7961

Szczegóły
Tytuł 7961
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

7961 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 7961 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

7961 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Marzena Domaros Pami�tnik Anast.azji P Kim jest Anastazja P.? Naprawd� nazywa si� Marzena Domaros. Urodzi�a si� 15 czerwca 1967 roku w Zblewie ko�o Starogardu Gda�skiego. Ojciec jest palaczem kot�owym (z wykszta�ceniem niepe�nym �rednim), matka pracownikiem umys�owym (po maturze). Ma 19-letni� siostr�. Sko�czy�a liceum og�lnokszta�c�ce w Starogardzie. Zdawa�a na Uniwersytet Gda�ski, ale nie dosta�a si� z braku miejsc. Uczy�a j�zyka polskiego w szkole podstawowej i studiowa�a zaocznie polonistyk� na UG. Zrezygnowa�a ze studi�w na drugim roku. Potem pracowa�a w Starogardzkim Centrum Kultury. Jak powiedzia�a jej m�odsza siostra, w Starogardzie Marzenie by�o za ciasno, wi�c przenios�a si� do Gda�ska i od 3 marca 1989 roku pracowa�a w Centrum Edukacji Teatralnej Dzieci i M�odzie�y w Gda�sku. W sierpniu 1990 roku pomaga�a w organizowaniu Igrzysk �Solidarno�ci". Sporadycznie wsp�pracowa�a z Radiem Gda�sk. Dzi�ki nawi�zanym w�wczas kontaktom i znajomo�ci francuskiego (uczy�a si� w og�lniaku, by�a dwa tygodnie we Francji na wymianie mi�dzyszkolnej) od l lipca do listopada 1991 roku pracowa�a na p� etatu w �Wieczorze Wybrze�a". Wiosn� 1992 roku pojawi�a si� w Warszawie i uzyska�a akredytacj� sejmow� jako korespondentka �Le Figaro" (pom�g� jej w tym francuski dziennikarz, kt�rego pozna�a w Polsce) i niezmiernie szybko spodoba�a si� niekt�rym pos�om... Po tym, jak wiele gazet zacz�o plotkowa� o jej prywatnych kontaktach z pos�ami, zdecydowa�a si� napisa� o sobie ksi��k�. 2 listopada 1992 roku zosta�a zatrzymana, a nast�pnie aresztowana pod zarzutem niep�acenia rachunk�w (chodzi�o o 18 milion�w z�) w hotelu �Sobieski". 6 listopada wypuszczono j� z aresztu bez podania przyczyn. Andrzej Kern � nie chcia�am, ale musia�am Po�o�y� d�o� na swojej m�sko�ci i powiedzia�: � We� tego skurwysyna. Zacz�am si� �mia�. Kern uderzy� mnie w twarz. Mocno. G�owa odskoczy�a mi do ty�u. Zg�upia�am i zastyg�am w tej dziwnej pozycji. Z�apa� mnie za r�k� i poci�gn�� do sypialni. Pr�bowa�am si� wyrwa�. Nie uderzy� mnie drugi raz, ale waln�� mn� na ��ko tak, �e uderzy�am si� ramieniem o kant ��ka. Przesta�am si� broni�. Oczywi�cie nie by�am w najmniejszym stopniu podniecona, dlatego czu�am, dotkliwy b�l. Z wicemarsza�kiem Sejmu Andrzejem Kernem pozna� mnie Marek Markiewicz. Sk�d znam Markiewicza? Dzi�ki Marianowi Terleckiemu, staremu znajomemu jeszcze z Gda�ska. Z Markiewiczem nie by�a to szczeg�lnie bliska za�y�o��, kilkakrotnie byli�my na kawie. Uwa�any jest za lwa salonowego parlamentu. Ogromny erudyta. Jak m�wi, to ja natychmiast musz� do toalety, bo nie wytrzymuj�. Uwielbia s�owo �paradoksalnie", zdarza si�, �e w jednym wyst�pieniu sejmowym u�ywa tego s�owa pi��-sze�� razy. Kochaj� si� w nim wszystkie panienki z sekretariatu KP �Solidarno�ci". Jak Markiewicz wchodzi do sekretariatu, to panienki obci�gaj� natychmiast sweterki: �Mo�e herbatki, panie Marku? Mo�e kawki?" MARIAN TERLECKI, ur. w 1955 roku. Operator filmowy i re�yser. Uko�czy� polonistyk� w Gda�sku i wydzia� scenariuszy ��dzkiej PWSFTviT. W latach 1976-1981 pracowa� w redakcji artystycznej telewizji w Gda�sku, a w 1981 roku zosta� redaktorem naczelnym Telewizji �Solidarno��". W stanie wojennym ukrywa� si� i stworzy� podziemne studio wideo. Aresztowany w maju 1985 roku � pod absurdalnym zarzutem przyw�aszczenia sprz�tu �S" � sp�dzi� w wi�zieniu 16 miesi�cy. Po wyj�ciu reaktywowa� Wideo-Studio pod patronatem gda�skiej kurii biskupiej. 15 stycznia 1990 roku zosta� szefem gda�skiej telewizji. Jest autorem wielu film�w dokumentalnych i reporta�y, m.in.: �Pomnik", �Ksi�dz Jerzy" (l Nagroda na Festiwalu Film�w Religijnych w Niepokalanowie w 1987 roku i Grand Prix Mi�dzynarodowego Festiwalu Scoop we Francji w 1988), �Maki" (o narkomanach), �Droga kontemplacji" (o �yciu zakonnik�w w klasztorze kamedu��w). Wsp�autor ksi��ki o Lechu Wa��sie. Szef Radiokomitetu od 7 stycznia 1990. Poda� si� do dymisji po spowodowaniu po pijanemu wypadku samochodowego. MAREK MARKIEWICZ, ur. 16 marca 1952 roku w �odzi. Prawnik. Cz�onek Komisji Kultury i �rodk�w Przekazu oraz Komisji Sprawiedliwo�ci. By� szefem telewizji w czasie, kiedy Marian Terlecki by� prezesem Radiokomitetu. W dniu, w kt�rym dane mi by�o pozna� sztuk� uwodzenia kobiet w wydaniu pana wicemarsza�ka Sejmu III Rzeczypospolitej, te� byli�my na kawie. A dok�adniej � pili�my kaw� i po jednej lampce brandy. Obs�ugiwa�a nas m�oda sympatyczna szatynka. Do s�siedniego stolika podszed� nieznany mi, lekko podpity facet. Uk�oni� si� Markowi i usiad�. Nie zwraca�am na niego uwagi. Rozmawiali�my o ustawie o telewizji. Marek wypytywa� o Terleckiego, kt�rego dawno nie widzia�. Oczywi�cie plotkowali�my te� na najrozmaitsze tematy. Wiedz�c, �e Marek jest z �odzi, zapyta�am go: � S�uchaj, co ty s�dzisz o tej sprawie z c�rk� marsza� ka Kerna? Marek tak jako� dziwnie popatrzy� na mnie i nic nie odpowiedzia�. Zapad�a kr�puj�ca cisza. Wtedy odezwa� si� ten facet: � Przepraszam, Marku, ja nie to, �e pods�uchuj�, ale po prostu niechc�cy s�ysz�, o czym rozmawiacie. Marek nachyli� si� do mnie: � S�uchaj, to jest w�a�nie Kern. Zdziwi�am si� uprzejmie. � Bardzo mi mi�o � rzuci�am w jego stron�. Czu�am si� troch� g�upio, tym bardziej, �e tak naprawd�, to sprawa Moniki Kern ma�o mnie obchodzi�a. Ma�a siksa wyfrun�a spod skrzyde� nadopieku�czego ojca i to wszystko. � Czy mog� si� do pa�stwa przysi���? � zapyta� pan marsza�ek. Oczywi�cie, zaprosili�my go do swojego stolika. Jak powiedzia�am, nie by� trze�wy. Nie mia� ze sob� �adnych rzeczy, teczki czy czego� takiego. Wida� by�o, �e wyszed� z pokoju po to, aby si� z kim� napi� i wygada�. Zacz�� rozwlekle opowiada� o tej ca�ej swojej historii z Monik�. T�umaczy�, �e jego c�rka to kochane, dobre dziecko. � Ona jest jeszcze taka dziecinna � przekonywa� nas. � Przyjmowali�my tego ch�opca w naszym domu, a on chyba nagrywa� nasze rozmowy, bo stale przychodzi� z magnetofonem, a