9157
Szczegóły |
Tytuł |
9157 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
9157 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 9157 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
9157 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Ks. Andrzej Kowalczyk
Przej�cie Pana w miasteczku Dar�owo
Katolickie Stowarzyszenie "Jezus �yje" Gda�sk 1999
Projekt ok�adki Miros�aw Mitogrodzki
Redakcja Ewa Penksyk
Korekta Renata Korewo
Imprimatur:
Kuria Metropolitalna Gda�ska j i- ks. dr Wies�aw Lauer, WikariuszGeneralny Gda�sk Oliwa, dn. 4. 03. 1999
(c) Copyright by Andrzej Kowalczyk 1999
Sk�ad i przygotowanie do druku:
Abakart
81-703 Sopot, ul. W�adys�awa IV 14
tel.zfax(0-58)551-51-48
Druk:
Drukarnia Oru�ska
80-180 Gda�sk, ul. �wi�tokrzyska 47a
tel.zfax (0-58) 309-93-51
Wydawnictwo:
Katolickie Stowarzyszenie "Jezus �yje"
80-838 Gda�sk, ul. Warzywnicza 1
tel.zfax(0-58)305-14-45
ISBN 83-911713-0-2
Wielki Czwartek
Przej�cie ze �mierci do �ycia
"Dlaczego przyjecha�a� w�a�nie tutaj?" Julia ma dwadzie�cia siedem lat i jest asystentk� na wy�szej uczelni. Rozmawiamy w pustoszej�cej powoli sto��wce szkolnej, kt�ra w czasie tych trzech dni Wielkiego Tygodnia b�dzie s�u�y�a prawie dwustu pielgrzymom przyby�ym z r�nych stron Polski. "Dlaczego tutaj?" Julia nagle powa�nieje, zastanawia si� nad czym�, zdejmuje czarny kapelusik, poprawia d�ugie ciemne w�osy, kt�re z niebieskimi oczyma tworz� uderzaj�cy kontrast, i zaczyna opowiada�.
Pochodz� z rodziny, w kt�rej nie by�o nawet tradycji katolickiej. Poza babci� nikt nie chodzi� do ko�cio�a. Nie wiem, czy to w�a�nie z tego powodu, ale jak si�gn� pami�ci�, zawsze zastanawia�am si� nad sensem �ycia. Nie wystarcza�y mi dobre warunki materialne w domu, bole�nie odczuwa�am brak mi�o�ci w naszej rodzinie. Wszyscy, to znaczy ojciec, matka i ja, �yli�my jakby obok siebie. Rozmawiali�my tylko o pogodzie, o r�nych ma�o wa�nych rzeczach. Przez dwadzie�cia trzy lata by�am bardzo samotna. Czu�am si� odrzucona przez tat�, kt�ry jest osob� bardzo poranion�, gdy� pochodzi z rozbitej rodziny. Ta chora relacja mi�dzy mn� a ojcem zawa�y�a na moich zwi�zkach z ch�opakami. Mia�am sk�onno�� do robienia z ch�opca jakiego� bo�ka, kt�ry mia� spe�nia� rol� ojca, brata i oczywi�cie sympatii. W mamie te� nie znajdowa�am oparcia. Bardzo pragn�am by� kochana. Teraz to widz� jasno: rodzina, w kt�rej nie by�o Boga, nie mog�a da� mi mi�o�ci. Pyta�am si�: Po co �yj�? Cz�sto pojawia�y si� my�li samob�jcze. Nawet raz w wieku lat czternastu odkr�ci�am gaz, �eby sko�czy� ze sob�. Na szcz�cie przestraszy�am si� i zrezygnowa�am.
W szkole �redniej bardzo du�o si� uczy�am. Mia�am ambicj� by� zauwa�on�, by� pierwsz�. I udawa�o mi si�. By�am najlepsz� uczennic� w klasie. Jednocze�nie by�am dziewczyn� bardzo zamkni�t�, bez u�miechu, bez rado�ci, jakby bez �ycia. To powodowa�o, �e rani�am innych. Chodzi�am w masce. Bardzo du�o mia�am tych masek. Udawa�am osob� siln�, radz�c�
Sobie z �yciem, ale wieczorami, kiedy nikt nie widzia�, p�aka�am. Cz�sto
Pyta�am Boga: Bo�e, dlaczego tak mnie karzesz? W tym czasie, w tej
ici s�ucha�am du�o muzyki. Szuka�am w niej unicestwienia. W�a�nie
nie wyzwolenia, ale unicestwienia. Ta muzyka jeszcze bardziej mnie
. Dziwne, nie chcia�am tego, a jednak to mnie coraz bardziej
Lubi�am to �wiadome um�czanie si�. Poszukiwa�am wiedzy.
bardzo du�o ksi��ek z filozofii i psychologii, zetkn�am si�
z psychologi�. Kiedy� przeczyta�am, �e na pytanie o sens �ycia nie mo�e
odpowiedzie� ani filozofia, ani psychologia, tylko religia. Zdanie to utkwi�o mi
, ale jeszcze przez d�ugi czas nie zaowocowa�o niczym pozytywnym.
Zaskoczeniem by�o dla mnie, gdy m�j ch�opiec z czas�w szkolnych
powiedzia� mi w oczy na po�egnanie, �e jestem okropna, �e zawsze si� mnie ba�.
Wi�c sobie u�wiadomi�am, �e wewn�trz jestem zupe�nie inna ni� na zewn�trz.
by�y studia i nowe rozczarowanie: wiedza nie dawa�a mi szcz�cia, nie mog�am
przy jej pomocy osi�gn�� tego, czego tak bardzo pragn�am - bycia
jedyn�, kochan�.
i w bia�ym fartuchu, kt�ra wydawa�a w okienku tace z kolacj�, zestawia� krzes�a. Poza nami dwojgiem i obs�ug� ju� nikogo nie by�o. "Czy nie przeszkadzamy?" - spyta�em. "Nie, nie", i grzecznie. Julia m�wi�a wi�c dalej.
- zakocha�am si� z wzajemno�ci�. Na pocz�tku by�o �wietnie, mieli�my si� pobra�. Mia�am wtedy dwadzie�cia lat. Ale po p� roku wszystko zacz�o si� psu�. Przez dobre trzy lata pr�bowa�am ratowa� nasz zwi�zek, ale by�o coraz gorzej. Wtedy zacz�am si� modli�. Zna�am tylko "Ojcze nasz� i �Zdrowa� Maryjo", kt�rych nauczy�a mnie babcia. Nie by�am ia, ale by�am ochrzczona i przyj�am pierwsz� Komuni� �w. :anicc - pami�tk� pierwszej Komunii. W tej rozpaczy zacz�am modlitw� r�a�cow� w intencji, a�eby B�g -je�eli jest - wzi�� mnie w swoje r�ce, bo ja nie umiem zapewni� sobie szcz�cia. Pami�tam, tak si� modli�am: Bo�e, je�eli jeste�... Nie rozumia�am sensu, nie rozumia�am, dlaczego cierpi�.
si�, �e moja kole�anka mia�a wzi�� �lub ko�cielny, ale poniewa� erzmowana, musia�a zaliczy� kurs przygotowawczy do tego Przysz�a do mnie i zaproponowa�a mi: "Chod�, za�atwimy sobie la ci si�, kiedy sama b�dziesz wychodzi�a za m��z Zrobi�am z ni� na przyst�pi�am do bierzmowania. Teraz widz�, �e to by�o bardzo �eni� w moim �yciu: wyra�nie stan�am na drodze do przemiany, :�tkowo zupe�nie nie zdawa�am sobie z tego sprawy.
Po bierzmowaniu nast�pi�a jakby pustynia, spotka�y mnie nowe dramaty, rozsta�am si� z narzeczonym, a p�niej zapl�ta�am si� w zwi�zek z m�czyzn� rozwiedzionym. Ten zwi�zek by� wielkim ciosem dla mojej pychy. Pope�nia�am grzech, kt�ry zawsze pot�pia�am u innych, nie przypuszcza�am, �e sama mog� by� taka s�aba.
Nadszed� taki dzie� - nigdy go nie zapomn� - kiedy w moim sercu zapanowa�a ca�kowita ciemno��. Wpad�am jakby w czarn� dziur� bez wyj�cia. By�am roztrz�siona. Pojecha�am do mojej przyjaci�ki, zawsze bowiem spotkanie z ni� pomaga�o mi. Tym razem jednak nie umia�a mi nic doradzi�. Powiedzia�a: "Nie wiem, co si� w twoim �yciu dzieje. Nie umiem ci pom�c." I doda�a: "Wiesz co? Jest taki ksi�dz, kt�ry ju� pom�g� wielu ludziom. Jed� do niego!"
By�am gotowa jecha� natychmiast. Zapyta�am, kto to jest. "Jaki� ksi�dz J�zef." Okaza�o si�, �e prowadzi on grup� modlitewn� i �e mog�am z nim porozmawia� nast�pnego dnia na spotkaniu grupy.
