7819
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | 7819 |
Rozszerzenie: |
7819 PDF Ebook podgląd online:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd 7819 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 7819 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.
7819 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:
Leonard
Inkarnacja
Matnia
Los cz�owieka ma wiele twarzy. Niezliczone s� jego wcielenia. �adne nie jest
niemo�liwe -
nawet takie jak to. Cho� mo�e Ty pomy�lisz inaczej.
Opracowanie graficzne: Micha� Bernaciak
Redaktor: Stanis�aw Je�y�ski
Redaktor techniczny: Maria Braszczyk
� Copyright by Leonard
� Copyright by Wydawnictwo Ministerstwa obrony Narodowej Warszawa 1986 r.
ISBN 83-11-07232-9
Printed in Poland
Warszawa 1987 r. Wydanie II poprawione
Nak�ad 60 000 +170 egz. Obj�to�� 28,35 > ark wyd. 27 ark. druk. Papier druk.
mat. IV kl. 70 g, format
81X86/16. Druk z odbitek kredowych uko�czono w lutym 1987 r. w Wojskowej
Drukarni w Gdyni. Zatn. > nr
0828. 86 r. L-4 Cena z�. 480.�
ROZDZIA� I
Z maszynowni dosz�o uderzenie dzwonu � pora na wacht�. Martin Strang, pierwszy
oficer
m/s �Golden Creek�, podni�s� si� ze swojej koi. Popo�udniowe s�o�ce zagl�da�o
przez
otwarty bulaj do kabiny, k�ad�o si� na nie zas�ane od rana ��ko, na puste
butelki, na stos
niedopa�k�w umazanych krwaw� kredk� do ust, jakimi nowokaledo�skie demimondes
staraj�
si� upodobni� do filmowych pi�kno�ci z Hollywood. Ta�cz�c promieniami w rytm
ko�ysa�
statku po resztkach nie przespanej nocy, jak gdyby m�wi�o z wyrzutem: �Ej, Mart,
Mart...�
Ze zdj�cia wci�ni�tego za lustro przypatrywa�a si� ��ku dziewczyna w bluzie
Australijskiego
Lotnictwa Kr�lewskiego. Z jej niebieskich oczu przebija� spok�j kobiet z
wiecznie zielonego
stanu Wiktoria, umiej�cych nie dostrzega� rzeczy w pewnym okresie �ycia
m�czyzny
naturalnych, kt�re przecie�, cho� nieoboj�tne, przemin�. Ale bardziej ni� oczy i
usta,
rozci�gni�te w u�miechu, zwraca�a uwag� dedykacja u do�u fotografii: �Twoja
Beris�.
Napisana zdecydowanym szarpni�ciem pi�ra, jak gdyby z jakim� nieodwo�alnym
postanowieniem.
Martin zabra� z biurka okulary przeciws�oneczne, papierosy i si�gn�� do klamki.
Stoj�c ju� w
drzwiach przypomnia� sobie o kapoku. Na ca�ym Pacyfiku nie pokaza� si� ani jeden
nieprzy-
jacielski okr�t, nie zamajaczy� na niebie ani jeden samolot z emblematami
pa�stwa
Wschodz�cego S�o�ca. Z flot� Nipponu klapa. Kaputt. Harakiri. W tej cz�ci
�wiata
zygzakowanie na kursie i p�ywanie w konwojach s� ju� od prawie roku zb�dne. Ale
Dudley
��da sta�ego noszenia kapoku. Jak d�ugo jest si� z kim� na stopie wojennej, nie
wolno
odk�ada� broni. Nawet kiedy przeciwnik dyszy ju� resztkami si� � dobra dewiza
dla
cz�owieka, co szmat �ycia sp�dzi� na dr��eniu kontynent�w w poszukiwaniu z�ota,
na
przestrzeniach ocean�w z nie zawsze podniesion� bander�... Martin przewi�za�
kapok na
piersi i wychodz�c pos�a� dziewczynie ca�usa. Zaraz si� jednak cofn��, wyrwa�
zdj�cie zza
lustra, wsun�� je do portfela i skacz�c po par� schod�w wybiegi na mostek.
Za ruf�, ju� niewidoczna, pozostawa�a Noumea. Ostatnie tony rudy niklowej
wrzucono do
�adowni wczoraj po po�udniowej przerwie, by�o wi�c dosy� czasu na za�atwienie
formalno�ci
i opuszczenie portu za dnia. Jak zwykle po sko�czeniu za�adunku Martin zszed� na
nabrze�e i
sprawdzi� zanurzenie statku. Nale�a�o to do jego obowi�zk�w. Od kiedy jednak w
Los
Angeles zamustrowa� na to pud�o � tylko dlatego, �e via Hawaje, Nowa Kaledonia
sz�o do
Australii � zamieni� si� przy tym w precyzyjnego zegarmistrza.
� To m�j statek, m�j w�asny! � Kapitan Dudley Nihoun bije si� w pier� i pokazuje
swoje
s�kate d�onie. � Niczego w �yciu nie dosta�em za frajer i, na Boga, nikt od
starego Duda
darmo nic nie wyci�gnie!
Zanurzenie wykazywa�o r�nic� na niekorzy�� Duda o sto ton!
Ten s�kacz to naprawd� twarda sztuka. Panowie z Societe Le Nickel mieli
przyjemno�� si� o
tym przekona�.
Rozmi�kczanie go rozpocz�to w jego kabinie, ci�g dalszy przeniesiono do lokalu z
�adnymi
Polinezyjkami ta�cz�cymi hula-hula, fina� � z tym bywa r�nie. W j�zyku morskim
niezgod-
no�� mi�dzy ilo�ci� towaru wpisan� do papier�w a wykazan� przez zanurzenie
statku nazywa
si� �dispute�. �adne s�owo. I �adnie si� je wymazuje.
Martin nie chcia� o tym my�le�. Nic teraz. Adieu Nouvelle-Caledonie, hula-hula,
wszystkie
porty �wiata. Na zawsze!
Dzi�b statku kraja� g�adk� p�yt� oceanu. Tysi�c mil od nosa statku, skierowanego
na
po�udniowy zach�d, le�y �adne miasto. P�tora wieku temu wyl�dowa� w tym miejscu
z
tysi�cem skaza�c�w kapitan kr�la jegomo�ci Jerzego III Arthur Philip i nazwa�
je: Sydney.
B�ogos�awieni, kt�rzy�cie w surowej wtedy Anglii kradli, podpalali, mordowali,
czy te� tylko
wykazywali�cie niepos�usze�stwo swoim panom, albowiem z was powsta� ten wielki
kraj.
Niech si� �wi�ci z�o, kt�re wyda�o tak wspania�ych ludzi!
W tej chwili w mie�cie tym do poci�gu id�cego na p�noc zbli�a si� dziewczyna.
Wysoka,
niebieskooka, stawiaj�ca swe d�ugie nogi jak baletnica na scenie. Odprowadzaj�ca
j�
kole�anka ca�uje j� na po�egnanie w policzek i m�wi:
� Szcz�liwej podr�y, Beris. Je�eli si� da, przywie� go tutaj. Bardzo
chcia�yby�my go
pozna�.
W tej chwili w Melbourne pan Thomas Gwinne, kt�ry w poprzedniej wojnie
pospieszy� z
pomoc� swojej surowej dla jego rodzic�w prababce Anglii i przyp�aci� to utrat�
pod Gallipoli
prawej raki, m�wi do �ony:
� To bardzo rozs�dna dziewczyna, mam do niej zaufanie. Nie powinna� bra� sobie
do serca
przesz�o�ci jej wybra�ca. W ko�cu m�czyzna musi si� wypr�bowa�! Pomy�l, Edna,
ile
odwagi potrzeba, aby maj�c lat pi�tna�cie opu�ci� dom rodzinny i o w�asnych
si�ach uda� si�
w �wiat.
� A gdyby zrobi� to tw�j syn?
� Ale my ju�...
Cisz�, jaka nagle zaleg�a w ba wialni, przerywa uderzenie zegara na kominku.
� No tak, tak... � Pan Gwynne ca�uje skro� swojej ma��onki. � Ju� pi�ta,
s�ysza�a�? Jak
ten czas leci!
Sydney... Melbourne... Brisbane... Punkty: A � dworzec w Sydney, B � bawialnia
pa�stwa
Gwynne, C � port w Brisbane, D � statek Duda Nihouna na oceanie. Po��czone lini�
ci�g��
tworz� figur� geometryczn� doskonale zamkni�t�. S� r�wnaniem bez niewiadomych.
Wszystkie w�tpliwo�ci Martina Stranga zosta�y ostatecznie rozproszone: wewn�trz
tej po-
wierzchni znajduje si� przysta�, kt�rej szuka�, na �wiecie dziesi�� lat...
