7765
Szczegóły |
Tytuł |
7765 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
7765 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 7765 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
7765 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Krzysztof Boru�
Katarzyna Boru�-Jagodzi�ska
OSSOWIECKI �
zagadki jasnowidzenia
Tower Press 2000
Copyright by Tower Press, Gda�sk 2000
4
Wst�p
Zdolno�ci jasnowidcze i prorocze od wiek�w budzi�y emocje i podziw zar�wno mo�nych
jak i maluczkich tego �wiata. Wzmianki, a nierzadko i obszerne relacje o ludziach obdarzonych
przez bog�w lub natur� przedziwnym �wzrokiem wewn�trznym�, umo�liwiaj�cym dostrzeganie
wydarze� odleg�ych w przestrzeni i czasie, mo�na znale�� w mitach i �wi�tych
ksi�gach r�nych lud�w, w relacjach dziejopis�w i pami�tnikarskich notatkach znanych osobisto�ci.
Nie brak co prawda niedowiark�w w�tpi�cych w realno�� owego �wewn�trznego wzroku�
i przypisuj�cych sukcesy wr�bit�w i jasnowidz�w dobrej znajomo�ci psychiki ludzkiej,
skrz�tnemu gromadzeniu informacji i prawid�owemu wyci�ganiu wniosk�w, a tak�e odpowiednio
niejasnemu, lecz bardzo sugestywnemu przekazywaniu proroctw. Nie zawsze jednak
takie wyja�nienie zadowala nawet zagorza�ych sceptyk�w.
O ile bowiem s�uszne s� podejrzenia w stosunku do wielu profesjonalnych �wr��w� i �jasnowidz�w�
w rodzaju XVII-wiecznego mistyfikatora � J�zefa Balsamo (1743�1795) i wr�ki
epoki napoleo�skiej � Marii Lenormand (1772�1843), o tyle trudno � zachowuj�c cho�by
najdalej posuni�ty krytycyzm � na podstawie materia��w dokumentalnych i relacji wiarygodnych
�wiadk�w znale�� jakie� proste, naturalne wyt�umaczenie fenomenalnych zdolno�ci
Stefana Ossowieckiego � s�ynnego polskiego jasnowidza okresu mi�dzywojennego, kt�rego
Adam Grzyma�a-Siedlecki w swoich wspomnieniach o niepospolitych ludziach obdarzy�
mianem �przybysza z czwartego wymiaru�. Bo te� rzeczywi�cie � w�a�ciwo�ci przejawiane
przez Ossowieckiego wykraczaj� daleko nie tylko poza tradycyjne umiej�tno�ci profesjonalnych
jasnowidz�w-wr�bit�w, lecz tak�e znane i badane od lat przez parapsycholog�w
uzdolnienia medi�w psychicznych. Je�li traktowa� jako w pe�ni wiarygodne sprawozdania z
eksperyment�w przeprowadzanych z tym niezwyk�ym cz�owiekiem � a s� w�r�d nich sprawozdania
podpisywane przez szacowne grona profesorskie � nale�y chyba uzna� go za najwybitniejszy
fenomen jasnowidczy pierwszej po�owy naszego stulecia, a by� mo�e w og�le w
historii parapsychologii.
Zainteresowanie lekarzy i uczonych zjawiskami paranormalnymi (tj. nie mieszcz�cymi si�
w �normalnych� fizycznych i psychicznych w�a�ciwo�ciach istot �ywych) si�gaj� czas�w
O�wiecenia, kiedy to g�o�ny lekarz-magnetyzer � Franz Anton Mesmer (1734�1815) rozp�ta�
swymi uzdrowicielskimi praktykami pierwszy wielki sp�r o � jakby�my dzi� powiedzieli �
bioenergoterapi�. Na ten okres datuje si� te� pierwsze pr�by wykorzystania hipnozy do wywo�ywania
wizji jasnowidczych w celach diagnostycznych. Pr�by te, co prawda niezbyt udane,
podejmowa� ucze� Mesmera i odkrywca hipnozy (nazwanej przez niego somnabulizmem)
markiz Chastenet de Puysegur. Dopiero jednak sto lat p�niej w naukowych kr�gach badaczy
fenomen�w metapsychologicznych zainteresowano si� szerzej zjawiskami paranormalnymi w
hipnozie, co pozwoli�o zwi�kszy� ich powtarzalno��, bardzo ograniczon� w do�wiadczeniach
z mediami wchodz�cymi w trans samorzutnie.
Wyraz �medium�, oznaczaj�cy cz�owieka przejawiaj�cego w czasie transu zdolno�ci paranormalne,
upowszechni� si� w po�owie XIX wieku i zwi�zany by� pierwotnie z fal� spirytyzmu,
przechodz�c� w�wczas przez Ameryk� i Europ�. W nawi�zywaniu kontakt�w ze �wiatem
pozagrobowym konieczni okazali si� po�rednicy pe�ni�cy rol� ��rodk�w przekazu�, czyli
�medium� (ang.). Spirytystyczna interpretacja zjawisk paranormalnych nie znalaz�a, co prawda,
naukowego uznania � jednak terminu �medium�, w rozszerzonej tre�ciowo formie, w j�zyku
potocznym u�ywa si� do dzi�, chocia� w samej parapsychologii (nazywanej r�wnie�
5
dawniej metapsychologi� lub metapsychik�) na og� z du�ymi oporami. Niech�� ow� podziela�
r�wnie� Ossowiecki, kt�ry wyra�nie wzbrania� si� przed okre�laniem go jako medium.
Pod koniec XIX i w pocz�tkach XX wieku obszar bada� fenomen�w �parapsychicznych�,
zwanych w skr�cie �fenomenami psi�, wielce si� poszerzy�. W du�ym stopniu ukszta�towa�a
si� w�wczas r�wnie� terminologia, przej�ta p�niej przez r�ne �rodowiska parapsychologiczne.
I tak � w zale�no�ci od rodzaju uzdolnie� i wytwarzanych zjawisk � podzielono media na
fizyczne i psychiczne. Przejawy paranormalnych oddzia�ywa� fizycznych to przede wszystkim
telekineza, zwana r�wnie� psychokinez�, tzn. zdolno�� zdalnego �psychicznego� poruszania
przedmiotami, powodowania ich odszta�ce� czy nawet przeobra�e� modelowych � w
szerszym poj�ciu � r�wnie� wywo�ywania zmian chemicznych, zjawisk �wietlnych i termicznych
bez dostrzegalnego udzia�u materialnego (fizycznego czy chemicznego) czynnika
sprawczego. Do najbardziej efektownych rzeczywistych czy rzekomych przejaw�w mediumizmu
fizycznego zalicza si� lewitacj� � unoszenie przedmiot�w czy w�asnego cia�a w powietrzu,
materializacj� � �produkowanie� widm (fantom�w) ludzi, zwierz�t i przedmiot�w,
psychofotografi� � fotografowanie my�li, tzn. wytwarzanie na materiale �wiat�oczu�ym obraz�w
b�d�cych odbiciem wyobra�e� medium, aport � przenoszenie przedmiot�w z zamkni�tych
lub oddalonych miejsc, jakoby bez pomocy si� fizycznych, bilokacj� � rozdwojenie,
wydzielanie materialnego sobowt�ra, przejawiaj�ce si� obecno�ci� tej samej osoby (medium)
jednocze�nie w dw�ch miejscach.
Zjawiska wytwarzane przez media fizyczne nie tylko na towarzyskich seansach spirytystycznych,
ale r�wnie� w czasie eksperyment�w przeprowadzanych przez lekarzy i uczonych,
pozostaj�ce w ra��cej sprzeczno�ci z �prawami natury�, budzi�y szczeg�lnie ostre spory i
obawy przed mistyfikacj�, kt�re, niestety, cz�sto okazywa�y si� uzasadnione. Wykryte oszustwa
zniech�ca�y te� powa�niejsze instytucje i towarzystwa naukowe do prowadzenia do�wiadcze�
z telekinetykami i mediami materializacyjnymi, jak na przyk�ad Brytyjskie Towarzystwo
Bada� Psychicznych, skupiaj�ce sw� uwag� przede wszystkim na zjawiskach tzw.
postrzegania pozazmys�owego (ang. ESP � extra-sensory perception).
