3839

Szczegóły
Tytuł 3839
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

3839 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 3839 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

3839 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

zbigniew joachimiak migotania przejaEnienia czerwone tunele wyb�r wierszy dokonany przez autora i ludwik� topp TOWER PRESS Gdafsk 2001 3 Tower Press, Gdafsk 2002 Opracowanie graficzne Tomasz Bogus.awski Redakcja Sonia Cynke Korekta Zesp�. Druk Drukarnia �STELLA MARIS� 80-822 Gdafsk, ul. Rzeenicka 54/56 tel. 769 45 54. fax 769 45 04 tel. 769 45 57 � 59 � Copyright by Zbigniew Joachimiak & Tower Press, Gdafsk 2002 ISBN 83-87342-43-2 Tower Press, Gdafsk 2002 4 Modlitwa ze Zbyszkiem 1. Jest wielu Joachimiak�w. Jest Joachimiak bardzo mi bliski, kiedy pisze o Emierci (kt�ra oswoi.em) lub o Gdafsku (�Ta kobieta ma na imi� Gdafsk� � wychodzi na to, Zbyszku, �e po�era nas ta sama kobieta). Ale jest te� Joachimiak jakby troch� dalszy, na przyk.ad kiedy pisze o Bogu (kt�rego przecie� nie ma) lub o kobietach (kt�rych nie rozumiem i kt�rych panicznie si� boj�). Ale mimo tej swojej wieloEci tak naprawd� Zbigniew Joachimiak jest jeden. Cz.owiek osobny, chodzacy tylko w.asnymi Ecie�kami, i tw�rca � nie waham si� powiedzie� � fascynujacy. 2. Joachimiakowi poecie towarzysz� praktycznie od zawsze. Bowiem poznaliEmy si� jeszcze przed debiutem (jego i moim). I od zawsze te� nasze wzajemne stosunki by.y doE� szczeg�lne. Falowa.y. Od fascynacji ku irytacji. Od bliskoEci ku oddaleniu. Od akceptacji ku odrzuceniu. I � przewa�nie � z powrotem. Ale, co ciekawe, nigdy w tych naszych stosunkach wzajemnych nie by.o oboj�tnoEci. Zawsze by.o goraco. 3. Zbigniew Joachimiak od samego poczatku, od pierwszych wierszy z poczatk�w lat siedemdziesiatych, by. poet� osobnym, wyraenym i innym od nas � swoich r�wieEnik�w. Kompletnie ignorowa. literackie mody i pokoleniowe fascynacje. Wydaje mi si�, �e by.o tak przede wszystkim dlatego, i� nie istnia.a dla niego wyrazista granica mi�dzy �yciem a poezja. Jego wiersze pulsowa.y �yciem, a jego �ycie toczy.o si� wyraenym rytmem wiersza. 4. KiedyE, kiedy byliEmy jeszcze m.odzi, zbuntowani i pe.ni wiary, �e poezja zbawia, cz�sto k.�cili�my si� o to, czym ta poezja jest i czym by� powinna. Zbyszek Joachimiak niezwykle ostentacyjnie od�egnywa. si� od tego, co doE� nieszcz�Eliwie nazywano w�wczas �poezja spo.eczn� lub �poezja polityczna�. Natomiast ja by.em Ewi�cie przekonany, �e Ewiadome odci- 5 nanie si� od problem�w spo.ecznych to objaw najzwyklejszego pi�knoduchostwa, sztuczne odcinanie si� od rzeczywistoEci, w kt�rej przysz.o nam �y�. Mnie nie interesuje polityka i socjologia w sztuce � twardo twierdzi. Zbyszek. A ja myEla.em � idiota, jak mo�na ogranicza� si� do opisywania tylko jednego wycinka naszego �ycia. A jednak to on, a nie ja, napisa. jeden z najwspanialszych, najboleEniejszych wierszy �spo.ecznych� lat siedemdziesiatych � �Atletom polskim�: je�eli kogoE obchodzi je�eli kogoE obchodzi historia ludzi je�eli kogoE obchodzi historia ludzi o jednej twarzy je�eli kogoE obchodzi historia ludzi o jednej twarzy szarej obsypanej popio.em je�eli kogoE obchodzi historia ludzi o jednej twarzy szarej obsypanej popio.em �wier�wiekowego rygoru wstawania o piatej rano je�eli kogoE obchodzi historia ludzi o jednej twarzy szarej obsypanej popio.em �wier�wiekowego rygoru wstawania o piatej rano by zda�y� na pociag do pracy je�eli kogoE obchodzi historia ludzi o jednej twarzy szarej obsypanej popio.em �wier�wiekowego rygoru wstawania o piatej rano by zda�y� na pociag do pracy kt�rym wr�ca do domu gdy nie b�dzie ju� dnia 6 je�eli kogoE obchodzi historia ludzi o jednej twarzy szarej obsypanej popio.em �wier�wiekowego rygoru wstawania o piatej rano by zda�y� na pociag do pracy kt�rym wr�ca do domu gdy nie b�dzie ju� dnia i pozostanie jedynie mo�liwo�� jak najszybciej si� po.o�y� je�eli kogoE obchodzi historia ludzi o jednej twarzy szarej obsypanej popio.em �wier�wiekowego rygoru wstawania o piatej rano by zda�y� na pociag do pracy kt�rym wr�ca do domu gdy nie b�dzie ju� dnia i pozostanie jedynie mo�liwo�� jak najszybciej si� po.o�y� by zda�y� na pociag do pracy je�eli kogoE obchodzi historia ludzi o jednej twarzy szarej obsypanej popio.em �wier�wiekowego rygoru wstawania o piatej rano by zda�y� na pociag do pracy kt�rym wr�ca do domu gdy nie b�dzie ju� dnia i pozostanie jedynie mo�liwo�� jak najszybciej si� po.o�y� by zda�y� na pociag do pracy kt�rym wr�ca do domu gdy nie b�dzie ju� dnia i pozostanie jedynie (kropka) 5. Ale poezja Zbyszka Joachimiaka to nie tylko rytm, myEl i � jak�e typowa dla artyst�w � niekonsekwencja. To tak�e odwaga, kt�ra niejednokrotnie mnie zdumiewa.a. Odwaga tw�rcy, kt�ry potrafi podejmowa� trudne tematy. Odwaga cywilna � nigdy nie zapomn� tego, �e Zbyszek by. jednym z pierwszych gdafskich tw�rc�w, kt�ry zjawi. si� w Stoczni Gdafskiej w sierpniu 1980 roku. Ale to tak�e odwaga zupe.nie innego rodzaju. Oto w roku 1983 ukaza. si� jeden z najniezwyklejszych tom�w poetyckich ostatnich dziesi�cioleci � �Pe.ni r� ob.�du�. Gdyby to by. tylko wsp�lny tom dwojga poet�w � Anny 7 Czekanowicz i Zbigniewa Joachimiaka � nie by.oby w tym fakcie wydawniczym nic szczeg�lnego, takich ksia�ek troch� ju� by.o. I rozpatrywa.bym go tylko w kategoriach lepszej lub gorszej ksia�ki. Ale bezprecedensowoE� tego tomu polega.a na tym, �e wiersze w nim zgromadzone nie sa podpisane! I tak do kofca nie wiadomo, kt�re z nich napisa.a Czekanowicz, a kt�re Joachimiak. A przecie� by� artysta, to by� egotykiem, indywiduum. To chcie�, a w.a�ciwie musie�, podpisa� ka�dy utw�r swoim imieniem i nazwiskiem. MyEl�, �e takie odindywidualizowanie swoich utwor�w, to nie tylko kaprys, to przede wszystkim odwaga. 