5148
Szczegóły |
Tytuł |
5148 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
5148 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 5148 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
5148 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Jan Lecho�
Dziennik
TOm 2
1 stycznia 1951 -31 grudnia 1952
l stycznia
1. Napisa�em trzy zwrotki wiersza, o kt�rym to tylko mog� powiedzie� - �e chcia�em go koniecznie napisa�, aby ten pierwszy dzie� roku nie zosta� bez �ladu. I s� trzy zwrotki. Nie jest to moja zwyk�a strofa, raczej puszkinowska, tod kt�rej nieraz przysz�o mi si� op�dza�. Czy to b�dzie co� po sko�czeniu, czy te� tylko dokument mego skruszonego sumienia - nie wiem. Nie mog� go sko�czy�, bo musz� i�� odwiedzi� chorego Henryka Rajchmana, kt�ry got�w by pomy�le�, �e go zapomnia�em w tym dniu, bardzo uznawanym przez niego jak wszystkie inne tradycje.
2. Gertrud� Robinson-Smith, u kt�rej sp�dzi�em sylwestra, obserwuje zwyczaj swej rodziny otwierania o p�nocy okna, aby wypu�ci� albo raczej wyrzuci� Rok Stary. Bardzo mi si� to wydaje poetyczne. Poza tym - wiecz�r by� bardzo �wietny, pe�en dobrej Ameryki i Europy, wszystko ludzie mi obcy - ale tak bardzo by�em sk�opotany tymi ostatnimi czasy - �e mi raczej dobrze zrobi� ten przeb�ysk dawnych czas�w, i bardzo by�em wdzi�czny poczciwej Gertrudzie, �e pomy�la�a tego dnia o dalekim znajomym.
3. Zacz��em stanowczp ten Nowy Rok od dobrego uczynku. Kiedy siedzia�em w pierwszym od korytarza pokoju z Kochni-
Stycze� 1951
tzkim, wszed� tam starszy pan z bardzo rozbawion� i uprzejm� min�, kt�remu spod smokinga wygl�da�y opuszczone szelki. Kochnitzky waha� si�, czy go poinformowa� o tym przypadku, ale poradzi�em, aby postawi� si� sam w sytuacji tego jegomo�cia. Zgodnie z mymi przewidywaniami, ten pan sam p�niej rozpowiada� o tym, co mu si� przydarzy�o, albo raczej, czego unikn��. Ale w jego opowiadaniu - on m�g� by� g�r�, by�a to zabawa, a nie kompromitacja. Gdybym by� harcerzem - mia�bym dzi� dobry punkt.
2 stycznia
1. Nie wiadomo dlaczego, zdawa�o mi si� w nocy i rano, �e ju� nie trzeba ko�czy� tego wiersza, �e w�a�nie pointa jest w trzeciej strofie. Zacz�� mi ju� nawet chodzi� po g�owie wiersz inny, Do Madonny Nowojorskiej, to znaczy si�, �e poczu�em si� w jego rytmie, kt�ry zacz�� powo�ywa� jakie� obrazy. Poniewa� wieczorem mia�em odes�a� korekt� Grydzewskiemu, wi�c pos�a�em mu te trzy strofy, ale przepisane wyda�y mi si� wierszem zupe�nie nie sko�czonym, wymagaj�cym dalszych zwrotek. Nie wiem, jak to wyt�umaczy�, ale po prostu wynik�o to jakby z samego uk�adu tego tekstu na papierze. P�niej pr�bowa�em zacz�� �w wiersz Do Madonny, ale zl�k�em si� tej samej pomy�ki, co z t� Harf� w nocy. Chcia�em powr�ci� do Skargi - ale powstrzymywa�a mnie niezdecydowana sprawa - czy nie wykroi� z tego, com dot�d napisa� (mej powie�ci), jakiego� tomu. P�niej stuka�em pi�rem w papier - aby opisa�, co od dawna zamierza�em, moj� przygod� z m�odym �o�nierzem i z "p�aszczykiem podbitym futrem". Nic z tego wszystkiego nie wysz�o. Jestem zm�czony, rozklejony, nie my�l�, �eby pusty - ale trzeba wszystkie si�y zebra�, aby powr�ci� naprawd� do pracy.
2. Balzak przez pot�g� swej wizji psychologicznej, przez pasj�, kt�ra nadawa�a wszystkim zdarzeniom jakie� symboliczne kszta�ty, kt�ra "szekspiryzowa�a", je�li tak mo�na powiedzie�, wszystkich jego bohater�w - pisa� niejako "na wyrost". To
Stycze� 1951
znaczy, �e mimo przepa�ci, jaka dzieli�a Pary� jego czas�w od ogromu dzisiejszego Nowego Jorku - jego "znakomity Gaudis-sart" zdaje si� by� postaci� zupe�nie wsp�czesn�, a to, co Balzak m�wi o zawodzie komiwoja�era - jego wielka aria o pot�dze reklamy - nie jest wcale poni�ej demonizmu, gigan-tyczno�ci tego fachu w dzisiejszej Ameryce. Wielki, genialny, jasnowidz�cy pisarz.
3. Waha�em si� dzisiaj, czy wzi�� za telefon, z kt�rego mog�o wynikn�� pewne spotkanie. Skoro z drugiej strony okaza�y si� jakie� trudno�ci, zaraz, mechanizmem tak dobrze znanym, poczu�em niezwyk�� wa�no�� tego spotkania, jego nieudanie si� wyda�o mi si� wielkim zmartwieniem. Szcz�ciem to uczucie trwa�o nied�ugo. Gdybym by� m�odszy, by�bym dzi� nieszcz�liwy.
4. Zdanie ze Znakomitego Gaudissarta: "Wszyscy prawdziwi wielcy ludzie lubi� da� si� tyranizowa� s�abej istocie." Wielka prawda, Pi�sudski pozwala� Wandzie i Jagodzie robi� ze sob�, co chcia�y. My�la�em o tym od dawna, a mo�e ju� te� gdzie� o tym pisa�em, �e wy�ywa� w tym swoj� potrzeb� uni�enia si�, kt�re naprawd� poni�y�oby go, gdyby nie chodzi�o o dzieci - a o jak�� g�upi� g�.
3 stycznia
1. Naprawd� nie mog�em nic napisa�. Po po�udniu da�yby si� jakie� dwie godzinki wykroi� - ale wtedy w�a�nie przysz�y korekty z "Wiadomo�ci", kt�re trzeba by�o zaraz zrobi� i jecha� na g��wn� poczt�, aby zd��y� z ich wys�aniem.
2. Wystawa Czeliszczewa - nie wiadomo, co z tym zrobi�. Kilkadziesi�t obraz�w przedstawiaj�cych g�ow� ludzk� w r�nych stadiach toczenia jej przez Boga czy natur�. Robi to wra�enie jakich� niezwykle precyzyjnych i nawet pi�knych rysunk�w technicznych, rozumiem, o co tu chodzi - tylko nie czuj�, �eby to by�o malarstwem - i nie wiem, jak prawdziwy artysta m�g� tyle tych kr�c�cych si� drut�w, niewiele r�ni�cych
8
Stycze� 1951
si� jeden od drugiego - namalowa�. I co najgorsze - ten Pawlik to prawdziwy artysta i jeden z najbardziej czaruj�cych �udzi. Powiedzia�em mu, �e rozumiem, �e przedstawi� on stworzenie cz�owieka, po czym sk�ama�em mu par� komplement�w z najzimniejsz� krwi� - tak bardzo go lubi�.
3. Na tych samych schodach, co Czeliszczew, w innej galerii wystawiona jest os�awiona Madonna Dali. I zn�w nie wiadomo, co z tym zrobi�. W �adnym jeszcze jego obrazie nie by�o tyle malarskiego mistrzostwa, Dzieci�tko Jezus jest pe�ne czu�ej poezji, symbolika jakich� ryb, muszel, przedmiot�w zawieszonych w eterze - wydaje mi si� bardzo na miejscu w tym mistycznym obrazie. Ale Madonna b�d�ca do okrucie�stwa wiernym portretem Gali, �ony Salwadora, kt�r� widzieli�my niedawno na innym jego obrazie - przepraszam - ale po prostu z go�ym ty�kiem, kt�ra za� tutaj pokazuje ohydn� naturalistycz-n� nog�, domagaj�c� si� szybkiej pomocy pedikiurzysty - ca�a ta awantura, b�d�ca rewelacj� jakiego� sadystycznego wp�ywu tej kobiety na m�a - ma co� z blu�nierstwa. Pawlik Czeliszczew z dziecinn� rado�ci� i rzekom� zgroz� wo�a� do mnie: "Ty uwidisz - czto tiepier nastupi�o czto-to strasznoje." �e niby Pan B�g co� zrobi, aby zaprotestowa� przeciw temu �wi�tokradztwu.
