6909

Szczegóły
Tytuł 6909
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

6909 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 6909 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

6909 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

NARODY i CYWILIZACJE W serii NARODY i CYWILIZACJE ukaza�y si�: Else Roesdahl HISTORIA WIKING�W Paul Johnson HISTORIA ANGLIK�W Albert Hourani HISTORIA ARAB�W Cyril Mango HISTORIA BIZANCJUM W przygotowaniu: Philip Curtin, Steven Feierman, Leonard Thompson, Jan Yansina HISTORIA AFRYKI John King Fairbank HISTORIA CHIN MaldwynA Jores HISTORIA USA Claude Markovte HISTORIA INDII Jean Paul Roux HISTORIA TURK�W Herwig Wolfram HISTORIA GOT�W Georges Castellan HISTORIA BA�KAN�W Jean Berenger HISTORIA HABSBURG�W John o'Beirne Ranelagh HISTORIA IRLANDII Albert Grenier HISTORIA GAL�W NARODY i CYWILIZACJE Przek�ad Agnes Delahaye, Maria Hoffman Wydawnictwo MARABUT Oficyna Wydawnicza VOLUMEN Gda�sk-Warszawa 2002 Tytu� orygina�u: LES GAULOIS Copyright � Editions Payot & Rivages 1970, 1979, 1994 Copyright � for the Polish edition by Oficyna Wydawnicza Volumen, Warszawa 2002 Wydanie pierwsze w j�zyku polskim Redakcja merytoryczna: prof. Jerzy Kolendo Redakcja: Jolanta Gadomska Korekta: Jolanta Gadomska, Hanna Ko�cielecka Opracowanie graficzne: Tomasz Bogus�awski Opracowanie tablicy chronologicznej: Marcin Rudnicki Mapy: Micha� Blaut SJ Sk�ad: Bogus�aw Licho�ski ISBN 83-7233-011-5 ISBN 83-916703-7-6 Oficyna Wydawnicza VOLUMEN ul. Konstanci�ska 3a m. 59, 02-942 Warszawa Wydawnictwo MARABUT ul. Zielony Stok 35A, 80-119 Gda�sk tel./fax (prefiks) 58 302-01-17, tel. (prefiks) 58 302-01-29 e-mail: [email protected] Adres do korespondencji: skr. poczt. 71, 80-305 Gda�sk 5 Klub Ksi��ki MARABUTA: www.marabut.gd.pl Druk: Drukarnia Wydawnictw Naukowych S.A. ul. �wirki 2, 40-950 ��d� Przedmowa honorowa Kiedy w roku 1960 Albert Grenier, m�j profesor w Ecole des Hautes Etudes, przysta� na napisanie przedmowy do pracy LOccident romain (Rzymski zach�d), kt�r� przygotowa�em dla �Bibliotheque Historique", nie przypuszcza�em, i� w 8 lat p�niej, a 6 lat po Jego �mierci w�a�nie mnie przyjdzie przedstawia� czytelnikom nowe wydanie jego ksi��ki Les Gaulois (Historia Gal�w). Czyni� to dzi� z wielkim wzruszeniem, z wielk� pokor� i ca�ym szacunkiem nale�nym Jego pami�ci, �wiadom podw�jnych wi�z�w, jakie mnie z nim ��czy�y, wi�z�w serca i umys�u. Chocia� Lotaryngia nie by�a dla niego, jak jest dla mnie, ziemi� ojczyst�, sp�dzi� tu wszak swe dzieci�stwo, m�odo�� i tu rozpocz�� karier� naukow�. Przemierzy� ten kraj wzd�u� i wszerz i przyczyni� si� do wielu odkry� archeologicznych. �ywe wspomnienia wyprawy do Camp d'Affrique, na p�noc od Messein w Meurthe-et-Moselle, odzywaj� si� w zamieszczonym przez niego opisie tego oppidum1. Lubi� sam przypomina�, i� na wydziale literatury w Nancy by� uczniem mego ojca, kt�ry wyk�ada� tam �acin�. Pami�tam, �e jako dziecko odwiedzi�em z ojcem Alberta Grenier, mianowanego w�a�nie wyk�adowc� na tym samym wydziale. W dzieci�cej wra�liwo�ci i dumie poczu�em si� wyr�niony go�cinno�ci�, u�miechem i �yczliwo�ci� tego uczonego. W trudnych latach ostatniej wojny zosta�em jego studentem. Zawsze, a� do swej �mierci, zaszczyca� mnie przyja�ni�, a bywa�o, �e i rozmowami, podczas kt�rych - w b�d�cej jego tajemnic� aurze zarazem swojsko�ci i erudycji, pe�en prostoty, zaanga�owania, jowialno�ci i serdeczno�ci - potrafi� zachowa� przejrzysto�� do�� przecie� skomplikowanych wywod�w naukowych, bezstronno�� s�d�w, ostro�no�� w ocenie r�nych �mia�ych hipotez. oppidum - umocniony gr�d, o�rodek administracji i gospodarki, spe�niaj�cy r�wnie� funkcj� miejsca kultowego Celt�w, szerzej zob. s. 169 i n. (przyp. red.). Przedmowa honorowa Posiada� bowiem t� wielk� m�dro��, kt�ra chroni�a go przed porywami przedwczesnego zachwytu - przed swego rodzaju �reklam�", kt�rej ofiar� padaj� niekt�rzy archeologowie. Potrafi� si� oprze� takim impulsom i przeciwstawia� im dociekliwo�� umys�u; wy��cznym jego celem by�o odnajdywanie �r�de� archeologicznych i udost�pnianie ich jako dobra publicznego. Nie dodawa� im tej otoczki subiektywizmu, w kt�rej kryje si� niebezpiecze�stwo deformacji ich natury; jednym s�owem przeprowadza� drobiazgow� analiz�, przestrzegaj�c najlepszych zasad naukowej krytyki. Z wykszta�cenia by� pierwotnie filologiem. W tym samym roku 1912, w kt�rym w �Bibliotheque des Ecoles d'Athenes et de Rome" ukaza�a si� jego g��wna rozprawa Bologne villanovienne et etrusque (Bolonia w czasach kultury Villanova i Etrusk�w), drug� - Etudes sur la formation des composes nominaux dans le latin archaique (Tworzenie zrost�w rzeczownikowych w �acinie archaicznej) zamie�ci� w �Annales de l'Est". Da� si� w�wczas pozna� jako rygorystyczny i skrupulatny badacz i gramatyk oraz wybitny �acinnik. Te pocz�tkowe zainteresowania i perfekcyjna znajomo�� j�zyk�w klasycznych t�umacz� wag�, jak� przyk�ada w niniejszej ksi��ce do wszystkiego, co dotyczy lingwistyki: st�d jego �ywe i barwne uk�ady na temat wsp�lnego pochodzenia dialekt�w indoeuropejskich, nazw miejsc, rekonstrukcji j�zyka galijskiego i odczytywania inskrypcji celtyckich. Temu lingwi�cie nieobca jest jednak i literatura, o czym �wiadczy cz�ste odwo�ywanie si� do tekst�w: przyk�adem jest fragment z Pro Fonteio dotycz�cy importu win italskich do Galii, opatrzony wzorcowym komentarzem. Wierny swemu wykszta�ceniu gramatyka i lingwisty, Albert Grenier ze skromno�ci� odmawia� sobie tytu�u historyka. A przecie� posiada� ostro�no�� i intuicj� prawdziwego historyka, i te zapewne zalety le�� u podstaw sukcesu jego ksi��ki o Galach. Zainteresowa� si� Galami bardzo wcze�nie: ju� w 1904 roku obroni� w Ecole des Hautes Etudes prac� zatytu�owan� Habitations gauloises et villas latines dans la cite des Mediomatriques (Domostwa galijskie i wille rzymskie w kraju Mediomatryk�w). Wiele m�wi�cy wyb�r, w kt�rym potwierdza si� zar�wno jego przywi�zanie do Lotaryngii, jak i �ywe zainteresowanie dawnymi mieszka�cami naszej ziemi. Pracuj�c nad swoj� �wielk�" rozpraw�, nie porzuci� bynajmniej Gal�w. Wspomnia� o nich w paru miejscach, zw�aszcza w podsumowaniu, gdzie proponuje przypisa� kultur� Villanova Umbrom, kt�rych nie chce uto�samia� z