Steven Erikson - Dom Lancuchow [cz. 4-2]
Szczegóły |
Tytuł |
Steven Erikson - Dom Lancuchow [cz. 4-2] |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
Steven Erikson - Dom Lancuchow [cz. 4-2] PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie Steven Erikson - Dom Lancuchow [cz. 4-2] PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
Steven Erikson - Dom Lancuchow [cz. 4-2] - podejrzyj 20 pierwszych stron:
1
Steven Erikson
Dom �a�cuch�w:
Konwergencja
House of Chains
Opowie�� z Malaza�skiej ksi�gi poleg�ych
Prze�o�y�: Micha� Jakuszewski
Wydanie polskie: 2003
2
Dla Marka Paxtona MacRae, za nokautuj�cy cios.
Ta ksi��ka jest ca�a twoja, przyjacielu.
3
PODZI�KOWANIA
Autor pragnie podzi�kowa� swej kadrze czytelnik�w: Chrisowi
Porozny�emu, Richardowi Jonesowi, Davidowi Keckowi i
Markowi Paxtonowi MacRae. Jak zwykle Clare i Bowenowi.
Simonowi Taylorowi oraz ekipie z Transworld. A tak�e
wspania�emu (i cierpliwemu) personelowi z Baru Italia
Tony�ego: Erice, Steve�owi, Jessemu, Danowi, Ronowi,
Orville�owi, Rhimpy, Rhei, Cam, Jamesowi, Dornowi,
Konradowi, Darrenowi, Rusty�emu, Philowi, Toddowi, Mamie,
Chrisowi, Leah, Adzie, Kevinowi, Jake�owi i Jamiemu.
Dzi�kuj� te� Darrenowi Nashowi (gdy� dro�d�e zawsze
wyrastaj�) oraz Peterowi Crowtherowi.
Dramatis personae
Teblorzy z plemienia Uryd�w
Karsa Orlong: m�ody wojownik
Bairoth Gild: m�ody wojownik
Delum Thord: m�ody wojownik
Dayliss: m�oda kobieta
Pahlk: dziadek Karsy
Synyg: ojciec Karsy
Armia przybocznej
Przyboczna Tavore
Pi�� Gamet/Gimlet
T�jantar
Pi�� Tene Baralta
Pi�� Blistig
Kapitan Keneb
P�drak: jego adoptowany syn
Admira� Nok
Komendant Alardis
Nul: wicka�ski czarnoksi�nik
Nadir: wicka�ska czarownica
Temul: Wickanin z Klanu Wron (ocalony ze Sznura Ps�w)
Patrza�ek: �o�nierz Gwardii Are�skiej
Per�a: szpon
Lostara Yil: oficer Czerwonych Mieczy
Gall: w�dz wojenny Khundryl�w z Wypalonych �ez
Imrahl: khundrylski wojownik z Wypalonych �ez
Topper: Szponmistrz
4
5
�o�nierze piechoty morskiej z 9 kompanii 8 legionu
Porucznik Ranal
Sier�ant Struna
Sier�ant Gesler
Sier�ant Borduke
Kapral Tarcz
Kapral Chmura
Kapral Hubb
Flaszka: mag dru�yny
�mieszka
Koryk: �o�nierz, p�krwi Seti
M�twa: saper
Prawda
Pella
Tavos Pond
Piasek
Balgrid
Ibb
Mo�liwe
Lutnia
�o�nierze ci�kiej piechoty z 9 kompanii 8 legionu
Sier�ant Mosel
Sier�ant Sobelone
Sier�ant Tugg
M�drala
Uru Hela
Micha
Kr�tkonos
Wybrani �o�n. �redniozbrojnej piechoty z 9 komp. 8 leg.
Sier�ant Balsam
Sier�ant Moak
Sier�ant Thom Tissy
Kapral Trupismr�d
Kapral Spalony
6
Kapral Tulipan
Rzezigardzio�
Opak
Galt
P�atek
Stawiacz
Rampa
Zdolny
Inni �o�nierze Imperium Malaza�skiego
Sier�ant Postronek: Druga Kompania, Pu�k Ashocki
Ebron: Pi�ta Dru�yna, mag
Kulas: Pi�ta Dru�yna
Dzwon: Pi�ta Dru�yna
Kapral Odprysk: Pi�ta Dru�yna
Kapitan Milutek: Druga Kompania
Porucznik Pryszcz: Druga Kompania
Jibb: Gwardia Ehrlita�ska
Mewi�lad: Gwardia Ehrlita�ska
Bazgro�: Gwardia Ehrlita�ska
Starszy sier�ant Wy�am Z�b: Miejski Garnizon Malaza�ski
Kapitan Irriz: renegat
Sinn: uchod�ca
Gentur
Opluwacz
Hawl
Nathijczycy
Handlarz niewolnik�w Silgar
Damisk
Balantis
Astabb
Borrug
7
Inni na Genabackis
Torvald Nom
Cisza
Ganal
Armia Apokalipsy sha�ik
Sha�ik: Wybrana przez Bogini� Tornada (ongi� Felisin z rodu Paran�w)
Felisin M�odsza: jej adoptowana c�rka
Toblakai
Leoman od Cep�w
Wielki mag L�oric
Wielki mag Bidithal
Wielki mag Febry
Heboric Widmowor�ki
Kamist Reloe: mag Korbolo Doma
Henaras: czarodziejka
Fayelle: czarodziejka
Mathok: w�dz wojenny Pustynnych Plemion
T�morol: jego osobisty stra�nik
Corabb Bhilan Thenu�alas: oficer z kompanii Leomana
Scillara: markietanka
Duryl: pos�aniec
Ethume: kapral
Korbolo Dom: napa�ski renegat
Kasanal: jego wynaj�ty skrytob�jca
Inni
Kalam Mekhar: skrytob�jca
Trull Sengar: Tiste Edur
Onrack: T�lan Imass
No�ownik: skrytob�jca (znany te� jako Crokus)
Apsalar: skrytob�jczyni
Rellock: ojciec Apsalar
Kotylion: patron skrytob�jc�w
W�drowiec
Rood: Ogar Cienia
Blind: Ogar Cienia
Darist: Tiste Andii
Ba�ienrok (Stra�nik): pustelnik
Ibra Gholan: w�dz klanu T�lan Imass�w
Monok Ochem: rzucaj�cy ko�ci T�lan Imass�w Logrosa
Haran Epal: T�lan Imass
Olar Shayn: T�lan Imass
Szara �aba: demon chowaniec
Apt: demonica (matrona Aptorian z Cienia)
Azalan: demon z Cienia
Panek: dziecko Cienia
Mebra: szpieg z Ehrlitanu
Iskaral Krost: kap�an Cienia
Mogora: jego �ona, d�ivers
Cynnigig: Jaghut
Phyrlis: Jaghutka
Aramala: Jaghutka
Icarium: Jhag
Mappo Konus: Trell
Jorrude: seneszal Tiste Liosan
Malachar: Tiste Liosan
Enias: Tiste Liosan
Orenas: Tiste Liosan
8
9
KSI�GA TRZECIA
CO� ODDYCHA
10
Sztuka Rashan wyra�a si� w napi�ciu, kt�re wi��e ze sob� gry
�wiat�a, lecz mimo to jej aspektem jest rozproszenie � tworzenie
cienia i ciemno�ci, aczkolwiek w tym przypadku nie jest to
absolutna ciemno��, jaka jest aspektem staro�ytnej groty Kurald
Galain. Nie, to ciemno�� szczeg�lnego rodzaju, gdy� istnieje nie
z powodu braku �wiat�a, lecz dlatego, �e jest widziana.
Tajemnice Rashan � wyk�ad szale�ca
Untural z Lato Revae
11
Rybak
Rozdzia� dwunasty
�wiat�o, cie� i ciemno�� �
To wojna bez ko�ca
L�ni�ca srebrnym blaskiem zbroja spoczywa�a na stojaku w kszta�cie litery T. Z
wystrz�pionych, si�gaj�cych kolan kutas�w skapywa� olej, tworz�cy ka�u�� na wy�o�onej
kamieniami posadzce. R�kawy nie by�y lu�ne, sprawia�y wr�cz wra�enie celowo obcis�ych.
Zbroja by�a sfatygowana, a tam, gdzie j� po�atano, pier�cienie wygl�da�y na wykonane z
ciemniejszego, bogatszego w w�giel �elaza.
Obok niej, na wolno stoj�cej �elaznej podstawie wyposa�onej w poziome haki czeka�
dwur�czny miecz. Pochwa le�a�a pod nim na drugiej parze poziomych hak�w. Miecz by�
niezwykle cienki, obusieczny, mia� d�ugi, zw�aj�cy si� sztych i dwa rowki na klindze.
Powierzchni� broni pokrywa�y dziwne plamki barwy fuksji, oleistego b��kitu i srebra. Uchwyt
by� zaokr�glony, nie p�aski, owini�ty sznurem z jelit, a ga�k� tworzy�a pojedyncza jajowata
bry�a g�adzonego hematytu. Pochwa z czarnego drewna na obu ko�cach mia�a srebrne okucia,
lecz poza tym by�a pozbawiona jakichkolwiek ozd�b. Przytwierdzon� do niej uprz��
wykonano z czarnego �a�cucha o drobnych, niemal delikatnych ogniwach.
