12822

Szczegóły
Tytuł 12822
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

12822 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 12822 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

12822 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Leo Frankowski Ch�opiec i jego czo�g CZO�GI! Jeden z czo�g�w opu�ci� szereg i ustawi� si� przed nami. By� ca�kiem spory - dziesi�� metr�w d�ugo�ci i cztery sze- roko�ci. By� te� ca�kowicie bezg�o�ny. M�wi� wam, ten ogromny potw�r m�g�by podkra�� si� do myszy, gdyby oczy- wi�cie takie stworzenia �y�y na Nowych Kaszubach. - Numer 04056239, niniejszym zostajesz w��czony do Ka- szubskich Si� Ekspedycyjnych po stronie chorwackiej, wo- bec kt�rych b�dziesz ca�kowicie lojalny. Tw�j bojowy kod danych to 58294. Trwale usu� z pami�ci wszystkie inne kody. Czy przysi�gasz lojalno�� Kaszubskim Si�om Zbrojnym? - sier�ant wyrecytowa� to wszystko jak oklepan� formu�k�. - PRZYSI�GAM - odpar� czo�g cienkim, blaszanym g�o- sem. - Witamy na s�u�bie. Otw�rz si�. Czo�g wykona� w prawo zwrot, a z jego ty�u wysun�a si� spora niby-trumna. - W�a� do �rodka, ch�opcze - powiedzia� sier�ant. - Pod- ��cz� ci�. - Zaprzysi�ga pan czo�g, a mnie nie? - spyta�em zdzi- wiony. - Ch�opcze, je�li tw�j czo�g jest lojalny, ty nie musisz. Do �rodka. LEO FRANKOWSKI Ch�opiec i jego czo�g E- CH�OPIEC I JEGO CZO�G Tytu� orygina�u: A BOY AND HIS TANK ^^^oC^ Copyright � 1999,2002 Leo A. Frankowski. WszelMepfawa zastrze�one. Prawa do wydania polskiego nale�� do ISA Sp. z o.o., Warszawa 2002. Ilustracja na ok�adce: Gary Ruddell Wszystkie postacie wyst�puj�ce w tej ksi��ce s� fikcyjne. Jakiekolwiek podo- bie�stwo do os�b prawdziwych, �yj�cych lub nic, jest ca�kowicie przypadkowe. Ksi��ka jest chroniona polskim i rr'"">-~-----J---------------------*�'-;m. Jakiekol- wiek jej powielanie lub nicautory Miejska Biblioteka Publiczna edOZwolonc bez pisemnej zgody wydawcy. WROC�AW Wydanie 1 000116991 Wydawca: ISA Sp. z o.o. T�umaczenie: Przemys�aw Bieli�ski Korekta: Ewa Pola�ska Sk�ad: Jaros^g%^^iar jkarh SP Informacje dotycz�ce sprzeda�y hurtowej, detalicznej i wysy�kowej: ISA Sp. z o.o Al. Krakowska 110/114 02-256 Warszawa tel./fax (0-22) 846 27 59 e-mail: [email protected] ISBN: 83-88916-21-1 Zapraszamy do odwiedzenia naszej strony internetowej www.isa.pl Dedykacja Chcia�bym zadedykowa� t� ksi��k� Owenowi Lockowi, kt�ry przez wiele lat by� moim wydawc� w Del Rey. Teraz pracuje w Random House i nie ma ju� nic wsp�lnego z science fiction, mog� wi�c podzi�kowa� mu za lata cierpliwo�ci, m�drych rad i przyja�ni bez pos�dzenia o w�a�enie w ty- lek. Owen, dzi�kuj� ci za wiele rzeczy. - Leo Frankowski Podzi�kowania Pisanie tej ksi��ki trwa�o bardzo d�ugo, a przy jej powsta- waniu korzysta�em z pomocy wielu ludzi. Tak wielu, �e w�a- �ciwie nie wiem, jak mam im wszystkim podzi�kowa�. Je�li jednak nie spr�buj�, sko�czy si� na tym, �e obra�� si� na mnie wszyscy, zamiast tylko wi�kszo�ci z nich. A wi�c: Debbie Haberland za przeczytanie wczesnej wersji tej i kil- ku innych ksi��ek. L. Warrenowi Douglasowi za zach�t�, wsparcie i piwo. Alanowi Greenbergowi, Gilbertowi Parke- rowi, Jane Devlin, Mik�'owi Hubble'owi, Joe Ainu i innym za pr�bne czytanie, dodawanie otuchy i przyja��. Halinie Harding za utrzymywanie mnie przez ten ca�y czas przy �y- ciu. Tomowi Devlinowi za pomoc przy moim komputerze, kt�ry pada� kilka razy, z regu�y w najgorszych mo�liwych momentach i za przywracanie go do �ycia rozmaitymi cza- rami i eliksirami. Gene'owi Wolfe'owi za pozwolenie po- wt�rzenia zas�yszanej przy barze rozmowy. Harry'emu Tur- tledove za wyja�nienie pewnej irytuj�cej historycznej kwe- stii. Glenowi Horningowi za pomoc, kiedy naprawd� jej po- trzebowa�em. Toni Weisskopf i Jimowi Baenowi za kupie- Inie ode mnie ksi��ki i wydanie jej. Wszystkim wam jak naj- serdeczniej dzi�kuj�. Wyj�tkowe podzi�kowania nale�� si� sier�antowi Jame- sowi Coopowi z kontyngentu kompanii C, 1 -32 Pancerna, Pierwsza Dywizja Kawalerii za to, �e przeczyta� pierwsz� wersj� ksi��ki, siedz�c na pustyni i czekaj�c na Pustynn� Burz�. Oko�o dwudziestu jego przyjaci� r�wnie� spisa�o swoje komentarze i odes�a�o mi je wraz z maszynopisem, ale Poczta zmasakrowa�a przesy�k� i wszystkie ich cenne uwagi przepad�y. Wszystko, co do mnie dotar�o, to strz�py br�zowego papieru, sklejone jakimi� czterdziestoma jarda- mi ta�my samoprzylepnej i komputerowy wydruk maszyno- pisu. Zanim zd��y�em im odpisa� wojna si� sko�czy�a, a oni wszyscy rozjechali si� do dom�w. Bezpowrotnie straci�em opinie prawdziwych zawodowc�w, co na pewno nie wysz�o ksi��ce na dobre. Jakby tego by�o ma�o, osobi�cie zgubi�em list� nazwisk �o�nierzy, kt�rzy pr�bowali mi pom�c. Przepraszam, pano- wie. To wszystko moja wina. Na koniec wcale nie dzi�kuj� temu sukinsynowi, fizyko- wi z Warren Tanks Plant, kt�ry w zesz�ym roku w Tudor's Tavern po�yczy� ode mnie kopi� maszynopisu. Nigdy wi�- cej go nie widziano, mojego maszynopisu zreszt� te�. Je�li w najnowszych czo�gach zastosuj� niekt�re z moich pomy- s��w, b�dziecie wiedzie�, komu je zwin�li. Leo Frankowski Sterling Heights 21 listopada 1998 Od autora D�ugo trwa�o, zanim uda�o mi si� sko�czy� t� ksi��k�. Nie spotka�em si� jeszcze z sytuacj�, by dw�ch autor�w u�ywa�o tej samej techniki pisania. Osobi�cie stosuj� co�, co mo�na por�wna� do techniki Method Acting (chyba, �e to pocz�tek �agodnej formy schizofrenii), wcielaj�c si� jed- nocze�nie w narratora i wi�kszo�� g��wnych postaci z ksi��- ki. Narzuca to od razu pewne ograniczenia. Po pierwsze, musz� trzyma� si� pisania w pierwszej osobie. Po drugie, musz� by� bardzo ostro�ny w tworzeniu postaci, poniewa� cz�sto zapominam si� i pozostaj� jedn� z nich, kiedy wstaj� od biurka. Gdyby m�j bohater by� przypadkiem do leczenia, m�g�bym sko�czy� w wi�zieniu. Pod koniec lat osiemdziesi�tych ogromne wra�enie zro- bi�a na mnie ksi��ka Hammer s Slammers Davida Drake'a. Zapragn��em koniecznie napisa� co� o najemnikach, je�d��- cych superczo�gami i wysadzaj�cymi w powietrze ca�e oko- lice. Z przyczyn tylko i wy��cznie finansowych najemnik do- browolnie zabija ludzi, kt�rzy nie zrobili nic z�ego jemu ani jego rodzinie, jednocze�nie zgadzaj�c si� podj�� ryzyko