9521

Szczegóły
Tytuł 9521
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

9521 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 9521 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

9521 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Henryk Grynberg Uchod�cy Od Autora Ksi��k� t� pisa�em od lata 2003 do lata 2004 z�wyj�tkiem rozdzia�u �Wujek Morris�, kt�ry ukaza� si� jako osobne opowiadanie w�zbiorze Szkice rodzinne (Czytelnik, 1990), tylko w�obecnej wersji wszystkie postacie nosz� autentyczne imiona. Uchod�cy s� opowie�ci� pokoleniow� o�autentycznych ludziach i�zdarzeniach, lecz ich interpretacja, miejscami czysto spekulacyjna, zawiera elementy fikcji literackiej, zw�aszcza w�opisie okoliczno�ci �mierci Krzysztofa Komedy i�Marka H�aski. Narrator jest oczywistym autoportretem, ale z�dosy� odleg�ej przesz�o�ci, i�autor nie zawsze uto�samia si� z�wypowiedziami, a�tym bardziej niekt�rymi godnymi ubolewania post�pkami tamtego m�odego cz�owieka. Aby opowie�� by�a zrozumia�a dla m�odszego pokolenia, musia�em ponownie przytoczy� pewn� znamienn� ingerencj� cenzury i�par� upartych fakt�w historycznych z�ko�ca lat sze��dziesi�tych, o�kt�rych szerzej pisa�em we wcze�niejszych utworach. Bardzo dzi�kuj� El�biecie Czy�ewskiej, red. Bo�enie Dudko, dr Annie Frajlich, Adamowi Holendrowi, prof. Katarzynie Jerzak, Andrzejowi Krakowskiemu i�dr. W�odzimierzowi Rozenbaumowi za materia�y, dokumenty, informacje i�konsultacje. 1. Maheczko Pojawia� si� oko�o p�nocy jak duch. Latem w�szoferskiej sk�rze, zim� w�szoferskim ko�uchu. Szatnia by�a obowi�zkowa, ale nie dla niego, krawat by� obowi�zkowy, ale nie dla niego. Wszyscy cisn�li si� do baru, �eby zobaczy�, us�ysze�, otrze� si�. Przez niego w�Kameralnej zawsze brakowa�o miejsc. Tylko najodwa�niejsi o�mielali si� do niego odezwa�, bo kto si� g�upio odezwa�, dostawa� w�z�by. No i�snoby, kt�rym wszystko imponowa�o: - Widzia�e�, jak mi H�asko da� w�z�by? A dziewczyny, to wystarczy�o, �e spojrza�. Dogania� najlepsze kole�anki z�naszego wydzia�u. A�raczej one jego dogania�y. Nic przez to nie trac�c w�naszych oczach, wr�cz przeciwnie. Jego Pierwszy krok w�chmurach otworzy� nam oczy, bardzo szeroko. Przywo�a� nas do porz�dku. To by� cios w�nos. Jajko Kolumba: wszystko nagle sta�o si� oczywiste i�wszyscy si� dziwili, �e nie wiedzieli. Urzeka� cyzelowan�, ascetyczn� proz�, jak� po polsku si� jeszcze nigdy nie pisa�o. Sta� si� naszym g�osem, naszym Jamesem Deanem, Elvisem Presleyem - nikt nie mia� takiego wp�ywu na m�odzie�. Chwytali�my za pi�ra, ka�dy chcia� by� H�ask�. Na dziennikarce, gdzie wszyscy uwa�ali si� za przysz�ych pisarzy, darto stare r�kopisy i�zaczynano od nowa. Nagle tyle by�o do opowiedzenia, tematy wzbiera�y jak fala. Przed wiele obiecuj�cymi nowymi wyborami, kt�re rozpisa� Gomu�ka, nasza �wiczebna gazetka studencka pos�a�a mnie do Iwaszkiewicza, kandydata na Sejm. Pyta�em go przede wszystkim o�H�ask�. Powiedzia�, �e pod jego brutalno�ci� kryje si� wra�liwa, delikatna natura, i�podkre�li�, �e go zawsze popiera�, i�w warszawskiej �Nowej Kulturze�, i�w paryskiej (te� komunistycznej) �Nouvelles Litteraires�. W rok po wyborach Gomu�ka zamkn�� nasz niespokojny tygodnik �Po prostu�, rozgoni� nasz� wezbran� fal�. My�my dla niego zdzierali gard�a na wiecach, przekonani, �e to reformator, m�� opatrzno�ciowy, a�on si� okaza� komunistycznym falochronem i�rozgoni� nas pa�kami, kt�re w�tym w�a�nie celu przywr�ci�, a�kt�re do tej pory uchodzi�y za symbol bezpowrotnej przemocy systemu kapitalistycznego. Tote� kto m�g�, wymyka� si� za granic�. Nowa klika si� tym nie przejmowa�a, przeciwnie: m�drala z�wozu, w�adzy l�ej. H�asce wr�cz uniemo�liwili powr�t. Ale trend zosta�: mocne powiedzonka, mordobicie, w�da i�gorzki seks. Ju� nie �pryszczaty� fanatyk by� bohaterem i�nie inteligencik na rozdro�u, ale gorzki chuligan, kt�remu nie mog�a (nie �mia�a) odm�wi� �adna dziewczyna. Nie kawiarnia, nie fabryka i�nie �wietlica zetempowska by�y miejscem akcji, ale knajpa, a�pisarz pi�, bi� i�kl�� jak jego brutalny bohater (o pisarkach si� nie s�ysza�o, pisarstwo by�o m�sk� robot�). Trend by� przemo�ny. Dymny i�Iredy�ski poszli za H�ask� (na alkoholu) prosto na tamten �wiat. Brycht - te� chojrak (ulubione s��wko H�aski), ale bez autentycznego buntu w�podtek�cie - kluczy�, sprzedaj�c dusz�, kt�rej nie mia�, ka�demu, kto chcia� zap�aci�. Nowakowski i�Or�o� wyszli jako� z�tej m�skiej przygody, bo za ma�o pili. Ja te� nie mog�em si� oprze� i�nawet zanios�em do �Wsp�czesno�ci� tak� pr�bk� pod znamiennym tytu�em Dwie �wiartki w�dki, ale na szcz�cie opublikowa�em u�nich wcze�niej opowiadanie Ekipa Antygona, na prawdziwie m�j temat, wi�c Terlecki powiedzia�: - My to mo�emy zamie�ci�, ale po co to panu? Ten twardy, �m�ski� styl z�lakonicznym dialogiem i�quasi-psychologicznymi repetycjami pochodzi� oczywi�cie od Hemingwaya, kt�ry objawi� si� nam nagle po Nagrodzie Nobla i�wszystkiego�my si� od niego uczyli, cho� w�por�wnaniu z�nami by� rozkapryszonym pieszczochem, kt�ry wymy�la� sobie problemy. Bo i�za co on si� tak na Ameryk� obra�a�? �e nie by�a Afryk�, Hiszpani�, Kub�? �e nie mia�a wielkich �ow�w ani walki byk�w, ani tego nie-wiadomo-czego, kt�rego podobno tak du�o w�Pary�u? �e Amerykanki kastrowa�y swoich m��w? To rzeczywi�cie nie�adnie. My�my dojrzeli du�o wcze�niej ni� jego Felix Macomber. H�asko maj�c dziewi�� lat, a�ja siedem, on b�d�c �wiadkiem egzekucji na dziecku (patrz Szukaj�c gwiazd), a�ja b�d�c skazanym (patrz �ydowska wojna). R�nica polega�a r�wnie� na tym, �e Hemingway mia� za granic� to wszystko, bez czego rzekomo nie m�g� si� obej�� - Pary�, Afryk�, Kub�, a�H�asko nie mia� nic poza Polsk�, jedyn� krain� jego �ow�w, jedynym powietrzem, kt�rym umia� oddycha�. W�Polsce zostali jego prawdziwi bohaterowie i�daremnie ich szuka� w�Tel Awiwie, Ejlacie i�Kalifornii. By�em w�tych samych miejscach w�tym samym czasie co on, tam takich nie by�o. Wymy�la� ich, podrabia�, nadmuchiwa� a� do kiczu. Tam nikt tak nie m�wi�, nie my�la�, nawet nie pozowa�. Zdawa� sobie z�tego spraw�, dlatego Brudne czyny