Wyczyny medi�w psychicznych przyjmowane by�y z mniejszymi oporami. Takie przejawy
ESP jak telepatia � zdalny odbi�r uczu� i my�li, bez po�rednictwa znanych zmys��w, czy
zdolno�ci r�d�karskie � reagowanie ruchami mimowolnymi na bardzo s�abe bod�ce materialne
(fizyczne i chemiczne), nie kolidowa�y z kanonami przyrodniczego �wiatopogl�du, a
mog�y przecie� oznacza� poszerzenie obszaru poznania. Z przypadkami zdaj�cymi si� wskazywa�
na istnienie ��czno�ci telepatycznej spotykamy si� zreszt� niejednokrotnie w �yciu
codziennym, a profesja r�d�karza jest traktowana jak pewien rodzaj rzemios�a. I chocia�
wyniki do�wiadcze� nie dawa�y jednoznacznej odpowiedzi czy te fenomeny rzeczywi�cie
wyst�puj�, a nie s� tylko nieporozumieniem spowodowanym b��dn� interepretacj� obserwowanych
fakt�w, wielu uczonych sk�ania�o si� do pogl�du, �e potwierdzenie empiryczne ich
realno�ci jest tylko kwesti� czasu.
Znacznie wi�kszy sceptycyzm ni� telepatia budzi�y zjawiska zaliczane do telestezji (lub
telegnozji) zwanej potocznie jasnowidztwem � czyli do postrzegania zjawisk, zdarze� lub
przedmiot�w niedost�pnych w danej chwili poznaniu zmys�owemu. Nie chodzi�o tu zreszt�
tylko o doznania quasi optyczne, lecz r�wnie� s�uchowe (tzw. jasno-s�yszenie), dotykowe,
w�chowe, smakowe, termiczne itp., dla kt�rych odr�bne nazwy nie przyj�y si� powszechnie.
Podstawowe �odmiany� jasnowidzenia to: kryptoskopia � zdolno�� odczytywania zakrytego
pisma i rozpoznawania ukrytych przedmiot�w, psychometria � zdolno�� wizyjnego dostrzegania
zdarze�, zazwyczaj odleg�ych w czasie i przestrzeni, w kt�rych uczestniczy� okre�lony
cz�owiek, poprzez bezpo�redni kontakt z przedmiotem pozostawionym przez tego cz�owieka,
teleradiestezja � zdolno�� zdalnego stwierdzania istnienia z�� mineralnych, odnajdywania
ukrytych przedmiot�w lub okre�lania czy dana osoba �yje, jaki jest stan fizyczny jej organi
6
zmu i gdzie si� znajduje, z pomoc� tzw. wahade�ka, prekognicja � jasnowidzenie przysz�ych
zdarze�, retrokognicja � jasnowidzenie przesz�ych zdarze�, auroskopia � zdolno�� dostrzegania
promieniowania organizmu �ywego (tzw. aury), umo�liwiaj�ca, zale�nie od barwy
promieniowania, jego nat�enia i kszta�tu, wnioskowanie o stanie zdrowia, nastroju ew. zbli�aj�cej
si� �mierci, pismo automatyczne � zdolno�� �samoczynnego�, nie�wiadomego pisania,
towarzysz�ca transowemu rozszczepieniu osobowo�ci w hipnozie i autohipnozie, eksterioryzacja
� oddzielenie si� �wiadomo�ci od cia�a i przenoszenie si� jej w odleg�e lub odizolowane
fizycznie miejsca.
Obserwowane w czasie seans�w spirytystycznych, ale te� i kontrolowanych do�wiadcze�
naukowych tego rodzaju przejawy jasnowidztwa by�y przyjmowane przez uczonych i lekarzy
przewa�nie z du�ym sceptycyzmem. Szczeg�lnie ostre kontrowersje wywo�ywa�y pr�by tworzenia
wok� rzeczywistych czy rzekomych dowod�w paranormalnego postrzegania teoretycznej
otoczki okultystycznej, a cz�sto i spirytystycznej.
Niepor�wnanie mniej jednak, ni� w eksperymentach z mediami fizycznymi, by�o tu przypadk�w
wykrycia oszuka�czych machinacji, chocia� w okresach bujnego rozkwitu spirytyzmu
ciesz�ce si� uznaniem �media psychiczne�, wyst�puj�ce na seansach za pieni�dze lub z
amatorstwa nie nale�a�y do rzadko�ci. Nie mo�na pochopnie wyci�ga� st�d wniosku, �e jasnowidztwo
sprzyja uczciwo�ci. Po prostu w przypadku zjawisk fizycznych oszustwo mo�na
stwierdzi� w spos�b ewidentny, gdy zbie�no�� wizji transowych medium z rzeczywisto�ci�
nie tylko nigdy nie jest doskona�a i zawiera b��dy, ale tak�e spos�b przekazywania informacji
bywa cz�sto daleki od jednoznaczno�ci, mo�e wi�c by� ta zbie�no�� do�� dowolnie interpretowana.
W historii parapsychologii znane s� co prawda przypadki odkrycia rzeczywistych
�r�de� informacji �jasnowidczych� lub dotycz�cych jakoby innego wcielenia medium (Helena
Smith, Yirginia Tighe), ale i w takich przypadkach nie zawsze zachodzi �wiadome oszustwo,
zw�aszcza gdy medium cierpi na schizofreni�.
Mog�oby si� wydawa�, �e wraz z rozwojem nauk przyrodniczych i zainteresowaniem, jakie
od po�owy XIX stulecia problematyk� parapsychologiczn� przejawiaj� lekarze, fizjolodzy
i psycholodzy, spory te wygasn�, doczekawszy rzetelnego naukowego rozstrzygni�cia. Okaza�o
si� jednak, i� o taki ostateczny werdykt wcale nie�atwo. Nie tylko dlatego, �e w pe�ni
udane eksperymenty nie s� w stanie przekona� zatwardzia�ych sceptyk�w, podejrzewaj�cych,
�e nawet najbardziej wnikliwi i skrupulatni badacze mog� sta� si� ofiar� zr�cznej mistyfikacji.
Z kolei niepowodzenia, a tak�e przypadki przy�apania medi�w na oszustwach nie wykluczaj�
przecie� mo�liwo�ci sukcesu w innych eksperymentach, ani te� nie przecz� mo�liwo�ci
istnienia rzeczywistych uzdolnie� parapsychologicznych niekt�rych ludzi.
Nieufno�� �rodowisk naukowych do parapsychologicznych rewelacji i zwi�zana z ni� niech��
do anga�owania swego autorytetu w sporach mi�dzy sceptykami i zagorza�ymi obro�cami
wynika przede wszystkim z faktu, �e tego rodzaju uzdolnienia jak jasnowidztwo i telekinezja
nie mieszcz� si� w prawid�owo�ciach fizykalnych i biologicznych odkrywanych przez
nauki przyrodnicze. Z drugiej jednak strony, wsp�czesny �wiat naukowy, po wielu do�wiadczeniach,
nie jest ju� tak, jak to bywa�o przed laty, sk�onny przeczy� w spos�b kategoryczny
mo�liwo�ci, �e co najmniej niekt�re z fenomen�w paranormalnych rzeczywi�cie wyst�puj� i
krytycznie odnosi si� nie tyle do opisywanych zjawisk co do ich interpretacji, nierzadko pozbawionej
naukowych podstaw. Niezale�nie zreszt� od tego, co mo�na us�ysze� w kr�gach
entuzjast�w paranauk na temat ignorowania przez �oficjaln� nauk� fenomen�w psi, w�a�nie
osi�gni�cia nauki w ostatnim p�wieczu nie pozosta�y bez wp�ywu na rozw�j bada� pozwalaj�cych
rzuci� nieco �wiat�a na te fenomeny, a przynajmniej wykaza� bezpodstawno�� niekt�rych
modnych hipotez. Nie jest te� prawd�, �e znane i licz�ce si� w �wiecie naukowym
plac�wki badawcze �boj� si� podejmowania temat�w b�d�cych do niedawna domen� parapsychologii.
W szczeg�lno�ci w USA i ZSRR osi�gni�to w tych badaniach znacz�ce wyniki �
g�o�ne w �wiecie sta�y si� zw�aszcza do�wiadczenia przeprowadzone w stanfordzkim Instytu
7
cie Badawczym i na Uniwersytecie w A�ma Acie.
Nieprzypadkowo wzrost zainteresowania uzdolnieniami paranormalnymi zbiega si� z
gwa�townym przy�pieszeniem post�pu poznawczego i technicznego w naszych czasach. Z
pewno�ci� post�p ten � mo�liwo�ci zastosowania coraz doskonalszych technik badawczych w
naukach biologicznych, m.in. w biochemii, biofizyce i psychofizjologii � wzbudzi� uzasadnione
nadzieje, �e pasjonuj�ce zagadki parapsychologii znajd� wreszcie naukowe rozwi�zanie.