4 stycznia
1. Kiedy mia�em si� zabiera� do pisania po po�udniu - wynik�a naraz w mej imaginacji jaka� sprawa, jaki� dramat niemal, kt�ry sprawi�, �e lata�em przez par� godzin - aby wreszcie przekona� si�, �e wszystko to by�o moje przywidzenie. Ale wynik�o ono ze smutnych do�wiadcze� ostatnich miesi�cy, jest ono skutkiem mechanizmu powsta�ego w mych odczuciach przez smutne do�wiadczenie. Od paru dni czu�em si�, jak ju� bardzo dawno nie by�em - mocny psychicznie. Okazuje si�, �e t� si�� byle g�upstwo mo�e zachwia�.
2. Opowiadanie Tadeusza Nowakowskiego w "Wiadomo�ciach" pt. Przybysz z dalekiego Kaukazu - najwy�sza rasa, je�li
Stycze� 1951
nie najwy�sza klasa prozy. Co za bajeczny zmys� obserwowania, co za j�zyk cudowny - dosadny, kolorowy, a nie ordynarny. Co za r�wnowaga humoru i nie na pokaz powagi. Rewelacje jego o r�nych pod�o�ciach ludzkich nie oburzaj�, nie gorsz� - bo czu� jest pod ka�dym jego rasowym s�owem, �e to jest, �e to by�a prawda. W samym talencie jest wszystko, na co daremnie si�� si� ludzie bez talentu. Nawet - moralno��.
3. Zahorska ("Pandora") pisz�c o Picassie zapuszcza si� w rozwa�anie na temat nowej poezji. Wydaje jej si� - �e przewr�t jest w niej jeszcze bardziej radykalny ni� w plastyce. My�l�, �e jest odwrotnie, i �e poza takimi nowatorami, jak S�owacki, Mici�ski, Zygmunt Karski (nie por�wnywuj� ich
- tylko stwierdzam pewn� wsp�lno�� poetyckiej materii), nic nie zostanie z owych pryncypialnych odnowicieli metafory, jak nic te� nie zosta�o w teatrze Witkiewicza, kt�ry mozoli� si� nad tym, co S�owacki osi�gn�� przez samo natchnienie. Strofy Przy�uskiego i Su�kowskiego, kt�re Zahorska cytuje, wcale nie budz� asocjacji - tylko s� mozoleniem si� na asocjacje, kt�re czytelnik dopiero rozumie poprzez b�l g�owy. Mo�e istnie� czysty dese� w malarstwie, nie mo�e go by� w poezji - bo jak powiedzia� Poe - poezja - to muzyka + sens. Ci Przy�uscy i Su�kowscy nie s� przy tym wariatami
- gdyby nimi byli, pisaliby znacznie wi�cej. Ale oni mozol� si� i poc�, aby "struga� wariat�w" z siebie i z nas. C�, kiedy to si� nie uda - nie uda na przysz�o��, cho�by sto Zahorskich przysz�o im w sukurs. Zahorska m�wi, �e powodem przewrot�w w sztuce jest te� nuda. Uwa�am, �e to kryterium, kryterium nerw�w, musi by� raz na zawsze wyeliminowane z krytyki i estetyki. Tintoretto i Leonardo (gdyby jego obrazy naprawd� zachowa�y si�) nie s� wcale nudniejsi ni� 3/4 abs-trakcjonist�w. A Yermeer z Delft jest na pewno jednym z najpot�niejszych dreszcz�w tajemnicy, jakich zazna� mo�e wsp�czesny widz malarstwa. To, co Su�kowski pozwala sobie pisa� i co nie wiadomo dlaczego Grydzewski drukuje mu
10
Stycze� 1951
- na temat grupy Skamandra - demaskuje go jako rozjadowio-nego prostaka. Bo przecie� je�eli czyja metafora zostanie - to Tuwima. Czy naprawd� ja i Wierzy�ski byli�my poezj� mieszcza�stwa. A c� to zn�w za chamstwo. Po nienawi�ci do naszej, dzi� jak�e tragicznie rozbitej grupy mo�na zawsze pozna� zawiedzionych w swych pretensjach grafoman�w.
4. Wielka czu�o�� dla "najdro�szej osoby". By� z ni� jak najszybciej, okazywa� wdzi�czno�� za jej tak pi�knie zdobyt� delikatno��, wiedzie� o jej k�opotach, z kt�rymi przed nikim nie mo�e ona si� zwierzy� - bo poza mn� naprawd� nie ma nikogo.
5 stycznia
1. Nie by�o czasu na pisanie - ale to znaczy, �e by� czas na inne rzec/y mniej wa�ne i nie wszystkie - niezb�dne.
2. By�em na publicznej pr�bie sztuki Garcii Lorki The House of Bernarda Alba (nie wiem, jak to nazywa si� w oryginale). Na pewno przek�ad zabra� po�ow� pi�kna tym s�owom, wi�kszo�� aktorek - to typowe Amerykanki, kt�re nie maj� w sobie ani jednego z niepraktycznych uczu� poruszaj�cych t� sztuk�, stwarzaj�cych jej tragizm. Alfonso de Sairouz, bardzo inteligentny Argenty�czyk, z�yma� si� na "kalifornijsk�" dekoracj�, na rol� Prudencji, kt�ra w oryginale jest postaci� z wielkiego dramatu, a tutaj by�a grana jak komiczna makrela. Pomimo to - wra�enie tej sztuki jest wstrz�saj�ce. Hiszpania ze swoj� wielowieczn� wiar� w honor, cnot�, ze swoim tragicznym jezuityzmem jest bodaj jedynym krajem na �wiecie, kt�ry czuje, jak czuli Grecy z czas�w Sofoklesa. Patos tej sztuki, jej nami�tno��, poezja jej postaci - daje zapomina� o wszystkim, co jest w tej sztuce obyczajowego. Nie my�limy, �e ci ludzie mogliby sobie inaczej urz�dzi� �ycie. Pod�wiadomie prawie zreszt� tego nie c/uJL-my - bo wtedy nie by�oby tej wstrz�saj�cej sztuki. Jej napi�cie /diiio sic s�abn�� na kr�tk� chwil� w trzecim akcie, aby wybuchn�� pi,-\ ko�cu / pot�g� dramatyczn�, kt�rej r�wnej dos�ownie nie l M i nietani uv wsp�czesnym teatrze. Okrzyk Bernardy, powt�rzony p H "klotnie i ko�cz�cy sztuk�: "Silence!", jest nie tylko szczytem
Stycze� 1951
11
instynktu teatralnego, jego poetyckie, tragiczne perspektywy s� tak g��bokie - �e w tej chwili wszystkie Fry'e, Williamsy, nie m�wi�c o wszystkich Mauriacach i Cocteau, wydaj� mi si� plebejuszami przy tym Hiszpanie, kt�ry po prostu jako Hiszpan zawsze b�dzie duchowym hidalgiem. Katina Paxinou ma w sobie ducha tragedii, wszystko inne - co by jej mo�na zarzuci� w tej roli -jest niewa�ne. W ostatnich scenach by�a taka, �e my�la�e�, i� Sofokles �yje i napisa� now� sztuk�. Jestem prawie szcz�liwy - moim nie dla wszystkich pon�tnym, ale te� i nie dla wszystkich dost�pnym szcz�ciem.
3. Prosi�em wczoraj �ukasiewicza, aby zaj�� si� pomoc� z Londynu dla Rajchmana, kt�rego ratunek zale�y podobno od trzech tygodni w sanatorium. Powiedzia� mi, �e w Londynie nie ma pieni�dzy. Jak to nie ma? Czy nie ma na urz�dnik�w, na biura, na r�ne persony nie zawsze spod bardzo jasnej gwiazdy? Czy nie by�oby na pogrzeb tego� Rajchmana, gdyby teraz umar�? S� sytuacje, w kt�rych takie instytucje jak rz�d polski nie maj� prawa powiedzie�: "Nie ma".
