473

Szczegóły
Tytuł 473
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

473 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 473 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

473 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Adam Junka JESIE� Powiedzmy sobie otwarcie - Miasto by�o brzydkie i szare, a na dodatek Pora Deszcz�w przysz�a wcze�niej ni� zwykle i wszystko ton�o w wodzie. Bloki na Zatorzu - pi�tnastopi�trowe kolosy, wygl�da�y jeszcze brzydziej, ni� zwykle. A zwykle wygl�da�y okropnie. Wiatr, spot�gowany przez nie�wiadomych tw�rc�w Blok�w ich budow�, kt�ra z dok�adno�ci� zupe�nie przypadkow� przypomina�a Wielki Kanion, zacz�� hula� i hula� ju� od tygodnia, ci�gn�c za sob� chmary li�ci, kt�re z daremnym wysi�kiem uderza�y o betonowy pancerz blok�w. Deszcz pada� nieustannie, zalewaj�c zapchane studzienki kanalizacyjne. Szare niebo wisia�o nad czarnymi blokami, kt�re mo�e i by�y szare. Deszcz pada�. Wszystko wygl�da�o jak zawsze i �adne znaki na ziemi i niebie nie zwiastowa�y p�niejszych wypadk�w, kt�re wstrz�sn�� mia�y ca�ym poznanym �wiatem. W takich to warunkach, Psiuman, m�ody szatyn, uzdolniony, ale jednocze�nie posiadaj�cy o sobie zbyt dobre mniemanie egocentryk i cynik, obudzi� si�. Pierwsz� rzecz�, jak� zrobi�, to stwierdzi�, �e na zewn�trz pada. Stwierdzenie to lekko go zdenerwowa�o, bo Psiuman nienawidzi� zimna i mroz�w, uwielbia� natomiast spokojnie le�e� na pla�y, trzymaj�c r�ce na gor�cych piersiach swojej panienki - Mady i popija� zimne piwo. Ta ca�a jesie� wkurwia�a go. A tymczasem w innej dzielnicy, w innym zak�tku Miasta, pojawi� si� Homer Kot. Pojawi� si� nagle, lecz nie zosta� zauwa�ony przez nikogo. Homer Kot popatrzy� w niebo, potem na swoje brudne trampki i u�miechn�� si�, patrz�c jak deszcz myje mu obuwie. Homer Kot by� m�odzie�cem lat oko�o dwudziestu, jedno oko mia� niebieskie, a drugie czarne. Mia� ciemne w�osy z zapuszczonymi baczkami. Homer Kot by� �redniego wzrostu, ubiera� si� zazwyczaj w zielony, rozci�gni�ty sweter oraz dziwne niebieskie d�insy. Na nogach, jak ju� wspomnieli�my, zwyk� nosi� stare trampki,a na nosie mia� ma�e okularki, spod kt�rych �ypa� raz czarnym, a raz niebieskim okiem. Ale gdyby�cie znali Homera Kota tak dobrze, jak ja, to wiedzieliby�cie, �e nie jest on zwyk�ym cz�owiekiem, tylko wiecznym w�drowcem , dla kt�rego s�owo" cel " jest s�owem obcym, a dla kt�rego jedynym celem jest w�dr�wka zawsze i zawsze przed siebie. A teraz Homer Kot pojawi� si� w Mie�cie w okre�lonym celu. Nie! Nie szukajcie tu sprzeczno�ci, jakkolwiek jest ona oczywista.Postarajcie si� zrozumie� -wszystko, co robi� Homer Kot, robi� okr�nym, kocim sposobem ,nie zwa�aj�c do ko�ca na rezultat, a przede wszystkim robi�c liczne przerwy na odpoczynek. Dobrze. Odpocznijmy na chwil�, nie chcemy si� przecie� przem�cza�, prawda m�j, skarbie? Prawda. W ramach odpr�enia pos�uchajcie: Gdzie� tam, tysi�ce kilometr�w dalej, w ch�odnej otch�ani Pacyfiku, lataj�ca ryba odda�a w�a�nie ka�. Jej produkty przemiany materii spad�y na dno po�o�one cztery tysi�ce metr�w g��biej. W por�wnaniu z takim spadkiem nasza historia jest niczym, nie b�d�my wi�c pyszni! Bo uwierzy� we wrongle to tylko kwestia czasu. Kt�rego� dnia po�o�ycie si� spa� i wtedy, w ciemno�ci us�yszycie jaki� ha�as. Pomy�licie, �e to mysz, ale to nie b�dzie mysz .Kt�rego� dnia wasz kot przyniesie wam co� w pysku. I to te� nie b�dzie mysz. To b�dzie martwy wrongiel. Uciekajcie! Wrongle s� wielko�ci palca wskazuj�cego, ale s� za to bardzo grube.S� niebieskie, ale ubieraj� si� w zielone kombinezony.Spod dw�ch d�ugich czu�ek �arz� si� ma�e, czarne �lepia. Wrongle cz�sto mieszkaj� w rurach kanalizacyjnych.A cz�sto te� nie.Dla przyk�adu mieszkaj� te� w piecykach gazowych.Najcz�sciej jednak preferuj� du�e, brudne rury kanalizacyjne, gdzie ze swoimi sprzymierze�cami - szczurami stworzy�y wielkie imperium zbrodni. Kt�rej� nocy obudzicie si�.Wstaniecie z ��ka i p�jdziecie do �azienki.Podejdziecie do wanny i odkr�cicie kran.Zachrobocze co�.I wtedy, zamiast wody, z kranu wyp�yn� wrongle.B�d� w�ciek�e i ��dne twojej krwi, a gdy rzuc� si� na ciebie nie b�dzie ju� dla ciebie ratunku.Gdy ogryz� ju� tw�j szkielet do czysta, cichutko wlez� na wann� i wejd� z powrotem do kranu.Nieprzerwanym strumyczkiem - w g�r� i do kranu.Strze�cie si� nieznanego! Nieuzasadniona agresja wrongli wobec ludzi jest faktem do dzisiaj nie wyja�nonym.Przyjrzyjmy si� wi�c z bliska bohaterskiej walce pewnego mieszka�ca Miasta z hord� rozszala�ych wrongli. Wacek by� na ganku.