6480

Szczegóły
Tytuł 6480
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

6480 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 6480 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

6480 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Barbara Miko�ajewska Mahabharata Opowie�� II: Dynastia ksi�ycowa opowiada Barbara Miko�ajewska na podstawie fragment�w "Mahabharata", 1. The Book of the Beginning, (1.6. The Descent of the First Generation, 1.7. The Orgins: 1(7.b) �akuntala, 1(7.c) Yayati, 1(7.d) The Latter Days of Yayati) w angielskim t�umaczeniu z sanskrytu J.A.B. van Buitenen, The University of Chicago Press. Wydanie I internetowe The Lintons' Video Press New Haven 2003 Copyright (c) 2003 by B. Miko�ajewska Wszelkie prawa zastrze�one Porada techniczna i edytorska: F.E.J. Linton Wydane w USA, 2003, przez The Lintons' Video Press New Haven, CT 06511-2208 USA e-mail inquiries: [email protected] Spis tre�ci 1. Pocz�tek �wiata i ko�o istnienia 2. Pocz�tki dynastii ksi�ycowej: kr�l Pururawas 3. Bramin �ukra rzuca kl�tw� na kr�la Jajatiego 4. Puru, syn kr�la Jajatiego Puru dziedziczy kr�lestwo 5. Narodziny kr�la Bharaty 6. S�owniczek: kto jest kim w Dynastii ksi�ycowej 7. Aneks I: Pierwsze pokolenia potomk�w Brahmy i Dakszy "Ka�japa rzek�: O c�rko, post�pi�a� s�usznie i swym zignorowaniem mojej zgody nie z�ama�a� Prawa, gdy� ma��e�stwo w stylu boskich muzyk�w gandharw�w zawarte w sekrecie, bez odpowiednich zakl�� mi�dzy kochaj�cym m�czyzn� i kochaj�c� kobiet�, jest odpowiednie dla wojownik�w. Kr�l Duhsanta jest dobrym cz�owiekiem o wielkim duchu i praworz�dnym umy�le. Dzi�ki niemu urodzisz wspania�ego syna Bharat� o ogromnej sile, kt�rego wp�ywy obejm� ca�� ziemi�. Dzi�ki twemu synowi wszechw�adne ko�o �wi�tego Tokarza Ko�a b�dzie si� zawsze obraca�o bez przeszk�d." (Mahabharata,1(7.b) �akuntala, 67.1.25) 1. Pocz�tek �wiata i ko�o istnienia Kiedy wszystko to by�o bez �wiat�a i niewyja�nione, ze wszystkich stron pokryte ciemno�ci�, pojawi�o si� jedno Wielkie Jajo, niewyczerpane nasienie wszystkich �ywych istot. By�a to boska przyczyna na pocz�tku eonu i to, na czym si� ona opiera, zosta�o objawione jako prawdziwe �wiat�o, wieczny Brahman. Ta nieujawniona trudno uchwytna przyczyna, kt�ra jest tym, co jest i czego nie ma, jest zdumiewaj�ca i niewyobra�alna, doskona�a w swym dopasowaniu wszystkich swych cz�ci. Z tej boskiej przyczyny wy�oni� si� b�g stw�rca Brahma, nazywany dziadkiem lub przodkiem wszech�wiata, i tajemniczy m�drzec Daksza, znany ze swych ofiarniczych rytua��w. Jak wie�� niesie Daksza wy�oni� si� z kciuka Brahmy w okoliczno�ciach, gdy dziesi�ciu syn�w Pracetasa zosta�o spalonych przez piorun monsunowej burzy. Z Brahmy i z jego syn�w prorok�w, oraz z Dakszy i jego c�rek, wy�oni�y si� pierwsze pokolenia m�drc�w, bog�w, demon�w asur�w i rakszas�w, boskich muzyk�w gandharw�w, nimf apsar, zwierz�t, w��w i ptak�w. W dalszych pokoleniach zrodzili si� ludzie. Narodzili si� oni w trzech kastach wojownik�w, bramin�w i posp�lstwa z p�boga Manu, kt�rego linia wywodzi si� od boga �mierci Jamy, syna boga s�o�ca Wiwaswata, kt�ry z kolei by� jednym z o�miu syn�w c�rki m�drca Dakszy, Aditi, zwanych aditjami. I to wszystko, co istnieje, wszystkie trzy �wiaty (niebo, ziemia i powietrze) kr�ci si� w cyklach kolejnych eon�w. Pocz�tek nowego eonu jest jak wiosna, podczas kt�rej pojawiaj� si� �ywe istoty, a koniec jest jak zima, gdy wszystko u�pione gromadzi si� znowu w Wielkim Jaju. I tak toczy si� ko�o istnienia bez pocz�tku i ko�ca, jak pory roku, przynosz�c �wiatu ci�gle jego nowy pocz�tek i nowe zniszczenie. 2. Pocz�tki dynastii ksi�ycowej: kr�l Pururawas Pocz�tki dynastii ksi�ycowej si�gaj� najstarszego eonu, krita jugi i ziemskiego kr�la Pururawasa, kt�ry by� potomkiem Dakszy Prad�apatiego w si�dmym pokoleniu. Narodzi� si� z �smego syna p�boga Manu o imieniu Ila, kt�ry, jak wie�� niesie, by� zar�wno jego ojcem jak i matk�. Ze �wiata boskich muzyk�w gandharw�w, gdzie przez jaki� czas zamieszkiwa� z pi�kn� nimf� Urwasi, z kt�r� mia� sze�ciu syn�w, przyni�s� na ziemi� trzy ognie ofiarne. By� w�adc� trzynastu wysp i cho� sam by� cz�owiekiem, �y� w otoczeniu r�nych istot, kt�re lud�mi nie by�y. Kr�l ten by� op�tany przez sw� bohatersko�� i toczy� wojn� z braminami, odbieraj�c im, wbrew ich protestom, ich kosztowno�ci. W ko�cu �w zawistny kr�l, kt�ry postrada� zmys�y z powodu swej buty, zosta� przekl�ty przez wielkiego proroka, wys�annika Brahmy, i przepad� bez wie�ci. Kr�l Nahusza, wnuk Pururawasa i ojciec kr�la Jajatiego ws�awi� si� sw� m�dro�ci�, praworz�dno�ci� i umi�owaniem Prawdy, gdy jako w�adca ziemi sprawowa� kontrol� nad wszystkimi jej mieszka�cami. Oczy�ci� ziemi� z hord dasjus�w, kt�rzy cho� przypominaj� swym wygl�dem ludzi s� wrogami zar�wno ludzi jak i bog�w. Ostatecznie sta� si� rywalem samego kr�la bog�w Indry i zdoby� w�adz� nad mieszka�cami nieba dzi�ki gor�cu, kt�re nagromadzi� poprzez sw� ascez�, odwag� i dzielno��. 3. Bramin �ukra rzuca kl�tw� na kr�la Jajatiego Kr�l Jajati, syn kr�la Nahusza, w�adca ziemi, �y� w dawnych czasach, gdy bogowie i demony asurowie zabijali si� nawzajem w rezultacie nieko�cz�cej si� walki o w�adz� nad wszech�wiatem. Poniewa� zwyci�stwo w du�ym stopniu zale�a�o od ofiarnych rytua��w, bogowie mianowali m�drca Brihaspatiego, wnuka stw�rcy �wiata Brahmy z linii Angirasa, swoim duchownym, sprawuj�cym opiek� nad rytua�ami, podczas gdy demony asurowie mianowali swoim duchownym jego pot�nego rywala, m�drca �ukr�, r�wnie� wnuka Brahmy, lecz z linii Bhrigu, kt�ry dzi�ki swej wiedzy potrafi� wr�ci� �ycie zabitym na polu bitwy asurom. Poniewa� Brihaspati nie mia� takich samych zdolno�ci i nie potrafi� przywr�ci� �ycia zabitym bogom, bogowie udali si� do najstarszego syna Brihaspatiego o imieniu Ka�a, prosz�c go o zdobycie wiedzy rezyduj�cej w braminie �ukrze, kt�ry przy jej pomocy chroni jedynie asur�w, odmawiaj�c jej wszystkim innym. Bogowie rzekli: �O Ka�a, jeste� m�ody i mo�e uda ci si� przeb�aga� bramina �ukr� lub jego c�rk� Dewajani, kt�r� on do szale�stwa kocha. Z ca�� pewno�ci� uda ci si� zdoby� t� wiedz�, je�eli