nigdy nie puszcza� z niego muzyki. W og�le by� jaki� dziwny, nigdy si� do nas nie odzywa�. Wszystko by�o idealnie, wspaniale. Pojecha�a na wakacje do babci i nagle znikn�a. � Jestem przekonany, �e ten ch�opak karmi� j� nar kotykami, bo listy od niej wprawdzie by�y pisane jej r�k�, ale to nie by�y my�li i s�owa mojego kochanego dziecka. Zada�am kilka zdawkowych pyta�, �eby nie wyj�� na niewychowan�, a pan marsza�ek na ka�de z nich odpowiada� bardzo dok�adnie. � Wreszcie mam si� przed kim wygada�. Prasa brutal nie na mnie napada, trudno to znosi� spokojnie. Rozmawiali�my te� o aborcji, a przy tej okazji o Stefanie Niesio�owskim. Pan marsza�ek powiedzia�, �e Stefan by� leczony w zak�adzie psychiatrycznym pod �odzi�. To dla mieszka�c�w �odzi znana miejscowo��, ale nie zapami�ta�am nazwy. Zdumia�o mnie � po raz kolejny � �e wybitni politycy, �wie�o poznanej kobiecie, o kt�rej nic w sumie nie wiedz�, opowiadaj� takie rzeczy. Po kilkunastu minutach rozmowy pan marsza�ek zaproponowa�: � Czy mog� pa�stwa zaprosi� do mnie? Napijemy si� odrobin� czego� dobrego, porozmawiamy. B�dzie mi o wie le ra�niej. � Ale� oczywi�cie, Andrzeju, je�eli masz ochot� nas zaprosi�, to nie widz� �adnych przeszk�d � odpar� Marek wyci�gaj�c paczk� papieros�w golden american w jego stron�. Ma zwyczaj cz�stowania w taki spos�b: � Ale� prosz� zapali� mojego, �wie�utkie, prosto ze sklepu. Powtarza to za ka�dym razem. Ja nie chcia�am i�� do pokoju marsza�ka. � Zrobi�o si� p�no, p�jd� ju� do domu. Powiedzia�am tak, bo Kern by� ju� coraz bardziej pijany i rzeczywi�cie wida� by�o, �e ma straszn� ochot� opowiada� o swoich k�opotach, a mnie to ju� dok�adnie znudzi�o. Ale Marek przekonywa� mnie, �e powinnam przyj�� zaproszenie: � Znajomo�� z marsza�kiem na pewno jest przydatna dla ka�dego dziennikarza, wi�c by�oby po prostu g�upot� niepodejmowanie tego zaproszenia. Co ci szkodzi pos�ucha� go troch�, zobaczysz, odwdzi�czy ci si� � doda�. Po namy�le dosz�am do wniosku, �e ma sporo racji. Pan marsza�ek kupi� dwie czy trzy paczki chips�w, goldeny, butelk� francuskiej brandy i poszli�my do jego apartamentu. Sz�o si� w skomplikowany spos�b, szybko si� pogubi�am i nie wiedzia�am, w kt�rej cz�ci gmachu jeste�my. Wiem, �e to by�o blisko sali lustrzanej. Najpierw by� ma�y hali. Po lewej stronie by�a pierwsza �azienka (tylko z muszl� klozetow� i umywalk�), na wprost wchodzi�o si� do ma�ego saloniku, gdzie sta�y trzy czy cztery fotele, niski kwadratowy, ciemnobr�zowy stolik, przy �cianie szafki w takim samym kolorze. Fotele mia�y obicia z tkaniny, kawa z mlekiem. Ani nowe, ani zniszczone, wida�, �e u�ywane, ale w dobrym stanie. Niskie, z oparciami i z poduchami pod plecy i siedzenia. Telewizor zachodni, niewielki, chyba 18-calo-wy, ale g�owy nie dam. Nie by�o �adnej muzyki. Popielaty telefon, normalny. Wyk�adzina dywanowa na ca�ej pod�odze. Z saloniku przechodzi�o si� do du�ej sypialni. Sta�y tam dwa ��ka, przy ka�dym stoliczek i lampka nocna. ��ka przykryte kapami z materia�u. Chyba w kwiaty, ale nie jestem pewna. Po�ciel bia�a, zwyczajna. Pod �cian� toaletka z lustrem. Rano czesa�am si� przed lustrem, nie zauwa�y�am na nim �adnych skaz, znak�w szczeg�lnych. Na �cianie, z kt�rej wchodzi�o si� do drugiej �azienki, by�y �cienne szafy na ubrania, do samego sufitu. Z sypialni wchodzi�o si� do drugiej �azienki. W �azience muszla, lustro prawie na ca�� �cian�. R�czniki z hotelu poselskiego, bylejakie frotte, z napisami. Drzwi by�y nie na �rodku, otwiera�o sieje przy samej umywalce. Umywalka bardzo du�a, tak obudowana, �e prawie dotyka�a �cian. Wanna naprzeciwko drzwi, obudowana. Przy samej wannie ubikacja. Terakota na pod�odze. Czysto, normalnie. Ani nie �mierdzia�o, ani niczym nie pachnia�o. Zapami�ta�am tampony kosmetyczne do zmywania makija�u. Zaintrygowa�o mnie to. Takich samych ja u�ywam. Francuskie. Widocznie pan marsza�ek robi sobie make-up z uwagi na transmisje telewizyjne obrad Sejmu. Sta�y tam tak�e inne kosmetyki, ale nie pami�tam jakie, nie zwr�ci�am na to uwagi. Usiedli�my w saloniku na fotelach. Mia� na sobie d�insy i ciemn� koszul�. Pan marsza�ek mia� wielk� ochot� na picie. Ja wypi�am jeszcze dwie lampki, Marek te� chyba tyle. Nie wiem, czy Marek du�o pije, nie znam go a� tak dobrze, ale w Sejmie nigdy nie widzia�am Markiewie�a pijanego. Kern doko�czy� wyznania o c�rce, i zacz�� si� troch� przekomarza� z Markiem na temat jego pracy w charakterze taks�wkarza w stanie wojennym. � Przecie� nikt w �odzi nie chcia� wsiada� do twojej taks�wki, takim by�e� wrednym taks�wkarzem � �mia� si� z Markiewicza. Nast�pnie opowiedzia� nam ca�� histori� swojej rodziny. Jego dziadek by� Szwajcarem, przyjecha� do Polski i tu urodzi� mu si� syn. Ojciec, zakochany w Polsce, zosta� tutaj. Du�o opowiada� o tym, jak by� z parlamentarn� wizyt� w Genewie. � To g��wnie dzi�ki mojemu pochodzeniu i moim kontaktom Szwajcaria umorzy�a nam d�ug � pochwali� si� skromnie. Potem zacz�y si� �piewy. To znaczy pan marsza�ek �piewa�. Najpierw ludowe rosyjskie i chyba szwajcarskie piosenki, trudno mi powiedzie�. Szczeg�lnie upodoba� sobie polskoj�zyczn� wersj� �Pod dachami Pary�a". � �piewam to specjalnie dla pani. Zrobi� to kl�cz�c przy moim fotelu i ci�gn�c mnie za klapy marynarki. Ma nawet niez�y g�os i s�uchanie go by�oby przyjemne, gdyby nie to, �e �piewa� niemal prosto do mojego ucha. Jedn� piosenk�, �Hej, Soko�y", �piewali�my wsp�lnie, to znaczy Kern �piewa� zwrotki, a refren w tr�jk�. �Pod dachami Pary�a" od�piewa� kilkakrotnie, tak �e by�o �miesznie. By� coraz bardziej pijany. Wypi� tak ze trzy czwarte butelki 0,7 1. Bez przerwy gada�. Rozlewa� mu si� alkohol. Sta� si� m�cz�cy. Kilkakrotnie usi�owa�am wsta�, ale za ka�dym razem pan marsza�ek wsadza� mnie jednoznacznie do fotela, m�wi�c �e jeszcze nie czas, �eby wychodzi�. W ko�cu podni�s� si� r�wnie� Marek. � Wprawdzie jest bardzo mi�o � powiedzia� � ale mam jeszcze do napisania na jutro klubowy projekt ustawy lustracyjnej i ju� musz� i��. Ja r�wnie� si� podnios�am. Kern ca�y czas kl�cza� przy moim fotelu i trzyma� mnie za marynark�. Kiedy si� podnios�am, to odpad�y mi dwa guziki od marynarki. Zosta� jeszcze trzeci, ma�y �rodkowy, wewn�trzny, ale