8435

Szczegóły
Tytuł 8435
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

8435 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 8435 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

8435 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

K. Kelzer - S�o�ce i cie�. M�j eksperyment ze �wiadomym �nieniem Wst�p �wiadome �nienie jest specjalnym rodzajem �nienia. W �wiadomym �nie �ni�cy jest �wiadomy, �e �ni, kiedy �ni, to znaczy podczas samego snu. To zjawisko jest znane ludzko�ci prawdopodobnie od tysi�cy lat i by�o r�nie nazywane. Poniewa� wspomina� o nim ju� Arystoteles, mo�na bezpiecznie przyj��, �e ludzie �nili �wiadomie od najdawniejszych czas�w. Wsp�czesne badania naukowe nad snem i �nieniem wskazuj�, �e �wiadome �nienie jest ca�kowicie naturalnym, cho� stosunkowo rzadkim zjawiskiem. Wsp�czesne badania wykazuj�, �e �wiadome �nienie jest umiej�tno�ci�, kt�r� wielu ludzi mo�e opanowa�. Udowodniono r�wnie�, �e zjawisko to przytrafia si� spontanicznie po�owie z nas przynajmniej raz w �yciu. W �wiadomym �nie �nimy i nagle uprzytamniamy sobie, �e �nimy! Jest wiele stopni �wiadomo�ci w takich snach, ale we �nie, kt�ry jest w pe�ni �wiadomy, wiemy bez najmniejszej w�tpliwo�ci, �e to, co widzimy i do�wiadczamy, jest snem. Chwil� p�niej mo�emy obudzi� si�, trac�c �wiadomy sen i okazj� zbadania tego niezwyk�ego stanu �wiadomo�ci. Cz�sto mamy jedynie niejasne przeczucie, �e �wiadomie �nienie jest dobr� okazj�, by nawi�za� bezpo�redni kontakt z naszym nie�wiadomym umys�em, jest okazj� daj�c� nam niezwyk�e i inspiruj�ce mo�liwo�ci. Od ostatnich trzydziestu lat �wiadome �nienie jest przedmiotem powa�nych bada� naukowych w laboratoriach Stan�w Zjednoczonych i Europy. Dzi�ki tym badaniom dopiero zaczynamy odkrywa� mo�liwo�ci �wiadomego �nienia, mo�liwo�ci, kt�re s� doprawdy zdumiewaj�ce. Oneironauci � ludzie, kt�rzy u�ywaj�c specjalnych technik psychologicznych wykszta�cili w sobie umiej�tno�� �wiadomego �nienia � wykorzystuj� �wiadome �nienie do wielu r�nych cel�w. (S�owo oneironauta pochodzi z j�zyka greckiego, oneiros � znaczy sen, a nautes � �eglarz.) Ka�dy oneironauta odkrywa swoje indywidualne mo�liwo�ci, kiedy do�wiadcza tego niezwyk�ego stanu �wiadomo�ci. Jednak najwa�niejszymi i najcz�ciej wspominanymi mo�liwo�ciami s� nast�puj�ce: 1. �wiadome sny dostarczaj� ogromnej satysfakcji, przyjemno�ci i rado�ci. Wielu oneironaut�w zgodzi si�, �e �wiadomy sen do�wiadczony po raz pierwszy by� najszcz�liwsz� chwil� w ich �yciu. Szcz�cie i rado�� spowodowane s� przez niezwyk�� wolno�� ducha, kt�r� uzyskujemy w �wiadomym �nie. W stanie �wiadomego �nienia nie jeste�my ograniczeni przez �adne prawa fizyczne lub spo�eczne i posiadamy kontrol� nad �wiatem marze� sennych. Cz�owiek w pe�ni �wiadomy w swoim �nie mo�e zdecydowa� si� robi� rzeczy, kt�re s� niemo�liwe w stanie jawy lub w normalnym �nie. Ka�dy, kto kiedy� lata� w �wiadomym �nie, wie, jakie to przyjemne. Oneironauci cz�sto maj� niezmiernie erotyczne sny, w kt�rych mog� zrealizowa� swoje najbardziej ukryte pragnienia i fantazje. Niekiedy sny takie ko�cz� si� do�wiadczeniem orgazmu o niezwyk�ej intensywno�ci, okre�lanego jako orgazm "totalny" albo "kosmiczny". 2. Tw�rcze rozwi�zywanie problem�w jest kolejn� mo�liwo�ci�, kt�r� ofiarowuje oneironautom �wiadome �nienie. Powszechnie wiadomo, �e zdolno�ci naszego nie�wiadomego umys�u s� niedost�pne dla �wiadomego umys�u w stanie jawy. Znane s� niezliczone przypadki genialnych odkry� naukowych, wynalazk�w, dzie� artystycznych, kt�re ich tw�rcy "zawdzi�czaj�" snom. Ze swoich zdolno�ci tw�rczych we �nie korzystali: Mendelejew, Kekule, Howe, Edison, Wagner, Mozart, Dali i inni. Ka�dy z nas mo�e korzysta� z tw�rczych si� w�asnej nie�wiadomo�ci w celu rozwi�zywania codziennych problem�w osobistych i zawodowych. 3. Doskonalenie umiej�tno�ci mo�e przebiega� podczas �wiadomego �nienia. �wiadome �nienie jest tak niezwykle �ywe i "realne", �e mo�na je u�y� do �wiczenia i rozwijania wielu r�nego rodzaju umiej�tno�ci. Setki oneironaut�w �wicz� we �nie i doskonal� swoje umiej�tno�ci w r�nych dziedzinach � w sporcie, w ta�cu, w wykonywaniu muzyki, w publicznym przemawianiu, w sztuce negocjacji i sprzeda�y oraz w wielu innych dziedzinach, kt�rych nie spos�b tu wymieni�. 4. Przezwyci�anie l�k�w jest naturalnym rezultatem �wiadomego �nienia. Podczas �wiadomego snu wiemy, �e nic nie mo�e nas zrani�, jeste�my ca�kowicie bezpieczni. Kiedy jeste�my �wiadomi we �nie, w pe�ni zdajemy sobie z tego spraw� i wiemy, �e pojawiaj�ce si� zagro�enia s� cz�ci� samego snu. Tak wi�c nie mamy w�tpliwo�ci, �e ukazuj�ce si� niebezpiecze�stwa s� elementami naszego umys�u i pochodz� z jego wn�trza. Dzi�ki tej wiedzy �wiadomie �ni�cy mo�e �atwo przezwyci�y� uczucie strachu, jakie mo�e si� pojawi�, gdy jest on pogr��ony w stanie �wiadomego �nienia. Oneironautyka jest prawdziwym wybawieniem dla os�b prze�ywaj�cych koszmary senne. Za pomoc� oneironautyki mo�emy uwolni� si� od l�k�w dr�cz�cych nas od wielu lat. Umiej�tno�� przezwyci�ania l�k�w w stanie snu stopniowo przenosi si� do naszego �ycia na jawie, co umo�liwia nam prac� nad naszymi uprzedzeniami i l�kami ograniczaj�cymi nasz rozw�j i poczucie wolno�ci. 5. Samopoznanie i transcendencja s� najwa�niejszymi korzy�ciami wynikaj�cymi ze stanu �wiadomego �nienia. �wiadome �nienie jest uznawane za istotn� drog� ewolucji duchowej, kt�ra zmienia nasz� wiedz� o rzeczywisto�ci. Nie jest to oczywi�cie jedyna droga daj�ca tak� mo�liwo��, niemniej bardzo wa�na. O �wiadomym �nieniu wspominaj� mistycy chrze�cija�scy i islamscy, buddy�ci tybeta�scy i szamani kultur archaicznych. Podczas �wiadomych sn�w mamy �atwiejszy