13959

Szczegóły
Tytuł 13959
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

13959 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 13959 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

13959 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Stephen King Oczy Smoka (The eyes of the dragon) Prze�o�y�a: Sylwia Twardo Powie�� t� dedykuj� najlepszemu przyjacielowi Benowi Straubowi i mojej c�rce Naomi King 1 Onegdaj w kraju zwanym Delain �y� sobie kr�l, kt�ry mia� dw�ch syn�w. Delain by�o bardzo starym kr�lestwem i mia�o ju� setki w�adc�w, a mo�e nawet tysi�ce; je�li co� trwa dostatecznie d�ugo, nawet historycy nie potrafi� spami�ta� wszystkiego. Roland Dobry nie by� ani najlepszym, ani najgorszym w�adc�, jaki rz�dzi� pa�stwem. Bardzo stara� si� nie wyrz�dzi� nikomu krzywdy i w zasadzie to mu si� udawa�o. Pragn�� te� dokonywa� wielkich czyn�w, ale niestety pod tym wzgl�dem niezbyt mu si� powiod�o. W rezultacie by� dosy� po�lednim kr�lem; w�tpi�, czy po �mierci b�d� go d�ugo pami�tali. A �mier� mog�a nast�pi� w ka�dej chwili, bo postarza� si� i szwankowa�o mu serce. Zosta� mu mo�e rok, a mo�e trzy lata �ycia. Ka�dy, kto go zna�, i ka�dy, kto przyjrza� si� jego poszarza�ej twarzy i dr��cym r�kom, zgadza� si�, �e najdalej za pi�� lat nowy kr�l zostanie ukoronowany na wielkim placu u st�p Iglicy... i �e b�dzie to �aska boska, je�li nie wcze�niej. Tak wi�c wszyscy w kr�lestwie, od najbogatszego barona i najbardziej wystrojonego dworaka po najubo�szego ch�opa poddanego i jego obdart� �on�, my�leli i m�wili o nast�pcy tronu, starszym synu Rolanda, Piotrze. Jeden cz�owiek za� my�la�, planowa� i g�owi� si� nad innym problemem: jak sprawi�, �eby m�odszy syn Rolanda, Tomasz, zosta� ukoronowany zamiast Piotra. Tym cz�owiekiem by� kr�lewski czarnoksi�nik Flagg. 2 Chocia� kr�l Roland by� stary � przyznawa� si� do siedemdziesi�tki, ale z pewno�ci� przekroczy� ju� ten wiek � jego synowie liczyli sobie niewiele lat. Przysz�o mu o�eni� si� p�no, gdy� nie spotka� kobiety, kt�ra by mu si� spodoba�a, a jego matka, wielka kr�lowa wdowa z Delainu, sprawia�a na Rolandzie i wszystkich innych, nie wy��czaj�c jej samej, wra�enie nie�miertelnej. Rz�dzi�a kr�lestwem ju� pi��dziesi�t lat, gdy pewnego dnia podczas podwieczorku w�o�y�a sobie do ust �wie�o ukrojony kawa�ek cytryny, aby z�agodzi� k�opotliwy kaszel, jaki dokucza� jej w ci�gu ostatniego tygodnia czy troch� d�u�ej. Podczas tego w�a�nie podwieczorku wyst�powa� �ongler ku rozrywce kr�lowej wdowy i jej dworu. �onglowa� pi�cioma sprytnie wykonanymi kryszta�owymi kulami. Dok�adnie w chwili gdy kr�lowa wk�ada�a do ust plasterek cytryny, �ongler upu�ci� jedn� ze swych szklanych pi�eczek. Roztrzaska�a si� ona na kamiennej posadzce wielkiej Sali Wschodniej z g�o�nym hukiem. Zaskoczona tym kr�lowa wdowa wci�gn�a powietrze, a jednocze�nie do tchawicy wpad� jej kawa�ek cytryny, kt�rym udusi�a si�. Cztery dni po jej �mierci odby�a si� koronacja Rolanda na placu Iglicy. �ongler jej nie ogl�da�; trzy dni wcze�niej zosta� �ci�ty na katowskim pniu umieszczonym za Iglic�. Kr�l bez nast�pc�w wywo�uje u wszystkich niepok�j, zw�aszcza gdy ma lat pi��dziesi�t i �ysieje. Tak wi�c w �ywotnym interesie Rolanda le�a�o jak najpr�dzej si� o�eni� i mie� wkr�tce potomka. Jego najbli�szy doradca, Flagg, jasno mu to wykaza�. Ponadto uzmys�owi� mu, �e osi�gn�wszy pi��dziesi�tk� ma przed sob� niewiele lat na sp�odzenie nast�pcy. Flagg poradzi� kr�lowi, �eby szybko bra� sobie �on�, nie czekaj�c na dam� ze szlachetnego rodu, kt�ra mu si� spodoba. Je�li dama taka nie trafi�a mu si�, zanim osi�gn�� lat pi��dziesi�t, powiedzia� Flagg, to prawdopodobnie nie pojawi si� ju� nigdy. Roland dostrzeg� m�dro�� tej rady i zgodzi� si� z ni�, nie maj�c ani przez moment poj�cia, �e Flagg o rzadkich w�osach i bladej, prawie zawsze ukrytej pod kapturem twarzy wiedzia� o jego najtajniejszym sekrecie: nigdy nie spotka� kobiety swoich sn�w, albowiem nigdy naprawd� o niej nie marzy�. Kobiety napawa�y go niepokojem. I nigdy nie podoba�a mu si� czynno��, dzi�ki kt�rej w brzuchach kobiet pojawia�y si� dzieci. Czynno�� ta tak�e budzi�a w nim uczucie niepewno�ci. Ale dostrzeg� m�dro�� zawart� w radach czarnoksi�nika i w sze�� miesi�cy po pogrzebie kr�lowej wdowy w kr�lestwie odby�o si� znacznie szcz�liwsze wydarzenie � za�lubiny kr�la Rolanda z Sash�, kt�ra mia�a zosta� matk� Piotra i Tomasza. Rolanda nie darzono ani mi�o�ci�, ani nienawi�ci� w Delainie. Sash� natomiast kochali wszyscy. Gdy umar�a przy urodzeniu swego drugiego syna, kr�lestwo ogarn�a najczarniejsza �a�oba, kt�ra trwa�a przez rok i dzie�. Sasha by�a jedn� z sze�ciu kandydatek na �on�, jakie Flagg podsun�� kr�lowi. Roland nie zna� �adnej z nich, a wszystkie nale�a�y do tej samej klasy i grupy maj�tkowej. Wszystkie mia�y w �y�ach krew szlacheck�, ale �adna nie wywodzi�a si� z kr�lewskiego rodu; ka�da by�a �agodna, przyjemna i cicha. Flagg nie sugerowa� nikogo, kto m�g�by zaj�� jego miejsce najbli�ej kr�lewskiego ucha. Roland wybra� Sash�, gdy� sprawia�a wra�enie najcichszej i naj�agodniejszej z ca�ej sz�stki i budzi�a w nim najmniejszy l�k. Tak wi�c pobrali si�. Sasha z Zachodniej Baronii (bardzo niewielkiej) mia�a wtedy siedemna�cie lat, o trzydzie�ci trzy mniej ni� jej m��. Nigdy nie widzia�a m�czyzny bez spodni do nocy po�lubnej. Gdy przy tej okazji zobaczy�a jego sflacza�y cz�onek, zapyta�a z wielkim zainteresowaniem: � Co to jest, m�u? � Gdyby powiedzia�a cokolwiek innego albo zada�a pytanie nieco innym tonem, wydarzenia tamtej nocy, a zarazem ca�a ta historia mog�yby przybra� inny bieg; pomimo specjalnego napoju, jaki Flagg da� mu godzin� wcze�niej pod koniec uczty weselnej, Roland m�g�by po prostu dyskretnie zwia�. Ale ujrza� j� wtedy dok�adnie tak�, jaka by�a � bardzo m�od� dziewczyn�, kt�ra wiedzia�a jeszcze mniej na temat robienia dzieci ni� on sam, i zauwa�y� te�, �e usta jej wyra�a�y �yczliwo��, wi�c pokocha� j�, jak wszyscy inni w Delainie mieli j� pokocha�. To �elazo Kr�la � powiedzia�. � Nie jest podobne do �elaza � rzek�a Sasha z pow�tpiewaniem. � Jeszcze nie jest wykute � odpar�. � Aha, a gdzie jest ku�nia? � Je�li mi zaufasz � powiedzia�, k�ad�c si� obok niej do ��ka � poka�� ci, bo sprowadzi�a� j� ze sob� z Zachodniej Baronii, chocia� nic o tym jeszcze nie wiesz. 