09.01 Marcin z Frysztaka, Botanika, tej zazdrości
//opowieść - żeby rosło
Szczegóły |
Tytuł |
09.01 Marcin z Frysztaka, Botanika, tej zazdrości |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
09.01 Marcin z Frysztaka, Botanika, tej zazdrości PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 09.01 Marcin z Frysztaka, Botanika, tej zazdrości PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
09.01 Marcin z Frysztaka, Botanika, tej zazdrości - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Strona 1
Marcin z Frysztaka
i
Botanika,
tej zazdrości
Strona 2
09. #01 Słowo wstępne.
Co uprawiać, na załogę. I stosować, tą podłogę. Zaniedbania, i rychtunku.
Ponowienia, na tym, punktu. Dobierania, i zniewagi. Pobierania, równowagi. Stosowania, na
rozstroje. I śpiewania, ja się boję. Tego spadku, na zawody. Artefaktu, to powody.
Namnożenia, co jest żartem. Co tu dalej, czym podparte. I stronienia, jakie spady. Ewidencje i
ogłady. Rozchmurzenia, i afery. Przebieżenia, jonosfery. Co zakłóci, i dworuje. Co pokłóci,
porządkuje. Na, wciąż zwróci, się rozchodzi. Co tu dalej, tak wciąż płodzi. I meldunki,
drogowskazy. Opatrunki, na nakazy. Spoufalenia, jedna przestrzeń. Ta ekstaza, punkty
westchnień. W tych uprawach, zależności. Wszystko dla przyzwoitości. Co się skraca, i dołuje.
Co popłaca, oszukuje. Na tych tacach, jak podane. I tu dalej, oszukane. Wyjątkowość, sieje
plotkę. Tu już mają, nową płotkę. Zaniedbania, które cuda. I zdawania, że maruda.
Podkracania, co dostępem. Będzie dalej, firmamentem. Co się skraca, jak próbuje. Rośnie
bujnie, nie żałuje. Tak jak w trumnie, albinosy. To na święta są kokosy. Co się zwraca, dalej
przedzie. I uprawy jak łabędzie. Zaniedbania, które środki. Wymówienia, na ochotki. Jak
zawoje, co próbować. I w wymowie, tak się schować. Wytężenia, i umysłu. Zaniedbania, setki
przysłów. Znów podlewa, czy da radę. I opieka, na przesadę. Te skrajności, co dobiera. To
sentyment konesera. Dalsze sztychy i powoje. Jakie dychy na nastroje. Wymówienia,
zależności. Przedłużenia, w tej ilości. Co się zgrywa, jak zostaje. Co przegrywa, czym się staje.
Na utartej, wątpliwości. Masz zamiary, pokaż kości. I zachcenia, co maruda. Może dalej się to
uda. Wyważenia, jak te troski. I sprawienia, kury nioski. Na te stancje, z atrakcjami. I
monstrancje, powodami. Co wytępi, i próbuje. Co przytępi, zmysł się czuje. Odbiegania, na
rozstroju. I łapanie, na powoju. W imię troski, naznaczenie. Samogłoski na życzenie. Co
wywala, drzwi zrobione. Jaka fala, ujawnione. I pozwala, co monetę. Tak przyznaje, na
podnietę. Tu meldunku, wciąż z drogami. Poczęstunku, pozycjami. I zaszłości, jak ta przystań.
Porządności, lista wyznań. Na zrobienie, i te cuda. Na dowody, i maruda. Uporczywość, co na
stanie. I kolejne dokowanie. Co obróci, jak się składa. Co obróci, cień sąsiada. Zachowania, tu
i stworku. Namnażania, na otworku. Na łagody, mówię szczerze. I uprawy, jak macierze.
Przeglądania, co zaszyte. Namnażania, widok, zbite. I kontrakty, na zbawienia. Te parszywe,
uniesienia. Analizy te i środki. MonaLisy jak ośrodki. Kultu wspomnień, naznaczania. Na
upomnień, dobierania. I tych schronień, co monetę. Traktowane jak podnietę. Się stosuje,
czy da radę. Podsumować, i przesadę. Wyrokować, jakie głoski. Sprawowania, i pogłoski. Na
skarania, co da radę. Uporczywość kocha zwadę. Gadatliwość i spełnienie. To parszywe
uniesienie. Jak warunki, co on stawia. Poczęstunki, sen żurawia. Na meldunki, jak dodane. Są
terminy, przekonane. I się sprawdza, co zostaje. I podawca, się nadaje. Natłoczenia, tu i bytu.
Wymówienia, z akt zachwytu. Jak zasadza, co są głosy. Jak przesadza, w niebogłosy.
Odbierania, tu i taktu. Namnażania wciąż kontaktu. Jak zgrubienia, na ideę. I warunki, ja się
śmieję. Poczęstunki, tak sprawione. Czas pozdrowić moją żonę. Co też chłosta, i wybrane. Co
w pogłosach, poczekane. I zaniosła, co da radę. Opatrunek na przesadę. No więc dalej, i
świdruje. Jakie żale, porządkuje. I niedbale, jakim ciosem. Może dalej, tym pogłosem. CO
wysterczy, też się stara. Co probierczy, łap dolara. Na wymowne, umówienie. I wygodne, to
sprawdzenie. I się tyczy, tu rozkazu. Zakotwiczy, natłok zmazu. I graniczy, jak te cuda. Może
w końcu się to uda. Jest uprawa, i zwyczaje. Jest niedbale, się nadaje. Opozycji, jaka przystań.
Wymówienia, liczba wyznań. Na stracenia, co się skraca. Przedobrzenia, taka praca. W
Strona 3
wyjątkowym autorytecie. Co przeczytasz wciąż w gazecie. I te trudy, zbite głowy. I te próby,
wciąż gotowy. Założenia, tu i żalu. Przedobrzenia, na tym balu. I stracenia, co sposobem.
Może dalej, jednym głodem. Powidoku, zatracenia. W tym natłoku, ponowienia. I się skraca,
co świdruje. Taka praca, oszukuje. Na uprawach, co radości. Sęk wykwitów, jedne ości. Co
zastawia, jak próbuje. Jaka sprawa oszukuje. W tych uprawach, zgodnie z postem. Tylko
piątki są radosne.
ZGRZYT
Telegramy
Na przyczynę
I łapaną
Tu dziewczynę
Akty troski
I rozwagi
To są sprawy
Wielkiej wagi
Strona 4
Botanika,
tej zazdrości
Na decyzje, i zeźlenia. Na mieliznę, przełożenia. I odruchy, które biorą. Mają tą dziedzinę
chorą. Wystawiania, i się skraca. Tak skracania, tak praca. Wychowania, co rozczula. I
zadania, co uczula. Wybierania, co zakładem. Zasłaniania się układem. Pomożności, która
boli. Straceniości, co biadoli. Na wypady, dalej w skwerku. I roszady, w uniwerku.
Zostawiania, co zadane. Termin dalej, poczekane. Co rozwiązać, i stosować. Co powiązać,
dalej chować. Zależności na regały. Świat jest taki, doskonały. Jak wytwory, twej fantazji.
Jakie wzory, na Abchazji. Zostawiania, co na brzegu. Luźny dalej, jest tu przegub. Na atrakcje,
jak zasada. Te frustracje, jedna blaga. Zachowania, i obelga. Mania jedna, tak się dzierga. Na
rozkosze i sprawienie. Się kokoszę, uniesienie. Kontratypu, jak zostanie. Suma zgrzytów, i
błaganie. Co rozwiązać, jaka książka. Co powiązać, może wstążka. Wychodzenia, na te
sprawy. I sprawdzania dla zabawy. Naleciałości, co zaprzeczy. Pewnie przez swoistość rzeczy.
Obierania, co rozchmurzy. Tu i zdania, widmo burzy. Co się ściera, jak połapie. Kto wyciera,
dalej człapie. Zawodowstwa, na banały. Świat ten cały, doskonały. Co odliczyć, jak stresuje.
Co podliczyć, pielęgnuje. Zakotwiczyć, jaka łaska. Kto tu znowu, ciągle trzaska. Na te spory,
co zasada. I otwory, na przewagach. Wizjatory, jak popuści. Elementy zgrai puszczy. Na
widoki, ponaglenie. I potoki, te tworzenie. Jak te roki, moc zastawna. I postawa, ta
postawna. Zostawienie, co się smuci. I sprawienie, się obróci. Na warunkach i w zestawie. W
poczęstunkach, na zabawie. Suma zgrai, i się spełnia. Dalej nabij, moc napełnia. Ładowania, i
rozpuku. Stanowienia, tutaj druku. Na wybory, zostawione. Będzie dalej, tu oclone. I
zestawy, z donosami. Masz zabawy, tu drogami. Co ukróci, i się stawia. Co obróci, rzut
żurawia. Na to kłóci, i zostanie. To kolejne, przekonanie. Jak ładować, w tych lusterkach. Jak
sprawować, na tych bierkach. Rozkoszowo, i podano. Przenoszono, i ubrano. Na legendę,
jakie skoki. I przybłędę, te doskoki. Zakładania, po co cuda. I dlaczego jest maruda. Wiwat
wszelki, obwieszczenie. Jak ładunki, przeciążenie. Na meldunki, i zasadę. Opozycja, masz
ogładę. Wyrobienia, na tym fachu. I sprawdzenia, młody gachu. Odtrącenia, jak podparte.
Może wsparte jakimś żartem. Co wynika, jak dworuje. Co unika, oszukuje. Temat śliski, i
rozrosły. Nie zrozumią, nawet osły. Wypadowo, i w przechyle. Poglądowo, dalej dyle.