zaopatrzy� w�diselaimer, �e �nie jest to opowie�� o�kraju i�jego obyczajach�, lecz �o wierno�ci, kt�r� cz�owiek usi�uje dochowa� cieniom�. Zabrak�o jeszcze tylko wyja�nienia, �e opylanie p�l z�samolotu nigdy nie by�o tak ryzykown� �m�sk� robot�� jak w�jego fenomenalnej wyobra�ni. Ju� wi�cej m�stwa wymaga�o prowadzenie ci�ar�wek na polskich drogach, jak to opisa� w�swoim debiucie. Szuka� jak Dostojewski w�kronikach policyjnych i�s�dowych, lecz malutki Izrael to nie Rosja, Ejlat nie Syberia, inne tam by�y proporcje zar�wno zbrodni, jak i�kary. Ju� mamy z�odziei! Ju� mamy w�amywaczy! Ju� mamy prostytutki! Jeste�my ju� normalnym krajem! - wo�a�y z�zachwytem telawiwskie �Nowiny� i��Kurier�, ale wci�� brakowa�o morderstw, bez kt�rych ani Dostojewski, ani H�asko nie mogli si� obej�� (w Brudnych czynach jest ich a� pi��). Do fali uchod�c�w, kt�rych wypu�ci� z�Rosji Bre�niew, nie s�ysza�o si� nawet o�biciu �on i�nikt pr�cz H�aski nie urz�dza� pijackich awantur. Dobrze trafi� tylko na oszust�w - drobnych, bo na izraelsk� skal� - kt�rzy w�dodatku m�wili po polsku, i�znakomicie ich odmalowa� w�Drugim zabiciu psa i�Nawr�conym w�Jaffie, z�w�a�ciwym sobie czarnym humorem, sarkazmem i�dialogami, kt�re mog�yby rywalizowa� z�Mro�kiem (wida� podobie�stwo i�wp�yw), ale H�asko nie m�g� si� powstrzyma� od mocnego uderzenia i�popsu� �wietn� komedi�, wciskaj�c w�ni� na si�� sadyzmy z�ca�kiem innej opery: Ukrai�c�w, kt�rzy zgwa�cili dziewczyn�, �a potem wyj�li jej oczy �y�k� do herbaty�; butelk�, kt�r� �nasi ludzie z�podziemia� rozgnietli w�pochwie dziewczyny, bo zakocha�a si� w�Niemcu (powt�rzenie z�Miesi�ca Matki Boskiej) oraz �ydowskie matki, �kt�re w�roku czterdziestym trzecim wrzuca�y swoje dzieci do ognia, unosz�c je przedtem wysoko nad g�ow� niby w�wyrazie triumfu, podczas gdy Polacy stoj�cy po drugiej stronie muru getta czynili wiele zabawnych uwag�. Wyjmowanie oczu �y�k� sprzedawa� w�tym czasie r�wnie� straszyciel Kosi�ski w�Malowanym ptaku, podobnie jak i�rozgniatanie butelki w�pochwie dziewczyny, co wed�ug ch�opc�w, kt�rzy prze�yli wojn� w�Rosji, nale�a�o do metod rosyjskiej �ulii, a��ydowskie matki nie wrzuca�y swoich dzieci w�ogie�, tylko wyrzuca�y z�p�on�cych dom�w, pr�buj�c je ratowa�, ale H�asce to nie wystarcza�o. Moja matka i�Uszer wymkn�li si� w�1957 do Izraela przez furtk�, kt�rej uchyli� �ydom Gomu�ka. Wymkn�li si�, bo Uszer, b�d�c zaopatrzeniowcem w�sp�dzielni galanteryjnej imienia gen. Karola �wierczewskiego, nielegalnie kooperowa� z�prywaciarzami i�pr�dzej czy p�niej by go zamkn�li. Przed wyjazdem wzi�li rozw�d, �eby wywie�� dwie lod�wki, dwie pralki, dwa sowieckie radia Mir z�adapterem, dwa enerdowskie magnetofony oraz fortepian i�pianino, aby ich siedmioletni synek, kt�ry w�a�nie nauczy� si� gamy, m�g� j� �wiczy� zar�wno u�matki, jak i�ojca. W�Tel Awiwie spieni�yli oba instrumenty i�wi�kszo�� powy�szych ruchomo�ci i�kupili za to p�tora pokoiku z�kuchenk� na Cafonie, nowiutkiej dzielnicy wybudowanej za pieni�dze z�Niemiec - lekkie nowoczesne budynki z�przewiewnymi podcieniami, cienistymi wykuszami, trawniczkami i��ywop�otami - za pieni�dze, kt�re Niemcy wytoczyli ze starych �ydowskich dzielnic i�miasteczek jak krew, i�nawet nazywano te pieni�dze blood money. Nowa dzielnica za stare �ydowskie pieni�dze pachnia�a niemieck� czysto�ci� i�nawet pos�ugiwa�a si� niemieckim j�zykiem, bo blood money dostali w�pierwszym rz�dzie �ydzi, kt�rzy uciekli z�Niemiec. Po niemiecku porozumiewa�o si� r�wnie� starsze i��rednie pokolenie uchod�c�w z�Polski, kt�rym trudno by�o nauczy� si� hebrajskiego, a�macierzystego jidysz unikano, bo by� j�zykiem �yd�w, kt�rych Izrael si� wstydzi�. - Jak mo�na by�o tak si� da� wymordowa�? - Trzeba by�o walczy�, no�ami, tasakami, pazurami! - Myde�ka! - tak nas przezywano, wi�c mama jak sz�a do sklepu, to m�wi�a po niemiecku. H�asko uwa�a�, �e Izraelczycy to ju� nie �ydzi. �Patrz�c na tych i�tamtych, trudno by�o uwierzy�, �e nale�eli do jednego narodu. Przypuszczam, �e ci, urodzeni tutaj, tak�e nie bardzo w�to wierzyli...� - pisa� (w Drugim zabiciu psa), por�wnuj�c ich z�turystami na telawiwskiej pla�y. On te� m�wi� tu po niemiecku, i�ze swoj� dziewczyn�, i�w barach. W�Warszawie ma�o kto by sobie na to pozwoli�. Szed�em raz z�koleg� z�dziennikarki Nowym �wiatem, nosili�my wtedy uniwersyteckie bia�e rogatywki, zatrzymuje nas dw�ch facet�w w�szarych borsalinach i�co� m�wi� po francusku. - Do you speak English? - spyta� m�j kolega. Pr�bowali, ale im to nie wychodzi�o. - Sprechen Sie Deutsch? - zapyta�em. - Oh, wir sind doch Deutsche... - odpowiedzieli nie�mia�o. W�Tel Awiwie nie musieliby si� kr�powa�. �o�nierze chodzili w�angielskich mundurach i��piewali rosyjskie piosenki. W�przek�adzie, ale z�rosyjskim refrenem: Artileristy, Stalin da� pri-kaz, artileristy, za-wiot atczizna nas! Niby �artem, ale wielu uwa�a�o, �e Stalin uratowa� im �ycie, a�dalsze s�owa: Sotni, tysczi batie-riej za slozy naszych matie-riej - by�y tu celniejsze i�no�niejsze ni� w�Rosji, za� okrzyk: Za naszu rodinu a-go�! a-go�!, kojarzy� im si� z�rodzin�, bo lepiej rozumieli po polsku ni� po rosyjsku. Przy stolikach wystawionych przed kawiarniami na Allenby i�Dizengoff s�ysza�o si� polski. Przewa�nie szwicerzy (tacy, co koniecznie chc� zaimponowa�) i�paniusie �ywcem z�przedwojennej Warszawy i�powojennej �odzi. Niemieccy �ydzi nie mieli tyle czasu na kawiarnie. Po polsku m�wi�o tak�e �Gomu�kowo� na obrze�ach miasta, w�nowych blokach Bat-Jamu i�Holonu, gdzie mieszka�a �alija� (imigracja) pa�dziernikowa. - Jak tam Gomu�ka? - pytali mnie jak o�dobrego znajomego, nawet ci, co uciekli zaraz po wojnie, a�nawet uchod�cy z�innych kraj�w. Gomu�ka by� tu bardziej popularny ni� w�Polsce. I�czemu nie? Wypuszcza� �yd�w, i�to za darmo, pozwala� im zabra� z�sob� lod�wki i�pralki, przepuszcza� �repatriant�w� z�Rosji - ilu jeszcze tak �askawych faraon�w mieli �ydzi w�swojej historii? Polski s�ysza�o si� wsz�dzie. Stan��em w�kolejce do garma�erii. - Zaraz wracam - m�wi do mnie po polsku pani stoj�ca przede mn�. - Sk�d pani wiedzia�a, �e ja m�wi� po