez legata Syrii na
pro�b� prokuratora Judei, aby
rozprawili si� z buntownikami,
kt�rym nie potrafili da� rady
�o�niezre kohorty wojsk
pomocniczych. Wr�cili po
wype�nieniu zadania.
Natomiast Lucjusz, odes�awszy
�o�nierzy z kilkoma tylko
legionistami, skierowa� si� ku
Jerozolimie. Wieziono j� wozem
zaprz�gni�tym w mu�a, zabranym
ch�opom. Wci�� by�a s�aba po
utracie krwi. Przy wozie z obu
stron jechali �o�nierze. Stara�a
si� nie my�le� o tym, �e s� to
ci sami, kt�rzy ukrzy�owali
towarzyszy Szymona i gwa�cili
jej towarzyszki. Teraz
u�miechali si� do niej i byli
gotowi spe�ni� ka�d� jej pro�b�.
Nie wiedzia�a, co to oznacza,
�e zbli�aj� si� do Jerozolimy.
Podczas kr�tkiego postoju, gdy
siedzia�a na le��cym pniu
posilaj�c si�, Lucjusz zbli�y�
si� do niej. Usiad�szy obok,
powiedzia�:
- Jedziemy, Magdaleno, do
Jerozolimy. Chc� odwiedzi�
prokuratora Judei. Jego �ona
jest moj� siostr�. Nie
widzieli�my si� od kilku lat...
Wi�c Klaudia Prokula by�a
siostr� Lucjusza? Widzia�a
kiedy� w poczcie
przeje�d�aj�cego przez miasto
prokuratora, jego �on�, wysok�,
przystojn� kobiet� o dobrej, ale
smutnej twarzy. Przypomina�a
sobie r�wnie�, co s�ysza�a, �e
Klaudia nawi�za�a znajomo�� z
niekt�rymi cz�onkami Sanhedrynu
i ucz�szcza na zebrania
Prozelit�w Bramy.
Blisko�� Magdaleny obudzi�a
czu�o�� m�czyzny. Ogarn�� j�
ramieniem. To ci�g�e okazywanie
uczu� nie mog�o pozostawi� j�
oboj�tn�.
- Jeste� s�odka, dziewczyno -
powiedzia�. Nigdy nie
przypuszcza�em, �e spotkam kogo�
takiego jak ty. Nie oddam ci�
nikomu. B�dziesz moj�. Kocham
ci�. Ale i ty, czuj� to,
pragniesz mnie...
To by�a prawda, chocia�
wzbrania�a si� do tego przyzna�.
Czu�a si� winna s�abo�ci, jaka
j� ogarnia�a, gdy si� do niej
zbli�a�.
- Zabior� ci� - m�wi� dalej. -
Pojedziesz ze mn�. Najpierw do
Syrii, a potem do Italii.
Sko�czy� si� czas mojej s�u�by.
Wracam do swoich... Masz tu
kogo� bliskiego? - zapyta�.
- Brata i siostr�.
- Aby ci pokaza�, jak bardzo
mi jeste� droga, pozwol� ci ich
zobaczy�. Ale b�dziesz musia�a
przyrzec, �e nie uciekniesz.
Pomy�la�a, �e je�li nie ma do
ko�ca �ycia czu� wstydu, i� �yje
z cz�owiekiem, kt�ry zabi�
Szymona i ukrzy�owa� jego
zwolennik�w - musi spr�bowa�
ucieczki.
4
Prokurator Judei by�
cz�owiekiem
trzydziestoparoletnim. Pochodzi�
z Galii. Brak znajomo�ci i
maj�tku uniemo�liwia�y mu przez
d�u�szy czas otrzymanie jakiego�
powa�niejszego i korzystnego
stanowiska. Ma��e�stwo z Klaudi�
Prokul� pozwoli�o na spotkanie z
pot�nym Sejanem. Niech��, jak�
Poncjusz okazywa� wobec �yd�w -
pami�tny trudno�ci, jakie
sprawiali mu lichwiarze
�ydowscy, u kt�rych by� w
m�odo�ci zad�u�ony - zwr�ci�
uwag� prefekta. Nied�ugo potem
Pi�at otrzyma� propozycj�
obj�cia stanowiska prokuratora
Judei.
Przed dwudziestu pi�ciu laty
Judea zosta�a prowincj�
cesarsk�. Przedtem wchodzi�a w
sk�ad kr�lestwa rz�dzonego przez
Heroda. Po �mierci Heroda i po
przeniesieniu jego zw�ok w
z�oconej lektyce do twierdzy
Herodium, kt�r� zmar�y kr�l
przeznaczy� na sw�j grobowiec,
tron obj�� wyznaczony przez ojca
syn, Archelaos. Ale m�ody,
niedo�wiadczony w�adca wszed� od
razu w konflikt z wp�ywow� i
pot�n� sekt� faryzeuszy.
Konflikt zamieni� si� w
buntownicze wyst�pienia, w
zamieszki st�umione krwawo przez
Archelaosa. Przekonany, �e
znajdzie uznanie dla swej
stanowczo�ci, kr�l wyjecha� do
Rzymu, pragn�� bowiem otrzyma�
koron� z r�k swego protektora -
cesarza. Zaledwie jednak
Archelaos odp�yn�� - zamieszki
wybuch�y z now� si��. By�y tak
wielkie i gwa�towne, �e zarz�dca
Syrii, Warus, poczu� si�
zobowi�zany do ich st�umienia.
Przybycie do Judei legionist�w
nie przynios�o jednak pokoju.