ni� w zwyk�ych snach dost�p do tajemniczych mo�liwo�ci ludzkiego umys�u. Oneironauci bardzo cz�sto do�wiadczaj� prze�ycia poza cia�em (OBE), podczas kt�rego mog� postrzega� �wiat fizyczny z innego punktu widzenia ni� cia�o fizyczne. (Zjawisko to bardzo cz�sto wyst�puje tu� przed �mierci� kliniczn�.) Niemniej nale�y podkre�li�, �e mimo i� �wiadomy sen jest bardzo podobny do prze�ycia poza cia�em, to jednak nie jest identyczny z tym zjawiskiem. �wiadomy sen oraz prze�ycie poza cia�em s� r�nymi, cho� powi�zanymi ze sob� odmiennymi stanami �wiadomo�ci. Innymi fenomenami zwi�zanymi ze �wiadomym �nieniem s� sny prorocze i ��czno�� telepatyczna. Badania naukowe nad tymi zjawiskami jeszcze w latach 60-tych potwierdzi�y ich autentyczno��. Lecz najwa�niejszym doznaniem dla ka�dego oneironauty jest transpersonalny lub transcendentny wymiar do�wiadczenia opisywanego r�nie jako "zjednoczenie z Bogiem", "�wiadomo�� kosmiczna", "najwy�sze poznanie", itp... O takich w�a�nie do�wiadczeniach m�wi ksi��ka Kennetha Kelzera. �wiadomy sen jest dla niego drog� duchowego rozwoju. Tylko z perspektywy duchowego rozwoju wysi�ek, na jaki ka�dy oneironauta musi si� zdoby�, aby rozwin�� swoje umiej�tno�ci, nabiera sensu. Poniewa� znamy ju� techniki oneironautyczne i urz�dzenia elektroniczne, kt�re pozwalaj� na szybsze i �atwiejsze osi�ganie stanu �wiadomego �nienia, ni� pozwala na to technika Car-losa Castanedy i Juana Matusa, z kt�rych Kelzer korzysta� rozpoczynaj�c szesna�cie lat temu sw�j eksperyment, istnieje realne niebezpiecze�stwo trywializacji zjawiska �wiadomego �nienia. Mo�na przecie� �ni� �wiadomie jedynie dla zabawy, zmys�owej przyjemno�ci, albo w celu prymitywnego zaspokojenia lub wy�adowania najni�szych pop�d�w. Kenneth Kelzer na ka�dej stronie swojej ksi��ki przekonuje nas, �e �wiadomy sen niesie ze sob� o wiele bardziej warto�ciowe i transformuj�ce prze�ycia. Przekonany jestem, �e ksi��ka ta jest bardzo cenn� pozycj� na polskim rynku czytelniczym. Ka�dy, kto jest zainteresowany rozwojem mo�liwo�ci ludzkiego umys�u, osi�ganiem wy�szych stan�w �wiadomo�ci, lub szeroko rozumianym rozwojem duchowym, stwierdzi, �e ksi��ka ta jest niewyczerpanym �r�d�em wiedzy i inspiracji. Adam Bytof, prezes Polskiego Klubu Oneironautycznego Wstecz / Spis Tre�ci / Dalej Podzi�kowania Autor pragnie podzi�kowa� za wk�ad, poparcie i profesjonaln� pomoc wielu ludziom, kt�rzy przyczynili si� do powstania tej ksi��ki. Moim kolegom, Frances Vaughan i Richardowi Gorringe'owi, wdzi�czny jestem za wiele godzin sp�dzonych na wys�uchiwaniu i omawianiu naszych sn�w oraz za udzielenie wielu wyja�nie� na temat �ycia wewn�trznego duszy. Jestem wdzi�czny Patrycji Garfield za osobiste kontakty dotycz�ce �wiadomego �nienia i za jej ch�� wymiany do�wiadcze�, gdy odkrywali�my ten wewn�trzny obszar, dla nas obojga zawsze nowy i zawsze �wie�y. Jestem ogromnie wdzi�czny Nattie Hammond, mojej asystentce, za jej wydajn� i sumienn� pomoc, za wiele godzin pracy przy komputerze i za pe�ne dba�o�ci sprawdzenie szczeg��w, bibliografii i setek drobiazg�w, kt�re r�wnie dobrze mog� dopom�c, jak i zaszkodzi� ksi��ce. By�a tym, czego, jak s�dz�, �yczy�by sobie ka�dy autor: wspania�ym fachowcem o wielkiej duszy. Chcia�bym te� podzi�kowa� Poi�y Kettenhofen, drogiej przyjaci�ce, za jej szczodro��, jak� okaza�a udost�pniaj�c mi jako specjaln� przysta� dla pisarza sw�j dom nad morzem. To w�a�nie tam po raz pierwszy mog�o zosta� przelanych na papier wiele pomys��w do tej ksi��ki. Markowi Thurstonowi, redaktorowi A.R.E. Press, jestem wdzi�czny za cudown� atmosfer� wsp�pracy i wiele interesuj�cych rozm�w, gdy ksi��ka ta zacz�a nabiera� ostatecznego kszta�tu. Jestem wdzi�czny Scottowi Sparrowowi, mojemu mentorowi, przyjacielowi i bratniej duszy, kt�ry okaza� g��bokie zrozumienie dla mojej pracy i przedstawi� mnie osobom z A.R.E. Press. Wdzi�czny jestem Mary Ann Shaffer za dzielenie si� ze mn� wiedza o �wiecie wydawniczym i za jej nieocenione przewodnictwo, gdy po raz pierwszy wszed�em w ten �wiat. Jestem niezmiernie wdzi�czny Julii Poppy za jej bezgraniczny entuzjazm i inspiracj� dla mojej pracy, od samego pocz�tku. Jak dobrze pami�tam dzie�, kiedy popatrzy�a mi w oczy i powiedzia�a: "Ty musisz napisa� t� ksi��k�!" Jestem te� wdzi�czny Johnowi Poppy'emu. Jego cenne uwagi wyra�ane g�osem do�wiadczonego pisarza cz�sto dodawa�y mi otuchy i pomaga�y w wytrwa�ej pracy. Jestem wdzi�czny Margaret Frings Keyes, Lornie Cutler, Jedowi Diamondowi, Jamesowi Konwinskie-mu, Julii Poppy, Nicholasowi Pappas, Margy Pappas i innym za czytanie mojego r�kopisu na r�nych etapach pracy nad nim, oraz za szczer� krytyk�, kt�ra przynios�a mi wiele korzy�ci. Jestem wdzi�czny Georgowi McLairdowi, Bobowi Trowbridge'owi, Jere-my'emu Taylorowi i Dody'emu Donnelly'emu za osobiste poparcie i pomoc techniczn�, co uczyni�o t� podr� w �wiat snu mo�liw�. Chcia�bym te� podzi�kowa� wielu studentom i klientom, kt�rzy na przestrzeni lat podczas licznych warsztat�w, zaj�� i spotka� terapii grupowej dzielili si� ze mn� tre�ci� swoich sn�w. Odczuwam d�ug wdzi�czno�ci wobec was wszystkich za szczero�� i g��bi� tego, czego nauczyli�cie mnie o ludzkiej naturze. Z uwagi na konieczno�� dochowania tajemnicy zawodowej nie mog� tu wymieni� waszych imion. Jednak�e w wi�kszo�ci przypadk�w wiecie, kim jeste�cie, a wasze imiona s� zapisane w moim sercu. Jestem szczeg�lnie wdzi�czny specjalnej grupie ludzi, przyjaci�, zar�wno starych jak i nowych, cz�onkom rodziny, wsp�pracownikom i studentom, kt�rzy uprzejmie pozwolili mi u�y� ich prawdziwych nazwisk w autobiograficznej cz�ci ksi��ki. Ich wielkoduszno�� i otwarto��, jak s�dz�, nada�y tej pracy wymiar