6. Kiedy dziE czytam wiersze Zbyszka, co chwila przecieram oczy ze zdumienia. Przez ca.e nieomal �ycie spieraliEmy si�, dokonywaliEmy odmiennych wybor�w artystycznych i �yciowych. Czyli, tak na zdrowy rozum, powinienem te wiersze czyta� z czymE w rodzaju ch.odnej oboj�tnoEci. A tak nie jest. Nie da si� ukry�, �e te wiersze wciagaja mnie, fascynuja. I, co wi�cej, te Zbyszkowe wiersze coraz bardziej, nieomal z wersu na wers, staja si� tak�e moimi wierszami. Fascynuje nas tajemnica tego samego miasta. Razem, rami� w rami�, depczemy te same bruki w beznadziejnym poszukiwaniu odpowiedzi na podstawowe pytania. Podniecaja nas te same � czy mo�e bezpieczniej by.oby powiedzie� �podobne� � kobiety. A i noca budzimy si� obaj zlani potem z powodu tych samych strach�w � czasami to b�dzie tylko nag.e skrzypni�cie pod.ogi w przedpokoju, a czasem strach przed ostatecznoEcia, przed Emiercia. I tylko czasem w t� moja lektur� wbija si� ma.y kolec. JakaE zadra, kt�ra zawsze � myEl� � towarzyszy czytaniu wierszy ludzi nam w jakiE spos�b bliskich. Nag.a, jak olEnienie, myEl � �Jezu, jak on to zrobi.! �e te� mnie si� tak nie uda.o�. Ale to na szcz�Ecie szybko mija. Mija, bowiem wierszy nie czyta si� zazdroEcia. Wiersz czyta si�, powinno si� czyta�, pytaniem, zachwytem i prze-ra�eniem. Jak modlitw� przed Emiercia. 7. Jest takie pytanie, kt�re pada zawsze, kiedy mamy do czynienia z wyborem wierszy z blisko trzydziestu lat. Brzmi ono � na ile przez te lata, przez te wiersze, zmieni. si� ich autor. Jak na to pytanie odpowiedzie�? Zmiana zewn�trzna rzuca si� w oczy. Nie ma ju� mi�dzy nami niedojadajacego, hipisujacego Zbyszka ze zmierzwiona broda i w 8 wytartych d�insach. Tamten cz.owiek co najwy�ej ko.acze si� gdzieE w zakamarkach naszej pami�ci, wychyla si� ze starych, po��.k.ych fotografii ( p r z e w a � n i e robionych przez Janka Led�chowskiego). Zastapi. go elegancki, starannie ostrzy�ony m��czyzna. Ale to tylko kostium, to tylko zewn�trze. A na ile zmieni. si� Zbyszek jako poeta, jako cz.owiek? Ot� � i to jest chyba najbardziej krzepiace � nic si� nie zmieni.. Oczywi�cie dojrza., ale wszak wszyscy dojrzewamy, to bana.. Zbyszek, mimo �e zamieni. d�insowy str�j na dobrze skrojone marynarki, pozosta. tak naprawd� tym samym cz.owiekiem, tym samym poeta. Pe.nym niepokoju i nieustannych zdziwief. Poda�aj�cym przez �ycie � i przez kartki papieru � niezwykle swoistymi meandrami trop�w i skojarzef. Wcia� stawiaj�cym zasadnicze pytania. Te, na kt�re tak naprawd� nigdy nie uzyskamy odpowiedzi. Chyba �e Zbyszek ma racj� i rzeczywiEcie istnieje B�g. A wi�c ten, kt�ry jest nasza jedyna szansa. Kt�ry jest odpowiedzia. Antoni Pawlak 9 Okazja do pytania Czarny cz.owiek na czarnym bicyklu w czarnej nocy to okazja do pytania przed soba cienka struna nieustannie gra tyE muzykiem grasz noc to czarna substancja kt�ra si� nadziewa na srebrna strun� stana.e� noc to czarna substancja kt�ra zalewa wszystko co jest milczeniem cz.owiek na bicyklu boi si� ciemnoEci ruszy. p�dem coraz szybciej ucieka kroi noc to okazja do pytania 11 tak dobrze jest brak kofca i bezkofca ko.ysze chce si� dalej by� wi�c dalej r�wno to warunek by by. spok�j prosto przed siebie wzrok t�py nie myEl �e si� ruszasz graj cz.owiek na czarnym bicyklu w czerni nocy to dow�d �e przep.ywa obok b�g i jego pies nieskofczonoE� 12 Wieczne amazonki (1976) Tancerka ju� maki zakwit.y i obr�ci.y si� w perz ju� m.ode drzewa tworza b�r ju� dawne pieEni zagin�.y wEr�d nowych a na wcia� m.odym tafcowisku tancerka go.ymi stopami rytm wystukuje o twardy mur widz�w co stan�li rz�dem wok�. i brukiem g.�w ustanawiaja lincz spazmatycznemu cia.u liniom n�g i rak w�z.om �y. stopom stwardnia.ym na prochu tych co setki lat temu przy widowisku usn�li na starym tafcowisku wcia� ta sama tancerka � nie wyroEni�te nigdy dziecko z p�.u�miechem na ustach z zapomniana przesz.o�ci� w oczach plasa a cia.o pomi�te w sinym ju� konaniu obok niej walczy i o mokrej studni marzy i nie wiadomo ju� czy wijace si� chude ramiona w poddaniu oczu sa 14 czy te� niebieskich ust skrzywieniu i czy jest tu tancerka czy tylko jej w pyle zbudzone wspomnienie ju� jesie� zbiela.a w nowych korytach stare rzeki p.yn� ju� najstarsi ludzie nie wiedza jak tafczy� spr�chnia.e ich pieEni a na tym samym tafcowisku tancerka blada go.ymi stopami wystukuje rytm o twardy mur tych co zapomnieli... . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 15 Siedmioletnia matka jeszcze nie przysz.a godzina rozliczef i jeszcze cia.o myEli nie s.ucha a ju� bezpier�na siedmioletnia dziewczynka przed .onem swoim kl�ka i cudzego ze swojego pulsu nas.uchuje jeszcze nie przysz.a godzina zrozumief i myEl jeszcze cia.a nie rozumie a ju� ostropier�na siedemnastoletnia dziewczyna przed m��czyzn� kl�ka i swojego w obcym cia.a oczekuje jeszcze nie przysz.a godzina uEmiercef i cia.o z myEla o jedni� swa walcza i ju� ciep.opier�na dwudziestosiedmioletnia kobieta rozumie �e umiera w cudzym ze swojego narodzenia i brzuch obserwuje 16 OpowieE� chodzi.em do niej po grzech. Kupi.a .�ko szerokie jak trzy tapczany. Zmienia.a poEciel trzy razy dziennie. Do kapieli dodawa.a wonne olejki. By.a raz r��, raz suka, raz cierpieniem. Potem ju� zawsze kobieta. Przed grzechem po kilka godzin modli.a si� przed obrazkiem. P.aka.a w�wczas. Ludzie w tym czasie zachowywali si� ciszej. Po pewnym okresie ja r�wnie� zacza.em z nia kl�ka�. MyEla.em wtedy o matce. Tak trwa.o do p�enego zmierzchu. Potem pyta.a czy jestem g.odny. By.em zawsze. Wyjmowa.a tajemne zapasy. Stawia.a przede mna i d.ugo spoglada.a jak dok.adnie mia�d�� jedzenie w ustach. Raz powiedzia.a, �e Emiesznie wygladam z wypchanymi policzkami. Gdy robi.o si� jasno prosi.a, nie wyje�d�aj natychmiast. ZaEnij. S.ucha.em jak cichutko pochrapywa.a. Wtedy jej matka robi.a mi kazanie. Obiecywa.em, �e nie zrobi� jej dziecku krzywdy. Wysuwa.em si� delikatnie z .�ka i po paru minutach by.em gotowy do wyjazdu. Budzi.a si�. Ja t.umaczy.em, �e musz�: Nie, nic nie m�wi.a. Powiedzia.em, �e rozmawia.em z matka. Patrza.a na portret os.oni�ty czarna opaska i nie m�wi.a do widzenia. � Mo�e ja zna.e�. Mieszka.a tu niedaleko. 