zadowolisz Dewajani swym zachowaniem, zwinno�ci�, s�odycz� i samo-kontrol�". Bramin Ka�a zgodzi� si� spe�ni� pro�b� bog�w i wyruszy� do miasta asur�w, aby wykona� swe zadanie. Gdy stan�� przed obliczem bramina �ukry, nauczyciela asur�w, poprosi� o zaakceptowanie go jako swego ucznia i gdy �ukra wyrazi� zgod�, Ka�a z�o�y� wymagane przysi�gi i jednocze�nie podj�� pr�by zjednania sobie zar�wno nauczyciela jak i jego c�rki. Sam m�ody i przystojny �piewa�, gra� i ta�czy� przed Dewajani, kt�ra sama, b�d�c w kwiecie m�odo�ci, �piewa�a z nim razem i swawoli�a. Po up�ywie pewnego czasu, gdy Ka�a samotnie wypasa� krowy, zosta� rozpoznany jako wys�annik bog�w i zamordowany przez tytan�w danaw�w, kt�rzy uczynili to nie tylko z nienawi�ci do duchownego bog�w Brihaspatiego, ale tak�e z potrzeby zabezpieczenia przed kradzie�� magicznej wiedzy, posiadanej przez bramina �ukr�. Dla pewno�ci poci�li oni cia�o Ka�i na kawa�ki, niewi�ksze od nasion sezamowych, i dali je do zjedzenia szakalom. Gdy Dewajani zobaczy�a krowy wracaj�ce bez pastucha, szybko nabra�a przekonania, �e pastuch zosta� zabity i popad�a w rozpacz. Jej ojciec uspokoi� j�, m�wi�c: �O c�rko, nie martw si�, je�eli Ka�a zosta� zabity, u�yj� ca�ej mej wiedzy, zawezw� go, i w ten spos�b go ponownie o�ywi�". Jak powiedzia�, tak uczyni� i zawezwany Ka�a powr�ci� z martwych, wyja�niaj�c, �e faktycznie zosta� zabity przez danaw�w. Wkr�tce potem Ka�a uda� si� do lasu w poszukiwaniu kwiat�w, o kt�re prosi�a Dewajani i raz jeszcze zosta� odkryty i zabity przez danaw�w, kt�rzy tym razem dla pewno�ci spalili jego martwe cia�o na popi�, i wrzuciwszy popi� do kielicha wina, napoili nim bramina �ukr�. Tymczasem Dewajani nie mog�c doczeka� si� powrotu Ka�a, raz jeszcze nabra�a podejrze�, �e zosta� on zabity i zwr�ci�a si� do swego ojca z pro�b� o ponowne przywr�cenie mu �ycia. Tym razem jednak bramin �ukra czu� si� bezsilny, i powiedzia�, �e nie mo�e wr�ci� straconego �ycia, kt�re by�o ju� zwr�cone dzi�ki jego czarom i odradzi� swej c�rce przywi�zywanie si� do �miertelnego cz�owieka. Jej rozpacz jednak nie s�ab�a. Po przemy�leniach �ukra doszed� do wniosku, �e skoro asurowie zabili jego ucznia bramina, przeto musz� patrze� na niego z�ym okiem i by� mo�e chc� go pozbawi� jego funkcji. Postanowi� wi�c przeciwstawi� si� uczynionemu z�u, gdy� ten, kto zabija bramina jest zdolny do zabicia samego Indry. Raz jeszcze zawezwa� wi�c bramina Ka�i�, nakazuj�c mu powr�t do �ycia, i w�wczas Ka�a odezwa� si� wprost z jego �o��dka, wyja�niaj�c, �e znalaz� si� tam wraz z winem, kt�re �ukra wypi�. S�ysz�c to �ukra rzek� do swej c�rki: �O c�rko, przywr�cenie �ycia Ka�i oznacza m� �mier�, gdy� musi si� on wydosta� z mojego �o��dka". Zrozpaczona Dewajani rzek�a: �O ojcze, po �mierci Ka�i nie zaznam spoczynku, a po twej �mierci nie ma dla mnie �ycia". S�ysz�c to �ukra zwr�ci� si� do Ka�i ze s�owami: �O braminie, je�eli twym celem by�o zdobycie mej wiedzy, to wygra�e�, gdy� zdoby�e� przyja�� mojej c�rki. Oddam ci m� tajemnic� przywracania �ycia, aby� przywr�ci� mi �ycie po opuszczeniu mojego �o��dka, ale pod warunkiem, �e nie jeste� Indr� w przebraniu bramina". Gdy Ka�a wyja�ni�, �e nie jest Indr�, bramin �ukra zdradzi� mu tajemnic� przywracania �ycia i w ten spos�b Ka�a m�g� przywr�ci� �ycie braminowi �ukrze, kt�rego zabi�, opuszczaj�c jego �o��dek. To niefortunne wydarzenie u�wiadomi�o �ukrze z�e skutki picia wina, co sk�oni�o go do zakazania picia wina i uznanie go za jeden z pi�ciu grzech�w g��wnych. Do grzech�w tych nale��: zabicie bramina, picie alkoholu, kradzie�, cudzo�o�enie z �on� bramina, wi�zanie si� tymi, kt�rzy pope�nili te grzechy. Nast�pnie �ukra zawezwa� gigant�w danaw�w i rzek� do nich: �O danawowie, jeste�cie pot�ni i silni, ale bramin Ka�a was przechytrzy� i otrzyma� ode mnie dar przywracania �ycia i w ten spos�b si�a jego Brahmana (modlitwy) sta�a si� r�wna waszej". Po up�ywie pewnego czasu i wype�nieniu wszystkich ascetycznych zobowi�za� bramin Ka�a zacz�� si� przygotowywa� do opuszczenia domu swego nauczyciela �ukry i powrotu do �wiata bog�w. Dewajani rzeka: �O braminie, teraz, gdy zako�czy� si� ju� okres surowego ascetyzmu, dope�niaj nale�nych ryt�w i we� mnie za �on�". Ka�a nie chcia� si� jednak na to zgodzi�, twierdz�c, �e Prawo nakazuje mu szanowa� j� jako c�rk� jego nauczyciela i jak siostr�, i nie zezwala mu na ma��e�stwo z ni�. Rozgniewana Dewajani rzuci�a na� kl�tw�: �O braminie, skoro odrzucasz moj� mi�o��, zas�aniaj�c si� Prawem, przeto niech wiedza, kt�r� zdoby�e� od mojego ojca b�dzie bezu�yteczna i nigdy nie znajdzie zastosowania w praktyce". Ka�a rzek�: �O Dewajani, odrzuci�em tw� ma��e�sk� propozycj�, jedynie dlatego �e jeste� c�rk� mego nauczyciela. Rzuci�a� wi�c na mnie kl�tw�, cho� nie pope�ni�em �adnego przest�pstwa; przeto i ja ci� przekln�, i niech twe gor�ce �yczenie po�lubienia bramina nigdy si� nie spe�ni i zosta� za kar� �on� kr�la. A co do twej kl�twy, to wiedz, �e cho� z powodu twej kl�twy sam nie b�d� m�g� u�y� zdobytej przeze mnie wiedzy, to jednak wiedz� t� przeka�� moim uczniom i przyniesie ona im owoce". Po tych s�owach Ka�a uda� si� z powrotem do �wiata bog�w, gdzie zosta� gor�co powitany przez kr�la bog�w Indr�. Po otrzymaniu od Ka�i sekretu przywracania �ycia, bogowie uspokoili si�, i pewnego dnia, zebrawszy si� wszyscy razem, rzekli do Indry: �O pogromco miast asur�w, przyszed� odpowiedni moment, aby zniszczy� wroga". Indra odpowiedzia�: �Niech si� tak stanie" i opu�ciwszy zebranych bog�w, uda� si� do lasu, kt�ry przypomina� swym wygl�dem park Citraratha, gdzie zobaczy� c�rk� bramina �ukry Dewajani i c�rk� kr�la asur�w �armisth� pluszcz�ce si� z rozbawieniem w wodzie. Indra przybra� w�wczas posta� wiatru. i dmuchn�wszy, pomiesza� ich pozostawione na brzegu ubrania. Wybieg�szy z wody, �armistha w po�piechu z�apa�a sp�dniczk� Dewajani, nie b�d�c �wiadoma, �e ubrania zosta�y pomieszane. Widz�c sw� sp�dniczk� zdobi�c� �armisth�, Dewajani rzek�a: �O c�rko demona, jak �miesz zabiera� mi moj� sp�dnic�! Jeste� moj� uczennic� i z tego braku szacunku do mnie, twej nauczycielki, nie wyniknie nic