b�lu, okaleczenia i �mierci, kt�re sam zadaje. Kim�, kto przyjmuje tak� prac� m�g�by by� kto� tak bied- ny, �e jego rodzinie grozi �mier� z g�odu. Widmo zag�odzo- nej �ony i dzieci mog�oby sprawi�, �e zrobi�by wszystko, co w jego mocy, by utrzyma� ich przy �yciu. Lub te� m�g�by to by� kto�, kto po prostu lubi rozwala� innych i uwa�a, �e dostawanie jeszcze za to pieni�dzy to ju� raj na ziemi. Czyli po prostu �wir w najgorszym wydaniu. Poniewa� umieranie z g�odu jest w Ameryce niezgodne z prawem, cz�onkami kilku nielicznych najemniczych orga- nizacji w Stanach s� ludzie z tej drugiej grupy. Zdarzy�o mi si� takich spotyka�. Nie chcieliby�cie, �eby jeden z nich za- mieszka� na waszej ulicy. S� przera�aj�cy. Nie m�wi� tu o �o�nierzach, kt�rzy s�u�� w regularnych si�ach zbrojnych swoich kraj�w. Takich ludzi cz�sto wypa- da zaliczy� mi�dzy najlepszych, jakich mo�e wyda� z siebie ludzka rasa. Kr�tko m�wi�c, nie mog�em napisa� ksi��ki o najemni- kach z drugiej grupy i pozosta� kim�, kogo towarzystwo by�oby mile widziane, czy nawet bezpieczne. Moi bohatero- wie musieli pochodzi� z grupy pierwszej. W ten spos�b stan��em przed dylematem. Je�li byli tak cholernie biedni, jakim cudem sta� by ich by�o na warte mi- liony dolar�w superczo�gi? �eby rozwi�za� ten problem, wymy�li�em d�ug� i skomplikowan� histori� Grupy Najbo- gatszych Pa�stw i Nowych Kaszub. Potem musia�em ustali�, czyje terytorium b�d� ci wspa- niali �o�nierze bezcze�ci�. Wtedy, pod koniec lat osiemdziesi�tych, dla wszystkich opr�cz rz�dz�cych oczywiste by�o, �e Jugos�awia to tykaj�- ca bomba zegarowa. Wi�kszo�� kraj�w ma jedn� czy dwie mniejszo�ci narodowe, ale Jugos�awia mia�a ich tyle, w do- datku wrogo do siebie nastawionych, �e trudno by�o m�wi� o jakim� narodzie w og�le. To czyni�o z nich idealnych kan- dydat�w do wszcz�cia dowolnej ilo�ci lokalnych konflik- t�w. Wsadzenie do tej samej ksi��ki Polak�w, Serb�w i Chor- wat�w dawa�oby mi mn�stwo okazji do pokazania r�nych aspekt�w charakteru S�owian. Tak przygotowany zacz��em robi� to, co umiem najlepiej - zapisywa� czysty, bia�y papier r�wnymi rz�dami liter. Ksi��ka by�a ju� w dziewi��dziesi�ciu procentach gotowa, kiedy ci paskudni Jugole bez mojego pozwolenia wszcz�li wojn�. O dwie�cie lat za wcze�nie i na niew�a�ciwej plane- cie, na dodatek. Musicie zrozumie�, �e historyczny i techniczny realizm jest dla mnie niezwykle wa�ny. Dop�ki sam siebie do cze- go� nie przekonam, nie mog� o tym pisa� w og�le. Z powo- du tocz�cej si� wojny wszelkie spekulacje na temat przy- sz�o�ci Jugos�awii sta�y si� bezprzedmiotowe. Gdyby, po- wiedzmy, Serbowie zostali starci z powierzchni ziemi, cha- rakter ca�ego kraju zmieni�by si� ca�kowicie. Do diab�a, nie mog�em nawet by� pewien, czy dwie�cie lat p�niej by�aby jeszcze jaka� Jugos�awia. Mija�y miesi�ce, a na ekranie mojego komputera nie po- jawia�o si� nic sensownego. W ko�cu od�o�y�em prace nad ksi��k� i skupi�em si� na pisaniu The Fata Morgana. By�em ju� blisko sko�czenia tej powie�ci, kiedy j� te� musia�em od�o�y� na p�niej. Problemy natury medycznej sprawi�y, �e nie by�em w stanie usiedzie� przy komputerze, nie m�- wi�c ju� o naciskaniu klawiszy w jakikolwiek skoordyno- wany spos�b. Kilka lat p�niej moje zdrowie zacz�o wraca� do normy. Konto bankowe �wieci�o pustkami, w�a�ciciel mieszkania, kt�re wynajmowa�em, zaczyna� dopytywa� si� o zaleg�y czynsz... Zrobi�em wtedy co� zupe�nie oczywistego: napisa- �em Ch�opca i jego czo�g ca�kowicie od nowa. Wreszcie, po tak d�ugim czasie macie go przed sob�. Mi�ej zabawy. Leo Frankowski 1 sierpnia 1998 Sterling Heights ROZDZIA� PIERWSZY JAK MA OCHOTNIKA WST�PI�EM DO WOJSKA, ROK 21B2 CMNIEJ WI�CEJ3 Skazali mnie na �mier�, po czym dali wyb�r: albo roz�o�� mnie na czynniki pierwsze, a moimi kom�rkami b�d� na- wozi� kadzie hydroponiczne, albo p�jd� do wojska. Wybra�em armi�, ale szybko przekona�em si�, �e po raz kolejny da�em cia�a. Godzin� p�niej, wyk�pany, z ogolon� na zero g�ow�i ca�- kiem nagi szed�em ch�odnym korytarzem w kierunku strefy wysokiego ci��enia warstwy palladu. Korytarz mia� dwadzie- �cia metr�w �rednicy, co odpowiada�o rozmiarom ogrom- nych wierte� japo�skich koparek rudy. Pod�og� wyr�wna� r�wnie absurdalnie wielki robot przemys�owy. L�ni�ce, me- talowe �ciany wydawa�y si� ci�gn�� w niesko�czono��. Wype�nienie takiego tunelu powietrzem musia�o kosztowa� niez�� sumk�. Stra�nicy zostawili mnie sam na sam z sier�antem, stoj�- cym przed d�ugim szeregiem czo�g�w. Wiedzia�em, �e to sier�ant, bo mia� sporo pask�w na opasce na ramieniu. Z wy- j�tkiem tej opaski i sanda��w by� tak samo nagi, jak ja. Nowe Kaszuby nie by�y do�� bogate, by ich mieszka�cy mogli so- bie pozwoli� na ubrania. Pomy�la�em sobie, �e najlepiej b�dzie, je�li jak najszyb- ciej odwo�am si� do dobrej strony faceta, wi�c zasalutowa- �em. Spojrza� na mnie i powiedzia�: - Nie salutuj, dop�ki nie wiesz jak. Poza tym sier�antom si� nie salutuje. - Tak jest, sir. - I nie zwracasz si� �sir" do podoficera. - Spojrza� do notatnika. - Ty jeste� Miko�aj Derdowski? -Tak. - Przy�� tu prawy kciuk. Kiedy zrobi�em, co kaza�, ponownie zajrza� do notatnika. - Numer 04056239! - krzykn��. - Twoja kolej! Wyst�p i baczno��! Jeden z czo�g�w opu�ci� szereg i ustawi� si� przed nami. By� ca�kiem spory - dziesi�� metr�w d�ugo�ci i cztery sze- roko�ci. Gruby mo�e na metr, jecha� jakie� dwadzie�cia cen- tymetr�w nad pod�og� na g�sienicach, kt�re okaza�y si� nie- po��czonymi w �aden spos�b metalowymi p�ytami, wysu- waj�cymi si� ze szczelin z przodu czo�gu. Uk�ada�y si� przed maszyn�, kt�ra nad nimi przep�ywa�a, po czym unosi�y si� i znika�y w szczelinach z ty�u pojazdu. W og�le nie by�y do niczego przymocowane! Odgad�em, �e musi to mie� co� wsp�lnego z magnesami. Czo�g by� ca�kowicie p�aski od spodu i z wierzchu. G�ad- ko�� wypolerowanego do po�ysku metalu psu�o jedynie ma�e wybrzuszenie z przodu, z lewej strony. Wszystkie cztery boki nachyla�y si� do wewn�trz pod k�tem czter- dziestu pi�ciu stopni i by�y tak samo g�adkie, jak pozosta�e powierzchnie maszyny. Wujek m�wi� mi kiedy�, �e czo�gi mia�y wymienne uzbrojenie. Mo�na by�o zamontowa� na nich dowoln� bro� i wszystko, co by�o potrzebne do kon- kretnej