17 UEmiech moi m��czy�ni ju� dawno przyszli i odeszli pozna.am ju� wszystkie rozkosze �ycia i niestraszne sa dla mnie rozstania posiad.am ju� wiedz� o sobie znam pr�chno moich zmarszczek cho� mam g.adk� i �yw� sk�r� nie boj� si� dni kt�re przyjda i tych kt�re ju� nie przyjda; uEmiech na mojej twarzy nie ma nic wsp�lnego z moimi myElami tajemnica mojego uEmiechu jest tworem m��czyzn kt�rzy przechodza ko.o mojego obrazu i podejrzewaja mnie o wiecznoE� nie wiem czy maja s.uszno�� � musz� wykona� jeszcze setki tysi�cy w�ze.k�w moimi wytartymi drutami by zda�y� na chwil� w kt�rej swetry przeze mnie zrobione oka�� si� ju� na pewno zb�dne 18 Neofitka I nawet najd.u�sze w.osy lEniace i g�ste nie zakryja czerni twarzy czarnej neofitki co z bo�ego cia.a ran� swoja bierze I d.onie najd.u�sze i miedzianopalce nie udusza b.�kitu rozedrganej szyi co z j�ku rozbitego krzy�a ciernie p�tli plecie I nawet brzuch jak kamienny o.tarz nie kryje rozpaczy samotnej materii sukienki co ze Epiewu ptaka w norze zamkni�tego pieEni swoje tworzy i pieEniami si� tymi udr�cza 19 F�r Christine Gorek in DDR Czy s.yszysz jak Epiewa wieczny s.owik Keatsa? � Po drodze p�dza z.otow.osi jeedecy, poEcig goni czarna noc pami�ci. Konie z piana w chrapach niosa s.owa dziecku. � Czarna Moabitka pieEci w siodle syna. Syn czerwone pije wino. Czerwone wino p.ynie w �y.ach �ywi�c stare pieEni. Czy s.yszysz jak wo.a Epiewak Owidiusza? � W wielkim niepokoju p.ynie stare er�d.o. Rudy jeedziec przed m.odsz� sk.ada uk.on. Pami�� bierze w darze miecze. Ptak zawis. w powietrzu. � T�tent oskrzydlonych karych niesie wieE� o dziecku. PoEcig trwa w przestrzeni. W czasie kona s.owik. Czy s.yszysz jak Szekspir przywo.uje ptaka? � Rudzi wojownicy do zamk�w swych Epiesza. Historia umiera. Czarna Moabitka dziecko swoje czesze. Wita� b�dzie siebie. S.ycha� coraz lepiej. Serce coraz cichsze. � Sen mina.. Z.otow.osi w kasztelach. Noc w poranek przesz.a. Coraz lepiej s.ycha� pieEf chorego Keatsa. Poeta umiera. Ptak wcia� pozostaje. Christine � s.yszysz � ptak ten zawsze Epiewa. 20 Wielka artystka p.acze mi�dzy koncertami ucisz si� pani z wielkiego Ewiata w zacisznego pokoju zagnana kat z rak zdejmij ci��kie pierEcienie i d.oni zaciEni�te paki nie wtulaj w oczy wzywajac na pewno tw�j zostawiony w domu dalekim posag wiano piersi dar .ona i ud spok�j pulsujacego brzucha i ramion zaplecionych mur �on� w sobie matk� w dziecku �e�ski trud o ucisz si� pani i zgaE p.acz ustami wyd�tymi uporem prostymi plecami i zn�w skacz w sw�j u.udny a twardy jak bruk Ewiat gdzie nie znajdziesz �e�skiego kata z poduszka mi�kka i mokra chustka gdzie gwar ucicha w sali wielkiej sali gdy wchodzisz ty wielka dama i wyg.aszasz wielki recitativ TO JA TO JA TO JA TO JA TO JA TO JA po raz ostatni tam ide i zgaE ten szloch z tego kata gdzieE jak dziewczynka usn�.a 21 Droga do nieba Pomywaczki okien seminarium biskupiego w Oliwie stan�.a w otwartym oknie trzymajac w zaciEni�tej d.oni transparent kt�ry fuga szeroka rozwina. si� na niebieskawym niebie A na transparencie rozpisa. si� g.os pana boga Zawt�rowali mu anio.owie i w szatach d.ugich opi�li okno Pafskiej Pomywaczki � okna swoje myj d.ugo. Powiedzieli Anieli po kolei, � okna myj w spokoju i ku jasnoEci chwa.y. Rozkazali. Ona rozkazu pos.ucha.a. Ni�ej na chodniku przeszed. zamy�lonym krokiem szept. Wiatr westchna.. Anieli po kolei zasn�li. Wtedy flaga w d.oniach zafalowa.a, zako.ysa. si� we framugach dzief, r�ka z niebieskim sztandarem unios.a si� wy�ej i wy�ej. Posta� pomywaczki na parapecie chwil� zawis.a dzwony w katedrze ruszy.y si� powoli lecz czar ciszy nie prysna., j�kna. tylko zaczajony w pobliskiej bramie cief. Dopiero po chwili zabrzmia.y dzwony. Obudzili si� w�wczas Anieli po kolei, stan�li sznurem, murem wejEcie zas.onili. 22 W Biskupim Seminarium puste okno w pustych framugach poko.ysa.o si� jeszcze chwil�. W odbiciu szyb zamajaczy.a jeszcze przera�ona twarz dziwnego, zap�enionego przechodnia i upa. letni zasnu. wszystko. W czystym szkle czerwone s.o�ce si� iskrzy. 23 Mo�e mia.a szara sierE� dzisiaj na pobliskiej ulicy przesz.a obok mnie ONA przesz.a obok mnie ONA. Jak to by.o, gdzie to by.o, czy we Enie? jak to by.o, gdzie to by.o, czy we Enie? Nie wie tego dobrze nikt. nie wie tego dobrze nikt. Czy to by.a dama czarna a mo�e mia.a szara sierE�? czy to by.a czarna dama, a mo�e mia.a szara sierE�? A w r�ce mo�e mia.a miecz? a w r�ce mo�e mia.a miecz? Mo�e przesz.a obok a mo�e poprzez mnie? mo�e przesz.a obok a mo�e poprzez mnie? By. ju� zmierzch i g�stnia. mrok. by. ju� zmierzch i g�stnia. mrok gdy ulica zamkn�.a oczy zamkn�.a oczy i szmer lub huk kaza. otworzy� je zn�w. szmer lub huk kaza. otworzy� je zn�w. Czy pozosta.a wof i ruch? czy pozosta.a wof i ruch? Czy jakieE Elady wielkiego rumaka lub Ewierszcza? czy parowa.o igliwie? Czy wydawa.o si� dziwniej? Czy czerwona r�kawiczka na ulicy zosta.a? 24 Nie wie nikt. nie wie nikt, czy na ulicy si� coE dzia.o i czy przechodzi. t�dy ktoE? czy by. herolda krzyk lub suchy skrzyp? Nie wie nikt. Czy by.a powolna czy Epieszna? Nie wie nikt. mo�e wie tylko, mo�e wie tylko... ONA 25 a usta mia.a otwarte przysz.a jeszcze nie wiadomo skad przysz.a do mnie Bia.a a mia.a twarz ryby i w r�ku ostry miecz otwarte usta w niedom�wionej przepowiedni nie wiadomo po co przesz.a obok mnie i przynios.a wielka wod� nie wiadomo... � przecie� ja to wiem a nie by.a nawet szelestem Bia.a i tak sennie przep.yna. ocean przeci�ty ostra skrzela 26 maja g.os budzacy niepok�j Annie Cz. nie jestem Amazonka i mam dwie .adne piersi moje biodra nie sa gorsze ni� kobiety o kt�ra jestem zazdrosna m�j pok�j jest pe.en poduszek i lubi� czystoE� w kuchni nie znam si� na polityce a jednak przychodza do mnie noca maja g.os budzacy niepok�j Emia.o przerywaja mi sen nie sa to istoty prawdziwe a moje najprawdziwsze sny zak.�caj� w chwilach najwi�kszego zm�czenia k.ad� si� na haftowanej poduszce z niebieskiego jedwabiu z jednej strony i drugiej szepczac: Amazonko, Amazonko pierE utnij. Zawadza� b�dzie ci w walce nieskofczenie d.ugiej jak dziecko na ramionach. Daleka droga ci� czeka Waleczna, Waleczna trzymaj tarcz� w pogotowiu. nie sa to istoty w ca.ej pewnoEci prawdziwe i da.abym sobie temu spok�j ale nie jestem Amazonka i dr�czy mnie ten nie.ad burzacy logik� mojego domu 27 El�biecie Straszyfskiej zmar.ej 19 stycznia 1796 roku P�dza sanie w Enie�nym szale, w saniach w woalach owini�ta szczelnie p�dzi dama. Na kolanach trzyma d.o� � d.o� chora, ci��ko chrypia p.uca. P.ozy tna g.uch�, mroena biel. Ona w krysztale zastyg.a nieporuszona. Druga r�ka trzyma p�kni�cia na skroniach, � skronie schowane, skrusza si� sk�ra. Dal p�cznieje, biel si� wybrzusza, dama pogania kar.y, w.osy lodem lEnia, trzeszcza sanie, p�dza sanie. Spod p.