autentyczno�ci, co nie by�oby bez ich pomocy mo�liwe. Przede wszystkim jestem wdzi�czny mojej �onie Charlene Kohl Kelzer i naszemu synowi Erikowi. Prze�ywali m�j eksperyment wraz ze mn� od samego pocz�tku. To oni podtrzymywali atmosfer� przygody i wierni jej nadal pod��aj� w przysz�o�� tak nieznan�, jak swego czasu nieznan� by�a obecna przesz�o��. Doceniam wiele po�wi�ce�, na jakie zdobyli si� w odpowiedzi na m�j plan pracy. Doceniam ich coraz wi�ksze zrozumienie, jak �y� pod jednym dachem z kim�, kto cz�sto ma jedno ucho zwr�cone na Muz�. Doceniam ich pe�ne cierpliwo�ci poparcie w czasie, gdy wszyscy �yli�my w tak wielkim napi�ciu. W ko�cu jestem wdzi�czny Wszechmog�cemu i �wiat�u, Bogu i Bogini wewn�trz i na zewn�trz, kt�rzy dali nam sen: jako cenny dar, charyzmat, jako przes�anie, objawienie prawd, jako zach�t� do rozwoju i odkrywania �wiat�w czekaj�cych na narodziny. Od Autora Kilka lat temu, gdy na profesjonalnych konferencjach i warsztatach po raz pierwszy zacz��em m�wi� na temat �wiadomego �nienia, cz�sto opisywa�em je jako "granic� �wiadomo�ci". S�dzi�em, i nadal tak s�dz�, �e ta przeno�nia jest precyzyjna i dobrze oddaje istot� zagadnienia. Granica wskazuje na zbli�aj�cy si� kres kultury lub cywilizacji. Granice s�, zgodnie ze sw� natur�, wzgl�dne i zmienne. Dzisiejsze granice r�wnie dobrze mog� sta� si� stabilnym nurtem jutrzejszego spo�ecze�stwa. W Ameryce w szczeg�lny spos�b cenimy sobie ten proces. Jeste�my tak m�od� cywilizacj�, �e pami�� miast granicznych po�o�onych wzd�u� brzeg�w rzek i na odleg�ych pustkowiach jest ci�gle �ywa w naszym zbiorowym umy�le. Wspomnienia te s� podtrzymywane i ubarwiane we wsp�czesnych powie�ciach, filmach i serialach telewizyjnych. Ameryka pod wieloma wzgl�dami nadal jest obszarem istnienia "kultury pogranicza". Ale co oznacza granica �wiadomo�ci? Wyra�enie to sugeruje, �e ludzka �wiadomo�� mo�e by� postrzegana przestrzennie i mo�e zosta� por�wnana do terytorium. Wynika z tego, �e �wiadomo�� mo�e by� przedmiotem obiektywnych bada�, a wiedza o niej mo�e si� rozwija�. Takie oto profesjonalne za�o�enia przyjmuj� w mojej pracy psychoterapeuty i powa�nego badacza stanu snu. Jednak�e musz� doda� szybko, �e okre�lenia te s� tylko i wy��cznie por�wnaniami. W kr�gach psychologicznych okre�lenie "przestrze� wewn�trzna" zyskuje coraz wi�ksz� popularno�� w odniesieniu do proces�w mentalnych lub niezmiernie subiektywnych do�wiadcze�. Jest to ksi��ka o ludzkiej �wiadomo�ci. Prawd� m�wi�c zalicza si� ona do takich dziedzin jak parapsychologia, studia nad �wiadomo�ci�, metafizyka, czy mistycyzm. Mo�na r�wnie� uzna� j� za jeszcze jedn� pozycj� z psychologii humanistycznej lub psychologii transpersonalnej. Jako taka ksi��ka ta jest wk�adem do rozwijaj�cej si� wiedzy na temat ludzkiego umys�u. Jest pr�b� uzmys�owienia sobie �wiadomo�ci, pr�b� wykorzystania ludzkiego umys�u do badania ludzkiego umys�u. Osiemnastowieczny poeta Aleksander Po-pe napisa�, �e "w�a�ciwym przedmiotem bada� rodzaju ludzkiego jest cz�owiek". S�dz�, �e w skryto�ci ducha wi�kszo�� z nas przyzna temu stwierdzeniu racj�. Jednak�e poprzez wieki wielu ludziom brakowa�o czasu, metod i motywacji, aby zastosowa� t� zasad� w codziennej praktyce. W miar� rozwoju kultury i cywilizacji cz�owiek u�wiadamia� sobie konieczno�� prowadzenia bada� w wielu dziedzinach takich jak medycyna, fizyka, chemia, czy astronomia, by wymieni� tylko kilka. Jednak�e dopiero w ostatnich kilku dziesi�cioleciach mo�emy zauwa�y� w naszym spo�ecze�stwie powi�kszaj�c� si� grup� ludzi pr�buj�cych u�wiadomi� sobie �wiadomo�� jako tak�, per se. Wydanie w 1969 roku ksi��ki dr� Charlesa Tarta "Odmienne stany �wiadomo�ci" wywar�o istotny, o�ywiaj�cy wp�yw na ten powolny proces. Zar�wno tytu� ksi��ki jak i jej tre�� odmieni�y nasze spojrzenie na szeroki zakres poj�cia "ludzka �wiadomo��" oraz zwi�zanych z ni� wielu r�norodnych dozna�, jakie mog� mie� ludzie. Nie waham si� uzna� �wiadomy sen za odmienny stan �wiadomo�ci. Ponadto uwa�am go za jedyny odmienny stan, kt�ry pojawia si� podczas normalnego snu. I poniewa� normalny sen sam w sobie jest ju� odmiennym stanem �wiadomo�ci, doszed�em do wniosku, �e �wiadomy sen jest "odmiennym stanem w obr�bie odmiennego stanu". W rozdziale dziesi�tym tej ksi��ki przedstawiam obszern�, opisow� definicj� �wiadomego snu. Z podobn� pr�b� definicji nie zetkn��em si� nigdzie w opublikowanych do tej pory tekstach na ten temat. Podaj� t� opisow� definicj�, poniewa� cz�sto widywa�em zmieszanie na twarzach ludzi, z kt�rymi podj��em rozmow� na temat stanu �wiadomego snu � temat, na kt�ry do�� trudno jest rozmawia�. �wiadomy sen jest do�wiadczeniem subiektywnym i jak wiele innych subiektywnych do�wiadcze� nie mo�e zosta� w pe�ni oddany przez j�zyk. Te nieuniknione trudno�ci w porozumiewaniu si�, tak dla mnie uci��liwe na pocz�tku, z up�ywem czasu zmusi�y mnie, bym bardziej pog��bi� w�asne rozumienie zjawiska �wiadomego �nienia. Podczas pisania tej ksi��ki ograniczenia stawa�y si� wyzwaniami, za� trudno�ci � sprzyjaj�cymi okoliczno�ciami. Chcia�bym przedstawi� tutaj wst�pn�, robocz� definicj� �wiadomego snu, by zorientowa� czytelnika i dostarczy� mu nieco informacji pomocnych w zrozumieniu tego z�o�onego zjawiska. Zgodnie z definicj�, kt�ra jest dzi� powszechnie akceptowana przez teoretyk�w i badaczy sn�w, �wiadomy sen jest snem, w kt�rym �ni�cy jest �wiadomy tego, �e �ni, kiedy �ni. Proces ten r�ni si� od zwyk�ego snu, w kt�rym �ni�cy cz�sto do tego stopnia jest poch�oni�ty przez senne doznania, i� wierzy, �e sen, w kt�rym w�a�nie przebywa, jest w pe�ni "realny". W przeciwie�stwie do tego �wiadomy sen zawiera drugi poziom �wiadomo�ci, kt�ry