� Hej, Francis! � zawo�a� bez potrzeby w�a�ciwie. � Fantastyczna jest dzisiaj ta
woda, nie?
Ale asystent go nie us�ysza�. Zaj�ty by� przygotowaniami do ustalenia pozycji
statku z
gwiazd. B�d�c na mostku zawsze znajdowa� sobie zaj�cie. Dudley, w kt�rego oczach
ka�dy
cz�onek za�ogi uwa�a p�ywanie na jego statku za katorg� i my�li tylko o
odfajkowaniu
wachty, ma o nim wysokie mniemanie. I si� nie myli. Przygl�daj�c si�, z jakim
pietyzmem
Francis przygotowuje sobie stoper i sekstans, sprawdza, czy poprzednia wachta go
nie
rozstroi�a, zgrywa wskazania chronometru z zegarkiem, mo�na niekiedy straci�
cierpliwo��.
Ale jego pomiary s� za to doskonale precyzyjne. Martin lubi� go obserwowa�.
Nied�ugo, z
lewej burty, powinien ukaza� si� Krzy� Po�udnia ukryty jeszcze w przera�liwie
b��kitnym
niebie. Za niespe�na dwie godziny nast�pi zmierzch, na tych szeroko�ciach
geograficznych
najpi�kniejsza cz�stka doby. �wiat zaci�gnie si� kolorami zdawa�oby si�
niedorzecznymi,
wylanymi na p��tno przez rozkojarzonego daltonist�. Patrz�c na to szale�stwo
barw mo�na by
pomy�le�, �e si� ogl�da kosmiczn� wystaw� jarmarcznego kiczu. W sta�ej
metamorfozie
kolor�w ciep�e ochry, brylantowe b��kity, soczyste czerwienie przedzierzgn� si�
w jednej
chwili w granat i zapadnie noc. Ca�y statek zrosi si� nagromadzon� za dnia w
atmosferze
wilgoci�, ale nie b�dzie ona dusz�ca, zimna, jak gdzie indziej. Ta cz�� �wiata
p�awi si� w
�askach natury nieprzerwanie. �r�dlanie czyste krople, co spadn� na statek,
oczyszcz�
atmosfer� i pozwol� po upalnym dniu nasyci� p�uca �wie�ym powietrzem.
Francis zdaje si� tego nie dostrzega�. Dla niego to codzienny widok, pora na
wykonanie
kolejnego obowi�zku. Kiedy s�o�ce zni�y sw� skrwawion� twarz, on pogr��y si� w
wyliczaniu miejsca, w kt�rym powinno ono zetkn�� si� z horyzontem. Tak, �wiat
zaludniony
przez takich Francis�w by�by z pewno�ci� bardzo dochodowym przedsi�biorstwem.
Dispute
nie zdarza�yby si� nigdy. Hula-hula by�yby �wi�tokradztwem. W��cz�ga
niespokojnych dusz
z jednego kra�ca ziemi na drugi � zbrodni�. A gdzie pi�kno, gdzie mi�o��?
Niedobrze ze mn�, zaczynam filozofowa�, pomy�la� Martin. By�em sprzedawc� gazet,
pucybutem, ch�opcem na posy�ki, rancherem w Teksasie, studentem prawa, lotnikiem
w
Amazonii, jeszcze troch�, a zabior� si� do naprawiania ludzko�ci. Przez jednego
takiego
rodem z Austrii �wiat przechodzi obecnie niez�e konwulsje...
Wyszed� na nie os�oni�te skrzyd�o pomostu i zaci�gn�� si� powietrzem. Rozsadza�o
go
uczucie dziwnej lekko�ci. M�g�by skoczy� za ruf� i pom�c statkowi, bo jeszcze
sze�� d�b
wlec si� b�dzie to pud�o. Je�eli pogoda si� utrzyma, nie zacznie dmucha�
wschodnim
wiatrem, nie wykr�ci czego� cyklon � radio nie odebra�o �adnego ostrze�enia! �
zatok�
Moreton osi�gn� w �rod�, potem dzie� na prze�li�ni�cie si� w g�r� rzeki,
wyczekiwanie na
przyp�yw i w pi�tek... B�dzie do�� czasu na pobieganie po sklepach. W szufladzie
jego biurka
le�a� pluszowy, przyjemny w dotyku futera�, na kt�ry w Los wyda� fortun�. �Ceny
pere�
podskoczy�y pod niebo � brak dostaw. Po�awiacze zmienili chwilowo zaw�d, pan
rozumie...
Ale to okazja� � zapewni� jubiler. Martin w to nie w�tpi�. Naszyjnik urzeka�
m�skie oko, a
c� dopiero kobiece. Do kompletu dobra� sygnecik z brylantem i obr�czki. T� dla
niej bra� na
oko. Pom�g� mu do�wiadczony w tych sprawach sprzedawca. �M�oda pani... �
s�ysza�o si�
du�� liter�, gdy to wymawia� � ma pi�� st�p i osiem cali wzrostu, wysoka jest! A
d�onie?
D�ugie? Kr�tkie? Szczup�e? Pe�niejsze?... Zastrzeli� go tym pytaniem. Beris
zbudowana jest
doskonale, pami�ta� ka�dy skrawek jej cia�a, ale taki szczeg�... Reszt� zakup�w
zrobi�
razem. Potem udadz� si� do Penthouse Old Place na dobr� kaw� i z�apanie oddechu,
a
stamt�d � jak podczas pierwszego wsp�lnego wieczoru � na Wzg�rze Bartleya.
W Penthouse by�o w�wczas t�oczno, jak gdyby ca�a ameryka�ska armia Pacyfiku
obra�a sobie
ten lokal na punkt wyj�ciowy inwazji na Japoni�. Propozycj� przeniesienia si�
gdzie indziej
przyj�� z zadowoleniem. My�la� o k�ciku dla dw�ch os�b, gdzie m�g�by powiedzie�
o
b��kicie w jej oczach. Wzg�rze za miastem, gdzie si� znale�li si� ca�kowicie
sami, zaskoczy�o
go. Pi�kna dziewczyna w szykownym mundurze porucznika Royal Austrialian Air
Force,
kt�ra w tym opanowanym przez wojsko mie�cie pewno�ci� na ka�dym kroku zaczepiana
jest
przez urlopowicz�w z frontu, i on � obcy przybysz w zwyk�ym, cywilnym ubraniu.
Jeszcze przedtem, gdy zderzyli si� w wej�ciu do budynku Admiralicji, ona nie
wzi�a tego za
zaczepk�. Jego �Przepraszam pani�. Naprawd�!� brzmia�o dla niej prawdziwie.
Odpowiedzia�a mu u�miechem, a dalej pokierowa�o nimi...
Sp�dzili samotnie par� godzin, nie dotykaj�c si� nawet ramionami. O
rzeczywisto�ci
przypomnia� mu zmierzch. Spadaj�cy tutaj na ziemi� jak wszystko w subtropiku �
bez
uprzedzenia. Na atramentowogranatowej zatoce Moreton zamigota�y wstydliwie
�wiat�a
pozycyjne statk�w wyczekuj�cych na wej�cie do portu. W tysi�cach dom�w w mie�cie
spuszczano �aluzje. Wojna ju� nie zagra�a�a temu miastu, lecz jej prawa
obowi�zywa� b�d�
a� do jej zako�czenia. Zrobi�o si� p�no.
Martin podni�s� si� z �awki i wyci�gn�� r�k�. Dziewczyna, podaj�c mu swoj�,
wspi�a si� na
palce i musn�a go ustami w policzek. D�ugo nie dowiedzia�a si�, jakiego zam�tu
dokona�a
tym w jego g�owie.
� Hej, szefie! Szefie! � zawo�a� wachtowy na skrzydle mostku. � Niech pan
popatrzy.
Tam!... � G�os jego by� wyra�nie zaniepokojony.
Martin spojrza� w kierunku, kt�ry wskazywa� brudny palec marynarza. Poza
niedu�ym
kumulusem, jakie pod wiecz�r tutaj si� zbieraj�, niczego godnego uwagi nie
dostrzeg�.
�wiec�ce jeszcze s�o�ce, rozszczepione na sicie chmury, pada�o z�udnym refleksem
na
przedpole horyzontu. Smugami promieni s�onecznych Martin wjecha� w g��b nieba,
stamt�d
powr�ci� do pomarszczonej chuchni�ciem wiatru plamy na dole. Ogniskuj�c na niej
lornetk�,
przyjrza� si� dobrze temu, co dostrzega� ju� go�ym okiem. Nie, to by�y delfiny
sun�ce ku
statkowi.