Celtami - co inni uwa�ali za mo�liwe. Rozpatrywa� problem zwi�zk�w Celt�w z Umbrami, by ostatecznie ca�kowicie je zdezawuowa�. Najpe�niej m�g� jednak rozwin�� swe zainteresowanie Galami dopiero w�wczas, gdy w roku 1919 otrzyma� na Uniwersytecie w Strasburgu katedr� staro�ytno�ci narodowych i nadre�skich. Zim� 1920-1921 zdecydowa� si� po�wi�ci� Galom cykl wyk�ad�w. Sta� si� on podstawow� substancj� ksi��ki, Przedmowa honorowa kt�rej kolejna edycja ukazuje si� dzisiaj. Po raz pierwszy wydana w roku 1922, w typowym w�wczas dla �Collection Payot" formacie dwunastki, w roku 1945 ukaza�a si� ponownie w serii �Bibliotheque Historique" tej samej oficyny, w wersji poprawionej i w nowej szacie, w formacie �semki. Po 10 latach nak�ad zosta� wyczerpany; z my�l� o reedycji poproszono autora o dopisanie rozdzia�u uwzgl�dniaj�cego aktualny stan wiedzy, ale uczony, poch�oni�ty prac� nad swym podr�cznikiem archeologii galloroma�skiej, zmuszony by� odm�wi�. Aby nie zaprzepa�ci� niezwyk�ego powodzenia ksi��ki, zdecydowano si� na dodruk w pierwotnej postaci. Jest to bowiem jedno z tych dzie�, w kt�rych ka�da przer�bka obcej r�ki wypaczy�aby oryginaln� my�l. Bibliografia z ko�ca ka�dego rozdzia�u zosta�a zgrupowana na ko�cu pracy. Wreszcie niezb�dne uzupe�nienia uwzgl�dniaj�ce nowe odkrycia, czy te� modyfikacje dotycz�ce niekt�rych punkt�w widzenia, wynikaj�ce z nieuchronnego post�pu nauki, zostan� zasygnalizowane nie w notach czy addendach, lecz w tej cz�ci przedmowy, do kt�rej teraz przejdziemy. Stosuj�c przy opracowaniu swego ulubionego tematu - Gal�w - ostro�no�� i intuicj�, zalety, kt�re podkre�lili�my na samym pocz�tku, Albert Grenier musia� stawi� czo�a wielu tendencjom reprezentowanym przez specjalist�w tego dzia�u historii: przede wszystkim za� �mitowi liguryjskiemu", kt�remu da� wyraz i kt�ry rozpowszechni� w swej rozprawie Camille Jullian. Wiemy, do jak pochopnych konkluzji doprowadzi� mo�e ryzykowna teza o �liguryjskim imperium italo-celtyckim", czyli o wsp�lnocie - pod politycznym przewodnictwem jednego ludu, Ligur�w - obejmuj�cej spo�eczno�ci italsk� i celtyck�, osiad�e po obu stronach Alp. Albert Grenier dowodzi przekonywaj�co, �e chodzi tu po prostu o zwyczajne �s�siedztwo"; populacja Ligurii nie jest �czysta"; w liguryjskim kraju roi�o si� od naje�d�c�w, nie tylko celtyckich, kt�rzy przynie�li tu sw�j j�zyk indoeuropejski. Rzekomo liguryjskie ko�c�wki s� albo germa�skie, albo celtyckie - czyli indoeuropejskie - albo te� pochodz� z innych jeszcze j�zyk�w. �Tych, kt�rych D'Arbois de Jubainville i Camille Jullian nazywali Ligurami, my nazwiemy Celtami albo lepiej Protoceltami". Oto w�a�nie klucz do rozwi�zania ca�ego problemu. Wyja�nieniom, kt�re proponowa� Camille Jullian, jego ucze� przeciwstawi� w�asne: Galia, ju� przed rokiem 600 (i rokiem 500 w wypadku Galii �rodkowej) - a te daty znakomity profesor College de France dopuszcza� jako najwcze�niejsze z mo�liwych - zaj�ta by�a przez ludy zapowiadaj�ce Celt�w z racji swego j�zyka (bliskiego zreszt� �j�zykowi Italik�w" i b�d�ce ich przedni� stra��). Termin �Protoceltowie", wprowadzony ju� we �Wst�pie" do niniejszej ksi��ki, �wietnie ilustruje zjawisko: niejednoczesny, lecz stopniowy nap�yw ma�ych grup nast�puj�cych po sobie, pocz�wszy od �epoki br�zu a� po zaranie epoki historycznej, czyli przez ca�e tysi�clecie" - tak wi�c w ci�gu wielu wiek�w nak�adaj�cych si� na siebie kolejnymi warstwami. Nie 8 Przedmowa honorowa inaczej t�umaczymy ten fenomen dzisiaj: Jacques Heurgon2 pisze, �e �zjawisko formowania si� kultury p�l popielnicowych z ca�� pewno�ci� nie oznacza�o jednej jedynej masowej inwazji, ale pocz�tek d�ugiego ci�gu infiltracji, kt�re trwa� b�d� przez ca�� pierwsz� po�ow� II tysi�clecia i za ka�dym razem obok wcze�niejszych mieszka�c�w osadzaj� czasem nawet bez uciekania si� do or�a - nowych przybysz�w. Ich siedziby zag�szcza�y sie� osad halsztac-kich". Albert Grenier zachowuje niew�tpliw� ostro�no�� w ocenie zwi�zk�w ��cz�cych ludy kultury halsztackiej z Celtami. Niemniej jednak przyznaje, �e tumuli (kurhany), kt�re s� wyznacznikiem zasi�gu Hallstattu, stanowi� spos�b grzebania zmar�ych w�a�ciwy r�wnie� cywilizacji celtyckiej. Dla scharakteryzowania okresu poprzedzaj�cego La Tene, rozpoczynaj�cego si� oko�o roku 1100 i obejmuj�cego nast�pnie trzy fazy Hallstattu, stosujemy dzi� powszechnie okre�lenie �pola popielnicowe". Jednak�e gdy Albert Grenier przygotowywa� swoj� ksi��k�, okre�leniem tym dopiero zaczynano si� pos�ugiwa�. Autor zmuszony by� wi�c zaadoptowa� je ju� w trakcie pisania, w zwi�zku z czym pojawia si� ono dopiero w rozdziale czwartym, przy temacie penetracji celtyckiej w Hiszpanii i powraca kilka stron dalej jako synonim �grob�w cia�opalnych", kt�re zajmuj� miejsce kurhan�w. Nie spotykamy go natomiast przy om�wieniu okresu p�nego br�zu (oko�o 1100), a kiedy autor m�wi o zasi�gu obrz�dku cia�opalnego, zast�puj�cego poch�wki szkieletowe, pos�uguje si� opisem �do�� du�e, p�kate urny, zamykane pokryw� lub odwr�con� mis�", z�o�one w �grobach p�askich zgrupowanych w cmentarzyska". Autor pozostaje r�wnie� bardzo pow�ci�gliwy, gdy chodzi o udzia� Ilir�w w kszta�towaniu si� cywilizacji halsztackiej: �[...] Celtowie ulegli politycznej dominacji Ilir�w, przynajmniej na pewien czas i na cz�ci swego terytorium" i dodaje: �Mo�liwe te�, �e z obszar�w iliryjskich przyby�a jednocze�nie nowa rasa ludzi, kt�rzy mieszali si� z i tak ju� niejednorodnym amalgamatem, z kt�rego mieli si� wy�oni� Galowie". Rzecz jasna, odkrycia dokonane ju� po publikacji Les Gaulois (Historia Gal�w) wnios�y wiele nowego, u�ci�laj�c czy koryguj�c w pewnych wypadkach szczeg�y tez prezentowanych przez Alberta Grenier, nigdy jednak zdecydowanie im nie zaprzeczaj�c. Tak oto w Romanii - w Dovadola i Cassola Yalsenio -odnaleziono kilka nekropoli celtyckich z ko�ca VI lub pocz�tku V wieku p.n.e. �wiadcz� one o obecno�ci Gal�w na p�wyspie jeszcze przed pojawieniem si� Boj�w, Lingon�w i Senon�w, ogarni�tych ��dz� zdobycia Rzymu i usi�uj�cych opanowa� Kapitol. Nale�a�oby wi�c przesun�� dat� pierwszych infiltracji celtyckich na Nizin� Pada�sk�, przyznaj�c racj� Alexandre'owi Bertrandowi, kt�ry uwa�a�, �e Celtowie byli tam ju� od roku 600. Albert Grenier nie