misji, wi�c nie zaskoczy� mnie brak widocznych dzia�. Nie mog�em natomiast zrozumie�, gdzie by�o miej- sce dla kierowcy i kt�r�dy m�g� widzie�, co si� dzia�o na zewn�trz. Czo�g by� ca�kowicie bezg�o�ny. M�wi� wam, ten ogrom- ny potw�r m�g�by podkra�� si� do myszy, gdyby oczywi�cie takie stworzenia �y�y na Nowych Kaszubach. - Numer 04056239, niniejszym zostajesz w��czony do Ka- szubskich Si� Ekspedycyjnych po stronie chorwackiej, wo- bec kt�rych b�dziesz ca�kowicie lojalny. Tw�j bojowy kod danych to 58294. Trwale usu� z pami�ci wszystkie inne kody. Czy przysi�gasz lojalno�� Kaszubskim Si�om Zbrojnym? - sier�ant wyrecytowa� to wszystko jak oklepan� formu�k�. - PRZYSI�GAM - odpar� czo�g cienkim, blaszanym g�o- sem. - Witamy na s�u�bie. Otw�rz si�. Czo�g wykona� w prawo zwrot, a z jego ty�u wysun�a si� spora niby-trumna. - W�a� do �rodka, ch�opcze - powiedzia� sier�ant. - Pod- ��cz� ci�. - Zaprzysi�ga pan czo�g, a mnie nie? - spyta�em zdzi- wiony. - Ch�opcze, je�li tw�j czo�g jest lojalny, ty nie musisz. Do �rodka. - Nie podoba mi si� to. - Na pocz�tku nikomu si� nie podoba. Potem nauczysz si� to kocha�. My�l o tym jak o �onie matki z widokami. - Za�o�� si�, �e powtarza pan to wszystkim ch�opakom- powiedzia�em, pr�buj�c zyska� na czasie. - Racja. Nie pod��czam dziewczyn, kt�re zg�aszaj� si� na ochotnika. Tym gorzej dla mnie. S�uchaj, ch�opcze, w�a� do �rodka. Albo to, albo hydroponiki. Rozwa�ywszy obie mo�liwo�ci wlaz�em do �rodka i u�o- �y�em si� na przyjemnie ciep�ym metalu. Zaskoczy�o mnie to. Spodziewa�em si�, �e b�dzie zimny. - Na pocz�tek musimy za�o�y� ci cewnik na cz�ci in- tymne. Roz�� nogi. Wyluzuj si�! Pami�taj, �e mi nie podo- ba si� to tak samo, jak tobie. Sier�ant wzi�� d�ugi w�� z gumow� skomplikowanie wy- gl�daj�c� ko�c�wk� posmarowa� j� jakim� smarem i umie- �ci� na moim penisie i w rurze wydechowej. Nie by�em tym zachwycony. - Nie powinien pan powiedzie� mi, jak mam tym kie- rowa�? - Mia�e� kiedy� komputer osobisty, ch�opcze? - Tak, trzy lata temu, na Ziemi. - Wi�c wiesz, �e pierwsze, co zrobi�, to nauczy� ci�, jak go obs�ugiwa�. Komputer w �rodku tego czo�gu bije go na g�ow�. Sam my�li, a przynajmniej jest tego tak bliski, �e dla ciebie to �adna r�nica. Nauczy ci� wszystkiego, co b�dziesz musia� wiedzie�. Siadaj. - Chyba sam wpad�em na to wszyst- ko, ale w tej chwili nie my�la�em za dobrze. Usiad�em, a on przyklei� mi szeroki pasek jakiego� ela- stycznego materia�u, zaczynaj�c od czubka g�owy, przez kark, do �rodka plec�w. - To elektryczna przystawka indukcyjna, przez kt�r� b�- dziesz si� komunikowa� z komputerem pok�adowym. Nie da si� jej odklei�, a po jakim� czasie wro�nie ci w sk�r�. Nie zostanie nawet blizna. Stare modele trzeba by�o implanto- wa� chirurgicznie, ale ty mia�e� szcz�cie. To male�stwo przysz�o tu prosto z fabryki. - B�dzie pan mia� co� przeciwko, je�li nie poczuj� wdzi�czno�ci? - Ani troch�. Przy odrobinie szcz�cia nie zobacz� ci� wi�cej na oczy. Z pobliskiego stojaka zdj�� co� w rodzaju metalowego he�mu, zakrywaj�cego ca�� g�ow� razem z twarz�. Nie mia�o to szpar na oczy ani nawet otworu, przez kt�ry mo�na by oddycha�, jedynie skomplikowane gniazdo z le- wej strony. - Wygl�dasz mi na rozmiar czterna�cie L, ale lepiej si� upewnijmy - powiedzia� sier�ant, ��cz�c he�m z czo�giem za pomoc� kabla i jakiego� przewodu. Za�o�y� mi to na g�o- w�. Co� w rodzaju ko�nierza napompowa�o si� powietrzem, przylegaj�c ciasno do mojej szyi. To by�o straszne. Przed oczami mia�em jakie� ekrany. Nagle zobaczy�em, jak sier- �ant mocuje mi he�m na g�owie z perspektywy kamery, umieszczonej na czo�gu. Wcze�niej jej nie zauwa�y�em. Po chwili odetchn��em i z wielk� ulg� stwierdzi�em, �e mog� oddycha�. Na szcz�cie nigdy nie cierpia�em na klaustrofo- bi�. Ludzie z t� przypad�o�ci� nie wytrzymuj� d�ugo w tu- nelach Nowych Kaszub. - ROZMIAR JEST W�A�CIWY, SIER�ANCIE - ode- zwa� si� blaszany, komputerowy g�os w moim uchu. - Bardzo dobrze - us�ysza�em odpowied�. � Po�� si�, ch�opcze. Mo�e pani zamyka� i nape�ni� jego pojemnik. Zobaczy�em, �e wje�d�am stopami naprz�d do wn�trza czo�gu, jak ludzki czopek. Kiedy schowa�em si� ca�y, po- czu�em, �e pud�o, w kt�rym le�a�em, wype�nia si� jakim� ciep�ym p�ynem. Klaustrofobia czy nie, wcale mi si� to nie podoba�o! - Czy mog� jeszcze zmieni� zdanie co do tych hydropo- nik�w? - wrzasn��em. - Zapomnij, ch�opcze - us�ysza�em g�os sier�anta. Ocza- mi kamer obserwowa�em, jak odchodzi. Odwr�ci� si� jesz- cze na chwil�. - Jeszcze jedno. Je�li dogadasz si� ze swoim kompute- rem, mo�e ci by� bardzo dobrze. Wierz mi. Ale je�li spr�- bujesz z ni� walczy�, dokonasz �ywota w bardzo wyj�t- kowym rejonie piek�a. Do widzenia i powodzenia, �o�- nierzu ! - Do widzenia, id� do diab�a i oby ci� tam zastrzelili! - wrzasn��em. Nie odwr�ci� si�. P�niej dowiedzia�em si�, �e komputer ocenzurowa� moje po�egnanie. Mo�e to i lepiej. Moja trumna wype�ni�a si� ca�kowicie ciep�ym p�ynem i zacz��em si� wygodnie unosi�. To znaczy, by�oby mi wy- godnie, gdybym nie znajdowa� si� zalany wod� pod cholera wie iloma centymetrami pancerza. Je�liby maszyna przesta- �a dzia�a�, udusi�bym si� w ci�gu minuty. Powierzyli moje �ycie, jedyne, jakie mia�em, czyjemu� in�ynierstwu, a ja nie aprobowa�em tego ani troch�. Przez kamer� zobaczy�em, �e czo�g wr�ci� do szeregu, a sier�ant odbiera� odcisk kciuka od nast�pnego �ochotnika". Nagle obraz si� zmieni� i patrzy�em na nagran� bardzo atrakcyjn� kobiet�. Wiedzia�em, �e nie jest z Nowych Ka- szub, poniewa� by�a ubrana, i to w rzeczy modne na Ziemi jakie� dziesi�� lat temu. Pos�ucha�em, co m�wi�a, poniewa� by�o to o niebo lepsze, ni� rozmy�lanie nad chwilowo bez- nadziejn� sytuacj�, w jakiej si� znalaz�em. - Witaj w swoim nowym Podstawowym Czo�gu Bojowym Mark XIX Agresor - powiedzia�a z pi�knym, sztucznym u�miechem. � Jeste� cz�onkiem elitarnej jednostki wojowni- k�w, zas�uguj�cej na obs�ugiwanie najlepszego sprz�tu bo- jowego... Gdybym mia� jak, wy��czy�bym j� w tej chwili, ale ponie- wa� nie mog�em nic zrobi�, nawija�a dalej. Rozwali�a mnie zupe�nie t� bzdur� o elitarnej jednostce, wi�c dochodzi�y do mnie jedynie urywki jej gadki. - ... zasilany fuzyjn� jednostk� wymiany muonowej o za- pasie paliwa