Z tych nadziei zrodzi�a si� psychotronika � nowa interdyscyplinarna dziedzina bada�,
zajmuj�ca si� oddzia�ywaniem wzajemnym mi�dzy organizmami �ywymi i ich �rodowiskiem
wewn�trznym i zewn�trznym, a zw�aszcza procesami energetycznymi i informacyjnymi charakteryzuj�cymi
te oddzia�ywania. Chodzi�o przede wszystkim o to, �e badania dotycz�ce
wp�ywu r�nego rodzaju p�l energetycznych na �yw� materi�, zdaj�ce si� wskazywa� na
wa�n� rol� tych p�l w funkcjonowaniu organizm�w, mog�yby ukaza� w innym �wietle kontrowersyjn�
dot�d spraw� zdolno�ci telepatycznych, r�d�karskich, a tak�e by� mo�e jasnowidczych.
Z kolei szybki post�p w technice pomiar�w biomedycznych i zwi�zana z tym lawina
odkry� w dziedzinie fizjologii m�zgu otwiera�y drog� do wyja�nienia istoty zmienionych
stan�w �wiadomo�ci i ich oddzia�ywa� na procesy biochemiczne i biofizyczne przebiegaj�ce
w organizmie, czego zadziwiaj�ce efekty mo�na obserwowa� w hipnozie, jodze czy
paramedycznych zabiegach leczniczych.
I rzeczywi�cie � w ostatnich latach nasza wiedza o psychologii i fizjologii zjawisk, w kt�rych
kluczowe znaczenie ma sugestia i autosugestia, bardzo si� wzbogaci�a, pozwalaj�c rozstrzygn��
wiele w�tpliwych kwestii, a nadzieje, jakie psychotronika wi��e ze stawiaj�c� dopiero
pierwsze kroki bioelektronik� nie s� chyba bezpodstawne, chocia� oczekiwany rewolucyjny
przewr�t w pogl�dach na zwi�zek ducha i materii jak dot�d nie nast�pi�. Brak w dalszym
ci�gu uznanych powszechnie eksperymentalnych dowod�w realno�ci telepatii i telekinezy,
mimo i� niekt�re do�wiadczenia zdaj� si� rzuca� nowe �wiat�o na fizykaln� stron� tych
zjawisk. �adna te� z hipotez pr�buj�cych wyt�umaczy� w oparciu o wsp�czesn� wiedz�
przyrodnicz� zaobserwowane fenomeny, nie zadowala w pe�ni nawet samych ich tw�rc�w.
Jeszcze wi�ksze trudno�ci weryfikacyjne i interpretacyjne napotykaj� badacze przejaw�w
telestezji, jakkolwiek i tu zaznaczy� si� ostatnio wyra�ny post�p na polu eksperymentalnym.
Jest on jednak przede wszystkim zas�ug� badaczy-psychotronik�w, kt�rzy programowo przeprowadzaj�
do�wiadczenia nie tylko ze znanymi telepatami i jasnowidzami, lecz tak�e pr�buj�
rozwija� te zdolno�ci u ludzi �zwyk�ych�, nie wyr�niaj�cych si� �adnymi predyspozycjami.
Niekt�re tego rodzaju �wiczenia, zw�aszcza je�li przeprowadzane s� z zachowaniem
rygor�w naukowych, nie tylko mog� poszerzy� obszar bada� i u�atwi� weryfikacj� hipotez,
ale r�wnie� stwarzaj� warunki powtarzalno�ci tych jak�e rzadkich i kapry�nych fenomen�w.
Wyniki tych eksperyment�w zdaj� si� prowadzi� do nieco zaskakuj�cego by� mo�e wniosku,
�e przyj�te do�� powszechnie zasady klasyfikacji fenomen�w, kt�re tu przedstawi�em,
trzeba uzna� za sztuczne i myl�ce. Rzecz w tym, �e mo�na podejrzewa�, i� nie ma zasadniczych
r�nic w psychofizjologicznych procesach wyst�puj�cych w telepatii, jasnowidzeniu,
r�d�karstwie czy jeszcze innych postaciach paranormalnej wra�liwo�ci. Mo�na te� spotka�
si� z pr�bami stworzenia jakiej� og�lnej teorii jednocz�cej wszystkie zjawiska paranormalne,
��cznie z telekinez� � jak na razie bez wi�kszego powodzenia.
Oczywi�cie, nie znaczy to, �e wszystko co prezentowane jest pod szyldem psychotroniki
zas�uguje na zaufanie. Niestety, po pocz�tkowym okresie, w kt�rym dominowa�y d��enia do
nadania badaniom naukowego, przyrodniczego charakteru, pojawi�y si� pr�by nawrotu do
tradycji metapsychicznych czy nawet okultystycznych, co z pewno�ci� nie sprzyja umacnianiu
naukowych ambicji i grozi przenoszeniem na grunt psychotroniki ja�owych, dawno przebrzmia�ych
spor�w.
W tym miejscu jednak nie od rzeczy b�dzie zaj�� si� cho�by w paru zdaniach jeszcze jednym,
i to nader istotnym, aspektem wzrostu zainteresowania zjawiskami paranormalnymi.
8
Jest bowiem paradoksem, �e wzrost ten zwi�zany jest nie tylko z nadziejami, jakie budzi
gwa�towne przy�pieszenie post�pu naukowego i technicznego w ostatnim p�wieczu, ale tak�e
z rozczarowaniami dotycz�cymi owoc�w tego post�pu. Problemy energetyczne i �ywno�ciowe,
zagro�enia ekologiczne i epidemie, niebezpiecze�stwo atomowej apokalipsy, terroryzm,
bezkarno�� gwa�tu i przemocy w r�nych postaciach s� w niema�ej mierze produktem
przemian ekonomicznych i spo�ecznych we wsp�czesnym �wiecie. Naturaln� reakcj� obronn�
spo�eczno�ci ludzkich jest utrata zaufania do uznawanych dot�d autorytet�w naukowych,
politycznych i moralnych, a w rezultacie poszukiwanie oparcia i nadziei poza nimi, w paranaukach,
powrocie do natury, mistycyzmie, jasnowidzeniu i proroctwach, astrologii, ufologii
czy po prostu � w �wiecie fantazji. Trudno wi�c si� dziwi�, �e stowarzyszenia parapsychologiczne,
radiestezyjne i psychotroniczne skupiaj� nie tylko naukowc�w i amator�wprzyrodnik�w,
ale r�wnie� ludzi obcych �wiatopogl�dowo wsp�czesnej nauce czy po prostu
zawiedzionych jej �niemoc��.
Przyst�puj�c do pracy nad ksi��k� o Stefanie Ossowieckim � chyba najbardziej zagadkowej
postaci w polskiej i �wiatowej parapsychologii � uznali�my, �e ograniczenie si� do zebrania
r�nych relacji na temat jego niezwyk�ych umiej�tno�ci i los�w �yciowych by�oby nie
tylko zubo�eniem tematu i pozbawieniem Czytelnika odpowiedzi na nasuwaj�ce si� pytania,
lecz r�wnie� przyczyni�oby si� do pog��bienia nieporozumie� czy wr�cz mit�w dotycz�cych
jasnowidztwa.
St�d cz�� czwarta ksi��ki po�wi�cona ju� nie samemu Ossowieckiemu i wsp�czesnym
mu fenomenom psi, lecz do�wiadczeniom przeprowadzanym w ostatnich kilkunastu latach w
Polsce i za granic�, wnosz�cym sporo nowych, interesuj�cych spostrze�e� dotycz�cych jasnowidztwa.
W cz�ci tej podj�ta jest te� pr�ba skonfrontowania naszej wsp�czesnej wiedzy
psychologicznej i wynik�w wsp�czesnych eksperyment�w z analogicznymi umiej�tno�ciami,
przejawianymi przez Ossowieckiego, co mo�e u�atwi� Czytelnikom wyrobienie sobie
w�asnego pogl�du na te dziwne i kontrowersyjne zjawiska. Nie mamy bowiem zamiaru sugerowa�
gotowych rozwi�za� zagadek jasnowidzenia i prorokowania, odbr�zawia� Ossowieckiego
ani te� utrwala� licznych legend na jego temat. Na wiele pyta� brak jeszcze odpowiedzi
i nie wiadomo czy pr�dko je znajdziemy. Nie znaczy to jednak, �e stoimy ca�kowicie bezradni
przed murem tajemnic. Mo�na ju� rozstrzygn�� empirycznie niekt�re kwestie sporne, a wysuwane
hipotezy, cho� niezadowalaj�ce i cz�sto sprzeczne ze sob�, pozwalaj� spojrze� wnikliwiej
na te pasjonuj�ce zagadnienia i doj�� do wniosku, �e chocia� nauka nie powiedzia�a tu
jeszcze ostatniego s�owa, do niej w�a�nie b�dzie ono nale�a�o.