6 stycznia
1. Dzie� zmarnowany. Wszystkie preteksty - �adnego prawdziwego powodu.
2. Wierzy�ski czyta� mi sw� sztuk� Towarzysz Pa�dziernik w bardzo z�ym momencie, bo by�em akurat pod wra�eniem Domu Bernardy Alby, kt�ra jest szczytem napi�cia dramatycznego - co we mnie wzbudzi�o od razu najwy�sze wymagania. To bior�c pod uwag�, wydaje mi si�, �e temu Pa�dziernikowi brak bardzo owego napi�cia, �e ca�y konflikt rozgrywa si� w bardzo zreszt� p�ynnym i literacko pi�knym dialogu. Dwie postacie - bywszyj czie�owiek Lisznin i Fogin, rodzaj super-Wyszy�-skiego, obie bardzo rosyjskie - doskona�e. Za to poeta - Pa�dziernik, broni�cy prawa do indywidualnego szcz�cia, i jego Tamara - wydaj� mi si� nie tylko nieprawdziwi �yciowo, ale te� teatralnie nie�ywi. Teatr - poza jakim� natchnionym Wyspia�skim - trzeba s�dzi� tak jak sprawy osobiste znajomych; ot�
12
Stycze� 1951
tego poety i tej jego Tamary nie widz� i nie czuj�. Naprawd� nie wiem, czy w teatrze co� z tego wi�cej by nie wysz�o, czy zalety nie pokry�yby tych, zdaje mi si�, niew�tpliwych brak�w sztuki. W ka�dym razie to jeszcze jeden dow�d, jak Wierzy�ski rozwija si�, jak jest �ywotny. Jak na debiut - jest to oczywi�cie sztuka, co si� zwie, i naprawd� literatura.
3. Stary Petain, dzi� 98-letni, kt�remu przekazano 1600 dolar�w zebranych przez jego �o�nierzy spod Yerdun, przeznaczy� je do rozporz�dzenia spowiednik�w wi�zie�, gdzie siedz� ci, co za nim poszli. Gdy si� pomy�li, ilu tych, co za nim poszli, korzysta z wolno�ci - nawet z luksusu i politycznych wp�yw�w - nie spos�b pogodzi� si� z brutaln� hipokryzj� zamkni�cia tego starca. Skoro sam de Gaulle uwa�a, �e nale�y mu si�, aby zobaczy� przed �mierci� jakie� kwiaty i jakich� przyjaci� - to na pewno powinni to uzna� "les anciens col-laborateurs" porozsiadani ju� po r�nych urz�dach i opieraj�cy si� tej amnestii.
7 stycznia
1. Daremnie by�oby pociesza� si�. Napisa�em jedn� zwrotk� trzyzwrotkowca, o kt�rej wcale nie my�la�em, gdy siada�em do sto�u, i jedn� zwrotk� jeszcze z Pary�a wiersza Burza, kt�ra ma ten feler, �e od tego czasu Wierzy�ski napisa� co� podobnego. Par� godzin, kt�re na to zmarnowa�em, by�y m�k� straszliw�, walk� ze zm�czeniem, niewiar�, zdenerwowaniem, wszystkim naraz - a przede wszystkim z ch�ci� ucieczki od tych zaniedbanych obowi�zk�w, przespania tych wyrzut�w sumienia. Chc� ko�czy� powie�� i Godzin� przestrogi, i napisa� sztuk�. Ale jak to po��czy�, pogodzi�, kiedy znajd� czas na to? M�dl si� i pracuj! M�dl si� i pracuj.
2. Pisa�em kiedy� o tym w odczycie "o poezji czystej", �e Pan Tadeusz jest poezj� czyst� - najczystsz�, i �adne baroki morsztynow-skie, b�d� dzisiejszych formalist�w, oczywi�cie nie mog� si� z ni� w�a�nie jako "czysto��" r�wna�. Bo owa symbolika, �w najg��bszy
Stycze� 1951
13
sens rzeczy, o kt�ry tym nieszcz�nikom chodzi, zawarte s� w doskona�ym zestawieniu s��w, w muzyce ich, p�yn�cej z wyczucia ducha j�zyka, w lakonizmie niedo�cig�ym, w czym�, na co nie ma �adnych przepis�w, a co jest w�a�nie tajemnic� geniuszu. Wszystko w Panu Tadeuszu b�d�ce opisem o prozaicznej dok�adno�ci jest zarazem symbolem i ornamentem. Ale te Pietrkiewicze, a pewno i Su�kowscy dogadali si� ju� do tego, �e to jest przestarza�e. Niezapomniane, definitywne, najlepsze, co z ust jego wysz�o, powiedzenie Anatola Muhlsteina: "Jak kto� co� m�wi na Pana Tadeusza - to w mord�."
3. Martirio - to imi� jednej z bohaterek Garcii Lorki. Martirio, Dolores, Mercedes - co za d�wi�ki i co za wstrz�saj�ca sw� tragiczn� g��bi� poezja!
8 stycznia
1. Jedna zwrotka wiersza Burza, nie najgorsza. I chodzi�y mi po g�owie inne wiersze. Zdawa�o mi si�, �e je�li wytrzymam w tej dyspozycji, kt�ra we mnie zbudzi�a si� wczoraj podczas pisania - wr�c� do systematycznej roboty. M�dl si� i pracuj!
2. We �nie r�ne r�no�ci, najdziwniejsze osoby razem pomieszane. M�j zmar�y m�odszy brat, nieboszczyk Julek Ejsmond, kt�ry co� ur�ga� na moje pisanie, Jerzy Szereszowski, szwagier Ireny Wiley, tylko na przystojne i m�ody, i jacy� nie znani mali andrusi. Co� gra�em na fortepianie, ale by�a to g�ucha klawiatura. Kiedy rano przypomnia�em sobie te majaczenia - zda�em sobie spraw�, �e by�y tam bardzo grube seksualne rzeczy, ale zupe�nie nie ekscytuj�ce.
3. Pomy�la�em sobie, �e pobyt sztabu Eisenhowera w Pary�u musi by� zgub� dla tych prostych w dobrym i z�ym tego s�owa znaczeniu ludzi. Luksus Pary�a, r�ne Marie Laur� de Noailles, nie m�wi�c ju� o ukrytych agentkach Sowiet�w - �atwo mog� ich zdeprawowa� i zgn�bi�. Dziwi�bym si� nawet, gdyby tak nie sta�o si� - oczywi�cie w stosunku do niekt�rych. Ten Pary� mo�e by� Kleopatr� ameryka�skiego Antoniusza.
14
Stycze� 1951
4. Bardzo z�e recenzje z Domu Bernardy Alby. Wi�kszo�� krytyk�w po prostu i oczywi�cie nie rozumie, �e mo�na sobie robi� tyle z cnoty c�rek, z tego, aby wychodzi�y za m��
- dziewicami. Skoro kto� nie rozumie, �e takie ambicje i zasady mog� dochodzi� do tragicznego napi�cia, urabia� dusze - c� z takim m�wi� o tej sztuce. Gdyby chodzi�o tu o pieni�dze
- wszyscy by zaraz wszystko zrozumieli.
9 stycznia
1. Dwie zwrotki �atwo - potem zdenerwowanie i nie mo�na by�o ju� napisa� trzeciej. Nie by�o te� we mnie wewn�trz tego "dalszego ci�gu" co wczoraj.
2. Na fotografii w "Paris Match" ksi��� Napoleon - zupe�nie twarz wielkiego Napoleona - tylko ten jest rozros�ym m�odzie�cem wielkiego wzrostu, gdy ten wielki by� "ma�ym kapralem". Ale to co� zdumiewaj�cego, �e przez wszystkie dziedzictwa Savoy�w, Habsburg�w, Koburg�w mog�o to podobie�stwo przetrwa� i tak, powiedzia�bym, wybuchn��, bo ojciec obecnego Napoleona - ksi��� Wiktor
- by� podobny do swego dziadka Wiktora Emanuela. Wszystko jest dziwne, tajemnicze - wszystko na tym �wiecie jest cudem.
3. Jaka� "1'empoisonneuse de Bordeaux" zamkni�ta w wi�zieniu - podobno poch�ania Mauriaca. Ciekaw jestem, czy Therese Desqueyroux pociesza j�, czy zasmuca?
4. W tym roku na pierwszych miejscach listy najlepszych atlet�w Ameryki s� znowu: baseballista Jim Konstanty z Filadelfii i Vic Janowicz z Ohio. A Stan Musia� jest zawsze legend�. Niepoj�te, �e Polacy w tym kraju bzika sportowego nic nie potrafili z tego zrobi�, �e nie u�yli tych ch�opc�w dla swej sprawy, �e wci�� s� mniejszo�ci�, z kt�r� nikt si� nie liczy.
10 stycznia
1. Jedna zwrotka - nie bardzo. Ale nie czu�em w sobie pustki i je�li mi nie przeszkodzi zazi�bienie, kt�re mnie dzi� chwyta
- wierz�, �e jutro p�jdzie lepiej.
