7692
Szczegóły |
Tytuł |
7692 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
7692 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 7692 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
7692 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Joanna Bia�ecka
Czarny leksykon
1988
Od wydawcy
�Czarny Leksykon� to autorski, a wi�c i subiektywny, tak�e w sposobie
prezentowania,
wyb�r sylwetek przest�pc�w i ich kryminalnych czyn�w. Zbeletryzowana
encyklopedia
zbrodni sprzed stu lat i ca�kiem wsp�czesnych, zbrodni udowodnionych i do dzi�
okrytych
mg�� tajemnicy � wszystkich jednak, niestety, autentycznych.
Galeria kalekich charakter�w i spaczonych osobowo�ci, galeria przest�pc�w i ich
wp�yw
na losy normalnych ludzi, cz�sto nawet ca�ych spo�eczno�ci. Praca policji, s�u�b
kryminalnych, rola przypadku w wykryciu morderstw � wszystko to sk�ada si� na
tre�� hase�
niniejszego Leksykonu. Lektura ta prowadzi w mroczne zakamarki dusz i serc,
ukazuje
dzia�ania haniebne, ohydne.
Gorzka to prawda, ale tacy r�wnie� bywaj� ludzie.
Wampiry grasuj� noc�
John Reginald Halliday CHRISTIE
Dnia 24 marca 1953 roku nowy lokator mieszkania na parterze w domu nr 10 przy
Rillington Place (obecnie Rustyn Close) w Londynie, przybysz z Jamajki, z
powod�w sobie
tylko wiadomych zabra� si� do opukiwania �cian w kuchni. Wkr�tce zastanowi� go
odg�os
wskazuj�cy, �e za jedn� z nich jest pusta przestrze�. Odchyli� r�g tapety,
stwierdzaj�c, �e
papier pokrywa niewielki kredens. Poniewa� w drzwiach tajemniczego mebla
znajdowa�a si�
poka�nych rozmiar�w dziura, podekscytowany Jamajczyk, zaopatrzony w latark�,
zajrza� do
wn�trza. Ujrza� nagie plecy kobiety.
Sprowadzono policj�, kt�ra wydoby�a z kredensu trzy cia�a kobiece. Jedne zw�oki
by�y
nagie, ubrane tylko w biustonosz i pas do po�czoch; pozosta�e zawini�te by�y w
koce i
obwi�zane przewodem elektrycznym. Od�r by� bardzo nik�y, gdy� ma�a wilgotno��
powietrza
powstrzymywa�a rozk�ad.
Policjanci rozpocz�li przeszukiwanie ca�ego domu. Wkr�tce zwr�ci�y ich uwag�
nier�wno u�o�one deski pod�ogi w salonie tego� parterowego mieszkania. Oderwano
pod�og�,
ujawniaj�c czwarte cia�o, r�wnie� zawini�te w koc. Nast�pnie przekopano male�ki
ogr�dek
na ty�ach domu, wydobywaj�c dwa dalsze szkielety. Przy okazji stwierdzono, �e
ludzka ko��
udowa s�u�y�a do podpierania furtki.
Mieszkanie na parterze zajmowane by�o uprzednio przez niejakiego pana Christie,
kt�ry
wyprowadzi� si� 20 marca, na cztery dni przed znalezieniem zw�ok, nie
zostawiaj�c adresu.
Podczas gdy rozes�ano listy go�cze za Christiem, policja przypomnia�a sobie, �e
w 1949
roku w tym samym domu znaleziono zw�oki pani Evans i jej male�kiej c�reczki.
Obie zosta�y
uduszone, a za zabicie ich powieszono pana Evansa... Obecnie wyda�o si�
prawdopodobne, �e
tamte zab�jstwa r�wnie� by�y dzie�em mordercy sze�ciu kobiet, kt�rym
przypuszczalnie by�
John Reginald Halliday Christie.
31 marca konstabl Ledger rozpozna� Christiego we w��cz�dze, b��kaj�cym si� wok�
Putney Bridge w Londynie. W tym czasie sprawa nabra�a ju� du�ego rozg�osu,
gazety
zamieszcza�y zdj�cia Johna Christie oraz rozwa�a�y z upodobaniem, czy zd��y on
pope�ni�
nast�pn� zbrodni�, zanim zostanie uj�ty.
Jak wida�, nie zd��y�. Ju� podczas pierwszego przes�uchania przyzna� si� do
zabicia
czterech kobiet, kt�rych cia�a znaleziono wewn�trz domu, nieco p�niej � r�wnie�
do dw�ch
poprzednich zab�jstw, a wreszcie nawet do zab�jstwa pani Evans, cho� ta sprawa
nadal
pozostaje niejasna.
Zgodnie z wersj� podan� przez sprawc�, sw� �on�, kt�rej zw�oki znajdowa�y si� w
kredensie, udusi� po�czoch�, chc�c skr�ci� jej cierpienia. Pani Christie mia�a
bowiem nagle
dosta� konwulsji, m�� za�... �nie m�g� na to patrze�. Pozosta�e ofiary
znaleziono w domu �
Rita Nelson lat 25 (by�a w sz�stym miesi�cu ci��y), Kathleen Maloney, lat 26
oraz Hectorina
McLennan, lat 26 � by�y prostytutkami, kt�re Christie udusi�, jak twierdzi�,
podczas k��tni o
pieni�dze. Szkielety znalezione w ogrodzie nale�a�y do Austriaczki Kutii Kuerst,
r�wnie�
prostytutki, kt�r� Christie mia� udusi� podczas stosunku oraz do Muriel Eady,
jego kole�anki
z pracy.
We krwi trzech kobiet, kt�rych zw�oki znalezione zosta�y w domu, wykryto
obecno��
tlenku w�gla (nie dotyczy�o to pani Christie). Sprawca wyja�ni� wreszcie, �e
by�o to
wynikiem stosowanej przeze� do�� skomplikowanej metody doprowadzania kobiet do
nieprzytomno�ci: zaprosiwszy do domu, odurza� je alkoholem, po czym namawia�, by
usiad�y
w fotelu, w pobli�u kt�rego instalowa� przew�d doprowadzaj�cy gaz. Gdy kobiety
traci�y
przytomno�� w wyniku zatrucia gazem, Christie dusi� je, a nast�pnie gwa�ci�.
Poniewa�
kobiety by�y prostytutkami, trudno przypu�ci�, by broni�y si� przed stosunkiem.
Uwa�a si�,
�e Christie by� impotentem i m�g� odby� stosunek wy��cznie z nieprzytomn�
kobiet�. O jego
k�opotach w tej dziedzinie �wiadczy przezwisko, jakie nada�a mu w m�odo�ci pewna
dziewczyna: �Christie � Nic z tego�.
John Reginald Halliday Christie stan�� przed G��wnym S�dem Kryminalnym w
poniedzia�ek 22 czerwca 1953 roku. Podczas �ledztwa dok�adnie zbadano jego
dotychczasowe �ycie, a informacje te ujawniono na procesie. Oto one:
55-letni w chwili aresztowania, Christie urodzi� si� w kwietniu 1898 roku w
ma�ym
miasteczku w hrabstwie Yorkshire. Jego ojciec by� cz�owiekiem surowym, a swym
siedmiorgu dzieciom nigdy nie okazywa� serdeczno�ci. Christie, od dziecka
s�abowity,
kr�tkowzroczny i introwertyczny, by� przez ojca szczeg�lnie �le traktowany. Ju�
w tamtych
czasach miewa� k�opoty z policj� z powodu drobnych kradzie�y.
W wieku 15 lat rozpocz�� prac�. Nie warto wymienia� licznych instytucji, w
kt�rych
pracowa�. Wyrzucano go bowiem zawsze, na og� ju� po kilku miesi�cach, za drobne
kradzie�e. Po jednym z takich incydent�w ojciec wygna� go z domu.
Christie by� hipochondrykiem, rozkoszuj�cym si� opowiadaniem o swych chorobach i
nawet jego przyznanie si� do winy, kt�re zachowa�o si� w aktach, zaczyna si�
szczeg�owym
opisem s�abego zdrowia. W chwili zdenerwowania traci� g�os. Gdy na przyk�ad
pok��ci� si� z
�on� i ta wyprowadzi�a si�, nie m�g� wydoby� z siebie g�osu przez trzy miesi�ce.
O�eni� si� w roku 1920. Dzieci nie mia�. Twierdzi�, �e przez ostatnie dwa lata
przed
zamordowaniem �ony nie �y� z ni�, co stanowi�oby dow�d na prawdziwo�� teorii o
jego
impotencji i nerwicy seksualnej jako pod�o�u zab�jstw.