wyklucza�, J. Heurgon, Rome et la Meditermnee occidentale, �Nouvelle Clio", Paris, 1969, s. 94. Przedmowa honorowa i� hordy mog�y przenika� do p�nocnej Italii w okresie halsztackim, nie s�dzi� jednak, by mo�na by�o uzna� za pewnik istnienie tam autentycznych grob�w celtyckich sprzed roku 400. Konstatacja ta �adn� miar� nie zaprzecza tezie o przybyciu naje�d�c�w z krain nadre�skich lub �rodkowej Europy przez prze��cze Brenner i �wi�tego Gotharda, a nie poprzez Zachodnie Alpy. A przecie� w tym tkwi sedno pogl�d�w, kt�rych Albert Grenier zawsze broni�. Wyj�tkowo nieufnie traktowa� teori� - podtrzymywan� przez bezkrytycznie daj�cego wiar� Liwiu-szowi3 Camille'a Julliana - o tej wielkiej Galii celtyckiej, kt�rej plemiona wyruszy�y jakoby pod wodz� Bituryg�w, by po drugiej stronie Alp zala� p�nocn� Itali�. Profesor stwierdza: �Segowezus nie wyruszy� z Galii przez Czechy, ale odwrotnie" i dalej: �Segowezus i Brennus nie byli Galami w dos�ownym znaczeniu, lecz C e 11 a m i". Mimo �e sam kilkakrotnie pos�uguje si� wyra�eniem �imperium celtyckie" - nadaj�c mu, jak my�l�, warto�� symbolicznej etykietki, zdolnej odda� poj�cie wsp�lnoty cywilizacyjnej wynikaj�cej z jedno�ci etnicznej - mistrz zak�ada� jako regu��, i� �m�wienie o imperium celtyckim nie jest zasadne". Wi�c jednak nie akceptowa� tego poj�cia. Wed�ug niego o�rodkiem, z kt�rego Celtowie rozeszli si� zar�wno do Galii, jak i do Italii oraz Czech, by� region zachodnich Niemiec. Jeszcze jedn� kwesti�, kt�rej opracowywanie Albert Grenier m�g� tylko rozpocz��, s� odkrycia archeologiczne na terenie staro�ytnego miasta Marsylii. Do roku 1945, gdy ksi��ka si� ukaza�a, odkryto zaledwie kilka fragment�w mur�w miejskich, w tym s�awny odcinek ods�oni�ty w roku 1913. Uwa�a si�, �e ufundowa� go Criras, bogaty medyk z czas�w Nerona, kt�ry pono� - tak m�wi Pliniusz Starszy4 - przekaza� wielk� sum� pieni�dzy na budow� mur�w swego ojczystego miasta. Zniszczenia dokonane przez Niemc�w w czasie ostatniej wojny na p�noc od Starego Portu przyczyni�y si� do nowych odkry�. Ale przede wszystkim prace urbanizacyjne, prowadzone od lutego 1967 roku w dzielnicy Gie�dy, ods�oni�y nie tylko o wiele wi�ksze fragmenty fortyfikacji, ale te� p�nocno-wschodni przycz�ek Lacydonu oraz cz�� nabrze�y. Nie miejsce tu jednak, by bli�ej zajmowa� si� tymi umocnieniami ani te� zastanawia� si�, jak pogodzi� tekst Pliniusza z dat� (III-II wiek), kt�r� wolno tym pozosta�o�ciom przypisa� na podstawie zastosowanej techniki budowlanej. Chodzi przede wszystkim o ekonomiczn� rol� Marsylii i jej oddzia�ywanie na Liwiusz, Dzieje Rzymu od za�o�enia miasta, prze�. A. Ko�ci�ek, Wroc�aw 1968, l, 34 (przyp. t�um.). Pliniusz Starszy, Historia naturalna. XXIX, 5, 9 (przyp. t�um.). 10 Przedmowa honorowa Gali�. Albert Grenier pow�tpiewa�, by Massalia5 mia�a jakie� powa�niejsze znaczenie w hellenizacji naszego kraju: podkre�la� z naciskiem, �e kontrolowa�a ona zaledwie w�sk� stref� wybrze�a, poza kt�r� Ligurowie i Galowie nie pozwalali jej dzia�a�. Wyobra�a� sobie, �e otacza�y j� pier�cieniem nieodwo�alnie wrogie oppida i - jego zdaniem - na szlaku galijskim handel cyn� musia� by� prowadzony nie przez samych Marsylczyk�w, lecz przez po�rednik�w. Wypowiada� si� zatem przeciwko tezie, wedle kt�rej wytwory greckie by�y sprowadzane do kraju Rodanem, i opowiada� si� za drog� biegn�c� przez prze��cze Alp �rodkowych lub wschodnich i dolin� Dunaju. Jednakowo� prace Greniera s� wcze�niejsze ni� s�ynne odkrycie w roku 1953 greckiego krateru w Vix, b�d�ce jak wiadomo, powodem euforii w�r�d zwolennik�w Marsylii; mimo to ich argumenty nie mog�y ca�kowicie zwyci�y�, gdy� z udowodnionej w ten spos�b �wietno�ci Mont Las-sois wcale nie musia� wynika� fakt rygorystycznego i wy��cznego korzystania ze szlaku roda�sko-sekwa�skiego. Przej�cie mi�dzy Vix i Dunajem musi by� w dalszym ci�gu brane pod uwag�, czego dowodz� ojnochoai, znajdowane w Jurze (Conliege), w po�udniowych Niemczech i na Wy�ynie Szwajcarskiej. Czy zreszt� obecno�� jo�skiej ceramiki w Pegue, tak samo jak w Ardeche, o 30 kilometr�w na wsch�d od Rodanu, nie �wiadczy, �e r�wnolegle ucz�szczane by�y r�ne trasy, nie tylko ten szlak wielkiej rzeki, z kt�rego mogli czerpa� korzy�ci Marsylczycy? Wreszcie - i jest to tendencja aktualna - nie da si� przecie� wykluczy�, �e handel odbywa� si� dwiema drogami - tak Rodanem, jak przez Itali� p�nocn� i prze��cze alpejskie -b�d� r�wnocze�nie (VI wiek), b�d� na przemian: w V stuleciu (w momencie za�amania si� pot�gi Marsylii) przewa�nie przez Etruri�, a w IV stuleciu (w okresie gwa�townego o�ywienia marsylskiego handlu) g��wnie szlakiem Rodanu. Odkrycie z Vix i nowe mo�liwo�ci interpretacyjne nie wp�yn�y na stanowisko uczonego. Albert Grenier pozosta� raczej na pozycjach �antymarsylskich". Wysuwa� zastrze�enia wobec wniosk�w, jakie niekt�rzy chcieli wyci�ga� z odkrycia w Pegue6. Rzecz jasna, gdyby mia� mo�liwo�� osobi�cie poprawi� sw� ksi��k�, z pewno�ci� wni�s�by w wielu miejscach konieczne uzupe�nienia. Entremont, Gla-num i Saint-Blaise s� na tych kartach ledwie wspomniane, podczas gdy dzisiaj dostarczaj� materia�u do obszernych om�wie�. Wykopaliska w Entremont ods�oni�y pochodz�ce z II stulecia, z okresu niewiele poprzedzaj�cego podb�j rzymski, prawie kompletne oppidum celtoliguryjskie, kt�rego cywilizacja odznacza si� przemieszaniem pierwiastk�w lokalnych, wyra�nych szczeg�lnie Dzisiejsza Marsylia (przyp. red.). Comptes rendus de l'Academie des Inscriptions, 1959, s. 91 i n. Przedmowa honorowa 11 w kulcie, z wp�ywami greckimi. Prace w Saint-Blaise, w roku 1945 dopiero co rozpocz�te, ods�oni�y mury r�wnie imponuj�ce jak marsylskie, kt�rym mog�y by� niemal wsp�czesne. Podobnie jest w Olbii. Poszukiwania w Glanum, kt�re r�wnie� okaza�o si� osad� zhellenizowan�, podj�to w roku 1921. W ksi��ce znajduje si� tylko wzmianka o �greckim mie�cie przykrytym warstw� rzymsk�" - inaczej by� nie mog�o, bowiem odkrywanie warstw archeologicznych odpowiadaj�cych Glanum I znajdowa�o si� w�wczas w zupe�nie pocz�tkowej fazie. Jeszcze dzisiaj te prace, wymagaj�ce wielkiej precyzji, posuwaj� si� niezwykle powoli. Je�li natomiast chodzi o oppida w Herault, to gdyby zna� Enserune, jak my od niedawna znamy, na pewno wymieni�by j� obok takich