Nazajutrz pojecha�am. Pami�tam, �e w drodze p�aka�am. Przed ko�cio�em spyta�am jakiego� ch�opca o grup� Odnowy w Duchu �wi�tym. Odpowiedzia�, �e dzisiaj grupa nie ma spotkania. Nogi si� pode mn� ugi�y. On widocznie zauwa�y� moj� rozpacz i doda�:, Ale jest Msza �w. z modlitw� o uzdrowienia, przyjd� na ni�!"
Do Mszy by�a jeszcze godzina. Nie wiedzia�am, co zrobi� z tym czasem. Podesz�am do tego ch�opca i zapyta�am jeszcze raz: "Tutaj jest pewien ksi�dz J�zef..." Na to odpowiedzia� mi tylko: "Pierwszy konfesjona� na prawo." Nie planowa�am �adnej spowiedzi, ale posz�am. Nawet nie wiem, jak to si� sta�o, �e znalaz�am si� na kolanach przy kratkach konfesjona�u i zacz�am m�wi� o swoim �yciu, zanosz�c si� wprost od p�aczu. Zdziwi�am si�, �e ksi�dz wiedzia� dok�adnie, co si� dzieje w mojej duszy. Powiedzia� mi: "Jezus ci wybaczy�, wybacz sama sobie." To by� naprawd� m�j problem, poniewa� nie umia�am sobie wybaczy�. I wtedy poczu�am wielkie mi�osierdzie Boga. Czu�am, �e Jezus mnie nie pot�pia, chocia� jestem brudna. Ka�dy cz�owiek mia� prawo mnie pot�pi�, a oto Jezus - jedyny czysty, bez grzechu - tego nie uczyni�. Nareszcie znalaz� si� kto�, kto mnie kocha tak�, jaka jestem.
P�niej - m�wi Julia - zacz�a si� Msza �w. z modlitw� o uzdrowienie. Obecni w ko�ciele modlili si� i �piewali z wielk� wiar�, gestami wyra�ali uwielbienie Jezusa. I wtedy zdarzy�a si� dziwna rzecz, kt�ra mnie znowu bardzo poruszy�a: w czasie czytania intencji modlitw us�ysza�am: "Za Juli�, o uzdrowienie wewn�trzne." To by�o moje imi�. Zacz�am si� rozgl�da�, kto mnie tutaj zna, kto m�g� poda� tak� intencj� na kartce. Nie widzia�am jednak nikogo znajomego. By�o to dla mnie jakby uderzenie w serce. Wtedy zwr�ci�am si� bardzo osobi�cie do Jezusa. Powiedzia�am: "Jezu, Ty mo�esz
: : . . . 7
mnie uzdrowi�, mo�esz zabra� niech�� do �ycia, te my�li samob�jcze, mo�esz dotkn�� mojego �ycia." I poczu�am w sobie bardzo mocne ciep�o. Z tej Mszy wysz�am zupe�nie odnowiona. Zacz�am si� u�miecha�.
Po tygodniu wesz�am do grupy modlitewnej, a potem sama zacz�am m�wi� o spotkaniu Jezusa.
Przyjecha�am do Dar�owa, poniewa� dowiedzia�am si�, �e mo�na tutaj bardzo g��boko prze�y� Pasch�. Chc� towarzyszy� Jezusowi w Jego przej�ciu ze �mierci do �ycia.
Nie przyszed�em s�dzi�
Julia urwa�a swoje opowiadanie i pochyli�a si� nad talerzem z kolacj�, a mnie przypomnia� si� wyk�ad o �smym rozdziale z Ewangelii Jana, wyk�ad dos�ownie sprzed kilku dni.
Faryzeusze i uczeni w Pi�mie przyprowadzaj� do Jezusa kobiet�, kt�r�
pochwycono na cudzo��stwie. Zadaj� podst�pne pytanie: Czy nale�y j�
ukamienowa�? - poniewa� Prawo nakazuje w takim wypadku kamienowanie:
Ktokolwiek cudzo�o�y z �on� bli�niego, b�dzie ukarany �mierci�
i cudzo�o�nik, i cudzo�o�nica. (Kp� 20,10) S�dz�, �e Jezus, kt�ry uwa�a si� za
Pos�anego od Boga, nie b�dzie m�g� sprzeciwi� si� Prawu Bo�emu. Je�eli
jednak naka�e kamienowanie, wzbudzi niezadowolenie ludu swoj�
surowo�ci�, a tak�e podwa�y wiarygodno�� swojej nauki o mi�osierdziu Boga.
Scena ta mia�a miejsce na placu �wi�tynnym, na kt�rym Jezus cz�sto
w czasie �wi�t naucza�. Tu zawsze byli jacy� pielgrzymi i mo�na sobie
wyobrazi�, �e Jezusa, kobiet� i jej oskar�ycieli otoczy� wkr�tce spory t�um.
Przygl�dano si� oskar�onej w milczeniu. Na kogo faryzeusze podnie�li r�k�?
Starano si� odgadn��, do jakiej klasy spo�ecznej nale�y. To zreszt� nie by�o
trudne do odgadni�cia: ubi�r, ozdoby, cera twarzy zdradza�y stan. Jan jednak
nic na ten temat nie pisze. Nie sugeruje te�, czy nale�a�a do kobiet pysznych,
kt�re surowo os�dza� prorok Izajasz, przepowiadaj�c im kl�sk�:
Pan powiedzia�: "Poniewa� si� wbi�y w pych�
c�rki syjo�skie,
poniewa� chodz� wyci�gaj�c szyj�
i rzucaj�c oczami,
poniewa� chodz� wci�� drepc�c
i dzwoni� brz�kade�kami u swoich n�g,
przeto Pan sprawi, �e wy�ysiej� czaszki c�rek syjo�skich,
Pan obna�y ich skronie."
W owym dniu usunie Pan ozdob� brz�kade� u trzewik�w, s�oneczka i p�ksi�yce, kolczyki, bransolety i welony, diademy, �a�cuszki u n�g i wst��ki, flaszeczki na wonno�ci i amulety, pier�cionki i k�ka do nosa, drogie suknie, narzutki i szale, torebki i zwierciade�ka, cienk� bielizn�, zawoje i letnie sukienki. (Iz 3,16-23)
By� mo�e kobieta stoj�ca przed Jezusem nie by�a wystrojona w te wszystkie ozdoby, kt�re tak bardzo razi�y proroka, i na pewno nie rozgl�da�a si� na wszystkie strony, nie strzela�a oczami. Na pewno nie w tym momencie. To by�a godzina s�du. Nietrudno by�o domy�li� si�, jakimi uczuciami kierowali si� jej prze�ladowcy; nie by�o w nich wsp�czucia, wydawa�o si�, �e s� gotowi na wszystko, jej los po�o�yli na szal� jak w jakim� przetargu.
Rzeczywi�cie uczeni w Pi�mie i faryzeusze chcieli wygra� z Jezusem przetarg o pobo�no��. Ju� od pierwszego momentu Jego wyst�pienia z publicznymi naukami dojrzeli w Nim zagro�enie dla siebie, dla swojego autorytetu, pozycji spo�ecznej, dla szacunku, kt�rym ich otaczano. Jezus nie nale�a� do ich grupy i nie stara� si� do niej wej��; dzia�a� samodzielnie, nie odwo�ywa� si� do piel�gnowanej przez nich tradycji starszych, odwo�ywa� si� jedynie do Boga i do Pisma. Partia faryzeuszy liczy�a w tym czasie oko�o sze�ciu tysi�cy os�b i uwa�ana by�a powszechnie za si�� przyw�dcz�. Swoimi korzeniami si�ga�a do legendarnych hasidim, czyli pobo�nych, walcz�cych w obronie ojczystej religii w okresie krwawych prze�ladowa� jahwizmu za rz�d�w kr�la Antiocha IV Epifanesa sto lat wcze�niej. Hasidim, poderwani do walki przez gorliwego kap�ana Matatiasza z Modin i jego syn�w Jud� Machabeusza, Jonatana i Szymona, doprowadzili do ca�kowitego wyzwolenia z niewoli greckiej i do odrodzenia pa�stwa. Swoj� pozycj� utwierdzili p�niej w wyniku wojny domowej, kt�r� w obronie zachowywania Prawa wszcz�li przeciwko rodzimej dynastii kr�lewskiej za�o�onej przez wspomnianego Szymona. W wojnie tej ponie�li ogromne straty - siedmiuset z nich zosta�o ukrzy�owanych po przegranej bitwie z kr�lem Aleksandrem Janneuszem - ale ostatecznie to oni odnie�li zwyci�stwo: po nag�ej �mierci Aleksandra jego �ona dosz�a do porozumienia z faryzeuszami. Do ich wielkich sukces�w trzeba doda� r�wnie� nieugi�t� postaw�, kt�r� si� wykazali dwukrotnie odmawiaj�c Herodowi Wielkiemu podpisania listy lojalno�ci.
Czy Jezus by�by silniejszy od tamtych pot�g?