dobrego!" �armistha odpowiedzia�a: �O Dewajani, tw�j ojciec zawsze stoi w pokorze przed mym ojcem i wiecznie wychwala go i mu si� przypochlebia, a ty jeste� c�rk� tego cz�owieka, kt�ry musi prosi�. Ja natomiast jestem c�rk� cz�owieka, kt�ry daje, a nie otrzymuje i kt�rego si� wychwala a nie, kt�ry wychwala. O c�ro �ebraka, stoisz przede mn�, kt�ra ma pe�n� w�adz�, bezbronna i opuszczona. Znajd� sobie kogo�, kto by�by ci r�wny, gdy� ja nie uwa�am, aby� by�a mi r�wna". Gdy oburzona jej s�owami Dewajani spr�bowa�a wyrwa� sw� sp�dniczk�, rozw�cieczona �armistha wepchn�a Dewajani do studni i przekonana o jej �mierci, pobieg�a do pa�acu swego ojca. Tymczasem tak si� z�o�y�o, �e kr�l Jajati, zm�czony polowaniem na jelenie, i spragniony, zatrzyma� si� ko�o studni. Spojrza� w d�, lecz w studni nie by�o wody. Zamiast wody zobaczy� Dewajani, pi�kn� jak bogini. Jajati rzek�: �O pi�kno�ci o ciemnej karnacji, zdobi�cej swe paznokcie farb� o kolorze miedziano-czerwonym, wpinaj�cej w swe w�osy drogie kamienie i zdobi�cej swe uszy drogimi kolczykami, powiedz mi, kim jeste�? I dlaczego tak ci�ko wzdychasz? Jak to si� sta�o, ze znalaz�a� si� w tej studni pokrytej s�om�? Powiedz mi, kto jest twym ojcem?' Dewajani wyja�ni�a, �e jest c�rk� bramina �ukry, kt�ry potrafi przywraca� �ycie demonom zabitym przez bog�w i podaj�c kr�lowi r�k�, poprosi�a o wyci�gni�cie jej ze studni. I kr�l Jajati wzi�� praw� r�k� tej c�rki bramina i wyci�gn�wszy j� ze studni, po�egna� si�, i wr�ci� do swego pa�acu. Uwolniona ze studni Dewajani pos�a�a szybko s�u��c� do swego ojca, kt�rzy mieszka� w zamku nale��cym do kr�la asur�w, ojca �armisthy, z pro�b� o opowiedzenie mu wszystkiego i wyja�nienie, �e nie postawi ju� ona wi�cej swej stopy w tym zamku. Wys�uchawszy opowie�ci przyniesionej przez s�u��c�, �ukra w po�piechu uda� si� do lasu, aby spotka� si� ze sw� c�rk�. U�ciskawszy j� po ojcowsku rzek�: �O c�rko, ludzie zbieraj� smutek lub szcz�cie z nasion, kt�re sami posiali. Musia�a� w przesz�o�ci uczyni� co� z�ego, co teraz si� m�ci". Przepe�niona gorycz� Dewajani rzek�a: �O ojcze, bez wzgl�du na to, jaka jest przyczyna mojego nieszcz�cia, pewne jest to, �e wype�niona pych� �armistha powiedzia�a prawd�, nazywaj�c ci� �ebrakiem. I mia�a racj�, �e ja jestem c�rk� tego, kt�ry musi prosi� wyci�gaj�c r�k� i komplementowa�, a nie tego, kto daje i jest komplementowany". �ukra rzek�: �O Dewajani, nie jeste� c�rk� �ebraka wyci�gaj�cego po pro�bie r�k�. Jeste� c�rk� tego, kto jest wys�awiany, a nie tego, kto wys�awia. �r�d�em mej suwerennej w�adzy jest niepoj�ty Brahman (modlitwa) i wiedz� o tym nie tylko kr�l bog�w Indra, ale tak�e ojciec �armisthy, kr�l asur�w i kr�l ludzi Jajati". �ukra kontynuowa�: �O Dewajani, cz�owiek, kt�ry musi znosi� obra�liwe s�owa innych jest w rzeczywisto�ci zwyci�zc�. Potrafi on opanowa� sw�j wzrastaj�cy gniew dzi�ki umiej�tno�ci wybaczenia, i jest jak wo�nica powo��cy ko�mi, lub jak w�� zrzucaj�cy sw� star� sk�r�. Ten, kt�ry nie odpowiada ciosem na cios, pokornie sk�ada ofiary i nie pozwala sobie na gniew, stoi w hierarchii najwy�ej. Nie nale�y imitowa� tych, kt�rzy dali si� porwa� cyklowi nieustaj�cej wendety, gdy� oni nie potrafi� odr�ni� s�abo�ci od si�y". Dewajani rzek�a: �O ojcze, cho� jestem jeszcze dzieckiem, znam r�nice mi�dzy �adem r�nych kast zamieszkuj�cych ziemi� i wiem, co jest si�� i co jest s�abo�ci� w umiej�tno�ci reagowania �agodno�ci� na obelgi. Mimo tego nie mog� d�u�ej �y� w zamku kr�la asur�w i ojca �armisthy. Nikt rozs�dny, motywowany osi�gni�ciem najwy�szego dobra, nie zgodzi si� na to, aby �y� z lud�mi motywowanymi z�em. I ja, aspiruj�ca do tego, aby by� nauczycielem �armisthy nie mog� tolerowa� jej lekcewa�enia. Mog� �y� tyko w�r�d tych, u kt�rych r�nice w zachowaniu wynikaj� jedynie z r�nic w urodzeniu. We wszystkich trzech �wiatach nie ma dla mnie niczego, co by�oby gorsze od plugawego j�zyka �armisthy. Nie potrafi� cieszy� si� sukcesem mojej rywalki". S�ysz�c te s�owa swej c�rki, �ukra uda� si� do Wrsaparwana, kr�la asur�w, ojca �armisthy i rzek�: �O kr�lu asur�w, grzech i z�o wynik�e z nieposzanowania Prawa przynosi w ko�cu swe owoce. Je�eli nie widzisz ich u siebie, to z ca�� pewno�ci� dostrze�esz je u swego potomstwa. Post�pi�e� �le, nakazuj�c dajtjom zabicie bramina Ka�i, cho� nie pope�ni� on �adnego przest�pstwa i by� moim uczniem. O dajtjo, z powodu tego zab�jstwa i z powodu zranienia mej c�rki przez tw� c�rk� opuszczam ciebie i tw�j r�d. Czy�by� uwa�a� mnie za k�amc�, skoro nigdy nie pot�pi�e� wspomnianych przeze mnie wyst�pk�w?" Przera�ony tymi s�owami kr�l asur�w rzek�: �O braminie, potomku Bhrigu, nigdy nie w�tpi�em w tw� praworz�dno�� i nigdy nie nazwa�bym ci� k�amc�. B�agam ci�, nie opuszczaj nas, gdy� jeste� jedynym �r�d�em naszej si�y. Bez ciebie nie pozostanie nam nic, jak pogr��y� si� w oceanie". �ukra odpowiedzia�: �O kr�lu asur�w, je�eli chcesz, abym pozosta� w twym mie�cie, musisz u�agodzi� gniew mej c�rki Dewajani, gdy� nie potrafi� znie�� wyrz�dzonej jej krzywdy. S�ysz�c to, kr�l asur�w zapyta� Dewajani, czy ma jakie� �yczenie, kt�re m�g�by spe�ni�, i ona za�yczy�a sobie, aby jego c�rka �armistha zosta�a jej niewolnic�, i �eby w towarzystwie tysi�ca swoich s�u��cych towarzyszy�a jej jako jej �wita do miejsca jej przysz�ego m�a, kt�rego wybierze dla niej jej ojciec. Zar�wno kr�l asur�w jak i sama �armistha zgodzili si� bez wahania na to ��danie, maj�c na uwadze, �e jest to cena za pozostanie bramina �ukry w ich mie�cie i s�u�enie im sw� wiedz�, co uratuje ich r�d od wygini�cia. Z kolei Dewajani widz�c, �e m�dro�� jej ojca, kt�ry rzekomo przypochlebia si� innym, z�ama�a dum� �armisthy, rzek�a do swego ojca: �O ojcze, teraz mog� spokojnie wr�ci� si� do zamku asur�w. Twoja brami�ska wiedza jest nie do pokonania". S�ysz�c to �ukra ponownie zamieszka� w zamku kr�la asur�w, gdzie wszyscy danawowie oddawali mu nale�n� cze��. Po pewnym czasie Dewajani w towarzystwie swej niewolnicy �armisthy, otoczonej tysi�cem s�u��cych, uda�a si� nad rzek� do tego samego lasu, gdzie swego czasu Indra pomiesza� ich ubrania, aby popijaj�c mi�d i jedz�c