on nie by� zapi�ty. Marynarka znalaz�a si� w r�kach wicemarsza�ka Sejmu, a ja zosta�am w gorsecie. Nie mia�am poj�cia, gdzie jest moja torebka, bo on j� gdzie� po�o�y�. To by�a ma�a czarna w�ska torebka. Mia�am te� ze sob� czarn� sk�rzan� teczk� zapinan� na zatrzask z przodu. W tym czasie pose� Marek Markiewicz podszed� do drzwi, g�upio si� u�miechn��, mrukn��: � Dobranoc pa�stwu � i wyszed�. Gentelman, jednym s�owem. Jeszcze przed wyj�ciem Marka, Kern zacz�� m�wi� do mnie na �ty". Par� razy by�a taka sytuacja, �e on do mnie m�wi� �ty", a ja do niego �panie marsza�ku". W ko�cu ja te� zacz�am m�wi� do niego �ty". Nie wiedzia�am, co mam zrobi�. Wp� rozebrana, bez torebki, w kt�rej mam klucze, dokumenty, pieni�dze... Kern u�miechn�� si�... On w og�le ma u�miech takiego lubie�nego satyra, �liski, nieprzyjemny, nie znosz� tego u�miechu, a kiedy jest pijany, staje si� po prostu obrzydliwy. U�miechn�� si� tym swoim lubie�nym u�miechem i stwierdzi�: � Absolutnie nic ci z mojej strony nie grozi. Pomy�la�am, �e jest dok�adnie odwrotnie i chcia�am i�� w stron� wyj�cia, ale pan marsza�ek zastawi� mi sob� drog� i... �ci�gn�� spodnie razem z majtkami. Po�o�y� d�o� na swojej m�sko�ci i powiedzia�: � We� tego skurwysyna. W og�le by� chamski. Zacz�am si� �mia�, to by�a nerwowa reakcja na t� sytuacj�, wcale mi nie by�o do �miechu. To znaczy widok wp� rozebranego marsza�ka by� sam w sobie �mieszny i gdybym by�a bezpieczna, to bawi�abym si� �wietnie. Ale nie czu�am si� bezpiecznie. Zdawa�am sobie spraw�, �e jestem sam na sam z pijanym bezwzgl�dnym samcem. I nie pomyli�am si�. Kern uderzy� mnie w twarz. Mocno. Pan marsza�ek ma mocn� r�k�. Nie wiem, czy stara� si� mnie mocno uderzy�, czy nie panowa� nad swoimi odruchami, w ka�dym razie cios by� mocny. Nikt nigdy mnie nie bi�, poza tym pierwszy raz by�am w sytuacji bezpo�redniej przemocy na tle seksualnym. Nie bardzo wiedzia�am, co mam zrobi�. G�owa odskoczy�a mi do ty�u. Zg�upia�am i zastyg�am w tej dziwnej pozycji. On z�apa� mnie za r�k� i poci�gn�� do sypialni. Pr�bowa�am si� wyrwa�. Nie uderzy� mnie drugi raz, ale waln�� mn� na ��ko tak, �e uderzy�am si� ramieniem o kant ��ka. Przesta�am si� broni�. Ba�am si�, by�am jak sparali�owana. Niezbyt dobrze pami�tam, co by�o dalej. �ci�gn�� z siebie i ze mnie reszt� ubrania. Ani mu nie pomaga�am, ani nie przeszkadza�am. Zachowywa�am si� tak, jakbym by�a gumow� lalk�. Dwa razy uderzy� mnie w twarz przed stosunkiem. Nie wiem, tak lubi, czy co... Nie drapa�am go, nie bi�am, nie wrzeszcza�am. Nie robi�am absolutnie nic, podda�am si� biernie. Chyba w og�le nie patrzy�am na niego, g�ow� mia�am odwr�con� w bok, oczy zamkni�te. Nie pami�tam, jak d�ugo to trwa�o. Ca�y czas zbiera�o mi si� na wymioty, tre�� �o��dka dos�ownie czu�am tu� pod prze�ykiem, ba�am si�, �e zwymiotuj� na ��ko. �mierdz�cy, pijany, podstarza�y facet, kt�ry si� na mnie wy�ywa�. Wszystko mnie bola�o. Oczywi�cie nie by�am w najmniejszyn stopniu podniecona, dlatego czu�am dotkliwy b�l. By� bardzo brutalny. Zachowywa� si� tak, jakby potrzebowa� dominacji. Rano mia�am siniaki na r�kach od jego r�k i spuchni�t� lew� cz�� twarzy. Zrobi� to dwa razy, niemal raz po razie. Za drugim razem odwr�ci� mnie na brzuch. Trzeba przyzna�, �e jak na faceta pod sze��dziesi�tk�, mia� spory wigor. W trakcie stosunku kaza� mi powtarza�, �e jest mi dobrze. � Nawet, gdyby� mnie zabi�, to ci tego nie powiem � warkn�am ze z�o�ci�. On powtarza�: � Dobrze ci� r�n�? Dobrze ci� pieprz�? Po stosunku po prostu zasn��. Zepchn�am go z siebie, tak �e spad� z ��ka na pod�og�. Chrapa� g�o�no. Pobieg�am do �azienki, gdzie bardzo d�ugo wymiotowa�am, chyba z p� godziny siedzia�am obejmuj�c r�kami sedes i wymiotowa�am, potem r�wnie d�ugo my�am si� pod prysznicem, bo �wiadomo�� tego, �e mam na sobie, w sobie jego pot, sperm�, by�a dla mnie nie do wytrzymania. Wr�ci�am do pokoju, z jakim� dziwnym spokojem po�o�y�am si� na drugim ��ku i usn�am. Obudzi�am si� oko�o dziewi�tej. On ju� nie spa�. By� ca�y w skowronkach. To mnie najbardziej zdenerwowa�o. By� ju� trze�wy, przynajmniej nic w jego zachowaniu nie wskazywa�o, �e nie wytrze�wia�. To by�a noc ze �rody na czwartek albo z czwartku na pi�tek na pocz�tku lipca. Kto wie, mo�e on nie k�ama�, kiedy mi wmawia�, �e niczego nie pami�ta�, bo rano zachowywa� si� jak gdyby nigdy nic. To znaczy na pewno pami�ta�, �e mia� ze mn� stosunek. Kiedy otworzy�am oczy, le�a� na ��ku i pi� wod� mineraln�. By� w majtkach i skarpetkach. Nie ma rozlanych znamion, nie zauwa�y�am �adnych takich znak�w szczeg�lnych. Slipy by�y kolorowe, kr�tkie, koloru nie pami�tam. Z paskiem innego koloru. M�sko�� �rednia, nie za du�a. Nie mam zbyt wielkiego materia�u por�wnawczego, wi�c trudno mi powiedzie�. Kern jest do�� pot�nie zbudowany. Zobaczywszy, �e si� obudzi�am, wsta�, podszed� do mnie i zupe�nie w inny spos�b, tak raczej nie�mia�o, zaproponowa�: � Chcia�bym si� z tob� kocha� jeszcze raz. � Przykro mi, ale ja naprawd� nie mam ochoty. � A co, nie by�o ci dobrze? � By�o fatalnie � skwitowa�am z m�ciw� satysfakcj�. Bardzo to prze�y�. � Nigdy �adna kobieta nie powiedzia�a mi tego tak wprost. Nie wiem, jak mam si� zachowa�. Popatrzy�am na niego jak na kretyna. Naprawd� nie wiedzia�am czy on odgrywa g�upiego, czy po prostu nie pami�ta. Nie wydawa�o mi si�, �eby by� a� tak pijany, �eby nie rejestrowa� tego, co robi. Ale mo�e tak by�o? Nie znam faceta, nie wiem, jak reaguje na alkohol, ile mu trzeba, �eby mu si� zerwa� film, nie wiem, w jaki spos�b si� upija. Posz�am do �azienki, potem si� ubra�am. � Porozmawiaj ze mn� jeszcze chwil� � poprosi�. � Nie chc�. Musz� st�d wyj��, musz� prze�kn�� to wszystko, przebra� si� w �wie�� bielizn�, mam poza tym par� spraw do za�atwienia. Wtedy on, prawdopodobnie po to, �eby zachowa� kontrol� nad sytuacj�, zaproponowa�: � Potrzebuj� asystentki. Takiej, kt�ra za�atwia�aby mi korespondencj�... Znasz francuski, ja nie mam takiej, kt�ra potrafi zachowa� si� w towarzystwie... � Za ile? � rzuci�am jadowicie. � Jak dla ciebie 8 milion�w miesi�cznie. Rykn�am �miechem: � I co ja mam z tak� kwot� zrobi�? Jeste� �mieszny. Wtedy wyci�gn�� atut Wachowskiego. � Skontaktuj� ci� z