Zawodowo, jak się zjadło. I dlaczego tak podpadło. Co zawiłe, i zdrobnienie. Co na chwilę,
uniesienie. Na atrakcje, jak strojone. Abnegacje, uskutecznione. Co zostawia, jak się pędzi. Co
naprawia, łez łabędzi. Odbieganie, na tym chwycie. I staranie, tu na bicie. Co wymaga, jak
ładuje. Co odwaga, porządkuje. Nieśmiałości, dalsze strony. Wymóg nocny, zabobony. I się
ślizga, tak przestaje. I mielizna, tak udaje. Zawodowo i naprędce. Powodowo, w mojej
wędce. Nieśmiałości, dalej przyczyn. Wymóg prosty, ciasno z niczym. I żałosny, jak skradanie.
Masz kolejne, poczekanie. Co warunki, jakie stawia. Poczęstunki, rzut żurawia. I meldunki, jak
ujęło. Może dalej, tego wcięło. Na wariacji, morze przyczyn. Na atrakcji, fakt tu z niczym.
Abnegacji, co wariaty. Odrobienia te i straty. Co rozchmurzy, jak próbuje. CO wydłuży,
oszukuje. Zawodostwa, na dobranie. I kolejne, poczekanie. Co wytworzy, jak te spadki. Co
przysporzy, są te składki. Warunkowania, na te nuty. Obcowania, wąż zasnuty. Tego zgiełk i
obrodzenie. Temu fakt, i mizdrzenie. Odbieranie, na petycję. Wyważanie, akcje śliczne. Tu
rozstępu, tak skradania. Tu postępu, wyważania. Dla występów, trochę drogie. Może
Strona 5
nazwiesz to nałogiem. Zakładania, jakie śliczne. Odliczania, dni magiczne. Zapętlania, co
sposoby. Ważne tutaj są wygody. Odtrącenia, jak banały. Przemądrzenia, jesteś cały.
Ochocenia, co zawodzi. Może coś się tu urodzi. Temat śliski, na banały. I igrzyski, widać cały.
Świat ten niski, z wagonami. Co wytworzyć, poglądami. Można lubić, i się stapia. Tak
poślubić, noc wariata. I hołubić, co tu będzie. Może lecą, te łabędzie. Stosowania, na odroki.
Sprawowania, na potoki. I wariactwa, jakie stany. Świat ten dalej, oblegany. Co w naturze, i
się spłyca. Co w posturze, bliżej cyca. Zawodowość, można miękko. I stronniczość, jak ruch
ręką. Na zastanie, i postury. Na wybranie, może bzdury. Obleganie, co się weźmie. Może
dalej się uweźmie. Tego stanu, na roszady. Tego zmyła, małe gady. I wariacji, moc ten
przyczyn. Abnegacji, widmo z niczym. Co zastąpi, jak dworuje. Kto znów wątpi, oszukuje. Na
tej gąbki, to staranie. Sprawne żyto, poczekanie. I igliwia, jak załoga. Jedna ckliwa, druga
droga. Obchodzenia, się ekscesem. Wywodzenia, aeropresem. Tego szok, i przestawienie.
Jak ten zmrok, tu na życzenie. I ten tłok, co wije żyto. Było, będzie, wbrew kobitom.
Nachodzenia, tu i tłoku. Sprawowania raz do roku. I czekania, co się weźmie. Może dalej się
uweźmie. Tego stania, na sprawdzone. I czekania, moją żonę. Oblegania, jakie cuda.
Wymyślania, to ułuda. Tego sęk, i tak przestawi. Jaki jęk, to tak naprawi. Zawodowo, no i z
taktem. Przemierzenie, konnym traktem. Zawodzenie, na udrękę. I sprawdzenie, mam
sukienkę. Obłożenie, co się spięło. I dlaczego mnie ujęło. Jak zastawy, dalej droczy. Jak
obawy, nie przeskoczy. Należytość, jakie cuda. Pomocniczość, jest maruda. Odmierzania, na
tą rękę. Wybierania, masz sukienkę. Odstręczania, co ujęło. Tylko skąd się to tu wzięło. I się
iskrzy, tak próbuje. Jeden liczy, oszukuje. Drugi kwiczy, takie spady. Osobliwość, dla zasady.
Co wymizdrzy, jak ładunki. Co przechyli, dalsze trunki. Zastanowić, się należy. I zapytać, po co
leży. Sprawozdania, no i kropka. Odkrywania, no i hopka. Na zeznania, jak się dłuży.
Przekonania, komu służy. I starania, co to będzie. Nie powiedzą Ci w urzędzie. Jak kłopoty, i
morały. Jak roztopy, doskonały. Akt ten jeden, na błaganie. Myśli siedem, poczekanie. Co na
chwilę, i banały. Co przeżyłe, jestem stały. Odfrontowo, się należy. Zawodowo, co kto bieży.
Na odręby, jeden znaczek. I te błędy, chęć, wybaczę. Stosowania, i rozpusty. Miarowania, wir
kapusty. Co strącania, i łagody. Przygotować, na te zwody. Odfajkować, z minerałem. Chwile
dalsze, tu wspaniałe. Co rozterka, na co zerka. Co stosuje, ta butelka. Zaklinaczka, i dowody.
Będzie dalej, skok do wody. Obieżyświat, i strącenie. Jak kolejne, nachylenie. Zawodowo, jak
z rogami. Będzie dalej, układami. Co się spina, i dostaje. Co przyczyna, się wydaje. Zależności,
no i przyczyn. Przydatności, zostać z niczym. Na zgrubienia, jakie stawy. Pomówienia, i
zastawy. Obejrzenia, jakim cudem. Może dalej, będzie chlubem. Tego akt, i nie przeskoczy.
Jeden trakt, i strzał w oczy. Zostawiania, w tej podróży. Sprawozdania, że się dłuży. I
widoków, co tak przejdzie. Jak potoków, się obejdzie. Objawienia, co na spawie. I strącenia,
na zastawie. Co tu ujrzeć, jak zobaczyć. Co posłuży, można stracić. W tej podróży,
sprawowane. Widmo burzy, już uznane. Co też tryby, i się boi. Co by gdyby, i wystoi.
Mianowania, w tym rozpuku. Tratowania, i strzał z łuku. Jak zadania, co wysterka. Jak
sprawiania, mania wielka. Obnażania, jak bigosem. Oblać dalej, się tu sosem. I inkszości, jak
zwyczaje. Przydatności, mnie się zdaje. Znajomości, co jest cudem. Zaznajomienia, się z tym
ludem. Jak wariacje, na przyczyny. I atrakcje, dalsze kpiny. Abnegacje, co ustoi. I dlaczego się
tak boi. No to zdrowo, zakładami. I na nowo, poglądami. Wybór ścięgien, i sukienka. Co
którędy, jedna męka. Zostawienia, na tym trupy. Już mówiłem, że do dupy. Narodzenia, na
niej zgraje. I dlaczego, tu wystaje. Co jest, zerka, i mianuje. Co butelka, oszukuje. Na
Strona 6
rozterkach, w przeciągłości. Morze zerkań, akt litości. Wiarowania, po co cuda. I
sprawdzania, co obłuda. Wydawania, jak rozstrojem. Przydarzania, tu we dwoje. I czekania,
na łabędzie. Po co efekt, tu orędzia. Wywracania, jak na statku. Odmierzania, akt wydatków.
CO wynika, jak się spawa. Co przenika, ta ustawa. Jak najdroższe, przejdzie wszędzie. Może
gorsze, te łabędzie. Ostateczność, czyni cuda. I zbyteczność, to usługa. Zakładania, co w tym
planie. Co kolejne, poczekanie. I zostaje, jak skaranie. I nadaje, grzybobranie. Wybór prosty, i
rozchody. Akt doniosły, nowe zwody. Na wykroki, co się kroi. Na potoki, jak się boi.
Założenia, no i zgrzyty. Przewodzenia, z akt kobity. I zajrzości, jak zostawia. Pokut prosty, zew
ten pawia. Akt doniosły, zostawienie. Jak botanik, tu oclenie. Co wariacje, na te spawy. Co
meldunki, dla zabawy. Poczęstunki, jak załoga. Może dalej, jedna trwoga. Co się męczy, z
wymogami. Co poręczy, akt stronami. Znowu jęczy, tak sprawdzone. Będzie tu
uskutecznione. I zawody, amunicje. I powody, na policje. Zostawienie, kawał druta. Będzie
dalej, tu pokuta. Na zajrzałość, widzi całą. Doskonałość, tak niedbałą. I rozstawy, tępe
szmaty. Na wystawach, ten garbaty. Co roślinność, całą wpieprza. Co tą zwinność, styl ten
wieprza. Zostawienie, no i żale. Pobudzenie, doskonale. I się zgrywa, co zostawia. I
przegrywa, rys ten pawia. Zostawienie, co też smuci. Przydarzenie, się obróci. Tu na pięcie, z
dowodami. Jak jebnięcie, tu stronami. I pierdnięcie, dalej pójdzie. Ktoś tu powie, może
ujdzie. Na odpowiedź, jakie straty. Czysta spowiedź, ten garbaty. Obchodzenia, i strzał z łuku.
Tu kolejny, mówi kuku. I zawoje, spać przestaje. I podboje, co się staje. Na te znoje, i waluty.
Tu kolejne, obwoluty. Śpiewać pięknie, nie przestawać. Dalej jęknie, nie udawać.
