16608
Szczegóły |
Tytuł |
16608 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
16608 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 16608 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
16608 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Stanis�awa Plat�wna
niezwyk�e wakacje
Rozdzia� I
Kto to jest - A.B.C.?
�mieszne pytanie! Ka�de dziecko z pierwszej klasy, a nawet wszystkie bystrzejsze
przedszkolaki wiedz�, co to jest ABC. Bardzo przepraszam! Pytanie brzmia�o: �k'
t o", a nie �? ? to jest".
No w�a�nie, teraz to ju� nie jest takie proste, prawda? Bo wcale nie chodzi o
trzy pierwsze litery alfabetu. Szkoda si� wysila� i tak nikt nie zgadnie. A.B.C.
� to nazwa pewnej bardzo dziwnej rodziny. Dlaczego dziwnej? O tym b�dzie mowa
p�niej, a zreszt� czy samo wybranie przez rodzin� takiej nazwy nie jest dziwne?
Rodziny przecie� nazywaj� si� zwyczajnie _ Kowalscy, Nowakowie, Micha�owscy... A
tu nagle � A.B.C.
Wszystko to zacz�o si� dosy� dawno. By� sobie pewien m�ody cz�owiek, kt�ry
nazywa� si� Andrzej Cieko�ski. Drugie jego imi�, kt�rego nie u�ywa� i kt�re
figurowa�o tylko w metryce i w dowodzie osobistym, brzmia�o Bronis�aw. M�ody
cz�owiek o�eni� si� z pewn� m�od� dziewczyn�, kt�ra nazywa�a si� Anna Czernik, a
drugie jej imi�, kt�rego nie u�ywa�a, brzmia�o Barbara.
By�o wi�c ma��e�stwo � Andrzej Bronis�aw i Anna Barbara Cieko�scy. Powoli sprawa
si� wyja�nia, praw-
5
da? Wystarczy spojrze� na pierwsze litery imion i nazwiska i oto otrzymujemy tak
zwane inicja�y � A.B.C. Ale na tym nie koniec.
M�ode ma��e�stwo jaki� czas mieszka�o tylko we dwoje, a potem zacz�y przybywa�
dzieci. Najpierw c�rka, potem syn, potem zn�w c�rka. �eby by�o �miesznie,
rodzice nadawali im imiona zaczynaj�ce si� na A i na B.
Najstarsza dziewczynka otrzyma�a imiona: Agnieszka Beata, ch�opiec: Artur Bogdan,
najm�odsza: Alicja Bo�ena.
A poniewa� wszyscy nosili nazwisko Cieko�scy, wszyscy m�wili o sobie � �my
A.B.C".
Potem przyby� jeszcze do tej rodziny pies. By�o wiele k�opotu z wyszukaniem mu
imienia, kt�re zaczyna�oby si� i na A, i na B. Wreszcie znaleziono takie imi� �
pies zosta� nazwany Ali Bab�. Dla �cis�o�ci trzeba zaznaczy�, �e na co dzie�
Angieszka Beata by�a tylko Agnieszk�, Artur Bogdan tylko Arturem, za� Alicja
Bo�ena tylko Alicj�. R�wnie� pies bywa� przywo�ywany kr�tko � Ali.
Skoro ju� zosta�a wyja�niona sprawa �A.B.C", nale�a�oby co� wi�cej opowiedzie� o
tej dziwnej rodzinie.
Na poz�r wszystko wygl�da�o tak, jak w innych rodzinach. A.B.C. mieszkali we
Wroc�awiu, w �adnej dzielnicy zwanej S�polno, gdzie prawie wcale nie by�o
zwyk�ych kamienic, lecz d�ugie szeregi domk�w jednorodzinnych z ogr�dkami.
A.B.C zajmowali jeden taki domek z ogr�dkiem, w kt�rym od frontu ros�y kwiaty,
dwa drzewka wi�niowe i jeden w�oski orzech, a od ty�u pomidory, pietruszka,
marchew i inne po�yteczne jarzyny.
Rodzice pracowali, dzieci, z wyj�tkiem Alinki, chodzi�y do szko�y, pies pilnowa�
domu. Tata A.B.C. by� architektem, ale nie budowa� nowych dom�w, lecz
6
odnawia� stare, bardzo stare budynki. Pracowa� w biurze konserwacji zabytk�w i
zajmowa� si� wy��cznie zamkami, basztami, ko�cio�ami i pa�acami. Mama A.B.C
uko�czy�a histori� sztuki; jej specjalno�ci� by�o malarstwo �cienne. Najstarsza
dziewczynka mia�a czternasty rok i chodzi�a do si�dmej klasy, ch�opiec by� o rok
m�odszy, ko�czy� klas� sz�st�, a ostatnia latoro�l A.B.C. mia�a dopiero sze��
lat i na razie ucz�szcza�a do przedszkola.
Ali Baba by� pi�knym okazem wilczura i cho� liczy� dopiero cztery lata, wed�ug
zgodnej opinii rodzic�w, mia� wi�cej rozumu ni� wszystkie dzieci razem wzi�te. �
Nic dziwnego � obra�a�a si� Ali�ka, s�ysz�c raz po raz, �e Ali jest m�drzejszy
od niej � on ju� sko�czy� szko��, a ja za rok p�jd� do pierwszej klasy.
I by�a to prawda. Ali jako m�ody pies zosta� oddany do �szko�y", gdzie nauczono
go wielu rzeczy. Umia� warowa�, skaka� przez najwy�sze p�oty, czo�ga� si�,
biega� po drabinie, odnajdywa� ukryte przedmioty, a wszystko na rozkaz. Po
uko�czeniu nauki Ali otrzyma� dyplom ku wielkiej zazdro�ci dzieci, kt�re musia�y
zadowala� si� zwyczajnymi �wiadectwami.
�eby ju� sko�czy� z opisem rodziny A.B.C, nale�y jeszcze doda�, �e posiada�a ona
samoch�d. Dla obcych by�a to zwyk�a, do�� rozklekotana skoda, furgonetka
przerobiona na w�z osobowy. Dla A.B.C by� to cz�onek rodziny, 4co prawda
kapry�ny i marudny, ale bardzo
kochany.
I oczywi�cie, jak wszyscy A.B.C, samoch�d mia� r�wnie� dwa imiona. Gdy motor
pracowa� r�wniutko, sprz�g�o nie szarpa�o, a zawory nie stuka�y, bywa� nazywany
Agapitem. Gdy jednak silnik (co si� zdarza�o do�� cz�sto) miewa� humory i nie
chcia� zapali�, cho� tata A.B.C. twierdzi�, �e wszystko jest w porz�dku i nie
widzi �adnej przyczyny, lepiej pasowa�o do
7
niesfornego wehiku�u imi� Barnaba, samo w sobie do�� ponure i nieprzyjemne.
Dom rodziny A.B.C. by� nieco dziwaczny. Na poz�r wygl�da� zwyczajnie, mia�
�ciany, okna, drzwi i dach jak wszystkie domy. Ale w �rodku... W�a�ciwie tylko
kuchnia by�a urz�dzona �jak u ludzi" (wyra�enie pani Rzeszytko, sprz�taczki,
kt�ra raz na dzie� usi�owa�a doprowadzi� do �adu �ten zwariowany dom"). Reszta
pomieszcze�, a by�o ich pi��, nie licz�c �azienki, niewiele mia�a wsp�lnego z
normalnie umeblowanymi pokojami. Na parterze mie�ci�y si� �apartamenty" rodzic�w.
Pok�j ojca by� szczelnie zape�niony ksi��kami, kt�re nie mieszcz�c si� na
wysokich pod sam sufit rega�ach, zalega�y st�, biurko, parapet okienny, a nawet,
co tu ukrywa�, cz�� pod�ogi.
Poza ksi��kami w pokoju znajdowa� si� tylko rajz-bret, czyli specjalna deska
kre�larska, kilka krzese� i w�ski tapczan. By� jeszcze co prawda wygodny mi�kki
fotel, ale dzieci nie pami�ta�y, by ktokolwiek na nim siedzia�. Zwykle
wylegiwa�y si� tu opas�e tomiska, po kt�re ojcu �atwiej by�o si�ga� tam ni�
wysoko na p�k�.
W pokoju mamy by�o r�wnie� sporo ksi��ek, g��wnie album�w z reprodukcjami
obraz�w, ale nie by�y one tak bezczelne, jak u ojca. Le�a�y grzecznie na p�kach,
po�yskiwa�y barwnymi ok�adkami przez szk�o biblioteczki, s�owem, zachowywa�y si�
jak normalne ksi��ki. Ale myli�by si� ten, kto by s�dzi�, �e pok�j mamy A.B.C.
by� urz�dzony jak pok�j. O nie!
