15618
Szczegóły |
Tytuł |
15618 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
15618 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 15618 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
15618 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Witold Zegalski
O CZ�OWIEKU, KT�REGO BOLA�A SPRʯARKA
Tego dnia Harry wsta� w nieweso�ym nastroju i jak zwykle pierwsze spojrzenie skierowa� ku
oknu. By� pi�kny wiosenny poranek i s�o�ce, stoj�ce ju� wysoko nad iglicowcami �r�dmie�cia,
wywabia�o z domowych lotnisk r�j barwnych helikopter�w brz�cz�cych wysoko na tle
bezchmurnego nieba. W dole, w�r�d zieleni bulwaru, spacerowali liczni przechodnie, po
estakadach ulic p�dzi�y sznury pojazd�w, l�ni�cych i kolorowych, by znikn��, jakby z niech�ci�, w
ciemnej czelu�ci tunelu.
Widok ten nie wp�yn�� koj�co na Harry�ego, przeciwnie � wzm�g� jeszcze nastr�j
przygn�bienia i niech�ci, kt�ry jakby utrwala� si� w g��bi jego rozbudzonej zaledwie ze snu,
artystycznej duszy. W porannym pesymizmie nie by�o oczywi�cie nic dziwnego, bo czy� mo�na
si� dziwi�, �e wra�liwa na pi�kno dusza artysty smuci si� nie mog�c w pe�ni smakowa� rozkoszy
dnia? I to w dodatku z powod�w tak rozpaczliwie przyziemnych, jak brak kilku euroas�w? To by�
skandal ci�gn�cy si� przez dni, tygodnie, ba, lata nawet, zwa�ywszy, �e zarobione przypadkowo
pieni�dze natychmiast znika�y, rozwiewa�y si� jak mg�a, jak fatamorgana. �eby stan�� na nogi,
przerwa� t� ci�g�� pogo� za drobnymi, trzeba by napisa� przynajmniej nowelowizj� o
trzydziestoprocentowym wska�niku nowo�ci lub powie�ciotw�r o dwudziestoprocentowym
wska�niku. Utw�r powinien przy tym pachnie� �wie�o�ci� formy i tre�ci. Ba, �atwo to powiedzie�,
lecz zrealizowa� diablo trudno, zwa�ywszy, �e ju� bardzo staro�ytni stwierdzili: �nihil novi sub
sole�*.
A jednak!
Sm�tne oblicze Harry�ego nagle si� o�ywi�o.
� Eureka! Eureka! � zawo�a�. � Oczywi�cie nic nowego, z wyj�tkiem coraz to nowych teorii,
konstrukcji, maszyn, urz�dze�!
Technika i nauka! Oto surowiec do produkcji nowelowizji, �wie�ych jak ciep�e bu�ki z
automatu. Kamie� w�gielny i krynica wszelkich przemian, duch sprawczy wiod�cy od
krzemiennej siekierki do kosmolotu! W�a�nie z tego mo�na zrobi� �r�d�o tryskaj�ce s�aw� i
euroasami� No, w ostateczno�ci wystarcz� same euroasy, nie nale�y by� zbyt wymagaj�cym.
Jedna jest tylko teraz rzecz konieczna � po�piech. Ju� dawno udowodniono, �e w�r�d
pi�tnastomiliardowej ludzko�ci my�l, kt�ra powstaje w jednej g�owie, rodzi si� r�wnocze�nie w
kilkunastu innych m�zgach, na wszystkich kontynentach Ziemi i licho wie gdzie jeszcze.
Wprawdzie z tw�rczo�ci� by�o nieco lepiej, lecz czy� mo�na mie� pewno��, �e w tym samym
momencie inny pisarz, powiedzmy na Grenlandii, nie wpad� na ten sam pomys�? My�l ta wywo�a�a
pewne wahanie i przyp�yw pesymizmu, jednak Harry szybko si� z tego otrz�sn�� i przyst�pi� do
energicznego dzia�ania.
Przede wszystkim trzeba by�o dokona� wyboru odpowiednio atrakcyjnego kierunku nauki, a
potem rozejrze� si� za zwi�zan� z nim najnowocze�niejsz� technologi�.
Okaza�o si�, �e sprawa tylko pozornie nie nastr�cza �adnych k�opot�w. Chocia� Harry w��cza�
coraz nowe klawisze odpowiednich sekcji kondensatora my�lowo�tw�rczego � to jednak trudno
by�o z urz�dze� co� wydusi�. Odpowiedzi by�y irytuj�co dwuznaczne, mo�na by z nich
wnioskowa�, �e ka�dy kierunek nauki jest r�wnie wa�ny, atrakcyjny, pe�en wszelkich mo�liwo�ci
technicznych. Komputer twierdzi� nawet, �e filozofia, co by�o oczywist� bzdur�, ma r�wnie� przed
sob� szerokie perspektywy. Wy��czywszy wi�c kondensator my�lowo�tw�rczy, Harry
zdecydowa� si� na podj�cie decyzji ca�kiem samodzielnie.
� Najlepsza b�dzie stara, szanowana, a r�wnocze�nie stale rozwijaj�ca si� nauka: cybernetyka,
po��czenie nowoczesno�ci z tradycj�.
Wcisn�� w��cznik automatycznego sekretarza.
� S�uchaj, AS, zajrzyj do kartoteki osobowej i powiedz mi, czy kt�ry� z moich znajomych
pracuje w jakiej� fabryce o profilu cybernetycznym, w jakim� instytucie, laboratorium. Tylko �eby
to by�o mo�liwie blisko, bo nie mam czasu na bieganie po peryferiach.
Sekcja automatycznego sekretarza zamigota�a i po sekundzie zachrypia� g�o�nik.
� Allan Porky, starszy konstruktor w fabryce komputer�w matematycznych, dzielnica
dwunasta, bulwar Tangens�w.
� Sk�d go znam?
� Przez p� roku ucz�szcza� z panem do instruktora przedszkolnego.
Propozycja ta nie zyska�a aprobaty Harry�ego.
� Co ty mi tu za piasek sypiesz?! Do diab�a z tak� znajomo�ci�! Masz tam jeszcze kogo�?
Tylko bez kawa��w, to ma by� porz�dna znajomo��, zrozumia�e�?
� Tak jest, prosz� pana � warkn�� s�u�bi�cie g�o�nik AS�a. � Mamy w zapasie Jamesa
Crofta, dyrektora produkcyjnego laboratori�w Wytw�rni Aparatury Cybernetycznej, skr�t i znak
wywo�awczy WACYB. Chodzi� z panem przez dwa tygodnie do pierwszej licealnej.
Harry zatrz�s� si� z oburzenia. Albo automatyczny sekretarz ma zwarcie, albo te� po prostu nie
zaskakuj� styki wybieraka kana�owego. Nale�y energicznie wkroczy� w t� zabaw�.
