16306
Szczegóły |
Tytuł |
16306 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
16306 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 16306 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
16306 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Brian W. Aldiss
Man In His Time
Cz�owiek ze swoim czasem
Jego nieobecno��
Janet Westermark obserwowa�a uwa�nie trzech obecnych w gabinecie m�czyzn: dyrektora Instytutu, kt�ry mia� w�a�nie znikn�� z jej �ycia, psychologa, kt�ry mia� w nie wkroczy�, i m�a, kt�rego �ycie bieg�o r�wnolegle z jej �yciem, a jednak ca�kiem osobno.
Nie tylko ona poch�oni�ta by�a obserwacj�. Psycholog Clement Stackpole siedzia� zgarbiony w fotelu, silnymi brzydkimi d�o�mi obejmuj�c kolana i wysuwaj�c do przodu ma�pi�, inteligentn� twarz, �eby lepiej widzie� Jacka Westermarka � nowy przedmiot swoich bada�.
Dyrektor Instytutu Bada� Psychicznych m�wi� g�o�no i z o�ywieniem. Rzecz� charakterystyczn� by�o, �e tylko Jack Westermark sprawia� wra�enie, jakby by� tu nieobecny.
Szczeg�lny przypadek, niepok�j
R�ce jego spoczywa�y bez ruchu na kolanach, ale by� niespokojny, mimo �e najwyra�niej panowa� nad niepokojem. �Zupe�nie jakby znajdowa� si� w tej chwili gdzie indziej i w�r�d innych ludzi� � pomy�la�a Janet. Zauwa�y�a, �e spojrza� na ni�, kiedy w�a�ciwie nie patrzy�a na niego, ale zanim odwzajemni�a mu spojrzenie, ju� odwr�ci� oczy i zn�w zamkn�� si� w sobie.
� Wprawdzie pan Stackpole nie mia� dot�d do czynienia z takim szczeg�lnym przypadkiem jak tw�j � m�wi� dyrektor � ale ma ogromne do�wiadczenie. Wiem�
� Dzi�kujemy bardzo, oczywi�cie � powiedzia� Westermark zak�adaj�c r�ce i pochylaj�c lekko g�ow�.
Dyrektor sprawnie zanotowa� t� uwag�, wpisa� obok niej dok�adny czas i m�wi� dalej:
� Wiem, �e pan Stackpole jest zbyt skromny, �eby mia� sam o tym m�wi�, ale wspaniale nawi�zuje kontakt z lud�mi i�
� Je�eli uwa�asz to za konieczne � przerwa� Westermark � chocia� na jaki� czas mam do�� ogl�dania waszej aparatury.
O��wek przesun�� si� po papierze, g�os bez zaj�knienia ci�gn�� dalej:
� Tak. Wspaniale nawi�zuje kontakt z lud�mi i jestem pewien, �e wkr�tce si� pa�stwo przekonaj�, jak dobrze go mie� przy sobie. Prosz� pami�ta�, �e jego zadaniem jest pom�c pa�stwu obojgu.
Janet u�miechn�a si� i staraj�c si� ogarn�� u�miechem zar�wno dyrektora, jak i Stackpole�a, powiedzia�a z wysepki swojego krzes�a:
� Jestem pewna, �e wszystko si� uda�
Przerwa� jej m��, kt�ry wsta�, opu�ci� r�ce i, odwracaj�c si� nieco w bok, powiedzia� w powietrze:
� Czy m�g�bym po�egna� si� z siostr� Simmons?
G�os jej ju� nie dr�a�
� Wszystko na pewno b�dzie dobrze � powiedzia�a czym pr�dzej. A Stackpole z min� spiskowca skin�� g�ow�, �eby wiedzia�a, �e podziela jej punkt widzenia.
� Jako� si� porozumiemy, Janet � powiedzia�.
Nie zd��y�a jeszcze przej�� do porz�dku nad tym, �e nagle zwr�ci� si� do niej po imieniu, dyrektor za� nadal patrzy� na ni� z owym dodaj�cym otuchy u�miechem, kt�rym tyle os�b darzy�o j�, odk�d jej m�a wyci�gni�to z oceanu w pobli�u Casablanki, gdy naraz Westermark, wci�� prowadz�c samotn� rozmow� z powietrzem, odpowiedzia�:
� Tak, oczywi�cie. Powinienem by� pami�ta�.
Podni�s� r�k� do czo�a � a mo�e do serca � zastanowi�a si� Janet, ale w po�owie drogi opu�ci� j� i doda�:
� Mo�e przyjdzie nas kiedy� odwiedzi�.
Potem zwr�ci� si� z u�miechem i lekkim, jakby prosz�cym skinieniem g�owy do innego pustego miejsca w pokoju:
� By�oby nam mi�o, prawda, Janet?
Spojrza�a w jego stron�, staraj�c si� instynktownie napotka� jego wzrok, i odpowiedzia�a zdawkowo:
� Oczywi�cie, kochanie.
G�os jej ju� nie dr�a�, kiedy zwraca�a si� do nieobecnego my�lami m�a.
Promienie s�o�ca, przez kt�re si� widzieli
Jeden r�g pokoju o�wietla�y promienie s�oneczne wpadaj�ce przez okno weneckie. Kiedy wsta�a, widzia�a przez chwil� profil m�a pod�wietlony tymi promieniami.
Twarz mia� chud� i zamkni�t� w sobie. Inteligentn�: zawsze uwa�a�a, �e nadmierna inteligencja musi mu ci��y�, ale teraz dostrzeg�a wyraz zagubienia i pomy�la�a o tym, co powiedzia� jej wzywany poprzednio psychiatra:
� Musi pani pami�ta�, �e budz�cy si� na nowo umys� jest nieustannie atakowany przez pod�wiadomo��.
Atakowany przez pod�wiadomo��
Staraj�c si� nie my�le� o tych s�owach, powiedzia�a wpatruj�c si� w u�miech dyrektora � u�miech, kt�ry niew�tpliwie bardzo si� przyczyni� do jego kariery:
� Bardzo mi pan pom�g�. Nie wiem, jak bym sobie da�a rad� bez pana w ci�gu tych miesi�cy. A teraz ju� chyba p�jdziemy.
Sama s�ysza�a, �e szybko wyrzuca z siebie s�owa w obawie, �eby m�� zn�w jej nie przerwa�, co jednak nast�pi�o:
� Dzi�kuj� za wszystko. Je�eli odkryjecie co� nowego�
Stackpole podszed� cicho do Janet, a dyrektor podni�s� si� i rzek�: � Prosz� o nas pami�ta�, gdyby mieli pa�stwo jakie� k�opoty.
� Dzi�kujemy bardzo, oczywi�cie.
� I jeszcze jedno, Jack. Powiniene� zg�asza� si� do nas co miesi�c na badania kontrolne. Szkoda marnowa� t� ca�� kosztown� aparatur�, rozumiesz, a ty przecie� jeste� nasz� gwiazd� � hm� pokazowym pacjentem.
U�miechn�� si� z przymusem i zajrza� do notesu, �eby sprawdzi�, co mu Westermark odpowiedzia�. Ale Westermark by� teraz do niego odwr�cony plecami. Westermark szed� ju� wolno do drzwi, Westermark po�egna� si� wcze�niej, wyobcowany w swej samotnej egzystencji.
Nim zd��y�a si� opanowa�, Janet spojrza�a bezradnie na dyrektora i Stackpole�a. Wstr�tny by� ten ich zawodowy spok�j, kt�ry kaza� im nie dostrzega� niegrzecznego na poz�r zachowania jej m�a. Stackpole z min� dobrotliwej ma�py uj�� j� grub� �ap� pod rami�.
� No to chod�my. M�j samoch�d czeka przed klinik�.
Milczenie, domys�y, potakiwanie, sprawdzanie czasu
Kiwn�a g�ow� nic nie m�wi�c, notatki dyrektora nie by�y jej potrzebne, �eby si� domy�li�: To w�a�nie w tym miejscu powiedzia�: �Czy m�g�bym si� po�egna� z siostr� � jak jej tam � Simpson?� Powoli uczy�a si� d��y� �ladem m�a po wyboistych �cie�kach jego konwersacji. Teraz by� ju� na korytarzu, otwarte drzwi ci�gle si� ko�ysa�y, a dyrektor m�wi� w powietrze:
� Ma dzisiaj wolny dzie�.
� Doskonale pan sobie radzi z t� rozmow� � powiedzia�a, czuj�c r�k� zaciskaj�c� si� na jej ramieniu. Strz�sn�a j� delikatnie � okropny ten Stackpole � usi�uj�c przypomnie� sobie, co si� zdarzy�o zaledwie cztery minuty temu. Jack co� do niej powiedzia�, nie pami�ta�a co; nie odezwa�a si� wi�c, spu�ci�a oczy, wyci�gn�a r�k� i mocno u�cisn�a d�o� dyrektorowi:
� Dzi�kuj�.