jak Pyrene, Collioure i Agde. Wspania�e odkrycie dokonane na jednej z pla� w Finistere, gdzie znaleziono uwi�zione w algach z�ote statery z Cyreny, zapewne przyci�gn�oby tak�e jego uwag� i przyczyni�oby si� do rozwini�cia fragmentu omawiaj�cego szlak cynowy. Podobnie okaza�by szczeg�lne zainteresowanie cennymi przedstawieniami ikonograficznymi �niwiarek na p�askorze�bach pochodz�cych z Arden�w belgijskich; ich odkrycie (Bouzenol, 1958) i dok�adna identyfikacja (Arlon, 1926; Trewir, 1964) od kilkunastu lat s� pomocne w interpretacji tekst�w literackich. Datowane na okres wczesnego cesarstwa drewniane wota z Chama-lieres, wydobyte jesieni� roku 1968 u �r�de� Roches, uzupe�ni�y analogiczne znalezisko z sanktuarium Sources de la Seine (o pi�� lat wcze�niejsze), i z ca�� pewno�ci� przyczyni�yby si� do wzbogacenia rozdzia��w o religii i o sztuce Gal�w. W zamieszczonej na ko�cu ksi��ki bibliografii czytelnik znajdzie wskaz�wki, gdzie poszukiwa� informacji wype�niaj�cych te luki, lecz samo dzie�o nie wymaga �adnych zmian. Napisane przed 25 laty, zupe�nie si� nie zestarza�o, cho� autor - ze skromno�ci� niew�tpliwie nadmiern� - stara si� podkre�la� jego �prowizoryczny" charakter. By� mo�e nosi ono znamiona powojennego okresu, w kt�rym obydwie wersje by�y redagowane: pierwsze wydanie ukaza�o si� w roku 1922, drugie w 1945. Zapewne stan ducha zas�u�onego �o�nierza pierwszej z tych wojen jest przyczyn� wrogo�ci wobec Cezara, naje�d�cy odpowiedzialnego za kres niezawis�o�ci Galii: �Czy z Cezarem mo�e by� mowa o wolno�ci!" - oburza si� Albert Grenier. Cezar jest w jego oczach podejrzany, jak ka�dy wr�g integralno�ci francuskiej ziemi. Niemniej - a t� zas�ug� trzeba doceni� - ustrzeg� si� zgubnego nacjonalizmu, kt�ry historyk�w poprzedniej generacji sk�oni� do przedstawienia Gal�w jako za�artych wrog�w German�w - obcych im nie tylko postaw� moraln�, ale i ras�. Co do Belg�w, Albert Grenier nie ukrywa ich pokrewie�stwa z Germanami zza Renu; pos�uguje si� nawet przyk�adami z dziedziny j�zykoznawstwa celem udowodnienia, �e wiele plemion uchodz�cych za germa�skie nosi�o nazwy celtyckie. 12 Przedmowa honorowa Tak wi�c od pocz�tku do ko�ca dzie�o to nacechowane jest bezstronno�ci� i szlachetn� pow�ci�gliwo�ci� uczonego, kt�ry przede wszystkim troszczy� si� o prawd� i kt�ry nigdy nie przesta� by� cz�owiekiem. Louis Harmand 28 lutego 1970 Przedmowa autora Ksi��ka niniejsza jest drugim wydaniem pracy o tym samym tytule, opublikowanej w roku 1922 nak�adem wydawnictwa Payot. D�ugo waha�em si�, czy j� wznowi�, w ko�cu jednak uleg�em �yczliwym namowom wydawcy. W tek�cie wprowadzi�em znaczne zmiany. W ci�gu dwudziestu lat moje przemy�lenia, zw�aszcza dotycz�ce okresu przedhistorycznego, bardzo si� zmieni�y i, jak s�dz�, wzbogaci�y. Wiele zagadnie� znalaz�o wi�c tutaj now� opraw�. Pierwsza wersja ksi��ki pisana by�a w Strasburgu w latach 1920-1921, latach szcz�liwych, pe�nych zapa�u i - niespe�nionych, niestety - nadziei. Powr�ci�em do tekstu latem roku 1939 w atmosferze narastaj�cego niepokoju. I zn�w nasta� czas wojenny. Bardziej ni� kiedykolwiek obowi�zek nakazywa� nam wszystkim wywi�zywa� si� ze swych zada� wsz�dzie tam, gdzie zasta� nas los, i podtrzymywa� �ycie narodu we wszystkich jego przejawach. Podczas gdy wa�y�y si� losy kraju ogarni�tego �a�ob�, ufny w przysz�o�� kontynuowa�em moje studia nad jego galijsk� przesz�o�ci�, poszukuj�c wy��cznie prawdy -jedynej u�ytecznej, jedynej krzepi�cej warto�ci, jak niegdy� nauczali mnie moi mistrzowie. Duch ksi��ki pozosta� wi�c ten sam. Redaguj�c j� na nowo, fragment po fragmencie, stara�em si� zachowa� charakter, jaki nadany jej by� w pierwszym wydaniu - pozycji przeznaczonej dla szerokiego kr�gu czytelnik�w zainteresowanych, niezale�nie od poziomu wykszta�cenia, histori� w�asnego narodu. Pragn��em da� jak najwierniejszy obraz naszej przesz�o�ci, odzwierciedlaj�cy aktualny stan wiedzy, nie zamierzaj�c bynajmniej tworzy� dzie�a �ci�le naukowego. Poprzesta�em na zarysowaniu najwa�niejszych zagadnie�, zrezygnowa�em z dywagacji na temat �r�de�, interpretacji tekst�w i fakt�w, a co za tym idzie, pomin��em tak�e ca�y aparat naukowy, na kt�rym oparte jest ka�de zawarte tu stwierdzenie. Dokumentacja pozosta�a w moim archiwum. Je�li chodzi o fakty, to ograniczy�em si� do najwa�niejszych. A gdyby uda�o mi si� wzbudzi� w czytelniku zainteresowanie i ch�� do bardziej zawansowanych poszukiwa�, to cel m�j zostanie osi�gni�ty. 14 Z my�l� o tych dalszych poszukiwaniach przedstawiam poni�ej list�, mo�liwie kr�tk�, pozycji, do kt�rych warto si�gn��1. Zawieraj� one szczeg�y, kt�rych u mnie zabrak�o, a w wi�kszo�ci dostarczaj� r�wnie� dowod�w na prawdziwo�� tez, kt�re przedstawiam. W istocie nie widzia�em konieczno�ci powracania do obja�nie� raz ju� zaprezentowanych. Aby unikn�� powtarzania si�, chcia�bym ju� teraz poda� najwa�niejsze tytu�y, z kt�rych stale korzysta�em i z kt�rych - co czuj� si� w obowi�zku powiedzie� - wiele zapo�yczy�em, nie cytuj�c ich wszak�e, jak mo�e powinienem by� zrobi�, na ka�dej omal�e stronie. S� to przede wszystkim: CAMILLE JULLIAN, Histoire de la Gaule, t. I-YIII, Paris, Hachette, 1908-1926, a szczeg�lnie tomy I-III. Polecam te� retrospektywn� prac� tego� autora De la Gaule a la France, 256 stron, ten�e wydawca, 1922. JOSEPH DECHELETTE, Manuel d'Archeologie prehistorique, celtique et gallo-romaine. Wchodz� w gr� wy��cznie cz�ci dotycz�ce archeologii prehistorycznej i celtyckiej: t. I, 1908; t. II, Archeologie celtique ou protohistorique, w trzech cz�ciach, 1910, 1913 i 1914; II wyd. II i III cz. t. II, w dw�ch woluminach numerowanych; t. III: Premier ag� du fer ou epoque de Hallstatt i t. IV: Second ag� dufer ou epoque de La Tene, 1927, Paris, wyd. Picard. Warto zajrze� tak�e do nast�puj�cych opracowa�, mimo i� s� one starsze i nie zawsze ju� aktualne: HENRI D'ARBOIS DE JUBAINYILLE, Lespremiers habitants de l'Europ� d'apres les ecrivains de l'Antiquite et les travaux des linguistes, t. I-II, II wyd., Paris 1889. ALEXANDRE BERTRAND, Archeologie celtique et gauloise, II wyd., Paris 1889. ALEXANDRE BERTRAND i SALOMON REINACH, Les Celtes dans les vallees du Po et du Danube, Paris 1894. Wi�kszo�� �r�de� zosta�a zebrana w: GEORGES DOTTIN, Les