1422
Szczegóły |
Tytuł |
1422 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
1422 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 1422 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
1422 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Cykl przyg�d Czarnej Kompanii obejmuje:
Czarna Kompania
Cie� w ukryciu
Bia�a R�a
Gry cienia
Sny o stali Ponure lata Srebrny grot
GLEN COOK
PONURE LATA
SZ�STA KRONIKA CZARNEJ KOMPANII
Prze�o�y�a Gra�yna Sudo�
DOM WYDAWNICZY REBIS POZNA� 1997
Nieustanne podmuchy wiatru omiataj� r�wnin�. Szum niesie si�
poprzez szare po�acie rozci�gaj�ce si� od horyzontu po horyzont.
Wiatr zawodzi wok� potrzaskanych czarnych kolumn niczym ch�r
duch�w. Przychodzi z oddali, targaj�c li�cie i unosz�c tumany
kurzu. Wichrzy w�osy zmumifikowanego nieboszczyka, kt�ry spoczywa
spokojnie od pokole�. Psotny poryw rzuca li�� w usta trupa
otwarte w niemym krzyku, po czym porywa go dalej. Wiatr niesie
ze sob� tchnienie zimy. B�yskawica przeskoczy�a z jednej
hebanowoczarnej kolumny na drug� niczym dziecko graj�ce w berka
i przez jedn� chwil� widmowa r�wnina nabra�a barwy. Kolumny
mog�yby si� wydawa� pozosta�o�ciami zburzonego miasta. Tak jednak
nie jest. Jest ich zbyt wiele, a ich rozmieszczenie nazbyt
przypadkowe. �adna z nich tak�e nie upad�a, chocia� wi�kszo��
g��boko nadgryz� wyg�odzony wiatr.
l
...szcz�tki...
...jedynie poczernia�e szcz�tki, rozsypuj�ce si� pomi�dzy moimi
palcami. Po��k�e rogi stron, na kt�rych widnieje par� s��w
spisanych niewprawn� d�oni�. Wyrwane z dawno zapomnianego
kontekstu. To wszystko, co pozosta�o z dw�ch tom�w Kronik.
Tysi�ce godzin pracy. Cztery lata historii. Przepad�y na zawsze.
A mo�e nie?
Nie chce wraca�. Nie chc� na nowo prze�ywa� tego koszmaru. Nie
chc� na nowo odczuwa� tego b�lu. Zbyt wiele go, aby wytrzyma� tu
i teraz. Jakkolwiek nie ma sposobu, aby si� wydoby� z ca�ego
tamtego okropie�stwa. Umys� i serce po bezpiecznym wydostaniu si�
na drugi brzeg odm�wi�y po prostu ogarni�cia ogromu tej podr�y.
Poza tym nie ma na to czasu. Toczy si� wojna.
Zawsze toczy si� jaka� wojna.
Wujek Doj chce czego�. R�wnie dobrze mog� przerwa� w tym miejscu.
�zy sprawiaj�, �e atrament sp�ywa ze stronic. Chce, �ebym wypi�
jaki� dziwny nap�j.
Szcz�tki...
Wsz�dzie wok� okruchy mojej pracy, mego �ycia, mojej mi�o�ci i
mojego b�lu - porozrzucane w tych ponurych latach... A w
ciemno�ci wida� tylko skorupy czasu.
2
Hej tam! Witajcie w mie�cie �mierci. Nie zwracajcie uwagi na tych
gapi�w. Duchy nie widuj� wielu obcych, a przynajmniej niewielu
przyjaznych obcych. Macie racj�. Naprawd� wygl�daj� na g�odnych.
Tak to bywa podczas obl�enia. Staraj si� nie wygl�da� za bardzo
jak pieczone jagni�.
My�lisz, �e to �art? Trzymaj si� z daleka od Nara.
Witajcie w Dejagore - tak Taglianie nazywaj� to przekl�te
miejsce. Male�cy, br�zowi mieszka�cy Krainy Cienia, kt�rych
ograbi�a Czarna Kompania, nazywaj� je Stormgard. Ludzie, kt�rzy
obecnie tu �yj�, zawsze nazywali to miejsce Jaicur - nawet w
czasach, kiedy by�o to przest�pstwem. Nikt nie wie, jak� nazw�
nadali mu Nyueng Bao i nikogo to nie obchodzi. Nic nie m�wi� i
nie s� tematem tych rozwa�a�. Oto jeden z nich. Ten wychudzony
ga�gan z twarz� jak trupia czaszka. Ka�dy tutaj ma br�zowy odcie�
sk�ry, ale ich jest inny. Szarawy, prawie trupi. Nie pomylisz
Nyueng Bao z nikim innym. Ich oczy s� jak wypolerowany w�giel,
kt�rego ogie� nigdy nie obdarzy ci� ciep�em. Ten ha�as?
Brzmi, jakby Mogaba, Narowie i Pierwszy Legion znowu wyrzucali
Cieniarzy. Ka�dej nocy kilku dostaje si� do �rodka. S� jak polne
myszy. Nie mo�na si� ich nigdy ca�kowicie pozby�. Ukrywaj� si�,
od kiedy Kompania zaj�a miasto, i codziennie paru si� znajduje.
Jak ci si� podoba ten zapach? Zanim Cieniarze zacz�li grzeba�
cia�a, by�o znacznie gorzej. By� mo�e �opata by�a dla nich zbyt
skomplikowanym narz�dziem. Te d�ugie ha�dy wychodz�ce z miasta
jak s�oneczne promienie kryj� cia�a upchane jak drewno na opa�.
Czasami nie zagrzebuj� tego truch�a wystarczaj�co g��boko i gazy
rozsadzaj� usypiska. Na og� w momencie, kiedy masz nadziej�, �e
wiatr je rozwieje. Widzisz te ci�gle nie zape�nione rowy, kt�re
kopi�? To przejaw pozytywnego my�lenia. Mn�stwo truch�a zjedzie
z pochylni. Najgorsze s� s�onie. Wieki mijaj�, zanim zgnij�.
Pr�bowali je raz pogrzeba�, ale tylko zirytowali myszo�owy. Tak
wi�c tam, gdzie tylko mog�, wywlekaj� cia�a na wierzch i wcielaj�
je w swoje szeregi. Kto? Ten paskudny ma�y facet w jeszcze
paskudniejszym kapeluszu? To Jednooki. Musisz na niego uwa�a�.
Dlaczego Jednooki? Z powodu klapki na oku. Dobre, co?
Ten drugi karze� to Goblin. Na niego tak�e powiniene� uwa�a�.
Nie? No c�, lepiej schod� im z drogi. Ca�y czas, zw�aszcza kiedy
si� k��c�, a ju� szczeg�lnie kiedy pij�. Jako czarodzieje nie
wymy�l� prochu, ale i tak maj� do pokazania wi�cej, ni� m�g�by�
znie��. Mimo �e tacy niepozorni, to oni w�a�nie s� g��wn�
przyczyn�, dla kt�rej Cieniarze musieli si� st�d wynie��,
pozostawiaj�c bandom Taglian i Czarnej Kompanii tarzanie si� w
luksusach tego miasta. A teraz uwa�ajcie. Goblin to ten bia�y.
W porz�dku, masz racj�, od dawna zalega ze sw� coroczn� k�piel�.
Goblin to ten, kt�ry wygl�da jak ropucha. Jednooki to ten w
kapeluszu i z klapk� na oku. Ci faceci w tunikach, kt�re dawno
dawno temu by�y bia�e, to taglia�scy �o�nierze. Codziennie ka�dy
z nich zadaje sobie pytanie, co za cholernie g�upi kaprys kaza�
im si� zaci�gn�� do legion�w. Wie�niacy odziani w kolorowe
p�achty i sprawiaj�cy wra�enie nieszcz�liwych to miejscowi.
Jaicuri. To zabawne. Kiedy Kompania wraz z legionami run�a z
p�nocy i zaskoczy�a Cie� Burzy, przyj�li nowo przyby�ych jak
oswobodzicieli. Us�ali ulice p�atkami r� i swoimi ukochanymi
c�rkami. A teraz jedyn� przyczyn�, dla kt�rej nie pakuj� swoim
wyzwolicielom no�a w plecy jest to, �e alternatywa jest jeszcze
gorsza. Teraz jest w nich wystarczaj�co du�o �ycia, aby mogli
g�odowa� i by� wykorzystywani. Wiruj�cy Cie� nie s�ynie z
uprzejmo�ci i ca�owania dziatek w cz�ko. Te dzieciaki tutaj? Te
niemal szcz�liwe i t�uste �obuziaki? Nyueng Bao. Wszystkie to
Nyueng Bao. Po przybyciu W�adc�w Cienia Jaicuri prawie przestali
p�odzi� dzieci. Wi�kszo�� z tych niewielu, kt�re si� urodzi�y,
nie prze�y�a ci�kich czas�w, a garstka, kt�ra jeszcze dycha,
chroniona jest niczym najcenniejszy skarb. Nie mo�na zobaczy�,
jak biegaj� nago po ulicach, piszcz� i kompletnie nie zwracaj�
uwagi na obcych. Kim s� Nyueng Bao? Nigdy o nich nie s�ysza�e�?