Krzysztof Boru�
9
CZʌ� PIERWSZA
In�ynier � jasnowidz
By� najs�ynniejszym �psychometr��1 dwudziestego wieku. Jak to jednak bywa z �yciorysami
s�awnych ludzi � w przeciwie�stwie do bogatych materia��w prezentuj�cych talenty
jasnowidcze Stefana Ossowieckiego � dane biograficzne na temat jego �ycia prywatnego,
perypetii wojennych i ma��e�skich czy k�opot�w finansowych i zawodowych s� nader sk�pe i
fragmentaryczne. Brak niemal zupe�nie udokumentowanych informacji dotycz�cych nie tylko
jego m�odo�ci i w og�le czterdziestu lat sp�dzonych w Rosji, ale r�wnie� wa�niejszych wydarze�
�yciowych w dwudziestoleciu mi�dzywojennym, ju� w odrodzonej Polsce, jak te� w
czasach okupacji hitlerowskiej. Nie ma nawet pewno�ci, gdzie spoczywaj� jego prochy. Na
p�ycie grobowca rodzinnego Jacyn�w, na Cmentarzu Pow�zkowskim w Warszawie, wyryto
jego nazwisko z dopiskiem: zaginiony w czasie wojny...
Biografi� Ossowieckiego zmuszeni byli�my wi�c oprze� przede wszystkim na jego w�asnych
relacjach2 i informacjach uzyskanych od krewnych i znajomych in�yniera-jasnowidza,
opublikowanych ju� materia�ach wspomnieniowych oraz opracowaniach typu s�ownikowego,
pr�buj�c, poprzez konfrontacje i selekcje danych, usun�� wyst�puj�ce w nich niestety do��
cz�sto sprzeczno�ci i luki chronologiczne. W ten spos�b starali�my si� ustali� mo�liwie wiarygodn�
wersj� �yciorysu tego tak tajemniczego i fascynuj�cego wsp�czesnych cz�owieka,
a� po jego tragiczn� �mier� w ruinach GISZu.
l. Punkty zwrotne?
Stefan Ossowiecki urodzi� si� 22 sierpnia 1877 roku w Moskwie. Ojciec jego � Jan Ossowiecki
� in�ynier technolog o zdolno�ciach wynalazczych, w�a�ciciel du�ych zak�ad�w chemicznych
produkuj�cych farby i lakiery, by� w m�odo�ci asystentem Dymitra Mendelejewa.
Rodzina ojca pochodzi�a z Mohylowszczyzny, gdzie Ossowieccy nie posiadali co prawda
wi�kszych obszar�w ziemi uprawnej, ale za to ogromne lasy. R�d matki � Bony z Newlin-
Nowoho�skich � wywodzi� si� z Kowie�szczyzny. By�a ona nie tylko pi�kn� kobiet� (�wiadcz�
o tym portrety p�dzla Matejki i �murki), ale r�wnie� �odznacza�a si� nadzwyczajn� intu-
1 �Psychometra� - w terminologii parapsychologicznej: jasnowidz, u kt�rego wizje poznawcze
wywo�uje bezpo�redni kontakt z materialnym przedmiotem zwi�zanym z cz�owiekiem
lub miejscem wydarze� b�d�cych obiektem paranormalnego poznania. Tego rodzaju
�psychometria� nie ma oczywi�cie nic wsp�lnego z psychometri� b�d�c� dzia�em psychologii,
zajmuj�cym si� opracowywaniem i stosowaniem test�w oraz ocen� ich wynik�w metodami
matematycznymi.
2 S. Ossowiecki, �wiat mego ducha i wizje przysz�o�ci, Dom Ksi��ki Polskiej, Warszawa
1933, II wyd. � Astral Editorial Orfice, Chicago 1976. S�owo wst�pne do II wyd. � dr Witolda
Borysiewicza.
10
icj��. Po �mierci ojca Stefana w 1914 roku wysz�a ponownie za m�� � za gen. Kriegera.
Stefan mia� pi�cioro rodze�stwa � dwie starsze od niego siostry: Wiktori�, kt�ra wysz�a za
m�� za gen. Jana Jacyn�, i Wand�, �on� s�dziego Ottona Missuny, oraz trzech m�odszych
braci: Stanis�awa, prawnika, Henryka, in�yniera chemika, cz�onka zarz�du fabryki farb i lakier�w
�Nobiles� we W�oc�awku i Eugeniusza, inspektora Najwy�szej Izby Kontroli Pa�stwa3
.
Jako dziecko Stefan darzony by� przez matk� szczeg�lnymi wzgl�dami, otaczany sta��
opiek� i ho�ubiony, co � zdaniem niekt�rych krewnych � spowodowa�o p�niej u niego pewn�
niezaradno�� �yciow� i ma�e zainteresowanie sprawami materialnymi. Dlatego te� mo�e
przez ca�e �ycie, cho� daleki by� od megalomanii i pychy, odczuwa� bardzo silnie potrzeb�
koncentrowania na sobie uwagi otoczenia i nigdy nie chcia� zwierza� si�, nawet bliskim
przyjacio�om, z przykro�ci, jakich zdarzy�o mu si� dozna� od ludzi.
Po uko�czeniu Korpusu Kadet�w w Moskwie, maj�c 17 lat, zda� egzamin konkursowy do
Instytutu Technologicznego w Petersburgu. Studia uko�czy� w 1899 roku i po uzyskaniu dyplomu
in�yniera � technologa, odby� p�toraroczn� praktyk� w zak�adach chemicznych Cassela
we Frankfurcie nad Menem. Po powrocie do Rosji pracowa� w kilku fabrykach chemicznych
benzolo-anilinowych, za� w roku 1915 obj�� kierownictwo zak�ad�w Jana Ossowieckiego
w Moskwie, jako ich wsp�w�a�ciciel po �mierci ojca.
Owe pierwsze cztery dziesi�tki lat �ycia przysz�ego s�ynnego jasnowidza nie by�y jednak
okresem tylko surowej musztry szkolnej i suchych nauk �cis�ych, a potem prozaicznych zaj��
in�yniera i bogatego przemys�owca, tak odleg�ych metapsychice. Wiadomo, �e swego czasu
r�wnie� wielki Mendelejew interesowa� si� mediumizmem i z pewno�ci� nie stanowi�o to
tematu tabu w domu Ossowieckich w latach ch�opi�cych Stefana. A by� to przecie� czas
kszta�towania si� jego osobowo�ci i zainteresowa�.
Pierwsze przejawy zdolno�ci paranormalnych wyst�pi�y u Stefana � wed�ug jego relacji �
ju� w czasach nauki w Korpusie Kadet�w i doszukiwa� si� tu nale�y raczej pobudzaj�cego
wp�ywu atmosfery niezwyk�o�ci, otaczaj�cej w�wczas mediumizm, ni� jakich� dziedzicznych
predyspozycji. W swej autobiograficznej ksi��ce �wiat mego ducha i wizje przysz�o�ci Stefan
Ossowiecki wspomina tylko o pewnych przejawach paranormalno�ci u matki i siostry Wiktorii.
Ta ostatnia po �mierci syna-jedynaka, prawdopodobnie pod wp�ywem wstrz�su nerwowego,
zacz�a przejawia� zdolno�ci rze�biarskie. Daleki krewny gen. Jacyny, m�a siostry jasnowidza,
dziennikarz i publicysta � Jerzy Jacyna (1913�1971) w swych wspomnieniach o
Ossowieckim pisa�, i� na jego pytanie o nagle ujawnione zami�owania plastyczne pani Wiktoria
odpowiedzia�a:
,,Dlaczego zacz�am rze�bi�? To bardzo proste: taka jest wola mojego zmar�ego syna.
Rozmawiam z nim cz�sto i to on w�a�nie kieruje moj� r�k� oraz pozwala mi widzie� to, czego
nigdy przedtem nie widzia�am�4.
Uzdolnienia Wiktorii Jacynowej ujawni�y si� w wieku ju� bardzo dojrza�ym (syn zmar�
maj�c oko�o 30 lat), a � jak pisze dalej Jacyna � nigdy nie przejawia�a ona zainteresowa� tzw.
�yciem pozagrobowym ani nie odznacza�a si� dewocj�.