�eby dosta� si� do po�o�onego na dziesi�tym pi�trze mieszkania, musia� przej�c przez klatk� schodow� i wytrzyma� podr� w windzie pe�nej wrongli.. A wrongle swoim zwyczajem czai�y si� wsz�dzie. Ostatnio Wacek zabi� jednego, kt�ry chc�c dosta� si� do jego mieszkania, uczepi� si� jego torby z zakupami.Wacek zauwa�y� wrongla w ostatniej chwili i wyci�gn�� z kieszeni brzytw�.G�owa wrongla z cichym trzaskiem odpad�a od tu�owia i powoli sturla�a si� ze schod�w Min�� tydzie�, odk�d Wacek us�ysza� g�osy anio��w w kaloryferze.Wacek my�la�, �e to kolejny podst�p wrongli.Ale g�osy z kaloryfera by�y takie pi�kne! Wacek, wymachuj�c brzytw�, odp�dza� si� od szturmuj�cych wrongli.Zn�w zbudowa�y taran, by rozbi� jego drzwi.Wacek my�la� o kupieniu drzwi pancernych. Mieszkanie Wacka nie by�o buduj�cym przyk�adem mieszcza�skiej norki - dwa puste pokoje, �azienka i kuchnia.Z �azienki i kuchni Wacek nie korzysta�, bo nie m�g� - wszystkie otwory przyprowadzaj�ce wod� lub j� odprowadzaj�ce by�y przez niego dawno zacementowane lub ukr�cone.Dlatego w�a�nie wrongle nie mog�c dosta� si� do Wackowego mieszkania w ich ulubiony spos�b - przez rury - musia�y wymy�la� coraz to nowe sposoby na jego zdobycie. We wtorek Wacek nawi�za� ��czno�� radiow� z tymi z kaloryfera - Halo! - powiedzia� - tu Wacek.Potrzebuj� pomocy! - Halo? - odpowiedzia� mu w s�uchawce m�ski, przyjemny g�os - tu goodle! - Goodle? - zdziwi� si� Wacek - Oczywi�cie! - potrzebujesz pomocy, prawda ?!Masz k�opoty z wronglami? - Tak! Szalone! - Pomo�emy ci!- odpar� ten z kaloryfera Nadchodzi� wielki dzie� dla Wacka.Dzie�, w kt�rym sta� si� mia� prze�om.Dzie�, w kt�rym Wacek pozby� si� mia� wrongli. Wacek obudzi� si� ju� wczesnym rankiem - na zewn�trz pada�o. Wacek spojrza� na sufit, a potem na stos pustych konserw zgromadzonych w k�cie pokoju.K�tem oka dostrzeg� w nich jaki� ruch.Sekund� potem Wacek lecia� ju� wygi�ty w dzikim skoku w kierunku puszek.Gdy Wacek spad�, ich ostre kraw�dzie bole�nie wbi�y mu si� w cia�o.Wacek nie przejmowa� si� b�lem. Wrongiel - zwiadowca niepotrzebnie pr�bowa� si� ukry�.Brzytwa Wacka by�a dla niego kos� �mierci. Wacek sta� ko�o kaloryfera, nas�uchuj�c goodli. - Teraz? - spyta� - Teraz - odpowiedzia� goodel Wacek wzi�� do r�ki przygotowan� wcze�niej pi�� i przeci�� ni� kaloryfer.W rurze rozleg�o si� chrobotanie, a potem z kaloryfera wyskoczy�y goodle.Rzuci�y si� na Wacka i obali�y na ziemi�.Potem cicho otworzy�y drzwi, by wpu�ci� wrongle do mieszkania. I wtedy Wacek obudzi� si� z lekkim b�lem g�owy. Opowiem wam, co si� sta�o. Ot�, jak si� pewnie domy�lacie, Wacek by� szalony. Tak naprawd�, to �adne goodle nie istnia�y...Wacek je wymy�li�. Jego ob��d nie by� jednak gro�ny dla otoczenia, wi�c Wacek nie znalaz� si� w domu dla my�l�cych inaczej, lecz nawet uda�o mu si� dostawa� od pa�stwa skromn� rent� Podczas przecinania kaloryfera, z rury wyciek�a woda, a Wacek pomy�la�, �e s� to szturmuj�ce wrongle.To znaczy, oczy Wacka zobaczy�y ciekn�c� wod�, ale jego m�zg zinterpretowa� t� wod� jako niebezpieczne wrongle.Niewa�ne.W ka�dym razie, Wacek , chc�c wyci�gn�� z kieszeni brzytw�, odrzuci� na bok pi�� do przecinania metalu.Pech chcia�, �e odrzuci� t� pi�� niezbyt daleko od siebie, w wyniku czego po�lizgn�� si� na niej.Upadek spowodowa� wstrz�s m�zgu i chwilow� utrat� przytomno�ci.W wyniku tego znany nam stan �wiadomo�ci, tak zwana " normalno��"powr�ci�a do Wacka, co ten skwitowa� g�o�nym: " O, kurwa!" Nagle, jak bia�a mewa na tle czarnego nieba, b�ysn�a mu w g�owie my�l: " Nie jestem ju� �wirem !" A potem: " Cholera!Zabior� mi rent�!" Deszcz pada�. Woda z zapchanych studzienek zacz�a wylewa� na betonowe chodniki.A �e te by�y po�o�one nier�wno, w ich zag��bieniach zacz�y tworzy� si� ma�e wodospady, w wirach kt�rych przelewa�y si� wszelkie produkty cywilizacji:zapa�ki, papierki, kawa�ki psich g�wien, grzybki - psujki, klisze fotograficzne, namoczone paragony sklepowe i przede wszystkim tysi�ce ma�ych �yj�tek, kt�re wysz�y nieopatrznie ze swoich podziemnych, betonowych kryj�wek, by tu na powierzchni chodnika znale�� �mier� w ch�odnej kipieli spienionej wody. Zacz�o si� wielkie niszczenie formy. A gdzie� tam, w szarych blokach urz�d�w szeroko poj�tej u�yteczno�ci publicznej, gdzie �yje liczna populacja leniwych urz�dnik�w, tli�o si� �ycie.W por�wnaniu z Deszczem, Zimnem i Ch�odem na zewn�trz, wielkie te budowle wydawa�y si� gigantycznymi kopcami termit�w, w kt�rych, gnij�c we w�asnych sprawach i cieple, �yj� ich tajemniczy mieszka�cy, z jaki� powod�w boj�cy si� Si�y drzemi�cej za oknami, przejawiaj�cej si� w wyciu wiatru i rytmicznym uderzaniu deszczu o szyb�. Ale teraz by�o ju� po pi�tnastej i gromada urz�dnik�w zacz�a wychodzi�, ka�dy z nich zatopiony w my�lach tak chyba wa�nych, jak oni sami. A wewn�trz, opr�cz sprz�taczek, zosta� Homer Kot. Postanowi� si� tu przespa�. Nie czu� �adnych potrzeb, wi�c po�o�y� si� spa� Do snu szykowa� si� te� Psiuman, zapatrzony w deszcz padaj�cy na zewn�trz. Wacek puka� w rury kanalizacyjne. Robi� to od wielu chorych lat, twierdz�c, �e w ten spos�b wyp�oszy wrongle. Teraz po prostu nie chcia� niepokoi� s�siad�w, kt�rzy przyzwyczaili si� ju� do jego dziwactw. W ko�cu zasn�� i on, po raz pierwszy od lat zaznaj�c zdrowego, normalnego snu. I Miasto te� szykowa�o si� do spoczynku, otulaj�c swych mieszka�c�w ciep�� zas�on� bezpiecze�stwa. Chroni�c nie�wiadomych przed wiatrem i zimnem, wys�annikami Si� Chaosu. Deszcz pada� od samego rana. Autobusy prawie nie kursowa�y, gdy� ulice by�y zalane. Z rzadka przeje�d�a�a jaka� olbrzymia ci�ar�wka, pokonuj�c wod� z hukiem silnika. Ludzie w centrum handlowym przemykali od sklepu do sklepu, kryj�c si� przed deszczem. S�o�ce nie pojawia�o si� ju� w og�le, cho� czasem na widnokr�gu dostrzec mo�na by�o ma�y , bia�y kr��ek, kt�ry nik� za chwil� pod grub� warstw� czarnych chmur. Homer Kot obudzi� si� i stwierdzi�, �e jest g�odny. Z plecaka wyci�gn�� konserw�, otworzy� j� no�em i zjad�. Par� godzin potem Homer Kot zosta� wyrzucony przez sprz�taczk�. Znalaz� si� na zewn�trz. Wiatr przeszy� cia�o Homera Kota dojmuj�cym zimnem. Min�� kolejny dzie�, zdarzy�a si� kolejna katastrofa. Mieszka�cy Miasta wykonywali swoje zwyk�e, codzienne sprawy, w toku kt�rych zapominali o Bogu, Sztuce i Mi�o�ci. Min�� kolejny dzie�, w kt�rym nie powsta� �aden dramat, w teatrze nie przedstawiono �adnej sztuki i nikt nie zwr�ci� w zachwycie oczu ku niebu, czuj�c, �e w�a�nie zbli�a si� do poznania Tajemnicy. I zn�w zapada�a Noc Homer Kot znalaz� si� przed skwerem Pierwszych Mieszczan. Po�rodku skweru sta� pomnik "My�liciel"(kopia) My�licielowi kto� pomalowa� w�osy na fioletowo, a na pode�cie napisa� "Nie p�acz, o�le!", co Homer Kot mimo zmroku dobrze widzia� - B�dziesz tu sobie my�la� do ko�ca �wiata - powiedzia� - wok� ciebie zmieni si� wszystko, nast�pi potop, wojna, a ty tu b�dziesz siedzia� i my�la�. O czym my�lisz, kamienny �bie? - zapyta�. - A w�a�ciwie g�wno mnie to obchodzi - pomy�la�, zwin�� si� w k��bek i zasn�� na mokrej �awce. Deszcz pada�. Do d�ugiej listy rzeczy i organizm�w, kt�re mia� dzisiaj zmoczy�, Deszcz do��czy� i Homera Kota. Wacek wpatrywa� si� w cienie, widniej�ce na �cianie. �ar�wka o�wietla�a wszystko dok�adnie, ale z rzucanym przez ni� �wiat�em by�o co� nie tak. Promyki �wiat�a zagina�y si� i tworz�c elips� zawraca�y do �ar�wki. Cienie na �cianie wyd�u�a�y si� i p�cznia�y, obejmuj�c te promyki �wiat�a, kt�re nie zd��y�y wr�ci� do swojego gor�cego �r�d�a. Wackowi zrobi�o si� bardzo gor�co. W rogu pokoju, nieopodal stosu puszek, ciemno�� by�a najwi�ksza. Z czasem promienie �wiat�a zamiast w kierunku �ar�wki, zacz�y zagina� si� w kierunku ciemno�ci. �ar�wka odpowiedzia�a ciemno�ci zwi�kszeniem nat�enia �wiat�a i wszystko powr�ci�o do pierwotnego stanu, dop�ki ciemno�� z rogu pokoju...Wacek przesta� ogl�da� walk� �wiat�a z jasno�ci� i z pewnym przera�eniem stwierdzi�, �e od pewnego ju� czasu s�yszy chroboty dobiegaj�ce z kuchni .Pobieg� tam od razu, by zobaczy�, co jest �r�d�em ha�asu i zatrzyma� si� jak wryty. Rura kranu, z dawna ukr�cona i zatkana, zacz�a si� odgina�. Chrobotanie w jej wn�trzu zwi�kszy�o si�. Wacek, wiedz�c ju�, co z niej wylezie, rzuci� si� ku drzwiom. By�y zamkni�te. Na zewn�trz la�o.Mada obudzi�a si� z przeczuciem, �e jest w�a�nie poniedzia�ek, i �e ca�y cykl powtarza si� od nowa. Tydzie� jawi� jej si� jako w�� po�eraj�cy w�asny ogon, kt�rego za brzuch trzyma wi�kszy w�� - Miesi�c, kt�rego z kolei po�era gigantyczny gad - Rok, i tak dalej.Ale to by�o niewa�ne, Mada myli�a si�. Dzi� by� wtorek, ca�e te wynurzenia by�y bezsensowne Mada le�a�a w ��ku, gdy� nie chcia�o jej si� i�� do