� Tam do licha! � uderzy� pi�ci� w obudow� sekcji AS�a. �Je�li chodzili�my przez dwa
tygodnie do szko�y, to sk�d Croft mo�e mnie pami�ta�?!
� Pami�ta pana na pewno � zapewni� skwapliwie AS. � W tym czasie mia� pan z nim do��
ostre zatargi, a takie zdarzenia maj� tendencj� do utrwalania si� w centrach pami�ciowych.
� Wola�bym, aby tego w�a�nie nie pami�ta� � mrukn�� niech�tnie Harry �a�uj�c, �e nie
chodzi� z Croftem na przyk�ad na wagary. � Mamy tam jeszcze kogo�?
Automat wymieni� trzy nazwiska, lecz osoby te pracowa�y na Ksi�ycu i Marsie, co z miejsca
wyklucza�o ich przydatno��. Pozostawa� wi�c jednak James Croft, kandydatura o niewyra�nej
jako�ci, mo�na by powiedzie�: dwuznaczna, chocia� bior�c w�a�nie t� drug� stron� pod uwag�, to
znaczy stron� hierarchii funkcyjnej i zawodowej, nadzwyczaj cenna. Spraw� pogarsza� fakt, �e
Harry nie tylko nie pami�ta� twarzy Crofta, lecz r�wnie� przypomnie� sobie nie m�g�, czy
wychowawcze zabiegi, jakie wobec niego stosowa�, mia�y charakter �agodnego napomnienia czy
te� � co by�oby o wiele gro�niejsze � surowej perswazji. Podobizna Jamesa nades�ana z
kartoteki miejskiej na ekran wideofonu niczego nie u�atwi�a. Z jarz�cej si� tafli spogl�da�
m�czyzna o marz�cych oczach i nieco puco�owatych policzkach, ale z pot�nie rozwini�t�
szcz�k�, kt�ra bynajmniej nie nasuwa�a skojarze� o owczej �agodno�ci charakteru kandydata.
Z mieszanymi uczuciami Harry opu�ci� mieszkanie i pod��y� w stron� domowego lotniska,
gdzie sta�y taks�wki powietrzne.
Drzwi rozsun�y si� i Harry przekroczy� pr�g gabinetu. Sala by�a du�a, pe�na jarz�cych si�
ekran�w i schemat�w produkcyjno�organizacyjnych pulsuj�cych �wiat�ami i wykresami kontroli.
Po�rodku, pod male�k� kopu��, sta� p�okr�g�y pulpit sterowniczy, za kt�rym urz�dowa� James
Croft.
� No, to wy��czcie tego grubosk�rnego ba�wana i dajcie Toma. Powinno si� uda�, jest bardzo
delikatny. Sam widzia�em, jak p�aka�, gdy Wenus Star strzeli� gola Lunie United. Bierzcie si� do
roboty. W razie czego meldowa�. Koniec.
Croft wy��czy� wideo i spojrza� pytaj�co na przybysza.
� Zapewne mnie nie poznajesz � powiedzia� Harry. � Jestem twoim koleg��
� Ale� poznaj�, jak�e m�g�bym zapomnie�! � entuzjazmowa� si� Croft, kordialnie
rozk�adaj�c r�ce. � Jestem zaszczycony wizyt��
Harry mniej by� zachwycony �wietn� pami�ci� dyrektora laboratori�w Wytw�rni Aparatury
Cybernetycznej, szczerze m�wi�c, cieszy�by si�, gdyby Croft pomyli� go z jakim� innym
znajomym, ot, z przyjacielem trzeciej kategorii, z jakim� osobnikiem o bardziej neutralnej
przesz�o�ci, je�eli chodzi o ich wzajemne stosunki.
Liczy� jeszcze troch� na to, lecz dalsze s�owa rozwia�y ostatnie nadzieje.
� Pami�tasz, Harry, jak obi�e� mnie? � ci�gn�� rozpromieniony James, ruszaj�c do��
dwuznacznie szcz�k� troglodyty. � Zazdrosny by�e� o Katy z jedenastej b, chocia�, prawd�
m�wi�c, interesowa�y mnie w�wczas jedynie tranzystory.
� Zupe�nie nie pami�tam � Harry u�miechem stara� si� pokry� zaniepokojenie. � Mo�liwe,
�e by�y mi�dzy nami jakie� nieporozumienia, r�nice zda�
� R�nice zda�?! Ale� dokucza�e� mi okropnie, a w ko�cu spra�e� mnie z wielk� precyzj� i
wzmocnieniem!
Rozmow� przerwa� natarczywy d�wi�k wideo. Croft u�miechn�� si� przepraszaj�co i pochyli�
g�ow� nad mikrofonem. Ku odleg�emu rozm�wcy pop�yn�� potok rozkaz�w, nakaz�w, polece�,
aby kogo� pod��czy�, wy��czy�, wysterowa�
Do Harry�ego zaledwie dociera� g�os kole�ki�dyrektora. Ca�� jego uwag� zajmowa�a roztropna
i mo�liwie obiektywna ocena powsta�ej sytuacji oraz ustalenie taktyki dalszej konwersacji.
� Ech, m�g�by� zapomnie� o grzechach m�odo�ci�� mrukn��, gdy Croft znowu odwr�ci� si�
ku niemu.
� Mowy nie ma, pami�ta� b�d� do ko�ca �ycia i do ko�ca �ycia zostan� twoim wdzi�cznym
d�u�nikiem. Ty rozbudzi�e� we mnie zainteresowanie cybernetyk�.
�James chyba ma lekkiego fio�a � zastanawia� si� Harry. � To najwyra�niej mania
prze�ladowcza wynikaj�ca pod�wiadomie z dawnego urazu psychicznego. Widocznie nie k�amie,
musia�em 20 jednak solidnie wyt�uc, mo�e troch� za silnie. Ale c� to za Katy, u licha?! Ca�kiem
sobie nie przypominam, zreszt� mniejsza z tym, nale�y si� ratowa慔
� Wybacz, drogi przyjacielu, ale jako� nie mog� powi�za� bijatyki z teori� informacji.
� Zaraz ci to wyt�umacz�. Kto� ci powiedzia�, �e zalecam si� do Katy, wi�c wzi��e� z pracowni
odoryzator symultatywny, wycelowa�e� we mnie� no i przez pi�� godzin wydawa�o mi si�, �e
�yj� w atmosferze siarkowodoru. Informacja o mnie i o Katy by�a fa�szywa, a post�pi�e�, jakby
by�a prawdziwa. Nast�pnego dnia zatem zacz��em si� naprawd� do niej przystawia�, nawet z
niejakim powodzeniem, i w�wczas gdy opiekunorobot na chwil� odszed�, otrzyma�em od ciebie
lanie. Rozpu�ci�em wi�c plotk�, �e rzucam Katy dla jej przyjaci�ki Mary, plotka dotar�a do ciebie
i chocia� by�em w�wczas z Katy w cukierence na lodach, nic mi si� nie sta�o. Lecz nast�pnego dnia
plotka dotar�a do Katy, kt�ra si� w�ciek�a i pobieg�a do ciebie ze skarg�, �e niby ja j� napastuj�.