premiers habitants de l'Europ�, Paris, Klinck-sieck, 1912. Ten�e, Manuel pour servir a l'etude de l'Antiquite celtique, wyd. II, Paris, Champion, 1915. W pozycji tej zebrane s� wszystkie teksty staro�ytne dotycz�ce Gal�w, jak te� cenne informacje o faktach znanych nam dzi�ki literaturze celtyckiej Walii i Irlandii. SALOMON REINACH, Catallogue illustre du Musee des Antiquites natio-nales au Chdteau de Saint-Germain-en-Laye, t. I i II, Musees nationaux, Paris 1917, 1921. Bibliografia uaktualniona i u�o�ona metodycznie przez profesora Louis Harmanda znajduje si� na ko�cu ksi��ki (przyp. Editions Payot). Przedmowa autora 15 Wreszcie dzie�o znacznie obszerniejsze od mojego i o wi�kszej erudycji, kt�rego autorem by� nieod�a�owany HENRI HUBERT i kt�re ukaza�o si� pomi�dzy pierwszym i niniejszym wydaniem mojej ksi��ki: Les Celtes, t. I: Les Celtes et l'expansion celtique jusqu'a l'epoque de La Tene; t. II: Les Celtes depuis l'epoque de La Tene et la civilisation celtique, w serii �Bibliotheque Historique" prowadzonej przez H. Berr, t. 21 i 21 bis, La Renaissance du Livre (Albin Michel), Paris 1932. Praca ta, a nowa wersja mojej ksi��ki wiele jej zawdzi�cza pod wieloma wzgl�dami, mog�aby zast�pi� moj�. Nie poleci�bym bardziej innej lektury temu, kto zechcia�by bli�ej zaj�� si� tematem Celt�w, nie tylko w Galii. Cz�sto r�wnie� korzysta�em z prac autor�w zagranicznych, kt�rych tutaj nie podaj�, albowiem prawie wszyscy s� cytowani w dziele Henri Huberta. Wymieni� jedynie opracowania og�lne: EBERT, Reallexikon der Yorgeschichte i PAULY-WISSOWA-KROLL, Real-Encyclopaedie der Alterunswissenschaft. Do okresu przedhistorycznego w Hiszpanii i obecno�ci Celt�w na P�wyspie Iberyjskim odnosz� si� pozycje nast�puj�ce: P. BOSCH-GIMPERA, Etnologia de la Peninsula Iberica, Barcelona, Editorial Alpha, 1932 oraz pierwszy tom wielkiej pracy A. SCHULTENA, Numantia, Die Ergebnisse des Ausgrabungen, t. I: Die Keltiberer und ihre Kriege mit Rom, Miinchen, 1914. Je�li chodzi o Celt�w na Ba�kanach, w dolinie Dunaju i generalnie w Europie �rodkowej, wiele cennych informacji znalaz�em, w podstawowym dziele YASILE PARYANA, Getica o p roto istorie a Daciei, Bucuresti, 1926 (w j�zyku rumu�skim, z obszernym streszczeniem w j�zyku francuskim). Praca niniejsza jest, og�lnie rzecz bior�c, przede wszystkim wprowadzeniem do studi�w nad dziedzin� nies�ychanie z�o�on�, w kt�rej ostatnie s�owo z pewno�ci� jeszcze nie pad�o. Tak nale�y do niej podej��. Nie b�dzie mo�e pozycj� ca�kiem bezu�yteczn�, je�li pozwoli czytelnikowi skorzysta� z wi�kszym po�ytkiem z prac bardziej specjalistycznych, naukowych, kt�re przedstawiaj� aktualny stan bada� i traktuj� nie tyle o osi�gni�tym ju� stanie wiedzy, ile o bie��cych pracach. Cho� oczywi�cie teksty staro�ytne od dawna s� ju� dok�adnie wykorzystane, pozostaje szeroka domena bada� lingwistycznych i przede wszystkim archeologicznych, kt�rych eksploatacja dopiero si� rozpoczyna. Mo�emy wi�c �mia�o oczekiwa� wielu odkry� dotycz�cych Gal�w i najstarszego rozdzia�u ich historii. Niech mi b�dzie wolno wierzy�, i� ten nowy wyk�ad oddaje post�py, jakie mog�em poczyni� w ci�gu ostatnich dwudziestu lat. Niemniej jednak wszelkie kwestie nadal budz�ce w�tpliwo�ci b�d� a� zbyt widoczne. Upraszam wi�c z g�ry o wybaczenie wci�� jeszcze licznych hipotez, do kt�rych zmuszony by�em si� ograniczy�. �adna pr�ba syntezy nie mo�e by� bowiem ostateczna. 18 Wprowadzenie stanowczo�ci�, nie ca�kiem wiernie oddaj�c rzeczywisto��, uzna� Ren za granic� mi�dzy Galami i Germanami. My zachowamy t� zasad� przez niego ustanowion�, a przyj�t� przez ca�� �aci�sk� tradycj� literack�. B�d� wi�c dla nas Galami wy��cznie mieszka�cy Galii. Okre�lenie �Celtowie" przyjmiemy tymczasem dla tych ich pobratymc�w, kt�rzy nadal �yli poza granicami Galii: w Italii, w Hiszpanii, w dolinie Dunaju a� po Ba�kany oraz po drugiej stronie kana�u La Manche, na Wyspach Brytyjskich - aczkolwiek autorzy staro�ytni nigdy nie u�ywali nazwy �Celtowie" w stosunku do Bryt�w i innych �yj�cych tam lud�w o mowie i cywilizacji celtyckiej. Je�li mamy prawo odst�pi� od ich regu�, to dlatego, �e jeste�my w stanie doszuka� si� w j�zyku wyspiarskich Bryt�w wyra�nego podobie�stwa z mow� Celt�w kontynentalnych oraz �e archeologia dostarcza dowod�w, i� obie cywilizacje by�y bardzo zbli�one. Staro�ytni nie byli zreszt� ca�kiem nie�wiadomi tego pokrewie�stwa mi�dzy Brytanii i Galami. Terytorialnie zatem Galowie reprezentuj� tylko niewielk� cz�� Celt�w. Na przestrzeni wiek�w historia Gal�w odpowiada tylko jednemu - i to p�nemu - etapowi historii Celt�w. Rozpoczyna si� ona zaledwie oko�o pi�tego stulecia przed nasz� er�, kiedy plemiona celtyckie, kt�re w przysz�o�ci utworz� lud galijski, maj� ju� za sob� d�ug� przesz�o��, szacowan� na ponad 1000 lat. B�dziemy zmuszeni zaj�� si� t� prehistori�. Jak�e bowiem pozna� Gal�w bez wcze�niejszego przestudiowania ich celtyckich pocz�tk�w? Nie unikniemy przecie� pyta�: sk�d nadci�gn�li, jak si� uformowali w jednolity lud, jakie zwi�zki krwi, jaki klimat, jakie koleje losu zdeterminowa�y ich charakter fizyczny i duchowy, z�o�y�y si� na ich tradycj�, ukszta�towa�y ich j�zyk? Nie jest tak�e mo�liwe rozpocz�cie historii Galii w tym dok�adnie momencie, gdy staje si� ona celtycka. Przed Celtami �y�y przecie� na tych ziemiach niezliczone pokolenia ludzi, kt�rzy je kszta�towali, dali nazwy g�rom i rzekom, pracowali i my�leli, mieli w�asn� religi�, prawa, kodeksy moralne, nawyki cia�a i umys�u. Cz�� swojego dorobku przekazali nowym przybyszom. Nie wydaje nam si�, by te poszukiwania w przestrzeni i w czasie stanowi�y odej�cie od tematu, czyli od Galii i Gal�w w �cis�ym znaczeniu. Ostro�ny historyk unika z zasady tego rodzaju delikatnych kwestii dotycz�cych pochodzenia, jakie pr�bujemy tu roztrz�sa�. Nie ukrywamy bynajmniej, �e nie posiadamy w tej materii wiedzy popartej nauk�. S� to raczej hipotezy ni� udowodnione twierdzenia. Kt� jednak o�mieli�by si� negowa� prawo do hipotez, gdy dotyczy to prehistorii... a nawet i historii? Fakty, kt�re zostan� wyja�nione dzi�ki przysz�ym badaniom, mog� cz�� tych hipotez potwierdzi� lub je zanegowa�. Niemniej pr�by u�o�enia w sp�jny obraz �lad�w, kt�rych tu czy tam mo�na si� dopatrze�, nale�y uzna� za