Wymieni� porozumiewawcze spojrzenie ze sternikiem. Oswald Jest na �oku�...
W Noumei dostawiono Oswalda do portu w koszu, jakich Nowokaledo�czycy u�ywaj� do
transportu ryb. Zacz�o si� rozwidnia�. Statek, ju� z pilotem na pok�adzie, by�
got�w do
odbicia od
nabrze�a, gdy Martin zauwa�y� pod �cian� magazynu kosz ze zwini�tym w k��bek
bia�ym
cz�owiekiem. Spitym do nieprzytomno�ci, w samych kalesonach.
Oswald si� ko�czy. Ta wycieczka jest ostatnia, powtarza�, robi� wysiadk� w San
Diego,
Honolulu, Papeete. Teraz wygra�a si� Brisbane. Ale to tylko gadanie. Zarabia na
tym pudle
dwa razy wi�cej ni� robotnik przy ta�mie u Forda i jeszcze ma darmowe
utrzymanie.
P�ywanie na frachtowcu podczas wojny jest warte zachodu pod warunkiem, �e urobku
nie
zostawia si� w burdelach. Sternik za�o�y� si� z Oswaldem, �e ten nie wysi�dzie.
Bakcyl
morza, powiada. Kto raz go po�knie, stracony jest dla l�du na zawsze. Ale bakcyl
bakcylem, a
w�troba w�trob�: Oswaldowa wylewa mu si� ju� na oczy. I taki ma odr�ni� ryb� od
czubka
peryskopu?
Delfiny podp�yn�y przed statek i ocieraj�c si� grzbietami o stew� dziobow�,
harcowa�y
figlarnie. Podczas d�ugich, monotonnych rejs�w dostarcza�y Martinowi ciekawych
obserwacji. W przeciwie�stwie do niego Dudley nie ma dla tych zwierz�t czasu.
� Te skurwysyny � strzyka plwocin� za burt� � pruj�c w ciemno�ciach wod� pe�n�
fosforyzuj�cych glon�w, wysiadaj� jak torpedy. Powinno si� je powystrzela�, nie
s�dzisz,
Mart?
Pytanie to jest czyst� retoryk�. Kapitan Dudley Nihoun nie pyta. Wszystko, co on
m�wi, jest
twierdzeniem.
Eskorta statku powi�kszy�a si� o dw�jk� albatros�w. Szybowa�y nad powierzchni�
wody i
zdawa�o si�, ze nie lec�, ale p�yn� na swoich wielkich skrzyd�ach, nie wykonuj�c
nimi
najmniejszego ruchu.
Boy przyni�s� kolacj� na mostek, w sam� por� przylecia�y. Dud �ywi za�og� jak
B�g, czyli
Dud da. W tropika, gdzie nagrzany s�o�cem pok�ad przepala zel�wki, a klamki nie
da si�
chwyci� go�� r�k�, kucharz serwuje corned beef � �ykowat� wo�owin� z bawo��w
odstrzelonych jeszcze przez Buffalo Billa, kupowan� u pok�tnych shiphandler�w,
kt�rej w
Stanach nawet psy nie chc� ju� �re�, kukurydziany chleb, kukurydziany placek,
sprosz-
kowane jajka, vegetables z puszki, a �eby pasztet ten m�g� przele�� przez
gard�o, dodaje
kalifornijskiego sikacza po trzydzie�ci pi�� cent�w butelka. Porcja Francisa
polecia�a w darze
albatrosom. Artylerzy�ci z rufy, zaj�ci pokerem, dorzucili im swoje corned
beefy. Francis jest
niezast�piony na mostku. Jego obliczenia pozycji nie maj� sobie r�wnych pod
wzgl�dem
dok�adno�ci w ca�ej flocie handlowej Stan�w Zjednoczonych, ale na albatrosach
si� nie zna.
Ptaki te nie �ebrz� o odpadki z kuchni jak psie kundle, na to s� za dumne. Sunie
taki stalowy
wieloryb, narobi �rub� szumu, nap�dzi stracha makrelom, smakowitym lataj�cym
rybom,
wystarczy otworzy� dzi�b, a brzuch pe�en. Ale to do albatros�w niepodobne.
� Rzu� im �ososia! W�dzonego! � zakpi� dow�dca dziada z zapatrzonego w ptaki
Francisa.
� A nie ten wasz �mierdz�cy beef...
Parskn�� �miechem zadowolony z siebie. Na poligonie w New Mexico, gdzie z powodu
p�askostopia skierowano go do wojsk Ochrony floty handlowej, te� podawano beef.
Ale
�wie�y, me doprawiany karaluchami, kt�rych tu wsz�dzie pe�no. �e te� ta
wyl�garnia
robactwa trzyma si� na wodzie i trzeba jej jeszcze broni�!
W spodenkach tylko, oparty o luf� swojej o�miofunt�wki, kt�ra podczas ca�ego
rejsu nie
odda�a jednego strza�u, czeka� na reakcj� z mostku; na tym milczku od
podgl�dania gwiazd
mo�e na sobie pou�ywa�, niech jego podkomendni wiedz�, jakiego to chwata maj� za
dow�dc�. Asystent oderwa� si� od relingu. Popatrzy� chwilo na czyste niebo i nie
odpowiadaj�c na zaczepk� znik� w kabinie map. Ten sier�ancik pozwala sobie,
pomy�la�
Martin. Ale nie zamierza� si� w to wtr�ca�. W Brisbane bidzie wi�cej czasu,
ch�opcy z
pok�adu, jak pods�ucha�, ju� wymy�lili sobie zabaw� z tymi wojakami...
Omi�t� wzrokiem przestrze� doko�a statku. Pustynia wody, na g�adkiej
powierzchni, a� do
linii horyzontu, kr�lowa� niepodzielnie �Golden Creek�. Dorobek ca�ego �ycia
Dudleya
Nihouna.
Stare pud�o wygrzebane z cmentarzyska. Gdyby nie wojna, posz�oby do pieca:
�wier� wieku
dla statku to kupa �at. Przetopiony na szyny kolejowe, na modne dzisiaj armaty
uleg�by
zapomnieniu jak wszystko na �wiecie, a dzi�ki Dudleyowi pruje dziobem wod�.
�lamazarnie.
Osiem w�z��w � tyle wyci�gn�� w pr�bie maszyny i tyle wpisano mu do rejestru �
to
dzisiaj �limak. Statek o tej pr�dko�ci by�by kul� u nogi konwoj�w na Atlantyku,
musia�by
wlec si� bez eskorty sam, nieweso�y by�by jego los. Osiem w�z��w...
Przed pr�b� si�owni, nim jeszcze pojawili si� na statku przedstawiciele
towarzystwa
klasyfikacyjnego, Dud wezwa� do swojej rupieciarni na g�rze pierwszego
mechanika. Statek
by� got�w do inspekcji i wystawienia dokument�w. Robotnicy stoczni demontowali
rusztowania okalaj�ce nadbud�wki. Skompletowana po wielu trudach za�oga
pok�adowa
zdejmowa�a z burt paj�czyn� siatek ochronnych, uwijano si� z zamalowywaniem
ostatnich
plack�w ceglastej minii, wygl�daj�cej jeszcze tu i �wdzie spod stalowoszarej
pow�oki, w jak�
oblekano ca�y statek; kto nie widzia� go przed wprowadzaniem na suchy dok, nie
pozna�by w
tym trampie skorodowanego wraku, jaki od lat straszy� na dawnym rumowisku
statk�w
wielorybniczych w Seattle. Dud zadba�, aby
robota pali�a si� ludziom w r�kach. Remont by� jeszcze w lesie, jak on
podpisywa� czarter na
rejsy mi�dzy portami zachodniego wybrze�a Stan�w a Australi�. Stawki frachtowe w
czasie
wojny kszta�towa�y si� wysoko. Komunikaty prasowe o post�pach aliant�w we
Francji, o
nowej ofensywie Rosjan, o wyl�dowaniu marines na jakim� kolejnym archipelagu na
Pacyfiku podcina�y akcje przemys�u zbrojeniowego. Ka�da godzina przybli�aj�ca
zako�cze-
nie wojny sp�dza�a armatorom sen z oczu zmor� chudszych dni. Dud nie wyznaje si�
w
zawi�o�ciach ekonomiki transportu morskiego. Finezje polityki eksploatacyjnej
floty,
powi�zania producent�w z za�adowcami, arkana walki o zdominowanie morskich
szlak�w
przewozowych � wszystko to jest dla niego tak samo obce jak znajomo�� praw
rz�dz�cych
satelitami Jowisza. Ale rachowa� umie. Ze swoich bogatych do�wiadcze� �yciowych
wysnu�
prawid�o, kt�re powtarza przy ka�dej okazji: Je�li chcesz zarobi�, r�b robot�
sam, �adnych
sp�ek!