wy�ania si� z pierwszego poziomu, to znaczy z tre�ci i scenerii zwyk�ego snu. Na tym drugim poziomie �wiadomo�ci �ni�cy, kt�ry jest w pe�ni �wiadomy, z absolutn� pewno�ci� wie, �e to, co do�wiadcza i widzi wok� siebie, jest snem. Ta niezwyk�a pewno�� daje mu poczucie wolno�ci i osobistej mocy, niemo�liwe do uzyskania w zwyk�ym �nie. Z do�wiadczenia r�wnoczesnej, podw�jnej �wiadomo�ci w �wiadomym �nie wynika wiele istotnych zagadnie� maj�cych na nas wp�yw w �yciu na jawie, i wp�yw ten w niniejszej ksi��ce zostanie szeroko om�wiony. W wielu �wiadomych snach �ni�cy do�wiadcza szczeg�lnej chwili przej�cia, podczas kt�rej czuje, �e jego �wiadomo�� przenosi si� z normalnego snu do stanu snu �wiadomego. Obecnie badacze �wiadomych sn�w nazywaj� ten moment przej�cia pocz�tkiem �wiadomego �nienia. Przenoszenie si� �wiadomo�ci czasami odczuwane jest bardzo wyra�nie, jak pora�enie czystym �wiat�em s�onecznym prze�ywane podczas lotu samolotem, kiedy ten nagle wyrwie si� z chmur. Czasami jednak pojawienie si� �wiadomo�ci przebiega stopniowo i tak powoli, �e jest niemal nie zauwa�ane przez �ni�cego. Cech� charakterystyczn� stanu �wiadomego snu jest cz�ste pojawianie si� niezmiernie subtelnych energii przep�ywaj�cych przez cia�o i umys� �ni�cego. Pozostawiaj� one przyjemne uczucie mrowienia, kt�remu cz�sto towarzysz� wspania�e �ywe kolory, intensywne ekstatyczne odczucia, czy niebia�ska, wywo�uj�ca uniesienie muzyka, zdaj�ca si� pochodzi� z innego �wiata. Kr�tko m�wi�c, �wiadomy sen mo�e wprowadzi� �ni�cego w zupe�nie nowy obszar ludzkich mo�liwo�ci. Czytelnikom, kt�rzy ju� teraz pragn�liby uzyska� pe�niejsz� teoretyczn� orientacj� w dziedzinie �wiadomego �nienia, sugerowa�bym, aby przeczytali rozdzia� dziesi�ty i jedenasty tej ksi��ki, zanim zapoznaj� si� z przebiegiem mojego eksperymentu, opisanym w Cz�ci I. Tym, kt�rzy wol� zapozna� si� z opisem eksperymentu przed sformu�owaniem wniosk�w, zalecam, by przeczytali ksi��k� od pocz�tku do ko�ca w zwyczajny spos�b. Znajdujemy si� teraz w pewnym sensie na rozdro�u: Czy najpierw omawia� co�, co jest niemal niemo�liwe do zdefiniowania, czy te� wpierw spr�bowa� zdefiniowa� co�, co jest prawie niewyra�alne? Mog� jedynie zaproponowa� czytelnikowi, by wybra� swoj� drog�, wiedz�c, �e ka�da z nich b�dzie go prowadzi� do tego samego celu. Ksi��ka ta nie jest jak�� og�ln� b�d� wprowadzaj�c� prac� w zagadnienie �nienia lub interpretacji sn�w. Pracuj�c na tym polu przez wiele lat jako psychoterapeuta i wyk�adowca zetkn��em si� z kilkoma dobrymi ksi��kami wprowadzaj�cymi do tego tematu i nie chcia�em powtarza� ani powiela� tych wcze�niejszych prac [czytelnikom zainteresowanym ksi��k� wprowadzaj�c� w zagadnienie sn�w poleca�bym Creatwe Dreaming Patrycji Garfield oraz Dream Power i The Dream Gam� Ann Faraday]. Zamiast tego zamierzam w tej ksi��ce dog��bnie zbada� i przedstawi� osobisty, subiektywny, autobiograficzny opis jednego z najbardziej interesuj�cych i obiecuj�cych aspekt�w �wiata sn�w: stanu �wiadomego snu. O ile wiem, zosta�a napisana tylko jedna autobiograficzna ksi��ka tego typu: Pathway to Ecstasy: The Way of the Dream Mandala Patrycji Garfield. Jestem niezmiernie wdzi�czny dr Garfield za jej prac� i kontakt osobisty, jaki utrzymywali�my w ci�gu paru ostatnich lat na temat �wiadomego �nienia. W zasadzie moja ksi��ka i eksperyment potwierdz� wiele z jej do�wiadcze�, ale te� podkre�l� pewne osobiste r�nice, kt�re s� nieuniknione pomi�dzy lud�mi �ni�cymi �wiadomie po prostu dlatego, �e nie mog� istnie� dwie osoby do�wiadczaj�ce �nienia w identyczny spos�b. W ksi��ce tej u�ywam s�owa eksperyment w osobistym i symbolicznym znaczeniu, a nie w sensie �ci�le naukowym. W moim szczeg�lnym przypadku s�owo eksperyment �atwo mo�na zast�pi� s�owem do�wiadczenie, poniewa� ksi��ka ta jest osobistym zapisem tego, w jaki spos�b przeprowadza�em m�j eksperyment, jakie nadzwyczajne sny by�y jego wynikiem i do jakich przemy�le� i komentarzy si� one przyczyni�y. Jest tak�e zapisem licznych emocjonalnych reakcji, jakie wywo�ywa�y we mnie te �wiadome sny, ujawniaj�ce pewne psychologiczne bariery, kt�re odkrywa�em w sobie wraz z odpowiadaj�cymi im post�pami na drodze rozwoju. Wybieraj�c tytu� dla tej ksi��ki, S�o�ce i cie�, chcia�em podkre�li� wzajemne oddzia�ywania pomi�dzy �wiat�em a ciemno�ci� wewn�trz mojej duszy, jak i w duszy ka�dego cz�owieka. W miar� rozwoju mojego eksperymentu ze �wiadomym �nieniem oddzia�ywania te zarysowywa�y si� coraz wyra�niej i rozwija�y si� na wiele sposob�w. Widz� teraz, �e moje otwarcie si� i do�wiadczenie �wiat�a w �wiadomym �nie by�o nieuniknione i �e musia�em bardziej u�wiadomi� sobie nie rozwi�zane konflikty emocjonalne z mojej przesz�o�ci oraz negatywne cechy i wzorce osobowo�ci, kt�re wci�� we mnie istniej�. Przedzieraj�c si� w tym eksperymencie przez w�asn� intymno�� zacz��em docenia� znaczenie jungowskiej maksymy: "Im ja�niejsze s�o�ce, tym ciemniejszy cie�". Stwierdziwszy, jak prawdziwe okaza�y si� te s�owa w moim przypadku, odkry�em rzeczy, kt�re czasami by�y przera�aj�ce, a czasami uspokajaj�ce i w jaki� spos�b daj�ce poczucie pewno�ci w tej d�ugiej podr�y. W ko�cu poczu�em pewn� pe�n� spokoju satysfakcj� wynikaj�c� z mojej woli przebadania i zrozumienia tych wewn�trznych oddzia�ywa�. Przegl�daj�c moje notatki dotycz�ce sn�w z ostatnich dziesi�ciu lat u�wiadomi�em sobie z ca�� pewno�ci�, �e sny m�wi�y o tej grze s�o�ca i cienia przez ca�y czas. Dostrze�enie szerszego i g��bszego obrazu tego wewn�trznego i uniwersalnego stanu rzeczy by�o jedynie kwesti� czasu i ch�ci. Jestem przekonany, �e wyja�ni�em, przynajmniej sobie, pewn� bardziej powszechn� duchow� i