Sta� tu wprawdzie tapczan, biurko, fotel, nawet radio na ma�ej p�eczce i donica
z ogromnym fikusem, ale te rzeczy by�y zupe�nie pozbawione znaczenia. Wa�ne by�y
�zbiory". Na �cianach, na p�kach, na pod�odze le�a�y, sta�y, wisia�y r�ne
przedmioty, o kt�rych niewtajemniezeni mawiali .� rupiecie.
8
Ale dla rodziny A.B.C. by�y to skarby cenniejsze od tych, kt�re le�a�y w
gablotach Muzeum �l�skiego, a nawet od tych, kt�re ogl�dali w Muzeum Narodowym w
Warszawie.
Jak�e mo�na by�o okre�li� mianem rupieci alabastrow� g�owic� kolumny z
wyobra�eniem li�ci akantu albo kamienn� tablic� z resztkami kolorowej mozaiki,
albo drewnian�, polichromowan� g�ow� anio�a, uratowan� ze spalonego wiejskiego
ko�ci�ka?!
Wprawdzie g�owica zagradza�a dost�p do szafy, mozaika utrudnia�a otwieranie okna,
a wszystkie mamine zbiory ��apa�y kurz". (To znowu okre�lenie pani Rzeszytko,
kt�ra mia�a raz na zawsze przykazane sprz�tanie tego pokoju bez pomocy
odkurzacza, od czasu kiedy niezr�cznie manewruj�c szczotk� utr�ci�a nos jakie�
kamiennej figurze).
Dzieci uwielbia�y pok�j matki i cho� trudno by�o si� w nim porusza� swobodnie,
wysiadywa�y godzinami, skulone, na tapczanie (o ile mama mia�a czas, naturalnie),
s�uchaj�c jej opowiada� o zamkach, kt�re zwiedza�a, o legendach i podaniach
przywi�zanych do starych baszt, mur�w i wie� zamkowych.
Pozosta�e pokoje znajdowa�y si� na pierwszym pi�trze i zajmowa�y je dzieci.
Pok�j dziewczynek by� podzielony na dwie cz�ci. W mniejszej kr�lowa�y lalki,
misie, kuchenki i rondelki, s�owem, ca�e gospodarstwo Aliriki. Druga cz��,
znacznie wi�ksza, nale�a�a do Agnieszki. I tu uprzywilejowane miejsce zajmowa�y
�zbiory". Niewa�ne by�o ��ko, niewa�ny stolik do nauki i p�ka z ksi��kami.
Najcenniejsz� rzecz� w tym pokoiku by�y albumy i katalogi.
Agnieszka zbiera�a zdj�cia, poczt�wki, reprodukcje przedstawiaj�ce zabytkowe
budowle, pa�ace, zamki, ko�cio�y, karczmy, wie�e, baszty, polskie i zagraniczne.
Wybiera�a si� oczywi�cie na histori� sztuki, cho� r�w-
9
nie mocno poci�ga�a j� archeologia, ale na ostateczn� decyzj� mia�a jeszcze
sporo czasu.
Pani Rzeszytko stuka�a si� znacz�co palcem w czo�o wchodz�c do tego pokoju,
gdzie �ciany by�y szczelnie zawieszone p�ytami pil�niowymi, na kt�rych Agnieszka
urz�dza�a �wystawy", zamieniaj�c co pewien czas tematyk�. Raz by�y to wy��cznie
zdj�cia Wawelu, zamku, dziedzi�ca, katedry, mur�w, innym razem fotografie zamk�w
dolno�l�skich, kt�re po pewnym czasie ust�powa�y miejsca poczt�wkom
przedstawiaj�cym pa�ac w Wersalu.
Agnieszka zdobywa�a swoje �okazy" r�nymi sposobami. Wydawa�a na nie prawie ca��
miesi�czn� pensj�, otrzymywan� od rodzic�w, sterroryzowa�a kole�anki i rodzin�
zmuszaj�c do oddawania jej otrzymywanych widok�wek, prowadzi�a wreszcie o�ywion�
korespondencj� i wymian� z r�wie�nikami z innych kraj�w, wyszukuj�c skrupulatnie
adresy zamieszczone w k�cikach zainteresowa� w r�nych czasopismach.
Nauczyciele historii, geografii i polskiego byli zachwyceni Agnieszk� i jej
wiadomo�ciami. Mniej zachwytu wykazywa� profesor matematyki, jeszcze mniej fizyk,
ale trudno przecie� dogodzi� ka�demu!
Artur zajmowa� drugi pok�j na pi�trze, du�y, jasny, z wielkim oknem i balkonem.
O ten pok�j toczy� si� wieczny sp�r mi�dzy bratem a siostrami (on jest sam i ma
wi�cej miejsca ni� my dwie!) Stale te� m�wiono na dole, to znaczy u rodzic�w, o
tym, �e trzeba by nareszcie zainstalowa� ogrzewanie na mansardzie, przenie�� tam
Arturka i chocia� jeden pok�j urz�dzi� �po ludzku".
To mama po ka�dej wizycie, kiedy okazywa�o si�, �e na dole nie ma na czym
posadzi� go�ci, a podanie kawy jest czynno�ci� ogromnie skomplikowan�, snu�a
wielkie plany reorganizacyjne, kupowa�a (w my�lach
10
oczywi�cie) nowe meble, telewizor, dywan, zas�ony (koniecznie g�adkie, ciemne i
z grubego materia�u!) i urz�dza�a pok�j, w kt�rym nareszcie b�dzie mo�na
spokojnie posiedzie� i porozmawia�.
Ojciec potakiwa� gorliwie, po czym rozchodzili si�, ka�de do siebie, tata
zasiada� przed rajzbretem, matka ton�a w jakim� dziele o freskach i ca�a sprawa
sz�a w zapomnienie a� do nast�pnej wizyty. Najnieszcz�liwszym w takich chwilach
by� Artur, dr�a� bowiem, �e zostanie pozbawiony swego pi�knego pokoju i � o co
mu najbardziej chodzi�o � �wiat�a. Bo Artur, jak wszyscy w tym domu, mia� fio�a
na punkcie sztuki. Wszyscy z wyj�tkiem Alinki, kolekcjonuj�cej, jak na razie,
lalki i kolorowe guziki, kt�re ze sztuk� niewiele maj� wsp�lnego.
Artur mia� sporo zebranych ro�lin w zielniku, kilkana�cie Okaz�w motyli, kilka
album�w ze znaczkami, ale kolekcjonerstwo nie by�o jego �konikiem". Prawdziw�
pasj� Artura by�o malarstwo. W�asne malarstwo. Ca�y wolny czas Artur po�wi�ca�
tworzeniu coraz to nowych obraz�w. Malowa� wszystko, pejza�e, portrety, martwe
natury, i nie przejmowa� si� g�upimi pytaniami si�str, kt�re mia�y w�tpliwo�ci,
czy kolejne dzie�o Artura przedstawia jab�ka na talerzu, czy pani� Rzeszytko?
Wzrusza� ramionami, ubolewaj�c nad ich ignorancj�, i zabiera� si� do
malowania nast�pnego
obrazu.
Znajomi rodzic�w, w�r�d kt�rych by�o wielu plastyk�w, kiwali g�owami nad
tw�rczo�ci� Artura, m�wili, �e ch�opiec �czuje kolor", �e ��apie lini�" i �e
chyba co� z niego wyro�nie. Potem rozpoczynali dyskusj� o naiwnym realizmie, o
malarstwie ludowym, o Nikiforze i Ociepce i k��c�c si� zapami�tale, wychodzili z
�pracowni" � tak Artur nazywa� sw�j pok�j � pozostawiaj�c ch�opca na pastw�
linii i koloru.
11
Pani Rzeszytko �egna�a si� ukradkiem wchodz�c do pokoju Artura. Bo jak�e! Z
ka�dej �ciany patrzy�y na ni� �bohomazy", szczerzy�y z�by jakie� dziwne portre-
ty-fantazje, a na jedynej nie zawieszonej rysunkami �cianie Artur, pr�buj�c
nauczy� si� techniki malowania na suchym tynku, wyrysowa� ogromnego diab�a z
rogami, ogonem i paszcz� buchaj�c� ogniem.
Matka, sprowadzona przez pani� Kzeszytko dla ocenienia ogromu zniszcze�, nie
stan�a na wysoko�ci zadania. Zamiast oburzy� si� na syna i zarz�dzi�
naprawienie szkody, poci�gn�a palcem po �wie�ej jeszcze farbie i powiedzia�a:
� Z�a zaprawa, samo nied�ugo odpadnie.
Po czym wr�czy�a synowi ksi��k� traktuj�c� o technice malarstwa �ciennego.
Jak wi�c wynika z kr�tkiego opisu rodziny A.B.C., by�a to rodzina dziwna
(�zwariowana" � twierdzili niech�tni, �oryginalna" � poprawiali przyjaciele).
I jak wszyscy zwariowani i oryginalni ludzie � rodzina A.B.C. miewa�a zwariowane
i oryginalne przygody.