W�wczas zmieni�em szko�� humanistyczn� na liceum matematyczno�fizyczne, zacz��em si�
zastanawia� nad tym, co mi si� przytrafi�o, czyli nad wp�ywem informacji na dzia�anie prostych
urz�dze� o sprz�eniach zwrotnych, i tak, pomale�ku, zosta�em dzi�ki tobie cybernetykiem. P�jd�
w me ramiona!
Croft wsta� i przycisn�� os�upia�ego go�cia do swego laboratoryjnego p�aszcza.
Po d�u�szej chwili zdziwienia Harry postanowi� skorygowa� sw�j s�d o Jamesie. Pierwsze
wra�enie, jak do�� cz�sto si� zdarza, by�o mylne. Croft w�a�ciwie by� ca�kiem sympatyczny, a jego
dolna szcz�ka wcale nie mia�a topornych kszta�t�w, tylko po prostu prawdziwie m�ski zarys, nie
pozbawiony nawet pewnego delikatnego wdzi�ku.
Automat barowy poda� butelk� szampana i nastr�j spotkania zyska� jeszcze na serdeczno�ci.
W�a�nie wtedy znowu zabrz�cza� wideofon. Prawdopodobnie jakie� do�wiadczenie przebiega�o
niezbyt pomy�lnie, bo Croft, wys�uchawszy meldunku, nie ukrywa� irytacji.
� Wi�c odstawcie Toma, je�li si� nie nadaje � wo�a� do mikrofonu. � Oto jaki z was po�ytek!
Nie, nie ma w projekcie b��du, to wy jeste�cie do niczego. No, no� Tak, spr�bujcie z Bobem, on
zawsze przestrzega� dyscypliny pracy. Meldowa�. Koniec.
Trzasn�� wy��cznik. James u�miechn�� si�.
� Bardzo przepraszam, ale znowu im tam nie wychodzi. Powiedz mi jednak, co ciebie
sprowadza do WACYB�u!
� Chcia�bym tu pracowa� � wyzna� Harry. � Od pewnego czasu interesuje mnie nowoczesna
technika, wiesz, te wszystkie przek�adnie, k�ka, z�batki�
� Rozumiem i pochwalam � uradowa� si� James. � Dobrze, �e nareszcie postanowi�e� wzi��
si� do jakiej� uczciwej roboty.,
Harry zesztywnia�. Ot, homo technicus, produkt epoki mechanicznych rozrywek. Ju� jako
osesek montowa� zapewne radia tranzystorowe o bezpo�rednim wzmocnieniu i elektroniczne
proce. �Dla kogo ja si� m�cz�, trudz�, tworz� te nowelowizje i satyrodziwy?! I tak wiadomo, �e
jedyn� i istotn� potrzeb� kulturaln� tego tworu jest ogl�danie meczu w domowym wideo, a
jedynym marzeniem � ca�odzienny program sportowy! A bodajby� p�k�! Za ma�o ci� jednak
t�uk�em przed laty; oto s� skutki lito�ciwego stosunku do koleg�w�.
� Nie zrozumia�e� mnie, James � rzek� pokiwawszy z ubolewaniem g�ow� � ja chcia�bym
tutaj pracowa� jako literat.
Croft wytrzeszczy� oczy, mo�na by przypuszcza�, �e zobaczy� marsja�sk� lataj�c� ostryg�, po
czym frasobliwie po masowa� szcz�k�.
� Wiesz, stary � odezwa� si� ze smutkiem � trudno b�dzie. WACYB nie ma takiego etatu.
Jest wprawdzie dzia� pokrewny, bo wydajemy katalogi i instrukcje, lecz katalog lub instrukcja to
sprawa bardzo powa�na� hm, tego� chcia�em powiedzie�: bardzo specjalistyczna. Te rzeczy
pisz� u nas wysoko kwalifikowani in�ynierowie praktycy. Ale, ale, by�bym zapomnia�, jest jeszcze
referat reklamy! Wydajemy czasem ulotki z kr�tkimi has�ami lub sloganami W rodzaju:
�Autodojarka z WACYB�u doi sama�, �Barek z WACYB�u nie �ciera tryb�w�! To oczywi�cie
drobiazgi, ale mo�e by� spr�bowa�?
� Ja i slogany reklamowe?! � oburzy� si� Harry. � M�j talent, artyzm, moja wra�liwa natura
odbieraj�ca subtelne odcienie otaczaj�cego mnie �wiata, moje uduchowienie � w zestawieniu z
has�em polecaj�cym sterowany zdalnie ro�en!
James zakr�ci� si� niespokojnie, najch�tniej chyba rozp�yn��by si� pod kopu�� gabinetu lub
skry� we wn�ce pulpitu kierowniczego.
� Mia�em jak najlepsze ch�ci � t�umaczy� zawstydzony � ale doprawdy nie mam nic
lepszego. To jest ca�kiem dobrze p�atna posada: dwa euroasy miesi�cznie. A tak po kole�e�sku
m�g�bym ci przydzieli� jeszcze dodatek specjalistyczny w wysoko�ci jednego euroasa.
Wiadomo�� o pensji wynosz�cej trzy euroasy, zamiast wzbudzi� wdzi�czno��, ju� dog��bnie
oburzy�a Harry�ego. Trzy euroasy! To by�y, �agodnie m�wi�c, kpiny z prawdziwego tw�rcy. �Za
kogo on mnie bierze?! Za �owc� trzyeuroasowej posadki w jakim� tam WACYB�ie? C� to za
ubogi duchem cz�owiek�.
� Ej, James � roze�mia� si� � tobie si� chyba zdaje, �e do odwiedzin sk�oni�o mnie puste
konto.
� Raczej tak � przyzna� Croft. � Jako� ostatnio nie s�ysza�em o twoich sukcesach.
� Nic bardziej mylnego � �ga� Harry. � Moje konto wprost ugina si� od euroas�w. Ale mam
now� koncepcj�, kt�ra mnie pasjonuje � chc� pisa� o technologii, o produkcji. Moim bohaterem
b�dzie proces dziania si�, powstawania produktu finalnego w jego ca�ej z�o�ono�ci obr�bki,
hartowania, monta�u� B�dzie to nowa poetyka technologiczna, co� zupe�nie �wie�ego, co�, co
�wiat zadziwi.
Croft kiwa� z pow�tpiewaniem g�ow�, marszczy� czo�o, wreszcie spyta�, w czym m�g�by by�
pomocny.