Wr��my jednak jeszcze do m�odzie�czych lat Stefana. Co wp�yn�o na psychik� m�odego
in�yniera, �e zwr�ci� si� on ku nieuchwytnym, �wy�szym rejonom ducha�? Niew�tpliwie
jednym z ludzi, kt�rzy wywarli silny wp�yw na kierunek zainteresowa� Ossowieckiego by�
tajemniczy, niezwyk�y jasnowidz z Homla � Wr�bel. Oddajmy g�os samemu Ossowieckiemu:
�By� to starzec wtajemniczony. Prawie ca�e swe �ycie sp�dzi� na Wschodzie, potem powr�ci�
3 Op. cit., II wyd., s. 8.
4 J. Jacyna, Fakty i legenda o Ossowieckim, �Tygodnik Demokratyczny� nr 30/1970, odc.
3
11
do swego kraju ojczystego, aby go ju� wi�cej nie opuszcza�. Kiedy go pozna�em, mia� lat 76.
Starzec ten posiada� wielki wp�yw na moj� psychik�, by� moim szczerym przyjacielem i on
w�a�nie wskaza� mi spos�b �wiczenia oraz rozwijania zdolno�ci. By�o to wiele lat temu, gdy
jeszcze jako student 3-go kursu pojecha�em na praktyk� do wielkiej papierni w Dobruszu.
Dyrektorem tej fabryki by� in�ynier Antoni Stulgi�ski. Znajdowa�a si� ona w odleg�o�ci mniej
wi�cej 7 km od Homla. Kiedy przyby�em do Homla i mia�em jecha� dalej kolej� w�skotorow�
w kierunku Dobrusza, poci�gu jeszcze nie by�o; pozostawa�o wi�c dwie godziny czasu, z
kt�remi nie wiadomo co robi�. Zwr�ci�em si� do naczelnika stacji, a on wskaza� mi Wr�bla,
jako miejscow� osobliwo�� i poda� mi jego adres (...).
Wr�bel mieszka� na przedmie�ciu w ma�ym drewnianym domku. Jako s�dziwy starzec nie
wstawa� ju� z ��ka; le�a� ubrany w czarn�, jak gdyby zakonn� szat�. Twarz mia� pi�kn�, semick�,
z d�ug� siw� brod�. Wzrokiem swym przenikn�� od razu m�j �wiat wewn�trzny i z
miejsca powiedzia� mi, jak si� nazywam, oraz w jakim celu przyby�em. Przeni�s� si� do Moskwy,
w najdrobniejszych szczeg�ach opisa� ca�e moje �ycie, zastanawiaj�c si� (zatrzymuj�c?
� KB) nad jego ciekawszymi etapami. On pierwszy wyja�ni� mi, co znaczy a u r a i
o�wiadczy�, �e i ja nale�� do tych, kt�rzy j� widuj�. Podkre�li� przy tym moje nadprzyrodzone
zdolno�ci i zapowiedzia�, �e w latach p�niejszych nazwisko moje b�dzie znane. M�wi� o
mojej przysz�o�ci i przesz�o�ci, a przyzna� trzeba, �e wszystko si� dotychczas sprawdzi�o. By�
to cz�owiek nadzwyczajny.
Podczas dw�ch miesi�cy mojej praktyki fabrycznej dwa razy na tydzie� przyje�d�a�em do
niego. W godzinach tych wizyt Wr�bel nikogo wi�cej nie przyjmowa�, po�wi�caj�c ten czas
wy��cznie mojej osobie. Wielu ludzi u niego pozna�em, przyje�d�ali tu bowiem ciekawi z
ca�ej Rosji, on ka�dego przyjmowa� mile i wszyscy go z wielk� czci� wspominali. Wr�bel
du�o m�wi� mi o przysz�o�ci Rosji, o wskrzeszeniu Polski. Podstaw� jego wiedzy by�a kaba�a
hebrajska.
�a�owa�em, �e musia�em opu�ci� Homel i nie mog�em skorzysta� wi�cej z jego szko�y
wtajemniczenia. W owych czasach mia� on jeszcze dw�ch uczni�w: P. Jana Jarkowskiego,
in�yniera, bardzo zdolnego cz�owieka, autora znakomitej ksi��ki Wszech�wiatowe ci��enie,
kt�ry do niego przyje�d�a� z Petersburga, oraz profesora Akademii Prawnej w Petersburgu �
gen. Szendzikowskiego�5.
Nie ma, niestety, bli�szych informacji, jaki konkretnie wp�yw wywar� cadyk z Homla na
rozw�j metapsychicznych uzdolnie� Ossowieckiego. Wiemy z jego ksi��ki, �e jako czternastoletni
ch�opiec przejawia� zdolno�ci telepatyczne, a p�niej telekinetyczne, kt�re � gdy mia�
oko�o czterdziestki � pocz�y zanika�, a ich miejsce zaj�y niezwyk�e uzdolnienia psychometryczne,
przynosz�c mu �wiatow� s�aw�. Czy�by owe dwadzie�cia lat, dziel�ce spotkanie z
Wr�blem od zamkni�cia rosyjskiej karty w �yciorysie, by�y okresem �wicze� wed�ug wskaza�
mistrza i dojrzewania duchowego przysz�ego jasnowidza?
Z pewno�ci� to, co w�wczas dzia�o si� w Rosji � atmosfera panuj�ca na dworze Miko�aja
II w�r�d arystokracji i inteligencji rosyjskiej � wywiera�o pewien wp�yw na Ossowieckiego.
Sprzyja�a ona przecie� zainteresowaniom metapsychik�, okultyzmem czy wr�cz fascynacji
mistycyzmem i r�nymi naukami tajemnymi. Pami�tajmy, �e na dworze tym dzia�a� i roztacza�
nad nim sw� moc ��wi�ty demon� z Carskiego Sio�a, Grzegorz Rasputin6.
Ani Ossowiecki, ani jego rodzina nie podziela�a fascynacji osob� ��wi�tego starca�. Raczej
5 S. Ossowiecki, op. cit., s. 80�81.
6 Georgij I. Rasputin (1872�1916), w�. G. I. Nowych � mnich rosyjski, hipnotyzer, od
1907 r. faworyt rodziny cara Miko�aja II, zdoby� intrygami du�y wp�yw na dworze carskim w
okresie I wojny �wiatowej. Zamordowany przez grup� monarchistycznych polityk�w pod
przewodnictwem ksi�cia F. Jusupowa.
12
odwrotnie. Genera� Jan Jacyna wspomina w pami�tnikach okres pobytu swojego syna Aleksandra
(a wi�c siostrze�ca Stefana) w Korpusie Pazi�w w Petersburgu:
�W Szkole Pazi�w kolegowa�a z nim (Aleksandrem � przyp. KB) spora paczka Polak�w.
Stosunki kole�e�skie by�y tam doskona�e. By� z nimi na jednym kursie g�o�ny obecnie � jako
zab�jca Rasputina � ksi��� Jusupow, o�eniony z c�rk� siostry cara Miko�aja II � Iren�. M�j
syn by� z nim w przyjaznych stosunkach nie tylko wtedy, ale i w latach nast�pnych�.
Rok 1914 otwiera nowy, zwrotny okres w �yciu Stefana Ossowieckiego, znaczony wybuchem
pierwszej wojny �wiatowej, a wkr�tce potem �mierci� ojca i przej�ciem po nim obowi�zk�w
kierowania moskiewsk� fabryk�. Militaryzacja zak�ad�w przemys�owych, po��czona
z mobilizacj� kadry technicznej, coraz trudniejsza sytuacja na froncie, wrzenie rewolucyjne,
a przede wszystkim nadzieje na odrodzenie si� Polski, w��czaj� Ossowieckiego w kr�g
spraw politycznych. Po rewolucji lutowej 1917 roku wybrano go wiceprezesem Zwi�zku
Wojskowych Polak�w i w czerwcu tego roku cz�onkiem Naczelnego Polskiego Komitetu
Wojskowego (Naczpolu). Prezesem Naczpolu zostaje W�adys�aw Raczkiewicz7, za� w sk�ad
Polskiego Wojskowego Komitetu Wykonawczego wchodzi m.in. szwagier Ossowieckiego �
gen. Jan Jacyna8.
Jak potoczy�y si� losy Ossowieckiego po rewolucji pa�dziernikowej � brak szczeg�owszych
relacji. Wiadomo tylko, �e by� aresztowany, podobno w bardzo dramatycznych okoliczno�ciach,
i znalaz� si� w wi�zieniu. Trudno si� temu dziwi� � by� przecie� wsp�w�a�cicielem
i dyrektorem wielkiej fabryki, a wi�c �bur�ujem�, a do tego jeszcze obraca� si� w �rodowisku
arystokracji i wy�szych wojskowych, zbli�onych do dworu carskiego.