Wydaje si�, �e Christie, je�li chodzi o sprawy zdrowotne, by� jednym z
pechowc�w,
kt�rzy nawet na prostej drodze potrafi� z�ama� nog�... Prze�ladowa�y go te�
r�ne wypadki,
w kt�rych odnosi� wi�ksze lub mniejsze obra�enia.
Z pocz�tkiem II wojny �wiatowej Christie wst�pi� do Wojennych Rezerwowych
Oddzia��w Policji i tam da� si� pozna� jako s�u�bista, kt�remu wyra�n�
przyjemno��
sprawia�o okazywanie swej w�adzy i bezlitosne karanie winnych najdrobniejszych
nawet
wykrocze�. W tym czasie zamieszka� wraz z �on� pod numerem 10 na Rillington
Place. Jego
�ona bardzo cz�sto odwiedza�a sw� rodzin� w Sheffield i pierwsze zab�jstwo
Christiego
mia�o miejsce pod jej nieobecno��. Sprowadzi� mianowicie do domu prostytutk�
Ruth Fuerst i
najprawdopodobniej przekona� j�, by podda�a si� �kuracji na katar�. Kaza� jej
pochyli� g�ow�
nad s�oikiem, kt�ry mia� zawiera� leczniczy balsam, przykry� jej g�ow�
r�cznikiem, a
nast�pnie wsun�� niezauwa�alnie pod r�cznik przew�d gazowy. Zaleca� przy tym, by
wdycha�a g��boko, gdy� tylko takie post�powanie zapewnia ca�kowite wyleczenie.
Mo�liwe,
�e za pierwszym razem chcia� tylko doprowadzi� dziewczyn� do utraty
przytomno�ci, by m�c
odby� z ni� stosunek, a na zabicie zdecydowa� si� dopiero p�niej. Do��, �e
zw�oki ukry�
najpierw pod pod�og� w salonie, po czym w nocy wyni�s� je do ogrodu i zakopa�.
W grudniu 1943 Christie zosta� zwolniony z policji i podj�� prac� w fabryce
sprz�tu
radiowego. Tam zaprzyja�ni� si� z Muriel Eady, kt�ra cz�sto odwiedza�a pa�stwa
Christie na
Rillington Place. Pewnego razu przysz�a, gdy pani Christie by�a w Sheffield. Na
domiar z�ego
skar�y�a si� na silny katar. Wkr�tce wyl�dowa�a obok Ruth Fuerst, zakopana w
male�kim
ogr�dku.
W 1949 roku mia�o miejsce zab�jstwo pani Evans i jej male�kiej c�reczki.
Christie
twierdzi�, �e kobieta, nieszcz�liwa w po�yciu ma��e�skim, prosi�a go o pomoc w
pope�nieniu
samob�jstwa, co te� uczyni�, dusz�c j� przy pomocy po�czochy. Poinformowa�
nast�pnie o
tym m�a zamordowanej, kt�ry prawdopodobnie zabi� wtedy c�rk�. Mo�liwe, �e nie
pope�niono zatem pomy�ki s�dowej skazuj�c pana Evansa na �mier�, zw�aszcza, �e
nie jest
pewne, czy Christie rzeczywi�cie bra� udzia� w tych morderstwach.
W grudniu 1952 roku mia�o miejsce zab�jstwo �ony Christiego. Motyw tego czynu
nie
jest jasny, lecz wydaje si� prawdopodobne, �e Christie chcia� sobie w ten spos�b
zapewni�
spok�j i samotno��, by m�c zabija� nast�pne kobiety. Jedno jest pewne � kolejne
zab�jstwo
mia�o miejsce ju� po kilku tygodniach. Rit� Nelson widziano po raz ostatni �yw�
2 stycznia
1953 roku. Jej cia�o jako drugie znalaz�o si� w kredensie. Christie twierdzi�,
�e dziewczyna
zaczepi�a go na ulicy i za��da�a pieni�dzy, a wreszcie si�� dosta�a si� do jego
domu i
wywo�a�a b�jk�. Bardziej jednak jest prawdopodobne, �e przysz�a zaproszona przez
swego
morderc�.
Nast�pn� ofiar�, Kathleen Maloney, widziano po raz ostatni 12 stycznia. Trzeba
przyzna�, �e Christie, pozbywszy si� �ony, nie traci� czasu, wyszukuj�c swe
ofiary.
Utrzymywa�, �e tak�e i to zab�jstwo by�o wynikiem szamotaniny.
Nie maj�c pieni�dzy, Christie sprzeda� meble i obr�czk� swej �ony. Napisa�
r�wnie� do
banku w Sheffield, gdzie z�o�one by�y oszcz�dno�ci pani Christie i fa�szuj�c jej
podpis,
za��da� przes�ania ca�ej sumy do Londynu. Przed Bo�ym Narodzeniem natomiast
wys�a�
kartk� z �yczeniami do siostry �ony, twierdz�c, �e pisze zamiast niej, poniewa�
cierpi ona na
silne b�le reumatyczne w palcach i nie mo�e utrzyma� pi�ra.
W lutym Christie pozna� dwoje ludzi, kobiet� i m�czyzn�, kt�rzy podobno
skar�yli si�
mu, �e nie maj� gdzie mieszka�. Przyj�� ich do siebie na kilka dni, po czym
opu�cili jego
mieszkanie, a wkr�tce kobieta powr�ci�a sama. By�a to Hectorina McLennan,
ostatnia ofiara
Christiego. Zab�jstwo mia�o miejsce oko�o 1 marca. Nast�pnie wyprowadzi� si� z
Rillington
Place, nie p�ac�c nawet zaleg�ego komornego i � jak twierdzi� � w��czy� si� po
Londynie,
cierpi�c na utrat� pami�ci. Istotnie, gdy go aresztowano, by� nieogolony,
obdarty i bez grosza.
Obrona utrzymywa�a, �e Christie jest niepoczytalny. Poddany zosta� kilkakrotnie
badaniom psychiatrycznym, w wyniku kt�rych stwierdzono jednak, �e w pe�ni
odpowiada za
swe czyny. Zosta� wi�c skazany na �mier�. Wyrok wykonano 15 lipca 1953 roku.
Nie ma w�tpliwo�ci, �e od chwili zamordowania �ony, kt�rej obecno�� stanowi�a
powa�n� przeszkod� w zaspokajaniu potrzeb seksualnych, by� on opanowany jedn�
my�l�.
Kierowa� nim wewn�trzny przymus, i by�by z ca�� pewno�ci� zabija� nadal, gdyby
tylko mia�
okazj�, poniewa� by� to jedyny spos�b zaspokojenia pop�du. I tak na przyk�ad
pewna kobieta,
kt�ra cz�sto widywa�a Christiego w kawiarni w pobli�u jego domu, opowiada�a, �e
dwukrotnie zaprasza� j� do siebie, by podda�a si� �leczeniu kataru�. Na
szcz�cie dla niej, za
ka�dym razem wizyt� u Christiego uniemo�liwia�y jakie� przypadkowe
okoliczno�ci...
Z drugiej jednak strony po�piech, z jakim Christie wybiera� kolejne ofiary po
�mierci
�ony, wskazuje wyra�nie, �e zdawa� sobie spraw�, jak ma�o czasu ma do
dyspozycji, zanim
rodzina �ony z Sheffield zainteresuje si� jej stanem (nale�y pami�ta�, �e bardzo
cz�sto ich
odwiedza�a). Nie zakopywa� ju� zw�ok w ogrodzie, maj�c �wiadomo�� tego, �e w
kredensie
zostan� szybko odkryte. Nast�pnie, gdy uzna�, �e nie powinien d�u�ej pozostawa�
w domu,
uciek�. Wydaje si�, �e przez te tygodnie �y� opanowany jedn� my�l� � skorzysta�
jak
najwi�cej, p�ki nikt si� nim nie zainteresuje...
Martin DUMOLLARD
M�odo owdowia�a, bezdzietna c�rka robotnika, Marie Pichon, nie mia�a po �mierci
m�a
�rodk�w do �ycia. Zosta�a s�u��c� w domu zamo�nych mieszczan pod Lyonem, lecz
czy to
wynagrodzenie by�o za niskie, czy te� chlebodawczyni zbyt wymagaj�ca, do�� �e
kobieta
nosi�a si� z zamiarem szukania innej posady. Dlatego te� uzna�a zapewne za
niezwykle
szcz�liwy zbieg okoliczno�ci fakt, �e na mo�cie w dzielnicy Guillotiere zawar�a
znajomo�� z
sympatycznym wie�niakiem, odzianym w niebieski kombinezon roboczy. Nowy znajomy
nie
tylko sprawia� wra�enie cz�owieka solidnego, ale i w pierwszych zdaniach
zdradzi� pani
Pichon, �e poszukuje w�a�nie � na polecenie swego chlebodawcy, w�a�ciciela zamku
w
Montluel, gdzie jest ogrodnikiem � wykwalifikowanej pokoj�wki. Jak zapewnia�,
pracy
b�dzie ma�o (na zamku a� roi si� od pokoj�wek), a wynagrodzenie � wr�cz
kr�lewskie. Marie
Pichon zdecydowa�a si� bez wahania, nie chc�c przegapi� tak wspania�ej okazji. W
towarzystwie nowego znajomego, cz�owieka mniej wi�cej 45-letniego, zwalistej
budowy, o
prostym i ujmuj�cym sposobie bycia, uda�a si� do domu swego dotychczasowego
chlebodawcy, spakowa�a po�piesznie kuferek i wyruszy�a na ba�niowy zamek.