3 Lud Delainu pokocha� j�, bo by�a dobra i �yczliwa. To kr�lowa Sasha za�o�y�a Wielki Szpital, kr�lowa Sasha tak d�ugo p�aka�a nad okrucie�stwem szczucia nied�wiedzi na placu, a� kr�l wreszcie go zakaza�, kr�lowa Sasha wyb�aga�a umorzenie podatk�w kr�lewskich w roku wielkiej suszy, gdy nawet li�cie Wielkiego Starego Drzewa poszarza�y. Czy Flagg knu� przeciwko niej, zapytacie? Na pocz�tku nie. Sprawy te z jego punktu widzenia nie znaczy�y wiele, albowiem by� on prawdziwym czarnoksi�nikiem i �y� ju� od wielu setek lat. Pozwoli� nawet na umorzenie podatk�w, gdy� rok wcze�niej flota Delainu zmiot�a z powierzchni ziemi pirat�w andua�skich, kt�rzy dr�czyli po�udniowe wybrze�a kr�lestwa od ponad stu lat. Czaszka kr�la Andui szczerzy�a z�by z pala umieszczonego za murami pa�acu, a skarbiec Delainu wzbogaci� si� o odzyskane �upy. Przy wa�niejszych problemach, sprawach wagi pa�stwowej nadal usta Flagga znajdowa�y si� najbli�ej ucha kr�la Rolanda, wi�c z pocz�tku Flagg by� zadowolony. 4 Chocia� Roland pokocha� swoj� �on�, nigdy nie uda�o mu si� polubi� tej czynno�ci, kt�r� wi�kszo�� m�czyzn uwa�a za tak przyjemn�, czynno�ci, dzi�ki kt�rej na �wiecie pojawia si� zar�wno najn�dzniejszy kuchcik, jak i nast�pca najwy�szego tronu. Roland spa� w innej sypialni ni� Sasha i nie odwiedza� jej cz�sto. Wizyty jego zdarza�y si� nie wi�cej ni� pi�� do sze�ciu razy w roku, a czasami w ku�ni wcale nie uda�o si� wyku� �elaza mimo stosowania coraz mocniejszych napoj�w Flagga i mimo niez�omnej s�odyczy Sashy. Ale cztery lata po �lubie w jej �o�u zrobiono Piotra. Tej w�a�nie nocy Roland nie potrzebowa� napoju Flagga, zielonego i pienistego, kt�ry zawsze przyprawia� kr�la o lekki zawr�t g�owy, jakby postrada� zmys�y. Owego dnia polowa� w Rezerwacie razem z dwunastoma swoimi lud�mi. Polowanie by�o tym, co Roland zawsze najbardziej lubi� � zapach lasu, rze�ki posmak powietrza, d�wi�k rogu, dotyk �uku, gdy opuszcza go strza�a zmierzaj�ca w�a�ciwym kursem. W Delainie znano proch, ale stanowi� on rzadko��, a polowanie z metalow� rur� uwa�ano zawsze za niskie i niegodne. Sasha czyta�a w ��ku, gdy przyszed� do niej z b�yskiem rado�ci na swej czerstwej, brodatej twarzy, ale od�o�y�a ksi��k� na pier� i s�ucha�a z uwag�, jak opowiada� gestykuluj�c. Pod koniec cofn�� si�, �eby pokaza�, jak napi�� �uk i wystrzeli� M�ot na Wrog�w � wielk� strza�� swego ojca � w poprzek niewielkiej dolinki. Wtedy ona za�mia�a si�, klasn�a w d�onie i zdoby�a jego serce. Rezerwat Kr�lewski by� ju� prawie ca�kiem przetrzebiony. W tamtych cywilizowanych czasach rzadko znajdowa�o si� tam wi�ksze sztuki zwierzyny p�owej, a od niepami�tnych czas�w nie widywa�o si� smok�w. Wi�kszo�� ludzi �mia�aby si�, gdyby im powiedziano, �e na to mityczne stworzenie mo�na by natkn�� si� w tym nudnym lesie. Ale na godzin� przed zachodem s�o�ca tego dnia, gdy Roland i jego dru�yna mieli ju� wraca� do domu, w�a�nie wtedy znale�li... a raczej zostali znalezieni. Smok niezdarnie wy�oni� si� z krzak�w trzeszcz�c �amanymi ga��ziami. Mia� l�ni�ce zielonkawomiedziane �uski i zia� ogniem z osmalonych nozdrzy. Nie by� to bynajmniej ma�y smok, lecz samiec przed pierwszym wytopem. Wi�ksza cz�� dru�yny zamar�a, nie b�d�c w stanie napi�� ci�ciwy ani nawet si� poruszy�. Stw�r przygl�da� si� dru�ynie my�liwych � jego zwykle zielone oczy sta�y si� ��te � zatrzepota� skrzyd�ami. Nie odlecia� jednak � w ci�gu najbli�szych pi��dziesi�ciu lat i przez dwa wytopy jego skrzyd�a nie b�d� w stanie unie�� ci�aru cia�a w powietrze � ale niemowl�ca b�onka, kt�ra utrzymuje skrzyd�a przy ciele smoka, dop�ki nie uko�czy on dziesi�ciu do dwunastu lat, opad�a ju� i jeden ich ruch wytworzy� podmuch, na skutek kt�rego g��wny �owczy spad� na plecy z konia gubi�c r�g. Roland jako jedyna osoba nie uleg� kompletnemu bezw�adowi i cho� by� zbyt skromny, �eby powiedzie� to �onie, jego nast�pne dzia�ania cechowa�o prawdziwe bohaterstwo, jak r�wnie� zapa� my�liwski. Smok m�g�by spokojnie upiec �ywcem wi�kszo�� zaskoczonej dru�yny, gdyby nie szybka akcja Rolanda. Sk�oni� on swego konia do zrobienia kilku krok�w naprz�d i nasadzi� na ci�ciw� wielk� strza��. Napi�� �uk i strzeli�. Grot trafi� prosto w cel � jedyne mi�kkie, skrzelowate miejsce poni�ej gard�a, przez kt�re smok wci�ga powietrze do wytwarzania ognia. Czerw pad� martwy podpalaj�c ostatnim oddechem krzaki dooko�a siebie. Paziowie szybko ugasili ogie�, niekt�rzy wod�, inni piwem, a niejeden moczem � lecz gdy si� nad tym zastanowi�, wi�kszo�� moczu te� by�a piwem, bo Roland udaj�c si� na polowanie, zabiera� ze sob� mn�stwo tego trunku i nikomu go nie sk�pi�. Ogie� zosta� ugaszony w pi�� minut, a smoka wypatroszono w pi�tna�cie. Mo�na jeszcze by�o zagotowa� wod� nad jego dymi�cymi nozdrzami, gdy z�o�ono na ziemi wn�trzno�ci. Ociekaj�ce krwi� serce o dziewi�ciu komorach zaniesiono z wielk� ceremoni� Rolandowi. Zjad� je na surowo, jak nakazywa� zwyczaj, i bardzo mu smakowa�o. �a�owa� tylko, �e najprawdopodobniej drugi raz mu si� co� takiego nie trafi. Mo�e to w�a�nie serce uczyni�o go tak silnym tej nocy. Mo�e wystarczy�a rado�� polowania i �wiadomo��, �e zadzia�a� szybko i z zimn� krwi�, gdy inni siedzieli og�upiali w siod�ach (oczywi�cie poza g��wnym �owczym, kt�ry le�a� og�upia�y na plecach). Jakikolwiek by� tego pow�d, gdy Sasha klasn�a w r�ce i zawo�a�a: � Cudownie, m�j dzielny m�u! � prawie wskoczy� jej do ��ka. Sasha powita�a go z otwartymi ramionami i u�miechem, kt�ry odzwierciedla� jego triumf. Tej nocy po raz pierwszy i ostatni Roland cieszy� si� u�ciskami swej �ony na trze�wo. W dziewi�� miesi�cy p�niej � jeden miesi�c na ka�d� komor� smoczego serca � Piotr urodzi� si� w tym samym �o�u, a w ca�ym kr�lestwie zapanowa�a rado�� � mieli wreszcie nast�pc� tronu. 