� Do widzenia pa�stwu � odpowiedzia� g�o�no, przenosz�c wzrok kolejno z zegarka na notes, potem na ni�, a w ko�cu na drzwi.
� Oczywi�cie � powiedzia� � je�li tylko co� odkryjemy. Jeste�my najlepszej my�li�
Poprawi� krawat, zn�w spogl�daj�c na zegarek.
� Pani m�� ju� wyszed� � oznajmi� swobodniejszym ju� tonem. Podszed� z ni� do drzwi i doda�: � By�a pani bardzo dzielna i zdaj� sobie spraw�, wszyscy zdajemy sobie spraw� z tego, �e b�dzie pani nadal musia�a by� dzielna. Z czasem stanie si� to �atwiejsze, czy� Szekspir nie powiedzia� w �Hamlecie�: �Przywyknienie zdolne jest nieledwie odmieni� stempel natury�? Je�li wolno, to radzi�bym pani p�j�� za naszym przyk�adem i notowa� wypowiedzi m�a wraz z dok�adnym czasem.
Spostrzegli jej wahanie, stan�li przy niej, dwaj m�czy�ni niezupe�nie oboj�tni na wdzi�ki tej przystojnej kobiety. Stackpole chrz�kn��, u�miechn�� si� i powiedzia�:
� On tak �atwo mo�e poczu� si� odizolowany, sama rozumiesz. To bardzo wa�ne, �eby� w�a�nie ty odpowiada�a na jego pytania, w przeciwnym razie poczuje si� zupe�nie osamotniony.
Zawsze o krok w przodzie
� A co z dzie�mi? � spyta�a.
� Niech pa�stwo najpierw sami sp�dz� jaki� czas w domu � odpowiedzia� dyrektor � powiedzmy jakie� dwa tygodnie. A potem, jak ju� si� wszystko u�o�y, pomy�limy o ich spotkaniu z ojcem.
� Tak b�dzie lepiej dla wszystkich, Janet, dla nich, dla Jacka i dla ciebie � doda� Stackpole.
�Och, nie b�d�cie tacy g�adcy � pomy�la�a Janet. � B�g najlepiej wie, jak potrzeba mi otuchy, ale wy to wszystko traktujecie zdawkowo�. Odwr�ci�a twarz w obawie, �e ostatnio za �atwo odzwierciedlaj� si� na niej uczucia.
Na korytarzu dyrektor powiedzia� na po�egnanie:
� Zdaj� sobie oczywi�cie spraw�, �e babcia na pewno strasznie je rozpieszcza, ale, jak to si� m�wi, trudna rada.
U�miechn�a si� do niego i szybko odesz�a, o krok przed Stackpolem. Westermark siedzia� w samochodzie przed budynkiem, usiad�a obok niego na tylnym siedzeniu. On w tej samej chwili szarpn�� si� gwa�townie do ty�u.
� Kochanie, co ci jest?
Nie odpowiedzia�. Stackpole nie wyszed� jeszcze z budynku, widocznie chcia� zamieni� kilka s��w z dyrektorem. Janet skorzysta�a z okazji, nachyli�a si� i poca�owa�a m�a w policzek, zdaj�c sobie jednocze�nie spraw�, �e z jego punktu widzenia �ona � widmo ju� to zrobi�a. Jego reakcja by�a zn�w czym� niesamowitym dla niej.
� Jakie zielone s� te ��ki � powiedzia�, mru��c oczy i wpatruj�c si� w szare mury budynku naprzeciw.
� Tak � odpowiedzia�a.
Stackpole zbieg� po�piesznie ze schod�w i przepraszaj�c za sp�nienie usiad� przy kierownicy. Zbyt gwa�townie zwolni� peda� sprz�g�a, samoch�d szarpn�� i ruszy�. Janet zrozumia�a, dlaczego jej m�a przed chwil� tak mocno odrzuci�o do ty�u. Teraz, kiedy samoch�d rzeczywi�cie ruszy�, Jack potoczy� si� bezw�adnie w g��b siedzenia. Podczas jazdy trzyma� si� kurczowo uchwytu przy drzwiczkach, bo jego cia�o ko�ysa�o si� w rytmie niezgodnym z ruchem samochodu. Gdy wyjechali z bramy Instytutu, znale�li si� od razu w�r�d zieleni w pe�nym rozkwicie sierpniowego dnia.
Jego teorie
Westermark, skupiaj�c ca�� uwag�, potrafi� dostosowa� si� do pewnych praw czasu, kt�ry nie by� ju� jego czasem. Gdy samoch�d wjecha� na podjazd i stan�� przed domem (znajomym, a jednak jakby obcym przez nie przystrzy�ony �ywop�ot i brak dzieci), pozosta� na miejscu przez ca�e trzy i p� minuty, zanim odwa�y� si� otworzy� drzwiczki. Wysiad� i ze zmarszczonym czo�em patrzy� na �wir pod nogami. Czy jest taki sam jak zawsze, r�wnie konkretny? Czy te� ma jaki� po�ysk? � jakby co� prze�wieca�o z wn�trza ziemi i prze�wietla�o wszystko doko�a? A mo�e on sam jest odgrodzony szklan� tafl� od reszty �wiata? Trzeba si� zdecydowa� na jedn� z tych dw�ch teorii, musi bowiem �y� wed�ug praw kt�rej� z nich. Mia� nadziej� udowodni�, �e to w�a�nie teoria przenikania �wiat�a jest s�uszna, gdy� wed�ug niej by�by tylko, wraz z reszt� ludzko�ci, jednym z czynnik�w sk�adaj�cych si� na funkcjonowanie wszech�wiata. Wed�ug teorii szklanej tafli by�by odci�ty nie tylko od ca�ej ludzko�ci, ale i od ca�ego kosmosu (z wyj�tkiem Marsa?). Ale za wcze�nie na decyzje, musi jeszcze wiele spraw przemy�le�, dok�adna obserwacja i dedukcja bez w�tpienia nasun� mu jakie� nowe rozwi�zania. Nie wolno nic rozstrzyga� pod wp�ywem emocji, trzeba odzyska� ca�kowity spok�j. Rewolucyjne zgo�a teorie mog� by� wynikiem tego� tych jego cierpie�.
Zobaczy� przy sobie �on�, trzyma�a si� nieco na uboczu, �eby przypadkiem nie dosz�o do k�opotliwego lub bolesnego dla obojga zderzenia. U�miechn�� si� do niej z wysi�kiem poprzez otaczaj�c� j� po�yskliw� mgie�k�. Powiedzia�:
� To ja, ale nie mam ochoty udziela� wywiadu.
Skierowa� si� w stron� domu, zauwa�y�, �e �liski �wir pozostaje nieruchomy pod jego stopami, poruszy si� dopiero, gdy pozwoli mu na to czas ziemski. Odezwa� si� raz jeszcze:
� Bardzo ceni� pa�skie pismo, ale w tej chwili nie mam ochoty udziela� wywiadu.
S�ynny astronauta wraca do domu
Na werandzie przed domem zastali jakiego� m�czyzn�, kt�ry z b�agalnym u�miechem na ustach czatowa� na powr�t Westermarka do domu. Z min� niezbyt pewn�, a mimo to rzeczow�, zbli�y� si� i spojrza� pytaj�co na trzy osoby, kt�re wysiad�y z samochodu.
� Przepraszam, kapitan Jack Westermark, tak?
Odsun�� si� na bok, bo Westermark szed� prosto na niego.
� Jestem korespondentem dzia�u psychologii dziennika �Guardian�. Czy m�g�bym zamieni� z panem kilka s��w?
Matka Westermarka otworzy�a drzwi frontowe i stan�a w nich u�miechaj�c si� na powitanie, jedn� r�k� nerwowo poprawiaj�c siwe w�osy. Syn przeszed� ko�o niej. Dziennikarz odprowadzi� go zdumionym spojrzeniem.
Janet odezwa�a si� przepraszaj�co:
� Prosz� nam wybaczy�. M�� panu odpowiedzia�, ale on naprawd� nie mo�e jeszcze z nikim rozmawia�.
� Kiedy mi odpowiedzia�, prosz� pani? Zanim us�ysza�, co mam do powiedzenia?
� Ale� oczywi�cie, �e nie � ale jego �ycie biegnie� przepraszam, nie potrafi� , tego wyt�umaczy�.
� �yje z wyprzedzeniem czasu, prawda? Czy mog�aby pani powiedzie� mi kilka s��w o tym, jak si� pani czuje teraz, kiedy min�� ju� pierwszy szok?
� Doprawdy musi mi pan wybaczy�.