zak�ski, odda� si� ekstazie. I tak si� zdarzy�o, �e przyby� tam r�wnie� spragniony i zm�czony polowaniem na jelenia kr�l ziemi Jajati. Gdy zobaczy� s�odko u�miechaj�c� si� Dewajani, w otoczeniu rozweselonych niewolnic i pi�knej �armisthy, przygotowuj�cej dla niej masa� st�p, zapyta� je o imiona. Dewajani wyja�ni�a, �e jest c�rk� duchownego asur�w o imieniu �ukra, a jej towarzyszk� jest c�rk� kr�la asur�w, jej niewolnic�. Zdziwiony kr�l zapyta�: �O pi�kna c�rko bramina, jak to jest mo�liwe, aby ta pi�kna c�rka kr�la asur�w by�a twoj� niewolnic�?" Dewajani odpowiedzia�a: �O Panie, ka�dy jest ofiar� w�asnego losu. Nie zadawaj wi�c takich dziwnych pyta�. Lepiej powiedz nam swoje imi�, szczeg�lnie, �e ubrany jeste� jak wojownik i kr�l, a m�wisz jak bramin?" Jajati odpowiedzia�: �Jestem kr�lem ziemi, ale jestem tak�e kr�lewskim m�drcem, gdy� w dzieci�stwie pozna�em dog��bnie m�dro�� Wed". Dewajani, rozpoznaj�c Jajatiego, kt�ry pom�g� jej kiedy� wydosta� si� ze studni, rzek�a: �O kr�lu, zosta� mym przyjacielem i m�em". Jajati odpowiedzia�: �O c�rko bramina, tw�j ojciec nigdy nie zaakceptuje kr�la na swego zi�cia. Najlepsz� parti� dla ciebie jest r�wny ci bramin". Dewajani powiedzia�a: �O kr�lewski m�drcu i znawco Wed, kr�lewscy znawcy Wed s� jak braminami, kt�rzy s� znawcami Wed". Jajati odpowiedzia�: �O Dewajani, jako kr�l nie jestem wart c�rki bramina. Wszystkie kasty maj� sw�j pocz�tek w jednym i tym sam ciele Cz�owieka, kt�ry na pocz�tku �wiata sam siebie z�o�y� w ofierze, lecz ich �ad i obowi�zki s� odmienne. W hierarchii bramini stoj� najwy�ej". S�ysz�c to, nie zbita z tropu Dewajani, spr�bowa�a u�y� innego argumentu, m�wi�c: �O kr�lu, musisz si� ze mn� o�eni�, gdy� ju� raz wzi��e� m� r�k�, gdy wyci�ga�e� mnie ze studni. Jak wi�c kobieta, tak dumna jak ja, mog�aby pomy�le� o oddaniu swej ju� wzi�tej r�ki komu� innemu?" Jajati rzek�: �O c�rko bramina, �atwiej pokona� truj�c� kobr� lub w�ciek�y ogie� ni� rozgniewanego bramina, kt�ry potrafi zniszczy� kr�lestwa i ich stolice. Nie mog� poj�� ci� za �on� w obawie, �e rozgniewam bramina, twego ojca. M�g�bym si� na to zgodzi� tylko w�wczas, gdyby tw�j ojciec sam odda� mi tw� r�k�". Dewajani rzek�a: �O kr�lu, tego mo�esz by� pewien. M�j ojciec z ca�� pewno�ci� odda ci moj� r�k�, gdy dowie si�, �e sama i dobrowolnie ci� na m�a wybra�am". I tak te� si� sta�o, i gdy kr�l Jajati wyrazi� swe obawy, �e b�d�c kr�lem, i bior�c za �on� �rk� bramina, �amie Prawo, bramin �ukra uspokoi� go: �O kr�lu, nie obawiaj si�, gdy� osobi�cie oczyszcz� ci� z tego grzechu. We� bez obaw m� c�rk� za �on� i znajd� z ni� niewys�owione szcz�cie. Miej r�wnie� szacunek do pi�knej c�rki kr�la asur�w �armisthy, kt�ra b�dzie jej towarzyszy�a do twego domu, i pami�taj, aby nigdy nie uczyni� z niej swej na�o�nicy". Uszcz�liwiony Jajati z pe�nym szacunkiem okr��y� bramina w nale�yty spos�b, i uda� si� wraz z Dewajani i jej �wit� do swego zamku, kt�ry zbudowany by� na podobie�stwo zamku Indry. Dewajani zamieszka�a w pokojach kobiet, podczas gdy dla �armisthy i jej tysi�ca s�u��cych zbudowano dom w�r�d drzew a�oka. Przez wiele lat kr�l �y� ze sw� �on� Dewajani w stanie ekstatycznej rado�ci, zapominaj�c o ca�ym �wiecie. Gdy Dewajani urodzi�a swego pierwszego syna o imieniu Jadu, �armistha, kt�ra przesta�a by� dzieckiem, zacz�a si� martwi�, �e jej nowo zdobyta kobieco�� pozostanie bezowocna. Pami�taj�c doskonale o tym, jak Dewajani przekona�a kr�la Jajatiego, �e powinien zosta� jej m�em, zadecydowa�a, �e p�jdzie w jej �lady i te� wybierze sobie praworz�dnego kr�la Jajati za m�a i otrzyma od niego syn�w. Pewnego dnia �armistha zobaczy�a kr�la spaceruj�cego samotnie po lesie niedaleko jej domu. Wysz�a mu wi�c na spotkanie i z�o�ywszy pobo�nie d�onie, rzek�a: �O kr�lu, kt� zechce poj�� mnie za �on�, skoro zamiast mieszka� w pa�acu mego ojca, mieszkam w twoim? Prosz� ci� wi�c o to, aby� wykona� sw�j obowi�zek, zosta� moim m�em, i da� mi syn�w". Kr�l rzek�: �O �armistho, znam tw� urod� i nieskazitelne maniery, ale nie mog� zosta� twym m�em, gdy� zakaza� mi tego ojciec Dewajani. Nie mog� z�ama� mej obietnicy i zmieni� jej w k�amstwo. Kr�l jest przyk�adem dla swego ludu i je�eli kr�l sk�amie, w�wczas wszyscy zaczn� k�ama� i wtedy on i ca�y jego lud b�d� zgubieni". S�ysz�c to �armistha rzek�a: �O kr�lu, niczego nie pragn� tak, jak unikania �amania Prawa i prosz� ci� ucz mnie jego przestrzegania. Jednak�e o ile wiem, nie zawsze niedotrzymywanie obietnic jest uznawane za k�amstwo, i ok�amanie kobiety ow�adni�tej ��dz� nie jest grzechem. A poza tym m�� i przyjaciel s� tym samym i �lub przyjaciela powinien by� traktowany jak w�asny �lub. O kr�lu, ty jeste� m�em mej przyjaci�ki, a wi�c jeste� moim przyjacielem i tw�j �lub jest moim �lubem. Musisz wi�c zgodzi� si� na po�lubienie mnie, gdy� wybra�am ci� na swego m�a w�a�nie dlatego, �e jeste� m�em mojej przyjaci�ki". Jajati rzek�: �O �armistho, prosisz mnie o przys�ug� jak �ebrak, a Prawo uczy, �e nie wolno odmawia� daru �ebrakowi. Powinienem wi�c spe�ni� tw� pro�b�. C� wi�c mog� dla ciebie uczyni�?" �armistha rzek�a: �O kr�lu, Prawo m�wi, �e �ona, niewolnik i syn s� tymi, kt�rzy nie posiadaj� �adnej w�asno�ci. Ja jestem Dewajani niewolnic�, a ona s�u�y tobie; obie jeste�my wi�c tak samo od ciebie zale�ne, i do ciebie nale�y dba�o�� o nasze potrzeby". S�ysz�c ten ostatni argument, kr�l Jajati nie potrafi� zaprzeczy� jego s�uszno�ci i zgodziwszy si� na pro�b� �armisthy da� jej trzech syn�w o imionach Druhju, Anu i Puru. Gdy �armistha urodzi�a swego pierwszego syna, zaniepokojona Dewajani uda�a si� do domu �armisthy i gniewnie zapyta�a: �O pi�kno-brewa przyjaci�ko, c� za przest�pstwo pope�nia�a� z g�odu mi�o�ci?" �armistha odpowiedzia�a: �O moja s�odko u�miechaj�ca si� przyjaci�ko, nie pad�am ofiar� ��dzy. M�j syn jest darem praworz�dnego m�drca, znawcy Wed, kt�ry przechodzi� niedaleko mojego domu". S�ysz�c to, Dewajani poprosi�a �armisth� o ujawnienie jego imienia. Jednak�e �armistha wyja�ni�a, �e nie potrafi�a zapyta� m�drca o imi�, gdy� ca�kowicie ni� zaw�adn��, b�yszcz�c jak s�o�ce dzi�ki mocy nagromadzonego gor�ca. Dewajani