10527
Szczegóły |
Tytuł |
10527 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
10527 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 10527 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
10527 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
ROBERT E. HOWARD
L. SPRAGUE DE CAMP
CONAN PIRAT
TYTU� ORYGINA�U: CONAN THE FREEBOOTER
PRZEK�AD ZBIGNIEW A. KR�LICKI
Mapa na wyklejce powsta�a na podstawie notatek i szkic�w Roberta E. Howarda oraz map
stworzonych przez P. Schuylera Millera, Johna D.Clarka, Davida Kyle�a i L. Sprague�a de
Campa.
Notki biograficzne przed opowiadaniami zosta�y napisane na podstawie artyku�u P.
Schuylera Millera i dr. Johna D. Clarka Prawdopodobny przebieg kariery Conana (A
Probable Outline of Conan�s Career) opublikowanym w The Hyborian Age (Los Angeles,
1938) oraz na podstawi: rozszerzonej wersji tego eseju p.t. Nieoficjalna biografia Conana
Cymeryjczyka (An Infofficial Biography of Conan the Cimmmerian), kt�rego autorami s� P.
Schuyler Miller, John Clark i L. Sprague de Camp, a kt�ry zosta� opublikowany w
czasopi�mie po�wi�conym tw�rczo�ci Howarda Amra (tom 2, nr 8).
Hawks over Shem to dokonana przez L Sprague de Campa przer�bka opowiadania
Howarda Hawks over Egypt, pierwodruk Hawks over Shem w pa�dzierniku 1955 roku w
Fantastic Universe Fiction.
Blad Colossus pierwodruk w czerwcowym numerze Weird Tales, 1934.
Shadows in the Eagles pierwodruk w kwietniowym numerze Weird Tales, 1934.
The Road of the Eagles to przerobione przez L. Sprague�a de Campa opowidania Howarda
o ttm samym tytule, ale dziej�ca si� w XVI wieku w Imperium Tureckim. Pierwodruk w
Universe Science Fiction, w 1955 roku pod tytu�em Conan, Man of Destiny
A Witch Shall be Born pierwodruk u grudniowym numerze Weird Tales w 1934 roku.
WST�P
Robert E. Howard (1906�36), tw�rca Conana, urodzi� si� w Peaster w Teksasie i
wi�kszo�� �ycia sp�dzi� w Cross Plains w sercu tego stanu. W czasie swego kr�tkiego �ycia
(zako�czonego samob�jcz� �mierci� w wieku trzydziestu lat) Howard napisa� wiele utwor�w
zaliczanych do literatury popularnej: opowiadania sportowe, kryminalne, historyczne,
przygodowe, fantastyczno�naukowe, o duchach czy opowie�ci z Dzikiego Zachodu. Z kilku
serii heroic fantasy najwi�ksz� popularno�ci� ciesz� si� opowiadania o Conanie. Osiemna�cie
tych utwor�w ukaza�o si� za �ycia autora; osiem innych, od szkic�w i oderwanych
fragment�w po kompletne r�kopisy, znaleziono w jego papierach po roku 1950. Opowiadania
te zosta�y doko�czone przez mojego koleg� Lina Cartera i przeze mnie.
Ponadto na pocz�tku lat pi��dziesi�tych przerobi�em cztery nie publikowane r�kopisy
opowiada� przygodowych Howarda na opowie�ci o Conanie, zmieniaj�c imiona bohater�w,
usuwaj�c anachronizmy i wprowadzaj�c nadludzkie moce. Nie by�o to trudne, poniewa�
bohaterowie Howarda s� do�� podobni do siebie, tak wi�c w wyniku tej po�miertnej
wsp�pracy powsta�y dzie�a w trzech czwartych lub czterech pi�tych howardowskie. Dwa z
tych utwor�w pojawiaj� si� w niniejszym zbiorze: �Jastrz�bie nad Shemem� (w oryginale
�Jastrz�bie nad Egiptem�), opowiadanie, kt�rego akcja toczy si� w jedenastowiecznym
Egipcie za panowania szalonego kalifa Hakima oraz �Droga Or��w�, pierwotnie
umiejscowiona w szesnastowiecznym imperium tureckim.
Co wi�cej, razem z Linem Carterem i Bj�rnem Nybergiem stworzyli�my kilka pastisz�w
na temat Conana, opartych na wskaz�wkach znalezionych w notatkach i listach Howarda.
Wszystkie te opowiadania � oryginalne, przerobione po�miertnie i pastisze � by�y lub b�d�
wydane w tej serii opowie�ci o Conanie. Obecny zbi�r jest trzecim, nast�puj�cym po
uprzednio wydanych tomach pt. �Conan� oraz �Conan z Cymerii�.
Akcja opowiada� o Conanie toczy si� w wymy�lonej przez Howarda Erze Hyboryjskiej �
oko�o dwana�cie tysi�cy lat temu, po zatoni�ciu Atlantydy, a przed narodzinami naszej
cywilizacji. Conan, olbrzymi barbarzy�ca�awanturnik z zapad�ej, le��cej daleko na p�nocy
Cymerii, przybywa jako m�odzieniec do kr�lestwa Zamory (patrz mapa) i przez kilka lat
p�dzi tam oraz w okolicznych ziemiach niebezpieczny �ywot z�odzieja. P�niej zostaje
najemnym �o�nierzem, najpierw w orientalnym kr�lestwie Turanu, a potem w pa�stwach
hyboryjskich.
Zmuszony do ucieczki z Argos Conan przyst�puje do pirat�w i na czele czarnosk�rej
za�ogi grasuje przy wybrze�u Kush razem ze sw� shemick� partnerk� � Belit. Po �mierci
Belit i kilku niezwykle niebezpiecznych przygodach w�r�d czarnych plemion Cymeryjczyk
wraca do Shemu i zn�w zostaje najemnikiem. W tym momencie rozpoczyna si� niniejszy
tom.
Prawie dwadzie�cia lat temu m�j stary przyjaciel John D. Clark, farmaceuta i wielki
mi�o�nik Conana na d�ugo przed tym, zanim ja nim zosta�em, wyda� znane w�wczas utwory o
Cymeryjczyku w wydawnictwie Gnom� Press. Napisa� d�ugi wst�p do pierwszej cz�ci
tamtego cyklu, kt�r� by� �Conan Zdobywca�. Ten esej stanowi znakomite podsumowanie
tw�rczo�ci Howarda, a szczeg�lnie opowiada� o Conanie. Dr Clark pozwoli� mi zacytowa�
go w niniejszej przedmowie.
�Mija ju� siedemna�cie lat od chwili, w kt�rej zetkn��em si� z Er� Hyboryjsk�. Owo
znamienne odkrycie nast�pi�o, gdy � zauroczony krzykliw� ok�adk� �Weird Tales� z
wrze�nia 1933 roku � przeczyta�em �Pe�zaj�cy cie� i po raz pierwszy spotka�em Conana.
Spotkanie utkwi�o mi w pami�ci i od tej pory �ledzi�em przygody tego nieco
niekonwencjonalnego bohatera z wi�kszym ni� zwykle zainteresowaniem. Troch� p�niej
(chyba w 1935 roku) Schuyler Miller i ja postanowili�my podj�� pr�b� naszkicowania �wiata
Conana. Okaza�o si� to �miesznie �atwe. Kraje powstawa�y na papierze, przez chwil� kr�ci�y
si� niespokojnie, a potem zachodzi�y na swoje miejsce, tworz�c przekonuj�c�, niezwykle
autentyczn� map�. Wtedy napisali�my do Howarda i okaza�o si�, i� jego w�asna mapa by�a
niemal identyczna; r�wnie� jego biografia Conana okaza�a si� zbie�na we wszystkich
istotnych punktach z t�, kt�r� stworzyli�my z Millerem w oparciu o informacje zaczerpni�te z
opowiada�. O ile pami�tam, najwi�ksz� niezgodno�� stanowi�a dwuletnia r�nica wieku
barbarzy�cy w jednym z utwor�w.
Wtedy poj�li�my, �e mamy do czynienia z pisarzem, kt�ry zna sw�j fach. A kiedy
przeczytali�my r�kopis �Ery Hyboryjskiej�, zanim jeszcze zosta�a po raz pierwszy wydana,
byli�my tego pewni.