Wachowskim, a to powinno by� dla ka�dego dziennikarza cenne. Wszyscy wiedz�, �e Wachowski nikomu nie udziela wywiad�w, odmawia nawet zaprzyja�nionym od lat kumplom. � Nie wierz�, �e to zrobisz, a poza tym nawet gdyby� mnie z nim skontaktowa�, to i tak nie sprawisz, �eby Wachowski da� mi wywiad. Opowiada� mi te� o swoim �yciu osobistym. Jego pierwsza �ona go rzuci�a, ma z ni� syna. � Z �on� w�a�ciwie nie �yj�. � Czy nie s�dzisz, �e ma kochanka? � Nic o tym nie wiem, raczej nie. Mo�e nawet ma, ale ja nic o tym nie wiem. � Skar�y� si� na pos�a z Kongresu Liberalno-Demokra-tycznego Dariusza Ko�odziejczyka, rzecznika Moniki: � To wredny gnojek! DARIUSZ KO�ODZIEJCZYK, ur. 13 listopada 1967 roku w Cz�stochowie. Absolwent WSP w Cz�stochowie. Cz�onek Komisji Sprawiedliwo�ci. Kiedy zrozumia�, �e zaraz wyjd�, zapyta�: � Czy mo�emy si� jeszcze spotka�? � Nie. I posz�am sobie. Mia�am k�opoty z wyj�ciem stamt�d, nie umia�am trafi� do wyj�cia. Znalaz�am wind�, gdzie� wyjecha�am, b��dzi�am, wreszcie trafi�am. Najpierw posz�am napi� si� czego� zimnego. Dy�ur mia�a ta sama szatynka. Zapyta�a, czy dobrze si� bawi�am wczoraj wieczorem. Powiedzia�am, �e nie. Nie pyta�a o nic wi�cej. Dlaczego nie pr�bowa�am wybiec z pokoju? Dlaczego zosta�am do rana? Dlaczego rano nie zawiadomi�am policji? Ju� widz�, jak przychodz� na posterunek i m�wi�: � Zgwa�ci� mnie wicemarsza�ek Sejmu. Wprost s�ysz� ten rechot policjant�w. Kto by mi uwierzy�? Jakie mia�abym szans� w starciu z takim autorytetem, kiedy on potrafi� doprowadzi� do aresztowania rodzic�w ch�opca jego c�rki? Wiem, �e powinnam natychmiast po stosunku, nie zmywaj�c �lad�w, pobiec na policj� i podda� si� badaniom lekarskim. Nie zrobi�am tego. Nie zastanawia�am si� nad tym, jak si� nale�y zachowywa� w takiej sytuacji. Nigdy nie przysz�o mi do g�owy, �e mo�e mnie to spotka�. Wprawdzie niekiedy powtarza�am dowcip, �e gwa�t to nag�a i niespodziewana przyjemno��, ale dopiero teraz wiem, jak g�upi to by� dowcip. Poza tym jestem osob�, kt�ra obmy�la zemst� na spokojnie. Na pewno po�a�uje tego, co mi zrobi�. W momencie, kiedy to robi�, przelecia�a mi przez g�ow� my�l, �e nale�a�oby od razu, jak sko�czy, biec na policj�, ale zaraz o tym zapomnia�am. Mia�am wra�enie, �e wod� zmyj� to, co si� sta�o. �e je�eli si� dobrze wyszoruj�, to b�dzie tak, jakby tego nigdy nie by�o. Kiedy wr�ci�am z �azienki, by�a czwarta nad ranem. Ba�am si� o tej porze wyj�� z hotelu. Mo�e lepiej: wstydzi�am si�, po prostu cholernie si� wstydzi�am. Tym bardziej, �e jestem osob�, kt�r� si� bardzo szybko zapami�tuje, ch�opcy ze stra�y si� we mnie wgapiali, panie si� do mnie mi�o u�miecha�y... Przy czym nigdy nie by�o takiej sytuacji, �ebym si� gdzie� pa��ta�a po hotelu po nocy. Je�eli panowie si� upierali, �e mam zosta�, to proponowa�am przeniesienie si� do restauracji. O przygodzie z Kernem nie m�wi�am absolutnie nikomu. Powiedzia�am tylko Iwonie, �e to cham i �e rozumiem jego c�rk�. Z Markiem Markiewiczem widzieli�my si� nast�pnego dnia, o nic nie pyta�, stuprocentowy d�entelmen. Marsza�ka te� widzia�am z daleka tego samego dnia. Mia� na sobie jasnokawowy garnitur. Potem Kern dzwoni� jeszcze par� razy. W tym czasie nie mieszka�am ju� u Iwony. Zadzwoni� do niej, oddzwo-ni�a natychmiast i powiedzia�a: � Kern pyta� o ciebie, chcia� numer twojego telefonu. Da� mu? � A czego chce? � Nie wiem, ale m�wi�, �e to co� wa�nego. � No to daj. Iwona da�a mu numer do mnie. Zadzwoni�. � Mam do ciebie bardzo piln� spraw�, czy mo�emy ;. si� spotka�? � Za Boga nie spotkam si� z tob� w �adnym ustron nym miejscu, jak chcesz, to przyjed� do Walewic. � Dobrze, przyjad�. I rzeczywi�cie, przyjecha�. To by� poniedzia�ek w sierpniu. Przyjecha� rz�dowym samochodem, nie znam si� na markach samochod�w, takim samym je�dzi Janusz Lewan-dowski, jaki� japo�ski. Akurat je�dzi�am konno. Zatrzyma� si�, powiedzia�am, �eby, o ile mo�e, podjecha� do pa�acu i poczeka� z p� godziny. Dopiero co osiod�a�am konia i nie chc� traci� jazdy, bo wyprowadzanie konia, siod�anie, potem rozsiod�anie i odprowadzenie do stajni to ca�a procedura i nie chce mi si� tego niepotrzebnie powtarza�. Pojecha� do pa�acu, Maciejewski si� nim zaj��. Przywi�z� mi kwiaty. Wygl�da�y tak, �e nawet Maciejewski si� oburzy�, �e co� tak paskudnego mo�na w og�le kupi� kobiecie. W plastikowej doniczce koloru sraczkowatego wygl�da�y jak sk�ra �ci�gni�ta z aligatora. Trzy zielone li�cie owini�te w obskurny celofan w bia�e kropeczki. Totalne obrzydlistwo. Kaza�am to Maciej e wskiemu postawi� u siebie w gabinecie, bo gdybym mia�a na to patrze�, to nie sypia�abym po nocach. Stwierdzi�, �e koniecznie chce porozmawia�. � Prosz� bardzo. Oczywi�cie uzna�am, �e zaproszenie go do pokoju by�oby powa�nym b��dem, wi�c zaproponowa�am mu spacer. �rodek dnia, pe�no pracownik�w stadniny, wi�c spokojna g�owa. Pr�bowa� obj�� mnie ramieniem. Delikatnie, ale stanowczo si� odsun�am. � Mam informacje, �e wiesz, gdzie jest Monika. � Nie mam takich informacji. Co� tam wiedzia�am, ale nic konkretnego. W�r�d libera��w m�wi�o si�, �e oni s� w Cz�stochowie w zakonie, ale nie zamierza�am mu niczego m�wi� ani w niczym pomaga�. � Mam 90% pewno�ci, �e Monika jest u jakiego� Baranowskiego w Cz�stochowie. Mam do ciebie pro�b�. Chcia�bym, �eby� pojecha�a tam jako mediator. Zg�upia�am. Ja chronicznie nie cierpi� kobiet, a m�odych dziewczyn w szczeg�lno�ci, bo s� g�upie. Po prostu nie lubi� i ju�. A skoro ja nie lubi�, to nie przypuszczam, �eby jaka� m�oda podfruwajka zapa�a�a do mnie sympati�, skoro mnie w �yciu na oczy nie widzia�a. Kto mnie tam wpu�ci i z jakiego powodu? To musia�o by� tu� przed 25 sierpnia, bo powiedzia�, �e przys�ali mu zawiadomienie na ten dzie� z Sejmu. Potem zmieni� temat. � Czy masz do mnie �al? � Nie, absolutnie nie mam �alu. Gdzie� bym �mia�a. Do tak wa�nych postaci nie miewa si� �alu, ma si� tylko i wy��cznie szacunek. ANDRZEJ KERN urodzi� si� 18 maja 1937 roku w ��czycy. Dziadek Othomar, Szwajcar, osiad� w Kr�lestwie Polskim pod koniec XIX wieku i o�eni� si� z Polk�. Ojciec Aleksander przyj�� obywatelstwo polskie na kr�tko przed II wojn� �wiatow�, �o�nierz AK, wi�zie� oboz�w koncentracyjnych w Mauthau-sen