To dobre pytanie. Tyle �e trudno na nie odpowiedzie�.
Nyueng Bao rozmawiaj� z obcymi tylko przez swojego M�wc�, ale
m�wi si�, �e s� religijnymi pielgrzymami, kt�rzy w drodze do
kraju swych przodk�w wpadli w pu�apk�, prowadzeni przez swego
had�iego. Taglia�scy �o�nierze twierdz�, �e pochodz� oni z
bagiennej delty wielkiej rzeki na zach�d od Taglios. Stanowi�
prymitywn� mniejszo�� znienawidzon� przez wi�kszo�� wyznawc�w
Gunni, Yehdna i Shadar. Ca�a ludno�� Nyueng Bao odbywa
pielgrzymk�. I wszyscy oni wpadli w to ca�e g�wno w Dejagore.
Teraz musz� popracowa� nad swoj� synchronizacj� w czasie lub te�
udoskonali� umiej�tno�ci �agodzenia gniewu swoich bog�w. Czarna
Kompania dobi�a targu z Nyueng Bao. Przez p� godziny Goblin
trajkota� z ich M�wc� i dogadali si�. Nyueng Bao nie b�d�
zwracali uwagi na obecno�� Czarnej Kompanii i Tag-lian, za
kt�rych Kompania odpowiada, a w zamian za to ich obecno�� tak�e
b�dzie ignorowana. Udaje si�. W wi�kszo�ci wypadk�w.
Nie chcia�by� ich zdenerwowa�. Nikomu nie pozwalaj� z siebie
�artowa�. Oni nigdy nie zaczynaj�. S� tylko, jak twierdz�
Taglianie, tacy cholernie uparci, kiedy ka�e im si� co� zrobi�.
Wygl�da na to, �e by� tutaj w robocie spos�b rozumowania
Jednookiego. Po prostu kopnij te wrony. S� coraz bardziej
bezczelne! Wydaje im si�, �e s� u siebie... Hej! �ap j�! Nie s�
najlepsze w smaku, ale zawsze to lepsze ni� nic. Cholera.
Zmiatamy st�d. Zaczyna si�. Kierujcie si� w stron� cytadeli.
Stamt�d jest najlepszy widok. 3
Tamci faceci? S� z Kompanii. Nigdy by� nie zgad�, co? Ci biali
na dole? Ten z ko�tunem na �bie to Wielki Kube�. Zrobi� si� z
niego niez�y sier�ant. Jest na to wystarczaj�co szalony. Ko�o
niego stoj� Otto i Hagop. S� w Kompanii d�u�ej ni� ktokolwiek
inny, z wyj�tkiem Goblina i Jednookiego. Ci dwaj s� ze Star�
Gwardi� od wiek�w. Jednooki ma ju� pewnie ze dwie�cie lat. Ta
banda to tak�e Kompania. Migaj� si� od roboty. Ten stary
suchotnik to Sapacz. Nie jest z nim najlepiej. Nikt nie wie, w
jaki spos�b przetrwa� t� wielk� bijatyk�. M�wi�, �e rozwala� �by
najt�szym z nich. Dwaj czarni to �wirus i Czubek. Nie pytajcie,
dlaczego tak si� nazywaj�. S� w porz�dku. Wygl�daj� jak dwie
wypolerowane, hebanowe figurki, prawda? Nie my�lcie, �e te imiona
pojawi�y si� przypadkiem. Ci�ko sobie na nie zapracowali. Co
prawda zazwyczaj wymy�la je Jednooki. Tak, zapewne maj� jakie�
prawdziwe imiona, ale tak d�ugo u�ywaj� przydomk�w, �e sami
mieliby k�opoty, �eby je sobie przypomnie�. Przede wszystkim
zapami�tajcie Goblina i Jednookiego i nie wchod�cie im w drog�.
Nie umiej� oprze� si� pokusie. A oto Ulica L�ni�ca Kroplami Rosy.
Nikt nie wie, sk�d ta nazwa. Mo�na sobie j�zyk po�ama�, co?
Powinni�cie us�ysze�, jak to brzmi w Jaicuri. Nikt tego nie
wym�wi. T�dy w�a�nie nadesz�a Kompania, aby przechwyci� wie��.
Mo�e powinni raczej przemianowa� j� na Ulic� Potok�w P�yn�cej
Krwi. Tak, Kompania zaatakowa�a tutaj w samym �rodku nocy,
morduj�c wszystko, co si� rusza�o; wpadli tu, zanim ktokolwiek
si� zorientowa�, co si� dzieje. Z pomoc� Zmiennokszta�tnego
wdarli si� do wie�y niczym huragan i tam pomogli mu wyko�czy�
Cieniarzy, zanim sami go wyko�czyli. Mieli do niego �al jeszcze
z dawnych czas�w, kiedy to Zmienny, pomagaj�c Duszo�ap zdusi�
rebeli� w mie�cie, zamordowa� brata Jednookiego, Tam-Tama.
Kompania by�a wtedy na s�u�bie Syndyka Berylu. Jedynie Konowa�,
Jednooki, Goblin, Otto i Hagop uszli wtedy z �yciem. Do diab�a,
nie ma ju� Konowa�a. Nier�b i wielbiciel historii zosta�
pogrzebany w jednym z tych kopc�w i u�y�nia r�wnin�. Mogaba jest
teraz Starym. Przynajmniej uwa�a si� za kogo� w tym rodzaju. Ci,
kt�rzy j� stworzyli, przychodz� i odchodz�, ale Kompania jest
wieczna. Ka�dy z braci, du�y czy ma�y, jest tylko drobnym
k�skiem, kt�rego nie pochwyci�a jeszcze zach�anna paszcza czasu.
Te czarne potwory pilnuj�ce bramy to Narowie. S� z Czarn�
Kompani� od wiek�w. Straszliwe bestie, co? Mogaba z ca�ym stadem
swoich kolesi�w do��czy� do Kompanii w Gea-Xle. Stara Gwardia nie
przepada�a za nimi. Gdyby� zmiesza� t� ca�� ha�astr� i wycisn��
ich jak cytryn�, to nie wydusi�by� z nich ani kropli poczucia
humoru. By�o ich o wiele wi�cej ni� teraz, ale nie przestaj�
mordowa� si� nawzajem. S� kompletnie szurni�ci. Ca�a banda. Dla
nich Kompania to �wi�to��. Tyle �e ich Kompania nie jest Czarn�
Kompani� Starej Gwardii. Z ka�d� chwil� staje si� to coraz
bardziej widoczne. Wszyscy Narowie maj� ponad sze�� st�p wzrostu.
Wszyscy biegaj� jak wiatr i skacz� jak gazele. Na poszukiwania
Khatovaru Mogaba wybra� tylko najbardziej krzepkich i walecznych.
Wszyscy Narowie s� szybcy niczym koty i silni jak goryle. Wszyscy
pos�uguj� si� swoj� broni�, jakby si� z ni� urodzili. A reszta?
Ci, kt�rzy sami siebie nazywaj� Star� Gwardi�? Tak, to prawda.
Kompania to co� wi�cej ni� zwyk�e zaj�cie. Gdyby sprzedawa�a
miecze ka�demu, kto zap�aci, nie by�oby jej w tej cz�ci �wiata.
Jest mn�stwo takiej roboty na p�nocy. Na �wiecie nigdy nie
brakuje bogaczy, kt�rzy maj� ochot� obi� swoich podw�adnych czy
s�siad�w. Dla tych, kt�rzy do niej nale��, Kompania jest rodzin�.
Jest domem. Kompania to pa�stwo wyrzutk�w, samotnych i
zbuntowanych przeciwko ca�emu �wiatu. Teraz pr�buje dope�ni� cykl
swojego �ywota. Poszukuje miejsca swoich narodzin, legendarnego
Khatovaru. Wygl�da jednak na to, �e ca�y �wiat si� sprzysi�g�,
aby Khatovar pozosta� nieosi�galny niczym wieczna dziewica ukryta
za zas�on� mroku. Kompania jest domem, to jasne, ale jedynie
Konowa� po�kn�� ten przekl�ty haczyk i nigdy nie spad�y mu �uski
z oczu. Dla niego Czarna Kompania by�a tajemnym kultem, chocia�
nigdy nie zaszed� tak daleko jak Mogaba i nie uczyni� jej �wi�tym
powo�aniem. Patrz, gdzie idziesz. Ci�gle jeszcze nie uprz�tn�li
ba�aganu po ostatnim ataku. Czu� to zreszt�. Jaicuri ju� nie
pomagaj�. Mo�e to brak obywatelskiej dumy. Nyueng Bao? S� tutaj.
Nie wchodz� w drog�. Wydaje im si�, �e mog� pozosta� neutralni.