�z iskrzy �wir. Przez si�dma ju� g�r� biegna kar.y � nozdrza p�kaja, Emiertelnie ju� sapi�. Dama rzuca pierwszy woal � jest zn�w Enieg. Dama rzuca drugi woal � jest zn�w Enieg. Dama rzuca trzeci woal � przeEwituje b.oto. Sanie staja. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Z sani wypada starucha. 28 mam do powiedzenia (1978) 29 fragment zidentyfikowanego r�kopisu Marianna B. jest kobieta o niebieskich oczach kobieta ze szczeg�lnym upodobaniem do morskich kapieli wstaje rano obmywa twarz ch.odn� woda odgarnia wodorosty naniesione nocna fala wstawa.a o brzasku bo by.a zwiazana z dniem przydawa. jej urody m��czyzna ze skurczem na twarzy jedynym dowodem jej pi�kna by.o wieczne pi�ro troch� p�kni�te w miejscu gdzie zaciska.y si� palce napisu 30 mam do powiedzenia (I) mam do powiedzenia st�. moje usta przelewaja si� w st�. mam do powiedzenia moje usta przelewaja si� w st�. moje usta przelewaja si� w ciasna obr�cz mam do powiedzenia rzeka moje usta przelewaja si� w rzek� usta p.yn� do powiedzenia rzeka mam do powiedzenia wiecznoE� moje usta p�kaja bez kofca otwarte zamkni�te nie maja poczatku mam do powiedzenia s.owo usta st�. rzeka przelewaja obr�cz otwarte okno nie ma ust ust ust (do powiedzenia nie maja) 31 *** je�eli m�wi� o ciszy to bi� dzwonami i tak b�dzie to szeptem je�eli ju� cisz� powiedzie� to i tak nie dos.yszysz cho� b�dziemy subtelni je�eli m�wi� o ciszy to cieszy� si� warto �e wiemy je�eli ju� wiemy nie milczmy i tak to b�dzie za g.o�no 1973 32 Marianna B. prosi o wys.uchanie moje imi� i nazwisko Marianna B. napisano o mnie �e pochodz� z dnia i �e tylko Ewiat.o dzienne ukazuje moja urod� dlaczego wi�c w Erodku nocy prosz� o wys.uchanie mojej litanii? � niech Marianna B. b�dzie senna niech s.owo o Mariannie B. stanie si� s.upem ognia niech powiedziane uEnie a we Enie niech b�dzie dzief s.owo niech przewr�cone b�dzie i postawiony b�dzie kamief na kamieniu niech s.owo wypisane b�dzie trwa.e i nieczytelne pokolenia z koEci niech koE�mi uderzaja o kamief niech dzwonia... a spi�e niech nie przebudza poza sen niech p�knie kielich i fa.sze w przestrach wprowadza s.upy ognia niech Marianna B. urwie sznury gdyby nawet wyrwa� mia.a ramiona z wat.ych staw�w niech krzykiem niech szeptem za wszelka cen� niech Marianna B. nie m�czy si� noca przed wypowiedzeniem pierwszego s.owa 33 pytanie prorokom Nie mogac na tej ziemi osiaE� bez pomocy ��.wi, korzeniami wrosna� bez natchnienia ziemi, kaleczac wszystkie progi pytam: czy jest w ekonomii politycznej Ewiata miejsce na ma.y cho�by program Boga? Czy jest w tym chaosie rzeczy samych w sobie, w jad.odajniach g.odnych, w pustelniach ja.owych, w koEcio.ach bezbo�nych miejsce na polityczna, antynarodowa pr�ni�? W kr�gu rzeczy nowych I dol�w I doli w pragmatyce dnia i nocy, w znoju szarych, sosie kolorowych, t.ustych wodz�w Ewiata, w cesarskim powozie, czy jest w tym Ewiecie doskona.ym miejsce dla nowego Chrystusa? 1974 34 czytelnik do Marianny B. Marianno kt�ra nie jesteE a jesteE napisana poranna kt�rej nie widz� rankiem a noca jesteE w zielonych wodorostach b�daca nie widzaca wody kt�ra nie przesypiasz nocy a wstajesz rzeEka bade cho� nie jesteE s.owem cho�by w milczeniu szansa kt�ra nie jesteE bade .askawa niechby j�zykiem nie milcz jesteE w s.owie moim s.owem we mnie krzyczysz kt�ra nie jesteE piszesz moim j�zykiem wi�c jestem cho� ciebie nie ma ciebie kt�ra n i e j e s t e E a napisana krzyczysz o mnie kt�ra jesteE jak k.amstwo kt�re drwi i jest 35 mo�e sen je�eli trzeba trzy razy cierpliwiej i dzief w dzief pami�ta� �e Matka i tw�j Ojciec przed toba musza i siostra m��atka syna kt�rego ju� ochrzci.e� swoim s.owem patrze� musi z gorycza na twoja cierpliwa niemoc jak tkanka nieznana na piersi twojego psa p�cznieje niepotrzebnie i bez sensu a on dyszy coraz chrapliwiej jakaE melodi� twojego wiersza je�eli umiera� ma cz.owiek a rodzi� si� w jego miejsce poeta to nie chc� pisa� wierszy mo�e niech tylko sen mi przyniesie jedna dobra noc bez damy czarnej bez damy bia.ej bez ptaka feniksa i bez czerwonych kar.�w w purpurowych powozach niech przyjdzie pierwsza rzecz i niech nie b�dzie p�eniej mo�e chwilami sen 36 mam do powiedzenia (IV) m�wi� noca s.owo s.o�ce s.owo staje si� noca a� do dalekiego wschodu potem si� wyjaEnia 37 modlitwa Joli Rajz b.�d� .askaw bade .askaw dla mi.o�ci w.asnej i mi.osny dla .askawo�ci w.asnej i sobie bade wierny wierny bade .askawy najmi.o�niej mi.uj swa wiar� w .askawo�� mi.uj siebie w woli pe.nej w mi.o�ci wiary doEwiadczaj doEwiadczenia .aski w mi.o�ci i bade pe.en i bade pe.en i bade pe.en i bade syty a� przyjdzie czarny g.odny wilk 38 anonimowy czytelnik radzi autorowi nie pisz wi�cej o kobiecie kt�ra wymyEli.e� nie zajmuj si� s.owem kt�re nie ma rzeczy bade wierny prawdzie a prawdy szukaj w sobie s.owo zbade lekko wee w r�ce przedmiot on wa�y w twoich r�kach niepodatny na sen nocy Mariann� B. przekreEl zdecydowanym pociagni�ciem pi�ra Marianna B. to tw�j grzech ona nie jest przedmiotem twojego wiersza a tylko podmiotem kt�rego nie dotkniesz kt�ry tylko mo�e us.yszysz jak dewi�k wyrwany z utworu muzycznego zaprowadzi si� na koniec twojego w.asnego wiersza ona zamknie ci usta uszy twoje zatka oczy przys.oni Marianna B. zabije ci� jeEli ja o�ywisz ona ci� udusi jeEli ja o�ywisz ona b�dzie twoja Emiercia jeEli na pewno nie ty jesteE Marianna B. 39 drzewo szalone jestem drzewo szalone p.ynie we mnie wp.aw powolnoE� w ogromnoE� jestem drzewo rozpaczy mieszkaja we mnie ptaki beztroskie ja w ziemi jestem pot��ny pief wyrastaja ze mnie ga.