Na drewnianej p�ce, umieszczonej na �cianie za zbroj�, czeka�y kolcze r�kawice. Le��cy
obok nich matowy, �elazny he�m by� niewiele wi�cej ni� �ebk� otoczon� klatk� z �elaznych
pr�t�w, kt�re wyci�ga�y si� w d� niczym pot�na d�o� o s�katych palcach tworz�cych zarys
nosa, policzk�w i �uchwy. Z lekko rozszerzonego tylnego ko�ca opada� kolczy nakarczek.
Stoj�cy tu� za wej�ciem do skromnej izby o niskim suficie No�ownik obserwowa�
Darista, kt�ry przygotowywa� si� do przywdziania bojowego rynsztunku. M�odemu Daru
trudno by�o uwierzy�, �e tak pi�kny or� i zbroja � kt�rych z pewno�ci� u�ywano od
dziesi�cioleci, a mo�e nawet stuleci � nale�a�y do srebrnow�osego m�czyzny, kt�ry
zachowywa� si� jak roztargniony uczony, a w jego b�yszcz�cych bursztynowych oczach
widzia�o si� wyraz wiecznej dezorientacji. Kt�ry porusza� si� powoli, jakby musia�
oszcz�dza� kruche ko�ci...
A przecie� na w�asnej sk�rze do�wiadczy�em si�y starego Tiste Andii. Ponadto, w jego 12
ruchach wyczuwa si� samokontrol�, kt�r� powinienem pozna�, bo ostatnio widzia�em j� u
innego Tiste Andii, daleko za oceanem. Cecha rasowa? By� mo�e, ale jej szept przypomina
pie�� o gro�bie, kt�ra zapad�a g��boko w szpik moich ko�ci.
Darist znieruchomia�, wpatrzony w zbroj�, jakby pogr��y� si� w pe�nej zdumienia
kontemplacji � albo jakby zapomnia�, jak si� j� wk�ada.
� Ci Tiste Edur, Darist � odezwa� si� No�ownik. � Ilu ich jest?
� Pytasz o to, czy wyjdziemy z �yciem z ich ataku? Moja odpowied� brzmi, �e to ma�o
prawdopodobne. Sztorm przetrwa�o co najmniej pi�� okr�t�w. Dwa z nich dotar�y do naszego
brzegu i zdo�a�y wyl�dowa�. By�oby ich wi�cej, ale wda�y si� w b�j z malaza�sk� flot�, kt�ra
akurat t�dy przep�ywa�a. Obserwowali�my walk� z Urwisk Purahl... � Tiste Andii przeni�s�
powoli wzrok na No�ownika. � Twoi ludzcy kuzyni dobrze si� spisali. Z pewno�ci� lepiej ni�
spodziewali si� tego Edur.
� Bitwa morska mi�dzy Malaza�czykami a Tiste Edur? Kiedy do niej dosz�o?
� Jaki� tydzie� temu. By�y tylko trzy malaza�skie dromony, ale �adna z nich nie posz�a
na dno bez towarzystwa. Ludzie mieli zdolnego maga. Wymiana czarodziejskich cios�w by�a
imponuj�ca...
� A ty i twoi wsp�bracia przygl�dali�cie si� biernie? Dlaczego im nie pomogli�cie?
Przecie� musieli�cie wiedzie�, �e Edur szukaj� tej wyspy!
Darist podszed� do zbroi i uni�s� j� ze stojaka na poz�r bez wysi�ku.
� Nigdy ju� jej nie opuszczamy. Postanowili�my wybra� izolacj� i od wielu dziesi�cioleci
trzymamy si� tej decyzji.
� Dlaczego?
Tiste Andii nie odpowiedzia�. Wsun�� sobie zbroj� na ramiona, a gdy opad�a z p�ynnym
d�wi�kiem, si�gn�� po miecz.
� Ten or� wygl�da, jakby mia� si� z�ama� po pierwszym uderzeniu w masywniejsz�
bro�.
� Nie z�amie si�. Ten miecz nosi wiele r�nych imion. � Darist podni�s� bro� z hak�w. �
Ten, kto go wykona�, nazwa� go Zemst�, w naszym j�zyku T�an Aros. Ja jednak wol� nazw�
K�orladis.
� A co to znaczy?
� �a�oba.
No�ownika przeszy� lekki dreszcz.
� A kto go wykona�?
� M�j brat. � Darist schowa� miecz do pochwy i wsun�� ramiona w uprz��. Potem si�gn��
po r�kawice. � Ale potem znalaz� sobie inny... bardziej odpowiadaj�cy jego naturze. � Darist
odwr�ci� si�, zmierzy� No�ownika wzrokiem od st�p do g��w, po czym ponownie zwr�ci� si�
ku �cianie. � Potrafisz si� pos�ugiwa� tymi no�ami, kt�re masz ukryte w ubraniu?
� Nie najgorzej, cho� nie sprawia mi przyjemno�ci rozlew krwi.
13
� A do czeg� innego mog� s�u�y�? � zapyta� Tiste Andii, wk�adaj�c he�m.
No�ownik wzruszy� ramionami. Sam chcia�by pozna� odpowied� na to pytanie.
� Masz zamiar walczy� z Edur?
� Tak, poniewa� chc� zagarn�� tron.
Darist uni�s� powoli g�ow�.
� Przecie� to nie jest twoja walka. Dlaczego chcesz sobie po�yczy� cudz� spraw�?
� Na Genabackis, to moja ojczyzna, Anomander Rake i jego poddani postanowili stawi�
op�r Imperium Malaza�skiemu. To nie by�a ich walka, ale uczynili j� swoj�.
Ze zdziwieniem zauwa�y�, �e ukryta za krzywymi �elaznymi palcami os�ony ogorza�a
twarz Tiste Andii rozci�gn�a si� w bladym u�mieszku.
� To ciekawe. Zgoda, No�ownik, przy��cz si� do mnie, chocia� powiadam ci, �e to b�dzie
twoja ostatnia walka.
� Mam nadziej�, �e nie.
Darist wyprowadzi� go z pomieszczenia. Wr�cili do szerokiego korytarza, a potem
przeszli przez w�sk� �ukowat� bram� o framudze z czarnego drewna. Tunel, do kt�rego
prowadzi�a, wydawa� si� biec przez pojedynczy kawa� drewna, by� mo�e wydr��ony pie�
ogromnego, zwalonego drzewa. Prowadzi� nieco w g�r�, nikn�c w mroku.
No�ownik szed� za Tiste Andii, s�ysz�c chrz�st jego zbroi, cichy jak szum deszczu
padaj�cego na pla��. Tunel ko�czy� si� nagle, skr�caj�c w g�r�. Dziura w jego sklepieniu
prowadzi�a do pionowego szybu. Prosta drabina z korzeni wiod�a ku ma�emu, blademu
dyskowi �wiat�a.
Darist wspina� si� powoli i miarowo. No�ownik niecierpliwi� si�, wchodz�c za nim, lecz
po chwili u�wiadomi� sobie, �e wkr�tce mo�e zgin��. Wtedy jego mi�niami zaw�adn�a
leniwa ospa�o�� i trudno mu by�o dotrzyma� kroku zgrzybia�emu Tiste Andii.
W ko�cu wyszli na zas�an� li��mi posadzk�. Przez w�skie okna i szpary w dachu do
�rodka wpada�y snopy roz�wietlaj�cego kurz blasku. Wydawa�o si�, �e sztorm tu nie dotar�.
Jedna ze �cian zawali�a si� niemal w ca�o�ci i Darist ruszy� zamaszystym krokiem w�a�nie w
t� stron�.
No�ownik pod��y� za nim.
� Gdyby ten budynek troch� wyremontowa�, m�g�by si� nadawa� do obrony � mrukn��.
� Tych powierzchniowych budowli nie wznie�li Andii. To dzie�o r�k Edur. By�y ju� w
ruinie, kiedy tu przybyli�my.
� Jak blisko ju� s�?
� Id� przez las, zmierzaj�c ku centrum wyspy. Zachowuj� ostro�no��. Wiedz�, �e nie s�
tu sami.
� Ilu wyczuwasz?
� W pierwszej grupie jest mo�e ze dwudziestu. Spotkamy si� z nimi na dziedzi�cu. Jest
tam dostatecznie wiele miejsca dla sztuki szermierczej i znajdziemy te� mur, o kt�ry 14
b�dziemy mogli oprze� plecy w ostatnich chwilach.
� Na oddech Kaptura, Darist, je�li uda si� nam ich przegna�, zapewne umrzesz ze
zdziwienia.
Tiste Andii obejrza� si� na Daru, po czym skin�� d�oni�.
� Chod� za mn�.