Jeszcze si� naucz�. Cieniarze przekonaj� ich, �e na tym �wiecie
nikt nie mo�e by� neutralny. Mo�esz jedynie wybra� sobie k�opoty,
w kt�re chcesz si� wpakowa�. Brak kondycji? Przywykniesz. Par�
tygodni biegania tam i z powrotem, �ledzenia Cieniarzy i
popychanki na bandyckich wypadach Mogaby uczyni ci� ostrym jak
miecz Nyueng Bao. My�la�e�, �e obl�enie polega na le�eniu,
byczeniu si� i czekaniu a� ten go�� stamt�d wyjdzie? Cz�owieku,
to szaleniec z pian� na ustach.
I nie tylko szaleniec. Jest czarownikiem. To powa�ny gracz,
chocia� nie pokaza� jeszcze wiele. Zanim Stary wycofa� si� do tej
skorupy, kt�ra uwi�zi�a wszystkich, powa�nie zrani� Wiruj�cego.
Stary diabe� nie mo�e przyj�� do siebie od tamtej pory.
Biedaczek. To jest to. Szczyt wie�y. Wida� st�d ca�e to cuchn�ce
miasteczko roz�o�one na jednej z piaszczystych po�aci, kt�re Pani
tak zawsze lubi�a. O tak. Te pog�oski te� tu dotar�y. Zacz�li z
Cieniarzami. Mo�e to by�o Kina na p�nocy. Nie wiem. Ale nie
mog�a to by� Pani. Akurat wtedy zgin�a i widzia�o to
pi��dziesi�ciu ludzi. Po�owa z nich tak�e zgin�a, pr�buj�c j�
ratowa�. Co ty wygadujesz? Nie mo�na by� tego pewnym? Ilu
naocznych �wiadk�w potrzebujesz? Ona nie �yje. Stary nie �yje.
Nie �yj� wszyscy, kt�rzy nie dostali si� do �rodka, zanim Mogaba
zamkn�� bramy. Ca�y ten mot�och nie �yje. Wszyscy z wyj�tkiem
tych tutaj. A i oni wpadli mi�dzy szale�c�w. Pytanie tylko, kto
jest bardziej szalony - Mogaba czy Wiruj�cy. Widzisz to wszystko?
To jest to. Dejagore znosi obl�enie W�adc�w Cienia. Niezbyt
imponuj�ce, co? Lecz ka�dy kawa�ek tej wypalonej powierzchni to
pami�tka zawzi�tych negocjacji z Cieniarzami. Dom po domu. W
Dejagore �atwo wybuchaj� po�ary.
Lecz czy� piek�o nie powinno by� gor�ce?
4
...kim jestem, w razie gdyby moja pisanina przetrwa�a, cho� marne
s� tego szans�. Jestem Murgen, Chor��y Czarnej Kompanii, ale
teraz, zamiast sztandaru, nosz� jedynie wstyd, poniewa� utraci�em
go w czasie bitwy. Przechowuj� te� nieoficjalnie Kroniki, bo
Konowa� nie �yje, Jednooki ich nie chce, a nikt inny nie umie
pisa� ani czyta� Konowa� wyszkoli� mnie na swego zast�pc� i
robi�bym to nawet bez oficjalnego nakazu B�d� twoim przewodnikiem
przez tych par� miesi�cy, tygodni, dni, czy ile tam zajmie
Cieniarzom doprowadzenie naszej k�opotliwej sytuacji do
nieuniknionego ko�ca Nikt nie opu�ci tych mur�w Ich jest za du�o,
a nas za ma�o Jedyn� nasz� przewag� stanowi to, i� nasz dow�dca
jest r�wnie szalony jak ich To sprawia, ze jeste�my
nieprzewidywalni, aczkolwiek nie daje wielkiej nadziei Mogaba nie
podda si�, dop�ki b�dzie zdolny trzyma� si� czego� jedn� r�k�,
a drug� rzuca� kamieniami Spodziewam si�, ze mroczny wicher
porwie moje zapiski i �adne oko nigdy ich nie ujrzy Lub tez
pos�u�� Wiruj�cemu za podpa�k� do stosu pod ostatnim zamordowanym
po zdobyciu Dejagore Tak czy inaczej, bracie, zaczynamy Oto
Ksi�ga Murgena, ostatnia z Kronik Czarnej Kompanii Niech p�ynie
d�uga opowie��
Zagubiony i przera�ony umr� w �wiecie tak obcym, ze me pojmuj�
z niego ani jednej dziesi�tej, cho�bym stara� si� z ca�ej duszy
Jest taki stary Wsz�dzie odczuwa si� ci�ar czasu Dwa tysi�ce lat
tradycji podpiera niewiarygodne absurdy uwa�ane za zupe�nie
naturalne Kilkana�cie ras, kultur i religii tworzy mieszank�,
kt�ra powinna wybuchn��, ale istnieje ju� tak d�ugo, ze wszelkie
konflikty s� jedynie drobnymi zmarszczkami na prastarym ciele,
zbyt um�czonym, aby zwraca� na nie uwag� Jedynym wielkim
ksi�stwem jest Taglios S� ich jeszcze dziesi�tki, w wi�kszo�ci
w Krainie Cienia, a wszystkie podobne do siebie Wi�kszo��
ludno�ci stanowi� Gunni, Shadar i Yehdna Nazwy te definiuj�
jednocze�nie religi�, ras� i kultur� Najwi�cej jest Gunni Ich
�wi�tynie, z osza�amiaj�co szerokim panteonem, s� tak liczne, ze
gdziekolwiek spojrzysz, trafiasz na jak�� wzrokiem Z wygl�du
Gunni s� mali i ciemni, ale nie tak czarni jak Narowie Ich
m�czy�ni nosz� szaty na podobie�stwo togi, zale�nie od pogody
Jasne kolory okre�laj� kast�, wyznanie i zaw�d Kobiety tak�e
ubieraj� si� jaskrawo, ale ich ubrania sk�adaj� si� z kilku
warstw matem, kt�r� si� owijaj� Niezam�ne zas�aniaj� twarze,
chocia� ma��e�stwa zawierane s� bardzo wcze�nie Bi�uteria, kt�r�
nosz� na sobie, stanowi ich posag Przed wyj�ciem z domu rysuj�
na czole znak okre�laj�cy kast�, wyznanie i zaw�d zar�wno swego
m�a, jak i ojca Nigdy nie uda mi si� rozszyfrowa� tych
hieroglif�w Shadarowie s� ja�niejsi Wygl�daj� jak bardzo opaleni
biali z p�nocy S� wysocy i zazwyczaj mierz� ponad sze�� st�p Nie
gol� ani nie wyskubuj� swoich br�d, w przeciwie�stwie do Gunni
Niekt�re sekty nigdy nie obcinaj� w�os�w K�piel nie jest
zabroniona, ale bardzo rzadko ni� grzesz� Wszyscy Shadarowie
ubieraj� si� na szaro i nosz� turbany okre�laj�ce ich pozycj�
Jedz� mi�so, a Gunni nie. Nigdy nie widzia�em ich kobiet By� mo�e
znajduj� swoje dzieci w kapu�cie Yehdna s� najmniej liczni
spo�r�d taglia�skich grup etnicznych Maj� tak� sam� karnacj� jak
Shadarowie, ale s� mniejsi i nie tak mocno zbudowani Rysy ich
twarzy s� surowe Nie posiadaj� �adnej ze sparta�skich cn�t
Shadar�w Ich religia zabrania niemal wszystkiego, ale do�� cz�sto
�ami� u�wi�cone zasady Lubi� kolorowe ubiory, cho� nie tak
jaskrawe jak Gunni Nosz� pantalony i prawdziwe buty Nawet
najubo�si okrywaj� swoje cia�a i nosz� co� na g�owach Niskie
kasty ubieraj� si� tylko w przepaski na biodra Zam�ne kobiety
chodz� wy��cznie w czerni Zobaczy� mo�na tylko ich oczy. Panien
w og�le si� nie widuje Jedynie Yehdna wierz� w �ycie po �mierci
i to tylko m�czy�ni, z wyj�tkiem paru kobiet - wojuj�cych
�wi�tych i c�rek prorok�w, kt�re maj� wystarczaj�co du�o odwagi,
�eby by� lud�mi honoru. Rzadko widywani Nyueng Bao zazwyczaj
ubieraj� si� w lu�ne koszule z d�ugim r�kawem oraz workowate
spodnie, na og� czarne. Zar�wno kobiety, jak i m�czy�ni. Dzieci
biegaj� nago Wszystkie miasta stanowi� tu fantastyczn� mieszank�
Tak jakby zawsze by�o �wi�to
5
Z wie�y cytadeli wida� jak na d�oni, �e Dejagore jest mechanizmem
doskona�ym. Oczywi�cie, wi�kszo�� otoczonych murami miast
dopuszcza mo�liwo��, �e przez jaki� czas w s�siedztwie b�d�
panowali bandyci. Rzecz jasna, panowie miasta nigdy nie b�d�
gorsi od �askawych despot�w, a ich najwi�ksz� ambicj� b�dzie