Jedna z nich, chyba najdziwniejsza, cudowna i niebezpieczna zarazem, mia�a
nast�pi� wkr�tce. A wszystko zacz�o si� od tego, �e mama A.B.C. wyszpera�a
gdzie� stare dokumenty i tata A.B.C. pojecha� z tymi dokumentami do Warszawy.
Wszyscy z napi�ciem oczekiwali jego powrotu. By�o to dziesi�tego czerwca 1967
roku...
Rozdzia� Ii
Dok�d A.B.C. pojad� na wakacje?
� Jest! Przyjecha�! � krzykn�� Artur zeskakuj�c z okiennego parapetu i pogna�
schodami w d�, gubi�c po drodze jeden sanda�. Alinka, piszcz�c z zachwytu,
obra�a kr�tsz� drog�, po prostu usiad�a na por�czy schod�w i znalaz�a si� na
dole sekund� przed bratem.
Ali Baba z przera�liwym ujadaniem pop�dzi� za nimi. W drzwiach zderzyli si� z
matk�, kt�ra r�wnie podniecona jak dzieci, wybieg�a z pokoju. Ale wszystkich
wyprzedzi�a Agnieszka, odrabiaj�ca lekcje w ogrodowej altance. Na widok
zaje�d�aj�cej taks�wki jednym skokiem znalaz�a si� przy furtce.
� Za�atwi�e� co�? Zbadali te dokumenty? Zgodzili si�? Czy naprawd� s�
autentyczne? Pojedziecie do tego zamku?
Wszystkie te pytania wystrzeli�y r�wnocze�nie z si�� i szybko�ci� karabinu
maszynowego i przy akompaniamencie basowego poszczekiwania Ali Baby. Kierowca
taks�wki pr�dziutko zatrzasn�� drzwiczki swojej warszawy i odjecha� pe�nym gazem.
Tata A.B.C, bardziej odporny, flegmatycznym ruchem poda� teczk� Arturowi, du��
paczk� owi�zan� sznurkiem � Agnieszce, parasol � Alince, po czym spokojnie
ruszy� w stron� domu.
13
� Tatusiu! � j�kn�y ch�rem dzieci.
� Andrzeju! � zawo�a�a matka.
� Hau! � uzupe�ni� Ali Baba.
� Jestem g�odny ?�? powiedzia� z pretensj� ojciec �-tak si� spieszy�em, �e nie
zd��y�em zje�� obiadu.
Nigdy �aden posi�ek nie zosta� przygotowany z r�wn� szybko�ci�. Alinka chwyci�a
obrus, Artur przyni�s� nakrycia, Agnieszka b�yskawicznie odgrza�a mi�so i
ziemniaki. Nim ojciec wyszed� z �azienki, obiad sta� na stole.
� No? � spyta�a matka nalewaj�c zup�.
� Widz�, �e nie dacie mi zje�� spokojnie � za�mia� si� ojciec � a wi�c
s�uchajcie: po pierwsze � dokumenty s� autentyczne...
� Hurra! � krzykn�� Artur.
� Cicho! � zgromi�a go Agnieszka.
� Po drugie � zgodzili si� na przeprowadzenie bada� na miejscu. Mam to na
pi�mie.
� �wietnie! � ucieszy�a si� mama i uca�owa�a ojca w policzek.
� Po trzecie... � ojciec podni�s� w g�r� widelec i spojrza� na dzieci � po
trzecie mam dla was pewn� propozycj� dotycz�c� wakacji.
Dzieci zamieni�y si� w s�uch.
� Do Czarnego Stoku mo�emy pojecha� wszyscy.
� Jak to, my te�? ?�? Andrzej, zwariowa�e�?! � Tatku, cudownie!
Ojciec zas�oni� uszy.
� Prosz� o spok�j � powiedzia� surowo � bo V/ tych warunkach nie mog� m�wi�...
Uciszy�o si� momentalnie.
� A wi�c... mo�ecie sp�dzi� wakacje w Czarnym Stoku. My z mam� pojedziemy kilka
dni wcze�niej, wy b�dziecie musieli jaki� czas zosta� sami na gospodarstwie i
zaraz po rozdaniu �wiadectw do��czycie do nas.
14
� Andrzeju � przerwa�a matka � to nie ma sensu. B�d� nam tylko przeszkadza�. I
przecie� by�o postanowione, �e pojad� do babci.
� Ot� to �? powiedzia� ojciec � okazuje si�, �e z tych plan�w nici. Spotka�em
w Warszawie J�zka i dowiedzia�em si�, �e mama akurat na lipiec dosta�a
sanatorium, a Krystyna ostatnio nie najlepiej si� czuje. W�a�nie mieli do nas
napisa�.
� Ach, Bo�e � zmartwi�a si� mama � i co teraz b�dzie? Dzieci tak si� cieszy�y,
�e pojad� do J�zk�w...
� Przecie� m�wi�, �e pojad� z nami.
� Absurd! � oburzy�a si� mama. � I co b�d� robi�? P�ta� si� po zrujnowanym
zamku? Przecie� tam w og�le nie ma gdzie mieszka�! Domek dozorcy jest male�ki,
ledwo my si� tam zmie�cimy. A gotowanie, masz poj�cie, co to b�dzie za k�opot?!
� Skarbie � powiedzia� s�odko ojciec � zaczekaj, wszystko obmy�li�em.
Dzieci z napi�ciem wpatrzy�y si� w ojca.
� Zamek le�y w�r�d bardzo pi�knych las�w, u st�p wzg�rza p�ynie rzeczka, jest
mn�stwo miejsca na rozbicie obozu. Dlaczego mamy mieszka� ciasno i niewygodnie w
domku dozorcy? We�miemy namioty, rozbijemy ob�z u st�p zamku. My b�dziemy
pracowa�, a dzieci sp�dz� dwa miesi�ce na swobodzie, w doskona�ym powietrzu. I
wcale nie b�dziesz musia�a pra�y� si� przy kuchni, popatrz, co kupi�em!
Si�gn�� po paczk� owi�zan� sznurkiem.
� Kuchenka turystyczna! � krzykn�� Artur.
� Widz�, �e w�a�ciwie nie ma o czym m�wi� � westchn�a mama. � Ju� i tak
wszystko za�atwi�e�...
� Jeszcze nie wszystko � u�miechn�� si� ojciec � trzeba kupi� butl� gazow�,
po�yczy� drugi namiot i materace, przejrze� sprz�t, przygotowa� zapasy...
15
i po
? � Nie wiem, czy powinnam si� zgodzi� � zacz�a
niepewnie matka � takie wakacje samopas, bez dozoru... Przecie� nie b�dziemy
mie� czasu, aby zajmowa� si� dzie�mi.
� Kochanie � ojciec przechyli� sd� przez st� i po�o�y� r�k� na splecionych
d�oniach matki � nie przesadzaj z tym dozorem. Przecie� to s� du�e dzieci, a my
brat] nie b�dziemy pracowa� od �witu do nocy. Agnieszka
wy. j pomo�e ci, Artur te�...
� B�dziemy grzeczni, naprawd� � Alinka obj�a matk� za szyj�. � I Ali nas
b�dzie pilnowa�...
� Mamo � j�kn�� Artur � zg�d� si�, b�agam! Wy-Artu obra�asz
sobie, jakie ja tam b�d� mia� pejza�e?
� A w og�le to przecie� bajeczne wakacje � rozmarzy�a si� Agnieszka � u st�p
�redniowiecznego zamku, w cieniu staro�ytnych baszt i blank�w...
A�; � W Czarnym Stoku nie ma baszt � przerwa�a jej
kstt- matka.
� Wszystko jedno � nie ust�powa�a Agnieszka �? ale i tak b�dzie szalenie
romantycznie. Mo�e zobaczymy ducha, kt�ry b��dzi po zamkowych komnatach przy
(??1 �wietle ksi�yca...
� Ja nie chc�! � pisn�a Alinka. _______? � W Czarnym Stoku nie ma
duch�w � powiedzia�a
matka. � To jest, w og�le nie ma �adnych duch�w! � ro
zirytowa�a si� nagle.
� Sama nam opowiada�a�! � oburzy� si� Artur. Sch! � Ach, Bo�e,
co za dzieci! Opowiada�am wam le-
^ gendy, ba�nie, podania!
� Nie szkodzi, bez duch�w te� b�dzie romantycz-?�*? nie �
zgodzi�a si� Agnieszka.
?^\ � Hau? � odezwa� si� nagle Ali Baba, jakby chcia�
zapyta�: �A ja? Czy pomy�leli�cie o mnie?" "*; � Pies pojedzie,
pojedzie z nami � pospieszy� za-
pewni� go Artur.
! ??
kien d�o ; Re� I
pak-
- t'! Vi
CiU,
brzi Nie
sen,
Z
Ojciec odsun�� talerz i wsta� od sto�u.