Niekiedy jednak trzeba wci�gn�� kogo� w spraw�.
Rozmowa odby�a si� w cztery oczy, mi�dzy Dudem a mechanikiem. Ale �ciany maj�
uszy...
Wed�ug tego, co si� o nie odbi�o, przebiega�a nast�puj�co:
� Co to ja chcia�em?... � zacz�� g�os Duda poprzedzony bulgotem whisky i
stukni�ciem
szklanki o szklank�. � Aha! Nied�ugo zjawi� si� faceci z rejestru statk�w.
Cholerne kundle,
m�wi� ci. B�d� obw�chiwa� nity, burty, pomieszczenia za�ogi, �adownie, szalupy
ratunkowe,
kabestany, bomby, szakle, �a�cuchy, olinowanie...
G�os mechanika:
� Maszyn�, pompy, kot�y... Dud:
� ...system sterowniczy, radiostacj�... G�os mechanika:
� ...ci�nienie pary, sprawno�� kot��w; si�ownia przede wszystkim. Od tego zale�y
klasa
statku.
Bulgot whisky, stukni�cie szklanek i dalej Dud:
� To te�, naturalnie, niczego nie przepuszcz�. Ci faceci id� �apa w �ap� z tymi
od asekuracji,
cholerny to gang. Nie stanie ci taki jeszcze dobrze na burcie, a ju� wo�a o
dziennik okr�towy,
czego to oni nie chc�. Ale my jeste�my w porz�dku. Ch�opaki ze stoczni odnowili
statek od
st�pki po komin, nafaszerowali go technik�, mo�emy �mia�o upomina� si� o
najwy�sz� klas�.
A ta, rozumiesz: im wi�cej wydusisz z niego na pr�bach, tym b�dzie wy�sza. Za
siedem
w�z��w masz u mnie trzysta dolc�w.
O �ciany odbi�o si� westchnienie mechanika, potem drapanie po brudnym od smar�w
karku.
Poprzedni w�a�ciciel tego pud�a du�o zaoszcz�dzi� na jego konserwacji � mechanik
nie
ukrywa� swego pogl�du na ten temat � a jeszcze wi�cej na �y�owaniu si�owni, tego
nie
zamaluje si� �adn� farb�. Dud nie k�amie: sporo prze�artych rdz� cz�ci
wymieniono na
nowe, ale kot�y pozosta�y stare, nie potrzeba by� fachowcem, aby wyobrazi�
sobie, jak
zareaguj� na dosuni�cie im pary.
� Sze�� � oznajmi� sucho mechanik � wyci�gn�� przed odcieniem go na sznurek. By�
wtedy o cztery lata m�odszy... je�eli mu dosun�, kot�y mog� nie wytrzyma�. A
wtedy
zatrzymamy si� dopiero na dnie oceanu. Wyobra�asz sobie, jaki tam idzie �cisk?
W kabinie zapanowa�a cisza, ale tylko chwila. Przerwa� j� g�os Duda. Pogodny jak
skowronka.
Dobry�, Stanley, s�owo honoru, podobasz mi si�. A wi�c dogadali�my si�. Masz u
mnie
osiemset dolc�w! Trzysta za siedem w�z��w i pi��set za �smy. Daj� ci do r�ki
dobry statek.
Sta� go na to.
�Golden Creek� nie przedstawia� si� imponuj�co. Jego gruszkowaty kad�ub, jakie
budowano
w okresie liczenia op�at za przej�cie Kana�u Panamskiego od szeroko�ci pok�adu,
t�po uci�ty
dzi�b i �erdziasty komin, zabezpieczony stalowymi linami przed zmyciem przez
fale,
upodabnia�y go bardziej do przedpotopowego gada ni�eli do wsp�czesnego statku
handlowego. Ale nie dla Duda. Ca�e swoje �ycie wys�ugiwa� si� panom. My�l�c o
swoim
dzieci�stwie sp�dzonym w g�odnej Irlandii, przypomina� sobie matk� okutan� w
postrz�pion�
chustk�, gliniany czworak w maj�tku ziemskim nale��cym do jednego wielkiego pana
z
Anglii, kopalni� w�gla innego wielkiego pana z Anglii, w kt�rej on w sz�stym
roku �ycia
rozpocz�� prac� jako wo�nica ociemnia�ego konia; widzia� piece hutnicze,
fabryki, statki �
miejsca jego har�wki, wszystkie nale��ce do pewnych wielkich pan�w Anglii.
Ukrytych pod
szyldem �Mr Taki Owaki and Co.�, nabywc�w jego si�y roboczej � przekl�ty �wiat.
Opanowany przez pan�w ca�kowicie. Gdziekolwiek by si� ruszy�, na jakim l�dzie
postawi�
stop�, szyldy ich, niczym klatki zastawione na dzikie zwierz�ta, wsz�dzie na
niego ju�
czeka�y. I prawa tych pan�w. Pisane j�zykiem z epoki handlu niewolnikami,
okre�laj�ce,
nijak wszystkie prawa w Anglii, tylko obowi�zki i kary. Uwolnienia od nich
szuka� w
ucieczce na inne kontynenty, nie wiedz�c, �e polega ono... na przedzierzgni�ciu
si� ze sk�ry
sprzedawcy w�asnej si�y roboczej w kupca si�y innych.
D�ug� drog� przeby� Dudley Nihoun od czasu dokonania tego odkrycia. Patrz�c na
niego, jak
pop�dza ludzi do roboty, jak przelicza ka�dy rachunek, sprawdza � sztuka po
sztuce,
niezmordowanie � dostawy zaopatrzenia, jak ze skrzyd�a pomostu nawigacyjnego
mierzy
dumnie t� nieforemn� stalow� wysepk� kolebi�c� si� na falach, czuje si�, jak z
serca
wyparowuje nieufno�� do tego niem�odego ju� cz�owieka, a jej miejsce zajmuje
urzeczenie
jego si��. Oto sta� si� panem. P�no, ale stal si�. Ju� nie b�dzie zgina� krzy�a
pod czyim�
batem!
Od chwili odbicia od nabrze�a do po�udnia � bite sze�� godzin � Dud sp�dzi� w
ster�wce.
Wyj�cie z Noumei nie jest tarasowane sieci� przeciwko okr�tom podwodnym, nie ma
te� p�l
minowych na redzie. Ale otaczaj�ce wysp� rafy koralowe, zauwa�alne cz�sto
dopiero z
bliska, wymagaj� bacznej nawigacji; Dud nie powierzy�by swego statku nawet
Martinowi. Z
Hawaj�w do Noumei trasa wiedzie przez setki wysp Zachodniej Samoa, Fid�i, Nowych
Hebryd�w obsianych doko�a niezliczonymi rafami, nie zawsze wyra�nie
oznakowanymi;
bardzo jest zdradliwa; trasa na zach�d od Noumei nie jest lepsza. Nie na darmo
ta cz��
oceanu nazywa si� Morzem Koralowym.
Pierre zaproponowa� jeszcze p� godziny zabawy. Potem, powiedzia�, mo�na wraca�
na
statek. Ale tam ciasnota, na wszelki wypadek zarezerwowa� w hotelu dwa
apartamenty...
Zm�czonymi oczami u�miecha� si� filuternie. Francja, m�wi� nimi, ta w Europie
lub na
drugim ko�cu �wiata, zwyci�ska czy pokonana pozostanie zawsze ludzka. Owszem,
obcina�a
g�owy, lecz nigdy za uprawianie mi�o�ci, jak gdzie indziej... Mia� na my�li
Angli�, perfidn�
Angli� panosz�c� si� w zamorskich posiad�o�ciach Republiki jak na swoim,
traktuj�c�
Francuz�w per noga; serdecznie nie znosi� tych pysza�k�w.
Liczebna przewaga w hotelu bluz ameryka�skich nad angielskimi, nie tylko w
Noumei, lecz
tak�e w posiad�o�ciach korony brytyjskiej na Oceanii, nasun�a mu pewn� my�l,
jak�e przy-
jemn� jego francuskiemu sercu. C�, takie jest �ycie: dzisiaj oni rozpieraj� si�
u nas, jutro
jankesi urz�dz� im taki sam kawa�. � Vive la France! � zawo�a� ci�gn�c partnerk�
na
parkiet.
� Vive la France! � odkrzykn�a solidarnie dziewczyna. Ka�dy m�wi� co�,
wyg�aszano
toasty, mo�e, wpad�o jej do g�owy, genera� de Gaulle wyl�dowa� w Noumei, a ona
nic o tym
nie wie. � Vive le General de Gaulle! � Wznios�a na parkiecie ramiona w g�r�.