u�wietnienie rodzinnego miasta. A� do pojawienia si� W�adc�w
Cienia, nieca�e pokolenie temu, wojna by�a w tych stronach
poj�ciem zupe�nie obcym. Od czasu odej�cia Czarnej Kompanii przez
ca�e wieki nie widziano tu armii ani �o�nierzy. I do tego
nieprawdopodobnego raju, z najdalszych kra�c�w ziemi przybyli
W�adcy Cienia, panowie ciemno�ci, i przyprowadzili ze sob�
wszystkie potwory ze starego koszmaru. Wkr�tce nadci�gn�y
niezliczone armie, kt�re napad�y na nie spodziewaj�ce si� niczego
kr�lestwa niczym ogromne, ��dne krwi bestie i nawet bogowie nie
mogli si� z nimi zmierzy�. Ciemno�� zala�a kraj. Miasta rozpad�y
si� w py� i tylko kilka wybranych W�adcy Cienia postanowili
odbudowa�. Ludno�� nowo powsta�ej Krainy Cienia mia�a do wyboru
pos�usze�stwo lub �mier�. Jaicur przemianowano na Stormgard,
siedzib� Cienia Burzy, tej, kt�ra posiad�a moc przywo�ywania
wichr�w i burz zawodz�cych w ciemno�ciach. Tej, kt�ra w innym
miejscu i czasie nosi�a miano W�adczyni Burz. Najpierw W�adczyni
Cienia wznios�a na gruzach zdobytego Jaicur kopiec wysoki na
czterdzie�ci st�p. By�o to w samym sercu r�wniny wyg�adzonej
d�o�mi niewolnik�w i je�c�w wojennych. Ziemia na kopiec
pochodzi�a ze wzg�rz, kt�re otacza�y r�wnin� pier�cieniem. Kiedy
uko�czono sypanie kopca i wy�o�ono jego zewn�trzne zbocza kilkoma
warstwami importowanego kamienia, Cie� Burzy wybudowa�a na jego
szczycie swoje nowe miasto i otoczy�a je murami wysokimi na
kolejne czterdzie�ci st�p. Nie pomin�a tak�e najnowszych
wynalazk�w, czyli wie�, z kt�rych ra�ono ogniem flankowym, oraz
barbakan�w chroni�cych wynios�e bramy. Zdaje si�, �e wszystkimi
W�adcami Cienia kieruje obsesyjna potrzeba bezpiecze�stwa we
w�asnym domu. Niemniej jednak w swoich planach nigdy nie wzi�a
w rachub� mo�liwo�ci, �e b�dzie musia�a stawi� op�r zaciek�emu
atakowi Czarnej Kompanii. Wielka szkoda, �e nie jeste�my cho� w
po�owie tak niegodziwi. Dejagore ma cztery bramy, a ka�da stoi
w jednym punkcie r�y kompasu. Ka�da znajduje si� na ko�cu
kamiennej drogi biegn�cej prosto ze wzg�rz. Jedynie na trasie z
po�udnia nie ma teraz �adnego ruchu. Mogaba opiecz�towa� trzy
bramy, zostawiaj�c jedynie bram� wypadow� strze�on� dzie� i noc
przez Nar�w. Mogaba zdecydowany jest walczy� i to tak bardzo, �e
�aden z naszych obdartych Taglian nie ucieka i nie przy��cza si�
do niego. �aden z nas - Stara Gwardia Czarnej Kompanii, Narowie,
Jaicuri, Taglianie, Nyueng Bao, ani nikt, kto mia� nieszcz�cie
si� tutaj dosta�, nie ujdzie st�d z �yciem. Przynajmniej do
chwili, kiedy Wiruj�cy i jego banda nie znudz� si� i nie
poszukaj� sobie kogo� innego do obicia. Dobra. Powiedzmy, �e dasz
rad� dziesi�ciu czy dwudziestu, ale za�o�� si� o w�asny ty�ek,
�e na dole natkniesz si� na dwudziestego pierwszego. Masz wi�ksze
szans� ni� my na wydostanie si� st�d.
Ufortyfikowane obozowisko Cieniarzy znajduje si� na po�udnie od
miasta. Jest tak blisko, �e mogliby�my dosi�gn�� go nasz� ci�k�
artyleri�. W dniu wielkiej bitwy pr�bowali�my ich stamt�d
wykurzy�. Wida� jeszcze wypalone deski w niekt�rych miejscach.
Od tamtej pory jeszcze kilkakrotnie robili�my na nich wypady, ale
nie mamy ju� tylu ludzi, �eby ryzykowa�. Nie wydaje si� jednak,
�eby�my przestraszyli Wiruj�cego.
Jak wi�kszo�� wojskowych nie przyjmuje do wiadomo�ci fakt�w,
je�li przeszkadzaj� mu robi� to, na co ma ochot�. Ka�dej nocy
przynajmniej pi�� razy budzi ich artyleria, wal�c gdzie popadnie
o r�nych porach. To szarpie im nerwy i sprawia, �e zm�czeni, nie
s� tak efektywni, kiedy atakuj�. K�opot w tym, �e taki wysi�ek
nas tak�e m�czy i doprowadza do sza�u. Poza tym mamy te� inne
zaj�cia. Wiruj�cy to zagadka. Nie po raz pierwszy Kompania ma do
czynienia z kim� takim. Jednak wi�ksze od niego zabijaki w takiej
sytuacji zaatakowa�yby Dejagore, nie czekaj�c na wyzwanie i
rozrzucaj�c je jak mrowisko. A nam wystarcza raptem Goblin i
Jednooki, kt�rzy przemykaj�c si� ukradkiem tu i tam, potrafi�
odparowa� ka�dy marny cios Wiruj�cego. Jego s�abo�� jest
zadziwiaj�ca.
To denerwuj�ce, kiedy wr�g nie robi wszystkiego, co twoim zdaniem
powinien. Poza tym �agodno�� Wiruj�cego nie sprawia, �e staje si�
on byle kim. Jednooki widzi wszystko w swoim zaczarowanym
�wiate�ku. M�wi, �e Wiruj�cy dzia�a tak niedbale, bo powstrzymuje
go i celowo os�abia D�ugi Cie�. Czyli stare jak �wiat polityczne
gierki, z Kompani� po�rodku. Zanim tu przyszli�my, W�adcy Cienia
znajdowali najwi�ksz� przyjemno�� w walkach pomi�dzy sob�. Zwykle
Goblin rzadko si� zgadza w czymkolwiek z Jednookim. Teraz tak�e
twierdzi, �e Wiruj�cy usypia nasz� czujno��, a sam leczy si� z
ran, kt�re okaza�y si� bardziej powa�ne, ni� podejrzewali�my.
S�dz�, �e jest p� na p�.
Nad obozem Cieniarzy kr��� wrony. Bez przerwy. Przylatuj� i
odlatuj�, ale zawsze jest co najmniej trzyna�cie. Inne
prze�laduj� nas dzie� i noc. Gdziekolwiek i kiedykolwiek p�jd�,
wrona jest nade mn�. Nie ma ich tylko w �rodku. Nie pozwalamy im
tu wlatywa�. Te, kt�re pr�buj�, ko�cz� w czyim� garnku. Konowa�
nienawidzi� wron. Teraz to rozumiem, ale bardziej nie znosz�
nietoperzy. Nie widujemy ich ju� tak cz�sto. Wrony si� nimi �ywi�
(przynajmniej te, kt�re o�mielaj� si� polowa� w nocy). Reszt�
zjadamy my. Stanowi� nasze g��wne danie. Niestety, kilka uciek�o,
a to niedobrze. Szpieguj� dla W�adc�w Cienia. S� uszami i oczami
nikczemno�ci tam, gdzie nasi wrogowie nie zawsze mog� wykorzysta�
�ywego podleca. Pozosta�o ju� tylko dw�ch W�adc�w. Wiruj�cy ma
k�opoty. Nie mog� ju� si�gn�� tak daleko ani panowa� nad
sytuacj�. Cofaj� si�, kiedy tylko mog� i wpuszczaj� cienie do
samego serca terytori�w Taglian. Znikaj� ze sceny.
Jeden �ni, ale sny zbyt �atwo zamieniaj� si� w koszmary.
6
Kiedy spogl�dasz w d� z cytadeli, zastanawiasz si�, jak Jaicuri
daj� sobie rad� z tym ca�ym ba�aganem wewn�trz mur�w. Prawd�
jest, �e nie radz� sobie i nigdy sobie nie radzili. Kiedy� na
wzg�rzach otaczaj�cych r�wnin� rozsiane by�y gospodarstwa, sady
i winnice. Po nadej�ciu cienia zacz�y stopniowo znika�, kiedy
ca�e rodziny wie�niak�w porzuca�y ziemi�. Potem pojawi� si�
przeciwnik cienia, czyli Czarna Kompania. Przysz�a, jak zawsze
g�odna, po d�ugim marszu na po�udnie, prosto po zwyci�stwie przy
brodzie Ghoja. A potem nadesz�y armie Cieniarzy i pobi�y nas.