Zaledwie
godzina up�yn�a od ich spotkania na mo�cie, a Marie Pichon i zamkowy ogrodnik
wsiadali
ju� do poci�gu na dworcu Geneve.
O zmierzchu dotarli do Montluel. Ogrodnik okaza� si� rozmownym i opieku�czym
towarzyszem podr�y, a gdy wysiedli z poci�gu, natychmiast odebra� jej kuferek,
nie
pozwalaj�c, by sama d�wiga�a taki ci�ar. Poprowadzi� j� drog� przez pola,
t�umacz�c, �e
t�dy jest znacznie bli�ej. W pewnym momencie postawi� kuferek w polu a gdy Marie
Pichon
chcia�a go zabra�, wyja�ni�, �e znajduj� si� na terenach zamkowych, sk�d nikt
nie odwa�y si�
nic ukra�� i �e on sam przyniesie jej rzeczy z pola nast�pnego dnia. Kobieta
zacz�a wtedy
podejrzewa�, �e nie wszystko, co opowiedzia� jej sympatyczny ogrodnik, jest
prawd�, a po
kilku minutach zupe�nie ju� straci�a do niego zaufanie. Oto, id�c, jak
twierdzi�, ci�gle w
kierunku zamku, po raz drugi przeszli przez tory kolejowe... Wok� nie by�o
�ywej duszy i
panowa�y ciemno�ci, gdy kobieta powiedzia�a swemu towarzyszowi, �e przejrza�a
jego
oszustwa i nie ma zamiaru i�� dalej. Na to �ogrodnik� odwr�ci� si� ku niej,
m�wi�c:
� Jeste�my na miejscu... � po czym usi�owa� zarzuci� jej na szyj� p�tl� ze
sznura. Cofn�a
si� gwa�townie. Wtedy on rzuci� si� na ni�.
Marie Pichon mia�a szcz�cie. W panice, biegn�c na o�lep w zupe�nych
ciemno�ciach,
zdo�a�a uciec. Natrafi�a wreszcie na jak�� �cie�k�, kt�ra zaprowadzi�a j� do
wioski o nazwie
Balan. Dr��c i szlochaj�c ze strachu i wyczerpania, zapuka�a do drzwi pierwszej
z brzegu
cha�upy. Pozwolono jej sp�dzi� tam noc, a gdy opowiedzia�a, co si� jej
przydarzy�o, uczynny
gospodarz poszed� z ni� rano na posterunek policji.
Jeszcze tego samego dnia, tym razem przed po�udniem i w towarzystwie
policjant�w,
Marie Pichon wyruszy�a t� sam� drog� od stacji kolejowej. Zdo�a�a nawet
odtworzy� drog�,
jak� sz�a poprzedniego wieczoru, ale we wskazanym przez ni� miejscu nie by�o ani
�ladu
pozostawionego tam wczoraj kuferka z ca�ym jej dobytkiem. Tego� dnia, 27 maja
1861 roku,
wszcz�to �ledztwo.
Policja dysponowa�a wprawdzie opisem sprawcy, ale szukanie go trwa�oby pewnie
d�ugo,
jako �e mieszka� do�� daleko od Montluel. Policjantom dopomog�y jednak�e plotki,
kt�rych
pilnie wys�uchiwali, a kt�re m�wi�y o dziwnych sk�onno�ciach rolnika z dystryktu
Dagneux,
niejakiego Martina Dumollarda.
Plotek nie wolno by�o lekcewa�y�. Policjanci udali si� natychmiast do domu
Dumollarda,
a ujrzawszy go, zrozumieli, �e oto znale�li poszukiwanego cz�owieka. Na pierwszy
rzut oka
doskonale odpowiada� opisowi podanemu przez Marie Pichon.
Zar�wno Dumollardowi, jak i jego �onie, cichej kobiecinie o pos�pnym wyrazie
twarzy,
zadano obowi�zkowe pytanie: jak przebiega� wiecz�r 26 maja? I oto ju� podczas
pierwszej
rozmowy, kt�ra nie by�a nawet formalnym przes�uchaniem, okaza�o si�, �e zeznania
Dumollarda i jego �ony znacznie si� r�ni�. Oboje wprawdzie usi�owali udowodni�,
�e
Dumollard posiada alibi na ten w�a�nie wiecz�r, nie uzgodnili jednak�e
wcze�niej, na czym
ma ono polega�. Zostali aresztowani i przewiezieni do Trevoux.
W jednym z pomieszcze� komisariatu policji mia�a miejsce wstrz�saj�ca scena.
Dumollarda wprowadzono do pokoju, gdzie oczekiwa�a Marie Pichon. Nieszcz�sna
kobieta
dozna�a szoku i uciek�a krzycz�c przera�liwie, a gdy uspokoi�a si� nieco,
z�o�y�a zeznanie, i�
nie ma �adnych w�tpliwo�ci: rozpoznaje napastnika.
Zeznanie to poparli tak�e inni �wiadkowie, a znalaz�o si� wielu, kt�rzy widzieli
Marie
Pichon w towarzystwie Dumollarda � czy to w Lyonie, czy te� w poci�gu. Mimo to
Dumollard zaprzecza� wszystkiemu, cho� musia� ju� zdawa� sobie spraw�, �e jego
alibi
zosta�o bez trudu obalone.
Policja, nie maj�c ju� �adnych w�tpliwo�ci, przeszuka�a gospodarstwo Dumollarda,
licz�c na odnalezienie kuferka Marie Pichon. To, co znaleziono, przesz�o jednak
naj�mielsze
oczekiwania. Zamiast jednego znaleziono dziesi�� kufr�w, wype�nionych po brzegi
damsk�
odzie�� i bielizn�. Niekt�re ubrania nosi�y �lady nieudolnego usuwania plam
krwi.
Rozpocz�o si� �mudne gromadzenia dowod�w przeciwko Dumollardowi. Policja bada�a
okoliczno�ci wszystkich tajemniczych zagini�� oraz napad�w na kobiety, jakie
mia�y miejsce
w ostatnich latach. Oto niekt�re wybrane szczeg�y; jako �e wszystkie wypadki
by�y niemal
identyczne, wi�c nie warto opisywa� ich dok�adniej.
28 lutego 1855 roku (a wi�c sze�� lat przed przygod� Marie Pichon) grupa
my�liwych
natkn�a si� wczesnym rankiem na nagie, zakrwawione zw�oki m�odej dziewczyny.
By�o to w
lesie Montaverne w Tramoyes. Stwierdzono, �e �mier� nast�pi�a pod wp�ywem ran
g�owy
zadanych ostro zako�czonym narz�dziem. Z trudem zdo�ano w ko�cu zidentyfikowa�
zw�oki:
by�a to Marie Baday, s�u��ca z Lyonu.
Inna s�u��ca, Marie Curt, prze�y�a to samo, co Marie Pichon i r�wnie� zdo�a�a
si�
uratowa� z r�k napastnika. Nie zeznawa�a jednak w s�dzie, gdy� pod wp�ywem szoku
straci�a
zmys�y i zosta�a umieszczona w zak�adzie dla psychicznie chorych.
Dwie pokoj�wki, Josephe Charlety i Jeanne-Marie Bourgois, zeznawa�y w s�dzie
przeciwko Dumollardowi. Zeznawa�a te� Julie Farjat, kt�ra, zaatakowana, zacz�a
krzycze�,
sprowadzaj�c na miejsce przest�pstwa jakich� sp�nionych przechodni�w. Podobnie
jak
Marie Pichon, rozpozna�a ona w Dumollardzie napastnika.
