2187

Szczegóły
Tytuł 2187
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

2187 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 2187 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

2187 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Jan Dobraczy�ski Magdalena Polski Zwi�zek Niewidomych Zak�ad Wydawnictw i Nagra� Warszawa 1989 T�oczono w nak�adzie 20 egz. pismem punktowym dla niewidomych w Drukarni PZN, Warszawa, ul. Konwiktorska 9 pap. kart. 140 g kl. III_B�1 Ca�o�� nak�adu 100 egz. Przedruk z wyd. "Pax", Warszawa 1988 Pisa� A. Galbarski, Korekty dokona�y U. Maksimowicz i D. Jagie��o Od redakcji Po raz si�dmy Jan Dobraczy�ski si�gn�� w swojej tw�rczo�ci do tematyki biblijnej. Tym razem bohaterk� jego powie�ci jest Maria Magdalena, kt�r� pisarz identyfikuje - opieraj�c si� na starej tradycji Ko�cio�a na Zachodzie - z Mari�, siostr� Marty i �azarza z Betanii. Maria, zwana Magdalen� (by� mo�e od miasteczka Magdala, inaczej Magadan lub Dalmanta, le��cego nad jez. Galilejskim na p�noc od Tyberiady) by�a "lekkomy�ln� siostr�" cnotliwego rodze�stwa. Opu�ci�a dom rodzinny, prze�y�a r�ne przygody, kt�re sprawi�y, �e popad�a w moc "siedmiu duch�w nieczystych". Potem napotka�a Jezusa, dozna�a oczyszczenia i, ze wzgl�du na sw� mi�o��, wielkiej �aski, staj�c si� t�, kt�ra przynios�a aposto�om wie�� o zmartwychwstaniu i o wezwaniu Chrystusa. Ko�ci� prawos�awny nie bez racji nadaje Magdalenie tytu� "aposto�ki". Jest to pi�kna nobilitacja kobiety, kt�ra na r�wni z m�czyznami zosta�a wezwana, aby by�a �wiadkiem Ewangelii. Dalsze dzieje Magdaleny s� nieznane. Liczne legendy i opowie�ci czyni� z niej pustelnic�, kt�ra dokona�a �ycia w grocie. Inne twierdz�, �e przyby�a wraz z uchod�cami �ydowskimi do Galii, gdzie powsta�a wielka kolonia �ydowska. Wg pewnych utwor�w (np. "The Holy Blood" Beigenta, Leigha i Lincolna) to w�a�nie ta �ydowska kolonia, wci�� rosn�ca - a zarazem przenikaj�ca do ludno�ci miejscowej - da�a pocz�tek dynastii Merowing�w i prawie wszystkim wielkim rodom Francji. Magdalena mia�aby by� matk� kr�lewskiego rodu. Dobraczy�ski nie dotyka tych - w�tpliwych historycznie - spraw. Jego Magdalena jest kolejno wsp�pracownic� Marka, Piotra, Paw�a i �ukasza. Ponosi �mier� w katastrofie, jaka zniszczy�a Pompeje w roku 79_tym. Jest to, oczywi�cie, swobodna, literacka koncepcja. Powie�� jest historycznie prawdziwa jedynie w okresie zetkni�cia bohaterki z Jezusem ewangelicznym. ��cz�c fikcj� literack� z histori�, Dobraczy�ski przedstawi� barwne dzieje upadku, oczyszczenia i u�wi�cenia cz�owieka na tle ma�o na og� znanego pierwszego stulecia naszej ery. Ole�ce "...Maria, zwana Magdalen�, kt�r� opu�ci�o siedem z�ych duch�w" (�k 8, 2) "...Natomiast udaj si� do moich braci i powiedz im: "Wst�puj� do Ojca mego i Ojca Waszego oraz do Boga mego i Boga waszego"". (J 20. 17) Cz�� pierwsza 1 Morze ko�ysa�o �odzi�. Fale �askota�y dno, jakby kto� skroba� po deskach palcami. �agiel obwis�. Wiatr, kt�ry rankiem d�� w stron� l�du, teraz ucich�. Nic nie rozprasza�o wisz�cego nad zatok� upa�u. Jej ten �ar nie przeszkadza�. Wyci�gn�a si� leniwie na roz�cielonych na pok�adzie poduszkach. Jedn� d�o� pod�o�y�a pod kark. Czarne w�osy rozsypa�y si� szeroko woko�o g�owy. Mieni�y si� pieszczone blaskiem przesianym przez szkar�atn� zas�on� s�o�ca. Bezruch ogarn�� wszystkich na pok�adzie. Trzej muzykanci od�o�yli swoje instrumenty i pospali si� w cieniu, rzucanym przez kabin� na rufie. �aden d�wi�k nie dochodzi� spod pok�adu, wida� wio�larze spali tak�e, wspar�szy g�owy na wios�ach. Tylko jeden sternik tkwi� na swoim stanowisku, ale i on kiwa� si� sennie, nasun�wszy na czo�o kapelusz s�omkowy o wielkim rondzie. D�wign�a si� i otworzy�a szeroko oczy. By�y du�e, czarne, jakby nakrapiane z�otem. Sen j� odszed�. Wsparta na r�kach powiod�a spojrzeniem po u�pionym pok�adzie. Wzrok jej spocz�� na le��cym obok niej m�czy�nie. By� ubrany w tak� sam� jak ona kr�tk�, amarantow� tunik�. Spa�. Jedn� r�k� przykry� oczy, drug� mia� wyci�gni�t� w jej stron�. Patrzy�a na muskularne wygolone g�adko rami�, na p�otwart� d�o� z pier�cieniem na serdecznym palcu. Zna�a dobrze to rami� i te palce, szczup�e, ale mocne, nawyk�e do trzymania wodzy i miecza. Wydawa�y si� wcieleniem si�y. A jednak ta sama d�o� potrafi�a by� zdumiewaj�co delikatna. Nie si�a, ale w�a�nie ta mi�kko�� zwyci�y�a jej sprzeciwy, kaza�a zapomnie�, �e zosta�a zdobyta. Oderwa�a wzrok od d�oni, kt�ra dotyka�a jej biodra, znowu patrzy�a woko�o siebie. Przed ni� tafla morza, uj�ta w p�okr�g ziemi, porusza�a si� lekko. Schodz�ce ku zachodowi s�o�ce �wieci�o w stron� l�du, wydobywa�o wszystkie jego barwy: ciemn� ziele� drzew, p�ow� - skalnych