Janet przemkn�a si� obok niego. Kiedy wchodzi�a za m�em do domu, us�ysza�a, �e Stackpole m�wi:
� Tak si� sk�ada, �e czytuj� �Guardiana�, wi�c mo�e m�g�bym si� panu przys�u�y�. Instytut zleci� mi opiek� nad kapitanem Westermarkiem. Nazywam si� Clement Stackpole � mo�e zna pan moj� ksi��k�:� Trwa�e zwi�zki mi�dzyludzkie�? Ale prosz� nie pisa�, �e Westermark �yje z wyprzedzeniem czasu � to zupe�nie b��dne okre�lenie. Natomiast mo�e pan powiedzie�, �e niekt�re jego procesy psychiczne i fizjologiczne zosta�y w jaki� spos�b przesuni�te w czasie�
� Osio� � mrukn�a do siebie Janet. Przystan�a na progu, �eby pos�ucha�, co Stackpole m�wi. Teraz wsun�a si� do �rodka.
Rozmowy wisz�ce w powietrzu podczas d�ugiej kolacji
Kolacja tego wieczoru mia�a swoje k�opotliwe chwile, mimo �e Janet i jej te�ciowej uda�o si� wprowadzi� nastr�j melancholijnej pogody: postawi�y na stole dwa skandynawskie �wieczniki, pami�tki z wakacji sp�dzonych w Kopenhadze, i zadziwi�y obu m�czyzn zestawem weso�ych i kolorowych przek�sek. �Nasza rozmowa te� przypomina przek�ski� pomy�la�a Janet � ma�e, pon�tne, osobne kawa�eczki zda�, nie zaspokajaj�ce g�odu.
Starsza pani Westermark nie nauczy�a si� jeszcze rozmawia� z synem i zwraca�a si� tylko do Janet, chocia� cz�sto patrzy�a w jego stron�. � Jak tam dzieci? � spyta� j�.
Zdaj�c sobie spraw�, jak d�ugo musia� czeka� na jej odpowied�, straci�a g�ow�, odpowiedzia�a co� bez zwi�zku i upu�ci�a n�.
Janet, chc�c roz�adowa� napi�cie, przygotowywa�a w my�li jak�� uwag� na temat dyrektora Instytutu Bada� Psychicznych, kiedy Westermark powiedzia�:
� W takim razie jest r�wnie troskliwy jak oczytany. To rzadkie u tego rodzaju ludzi i chwali mu si�. Odnios�em wra�enie, tak jak i ty zapewne, Janet, �e interesuje si� nie tylko w�asn� karier�, ale i post�pem bada�. Mo�na by nawet powiedzie�, �e da si� lubi�. Ale pan zna go lepiej � zwr�ci� si� do Stackpole�a � co pan o nim my�li?
Bawi�c si� okruszkami chleba, �eby ukry� zmieszanie faktem, �e nie wie, o kim w�a�ciwie rozmawiaj�, Stackpole odpowiedzia�:
� Och, nie wiem, naprawd� trudno powiedzie� � i pr�bowa� zyska� na czasie, udaj�c, �e wcale nie zerka na zegarek.
� Dyrektor by� bardzo mi�y, prawda, Jack? � odezwa�a si� Janet, pomagaj�c w ten spos�b Stackpole�owi.
� Owszem, wygl�da na niez�ego gracza � ton Westermarka wskazywa� na to, �e zgadza si� z czym�, co jeszcze nie zosta�o powiedziane.
� A, on! � zawo�a� Stackpole. � Tak, og�lnie rzecz bior�c, chyba r�wny z niego facet.
� Zacytowa� Szekspira i troskliwie poinformowa� mnie, sk�d ten cytat pochodzi � powiedzia�a Janet.
� Nie, dzi�kuj�, mamo � wtr�ci� Westermark.
� Niewiele z nim mam do czynienia � kontynuowa� Stackpole � ale raz czy dwa grali�my razem w krykieta. Ca�kiem niez�y z niego gracz.
� Pan, naprawd�? � zawo�a� Westermark.
Tu wszyscy umilkli. Matka Jacka rozejrza�a si� bezradnie doko�a, napotka�a szklany wzrok syna, powiedzia�a, byle tylko co� powiedzie�:
� We� jeszcze troch� sosu, Jack � przypomnia�a sobie, �e ju� dosta�a odpowied�, n� ponownie o ma�o nie wypad� jej z r�ki i w ko�cu w og�le przesta�a je��.
� Ja sam jestem bramkarzem � oznajmi� Stackpole.
Zabrzmia�o to jak odg�os m�ota pneumatycznego, po czym zn�w zapad�a cisza. Nie otrzymawszy odpowiedzi, ci�gn�� uparcie dalej, rozwodz�c si� nad zaletami krykieta. Janet siedzia�a obserwuj�c go, troch� zdziwiona tym, �e podziwia Stackpole�a i zastanawiaj�c si�, dlaczego w�a�ciwie j� to dziwi. Potem przypomnia�a sobie, �e postanowi�a go nie lubi� i natychmiast zmieni�a to postanowienie. Czy� nie by� po ich stronie? Nawet jego silnie ow�osione r�ce by�y bardziej do przyj�cia, kiedy wyobrazi�a sobie, jak trzymaj� kij do krykieta, a szerokie ramiona ko�ysz� si� gotowe do odbicia pi�ki� Zamkn�a oczy, usi�uj�c skupi� si� na tym, co Stackpole m�wi.
Gracz
Spotka�a p�niej Stackpole�a na pi�trze. Pali� cygaro, ona nios�a poduszki. Zast�pi� jej drog�.
� Czy m�g�bym w czym pom�c, Janet?
� �ciel� tylko sobie ��ko.
� Nie �pisz z m�em?
� Wie pan, on chce zosta� sam na kilka nocy. B�d� na razie spa�a w pokoju dziecinnym.
� Wi�c pozw�l mi zanie�� te poduszki. I bardzo prosz�, m�w mi po imieniu � Clem. Wszyscy przyjaciele tak mnie nazywaj�.
Usi�owa�a by� milsza, odpr�y� si� troch�, przypomnie� sobie, �e Jack nie usuwa jej z sypialni na zawsze, ale kiedy odpowiedzia�a:
� Przepraszam, to tylko dlatego, �e mieli�my kiedy� teriera o imieniu Clem � nie zabrzmia�o to tak jak chcia�a.
Po�o�y� poduszki na niebieskim ��ku Piotra, zapali� lampk� nocn� i siad� na brzegu ��ka, trzymaj�c w r�ku cygaro i dmuchaj�c w jego �arz�cy si� koniuszek.
� To mo�e by� troch� kr�puj�ce, ale musz� ci co� powiedzie�, Janet.
Nie patrzy� na ni�. Przynios�a mu popielniczk� i stan�a przy nim.
� Obawiamy si�, �e zdrowie psychiczne twojego m�a jest zagro�one, chocia� zapewniam ci�, �e jak dot�d nie zdradza �adnych objaw�w utraty r�wnowagi psychicznej, mo�e poza niezwyk�ym zaabsorbowaniem otaczaj�cymi go zjawiskami � ale nawet w tym wypadku nie mo�na powiedzie�, na pewno nie mo�na, �e zaabsorbowany jest bardziej, ni� nale�a�oby si� spodziewa�. To znaczy spodziewa� w takich bezprecedensowych okoliczno�ciach. Musimy o tym porozmawia� w najbli�szych dniach.
Czeka�a, co b�dzie dalej, lekko ubawiona tym, co wyczynia� z cygarem. Nagle spojrza� jej prosto w oczy i powiedzia�:
� Szczerze m�wi�c, uwa�amy, �e pomog�oby to m�owi, gdyby� zacz�a zn�w z nim �y�.
Nieco zaskoczona, odpowiedzia�a:
� Czy mo�e pan sobie wyobrazi� � ale zaraz si� poprawi�a: � to zale�y od mojego m�a. Nie jestem nieprzyst�pna.
Podchwyci� to natychmiast i odpowiedzia� prostym i bezpo�rednim strza�em:
� Jestem tego pewien.
Przy zgaszonym �wietle le�a�a w ��ku syna
Le�a�a w ��ku Piotra przy zgaszonym �wietle. Oczywi�cie, �e mia�a na to ochot�, nawet wielk� � skoro ju� pozwala�a sobie o tym my�le�. Podczas d�ugich miesi�cy wyprawy na Marsa, kiedy ona zosta�a w domu, a on oddala� si� od tego domu coraz bardziej, kiedy w�a�ciwie by� mieszka�cem tamtej planety, pozosta�a mu wierna. Opiekowa�a si� dzie�mi, odwiedza�a s�siad�w, sprawia�o jej przyjemno�� pisanie artyku��w do pism kobiecych i udzielanie wywiad�w w telewizji, kiedy ju� og�oszono, �e statek kosmiczny opu�ci� Marsa i jest w drodze powrotnej. �y�a jakby w letargu.
A potem ta wiadomo��, z pocz�tku starannie przed ni� ukrywana, �e s� trudno�ci w porozumiewaniu si� z za�og� statku. Sensacyjny brukowiec zdradzi� tajemnic�, podaj�c, �e ca�a dziewi�cioosobowa za�oga postrada�a zmys�y, a statek przekroczy� stref� l�dowania i spad� do Atlantyku. Jej pierwsza reakcja by�a czysto egoistyczna � nie, mo�e nie egoistyczna, ale osobista: nigdy ju� nie p�jdzie ze mn� do ��ka. Bezgraniczna mi�o�� i �al.