polsku? - spyta�em, gdy wr�ci�a. - Nie wiedzia�am. - To dlaczego m�wi�a pani do mnie po polsku? - Bo ja zawsze m�wi� po polsku. M�wi�a r�wnie� po polsku do sprzedawcy, kt�ry wprawdzie odpowiada� na migi, lecz bezb��dnie zapakowa� jej p� kurczaka i�p� kilo w�tr�bki ciel�cej. Zwr�ci�em si� po angielsku do policjanta. - Where are you from? - spyta�. - Poland. - To dlaczego od razu tak nie m�wisz? H�asko twierdzi�, �e w�Izraelu wszyscy policjanci umieli po polsku. On wiedzia�. Pojecha�em do Jerozolimy z�Iziem, koleg� z���dzkiej szko�y �ydowskiej. Wchodzimy do Knesetu. - Spytaj, czy mo�na wej�� na sal� - m�wi� do Izia. Izio pyta po hebrajsku, portierka odpowiada, Izio t�umaczy, �e teraz jest przerwa w�obradach. - Spytaj, kiedy si� zaczn� znowu. Izio pyta, portierka odpowiada, Izio t�umaczy. - Spytaj, czy mo�na wej�� tylko popatrzy�. Izio pyta, portierka odpowiada, Izio t�umaczy, �e tylko na galeri�. Idziemy. - Nie t�dy, tamtymi schodami na prawo! - wo�a za nami portierka po polsku. �Gomu�kowo� nie tylko m�wi�o, ale i�czyta�o po polsku. Wi�cej ni� Chicago czy Buffalo. Sprowadzano wszystkie nowe ksi��ki i�czasopisma. Wydawano dwie gazety codziennie, tygodnik, kt�ry by� odpowiednikiem �Po prostu� i�nazywa� si� �Po prostu w�Izraelu�, oraz dwutygodnik, kt�ry przypomina� �Wsp�czesno�� i�nazywa� si� �Od nowa�. I�kto na pierwszej stronicy? H�asko. Sk�rzana wiatr�wka, m�odzie�cza czupryna, ironiczne spojrzenie Jamesa Deana, uniesione brwi i�po m�sku zmarszczone czo�o Humphreya Bogarta, w�k�ciku ust m�ski grymas Humphreya Bogarta i�m�odzie�czy kaprys Jamesa Deana. Siedzi pochylony do przodu, podparty �okciami, w�palcach obu d�oni obraca sw�j mistrzowski d�ugopis. Zanios�em im wiersz zatytu�owany Mazowiecki krajobraz, bardzo ch�tnie przyj�li. - Do kt�rej grupy poetyckiej pan nale�y? - spytali. - Jeszcze nie wiem - powiedzia�em, nie wyja�niaj�c, �e to m�j pierwszy wiersz i��e napisa�em go tu, w�Izraelu. Krajobraz uzupe�nia�o komunistyczne pismo �Walka�, kt�re redagowa� rodzony brat Jakuba Bermana, przedrukowuj�c z�polskiej prasy, co chcia�, bez pytania i�nic nie p�ac�c. Jakub przynajmniej p�aci�. Polska, kt�ra kiedy� daremnie si� domaga�a kolonii, teraz j� mia�a. A�przynajmniej mog�a mie�. Mog�a eksportowa� tu ksi��ki, kt�rych zawsze mia�a za du�o, w�zamian za cytryny i�pomara�cze, kt�rych jej zawsze by�o brak. H�ask� wszyscy znali i�wszystko o�nim wiedzieli, nawet tacy, co nie czytali �adnej jego ksi��ki - jak w�Warszawie. Siedzia� na pla�y w�p�ko�uszku bez r�kaw�w, w�zgrabnych, obcis�ych dokerkach i�zgrabnych kowbojskich kamaszach. Zdrowa opalenizna jak charakteryzacja filmowa pi�knie kontrastowa�a z�p�owiej�cymi od s�o�ca w�osami. Kr�ci�o si� przy nim paru przybocznych wielbicieli na poza tym pustej pla�y, gdzie w�styczniu opr�cz H�aski nikt si� nie opala�, na cichej pla�y, nad kt�r� nie stercza� jeszcze �aden ameryka�ski drapacz nieba - nie chmur, bo ich nie by�o - tylko bia�e pasma przyziemnego, ciep�ego bauhausu odcina�y ultramaryn� morza od ultramaryny nieba. Wszyscy wiedzieli, �e to H�asko, i�pokazywali mi z�daleka jego le�ak, ale radzili nie podchodzi�, bo bije w�z�by. - Wracam nied�ugo do Polski, mo�e chcia�by pan co� przekaza�? - spyta�em. Nie da� mi w�z�by, przeciwnie, przyci�gn�� mi le�ak. Nie wspomnia�em mu o�moim pierwszym kroku we �Wsp�czesno�ci� ani w��Od nowa�, bo nie �mia�em, jako pisarz by� dla mnie Bogiem. Przedstawi�em si� tylko jako aktor z�Teatru �ydowskiego, a�jemu imponowali aktorzy, sam ch�tnie zosta�by aktorem, na przyk�ad Jamesem Deanem i�Humphreyem Bogartem, najch�tniej w�jednej osobie. Wst�pili�my do baru na Allenby i�do baru na Dizengoff. - Maheczko! Maheczko! - witali go barmani. By� wysokim blondynem, jakich w�Izraelu - kilkana�cie lat po Zag�adzie - wprost uwielbiano. Reporterzy za nim chodzili, stawiali mu stock 84 i�czekali na awantur�, a�on nie mia� nic przeciwko temu, narzeka� tylko na brak godnych przeciwnik�w. - Wysoko rosn� na tutejszych sur�wkach i�sokach i�wygl�daj� na chojrak�w, ale raz dobrze waln��, to si� przewracaj�. Za ma�o mi�sa jedz�... Mieszka� w�sublokatorskim pokoju na parterze z�niekr�puj�cym wej�ciem od ogrodu. Czarne �elazne ��ko, czarne biurko, na pod�odze przy ��ku gazety, na biurku �smy dzie� tygodnia po angielsku i�paryskie wydanie Cmentarzy ��cznie z�Nast�pnym do raju, za kt�re zosta� w�Warszawie wykl�ty i�skazany na �mier� literack�. M�wi�, �e wcale nie chcia� zosta� za granic�, �e zosta�, bo mu nie dali wyboru, i�s�ysza�em gorycz w�jego g�osie. Zaskoczy�o mnie to - taki H�asko, a�taki naiwny? Co on my�la�, �e mu daruj�? Jemu, kt�rego g�os by� dono�niejszy ni� ca�ej ich zgrai najemnych p�inteligent�w, prostak�w, cwaniak�w? Mieli okazj� si� go pozby�, to si� pozbyli, kalkuluj�c - i�okaza�o si� s�usznie - �e z�daleka b�dzie du�o mniej szkodliwy (t� polityk� �otwartych drzwi� stosowali p�niej cz�sto i�nawet na masow� skal�). My�la�em, �e on jako samouk unikn�� indoktrynacji i�kastracji, jakiej my ulegali�my w�liceum i�na uniwersytecie, �e nie mia� z�udze� jak my, �e wiedzia�, co robi. Po latach ju� jako uchod�ca przeczyta�em felietony, kt�re w�latach 1954-1956 zamieszcza� w��Po prostu�, i�ze zdziwieniem stwierdzi�em, �e by�y nie mniej wiernopodda�cze ni� nasze wypracowania na dziennikarce - interwencyjne, ale wiernopodda�cze. A�wi�c by� frajerem jak my wszyscy. Mo�e nawet wi�kszym, bo on sam si� tego frajerstwa uczy�, sam tresowa� si� i�kastrowa�. I�na tym, notabene, polega�a metoda i��si�a� tego systemu. Pojechali�my autobusem do Necer Sereni, kibucu, w�kt�rym mieszka�a Esther. Postawna, powa�na, mia�a bujne, czarne w�osy i�pewno by�a pi�kna - nie przygl�da�em si�, bo nie wypada�o, ale niepi�knych wtedy przy nas nie by�o. Dosta�em go�cinny pokoik w�osobnym domku, z�prysznicem i�naftowym piecykiem, bo w�nocy wilgotny zi�b przenika� do ko�ci. Przychodz� rano na �niadanie, a�H�asko ma na szyi nylonow� czarn� po�czoch� zawi�zan� jak krawat. Nawet seksownie wygl�da�a na jego mocnej, opalonej szyi, ale ja nic, nawet nie patrz�. W�ko�cu on nie wytrzyma�. - Widzisz to? - Widz�. - Ja