W wi�zieniu przebywa� Ossowiecki kilka miesi�cy. Po zwolnieniu, wobec rozwi�zania si�
w tym czasie (w lutym 1918 r.) Naczpolu, wyjecha� do Polski i zamieszka� w Warszawie.
Kto wie, by� mo�e nie tylko rady Wr�bla, ale tak�e dramatyczne prze�ycia w czasie rewolucji
wp�yn�y na jego psychik� w ten spos�b, �e dotychczasowe talenty medialne, natury
raczej widowiskowej, przekszta�ci�y si� w dar jasnowidzenia? Znane s� w historii parapsychologii
przypadki, �e bezpo�rednie zagro�enie �ycia wyzwala�o ukryte zdolno�ci psi � i w
przypadku Ossowieckiego zmieni�o �medium fizyczne� w wizjonera? Mo�emy snu� jedynie
domys�y...
2. W oczach przyjaci� i znajomych
Szybkie osi�gni�cie licz�cej si� pozycji w �wy�szych sferach� niepodleg�ej ju� Polski zawdzi�cza�
Stefan Ossowiecki nie tylko umiej�tno�ciom zawodowym i przedsi�biorczo�ci, ale
r�wnie� � a chyba nawet przede wszystkim � rozleg�ym koligacjom i znajomo�ciom we
wp�ywowych ko�ach gospodarczych i politycznych. Z ow� przedsi�biorczo�ci� i zmys�em
7 W�adys�aw Raczkiewicz (1885�1947) � polityk, z zawodu prawnik, powo�any do wojska
rosyjskiego w 1914 r., wsp�tw�rca Naczpolu w 1917 r. i jego prezes. W latach mi�dzywojennych
minister spraw wewn�trznych., wojewoda nowogrodzki, wile�ski, krakowski i pomorski,
marsza�ek Senatu. 29 wrze�nia 1939 I. Mo�cicki przekaza� mu urz�d Prezydenta RP,
kt�ry R. sprawowa� na emigracji.
8 Jan Jacyna (1864�1930) � genera�, do 1917 w wojsku rosyjskim, cz�onek Naczpolu, w
WP szef departamentu szkoleniowo-naukowego Min. Spraw Wojskowych, szef polskiej misji
w Pary�u, adiutant generalny Naczelnika Pa�stwa, przewodnicz�cy oficerskiego Trybuna�u
Orzekaj�cego. Po przewrocie majowym przeniesiony w stan spoczynku.
13
praktycznym, niezb�dnym w interesach, r�nie zreszt� bywa�o. Prawda, �e nie brakowa�o mu
inicjatywy lub po prostu dobrych ch�ci. Uczestniczy� w r�nego rodzaju przedsi�wzi�ciach
maj�cych przynie�� powa�ne profity, ale jako� nie dorobi� si� wi�kszego maj�tku, a nierzadko
przyjaciele i krewni � jak np. jego kuzyn, in�. W�adys�aw Skarbek-Stefanowski � sw� rad� a
czasem i pomoc� finansow� zapobiegali powa�niejszym kl�skom.
W pierwszych o�miu latach pracowa� zreszt� na etatach w przemy�le i handlu: od 1919 do
1925 roku � jako kierownik biura sprzeda�y Towarzystwa Zak�ad�w �yrardowskich, a nast�pnie
do 1927 roku � jako dyrektor administracyjny przedstawicielstwa Sp�ki Akcyjnej
�Widzewska Manufaktura�. W 1930 roku w ramach Zrzeszenia Oficer�w Rezerwy zorganizowa�
wraz z in�. Stefanowskim sp�dzielni� zarobkow�, zajmuj�c� si� dezynfekcj� aparat�w
telefonicznych preparatem ich wynalazku, pr�buj�c powr�ci� do zawodu in�yniera-chemika.
Sp�dzielnia ta dzia�a�a do 1934 roku.
W drugiej po�owie lat trzydziestych Ossowiecki i Stefanowski za�o�yli w Warszawie
przedsi�biorstwo wytw�rcze pod nazw� Towarzystwo Przemys�u Chemicznego. In�ynierjasnowidz
szuka� te� szcz�cia w finansach i handlu, przewa�nie bez wi�kszego powodzenia.
By� wsp�za�o�ycielem i wiceprezesem rady nadzorczej Banku dla Handlu Zagranicznego, a
tak�e wsp�w�a�cicielem (wraz z in�. Kisielewskim) Warszawsko-�l�skiej Sp�ki W�glowej,
sprzedaj�cej hurtowo w�giel i materia�y budowlane. Dzia�a� r�wnie� w zarz�dach takich
przedsi�biorstw, jak Huta Szk�a �Janina� w Dobrach Grajewo, Warszawskie Towarzystwo
Budowlane (prezes zarz�du do 1933 r.), czy Przedsi�biorstwo Rob�t In�ynieryjno-
Budowlanych. F. Oppmana i H. Koz�owskiego. W czasie okupacji zajmowa� si� ju� tylko
dorywczo po�rednictwem handlowym (pasz�, a nast�pnie �elazem)9; g��wnym �r�d�em
utrzymania Ossowieckich by� bar kawowy �Gryf� przy ul. Brackiej 6, prowadzony przez �on�
in�yniera, Zofi�, wraz z jej bratow� Aleksandr� Skibi�sk� i Magdalen� Roszkowsk�.
Po przyje�dzie w 1918 roku do stolicy odrodzonej Polski Ossowiecki od razu znalaz� oparcie
w�r�d przyby�ych wcze�niej przyjaci�, znajomych i cz�onk�w rodziny. Odnawia� stare
znajomo�ci, nawi�zywa� nowe � nierzadko z wysoko postawionymi osobisto�ciami ze sfer
politycznych, wojskowych i przemys�owych. Przyjacielska za�y�o�� ��czy�a go te� z wieloma
przedstawicielami elity naukowej i artystycznej. W relacjach z eksperyment�w przeprowadzonych
najcz�ciej w czasie spotka� towarzyskich znajdujemy nazwiska wielu profesor�w,
m.in.: Cz. Bia�obrzeskiego, A. Chojeckiego, W. Doroszewskiego, B. Emersona, A. Graviera,
M. Kamie�skiego, A. Krokiewicza, E. Lotha, I. �ukasiewicza, S. Mazurkiewicza, L. Petra�yckiego,
S. Poniatowskiego, A. Ponikowskiego, Ch. Richeta, J. Rostafi�skiego, K. Sk�rewicza,
S. Skorupki, K. Sto�ychwy, W. Witwickiego i M. Wolfkego. Spo�r�d pisarzy mo�na tu
wymieni� przyk�adowo: Prevosta, Przybyszewskiego, Reymonta, Rostworowskiego, �eromskiego
i Szpota�skiego, z muzyk�w: Drzewieckiego, Kocha�skiego, Or�owa, Rubinsteina i
Szymanowskiego, aktor�w i �piewak�w operowych: Osterw�, Leszczy�sk� (Jackowsk�),
Ruffo i Smirnowa. Najs�awniejsza jednak, najszerzej komentowana i b�d�ca przedmiotem
anegdot i legend by�a znajomo�� in�yniera jasnowidza z J�zefem Pi�sudskim.
Nie wiadomo dok�adnie, kiedy i w jakich okoliczno�ciach pozna� Ossowiecki �wczesnego
Naczelnika Pa�stwa. Pi�sudski �ywo interesowa� si� �metapsychik�� i wsp�lnie z Ossowiec-
9 Dane biograficzne dot. dzia�alno�ci zaw. Ossowieckiego w okresie mi�dzywojennym
oparto g��wnie na informacjach zawartych pod has�em �Stefan Ossowiecki� (opr. przez Jerzego
Kubiatowskiego), zamieszczonym w Polskim S�owniku Biograficznym, tom XXIV, zeszyt
102, Ossolineum, Wroc�aw 1979, s. 431�433, oraz relacjach krewnych i powinowatych
Ossowieckiego, m.in. Marii Jadwigi Wierzbickiej, pe�ni�cej w latach 1931/32 w przedsi�biorstwie
dezynfekuj�cym telefony, wsp�zarz�dzanym przez Ossowieckiego, obowi�zki sekretarki
i ksi�gowej.