� Po prostu chcia�bym si� zapozna� z procesem powstawania jakiego� nowego przedmiotu o
ciekawej technologii � powiedzia� Harry. � W razie czego wyja�nisz mi sprawy trudniejsze. I to
by�oby wszystko.
James, przestraszony, masowa� znowu szcz�k�, a nawet raz po raz niezbyt elegancko drapa� si�
za uchem. Harry poczu� si� dotkni�ty.
� Czy�by� mia� jakie� obiekcje?
� Tego po prostu nie da si� zrobi� � powiedzia� Croft. � A dlaczego, zaraz wyja�ni�.
Nacisn�� jeden z licznych w��cznik�w. Na du�ym �ciennym ekranie ukaza�y si� rz�dy p�ek
pn�cych si� na wysoko�� kilku chyba pi�ter, a wype�nionych pude�kami przypominaj�cymi
staro�ytne ksi��ki. Ich grzbiety by�y ponumerowane oraz opatrzone r�nymi symbolami
literowymi, cyfrowymi lub znakami barwnego kodu.
� Oto fragment naszej technoteki � obja�ni� James. � Jak widzisz, sprawia niez�e wra�enie,
lecz z naszego punktu widzenia jest raczej skromna. W ka�dym z tych pude�ek znajduje si� co
najmniej p� kilometra perforowanej ta�my z zapisem produkcyjnym. Ot� recepta na produkcj�
najprostszego urz�dzenia cybernetycznego zanotowana jest w kilkudziesi�ciu lub kilkuset tomach,
natomiast gdy w gr� wchodz� uk�ady bardziej z�o�one, zapis obejmuje kilkana�cie tysi�cy tom�w.
Nikt z nas, in�ynier�w, nie wie dok�adnie, co tam zakodowano, bo ta�my te przygotowuj�
automaty, odczytuj� automaty, a czynno�ci tam zaprogramowane wykonuj� tak�e automaty.
Konstruktor opracowuje jedynie ide� g��wn� i podstawowe za�o�enia projektowe. Reszt� i
optymalne warianty wybieraj� automaty. A wi�c, jak widzisz, jest to wiedza setek tysi�cy
uczonych utrwalona w pami�ci komputer�w.
� I nie mo�na tego odczyta�? � spyta� niedowierzaj�co Harry.
� Ale� mo�na � odpar� Croft � tylko �e z kilometr�w perforowanej ta�my otrzymasz r�wnie
d�ugi �a�cuch wzor�w i symboli matematyczno�chemiczno�fizycznych, kt�rych odczytanie jest
tak�e oczywi�cie mo�liwe, ale je�li kto� dysponuje nie�miertelno�ci��
Rozmow� przerwa� natarczywy d�wi�k sygna�u wideo i natychmiast na du�ym ekranie ukaza�
si� tr�jwymiarowy obraz zagniewanej twarzy.
� Naczelny � szepn�� James usi�uj�c ukry� za plecami napocz�t� butelk�.
� Aha, szampana si� popija, a robota le�y � warkn�� naczelny. � Jaka� okazja czy co?
Croft wyja�ni�, �e w�a�nie za�atwia sprawy kadrowe i ma nadziej� na pozyskanie �wietnego
specjalisty do referatu reklamy.
� No prosz�, nowy pracownik, w dodatku do reklamy � naczelny dyrektor WACYB�u cedzi�
szyderczo s�owa przez z�by. � Bardzo pi�knie, wpierw jednak trzeba mie� co reklamowa�.
Zrozumiano, Croft? Tracisz czas, gdy na monta�u ucieka z konta fundusz premiowy! Zapominasz,
�e w komisji zasiada profesor York, cz�onek Akademii Cybernetycznej i zaprzysi�ony ekspert
Zjednoczonych Zak�ad�w Rakietowych. Za ka�d� godzin� p�acimy tej pijawce euroasa, a siedzi
ju� trzeci dzie�.
� Nie mo�na by�o wzi�� kogo� ta�szego? Mo�e York zrobi�by co� w czynie spo�ecznym?
� Bez zb�dnej filozofii, Croft! � wrzasn�� dyrektor. � Zapewnia�e� mnie, �e ka�dy z twoich
in�ynier�w po przej�ciu specjalnego obozu kondycyjnego b�dzie wra�liwy jak mimoza. A w�a�nie
dosta�em meldunek, �e ostatni z tych trutni te� nie reaguje, wszyscy zachowuj� si� jak drewno, jak
ko�ki w p�ocie.
� Ale�, dyrektorze, pilnie ucz�szczali�
� Do�� tego, Croft! W��czyli si� po meczach bokserskich, zawodach na �u�lu, zapijali si�
piwem. �aden nie by� w galerii sztuki ani na symfonioj�kach, dramatozwidach, ju� ja ich znam. A
teraz r�b, co chcesz, za godzin� chc� us�ysze� pomy�lne wie�ci. W przeciwnym razie � w dniu
wyp�aty nie zobaczysz ani jednego euroasa.
Twarz naczelnego znikn�a z ekranu i tylko echo jego g�osu b��ka�o si� jeszcze przez u�amek
sekundy pod kopu�� gabinetu.
Croft westchn��, opad� ci�ko na poduszki fotela i t�po spogl�da� w jaki� punkt �ciany.
� Tajfun przeszed� � stwierdzi� Harry ze wsp�czuciem.
James powoli podni�s� g�ow�. Przypatrywa� si� przez chwil� Harry�emu nieobecnym
spojrzeniem. Nagle jakby si� ockn��. Oczy mu b�ysn�y, r�ka wykona�a obowi�zkowy masa�
szcz�ki, wsta� i, mrucz�c z cicha, obejrza� dok�adnie Harry�ego od trzewik�w po kosmyk w�os�w
na g�owie. Widocznie ogl�dziny wypad�y zadowalaj�co, bo Croft zatar� r�ce, siad� za pulpitem i
wyci�gn�� z niego jaki� formularz.
� Harry, jeste� artyst�? Odczuwasz pi�kno przyrody, wzruszaj� ciebie trele kanark�w, lubisz
dramato�piew i symfonioj�ki?
� Dziwi� si�, James, �e o to pytasz! � Harry by� dotkni�ty do �ywego podobnymi
w�tpliwo�ciami. � Moja subtelna natura tw�rcy �ywi si� produktami kultury, tak jak cia�o
od�ywia si� na przyk�ad jajecznic�, kt�r� jad�em na �niadanie.
� Hm� A masz jakie� wykszta�cenie techniczne? No, powiedzmy, jaki� kurs
technik�w�amator�w czy co� w tym gu�cie?
� Z techniki znam tylko niekt�re cz�ci mojego robota domowego � odpar� Harry. �
Kondensatory, cewki, wybieraki, zastawki ferrytowe i inne takie drobiazgi.