uczelni.Za pi�� minut odjedzie autobus. Trwa�a wielka ob�awa na szale�ca, kt�ry strzela� w�a�nie do tej ostatniej kursuj�cej linii. Ludzie b�d� o nim pami�ta�. Szaleniec ten na kr�tk� chwil� wynurzy� si� z otch�ani niebytu, swoimi czynami sprawi�, �e przez moment znali go wszyscy.Za chwil� umrze w zbiorowej �wiadomo�ci, ale teraz mia� swoje pi�� minut. Mada zazdro�ci�a mu tego wyj�tkowo. Mad� przera�a�a my�l, �e w zbiorowej �wiadomo�ci umrze za jakie� kilkadziesi�t lat, gdy nawet jej prawnuk, przecie� krew z krwi , nie b�dzie pami�ta� imienia swej prababci. A przecie� w niej, Madzie tli� si� jeden �ar my�li, pomys��w i ch�ci �ycia. Nikt nie chce przecie� umiera� niespe�niony. G�ow� Mady wype�nia�y teraz lu�ne my�li, dotycz�ce g�ownie jej ch�opaka Psiumana, z kt�rym m�zg Mady dokonywa� teraz najdzikszych perwersji. A teraz powinien nast�pi� ju� tych koniec porannych rozwa�a�, gdy cz�owiek wyszukuje dziesi�tki powod�w, dzi�ki kt�rym m�g�by nie wstawa� i nie zaczyna� ca�ej tej beznadziei, zwanej �yciem. Show musi trwa�, wszystko musi si� kr�ci�. Mada o tym nie wiedzia�a, ale niezale�nie od tego, czy osi�gnie w �yciu co�, dzi�ki czemu przetrwa w ludzkiej �wiadomo�ci, czy nie, jej istnienie mia�o sens, a w historii, kt�r� chc� opowiedzie�, Mada jest przecie� jedn� z g��wnych bohaterek. Wstawaj wi�c, kobieto! Czekaj� na ciebie rzeczy, o kt�rych istnieniu nie masz poj�cia!Wstawaj i id� do Psiumana, jak mia�a� to w planie, inaczej ko�a si� nie zamkn�, a cykl �ycia zaginie w bezmiarze Otch�ani, kt�ra otwiera ju� sw� paszcz�, by niczym wielka ryba po�kn�� zooplankton naszego �wiata, t� iskrz�c� si� drobink� �ycia!Od tego, jak wcze�nie wstaniesz, zale�y przysz�o�� Wszech�wiata! Zabawne. Od tego, jak wcze�nie wstanie, zale�y los Wszech�wiata. Pos�uchaj, co m�wisz, m�j skarbie. Uspok�j si�. ...Mada, Psiuman i Wacek ustawieni byli na p�aszczy�nie w taki spos�b, �e ich cia�a tworzy�y tr�jk�t r�wnoboczny, kt�rego �rodkiem by� Homer Kot. Psiuman obserwowa� Mad� i jaki� dw�ch innych m�czyzn. Jeden z nich, na nogach maj�cy bardzo zniszczone obuwie, przygl�da� si� jemu i Madzie. Z drugim dzia�o si� co� niedobrego. Wyba�uszy� oczy, jakby w panicznym strachu, i upad� na czarny dywan smolistej p�aszczyzny .Psiuman obserwowa� nieszcz�nika, nie czuj�c w og�le �alu i ch�ci pomocy. Psiuman nie czu� nic. Drgawki wstrz�saj�ce obserwowanym cz�owiekiem, usta�y nagle. Psiuman spojrza� z zainteresowaniem na niego. M�czyzna wzi�� do ust przestrze�, kt�ra wybrzuszy�a si� nagle, i zacz�� j� prze�uwa�, rosn�c i puchn�� okropnie. Psiuman... ...Wacek siedzia� w kucki w rogu pokoju. Wrongle t�oczy�y si� wko�o niego zwart�, niebiesk� mas� czu�ek i czarnych, �arz�cych si� �lepi. Wacek patrzy� w ich m�dre, czarne �lepia, w kt�rych dostrzeg� nagle Odpowied�. Wyja�nienie zagadki, tak teraz prostej i trywialnej, o�lepi�o go sw� przera�aj�c� jasno�ci�. Wacek zrozumia�, dlaczego wrongle atakowa�y ludzi, zrozumia� te�, co oznaczaj� Wiatr i Deszcz, niszcz�ce Miasto od tygodni. Odpowiedzi na wiele innych pyta� wirowa�y mu w g�owie, zlewaj�c si� w jedno z faluj�c� mas� podekscytowanych wrongli. Wacek zanurkowa� w otch�ani swojego umys�u, docieraj�c do jego czarnego serca, gdzie znajdowa�a si� Odpowied�. Kosmos ze swoj� przera�aj�c� niesko�czono�ci� zab�ys� w oczach Wacka, kt�ry wiedzia� ju� wszystko. Wacek sk��bi� si� w sobie, niczym k��bek ciemno�ci i eksplodowa�. Jego cia�o rozerwane zosta�o na tysi�ce kawa�k�w, ods�aniaj�c now� posta� - czarn� i l�ni�c�, skrz�c� si� grzyw� d�ugich w�os�w. Wrongle zacz�y pierzcha�, by uchroni� si� przed Jego rosn�c� si��, kt�ra zacz�a wype�nia� ca�y pok�j, mieszkanie, klatk� schodow� i blok gnij�c� ciemno�ci�. Wielki wybuch wstrz�sn�� Miastem. Setki ofiar. Ale to dopiero pocz�tek.Na zgliszczach bloku sta�o co� , co kiedy� nazywane by�o Wackiem; na zgliszczach bloku, w kt�rym mieszka� Wacek, sta� Niszczyciel Formy. Jego czarne spojrzenie pad�o na trupy poprzygniatane od�amami �cian, na spalone szcz�tki innych, na setki ludzi, kt�rzy mieli pecha znale�� si� w nieodpowiednim czasie i w nieodpowiednim miejscu. Niszczyciel Formy u�miechn�� si� z zadowoleniem. Deszcz z Wiatrem, czuj�c powr�t W�adcy, zacz�y szale�, niszcz�c wszystko, co stan�o im na drodze. Wezbrane wody przela�y si� na ulice, porywaj�c tysi�ce ludzkich istnie� w otch�a� Niebytu. Homer Kot patrzy� na eksploduj�cy blok. Opr�cz