14
kim przeprowadzili kilka udanych do�wiadcze� (patrz cz. II, rozdz. 2). Wiadomo te�, �e nie
tylko jasnowidz bywa� w Belwederze, ale r�wnie� marsza�ek odwiedza� go w jego mieszkaniu
na Pi�knej. Przyjacielskie stosunki uleg�y och�odzeniu po przewrocie majowym. Prawdopodobnie
z tej przyczyny, i� szwagier Ossowieckiego � gen. Jacyna � pozosta� wiemy przysi�dze
z�o�onej prezydentowi Wojciechowskiemu i nie przeszed� na stron� �Sulej�wka�. Zawa�y�o
to na dalszych losach genera�a. Zosta� on przeniesiony w stan spoczynku i na tym
�lepym torze pozosta� a� do swej �mierci w roku 1931�10.
Kontakty telepatyczne i jasnowidcze Pi�sudskiego z Ossowieckim sta�y si� tematem r�wnie�
politycznych anegdot. Jedn� z nich, maj�c� t�umaczy� przyczyn� psucia si� stosunk�w
mi�dzy marsza�kiem i jasnowidzem, przytacza J. Jacyna w swoich wspomnieniach:
�(...) p�n� wiosn� roku 1926 w Warszawie, (...), Ossowiecki sp�dza� weso�o czas w gronie
przyjaci� (...). Kto� rzuci� my�l:
� Powiedz nam don Stephanio, czy m�g�by� teraz nam powiedzie�, co robi Pi�sudski?
� Tak, tak, koniecznie, prosimy nam to powiedzie�! � rozleg�o si� ze wszystkich stron.
Ossowiecki bez entuzjazmu, po kr�tkim wahaniu, da� si� uprosi�. Umilk� gwar g�os�w. Jasnowidz
wpad� w trans i zacz�� m�wi�:
� Widz� du�y, d�bowy st�. Jakie� grube ksi��ki. P�mrok. St� o�wietla stoj�ca z boku
lampa. Cisza. S�ycha� miarowy rytm zegara. Nad sto�em pochylony Pi�sudski. Przed nim mapa.
Marsza�ek co� na tej mapie zakre�la kolorowymi kredkami. To jego ulubiona gra wojenna.
Chwileczk�! To dziwne! To nie jest mapa jakiego� kraju, to raczej plan miasta. Tak � to jest
miasto. �rodkiem p�ynie wielka rzeka. Tak! Ju� nie mam w�tpliwo�ci � to Warszawa... Ale
dlaczego?...�11
Prawdopodobnie i t� histori� nale�y mi�dzy bajki w�o�y�, jak wiele innych politycznych
proroctw przypisywanych Ossowieckiemu.
Jako obywatel Warszawy Ossowiecki zamieszka� pocz�tkowo na Tr�backiej 11, a nast�pnie
przy ul. Pi�knej 5. W roku 1922 o�eni� si� z Rosjank� � Aliett� de la Carriere. Mieszkanie
przy ul. Pi�knej okaza�o si� jednak wilgotne i niezbyt wygodne, na co cz�sto skar�y�a si� pani
Alietta. Po kilku latach Ossowieccy przeprowadzili si� wi�c do wi�kszego lokalu przy ul.
Polnej 32. Ich wsp�lne �ycie nie uk�ada�o si�, niestety, najlepiej. Wiecznie zaj�ty prac� zarobkow�
i interesami, a przede wszystkim �metapsychik��, rozchwytywany przez ludzi, eksperymentuj�cy
i wyg�aszaj�cy odczyty na zebraniach i zjazdach parapsychologicznych � niewiele
mia� czasu �dla domu�. Chyba w niema�ym stopniu na tym w�a�nie tle dochodzi�o do
konflikt�w mi�dzy ma��onkami.
Stopniowo i Alietta stworzy�a sobie w�asny kr�g towarzyski. Podobno bywa�o, �e ma��onek-
jasnowidz musia� szuka� jej po Warszawie i nie zawsze potrafi� odnale��. W sprawach
osobistych bowiem zdolno�ci �metapsychiczne� z regu�y go zawodzi�y. By� mo�e to t�umaczy
r�wnie� drwi�cy stosunek Alietty do talent�w m�a, o czym wspominaj� niekt�rzy krewni
i znajomi z tamtych lat. Przyczyn� nieporozumie� bywa�y te� sprawy materialne i niepowodzenia
in�yniera w interesach.
Rozwiedli si� w 1930 roku. Dziewi�� lat p�niej Ossowiecki o�eni� si� ponownie. Jego
druga �ona � Zofia ze Skibi�skich, primo voto �widowa � by�a kobiet� bardzo przystojn�,
pe�n� energii i zrozumienia dla niezwyk�ych w�a�ciwo�ci psychicznych m�a, staj�c si� w
ostatnich, najtrudniejszych latach jego �ycia troskliwym opiekunem i najbli�szym przyjacielem.
We wrze�niu 1939 roku mieszkanie Ossowieckich przy ul. Polnej zosta�o zniszczone. Zachowa�
si� jego opis z 1937 roku, zamieszczony w tygodniku ��wiatowid�.
10 J. Jacyna, op. cit., �Tygodnik Demokratyczny� nr 32/1970, odc. 5.
11 Op. cit., �Tygodnik Demokratyczny� nr 45/1970, odc. 18.
15
,,Czekam w hallu, ozdobionym.gda�skimi meblami � relacjonuje przedstawicielka tygodnika,
Krystyna Dienstl-Kaczy�ska � na �cianach wisz� stare sztychy. Na oknie stoi du�a
figura Chrystusa. Z s�siedniego pokoju, gdzie znajduje si� gospodarz, s�ysz� g�osy, omawiaj�ce
sprawy, zwi�zane z jego �prywatnym� zaj�ciem, jako wsp�w�a�ciciela Towarzystwa
przem.-chemicznego. (...) Jasnowidz wprowadza mnie do niewielkiego saloniku, lecz przepe�nionego
interesuj�cymi przedmiotami. (...) Na �cianach wisz� obrazy Kossaka, Wodzinowskiego,
�murki, ni�ej zwracaj� uwag� ciekawe pami�tki zebrane w czasie arcybogatego
�ywota. A wi�c: list od papie�a, fotografia Marsz. Pi�sudskiego z pi�kn� dedykacj�: �Panu
Stefanowi Ossowieckiemu na pami�tk� naszych rozm�w, w zrozumieniu tego, czego nie ma,
a co jest�, obok pas wojskowy, kt�ry nosi� Marsza�ek, fotografia Mussoliniego, r�wnie� z
serdeczn� dedykacj�, przes�ana jako akt wdzi�czno�ci za pochlebny artyku�12. Na przeciwnej
�cianie wisi oprawiony w srebrne ramki list Ko�ciuszki do D�browskiego. Tam zn�w rysunek,
robiony z natury, przedstawiaj�cy Napoleona na �o�u �mierci. (Ossowiecki robi� do�wiadczenia,
trzymaj�c w r�ku koszul� Ma�ego Kaprala). A na stoliku zn�w dziwne i tajemnicze
rzeczy. Kamienna pokrywka od garnka, znaleziona w Biskupinie, za pomoc� kt�rej
wizjoner... narysowa� plan wioski istniej�cej w epoce �elaznej i poda� wiele cennych szczeg��w.
Dalej kawa�ek meteorytu, kt�ry r�wnie� s�u�y� w do�wiadczeniu, odkrywaj�cym �ycie
na innych planetach. Obok medal Gordon-Bennetta, kt�ry zas�u�enie otrzyma� w dow�d
wdzi�czno�ci za oddanie niezwyk�ych us�ug. W krytycznych dniach, gdy cala Polska dr�a�a o
�ycie zaginionych lotnik�w, in�. Ossowiecki powiedzia�, �e �yj�, a nadto okre�li� dok�adnie
miejsce ich pobytu�13.
Stefan Ossowiecki z lat 1919�1939 jawi si� nam w relacjach jego krewnych, przyjaci� i
znajomych jako cz�owiek ��cz�cy w sobie r�ne, z pozoru sprzeczne, cechy. Mened�er, przemys�owiec
i kupiec, z energi� podejmuj�cy nieraz do�� ryzykowne przedsi�wzi�cia, a jednocze�nie
niezaradna i pozbawiona wszelkiej chytro�ci �dobra dusza�, nierzadko daj�ca si� naci�gn��
pozbawionym skrupu��w wydrwigroszom. Czaruj�cy bon vivant, sp�dzaj�cy wieczory
w najlepszym towarzystwie i ch�tnie popisuj�cy si� swymi zadziwiaj�cymi umiej�tno�ciami,
a zarazem kto� jakby zupe�nie z innej gliny � adept wielkiego wtajemniczenia, badacz
i aposto� �wiata Ducha, kt�rego mocy tajemnych cz�stka zosta�a mu u�yczona, spo�ecznik
zatroskany losami narodu i ludzko�ci.