zboczy, czer� g�az�w przybrze�nych, mglisty b��kit g�r. Jeden ze szczyt�w wznosi� si� bli�ej morza. Zielone zbocze poros�e by�o bujn� ro�linno�ci�. Nad szczytem unosi� si� leciutki pi�ropusz dymu. U st�p g�ry rozrzucone by�y w�r�d zieleni skupiska bia�ych dom�w. Ku zatoce sp�ywa�y potoki. Z daleka wygl�da�y jak srebrne �a�cuszki, pogubione w trawie. Gdy odwr�ci�a g�ow� w przeciwn� stron�, widzia�a pod blask s�o�ca skrz�c� si� powierzchni� morza. Wyspa stercza�a z wody niby wbity w dno pot�ny s�up. Robi�a wra�enie niedost�pnej ska�y. Kiedy� j� op�yn�li. Od strony morza nabra�a teraz kszta�tu kl�cz�cego wielb��da: dwa wierzcho�ki przedziela�a zielona prze��cz niby po�o�one mi�dzy garbami siod�o. �rodkiem prze��czy, mi�dzy podpieraj�cymi winnice murkami, bieg�a w g�r� zakosami droga. Z daleka dostrzec mo�na by�o, �e zdobi� j� bia�e pos�gi. Ale ledwo zbli�yli si� do portu, wyp�yn�a im naprzeciw ��d�. Na jej pok�adzie wznosi�a si� wie�yczka z d�ug� belk� zako�czon� hakiem - gro�ne urz�dzenie, kt�re zadecydowa�o przed p� wiekiem o zwyci�stwie pod Akcjum. ��d� p�dzona wios�ami podp�yn�a blisko, jej dow�dca, we wci�ni�tym na oczy he�mie, oznajmi� przez tub� grzecznie, ale s�u�bi�cie: - Z rozkazu cezara nikt nie wzywany nie ma prawa ani podp�ywa� do wyspy, ani l�dowa�. - Dorzuci� mniej s�u�bi�cie. - Pole�, panie, sternikowi zawr�ci�. Cezar nie lubi nieoczekiwanych odwiedzin. Mam rozkaz zatopi� ka�dy statek, kt�ry mimo zakazu zbli�y si� do wyspy. Odp�yn�li �piesznie. Na l�dzie powtarzane by�y opowie�ci o okrutnych zabawach, jakie mia� podobno wyprawia� na wyspie cezar wraz z m�odym Gajusem Kaligul�, kt�rego trzyma� przy sobie. Z tymi zabawami wi�zano wypadki tajemniczego znikania w okolicy ch�opc�w i dziewcz�t. Nigdy ju� wi�cej nie pop�yn�li w tamt� stron�. Wsta�a wolno. Post�pi�a kilka krok�w depcz�c roz�cielony dywan bosymi stopami o pomalowanych krwi�cie paznokciach. Nie odrywa�a wzroku od p�kr�gu l�du, jaki mia�a przed sob�. Inaczej wygl�da� tutejszy �wiat ni� jej ziemia ojczysta. Gleba tutaj rodzi�a lekko i przynosi�a obfite plony. Niezliczone statki handlowe dowozi�y towary i bogactwa nie tylko z pobrze�a morza, okre�lanego dumnym mianem mare nostrum, ale r�wnie� to wszystko, co poprzez porty egipskie �ci�gane by�o do Italii z odleg�ych i tajemniczych ziem Wschodu. Le��c na drodze p�yn�cego strumienia bogactw, miasta tutejsze sta�y si� prawdziw� krain� dobrobytu, rozkoszy i u�ycia. Gdy j� Lucjusz tutaj przywi�z�, trudno jej by�o uwierzy�, �e taki �wiat mo�e istnie�. Sp�dzili jaki� czas w Rzymie. Ale stolica by�a pe�na gwaru, ha�asu, spor�w i intryg. �ycie w Rzymie m�czy�o. Tutaj mo�na si� by�o bawi� bez zm�czenia i przesytu. Ludzie p�awili si� w morzu lub w ciep�ych �r�d�ach, jedli coraz bardziej wymy�lnie, pili, przesiadywali w termach, w cyrkach i na stadionach, rozkoszowali si� widowiskami teatralnymi, ale przede wszystkim szukali zadowolenia w coraz nowszych, coraz bardziej wyrafinowanych rozkoszach erotycznych. Pod opiek� w�adczyni miasta, Wenus, kwit�a g�oszona przez wygnanego poet� podniecaj�ca ars amandi. To, co on opisa� swym lekkim rylcem - tutaj dzia�o si� naprawd�. Czy� w�r�d takiego �ycia mo�na by�o pami�ta� o trudno�ciach gospodarczych, jakie dotyka�y cierpi�cych na narastaj�cy brak r�k roboczych w�a�cicieli maj�tk�w? Na k�opoty powodowane przez wzrastaj�cy w liczb� z roku na rok plebs? Na walki polityczne? Ludzie zapominali tutaj o wszystkim, poza poszukiwaniem nowych rozrywek i rozkoszy. �yli niby w Raju w tej niepoj�tej krainie, o jakiej - pami�ta�a - czytywano, gdy by�a dziewczynk�. Pos�ysza�a za sob� g�os m�czyzny. Lucjusz obudzi� si� tak�e. - Ju� nie �pisz, carissima? To dobrze - ziewn��. - Trzeba nam ju� wraca�. S�o�ce si� zni�y�o. - Wybierasz si� dzi� do Poppeusz�w? - Tak. Musz� do nich i��. Ojciec chce tego. - Wi�c wracajmy. Lucjusz klasn�� rozkazuj�co. Na kla�ni�cie wynurzy� si� z cienia, rzucanego przez kabin�, starszy s�u�by, wyzwoleniec Rufus. - Obud� wszystkich - rozkaza� Lucjusz - niech statek p�ynie do portu. Ka� gra� muzykantom. I niech podadz� nam wina i owoc�w. Na pok�adzie powsta� ruch. Wio�larze chwycili wios�a i zagrabili nimi wod�. Sternik uderzy� w ma�y b�benek, kt�rym nadawa� wios�uj�cym rytm. Muzykanci uj�li instrumenty. Zagrali wschodni� pustynn� melodi�. Wiedzieli, �e ona j� lubi. Nadesz�y dwie niewolnice. Jedna m�oda, jasnow�osa, imieniem Eola, zosta�a przywieziona przez Lucjusza z Macedonii. Nios�a p�aski kosz nape�niony winogronami. Za ni� sz�a druga, starsza, z dzbanem wina i z kubkami. Nazywa�a si� Niza. Ojciec Lucjusza przywi�z� j� jako dziewczynk� z Galii. Da� j� Lucjuszowi, a on ofiarowa� jej. Niza sta�a si� dla niej nieodst�pn� towarzyszk� i