14924

Szczegóły
Tytuł 14924
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

14924 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 14924 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

14924 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

JENNY V т ^ Felek puchaty kłębusz л Przekład Renata Stasińska-Soprych Ilustracje Susan Hellard EGMONT Specjalne podziękowania dla Maty Hoopper i dla Daisy - innego puchatego kotka Tytuł oryginału: Jenny Dale's Kitten Tales - Felix the Fluffy Kitten First published 1999 by Macmillan Children's Books, England Copyright O Working Partners Limited 1999 Illustrations copyright © Susan Hellard 1999 Copyright © for the Polish edition Egmant Polska Warszawa 2000 X**^*\ (І FILIA % x \ ^ л mm Ol \\ h 13 s) ц Redakcja: Katarzyna Biegańska V* _ *v Korekta: Bożenna Jakowiecka N^rako*^ 32AĄh Wydanie polskie Egmont Polska Sp. z o.o. 2000 00-810 Warszawa, ul. Srebrna 16 tel. (022) 625 50 05 ISBN 83-237-0768-5 Druk: PWP „Gryf' Ciechanów *:- # & Rozdział pierwszy 0SL śtM *:- Jodie Taylor obudziła się i natychmiast przypomniała sobie, co to za dzień. Wyskoczyła z łóżka i w piżamie zbiegła ze schodów. - Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin, śpioszku! - powiedziała mama, gdy Jodie wpadła do kuchni. - Już miałam cię zbudzić. Zaspać dzisiaj, a to dobre! 5 - Obudziłam się już o piątej. Byłam ciekawa, jakie prezenty dostanę - powiedziała Jodie, przecierając oczy. - Ale potem się zdrzemnęłam. Do kuchni wszedł tata, ubrany w płaszcz. - Wszystkiego najlepszego, kochanie! - Spojrzał na zegarek. - Mam jeszcze akurat chwilkę, żeby zobaczyć, jak rozpakowujesz prezenty. Jodie spojrzała na stos kartek z życzeniami i prezentów, który piętrzył się obok przygotowanego śniadania. Usiadła i zaczęła je otwierać. Był tam jasnoróżowy sweterek od niani, gra komputerowa od wujka Jacka i plecak w kształcie jagniątka od cioci Joyce. Ale nic od mamy i taty. 6 Jodie popatrzyła na nich, zaskoczona. Wtedy tata mrugnął do mamy. - Teraz otwórz kartki z życzeniami - powiedział tata. Jodie zabrała się do otwierania. Kartek było osiem - tyle samo, ile skończyła lat. Na spodzie stosu leżała zwyczajna, brązowa koperta z wypisanym imieniem Jodie. Dziewczynka pokręciła gjową. - To nie wygląda jak kartka z życzeniami. Pan Taylor obejrzał kopertę. - Nie wygląda na nic innego. - Wygląda jak rachunek - powiedziała pani Taylor, próbując się nie uśmiechać. 7 Jodie otworzyła kopertę i wyjęła z niej mały kawałek białego papieru. Było na nim napisane: Za/72, jeden kotek. Dziewczynka spojrzała zdziwiona na mamę i tatę. - Co to znaczy? 8 - To znaczy - odpowiedziała mama, już nie kryjąc uśmiechu - że twój tata i ja kupiliśmy ci na urodziny kotka i że później pójdziemy go odebrać. Jodie pisnęła z zachwytu. - Naprawdę? To było to, o czym od dawna marzyła, ale rodzice wciąż mówili „nie". Aż do tej chwili! Pan Taylor zapiął płaszcz. - Po szkole mama zabierze cię do pani Dent, która ma malutkie kotki -powiedział. Pocałował Jodie w czoło. - Muszę się pośpieszyć. Miłego dnia! - I wyszedł do pracy. - Kotek - westchnęła zadowolona Jodie. - Prawdziwy mały kotek. -Uściskała mamę. 9 - Tata i ja uważamy, że jesteś już dość duża, żeby troszczyć się o swoje własne zwierzątko - powiedziała pani Taylor z uśmiechem. - Tak, tak, jestem! - zapewniła Jodie. - Więc dbanie o kotka będzie twoim obowiązkiem - mówiła dalej pani Taylor. - Wiesz, jak bardzo jesteśmy zajęci, i ja, i twój tata. Nie mamy czasu karmić i zabawiać zwierzątka, wysłuchiwać skarg, że cię podrapało po buzi, ani sprzątać po nim. - Nie będzie żadnego sprzątania -zaznaczyła Jodie. Sporo wiedziała o zwierzętach, a najwięcej o kotkach. - Kotki są naprawdę czyste. Mamy uczą je tego już od urodzenia. 