3839
Szczegóły |
Tytuł |
3839 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
3839 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 3839 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
3839 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
zbigniew
joachimiak
migotania
przejaEnienia
czerwone tunele
wyb�r wierszy
dokonany przez autora i ludwik� topp
TOWER PRESS
Gdafsk 2001
3
Tower Press,
Gdafsk 2002
Opracowanie graficzne
Tomasz Bogus.awski
Redakcja
Sonia Cynke
Korekta
Zesp�.
Druk
Drukarnia �STELLA MARIS�
80-822 Gdafsk, ul. Rzeenicka 54/56
tel. 769 45 54. fax 769 45 04
tel. 769 45 57 � 59
� Copyright by Zbigniew Joachimiak & Tower Press, Gdafsk 2002
ISBN 83-87342-43-2
Tower Press, Gdafsk 2002
4
Modlitwa ze Zbyszkiem
1.
Jest wielu Joachimiak�w. Jest Joachimiak bardzo mi bliski, kiedy pisze
o Emierci (kt�ra oswoi.em) lub o Gdafsku (�Ta kobieta ma na imi� Gdafsk�
� wychodzi na to, Zbyszku, �e po�era nas ta sama kobieta). Ale jest te�
Joachimiak jakby troch� dalszy, na przyk.ad kiedy pisze o Bogu (kt�rego
przecie� nie ma) lub o kobietach (kt�rych nie rozumiem i kt�rych panicznie
si� boj�).
Ale mimo tej swojej wieloEci tak naprawd� Zbigniew Joachimiak jest
jeden. Cz.owiek osobny, chodzacy tylko w.asnymi Ecie�kami, i tw�rca � nie
waham si� powiedzie� � fascynujacy.
2.
Joachimiakowi poecie towarzysz� praktycznie od zawsze. Bowiem
poznaliEmy si� jeszcze przed debiutem (jego i moim). I od zawsze te�
nasze wzajemne stosunki by.y doE� szczeg�lne. Falowa.y. Od fascynacji ku
irytacji. Od bliskoEci ku oddaleniu. Od akceptacji ku odrzuceniu. I �
przewa�nie � z powrotem. Ale, co ciekawe, nigdy w tych naszych
stosunkach wzajemnych nie by.o oboj�tnoEci. Zawsze by.o goraco.
3.
Zbigniew Joachimiak od samego poczatku, od pierwszych wierszy
z poczatk�w lat siedemdziesiatych, by. poet� osobnym, wyraenym i innym
od nas � swoich r�wieEnik�w. Kompletnie ignorowa. literackie mody
i pokoleniowe fascynacje. Wydaje mi si�, �e by.o tak przede wszystkim
dlatego, i� nie istnia.a dla niego wyrazista granica mi�dzy �yciem a poezja.
Jego wiersze pulsowa.y �yciem, a jego �ycie toczy.o si� wyraenym rytmem
wiersza.
4.
KiedyE, kiedy byliEmy jeszcze m.odzi, zbuntowani i pe.ni wiary, �e poezja
zbawia, cz�sto k.�cili�my si� o to, czym ta poezja jest i czym by� powinna.
Zbyszek Joachimiak niezwykle ostentacyjnie od�egnywa. si� od tego, co
doE� nieszcz�Eliwie nazywano w�wczas �poezja spo.eczn� lub �poezja
polityczna�. Natomiast ja by.em Ewi�cie przekonany, �e Ewiadome odci-
5
nanie si� od problem�w spo.ecznych to objaw najzwyklejszego
pi�knoduchostwa, sztuczne odcinanie si� od rzeczywistoEci, w kt�rej
przysz.o nam �y�. Mnie nie interesuje polityka i socjologia w sztuce �
twardo twierdzi. Zbyszek. A ja myEla.em � idiota, jak mo�na ogranicza� si�
do opisywania tylko jednego wycinka naszego �ycia.
A jednak to on, a nie ja, napisa. jeden z najwspanialszych, najboleEniejszych
wierszy �spo.ecznych� lat siedemdziesiatych � �Atletom
polskim�:
je�eli kogoE obchodzi
je�eli kogoE obchodzi historia
ludzi
je�eli kogoE obchodzi historia
ludzi o jednej twarzy
je�eli kogoE obchodzi historia ludzi
o jednej twarzy
szarej obsypanej popio.em
je�eli kogoE obchodzi historia
ludzi o jednej twarzy
szarej obsypanej popio.em
�wier�wiekowego rygoru wstawania o piatej rano
je�eli kogoE obchodzi historia
ludzi o jednej twarzy
szarej obsypanej popio.em
�wier�wiekowego rygoru wstawania o piatej rano
by zda�y� na pociag do pracy
je�eli kogoE obchodzi historia
ludzi o jednej twarzy
szarej obsypanej popio.em
�wier�wiekowego rygoru wstawania o piatej rano
by zda�y� na pociag do pracy
kt�rym wr�ca do domu gdy nie b�dzie ju� dnia
6
je�eli kogoE obchodzi historia
ludzi o jednej twarzy
szarej obsypanej popio.em
�wier�wiekowego rygoru wstawania o piatej rano
by zda�y� na pociag do pracy
kt�rym wr�ca do domu gdy nie b�dzie ju� dnia
i pozostanie jedynie mo�liwo�� jak najszybciej si� po.o�y�
je�eli kogoE obchodzi historia
ludzi o jednej twarzy
szarej obsypanej popio.em
�wier�wiekowego rygoru wstawania o piatej rano
by zda�y� na pociag do pracy
kt�rym wr�ca do domu gdy nie b�dzie ju� dnia
i pozostanie jedynie mo�liwo�� jak najszybciej si� po.o�y�
by zda�y� na pociag do pracy
je�eli kogoE obchodzi historia
ludzi o jednej twarzy
szarej obsypanej popio.em
�wier�wiekowego rygoru wstawania o piatej rano
by zda�y� na pociag do pracy
kt�rym wr�ca do domu gdy nie b�dzie ju� dnia
i pozostanie jedynie mo�liwo�� jak najszybciej si� po.o�y�
by zda�y� na pociag do pracy
kt�rym wr�ca do domu gdy nie b�dzie ju� dnia
i pozostanie jedynie (kropka)
5.
Ale poezja Zbyszka Joachimiaka to nie tylko rytm, myEl i � jak�e typowa
dla artyst�w � niekonsekwencja. To tak�e odwaga, kt�ra niejednokrotnie
mnie zdumiewa.a. Odwaga tw�rcy, kt�ry potrafi podejmowa� trudne tematy.
Odwaga cywilna � nigdy nie zapomn� tego, �e Zbyszek by. jednym
z pierwszych gdafskich tw�rc�w, kt�ry zjawi. si� w Stoczni Gdafskiej
w sierpniu 1980 roku.
Ale to tak�e odwaga zupe.nie innego rodzaju. Oto w roku 1983 ukaza. si�
jeden z najniezwyklejszych tom�w poetyckich ostatnich dziesi�cioleci �
�Pe.ni r� ob.�du�. Gdyby to by. tylko wsp�lny tom dwojga poet�w � Anny
7
Czekanowicz i Zbigniewa Joachimiaka � nie by.oby w tym fakcie
wydawniczym nic szczeg�lnego, takich ksia�ek troch� ju� by.o.
I rozpatrywa.bym go tylko w kategoriach lepszej lub gorszej ksia�ki. Ale
bezprecedensowoE� tego tomu polega.a na tym, �e wiersze w nim
zgromadzone nie sa podpisane! I tak do kofca nie wiadomo, kt�re z nich
napisa.a Czekanowicz, a kt�re Joachimiak.
A przecie� by� artysta, to by� egotykiem, indywiduum. To chcie�,
a w.a�ciwie musie�, podpisa� ka�dy utw�r swoim imieniem i nazwiskiem.
MyEl�, �e takie odindywidualizowanie swoich utwor�w, to nie tylko
kaprys, to przede wszystkim odwaga.
6.
Kiedy dziE czytam wiersze Zbyszka, co chwila przecieram oczy ze
zdumienia. Przez ca.e nieomal �ycie spieraliEmy si�, dokonywaliEmy
odmiennych wybor�w artystycznych i �yciowych. Czyli, tak na zdrowy
rozum, powinienem te wiersze czyta� z czymE w rodzaju ch.odnej
oboj�tnoEci. A tak nie jest. Nie da si� ukry�, �e te wiersze wciagaja
mnie, fascynuja. I, co wi�cej, te Zbyszkowe wiersze coraz bardziej,
nieomal z wersu na wers, staja si� tak�e moimi wierszami.