W ci�gu kilku nast�pnych lat uda�o mi si� pozna� reszt� bohater�w Howarda, w tym Kulla
Atlantyd� i innych. Nie ulega�o w�tpliwo�ci, �e chocia� niekt�re z tych utwor�w powsta�y,
zanim w umy�le autora zrodzi� si� ten wspania�y pomys�, przy odrobinie wysi�ku mo�na je
podci�gn�� pod ten sam wz�r�
Opr�cz opowie�ci o Conanie Czytelnik znajdzie tu r�wnie� fragmenty �yciorysu tej
niezapomnianej postaci, tak jak odtworzyli�my go z Millerem, wi���ce w sp�jn� ca�o��
podr�e i przygody barbarzy�cy. Jednak nie znajdziecie tu wyja�nienia, w jaki spos�b
Conanowi udaje si� pozby� kobiety, kt�r� zazwyczaj zdobywa na ko�cu opowiadania, aby na
pocz�tku nast�pnego zn�w by� w wolnym stanie. Nawiasem m�wi�c polecam to zagadnienie
jako wdzi�czny temat bada� literackich dla niekt�rych doktorant�w anglistyki. Wyniki
by�yby co najmniej tak samo u�yteczne jak publikacje zmierzaj�ce do ustalenia, czy prace
przypisywane W. Szekspirowi zosta�y w rzeczywisto�ci napisane przez Francisa Bacona czy
hrabiego Oxfordu�
Nie zamierzam pisa� o samym Robercie E. Howardzie. Nigdy nie pozna�em go osobi�cie,
a ci, kt�rzy go znali, zrobi� to lepiej ode mnie. By� mi znany jedynie jako autor niezwykle
dobrej literatury fantasy. Dzie�a pisarza s� t� jego cz�stk�, kt�ra nie umiera wraz z jego
cia�em � a utwory Howarda b�d� wiecznie �ywe po�r�d tych, kt�rzy naprawd� i ca�ym
sercem lubi� wielk� przygod�. Ty, Czytelniku, jeste� zapewne jednym z nich, inaczej nie
kupi�by� tej ksi��ki.
Howard by� pierwszorz�dnym narratorem, znakomicie pos�uguj�cym si� swoim
warsztatem pisarskim i zupe�nie pozbawionym zahamowa�. Swobodnie i precyzyjnie
pos�ugiwa� si� terminami pochodz�cymi z r�nych czas�w i miejsc: nazwami w�asnymi w
najr�niejszych j�zykach i odmianach, najdziwniejszymi rodzajami broni, jakie tylko by�y
u�ywane pod s�o�cem, zwyczajami i klasami istniej�cymi w staro�ytno�ci i �redniowieczu �
tworz�c z tego sp�jny i konsekwentny �wiat. P�niej doprawi� to wszystko spor� dawk�
zjawisk nadprzyrodzonych i w rezultacie powsta� z�oty, purpurowy i szkar�atny wszech�wiat,
w kt�rym mo�e zdarzy� si� wszystko � pr�cz nudy.
Jego bohaterowie s� pozbawieni g��bi psychologicznej � ale nigdy nie s� nudni. Kull,
Solomon Kane, Bran Mak Morn oraz sam Conan chodz�, m�wi� i �yj�. Mo�e nie s� to osoby,
kt�re zaprosiliby�my na przyj�cie, lecz z pewno�ci� nie zapomnieliby�my ich, gdyby jednak
przyszli. Conan, najwi�kszy z bohater�w Howarda, jest zakutym w stal niezniszczalnym i
niepohamowanym zawadiak�, jakim my wszyscy kiedy� chcieli�my by�. Kobiety wygl�dem,
zachowaniem i strojem (lub jego brakiem) przypominaj� mieszkanki swego rodzaju haremu z
naszych marze�, jakim prawdziwy harem nigdy nie jest (a szkoda, czy� nie by�oby mi�o
spotka� takie osoby?). Ka�dy �otr jest tak �otrowski, jak mo�e by� tylko �otr doskona�y.
Czarnoksi�nicy uprawiaj� naprawd� CZARN� magi�, a przyzywane przez nich lub
pojawiaj�ce si� z w�asnej woli stwory s� (dzi�ki Bogu!) nie z tego �wiata.
A przede wszystkim Howard by� znakomitym gaw�dziarzem. W jego utworach
najwa�niejsza jest akcja. Ca�y czas co� si� dzieje i wydarzenia od pocz�tku do ko�ca nie
zwalniaj� biegu, gdy jedno nieuchronnie prowadzi do drugiego, nie pozostawiaj�c
czytelnikowi czasu na nabranie tchu. Nie szukajcie w tych opowie�ciach filozoficznych
podtekst�w czy intelektualnych zagadek � nie ma ich tam. Howard by� gaw�dziarzem.
Opowiadania te mo�na przyr�wna� do opowie�ci typu �p�aszcza i szpady�, doprowadzonych
do perfekcji i z niewielkim dodatkiem seksu, wystarczaj�cym, aby rezultaty nie spocz�y na
p�kach szkolnych lektur.
Tak wi�c mamy t� ksi��k�. Je�eli czytali�cie ju� co� o Conanie, wiecie, czego si�
spodziewa�. Je�li nie, a lubicie fantasy, mo�ecie naprawi� to zaniedbanie � usi��� i czyta� o
bogach, demonach, wojownikach i ich kobietach oraz o ich przygodach w �wiecie, jaki nigdy
nie istnia�, lecz istnie� powinien. Je�li podawana przez autora interpretacja historii nie zgodzi
si� ze znanymi wam faktami historycznymi, je�li zaskocz� was opisy etnologiczne lub
geologiczne � nie martwcie si� tym. Howard opisywa� inn� Ziemi� ni� nasza � malowan�
ja�niejszymi barwami i znacznie wspanialsz�.
Je�li jednak zale�y Ci na realizmie Twoich lektur, je�li musisz czyta� powie�ci o
introwertykach cierpi�cych w brutalnym �wiecie albo je�li wolisz co� �bliskiego ziemi�,
dotycz�cego psychopatologii lub zagro�enia �wiata, wtedy, m�j przyjacielu, ta ksi��ka nie
jest dla Ciebie. Lepiej zaszyj si� gdzie�, aby czyta� �Zbrodni� i kar�. Jednak wtedy nie
spotkam si� z Tob� � um�wi�em si� w Erze Hyboryjskiej i mam ten wiecz�r zaj�ty.
John D. Clark, Ph.D.
Nowy Jork
5 kwietnia 1950 r.
Dalszych informacji i opinii o Howardzie, Conanie i w og�le o heroic fantasy szukajcie w
innych tomach niniejszej serii, w dw�ch periodykach � �Amra�, wydawanym przez Legion
Hyboryjski (nieformaln� grup� mi�o�nik�w heroic fantasy, a szczeg�lnie Conana) i
publikowanym przez George�a H. Scithersa, Box 9120, Chicago, Illinois, 60690 oraz �The
Howard Collector� publikowanym przez Glenna Lorda (agenta literackiego zajmuj�cego si�
spu�cizn� literack� po Howardzie) Box 775, Pasadena, Texas, 77501, a ponadto w ksi��ce
�The Conan Reader� napisanej przez ni�ej podpisanego, a wydanej przez Jacka L. Chalkera,
5111 Liberty Heights Avenue, Baltimore, Maryland, 20207.
L. Sprague de Camp
Robert E. Howard
L.Sprague de Camp
JASTRZ�BIE NAD SHEMEM
Po wydarzeniach opisanych w opowiadaniu �Pysk w ciemno�ciach� Conan,
niezadowolony ze swoich dotychczasowych osi�gni�� w Czarnych Kr�lestwach, pod��a na
p�noc przez pustynie Stygii, ku Zielonym ��kom Shemu. W czasie tej, w�dr�wki cz�sto
przydaje mu si� reputacja, jak� zd��y� sobie zdoby�. W ko�cu zaci�ga si� w szeregi armii
kr�la Sumuabiego, rz�dz�cego Akchari� � jednym z wielu po�udniowoshemickich miast �
pa�stw. W wyniku zdrady niejakiego Othbaala, kuzyna szalonego kr�la Akhiroma z Pelishtii,
oddzia�y akcharyjskie wpad�y w zasadzk� i zosta�y doszcz�tnie zniszczone � Jedynie Conan
uszed� z �yciem. Teraz pod��a �ladem zdrajcy do Asgalunu, stolicy Pelishtii.
Wysoka posta� w bia�ym p�aszczu b�yskawicznie obr�ci�a si�, kln�c cicho i k�ad�c d�o� na
r�koje�ci szabli. Na mrocznych ulicach Asgalunu, stolicy Pelishtii, trzeba by�o uwa�a�. W
tym labiryncie ciemnych, kr�tych uliczek nadbrze�nej dzielnicy wszystko mog�o si� zdarzy�.
� Dlaczego mnie �ledzisz, psie?
Chrapliwy g�os wymawia� gard�owe shemickie zg�oski z hyrka�skim akcentem.
Z cienia wy�oni�a si� druga posta�, odziana � podobnie jak pierwsza � w p�aszcz z
bia�ego jedwabiu, lecz nie nosz�ca na g�owie spiczastego he�mu.
� Czy powiedzia�e� �psie�?
Ten m�czyzna m�wi� z innym akcentem ni� Hyrka�czyk.