wystarczaj�cym na dwadzie�cia standardowych lat dzia�ania i blisko stuprocentowej wydajno�ci. To oraz nad- przewodnikowe okablowanie sprawia, �e wydzielanie cie- p�a w stanie spoczynku jest prawie niewykrywalne i... - Dobry Bo�e! Metr od moich st�p, jedynych, jakie da�a mi moja matka, mia�em reaktor fuzyjny! Ta my�l przybi�a mnie tak bardzo, �e min�o troch� czasu, zanim dotar�o do mnie, �e kobieta wci�� brz�czy. - ... sekcja regeneracji biologicznej zawiera ponad czte- rysta starannie wyselekcjonowanych, naturalnych mikroor- ganizm�w, jak r�wnie� kilka tuzin�w ich genetycznie zmo- dyfikowanych odmian, kt�re ca�kowicie przetwarzaj� wszyst- kie ludzkie odchody, gazowe, p�ynne i sta�e, w czyste po- wietrze, czyst� wod� i smaczne, warto�ciowe po�ywienie... - Wspaniale. B�d� jad� w�asne g�wno. - ... spr�any p�yn chroni operatora nie tylko od ci�g�ego przeci��enia wysoko�ci do trzydziestu G i skokowych prze- ci��e� do pi��dziesi�ciu G, ale te� utrzymuje cia�o w czy- sto�ci, przetwarzaj�c wszystkie... - Mog�em si� wi�c spo- dziewa�, �e b�d� jad� te� martwe kom�rki sk�ry. Trzeba by�o i�� do hydroponik�w. Tam przynajmniej szybko by�oby po wszystkim. -... gwarantujemy dzia�anie we wszystkich �rodowiskach od g��bokiej pr�ni do g��boko�ci dziewi�ciuset metr�w pod poziomem morza, od czterdziestu kelwin�w do sze�ciuset stopni Celsjusza... Gwarantujemy, tak? Czyli je�li to co� zepsuje mi si� pod- czas walki, co mam zrobi�? Wyp�yn�� wp�aw z rowu oce- anicznego i wype�ni� formularz usterek? Zanie�� czo�g na plecach do fabryki, po tym, jak wyrzuci� mnie go�ego w g��- bok� pr�ni�? Niby co, oddadz� mi pieni�dze? Wychwala�a moj� trumn� jeszcze przez godzin�, zanim wreszcie ta�ma si� sko�czy�a. - WYK�AD ORIENTACYJNY ZOSTA� ZAKO�CZO- NY - obwie�ci� blaszany g�os komputera. Wida� porz�dne obwody g�osowe uznano za rozrzutno��. - Bardzo mnie to cieszy - odpar�em. - TO DOBRZE, MIKO�AJU. TERAZ ROZPOCZNIE- MY PROGRAM ADAPTACYJNY. CELEM TEGO �WI- CZENIA JEST ZAPOZNANIE MOJEGO PROGRAMU Z IDIOS YNKRAZJAMI TWOJEGO M�ZGU I RDZENIA KR�GOWEGO ORAZ SKALIBROWANIE MOICH OB- WOD�W TAK, BY�MY W PRZYSZ�O�CI MOGLI OBY� SI� BEZ KOMUNIKACJI WERBALNEJ. ABY TO ZROBI�, MUSISZ M�WI� DO MNIE PRZEZ D�U�SZY OKRES CZASU, POCZ�TKOWO G�O�NO. POTEM WYSTARCZY M�WIENIE W MY�LACH. - O czym mam m�wi�? - TEMAT JEST BEZ ZNACZENIA. OPOWIEDZ MI JAK�� OPOWIE�� ALBO PRZYPOMNIJ LEKCJ� HIS- TORII. - A je�li nie zechc�? - NIE MOG� WIELE DLA CIEBIE ZROBI�, DOP�KI NIE SKALIBRUJ� NASZEGO PO��CZENIA. KIEDY TO SI� STANIE, B�D� W STANIE BARDZO UPRZYJEM- NI� CI �YCIE. - Wypu�cisz mnie z tej trumny? - NIE. NIE MOG� TEGO ZROBI�, DOP�KI NIE ZA- KO�CZY SI� TWOJE SZKOLENIE. - A wi�c nie mo�esz mi wiele zaproponowa�. - MOG� ZAPROPONOWA� CI WIELE RZECZY 0 ZAR�WNO POZYTYWNEJ, JAK I NEGATYWNEJ SUBIEKTYWNEJ WARTO�CI, NAWET BEZ KALIBRA- CJI. MI�DZY INNYMI KONTROLUJ� TWOJE ZAPA- SY JEDZENIA, DOP�YW �WIE�EGO POWIETRZA 1 TEMPERATUR� OTACZAJ�CEGO CI� P�YNU. - Rozumiem. Na pocz�tek opowiem ci, jak trafi�em na Nowe Kaszuby - powiedzia�em szybko. M�j ojciec nie wy- chowa� kompletnego idioty. - TO WYSTARCZY. ROZDZIA� DRUGI RIGELLIA�SKI INSTYTUT ARCHEOLOGII, ROK 3783 - Rupercie, to absolutnie zadziwiaj�ce! Jakim cudem uda- �o ci si� wydosta� kompletne dane komputerowe z pojazdu, kt�ry ma tysi�c pi��set lat, tego zupe�nie nie pojmuj�! Ufam, - �e przywioz�e� tu swoje niesamowite odkrycie bez k�opo- t�w? - spyta� Sekretarz Branteron. - Tak, sir, chocia� nie nietkni�te. Celnicy podeszli bardzo urz�dowo do cz�ci znaleziska, kt�re zawiera�y �wiat Sn�w. - Bardzo s�usznie! By� to jeszcze bardziej podst�pny na- ��g, ni� u�ywane we wcze�niejszych okresach narkotyki. Z pewno�ci�jednak informacje ocala�y - celnicy nie o�mie- liliby si� ich tkn��. - Nie, sir, my�l�, �e mam wszystko, razem z kompletnym Podstawowym Czo�giem Bojowym Mark XX z dwudzieste- go drugiego wieku, bez induktor�w kr�gowych, oczywi�cie. To chyba pierwszy taki w posiadaniu Instytutu, skoro wi�k- szo�� inteligentnych maszyn wojennych uleg�o zniszczeniu podczas Wojen i feudalnego okresu, kt�ry nasta� po ich za- ko�czeniu. - B�dzie wspania�ym eksponatem, Rupercie, ale z aka- demickiego punktu widzenia te odczyty to naprawd� wa�ne znalezisko. - To prawda, ale my�l�, �e te dane b�d� tak samo popu- larne, jak sama maszyna, sir. Mam tu wszystko, praktycznie bez �adnych b��d�w, poniewa� czo�g i banki pami�ci sp�- dzi�y te wszystkie wieki w temperaturze zaledwie kilkudzie- si�ciu stopni ponad absolutnym zerem, na Freyi, w systemie Nowa Jugos�awia, tak �e nie uleg�y termicznej randomiza- cji, kt�ra zniszczy�a tak wiele innych staro�ytnych bank�w danych. Chocia� jednak Freya rozwi�za�a wiele problem�w technicznych, by�a przyczyn� wi�kszo�ci problem�w osobi- stych. Widzi pan, tamtejszy transporter si� zepsu�. Czekanie na statki z cz�ciami zamiennymi op�ni�o mnie o ca�e dwa miesi�ce. - Biedaku! Ale, ale, nie by�o tam systemu awaryjnego? - By�, ale od ponad wieku uszkodzony, a nikt nie pofaty- gowa� si�, �eby wypisa� wniosek o napraw�. Widzi pan, na Freyi nie ma sta�ej populacji, a niewielu ludzi troszczy si� jeszcze o takie odosobnione miejsca. W oficjalnym rapor- cie prosz�, aby w przysz�o�ci wszyscy agenci Instytutu spraw- dzali i w razie potrzeby naprawiali sprz�t we wszystkich lo- kacjach, kt�re odwiedzaj�. W przeciwnym razie mo�emy trwale straci� dost�p do niekt�rych system�w gwiezdnych. - Dobra my�l, Rupercie. Zaj��bym si� tym osobi�cie, gdy- bym tylko znalaz� jaki� spos�b, by zap�aci� za te naprawy. Nasz bud�et jest za ma�y, by pokry� koszta takiego projektu. Prosz�, m�w dalej. - Tak, sir. Tak wi�c, uwi�ziony na dwa miesi�ce, nie ma- j�c nic do roboty, u�o�y�em zapiski obserwatora w sp�jn� ca�o��. Poza tym skonwertowa�em je do nowoczesnego sys- temu publicznej prezentacji. - Jestem niezwykle ciekaw, co tam masz. - A wi�c nie musi pan d�u�ej czeka�, sir. Zarumieniony z dumy Rupert wsun�� modu� do urz�dze- nia odtwarzaj�cego i wcisn�� start. ROZDZIA� TRZECI JAK KASZUBI POLECIELI W KOSMOS - A wi�c, komputerze... jak w�a�ciwie mam si� do ciebie zwraca�? - JAK TYLKO CHCESZ, CHOCIA� SUGEROWA�A- BYM IMI� �E�SKIE. - W�a�nie. Sier�ant m�wi� do ciebie per �pani". Dla- czego? - PONIEWA� Z