Fascynuje nas tajemnica tego samego miasta. Razem, rami� w rami�,
depczemy te same bruki w beznadziejnym poszukiwaniu odpowiedzi na
podstawowe pytania. Podniecaja nas te same � czy mo�e bezpieczniej
by.oby powiedzie� �podobne� � kobiety. A i noca budzimy si� obaj zlani
potem z powodu tych samych strach�w � czasami to b�dzie tylko nag.e
skrzypni�cie pod.ogi w przedpokoju, a czasem strach przed
ostatecznoEcia, przed Emiercia.
I tylko czasem w t� moja lektur� wbija si� ma.y kolec. JakaE zadra, kt�ra
zawsze � myEl� � towarzyszy czytaniu wierszy ludzi nam w jakiE spos�b
bliskich. Nag.a, jak olEnienie, myEl � �Jezu, jak on to zrobi.! �e te� mnie si�
tak nie uda.o�.
Ale to na szcz�Ecie szybko mija. Mija, bowiem wierszy nie czyta si�
zazdroEcia. Wiersz czyta si�, powinno si� czyta�, pytaniem, zachwytem i
prze-ra�eniem. Jak modlitw� przed Emiercia.
7.
Jest takie pytanie, kt�re pada zawsze, kiedy mamy do czynienia
z wyborem wierszy z blisko trzydziestu lat. Brzmi ono � na ile przez te lata,
przez te wiersze, zmieni. si� ich autor. Jak na to pytanie odpowiedzie�?
Zmiana zewn�trzna rzuca si� w oczy. Nie ma ju� mi�dzy nami
niedojadajacego, hipisujacego Zbyszka ze zmierzwiona broda i w
8
wytartych d�insach. Tamten cz.owiek co najwy�ej ko.acze si� gdzieE w
zakamarkach naszej pami�ci, wychyla si� ze starych, po��.k.ych fotografii
( p r z e w a � n i e
robionych przez Janka Led�chowskiego). Zastapi. go elegancki, starannie
ostrzy�ony m��czyzna.
Ale to tylko kostium, to tylko zewn�trze. A na ile zmieni. si� Zbyszek jako
poeta, jako cz.owiek? Ot� � i to jest chyba najbardziej krzepiace � nic si�
nie zmieni.. Oczywi�cie dojrza., ale wszak wszyscy dojrzewamy, to bana..
Zbyszek, mimo �e zamieni. d�insowy str�j na dobrze skrojone marynarki,
pozosta. tak naprawd� tym samym cz.owiekiem, tym samym poeta.
Pe.nym niepokoju i nieustannych zdziwief. Poda�aj�cym przez �ycie � i
przez kartki papieru � niezwykle swoistymi meandrami trop�w i
skojarzef. Wcia� stawiaj�cym zasadnicze pytania. Te, na kt�re tak
naprawd� nigdy nie uzyskamy odpowiedzi.
Chyba �e Zbyszek ma racj� i rzeczywiEcie istnieje B�g. A wi�c ten, kt�ry
jest nasza jedyna szansa. Kt�ry jest odpowiedzia.
Antoni Pawlak
9
Okazja do pytania
Czarny cz.owiek
na czarnym bicyklu
w czarnej nocy
to okazja do pytania
przed soba cienka struna
nieustannie gra
tyE muzykiem
grasz
noc to czarna substancja
kt�ra si� nadziewa
na srebrna strun�
stana.e�
noc to czarna substancja
kt�ra zalewa wszystko
co jest milczeniem
cz.owiek na bicyklu
boi si� ciemnoEci
ruszy. p�dem
coraz szybciej
ucieka
kroi noc
to okazja do pytania
11
tak dobrze
jest brak kofca i bezkofca
ko.ysze
chce si� dalej by�
wi�c dalej r�wno
to warunek by by. spok�j
prosto przed siebie
wzrok t�py
nie myEl �e si� ruszasz
graj
cz.owiek na czarnym bicyklu
w czerni nocy
to dow�d �e przep.ywa obok
b�g i jego pies nieskofczonoE�
12
Wieczne amazonki
(1976)
Tancerka
ju� maki zakwit.y i obr�ci.y si� w perz
ju� m.ode drzewa tworza b�r
ju� dawne pieEni zagin�.y wEr�d nowych
a
na wcia� m.odym tafcowisku tancerka
go.ymi stopami
rytm wystukuje
o twardy mur
widz�w
co stan�li rz�dem wok�. i brukiem
g.�w ustanawiaja
lincz
spazmatycznemu cia.u
liniom n�g i rak
w�z.om �y.
stopom stwardnia.ym na prochu
tych
co setki lat temu przy widowisku
usn�li
na starym tafcowisku wcia� ta sama
tancerka � nie wyroEni�te nigdy
dziecko
z p�.u�miechem na ustach
z zapomniana przesz.o�ci�
w oczach
plasa
a cia.o pomi�te w sinym
ju� konaniu
obok niej walczy i
o mokrej studni
marzy
i nie wiadomo ju�
czy wijace si� chude ramiona
w poddaniu oczu sa
14
czy te� niebieskich ust skrzywieniu
i czy jest tu tancerka
czy tylko jej w pyle zbudzone
wspomnienie
ju� jesie� zbiela.a
w nowych korytach stare rzeki p.yn�
ju� najstarsi ludzie nie wiedza jak tafczy�
spr�chnia.e ich pieEni
a
na tym samym tafcowisku tancerka
blada go.ymi stopami
wystukuje rytm
o twardy mur
tych co
zapomnieli...
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
15
Siedmioletnia matka
jeszcze nie przysz.a godzina rozliczef
i jeszcze cia.o myEli nie s.ucha
a ju� bezpier�na siedmioletnia
dziewczynka przed .onem
swoim kl�ka i cudzego
ze swojego pulsu
nas.uchuje
jeszcze nie przysz.a godzina zrozumief
i myEl jeszcze cia.a nie rozumie a ju�
ostropier�na siedemnastoletnia
dziewczyna przed m��czyzn�
kl�ka i swojego w obcym
cia.a oczekuje
jeszcze nie przysz.a godzina uEmiercef
i cia.o z myEla o jedni� swa walcza i
ju� ciep.opier�na dwudziestosiedmioletnia
kobieta rozumie �e umiera
w cudzym ze swojego
narodzenia
i brzuch obserwuje
16
OpowieE�
chodzi.em do niej po grzech. Kupi.a .�ko
szerokie jak trzy tapczany. Zmienia.a poEciel trzy
razy dziennie. Do kapieli dodawa.a wonne olejki.
By.a raz r��, raz suka, raz cierpieniem.
Potem ju� zawsze kobieta.
Przed grzechem po kilka godzin modli.a si�
przed obrazkiem. P.aka.a w�wczas. Ludzie w tym
czasie zachowywali si� ciszej. Po
pewnym okresie ja r�wnie� zacza.em z nia kl�ka�.
MyEla.em wtedy o matce. Tak trwa.o
do p�enego zmierzchu.
Potem pyta.a czy jestem g.odny. By.em
zawsze. Wyjmowa.a tajemne zapasy. Stawia.a
przede mna i d.ugo spoglada.a jak dok.adnie
mia�d�� jedzenie w ustach. Raz powiedzia.a,
�e Emiesznie wygladam z wypchanymi policzkami.
Gdy robi.o si� jasno prosi.a, nie wyje�d�aj
natychmiast. ZaEnij. S.ucha.em jak cichutko
pochrapywa.a. Wtedy jej matka robi.a mi kazanie.
Obiecywa.em, �e nie zrobi� jej dziecku krzywdy.
Wysuwa.em si� delikatnie z .�ka i po paru
minutach by.em gotowy do wyjazdu.
Budzi.a si�. Ja t.umaczy.em, �e musz�:
Nie, nic nie m�wi.a. Powiedzia.em, �e rozmawia.em
z matka. Patrza.a na portret os.oni�ty czarna
opaska i nie m�wi.a do widzenia.
� Mo�e ja zna.e�. Mieszka.a tu niedaleko.
17
UEmiech
moi m��czy�ni ju� dawno przyszli i odeszli
pozna.am ju� wszystkie rozkosze �ycia
i niestraszne sa dla mnie rozstania
posiad.am ju� wiedz� o sobie
znam pr�chno moich zmarszczek cho� mam
g.adk� i �yw� sk�r�
nie boj� si� dni kt�re przyjda i tych kt�re
ju� nie przyjda; uEmiech na mojej twarzy nie ma
nic wsp�lnego z moimi myElami
tajemnica mojego uEmiechu jest tworem
m��czyzn kt�rzy przechodza ko.o mojego obrazu
i podejrzewaja mnie o wiecznoE�
nie wiem czy maja s.uszno�� � musz� wykona�
jeszcze setki tysi�cy w�ze.k�w
moimi wytartymi drutami
by zda�y� na chwil� w kt�rej swetry
przeze mnie zrobione
oka�� si� ju� na pewno zb�dne
18
Neofitka
I nawet najd.u�sze w.osy lEniace i g�ste
nie zakryja
czerni twarzy czarnej neofitki
co z bo�ego cia.a
ran� swoja
bierze
I d.onie najd.u�sze i miedzianopalce
nie udusza
b.�kitu rozedrganej szyi
co z j�ku rozbitego krzy�a
ciernie p�tli
plecie
I nawet brzuch jak kamienny o.tarz
nie kryje
rozpaczy samotnej materii sukienki
co ze Epiewu ptaka w norze zamkni�tego
pieEni swoje tworzy
i pieEniami si� tymi
udr�cza
19
F�r Christine Gorek in DDR
Czy s.yszysz jak Epiewa wieczny
s.owik Keatsa?