Min�li jeszcze sze�� podobnie zdewastowanych komnat, nim wreszcie dotarli na
dziedziniec. Poro�ni�te pn�czami mury o poobt�ukiwanych szczytach by�y dwukrotnie
wy�sze od wzrostu cz�owieka. Spod zielska prze�witywa�y wyblak�e freski. Naprzeciwko
drzwi, przez kt�re tu weszli, znajdowa�a si� �ukowata brama. Bieg�a od niej zasypana
sosnowymi ig�ami �cie�ka, pe�na kr�tych korzeni i omsza�ych kamieni, nikn�ca w cieniu
ogromnych drzew.
Wed�ug oceny No�ownika dziedziniec mia� dwadzie�cia krok�w szeroko�ci i dwadzie�cia
pi�� d�ugo�ci.
� Tu jest za du�o miejsca, Darist � poskar�y� si�. � Otocz� nas...
� Ja stan� po�rodku. Ty trzymaj si� z ty�u i zajmuj si� tymi, kt�rzy pr�bowaliby zaj��
mnie od ty�u.
No�ownik przypomnia� sobie, jak Anomander Rake walczy� z demonem na
darud�ysta�skiej ulicy. Obur�czny styl walki stosowany przez Syna Ciemno�ci wymaga�
mn�stwa miejsca. Wygl�da�o na to, �e Darist zamierza walczy� w podobny spos�b.
No�ownik mia� jednak wra�enie, �e or� Tiste Andii jest stanowczo za delikatny na tak
gwa�towne ciosy.
� Czy ten tw�j miecz jest nasycony czarami? � zapyta�.
� Nie w potocznym rozumieniu tego s�owa � odpar� Darist. Wyci�gn�� or�, chwytaj�c go
w obie d�onie: jedn� trzyma� wysoko, tu� poni�ej jelca, a drug� nad sam� ga�k�. � Moc
�a�oby wywodzi si� ze skupionej intencji jego tw�rcy. Ta bro� wymaga od tego, kto ni�
w�ada, szczeg�lnie silnej woli. Taka wola czyni j� niezwyci�on�.
� A ty posiadasz t� szczeg�lnie siln� wol�?
Darist opu�ci� powoli miecz sztychem ku ziemi.
� Gdyby tak by�o, cz�owieku, to nie by�by tw�j ostatni dzie� po tej stronie Bramy
Kaptura. Sugeruj�, by� wyj�� no�e. Edur odkryli �cie�k� i s� coraz bli�ej.
Daru zauwa�y�, �e d�onie mu dr��. Wyci�gn�� no�e. Mia� jeszcze cztery inne, po dwa pod
ka�d� pach�, owini�te w sk�r� i zabezpieczone rzemieniami, kt�re teraz z nich �ci�gn��. Te
no�e by�y specjalnie wywa�one, przystosowane do rzucania. Poprawi� uchwyt na
r�koje�ciach, musia� jednak wytrze� d�onie z potu i uj�� no�e raz jeszcze.
Podni�s� wzrok, s�ysz�c cichy szelest, i zobaczy�, �e Darist przyj�� postaw� bojow�, cho�
sztych jego miecza nadal dotyka� kamieni dziedzi�ca.
Zauwa�y� te� co� innego. Li�cie i �mieci pokrywaj�ce dziedziniec poruszy�y si�, jakby
gna� je niewidzialny wiatr. Pope�z�y w stron� bramy, a potem rozsun�y na boki i zatrzyma�y 15
si� w stertach pod murem.
� Patrz spod przymru�onych powiek � poleci� mu cichym g�osem Darist.
Przymru�onych?
W mroku za bram� da�o si� dostrzec jaki� ukradkowy ruch. Potem w wej�ciu pojawi�y si�
trzy postacie.
Przybysze dor�wnywali wzrostem Daristowi. Mieli ciemnoszar� sk�r� oraz
ciemnobr�zowe w�osy, powi�zane w sup�y i ozdobione fetyszami. Naszyjniki z z�b�w i
pazur�w sz�y o lepsze w barbarzy�stwie ze zbrojami z prymitywnie garbowanych sk�r, do
kt�rych przyszyto gi�tkie pasy z br�zu. He�my, r�wnie� z br�zu, ukszta�towano na
podobie�stwo nied�wiedzich lub wilczych czaszek.
Nie mieli w sobie nic z przyrodzonego majestatu Darista czy Anomandera Rake�a. Tych
Edur ulepiono ze znacznie brutalniejszej gliny. W d�oniach �ciskali czarne, �le wywa�one
bu�aty, a do przedramion mieli przytroczone okr�g�e tarcze pokryte focz� sk�r�.
Zawahali si� na widok Darista. Po chwili ten, kt�ry sta� po�rodku, warkn�� co� w j�zyku,
kt�rego No�ownik nie rozumia�.
Srebrnow�osy Tiste Andii wzruszy� bez s�owa ramionami.
Edur wykrzykn�li co�, co z pewno�ci� by�o ��daniem. Potem przygotowali bro� i unie�li
tarcze.
No�ownik zauwa�y� na �cie�ce za bram� nast�pnych barbarzy�skich wojownik�w.
Trzej pierwsi Edur oddalili si� od bramy, ustawiaj�c si� w p�ytkie p�kole � �rodkowy
wojownik zatrzyma� si� krok za towarzyszami.
� Nie wiedz�, jak b�dziesz walczy� � wyszepta� No�ownik. � Nigdy nie mieli do
czynienia z...
Stoj�cy z bok�w wojownicy ruszyli naprz�d absolutnie jednocze�nie.
Darist uni�s� miecz i w tej samej chwili na dziedzi�cu rozszala� si� wicher. Trzech Edur
nagle otoczy�y chmury li�ci i py�u.
Tiste Andii przeszed� do ataku. Trzyma� miecz poziomo, szachuj�c przeciwnika, kt�rego
mia� po prawej stronie, ale w�a�ciwy cios zada� ga�k� wojownikowi z lewej. Skoczy�
b�yskawicznie w bok i uderzy� ni� uniesion� po�piesznie tarcz�, rozbijaj�c j� na p�.
Nast�pnie zdj�� lew� d�o� z r�koje�ci i wyrwa� ni� bro� przeciwnikowi, a jednocze�nie
przykucn��, przeci�gaj�c kling� �a�oby z g�ry na d� po jego ciele.
Wydawa�o si�, �e w og�le nie dosz�o do kontaktu, lecz mimo to z rany, kt�ra zaczyna�a
si� nad lewym obojczykiem Edur i schodzi�a w linii prostej a� do krocza, trysn�a krew.
Darist skoczy� dwa kroki do ty�u, jak wyrzucony spr�yn�, zataczaj�c �uk mieczem, by
powstrzyma� dw�ch przeciwnik�w, kt�rzy cofn�li si� trwo�nie.
Ranny Edur zwali� si� na kamienie w ka�u�y w�asnej krwi. No�ownik zauwa�y�, �e
�a�oba przeci�a obojczyk i wszystkie �ebra po lewej stronie.
Czekaj�cy dot�d za bram� wojownicy wtargn�li z g�o�nymi okrzykami bojowymi na 16
ustach na smagany wiatrem dziedziniec.
Jedyn� szans� sukcesu by�o dla nich zbli�y� si� do Darista, zmniejszy� dystans, by
powstrzyma� �wiszcz�cy straszliwie miecz, a Edur z pewno�ci� nie brakowa�o odwagi.
No�ownik zauwa�y�, �e pad� drugi z nich, a potem trzeci oberwa� ga�k� w he�m i br�z
zapad� si� stanowczo zbyt g��boko. Wojownik run�� na kamienie, wierzgaj�c konwulsyjnie
ko�czynami.
Oba no�e do walki wr�cz Daru trzyma� w lewej d�oni. Praw� si�gn�� po n� s�u��cy do
rzucania. Cisn�� nim zza plec�w i zobaczy�, �e bro� wbi�a si� a� po r�koje�� w oczod�
jednego z napastnik�w. Wiedzia�, �e sztych z�ama� si� o wewn�trzn� powierzchni� czaszki
zabitego. Rzuci� drugim no�em i zakl��, widz�c, jak odbija si� od tarczy.
Miecz Darista szala� po�r�d burzy ta�cz�cych w powietrzu li�ci. Wydawa�o si�, �e jest
wsz�dzie naraz, blokowa� atak po ataku, a� w ko�cu kt�ry� z Edur rzuci� mu si� pod nogi i
zdo�a� otoczy� je r�kami.
Uderzy� bu�at. Z prawego barku Darista trysn�a krew. Ga�ka �a�oby wgniot�a he�m
wojownika, kt�ry trzyma� Tiste Andii za nogi, i Edur zwali� si� na ziemi�. Po drugim ci�ciu
miecz wbi� si� w biodro Darista, odbijaj�c si� od ko�ci. Tiste Andii zachwia� si� na nogach.