Stycze� 1951
15
2. Jednym z najci�szych pens�w pisarskich mego �ycia by�a przedmowa do zbiorowego wydania S�owackiego - w tej samej edycji, w kt�rej wyszed� Mickiewicz ze s�awn� i tak bardzo dyskutowan� przedmow� Boya. Pisa�em o niej w "Pami�tniku Warszawskim" z szacunkiem, ale krytycznie - i Boy, chorobliwie wra�liwy na takie rzeczy, nie tylko �e na mnie si� obrazi�, ale po prostu ci�ko t� recenzj� przecierpia�, i tylko moim najsilniejszym staraniom, �eby Boya udobrucha�, zawdzi�czam, �em si� z nim nie pok��ci� raz na zawsze. Dlatego te�, zabrawszy si� do tej przedmowy, my�la�em tylko o tym, aby unikn�� mniej lub wi�cej wyrafinowanej zemsty bardzo pami�tliwego przyjaciela. Najgorsze - my�la�em - by�oby to robi� jakie� rewelacje, kt�re inni dawno ju� poczynili - wywa�a� drzwi otwarte, przeczyta�em wi�c, od Ma�eckiego poczynaj�c, niemal wszystko, co napisano o S�owackim, w rezultacie czego tak sobie zbrzy-dzi�em ca�� spraw�, �e musia�em par� tygodni straci� na zapomnienie tych wszystkich nudziarstw. Pisz�c moje studium, doznawa�em straszliwych m�k przymusu, ci�g�ej konfrontacji mojej wiedzy i moich odczu� i uczucia obawy, �e jednak Boy do czego� si� przyczepi. Kiedy przedmowa ukaza�a si� w "Wiadomo�ciach", przyszed�szy do "Ziemia�skiej" odebra�em pierwsze entuzjastyczne powinszowanie od Boya. "�licznie� to napisa�", powiedzia� mi, naprawd� szcz�liwy, �e mo�e szczerze mnie pochwali�. Takie walki s� jednym z najpi�kniejszych wspomnie� z lepszych czas�w, czas�w, kiedy sztuka by�a czym� naprawd� wa�nym i jeszcze wszystkie warto�ci nie zosta�y zr�wnane, jak to teraz obrzydliwie m�wi si� "zglajchszaltowa-
ne
3. Wielki sukces mej pami�ci. Li tka pokaza�a mi dzi� fotografi� dw�ch os�b na ga��zi jakiego� owocowego drzewa. Nic w tle nie by�o wyj�tkowego. Mimo to powiedzia�em od razu "Frascati". Jest to tak dziwne, �e nawet my�l�, �e to by�a raczej telepatia ni� pami��.
16
Stycze� 1951
11 stycznia
1. Czyta�em w "LTllustration" bardzo wzruszaj�ce, nie znane listy Wiktora Hugo do �ony i dzieci. Przede wszystkim zda�em sobie przez nie spraw� z tragedii, kt�ra zabra�a mu u schy�ku �ycia ca�� rodzin�. Nie dziwi� si�, �e dla mnie by� zawsze on gigantycznym egoist�, kt�rego serce nie drgn�o nigdy dla innych, skoro Claudel pisa� o nim: "Nigdy mi�o��, nigdy czu�e i ciep�e uczucia nie zago�ci�y na d�u�ej w tym sercu." Ot� te listy, dot�d nie znane, bardzo pi�kne i bardzo proste, przemawiaj� nie daj�cym si� podrobi� tonem prawdy tych w�a�nie prostych uczu�. �w kolos z lodu pokazuje si� w nich pe�nym czu�o�ci, wyrozumia�o�ci i bezgranicznej zdolno�ci przebaczania ojcem i m�em. Jest w tych listach bezpo�rednio�� uczu�, tak rzadka w jego wspania�ej, patetycznej poezji. "Certains hommes sont faits pour la societe des femmes. Je suis fait pour la societe des enfants." To Wiktor Hugo powiedzia� sam o sobie. I �atwo wyobrazi� go sobie takim, skoro si� przeczyta�o te listy. Jeszcze raz trzeba pomy�le�, jak trudno jest zrozumie� innego cz�owieka, nie nasze serce. I nie pomimo tego, ale raczej w�a�nie je�eli kto� sam nam m�wi o sobie -je�eli jest pisarzem. My�l�, �e patos poezji Hugo zaci��y� nad jego obrazem jako cz�owieka, a jak okazuje si� - listy najbardziej za nim m�wi�ce by�y dot�d ukryte.
3. Kazio Skar�y�ski, pi�kny, ros�y panek, m�wi�, �e "uprawia mi�o��" tylko po to, aby przekona� si�, czy mo�e. Skoro pr�ba wypada jak trzeba - przestaje. Wstyd mi to powiedzie�, ale d�ugie lata tak by�o z moimi wierszami. Pisa�em je - aby przekona� si�, czy mam jeszcze poetyck� r�k�. Mo�e gdybym wierzy� w prawdziwych znawc�w - pisa�bym wi�cej. Ale jeszcze teraz musz� walczy� ze wstr�tem niemal do pisania, gdy pomy�l� o tych, dla kt�rych Przy�uski, Bednarczyk, Iwaniuk, Paw-likowska i ja - to jest to samo.
12 stycznia
1. Napisa�em dwie zwrotki i uzna�em, �e to koniec. Ale przy wieczornym przepisywaniu okaza�o si� w tym tyle powt�rze�,
Stycze� 1951
17
�e zostawi�em ostateczn� redakcj� do jutra - bo ju� teraz nic bym sensownie nie zmieni�.
2. Jednym z przekle�stw mego pisarskiego usposobienia jest obawa, �e napisz� co�, co ju� by�o powiedziane przez kogo� innego. ��daj�c oryginalno�ci od innych, s�usznie wymagam te� jej od siebie. Ale oczywi�cie nie tylko �e zupe�na oryginalno�� jest niemo�liwa - ale nawet pisarstwo jest to zasadniczo wzbogacanie ju� istniej�cego dorobku, przetwarzanie znanych motyw�w. Mo�na by wi�c powiedzie�, �e prawdziwa oryginalno�� wyrasta z pewnej tradycyjno�ci. Jest to s�uszne, je�li chodzi o Szekspira, o S�owackiego. Ale co tu gada�. Ani Norwid, ani Wyspia�ski, tak sk�din�d tradycyjni, w�a�ciwie nie mieli �adnych poprzednik�w w tym, co by�o ich najzupe�niej sz� copy-right oryginalno�ci�. I ona w�a�nie jest moj� wieczn� i niezdrow� ambicj�.
3. Widzia�em Macbetha, film Orson Wellesa, kt�ry te� gra tytu�ow� osob�. Szekspir po angielsku - �mieszne to powiedzie�, jest to dla mnie zawsze po�owa przyjemno�ci - bo nie czuj� pi�kna tej mowy i t�skni� zawsze do Paszkowskiego czy Ulri-cha. Ten film obci��ony jest ponadto obrzydliw�, ordynarn� histeryczk� pani� Nolan, kt�ra gra Lady Macbeth z najwi�ksz� trosk� o podobanie si� psychoanalitykom, o podobie�stwo do wsp�czesnych zbrodniarek - bez cienia gestu, poezji, tragizmu, jakby na z�o�� Szekspirowi. Sani Orson Welles jest tak antypatyczny i te� jako� w z�ym tego s�owa znaczeniu wsp�czesny, �e my�lisz �le o nim przez ci�g filmu - mimo �e w�a�ciwie i gra, i recytuje z wielk� si�� i bodaj w szekspirowskim tonie. Po raz pierwszy widzia�em Macbetha w kostiumach z w�a�ciwej epoki, w�a�ciwie podobnych do tych, w kt�re ubra� Wyspia�ski Boles�awa �mia�ego. Te wszystkie morderstwa jako� lepiej t�umacz� si� w tych strojach i w dekoracji pieczar i jaski�. W�osy zwi�zane w warkoczyki - to nasi g�rale Skoczylasa.
2 - Dziennik t. II
18
Stycze� 1951
13 stycznia
1. Przerobi�em z trudem i nie tak, jak chcia�em, cztery zwrotki Burzy. To nie to, o co mi chodzi�o.
2. By�em dzi� w Sea Cliff na przyjemnym wieczorze u S�awy Kranc z Fel� Jordanow�. Mimo �e to by�o udane - my�la�em ci�gle o dwu latach sp�dzonych przeze mnie w "Oaksach", kt�re wtedy wydawa�y mi si� tylko nudne, a kt�re dzi� wspominam jako najgorszy przymus i kompromis. Wszystko w tym Sea Cliff popsute jest dla mnie przez te wspomnienia.
3. Trzymiesi�czna suczka, wilczka, u Feli Jordan, kt�ra nie chce na dwie minuty by� sama i bez przerwy skacze na kolana, piszcz�c z mi�o�ci nie tylko do swoich pa�stwa, ale w og�le do ludzi. To smutne, �e owa bezinteresowna mi�o�� - jest bardziej psi� ni� ludzk� rzecz�.
4. Dzi� w nocy nad ranem ci�kie, bez �adnej lito�ci wyrzuty sumienia za winy wobec r�nych ludzi, niezamierzone, wynik�e z moich k�opot�w, z nieumiej�tno�ci zrobienia czegokolwiek, co nie jest moj� �yciow� rutyn�. Niemniej s� to winy i nie mog� sumienia niczym oszuka�. Zrobi� wszystko, aby te winy naprawi�.