5 My�licie pewnie � je�eli chcia�o si� wam nad tym zastanowi� � �e Roland przesta� u�ywa� dziwnego zielonego napoju Flagga po urodzeniu Piotra. Nic podobnego. Nadal popija� go od czasu do czasu. Czyni� tak, gdy� kocha� Sash� i chcia� jej sprawi� przyjemno��. Gdzieniegdzie uwa�a si�, �e seks stanowi przyjemno�� tylko dla m�czyzn, a kobiety zadowolone s�, gdy zostawia je si� w spokoju. Ale lud Delainu nie ho�dowa� takim dziwacznym pogl�dom � zak�adano, �e kobiecie r�wnie� sprawia przyjemno�� uczestnictwo w akcie, dzi�ki kt�remu na ziemi pojawiaj� si� najmilsze stworzenia. Roland zdawa� sobie spraw�, �e nie po�wi�ca� �onie nale�ytej uwagi w tej dziedzinie, ale postanowi� do�o�y� wszelkich stara�, � nawet je�li oznacza�o to za�ywanie napoju Flagga. Jeden tylko Flagg wiedzia�, jak rzadko kr�l udawa� si� do �o�nicy swej ma��onki. Jakie� cztery lata po urodzeniu Piotra, w dzie� Nowego Roku, nawiedzi�a Delain ogromna zamie�. By�a to najwi�ksza zamie�, jaka kiedykolwiek mia�a miejsce za ludzkiej pami�ci, poza jeszcze jedn� � ale o tym p�niej. Kieruj�c si� impulsem niezrozumia�ym nawet dla samego siebie Flagg przygotowa� kr�lowi nap�j o podw�jnej mocy � mo�e to wiatr tak na niego podzia�a�. Normalnie Roland skrzywi�by si� z niesmakiem i prawdopodobnie odstawi�by nap�j, ale zamie� wywo�a�a podniecenie, dzi�ki kt�remu bal sylwestrowy by� szczeg�lnie weso�y, a Roland upi� si�. Ogie� p�on�cy w kominku przypomnia� mu ostatni ziej�cy oddech smoka, wi�c kr�l wiele razy przepija� do swego portretu umieszczonego na �cianie. Gdy w ko�cu wypi� jednym haustem zielony nap�j, opad�o go z�e po��danie. Opu�ci� natychmiast sal� jadaln� i odwiedzi� Sash�. Usi�uj�c kocha� si� z ni�, sprawi� jej b�l. � M�u, prosz� � zawo�a�a �kaj�c. � Przepraszam � wymamrota�. � Chrr... � Le��c obok niej zapad� w ci�ki sen i pozostawa� bez �wiadomo�ci przez nast�pne dwadzie�cia godzin. Nigdy nie zapomnia�a dziwnego zapachu wydobywaj�cego si� z jego ust tej nocy. Przypomina� wo� gnij�cego mi�sa, od�r �mierci. Co te�, zastanawia�a si�, takiego on zjad�... albo wypi�? Roland nigdy wi�cej nie dotkn�� napoju Flagga, ale Flagg i tak by� usatysfakcjonowany. Dziewi�� miesi�cy p�niej Sasha urodzi�a Tomasza, swojego drugiego syna. Umar�a przy porodzie. Takie rzeczy zdarza�y si� i chocia� zasmuci�o to wszystkich, nikt si� nie dziwi�. Wydawa�o im si�, �e wiedzieli, co si� sta�o. Ale jedynymi lud�mi, kt�rzy naprawd� znali rzeczywiste okoliczno�ci, by�a Anna Crookbrows, po�o�na, i Flagg, czarnoksi�nik kr�lewski. Cierpliwo�� Flagga do Sashy i jej wtr�cania si� w nie swoje sprawy wyczerpa�a si�. 6 Piotr mia� zaledwie pi�� lat, gdy umar�a jego matka, ale zachowa� j� w serdecznej pami�ci. Uwa�a�, �e by�a s�odka, kochaj�ca i dobra. Ale pi�� lat to m�ody wiek, wi�c pami�ta� j� mgli�cie. Zachowa� tylko jedno wyra�ne wspomnienie � jak zosta� przez ni� skarcony. Znacznie p�niej wspomnienie owej karc�cej uwagi okaza�o si� dla niego niezmiernie wa�ne. A zwi�zane by�o ono z serwetk�. Na pocz�tku ka�dego pi�tego miesi�ca roku na dworze odbywa�a si� uczta ku czci wiosennych nasadze�. Gdy Piotr mia� pi�� lat, po raz pierwszy pozwolono mu wzi�� w niej udzia�. Obyczaj nakazywa�, �eby Roland siedzia� u szczytu sto�u, nast�pca tronu po jego prawej r�ce, a kr�lowa na drugim ko�cu. W rezultacie Piotr znajdowa� si� podczas posi�ku poza jej zasi�giem, wi�c Sasha starannie pouczy�a go zawczasu, jak ma si� zachowa�. Chcia�a, �eby dobrze wypad� i wykaza� si� przyzwoitymi manierami. No i oczywi�cie wiedzia�a, �e podczas uczty b�dzie zdany na w�asne si�y, jako �e jego ojciec nie mia� poj�cia o w�a�ciwym zachowaniu. Niekt�rzy z was zapytaj�, dlaczego zadanie uczenia Piotra dobrych manier spad�o na Sash�. Czy�by ch�opak nie mia� guwernantki? (Mia�, i to dwie). Czy nie by�o s�u��cych, kt�rzy obs�u�yliby ksi���tko? (Ca�e bataliony). Sztuka polega�a nie na tym, �eby zmusi� ich do zaj�cia si� Piotrusiem, ale �eby trzyma� ich od niego z daleka. Sasha chcia�a sama go wychowywa�, a w ka�dym razie na ile si� da�o. Kocha�a go gor�co i pragn�a mie� go przy sobie dla swoich w�asnych, egoistycznych powod�w. Ale r�wnie� zdawa�a sobie spraw�, �e jego wychowanie to powa�na odpowiedzialno��. Ch�opczyk mia� pewnego dnia zosta� kr�lem i ponad wszystko Sasha chcia�a, �eby by� dobry. Dobry ch�opiec, jak s�dzi�a, stanie si� dobrym kr�lem. Wielkie uczty w Sali G��wnej nie cechowa� zbytni �ad i wi�kszo�� nianiek nie martwi�aby si� o to, jak zachowa si� ch�opczyk przy stole. Przecie� zostanie kiedy� kr�lem! � powiedzia�yby nieco zaskoczone pomys�em, �e nale�y go korygowa� w tak trywialnych sprawach. Czy to wa�ne, �e rozleje sos? Albo �e nakapie sobie na kryz�, czy te� nawet wytrze o ni� r�ce? Czy� dawnymi czasy nie zdarza�o si�, �e kr�l Alain wymiotowa� na talerz, a potem rozkaza� swemu trefnisiowi podej�� bli�ej i zje�� �t� pyszn� gor�c� zupk�? Czy� kr�l Jan nie mia� zwyczaju odgryza� �ebk�w �ywym pstr�gom i wrzuca� trzepocz�ce si� cia�a za staniki dziewkom podaj�cym do sto�u? Czy� ta uczta nie zako�czy si� jak zwykle tym, �e jej uczestnicy zaczn� obrzuca� si� jedzeniem? Niew�tpliwie tak mog�o si� sta�, ale gdy obyczaje upad�y do poziomu rzucania jedzeniem, Piotr dawno ju� znajdowa� si� w ��ku. Sasha przede wszystkim mia�a za z�e podej�cie wyra�one w s�owach �czy to wa�ne�. Uwa�a�a, �e jest to najgorsza rzecz, jaka mo�e utkwi� w g�owie dziecka, kt�rego przeznaczeniem jest zosta� kr�lem. Tak wi�c Sasha udzieli�a ch�opcu dok�adnych wskaz�wek, a potem obserwowa�a z uwag� jego zachowanie i maniery � i to by�o w porz�dku, poniewa� zachowywa� si� w wi�kszo�ci wzorowo. Ale wiedzia�a, �e nikt poza ni� nie powie mu, jakie zrobi� b��dy, i �e musi uczyni� to teraz, w tym kr�tkim okresie, kiedy ch�opak j� uwielbia. Tak wi�c, gdy sko�czy�a go chwali�, powiedzia�a: � Jedn� rzecz zrobi�e� �le, Piotrusiu, i nie chc�, �eby si� to kiedykolwiek powt�rzy�o. Piotr le�a� w ��eczku, a jego ciemnoniebieskie oczy popatrzy�y na ni� z powag�. � Co takiego, mamo? � Nie u�y�e� serwetki � powiedzia�a. � Zostawi�e� j� z�o�on� obok talerza, a ja patrzy�am na to z przykro�ci�. Jad�e� kurczaka palcami, i to jest w porz�dku, bo tak w�a�nie si� go