powiernic�. Eoli nie lubi�a. Niewolnica by�a �adna. Wiedzia�a, �e Lucjusz korzysta od czasu do czasu z jej wdzi�k�w. Nie by�o w tym nic niezwyk�ego - a jednak z przyjemno�ci� kaza�a dziewczynie na�o�y� sobie na stopy z�ocone sanda�ki. Pami�ta�a, �e tak jeszcze niedawno nie by�o mi�dzy nimi r�nicy: obie by�y niewolnicami. Znowu wyci�gn�a si� na poduszkach i trzymaj�c nad sob� ki�� dorodnych winogron si�ga�a po nie wargami. Zachowa�a ten gest z dzieci�stwa. Bywa�o wtedy nieraz, �e le��c leniwie na trawie po�yka�a w taki spos�b s�odkie grona. K�tem oka widzia�a, �e o par� krok�w od niej krz�ta si� pracowicie siostra. R�ni�y si� bardzo od siebie. Marta od najwcze�niejszych lat by�a wzorem porz�dku i pracowito�ci. Rw�c winogrona nie odrywa�a si� ani na chwil� od pracy. Rzuca�a gniewnym spojrzeniem w stron� pr�nuj�cej siostry. Kilka razy pr�bowa�a j� zgani�, zagrozi�, �e si� poskar�y bratu. Ale ona wzrusza�a tylko ramionami, s�ysz�c te pogr�ki. Brat nie wdawa� si� w takie sprawy, a polece� Marty nie mia�a zamiaru spe�nia�. R�wno poruszaj�ce si� wios�a popycha�y szybko lekki stateczek. Kierowali si� prosto na g�r�, nad kt�rej szczytem unosi� si� bia�y dymek. U jej st�p w uj�ciu rzeczki le�a� ma�y port. Wida� go by�o coraz lepiej, w miar� jak si� zbli�ali do l�du. W porcie czeka�a na nich lektyka. Do miasta trzeba by�o i�� drog� wy�o�on� p�ytami. Le��c w lektyce obok Lucjusza opar�a g�ow� na jego ramieniu. - Gdy p�jdziesz do Poppeusz�w, chcia�abym tak�e wyj�� - powiedzia�a. - Dok�d? - Pragn� zajrze� do sklepu Marusa. S�ysza�am, �e ma nowe wiersze Filodema. Za�mia� si�. - Lubisz wiersze tego poety? - Lubi�. - Czy dlatego, �e przypominaj� ci twoj� ziemi� rodzinn�? - Troch�. Filodem urodzi� si� w Gadarze za Jordanem. Tamt�dy chodz� �ydzi z Galilei do Judei, aby unikn�� zetkni�cia z Samarytanami. - Je�li tam si� urodzi�, to jednak od dawna mieszka w Herculanum. Na pewno w jego wierszach znale�� mo�na �lady pochodzenia. Czemu chcesz ich szuka�? Oni wyrzekli si� ciebie, wyp�dzili ci�, przekl�li... Bez s�owa skin�a opuszczon� g�ow�. - Tu jeste� woln� kobiet� - ci�gn�� dalej - mo�esz czyta� wiersze, chodzi� do term, ogl�da� munera, bra� udzia� w misteriach i pochodach ku czci Wielkiej Macierzy... Wydaje mi si�, �e to lubisz? A przede wszystkim mo�esz kocha� bez ogl�dania si� na zgod� ojca czy brata... Znowu skin�a g�ow� w milczeniu. To, co m�wi�, by�o prawd�. Tam, w�r�d swoich by�aby niewolnic� ojca, m�a, brata. Musia�aby rodzi� dzieci, zajmowa� si� nimi i pracowa� - od �witu a� do nocy. By�aby ciemna i g�upia. Niewola da�a jej wi�cej swobody, ni� jej mia�a jako wolna. 2 Willa Gajusa Klaudiusza Prokulusa le�a�a w dzielnicy, w kt�rej znajdowa�y si� najpi�kniejsze insule miasta. By�y to domy bogaczy pompeja�skich, dostojnik�w rzymskich, kt�rzy tu zje�d�ali dla odetchni�cia od �ycia politycznego, obfituj�cego w intrygi i spory. Wszystkie odznacza�y si� przepychem, elegancj� i dobrym smakiem. Prokulusowie wywodzili si� z bocznej linii Klaudiusz�w. Gajus Prokulus jako centurion legionu wojowa� pod wodz� Germanika z Germanami, a potem pod Tyberiuszem w Armenii. O swoim pokrewie�stwie z rodem cesarskim nie wspomina� nigdy. - Pami�ta� o tym, jak znikn�li, nie wiadomo przez kogo sprz�tni�ci - Agrypa Postumus, Julia, sam Germanik, a wresszcie rodzony syn cesarza, Druzus. Zanim jednak Gajus, syt zdobytych na wojnie zaszczyt�w, wycofa� si� do swej willi w Pompejach, wszed� w kontakt z wszechw�adnym prefektem pretorian�w, Sejanem. Sejan okaza� Gajusowi sympati� i �yczliwo��, czym zachwycony - maj�c na oku przysz�o�� swoich dzieci: Lucjusza i Klaudii, wydanej niedawno za m�� - pozwoli� sobie rozwie�� si� wobec niego o przynale�no�ci do panuj�cego rodu. Sejan s�ucha� s��w Gajusa uwa�nie, zapewni�, �e b�dzie pami�ta� zar�wno o m�u Klaudii, jak i nale�nym stanowisku dla Lucjusza, kt�ry odbywa� w�a�nie s�u�b� wojskow� w dwunastym legionie stacjonuj�cym w Syrii, nosz�cym wspania�y tytu� Fulminata. Obietnice Sejana zach�ci�y Gajusza Prokulusa do zaj�cia si� karier� syna. Poppeuszowie - r�d wielkich bogaczy pompeja�skich - posiada� wp�ywy w Rzymie, w senacie i na dworze cesarskim. C�rka Poppeusza, Waleria, nie by�a na pewno dziewczyn� pi�kn�, stanowi�a jednak znakomit� parti�. Bogate ma��e�stwo oraz opieka najpot�niejszego cz�owieka w cesarstwie mog�y zapewni� Lucjuszowi - jak s�dzi� Gajus - znakomit� przysz�o��. Niewolnica, kt�r� m�ody trybun przywi�z� ze Wschodu, wyzwoli� i uczyni� sw� kochank�, nie odgrywa�a w tych obliczeniach �adnej roli. W Pompejach ka�dy m�� miewa� obok �ony kochanki - i tylko to si� liczy�o, aby nie wydawa� na nie zbyt wiele pieni�dzy. Po powrocie do willi oboje wzi�li k�piel. Ojciec z synem �wi�tecznie ubrani wyruszyli zaraz potem do Poppeusz�w. Gdy lektyka nios�ca ich opu�ci�a dom, przywo�a�a Niz�. Kaza�a przynie�� dwa ciemne p�aszcze z kapturami. Wyda�a tak�e polecenie, aby towarzyszy� im niewolnik imieniem Karpus, pot�ny wzrostem i znany z wielkiej si�y. Karpus trzyma� w jednej r�ce kij, w drugiej latark�. Chocia� w mie�cie panowa� spok�j i nie s�ycha� by�o o napadach na przechodni�w - zw�aszcza �e stacjonuj�ca w Neapolis kohorta pretoria�ska pilnowa�a porz�dku na ca�ym wybrze�u ze wzgl�du na blisk� obecno�� cesarza - Lucjusz domaga� si�, aby zawsze w swych w�dr�wkach po mie�cie, zw�aszcza wieczornych, towarzyszy� jej niewolnik. Mimo zmierzchu miasto by�o ci�gle jeszcze pe�ne �ycia. Sklepy i stragany pozostawa�y otwarte do p�na. Blask kagank�w przyci�ga� klient�w. Tak�e winiarnie pe�ne by�y pij�cych. Obok otwartych drzwi jednej z tawern jaki� pijany drab na�ladowa� bezwstydnie stoj�cy w pobli�u pos�g spitego Herculesa. Zobaczywszy dwie owini�te p�aszczami postaci kobiece ruszy� ku nim niepewnym krokiem, be�kocz�c jakie� zach�caj�ce s�owa. Ale Karpus wysun�� si� naprz�d i jednym uderzeniem kija zwali� pijaka na ziemi�. Na forum, w�r�d najelegantszych sklep�w, znajdowa�a si� ksi�garnia Marusa. Gdy wszed�szy do sklepu zsun�a kaptur z g�owy, kupiec sk�oni� si� nisko, poznawszy znan� sobie klientk�. - Witaj, pani. Czym mog� ci s�u�y�? - Dosz�o do mnie, Marusie, �e posiadasz na sk�adzie nowe utwory Filodema. - Mam je rzeczywi�cie. - Si�gn�� do p�ki, na kt�rej le�a�y rulony, ka�dy przewi�zany barwnym sznurkiem. - Oto jeden z tych, kt�ry zosta� napisany pod dyktando samego poety. - O czym m�wi utw�r? - Tym razem Filodem ofiarowa� swoim czytelnikom ucieszne epigramaty, opisuj�ce zabawy z kochank�... - I nie ma w nich nic z opis�w ziemi, na kt�rej urodzi� si� poeta? - Nie, pani. Tym razem czcigodny filozof tr�ci� struny amora. Rzuci�a okiem na rulon, przeczyta�a kilka zda�, po czym odda�a rulon kupcowi. - Takich wierszy nie szukam. Te epigramaty przypominaj� mi plugawe wierszyki, jakie gawied� wypisuje na murach. Szkoda, �e poeta obr�ci� zainteresowania w inn� stron�. - �miem powiedzie�, pani, �e jednak te weso�e wierszyki czytywane s� ch�tniej ni� westchnienia poetyckie. I autor, i ja zarabiamy na nich lepiej. Filodem potrzebuje pieni�dzy. Przywi�z� sobie ostatnio z Baj�w now� kochank�... Jest m�oda jak ty, pani. Nie odpowiedzia�a. Nawet w mie�cie, jak Pompeje, znane by�y powszechnie mi�ostki podstarza�ego poety. Widzia�a go kiedy� podczas misterii dionizyjskich goni�cego z rozwianym w�osem za bachantk�, kt�ra w nami�tnym ta�cu zrzuci�a z siebie peplum. Marus odprowadzi� j� do drzwi sklepu. Zrobi�o si� p�no. Po niebie, na kt�rym tu i tam wisia�y ob�oki niby zapomniana na sznurze bielizna, toczy� si� ksi�yc. Czasami znika� zakryty, ale jego blask prze�wietla� ob�ok jak p�omie� lampy tafl� grubego szk�a. Na rozb�yszczanej tarczy wida� by�o ciemne, tajemnicze zarysy. �wiat�a targowiska zaczyna�y gasn��. Kupcy zamykali sklepy i stragany, s�ycha� by�o stukot ci�kich okiennic. Na pustoszej�ce ulice wychodzi�y �aciate koty, w dzie� kryj�ce si� mi�dzy krzewami. W mroku doszed� wrzask napadni�tej przez samca kotki, jednocze�nie rozpaczliwy i nami�tny. - Chod� - powiedzia�a do Nizy. - Chc� jeszcze zaj�� tutaj. Skr�ci�y w boczn�, kr�tk� uliczk�. Sklep, przed kt�rym si� zatrzyma�a, by� zamkni�ty. Nad wej�ciem wisia� metalowy rogal og�aszaj�cy piekarni�. Mur po obu stronach drzwi pokryty by� nieprzyzwoitymi rysunkami i napisami. Obok wielkiego fallusa kto� wypisa� czterowiersz wykpiwaj�cy obrzezanie. Kaza�a Karpusowi zastuka�. Musia� to zrobi� kilka razy, zanim otworzy�o si� ma�e okienko w drzwiach i rozleg� si� gniewny, nosowy g�os: - Kto tam? Kto si� dobija? - To ja - powiedzia�a zza plec�w niewolnika - chyba poznajesz mnie, Abinerze? Ksi�yc wymota� si� z welonu i za�wieci� mocniej, spadaj�c wprost na jej g�ow�, z kt�rej zsun�a kaptur. - Co z tego, �e poznaj�? P�na pora. O tej porze pod moje drzwi przychodz� tylko �obuzy, kt�rzy maluj� r�ne �wi�stwa. Czego chcesz? - Chc� zamieni� kilka s��w z siostrzenic� twojej �ony, kt�ra do was przyjecha�a. - Sk�d o tym wiesz? - Mniejsza z tym, sk�d. Chc� z ni� m�wi�. - Ona nie b�dzie z tob� rozmawia�a. Nie nale�ysz do naszych. Ogarn�� j� nag�y gniew. - Ostrzegam ci� - powiedzia�a ostro - je�li nie otworzysz drzwi i nie pozwolisz mi rozmawia� z t� dziewczyn�... Nie uko�czy�a gro�by us�yszawszy, �e piekarz zdejmuje podpieraj�c� drzwi sztab�. Jej s�owa musia�y go przestraszy�. Wiedzia� przecie�, kik jest, i �e jedno s�owo Lucjusza do kt�rego� z edyl�w mog�o go nawet pozbawi� prawa do mieszkania w mie�cie. By�o wiadomo, �e Tyberiusz nie lubi �yd�w. Drzwi otworzy�y si�, ukaza� si� w nich brodaty m�czyzna. - Wejd� - warkn�� - ale oni - dorzuci� w swoim j�zyku - niech nie wchodz�. - Nie wejd� - zgodzi�a si�. Odwr�ci�a si�, powiedzia�a do Nizy i Karpusa: - Poczekajcie na mnie. Niza sprzeciwi�a si�: - Nie mo�esz i��, pani, sama. - Nie boj� si� - zapewni�a. Posz�a za brodatym m�czyzn�. Prowadzi� j� przez piekarni�, pe�n� zapachu rozrobionego ciasta, do ma�ej izdebki w g��bi. Przy stole, na kt�rym pali� si� kaganek, siedzia�y dwie kobiety. Zatrzyma�a si� w progu, powiedzia�a: - Pok�j wam. Nie odpowiedzia�y, patrzy�y na ni� zaskoczone. Starsza z kobiet, �ona piekarza, musia�a j� pozna�. Niespokojnie spogl�da�a to na ni�, to na m�a, kt�ry sta� z ponur� twarz�. Zapyta�a: - Po co ona tu przysz�a? Czego ona chce? Dlaczego j� wpu�ci�e�? - Co jest dlaczego? - rzuci� ze z�o�ci�. - Nie twoja sprawa pyta�. Ona chce gada� z ni� - wskaza� ruchem brody m�od� dziewczyn�. - Kto� jej wygada�, �e ona przyjecha�a. Pewno ten g�upiec Siba. Same nieszcz�cia spadaj� przez jego parszywy j�zyk. Zapad�o milczenie pe�ne zapiek�ego gniewu. Powiedzia�a: - Przysz�am tu, aby j� o co� zapyta�. Spytam i p�jd�. To twoja siostrzenica? - zwr�ci�a si� do piekarzowej. - Skoro wiesz, po co pytasz? - odburkn�a kobieta. - Przyp�yn�a statkiem? - Statkiem. - Tw�j brat mieszka w Betanii? - Jest tak, jak powiedzia�a�. - Odpowied� przypomina�a warkni�cie. - Pami�tam go. Milka by�a wtedy dziewczynk�. Teraz, widz�, wyros�a. Tw�j brat - Joel, prawda? - By� zaprzyja�niony z moim bratem. - Tw�j brat, s�ysza�am, to godny cz�owiek, m�dry, uczony dokt�r, prawdziwy Izraelita. Nie taki jak ty - sykn�a nienawistnie. - Nie twoja sprawa! Chc�, aby ona mi powiedzia�a, co si� dzieje u mego brata? Dziewczyna dot�d milcza�a. Mia�a du�e, czarne oczy i pi�kne zro�ni�te nad czo�em brwi. Na jej twarzy nie by�o zawzi�to�ci, raczej ciekawo��. - Ja ciebie tak�e pami�tam - powiedzia�a cicho. - Posz�a� wtedy za Szymonem i wszyscy ci� podziwiali, �e jeste� jak... jak... Debora... jak Judyta... Ale potem, gdy Szymon zgin��, m�wili na ciebie z�e s�owa. Przeklinali ciebie... M�wili, �e nie wolno ci� wpu�ci� do �adnego izraelskiego domu... �e jeste� nieczysta... - Dobrze m�wili - powiedzia�a piekarzowa. Zmilcza�a jej uwag�. Pyta�a: - Od tamtego czasu min�y dwa lata. Czy m�j brat �yje? - �yje. Ale ci�gle choruje. Twoja siostra s�u�y mu i opiekuje si� nim. - Widujesz ich? - Tak, cz�sto. Codziennie. - Wspominali co� o mnie? - Nie, nic, nigdy. - M�wi�a� im, �e jedziesz do Italii? - M�wi�am. - I nie by�o mowy o tym, �e mo�esz si� spotka� ze mn�? - Nie. Oni nie wiedz�, gdzie jeste�. I nie chc� wiedzie�. S�ysza�am, jak Marta nieraz m�wi�a: "Nie mam siostry". Oddycha�a szybko i ci�ko jak kto�, kto zbyt d�ugo trzyma� g�ow� pod wod�. Milczenie przerwa� Abiner. Rzuci� niecierpliwie: - Ju� p�no. Ona ci powiedzia�a wszystko, co wie. Id� sobie. - Jeszcze chwila. Powiedz - zwr�ci�a si� na nowo do Milki. - Co si� dzieje w kraju, w Jerozolimie? - Nie wiem, czego si� chcesz dowiedzie�. �wi�tynia ju� prawie ze wszystkim wyko�czona. Na �wi�ta przybywaj� do niej wielkie t�umy pielgrzym�w... - A w Judei? Czy jest spok�j? - Nikt teraz z Rzymianami nie walczy. Podobno kryje si� w g�rach resztka ludzi Szymona, ale oni tylko napadaj� na kupc�w... Za to ca�e t�umy chodz� teraz nad Jordan do proroka... - Do proroka? Co to za prorok? - Nazywa si� Jan syn Zachariasza. �y� przez lata na pustyni. Teraz przyszed� nad rzek�. Upomina ludzi, aby nie grzeszyli. Wzywa, aby si� obmywali w wodzie na znak odrzucenia od siebie wszelkiego z�a. Bo on m�wi, �e po nim przyjdzie inny prorok, wi�kszy ni� on... - Kiedy ma przyj��? - Jan m�wi, �e nied�ugo, �e ju� jest. By�am nad Jordanem i s�ysza�am, jak wo�a�, �e gdy tamten przyjdzie, b�dzie chrzci� ludzi ogniem. - I do Jana idzie wielu? - Id� wszyscy. Nawet z�odzieje, poborcy, dziewczyny uliczne... - Po co? - On ich chrzci, wzywa, by pokutowali... Powiedzia�a zamy�lona, jakby sama do siebie... - Szymon nie kaza� pokutowa�. Walczy�... Urwa�a i zamilk�a. Zrobi�a si� cisza. Z k�ta rozleg� si� z�y g�os piekarza: - Ju� p�no... Id� ju�. - Id� - odrzek�a. - Pok�j wam. Nikt jej nie odpowiedzia�. Abiner poszed� przodem z kagankiem w r�ku. Znowu przeszli przez ciep��, dysz�c� zapachem chleba piekarni�. M�czyzna odsun�� sztab�. Przed domem, w blasku ksi�yca stali Niza i Karpus. Mijaj�c pr�g powt�rzy�a: - Pok�j wam. Ale us�ysza�a tylko odg�os spluni�cia. Drzwi zamkn�y si� za ni�, szcz�kn�a zasuwana sztaba. Odruchowo za�mia�a si�. Gniewnie i gorzko. Mia�a dziwne uczucie, �e ten �miech zabrzmia� tak, jakby nie by� jej �miechem. Troch� tak, jak zwyk� �mia� si� Melito. 