� Nie wyg�upiaj si�! � Pierre przyci�gn�� j� do siebie.
Ale oficerowie z administracji wyspy ju� podchwycili okrzyk. � Vive le General
de Gaulle!
� podj�li ch�rem.
Orkiestra przerwa�a hula-hula, rozleg� si� tusz. Przepity baryton spod baru
zaintonowa�
�Marsyliank� � kt�r� skontrowa�o protestuj�ce: � Niech �yje Genera� MacArthur!
�
Baryton nie dawa� za wygran�. Doci�gn�� do �... contre nous de la tyranie�, gdy
powietrze
przeci�� okrzyk na cze�� Stalina. Pianista rozejrza� si� niepewnie po sali.
Podnios�y nastr�j
znikn�� ust�puj�c atmosferze licytacji: MacArthur!. De Gaulle!... Long live the
King!...
Stalin!...
Rozgardiasz przerwa� jaki� zawiany cywil. Ze szklank� w r�ku wdrapa� si� na
podium i
zawo�a�: � Mam w dupie tych nadmuchanych pacan�w! P�ac� podatki, chc� si� bawi�!
Martin nie mia� ochoty na ta�ce. Dud ze swoj� mademoiselle. Znikn�li mu z oczu,
prawdopodobnie ulotnili si� na g�r�. Ostry Dud. Nie przepu�ci� ani jednego
ta�ca, wla� w
siebie morze alkoholu, a teraz... �Najlepsza zabawa w moim �yciu. � �ciska�
wylewnie
Pierre'a. � Tak dobrze nie czu�em si� jeszcze nigdy�. e do pokonania jest ten
Dudley
Nihoun! Martin z przyjemno�ci� pozosta� przy stoliku ze swoj� partnerk�. Mia�a
czarne,
g�adkie w�osy, spi�te na karku klamr�, u�miechn� oczy i bia�e jak per�y z�by.
Ale na
Melanezyjk� nie wyda�a, by�a na to zbyt jasna i smuk�a. Du�o francuskiej, naszej
i r�nych
innych pirat�w krwi wlano w tygiel, z kt�rego wysz�a ta �liczna dziewczyna,
pomy�la�
Martin. Przedstawiaj�c mu j�, Pierre zatoczy� gest, jakim Francuzi m�wi�
wszystko i nic:
� Moja...
Orkiestra ju� gra�a, maitre d'hotel kiwa� si� z kart� napoj�w r�ku. Nie
potrzebowa� ko�czy�.
Gdyby to by�o gdzie� w �wiecie bia�ych, doda�by: �sekretarka�,
�wsp�pracownica�,
�przyjaci�ka�; tutaj te rzeczy s� zb�dne.
Nouvelle Caledonie to oczywi�cie nikiel, nikiel, nikiel, po tysi�c razy nikiel,
najwi�cej tego
bia�ego z�ota skupionego w jednym miejscu. Panu Bogu, po stworzeniu �wiata,
zosta�o
prawdopodobnie sporo tego materia�u i nie wiedz�c, co z nim pocz��, i� go na to
pustkowie.
Ponadto wyspa ta jest rajem na ziemi pan�w znudzonych urokami Pary�a, Marsylii,
Monte
Carlo, Brukseli, Londynu.
W drodze do centrali Pierre rzuci� znad kierownicy: � Anglicy, ich pozna�em,
przepadaj� za
rudymi, Amerykanie za b�onami, ja... kolor w�os�w u mnie nie gra roli. A
Irlandczycy?...
Oho, zapowiada si� wiecz�r z kobietami, pomy�la� Martin. Ale beze mnie. Ju�
nigdy wi�cej!
postanowi�.
Od wyj�cia z San Diego min�y cztery miesi�ce. Z Hawaj�w, zamiast do Brisbane,
skierowano statek z �adunkiem zez�omowanych samolot�w z powrotem do San Diego,
stamt�d kluczyli id�c po portach Zachodniego Wybrze�a Stan�w, aby wreszcie, via
Hawaje i
inne wyspy Pacyfiku � wyruszy� do Noumei po rud� dla Australii. Czas ten wydawa�
si�
Martinowi wieczno�ci�. Dzie� w dzie� to samo: wachty, samotny odpoczynek w
czterech
�cianach kajuty, posi�ki w towarzystwie tych samych ludzi m�wi�cych wci�� o tym
samym
� mo�na zwariowa�! Ch�tnie by si� troch� rozerwa�.
Po podpisaniu dokument�w za�adowczych kapitan Dudley Nihoun u�miechn�� si�
zawadiacko do Francuza.
� Wobec tego przyjmujemy pa�skie zaproszenie � powiedzia�. � A co do tych
rzeczy... �
przeczesa� palcami swoj� bujn�, siw� czupryn� � kolor u mnie te� nie gra roli...
Wi�c dok�d
pan proponuje?
� A-a-a, tak... Panowie pozwol�, �e na chwil� przeprosz�. Tylko jeden telefonik
do mojej...
� Znikn�� w drugim pokoju.
Nieobecno�� Pierre'a nie trwa�a d�ugo. Wr�ci� od�wie�ony, w czystej koszuli,
natarty dobr�
wod� kolo�sk�. � B�dzie nas z przyjaci�kami oczekiwa� w hotelu � zakomunikowa�.
�
Prosz� do samochodu.
Martin da� si� nam�wi�. Kolacja w lokalu, ewentualnie taniec niczego z�ego nie
oznacza,
stwierdzi� nie bez racji. On te� czu� si� jaki� napi�ty.
W hallu luksusowego hotelu �Sebastopol� czeka�y na nich trzy czarnow�ose, smag�e
dziewczyny.
I Hotel wywar� na Martinie wra�enie. Nabiera� uznania dla stylu Francuz�w. To
ju�
dekadencja przenosi� to na wysepk� zagubion� na ko�cu �wiata, my�la�
przygl�daj�c si�
dziewi�tnastowiecznej ornamentacji hallu na�laduj�cej najlepsze wzorce paryskie.
Ale jak�e
przyjemna! Hotel ma nazw� rosyjskiego miasta, ulica tak�e. Francuzi maj�
sentyment do si�y.
Od czas�w Napoleona. Rzadko kt�ry nar�d hoduje w sobie sentyment do narodu, od
kt�rego
dosta� w sk�r�, tak jak oni od Rosjan. Je�eli Niemcy po wojnie zaczn� nazywa�
swoje hotele i
ulice nazwami miast rosyjskich, przy piwie b�d� �piewa�: �Oczy czarne� zamiast
�Mein
Lieber Augustin�, oznacza� to b�dzie regu��. Ano, poczekamy, zobaczymy.
Zbli�a�a si� p�noc. Wyj�cie z portu Dud zam�wi� na sz�st� rano. Pilot,
szyprowie
holownik�w zjawi� si� na pok�adzie p� godziny wcze�niej. Czas przed odbiciem od
nabrze�a
jest na pomo�cie nawigacyjnym zawsze gor�cy, dobrze jest w�wczas mie� g�ow�
wypocz�t�.
Ale Dud si� wci�� nie pokazywa�.
My�l o powrocie na statek wyda�a si� naraz Martinowi jakim� nieporozumieniem.
P�yn�� do
Beris, oczywi�cie, ale to nie t�umaczy�o wszystkiego. Opad�y go dr�cz�ce
pytania, zreszt� nie
pierwszy raz. Czy ta jego ucieczka przed domem rodzinnym, przed wszystkim, co ma
zwi�zek z Angli�, ma jeszcze jakie� uzasadnienie? Czy przypadkiem nie �wiadczy o
jego
niezdolno�ci uwolnienia si� od dzieci�cych uraz�w? Przecie� od tamtego czasu
min�o
dziesi�� lat!
Postanowi� zerwa� z w��cz�g� po �wiecie raz na zawsze. Nied�ugo sko�czy �wier�
wieku,
pora si� ustatkowa�. Jeszcze kilka miesi�cy i � po wojnie. Koszmaru tego nie da
si� pr�dko
zapomnie�, ale czas i Beris zrobi� swoje. Jej jednostka stoi obecnie w Sydney.
To pi�kne
miasto, malowniczo po�o�one; klimat te� ma bardziej umiarkowany ni� upalne przez
okr�g�y
rok Brisbane, problem�w b�dzie du�o, lecz powoli wszystko si� u�o�y. Chwilowo i
Beris, i on
musz� ci�gn�� do mety rydwan wojny. Ona w swojej jednostce, on... Nikt rozs�dny
nie
zmienia konia pod koniec biegu, b�dzie wi�c nadal p�ywa� pod bander� Wuja Sama.