� Tak, psie. �ledzi�e� mnie�
Nim Hyrka�czyk zd��y� powiedzie� co� wi�cej, tamten skoczy� na niego jak wyg�odnia�y
tygrys. Hyrka�czyk pr�bowa� doby� szabli. Nim zd��y� wyrwa� ostrze z pochwy, olbrzymia
pi�� r�bn�a go w skro�. Gdyby nie by� pot�nie zbudowanym m�czyzn� i nie nosi�
misiurki, pad�by trupem na miejscu. Ale i tak cios rozci�gn�� go na bruku, wytr�caj�c bro� z
r�ki.
Gdy potrz�saj�c g�ow� doszed� do siebie, ujrza� tamtego stoj�cego opodal z szabl� w d�oni.
Nieznajomy burkn��:
� Nikogo nie �ledz� i nikomu nie pozwalam nazywa� si� psem! Rozumiesz mnie, psie?
Hyrka�czyk rozejrza� si� za swoj� szabl� i zobaczy�, �e tamten zd��y� ju� kopni�ciem
odrzuci� j� na bok. Chc�c zyska� na czasie, by w dogodnej chwili skoczy� i chwyci� bro�,
powiedzia�:
� Wybacz, je�li si� pomyli�em, ale �ledzono mnie od zapadni�cia zmroku. Wci��
s�ysza�em za sob� skradaj�ce si� kroki. Potem ty pojawi�e� si� tak niespodzianie, w miejscu
�wietnie nadaj�cym si� na pope�nienie morderstwa.
� A niech ci� Isztar porwie! Czemu mia�bym ci� �ledzi�? Zab��dzi�em. Nigdy przedtem
ci� nie widzia�em i mam nadziej�, �e ju� nigdy�
S�ysz�c cichy tupot n�g nieznajomy obr�ci� si� na pi�cie, odskakuj�c i ustawiaj�c si� tak,
aby mie� przed sob� zar�wno Hyrka�czyka, jak i nowo przyby�ych.
W mroku gro�nie majaczy�y cztery olbrzymie sylwetki, a s�abe �wiat�o gwiazd l�ni�o blado
na zakrzywionych ostrzach. W czarnosk�rych twarzach b�yszcza�y bia�e z�by i bia�ka oczu.
Przez chwil� panowa�o napi�te milczenie. P�niej kto� mrukn�� z mi�kkim akcentem
Czarnych Kr�lestw:
� Kt�ry z nich jest nasz? Obaj s� podobnie odziani, a w ciemno�ci wygl�daj� jak
bli�niacy.
� Za�atwmy obu � odpar� inny, o p� g�owy przewy�szaj�cy swoich ros�ych kamrat�w.
� W ten spos�b nie pope�nimy pomy�ki i nie zostawimy �wiadka.
Po tych s�owach czterej czarni w g�uchym milczeniu ruszyli naprz�d. Nieznajomy zrobi�
dwa kroki i znalaz� si� w miejscu, gdzie le�a�a szabla Hyrka�czyka. Warkn��: �Masz!� i
kopn�� bro� w kierunku w�a�ciciela, kt�ry natychmiast j� z�apa�. Obcy kln�c w�ciekle, run��
na zbli�aj�cych si� czarnych.
Olbrzymi Kuszyta i jeden z jego kompan�w starli si� z nieznajomym, podczas gdy dwaj
pozostali rzucili si� na Hyrka�czyka. Obcy z koci� zwinno�ci�, kt�r� okaza� ju� wcze�niej
skoczy� na spotkanie wrogom. Szybka finta, brz�k stali i b�yskawiczny cios zerwa� g�ow� z
ramion ni�szemu napastnikowi. W tej samej chwili czarny gigant te� uderzy�, tn�c zza g�owy
tak silnie, �e ci�cie mog�oby rozr�ba� przeciwnika na p�.
Jednak nieznajomy, mimo pot�nej budowy, by� szybszy od spadaj�cej ze �wistem klingi.
Przykucn�� i cios przeszed� mu nad g�ow�. Z przysiadu ci��, mierz�c w nogi czarnego. Ostrze
przeci�o mi�nie i ko��. Gdy czarny zatoczy� si� na zranionej nodze, pr�buj�c wzi�� zamach
do nast�pnego ciosu, obcy doskoczy� do niego i wbi� mu szabl� w pier� a� po r�koje��. Krew
pociek�a mu po przegubie. Opuszczony resztkami si� sejmitar przeci�� jedwabn� kefi� obcego
i ze�lizgn�� si� po stalowym he�mie. Olbrzym osun�� si� na ziemi� i skona�.
Nieznajomy wyrwa� ostrze z jego cia�a i b�yskawicznie obr�ci� si�. Hyrka�czyk z zimn�
krwi� odpiera� ataki pozosta�ych dw�ch Murzyn�w, cofaj�c si� wolno, �eby mie� obu na oku.
Nagle ci�� jednego z nich przez rami� i pier�, tak �e tamten wypu�ci� bro� z r�ki i z j�kiem
upad� na kolana. Jednak padaj�c z�apa� Hyrka�czyka za nogi i uczepi� si� ich jak rzep.
Pochwycony daremnie szarpa� si� i kopa�. Muskularne ramiona czarnego trzyma�y go mocno,
a pozosta�y Murzyn zaatakowa� go ze zdwojon� furi�.
W chwili gdy Kuszyta szykowa� si� do zadania ciosu, kt�rego unieruchomiony
Hyrka�czyk nie by�by w stanie sparowa�, us�ysza� za sob� tupot n�g. Zanim zd��y� si�
odwr�ci�, szabla obcego przeszy�a go z tak� sil�, �e po�owa jej klingi wy�oni�a mu si� z
piersi, a garda z g�uchym �oskotem uderzy�a go w plecy. Wrzasn�� i wyzion�� ducha.
Hyrka�czyk uderzeniem r�koje�ci roztrzaska� czaszk� swojego przeciwnika i wyrwa� si� z
jego u�cisku. Odwr�ci� si� do obcego, kt�ry wyci�ga� ostrze z cia�a przebitego wroga.
� Dlaczego mi pomog�e�, skoro przed chwil� o ma�o nie skr�ci�e� mi karku? � zapyta�.
Tamten wzruszy� ramionami.
� By�o nas dw�ch, a tamtych czterech. Los uczyni� nas sprzymierze�cami. Teraz, je�li
chcesz, mo�emy podj�� nasz sp�r. Powiedzia�e�, �e ci� szpieguj�.
� Widz�, �e si� myli�em i b�agam o wybaczenie � odpar� szybko Hyrka�czyk. � Teraz
ju� wiem, kto mnie tropi�.
Wytar� swoj� szabl� i schowa� j� do pochwy, po czym kolejno pochyli� si� nad ka�dym
trupem. Kiedy doszed� do cia�a olbrzyma zatrzyma� si� i mrukn��:
� Na Soho! To Keluka Miecznik! Wysokiego musi by� rodu ten �ucznik, kt�ry wysy�a
strza�y nabijane per�ami!
To m�wi�c, �ci�gn�� czarnemu z palca gruby, grawerowany pier�cie�, w�o�y� zdobycz do
sakiewki i chwyci� trupa za ko�nierz.
� Pom� mi pozby� si� tego �cierwa, bracie, �eby unikn�� k�opotliwych pyta�.
Id�c w jego �lady, nieznajomy uj�� w r�ce fa�dy okrwawionych kaftan�w i zawl�k� cia�a w
ciemny, �mierdz�cy zau�ek, gdzie wznosi�a si� pop�kana cembrowina zrujnowanej i
zapomnianej studni. Trupy polecia�y w otch�a� i po chwili daleko w dole rozleg� si� cichy
plusk. Hyrka�czyk odwr�ci� si� ze �miechem.
� Bogowie uczynili nas sojusznikami � powiedzia�. � Jestem ci co� winien.
� Nic mi nie jeste� winien � odpar� ponuro tamten.
� S�owa nie porusz� g�ry. Jestem Farouz, �ucznik z hyrka�skiej jazdy Mazdaka. Chod� ze
mn� w jakie� przyjemniejsze miejsce, gdzie b�dziemy mogli spokojnie porozmawia�. Nie
mam �alu o cios, jaki mi zada�e�, chocia� � na Tarima! � wci�� dzwoni mi od niego w
g�owie!
Obcy niech�tnie schowa� szabl� i poszed� za Hyrka�czykiem. Ich droga wiod�a przez
ponure, cuchn�ce alejki i w�skie, kr�te uliczki. Asgalun stanowi� przedziwn� mieszanin�
przepychu i rozpadu; by� miastem, w kt�rym wspania�e pa�ace wznosi�y si� obok osmalonych
ruin budowli z minionych wiek�w. Zat�oczone przedmie�cia otacza�y mury zakazanego,
wewn�trznego miasta, w kt�rym zamieszkiwa� kr�l Akhirom i jego notable.
Dwaj m�czy�ni dotarli do lepszej i spokojniejszej dzielnicy, gdzie a�urowe okiennice
wysuni�tych balkon�w niemal styka�y si� ze sob� nad w�skimi uliczkami.