normalnego w takich wypadkach ognia, Homer Kot dostrzeg� te� Ciemno��. - A wi�c zacz�o si� ju� Wielkie Niszczenie Formy- powiedzia�, �cieraj�c z twarzy kropelki deszczu A on zabija� w porywie w�ciek�o�ci, czuj�c na twarzy lodowaty powiew wiatru Nienawi�ci, nios�cy �mier� jego wrogom. Czu� nienawi��, zmusi� si� do Niej, oczy�ci� dusz� ze wszystkich niedom�wie�, kt�re si� w niej zal�g�y, zn�w odzyska� utracon� czysto��. Zerwa� wszystkie uk�ady i zwi�zki, jakie istnia�y mi�dzy nim , a wami, �eglowa� po purpurowych niebach, nie czuj�c w sobie nic, poza pchaj�c� go do przodu na skrzyd�ach wiatru, czyst� energi� p�yn�c� z Nienawi�ci. Oto jest Niszczyciel Formy! Mada i Psiuman siedzieli sobie w budce na Stadionie. Stadion o tej porze roku by� cichy i pusty, tylko Wiatr i Deszcz hula�y po nim, �cigaj�c si� i wyj�c dziko. Ta cz�� Miasta po�o�ona by�a w dolinie, ale Stadion sta� na jej skraju, z budki, w kt�rej siedzieli Mada i Psiuman, wida� wi�c by�o ca�e blokowisko, zwane przez jego mieszka�c�w Osiedlem P�noc. W budce nie by�o zimno, gdy�, jak dowiedzia� si� kiedy� Psiuman, pod budk� bieg�a wielka rura ciep�ownicza. Co ta rura mia�a ogrzewa�, Psiuman nawet si� nie domy�la�. W ka�dym razie, Mada i Psiuman siedzieli sobie w budce na Stadionie, nie m�wi�c nic, s�uchaj�c w skupieniu wyj�cego na zewn�trz Wiatru. Mada mia�a ochot� na seks. Lubi�a kocha� si� w tej budce, Psiumanowi wszystko by�o jedno, gdzie b�dzie to robi�. Wiedzia�, o co chodzi Madzie, w ko�cu to ona zaproponowa�a mu spacer w t� przekl�t� pogod�. Psiuman wiedzia� o pragnieniu Mady, ale nie �pieszy� si�. Mieli mn�stwo czasu, a poza tym, Psiuman chcia� popatrze� na Deszcz i Wiatr niszcz�ce Stadion. Homer Kot siedzia� na �awce. W tym starym parku nikt nie powinien mu przeszkadza�, zw�aszcza po tym , co, jak Homer Kot wiedzia�, mia�o wkr�tce nast�pi�. Homer Kot zamkn�� oczy. Pie�ni innych �wiat�w nap�ywa�y mu do oczu, niczym olbrzymie, czerwone statki. Energia nap�ywa�a wraz z nimi. W ko�cu by�o jej tyle, �e zacz�a pulsowa� wok� niego na podobie�stwo olbrzymiej fali. Zapadaj�cy zmrok, rozrzedzony tylko dalekim po�arem, dodawa� tylko uroku centrycznym falom energii. A fale energii zacz�y si� odkszta�ca�, wp�ywaj�c na rzeczywisto��, kt�ra drga� zacz�a do rytmu narzuconej jej przez energi�. A rzeczywisto�� zdawa�a si� odlepia� od wzorca pierwotnego tak, �e w ko�cu nie mo�na by�o przypomnie� sobie punktu pocz�tku, bo przecie� nie mo�na sobie przypomnie� tego, czego nie znamy. Najpierw znikn�y otaczaj�ce Homera Kota drzewa, a potem znikn�� ca�y park. Znika�y bloki, samochody, ludzie i zwierz�ta, zostawiaj�c miejsce powi�kszaj�cej si� Nico�ci. W ko�cu znikn�o i Miasto, a ca�y Wszech�wiat wype�nia� ju� tylko Homer Kot Miasto spojrza�o w g��b siebie. Na �awce w parku nie by�o ju� Homera Kota. Znikn�� tak nagle, jak si� pojawi�. Homer Kot wype�nia� szczelnie nowy, pusty Wszech�wiat. I tak Homer Kot stworzy� najpierw my�l, kt�ra da�a pocz�tek przestrzeni i energii. Energia ta przekszta�ci�a si� w r�norodn� mas�. Masa skupi�a si� w jednym miejscu nowo stworzonej przestrzeni, by potem eksplodowa� i lecie� we wszystkich kierunkach, rozszerzaj�c tym samym przestrze�. W nowym Wszech�wiecie obowi�zywa� zacz�y prawa fizyki, bo tak chcia� Homer Kot. Po pewnym czasie z masy, energii i przestrzeni pod wp�ywem czasu i wielu si� dzia�aj�cych na nie, powsta�y galaktyki, uk�ady gwiezdne i planetarne, bo tak chcia� tego Homer Kot. A Homer Kot wybra� sobie jeden uk�ad planetarny z jedn�, ma�ej wielko�ci gwiazd�, daj�c� przyjemne, ciep�e �wiat�o. I zszed� Homer Kot na jedn� z planet, i tchn�� w ni� oddech �ycia, tworz�c warunki idealne dla bytowania istot oddychaj�cych tlenem. I stworzy� Homer Kot �ycie na planecie, kt�r� nazwa� Planet�. Organizmy �yj�ce na Planecie, nie r�ni�y si� niczym od organizm�w �yj�cych na Ziemi, gdy� wszystkie zwierz�ta zamieszkuj�ce wod�, l�dy i powietrza s� jedynie t�em zapewniaj�cym po�ywienie organizmom �wiadomym i inteligentnym - ludziom. Wi�c zszed� Homer Kot na jeden z kontynent�w Planety, le��cy na p�kuli p�nocnej i wyr�niaj�cy si� przewa�nie umiarkowanym klimatem. I upodoba� sobie Homer Kot krain�, kt�r� nazwa� Pomorzeczem, gdy� wszystkie jej rzeki wpada�y do p�ytkiego morza. By�a to pi�kna kraina. Przez �wierkowe i sosnowe lasy p�yn�y tam wartkie strumienie, wpadaj�ce do szerokich rzek. Ch�odne zimy i ciep�e lata umo�liwia�y �ycie bukom, d�bom, olchom, sosnom i �wierkom. W pobli�u w�d p�yn�cych, jak i stoj�cych - jezior, sadzawek i moczar�w, szumia�y cicho wierzby. Kraj pe�en by� wielkich las�w i bor�w, a tam, gdzie z rzadka wida� by�o rozleg�e, p�askie r�wniny, w�drowa�y nieprzeliczone stada �ubr�w i tur�w, za kt�rymi pod��a�y hordy wilk�w. W g�rzystych borach �y�y zaj�ce, jelenie, dziki i �osie, na kt�re polowa�y rysie, �biki, wilki. W le�nych wykrotach s�ycha� by�o porykiwania rosomak�w. W jeziorach mno�y�y si� liczne okonie, a w trzcinach tar�y si� pot�ne szczupaki, czaj�ce si� na olbrzymie stada leszczy, p�oci i uklei. W rzekach kr�lowa�y sumy, atakuj�ce nie tylko ryby, ale i mniejsze zwierz�ta, szukaj�ce w wodzie orze�wienia. I zszed� Homer Kot na najwy�sz� w Pomorzeczu g�r�, kt�r� nazwa� Rowoko�em. - St�d b�d� panowa�, maj�c oko na wszystko, gdy rozwija� si� b�dzie rodzaj ludzki. - powiedzia�. Homer Kot siedzia� na szczycie Rowoko�u, dumaj�c nad pi�knem i czysto�ci� tej krainy. Potem znikn��, tak nagle, jak si� pojawi�. Psiuman le�a� ze �ci�gni�tymi spodniami i patrzy� na Mad�, kt�ra ubiera�a si� powoli i w taki spos�b, by Psiuman m�g� widzie� i podziwia� wszystko nie�piesznie i dok�adnie. Psiumanowi wyj�tkowo nie chcia�o si� rusza� z miejsca, ale czu� g��d, a najbli�szy sklep by� kawa�ek st�d. Niemo�no�� pogodzenia ch�ci le�enia tu z Mad� i ch�ci jedzenia na miejscu czyni�y go z�ym. - Odda�bym wszystko za co� do jedzenia - pomy�la�. Niebieski portal bezszelestnie otworzy� si� przed nimi. Z portalu wyszed� jak gdyby nigdy nic dziwny osobnik w wojskowej bluzie i �miesznych okularkach. Psiuman zauwa�y�, �e jedno oko tego cz�owieka jest niebieskie, a drugie czarne. Homer Kot, bo to o nim mowa, �ypn�� na Psiumana czarnym okiem i powiedzia�: - Dzie� dobry, mili pa�stwo, nazywam si� Homer Kot. Przyszed�em tu, a raczej przylecia�em, cho� to te� nie jest najlepsze okre�lenie... Niewa�ne - za��my, �e przyszed�em do was w pewnej sprawie. Sprawa ta oczywi�cie jest najwy�szej wagi, ale o tym p�niej. Na razie przynios�em wam, zgodnie z �yczeniem Psiumana, chyba mog� m�wi� wam na "ty"?, jedzenie, o kt�re tak bardzo prosi� w swoich my�lach jeszcze przed chwilk�. - No c� - pomy�la� Psiuman - s�owo si� rzek�o, wi�c jedzmy. Ale zaraz - ten facet stworzy� portal, wylaz� znik�d, a ja my�l� o jedzeniu. �le z tob�, Psiuman, niedobrze - gdzie twoja pasja do odkrywania rzeczy ciekawych i tajemniczych? - Ona zostanie zaspokojona - powiedzia� Homer Kot - tak samo, jak tw�j g��d. To m�wi�c, Homer Kot wyci�gn�� ze swojego plecaka nieskazitelnie bia�y obrus, kieliszki, wino, pieczonego indyka, w�dzonego �ososia, sma�onego pstr�ga, udka g�sie i i wiele innych rzeczy, kt�rych ni Mada, ni Psiuman nie mogli zliczy�, wylatywa�y one bowiem z plecaka Homera Kota tak szybko, �e wzrok nie nad��a� z ich liczeniem. Na koniec Homer Kot wyci�gn�� z plecaka komplet krzese� i wielki, d�bowy st�, na kt�rym b�yskawicznie u�o�y� wszystkie potrawy. - Jedzcie i pijcie z tego wszyscy - powiedzia�, u�miechaj�c si� do siebie. Mada pierwsza prze�ama�a lody, zabieraj�c si� po chwili za �ososia, jedz�c go z niek�amanym apetytem. Psiuman te� usiad� po chwili, staraj�c si� od�o�y� na chwil� wszystkie pytania i obawy. Homer Kot usadowi� si� na drugim ko�cu sto�u, nala� sobie kieliszek wina i zamy�li� si�: - Ot!, akurat tak sobie wybra�em - pomy�la�, patrz�c na Mad� i Psiumana. Ni lepsi, ni gorsi, najzwyklejsi w �wiecie ludzie, a jednak ka�de z nich uwa�a si� za wyj�tkowe i niepowtarzalne. - To typowe dla rasy ludzkiej - pomy�la� Homer Kot - mo�e w�a�nie dlatego to ludzie zostali wybrani do przenikni�cia Tajemnicy. Mo�e w�a�nie to powszechne mniemanie o w�asnej wyj�tkowo�ci sprawia, �e ludzie wspinaj� si� na wy�yny geniuszu, pr� do przodu, nieustannie pokonuj�c samych siebie, ca�y czas zwyci�aj�, nie bacz�c na konsekwencje? Rasa ludzka jest bardzo dynamiczna i pr�na. Mi samemu brak tej pr�no�ci, ale ja nigdy nie musz� si� �pieszy� - my�la� dalej Homer Kot - ja nie jestem �miertelny, nie boj� si� up�ywu czasu, tak jak oni si� boj�. Niewa�ne. Zabawna jest my�l, �e gdyby nie kataklizm, kt�ry nied�ugo nadci�gnie, historia tych dwojga nigdy nie zosta�aby opowiedziana. Oni s� nikim, po prostu s� przeci�tni, ale gdy wyci�gn��em ich los spo�r�d tysi�cy los�w m�odych par z Miasta, oni przestali by� anonimowi, Psiuman obudzi� si� tego dnia w�r�d Deszczu i