�zie wiotkie w niebo i Emier� jestem odbity w p�kni�tym lustrze sen pod niebem i ziemia si� gn� mi�dzy pniem jestem drzewo rozpaczy p�kam od rozpierajacej mnie mocy od pierwszego dnia mi�dzy umar.ymi 40 dab Mam na imi� dab. Powiadaja, �e nie ma we mnie pokory. �e jestem mocarz i nie .amie mnie wiatr. �e pi�Eci zaciskam, gdy burza si� sro�y. Powiadaja, �e jestem twardy �jak dab�. �e prze�yj� tysiace lat i hardoE� moja nie zmi�knie; �e poeta, kt�ry przytuli m�j pief, Eni o pot�dze. Jestem kr�lem wEr�d drzew, co umieraja przede mna i przede mna si� gna. Jestem kr�lem dawno spr�chnia.ych brz�z i olch... W ga.�ziach moich p.ynie proch gibkich wierzb i smuk.o�� topoli... Jam sok�. jak... s�p. Pot�ga moja � innych Emier�. 41 trzy strofki o ogrodniku Matce Ogrodnik przy ziemi chodzi. Ogrodnik rodzi kwiaty. Kwiaty umieraja. Ogrodnik nadal �yje. Ogrodnik kocha nasturcje. Nasturcje nie kochaja ogrodnika. Kochaja ziemi�. Ziemia nie umiera. Ziemia urodzi.a ogrodnika. Nasturcje urodzi.y ogrodnika. Ogrodnik umar.. Ziemia og.uch.a. 42 gdzie tylko cisza jest er�d.o u boku wylewa wod� er�d.o u boku si� lustrzy a to drzewo szalone wcia� do g�ry wcia� do g�ry si� wznosi gdzie tylko gdzie tylko cisza jest i gdzie p�ka granatem szelest zwi�d.ego liEcia i szmer oddechu nie mo�e si� wy�ej wznieE� gdzie tylko gdzie tylko jest wczorajszy szept 1976 43 nie ma upior�w na s.onecznych rozstajach na tych rozstajach gdzie �niwa �eni� si� z sierpniem nie ma czarownic nie ma wielgachnych strzyg na zm�czonym kogucie jedzie czarny plew patrza ludzie strach�w znad rz�s nie ma czarownic i diab.�w jest g.uchy indor wEr�d zwi�d.ych drzew i z.y sen skrobie do d.oni deszcze s.ony znad powiek stana. zdumiony bezstrachem wiatr nie ma mar nie ma ducha co chucha na skwar rozstajnych dr�g gdzie dziewa Deszcz rozstawia bezz�bny pysk i czeka na ruch nie ma na miotle Z.ej nie ma wampira jest dzief dyf co dzwoni co nie dzwoni �onie sierpnia jest mo�e ogromny wiatr na rozstajach w po.udnie i dziwo�ony jest mo�e straszny stw�r i czar i dziwo i bia.a Emier� lecz nie tu na �niwnych rozstajach mo�e jest w s.o�cu mo�e jest Tam 44 kr�l zb� na drabiniastej karecie na szkar.acie i szynszylach dwa wo.y majac za przewodnik�w w bezgwiezdny ocean zb� jedzie kr�l wiozac w�z pe.en spopiela.ej ziemi kr�l zb� w zoranej d.oni lejce trzymajac z.ote wiedzie bezszelestny sw�j orszak ku zagarni�tej przemoca ciszy karoca w drzewie rzeebiona na niej kr�l zgi�ty w pomi�tym kapeluszu liczy drobne skowronki milczace w wydartej kieszeni 45 atletom polskim je�eli kogoE obchodzi je�eli kogoE obchodzi historia ludzi je�eli kogoE obchodzi historia ludzi o jednej twarzy je�eli kogoE obchodzi historia ludzi o jednej twarzy szarej obsypanej popio.em je�eli kogoE obchodzi historia ludzi o jednej twarzy szarej obsypanej popio.em �wier�wiekowego rygoru wstawania o piatej rano je�eli kogoE obchodzi historia ludzi o jednej twarzy szarej obsypanej popio.em �wier�wiekowego rygoru wstawania o piatej rano by zda�y� na pociag do pracy je�eli kogoE obchodzi historia ludzi o jednej twarzy szarej obsypanej popio.em �wier�wiekowego rygoru wstawania o piatej rano by zda�y� na pociag do pracy kt�rym wr�ca do domu gdy nie b�dzie ju� dnia je�eli kogoE obchodzi historia ludzi o jednej twarzy szarej obsypanej popio.em �wier�wiekowego rygoru wstawania o piatej rano by zda�y� na pociag do pracy 46 kt�rym wr�ca do domu gdy nie b�dzie ju� dnia i pozostanie jedynie mo�liwo�� jak najszybciej si� po.o�y� je�eli kogoE obchodzi historia ludzi o jednej twarzy szarej obsypanej popio.em �wier�wiekowego rygoru wstawania o piatej rano by zda�y� na pociag do pracy kt�rym wr�ca do domu gdy nie b�dzie ju� dnia i pozostanie jedynie mo�liwo�� jak najszybciej si� po.o�y� by zda�y� na pociag do pracy je�eli kogoE obchodzi historia ludzi o jednej twarzy szarej obsypanej popio.em �wier�wiekowego rygoru wstawania o piatej rano by zda�y� na pociag do pracy kt�rym wr�ca do domu gdy nie b�dzie ju� dnia i pozostanie jedynie mo�liwo�� jak najszybciej si� po.o�y� by zda�y� na pociag do pracy kt�rym wr�ca do domu gdy nie b�dzie ju� dnia i pozostanie jedynie (kropka) 1974 47 epitafium dla ulicy Polanki nie nazwanej nigdy imieniem Artura Schopenhauera U wejEcia do kraju, na portierze krainy Erodka, tu� za zaprzeczeniem m�rz, za wzg�rzami le�y ulica - nie nazwana imieniem filozofa. To jest ulica. Na samym poczatku wyrwany zab boleje. By. tam dab jak dom, stary spr�chnia.y � wyrwany b�l � zawy.a ziemia � upada. d�b � zawali. dom Filozof pami�ta. go. A dalej troch� za brukwia rynsztoka ogr�d niebotaniczny tam zieleni trad rajcuje i pnie si� wa�, a niebosk.onki ku szczytom prawie ju� Fryzjer Broniewski na pi�trze pierwszym odrapany napis trzyma: TU � wy.amane z�by p.otu to zielsko tna � na bacznoE� staje drewniany t.um � na lewo patrz, na prawo patrz. Idzie czworobok: buty jak But, g.owy jak G.owa, ruchy jak Ruch. Idzie zielony t.um. Naprzeciw dwie g.owy .yse � krata na rz�sie � Dzieci B.�du � w schronisku � schron w kratach a napis brzmi Wzbroniony Wst�p To ta przecznica, a za nia dzielnica... 48 Bia.ych Przechodni�w z czarnymi plastrami miodu na oczach � S.odka, s.odka ciemnoEci na tej ulicy gdzie za wojskiem schronisko dla pope.nionych potomk�w. Przechodnie nadzwyczaj cierpliwi � kraw��nik to interesujacy pr�g � wi�c laska powoli, powoli i dok.adnie zmierz... a teraz krok, ju� bli�ej domu filozofa, kt�ry wyjecha. w czas i nie oglada. zamachu na godnoE� Elepc�w, na nie wart Nibelung�w tryumf. A dom jest bia.y od bia.ej brzozy lat stu i od zielonego stawu g�stego sytoEcia. Okna szerokie � stad perspektywa myEli wzi�.a wz�r. Wida� szpitalne stamtad znaki. To nast�pny krok. Pawilony, pawilony dla tych na wyjEciu, dla tych na przyjEciu, dla tych na zejEciu. Sztab czerwonokrzy�y ranem wymyka spod okutych wr�t. Okna adept�w kamienia filozoficznego w wytrzeszczu: by. zgon? by. zgon? W portierze kraju, tu� za pasmem wzg�rz Eni si� ostatkiem si. ulica, kt�ra si� kofczy co dziE. Jeszcze na niej nie wierzy t.um �e ta ulica � snu sn�w � nie przejdzie jutro �aden z nich. �e czarna g.adka pow.oka b.ota jesienne zamknie i jeszcze poprawia i ten i obok dom i filozof umilknie jak Poeta z Nie Tej Ulicy. 