i Gusen. Uko�czy� w 1957 roku prawo na Uniwersytecie ��dzkim. W 1956 by� wsp�za�o�ycielem Zwi�zku M�odych Demokrat�w, organizacji kwestionuj�cej przewodni� rol� PZPR. Zrobi� aplikacj� prokuratorsk� w 1959, a adwokack� w 1963. By� adwokatem w Sieradzu, a od 1964 roku w �odzi. Od 1964 roku obro�ca w wielu procesach politycznych, broni� m.in.: mecenasa Karola G�ogowskiego (najd�u�szy proces polityczny PRL, od 1964 do 1969), J�zefa Szcz�snego (uczestnika wydarze� marcowych 1968 roku), Jerzego Kropiwnickiego i Grzegorza Pa�ki (cz�onk�w w�adz �Solidarno�ci") po wprowadzeniu stanu wojennego, J�zefa �re- niowskiego (cz�onka Komitetu Obrony Robotnik�w), W. �y�niewskiego (szefa ��dzkiej KPN). Prowadzi� liczne sprawy o rejestracj� Komitet�w Zak�adowych �Solidarno�ci" oraz o przywr�cenie do pracy os�b wyrzuconych za przynale�no�� do �Solidarno�ci". Od 1976 roku dzia�acz samorz�du adwokackiego, cz�onek Naczelnej Rady Adwokackiej. W 1982 by� przez miesi�c internowany w �owiczu. Wsp�pracuje z Komitetem Helsi�skim w Polsce, nale�y do ��dzkiego Klubu Inteligencji Katolickiej. �ona Zofia jest prawnikiem. Dwoje dzieci. Andrzej Marek jest handlowcem, Monika uczennic�. Aleksander Kwa�niewski � mocny tylko w g�bie Przy drugim razie odwa�y�am si� na rozmow� 0 anatomii. Obrazi� si�. Powiedzia�, �e on bez robienia sobie przyjemno�ci mo�e przez dwie godziny zadowala� ka�d� kobiet�. Ucieszy�am si� 1 od razu poszli�my znowu do ��ka, chcia�am to prze�y�. Po czym... by�o tak samo, jak za pierwszym razem, czyli czysta prokreacja. Trwa �o to zaledwie kilka minut... Lewica to m�j ulubiony klub. Moim zdaniem jest tam najwi�kszy potencja� intelektualny. S� to m�drzy, inteligentni, elokwentni ludzie. Jako pierwszego z lewicy pozna�am Aleksandra K wa�nie wskiego. Pozna�am, bo chcia�am. Miewam czasami takie kaprysy i wtedy zawsze dopinam swego. Lubi� jego z�o�liwy dowcip. Podczas debaty �teczko wej" �wietnie przyci�� Januszowi Kor wino wi-Mikke, kt�ry w pewnym momencie powiedzia�: �Dopiero przed chwil� dowiedzia�em si� � i to jest brak obiegu informacji � �e pan minister Macierewicz zwr�ci� si� do Konwentu z pro�b� o wyja�nienie, co nale�y rozumie� przez pracownika SB i otrzyma� od Konwentu tak� rozszerzaj�c� interpretacj�, �e ka�dy, kto figuruje w aktach, mo�e by� wymieniony. Ot� odpowiedzialno�� w tym momencie spada r�wnie� na Konwent". Na co Olek mu odpowiedzia�: �Poniewa� Konwent Senior�w zbiera si� przede wszystkim na wniosek Prezydium Sejmu, prosi�bym pana marsza�ka, by pan marsza�ek wobec Wysokiej Izby przedstawi� istot� spotkania z panem ministrem Macierewiczem, kt�re mia�o miejsce na posiedzeniu Prezydium Sejmu i Konwentu Senior�w, podczas kt�rego tego rodzaju informacje, jakie przedstawi� pan Korwin--Mikke, nie mia�y miejsca. Jestem wr�cz przekonany, �e by�y one dok�adnie odwrotne. (Pose� Korwin-Mikke: �Przychylam si� do wniosku"). Dlatego bardzo bym prosi�, �eby pan marsza�ek to wyja�ni�. O tyle jednak mog� zrozumie� pana pos�a Korwin-Mikke, �e nie uczestniczy w pracach Konwentu Senior�w, a ze wzgl�du na wielko�� klubu nie mia� okazji skontaktowa� si� z osob�, kt�ra reprezentuje ten klub na posiedzeniach Konwentu Senior�w". (Weso�o�� na sali, oklaski). A trzeba doda�, �e klub Janusza Korwina-Mikke liczy trzy osoby... Pozna�am Olka tak, jak dziennikarz poznaje polityka, po prostu podesz�am do niego i zacz�am z nim rozmawia�. A pan Kwa�niewski jest czu�y na kobiece wdzi�ki i z grona mojego fan-clubu nie bardzo si� wy�amywa�, wi�c nie by�o z tym problemu. Pierwszy raz pili�my razem drinki na pocz�tku czerwca. Poszli�my do barku za krat� w hotelu sejmowym. Zam�wi� dla mnie koniak, dla siebie du�� w�dk� z sokiem grapeffuitowym. Podczas naszego romansu nie spotykali�my si� na mie�cie. Kwa�niewski jest bardzo wyczulony na to, z kim si� go widuje. Ma cholernie zazdrosn� �on�. To pani Jolanta trzyma domow� kas�, jest dyrektorem firmy polonijnej PAAT. Zarabia�a wi�cej ni� Olek, co strasznie go wkurza�o. Jego �ona podobno wsz�dzie rozpowiada, �e m�� robi jej codziennie �niadanie do ��ka. To �mieszne: w domu pantoflarz, a poza domem butny samiec. Oczywi�cie �ona nie wiedzia�a o naszym romansie. Siedzieli�my przy osobnym stoliku, przy drugim, silnie obsadzonym, siedzia�a lewica. Olek pozna� mnie tego dnia z profesorem Krawczukiem. Powiedzia�am mu komplement: � Panie profesorze, jak by�am ma�� dziewczynk�, by�am panem zafascynowana, czyta�am wszystkie pana ksi��ki na temat staro�ytnego Rzymu i w og�le wszystko, co pan napisa�. Nawet si� nie u�miechn��, nie powiedzia� �dzi�kuj�". Wpad�abym w depresj�, ale wszyscy zacz�li mi t�umaczy�: � Nie martw si�, profesor jest tak sk�py, �e nawet komplement dla niego za du�o kosztuje. ALEKSANDER KRAWCZUK, ur. 7 czerwca 1922 roku w Krakowie, w rodzinie inteligenckiej. Uko�czy� Uniwersytet Jagiello�ski w 1949 roku (filologia klasyczna i historia), w 1985 zosta� profesorem zwyczajnym nauk humanistycznych. Bezpartyjny. Podczas okupacji s�u�y� w AK. Od 1949 pracownik naukowy Uniwersytetu Jagiello�skiego. Od wrze�nia 1986 do sierpnia 1989 roku minister kultury i sztuki. Od czerwca 1986 do lutego 1987 wiceprzewodnicz�cy Narodowej Rady Kultury. �onaty, dwoje dzieci. Tw�rczo��: �Kolonizacja Sulla�ska" 1969, �Ga-jusz Juliusz Cezar" 1962, �Cesarz August" 1964, �Herod, kr�l Judei" 1965, �Neron" 1965, �Perykles i Aspazja" 1967, �Siedmiu przeciw Tebom" 1968, �Wojna troja�ska", �Kleopatra" 1969, �Konstantyn Wielki" 1970, �R�d Konstantyna" 1972, �Rzym i Jerozolima" 1974, �Upadek Rzymu" 1978, �Mitologia staro�ytnej Italii" 1982, �R�d Argead�w" 1982, �St�d do staro�ytno�ci" 1985 r. Ksi��ki t�umaczone na j�zyki: czeski, rosyjski, w�gierski, bu�garski i esto�ski. W wolnym czasie uprawia turystyk� piesz�. Podczas tego spotkania przedstawiono mi te� Ryszarda Ulickiego, autora s��w do piosenki �Kolorowe jarmarki". Strasznie z�o�liwa bestia. My�la�, �e zaraz wykrzykn�: �Ach, to pan napisa� kolorowe jarmarki!" A ja nic, musia� si� sam pochwali�. Mnie jego nazwisko nic nie m�wi�o, nigdy mi nie m�g� wybaczy�, �e go nie skojarzy�am i z tego powodu prawi� mi z�o�liwo�ci. Z Krawczukiem spotka�am si� jeszcze 3 lipca, w urodziny Leszka