10 - Miło mi to słyszeć - stwierdziła pani Taylor, odwracając się do zlewu, żeby przetrzeć go do połysku. - Bo wiesz, jak bardzo nie lubię nieporządku. Jodie znała już zamiłowanie swojej mamy do czystości, więc prawie jej nie słuchała. Będzie miała kotka! Będzie miała swojego własnego kotka. Nie mogła się doczekać! *:- *:« * Rozdział drugi te*- *Ł*Ł W4» Чи» ^p<P - Ojej, wszystkie są śliczne! - powiedziała Jodie, gdy pięć maleńkich kotków baraszkowało u jej stóp. Trzy kociaki były szare i puchate, jak ich mama, a dwa - słodziutkie czarno--białe z różowymi noskami. Jodie głęboko westchnęła. - Nigdy nie zdołam wybrać jednego! - Pochylała się i podnosiła kotki po kolei. - Och, nie wiem! 12 Mama uśmiechnęła się. - Pani Dent, czy może nam pani pomóc? - Wszystkie są miłymi, czystymi ko-ciątkami - powiedziała pani Dent. - Ale o te krótkowłose, czarno-białe łatwiej będzie dbać. Szare, długowłose kotki wymagają o wiele więcej czesania. - Nie mam nic przeciwko temu -zapewniła Jodie. - Cudownie będzie czesać swojego kotka. - Podniosła jednego z szarych puchatków. - Ten ma najbardziej niebieskie oczy. I jest naprawdę puchaty. Kotek spojrzał na Jodie i miauknął: - Wybierz mnie! Jodie zaśmiała się i postawiła go na podłodze, żeby móc znowu spojrzeć 13 na pozostałe. Ale wciąż wracała do tego najbardziej puszystego. Kotek podszedł do dziewczynki i otarł pyszczek ojej nogę. - Wyglądasz miło - zamruczał. - Będę tęsknił za mamą, za braciszkami i siostrzyczkami, ale i tak chętnie pójdę z tobą do domu. - Będziesz musiała zebrać myśli, kochanie - powiedziała mama Jodie. 14 - Pani Dent na pewno ma wiele innych zajęć. Jodie patrzyła na baraszkujące kociaki. Każdy starał się wyglądać naj-słodziej. - Zdecyduj się, Jodie - nalegała mama. Najbardziej puchaty kotek wdrapał się na but dziewczynki, miaucząc do niej. I... cóż, jeśli koty mogą się uśmiechać, to właśnie on to zrobił. Jodie zmiękło serduszko. - No dobrze, chcę... - wzięła głęboki oddech i podniosła puchatego kotka - tego! Już go kocham najbardziej na świecie! Zachwycony kotek wtulił główkę w szyję Jodie. 15 - Dobry wybór - zamruczał. - Wreszcie - powiedziała pani Taylor. - Jak go nazwiesz, kochanie? - zapytała z uśmiechem pani Dent. Jodie długo się namyślała. - Felek - odparła. Przytuliła kociąt-ko. -Jesteś moim puchatym Felkiem. Zmęczony kocimi igraszkami, Felek zamknął oczy, wtulił nos w ramię Jodie i zasnął. Mama ułożyła go w nosidełku dla zwierząt, które wcześniej kupiły w sklepie zoologicznym. Jodie spojrzała na swojego śpiącego kotka i uśmiechnęła się. - Popatrzcie - powiedziała - jest tak puchaty, że trudno dojrzeć, w którą stronę się odwrócił. 16 - Rzeczywiście ma piękne, długie futerko - zgodziła się pani Dent. - Najdłuższe, jakie kiedykolwiek widziałam. Będziesz potrzebowała specjalnego grzebienia do wyczesywania go. I trzeba go szczotkować codziennie. - Pani Dent zapisała na kartce dokładne wskazówwki dla Jodie. Dziewczynka podziękowała jej i dała Felkowi lekkiego prztyczka, zanim zamknęła koszyk. Feliks zamruczał, nie budząc się. Jakie milutkie życie będzie miał u tej nowej rodziny... Po drodze do domu Jodie z mamą wstąpiły do sklepu Wspaniałe Zwierzaki Реагсе'а przy głównej ulicy. - O, przyniosłaś swojego kotka - powiedział właściciel sklepu, pan Pearce. Felek pozwolił wyjąć się z koszyka, położyć na ladzie i pokazać. - Piękny kociak - zachwycił się pan Pearce. -1 jakie ma cudowne futerko. Feliks czyścił sobie futerko, mrucząc głośno. Można przywyknąć do tych wszystkich pochwał! Jodie skinęła gjową, zadowolona. - Jest śliczny, prawda? 