Jezus jednak mia� co�, czego nie mieli faryzeusze - przemawia� z moc�. �wi�ty Marek pisze w swojej Ewangelii, �e �wiadkowie wyst�pienia Jezusa w synagodze w Kafarnaum zdumiewali si� jego nauk�, a kiedy wyp�dzi� demona z op�tanego, pytali jeden drugiego: Co to jest? Nowa jaka� nauka z moc�. (Mk 1,27)
Coraz wi�ksze t�umy, kt�re zbiera�y si� wok� Proroka z Nazaretu, wzbudza�y w nich te� coraz wi�ksz� zazdro�� i zniecierpliwienie. Starali si� przy�apa� Go na jakim� b��dzie, ale ze wszystkich potyczek s�ownych odchodzili pokonani, a co gorsza - Jezus sam zacz�� ich atakowa�. Nie mogli przej�� do porz�dku nad tym, co powiedzia� do s�uchaj�cego Go t�umu nad Jeziorem Galilejskim: Je�li wasza sprawiedliwo�� nie b�dzie wi�ksza ni� uczonych w Pi�mie i faryzeusz�w, nie wejdziecie do kr�lestwa niebieskiego. (Mt 5,20) Oni mieliby nie wej�� do kr�lestwa? Oni, kt�rzy niczego nie wezm� do ust bez umycia r�k, kt�rzy p�ac� dziesi�ciny na �wi�tyni� ze wszystkiego, co nabywaj�, poszcz�, du�o czasu po�wi�caj� na modlitw� i �ci�le przestrzegaj� spoczynku szabatowego? Przecie� tego Jezus nawet od uczni�w swoich nie wymaga, nie widziano, �eby na przyk�ad po�cili. Pewnego razu przyszli do Proroka z Nazaretu uczniowie Jana z zapytaniem: Dlaczego my i faryzeusze du�o po�cimy, Twoi za� uczniowie nie poszcz�? (Mt 9,14) I czy Jezus si� zmiesza�? Nie. Jak zwykle, znalaz� odpowied�: Czy go�cie weselni mog� si� smuci�, dop�ki pan m�ody jest z nimi? Lecz przyjdzie czas, kiedy zabior� im pana m�odego, a wtedy b�d� po�ci�. (Mt 9,15)
Je�li chodzi o spoczynek szabatowy, ten �wi�ty obowi�zek Izraela, raz przy�apano uczni�w Jezusa na jego �amaniu - a On wzi�� ich w obron�. By�o to tak: szli drog� w�r�d zb� i uczniowie prawdopodobnie z g�odu zacz�li zrywa� k�osy, �uska� ziarno i je��. Obecni przy tym faryzeusze natychmiast podeszli do Jezusa z oskar�eniem: Oto Twoi uczniowie czyni� to, czego nie wolno czyni� w szabat. (Mt 12,2) �uskanie k�os�w mo�na zaliczy� bowiem do jednego z trzydziestu dziewi�ciu rodzaj�w czynno�ci, kt�re rabini wymieniaj� jako zabronione w szabat. A Jezus wcale si� tym nie przej��, powiedzia�, �e Dawid, kiedy by� g�odny, jad� i da� te� swoim g�odnym wojownikom do jedzenia chleb po�wi�cony, kt�ry wed�ug Prawa mogli je�� tylko kap�ani. Ma�o tego, Jezus wtedy sam postawi� zarzut faryzeuszom: Gdyby�cie zrozumieli, co znaczy: " Chc� raczej mi�osierdzia ni� ofiary", nie pot�pialiby�cie niewinnych. (Mt 12,7) Ogromne oburzenie powsta�o w�r�d faryzeusz�w, kiedy pewnego razu Jezus publicznie zwr�ci� si� do nich w s�owach: To wy w�a�nie wobec ludzi udajecie sprawiedliwych, ale B�g zna wasze serca. To bowiem, co za wielkie uchodzi mi�dzy lud�mi, obrzydliwo�ci� jest w oczach Bo�ych. (�k 16,15) Prawd� m�wi�c, sami sprowokowali Jezusa, drwi�c sobie z Jego ostrze�enia: Nie mo�ecie s�u�y� Bogu i Mamonie. (�k 16,13) Czy pieni�dz przeszkadza Bogu? Czy pobo�no�� polega na �ebraniu? U�miechali si� z�o�liwie: znalaz� si� - idealista. Niekt�rzy nawet uwa�ali, �e to w�a�nie Jezus ich prowokowa�. A inni dodawali z przekonaniem: przebra�a si� miarka.
Jak Jezus poradzi sobie teraz?
10
Kto s�ucha� Jego nauk, wiedzia�, �e jest On jeszcze bardziej wymagaj�cy od Moj�esza. W Kazaniu na G�rze Jezus ostrzega�: S�yszeli�cie, �e powiedziano przodkom: "Nie cudzo��!" A Ja wam powiadam: Ka�dy, kto po��dliwie patrzy na kobiet�, ju� si� w swoim sercu dopu�ci� z ni� cudzo��stwa. Je�li wi�c prawe twoje oko jest ci powodem do grzechu, wy�up je i odrzu� od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden z twoich cz�onk�w, ni� �eby ca�e twoje cia�o mia�o by� wrzucone do piek�a. (Mt 5,27-29)
Stoj�ca w kole kobieta zapewne s�ysza�a o Jezusie jako Proroku; s�ysza�a, z, �e mieszka w Galilei, ale przybywa od czasu do czasu do Jerozolimy, i wtedy szczeg�lnie du�o o Nim m�wiono. Prawie wszyscy si� Nim interesowali. By� tematem rozm�w w pe�nych ha�asu bramach ubogich dom�w, przy straganach drobnych kupc�w, na rogach ulic i w pa�acach starszych ludu. Dokonywa� rzeczy, kt�re wzbudza�y podziw, a nawet l�k. Uwa�a� si� za "Pos�anego przez Ojca". Nie wydaje si� jednak, aby owa kobieta nale�a�a do Jego zwolenniczek, zapewne nie w��cza�a Boga w swoje plany �yciowe i nie mia�a ochoty spotyka� si� ani z uczonymi w Pi�mie znaj�cymi na pami�� sze��set ile� przykaza� Tory, ani nawet ze s�awnym Prorokiem.
Panie, gdy Ty chodzisz ulicami Jerozolimy, wzywasz do pokuty, do odmiany �ycia, gdy na placu �wi�tynnym obiecujesz wierz�cym w Ciebie strumienie wody �ywej, s� tacy, kt�rzy schodz� Ci z drogi, aby Ci� nie spotka�, zamykaj� drzwi i okna, aby Ci� nie s�ysze�, i szukaj� miejsca, aby zaplanowany grzech m�g� doj�� do skutku - czy to nie jest smutne? Panie, �yj�, jakby Ciebie nie by�o! Przyszed�e� do nich, ale oni o tym nie chc� wiedzie�. Nie chc� Ciebie. S� pewni, �e nie masz nic, co m�g�by� im da�.
Co teraz zrobisz?
Plac �wi�tynny w dniu uroczystego nabo�e�stwa. Id� w d�ugim szeregu dziewcz�t, ubrana w bia�� sukni�, z welonem na g�owie. W r�ku trzymam b�benek, uderzam rytmicznie wykonuj�c przy tym taneczne gesty i kroki. Poprzedzaj� nas �piewacy. Jest dok�adnie tak, jak czytamy w Psalmie 68:
Bo�e, wida� Twoje wej�cie,
Wej�cie Boga mego, Kr�la mego, do �wi�tyni.
�piewacy id� przodem, na ko�cu harfiarze,
w �rodku dziewcz�ta uderzaj� w b�benki. (Ps 68, 25-26)
T�um zgromadzony w �wi�tyni wznosi okrzyki i �piewa. Wiem, �e uderzam w b�benek najlepiej ze wszystkich dziewcz�t, �e moje ruchy s� najbardziej p�ynne. Nawet gdy zamkn� oczy, jestem �wiadoma, �e wszyscy na mnie
patrz�, podziwiaj� mnie. I Najwy�szy za podw�jn� zas�on� ze swojego miejsca �wi�tego �wi�tych te� patrzy na mnie. To On stworzy� mnie godn� podziwu. Chc� ta�czy� jeszcze pi�kniej. Wszyscy wpatruj� si� we mnie. Nie ma drugiej takiej jak ja.
Zgromadzony t�um wpatruje si� w kobiet� stoj�c� przed Jezusem. A On opu�ci� g�ow� i zakry� d�oni� oczy, jakby chcia� sobie przypomnie� co� z dalekiej przesz�o�ci, potem pochyli� si� i zacz�� pisa� palcem na piasku. Faryzeusze i uczeni w Pi�mie niecierpliwi� si�. Nie chodzi im o Prawo, chc� jednego: oskar�y� Jezusa - o cokolwiek - przed ludem, przed Sanhedrynem, przed Pi�atem. S� pewni, �e Jezus w tej chwili nie wie, jak post�pi�, nie wie, co powiedzie�; nareszcie czego� nie wie. A wi�c pu�apka okaza�a si� skuteczna. Przyw�dca grupy faryzeusz�w spogl�da znacz�co na swoich towarzyszy, jakby chcia� powiedzie�: przewidzia�em, �e tak b�dzie; spogl�da na zebrany t�um zaskoczony powsta�� sytuacj�. Jak� wielk� ma ch�� wykrzycze� im w oczy - tym prostakom, kt�rzy nie znaj� Prawa - �e faryzeusza trudno omami� byle czym, zgrabnie u�o�on� przypowie�ci�, jakim� uzdrowieniem. Patrzcie, patrzcie, kto tu jest g�r�! Przeciwnicy Jezusa ponawiaj� pytanie, domagaj� si� odpowiedzi, z ka�d� chwil� staj� si� coraz bardziej natr�tni, bojowi.