Kiedy zosta� w ko�cu uratowany, jeden jedyny, cudem jakim� ca�y i nie okaleczony, jej pragnienia zn�w si� ockn�y. I �y�y w niej dot�d, tak jak on �y� w przesuni�tym czasie. Spr�bowa�a wyobrazi� sobie, jak wygl�da�aby teraz ich mi�o��, gdyby on odczuwa� wszystko wcze�niej, zanimby ona nawet zacz�a� osi�gn��by rozkosz jeszcze zanim ona� Nie, to niemo�liwe! Chocia� tak, oczywi�cie to mo�liwe, gdyby najpierw wszystko dok�adnie obmy�lili � w�wczas, gdyby po prostu le�a�a bez ruchu� Ale to, co usi�owa�a sobie wyobrazi�, co mog�a sobie wyobrazi�, to nie by�a mi�o��, tylko upokarzaj�ce przystosowanie si� do funkcji gruczo��w i do up�ywu czasu.
Usiad�a na ��ku, spragniona ruchu, swobody. Zerwa�a si�, �eby otworzy� okno, w pokoju ci�gle unosi� si� zapach cygara.
Gdyby wszystko dok�adnie obmy�lili
W ci�gu kilku dni nabrali pewnej wprawy. S�oneczna pogoda jak gdyby przysz�a im z pomoc�, podtrzymuj�c r�wnowag� ducha. Musieli wolno i ostro�nie, trzymaj�c si� lewej strony, przechodzi� przez drzwi, aby si� ze sob� nie zderzy� � zanim to ustalili, posz�a ca�a taca kieliszk�w. Zastosowali prosty system pukania do drzwi przed wej�ciem do �azienki, porozumiewali si� za pomoc� kr�tkich komunikat�w, nie zadaj�c pyta�, o ile nie by�o to absolutnie konieczne. Chodzili trzymaj�c si� w pewnej od siebie odleg�o�ci. S�owem, ka�de pozostawa�o w obr�bie w�asnego �ycia.
� W gruncie rzeczy to ca�kiem proste, je�eli si� tylko uwa�a � powiedzia�a pani Westermark do Janet. � A kochany Jack jest taki cierpliwy! � Mam nawet wra�enie, �e ten stan rzeczy mu odpowiada.
� Ale� moja droga, jak mo�e mu odpowiada� taka niezno�na sytuacja?
� Mamo, zdajesz sobie chyba spraw� z tego, jak wygl�da nasze �ycie? Nie, to zbyt straszne, nie mog� o tym m�wi�.
� Bardzo ci� prosz�, tylko nie nabijaj sobie g�owy jakimi� g�upstwami. By�a� bardzo dzielna, nie czas wi�c, �eby�my si� zacz�y przejmowa� w�a�nie teraz, kiedy wszystko idzie jak najlepiej. Je�eli ci� co� gn�bi, porozmawiaj z Clemem. Po to tutaj jest.
� Wiem.
� No wi�c!
W tej chwili zobaczy�a w ogrodzie Jacka. Spojrza� w g�r�, u�miechn�� si�, powiedzia� co� do siebie, wyci�gn�� r�k�, cofn�� j�, wci�� u�miechni�ty podszed� do �awki na trawniku i usiad� na jej brzegu. Janet, wzruszona, podbieg�a do drzwi balkonowych, chc�c natychmiast biec do m�a.
Zatrzyma�a si�. Zobaczy�a z g�ry wszystko, co zaraz zrobi, wszystkie swoje ruchy, gdy� Jack wytyczy� ju� lini� najbli�szej przysz�o�ci, wyprzedzaj�c j� w czasie. Wyjdzie na trawnik, zawo�a go, u�miechnie si� i podejdzie, kiedy on odpowie jej u�miechem. Potem podejd� razem do �awki i usi�d�, ka�de na przeciwleg�ym ko�cu.
�wiadomo�� ta odebra�a jej naraz wszelk� spontaniczno��. Mo�e si� ju� nie spieszy�, skoro, je�li chodzi o Jacka, zrobi�a ju� to, co zamierza�a. A gdyby tak w og�le nie wysz�a, zbuntowa�a si�, wr�ci�a do rozmowy z te�ciow� o gospodarstwie? W�wczas Jack jak wariat rozmawia�by na trawniku sam ze sob�, tkwi�c w fantastycznym �wiecie, do kt�rego ona nie ma dost�pu. Dobrze, niech to Stackpole zobaczy, wtedy porzuc� teori� o wyprzedzaniu czasu i b�d� musieli postara� si� uleczy� Jacka ze zwyk�ego ob��du i uroje�. W r�kach Clenia b�dzie bezpieczny.
Ale zachowanie si� Jacka dowodzi�o, �e ona musi do niego p�j��. Szale�stwem by�oby, gdyby nie posz�a. Szale�stwem? Sprzeciwi� si� sprawom wszech�wiata to rzecz niemo�liwa, a nie szalona. Jack nie sprzeciwia� si� im, potkn�� si� tylko o prawo, o kt�rym a� do pierwszej wyprawy na Marsa nikt nie wiedzia�. To oczywiste, �e odkryto co� o wiele bardziej donios�ego i nieprzewidzianego, ni� si� ktokolwiek spodziewa�. A ona straci�a � nie, jeszcze nie straci�a! Wybieg�a na trawnik, zawo�a�a go, pozwoli�a, aby ruch uspokoi� zam�t w jej my�lach.
W powt�rzonym zdarzeniu zachowa�o si� jednak troch� �wie�o�ci, bo przypomnia�a sobie, �e jego u�miech, kt�ry dostrzeg�a z okna, mia� w sobie czu�o�� i ciep�o, jakby m�� chcia� jej doda� otuchy. Co wtedy powiedzia�? To by�o stracone. Podesz�a do �awki i usiad�a obok niego.
Czeka� z wypowiedzi�, a� minie ustalony i niezmienny odst�p czasu.
� Nie martw si�, Janet � powiedzia�. � Mog�oby by� gorzej.
� Jak to? � spyta�a, ale on ju� odpowiada�:
� M�g�by by� dzie� r�nicy. 3,3037 minuty przynajmniej umo�liwiaj� pewne porozumienie.
� To wspaniale, �e traktujesz to z takim filozoficznym spokojem rzuci�a.
Sarkazm w jej tonie przerazi� j�.
� Porozmawiamy?
� Jack, ju� od d�u�szego czasu chc� z tob� porozmawia� w cztery oczy.
Ja?
Wysokie buki os�aniaj�ce ogr�d od p�nocy by�y tak nieruchome, �e pomy�la�a: �Wygl�daj� tak samo dla niego jak i dla mnie�.
Wyg�osi� sw�j komunikat patrz�c na zegarek. Mia� bardzo chude r�ce. Wygl�da� jeszcze bardziej krucho ni� wtedy, gdy wychodzi� ze szpitala.
� Kochanie, zdaj� sobie spraw�, jakie to musi by� dla ciebie przykre. Oddziela nas od siebie to zdumiewaj�ce przesuni�cie w czasie, ale ja przynajmniej mam t� pociech�, �e poznaj� zupe�nie nowe zjawisko, podczas gdy ty�
Rozmowa na odleg�o�� mi�dzygwiezdn�
� Chcia�em powiedzie�, �e ty jeste� uwi�ziona w nie zmienionym, starym �wiecie, kt�ry ca�a ludzko�� zna od zarania dziej�w, ale ty przypuszczalnie patrzysz na to inaczej � w tej chwili dotar�a do niego widocznie jaka� uwaga Janet, bo doda� bez zwi�zku: � Ja te� chcia�em porozmawia� z tob� sam na sam.
Janet ugryz�a si� w j�zyk i powstrzyma�a od odpowiedzi, bo w�a�nie podni�s� ostrzegawczo palec i zirytowanym tonem powiedzia�:
� Prosz� ci�, odmierzaj w czasie swoje wypowiedzi, �eby nie utrudnia� porozumienia. I ograniczaj si� do rzeczy zasadniczych. Doprawdy, kochanie, dziwi� ci si�, �e nie stosujesz si� do rady Clenia i nie zapisujesz, co i kiedy zosta�o powiedziane.
� Ale� ja� ja chcia�am tylko� przecie� nie mo�emy stale zachowywa� si� tak, jakby�my brali udzia� w jakiej� konferencji. Chc� wiedzie�, co czujesz, jak ci jest, o czym my�lisz, chc� ci pom�c, �eby� m�g� kiedy� wr�ci� do normalnego �ycia.
Patrzy� ca�y czas na zegarek, wi�c odpowied� pad�a natychmiast.