18 - Nie chcesz czasem go sprzedać? - zażartował pan Pearce. - W żadnym razie - powiedziała Jodie. - Przy szły śmy tutaj, żeby kupić specjalny grzebień do czesania długowłosych kotów. - Podała panu Pearce'owi kartkę od pani Dent z zapisanym typem grzebienia. - Niestety, nie mam takiego - powiedział pan Pearce. - Ale zamówię 19 go dla ciebie. Zapisz mi swój numer telefonu. Zadzwonię, kiedy już będzie. - Mam nadzieję, że to nie potrwa długo - westchnęła mama Jodie, zapisując numer. - Nie chcę, żeby kocie kłaczki rozniosły mi się po całym domu! Pan Pearce połaskotał Felka za uszkami. - Przy tak długim futerku jak to wkrótce wyczeszecie z niego tyle kłaczków, że wystarczy na cały wełniany sweter! - zażartował. Jodie zaśmiała się. - Chcę po prostu, żeby ładnie wyglądał. - Powiem wam coś - stwierdził pan Pearce. - On jest takim pięknym ko- 20 ciakiem, że chciałbym zrobić mu zdjęcie i umieścić je na wystawie mojego sklepu. Jestem pewien, że przyciągnąłby uwagę wielu przechodniów. W zamian dałbym wam grzebień i ładną nową obrożę. Co wy na to? - Świetnie! - powiedziała Jodie. - Możemy, mamo? - Nie widzę przeszkód. Feliks zaczął czyścić sobie pyszczek, żeby jak najlepiej wyglądać na fotografii. - Może wybierzesz obrożę, kiedy ja pójdę po aparat? - powiedział pan Pearce. Jodie przykładała Felkowi raz czerwoną, raz zieloną obrożę, wreszcie wybrała czerwoną. Właśnie wkłada- 21 ła mu ją ostrożnie, kiedy wrócił pan Pearce ze swoim aparatem. Felek po prostu uwielbiał być w centrum uwagi. Teraz wszyscy w sklepie patrzyli na niego. - Czy tak będzie dobrze? - mruczał, patrząc przez ramię i prężąc uniesiony w górę ogonek. - Albo tak -miauknął, przewracając się na grzbiet i patrząc swoimi dużymi, niebieskimi oczkami do góry, prosto w aparat. - Widzieliście już coś tak słodkiego? - On chyba wie, że robię mu zdjęcie - powiedział pan Pearce z uśmiechem. - Pozuje jak model. Myśli, że jest jednym z tych supermodeli. „Supermodeli? Raczej superkocia-ków" - pomyślał Felek. «-«• *:• Rozdział trzeci *:- *:- ## i»» - Musisz postarać się trzymać Felka z dala od tej sofy, Jodie - powiedziała pani Taylor kilka dni później. Jodie właśnie przyszła ze szkoły i siedziała z Felkiem na ręku, oglądając telewizję. Pani Taylor dotknęła sofy wilgotną ścierką i zmarszczyła brwi, kiedy zobaczyła na niej szare włosy. 23 - Nowy garnitur, w którym tata usiadł tu dziś rano, też był cały szary - mówiła dalej. - Przykro mi - powiedziała Jodie. - Spróbuję później wyczesać z sierści Felka trochę kłaczków, które już wypadły. - Zamierzała robić to starą niebieską szczotką do włosów, dopóki nie dostanie w sklepie zoologicznym specjalnego grzebienia. Mrucząc pod nosem, pani Taylor poszła po stojący w kącie odkurzacz. - A ten stary odkurzacz jest beznadziejny - dodała. - Może ja nim odkurzę - zaproponowała Jodie. Czuła się winna z powodu dodatkowych prac, jakich futerko Felka przysparzało mamie. 24 Pani Taylor pokręciła głową. - Jest dla ciebie o wiele za ciężki, kochanie. Prawdę mówiąc, jest za ciężki też dla mnie! - Włożyła wtyczkę do kontaktu i włączyła wielką, starą maszynę. Felek, który drzemał spokojnie, usiadł wyprostowany. Co tak strasznie ryczy? Zeskoczył i rzucił się na schody. Bladoszare kłaczki zawisły w powietrzu, gdy przebiegał... Była sobota. Jodie właśnie się kąpała. Tego ranka nie musiała spieszyć się do szkoły, więc mogła bawić się ze swoim kotkiem przez cały dzień. Felek postanowił dotrzymać jej towa- 25 rzystwa, kiedy będzie myła się pod prysznicem, i teraz kulił się na krawędzi wanny. Skakał na boki, chwytając łapką krople wody. - Dlaczego nie mogę złapać tych małych, okrągłych rzeczy? - miauczał piskliwie. To było nieznośne! Jodie zakręciła wodę i rzuciła Felkowi do zabawy kulkę piany mydlanej. Kotek spojrzał na białą pianę. Wyciągał łapkę, ale drobinki, których dotykał, zdawały się znikać. Bardzo dziwne! Pochylił się, żeby powąchać tę dziwną rzecz, i szybko się cofnął, zaskoczony. Kichał przy tym, gdyż mydlane bąbelki dostały mu się do nosa. Stracił równowagę i zjechał do wanny z bańką piany na nosku. 