je. Ale kiedy od�o�y�e� kostki na talerz, wytar�e� palce w koszul�, i to jest �le. � Ale ojciec... i pan Flagg... i inni panowie... � Do licha z Flaggiem i do licha z wszystkimi panami w Delainie! � zawo�a�a z tak� moc�, �e Piotr skuli� si� w swoim ��ku. Ba� si� i wstydzi�, �e przez niego na jej policzkach zakwit� rumieniec. � To, co robi ojciec, jest w porz�dku, bo jest on kr�lem, a wszystko, co robi kr�l, jest zawsze w�a�ciwe. Ale Flagg nie jest kr�lem, bez wzgl�du na to, jak bardzo by chcia�, i panowie nie s� kr�lami ani ty te� nie jeste� kr�lem, tylko ma�ym ch�opcem, kt�ry nie zawsze potrafi si� zachowa�. Zobaczy�a, �e si� przestraszy� i u�miechn�a si�. Po�o�y�a mu d�o� na czole. � Nie b�j si�, Piotrusiu � powiedzia�a. � To drobiazg, ale jest on wa�ny � bo gdy nadejdzie czas, zostaniesz kr�lem. A teraz przynie� twoj� tabliczk�. � Ale pora spa�... � Do licha ze spaniem. Mo�e poczeka�. Le� po tabliczk�. Piotr pobieg� po tabliczk�. Sasha wzi�a kred� umocowan� z boku i starannie wyrysowa�a trzy litery. � Potrafisz przeczyta� to s�owo, Piotrze? Piotr skin�� g�ow�. Umia� przeczyta� tylko kilka s��w, chocia� zna� ju� wi�kszo�� du�ych liter. A to by�o w�a�nie jedno z tych s��w. � Tu jest napisane B�G. � Zgadza si�. A teraz napisz to na odwr�t i zobacz, co uzyskasz. � Na odwr�t? � zapyta� z pow�tpiewaniem Piotr. � Tak w�a�nie. Piotr napisa�, jak mu kazano, a litery, jakie stawia�, wygl�da�y dziecinnie i ko�lawo w por�wnaniu ze starannym pismem matki. Ze zdziwieniem zobaczy�, �e napisa� inne s�owo z liter, jakie zna�. � P i e s! Mamo! To jest pies! [Po angielsku �B�g� to God, a �pies� � dog] � Tak jest. Pies � smutek w jej g�osie natychmiast zgasi� podniecenie Piotrusia. Matka wskaza�a najpierw na s�owo B�G, a potem na PIES. � To s� dwie natury cz�owieka � powiedzia�a. � Nigdy o nich nie zapominaj, bo pewnego dnia zostaniesz kr�lem, a kr�lowie rosn� wysocy i staj� si� wielcy � tak wysocy jak smoki po dziewi�tym wytopie. � Ojciec nie jest ani wielki, ani wysoki � zaprotestowa� Piotr. Roland w rzeczywisto�ci by� raczej niski i mia� krzywe nogi. Ponadto mia� wielki brzuch, kt�ry ur�s� mu od ci�g�ego popijania piwa i miodu. Sasha u�miechn�a si�. � A jednak jest. Kr�lowie rosn� niewidocznie, Piotrusiu, i ma to miejsce w jednej chwili, gdy ujmuj� ber�o, a na g�ow� za�o�ona jest im korona na placu Iglicy! � Naprawd�? � oczy Piotra sta�y si� wielkie i okr�g�e. Pomy�la�, �e rozmowa odbieg�a daleko od jego zaniedbania u�ycia serwetki podczas bankietu, ale wcale nie �a�owa�, �e k�opotliwy temat zosta� zast�piony tak ciekawym. Ponadto postanowi� ju� sobie, �e nigdy wi�cej nie zapomni o serwetce � skoro jest tak wa�ne dla matki, jest to r�wnie� niezmiernie wa�ne i dla niego. � O tak. Kr�lowie rosn� ogromnie i dlatego musz� by� bardzo ostro�ni, bo tak wielka osoba mo�e zgnie�� mniejsze po prostu id�c na spacer albo odwracaj�c si�, albo nagle siadaj�c na niew�a�ciwym miejscu. �li kr�lowie cz�sto w ten spos�b post�puj�. My�l� te�, �e nawet dobrzy kr�lowie nie mog� zawsze unikn�� czego� takiego. � Chyba nie rozumiem... � To s�uchaj dalej � postuka�a zn�w w tabliczk�. � Nasi kap�ani m�wi�, �e natura ludzka cz�ciowo wywodzi si� od Boga, a cz�ciowo od Ko�lonogiego. Wiesz, kto to jest Ko�lonogi, Piotrze? � Diabe�. � Tak. Ale poza opowie�ciami ma�o jest na �wiecie diab��w, Piotrusiu, najcz�ciej �li ludzie s� raczej podobni do ps�w ni� diab��w. Psy s� przyjazne, ale g�upie, podobnie m�czy�ni i kobiety, kiedy si� upij�. Gdy psy s� podniecone i czego� nie rozumiej�, mog� ugry��. Gdy ludzie s� podnieceni i nie rozumiej�, o co chodzi, zaczynaj� si� bi�. Psy s� �wietne jako zwierz�ta domowe, bo s� wierne, ale je�li cz�owiek nie jest niczym wi�cej ni� zwierzak, to moim zdaniem kiepski z niego cz�owiek. Psy bywaj� odwa�ne, ale bywaj� te� tch�rzami wyj�cymi w mroku i uciekaj�cymi z podwini�tym ogonem. Pies got�w jest liza� r�k� zar�wno z�ego, jak i dobrego pana, gdy� nie zna r�nicy mi�dzy dobrem a z�em. Pies zje pomyje, zwymiotuje to, czego jego �o��dek nie zniesie, i przyjdzie po jeszcze. Zamilk�a na chwil�, by� mo�e zastanawiaj�c si�, co te� dzia�o si� w tym w�a�nie momencie na sali bankietowej � kobiety i m�czy�ni rycz�cy pijackim �miechem, rzucaj�cy w siebie jedzeniem, od czasu do czasu odwracaj�cy si� niedbale na stron�, �eby zwymiotowa� ko�o swoich krzese�. Roland zachowywa� si� podobnie, co czasami zasmuca�o j�, ale nie krytykowa�a go za to ani nie czyni�a mu wyrzut�w. Taki by�. M�g� obieca�, �e si� zmieni, �eby jej sprawi� przyjemno��, a nawet m�g�by wprowadzi� obietnic� w czyn, ale wtedy przesta�by by� sob�. � Rozumiesz to, Piotrze? Piotr skin�� g�ow�. � �wietnie. To teraz powiedz mi � pochyli�a si� do niego � czy pies u�ywa serwetki? Upokorzony i zawstydzony Piotr spojrza� w d� na ko�dr� i potrz�sn�� g�ow�. Najwyra�niej rozmowa nie oddali�a si� wcale od tematu, jak s�dzi�. Mo�e dlatego, �e wiecz�r obfitowa� we wra�enia, a mo�e dlatego, �e by� ju� bardzo zm�czony, w jego oczach pojawi�y si� �zy i sp�yn�y mu po policzkach. Walczy� z nadchodz�cym �kaniem. Zdusi� je w gardle. Sasha zauwa�y�a to i przepe�ni� j� podziw. � Nie p�acz nad nie u�ywan� serwetk�, kochanie � powiedzia�a � bo nie jest to moim celem. � Wsta�a, unosz�c sw�j wielki ju� brzuch. Narodziny Tomasza by�y ju� blisko. � Poza tym zachowa�e� si� bez zarzutu. Ka�da matka w kr�lestwie by�aby dumna z syna, kt�ry zachowa�by si� w po�owie tak dobrze jak ty, i moje serce jest pe�ne podziwu. Powiedzia�am ci o tym tylko dlatego, �e jestem matk� ksi�cia. Jest to czasem trudne, ale nie da si� tego zmieni�, a prawd� m�wi�c, nie zrobi�abym tego, gdybym nawet mog�a. Ale pami�taj, �e pewnego dnia czyje� �ycie mo�e zale�e� od tego, co uczynisz, a nawet od tego, co ci si� przy�ni. By� mo�e nie od tego, czy u�yjesz serwetki po pieczonym kurcz�ciu, ale nigdy nic nie wiadomo. Mo�e. Zdarza�o si� ju�, �e �ycie ludzkie zale�a�o od drobniejszych spraw. Prosz� ci� tylko, �eby� zawsze pami�ta� o cywilizowanej stronie twojej natury. Dobrej stronie � stronie Boga. Czy mo�esz mi to obieca�? � Obiecuj�. � No wi�c wszystko jest dobrze � poca�owa�a go leciutko. Na szcz�cie i ty, i ja jeste�my m�odzi. Porozmawiamy sobie o tym wi�cej, gdy b�dziesz w stanie lepiej mnie zrozumie�. Nigdy sobie nie porozmawiali, ale Piotr nie zapomnia� lekcji: zawsze u�ywa� serwetki, nawet gdy nikt inny tego nie robi�. 