rzek�a: �O �armistho, je�eli powiedzia�a� prawd�, to nie po�a�ujesz" i obie przyjaci�ki serdecznie si� roze�mia�y. Uspokojona Dewajani wr�ci�a do swego pa�acu, nie wiedz�c, �e nie dowiedzia�a si� ca�ej prawdy, i �e �w �znawca Wed" i m�drzec by� jej m�em. Po pewnym czasie Dewajani w towarzystwie kr�la Jajatiego uda�a si� na przechadzk� w kierunku lasu, gdzie znajdowa� si� dom �armisthy i zobaczy�a trzech bawi�cych si� ch�opc�w o boskim wygl�dzie, uderzaj�co podobnych do kr�la, jej m�a. Zapytani o ich ojca wskazali na kr�la Jajatiego, kt�ry jednak, boj�c si� Dewajani, nie przywita� ich w spos�b oczekiwany od ojca. Dewajani przeczu�a jednak prawd� i udawszy si� do �armisthy rzek�a: �O c�rko kr�la asur�w, oszukuj�c mnie wr�ci�a� znowu do �adu asur�w. Czy ty nie masz wstydu?" �armistha odpowiedzia�a: �O moja s�odko u�miechaj�ca si� przyjaci�ko, nie ok�ama�am ci�, lecz powiedzia�am prawd�, m�wi�c, �e m�j syn jest darem otrzymanym od m�drca i znawcy Wed, gdy� m�� tw�j jest znawc� Wed. Nie mam wi�c powodu, aby si� wstydzi�, gdy� zachowa�am si� zgodnie z Prawem i obyczajno�ci�. Zrobi�am poza tym tylko to, co ty sama zrobi�a� przede mn�. Wybra�am sobie tego kr�la za m�a, na�laduj�c ciebie, i traktuj�c m�a mojej przyjaci�ki tak, jakby by� moim m�em. Zosta�am wi�c �on� twego m�a z szacunku do ciebie jako �ony kr�lewskiego m�drca i znawcy Wed, i dlatego �e twojego m�a, kr�lewskiego znawc� Wed, szanuj� jeszcze bardziej. S�ysz�c to, Dewajani zwr�ci�a si� do kr�la Jajatiego, m�wi�c: �O kr�lu, �le uczyni�e� i dlatego moja stopa nie postanie ju� wi�cej w twoim pa�acu!" Rzek�szy to Dewajani uda�a si� z powrotem do miasta asur�w, do swego ojciec �ukry, a za ni� pod��a� zaniepokojony i z�amany b�lem kr�l Jajati, pr�buj�c bezskutecznie u�agodzi� jej gniew. I tak oboje stan�li przed obliczem bramina �ukry. Dewajani rzek�a: �O ojcze, bezprawie zniszczy�o Prawo i �wiat stoi na g�owie. �armistha, c�rka kr�la asur�w, pokona�a mnie i okpi�a. I ten stoj�cy przed twym obliczem kr�l Jajati, rzekomo s�ynny ze swej praworz�dno�ci, da� jej trzech syn�w, gdy ja otrzyma�am jedynie dw�ch. Kr�l ten swym post�powaniem przekroczy� dopuszczalny limit!" S�ysz�c to, bramin �ukra zap�on�� gniewem i rzuci� na kr�la Jajatiego kl�tw�, m�wi�c: �O wielki kr�lu, staniesz si� natychmiast zniedo��nia�y i niezdolny do doznawania zmys�owych przyjemno�ci, co b�dzie zemst� za to, �e ty, kt�ry znasz Prawo, z�ama�e� je". Przera�ony Jajati pr�bowa� si� broni�, wyja�niaj�c, �e nie kierowa� si� w swym post�powaniu ��dz�, lecz uczyni� to, co nakazuj� �wi�te ksi�gi, czyli da� syna �ebrz�cej o syna opanowanej przez ��dz� kobiecie. �ukra odpowiedzia�: �O kr�lu, ob�uda w dziedzinie Prawa zmienia ci� w przest�pc�. Powiniene� zwr�ci� si� do mnie o rad�, gdy� jeste� wobec mnie podrz�dny!" Kl�twa bramina �ukry natychmiast si� wype�nia, zamieniaj�c kr�la Jajatiego w nieudolnego starca. Przera�ony Jajati zwr�ci� si� do bramina z b�agaln� pro�b� o wycofanie kl�twy. �ukra nie chcia� jednak poddawa� w w�tpliwo�� warto�ci swych s��w, i wycofa� swej kl�twy. Zgodzi� si� jednak j� z�agodzi�, m�wi�c: �O kr�lu, je�eli tak bardzo pragniesz powrotu swej m�odo�ci bez rozsiewania z�a, uczy�, co nast�puje: skupiaj�c sw�j umys� na mnie, przenie�� sw�j starczy wiek na jednego ze swoich syn�w. I niech ten syn, kt�ry zgodzi si� na przej�cie twego starczego wieku, otrzyma w spadku twoje kr�lestwo, zyskuj�c s�aw�, i gdy oddasz mu z powrotem jego m�odo��, zyskuj�c bogate potomstwo". Kr�l Jajati rzek� �O braminie, niech tak si� stanie". 4. Puru, syn kr�la Jajatiego dziedziczy kr�lestwo Z ma��e�stwa kr�la Jajatiego z Dewajani narodzili si� Jadu i Tarwasu, a z jego ma��e�stwa z �armisth� narodzili si� Druhju, Anu i Puru. Gdy Jajati gwa�townie i przedwcze�nie si� zestarza� i straci� ca�e swe fizyczne pi�kno z powodu kl�twy, zwr�ci� si� z pro�b� do swych syn�w: �O synowie, pom�cie mi, chcia�bym raz jeszcze zazna� przyjemno�ci, jak� daje spotkanie m�odej i pi�knej kobiety, a tymczasem z powodu kl�twy nie potrafi� doznawa� �adnej zmys�owej przyjemno�ci. Prosz� was wi�c o to, aby jeden z was zgodzi� si� zamieni� ze mn� swe cia�o. Po up�ywie milenium obiecuj� zwr�ci� mu wypo�yczone m�ode cia�o i mianowa� go nast�pc� tronu". Gdy starsi synowie odm�wili kr�lowi tej przys�ugi, rzuci� on na nich r�ne kl�twy. Swego najstarszego syna Jadu, kt�ry zgodnie z Prawem powinien zosta� dziedzicem kr�lestwa, przekl��, m�wi�c: �O synu, niech twoi potomkowie nigdy nie stan� si� kr�lami". Swego syna Tarwasu przekl��, m�wi�c: �O synu, niech twoi potomkowie wygin�". Swego syna Druhju przekl��, m�wi�c: �O synu, niech twoje marzenie o uzyskaniu tytu�u zachodnich w�adc�w nigdy si� nie spe�ni". Swego syna Anu przekl��, m�wi�c: �O synu, niech twoi potomkowie stan� si� barbarzy�cami". Jedynie najm�odszy syn Puru zgodzi� si� na oddanie ojcu swego m�odego cia�a i w�wczas kr�l Jajati moc� swych umartwie� przeni�s� na niego sw� staro��, odzyskuj�c m�odo�� na okres tysi�ca lat, podczas kt�rych do�wiadcza� wielu przyjemno�ci, dozwolonych przez Prawo. W swoim kr�lestwie by� jak inkarnacja samego Indry, i kieruj�c si� Prawem, przynosi� zadowolenie wszystkim �ywym istotom: bogom i przodkom sk�ada� ofiary, spe�nia� pro�by uciskanych, dobrych bramin�w obsypywa� darami, go�ci wita� chlebem i wod�, posp�lstwo wzi�� pod sw� opiek�, s�u��cych obdarza� sw� dobroci�, a z�ych dasjus�w zwalcza�. W ko�cu, gdy kr�l nasyci� si� przyjemno�ciami, i poczu� si� zm�czony, zgodnie z obietnic� zwr�ci� swemu najm�odszemu synowi Puru jego m�odo��, i przeni�s� na niego sw� kr�lewsk� w�adz�, m�wi�c: �O synu, cho� jeste� najm�odszy, ty zostaniesz moim dziedzicem, i twoi potomkowie od twego imienia b�d� nazywani Paurawami. Daj� ci we w�adanie sam �rodek ziemi, pozostawiaj�c dla twych braci jej obrze�a. Pami�taj jednak o tym, �e cz�owiek cnotliwy zawsze opanowuje sw�j gniew, wybacza i nigdy nie popada w fa�szyw� dum�; obrzucany kl�twami nie odpowiada tym samym; nie zadaje b�lu, nie stosuje przymusu, i nie rani s�owami; wyrzeka si� rzucania kl�tw na z�o, lecz jedynie stara si� na�ladowa� dobro. We wszystkich trzech �wiatach najlepszym sposobem na zdobycie przyjaci� jest wsp�czucie, �yczliwo�� dla wszystkich istot, szczodro�� i uprzejme s�owa". Koronowanie najm�odszego syna wydawa�o si� jednak niezgodne z Prawem, lecz Jajati wyja�ni� braminom i swemu ludowi okoliczno�ci swej decyzji, m�wi�c, �e podejmuj�c j�, kierowa� si� tym, �e jego starsi synowie nie pos�uchali jego rozkazu i odnie�li si� do niego z lekcewa�eniem; poza tym w swym post�powaniu kierowa� si� nakazem bramina �ukry, aby uczyni� nast�pc� tronu tego syna, kt�ry wyrazi� zgod� na oddanie mu na jaki� czas swego m�odego cia�a. Wyja�nienie to wszystkich zadowoli�o. Po oddaniu w�adzy kr�lewskiej swemu najm�odszemu synowi, kr�l Jajati uda� si� do lasu, aby sp�dzi� reszt� �ycia, �yj�c jak pustelnik w otoczeniu bramin�w, �ywi�c si� jedynie owocami i korzonkami znalezionymi w lesie, i w ten spos�b zebra� zas�ugi potrzebne, aby dosta� si� do nieba. Praktykuj�c dyscyplin�, zdoby� kontrol� nad swym umys�em i j�zykiem i w rezultacie dosta� si� do nieba, gdzie d�ugo przebywa� pogr��ony w stanie radosnej ekstazy, odbieraj�c honory od trzydziestu bog�w. Nast�pnie ze �wiata bog�w uda� si� do �wiata Brahmy i jaki� czas tam przebywa�. Pewnego dnia przyszed� jednak kres jego pobytu w niebie, gdy� jego zas�ugi si� wyczerpa�y. Sta�o si� to jasne, gdy spotka� Indr�, kt�ry zapyta� go, czy zna kogo�, kto by�by mu r�wny w sile umartwiania si�, kt�re praktykowa� w d�ungli po porzuceniu kr�lestwa. Jajati przepe�niony pych� powiedzia�: �O Indro, w�r�d bog�w, wielkich prorok�w i boskich muzyk�w gandharw�w i w�r�d ludzi nie znajdziesz nikogo, kto dor�wnywa�by mi w sile mej religijno�ci". Us�yszawszy to, Indra rzek�: �O kr�lu, w swej wypowiedzi wyrazi�e� bezpodstawnie pogard� zar�wno do tych, kt�rzy s� ci r�wni, jak i do tych, kt�rzy stoj� ponad tob�, jak i tych, co stoj� poni�ej, i w ten spos�b wyczerpa�e� swoje zas�ugi, kt�re zebra�e� przez swe cnotliwe �ycie. Musisz wi�c ponownie narodzi� si� na ziemi. Narodzisz si� jednak w�r�d uczciwych, aby� m�g� szybko odzyska� swoje utracone morale". Jajati rzek�: �O Indro, niech tak si� stanie", i jak wie�� niesie w swym nowym wcieleniu kr�l Jajati by� tak cnotliwy, �e w jego kr�lestwie nikt nie umiera� i bogowie musieli b�aga� boga �mierci Jam�, aby zacz�� przynosi� ludziom �mier� i uwolni� ziemi� od ci�aru trudnej do wy�ywienia populacji. 5. Narodziny kr�la Bharaty Kr�l Duhsanta, syn kr�la Puru z dynastii ksi�ycowej, i wnuk kr�la Jajatiego, by� r�wny bogom w swej umiej�tno�ci w�adania broni� i by� tak silny, �e sam potrafi� wyrwa� i unie�� g�r� Mandar�. By� on r�wnie� wysoce praworz�dny i cnotliwy i gdy w�ada� ziemi�, kasty nie miesza�y si� mi�dzy sob� i ludzie kierowali si� �adem i zyskiem swej w�asnej kasty. W swych aktach oddawania czci bogom nie kierowali si� w�asnym interesem, lecz Prawem. Pod jego w�adaniem nikt nie musia� obawia� si� choroby, g�odu, czy z�odzieja. Wszyscy ufali mu, jako stra�nikowi ziemi, i nie musieli obawia� si� �adnego niebezpiecze�stwa; Indra la� deszczem w nale�ytym czasie, a ziemia rozkwita�a dobrobytem. Pewnego dnia ten bohaterski kr�l w pe�nym uzbrojeniu, stoj�c na czele pot�nej armii, uda� si� g��boko w d�ungl�, aby odda� si� rozrywce polowania. Gdy tak jecha� w kierunku d�ungli, otoczony przez tysi�ce uzbrojonych po z�by wojownik�w, dm�cych w konchy i bij�cych w b�bny, rozsiewa� wok� d�wi�k podobny do grzmotu. I gdy tak wys�awia� sw� kr�lewsk� pot�g�, z balkon�w i okien mijanych pa�ac�w goni�y za nim spojrzenia dam, widz�ce w nim samego Indr�, w�adaj�cego grzmotem. I ten super-w�adca ziemi, id�c na polowanie, wype�ni� ziemi� i niebo grzmotem swego rydwanu, p�dz�cym jak Garuda w swym locie po eliksir nie�miertelno�ci. I krocz�c w ten bohaterski spos�b na czele swej armii, dotar� g��boko w las do miejsca, kt�re przypomina�o raj Indry; cho� las by� tu bezludny i pozbawiony wody, obfitowa� w zwierzyn� �own�. W lesie tym pas�y si� niezliczone stada jeleni i grasowa�y drapie�niki. Widz�c to, kr�l Duhsanta popad� w ekstatyczny zapa� i ustrzeli� swymi strza�ami, lub zabi� swym mieczem, wiele tygrysich rodzin, a sw� w��czni� pozbawi� �ycia wiele antylop. Gdy tak grasowa� wraz ze swymi wojownikami po lesie jak drapie�nik, wybijaj�c zwierz�ta i ptaki przy pomocy swej pot�nej broni, teren �owny przekszta�ca� si� powoli w zgliszcza i chaos. Rozproszone jelenie wzywa�y pomocy, pobawione swego stada i przyw�dc�w, i nie mog�c zaspokoi� pragnienia w wyschni�tej rzece, wyczerpane do ostateczno�ci pada�y omdla�e na ziemi�. Cz�� wyg�odnia�ych my�liwych po�era�a je �ywcem, cho� inni pami�tali o rozpaleniu ognia i o przygotowaniu nale�ytego posi�ku. Ranne s�onie, brocz�c krwi�, miota�y si� chaotycznie, siej�c spustoszenie. Las, kt�ry najpierw przypomina� raj Indry, zalany monsunem pot�gi i deszczem strza�, wygl�da� tak, jakby go stratowa�y stada dzikich bawo��w. Zabiwszy ju� tysi�ce jeleni, nienasycony kr�l Duhsanta i jego je�d�cy nie ustawali w poszukiwaniu zwierzyny, i zapuszczaj�c si� coraz g��biej w d�ungl�, dotarli do miejsca odmiennego w swym charakterze. Kr�l, cho� g�odny i spragniony, ci�gle pe�en si�, zobaczy� liczne pustelnie �wi�tych ascetyk�w. Min�wszy je wjecha� do lasu o niezwyk�ym pi�knie, gdzie wia� lekki orze�wiaj�cy wiatr, wszystkie drzewa obsypane by�y kwiatami, a przestrze� wype�niona by�a �piewem ptak�w. Widz�c to, mo�ny kr�l popad� w zachwyt. W�r�d drzew, pokrywaj�cych brzeg rzeki Malini, dostrzeg� idylliczn� pustelni� m�drca Ka�japy, jarz�c� si� od p�omieni ognia ofiarnego p�on�cego w r�nych miejscach, ozdobion� dywanami kwiat�w, otoczon� przez pozostaj�ce w idealnej harmonii stada ptactwa i dzikich zwierz�t, i wype�nion� po brzegi t�umem ascetyk�w i pustelnik�w. Zbli�y� si� wi�c do tej czarownej pustelni, w kt�rej, jak w lustrze, odbija� si� �wiat bog�w, i przepe�niony pragnieniem, aby tam wej��, spojrza� ku rzece karmi�cej swymi wodami, jak matka, wszystkie �ywe istnienia, ptaki, s�onie, tygrysy i pot�ne w�e, nad kt�rej wodami unosi� si� �wi�ty d�wi�k wedyjskich poucze�. Wyda�o mu si�, �e jest to miejsce Nary i Narajana, park Citraratha, otoczony �wi�tymi