przydatne. Usi�ujemy rozwi�za� problemy jeszcze przed otrzymaniem wszystkich niezb�dnych do tego przes�anek. Jednak�e gdyby�my czekali na niezbite dowody, byliby�my skazani na niezajmowanie si� w og�le takimi tematami. Galowie i my Sk�adnik galijski w populacji Francji Przyj�� si� pogl�d, �e Galowie s� przodkami Francuz�w. Nie bez racji, ale z tym zastrze�eniem, aby pokrewie�stwu temu nada� bardzo szerokie znaczenie. W istocie by�oby nierozwa�nie uzna� nar�d francuski lub cho�by jego wi�kszo�� za potomk�w tych, kt�rzy - znani pod imieniem Gal�w - dwadzie�cia stuleci temu zajmowali ziemie przez nas dzi� zamieszkiwane. Kt� z nas m�g�by si� pochwali� takim rodowodem? Ile� innych lud�w, ilu� innych ludzi przyby�o od tamtej pory na nasze ziemie i wymiesza�o si� z Galami! Od czas�w podboju rzymskiego do Galii wci�� przecie� nap�ywa�a ludno�� z zewn�trz. Byli to Latynowie z Italii, kupcy, �o�nierze, weterani, przemieszani z przybyszami z wszystkich rzymskich prowincji. Byli to te�, przynajmniej przez dwa ostatnie stulecia panowania rzymskiego, je�cy barbarzy�scy osiedlani przez cesarzy na s�abo zaludnionych ziemiach Galii: Germanowie, obarczeni obowi�zkiem obrony granic przed w�asnymi wsp�plemie�cami, Sarmaci, kt�rzy jako wspomnienie po sobie pozostawili nazwy miejscowo�ci, takie jak Sarmaize, czy jeszcze inni. Co prawda w por�wnaniu z mas� ludno�ci galloroma�skiej imigracja ta nie by�a przesadnie liczna, ale trwaj�c przez kilka wiek�w, bez w�tpienia wprowadzi�a do kraju pewn� ilo�� element�w heterogenicznych. P�niej przyszed� czas �wielkich w�dr�wek lud�w", z kt�rych pierwsze nast�pi�y w III wieku n.e., mi�dzy rokiem 257 i 275, a nast�pne u zarania V wieku, pocz�wszy od roku 405. Pierwszym ich rezultatem by�o nie tyle osadnictwo nowych lud�w, ile zdziesi�tkowanie tych, kt�re tam wcze�niej mieszka�y. Barbarzy�cy nie zatrzymywali si� na d�u�ej. Dop�ki istnia�o cesarstwo rzymskie i jego armie, byli szybko przep�dzani, brani do niewoli lub masakrowani. Sami wszak�e r�wnie� mordowali, a co wi�cej, ich spustoszenia 22 Galowie i my wych wiek�w. Niespodziewanie w kr�g �wiat�a �wiata �r�dziemnomorskiego wkraczaj� Celtowie z p�nocy i wschodu Europy. Jak burza spadaj� na Itali�, potem na Grecj�. Wkr�tce odnajdujemy ich na Sycylii, w Azji Mniejszej, w Egipcie, w Kartaginie. S� w Hiszpanii, s� na Wyspach Brytyjskich, w sercu Europy przemieszczaj� si� wzd�u� Dunaju, a ich ekspansja si�ga a� po granice terytori�w zamieszka�ych przez Scyt�w. Nie ma takiego ludu staro�ytnego, kt�ry by si� z nimi nie zetkn��. Pocz�wszy od Herodota, nie ma omal�e takiego historyka, kt�remu nie nadarzy�aby si� okazja wspomnie� o nich. Ma�o tego, ich w�a�nie imi� nosi�a pierwsza trwa�a wsp�lnota podobnych do nas ludzi powsta�a na ca�ej naszej ziemi. Galia ��czy�a w prawdziwej jedno�ci narodowej r�ne regiony, kt�re dzi� tworz� Francj�, a nawet wi�cej, albowiem rozci�ga�a si� nie tylko od Alp do Oceanu, ale tak�e od Pirenej�w po Ren. To prawda, �e jedno�� ta wydaje si� cz�sto bardziej wyidealizowana ni� rzeczywista, niemniej jednak by�a chyba g��boko odczuwana przez wszystkich Gal�w. Widzimy ich broni�cych tej samej ojczyzny, kt�rej nam dzi� przychodzi broni�, bij�cych si� w tych samych miejscach, gdzie Francuzi od pokole� walcz� z wrogami tej samej proweniencji. Kieruj� nimi podobne do naszych uczucia. Cezar niemal ze zdziwieniem relacjonuje ich wzburzenie na wie�� o �wsp�lnym nieszcz�ciu" Galii, ich wci�� na nowo organizowane spiski w imi� �wsp�lnej wolno�ci". Nie rozumia�, jak jedno s�owo Wercyngetoryksa przywo�uj�ce �wi�te przymierze wszystkich Gal�w, czyni�ce ich niezwyci�onymi, wystarczy�o, by po ci�kiej pora�ce przywr�ci� im odwag�. My lepiej ni� wsp�czesny mu Cezar rozumiemy Wercyngetoryksa, kt�ry jest jakby jednym z nas. Dzieje jego i jego towarzyszy nale�� do naszej historii. Tak wi�c, w�r�d tylu plemion znanych i nieznanych, kt�rych kolejne wysi�ki z�o�y�y si� na powstanie Francji, Galowie pierwsi stworzyli, wyrazili i cz�ciowo zrealizowali idea� polityczny dzi� wci�� jeszcze �ywy. Oni te� jako pierwsi w anna�ach �wiatowych uzyskali dla nas godno�� narodu. To im zawdzi�czamy, je�li tak mo�na rzec, najstarsze dokumenty stwierdzaj�ce to�samo�� narodu. Portret duchowy Gal�w Wiele si� m�wi�o o Galach w �wiecie �r�dziemnomorskim, gdzie posiali niepok�j i od samego pocz�tku wzbudzali przera�enie. Historia staro�ytna nie kryje przed nami �adnej z ich wad. Z wolna zadziwienie ust�powa�o zainteresowaniu i kilku pisarzy, g��wnie greckich, opowiedzia�o nam o ich charakterze i obyczajach w tonie znacznie spokojniejszym. Czeg� to najpierw nie powtarzano o ich porywczo�ci, gwa�townej i nie-umiarkowanej! Ostro�nym Grekom i znanym z rozs�dnego umiaru Rzymianom Portret duchowy Gal�w 23 wydali si� Galowie prawdziwymi szale�cami. Ich oddzia�y rusza�y do boju w przera�aj�cym zgie�ku wrzask�w, gry na rogach, szcz�ku tarcz. M�czy�ni wyci�gali wielkie miecze i ci�li na o�lep, z wielk� sil�, siej�c pocz�tkowo w�r�d legion�w paniczny l�k. P�niej, dzi�ki zimnej krwi dow�dc�w, rzymskie armie odzyskiwa�y karno��. Legionista nauczy� si� zza chroni�cej go tarczy zatapia� miecz w brzuchu Gala, kt�ry uderzaj�c, ca�kiem si� ods�ania�. Przemo�nej sile natarcia przeciwstawiono taktyk�. A gdy Rzymianie nauczyli si� ju� Gal�w zwyci�a�, zacz�li im zarzuca�, �e szybko si� m�cz�, �e wi�cej maj� zapa�u ni� si�y, �e brak im odporno�ci i zdecydowania. Pierwsi autorzy antyczni widzieli w Galach jedynie bandy awanturnik�w, przyby�ych mi�dzy ludy �r�dziemnomorskie w poszukiwaniu szcz�cia. Zrobili z nich ras� rabusi�w bez czci i wiary, kt�rych zapalczywo�� wci�ga�a w najbardziej chimeryczne przedsi�wzi�cia, a buta popycha�a do najbardziej szalonej fanfaronady. Galowie rzucali wezwanie niebiosom i w�adcom, nie znali przeszk�d dla swych fanaberii. Bez przerwy w ruchu, che�pliwi, swarliwi, uwielbiali �miech i wrzaw�, krzykliwe kolory, wszystko, co b�yszczy, wszystko, co odurza. W swym bezprzyk�adnie ostentacyjnym luksusie nie sk�pili sobie b�yszcz�cego metalu, koralu, emalii, najbardziej �ywych barw. Wszystko, co ich dotyczy�o, wydawa�o si� przesadne: ich wzrost, ich si�a, ich porywczo��, ich ob�arstwo, ich gesty, ich s�owa. By�y to wielkie dzieci, enfants