No�ownik ruszy� do ataku na zbli�aj�cych si� Edur. Przedar� si� przez ob�ok wiruj�cych
li�ci do wyspy spokoju po�rodku dziedzi�ca. Daru zd��y� si� ju� nauczy�, �e w walce na no�e
bezpo�rednia konfrontacja nie jest najlepsz� taktyk�. Wybra� Edur, kt�ry ca�kowicie skupi�
uwag� na Dari�cie i w zwi�zku z tym odwr�ci� si� nieco od niego. Wojownik jednak
dostrzeg� go k�cikiem oka i zareagowa� b�yskawicznie.
Ci�� na odlew bu�atem, a potem zamachn�� si� tarcz�.
No�ownik zablokowa� ci�cie lewym no�em, w jednej trzeciej d�ugo�ci klingi. W tej samej
chwili uderzy� drugim sztyletem w przedrami� przeciwnika, w po�owie jego d�ugo�ci. Sztych
przebi� sk�rzan� zbroj� i wbi� si� mi�dzy ko�ci. R�koje�� drugiego no�a trafi�a w kling�
bu�ata, wytr�caj�c or� z odr�twia�ej d�oni.
Edur st�kn�� g�o�no i zakl��, gdy No�ownik przemkn�� obok niego, szarpi�c za n�.
Ostrze ugrz�z�o w ko�czynie, poci�gaj�c j� za sob�. Wojownik potkn�� si� o w�asne nogi i
opad� na jedno kolano.
Gdy unosi� tarcz�, No�ownik zaatakowa� wolnym sztyletem, wbijaj�c ostrze w jego
gard�o.
Brzeg tarczy waln�� mocno w wyci�gni�ty nadgarstek Daru, omal nie wytr�caj�c mu no�a
z r�ki.
M�odzieniec szarpn�� znowu i wyrwa� drugi sztylet z przedramienia przeciwnika.
Wtem z lewej uderzy�a go tarcza. Uni�s� si�, jego mokasyny straci�y kontakt z pod�o�em.
Odwr�ci� si� w locie i zaatakowa� sztyletem napastnika, lecz chybi�. Ca�y lewy bok
No�ownika wype�ni� pulsuj�cy b�l. Spad� na kamienie i przetoczy� si� na bok.
Co� potoczy�o si� za nim, podskakuj�c z g�uchym �oskotem raz, potem drugi. Gdy Daru 17
zerwa� si� na nogi, o jego �ydk� uderzy�a odci�ta g�owa Edur.
B�l spowodowany ostatnim ciosem przy�miewa� wszystko inne, co wydawa�o mu si�
niedorzeczne. No�ownik zakl�� g�o�no i odskoczy� do ty�u na jednej nodze.
Zaatakowa� go kolejny Edur.
Z ust No�ownika wyrwa�o si� jeszcze szpetniejsze przekle�stwo. Rzuci� sztyletem
trzymanym w lewej d�oni. Wojownik uchyli� si�, unosz�c tarcz�.
No�ownik skrzywi� si� w�ciekle i rzuci� do ataku, wykorzystuj�c fakt, �e Edur go nie
widzi. Uderzy� z g�ry nad tarcz� i n� wbi� si� w cia�o za lewym obojczykiem m�czyzny.
Gdy Daru wyszarpn�� sztylet, trysn�� gejzer krwi.
Na dziedzi�cu rozleg�y si� krzyki. No�ownikowi nagle wyda�o si�, �e walka toczy si�
wsz�dzie. Cofn�� si� chwiejnie o krok i zobaczy�, �e przybyli inni Tiste Andii, a wraz z nimi
Apsalar.
Zostawi�a za sob� trzech Edur, kt�rzy wili si� na ziemi w ka�u�ach krwi i ��ci.
Pozostali napastnicy, pomijaj�c tych, kt�rzy padli z r�k Apsalar, No�ownika i Darista,
rejterowali z dziedzi�ca.
Apsalar i towarzysz�cy jej Tiste Andii �cigali ich tylko do bramy.
Wicher uspokoi� si� powoli, a okruchy li�ci opada�y na ziemi� niczym popi�.
No�ownik zerkn�� na Darista i przekona� si�, �e staruszek nadal stoi, cho� musi si�
opiera� o mur. Jego wysoka, chuda posta� sp�ywa�a krwi�. Zgubi� gdzie� he�m, a mokre,
sko�tunione w�osy opada�y mu na twarz. W obu d�oniach �ciska� miecz, kt�rego sztych
ponownie opad� ku ziemi.
Jedna z nowo przyby�ych Tiste Andii podesz�a do trzech konaj�cych ha�a�liwie Edur i
bezceremonialnie poder�n�a im gard�a. Uporawszy si� z tym zadaniem, podnios�a wzrok i
przez d�ugi czas przygl�da�a si� Apsalar.
Daru zauwa�y�, �e wszyscy towarzysze Darista maj� bia�e w�osy, lecz �aden nie
dor�wnuje starcowi wiekiem. W gruncie rzeczy wydawali si� bardzo m�odzi, nie wygl�dali
starzej od No�ownika. Ich bro� i zbroje by�y przypadkowo dobrane i �aden z nich nie
sprawia� wra�enia, by potrafi� si� pos�ugiwa� or�em. Wszyscy rzucali po�pieszne nerwowe
spojrzenia na bram�, a potem przenosili wzrok na Darista.
Apsalar schowa�a do pochew no�e kethra i podesz�a do Daru.
� Przepraszam, �e przybyli�my tak p�no.
Zamruga�, a potem wzruszy� ramionami.
� My�la�em, �e uton�a�.
� Nie, dop�yn�am do brzegu z �atwo�ci�, chocia� wszystko zosta�o z tob�. Szukali mnie
czarodziejsk� sond�, ale jej unikn�am. � Wskaza�a g�ow� na m�odych Tiste Andii. �
Znalaz�am ich obozowisko w g��bi l�du. Ukrywali si�.
� Ukrywali? Przecie� Darist m�wi�...
� Ach, wi�c to jest Darist. A �ci�lej m�wi�c, Andarist. � Skierowa�a zamy�lone spojrzenie 18
na starego Tiste Andii. � To on im rozkaza� si� schowa�. Nie chcia�, �eby tu byli... pewnie
dlatego �e s�dzi�, i� zgin�.
� I tak te� si� stanie � warkn�� Darist, unosz�c wreszcie g�ow�, by spojrze� jej w oczy. �
Skaza�a� wszystkich na �mier�, bo teraz Edur zaczn� polowa� na nich na serio. Stara
nienawi�� od�y�a na nowo.
Te s�owa nie zrobi�y na niej wra�enia.
� Trzeba broni� tronu.
Darist obna�y� splamione czerwieni� z�by. Jego oczy b�ysn�y w p�mroku.
� Je�li naprawd� chce go broni�, to niech si� tu zjawi i sam si� tym zajmie.
Apsalar zmarszczy�a brwi.
� Kto?
� Jego brat, oczywi�cie � odpowiedzia� No�ownik. � Anomander Rake.
*
To by� tylko domys�, lecz mina Darista stanowi�a wystarczaj�ce potwierdzenie. M�odszy
brat Anomandera Rake�a. W jego �y�ach nie p�yn�a smocza krew Syna Ciemno�ci. A w
d�oniach �ciska� miecz, kt�ry jego tw�rca uzna� za niezadowalaj�cy, w por�wnaniu z
Dragnipurem. Ta �wiadomo�� by�a jednak zaledwie szeptem. No�ownik podejrzewa�, �e
�aden z tych dw�ch m�czyzn nigdy nie zrelacjonuje epopei, jak� by�a mroczna, z�owroga
burza wzajemnych relacji mi�dzy bra�mi.
Motek gorzkich pretensji by� jeszcze bardziej spl�tany, ni� s�dzi� z pocz�tku Daru,
okaza�o si� bowiem, �e m�odzi Tiste Andii s� bez wyj�tku wnukami Anomandera. Ich rodzice
padli ofiar� skazy swego ojca. Pragn�li w�drowa�, znikn�� we mgle, ukszta�towa� dla siebie
prywatne �wiaty w zapomnianych, izolowanych miejscach. Darist nazwa� to �poszukiwaniem
lojalno�ci i honoru�, u�miechaj�c si� szyderczo, podczas gdy Phaed � m�oda kobieta, kt�ra
okaza�a �ask� ofiarom Apsalar � banda�owa�a jego rany.
To zadanie wymaga�o czasu, gdy� Darist � Andarist � zosta� ranny w kilkunastu
miejscach. Ciosy ci�kich bu�at�w poprzecina�y kolczug�, wbijaj�c si� w cia�o a� do ko�ci.
Fakt, �e zdo�a� utrzyma� si� na nogach, a nawet kontynuowa� walk�, zadawa� k�am
poprzednim zapewnieniom, �e jego wola nie jest wystarczaj�co czysta, by m�g� w�ada�
�a�ob�. Nie by� w stanie porusza� praw� r�k�, a rana w biodrze obali�a go na kamienie
dziedzi�ca. Nie potrafi� podnie�� si� o w�asnych si�ach.
Zgin�o dziewi�ciu Tiste Edur. Wycofali si� raczej po to, by si� przegrupowa�, ni�
dlatego, �e grozi�a im kl�ska.