CZASEM ZACZNIESZ MY�LE� O MNIE JAK O SWOJEJ �ONIE, A PRZYNAJMNIEJ KOCHANCE. - Czy obrazisz si�, je�li w to nie uwierz�? - NIE, ALE TAK B�DZIE. - Jasne. Nazw� ci� Kasia. Zna�em kiedy� dziewczyn� o tym imieniu. - CZY BY�A �ADNA? - Tak. Chocia� teraz to nie ma znaczenia. - W TAKIM RAZIE DZI�KUJ�. MIA�E� OPOWIE- ZIE�, JAK SI� TU ZNALAZ�E�. - Jasne. M�j prapradziadek nazywa� si� Bogdan Dzerz- dzon. By� kaszubskim politykiem. Kiedy Grupa Najbogat- szych Pa�stw zacz�a rozdawa� mniejszo�ciom narodowym planety, �eby pozby� si� ich z Ziemi, pr�bowa� nam�wi� ich, �eby dali jedn� Kaszubom, kt�rzy byli mniejszo�ci� w Pol- sce. Nawet wype�ni� wszystkie papiery, w trzech kopiach. Problemem Dzerzdzona by� fakt, �e chocia� my, Kaszu- bi, z naszym w�asnym �miesznym j�zykiem, kt�rym ju� pra- wie nie m�wimy i tradycyjnymi strojami, kt�rych nawet wte- dy nikt ju� nie nosi�, z ca�� pewno�ci� byli�my mniejszo�ci� narodow�, nigdy nie byli�my mniejszo�ci� uci��liw�. Nie wszczynali�my zamieszek i nie zabijali�my ludzi, �eby do- sta� r�wne prawa. Ju� je mieli�my, i prawd� m�wi�c wcale nam na nich nie zale�a�o. Wielu z nas obs�ugiwa�o farmy rybne na Ba�tyku, gdzie nikomu nie przeszkadzali�my, a reszta albo zajmowa�a si� rolnictwem, albo pr�bowa�a robi� kas� na w�asnej ludowo- �ci, zak�adaj�c przynosz�ce marginalne zyski pu�apki na tu- ryst�w i sprzedaj�c malowane w kwiaty gliniane garnki i bi- �uteri� ze sztucznego bursztynu, produkowan� g��wnie w zautomatyzowanych fabrykach w Indiach. Nikt nie nie- nawidzi� nas wystarczaj�co mocno, by chcie� si� nas po- zby�, zreszt� my sami nie chcieli�my, �eby kto� nas niena- widzi�. Tak wi�c Komisja Odszkodowa� Grupy Najbogatszych Pa�stw zignorowa�a podanie Dzerzdzona, a on napisa� je ponownie. Zn�w go zignorowali, a on zn�w je z�o�y�. Sk�a- da� podanie co roku przez siedem lat, a� w dwa tysi�ce dzie- wi��dziesi�tym czwartym Komisja przyzna�a mu planet�, �eby si� go wreszcie pozby�. My, Kaszubi, nie byli�my wy- starczaj�co upierdliwi jako grupa, ale m�j prapradziadek jako osoba z ca�� pewno�ci� by�. To. co mu dali, trudno by�o nazwa� planet�. Przede wszyst- kim jej s�o�ce zamieni�o si� w supernow� kilka miliard�w lat wcze�niej, a teraz by�o gwiazd� neutronow�, co dwadzie- �cia dwie sekundy zalewaj�c� okolic� �mierteln� dawk� pro- mieniowania. Czyli co ka�dy obr�t. Jedyna ocala�a planeta uk�adu mog�a kiedy� by� gazowym olbrzymem, podobnym do Jowisza, ale wybuch supernowej zrobi� z niej g�adk�, metalow� kul� o �rednicy sze�ciu tysi�- cy kilometr�w. By�a zdatna do zasiedlenia o tyle, �e grawi- tacja przy powierzchni by�a troch� ni�sza od ziemskiej, a �rednia temperatura oscylowa�a tu� nad temperatur� za- marzania wody. Tyle, �e nie by�o tam �adnej wody. Nie by�o tam �adnych pierwiastk�w l�ejszych ni� wap�. Tak wi�c dwa razy w roku planeta przechodzi�a przez snop �miertelnego promieniowania, kt�re zabija�o wszystko, co nie by�o ukryte pod pi��dziesi�cioma stopami ziemi, ale nie by�o tam �adnej ziemi. Nie by�o nawet �adnej wartej wzmian- ki atmosfery. Kolejnym problemem by�a stacja transportowa, okr��aj�- ca neutronow� gwiazd�. �eby utrzyma� j� poza zasi�giem promieniowania zbudowano j� na orbicie synchronicznej, a dwudziestodwusekundowa orbita wok� gwiazdy neutro- nowej nie nale�y do miejsc, w kt�rych chcia�by si� znale�� kto�, kto mia�by cho� odrobin� rozs�dku. Ta g�upia orbita wynik�a z r�wnie g�upich powod�w. Wy- my�laj�cy j� robot dosta� polecenie, �eby umie�ci� terminal na bezpiecznej, solarnej orbicie, a jego ma�y, elektryczny m�d�ek sta� by�o na tylko tyle. Stacji nie wymieniono, po- niewa� w sumie dzia�a�a, a nikt z zarz�du Grupy Najbogat- szych Pa�stw raczej nie planowa� z niej korzysta�. Dop�ki sprawa nie wysz�a na jaw, m�j prapradziadek Dzerzdzon wykorzystywa� swoje pr�by wyko�owania Gru- py Najbogatszych Pa�stw, �eby wyrobi� sobie poparcie. Wiadomo, wszyscy doceniaj� polityka, kt�ry umie robi� prze- kr�ty, ale kiedy wszystko sta�o si� jasne, sta� si� po�miewi- skiem. Przegra� nast�pne wybory i niewiele brakowa�o, a nie zaprosiliby go na wesele jego w�asnej siostrzenicy. Wtedy korporacja Tokyo Mining and Manufacturing wy- s�a�a ekip� badawcz� na Nowe Kaszuby, a ta odkry�a, �e owa planeta to solidna, metalowa bry�a, bez atmosfery, kt�r� mo�na by zanieczy�ci�, bez ekologii, o kt�r� trzeba by si� martwi� i bez populacji, kt�ra ��da�aby podwy�szenia po- datk�w, czyli z ich punktu widzenia po prostu cudo. Co wi�- cej, niekt�re metale, z kt�rych sk�ada�a si� planeta by�y do�� cenne, by op�aca�o si� wysy�a� je na Ziemi� i w inne przy- jemne miejsca. Interes, kt�ry ubili z prapradziadkiem Dzerz- dzonem wart by� dla nas, Kaszub�w, trzydzie�ci dziewi�� miliard�w rocznie, wystarczaj�co du�o, by podwoi� docho- dy ka�dego pe�nej krwi Kaszuba na �wiecie - zreszt� do tego w�a�nie u�yli�my tej forsy. Zaraz potem Dzerzdzon wygra� wybory i przez nast�pne trzydzie�ci dwa lata zapraszano go na wszystkie wesela, chrzciny i pogrzeby. Umar� zadowolony z �ycia, uwielbiany przez rodak�w i kobiety. Za spraw� prapradziadka Dzerzdzona i uk�adu z Tokyo Mining and Manufacturing przez ponad p� wieku wiod�o nam si� �wietnie. Byli�my stosunkowo bogaci, chocia� oczy- wi�cie nie w tej samej lidze, co Japo�czycy, czy ci dranie Portugalczycy. Byli�my te� do�� dobrze wykszta�ceni, po- niewa� na koszt rz�du ka�dy m�g� si� uczy� gdzie i jak d�u- go chcia�, je�li tylko znalaz� nauczyciela, chocia� wi�kszo�� uwa�a�a to za zbyt du�y problem. Ja, kiedy musia�em lecie�, by�em na dobrej drodze, �eby sko�czy� in�ynieri� wodno-l�dow�, ale jestem swego rodzaju wyj�tkiem. Wi�kszo�� moich rodak�w w dalszym ci�gu zaj- mowa�a si� tym, czym zawsze, czyli rybactwem i upraw�, tyle, �e teraz mieli wi�cej pieni�dzy na wesela, pogrzeby i chrzciny. Zw�aszcza chrzciny, poniewa� w tym okresie by- li�my bardzo p�odni. W ko�cu ka�de dziecko oznacza�o wi�- cej zer na czeku od Japo�czyk�w. A� kt�rego� dnia jaki� zboczeniec w Siedzibie Grupy Naj- bogatszych Pa�stw stwierdzi�, �e na �wiecie jest wi�cej lu- dzi, ni� kiedykolwiek, �e musi dosta� awans i podwy�k�, �eby mie� kas� na swoj� now� dziewczyn� i �e dooko�a nie- go wci�� s� jacy� Kaszubi, co sta�o w jawnej sprzeczno�ci z