si� wzruszy�em. A�wiesz, co ona powiedzia�a? �Das ist doch nicht higienisch�... Esther usma�y�a nam jajecznic� na ��tym serze. Pierwszy raz jad�em co� takiego i�bardzo mi smakowa�o. Roztapia si� ser na patelni - bez mas�a, bo dosy� jest t�uszczu w�serze - po czym wbija si� jajka i�mocno miesza. Je�li troch� przysma�y�, to ma si� aromat i�smak jajecznicy na boczku, a�bez tej wieprzowej trucizny. Nauczy�em tego p�niej par� kobiet, nie ma nic po�ywniejszego i�potencjalniejszego. Nie wiedzia�em, �e Esther by�a stewardes� i��e poderwa� j� (albo ona jego) w�samolocie El-Al-u, bo poza t� po�czoch� nigdy o�niej nie m�wi�. Za to cz�sto pos�ugiwa� si� jej imieniem i�zawsze w�kontek�cie nieszcz�liwej mi�o�ci. W�Opowiem wam o�Esther nawet j� u�mierci� jak Hemingway (wskutek ci��y), ale prawdziwa Esther, ca�a i�zdrowa, odwiedzi�a go du�o p�niej (jesieni� 1966) w�Kalifornii i�przypuszczalnie spotka� si� z�ni� tak�e w�swojej ostatniej rundzie (wiosn� 1969) w�Izraelu. Po �niadaniu Esther posz�a do swoich kibucowych zaj��, a�my chodzili�my po gajach uginaj�cych si� pod pomara�czami i�H�asko recytowa� mi dialogi ze Zbrodni i�kary mi�kkim, �warsiawskim� dialektem (�jakziebym �mia�, panie komisaziuuu...�) i�podejrzewam, �e we w�asnym przek�adzie. Potem on wr�ci� do Tel Awiwu, a�mnie tak si� spodoba�y rajskie ogrody kibucu, �e zosta�em tam par� tygodni i�pomaga�em zbiera� pomara�cze, a�p�niej zrobi�em z�tego swoje najpi�kniejsze opowiadanie, Jidit, te� z�dziewczyn� w�tytule i�te� troch� zmy�lon�. - Ty wracasz tam? - dziwili si�, gdy wyje�d�a�em. 2. Nie dajmy si� zwariowa� Po zainwestowaniu wszystkiego, z�czym przyjechali, w�owe p�tora pokoiku na Cafonie mama i�Uszer musieli p�j�� do pracy - on w�serowni, ona w�szwalni - kt�ra by�a ponad ich niem�ode si�y, zw�aszcza podczas chamsin�w, a�klimatyzacji nie by�o ani w�serowni, ani w�szwalni, ani w�mieszkaniu nawet na eleganckim Cafonie, nie starczy�o na to pieni�dzy, nawet za krew. Postanowili wi�c ucieka� dalej i�czekali na papiery z�Ameryki, gdzie mama mia�a dwie kuzynki, a�Uszer siostr� i�brata. I�dlatego mama nie nalega�a, �ebym zosta�. Chcia�em wraca� przez Pary�. Mamy przyjaci�ka przys�a�a mi zaproszenie, podaj�c si� za krewn�. Wype�ni�em d�ugi kwestionariusz - osiem razy, bo nie wolno by�o przez kalk� - przypi��em osiem fotografii, zap�aci�em czterdzie�ci dolar�w z�mamy kieszeni i�po czterech tygodniach, kt�re sp�dzi�em w�kibucu, dosta�em wiz�. Mia�em kart� okr�tow� na powr�t z�Hajfy do Neapolu i�bilet kolejowy z�Neapolu do Warszawy, dokupi�em wi�c za trzydzie�ci dolar�w z�mamy portmonetki bilety na dodatkowy zygzak Mediolan-Pary�-Wiede� i�uda�em si� do Adriatiki. Statek odchodzi� dziewi�tego i�dwudziestego trzeciego lutego. Obok rozk�adu rejs�w widnia�o og�oszenie, �e Adriatica sama za�atwia pasa�erom wizy w�ci�gu czterdziestu o�miu godzin. Poprosi�em o�rezerwacj� na dziewi�tego, bo bilet kolejowy mia�em wa�ny do dwudziestego. - A�wiz� w�osk� pan ma? - Nie. - To musi pan wpierw p�j�� do ambasady. - Przecie� sami za�atwiacie wizy. - Nie z�pana paszportem. To mo�e tylko ambasada. Tel Awiw niedu�e miasto, w�pi�tna�cie minut by�em w ambasadzie i�wype�ni�em na miejscu papiery. - Kiedy mam przyj�� po wiz�? - Za dwa tygodnie. - Dlaczego, przecie� Adriatica za�atwia u�was wizy w�ci�gu dw�ch dni? - Z�polskim paszportem trzeba przez Rzym. Po�pieszy�em do przedstawicielstwa Orbisu. - Czy mo�na przed�u�y� bilet kolejowy? - Nie tutaj, to mo�e tylko Warszawa. Pobieg�em z�powrotem do ambasady. - Niech b�dzie za dwa tygodnie, byle przed dwudziestym trzecim. W�och zajrza� do mojego paszportu. - Ee, signore, nie mo�emy, pana austriacka wiza wygasa szesnastego. Obejrza�em m�j orbisowski bilet. Wypisany by� kopiowym o��wkiem dwudziestego listopada z�wa�no�ci� na trzy miesi�ce. Dopisa�em wi�c - zwyk�ym o��wkiem - do zera ogonek i�sta� si� wa�ny na trzy miesi�ce od dwudziestego dziewi�tego listopada. Na tej podstawie Austria przed�u�y�a mi wiz� tranzytow� do dwudziestego �smego lutego i�wr�ci�em do w�oskiej ambasady. - Ee, signore, je�li wiza austriacka wygasa dwudziestego �smego lutego, to w�osk� mo�e pan dosta� tylko do dwudziestego si�dmego, a�pana statek dopiero wtedy przybije do Neapolu i�nie b�dzie czasu na przejazd przez ca�e W�ochy. Pobieg�em z�powrotem do Orbisu. - Co mam robi�? - Jest izraelski statek osiemnastego, Adriatica z�nimi wsp�pracuje, wypisz� panu transfer. Pobieg�em z�powrotem do Adriatiki. W�och spojrza� na moj� kart� okr�tow�. - Ee, signore, to wystawiono w�Warszawie, a�oni sobie zastrzegaj�, �e ich klienci mog� podr�owa� tylko Adriatica. Pobieg�em z�powrotem do Orbisu. - Czy Warszawa nie robi wyj�tku, je�li kto� nie mo�e inaczej wr�ci�? - Nie. Ale niech pan po�le im bilet ekspresem z�pro�b�, �e bardzo pilne. Pobieg�em z�powrotem do w�oskiej ambasady. - Za�atwcie mi wiz� do dwudziestego si�dmego lutego, b�d� mia� nowy bilet kolejowy. - Bene, ale senza siesta, nie b�dzie wolno panu si� zatrzymywa�. - Bene. Star�em ogonek z�daty i�wys�a�em bilet ekspresem do Warszawy, do dziewczyny, kt�rej mog�o zale�e�, �ebym wr�ci�. Po dziesi�ciu dniach dosta�em nowy bilet, na jeszcze dwa miesi�ce. Na tej podstawie Czechos�owacja przed�u�y�a mi provodk� do ko�ca marca, Austria skrzywi�a si� i�zrobi�a to samo, zostawiaj�c mi dosy� czasu nie tylko na Pary�, ale i�ca�� Itali�, kt�r�, jad�c w�t� stron� - z�pi�cioma dolarami, jakie pozwolono mi wywie�� z�Polski - widzia�em tylko z�okna poci�gu po�piesznego. Senza siesta? A�co mi zrobi�, je�li si� zatrzymam? Mietek Ca�ka, kolega z�dziennikarki, kt�ry przerwa� studia w�po�owie i�przyjecha� tu, �eby zosta� hebrajskim pisarzem, a�na razie s�u�y� w�czo�gach, zapisa� mi nazw� kawiarni na Saint Germain, gdzie siedzia� codziennie Sartre, i�nawet poradzi�, co mu powiedzie�. H�asko za� da� mi z�o�on� we czworo karteczk� dla kole�anki z�dziennikarki, Agnieszki Osieckiej. Wys�u�ony ma�y stateczek by� przesi�kni�ty kwa�n� woni� oliwek. Podr�owali nim przewa�nie m�czy�ni w��rednim wieku, przewa�nie �ydzi z�Marsylii, przewa�nie karciarze. Jak si� dowiedzieli, �e wracam do Polski, to