� Hm, troch� ma�o. Ale mniejsza z tym. Podpisz to: � Croft podsun�� Harry�emu jaki�
formularz.
Przyjmujemy ciebie na stanowisko in�yniera, specjalisty od biopr�d�w, z zadaniem sterowania
rozruchem urz�dzenia XY�5. Oczywi�cie na trzydniowy okres pr�bny, z p�ac� �wier� euroasa
dziennie.
�wier� euroasa dziennie � tym ju� nie wypada�o gardzi�.
� Jeste� dobrym koleg� � Harry u�cisn�� serdecznie d�o� Jamesa. � Kiedy zaczynam?
� Natychmiast.
W�dr�wka korytarzami nie trwa�a d�ugo, w pewnym momencie rozsun�y si� przed nimi drzwi
i weszli do niedu�ej hali. Wype�nia�y j� maszyny r�nej wielko�ci i kszta�tu stoj�ce szeregami
w�r�d w�skich przej�� oraz rozmaitej grubo�ci kable, wij�ce si� pod belkami stropu. W centralnym
punkcie pomieszczenia, na podwy�szeniu, sta� przezroczysty pawilon. Mo�na by�o z niego obj��
wzrokiem ca�� hal� i zapewne sterowa� prac� urz�dze�.
Podeszli do szklanej klatki. W jej wn�trzu kilku ubranych w bia�e p�aszcze ludzi otacza�o
wysoki metalowy fotel i siedz�cego w nim m�czyzn�, kt�ry kiwa� przecz�co g�ow�, rozk�adaj�c
r�ce gestem bezradno�ci.
Croft i Harry weszli do �rodka.
Do Jamesa podszed� wysoki in�ynier z zatroskan� twarz�.
� S�ysza�em, Stew, �e r�wnie� Bob jest do niczego � burkn�� Croft na powitanie. � O,
baranki moje, policzymy si� za to, za ob�z, za Capri, za Lazurowe Wybrze�e i wszystkie mecze w
Neapolu i Rzymie! To ja mam za was pigu�y od naczelnego �yka�? Witam szanownego pana
profesora � Croft zwr�ci� si� do znudzonego osobnika z siwiej�c� br�dk�, ziewaj�cego za sto�em
kontrolnym � jak tam przebiega eksperyment?
� Wynik zerowy � o�wiadczy� brodacz walcz�c najwyra�niej z ogarniaj�c� go drzemk�. �
Ani jedna wskaz�wka nie drgn�a. Wyst�pi� do dyrektora o dodatek za nudn� prac�.
� Mamy widoki na pomy�lniejsze rezultaty � zapewni� szybko Croft. � Przyj��em w�a�nie
pracownika, z kt�rym wi��� pewne nadzieje.
� Hm � mrukn�� profesor bez entuzjazmu.
� Harry, siadaj w fotelu! � zawo�a� Croft. � A ty, Stew, przygotuj wszystko do rozruchu.
Reszta na stanowiska!
Harry usadowi� si� w�r�d pneumatycznych poduszek i wyci�gn�� przed siebie nogi. W�a�ciwie
wszystko uda�o si� nadspodziewanie pomy�lnie � uzyska� wst�p na teren interesuj�cego go
zak�adu, zosta� w nim zatrudniony na bardzo korzystnych warunkach, a w dodatku bierze udzia�,
jako centralna posta�, w do�wiadczeniu, kt�re niew�tpliwie r�wnie� da si� spo�ytkowa�.
Wprawdzie to, co si� dooko�a dzia�o, by�o zupe�nie niezrozumia�e, lecz oczywi�cie wkr�tce ju�
techniczny �wiatek nie b�dzie mia� dla niego tajemnic, a w�wczas on, Harry, sp�odzi utw�r nowy i
genialny�
In�ynier Stew w�o�y� Harry�emu na g�ow� baniasty he�m, z kt�rego wybiega�o mn�stwo kabli,
a nast�pnie wsun�� mu na d�onie grube r�kawice, do kt�rych r�wnie� przy��czono p�k
r�nokolorowych przewod�w nikn�cych za tablicami wype�nionymi zegarami, sygna�ami
kontrolnymi i rozmaitymi czujnikami o niewiadomym przeznaczeniu. In�ynierowie i laboranci
zasiedli przy pulpitach, a Croft opad� na fotel tu� przy brodatym ekspercie.
Zapad�a cisza pe�na oczekiwania, Harry czu� na sobie oczy wszystkich, lecz nic si� nie dzia�o.
� S�uchaj, James, co ja mam robi�?
� Ty? Nic. To my pracujemy, ty masz tylko siedzie� i meldowa�. W tej chwili zako�czyli�my
pomiar twoich biopr�d�w dla skorygowania algorytmu. A teraz, Harry, zamknij oczy, skup si�
maksymalnie i m�w, co czujesz: czy ci� co� sw�dzi, boli, drapie, gryzie� W og�le wszystka.
Harry zacisn�� powieki. S�ysza� tylko cichy szum pr�d�w p�yn�cych w urz�dzeniach
pomiarowych i oddechy siedz�cych w pobli�u ludzi. Poza tym nie czu� nic, a raczej czu�, �e ch�tnie
by co� przek�si�, raczej co� solidnego w rodzaju sznycla z jajkiem i frytkami, bo poranna jajecznica
sta�a si� ju� do�� odleg�ym wspomnieniem.
Zacz�� si� zastanawia�, czy zgrzeszy�by przeciw jakim� regulaminom pracy WACYB�u, gdyby
teraz, w czasie do�wiadczenia, za��da� tre�ciwej przek�ski. Otworzy� oczy.
� Czy pan co� czuje? � zapyta� profesor.
� Absolutnie nic.
� Dziwne, bo wskaz�wka si� odchyla � zauwa�y� Croft pochylaj�c si� nad zegarami. �
Naprawd� nic nie czujesz?
� Najzupe�niej nic � zapewnia� Harry. � Mam natomiast do ciebie pro�b�. Czy m�g�by�
zorganizowa� co� do jedzenia? Moje �niadanie by�o do�� lekkostrawne.
Brodacz i Croft wymienili znacz�ce spojrzenia.
� Czuje pan zatem g��d � stwierdzi� profesor. � A wi�c jednak co� pan czuje.
� Min�o po�udnie, chyba mam prawo by� g�odny?! � wykrzykn�� Harry.
Profesor skin�� lekcewa��co r�k�.
� Ma pan o wszystkim meldowa�. O wszystkim! � doda� z naciskiem. � A wy, ch�opcy �
zwr�ci� si� do in�ynier�w � podrzu�cie no z tysi�c wolt�w na transformatory, bo nam biedaczek
os�abnie z g�odu.
In�ynierowie i laboranci zachichotali, co oburzy�o Harry�ego dog��bnie. Gniew wzrasta� w nim
bardzo szybko; po chwili got�w by� podej�� do najt�szego dryblasa i, nie zwa�aj�c na nic, da� mu
solidn� lekcj� dobrego wychowania.