Wreszcie w�a�ciciel gospody w jednej z okolicznych wiosek, kt�rego opowie�ci
przyczyni�y si� zreszt� do tego, �e policja zainteresowa�a si� Dumollardem,
zezna�, �e w
lutym 1860 roku oskar�ony sp�dzi� kilka dni w jego gospodzie z m�od� dziewczyn�,
kt�r�
przedstawi� jako siostrzenic�. Dziewczyna nosi�a sukienk� w kratk�, kt�rej wz�r
w�a�ciciel
gospody zapami�ta� i odnalaz� p�niej t� sukni� w jednym z kufr�w zgromadzonych
u
Dumollarda, o obejrzenie kt�rych prosi�a go policja. Owej dziewczyny, kt�rej
zreszt� nie
uda�o si� zidentyfikowa�, podobnie jak kilku innych, nigdy ju� wi�cej nie
widziano w
okolicy.
W miar� gromadzenia si� tak przyt�aczaj�cych dowod�w jego winy Dumollard
postanowi� przyzna� si� do udzia�u w zab�jstwach.. Twierdzi� mianowicie, �e
zosta�
zmuszony do uczestniczenia w zbrodniczej dzia�alno�ci bli�ej nie okre�lonego
gangu, i �e
wyznaczono mu tylko zadanie zwabiania dziewcz�t w odludne miejsca. Zab�jstw
mieli
dokonywa� inni cz�onkowie gangu, kt�rych nazwisk nikt nie zna�.
Nie wiadomo, jak d�ugo Dumollard upiera�by si� przy tej wersji, gdyby nie
zeznania jego
�ony. Pani Dumollard w pewnym momencie za�ama�a si� i z�o�y�a obszerne
wyja�nienia. Jak
twierdzi�a, nie bra�a udzia�u w zab�jstwach. Po plecach przes�uchuj�cych j�
policjant�w
przebiega� dreszcz, gdy wyja�ni�a cichym, ponurym g�osem, co by�o jej wiadomo o
poczynaniach m�a.
Ot� Martin przychodzi� czasami po prostu p�niej do domu i oznajmiaj: �Zabi�em
dziewczyn� w lasach Montluel (czy gdzie indziej). Musz� teraz p�j�� j� zakopa�.
Nast�pnie
zn�w wychodzi� z domu, nios�c �opat�, a gdy wraca�, d�wiga� zwykle ze sob�
kuferek
zamordowanej, pieni�dze (je�li mia�a je przy sobie) i zakrwawion� odzie�, zdj�t�
ze zw�ok.
Zadaniem �ony by�o wypranie tych ubra�.
Pani Dumollard nie wiedzia�a, gdzie m�� zakopywa� zw�oki. Tylko raz, po
powrocie,
opisa� jej dok�adnie miejsce, gdzie ukry� sw� kolejn� ofiar�. Kobieta zdo�a�a
zaprowadzi� tam
policjant�w. Po przekopaniu skrawka ziemi na polanie odnale�li oni istotnie
szkielet m�odej
dziewczyny, zmar�ej prawdopodobnie na skutek silnego uderzenia w g�ow�.
Poinformowany o zeznaniach �ony Dumollard przyzna� si� wreszcie do zab�jstw,
cho�
nie by� w stanie poda� dok�adnie, ile dziewcz�t pad�o jego ofiar�. Wskaza�
miejsca, gdzie
zakopa� dalsze trzy cia�a, twierdz�c, �e pozosta�e wrzuca� do rzeki (w okolicy
przep�ywa
Rhone). Usi�uj�c ustali� rzeczywist� liczb� ofiar, dok�adnie przejrzano
zawarto�� kufr�w.
Zawiera�y one odzie� co najmniej dziesi�ciu r�nych os�b, przyj�to wi�c, �e taka
w�a�nie (lub
wi�ksza) by�a liczba ofiar Dumollarda. Dziewi�ciu dziewcz�tom uda�o si� uj�� z
�yciem,
zatem Dumollard mia� na sumieniu co najmniej 19 napad�w. Proces obojga
Dumollard�w sta�
si� sensacj� na skal� ca�ego kraju. Gdy wydawano wyrok �mierci na morderc�,
ogromny t�um
przed gmachem s�du domaga� si� okrzykami wydania Dumollarda, by dokona� na nim
linczu.
Pani Dumollard skazana zosta�a na 20 lat ci�kich rob�t.
Szkoda, �e w czasach, gdy Dumollard pope�nia� swe zbrodnie, nie prowadzono
jeszcze
bada� osobowo�ci przest�pc�w. Na podstawie akt sprawy wydaje si� prawdopodobne,
�e
Dumollard by� psychopat� o sadystycznych sk�onno�ciach. Dowodem na to mo�e by�
fakt, �e
jedn� ze swych ofiar, kt�rej zw�oki nast�pnie znaleziono, zakopa� �ywcem, nie
zadaj�c sobie
nawet trudu og�uszenia jej. Wprawdzie okrada� swe ofiary, lecz zdarza si� to
niekiedy tak�e i
u innych wampir�w. Nie wiemy, czy Dumollard gwa�ci� swe ofiary. Zawsze natomiast
je
rozbiera� przed zakopaniem zw�ok, co zreszt� nie dowodzi bynajmniej, �e czerpa�
z tego
seksualn� przyjemno��. By� mo�e �al mu by�o zakopywa� odzie� w dobrym stanie,
kt�ra
mog�a si� przecie� jeszcze przyda�. Nie spos�b stwierdzi� dzisiaj, do jakiego
stopnia
Dumollard kierowa� si� ch�ci� zysku, morduj�c swe ofiary. Kronikarze zwracaj�
uwag� na
jego niebywa�e sk�pstwo i pazerno��. Stoj�c na szafocie, spojrza� na �on�, kt�r�
przyprowadzono, by patrzy�a na jego �mier� i zamiast po�egnania przypomnia� jej,
�e s�siad
jest im winien par� groszy, kt�re nale�y odzyska�...
Niejasna jest te� rola pani Dumollard. By� mo�e namawia�a go do zab�jstw,
r�wnie�
pragn�� pomna�a� maj�tek. Bardziej prawdopodobne wydaje si� jednak, �e pomaga�a
mu
tylko w zacieraniu �lad�w i ze stoickim spokojem akceptowa�a jego dziwne
upodobania.
Po egzekucji g�ow� Dumollarda przes�ano do pewnego instytutu naukowego.
Frenolog,
kt�ry j� bada�, stwierdzi� jednoznacznie, �e s�dz�c po kszta�cie czaszki,
Dumollard by�
cz�owiekiem o kryszta�owym charakterze...
Fritz HAARMANN
Fritz Haarmann � posta� nawet jak na encyklopedi� morderc�w wyj�tkowo ponura i
niesympatyczna � urodzi� si� w Hanowerze 25 pa�dziernika 1879 roku. Jego ojcem
by� palacz
lokomotywy, znany dzi�ki swemu usposobieniu jako �Pos�pny Olle�, matk�, za�
kobieta
kaleka i niezaradna, o 7 lat starsza od swego m�a. Fritz, sz�ste dziecko tej
niedobranej pary,
by� ulubie�cem matki, ojca za� od dzieci�stwa nienawidzi�, prawdopodobnie
dlatego, �e ten
usi�owa� wychowa� go na m�czyzn�, nak�ania� do zabaw z innymi ch�opcami,
zaleca�
odwag�, a nawet nieco brutalno�ci. Fritz jednak najbardziej lubi� przebywa� z
matk� i pod jej
okiem bawi� si� lalkami.
Gdy ch�opiec mia� 16 lat, ojciec � u�ywaj�c zapewne ca�ego swego autorytetu, by
przekona� protestuj�c� �on� � umie�ci� go w szkole wojskowej w Neu Breisach,
gdzie Fritz
mia� wreszcie naby� owych m�skich cech, kt�rych wyra�nie mu brakowa�o. Rachuby
ojca
zawiod�y. Ju� po miesi�cu Fritz zosta� usuni�ty ze szko�y jako niezdolny do
zaj�� z powodu
objaw�w epilepsji. Podj�� prac� w fabryce cygar, gdzie jednak wykaza� si�
wkr�tce tak�
nieudolno�ci� i lenistwem, �e wyrzucono go, jak si� mo�na spodziewa�, ku jego
ogromnej
rado�ci. Nie zd��y� nawet wypocz�� po trudach pracy, gdy zosta� aresztowany, bo
przy�apano
go na � jak by�my dzi� powiedzieli � czynach lubie�nych z nieletnimi, dodajmy:
nieletnimi
ch�opcami. Poniewa� jego zachowanie budzi�o podejrzenia, �e mo�e by� chory
psychicznie,
zosta� umieszczony w szpitalu psychiatrycznym. Po sze�ciomiesi�cznej obserwacji
zbieg�.
Zastanawia fakt, �e przez owe p� roku lekarze nie zdo�ali jeszcze postawi�
diagnozy.