psychologiczn� regu�� m�wi�c�, �e gdy dana osoba wkracza w jaki� odmienny lub "wy�szy" stan �wiadomo�ci, to prawdopodobnie odkryje w sobie pewne ukryte do tej pory aspekty ciemnej strony w�asnej psyche, lub przynajmniej ponownie odkryje te ukryte, ciemne aspekty na jeszcze g��bszym poziomie i z jeszcze wi�ksz� intensywno�ci� uczu� ni� kiedykolwiek wcze�niej. "Im ja�niejsze s�o�ce, tym ciemniejszy cie�". Je�eli rzeczywi�cie jest to jedno z praw psychicznego rozwoju, to s�dz�, �e warto zbada� je dog��bnie. Czytelnik studiuj�c ten rodzaj autobiograficznego zapisu nieustannie b�dzie zadawa� sobie dwa podstawowe pytania: Jakie aspekty eksperymentu autora s� istotne dla �wiadomego �nienia jako takiego i czy s� zbli�one do do�wiadcze� innych ludzi �ni�cych �wiadomie? Jakie aspekty eksperymentu autora s� unikalne i prawdopodobnie nie wyst�puj� u innych ludzi, kt�rzy �wiadomie �ni�? W niniejszej pracy stara�em si� pom�c czytelnikowi znale�� odpowied� na te pytania wyszczeg�lniaj�c, najlepiej jak potrafi�em, te elementy �wiadomych sn�w, kt�re pochodzi�y z mojego �ycia osobistego. Na tym etapie rozwoju bada� nad �wiadomo�ci� coraz wi�cej psycholog�w i badaczy w spo�ecze�stwach Zachodu zaczyna zwraca� szczeg�ln� uwag� na zjawisko �wiadomego �nienia. Wi�kszo�� z nich zdaje si� podchodzi� bardzo entuzjastycznie do tej nowej formy energii, cho� w tym samym czasie wielu z nich nie ma pewno�ci co do jej zastosowania i wynikaj�cych z niej szczeg�lnych korzy�ci. Om�wi�em ten temat obszernie w rozdziale jedenastym. Osobi�cie jestem sk�onny zgodzi� si� z por�wnaniem Stephena LaBerge, �e nasze obecne zrozumienie mocy �wiadomych sn�w mo�na por�wna� do og�lnego poj�cia, jakie ludzie posiadali na temat elektryczno�ci w czasach Benjamina Franklina. W po�owie XVIII wieku wielu ludzi wiedzia�o o istnieniu elektryczno�ci, a niekt�rzy nawet wiedzieli, jak wykorzysta� jej moc w prostych eksperymentach. Jednak�e wi�kszo�� ludzi tamtego okresu nie mia�a poj�cia, jak wykorzysta� elektryczno�� w praktyce, nawet je�li potrafili zademonstrowa� jej si��. Jednak niepewno�� nie powstrzymuje ludzkiego ducha przygody. Przeciwnie, pobudza nas do dokonywania nowych odkry�. W pewnym sensie Benjamin Franklin prowadzi� badania za nas wszystkich, gdy wyszed� podczas burzy ze swym latawcem i kluczem, by pozna� zwi�zek mi�dzy b�yskawic� a nowym zjawiskiem zwanym "elektryczno�ci�". Jestem szczeg�lnie dumny dedykuj�c ksi��k� tak� jak ta za�o�ycielom naszego kraju. Zazwyczaj nie traktuj� polityk�w i parapsycholog�w tak samo, jednak gdy ko�czy�em pisa� t� ksi��k�, poczu�em narastaj�ce we mnie przekonanie o olbrzymim d�ugu wdzi�czno�ci wobec ludzi z naszej narodowej przesz�o�ci. Zda�em sobie spraw� z mojego szcz�cia polegaj�cego na tym, �e mia�em czas na odpoczynek, edukacj�, mia�em profesjonalne przygotowanie i dysponowa�em wszystkimi dobrami kultury, kt�re pomaga�y mi napisa� ksi��k� tego rodzaju, ksi��k�, kt�ra komu� mo�e si� wyda� wyszukana lub ezoteryczna. U�wiadomi�em sobie i g��boko doceni�em to, �e takie do�wiadczenia jak �wiadome �nienie mog� urzeczywistni� si� tylko w takiej kulturze, w kt�rej wolno�� intelektualna, spo�eczna i akademicka jest wysoko ceniona i zazdro�nie strze�ona od wiek�w. Wszechogarniaj�ce poczucie wolno�ci psychologicznej stanu �wiadomego �nienia jest nast�pstwem wolno�ci naszego ameryka�skiego wzorca spo�eczno-politycznego. Wolno�� � to jedno s�owo, by� mo�e bardziej ni� jakiekolwiek inne, oddaje istot� "ameryka�skiego snu", tak samo jak oddaje istot� �wiadomego snu. Kiedy uko�czy�em r�kopis, dostrzeg�em, �e wnosi on wk�ad we wsp�czesny nurt kulturalny, znany obecnie jako ruch ludzkiego potencja�u. Widzia�em, jak ten ruch, b�d� nurt, wraz z innymi jemu podobnymi, z olbrzymi� si�� wp�yn�� na moje �ycie, ofiarowuj�c mi potencja� rozwojowy. Widzia�em ruch praw obywatelskich, ruch antywojenny, ruch wyzwolenia kobiet, ruch ochrony �rodowiska, ruch antynuklearny i �wiatowy ruch pokoju. Tak jak inne nurty wszystkie one bior� sw�j pocz�tek z ziemi, sp�ywaj� z g�r, by po��czy� si� w jeden pot�ny, grzmi�cy strumie� wodospadu Niagary ludzkiej energii, kt�ry wprowadzi decyduj�ce zmiany w naszym narodzie, a w rezultacie na ca�ym �wiecie. Wszystkie te strumienie my�li s� ze sob� w pewien spos�b po��czone. Cho� pojedyncza ksi��ka jest zaledwie kropl� w strumieniu, to jednak sam strumie� czerpie swoj� si�� i poczucie celu z wizji. Napisawszy ksi��k� o wizji pragn� wyrazi� uznanie dla wizji zawartej w Ksi�dze Praw i Konstytucji Stan�w Zjednoczonych, poniewa� czuj�, �e pocz�tkowa wizja ojc�w-za�o�ycieli naszego kraju nadal o�ywia wsp�czesny nurt ludzkiej wolno�ci i tw�rczo�ci, kt�ry jest nazywany Ameryk�, krajem nie maj�cym �adnego odpowiednika w historii �wiata. Czuj� si� zobowi�zany wyrazi� osobist� wdzi�czno�� wobec tych postaci z przesz�o�ci, kt�re ryzykowa�y wszystko w walce o swoj� wizj�, kt�re roztoczy�y j� przed zm�czonym i sceptycznym �wiatem pracuj�c i walcz�c, by wizja ta sta�a si� rzeczywisto�ci�. Jestem niezmiernie szcz�liwy widz�c w latach 80-tych odrodzenie spo�ecznego znaczenia psychologii. Im wi�cej profesjonalist�w z tej dziedziny przemawia na konferencjach i warsztatach po�wi�conych olbrzymim problemom ekonomicznym i spo�ecznym naszego globu, tym skuteczniej mo�emy przerzuca� most nad przepa�ci� pomi�dzy "�wiatem wewn�trznym" a "�wiatem zewn�trznym", pomi�dzy "rzeczywisto�ci� wewn�trzn�" i "rzeczywisto�ci� zewn�trzn�". Przepa�� ta zanadto powi�kszy�a si� w ostatnich dziesi�cioleciach. Tendencja do coraz w�szej specjalizacji w �yciu zawodowym �atwo mo�e doprowadzi� do ograniczenia my�lenia, dlatego te� z wielk� ulg� dostrzegamy zmian� w tym