� Wszystkie sklepy pozamykane � mrukn�� obcy. � Kilka dni temu o tej porze w
mie�cie by�o widno jak w dzie�, �wiat�a pali�y si� przez ca�� noc.
� To jeden z kaprys�w Akhiroma. Wymy�li� sobie, �e w nocy nie mo�e si� pali� ani jedna
latarnia. Tylko Pteor wie, co mu jutro przyjdzie do g�owy.
Stan�li przed okutymi �elazem wrotami osadzonymi w masywnym, kamiennym portalu.
Hyrka�czyk zapuka�. Jaki� g�os zapyta� ich o has�o i otrzyma� je. Drzwi uchyli�y si� i
Hyrka�czyk w�lizgn�� si� w g�sty mrok, ci�gn�c za sob� towarzysza. Kto� zamkn�� za nimi
drzwi. Gruba, sk�rzana kotara uchyli�a si�, ukazuj�c o�wietlony korytarz i poznaczon�
bliznami twarz starego Shemity.
� To by�y �o�nierz, kt�ry teraz sprzedaje wino � rzek� Hyrka�czyk. � Zaprowad� nas
do komnaty, gdzie nikt nam nie b�dzie przeszkadza�, Khannonie.
� Wi�kszo�� komnat stoi pusta � narzeka� Khannon, ku�tykaj�c przed nimi. � Jestem
zrujnowany. Ludzie boj� si� nawet dotkn�� pucharu, od kiedy kr�l zakaza� pi� wino. Niech go
Pteor pokarze reumatyzmem!
Nieznajomy ciekawie zerka� na mijane komnaty, w kt�rych przy p�miskach z jad�em i
dzbanach z winem siedzieli liczni go�cie. Klienci Khannona byli przewa�nie typowymi
Pelishtianami: kr�pi, �niadosk�rzy m�czy�ni z haczykowatymi nosami i k�dzierzawymi,
kruczoczarnymi brodami. Czasami trafiali si� osobnicy drobniejszej budowy nale��cy do
kt�rego� z plemion �yj�cych na pustyniach wschodniego Shemu lub Hyrka�czycy czy te�
czarni Kuszyci z najemnej armii Pelishtii.
Khannon z uk�onem wprowadzi� przyby�ych do ma�ego pokoju, gdzie roz�o�y� dla nich
maty. Postawi� przed nimi wielki p�misek owoc�w i orzech�w, nala� wina z p�katego
buk�aka, po czym odszed�, ku�tykaj�c i mamrocz�c co� pod nosem.
� Kiepskie to czasy dla Pelishtii, bracie � mrukn�� Hyrka�czyk, ��opi�c wino z Kyros.
By� wysokim m�czyzn�, chudym, ale dobrze zbudowanym. Mia� ruchliwe, bystre czarne
oczy, lekko sko�nie osadzone w twarzy o ��tawej sk�rze. Jego d�ugie, czarne w�sy smutnie
opad�y pod haczykowatym nosem. Prosty p�aszcz, jaki nosi�, uszyto z drogiego materia�u,
spiczasty he�m by� inkrustowany srebrem, a r�koje�� szabli wysadzana drogimi kamieniami.
Spogl�da� na m�czyzn� r�wnego mu wzrostem, ale pod wieloma wzgl�dami b�d�cego
jego kra�cowym przeciwie�stwem. Nieznajomy mia� szersze bary i bardziej wypuk�� klatk�
piersiow�, typow� dla ludzi g�r. G�adko wygolona, szeroka, ogorza�a twarz pod bia�� kefi�
by�a m�oda, lecz ju� poznaczona bliznami wyniesionymi z niezliczonych potyczek i bitew.
Mia� ja�niejsz� od Hyrka�czyka sk�r�, kt�rej br�zowe zabarwienie nie by�o cech� wrodzon�,
lecz skutkiem dzia�ania s�o�ca. Na dnie zimnych, niebieskich oczu czai� si� gro�ny b�ysk.
�ykn�� wina i obliza� wargi. Farouz u�miechn�� si� i nape�ni� mu puchar.
� Dobrze walczysz, bracie. Gdyby Hyrka�czycy Mazdaka nie nienawidzili tak bardzo
obcych, m�g�by� by� wspania�ym �o�nierzem.
Tamten tylko przytakn�� mu burkliwie.
� A tak naprawd�, to kim jeste�? � nalega� Farouz. � Ja powiedzia�em ci, jak si�
nazywam.
� Jestem Ishbak, Zuagir ze wschodnich pusty�.
Farouz odchyli� g�ow� w ty� i za�mia� si� g�o�no, co wywo�a�o gro�ny grymas na twarzy
jego towarzysza, kt�ry zapyta�:
� I co w tym �miesznego?
� My�lisz, �e w to uwierz�?
� Czy zarzucasz mi k�amstwo? � warkn�� obcy.
Farouz u�miechn�� si�.
� �aden Zuagir nie m�wi po pelishtia�sku z takim akcentem jak ty, bo j�zyk Zuagir�w
jest jednym z shemickich dialekt�w. Co wi�cej, w czasie walki z Kuszytami przyzywa�e�
dziwnych bog�w, � Kroma i Manannana � kt�rych imiona s�ysza�em z ust barbarzy�c�w z
dalekiej P�nocy. Nie obawiaj si�; jestem twoim d�u�nikiem i potrafi� dochowa� tajemnicy.
Nieznajomy na p� podni�s� si� z maty, chwytaj�c za r�koje�� szabli. Farouz spokojnie
upi� �yk wina. Po pe�nej napi�cia chwili tamten zn�w usiad�. Z wyra�n� niech�ci� powiedzia�:
� No dobrze. Jestem Conan, Cymeryjczyk, niegdy� �o�nierz kr�la Sumuabiego z
Akcharii.
Farouz wyszczerzy� z�by i wepchn�� sobie w usta ki�� winogron. Mi�dzy k�sami rzek�:
� Nie nadajesz si� na szpiega, przyjacielu. Jeste� zbyt porywczy i szczery. Co ci�
sprowadza do Asgalunu?
� Zemsta.
� Kto jest twoim wrogiem?
� Anakijczyk zwany Othbaal, niech psy ogryz� jego ko�ci! Farouz gwizdn��.
� Na Pteora, wysoko mierzysz! Czy wiesz, �e ten cz�owiek jest genera�em wszystkich
anakijskich oddzia��w kr�la Akhiroma?
� Na Kroma! Dla mnie r�wnie dobrze m�g�by by� miejskim �ebrakiem.
� Co ten Othbaal ci zrobi�?
Conan odpar�:
� Lud Anakii zbuntowa� si� przeciwko swojemu kr�lowi, kt�ry jest jeszcze wi�kszym
g�upcem ni� Akhirom. Poprosili o pomoc Akcharyjczyk�w. Sumuabi mia� nadziej�, �e im si�
uda i wybior� sobie lepszego kr�la, tak wi�c zebra� ochotnik�w. Pi�ciuset nas pomaszerowa�o
na pomoc Anakijczykom. Jednak ten przekl�ty Othbaal gra� na dwie strony. Przewodzi�
rewolcie, �eby zdemaskowa� wrog�w kr�la, a potem wyda� ich kr�lewskim siepaczom,
kt�rzy wyr�n�li niemal wszystkich.
Othbaal wiedzia� r�wnie� o tym, �e nadchodzimy i zastawi� na nas pu�apk�. Nie wiedz�c,
co si� sta�o, wpadli�my w ni�. Tylko ja uszed�em z �yciem i to z najwy�szym trudem.
Pozostali padli na polu bitwy albo zostali zam�czeni na �mier� w najstraszniejszych torturach,
jakie zdo�a� wymy�li� sabatea�ski kr�lewski kat.
Pos�pne, niebieskie oczy zw�zi�y si�.
� Nieraz walczy�em przeciw r�nym ludziom, a p�niej zapomina�em o nich, ale tym
razem przysi�g�em, �e odp�ac� Othbaalowi za moich zabitych przyjaci�. Kiedy wr�ci�em do
Akcharii, dowiedzia�em si�, �e Othbaal uciek� z Anakii, boj�c si� swego ludu i przyby� tutaj.
W jaki spos�b tak szybko uda�o mu si� awansowa�?
� Jest kuzynem kr�la Akhiroma � odpar� Farouz. � Akhirom, chocia� Pelishtianin, jest
r�wnie� kuzynem kr�la Anakii i wychowa� si� na jego dworze. Kr�lowie tych ma�ych
shemickich miast � pa�stw s� zawsze jako� ze sob� spokrewnieni, co czyni ich spory
rodzinnymi k��tniami, ale nie os�abia ich zawzi�to�ci. Od jak dawna jeste� w Asgalunie?
� Zaledwie od kilku dni. Wystarczaj�co d�ugo, �eby si� przekona�, i� wasz kr�l jest
szalony. Zakaza� wina, co� takiego! � prychn�� Conan.