49 Herbaciany Przechodzief i rozmowa jego z szeptem domu, kt�rego ju� nie ma w porannej poEwiacie u zbiegu dwu ulic na przystanku ku g�rze na herbacianym czajniku przyjecha. herbaciany przechodzief u krzy�a dwu trakt�w � �aden do tamtad � siad. na kamieniu, plecy na Ecianie opar., na Ecianie domu, kt�ry wywr�y.: cztery listki zielonej herbaty, dwa czarnej, zapachu pomarafczy i na zapach wanilii p�. szczypty... Wypij ten nap�j i uEnij gdy si� obudzisz nie spotkasz ju� nigdy ptak�w i Ewierszczy z domu kt�ry ci szepcze o ciszy ulicy i pannie winnej w porannej poEwiacie do wieczora zosta.ej z��.k.� aluminiowa .y�eczk� herbaciany pozostaf odgarnia natarczywe nektaru pszczo.y zostanie na tej ulicy nie istniejacego odnoEnego punktu dotad a� za plecami szept zburzonego domiska zm�czy si� i zmilknie 1975 50 miasto, kt�re milczy ch�rem a za a za szyba � wiadomo � si� szkli a za p�dzacym pociagiem ogief ma.� kropla na marmurze si� iskrzy a za... szyba mknie biegnacy ty.em pies a psa dogania uciekajacy przed nim kot cz.owiek na cz.owieka wchodzi cho� nie sa przy sobie na wyciagni�cie d.oni jest t.ok jest Ewit � cho� Ewit oko wykol nic si� nie wyEni a za szyba... miasto a w mieEcie miasto kt�re milczy ch�rem � milczy bo to cmentarz Prosz� Pafstwa � nikt tu si� nie myli nikt tu w pi�ra nie obrasta jest ciasno jest t.ok i pies dogania kota cz.owiek z cz.owiekiem si� rozchodzi trzymajac wcia� zimn� d.o� sasiada a za... a za ziemia si� ckni 51 i coraz bardziej jaEnieje i p�dzi coE szalenie nie wiadomo gdzie jest t.ok jest Ewit � oko wykol a si� nie wyjaEni a za... miastem jest miasto kt�re jest za tysiacem ogni si� jarzy z tysi�cy dom�w tysiace ludzi wychodzi niezgodnym ch�rem na jednym z dom�w zgaszono Ewiat.o � bo by.o to Prosz� Pafstwa dawno ju� po zaduszkach a w mieEcie miasto kt�re milczy ch�rem w mieEcie miasto kt�re 52 egzekucja albo druga cz�E� obrony niepe.noletniej Sydonii I sta. si� wiecz�r i zaranek dzief piaty. Rzek. te� B�g: Niech zrodzi ziemia dusz� �ywi�c� wed.ug rodzaju swojego [...] Genesis I Dzief ten nazwano piatkiem. Dzief pe.en gniewu: wilgotnej zamieci i za�mionego s.o�ca � kt�rego na niebie � pokracznym ludzkim kosmosie � w og�le nie by.o. W czas ten na szczytach okolicznych wzg�rz (okolice by.y p�pkiem Ewiata) nad zachrypni�tymi brunatnym kolorem drzewami unosi.y si� lub raczej b.adzi.y stada zimowych wron, kt�rych has.em by.o zakrakanie ziemi. W czas ten to w.a�nie w p�pku Ewiata � to jest w okolicach piatku zwariowa.a moja b.�kitna, pow.�czysta Sydonia. � Dzisiaj dnia okolicznego ja kobieta bezb.�dna odgaduj� sny na rzeczy pamiatk�. � Ja demon schy.ku tygodnia, przepowiadam zgon kobiety, kt�ra rzemios.em kata zbudowa.a sobie kurhan z kamiennych g.�w. Piatek Wielkiego Postu dnia dzisiejszego sta. si� dniem powszechnego ob.�du. 53 Oszaleli wszyscy. Wszystkich dla utrzymania harmonii w naturze przekazano do domu Spokojnego Ob.�du. Pozostali: dziadowie opuszczonych budowli, stra�nicy wejE�, kierownicy krzese., przodownicy, kaci i kilka sekretarek. Ziemi� jako centrum i ognisko pandemii szalefstwa odci�to od rzeczywistoEci. Dzief pozosta. pi�tkiem, cho� wszelkie prognozy przepowiada.y �e stoimy na prze.omie, po kt�rym to myEl ludzka b�dzie natchniona nowym duchem. Do zmian jednak nie dosz.o. � Cho� na wzg�rzach rozpalono ogniska jako znaki rozpoznawcze i jako has.a trwania redut wiary. � Cho� wyci�to w pief wszelkie d�by, miejsca b�dace jakoby ogniskami czerwia. � Cho� twarze pomalowano na kolory dnia narodzin. Nie mogac powo.a� Sadu Najwy�szego � bo jak wiadomo cz�E� ludzkoEci by.a zaj�ta organizacja � postanowiono (do czasu opracowania nowego kodeksu p�r dni roku) zastosowa� Erodki doraene: 54 Na placu mi�dzy wzg�rzami, na przek�r wilgoci, ciemnoEciom i powszechnym ch�ciom podpalenia wszystkiego ustawiono stos, kt�ry si�gna. nieba. Na stosie postawiono Sydoni� � czarownic� nie z tej epoki. Niepe.noletnia kap.anka po raz ostatni na prze.omie bieli, na kraw�dzi Erodka Ewiata zap.on�.a na wiwat dnia, kt�ry nie nadszed.. Sydonia spe.ni.a swa misj�. 1976 55 56 pe.ni r� ob.�du (1983) 57 15. ju� wstaj� wstaj� ju� otwieram drzwi domu wchodz� w mroczny ch.�d i pokonuj� l�k i brn� w ciemne pokoje poznaj� znajome pokoje zniszczone Eciany dr��c id� w ciemnoE� do kofca wyzwolony i zn�w zamkni�te zastaj� drzwi zwarte w sobie dobrze zatrzaEni�te broniace wejEcia wyjEcia cofam si� wi�c zacieram Elady na palcach wracam na opuszkach kurz /zdradzi i tak poniesiona pora�k�/ wracam do wejEcia wyjEcia przede mna zamkni�te drzwi a wok�. mur zbutwia.y szeleEci opadajacym tynkiem i ceg.y przedwieczne chrz�szcza i sypie si� piaskiem czas we w.asn� kl�sk� na dzief klepsydry dzief zardzewia.ych kluczy otwierajacych spr�chnia.e bezbronne ju� drzwi 58 16. (dom rodzinny) jestem tutaj po raz pierwszy dom ten jest otwarty otwartego nieba w nim doEwiadczysz doEwiadczenie nie wyjdzie poza nie jestem tutaj po raz ostatni zatrzasn�.y si� za mna drzwi dom wr�s. w ziemi� pokornie i w nim pozosta.a pokora to co wczoraj to by.a choroba a choroba to przejEcie w nie tr�dowate tunele przestrzeni dzieli t�tniczy czas a krew w jedna stron� p.ynie i wyzwala Emier� co raz i w piach si� zamienia przysypujac zatrzaEni�te drzwi chowajac za soba nie istniejace portrety nie us.yszy nikt za nimi t.umionego szeptu: to ty kt�ry si� rozsypujesz w g r u z zostawionego w o d d a l i domu t o t y E o t w i e r a j a c e s i � drzwi 59 29. (krzy� z piasku) kto strze�e szalonych kto strze�e uzdrowionych na krzy�u cia. kto strze�e tych co pyta� zaprzestali kto strze�e z mi.o�ci� sobie w oczy patrzacych stojacych po stronie milczenia po stronie niezagojonych ran jeszcze z niedomkni�tymi ustami rozdartymi przedostatnim pytaniem kto po.�czy w jedno to co dwoje na wieki wiek�w w pytaniu zawieszone kto wstrzyma uzdrowionych w cudzie ran kto jeden krzy� na dwoje rozdzieli i dwa potem krzy�e po.�czy w jeden i ukrzy�uje szalonych dwojga ob.