trendzie, poniewa� coraz wi�cej profesjonalist�w aktywnie uczestniczy w procesie przemian spo�ecznych i politycznych. Chcia�bym tutaj wspomnie� w paru s�owach o konstrukcji tej pracy. Celowo u�y�em w niej pochy�ego druku w opisach do�wiadcze� sennych. Pomo�e to czytelnikowi odr�ni� tre�� snu od komentarza, zw�aszcza �e niekt�re sny s� raczej d�ugie. Tytu�y sn�w zwykle nadawa�em sam, kieruj�c si� intuicj�. Daty wspomniane w tek�cie informuj�, kiedy sny mia�y miejsce. Chcia�bym r�wnie� prosi� czytelnika o wyrozumia�o�� wobec u�ywanych przeze mnie zaimk�w w formie m�skiej. Stworzenie w j�zyku angielskim jednego zaimka, odnosz�cego si� zar�wno do kobiet jak i do m�czyzn, wci�� pozostaje w naszej kulturze kwesti� nie rozwi�zan�. Do�wiadczenie �wiadomego �nienia oferuje ludziom, jak s�dz�, konkretn� drog� prowadz�c� do poszerzenia psychologicznej i intelektualnej wolno�ci w wymiarze, kt�rego wcze�niej nie znali. Wymiar ten, chocia� nadal pozostaje nieznany, istnieje naprawd�, a jego potencja� i mo�liwo�ci s� nieograniczone. Cz�� I tej ksi��ki przedstawia szczeg�owy, wnikliwy opis mojej osobistej podr�y w t� "odmienn� rzeczywisto��" bez pomocy jakichkolwiek �rodk�w, czy substancji psychodelicznych. Ufam, �e m�j opis b�dzie s�u�y� pomoc� innym, kt�rzy zainteresowani s� �wiatem �wiadomych sn�w i �ycz� sobie dowiedzie� si� wi�cej na temat tej granicy umys�u. Granica ta dopiero teraz zaczyna otwiera� si� przed parapsychologi� i badaniami nad �wiadomo�ci�. Wierz�, �e do tej pory nauczy�em si� wystarczaj�co du�o, by dzieli� si� moimi pocz�tkowymi do�wiadczeniami. Jednocze�nie sadz�, �e musz� si� jeszcze wiele nauczy�. Mam przyjemno�� zach�ci� innych, by odkryli ten nowy, wewn�trzny �wiat. By� mo�e razem b�dziemy mogli stan�� przed kolejn� "bram� na Zach�d", a je�li b�dzie nas wystarczaj�co du�o i je�li oka�emy cierpliwo�� wobec walor�w naszej przygody, to jestem przekonany, �e brama ta zostanie otwarta na o�cie�. Wstecz / Spis Tre�ci / Dalej 1. Oko w oko z gnu Nie oczekuj niczego, b�d� got�w na wszystko. George Leonard Oko w oko z gnu, 8 czerwca 1983 roku Id� samotnie gdzie� w g�rach. Zaczynam wspina� si� po wielkich p�ytach litego granitu. Pochylony do przodu cierpliwie przedzieram si� przez masywne, strome, szarawo-bia�e g�azy. W ko�cu docieram na szczyt, na wysoki p�askowy� i widz� przed sob�, szeroka, rozleg�a r�wnin�. R�wnina rozci�ga si� daleko, jak okiem si�gn�� i pokryta jest trawa, a gdzieniegdzie k�pami drzew. W pewnej odleg�o�ci widz� na r�wninie du�a besti� o wygl�dzie kozy. Swoj� d�ug�, kud�at� czarn� sier�ci� przypomina afryka�skie gnu. Na jej grzbiecie siedzi prymitywny cz�owiek, nagi dzikus wygl�daj�cy na ameryka�skiego Indianina. Nagle bestia odwraca si� w moj� stron� i zaczyna szar�owa�. Zdaj� sobie spraw�, �e dzikus nie ma nad ni� �adnej kontroli, a tak naprawd� to bestia kontroluje jego! Jestem przera�ony. Wyra�nie widz�, �e bestia ma dwa kr�tkie, zakrzywione, ostro zako�czone rogi, dok�adnie takie jak rogi ameryka�skich bizon�w. Nagle u�wiadamiam sobie, �e �ni�, czuj� wielk� fal� energii p�yn�c� przez ca�e cia�o i skupiaj�c� si� w czole. M�wi� do siebie, �e absolutnie nie ma si� czego ba�, poniewa� wiem, �e to, co widz�, to sen. Stoj� gotowy do odparcia ataku bestii, czuj� pot�n� energi� w moich ramionach. Wydaje mi si�, �e moje ramiona s� du�o bardziej umi�nione i silniejsze ni� zwykle. Ka�de otoczone jest przez pot�ne pole energii maj�ce kszta�t cylindra o �rednicy oko�o o�miu cali. Pole ca�kowicie otacza ka�de rami�, rozci�ga si� od bark�w po koniuszki palc�w obu r�k. Czuj� si� niewiarygodnie silny. My�l�, �e we w�a�ciwej chwili i zachowuj�c pe�n� r�wnowag� z�api� szar�uj�c� besti� za rogi i powal� j� na ziemi� jak kowboj na rodeo. Z poczuciem pewno�ci siebie czekam na atakuj�c� besti� z nagim dzikusem na grzbiecie, p�dz�c� prosto na mnie. Dok�adnie w ostatniej chwili, gdy ju� prawie spodziewam si� uderzenia, gnu i nagi dzikus zatrzymuj� si� gwa�townie tu� przede mn�. Przez kilka minut stoj� oko w oko z pot�nym gnu, pe�en mocy, patrz�c prosto w jedno z jego przekrwionych oczu. Bestia nerwowo grzebie w ziemi i wzbija ma�y ob�ok py�u zaledwie par� st�p od miejsca, w kt�rym stoj�. My�l� pe�en zadowolenia: "Nawet nie musz� jej powala�". Nagi dzikus siedzi cicho i nieruchomo na grzbiecie kud�atej bestii. Ma pusty, utkwiony w dal wzrok. Spogl�dam na niego z moc�. Potem kieruj� wzrok na bezustannie grzebi�ce w ziemi gnu i przez d�uga chwil� patrzymy sobie w oczy. Czuje si� ca�kowicie spokojny, zr�wnowa�ony, zadowolony z siebie, a m�j umys� jest czysty. Powoli sen rozp�ywa si� i zwyczajnie �pi�. Powy�sza relacja jest opisem jednego z moich najbardziej pami�tnych �wiadomych sn�w. Sen �w by� darem, kt�ry ceni�em, i nad kt�rym wielokrotnie si� zastanawia�em, poniewa� posiada� wiele specjalnych cech i walor�w, kt�re czyni� go unikalnym i odr�niaj� od zwyk�ego snu. W pocz�tkowej scenie "Oko w oko z gnu" odbywam samotn� podr�, wspinaj�c si� na wielkie granitowe g�azy wygl�daj�ce prawie jak pionowe �ciany skalne. Gdy dotar�em na szczyt i stan��em na imponuj�cym p�askowy�u, ujrza�em niesamowity, rozci�gaj�cy si� na wszystkie strony widok. Sceneria ta by�a dok�adnym, typowym odzwierciedleniem tego, co cz�sto czu�em w moich �wiadomych snach, kt�re cechowa�a niewiarygodna, nieopisywalna jasno��. W jasny sen [wsp�czesny niemiecki badacz Paul Tholey okre�la �wiadomy sen jako "der Klartraum", dos�ownie: "klarowny, jasny sen"] mo�na zapa�� na zawsze, parafrazuj�c s�owa popularnej piosenki. Przez ca�y okres trwania mojego eksperymentu pracowa�em przewa�nie sam, a powy�szy sen ukazuje w�a�nie ten aspekt mojej pracy. Cho� nie raz omawia�em