14 stycznia
1. Chcia�em przerobi� dwie ostatnie zwrotki - bo s� puste i powtarzaj� to, co ju� powiedzia�em w poprzednich. Ale zamaza�em par� stronic kajetu bez rezultatu.
2. Po raz pierwszy, odk�d prowadz� ten Dziennik, nie napisa�em codziennej porcji i pisz� j� rano 15-go. Pow�d po temu prosty - wr�ci�em z przyj�cia zar�czynowego Cecile Parker pijany i nie zaryzykowa�em utrwalenia tego, co mi w tym stanie przechodzi�o przez g�ow�. Nie pami�tam, kiedy ostatni raz pozwoli�em sobie na takie upicie si� - bodaj �e by�o to osiem lat temu. Bardzo tego nie lubi�, bo upijam si� na gadatliwe i plot� byle co, nie bardzo wiedz�c, do kogo m�wi�. Wiem, �e wczoraj by�o tak samo - ale my�l�, �e nie by�y to jakie� horrendalne
Stycze� 1951
19
brednie i �e wynios�em si� w por�. Na pociech� zostaje zawsze to, co powiedzia� mi najlepszy Ludwi� Morstin, gdym go przeprasza� po okropnym upiciu si�: "Nie po to cz�owiek pije w�dk� - aby m�wi� m�dre rzeczy."
3. Nieboszczyk Jan Horodyski, kt�remu wszystko mo�na by�o zarzuci� pr�cz braku inteligencji, zapyta� mnie kiedy� o Pi�sudskiego, m�wi�c: "A c� robi ten pa�ski kolega?" Kolega
- "bo wieszcz narodowy" - doda�. Nieraz my�la�em o r�nicach mi�dzy geniuszem artystycznym a geniuszem czynu - o tym, �e wszyscy niemal wielcy tw�rcy historii mieli talenty, a w ka�dym razie pasje artystyczne i �e tworzyli oni rzeczywisto�� jak dzie�o sztuki, wy�ywaj�c w ten spos�b te same si�y wewn�trzne, z kt�rych powstaj� wielkie poematy i powie�ci. Pi�sudski jest tych zwi�zk�w najdoskonalszym przyk�adem. Nie by� on - ale bywa� wielkim pisarzem, docieraj�cym do g��bi psychologicznych i wznosz�cym si� na wy�yny conradowskiego spojrzenia na �ycie. W Bibule s� karty godne najwi�kszych humoryst�w i takie w�a�nie conradowskie stronice w Moich pierwszych bojach. Zwykle m�wi si� w takich sytuacjach: "Gdyby po�wi�ci� si� pisaniu
- jakie� wielkie dzie�a by zostawi�?" Nie wiem, czy by tak by�o, i je�li Pi�sudski nie pisa� wi�cej, to dlatego, �e jego urodzon� form� artystycznego wypowiedzenia si� by� czyn. Tak jak u �e-romskiego form� czynu - by�y powie�ci.
15 stycznia
1. Nic nie mog�em napisa� z powodu straszliwego katzenjam-meru, kt�ry mnie wygna� z domu. Oczywi�cie wcale nie zgubi�em tego wstr�tu do siebie lataj�c po mie�cie, zreszt� za istotnymi, cho� niezabawnymi "interesami".
2. Par� dni temu w Metropolitan Museum podziwia�em dobrze zachowane czy dobrze odczyszczone Poussiny. Ich jaskrawe kolory zharmonizowane s� idealnie, daj�c wraz z niepokalan� kompozycj�, z mistrzowskim, a bynajmniej nie "przes�odzonym" rysunkiem - wra�enie jedynego w dziejach malars-
20
Stycze� 1951
twa klasycznego. Kiedy� napisa�em, �e Poussin zast�pi� nie istniej�ce malarstwo antycznej Grecji. Nie znajduj� lepszej na t� sztuk� formu�y.
3. Ingres - wielki malarz, po prostu jeden z najwi�kszych. W jego przerafinowanej doskona�o�ci jest taka sama tajemnica jak u Yermeera. Jego autoportret z m�odzie�czego okresu nie pozwala w�tpi�, �e jego rzekomy klasycyzm jest tak� sam� formu��, jak klasycyzm Rasyna. I jeden, i drugi - by�a to sztuka wrz�ca w cudownym naczyniu.
4. Baty za wczorajsze picie! To okropne widzie� samego siebie w postaci, w kt�rej nienawidzimy innych. By�o to bardzo m�odzie�cze - ale w�a�nie nie do darowania w moim wieku.
16 stycznia
1. Zacz��em pisa� rzecz dla Free Europ� o nowym, warszawskim wydaniu Pana Tadeusza. W czasie tej roboty u�o�y�em dwie zwrotki sze�ciowierszowe, bardzo "czysta forma". Zobaczymy, co b�d� o tym my�la� za miesi�c, na razie z pewn� histeryczn� obsesj� pie�ci�em si�, �e to takie dobre.
2. Po po�udniu na starym, doskona�ym filmie David Copper-field sp�aka�em si� par� razy i strasznie denerwowa�em si�, jak ojczym bi� Dawida i jak umiera�a jego matka. Po dra�stwach nowej prozy co za ulga, prawie �wi�to obcowa� z p. Micaw-berem, z panem Dickiem i z ciotk� Dawida.
3. Pan Bergeret - zostanie na zawsze w galerii wielkich typ�w ludzkich jako najcudowniejszy produkt naszej kultury, jako istota uszlachetniona nie tylko przez dziedzictwo chrze�cija�skie, ale i przez poga�sk� sztuk�, i przez sceptyczn� nauk�. Wczoraj czyta�em niezr�wnane L'Anneau d'amethyste. Scena, kiedy pan Bergeret zawiera przyja�� ze swym pieskiem - s� to nie tylko stronice klasycznej prozy, ale i najsubtelniejszej ludzko�ci.
4. W przedmowie do zbioru m�odego, zabitego w powstaniu Baczy�skiego Wyka pisze jednym tchem: "S�owacki, Norwid,
Stycze� 1951
21
Czechowicz, Mi�osz." Czy ci ludzie naprawd� powariowali? Czy naprawd� wierz�, �e po dwudziestu latach kto� b�dzie czyta� Czechowicza i Mi�osza?
17 stycznia
1. Doko�czy�em tej rzeczy o Mickiewiczu i chodzi�y mi po g�owie fragmenty nowych trzech zwrotek - jakby powr�t do formy i spraw ze Srebrne i czarne.
2. W poezji poczucie j�zyka - to sama istota rzeczy. Tuwima nie opuszcza�o ono nawet w jego neologizmach, czego nie zawsze mo�na powiedzie� o Le�mianie. Pi�kno Pana Tadeusza i Zemsty - to w�a�ciwie magia najprostszych s��w i rytm�w polskich.
3. Sze��dziesi�ta �sma ulica pomi�dzy Park Avenue i Madi-son co� z Quartier Europ� w Pary�u, zw�aszcza wieczorem mam zawsze przechodz�c tamt�dy wra�enie, �e za chwil� znajd� si� ko�o Par� Monceau. Tak samo za Pa�acem Senatu w Rio de Janeiro zupe�nie r�na ni� na Place de la Concorde architektura przypomina�a mi ten plac - nie wiem, czym w�a�ciwie - �wiat�em czy jak�� kompozycj� przestrzeni.
4. Kiedy wczoraj u Zosi Kocha�skiej wszed� m�ody Faure, zi�� Cuevasa, od razu pomy�la�em sobie "Francuz". Pytam si� siebie
- czy to naprawd� �aden inny nar�d nie ma takich nos�w i formy twarzy - czy te� to jaka� telepatia, kt�ra mnie raz po raz nawiedza.
5. W "Paris Match" wstrz�saj�ce wspomnienie Henri Beraud z dni, kiedy skazany na �mier� oczekiwa� wykonania wyroku. Zawsze kara �mierci wydawa�a mi si� najstraszliwszym gwa�tem zadanym cz�owiekowi, skazanie go na �mier� przez jego bli�nich
- jakkolwiek by�oby sprawiedliwe - najwi�kszym okrucie�stwem. Niewiele znam w literaturze scen r�wnie chwytaj�cych za gard�o - jak chwile opisywane przez Beraud, gdy Paul Chack wyprowadzony na egzekucj� krzyczy mu przez �cian� po�egnanie, a on, zakamienia�y ateusz, sam nie wiedz�c dlaczego, odkrzykuje mu: "Do widzenia! B�d� si� modli� za ciebie."