Millera. Krawczuk biega� po palarni i kuluarach i wszystkich zaprasza� na szampana. Ewa zapyta�a z ironi� w g�osie: � Ty stawiasz? � Co� ty � za�mia� si�. � Leszek ma urodziny i wszys tkich podejmuje w starej sejmowej restauracji, on stawia. Wypili�my z Kwa�niewskim drinka i um�wili�my si� na nast�pne spotkanie, w tym samym miejscu. By�o to podczas przerwy na obiad. Pili�my siedz�c przy stoliku, a z naprzeciwka wpatrywa� si� w nas z zaciekawieniem pose� Edmund Krasowski, ten od tropienia afer. To chyba sprowokowa�o K wa�nie wskiego. Zaproponowa� bruderszaft, wypili�my i poca�owa� mnie w usta d�ugo i nami�tnie. EDMUND KRASOWSKI, ur. 30 sierpnia 1955 roku w Elbl�gu, w rodzinie robotniczej. W 1979 roku uko�czy� studia na Wydziale Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego. Dwa lata pracowa� w Planetarium we Fromborku. Po odbyciu s�u�by wojskowej, we wrze�niu 1981 roku zamierza� wyjecha� do Nowej Zelandii. Dotar� do Hamburga, lecz na wie�� o pacyfikacji Wy�szej Szko�y Po�arnictwa w Warszawie, wr�ci� autostopem do Elbl�ga. W latach 1981-1983 pracowa� jako nauczyciel w Elbl�gu, Starym Polu i Malborku, a w latach 1984-1985 w Wojew�dzkiej Bibliotece Publicznej i Wojew�dzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Elbl�gu. Ju� na studiach kolportowa� �Biuletyn Informacyjny" KOR i �Opini�" � organ Ruchu Obrony Praw Cz�owieka i Obywatela. W1976 roku podpisa� protest przeciw wprowadzeniu do konstytucji PRL zapis�w o przewodniej roli PZPR i sojuszu z ZSRR. W 1978 roku uruchomi� wraz z koleg� niezale�ne wydawnictwo. Od 13 grudnia 1981 roku dzia�a� w strukturach podziemnych �Solidarno�ci". Nawi�za� kontakt ze Zbigniewem Bujakiem i �Solidarno�ci�" w Elbl�gu. Wydawa� 3 pisma: �Zwyci�ymy", �Opornik Elbl�ski" i �Goniec Wojenny" (mutacja �Tygodnika Wojennego"). Po roku pracy w �cis�ym wsp�dzia�aniu z TKK zosta� 12 stycznia 1983 roku aresztowany, a w�a�ciwie porwany w Starym Polu (20 km od Elbl�ga). W czasie przes�ucha� proponowano mu wolno�� i 1000 dolar�w za wyst�pienie w telewizji. Po dw�ch miesi�cach �ledztwa w Elbl�gu, przewieziony do Warszawy i umieszczony na oddziale psychiatrycznym wi�zienia przy ul. Rakowieckiej, sk�d wyszed� na mocy amnestii 29 lipca 1983 roku. O niestwierdzeniu �odchyle�" poinformowano go w 1986 roku w czasie nast�pnego pobytu w wi�zieniu. Po zwolnieniu odtworzy� sie� kolporta�u, g��wnie �Tygodnika Mazowsze" i ksi��ek. W 1985 roku rozpocz�� wydawanie kolejnej gazety podziemnej �Solidarno��. Biuletyn Regionu Elbl�skiego". Wraz z grup� dzia�aczy zorganizowa� udany bojkot wybor�w do Sejmu 29 pa�dziernika 1985 roku. Zosta� ponownie aresztowany. Rozpocz�� g�od�wk� trwaj�c� 5 miesi�cy. Ze wzgl�du na stan zdrowia zosta� zwolniony w sierpniu 1986 roku. Od 1988 znowu wydawa� �Biuletyn Elbl�ski" oraz ksi��ki. Nast�pnie zosta� cz�onkiem prezydium Tymczasowego Zarz�du Regionu �Solidarno�ci" w Elbl�gu i szefem Biura Tymczasowego Zarz�du Regionu w Gda�sku. Cz�onek Porozumienia Centrum. W Sejmie od X kadencji. Wiceprzewodnicz�cy Komisji Stosunk�w Gospodarczych z Zagranic� i Gospodarki Morskiej. �ona Barbara Madejczyk-Krasowska jest dziennikark�. � Zrobi�o si� tu strasznie ciasno � powiedzia�am patrz�c Olkowi prosto w oczy. � To mo�e zmienimy lokal na bardziej przytulny? � zaproponowa� natychmiast. Przysta�am na to ochoczo. Poszli�my do pokoju w hotelu sejmowym. To by� pok�j jednego z jego koleg�w z lewicy. Ka�dy z nich ma takie miejsce, gdzie cz�owiek mo�e si� spotka�. Mia� przy sobie klucze, by� chyba przygotowany na taki rozw�j wypadk�w. Poszli�my w d�, tam jest �Pewex" i apteka, s� tam te� bardziej ukryte windy, nie trzeba przechodzi� przez g��wny hali. Wjechali�my chyba na trzecie pi�tro, nie jestem pewna, numeru pokoju nie pami�tam. Otworzy� drzwi, ja wesz�am pierwsza. Usiedli�my na jednym ��ku, by�o gor�co, pili�my wod� mineraln�. By� to dwuosobowy pok�j, sta�y tam dwa pojedyncze w�skie ��ka. Zacz�li�my si� ca�owa�. Dobrze si� ca�uje, bardzo delikatnie. Smakuje any�kiem, tak jakby ssa� cukierki any�owe. Przytulili�my si� do siebie, zaczai mi rozpina� marynark�. � Mam okres � wyzna�am z dzik� satysfakcj�, cieka wa, jak na to zareaguje. � I co, przeszkadza ci to? � Mnie nie � odpar�am u�miechaj�c si� drwi�co, chcia�am go speszy�. � A tobie? � Nie b�d� �mieszna, mam na ciebie ochot� � od powiedzia�. Nie by�o to imponuj�ce prze�ycie, wszystko trwa�o kr�tko, za kr�tko. Pami�tam, �e zosta�y plamy na prze�cieradle. � B�d� ci� pos�dza� o defloracj� jakiej� dziewicy � stwierdzi�am z�o�liwie. U�miechn�� si� tylko. Zaraz po stosunku powiedzia�, �e musi si� czego� napi� i zacz�� szuka� w pokoju butelki. Twierdzi�, �e musi gdzie� by�. Szuka� bardzo metodycznie, zagl�da� nawet pod ��ka. Z�o�ci�o mnie to, bo przesta� zwraca� na mnie uwag�, zaj�ty by� tylko szukaniem w�dy. Dzwoni� do kogo� i ostrym tonem wypytywa�, co si� sta�o z t� butelk�. Musia� dobrze zna� zawarto�� tego pokoju, niewykluczone, �e ca�kiem niedawno by� tu z inn� panienk�. Temu swojemu rozm�wcy powiedzia�, �e zawiadamia go oficjalnie, �e jako przewodnicz�cy SLD wniesie o udzielenie mu nagany klubowej za zaniedbywanie swoich obowi�zk�w. � Olek, nie szukaj, ja nie mam ochoty na alkohol. � Ale ja mam � odpowiedzia� gniewnie. Zapatrzony w siebie egoistyczny samiec. Tego samego dnia wyje�d�a�am do Gda�ska i w poci�gu my�la�am o tym, jak bardzo zawiod�am si� na Olku jako kochanku. Z�o�y�am to na karb po�piechu, nerw�w, �e to pierwszy raz... Chocia� ja nie wierz� w te pierwsze razy, no chyba, �e jest to rzeczywi�cie pierwszy raz w �yciu, wtedy mo�na mie� stres i zachowywa� si� nieporadnie. Potem licz� si� umiej�tno�ci, kt�rych pan Kwa�niewski nie posiada. Przy drugim razie odwa�y�am si� na rozmow� o anatomii. Siedzia�am na ��ku, Olek na pod�odze, ty�em do mnie, opiera� si� o moje nogi. Zauwa�y�am, �e na czubku g�owy rysuje mu si� �ysina, takie k�ko biskupie. W chwilach zdenerwowania trzyma r�k� na g�owie i przyczesuje czy zas�ania sobie to miejsce. Rozbawi�o mnie, �e jak poszed� do �azienki, to wr�ci� z biodrami owini�tymi r�cznikiem. Przed chwil� uprawia� ze mn� seks, a teraz wraca owini�ty r�cznikiem, za�enowany faktem nago�ci. To �mieszne. Ma