7 Tak wi�c Sasha umar�a. Nie odegra ju� ona wi�kszej roli w tym opowiadaniu, ale jest jeszcze jedna rzecz, o kt�rej powinni�cie wiedzie�: mia�a dom dla lalek. Ten dom by� bardzo du�y i pi�kny, prawie zamek w miniaturze. Gdy nadesz�a pora zam��p�j�cia, Sasha stara�a si� sprawia� wra�enie weso�ej, ale by�o jej przykro opuszcza� wszystkich i wszystko w wielkim domu w Zachodniej Baronii, gdzie dorasta�a � no i troch� si� niepokoi�a. Powiedzia�a matce: � Nigdy dot�d nie by�am zam�na, wi�c nie wiem, czy mi si� to spodoba. Ale ze wszystkich dziecinnych rzeczy, jakie zostawi�a, jednej �a�owa�a najbardziej � domu dla lalek, kt�ry mia�a od dzieci�stwa. Roland, kt�ry by� dobrym cz�owiekiem, dowiedzia� si� o tym w jaki� spos�b i chocia� tak�e niepokoi� si� co do przysz�o�ci (on tak�e nigdy przedtem nie by� �onaty), znalaz� czas, �eby zam�wi� u Quentina Ellendra, najlepszego rzemie�lnika w kraju, nowy dom dla lalek dla swojej �ony. � Chc�, �eby to by� najpi�kniejszy dom dla lalek, jaki kiedykolwiek mia�a m�oda dama � powiedzia� Ellendrowi. � Chc�, �eby raz na niego spojrza�a i zapomnia�a, i� kiedykolwiek mia�a inny. Jak niew�tpliwie zdajecie sobie spraw�, je�li Roland m�wi� szczerze, to grubo si� myli�. Nikt nigdy nie zapomina ulubionej zabawki, chocia�by nowa by�a o wiele �adniejsza. Sasha nigdy nie zapomnia�a swojego starego domku dla lalek, ale nowy te� bardzo jej si� podoba�. Tylko kompletny idiota nie by�by nim zachwycony. Ci, kt�rzy go widzieli, utrzymywali, �e by�o to najlepsze dzie�o Quentina Ellendra, co najprawdopodobniej jest prawd�. By� to dom wiejski w miniaturze, bardzo podobny do domu, w jakim Sasha mieszka�a z rodzicami przed swoim zam��p�j�ciem po�r�d �agodnych wzg�rz Zachodniej Baronii. Wszystko w nim by�o miniaturowe, ale tak sprytnie wykonane, �e mo�na by przysi�c, �e dzia�a... i wi�kszo�� rzeczy dzia�a�a! Na przyk�ad piec naprawd� si� nagrzewa� i da�o si� na nim zagotowa� male�kie porcje jedzenia. Je�li wrzuci�o si� do �rodka kawa�eczek w�gla, nie wi�kszy ni� pude�ko zapa�ek, pali� si� ca�y dzie�... a je�li w�o�y�o si� niezgrabny palec doros�ej osoby do kuchni i dotkn�o pieca, gdy p�on�� w nim ogie�, mo�na si� by�o oparzy�. Nie znalaz�by� w domu kurk�w i toalet ze spuszczan� wod�, bo w Kr�lestwie Delainu nie znano czego� takiego � i nie zna si� do dzi� � ale je�li kto� si� postara�, m�g� napompowa� wody z r�cznej pompy nie wi�kszej ni� ma�y palec. Znajdowa�a si� w tym mini-domku szwalnia z ko�owrotkiem, kt�ry naprawd� prz�d�, i warsztatem tkackim, kt�ry naprawd� tka�. Szpinet w salonie gra�, je�li dotyka�o si� klawiszy wyka�aczk�, a d�wi�k mia� czysty. Ludzie, kt�rzy widzieli dom, m�wili, �e to cud i �e niew�tpliwie Flagg musia� mie� w tym sw�j udzia�. Gdy opowie�ci takie dociera�y do Flagga, u�miecha� si� tylko i nie m�wi� nic. Nie mia� nic wsp�lnego z domem dla lalek � uwa�a� sam pomys� za idiotyczny � ale wiedzia� te�, �e nie zawsze trzeba si� do czego� przyznawa� i opowiada� ludziom, jakim si� jest wspania�ym cz�owiekiem, �eby osi�gn�� wielko��. Czasami wystarczy�o m�drze wygl�da� i trzyma� usta na k��dk�. W domu lalek Sashy znajdowa�y si� prawdziwe kashami�skie dywany, prawdziwe aksamitne zas�ony, prawdziwe porcelanowe talerze; ch�odnia naprawd� trzyma�a zimno. Boazeri� w sali przyj�� i frontowym przedpokoju wykonano z wypieszczonego grabowego drewna. Wszystkie okna zosta�y oszklone, a nad szerokimi drzwiami frontowymi znajdowa� si� wielobarwny witra�. By� to wi�c najpi�kniejszy dom dla lalek i m�g� stanowi� przedmiot marze� ka�dego dziecka. Sasha klasn�a w r�ce z zachwytem, gdy ods�oni�te go na uczcie weselnej, i podzi�kowa�a za� swemu m�owi. Potem posz�a do warsztatu Ellendra i nie tylko z�o�y�a mu podzi�kowanie, ale te� sk�oni�a si� przed nim nisko, co samo w sobie stanowi�o rzecz nies�ychan� � w owych czasach kr�lowe nie k�ania�y si� prostym rzemie�lnikom. Roland by� zadowolony, a Ellender, kt�rego wzrok pogorszy� si� znacznie podczas pracy nad domem, g��boko wzruszony. Ale Sasha nie zapomnia�a o swoim ulubionym domku dla lalek, kt�ry zostawi�a w domu, chocia� w por�wnaniu z nowym wydawa� si� bardzo zwyk�y, i nie sp�dza�a wielu deszczowych porank�w bawi�c si� nim � przestawiaj�c meble, zapalaj�c ogie� w piecu i patrz�c, jak dymi� kominy, udaj�c, �e odbywa si� uroczysta herbata albo wielkie przyj�cie na cze�� kr�lowej � jak czyni�a przedtem nawet jako starsza ju� dziewczyna � pi�tnastoletnia czy szesnastoletnia. Jeden z powod�w by� bardzo prosty. Niewielka to rozrywka przygotowywa� si� do przyj�cia na niby, na kt�re przyjdzie kr�lowa, gdy si� ni� jest. A mo�e by� to jedyny pow�d. Sta�a si� doros�a i odkry�a, �e bycie doros�� to niezupe�nie to samo, co przypuszcza�a jako dziecko. Wtedy wydawa�o jej si�, �e podejmie �wiadom� decyzj� i od�o�y swoje lalki, gry i zabawy na niby do lamusa. Teraz odkry�a, �e nic takiego si� nie sta�o. Zamiast tego zauwa�y�a, �e przesta�o j� to interesowa�. Bawi�y j� coraz mniej i mniej, a� przyjemno�ci dzieci�stwa przysypa� py� zapomnienia. 