� �mieszno tam komu� ? � spojrza� ku laborantom. � Bo mog� mu zmieni� nastr�j, je�li
bardzo tego pragnie. A ty, ty z t� br�dk�, tylko grzecznie ze mn�, prosz� uni�enie, bo naucz�
szacunku.
� Bardzo przepraszam � sk�oni� si� profesor � nie mia�em zamiaru pana urazi�.
Spojrza� potem przeci�gle na Crofta i pokiwa� g�ow�.
� Tego efektu nie przewidzieli�my � szepta� dyrektor. � To chyba dzia�a dwustronnie.
Ka�de wzmocnienie pr�dowe wyostrzy krzyw�, wi�c poczucie si�y r�wnie� wzro�nie�
� Psst! � profesor po�o�y� palec na wargach, po czym z przymilnym u�miechem zwr�ci� si�
do Harry�ego. � Czy szanowny pan jeszcze ��da obiadu?
� Nie, dzi�kuj� � burkn�� Harry. � Te prostackie �miechy i kpiny pozbawi�y mnie apetytu.
Mam zwyczaj jada� w kulturalniejszym towarzystwie.
O�wiadczenie to wzbudzi�o gro�ny pomruk w�r�d personelu, lecz profesor zdo�a� za�agodzi�
sytuacj�.
� Harry, zamknij oczy i m�w, co czujesz � prosi� zaniepokojony Croft.
� Dobrze, dobrze � mrukn�� Harry i opu�ci� powieki.
Zrobi� to nie dla Jamesa, po prostu nie mia� ochoty ogl�da� tych nieciekawych istot siedz�cych
przy tablicach i pulpitach. Poci�ga� go �wiat inny, �wiat wewn�trzny, kt�ry w nieokre�lony spos�b
rozrasta� si� w nim samym, z sekundy na sekund� stawa� si� wi�kszy i bardziej dojrza�y,
wype�niaj�cy si� nieznanymi tre�ciami, trudnymi do nazwania, b�d�cymi jednak jakim�
odpowiednikiem poczucia si�y i pewno�ci siebie. W nast�pnym momencie Harry stwierdzi�, �e
�wiat ten przekroczy� granice jego cia�a, �e nadal p�cznieje, obejmuje coraz szersze kr�gi, jakby
rozpycha� dooko�a tafle otaczaj�cego koli�cie mroku, �e jest i zarazem nie jest nim samym�
� Co czujesz, Harry? � us�ysza� natr�tny g�os Jamesa.
� Cicho b�d�, je�li �aska � sykn�� w odpowiedzi. � Mam chwil� kontemplacji i ws�uchuj� si�
w siebie, co czasem si� tw�rcom zdarza. Swoj� drog� nigdy nie przypuszcza�em, �e posiadam tak
bogaty �wiat wewn�trzny. Teraz zaczynam wype�nia� nim ca�� t� hal�.
� Co?
� Daj mi spok�j, musz� si� skupi�, aby pozna� siebie.
�wiat wewn�trzny, a raczej dziwne uczucie rozprzestrzeniaj�cego si� jestestwa powoli
ustawa�o, przechodzi�o w spok�j, b�ogostan odpoczywaj�cego olbrzyma, wygrzewaj�cego si� na
piasku, rozkoszuj�cego si� doznawaniem zdrowia i drzemi�cej w mi�niach si�y.
�Ej, u licha! � zastanowi� si� Harry. � Co� tu jednak nie jest w porz�dku. Stan, �owszem,
przyjemny, lecz raczej, hm, nienormalny. Wprawdzie zawsze podejrzewa�em, �e istniej� we mnie
si�y ukryte, si�y geniuszu i my�li, co� mi si� jednak zdaje, �e manifestowa� si� one winny
aktywno�ci� tw�rcz�, a nie lenistwem. To chyba jednak nie natchnienie, lecz jakie� sztuczki
Crofta. Najgorsze w tym wszystkim, �e zupe�nie nie wiem, gdzie ko�czy si� moje ja, a zaczynaj�
si� zjawiska spowodowane przez tych czcicieli z�batek i przek�adni. No c�, trzeba zapyta�.
Harry niech�tnie otworzy� oczy.
� Hej, James, co to za do�wiadczenie? Czuj� si� tak, jakbym by� t� ca�� hal� wraz z maszynami
i z twoj� tablic� rozdzielcz�.
Croft zatar� r�ce, a profesor pog�adzi� z zadowoleniem swoj� spiczast� br�dk�. In�ynierowie i
laboranci notowali skrz�tnie wyniki pomiar�w.
� Jeste� pod��czony elektrodami do tych urz�dze� � wyja�ni� Croft. � Twoje cia�o jest jakby
przed�u�one o ca�� t� cz�� mechaniczn� lub, je�li wolisz, te maszyny s� przed�u�one o ciebie.
�yjecie nie w symbiozie, lecz jeste�cie integralnymi cz�ciami jednego techniczno�biologicznego
tworu.
� Co� w rodzaju mechanicznego centaura?
� O, w�a�nie. Jeste� jego g�ow� i uk�adem nerwowym poszerzonym o komputer spe�niaj�cy
rol� drugiego m�zgu. Oczywi�cie w tej chwili my kierujemy prac� ca�ego uk�adu, ale nadejd�
czasy, �e kierowa� takim agregatem b�dzie cz�owiek z nim zespolony.
� Ciekawe, ciekawe � mrucza� Harry. � Ale chyba teraz nie pracuj� jeszcze, prawda, James?
� Nie czujesz tego?
� Czuj�, �e odpoczywam, ot, le�� sobie na s�onecznej pla�y.
� Bo jeste� pod pr�dem, lecz na biegu ja�owym � wyja�ni� James. � Zaczniesz pracowa�,
gdy prze��czymy ciebie na bieg efektywny.
� A jak� w�a�ciwie maszyn� jestem? Tokark�, frezark��
� Jeste� rakiet� kosmiczn�, zespo�em urz�dze� nap�dowych na paliwo chemiczne. Masz
pompy paliwowe, olejowe, masz spr�arki, system ch�odz�cy, dysze, zastawki korekcyjne ci�gu�
� O raju! � westchn�� Harry. � Chyba wystartuj� na Ksi�yc.
Croft roze�mia� si�.
� Nie ma obawy. To melodia niedalekiej przysz�o�ci. Dopiero za kilkana�cie lat wystartuj�
pierwsze rakiety tak sterowane. A teraz popracujesz nieco, Harry, aby ten termin nie by� d�u�szy.
Profesorze, oddaj� go w pa�skie r�ce. Prosz� go zatrudni�.
Brodacz skin�� g�ow� i przesun�� jak�� d�wigni� na pulpicie. Harry nagle wrzasn��.