� Po drodze p�dza z.otow.osi jeedecy,
poEcig goni czarna noc pami�ci.
Konie z piana w chrapach
niosa s.owa dziecku.
� Czarna Moabitka pieEci w siodle syna.
Syn czerwone pije wino.
Czerwone wino p.ynie w �y.ach
�ywi�c stare pieEni.
Czy s.yszysz jak wo.a
Epiewak Owidiusza?
� W wielkim niepokoju p.ynie stare er�d.o.
Rudy jeedziec przed m.odsz� sk.ada uk.on.
Pami�� bierze w darze miecze.
Ptak zawis. w powietrzu.
� T�tent oskrzydlonych karych
niesie wieE� o dziecku.
PoEcig trwa w przestrzeni.
W czasie kona s.owik.
Czy s.yszysz jak Szekspir
przywo.uje ptaka?
� Rudzi wojownicy do zamk�w swych Epiesza.
Historia umiera. Czarna Moabitka
dziecko swoje czesze. Wita� b�dzie siebie.
S.ycha� coraz lepiej. Serce coraz cichsze.
� Sen mina.. Z.otow.osi w kasztelach.
Noc w poranek przesz.a. Coraz lepiej
s.ycha� pieEf chorego Keatsa.
Poeta umiera. Ptak wcia� pozostaje.
Christine � s.yszysz � ptak ten zawsze Epiewa.
20
Wielka artystka p.acze mi�dzy koncertami
ucisz si� pani
z wielkiego Ewiata w zacisznego pokoju zagnana kat
z rak zdejmij ci��kie pierEcienie
i d.oni zaciEni�te paki nie wtulaj w oczy
wzywajac na pewno tw�j
zostawiony w domu
dalekim
posag
wiano piersi
dar .ona i ud
spok�j pulsujacego brzucha
i ramion zaplecionych mur
�on� w sobie matk� w dziecku �e�ski trud
o ucisz si� pani i zgaE p.acz
ustami wyd�tymi uporem
prostymi plecami
i zn�w
skacz
w sw�j u.udny
a twardy jak bruk
Ewiat gdzie nie znajdziesz �e�skiego
kata z poduszka mi�kka i mokra chustka
gdzie gwar ucicha w sali wielkiej sali gdy wchodzisz
ty wielka dama i wyg.aszasz wielki recitativ
TO JA TO JA TO JA TO JA TO JA TO JA
po raz ostatni tam ide i
zgaE ten szloch
z tego kata gdzieE
jak dziewczynka
usn�.a
21
Droga do nieba Pomywaczki okien
seminarium biskupiego w Oliwie
stan�.a w otwartym oknie
trzymajac w zaciEni�tej d.oni transparent
kt�ry fuga szeroka rozwina. si� na niebieskawym niebie
A na transparencie rozpisa. si� g.os pana boga
Zawt�rowali mu anio.owie i w szatach
d.ugich opi�li okno
Pafskiej Pomywaczki
� okna swoje myj d.ugo.
Powiedzieli Anieli po kolei,
� okna myj w spokoju i ku jasnoEci chwa.y.
Rozkazali.
Ona rozkazu pos.ucha.a.
Ni�ej na chodniku przeszed. zamy�lonym krokiem szept.
Wiatr westchna..
Anieli po kolei zasn�li.
Wtedy flaga w d.oniach zafalowa.a,
zako.ysa. si� we framugach dzief,
r�ka z niebieskim sztandarem unios.a si� wy�ej i wy�ej.
Posta� pomywaczki na parapecie chwil� zawis.a
dzwony w katedrze ruszy.y si� powoli
lecz czar ciszy nie prysna.,
j�kna. tylko zaczajony w pobliskiej bramie cief.
Dopiero po chwili zabrzmia.y dzwony.
Obudzili si� w�wczas Anieli po kolei,
stan�li sznurem,
murem wejEcie zas.onili.
22
W Biskupim Seminarium
puste okno w pustych framugach
poko.ysa.o si� jeszcze chwil�.
W odbiciu szyb zamajaczy.a jeszcze przera�ona
twarz dziwnego, zap�enionego przechodnia
i upa. letni zasnu. wszystko.
W czystym szkle czerwone s.o�ce si� iskrzy.
23
Mo�e mia.a szara sierE�
dzisiaj na pobliskiej ulicy przesz.a obok
mnie ONA
przesz.a obok mnie ONA. Jak to by.o, gdzie to by.o,
czy we Enie?
jak to by.o, gdzie to by.o, czy we Enie? Nie wie
tego dobrze nikt.
nie wie tego dobrze nikt. Czy to by.a dama czarna
a mo�e mia.a szara sierE�?
czy to by.a czarna dama, a mo�e mia.a szara
sierE�? A w r�ce mo�e mia.a miecz?
a w r�ce mo�e mia.a miecz? Mo�e przesz.a obok a
mo�e poprzez mnie?
mo�e przesz.a obok a mo�e poprzez mnie? By. ju�
zmierzch i g�stnia. mrok.
by. ju� zmierzch i g�stnia. mrok gdy ulica zamkn�.a
oczy
zamkn�.a oczy i szmer lub huk kaza.
otworzy� je zn�w.
szmer lub huk kaza. otworzy� je zn�w. Czy pozosta.a
wof i ruch?
czy pozosta.a wof i ruch? Czy jakieE Elady
wielkiego rumaka lub Ewierszcza?
czy parowa.o igliwie? Czy wydawa.o si� dziwniej?
Czy czerwona r�kawiczka na ulicy zosta.a?
24
Nie wie nikt.
nie wie nikt, czy na ulicy si� coE dzia.o i czy
przechodzi. t�dy ktoE?
czy by. herolda krzyk lub suchy skrzyp?
Nie wie nikt. Czy by.a powolna czy Epieszna?
Nie wie nikt.
mo�e wie tylko, mo�e wie tylko... ONA
25
a usta mia.a otwarte
przysz.a
jeszcze nie wiadomo skad
przysz.a do mnie
Bia.a
a mia.a twarz ryby
i w r�ku ostry miecz
otwarte usta
w niedom�wionej przepowiedni
nie wiadomo po co
przesz.a obok mnie
i przynios.a wielka
wod�
nie wiadomo...
� przecie� ja to wiem
a nie by.a nawet szelestem
Bia.a
i tak sennie przep.yna. ocean
przeci�ty ostra skrzela
26
maja g.os budzacy niepok�j
Annie Cz.
nie jestem Amazonka i mam dwie .adne piersi
moje biodra nie sa gorsze ni� kobiety o kt�ra jestem zazdrosna
m�j pok�j jest pe.en poduszek
i lubi� czystoE� w kuchni
nie znam si� na polityce
a jednak
przychodza do mnie noca maja g.os budzacy
niepok�j Emia.o
przerywaja mi sen nie sa
to istoty prawdziwe a moje najprawdziwsze
sny zak.�caj� w chwilach najwi�kszego
zm�czenia
k.ad� si� na haftowanej poduszce z niebieskiego jedwabiu
z jednej strony i drugiej
szepczac: Amazonko, Amazonko pierE utnij. Zawadza�
b�dzie ci w walce nieskofczenie
d.ugiej jak dziecko na ramionach.
Daleka droga ci� czeka
Waleczna, Waleczna trzymaj tarcz�
w pogotowiu.
nie sa to istoty w ca.ej pewnoEci prawdziwe
i da.abym sobie temu spok�j ale
nie jestem Amazonka
i dr�czy mnie ten nie.ad burzacy logik�
mojego domu
27
El�biecie Straszyfskiej
zmar.ej 19 stycznia 1796 roku
P�dza sanie w Enie�nym szale,
w saniach w woalach owini�ta szczelnie p�dzi dama.
Na kolanach trzyma d.o�
� d.o� chora,
ci��ko chrypia p.uca.
P.ozy tna g.uch�, mroena biel.
Ona w krysztale zastyg.a nieporuszona.