podpisanymi przez nas zobowi�zaniami. Natychmiast pod- j�to kroki, maj�ce na celu pozbycie si� nas. Rzecz jasna, nie mieli�my ochoty opuszcza� naszych do- m�w i lecie� na metalow� kul�, wiruj�c� wok� neutrono- wej gwiazdy. Pod przewodnictwem wnuka Dzerzdzona, mojego wuja, W�odzimierza Derdowskiego, wstrzymano wszelkie wyp�aty indywidualne za wyj�tkiem �wiadcze� na leczenie i edukacj�, a pieni�dze od Tokyo Mining and Ma- nufacturing umieszczono na specjalnym koncie. Wuj zatrud- ni� najlepszych prawnik�w, na jakich by�o nas sta� i poszed� ze spraw� do S�du �wiatowego, co da�o nam dodatkowych osiem lat na Ziemi i kosztowa�o fortun�. S�d �wiatowy okaza� si� ma�o wsp�czuj�cy. Precedensy ustalono siedemdziesi�t pi�� lat wcze�niej. W ka�dej mniej- szo�ci trafia�a si� grupa ludzi, kt�ra nie chcia�a odej��, a oka- za�o si�, �e dla prawnika r�nica mi�dzy niekt�rymi a wszyst- kimi nie jest a� tak wielka. Powiedzieli�my, �e nie mo�emy mieszka� na otrzymanej planecie. S�d powiedzia�, �e skoro nam si� nie podoba, trze- ba by�o j� odda� zaraz po obejrzeniu, a nie sprzedawa� pra- wa do wydobycia. Poza tym, planeta by�a ju� zryta tunela- mi, w kt�rych mo�na by�o mieszka�. Trzeba by�o je tylko uszczelni� i wype�ni� importowanym powietrzem. Powiedzieli�my, �e nas na to nie sta�. S�d powiedzia�, �e przez ostatnie sze��dziesi�t lat dostali�my ponad dwa kwa- dryliony jen�w, co wystarczy�o, �eby terraformowa� ka�d� planet�, jaka by si� nam nie trafi�a. Powiedzieli�my, �e ju� wydali�my te pieni�dze. S�d powiedzia� �Trudno". Powiedzieli�my, �e nie b�dziemy mieli co je��. S�d pole- ci� nam fluorescencyjne o�wietlenie i hydroponiki. Powie- dzieli�my, �e elektrownie na Nowych Kaszubach nie wy- produkuj� tyle energii. S�d powiedzia�, �e powinni�my zbu- dowa� nowe. Mieli�my automatyczne fabryki i sporo uranu. To mog�o pom�c. Nie wiedzieli�my o automatycznych fa- brykach. Nie pytali�my. Tak czy inaczej, s�d da� nam trzy lata na wyjazd, a my nie mogli�my nic zrobi�. Tokyo Mining and Manufacturing by�a bardzo pomocna, poniewa� Japo�czycy obawiali si�, �e je�li okoliczno�ci nas przycisn�, zracjonalizujemy dochodowe instalacje, kt�re korporacja zbudowa�a przez te kilkadziesi�t lat. Robili, co mogli, �eby chroni� swoje dochody. Prawd� m�wi�c nasza kolonizacja sko�czy�aby si� fiaskiem, a my wszyscy pozdy- chaliby�my albo w najlepszym razie zostali bez domu, gdy- by nie techniczne wsparcie i przewodnictwo Japo�czyk�w. Ale Kaszubi to nie Japo�czycy. Oni maj� jaki� automa- tyczny szacunek dla w�adzy - w ka�dej chwili s� gotowi ustawi� si� w szereg i r�wno pomaszerowa� przed siebie, �piewaj�c hymn firmy. Kaszubi to Polacy, a Polacy nigdy nie byli specjalnie zdyscyplinowani. Jednak dla jednych i drugich by�o jasne, �e dotychczasowe jedwabne �ycie si� sko�czy�o. Musieli�my �y� w sparta�skich warunkach, albo wcale. Nowe Kaszuby s� nieprawdopodobnie bogate w metale. Planeta by�a kiedy� prawdopodobnie gazowym gigantem, ale kiedy lokalne s�o�ce zamieni�o si� w supernow�jakie� kilka miliard�w lat wcze�niej, wszystkie zewn�trzne warstwy, za- wieraj�ce l�ejsze pierwiastki zosta�y zdmuchni�te, a reszta si� wygotowa�a. Z ca�ej planety zosta�a kula roztopionego metalu, a kiedy si� och�odzi�a, r�ne pierwiastki zastyga�y warstwami, te o najwy�szej temperaturze topnienia bli�ej powierzchni. Przypomina�o to troch� destylacj� na skal� pla- netarn�. Powsta�o sporo naturalnych stop�w, a planeta przy- bra�a form� koncentrycznych, metalowych sfer, z grub� na dwie�cie st�p wierzchni� pow�ok� niemal czystego wolfra- mu i rdzeniem z p�ynnej rt�ci. Opr�cz tego rdzenia planeta sk�ada si� z metali sta�ych i jest stosunkowo zimna. Metale s� o wiele lepszymi prze- wodnikami ciep�a, ni� ska�y, kt�rymi pokryte s� planety ta- kie, jak Ziemia. Ca�e pierwotne ciep�o dawno usz�o, a ener- gia cieplna, b�d�ca efektem rozpadu co bardziej radioak- tywnych warstw szybko przedostaje si� do wierzchniej po- w�oki. Kasiu, zasch�o mi w gardle. - NA LEWO OD TWOICH UST WYSUWA SI� RURKA. - Wsun�a mi si� do ust - powiedzia�em z gumow� ko�- c�wk� rurki w z�bach. - S�uchaj, nie bardzo poci�ga mnie perspektywa picia w�asnego, przetworzonego moczu. - NIE PIJESZ NIC PRZETWORZONEGO, PONIEWA� JESZCZE NIC NIE WYDALI�E�. TO DESTYLOWANA WODA Z MOICH WEWN�TRZNYCH ZAPAS�W. - Jasne. Jest ciep�a i zwietrza�a. - SPR�BUJ TERAZ. - Hmm. Du�o lepsza. Co zrobi�a�? - USTALI�AM PRZYBLI�ONY SK�AD CHEMICZ- NY WODY �R�DLANEJ I OBNI�Y�AM JEJ TEMPE- RATUR� DO PI�CIU STOPNI CELSJUSZA. - Mo�esz to zrobi�? Dzi�ki. - STANDARDOWA US�UGA. OPOWIADA�E� O PO- CZ�TKACH NOWYCH KASZUB. - Tak jest, prosz� pani. Przez kilkadziesi�t lat japo�skie roboty dokopa�y si� do rdzenia planety, �eby dosta� si� do rt�ci, a od tego centralnego szybu odchodzi�y tunele wsz�- dzie tam, gdzie znajdowa�y si� z�o�a co bardziej poszukiwa- nych metali. Wiesz, �e z�oto jest bardzo u�ytecznym pierwiastkiem. Chocia� nie u�ywa si� go ju� do robienia pieni�dzy, jest atrak- cyjne, �atwe do kucia, rzadko spotykane i nie koroduje, co sprawia, �e op�aca si� je transportowa�. Oczywi�cie z�ota warstwa Nowych Kaszub nale�y do tych najintensywniej eksploatowanych, wi�c mia�a najbardziej rozbudowany sys- tem tuneli. Znajdowa�a si� do�� g��boko, wi�c panowa�a tam niska grawitacja, a ludzie spalali mniej energii na porusza- nie si�. To oraz fakt, �e z�oto to jeden z najmniej szkodli- wych metali oznacza�o, �e te tunele jako pierwsze mia�y by� uszczelnione i przeznaczone dla jedenastu milion�w Kaszu- b�w, kt�rzy przybywali, kiedy tylko pojawia�o si� dla nich jakie� miejsce. Widzisz, kiedy rozdzielano pieni�dze, ka�dy, kto mia� w �y�ach cho�by odrobin� kaszubskiej krwi utrzymywa�, �e jest jednym z nas, a wysoko�� kwoty zale�a�a od tego, w ja- kim stopniu by�o si� Kaszubem. Nawet jedna szesnasta ka- szubskiej krwi warta by�a spieni�enia czeku. Kiedy Oby- watelska Dragonia wybiera�a ludzi do zsy�ki, u�ywa�a na- szych w�asnych list i nie przejmowa�a si� faktem, �e jedynie czyj� praprapradziadek by� Kaszubem. Martwili si� o prze- ludnienie, nie o sprawiedliwo��. Wielu ludzi zacz�o �a�owa� chciwo�ci swoich dziad- k�w. Niekt�rzy z zes�anych na Nowe Kaszuby wygl�dali na Chi�czyk�w, a kilkoro z nas by�o nawet