� Co si� sta�o? � profesor popatrzy� ciekawie.
� Kto� mnie kopn�� � j�kn�� Harry masuj�c r�kawic� po�ladek.
� Interesuj�ce! � Profesor cofn�� d�wigni� i znowu j� szybko przesun��.
� Auu! � wrzasn�� Harry.
� Bardzo pana przepraszam, to tylko szybkie w��czenie starteru � mrukn�� brodaty cz�onek
Akademii Cybernetycznej. � Musia�em sprawdzi� t� reakcj�. Ca�a nauka opiera si� na
do�wiadczeniu i na sprawdzaniu wynik�w.
� Mam w nosie pa�skie t�umaczenia!
� Jestem cz�onkiem Akademii i wymagam, aby zwracano si� do mnie z szacunkiem.
� Nic mnie to nie obchodzi! Kopnij no mnie jeszcze raz, �obuzie, a wstan� i tak ci�
do�wiadczalnie trzepn�, �e nie b�dzie trzeba �adnej kontroli wynik�w.
Od tablic rozdzielczych nadbieg� poblad�y Croft.
� Ale� panowie! Prosz� si� pogodzi� � b�aga�. � Harry! Dla dobra cywilizacji trzeba znie��
niejedn� dolegliwo��. Czy mam ci cytowa� nazwiska os�b, kt�re z�o�y�y najci�sze ofiary dla tego
wielkiego celu?
� Przesta� ple��, James! W naszej umowie nic nie ma o kopniakach.
� Harry, to by�a pomy�ka. Dostaniesz specjaln� premi� uznaniow�. Z�� t� drobn� dolegliwo��
na o�tarzu nauki.
� Dobrze, dobrze, tylko niech mnie ten cz�onek Akademii nie kopie � mrukn�� �askawie
Harry, kt�rego nieco udobrucha� �o�tarz nauki�. � Mam swoj� godno��. Niech mnie pan,
profesorze, w��cza do rozruchu w spos�b odpowiedni do stopnia mej wra�liwo�ci.
� Zrobi� to z najwi�ksz� delikatno�ci� � zapewni� profesor York. � A teraz prosz� zamkn��
oczy i przekazywa� nam wra�enia.
Tym razem rozruch by� bezbolesny. W Harrym zbudzi�a si� jaka� si�a, jakby gdzie� w hali,
w�r�d maszyn, rozprostowywa� ramiona heros szykuj�cy si� do wykonania nieznanego jeszcze,
lecz pot�nego dzie�a. Moc ta mog�a zmie�� mury hali wraz z tym �miesznym szklanym kioskiem,
mog�a rozbi� i zniszczy� wszystko w promieniu p� kilometra. Harry wiedzia�, �e m�g�by
wyzwoli� z siebie si�� ci�gu, kt�ra zanios�aby go na Marsa, zna� jej wielko�� chocia�
r�wnocze�nie nic z tego nie rozumia�.
�W��czyli mi chyba jak�� sekcj� komputera � medytowa� � bo sk�d bym wiedzia� o tym
Marsie i o zapasie paliwa, kt�rego ci�ar wynosi siedem tysi�cy sze��set ton. Najdziwniejsze jest
jednak to, �e czuj� te maszyny, tak jakby mi wyros�y jakie� nowe organa wewn�trzne, r�ce, palce,
nogi. Nie wiem nawet, kt�re z tych urz�dze� odpowiada danemu uczuciu. Czy ta lewa, czy prawa
maszyna wywo�uje wra�enia, �e mam chwytny ogon? Chyba York wie co� na ten temat�.
� Halo, profesorze! Kt�ra z maszyn jest moim ogonem?
� Czym?
� Ogonem. Jedno z tych urz�dze�, czuj� to, jest jakby moim ogonem.
Pytanie zrobi�o mocne wra�enie zar�wno na cz�onku Akademii, jak i na Crofcie oraz reszcie
personelu. Profesor by� zachwycony i zak�opotany zarazem, co wyrazi� subtelnym cmokaniem
oraz bezradnym roz�o�eniem r�k.
Croft zaniepokoi� si�.
� Profesorze, rozumie pan co� z tego?
� Ale� oczywi�cie � brodacz by� bliski euforii. � To nadzwyczajne potwierdzenie mojej
teorii. Pr�dy steruj�ce maszyn, po przetworzeniu na biopr�dy pilota, szukaj� o�rodk�w
dyspozycyjnych w najmniej obci��onych centrach m�zgu. S� to przede wszystkim miejsca, kt�re
kiedy� sterowa�y narz�dami b�d�cymi obecnie w zaniku lub w formie szcz�tkowej.
� No, to wszystko jasne � ucieszy� si� Croft � mo�emy kontynuowa�. Koledzy, jazda na
stanowiska! Teraz, Harry, w��czymy bieg pracy, co r�wna si� pr�bie sprawno�ci silnika rakiety na
stanowisku startowym. Nie zapomnij m�wi� o wszystkim, co czujesz.
� Dobrze, dobrze, b�d� meldowa�
Harry zamkn�� oczy. �wiadomo��, �e jest cz�ci� olbrzymiego systemu nap�dowego, jego
m�zgiem, okiem i uchem, by�a prze�yciem niezwykle intryguj�cym. Wprawdzie siedzenie na
wysokim fotelu, z g�ow� w dziwacznym he�mie, z d�o�mi w r�kawicach przypominaj�cych �apy
dawno wymar�ych zwierz�t, by�o nieco �mieszne � jakie� dziwne jednak do�wiadczenia i
sytuacje musi czasem prze�y� tw�rca, aby mog�o powsta� dzie�o artystycznie g��bokie i pe�ne
ekspresji. Je�li si� przy tym dodatkowo po�ywi tak�e nauka, to chyba mo�na ju� m�wi� o
podw�jnej satysfakcji.
James wydawa� polecenia, co� si� tam dzia�o przy tablicach, kto�, chyba Stew, odlicza�
wstecznie: �siedem, sze��, pi�慔 Wreszcie pad�o sakramentalne s�owo: �zero�.
Harry natychmiast poczu� mrowi�cy b�l w stawach kolanowych.
� Boli mnie kolano.
� Mocno?
� Mo�na wytrzyma� och!� zak�u�a mnie w�troba� dr� mnie reumatycznie mi�nie
przedramienia�
� Spokojnie, spokojnie, to przejdzie.
� Auu! � wrzasn�� nagle Harry otwieraj�c oczy.
� Co si� dzieje? � profesor uni�s� brwi i spojrza� znad instrument�w pomiarowych. � Prosz�
si� nie wierci� w fotelu.
� Oooo, oooj� Mam chyba atak nerkowy! Auuu, co za paskudny b�l� Ale� mnie rozrywa!