3 Cubiculum by�o ma�e, pogr��one w ciemno�ciach. Okno zamyka�y ci�kie okiennice. Przychodzi�o si� tu tylko, aby spa�. Le��cy obok Lucjusz pogr��ony by� w g��bokim �nie. Jego nagie cia�o pachnia�o olejkami, jakimi si� skropi� id�c do Poppeusz�w, jego oddech - wypitym winem. - Ona nie warta ciebie - m�wi� po powrocie pochylony nad ni�. - Ma�a, chuderlawa... Musi mie� obwis�e piersi... Ale rozumiesz...? - Rozumiem... - jej palce zaciska�y si� na barkach m�czyzny. Potem zasn��, ale ona spa� nie mog�a. My�li wci�� wraca�y do gniewnej rozmowy u piekarza. Gdy Szymon zawo�a� na ni�, wiedzia�a, �e wzywa do walki. I walczyli�my - my�la�a. Wierzy�a, �e trzeba by�o walczy�. Nie uleg�a bez walki. Jej palce pow�drowa�y pod lew� pier� i odnalaz�y blizn�, miejsce, w kt�re pchn�a si� no�em. Nieporadnie i zbyt s�abo. Wyrwano jej n�, zanim zdo�a�a uderzy� po raz drugi. "Zbyt �adna jeste�, moja ma�a - powiedzia� Lucjusz. - Nie pozwol� ci odebra� sobie �ycia. Chc� ci� mie�." Przywo�a� znaj�cego si� na opatrywaniu ran �o�nierza, aby zaj�� si� jej ran�. Gdy j� odprowadzano do namiotu Lucjusza, widzia�a jak inne dziewcz�ta gwa�cone by�y przez �o�nierzy na ��ce, na oczach ich ojc�w, braci, kochank�w. Oddzia� Szymona zosta� zaskoczony i rozbity. On sam zgin�� jako jeden z pierwszych. Resztka powsta�c�w wpad�a w zastawion� pu�apk�. Na schwytanych m�czyzn czeka�y krzy�e, ustawione wzd�u� drogi. Namiestnik chcia�, aby taka �mier� odstraszy�a �yd�w od nowych bunt�w. Przy oddziale zwyci�zcy znale�li gromad� m�odych dziewcz�t. Oddano je �o�nierzom. Ten tak�e, kt�ry j� odprowadza� do namiotu, patrzy� na ni� �akomie, nie �mia� jednak tkn�� branki swego wodza. Zwi�za� jej r�ce i nogi i zostawi� le��c� na ziemi. Le�a�a os�abiona utrat� krwi - ale bardziej jeszcze przybita poczuciem doznanej kl�ski. Posz�a za Szymonem nie dlatego, �e porwa� j� jako m�czyzna. Tamto przysz�o potem, gdy ju� prowadzili �ycie walcz�cego oddzia�u. Kiedy spotka�a go, zdoby� j� s�owami. M�wi� o ha�bi�cej niewoli, w jakiej znajduje si� Izrael, o wielkiej jego przesz�o�ci, o obietnicach Najwy�szego, o namaszczonym wodzu_mesjaszu, kt�ry przyjdzie, aby porwa� ca�y nar�d do zwyci�skiej walki, o wielkim triumfie nad nieczystymi. M�wi� gor�co, z zapa�em, a ona s�ucha�a go - i da�a si� porwa� jego s�owom. Tak cz�sto marzy�a i oto pod jego s�owami marzenia zacz�y przybiera� widzialny kszta�t. W ich domu tylko Marta �y�a �yciem codziennych, ludzkich spraw. Ona i ich brat ogarni�ci byli marzeniami. Tylko �e �azarz odnajdywa� swoje marzenia w rulonach natchnionych ksi�g - i to mu wystarcza�o. Dla niej marzenia musia�y przybra� wygl�d postaci ludzkiej. Szymon z gromad� zwolennik�w wyruszy� w g�ry judzkie. W okolicach Masady rozgromi� oddzia� wojsk pomocniczych, kt�re wys�a� za powsta�cami prokurator. Syt triumfu zjawia� si� w miasteczkach w pobli�u Jerozolimy, by �ci�ga� nowych rekrut�w do swego oddzia�u. Ochotnik�w nie brak�o. W Jerozolimie znajdowa�y si� wielkie rzesze robotnik�w �ci�gni�tych z ca�ego kraju do budowy �wi�tyni. Ale praca by�a ju� na uko�czeniu, wi�c ludzie nie wiedzieli, co maj� ze sob� robi�. Wraca� do wiosek, z kt�rych przyszli, nie chcieli. �yli nadziej� na jakie� nieoczekiwane rozwi�zanie. S�owa Szymona i wysy�anych przez niego ludzi trafia�y do nich �atwo. Ma�y oddzia� ur�s� do kilkuset. Szymon wezwa� tak�e dziewcz�ta, uwa�aj�c, �e mog� by� przydatne w �yciu obozowym, a tak�e do kontakt�w z ludno�ci� osiad��. By�a pierwsza, kt�ra si� do oddzia�u zg�osi�a. Brat i siostra usi�owali j� zatrzyma�. �azarz - cho� tak�e marzyciel - nie wierzy� Szymonowi. To prawda - m�wi� - �e �wi�te ksi�gi zapowiadaj� przybycie Pomaza�ca, kt�ry dokona wielkiej przemiany w losie Izraela. Czy jednak b�dzie to wojownik ludzki, czy te� przyjdzie na czele szereg�w anielskich? - co do tego badacze ksi�g nie byli zgodni. Ludzi, jak Szymon, pojawia�o si� ju� kilku. Wzywali do walki, lecz �aden nie osi�gn�� zwyci�stwa. Gin�li wraz ze swymi zwolennikami. Od czasu Machabeusz�w nar�d wykrwawia� si� wiele razy. Jak mo�na walczy� z Rzymem, kt�ry panuje nad ca�ym �wiatem? Inaczej m�wi�a Marta: M�czy�ni maj� swoje sprawy m�skie - pracuj� lub walcz�. Kobiety s� stworzone do czego innego: maj� pilnowa� domu, rodzi� i wychowywa� dzieci, s�u�y� m�owi. Twoje �ycie - m�wi�a - winno by� przygotowaniem do s�u�enia. Dziewczyny nie id� mi�dzy m�czyzn. Z tego mo�e by� tylko nieszcz�cie. Zamkn�a uszy na te t�umaczenia, nie pos�ucha�a zakaz�w. Nic jej nie mog�o powstrzyma�. Z ca�ym zapa�em w��czy�a si� w �ycie oddzia�u powsta�c�w. Gotowa�a jedzenie, pra�a bielizn�, piel�gnowa�a rannych, chodzi�a na zwiady, wype�nia�a polecenia Szymona. Widzia�a w nim wodza_pomaza�ca. Ka�de jego s�owo by�o dla niej rozkazem. Gdy pewnej nocy