26 - Och, Felek! - krzyknęła Jodie. - iy głuptasku! - Nie mogła powstrzymać śmiechu, wyjmując Felka z wanny. Po chwili na dnie wanny zobaczyła kocią sierść. Chwyciła ścierkę i szybko wytarła wannę, zanim mama zauważy. Z dołu znów dobiegał dźwięk odkurzacza. 27 Felek był u państwa Taylorów ponad tydzień i czuł się tu już naprawdę dobrze. Ale był jeden wielki problem: jego sierść! Śliczne, gęste futerko Felka rozsiewało mnóstwo kłaczków wszędzie tam, gdzie kotek poszedł. A pani Taylor nie była z tego zadowolona. Jodie ubrała się i wzięła Felka do swojego pokoju. - Czas wyczesać trochę tych kłaczków - powiedziała do kotka, sadzając go na łóżku. Poszła poszukać starej niebieskiej szczotki do włosów. Ale gdy wróciła, Felka nie było. Po chwili zauważyła puszysty ogonek, gruby jak u wiewiórki, wystający spod kołdry. 28 - Widzę cię! - zawołała. Odgarnęła kołdrę i znalazła Felka skulonego, przyczajonego do skoku. Wystrzelił w powietrze, odbił się od jej pleców i wylądował na ramieniu. - Wróciłaś! Pobawmy się! - miauczał głośno. Gdy Jodie opadła na łóżko, chichocząc, w drzwiach pojawiła się mama. - Popatrz tylko na te włosy na twojej pościeli, Jodie - powiedziała, marszcząc brwi. - Lepiej zmień pościel. Chyba czas już zacząć szczotkować tego kotka? Gdybyś wyczesywała kłaczki, które mu wypadają, nie byłoby ich pełno w całym domu! - Właśnie zamierzałam, mamo, w tej chwili - powiedziała Jodie, pokazując szczotkę. Pani Taylor z westchnieniem wróciła do sprzątania. Jodie wzięła Felka na ręce i delikatnie zaczęła przeciągać szczotką po jego grzbiecie. Ale -zdaniem Felka - to zębate niebieskie stworzenie próbowało go atakować! 30 Obrócił się jednym skokiem. - Jak śmiesz! - syknął, gotów do walki ze szczotką. - No chodź, Feliks, musisz dać się wy czesać, inaczej oboje będziemy mieli kłopoty! - westchnęła Jodie. Właśnie wtedy odkurzacz znowu ucichł, a pani Taylor zawołała do niej z łazienki: - Jodie, zostaw na chwilę kotka i przyjdź tu, dobrze? Dziewczynka odłożyła szczotkę na łóżko i poszła do mamy. Felek skoczył na niebieskiego stwora, gryząc go i drapiąc. - A masz! - miauczał zadowolony. 31 - Był tu z tobą Feliks? - zapytała mama surowo, kiedy Jodie weszła do łazienki. Jodie skinęła głową. - Lubi siedzieć i patrzeć, jak myję zęby. - Tak myślałam - stwierdziła pani Taylor - bo widzę tu włosy, w umywalce i na ścierkach. - Potrząsnęła głową. - Gdziekolwiek spojrzę, wszędzie kłęby szarych kłaków! - Ale co mogę zrobić, mamo? - powiedziała Jodie. - Felek nie poradzi nic na to, że linieje. - Mam wrażenie, że od tygodnia w ogóle nie przestaję sprzątać - narzekała pani Taylor. - Odkąd mamy Felka. - Nagle spojrzała na szczotecz- 32 kę do zębów. - To już przekracza wszelkie granice! - krzyknęła. - Włosy na mojej szczoteczce do zębów! - Może specjalny grzebień, który zamówiłyśmy w sklepie zoologicznym, pomoże choć trochę - powiedziała zmartwiona Jodie. Mama pokiwała głową. - Mam nadzieję, bo jestem strasznie zmęczona ciągłym sprzątaniem po tym kocie. Jodie czuła się winna. Uciekła do swojego pokoju i patrzyła, jak Felek znów baraszkuje pod kołdrą, zostawiając za sobą chmurę szarego puchu. Miała tylko nadzieję, że kociak pozwoli się czesać nowym grzebieniem. Jeśli nie, będzie bardzo kiepsko... f *:-*:- фш Rozdział czwarty Kilka dni później mama zabrała Jodie po szkole do sklepu Wspaniałe Zwierzaki Реагсе'а. Pan Pearce zadzwonił wcześniej z wiadomością, że ma już specjalny grzebień. Gdy