22
Stycze� 1951
18 stycznia
1. Ca�e rano �udzi�em si�, �e wiersz, kt�ry mi chodzi� po g�owie, b�dzie gro�ny, zarazem tajemniczy i precyzyjny. Napisa�em te trzy zwrotki - nazwa�em je S�d Ostateczny. Jest to retoryczne, zimne. Wielki i nawet ci�ki zaw�d.
2. Potworne uczucie pustki, kt�re chwilami wydaje mi si� b�lem porodowym - ale po rezultacie dzisiejszego ranka nie jestem ju� tak pewny tego p�odu. Wszystko z tego wyj�� mo�e, ale teraz boj� si�, aby nie wysz�o zn�w zniech�cenie i potworna neurastenia.
3. Par� stronic z Ksi�cia J�zefa Askenazego. To po prostu literatura, po prostu ksi��ka do czytania, jedna z najpi�kniejszych, jakie napisano po polsku. Ju� dawno temu wybra�em sobie Askenazego za jednego z mistrz�w prozy, cho� oczywi�cie ju� sam on jest stylizowany i przez to jest niebezpiecznym wzorem. Ma on w sobie patos hamowany, ukryty t� w�a�nie stylizacj� i tym bardziej przejmuj�cy. To wielki pisarz i przez to tak�e wielki historyk. Jego ksi��� J�zef dlatego jest w�a�nie prawdziwy, �e stworzy� go wielki artysta. Gdyby nie to, B�g wie, co wysz�oby z dokument�w i szparga��w.
4. Ze z�otych powiedze� Hipcia �liwi�skiego, pos�a miasta Lwowa, kt�ry bodaj �e zap�aci� sam za pierwsze manlichery dla I Brygady i lata ca�e utrzymywa� r�nych wa�nych niepodleg�o�ciowc�w i gwiazdy najpierw lwowskiej, a p�niej warszawskiej cyganerii.
Gdy Helena Sulima dziwi�a si� wiadomo�ciom, �e jaki� pose� sejmowy pope�ni� nadu�ycia, m�wi�c: "Jak to, panie Hipolicie? Krad� pieni�dze publiczne?"
"A jakie mia� kra�� inne? - odpowiedzia� Hipcio, poruszaj�c swymi w�sikami. - Za prywatne to si� idzie do wi�zienia."
Stycze� 1951
23
19 stycznia
1. Mia�em sprawy, interesy prawdziwe i urojone. Nic nie napisa�em. Wczorajszy S�d Ostateczny wydawa� mi si� dzisiaj bardzo dobry, znacznie lepszy i wdzi�czniejszy od dwu poprzednich trzyzwrotkowc�w.
2. Jedno z najbardziej wzruszaj�cych wspomnie�, nawet czar�w dzieci�stwa. Dzie�, kiedy si� wraca�o z wakacji i wszystko od razu zmienia�o si� - od jedzenia poczynaj�c. Zamiast czarnego chleba i cha�ek zjawia�y si� kajzerki, kt�re smakowa�o si� jak najwi�kszy przysmak. P�niej by�y spacery do ogrod�w zupe�nie innych ni� wiejskie. Pami�tam ogr�dek przy szkole Wawelberga i Rotwanda, gdzie m�j ojciec pracowa�. Zostawiali�my go w �wie�ej zieleni i bzach. Gdy�my wracali, by� on pe�en jesiennego cienia, bratk�w i stokrotek. I jeszcze krzew�w, kt�re na zawsze b�d� dla mnie wi�za� si� z pami�ci� tych czarodziejskich powrot�w. Te krzewy mia�y owoce w formie �nie�nobia�ych kulek i nazywa�y si� "�zy Polaka".
3. Pami�tam, jak Askenazy miota� si� na naiwn�, dziecinn� pasj� Boya, z jak� stara� si� zrobi� ze sprawy Ksawery Deybel najwi�kszy sekret �ycia Mickiewicza. "Przecie� Mickiewicz mia� wtedy 40 lat! - wo�a�. - Ka�dy rozumny cz�owiek rozumie, �e musia� mie� jakie� kochanki. O co wi�c ten gwa�t! Gdyby nie mia�, dopiero wtedy warto by�oby o tym pisa�." Zdaje si�, �e Mickiewicz nie tylko oczywi�cie mia� liczne kochanki, ale �e sobie nic pod tym wzgl�dem nie �a�owa�. Solidny pan Wellisz, nie popadaj�c w takie jak Boy niezdrowe podniecenie, odkry� nam zdaje si� dwie: jedn� Szwajcark�, drug� Amerykank�. Z tej bardzo ciekawej korespondencji czu�, �e dla niego "co na chodzie", to by� "nieprzyjaciel". A raczej przyjaci�ka.
4. Karol Hubert Rostworowski, wielki ortodoksyjny katolik, t�umaczy� mi kiedy� w ten spos�b nieuchronno�� rewolucji: "A poza tym, m�j drogi, uwa�asz, �wiat przecie� nie mo�e si� nudzi�."
24
Stycze� 1951
20 stycznia
1. Ostatecznie rozprawi�em si� z Burz�, wyrzucaj�c jedn� zwrotk� powtarzaj�c� my�l poprzednich i ustalaj�c tekst ostatniej. Czy jest w tym wierszu co� nowego? My�l�, �e zako�czenie ostatniej zwrotki, a poza tym chyba jego prawdziwy romantyzm. To nie jest tylko podobne do Mickiewicza formalnie. To tak�e wysz�o z podobnego w�a�nie romantycznego czucia. Po po�udniu zwrotka nowego wiersza.
2. Cudowne obrazki Dufy w ,,Life'ie", zapowiadaj�ce jego wystaw�. Pe�na uroku, lekko�ci, porywaj�ca lekcja dla Amerykan�w, pokazuj�ca im kolor, ale prawdziwy, ich nieba, zieleni, rozmach i poezj� ich gigantycznych most�w i wdzi�k ich prowincjonalnych ko�cio��w. Fotografie dodaj� tym reprodukcjom jakiego� dyskretnego patosu. Dotychczas nikt z malarzy, nie m�wi� fotograf�w - nie zobaczy� i nie wyrazi� z takim mistrzowskim rozmachem pi�kna tych wcale nie standardowych widok�w. W�ochy nie by�yby W�ochami - gdyby ich nie odkry� Goethe i Anglicy, Pary� - gdyby nie sta� za nim geniusz tylu pisarzy, poet�w i malarzy. Cuda Brazylii, nawet Prowancja - mimo Cezanne'a - nie s� jeszcze do�� odkryte. I Ameryka nie ma dot�d ani swego Goethego, ani Balzaka, ani Cezanne'a i Renoira. Te lekko�ci Dufy to jakby podmuch id�cej odkrywczej sztuki.
3. Musz� pope�ni� tu na sobie ci�k� niedyskrecj�: mia�em dzi� rano co�, co nazwa�bym poetycznie "romansem", ale co nale�y rozumie� bardzo realistycznie. By�o to, je�li nie wbrew mej woli, to w ka�dym razie dla spe�nienia woli innej. I oto w pi�� minut potem, gdy �w romans by� sko�czony - przyszed� mi do g�owy we wzruszeniu i muzyce nie zamy�lony przedtem i nie-liryczny zupe�nie wiersz. Dla psychoanalityk�w. Niech si� nad tym pom�cz�.
4. S�owacki budzi� inne, ale w tej inno�ci tej samej si�y wzruszenia, co Mickiewicz. W Rozmowie z piramidami, w wierszach mistycznych, nawet w wierszyku do Zosi Bobr�wny, nie m�wi�c o Samuelu Zborowskim - by� mu r�wny.
Stycze� 1951
25
Pope�ni�, niestety, b��d, kt�ry pewno wynika� z jego mechanizmu poetyckiego. Jak wielu innych wielkich i ma�ych poet�w - musia� on wci�� pisa�, aby dopisa� si� do tych pere�. Dlatego poza wielk� poezj� - zostawi� te� jej ol�niewaj�ce imitacje.
21 stycznia
1. 3 zwrotki. Ale nie wiem, czy je zostawi�. I by�em bardzo zm�czony, gdym wsta� od roboty.
2. Nad wieczorem straszliwy wiatr nad Hudsonem, zdolny zabi� s�abych na serce jak nieboszczyk Neuman. Na zakr�cie mi�dzy 110 i 5 Avenue cuda na seledynowym niebie. Wielkie pasy szarofioletowe i czerwone, mglisto p�omienne. Pod tym srebrna woda, otoczona czarn� kolumn� drzew, i w tle boski gotyk - drapacze New Yorku, katedry - bez Boga i nie dla Boga.