� To nie wszystko. Akhirom jest istotnie szalony i lud buntuje si� pod jego jarzmem.
Dzier�y w�adz� dzi�ki trzem oddzia�om najemnych �o�nierzy, przy pomocy kt�rych obali� i
zabi� swojego brata � poprzedniego kr�la. Pierwszy oddzia� sk�ada si� z Anakijczyk�w,
kt�rych zwerbowa�, przebywaj�c na wygnaniu w Anakii. Drugi � z czarnych Kuszyt�w,
kt�rzy pod wodz� swojego genera�a, Imbalayo, z roku na rok rosn� w si��. A trzeci to
hyrka�scy je�d�cy, tacy jak ja. Ich genera�em jest Mazdak, tak znienawidzony przez Imbalayo
i Othbaala, �e stanowi to wystarczaj�cy pow�d do tuzina wojen. Mo�esz to oceni� po
dzisiejszej potyczce.
Othbaal przyby� tu w zesz�ym roku jako awanturnik bez grosza przy duszy. Awansowa�
cz�ciowo dzi�ki pokrewie�stwu z kr�lem Akhiromem, a cz�ciowo dzi�ki intrygom
ophira�skiej niewolnicy imieniem Rufia, kt�r� wygra� od Mazdaka i nie chcia� mu odda�,
kiedy tamten wytrze�wia�. To jeszcze jeden pow�d, dla kt�rego si� nienawidz�. Za
Akhiromem r�wnie� stoi pewna kobieta, Zeriti � stygijska czarownica. Ludzie m�wi�, �e
sprowadzi�a na niego szale�stwo wywarami, kt�rymi poi�a go, aby mie� nad nim w�adz�.
Je�eli to prawda, to wpad�a we w�asne sid�a, bo teraz nikt ju� nad nim nie panuje.
Conan odstawi� puchar i spojrza� na Farouza.
� I co teraz? Zdradzisz mnie, czy te� m�wi�e� prawd�, kiedy rzek�e�, �e tego nie
uczynisz?
Farouz zastanawia� si�, obracaj�c w palcach pier�cie�, kt�ry zabra� Keluce.
� Dochowam tajemnicy. Po pierwsze, ja r�wnie� musz� si� porachowa� z Othbaalem.
Je�li uda ci si� dokona� twego dzie�a, nim ja znajd� spos�b, aby to zrobi�, jako� przebolej� t�
strat�.
Conan podskoczy� i �elaznymi palcami �cisn�� rami� Hyrka�czyka.
� M�wisz prawd�?
� Niech ci brzuchaci shemiccy bogowie obsypi� mnie czyrakami, je�li k�ami�!
� Zatem pozw�l mi pom�c w twej zem�cie!
� Tobie? Obcemu, kt�ry nie ma poj�cia o intrygach Asgalunu?
� Oczywi�cie! Tym lepiej: skoro nie jestem tu z nikim zwi�zany, mo�na mi ufa�. No,
dalej, zaplanujmy to. Gdzie jest ten wieprz i jak si� do niego dobierzemy?
Farouz, chocia� nie by� mi�czakiem, zadr�a�, widz�c straszliwy b�ysk w oczach kompana.
� Niech pomy�l� � powiedzia�. � Jest pewien spos�b, potrzeba tylko kogo� zr�cznego i
odwa�nego�
Nieco p�niej dwie zakapturzone postacie stan�y w k�pie palm rosn�cych w ruinach
pogr��onego w mroku miasta. Przed nimi znajdowa� si� szeroki kana�, a za nim, na
przeciwnym brzegu wznosi� si� wielki, z�baty mur z suszonych na s�o�cu cegie�, otaczaj�cy
wewn�trzne miasto. To miasto by�o w istocie gigantyczn� fortec�, broni�c� kr�la i jego
wiernych notabli oraz najemnych �o�nierzy, a zwykli ludzie nie mogli do� wej�� bez
przepustki.
� Mogliby�my wspi�� si� na mur � mrukn�� Conan.
� W ten spos�b nie znale�liby�my si� bli�ej naszego wroga � odpar� Farouz, szukaj�c
czego� w mroku. � Tutaj!
Conan zobaczy�, �e Hyrka�czyk grzebie w bezkszta�tnej stercie marmurowego gruzu.
� Stara, zrujnowana �wi�tynia � mrukn�� Farouz. � Jednak� ach!
Podni�s� szerok� p�yt�, ods�aniaj�c wiod�ce w ciemno�� stopnie. Conan podejrzliwie
zmarszczy� brwi. Farouz wyja�ni�:
� Ten korytarz prowadzi za mur i do stoj�cego tu� za nim domu Othbaala.
� Pod kana�em?
� Tak. Niegdy� dom Othbaala by� domem schadzek kr�la Uriaza, kt�ry sypia� na �o�u
p�ywaj�cym w basenie rt�ci, strze�ony przez oswojone lwy � a jednak mimo to zgin�� od
sztyletu m�ciciela. Uriaz w ka�dym swoim domu mia� sekretne przej�cia umo�liwiaj�ce
ucieczk�. Zanim zamieszka� tam Othbaal, dom nale�a� do jego rywala � Mazdaka.
Anakijczyk nie ma poj�cia o istnieniu tego tunelu, wi�c chod�my!
Z szablami w d�oniach zeszli po kamiennych stopniach i ruszyli ciemnym korytarzem.
Dotykaj�c muru, Conan odkry�, �e �ciany, pod�oga i sufit tunelu by�y zrobione z wielkich,
kamiennych blok�w. W miar� jak posuwali si� naprz�d, kamienie stawa�y si� o�liz�e, a
powietrze wilgotne. Krople wody spada�y Conanowi na kark, sprawiaj�c, �e trz�s� si� i kl��
pod nosem. Przechodzili pod kana�em. P�niej zrobi�o si� sucho. Farouz ostrzeg� go
sykni�ciem, gdy dotarli do nast�pnych schod�w.
Na ich szczycie Hyrka�czyk przez chwil� mozoli� si� z ryglem. Kamienna p�yta odsun�a
si� na bok i w szparze zab�ys�o przy�mione �wiat�o. Farouz przecisn�� si� przez otw�r, a
kiedy Conan poszed� w jego �lady, zamkn�� za nim drzwi. Blok zn�w sta� si� jedn� z wielu
pokrywaj�cych �ciany p�yt, niczym nie wyr�niaj�c� si� spo�r�d innych. Znale�li si� w
�ukowato sklepionym korytarzu. Farouz owin�� sobie twarz kefi� i gestem pokaza� Conanowi,
�eby zrobi� to samo. P�niej Hyrka�czyk bez wahania ruszy� korytarzem. Cymeryjczyk
poszed� za nim z broni� w r�ku, rozgl�daj�c si� na boki.
Odchylili zas�on� z czarnego aksamitu i weszli do przedsionka o �cianach wy�o�onych
hebanem i z�otem. Muskularny, odziany jedynie w przepask� na biodrach niewolnik obudzi�
si� ze snu, skoczy� na r�wne nogi i zamachn�� si� wielkim sejmitarem. Jednak nie krzykn��;
otwarte usta ukaza�y, �e mia� obci�ty j�zyk.
� Cicho! � warkn�� Farouz uskakuj�c przed ciosem. Gdy Murzyn straci� r�wnowag�,
Conan postawi� mu nog�.
Czarny run�� na ziemi� i Farouz przeszy� go szabl�.
� Szybko i bez ha�asu! � pochwali� szeptem Farouz, szczerz�c z�by. � Teraz w�a�ciwy
cel!
Zacz�� ostro�nie otwiera� drzwi. Olbrzymi Cymeryjczyk zagl�da� mu przez rami�, a oczy
p�on�y mu jak wilcze �lepia. Drzwi ust�pi�y i obaj wskoczyli do komnaty. Farouz zamkn��
drzwi za sob� i opar� si� o nie, �miej�c si� do m�czyzny, kt�ry kln�c, zerwa� si� z �o�a.
Le��ca obok niego kobieta usiad�a na pos�aniu i wrzasn�a.
� Zap�dzili�my koz�a do zagrody, bracie! � rzek� Farouz.
Przez moment Conan mierzy� wzrokiem wroga. Othbaal by� wysokim, krzepkim
m�czyzn�; czarne w�osy mia� zebrane w w�ze� na karku, a k�dzierzaw� brod� r�wno
przystrzy�on�. Mimo p�nej pory by� ubrany w jedwabn� sp�dniczk� i aksamitny kaftan,
spod kt�rego b�yszcza�y ogniwa kolczugi. Skoczy� i z�apa� miecz le��cy na pod�odze przy
�o�u.
Kobieta nie by�a nadzwyczaj pi�kna, ale mimo to urodziwa; rudow�osa, o szerokiej,
piegowatej twarzy i br�zowych oczach skrz�cych si� inteligencj�. By�a do�� mocno
zbudowana, o nieco zbyt szerokich ramionach, wielkim biu�cie i pe�nych biodrach.