Wydarzenia, tu i troski. Co botanik, to pogłoski. I śpiewania, całe w ludzie. Odbierania, to na
cudzie. I zmierzania, która męka. Obcowanie, i sukienka. Jak zawile, i tak spawa. Jak
przemile, na rozstawach. Ochocenia, jaka droga. I sprawdzenia, to załoga. Co zostawi, i
utrapi. Co nastawi, jak strzał waty. I przestawi, co spełnione. Będzie tu odnalezione. I
misteria, jak warunek. Klimakteria, poczęstunek. W tych zawałach, na ambicje. W ważnych
sprawach, koalicję. Na zbawieniu, po co stoi. Na sprawieniu, co się boi. Zajączkowski, i
pszenżyto. Dalej mądry, należyto. Co w zeznaniu, jak się sprawia. W obeznaniu, wizja pawia. I
doznaniu, jak łagoda. Będzie znowu, tu tak kłoda. Z zadaniami, co się zwróci. Z poznaniami,
nie zawróci. Akt dostojny, i skrócenie. Może wolny, przyłożenie. I zawały, na te spady. I
wypady, na roszady. Obcowania, co w udręce. Sprawowania, obie ręce. I znaczenia, jak na
spadzie. Wydzierania, na układzie. Sprawowania, co znów stoi. Wyczekania, czy się boi. Na
zastawy, co zrobione. Jak obawy, w drugą stronę. Moc jedynek, tu i węchu. Ciężki klimat,
szkoda szczęchu. I rodzinę, na doznanie. I przyczynę, przekonanie. W tym rozwodzie, co się
dzieli. I powodzie, przy niedzieli. Zostawienia, tym na czynie. I sprawdzenia, na przyczynie.
Wiarygodność, tego świadka. Otworzona, nowa kładka. Na wyroki, jak się stawia. Na obłoki,
styl żurawia. Co te zwłoki, jak przyczyna. I wyrodna, dalej kpina. Zostawienia, co w naturze. I
czekania, tu na burzę. Wiarygodność, szuka świadka. I spełniona, dalej kładka. Zostawiona,
na odroki. Wymoszczona, nowe zwłoki. Co zastąpi, jak dworuje. Co postąpi, porządkuje.
Zależności, no i przyczyn. Wyjątkowość, i tu z niczym. Zostawienia, tu i cudu. Wyburzenia,
więcej budów. Wytworzenia, co na spadzie. I ta dzielność, na roszadzie. I tak dalej, z
promocjami. Jakie żale, zdolnościami. Na wytrwale, co w machinie. Doskonale, na przyczynie.
Co zostawi, i jak strąci. Co wybawi, wodę mąci. Nastrojenia, dobrobytu. Wymierzenia, akt
zachwytu. I zastąpi, jak tę zgraję. I postąpi, tu zostaję. Wymóg prosty, z droczeniami. Tak
zazdrosny, wyjątkami. I zostawia, jak zachwyty. I ponawia, jak nos zbity. Się namawia, co
Strona 7
wtóruje. Akt ten pawia, porządkuje. W imię troski, i przyczynku. Akt doniosły, ile sił tu.
Zostawienia, no i trybu. Odmierzenia, więcej grzybów. Na tę spółkę, i przydatność. Tę
bibułkę, jedną stratność. Tu nachyłu, z droczeniami. Wszystko tu, między wierszami. Co
pobudzi, jak rdzewieje. Co się nudzi, i zachleje. Jak pobudzi, taka troska. Może dalej, go
wyniosła. Co zwątpienia, daje radę. Pomówienia, na przesadę. I podbite, dalej kwity. I
zależność, znakomity. Co też zbieżność, z wynikami. Oberżyna, między nami. Z dowodami,
daje dupy. Świat już cały, jest zatruty. Jak zawały, na energię. I zostały, tę mizerię.
Ponowienia, no i próby. Coraz bliżej, wielkiej zguby. Z atrakcjami, jak zostaje. Z powodami,
mi się zdaje. Opowiastkami, jak to było. I dlaczego się zmieniło. Co zostawić, na energię. Co
też zbawić, styl, mizerię. Pokrojone, i zdobyte. Pomówione, i zaszyte. Z wyjątkami, co się
spawa. Z poglądami, w tych zastawach. Obrodzenia, te i cuda. Wymądrzenia, jedna nuda.
Tego zgiełku, na proroki. W nosidełku, jedne szoki. Zostawienia, co na cudzie. Będzie dalej,
jak pies w budzie. Tego zgraja, nie dotyczy. Temu dalej, bliżej dziczy. Zawodnictwa, i
rozstroju. Przewodnictwa, głowa w boju. I strapienia, co na górze. Urobienia, jak w naturze. I
zechcenia, co się warta. Opozycja, imię farta. Z żłobieniami, jak w zespole. Kategoriami, w
wielkim dole. Obostrzeniami, co zawarte. Może dalej, będzie zdarte. Co wymogi, jak w tym
stylu. Do podłogi, na tym dylu. Zakładanie, i te zwrotki. Pomaganie, może płotki. Na
wybawną, dziecinadę. Na zabawną, tu roszadę. Wymóg, zgiełk, i przerodzenie. Akt ten
prosty, jak pierdzenie. Co zostaje, na tym dole. Co wydaje, dalej w szkole. Wymóg prosty,
przestawiany. Akt radosny, tak dobrany. Co rozchmurzy, na wizycie. Co powtórzy, tu w
zachwycie. Rokowania, jak w zaszłości. Odmierzania, kolor kości. Na wezbrania, jak w
legendzie. Sprawozdania, na przybłędzie. Rokowania, jak w zawale. Przekazania, doskonale.
Co na cudzie, i próbuje. Co w tej budzie, oszukuje. Na na nudzie, w trajektorii. Widać więcej,
wszyscy wolni. Zostawiania, i zachwytu. Namnażania, liczba bitów. I skracania, co zawodem.
Będzie dalej, tu powodem. Co zaskarbi, przelicuje. Co podskarbi, jak szanuje. Zawodnictwa,
no i grosze. Przewodnictwa, tak, poproszę. I znaczenia, na doznania. Poruszenia,
przekonania. Wytrzeszczenia, co w zawodzie. Okazania, tu na kłodzie. Co zostaje, jak się
strzępi. Co przydaje, wszyscy tępi. Na zadaje, co jak proszę. Nigdy więcej nie poproszę. Z
roszadami, no i faktem. Z przesadami, artefaktem. Jest głodzenie, na zawodzie. I strącenie, w
tej przygodzie. Zostawienie, co to będzie. I zechcenie, widać wszędzie. Pomówienie, jakie
było. I dlaczego się skończyło. Co jak witryn, nie szanować. Co kształt, szkopuł, można
schować. Na legendę, z obleganiem. Na przybłędę, z tym czekaniem. Zawodnictwa, no i
troski. Przewodnictwa, ah te nioski. Z zadaniami, co jak cudem. Z przeznaczeniem, wielkim
ludem. Obcowanie, co się spięło. Wydawanie, mnie ujęło. Na ambicję, i rozterki. Widać
fikcję, gramy w bierki. Na znaczeniach, co się skraca. W pomówieniach, taka praca. I
zależność, z akt zachwytu. Szybkobieżność, zen przemytu. Orka jedna, i wystaje. Organ boli,
się nadaje. Wytłok praw, z gratyfikacjami. Jaki fakt, ponad faktami. I ta chłosta, zostawienie.
Z akt doniosła, pomówienie. I wyrosła, co się zdarza. I doniosła, do cmentarza. Efekt szyków, i
przestawień. Żłobień zgrzytów, można marzyć. Wariat znikąd, co wydaje. I wariacja, się
przydaje. Na tu spychy, z ogrodami. I popychy, żłobieniami. Na te sztychy, co wypada. Efekt
lichy, jedna władza. A tu ten, co się nie boi. Jaki zen, tak za nim stoi. Który tlen, jest tak
zależny. Jak ten pociąg, szybkobieżny. Co waluty, nie pilnował. Co zakuty, jak się schował. Na
te nuty, było grane. Tu wysnuty, pokazane.
Strona 8
Zadbanie #1
Na wyznanie, co zostaje. Przekonanie, się wydaje. I atrakcji, jak to przędzie. I narracji, w tym
urzędzie. Odłożone, co na spodzie. I spotkane, na przewodzie. Wywód wielki, i w niedzielę.
Pamięć, wszelki, co się dzieje. Abnegacji, na rozstroje. Zew wakacji, ja się boję. Odbierania,
po co cuda. I jak długo, ta ułuda. Wywód wszelki, odroczenie. Jak jęk wielki, na stwierdzenie.
Obeznania, co obróci. I przyznania, co się kłóci. Na zakłady, i drążenia. Na pokłady,
uniesienia. Zawodnictwa, w dalszym tempie. Pochodnictwa, w tym ustępie. Co wiaruje, jak
nadzieja. Oszukuje, co się skleja. I zastawia, worki przyjąć. Jak ustawa, można wyjąć. W to
żłobienia, no i cuda. Szło, patrzenia, to ułuda. Zawodnictwa, co przystało. I się dalej,
doczekało. Na strąceniu, co zachciane. Pokorzeniu, na dobrane. I zawody, winda przyczyn. I
powody, jak szok zniczy. Na rozwody, co się dało. Przykazanie, poczekało. I mądrzenia, jaka
sprawka. Z akt jelenia, to ustawka. Namnożenia, co na cudzie. I sprawdzenie, na obłudzie.
Unoszenie, jak zawodem. Może dalej, większym kłodem. Co rozstępy, jak planować. Co
postępy, jak dochować. Odbierania, widok, nisko. Namnażania, to ściernisko. I tak skwierczy,
wynikami. I wisielczy, tryb zbrojami. Na pochody, co też łaska. Dalsze głody, mocno mlaska.
Dowodowo, i w rozstroju. Powodowo, na postoju. Zaciąganie, wciąż widelca. I skracanie, co
na lejcach. Wymądrzanie, jakie cuda. A to może jest ułuda. Zawodnictwa, jak zostało. I jest
termin, dokonało. Co na spodzie, jak zrobione. Co w powodzie, odkurzone. I na zwodzie, jak
się chwieje. Możliwości i złodzieje. Co też rada, jak naciska. Autostrada, widok z bliska.