i dzieli�em si� swoimi do�wiadczeniami ze wsp�pracownikami i studentami, to z uwagi na introspektywn� natur� tej pracy bardzo cz�sto czu�em si� samotny. Podczas do�wiadcze� z pewno�ci� niejednokrotnie osi�ga�em "szczyty", co zostanie wyczerpuj�co przedstawione w nast�pnych rozdzia�ach. Natomiast ten sen ukazywa� pewn� interesuj�c� i istotn� dynamik�: gdy tylko dotar�em na szczyt, musia�em stawi� czo�a p�dz�cej na mnie druzgocz�cej, prymitywnej sile, negatywnej energii. Co symbolizowa�o ciemne, kud�ate gnu i nagi dzikus? Jak wkr�tce si� przekona�em, ich prymitywna, negatywna energia by�a l�kiem. Wiele �wiadomych sn�w zawiera w sobie co� magicznego. Ten sen �atwo m�g� sta� si� koszmarem, ale w momencie, gdy uzyska�em w nim �wiadomo��, do�wiadczy�em ca�kowitej przemiany wewn�trznej. Wszystkie moje l�ki znikn�y w jednej chwili, a ja sta�em si� odwa�ny. W tym �nie czysto�� wizji wywo�a�a natychmiastow� transformacj�. Sta�o si� to jedn� z podstawowych zasad, jak� pozna�em akurat dzi�ki temu �wiadomemu snu. Widzie� w pe�ni, to znaczy mie� odwag�. Widzie� w pe�ni, to znaczy nie mie� l�ku. Jednak�e patrz�c na nasz �wiat �atwo zauwa�y�, �e my, istoty ludzkie, rzadko kiedy w naszym zwyk�ym stanie �wiadomo�ci widzimy co� w pe�ni. Cz�ciej jest tak, jak napisa� aposto� Pawe�: "Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno, wtedy za� zobaczymy twarz� w twarz" [pierwszy list do Koryntian 13:12]. Jego intryguj�ce s�owo "wtedy" przez wiele stuleci by�o tematem rozpraw filozof�w i nauczycieli duchowych. Czy�by czysta wizja, lub o�wiecenie, mia�a nadej�� dopiero po �mierci, gdy osi�gnie si� bezpo�redni� jedno�� z Bogiem albo uniwersaln� �wiadomo��? Czy te� mo�liwe jest doznanie tej o�wieconej wizji teraz, do�wiadczenie chwil, w kt�rych widzieliby�my w pe�ni, ju� teraz, w tym �yciu, kiedy jeszcze przebywamy w �miertelnym ciele? To odwieczne pytanie, typowe dla naszej judeo-chrze�cija�skiej kultury, przewija� si� b�dzie przez ca�� t� prac� jako jeden z najwa�niejszych aspekt�w stanu �wiadomego snu. W momencie, gdy z ca�� pewno�ci� wiedzia�em, �e to, co widz� przed sob�, jest snem, dozna�em dziwnych, mieszanych emocji � po��czenia poczucia istnienia w pe�ni mocy z poczuciem odpr�enia i nieprzywi�zania. By�a to magiczna kombinacja, kt�rej cz�sto �yczymy sobie znajduj�c si� w sytuacji skrajnego napi�cia. Chcemy czu� si� w pe�ni obecni, a jednocze�nie nieprzywi�zani. Uzyskawszy �wiadomo�� poczu�em, �e ca�kowicie ufam swoim mo�liwo�ciom skutecznego odparcia ataku bestii. Magik jest panem rzeczy le��cych przed nim. Cz�owiek �ni�cy �wiadomie jest panem wszelkich element�w snu, bez wzgl�du na to, czym one s�. Jestem teraz przekonany, �e jednym z cel�w �wiadomego �nienia jest mo�liwo�� prze�ycia, cho�by przelotnie i chwilowo, duchowego i psychicznego zwyci�stwa. Smak owego zwyci�stwa oraz chwile transformacji zach�caj� nas do kontynuowania podr�y w g��b w�asnego wn�trza. Od tej chwili, gdy zacz��em �ni� �wiadomie, nie czu�em najmniejszego l�ku, kiedy atakuj�ca bestia z nagim dzikusem zbli�a�a si� do mnie coraz bardziej. Od tej chwili zwyci�stwo w starciu z besti� by�o dla mnie pewne. Jedynie szczeg�y, jak do niego dojdzie, by�y mi nieznane. Sam przyp�yw mocy w moich ramionach, kt�re wygl�da�y jak wielkie kawa�y szynki, wystarczy�, by powali� gnu na ziemi�. Czeka�em i patrzy�em, stoj�c pewnie na nogach, a atak gnu by� dla mnie pojedyncz�, pe�n� odpr�enia i pozbawion� czasu chwil�. Wewn�trz mnie nic si� nie zmienia�o, nic nie dr�a�o. Sta�em tak we �nie, w pe�ni �wiadomy, poza czasem, a� ciemna bestia i jej nagi je�dziec wreszcie dotarli do miejsca, w kt�rym w�a�nie sta�em. Nagle atak zako�czy� si�. To gwa�towne zatrzymanie si� prymitywnej pary napastnik�w zbieg�o si� z nieoczekiwan� przemian�. "Nie oczekuj niczego. B�d� got�w na wszystko" � g�osi motto dojo [czyt.: dod�o; jest powszechn� nazw� sali treningowej lub miejsca �wicze�], sali treningowej, gdzie kiedy� uczy�em si� Aikido � japo�skiej sztuki walki. Ta cz�� snu by�a dla mnie lekcj�, kt�rej nigdy nie zapomn�: czasami projekcja w�asnej wewn�trznej mocy pochodz�cej z czysto�ci w�asnego wn�trza wystarczy, by powstrzyma� atak napastnika. W tym �wiadomym �nie moja moc by�a wibracj�, niczym pole energii, kt�re rozpo�ciera�o si� wsz�dzie wok� mnie, tak wewn�trz, jak i na zewn�trz. Ta wibracja mocy wraz z towarzysz�c� jej pewno�ci� i jasno�ci� umys�u wystarczy�y, by powstrzyma� atak gnu. Bycie gotowym na wszystko w tym �nie oznacza�o ch�� natychmiastowego przystosowania si� do nag�ych zmian sytuacji i dzia�anie zgodne z nimi, co sprawi�o, �e sen zako�czy� si� samoistnie, ustanawiaj�c pok�j na sw�j spos�b. W ko�cu, po pewnych przemy�leniach, doszed�em do wniosku, �e ten �wiadomy sen sporo mnie nauczy� o l�ku. L�k jest prawdopodobnie najbardziej prymitywn� z ludzkich emocji, a my wszyscy mamy go w sobie bardzo wiele. Wszyscy powinni�my nauczy� si�, jak stawia� czo�a �r�d�om naszych l�k�w, aby pomy�lnie rozwija� si� na tym �wiecie. Odkry�em te�, �e sen ni�s� mi osobiste przes�anie m�wi�c, �e wewn�trz siebie nadal mam mn�stwo silnych l�k�w, kt�re od czasu do czasu mog� zaw�adn�� moim �wiadomym umys�em. Nie uto�samia�em gnu z �adnym szczeg�lnym l�kiem, ale raczej z l�kiem w sensie og�lnym. Sen przypomnia� mi s�awne powiedzenie Franklina D. Roosevelta: "Jedyn� rzecz�, jakiej musimy si� l�ka�, jest sam l�k." Zastanawia�em si�, czy ten �wiadomy sen sugerowa�, bym zrobi� kolejny krok i wyzby� si� l�ku przed l�kiem. Nie obawia� si� l�ku, to znaczy chcie� stawi� czo�a wszystkim swoim l�kom, jakiekolwiek by one by�y, bez wzgl�du na to, jak wysoki poziom mog�em osi�gn�� na drodze w�asnego rozwoju. Gro�ne