Gdy napi�cie obj�o ju� nie tylko ich, lecz i aposto��w, i t�um �wiadk�w, Jezus podni�s� si�, popatrzy� uwa�nie w oczy swoim przeciwnikom i powiedzia� z naciskiem, tonem, kt�ry bynajmniej nie wskazywa� na niepewno��, raczej na poczucie w�adzy: Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na ni� kamie�. (J 8,7)
Tego nikt si� nie spodziewa�. W jednej chwili oskar�aj�cy zostaj� poddani s�dowi, maj� sami si� os�dzi�. Jaki� mistrzowski ruch w obronie kobiety. Potem Jezus pochyla si� i znowu pisze co� na piasku. Faryzeusze i uczeni w Pi�mie trac� odwag�, wycofuj� si�, bo mo�e Jezus zna przesz�o�� ka�dego z obecnych, to by�oby niebezpieczne! Czy domy�lili si�, �e pisa� ich ukryte czyny? Kto si� teraz odwa�y szuka� kamieni? W kr�gu pozostaje tylko Jezus i kobieta. A wi�c nie b�dzie s�du? Nie b�dzie wyroku? Byli na miejscu �wiadkowie przest�pstwa (zgorszeni i oburzeni), byli znawcy Prawa. Wierzono powszechnie, �e Mesjasz, gdy przyjdzie, przede wszystkim oczy�ci nar�d z wszelkiego grzechu. Jan Chrzciciel wo�a�: Ju� siekiera do korzenia drzew jest przy�o�ona. (�k 3,9)
Siekiera ju� przy�o�ona...
Tak, m�j uczniu. Ale przypomnij sobie, co pewnej nocy powiedzia�em do Nikodema: Albowiem B�g nie pos�a� swego Syna na �wiat po to, aby �wiat pot�pi�, ale po to, by �wiat zosta� przez Niego zbawiony. (J 3,17)
12
Znawcy Prawa byli pewni, �e spotkanie kobiety z Jezusem stanie si� dla niej najtragiczniejszym spotkaniem w �yciu i mo�e ostatnim epizodem przed �mierci�. Ale jak�e si� pomylili! Jezus ko�czy pisa� na ziemi, podnosi si� i pyta: Kobieto, gdzie� oni s�? Nikt ci� nie pot�pi� Jezus czyni j� - dot�d oskar�on� - �wiadkiem oskar�enia prze�ladowc�w. Przecie� je�eli odeszli, uznali si� winnymi. I kobieta to po�wiadcza. Jezus jednak dodaje jeszcze co�, co mo�na uwa�a� za naprawd� - nazwijmy to tak - sensacyjne; m�wi do niej: I Ja ciebie nie pot�piam. - Id�, a od tej chwili ju� nie grzesz! (J 8,11) Gdyby to nie by�o napisane w Ewangelii, trudno by�oby w to uwierzy�. Jezus nie daje jej �adnej kary, nawet symbolicznej, nie wyg�asza jej �adnego kazania, i nie pot�pia.
Wyda�o mi si�, �e t�um �piewa i zewsz�d podnosz� si� radosne okrzyki. Przede mn� szli �piewacy. By�am znowu w bia�ej sukni, w r�ku trzyma�am b�benek. G�o�no p�aka�am. Nikt jednak nie zwraca� uwagi na m�j p�acz. Wszystko wype�nia�y d�wi�ki rog�w, harf i cytr, b�bn�w i flet�w, i brz�cz�cych cymba��w. Jeszcze nigdy ch�r nie brzmia� tak rado�nie.
Ko�ci�
Tu� przed godzin� osiemnast� nasza ma�a procesja, z�o�ona z kilku kap�an�w, braci zakonnych, �wieckich szafarzy Eucharystii i ministrant�w staje przed pot�n� wie�� ko�cio�a parafialnego Naj�wi�tszej Maryi Panny. Ko�ci� jest, bardzo du�y, pochodzi z czternastego wieku. Kiedy mijamy przedsionek, proboszcz pokazuje mi po prawej stronie specjaln� kaplic�, , w niej trzy sarkofagi: ksi�nej El�biety, �ony ksi�cia Bogus�awa XPV, w�adcy Pomorza Zachodniego (XVII w.) ze stolic� w Szczecinie, ksi�nej Jadwigi, c�rki du�skiej ksi�niczki El�biety i ksi�cia brunszwickiego Henryka Juliusza, kt�ra w�a�ciwie zamieszkiwa�a w Szczecinku i tam zmar�a bezpotomnie w 1650 roku, oraz sarkofag kr�la Danii, Szwecji i Norwegii Eryka I, syna Warcis�awa VII i Marii Meklemburskiej, panuj�cego w latach 1397-1436. Po utracie w�adzy na rzecz ksi�cia Palatynatu Re�skiego Krzysztofa w roku 1436 Eryk przez jaki� czas przebywa� w Gotlandii, a w roku 1449 na sta�e osiad� w Dar�owie i tutaj umar� w 1460 roku.
Wn�trze ko�cio�a na ka�dym robi du�e wra�enie. Czysty gotyk, starannie odrestaurowany, kolumny i �ebra z czerwonej ceg�y, �ciany otynkowane. Nawa g��wna ma ponad 30 metr�w d�ugo�ci, prezbiterium jest bardzo obszerne, jego d�ugo�� wynosi ponad 17 metr�w. O�tarz g��wny zas�oni�ty jest szerokim czerwonym p��tnem, zwieszaj�cym si� od samego stropu, na tle p��tna
13
widnieje wielki krzy� z figur� Chrystusa. Wierni zajmuj� wszystkie �awki, wype�niaj� naw� g��wn� i stoj� w nawach bocznych.
Procesja pe�na symboli
Na ka�d� Msz� �w. Ojciec Janusz wchodzi procesyjnie przez g��wne wej�cie. Takie w�a�nie wej�cie ma o�ywi� wiar� i w jakim� sensie zapowiedzie� - zgodnie z duchem liturgii katolickiej - ponowne przyj�cie Jezusa na ziemi� na S�d Ostateczny. Na czele procesji niesiony jest krzy� - znak Jezusa, kt�ry ma si� ukaza� na ko�cu �wiata. Chrystus bowiem powiedzia�: W�wczas uka�e si� na niebie znak Syna Cz�owieczego... (Mt 24,30) To b�dzie niew�tpliwie krzy�. Przecie� o nim �w. Pawe� pisze jako o znaku, kt�rym si� chlubi: Co do mnie, nie daj Bo�e, bym si� mia� chlubi� z czego innego, jak tylko z krzy�a Pana naszego Jezusa Chrystusa, dzi�ki kt�remu �wiat sta� si� ukrzy�owany dla mnie, a ja dla �wiata. (Gal 6,14)
Krzy�owi towarzysz� ministranci ze �wiec�, czyli �wiat�em, kt�re jest znakiem Boga i Jego obecno�ci. Kolumna �wiat�a towarzyszy�a Izraelitom na pustyni - �wiadczy�a o tym, �e B�g ich prowadzi. Orszak ubranych w bia�e alby ma przypomina� orszak anio��w przybywaj�cych z Jezusem na S�d, jak w s�owach Jezusa: Gdy Syn Cz�owieczy przyjdzie w swej chwale i wszyscy anio�owie z Nim... (Mt 25,31)
Liturgia jest dla proboszcza tej parafii jednym z najcenniejszych skarb�w Ko�cio�a, �yje ni� i du�o wysi�ku wk�ada w to, aby jego parafianie zrozumieli, czym ona naprawd� jest; nie tylko jak�� ceremoni�, nie wy��cznie przypomnieniem tego, co wydarzy�o si� kiedy�, bardzo dawno temu, lecz uaktualnieniem minionych wydarze� i spotkaniem z Jezusem dzia�aj�cym dzisiaj, nauczaj�cym, Jezusem zbawiaj�cym cz�owieka dzi�.
W �wi�tyni
Z Ewangelii �w. Jana dowiadujemy si�, �e na sze�� dni przed Pasch� Jezus przyszed� do Betanii, do domu �azarza, Marty i Marii, za� nast�pnego dnia uroczy�cie wjecha� do Jerozolimy, witany przez wielk� rzesz� pielgrzym�w i mieszka�c�w miasta (J 12,1-12). W zwi�zku z tym, �e Pascha tego roku przypada�a w szabat, uroczysty wjazd do Jerozolimy musia� mie� miejsce w niedziel�.
Jak�e wspania�y to by� dzie�!