Wymądrzanie, pełnym pędem. I sprawdzanie, tu rozpędem. Co wykluczy, i dodaje. Co
pouczy, i zostaje. Nanoszenia, zew okrutny. I sprawdzenia, jak rdzeń butny. Tego zgiełku, i
zachowań. W nosidełku, akcja knowań. I w rozpędzie, jak w niedzielę. Na tym względzie,
tylko dzielę. Możliwości, co też tłoki. Opozycja, powidoki. I jątrzenia, jak rozpusta. Może
dalej, głowa pusta. A Botanik tu poznany. Będzie dalej odkrywany. Jak ma słabość do
pięknych rzeczy. Do dawania, nie zaprzeczy. I tak zna się tu na sprawie. I próbuje, na
zabawie. Wybrał zazdrość, tą nadzieję. Aż żal patrzeć, jak się śmieje. W zazdrościach tak tu
próbowany. Będą wino, i szampany. Ale postanowił na idealną. Stawiać jedną, śmierć
banalną. Gdzie tu szkody, dalej pyta. Piękna zazdrość, jak kobita. No to kupił i hoduje.
Pierwszy korzeń, nie żałuje. Tak więc ziemia idealna. Już ją wsadza, moc astralna. Tak
rozsadza, zgrzyt tych kości. Pewnie każdy mu zazdrości. No to zazdrość, nasadzenie. I kolejne
jej życzenie. Żeby nigdy nie zapominał. Że z zazdrością to jest kpina. Ale ładniej to ujęła.
Nawet w pół się przed nim zgięła. Jeszcze mała, a rokuje. Tak tu w ziemi podskakuje. I
Botanik jej donosi. Po kolei, tak jak prosi. By urosła taka wielka. By nie marudziła w szelkach.
Takie dalej, to wyroki. Doglądanie, na obłoki. Sprawowanie, na te cuda. Tylko gdzie jest ta
ułuda. Może wszelka, ukojenie. Jak moc wielka, ponaglenie. Okazyjność, tarabany. Nie była
droga, jak szampany. Tego wielka, i nadzieja. Że urośnie, a nie w kniejach. Że podrośnie, jak
strapienie. To kolejne, upodlenie. Zazdrość, ponad zazdrościami. Co wyniki, z obleniami.
Zawodniki, co się sprawdza. I popędza, taka jazda. Druzgocenia co na spodzie. I sprawdzenia,
na wywodzie. Na oblenia, co na statku. Tani dalej, zmysł kontaktu. Zachodzenia, co wiaruje.
Powodzenia, które czuje. I spełnienia, jak zawody. Może dalej, te powody. Co ukrócić, jak
przestaje. Co obrócić, się wydaje. Odwłok jazd, i atrybuty. Dalej zgasł, wymysł zatruty.
Wyważania, co naprędce. Odbierania, w długiej wędce. I skracania, co na dworze. Może
dalej, w tym pozorze. Co wynosi, daje dyla. Co ponosi, i jak spyla. Zawodnictwa, jak waluta.
Strona 9
Obłożenia, może smuta. Co zachcenia, jak się skroi. Wymierzenia, akt, się boi. Na zdarzenia,
jakim cudem. Wymiarowo, na ułudę. Co poprosi, jakie szyki. Co wynosi, w pamiętniki. Dalej
rosi, jak nadzieja. Pokojowo, dalej w kniejach. Ale zwroty i przykłady. Jak kłopoty, pełne
zwady. Obcowanie, i wykręty. Warunkowanie, z akt wyjęty. Co uchodzi, jak mu było. Co też
rodzi, się zdarzyło. Na zwątpienie, mokre buty. Pokojowo, zmysł zasnuty. Co nadzieję, tak jak
ściska. I wyjątek, w stronę pyska. Co warunek, dalszy spełnia. Okolica, i jest pełnia.
Zawodnictwa, urodzaje. I stronnictwa, na zwyczaje. Czemu trybu, i zbawienie. Więcej
grzybów, ukojenie. A tu gradka, tej zazdrości. Jak sąsiadka, dalej pości. Odbierania, i rozwoju.
Namnażania, na tym kroju.
Wiersz zazdrości:
Co warunek
Na przyczynę
Poczęstunek
Tą dziewczynę
Zakładania
Tak i sprawka
Podpisania
To poprawka
Zadbanie #2
Na wyznanie, dokowanie. I schowanie, na straganie. Odległości, i przyjrzenie. Przydatności,
na życzenie. Co odciągnąć, i się nuda. Co zaciągnąć, jakie cuda. W wyrobności, i tranzycje. W
przydatności, na tej płycie. Efekt zgrań, i zaniedbania. Pochłoń drań, marne starania. I
widoczne, dalej sęki. I potoczne, te sukienki. Zawalania, na zespole. I sprawdzania, tu na
dole. Odbierania, co zasmuci. I wybrania, dalej młóci. Tego zgiełku, aureoli. W nosidełku, tej
swawoli. Zaniedbania, co się strąci. Wątpliwości, kto tak mąci. I starania, co na skórze.
Zaniedbania, w tej naturze. Wyrok zgiełku, i potrąceń. W nosidełku, akcja trąceń. Co na
spodzie, jak w naturze. Na powodzie, i w posturze. Wybierania, na tym spędzie. Odbierania,
jaj na grzędzie. Co ukróci, jak steruje. Co wymłóci, oszukuje. Na zdrobnienia, cała walka.
Uniesienia, umywalka. Wytworzenia, co zawróci. Jak kalendarz, co zasmuci. Odbierania, co
na spodzie. Wino dalsze, w tym dowodzie. I te zgiełki, na sukienki. I ten chętny, tamten
miękki. Zaniedbania, tak związane. I terminy dokonane. Co się wiedzie, i zostawi. Co
uwiedzie, i zabawi. Obligacji, moc następna. Może dalej, będzie chętna. I zbawienia, co są
cuda. Może ostrzej, ten maruda. Jakie wnioski, co wytworzy. Jak pogłoski, dalej mnoży.
Zaniedbania, co na zgiełku. Jak wytrwania, w nosidełku. Odbierania, co na spodzie. Może
dalej, w obcym miodzie. Co wystręczy, i żałuje. Co nastręczy, oszukuje. Wytwór braw, i tony
Strona 10
sosu. Akcje spraw, wynik bigosu. Co zostaje, jak się kręci. Co udaje, wymiar chęci.
Wytworzenia, zaniedbania. I znoszone już ubrania. Co też młóci, z poglądami. I się skróci, tu
drogami. Odbieranie, może prosto. Gdzie tu dalej, go poniosło. Stanowiska, obce sosy. Na
wyzwiska, i potosy. Te wyzwiska, z morałami. Na pastwiska, banałami. A Botanik, się tu stara.
I podlewa, zazdrość z dala. No więc zbliża się krokami. I odbiera prawidłami. Na życzenie,
stanowisko. I ta zazdrość, już jest blisko. To podlewa, mocny strumień. Kategorii, no i umień.
Zazdrość tak zadowolona. No i znowu, odświeżona. Rośnie większa, co to będzie. Już
malizna, widać wszędzie. Trochę wzmocniona, i oniemiała. Położona, jak śnieg cała.
Wydłużona, na zawody. Oto dalsze są powody. Tego zgiełku, zawracania. W nosidełku, i
mniemania. Botanik dba, takie sprawy. O tą zazdrość, dla zabawy. A przynajmniej, tak
tłumaczy. Że się dalej, nie rozkraczy. Obcowości, i kontaktu. Namierzenia, sprawa taktu. I
zbielenia, co się stara. Uniżenia, to ofiara. Na te sprawy, i rozwoje. Na ustawy, dalej stoję. I
obawy, co się stara. Na zgrywiska, ta ofiara. Ofiarowanie, jakie buty. Ożenek jeden, styl
zasnuty. I minerały, co się nosi. I te banały, nikt nie podnosi. Na te strącenia, co komu
szkoda. I uniżenia, jedna przeszkoda. Co dalej milczy, i wiarę łapie. Apetyt wilczy, co dalej
człapie. Na wybawienie, męki i stoi. Na przydarzenie, co się nie boi. Tego zgrywiska, co dalej
siada. Tu znów pastwiska, mina sąsiada. I rykowiska, jak dalsze zadanie. Nocne igrzyska, na
pierwszym planie. Co tu utworzyć, i tak się boi. Co fakt przysporzyć, i dalej stoi. Na
rokowanie, jakie spółgłoski. Na to sprawdzanie, sprawa to troski. I zaniedbanie, co się obróci.
Jak to wydanie, dalej się kłóci. I odmierzanie, jakim banałem. Na to zbieranie, w kolejce
stałem. I tak się nosi, dalej wiaruje. I nie podnosi, co dalej tu czuje. Odbiegania, i obcej
waluty. Przedawniania, na nowe te buty. I odstraszania, co wynik znosi. Na przedabrzania, z
kolan podnosi. Takie odstania, co w brzuchu burczy. Masz manię sprawdzania, efekt
odtwórczy. I się zanosi, co jaka rada. I dalej prosi, to jest przesada. Pokazywania, i jedna
troska. Na sprzedawania, i kura nioska. Co się wyskwierczy, i daje radę. Element bierczy,
prosić przesadę. Tu zachmurzenia, co widać kłosy. I przemierzenia, obce bigosy. Usytuować, i
dalej się stara. Dalej próbować, taka ofiara. Na obeznanie, co widać cuda. Jedno dogranie,
może się uda. I to sprawdzanie, co widać, troska. Na odmierzanie, aż szkoda klocka. I
wypiętrzanie, jak widać spody. Opcje podwodne, kwestia ochłody. Co dalej zostaje, i tak się
unosi. Co się czym staje, i o co prosi. Na nachodzenie, jedną sukienkę. Na to sprawdzenie,
prośba o mękę. Uwierzytelnienie, jak dawne zasady. Te całe spady, wina ogłady. I
powtórzenia, co się rozdarło. Marne twierdzenia, parszywie umarło.