8 Piotr, ch�opczyk, kt�ry pewnego dnia mia� zosta� kr�lem, mia� dziesi�tki, a prawd� m�wi�c � tysi�ce zabawek: setki o�owianych �o�nierzyk�w, z kt�rymi toczy� wielkie bitwy, i dziesi�tki koni na biegunach. Mia� gry, pi�ki, kukie�ki i kolorowe kulki. Mia� szczud�a, na kt�rych si�ga� pi�ciu st�p. Mia� magiczn� skoczni�, na kt�rej m�g� skaka�, i tyle papieru, ile zechcia�, w czasach gdy zacz�to go dopiero produkowa� i tylko bardzo bogaci ludzie mogli sobie na� pozwoli�. Ale ze wszystkich zabawek w zamku ch�opiec najbardziej lubi� dom lalek swojej matki. Nigdy nie widzia� domku, jaki zostawi�a w Zachodniej Baronii, wi�c dla niego by� to dom dom�w. Przesiadywa� przy nim godzinami, gdy na dworze la� deszcz albo gdy zimny wiatr wy� przez niebieskie, wype�nione �niegiem gard�o. Gdy zachorowa� na Dzieci�cy Tatua� (kt�ry my nazywamy osp� wietrzn�), kaza� s�u��cemu ustawi� dom na specjalnym stole przymocowanym nad ��kiem i bawi� si� nim dop�ty, a� nie wyzdrowia�. Uwielbia� wyobra�a� sobie male�kie ludziki zape�niaj�ce dom; czasami wydawali mu si� tak prawdziwi, �e niemal ich widzia�. Przemawia� za nich r�nymi g�osami i wszystkie sam wymy�li�. Stanowili oni kr�lewsk� rodzin�. By� wi�c kr�l Roger, wielce pot�ny i odwa�ny (chocia� niezbyt wysoki i o krzywych nogach), kt�ry niegdy� zabi� smoka. By�a te� pi�kna kr�lowa Sara, jego �ona, a tak�e ich ma�y synek, Piotru�, kt�ry ich kocha� i by� kochany. Nie m�wi�c ju� o wszystkich wymy�lonych s�ugach, kt�rzy s�ali ��ka, palili w piecu, przynosili wod�, gotowali posi�ki i �atali ubrania. Poniewa� by� ch�opcem, niekt�re z historii, jakie wymy�la� w zwi�zku z domem, okazywa�y si� nieco bardziej krwio�ercze ni� opowie�ci, jakie uk�ada�a Sasha jako ma�a dziewczynka. W jednej z nich piraci andua�scy otoczyli dom pragn�c wedrze� si� do �rodka i wymordowa� ca�� rodzin�. By�a to przes�awna bitwa. Dziesi�tki pirat�w zabito, ale w ko�cu okaza�o si�, �e jest ich jednak za du�o. Szykowali si� do ostatniego ataku. Ale zanim ruszyli do akcji, kr�lewska stra� przyboczna � t� rol� odegra�y o�owiane �o�nierzyki Piotra � nadesz�a i zg�adzi�a przekl�te andua�skie wilki morskie co do jednego. W innym opowiadaniu smoki zagnie�dzi�y si� w pobliskim lesie (zazwyczaj pobliski las znajdowa� si� pod kanap� Sashy przy oknie) i chcia�y spali� dom swym w�ciek�ym oddechem. Ale Roger i Piotru� wypadli ze swoimi �ukami i zabili je wszystkie. � A� ziemia poczernia�a od ich ohydnej krwi � opowiada� Piotr ojcu, kr�lowi, przy kolacji, a Roland wyda� ryk aprobaty. Po �mierci Sashy Flagg powiedzia� Rolandowi, �e jego zdaniem ch�opiec nie powinien bawi� si� domami lalek. Mo�e sta� si� zniewie�cia�y. No i nie by�oby dobrze, gdyby rozesz�o si� to po�r�d ludzi. A takie historie zawsze si� rozchodz�. Zamek jest pe�en s�u�by. S�u��cy widz� wszystko i klepi� j�zykami. � Ale on ma tylko sze�� lat � powiedzia� niepewnie Roland. Flagg ze swoj� bia��, godn� twarz� ukryt� pod kapturem i ze swymi magicznymi zakl�ciami zawsze pozbawia� go pewno�ci siebie. � Sze�� lat to wiek, w kt�rym nale�y zacz�� kszta�ci� ch�opca we w�a�ciwym kierunku, panie � powiedzia� Flagg. � Zastan�w si� nad tym. Tw�j os�d b�dzie niew�tpliwie, jak zawsze, s�uszny. Zastan�w si� nad tym � powiedzia� Flagg, no i w�a�nie tak uczyni� kr�l Roland. Trzeba mu przyzna�, �e nie zastanawia� si� nad niczym r�wnie g��boko podczas dwudziestu paru lat swojego panowania jako w�adca Delainu. Mo�e wam si� to wyda� dziwne, je�li pomy�licie o wszystkich obowi�zkach kr�la � wa�nych sprawach, takich jak nak�adanie podatk�w na pewne rzeczy lub zdejmowanie ich z innych, og�aszanie wojny, nak�adanie kar albo okazanie �aski. Czym, powiecie, by�a decyzja, by pozwoli� ma�emu ch�opcu bawi� si� domkiem dla lalek lub nie, w por�wnaniu z tym wszystkim? Mo�e niczym, a mo�e czym�. Sami podejmijcie decyzj�. Powiem wam tylko, �e Roland nie nale�a� do najinteligentniejszych w�adc�w Delainu. Zastanawianie si� zawsze stanowi�o dla� ci�k� prac�. Czu� si� wtedy tak, jak gdyby w g�owie obraca�y mu si� ogromne kamienie. Oczy mu �zawi�y i pulsowa�o w skroniach. Je�li my�la� nad czym� bardzo usilnie, zatyka� mu si� nos. Gdy by� ch�opcem, nauka pisania wypracowa�, matematyka i historia przyprawia�y go o taki b�l g�owy, �e pozwolono mu ich zaprzesta�, gdy osi�gn�� dwana�cie lat, i zaj�� si� tym, co robi� najlepiej, to znaczy polowaniem. Stara� si� bardzo by� dobrym kr�lem, ale zawsze czu�, �e nie jest dostatecznie dobry i wystarczaj�co inteligentny, by rozwi�zywa� problemy kr�lestwa lub podejmowa� du�o w�a�ciwych decyzji, i wiedzia�, �e je�li dokona z�ego wyboru, ucierpi� na tym ludzie. Gdyby us�ysza�, jak Sasha opowiada�a Piotrowi o kr�lach po uczcie, zgodzi�by si� z ni� ca�kowicie. Kr�lowie s� naprawd� wi�ksi ni� inni ludzie i czasami � bardzo cz�sto � �a�owa�, �e nie jest mniejszy. Je�li kiedykolwiek w �yciu zastanawiali�cie si�, czy si� nadajecie do wykonania jakiego� zadania, to wiecie, co czu�. Ale czego mo�ecie nie wiedzie�, to tego, �e taki niepok�j zaczyna po pewnym czasie �ywi� si� samym sob�. Nawet je�li na pocz�tku poczucie, �e si� do czego� nie nadajecie, nie jest zgodne z prawd�, mo�e si� ni� sta� z czasem. Tak w�a�nie by�o z Rolandem, kt�ry z up�ywem lat polega� coraz bardziej i bardziej na Flaggu. Czasami martwi� si�, �e Flagg jest kr�lem we wszystkim poza imieniem � ale niepokoje takie nachodzi�y go tylko p�nym wieczorem. W dzie� czu� do Flagga wdzi�czno�� za pomoc. Gdyby nie Sasha, Roland m�g�by zosta� o wiele gorszym kr�lem ni� w rzeczywisto�ci, a to dlatego, �e cichy g�osik, kt�ry czasami s�ysza�, gdy nie m�g� zasn��, by� o wiele bli�szy prawdy ni� to, co s�ysza� za dnia. Albowiem Flagg rzeczywi�cie rz�dzi� kr�lestwem i by� bardzo z�ym cz�owiekiem. Trzeba b�dzie o nim p�niej powiedzie� troch� wi�cej, niestety, ale teraz dajmy mu spok�j, i bardzo dobrze. Sasha prze�ama�a nieco wp�yw, jaki Flagg wywiera� na Rolanda. Jej rady by�y dobre i praktyczne, i o wiele �agodniejsze i sprawiedliwsze ni� rady czarnoksi�nika. Nigdy nie lubi�a Flagga � ma�o kto go lubi� w Delainie, a wielu dr�a�o na sam d�wi�k jego imienia � ale jej niech�� by�a umiarkowana. Prawdopodobnie odnosi�aby si� do niego inaczej, gdyby wiedzia�a, jak bacznie Flagg jej si� przygl�da i jak� rosn�c�, jadowit� nienawi�� do niej �ywi. 9 A� raz Flagg spr�bowa� otru� Sash�. Mia�o to miejsce wkr�tce potem, jak poprosi�a Rolanda o u�askawienie dwu dezerter�w, kt�rym, jak tego chcia� Flagg, miano �ci�� g�owy na placu Iglicy. Twierdzi� on, �e dezerterzy daj� z�y przyk�ad. Je�li pozwoli si� komu� wykr�ci� od p�acenia najwy�szej kary, inni zechc� p�j�� w jego �lady. Jedyny spos�b, �eby ich do tego zniech�ci�, powiedzia�, to pokaza� im g�owy tych, kt�rzy ju� tego spr�bowali. Inni potencjalni dezerterzy przyjrz� si� tym spuchni�tym g�owom o martwych oczach i dwa razy si� zastanowi� nad