zrobi�o si� zbiegowisko. - Dlaczego? - Po co? - Taki m�ody cz�owiek jak ty? Zacz�li zbiera� pieni�dze. - Masz, zejd� w�Famagu�cie i�wracaj do Hajfy. Uspokoili si� troch�, gdy powiedzia�em, �e jad� przez Pary�. - Aha, Pary�... Wiedzieli, �e z�Pary�a si� nie wraca�o. Nie tylko pisarze, filmowcy, malarze. Opowiadali o�dziewczynie z�komunistycznej rodziny, kt�ra te� przyjecha�a tylko w�odwiedziny, ale jak zobaczy�a Pary�, to powiedzia�a: Ja si� st�d nigdzie nie ruszam! Zostawi�a w�Warszawie narzeczonego u�progu uniwersyteckiej kariery i�wysz�a za szefa kuchni z�p�nocnych W�och. Z�Pary�a nie wracali nawet komuni�ci, bo du�o lepiej by� komunist� w�Pary�u ni� w�Warszawie. Do Polski wraca� r�wnie� pan Romuald, podtatusia�y, ry�awy blondyn, ale jego si� nie czepiali, bo w�Warszawie mia� �on� i�dzieci. Atrakcyjna m�oda blondynka wraca�a do Jugos�awii, chyba nie �yd�wka, bo nikt jej nie robi� wyrzut�w. Ta�czy�em z�ni� na balu kapita�skim, a�potem ca�owa�em j� na g�rnym pok�adzie pod ca�unem nocy, ale na tym musia�em poprzesta�, bo oboje podr�owali�my klas� turystyczn�, na pi�trowych ��kach, po sze�� w�ka�dej kabinie. Zeszli�my w�Pireusie, kt�ry pachnia� sma�on� oliw� jak Jaffa i�Famagusta. Przezroczysty autobus Adriatiki wi�z� nas po Atenach, radio przygrywa�o weseln� muzyk� o�urzekaj�cym ba�ka�skim rytmie. Sfotografowali�my si� na Akropolu z�resztkami kolumn, na kt�rych wci�� opiera si� nasza krucha cywilizacja. Na koniec wycieczki podeszli�my pod ma�y portowy hotelik o�romantycznej nazwie Byron, lecz zabrak�o jej odwagi, �eby wej��. Chyba jednak by�a �yd�wk�. Po wyj�ciu z�Pireusu zn�w bal, a�na sali brunetka w�czarnej sukni i�czarnych r�kawiczkach po �okcie jak dama pik. Ochmistrz og�osi� bia�e tango, a�czarna dama prosto do mnie. By�a �piewaczk� w�drodze do Genui, a�potem do Mediolanu, �eby kszta�ci� g�os, ale ch�tnie zwiedzi Neapol. Bal si� sko�czy�, gdy tylko wyszli�my na Morze Jo�skie, bo tak zacz�o hu�ta�, �e kobiety poucieka�y do kabin. Nast�pnego dnia le�a�y na pok�adzie i�j�cza�y, a�stewardzi i�marynarze biegali z�wod� mineraln�, cytrynami i�ka�dy co innego doradza�. - Aqua minerale, signorina! - No aqua minerale, signorina, limone, limone! - No limone, signorina, aqua minerale! Nic nie pomaga�o, ��tawa i�zielonkawa ciecz �o��dkowa s�czy�a si� po deskach pok�adu, kt�re nasi�ka�y odorem kwa�nych oliwek, pomimo �e je nieustannie zmywano. Neapol pachnia� t� sam� sma�on� oliw� co Pireus, Famagusta, Jaffa i�ca�a ta �r�dziemna patelnia. Zszed�em z�panem Romualdem i�wzi�li�my na sp�k� najta�szy pok�j w�przydworcowym hotelu, po czym wst�pili�my do sklepiku fotograficznego po film i�pan Romuald spyta� o�autobus do Monte Cassino. - A, Monte Cassino, to signori z�pewno�ci� Tedeschi - ucieszy� si� mocno siwiej�cy sklepikarz. - Tedeschi? A, bravi Tedeschi! - zawo�a�a z�zaplecza jego �ona. - Co znaczy �Tedeschi�? - spyta� mnie pan Romuald. - Niemcy. - No Tedeschi! - zaprotestowa� pan Romuald - Polacchi, Polacchi! - Polacchi? A, bravi Polacchi! - zawo�a�a z�zaplecza sklepikarzowa. Pan Romuald uda� si� na Monte Cassino, a�ja po pikow� dam�. Przejechali�my si� trolejbusem po wzg�rzach, bo nie wypada�o by� w�Neapolu i�go nie zobaczy�, a�potem do hotelu, jakby si� to samo przez si� rozumia�o. Nawet mi w�pewnej chwili przemkn�o przez my�l, �e mo�e jest izraelsk� agentk�, kt�ra ma mnie uwie�� i�zawr�ci� na �ono przodk�w, ale imponowa�a mi jej determinacja i�nie mia�em zn�w tak wiele do stracenia. �Staruszek portier z�u�miechem dawa� klucz� - zanuci�em sobie w�duchu, bior�c klucz z�r�k �ysego, brzuchatego portiera i�idziemy. - Uno momento, signore! - zawo�a� portier. - Signorina u�nas nie mieszka. - Signorina jest ze mn� - odpowiedzia�em. - Ee, signore! - brzuchacz pomacha� palcem przed swoim nosem. - O�co chodzi? - Signorina nie mo�e p�j�� do numeru. - My nie na d�ugo. - Ee, signore! - z�tym samym palcem przy nosie. - Chcemy porozmawia�. - Porozmawia�? Prego - wskaza� dwa wytarte foteliki w�recepcji. - Chcemy si� przebra�. - Bene, ale signorina zaraz musi wyj��. - Bene - powiedzia�em pewny �e chodzi o�pozory. Weszli�my do pokoju, stan�li�my przy ��ku, ona z�jednej strony, ja z�drugiej, lecz ledwo zdj�a �akiet i�pantofle, pukanie w�drzwi: - Signorina! Signorina mia�a tego do��, z�trzaskiem otworzy�a drzwi i�jak nie blu�nie portierowi w�twarz swoj� wyuczon� operow� w�oszczyzn�. Pulchnemu neapolita�czykowi te� nie brakowa�o temperamentu i�nast�pi�a tak o�ywiona wymiana opinii, �e dalsze negocjacje sta�y si� niemo�liwe. Nie by�a agentk�, bo agentka by si� nie zdenerwowa�a, tylko wsun�aby mi w�r�k� par� zwini�tych banknot�w, �ebym wcisn�� grubasowi w��ap� i�ju�. Szkoda, �e nie by�a agentk�. Z�drugiej strony agentka by mnie najwy�ej posiad�a. Uwie�� mog�a mnie tylko zdeterminowana, temperamentna artystka, kt�ra wie, czego chce. I�mo�e ca�kiem inaczej potoczy�aby si� reszta mojej opowie�ci, gdyby nie ten pies ogrodnika w�recepcji. Zosta�o mi kilka godzin do poci�gu, wi�c zajrza�em na plac Plebiscytu, kt�rego strzegli dwaj konni kondotierzy ubrani po rzymsku jak nasz ksi��� Poniatowski. W�pa�acu, ku mojemu zdziwieniu, wisia� okaza�y Augusto III Sassoni. Ta sama bezmy�lna, t�usta twarz co w�podr�cznikach historii Polski, ale �adnej wzmianki, �e siedzia� trzydzie�ci lat na polskim tronie, ani co w�a�ciwie robi� w�Neapolu. Na gobelinach wyst�powa� w�roli g��wnej Ludwik. Wspania�e sceny zbiorowe z�dobrymi i�z�ymi aktorami, a�Ludwik bardzo z�siebie zadowolony tu si� �mia�, tam puszcza� oko do potomnych. D�uga amfilada komnat sugerowa�a wieczno��. Coraz wi�cej zwierciade� i�z�ota, i�wreszcie - tron! Opodal sta� Murat z�br�zu, jak �ywy. Spieszony, lecz wida�, �e je�dziec w�ka�dym calu: z�tak� sam� nami�tno�ci� dosiada� tronu, za kt�ry odda� �ycie. Podsun��em si� z�boku do podium, najbli�ej jak tylko mog�em, �eby spojrze� z�kr�lewskiej perspektywy, ale str� czuwa�: - Nie wolno siada�! Neapol mia� te� kawa�ek �ydowskiej historii. �ydowski podr�nik Benjamin z�Tudeli (Hiszpania) zanotowa� tu w�roku 1159 p� tysi�ca �yd�w, synagog� i�szko��. Kazania dominikan�w