Co gorsza, byli jedynie przedni� stra��. Dwa stoj�ce nieopodal brzegu okr�ty by�y
wielkie i mog�y z �atwo�ci� pomie�ci� po dwustu wojownik�w. Tak przynajmniej s�dzi�a
Apsalar, kt�ra wybra�a si� na zwiady do zatoczki, w kt�rej cumowa�y.
� Na wodzie unosi si� mn�stwo szcz�tk�w � doda�a � a oba okr�ty Edur wygl�daj� na 19
uszkodzone w walce...
� To by�y trzy malaza�skie dromony � wyja�ni� No�ownik. � Przypadkowe spotkanie.
Darist m�wi�, �e Malaza�czycy dobrze si� spisali.
Siedzieli na zwalonych fragmentach muru, kilkana�cie krok�w od Tiste Andii, patrz�c,
jak m�odzie� stara si� pom�c Daristowi. No�ownika dr�czy� b�l w lewym boku. Cho� nie
zagl�da� pod ubranie, wiedzia�, �e ma tam pot�ne siniaki. Stara� si� ignorowa� te
dolegliwo�ci, nie spuszczaj�c wzroku z Tiste Andii.
� Nie tego si� spodziewa�em � rzek� cicho. � Nawet nie uczono ich walczy�...
� To prawda. Darist pragn�� ich os�ania� i by� mo�e w�a�nie dlatego ich zgubi�.
� Dlatego �e Edur dowiedzieli si� o ich istnieniu. Tego nie planowa�.
Apsalar wzruszy�a ramionami.
� Zlecono im zadanie.
No�ownik umilk�, zastanawiaj�c si� nad tymi obcesowymi s�owami. Zawsze dot�d s�dzi�,
�e szczeg�lna bieg�o�� w zadawaniu �mierci daje swego rodzaju m�dro�� � �wiadomo��
krucho�ci ducha, jego �miertelno�ci � z jak� zetkn�� si� osobi�cie u Rallicka Noma w
Darud�ystanie. Apsalar jednak nie posiada�a podobnej m�dro�ci. W jej s�owach s�ysza�o si�
surowy os�d, cz�sto wr�cz wzgard�. Szczeg�lna koncentracja skrytob�jc�w sta�a si� dla niej
broni�... albo �rodkiem samoobrony.
Nie stara�a si�, by trzej Tiste Edur, kt�rych powali�a, zgin�li szybko, lecz nie wydawa�o
si�, by ich cierpienia sprawia�y jej sadystyczn� przyjemno��.
Wygl�da to raczej tak, jakby tego j� uczono... szkolono na oprawc�. Ale Kotylion �
Tancerz � nie by� oprawc�. By� skrytob�jc�. Sk�d wi�c bierze si� ta nuta okrucie�stwa?
Czy�by wywodzi�a si� z jej w�asnej natury?
To by�a nieprzyjemna, niepokoj�ca my�l.
Uni�s� ostro�nie lew� r�k� i skrzywi� si� z b�lu. Nast�pne starcie zapewne potrwa kr�tko,
nawet je�li mieli po swej stronie Apsalar.
� Nie jeste� w stanie walczy� � zauwa�y�a.
� Darist te� nie � stwierdzi� No�ownik.
� Miecz mu pomo�e. Ty tylko by� nam przeszkadza�. Nie chc�, �eby konieczno��
chronienia ciebie rozprasza�a moj� uwag�.
� Co sugerujesz? Mam si� zabi�, �eby ci nie zawadza�?
Potrz�sn�a g�ow�, jakby ta propozycja by�a zupe�nie rozs�dna, lecz po prostu jej plany
wygl�da�y inaczej.
� Na wyspie s� te� inni � oznajmi�a cichym g�osem. � Dobrze si� ukryli, ale nie na tyle
dobrze, by uszli mojej uwadze. Chc�, �eby� do nich poszed� i przekona� ich, �eby przyszli
nam z pomoc�.
� A kim oni s�?
� Sam ich zidentyfikowa�e�, No�ownik. To Malaza�czycy. Zapewne rozbitkowie ocaleni 20
z trzech dromon. Jeden z nich w�ada moc�.
No�ownik zerkn�� na Darista. M�odzi Tiste Andii zanie�li go pod �cian� obok
wewn�trznych drzwi, znajduj�cych si� naprzeciwko bramy. Siedzia� oparty o ni� ze
spuszczon� g�ow�, a brodatym podbr�dkiem dotyka� klatki piersiowej. Tylko jej delikatne
ruchy �wiadczy�y, �e jeszcze �yje.
� Dobra. Gdzie ich znajd�?
*
W lesie by�o pe�no ruin. Dawno ju� si� rozsypa�y, poros�y mchem i cz�sto by�y czym�
niewiele wi�cej ni� zagarni�tymi przez zielsko stertami gruzu. Mimo to biegn�cy w�sk�,
ledwie widoczn� �cie�k�, kt�r� opisa�a mu Apsalar, No�ownik nie mia� w�tpliwo�ci, �e ten
las porasta serce od dawna martwego miasta. Wielkiego miasta, pe�nego ogromnych
budynk�w. Tu i �wdzie wala�y si� fragmenty pos�g�w, gigantycznych figur, wyrze�bionych
w cz�ciach i nast�pnie po��czonych w ca�o�� szklist� substancj�, kt�rej nie zna�. Cho�
wi�ksz� cz�� pos�g�w porasta� mech, No�ownik przypuszcza�, �e przedstawiaj� one Edur.
Pod koronami drzew panowa� przyt�aczaj�cy mrok. Z wielu �ywych drzew zdarto
fragmenty kory i cho� by�a ona czarna, ukryte pod ni� g�adkie, wilgotne drewno mia�o barw�
krwawoczerwon�. Zwaleni na ziemi� towarzysze tych drzew dowodzili, �e ta czerwie� po
�mierci przechodzi w czer�. Ranne, stoj�ce drzewa przypomina�y No�ownikowi Darista �
czarn� sk�r� Tiste Andii naznaczon� g��bokimi, czerwonymi ranami.
Zacz�� dr�e� z zimna w wilgotnym powietrzu. Jego lewa r�ka by�a zupe�nie bezu�yteczna
i cho� odzyska� wszystkie no�e � r�wnie� ten o u�amanym czubku � w�tpi�, by by� w stanie
stawi� powa�ny op�r, je�li kto� go zaatakuje.
Widzia� ju� przed sob� sw�j cel: szczeg�lnie wielk� stert� gruzu o kszta�cie piramidy. Jej
szczyt l�ni� w promieniach s�o�ca, a na stokach ros�y drzewa, lecz wi�kszo�� z nich usch�a w
d�awi�cym u�cisku lian. W zboczu wzg�rza zia� otw�r wype�niony nieprzeniknion�
ciemno�ci�.
No�ownik zwolni�, a dwadzie�cia krok�w od jaskini zatrzyma� si�. To, co mia� teraz
zrobi�, pozostawa�o w sprzeczno�ci z jego wszystkimi instynktami.
� Malaza�czycy! � zawo�a�. Skrzywi� si�, u�wiadomiwszy sobie, jak g�o�no krzyczy.
Ale Edur s� coraz bli�ej tronu. Mam nadziej�, �e kto� mnie us�yszy.
� Wiem, �e tam jeste�cie. Chc� z wami porozmawia�!
W wylocie jaskini pojawi�y si� postacie, po dwie po ka�dej ze stron. W r�kach trzyma�y
gotowe do strza�u kusze, wymierzone w No�ownika. Z korytarza wynurzy�o si� troje dalszych
ludzi, dwie kobiety i jeden m�czyzna, kt�rzy si� zatrzymali mi�dzy kusznikami. Kobieta
stoj�ca z lewej skin�a na niego d�oni�.
� Podejd� bli�ej � poleci�a. � Z r�kami daleko od bok�w.
Po chwili wahania No�ownik wyci�gn�� praw� d�o�.
21
� Obawiam si�, �e lewej r�ki nie unios�.
� Chod� tu.
Podszed� do nich.
Kobieta by�a wysoka i muskularna. W�osy mia�a d�ugie, pokryte czerwonymi plamami.
By�a odziana w str�j z garbowanych sk�r, a u pasa nosi�a d�ugi miecz. Jej sk�ra mia�a
ciemnobr�zowy odcie�. No�ownik pomy�la�, �e jest dziesi�� lat starsza od niego, mo�e troch�
wi�cej, i przeszy� go dreszcz, gdy spojrza� w jej sko�ne, z�ociste oczy.
Druga kobieta by�a starsza i nie nosi�a broni. Ca�� praw� stron� cia�a � g�ow�, twarz,
tu��w i nog� � mia�a straszliwie poparzon�. Zniszczone, stopione okrutnym czarodziejskim
atakiem cia�o po��czy�o si� w jedn� ca�o�� ze strz�pami ubrania. By�o cudem, �e ranna mo�e
sta�, a nawet, �e w og�le �yje.
M�czyzna przystan�� krok z ty�u. No�ownik pomy�la�, �e to z pewno�ci� Dalho�czyk.