Wygl�da�a na niezwykle energiczn�.
� Na pomoc! � wrzasn�� Othbaal, stawiaj�c czo�a nacieraj�cemu Cymeryjczykowi. �
Napadni�to mnie!
Farouz, kt�ry ruszy� za Conanem, skoczy� z powrotem do drzwi, kt�rymi weszli do
komnaty. Barbarzy�ca us�ysza� nag�e poruszenie na korytarzu i zaraz potem jaki� ci�ki
przedmiot zacz�� uderza� w drzwi. W tej samej chwili skrzy�owa� szable z Anakijczykiem.
Ostrza spotka�y si� z brz�kiem, sypi�c skrami, b�yskaj�c i l�ni�c w �wietle lampy.
Obaj atakowali z furi�, zadaj�c ciosy, staraj�c si� pozbawi� �ycia przeciwnika i nie bawi�c
si� w finezyjne szermiercze sztuczki. W ka�dy cios wk�adali ca�� si�� i wol� u�miercenia
wroga. Walczyli w milczeniu. Gdy kr��yli wok� siebie, Conan dojrza� Farouza, kt�ry
podpiera� ramieniem drzwi. Szturmuj�cy je z drugiej strony uderzali coraz silniej i ju� uda�o
im si� wyrwa� rygiel. Kobieta znikn�a.
� Dasz sobie z nim rad�? � spyta� Hyrka�czyk. � Je�li puszcz� drzwi, jego niewolnicy
wpadn� do �rodka.
� Na razie sobie radz� � odpar� Conan, odbijaj�c gwa�towne ci�cie.
� Pospiesz si�, bo nie zatrzymam ich d�ugo.
Conan zaatakowa� ze zdwojon� w�ciek�o�ci�. Teraz Anakijczyk musia� zebra� wszystkie
si�y, aby odbi� ciosy barbarzy�cy, kt�re spada�y na jego szabl� jak m�ot uderzaj�cy w
kowad�o. Straszliwa w�ciek�o�� i si�a barbarzy�cy wywar�y natychmiastowy skutek. �niada
twarz Othbaala poblad�a. Zacz�� ci�ko dysze� i cofa� si� krok po kroku. Sp�ywa� krwi� z ran
na ramionach, udzie i szyi. Conan te� krwawi�, ale to w niczym nie os�abia�o furii, z jak�
atakowa�.
Przyparty do ozdobionej gobelinem �ciany Othbaal nagle uskoczy�. Straciwszy r�wnowag�
po chybionym pchni�ciu Conan potkn�� si� i d�gn�� ko�cem szabli w kamienn� �cian� pod
gobelinem. W tej samej chwili Othbaal zebra� reszt� si� i ci��, mierz�c w g�ow� przeciwnika.
Jednak zrobiona z najlepszej stygijskiej stali szabla Conana nie z�Amala si�, lecz wygi�a
w �uk i wyprostowa�a. Opadaj�ca klinga przeci�a he�m barbarzy�cy i sk�r� na jego g�owie.
Zanim Othbaal zdo�a� odzyska� r�wnowag�, ostrze Cymeryjczyka przebi�o stalow� kolczug�
oraz �ebra i utkwi�o w jego kr�gos�upie.
Anakijczyk zatoczy� si� ze zduszonym krzykiem i wn�trzno�ci wyp�yn�y mu z rozci�tego
brzucha. Przez moment jego palce spazmatycznie rwa�y gruby dywan, p�niej znieruchomia�.
Conan, o�lepiony sp�ywaj�c� krwi� i potem, z g�uch� furi� raz po raz d�ga� szabl�
le��cego, zbyt w�ciek�y, by zda� sobie spraw� z tego, �e przeciwnik nie �yje, dop�ki Farouz
nie zawo�a�:
� Przesta�, Conanie! Poszli po ci�szy taran i teraz mo�emy st�d uciec!
� Jak? � spyta� Conan, z trudem ocieraj�c krew zalewaj�c� mu oczy, wci�� oszo�omiony
ciosem, kt�ry rozci�� mu he�m. Zerwa� z g�owy roz�upan�, okrwawion� skorup� i odrzuci� j�,
ukazuj�c prosto przyci�t�, czarn� grzyw� w�os�w. Szkar�atna struga sp�yn�a mu na twarz,
ponownie go o�lepiaj�c. Pochyli� si� i oddar�szy pas materia�u ze sp�dniczki Othbaala
owi�za� sobie g�ow�.
� Tymi drzwiami! � rzek� Farouz, wskazuj�c palcem. � Tamt�dy uciek�a Rufia, ta
suka! Je�li� ju� got�w, zabierajmy si� st�d.
Conan ujrza� niepozorne drzwiczki opodal pos�ania. By�y ukryte za draperi�, ale uciekaj�ca
Rufia odsun�a j� i zostawi�a drzwi otwarte.
Hyrka�czyk wyj�� z sakiewki pier�cie�, kt�ry �ci�gn�� z palca czarnego zab�jcy, Keluki.
Przebieg� przez komnat�, upu�ci� pier�cie� obok cia�a Othbaala i pobieg� do ma�ych drzwi.
Conan ruszy� za nim, chocia� musia� przykucn�� i obr�ci� si� bokiem, �eby przez nie przej��.
Znale�li si� w innym korytarzu. Farouz poprowadzi� Conana okr�n� drog�, skr�caj�c i
klucz�c w labiryncie przej��, a� Cymeryjczyk zupe�nie straci� poczucie kierunku. W ten
spos�b omin�li g��wn� grup� domownik�w zebranych w przedsionku przed g��wnym
wej�ciem do pokoju, w kt�rym le�a� zabity Othbaal. W pewnej chwili w kolejnej mijanej
komnacie rozleg�y si� kobiece piski, ale Farouz nie zatrzyma� si�. W ko�cu dotarli do
ukrytego przej�cia, weszli w nie i po omacku wr�cili do k�py palm.
Conan przystan��, aby z�apa� oddech i poprawi� banda�. Farouz zapyta�:
� A jak twoja rana, bracie?
� To tylko skaleczenie. Dlaczego upu�ci�e� ten pier�cie�?
� Aby zmyli� m�cicieli. Na Tarima! Tyle zachodu, a tej dziwce uda�o si� uciec.
Conan u�miechn�� si� z�o�liwie w ciemno�ci. Najwidoczniej Rufia nie widzia�a w Farouzie
wybawcy. Obraz przelotnie widzianej kobiety utkwi� barbarzy�cy w pami�ci. Taka kobieta,
pomy�la�, to w sam raz co� dla mnie.
Pot�ne mury wewn�trznego miasta by�y �wiadkami nadzwyczajnego wydarzenia. W
cieniu balkon�w przekrada�a si� zawoalowana i zakapturzona posta�. Po raz pierwszy od
trzech lat kobieta kroczy�a ulicami Asgalunu.
Wiedz�c, co jej grozi, trz�s�a si� ze strachu, podsycanego jeszcze czaj�cymi si� w zau�kach
cieniami. Kamienie rani�y jej stopy, obute w a�urowe, at�asowe pantofelki; od trzech lat
szewcom Asgalunu nie wolno by�o robi� but�w dla kobiet. Kr�l Akhirom wyda� dekret
nakazuj�cy, aby Pelishtianki trzymano zamkni�te w .domach jak gady w klatkach.
Rudow�osa Ophiranka, Rufia, faworyta Othbaala, mia�a w Asgalunie wi�ksz� w�adz� ni�
jakakolwiek inna kobieta pr�cz Zeriti � kr�lewskiej czarownicy. A teraz, gdy jak z�odziejka
przekrada�a si� przez pogr��one w ciemno�ciach miasto, dr�czy�a j� pal�ca jak roz�arzone
�elazo my�l, �e wszystkie jej przemy�lnie uknute plany w mgnieniu oka leg�y w gruzach,
obr�cone wniwecz celnym ciosem szabli jednego z wrog�w Othbaala.
Rufia nale�a�a do tych kobiet, kt�rych uroda i inteligencja wstrz�sa tronami. Ledwie
pami�ta�a sw�j ojczysty Ophir, sk�d zosta�a porwana przez kothijskich �owc�w niewolnik�w.
Argijski magnat, kt�ry j� kupi� i wychowa�, pad� w bitwie z Shemitami i Rufia jako zgrabna
czternastoletnia dziewczyna przesz�a w r�ce stygijskiego ksi�cia � ospa�ego, zniewie�cia�ego
m�odzie�ca, kt�rego owin�a sobie wok� r�owego paluszka. Kilka lat p�niej banda
korsarzy z na p� mitycznych krain za Morzem Vilayet napad�a na rezydencj� ksi�cia,
znajduj�c� si� na wyspie w g�rnym biegu Styksu, pal�c,, rabuj�c, siej�c �mier� i zniszczenie,
a ich w�dz uni�s� w ramionach wrzeszcz�c� rudow�os� dziewczyn�.