.� By�bym zapomnia� � powiedzia� si�gaj�c po fajk� � pok�j dozorcy i tak b�dzie
zaj�ty. Maj� nam przys�a� specjalist� od zdejmowania fresk�w. O ile, oczywi�cie,
b�dzie mia� co zdejmowa�.
� Teraz mi dopiero o tym m�wisz! � rozgniewa�a si� mama. � W takim razie trzeba
b�dzie pomy�le� o drugim namiocie...
� Wi�c pojedziemy? � krzykn�� Artur.
� Mama si� zgadza? � Agnieszka a� podskoczy�a
z emocji.
� Jak wspaniale! � Alinka z�apa�a Alego za szyj� i uca�owa�a w sam czubek g�owy.
� Zgadzam si�, zgadzam. Alusiu, nie ca�uj psa, Antur, zwariowa�e�? Pu�� mnie w
tej chwili! Agnieszko!
To ostatnie s�owo zosta�o st�amszone lawin� oszala�ych u�cisk�w.
Ojciec wyszed� z gara�u pogwizduj�c weso�o, spojrza� na rodzin� zgromadzon�
przed domem i � �zatka�o go" (okre�lenie Artura). Dopiero po chwili odzyska�
mow�.
� Czy�cie poszaleli?! � j�kn��. � To wszystko ma si� zmie�ci� w samochodzie?!
Mowy nie ma!
� Ale�, tatusiu � zaprotestowa�a Agnieszka � to s� same najniezb�dniejsze
rzeczy!
� Przecie� wyje�d�amy na dwa miesi�ce -� popar� siostr� Artur.
� Agapit jest pakowny � wyzywaj�co powiedzia�a
matka.
� Owszem, ale Barnaba ma s�abe resory � warkn�� gniewnie ojciec.
??? w tym gracie? � spyta� wskazuj�c na murkiem wiklinowy kosz. wakacje A.B.C.
17
� Och, to tylko naczynia kuchenne, naprawd� same potrzebne rzeczy � matka
zas�oni�a sob� zagro�ony pakunek.
� Zaraz zobaczymy � mrukn�� ojciec i po chwili mocowania si� ze sznurkami
odrzuci� wieko.
� Anno Po c� ci stolnica, na mi�o�� bosk�?! � krzykn��.
� A na czym b�d� robi� makaron? � obrazi�a si� mama.
� B�dziesz gotowa� kupny.
� Kiedy niedofory. ?� Nie szkodzi.
Stolnica zosta�a od�o�ona na bok. Ten sam los spotka� maszynk� do mi�sa i form�
do pieczenia babki.
Dyskusja ci�gn�a si� kilkana�cie minut, w ko�cu matka da�a si� przekona�. Kosz
zosta� odstawiony na bok, ca�y �sprz�t gospodarski" zmie�ci� si� w tekturowym
pudle. Nast�pnie ojciec przyst�pi� do szturmu na dwie ogromne walizy.
� Nie, nie � j�kn�a matka � z tego nic nie pozwol� wyrzuci�! Dzieci musz�
mie� w czym chodzi�!
� Nie b�dziecie tam robi� rewii mody! � powiedzia� twardo ojciec i w ten sam
spos�b zosta�a zlikwidowana po�owa rzeczy Agnieszki i Artura, i Alinki. Zamiast
dw�ch walizek na za�adowanie do samochodu czeka�a jedna.
Matka z g��bokim westchnieniem usiad�a na kamiennych schodach. Ach, ten Andrzej!
�? Masz min� niczym muza tragedii � ojciec przysiad� obok i zapali� fajk� �
naprawd� po�owa tych rzeczy by�a niepotrzebna. Wprawdzie Agapit jest pakowny,
ale pojedziemy g�rzyst� tras�. Nie mo�na go tak obci��a�.
� Tatu� � przymili�a si� Alinka � ale ja musz� zabra� wszystkie lalki i
kuchenk�, i �elazko...
18
� Mowy nie ma.
� No to co ja tam b�d� robi� � usta Alinki wygi�y si� w podk�wk� � bez lalek,
bez misia...
� C�runiu ?� ojciec przygarnia dziewczynk� i g�adzi j� czule po g�stych,
ciemnych w�osach � b�dziesz mia�a mn�stwo zaj�cia. B�dziesz si� k�pa� w rzece,
zbiera� jagody, grzyby, b�dziesz chodzi� na pi�kne wycieczki.
� Z tob�? � Alinka podnosi na ojca rozja�nione oczy. ' - ?
� Czasem ze mn� � obiecuje ojciec � ale cz�ciej z Agnieszk� i z Arturkiem.
2*
19
� Ja nie b�d� mie� czasu � protestuje Agnieszka �? musz� zrobi� nowy katalog.
� Nie, Agnieszko, zostawisz to w domu. Nie b�dziesz przez ca�e wakacje �l�cze�
nad katalogiem. Zreszt� jak sobie wyobra�asz tak� prac�? Przy tym jednym
malutkim stoliku?
� To zostan� w domu! � buntuje si� Agnieszka. � Wol� wcale nie jecha�, je�li
nie mog� zabra� zbior�w!
� Zosta� � m�wi spokojnie ojciec � tobie b�dzie smutno, nie nam. Artur � kiwa
na syna � poka� swoje klamoty.
Artur okaza� si� rozs�dniejszy. W jego walizce opr�cz kilku ksi��ek znajdowa�y
si� farby, p�dzle i tylko dwa bloki rysunkowe.
� Przynajmniej jedno dziecko ma dobrze w g�owie � wzdycha z ulg� ojciec. �
Teraz prosz� to wszystko, co zosta�o od�o�one, zanie�� do domu i zabieramy si�
do �adowania. Nied�ugo zacznie si� �ciemnia�, a jutro wczesnym rankiem
wyje�d�amy.
� Ale ty jeste� frajerka � m�wi Artur do siostry, taszcz�c razem z ni� pusty
wiklinowy kosz � przecie� mo�esz zabra� swoje katalogi do plecaka. Ojciec
przyjedzie po nas pustym wozem i nic nie zauwa�y. Wepchniemy plecak do baga�nika
i spok�j. Ja te� przygotowa�em sobie mn�stwo rzeczy, kt�re zabior� p�niej.
� My�lisz? � m�wi z nadziej� Agnieszka.
� Jasne! Tata ma troch� racji z tym baga�em. Aga-pit m�g�by si� za�ama�.
By�o ju� prawie ca�kiem ciemno, kiedy sko�czono �adowanie rzeczy do samochodu.
Przy kolacji raz jeszcze om�wiono szczeg�y. Rodzice pomy�leli o wszystkim.
Pani Rzeszytko b�dzie przychodzi� codziennie,
20
zrobi zakupy, ugotuje obiad i przyrz�dzi co� na kolacj�. Rachunki zap�acone z
g�ry, rzeczy z pralni odebrane, wielkie pranie zrobione, polisa ubezpieczeniowa
przed�u�ona.
�? Przed samym wyjazdem zaniesiecie kwiaty do pana Majewskiego i zostawicie mu
klucz od furtki; obieca�, �e b�dzie nam podlewa� ogr�dek. Agnieszko, tu jest
kartka, na kt�rej ci zapisa�am wszystkie sprawy do za�atwienia. Tatu� przyjedzie
po was dok�adnie za tydzie�, to znaczy w pi�tek. Pami�tajcie zamyka� drzwi na
wszystkie zamki i na �a�cuch, nie wpuszczajcie nikogo Obcego do domu i
opiekujcie si� Alink�.
Matka nala�a sobie jeszcze jedn� szklank� herbaty.
� Nie wiem, Andrzeju, czy dobrze robimy zostawiaj�c ich samych na gospodarstwie
� powiedzia�a si�gaj�c po cukier. � Mo�e ja jednak zostan�...
� Nie zostaniesz � powiedzia� stanowczo ojciec � nic im si� nie stanie. Nie
mieszkaj� na pustyni, dooko�a pe�no porz�dnych, �yczliwych ludzi. A na wszelki
wypadek maj� numer telefonu w gaj�wce. Gdyby zadzwonili, gajowy za p� godziny
nas zawiadomi. No ju�, przesta� si� martwi� na zapas i chod� spa�. Jutro czeka
nas pracowity dzie�.
� Nie wiem, jak ja prze�yj� ten tydzie�! � westchn�a matka wstaj�c.
� Powiedzie� ci jak? � za�mia� si� ojciec. � Na drabinie opukuj�c tynki.
� Ty zawsze musisz �artowa� � nasro�y�a si�, ale zaraz potem u�miech wyg�adzi�
jej zagniewan� twarz. � Swoj� drog� a� mnie palce sw�dz� do tej roboty!
� Widzisz! � powiedzia� ojciec.
Rozdzia� III
Czy�by pocz�tek przygody?