ter�bles staro�ytno�ci. A jednak, gdy niekt�rym z tych niespokojnych duch�w uda�o si� osi��� gdzie� na stale, potrafili zorganizowa� sobie �ycie r�wnie dobrze jak inni. M�dro�� kr�la Kawarosa z Tracji cieszy�a si� tak wielkim powszechnym uznaniem, i� wybrano go na rozjemc� sporu pomi�dzy Bizancjum i s�siednimi miastami greckimi. Galatom z Azji Grecy i Rzymianie przyznawali poza odwag� tak�e tak wielkie zalety, jak prawo��, hojno��, �agodno�� i dum� z dochowywania wierno�ci w ma��e�stwie. Katon Starszy pisa�, �e w p�nocnej Italii Galowie ceni� sobie nade wszystko sztuk� wojenn�, ale tak�e i sztuk� s�owa. Co prawda niekt�rzy krytycy, opieraj�c si� zreszt� na autorytecie Polibiusza, uwa�aj�, i� czyta� nale�y: rem militarem et agriculturam, sztuk� wojenn� i rolnictwo, zamiast: et argute loqui, sztuk� s�owa. Jakkolwiek by by�o, ten idea� odwagi i elokwencji czy te� pracy przypisywany Galom z Italii przez Katona pokrywa si� ca�kowicie z tym, kt�ry on sam usi�owa� wpoi� swoim rodakom. Bardziej charakterystycznych szczeg��w dostarczaj� nam pisarze, kt�rzy odwiedzili Gal�w na ich w�asnej ziemi, w Galii Zaalpejskiej. Jednog�o�nie wychwalaj� ich go�cinno�� i �yczliwo�� dla obcych. W�drowiec przybywaj�cy z daleka z rado�ci� by� witany i z ciekawo�ci� wypytywany o nowiny ze swego kraju. Galowie uwielbiali fantastyczne historie. Pro�ci i naiwni, z �atwo�ci� dawali wiar� najbardziej nieprawdopodobnym opowie�ciom i cz�sto, nie dbaj�c o sprawdzenie fakt�w, wszyscy ulegali porywom entuzjazmu lub oburzenia. 24 Galowie i my Spontaniczni i impulsywni, ch�tnie stawali w obronie uci�nionego. Mieli w najwy�szym stopniu rozwini�te poczucie rzetelno�ci, prawa i honoru. Nie potrafili �cierpie�, by kto� nie dochowa� danego s�owa. Reputacja sprawiedliwych, kt�ra otacza�a niekt�re z plemion, mi�dzy innymi Wo�k�w Tektosag�w mieszkaj�cych za Renem, si�ga�a daleko. S�aby by� mo�e i chwiejny charakter Gal�w ukazuje si� jednak jako z gruntu prawy i szlachetny. Nie da�oby si� tego powiedzie� o wi�kszo�ci lud�w staro�ytnych, ��cznie z Rzymianami. Jednej cechy intelektualnej Gal�w, mianowicie zdolno�ci asymilacyjnych, nikt nigdy nie kwestionowa�. Przy okazji obl�enia Avarlcum (Bourges) Cezar pisze o ich nies�ychanej pomys�owo�ci i wyj�tkowych zdolno�ciach na�ladowania tych, kt�rych obserwuj�. W III wieku p.n.e. przej�li od Grek�w umiej�tno�� pos�ugiwania si� pieni�dzem. Od Grek�w te� zapo�yczyli alfabet. Cezar opowiada o znalezionych w obozie Helwet�w tabliczkach z zapisan� alfabetem greckim imienn� list� wychod�c�w zdolnych do noszenia broni, jak te� dzieci, starc�w i kobiet. Zawsze i wsz�dzie z wielk� �atwo�ci� wchodzili Galowie w zwi�zki z innymi plemionami, ch�tnie przyswajaj�c sobie ich obyczaje. Kiedy plemiona te by�y bardziej od nich zaawansowane, robili szybkie post�py. Tak te�, przemieszani z Iberami, w walkach na po�udniowym zachodzie Galii z legatami Cezara wykazali wyj�tkow� zr�czno�� i wytrwa�o��. W ci�gu kilku tygodni Wercyngetoryks zmusi� sw� armi� do dyscypliny i uci��liwego wysi�ku, jakiego wymaga�o m�dre prowadzenie wojny. Wkr�tce po podboju Galia skwapliwie przyj�a kultur� grekorzymsk�. Galom nie brakowa�o inteligencji; niekt�re z przypisywanych im wypowiedzi b�yszcz� polotem. Kochali poezj�. Bardowie uczestniczyli we wszystkich uroczysto�ciach. D�ugie poematy epickie i dydaktyczne, przechowane w pami�ci ludu, przywo�ywa�y wspomnienie przodk�w i zawiera�y kwintesencj� wiedzy narodu. Mieli Galowie wielki dar s�owa i �wietnie si� nim pos�ugiwali. Ich m�wcy z upodobaniem stosowali hiperbol� i patos. W okresie cesarstwa bywali podziwiani nawet w Rzymie. W chwili, gdy zostali pokonani przez Cezara, Galowie byli ludem jeszcze nie w pe�ni wykszta�conym, m�odym, w trakcie formowania si�. Nie dano im czasu, by mogli opanowa� rozumem niedostatki zapalczywego charakteru, uwydatni� cenne zalety intelektualne, kt�rymi si� odznaczali. Nie wolno ich s�dzi� wed�ug stopnia rozwoju, na jakim zaskoczy� ich podb�j rzymski. Wszystko, co o nich wiemy, �wiadczy, �e zdolni byli do post�pu. Aby stre�ci� przekaz, jaki o nich pozostawili staro�ytni, oddajmy g�os greckiemu geografowi Strabonowi. Cho� pisa� on u schy�ku panowania Augusta, to w du�ej mierze opiera� si� na pismach filozofa i historyka Posejdoniusza z Apamei, kt�ry odwiedzi� Gal�w i Gali� oko�o roku 80 p.n.e.: Portret duchowy Gal�w 25 Ca�a rasa, kt�r� nazywa si� teraz galijsk� albo galack�, jest �arliwie rozmi�owana w wojnie, dumna i skora do walki, sk�din�d za� prawa i wolna od przywar charakteru. Kiedy si� ich rozdra�ni, gromadz� si� w zast�pach gotowych do boju, zupe�nie otwarcie i bez uprzedniego namys�u, �atwo wi�c mog� si� tymi lud�mi pos�ugiwa� ci, kt�rzy chc� ich oszuka�; kiedykolwiek bowiem, gdziekolwiek i pod jakimkolwiek pretekstem zechcesz ich poderwa� do walki, zawsze ich znajdziesz gotowych do nara�ania si� na niebezpiecze�stwa, nawet je�li po swojej stronie maj� tylko w�asn� si�� i odwag� [...]. Ale tak samo, je�li sk�oni ich do tego �agodna namowa, ch�tnie po�wi�caj� sw� energi� u�ytecznym zaj�ciom i nawet oddaj� si� studiom literackim. S� gwa�towni, a bierze si� to st�d, �e maj� wielkie, silne cia�a i jest ich mnogo��. Zbieraj� si� t�umnie, bowiem ich naiwny i szlachetny charakter sprawia, i� za osobist� zniewag� uwa�aj� wszelkie z�o czynione w ich poj�ciu s�siadowi. Dzi� jednak �yj� w pokoju, ujarzmieni i podporz�dkowani prawu rzymskiemu. Jakimi ongi� byli, s�dzi� mo�emy po dzisiejszych obyczajach German�w, gdy� fizycznie i pod wzgl�dem organizacji politycznej oba te spokrewnione ludy s� podobne. Zamieszkuj� zreszt� analogiczne ziemie, rozdzielone, co prawda, Renem, ale wykazuj�ce te same og�lne cechy [...]. Te same przyczyny obja�niaj� ich wcze�niejsze w�dr�wki: gdy widz�, �e maj� do czynienia z silniejszym przeciwnikiem, zbieraj� si� wszyscy w gromad� i zabieraj� ze sob� rodziny. Rzymianom z wi�ksz� du�o �atwo�ci� uda�o si� podporz�dkowa� sobie Gal�w ni� zwyci�y� Iber�w [...]