Teraz wzg�rza nosz� na sobie jedynie wspomnienie dawnych sad�w
i winnic. Nawet s�py nie zostawiaj� po sobie tak czystych ko�ci,
jak ogo�ocone zosta�y te ziemie. Najm�drzejsi wie�niacy uciekli
na samym pocz�tku. Ich dzieci na nowo zaludni� t� ziemi�. Ci
g�upsi przybiegli p�niej do nas, kryj�c si� w z�udnie
bezpiecznych murach Dejagore. Kiedy Mogaba wpada w naprawd�
paskudny humor, wyp�dza par� setek za bramy. S� tylko g�bami do
nape�nienia, a �ywno�� trzeba oszcz�dza� dla tych, kt�rzy zgin�,
broni�c mur�w miasta. Miejscowi, kt�rzy zalegaj� z dostawami lub
te� okazuj� s�abo�� z powodu ran czy choroby, s� wyrzucani za
bramy tu� za wie�niakami. Wiruj�cy nie wpu�ci�by do �rodka nikogo
z wyj�tkiem ch�tnych do pomocy przy pracach ziemnych i kopaniu
row�w dla zmar�ych. Praca tych pierwszych polega na har�wce pod
gradem pocisk�w kierowanej przez starych kumpli w mie�cie, a
drugich na przygotowaniu miejsca, gdzie ci� u�o��, je�li
przestaniesz by� u�yteczny. Trudny wyb�r.
Mogaba nie mo�e poj��, dlaczego nikt dot�d nie okrzykn�� go
militarnym geniuszem. Nie wtr�ca si� tylko do Nyueng Bao.
Wprawdzie nie wnosz� wiele do obrony Dejagore, ale i nie
naruszaj� zapas�w. Podczas gdy ca�a reszta zaciska pasa, ich
dzieci robi� si� coraz grubsze. Nie widuje si� teraz wiele ps�w
czy kot�w. Konie zdo�a�y przetrwa�, bo garstka tych, kt�re
zosta�y, chroniona jest przez wojsko. Kiedy sko�czy si� dla nich
pasza, b�dziemy jedli do syta. Ma�e stworzenia, takie jak szczury
czy go��bie, staj� si� rzadko�ci�. Czasami s�ycha� w�ciek�y
wrzask protestu schwytanej podst�pem wrony. Nyueng Bao maj� si�
dobrze.
Oni jedni zachowuj� niewzruszone twarze.
Mogaba si� ich nie czepia g��wnie dlatego, �e kiedy ktokolwiek
pr�buje ich niepokoi�, ca�a banda zbiega si� na pomoc, a walk�
uwa�aj� za sw�j �wi�ty obowi�zek. Kiedy tylko mog�, nie wchodz�
nikomu w drog�, ale nie nale�� do pacyfist�w. Cieniarze ju� dwa
razy �a�owali pr�b wyp�dzenia ich z nale��cej do nich cz�ci
miasta. W obu wypadkach Nyueng Bao urz�dzili potworn� rze�.
Chodz� plotki pomi�dzy Jaicuri, �e zjadaj� swoich wrog�w. Prawd�
jest, �e znajdowano ludzkie ko�ci �wiadcz�ce o tych
gastronomicznych praktykach. Jaicuri w wi�kszo�ci wyznaj� religi�
Gunni, a Gunni s� wegetarianami. Nie wierz�, �e Nyueng Bao s� za
to odpowiedzialni, ale Ky Dam nie zaprzecza nawet najci�szym
zarzutom przeciwko jego ludziom. Prawdopodobnie potwierdzi�by
ka�d� plotk�, kt�ra sprawi, �e Nyueng Bao b�d� uwa�ani za
bardziej niebezpiecznych. By� mo�e takie gadanie pomaga wzm�c
strach przed nimi. Ci, kt�rzy prze�yj�, chwyc� za bro�.
Szkoda, �e nie m�wi�. Za�o�� si�, �e potrafiliby opowiedzie�
historie mro��ce krew w �y�ach. Ach! Dejagore! Te dni
niezm�conego spokoju, kiedy to cz�owiek p�ta� si� bez celu z
leniwym u�miechem na ustach. Jak dawno temu to by�o?
7
�miertelnie zm�czony, tak samo zreszt� jak ka�dej nocy od tak
dawna, podj��em swoj� wart� na murach. Zapa�u i energii mia�em
w sobie tyle co kot nap�aka�. Siedz�c na blankach, przeklina�em
serdecznie wszystkich przodk�w tych uprzykrzonych Cieniarzy.
Obawiam si�, �e nie by�em zbyt tw�rczy, ale nadrabia�em to
zjadliwo�ci�. Byli gdzie� w pobli�u, bo s�ysza�em szuranie i
szepty i widzia�em poruszaj�ce si� tu i tam pochodnie. Wszystko
to zapowiada�o kolejn� bezsenn� noc. Czy nie mogliby, jak
normalni ludzie, za�atwia� swoich spraw w bardziej przyst�pnych
godzinach? Nie wydawali si� bardziej entuzjastyczni ni� ja.
Zdo�a�em pochwyci� jak�� dosadn� uwag� na temat moich dziadk�w,
jak gdyby ca�e to zamieszanie by�o moj� win�. Przypuszczam, �e
jedyn� ich motywacj� do dzia�ania stanowi�a �wiadomo��, �e nigdy
nie wr�c� do domu, je�li nie zdob�d� na nowo Stormgard. By� mo�e
�adna z obu stron nie wyjdzie st�d �ywa.
Rozleg�o si� krakanie wrony natrz�saj�cej si� z nas wszystkich.
Nie zwraca�y uwagi na ciskane w nich kamienie. Za murami by�a
mg�a, a niezdecydowana m�awka przychodzi�a i odchodzi�a.
B�yskawice przetacza�y si� przez wzg�rza na po�udnie. Ca�y dzie�
by�o parno i gor�co, pod wiecz�r za� rozszala�a si� burza. Na
ulicach sta�a woda. In�ynierowie Cieniarzy nie uwa�ali systemu
kanalizacji za szczeg�lnie istotny problem, poza tym by�y z tego
wymierne korzy�ci. To nie b�dzie dobra noc na forsowanie wysokich
mur�w. Nie b�dzie te� �atwo ich broni�. A jednak prawie by�o mi
�al tych dupk�w w dole.
�wieca i Rudy, j�cz�c, sko�czyli d�ugi obch�d ulic. Ka�dy ni�s�
ci�k�, sk�rzan� torb�. - Jestem ju� za stary na to cholerstwo -
narzeka� �wieca. - Je�li nam si� uda, wszyscy si� zestarzejemy.
Obaj oparli si� o blanki i odpoczywali chwil�. Potem zrzucili
swoje pakunki w ciemno��. Kto� w dole zakl�� w dialekcie
Cieniarzy. - Dobrze wam tak, dupki - odburkn�� Rudy. - Id�cie do
domu i dajcie cz�owiekowi pospa�. Ca�a Stara Gwardia mia�a sw�j
wk�ad w zbieranie tego �adunku. - Wiem - powiedzia� mi �wieca. -
Wiem. Ale co z tego, �e �yjemy, skoro cz�owiek jest tak
cholernie zm�czony, �e nie ma si�y si� wysra�? Je�li czyta�e�
Kroniki, wiesz, ze nasi bracia zawsze tak m�wili, od pocz�tku
Wzruszy�em ramionami Nie potrafi�em si� zdoby� na mc
zach�caj�cego Lepiej nie pr�bowa� niczego t�umaczy�, tylko robi�
swoje - Goblin chce czego� od ciebie - mrukn�� �wieca - Ukryjemy
ci� tutaj - Tak, znam wasz be�kot Pieprz si� - wrzasn�� w d�
Rudy w �amanym dialekcie Cieniarzy Chrz�kn��em To by�a moja
warta, ale gdybym chcia�, m�g�bym sobie p�j�� Mogaba nawet nie
pr�bowa� ju� udawa�, ze panuje nad Star� Gwardi� Zrobili�my swoje
i nie ust�powali�my Nie odpowiadali�my po prostu jego
wyobra�eniom o tym, jaka powinna by� Czarna Kompania Kiedy jednak
dotrze tu W�adca Cienia, zagramy w otwarte karty - Gdzie on jest
- Na g�rze - zamiga� palcami Cz�sto pos�ugiwali�my si� j�zykiem
migowym, je�li nie chcieli�my by� pods�uchani Nietoperze i wrony
nie umia�y odczyta� znak�w. S�ugusy Mogaby tak�e nie - Zaraz
wracam - znowu chrz�kn��em
- Dobra
Wspina�em si� na strome, �liskie schody, a w mi�niach czu�em ju�
b�l od ci�aru, kt�ry przyjdzie mi d�wiga� w drodze powrotnej
Czego m�g� chcie� Goblin Prawdopodobnie nie potrafi� podj��
jakiej� banalnej decyzji Ten karze� i jego jednooki przydupas
obsesyjnie unikali wzi�cia na siebie jakiejkolwiek
odpowiedzialno�ci Wi�kszo�� czasu kierowa�em Star� Gwardi�,
poniewa� nikt inny me chcia� si� tym zaj�� Zaj�li�my pozycj� w
wysokich, ceglanych budynkach blisko mur�w, na po�udniowy zach�d
od Bramy P�nocnej Jest to jedyna ci�gle czynna brama Przez
pierwsz� godzin� obl�enia wykorzystywali�my nasz� pozycj� Mogaba
spodziewa� si� ataku Nie wierzy�, ze mo�na wygra� wojn� zza
kamiennych mur�w Chcia� zaskoczy� Cieniarzy na murach, zmusi� ich
do wycofania si�, a potem zaatakowa� na zewn�trz i wyci�� ich w
pie�. Od czasu do czasu robi� wypady i dokucza� im nieustannymi
zaczepkami tak, ze nie byli pewni dnia ani godziny. Nie
spodziewa� si�, ze mogliby wtargn�� do miasta w wi�kszej liczbie,
chocia� niemal ka�dy atak ko�czy� si� przedostaniem Cieniarzy za
mury, zanim zd��yli�my zebra� si�y do ich odepchni�cia. Pewnego
dnia sprawy me potocz� si� po my�li Mogaby Pewnego dnia ludzie
Wiruj�cego dopadn� bramy. Pewnego dnia zobaczymy w tym mie�cie
prawdziw� wojn� To nieuniknione
Stara Gwardia jest gotowa, Mogaba A ty?