Mia� smag�� sk�r�, czarne, kr�cone, kr�tko przystrzy�one w�osy, usiane pasemkami siwizny,
lecz r�wnie� niepasuj�ce do tego obrazu intensywnie niebieskie oczy. Twarz mia� g�adk�,
cho� naznaczon� bliznami, odziany by� w sfatygowan� kolczug�, u pasa mia� pozbawiony
ozd�b miecz, a jego twarz by�a w takim stopniu pozbawiona wszelkiego wyrazu, �e m�g�by
by� bratem Apsalar.
Stoj�cy z ich bok�w �o�nierze piechoty morskiej mieli na sobie pe�ne zbroje i he�my z
opuszczonymi zas�onami.
� Czy tylko wy ocaleli�cie? � zapyta� No�ownik.
Pierwsza kobieta skrzywi�a si� w�ciekle.
� Nie mam wiele czasu � ci�gn�� Daru. � Potrzebujemy waszej pomocy. Zaatakowali nas
Edur...
� Edur?
No�ownik zamruga�, po czym skin�� g�ow�.
� �eglarze, z kt�rymi walczyli�cie. Tiste Edur. Szukaj� czego�, co znajduje si� na tej
wyspie. Czego� bardzo pot�nego... i woleliby�my, �eby to nie wpad�o w ich r�ce. Pytasz,
dlaczego mieliby�cie nam pomaga�? Dlatego �e je�li ta rzecz wpadnie w ich r�ce, Imperium
Malaza�skie zapewne b�dzie zgubione. W gruncie rzeczy, nie tylko ono, ale i ca�a ludzko��...
Poparzona kobieta zachichota�a, po czym rozkas�a�a si�, a na usta wyst�pi�y jej czerwone
p�cherzyki. Po d�ugiej chwili wr�ci�a do siebie.
� Ach, znowu by� m�odym! Ca�a ludzko��, tak? Czemu nie ca�y �wiat?
� Na tej wyspie jest Tron Cieni � odpar� No�ownik.
Dalho�czyk poderwa� si� lekko, s�ysz�c te s�owa.
Poparzona kobieta pokiwa�a g�ow�.
� Tak, tak, tak, prawdziwe s�owa. Zrozumienie nap�ywa... szerok� strug�! Tiste Edur.
Tiste Edur, flota poszukiwaczy, flota z daleka, a teraz to znale�li. Ammanas i Kotylion padn�
ofiar� uzurpacji. I co z tego? Tron Cieni... a wi�c o to walczyli�my z Edur! C� za 22
marnotrawstwo, nasze okr�ty, �o�nierze, moje �ycie i wszystko to za Tron Cieni?
Ponownie dopad� j� spazmatyczny kaszel.
� To nie nasza walka � warkn�a druga kobieta. � Nie chcieli�my si� z nimi bi�, ale ci
durnie nie byli zainteresowani rozmow�, wymian� pos��w... Kaptur wie, �e to nie nasza
wyspa, nie le�y w granicach Imperium Malaza�skiego. Zwr�� si� do kogo� innego...
� Nie � przerwa� jej Dalho�czyk.
Kobieta odwr�ci�a si� zaskoczona.
� W�drowiec, jasno powiedzieli�my, �e jeste�my ci wdzi�czni za uratowanie �ycia, ale to
nie upowa�nia ci� do przejmowania dow�dztwa...
� Nie mo�na pozwoli�, by Edur zagarn�li tron � oznajmi� m�czyzna zwany
W�drowcem. � Nie jest moim zamiarem pozbawi� ci� dow�dztwa, kapitanie, ale ch�opak nie
przesadza, m�wi�c o niebezpiecze�stwie... dla imperium i dla ca�ej ludzko�ci. Czy ci si� to
podoba, czy nie, Grota Cienia ma obecnie ludzki aspekt... � u�miechn�� si� ironicznie � ...i to
�wietnie odpowiada naszej naturze. � U�miech znikn�� z jego twarzy. � To jest nasza walka i
je�li nie stoczymy jej teraz, b�dziemy zmuszeni zrobi� to p�niej.
� Twierdzisz, �e przemawiasz w imieniu Imperium Malaza�skiego? � zapyta�a kapitan.
� W wi�kszym stopniu, ni� ci si� zdaje � odpar� W�drowiec.
Kobieta skin�a d�oni� na jednego ze swych �o�nierzy.
� Gentur, sprowad� tu pozosta�ych, ale zostaw Opluwacza z rannymi. Niech potem
dru�yny policz� be�ty. Chc� wiedzie�, czym dysponujemy.
�o�nierz imieniem Gentur rozbroi� kusz�, po czym znikn�� w jaskini. Po paru chwilach
wyszli z niej kolejni �o�nierze. W sumie by�o ich szesnastu, wliczaj�c tych, kt�rzy czekali na
zewn�trz.
No�ownik podszed� do pani kapitan.
� Jest w�r�d was kto�, kto w�ada moc�? � spyta� szeptem, zerkaj�c na poparzon� kobiet�,
kt�ra pochyli�a si� i splun�a ciemn� krwi�. � Czy to ona jest czarodziejk�?
Kapitan pod��y�a wzrokiem za jego spojrzeniem i zmarszczy�a brwi.
� Tak, ale jest umieraj�ca. Moc, kt�r�...
Powietrze zadr�a�o od odleg�ego wstrz�su. No�ownik odwr�ci� si� b�yskawicznie.
� Znowu zaatakowali! Tym razem przy u�yciu magii. Chod�cie za mn�!
Daru pobieg� �cie�k�, nie ogl�daj�c si� za siebie. Us�ysza� za plecami ciche przekle�stwo,
po czym kobieta zacz�a wydawa� rozkazy.
�cie�ka wiod�a prosto w stron� dziedzi�ca, na kt�rym raz po raz rozbrzmiewa�y gromkie
detonacje. No�ownik doszed� do wniosku, �e �o�nierze bez trudu odnajd� miejsce, gdzie
toczy�a si� walka. Nie zamierza� na nich czeka�. Tam by�a Apsalar, wraz z Daristem i garstk�
niewyszkolonych Tiste Andii. Nie mieli wielkich szans obroni� si� przed czarami.
A No�ownik by� przekonany, �e on je ma.
Gna� sprintem przez p�mrok, zaciskaj�c praw� d�o� na obola�ym lewym ramieniu, by je 23
unieruchomi�, lecz i tak ka�dy wstrz�s przeszywa� jego pier� b�lem.
Ujrza� przed sob� mur okalaj�cy dziedziniec. Powietrze wype�nia� szalony taniec
kolor�w, powalaj�cy drzewa po wszystkich stronach, intensywna czerwie�, purpura i b��kit,
wiruj�cy chaos. Fale wstrz�s�w nadchodzi�y coraz cz�ciej, a z dziedzi�ca dobiega�y g�o�ne
huki.
Za bram� nie by�o �adnych Edur � z�owrogi znak.
No�ownik pobieg� w tamt� stron�. Jego uwag� przyci�gn�o jakie� poruszenie po prawej.
Zauwa�y� kolejn� grup� Edur, kt�rzy nadci�gali od strony brzegu. Dzieli�o ich od niego
jeszcze oko�o sze��dziesi�ciu krok�w.
Malaza�czycy b�d� musieli si� z nimi jako� upora�... niech im Kr�lowa Sn�w pomo�e.
Brama by�a tu przed nim i No�ownik zobaczy�, co si� dzieje na dziedzi�cu.
Po�rodku podw�rca stali w szeregu czterej Edur, zwr�ceni do niego plecami. Po obu ich
bokach czeka�o przynajmniej dwunastu wojownik�w, unosz�cych bu�aty. Od czterech
czarodziej�w p�yn�y pulsuj�ce fale magii, kt�re z ka�d� chwil� przybiera�y na mocy. Ka�da
kolejna przep�ywa�a nad dziedzi�cem w chaotycznym sztormie kolor�w i uderza�a w Darista.
Tiste Andii zosta� sam. Apsalar le�a�a martwa lub nieprzytomna u jego st�p, a cia�a
wnuk�w Anomandera Rake�a mia� za plecami. W jaki� spos�b nadal trzyma� miecz
uniesiony, cho� jego cia�o zmieni�o si� w sp�ywaj�ce krwi� strz�py, a z klatki piersiowej
stercza�y nagie ko�ci. Opiera� si� kolejnym falom, nie cofaj�c si� ani o krok, mimo �e
rozszarpywa�y go na kawa�ki. �a�oba roz�arzy�a si� do bia�o�ci, a metal wydawa� z siebie
straszliwy, zawodz�cy j�k, kt�ry z ka�d� chwil� si� nasila�.
� Blind � wysycza� No�ownik, podbiegaj�c bli�ej � potrzebuj� ci�!
Wok� niego rozkwit�y cienie, a potem na dziedziniec opad�y cztery ci�kie �apy i Ogar
znalaz� si� u jego boku.
Jeden z Edur odwr�ci� si� b�yskawicznie. Wyba�uszy� oczy na widok Blind i warkn�� co�
ochryp�ym, rozkazuj�cym tonem.