doprowadza�y do rozruch�w. W�1290 dosz�o do pogrom�w, synagog� skonfiskowano i�przemieniono na ko�ci�. W�1330 Karol Robert Andegawe�ski zapewni� �ydom ochron�, a�nawet r�wno�� podatkow� i�do�� d�ugo nic si� takiego nie dzia�o. Pod koniec XV wieku chronili si� tu uchod�cy i�wygna�cy z�Hiszpanii i�Portugalii. Mi�dzy innymi Isaac Abarbanel, filozof, egzegeta biblijny i�finansista, kt�ry po�yczy� Ferdynandowi i�Izabeli p�tora miliona dukat�w na wojn� z�Grenad�. Monarchowie po�yczki nie zwr�cili, ale z�wdzi�czno�ci pozwolili mu wzi�� z�sob� tysi�c dukat�w na wygnanie. I�kto wie, czy to w�a�nie nie ta po�yczka sk�oni�a ich do wydania edyktu o�wygnaniu �yd�w. W�Neapolu schroni� si� r�wnie� syn Isaaca Abarbanela, Judah, autor s�ynnych Dialog�w mi�o�ci (dwana�cie wyda� w�oskich, przek�ady na hiszpa�ski, francuski, �acin� i�hebrajski). W�1495 Hiszpanie przybyli w��lad za �ydami do Neapolu i�zn�w zadekretowali wygnanie, kt�re uda�o si� (za odpowiednie pieni�dze) odwlec do 1510 roku, a�i wtedy zostawiono na miejscu dwie�cie rodzin (za trzysta dukat�w rocznie). W�1533 zn�w wydano dekret, kt�rego wykonanie zawieszono na dziesi�� lat (za dziesi�� tysi�cy dukat�w), ale cesarz nie uszanowa� umowy i�wygnanie nast�pi�o w�1541, gdy tylko powsta� w�Neapolu chrze�cija�ski bank Monte di Pieta. Dopiero po dwustu latach kr�l Bourbon wpu�ci� �yd�w do miasta, ale sze�� lat p�niej pod naciskiem jezuit�w i�Ko�cio�a zn�w ich wygnano. Na pocz�tku XIX wieku zamieszka�o w�Neapolu kilka �ydowskich rodzin, w�tym jeden z�czterech Rothschild�w, ale synagog� otworzono dopiero w�1864. Do 1939 mieszka�o tu oko�o tysi�ca �yd�w. Zosta�a po�owa, a�wi�c tyle co w�1159. Chcia�em nada� na baga� waliz�, kt�r� mama mi wypcha�a ciuchami, bo po co tacha� do Pary�a. - Varsovia? A�gdzie to jest? - zdziwi� si� baga�owy. - Polonia. - A, Bologna! - No Bologna, Polonia. - Che Pologna, signore? Bologna, Bo-logna! - No, Bologna, Po-lonia! Baga�owy stukn�� palcem w�czo�o i�przywo�a� swojego zwierzchnika. - Varsovia? Pologna? Takich stacji nie ma - pokr�ci� g�ow� zwierzchnik. - Jak to nie ma? Popatrzcie na map�, Vienna, Berlin i�w prawo Varsovia. Przynie�li atlas, pokazuj� mi: Vienna, Berlin, a�w prawo bia�a plama. - No i�co? Che Varsovia, che Pologna, signore? - m�drzy� si� baga�owy. - Bardzo �a�uj�, signore, ale nie wysy�amy baga�u do miejsc, kt�rych nie ma - zako�czy� dyskusj� zwierzchnik. W Rzymie przy Forum sta�y stragany z�serem i�winem jak przed wiekami. Zjad�em na miejscu skib� suchego, kruchego nationale, popi�em szklank� cienkiego chianti za dziesi�� lir�w - prawie darmo, bo sze��set lir�w kosztowa� dolar - i�poszed�em zwiedza�. Niedobitki marmur�w nie zi�bi�y mnie ani nie grza�y. Tacy byli�cie chojracy, a�tak dawno was nie ma, m�wi�em do tych pysza�k�w. Mnie, prowincjuszowi, bli�sza by�a pierwsza lepsza sterta gruz�w w�polskim polu. Wi�cej czasu sp�dzi�em w�r�d �ydowskich kramarzy, domokr��c�w, krawc�w, rzezakow, piekarzy, wypalaczy wapna, ale i�lekarzy, poet�w, aktor�w, kt�rzy zostawili po sobie w�katakumbach oko�o pi�ciuset inskrypcji, cz�sto ze scenami biblijnymi, zreszt� z�obu Testament�w. Chrze�cija�ska m�czenniczka pokazywa�a dwoma palcami lewej r�ki i�jednym palcem prawej, �e B�g jest Tr�jc�. - Jej wiara przetrwa�a �mier� - obja�nia� ksi�dz. Rysunki by�y nieudolne, �ale nie o�form� chodzi�o, tylko tre��, jak podkre�li� ksi�dz cicerone. Za to sprytny Rafael robi� z�tre�ci form� i�przekazywa� w�niej swoj� w�asn� wiar�. Oto pogodny b��kit, w�g�rze pi�kna Matka z�Dzieckiem, w�dole paru cywil�w na kl�czkach i�zakonnik zachwycony tak szczerze, jak to si� niecz�sto zdarza na tego rodzaju obrazach. Jeden cywil, kt�remu te� nic wi�cej do szcz�cia nie trzeba, patrzy w�oczy zwiedzaj�cych i�wskazuje palcem w�g�r�, ale Matka, nie zdaj�c sobie sprawy z�widowiska, jest ca�kowicie zaj�ta Dzieckiem, szcz�liwym i�troch� zdziwionym. Ka�dy widzi, �e Rafael jest ateist�, a�nawet wi�cej. Jego m�czy�ni s� silni, zmys�owi i�nadzy nawet w�spodniach. Nawet lejbgwardia jego anio��w jest mocno podejrzana. Ale toleruje si� go, nawet w�Watykanie, jakby na potwierdzenie jego wiary, �e jedyn� religi� jest sztuka. W Rzymie by�o du�o gorzej ni� w�Neapolu. Papie�e zabraniali oskar�a� �yd�w o�mord rytualny, to w�1020 oskar�ono ich o�- trz�sienie ziemi. Papie�e nie dopuszczali do pogrom�w, ale w�1257 nakazano im nosi� ��te �aty. W�1270 zdesekrowano im cmentarz. Od 1312 musieli p�aci� okup, aby nie zniewa�ano ich w�widowiskach karnawa�owych. W�1320 papie� przys�a� z�Awinionu nakaz wygnania, kt�ry wykonano tylko cz�ciowo, ale w�1322 zadekretowa� spalenie Talmudu, kt�re wykonano dok�adnie. Bonifacy IX nada� �ydom statut ochronny, ale jego nast�pcy ulegali anty�ydowskim naciskom, zw�aszcza franciszkan�w. Eugeniusz IV wprowadzi� tak surowe ustawy, �e �ydzi zacz�li ucieka� do Mantui. Dzi�ki okupom uda�o si� powstrzyma� wykonanie wi�kszo�ci jego ustaw, ale reaktywowa� je nast�pny papie�, kt�ry popiera� franciszkanina Giovanniego z�Capestrano, gorliwego prze�ladowc� �yd�w na skal� europejsk� (i kanonizowanego za t� gorliwo��). Papie�e szczytowego renesansu - z�kt�rych ka�dy mia� �ydowskiego lekarza - umieli si� przeciwstawi� bigotom, wi�c w�Rzymie schroni�o si� wielu uchod�c�w z�Hiszpanii, ale w�1542 utworzono �wi�te Oficjum na wz�r hiszpa�skiej inkwizycji. W�1553 spalono na Campo dei Fiori franciszkanina, kt�ry o�mieli� si� przyj�� judaizm, a�w Rosz Haszana tego� roku publicznie spalono Talmud z�innymi hebrajskimi ksi�gami. Zakazano wszelkiej literatury talmudycznej i�konfiskowano wszystkie ksi��ki z�wyj�tkiem modlitewnik�w i�Tory. Przez wieki rzymska jesziwa rodzi�a znakomitych talmudyst�w (Kalonymus ben Moses, Meshullam ben Kalonymus, Jacob Gaon, Nathan ben Jehiel, autor s�ownika talmudycznego) i�poet�w (Salomon ben Judah, Immanuel Rzymski, Kalonymus ben Kalonymus) - teraz po�o�ono kres �ydowskiemu �yciu intelektualnemu. Pawe� IV zamkn�� �yd�w w�ciasnym getcie na niskim, wilgotnym lewym brzegu Tybru, kt�rego nie wolno im by�o opuszcza� w��wi�ta chrze�cija�skie. �ydzi nie mieli prawa do posiadania