Wiersz zazdrości:
Na te tu mity
I zaoblenia
Na uśmiech kobity
Kolejne chcenia
Ząb ten wybity
CO mi zostało
Strona 11
Ważne że w sobie
Się żyć udało
Zadbanie #3
Wychowanie, co oskubie. I skubanie, bo tak lubię. Opieszałość, dała dyla. Po co się tu, znowu
schyla. Na wybory, i zeznania. Te podpory, przekonania. I finały, co się streszcza. Co nie
chciały, imię wieszcza. Gromadzenie, co odkurzy. I kurzenie, imię burzy. Na zechcenie, co
odtrąci. Tylko kto tu, znowu mąci. Naznaczenia, tu i spawu. Wyoblenia, na zabawu.
Wypierzenia, co na nudę. Będzie dalej, wątłym cudem. Co rozdziera, tak odtrąci. Co
premiera, dalej mąci. Spolegliwość, zgrane buty. Ornamenty, i te chuty. Wypierzenie, co na
spodzie. Jak element, dalej w głodzie. Co spoiwo, tak dostarczy. Założenie, na mnie warczy.
Opatrunki, jaka przestrzeń. I gatunki, punkty wskrzeszeń. Na meldunki, doskonałe. Są tu
dalej, się nadaje. Co rozpiera, dalej ściska. Co kariera, w stronę pyska. Zawodzenie, jak na
dworze. I sprawdzenie, w tragikolorze. Co ukrócić, i stosować. Co obrócić, można schować.
Wynajdywać, w tej rozterce. I warunek, wolne lejce. Odpadania, co na skroni. Wydawania,
akt na dłoni. I skracania, jakie cuda. Może dalej, się tu uda. Na rozterki, pobłażanie. Umysł,
gierki, na czekanie. Odkurzenia, co w rozmowie. Wyrzucenia, na połowie. I tu zgrai, z
Mozartami. Nie poznali, podłogami. Na te sztychy, element miękki. Są popychy, i te wędki.
Zawodzenia, co ostatnie. Przewodzenia, acz wydatnie. Namnożenia, co na spinie.
Traktowania, na przyczynie. Co się skręca, jak rymuje. Co rozwierca, porządkuje. I z kobierca,
co skradzione. Będzie dalej, odnowione. I te strychy, bez przypadku. I wytrychy, imię w
spadku. Naciągania, na rodzinie. Namnażania, w jednej kpinie. Co się droczy, jak przestawia.
Co mamrocze, imię pawia. I naskoczę, jak wynikło. Może dalej, jedno sitko. Tu zakładu, z
emocjami. Wodospadu, tu stronami. Obejrzenia, co zakręca. Winowajca, imię mędrca. I się
skraca, jak wypada. I zawraca, znów rozpada. Podejrzliwość, na jedynki. Imię dalej, tej
dziewczynki. A Botanik, tu dogląda. Całą zazdrość, akt, sporządza. Wynoszenia, no i trudu.
Zaopatrzenia, w trochę cudu. I dodaje, suplementy. I sprzedaje, te zakręty. Wiarowania, na
dziedzinę. Traktowania, tu za kpinę. Tak tu dba, o tego chwasta. Tak w ciąż ma, że nie
dorasta. Uporczywość, tu powojem. Gadatliwość, jednym zdrojem. I pociechy, co się uda.
Cała zazdrość, to maruda. Naznaczania, co na grochu. I sprawiania, tu po trochu.
Suplementy, chyba działa. Jak zetknięty, wielka fala. Ornamenty, jak ujęło. Całą zazdrość,
trochę zgięło. I kolejna inicjatywa. Żeby zazdrość była żywa. Więcej słońca, się rozpada.
Koniec końca, to powaga. I się zgina, co zostaje. I przyczyna, się wydaje. Zazdrość rośnie,
jakim cudem. Nie zazdrośnie, razem z ludem. Uporczywość, jak pogłoska. Gadatliwość, jak ta
troska. Zaniedbania, co utarło. Przeciągania, może wsparło. Co się syci, i dworuje. Co
kobiecy, dom buduje. Uporczywość, jak pogłoska. Tylko po co, znów doniosła. Te spełnienia,
koligacja. Upojenia, na wakacjach. Utrzymania, dalej cuda. I tu znów, ten maruda. Co się
skraca, na zwyczaje. Co popłaca, jak zostaje. Obeznania, no i faktu. Przełożenia, zew
kontaktu. I te zbiegi, z pozycjami. I rozbiegi, między nami. Nanoszenia, jakie spody.
Przetworzenia, na rozwody. I tu zgiełku, co się chmurzy. W nosidełku, widmo burzy.
Odporności, co jak tryska. Jedno słowo, bliżej pyska. Jak ta Tracja, co rozpuści. Jak
świadomość, co się puści. Naznaczenie, na tym grobie. I sprawdzenie, w tej ozdobie. Co
Strona 12
wytwarza, jak dworuje. Co po twarzach, porządkuje. I dotknięcia, jak zawody. I te pchnięcia,
na powody. Ostracyzmu, i głupoty. Na finezję, niezłe psoty. Odgarniania, co już cudu.
Przedawniania, akt dla ludu. I się streszcza, z morałami. I styl wieszcza, pogodami. Co w tych
deszczach, dalej przyszło. I złowieszcza, bokiem wyszło. Jak intencje, co się sprawia. Na
pretensje, styl żurawia. Odtrącenia, na zawodzie. I spuszczenia, w tym powodzie. Co
doskwiera, i się puszy. Co przebiera, imię w głuszy. Naznaczenia, łez przydało. Przysporzenia,
tak zostało. I te pląsy, z wymiarami. I te dąsy, poglądami. Co rodzina, nie rozciera. Co
przyczyna, z akt premiera. I się dłuży, jak zwyczaje. I posłuży, się wydaje. Nanoś prędko, z
jednym sosem. Jak rzut wędką, butlonosem. Obdarzeni, no i cuda. Wymierzeni, pierwsza
długa. Obarczeni, jak zostało. Znaczy jak się okazało.
Wiersz zazdrości
I te tryby
Z donosami
I na niby
Tu stronami
Jakie grzyby
To zwyczaje
Zazdrość się z byle kim
Nie zadaje
Zadbanie #4
Na wygnanie, i te spady. Odespanie, na zasady. Uchwycenie, co tu rzekło. I czym dalej mnie
urzekło. Na rozpychy, dalej spada. Moje kichy, familiada. Wyznaczenia, i rozpuku.
Namnożenia, i strzał z łuku. Co otwiera, i zakłada. Co spoziera, neostrada. I zawrzałość, cała
siła. Opozycja, no i kiła. Tu dystychu, tak żałuje. Pełen przygód, oszukuje. Gdzie,
gdzieniegdzie, tak stanowe. I te sprawy, wyznaczone. Co unosi, jak zasada. Co podnosi, jaka
zwada. W wyroczności, w ciemię bita. W przydatności, ta kobita. Co zechciała, i się chmurzy.
Co warunek, widmo burzy. Opatrunek, jak rozterki. Świadomości nowej męki. I stracenia, na
zawrzałość. Podejrzenia, doskonałość. Utrapienia, co wichruje. Ewidencja, dalej czuje. Co
wyleci, jak się skręci. Co podleci, nie zakręci. Środowiska, no i spadu. Na igrzyska, dla zakładu.
Jak świdruje, w ciemię bita. Jak wyleczy się kotwica. Z tej zawrzałość, ledwo dycha.
Doskonałość, jedna kicha. Co na worku, i w rozkroku. Co w poziomku, raz do roku.
Wyznaczania, co w naturze. Obejrzenia, w większej chmurze. Jak występy, i próbować. Jak
następny, można chować. Ortodonta, ząb ukryty. Na zawrzałość, widać zgrzyty. Jak odręby, z
pochodniami. I te względy, tu budami. Obejrzenia, na co stałe. Będą dalej już zawrzałe.
Elementy, na tym spychu. Sentymenty, na popychu. I zajrzenia, na co mlaska. Może to
Strona 13
gatunek ciasta. Odrobienia, no i słowa. Na zachcenia, już gotowa. Orbitować, na co przyszło.
W wynalazku, cała przyszłość. I potrzasku, co jak cuda. I stu na stój, jak maruda. Obiegowo,
go potrącić. Załogowo, wodę mącić. Na starania, te i cuda. Odmierzania, ten maruda. I
skracania, co uweźmie. Może dalej, głowę weźmie. Na wyroki, co się spawa. Na proroki, tak
zabawa. Odbierania, co w zachwycie. Przedłużania, jedno życie. I skracania, co w naturze.
Obejrzenia w drugiej chmurze. I wyroku, co zostało. Sól, potoku, obiecało. Jak nastawia, i się
spycha. Co przemawia, druga kicha. Obelżywość, i te troski. Masz tu dalej, te rozgłoski. A
Botanik, pogląduje. I językiem zazdrość częstuje. Tak tu dalej, dopilnuje. Tu odrzuci, nie
licuje. Ale język, co innego. Tak naucza, od młodego. To tą zazdrość, jedna zgłoska.
Opatrzenie, i pogłoska. Zazdrość z tych, co szybko się uczy. Nie przeskoczy, ale buczy.
Zajadliwie, ze zgrozami. Te języki, poglądami. I zostają, tak w człowieku. I nadają, łez,
bezteku. Na sprawdzenie, co się wzięło. I dlaczego się ugięło. Takie botaniczne to starania.
Spontaniczne, obeznania. Na wyroku, i z doskoku. Na proroku, skok do boku. Otwierania, co
w naturze. Namawiania, język w chmurze. Stosowania, co odleci. I dlaczego dzieci śmieci. Co
do tego, się ujmuje. Co wyroki, oszukuje. Na te szoki, jak rozkazy. Są wymogi, no i zmazy.