lekko zarysowany brzuszek. Jego cia�o jest w og�le takie jakby pulchniutkie. Nie jest gruby, ale pod sk�r� wyczuwa si� warstewk� t�uszczyku. To dziwne, bo chwali� si�, �e codziennie rano gra w tenisa. Popijali�my radzieckiego szampana. Powiedzia�am: � Olek, mam ma�y problem, kt�ry chcia�abym z tob� om�wi�. � Jaki? � zapyta�. � Chcia�abym porozmawia� o anatomii. Nie poruszy� si�, po prostu czeka� co b�dzie dalej. By� zdenerwowany, zaczerwieni�y mu si� uszy. � Generalnie rzecz bior�c � ci�gn�am � kobieta sk�ada si� z paru rzeczy, nie tylko z pochwy, a seks nie polega tylko na tym, �e robi si� to jak prokreacj�, jest jeszcze ca�a gama innych dozna�, kt�rych ja potrzebuj�. Nie zado wala mnie fakt odbycia kilku ruch�w i zako�czenie samoza dowoleniem samca. Nie odpowiada mi to. � Moja droga � powiedzia� po d�u�szym milczeniu � jestem w stanie po�wi�ci� kobiecie pieszczotami dwie godziny, sam w tym nie uczestnicz�c i nie zadowalaj�c siebie. � � Rzeczywi�cie? � zapyta�am drwi�co. Obrazi� si�. Jeszcze raz potwierdzi�, �e on bez robienia sobie przyjemno�ci mo�e przez dwie godziny zadowala� ka�d� kobiet�. Ucieszy�am si� i od razu poszli�my znowu do ��ka, chcia�am zobaczy�, jak robi to przez dwie godziny. Po czym... by�o dok�adnie tak samo, jak za pierwszym razem, czyli czysta prokreacja. Trwa�o to zaledwie kilka minut... Ul�y� sobie po prostu. Wychodzili�my z pokoju zawsze tak, �e ja wychodzi�am pierwsza, sz�am do windy, a on zostawa� jeszcze chwil�. Spa�am z nim jakie� cztery razy i za ka�dym by�o do dupy, mimo przeprowadzonej pogadanki o anatomii. To przesta�o by� zabawne. Zaproponowa�am, �eby�my przeszli na form� znajomo�ci bardziej intelektualnej. Strasznie mnie podnieca� swoim umys�em, to bardzo m�dry facet, �wietnie si� z nim rozmawia na wszelkie tematy. W �rodowisku sejmowym trudno znale�� kogo� podobnego, cz�owiek spotyka si� z ignorancj�, g�upot�, najprymitywniejszymi zachciankami i taki facet, jak Kwa�niewski, jest po��dan� znajomo�ci� w�r�d tych ludzi. Bardzo chcia�am J� utrzyma�, ale nie uwa�a�am, �e uprawianie seksu jest obowi�zkiem i trzeba si� nim katowa�, gdy partner mi nie odpowiada. Nie stosowali�my �adnych �rodk�w ostro�no�ci, je�eli chodzi na przyk�ad o AIDS. Za drugim razem zapyta�am go: � Nie boisz si� tak beztrosko ze mn� post�powa�, nie pytasz czy jestem zabezpieczona? Na to Olek beznami�tnie stwierdzi�: � To jest ewidentnie sprawa kobiety, w tym momen cie ona odpowiada za takie rzeczy. ,,Dobra stara szko�a m�skiego egoizmu" � pomy�la�am. Pan pose� Aleksander Kwa�niewski, jak ubiera si� elegancko, to w szarogranatowy garnitur, a kiedy mniej elegancko, to w br�zowe spodnie i marynark� w drobn� kratk�, br�zowo-szaro-zielonkaw�. Bez wzgl�du na upa�, zawsze pod krawatem. On si� chyba urodzi� ju� w garniturze. Kiedy byli�my po raz pierwszy w hotelu, te� by� tak ubrany. Ta sama kraciasta marynarka, w br�zo-wo-be�owo-szarych kolorach, br�zowe spodnie, koszula kawa z mlekiem i dobrze dobrany krawat w odcieniach granatu, ciemne buty i skarpetki. Kto� mi opowiada�, �e Olek, kiedy by� ministrem do spraw m�odzie�y, odwiedzi� festiwal w Jarocinie. Kiedy wszed� na stadion, zwr�ci� na siebie powszechn� uwag� swym strojem. W�r�d kilkudziesi�ciu tysi�cy r�nych przebiera�c�w nie by�o, poza ministrem Kwa�niewskim, ani jednego cz�owieka w garniturze. Tylko raz widzia�am go inaczej ubranego, podejmowa� w�wczas, jak mi si� zwierzy�, delegacj� obrzydliwie t�ustych, obrzydliwie starych w�oskich bab, z jakiego� w�oskiego zwi�zku kobiet i wtedy by� w granatowym garniturze, bardziej wizytowym. Nie przeklina. Nie ma charakterystycznych powiedzonek, w rozmowach telefonicznych ma zwyczaj na koniec m�wi� �ca�uj�". Zastanawia�am si�, jak wypl�ta� si� z tego romansu, ale tak, �eby nie zerwa� znajomo�ci z Olkiem. Kiedy� spotkali�my si� w restauracji sejmowej w starym domu poselskim. To by� czas, kiedy interesowa� mnie Andrzej Lepper. Wtedy we Francji rolnicy te� urz�dzali blokady dr�g i Leppera odwiedzili dzia�acze CGT. Chcia�am si� dowiedzie�, o co chodzi�o, mo�e by�by to interesuj�cy temat na artyku� dla prasy francuskiej. Wiedzia�am, �e Olek ma nie najgorsze doj�cie do Leppera, nie mog�am go zra�a� w tym momencie, gdy� by� mi jeszcze troch� potrzebny. Obieca�, �e skontaktuje mnie z przewodnicz�cym Zwi�zku Farmer�w Polskich, J�drasiem, kt�ry by� bardzo blisko Leppera. Um�wili�my si� w starej restauracji sejmowej. Olek siedzia� w du�ym gronie lewicy, byli tam J�zek Oleksy, Ewa Spychalska, on i jacy� jeszcze ludzie. W�a�nie pozna�am Ew�, zacz�y�my rozmow�, u niej te� by�o CGT i mia�a mn�stwo ciekawych spostrze�e�, opowiada�a mi o pogl�dach francuskich zwi�zkowc�w na Leppera, na to co si� dzieje w Polsce i na sytuacj� we Francji. Olek przysiad� si� do mnie i w�adczym ruchem po�o�y� mi r�k� na kolanie. Sykn�am: � Przeszkadzasz mi w wa�nej rozmowie. Podwa�y�am autorytet przewodnicz�cego wobec podw�adnych klubowych. Ew� ta sytuacja ucieszy�a i si�� musia�a si� powstrzymywa�, �eby nie rykn�� �miechem. Olek si� obrazi�, w�o�y� marynark� i odszed� od sto�u, ja zosta�am jeszcze jaki� czas. Po chwili zacz�am go szuka�. Trudno by�o go znale��, ale znalaz�am, zrobi� mi awantur�. Oczywi�cie wcale nie o moje zachowanie przy stole, o co� zupe�nie innego. Udawa�am, �e nie domy�lam si�, jaki jest prawdziwy pow�d jego z�o�ci. Spotkali�my si� przy palarni, wychodzi�am, on wchodzi�, chwyci� mnie za r�k� i poci�gn�� po schodach, stan�li�my przy balustradce i wtedy: � Marzena � zaczai z udawanym spokojem � bardzo Kinie niepokoj� twoje kontakty z Goryszewskim. � Zostaw mnie � odpowiedzia�am ze z�o�ci� � naj pierw mnie ci�gniesz po schodach, a teraz opowiadasz g�upoty. � Natychmiast mi powiedz � �cisn�� moj� r�k� � na czym polegaj� twoje kontakty z Goryszewskim, o co w tym wszystkim chodzi. � O nic nie chodzi. � Jeszcze bardziej wkurzaj� mnie twoje spotkania z Niesio�owskim, wszyscy w Sejmie o tym m�wi�. � Tak? � uda�am zdziwienie. � Nie rozumiem. Za- uwa�y�am, �e lubisz Niesio�owskiego, �ciskacie sobie r�ce, � pijecie razem w�dk�, w czym ci to przeszkadza, �e si� z nim widuj�? � Nie wiesz, jaki on jest � odpar�, jak m�g� naj spokojniej. � Jaki? � To