12551
Szczegóły |
Tytuł |
12551 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
12551 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 12551 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
12551 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Roland Topor
BILET POWROTNY
Staliśmy wszyscy na pokładzie i wypatrywaliśmy na horyzoncie Statuy
Wolności. Mieliśmy wrażenie, że transatlantyk płynie z coraz większą
trudnością. Co się dzieje? Kapitan marszczył czoło i był chyba równie
zdezorientowany jak my. Statek niemal stał w miejscu, choć kotły pracowały
pełną parą.
Z ust pasażerów wyrwał się nagle radosny okrzyk, a zaraz potem nastąpił jęk
rozczarowania. Ujrzeliśmy słynną statuę, rysującą się na tle błękitnego
nieba, trwało to jednak ułamek sekundy. Teraz bowiem statek nie tylko nie
płynął naprzód, ale wręcz się cofał!
Kapitan przyparty do muru przyznał, że nic z tego nie rozumie.
Wtedy usłyszeliśmy silny głos, dobiegający z rufy:
- Chodźcie tu wszyscy, wytłumacze wam, co się dzieje!
Pobiegliśmy.
Jakiś mężczyzna z wielkim nożem czekał oparty o burtę.
- Nie bójcie się! Wyjaśnię wam całą zagadkę. Statek nie może płynąc dalej,
bo jest przycumowany. A cumę założyłem ja sam. Spójrzcie!
Ostrzem noża wskazał potężną gumę. Jeden jej koniec był mocno przywiązany do
relingu, a drugi ginął w oceanie.
Mężczyzna zaśmiał się histerycznie.
- Zanim statek wypłynął, przymocowałem koniec gumy do nabrzeża w Hawrze. A
teraz, kiedy jest napięta do ostateczności, przetnę ją. Czy wiecie, co się
stanie?
- Nie! - odrzekliśmy chórem.
- No więc, moja żona, z którą umówiłem się w Tobolsku na głównym placu przy
fontannie, zostanie zabita z odległości dwunastu tysięcy kilometrów
uderzeniem tej śmiercionośnej gumy!
Okrzyk zgrozy wyrwał nam się z piersi. Szaleniec jednym ruchem wprowadził
słowo w czyn. Guma z głośnym gwizdem zniknęła pod wodą. Uwolniony nagle
statek wzniósł się z olbrzymią prędkością ponad fale.
Powietrzna podróż zakończyła się szczęśliwie. Wylądowaliśmy miękko w Los
Angeles, gdzie jakaś fabryka materacy uratowała nam życie.
Nie trzeba dodawać, że morderca pobędzie jeszcze dłuższy czas w więzieniu
San Quentin, dokąd nikt z nas nie posyła mu paczek.
INDEXSPIS GIERWSZYSTKIE LINKI