Po ucieczce ze szpitala Haarmann nie usi�owa� ju� znale�� pracy. Zaj�� si�
drobnymi
przest�pstwami, a tak�e tym, co mu niedawno zarzucano � demoralizacj� nieletnich
ch�opc�w. Nie ulega w�tpliwo�ci, �e by� homoseksualist�. Tym bardziej dziwi
fakt, �e w roku
1900 przez kr�tki okres utrzymywa� wy��cznie stosunki heteroseksualne. Pozna�
mianowicie
dziewczyn�, w kt�rej, jak twierdzi�, zakocha� si�. Obiecywa� jej ma��e�stwo, gdy
jednak
zasz�a w ci���, porzuci� j� pospiesznie i uciekaj�c przed odpowiedzialno�ci�
wst�pi� do pu�ku
strzelc�w, w kt�rym s�u�y� nienagannie do roku 1903. Jego dziecka urodzi�o si�
martwe, on
jednak�e nawet o tym nie wiedzia�.
Powr�ciwszy do Hanoweru kontynuowa� sw� karier� przest�pcz�. Jego zachowanie
musia�o przysparza� nie lada k�opot�w staremu Haarmannowi, skoro podj�� pr�b�
ubezw�asnowolnienia syna. Nale�y �a�owa�, �e s�d nie znalaz� podstaw do wydania
decyzji o
ubezw�asnowolnieniu.
Przez nast�pnych 11 lat Fritz Haarmann mniej wi�cej tyle samo czasu sp�dzi� w
wi�zieniu, co na wolno�ci. Skazywano go za w�amania, kradzie�e kieszonkowe i
wy�udzanie
pieni�dzy. Jego nieszcz�sny ojciec, nie trac�c wida� nadziei, �e syn zmieni swe
post�powanie, za�atwi� dla� � posuni�cie wyj�tkowo ryzykowne � posad�
jednoosobowej
obs�ugi sma�alni ryb. Fritz natychmiast ukrad� ca�y utarg, towar i
wyposa�enie... Wreszcie w
1914 roku skazano go na 5 lat wi�zienia za kradzie� z magazynu wi�kszej ilo�ci
towar�w.
Zwolniono go z wi�zienia 1918 roku. By�o to ju� po zawieszeniu broni i w
Niemczech
panowa� g��d. W Hanowerze sytuacja by�a wyj�tkowo z�a. W tych w�a�nie warunkach
Fritz
Haarrmann pope�ni� seri� zbrodni, kt�re stawia si� w�r�d najbardziej
zdumiewaj�cych
przest�pstw naszych czas�w.
Z pocz�tku wydawa�o si�, �e Haarmann znalaz� wreszcie swoje miejsce w �yciu.
Przy��czy� si� mianowicie do bandy przemytnik�w, zajmuj�cych, si� nielegalnym
sprowadzaniem mi�sa do g�oduj�cego miasta. Dot�d pope�nia� drobne przest�pstwa i
prawie
natychmiast wpada� w r�ce policji. Teraz, gdy zaj�� si� przest�pczo�ci� na du��
skal�, zacz�o
mu si� �wietnie powodzi�. Wynaj�� mieszkanie na Cellarstrasse 27, gdzie
prowadzi� swe
�biuro�. Nie gardzi� kradzie�ami, je�li tylko mog�y one przynie�� wystarczaj�co
wysoki zysk.
Przy okazji by� te� konfidentem policji, co zapewnia�o mu wzgl�dn� bezkarno�� i
jego
kana�y przemytnicze uchodzi�y za najpewniejsze. Jak si� mia�o okaza�, r�wnie� i
inna jego
dzia�alno�� trwa�a dzi�ki temu znacznie d�u�ej.
Do Hanoweru przybywa�y niezliczone poci�gi z uciekinierami. Haarmann bywa�
cz�stym
go�ciem na dworcu, gdzie rozgl�da� si� uwa�nie i w�r�d t�umu zdezorientowanych
przybysz�w wypatrywa� m�odych ch�opc�w (jak wyzna� p�niej, stawia� te� pewne
wymagania co do ich wygl�du i urody). Upatrzonym ofiarom proponowa� nocleg i
pomoc w
znalezieniu pracy w obcym mie�cie. Odnosi� si� do nich tak serdecznie i
�yczliwie, i� rzadko
zdarza�o si�, by spotka� si� z odmow�. Co wi�cej, je�li taki ch�opak przyby� do
Hanoweru z
rodzicami, sami namawiali syna, by skorzysta� z nadarzaj�cej si� okazji.
Jedn� z pierwszych ofiar Haarmanna by� 17-letni Friedel Rothe. Jego rodzice nie
widzieli
Haarmanna na dworcu, lecz zaniepokojeni znikni�ciem syna, rozpocz�li
poszukiwania i
wkr�tce odkryli, �e ch�opak zaprzyja�ni� si� z �detektywem� Haarmannem (ten
bowiem
ch�tnie przedstawia� si� jako policyjny tajniak). Policja � jak nale�y s�dzi�,
niezbyt gorliwie �
przeszuka�a nawet mieszkanie Haarmanna, nie znajduj�c nic podejrzanego. Dopiero
podczas
procesu wysz�o na jaw (opowiedzia� o tym z dum� sam Haarmann), �e podczas
przeszukania
g�owa ch�opca, owini�ta w gazet�, le�a�a na piecu.
Z braku dowod�w �ledztwo w sprawie znikni�cia Friedela Rothe zosta�o umorzone,
lecz
nied�ugo potem Haarmann trafi� jednak na 9 miesi�cy do wi�zienia, zn�w za czyny
lubie�ne z
nieletnimi, przy�apano go bowiem in flagranti z innym ch�opcem. Nie wiemy, czy
podzieli�by
on los nieszcz�snego Friedela Rothe. Je�li tak, to nale�y �a�owa�, �e Haarmanna
przy�apano,
zanim przyst�pi� do dzie�a. Uratowa�oby to �ycie wielu nast�pnym ofiarom.
Haarmann powr�ci� do Hanoweru we wrze�niu 1919 roku. Przeprowadzi� si� na
Neuestrasse i dalej zajmowa� si� przemytem. Wtedy te� pozna� innego
homoseksualist�,
nazwiskiem Hans Grans, drobnego z�odziejaszka i str�czyciela. Obaj panowie
przypadli sobie
wida� do gustu, wkr�tce bowiem zawi�zali osobliw� sp�k�. Spotykali si� w
kawiarni
Krdpcke, ulubionym lokalu wszelkiej ma�ci zbocze�c�w. Tam w�a�nie powstawa�y
plany ich
kolejnych przedsi�wzi��.
Metoda by�a zawsze taka sama. Haarmann i Grans odwiedzali dworzec kolejowy i
pilnie
przygl�dali si� wysiadaj�cym. Upatrzon� ofiar�, kt�r� zawsze by� m�ody,
przystojny ch�opiec,
zwabiali do mieszkania przy Neuestrasse, obiecuj�c nocleg, wsparcie finansowe,
prac� i
wszelk� pomoc. Tam ch�opca zabijano. Haarmann twierdzi� z ca�� stanowczo�ci�, �e
czyni� to
osobi�cie, przegryzaj�c gard�o swej ofiary. Nie spos�b jednak sprawdzi� jego
zezna�, gdy�
zw�ok nie odnaleziono. Potem dwaj wsp�lnicy fachowo dzielili cia�o. Cz�� zw�ok
sprzedawano nast�pnie jako mi�so tymi samymi kana�ami, kt�rych Haarmann u�ywa� w
swej
dzia�alno�ci przemytniczej. Odzie� sprzedawano na targu, za� cz�ci nieu�yteczne
(czyli
niejadalne) wyrzucano do rzeki.
Podczas procesu oskar�yciel przedstawi� list� z�o�on� z 28 nazwisk
przypuszczalnych
ofiar Haarmanna. Uwa�ano jednak, �e by�o ich co najmniej 50, czego oczywi�cie,
przy takim
sposobie pozbywania si� zw�ok, nie spos�b udowodni�. Zamordowani ch�opcy mieli
od 13 do
20 lat. Nale�y przypuszcza�, �e g��wnym motywem pary zab�jc�w by�a ch�� zysku.
Jeden z
nieszcz�nik�w straci� �ycie tylko dlatego, �e Gransowi spodoba�y si� jego
spodnie.
Znaleziono cia�o tylko jednej ofiary, ch�opca nazwiskiem Keimes. Zw�oki wydobyto
z
kana�u. Jak wykaza�a sekcja, ch�opak zosta� uduszony. W zwi�zku z t� spraw� mia�
zreszt�
miejsce dziwny incydent. Haarmann odwiedzi� mianowicie rodzic�w �zaginionego�,
przedstawi� si� jako policyjny detektyw i obieca� pa�stwu Keimes, �e w przeci�gu
trzech dni
odnajdzie ich syna i odprowadzi go do domu. Nast�pnie uda� si� na policj� i
z�o�y� poufne
doniesienie, i� zab�jc� Keimesa jest... Grans. Poniewa� Grans przebywa� w�a�nie
wtedy w
wi�zieniu za drobn� kradzie� (o czym Haarmann doskonale wiedzia�), �ledztwo
umorzono.