Druga r�ka trzyma p�kni�cia na skroniach,
� skronie schowane,
skrusza si� sk�ra.
Dal p�cznieje, biel si� wybrzusza,
dama pogania kar.y, w.osy lodem lEnia,
trzeszcza sanie, p�dza sanie.
Spod p.�z iskrzy �wir.
Przez si�dma ju� g�r� biegna kar.y
� nozdrza p�kaja, Emiertelnie ju� sapi�.
Dama rzuca pierwszy woal � jest zn�w Enieg.
Dama rzuca drugi woal � jest zn�w Enieg.
Dama rzuca trzeci woal � przeEwituje b.oto.
Sanie staja.
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Z sani wypada starucha.
28
mam do powiedzenia
(1978)
29
fragment zidentyfikowanego r�kopisu
Marianna B. jest
kobieta o niebieskich oczach
kobieta ze szczeg�lnym upodobaniem do morskich kapieli
wstaje rano obmywa twarz ch.odn� woda
odgarnia wodorosty
naniesione nocna fala
wstawa.a o brzasku bo by.a zwiazana z dniem
przydawa. jej urody m��czyzna
ze skurczem na twarzy
jedynym dowodem jej pi�kna by.o
wieczne pi�ro troch� p�kni�te
w miejscu gdzie zaciska.y si� palce napisu
30
mam do powiedzenia (I)
mam do powiedzenia st�.
moje usta przelewaja si� w st�.
mam do powiedzenia moje usta przelewaja si� w st�.
moje usta przelewaja si� w ciasna obr�cz
mam do powiedzenia rzeka
moje usta przelewaja si� w rzek� usta
p.yn� do powiedzenia rzeka
mam do powiedzenia wiecznoE�
moje usta p�kaja bez kofca
otwarte zamkni�te nie maja poczatku
mam do powiedzenia s.owo usta st�. rzeka przelewaja
obr�cz otwarte okno nie ma ust ust ust
(do powiedzenia nie maja)
31
***
je�eli m�wi� o ciszy
to bi� dzwonami
i tak b�dzie to szeptem
je�eli ju� cisz� powiedzie�
to i tak nie dos.yszysz
cho� b�dziemy subtelni
je�eli m�wi� o ciszy
to cieszy� si� warto �e wiemy
je�eli ju� wiemy nie milczmy
i tak to b�dzie za g.o�no
1973
32
Marianna B. prosi o wys.uchanie
moje imi� i nazwisko Marianna B.
napisano o mnie �e pochodz� z dnia
i �e tylko Ewiat.o dzienne ukazuje moja urod�
dlaczego wi�c w Erodku nocy prosz�
o wys.uchanie mojej litanii?
� niech Marianna B. b�dzie senna
niech s.owo o Mariannie B. stanie si� s.upem ognia
niech powiedziane uEnie a we Enie niech b�dzie dzief
s.owo niech przewr�cone b�dzie i postawiony b�dzie
kamief na kamieniu niech s.owo wypisane b�dzie
trwa.e i nieczytelne
pokolenia z koEci niech koE�mi uderzaja o kamief
niech dzwonia...
a spi�e niech nie przebudza poza sen
niech p�knie kielich i fa.sze w przestrach
wprowadza s.upy ognia
niech Marianna B. urwie sznury
gdyby nawet wyrwa� mia.a ramiona z wat.ych staw�w
niech krzykiem
niech szeptem
za wszelka cen�
niech Marianna B. nie m�czy si� noca
przed wypowiedzeniem pierwszego s.owa
33
pytanie prorokom
Nie mogac na tej ziemi osiaE� bez pomocy
��.wi,
korzeniami wrosna� bez natchnienia ziemi,
kaleczac wszystkie progi
pytam:
czy jest w ekonomii politycznej Ewiata
miejsce na ma.y cho�by program Boga?
Czy jest w tym chaosie rzeczy samych w sobie,
w jad.odajniach g.odnych,
w pustelniach ja.owych,
w koEcio.ach bezbo�nych
miejsce na polityczna, antynarodowa pr�ni�?
W kr�gu rzeczy nowych I dol�w I doli
w pragmatyce dnia i nocy,
w znoju szarych,
sosie kolorowych, t.ustych wodz�w Ewiata,
w cesarskim powozie,
czy jest w tym Ewiecie doskona.ym
miejsce dla nowego Chrystusa?
1974
34
czytelnik do Marianny B.
Marianno kt�ra nie jesteE
a jesteE napisana
poranna kt�rej nie widz� rankiem
a noca jesteE
w zielonych wodorostach b�daca
nie widzaca wody
kt�ra nie przesypiasz nocy
a wstajesz rzeEka
bade cho� nie jesteE
s.owem cho�by w milczeniu
szansa kt�ra nie jesteE
bade .askawa niechby j�zykiem
nie milcz
jesteE w s.owie
moim s.owem
we mnie krzyczysz
kt�ra nie jesteE
piszesz moim j�zykiem
wi�c jestem cho� ciebie nie ma
ciebie kt�ra n i e j e s t e E
a napisana krzyczysz o mnie
kt�ra jesteE jak k.amstwo
kt�re drwi
i jest
35
mo�e sen
je�eli trzeba trzy razy cierpliwiej i dzief
w dzief pami�ta� �e Matka i tw�j Ojciec przed
toba musza i siostra m��atka syna kt�rego
ju� ochrzci.e� swoim s.owem patrze� musi
z gorycza na twoja cierpliwa niemoc jak tkanka
nieznana na piersi twojego psa p�cznieje
niepotrzebnie i bez sensu a on dyszy coraz
chrapliwiej jakaE melodi� twojego wiersza
je�eli umiera� ma cz.owiek
a rodzi� si� w jego miejsce poeta
to nie chc� pisa�
wierszy
mo�e niech tylko sen mi przyniesie jedna dobra noc bez
damy czarnej bez damy bia.ej bez ptaka feniksa i bez
czerwonych kar.�w w purpurowych powozach niech przyjdzie
pierwsza rzecz i niech nie b�dzie p�eniej
mo�e chwilami sen
36
mam do powiedzenia (IV)
m�wi� noca s.owo s.o�ce
s.owo staje si� noca
a�
do dalekiego wschodu
potem si� wyjaEnia
37
modlitwa
Joli Rajz
b.�d� .askaw
bade .askaw dla mi.o�ci w.asnej
i mi.osny dla .askawo�ci w.asnej
i sobie bade wierny wierny bade
.askawy najmi.o�niej
mi.uj swa wiar� w .askawo��
mi.uj siebie w woli pe.nej
w mi.o�ci wiary doEwiadczaj
doEwiadczenia .aski w mi.o�ci
i bade pe.en
i bade pe.en
i bade pe.en
i bade syty
a� przyjdzie czarny g.odny wilk
38
anonimowy czytelnik radzi autorowi
nie pisz wi�cej o kobiecie kt�ra wymyEli.e�
nie zajmuj si� s.owem kt�re nie ma rzeczy
bade wierny prawdzie a prawdy szukaj w sobie
s.owo zbade lekko wee w r�ce przedmiot
on wa�y w twoich r�kach niepodatny na sen nocy
Mariann� B. przekreEl zdecydowanym pociagni�ciem pi�ra
Marianna B. to tw�j grzech
ona nie jest przedmiotem twojego wiersza a tylko
podmiotem kt�rego nie dotkniesz kt�ry tylko
mo�e us.yszysz jak dewi�k wyrwany z utworu muzycznego
zaprowadzi si� na koniec twojego w.asnego wiersza
ona zamknie ci usta uszy twoje zatka oczy przys.oni
Marianna B. zabije ci� jeEli ja o�ywisz
ona ci� udusi jeEli ja o�ywisz
ona b�dzie twoja Emiercia
jeEli na pewno nie ty jesteE Marianna B.
39
drzewo szalone
jestem drzewo szalone p.ynie we mnie wp.aw
powolnoE� w ogromnoE�
jestem drzewo rozpaczy mieszkaja we mnie ptaki
beztroskie ja w ziemi
jestem pot��ny pief wyrastaja ze mnie ga.�zie
wiotkie w niebo i Emier�
jestem odbity w p�kni�tym lustrze sen pod niebem
i ziemia si� gn� mi�dzy pniem
jestem drzewo rozpaczy p�kam od rozpierajacej mnie
mocy od pierwszego dnia mi�dzy umar.ymi
40
dab
Mam na imi� dab. Powiadaja, �e nie ma we mnie pokory.
�e jestem mocarz i nie .amie mnie wiatr. �e pi�Eci
zaciskam, gdy burza si� sro�y.
Powiadaja, �e jestem twardy �jak dab�. �e prze�yj� tysiace
lat i hardoE� moja nie zmi�knie; �e poeta, kt�ry
przytuli m�j pief, Eni o pot�dze.