nieruchomo�ci, leczenia chrze�cijan, u�ywania tytu��w - nawet grzeczno�ciowych jak �signor� i��signora� - stawiania nagrobk�w. Handlowa� mogli tylko starzyzn�. Delegacja �yd�w musia�a wita� ka�dego nowego papie�a pod �ukiem triumfalnym Tytusa, kata Jerozolimy, i�wr�cza� papie�owi Tor�, kt�r� on oddawa� z�pogard�. W�ka�d� sobot� pewien kontyngent �yd�w musia� chodzi� do ko�cio�a i�s�ucha� kazania zniewa�aj�cego ich religi� i�wzywaj�cego ich do przyj�cia chrztu. Nic jednak tak nie bola�o, jak kradzie� i�nawracanie �ydowskich dzieci. W�1798 rewolucyjna armia francuska przynios�a rzymskim �ydom wolno��, ale w�1814 powr�ci� papie� i�zn�w zamkn�� ich w�getcie. Pius IX usun�� mury getta, ale nie restrykcje. Wyzwoli�o ich dopiero zjednoczone kr�lestwo w�oskie, kt�re zabra�o Rzym papie�owi. Po zaj�ciu miasta przez Niemc�w (we wrze�niu 1943) Himmler kaza� wywie�� �yd�w do O�wi�cimia, lecz miejscowy szef SS wpierw wy�udzi� od nich okup: pi��dziesi�t kilo z�ota. Rzymski biskup Starokatolickiego Ko�cio�a Niemieckiego interweniowa� w�ich obronie, ale nie papie�. W Mediolanie zn�w si� zatrzyma�em w�tanim hoteliku przydworcowym. - Poland? - zdziwi� si� syn w�a�ciciela, patrz�c na m�j paszport. - Nic o�was nie s�yszeli�my od 1939 roku. By� gor�cym zwolennikiem zjednoczenia Europy i�bardzo mnie do tego przekonywa�. - �adnych granic, �adnych wiz! A�ile pieni�dzy si� zaoszcz�dzi, wyrzucaj�c na zbity �eb tych wszystkich prezydent�w, premier�w, ministr�w, pos��w, senator�w, ambasador�w, nie m�wi�c ju� o�sztabach generalnych. Ilu biednych si� za to nakarmi, ile zbuduje si� mieszka�, szk� i�szpitali. - Ja si� zgadzam - powiedzia�em w�ko�cu. - Jeszcze tylko trzeba, �eby Chruszczow si� zgodzi�. Na straganach bukinist�w widzia�em Dostojewskiego, To�stoja, Turgieniewa, nawet Wissariona Bielinskiego. Owszem, mieli Polaka, Sergiusza Piaseckiego (L�amante dell�Orsa Maggiore), ale my�leli, �e Rosjanin. Obszed�em dooko�a marmurow� katedr� z�samych linii pionowych przed�u�onych s�upkami pos�g�w, kt�re sta�y jeden przy drugim na wszystkich kraw�dziach dachu. Pi��set lat, a�ka�dy misterny szczeg� trzyma� si� przeznaczenia, trwa�o��, kt�ra wprawia�a w�zdumienie, i�pewno o�to chodzi�o. Tysi�c lat wcze�niej sta�a tam synagoga, ale nied�ugo. �wi�ty Ambro�y, kt�ry by� wtedy biskupem, wyrazi� szczery �al, �e nie kaza� jej spali�, zanim sp�on�a �z r�ki Boga�. W�1320 wygnano �yd�w z�miasta (w 1489 z�ca�ej Lombardii). Powr�cili w�XVIII wieku, ale synagog� postawili dopiero w�XIX. W�1931 roku mieszka�o w�Mediolanie sze�� i�p� tysi�ca �yd�w, a�wkr�tce przyby�o jeszcze kilka tysi�cy uchod�c�w z�Europy �rodkowej i�Wschodniej. Niemcy wywie�li z�miasta osiemset os�b, wielu innych schwytali i�zabili w�okolicy. I�zburzyli synagog�. Po wojnie zn�w przybyli uchod�cy ze �rodkowej i�wschodniej Europy, a�po roku 1948 tak�e z�Egiptu i�innych kraj�w arabskich. Teraz mieszka�o w�Mediolanie jakie� osiem tysi�cy �yd�w i�sta�o osiem synagog z�obrz�dkiem w�oskim, aszkenazyjskim, orientalnym, a�nawet perskim. Si�pi� deszcz, wi�c zajrza�em na wystaw� ameryka�skich obraz�w. Nigdy przedtem nie widzia�em ameryka�skiego malarstwa, nie zna�em ani jednego nazwiska. Innych zna�o si� przynajmniej ze s�yszenia, ale nie Amerykan�w. Obraz zatytu�owany Nowy Jork ukazywa� niebotyczn�, ciemn� �cian� podziurawion� malutkimi okienkami, w�dole ci�gn�y si� kolorowe smugi, niby �wiat�a samochod�w, neony, reklamy, ale niewyra�ne, zamazane, niech ka�dy sam sobie dopowie. Za to szczeg�owy by� Pok�j w�Nowym Jorku: zielone �ciany, wysokie, w�skie drzwi, m�czyzna siedzi bez marynarki i�wpatruje si� w�gazet�, kobieta w�letniej sukience bez r�kaw�w stoi bezradnie przy pianinie, chcia�aby zagra�, lecz nie mo�e. Pasjans, Okno w�hotelu, Kobiety na uboczu - ju� same tytu�y m�wi�y o�samotno�ci. Nawet w�Kwartecie, gdzie drugi skrzypek nie m�g� si� doczeka�, kiedy wreszcie pierwszy sko�czy, wiolonczelista na stronie gra� z�przymkni�tymi oczami, a�najbardziej odosobniony by� kontrabas. Amerykanie choruj� na samotno�� - g�osi�a wystawa. Z�czego si� u�nich ta przypad�o�� bierze? - pyta�em sam siebie. Z�tego, co wsz�dzie - sam sobie odpowiedzia�em. Zw�aszcza u�artyst�w. Ale czemu oni pokazuj� siebie za granic� od najgorszej strony? Pewno chc� odstr�czy� uchod�c�w, kt�rzy pchaj� si� do nich drzwiami i�oknami. Wieczorem syn w�a�ciciela hoteliku zabra� mnie do La Scali, gdzie dawano w�a�nie co� �polskiego�. Stali�my na trzeciej galerce za 300 lir�w (krzes�o kosztowa�o 1300, a�na parterze 6000). �piewano po rosyjsku, ale polscy panowie w�kontuszach ta�czyli poloneza, a�Borysa Godunowa �piewa� Bu�gar. Trzy minuty sta� zgi�ty pod oklaskami, bo W�ochom bardzo si� podoba�a ta zjednoczona Europa, pomimo �e opera, jak wszystko w�Europie, ko�czy�a si� nieweso�o. Zjedli�my potem s�ynn� pizz� neapolita�sk�, te� na stoj�co, w�eleganckim lokalu dla publiczno�ci La Scali. Bia�y marmur, kryszta�owe kinkiety i�bezcenne autografy na �cianach: Maria Callas, Renata Tebaldi, a�na pierwszym planie Aga Khan. �Nigdzie nie jad�em tak dobrej pizzy neapolita�skiej jak tutaj� napisa� po angielsku, kt�ry jest tak dyskretnym j�zykiem, �e nie wida� p�ci, wi�c my�la�em, �e to te� primadonna. W poci�gu do Pary�a usiad�em vis-a-vis zakochanej pary. Ona m�wi�a po w�osku, on po hiszpa�sku, ja polsk� angielszczyzn� i�ca�kiem nie�le�my si� rozumieli - Europa. Wiedzieli, �e Polonia to nie Bologna, s�yszeli o�Polsce po 1939 i��yczliwie si� o�nas wyra�ali jako o�kraju �post�powym�. Znali w�Pary�u wiele fajnych miejsc, kt�re mi chcieli pokaza�, i�czas szybko nam lecia� na planowaniu wsp�lnych rozrywek. Szwajcarska granica, wchodzi za�ywny pan w�tyrolskim kapelusiku i�sportowej marynarce w�pepitk�, w�klapie bia�y krzy�yk na czerwonym tle. Bierze od nas paszporty, rzuca okiem na w�oski i�na hiszpa�ski i�oddaje, a�m�j czyta uwa�nie stronica po stronicy. Hiszpan za jego plecami pokazuje j�zykiem, �e wylizuje mi paszport, W�oszka parska �miechem, ja si� u�miecham, lecz �Tyrolczyk� ku naszemu zdziwieniu nie oddaje mi paszportu, tylko ka�e zej�� na peron. - Ale przecie� poci�g