� Ca�e szcz�cie, �e ju� pojutrze przyjedzie tatu�! � westchn�a Aiinka i
mocniej obj�a kud�aty �eb Ali Baby. � Oni mi okropnie dokuczaj�, wiesz, piesku?
� Pewnie � sarkn�a Agnieszka przymierzaj�c �wie�o wyprasowany ko�nierzyk,
kt�ry mia�a w�a�nie zamiar przyszy� do mundurka, by jutro na rozdaniu �wiadectw
wygl�da� przyzwoicie � okropnie ci dokuczamy, bo pilnujemy, �eby� wypi�a mleko i
umy�a uszy.
� Tak, wczoraj poszli�cie do kina, a mnie kazali�cie siedzie� w domu �
roz�ali�a si� Aiinka.
� I tak by� nic nie zrozumia�a � odpar�a z wy�szo�ci� Agnieszka � jeste� za
ma�a.
� To co, �e nie zrozumia�abym � odpar�a zaczepnie Aiinka � ale by�abym w kinie!
� Oj, nie nud�! My�lisz, �e ja ju� te� nie mam do�� tego wiecznego rozgl�dania
si� za tob�? Stale gdzie� znikasz. Powiem mamie, jak� ma pos�uszn� c�rk�. Gdzie
by�a� po obiedzie?
� Tak sobie spacerowa�am � b�kn�a Aiinka i nagle obj�a siostr� za szyj�. �
Agnisiu, nie gniewaj si�,
22
nie m�w nic mamie, bo ju� nigdy nie zostawi� nas samych na gospodarstwie.
� No dobrze, dobrze, nie powiem. Przesta� mnie �ciska�, bo nie mog� przyszy�
ko�nierzyka. A gdzie Artur?
� W swoim pokoju. Pakuje plecak i okropnie si� z�o�ci, �e nie mo�e zmie�ci�
wszystkiego.
Agnieszka zrobi�a ostatni �cieg, obci�a nitk� i powiesi�a mundurek na wieszaku.
� Chod�my zobaczy� � powiedzia�a.
W pokoju Artura panowa� straszliwy nie�ad. Ch�opiec raz jeszcze wy�o�y� ca��
zawarto�� plecaka na pod�og� i zrozpaczonym wzrokiem patrzy� na swoje skarby.
By�o ich za wiele, �eby wszystko mog�o si� zmie�ci�.
�? Agnisiu � powiedzia� na widok wchodz�cych si�str � zamie�my si� plecakami,
tw�j jest troch� wi�kszy.
�? Mowy nie ma! Ju� si� zapakowa�am i ledwo wszystko da�o si� upcha�. Po oo ci
to? � spyta�a wskazuj�c na gruby zw�j liny.
� Mo�e si� przyda�. W takich starych zamkach s� zwykle g��bokie piwnice bez
schod�w, zawalone studnie, mo�e trzeba b�dzie wchodzi� do nich spuszczaj�c si�
po linie.
� Prawda ?�? zamy�li�a si� Agnieszka � pami�tasz, co mama opowiada�a o lochach
zamkowych w Ksi��u?
� No w�a�nie. Wi�c sznur mo�e si� przyda�.
� Ale po co ci kocher, tego ju� nie rozumiem. Mamy przecie� tak� pi�kn�
kuchenk� gazow�.
� Oj, Agnieszka, ty wcale nie masz wyobra�ni. A gdy p�jdziemy na wycieczk�,
b�dziesz wlok�a ze sob� kuchenk� i butl�?! Kocher jest leciutki, mam
zesz�oroczne paliwo w kostkach...
� Racja, nie pomy�la�am o tym.
23
� ? ?? to jest? � spyta�a Alinka podnosz�c z pod�ogi jakie� pude�ko.
� Nie rusz! Zostaw! ?�? krzykn�� Artur. �? To jest kompas.
� Co to kompas? � docieka�a dalej Alinka.
�? Oj, nie nud�! To jest takie urz�dzenie, kt�re pokazuje... pokazuje, gdzie s�
schowane s�odycze.
� Naprawd�? Eee, pewno bujasz...
� Cicho! � sykn�a Agnieszka. �? Zdaje si�, �e kto� dzwoni do furtki.
Nadstawili uszu. Rzeczywi�cie kto� dzwoni�.
� Ala, biegnij i zobacz, kto to. Mo�e pan Majewski.
� Dlaczego zawsze ja? � od�a si� Alinka. � Rozkazujecie mi, bo jestem
najm�odsza.
Wsta�a jednak pos�usznie i pobieg�a na d�. Wr�ci�a po d�u�szej chwili z p�kat�
torb�.
� Kto to by�? Pan Majewski?
� Nie � odpar�a Alinka si�gaj�c do torebki � to by� jaki� ca�kiem obcy pan.
� Czego chcia�? � Artur oderwa� si� na moment od plecaka.
� Pyta�, czy tu mieszka pani doktor Cieko�ska. Powiedzia�am mu, �e mieszka, ale
wyjecha�a, i tatu� te� wyjecha�, i �e jeste�my sami na gospodarstwie, ca�kiem
jak doro�li.
� Czego on m�g� chcie� od mamusi? � zamy�li�a si� Agnieszka.
� On m�wi�, �e zna bardzo dobrze nasz� mam� i �e przyjecha� specjalnie, �eby
si� z ni� zobaczy�. Powiedzia�am mu, �e mama jest w Czarnym Stoku i �e tam j�
mo�e odwiedzi�. Wtedy on...
� Wiesz co, Alusiu, ty jednak jeste� okropny g�uptas! � oburzy� si� Artur. �
Ile razy mama m�wi�a, �e z obcymi nie wolno wdawa� si� w rozmowy! Co masz w tej
torbie? � zainteresowa� si� nagle.
24
� Cukierki. To on, ten pan mi da�. I powiedzia�, �e jestem bardzo m�dr�
dziewczynk�, tak! Tylko wy zawsze mi wymy�lacie od g�uptas�w.
� Nie gniewaj si�, Aluniu � zacz�� Artur � czasami potrafisz by� bardzo, bardzo
m�dra.
Ma�a spojrza�a nieufnie na brata.
� Tak m�wisz, bo chcesz, �ebym si� z tob� podzieli�a tymi cukierkami. A w�a�nie,
�e sama zjem wszystko!
� To� ty taka? Czekaj! � Artur pu�ci� si� w pogo� za uciekaj�c� siostr�.
Z otwartej torebki posypa�y si� s�odycze.
� Ej, dzieci, uwaga! � krzykn�a Agnieszka. � Zdaje si�, �e nikt z nas nie
skosztuje tych cukierk�w!
Wskaza�a na Ali Bab�, kt�ry z wniebowzi�t� min� rozwija� ju� trzeci karmelek z
kolorowego staniolu i po�yka� go jednym k�apni�ciem.
� Wstr�tny pies! Oddaj, to nie twoje! � Alinka gor�czkowo zbiera�a rozsypane
s�odycze.
Potem ju� w zgodzie ca�a tr�jka zabra�a si� do spo�ywania niespodziewanego
podarunku. O wizycie nieznanego pana nie by�o mowy.
Artur ockn�� si� i usiad� gwa�townie na ��ku.
� Dlaczego mnie szarpiesz, pu��, Ali, zwariowa�e�?! Zaspany, jeszcze
niezupe�nie przytomny, zobaczy� tu� obok siebie wilczura, kt�ry ci�gn�� go za
r�kaw pi�amy i warcza� cicho, ale gro�nie.
Artur oprzytomnia�. Co� si� musia�o sta�, skoro Ali go zbudzi�. Wsta� i uj�wszy
psa za obro��, podszed� do drzwi pokoju si�str. Ale tam by�o zupe�nie spokojnie.
Nagle dreszcz przebieg� po plecach ch�opca. Mo�e zapomnieli zamkn�� okna na
parterze, mo�e zakradli si� z�odzieje?!
Ali warcza� coraz gro�niej, sier�� mu si� zje�y�a, szarpn�� si� i jednym skokiem
dopad� drzwi.
� Ali! � krzykn�� Artur. � Do nogi!
pies nie us�ucha�, rozkazu, skoczy�, przednimi �apami naciskaj�c klamk�,
otworzy� sobie drzwi tr�ciwszy je �bem i znikn��. Po sekundzie na dole co� si�
zakot�owa�o, Artur us�ysza� st�umiony j�k i stukot przewracanych mebli.
� Agnieszka! � zawo�a� i wpad� do pokoju si�str. � Agnieszka, kto� si� zakrad�
do domu! Ali go zamorduje!
Dziewczynka wyskoczy�a z ��ka, trz�s�cymi si� r�kami usi�owa�a naci�gn��
szlafrok.
�? Zostaw to � szepn�� dr��cym g�osem Artur. Z�by mu szcz�ka�y jak w febrze.