Blind zahamowa�a, �lizgaj�c si� pazurami po kamieniach.
I skuli�a si� trwo�nie.
� Beru, bro�! � zakl�� Daru i si�gn�� po n�...
Wtem dziedziniec wype�ni�y cienie, w powietrzu rozleg� si� dziwny trzask...
I mi�dzy czterema czarodziejami Edur pojawi�a si� pi�ta posta�. Mia�a szary str�j i
ur�kawicznione d�onie, a jej twarz skrywa� prosty kaptur. W d�oniach trzyma�a sznur, kt�ry
zdawa� si� wi�, jakby �y� w�asnym �yciem. No�ownik zobaczy�, �e sznur uderzy� nagle,
trafiaj�c jednego z czarodziej�w w oko, a gdy si� cofn��, trysn�� za nim strumie� krwi i
rozdrobnionego m�zgu. Magia czarodzieja zgas�a i Edur zwali� si� na ziemi�.
Sznur uderza� zbyt szybko, by No�ownik m�g� �ledzi� go wzrokiem, lecz gdy jego
w�a�ciciel przemkn�� mi�dzy czarodziejami, zostawi� za sob� g�ow� spadaj�c� z bark�w i
jelita wylewaj�ce si� z rozprutego brzucha, a to, co spotka�o ostatniego czarodzieja, 24
wydarzy�o si� tak szybko, �e Daru nie zauwa�y� nic poza tym, i� by� on ju� martwy, gdy
pada� na ziemi�.
Wojownicy Edur zakrzykn�li g�o�no i rzucili si� na przybysza z obu stron.
Potem zacz�li krzycze� naprawd�. Z prawej d�oni Kotyliona uderza� sznur, a w lewej b�g
trzyma� d�ugi n�. Wydawa�o si�, �e zaledwie muska nim ka�dego, kto podszed� bli�ej, ale
efekt by� pora�aj�cy. Patrona skrytob�jc�w otoczy�a unosz�ca si� w powietrzu mgie�ka krwi.
Gdy No�ownik zaczerpn�� czwarty oddech od chwili rozpocz�cia walki, by�o ju� po
wszystkim i wok� Kotyliona zosta�y tylko trupy.
B�g strzeli� raz jeszcze ze sznura, spryskuj�c mur krwi�, po czym zdj�� kaptur i spojrza�
na Blind. Otworzy� usta, chc�c co� powiedzie�, lecz zaraz je zamkn��. Gniewny gest, i
dr��cego Ogara poch�on�y cienie. Gdy po chwili si� rozproszy�y, Blind ju� nie by�o.
Zza bramy dobieg�y odg�osy walki. No�ownik odwr�ci� si� w tamt� stron�.
� Malaza�czycy potrzebuj� pomocy! � zawo�a� do Kotyliona.
� Nie potrzebuj� � warkn�� b�g.
Obaj odwr�cili si�, s�ysz�c g�o�ny stukot. Darist pad� na kamienie obok Apsalar. Miecz
le�a� obok niego, a li�cie zapala�y si� od jego �aru.
Twarz Kotyliona nagle przybra�a wyraz g��bokiego smutku.
� Kiedy ju� z nimi sko�czy � rozkaza� No�ownikowi � zaprowad� go do miecza. Przeka�
mu jego imiona.
� O kim m�wisz?
Kotylion raz jeszcze rozejrza� si� po pobojowisku i znikn��.
No�ownik podbieg� do Apsalar i ukl�k� obok niej.
Jej ubranie by�o zw�glone. Bij�ce z niego smu�ki dymu unosi�y si� w nieruchomym ju�
powietrzu. Ogie� dotkn�� r�wnie� jej w�os�w, lecz wydawa�o si�, �e tylko na chwil�, gdy�
zosta�o ich jeszcze wiele. Twarz r�wnie� nie by�a poparzona, cho� na szyi dziewczyna mia�a
d�ug�, uko�n�, czerwon� pr�g�, na kt�r� wyst�powa�y ju� p�cherze. Lekkie dr�enie ko�czyn �
skutek czarodziejskiego ataku � �wiadczy�o, �e Apsalar nadal �yje.
Spr�bowa� j� obudzi�, lecz bez powodzenia. Po chwili rozejrza� si� wok�, wyt�aj�c
s�uch. Odg�osy walki usta�y i s�ycha� by�o zbli�aj�ce si� kroki jednej tylko osoby. Spalona
ziemia chrz�ci�a pod jej stopami.
No�ownik wyprostowa� si� powoli i spojrza� na bram�.
Pojawi� si� w niej W�drowiec. W obleczonej w pancern� r�kawic� d�oni trzyma� z�amany
w trzech czwartych d�ugo�ci miecz. Cho� m�czyzna by� ca�y zbroczony krwi�, nie wygl�da�
na rannego. Zatrzyma� si�, by przyjrze� si� scenie widocznej na dziedzi�cu.
No�ownik wiedzia� sk�d�, bez potrzeby zadawania pyta�, �e tylko jeden z walcz�cych
pozosta� przy �yciu. Mimo to podszed� do bramy i wyjrza� na zewn�trz. Wszyscy
Malaza�czycy spoczywali nieruchomo na ziemi. Otacza�y ich pier�cieniem zw�oki co
najmniej pi��dziesi�ciu Tiste Edur. Inni, naszpikowani be�tami, za�cielali prowadz�c� na 25
dziedziniec �cie�k�.
To ja poprowadzi�em tych Malaza�czyk�w na �mier�. T� pani� kapitan o pi�knych
oczach...
Odwr�ci� si� do W�drowca, kt�ry przechodzi� mi�dzy le��cymi na dziedzi�cu Tiste
Andii. Ze �ci�ni�tego gard�a wyrwa�o mu si� pytanie:
� M�wi�e� prawd�, W�drowiec?
M�czyzna obejrza� si� na niego.
� Ta walka � u�ci�li� No�ownik. � Czy to naprawd� walka Malaza�czyk�w?
Przeszy� go dreszcz, gdy zobaczy�, �e W�drowiec odpowiedzia� wzruszeniem ramion.
� Niekt�rzy z nich jeszcze �yj� � stwierdzi� przybysz, wskazuj�c na Tiste Andii.
� A w jaskini s� ranni � wskaza� No�ownik.
W�drowiec podszed� do Apsalar i Darista.
� To moja przyjaci�ka � wyja�ni� Daru.
Dalho�czyk chrz�kn��, odrzuci� z�amany miecz, pochyli� si� nad Daristem i si�gn�� po
� Ostro�nie...
M�czyzna zacisn�� jednak ur�kawicznion� d�o� na r�koje�ci i uni�s� miecz.
No�ownik westchn�� i zamkn�� oczy na d�ug� chwil�.
� Nazywa si� Zemsta... albo �a�oba � oznajmi�, gdy ju� je otworzy�. � Mo�esz wybra�
Dalho�czyk odwr�ci� si� i spojrza� mu w oczy.
� Nie chcesz go dla siebie?
Daru pokr�ci� g�ow�.
� Ten miecz wymaga od w�a�ciciela szczeg�lnie silnej woli. Nie jestem dla niego
jego or�.
nazw�, kt�r� wolisz.
odpowiedni i s�dz�, �e nigdy nie b�d�.
W�drowiec przyjrza� si� mieczowi.
� Zemsta � wyszepta�. Skin�� g�ow� i przykucn��, by podnie�� pochw� le��c� obok cia�a
Darista. � Kim by� ten starzec?
No�ownik wzruszy� ramionami.
� Stra�nikiem. Mia� na imi� Andarist. A teraz zgin�� i tron zosta� bez obro�cy...
W�drowiec wyprostowa� si�.
� Zostan� tu na pewien czas. Jak m�wi�e�, s� tu ranni, kt�rym trzeba pom�c... i zabici,
kt�rych nale�y pochowa�.
� Pomog�...
� Nie ma potrzeby. B�g, kt�ry tu by�, nawiedzi� potem okr�ty Edur. S� na nich ma�e
szalupy i pod dostatkiem zapas�w. Zabierz swoj� kobiet� i opu��cie t� wysp�. Je�li zjawi� si�
tu kolejni Edur, wasza obecno�� b�dzie mi tylko przeszkadza�.
� Jak d�ugo zamierzasz tu zosta�, zast�puj�c Andarista?
26
� Wystarczaj�co d�ugo, by go uhonorowa�.
Apsalar j�kn�a i No�ownik natychmiast do niej podbieg�. Dziewczyn� targa�y drgawki,
� Zabierz j� st�d � poradzi� mu W�drowiec. � Tu wci�� jeszcze utrzymuj� si� skutki
Daru podni�s� wzrok, spojrza� starszemu m�czy�nie w oczy i wyczyta� w nich smutek,
jakby mia�a gor�czk�.
czar�w.
pierwsz� oznak� emocji, jak� u niego zauwa�y�.
� Chcia�bym ci pom�c w pochowaniu...