3. W Panu Tadeuszu, a raczej w panu Tadeuszu - jest mimo wszystko co� z samego Mickiewicza. My�l� o jego amorach, o mi�o�ci do Zosi, ale zarazem o s�abo�ci, kt�ra nie daje mu si� oprze� Pani Telimenie. Czy ta Telimena to nie jest karykatura Karoliny Soba�skiej. Jej podobie�stwo rodzinne z pani� Ha�-sk�, kt�ra te� przecie� wszystko mia�a w biurku - jest uderzaj�ce.
4. Sta� Wasylewski w okresie swoich sukces�w, swoich zabawek rokokowych jak Romans prababki, wyobra�a� sobie, �e jest uwodzicielem o nieodpartym uroku. W tym przekonaniu na legendarnym przyj�ciu u Lunia Fiszera, kt�re przesz�o do historii warszawskiej cyganerii pod nazw� obiadu dla Kasprowicza - pomimo �e na obiad ten zapomniano Kasprowicza zaprosi� - zacz�� uwodzi� najpon�tniejsz� w tym czasie aktork� Warszawy Alin� Gryficz-Mielewsk�, prowadz�c rozmow� samymi cytatami z Hamleta (takie to by�y czasy). Alina, jak umia�a, broni�a si� paroma znanymi sobie kwestiami, a� wreszcie przypomnia�a sobie jeszcze jedn�, znakomicie zastosowan� do sytuacji. Zapyta�a mianowicie s�owami Laertesa: "Jest-�e szpada twoja, mo�ci Ksi���, dostatecznej d�ugo�ci?"
26
Stycze� 1951
22 stycznia
1. Sko�czy�em wiersz o Mickiewiczu. Mia�o to by� nadzwyczajne, a jest zwyczajne, retoryczne. Zaraz p�niej na ulicy u�o�y�em dwie zwrotki nowego - i zarys trzeciej. B�dzie to zupe�nie inna tonacja i inna rzecz.
2. Poczucie j�zyka -jest to w poezji to samo, co w malarstwie umiej�tno�� rysunku. Kto j� posiada - mo�e sobie deformowa�, zawsze co� z tej formy zostanie. Przyk�adem najwymowniejszym jest tu Picasso. Instynkt j�zyka Tuwima zapewnia� rasowo��, poetyck� prawd� jego deformacjom. Nie trzeba wymienia� nazwisk, aby zda� sobie spraw�, jak ma�o spo�r�d rymuj�cych dzisiaj - starszych i m�odszych - daje te rasowe, tw�rcze deformacje.
3. M�j ojciec chodzi� jeszcze w cylindrze i zakrzywiona szczoteczka, kt�r� go czy�ci�, by�a dla niego przedmiotem codziennego u�ytku. Pami�tam sza� podziwu, kiedy na Polu Mokotowskim Utoczkin, lotnik rosyjski, lata� przez dziesi�� minut tu� nad g�owami widz�w w aparacie otwartym i oczywi�cie przeznaczonym dla jednej osoby. Pami�tam, kiedy kino nazywa�o si� bioskop albo iluzjon. Pami�tani, kiedy telefon by� rzadko�ci�, tak samo zreszt� jak samoch�d. Pami�tam carskich rosyjskich rewirowych i so�dat�w w Warszawie, lampki kolorowe ustawione po rynsztokach na imieniny Najja�niejszego Pana, Najja�niejszej Pani i Cesarzowej-wdowy. Pami�tam czasy, kiedy panna, kt�ra do 25 roku �ycia nie wysz�a za m��, jak moja kuzynka Kazia, uchodzi�a za star� pann�. Pami�tam listy mego stryja J�zefa do mojej Matki, zaczynaj�ce si� od s��w: "Droga Pani Bratowo Dobrodziejko". To wszystko s� czasy zamierzch�e, inny �wiat. Dlatego wierz�, �e mo�e jeszcze nied�ugo przyj�� zupe�nie inny.
23 stycznia
1. Wiersz Piosenka, kt�rego pomys� zachwyci� mnie wczoraj i kt�rego dwie ostatnie zwrotki s� w�a�ciwie gotowe - znikn�� dzi� w nocy pod nowym pomys�em. Ko�o 6-tej rano obudzi�em
Stycze� 1951
27
si� i nie wstaj�c z ��ka, nie zapalaj�c lampy wymy�li�em wiersz zupe�nie inny. Nazywa si� on Jan Kazimierz i w tej chwili zdaje mi si� on moim arcydzie�em. Wydaje mi si�, �e Karmazynowy poemat oraz Srebrne i czarne zamkni�te s� w nim niby poetyckiej esencji. Wiersz o Mickiewiczu uwa�am dzisiaj jeszcze bardziej, jeszcze beznadziejniej za brzmi�ce bez czucia cymba�y.
2. Odczyt Maurois o Kolumbie. Nareszcie porz�dny Francuz, kt�rego dowcip jest �rodkiem, a nie celem, kt�ry czuje naprawd�, z wzruszaj�c� skromno�ci�, dziedzictwo kultury francuskiej i kt�ry bierze jeszcze �wiat na serio. To, co m�wi�, a w tym by�a synteza Bergsona, Alaina i Sartre'a, ale dokonana w�asn� duchow� sk�onno�ci� prelegenta - by�o to co� najbardziej banalnego, gdyby to m�wi� Polak - najbardziej za� rewolucyjnego dlatego, �e Maurois jest Francuzem. By�o to po prostu stwierdzenie, �e przysz�o�� jest nie tylko, ale r�wnie� dzie�em naszej woli. By�a w tym odczycie prawdziwa rzetelno�� filozoficzna i co� z najrzadszej dzi�, zwyczajnej ludzkiej w�a�ciwo�ci. Od dawna mam s�abo�� do tego przeci�tnego, ale w najlepszym tego s�owa znaczeniu pisarza. Wczoraj ta s�abo�� jeszcze si� rozgrza�a, staj�c si� uzasadnion� i pe�n� wdzi�czno�ci sympati�.
3. Tilly Losch, kt�ra mia�a par� lat wielkich tryumf�w jako nie tyle wielka, ile pe�na czaru tancerka. By�a �on� kolejno ameryka�skiego krezusa Edwarda Jamesa i lorda Carnarvona
- pyta si�, czemu inni maj� pa�ace, samochody, bezcenne bibeloty i dzie�a sztuki. Przecie� je mia�a i sama od nich odesz�a. Pewno zdawa�o jej si�, �e czeka j� co� wi�cej jeszcze, jeszcze wi�cej pieni�dzy, samochod�w i obraz�w. Ja nie jestem biedny
- bo rozumiem, �e te wszystkie sklepy na Madisonie i Fifth Avenue pe�ne kamieni, jedwabi, z�ota - to dla mnie tylko bajka. Ale biedna Tilly patrzy na to jak na skarby, z kt�rych j� ograbiono, kt�re jej si� nale��.
24 stycznia l. Wczoraj do pierwszej w nocy siedzia�em u Jachimowicz�w,
28
Stycze� 1951
nie odmawiaj�c alkohol�w z obawy ura�enia pani domu. Mimo to obudzi�em si�, jak to bywa od paru dni, ko�o 6-tej z jakimi� wierszami w g�owie. Niestety! Z alkoholem tak�e. Rano trzeba by�o nagrywa� jakie� przem�wienie dla Free Europ�. W rezultacie - dzie� bez pracy. Ale nie mog� sobie tego specjalnie wyrzuca� po napisaniu 5 wierszy w dwa tygodnie. No i po tym popiciu.
2. Maurois w swojej przedwczorajszej pogadance dotkn�� najwa�niejszego, o czym tak ma�o si� m�wi. Powiedzia�, �e wieki �rednie naprawd� wierzy�y w Boga, renesans - w cz�owieka, rewolucja francuska - w wolno��, nasi ojcowie - w wiedz�, nasi starsi bracia - w maszyny. My oczywi�cie m�wimy, �e bijemy si� o demokracj�, wolno��, chrze�cija�stwo. Ale nawet je�li oddajemy za nie �ycie - to dlatego, �e jeste�my "zadraf-towani". Ilu� z nas chce w to wierzy�. Ale w�a�nie wiara - to nie jest rzecz woli.
3. Czawczawadze, kt�ry jest o�eniony z Wielk� Ksi�niczk� Nin�, opowiada�, �e kiedy przyszed� na �wiat jaki� jego kuzyn, pierwszy Roman�w urodzony na ziemi ameryka�skiej - wr�ka skwapliwa i bezlitosna nades�a�a matce ch�opca jego horoskop. By�o w nim powiedziane, �e kiedy b�dzie on mia� dwadzie�cia jeden lat, zginie w ca�kowitym zniszczeniu jakiego� miasta przez bomb�. Czawczawadze nie pami�ta dobrze, ale zdaje mu si�, �e by�a te� tam mowa o podobnym losie innych miast. Ten ch�opiec ma teraz lat dwana�cie. Czyli �e wed�ug tej wr�ki mamy jeszcze dziewi�� lat przed sob�.