czarnych, je�li mo�esz uwierzy� w istnienie Afrokaszub�w. Ja zawsze by�em stuprocentowym Kaszubem, wi�c nie mia�em spe- cjalnego wyboru. Uda�o mi si� za�atwi� kilka studenckich odroczek, �ebym m�g� sko�czy� szko�� przed przymusow� emigracj� ale wy�uskali mnie z niej tu� przed obron� dyplomu. I tak zna- laz�em si� w jednym z ostatnich transport�w. Zreszt� tytu� naukowy i tak nic by tu chyba nie zmieni�. Przewie�li mnie samolotem z mojej szko�y w Anglii do portu Warszawa International, ale tam musia�em wsi��� do tego samego starego, sypi�cego si� poci�gu, co wszyscy inni deportowani. Nie chcieli, �eby�my ca�� grup� pojawili si� na lotnisku i przypominali mi�ym, porz�dnym ludziom o tym, co nam robili. Przetransportowali nas na stacj� w miejscu, kt�re by�o kiedy� jugos�owia�skim Belgradem, zanim Jugos�owia- nie nie opu�cili Ziemi dwadzie�cia lat wcze�niej, ku wiel- kiej uldze wszystkich dooko�a, z Grup� Najbogatszych Pa�stw na czele. Z przer�nych, wa�nych z historyczne- go punktu widzenia powod�w byli odpowiedzialni za spo- wodowanie, lub przynajmniej rozpocz�cie co najmniej trzech wi�kszych wojen i kto wie, ilu mniejszych, mi�dzy innymi pierwszej wojny �wiatowej, konfliktu w Bo�ni i Zjednoczenia Serbii. Jugos�awia oczywi�cie mia�a tyle mniejszo�ci narodowo�ciowych, �e trudno by�o tam m�- wi� o jakiej� jednej, g��wnej grupie, wi�c ca�y nar�d do- sta� w�asn� planet�. Teraz ten rejon Europy zamieni� si� w centrum wypo- czynkowe obywateli Grupy Najbogatszych Pa�stw, wi�c podejrzanych Kaszub�w przewieziono zamkni�tymi auto- busami bezpo�rednio z wagon�w na stacj� transportow�, zanim mogliby�my popsu� humory mi�ych, przyzwoitych ludzi i sprawi�, �eby spad�y ceny ich luksusowych nieru- chomo�ci. Widzia�em, jak pojawi� si� nasz kontener, z kt�rego pod- no�nikami wy�adowano ponad trzy tysi�ce ton z�ota, kt�re mia�o by� wys�ane do Najbogatszych Pa�stw. Potem roz- �o�ono sk�adane prycze i cienkie, laminowane materace. Wkr�tce dowiedzieli�my si�, dlaczego pokrywano je plas- tikiem. Powiedzieli nam, �e nie wolno nam zabiera� ze sob� ab- solutnie �adnego baga�u ani rzeczy osobistych, ale niekt�- rzy w to nie uwierzyli. Stra�nicy po prostu wywalili ich rze- czy. Zosta�o nam tylko to, co mieli�my na sobie, a i to mieli- �my straci�. �adowano nas po czterdzie�ci os�b do trans- porter�w, kt�re by�y niczym wi�cej, jak metalowymi pud�a- mi z podstawowym systemem podtrzymywania �ycia i ma- le�kimi pryczami, projektowanymi przez jakiego� bardzo niskiego Japo�czyka. Statki te, tak jak wi�kszo�� u�ywanych w zamieszka�ej przez ludzi przestrzeni, zosta�y zbudowane w automatycz- nej fabryce tu, na Nowych Kaszubach, ale my, niewdzi�cz- nicy, nie potrafili�my tego doceni�. Nie mia�y nap�du, sys- tem�w nawigacyjnych, pilot�w ani okien. Kiedy zamykano nas od zewn�trz, jeden ze stra�nik�w wr�czy� mojemu wu- jowi instrukcj� obs�ugi, napisan� po japo�sku. Kaza� mu przeczyta� j� ca�ej grupie, �eby wszyscy wiedzieli, co si� z nimi dzieje. Oczywi�cie ani wuj, ani nikt z nas nie zna� japo�skiego. Pocz�tek podr�y nie wr�y� dobrze na przy- sz�o��. Transportery Hassana-Smitha dzia�aj� na zasadzie prze- rzucania materii mi�dzy kilkoma nast�puj�cymi po sobie wymiarami. Skr�ci�o to znacznie nasz� podr�, ale i tak trwa- �a dziewi�tna�cie godzin, a wszyscy zgodzili si�, �e brak okien prawdopodobnie wyszed� nam na dobre. I bez tego by�o nieweso�o. Odk�d opu�cili�my Ziemi�, nie by�o ci��e- nia, a mieli�my ze sob� tylko jeden turystyczny kibelek. Z Belgradu przetransportowano nas na Solar Factory Sta- tion na orbicie Merkurego, gdzie tanio wychodzi�o zasilanie transmiter�w. Po kilku minutach niewa�ko�ci, kt�re wystar- czy�y, �eby pani Mostnikow zwymiotowa�a, wys�ano nas na stacj�, orbituj�c� wok� neutronowej gwiazdy Nowych Ka- szub. Oznacza�o to prawie ca�y dzie� bez ci��enia, wi�c wszyscy mieli mn�stwo czasu, �eby zrobi� to, co pani Most- nikow. Poza tym nikomu za dobrze nie wychodzi�o korzy- stanie z przeno�nego kibelka w stanie niewa�ko�ci, wi�c wymiociny nie by�y jedyn� p�sta�� substancj�, unosz�c� si� w powietrzu. Stacja na Nowych Kaszubach kr��y�a po orbicie synchro- nicznej, �eby unikn�� zab�jczego promieniowania, wi�c przez kilka minut mieli�my ci��enie. Rzuci�o nas razem z na- szym ca�ym ba�aganem w przeciwne ko�ce pojemnika. Kil- ka os�b na spodzie prawie si� utopi�o. Nawet bez tego nie chcia�bym tam zosta�. Dwudziestodwusekundowa orbita to co� strasznego. Stamt�d ca�� nasz� nieszcz�sn� gromad� przeniesiono na d�, pod powierzchni� planety, a nas, kolonist�w, po- krytych ka�d� mo�liw� ludzk� wydzielin�, wyci�gni�to z transportera. - TO NA RAZIE WYSTARCZY. POTRZEBUJ� KIL- KU GODZIN, BY SKORELOWA� MOJE DANE, A TY I TAK MUSISZ ODPOCZ��. DOBRANOC, MIKO�AJU. - Nie jestem jeszcze zm�czony. - JESTE�. ROBISZ SI� BARDZO �PI�CY. BARDZO, BARDZO �PI�CY... Zapad�em w sen. ROZDZIA� CZWARTY TRUDNE WARUNKI NA NOWYCH KASZUBACH - Dzie� dobry, Miko�aju - powita� mnie przyjemny, ko- biecy g�os. - Kim jeste�? - zapyta�em, odrobin� nieprzytomny z bra- ku codziennej pigu�ki kofeiny. - To ja, Kasia. Nie b�dziesz rozmawia� z nikim innym, dop�ki nie sko�czy si� twoje szkolenie. - Masz inny g�os. Przyjemniejszy. - Dzisiaj czu�em si� znacznie lepiej. Nie przyt�acza�o mnie ju� tak bardzo moje zamkni�cie. Wida� cz�owiek mo�e przyzwyczai� si� do wszystkiego. - Dzi�kuj�. To cz�� procedury kalibracyjnej. Z czasem b�dzie coraz lepiej. Przystosowywanie si� do twojego rdze- nia kr�gowego idzie mi naprawd� dobrze. - Jasne. Jak d�ugo trwa to ca�e szkolenie? - spyta�em. - To zale�y od ciebie, Miko�aju. Sko�czy si�, kiedy przej- dziesz ca�y kurs. Rekordowy czas uko�czenia podstawowe- go treningu wynosi trzy miesi�ce, ale wi�kszo�ci ludzi zaj- muje oko�o pi�ciu. - A najgorszy wynik? Mo�e uda mi si� go pobi�. - Och, mam nadziej�, �e nie. Niekt�rzy nigdy go nie ko�- cz�. S� odsy�ani z powrotem. - Co si� z nimi dzieje? - To zale�y. Je�li naprawd� zg�osili si� na ochotnika, po prostu wracaj� do swych zaj�� w cywilu. Tych, kt�rzy trafili tu z wyroku s�du, spotyka kara, kt�rej unikn�li. W moim przypadku oznacza�o to kadzie. Pomy�la�em sobie, �e mo�e powinienem zacz�� traktowa� ca�y ten tre- ning bardziej serio, nawet je�li