Poniewa� Rufia nale�a�a do tych kobiet, kt�re rz�dz� m�czyznami, nie zgin�a ani nie
zosta�a igraszk� Hyrka�czyka. Kiedy Mazdak zaci�gn�� si� ze swoj� zgraj� na s�u�b� kr�la
Akhiroma w Anakii, co by�o cz�ci� planu Akhiroma chc�cego odebra� Pelishti�
znienawidzonemu bratu, zabra� Rufie ze sob�.
Nie lubi�a Mazdaka. Pos�pny awanturnik traktowa� kobiety z rezerw�, utrzymuj�c liczny
harem i nie pozwalaj�c �adnej wp�ywa� na swoje decyzje. Poniewa� Rufia nie mog�a znie��
rywalek, wcale si� nie zmartwi�a, gdy Mazdak przegra� j� na rzecz Othbaala.
Anakijczyk bardziej jej odpowiada�. Mimo i� podst�pny i okrutny, by� silny, energiczny i
inteligentny. A co wi�cej, mog�a nim kierowa�. Trzeba by�o tylko podsyca� jego ambicje, a to
Rufia potrafi�a robi�. Windowa�a go na kolejne szczeble spo�ecznej drabiny � a teraz zosta�
zabity przez par� zamaskowanych morderc�w, kt�rzy wyro�li jak spod ziemi.
Pogr��ona w tych ponurych my�lach drgn�a, gdy z cienia zalegaj�cego pod wystaj�cym
balkonem wy�oni�a si� jaka� ros�a, zakapturzona posta�. Widzia�a tylko par� pa�aj�cych oczu,
niemal jarz�cych si� w mroku. Cofn�a si� z cichym okrzykiem.
� Kobieta na ulicach Asgalunu! � rzek� m�czyzna g�uchym, bezbarwnym g�osem. �
Czy to nie wbrew kr�lewskim rozkazom?
� Nie wysz�am na ulic� z w�asnej woli, panie � odpar�a. � M�j pan zosta� zabity, a ja
uciek�am przed jego mordercami.
Nieznajomy pochyli� g�ow� i sta� nieruchomo jak pos�g. Rufia spogl�da�a na niego
nerwowo. Mia� w sobie co� ponurego i z�owieszczego. Nie wygl�da� na cz�owieka
zastanawiaj�cego si� nad opowie�ci� przygodnie spotkanej niewolnicy, lecz raczej na
pos�pnego proroka zwiastuj�cego �mier� grzesznikom. W ko�cu podni�s� g�ow�.
� Chod� � powiedzia�. � Znajd� dla ciebie miejsce.
Nie przystaj�c, by sprawdzi�, czy go us�ucha�a, poszed� ulic�. Rufia pospieszy�a za nim.
Nie mog�a kr��y� po ulicach przez ca�� noc, bo pierwszy napotkany oficer kr�lewskiej stra�y
�ci��by jej g�ow� za pogwa�cenie edyktu kr�la Akhiroma. Ten nieznajomy m�g� okaza� si�
okrutnym panem, ale nie mia�a wyboru.
Kilkakrotnie pr�bowa�a go zagadn��, lecz za ka�dym razem odpowiada�o jej g�uche
milczenie. Jego niezwyk�a oboj�tno�� przera�a�a j�. W pewnej chwili ze zgroz� dostrzeg�a
skradaj�ce si� za nimi postacie.
� �ledz� nas! � wykrzykn�a.
� Nie zwracaj na nich uwagi � odpar� m�czyzna swym niesamowitym g�osem.
Potem nie zamienili ju� ani s�owa, a� dotarli do ma�ej furtki w wysokim, grubym murze.
Nieznajomy zatrzyma� si� i zawo�a�. Natychmiast mu odpowiedziano. Brama otwar�a si�,
ukazuj�c czarnego, niemego niewolnika trzymaj�cego pochodni�.
W jej �wietle zakapturzony m�czyzna wydawa� si� raczej olbrzymem ni� cz�owiekiem.
� Przecie�� przecie� to brama Wielkiego Pa�acu! � wykrztusi�a Rufia.
W odpowiedzi m�czyzna odrzuci� kaptur, ukazuj�c poci�g��, blad� twarz, w kt�rej jarzy�y
si� dziwne, b�yszcz�ce oczy. Rufia wrzasn�a i upad�a na kolana.
� Kr�l Akhirom!
� Tak, kr�l Akhirom, grzeszna i niewierna niewiasto! � pos�pny g�os zadudni� jak
dzwon. � Pr�na i g�upia kobieto, kt�ra ignorujesz rozkazy Wielkiego Kr�la, Kr�la Kr�l�w,
Kr�la �wiata, przez kt�rego przemawiaj� bogowie! Kt�ra w grzechu przemierzasz ulice i nie
zwa�asz na rozkazy Dobrego Kr�la! Bra� j�!
Id�ce za nimi postacie podesz�y bli�ej, okazuj�c si� oddzia�em czarnosk�rych, niemych
niewolnik�w. Kiedy j� schwycili, Rufia zemdla�a.
Ophiranka odzyska�a przytomno�� w pozbawionej okien komnacie, kt�rej drzwi by�y
zamkni�te na z�ote rygle. Gwa�townie rozejrza�a si� wok�, szukaj�c swego prze�ladowcy i
skuli�a si� ze strachu, widz�c, �e stoi nad ni�, g�adz�c si� po spiczastej, siwiej�cej brodzie i
przeszywaj�c j� pal�cym spojrzeniem swych straszliwych oczu.
� O, Lwie Shemu! � j�kn�a, z trudem podnosz�c si� na kl�czki. � Lito�ci!
M�wi�c to, wiedzia�a, jak �mieszne s� jej b�agania. Kl�cza�a przed cz�owiekiem, kt�rego
imi� by�o przekle�stwem w ustach Pelishtian; kt�ry twierdz�c, i� dzia�a z woli bog�w,
nakaza� zabi� wszystkie psy, wyci�� wszystkie winnice, a grona i miody wrzuci� do rzeki;
kt�ry zakaza� picia wina, piwa i hazardu; kt�ry wierzy�, �e niewype�nienie jego najb�ahszego
rozkazu jest najci�szym z mo�liwych grzech�w. Nocami w przebraniu przemierza� ulice, aby
sprawdzi�, czy poddani przestrzegaj� jego rozkaz�w. Pod jego nieruchomym spojrzeniem
Rufia dosta�a g�siej sk�rki na ca�ym ciele.
� Blu�nierczyni! � szepn��. � C�ra z�a! O, Pteorze! � zawo�a�, wyci�gaj�c r�ce ku
niebu. � Jak�� kar� ze�lecie na tego demona? Jakie cierpienie b�dzie wystarczaj�co straszne,
jakie upokorzenie dostatecznie dotkliwe, aby j� ukara�? Bogowie, obdarzcie mnie m�dro�ci�!
Rufia podnios�a si� na kolana i spojrza�a mu w twarz.
� Dlaczego wzywasz bog�w? � wrzasn�a. � Wzywaj Akhiroma! Ty� jest bogiem!
Urwa�, zachwia� si� i wyda� niezrozumia�y okrzyk. Potem wyprostowa� si� i spojrza� na ni�
z g�ry. Twarz mia�a pobiela��, a oczy rozszerzone ze strachu. Groza po�o�enia spot�gowa�a
jej wrodzone zdolno�ci.
� Co widzisz, kobieto? � spyta�.
� Ukaza� mi si� b�g! W twojej twarzy, �wiec�cy jak s�o�ce! P�on�, umieram w blasku
jego chwa�y!
Ukry�a twarz w d�oniach i skuli�a si�, dr��c jak li��. Akhirom otar� czo�o i �ysin� trz�s�c�
si� r�k�.
� Tak � szepn��. � Jestem bogiem! Domy�la�em si� tego; �ni�em o tym. Tylko ja
posiad�em niesko�czon� m�dro��. Teraz zdo�a� to dostrzec tak�e zwyk�y �miertelnik. W
ko�cu pozna�em prawd� � nie jestem ju� d�u�ej narz�dziem i s�ug� bog�w, lecz Bogiem nad
bogami! Akhirom jest bogiem Pelishtii; bogiem ca�ej ziemi. Fa�szywy demon Pteor zostanie
obalony, a jego pos�gi stopione w ogniu�
Popatrzywszy w d�, rozkaza�:
� Wsta�, kobieto i sp�jrz na swego boga!
Tak uczyni�a, kurcz�c si� pod jego spojrzeniem. Oczy Akhiroma nabra�y nowego wyrazu,
jakby dopiero teraz zobaczy� j� wyra�nie.
� Tw�j grzech zosta� ci wybaczony � oznajmi�. � Poniewa� jako pierwsza odda�a�
cze�� swemu bogu, od tej pory b�dziesz mi s�u�y� z honorem i chwa��.
Pad�a przed nim na twarz, ca�uj�c dywan przed jego stopami. Klasn�� w r�ce. Eunuch
wszed� do komnaty i pok�oni� si� nisko.