zbliżały się do sklepu, Jodie zauważyła, że zdjęcie Felka jest już wywieszone. - Popatrz, mamo! Tu jest Felek! Wygląda świetnie, prawda? Przystanęły obie i przyglądały się dużej fotografii, umieszczonej na środ- 34 ku wystawy. Felek był w swojej nowej obroży, z główką przechyloną, wyglądał cudownie! Napis nad zdjęciem głosił: EtecjfliA^tele -zwierzęta -pYZijchodzą do 'РВАЪС'Б'А Pani Taylor pokiwała głową. - Tak, wygląda ślicznie. - Lekko westchnęła. - Ale czasami nie mogę powstrzymać się od myśli, że wolałabym, żebyś wybrała któregoś z krótkowłosych kotków. - Nie mów tak, mamo! - zaprotestowała Jodie. - Kocham Felka. Jest najpiękniejszym kociątkiem na świecie! - Z całą pewnością najbardziej pu-chatym! - powiedziała pani Taylor. 35 Potem uśmiechnęła się. - Jest przepiękny i przepadam za nim. Gdy wchodziły do sklepu, Jodie spojrzała jeszcze raz na piękne zdjęcie Felka. Kto by pomyślał, że wybór najbardziej puszystego kotka może spowodować aż tyle kłopotów? 36 - Naprawdę chciałabym, żebyś dał się uczesać! - powiedziała Jodie. - Wiesz, to może być sposób na te wszystkie włosy. - Brrr - miauknął Felek. - Stwierdzam, że nie lubię rzeczy nazywanych grzebieniami i szczotkami, one plączą moje śliczne futerko. Po raz pierwszy Jodie wypróbowała specjalny grzebień dla długowłosych kotów poprzedniego dnia. Ale nie był to wielki sukces. Felek potraktował go dokładnie tak jak niebieską szczotkę. Teraz kociak tarzał się po dywanie, odsłaniając swój delikatny, puszysty brzuszek. Jodie położyła rękę na grzebieniu. Kryjąc go w dłoni, bardzo lek- 37 ko czesała koci brzuszek, zbierając włoski na plastikowych zębach. Felek zerwał się na równe łapy. Znowu ta rzecz! Miau! Skoczył na grzebień, chwycił go i porządnie ugryzł. - Och, Felek! - krzyknęła Jodie, zabierając mu grzebień. I tak był już dostatecznie pogryziony, gdyż Felek zaatakował go poprzedniego dnia. Kotek miał ząbki ostre jak igiełki. - No co, nie chcesz się bawić? -miauknął Felek. Jodie westchnęła, słysząc z dołu ryk odkurzacza-potwora. - Może pozwolisz mi się czesać, kiedy podrośniesz - powiedziała. Felek spojrzał na nią swoimi błękitnymi oczkami. Nie, on tak nie uważał... 'Waśnie wtedy na dole zabrzmiał dzwonek i odkurzacz szybko ucichł. Gdy pani Taylor otworzyła drzwi, Jodie usłyszała znajomy głos. Po chwili mama zawołała: - Jodie, przyszła pani Oberon. Zejdź i przywitaj się. 39 Jodie posadziła Felka. _ pani Oberon organizuje w tym roku szkolną uroczystość - wyjaśniła. - Jest moją nauczycielką. Trochę napuszona, ale tak naprawdę miła. - Oczywiście, bardzo chętnie pomogę przygotować szkolną uroczystość - mówiła pani Taylor, gdy Jodie wniosła Felka do pokoju. - Proszę tylko powiedzieć, co mogłabym robić. Elegancko ubrana nauczycielka siedziała na sofie. - Och, dziękuję - powiedziała. Uśmiechnęła się do Jodie. - Cześć, Jo-die. Śliczny kotek! - dodała na widok Felka. - Może podczas święta powinniśmy zorganizować konkurs kocich piękności. Na pewno by wygrał! 40 Felek zamruczał z zadowolenia. Polubił panią Oberon. Jodie z mamą odprowadziły nauczycielkę do drzwi i zaczekały chwilę, aż gość wyjdzie przez furtkę. - O nie! -jęknęła nagle pani Taylor. - Co się stało? - spytała Jodie, zmieszana. - Spódnica pani Oberon! - szepnęła mama. - Co z jej spódnicą? - spytała Jodie, zdezorientowana jeszcze bardziej. Nie zauważyła nic szczególnego. - Nie widzisz? - powiedziała mama, zamykając drzwi. - Cały dół spódnicy jest w szarych kłakach! Jodie wróciła do pokoju i spojrzała na sofę. Siedzenie też było całe szare. 