A to
oznacza dalekie rejsy oceaniczne na szlakach wytyczanych potrzebami walcz�cej
armii:
Pacyfik albo Atlantyk, jak panowie z US Merchant Marine zadecyduj�. Martin nie
chcia�by
zostawia� Beris d�ugo samej. Z dwojga z�ego wola�by kr�ci� si� na niedu�ym
statku po
Morzu Koralowym. Widywaliby si� w�wczas cz�ciej. A po wojnie, kt�rej kres ju�
bliski,
zobaczy si�.
Nigdy nie rozmawiali ze sob� o tych sprawach. Mi�o�� zostawia tak ma�o miejsca
na sprawy
przyziemne, wydaj� si� one zreszt� zupe�nie bez znaczenia. Ale ma��e�stwo to
wielka rzecz.
S�owa: �kochana�, �droga�, �jedyna� d�wi�cz� tonami i najwy�szymi, ale i lekko,
niekiedy
nic to nie znaczy. S�owo ��ona� jest mocne. I powa�ne. Tak, stary koniu, my�la�
Martin z
odcieniem pob�a�liwej ironii, nawet si� nie spostrzeg�e�, jak m�odo��,
niefrasobliwo�� zosta�y
daleko za tob� i sta�e� si� dojrza�ym cz�owiekiem. Okres uczuciowej pustki,
skakania z
kwiatka na kwiatek to przesz�o��. Zapami�taj to sobie!
W Stanach ma to i owo do za�atwienia: musi dope�ni� formalno�ci w s�dzie
zwi�zanych z
przyznaniem mu naturalizacji; podj�� odszkodowanie za utracony na ostatnim
statku maj�tek
osobisty; zlikwidowa� mieszkanie w Los Angeles. I ciekawostka: �Mam zaszczyt
poinformowa�, �e Pa�ska pro�ba o przydzia� do Royal Air Force zosta�a
rozpatrzona
pomy�lnie. Prosimy zg�osi� si� do attache lotniczego naszej ambasady w
Waszyngtonie, kt�ry
zajmie si� formalno�ciami zwi�zanymi z Pa�skim przyjazdem do Wielkiej Brytanii.
Z
powa�aniem...� Jaki� trybik w pracuj�cej wolno maszynie biurokratycznej Jego
Kr�lewskiej
Mo�ci zaci�� si� i po czterech latach zaskoczy� znowu. Martin zachowa� to pismo
jako dow�d
utrzymywania si� w jego rodzinnym kraju tysi�cletniej tradycji odpowiadania
obywatelowi
bez wzgl�du na warunki i termin.
Czas na l�dzie przemija tak szybko. Dwie pierwsze sprawy wymaga�y udania si� do
Kalifornii � spory kawa�ek drogi. Zreszt� to w tej chwili nic pilnego. Co innego
likwidacja
mieszkania. Fani Langley ch�tnie si� nim opiekuje, Amy, jej jedyna c�rka,
r�wnie�... Tym
bardziej nale�a�o postawi� spraw� jasno. Zw�aszcza kiedy kobieta zdecydowana
jest nie
dostrzega� unik�w m�czyzny.
Zostawi� te rozwa�ania.
Na sali panowa�a atmosfera beztroskiej zabawy. Wojna toczy�a si� bardzo daleko
st�d. I �
widoczne to by�o na ka�dym kroku � tchn�a �ycie w spokojne wysepki Oceanii.
Mn�stwo
tu by�o m�odych lotnik�w i marynarzy rzucaj�cych pieni�dzmi na lewo i prawo.
Tote�
hotelarze nowokaledo�scy szczerze im sprzyjali. Tutejsze dziewcz�ta te� nie
mia�y nic
przeciwko tym ch�opcom. Niekt�re, takie jak Dore, mog�y zawr�ci� w g�owie
niejednemu.
Ju� w hallu zapatrzy�a si� w niego jak urzeczona.
� Comment vous appeles-vous? � spyta� j� Martin swoim nieporadnym francuskim.
� Comment... comment... Moi? � wskaza�a palcem na siebie. Kiwn�� g�ow�.
� Dore. � W jej ciemnych oczach zamigota�a niepewno��. � Do-re �
przesylabizowa�a.
� Comprenez-vous?
� Pi�knie. � Martin przeszed� na angielski. � Dore, z�ota. Bardzo �adne imi�.
Moja
dziewczyna nazywa si� Beris. Beris tez �adnie, prawda?
Jej angielski musia� by� o wiele gorszy niz jego francuski.
� Beris! � Nie zrozumia�a. � Oh tres bien, Beris. Roze�mia� si�.
� Tak, na imi� mi Beris.
Z koniakiem w r�ku wyci�gn�� si� na kanapce. Nie wiedzia�, co ze sob� zrobi�.
Dore,
przytulona do niego, poci�ga�a szampan ma�ymi �yczkami. Zdawa�a si� nie
dostrzega�
rozko�ysanej fali cia� na parkiecie, nie s�ysze� muzyki. Tyle m�skich spojrze�
kierowa�o si�
ku niej, ale ona widzia�a tylko jego.
Bardzo s�aba bariera oddziela�a Martina od pochylenia si� nad jej go�ymi
plecami. Zapach jej
cia�a � mieszanina ja�minu, kwiatu nocnego powoju i zachodz�cego s�o�ca, je�eli
co�
takiego w og�le istnieje � dra�ni� mu nozdrza. Podczas jednego ta�ca jaki�
Australijczyk
zaproponowa� wymian� partnerek, m�g� sobie w�wczas obejrze� j� w ruchu.
Porywaj�ce
widowisko. Ca�a sala bi�a brawa. Okrzyki: Magnificent! Wonderful! nie ustawa�y
d�ugo. A on
nie m�g� oderwa� oczu od jej rozta�czonych n�g.
Wieczorowa suknia w bia�e i czerwone kwiaty. Wyobra�nia Martina podsuwa�a
tysi�ce
skojarze�. I ta jej milcz�ca zgoda... �lepy zau�ek. Ale nikt go we� si�� nie
wci�ga�. Je�eli si�
boi, mo�e wsta� i � au revoir.
Z�ym statkiem wybra� si� w drog� do swego ma��e�stwa. Powinien by� inaczej.
Je�eli mi�o��
jego jest prawdziwa, a co do tego nie ma w�tpliwo�ci, szanowni rozta�czeni
awanturnicy
wszelkiego autoramentu, cwaniacy spod ciemnej gwiazdy czy
tylko zwykli szcz�ciarze, kt�rym ta oaza urzekaj�cej pi�knem natury da�a w tych
zwariowanych dniach swoje s�o�ce i dziewczyny, to powinien by� wsi��� do
samolotu i
niczym kometa przemkn�� nad oceanem. Tak powinien by� zrobi�. Mi�o�� jest
g�odem, je�eli
szybko si� go nie zaspokoi, mo�e umrze�. A ja? By�y morza, oceany, g�ry,
puszcze; by�y
przestworza, �wiat ca�y. Pytasz o m�j dom rodzinny. Jaki by�? Pytasz o
Florence... Milutka
ma�a, siostrzyczka. Pytasz o moj� matk�... Powiesz pewnie, �e jestem bez serca.
Ale ja nie
pami�tam nic innego, jak tylko to, �e bawi�a si� mn� jak lalk�, mizdrzy�a si� do
mnie
j�zykiem niemowl�cia, jej twarz o oczach psa wisia�a nade mn� dzie� i noc,
nieustannie
�ledzi�a ka�dy m�j krok, ani na chwil� nie zostawia�a mnie samego. Taka jest
prawda: by�a
niewyczerpana w swej zach�anno�ci.
To z mi�o�ci, m�wisz. Matczynej. Nie rozumiesz, jak mog�em przez tyle lat nie
da� jej o sobie
zna�, nie zainteresowa� si�, czy w og�le �yje. Pytasz, czy wyobra�am sobie jej
tragedi�, kiedy
rano nie zasta�a mnie w domu. To musia�a by� bardzo nieszcz�liwa kobieta,
powiadasz.
Jeste� przekonana, �e nie zazna�a mi�o�ci m�czyzny.
Pla�e Queenslandu s� inne od wszystkich pla� �wiata. S� �o�em wy�cie�anym
z�otem.
Spe�ni�a si� tam nasza mi�o��. Samoistnie, bez udzia�u my�li, jak samoistnie
spada dojrza�y
owoc z drzewa. Cisz�, jaka potem zapad�a, przerwa�a� s�owem: Twoja. Przerazi�em
si� go.