Prawdopodobnie Haarmann chcia� tym posuni�ciem zapewni� sobie zaufanie policji,
co
najwyra�niej doskonale mu si� uda�o.
Kilkakrotnie bardzo ma�o brakowa�o, by dzia�alno�� Haarmanna zosta�a ujawniona.
Pewnego razu schodzi� w�a�nie po schodach, nios�c przykryte kawa�kiem gazety
wiadro.
Spotka� s�siada, kt�ry nawi�za� z nim rozmow�, gdy nagle jaki� przeci�g sprawi�,
�e gazeta
sfrun�a z wiaderka, ukazuj�c jego zawarto��: krew. S�siad doni�s� o tym
wprawdzie policji,
lecz nie wszcz�to dochodzenia. Przemyt mi�sa, jakim zajmowa� si� konfident
Haarmann,
stawia� go poza podejrzeniem.
Innym razem Haarmann znalaz� si� w du�o gro�niejszej sytuacji. Mianowicie
nabywca
mi�sa nabra� podejrze�, �e Haarmann sprzeda� mu cia�o ludzkie. Zani�s� wi�c ca�y
zakupiony
�towar� na policj�, ryzykuj�c grzywn� za kupowanie u spekulanta. Mi�so
przekazano do
policyjnego laboratorium, gdzie zosta�o zbadane przez lekarza. Akta sprawy
lito�ciwie
przemilczaj� jego nazwisko: specjalista ten stwierdzi� bowiem ponad wszelk�
w�tpliwo��, �e
dostarczone mi�so jest... wieprzowin�!
W maju 1924 roku na brzegu rzeki znaleziono czaszk�, kilka tygodni p�niej �
drug�.
Nieustannie nap�ywa�y zg�oszenia o zagini�ciu m�odych ch�opc�w, niedawno
przyby�ych do
miasta. Nie ulega w�tpliwo�ci, �e Haarmann znajdowa� si� w�r�d podejrzanych:
mija�y
jednak miesi�ce, on za� nie niepokojony zabija� dalej.
Hanowerska policja wyznaczy�a wreszcie do �ledzenia Haarmanna dw�ch detektyw�w,
sprowadzonych specjalnie z Berlina (nale�y przypuszcza�, �e miejscowych obrotny
konfident
doskonale zna�). Ci wkr�tce zdo�ali przy�apa� go na uwodzeniu pewnego ch�opca,
zosta� wi�c
zatrzymany. Podczas przeszukania znaleziono w jego mieszkaniu setki ubra�, kt�re
przewa�nie by�y na niego za ma�e. Odkryto te�, �e syn dozorczyni przy
Neuestrasse nosi
marynark�, kt�ra nale�a�a do jednego z zaginionych ch�opc�w, za� dzieci bawi�ce
si� nad
rzek� odnalaz�y worek wype�niony ko��mi, Stwierdzono, �e s� to szcz�tki co
najmniej 27
os�b.
Haarmann zosta� aresztowany i wkr�tce postanowi� si� przyzna�. Proces rozpocz��
si� 4
grudnia 1924 roku. Trwa� 14 dni, wyst�pi�o na nim 130 �wiadk�w. Podczas procesu
Haarmannowi pozostawiono zdumiewaj�co du�o swobody i traktowano go wyj�tkowo
�agodnie. Cz�sto przerywa� zeznania �wiadk�w weso�ymi uwagami (w og�le humor mu
dopisywa�). Raz spyta� s�dziego z oburzeniem, dlaczego na sali jest tyle kobiet;
otrzyma�
wyja�nienie, �e wysoki s�d, niestety, nie jest w stanie ich usun��, a brzmia�o
to jak
usprawiedliwianie si�... Gdy roztrz�sione matki szlocha�y, opowiadaj�c o swych
synach,
Haarmann wyra�nie nudzi� si� i prosi� s�d o pozwolenie na wypalenie cygara,
kt�rego
natychmiast skwapliwie mu udzielano.
Nie przyzna� si� do zabicia niekt�rych ch�opc�w. Okazano mu na przyk�ad zdj�cie
zaginionego Hermanna Wolfa; wida� by�o � wyra�nie, �e ch�opak by� brzydki i �le
ubrany.
Haarmann stanowczo stwierdzi�, �e interesowa�y go wy��cznie �adne ofiary.
Haarmann skazany zosta� na �mier�, Grans � na 12 lat wi�zienia. Oczekuj�c na
egzekucj�
Haarmann opisa� szczeg�owo swe morderstwa i przyjemno��, jak� odczuwa� przy ich
pope�nianiu, co dowodzi, �e zbrodnie te mia�y swe �r�d�o w jego perwersyjnych
sk�onno�ciach.
Neville George Clevely HEATH
Gdy o godzinie czternastej 21 czerwca 1946 roku lokator pokoju nr 4 w Pembridge
Court
Hotel w londy�skiej dzielnicy Notting Hill nadal nie odpowiada� na pukanie
pokoj�wki,
zaniepokojona dziewczyna zawiadomi�a dyrektora. Pok�j, wynaj�ty tydzie�
wcze�niej przez
osobnika, kt�ry poda� nazwisko �pu�kownik Heath�, by� zamkni�ty na klucz. Gdy go
otwarto,
oczom zaciekawionego personelu ukaza� si� koszmarny widok.
Pani Margery Gardner, 32-letnia kobieta o do�� liberalnych pogl�dach, wiod�a
swobodne
�ycie w Chelsea, otaczaj�c si� pocz�tkuj�cymi artystami, literatami i
niebieskimi ptakami.
�y�a w separacji z m�em. Wszystko wskazywa�o na to, �e pad�a ofiar� maniaka
seksualnego.
Jej zw�oki, znalezione w pokoju nr 4, nosi�y wstrz�saj�ce dowody wyj�tkowego
okrucie�stwa
sprawcy. Na piersiach, niemal oddzielonych od tu�owia, widnia�y �lady z�b�w. Na
twarzy
znajdowa�o si� 17 ran powsta�ych w wyniku uderzenia batem. R�wnie� obra�enia
narz�d�w
seksualnych dowodzi�y wyj�tkowej brutalno�ci zab�jcy. Przyczyn� �mierci by�o
uduszenie
kneblem czy te� poduszk�, kt�rej sprawca u�y�, by st�umi� krzyk swej ofiary.
Ze zrozumia�ych wzgl�d�w policja zainteresowa�a si� przede wszystkim osobnikiem,
kt�ry wynaj�� pok�j nr 4. Wkr�tce stwierdzono, �e z nim w�a�nie Margery Gardner
sp�dzi�a
wiecz�r 20 czerwca, ta�cz�c i pij�c w Panama Club. Nikt jej ju� potem nie
widzia� �ywej.
Zebrano informacje na temat �pu�kownika Heatha�. W ci�gu kilku godzin okaza�o
si�, �e
ten 28-letni by�y wychowanek zak�adu poprawczego nie tylko nigdy nie by�
pu�kownikiem,
lecz w 1945 roku zosta� zwolniony ze s�u�by w lotnictwie za niestosowne,
niezgodne z
regulaminem zachowanie i bezprawne noszenie wysokich odznacze� wojskowych. Nie
maj�c
na razie �adnych dowod�w na to, �e Heath jest sprawc� zab�jstwa, policja
opublikowa�a w
prasie komunikat, w kt�rym wymieniono nazwisko Neville Heatha wraz z apelem, by
zg�osi�
si� i udzieli� pomocy w prowadzonym �ledztwie. Jednocze�nie rozpocz�to zakrojone
na
szerok� skal� poszukiwania g��wnego podejrzanego.
W poniedzia�ek 24 czerwca prowadz�cy �ledztwo nadinspektor Thomas Barratt
otrzyma�
list od Neville�a Heatha ze stemplem miejscowo�ci Worthing w hrabstwie Sussex. W
li�cie
tym Heath przyznawa�, �e wynaj�� pok�j nr 4 w Pembridge Court Hotel tydzie�
wcze�niej
(mieszka� tam ju� w roku 1942 pod nazwiskiem Armstrong), twierdzi� jednak, �e
wieczorem
20 czerwca po�yczy� klucz do tego pokoju Margery Gardner. �Mia�a si� spotka� z
pewnym
znajomym, wobec kt�rego mia�a jakie� zobowi�zania i musia�a si� z nim przespa�
� pisa�
Heath. �O um�wionej godzinie wr�ci�em... znalaz�em j� w tym stanie, w jakim pan
r�wnie� j�
widzia�... Zda�em sobie spraw� z sytuacji, w jakiej si� znalaz�em... Odszed�em
cicho�. Heath
podawa� r�wnie� rysopis towarzysza pani Gardner i ko�czy� list nast�puj�co:
�Je�li b�dziecie
chcieli si� ze mn� skontaktowa�, dajcie og�oszenie do �Daily Telegraph�.