oznacza�oby to kilkumiesi�cz- ny stan zanurzenia. - W porz�dku, Kasiu - powiedzia�em tak ochoczo, jak tylko umia�em. - Co mamy dzisiaj w programie? - Ci�gle jeszcze nie skalibrowa�am si� wystarczaj�co, by zacz�� w�a�ciwe szkolenie, wi�c dzisiejszy dzie� po�wi�ci- my w�a�nie na to. Najpierw jednak �niadanie. - Nie jestem specjalnie g�odny. - Masz siedemna�cie kilo niedowagi. Takie ch_uchro nie uko�czy kursu. - Na Nowych Kaszubach jest krucho z jedzeniem, nie s�y- sza�a�? - U mnie nie jest- Wszystko podlega utylizacji, moje za- pasy �rodk�w przetw�rczych s� pe�ne, wi�c mo�esz je��, ile chcesz. - To w�a�nie ta utylizacja mnie martwi - powiedzia- �em. - To irracjonalna obawa, Miko�aju. Jad�e� przetwarzan� �ywno�� przez ca�e �ycie. Na Ziemi robi� to naturalny bio- system, na Nowych Kaszubach kadzie hydroponiczne. Te-^ raz robi to tw�j w�asny, osobisty uk�ad utylizacyjny. Nie po- winiene� si� tym martwi�. - Nie powinienem si� martwi� jedzeniem w�asnego g�wna? - Wola�by� je�� cudze? To w�a�nie robisz, korzystaj�c z systemu publicznego, naturalnego czy sztucznego. - Ale wtedy nie musz� o tym my�le� - powiedzia�em. - Teraz te� nie musisz, Miko�aju. Czas na nast�pn� drzem- k�. Robisz si� �pi�cy, Miko�aju, bardzo, bardzo �pi�cy... - powiedzia�a cudownym, koj�cym g�osem. Obudzi�em si� g�odny, a Kasia poda�a mi co�, co smako- wa�o jak befsztyk, kt�ry czasem jedli�my na Ziemi. Po �nia- daniu zapyta�em j� o rozk�ad dnia. - Obawiam si�, �e czeka nas jeszcze troch� kalibracji. Tym razem jednak prosz�, �eby� m�wi� w my�lach, a nie g�o�no. B�d� wychwytywa� to, o czym b�dziesz my�la� z im- puls�w nerwowych twojego rdzenia. Opowiada�e� mi o pod- r�y na Nowe Kaszuby. -Prosz�, jeszcze jedna sprawa. Chcia�bym skontaktowa� si� z rodzin� i powiedzie� im, �e nic mi nie jest. - To niedozwolone, Miko�aju. Podczas trwania szkolenia nie wolno ci si� kontaktowa� z nikim na zewn�trz. Twoi krewni zostali poinformowani, �e cieszysz si� dobrym zdro- wiem, a zapewniam ci�, �e oni te� czuj� si� dobrze. Je�li co� si� zmieni, ty i/lub oni zostaniecie o tym poinformowa- ni. Niedozwolone s� �adne inne kontakty. - Czy to zgodne z prawem, zatrzymywa� moj� poczt�? - Na tym etapie zgodne z prawem by�oby zatrzymanie twojej akcji serca! Mog� ci� legalnie zabi�, a twoje cia�o wys�a� jako naw�z do hydroponicznych kadzi. - Ee, tak. C�. Co mia�em zrobi�? - Masz opowiada� dalej, tyle �e teraz prosz�, �eby� m�- wi� w my�lach. W porz�dku, pomy�la�em. O to ci chodzi? - Bardzo dobrze, Miko�aju. M�w dalej. - Tak jest, prosz� pani. Jak ju� m�wi�em wczoraj, kiedy tylko przybyli�my na Nowe Kaszuby, podzielono nas na dwie grupy, m�czyzn i kobiet. Nigdy wi�cej nie zobaczyli�my kobiet, to znaczy legalnie, chyba, �e w telewizji. Kazali nam zdj�� nasze u�wi- nione ubrania. My�leli�my, �e do prania, ale ich te� wi�cej nie zobaczyli�my. Spalili je, a popio�y i dym przepu�cili przez hydroponiki - a� tak bardzo potrzebowali zwi�zk�w orga- nicznych. Op�ukali nas razem z materacami, kt�re obdarli z plastiku, przetworzonego potem na izolacj� elektryczn�. Dostali�my je jako jedne z bardzo niewielu rzeczy osobi- stych, kt�re mogli�my posiada�. Wn�trze transportera oczyszczono par�, skrupulatnie zebrano wszystkie odpadki i posk�adano prycze. Potem wy�adowano ca�y transporter zam�wionymi na zie- mi metalami, g��wnie z�otem. Ze �rodka wyssano ca�e po- wietrze - potrzebowali�my ka�dej odrobiny tlenu, jak� mo- gli�my zdoby�. Statek wr�ci� t� sam� tras� po nast�pn� grup� kolonist�w. Przylatywali �rednio co pi�� minut, przez dwa i p� roku. Raz na jaki� czas pojawia� si� transport jedzenia i powie- trza, ale nie do�� cz�sto, prawd� m�wi�c. My, wygna�cy, ofiary systemu, musieli�my spa� na pry- czach w stuosobowych pokojach, oddychaj�c za�miard�ym powietrzem i g�oduj�c, a �ciany wok� nas by�y z czystego z�ota... Musieli�my importowa� powietrze, kt�rym oddychali- �my, wod� do picia i podlewania ro�lin, i surowce do pro- dukcji wi�kszo�ci rzeczy, bez kt�rych nie mogli�my si� oby�. Co gorsza, wszystko to trzeba by�o sprowadza� spo- za systemu, poniewa� ca�y kosmiczny gruz, ��cznie z pier- �cieniami planetarnymi, zosta� zdmuchni�ty przez eksplo- zj� supernowej. Mieszkali�my w zwyczajnie pustym sys- temie. Grupa Najbogatszych Pa�stw sztucznie zawy�a�a koszty transportu jako w�a�ciciel Pildewski Interplanetary Trans- port, Inc., a wi�c i transporter�w Hassana-Smitha. Koszt sprowadzenia �adunku wody by� tylko troch� mniejszy ni� cena takiego samego �adunku z�ota na Ziemi. Oczywi�cie sama wysy�ka nic ich nie kosztowa�a. Ca�a potrzebna do tego energia pochodzi ze s�o�ca, a przez wi�kszo�� czasu sprz�t po prostu unosi si� w przestrzeni. Ci dranie t�umaczyli si� wysokimi kosztami zapocz�tkowania i utrzymywania tem- pa eksploracji ludzkiego kosmosu. W rzeczywisto�ci takie praktyki sprawiaj�, �e Najbogatsze Pa�stwa pozostaj� obrzy- dliwie bogate. - W twoich s�owach jest du�o goryczy, Miko�aju - po- wiedzia� m�j czo�g. - Goryczy? - odpar�em g�o�no. - Cholernie du�o gory- czy! By�em studentem, zajmowa�em si� w�asnymi sprawa- mi i martwi�em si� o dobre stopnie. Nagle, tylko dlatego, �e m�j prapradziadek zrobi� ma�y przekr�t, wyci�gaj� mnie z klasy na tydzie� przed zako�czeniem roku! Zabrali mi wszystko, co mia�em, nawet moje cholerne gacie! Na ca�y dzie� wepchn�li mnie do blaszanej puszki, pe�nej lataj�cych rzygowin, g�wna, szczyn i wrzeszcz�cych ludzi! Zabrali mi ubranie i zmusili do mieszkania w koszarach, z setk� cuch- n�cych facet�w! Przez prawie trzy lata oddycha�em za�miar- d�ym powietrzem i jad�em porcje, kt�rymi nawet chudy kr�- lik by si� nie najad�, a ty pytasz, dlaczego jestem zgorzknia- �y?! Przez dwa lata nie wolno mi nawet popatrze� na kobie- t�, a ty pytasz, sk�d ta gorycz?! A kiedy wreszcie spotykam mi�� dziewczyn�, mog� z ni� zrobi� tyle, ile mi si� uda przez pieprzon� dziur� w �cianie! A potem, mimo wszystkiego, co zrobi�em dla tej kolonii, morduj� nasze dziecko, skazuj� nas na �mier� albo zapiecz�towanie w zasranym czo�gu, a ty py- tasz, dlaczego jestem zgorzknia�y?! W�a�nie dlatego jestem tak cholernie zgorzknia�y! Jestem wkurwiony jak jasna cho- lera, taki w�a�nie jestem! - Oczywi�cie, Miko�aju. Rozumiem tw�j �al.