Odbierania, co się kłóci. I zawodu, nie obróci. Jak powodu, w jednym sęku. Masz tu dalej,
szkoda rzęchu. Co wydaje, jak strapienie. Co przyznaje, uniesienie. I widoki, na co przyszło. I
proroki, dalej wyszło. Natrącenia, tu i smutku. Nagrabienia, ale chłód tu. I strącenia, czy da
radę. Przedstawienia, na przesadę. Co ukróci, jak sprawuje. Co obróci, oszukuje. I zawszenia,
jaka męka. Może dalej, tu udręka. Jak się skraca, co poprawia. Jaka praca, radość sprawia. I
zawody, tak wyjęte. I pochody, tu ujęte. Wybierania, ciał pospólstwa. Przedabrzania,
obrazoburstwa. Na te sztychy, i monety. Moje kichy, dla podniety. Zabierania, co na stronie.
Pomnażania, w tym betonie. I skarania, jaka męka. Są wyjątki, jest udręka. Co wyspodzi,
zastosuje. Co nie szkodzi, nie żałuje. I powodzi, jednym gestem. Obelżywość, tym podestem.
Co się skraca, na monetę. Co przywraca, tę podnietę. Nagromadzenia, i majątku. Zaczynamy
od początku. I te spody, co zachwyci. I rozwody, wszyscy dzicy. Na pochody, jak strącone.
Marne wzwody, ujawnione. Co wykręci, jak się spawa. Co przekręci, zew żurawia. Sęków
bram, i omnibusy. Jeden kram, te patusy. Na energię, zostawienia. Na synergię,
przedobrzenia. I poziomy, co się składa. Tu pytanie, po co spada. Zależności, te i środki.
Pobożności, mowa płotki. I zbieżności, co da radę. Stosowane, na przesadę. Co ukrócić, jak tu
zerka. Może młócić, wąska belka. Gromadzenia tu i taktu. Odbierania, moc kontaktu. I
zachciania, co zawróci. I dlaczego, tak się kłóci. Podobnego, odbiór wszelki. To trzeszczące są
butelki.
Wiersz zazdrości
Opcja zmian
Na zasadę
Jeden kram
Widok, zdradę
Odmierzania
Co pozwoli
Strona 14
I pytania
Które woli
Zadbanie #5
Na wybory, co się stwarza. I pozory, tak rozmnaża. Oberwania, co znów uciąć. I zdawania,
jedną żółcią. Na wezbrania, co odchodzi. I skarania, które słodzi. Oberwania, co po troszku. I
sprawdzenie, tego proszku. Co zostaje, jak unika. Co wydaje, daje bzika. Na roztropność, tej
ilości. Wiarygodność, kolor kości. I zajrzenie, które spyla. Spoleglenie, z ust motyla.
Zaniedbanie, które sprawia. I wybranie, z ust żurawia. Co w rozchodzie, jaka szczęka. Co na
głodzie, ale męka. W tym wywodzie, co zostało. I tak dalej, okazało. Na zajrzenia, mówię
troski. I przejrzenia, te pogłoski. Tratowania, jak należy. Przyglądania się macierzy. I te spody,
jak wynika. Odbiór prac, botanika. I zajrzałość, jak strapienie. To kolejne, uniesienie. Co
wyspinać, z tej radości. Co przyczyna, kolor kości. Jarzębina, jak się stawia. I ten chwyt, tu tak
zostawia. Tego bytu, z zawrotami. Jak zachwytu, kolorami. I zakwitu, co to będzie. Jaki
szpadel, na łabędzie. Tego stylu, odkrawania. Jeden ilu, te wyznania. Na mroczenia, co
przysporzy. I co dalej, się otworzy. Na zgrubienie, jakie buty. Uniesienie, zew zasnuty. I
strącenie, co jak spada. Może wina to sąsiada. Namroczenia, co rozłoży. I sprawiania, jak
ułoży. Na wyznania, może prędko. Poczekania, jak rzut wędką. I skarania, na jedynki.
Rozkładania, na przyczynki. Zamierzania, co w naturze. Odkładania, w większej chmurze. Co
ostatnie, jak zwyczaje. Co wydatnie, się nadaje. Wybór prosty, cztery strony. Wodorosty,
może ony. Jak wariacje, nie żałować. Jak wakacje, tu się schować. Na frustracje, obronione.
Jest ocena, moim domem. Tego chwytu, puste ręce. I zachwytu, tu w łazience. Odkładania,
co się spina. Przedawniania, to przyczyna. I tu środku, zew przeciągnięć. Głowa w kotłu, na
tych wspomnieć. Zarąbania, co jest cudem. I zmieszania, z tępym ludem. Jak wariacje, co
przyjmować. Na frustracje, można chować. Obligacje, jaka droga. Botanika, to załoga. A ten,
tu pomaga. Jest szacunek i rozwaga. Pomaga zazdrości, i nie tonie. Zdobyć stypendium, moje
dłonie. Zazdrość idzie na naukowca. To stypendium, to nie owca. Zazdrość będzie z
wynikami. Kolejnymi, uznaniami. Tak się spłyca, i rozważa. Botanika, moc cmentarza.
Adriatyka, jak to sądzi. Pielęgnacja, tu nie błądzi. I ta zazdrość, coraz większa. I wyniki, znów
mocniejsza. Na te szyki, naskładane. Będzie dalej, oglądane. Tak Botanik, się nią chwali.
Patrzcie, patrzcie, bez robali. Stanowiska, no i faktu. Na igrzyska, artefaktu. Co zostawia, jak
jedyna. Co ponawia, nowa kpina. Zależności, dalej objąć. I w przyszłości, można podjąć. Co
zostaje, jak przyczyna. Co nadaje, jaka wina. Opcji zmian, i przemieniania. Jeden chłam, te
wyznania. Co ukąsi, jaka radą. Co przekąsi, na sąsiada. Obcowizny, i rozruchu. Na płycizny, w
jednym uchu. I zastane, jak marzenia. Podebrane, te westchnienia. Poczyniane, jednym
sądem. Będą dalej, tu zarządem. Co się łapie, opcja droga. Co bogate, skok do boga. I uznane,
jak wytrwałe. Będą dalej, doskonałe. Co ukrócić, i jak wiara. Co obrócić, nie pozwala.
Obrachunku, tu i związku. Tak to było, na początku. Nałożenia, i tej winy. Co sprawdzenia, od
przyczyny. Zatrwożenia, jak tu radę. Dają dalej, na przesadę. Poczęstunku, jak tu zdrajca. I
meldunku, mokre jajca. Wyrobienia, tego sztychu. Położenia, na popychu. Co się wiara, nie
Strona 15
rozsądza. Co niezdara, jaka mądra. Ta ofiara, cztery stany. I świat dalej, dokonany. I się spina,
z wyznaniami. I przyczyna, między nami. Na przegina, jak łabądźki. Może dalej, same trądźki.
I skowytu, co da radę. I zachwytu, na przesadę. Wyłożenia, co się spina. I dziewczyna, ta
jedyna. Jakie skoki, z wariacjami. I potoki, między nami. Na te psoty, minerały. Jednooki,
doskonały. Świat co gruzy, chce szanować. I jak dalej, pojedynkować. Na te żale, i zachciane.
Tak niedbale, podebrane. I się spłyca, do rozpuku. I kotwica, jak strzał z łuku. Zaniedbania, co
za troski. I skarania, to pogłoski. Na mielizny, i trawienia. Na płycizny, uniesienia.
Zatankować, się należy. Co to dalej, nie uwierzy. Jakie szło, co i przestało. Które szkło, mało
zostało. Zaznaczania, tu i trudu. Namawiania, jeden z ludu. I tych sęków, co się sprawia. I
nonsensów, co przydarza. Jednych kęsów, drugie leci. Może złapię, to są dzieci. Zaczynania, i
przystanku. Ponaglania, na kaganku. I strącania, co rozpadem. Może można, dalej quadem. I
się skwierczy, promieniuje. I list bierczy, oszukuje. Jak na tęczy, skojarzenie. Nie wyręczy,
uniesienie. Ale wręczy, co planuje. Będzie szkopuł, i żałuje. W tym proroku, odegrane. Jak sól
w oku, wyszukane. Przez te lata zaczynania. I garbata, do składania. Alternatywa, co łeb
utrąci. Nic nie złączy, wszystko zmąci.
Wiersz zazdrości:
Na wyznania
Co się składa
Oberwania
Tu w układach
Nanoszenia
Co rozerwie
I spłaszczenia
W tej rezerwie
Zadbanie #6
Wynalezione, co się spawa. I przyzwolone, taka poprawa. Na tanie chwyty, która zostanie.
Palcem ukryty, to przykazanie. Jakie w tej izbie, i anegdoty. Bliżej mieliźnie, poznane psoty.
Na odrobienie, z której to strony. Na przyłożenie, to zabobony. I się tak spłaszcza, aż do
wyznania. Cena rubaszna, na przekonania. I wynik drogi, która otwarta. Takie nałogi,
przykładem wsparta. Co się obróci, jakie znaczenie. Co czym tu cuci, na przyłożenie.
Alegoryczność, czyja to sprawka. I spontaniczność, piąta poprawka. Jak chłodne chały, co się
stosuje. Miarować pachy, na porównuje. Dokazać zbrodni, jakie przyczynki. Wszyscy
wygodni, tanie dziewczynki. I sprawowanie, dokąd powróci. I sprostowanie, jak długo się
kłóci. Na te wybrania, tanie te sprawy. I przekazania, koniec zabawy. Co wesz zobaczy, na
Strona 16
tym obiedzie. Co weź utrafi, rysunek w biedzie. Natarczywości, tu i rozstaju. Uporczywości, w
mierzonym gaju. Co też rozstępy, wiarygodna racja. Tanie ustępy, tu na wakacjach.