Wiatru i zacz�a si� jego historia, kt�r� opowie wnukom, a oni swoim wnukom. Wszyscy oni us�ysz� t� sam� histori�, kt�ra przez tysi�clecia b�dzie si� zmienia�a i poszerza�a w podaniach ustnych, a� w ko�cu przysz�y �wiat uzna j� za legend� lub przekaz religijny, jak za wymys� uznano histori� Wygnania Adama i Ewy lub opowie�� o Arce Noego. I ja przetrwam w tej opowie�ci - niewa�ne, �e jako w�� - kusiciel, czy go��bica przynosz�ca Noemu ga��zk� oliwn�. Przetrwam. A ci, kt�rzy w�o�� mnie mi�dzy bajki, dowiedz� si� o mym istnieniu zbyt p�no - gdy obudzi si� Niszczyciel Formy. Ale wtedy to ju� nie b�dzie wa�ne. - Dobrze - powiedzia� do jedz�cych Homer Kot - teraz w�a�nie nadszed� czas na wyja�nienia - postaram si� jak najkr�cej powiedzie� wam, dlaczego to co si� stanie, sta� si� musi. Jak ju� wiecie, nazywam si� Homer Kot. Na Ziemi pojawiam si� rzadko, zazwyczaj wol� znale�� sobie inne zaj�cie, a poza tym nie przepadam za wykonywaniem czyich� polece�. Ale od ka�dej regu�y prawie zawsze istnieje jaki� wyj�tek. I tak jest te� w moim przypadku - poproszony o to, wykonuj� polecenia jedynej chyba na �wiecie osoby, kt�rej polece� warto jest s�ucha� - m�wi� tu oczywi�cie o Bogu, Addonaju, Secie, Rastafari, czy jak tam, wy, ludzie zwykli�cie nazywa� Wielkiego Kreatora. Zanim przejd� w ko�cu do sedna sprawy, pozwol� sobie stwierdzi�, �e w takiej sytuacji znajduj� si� nie po raz pierwszy. Powiem tylko tyle, �e sytuacja taka zachodzi znacznie cz�ciej, ni� bym sobie tego �yczy�. Ale moje osobiste odczucia s� w tej chwili niewa�ne. Pos�uchajcie: B�g spojrza� na wasz �wiat i zobaczy�, �e ju� od wielu dziesi�cioleci, kt�re by�y wam dane, nie stworzyli�cie niczego nowego i odkrywczego. Celem istnienia spo�ecze�stwa, jest jego duchowy rozw�j, a wy po�wi�cili�cie go dla rozwoju materialnego. B�g premiuje ka�d� kultur�, kt�rej filozofia spo�eczna nie osadza si� tylko i wy��cznie na ch�ci posiadania d�br naturalnych i zdobywaniu samic. B�g m�g� tolerowa� takie rzeczy w pocz�tkowym stadium rozwoju ludzko�ci, gdy ludzie byli jeszcze s�abi i nieporadni, a wi�kszo�� czasu zajmowa�a im walka z si�ami Natury. B�g cieszy� si�, gdy rozwin�a si� filozofia i sztuka w staro�ytnej Grecji i Rzymie, B�g cieszy� si� widz�c Renesans w Europie. Wasza cywilizacja cieszy�a oczy W�adcy do drugiej po�owy dwudziestego wieku. Potem zacz�a si� wielka komercja i zepsucie, sztuka sta�a si� rozrywk� jedynie kulturalnej elity, normalny cz�owiek nie m�g� zrozumie� ju� nic z wysublimowanego do granic mo�liwo�ci teatru, literatury czy rze�by. Rozpocz�a si� epoka boysband�w, hamburger�w, ch�amu i kitu. Wasz� cywilizacje ratowa�y tylko drastyczne pr�dy w muzyce, kt�re potrafi�y poruszy� masami i zmusi� je do chwilowego odej�cia od przes�odzonej papki serwowanej im w mediach. Ale teraz i to umar�o. B�g nie potrzebuje wi�cej waszej kultury. Wam dwojgu przypadnie zadanie stworzenia nowej cywilizacji, w nowym wspania�ym �wiecie. - Dlaczego akurat nam? - zapyta�a Mada, �ciskaj�c mocniej rami� Psiumana - Tak sobie wybra�em. Jeste�cie zdrowi, �adne z was nie ma �adnych obci��e� genetycznych, wyczuwa si� silny zwi�zek emocjonalny mi�dzy wami, gwarantuj�cy sp�odzenie licznego potomstwa. Dlaczego by nie? Ale pozw�lcie mi doko�czy� - kiedy B�g widzi, �e istniej�ca cywilizacja nie przyniesie mu wi�cej po�ytku, niszczy j�. Huki, kt�re teraz s�yszycie, to destrukcja dokonywana w�a�nie przez osobnika zwanego Niszczycielem Formy. Nikt tak naprawd� nie wie, kim jest ta tajemnicza istota. Podejrzewam, �e B�g, przewiduj�c sytuacj�, stworzy� j� jeszcze przed powstaniem Czasu i Pierwszego Wszech�wiata. Gdy cywilizacja zaczyna umiera�, Niszczyciel Formy zostaje zes�any w cia�o jednego z obywateli owej spo�eczno�ci. Gdy zapada ostateczna decyzja, na poszukiwanie u�pionego Niszczyciela wys�ane zostaj� ma�e stwory, zwane wronglami. Gdy go znajduj�, duch Wielkiego Zab�jcy �wiat�w zostaje zbudzony i zaczyna si� wielkie Niszczenie Formy. Niszczyciel idzie naprz�d, siej�c przed sob� Nienawi�� i Przera�enie, a za sob� zostawiaj�c Pustk�. Niszczyciel Formy nie spocznie, p�ki nie nasyci si� �wiatem, ca�kowicie go nie po�eraj�c. Potem odchodzi w sobie tylko znane miejsca we Wszech�wiecie, gdzie otoczony Wiatrem i Deszczem �pi, �ni�c o zniszczonym �wiecie, dop�ki B�g nie wezwie go, by zn�w rozpocz�� swoje krwawe dzie�o destrukcji. W�a�nie wtedy pojawiam si� ja, Homer