� Nie cierpi� na �adne zaburzenia psychiczne i odzyska�em ju� zdrowie fizyczne po wypadku. Nie ma powodu, �eby s�dzi�, �e moja percepcja kiedykolwiek si� cofnie i zr�wna z wasz�. Odk�d nasz statek opu�ci� powierzchni� Marsa, ta percepcja wyprzedza niezmiennie o 3,3037 minuty czas ziemski.
Umilk�. Pomy�la�a: �Na moim zegarku jest teraz 11:03, a tyle rzeczy mam mu do powiedzenia. Ale dla niego jest ju� 11:06 z kawa�kiem i on ju� wie, �e nie mog� powiedzie� nic. Rozmowa poprzez dystans jego 3 i co� tam minuty wymaga takiego wysi�ku i trudu, jakby�my rozmawiali na odleg�o�� mi�dzygwiezdn��.
Widocznie on r�wnie� zgubi� w�tek rozmowy, bo u�miechn�� si� i wyci�gn�� r�k� w powietrze. Janet obejrza�a si�. Z tac� pe�n� kieliszk�w zbli�a� si� do nich Clem Stackpole. Postawi� j� ostro�nie na trawie, wzi�� martini i wsun�� kieliszek Jackowi mi�dzy palce.
� Jak si� macie � powita� ich z u�miechem. � A to dla ciebie poda� Janet gin z tonikiem. Sobie przyni�s� butelk� jasnego piwa.
� Clem, czy m�g�by� dok�adniej wyt�umaczy� Janet moj� sytuacj�? Ona jeszcze chyba jej nie rozumie.
Janet odwr�ci�a si� gniewnie do psychologa.
� To mia�a by� rozmowa bez �wiadk�w, tylko mi�dzy moim m�em a mn�.
� Przepraszam, ale w takim razie nie bardzo wam to idzie. Mo�e spr�buj� wyja�ni� ci pewne rzeczy. Wiem, jakie to wszystko jest trudne.
3,307
Mocnym ruchem zerwa� kapsel z butelki i nala� do szklanki piwa. Popijaj�c, m�wi�:.
� Zawsze zwykli�my s�dzi�, �e czas jest dla wszystkich w swej istocie niezmienny. M�wi�c o up�ywie czasu zak�adamy, �e czas p�ynie zawsze i wsz�dzie z t� sam� pr�dko�ci�. Zak�adamy tak�e, �e jakiekolwiek �ycie na innej planecie w dowolnej cz�ci naszego wszech�wiata up�ywa z t� sam� pr�dko�ci�. Inaczej m�wi�c, chocia� od dawna dzi�ki teorii wzgl�dno�ci przyzwyczaili�my si� do pewnych osobliwo�ci czasu, to z drugiej strony przywykli�my r�wnie� do pewnych b��d�w w rozumowaniu. Teraz b�dziemy musieli my�le� inaczej. Rozumiesz, co m�wi�?
� Doskonale.
� Wszech�wiat nie jest w �adnym wypadku zwyk�ym pude�kiem, jak to sobie wyobra�ali nasi przodkowie. Mo�liwe, �e ka�da planeta otoczona jest w�asnym polem czasowym, tak jak otoczona jest w�asnym polem grawitacyjnym. Wszystko wskazuje na to, �e pole czasowe Marsa wyprzedza nasze, ziemskie, o 3,3077 minuty. Wnosimy o tym z faktu, �e tw�j m�� i pozosta�ych o�miu m�czyzn, kt�rzy byli z nim na Marsie, nie odczuwali mi�dzy sob� �adnych r�nic czasowych i nie zdawali sobie sprawy, �e co� si� zmieni�o, p�ki nie opu�cili Marsa i nie usi�owali nawi�za� ponownie kontaktu z Ziemi�. Wtedy natychmiast wysz�a na jaw rozbie�no�� czas�w. Tw�j m�� �yje nadal wed�ug czasu marsja�skiego. Niestety, pozostali cz�onkowie z�ogi nie prze�yli katastrofy, ale gdyby ocaleli, z pewno�ci� wyst�pi�yby u nich te same objawy. To chyba jasne?
� Najzupe�niej. Ale wci�� nie rozumiem, dlaczego te objawy, je�eli jest tak, jak twierdzisz�
� Nie ja tak twierdz�, ale do takich wniosk�w .doszli ludzie znacznie m�drzejsi ode mnie. � U�miechn�� si� i doda� na marginesie: � Co nie przeszkadza, �e ustawicznie korygujemy, a nawet zmieniamy nasze wnioski.
� Wi�c dlaczego nie zaobserwowano podobnych objaw�w u Rosjan i Amerykan�w, kt�rzy wr�cili z Ksi�yca?
� Tego nie wiemy. Jest jeszcze bardzo du�o rzeczy, kt�rych nie wiemy. Przypuszczamy tylko, �e w tym wypadku nie istnieje niezgodno�� czasu, poniewa� Ksi�yc jest satelit� Ziemi i w zwi�zku z tym pozostaje w zasi�gu jej pola grawitacyjnego. Ale dop�ki nie b�dziemy mieli nowych danych, dop�ki nie posuniemy si� dalej, b�dziemy wci�� wiedzie� zbyt ma�o i b�dziemy nadal mogli tylko snu� domys�y. To zupe�nie tak, jakby si� chcia�o ustali� wynik meczu ju� po pierwszym strzale. Kiedy powr�ci ekspedycja z Wenus, b�dzie nam znacznie �atwiej opracowa� jak�� teori�.
� Jaka ekspedycja na Wenus? � zapyta�a, przera�ona.
� Zanim wylec�, mo�e min�� jeszcze rok, ale przyspieszaj� program. To nam dostarczy naprawd� bezcennych danych.
Czas przysz�y oraz jego plusy i minusy
Zacz�a m�wi�:
� Ale� po tym, co si� sta�o, nie b�d� chyba tacy g�upi�
Urwa�a jednak. Wiedzia�a, �e b�d� tacy g�upi. Przypomnia�y jej si� s�owa syna:� Ja te� zostan� kosmonaut�. Chc� by� pierwszym cz�owiekiem na Saturnie!�
M�czy�ni patrzyli na zegarki. Westermark przeni�s� wzrok z zegarka na ziemi� i powiedzia�:
� Ta liczba 3,073 na pewno nie jest wielko�ci� sta�� dla ca�ego wszech�wiata. Mo�e si� zmienia� � my�l�, �e zmienia si� w zale�no�ci od uk�adu planetarnego. Osobi�cie s�dz�, �e musi to si� w jaki� spos�b wi�za� z aktywno�ci� s�oneczn�. Je�eli rzeczywi�cie tak jest, to mo�e si� okaza�, �e za�oga powracaj�ca z Wenus b�dzie mia�a percepcj� nieco op�niona w stosunku do czasu ziemskiego.
Wsta� nagle, wyra�nie czym� poruszony.
� To mi nie przysz�o do g�owy � powiedzia� Stackpole, robi�c odpowiedni� notatk�. � Je�eli za�oga lec�ca na Wenus zostanie o tym wszystkim wcze�niej dok�adnie poinformowana, nie powinno by� �adnych k�opot�w ze sprowadzeniem ich na Ziemi�. W ko�cu uporz�dkujemy kiedy� ten chaos i bez w�tpienia przyczyni si� to ogromnie do wzbogacenia kultury ludzko�ci. Mo�liwo�ci s� tu tak olbrzymie, �e�
� To okropne! Jeste�cie wszyscy ob��kani! � krzykn�a Janet, zerwa�a si� z �awki i pobieg�a w stron� domu.
Z drugiej strony
Jack ruszy� za ni� do domu. Na jego zegarku, wskazuj�cym czas ziemski, by�a godzina 11:18 i dwana�cie sekund. Pomy�la�, ju� nie po raz pierwszy, �e powinien sprawi� sobie drugi zegarek na praw� r�k�, kt�ry by wskazywa� czas marsja�ski, bo z zegarka na tej r�ce cz�ciej korzysta i do niego si� stosuje, nawet kiedy musi si� porozumiewa� z lud�mi, kt�rzy nie znaj� nic pr�cz Ziemi.
Zda� sobie spraw�, �e wed�ug odczucia Janet, wyprzedzi� j�. Ciekawe by�oby spotka� kogo�, kto by w swoich doznaniach wyprzedza� jego na rozmowie z kim� takim zale�a�oby mu na pewno i ch�tnie zada�by sobie trud jej prowadzenia. Co prawda utraci�by w�wczas sw�j prymat w �wiecie, owo wspania�e uczucie, �e jest ustawicznie pierwszy we wszech�wiecie, pierwszy wsz�dzie, a wszystko dla niego l�ni dziwnym blaskiem �wiat�em marsja�skim! Tak to b�dzie nazywa�, dop�ki nie uda mu si� tego zjawiska sklasyfikowa� � romantycznej wizji wolno poprzedza� wyniki naukowe, zanim wkroczy �cis�a dyscyplina bada�. A z drugiej strony przypu��my, �e naukowcy myl� si� w swoich teoriach i ta mgie�ka �wietlna jest po prostu z�udzeniem optycznym, skutkiem odbycia tak d�ugiej podr�y kosmicznej; albo przypu��my, �e up�yw czasu ma charakter kwantowy� przypu��my, �e wszelki up�yw czasu ma charakter kwantowy. W ko�cu proces formowania si� �wiata � zar�wno organicznego, jak i nieorganicznego, przebiega skokami, a nie jest zjawiskiem ci�g�ym.