� Nie potrzebuj� pomocy. Nieraz ju� grzeba�em towarzyszy. Id�. Zabierz j� st�d.
No�ownik uni�s� Apsalar w ramionach. Drgawki si� uspokoi�y. Dziewczyna westchn�a,
jakby zapada�a w d�ugi, spokojny sen. Ch�opak zatrzyma� si� i przygl�da� W�drowcowi przez
pewien czas.
M�czyzna odwr�ci� si� od niego.
� Podzi�kuj ode mnie swemu bogu za miecz, �miertelniku... � warkn��, nadal odwr�cony
plecami.
*
Pod�u�ny fragment kamiennej posadzki odpad� i run�� do wartkiej, czarnej podziemnej
rzeki. Nad ziej�cym otworem po�o�ono wi�zk� w��czni, a wok� niej owi�zano lin�, kt�rej
koniec opada�, szarpany bystrym pr�dem. W komorze o grubo ciosanych �cianach by�o zimno
i wilgotno.
Kalam przykucn�� na kraw�dzi i przez d�ug� chwil� przygl�da� si� kipieli.
� Studnia � wyja�ni� stoj�cy za skrytob�jc� sier�ant Postronek.
Kalam chrz�kn��, a potem zapyta�:
� Po co, w imi� Kaptura, kapitan z porucznikiem tam w�azili?
� Je�li zgasi� pochodni� i gapi� si� wystarczaj�co d�ugo, mo�na tam wypatrzy� po�wiat�.
Na dnie co� le�y, mo�e na g��boko�ci dwukrotnego wzrostu m�czyzny.
� Co�?
� Wygl�da jak cz�owiek... ca�y zakuty w zbroj�. Le�y z rozrzuconymi ko�czynami.
� To zga� te pochodnie. Chc� mu si� przyjrze�.
� Co� m�wi�e�, kapralu? Tw�j przyjaciel demon znikn��, pami�tasz? Ulotni� si� bez
�ladu.
Kalam westchn��.
� Demony cz�sto tak robi� i w tym przypadku powiniene� si� z tego cieszy�. Uwa�am,
sier�ancie, �e za d�ugo siedzicie pod t� g�r�. Tak sobie my�l�, �e mo�e stracili�cie rozum.
Ponownie rozwa�y�em te� twoje s�owa na temat mojej pozycji w kompanii i doszed�em do
pewnego wniosku. Brzmi on nast�puj�co. � Odwr�ci� g�ow� i spojrza� sier�antowi prosto w
oczy. � Nie nale�� do waszej kompanii, Postronek. Jestem Podpalaczem Most�w. Wy 27
jeste�cie z Pu�ku Ashockiego. A je�li to ci nie wystarczy... wskrzeszam swoj� dawn� rang�...
szpona, dow�dcy d�oni. A jako taki, w polu ust�puj� rang� jedynie szponmistrzowi
Topperowi, przybocznej i samej cesarzowej. A teraz zabierz st�d te cholerne pochodnie!
Postronek u�miechn�� si� niespodziewanie.
� Masz ochot� przej�� dow�dztwo nad t� kompani�? �wietnie, nie mam nic przeciwko
temu. Ale z Irrizem chcemy si� policzy� sami.
Si�gn�� po pierwsz� z pochodni skwiercz�cych na �cianie za jego plecami.
Ta nag�a zmiana nastawienia zaskoczy�a Kalama, a potem wzbudzi�a jego podejrzliwo��.
No pewnie, dop�ki nie zasn�. Bogowie na dole, znacznie lepiej mi by�o, kiedy by�em
sam. Gdzie si� podzia� ten cholerny demon?
� Sier�ancie, wracaj do pozosta�ych i zacznijcie przygotowania. Opuszczamy to miejsce.
� A co z kapitanem i porucznikiem?
� A co ma by�? Porwa�a ich woda i albo uton�li, albo wyrzuci�o ich w jakiej� innej
studni. Tak czy inaczej, tu ich nie ma i w�tpi�, by mieli wr�ci�.
� Nie wiesz tego na pewno...
� Zbyt d�ugo ju� ich nie ma, Postronek. Je�li si� nie utopili, musieli wyp�yn�� gdzie�
niedaleko. Oddech mo�na wstrzymywa� tylko przez pewien czas. Do�� ju� tego gadania.
Zabieraj si� do roboty.
� Hmm... tak jest.
Postronek wszed� na schody, trzymaj�c w obu r�kach pochodnie.
W komorze szybko zapad�a ciemno��.
Kalam czeka�, a� oczy mu si� przyzwyczaj� do mroku, nas�uchuj�c oddalaj�cych si�
krok�w sier�anta.
Wreszcie ujrza�, daleko w dole, niewyra�n�, l�ni�c� posta�, kt�ra zdawa�a si� falowa�
pod p�yn�c� wartko wod�.
Skrytob�jca z�apa� za lin� i zacz�� j� zwija� obok siebie. Rozwini�ty odcinek mia� oko�o
dwudziestu jard�w d�ugo�ci, ale wok� wi�zki w��czni zosta�o jej jeszcze sporo. Potem
oderwa� od sp�kanej �ciany du�y kamienny okruch i owi�za� wok� niego mokry, lodowaty
koniec liny.
Je�li b�dzie mu sprzyja�o szcz�cie Oponn, kamie� oka�e si� wystarczaj�co ci�ki, by
opa�� mniej lub bardziej pionowo w d�. Raz jeszcze sprawdzi� w�z�y i zepchn�� od�amek z
kraw�dzi.
Pogr��y� si� w wodzie, poci�gaj�c za sob� rozwijaj�c� si� lin�. W��cznie zastuka�y o
siebie, a skrytob�jca spojrza� w d�. Kamie� wisia� na ko�cu liny, w odleg�o�ci, kt�r� Kalam
� a z pewno�ci� r�wnie� kapitan i porucznik � uzna� za wystarczaj�c�, by dosi�gn�� le��cej
postaci. Tak si� jednak nie sta�o, cho� odcinek, kt�ry pozosta�, nie wydawa� si� zbyt wielki.
To znaczy, �e to wyro�ni�ty skurczybyk. No dobra... sprawd�my, jak bardzo wyro�ni�ty.
Z�apa� za w��cznie i zacz�� odwija� z nich lin�.
28
Przerwa� na chwil�, by sprawdzi�, jak nisko opad� kamie�, po czym wr�ci� do pracy.
W ko�cu od�amek dotkn�� le��cej postaci, a uwolniona od jego ci�aru lina wygi�a si�
nagle, niesiona pr�dem. Kalam ponownie spojrza� w d�.
� Na oddech Kaptura!
G�az spoczywa� na piersi m�czyzny... i z tej odleg�o�ci wydawa� si� male�ki.
Zakuta w zbroj� posta� by�a ogromna, co najmniej trzykrotnie wy�sza ni� cz�owiek.
Kapitan i porucznik wcze�niej tego nie dostrzegli i by� mo�e to w�a�nie ich zgubi�o.
Kalam popatrzy� z g�ry na posta�, zdumiewaj�c si� niezwyk�� �un�, a potem z�apa� za
lin�, by wci�gn�� kamie�...
Daleko na dole, pot�na d�o� chwyci�a za sznur i szarpn�a mocno.
Kalam krzykn��, wpadaj�c w lodowat� wod�. Nim zanurzy� si� pod powierzchni�,
wyci�gn�� r�k�, pr�buj�c z�apa� za w��cznie.
Lina napr�y�a si� gwa�townie i wi�zka p�k�a z g�o�nym trzaskiem, tu� nad jego g�ow�.
Skrytob�jca nie wypuszcza� z r�k liny, cho� unosi� go pr�d. Poczu�, �e co� �ci�ga go w
d�.
Zdr�twia� z zimna. Us�ysza� trzask w uszach.
Wtem chwyci�y go dwie ogromne, zakute w stal d�onie i przyci�gn�y go bli�ej, a�
znalaz� si� twarz� w twarz z krat� he�mu stwora. Zajrza� w ukryt� za ni� rozta�czon�
ciemno�� i niewyra�nie dostrzeg� przegni�e, zwierz�ce oblicze. Z pokrywaj�cego czaszk�
cia�a zosta�y niemal wy��cznie szarpane przez nurt strz�py. Z�b�w nie zakrywa�y wargi...
Istota przem�wi�a w umy�le Kalama.
� Tamci dwaj mi umkn�li... ale ciebie dostan�. Jestem taki g�odny...
G�odny? � odpowiedzia� Kalam. � To skosztuj tego.
Wbi� oba d�ugie no�e w pier� istoty.
Rozleg� si� og�uszaj�cy ryk i obie d�onie unios�y si�, odpychaj�c Kalama od stworzenia �
szybciej i mocniej, ni� uzna�by to za mo�liwe. Gwa�towne szarpni�cie omal nie wyrwa�o mu
no�y z r�k, nie zwolni� jednak u�cisku. Pr�d nie zd��y� go unie��. Kalam wystrzeli� w g�r� i
wypad� przez otw�r wraz z gejzerem wody. Zahaczy� jedn� stop� o p�k