Odrokowania, i wszystko jest w cenie. Chwila sprawdzania, zew na basenie. Co się tu zmieści,
dalej ujmuje. Sprawa powieści, tak oszukuje. Jak tu roznieśli, i dalsze zawody. Może
podnieśli, i skok do wody. Na wytłoczenie, wiarygodna spółka. I pomówienie, tania jaskółka.
Na przytoczenie, co wywarła wiarę. Tanie ruszenie, zostawione koszmarem. Co się wywrócić,
i dalej sprawować. Co tak ukrócić, wymiary hodować. Na sprawozdanie, jakie to meldunki.
Na odbieranie, tanie poczęstunki. Co się tu znęca, jak jedna jagoda. Co chwilę rozkręca,
znajoma pogoda. Tu wybierania, jak dalej się rości. Siebie stawania, i nie zazdrości. Na dalszą
pogodę, co skąpo ubrane. Na wymowną zgodę, już oszukane. Wyciągania, płasko, jak dalej
ujęło. Trza odpowiedź, trzaskom, tak to się zaczęło. Na zaniedbania, i dalsze rozruchy. Na te
składania, i zawieruchy. Są odczytania, co widać to moda. I sprawozdania, szok ten w
rozwodach. A tu przejęcie, i Botanik się stara. Kolejne wzięcie, kolejna ofiara. I zazdrość,
przez niego doglądana. Rubaszność, będzie przekonana. Dziś Botanik jej znowu pomaga.
Temperatura lawy, jej nie przeszkadza. Zazdrość chciała sprawdzić, no to ma zdarzenie. I
pomoc Botanika, takie uniesienie. Na te przeszkody, co dalej było. I te powody, co się tu
zdarzyło. Na lecące kłody, jak zawsze wyznanie. Na widoczne schody, takie przekonanie. Co
wynik racja, i lawa gotowa. Co ta narracja, zazdrości głowa. W tych abnegacjach, co się
wycięło. Tania frustracja, ale się ujęło. Na te przeszkody, co dalej sprawione. I te pochody, tu
odnalezione. W temperaturze lawy, jak dalej ujęcie. Takie dla zabawy, masz kolejne wcięcie. I
te mizdrzyki, co ruszać tak woli. I te patyki, ogniska swawoli. Taniego zaczynania, jaka widać
rada. Drogiego zawodzenia, jak jedna przesada. Na to poruszenie, co dalej tu było. I to
zagubienie, jak to się skończyło. I zaniedbywanie, jak widoczna troska. Takie to gadanie, i
tania pogłoska. Botanik się tak stara, czasu nie żałuje. Nie zazdrość ofiara, tanio oszukuje. W
tych nocnych koszmarach, co wynik litości. Dalej widać stara, z tej pobłażliwości. Jak struny,
za bardzo naciągane. Jak gumy, faktem tu skracane. Odkładanie, co nie zna litości.
Sprzedawanie, i wizja tych kości. Co rozruchy, i tak się zaczęło. Co obuchy, i znowu jęknęło.
Na ciuchy, zimne ale rada. Widoki, niewinne, i jedna przesada.. Co strącenia, wartość, jak
sprzymierzone. Co widzenia, trafność, dalej poprawione. Na całą, spostrzegawczość, jak
widzieć te troski. Jasna, dalej znaczność, tanie pogłoski. Co się dalej mierzy, i warczy, do
spodu. Co tu uwierzy, i dar to, narodu. Na warliwość, obłok, i to dokonanie. Spolegliwość, to
tłok, marne przekonanie. Jak widzi, narrację, takie drogie ścieżki. Uskutecznia, atrakcję, i te
wszystkie bieżki. Na windykację, i uśmiech narodu. Masz tą atrakcję, i widzenie spodu. Co
dalej, się skraca, jak wyniki walki. Co wyżej, popłaca, tanie umywalki. I zgroza, co lubi, jakie tu
układy. Mimoza, hołubi, wartość starej baby. Co zamierzenie, i widok do spodu. Co
przetworzenie, mimo tego lodu. Nagromadzenie, jak wartość dosadna. I przetworzenie,
ważne też że ładna. I zostawienie, jak akty radości. Na pomówienie, windykacja złości. I
pokruszenie, co witać tu woli. Masz poruszenie, na ile pozwoli.
Wiersz zazdrości:
Co rości
Zostaje
Strona 17
Co prości
Udaje
Za gości
Zostawia
Przerośnij
Dziś pawia
Zadbanie #7
Co się skraca, nie rozstąpi. Jaka praca, ją zastąpi. Wiarygodność, daje cuda. I odkryta, moja
luba. Co grzechotka, tak uznaje. Co w kłopotkach, tak dostaje. Zależności, no i przyczyn.
Podatności, zostać z niczym. Na warunki, się nastawia. Poczęstunki, już zamawia. Z
zażyłościami, co na stronie. I stawanie, na ogonie. Co jest przywał, i monety. Co nagrywał,
jakie bzdety. Rozbieżności, może lico. Przydatności, tą przyłbicą. I zawody, z dygresjami. I
powody, tu stronami. Rozszerzenia, jedno lico. Będzie dalej, południcą. Co się zgrywa, na
zastoje. Co przykrywa, te powoje. W przydatności, no i nudy. Na zadatki, jakie cudy. Się tak
wzbrania, i rozchodzi. Tak obrania, no i płodzi. Kompozytu, jakie sprawki. I zakwitu, do
poprawki. Na znaczenia, co się zdaje. Ponowienia, się przydaje. Założenia, co jak poszło. Jak
daleko, po co doszło. I zgrabienie, jakie cuda. Wymówienie, na maruda. Przemówienie, jakie
spięcie. Tak tu dalej, jest ujęcie. Na wyrokach, w szumie rzeczy. Na prorokach, nie zaprzeczy.
Wynoszenia, no i cudu. Wybierania, tak tu z ludu. I zastania, co się rzecze. Wiarygodność, nie
zaprzeczę. I ta strojność, z nagrodami. Tak dostojność, tu strunami. Co zawały, na co zbiera.
Doskonały, tak nabiera. Na wątpliwość, i gradacje. Gadatliwość, większe akcje. I zajadłość, po
co dławi. Jak znajomość, tych żurawi. Kuternoga, jak pogłoska. Na swych plecach, go
doniosła. Co ujrzała, jak wariacje. Co zbierała, jakie akcje. Na znaczeniu, w przetworzeniu. Na
spełnieniu, ujrzeć jemu. Tego znaku i tych pojęć. Niepoznaki, dalszych strojeń. Wyznaczania, i
odruchy. Przemierzania, hop do puchy. I spłycania, co tak szkodzi. Natarczywość, tak
wychodzi. Gadatliwość, w jednym ciągu. Przekonanie, w tym przeciągu. A Botanik, zazdrość
uczy. Tak powoli, ją pouczy. Na niewoli, nie pozwala. A więc wolność, sobie sprawia. A nauka,
udawania. I tak tutaj, się szarpania. Tak z tym światem, emocjami. Zazdrość widzi, panelami.
Jak jest wszystkim, wszystko doda. Jak jest niczym, to przeszkoda. Odbiorowo, co znaczenie.
Oszukanie, i brodzenie.. Tak Botanik, tu się stara. Tak zdaniami, nie niezdara. I hoduje, co tu
wyjdzie. Z tej zazdrości, co mu przyjdzie. To się później, tak okaże. Zobaczymy, co się zmaże.
Wyważymy, jakie soki. Wiadomości i potoki. W gromadzeniu, co jest szczerze. W
przewodzeniu, na macierze. Opozycji, jaka przystań. Na policji, liczba wyznań. Nałogowo, i w
przestanku. Poglądowo, na tym ganku. I załoga, cała strona. W tych podłogach, i ogonach. Co
zachmurzy, jak się spina. Co powtórzy, ta jedyna. Wyważ drzwi, i pożądanie. Wszystko mi,
moje przesłanie. Co zarąbie, tu racjami. Co na trąbie, stagnacjami. Wyjątkowość to i troska.
To sprawdzenie i pogłoska. Stosowania, na te cudy. Wyważania, może luby. I skracania, co
obejdzie. Może dalej, widać wszędzie. Nobilitacja, jak wagony. Na tych krajach, wyważony. I
Strona 18
sprawdzenia, co poniesie. Może dalej, w tym sedesie. Co nasturcja, jak przydaje. Co w
przykucach, się udaje. Wyważenia, to i troski. Smak ambrozji, zapach boski. Z wynikami, jakie
szkody. Z poglądami, mimochody. Obrotami, jak następne. Wiwat dalej, i posępne. Co się
spaja, i pozwoli. Co podwaja, mimo woli. Żałościami, i okrutnie. Przejrzałymi, może butnie.
Na odchody, i rakiety. Takie zwody, na podniety. Stosowania, co na skwerze. Przejednania,
pojezierze. Co się spaja, amunicję. Co podwaja, tą policję. Ukąszenia, na wagony.
Sprostowania, może ony. Co jedyna, ile straci. Co dziewczyna, się kudłaci. W dalszych pozach,
pojednaniu. I w obozach, poczekaniu. Jak zawiłość, na te spawy. Jak przemiłość, dla zabawy.
Oznaczenia, co łagoda. Wyważenia, jaka szkoda. I zostawi, tak jak było. I się sprawi, się ocliło.
Dla zabawy, sznurek z sensem. Te obawy, są bezsensem. CO się skraca, dalej leje. I popłaca,
przyjaciele. Na tych tacach, z donosami. Na ten zakręt, tu drogami. I wymierza, jak te sprawy.
Okolice tej zabawy. Odroczenia, na zachodzie. Zawodzenia, na powodzie. Co wystawia, i
żałuje. Jaka sprawa, porządkuje. I w obawach, jaka troska. Może dalej, to pogłoska.