za��da�, aby mu si� odda�a - uczyni�a to bez sprzeciwu. Nie umia�a by� niepos�uszna, chocia� zaskoczy�o j� jego ��danie. Widocznie, my�la�a, tak by� musia�o. Szymon by� w swych ��daniach brutalny. Powinno to by�o jej pochlebia�, �e w�a�nie j� sobie wybra�, kiedy jednak rol� wodza_pomaza�ca zamieni� na rol� kochanka, oczekiwa�a od niego uczu�. Tych jednak nie zazna�a. Wtedy zacz�a sobie powtarza�, �e wielkie dzie�o, kt�remu s�u�� oboje, wymaga ofiar. Powtarza�a to sobie a� do chwili, gdy przekona�a si�, �e nie jest jedyn� spo�r�d dziewcz�t, od kt�rych Szymon ��da� uleg�o�ci... A w�a�nie w tym czasie dosz�o do starcia z Rzymianami. Nie byli to tym razem �o�nierze legii pomocniczych, niezbyt dobrze wyszkoleni i nie skorzy do nara�ania si� w walce. Nieoczekiwanie pojawili si� �o�nierze legii Fulminata. W mig rozgromili oddzia� Szymona. Widzia�a, jak Szymon pad� w pierwszym starciu. Ten, kt�rego mia�a za pomaza�ca, pad� przebity kr�tkim rzymskim mieczem. Pr�bowano ratowa� si� ucieczk�. Poci�gni�ta przez inne dziewcz�ta bieg�a �kaj�c. Ogarni�ci panik� dopadli ukrytego w�r�d ska� obozu. Ale tam ju� tak�e byli Rzymianie. Kilku najsilniejszym m�czyznom uda�o si� przedrze� i uciec. Reszta mia�a do wyboru: zgin�� w beznadziejnej walce lub z�o�y� bro�. Ale nawet z�o�enie broni nie ocali�o ich od �mierci. Le��c zwi�zana w namiocie dow�dcy Rzymian nie mia�a w�tpliwo�ci, co j� czeka. Czy mog�a przypuszcza�, �e stanie si� co� zgo�a nieoczekiwanego? �e w ramionach swego zdobywcy znajdzie to, czego nie znalaz�a u Szymona. Twardy zwyci�zca nie potraktowa� jej jak �upu wojennego. Spodoba�a mu si�. Brutalno�� ust�pi�a w nim delikatno�ci. Musia�a przyzna�, �e okaza� jej czu�o��, jakiej dot�d nie zazna�a. Szymon uczyni� j� swoj� niewolnic�. A cz�owiek, kt�rego sta�a si� niewolnic� - traktowa� j� jak kochank�. Lucjusz nie pozwoli�, aby j� wi�zano, gdy wychodzi� z namiotu. Ona za� nie pr�bowa�a uciec. To prawda, �e nie by�oby to �atwe. Namiot wodza sta� zawsze zwr�cony wej�ciem w stron� obozu. Rzymianie, pozostawiwszy cia�a buntownik�w na krzy�ach, przenie�li si� w inne miejsce. Po trzech dniach odpoczynku manipu� wyruszy� na p�noc do miejsca, w kt�rym obozowa� legion. Jak si� dowiedzia�a, �o�nierze zostali przys�ani przez legata Syrii na pro�b� prokuratora Judei, aby rozprawili si� z buntownikami, kt�rym nie potrafili da� rady �o�niezre kohorty wojsk pomocniczych. Wr�cili po wype�nieniu zadania. Natomiast Lucjusz, odes�awszy �o�nierzy z kilkoma tylko legionistami, skierowa� si� ku Jerozolimie. Wieziono j� wozem zaprz�gni�tym w mu�a, zabranym ch�opom. Wci�� by�a s�aba po utracie krwi. Przy wozie z obu stron jechali �o�nierze. Stara�a si� nie my�le� o tym, �e s� to ci sami, kt�rzy ukrzy�owali towarzyszy Szymona i gwa�cili jej towarzyszki. Teraz u�miechali si� do niej i byli gotowi spe�ni� ka�d� jej pro�b�. Nie wiedzia�a, co to oznacza, �e zbli�aj� si� do Jerozolimy. Podczas kr�tkiego postoju, gdy siedzia�a na le��cym pniu posilaj�c si�, Lucjusz zbli�y� si� do niej. Usiad�szy obok, powiedzia�: - Jedziemy, Magdaleno, do Jerozolimy. Chc� odwiedzi� prokuratora Judei. Jego �ona jest moj� siostr�. Nie widzieli�my si� od kilku lat... Wi�c Klaudia Prokula by�a siostr� Lucjusza? Widzia�a kiedy� w poczcie przeje�d�aj�cego przez miasto prokuratora, jego �on�, wysok�, przystojn� kobiet� o dobrej, ale smutnej twarzy. Przypomina�a sobie r�wnie�, co s�ysza�a, �e Klaudia nawi�za�a znajomo�� z niekt�rymi cz�onkami Sanhedrynu i ucz�szcza na zebrania Prozelit�w Bramy. Blisko�� Magdaleny obudzi�a czu�o�� m�czyzny. Ogarn�� j� ramieniem. To ci�g�e okazywanie uczu� nie mog�o pozostawi� j� oboj�tn�. - Jeste� s�odka, dziewczyno - powiedzia�. Nigdy nie przypuszcza�em, �e spotkam kogo� takiego jak ty. Nie oddam ci� nikomu. B�dziesz moj�. Kocham ci�. Ale i ty, czuj� to, pragniesz mnie... To by�a prawda, chocia� wzbrania�a si� do tego przyzna�. Czu�a si� winna s�abo�ci, jaka j� ogarnia�a, gdy si� do niej zbli�a�. - Zabior� ci� - m�wi� dalej. - Pojedziesz ze mn�. Najpierw do Syrii, a potem do Italii. Sko�czy� si� czas mojej s�u�by. Wracam do swoich... Masz tu kogo� bliskiego? - zapyta�. - Brata i siostr�. - Aby ci pokaza�, jak bardzo mi jeste� droga, pozwol� ci ich zobaczy�. Ale b�dziesz musia�a przyrzec, �e nie uciekniesz. Pomy�la�a, �e je�li nie ma do ko�ca �ycia czu� wstydu, i� �yje z cz�owiekiem, kt�ry zabi� Szymona i ukrzy�owa� jego zwolennik�w - musi spr�bowa� ucieczki. 