� My... my�lisz, �e to z�odziej? � wykrztusi�a Agnieszka.
Uchylili ostro�nie drzwi. Na schodach by�o ciemno, hall o�wietla�a s�abo �ar�wka
pal�ca si� przez ca�� noc na zewn�trz domu, nad drzwiami wej�ciowymi.
� On... on jest w pokoju mamusi! � wyszepta�a z trudem Agnieszka.
�? Zbiory! Mamusine zbiory! � przerazi� si� Artur.
� Nie, nie puszcz� ci� .� Agnieszka z ca�ej si�y uczepi�a si� ramienia brata,
kt�ry zrobi� krok w kierunku schod�w. � Nie mo�esz tam i��, on ci zrobi co�
z�ego!
?� Ale zbiory... � protestowa� Artur. Nagle do uszu dzieci dobieg� �a�osny
skowyt, potem us�ysza�y brz�k szk�a i wszystko ucich�o.
� Ali Baba! � krzykn�li oboje i pop�dzili na d�, zapominaj�c o l�ku.
Wpadli do pokoju matki, Agnieszka przekr�ci�a kontakt.
26
� Ali! piesku! on go zabi�, zabi�! � Artur kl�kn�� przy le��cym nieruchomo psie
i usi�owa� d�wign�� bezw�adny �eb.
Agnieszka p�aka�a w g�os.
� Wody, przynie� wody! � rozkaza� Artur. Agnieszka pobieg�a do kuchni,
Artur tymczasem
obmacywa� nieruchome cia�o Alego.
� Nie ma �adnej rany, �adnego z�amania � powiedzia� do siostry nios�cej pe�n�
miednic�.
27
Zlany obficie wod� Ali mrugn�� kilka razy powiekami, westchn��, wreszcie uni�s�
�eb i zawarcza� s�abo.
� �yje! � krzykn�� Artur i uca�owa� psi pysk. Ali uni�s� si� z trudem,
przednie �apy mu dr�a�y
i rozje�d�a�y si� bezsilnie, ale podtrzymywany przez dzieci wsta� po chwili i
chwiejnym krokiem zacz�� obchodzi� pok�j, w�sz�c przy tym gorliwie.
Wtedy dopiero dzieci przypomnia�y sobie o w�amywaczu. Strach o Alego by� wi�kszy
ni� l�k przed z�odziejem, pobieg�y na d� bez chwili namys�u. Ale teraz...
� Mo�e on tu jeszcze jest? � szepn�a Agnieszka rozgl�daj�c si� trwo�nie.
� Wykluczone, Ali nie zachowywa�by si� tak spokojnie. Patrz! � Artur wtskaza�
palcem na kawa�ek materia�u le��cy na pod�odze. � To Ali tak go urz�dzi�.
Chwyci� za ubranie i nie puszcza�. Wtedy widocznie ten �otr og�uszy� go
kopni�ciem.
Ogl�dali pilnie spory kawa�ek zielonego materia�u, wydarty prawdopodobnie z
p�aszcza.
�- I co teraz b�dzie? � Agnieszka bezradnie rozejrza�a si� po pokoju. �? Szyba
zbita, wszystko poprzewracane, pani Rzeszytko za g�ow� si� z�apie!
� Oszala�a�? � oburzy� si� Artur. �? Musimy sami wszystko uporz�dkowa�! Nikt
nie �mie wiedzie�, co si� tu dzia�o dzisiaj w nocy.
� Racja. Mama przecie� nie chcia�a nas zostawi� samych �? przyzna�a Agnieszka �
wszystko by�oby na ojca, to przecie� jego pomys�. Tak, tata mia�by mas�
przykro�ci...
� A poza tym ojciec zaraz zawiadomi�by milicj�, zacz�oby si� �ledztwo,
przes�uchania i co najmniej ze trzy dni musieliby�my jeszcze zosta� we Wroc�awiu.
�? Och, Artur, nie!
� No widzisz, musimy sami posprz�ta�. Ca�e szcz�-
2*
cie, �e Alinka �pi i nic nie s�ysza�a. Pami�taj, ani s�owa o tym!
Agnieszka podnios�a przewr�cone krzes�o, wyr�wna�a �ci�gni�t� z tapczanu narzut�,
pouk�ada�a r�wniutko poduszki.
� Trzeba zebra� szk�o � powiedzia� Artur � p�jd� po szczotk�.
�: A okno?! Artur, co zrobimy z oknem? � zmartwi�a si� Agnieszka.
� Trudno � powiedzia� Artur � niech b�dzie na mnie. Powiem pani Rzeszytko, �e
to ja zbi�em.
� B�dzie okropnie gdera�!
� No to co? I tak zawsze gdera. Przynajmniej b�dzie mie� pow�d. I zaraz jutro
trzeba b�dzie p�j�� do szklarza, nie mo�emy wyjecha� i zostawi� Okna ze zbit�
szyb�.
Artur pobieg� do kuchni po szczotk� i po chwili wr�ci� ogromnie podniecony.
� Agnieszko, drzwi wej�ciowe s� uchylone, on musia� otworzy� je wytrychem!
� A �a�cuch?
� �a�cuch wisi.
� Pewno nie za�o�y�e� go na noc.
� Ja? Ty zawsze zamykasz drzwi i sprawdzasz okna wieczorem. To twoja wina!
�? Moja? � Agnieszka a� poblad�a z gniewu. � Ty mia�e� pilnowa� zamykania domu!
� Nieprawda, ty!
� Wcale nie, bo ty,
W tej chwili us�yszeli cichutki skowyt. Umilkli i nachylili si� nad psem.
� Co ci jest, piesku? Boli ci�? � spyta� Artur. Ale wilczur siedzia�
spokojnie z otwart� paszcz�
i wywieszonym j�zorem. Wygl�da�o to, jakby si� �mia�.
29
� Dajmy spok�j k��tniom �� powiedzia� Artur wstaj�c � bierzmy si� lepiej do
roboty.
Po p�godzinie pok�j przybra� normalny wygl�d. Agnieszka zapastowa�a nawet
pod�og�, aby usun�� �lady rozlanej wody.
� No to mo�emy i�� spa� � ziewn�� szeroko Artur � nied�ugo zrobi si� jasno.
� Swoj� drog� � powiedzia�a Agnieszka � ciekawa jestem, czego ten z�odziej
szuka�? Nic nie zabra�, na pewno. Sprawdzi�am dok�adnie, wszystkie mamu-sine
zbiory s� nie tkni�te, szafa zamkni�ta na klucz... Artur! � krzykn�a widz�c, �e
brat idzie na o�lep ku oknu � co robisz, drzwi s� tutaj!
� Dobra � mrukn�� sennie Artur. � Zamknij �wiat�o i zga� drzwi.
Agnieszka zgasi�a �wiat�o i zamkn�a drzwi. Id�c po schodach za s�aniaj�cym si�
i potykaj�cym na ka�dym stopniu bratem, pomy�la�a z wy�szo�ci�:
�Jacy ci m�czy�ni s� niewra�liwi. Ja na pewno oka nie zmru�� a� do rana".
Ale gdy tylko w�lizn�a si� do ��ka, poczu�a okropn� senno��, w g�owie
zawirowa�y jakie� strz�py my�li, obraz�w i po chwili Agnieszka spa�a spokojnym
snem, tak jak Alinka i Artur.
Tylko Ali, le��c na swoim pos�aniu obok tapczanu Artura, raz po raz unosi� �eb i
warcza� cicho, obna�aj�c pot�ne k�y, jakby chcia� powiedzie�:
�Mo�e jeszcze kto� spr�buje walczy� ze mn�? Czekam".
Artur umiera� z niecierpliwo�ci. Gdzie ta Agnieszka si� podziewa? Ju� godzin�
temu sko�czy�o si� rozdanie �wiadectw, a jej nie ma i nie ma. Pewno posz�a
30
z kole�ankami na lody. Alinka te� si� gdzie� zawieruszy�a, wstr�tna smarkula,
trzeba b�dzie jej natrze� uszu!
Artur a� podskakuje z emocji. Taka nowina, taka wa�na nowina! Prawd� m�wi�c
Artur wpad� tylko na chwileczk� do domu, by zabra� album ze znaczkami. Jeden
ch�opiec z jego klasy mia� �wietn� fink� i zgodzi� si� zamieni� na pi�� serii
polskich znaczk�w. I wtedy w�a�nie zadzwoni� telefon.
No nareszcie! lidzie Agnieszka, a za ni� w podskokach biegnie Alinka.
�� Artur, wiesz � wo�a Agnieszka ju� od furtki � mam tylko jedn� tr�jk�, z
fizyki, dwie czw�rki, a reszta same pi�tki!
� A ja dosta�am nagrod�, bo by�am najgrzeczniejsza! � piszczy Alinka.