Jestem kr�lem wEr�d drzew, co umieraja przede mna i
przede mna si� gna. Jestem kr�lem dawno spr�chnia.ych
brz�z i olch... W ga.�ziach moich p.ynie proch gibkich
wierzb i smuk.o�� topoli... Jam sok�. jak... s�p.
Pot�ga moja � innych Emier�.
41
trzy strofki o ogrodniku
Matce
Ogrodnik przy ziemi chodzi.
Ogrodnik rodzi kwiaty. Kwiaty umieraja.
Ogrodnik nadal �yje.
Ogrodnik kocha nasturcje.
Nasturcje nie kochaja ogrodnika. Kochaja ziemi�.
Ziemia nie umiera.
Ziemia urodzi.a ogrodnika.
Nasturcje urodzi.y ogrodnika. Ogrodnik umar..
Ziemia og.uch.a.
42
gdzie tylko cisza jest
er�d.o u boku wylewa wod�
er�d.o u boku si� lustrzy
a to drzewo szalone
wcia� do g�ry
wcia� do g�ry
si� wznosi
gdzie tylko
gdzie tylko
cisza
jest
i gdzie p�ka
granatem szelest
zwi�d.ego liEcia i szmer oddechu nie
mo�e si� wy�ej wznieE�
gdzie tylko
gdzie tylko
jest wczorajszy
szept
1976
43
nie ma upior�w na s.onecznych rozstajach
na tych rozstajach gdzie �niwa �eni� si� z sierpniem
nie ma czarownic nie ma wielgachnych strzyg
na zm�czonym kogucie jedzie czarny plew
patrza ludzie strach�w znad rz�s
nie ma czarownic i diab.�w
jest g.uchy indor wEr�d
zwi�d.ych drzew
i z.y
sen
skrobie do d.oni
deszcze s.ony znad powiek
stana. zdumiony bezstrachem wiatr
nie ma mar nie ma ducha co chucha
na skwar rozstajnych dr�g gdzie dziewa Deszcz
rozstawia bezz�bny pysk i czeka na ruch
nie ma na miotle Z.ej
nie ma wampira
jest dzief
dyf
co dzwoni
co nie dzwoni �onie
sierpnia jest mo�e ogromny wiatr
na rozstajach w po.udnie i dziwo�ony
jest mo�e straszny stw�r i czar i dziwo i bia.a Emier�
lecz nie tu na �niwnych rozstajach
mo�e jest w s.o�cu
mo�e jest
Tam
44
kr�l zb�
na drabiniastej karecie
na szkar.acie i szynszylach
dwa wo.y majac za przewodnik�w
w bezgwiezdny ocean zb�
jedzie kr�l
wiozac w�z pe.en
spopiela.ej ziemi
kr�l zb� w zoranej d.oni
lejce trzymajac z.ote
wiedzie bezszelestny
sw�j orszak
ku zagarni�tej
przemoca ciszy
karoca w drzewie rzeebiona
na niej
kr�l
zgi�ty w pomi�tym kapeluszu
liczy drobne skowronki
milczace w wydartej kieszeni
45
atletom polskim
je�eli kogoE obchodzi
je�eli kogoE obchodzi historia
ludzi
je�eli kogoE obchodzi historia
ludzi o jednej twarzy
je�eli kogoE obchodzi historia ludzi
o jednej twarzy
szarej obsypanej popio.em
je�eli kogoE obchodzi historia
ludzi o jednej twarzy
szarej obsypanej popio.em
�wier�wiekowego rygoru wstawania o piatej rano
je�eli kogoE obchodzi historia
ludzi o jednej twarzy
szarej obsypanej popio.em
�wier�wiekowego rygoru wstawania o piatej rano
by zda�y� na pociag do pracy
je�eli kogoE obchodzi historia
ludzi o jednej twarzy
szarej obsypanej popio.em
�wier�wiekowego rygoru wstawania o piatej rano
by zda�y� na pociag do pracy
kt�rym wr�ca do domu gdy nie b�dzie ju� dnia
je�eli kogoE obchodzi historia
ludzi o jednej twarzy
szarej obsypanej popio.em
�wier�wiekowego rygoru wstawania o piatej rano
by zda�y� na pociag do pracy
46
kt�rym wr�ca do domu gdy nie b�dzie ju� dnia
i pozostanie jedynie mo�liwo�� jak najszybciej si� po.o�y�
je�eli kogoE obchodzi historia
ludzi o jednej twarzy
szarej obsypanej popio.em
�wier�wiekowego rygoru wstawania o piatej rano
by zda�y� na pociag do pracy
kt�rym wr�ca do domu gdy nie b�dzie ju� dnia
i pozostanie jedynie mo�liwo�� jak najszybciej si� po.o�y�
by zda�y� na pociag do pracy
je�eli kogoE obchodzi historia
ludzi o jednej twarzy
szarej obsypanej popio.em
�wier�wiekowego rygoru wstawania o piatej rano
by zda�y� na pociag do pracy
kt�rym wr�ca do domu gdy nie b�dzie ju� dnia
i pozostanie jedynie mo�liwo�� jak najszybciej si� po.o�y�
by zda�y� na pociag do pracy
kt�rym wr�ca do domu gdy nie b�dzie ju� dnia
i pozostanie jedynie (kropka)
1974
47
epitafium dla ulicy Polanki nie nazwanej
nigdy imieniem Artura Schopenhauera
U wejEcia do kraju,
na portierze krainy Erodka, tu� za zaprzeczeniem
m�rz,
za wzg�rzami le�y ulica - nie nazwana imieniem
filozofa.
To jest ulica.
Na samym poczatku wyrwany zab boleje.
By. tam dab jak dom,
stary spr�chnia.y
� wyrwany b�l � zawy.a ziemia
� upada. d�b � zawali. dom
Filozof pami�ta. go.
A dalej troch� za brukwia rynsztoka
ogr�d niebotaniczny tam zieleni
trad rajcuje i pnie si� wa�,
a niebosk.onki ku szczytom prawie ju�
Fryzjer Broniewski na pi�trze pierwszym
odrapany napis trzyma: TU
� wy.amane z�by p.otu to zielsko tna
� na bacznoE� staje drewniany t.um
� na lewo patrz, na prawo patrz.
Idzie czworobok: buty jak But,
g.owy jak G.owa, ruchy jak Ruch.
Idzie zielony t.um.
Naprzeciw dwie g.owy .yse
� krata na rz�sie � Dzieci B.�du
� w schronisku � schron w kratach
a napis brzmi Wzbroniony Wst�p
To ta przecznica, a za nia dzielnica...
48
Bia.ych Przechodni�w z czarnymi plastrami
miodu na oczach
� S.odka, s.odka ciemnoEci na tej ulicy
gdzie za wojskiem schronisko dla
pope.nionych potomk�w.
Przechodnie nadzwyczaj cierpliwi � kraw��nik
to interesujacy pr�g � wi�c
laska powoli, powoli i dok.adnie
zmierz... a teraz krok, ju� bli�ej
domu filozofa, kt�ry wyjecha.
w czas
i nie oglada. zamachu na godnoE� Elepc�w,
na nie wart Nibelung�w tryumf.
A dom jest bia.y od bia.ej brzozy
lat stu i od zielonego stawu g�stego sytoEcia.
Okna szerokie � stad perspektywa myEli
wzi�.a wz�r.
Wida� szpitalne stamtad znaki.
To nast�pny krok.
Pawilony, pawilony dla tych na wyjEciu,
dla tych na przyjEciu, dla tych na zejEciu.
Sztab czerwonokrzy�y ranem wymyka
spod okutych wr�t.
Okna adept�w kamienia filozoficznego
w wytrzeszczu: by. zgon? by. zgon?
W portierze kraju, tu� za pasmem wzg�rz
Eni si� ostatkiem si. ulica,
kt�ra si� kofczy co dziE.
Jeszcze na niej nie wierzy t.um
�e ta ulica � snu sn�w �
nie przejdzie jutro �aden z nich.
�e czarna g.adka pow.oka
b.ota jesienne zamknie
i jeszcze poprawia i ten i obok dom
i filozof umilknie
jak Poeta z Nie Tej Ulicy.
49
Herbaciany Przechodzief i rozmowa jego
z szeptem domu, kt�rego ju� nie ma
w porannej poEwiacie u zbiegu
dwu ulic
na przystanku ku g�rze
na herbacianym czajniku przyjecha.
herbaciany przechodzief
u krzy�a dwu trakt�w � �aden
do tamtad �
siad. na kamieniu, plecy na Ecianie
opar.,
na Ecianie domu, kt�ry wywr�y.:
cztery listki zielonej herbaty, dwa
czarnej, zapachu pomarafczy i
na zapach wanilii p�. szczypty...