Kiedy zbli�ali si� do wioski Betfage niedaleko Jerozolimy, Jezus zatrzyma� si�, wezwa� dw�ch uczni�w, nakaza� im i�� do tej wioski i przyprowadzi� osio�ka.
14
Okre�li� dok�adnie, gdzie go znajd�: b�dzie sta� przed domem tu� przy drodze i b�dzie uwi�zany do drzwi. Jeszcze nikt na nim nie je�dzi�. Niech go odwi���, a gdyby kto� protestowa�, niech powiedz�, �e Jezus go potrzebuje. Dwaj uczniowie zaraz po wej�ciu do wsi rzeczywi�cie zobaczyli osio�ka przy drzwiach i zacz�li go odwi�zywa� o nic nikogo nie pytaj�c, nie zwa�aj�c w og�le na ludzi stoj�cych obok. Niekt�rzy z nich zacz�li wi�c wo�a�: Co to zma znaczy�, �e odwi�zujecie o�l�? (Mk 11,5) Uczniowie odpowiedzieli tak, jak im Jezus nakaza�, i ci pozwolili im, zaraz te� zacz�li biega� po wiosce i zawiadamia� o przybyciu Jezusa. Szykowa�o si� jakie� wielkie wydarzenie. Prowadz�c zwierz�, dwaj uczniowie g�o�no komentowali polecenie Jezusa i �aden z nich nie m�g� sobie przypomnie�, kiedy Jezus jecha� na osio�ku. Tymczasem z Betfage naprzeciw Jezusowi zacz�y wychodzi� grupki mieszka�c�w. S�o�ce sta�o ju� wysoko, ale nie by�o zbyt gor�co. Przyprowadziwszy osio�ka, uczniowie pozdejmowali p�aszcze, zarzucili na zwierz�, po czym pomogli Jezusowi na nim usi���. Do g�owy przychodzi�y im r�ne my�li, nast�powa�y jakby w przyspieszonym tempie, a ka�da by�a lepsza od poprzedniej. Widocznie Jezus podj�� decyzj� o przej�ciu w�adzy. Jerozolima jeszcze nie wie, co wkr�tce si� tam dokona, ale oni ju� wiedz�. Zastanawiali si�, jaka b�dzie reakcja arcykap�an�w, faryzeusz�w, herodian�w, uczonych w Pi�mie, Rzymian. Czy jednak ktokolwiek jest w stanie pokrzy�owa� plany Jezusowi?
W�a�ciwie ten wymarzony dzie� m�g� si� zdarzy� - tak uczniowie s�dzili - ju� rok wcze�niej, po cudownym nakarmieniu na pustyni nad Jeziorem Galilejskim wielkiego t�umu licz�cego samych m�czyzn kilka tysi�cy. Ludzi opanowa� wtedy taki entuzjazm i wiara w mesja�stwo Jezusa, �e chcieli Go niemal si�� zaprowadzi� do Jerozolimy i obwo�a� Kr�lem. Jezus zmyli� ich stra�e - w spos�b zreszt� niepoj�ty - i nast�pnego dnia, po drugiej stronie jeziora, w Kafarnaum, wyg�osi� mow� o swoim Ciele jako chlebie �ycia, przez co - mo�na powiedzie� - zepsu� ca�y efekt cudownego rozmno�enia chleba. Ale oto nadszed� czas, ju� dalej nie mo�na zwleka�.
W miar� zbli�ania si� do Jerozolimy w sercach uczni�w Jezusa ros�a pewno�� zwyci�stwa i rado��. T�umy ludzi wiwatowa�y na Jego cze��, nazywa�y Go Synem Dawida, B�ogos�awionym, kt�ry przychodzi w imi� Pa�skie. Nie by�o �adnej w�tpliwo�ci, za kogo Go uwa�ano. Rzucano przed Nim na drog� zielone ga��zie, rozk�adano p�aszcze. Uczniowie nie widzieli dot�d niczego podobnego ani w Galilei, ani w Judei.
Zastanawia mnie relacja �w. Marka o przybyciu Jezusa tego dnia do �wi�tyni: Tak przyby� do Jerozolimy i wszed� do �wi�tyni. Obejrza� wszystko, a �e pora by�a ju� p�na, wyszed� razem z Dwunastoma do Betanii. (Mk 11,11)
Jezus obejrza� �wi�tyni�.
15
Wyobra�am sobie, jak Jezus z Dwunastoma i wielkim t�umem idzie wolnym krokiem przez najobszerniejszy i zarazem najni�szy plac �wi�tynny zwany dziedzi�cem pogan, poniewa� mogli przebywa� na nim r�wnie� poganie. D�u�szy bok tego dziedzi�ca mierzy� a� dwie�cie dwadzie�cia pi�� metr�w. Przepisy zabrania�y przychodzi� tutaj z kijem, w brudnym obuwiu i plu� na ziemi�, nie wolno te� by�o mie� przy sobie monet nieczystych.
Jezus co jaki� czas przystaje i przygl�da si� pot�nym kru�gankom i murom. Ka�dy Izraelita jest gotowy odda� �ycie za to miejsce, ka�dy wie bowiem, �e jest to dom Boga - jedyny na �wiecie. Zreszt� by� to wspania�y kompleks architektoniczny, wzbudzaj�cy podziw ka�dego, kto go widzia�, duma �yd�w. �wi�tynia za czas�w Jezusa by�a prawie dwukrotnie wi�ksza od tej zbudowanej przez Salomona, a po kilku wiekach zburzonej przez Babilo�czyk�w w roku 586 przed Chrystusem. By�a te� prawie dwukrotnie wi�ksza i pi�kniejsza od �wi�tyni odbudowanej przez Zorobabela w latach 520-516 przed Chrystusem, po powrocie Izraelit�w z niewoli. �yd�w nie by�o w�wczas sta� na bogaty wystr�j �wi�tyni, a jednak mia�a ona zaja�nie� chwa�� wi�ksz� od pierwszej. Oto, w jaki spos�b prorok Aggeusz pociesza �yd�w, budowniczych drugiej �wi�tyni: Przysz�a chwa�a tego domu b�dzie wi�ksza od dawnej, m�wi Pan Zast�p�w; na tym miejscu Ja udziel� pokoju - wyrocznia Pana Zast�p�w. (Ag 2,9) Rozbudowy �wi�tyni podj�� si� Herod Wielki. I to jest dziwne, �e w�a�nie on, Idumejczyk na tronie Dawida, znienawidzony przez �yd�w, cz�owiek, kt�ry nigdy nie liczy� si� z zasadami religijnymi, kt�ry stara� si� zg�adzi� nowo narodzonego Mesjasza, �e to on przygotowa� Jezusowi �wi�tyni� tak pi�kn�, jakiej jeszcze nie by�o. Prace nad rozbudow� trwa�y prawie dziesi�� lat, do roku dziesi�tego przed narodzeniem Chrystusa; bra�o w nich udzia� tysi�c kap�an�w i dziesi�� tysi�cy rzemie�lnik�w. Ale wyka�czanie i upi�kszanie �wi�tyni trwa�o jeszcze prawie siedemdziesi�t lat, do roku 63 po narodzeniu Chrystusa, czyli niemal do ko�ca jej istnienia, bo w roku siedemdziesi�tym zniszczy�y j� wojska rzymskie.
Jezus by� ze �wi�tyni� zwi�zany od dziecka. Przybywa� tutaj corocznie z Maryj� i J�zefem na �wi�ta Paschy. Gdy mia� dwana�cie lat, tutaj w�a�nie wda� si� w dyskusj� z uczonymi w Pi�mie, zadziwiaj�c ich swoj� m�dro�ci�. �ukasz Ewangelista tak o tym pisze: Dopiero po trzech dniach odnale�li Go w �wi�tyni, gdzie siedzia� mi�dzy nauczycielami, przys�uchiwa� si� im i zadawa� pytania. Wszyscy za�, kt�rzy Go s�uchali, byli zdumieni bystro�ci� Jego umys�u i odpowiedziami. (�k 2,46-47) Ile� razy ju� jako s�awny Nauczyciel przemawia� na tym dziedzi�cu!
Po prawej stronie, naprzeciw G�ry Oliwnej, wzd�u� muru wschodniego, znajdowa� si� portyk nosz�cy imi� Salomona, jakkolwiek nie mia� on ju� wiele
16
wsp�lnego z pierwsz� �wi�tyni�. Odwr�ciwszy si� za siebie, Jezus m�g� zobaczy� Herodowy portyk kr�lewski przylegaj�cy do muru po�udniowego. Mierzy� on 185 metr�w d�ugo�ci. Sto sze��dziesi�t cztery siedmiometrowe kolumny dzieli�y go na trzy nawy. Ca�y przykryty by� drewnianym, bogato rze�bionym dachem.