wodami Gangesu i wype�niony wrzaskiem zapami�ta�ego w ta�cu pawia. Stoj�c u bram, kr�l Duhsanta, w�adca ludzi, zapragn�� z�o�y� wizyt� wielkiemu ascetykowi Ka�japie, wnukowi Brahmy. Rzek� wi�c do towarzysz�cej mu eskorty: �O wojownicy, pozosta�cie tutaj u bram i czekajcie na m�j powr�t. Pragn� z�o�y� wizyt� Ka�japie, beznami�tnemu, umartwiaj�cemu si� pustelnikowi". I gdy kr�l Duhsanta przekroczy� bramy wiod�ce do pustelni, zapomnia� o g�odzie i pragnieniu, i popad� w stan ekstatycznego zachwytu. Pozby� si� oznak swej kr�lewskiej w�adzy i jedynie w towarzystwie swego doradcy i duchownego ruszy� dalej. W pustelni, jak w lustrze, odbija� si� �wiat Brahmy, wype�niony echem bzyczenia pszcz� i d�wi�kami drapie�nego ptactwa. Ze wszystkich stron dochodzi�y g�osy najprzedniejszych bramin�w recytuj�ce hymny Rigwedy. Pustelni� wype�nia� blask bij�cy od bezgranicznego ducha surowych w swych religijnych praktykach duchownych, ekspert�w w dziedzinie sk�adania ofiar i recytowania Wed. Znawcy Atharwywedy, w otoczeniu ofiarnik�w, recytowali hymny Samhita. Przestrze� wype�nia� d�wi�k wytwornego j�zyka bramin�w, znawc�w sakrament�w i tajnik�w sk�adania ofiary, znawc�w �wi�tej fonetyki i r�l interpretacji, mistrz�w w dziedzinie Wed, bieg�ych w kombinowaniu i wi�zaniu r�nego typu zda�, uczonych w r�nych rodzajach ryt�w, skoncentrowanych na Zbawieniu i Prawie, kt�rzy zdobyli wiedz� o ostatecznej Prawdzie dzi�ki praktykowaniu argumentowania, zaprzeczania i wyci�gania wniosku. Kr�l Duhsanta, pogromca wrog�w, widzia� wsz�dzie wok� siebie doskona�ych w swych religijnych praktykach bramin�w, ograniczaj�cych samych siebie poprzez swe przysi�gi, wyszeptuj�cych magiczne formu�ki, sk�adaj�cych ofiary i wykonuj�cych pud�� w sanktuariach po�wi�conych r�nym bogom. Trafiwszy do tego �wiata Brahmy, chronionego przez nieprzerwane religijne praktyki samoumartwiania m�drca Ka�japy, kr�l Duhsanta popad� w jeszcze wi�kszy zachwyt. Zwolniwszy swego doradc� i duchownego ruszy� samotnie w kierunku sanktuarium m�drca Kasjapy, otoczonego wok� przez nuc�cych modlitwy �wi�tych prorok�w. Jednak�e m�drca Ka�japy nie by�o w tym czasie w pustelni, i na powitanie kr�la wysz�o m�ode dziewcz� w pustelniczym stroju, pi�kne jak sama bogini dobrobytu, o imieniu �akuntala, aby dope�ni� wszystkich nale�nych go�ciowi powitalnych ryt�w. Poinformowa�a ona oczarowanego jej s�odkimi biodrami kr�la, �e jej ojciec Ka�japa poszed� do d�ungli w poszukiwaniu le�nych owoc�w. Kr�l Duhsanta nie m�g� uwierzy�, �e stoj�ca przed nim pi�kno�� jest c�rk� Ka�japy, przekonany, �e wielki znawca Prawa i ascetytyk, �cis�y w swych religijnych praktykach powstrzymywania nasienia, nigdy nie pozwoli�by swemu nasieniu upa�� na jakikolwiek przedmiot. Zacz�� si� wi�c dopytywa� o jej prawdziwe pochodzenie i przyczyn�, dla kt�rej znalaz�a si� w pustelni Ka�japy. I �akuntala opowiedzia�a kr�lowi to, czego sama dowiedzia�a si� pewnego dnia, s�ysz�c rozmow� Ka�japy z pewnym prorokiem. Jej biologicznym ojcem by� kr�l Wiszwamitra, kt�ry podda� si� praktykom umartwiania tak surowym, �e sta� si� rywalem samego kr�la bog�w Indry. Indra, obawiaj�c si�, �e religijne praktyki Wiszwamitry pobawi� go w�adzy w kr�lestwie bog�w, postanowi� przerwa� je, nasy�aj�c na Wiszwamitr� pi�kn� i uwodliw� apsar� Menak�. Indra rzek�: �O Menako, ty jeste� w�r�d apsar najpi�kniejsza. We� sobie do serca moje dobro. �w wielki ascetyk Wiszwamitra tak si� umartwia, �e ca�y dr�� z przera�enia. Zajmij si� nim, �eby nie obali� mnie z tronu. Uwied� go sw� pi�kno�ci�, s�odycz� i m�odo�ci� i w ten spos�b przerwij jego umartwianie si�". Menaka odpowiedzia�a: �O Indro, �w czcigodny Wiszwamitra nagromadzi� wiele �aru dzi�ki swym umartwieniom i �atwo wybucha gniewem. Skoro ty sam si� go obawiasz, jak�e ja, s�aba kobieta, mam si� go nie obawia�? On ma ogromn� moc. Cho� urodzi� si� w ka�cie wojownik�w i jest kr�lem, to jednak si�� w�asnej woli sta� si� braminem. On wygra� rywalizacj� z pot�nym m�drcem Wasiszth�. To on stworzy� �wi�t� rzek� Kau�iki. To on przeprowadzi� ofiar�, zarz�dzon� przez kr�la Matanga, na kt�r� ty sam stawi�e� si� ze strachu, chc�c wypi� Som�. To on dzi�ki swym umartwieniom stworzy� now� galaktyk�. Jak nie ba� si� kogo� zdolnego do takich czyn�w! Jak mam unikn�� �aru jego gniewu? �arem, kt�ry nagromadzi�, mo�e spali� ca�y �wiat, tupni�ciem nogi mo�e spowodowa� trz�sienie ziemi, a �wi�t� g�r� Meru mo�e rzuca� jak pi�k�. Czy� s�aba kobieta jak ja mo�e pokona� cz�owieka o tak ogromnej duchowej sile, p�on�cego jak ogie�, Pana w�asnych zmys��w? Jego usta s� jak p�on�cy ogie� ofiarny, �renice jego oczu s� jak s�o�ce i ksi�yc, a jego j�zyk jest jak niszcz�cy wszystko czas. Jak ja mog� go pokona�? O Indro, skoro jednak da�e� mi rozkaz pokonania tego cz�owieka przy pomocy mej uwodliwo�ci, musz� by� ci pos�uszna. Chro� mnie jednak�e i rozka� wiatrowi, aby rozchyli� moje szaty, gdy pojawi� si� przed Wiszawamitr�, a Kamie, bogowi mi�o�ci, aby wypu�ci� na czas sw� mi�osn� strza��". Indra rzek�: �Niech tak si� stanie" i da� rozkaz wiatrowi, aby towarzyszy� Menace i uda� si� z ni� tam, gdzie siedzia� Wiszwamitra, ci�gle pogr��ony g��boko w umartwianiu si�, cho� dotychczasowe religijne praktyki ju� dawno wypali�y wszelkie zanieczyszczaj�ce go z�o. Gdy Wiszwamitra zobaczy� pi�kn� nimf� w zwiewnych szatach, rozwianych przez wiatr, poczu� nieodpart� ��dz� i zapomnia� o swych ascetycznych praktykach. W rezultacie Menaka wykona�a zadanie, powierzone jej przez Indr�, i gdy urodzi�a c�rk� �akuntal�, porzuci�a j� jako niemowl� na brzegu rzeki Malini, a sama wr�ci�a w przestworza, gdzie by�o jej zwyk�e miejsce pobytu. Porzucone niemowl�, chronione przed dzikimi zwierz�tami przez ptaki, zosta�o odnalezione przez m�drca Ka�jap�, kt�ry uratowa� jej �ycie, wy�ywi� j� jak w�asn� c�rk�, przez co, zgodnie z Prawem, sta� si� jej ojcem. Wys�uchawszy opowie�ci �akuntali, kr�l Duhsanta rzek� do niej: �O �akuntala, cho� wychowa� ci� bramin Ka�japa, jeste� c�rk� kr�la Wiszwamitry, kt�ry zosta� braminem dzi�ki sile swej samokontroli. I jako c�rka kr�la mo�esz zosta� moj� �on�, o co ci� gor�co prosz�. Jeszcze