powag� ich s�u�by dla kr�la. Ale Sasha dowiedzia�a si� od jednej ze swych pokoj�wek fakt�w, o kt�rych Roland nie wiedzia�. Matka pewnego ch�opca powa�nie zachorowa�a. W rodzinie byli jeszcze trzej m�odsi bracia i trzy m�odsze siostry. Wszystkim grozi�a �mier� w czasie srogich zimowych mroz�w, jakie zwykle zdarza�y si� zim� w Delainie, gdyby ch�opak nie opu�ci� obozu, pojecha� do domu i nar�ba� drzewa dla matki. M�odszy poszed� z nim, bo by� najlepszym przyjacielem starszego, krwi� zaprzysi�onym bratem. Sam ch�opak potrzebowa�by dwu tygodni, �eby nar�ba� drewna na ca�� zim�. Gdy pracowali obaj, zaj�o im to tylko sze�� dni. Fakty te rzuci�y nowe �wiat�o na ca�� spraw�. Roland bardzo kocha� swoj� matk� i z rado�ci� by dla niej umar�. Zbada� spraw� i stwierdzi�, �e opowiadanie Sashy by�o zgodne z prawd�. Dowiedzia� si� te�, �e dezerterzy uciekli dopiero wtedy, gdy sadystyczny sier�ant kilkakrotnie odm�wi� przekazania ich pro�by o zwolnienie swemu zwierzchnikowi i �e natychmiast wr�cili do obozu, gdy tylko cztery sagi drewna zosta�y nar�bane, chocia� wiedzieli, �e czeka ich s�d wojskowy i top�r kata. Roland wybaczy� im. Flagg skin�� g�ow�, u�miechn�� si� i powiedzia� tylko: � Wola twoja jest wol� Delainu, panie. � Nawet za wszystko z�oto w Czterech Kr�lestwach nie pozwoli�by Rolandowi zobaczy� chorobliwej furii, jak� spowodowa� op�r kr�la wobec jego woli. �aska okazana ch�opcom wywo�a�a zadowolenie w Delainie, gdy� wielu poddanych Rolanda zna�o fakty, a ci, kt�rzy ich nie znali, zostali o nich szybko poinformowani przez innych. Pami�tano o m�drej i �yczliwej decyzji Rolanda, gdy wprowadza� mn�, mniej ludzkie ustawy (kt�re z regu�y by�y pomys�ami czarnoksi�nika). Ale Flaggowi nie robi�o to r�nicy. Chcia�, �eby ch�opc�w zg�adzono, a Sasha pomiesza�a mu szyki. Czemu Roland nie po�lubi� innej? Nie zna� �adnej z nich i nie interesowa� si� kobietami. Czemu nie inna? No nic, niewa�ne. Flagg u�miecha� si� s�ysz�c o akcie �aski, ale w sercu przysi�g� sobie, �e wkr�tce p�jdzie na pogrzeb Sashy. Tej nocy, gdy Roland podpisa� akt �aski, Flagg uda� si� do swego ponurego laboratorium w piwnicy. Tam przywdzia� grub� r�kawic� i wydoby� jadowitego paj�ka z klatki, w kt�rej trzyma� go przez dwadzie�cia lat, karmi�c nowo narodzonymi myszami. Ka�da z myszy, jakie dawa� paj�kowi, by�a zatruta i umieraj�ca; Flagg chcia� w ten spos�b zwi�kszy� i tak niezwykle siln� moc trucizny samego paj�ka. Mia� on kolor krwistoczerwony i rozmiary szczura. Rozd�te cia�o drga�o jadem �ciekaj�cym po jego ��dle przejrzystymi kroplami, kt�re wypala�y dymi�ce dziury w blacie roboczego sto�u czarnoksi�nika. � A teraz gi�, m�j �liczny, i zabij kr�low� � szepn�� Flagg i zgni�t� paj�ka przez r�kawiczk� wykonan� z magicznej siatki stalowej odpornej na trucizn�, ale i tak tej nocy, gdy poszed� ju� spa�, r�ka mu spuch�a, zaczerwieni�a si� i pulsowa�a niemile. Trucizna z rozgniecionego, poskr�canego cia�a paj�ka sp�yn�a do kielicha. Mag nala� do morderczego p�ynu brandy i zamiesza�. Gdy wyj�� z naczynia �y�k�, jej miseczka utraci�a sw�j kszta�t. Kr�lowa wypije �yk i padnie martwa na pod�og�. Jej �mier� b�dzie szybka, ale niezmiernie bolesna, pomy�la� z zadowoleniem. Sasha mia�a zwyczaj wypija� kieliszek brandy co wiecz�r, bo cz�sto mia�a trudno�ci z za�ni�ciem. Flagg zadzwoni� na s�u��cego i poleci� mu zanie�� kielich kr�lowej. Sasha nigdy si� nie dowiedzia�a, �e tej nocy otar�a si� o �mier�. Kilka chwil po przygotowaniu morderczego napoju, zanim jeszcze s�uga zapuka� do drzwi, Flagg wyla� go do otworu �ciekowego umieszczonego na �rodku pokoju i sta� s�uchaj�c, jak sycz�c i bulgocz�c sp�ywa w d�. Jego twarz wykrzywia�a nienawi��. Gdy syczenie umilk�o, cisn�� z ca�ej si�y kryszta�owym pucharem o �cian�. Naczynie roztrzaska�o si� z hukiem. S�uga zastuka� i zosta� wpuszczony. Flagg pokaza� mu, gdzie po�yskiwa�y kawa�ki szk�a. � St�uk�em puchar � powiedzia�. � Sprz�tnij tu. Szczotk�, idioto. Je�li dotkniesz od�amk�w, b�dziesz tego �a�owa�. 10 Wyla� trucizn� do �cieku w ostatniej chwili, bo zrozumia�, �e m�g�by �atwo zosta� wykryty. Gdyby Roland kocha� m�od� kr�low� odrobin� mniej, Flagg zaryzykowa�by. Ale ba� si�, �e Roland oszala�y z �alu po �mierci �ony nie spocznie, a� nie znajdzie mordercy i umie�ci jego g�ow� na samym czubku Iglicy. By�a to jedyna zbrodnia, za kt�r� zemsty dopilnowa�by bez wzgl�du na to, kto j� pope�ni�. Ale czy znalaz�by morderc�? Prawdopodobnie tak. W ko�cu co jak co, ale polowa� Roland potrafi�. Wi�c Sasha ocala�a � tym razem � chroniona strachem Flagga i mi�o�ci� m�a. Tymczasem mag wci�� znajdowa� u kr�la pos�uch w wi�kszo�ci spraw. Je�li za� chodzi o domek dla lalek � to mo�na w tej sprawie powiedzie�, �e Sasha wygra�a, chocia� Flagg zd��y� ju� wcze�niej si� jej pozby�. 11 Wkr�tce potem, jak Flagg czyni� swoje pogardliwe uwagi o domkach dla lalek i zniewie�cia�ych kr�lewiczach, Roland w�lizgn�� si� niepostrze�enie do bawialni kr�lowej i patrzy�, jak jego syn si� bawi. Kr�l sta� tu� za drzwiami ze zmarszczon� brwi�. My�la� o wiele intensywniej ni� normalnie, co oznacza�o, �e wielkie g�azy toczy�y si� w jego g�owie i zatka� mu si� nos. Zobaczy�, �e Piotr u�ywa domku dla lalek, �eby opowiada� sobie historie na niby, a bajki te wcale nie �wiadczy�y o jego zniewie�cia�o�ci. By�y to krwawe i gro�ne historie o armiach i smokach. Innymi s�owy, opowiadania te ca�kiem pasowa�y do gust�w kr�la. Zapragn�� on przy��czy� si� do syna i pom�c mu uk�ada� jeszcze pi�kniejsze opowiadania, w kt�rych wyst�powa�by dom dla lalek i ca�a wymy�lona rodzina. Przede wszystkim jednak kr�l spostrzeg�, �e Piotr bawi� si� domkiem dla lalek Sashy, �eby zachowa� j� w swoim sercu, i Rolandowi to spodoba�o si� najbardziej, bo sam tak�e bardzo t�skni� za �on�. Czasami czu� si� tak samotnie, �e zbiera�o mu si� na �zy. Kr�lowie, oczywi�cie, nigdy nie p�acz�... a nawet je�li raz czy dwa po �mierci Sashy obudzi� si� maj�c mokr� poduszk�, to co z tego? Kr�l wyszed� z pokoju r�wnie cicho, jak si� w nim przedtem pojawi�. Piotr nawet go nie zauwa�y�. Przez wi�ksz� cz�� nocy Roland