. Galowie atakuj� w masie i w masie zostaj� pobici, Iberowie, wr�cz przeciwnie, rozdrabniali wojn�, walcz�c to w jednym miejscu, to w drugim, w lu�nych oddzia�ach, na spos�b band rozb�jniczych. Niemniej Galowie s� z natury doskona�ymi �o�nierzami, lepszymi nawet je�d�cami ni� piechurami; dostarczaj� Rzymianom elit� jazdy. Im bardziej si� posuwa� ku p�nocy, w stron� Oceanu, tym bardziej warto�ciowych znajduje si� wojownik�w1. Wi�kszo�� wsp�czesnych historyk�w, nie tylko francuskich, sk�ania si� do opinii, i� duchowy portret Gal�w bardziej przypomina Francuz�w ni� jakikolwiek inny nar�d. Trudno temu zaprzeczy�. Pomimo podboju rzymskiego i inwazji germa�skich, pomimo wszystkich p�niejszych nawarstwie� etnicznych, kt�re na�o�y�y si� na amalgamat galijski, Francuzi maj� dzi� prawo uwa�a� si� za spadkobierc�w Gal�w, je�li tylko zgodzimy si�, i� w czasach, gdy rozpoczyna�a si� na naszej ziemi epoka historii pisanej, sami Galowie byli po prostu spadkobiercami licznych populacji, kt�re od zarania dziej�w tworzy�y Francj�. Jakkolwiek daleko si�gn�liby�my w przesz�o��, a� do czas�w galijskich, a nawet jeszcze wcze�niejszych, mamy do czynienia z tym samym obszarem geograficznym, stanowi�cym ca�o�� lub d���cym do stanowienia jednej ca�o�ci, formuj�cym ludzi w znacznej mierze sobie podobnych. ��czy� ich ten sam Strabon, Geografia, przel. Z. Kubiak, IV, 4, 2. 26 Galowie i my duch, te same cnoty, te same wady, te same obawy i te same ambicje. Te dwa zespolone elementy - ziemia i ludzie - szybko wch�ania�y i na sw�j spos�b wychowywa�y cudzoziemc�w, kt�rzy z r�nych stron �wiata przybywali, by osiedli� si� na ziemiach francuskich. Portret fizyczny Gal�w Powierzchowno�� Gal�w �ywo uderzy�a staro�ytnych. Celtowie przybywali z p�nocy i legenda ch�tnie przydawa�a im miano Hyperborejczyk�w. Wed�ug tradycji posiadali cechy fizyczne w�a�ciwe ludom nordyckim. M�wi si� o ich wielkim wzro�cie: s� postawni, muskularni, o jasnej sk�rze; maj� niebieskie oczy i blond lub rude w�osy. Wergiliusz przedstawia nam ich portret s�owami wyrytymi na tarczy Eneasza: Aurea caesaries ollis atque aurea vestis; Yirgatis lucent sagulis: tum lactea colla Auro innectuntur; duo quis�ne Alpina coruscant Gaesa manu; scutis protecti corpora longis. Z�ote w�osy ich, p�onie z�otych szat przepych I p�aszczy pr��kowanych; �nie�yste ich szyje Spina z�oto; z dwu w��czni alpejskich blask bije Wok�, a d�ugie tarcze os�aniaj� cia�a2. Ta kaskada z�ota i srebra oddaje wra�enia, jakie na mieszka�cach krain �r�dziemnomorskich wywar�y blond w�osy i jasna sk�ra przybysz�w z p�nocy. Pewn� liczb� wizerunk�w Gal�w zawdzi�czamy ponadto sztuce greckiej. Na przyk�ad seri� pos�g�w, z kt�rych cz�� dotrwa�a do naszych czas�w, rze�biarze z Pergamonu po�wi�cili chwale kr�l�w Atala I i Eumenesa II -zwyci�zc�w Galat�w z ko�ca III i pocz�tku II wieku p.n.e. Muzeum Narodowe w Rzymie posiada grup� z kolekcji Ludovisi, uwa�an� przez d�u�szy czas za Ani� i Paetusa, par� Rzymian skazanych na �mier� przez cesarza Klaudiusza, o kt�rych stoickiej postawie opowiada Tacyt. W rzeczywisto�ci przedstawia ona zwyci�onego Gala, kt�ry zabiwszy uprzednio �on�, zatapia miecz w swej w�asnej piersi. Wojownik ten przek�ada� �mier� nad niewol� swoj� i swej towarzyszki. Walczy� nago zgodnie z dawn� tradycj�, wielokrotnie sygnalizowan� w odniesieniu do Gal�w. Publiusz Wergiliusz Maro, Eneida, prze�. T. Korytowski, wyd. 3 zm., Wroc�aw 1980, VIII, w. 659-662. Portret fizyczny Gal�w 27 Jego cia�o, smuk�ej sze ni� cia�a atlet�w helle�skich, znamionuje gwa�towny ruch. Grecy cz�sto por�wnywali Gal�w do tytan�w ra�onych przez Jupitera piorunem. Szczeg�lnie ciekawa jest g�owa. Pod g�stymi w�osami szerokie, lekko cofni�te czo�o i wydatne, wyra�nie zaznaczone �uki brwiowe. Od szerokich ko�ci policzkowych same policzki zw�aj� si� ku brodzie. Zapadni�te oczy, okaza�y, mocny nos, du�e usta o mi�sistych wargach, ocienione lekkim w�sem. Charakter ca�o�ci jest raczej surowy, lecz profil odznacza si� szlachetno�ci� i finezj�. Nie jest to g�owa wyidealizowana wed�ug obowi�zuj�cej konwencji. Artysta mia� przed oczyma �ywy model, najprawdopodobniej je�ca galijskiego. Gdy przygl�damy si� tej twarzy, odnosimy wra�enie, i� jest nam znajoma, �e podobne rysy dzisiaj mogliby�my spotka� u nas. Czy�by to by�o tylko z�udzenie? Do tego samego cyklu pergame�skiego nale�y pos�g zwany Umieraj�cym gladiatorem z Muzeum Kapitoli�skiego. Jest to wojownik galijski. Rozpoznajemy go bez trudu, a niepodwa�alnym dowodem jest cho�by torgues, zdobi�cy jego szyj�. Ranny, upad� na sw� tarcz� i pr�buje oprze� na prawej r�ce s�abn�ce cia�o o rozlu�nionych ju� mi�niach. Nale�y on do tego samego typu ludzi co wojownik z grupy z kolekcji Ludovisi. Wydaje si� jedynie nieco mniej wysmuk�y, bardziej kr�py i zw�aszcza bardziej nieokrzesany. Jego rysy s� bardziej prostackie, w�osy sztywne i potargane, jak cz�sto u dzikich satyr�w w greckich rze�bach. Ma�e oczy osadzone s� wysoko pod samym czo�em, nos du�y i lekko zadarty, obfity w�s skrywa ca�kowicie g�rn� warg�. Czo�o, przeorane g��bok�, poprzeczn� bruzd�, jest jakby podzielone na dwie cz�ci, z kt�rych dolna wystaje nad oczodo�ami, podczas gdy g�rna zaokr�gla si� ku wysokiej i kr�tkiej czaszce. Typowy przyk�ad brachycefalii. W muzeum w Kairze znajduje si� przejmuj�ca sw� ekspresj�, uszkodzona g�owa nieznanego pochodzenia. Wydaje si� nieco starsza od pos�g�w z Per-gamonu i jest przyk�adem innej szko�y artystycznej. By� mo�e nale�a�a do pomnika upami�tniaj�cego dokonan� w roku 275 w Aleksandrii na rozkaz Ptolemeusza II masakr� 4 tysi�cy zbuntowanych najemnik�w galijskich, rekrutuj�cych si� z band, kt�re z�upi�y Delfy. G�owa osadzona jest na mocnej szyi. Na drobnej twarzy, wymizerowanej mo�e przez cierpienia, dopatrzy� si� mo�na delikatnych, ruchliwych mi�ni. Wielkie, pe�ne b�lu, niemal b��dne oczy rozja�niaj� g��bi� oczodo��w. Usta, ocienione do�� bujnym w�sem, otwarte jak w krzyku wyra�aj�cym rozgoryczenie raczej ni� w�ciek�o��. Ca�o�� sprawia wra�enie pow�ci�ganego patosu. Ten barbarzy�ca nie jest dzikusem. G�owa z Muzeum Chiaramonti (Watykan) prowadzi nas z powrotem do szko�y pergame�skiej. Przypuszcza si�, �e nale�a�a r�wnie� do pos�gu przedstawiaj�cego wojownika. Osobi�cie zupe�nie w to nie wierz�. Ten dojrza�y m�czyzna, o twarzy pokrytej zmarszczkami, o przyci�kiej szyi, o wymownej 28 Galowie i my fizjonomii, nie jest �o�nierzem. Doszukiwa�bym si� tu bardziej oratora, by� mo�e barda lub kap�ana, w ka�dym razie kogo�, kto uprawia sztuk