Tutaj Jezus nie tylko naucza�, ale prze�y� te� kilka dramatycznych moment�w, kt�re po ludzku s�dz�c mog�y zako�czy� si� �mierci�. Za ka�dym razem powodem komplikacji by�o Jego pochodzenie. Pewnego razu do tych, kt�rzy uwierzyli w Niego, powiedzia�: Je�eli b�dziecie trwa� w nauce mojej, b�dziecie prawdziwie moimi uczniami i poznacie prawd�, a prawda was wyzwoli. (J 8,31-32) S�owa te zirytowa�y pozosta�ych s�uchaczy. Zacz�li wo�a�, �e s� potomstwem Abrahama, nigdy nie byli niewolnikami i nie potrzebuj� wyzwalania. Wtedy Jezus im odpowiedzia�: Ka�dy, kto pope�nia grzech,jest niewolnikiem grzechu. I doda�: Gdyby�cie byli dzie�mi Abrahama, to by�cie pe�nili czyny Abrahama. Teraz usi�ujecie Mnie zabi�, cz�owieka, kt�ry wam powiedzia� prawd� us�yszan� u Boga. Wtedy �ydzi znowu zacz�li wo�a�: My�my si� nie urodzili z nierz�du, jednego mamy Ojca - Boga. Na to Jezus im odpowiedzia�: Gdyby B�g by� waszym Ojcem, to i Mnie by�cie mi�owali. Ja bowiem od Boga wyszed�em i przychodz�. Nie wyszed�em od niebie, lecz On Mnie pos�a�. Dlaczego nie rozumiecie mowy mojej? Bo nie mo�ecie s�ucha� mojej nauki. Wy macie diab�a za ojca i chcecie spe�nia� po��dania waszego ojca. Od pocz�tku by� on zab�jc� i w prawdzie nie wytrwa�, bo prawdy w nim nie ma. Kiedy m�wi k�amstwo, od siebie m�wi, bo jest k�amc� i ojcem k�amstwa. A poniewa� Ja m�wi� prawd�, dlatego Mi nie wierzycie. Kto z was udowodni Mi grzech? Je�eli prawd� m�wi�, dlaczego Mi nie wierzycie? Kto jest z Boga, s��w Bo�ych s�ucha. Wy dlatego nie s�uchacie, �e z Boga nie jeste�cie, (por. J 8,34-47) Zarzuty Jezusa stawiane przeciwnikom by�y najwi�kszego kalibru. Tego nie mogli prze�kn�� uczeni w Pi�mie i faryzeusze. Oni nie s� z Boga? Zarzucili wi�c Jezusowi, �e jest po prostu op�tany. Na to Jezus: Ja nie jestem op�tany, ale czcz� Ojca mego, a wy Mnie zniewa�acie. Ja nie szukam w�asnej chwa�y. Jest kto�, kto jej szuka i s�dzi, zaprawd�, zaprawd� powiadam wam: Je�li kto zachowa moj� nauk�, nie zazna �mierci na wieki. Obietnica ta wyda�a si� przeciwnikom Jezusa absurdalna, zawo�ali: Czy Ty jeste� wi�kszy od naszego ojca Abrahama! Po dalszej wymianie zda� Jezus wyznaje: Zaprawd�, zaprawd�, powiadam wam: Zanim Abraham sta� si�, JA JESTEM. (J 8,58) Wtedy porwali kamienie, aby Go ukamienowa�.
Podobnie dramatycznie zako�czy�a si� dyskusja Jezusa z t�umem zebranym w portyku Salomona w czasie uroczysto�ci Po�wi�cenia �wi�tyni,
,. .17
kt�ra przypada�a 25 grudnia. W�a�ciwie wymiana zda� zacz�a si� obiecuj�co. W Ewangelii �w. Jana czytamy na ten temat: Obchodzono wtedy w Jerozolimie uroczysto�� Po�wi�cenia �wi�tyni. By�o to w zimie. Jezus przechadza� si� w �wi�tyni, w portyku Salomona. Otoczyli Go �ydzi i m�wili do Niego: Dok�d b�dziesz nas trzyma� w niepewno�ci? Je�li Ty jeste� Mesjaszem, powiedz nam otwarcie! (J 10,22-24) Stoj�cy przy Jezusie uczniowie s�dzili, �e nadszed� czas, by Jezus publicznie przyzna� si� do swojego pos�annictwa; ju� widzieli oczami wyobra�ni wielkie poruszenie w t�umie, ju� niemal s�yszeli radosne komentarze: spe�ni�a si� przepowiednia Jana Chrzciciela, spe�ni�y si� proroctwa) Ale Jezus zwleka� z odpowiedzi�. Wreszcie rzek�: Powiedzia�em wam, a nie wierzycie. Czyny, kt�re dokonuj� w imi� mojego Ojca, �wiadcz�
o Mnie... (J 10,25) Tak, czyny Jezusa by�y wymownym znakiem, niemniej Jezus
nie nazwa� siebie Mesjaszem. Dlaczego nie m�wi� otwarcie? Dlaczego zmieni�
temat na zupe�nie dla �yd�w niezrozumia�y? - mianowicie, �e jest r�wny Ojcu:
Ja i Ojciec jedno jeste�my. (J 10,30) Wtedy znowu zacz�li szuka� kamieni.
Mo�emy sobie wyobrazi� rozpacz Jego uczni�w w takich sytuacjach: wydawa�o im si�, �e Jezus specjalnie ludzi prowokuje, aby ich zniech�ci�, marnuje doskona�e okazje do zjednania sobie mas, a mo�e nawet i starszych ludu.
Pomimo takich, trudnych do zrozumienia wypowiedzi, Jezus mia� zawsze ogromn� rzesz� s�uchaczy. �ukasz pisze, �e w ostatnim tygodniu Jego dzia�alno�ci ca�y lud spieszy� do Niego, aby Go s�ucha� w �wi�tyni. (�k 21,38) A w innym miejscu pisze: z naucza� codziennie w �wi�tyni. Lecz arcykap�ani
I uczeni w Pi�mie oraz przyw�dcy ludu czyhali na Jego �ycie. Tylko nie
wiedzieli, co by mogli uczyni�, ca�y lud bowiem s�ucha� Go z zapartym tchem.
(�k 19,47-48)
Co takiego fascynuj�cego by�o w Jego nauczaniu?
Zapewne s�uchaczy bardzo porusza� w kazaniach Jezusa obraz Boga jako dobrego Ojca. Mo�e i w �wi�tyni Jezus powt�rzy� to, co �ukasz w swojej Ewangelii umieszcza w okresie Jego podr�y do Jerozolimy - I Ja wam powiadam: Pro�cie, a b�dzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; ko�aczcie, a otworz� wam. Ka�dy bowiem, kto prosi, otrzyma; kto szuka, znajduje; a ko�acz�cemu otworz�. Je�eli kt�rego z was, ojc�w, syn poprosi o chleb, czy poda mu kamie�? Albo o ryb�, czy zamiast ryby poda mu w�a? Lub te� gdy poprosi o jajko, czy poda mu skorpiona? Je�li wi�c wy, kt�rzy �li jeste�cie, umiecie dawa� dobre dary swoim dzieciom, o ile� bardziej Ojciec z nieba da Ducha �wi�tego tym, kt�rzy Go prosz�. (�k 11,9-13)
Z dziedzi�ca pogan wchodzi�o si� na po�o�ony sze�� metr�w wy�ej dziedziniec niewiast. Przy schodach na ten dziedziniec znajdowa�y si� ostrze�enia wj�zyku greckim i �aci�skim: "�aden cudzoziemiec niechaj si� nie
18
wa�y przekracza� por�czy otaczaj�cej �wi�tyni� i ogrodzenie. Ten, kt�ry by to uczyni�, b�dzie winien swojej �mierci."
Co Jezus pomy�la�, przechodz�c obok tego napisu?
Jego pragnieniem by�o zjednoczy� wszystkich ludzi przed tronem Boga: tych, kt�rzy maj� za praojca Sema i tych od Chama, i tych od Jafeta (por. Rdz 9,18), tych, kt�rzy m�wi� po aramejsku, po grecku i po �acinie - i przekona� ich, �e B�g kocha ich wszystkich bez wyj�tku. Je�eli Jezus jeszcze wyr�nia� Izraelit�w z reszty narod�w, to tylko dlatego, aby ich od siebie nie odrzuca�, byli bowiem na tym punkcie bardzo wra�liwi. A jednak przed powrotem do Ojca ka�e aposto�om i�� do wszystkich narod�w (por. Mt 28,19). Dla Jezusa niewa�ne jest pochodzenie, wa�ne jest zjednoczenie si� z Nim w Duchu i na�ladowanie Go. Doskonale to pragnienie Jezusa objawi pod natchnieniem Ducha �wi�tego Pawe� Aposto�: A tu ju� nie ma Greka ani �yda, obrzezania ttni nieobrzezania, barbarzy�cy, Scyty, niewolnika, wolnego, lecz wszystkim we wszystkich [jest] Chrystus. Jako wi�c wybra�cy Bo�y - �wi�ci i umi�owani - obleczcie si� w serdeczne mi�osierdzie, dobro�, pokor�, cicho��, cierpliwo��, znosz�c jedni drugich i wybaczaj�c sobie nawzajem, je�liby mia� kto� zarzut przeciw drugiemu: jak Pan wybaczy� wam, takiwy! (Kor 1, 3,11-13)
Na dziedzi�cu kobiet sta�o trzyna�cie wielkich skarbon, do kt�rych pobo�ni �ydzi wrzucali ofiary na utrzymanie �wi�tyni. A trzeba wiedzie�, �e w czasach Jezusa w �wi�tyni zatrudnionych by�o na cztery zmiany oko�o 20 000 kap�an�w, nie licz�c lewit�w. Pewnego razu Jezus siedzia� niedaleko tych skarbon przygl�daj�c si�, jak ludzie wrzucaj� swoje ofiary. Kiedy pewna uboga kobieta wrzuci�a zaledwie dwa drobne pieni��ki, Jezus wskaza� j� swoim uczniom i powiedzia�, �e ona wrzuci�a najwi�cej, wszystko bowiem, co mia�a. By� mo�e Jezus tam na ni� czeka�.