odchodzi - m�wi�. - Nie szkodzi. - Ale m�j baga�? - Baga� niech pan, oczywi�cie, zabierze. Hiszpan bezradnie roz�o�y� r�ce, W�oszka �egna�a mnie zawiedzionym spojrzeniem. - Saint Germain, Cafe de Flore! - zawo�a�em do nich z�peronu. Ma�a, pusta stacyjka. Weszli�my do ustronnego pokoiku. Biurko, wieszak, mapa Europy z�bia�ymi plamami. - Kiedy jest nast�pny poci�g do Pary�a? - pytam. - Pan nie pojedzie do Pary�a. - Dlaczego? - zdumia�em si�. - Bo z�pana paszportem nie wpuszczaj�. - Przecie� mam wiz�. - Ju� jest niewa�na. - Dlaczego? - Bo przyje�d�a Chruszczow. - Ale ja nie jestem komunist�. Mo�na nawet powiedzie�, �e przeciwnie... - Tym gorzej - u�miechn�� si� �Tyrolczyk�. - To co ja mam zrobi�? - Wr�ci� do Mediolanu. - Nie mam na bilet. - Pojedzie pan bezp�atnie. - To niech mi pan odda paszport. - Oddam go panu w�poci�gu. Syn w�a�ciciela hoteliku da� mi pok�j za darmo, a�rano pobieg�em do francuskiego konsulatu. - Pierwszy raz uda�o mi si� wyjecha� z�Polski i�nie wiem, czy jeszcze b�d� mia� szans� zobaczy� Pary�, kosztowa�o mnie to wiele trudu i�stara�, a�wy zawracacie mnie od granicy? Kogo si� boicie? �ydowskiego aktora z�Polski? - Pan jest �ydem? - zapyta� przystojny m�ody blondyn w�szarym garniturze. - Tak. - Polskim �ydem? - Tak. Zawo�a� koleg� z�s�siedniego pokoju i�przedstawi� mnie: - Juif polonais! Zaprowadzili mnie do drugiego pokoju: - Juif polonais! Potem do trzeciego, gdzie siedzia�a ich �ydowska kole�anka, drobna, szara panna w�grubych okularach. - Juif polonais! Ona patrzy na mnie, ja na ni� i�nie wiemy, co powiedzie� ani o�co w�a�ciwie chodzi, a�tamci stoj� i�czekaj�. By�y tylko trzy mo�liwo�ci: a) nigdy nie widzieli polskiego �yda; b) byli przekonani, �e polskich �yd�w ju� nie ma; c) my�leli, �e ich �ydowska kole�anka i�ja padniemy sobie w�obj�cia i�wnet si� pobierzemy. Ja by�em tylko zdziwiony, ale ona patrzy�a na mnie z�niech�ci�. Pewno my�la�a, �e jest Francuzk� (ewentualnie W�oszk�), a�tu si� okaza�o, �e jej koledzy s� innego zdania. - No to co, pozwolicie mi jecha� do Pary�a? - spyta�em, bior�c ich zainteresowanie moj� osob� za dobry znak. - Bardzo �a�ujemy, ale to nie od nas zale�y. Na to musi wyrazi� zgod� Pary�. - Kiedy b�d� wiedzia�? - Prosz� przyj�� za dwa dni. Pojecha�em poci�giem do Wenecji. Gni�a w�m�tnej, ciemnej wodzie. Wygi�te, czarne gondole p�ywa�y po niej jak zesz�oroczne li�cie w�ka�u�y. Gondolierzy, o�kt�rych tyle pisano i��piewano, popychali je niezgrabnymi, ku�tykaj�cymi ruchami. Po stromych schodkach drepta�y ameryka�skie wdowy, kt�re nareszcie mog�y wyda� pieni�dze po swoich m�ach. Nie rozgl�da�y si�, trudne schodki ca�kowicie poch�ania�y ich uwag�. Na �cianach po�yskiwa�y wspania�e weneckie miecze i�halabardy, lecz Amerykanki mia�y w�domu skuteczniejsz� bro�. Naoliwione zbroje, nietkni�te przez czas, szczelnie os�ania�y pr�ni� po dzielnych wojownikach. Na wysokich krzes�ach siedzia�y odciski po dostojnych ty�kach. B�yszcza�y niedojedzone srebrne talerze, niedopite z�ote puchary i�misterne klejnoty po zapomnianych kobietach. Jeszcze cenniejsze by�y obrazy �wi�tych i�nagich kobiet (modlono si� do jednych i�drugich), lecz najbardziej czczono i�strze�ono okruchy �wi�tych ko�ci. Pa�ac sta� na przepa�cistych lochach, z�kt�rych ma�o kto wyszed�, lecz fasad� mia� tak przyjemn�, jakby projektant o�tym nie wiedzia�, jakby nie by� wenecjaninem. Najemni obcy arty�ci potrafi� by� skuteczniejsi - z�dystansem i�ch�odem, bez patosu i�zam�tu uczu�. Jak wojsko zaci�ne, kt�re bi�o si� za Wenecj�. Bardzo tanio: Wenecj� nie kosztowa�o to ani jednej �zy. �ydzi nosili w�Wenecji ��te �aty, a�p�niej ��te kapelusze. W�1423 zabroniono im nabywa� nieruchomo�ci. W�1475 pod wp�ywem kaza�, w�kt�rych przodowa� franciszkanin Bernardino da Feltre, dosz�oby do pogromu, gdyby do�a ich nie ocenzurowa�, ale w�1480 bigotom uda�o si� oskar�y� �yd�w o�mord rytualny i�trzech rytualnie zamordowali na stosie. W�1506 jednego ukamienowali pod tym samym zarzutem. Niemniej jednak przybywali tu uchod�cy z�Hiszpanii i�Portugalii, mi�dzy innymi Isaac Abarbanel, kt�ry uciek� przed Hiszpanami z�Neapolu - tam pisa� komentarze do Ksi�gi Kr�l�w, a�tu do ucieczki z�egipskiej niewoli. Weneckie getto, gdzie zamkni�to �yd�w w�1516, s�yn�o z�lekarzy, kt�rzy byli r�wnocze�nie filozofami i�pisarzami, jak Jacob Mantino, osobisty lekarz papie�a Paw�a III, Elijah Montalto, osobisty lekarz francuskiej kr�lowej, Marii de Medici, i�marran Fernando Cardozo, lekarz hiszpa�skiego dworu, kt�ry zbieg� do Wenecji przed inkwizycj�. Rzeczpospolita Wenecka nie dopu�ci�a u�siebie inkwizycji do w�adzy, ale us�ucha�a papieskiego dekretu z�1553 roku i�pozwoli�a spali� na stosie Talmud. Getto prowadzi�o szerok� dzia�alno�� dobroczynn�, mi�dzy innymi poprzez Towarzystwo Wykupu Porwanych, bo rycerscy kawalerowie malta�scy regularnie uprowadzali �yd�w na swoj� wysp� i�je�li nie dostali odpowiedniego okupu, sprzedawali ich w�niewol�. W�XVI wieku zarz�dzono dwa wygnania (w 1527 i�w 1571), ale oba zawieszono - pierwsze za dziesi�� tysi�cy dukat�w, drugie nie wiadomo za ile. T� sprytn� taktyk� stosowano r�wnie� w�wieku XVII i�XVIII. W�roku 1777 wprowadzono nowe restrykcje, kt�re pozostawi�y �ydom tylko handel starzyzn�. Znie�li je w�1797 Francuzi, kt�rzy obalili mury getta, ale pod koniec tego� roku odst�pili miasto Austriakom i�przywr�cono wiele restrykcji, kt�re obowi�zywa�y a� do 1866, gdy Wenecj� wcielono do W�och. Przed wojn� mieszka�o tu prawie dwa tysi�ce �yd�w - przetrwa�a polowa. I�pi�� synagog z�XVI wieku: w�oska, hiszpa�ska, niemiecka, kantonowa i�lewanty�ska. I�si�gaj�cy XIV wieku cmentarz na Lido. �adna synagoga nie mog�a (i nie �mia�aby) si� r�wna� z�weneckimi ko�cio�ami. A�zw�aszcza bazylik� o�rozkosznych, lewanty�skich, bajecznych kszta�tach, niewinn�, czyst� fantazj� na jasnym, radosnym placu. Niewysoka, wcale nie si�ga�a do nieba jak inne - sta�a jak w�niebie. Ludzie jak w�niebie przechadzali si� z�go��biami, grajkowie przygrywali jak anio�owie. �Pax tibi Marce sanetissimo evange�iste meus� - g�osi� napis, pobo�ne �yczenie. Sfotografowa�em si� z