Sta� teraz na trawniku w zupe�nym bezruchu. Trawa w przenikaj�cym j� blasku wydawa�a si� krucha, a ka�de jej �d�b�o by�o zabarwione male�kim widmem �wietlnym. Czy gdyby jego percepcja jeszcze bardziej wyprzedzi�a czas ziemski, �wiat�o marsja�skie by�oby mocniejsze, a Ziemia bardziej przejrzysta? Jaki� by to by� pi�kny widok! Po d�u�szej podr�y do gwiazd wraca�oby si� na Ziemi� przezroczyst� jak paj�czyna, cofni�t� o setki lat w ty�, b�d�c� uciele�nieniem �wiat�a, pryzmatem. Skwapliwie pr�bowa� to sobie wyobrazi�. Ale najpierw trzeba by�o powi�kszy� zas�b wiedzy.
Nagle pomy�la�: �Gdybym tak m�g� wzi�� udzia� w wyprawie na Wenus! Je�eli ci z Instytutu maj� racj�, mia�bym sze��, mo�e pi�� i p� nie, nie mo�na tego okre�li� dok�adnie, ale w ka�dym razie wyprzedza�bym tamten czas. Musz� tam polecie�! B�d� dla nich cennym nabytkiem, trzeba si� tylko zg�osi�.
Nie zauwa�y�, �e Stackpole dotkn�� przyja�nie jego ramienia i min�� go, wchodz�c do domu. Jack sta�, wpatruj�c si� w ziemi�, jakby widzia� przez ni� kamienne doliny Marsa i nieodgadnione krajobrazy Wenus.
Ruchome liczby
Janet zgodzi�a si� pojecha� ze Stackpolem do miasta. Mia� odebra� z naprawy buty do krykieta, a ona postanowi�a kupi� przy okazji film do aparatu fotograficznego. Dzieciom na pewno sprawi� przyjemno�� zdj�cia przedstawiaj�ce j� i tatusia razem. Stoj�cych razem.
Kiedy samoch�d mija� drzewa przy drodze, ich cienie miga�y jej przed oczami w postaci czerwonych i zielonych plamek. Stackpole prowadzi� bardzo pewnie, pogwizduj�c przez z�by. Dziwne, ale nie mia�a mu za z�e tego gwizdania, kt�re kiedy indziej uzna�aby za irytuj�ce, teraz bowiem wydawa�o si� jej objawem pewnego skr�powania.
� Mam przykre wra�enie, �e lepiej ode mnie rozumiesz teraz mojego m�a � powiedzia�a.
Nie zaprzeczy�.
� Dlaczego tak s�dzisz?
� Wydaje mi si�, �e ta okropna izolacja wcale mu nie przeszkadza.
� Jest bardzo dzielny.
Westermark ju� od tygodnia by� w domu. Janet czu�a, �e z ka�dym dniem bardziej oddalaj� si� od siebie, bo Jack odzywa� si� coraz rzadziej, natomiast coraz cz�ciej sta� nieruchomo jak pos�g, wpatruj�c si� z napi�ciem w ziemi�. Przypomnia�a sobie co�, czego nie mia�a kiedy� odwagi powiedzie� te�ciowej; z Clemem Stackpolem czu�a si� mniej skr�powana.
� Widzisz chyba, w jaki spos�b udaje si� nam �y� we wzgl�dnym spokoju � powiedzia�a. Stackpole zwolni� tempo jazdy i patrzy� na ni� z ukosa. � Radzimy sobie jako� tylko dlatego, �e usun�li�my z naszego �ycia wszystko: zdarzenia, dzieci, przysz�o��. W przeciwnym razie odczuwaliby�my co chwila, jak bardzo jeste�my sobie obcy.
Stackpole pos�ysza� napi�cie w jej g�osie i powiedzia� uspokajaj�co:
� Jeste� nie mniej dzielna od m�a, Janet.
� Po uszy mam dzielno�ci! Nie mog� znie�� tej pustki.
Widz�c znak drogowy, Stackpole zerkn�� do lusterka i zmieni� bieg. Na szosie opr�cz nich nie by�o nikogo. Zacz�� zn�w pogwizdywa�, ale Janet nie mog�a ju� umilkn��, musia�a m�wi� dalej.
� Ju� dosy� narobili�my zamieszania wok� problemu czasu, mam na my�li nas wszystkich � ludzi. Czas to europejski wynalazek. Jak si� w nim zapl�czemy, B�g jeden wie, do czego nas to doprowadzi, je�eli� no, je�eli b�dziemy brn�� dalej. � Z�a by�a na siebie, �e m�wi tak chaotycznie.
Stackpole odezwa� si� dopiero wtedy, kiedy zjecha� na pobocze i zatrzyma� samoch�d w cieniu bujnie rosn�cych krzew�w. Odwr�ci� si� do niej z wyrozumia�ym u�miechem:
� Czas by� wynalazkiem Boga � je�eli si� wierzy w Boga. Ja osobi�cie wol� wierzy�. Obserwujemy czas, poskramiamy go, a kiedy to mo�liwe, eksploatujemy.
� Eksploatujemy!
� Nie mo�esz my�le� o przysz�o�ci tak, jakby�my wci�� brn�li po kolana w b�ocie. � Roze�mia� si� kr�tko, opieraj�c r�ce na kierownicy. � Jaka cudowna pogoda. Przysz�o mi co� do g�owy� W niedziel� gram tu w miasteczku w krykieta. Mo�e chcia�aby� zobaczy� mecz? Mogliby�my potem p�j�� gdzie� na herbat�.
Zdarzenia, dzieci, przysz�o��
Nazajutrz rano przyszed� list od Jane, jej pi�cioletniej c�rki, i list ten da� jej du�o do my�lenia. By�o w nim tylko kilka s��w: �Kochana Mamusiu! Dzi�kuj� za lalki. Ca�uj� mocno � Jane�, ale Janet wiedzia�a, ile wysi�ku kryje si� za wysokimi na cal literami. Jak d�ugo potrafi znie�� to, �e dzieci pozbawione s� domu i jej opieki?
R�wnocze�nie przypomnia�a sobie niesprecyzowane my�li z poprzedniego wieczoru: gdyby mia�o by� �co�� pomi�dzy ni� a Stackpolem, to lepiej, aby nie by�o tu dzieci � po prostu dlatego, jak to sobie teraz u�wiadomi�a, �e ich nieobecno�� by�aby im obojgu na r�k�. Nie my�la�a wtedy o dzieciach, My�la�a o Stackpole�u, kt�ry wprawdzie okaza� si� nadspodziewanie delikatny, ale w gruncie rzeczy jej nie poci�ga�.
�I jeszcze jedna g��boko niemoralna my�l � zgn�biona szepn�a do siebie � kog� mam innego poza Stackpolem?�
Wiedzia�a, �e m�� jest w gabinecie. By�o zimno, zbyt zimno i mokro, �eby m�g� odby� swoj� codzienn� w�dr�wk� po ogrodzie. Zdawa�a sobie spraw�, �e Jack coraz bardziej izoluje si� od �wiata, pragn�a mu pom�c, ba�a si�, �e padnie ofiar� tej izolacji, nie chcia�a tego, pragn�a �y� pe�ni� �ycia. Upu�ci�a list, przycisn�a r�ce do czo�a i zamkn�a oczy czuj�c, jak pod czaszk� k��bi� si� wszystkie dalsze mo�liwo�ci, a ewentualne przysz�e posuni�cia �cieraj� si� i nawzajem unicestwiaj�.
Sta�a jak przygwo�d�ona, kiedy do pokoju wesz�a te�ciowa.
� Szukam ci� wsz�dzie � powiedzia�a. � Czuj�, moje dziecko, �e jeste� bardzo nieszcz�liwa.
� Mamo, ludzie zwykle kryj� si� z tym, �e cierpi�. Czy tak jest zawsze? � Przede mn� nie staraj si� nic ukrywa� zw�aszcza �e nie potrafisz. � Ale nie wiem, jak bardzo ty cierpisz, a w tym wypadku powinny�my obydwie wszystko o sobie wiedzie�. Dlaczego jeste�my tak okropnie skryte? Czego si� boimy � politowania czy �mieszno�ci?
� Mo�e pomocy.
� Pomocy! Mo�e masz racj� To bardzo przykre.