niez�y ogier. � Olek, nie zamierzam zrywa� znajomo�ci z Niesio- �owskim � skwitowa�am kr�tko. � Tak, to ja b�d� musia� si� zastanowi� nad dalsz� nasz� znajomo�ci� � rzuci� przez zaci�ni�te z�by. � Nie �ycz� sobie tego, rozumiesz? Wzruszy�am ramionami. Po chwili stwierdzi�: � Jeste� zimna i cyniczna, za ma�o emocjonalnie reagujesz na nasze spotkania. O co mu chodzi? � pomy�la�am. Nie wiem. O to, �e nie rzucam mu si� na szyj�, �e nie piszcz� z zachwytu, �e w ��ku nie krzycz� jaki� afektowanych s��w? Milcza�am zaskoczona, a on doda�: � Nie podoba mi si� to, �e jeste� w�a�nie taka. Taka zdystansowana. Odpowiedzia�am: � Jestem g��boko zakorzenion� ko�tunk� i nawet jak b��dz�, to robi� to z ko�tu�stwem wypisanym na twarzy, a to nie pozwala poddawa� mi si� nami�tno�ciom zbyt jawnie. � Co robisz po po�udniu? � zapyta� ju� zupe�nie innym tonem. � Chc� si� spotka� z J�drasiem. Mia�e� mi to za�atwi�. � To b�dzie mo�liwe dopiero p�nym wieczorem, po zako�czeniu sesji. Chod�my na ma�e tete a tete. Wykr�ci�am si�, to by� jedyny raz, kiedy mi si� uda�o. Od czasu do czasu pisali�my do siebie kartki po francusku. Olek kilka razy chwali� mi si�, �e zna j�zyk Moliera. Kiedy� byli�my um�wieni, ale musia�am nagle wyjecha� do Gda�ska, wpad�am wi�c na pomys� i podyktowa�am kole�ance kartk� przez telefon, a ona mia�a mu j� wr�czy� w dniu, w kt�rym si� mieli�my spotka�. Iwona nie zna francuskiego, dyktowa�am jej litera po literze, nie by�o niebezpiecze�stwa, �e komu� rozpowie, o czym pisz�. Potem Iwona powiedzia�a, �e Olek, jak dosta� kartk�, ucieszy� si�, odszed� kilka krok�w, zacz�� czyta� i kiedy spostrzeg�, �e jest po francusku, zzielenia� i chyba nic nie zrozumia�. Przy najbli�szym spotkaniu podzi�kowa� mi za kartk�. Od tego czasu rzuca� jakie� pojedyncze francuskie s�owa typu: ga va, merci, bonjour, au revoir. Ka�dy je zna, nawet nie ucz�c si� francuskiego. On do mnie te� raz napisa�, bo mu kaza�am. Sprytnie z tego wybrn��: zaczyna�o si� to �Bonjour, ca va bien?", a ko�czy�o �Au revoir". I to by�a ca�a tre��. Wym�wi�am si� od tamtego spotkania, obieca�am, �e przyjad� wieczorem. Przyjecha�am. J�dra� czeka�, wszyscy wyszli, bo sko�czy�a si� ju� sesja. Olek pozna� mnie z J�drasiem. Sytuacja by�a �mieszna, bo naszym spotkaniom sekundowa� ca�y klub lewicy, wszyscy nas obserwowali. To by�o 3 lipca, w tym samym dniu, w kt�rym pozna�am Leszka Millera. By�y to jego urodziny i by� lekko podpity. Miller przez p� godziny co� mi tam pieprzy�, chwil� p�niej przyszed� Olek i mnie poca�owa�, cz�sto to robi�, zw�aszcza jak by�o du�o ludzi. Podkre�la� w ten spos�b swoje prawa w�asno�ci. Na korytarzach �apa� mnie za r�k�, obejmowa�. Przelotne spotkania, zawsze co� takiego mia�o miejsce i g��wnie w takich momentach, kiedy kto� by� i to widzia�. Natomiast rzadko si� to zdarza�o, gdy byli�my zupe�nie sami. Przechodzi�am kiedy� korytarzem, on wyszed� z kolegami z klubu, z Millerem i Seku��. Przeprosi� pan�w tylko Po to, �eby poca�owa� mnie w policzek i z�apa� za r�k�, a panowie stali w odleg�o�ci 10 metr�w, ciesz�c si� jak dzieci. Umawiali�my si� na p�niej, panowie schodz�c po schodach jeszcze d�ugo poklepywali Olka po plecach. Olek jest raczej ostro�nym facetem, je�eli chodzi o takie rzeczy, nie wiem, dlaczego ze mn� tak si� afiszowa�. Inna sytuacja. Janusz Szyma�ski, jest to kto� w rodzaju kierownika sekretariatu SLD. Kiedy� strasznie si� wkurzy�am, bo byli�my z K wa�nie wskim um�wieni na telefon o okre�lonej godzinie. Zadzwoni�am, odebra� ten Szyma�ski, ja si� jeszcze nie zd��y�am przedstawi�, a Szyma�ski ju� zacz�� przeprasza�: � Wie pani, jest jaka� nasiad�wka, ale zaraz na pewno powiadomi� szefa, �e pani dzwoni�a, bo inaczej mnie zabije. By�am zdumiona, bo obiecali�my sobie, �e ca�a ta nasza historia zostanie w tajemnicy i jak by kto pyta�, to on mnie uczy zasad polityki, a ja jego francuskiego. Mog�o tak by�, dlaczego nie. Kiedy� wesz�am do sejmowego lokalu lewicy, mia�am wst�pi� do gabinetu Olka, wchodz�, pojawia si� jaki� facet o prawie bia�ych w�osach, w okularach: � O, pani redaktor � przywita� mnie �jak mi�o pani� widzie�! A wie pani, przez pani� mamy straszny problem z przewodnicz�cym, jak pani zadzwoni�a, to nie uda�o nam si� go si�� zatrzyma� na posiedzeniu. Nigdy tego faceta nie widzia�am, by�am zaskoczona. Nie powiedzia�am mu, kim jestem, a on ju� wiedzia�. Dzwoni�am tam jeszcze kilkakrotnie, on odbiera� i zawsze robi� aluzyjki, jaki to on ma przez moj� osob� problem z przewodnicz�cym, kt�ry zapomina o obowi�zkach polityka i rwie si� do mnie jak op�tany ma�olat. By�am tym zbulwersowana, wyja�ni�am Olkowi: � S�uchaj nie �ycz� sobie, �eby� opowiada� o mnie swoim pracownikom. Zapar� si�: � Nie mam poj�cia, jak to si� mog�o sta�, ja nikomu pary z g�by nie pu�ci�em. Kolejny cz�owiek-studnia. M�j romans z panem przewodnicz�cym szybko sta� si� tajemnic� poliszynela. Kto� musia� to chlapn��. Ode mnie wiedzia�a tylko Iwona, a ona jest naprawd� jak studnia. Oczywi�cie je�eli nie jest na kogo� ci�ta, ale w tym czasie nie by�o zadra�nie� mi�dzy nami, poza tym ona nie ma zwyczaju rozpowiadania plotek. Gdyby by�a plotkar�, to rozpowiedzia�aby r�wnie� inne rzeczy, o kt�rych wie. Musia�o to wyj�� z samego serca lewicy. By� taki moment, �e jeden drugiemu zazdro�ci� znajomo�ci ze mn�. By�o w dobrym tonie p�j�� na kaw� czy koniak z Potock�, tak �eby wszyscy wiedzieli i ka�dy widzia�. Potem zrozumia�am, �e wi�kszo�� z nich, na bazie wsp�lnie wypitej kawy czy koniaku, budowa�o ca�� konstrukcj� seksualn�, by�a podstawa do rozpowiadania: �Panowie, mia�em te� t� przyjemno��". W ko�cu Olek pozna� mnie z tym J�drasiem, strasznym przyg�upem. By� lekko podpity, um�wi� si� ze mn� na spotkanie z Lepperem na nast�pny dzie�. Be�kota� co� w rodzaju: � Gotowi jeste�my przenie�� ich g�owy na drzewcach dooko�a Sejmu. � Czyje g�owy? � Wa��sy, wszystkich. Nast�pnego dnia zaprowadzi� mnie do Leppera, spotkanie si� odby�o i Lepper zaproponowa� mi, �eby�my po po�udniu objechali rolnicze blokady. W tym samym czasie by�am um�wiona z Olkiem, on siedzia� na sali sejmowej, ja musia�am ju� wyje�d�a�, J�dra� na mnie czeka�. Zacz�am pisa� kartk�, ale Olek wybieg�, kto� mnie pewnie zo