nie spa� my�l�c intensywnie nad tym, co zobaczy�, i chocia� z trudno�ci� potrafi� znie�� niezadowolenie Flagga, nast�pnego ranka, zanim zd��y� straci� pewno�� siebie, odby� z nim prywatn� audiencj�, na kt�rej poinformowa� go, �e przemy�la� spraw� i zdecydowa�, �eby pozwoli� Piotrowi bawi� si� domem dla lalek tak d�ugo, jak tylko zechce. Powiedzia�, �e jego zdaniem nie przynosi mu to �adnej szkody. Wyrzuciwszy to z siebie czeka� z niepokojem na protesty Flagga. Ale nic takiego nie nast�pi�o. Flagg tylko uni�s� brwi, co Roland ledwo dostrzeg� w g��bokich cieniach rzucanych przez kaptur, jaki czarnoksi�nik zawsze nosi�, i rzek�: � Twoja wola, panie, jest wol� kr�lestwa. Roland wyczu� z intonacji Flagga, �e uwa�a on jego decyzj� za niew�a�ciw�, ale ton jego g�osu powiedzia� mu te�, �e Flagg nie zamierza wi�cej m�wi� na ten temat. Poczu� ogromn� ulg�, �e uda�o mu si� tak �atwo wykr�ci�. Tego samego dnia czarnoksi�nik zaproponowa�, �eby podnie�� podatki rolnikom ze Wschodniej Baronii mimo suszy, kt�ra zniszczy�a wi�kszo�� zbior�w poprzedniego lata, a Roland zgodzi� si� skwapliwie. Prawd� m�wi�c fakt, �e stary g�upiec (bo tak Flagg nazywa� Rolanda w my�lach) post�pi� wbrew jego woli w sprawie domu dla lalek, nie stanowi� dla czarnoksi�nika powa�nego problemu. Wa�niejsz� spraw� by�o podniesienie podatk�w we Wschodniej Baronii. A Flagg mia� pewien sekret, kt�ry napawa� go rado�ci�. W ko�cu uda�o mu si� zamordowa� Sash�. 12 W owych czasach, gdy kr�lowa czy inna kobieta z panuj�cego rodu mia�a odbywa� po��g, wzywano akuszerk�. Wszyscy lekarze byli m�czyznami, a �aden m�czyzna nie m�g� asystowa� kobiecie, kt�ra w�a�nie mia�a rodzi� dziecko. Akuszerka, kt�ra odbiera�a Piotra, nazywa�a si� Anna Crookbrows i mieszka�a na Trzeciej Po�udniowej Alei. Wezwano j� znowu, gdy nadesz�a pora Tomasza. Anna przekroczy�a ju� pi��dziesi�tk� i by�a wdow�, gdy zacz�� si� drugi por�d Sashy. Mia�a jedynego syna, kt�ry w dwudziestym roku �ycia zapad� na Dr��czk� � chorob� zawsze zabijaj�c� swoj� ofiar� w straszliwych b�lach po kilku latach cierpie�. Bardzo kocha�a swojego ch�opca i w ko�cu gdy wszystkie sposoby okaza�y si� nieskuteczne, uda�a si� do Flagga. Mia�o to miejsce dziesi�� lat wcze�niej, przed urodzeniem obu ksi���t, a tak�e przed �lubem Rolanda. Flagg przyj�� j� w swej wilgotnej suterenie, gdzie podczas rozmowy zaniepokojona kobieta od czasu do czasu s�ysza�a �a�osne krzyki wi�ni�w przez lata trzymanych z dala od blasku s�o�ca. Pomy�la�a te�, �e je�li lochy s� blisko, to jeszcze bli�ej znajduje si� izba tortur. Sam apartament Flagga te� nie poprawi� jej samopoczucia. Na pod�odze widnia�y wielobarwne, dziwaczne rysunki namalowane kred�. Gdy mrugn�a, rysunki zdawa�y si� zmienia�. W klatce wisz�cej na d�ugich czarnych kajdanach kraka�a dwug�owa papuga, kt�ra czasami co� sobie opowiada�a � jedna g�owa m�wi�a, a druga s�ucha�a. Butwiej�ce ksi�gi robi�y do niej nieprzyjemne miny. Paj�ki tka�y w ciemnych k�tach. Z laboratorium dobiega�a mieszanina dziwnych chemicznych zapach�w. Mimo wszystko wyj�ka�a, z czym przychodzi, a potem czeka�a w m�ce niepokoju. � Mog� wyleczy� twego syna � powiedzia� wreszcie. Rado�� przekszta�ci�a brzydk� twarz Anny Crookbrows w prawie pi�kn�. � O, panie! � szepn�a i nic wi�cej nie przysz�o jej do g�owy, wi�c tylko powt�rzy�a: � O, panie! Ale w mrokach kaptura bia�a twarz Flagga pozosta�a daleka i zamy�lona, wi�c Anna zacz�a znowu si� ba�. � Czym mo�esz mi zap�aci� za taki cud? � zapyta�. � Wszystkim � szepn�a i rzeczywi�cie gotowa by�a na wszystko. � O, panie Flagg, wszystkim! � Chc� jednej uprzejmo�ci � rzek�. � Czy zrobisz to dla mnie? � Z rado�ci�! � Jeszcze nie wiem, co to b�dzie, ale gdy nadejdzie pora, dam ci zna�. Upad�a przed nim na kolana, a on pochyli� si� w jej stron�. Kaptur opad� ukazuj�c jego okropne oblicze. By�a to blada twarz trupa z czarnymi dziurami zamiast oczu. � Ale je�li mi odm�wisz, kobieto... � Nie odm�wi�! O, panie, nie odm�wi�! Nigdy! Nigdy! Przysi�gam na imi� mego drogiego m�a! � W porz�dku. Przyprowad� tu syna jutro wieczorem, gdy ju� zapadnie zmrok. Przywiod�a biednego ch�opca nast�pnego wieczoru. Trz�s� si� i dr�a�, g�owa kiwa�a mu si� g�upawo i przewraca� oczami. Po brodzie ciek�a mu �lina. Flagg poda� jej ciemnooliwkowego koloru nap�j w kielichu. � Niech to wypije � powiedzia� � poparzy mu usta, ale ma wypi� co do kropli. A potem zabierz go z moich oczu. Szepn�a co� ch�opcu do ucha. Dr�enie wzmog�o si� na chwil�, gdy pr�bowa� skin�� g�ow�. Wypi� wszystek p�yn, a potem z krzykiem zwin�� si� z b�lu. � Zabierz go st�d � rozkaza� Flagg. � W�a�nie, zabierz go st�d! � zawo�a�a jedna z g��w papugi. � Zabierz go st�d, tu nie wolno krzycze�! � wrzasn�a druga. Zaprowadzi�a go do domu pewna, �e Flagg go zamordowa�. Ale nast�pnego dnia dr��czka min�a i ch�opiec wr�ci� do zdrowia. Mija�y lata. Gdy rozpocz�� si� por�d Tomasza, Flagg wezwa� j� i co� jej szepn�� do ucha. Byli sami w jego tajemnych komnatach, ale mimo to takie polecenie lepiej wyg�osi� szeptem. Twarz Anny Crookbrows �miertelnie poblad�a, pami�ta�a jednak s�owa Flagga: �Je�li odm�wisz�... W ko�cu kr�l b�dzie mia� dwoje dzieci. A ona mia�a tylko jedno. Je�li za� kr�l zechce si� znowu o�eni� i mie� jeszcze wi�cej � prosz� bardzo. W Delainie kobiet nie brakowa�o. Posz�a tedy do Sashy i przemawia�a pokrzepiaj�co, a w krytycznym momencie w r�ku jej zab�ys� male�ki n�. Nikt nie zauwa�y�, jak zrobi�a niedu�e naci�cie. Chwil� p�niej Anna zawo�a�a: � Przyj, kr�lowo! Przyj, dziecko nadchodzi! Sasha par�a. Tomasz pojawi� si� na �wiecie z tak� �atwo�ci�, jak dziecko zje�d�aj�ce na zje�d�alni. Ale �ycie Sashy wyp�yn�o razem z jej krwi� na prze�cierad�a. Dziesi�� minut po przyj�ciu Tomasza na �wiat jego matka nie �y�a. Tak wi�c Flagg nie przejmowa� si� zbytnio drobn� spraw� domku dla lalek. Najwa�niejsze, �e Roland starza� si�, nie by�o ju� �adnej w�cibskiej kr�lowej, a on mia� nie jednego syna, lecz dwu do wyboru. Piotr oczywi�cie by� starszy, ale tak naprawd� nie mia�o to wi�kszego znaczenia. Mo�na si� go pozby�, je�li oka�e si� niezdatny