�d temu krzy�a nie starczy i stanie si� jama pr�n� pusta jak Elad po krzy�u w piasku 60 30. (modlitwa II, do Androgyne) o Androgyne kt�ra cia.a mia.a� ma.o kt�raE na krzy�u umiera.a kt�ra nie umia.a� cierpie� wyleczysz nas z ran o Androgyne kt�ra za dwoje krzy�a uczepiona kt�raE w rozpaczy w ramiona wzi�.a boski mirt kt�ra zwa.a� si� bez imienia wyleczysz nas z k.amstw o Androgyne kt�ra samotna i przezroczysta kt�raE na surowym drewnie znalaz.a p.e� � Emier� kt�ra umiera.a� z nie swojej krwi ty nas odnajdziesz ty nas powiedziesz ty nas okaleczysz ty nam zdradzisz tajemnic� i odpowiede i b�dzie to Emier� � nieEmier� a my b�dziemy pomi�dzy 61 62 ja sobowt�r (1984) osamotnienie dla kogo dla siebie przede wszystkim ale te� dla tych kt�rzy w wierszu by� chca dla tych wi�c przede wszystkim kt�rzy sa poza moim pokojem (dla siebie mo�e wystarczy pomyEle�) i tak samo czuwaja jak ja nawet Eniac pisz� wi�c dla tych kt�rych nie s.ysz� odci�ty betonowym murem dla tych kt�rzy nie s.ysz� pytania dla kogo piszesz noca dla kogo i po co pytam si� wi�c siebie dla kogo m�czysz s.owo i myEl� nie odpowiem jeEli nie odpowiedza mi pytaniem s.owem za s.owo i tak powstaje tekst nie wiersz i nie pytanie s.owo tylko po lecz wykropkowane 65 w s.owie stolicy mojej K. Sz. wr�ci.em stamtad Adamie Mickiewiczu m�y. w.a�nie drobny deszczyk cicho by.o na ulicach w podziemiach arkad przeszed. kto� o znanym mi obliczu poszed.em tym tropem na ganku prastarej stolicy mistycy palili swoje ognie a stra� coraz cz�Eciej wo.a.a w nocna spa� ludziska por� spyta.em przechodnia deszcz dzwoni. jesiennie a miede cicho dr�a.a polarna noc wschodzi.a w s.�w pe.nej g.owie str� mosi��nym kopytem zadzwoni. deszcz siapi� zaprzesta. pod arkadami coE zatupota.o ludzie zdmuchn�li Ewiece s.owo pulsem bi.o w g.owie wr�ci.em w.a�nie stamtad Adamie Eni.o mi si� pe.zni�cie w nieruchomym dzwonie wsch�d s.o�ca gasi. szeroko otwarte w ustach s.owo � jeszcze nie czyn � jak czyn gotowe 1976 66 osamotnienie A. Mrozowskiej nie ma powrotu gdy zejdziesz do z�z piekie. nie ma powrotu z dna stromej studni w kt�rej to szczelinie erenica nieba faluje stolica oka kana. pr�ny osamotnienia jak oceaniczna nieruchoma ryba stoi a ocean przez nia p.ynie wlewajac w otwarty pysk bezmiar w�d ryb� szczelnie wype.niaj�c milczeniem 67 i anatem� wyszydza oEwieceni Krzysztofowi Gasiorowskiemu mimo supersam�w Ewiata i pa.ek pikiet o st��a.ych twarzach mknacych pociag�w obl��onych twierdz rudobrodych starc�w bielejacych z dnia na dzief w wolna zupe.nie ju� biel-Emier� mimo krzywd i szyld�w i ssacych to mleko dzieci tajemniczych panien i anatem jest niebo i krew i Heraklit kt�ry szydzi z wody jest jest dow�d a w nim dopiero b.ysk a porzadek bezceremonialnie kiedyE swe szyderstwo odkryje i nie g.uchoniemi � prawdy i nie niewidomi � pi�kna i nie kalecy � dobra ale oEwieceni przyjda i szyderstwo przel�kna na niebo i krew i wod� kt�ra z Heraklita szydzi 68 nauczony nauczony na pami�� obrazu nocnego �ebraka stukania kija czerwonych obrze�y powiek koni p�dzacych w jesiennej zawierusze koszy pe.nych zwe.nionych por�czef �e Ewiat jest rzecza �e Ewiat jest bogiem �e Ewiat jest zgoda nauczony noca pulsujacych Ewiate. jednookich cyklop�w ze zwieszonymi r�koma nauczony ruchu i g.osu i szeptu i duszy zawieszony mi�dzy nadziejami �e jestem g.ow� �e jestem mowa �e jestem doba nauczony obrazu stojacego o lasce bogacza trybuna.u s�dzi�w w czerwonych togach siedzacych za wcia� tamtym... nauczony na pami�� swych zwierzef �e nie tryEnie �e nie runie �e nie p�knie zwyczajnie zwyczajnie 69 modlitwa (III) Panie Bo�e Jedyny M�j kt�ry noca we mnie nie Episz w dzief nie wcielaj mnie w t.um Bo�e Wielki Wszechmogacy zamykajacy mi usta gdy k.ami� w oczy zostaw mnie w ludzkim dramacie bez pomocy Bo�e Wiekuisty Jedyny kt�ry zbyt lekko zabierasz mi winy za dnia dotknij mnie piek.em czynu Bo�e Jedyny Kt�ry JeEliE Wszystkim i we mnie zasia.e� ziarno swoje dlaczego jeden z nas rozdarty cho� nas jest dwoje Bo�e Jedyny Zawsze Wszechmogacy jeEliE ty jedyny i ja przez ciebie pojedynczy dlaczego mam wierzy� �e nas t.um po.�czy Bo�e Kt�ryE Nad Nami w Niebie dla ocalenia ludzkoEci wymyElasz rewolucje wojn� gwa.t na ziemi Panie Bo�e Jedyny M�j zaniechaj! bo nie do ciebie ale do t.umu szepta� b�d�: tobie powierzam los sw�j 70 si�gniesz dna L.T. i W.Z. oto czarny promief s.o�ca oto wkuwa si� w ciebie do kofca oto ig.a niebosk.onu strzelista przebija powiek� erenic dna oka blisko oto r�ka drugiego do ciebie wyciagni�ta w cia.o twoje przenika oporem nie zgi�ta oto d.o� druga pod m�zg si� wsuwa bezkarnie dusz� od cia.a odsuwa oto t.um si� przeciwko tobie jednoczy t.um solidny silny ma racj� bezoczy oto matka ci� w b�lu i l�ku rodzi w wysi.ku krzyku pocie i krwi odchodzi oto Ewiat ogarniasz kt�ry cz.owieka przerasta ogarniasz obejmujesz zabijasz a on zn�w wzrasta oto krew w tobie p.ynie wlewa si� w serce bije wlewa si� nadmiar p�kaja �y.y nie �yjesz oto w rozpaczy buncie myEl ratunku p.odzisz ona roEnie obejmuje innych a od ciebie odchodzi oto si�ga ci� czarny promief s.o�ca lecz tyE ju� nie tyE a tylko studnia bez kofca oto krzyk wydajesz z siebie rozpaczy ale to ju� tylko dla Ecian twojej piwnicy coE znaczy 71 pe.ni r� ob.�du S. Chwinowi �yjemy w czasach w kt�rych oddychanie jest znaczace kiedy krew w naszych �y.ach jest krwia blienich i nasze napi�te ramiona nosza Elady bliskich �yjemy w czasach naszych w.asnych b.�d�w w kt�rych odnajdujemy szepty dawno zmar.ych ob.�ka�c�w kt�rzy przed nami r�y ob.�du dotykali i sami jesteEmy szalefcami zwijamy si� w sobie pe.ni ob.�du noca w.asnego cia.a si� bojacy wyciagamy r�ce w czerf kt�ra w g.