41 W wielkim pośpiechu próbowała je wyczesać. - Chyba prosiłam cię już, żebyś trzymała tego kota z dala od sofy! -grzmiała mama. Felek, który dotąd siedział sobie właśnie w zakazanym miejscu, tylko spojrzał na rozgniewaną twarz pani Taylor i natychmiast zniknął pod sofą. - Strasznie niezręczna sytuacja! -mówiła dalej mama Jodie. - Co w ogóle pani Oberon sobie pomyśli, kiedy wróci do domu i zobaczy, że spódnicę ma całą pokrytą włoskami? Jodie, prawdę mówiąc, nie widziała nic złego w kocich włoskach na spódnicy. Ani na sofie, ani w łazience. Ale mama wzdychała ciężko. 42 - To przebrało miarę! Wiesz, dochodzę do przekonania, że ten twój kociak powinien mieszkać w garażu. - Mamo! - zaprotestowała Jodie. - Nie możemy mu tego zrobić! Felek, leżąc płasko pod sofą, pisnął z przerażenia. Sprawy zaszły za dale- 43 ко! Kotek - superkociak taki jak on -nie mógłby przecież mieszkać w jakimś garażu! - Po prostu nie wyobrażam sobie innego wyjścia - powiedziała pani Taylor. - On nie daje się czesać, nie chce trzymać się z dala od mebli... Wszystko, co mogę zrobić, kiedy jest tutaj, to sprzątać i sprzątać, od rana do wieczora! - Ależ mamo... - Jodie chciała coś powiedzieć, lecz zadzwonił telefon. Podniosła słuchawkę. - Ib Bill Pearce - ze sklepu Wspaniałe Zwierzaki Реагсе'а. Jak się ma twój puchaty kotek? - Hmm... dobrze - odparła Jodie, patrząc na mamę, która stała wciąż 44 z marsem na czole i zamierzała znowu odkurzać. - A czy nowy grzebień sprawił cud? - spytał pan Pearce. - Niezupełnie - powiedziała Jodie. - Właśnie z tego powodu, z powodu kłaczków, dzwonię do was - mówił dalej pan Pearce. - Czy mógjbym zamienić słówko z twoją mamą? Jodie oddała słuchawkę. Mama rozmawiała przez chwilę. Gdy skończyła, wyglądała na zaskoczoną. - Pan Pearce mówi, że w jego sklepie są jacyś ludzie, którzy chcą zobaczyć Felka - powiedziała. Słysząc swoje imię, Felek miauknął i wczołgał się jeszcze głębiej pod sofę. Zupełnie nie rozumiał, co się dzieje. 45 - Po co chcą go zobaczyć, mamo? - spytała Jodie. - Nie wiem - odparła mama - ale zaraz tu będą. - Włączyła odkurzacz. -Wszystko to brzmi bardzo tajemniczo. ** Rozdział piąty #:• - Dzień dobry - powiedziała Jodie nieśmiało, gdy pan Pearce wprowadził niskiego, uśmiechniętego mężczyznę i wysoką kobietę z rudymi lokami. - To jest pan Tomkins i jego asystentka, panna Spark - przedstawił gości pan Pearce. - Miło mi państwa poznać - powiedziała mama Jodie, ściskając ich 47 dłonie. - Choć nie całkiem rozumiem, dlaczego chcieli państwo zobaczyć Felka. Felek obserwował tę wizytę spod sofy. Czego ci ludzie od niego chcą? - PozWoli pani, że wyjaśnię - powiedział pan Tomkins, wchodząc dalej. - Moja asystentka, obecna tutaj panna Spark, była kilka dni temu w sklepie pana Реагсе'а і podziwiała zdjęcie Felka na wystawie... Felek, miaucząc cichutko, wyszedł spod sofy. - Oto jestem! Goście aż krzyknęli z podziwu. - Jaki słodki! - zawołała panna Spark. Jej rude loki tańczyły wokół okrągłej twarzy. - Pan Pearce mówił 48 nam, że Felek jest najbardziej puszystym kotkiem, jakiego kiedykolwiek widział. - I z przyjemnością stwierdzam, że nie było w tym przesady! - dodał pan Tomkins. Jodie z dumą podniosła Felka. Wokół posypało się mnóstwo szarych kłaczków. Wszyscy patrzyli, jak powoli opadają na podłogę. Kąciki ust Jodie też opadały. Czy mama znów będzie zła? - Hmmm - powiedziała panna Spark. - Pan Pearce zdradził nam też, że macie sporo kłopotów z sierścią Felka. - Tak - westchnęła pani Taylor. Spojrzała na Jodie. - Tak naprawdę 49 wygląda na to, że odkąd mamy Felka, nie robię nic innego, tylko chodzę za nim i sprzątam. Nawet mój odkurzacz nie radzi sobie z kocią sierścią. - I to jest powód naszej wizyty! -wypalił pan Tomkins radośnie. - Czy mogę go przynieść, proszę pana? - spytała panna Spark. W jej głosie słychać było entuzjazm. 