Uciek�em na drugi koniec �wiata. Statek musia� i�� na dok, pami�tasz? Oznacza�o
to
miesi�czny pobyt na l�dzie. Trzydzie�ci wsp�lnych wieczor�w i nocy, mn�stwo
godzin,
podczas kt�rych z ust moich powinno pa�� to samo s�owo. Obawia�em si�, �e nie
zad�wi�czy
tak nieskazitelnie czystym tonem. Prawo wy��czno�ci? Znalaz�em si� w potrzasku �
niedobrze ze mn� � uciek�em si� do k�amstwa. Wojna pokrywa nikczemno�ci ma�e i
du�e.
Tak �atwo zas�oni� si� ni� w potrzebie...
Odetchn�� z ulg�. Wtulona w niego dziewczyna napawa�a go wiar� w siebie. Edna
Gwynne
ogarn�a wzrokiem ogr�d. Jej m��, pochylony nad kosiark�, wci�� pracowa�.
Zbli�a�a si�
dwunasta. Za kilka minut Tom wyprostuje plecy, nabierze powietrza w p�uca,
popatrzy na
s�o�ce. Je�eli dostrze�e je nad czubkiem d�akarandy, Wy��czy kosiark� i
rozgl�daj�c si� po
�anach �ci�tej trawy, skieruje si� do domu.
Mog�aby si� za�o�y� o ca�y sw�j dobytek, �e wraz z krokami Toma wybije godzina
dwunasta.
Tom orientuje si� w czasie na podstawie obserwacji natury. Wysoka na
pi��dziesi�t st�p
d�akaranda, rosn�ca po�rodku ogrodu, jest dla niego nieomylnym wska�nikiem. Jak
zegar
s�oneczny na �cianie katedry �wi�tego Pankracego. W pochmurn� pogod�, jaka w
Melbourne
zdarza si� cz�sto, Tom r�wnie� zerka najpierw przez okno, dopiero potem wyci�ga
z kieszeni
zegarek. U�miech, jaki pojawia si� w jego szarych oczach, �wiadczy nie tyle o
nieomylno�ci
zegarka, ile o precyzji zjawisk przyrody.
Ogr�d pa�stwa Gwynne nale�y do naj�adniejszych w tej dzielnicy, a wed�ug Beris �
w
ca�ym Melbourne. Dziewczyna przesadza. M�wi�c tak, chce zrobi� ojcu przyjemno��.
Jednak
niew�tpliwie ogr�d jest �adny. Jego pag�rkowata konfiguracja, na tle zielonkawej
p�aszczyzny obmywaj�cej go rzeki Yarri, przyci�ga oko ka�dego. Ale to tylko
cz�stka urody
tego okaza�ego ogrodu; to, co zatrzymuje przypadkowych przechodni�w, jest
dzie�em dwu-
dziestu pi�ciu lat pracy Toma.
Nieraz w ci�gu tego �wier�wiecza jego ma��onka czyni�a sobie wyrzuty, �e
zgodzi�a si� na
zakup tej posesji; w owym czasie, zaraz po tamtej wojnie, by�o tu zupe�ne
pustkowie. �ycie
skupia�o si� wok� �r�dmie�cia. M�ode ma��e�stwa, imigranci z Wielkiej Brytanii,
kt�rych
przyby�o sporo, osiedla�y si� w nowo budowanych dzielnicach miasta. Nikt nie
trudni�cy si�
hodowl� zwierz�t czy rolnictwem nie ucieka� tak daleko od skupisk ludzkich.
Tom wr�ci� z wojny w Europie ca�kowicie odmieniony. Zdarzaj� si� dramaty, lecz
trudno o
bardziej z�o�liw� kpin� z cz�owieka rozkochanego w muzyce tak jak on: pianista z
zawodu
traci praw� r�k� do �okcia... Nie by�y to �atwe dni dla m�odej kobiety nie
przyzwyczajonej do
�ycia w odosobnieniu. Mog�a by�a zerwa� zar�czyny, zostawi� bohatera Australii,
lub zgodzi�
si� z jego decyzj�, cho� nieraz zapytywa�a siebie w duchu, czy ugodzona ambicja
m�a nie
zaci��y nad ich losem.
Nie mog�a si� teraz go doczeka�. Plusk wody w �azience na g�rze, kroki do
sypialni, gdzie
m�� przebiera� si� do lunchu � czas ci�gn�� si� w niesko�czono��. Przesada,
my�la�a, ten
jego nawyk przebierania si� przed ka�dym lunchem. S� w ca�ym domu tylko we
dwoje. Poza
listonoszem, dor�czycielem ze sklepu � od czterech miesi�cy nikogo innego tu nie
by�o.
Tyle czasu min�o od dnia, gdy Beris, wyskoczywszy z samochodu, rzuci�a si� jej
na szyj� z
radosnym okrzykiem: �On wraca! Wraca, mamo, rozumiesz? Pobieramy si�!�
Nie wiedz�c, co powiedzie�, Edna rozp�aka�a si�. Ale nie ze szcz�cia.
Gdyby j� spytano, czego obawia si� w �yciu najbardziej, odpowiedzia�aby:
samotno�ci.
Wybranek serca Beris jest marynarzem. Niespokojny duch, kt�ry nigdzie nie
znajdzie dla
siebie miejsca; to nie materia� na m�a.
Gdyby j� spytano, co o nim my�li, odm�wi�aby odpowiedzi.
Martina zna tylko ze zdj��. Du�e oczy pod g�stymi brwiami, wyra�na linia ust,
silny
podbr�dek, figura � jedynie Andrew �Boy� Charlton, cudowny p�ywak, bo�yszcze
Australii
z lat jej m�odo�ci, m�g� dor�wna� mu budow� cia�a. W jego twarzy jest co�
niespokojnego,
szczeg�lnie w oczach. S� kobieco wielkie, kobieco pi�kne, zaci�gni�te smutkiem.
Tak,
Martin nosi w sobie nieszcz�cie. Wisi nad nim jaka� gro�ba. Tom �mieje si� z
jej przeczu�.
Nazywa je przewra�liwieniem, kt�re jej samej szkodzi. M�czy�ni tego nie
rozumiej�. To
sprawa kobiecej, matczynej intuicji.
Na stole le�a� list od Beris. Dzie� by� jasny, pok�j wype�nia�o s�o�ce i taka
sama radosna by�a
tre�� listu. Najch�tniej pobieg�aby z nim wtedy do Toma, nad rzek�. Ale w �yciu
Tomasa
Gwynne'a wszystko mia�o sw�j wydzielony czas.
Na pi�trze nie ustawa�y odg�osy jego krz�taniny. To prawda, jednor�ki cz�owiek
potrzebuje
na wszystko wi�cej czasu. Musi by� wyrozumia�a. Ch�tnie by mu w przebieraniu
pomog�a,
lecz on w takich chwilach nie znosi� niczyjej obecno�ci. Przywyk�a do tego.
Protest
przeciwko traktowaniu go jako cz�owieka fizycznie niepe�nosprawnego. John by�
niepodobny
do ojca, ca�kowite przeciwie�stwo Beris. John... Do ko�ca �ycia nie zapomni jego
m�odzie�czej wszechobecno�ci w tym domu. Dla Toma to przesz�o��. By�, nie ma �
koniec!
Tak jak z jego r�k�. By�a, nie ma. To straszne.
Niecierpliwie czeka�a na koniec tej operacji. Rozsup�ywanie woreczka z tytoniem,
wsuni�cie
we� fajki, nabijanie cybucha, wi�zanie woreczka, zabiegi z zapa�kami �
fascynuj�ce
widowisko, gdyby nie list na stole, nie wyj�ty jeszcze z koperty. Nic nie
potrafi�o zak��ci�
spokoju Toma.
Dzisiaj pi�tek, sklepy otwarte s� d�u�ej. W planie by� wyjazd do �r�dmie�cia,
pochodzenie po
domach towarowych, kino i jak we wszystkie pi�tki w ci�gu tych dwudziestu pi�ciu
lat �
wsp�lna kolacja w Haymarket Restaurant. Melbourne w tym czasie bardzo si�
zmieni�o. Z
niewielkiej mie�ciny nad Zatok� Philipa rozla�o si� zabudowaniami po obu
stronach Yarry,
tworz�c imponuj�c� metropoli� po�udniowo-wschodniej Australii. Rozrostowi miasta
towarzyszy�a przebudowa �r�dmie�cia. Znika�y niskie domki wiktoria�skie, miejsce
ich
zajmowa�y okaza�e gmachy godne wielko�ci tego kraju. Ale ludzie zdawali si� nie
nad��a� za
tempom przemian. Powyrasta�y wspania�e hotele, restauracje, Tom jednak ka�d�
wypraw�
ko�czy� niezmiennie w starej Haymarket.
Tym razem do tej zwyk�ej, cotygodniowej wycieczki dojdzie rzecz niezwyk�a:
wizyta w
siedzibie Partii Liberalnej.