�bi swej nas rani... cofamy je wi�c ze wstydem a� do zapominania dotyku rak cudzych drwiacych z nas w naszych w.asnych palcach 1978 72 kilka spraw do rozwiazania niezawis.o�� m�drc�w i artyst�w bezdusznoE� historii g.uchej na g.osy teorii charyzm� przyw�dc�w i tych co wiedza lepiej racj� t.umu rewolucji t.uszczy i wi�kszoEci wolnoE� spo.ecze�stwa pafstw i jednostek r�wnoE� dla wszystkich patriot�w i kosmopolit�w braterstwo ojc�w i syn�w i dw�ch racji stanu egalitaryzm dla biednych i dla tych co nie chca posiada� jest kilka spraw kt�re trzeba rozwiaza� nim .askawa d.o� rewolucji rozetnie gordyjski w�ze. naszych m�zg�w 73 g�ra i pielgrzym tu� przy raju lub po prostu obok ogrodu otoczonego murem stoj� ja g�ra zwyczajne wzniesienie tysiac metr�w nad poziomem morza (nie wiem co to znaczy) kilkaset tysi�cy metr�w szeEciennych ziemi a na mnie kl�czy pielgrzym i dr�czy mnie cho� g�r innych jest wiele tysi�cy 74 cztery nihilistyczne pytania czym jest gorszy mistyk hiszpafski od rodaka swego Emia.ego zdobywcy odkrywcy nowego � konkwistadora czym jest gorszy konformista od swego brata zdecydowanego rewolucjonisty gdy r�wnie celnie strzelaja z rewolweru czym jest gorszy rzadowy przyw�dca od swego przeciwnika opozycyjnego brata gdy obaj racji szukaja w t.umie czym jest gorsza bur�uazyjna ewolucja gdy rewolucja zmienia cz.owieka tak �e w szcz�Eciu rewolucyjnej ekstazy nie pami�ta nawet imion dawnego nieszcz�Ecia 75 ja sobowt�r dotykam ci� cieniu dotykam ciebie cieniu m�j dotykam obrysowanego Ewiat.em pieszcz� cia.o w piasku cief ja dotykam ja od twojego pierwszego imienia ja od twojego pierwszego ruchu to ja si� mieni� i pieszcz� i g.aszcz� przekl�ty przez ciebie m�j cieniu ja wychylony zza �arz�cego si� lustra na twoja obecnoE� obrysowuj� ci� ja tw�j sobowt�r zagubiony pomi�dzy przedmiotami pomi�dzy twoimi przyjaci�.mi innymi cieniami ja twoja granica ja tw�j Tw�j przenios� ci� przez cierpienia znios� twoja samotnoE� i b�l to ja prze�yj� ziab i g.�d przenios� koron� cierniowa w waskim szpalerze ust to ja tw�j Ewietlisty druh zapal� lamp� �agiew i wsch�d i pozostaniesz pomi�dzy �ywymi obrysuj� ci� ja tw�j sobowt�r coraz bardziej syty mi�dzy odbiciami pomi�dzy moimi przyjaci�.mi innymi twoimi imionami 1979 76 martwa natura (V) dziadzie kt�ry z grubym kijem idziesz co podpierasz ziemi� i siebie o czym myElisz � o sobie tam w niebie co uk.ujesz kaEliwa swa laska Elad po Eladzie jak staniesz gdy s�kacz idzie i ciebie ciagnie w drewniane g.�bie przystajac na s.o�cu przy starym parkanie obrazem b�dziesz i starym parkanem a co b�dzie mi�dzy 77 (w.a�nie...) a jeEli w obrazie coE si� oblueni i zmaci i jeEli dziadyga w swe u.omne koEci otrzyma p.on�c� r� a nie kij gdy w obrazie ogief woda chluEnie i sam sobie zawarczy i gdy na stos ofiara przyjdzie w czerwonej chuEcie a nie kat czy obraz Eciemnieje i zgaEnie a rama trzaEnie i p�knie i p.�tno zwi�dnie a nie kszta.t 78 osoby Jean Genet (wyrzeknij si� psa, wilku) � wyrzeknij si� bracie wilku (bracie kt�ry szczerzysz k.y) wyrzeknij si� nadziei na moja wielkodusznoE� wszak widzisz � jak w lustrze � moje z�by sa tylko po to by ci� zagrye� � wyrzeknij si� spokojnego domu tam pod spokojnym drzewem twojej nory wytropi� twoja cisz� i radoE� twoich szczeniat wszak widzisz � jak w lustrze � �e tropi� niezawodnie jak ty gdy skradasz si� do mojego obejEcia � wyrzeknij si� psa kt�ry w tobie skomle wykofcz starego przewodnika i przep�de swoja matk� kt�ra zapomina �e zabi.em twojego brata pami�taj p�ki moja aorta jest pe.na krwi twoja mo�e w ka�dej chwili si� rozla� � na moja i twoja nieoboj�tnoE� wilku... � wilku m�j psie 80 Keith Jarrett tylko dlatego �e za kr�tka tylko dlatego �e za kr�tka klawiatura mojego fortepianu tylko dlatego �e zabrak.o jeszcze jednego klawisza tylko dlatego �e o par� klawiszy tylko dlatego �e o par� klawiszy pomyli. si� konstruktor dlatego tylko nie zagra.em do kofca koncertu kolofskiego tylko dlatego �e rozp�dzone palce wybieg.y poza fortepian i ostatni akord us.ysze� m�g. tylko Beethoven dla kt�rego muzyka nie mia.a ju� d�wi�ku i by.a kryszta.ow� wiazka marzenia si�gajacego poza moje i wasze uszy a jednak �al mi moich d.oni uparcie uderzajacych ju� tylko powietrze cho� tak blisko obok jeszcze fortepianu 81 Leonard Cohen B.S. Zuzanna nie istnieje to tylko ja odwieczny �yd Tu.acz w�drujac po Ewiecie Epiewam wam o czasie kt�ry nie nadszed. � bracia moi kt�rzy umieracie w mi.o�ci i nienawiEci pozostawiajac mnie Zuzannie kt�rej nie ma dotykamy razem rzeki schnacej w nas a� do nienawiEci porowatego koryta milczenia a Zuzanna? Ona wie �e mogliEcie kocha� bez nienawiEci 82 S.owacki powiedzia.by cia.o mnie cieszy najbardziej S.owacki powiedzia.by �wiat.o kt�re wt.oczy. w nas duch Ewiata a to co nazywamy marzeniem to b�l Ewiat.a kt�re zastyg.o na przek�r swojej naturze unoszenia jesteEmy wi�c cia.em kt�re si� �arzy niezale�nie od naszej woli b�dacej tylko EwiadomoEcia Ewiat.a m.odzi cia.em unosimy si� natura staroEcia wspinamy si� po goracych stopniach umarli �yjemy na przepe.nionych schodach cia.o mnie cieszy najbardziej na kraw�dzi umierania wtedy jest najbli�ej natury kt�ra jak powiedzia.by S.owacki jest najbli�ej Ewiat.a i cho� ju� p.onie jak mroczna ksi�ga nie gasimy go bo wiedzie do jasnoEci do najwy�szej instancji Boga kt�ry oddycha w nas popi�. oddaj�c w nasze r�ce 83 Jean Michel Jarre W. Zawistowskiemu i jego Kobiecie Jazzujacej � Ewiat jest jedynie tylko strumieniem elektron�w � tak s.ysz� tak s.ysz� noc i dzief gdy spadaja z mojego oroszonego czo.a krople potu wEr�d betonowych Ecian owini�tych dewi�koszczelna szyba pomi�dzy dwoma g.o�nikami na nowo zupe.nie na nowo z p�dzacych czasteczek wschodzi Ewit � zobaczysz to w kuleczkach potu spadajacych na m�j bezduszny moog ani noc ani dzief ani Ewit nie jest ju� widokiem ani pi�knem ani marzeniem jest wschodem kt�ry o�ywiony dewi�kiem utrzymuje mnie w szczelinie mi�dzy pami�cia a Ewiatem � sentymentalny zbudowa.em sobie machin� kt�ra zwr�ci� ma mi utracone Ewiat.o i ciemnoE� a ja mam by� elektronem kt�ry rozrywa si� na tysiac dewi�k�w opryskujac was niczym kropla potu jeEli si� nie uchylicie 84 list Ksi�cia J�zefa do Kr�la Polski Stanis.awa Augusta Poniatowskiego w p�.tora wieku p�eniej pisany od omawianych wypadk�w Kr�lu NajjaEniejszy Panie M�j Stanis.awie AuguEcie Askenazy pisze �e walczy.em do ostatniej kropli krwi Cat-Mackiewicz sugeruje �e �ywot Tw�j dla Ocalenia Narodowego i Twoje uczynki .�cznie z abdykacja by.y walka Twoja do utraty tchu dla narodu kt�ry pafstwem by. bardziej ni� narodem Sprawy wydaja si� prostsze Nad Elstera nie nadstawia.em piersi i kula kt�ra mnie przeszy.a cho� ocali.a m�j honor zabra.a mi �ycie I tylko dlatego �e ju� nie mia.em szans si� wycofa� chcia.em po raz ostatni nie jak w�dz ale jak wilk kt�ry kasa psy dotkna� wroga szuk