Wypij ten nap�j i uEnij
gdy si� obudzisz nie spotkasz ju�
nigdy
ptak�w i Ewierszczy z domu kt�ry
ci szepcze
o ciszy ulicy i pannie winnej
w porannej poEwiacie do wieczora
zosta.ej
z��.k.� aluminiowa .y�eczk�
herbaciany pozostaf
odgarnia natarczywe nektaru pszczo.y
zostanie na tej ulicy
nie istniejacego odnoEnego punktu
dotad a� za plecami szept zburzonego
domiska
zm�czy si�
i zmilknie
1975
50
miasto, kt�re milczy ch�rem
a za
a za szyba � wiadomo � si� szkli
a za p�dzacym pociagiem
ogief ma.� kropla
na marmurze si� iskrzy
a za... szyba mknie
biegnacy ty.em pies
a psa dogania
uciekajacy przed nim kot
cz.owiek na cz.owieka wchodzi
cho� nie sa przy sobie
na wyciagni�cie d.oni
jest t.ok
jest Ewit
� cho� Ewit
oko wykol nic si� nie wyEni
a za szyba... miasto
a w mieEcie miasto
kt�re milczy ch�rem
� milczy bo to cmentarz
Prosz� Pafstwa �
nikt tu si� nie myli
nikt tu w pi�ra nie obrasta
jest ciasno
jest t.ok
i pies dogania kota
cz.owiek z cz.owiekiem si� rozchodzi
trzymajac wcia� zimn� d.o� sasiada
a za...
a za ziemia si� ckni
51
i coraz bardziej jaEnieje
i p�dzi coE
szalenie nie wiadomo gdzie
jest t.ok
jest Ewit
� oko wykol a si� nie wyjaEni
a za... miastem
jest miasto kt�re jest za
tysiacem ogni si� jarzy
z tysi�cy dom�w
tysiace ludzi wychodzi niezgodnym
ch�rem
na jednym z dom�w
zgaszono Ewiat.o
� bo by.o to Prosz� Pafstwa
dawno ju� po zaduszkach
a w mieEcie miasto kt�re milczy
ch�rem w mieEcie miasto kt�re
52
egzekucja albo druga cz�E� obrony
niepe.noletniej Sydonii
I sta. si� wiecz�r i zaranek
dzief piaty.
Rzek. te� B�g: Niech zrodzi
ziemia dusz� �ywi�c� wed.ug
rodzaju swojego [...]
Genesis I
Dzief ten nazwano piatkiem.
Dzief pe.en gniewu: wilgotnej zamieci
i za�mionego s.o�ca � kt�rego na niebie �
pokracznym ludzkim kosmosie � w og�le nie by.o.
W czas ten na szczytach okolicznych wzg�rz
(okolice by.y p�pkiem Ewiata)
nad zachrypni�tymi brunatnym kolorem drzewami
unosi.y si� lub raczej b.adzi.y stada zimowych wron,
kt�rych has.em by.o zakrakanie ziemi.
W czas ten to w.a�nie
w p�pku Ewiata � to jest w okolicach piatku
zwariowa.a moja b.�kitna, pow.�czysta
Sydonia.
� Dzisiaj dnia okolicznego
ja kobieta bezb.�dna
odgaduj� sny na rzeczy pamiatk�.
� Ja demon schy.ku tygodnia,
przepowiadam zgon kobiety,
kt�ra rzemios.em kata
zbudowa.a sobie kurhan z kamiennych
g.�w.
Piatek Wielkiego Postu dnia dzisiejszego
sta. si� dniem powszechnego ob.�du.
53
Oszaleli wszyscy. Wszystkich
dla utrzymania harmonii w naturze
przekazano do domu
Spokojnego Ob.�du.
Pozostali: dziadowie opuszczonych budowli,
stra�nicy wejE�, kierownicy krzese., przodownicy,
kaci i kilka sekretarek.
Ziemi� jako centrum i ognisko
pandemii szalefstwa
odci�to od rzeczywistoEci.
Dzief pozosta. pi�tkiem,
cho� wszelkie prognozy przepowiada.y
�e
stoimy na prze.omie, po kt�rym to myEl ludzka
b�dzie natchniona nowym duchem.
Do zmian jednak nie dosz.o.
� Cho� na wzg�rzach rozpalono ogniska
jako znaki rozpoznawcze i jako has.a
trwania redut wiary.
� Cho� wyci�to w pief wszelkie d�by,
miejsca b�dace jakoby ogniskami czerwia.
� Cho� twarze pomalowano na kolory
dnia narodzin.
Nie mogac powo.a� Sadu Najwy�szego
� bo jak wiadomo cz�E� ludzkoEci
by.a zaj�ta organizacja �
postanowiono (do czasu opracowania nowego
kodeksu p�r dni roku) zastosowa�
Erodki doraene:
54
Na placu mi�dzy wzg�rzami,
na przek�r wilgoci, ciemnoEciom i powszechnym
ch�ciom podpalenia wszystkiego
ustawiono stos,
kt�ry
si�gna. nieba.
Na stosie postawiono Sydoni�
� czarownic� nie z tej epoki.
Niepe.noletnia kap.anka
po raz ostatni
na prze.omie bieli, na kraw�dzi
Erodka Ewiata
zap.on�.a na wiwat dnia,
kt�ry nie nadszed..
Sydonia spe.ni.a swa misj�.
1976
55
56
pe.ni r� ob.�du
(1983)
57
15.
ju� wstaj� wstaj� ju�
otwieram drzwi domu
wchodz� w mroczny ch.�d
i pokonuj� l�k i brn�
w ciemne pokoje
poznaj� znajome pokoje
zniszczone Eciany dr��c id� w ciemnoE�
do kofca
wyzwolony
i zn�w zamkni�te zastaj� drzwi
zwarte w sobie dobrze
zatrzaEni�te
broniace
wejEcia
wyjEcia
cofam si� wi�c
zacieram Elady
na palcach wracam na opuszkach
kurz /zdradzi i tak poniesiona pora�k�/
wracam do
wejEcia
wyjEcia
przede mna zamkni�te drzwi
a wok�. mur
zbutwia.y szeleEci opadajacym tynkiem
i ceg.y przedwieczne chrz�szcza
i sypie si� piaskiem czas
we w.asn� kl�sk�
na dzief klepsydry
dzief zardzewia.ych kluczy
otwierajacych spr�chnia.e
bezbronne ju�
drzwi
58
16. (dom rodzinny)
jestem tutaj po raz pierwszy
dom ten jest otwarty
otwartego nieba w nim doEwiadczysz
doEwiadczenie nie wyjdzie poza nie
jestem tutaj po raz ostatni
zatrzasn�.y si� za mna drzwi
dom wr�s. w ziemi� pokornie
i w nim pozosta.a pokora
to co wczoraj to by.a choroba
a choroba to przejEcie w nie
tr�dowate tunele przestrzeni
dzieli t�tniczy czas
a krew w jedna stron� p.ynie
i wyzwala Emier� co raz
i w piach si� zamienia
przysypujac zatrzaEni�te drzwi
chowajac za soba
nie istniejace portrety
nie us.yszy nikt za nimi
t.umionego szeptu:
to ty kt�ry si� rozsypujesz
w g r u z zostawionego w o d d a l i
domu
t o t y E o t w i e r a j a c e s i � drzwi
59
29. (krzy� z piasku)
kto strze�e szalonych
kto strze�e uzdrowionych
na krzy�u cia.