Sta�y patrz�c na siebie, dop�ki matka Jacka nie odezwa�a si�:
� Niecz�sto rozmawiamy tak szczerze, Janet.
� To prawda.
Ch�tnie by powiedzia�a co� wi�cej. Nieznajomej osobie spotkanej przypadkiem w poci�gu opowiedzia�aby pewnie wszystko, ale teraz nie mog�a wydoby� z siebie s�owa.
Czuj�c, �e nic ju� na ten temat nie us�yszy, starsza pani Westermark rzek�a:
� Chcia�am ci powiedzie�, �e mo�e b�dzie lepiej, je�li dzieci nie wr�c� tu na razie, dop�ki tak si� sprawy przedstawiaj�. Je�eli chcesz pojecha�, zobaczy� si� z nimi i zosta� tam u rodzic�w przez jaki� tydzie�, mog� tymczasem zaj�� si� tu gospodarstwem. Nie wydaje mi si�, �eby Jack chcia� si� widzie� z dzie�mi.
� To bardzo mi�o z twojej strony, mamo. Zobacz� jeszcze. Przyrzek�am Clemowi� to znaczy powiedzia�am panu Stackpole�owi, �e mo�e jutro p�jd� popatrzy� na mecz krykieta, w kt�rym bierze udzia�. To nie takie wa�ne, oczywi�cie, ale jednak obieca�am� w ka�dym razie mog� pojecha� do dzieci w poniedzia�ek, je�eli zostaniesz na posterunku.
� Masz jeszcze moc czasu, gdyby� mia�a ochot� pojecha� dzisiaj. Jestem pewna, �e pan Stackpole ci� zrozumie.
� Wol� od�o�y� to do poniedzia�ku � powiedzia�a Janet nieco ch�odno, bo zacz�a si� domy�la�, jakie pobudki kieruj� te�ciow�.
Do czego nie odwa�y� si� posun�� �Przegl�d Naukowy�
Jack Westermark od�o�y� �Przegl�d Naukowy Ameryki� i wbi� spojrzenie w blat biurka. Przy�o�y� r�k� do piersi i sprawdzi�, jak bije mu serce. W pi�mie by� artyku� o nim, ilustrowany zdj�ciami zrobionymi w Instytucie Bada� Psychicznych. Ten przemy�lany artyku� r�ni� si� diametralnie od innych sensacyjnych i p�ytkich relacji prasowych, okre�laj�cych Westermarka jako �cz�owieka, kt�ry bardziej ni� Einstein zrewolucjonizowa� nasze poj�cie o wszech�wiecie�. Z tego te� powodu stanowi� wi�ksz� rewelacj� i porusza� pewne aspekty sprawy, kt�rych sam Westermark nie wzi�� jeszcze pod uwag�.
Rozmy�laj�c nad wnioskami artyku�u, odpoczywa� teraz po wysi�ku, jakiego tu na Ziemi wymaga�o od niego czytanie, a Stackpole siedzia� przy kominku pal�c cygaro i czekaj�c, a� Westermark b�dzie got�w dyktowa�. Zwyk�e czytanie pisma urasta�o do rozmiar�w wyczynu w czasoprzestrzeni i wymaga�o wsp�pracy i porozumienia. Stackpole w odmierzonych odst�pach czasu przewraca� strony, a Westermark czyta�, kiedy le�a�y p�asko przed nim. Sam nie m�g� ich przewr�ci�, poniewa� w swoim w�skim wycinku czasoprzestrzeni nie by�y w danej chwili przewracane, dla jego palc�w by�y jak pokryte szklist� pow�ok� � co stanowi�o z�udzenie optyczne, reprezentuj�ce niepokonan� inercj� kosmiczn�.
Inercja ta nadawa�a osobliwy po�ysk r�wnie� powierzchni biurka, w kt�re si� Westermark wpatrywa�, zg��biaj�c w my�lach tezy artyku�u z �Przegl�du Naukowego�.
Autor artyku�u zacz�� od przytoczenia fakt�w, po czym nadmieni�, �e wskazuj� one na istnienie �czas�w lokalnych� w r�nych punktach wszech�wiata; gdyby tak by�o rzeczywi�cie, mo�na si� spodziewa� nowego wyt�umaczenia zjawiska ucieczki galaktyk oraz rozbie�no�ci w ocenach wieku wszech�wiata (i oczywi�cie stopnia jego z�o�ono�ci). Nast�pnie autor zaj�� si� problemem, kt�ry nurtowa� tak�e innych naukowc�w mianowicie, dlaczego Westermark zatraci� czas ziemski na Marsie, a nie zatraci� czasu marsja�skiego po powrocie na Ziemi�. Fakt ten bardziej ni� cokolwiek innego wskazywa�by na to, �e �czasy lokalne� nie dzia�aj� w spos�b mechaniczny, ale r�wnie�, przynajmniej do pewnego stopnia, w spos�b psychiczno�biologiczny.
W blacie biurka, jak w lustrze, Westermark ujrza� siebie w chwili, gdy go prosz�, �eby ponownie polecia� na Marsa, wzi�� udzia� w drugiej wyprawie na t� planet� rdzawych piask�w, gdzie struktura czasoprzestrzeni w jaki� tajemniczy i niepokonany spos�b wyprzedza ziemsk� norm� o 3,30 minuty. Czy jego zegar wewn�trzny zn�w by si� przesun�� naprz�d? Co by si� sta�o z po�yskiem otaczaj�cym wszystko na Ziemi? I jakie by�yby skutki stopniowego wyzwalania si� spod �elaznych praw, wed�ug kt�rych �y�a ludzko�� od swego zamierzch�ego, plejstoce�skiego dzieci�stwa?
Niecierpliwie wybieg� my�lami w przysz�o�� wyobra�aj�c sobie dzie�, w kt�rym Ziemia b�dzie siedliskiem wielu �czas�w lokalnych�, pok�osia licznych podr�y po bezkresach kosmosu � te bezkresy rozci�gaj� si� r�wnie� w czasie � wtedy owa ma�o zrozumia�a koncepcja (Mc Taggart w og�le poda� w w�tpliwo�� jej realno��) wejdzie w sfer� mo�liwo�ci pojmowania cz�owieka. W ten spos�b ludzko�� posiad�aby najwi�ksz� tajemnic� bytu: mo�no�� zrozumienia nurtu, w kt�rym rozgrywa si� istnienie, podobnie jak sen rozgrywa si� w pierwotnych granicach umys�u.
Tak� ale� czy ten dzie� nie unicestwi zarazem lokalnego ziemskiego czasu? I w�a�nie on, Westermark, to rozpocz��. Istnieje tylko jedno wyt�umaczenie: �czas lokalny� nie jest wytworem si� planetarnych � autor artyku�u w �Przegl�dzie Naukowym� nie odwa�y� si� posun�� a� tak daleko � �czas lokalny� jest wy��cznie tworem psychiki ludzkiej. Ten zagadkowy, najtajniejszy tw�r, kt�ry potrafi trzyma� si� okre�lonego, dok�adnego czasu nawet w�wczas, kiedy cz�owiek le�y nieprzytomny, jest na razie prowincjuszem, ale mo�na go b�dzie wychowa� na obywatela wszech�wiata. Westermark zrozumia�, �e jest pierwszym przedstawicielem nowego gatunku, kt�rego jeszcze przed kilkoma miesi�cami nie wymy�li�by nikt obdarzony najwi�ksz� nawet fantazj�. Jest uniezale�niony od wroga, bardziej ni� �mier� zagra�aj�cego wsp�czesnemu cz�owiekowi: od Czasu. Tkwi� w nim zupe�nie nowe mo�liwo�ci. Nadcz�owiek wkroczy� na scen�.
Nadcz�owiek z trudem poruszy� si� na krze�le. Siedzia� zatopiony w my�lach tak d�ugo, �e zdr�twia�y mu r�ce i nogi, a on nawet tego nie zauwa�y�.