50 - Jeśli będzie pani tak uprzejma... Panna Spark podeszła do białego samochodu zaparkowanego przed domem. Po chwili wróciła, niosąc dziwną, lśniącą maszynę, na której bokach jasnoniebieskimi literami napisane było „Czarodziej". - Wygląda jak robot! -powiedziała Jodie, popatrując na duże srebrne pudło z dołączonymi ramionami. Felek zeskoczył z rąk Jodie i zbliżył się do maszyny. Co to za dziwny stwór! Zobaczył siebie w lśniącej powierzchni. Co za piękny kociak! - To - powiedział z dumą pan Tomkins -jest mój najnowszy wynalazek. To nie jest zwykły odkurzacz... Felek odskoczył od srebrnego stwora. 51 - To jest odkurzacz? - miauknął. - To jest ten odkurzacz - ciągnął pan Tomkins. - Lepszy niż jakikolwiek inny! - Spojrzał, rozpromieniony, na Jodie i jej mamę. - Nazwałem go Czarodziejem, bo czyści każdy dom jak magik! - Naprawdę? - Mama spojrzała tęsknie na maszynę. - Cóż, wygląda bardzo dobrze, ale... Pan Tomkins podniósł rękę. - Proszę pozwolić nam zademonstrować. .. - Zwrócił się do swojej asystentki: - Panno Spark, czy byłaby pani uprzejma włączyć Czarodzieja? - Oczywiście, panie Tomkins - odpowiedziała, a jej rude loki jakby przy tym drżały z niecierpliwości. 52 Felek zastanawiał się, czy nie powinien uciec. Słyszał przerażające słowo „odkurzacz", a to zwykle oznaczało kłopoty. Ale w chwili, gdy się zdecydował, panna Spark włączyła maszynę. Srebrzysty stwór zaczął buczeć. Felek usiadł z przekrzywioną główką i przyglądał się, zadziwiony. Czemu to nie wydaje takich strasznie głośnych, ryczących dźwięków jak odkurzacz pani Taylor? Panna Spark zaczęła przesuwać jedno z długich gumowych ramion machiny po sofie. - Patrzcie tylko! - mama Jodie krzyknęła z zachwytu. Obicie sofy wyglądało jak nowe! 53 Teraz panna Spark pchnęła maszynę po dywanie. _ Wystarczy lekko popchnąć, a Czarodziej jedzie gjadko po podłodze, zbierając każdy pojedynczy włos na swojej drodze - powiedziała. - Zbiera nawet te włosy, o których nie macie pojęcia! - zażartował pan Tomkins. Felek patrzył na srebrzystego stwora przesuwającego się bez przeszkód po dywanie. Stwór nie wyglądał na dzikie stworzenie, takie jak tamten odkurzacz. I naprawdę miło było przeglądać się w jego lśniącej powierzchni. Może powinni zostać przyjaciółmi... Kotek pobiegł w kierunku maszyny, wskoczył na nią i usiadł na swoim odbiciu. 54 - Felek wygląda jak kierowca! -zaśmiała się Jodie. Wszyscy uśmiechali się, patrząc na Felka. Siedział na Czarodzieju niczym figurka na dziobie statku. Jego mruczenie było prawie tak głośne jak buczenie odkurzacza. Kiedy panna Spark przejeżdżała koło Jodie, Feliks spojrzał w górę. - Hej, Jodie! - miauknął. - Fajna zabawa! Pani Taylor kręciła głową, poruszona, patrząc na całkiem czystą sofę i dywan. - Nigdy nie widziałam, żeby tu było tak czysto - powiedziała. - Przynajmniej odkąd mamy Felka. Jodie musiała się z tym zgodzie. - W dodatku - powiedziała panna Spark, wyłączając odkurzacz - Czarodziej wciąga też włosy i brud z powietrza, zanim gdziekolwiek opadną. - To fantastyczne!-krzyknęła Jodie. Gdy maszyna przestała chodzić, Felek zszedł i usiadł obok swojego nowego przyjaciela, z główką przechyloną na jedną stronę. 56 Pan Pearce zaczął klaskać. - Felek uważa chyba, że to on sam wysprzątał - powiedział. - Jest najcudowniejszy na świecie! - wykrzyknęła panna Spark. Felek był naprawdę zadowolony. Teraz, gdy jego srebrzysty przyjaciel wysprzątał wszystkie kłaczki, może pani Taylor zapomni o pomyśle wygnania go do garażu. Ale mama Jodie znów wyglądała na zmartwioną. - To niesamowita maszyna - powiedziała. - Bardzo bym chciała mieć taką, ale obawiam się, że po prostu nie możemy sobie pozwolić na nowy odkurzacz. Zwłaszcza że ten wygląda na drogi... - Och, wcale nie chcę, żeby pani go kupowała - powiedział pan Tomkins. Rozdział szósty шЛа. J00L «?