Staniemy si� niewidzialni, Wasza Wynios�o�� Wypr�bowali�my ju�
t� sztuczk� Czytali�my Kroniki. Staniemy si� morderczymi widmami
Mamy nadziej�
Problemem pozostaj� cienie Co wiedz�. Ile b�d� w stanie si�
dowiedzie�? Tych �otr�w nie nazwano W�adcami Cienia tylko
dlatego, ze lubi� siedzie� po ciemku 8
Z wyj�tkiem trzech ukrytych drzwi wszystkie wej�cia do kwater
Czarnej Kompanii zosta�y zamurowane. Podobnie zreszt� jak ka�de
okno poni�ej trzeciego pi�tra Ulice i przej�cia mi�dzy budynkami
s� teraz labiryntem �miertelnych pu�apek. Do trzech u�ywanych
wej�� mo�na si� dosta�, jedynie wchodz�c zewn�trzn� klatk�
schodow�, w ca�o�ci wystawion� na deszcz pocisk�w. Tam, gdzie
zdo�ali�my, zabezpieczyli�my si� przed po�arem. Podczas obl�enia
Czarna Kompania nie pr�nuje. Nawet Jednooki Je�li uda mi si� go
znale��. Ka�dy jest tak cholernie zaj�ty i tak cholernie
zm�czony, �e nie ma si�y zastanawia� si� nad nasz� sytuacj�. Po
wej�ciu ukrytymi drzwiami, znanymi jedynie braciom ze Starej
Gwardii, wronom i nietoperzom, cieniom, szpiegom Nyu-eng Bao i
ka�demu Narowi, kt�remu si� chcia�o i�� za mn� od p�nocnego
barbakanu, rzuci�em si� w d� po niezliczonych schodach. Dotar�em
do piwnicy, gdzie przy samotnej �wieczce o nier�wnym p�omieniu
drzema� Wielki Kube�. Mimo �e zachowywa�em si� cicho, uchyli�
powieki. Nie otworzy� ust, �eby mnie zatrzyma�. Za jego plecami
sta�a zdezelowana szafa oparta o �cian�, kt�rej drzwi wisia�y
sm�tnie na powyginanych zawiasach. Uchyli�em je delikatnie i
w�lizn��em si� do �rodka. Ka�dy obcy, kt�ry dotar�by do piwnicy,
znalaz�by w niej szaf� wype�nion� rozpaczliwie uszczuplonymi
zapasami �ywno�ci. Szafa by�a wej�ciem do tunelu. Wszystkie nasze
budynki po��czone by�y tunelami. Mogaba i ka�dy zainteresowany
m�g�by si� tego spodziewa�. Je�li zejd� w d�, �atwo przyjdzie
im znale�� to, czego szukaj�. To powinno ich zadowoli�.
Tunel wchodzi� do nast�pnej piwnicy. W straszliwym rozgardiaszu
i smrodzie spa�o tu kilku ludzi. Porusza�em si� powoli, czekaj�c,
a� mnie rozpoznaj�. Niejeden ciekawski, odwiedziwszy nasz
podziemny �wiat, nigdy nie ujrza� ju� �wiat�a dziennego. Teraz
wszed�em do naprawd� tajnego pomieszczenia.
Nowy Stormgard wyr�s� na ruinach starego Jaicur. Nie wysilano si�
specjalnie, aby zniszczy� stare miasto, i wiele z wcze�niejszych
budowli by�o w doskona�ym stanie. Tam, gdzie nikt nie powinien
zagl�da�, wykopali�my popl�tany labirynt tuneli. Za ka�dym razem,
kiedy worek ziemi dociera� na mury, labirynt stawa� si� o
kawal�tek wi�kszy. Co prawda wci�� nie by�a to nasza przytulna
kwatera. Trzeba by�o silnej woli, �eby zej�� na d� w to
wilgotne, ciemne miejsce, gdzie powietrze niemal sta�o w miejscu,
a �wiece nigdy nie pali�y si� pe�nym p�omieniem. Poza tym
istnia�o du�e prawdopodobie�stwo, �e gdzie� w k�cie czai si�
jaki� cie�, szykuj�cy dla ciebie przera�aj�c� �mier�. Co do mnie,
nie mia�em najmniejszej ochoty zosta� pogrzebany �ywcem. Nie
mo�na si� by�o do tego przyzwyczai�.
Hagop, Otto, Goblin, Jednooki i ja przeszli�my ju� przez to na
R�wninie Strachu, gdzie przez jakie� pi�� tysi�cy lat
mieszkali�my niczym borsuki w jamach. - Cletus, gdzie jest
Goblin? - Cletus jest jednym z trzech braci sprawuj�cych funkcje
in�ynier�w i zarz�dzaj�cych artyleri�. - Za rogiem. W nast�pnej
piwnicy.
Cletus, Loftus i Longinus to geniusze. Wymy�lili spos�b na
doprowadzenie na d� �wie�ego powietrza przez kominy istniej�cych
budynk�w. Powietrze dociera do g��bokich tuneli, przep�ywa powoli
przez ca�o�� pomieszcze� i wraca na g�r� przez inny komin. Czysta
mechanika, ale dla mnie wygl�da to na czary. Przep�yw nadaj�cego
si� do oddychania powietrza, aczkolwiek powolny i nigdy
ca�kowicie czysty, s�u�y nam zupe�nie nie�le. Nie zmniejsza
jednak wilgotno�ci i smrodu.
Znalaz�em Goblina. Trzyma� Longinusowi �wiec�, podczas gdy ten
rozprowadza� mokr� zapraw� na �wie�o oczyszczonym murze na
wysoko�ci oczu. - Co si� dzieje, Goblin?
- Cieknie tu jak cholera.
- Bogowie przenie�li tu jak�� rzek�. Dlaczego?
- Mamy na dole tysi�ce przeciek�w.
- Co� powa�nego?
- Z czasem tak. Nie ma tu �adnego systemu odprowadzania. Jeste�my
tak nisko, jak tylko mo�liwe. Przynajmniej dop�ki nie dzia�a
dwunasty tunel. - To wygl�da na problem dla in�yniera.
- I jest nim - odezwa� si� Longinus, wyg�adzaj�c zapraw�. -
Cletus to przewidzia�. Uszczelniali�my wszystko od pocz�tku.
K�opot w tym, �e nie mo�na oceni� skuteczno�ci, dop�ki nie zdarzy
si� naprawd� paskudny, deszczowy dzie�. Mamy szcz�cie, �e nie
leje jak w porze deszczowej. Po trzech dniach mieliby�my tu
pow�d�. - To nadal wygl�da na problem dla in�yniera. Zajmij si�
tym, dobrze? Longinus wzruszy� ramionami.
- Popracujemy nad tym. To wszystko, co mo�emy zrobi�, Konowa�.
Drobna aluzja, �eby ka�dy si� zaj�� w�asnymi zmartwieniami. -
Dlatego chcia�e� mnie widzie�? - To nie by� pow�d nawet jak na
Goblina. - Nie. Longo, niczego nie s�yszysz - m�wi�c to, cz�owiek
o �abiej twarzy wykona� skomplikowany gest trzema palcami lewej
d�oni. Pomi�dzy nimi b�yska�y chwilami drobne iskry �wiat�a.
Longinus powr�ci� do pracy, jakby nagle og�uch�. - To takie
wa�ne, �e musia�e� go wy��czy�?
- On za du�o gada. Nie ze ziej woli, ale nie umie si� powstrzyma�
od powtarzania wszystkiego, co us�yszy. - I za ka�dym razem
dodaje co� od siebie. Wiem. No dobra, m�w. - Co� si� sta�o z
W�adc� Cienia. Zmieni� si�. Upewnili�my si� co do tego z
Jednookim zaledwie godzin� temu, ale uwa�amy, �e to trwa ju�
jaki� czas. Po prostu zas�ania� si� przed naszym wzrokiem. - Co
takiego?