� Udasz si� zaraz do domu Abdashtartha, arcykap�ana Pteora � rzek� kr�l patrz�c gdzie�
nad g�ow� s�ugi. � Powiesz mu tak: �Oto s�owa Akhiroma, kt�ry jest jedynym prawdziwym
bogiem Pelishtii, a niebawem stanie si� bogiem wszystkich ludzi na ziemi: Jutro stanie si�
pocz�tkiem pocz�tku. Ba�wany fa�szywego Pteora b�d� zniszczone, a na ich miejscu stan�
pos�gi prawdziwego boga. Zostanie wprowadzona nowa religia, a uroczysto�� t� u�wietni
ofiara z setki szlachetnie urodzonych dzieci�
Przed �wi�tyni� Pteora sta� Mattenbaal, pierwszy asystent Abdashtartha. Wielebny
Abdashtarth sta� spokojnie; mia� zwi�zane r�ce i przytrzymywali go muskularni anakijscy
�o�nierze. Jego d�uga, bia�a broda porusza�a si�, gdy si� modli�. Za nim inni �o�nierze
rozpalali ogie� pod ogromnym pos�giem Pteora o g�owie byka i obscenicznie wielkich
atrybutach m�sko�ci. W tle wznosi� si� wielki, sze�ciopi�trowy zikkurat Asgalunu, z kt�rego
kap�ani odczytywali zapisan� w gwiazdach wol� bog�w.
Kiedy mosi�ne boki idola rozjarzy�y si� od �aru, Mattenbaal wyst�pi� naprz�d, wyj��
papirus i zacz�� czyta�:
� Poniewa� nasz boski w�adca, Akhirom, jest nasieniem Yakin�Ya, wywodz�cego si� z
bog�w, kt�rzy zst�pili na ziemi�, zatem jest b�g mi�dzy wami! I teraz nakazuj� wam,
wszystkim lojalnym Pelishtianom, uzna�, pok�oni� si� i czci� najwi�kszego z wszystkich
bog�w, Boga nad bogami, Stw�rc� Wszech�wiata, Wcielenie Boskiej M�dro�ci, kr�la bog�w,
kt�rym jest Akhirom syn Azumeleka, w�adca Pelishtii! Poniewa� za� z�y i grzeszny
Abdashtarth w zatwardzia�o�ci serca odrzuci� t� prawd� i nie chcia� si� pok�oni� przed swym
prawdziwym bogiem, niechaj zostanie rzucony w ogie� razem z pos�giem fa�szywego Pteora!
�o�nierz otworzy� mosi�ne drzwi umieszczone w brzuchu pos�gu. Abdashtarth zawo�a�:
� On k�amie! Kr�l nie jest bogiem, lecz zwyk�ym szale�cem! Zabijcie tych, kt�rzy
blu�ni� przeciw prawdziwemu bogu Pelishtian, pot�nemu Pteorowi, inaczej �w
najm�drzejszy odwr�ci si� od swego ludu�
W tym momencie Anakijczycy podnie�li Abdashtartha jak k�od� drzewa i cisn�li go,
nogami naprz�d, w otw�r. Jego wrzask zosta� zag�uszony przez szcz�k zamykanych drzwi, w
kt�re ci sami �o�nierze, na rozkaz tego samego Abdashtartha, w chwilach kryzysu wrzucali
setki pelishtia�skich dzieci. Dym s�czy� si� z otwor�w w uszach pos�gu, a na twarzy
Mattenbaala pojawi� si� wyraz skrywanej satysfakcji.
W t�umie rozleg� si� g�uchy pomruk. Potem dziki okrzyk przerwa� cisz�. Z ci�by wy�oni�a
si� rozczochrana posta� � p�nagi pasterz. Z okrzykiem �Blu�nierca!� cisn�� kamieniem.
Pocisk trafi� nowego kap�ana w usta, wybijaj�c mu z�by. Mattenbaal zatoczy� si� i krew
pociek�a mu po brodzie. T�um z rykiem run�� naprz�d. Wysokie podatki, g��d, tyrania,
przemoc i masakry b�d�ce owocem panowania szalonego kr�la � to wszystko Pelishtianie
jako� znosili, ale ten zamach na ich religi� by� ostatni� kropl�. Rozwa�ni kupcy stali si�
szale�cami, pokorni �ebracy zmienili si� we w�ciek�e bestie.
Kamienie sypa�y si� jak grad, a wrzask t�umu sta� si� jeszcze g�o�niejszy. Ju� zacz�to
szarpa� odzienie na oszo�omionym Mattenbaalu, gdy otoczyli go zbrojni Anakijczycy,
odepchn�li napieraj�cych, t�uk�c drzewcami w��czni i �uk�w, po czym zabrali kap�ana z
placu.
Ze szcz�kiem broni i brz�kiem w�dzide� oddzia� kuszyckiej jazdy, w przepychu
pi�ropuszy ze strusich pi�r, lwich grzyw oraz w napier�nikach z posrebrzanych �usek, wypad�
galopem z jednej z ulic prowadz�cych na wielki Plac Pteora. W czarnych twarzach l�ni�y
bia�e z�by. Rzucane przez t�um kamienie odbija�y si� od ich tarcz ze sk�ry nosoro�ca. Wpadli
w ci�b�, tn�c zakrzywionymi szablami i d�gaj�c d�ugimi w��czniami. Asgalu�czycy padali z
wrzaskiem pod kopyta ich koni. Buntownicy rozpierzchli si� na wszystkie strony, chroni�c si�
w sklepach i bocznych uliczkach, zostawiaj�c plac us�any cia�ami zabitych i rannych.
Czarni je�d�cy zeskoczyli z siode� i zacz�li rozbija� drzwi dom�w i sklep�w, aby po chwili
wy�oni� si� z nar�czami �up�w. Z wn�trza dom�w s�ycha� by�o wrzaski kobiet. Trzask
a�urowej okiennicy i bia�o ubrane cia�o z �oskotem wypad�o na ulic�. Inny je�dziec ze
�miechem przebi� lanc� nieruchom� posta�.
Olbrzymi Imbalayo odziany w jaskrawe jedwabie i stal kr��y�, rycz�c mi�dzy swymi
lud�mi, ci�kim biczem zap�dzaj�c ich do szeregu. Wsiedli na konie i zn�w uformowali szyk.
Jad�c st�pa, opu�cili plac, nios�c ponabijane na ostrza lanc ociekaj�ce krwi� ludzkie g�owy
jako przestrog� dla rozw�cieczonych Asgalu�czyk�w, kt�rzy czaili si� w swoich kryj�wkach,
zion�c nienawi�ci�.
Po zdyszanym eunuchu, kt�ry przyni�s� kr�lowi Akhiromowi wie�� o powstaniu,
niebawem pojawi� si� nast�pny, kt�ry pad� na twarz i zawo�a�:
� O, boski kr�lu, genera� Othbaal nie �yje! Jego s�udzy znale�li go zamordowanego w
jego pa�acu, a obok niego pier�cie� Keluki Miecznika. Dlatego te� Anakijczycy uznali, �e
zosta� zamordowany na rozkaz genera�a Imbalayo. Szukaj� Keluki w kwaterach Kuszyt�w i
walcz� z czarnymi!
Pods�uchuj�ca za kotar� Rufia wyda�a st�umiony okrzyk. Wpatrzony w dal Akhirom nie
zwr�ci� na to uwagi. Zupe�nie oboj�tnie powiedzia�:
� Niech ich rozdziel� Hyrka�czycy. Czy prywatne spory mog� zak��ci� spok�j boga?
Othbaal nie �yje, lecz Akhirom b�dzie �y� wiecznie. Kto inny poprowadzi moich
Anakijczyk�w. Niech Kuszyci rozprawiaj� si� z t�uszcz�, dop�ki Pelishtianie nie u�wiadomi�
sobie, i� pope�niaj� grzech niedowiarstwa. Moim przeznaczeniem jest objawi� si� �wiatu w
ogniu i krwi, a� wszystkie plemiona ziemi uznaj� m� bosko�� i pok�oni� si� przede mn�!
Mo�esz odej��!
Noc zapada�a nad rozgor�czkowanym miastem, gdy Conan, kt�remu ju� zasklepi�a si� rana
na g�owie, kroczy� ulicami przylegaj�cymi do kwater Kuszyt�w. W dzielnicy tej,
zamieszkanej g��wnie przez �o�nierzy, pali�y si� �wiat�a, a stragany by�y otwarte na
podstawie cichego porozumienia. Przez ca�y dzie� trwa�y tu zamieszki. T�um by� niczym
wielog�owa hydra: zdeptany tutaj, podnosi� g�ow� gdzie indziej. Podkowy czarnej jazdy
dudni�y raz w jednym ko�cu miasta, raz w drugim, tratuj�c buntownik�w.
Teraz ulice nale�a�y do zbrojnych.