«5 - Co takiego? - spytała zaskoczona pani Taylor. - Pozwoli pani, że wyjaśnię - powiedział pan Tomkins. - Chcielibyśmy, żeby Felek grał w naszych reklamach. Jodie wstrzymała oddech. - Ma wrodzony talent - ciągnął pan Tomkins. - Jeśli będzie reklamował Czarodzieje, sprzedamy ich tysiące! 58 Ojejku! - krzyknęła Jodie. Podniosła Felka i uściskała go. - Będziesz sławny! - szepnęła. Felek otarł się pyszczkiem ojej szyję. - To świetnie! - zamruczał. - Zawsze chciałem być superkotem! - Już widzę te plakaty - mówił pan Tomkins, zacierając dłonie ze szczęścia. - Będą mówić: Kup Czarodzieja - ostatecznego pogromcę kłaków! - Albo: Tak cichy, że nie wystraszy nawet kotka! - zaproponowała panna Spark. - Bardzo dobrze! - zawołał pan Tomkins. - Albo: Tak lekki, że nawet kotek może go pchać - doradził pan Pear-ce. - Jeśli nie macie nic przeciw te- 59 mu, że się wtrącam - dodał, czerwieniąc się trochę. - Dziękuję, panie Pearce! Jeszcze jeden świetny pomysł! - zawołał pan Tomkins. Zwrócił się do mamy Jodie: - Zapłacimy honorarium, oczywiście. No i Felek musi mieć własnego Czarodzieja w domu. Czy możemy zostawić pani ten egzemplarz? Jodie i jej mama stały w miejscu, zbyt zaskoczone, żeby cokolwiek powiedzieć. - Powiedzcie, że się zgadzacie! -miauknął krótko Felek. Chciał być superkociakiem. Chciał być sławny, i to już! Kilka tygodni później, pewnego wieczora Jodie, jej mama i tata siedzieli 60 razem przed telewizorem. Dziewczynka trzymała na rękach Felka. Kociak był już trochę większy, ale wciąż bardzo puchaty. - Pan Tomkins powiedział, że to będzie o wpół do szóstej - przypomniała Jodie. Spojrzała na zegarek. - Jest już prawie wpół. - Na razie dwadzieścia pięć po -stwierdził pan Taylor. Felek spojrzał na Jodie zdziwionymi jasnoniebieskimi oczami. Czemu ■■ wszyscy są tacy podenerwowani? Nawet tata Jodie przyszedł z pracy trochę wcześniej. - Czy wideo jest ustawione? - zapytał pan Taylor. Właśnie w tym momencie z holu dał się słyszeć hałas i jakaś pogodna kobieta wetknęła gjowę przez drzwi. Była to pani Bell. - Dzień dobry, pani Bell - zamiau-czał Felek. Lubił tę panią. Odkąd pan Tomkins zapłacił mnóstwo pieniędzy za występy Felka, pani Bell przychodziła codziennie, żeby wysprzątać dom. - Skończyłam sprzątać na górze -powiedziała pani Bell. - Czy mam teraz tutaj posprzątać? 62 - Och, pani Bell - powiedziała mama Jodie z uśmiechem. - Proszę najpierw przyjść i obejrzeć reklamę. Powinna być już za chwilę... - Jest! Tam jest! - przerwał jej okrzyk Jodie. - O, zobacz, Felek, jesteś tam! Jodie trzymała Felka na wprost telewizora, tak że widział siebie siedzącego dumnie na Czarodzieju. - Rozwiążesz nawet najbardziej włochaty problem za pomocą swojego Czarodzieja! - mówił gjos w telewizji. - On wyczyści twój dom jak magik! - Wyglądasz cudownie! - zawołała zachwycona Jodie. - Fiu, fiu! - powiedział Felek. Zeskoczył na podłogę i usiadł tak blisko 63 telewi2°ra, jak tylko się dało. - Taak, naprawdę wyglądam świetnie... Gdy reklama się skończyła, każdy westchnął z dumą. Felek zaś kichnął lekko i otrzepał się, robiąc wszystkim prysznic z szarych kłaczków. Tym razem jednak nikt go za to nie skrzyczał. Jodie zaśmiała się. - Możesz robić to, ile razy zechcesz, Felek - powiedziała. - Bo teraz ty za to płacisz. tsis? Kochamy kotki! Puchate i zabawr mruczące i gotowe do pISszczot a każdy ma swoją własną historię. Jodie zawsze chciała mieć puchatego kotka - a Felek jest najbardziej puchatym kotkiem, jakiego kiedykolwiek widziała. Bajeczne futerko Felka jest wszędzie, nawet w łazience! Czy mama Jodie przywyknie do życia z kocią sierścią, czy też Felek będzie musiał znaleźć sobie nowy dom? ISHvl 83-237-0768-5 9788323707684