Goblin pochyli� si� bardziej, jakby Longinus naprawd� m�g�
pods�uchiwa�. - On ma si� zupe�nie dobrze, Murgen. Prawie wr�ci�
do siebie. Wsta� na nogi, jeszcze zanim przywl�k� si� do nas.
Jeste�my te� pewni, �e ukrywa t� zmian� bardziej przed swoim
kumplem D�ugim Cieniem ni� przed nami. My go tak nie przera�amy.
Zesztywnia�em, przypominaj�c sobie nagle dziwne zachowanie na
r�wninie. - O, psiakrew!
- O co chodzi?
- Przyjdzie jeszcze dzi� wiecz�r. Kiedy schodzi�em, ustawiali si�
w�a�nie na pozycjach. My�la�em, �e to normalne... Lepiej b�d�my
w pe�nym pogotowiu. - Odszed�em stamt�d tak szybko, jak mog�em,
og�aszaj�c alarm wszystkim, kt�rych spotka�em. 9
Wiruj�cy si� nie �pieszy�. Kompania zaj�a pozycje na murze.
Taglia�ska ha�astra by�a gotowa jak zawsze. Wys�a�em ostrze�enie
do Mogaby i M�wcy Ky Dama. Mogaba to nawiedzony �wir, ale ca�kiem
g�upi nie jest. Twierdzi, �e oddziela prac� od prywatnych
sympatii. Je�li Goblin m�wi, �e mamy powa�ne k�opoty, powinien
pos�ucha�. Wsz�dzie rozbrzmia� alarm. Spoza mur�w wznios�y si�
okrzyki gniewu i zaskoczenia. Ludno�� zareagowa�a. Przez ciemne
ulice przebieg� strach, tym razem wi�kszy ni� zazwyczaj. Jak
zawsze starzy wyjadacze spo�r�d Jaicuri wspomnieli pierwsze
nadej�cie W�adc�w Cienia. Wtedy pierwsz� fal� wroga zapowiedzia�y
przera�aj�ce drgania ciemno�ci. - Jednooki, s� tam jakie� cienie?
- �adnych. Musz� przyj�� z Pu�apki Cienia. Ich w�adca musia�by
przyj�� z nimi. - To dobrze. - Widzia�em ju�, czego potrafi�
dokona� cienie. Jaicuri mieli pow�d do strachu. - Obieca�em ci
jednak troch� czar�w. Ju� s� gotowe.
- Zawsze potrafisz mnie podnie�� na duchu, ma�y. Uwielbiam to. -
Obserwowa�em mury poni�ej naszego odcinka. Niewiele by�o wida�,
ale wydawa�o si�, �e atak nie zaskoczy nas nie przygotowanych.
Oczywi�cie nie mia�o to znaczenia, je�li Wiruj�cy jest w dobrej
formie. - Murgen!
- Co?
- Za tob�.
Spojrza�em.
Ky Dam, M�wca Nyueng Bao, w asy�cie syna i kilku wnuk�w, gestem
r�ki pyta�, czy mo�e wej�� na mury obronne. Jedynie syn by�
uzbrojony. By� to przygarbiony cz�owiek o kamiennej twarzy, o
kt�rym powiadano, �e jest mistrzem walki na miecze. Skin��em
g�ow�. - Witaj na pok�adzie.
M�wca wygl�da� na co najmniej tysi�c lat starszego od
Jednookiego, ale by� na tyle �wawy, �e wspi�� si� na mury bez
niczyjej pomocy. Nie mia� wiele do d�wigania. Z w�os�w pozosta�y
jedynie nieliczne bia�e pasemka okalaj�ce g�ow� i twarz. Blad�
sk�r� pokrywa�y plamy w�trobowe. By� bielszy ni� kt�rykolwiek z
nas, ludzi z p�nocy. Sk�oni� si� lekko.
Odpowiedzia�em uprzejmie, pr�buj�c dok�adnie na�ladowa� jego
uk�on. Oznacza�o to szacunek dla r�wnego sobie, co powinno mi
przysporzy� par� punkt�w, poniewa�, aczkolwiek m�odszy wiekiem,
bytem tu starszy rang�, a on znajdowa� si� na terenie Kompanii.
Ja za� by�em jej dow�dc�. Jako cz�owiek inteligentny czyni�em
wszelkie wysi�ki, aby pozosta� uprzejmym dla M�wcy. Nieustannie
te� przypomina�em ludziom, aby odnosili si� z szacunkiem i
wyrozumia�o�ci� do Nyueng Bao, nawet je�li b�d� prowokowani.
Zawsze zach�cam do bli�szego przyjrzenia si� zwyk�ym ludziom. Nie
mamy wielu przyjaci� w tych dziwnych krainach.
Ky Dam stan�� zwr�cony twarz� w stron� ciemnej r�wniny.
Zachowywa� dumn� postaw�. Wielu Jaicuri wierzy�o, �e jest
czarodziejem. Goblin i Jednooki twierdzili, �e mo�na go nazwa�
czarownikiem w archaicznym znaczeniu tego s�owa, czyli po prostu
m�drym cz�owiekiem. Stary wzi�� wdech, kt�ry wydawa� si�
wzmacnia� jeszcze otaczaj�c� go aur� si�y. - Dzi� b�dzie inaczej
- odezwa� si� w uproszczonym tag-lia�skim bez akcentu. - Ich
mistrz ukrywa� swoje si�y.
M�wca spojrza� ostro na mnie, a potem na Goblina i Jednookiego. -
Ach tak.
- W�a�nie tak. - Zawsze chcia�em to zrobi�, kiedy jaki� stary
pierdziel robi� tajemnicze miny. Nie mog�em si� powstrzyma�,
kiedy nadesz�a taka doskona�a okazja. Wytrzeszczy�em oczy na
obstaw� M�wcy. Mistrz miecza wygl�da� na zbyt przysadzistego i
kr�pego, �eby m�g� sprosta� g�oszonej o nim opinii. Wnukowie
wygl�dali jak wi�kszo�� m�odych Nyueng Bao. Jak gdyby u�miechaj�c
si� czy okazuj�c jakiekolwiek emocje, mieli utraci� w�asne dusze.
Wed�ug za� s��w Goblina, jakby kto� wetkn�� im w ty�ek kaktus.
Wr�ci�em do roboty, a Ky Dam obserwowa� noc. Jego obstawa nie
wchodzi�a mi w drog�. Pojawi� si� Wielki Kube�.
- Wszystko gotowe, szefie.
Tak�e od strony Cieniarzy dochodzi�y d�wi�ki �wiadcz�ce o ich
gotowo�ci. Rogi zacz�y si� nawo�ywa� niczym byki w rui. - Ju�
nied�ugo - mrukn��em. Chocia� znaj�c ich, mogli to od�o�y� na
kolejnych dwadzie�cia lat. Nie mia�bym nic przeciwko. Nie
�pieszy�o mi si�. Goniec Taglian wypad� z uliczki, z trudem
�api�c oddech i chrypi�c, �e Mogaba chce si� ze mn� widzie�. -
B�d� za nieca�e pi�� minut - rzuci�em mu i badawczo przyjrza�em
si� ciemno�ci. - Trzymaj pozycj�, Kube�. - Tego w�a�nie
potrzebuje ta zgraja. Kolejnego b�azna.
- Wyko�cz� ich.
Ky Dam powiedzia� co� i mistrz miecza ukradkiem spojrza� w noc.
Przez jedno uderzenie serca na wzg�rzach zal�ni� widmowy blask.
Gwiazda? Odbicie gwiazdy? Nie. Noc by�a ch�odna, mokra i
zachmurzona. - Mo�e by� wi�cej takich zdarze�, ni� to z pozoru
wygl�da, Wojowniku - powiedzia� M�wca. - Mo�e. - Wojowniku? - Ale
w przeciwie�stwie do Nyu-eng Bao nie jeste�my wojownikami.
Jeste�my �o�nierzami. - Jak sobie �yczysz, �o�nierzu - szybko
zgodzi� si� ze mn� stary. - Wszystko mo�e by� inne, ni� si�
wydaje. - Czy�by wpad� na to, drapi�c si� na g�r�? Chyba nie by�
zadowolony ze swoich my�lowych spekulacji. Odwr�ci� si� i pogna�
schodami w d�. Wnuki z trudem za nim nad��a�y. - O co mu
chodzi�o? - zapyta� Kube�.
- Nie mam poj�cia. Zosta�em wezwany przez Jego �wi�tobliwo��
Ksi�cia Kompanii. - Wchodz�c na schody, zerkn��em na Jednookiego.
Ma�y czarownik wpatrywa� si� we wzg�rza tam, gdzie przed chwil�
spogl�da� Ky Dam. Na jego twarzy malowa�o si� zaskoczenie i
zatroskanie zarazem. Nie mia�em czasu o nic pyta�. Nie mia�em te�
na to ochoty. Us�ysza�em ju� do�� z�ych wie�ci.