Chwilowo
wyst�puj� pod innym nazwiskiem�.
Nowe nazwisko Heatha brzmia�o Rupert Robert Brooke, pu�kownik lotnictwa. 23
czerwca wieczorem �pu�kownik Brooke� wynaj�� pok�j w hotelu Tollard Royal w
nadmorskim kurorcie Bournemouth. Wkr�tce na g�ow� prowadz�cego �ledztwo i jego
prze�o�onych mia�y spa�� ostre s�owa krytyki, w dodatku ca�kiem zas�u�onej:
policja,
rozpoczynaj�c poszukiwania Heatha, nie udost�pni�a prasie �adnego zdj�cia
domniemanego
zab�jcy. Gdyby nie to karygodne zaniedbanie, prawdopodobnie nie dosz�oby do
nast�pnej
tragedii.
5 lipca do dyrektora Tollard Royal Hotel zadzwoni� dyrektor innego pensjonatu w
Bournemouth, Norfolk Hotel. Niejaka panna Doreen Marshall, 21-letnia mieszkanka
Norfolk
Hotel, nie powr�ci�a od poprzedniego wieczoru, kiedy to wsiadaj�c do taks�wki
poda�a
Tollard Royal Hotel jako miejsce, do kt�rego si� udaje. Zaniepokojony ojciec
dziewczyny
sk�oni� dyrektora do rozpocz�cia poszukiwa�.
Dyrektor Tollard Royal Hotel przypomnia� sobie, �e poprzedniego wieczoru jeden z
jego
go�ci, pu�kownik Brooke, podejmowa� m�od� kobiet� kolacj� w restauracji
hotelowej.
Ujrzawszy o 10.15 wychodz�cego z hotelu �pu�kownika�, spyta� go zatem, czy jego
wczorajszy go�� nie by� przypadkiem pann� Marshall. Heath roze�mia� si� szeroko:
to
niemo�liwe; zna sw� towarzyszk� od dawna i z ca�� pewno�ci� nosi ona inne
nazwisko...
Od tej rozmowy z dyrektorem up�yn�� zaledwie kwadrans, gdy Heath zadzwoni� na
komend� policji w Bournemouth, informuj�c, �e by� mo�e zdo�a pom�c w odszukaniu
dziewczyny. Nadal u�ywa� nazwiska Brooke, tak te� si� przedstawi�, gdy o godz.
17.15
przyby� osobi�cie na komend�, gdzie spotka� ojca i siostr� zaginionej
dziewczyny. Przyzna�,
�e poprzedniego dnia wieczorem spotka� si� z Doreen Marshall, poznan� wcze�niej
na pla�y.
Zjedli kolacj� i poszli na spacer, po czym �pu�kownik� chcia� odprowadzi�
dziewczyn� do
domu, ta jednak�e nie wyrazi�a na to zgody. Nagle zacz�a si� spieszy� i wkr�tce
znikn�a w
ciemno�ciach. �Brooke� stwierdzi�, �e odni�s� wra�enie, i� panna Marshall jest z
kim�
um�wiona nad morzem.
�mierci Doreen Marshall niew�tpliwie mo�na by�o unikn��, publikuj�c w prasie
fotografie Heatha. Dobrze si� jednak sta�o, �e zdj�cie Heatha otrzymali
przynajmniej
policjanci na terenie ca�ej Anglii. Po kilku minutach przys�uchiwania si�
relacji �Brooke�a�
konstabl Souter zauwa�y� podobie�stwo do poszukiwanego Londy�czyka. Pe�en
dobrych
ch�ci i wsp�czucia dla ojca zaginionej �pu�kownik� zosta� natychmiast
zatrzymany.
W areszcie �Brooke�, kt�ry zapewnia� o swej niewinno�ci i prawdom�wno�ci,
skar�y� si�
na ch��d. Przyniesiono mu zatem marynark�, po kt�r� jeden z funkcjonariuszy uda�
si� do
jego pokoju w Tollard Royal Hotel. Trzeba trafu, �e zanim marynarka dotar�a do
aresztowanego, kt�ry� z policjant�w z zawodowego nawyku przejrza� jej kieszenie,
by� mo�e
w poszukiwaniu broni lub ostrych przedmiot�w. W kieszeniach nie by�o nic poza
biletem
powrotnym pierwszej klasy z Bournemouth do Londynu. Jak si� okaza�o, bilet ten
by�
w�asno�ci� Doreen Marshall.
O godzinie 21.45 inspektor Gates poinformowa� zatrzymanego, �e pozostanie w
areszcie
do chwili przybycia policji londy�skiej, kt�ra przes�ucha go w zwi�zku z
zab�jstwem
Margery Gardner. �Brooke� nadal utrzymywa�, �e o niczym nie wie i �e nigdy w
�yciu nie
s�ysza� o cz�owieku nazwiskiem Neville Heath.
W poniedzia�ek 8 lipca odznaleziono cia�o Doreen Marshall, ukryte w zaro�lach
rododendronu w w�wozie prowadz�cym do morza, na terenie Bournemouth. Miejsce to
znajdowa�o si� mniej wi�cej w po�owie drogi mi�dzy hotelami Heatha i
zamordowanej.
Pewna dziewczyna, kt�ra posz�a z psem na spacer w�a�nie do tego w�wozu,
zauwa�y�a
ogromn� chmar� much, uporczywie kr���c� nad jednym z krzak�w. Nie odwa�y�a si�
tam
zajrze�, poinformowa�a jednak�e swego ojca, kt�ry znaj�c plotki o zaginionej
wczasowiczce,
natychmiast wezwa� policj�.
Zw�oki panny Marshall le�a�y na prawym boku; by�y zupe�nie nagie, je�li nie
liczy�
jednego pantofelka. Czarn� sukienk� i ��ty p�aszcz zamordowanej sprawca rzuci�
na zw�oki.
Per�y, kt�re sk�ada�y si� na jej naszyjnik, by�y rozrzucone doko�a. Jedn� z
po�czoch ofiary
znaleziono w odleg�o�ci 10 metr�w od zw�ok, wisz�c� na drzewie wysoko nad
ziemi�. Uwa�a
si�, �e w tym w�a�nie miejscu panna Marshall zosta�a zaatakowana, po czym
sprawca zawl�k�
j� w g��b w�wozu, co nast�pi�o po kilku minutach. Dziewczyna zosta�a
prawdopodobnie
zakneblowana i zwi�zana (w pokoju Heatha w Tollard Royal Hotel znaleziono
zabrudzon�
ziemi� i krwi� chusteczk�), a sprawca przypuszczalnie rozebra� si� do naga przed
przyst�pieniem do dzie�a, bowiem na �adnym z jego ubra� nie by�o �lad�w krwi,
kt�re
musia�yby si� tam znale��, gdyby by� ubrany. Doreen Marshall zgin�a w wyniku
poder�ni�cia gard�a, a wszystkie inne powa�niejsze obra�enia zadane zosta�y po
�mierci
dziewczyny: piersi zosta�y odci�te (no�a, kt�ry pos�u�y� do tego celu, nigdy nie
znaleziono),
jedna z nich nosi�a �lady z�b�w, genitalia by�y straszliwie zmasakrowane, a jama
brzuszna
dos�ownie rozdarta na ca�ej d�ugo�ci, od pachwiny po mostek.
Heath zosta� przewieziony do Londynu, gdzie nadal odmawia� zezna�. Policja nie
mia�a
ju� teraz w�tpliwo�ci, �e zamordowa� nie tylko Doreen Marshall, ale i Margery
Gardner.
Przyst�piono do ponownego przes�uchiwania �wiadk�w w tamtej sprawie. I tak Heath
zosta�
rozpoznany jako towarzysz pani Gardner, kt�ry sp�dzi� z ni� wiecz�r 20 czerwca w
Panama
Club, a potem uda� si� taks�wk� do Pembridge Court Hotel, gdzie nast�pnego dnia
znaleziono
jej zmasakrowane zw�oki. Wkr�tce rozpozna� go te� jubiler, kt�ry kupi� od niego
zegarek
Doreen Marshall oraz w�a�ciciel lombardu, dok�d trafi� pier�cionek nieszcz�snej
dziewczyny.