4 Prokurator Judei by� cz�owiekiem trzydziestoparoletnim. Pochodzi� z Galii. Brak znajomo�ci i maj�tku uniemo�liwia�y mu przez d�u�szy czas otrzymanie jakiego� powa�niejszego i korzystnego stanowiska. Ma��e�stwo z Klaudi� Prokul� pozwoli�o na spotkanie z pot�nym Sejanem. Niech��, jak� Poncjusz okazywa� wobec �yd�w - pami�tny trudno�ci, jakie sprawiali mu lichwiarze �ydowscy, u kt�rych by� w m�odo�ci zad�u�ony - zwr�ci� uwag� prefekta. Nied�ugo potem Pi�at otrzyma� propozycj� obj�cia stanowiska prokuratora Judei. Przed dwudziestu pi�ciu laty Judea zosta�a prowincj� cesarsk�. Przedtem wchodzi�a w sk�ad kr�lestwa rz�dzonego przez Heroda. Po �mierci Heroda i po przeniesieniu jego zw�ok w z�oconej lektyce do twierdzy Herodium, kt�r� zmar�y kr�l przeznaczy� na sw�j grobowiec, tron obj�� wyznaczony przez ojca syn, Archelaos. Ale m�ody, niedo�wiadczony w�adca wszed� od razu w konflikt z wp�ywow� i pot�n� sekt� faryzeuszy. Konflikt zamieni� si� w buntownicze wyst�pienia, w zamieszki st�umione krwawo przez Archelaosa. Przekonany, �e znajdzie uznanie dla swej stanowczo�ci, kr�l wyjecha� do Rzymu, pragn�� bowiem otrzyma� koron� z r�k swego protektora - cesarza. Zaledwie jednak Archelaos odp�yn�� - zamieszki wybuch�y z now� si��. By�y tak wielkie i gwa�towne, �e zarz�dca Syrii, Warus, poczu� si� zobowi�zany do ich st�umienia. Przybycie do Judei legionist�w nie przynios�o jednak pokoju. Przeciwnie - rozruchy zamieni�y si� w prawdziw� wojn�, kt�ra ogarn�a ca�y kraj. Warus ostatecznie st�umi� bunty. Pola�a si� krew, a wiele miast, miasteczek i wsi leg�o w ruinie. Zrozpaczona ludno��, dotkni�ta n�dz�, wys�a�a delegacj� do Rzymu z b�aganiem, aby cesarz zni�s� monarchi� i sam obj�� w�adz� nad Palestyn�. Nikt nie chcia� powrotu Archelaosa. Oktawian rozstrzygn�� spraw� w taki spos�b, �e dokona� podzia�u herodowego kr�lestwa. Archelaosowi pozostawi� Jude�, Samari� i Idume�, za� pozosta�e prowincje odda� innym synom Heroda: Antypasowi i Filipowi. Archelaos wr�ci� do Jerozolimy dysz�c pragnieniem zemsty na tych, kt�rzy oskar�ali go przed cesarzem i chcieli si� go pozby�. Jego rz�dy by�y krwawe i okrutne. Znowu po�pieszy�y do Rzymu delegacje z b�aganiami, aby cesarz uwolni� kraj od tyrana. Tym razem Oktawian spe�ni� pro�by �yd�w: skaza� Archelaosa na zes�anie do Galii, a Jude� uczyni� prowincj� cesarsk�. Pi�at, kt�ry zosta� prokuratorem przed czterema laty, mia� przed sob� trzech poprzednik�w, kt�rzy rz�dzili krajem tward� r�k�. Dzi�ki protekcji Sejana pozwolono Pi�atowi, aby wbrew istniej�cym przepisom towarzyszy�a mu �ona. W pogodne, ciep�e popo�udnie, kiedy ju� pal�cy skwar, spadaj�cy w po�udnie na miasto nieco przygas�, a nad p�askimi domami Jerozolimy czu� by�o powiew zachodniego wiatru, Lucjusz i Pi�at siedzieli na tarasie pa�acu Heroda, kt�ry namiestnik traktowa� jako sw� rezydencj� podczas przyjazd�w do Jerozolimy. - Mia�em nadziej� - m�wi� Pi�at ko�ysz�c trzymanym w r�ku kielichem, w kt�rym pochrupywa�y wrzucone do wina kawa�ki lodu - �e nasz pobyt tutaj nie potrwa zbyt d�ugo. Tak mi zreszt� obiecywa� Sejan. Wie, �e nie znosz� �yd�w. M�wi�em mu o tym wiele razy. Ale mo�e w�a�nie dlatego zmiana wci�� nie przychodzi. Zaczynam mie� ju� dosy� siedzenia tutaj. Kraj biedny, niewiele mo�na z niego wycisn��. Ludzie brudni i wrodzy. Gdyby nie tych par� rod�w kap�a�skich, kt�rych przedstawiciele maj� jak�� og�ad�, nie by�oby do kogo otworzy� ust. A ci faryzeusze! Sekta zaciek�ych buntownik�w. W ka�dej chwili gotowi popchn�� ci�b� do walki. - Czego chc�? Przecie� sami prosili o opiek� cesarza. - Kiedy si� ich przyci�nie, b�d� b�agali o lito��, ale kiedy da si� im wolno��, staj� si� bezczelni! Ale ja im przycieram rog�w. Jestem pewien, �e Sejan potrafi to oceni�. Gdy tylko obj��em w�adz�, kaza�em kohorcie, kt�ra tutaj w mie�cie kwateruje, wmaszerowa� otwarcie, w dzie�, ze znakami pu�kowymi. Wyobra� sobie, �e oni uwa�aj� za obraz� swej religii, gdy zobacz� znak z wyobra�on� g�ow� ludzk� lub postaci� zwierz�c�. Moi poprzednicy ust�powali im. Polecali, aby kohorta odprawiaj�ca s�u�b� w mie�cie, przychodzi�a bez znak�w! - Pogodzili si� z twoim zarz�dzeniem? - Nie. Zebra�o si� par� setek �yd�w pod moim pa�acem w Cezarei. Podszczuwani przez faryzeuszy par� dni koczowali przed bram�, nie przestaj�c wrzaskiem domaga� si� zabrania znak�w. Po trzech dniach kaza�em setnikowi og�osi�, �e je�eli si� natychmiast nie rozejd�, ka�� �o�nierzom uderzy� na nich. I wiesz, jak to przyj�li? Ukl�kli i o�wiadczyli, �e wol� straci� �ycie, ni� pozwoli� na obraz� swej religii. Musia�bym kaza� zabija�, aby si� ich pozby�. - Ust�pi�e�? - Co mia�em zrobi�? Sejan chce, abym ich trzyma� kr�tko, ale w Rzymie nie �yczy sobie rozlewu krwi. �ydzi maj� niebywa�e wp�ywy na dworze. Op�tali wiele kobiet... - Przecie� cesarz ka�e ich wyp�dza� z miasta. - Co pewien czas. Ale wyp�dza si� jedynie zwyk�� ho�ot�. �ydowskich bogaczy, mim�w, lekarzy nikt nie ruszy. A ci wyp�dzeni te� na nowo wracaj�. Gdyby n