Wy��czcie natychmiast to �wi�stwo! � Harry usi�owa� wsta� z fotela.
� Sekund�, tylko sekund�! � wo�a� Croft przytrzymuj�c go na poduszkach. � Zrozum, to nie
ciebie boli twoja nerka, lecz kt�ra� z tych maszyn ma drobny defekt. Przesta� wi�c krzycze� i skup
si�, zastan�w spokojnie� Mo�e zdo�asz wskaza� t� maszyn�. Kt�ra to?
� Diabli wiedz�! Och, och, co za parszywe k�ucie, oj, oj� Wy��cz natychmiast te przekl�te
mechanizmy!
� Chwileczk�;, wytrzymaj jeszcze chwil� � r�ka Jamesa przygwo�dzi�a Harry�ego do fotela.
� Ch�opcy! Sprawdzi� wykresy pracy maszyn! Ale ju�! Profesorze, kt�re urz�dzenie mo�e by�
odczuwane jako nerka?
Profesor spojrza� ku sufitowi i przymkn�� oczy.
� Hmm, musz� si� zastanowi�, Croft. Przede wszystkim trzeba uzyska� dodatkowe dane.
Niech ten cz�owiek si� uspokoi i powie wreszcie co� wi�cej�
W Harry�ego uderzy� �adunek b�lu, bezwzgl�dnego, t�pego� Wrzasn��, skoczy� na r�wne
nogi, poczu� r�k� Crofta trzymaj�cego go mocno za rami�, krzykn��: �pu��!�, nie poskutkowa�o,
wi�c wed�ug wszelkich prawide� ringu pos�a� go jednym ciosem r�kawicy �na deski�. Podobny los
spotka� interweniuj�cego cz�onka Akademii, a potem Stew znalaz� si� na pod�odze� Harry poza
ohydnym, skr�caj�cym go b�lem czu� w sobie moc wszystkich pracuj�cych w hali maszyn.
Nadbiegaj�cy ludzie cofn�li si� z trwog�� Bania he�mu potoczy�a si� pod komputer, ci�gn�c za
sob� r�nokolorowe kable� za ni� polecia�y ci�ni�te r�kawice� B�l min��, znikn��, rozp�yn�� si�
tak nagle, �e trudno by�o uwierzy� w jego istnienie przed u�amkiem sekundy.
Harry nie czeka� � run�� w drzwi laboratorium, przeskoczy� stopnie schod�w i pogna� ku
wyj�ciu�
P�le��c w fotelu, melancholijnie spogl�da� na panoram� miasta. Nie widzia� jednak ani
iglicow�ow �r�dmiejskiego centrum, ani kolorowych reklam kre�lonych �wiat�em na
ciemniej�cym ju� b��kicie nieba. Chwile rado�ci i absolutnego szcz�cia, jakich dozna� po
ucieczce z WACYB�u, rozwia�y si� ju� dawno, pozostawiaj�c po sobie osad smutnej refleksji na
temat nie osi�gni�tych cel�w. Na WACYB i Crofta liczy� ju� nie nale�a�o, jak r�wnie� na
poznanie interesuj�cej technologii. Samo wspomnienie b�lu zwi�zanego z siedzeniem na
poduszkach do�wiadczalnego fotela by�o tak nieprzyjemne, �e Harry z g�ry ju� wiedzia�, i� przez
kilka najbli�szych lat nie zdo�a si� zmusi� do przekroczenia progu nawet fabryczki marmolady. A
wi�c �egnaj, s�awo! �egnajcie, wiekopomne dzie�a, �egnaj, nowy kierunku tw�rczo�ci literackiej,
produktywizmie klasyczny, zamordowany przeciwno�ciami losu.
Smutne rozmy�lania przerwa� sygna� automatycznego sekretarza.
� Co tam znowu?
� List do szanownego pana od niejakiego Crofta�
� Ten �otr o�miela si� do mnie pisa�?
Harry podszed� do AS�a i wyj�� z wn�ki korespondencyjnej z�o�on� kartk�.
Drogi przyjacielu! � pisa� Croft. � Chcia�em Ciebie przeprosi� za doznane przykro�ci, lecz �e
opu�ci�e� nas tak szybko, mog� uczyni� to tylko listownie.
Harry nie bez pewnej satysfakcji pomy�la�, �e James boi si� go � m�g� oczywi�cie to samo
powiedzie� przez wideo lub z�o�y� telewizyt�. Ale wiedzia�, �e Harry by mu naur�ga�.
Szczeg�owa analiza zapisu pracy maszyn wykaza�a, �e Twoje dolegliwo�ci kostno�stawowe
by�y niedotarciem wa�u korbowego w uk�adzie pomocniczego silnika sekcji III, natomiast ostry
atak nerkowy � to wynik braku synchronizacji spr�arki przy filtrze paliwowym dyszy g��wnej.
Nie obawiaj si� wi�c o stan tego narz�du, jeste� zdrowy, po prostu bola�a Ciebie spr�arka.
Chcia�bym tutaj podkre�li� Tw�j donios�y, cho� kr�tkotrwa�y wk�ad w rozw�j cybioniki, lecz chyba
jest rzecz� zrozumia��, �e po tym, co zasz�o, z prawdziwym �alem musimy zrezygnowa� z Twojej tak
cennej dla WACYB�u wsp�pracy. Sprawa z profesorem Yorkiem zosta�a za�atwiona, wi�c nie
b�dziesz musia� stawa� przed s�dem. Twoja nale�no��, wraz z wszelkimi premiami i nagrodami,
wynosi dwa euroasy. Po zastanowieniu si� jednak nad Twoj� sytuacj� finansow�, o kt�rej
wspomnia�e�, i nik�o�ci� tej kwoty w stosunku do po�o�onych zas�ug � postanowili�my nie
przekazywa� na Twoje konto tej �miesznie niskiej ilo�ci euroas�w, lecz z�o�y� Ci oficjalne i
publiczne podzi�kowanie.
Zawsze oddany d�u�nik i przyjaciel
James Croft
Harry zgni�t� kartk� i cisn�� j� do kosza. Ot, kanalia! Zadysponowa� euroasami, i to w dodatku
po zastanowieniu si� nad jego sytuacj� finansow�! Powr�ci� na fotel i znowu pogr��y� si� w
zadumie.
� A mo�e by tak napisa� o cz�owiekomaszynie? To chyba nawet nie jest g�upie � wyszepta� w
zamy�leniu. � Mo�na by nazwa� ten kierunek literacki centauryzmem cybernetycznym. Tego na
pewno jeszcze nie by�o�
Przeszed� do pracowni, usiad� przy konceptorze i z zapa�em wzi�� si� do konstruowania
nowelowizji. Zatytu�owa� j�: �O cz�owieku, kt�rego bola�a spr�arka�.
* Nihil novi� (�ac.) � nic nowego pod s�o�cem.