Tom zdecydowa� si� chwyci� za bro�. Polityczn�. Zamierza kandydowa� na razie do
parlamentu stanu Wiktoria, p�niej � zobaczy si�.
Tom od�egnuje si� od wi�zania tej sprawy z niepotrzebn� jego zdaniem �mierci�
Johna. To
nie jest �aden odwet. Motywy jego decyzji nie s� osobiste. Polityce musz�
przy�wieca�
wzgl�dy ideowe. A wi�c nie John, nie jego w�asne ambicje, nie cele nowo
powsta�ej partii, ale
Australia. Tak powiedzia�: Australia! Zmieniaj� si� czasy, zmieniaj� zwi�zki
polityczne. Lata
wojny ujawni�y krucho�� podstaw, na jakich opiera si� Brytyjska Wsp�lnota
Narod�w.
Jeste�my cz�stk� organizmu, kt�rego centrum w�adzy oddalone jest od nas o
dwana�cie
tysi�cy mil. O wszystkich sprawach politycznych naszego wielkiego kontynentu
decyduje
Londyn na zasadach ustanowionych jeszcze za czas�w traktowania Australii jako
miejsca
zsy�ki element�w przest�pczych, a nam pozostawia prawo kiwania palcem w bucie...
To
anachronizm. Nie mo�emy zgodzi� si� na pomiatanie nami jak jak�� koloni�
afryka�sk�!
Jeste�my nadu�ywani w tej wojnie. Oddali�my do dyspozycji kr�lestwa wszystkie
nasze
zasoby gospodarcze. Nasi ch�opcy walcz� na najgorszych frontach Afryki i Europy.
W
pojedynk� d�wigaj� ci�ar walk w Papui. To w�a�nie oni � Tom potrz�sa kikutem
swego
ramienia z nie znan� u niego pasj� � nie Brytyjczycy, nie Amerykanie, lecz nasi
Aussies
zastopowali pierwsi niepowstrzymany dot�d poch�d Mikada! Sowicie p�acimy za to
krwi�.
Wydarzenia wykaza�y, �e w zagro�eniu musimy liczy� na w�asne si�y. �e pr�dzej
czy p�niej
Azja znowu wyci�gnie �apy po nasze ziemie, musimy by� na to przygotowani. A jak?
Otworzy� Australi� dla bia�ej emigracji z Europy, �ywno�ci starczy nam dla stu
milion�w!
Utworzy� uni� z Now� Zelandi�, z wyspami Oceanii; to nasi s�siedzi i naturalni
sprzymierze�cy! Ale na to trzeba si� wpierw uniezale�ni� od Londynu.
Gdzie on chce znale�� zwolennik�w tego radykalnego programu? Ludzie s� tak
przywi�zani
do Korony...
Edna nie mia�a dzi� g�owy do tych rzeczy. Nie zamierza m�owi niczego odradza�,
na nic by
si� to nie zda�o. Kiedy on b�dzie si� uk�ada� z tymi krzykaczami, ona posiedzi w
kawiarni i
przemy�li pewne sprawy.
�lub Beris mia� si� odby� w porcie docelowym statku Martina, w Brisbane, gdzie
oboje si�
poznali. Tam zamierzali sp�dzi� swoje miodowe dni. To by�o cztery miesi�ce temu.
Tymczasem jednostk� Beris przeniesiono do Sydney. Z urlopu, kt�ry ca�y
zarezerwowa�a
sobie na to wydarzenie, otrzyma�a tylko dziesi�� dni.
Wszystko si� pozmienia�o, pomiesza�o, jak gdyby zm�cone czyj��
Okropne przeszkody powyrasta�y na drodze do ma��e�stwa tej dziewczyny, co� si�
jej
wyra�nie nie uk�ada. Ale to dopiero pocz�tek: �lub � i co dalej? Je�eli wszystko
potoczy si�
dobrze, pisze Beris, do Sydney wr�c� razem, a mo�e nawet wpadn� na dzie� lub dwa
do
domu; chcia�aby koniecznie pokaza� m�owi swoje rodzinne gniazdo. Kochana
dziewczyna.
Nieust�pliwa w swych zamierzeniach, pod tym wzgl�dem zupe�nie podobna do ojca. I
jak on
lubi ryzyko.
Niestety, �y�k� t� odziedziczy� po nim r�wnie� John. Nie musia� jeszcze i�� do
wojska, a tym
bardziej do lotnictwa. Wszyscy w tej rodzinie po�kn�li bakcyla latania. Tom
powinien mu by�
to wyperswadowa�, u�wiadomi�, jakie to niebezpieczne. Kiedy on zosta�
zestrzelony,
wszystkie te nowoczesne bronie do niszczenia samolot�w w powietrzu nie by�y
jeszcze
wymy�lone, a mimo to dostali go! �e te� m�czy�ni nie wyci�gaj� wniosku z
tragicznych
lekcji. Karmi� dzieci opowiadaniami o pojedynkach w przestworzach � po
wszystkim, co
sam prze�y�?
�ycie Edny up�yn�o w sta�ej trosce o dzieci. Gdy nie s�ysza�a ich rozbrykanych
g�os�w w
domu czy ogrodzie, patrzy�a w g�r� na wierzcho�ek palmy kokosowej albo na
ga��zie
d�akarandy, a potem bieg�a jak szalona nad wod�. I tak dzie� w dzie�. Wysoko��
czy
zdradliwa to�, nic nie wywo�ywa�o obaw u tej dw�jki: Jedyni s�siedzi na tym
odludziu,
Masonowie, sprzedali swoj� posiad�o�� za p� darmo tylko dlatego, �e bali si� o
Jacka;
zawa�y�a na ich decyzji ta historia z olbrzymim rekinem, co wdar� si� g��boko w
Yarr�.
Patrz�c na m�a Edna odnios�a wra�enie, jakby po drugiej stronie sto�u siedzia�
nie ten sam
cz�owiek. Jaki� nowy ogie� skrzy� si� w jego szarych oczach. W klapie marynarki
spostrzeg�a
miniaturk� Krzy�a Wiktorii. Ten ma�y skrawek metalu zawieszony na barwnej
wst��eczce
spoczywa� �wier� wieku w biurku Toma. Bo�e, pomy�la�a, jak to wsp�gra z jego
pustym r�-
kawem!
Zwykle ich. rozmowa na temat ma��e�stwa c�rki mia�a identyczny przebieg. Na
zako�czenie
ona rzuca�a niecierpliwie: �No wi�c?...� A on zza ob�ok�w niebieskiego dymu
spogl�da� na
ni� pytaj�co. Dzisiaj zaskoczy�a go.
� Masz racj� � po�o�y�a r�k� na jego barku � jestem po prostu uprzedzona do tego
ch�opca. Nasza Beris b�dzie z nim z pewno�ci� szcz�liwa.
Martin spacerowa� w my�lach ulicami Brisbane. By�y tak samo szerokie jak ulice
San
Francisco, Los Angeles, tak samo wiecznie sk�pane w s�o�cu jak pla�a w
Kalifornii �W
zasadzie r�ni� si� one, ulice i pla�e � t�umaczy� id�cej u jego boku
dziewczynie w bluzie
Australijskiego Lotnictwa Kr�lewskiego � tylko jednym: wszystko po tej stronie
Oceanu
Spokojnego jest spokojniejsze od wszystkiego po tamtej stronie. Ameryka jest ju�
nieco
zat�oczona. � Zatrzyma� dziewczyn�. � Zakotwiczymy na sta�e w Australii?�
Dziewczyna nie mia�a nic przeciwko temu. Australia jest w porz�dku. San
Francisco, Los
Angeles zna jedynie z film�w � �adne s� � szczeg�lnie San, ale... godzi si� z
jego wyborem.
A wi�c Brisbane albo Sydney, zreszt� oboj�tnie gdzie, byle razem. Je�eli
zdecyduj� si� na
Bri, ranki sp�dza� b�d� na kr��eniu jachtem mi�dzy wysepkami koralowymi, upalne
po�udnia
przele�� gdzie� w cieniu, a kiedy spiekota popu�ci, spacer po�r�d zieleni Ogrodu
Botanicznego lub alejami d�akarand. � Och, Mart, nie wyobra�asz sobie, jakie te
drzewa s�
pi�kne wiosn�! � wieczory za� kulturalnie: teatr, koncerty symfoniczne, odczyty.
�W porz�dku. � Martin zatwierdza plan dnia. � Ranki na jachcie, po�udnia:
sjesta,
popo�udnia: ziele� Ogrodu Botanicznego, aleje d�akarand; miliardy
b��kitnomodrawego
kwiecia,