kto strze�e tych co pyta� zaprzestali
kto strze�e z mi.o�ci� sobie w oczy patrzacych
stojacych po stronie milczenia
po stronie niezagojonych ran
jeszcze z niedomkni�tymi ustami
rozdartymi przedostatnim pytaniem
kto po.�czy w jedno to co dwoje
na wieki wiek�w w pytaniu zawieszone
kto wstrzyma uzdrowionych
w cudzie ran
kto jeden krzy� na dwoje rozdzieli
i dwa potem krzy�e po.�czy
w jeden
i ukrzy�uje szalonych dwojga
ob.�d
temu krzy�a nie starczy
i stanie si� jama
pr�n�
pusta
jak Elad po krzy�u
w piasku
60
30. (modlitwa II, do Androgyne)
o Androgyne
kt�ra cia.a mia.a� ma.o
kt�raE na krzy�u umiera.a
kt�ra nie umia.a� cierpie�
wyleczysz nas z ran
o Androgyne
kt�ra za dwoje krzy�a uczepiona
kt�raE w rozpaczy w ramiona wzi�.a boski mirt
kt�ra zwa.a� si� bez imienia
wyleczysz nas z k.amstw
o Androgyne
kt�ra samotna i przezroczysta
kt�raE na surowym drewnie znalaz.a p.e� � Emier�
kt�ra umiera.a� z nie swojej krwi
ty nas odnajdziesz
ty nas powiedziesz
ty nas okaleczysz
ty nam zdradzisz
tajemnic�
i odpowiede
i b�dzie to Emier� � nieEmier�
a my b�dziemy pomi�dzy
61
62
ja sobowt�r
(1984)
osamotnienie
dla kogo
dla siebie przede wszystkim ale te� dla tych
kt�rzy w wierszu by� chca
dla tych wi�c przede wszystkim kt�rzy sa
poza moim pokojem (dla siebie mo�e wystarczy
pomyEle�) i tak samo czuwaja jak ja
nawet Eniac
pisz� wi�c dla tych kt�rych nie s.ysz� odci�ty
betonowym murem dla tych kt�rzy nie s.ysz�
pytania dla kogo piszesz noca
dla kogo i po co
pytam si� wi�c siebie dla kogo m�czysz s.owo
i myEl� nie odpowiem
jeEli nie odpowiedza mi pytaniem
s.owem za s.owo
i tak powstaje tekst
nie wiersz
i nie pytanie
s.owo tylko po lecz wykropkowane
65
w s.owie stolicy mojej
K. Sz.
wr�ci.em stamtad Adamie Mickiewiczu
m�y. w.a�nie drobny deszczyk
cicho by.o na ulicach
w podziemiach arkad przeszed. kto�
o znanym mi obliczu
poszed.em tym tropem
na ganku prastarej stolicy
mistycy palili swoje ognie
a stra� coraz cz�Eciej wo.a.a
w nocna spa� ludziska por�
spyta.em przechodnia
deszcz dzwoni. jesiennie
a miede cicho dr�a.a
polarna noc wschodzi.a
w s.�w pe.nej g.owie
str� mosi��nym kopytem zadzwoni.
deszcz siapi� zaprzesta.
pod arkadami coE zatupota.o
ludzie zdmuchn�li Ewiece
s.owo pulsem bi.o w g.owie
wr�ci.em w.a�nie stamtad Adamie
Eni.o mi si� pe.zni�cie
w nieruchomym dzwonie
wsch�d s.o�ca gasi.
szeroko otwarte w ustach
s.owo � jeszcze nie czyn �
jak czyn gotowe
1976
66
osamotnienie
A. Mrozowskiej
nie ma powrotu gdy zejdziesz
do z�z piekie.
nie ma powrotu z dna stromej studni
w kt�rej to szczelinie
erenica nieba faluje
stolica oka
kana. pr�ny
osamotnienia
jak oceaniczna nieruchoma ryba
stoi a ocean przez nia p.ynie
wlewajac w otwarty pysk bezmiar w�d
ryb� szczelnie wype.niaj�c milczeniem
67
i anatem� wyszydza oEwieceni
Krzysztofowi Gasiorowskiemu
mimo
supersam�w Ewiata i pa.ek
pikiet o st��a.ych twarzach mknacych
pociag�w obl��onych twierdz rudobrodych
starc�w bielejacych z dnia na dzief w wolna
zupe.nie ju� biel-Emier�
mimo
krzywd i szyld�w i ssacych to mleko dzieci
tajemniczych panien i anatem
jest niebo i krew
i Heraklit kt�ry szydzi
z wody
jest
jest
dow�d a w nim dopiero b.ysk
a porzadek bezceremonialnie
kiedyE swe szyderstwo odkryje
i nie g.uchoniemi � prawdy
i nie niewidomi � pi�kna
i nie kalecy � dobra
ale oEwieceni
przyjda i szyderstwo
przel�kna
na niebo i krew
i wod� kt�ra z Heraklita
szydzi
68
nauczony
nauczony na pami�� obrazu nocnego �ebraka
stukania kija czerwonych obrze�y powiek
koni p�dzacych w jesiennej zawierusze
koszy pe.nych zwe.nionych por�czef
�e Ewiat jest rzecza
�e Ewiat jest bogiem
�e Ewiat jest zgoda
nauczony noca pulsujacych Ewiate.
jednookich cyklop�w ze zwieszonymi r�koma
nauczony ruchu i g.osu i szeptu i duszy
zawieszony mi�dzy nadziejami
�e jestem g.ow�
�e jestem mowa
�e jestem doba
nauczony obrazu stojacego o lasce bogacza
trybuna.u s�dzi�w w czerwonych togach siedzacych
za wcia� tamtym...
nauczony na pami�� swych zwierzef
�e nie tryEnie
�e nie runie
�e nie p�knie
zwyczajnie
zwyczajnie
69
modlitwa (III)
Panie Bo�e Jedyny M�j
kt�ry noca we mnie nie Episz
w dzief nie wcielaj mnie w t.um
Bo�e Wielki Wszechmogacy
zamykajacy mi usta gdy k.ami� w oczy
zostaw mnie w ludzkim dramacie bez pomocy
Bo�e Wiekuisty Jedyny
kt�ry zbyt lekko zabierasz mi winy
za dnia dotknij mnie piek.em czynu
Bo�e Jedyny Kt�ry JeEliE Wszystkim
i we mnie zasia.e� ziarno swoje
dlaczego jeden z nas rozdarty cho� nas jest dwoje
Bo�e Jedyny Zawsze Wszechmogacy
jeEliE ty jedyny i ja przez ciebie pojedynczy
dlaczego mam wierzy� �e nas t.um po.�czy
Bo�e Kt�ryE Nad Nami w Niebie
dla ocalenia ludzkoEci wymyElasz rewolucje
wojn� gwa.t na ziemi
Panie Bo�e Jedyny M�j zaniechaj!
bo nie do ciebie ale do t.umu
szepta� b�d�: tobie powierzam los sw�j
70
si�gniesz dna
L.T. i W.Z.
oto czarny promief s.o�ca
oto wkuwa si� w ciebie do kofca
oto ig.a niebosk.onu strzelista
przebija powiek� erenic dna oka blisko
oto r�ka drugiego do ciebie wyciagni�ta
w cia.o twoje przenika oporem nie zgi�ta
oto d.o� druga pod m�zg si� wsuwa
bezkarnie dusz� od cia.a odsuwa
oto t.um si� przeciwko tobie jednoczy
t.um solidny silny ma racj� bezoczy
oto matka ci� w b�lu i l�ku rodzi
w wysi.ku krzyku pocie i krwi odchodzi
oto Ewiat ogarniasz kt�ry cz.owieka przerasta
ogarniasz obejmujesz zabijasz a on zn�w wzrasta
oto krew w tobie p.ynie wlewa si� w serce bije
wlewa si� nadmiar p�kaja �y.y nie �yjesz
oto w rozpaczy buncie myEl ratunku p.odzisz
ona roEnie obejmuje innych a od ciebie odchodzi
oto si�ga ci� czarny promief s.o�ca
lecz tyE ju� nie tyE a tylko studnia bez kofca
oto krzyk wydajesz z siebie rozpaczy
ale to ju� tylko dla Ecian twojej piwnicy coE znaczy
71
pe.ni r� ob.�du
S. Chwinowi
�yjemy w czasach w kt�rych oddychanie jest znaczace
kiedy krew w naszych �y.ach jest krwia blienich
i nasze napi�te ramiona nosza Elady bliskich
�yjemy w czasach naszych w.asnych b.�d�w
w kt�rych odnajdujemy szepty dawno zmar.ych
ob.�ka�c�w kt�rzy przed nami r�y ob.�du dotykali
i sami jesteEmy szalefcami
zwijamy si� w sobie
pe.ni ob.�du noca
w.asnego cia.a si� bojacy
wyciagamy r�ce w czerf
kt�ra w g.�bi swej
nas rani...