�? Wielka sztuka dostawa� nagrody w przedszkolu � m�wi lekcewa��co Agnieszka ��
zobaczysz p�niej. Antur, co si� sta�o, dlaczego nic nie m�wisz? Masz z��
�wiadectwo?
� Gdzie tam � macha r�k� Artur � dobre, ale pos�uchaj, Agnieszko, sta�o si�
co� okropnego!
� Znowu z�o... � zaczyna Agnieszka i urywa nagle, patrz�c z niepokojem na
m�odsz� siostr�. Nie, nic nie s�ysza�a, pokazuje Alemu ksi��eczk� z obrazkami,
zachwycona i przej�ta swoj� nagrod�.
� Dzwoni� tatu� ?�? m�wi p�g�oisem Artur � nie przyjedzie po nas, bo Barnaba
nawali�! Naprawa potrwa co najmniej trzy dni!
� A co z nami? � pyta przera�ona Agnieszka.
� Mamy czeka� na nast�pny telefon �? m�wi ponuro Artur � je�li tatu� naprawi
Barnab�, przyjedzie po nas w poniedzia�ek, je�li nie, b�dziemy musieli zaczeka�
do nast�pnego czwartku na samoch�d z biura konserwacji zabytk�w.
33
?� Okropno��! � Agnieszka siada na kamiennym schodku. � Jeszcze trzy dni we
Wroc�awiu!
� Optymistka � wykrzywia si� Artur � o ile znam Barnab�, nie da si� naprawi� co
najmniej przez tydzie�. B�dziemy musieli czeka� do czwartku!
� Nie, to straszne, ja si� chyba w�ciekn� ze
z�o�ci!
Alinka, kt�ra dopiero teraz ockn�a si� z zachwytu, podnosi g�ow� i patrzy
niespokojnie na rodze�stwo.
� Co si� sta�o? � pyta. � Dlaczego jeste�cie tacy �li?
� To si� sta�o, �e jeszcze tydzie� mamy zosta� w domu � m�wi Artur i kopie z
w�ciek�o�ci� kamyk le��cy na �cie�ce.
� Dlaczego? � usta Alinki zaczynaj� drga�. � Ja� nie chc�! Tak si� cieszy�am,
�e ju� jutro...
� Wszyscy�my si� cieszyli � mruczy Artur � nie becz, to nic nie pomo�e.
� Mu-musz� becze� � p�acze Alinka � ja chc� jecha� do mamy...
Agnieszka nagle podnosi si� ze schodk�w i kiwa na Artura.
� S�uchaj � m�wi � czy pani Rzeszytko wie o tym telefonie?
� Nie, akurat posz�a do szklarza z t� szyb�.
� Bardzo gdera�a? � Agnieszka na chwil� zapomina o zmartwieniu.
� Nawet nie, powiedzia�a tylko, �e gdyby�my zostali jeszcze tydzie�, to
roznie�liby�my dom na kawa�ki i chwa�a Bogu, �e ju� wyje�d�amy.
� No wi�c w�a�nie, kto wie, co jeszcze mog�oby si� sta� przez ten tydzie� �
m�wi Agnieszka � ja... ja si� troch� boj�.
� Czego? � wzrusza ramionami Artur.
32
Agnieszka nachyla si� nad bratem i szepce mu do ucha:
� A je�li on wr�ci?
� Co� ty?... �? Artur spojrza� ze zdumieniem na siostr�.
By�a blada, oczy mia�a rozszerzone, pe�ne l�ku. Ch�opiec wstrz�sn�� si�. A mo�e
Agnieszka ma racj^? Dzi� z�odziej uciek� sp�oszony przez Alego, ale jutro...
� Co wy tam szepczecie? � zaniepokoi�a si� Alinka. � Powiedzcie mi!
� Cicho b�d�, my si� naradzamy.
� Ja te� chc� si� naradza�.
� Alusiu ?�? Agnieszka wiedzia�a, jak za�egna� wzbieraj�c� w oczach Alinki
ulew� �ez � masz tu pieni�dze, biegnij do kuchni, we� termos, ten z szerok�
szyjk�, i przynie� trzy porcje lod�w z cukierni.
Alinka pobieg�a w podskokach, za ni� pogna� nie mniej zachwycony Ali Baba.
�? No wi�c co zrobimy? � spyta�a Agnieszka, gdy m�odsza siostra znikn�a za
furtk�. � Ja nie zostan� sa'ma w domu. Mo�esz si� ze mnie �mia�, ale ja si� boj�!
Artur powiedzia� m�nie:
� Ba� si� nie ma czego, Ali nas zawsze obroni, ale rzeczywi�cie b�dzie
nieprzyjemnie.
� S�uchaj, a gdyby�my pojechali sami? Pani Rzeszytko nie wie, co ci powiedzia�
ojciec przez telefon. Trudno, b�dziemy musieli sk�ama�, powiemy jej, �e ojciec
kaza� nam przyjecha� poci�giem.
� A sk�d we�miemy pieni�dze na bilety? � spyta� praktycznie Artur.
� Nie udawaj, �e masz pust� skarbonk�. Tymczasem wy�o�ymy ze swoich.
� Eeee...
� No to nie, sied� sobie w domu i czekaj...
3 � Niezwykle wakacje A.B.c.
33
Nie, na to Artur nie mia� ochoty. Ale, jeszcze nie przekonany, powiedzia�:
� My�lisz, �e damy sobie rad�? Ja wcale nie wiem, gdzie jest ten Czarny Stok...
I tyle baga�u, trzy plecaki, pies, Alinka...
� Wszystkiego si� dowiemy w informacji. Zaraz pojedziemy na dworzec, kupimy
bilety... O, wraca Alinka. Wi�c najpierw zjemy lody, a potem jazda do miasta!
Rozdzia� IV
Pierwszy dzie� wakacji niezbyt udany
� Wi�c to tak � m�wi�a Agnieszka dr��cym g�osem � to my stajemy na g�owie, �eby
was jak najpr�dzej zobaczy�, a wy, zamiast nas pochwali� i ucieszy� si�, witacie
awantur�?
Artur niepokoj�co poci�ga� nosem, Alinka becza�a ca�kiem otwarcie. Rodzice
spojrzeli na siebie z zak�opotaniem.
� Agnisiu � powiedzia�a matka obejmuj�c starsz� c�rk� � przecie� my si� bardzo
cieszymy... naprawd�. Ogromnie st�sknili�my si� za wami. Ale, zrozum, zjawiacie
si� zupe�nie niespodziewanie, mimo telefonu ojca, kt�ry kaza� wam czeka� co
najmniej do poniedzia�ku, ob�oceni, zziajani, ledwo �ywi ze zm�czenia...
�? Oczywi�cie � powiedzia� ojciec zapalaj�c fajk�. � Ju� si� da�a� ug�aska�!
Jazda do namiotu! � doda� gro�nie. � Potem j a sobie z wami porozmawiam.
Po p�godzinie dzieci, umyte i przebrane, siedzia�y nad ogromn� porcj�
jajecznicy. Gdy patelnia zosta�a wyskrobana do czysta, a ostatni �yk mleka
prze�kni�ty z g�o�nym siorbni�ciem, ojciec powiedzia�:
?�
35
� No, a teraz gadajcie! Sk�d wam przysz�o do g�owy jecha� poci�giem? Sk�d
wzi�li�cie pieni�dze na bilety? A w ogol� czy" to taka tragedia zaczeka� trzy
dni? Przecie� w poniedzia�ek by�bym po was przyjecha�.
� My�my przypuszczali, �e nie naprawisz Barnaby do poniedzia�ku � szepn�a ze
skruch� Agnieszka � bali�my si�, �e ca�y tydzie� zostaniemy we Wroc�awiu.
� No tak � mrukn�� ojciec pocieraj�c niezbyt dok�adnie ogolon� brod� � z
Barnab� nigdy nic nie wiadomo...
� W�a�nie � o�ywi� si� Artur �? wi�c zl�kli�my si�, �e jeszcze tyle dni
zostaniemy sami, i pani Rze-szytko ju� nas mia�a do��...
� Pewno jej dokuczali�cie � wtr�ci�a matka.
-� Sk�d, wcale nie � zaprzeczy�a Agnieszka � ale m�wi�a, �e ma za du�o roboty i
w og�le...
� Iw og�le ju� nie chcieli�my by� sami w domu. Bo w�a�nie... �? Artur urwa� i
zaczerwieni� si�. Gapa, o ma�o nie wygada� wszystkiego!
Matka zauwa�y�a zmieszanie syna.
� Sta�o si� co�? Mieli�cie jakie� k�opoty?
�? Nie, mamusiu, sk�d�e � zaprzeczy�a szybko Agnieszka � ale tak nam by�o smutno
bez was, zw�aszcza wieczorem.
Matka energicznym ruchem zebra�a ze sto�u puste kubki. Tak� ju� mia�a natur�, �e
w zdenerwowaniu musia�a co� robi�.