Jeszcze wy�ej znajdowa� si� trzeci dziedziniec - Izraela, kt�ry podzielony by� na dwie cz�ci: mniejsz� dla m�czyzn i wi�ksz� dla kap�an�w i lewit�w. Jezus, nie nale��c do pokolenia Lewiego, nie m�g� wed�ug prawa Moj�eszowego wej�� na dziedziniec kap�an�w. W cz�ci dla kap�an�w znajdowa� si� wielki o�tarz z nie ciosanych kamieni o wysoko�ci 4,5 metra, a d�ugo�ci i szeroko�ci po 14 metr�w. Na tym o�tarzu opr�cz innych ofiar sk�adana by�a codziennie o godzinie trzeciej (dziewi�tej rano) i o dziewi�tej (trzeciej po po�udniu) ofiara sta�a (Tamid) z jednorocznego baranka i z p�od�w ziemi: m�ki, oliwy i wina. Ofiar� t� sk�ada�o pi�ciu kap�an�w, kt�rzy na jej zako�czenie udzielali b�ogos�awie�stwa zgromadzonym w �wi�tyni. Tekst b�ogos�awie�stwa wyj�ty by� z Ksi�gi Liczb 6,24-26: Niech ci� Pan b�ogos�awi i strze�e. Niech Pan rozpromieni oblicze swe nad tob�, niech ci� obdarzy sw� �ask�. Niech zwr�ci ku tobie oblicze swoje i niech ci� obdarzy pokojem.
19
Z ofiar� porann� ��czy�o si� odm�wienie przez kap�ana modlitwy Szem� i odczytanie tekstu Pisma �wi�tego ze specjalnego podwy�szenia przy ] stopniach schodz�cych na dziedziniec m�czyzn.
Patrz�c na kamienny o�tarz, Jezus zapewne pomy�la� i o tym, �e za kilka dni popo�udniowa ofiara z baranka zostanie tu z�o�ona w momencie Jego �mierci na krzy�u.
Za dziedzi�cem kap�an�w wida� by�o wysok� na 45 metr�w i tyle� metr�w szerok� budowl� mieszcz�c� miejsce �wi�te (Hekal) i naj�wi�tsze (Debir) oraz oko�o trzydzie�ci osiem sal przeznaczonych dla kap�an�w. Wej�cie do tej budowli by�o zas�oni�te drogocenn� zas�on� utkan� z hiacyntu, bisioru, karmazynu i purpury, kt�re to elementy mia�y wyobra�a� ca�y �wiat: karmazyn - ogie�, bisior - ziemi�, hiacynt - powietrze, purpura - morze. To w�a�nie ta zas�ona wed�ug Ewangelii Mateusza po skonaniu Jezusa rozdar�a si� od g�ry do do�u. By� to wielki znak: dzi�ki �mierci Jezusa - Baranka Bo�ego - droga do Boga zosta�a otwarta, cz�owiek, je�eli zechce, mo�e �mia�o przyst�pi� do Ojca w niebie.
W miejscu �wi�tym znajdowa� si� st� z dwunastoma chlebami, �wiecznik siedmioramienny i ca�y pokryty z�otem o�tarz kadzenia. Na o�tarzu tym dwa razy dziennie sk�adana by�a ofiara kadzid�a. W miejscu naj�wi�tszym, odgrodzonym od poprzedniego zas�on�, niegdy� znajdowa�a si� Arka Przymierza, ale od czasu zburzenia �wi�tyni przez Babilo�czyk�w nie znajdowa�o si� tu nic. Do miejsca naj�wi�tszego m�g� wej�� tylko arcykap�an, i to raz do roku, w Dzie� Pojednania.
Jezus wchodz�c na kolejne dziedzi�ce ogl�da� wszystko. �egna� si� ze �wi�tyni�?
Nowy etap walki
Od niedzieli do czwartku w ci�gu dnia Jezus naucza� w �wi�tyni, ale na noc wraca� do Betanii. Mateusz dzia�alno�� t� przedstawia jako seri� polemik Jezusa z Jego przeciwnikami, zako�czon� niezwykle ostrym, skierowanym do nich przem�wieniem, w kt�rym wielokrotnie powtarza si� ostrze�enie: Biada wam, uczeni w Pi�mie i faryzeusze ob�udnicy! Jezus, zawsze �agodny, tym razem jednak nie szcz�dzi swoim przeciwnikom najbardziej gorzkich epitet�w: przewodnicy �lepi, �lepi, w�e, plemi� �mijowe. Do tych ostrych wyst�pie� musia�o doj��, gdy� m�wienie prawdy o ka�dym i ka�demu nale�a�o do misji Jezusa.
Warto zwr�ci� uwag�, �e Mateusz w jednym dniu nauczania Jezusa w �wi�tyni (21,23-23,39) umieszcza osiem polemik, czyli tyle samo, ile Jozue stoczy� bitew w ziemi obiecanej w ci�gu jednej kampanii po zdobyciu Aj.
20
t.Joz 10,7-39) Niew�tpliwie nie jest to przypadkowe: Mateusz pragnie w ten spos�b podkre�li� podobie�stwo Jezusa do Jozuego. Wed�ug Mateusza kampania Jozuego zapowiada�a walki, kt�re Jezus mia� stoczy� dla zdobycia nowemu ludowi wybranemu nowej ziemi obiecanej - kr�lestwa niebieskiego. Dodajmy jeszcze, �e wszystkich polemik Jezusa w Judei w Ewangelii Mateusza (19,1-27,61) jest tyle samo, co wszystkich bitew Jozuego w ICanaanie (por. Joz 1,1-11,15).
W czwartek walka Jezusa o kr�lestwo Bo�e dla nowego ludu wchodzi w now� faz�, to ju� nie b�d� utarczki s�owne, lecz m�ka i �mier�. Zasiadaj�c do sto�u Jezus oznajmia uczniom, �e wieczerza tego dnia b�dzie ostatni�, kt�r� z nimi spo�ywa na tej ziemi. Nie wspomina jednak ani o uwi�zieniu, ani o �mierci, to by�oby dla nich zbyt ci�kie do zniesienia w tej chwili, m�wi raczej o uczcie w nowym kr�lestwie.
Arcykap�ani i starsi ludu zebrani w pa�acu Kajfasza, najwy�szego kap�ana, postanowili, �e Jezusa trzeba za wszelk� cen� zlikwidowa�, wzrost Jego autorytetu zaczyna by� gro�ny dla ich w�adzy, gdy� Jezus dzia�a zupe�nie niezale�nie, powo�uje si� jedynie na Boga, nie szuka z nimi wsp�pracy, nie d��y do porozumienia. Ura�ona pycha zabija w nich wszelkie ludzkie uczucia. Ju� znale�li usprawiedliwienie dla swej zbrodni: Jezus zagra�a bezpiecze�stwu Izraela, dalsza Jego dzia�alno�� mo�e doprowadzi� do rozwoju nastroj�w mesja�skich, nie kontrolowanych zbrojnych zamieszek i oczywi�cie do narodowej katastrofy. Ostrze�enie Kajfasza wyda�o si� wszystkim zgromadzonym w jego pa�acu jak najbardziej logiczne: Wy nic nie rozumiecie i nie bierzecie tego pod uwag�, �e lepiej jest dla was, gdy jeden cz�owiek umrze za lud, ni� mia�by zgin�� ca�y nar�d. (J 11,49-50) W�r�d dwunastu uczni�w Jezusa by� jeden, kt�ry te� tak s�dzi� i nale�a� do spisku.
Ostatnia Wieczerza
Msza �w. w Wielki Czwartek jest w szczeg�lny spos�b zwi�zana z Ostatni� Wieczerz�.