Dok�adnie odmierzone w czasie refleksje o zasadniczym znaczeniu
� Dyktuj� � powiedzia� i czeka� niecierpliwie, a� polecenie dotrze w przepastn� otch�a� przy kominku, gdzie siedzia� Stackpole. To, co mia� do powiedzenia, by�o niezmiernie wa�ne, a mimo to musia�o czeka� na tych ludzi�
Jak to mia� w zwyczaju, wsta� i zacz�� chodzi� wok� biurka, m�wi�c szybkimi, urywanymi zdaniami. Mia�o to by� przes�anie dla ludzi na now� drog� �ycia�
� �wiadomo�� nie jest jednolita, ale wieloraka� w pocz�tkowym okresie rozwoju ludzko�ci mog�o istnie� wiele miar czasu� chorzy umys�owo cz�stokro� �yj� w czasie maj�cym inne tempo� Dla niekt�rych dzie� ci�gnie si� w niesko�czono�� Wiemy z do�wiadczenia, �e dzieci odbieraj� czas w krzywym zwierciadle �wiadomo�ci, powi�kszony i zniekszta�cony poza swoim punktem ogniskowym�
Na moment zirytowa�a go przera�ona twarz �ony w oknie, odwr�ci� si� od niej i kontynuowa�:
� �punktem ogniskowym� Ale cz�owiek w swojej ignorancji wci�� sobie wmawia�, �e czas ma charakter jednokierunkowego nurtu maj�cego przy tym t� sam� i niezmienn� pr�dko�� mimo i� fakty �wiadcz� o czym� wr�cz przeciwnym� Nasze wyobra�enie o nas samych� nie� to b��dne wyobra�enie sta�o si� podstawowym za�o�eniem �ycia�
C�rki c�rek
Matka Westermarka nie by�a na og� sk�onna do rozwa�a� metafizycznych, ale wychodz�c z pokoju zatrzyma�a si� w drzwiach i powiedzia�a do synowej:
� Wiesz, co mi czasami przychodzi na my�l? Jack wydaje si� taki obcy, cz�sto w nocy zastanawiam si�, czy m�czy�ni i kobiety z ka�dym pokoleniem nie oddalaj� si� od siebie coraz bardziej w sposobie bycia i my�lenia � zupe�nie jakby stanowili dwa odr�bne gatunki. Moje pokolenie dokona�o wielkiego wysi�ku, �eby doprowadzi� do r�wnouprawnienia obu p�ci, ale wygl�da na to, �e nic z tego nie wysz�o.
� Z Jackiem nied�ugo wszystko b�dzie dobrze � Janet us�ysza�a pow�tpiewanie w swoim g�osie.
� To samo my�la�am � o tym, �e m�czy�ni i kobiety coraz bardziej si� od siebie oddalaj� � kiedy zgin�� m�j m��.
Wsp�czucie, kt�re Janet zacz�a odczuwa�, nagle wyparowa�o. Wiedzia�a ju�, na jaki temat zejdzie teraz rozmowa i pozna�a ton, starannie oczyszczony ze wszelkich nutek litowania si� nad sob�, kiedy te�ciowa doda�a:
� Bob mia� pasj� szybko�ci. To go w�a�nie zabi�o, a nie ten g�upiec, kt�ry zajecha� mu drog�.
� Nikt przecie� nie wini� twojego m�a. Powinna� przesta� o tym my�le�.
� Ale sama chyba widzisz zwi�zek� Ca�y ten post�p. Bob, kt�ry chcia� zawsze, za wszelk� cen� by� pierwszy za zakr�tem, a teraz Jack� No c�, kobieta nic na to nie poradzi.
Zamkn�a za sob� drzwi. Janet bezwiednie wzi�a do r�ki list od nast�pnego pokolenia kobiet: �Dzi�kuj� za lalki�.
Decyzje i zwi�zane z nimi niespodziewane wypadki
By� ich ojcem. Mo�e jednak Jane i Piotr powinni wr�ci� do domu, mimo pewnego ryzyka. Janet sta�a przez chwil� w rozterce, a� nagle podj�a decyzj�, �e od razu rozm�wi si� z Jackiem. Jest taki dra�liwy, taki nieprzyst�pny, ale ona mo�e przynajmniej zobaczy�, co on robi, zanim mu przerwie.
Kiedy wysz�a do przedpokoju i ruszy�a do tylnych drzwi, us�ysza�a, �e wo�a j� te�ciowa.
� Chwileczk�! � odpowiedzia�a.
S�o�ce przebi�o si� przez chmury i spija�o wilgo� z ogrodu. Jesie� niew�tpliwie ju� nadesz�a. Janet skr�ci�a za r�g domu, obesz�a rabat� r� i zajrza�a do gabinetu m�a.
Wstrz��ni�ta zobaczy�a, �e zgi�ty wp� pochyla si� nad sto�em. R�kami zas�ania� twarz, spomi�dzy palc�w �cieka�y krople krwi i pada�y na otwarte stronice pisma.
W tej samej chwili u�wiadomi�a sobie, �e Stackpole ca�y czas siedzi oboj�tnie przy elektrycznym kominku.
Wyda�a st�umiony okrzyk i pobieg�a z powrotem do domu, zderzaj�c si� w drzwiach z matk� Jacka.
� Chcia�am w�a�nie� Janet, co si� sta�o?
� Mamo, Jack! Dosta� udaru albo mia� jaki� straszny wypadek!
� Ale sk�d wiesz?
� Pr�dko, musimy zadzwoni� do szpitala� musz� i�� do niego.
Pani Westermark chwyci�a Janet za r�k�.
� Mo�e lepiej zostawmy to panu Stacpolowi, dobrze? Boj� si�, �e�
� Mamo, musimy zrobi�, co w naszej mocy. Wiem, �e nie jeste�my kompetentne, ale� Prosz� ci�, pu�� mnie.
� Nie, Janet. My� to jest ich �wiat. Boj� si�. Przyjd� tu, je�eli b�d� nas potrzebowa�.
Ogarni�ta panik�, trzyma�a Janet kurczowo za rami�. Przez chwil� patrzy�y na siebie nieprzytomnie, jakby widz�c przed sob� zupe�nie co innego, potem Janet wyrwa�a si�.
� Musz� do niego i�� � powiedzia�a.
Przebieg�a przez hall i otworzy�a gwa�townie drzwi gabinetu. Jej m�� sta� teraz przy oknie w drugim ko�cu pokoju, z nosa p�yn�a mu krew.
� Jack! � krzykn�a.
Kiedy bieg�a do niego, co� niewidzialnego uderzy�o j� nagle w czo�o. Zatoczy�a si� i wpad�a na rega� z ksi��kami. Grad mniejszych tom�w z g�rnej p�ki posypa� si� na ni� i wok� niej. Stackpole z okrzykiem przera�enia zerwa� si� upuszczaj�c notes i pobieg� do niej wok� biurka. Nawet w chwili kiedy bieg� jej na pomoc, zerkn�� na zegarek i zanotowa� w my�lach dok�adny czas: 10:24.
Pomoc po godz. 10:24 i zacisze pokoju
W drzwiach ukaza�a si� pani Westermark.
� Prosz� sta� w miejscu � krzykn�� Stackpole � bo b�d� nowe k�opoty! Janet, widzisz, co� narobi�a. Wyjd� st�d, prosz� ci�. Jack, ju� do ciebie id� � B�g jeden wie, co prze�ywa�e� pozostawiony bez pomocy przez trzy i jedn� trzeci� minuty!
Zagniewany podszed� i stan�� na odleg�o�� ramienia od swojego pacjenta. Rzuci� na biurko chusteczk� do nosa.
� Prosz� pana� � zacz�a od progu matka Jacka, obejmuj�c wp� synow�.
Odwr�ci� si� i rzuci� przez rami�:
� R�czniki, szybko! Prosz� zadzwoni� do Instytutu po karetk� i, niech si� po�piesz�.
Zanim min�o po�udnie, Westermark le�a� ju� w zacisznym pokoju, a karetka z lekarzem, kt�ry udzieli� mu pomocy, czyli po prostu zatamowa� krew p�yn�c� z nosa, odjecha�a. Stackpole zamkn�� za lekarzem drzwi, odwr�ci� si� i zmierzy� wzrokiem obydwie kobiety.
� Uwa�am za sw�j obowi�zek ostrzec panie � powiedzia� z naciskiem �e nast�pny taki wypadek mo�e by� �miertelny. Tym razem usz�o nam prawie na sucho. Ale je�eli zn�w zdarzy si� co� podobnego, b�d� musia� zaleci�, aby pana Westermarka zabrano z powrotem do Instytutu.
Nowa definicja przypadku
� Nie b�dzie chcia� tam wr�ci� � powiedzia�a Janet. � Poza tym jeste� �mieszny, to by� zupe�ny przypadek. A teraz chc� i�� na g�r� i zobaczy�, jak si� Jack czuje.
� Zanim p�jdziesz, pozw�l sobie powiedzie�, �e to, co si� zdarzy�o, to nie by� przypadek � w ka�dym razie nie w zwyk�ym sensie tego s�owa, skoro skutek swojego wtargni�cia widzia�a� przez okno, zanim jeszcze wesz�a� do pokoju. Mo�na ci mie� za z�e�
� Ale� to nonsens� � zacz�y obie kobiety naraz. Janet m�wi�a dalej: � Nigdy bym tak nie wpad�a do pokoju, gdybym nie zobaczy�a przez okno, �e Jackowi co� si� sta�o.
� Zobaczy�a� skutek swego p�niejszego wtargni�cia.
Z westchnieniem ci�kim jak j�k, matka Jacka powiedzia�a:
� Nic z tego nie rozumiem. Na co wpad�a Janet, kiedy wbieg�a do pokoju?
� Wpad�a, prosz� pani, na miejsce, w kt�rym jej m�� sta� 3,3077 minuty temu. Chyba zrozumia�y ju� panie ten podstawowy problem