� Widzisz � powiedzia�a patrz�c z wyrzutem na ojca � m�wi�am ci, �e nie
powinni�my byli zostawia� ich samych.
�? No wi�c postanowili�my jecha� poci�giem. Na dworcu dowiedzieli�my si�, jakie
s� po��czenia, i kupili�my bilety � ko�czy� Artur sprawozdanie.
36
� Za co? � przerwa� mu ojciec.
� Wzi�li�my tymczasem z naszych oszcz�dno�ci.
� Co to znaczy �tymczasem"? � pyta� nieub�a-
ganie ojciec.
� No bo przecie�... my�leli�my...
� My�leli�cie, �e rodzice zwr�c� wam te pieni�dze, co? Nie, moi drodzy, za
swoje zwariowane pomys�y sami b�dziecie p�aci�. To b�dzie dla was ostrze�enie na
przysz�o��.
Dzieciom wyd�u�y�y si� twarze. Po zap�aceniu bi-
37
let�w w skarbonkach za�wieci�o dno. No trudno, b�d� musieli obej�� si� bez
pieni�dzy.
� Dobrze, tatku � powiedzia�a pokornie Agnieszka.
� Jednego jeszcze nie rozumiem � zacz�a matka � w jaki spos�b przekonali�cie
pani� Rzeszytko, �e macie jecha� poci�giem?
� Ona nie wiedzia�a o telefonie tatusia � Agnieszka zaczerwieni�a si� po
korzonki w�os�w � to znaczy, wiedzia�a, �e tatu� dzwoni�, ale nie wiedzia�a, co
m�wi�. I my�my...
� Pi�knie � powiedzia� ojciec � ok�amali�cie pani� Rzeszytko i powiedzieli�cie,
�e kaza�em wam przyjecha� poci�giem, tak?
Dzieci w milczeniu skin�y g�owami.
� Wstyd ?� ojciec wsta� od sto�u tak gwa�townie, �e a� zabrz�cza�y pozostawione
na nim nakrycia.
� Zrobili�cie ojcu wielk� przykro��. Wiecie, jak nienawidzi k�amstwa... �
w��czy�a si� do rozmowy mama.
� Ju� nigdy nie b�dziemy � Alinka przytuli�a si� do kolan matki.
� Alinka nic tu nie jest winna. Ona nawet nie wiedzia�a, co powiedzieli�my pani
Rzeszytko � wstawi� si� za siostr� Artur -�? poza tym ona ju� usypia � doda�
patrz�c na ni�.
� Biedactwo, strasznie jest zm�czona. Andrzeju, zanie� Alink� do namiotu. A wy
te� ju� id�cie spa�. Jutro opowiecie reszt� � uj�a si� za najm�odsz� latoro�l�
mama.
Artur i Agnieszka odetchn�li z ulg�. Nawet ca�kiem nie�le posz�o.
� Artur, obud� si� nareszcie! � Agnieszka targn�a �pi�cego twardo brata za
rami�. � Artur!
38
Ch�opiec zamamrota� co� sennie i obr�ci� si� na drugi bok. Ale Agnieszka nie
ust�powa�a. Zastosowa�a �rodek ostateczny i niezawodny � zacz�a �askota� brata
w ucho. Artur zerwa� si� i patrz�c b��dnym wzrokiem na Agnieszk�, zapyta�:
� Co si� sta�o? Dlaczego budzisz mnie o �wicie? Przecie� s� wakacje.
� Po pierwsze, nie ma mowy o �wicie, ju� dawno po �smej � powiedzia�a surowo
Agnieszka � a po drugie, Artur, co� strasznego przysz�o mi do g�owy!
� Co przysz�o? Sk�d przysz�o? � pyta� Artur, niezupe�nie jeszcze przytomny,
siadaj�c na pos�aniu.
� Nie b�aznuj. Pomy�la�am sobie, �e to wszystko, co zdarzy�o si� ostatnio, nie
mog�o by� tylko przypadkiem.
�? O czym ty m�wisz? Nie rozumiem.
� Jaki ty jeste� czasem t�py! � wykrzywi�a si� Agnieszka pogardliwie. � Pomy�l,
najpierw jaki� m�czyzna przychodzi odwiedzi� mam�. Ta g�upia koza m�wi mu, �e
jeste�my w domu bez rodzic�w. Tej samej nocy kto� w�amuje si� do naszego domu...
Artur, mnie si� zdaje, �e to by� ten sam cz�owiek!
� Cicho! � sykn�� Artur. � Jeszcze kto� us�yszy. �; Kiedy w�a�nie przysz�o
mi na my�l, �e powinni�my jednak o wszystkim powiedzie� rodzicom...
�? Zwariowa�a�? � obruszy� si� Artur. � Ma�o ci by�o wczorajszej awantury? A
zreszt�, um�wili�my si�, �e milczymy jak gr�b.
� Wiem, wiem, ale sam pomy�l. To si� bardzo �atwo mo�e wyda�... Zreszt� nie
tylko o to chodzi, Artur, przecie� dom zosta� zupe�nie pusty! Je�li ten
w�amywacz wr�ci...
� Po co mia�by wraca�?
� Za pierwszym razem nic nie zabra�, bo sp�oszy�
39
go Ali. Je�li teraz przekona si�, �e w domu nie ma nikogo, mo�e spr�bowa�
szcz�cia jeszcze raz.
Artur odrzuci� koc, ukl�k� na pos�aniu i zbli�ywszy usta do ucha siostry,
wyszepta�:
� Wiesz, nie jestem taki pewny, czy on niczego nie zabra�.
� Jak to? � przerazi�a si� Agnieszka. � Przecie� sprawdzali�my!
� Sprawdzali�my zbiory i rzeczywi�cie nic nie brakowa�o. Ale ja potem
przypomnia�em sobie, �e jedna szuflada w biurku by�a otwarta i wszystko w niej
poprzewracane. Mia�em ci o tym powiedzie�, ale jako� zapomnia�em.
� Artur, co by�o w tej szufladzie?! � Agnieszka a� poblad�a z wra�enia.
� Prawd� m�wi�c, nic ciekawego. Du�e koperty, a w nich rysunki, wiesz, takie
r�ne rzuty poziome i boczne. Ojciec robi� mamie plany zabytk�w na kalce
technicznej.
Nagle Artur zerwa� si� gwa�townie z pos�ania, zapominaj�c, �e nie jest w domu.
Uderzy� g�ow� w p��tno, a� ca�y namiot zachybota� si�.
� Co robisz, rozwalisz namiot! Ale Artur nie my�la� o namiocie.
� Agnisiu � wyj�ka� � je�li tam by�y plany jakiego� zamku... je�li co� zgin�o
z szuflady... S�uchaj, to bardzo prawdopodobne, oni dowiedzieli si�, �e u mamy w
szufladzie znajduje si� plan zamku, wi�c postanowili zdoby� ten plan i szuka� na
w�asn� r�k�!
� Czego? � spyta�a trze�wo Agnieszka.
� Na przyk�ad zakopanych skarb�w � wykrztusi� Artur.
� Wiesz co, przy�� sobie zimny ok�ad na g�ow�! � zadrwi�a Agnieszka. � Szajka
w�amywaczy, zakopane
40
skarby, ukradzione plany, wszystko w 1967 roku w rodzinie pa�stwa Cieko�skich!
Przecie� ty bredzisz, Arturku, albo streszczasz kiepski krymina�.
� Ale co� zgin�o z szuflady! � zaperzy� si� Artur.
�? Sam powiedzia�e�, �e nie jeste� pewny, czy nic nie zgin�o, a to zasadnicza
r�nica.
Przez chwil� panowa�o milczenie, wreszcie Agnieszka spojrza�a na brata i
powiedzia�a niepewnym g�osem:
�? Ach, ja ju� sama nie wiem, co o tym s�dzi�. Mo�e ty masz troch� racji?
Chocia� nie wierz� w �adne ukryte skarby.
� Skarby-nie-iskarby, a rodzicom nie mo�emy o niczym powiedzie�. S� bardzo
zaj�ci, maj� wa�n� prac� przed sob�, a ty chcesz im zawraca� g�ow� w�amywaczem.
Przecie� mama ze zdenerwowania nie b�dzie mog�a w og�le pracowa�. A ojciec?
Wyobra�asz sobie, co by si� dzia�o, gdyby�my im powiedzieli o wszystkim?
� No tak � mrukn�a Agnieszka � poszukiwania mamy s� bardzo wa�ne. Je�li si�
oka�e, �e mama mia�a racj� i �e w�a�nie tutaj znajduj� si� te cenne freski...
� W�a�nie � przerwa� jej brat. -� Ostatecznie nic si� przecie� nie sta�o. Na
razie...
Artur przerwa� i nagle rozejrza� si� po namiocie.
� S�uchaj, gdzie jest Alinka?
� Alinka? �pi tutaj na trzec