10
Mogaba mierzy sze�� st�p i pi�� cali. Nie ma na nim grama
zb�dnego t�uszczu. Same �ci�gna i mi�nie poruszaj�ce si� z
nienagannym, kocim wdzi�kiem. Ci�ko pracowa� na swoj� kondycj�,
ale stara� si� nie rozwija� nadmiernie mi�ni. Sk�r� ma bardzo
ciemn�, raczej w odcieniu g��bokiego mahoniu ni� hebanu.
Promieniuje pewno�ci� siebie i niewzruszon� si�� ducha. Ma ci�ty
dowcip, ale nigdy si� nie u�miecha. Kiedy okazuje poczucie
humoru, to tylko dla uzyskania efektu i pod publiczk�. On sam
tego nie czuje i prawdopodobnie nie rozumie. Nie znam bardziej
zwariowanego cz�owieka. Interesuje go jedynie stworzenie i
podtrzymanie legendy Mogaby - najwi�kszego wojownika wszech
czas�w. Jest niemal tak dobry, jak chcia�by by�, a m�g�by by� tak
dobry, za jakiego si� uwa�a. Nigdy nie widzia�em cz�owieka, kt�ry
dor�wna�by mu talentami. Inni Narowie s� niemal tak samo dobrzy
i niemal tak samo zarozumiali i aroganccy. Opinia Mogaby o sobie
samym jest jego wielk� s�abo�ci�, ale nie s�dz�, �eby kto�
potrafi� mu to powiedzie�. W centrum jego rozwa�a� by� zawsze on
sam i jego rosn�ca s�awa. Niestety, pob�a�anie samemu sobie oraz
samouwielbienie nie zawsze stanowi� cechy zach�caj�ce �o�nierzy
do wygrywania bitew. Nie by�o wielkiego uczucia pomi�dzy nami a
Mogab�. Jego up�r podzieli� Kompani� na Star� Gwardi� i od�am
Nar�w. Mogaba wyobra�a sobie Kompani� jako staro�wieck� �wi�t�
krucjat�. My, Stara Gwardia, postrzegamy j� za� jako wielk�,
nieszcz�liw� rodzin�, usi�uj�c� przetrwa� w nieprzyjaznym
�wiecie. Ten sp�r by�by bardziej gorzki, gdyby nie konieczno��
schwytania wi�kszego, wsp�lnego wroga - Wiruj�cego. Wielu ludzi
Mogaby jest przera�onych jego sposobem rozumowania. Konowa� nie
przestaje o tym gada� od chwili, kiedy po raz pierwszy postawi�
pi�ro na papierze. Mo�na to nazwa� kwesti� formy. Nie jest to
dobry spos�b na sprzeczanie si� ze zwierzchnikami, jak bardzo by
si� mylili i jakkolwiek jednostronne by�yby ich ustalenia.
Pr�buj� osi�gn�� w�a�ciw� form�. Konowa� szybko wyni�s� Mogab�
na trzeci� pozycj� w Kompanii, zaraz po sobie i Pani, ze wzgl�du
na jego wyj�tkowe talenty. Ale to nie upowa�nia�o Mogaby do
automatycznego przejmowania dow�dztwa podczas ich nieobecno�ci.
Nowi kapitanowie mieli by� wybierani przez wszystkich. W
sytuacji, jaka panuje w Dejagore, �o�nierze przeprowadzaj�
g�osowanie, czy, ich zdaniem, wybory s� konieczne. Je�li uwa�aj�,
�e stary kapitan sta� si� zbyt szalony, chory, niekompetentny,
czy te� istnieje jakakolwiek inna przyczyna zast�pienia go kim
innym, wtedy dochodzi do wybor�w. Nie przypominam sobie �adnego
wypadku w Kronikach, kiedy zas�u�ony kandydat zosta�by przez
�o�nierzy odrzucony, ale je�li wybory mia�yby nast�pi� dzisiaj,
pewnie ustanowiono by precedens. W tajnym g�osowaniu nawet wielu
Nar�w mog�oby nie okaza� zaufania Mogabie. Podczas obl�enia nie
by�o wybor�w. Zrobi�bym wszystko, �eby do nich nie dopu�ci�.
Mogaba m�g� by� szalony i mo�na si� by�o z nim nie zgadza� w
kwestiach religii, ale tylko on by� w stanie zapanowa� nad
tysi�cami tych tch�rzliwych taglia�skich legionist�w i utrzyma�
Jaicuri w ryzach. Je�liby zachorowa�, zast�pi�by go Sindawe, po
nim Ochiba, a potem, je�li nie zd��y�bym si� schowa�, ja. Po tak
d�ugim czasie obl�enia zar�wno cywile, jak i �o�nierze raczej
bali si� Mogaby, ni� go szanowali. To w�a�nie mnie martwi.
Kroniki wykazuj� nieustannie, �e strach jest �yzn� gleb�, na
kt�rej wyrasta zdrada. 11
Mogaba zwo�ywa� narady w cytadeli. Teraz jest to pok�j narad
wojennych, ale kiedy� zabawia�a si� tu czarami W�adczyni Cienia.
Mogaba uwielbia� wyznacza� tam spotkania ze wzgl�du na odleg�o��,
jak� my - s�udzy - musieli�my pokonywa�. Nie lubi� opuszcza�
swojej cz�ci przedstawienia, nie liczy�em wi�c, �e wszystko
odb�dzie si� szybko. By� do�� uprzejmy, cho� od razu rzuca�o si�
w oczy, �e jest to wymuszona kurtuazja. - Otrzyma�em twoj�
wiadomo�� - powiedzia�. - Nie jest dla mnie ca�kowicie jasna. -
Celowo j� zagmatwa�em. Nie chcia�em, �eby goniec rozpowiedzia�
o tym po drodze. - A zatem nie nale�y spodziewa� si� dobrych
wie�ci - m�wi� dialektem Miast Klejnot�w, kt�rego Kompania
nauczy�a si� na s�u�bie u Syndyka Berylu. Wi�kszo�� z nas u�ywa�a
go, kiedy nie chcieli�my by� zrozumiani przez miejscowych. Mogaba
za� pos�ugiwa� si� nim, poniewa� ci�gle nie zna� na tyle
taglia�skiego, �eby obej�� si� bez t�umacza. Nawet w dialekcie
Miast Klejnot�w mia� kiepski akcent. - Zdecydowanie nie -
odpar�em. Przyjaciel Mogaby, Sindawe, t�umaczy� dla obecnych przy
rozmowie taglia�skich oficer�w. - Goblin i Jednooki powiedzieli
mi, �e Wiruj�cy jest ju� zupe�nie zdr�w i dzi� w nocy ma zamiar
urz�dzi� powitalne przedstawienie. Nie b�dzie to kolejny wypad,
ale wielka wojenna wyprawa. Kilka par oczu wpatrzy�o si� we mnie
z nadziej�, �e to jeden z paskudnych kawa��w, kt�re Goblin i
Jednooki uznali za szczeg�lnie zabawny. Spojrzenie Mogaby
zlodowacia�o. Chcia�, �ebym zaprzeczy� wszystkiemu pod ci�arem
tego spojrzenia. Mogaba nie ma po�ytku z Goblina i Jednookiego.
Stanowi� ko�� niezgody pomi�dzy nim a Star� Gwardi�. Jest
przekonany, �e dla prawdziwych czarownik�w, cho�by najmniejszych,
nie ma miejsca pomi�dzy prawdziwymi wojownikami, kt�rzy powinni
polega� na w�asnej sile, rozumie, harcie ducha i ewentualnie na
m�stwie swoich dow�dc�w - je�li s� m�ni. Goblin i Jednooki byli
czarodziejami, niechlujnymi, niezdyscyplinowanymi awanturnikami,
a co gorsza absolutnie si� nie zgadzali, �e Mogaba to najlepsze,
co mog�o si� zdarzy� Czarnej Kompanii. Mogaba nienawidzi�
Wiruj�cego, wiedzia� bowiem, �e W�adca Cienia nigdy nie stanie
z nim w szranki, aby pie�� o tej potyczce nios�a si� przez
pokolenia. Mogaba chcia� mie� swoje miejsce w Kronikach. Pragn��
z ca�ej duszy, aby by�o ono znacz�ce. I b�dzie je mia�, ale nie
takie, jak chce. - Masz jakie� propozycje, jak si� upora� z tym
zagro�eniem? - Mogaba nie okaza� wzburzenia, chocia� zdrowy
Wiruj�cy oznacza� przy�pieszenie daty naszej egzekucji. Chcia�em
zaproponowa� mod�y, ale Mogaba najwyra�niej nie by� w nastroju
do �art�w. - Obawiam si�, �e nie.
- Nie znajdziesz niczego w ksi�gach?
Mia� na my�li Kroniki. Konowa� nie�le si� nam�czy�, �eby nak�oni�
Mogab� do przestudiowania ich. Konowa� by� dobry w poszukiwaniu
nowych rozwi�za�, odwlekaniu decyzji i p