cofamy je wi�c ze wstydem
a� do zapominania dotyku
rak cudzych drwiacych z nas
w naszych w.asnych palcach
1978
72
kilka spraw do rozwiazania
niezawis.o�� m�drc�w i artyst�w
bezdusznoE� historii g.uchej na g.osy teorii
charyzm� przyw�dc�w i tych co wiedza lepiej
racj� t.umu rewolucji t.uszczy i wi�kszoEci
wolnoE� spo.ecze�stwa pafstw i jednostek
r�wnoE� dla wszystkich patriot�w i kosmopolit�w
braterstwo ojc�w i syn�w i dw�ch racji stanu
egalitaryzm dla biednych i dla tych co nie chca posiada�
jest kilka spraw kt�re trzeba rozwiaza�
nim .askawa d.o� rewolucji
rozetnie gordyjski w�ze. naszych m�zg�w
73
g�ra i pielgrzym
tu� przy raju
lub po prostu obok ogrodu
otoczonego murem
stoj� ja g�ra
zwyczajne wzniesienie tysiac metr�w
nad poziomem morza (nie wiem co to znaczy)
kilkaset tysi�cy metr�w szeEciennych ziemi
a na mnie kl�czy pielgrzym
i dr�czy mnie
cho� g�r innych jest wiele tysi�cy
74
cztery nihilistyczne pytania
czym jest gorszy mistyk hiszpafski
od rodaka swego Emia.ego zdobywcy
odkrywcy nowego � konkwistadora
czym jest gorszy konformista
od swego brata zdecydowanego rewolucjonisty
gdy r�wnie celnie strzelaja z rewolweru
czym jest gorszy rzadowy przyw�dca
od swego przeciwnika opozycyjnego brata
gdy obaj racji szukaja w t.umie
czym jest gorsza bur�uazyjna ewolucja
gdy rewolucja zmienia cz.owieka
tak �e w szcz�Eciu rewolucyjnej ekstazy
nie pami�ta nawet imion dawnego nieszcz�Ecia
75
ja sobowt�r dotykam ci� cieniu
dotykam ciebie cieniu m�j
dotykam obrysowanego Ewiat.em
pieszcz� cia.o w piasku cief
ja dotykam
ja od twojego pierwszego imienia
ja od twojego pierwszego ruchu
to ja si� mieni� i pieszcz�
i g.aszcz� przekl�ty przez ciebie
m�j cieniu
ja wychylony zza �arz�cego
si� lustra
na twoja obecnoE�
obrysowuj� ci� ja tw�j sobowt�r
zagubiony pomi�dzy
przedmiotami
pomi�dzy twoimi przyjaci�.mi
innymi cieniami
ja twoja granica
ja tw�j Tw�j
przenios� ci� przez cierpienia
znios� twoja samotnoE� i b�l
to ja prze�yj� ziab i g.�d
przenios� koron� cierniowa
w waskim szpalerze ust
to ja tw�j Ewietlisty druh
zapal� lamp� �agiew i wsch�d
i pozostaniesz pomi�dzy �ywymi
obrysuj� ci� ja tw�j sobowt�r
coraz bardziej syty
mi�dzy odbiciami
pomi�dzy moimi przyjaci�.mi
innymi twoimi imionami
1979
76
martwa natura (V)
dziadzie kt�ry z grubym kijem idziesz
co podpierasz ziemi� i siebie
o czym myElisz � o sobie tam w niebie
co uk.ujesz kaEliwa swa laska
Elad po Eladzie
jak staniesz gdy s�kacz idzie
i ciebie ciagnie
w drewniane g.�bie
przystajac na s.o�cu przy starym parkanie
obrazem b�dziesz i starym parkanem
a co b�dzie mi�dzy
77
(w.a�nie...)
a jeEli w obrazie coE si� oblueni i zmaci
i jeEli dziadyga w swe u.omne koEci
otrzyma p.on�c� r� a nie kij
gdy w obrazie ogief woda chluEnie
i sam sobie zawarczy
i gdy na stos ofiara przyjdzie w czerwonej chuEcie
a nie kat
czy obraz Eciemnieje i zgaEnie
a rama trzaEnie i p�knie
i p.�tno zwi�dnie
a nie kszta.t
78
osoby
Jean Genet
(wyrzeknij si� psa, wilku)
� wyrzeknij si� bracie wilku (bracie
kt�ry szczerzysz k.y) wyrzeknij si�
nadziei na moja wielkodusznoE�
wszak widzisz
� jak w lustrze �
moje z�by sa tylko po to by ci�
zagrye�
� wyrzeknij si� spokojnego domu tam
pod spokojnym drzewem twojej nory
wytropi� twoja cisz� i radoE� twoich szczeniat
wszak widzisz
� jak w lustrze �
�e tropi� niezawodnie jak ty gdy skradasz
si� do mojego obejEcia
� wyrzeknij si� psa kt�ry w tobie skomle
wykofcz starego przewodnika
i przep�de swoja matk� kt�ra
zapomina �e zabi.em twojego brata
pami�taj p�ki moja aorta jest
pe.na krwi
twoja mo�e w ka�dej chwili
si� rozla�
� na moja i twoja nieoboj�tnoE�
wilku...
� wilku m�j psie
80
Keith Jarrett
tylko dlatego �e za kr�tka
tylko dlatego �e za kr�tka klawiatura
mojego fortepianu
tylko dlatego �e zabrak.o jeszcze
jednego klawisza
tylko dlatego �e o par� klawiszy
tylko dlatego �e o par� klawiszy
pomyli. si� konstruktor
dlatego tylko nie zagra.em do kofca
koncertu kolofskiego
tylko dlatego �e rozp�dzone palce wybieg.y poza
fortepian
i ostatni akord us.ysze� m�g. tylko
Beethoven
dla kt�rego muzyka nie mia.a ju�
d�wi�ku
i by.a kryszta.ow� wiazka
marzenia
si�gajacego poza moje i wasze uszy
a jednak �al mi moich d.oni
uparcie uderzajacych ju� tylko powietrze
cho� tak blisko obok
jeszcze fortepianu
81
Leonard Cohen
B.S.
Zuzanna nie istnieje
to tylko ja
odwieczny �yd Tu.acz
w�drujac po Ewiecie
Epiewam wam
o czasie kt�ry nie nadszed.
� bracia moi
kt�rzy umieracie
w mi.o�ci i nienawiEci
pozostawiajac mnie Zuzannie
kt�rej nie ma
dotykamy razem rzeki
schnacej w nas
a� do nienawiEci
porowatego koryta
milczenia
a Zuzanna? Ona wie
�e mogliEcie kocha� bez
nienawiEci
82
S.owacki powiedzia.by
cia.o mnie cieszy najbardziej
S.owacki powiedzia.by �wiat.o
kt�re wt.oczy. w nas duch Ewiata
a to co nazywamy marzeniem to b�l
Ewiat.a kt�re zastyg.o na przek�r
swojej naturze unoszenia
jesteEmy wi�c cia.em kt�re si� �arzy
niezale�nie od naszej woli
b�dacej tylko EwiadomoEcia Ewiat.a
m.odzi cia.em unosimy si� natura
staroEcia wspinamy si� po goracych stopniach
umarli �yjemy na przepe.nionych schodach
cia.o mnie cieszy najbardziej
na kraw�dzi umierania
wtedy jest najbli�ej natury
kt�ra jak powiedzia.by S.owacki
jest najbli�ej Ewiat.a
i cho� ju� p.onie
jak mroczna ksi�ga
nie gasimy go
bo wiedzie do jasnoEci
do najwy�szej instancji
Boga kt�ry oddycha w nas
popi�.
oddaj�c w nasze r�ce
83
Jean Michel Jarre
W. Zawistowskiemu i jego
Kobiecie Jazzujacej
� Ewiat jest jedynie tylko
strumieniem elektron�w � tak s.ysz�
tak s.ysz� noc i dzief gdy spadaja z mojego
oroszonego czo.a krople potu
wEr�d betonowych Ecian owini�tych
dewi�koszczelna szyba pomi�dzy dwoma g.o�nikami
na nowo zupe.nie na nowo
z p�dzacych czasteczek wschodzi Ewit
� zobaczysz to w kuleczkach potu spadajacych
na m�j bezduszny moog
ani noc ani dzief ani Ewit nie jest ju�
widokiem ani pi�knem ani marzeniem
jest wschodem kt�ry o�ywiony dewi�kiem
utrzymuje mnie w szczelinie
mi�dzy pami�cia a Ewiatem
� sentymentalny zbudowa.em sobie machin�
kt�ra zwr�ci� ma mi utracone Ewiat.o i ciemnoE�
a ja mam by� elektronem
kt�ry rozrywa si� na tysiac dewi�k�w
opryskujac was niczym kropla potu
jeEli si� nie uchylicie
84
list Ksi�cia J�zefa do Kr�la Polski
Stanis.awa Augusta Poniatowskiego
w p�.tora wieku p�eniej pisany
od omawianych wypadk�w
Kr�lu NajjaEniejszy Panie M�j Stanis.awie AuguEcie
Askenazy pisze �e walczy.em do ostatniej kropli krwi
Cat-Mackiewicz sugeruje �e �ywot Tw�j dla Ocalenia Narodowego
i Twoje uczynki .�cznie z abdykacja by.y walka Twoja do utraty
tchu dla narodu kt�ry pafstwem by. bardziej ni� narodem
Sprawy wydaja si� prostsze
Nad Elstera nie nadstawia.em piersi i kula kt�ra mnie przeszy.a
cho� ocali.a m�j honor zabra.a mi �ycie I tylko dlatego �e ju�
nie mia.em szans si� wycofa� chcia.em po raz ostatni nie
jak w�dz ale jak wilk kt�ry kasa psy dotkna� wroga szuk