dzi� przynios� nale�ne ci z�ote ozdoby i b�dziesz dzieli� ze mn� ca�e kr�lestwo. Zosta� wi�c natychmiast moj� �on� na mod�� b�stw unosz�cych si� w przestworzach, czyli gandharw�w, gdy� ma��e�skie ryty gandharw�w s� najlepsze dla kr�la i wojownika". �akuntala pocz�tkowo niezbyt przekonana, co do s�uszno�ci takiego post�powania, poprosi�a kr�la, aby zaczeka� na powr�t Ka�japy, kt�ry sam odda mu j� za �on�. Rozpalony mi�o�ci� kr�l Duhsanta rzek�: "O s�odko pachn�ca �akuntala, po co czeka� na powr�t twojego ojca. Zadecyduj sama. Nie �ami�c Prawa, sama mo�esz mi si� odda�. Zgodnie z Prawem istnieje osiem form ma��e�stwa, z kt�rych niekt�re s� zalecane braminom, inne wojownikom, jeszcze inne ludziom z gminu i s�u��cym, a niekt�re s� w og�le zakazane. Ma��e�skie ryty gandharw�w i rakszas�w s� zalecane wojownikom przez Prawo. Ja jestem zakochany w tobie, a ty we mnie, zosta� wi�c m� �on� natychmiast i bez zw�oki, jak nakazuj� tego ma��e�skie ryty gandharw�w". �akuntala rzek�a: �O kr�lu, jestem zdecydowana odda� ci si� natychmiast, i zosta� twoj� �on�, skoro przekonujesz mnie, �e jest to zgodne z Prawem kr�l�w. Zrobi� to jednak tylko wtedy, gdy obiecasz mi, �e syn, kt�ry narodzi si� z naszego zwi�zku b�dzie twoim nast�pc� tronu". Kr�l zgodzi� si� bez wahania, obiecuj�c jej r�wnie�, �e przy�le po ni� odpowiedni orszak, z�o�ony z konnicy, piechoty, rydwan�w i s�oni, aby zabra� j� z pustelni Ka�japy do kr�lewskiego pa�acu. I w ten spos�b pocz�ty zosta� syn o imieniu Bharata. Opu�ciwszy �akuntal�, i udawszy si� w drog� powrotn� do Hastinapura, kr�l Duhsanta zacz�� si� martwi� o to, co o tym wszystkim pomy�li m�drzec Ka�japa, gdy wr�ci do swej pustelni, i czy przypadkiem nie wybuchnie gniewem i nie przeklnie go. Tymczasem, gdy m�drzec Ka�japa, kt�ry wie wszystko, wr�ci� do swej pustelni, jego c�rka �akuntala powita�a go w milczeniu, gdy� by�a zbyt zawstydzona tym, co si� sta�o. Ka�japa rzek�: �O c�rko, post�pi�a� s�usznie, i swym zignorowaniem mojej zgody nie z�ama�a� Prawa, gdy� ma��e�stwo w stylu boskich muzyk�w gandharw�w zawarte w sekrecie bez odpowiednich zakl�� mi�dzy kochaj�cym m�czyzn� i kochaj�c� kobiet� jest odpowiednie dla wojownik�w. Kr�l Duhsanta jest dobrym cz�owiekiem o wielkim duchu i praworz�dnym umy�le. Dzi�ki niemu urodzisz wspania�ego syna o ogromnej sile, kt�rego wp�ywy obejm� ca�� ziemi�. Dzi�ki twemu synowi wszechw�adne ko�o �wi�tego Tokarza Ko�a b�dzie si� zawsze obraca�o bez przeszk�d". �akuntala rzek�a: �O ojcze, sama wybra�am tego dobrego cz�owieka za swojego m�a. Obdarz wi�c go i jego doradc�w swoj� �ask�". Ka�japa rzek�: �O c�rko, niech tak si� stanie. Powiedz mi, jakie konkretnie jest twoje �yczenie?" �akuntala odpowiedzia�a: �O ojcze, pragn�, aby dynastia ksi�ycowa, wywodz�ca si� od Pauraw�w, w kt�rej m�j m�� i syn s� kr�lami, nigdy nie zboczy�a ze �cie�ki Prawa i aby nigdy nie straci�a swego kr�lestwa". Ka�japa rzek�: �O c�rko, niech tak si� stanie". Cho� min�y trzy lata, kr�l Duhsanta, mimo obietnicy, nie przys�a� swej �wity po �akuntal�, kt�ra tymczasem urodzi�a syna silnego jak lew, nosz�cego na swej d�oni znak ko�a, promieniuj�cego jak rozpalony ogie�, bogato wyposa�onego przez natur� w cnoty pi�kna i szczodrobliwo�ci. Ka�japa, pierwszy w�r�d znawc�w tego, co �wi�te udzieli� mu wszelkich nale�nych sakrament�w. Ch�opiec, wygl�daj�cy jak m�ody b�g, rozwija� si� szybko i bez przeszk�d i ws�awi� si� szczeg�lnie sw� umiej�tno�ci� oswajania dzikich zwierz�t. Ka�japa, obserwuj�c jego nadprzyrodzone umiej�tno�ci, rzek� do swej c�rki: �O c�rko, czas, aby tw�j syn sta� si� kr�lem" i poprosi� swych uczni�w, aby zabrali �akuntal�, obdarzon� wszelkimi znakami dobrej �ony, i jej syna o ogromnej sile, do Hastinapura, do zamku jej m�a kr�la Duhsanta. Stan�wszy przed kr�lewskim obliczem, �akuntala, ubrana w skromny str�j ascetyka, rzek�a: �O kr�lu, oto przed tob� stoi tw�j podobny bogom syn. Zgodnie z obietnic�, mianuj go nast�pc� tronu". Cho� kr�l doskonale pami�ta� o danej obietnicy, to jednak zapar� si� jej, twierdz�c, �e nie poznaje �akuntali, a tym bardziej jej syna. S�owa kr�la zabola�y �akuntal�, okrywaj�c j� bezgranicznym wstydem i cierpieniem. Z trudem powstrzyma�a si� od rzucenie na kr�la spojrzenia, kt�re, dzi�ki gor�cu nagromadzonemu przez jej ascetyczne �ycie, by�o w stanie spali� go w jednej chwili. Och�on�wszy nieco, rzek�a z wielkim gniewem: �O kr�lu, wiesz doskonale, �e m�wi� prawd� i k�amiesz jak cz�owiek z plebsu. Nie ubli�aj samemu sobie! Wiesz doskonale, �e k�ami�c, okradasz swoj� dusz�. My�lisz, �e jeste� panem swego ja, i zapominasz o staro�ytnym proroku, kt�ry �yje w twym sercu, i kt�ry jest �wiadkiem twoich wszystkich z�ych czyn�w. To przed nim k�amiesz. Bogowie r�wnie� wiedz�, gdy cz�owiek pope�nia z�y uczynek. Nie lekcewa� mnie, gdy� jestem twoj� wiern� �on�, i przysz�am do ciebie z w�asnej woli. Zamiast powita� mnie odpowiednimi prezentami, traktujesz mnie, jakbym by�a z gminu. Je�eli nie uczynisz tego, o co ci� prosz�, twoja g�owa rozpadnie si� na sto drobnych kawa�k�w. �ona jest zwiastunem szcz�liwego losu; dzi�ki niej m�� rodzi si� ponownie w formie syna, kt�ry z kolei ratuje ojca przed piek�em, kontynuuj�c jego lini�, i oddaj�c mu honory nale�ne przodkom. Syn jest dla m�czyzny nim samym, pocz�tym z niego samego, i dlatego powinien on si� troszczy� o matk� swego syna, jak o sw� w�asn� matk�. Jest on dla niego jak lustrzane odbicie, w kt�re spogl�da, aby znale�� bezgraniczn� rado��, kt�rej do�wiadcza tylko dzi�ki �onie. �ona znaczy wi�cej ni� przyjaciel, gdy� jest przyjacielem m�a w godzinie �mierci. Jest korzeniami, z kt�rych wyrasta Prawo, Zysk i Mi�o��. M�czyzna, kt�ry ma �on�, jest bardziej godny zaufania, gdy� mo�e zrealizowa� nakazane rytua�y, ma ognisko domowe, jest szcz�liwy. Dlatego te�, maj�c na uwadze zar�wno �ycie doczesne i �ycie wieczne, m�czyzna pragnie ma��e�stwa. Od posiadania �ony zale�y nie tylko jego rado��, ale tak�e mi�o�� i zas�ugi, kt�re zbiera. Kobieta jest dla m�czyzny �wi�tym polem narodzin, bez kt�rego nawet prorocy nie potrafi� mie� syn�w. Jak mo�esz odrzuca� rado��, p�yn�c� z obejmowania syna