W Bournemouth odszukano kwit baga�owy. Gdy tamtejsza policja odebra�a z
przechowalni walizk� Heatha, znaleziono w niej szpicrut�, od kt�rej � jak
stwierdzono �
pochodzi�y �lady na twarzy pani Gardner...
Proces Heatha rozpocz�� si� we wrze�niu 3946 roku w londy�skim Old Bailey,
Najwy�szym S�dzie Karnym. Oskar�ony nadal twierdzi�, �e jest niewinny, lecz
zar�wno
prokurator, jak i obro�ca nie mieli w�tpliwo�ci, �e pope�ni� oba czyny (zgodnie
z prawem
angielskim odpowiada� tylko za jeden z nich, mianowicie za zab�jstwo Margery
Gardner).
G��wnym wi�c problemem, jaki roztrz�sano na sali s�dowej, nie by�a wina Heatha,
lecz jego
stan psychiczny podczas pope�niania morderstw. Obro�ca usi�owa� dowie��, �e
Heath nie
odpowiada za swoje czyny, nie zdawa� sobie bowiem sprawy z tego, co robi. Wobec
przyt�aczaj�cych dowod�w by�a to jedyna mo�liwa linia obrony.
Jak to cz�sto bywa � w tego rodzaju sprawach, podczas rozprawy rozgorza� sp�r
mi�dzy
bieg�ymi psychiatrami, powo�anymi przez prokuratora z jednej strony i obro�c� z
drugiej.
Dwaj psychiatrzy wi�zienni, kt�rzy badali Heatha w czasie, gdy przebywa� w
areszcie,
stwierdzili z ca�� stanowczo�ci�, �e zabijaj�c zdawa� on sobie w pe�ni spraw� z
potworno�ci
swych czyn�w. Trzeci natomiast specjalista, r�wnie� pracuj�cy w wi�zieniu,
utrzymywa�, �e
Heath nie widzia� nic z�ego w swym post�powaniu, poniewa� tylko ono mog�o mu
zapewni�
osi�gni�cie satysfakcji seksualnej. Jak si� wydaje, zeznania tego specjalisty,
niejakiego
doktora Huberta, by�y do�� m�tne i nieprzekonywaj�ce.
Ogromne zainteresowanie wzbudzi�y zeznania 19-letniej Yvonne Symmonds. Pozna�a
ona Heatha na dansingu 15 czerwca i sp�dzi�a z nim noc w pokoju nr 4 w Pembridge
Court
Hotel.
Twierdzi�a jednak, �e Heath by� wyj�tkowo mi�y i delikatny, co podwa�a�o opini�
doktora Huberta, i� tylko akty sadyzmu mog�y mu przynie�� zadowolenie. Panna
Symmonds
spotyka�a si� potem jeszcze kilkakrotnie z Heathem, kt�ry 22 czerwca wspomnia� o
morderstwie, jakiego dokonano na pani Gardner w tym samym pokoju, w kt�rym kilka
dni
wcze�niej byli razem. Opowiedzia� dziewczynie, �e zosta� przes�uchany w tej
sprawie przez
inspektora Barratta i zabrany na policj� w celu obejrzenia zw�ok. Stwierdzi�, �e
sprawca u�y�
pogrzebacza i �e niew�tpliwie by� maniakiem seksualnym.
Podczas rozprawy wspominano cz�sto o drugim morderstwie. Zeznawa� mi�dzy innymi
dyrektor Tollard Royal Hotel, kt�ry opowiedzia� o swej przypadkowej rozmowie z
�pu�kownikiem Brooke�, kiedy to � 4 lipca � Heath w �artach wyzna� mu, �e mo�e
wraca�
niezauwa�ony do swego pokoju nawet w �rodku nocy, wchodz�c po rusztowaniach
pozosta�ych po remoncie elewacji.
Heath nie sk�ada� wyja�nie� w s�dzie. Jego obro�ca wyt�umaczy� to przysi�g�ym w
spos�b do�� enigmatyczny, m�wi�c:
� I tak nie uwierzyliby�cie w ani jedno jego s�owo...
Przewodnicz�cy rozprawie s�dzia Morris, przyst�puj�c do podsumowania, kt�re na
og�
zawiera te� wskaz�wki dla przysi�g�ych, powiedzia�:
� Ustawa o niepoczytalno�ci nie mo�e stanowi� parawanu dla tych, kt�rzy chc�
unikn��
odpowiedzialno�ci za swe czyny.
Przypomnia� nast�pnie przysi�g�ym, �e Heath uczyni� wiele, by zatai� sw� win�:
ukry�
cia�o Doreen Marshall, zmieni� nazwisko, twierdzi�, �e bilet kolejowy
zamordowanej znalaz�
w hallu hotelowym.
� Czy� wszystkie te posuni�cia oskar�onego nie �wiadcz� o tym, �e jego umys�
dzia�a
sprawnie? �e zdawa� sobie doskonale spraw� z tego, jakiej potworno�ci si�
dopu�ci�, skoro
p�niej usi�owa� zatrze� �lady?...
Narada przysi�g�ych trwa�a godzin�, co wskazuje na to, �e werdykt wymaga� jednak
pewnych dyskusji. Heath zosta� uznany winnym zab�jstwa Margery Gardner. Skazano
go na
�mier� 26 wrze�nia. Wyrok zosta� wykonany 6 pa�dziernika 1946 roku w wi�zieniu w
Pentonville.
H. H. HOLMES
Cz�owiek, o kt�rym teraz b�dzie mowa, niejaki H. H. Holmes, powinien w�a�ciwie
znale�� si� pod liter� M, gdy� jego prawdziwe nazwisko brzmia�o Mudgett. Tak
d�ugo jednak
wyst�powa� jako Holmes, �e sam chyba zapomnia�, jak si� naprawd� nazywa. R�wnie�
w
anna�ach, kryminologii zapisa� si� pod przybranym nazwiskiem jako jeden z
najbardziej
godnych uwagi zbrodniarzy w historii, chocia�, rzecz dziwna, nie zdoby� nale�nej
mu s�awy.
Ka�dy s�ysza� cho� raz o Kubie Rozpruwaczu, nikt za�, lub prawie nikt, nie zna
zdumiewaj�cej historii Holmesa.
H. H. Holmes urodzi� si� jako Herbert Webster Mudgett 16 maja 1860 roku w
Gilmanton
w sianie New Hampshire. Jego ojciec by� kierownikiem urz�du pocztowego. Syn, po
uko�czeniu szko�y �redniej, pracowa� przez pewien czas jako nauczyciel, po czym
podj��
studia medyczne w Ann Arbor. W wieku 24 lat uzyska� dyplom lekarza i praktykowa�
nawet
kr�tko w Nowym Jorku.
W wieku 18 lat Holmes, jeszcze jako Mudgett, o�eni� si� z Clar� Lovering. Mia� z
ni�
jednego syna. W 1886 porzuci� rodzin� i zmieniwszy nazwisko na Holmes, uda� si�
do
Chicago. Ju� w nast�pnym roku zawar� bigamiczny zwi�zek ma��e�ski z inn�
dziewczyn�, z
kt�r� wkr�tce r�wnie� si� rozsta� po rodzinnej k��tni, jaka wybuch�a, gdy
wyszed� na jaw
fakt, �e Holmes oszuka� jednego z jej wuj�w.
Jak si� wydaje, w tym momencie Holmes na serio ju� zaj�� si� sw� karier�
przest�pcz�.
Podj�� prac� w drogerii w Englewood, po�udniowym przedmie�ciu Chicago, u
niejakiej pani
Holden. Wkr�tce pani Holden znikn�a i Holmes sta� si� rzeczywistym w�a�cicielem
sklepu.
Poinformowa� s�siad�w, �e jego chlebodawczyni wyjecha�a na d�u�ej do Kalifornii.
W tym
samym czasie Holmes, uznawszy wida�, �e oto zdoby� przysta� na d�u�ej, wynaj��
mieszkanie w okolicy.
W 1890 roku, gdy o pani Holden wszyscy zd��yli ju� zapomnie� i Holmes uchodzi�
za
w�a�ciciela drogerii, w Englewood pojawi� si� pewien jubiler, nazwiskiem Conner,
wraz z
�on� Juli�, 8-letni� c�rk� Pearl i 18-letni� siostr� Gertie. Holmes zaproponowa�
nowemu
s�siadowi otwarcie punktu zegarmistrzowskiego w swej drogerii. Warunki by�y
bardzo
korzystne, tote� Conner z rado�ci� na to przysta�. Przesiadywa� te� ca�ymi
dniami w sklepie,
reperuj�c stare zegarki, za� Holmes zdoby� dwie kochanki na raz: Juli� i Gertie.
Po pewnym
czasie Conner spakowa� swoje manatki i wyjecha� w nieznane, a nast