Przeciwnie - rozruchy zamieni�y
si� w prawdziw� wojn�, kt�ra
ogarn�a ca�y kraj.
Warus ostatecznie st�umi�
bunty. Pola�a si� krew, a wiele
miast, miasteczek i wsi leg�o w
ruinie. Zrozpaczona ludno��,
dotkni�ta n�dz�, wys�a�a
delegacj� do Rzymu z b�aganiem,
aby cesarz zni�s� monarchi� i
sam obj�� w�adz� nad Palestyn�.
Nikt nie chcia� powrotu
Archelaosa. Oktawian
rozstrzygn�� spraw� w taki
spos�b, �e dokona� podzia�u
herodowego kr�lestwa.
Archelaosowi pozostawi� Jude�,
Samari� i Idume�, za� pozosta�e
prowincje odda� innym synom
Heroda: Antypasowi i Filipowi.
Archelaos wr�ci� do Jerozolimy
dysz�c pragnieniem zemsty na
tych, kt�rzy oskar�ali go przed
cesarzem i chcieli si� go
pozby�. Jego rz�dy by�y krwawe i
okrutne. Znowu po�pieszy�y do
Rzymu delegacje z b�aganiami,
aby cesarz uwolni� kraj od
tyrana. Tym razem Oktawian
spe�ni� pro�by �yd�w: skaza�
Archelaosa na zes�anie do Galii,
a Jude� uczyni� prowincj�
cesarsk�.
Pi�at, kt�ry zosta�
prokuratorem przed czterema
laty, mia� przed sob� trzech
poprzednik�w, kt�rzy rz�dzili
krajem tward� r�k�. Dzi�ki
protekcji Sejana pozwolono
Pi�atowi, aby wbrew istniej�cym
przepisom towarzyszy�a mu �ona.
W pogodne, ciep�e popo�udnie,
kiedy ju� pal�cy skwar, spadaj�cy
w po�udnie na miasto nieco
przygas�, a nad p�askimi domami
Jerozolimy czu� by�o powiew
zachodniego wiatru, Lucjusz i
Pi�at siedzieli na tarasie
pa�acu Heroda, kt�ry namiestnik
traktowa� jako sw� rezydencj�
podczas przyjazd�w do Jerozolimy.
- Mia�em nadziej� - m�wi�
Pi�at ko�ysz�c trzymanym w r�ku
kielichem, w kt�rym pochrupywa�y
wrzucone do wina kawa�ki lodu -
�e nasz pobyt tutaj nie potrwa
zbyt d�ugo. Tak mi zreszt�
obiecywa� Sejan. Wie, �e nie
znosz� �yd�w. M�wi�em mu o tym
wiele razy. Ale mo�e w�a�nie
dlatego zmiana wci�� nie
przychodzi. Zaczynam mie� ju�
dosy� siedzenia tutaj. Kraj
biedny, niewiele mo�na z niego
wycisn��. Ludzie brudni i
wrodzy. Gdyby nie tych par�
rod�w kap�a�skich, kt�rych
przedstawiciele maj� jak��
og�ad�, nie by�oby do kogo
otworzy� ust. A ci faryzeusze!
Sekta zaciek�ych buntownik�w. W
ka�dej chwili gotowi popchn��
ci�b� do walki.
- Czego chc�? Przecie� sami
prosili o opiek� cesarza.
- Kiedy si� ich przyci�nie,
b�d� b�agali o lito��, ale kiedy
da si� im wolno��, staj� si�
bezczelni! Ale ja im przycieram
rog�w. Jestem pewien, �e Sejan
potrafi to oceni�. Gdy tylko
obj��em w�adz�, kaza�em
kohorcie, kt�ra tutaj w mie�cie
kwateruje, wmaszerowa�
otwarcie, w dzie�, ze znakami
pu�kowymi. Wyobra� sobie, �e oni
uwa�aj� za obraz� swej religii,
gdy zobacz� znak z wyobra�on�
g�ow� ludzk� lub postaci�
zwierz�c�. Moi poprzednicy
ust�powali im. Polecali, aby
kohorta odprawiaj�ca s�u�b� w
mie�cie, przychodzi�a bez znak�w!
- Pogodzili si� z twoim
zarz�dzeniem?
- Nie. Zebra�o si� par� setek
�yd�w pod moim pa�acem w
Cezarei. Podszczuwani przez
faryzeuszy par� dni koczowali
przed bram�, nie przestaj�c
wrzaskiem domaga� si� zabrania
znak�w. Po trzech dniach kaza�em
setnikowi og�osi�, �e je�eli si�
natychmiast nie rozejd�, ka��
�o�nierzom uderzy� na nich. I
wiesz, jak to przyj�li? Ukl�kli
i o�wiadczyli, �e wol� straci�
�ycie, ni� pozwoli� na obraz�
swej religii. Musia�bym kaza�
zabija�, aby si� ich pozby�.
- Ust�pi�e�?
- Co mia�em zrobi�? Sejan
chce, abym ich trzyma� kr�tko,
ale w Rzymie nie �yczy sobie
rozlewu krwi. �ydzi maj�
niebywa�e wp�ywy na dworze.
Op�tali wiele kobiet...
- Przecie� cesarz ka�e ich
wyp�dza� z miasta.
- Co pewien czas. Ale wyp�dza
si� jedynie zwyk�� ho�ot�.
�ydowskich bogaczy, mim�w,
lekarzy nikt nie ruszy. A ci
wyp�dzeni te� na nowo wracaj�.
Gdyby n