25 stycznia
1. Napisa�em dwie zwrotki pocz�tkowe do u�o�onych poprzednio kt�rej� nocy dwu ko�cowych wiersza Piosenka. Zdaje mi si� to wzruszaj�ce, nawet bardzo. Ale czy to b�dzie wzruszenie trwa�e - kt�re zostanie w tym wierszu, nawet gdy min� warunki, kt�re go stworzy�y - nie wiem.
2. Nigdy nie zauwa�y�em wzmianki w przypisach do IV ksi�gi
Stycze� 1951
29
Pana Tadeusza, �e niekt�re w niej ust�py napisa� Stefan Witwi-cki. Nie widzia�em te� nic o tym w monografiach i podr�cznikach. Przeczyta�em ca�� ksi�g� i doprawdy, �e w g�ow� zachodz�, co tam m�g� Witwicki zrobi�, tak ca�o�� zdaje mi si� jednolita. Je�eli to jest rzecz nie ustalona - to powinno si� stworzy� jak�� komisj� bada�, kt�ra by dokona�a odpowiednich poszukiwa� i studi�w - ale nie �adnych stylograficznych, tylko po prostu poetyckich - aby wyda� jaki� w tej sprawie wyrok czy wyrazi� jakie� uzasadnione domniemanie. Jedno mi nie mo�e pomie�ci� si� w g�owie. Je�eli naprawd� ta rzecz jest nie rozstrzygni�ta, o czym w og�le u cholery my�l� ci badacze literatury i czym si� zajmuj�?
3. Kiedy Konopnicka umar�a, redaktor "Tygodnika Ilustrowanego", J�zef Wolff zadepeszowa� do b�d�cego we W�oszech Kazimierza Tetmajera z pro�b� o artyku� o niej, nie informuj�c go o jej zgonie. Wobec tego Tetmajer oddepeszowa�: "Czy umar�a? l rb od wiersza." A na to Wolff: "Umar�a. Dobrze."
4. Mia�em lat trzyna�cie, kiedy wydrukowany zosta� pierwszy m�j zbiorek wierszy Na z�otym polu. Jest tego �wiadek, Leszek Straszewicz w Detroit, kt�rego ojciec Ludwik Straszewicz, redaktor "Kuriera Polskiego", by� w�a�nie wydawc� tego zeszyciku. By�y tam rzeczy oczywi�cie bez wi�kszej warto�ci, ale naprawd� przy ca�ej swej naiwno�ci - nienaganne w formie i melodyjne. Jeden wiersz, taki w�a�nie p�ynny i banalny, dedykowany by� Tetmajerowi, kt�ry nades�a� mi podzi�kowanie o nie zapomnianym przeze mnie po dzi� dzie� brzmieniu: "M�odziutkiemu memu koledze Janowi Lechoniowi dzi�kuj� za �liczny wiersz, winszuj� objaw�w talentu i �ycz� najwi�kszego powodzenia."
26 stycznia
l. Mimo zm�czenia, kt�remu sam jestem winien (mea maxi-ma culpa), napisa�em trzy zwrotki Madonny Nowojorskiej. Nazajutrz cieszy�em si� ju� tym samym, �em to mimo wszystko
30
Stycze� 1951
napisa�. Ale szybko nasz�y mnie w�tpliwo�ci. Przede wszystkim - nie wiadomo, dlaczego to jest stroficzne, co nie pozwala na r�ne cieniowania efekt�w, na falowania wzrusze� i obraz�w. Po drugie za du�o jest tu gotowych wyra�e�, �atwych rym�w. Przeczyta�em sobie i nie tylko sobie - tych siedem wierszy, kt�re napisa�em ostatnio. Wielkie w�tpliwo�ci. Bardzo jestem ciekaw, co Grydzewski o tym napisze.
2. W�osi bili si� po stronie Niemc�w, Francuzi poddali im si� po nies�awnej, w�a�ciwie bez usprawiedliwienia, kl�sce i wsp�pracowali a� "niemi�o" z Hitlerem, za co wynagrodzeni zostali miejscem w Wielkiej Czw�rce. I teraz uwa�aj�, �e Amerykanie powinni za nich umiera�, Amerykanie, kt�rzy si� przecie� bili nie zaatakowani i, co tu gada�, odbili Europ�. Uwa�am, �e je�eli ta parszywa awantura mia�aby si� przed�u�a�, Ameryka powinna z ca�ym spokojem zaproponowa� im cofni�cie pieni�dzy Marshalla i woln� r�k� w ich uk�adach z Rosj�. Widzieliby�my wtedy, jakby te wszystkie Bonnety i Sforze zacz�y przeprasza� Waszyngton! Jaki strach by ich oblecia�. Stanowisko Francji i W�och jest to ohydny szanta�, obliczony na to, �eby "chamy" Ameryka�cy umiera�y za Cocteau i Marie Laur� de Noailles.
3. Lincoln nie by� intelektualist�, tylko cz�owiekiem paru ksi��ek - przede wszystkim Biblii i Szekspira, kt�re naprawd� zrozumia� i kt�re wp�yn�y na jego �ycie i na jego s�owo. By� cz�owiekiem, ale naprawd�, np. Dziad�w, Pana Tadeusza i �e-romskiego - to by zupe�nie wystarczy�o do m�drego i szlachetnego przej�cia przez �ycie.
27 stycznia
1. Pr�bowa�em napisa� dalszy ci�g Madonny Nowojorskiej, ale zupe�nie mi to nie posz�o. Jestem rozwalony przez najs�uszniejsze wyrzuty sumienia, ci�ki wstr�t do samego siebie. Na to trzeba w�a�nie przem�c si� i siad�szy do pracy prze�y�, jak m�wi� freudy�ci, odreagowa� te wstr�ty.
Stycze� 1951
31
2. Oczywi�cie, �e w samych d�wi�kach mowy ju� jest poezja, nie tylko muzyka, ale i rodz�ce si� z niej asocjacje. Np. Erato, Euterpe, Talia, Terpsychora, Melpomena, Urania, Polihymnia. Tylko �e ci poeci, kt�rzy walcz�c z wszelkim sensem, wo�aj� o muzyczny bezsens, s� najcz�ciej g�usi jak pie� na muzyk�.
3. Przysz�o mi do g�owy na poz�r zupe�nie idiotyczne por�wnanie mi�dzy Rodzin� Po�anieckich a powie�ciami Mauriaca. Ale nie jest ono bynajmniej tak� dowolno�ci�, jakby si� mog�o zdawa�. Przecie� sprawa Stacha Po�anieckiego, kt�ry kocha Maryni� - a ma przy tym szalony apetyt na pani� Maszkow� - m�g�by to by�, a raczej jest to problem mauriakowski. Tylko �e Sienkiewicz rozstrzyga go naprawd� po chrze�cija�sku i po zachodnioeuropejsku, gdy dla Mauriaca - poza m�kami piekielnymi nie ma z tego innego wyj�cia. To�stoj powiedzia� kiedy� Marianowi Zdziechowskiemu, �e czytanie powie�ci obyczajowych Sienkiewicza by�o dla niego prawdziwym odpoczynkiem po �wiecie student�w i akuszerek rosyjskich, i �e �a�uje, �e tak ma�o zna� ten �wiat polski, jak powiedzia� "ludzi porz�dnych", kt�ry Sienkiewicz malowa�.
4. O Francuzach i Eisenhowerze:
I wszyscy, robi�c w spodnie, wo�aj� ze �zami: B�g jest z Eisenhowerem! Eisenhower z nami!
28 stycznia
1. Przez trzy godziny pr�bowa�em napisa� jedn� zwrotk� Matki Boskiej Nowojorskiej. Nic z tego. Wszystka muzyka dzi� odp�yn�a ze mnie.
2. Boy przeholowa� nazwawszy Mickiewicza "de Flersem puszcz litewskich". Ale rozmowa Telimeny z Tadeuszem z �smej ksi�gi, na zawsze w naszej pami�ci z��czona z deklamacj� Mariusza Maszy�skiego - jest to nie de Flers nawet, ale co� znacznie wi�cej - Molier, szczyt komediowego polotu. Mickiewicz, wielki romantyk, patetyczny kochanek wyklinaj�cy
32
Stycze� 1951
Stycze� 1951
33
"wietrzne istoty", demaskuje si� tu czaruj�co jako tak zwany wyga i w�a�nie "wietrznik". Par� wierszy o nieodpartej sile komicznej: "Telimeno, bodaj mnie jasny piorun ubi� - je�li nieprawda, �em ci� bardzo lubi� czy kocha�", wyj�te zosta�y na pewno spod tego tajemniczego serca, gdzie kry�y si� wszystkie anielstwa, ale i ni