Kot, cho� w r�nych krajach, �wiatach i czasach znano mnie pod r�nymi imionami. Niewa�ne. Wybieram dwoje lub wi�cej os�b, kt�re przenosz� do nowego, dziewiczego Wszech�wiata, by zn�w rozpocz�� tworzenie cywilizacji, kt�ra przyniesie rado�� Bogu. Bo B�g jest artyst� - stwarza �wiaty tak, jak malarz tworzy obrazy - dla przyjemno�ci. Cho� mo�e nie do ko�ca. B�g raduje si� �wiatem, lecz ludzkich cywilizacji u�ywa raczej jako olbrzymiego komputera, w kt�rym ka�da jednostka przeznaczona jest do przekazywania informacji. Sztuka i nauka pobudza informacje, uszlachetnia je i tworzy nowe sposoby jej przekazywania, a przede wszystkim zwielokrotnia ich ilo��. Gdy sztuka lub nauka przestaj� istnie�, ludzki komputer jest bezu�yteczny. B�g tworzy sobie nowy. Zawsze by�em ciekawy, co B�g na tym komputerze robi, ale nigdy nie mog�em przenikn�� tej tajemnicy. Niewa�ne. Zmywajmy si� st�d, bo zaczyna by� gor�co. Homer Kot poprowadzi� Mad� i Psiumana w g��b portalu. Przestrze� zamkn�a si� nad nimi. A by�a ju� ku temu najwy�sza pora, gdy� Niszczyciel Formy zacz�� ju� dzia�a� w Mie�cie, siej�c zniszczenie w�r�d istot �ywych i stworzonych przez nie rzeczy, a wrongle sz�y przed nim nos�c �mier� istotom ludzkim. Po�oga ogarn�a Miasto, a Deszcz zamiast gasi� ogie�, podsyca� go jeszcze bardziej. I sza� wst�pi� w ludzi, kt�rzy wiedz�c, �e nie maj� gdzie ucieka�, dopuszcza� si� zacz�li gwa�t�w, grabie�y i zniszczenia na skal� dotychczas niespotykan�. I rozpierzchli si� ludzie, szukaj�c swych bliskich, a ci�kie kroki Niszczyciela Formy dudni�y za nimi z�owieszczym echem. I zapada�y si� pod naporem wiatru i ognia wie�owce, sklepy i budynki mieszkalne. I umierali ludzie niczym muchy - w ogniu, wodzie , od r�k wrongli i swych pobratymc�w. I zezwierz�cenie ogarn�o ludzi i nikt si� ju� nie przejmowa� prac�, przyjaci�mi i rodzin�. I wielu znalaz�o si� takich, co sami szukali �mierci. I znajdowali j�, a ona zabiera�a ich dziesi�tkami, setkami i tysi�cami. A Niszczyciel Formy po�era� materi� i wszystko, co posiada�o kszta�t, i co z�o�one by�o z mniejszych sk�adnik�w. Wi�c szed� Niszczyciel Formy, za nim pozostawa�a Nico��, Pustka i Otch�a�. Psiuman rozejrza� si� po nowym �wiecie. Wsz�dzie czu� by�o jego �wie�o��. Rze�ki wiatr od strony morza owia� mu twarz. Po lewej stronie od Psiumana widnia�a �ciana lasu, z kierunku kt�rej dochodzi�y go odg�osy budz�cych si� zwierz�t. Dalekie morze szumia�o �agodnie. Psiuman popatrzy� na Mad� i odczyta� w jej oczach zachwyt. Homer Kot popatrzy� na trampki i powiedzia�: - Noe tak ba� si� przej�cia przez portal, �e musia�em zamkn�� go w Arce - B�dziesz nas odwiedza�? - zapyta� Psiuman. - Oczywi�cie - odpar� Homer Kot - bardzo nawet mo�liwe, �e wasi potomkowie b�d� mnie czci� jako boga. - W sumie - Psiuman u�miechn�� si� �agodnie - nam te� mog�e� zbudowa� Ark� - mieliby�my gdzie mieszka�. - Czasy si� zmieni�y, rad�cie sobie sami - odpar� Homer Kot. Portal pojawi� si� cicho, tak, �e gdyby nie sta� naprzeciw Psiumana, ten raczej by go nie zauwa�y�. Homer Kot znikn�� tak nagle, jak si� pojawi�. Psiuman popatrzy� na Mad�, a potem na �wiat, kt�ry sta� si� jego w�asno�ci�. - Wybudujemy sobie chatk� na skraju morza - pomy�la� - ja b�d� polowa�, a Mada b�dzie szy� ubrania ig�ami z o�ci ryb, kt�re z�owi�. Nasi potomkowie rozejd� si� po �wiecie i zdob�d� go, uczyni� swoj� w�asno�ci�. Tak...Wszystko przed nami. Morze iskrzy�o si� rado�nie promieniami wschodz�cego s�o�ca, �wiat budzi� si� do �ycia odg�osami ptak�w, kt�rych miliardy siedzia�y na ga��ziach sosnowego lasu. KONIEC e, �e wasi potomkowie b�d� mnie czci� jako boga. - W sumie - Psiuman u�miechn�� si� �agodnie - nam te� mog�e� zbudowa� Ark� - mieliby�my gdzie mieszka�. - Czasy si� zmieni�y, rad�cie sobie sami - odpar� Homer Kot. Portal pojawi� si� cicho, tak, �e gdyby nie sta� naprzeciw Psiumana, ten raczej by go nie zauwa�y�. Homer Kot znikn�� tak nagle, jak si� pojawi�. Psiuman popatrzy� na Mad�, a potem na �wiat, kt�ry sta� si� jego w�asno�ci�. - Wybudujemy sobie chatk� na skraju morza - pomy�la� - ja b�d� polowa�, a Mada b�dzie szy� ubrania ig�ami z o�ci ryb, kt�re z�owi�. Nasi potomkowie rozejd� si� po �wiecie i zdob�d� go, uczyni� swoj� w�asno�ci�. Tak...Wszystko przed nami. Morze iskrzy�o si� rado�nie promieniami wschodz�cego s�o�ca, �wiat budzi� si� do �ycia odg�osami ptak�w, kt�rych miliardy siedzia�y na ga��ziach sosnowego lasu. KONIEC