Rozgraniczenia, co nastąpi. Dziewiczenia, jak kto wątpi. Nastąpienia, na tej zgrai. I pozbycia
się robali. CO też spółka, oszukuje. Co jaskółka, jak planuje. Dobrobytu, pociągnięcia. I
zachwytu, tu ujęcia. Z mnożeniami, jaka łaska. Sprawieniami, kto tak trzaska. I wyroki, na
zdarzenia. Te obłoki, uderzenia. Na ten tron, i amunicję. Jaki dom, wielbić policję. Został
szron, co mi dane. Pewnie dawno już przegrane.
Wiersz zazdrości
Na tym spadzie
Z wariacjami
Jak w roszadzie
Tej pionkami
Na tej zwadzie
Co donosi
Okoliczność
Która prosi
Zadbanie #8
Co się skraca, jak próbuje. Jaka praca, oszukuje. Na znajomość, i tą próbę. Na widoczną, dalej
zgubę. Co się skwierczy, i żałuje. Co list bierczy, oszukuje. Ponaglenia, jak te spody. I
sprawdzone, dalej lody. Co wytwórstwo, jak zanosi. Co przetwórstwo, dalej prosi. Na
rozkazy, z dodaniami. I pokazy, tu parami. Odległości, co być musi. Wiarygodność, się udusi.
Na zestawie, jak na kłębie. Na dostawie, tu w urzędzie. Co na sporze, oszukuje. I w otworze,
tak się czuje. Zawodnictwa, i przestanku. Powtórzenia, na kaganku. Jak zawierca, co się
Strona 19
skraca. I podwierca, taka praca. Obcowości, i macierzy. Elementy, tych puklerzy. Co widoki,
dalej ściska. I proroki, na igrzyska. Sprawowania, poczęstunku. I sprawnego, tu meldunku. Jak
jakości, zostawienie. Na te kości, pomówienie. I rozstania, co się kłóci. Rozeznania, dalej
młóci. Na te względy, co się sparza. I urzędy, jak rozmnaża. Wychodzenia, i ośrodku.
Przewodzenia, tu na płotku. Z dystansami, czuje dalej. Wywodami, jakie żale. I potoczne,
stanowienie. Krótkowzroczne, to proszenie. Co na spinie, jak zostanie. Co w przyczynie,
grzybobranie. Co te styki, i nachodzi. Narkotyki, ktoś przewodzi. Jak wariacje, można przyjąć.
I frustrację, idzie wyjąć. Stąd pogłoski, i dławienie. Takie wnioski, na trawienie. Co zestawy,
jak się spina. Jak obawy, jedna kpina. Zależności, zew przeciągnięć. W podatności, tych
osiągnięć. Odgarniania, na monety. I widzenia, tak, niestety. Założenia, co się cuda. I
skrzeczenia, że się uda. Jak jarmuże, pokonane. I podróże, te udane. Tak w naturze, jak się
wzięło. I dlaczego się ujęło. Co też środki, jak naciąga. Jakie płotki, w tych przeciągach.
Gromadzenie, co na skórze. Masz tu dalej, w tej posturze. Odejmuje, i tak skraca.
Wynajmuje, taka praca. Na dystansy, rozgraniczenia. Dyliżansem, te pragnienia. Co wyłapie,
jak się ściska. Co kudłate, symbol pyska. Naciąganie, się należy. Symbol dalej, tej młodzieży. I
Botanik, co tu rości. Założenia, nie zazdrości. Tylko zazdrość tą hoduje. Tak dogląda, jak się
czuje. I pomaga, w ustaleniach. Jej tu tutaj, w tych marzeniach. Żeby znaleźć i poszukać. Żeby
dalej, już nie dukać. Źródło przyciągania, jak należy. Gdzie to ono, gdzie wciąż leży. I tak tutaj,
znalezione. Zazdrość radość, już spełnione. To marzenie, o tej wiedzy. Co tu dalej, na tej
miedzy. Co przyciąga, jak wychodzi. Co w przeciągach, tak się rodzi. No i Botanik,
zadowolony. Kolejny dzień, tak tu spełniony. Z zazdrością, co tak pięknie kiełkuje. TO było
dawno, ale jak dziś, to czuje. Takie wywody, na amunicję. Takie przewody, łapać policję. I
roztargnienia, jakie skończone. I wymówienia, na drugą stronę. Co się przymusi, i jak planuje.
Co się wymusi, na oszukuje. I zakładania, co wiwat to rada. I sprzedawania, na większych
przesadach. Co tej jedności, co widać i troska. Dla porządności, jak jedna jednostka.
Napalczywości, i jedną brygadę. Jednej całości, traktować jak zwadę. I pozostania, co dalej
się ruszy. Tak tu czekania, w większej tej głuszy. Na odebrania, co wiwat na radę. I
pogłaskania, traktować przesadę. Co się ukróci, jak dalej sprawunek. Co też obróci, jeden
poczęstunek. Na dalszych jednościach, jak widok na zdradę. W przesadnych zaszłościach,
akcja na przesadę. Do wyrąbania, co dalej zasadza. Do przekazania, jaka mocna władza. Na
dokonanie, czyje które buty. I przekonanie, że umysł zasnuty. Co widać pokutę, wszystkich
nas to łączy. Co jeden strzał butem, kategorię kończy. Na dokonanie, jakie tu wirówki. I
spraw sprawdzanie, widoczne tirówki. Na tym zaniedbaniu, co głody, wyciąga. I tym
przekonaniu, co widać w przeciągach. Jakie wyrobienie, co sęki wyleczy. To spoufalenie, dalej
nie zaprzeczy. Na okolicach, i zdrady dosiada. Na tych południcach, rysunek sąsiada. Gdzie
leży kotwica, ta ewentualność. Jaki kleks w zeszytach, masz tu całą zdalność. Na dokonanie, i
ruchy betonu. Na sprawozdanie, i ruszenie tonu. To poczekanie, co widok i racja. Masz to
odgarnianie, wiadoma frustracja. Co widoki nosi, jak warunek stały. Co boki podnosi, takie to
morały. Na nastroszenie, co widoki, cuda. I pomówienie, może się to uda. W jednym oclenie,
jak tu też zostało. I to pomówienie, mówisz ciągle mało. Na spraw tych ruszenie, jakie
zaniedbania. Znowu poruszenie, oczy mi zasłania. Co też strachy, broszka, i jedna zasada. Co
spróbować, troszka, jaka większa zwada. Na okolice, płoszka, jawne wyrównanie. Było
słychać, w głoskach, pora na czekanie.
Strona 20
Wiersz zazdrości:
Co umienie
Na zasady
I strumienie
Dalszej zwady
Ewentualność
Jak się rozrasta
I lapidarność
Dodatek do ciasta
Zadbanie #9
Co ogradza, jak się staje. Jaka władza, się wydaje. Na spełnienie, i te opcje. Wymówienie,
może droższe. Postrzępienie, jak należy. Może dalej, ktoś uwierzy. Wydarzenia, które młóci. I
sprawienie, które kłóci. Się z systemem, nie do woli. Się z pragnieniem, kto pozwoli.
Ochocenie, co rozsądzi. Na wydaniu, jeden sądzi. W sprawozdaniu, sprawa Ustki. I
przyznaniu, które brzózki. Wyczekaniu, jak kokosi. Spraw tych obłok, dalej prosi. Na uznania,
jakie twory. I przyznania, ten koloryt. Wyczekania, jak tu sądzi. Okolice, może błądzi. Tego
spawu, na te zgraje. Moc obawu, się wydaje. Uciekania, co na rzece. Widokówka, nie
zaprzeczę. I zbierania, co odchodem. Koalicji, nowym głodem. Odbierania, co w przesadzie.
Lokowania, w dalszej zwadzie. Jak utrąci, na zbawienia. I wciąż mąci, te skrócenia. Na ten
wrzący, co się streszcza. Może imię, dalej wieszcza. Tego spływu, na dodanie. I odpływu,
poczekanie. Na mur przygód, co się wzięło. I dlaczego, się ujęło. Co tak styka, akt nowości.
Botanika, tej zazdrości. Rozczochrania, co na chmury. I sprawdzania, który który. Zew
porządków, i biegania. Tych początków, poczekania. Na łagodę, się zasłania. I swobodę, ją
przegania. Wizerunku, tu i troski. Na meldunku, sprawa zgłoski. Odbierania, co na cudzie.
Widokówka, w większym ludzie. Odstręczania, co tak musi. Sprawozdania, się udusi.
Wybierania, co w tym rzędzie. I sprawdzania, już na grzędzie. Z wypadami, jak widoki. Masz
tu dalej, te obłoki. Na wątpliwość, i jelito. Zostawione, dalej lico. Na łagody, co też rzędy. I
swobody, co, którędy. Rachowania, i te nuty. Oblegania, zlew zapluty. Jego akcji, wynik
prosty. W tej narracji, nie radosny. Otwór bram, i to czekanie. Ale chłam, to przerabianie.
Dalej wyjdzie, jak stosuje. Może przyjdzie, pielęgnuje. Na tej izbie, co strącone. Dalej będzie,
odłożone. Co ukróci, jak wiaruje. Co obróci, i co czuje. Stosowania, zew niestety. Oto
gniazdo, tej podniety. Z wymysłami, i te rzęchy. Z pomysłami, jaki przesyt. Wonnościami, jaki
czubi. Może dalej, już nie lubi. I nie pozna, tego zdroju. I woń doznań, na rozstroju.
Projektowania, jednej sieci. Wyważania, nie poleci. A Botanik, tu stosuje. Pomaganie, bo tak
czuje. Tej zazdrości, jak załoga. W widoczności, jedna trwoga. I uznania, co te bierki. Tylko
szalet, gdzie te szelki. Tak w zazdrości, się sprawuje. Kolejny ogon, odnajduje. Dziś to pomoc,