Niestety, �aden z ewangelist�w nie opisuje jej dok�adnie. W trzech
pierwszych Ewangeliach jej opisy s� do siebie bardzo podobne, kr�tkie
i schematyczne. Najd�u�szy z nich znajduje si� w Ewangelii �ukasza i mo�na
go podzieli� na sze�� cz�ci: przygotowanie, zapowied� zdrady, ustanowienie
Eucharystii, sp�r aposto��w o pierwsze�stwo, zapowied� zaparcia si� Piotra
oraz spojrzenie w przesz�o�� i w przysz�o��. Jan Ewangelista daje zupe�nie
inny, bardzo d�ugi opis, zawiera on jednak niemal wy��cznie wypowiedzi
Jezusa. . * --,:; --.:
21
Przebieg Ostatniej Wieczerzy, jako �e by�a ona wpisana w kontekst wieczerzy paschalnej Izraelit�w, mo�emy sobie cz�ciowo odtworzy� na podstawie tradycji �ydowskiej, kt�rej zasadnicze elementy znajdujemy w dwunastym rozdziale Ksi�gi Wyj�cia. Wieczerza ta mia�a przypomina� Izraelitom oswobodzenie ich przodk�w z niewoli egipskiej i sam� uczt� w noc wyj�cia, kiedy to Jahwe id�c przez Egipt "przeszed�" ponad naznaczonymi krwi� baranka domami Izraelit�w.
Obrz�d Paschy utrzymywa� si� przez wieki, ulegaj�c jedynie nieznacznym zmianom. Do najwa�niejszych innowacji dosz�o po osiedleniu si� Izraela w Kanaanie, �wi�to Paschy po��czono wtedy z wiosenn� uroczysto�ci� Prza�nik�w. Poniewa� w �wi�to Prza�nik�w pielgrzymowano do sanktuarium, zacz�to d��y� do tego, by Pasch� tak�e obchodzi� w �wi�tyni. Reforma kr�la judzkiego Jozjasza w 622 roku przed Chrystusem zaw�zi�a miejsce obchodu Paschy do Jerozolimy: baranka nale�a�o ofiarowa� w �wi�tyni i spo�y� tego samego wieczora. Dok�adny opis rytua�u Paschy w czasach Chrystusa podaje �ydowski traktat Pesahim wchodz�cy w sk�ad Miszny (jedna z dw�ch cz�ci Talmudu).
Pasch� obchodzono w miesi�cu Nizan, kt�ry by� pierwszym miesi�cem w kalendarzu �ydowskim. Ka�da rodzina powinna postara� si� o jednorocznego baranka bez skazy. Czternastego Nizana zabijano baranka w przedsionku �wi�tyni w godzinach popo�udniowych, mi�dzy pi�tnast� a osiemnast�. Czyniono to wed�ug specjalnego rytua�u w ten spos�b, aby wyciek�a z niego krew. Kap�ani wylewali krew na stopnie o�tarza, a stamt�d przez kana� sp�ywa�a ona do potoku Cedron. Cz�� zwierz�cia palono na o�tarzu, a cz�ci jadalne zabierano do domu. Ju� w domu nale�a�o upiec baranka w ca�o�ci na ro�nie. Nie wolno by�o �ama� jego ko�ci. Co zostawa�o po uczcie, wrzucano do ognia. Nale�a�o przygotowa� tak�e gorzkie zio�a, prza�ny chleb, owoce i wino. Z t�uczonych orzech�w, imbiru i wina sporz�dzano czerwon� papk�, kt�ra symbolizowa�a glin� s�u��c� Izraelitom w Egipcie do wyrobu cegie�. Gorzkie zio�a oznacza�y ci�k� prac� �yd�w w Egipcie. Wieczerza winna by� spo�ywana po zachodzie s�o�ca, ale przyj�� si� zwyczaj urz�dzania jej ju� w p�ne popo�udnie.
Kiedy ojciec rodziny obmy� r�ce i odm�wi� b�ogos�awie�stwo, wypijano pierwszy kielich wina oraz spo�ywano potraw� z gorzkich zi� maczanych w czerwonej papce. Teraz najm�odszy syn pyta� ojca o znaczenie uczty: "Dlaczego ta noc r�ni si� od wszystkich innych nocy?" W�wczas ojciec rodziny wyg�asza� haggad�, czyli opowiadanie t�umacz�ce symbolik� �wi�ta, pos�uguj�c si� tekstami z Ksi�gi Wyj�cia i Powt�rzonego Prawa o wyj�ciu z Egiptu. Opowiadanie rozpoczyna si� od s��w: "Niewolnikami byli�my u Faraona
22
w Egipcie". Po opowiadaniu wszyscy �piewali pierwsz� cz�� Halielu (Ps 113-118), s�awi�cego wyj�cie z egipskiej niewoli. Rozpoczyna� si� on od s��w:
Alleluja.
Chwalcie, s�udzy Pa�scy,
chwalcie imi� Pana:
Niech imi� Pa�skie b�dzie b�ogos�awione
odt�d i a� na wieki!
Od wschodu s�o�ca a� po zach�d jego
niech imi� Pa�skie b�dzie pochwalone!
Od pocz�tku II w. modlitwa ta ko�czy�a si� s�owami wyra�aj�cymi nadziej� na przysz�e wybawienie. Po modlitwie wypijano drugi kielich, i nast�pnie pozostali uczestnicy wieczerzy umywali r�ce i spo�ywano prza�ny chleb i baranka. Trzeci kielich zwany by� "kielichem b�ogos�awie�stwa" i by� wsp�lny dla wszystkich. Nad czwartym kielichem, ko�cz�cym wieczerz�, iccytowano reszt� hymnu Hallel.
Byli�my niewolnikami faraona. Zap�dzano nas do ci�kiej pracy przy wyrobie cegie�. Domagano si�, by�my wyrabiali ich coraz wi�cej. Pytano, dlaczego nie wykonali�my planu. Karano nas niesprawiedliwie. Ka�dy dzie� zdawa� si� udr�k�. Nie mieli�my �adnej przysz�o�ci: naszych syn�w kazano topi� w Nilu zaraz po urodzeniu. Wo�ali�my do Boga naszego praojca Abrahama: Ratuj! �mier� zagl�da nam wszystkim w oczy. Zag�ada ca�ego Twojego ludu ju� jest blisko. Nikt ju� nie wezwie Twego imienia. I us�ysza� nas B�g. I wys�ucha� nas. I rzek�: W noc wiosennej pe�ni ksi�yca przejd� przez Egipt i uczyni� s�d, w ka�dym domu zjawi si� �mier� po najstarszego syna, tylko domy, gdzie drzwi b�d� pomazane krwi� baranka - omin�. Krew baranka by�a znakiem, krew baranka uratowa�a nas. Tej nocy wyszli�my z Egiptu z podniesion� r�k�.
Dla Izraelit�w wieczerza paschalna by�a przypomnieniem nie tylko wyj�cia z. Egiptu, lecz tak�e prawdy o wybraniu ich narodu, potomk�w Abrahama, do szczeg�lnej relacji z Bogiem: B�g zechcia� zawrze� z nimi przymierze - byli ludem przymierza z Tym, kt�ry stworzy� �wiat, kt�rego tron by� ponad wszystkie trony ziemi. B�g ich wyzwoli�, poniewa� przeznaczy� ich do wielkich zada� w rodzinie narod�w: mieli sta� si� kr�lestwem kap�an�w i ludem �wi�tym (por. Wj 19,6). O tym dowiedz� si� pod g�r� Synaj. W noc strasznego s�du, kiedy po dziewi�ciu plagach przysz�a ostatnia, najgorsza z mo�liwych, Izraelici zgromadzeni wok� zabitego baranka do�wiadczali ju� b�ogos�awie�stwa przymierza z Bogiem. I nie mia�o to by� jednorazowe do�wiadczenie.
23
Przymierze trwa�o nadal. Noc paschalna zapowiada�a opiek� Boga r�wnie� w przysz�o�ci. Niech nar�d wspominaj�c noc wyj�cia odnawia w sobie wiar� w moc przymierza! Niech si� cieszy swoim wybraniem! Niech nikt z wybranych nie �pi tej nocy! W Ksi�dze Wyj�cia czytamy: Tej nocy czuwa� Pan nad wyj�ciem syn�w Izraela z ziemi egipskiej. Dlatego noc ta winna by� czuwaniem na cze�� Pana dla wszystkich Izraelit�w po wszystkie pokolenia. (12,42)
Czy Jezus opowiedzia� aposto�om haggad� paschaln�? Wyj�cie z Egiptu by�o w�a�ciwie tylko zapowiedzi� tego, co si� mia�o dokona� tej nocy i nast�pnego dnia, by�o figur� zaplanowanego przez Boga nowego wyj�cia z niewoli o wiele bardziej wyniszczaj�cej i okrutnej, bo z niewoli pot�nego i nies�ychanie inteligentnego ducha zbuntowanego przeciwko odwiecznej Prawdzie i odwiecznej Mi�o�ci. Ducha tego nazywa� Jezus "ksi�ciem tego �wiata" i "ojcem k�amstwa", a tak�e "Szatanem". Baranek, kt�rego krwi� pomazano drzwi, by� tylko figur� "Baranka Bo�ego", kt�rego Krew przynios�a wyzwolenie nie jednego narodu, lecz wszystkich ludzi, kt�rzy uwierz�. Jezus kieruje uwag� aposto��w ku nowemu wyzwoleniu i nowemu przymierzu. O przymierzu nowym m�wi