postacie ze snu by�y dziwn� mieszanin� wp�yw�w ameryka�skich i afryka�skich. Afryka�skie gnu mia�o rogi ameryka�skiego bizona, a nagi dziki cz�owiek wygl�da� jak ameryka�ski Indianin. Cz�sto zastanawia�em si� nad tym dziwnym po��czeniem wyobra�e� pochodz�cych z Ameryki, mojego rodzimego kontynentu, i z Afryki, tak zwanego "czarnego l�du". Rozwa�ania nad t� dziwaczn� kombinacj� wyobra�e� doprowadzi�y mnie do wielu odkry�. Wszelka prawdziwa praca nad sob�, duchowa, b�d� psychologiczna, pozwala lepiej zrozumie� ciemn� i prymitywn� stron� w�asnej natury. W rzeczywisto�ci ta prymitywna psyche jest taka sama u wszystkich ludzi na ca�ym �wiecie. Duchowa praca nad sob�, je�li jest uczciwa i szczera, poszerza �wiadomo��, a nie zaledwie j� "przemieszcza". Sk�ania nas do ujrzenia i docenienia ca�o�ci naszego cz�owiecze�stwa, a nie jedynie do rozwa�a� nad jego wy�sz� natur�. Cho� powinni�my zajmowa� si� nasz� wy�sz� natur�, aby rozwija� si� w pozytywnym kierunku, to nie wolno nam czyni� tego wyrzekaj�c si� swojej ciemnej i prymitywnej strony. Cz�owiek ujmuj�cy siebie ca�o�ciowo jest kim�, kto idzie z Bogiem i zmaga si� z diab�em. Jedn� z moich ulubionych opowie�ci jest historia s�awnego dziewi�tnastowiecznego francuskiego ksi�dza Jeana Vianney'a (1786-1859), kt�ry by� powszechnie znany jako Proboszcz z Ars. W jego czasach Ars by�o ma��, roln� mie�cin�. Przez lata urz�dowania na stanowisku miejscowego proboszcza ojciec Vianney zdoby� sobie s�aw� jako cz�owiek m�dry, prawy i posiadaj�cy du�� odwag�. Wielu ludzi ze wszystkich kra�c�w Francji przemierza�o wielkie odleg�o�ci, aby szuka� u niego porady w trudnych sprawach. Miasteczko Ars powszechnie uwa�ane by�o za miejsce zapomniane przez Boga i niezbyt wymarzon� parafi� dla ksi�dza. W Ars znajdowa�o si� r�wnie� wi�zienie. Istnia� w tamtych czasach zwyczaj, �e w dzie� egzekucji skaza�cy prowadzeni byli ulicami do szubienicy, gdzie publicznie wykonywano wyrok. Ksi�dz mia� zwyczaj sta� na werandzie, sk�d udziela� ostatniego b�ogos�awie�stwa przechodz�cym wi�niom. Go�cie ksi�dza cz�sto s�yszeli, jak po udzieleniu b�ogos�awie�stwa m�wi� do siebie cicho, w zamy�leniu: "Na mi�o�� bosk�, to ja tam id�." Przez wiele lat, przez ca�� m�odo��, nigdy nie traktowa�em powa�nie tego zdania ani innych s��w przypisywanych wielkim ludziom z przesz�o�ci. Podejrzewa�em zawsze, �e takie s�owa by�y pewnego rodzaju oficjalnym okazaniem pokory, form� reklamy w celu zdobycia publicznego podziwu. Dopiero po latach pracy nad snami, gdy wielokrotnie stawa�em twarz� w twarz z ciemnymi elementami w�asnej prymitywnej psyche i rzeczywi�cie ujrza�em sw�j najg��bszy potencja� z�a, destrukcyjno�ci, agresji i nienawi�ci, zacz��em domy�la� si�, �e Proboszcz z Ars m�wi� prawd� o psyche, zar�wno w�asnej, jak i psyche wszystkich innych ludzi. Prawdopodobnie ten cz�owiek, kt�rego wielu uwa�a�o za �wi�tego, zagl�da� g��boko do wn�trza swojej duszy i bez w�tpienia dostrzega� w�asne sk�onno�ci do z�a. Teraz my�l�, �e jego pokora by�a prawdziwa i szczera, i opiera�a si� na g��bszym poznaniu samego siebie, co uznaj� za godne podziwu. Moje spotkanie oko w oko z gnu w �wiadomym �nie utwierdzi�o we mnie t� prawd�. To do�wiadczenie da�o mi znacznie wi�cej, ni� m�g�bym dowiedzie� si� z ksi��ek albo czyich� opowiada�. Gnu jest teraz jednym z moich towarzyszy, ci�g�ym przypomnieniem ciemnej strony mojej psyche. Przypomnienie takie jest potrzebne, gdy� owa ciemna strona b�dzie zawsze obecna, bez wzgl�du na to, jak wiele "szczyt�w" osi�gn� w osobistej podr�y przez to �ycie. Wszyscy jeste�my jak Proboszcz z Ars. Tak jak on musia� spogl�da� na skaza�c�w, aby ujrze� w nich swoj� w�asn� ciemn� stron�, tak i my wszyscy potrzebujemy w naszym �yciu podobnych, r�wnie cz�stych przypomnie�. Jednym z podstawowych psychiczno-duchowych zada� snu jest bycie pos�a�cem wnosz�cym cie� do naszego �wiadomego umys�u. Dzi�ki tej funkcji sen ma zdolno�� obudzenia w nas pokory i uczciwo�ci wobec samych siebie. Nieub�aganie przypomina �ni�cemu o tym, �e jego ciemna, prymitywna strona jest zawsze obecna w psyche i pozostanie tam na zawsze, przez ca�e �ycie. Najbardziej prymitywne ludzkie instynkty to: l�k, instynkt podtrzymania gatunku, ch�� prze�ycia, ch�� w�adzy, po��danie, ch�� posiadania, itd. Te podstawowe "zwierz�ce" ��dze odnale�� mo�na w ka�dym m�czy�nie, w ka�dej kobiecie i dziecku, w ka�dej kulturze w przeci�gu dziej�w. Jedynie w chwili zamroczenia umys�u kto� mo�e oznajmi�, �e tylko "inni" s� pod wp�ywem tych prymitywnych pop�d�w, ale "ja" nie. Takie zachowanie jest gr� w bycie bardziej �wi�tym ni� �wi�ci, a w chwili, gdy kto� prowadzi tak� gr�, mo�na spokojnie przyj��, �e jest ona spowodowana l�kiem, zazwyczaj l�kiem przed byciem w jaki� spos�b gorszym ni� inni. Jednym z najzabawniejszych przyk�ad�w takiego przypisywania w�asnej ciemnej strony innym jest legendarna gra oskar�e� odnosz�cych si� do pewnej choroby wenerycznej: Rosjanie nazywaj� j� chorob� niemieck�, Niemcy � chorob� francusk�, Francuzi � chorob� angielsk�, i tak dalej... Po��czenie obraz�w afro-ameryka�skich w tym �wiadomym �nie wskazywa�o na dziwne wzajemne oddzia�ywanie pomi�dzy "cywilizowanym cz�owiekiem" i "dzikusem". Nasuwa�o te� my�l, �e te tradycyjne podzia�y s� dzi� zbyt jednostronne i ca�kowicie zale�� od czyjego� punktu widzenia. Nie tylko Amerykanie i Europejczycy czasami m�wi� o Afryce jako o "czarnym l�dzie", ale i na odwr�t, Afrykanie stworzyli podobne, w�asne sformu�owania: "Bia�y cz�owiek jest diab�em", lub "Bia�y cz�owiek ma w sobie diab�a". R�wnie� w�r�d Chi�czyk�w kr��y podobne, popularne powiedzenie okre�laj�ce przedstawicieli bia�ej rasy jako "te bia�e diab�y".