Zewn�trzny wygl�d Ossowieckiego r�wnie� k��ci� si� z potocznymi wyobra�eniami o aparycji
�wielkich wtajemniczonych�. Oddajmy g�os wsp�czesnym. Antoni Plater-Zyberk �
12 Nie uda�o nam si� wyja�ni� o jaki �artyku�� tu chodzi, gdzie i kiedy by� publikowany.
Je�li informacja nie jest b��dna, by� mo�e dotyczy jakiej� wypowiedzi Ossowieckiego we
wczesnym okresie faszyzmu w�oskiego, kt�ry budzi� w niekt�rych �rodowiskach w Polsce nie
tylko zainteresowanie, ale i pewn� sympati�. Istniej� jednak podstawy aby s�dzi�, �e stosunek
jasnowidza do Mussoliniego w latach trzydziestych by� bardzo krytyczny. Wi��e si� on z
przepowiedniami O. dotycz�cymi wojny w�osko-abisy�skiej (1935�1936). O tym, �e przepowiednia
taka, zapowiadaj�ca konflikt i jego wynik na d�ugo przed agresj� w�osk� mia�a
miejsce, pisze K. Dienstl-Kaczy�ska w cytowanym artykule. Potwierdzenie tego z pewnymi
szczeg�ami otrzymali�my od p. Marii Jadwigi Wierzbickiej, c�rki in�. Skarbek-
Stefanowskiego, kt�ra jesieni� 1932 r. przepisywa�a na maszynie tekst listu O. do Mussoliniego,
zawieraj�cy t� przepowiedni�. Wg tej relacji list zawiera� nie tylko trafne proroctwo
dot. pocz�tku i ko�ca przysz�ej wojny, ale r�wnie� stwierdzenie, �e zdobycie Etiopii b�dzie
kosztowa�o bardzo wiele krwi W�och�w i Abisy�czyk�w. Na pytanie za� Mussoliniego, jakie
b�d� jego osobiste dalsze losy, jasnowidz ostrzega� dyktatora, �e sam p�niej �utonie we
krwi�.
13 K. Dienstl-Kaczy�ska, Stefan Ossowiecki, ��wiatowid� nr 19/1937, s. 13.
16
nale��cy do arystokratycznego kr�gu towarzyskiego in�yniera-jasnowidza � wspomina:
�(...) jak�e inaczej go sobie wyobra�a�em. My�la�em, �e wygl�da jak jaki� wysuszony
ascetyczny jog indyjski lub jak �w. Franciszek z Asy�u � chudy �biedaczyna�. A tu stoi
przede mn� za�ywny pan w wieku oko�o lat 40, ze z�ot� dewizk� od zegarka na wydatnym
brzuszku, twarz szeroka z grubymi wargami smakosza, r�ce pulchne... Tylko wzrok... Wzrok
silny, w kt�rym w tym momencie igraj� iskierki humoru. Najwyra�niej cieszy si� moj� min�
zmieszan� i wra�eniem kolosalnym, jakie na m�odym ch�opcu zrobi�o jego nazwisko. Podaje
mi r�k�, witamy si�. Co to jest? W tym miejscu, gdzie u nasady r�ki mierzy si� puls, czuj�
jakie� dziwne drganie: w tym momencie in�. Ossowiecki, trzymaj�c mnie nadal za r�k�, nakrywa
j� swoj� drug� r�k�, r�wnocze�nie patrzy mi intensywnie w oczy... Drganie w miejscu
pulsu wzmaga si� ci�gle! Bo�e! Jaki� pr�d idzie od tego cz�owieka!�14.
Inne by�o pierwsze wra�enie ze spotkania z jasnowidzem dwudziestoletniego Jerzego Jacyny;
Ossowiecki wyda� mu si� �starym wariatem o obwis�ych policzkach�, kt�ry w dodatku
kompromituje si� jako jasnowidz nie potrafi�c odgadn�� wieku i kierunku studi�w sceptycznie
nastawionego m�odzie�ca:
�Nie mia� w sobie nic z niezwyk�o�ci. Fakira czy jogina nie przypomina� w najmniejszym
nawet szczeg�le. Nie mia� stalowych, przenikliwych oczu, ani zaci�tych po m�sku warg, czy
wystaj�cego podbr�dka, znamionuj�cego wed�ug moich �wczesnych poj�� � siln�, mo�e nawet
�elazn� wol�. Najbardziej przypomina� mi trzeciorz�dnego, biednego krawca. Brakowa�o
mu tylko centymetra na szyi. Poza tym robi� wra�enie bardzo roztargnionego. Raczej nie
m�wi� tylko papla�. Wed�ug dzisiejszych (z lat 70. � przyp. KB) norm m�odzie�owych by�
typowym wapniakiem�15.
A jaki by� ten �wapniak� w codziennym obcowaniu z lud�mi? Czy niedost�pny, na wy�ynach
swojego niezwyk�ego daru i pos�annictwa? Krystyna Dienstl-Kaczy�ska pisa�a:
�Ca�e zachowanie in�yniera Ossowieckiego jest zniewalaj�co proste i serdeczne�16.
�Pami�tam go � wspomina mec. Tadeusz Raabe � jako weso�ego, dowcipnego cz�owieka.
Ulubionym powiedzonkiem jego by�o: Ca�uj� r�czki. Do kobiet, zw�aszcza pi�knych i m�odych,
zwraca� si� zawsze per moja duszko. By� wielkim smakoszem �ycia, nie tylko w znaczeniu
kulinarnym�17.
Najwierniejszy podobno wizerunek jasnowidza przedstawi� Adam Grzyma�a-Siedlecki w
swej ksi��ce Niepospolici ludzie w dniu swoim powszednim:
�Organizacj� psychiczn� typu Ossowieckiego zwykli�my sobie wyobra�a� jako cz�owieka
wychudzonego, zjedzonego przez wampira wysi�k�w medialnych, jak np. hinduscy jogowie.
Nasz czarownik reprezentowa� skrajne przeciwie�stwo podobnych wyobra�e�. Wysoki, atletycznie
zbudowany, o t�giej architekturze mi�ni (co z wdzi�czno�ci� ocenia� umia�a rzesza
jego wielbicielek), twarz okr�g�a, otwarta, w radosny u�miech ozdobiona i jasnych oczu wejrzenie
dziecka, ufnego wszystkiemu i wszystkim � ca�o�� postaci dla nie znaj�cych go: obraz
boksera, triumfatora sport�w, wreszcie cz�owieka wszelkich mo�liwych powo�a� i uzdolnie�,
tylko nie superuduchowiony fenomen.
Podstawow� cech� jego usposobienia � pisze dalej Siedlecki � by� optymizm, kt�ry za sob�
wi�d� nieprawdopodobn� wiar� w ludzi. On, kt�ry przez swoje w�adze metapsychiczne
wi�cej ni� ktokolwiek inny m�g� wiedzie� o ga�ga�stwach, podst�pach, okropno�ci intencyj i
skrytego z�a � on w�a�nie �y� w nieustannym kredycie moralnym, jakiego udziela� bli�nim
14 A. Plater-Zyberk, Spotkania z Ossowieckim, �Tygodnik Demokratyczny� nr 9/1972, odc.
3.
15 J. Jacyna, op. cit., �Tygodnik Demokratyczny� nr 33/1970, odc. 6.
16 K. Dienstl-Kaczy�ska, op. cit.
17 J. Jacyna: op. cit., �Tygodnik Demokratyczny� nr 20/1971, odc. 45.
17
swoim. Nie zna�em innego, kt�rego by w takim stopniu zadziwia�a ujawniona czyja� nieszlachetno��
czy szpetne przewinienie. Nieprawdopodobna wiara w ludzi i niebywa�a potrzeba
sympatyzowania z lud�mi�18.
�Jako in�ynier chemik, pozostaj�cy w bliskich relacjach z zasobnymi przedsi�biostwami
przemys�owymi, zarabia� dobrze � i nigdy nie m�g� sobie pozwoli� na jak�� dro�sz� przyjemno��,
bo czasem wszystko niemal co mia�, wycyganiono od niego. Nale�a� do ludzi, kt�rzy
ani rusz nie umiej� si� domy�li�, �e mo�na komu� czego� odm�wi�19.
Tam, gdzie sz�o o jego osobiste korzy�ci lub straty materialne, nie potrafi� wykorzystywa�
swych zdolno�ci jasnowidczych. Tak by�o na przyk�ad z gr� w karty:
�Gdy